wzmacniacze top 20

background image

96

3/2001

Wzmacniacze

2001

20 najlepszych wzmacniaczy stereofonicznych

20 najlepszych wzmacniaczy stereofonicznych

20 najlepszych wzmacniaczy stereofonicznych

20 najlepszych wzmacniaczy stereofonicznych

20 najlepszych wzmacniaczy stereofonicznych

testowanych przez Audio

testowanych przez Audio

testowanych przez Audio

testowanych przez Audio

testowanych przez Audio

Z

estawienie obejmuje zarówno wzmacniacze zintegro−
wane, które w nim dominują, komplety przedwzmac−
niacz/końcówka mocy, jak też same końcówki mocy.
Wyróżnienia opierają się przede wszystkim na bardzo
dobrych ocenach (końcowych) uzyskanych w na−

s

z

y

c

h

testach, choć dopuszczamy pojedyncze wyjątki od tej

reguły, wynikające z dążenia do przedstawienia wachlarza
urządzeń z szerokiego i równomiernie wypełnionego zakresu
cenowego, dającego też duży wybór różnych rodzajów brzmień
i cech użytkowych. Stąd znalazło się w nim miejsce dla kilku
urządzeń z oceną “dobrą +”, a kilka “bardzo dobrych” musiało

tych miejsc ustąpić. W każdym razie wszystkich 20 modeli
rekomendujemy, ale jak zwykle z zastrzeżeniem, że rozstrzy−
gające powinny być indywidualne upodobania. Krótkie opisy
powinny służyć tylko ogólnej orientacji. Przy dalej idącym zain−
teresowaniu lepiej sięgnąć do pełnego tekstu testu, ale przede
wszystkim samodzielnie zapoznać się z działaniem urządze−
nia. Wiemy, że nie zawsze jest to możliwe, i że wielu Czytelni−
ków dokona zakupu na podstawie naszych wskazówek. Gwa−
ratujemy tylko i aż tyle, że wszystkie wysokie noty wystawialiś−
my w najlepszej wierze.

Uwzględniliśmy tylko modele pozostające w sprzedaży. Ze−

stawnienie uporządkowane jest od najdroższego do najtańsze−
go wzmacniacza.

96

3/2001

background image

97

3/2001

Powstanie duńskiej firmy TacT wiąże się właśnie z tym przełomowym urządze−
niem − pierwszym dopracowanym i wprowadzonym na rynek wzmacniaczem cyfrowym.
Millennium przyjmuje strumień danych wprost ze źródła cyfrowego (przetwornik C/A jest
więc posiadaczowi tego wzmacniacza niepotrzebny), i wcale nie zamieniając ich na postać
analogową, lecz konwertując na sygał PWM (modulacja szerokości impulsu), wzmacnia do
wymaganego poziomu, a uzyskanie sygnału analogowego odbywa się za pomocą prostego
analogowego filtru dolnoprzepustowego na samym wyjściu. Idea, jak i jej wykonanie, są
kapitalne. Ścieżka sygnału jest radykalnie uproszczona o wszystkie wcześniejsze tradycyjne
układy wzmacniające (sygnał analogowy), nie ma sprzężenia zwrotnego, eliminacja
większości typowych komponentów usuwa problemy zmienności ich parametrów w funkcji
czasu i temperatury, sprawność urządzenia jest ok. 95−procentowa − poziom głośności, jak
we wzmacniaczach klasy D, ustalany jest za pomocą regulacji napięcia wyjściowego z
zasilacza.

Wraz z finezyjną koncepcją idzie w parze “zwyczajna” moc,

która okazuje się jednak nadzwyczajna − to właśnie rezultat

wyjątkowej sprawności Millennium. Ponad 2x150W przy 8 omach i

ponad 2x300W przy 4 omach to wyniki, jakich spodziewamy się po

znacznie potężniejszych wzmacniaczach.

Wszystkie elementy konstrukcji są absolutnie najwyższej jakości.

Filtry na wyjściach zrealizowano na kondensatorach polipropylenowych

z miedzianymi okładkami, a cewki nawinięto taśmą miedzianą z

papierowym izolatorem; potencjometr wzmocnienia zbudowano na

precyzyjnym szwajcarskim łożysku, a w centrum pokrętła umieszczono wyświetlacz,
pokazujący poziom głośności z dokładnością do 0.1 dB. Millennium to wszakże wizytówka
firmy i reprezentant całej koncepcji, która aktualnie sprowadzana jest na niższe pułapy
cenowe w nowych, bardziej “ekonomicznych” konstrukcjach.

