Abbi Glines Ocal mnie 03

background image
background image
background image

TaksiążkajestdlamoichdziewczynzFP.

Wiecie,okimmówięiwiecie,jakzawamiszaleję.

Sąrzeczy,któremożeszpowiedziećtylkokomuś,kto

jezrozumie…Awy,dziewczyny,rozumiecie.

–Prolog–

–Twojamamaprzyniosłamidzisiajlist.–Bólwklatce

piersiowejbyłtaksilny,żemusiałamwalczyćzchęciąskulenia

sięizawycia.–Przeczytałamkażdesłowo.Kilkakrotnie.

Jesiennywiatrpieściłmojątwarz,aleniebyłwystarczająco

silny,byosuszyćłzynapoliczkach.Atenigdysięniekończyły.

Nieprzestawałypłynąć.Przełykającciężkoślinę,zmusiłamsię

dokontynuowania.Musiałmniewysłuchać.

–Toniefair,wiesz…Listniejestdobrymsposobemna

pożegnanie.Tojestdobani,Josh.Totakcholernietrudne.–Z

ustwyrwałmisięjękrozpaczy.Przycisnęłamdopiersizaciśnięte

pięści.Jakwielecierpieniajestwstaniewytrzymaćserce,zanim

rozpadniesięnamilionkawałków?

–Zawszemipowtarzałeś,żerazemsięzestarzejemy.

Będziemysiedziećnahuśtawcenagankuitrzymającsięzaręce,

obserwowaćnaszebawiącesięnapodwórkuwnuki.Obiecałeś–

wykrztusiłam,dotykająckciukiemmaleńkiegodiamentuna

pierścionku,którysześćmiesięcywcześniejwłożyłminapalec.

–Złamałeśdanąmiobietnicę.Nigdywcześniejcisiętonie

zdarzyło.Tymrazemmniezawiodłeśizostawiłeśzasobątylkolist.

Jakmamsobieterazztymporadzić,co?Spodziewałeśsię,żego

background image

przeczytamitakpoprostuwszystkobędzielepiej?Oczekiwałeś,że

chwilępopłaczęizapomnę?–Nieuzyskamżadnejodpowiedzi.Nic

pozalistemciążącymmiterazwtylnejkieszeni.Byłtak

przemoczonyłzami,żekilkasłówbyłowtymmomencie

kompletnienieczytelnych.Tojednakniemiałożadnegoznaczenia.

Znałamgonapamięć.Każde.Kolejne.Słowo.

–Zaczęłamnawetpisaćodpowiedź,żebycijądzisiaj

przynieść.Mojaostatniaszansanakilkasłówpożegnania,alenie

potrafiłam.Wliścieniedasiękrzyczeć.Słowaprzelanena

papiernieoddadząkłębiącychsięwemnieemocji.–Sięgnęłam

dokieszenispodniiwyciągnęłamzdezelowanylist,któryjużdo

końcażyciabędziemniedręczył.

–Zamiastpisać,postanowiłamodpowiedziećcitwarząw

twarz.Tylkotakbędziefair.Nie…toniebędziefair–dodałam

gniewnie–ponieważnicztego,cosięwydarzyło,niejestfair,

ajednaktylkotyledostałam.Tylkonatylemipozwoliłeś.

Ostrożnieotworzyłamjednostronicowylist.Niechciałam

gopodrzeć,bozawartewnimsłowabyływszystkim,comi

pozostało.Zaczęłamczytaćnagłos:

–MojaEvoBlue.–Łzypociekłymipopoliczkach.

Wypowiedzenieprzezwiska,jakienadałmiJosh,gdymiałam

zaledwiedziewięćlat,byłobolesne.Jakmamprzeczytać

całośćbezzałamaniasię?

To,żepiszętenlist,bolimniebardziej,niżjesteśtosobie

wstaniewyobrazić.Niechciałem,żebyśkiedykolwiekmusiałago

background image

czytać,alewierzę,żezasługujesznasłowapożegnania.

ZasługujesznaowielewięcejiBógmiświadkiem,żekiedyś

będzieszmiałażycie,jakiegodzinamiplanowaliśmyrazem.

Zamilkłamipodniosłamwzrokznadkartkipapieru.

–Tobyłynaszeplany,Josh.Mojeitwoje.Nienależałytylko

domnie.Byłynasze,docholery!Jakmogłeśmnietakzostawić?Już

wszystkomieliśmyzaplanowane.Tewszystkienocepod

gwiazdami,kiedywybieraliśmyimionanaszychdzieci,kolor

sypialni,kwiaty,jakieposadzimywdoniczkachnaganku,

naszdomeknaplaży,TOWSZYSTKOBYŁONASZE!

Kolejnełzyspływałymipopoliczkach.Szybkootarłamjez

twarzy,zanimzdołałyspaśćnapapier.Musiałamtodokończyć.

Choćbyłotopotwornietrudne,musiałamdoprowadzićsprawę

dokońca.Toniebyłozamknięcie.Ononigdyniebędziemidane.

Będzietojedyniecośnajbliższegopożegnaniu.

–Kochałemcięodmomentu,kiedyspojrzałemwtetwoje

niebieskieoczy.Nawetwwiekupięciulatbyłempewien,żeżadna

innadziewczynaniezajmiejużmiejscawmoimsercu.Niktnie

mógłsięztobąrównać.Dlamniezawszebyłaśtylkoty,Evo

Brooks.Zawsze.Proszęcię,pamiętajotym.Byłaśjedynąosobą,

którasiędlamnieliczyła.Niktniezdobyłmojegosercatakjakty.

Mojeżyciebyłonaznaczonekażdymkolejnymrokiem,kiedycoraz

bardziejzakochiwałemsięwszalonej,dzikiej,pięknej

dziewczyniezsąsiedztwa.Żyłemwpodziwie,żetenideał,ten

anioł,chciałwłaśniemnie,żetawspaniałakobietazostaniemoją

background image

żoną.Przyszłość,jakąsobiezaplanowaliśmy,ojakiejmarzyliśmy,

byłaczymś,cotrzymałomnieprzyżyciu.–Opadłamnaziemięi

przyciągnęłamkolanadopiersi.Ciąglepłacząc,zmusiłamsiędo

skupieniawzrokunasłowach,któremusiałamprzeczytać.

Musiałam.Musiałam.

–ModlęsiędoBoga,byśnigdyniemusiałaczytaćtegolistu.

Chcę,żebybyłonczymś,cowyciągnęzsekretnejskrzyni,kiedy

będziemyjużstarzyisiwi.Wtedyuśmiechniemysiędosiebiei

zrozumiemy,jakbardzopowinniśmybyćwdzięcznizato,żetenlist

nigdyniezostałprzeczytany.Ale,Evo,jeślikiedykolwiek

otrzymaszgoodmojejmatki,wiedzjedno:kochałemciędo

ostatniegooddechu.Byłaśjedynąosobą,októrejmyślałem,

zapadającwwiecznysen.Danynamwspólnyczasbyłlepszy,niż

człowiekmożeoczekiwać.Mojeżyciebyłorajemnaziemi,

ponieważspędziłemjeztobą.

–MójBoże,Josh.Niedamsobieradybezciebie!Nie

damrady.Takbardzociękocham.Proszęcię,proszę,Boże–

łkałamgłośno.Niktmnieniesłyszał.Cmentarzbyłpusty.

Ostatnichkilkalinijeklistubyłonajtrudniejszychdo

zaakceptowania.Jakwogólemógłmyśleć,żecośtakiego

jestmożliwe?

–Pewnegodniabólminie.Życiepotoczysięswoimi

torami.Innyszczęśliwiecznajdziemiejscewtwoimsercu.Kiedy

taksięstanie,kochajgo.Żyjdalej.Żyjtymszczęśliwymżyciem,

naktórezasługujesz.Wiedzotym,żeciękocham.Wiedz,że

background image

dziękitobiemojeżyciebyłokompletne.Ależyjdalej,Evo.

Kochaj.Żyjwłasnymżyciem.Kocham,Josh.

–RozdziałI–

Osiemnaściemiesięcypóźniej…

Cage

–Dziękizapodwiezienie–powiedziałem,sięgającpo

torbę,wktórejznajdowałasięcałamojaletniagarderoba.

