NIEPODLEGŁEJ NARODOWEJ PATRIOTYCZNEJ
Fikcja „wyborów”
parlamentarnych.- Obserwator
Posted on 2 Październik 2011 by
Czyli dlaczego nie uczestniczę w wyborczej farsie.
Żyjemy w politycznym i medialnym matrixie, choć ogromna większość ludzi tego faktu nie
zauważa. Fundamentem tego systemu jest bowiem ignorancja i nieświadomość ludzi, którym
wmówiono, że są wolni, że mają wolność słowa, wolność wyboru i że to oni – ludzie – o wszystkim
za pośrednictwem wybranych reprezentantów w parlamentach decydują.
Korzeni tego systemu należy szukać w Dużym USraelu zwanym USA – państwie założonym przez
masonów. Uczynienie Dużego USraela koczowniczym kastetem do podboju świata było planowane
już od początku istnienia tego państwa w pełni kontrolowanego obecnie przez koczowników-
banksterów. Istotnym elementem planu koczowników było zdobycie kontroli nad mediami. I
rzeczywiście – już ok. 1880 roku ówczesny szef personalny New York Timesa, John Swinton
powiedział:
„W tym rozdziale historii świata, nie istnieje coś takiego jak niezależna amerykańska prasa. Wy to
wiecie i ja to wiem. Żaden z was nie ośmieli się szczerze wygłosić swojej własnej opinii – nawet
jeśli ktoś z was spróbuje to zrobić, może być z góry pewnym, że jego tekst nie ukaże się w druku.
Płacą mi za powstrzymywanie się od wyrażania moich poglądów na łamach gazety, w której
pracuję. Wam płacą mniej więcej tyle samo za robienie mniej więcej tego samego – jeśli ktoś z was
okaże się na tyle naiwny, by napisać o tym, co myśli, będzie sobie musiał poszukać innej pracy.
Gdybym ja pozwolił sobie na taką szczerość, straciłbym zajęcie przed upływem dwudziestu
czterech godzin od publikacji. W interesie dziennikarza leży niszczenie prawdy, kłamanie w żywe
oczy, perwersja, poniżanie, pełzanie u stóp Mammona i sprzedawanie własnego kraju i własnego
narodu za kromkę chleba. Wy to wiecie i ja to wiem. Cóż to za szaleństwo – wznosić toast za
niezależną prasę? Jesteśmy narzędziami, wasalami bogaczy zza kulis. Jesteśmy marionetkami: oni
pociągają za sznurki, my tańczymy. Nasze talenty, nasze predyspozycje i nasze życia należą do
innych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami.”
Kolejnym krokiem było przejęcie pełnej kontroli nad finansami Dużego USraela, czego symbolem
było utworzenie blisko sto lat temu FED-u – prywatnej koczowniczej drukarni służącej do
drukowania pieniędzy z powietrza.
Prywatny koczowniczy FED łamie w oczywisty sposób konstytucję Dużego USraela, która prawo
emisji pieniądza powierzyła Kongresowi. Ten zapis konstytucyjny nadal oficjalnie w Dużym
USraelu obowiązuje. A jednak nie Kongres, a koczowniczy FED ma monopol na emisję pieniędzy.
Tylko kto takimi pierdołami w koczowniczym folwarku się zajmuje.
Dodatkowo wymyślono amerykańskim Gojom dwie główne „partie” polityczne, które okupują
amerykańską scenę polityczną. Określenie „scena polityczna” należy brać dosłownie – jest to scena,
na której odgrywany jest spektakl wyreżyserowany za kulisami i odgrywany zgodnie z
zakulisowym scenariuszem.
Niezwykle precyzyjnie opisuje to satyryk George Carlin:
Główna różnica między „demokratami” a „republikanami” jest taka, że demokraci bombardowali
Serbię i bombardują Libię. Republikanie natomiast zainscenizowali 11/9 i napadli na Afganistan i
Irak. A wszysto to robiły i robią obie polityczne agentury na polecenie ich mocodawców –
koczowników-banksterów.