Dźwięk Millennium jest wolny od podbarwień i wyostrzeń, można powiedzieć, że jego

charakter sprowadza się do braku charakteru, wszystko jest uporządkowane i w pełnej
harmonii, trudno nie zachwycić się również nadzwyczajną klarownością i mikrodynamiką
(przy braku sygnału, w głośnikach panuje kompletna cisza). Jedyne “ale” wynika z
niskiego współczynnika tłumienia w zakresie wysokich częstotliwości − z tego powodu
Millennium będzie przygaszał najwyższe tony współpracując z zespołami głośnikowymi o
niskim poziomie impedancji w tym zakresie (np. elektrostaty).

TACT MILLENNIUM MKII

40.000 zł

Audio 2/1999

Duńska firma, której patronuje wizerunek potwora o

lwim ciele i głowie drapieżnego ptaka, swoimi wzmacniaczami
stara się nie odstępować od smoczych zobowiązań. Są to
konstrukcje potężne i groźne, zarówno dla okolicznych
miłośników ciszy, jak i dla portfeli zauroczonych smoczymi
umiejętnościami.

Callisto 2200 jest jednym z dwóch najnowszych

stereofonicznych wzmacniaczy zintegrowanych − tym większym,
który określa zarówno referencję integracji w ofercie samej
firmy, jak i staje w ścisłej czołówce najlepszych tego typu
urządzeń na świecie.

Rozbudowana funkcjonalność (o zaawansowaniu cyfrowej technologii użytej

w sekcji sterowania świadczy możliwość podłączenia wzmacniacza, poprzez
specjalną serwisową przystawkę, do komputera PC i uaktualnienia oprogramowa−
nia w zapisywalnej pamięci podręcznej typu flash), przemyślane cechy użytkowe,
łatwość obsługi, są oczywiście istotne, ale stanowią oprawę dla najważniejszego.
Urządzenie realizuje koncepcję bliską doskonałemu dual−mono, pojedynczy
transformator posiada komplet niezależnych odczepów dla lewego i prawego
kanału. Sercem każdej końcówki jest 8 tranzystorów mocy Sanken w konfiguracji
podwójny push−pull.

Moc ponad 2x200W przy obciążeniu 8 omów i ponad 2x400W przy 4 omach

to wyniki niespotykane w innych wzmacniaczach zintegrowanych. Brak sprzężenia

zwrotnego (według deklaracji producenta), nie pozwala na najdalej idącą
minimalizację całkowitego poziomu THD, ale za to dynamika osiąga kapitalne
117dB.

Dźwięk Gryphona ma własny charakter, nie ma miejsca na defensywę i

nudne brzdąkanie. Brzmienie wspiera się na dynamice i rytmie. Żywiołowość
Callisto służy nie tylko muzyce rockowej (tutaj rezultaty porywające), ale i innym
gatunkom; wszystkiego słucha się dobrze, a raczej “porządnie”. Dźwięk skrojony
na miarę, lecz nie oschły, wyrazisty, impulsywny, zróżnicowany.

GRYPHON CALLISTO 2200

32.000 zł

Audio 11/2000

Wśród trzech niemieckich firm, które zostały wyróżnione w naszym zestawieniu,
AVM jest może najmniejszą i najmniej znaną poza krajem pochodzenia, co
wypada zaliczyć przede wszystkim na poczet jej młodego wieku, ale szybko
zdobywa tam coraz mocniejszą pozycję kolejnymi udanymi urządzeniami; patrząc
na całą ofertę, jej profil można okreslić jako “umiarkowany hi−end”, w którym

AVM EVOLUTION V4/M5

9000 / 18.000 zł

Audio 2/2000

pozycję już szczytową zajmuje zestaw przez nas przetestowany. Można jednak w
niej znaleźć wzmacniacze zintegrowane i odtwarzacze CD znacznie poniżej
10.000zł.

Przedwzmacniacz V4 jest bardzo nowoczesny i w pełni wyposażony.

Wyświetlacz może poinformować o wszelkich ustawieniach. Czułości poszczegól−
nych wejść (w tym jedna para XLR) są regulowane. Sygnał może być oddawany
z 4 par wyjść (w tym 2xXLR). Opcją jest wbudowanie przedwzmacniacza
gramofonowego. Konstrukcja toru sygnałowego nawiązuje do najlepszych,
symetrycznych wzorców. Oddzielne zasilanie części audio uwalnia ją od zakłóceń
od elektroniki sterującej.

Końcówki mocy M5 to bardzo wydajne monobloki (wcale nie olbrzmich

wymiarów, miłą cechą AVM−a jest nieskrywana elegancja, ale też
pewna dyskrecja), zbudowane na 10 mosfetach każdy, z 800VA

zasilaczem. Wysokiej mocy towarzyszy zupełna swoboda

napędzania dowolnych obciążęń − już przy 8

przekra−czamy

200W, przy 4 ponad 350, a przy 2 produkujemy więcej niż pół

kilowata w jednym kanale! Jednocześnie rozkład i poziom harmonicznych jest
bardzo umiarkowany, dynamika sięga 110dB, a współczynnik tłumienia 500.