–ZrobiłemtodlaLow–przypomniałmijużporazdrugi

MarcusHardy.Mojanajlepszaprzyjaciółka,Willow,byłalaską,

nieziemskogorącąlaską.Marcus,jejnarzeczony,zachowywałsię

czasamijakelitarnydupek,alejakośsobieznimradziłem.

Musiałem,jeślimiałemzamiarnadalgościćwjejżyciu.

Najważniejsze,żefacetmiałświadomość,jakcholernieniezwykła

jestLow.Ijeślitakzostanie,będęwstaniegoakceptować.

–Nigdytegoniekwestionowałem–odparłem

zuśmieszkiem,zakładającnaramiępasektorby.

Swojąuwagęprzeniosłemnawielki,biało-beżowywiejski

dom.Otoczonybyłhektaramitrawników,drzewicałąmasąkrów

–takwłaśniewyglądałmójletniczyściec.

OdwróciłemsiędoMarcusa,skinąłemmugłowąna

pożegnanieizamierzałemwłaśniezatrzasnąćzasobądrzwi.

Wiedziałem,żechciałjaknajszybciejwrócićdoSeaBreeze,

gdzieczekałananiegoLow.Niktniechciałbyutknąćwtym

krowimmieście.

–Cage,poczekaj–zawołał,zanimcałkowiciezamknąłem

background image

drzwisamochodu.Powoliznówjeotworzyłemiuniosłem

pytającobrew.Czegoonmógłodemniechcieć?Przezcałądrogę

tutajprawiewcalesięnieodzywał.

–Niezawaltego,dobrze?Zostańtrzeźwy.Nieprowadź

samochodu,dopókinieodzyskaszzpowrotemprawkaipostaraj

sięniewkurzyćswojegogospodarza.Tolatozadecydujeotwojej

przyszłości,Lowbardzosiętymprzejmuje.Niechcę,żebysięo

ciebiemartwiła.Takdlaodmianypomyślterazokimśinnym,a

nietylkoosobie.–Nocholera,właśniedostałemrodzicielską

uwagęodpieprzonegoMarcusaHardy’ego.Czyżtonieurocze?

–Marcusie,doskonalewiem,cosięstanie,jeślito

zawalę.Aledziękizaprzypomnienie.–Pozwoliłem,bykażde

wypowiedzianeprzezemniesłowoociekałosarkazmem.

Markusskrzywiłsięiewidentniemiałzamiarpowiedzieć

cośjeszcze,alenajwyraźniejzmieniłzdanie.Pokręciłtylkogłową

iwrzuciłwstecznybieg.Koniecrozmowy.Gośćpowiniensię

nauczyćniewtykaćnosawnieswojesprawy.

Trzasnąłemdrzwiamisamochoduiponownieskupiłem

wzroknabudynku.Zasobąusłyszałemchrzęstoponwozu

Marcusaodjeżdżającegożwirowanąścieżką.Lepiejpójdę

przywitaćsięzeswoimwakacyjnymstróżemirozpocznętęcałą

szopkę.Uszczęśliwienietegogościabyłomoimnajważniejszym

zadaniem.Przeznajbliższedwaipółmiesiącabędęsię

zajmowałjegokrowamiiwykonywałinnegospodarskieprace

fizyczne,comaprzekonaćmojegotrenera,żebyniewyrzucał

background image

mniezzespołu.Jazdapopijaku,zaktórąmusiałwyciągaćmnie

zpaki,zostaniezapomniana,ajawciążbędędostawał

stypendium.Wtymplaniebyłyjedynietrzysłabepunkty:

1.Żadnychdziewczyn.

2.Nienawidzępracyfizycznej.

3.Żadnychdziewczyn.

Pozatymniebyłoażtakźle.Niedzielemiałemmiećwolne.

Wtedyteżbędęmógłzaspokajaćswójgłódseksownymi

studentkamiwmikroskopijnychkostiumachkąpielowych.

Dotarłemdodrzwiwejściowych.Niepowiem,ganek

okalającycałybudynekbyłcałkiemniezły.Niekręciły

mniewiejskieklimaty,aletomiejsceniebyłoażtakie

tragiczne.Obstawiałem,żewszystkiesypialniewtym

domubyłyodpowiednioprzestronne.

–Pewniejesteśtymgościem,któregoWilsonzatrudniłna

wakacje–powiedziałstojącynaschodachgankuchłopakw

przetartychdżinsachiodjechanychbutach.Uśmiechałsię,jakby

naprawdęcieszyłsięztego,żesięzjawiłem.Tomusiałbyćsyn

gospodarza.Aodteraztojabędęprzerzucałkrowiełajno.To

zapewnewystarczającypowód,bygośćzapałałdomniesympatią.

–Taa–odparłem.–CageYork.PrzysłałmnietrenerMack.

Facetuśmiechnąłsięszerokoiskinąłgłową,wciskającobie

dłoniewprzedniekieszenieswoichspodni.Jedynym,czego

mubrakowałodowyglądustereotypowegochłopakazewsi,

byłowiszącezustźdźbłotrawy.

background image

–Ach,racja.Słyszałemconiecootobie.Jazdapopijaku.

Człowieku,dobani.ZwłaszczażeWilsonjestniczym

poganiaczniewolników.Jaimójbratpracowaliśmydlaniego

prawieprzezcałeliceum.Przysięgam,żejużnigdynie

wsiądzieszpijanyzakierownicę.

Wyglądałonato,żegośćniebyłjednaksynemgospodarza.

Przytakując,odwróciłemsię,żebyzapukaćdodrzwi.

–Wilsonniewróciłjeszczezzagrody.Będzietuzajakąś

godzinę.–Chłopakwyciągnąłdomnierękę.–Atakwogóleto

jestemJeremyBeasley.Sądzę,żeczęstobędziemysięwidywać

tegolata,skorozostaliśmysąsiadami.A,ijestjeszczeEva.–

Zamilkł,ajegowzrokskierowałsięwstronędrzwi.Już

chciałemgozapytać,kimjesttacałaEva,alepodążyłemzajego

spojrzeniemimoimoczomukazałosięstojąceprzydrzwiach

światełkowtunelu.

Długie,brązowewłosy,delikatniezakręconeiprzerzucone

przeznagieramię.Najczystszebłękitneoczy,jakiekiedykolwiek

widziałem,woprawieczarnych,gęstychrzęs.Noiteczerwone

usta–dopełniałydziełasztuki,jakimbyłajejtwarz.Opuściłem

powoliwzrok,bynapawaćsięwidokiemgładkiej,opalonejskóry,

którątylkowniewielkimstopniuzasłaniałyskąpagóraodbikini

orazniewielkie,opiętenakształtnychbiodrach,szorty.Potem

skupiłemsięnanogach.Ciągnęłysięwnieskończoność,ażdo

miejsca,gdziemalutkie,nagiestopyzczerwonymipaznokciami

domykałystojącyprzedemnąpakietidealny.Cholera.Może

background image

powinienembyłczęściejodwiedzaćwieś.Niewiedziałem,że

majątutakielaski.

–Evo,niejesteśjeszczegotowa?Myślałem,żezdążymyna

osiemnastątrzydzieści–powiedziałzzamoichplecówJeremy.

Ach,dodiabła.Niemożebyć.Taboginiztymgościem?Znów

spojrzałemnajejtwarz.Błękitneoczywpatrywałysięwemnie.

Poważnie,nigdywcześniejniewidziałemtakniebieskichoczu.

–Kimjesteś?–Jejoschłytonniecomniezaskoczył.

–Spokojnie,mała.Zachowujsię.Tojestfacet,którytego

latabędziepomagałtwojemuojcu.–Wjejoczachpojawiłosię

coś,coprzypominałoodrazę.Serio?Widywałemjużulasektaki

wyraztwarzy,alebywałotodopieropotym,jakktórąśznich

wykorzystałemiodrzuciłem.Interesujące.

–Jesteśpijakiem–zaczęła.

Toniebyłopytanie.Więcnieodpowiedziałem.Popatrzyłem

naniązeswoimpopisowymuśmieszkiem,któryzazwyczaj

natychmiastowotopiłkobiecąbieliznę,ipodszedłembliżej.