Unia Jewropejska jest bliźniaczym folwarkiem Dużego USraela. Pewne folklorystyczne różnice
między Dużym USraelem a Unią Jewropejską nie powinne nikogo zwodzić. Jewropa to taka sama
jak (za Wielką Wodą) pełna kontrola koczowników nad mediami i finansami, oraz nad
agenturalnymi „partiami” politycznymi jewropejskich baraczków. Pojawiające się tu i ówdzie partie
nieagenturalne zostają albo spacyfikowane i podporządkowane matrixowi, albo zostają zepchnięte
na margines polityki.
Tą okrężną drogą doszliśmy do Polski i do nadchodzącej farsy wyborczej.
Chcąc iść na wybory, potomku słowiańskich Polan, pamiętaj:
- Wybory są organizowane pod patronatem okupantów Polski rękami pełniących obowiązki
Polaków koczowników i usłużnych im polskich szabas-gojów.
- partie agenturalne, a więc cała banda czworga (PO/PiS/PSL/SLD) oraz jej odpryski (PJN, czy ruch
Palikota), promowane przez media, mają miażdżącą przewagę nad partiami nieagenturalnymi.
Jedyną niewiadomą jest to, która z dwóch wiodących agentur (PO czy PiS) zwycięży i z jaką inną
agenturą utworzy koalicję. Polska ma wybór między dżumą a tyfusem. Zwycięstwo partii
nieagenturalnej jest niemożliwe.
A gdyby nawet zdarzył się cud i zwyciężyłaby jakakolwiek nieagenturalna partia, pod byle
pretekstem wybory zostaną unieważnione.
- Biorąc udział w wyborach uznajesz je za wolne, demokratyczne, legalne i prawidłowo
przeprowadzone. Legitymizujesz tym samym inscenizowaną nam przez okupantów farsę.
- Dajesz prawo marionetkom politycznym koczowników do powoływania się na „społeczny
mandat” na sprawowanie władzy.
- Polski sejm i senat są atrapą parlamentu. Ponad nimi góruje Traktat Lizboński i tzw.
„prawodawstwo” jewropejskie. Nawet jeśli uda się do „polskiego” knessejmu przemycić kilku
nieagenturalnych posłów – nie zdziałają oni tam nic, a jedynie będą uwiarygadniać parlamentarną
fikcję koczowniczej fasadowej „demokracji”.
- Zarówno „parlament” jak i „wybory” są kosztownymi rekwizytami teatralnymi mającymi Gojom
sugerować istnienie w Polsce wolności i demokracji. Spełniają one po prostu rolę oszukańczej
zasłony dymnej zasłaniającej dyktaturę koczowników.
- Biorąc udział w wyborczej farsie oszukujesz samego siebie – żyjesz bowiem w iluzji, że masz
prawo wyboru, że coś zależy od Ciebie, że coś możesz zmienić. A wyniki „wyborów” już są
zaklepane – wygra jedna z agenturalnych partii (dżuma lub tyfus). Po wyborach nie zmieni się nic –
Polska nadal będzie pod okupacją.
- Idąc do wyborów utwierdzasz innych zaczadzonych mediami rodaków, również idących na
„wybory”, że postępują oni dobrze.
- Okupantom Polski zależy na tym, abyśmy w wyborczej farsie brali udział. Bo to nabija im
frekwencję, daje im mandat społeczny i pozwala im „legalnie” nadal okupować nasz kraj.
Czy musimy być niewolnikami legitymizującymi naszych gnębicieli?
Czy nie jest upokarzające branie udziału w wyborczej farsie po to, aby okupanci powoływali się na
społeczny mandat (Twój udział w „wyborach”) do rządzenia naszym krajem?
Kiedyś, przed wiekami do naszego domu ściągnęli obcy koczownicy. Zostali gościnnie przyjęci. Z
upływem czasu zaczęli się przebierać za domowników. Podstępnie wypchnęli nas do pomieszczeń
dla służby a sami zajęli komnaty. Dzisiaj, w dobie fasadowej demokracji potomkowie Ziemowita,
Mieszka, Kraka potulnie idą do urn wybierać sobie na władców obcych, koczowniczych agentów.
Czy tak być musi?
Wybory organizują okupaci.
Nie głosuję, bo w okupacyjnej farsie wyborczej nie partycypuję.
Nie głosuję, bo z okupantami nie kolaboruję.
Rodaku, nie bądź durny – nie idź do koczowniczej urny.