Brzmieni żywe, zwarte, bez melancholii i miękkości. Każda nuta reproduko−

wana jest z pieczołowitością, AVM dużą wagę przykłada do szczegółów, lecz nie
brakuje mu zdecydowania. Na średnicy można doszukać się lekkiego osuszenia,
jest ona jednak zawsze czysta i czytelna. Uderzenia blach są metaliczne, bas
szybki.

background image

98

3/2001

NAD S300

9.600 zł

Audio 1/2000

T+A A3000

14.000 zł

Audio 2/2001

BURMESTER 956 mkII

26.500 zł

Audio 1/2001

Dieter Burmester to znana w Niemczech osobowość hi−endowa,

ścigająca się z innymi jej podobnymi o prymat w zakresie budowy
urządzeń bezwzględnie najlepszych i najdroższych. Na tym tle
stereofoniczna końcówka mocy 956 mkII jest propozycją wręcz dla
początkujących burmajstrofilów... W jej konstrukcji nie widać jednak
wielkich kompromisów. Dwa niezależne tory audio podłączono do
wspólnego zasilacza, uzyskując co prawda tylko niewiele ponad 2x100W
przy 8 omach, ale dalej 2x170W przy 4. Bardzo korzystny jest niski,
i bliski stałego, poziom zniekształceń w szerokim zakresie mocy −
poczynając już od bardzo niskich.

Wyrazistość, a jednocześnie spójność brzmienia, dają wrażenie

doskonałej neutralności. Barwy są bardzo rozbudowane, dźwięki zawsze
precyzyjnie rozseparowane. Wokale pretendują do miana referencyjnych.
Niezależnie od tego, gdzie znajdują się w przestrzeni, zawsze odbierane są
jako żywe i namacalne. Solista jest równie prawdziwy na pierwszym
planie, jak i daleko za linią głośników. Bas ma właściwą siłę i rozciągnię−
cie, ale nie dominuje nad muzyką.

Wykonanie 956 mkII jest piękne, a estetyka bez kompleksów. To

urządzenie, którego nie da się ukryć lub zakamuflować, które ma zdobić
i rzucać się w oczy.

Nowozelandzki Plinius SA−100 − “Heros z antypodów” − to klasyczna

stereofoniczna końcówka mocy, swoją konstrukcją i możliwościami
mocowymi przypominająca znacznie droższe “piece”. Dodatkową atrakcją
jest przełącznik trybów pracy − AB lub A, przy czym w tym drugim
przypadku, przy znacznie niższym poziomie zniekształceń, moc wcale nie
jest ograniczona − ponad 130W przy 8 omach. Można też skonfigurować SA−
100 jako monoblok, przekraczając przy 8 omach moc 400W.

Plinius oferuje dojmujące wrażenie potęgi brzmienia, w której ważną

rolę pełni monumentalny, ale też zwarty, stabilny bas, utrzymujący siłę i
precyzję również w najniższych rejestrach. Nie podkreślono analityczności w
zakresie wysokich tonów, a jednak dostarczono poczucie wielkiej dynamiki i
swobody. W sensie tonalnym w opozycji do przejrzystego, ale szczuplejszego
Burmestera. Soczyste, sugestywne oddanie sceny dźwiękowej, trochę
zagęszczone, ale zawsze stawiające słuchacza w bliskim kontakcie z
wydarzeniem muzycznym.

O wyglądzie niewiele można powiedzieć złego czy dobrego − to solidnie

skonstruowana bryła w klasycznym stylu wzmacniaczy mocy, z gąszczem
radiatorów na bokach i efektownymi uchwytami na przednim panelu. Do
wyboru kolor czarny lub srebrny.

Niezależnie od parametrów i jakości brzmienia, już samą swoją

konstrukcją S300 może wprawić w zachwyt. Kosztuje prawie 10.000zł, ale
chyba żadna inna firma nie proponuje za takie pieniądze tak solidnego
wzmacniacza. NAD, znany wcześniej przede wszystkim w modeli
niskobudżetowych, udowodnił, że dobrą relację jakości do ceny potrafi
zaproponować również na granicy hi−endu. Układ zasilacza z dwoma
potężnymi transformatorami rozpoczyna gruntowną separację dwóch
kanałów. Wydajne końcówki mocy, z czterema doskonałymi tranzystorami
Sankena, potrafią niemal podwoić moc przy obciążeniu 4−omowym (prawie
2x200W), w stosunku do 8−omowego (nieco ponad 2x100W), w stylu
najlepszych końcówek mocy. Zniekształcenia nie są tak niskie, jak można by
tego oczekiwać po konstrukcji referencyjnej, ale brzmienie nie daje powodów
do narzekań. Zakres średnio−wysokotonowy jest neutralny i czytelny; choć
najwyższym częstotliwościom odjęto trochę blasku, to urządzenie nawet w
gęstych aranżacjach zachowuje bardzo dobrą rozdzielczość i porządek na
scenie. Ale największym atutem jest rozmach i swoboda.