–Mamwieleimion,skarbie–odpowiedziałemwkońcu.

Zdziwionauniosłabrwi,zarazjednakwyprostowałasięi

posłałaminajzimniejszespojrzenie,jakiego

kiedykolwiekdoświadczyłem.Ocotejlascechodziło?

–Zapewne.Pozwól,żezgadnę:Weneryk,Frajer,Dupek,

Pijakijeszczeparęinnych–zripostowała,poczymodeszłaod

drzwi,przyokazjitrzaskającnimiościanę.Spojrzałana

Jeremy’ego,który,jaksłowodaję,zachichotał,oglądająctęscenę.

background image

–Niemogęiśćdokina,Jer.Musiszpojechaćzemnądo

paniMabelipomócwnaprawiejejstudni.

–Znowu?

–Tak,znowu.Onanaprawdępotrzebujenowejstudni.

Evaminęłamnie,złapałaJeremy’egozaramięi

pociągnęłagowstronęschodów.Najwyraźniejnaszarozmowa

dobiegłakońca.

–Czytwójtatadzwoniłjużdojejsynów?Powinnitu

wrócićipomócmatce–powiedziałJeremy,podążajączaniąbez

oporów.Żadneznichnawetnieobejrzałosięzasiebie.

Coto,dodiabła,było?Ktoodchodzibezsłowa,

zostawiającnieznajomegonaganku?Evabyłaniezwyklepiękną,

aletotalniewalniętąlaską.

–Hej,czymogęwejśćdośrodka?–zawołałem.

Evazatrzymałasięiodwróciłanapięcie.Najejtwarzyznów

pojawiłsiętenzniesmaczonygrymas.

–Dodomu?Och,nie–odparła,kręcącgłową,jakbymtoja

byłwariatem.Podniosładłońiwskazaławstronędwupiętrowej,

czerwonejstodoły,któraznajdowałasięzadomem.–Twójpokój

jestnatyłachstodoły.Jesttamłóżkoiprysznic.

Nocóż,czyżtoniecudowne…?

Eva

Nienawidziłamtakichgości.Dlaniegożyciebyłożartem.

Niemiałamwątpliwości,żedziewczyny,bezwzględunawiek,

leżałymuustóp,zapewneśliniącsięprzytymobficie.Był

background image

zdrowy,pełenżyciaizachowywałsiętak,jakbywszystkobyło

dlaniegotylkogrą.

–Schowajpazurki,skarbie.Postawiłaśnaswoim.Już

niebędziewokółciebiewęszył.–Jeremyścisnąłdelikatnie

mojekolano,poczymwłączyłradio.

–Onjestdupkiem–wycedziłamprzezzaciśniętezęby.

Jeremyzaśmiałsiędonośnieipoprawiłniecoswojąpozycję

nasiedzeniu.Czułam,żeniejestpewien,jakpowinien

zareagować.Jedynąosobą,któraznałamnierówniedobrze,alboi

lepiej,byłJosh–jegobratbliźniakimójnarzeczony.

Dorastaliśmyrazem,wetrójkę.Jeremyzawszebyłtym,którego

uznawanozaswegorodzajudziwaka,alezarównoja,jakiJosh

robiliśmycownaszejmocy,żebyangażowaćgownaszeżycie.

KiedyosiemnaściemiesięcytemuJoshzginąłod

wybuchubombywBagdadzie,jedynąosobą,której

towarzystwotolerowałam,byłwłaśnieJeremy.Ichmama

twierdziła,żetodlatego,botylkoonmógłzrozumiećmójból.

Wjakimśsensieobojestraciliśmynasządrugąpołówkę.

–Jakimcudemudałocisięwywnioskowaćtozezwykłej,

krótkiejrozmowyztymgościem?Jakdlamniewydajesię

całkiemmiły.

Jeremyzawszebyłoptymistą.Wludziachwidziałto,co

najlepsze.Moimzadaniembyłochronieniegoprzedtymi,którzy

chcieliwykorzystaćjegozaufanie.Joshjużniemógłtegorobić.

–Znalazłsiętutaj,boprowadziłpopijaku,Jer.Toniejest

background image

jakieśtammałewykroczenie.Mógłwjechaćwjakąśrodzinę.

Mógłzabićczyjeśdziecko.Toegoistycznydupek.–Cholernie

dobrzeprzytymwyglądający,jeślimambyćszczera.Ztym

będęmusiałajakośsobieporadzić.Ładnatwarznieprzysłonimi

tego,kimnaprawdęjest.

–Evo,jestwielutakichludzi.Pewnieprzejechałtylko

kawałekzbarudodomu.Wątpię,żewybrałsięna

wycieczkę.Możewypiłtylkokilkapiw.

SłodkiJeremy.Poczciweserduszko.Niemapojęcia,jak

zepsucisąniektórzyludzie.Tobyłajednaztychrzeczy,którew

nimkochałam.Ataksięskładało,żeowystępkuCage’aYorka

wiedziałamniecowięcej.Otymjakwybuchnął,kiedyzostał

zatrzymany.Słyszałam,jakwujekMackopowiadał,jakim

rzezimieszkiemjestCageiżebaseballjestjedynąrzeczą,jaką

sięinteresuje.

–Zaufajmi,Jer,tengośćtochodzącekłopoty.

Jeremynieodpowiedział.Oparłłokiećnaotwartymokniei

pozwolił,bybryzaochłodziłajegotwarz.Wewnętrzusamochodu

tatyotejporzerokuupałdawałsięodczućwyjątkowomocno,ale

byłtojedynysamochód,którymjeździłam.Mójstałwgarażu,

nieużywany.Niepotrafiłamsięzmusićdojeżdżenianim,atym

bardziejdopozbyciasięgo.Piękny,srebrnyjeep–prezentodtaty

–stałnietkniętyodmomentu,kiedyotrzymałamtelefonod

mamyJoshazinformacjąojegośmierci.Wtymwłaśniejeepie,

zaparkowanymwtedyprzyHollowsGrove,misięoświadczył.A

background image

chwilępóźniejwłączyłgłośnomuzykęitańczyłzemnąpod

gwiazdami.Niespojrzałamnatensamochódodpółtoraroku.Od

tamtejporyjeżdżęfurgonetkątaty.Takjestłatwiej.

–Evo?–Jeremywyrwałmniezzamyślenia.Zawsze

zdawałsięwiedzieć,kiedypotrzebowałamkogoś,kto

powstrzymanatarczywewspomnienia.

–Tak?

–Wiesz,żeciękocham,prawda?

Ścisnęłammocniejkierownicę.KiedyJeremyrozpoczynał

wypowiedźtymisłowami,wiedziałamjuż,żekolejnemisięnie

spodobają.Ostatnimrazem,gdyotozapytał,powiedział,że

powinnamzacząćjeździćjeepem,ponieważtegowłaśnie

chciałbyJosh.

–Przestań,Jer–ostrzegłam.

–Jużczas,żebyśściągnęłazpalcapierścionek,Evo.Dłonie

piekłymnieoduścisku,wjakimzamknęłamkółko

kierownicy.Złotaobrączkawrzynałamisięwpalec,

przypominającoswoimistnieniu.Nigdyjejnieściągałam.I

nigdytegoniezrobię.

–Jeremy,wystarczy.

Westchnąłdramatycznieipokręciłgłową.Czekałam

cierpliwienakolejnesłowa,alewduchucieszyłamsięztego,że

dotarliśmyjużnapodjazdpaniMabel.Pospieszniewyskoczyłam

zwozu,chcącuciec,zanimzdążydodaćcośjeszcze.Niemogłam

zdjąćpierścionkazaręczynowegoodJosha.Totak,jakbymonim

background image

zapominała.Jakbymżyładalej,ajegozostawiałazasobą.Atego

nigdyniezrobię.