PLINIUS SA−100 mkII

17.300 zł

Audio 9/1998

Nasze ostatnie odkrycie w kategorii sterofonicznych końcówek mocy.

Nowoczesny, ale wcale nie bardzo efektowny, raczej dysktretny, jak na
gatunek urządzenia, “laboratoryjny” design, charakterystyczny dla
wszystkich produktów niemieckiej firmy, kryje w sobie nieoczekiwane
możliwości. W sumie aż cztery transformatory toroidalne współtworzące
zasilacz pozwalają zrealizować układ dual−mono i symetryczny sposób
wzmacniania sygnału. Moc w trybie stereofonicznym jest bardzo duża już
przy obciążeniu 8−omowym − 2x140W, przy 4 omach wzrasta do 2x240W,
można też A3000 zmostkować, i wędrować od 440W przy 8 omach do 820W
przy 2 omach. Zniekształcenia są bardzo niskie, dynamika i współczynnik
tłumienia bardzo wysokie (odpowiednio 112dB i 500).

Dźwięk neutralny i czysty, uporządkowany, rzetelność w odtworzeniu

wszystkich aspektów. Porządek i dokładność, ale z odpowiednią, naturalną
dynamiką. Realistycznie odtwarzana akustyka i przestrzenność, bas silny,
twardy i szybki, bez imponującego wypełnienia najniższych rejestrów, ale z
nadzwyczają artykulacją.

Firma T+A ma bardzo szeroką ofertę, na którą składa się zarówno

wysokiej jakości elektronika audio−wideo, jak też zespoły głośnikowe, które
były początkiem jej historii.

HI−END

− Wzmacniacze

background image

99

3/2001

COPLAND CSA−28

6.400 zł Audio 11/1998

Firma Copland w pierwszym okresie swojej działalności ściśle

specjalizowała się we wzmacniaczach lampowych, i zdobyła sobie nimi
dużą renomę. Lampy są jednak dość kapryśne, i choć przynoszą splendor,
to trudno z ich pomocą zdobyć na rynku duża popularność. Copland nie
przeoczył faktu, że czar lamp można połączyć z wydajnością tranzystorów
w konstrukcjach hybrydowych. Pierwsza tego typu konstrukcja − CSA−14,
została wkrótce zastąpiona przez CSA−28, wyposażony już w zdalne
sterowanie. W ten sposób powstał wzmacniacz jednocześnie nowoczesny
i z tradycjami, funkcjonalny i wyśmienity brzmieniowo. Duża moc (74W/
8omów, 125W/4omy) nie ogranicza użycia tego ekskluzywnego
urządzenia tylko do subtelnych odsłuchów muzyki akustycznej.
Szczególnie jednak zwraca uwagę spójność brzmienia, plastyczność w
całym pasmie, udanie połączona z bardzo dobrą przejrzystością. Bas jest
dobrze ustawiony, lekko zaokrąglony, co dodaje brzmieniu soczystości,
ale nigdy go nie spowalnia. Bardzo elegancki produkt, wyważony
w audiofilskim stylu.

AUDIO ANALOGUE BELLINI

/

DIONIZETTI

Zestawy przedwzmacniacz / końcówka mocy wcale nie są ściśle

zarezerwowane tylko dla sięgających na najwyższe półki, choć tak może
się na pierwszy rzut oka wydawać. Nawet kosztujący niecałe 7000zł
komplet Audio Analogue nie jest tutaj najlepszym przykładem −
spotykaliśmy zestawy poniżej 5000zł. Oczywiście sam podział wzmacnia−
cza między dwie obudowy jeszcze niczego nie gwarantuje, ale jest
niewątpliwie dodatkowym atutem konstrukcyjnym. Audio Analogue na tym
nie poprzestał − Bellini i Dionizetti są perfekcyjnie wykonane, oglądanie
zawartości obudów przynosi wielką satysfakcję. Zasilacz samego
przedwzmacniacza wykorzystuje aż trzy transformatory, końcówkę mocy
zrealizowano jak dual−mono z dwoma 200−watowymi toroidami. Moc nie
jest jednak głównym atutem Dionizettiego, nieco ponad 50W/8omach i
ponad 100W/4omach to znacznie mniej, niż możemy uzyskać ze znacznie
tańszych, rekomendowanych tu wzmacniaczy; A.A. cechuje się w zamian
bardzo niskimi zniekształceniami. W teście odsłuchowym zagrał spokojnie,
początkowo nie robiąc wielkiego wrażenia, ale konsekwentnie zbierając
punkty za zrównoważenie i neutralność. Kultura brzmienia komponuje się
więc z elegancją wzorniczą. Wcześniejsza ułomność Belliniego − brak
zdalnego sterowania − została już usunięta.

3.390 /

3.590zł

Audio 2/1999

background image

100

3/2001

PRIMARE A10

2.900 zł

Audio 3/2000

SPHINX MYTH 3

4.500 zł

Audio 9/1998

RADMOR AMPLIFIKATOR

4.800 zł

Audio 9/2000

HI−END

− Wzmacniacze

MARANTZ PM 8000

3.000 zł

Audio 3/2000

Firmy Radmor nikomu chyba nie trzeba przedstawiać, choć skojarzenia

mogą być bardzo różne. Według naszych ostatnich obserwacji, po
ciekawych doświadczeniach z zespołami głośnikowymi, gdyński producent
zajął się ponownie elektroniką, w bardzo audiofilskim wydaniu.
Amplifikator jest konstrukcją ciekawą pod względem sterowania
(“inteligentna” regulacja głośności i wyświetlacz, pewne oszczędności w
wyposażeniu tylnej ścianki − brak zwory pre−power, spotykanej już w
większości wzmacniaczy, nawet znacznie tańszych, i tylko jedna para
gniazd głośnikowych), z bardzo solidnym zasilaczem (dwa transformatory
dla torów audio i jeden dla elektroniki sterowania), dobrą parametrycznie
(dynamika 107dB, moc 2x70W/8 ohm i 2x120W/4ohm, współczynnik
tłumienia 100), i dojrzałą pod względem brzmienia.

Pełny, częściej raczej łagodny niż drapieżny, ale zawsze soczysty

dźwięk chwali się odpowiednio rozwiniętymi wszystkimi podzakresami,
i pełną między nimi harmonią. Wysokie tony nie są wyostrzone, a jednak
słychać bardzo wiele detali, bas nie dominuje, potrafi jednak zagwaranto−
wać poczucie fundamentu. Dobra kontrola nie zamienia się w sztywność,
dynamika nie jest mechaniczna, muzyka ma dużą przestrzeń i swobodę.

Jest to najdroższy wzmacniacz w nowej podstawowej serii urządzeń

Marantza, i jest godnym jej zwieńczeniem. Potężna bryła PM8000 nie
została stworzona dla dekoracji, choć niewątpliwie wzbudza szacunek
i pożądanie tych, którzy oprócz dobrego dźwięku lubią też widzieć, za co
zapłacili. Konstrukcja PM8000 zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz,
bogactwem funkcji, manipulatorów i lampek przypomina bardziej
japońskie niż europejskie wzmacniacze, co jednak nie ujmuje jej
rzeczywistych walorów audiofilskich. A te są podkreślone przez opcję pracy
w klasie A. Moc wówczas spada do poziomu 2x30W przy 8 omach i 2x50W
przy 4 omach, ale brzmienie zyskuje na bogatszej barwie i spójności.
Gdyby jednak potrzebna była przede wszystkim duża moc i dynamika,
wówczas w normalnym trybie klasy AB wzmacniacz przekracza 2x100W
przy 8 omach i 2x150W przy 4 omach, demonstrując 110dB dynamiki.
Brzmienie cechuje wtedy potęga i zamaszystość. Rozdzielana zworą sekcja
przedwzmacnicza od końcówki mocy pozwala wykorzystać PM8000 np.
w aplikacjach wielokanałowych.

Ten wzmacniacz był niekwestionowanym bohaterem roku ‘98, przede

wszystkim dzięki niemu firma Sphinx stała się sławna na polskim rynku, a
dystrybutorzy innych marek snuli najdziwaczniejsze przypuszczenia co do
powodów sukcesu tak skromnego na pierwszy rzut oka wzmacniacza
nieznanej wcześniej firmy, w organizowanych samodzielnie porównaniach
próbując znaleźć jego słabe punkty. Ponoć się to czasami udawało, jednak
w naszym teście Sphinx przejechał się po konkurencji bardzo pewnie.
Konstrukcja jest przemyślana, przygotowana bardzo starannie i z odrobiną
fantazji, biegnący środkiem radiator dzieli wnętrze między sekcję zasilacza
i dużą płytkę audio, i widać go w całej okazałości na górnej ściance bardzo
płaskiej obudowy.