–RozdziałII–

Cage

Toniemógłbyćmójpokój.Pomieszczeniebyłowielkości

mojejszafy.Rzuciłemtorbęnapodwójnełóżkowciśniętewkąt

pokoiku.Obokniegostałstolik,ledwosiętamzresztą

mieszczący.Poprzeciwnejstroniewąskiegopomieszczeniastała

kabinaprysznicowa.Wrogucementowegobrodzikabyłodpływ,

aześcianywystawałamałasłuchawkaprysznicowa.Jedyną

barieręmiędzyłóżkiemakabinąstanowiłaciemnoniebieska

zasłonawiszącanaprostymdrążku.Byłempewien,żejeśli

poniesiemnieniecopodprysznicem,tozalejęsobiewyro.Mój

telefonzacząłdzwonić,anawyświetlaczupojawiłosięimięLow.

–Cześć,kotku–przywitałemsię,siadającnałóżku.Materac,

odziwo,niebyłnajgorszy.

–Jaktamuciebie?Gospodarzesąmili?–Samdźwiękjej

głosusprawiał,żeczułemsięlepiej.Mniejsamotny.

–Poznałemtylkocórkęwłaścicielaisąsiadazdomuobok.

–Och,tofarmermacórkę?–Rozbawiłmnietonjejgłosu.

Ewidentniedroczyłasięzemną.Taa,farmermiałcóreczkę,ale

toniebyłoto,oczymmyślałaLow.

–Tak,macórkę,alelaskaznienawidziłamniejużod

pierwszegospojrzenia.Szaleństwo,wiem.Ajamyślałem,że

toniemożliwe,nochybażepannębzyknę,aranozapomnęjej

background image

imienia.

–Nienawidzicię?To…dziwne.–Lownieco

przycichła,jakbysięnadczymśzastanawiała.

Pochwilimojąuwagęprzykułogłośne

skrzypienieotwieranychdrzwistodoły.

–Low,muszęlecieć,skarbie.Chybazjawiłsięwłaściciel.

–Okej,zachowujsię.

–Zawsze–odparłem,poczymschowałemtelefon

dokieszeni.

–Halo?–usłyszałemniski,chrapliwygłos.

Wyszedłemztegoschowkanaszczotki,wktórymzostałem

ulokowanyiruszyłemwstronędolatującychmniedźwięków.

Kiedywyszedłemzaróg,stanąłemjakwryty.Facetbyłogromny.

Miałconajmniejdwametrywysokościistotrzydzieścikilo

mięśni.Jegosłomkowykowbojskikapeluszbyłtrochęodchylony

dotyłu,dziękiczemuzauważyłem,żegośćbyłkompletniełysy.

–CageYork?–zapytał.Jegopoważnywyraztwarzy

przypominałminiecotrenera,alenatympodobieństwa

siękończyły.Trenerniebyłażtakmasywny.

–Tak–odparłem,agrymasnajegotwarzypogłębiłsię.

Zrobiłkrokwmojąstronę.Siłąwolipowstrzymałemsięprzed

odepchnięciemgoodsiebie.

–Chłopcze,czytwójtatuśniemówiłci,żetonieładnie

nieszanowaćstarszych?Spodziewamsięodpowiedzi„Tak,

proszępana”.Czytozrozumiałe?

background image

Serio?Oczym,docholery,myślałtrener,przysyłając

mnietutaj?Niemaszans,żebytowypaliło.

–Kiedyzadajęcipytanie,oczekujęodpowiedzi–

warknąłgigant.

Jasne.Zarazudzielęmupieprzonejodpowiedzi.

–Nie.

Wjegooczachpojawiłsięcieńirytacji.Wielezależałood

tejpracy,aleniezamierzałempozwalaćmunatakiezachowanie.

–Nie,co?–zapytałprzeciągle.

–Nie,tatuśnienauczyłmnieniczegopozatym,żejego

pięścisąwiększeniżmamyitego,jakopuścićrodzinę–

odparłemszyderczo.

Grymaszłościnajegotwarzyanitrochęnieosłabł.Co

prawdaniespodziewałemsiętego,aleniepodejrzewałemteż,że

podzielęsięznimmoimiprywatnymisprawami.Takjakoś

wyszło.OmojejrodzinierozmawiałemtylkozLow.Towszystko

zdarzyłosiętakdawno,amimotowciążmiałonamniewpływ.

Obserwowałem,jakdrapiezarostnaszczęce,niespuszczając

zemniewzroku.Byłemgotowyzakończyćtospotkaniei

dowiedziećsięwreszcie,cotakwłaściwiemamturobić.

–Mackchcecipomóc.Polegamnajegoosądzie.Ale

posłuchajmniedobrze.Niezawahamsięwykopaćcięzdomu,

jeślibędzieszbrałnarkotykilubjeździłpopijanemu.Tobyło

głupie,dzieciaku.Idiotyczne.A,inajważniejsze,trzymajsięz

dalaodmojejcóreczki.Jestdlaciebiecałkowiciezakazana.

background image

Rozumiemysię?

Zważywszynato,żeEvaznienawidziłamnieod

pierwszegospojrzenia,niemasięocomartwić.Pozatymżadna

dziewczynaniebyławartapoświęceniadlaniejmojej

przyszłości.Nie,jeśliwokółbyłotyleinnych,chętnych,

dostępnychlasek,którymimógłbymsięnacieszyć.

–Rozumiemy.Niechcęstracićstypendium

–odpowiedziałemszczerze.

Skinąłgłowąiwyciągnąłdomniedłoń.

–WtakimraziejestemWilsonBrooks.Ateraz

zabierajmysiędoroboty.

Eva

–Chłopakniemaojca.Odtakiegotypamusiszsiętrzymaćz

daleka–powiedziałtatanaprzywitanie,wchodzącdokuchni.

Wywróciłamoczami,poczymwróciłamdotłuczeniapiersiz

kurczaka,któremiałamzamiarusmażyćnakolację.–Mówię

poważnie,Evo.Onniebyłwychowanytakjakty.Jestzbytpewny

siebieinieszanujewładzy.Mamcodoniegozłeprzeczucia.–

Położyłkapelusznastoleiposzedłnalaćsobiemrożonejherbaty.

–Niezrobiłnamnieżadnegowrażenia.Darujsobiete

kazania.Niepolujęnafaceta.–Nidyjużniebędęsięumawiaćna

randki.MiałamJeremy’egoidopókionniepoznajakiejś

dziewczynyisięniezakocha,dopótybędęmiałakompana.Nagle,

gdypomyślałamotym,żeodciągamgoodjegożycia,pojawiło

siędoskonaleznanemijużuczuciebeznadziei.Niepodobałomi

background image

sięto,żezewzględunamniewszystkieswojesprawyodkładana

później,tylkopoto,bysięmnąopiekować.Zawszebardzosięo

mniemartwił.Wiedziałam,żeChelseaJacobsonsięwnim

podkochuje.Musiałamzrobićcoś,copopchniegowjejkierunku.

–Hmm–wymamrotałiusiadłprzykuchennymstole.–

Wiem,żenieszukaszchłopaka,Evo,dziecko,alekochanie,

jesteśkobietą.Pewnegodniabędzieszmusiałaznówotworzyć

przedkimśswojeserce.

–Tatusiu,proszę,przestań.Chcęusmażyćtegokurczaka,

upieccitwójulubionyplacekzjagodamiicieszyćsiękolacją.

Nierozmawiajmyotym.Dobrze?

Wzdychającciężko,wkońcuprzystałnamojąprośbę.

Sięgnąłpokapeluszinakryłnimswojąłysinę.

–Wtakichwłaśniemomentachżałuję,żenieożeniłemsię

ponownie.Może,mimowszystko,potrzebowałaśmamy.A

terazniemampojęcia,jakcipomóc,mojamała.

Położyłamostatnikawałekkurczakanatalerzuipodeszłam

dozlewuumyćręce.Dłuższąchwilępoświęciłamnadokładne

wyszorowaniepalcówmydłem,agdyskończyłam,odwróciłam

siędotaty.

–Zawszemiwystarczałeś.Inadalwystarczasz.Nigdy

więcejtakniemów.Jestemzadowolonaztego,jakjest.Nie

potrzebujęnikogo,ktozająłbymiejsceJosha.Niechcę,żeby

ktokolwiekjezajął.Okej?

Tatapodszedłdomnieiuścisnąłmniemocno,poczym

background image

wyszedłzkuchni.Wiedziałam,żemójbrakzainteresowania

randkamiiniechęćdozostawieniaprzeszłościzasobąbardzo

goniepokoiły,alenieumiałaminaczej.Iniezamierzałamtego

zmieniać.Joshbyłmojąprzyszłością.Aterazjużgoniema.