Laboratorium wystawiło Mythowi 3 bardzo wysokie noty, nie przede

wszystkim za moc (choć i pod tym względem wzmacniacz wcale nie jest
ułomny − około 2x100W/4 omach), ale za dynamikę (110dB) i bardzo
niskie zniekształcernia (THD=0.0028%), w dodatku przy bardzo
korzystnym rozkładzie (wyraźna jedynie druga harmoniczna). Brzmienie
przyciąga uwagę niezwykle barwną i naturalną średnicą, lekko uspokojoną
w dynamice, ale swobodną i selektywną. Bas jest zwinny i szybki, choć
również nie zawsze gotowy stworzyć wrażenie wielkiej potęgi. Brzmienie
bardzo proporcjonalne i najzwyczajniej bardzo przyjemne.

Od strony wizualno − funkcjonalnej należy do tej kategorii urządzeń,

które swoim własnym stylem różnią się zarówno od sztampowych,
przeładowanych produktów japońskich, jak też od prostych, mało
efektownych urządzeń z nurtu tradycyjnego, audiofilskiego minimalizmu.

Umiejętność kreowania urządzeń funkcjonalnych i jednocześnie

atrakcyjnych świetnie opanowały zwłaszcza firmy skandynawskie. Ale
zwykle nie na wyglądzie kończy się ich elegancja, choć zwykle musimy za
to sporo zapłacić. Pierwsze wzmacniacze Primare nie były przystępne
cenowo, kiedy jednak pojawił się A10, sytuacja uległa radykalnej zmianie.
Choć to urządzenie skromne wymiarami i masą, określa swoją klasę
bardzo wysoką jakością użytych komponentów i rozwiązań. Płyta główna
wykorzystuje montaż powierzchniowy, przemyślane rozmieszczenie
układów ograniczyło liczbę połączeń przewodami do absolutnego
minimum. Pokrętło głośności sprzęgnięto z cyfrowym układem regulacji,
wszystkie informacje o stanie pracy podaje wyświetlacz.

Dźwięk A10 jest dobrze zrównoważony, ale i bardzo angażujący.

Potrafi zachować się drapieżnie, ale umiejętności tej nie nadużywa. Bardzo
dobry rytm, bogata barwa, lekkie wysunięcie pierwszego planu. Duża
ekspresja. 2x58W/8 omach, 2x85W/4 omach. Dwa razy mniej niż
AMC3100a, ale coś za coś.

background image

101

3/2001

ROTEL RA−980BX

2.470 zł

Audio 4/2000

Wizualnie ciężki i bardzo zasadniczy Rotel RA−980BX jest konstrukcją

z rodzaju “kochaj albo rzuć”. Niezależnie od tego, czy sam wygląd
przypadnie do gustu, rzucać można jeszcze z jednego powodu − zdalne
sterowanie jest dla współczesnych wzmacniaczy niemal obowiązkowym
elementem wyposażenia, a jego właśnie surowemu Rotelowi brakuje. Może
to sposób na podkreślenie audiofilskiego rodowodu? Może konstruktorzy
tak bardzo uwierzyli w jego brzmienie, iż sądzą, że właściciel włączywszy
cokolwiek i z jakąkolwiek głośnością, długo nie będzie chciał niczego
zmieniać? Ale brzmienie Rotela też nie jest w 100% uniwersalne. To
przekaz jednoznacznie dynamiczny, szybki, bez miękkości, z jasną i
wnikliwą średnicą, ale przede wszystkim z silnym, konturowym, ani trochę
nie zaokrąglonym basem. Dobitny rytm, duży impet, zwrotność, ale bez
eterycznej lekkości. Konstrukcja wewnętrzna jest wyśmienita. Duży
transformator zasilający i 12 tranzystorów końcówki zapracowały nad
wyjątkowymi wynikami mocowymi, jakie RA−980BX uzyskał w
laboratorium. Ponad 2x100W/8omach i prawie dwa razy tyle przy
obciążeniu 4 omowym (przy wysterowaniu jednego kanału nawet 240W),
a także wspólczynnik tłumienia 200, przypominają możliwości znacznie
droższych większych urządzeń wzmacniających.