Drzwizamoimiplecamiotworzyłysięniespodziewanie.Nie

oczekiwałamJeremy’egodziśnakolacji,alemiałam

przygotowanądodatkowąporcję,taknawszelkiwypadek.

AletoniebyłJeremy.Tobyłon.

Cageuniósłręcewgeściepoddania.Luzackiuśmieszek,

którywcześniejgościłnajegotwarzy,zniknął.Niepatrzyłteż

jużnamnietak,jakbychciałmnieskosztować.Wyglądałna

niezainteresowanego.

–Chciałemsiętylkonapić.Twójtataprzysłałmnieztymdo

ciebie.Alewidzę,żejesteśzajęta,więcjeślipokażeszmi,gdziesą

szklanki,tosamsięobsłużę.

Czytobyłtensamgość,któregopoznałamdziśrano?

Zmusiłamsiędoodwróceniawzrokuiwyciągnęłamszklankę

zszafki.Podałammują.

–Wlodówcetrzymamdzbanekzwodą.Mamytu

dobrąwodę,atazestudnismakujelepiejzmrożona.

Przytaknął.

–Dzięki.

Odwróciłamsię,bysprawdzićtemperaturęolejunapatelni.

Gdyusłyszałam,jakCagepijewodę,wmojejgłowie

pojawiłysięobrazyjegoporuszającychsięmięśniprzełyku.

background image

Zacisnęłampowieki,starającsięprzystopowaćniecoswoją

wyobraźnię.Nasłuchiwałam,jaksięgadolodówkiinalewasobie

jeszczejednąszklankę,poczymszybkojąopróżnia.Panującaw

kuchniciszatylkozintensyfikowałaodgłosyjegoprzełykania.

–Taklepiej.Byłemkur…hmm…bardzospragniony.

Dziękizaszklankęizawodę–westchnąłipodszedłdo

zlewozmywaka.–Mamumyćczytywolisztozrobić?

–Mogęumyć–wyjąkałam,wciążzszokowana

jegozachowaniem.

–Dzięki.Alesammogętozrobić.

–Nie,naprawdę,zrobięto.Itaktylkojąopłuczęiwłożę

dozmywarki–wydukałam.

Drzwiponowniesięotworzyły.Ktokolwieknamteraz

przeszkodził,byłammuzatowdzięczna.Wkażdymraziedopóki

niezobaczyłamwchodzącejdokuchniBekkiLynn.

Uśmiechniętejizblondlokami.Normalniecieszyłabymsięzjej

wizyty,aleniedziś.NiekiedystałtuzemnąCage.Becca

zmieniałasięwsłodkąidiotkę,jeśliwgręwchodziliatrakcyjni

kolesie.ACagezdecydowanieprzebijałtękategorię.

Jejwielkie,brązoweoczytaksowałygodokładnie.

Odchrząknęłam,starającsięzwrócićnasiebiejejuwagę,ale

skupionabyłatylkonajednejosobie.Obcisłakoszulka,krótkie

szortyikowbojki–jejletnistyl.Tylkotonosiłaotejporzeroku

itrzebaprzyznać,żewyglądaławtymdoskonale.Spojrzałamna

Cage’a,naktóregotwarzyznówzagościłtenseksowny

background image

uśmieszek.NapawałsięwidokiemrównieostentacyjniejakBecca.

Niemogłamjejnazwaćswojąnajlepsząprzyjaciółką–tarola

zawszenależaładoJosha–niemniejjednakbyłanajbliższąmi

dziewczyną.Naszafarmamiaładwóchsąsiadów.JoshiJeremyz

jednejstrony,Beccazdrugiej.Gdypotrzebowałamwięc

wspólnika,któryniebyłfacetem,mójwybórtrafiałnaBeccę.

Kiedyś,wliceum,onaiJeremychodzilizesobą.Jestemprawie

pewna,żetoonagorozdziewiczyła.Związeknietrwałjednak

długo.Jeremyzakończyłgobezsłowawyjaśnienia,aBecca

płakałanamoimramieniuprzezkilkadni,poczymprzerzuciłasię

naBenjiegoFitza.

–Niemówiłaś,żemasztowarzystwo–zaszczebiotała

Becca,nawijającnapalecpukieljasnychwłosówitrzepocząc

rzęsami.DobryBoże,zachowywałasiępoprostuśmiesznie.

–Niemamtowarzystwa,Becco–odparłamwnadziei,żeto

skupinamniejejuwagę,aleniezadziałało.–Towakacyjny

pomocniktaty.Zajmujesiękrowami.Jechałpopijakuiteraz

musiodpracowaćkarę.–Możetowyrwiejąztransu.Błąd.

–Och,więcspędzisztucałelato?–zapytała,wciąż

uśmiechającsiędoCage’a,jakbybyłjakąśgwiazdąrocka.

–Natowygląda–odparłrozbawiony.Wspaniale,nawet

tamęskadziwkamyślała,żeBeccarobizsiebieidiotkę.

–Nocóż,jakbędzieszmiałprzerwęizacznieszsię

nudzić,mogędotrzymaćcitowarzystwa…

–BeccoLynn–podniosłamgłos,bypowstrzymaćjąod

background image

zaproszeniagodowspólnegogrzaniajegołóżkawstodole.

Wreszcienamniespojrzała.Błyskwjejoczachprzekonał

mnie,żedobrzewiedziała,jakiwydźwiękmiałyjejsłowa,ale

poprostumiałatogdzieś.

–Dziękuję.Jestempewien,żebędępotrzebowałkogoś,kto

pokażemi,jaksięzabawićpotygodniuciężkiejpracy.Nie

wyobrażamsobienikogoinnego,ktomógłbymnielepiej

nauczyć,cosięrobituuwasnawsi.

Seksownysposób,wjakiprzeciągałwyrazy,tylkopotęgował

mojązłość.Ijeszczepowodowałgęsiąskórkę.Iszaleństwo

wsercu.

BeccaLynnznówpożerałagowzrokiem.

–Brzmidoskonale–zaszczebiotała,zbliżającsiędoniegoi

podającmuswojąidealniezadbanądłoń.Byłampewna,że

różowepaznokcie,którymimachaławjegostronę,pasowałydo

tychujejstóp.Beccabyłabardzozadbana.–BeccaLynnBlevins.

Cagezrobiłkrokwprzódiuścisnąłjejdłoń.CzyBecca

właśniezadrżała?

–CageYork,miłociępoznać,Becco.

–Och–wystękała,ewidentnienapawającsięjego

dotykiem.Przysięgam,żejeślipocałujejąwmojejkuchni,rzucę

wniegoplackiem.

–Muszęwracaćdopracy.Będęczekał,żebyśmnietrochę

rozerwała,BeccoLynn–wyszeptał,poczymminąłjąiruszył

dowyjścia,niespoglądającjużanirazuzasiebie.

background image

Gdytylkozamknąłzasobądrzwi,Beccaprzyciągnęła

krzesłoiklapnęłananiegozgłośnymhukiem.

–OMÓJBOŻE!–zapiszczała.–Przysięgam,że

chybawłaśniezmoczyłammajtki.

Namyślotakiejmożliwościażsięwzdrygnęłam.

Potrząsnęłamgłowąiudałamodgłoswymiotów.

–Byłampewna,żezarazpołożyszsięnastoleirozłożysz

dlaniegonogi.Naserio,musiszsięuspokoić,Becco.Bo

wychodzisznadziwkę.

Westchnęłatylkogłośno.

–Och,noicoztego!Tobyłnajwspanialszyokazmęskiego

gatunku,jakikiedykolwiekwidziałam.Chcęzaniegowyjść,

urodzićmudzieci,obmywaćjegociało,odziewaćgoicholera,

Evo,chcęgodotykaćcałymidniami.Mogłabymtorobićdo

końcażyciainigdybymisięnieznudziło.

Zanimzdołałamwymyślićjakąśripostę,która,miałam

nadzieję,byłabydlaniejpouczająca,znówotworzyłysiędrzwido

kuchni.DopomieszczeniawszedłJeremy.Jegoobecnośćprzyniosła

miulgę.Samwidokjegoznajomejtwarzy,takpodobnej

dotwarzyJosha,przypominałmi,żekiedyśmiałam

wszystko.WzrokJeremy’egoskupiłsięnasiedzącejprzy

stoleiwciążrozmarzonejBecce.Uśmiechnąłsię.Dobrze

wiedział,cojestgrane.

–Widzę,zeBeccaLynnpoznałaCage’a.

Przytaknęłamiwrzuciłampierśzkurczakanarozgrzanyolej.

background image

–Założęsię,żezjadłcięwcałości.Biednychłopak

doświadczyłniezbytmiłegoprzywitaniazestronyEvy.To,

żejakaśinnadziewczynapraktycznieśliniłasięnajego

widok,musiałozdziałaćcudadlajegoego.

Oczywiściemusiałotymwspomnieć.

–Byłaśniemiładlategoadonisa?–zapytałaz

niedowierzaniemBeccaLynn.

Skupiłamsięnasmażeniumięsa.Niemiałamzamiaruo

tymrozmawiać.

–Zostajecienakolację?–zapytałam,usiłujączmienićtemat.

–Czyonjeztobą?–spytałapełnanadzieiBecca.

–Oczywiście,żenie.Onjesttutylkopomocą.Pozatym

tataniejestjegofanem.Przygotujęmutalerzizaniosędostajni.

–JAJAJAJA!Czyjamogętozrobić?–zapytała.

Niemusiałamsięodwracać,bywiedzieć,żezpodniecenia

ażpodskoczyłanakrześle.

ObrazpółnagiegoCage’aYorkanapierającegonaBeccę

idotykającegojejsprawił,żepokręciłamgłową.

–Taciebysiętoniespodobało.PoproszęotoJeremy’ego.–

Byłampewna,żetatamiałbygdzieś,ktozaniesiekolację

Cage’owi,jeślitylkoniebędętoja.Jednakzjakiegośpowodu

myślotym,żeBeccamogłabygodotykać,mnieprzygnębiała.

Niewiedziałamdlaczego,aletakwłaśniebyło.Pewniegłównie

dlatego,żeniechciałam,byskończyławciążyzkimśtakimjak

on.

background image

–RozdziałIII–

Cage

Techolernekrowyprzybiegłydomnie,jaktylkozjawiłem

sięzżarciem.Dobrzewiedziały,żetoczaskarmieniaiżemamdla

nichsmakołyki.Niecoprzerażającebyłoto,żesukinsynybiegły

domnietak,jakbychciałymniestratować.Wycierającczoło

ręcznikiem,któryzostawiłmiranoWilson–mówiącprzytym,że

wkrótcebędęgopotrzebował–usiadłemnapacewozuisięgnąłem

potermoszzimnąwodą–torównieżbyłajegosprawka.Zostało

zaledwiekilkakropli.Byłojużokołotrzydziestupięciustopni,a

nawetnieminęłopołudnie.Miałemnadzieję,żezjawisiętamała

blondynkawkowbojskichbutachioderwiemnienachwilęod

pracy.Wyglądałanałatwą.Nataką,zktórąnietrzebasięwiązać.

Ajapotrzebowałemniecosobieulżyć.Zwłaszczajeślimiałem

całydzieńoglądaćEvęBrooksparadującąwgórzeodbikiniiw

króciutkichszortach.Ciągłeprzypominaniesobie,żejestpoza

moimzasięgiem,byłosporymwyzwaniem.

Evaniebyłapierwsządziewczyną,którąmusiałemsobie

odpuścić.ZLowbyłopodobnie,choćzzupełnieinnych

powodów.Onabyłamojąnajlepsząprzyjaciółką.Szanowałemją.

Chciałemmiećpewność,żejeśliwejdęzniąwzwiązek,wktórym

pojawiłbysięseks,tobędzietąjedyną.Taksięjednaknigdynie

stało.Szczerzewątpiłem,bybyłynatojakiekolwiekszanse.

NawetgdybyniepojawiłsięMarcus.Japoprostuniebyłem

typem,któremuwystarczałajednakobieta.

background image

ZEvąbyłoinaczej–gdybymośmieliłsięjejdotknąć,tatuś

Wilsonpowiesiłbymniezajajaiwyrzuciłzroboty,cowiązałoby

sięzestratąstypendium.Pozatymlaskaniepałaładomnie

przesadnąsympatią.Jachciałemjejjednakskosztować.Bardzo.

Cholerniebardzo.Miałagorącytemperamentibyłemciekaw,czy

przekładałosiętorównieżnałóżko.Pokręciłemgłową,wstałemi

wcisnąłemręcznikdotylnejkieszenispodni.Zastanawiałemsię,

czygdybybyłabardziejdostępna,towciążbymoniej

fantazjował?Tocałe„gonieniekróliczka”zawszemniekręciło.

–Jesteśgotowybelowaćsiano?–zapytałprzechodzący

obokwozuJeremy.

–Niebardzo,alechybaniemamwyboru–odparłemz

uśmiechem.Jeremybyłmiłymgościem.Evapewniewodziłago

zanos.Jakdlaniejbyłnawetzbytmiły.Onapotrzebowałasilnej

ręki.Kogoś,kimniebędziemogłapomiatać.Kogoś,ktoniebałby

siętrzymaćjąkrótkoi…stop!Musiałemprzestaćoniejmyśleć.

Tobyłazabawkaznapisem„niedotykać”.

–Toniejestażtakiezłe.Pozatymzawszemożemy

wskoczyćdojeziora,żebysięochłodzić.Tojedynysposób,

bywytrzymaćcałydzieńwtymupale.

Widziałemjeziorowczoraj,gdyWilsonobwoziłmniepo

swoichwłościach.Zbiornikbyłsztucznyibiegłwzdłużtrzech

posiadłości:Beasleyów,którzybylirodzicamiJeremy’ego,

WilsonóworazBlevinsów,rodzinygorącejBekkiLynn.Do

głowyprzychodziłomikilkaaktywności,jakierazemmogliśmy

background image

wtymjeziorzeuprawiać.

–Kończymisięwoda.Muszęuzupełnićtermos,

zanimpojedziemy.

Jeremyspojrzałnadom,apotemnamnie.

–Maszcośprzeciwko,żebymwybrałsięztobą?

Wjegogłosieusłyszałemprzepraszającyton.Tobyło

dziwne.Byłomuprzykro,żetadziewczynaażtakmnie

nieznosiła?Większośćfacetówbyłabytymzachwycona.

–Ależskąd.Jestempewien,żeEvawolałaby,żebyśto

typrzyszedłpowodę.

Jeremywestchnął.

–Teżtakmyślę.

Ciwieśniacybylidoprawdybardzodziwnieprzyjaźni.

Amyślałem,żewczorajwkuchniporadziłemjużsobiezEvą

nadobre.

Jeremyzachichotał,cooderwałomnieodmyśliopannie

Wilson.

–Wyglądanato,żemasztowarzystwo.

WnasząstronędumniekroczyłaBeccaLynnwobcisłej

koszulce.Tymrazemróżowej.Jasnoróżowej.Iniemiałana

sobiestanika.Wow.Nieowijaławbawełnę.Taa,BeccaLynni

jaświetniesiędogadamy.

–Zarazwracam–powiedziałJeremy,poczymruszył

wstronędomu.

BeccaLynnstanęłaprzedemnąiwypięłalekkojedno

background image

biodrowbok.Ręcewłożyładokieszenimocnowyciętych

dżinsowychszortów.Tapozapozwoliłajejnawyeksponowanie

cycków,akumojejprzyjemnościmoimoczomukazałysię

piękniezarysowanesutki.

–Nowięc,możeniebawemzrobiszsobiechwilęprzerwy?–

zapytała,gapiącsięnamniezuśmieszkiemwyraźniemówiącym

„weźmnieteraz”.Kusiłamnie.Niezajęłobymiwieleczasu

zerwaniezniejtychszortówirzuceniejejnałóżko.Cośmnie

jednakprzedtympowstrzymywało.Możetaniewinność,zjaką

jejblondlokipodskakiwałytużprzybrązowychoczach,amoże

moralnośćwcaleniemiałatunicdorzeczy.Możechodziłoo

przeczucie,żetrudnobędziesięjejpozbyć,jakjużzniąskończę.