NAD C350

2.250 zł

Audio 2/2001

Jeden z najnowszych wzmacniaczy z podstawowej linii, wygląda jak

klasyczny NAD − szary i trochę smutny, choć ciągłe doniesienia o jakoby
charakterystycznym dla firmy minimaliźmie funkcji są mocno przesadzo−
ne. Oto mamy bowiem zdalne sterowanie, wszelkie typowe regulacje, a
potencjometrom barwy towarzyszy ich wyłącznik, jest też gniazdko
słuchawkowe (rzecz wcale nie taka częsta), pięć wejść liniowych (choć nie
ma gramofonowego), a dwie pary wyjść z przedwzmacniacza (jedna
niezależna, druga łączona zworą z sekcją końcówki mocy) dają duże
możliwości rozbudowy. Jest także specjalność NAD−a − układ soft−clipping
(odłączany), redukujący efekty przesterowania. Elastyczność końcówki
mocy, zdolnej dać pełną moc na obciążeniu zarówno 4, jak i 8−omowym.
zawdzięczamy obwodowi rozpoznającemu impedancję obciążenia i
dopasowującemu do niej działanie wzmacniacza. W brzmieniu C350 jest
niekwestionowana moc, która pozwala znaleźć się wśród muzycznych
wydarzeń. C350 kocha naturalną akustyczną średnicę, pewnie pracuje na
basie, mniej ekscytuje się wysokimi tonami, trochę traci siłę wyrazu w
aranżacjach muzyki elektronicznej.

background image

102

3/2001

CREEK 4330

1.990 zł

Audio 8/1999

Firma AMC ma dość niejasne pochodzenie anglo−amerykańskie, i

tajemnicze konotacje z NAD−em, w każdym razie podtrzymywane poprzez
sam wygląd urządzeń, a nawet ich symbole. Oferta AMC wyróżniała się
jednak zawsze kilkoma wzmacniaczami hybrydowymi, do których 3100a...
nie należy.

AMC 3100a

2.100 zł

Audio 2/2000

ARCAM ALPHA ONE

1.650 zł

Audio 8/1999

Arcam to jeden z wielkich brytyjskich klasyków − specjalistów od

przystępnych cenowo wzmaniaczy. Od nich zaczynał, tak jak NAD i Creek,
ale wcale na nich nie poprzestaje, tak jak inni rozszerzając swoją ofertę
już nie tylko o odtwarzacze CD, ale również DVD, procesory i wzmacniacze
wielokanałowe. Aktualnie katalog Arcama przechodzi wielkie przobraże−
nia, nowa seria Diva jest nadzieją na wzmocnienie się w segmencie
średniobudżetowym. Na szczęście, ze starszych modeli uchował się
wzmacniacz Alpha One, najtańszy, który dzięki swojemu brzmieniu może
istotnie rozszerzyć nam wybór, współtworząc alternatywę z C320. Choć w
obiektywnych kategoriach wzmacniacz NAD−a wydaje się bardziej
uniwersalny (i nieco bardziej funkcjonalny − “Jedynka” nie jest zdalnie
sterowana), to pewna specyfika dźwięku oferowanego tutaj przez Arcama
może mu przysporzyć sympatyków. Zarówno NAD 320, tańszy Rotel 921,
jak i droższy AMC3100a, oferują brzmienia dynamiczne, zdecydowane,
zmuszające słuchacza do zaangażowania. One pozwoli odpocząć.
Wyważony, subtelny, małe składy akustyczne odtwarza urzekająco, z
wielkim wyczuciem klimatu, choć z mniejszym zaangażowaniem w detale.
Doskonały dla dodania kultury zbyt ostro brzmiącym odtwarzaczom czy
zbyt jasnym zespołom głośnikowym.

Najbardziej niepozorny z rekomendowanych wzmacniaczy − Creek

4330 − w pełni odzwierciedla staroangielską koncepcję minimalizmu
funkcji, starannej, ale nieskomplikowanej konstrukcji, pozbawionej
wszelkiego wizualnego uroku, z której można jednak wykrzesać
wyjątkowo piękne brzmienie. 4330 jest obecnie produkowany w wersji
mkII, wbogaconej o przekaźniki “miękkiego startu” głośników, i nadal za
umiarkowaną cenę może dostarczyć wiele czystej audiofilskiej radości −
bardzo dużą naturalność średnich tonów, podpartą dobrym basem i
uzupełnioną szczegółową górą pasma. Regulator wzmocnienia, przełącznik
źródeł, włączniki sieciowy i pętli magnetofonowej − to wszystko, co
zobaczymy na przedniej ściance. Ale w ramach skromnego wyposażenia
jest jednak wyjście z sekcji przedwzmacniacza, co pozwala myśleć zarówno
o użyciu większej zewnętrznej końcówki mocy, jak też o zrealizowaniu bi−
ampingu (odpowiednia końcówka nosi oznaczenie A43). Za dopłatą można
zainstalować przedwzmacniacz gramofonowy, a także zdalne sterowanie −
kosztujące niestety dodatkowe 400zł.

HI−END

− Wzmacniacze

background image

103

3/2001

To w kilku aspektach konstrukcyjnych zupełne przeciwieństwo Primare

A10. Bez specjalnej elegancji i wyrafinowania, zarówno z zewnątrz, jak i
wewnątrz (dużo połączeń przewodami), jednak w ostatecznym rezultacie
bardzo funkcjonalnie (zdalne sterowanie, rozdzielenie przedwamcniacza
od końcówki) i skutecznie pod każdym względem. Bardzo wysoka moc
(2x113W/8ohm, 2x170W/4ohm) − chyba rekordowa dla wzmacniacza
w tej cenie, dobra dynamika 107dB, ładny rozkład zniekształceń.