–Jadębelowaćsiano.Jeremyposzedłtylkopowodę–

wyjaśniłem,upewniającsię,żerozumie,jakzawiedziony

jestemfaktem,żeniezobaczętychjędrnychcyckównago.

–Och…nocóż,możedziświeczorembędzieszmiał

ochotęprzyjśćnadjezioro?Rozpalimyognisko,mamzamiar

zaprosićkilkuznajomych.Moirodzicesąpozamiastem…–

zamilkłaznacząco.Ciężkobyłobymisięoprzećtejseksownej

istotce.Naszczęścieniezamierzałemjejodmawiać.Itakjuż

nudziłemsiętutajjakcholera.

–Odczuwamogromnąpotrzebęwypiciazimnegopiwa.

Sąnatojakieśszanse?–zapytałem.

Beccaprzytaknęła,przygryzająckuszącowargę.Taa,

liczyładziśnacoświęcej.Możegdybymmógłchoćprzezchwilę

background image

cieszyćsiękobiecymciałemwmoichramionach…Ależadnego

seksu,tylkoodrobinazabawy.Potrzebowałemczegokolwiek.

Rozejrzałemsię,chcącsięupewnić,czywpobliżuniema

Evylubjejojca,poczymzbliżyłemsiędoBekkiLynn.

–Tobrzminaprawdękusząco–obniżyłemniecogłos,a

dłoniądotknąłemjejbiodra.Kiedyprzyciągnąłemjądosiebie,jej

ustaułożyłysięwliterę„O”.–Myślisz,żejestszansa,byś

usiadłaminakolanach,kiedybędępiłtopiwo?

Jejoddechprzyspieszył,acycki,któretakbardzochciałami

pokazać,ocierałysięterazomójtors.Dotknąłemdłoniąjejżeber,

akciukiemdelikatnieprzesunąłempodciężkąpiersią.Tak,to

byłomiłe.Musiałemkogośbzyknąć.Beccazdołałatylkoskinąć

głową,wbijającwemniewzrok.Miałaładne,brązoweoczy,ale

nienatylekuszące,byużeraćsiędokońcalatazprzylepionądo

bokulaską,wktórązpewnościąbysięzmieniła.Natęmyśl

oderwałemodniejdłońizrobiłemkrokwtył.

–Widzimysięwięcwieczorem–odparłemi

niespodziewaniepoczułemwdzięcznośćnawidok

zmierzającegownasząstronęJeremy’ego.

–Okej–westchnęłaiposłałamitenswójuśmiech,poczym

odwróciłasięipobiegławstronędomu.Cholera.Zastanawiałem

się,czywypaplawszystkoEvie.Niezrobiłemniczłego.Może

Evaniepobiegniedotatusianaskarżyć,żebawiłemsięcyckami

BekkiLynn.Alejakoś…poważniewtowątpiłem.

Eva

background image

Mojatwarzpłonęła.Odeszłamodoknawłaziencei

zacisnęłammocnopowieki.Kiedyzobaczyłamzbliżającąsiędo

Cage’aBeccę,powinnambyłaprzestaćmyćręceiodwrócićsięod

okna.Alenie.Kiedyzauważyłam,żeCageniemanasobie

koszulkiiostatniekroplewodywylewanaswójnagitors,

powinnambyłaodwrócićwzrok.Ajednaktegoniezrobiłam.Nie

mogłam.Tobyłofascynujące.Nigdywcześniejniewidziałam

takichramionitakiegotorsu.Byłytak…tak…takumięśnione,

wyrzeźbione.Powachlowałamtwarz,szczęśliwa,żemamchwilę

naodzyskanierównowagi,zanimzjawisiętuBecca.

Beccabyłabardzobliskotegonagiegotorsu.Tewielkie,

opalonedłoniedotykałyjejtalii,iztego,cozauważyłam,dotykały

teżczegośjeszcze.Byłamzaskoczona,żeBeccaniepadłaz

wrażenia.Dziewczynaniemiałanasobienawetstanika!Czyona

niemazagroszwstydu?Byłamrozdartapomiędzyobrzydzeniem

azazdrością.Tak,mogętopoprostuprzyznać:byłamzazdrosna.

Facetbyłboski,aBeccabyławolnaimogłanapawaćsiętym

jegopięknem.Zazdrościłamjejtego.Bowiedziałam,żezemną

jestinaczej.Jajużnigdyniebędęwolna.

Nawetjeślitatuśpobłogosławiłbytenzwiązek,janigdynie

mogłabymżyćzkimś,ktoanitrochęniedorównywałJoshowi.

Joshchciał,żebymułożyłasobieżycie,aleniebyłampewna,czy

kiedykolwiekbędęnatogotowa.Ajeślitaksięstanie…Jeśli

kiedyśpodejmępróbę,będziemusiałtobyćktoś,kogoJosh

mógłbyzaakceptować.CageYorkdotakichludzizpewnością

background image

nienależał.

–EVA!GDZIEJESTEŚ?!–usłyszałamgłosBekkiLynn

nakorytarzuiwiedziałam,żeladamomentzaczniewalićw

drzwiłazienki.Wzięłamgłębokioddechiwytarłamdłoniew

ręcznik.Otworzyłamdrzwi.

Beccastałatużprzedemnązdłoniągotowądouderzenia

wdrewnianąframugę.

–Tujesteś!OmójBoże,Evo!Chybaucałujętwojegowujka

Macka,jaktylkogospotkam.Przysięgam,żejeszczeżaden

chłopaktaknamnieniedziałał.Onsprawia,żeczuję,jakbym

przeżyłanajlepszyorgazmnaświecie,ajedyne,cozrobił,to

uśmiechnąłsiędomnietymiswoimipełnymiustami.Osłodki

Jezu,zlitujsięnademną.Jegokciukdotknąłmojejpiersiijestem

więcejniżpewna,żemiałamorgazmnatwoimpodwórku.–Becca

ominęłamnie,zamknęłaklapętoaletyiusiadłananiej,wachlując

siędłonią.–Nabankgodzisiajzaliczę.Mamgdzieś,żedopiero

cogopoznałam.Chcęgowidziećnago!Widziałaś,jakstałtam

bezkoszulki?

Tak,widziałam.

–Niekochajsięznim,Becco.Onpewniemajakąśchorobę

weneryczną.Dziściębzyknie,ajużjutrozainteresujesiękimś

innym.Nieoddawajmutejczęścisiebie.–Ponieważjestem

pewna,żeumręzzazdrości,jeślibędęmusiaławkółkootym

słuchać.

BeccaLynnwywróciłaoczami.

background image

–Nieważne,Evo.Onniemażadnejwenery.Togłupie.To

niejestgość,którypieprzysięzprostytutkami.Chłopakumie

wybieraćiprzebierać.Zadbamoto,żebysięzabezpieczył.A

pozatym,kiminnymmógłbysiętutajzainteresować?Spędzitu

całelato.Pozatobąimnąniemażadnegowyboru.

Pomyślałamchwilęodziewczynach,którezjawiąsiędziśna

imprezieibyłamciekawa,czytowogóleprzeszłojejprzezmyśl.

–AczynieprzychodządziśDeedeeiFarrah?–

zapytałam,opierającsiębiodremoumywalkę.

Beccaskrzywiłasięnamoment,apochwilispojrzałana

mnie.

–DeedeezeszłasięzBrettem,aFarrahspotykasięz

HaydenemMorrisem,wiesz,tymchłopakiem,którygrałw

drużyniezSeaBreeze.Joshpokonałgopodczasmeczuo

mistrzostwo,amy…–Zamilkła,jakzwykle,gdyzdarzyłojejsię

wypowiedziećimięJosha.Jakbysiębała,żezarazwybuchnę

płaczemipadnęwrozpaczynapodłogę.Niemogłamjejzato

winić.PrzezosiemmiesięcypośmierciJoshaodcinałamsięod

wszystkich.Odwróciłamsięodrodzinyiznajomych,od

wszystkichpozaJeremym.WiększośćtegookresuBeccaspędziła

nastudiach,niebyłowięcażtaktrudnoukryćprzednią,żenie

chcęsięznikimwidzieć.Jeremywtamtymczasieopuścił

semestrwszkole,ajabyłamtakskupionanawłasnymbólu,że

nawetniepomyślałamotym,jakiwpływmiałananiegota

sytuacja.Kiedypewnejnocypodsłuchałamjegorozmowęzmoim

background image

ojcem,zrozumiałam,jakąkrzywdęmuwyrządzałam.Tatastarał

sięwytłumaczyćmu,żejesieniąpowinienwrócićnastudia.Nie

mógłprzecieżzostaćtuzemną.Jeremyjednakniezgodziłsię

mnieopuścić.