Przekłada się to na dźwięk bardzo żywy i swobodny, z mocno zakreślony−
mi wysokimi tonami i mocnym, szarżującym basem.

3100a przede wszystkim lubi grać głośno, odtwarzać muzykę

wymagającą dynamiki, trochę traci wyrazistość przy bardzo niskich
poziomach wzmocnienia. Zawsze jest jednak co najmniej poprawny, rzecz
w tym, że w sprzyjających dla siebie warunkach okazuje możliwości
niespotykane na tym pułapie cenowym.

NAD C320

1.500 zł

Audio 1/1999

ROTEL RA−921

980 zł

Audio 4/1999

Najtańszy wzmacniacz Rotela jest doskonałą propozycją dla

początkujących audiofilów. Klasyczna firmowa linia, czyli prostota,
solidność, splecione z kompletem podstawowych funkcji (wygoda obsługi
ograniczona przez brak pilota). Konstrukcja (japońska) przypomina
wzmacniacze brytyjskie − z jedną dużą płytką i zminimalizowaną w ten
sposób liczbą połączeń przewodami, wspólnym radiatotorem dla obydwu
kanałów. Skromnie, ale staranie, co odzwierciedla filozofię firmy −
“Balanced Design”, w każdym produkcie mającą zapewnić dobre
zrównoważenie wszelkich cech użytkowych, jakości poszczególnych
komponentów i racjonalności rozwiązań układowych. Rezultaty
brzmieniowe są niezaprzeczalnie sukcesem tej koncepcji, choć należy
zaznaczyć, że na muzyce odciśnięte jest piętno firmowego brzmienia
Rotela. RA−921 lubi grać zdecydowanie, z mocno nasyconą średnicą i
silnym basem − jego możliwości w zakresie nisich tonów są rzeczywiście
nadzwyczajne w aspekcie wielkości urządzenia. Pewną trudność sprawia
natomiast RA−921 odtwarzanie spokojnych klimatów, nie mogąc
powściągnąć swojego temperamentu trudno mu osiągnąć konieczną
czasami wrażliwość i subtelność.

Firma NAD zdobyła sławę konstrukcjami wcale nie wyrafinowanymi,

ale właśnie prostymi i skutecznymi w dostarczaniu dobrego dźwięku za
niewielkie pieniądze. Kiedy powstał legendarny model 3020, oznaczało to
jednak daleko posuniętą oryginalność − królowały wówczas konstrukcje
bajecznie wypoażone, swoją aparycją dosadnie przekonujące, jak wygląda
Hi−Fi. Na tym tle wizualnie skromne dokonania NAD−a rzeczywiście
musiały brzmieć doskonale, skoro udało im się odnieść taki sukces. C320
jest w prostej linii kontynuatorem tej tradycji, chociaż trudno już dzisiaj
mówić o jakiejkolwiek jego egzotyce. Z jednej strony wielu innych
producentów poszło w tym czasie podobny tropem, z drugiej strony NAD
wcale nie odmawia przyzwoitego wyposażenia, pozostawiając sobie za
wyróżnik tylko charakterystyczny design.

C320 jest więc wzmacniaczem bardzo nowoczesnym, zdalnie

sterowanym, z rozdzielaną końcówką od przedwzmacniacza, wydajnym
zasilaczem opartym na transormatorze toroidalnym. Moc ponad 2x60W/
8ohm i ponad 2x120W/4 ohm, dynamika 110dB − to bardzo dobre wyniki
dla wzmacniacza za 1500zł.

Brzmienie dynamiczne, z mocno zakreśloną średnicą i raczej

ekspresyjnym, niż “fundamentalistycznym” basem, lekko eksponowaną
górą pasma.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
01 Top 20 ports
Kolokwium Rysunkowe Top 20
Iran i Irak wzmacniają relacje (20 05 2009)
01 Top 20 ports
Lampowy wzmacniacz akustyczny 20 35W
01 Top 20 ports
EnglishClub Top 20 Business Vocabulary(1)
wzmacniacz warwick BlueCab 15 (20)
Rozgrzewka dla 5 osobowej grupy mężczyzn w wieku 20 lat Cel wzmacnianie siły mięśniowej
20 Top Wszech Czasów Trójki 01 01 2014
Zawal serca 20 11 2011
20 Rysunkowa dokumentacja techniczna
Prezentacja 20 10
20 2id 21226 ppt

więcej podobnych podstron