Robiłamwszystko,cowmojejmocy,byudowodnićmu,

żezemnąjestjużznacznielepiej.Żeporadzęsobiebezniego.

Konieckońców,niemiałotoznaczenia.Przeniósłsięnalokalną

uczelnięidojeżdżałdoszkoły.Wsemestrzezimowymija

sięprzeniosłam.Dojeżdżaliśmywięcrazem.Daliśmyradę.

Tomiałobyćnaszeostatniewspólnelato.Wszystkosię

zmieniało.JeremyzamierzałzacząćnaukęnaUniwersyteciew

Luizjanie.Miałwtamtychstronachrodzinęichciałwynająć

mieszkaniewspólniezkuzynem.Niemiałpojęcia,żeotymwiem.

Alewiedziałam.Robiłamwszystko,bypoczuł,żemożepodzielić

sięzemnątymiplanami.Żesobieporadzę.Nadszedłczas,by

zacząłżyćwłasnymżyciemiprzestałwciążtrzymaćmniezarękę.

–Niechciałam…–głosBekkiwyrwałmniezzamyślenia.

Sądziła,żemilczęzpowoduwspomnieniaoJoshu.

Uśmiechnęłamsiędoniej.

–Możeszwypowiadaćjegoimię.Niechcęudawać,żenie

istniał.Jestemwstanieznieśćto,żektośwypowiadajegoimię.

Joshprzezosiemnaścielatbyłogromnączęściąmojegożycia.

Lubięprzypominaćsobieróżnerzeczyonim–zapewniłamją,

poczymwyciągnęłamdłoń,byuścisnąćjejramię.–Byłświetny

natamtymmeczu.Mieliśmyprzegrać,aonzdominowałboisko.

background image

Pokazałwszystkimdzieciakom,żeHaydenMorrisniebyłaż

takwielkiigroźny.

Beccauśmiechnęłasięsmutno.

–Tak,takwłaśniezrobił.Dlaczegozrezygnowałz

tegostypendiumsportowegowKaroliniePołudniowej?

Ścisnęłomniewpiersi.Natoniebyłamjeszcze

gotowa.Kręcącgłową,wyprostowałamsięiodparłam:

–Ponieważmówił,żeżycietocoświęcejniżfootball.

Chciał,byjegożycieznaczyłocoświęcej.

Tylkotylebyłamwstaniezsiebiewydusić.Odwróciłamsięi

wyszłamzłazienki.Potrzebowałamchwilidlasiebie.Przypomniał

misiędzień,wktórymJoshmiałwyjechaćnaobózdlarekrutów,a

jabłagałamgo,żebyniewstępowałdoarmii.Obiecałwtedy,że

zabierzemniedoKarolinyPołudniowej.Żeniebędziemymusieli

żyćosobno,aonbędziebezpieczny.Zdalaodbombikarabinów.

–RozdziałIV–

Cage

Omuzycecountrywiedziałemtyle,bykojarzyć,żez

głośnikówleciGeorgeStrait.BeccaLynnścisnęłamojądłoń,

gdyszliśmywstronęogromnegoogniska.Pozanimjedynym

źródłemświatławlesiebyłksiężyc.Niewielkaprzestrzeńprzy

ogniuzatłoczonabyłaprzeznieznanychmiludzi.Kilkuznich

chętniepoznałbymbliżej.Niskabrunetkaposłałamikuszący

uśmiech,bypochwiliwtulićsięprzyjemnejwielkościpiersiami

wgościa,zktórympewnietuprzyszła.

background image

Omiotłemwzrokiemresztętowarzystwa.Wciążniebyłem

pewien,czydziśmiędzymnąaBeccąLynndoczegośdojdzie.

Niemogłemsięzdecydować.Odniosłemwrażenie,żebyłatypem

laski,odktórejpóźniejniebędęmógłsięopędzić.Dzisiejszy

wieczórniósłzesobąjeszczekilkaopcji.Namyślprzyszłami

Eva.Byłemciekaw,czypojawisiętutaj.Takieimprezyniebyły

pewniewjejstylu.Wątpiłem,byEvaBrookschodziławieczorami

naogniska.Aleniechmniewszyscydiabli,jeślimyślojej

snobistycznymtyłku,odpowiednioprzyciśniętymdodrzewa,

mnieniepodniecała.Możeibyłasuką,alezjejseksapilemwcale

mitonieprzeszkadzało.Wciążmusiałemsobiepowtarzać,że

laskajestdlamniezakazanymowocem.Zbytwieleczasu

spędzałemnatym,byprzypodobaćsięjejojcu,żebyteraz

wprowadzićwżycieplandobraniasięjejdomajtek.

–Pozwól,żeprzyniosęcitopiwo,októrymtakmarzyłeś–

powiedziałaBecca,przypominającmitymsamymoswojej

obecności.

–Dzięki–odparłem,uśmiechającsiędoniej.

–SąJeremyiEva.Możeszznimipogadaćpodczasmojej

nieobecności.–Uśmiechnęłasiędomniepromiennie,poczymw

pośpiechuruszyławstronęstojącejzdalaodognialodówki.

Evaoczywiściepojawiłasięzchłopakiem,któryanitrochę

doniejniepasował.Tadziewczynapotrzebowałakogoś,kto

pokażejej,jaksięwyluzować.StarydobryJeremy

zdecydowanieniebyłkimśtakim.

background image

–Hej,Beccaciętuzaciągnęła?–przywitałsiężartobliwym

tonem.

–Taa.Pomyślałem,żezobaczę,jakwyglądauwasnocne

życie–powiedziałem,spoglądającnaEvę.Niepatrzyłanamnie,

alewidziałem,żezesobąwalczy.Jejsztywnapostawa

zdradzała,żebyławpełniświadomatego,żenaniąspoglądam.

Cholera,dlaczegoażtakmnietocieszyło?

–Dziękizapodesłanienamdzisiajtychchłodnych

ręczników.Bardzosięprzydały–powiedziałem,wiedząc,że

niebędziemogładłużejmnieignorować.

Wzięłagłębokioddech,cozresztąusiłowałazawszelkącenę

przedemnąukryć,jednakzbytuważniejąobserwowałem,bytego

niezauważyć.Pochwilispojrzałanamnie,agdyświatłoogniska

rozjaśniłojejtwarz,poczułemsiętak,jakbyktośwłaśniekopnął

mniewbrzuch.Byłemzwielomapięknymidziewczynami,ale

jeszczenigdywidokżadnejznichtaknamnieniedziałał.Cośwjej

oczachmniedoniejprzyciągało.Chciałem,byból,którytak

skrzętniechciałaukryć,zniknąłzjejtwarzy.CośgnębiłoEvę

Brooks,amojeopiekuńczeinstynktyzaczęłydawaćosobieznać.

–Niemazaco–wydusiłazsiebiewreszcie.

–Domyślamsię,żepewniebyłyprzeznaczonedla

Jeremy’ego,aleonpodzieliłsięzemną,cobyłobardzomiłezjego

strony.

Najejtwarzypojawiłsięlekkigrymas.

–Przecieżprzysłałamwamdwaręczniki.Pojednym

background image

dlakażdego,czyżnie?

Ach,właśnieprzyznała,żeteżczasemomnie

myśli.Podobałomisięto.

–Serio?Nocóż,dziękuję.Odniosłemwrażenie,żenawet

byśnamnieniesplunęła,gdybymstanąłwpłomieniach.

Jeremyznówzachichotał,cozaczęłojużlekkodziałaćmi

nanerwy.Częstotorobił.

–Jeślitylkobędzieszwykonywałpolecaniatatyipostarasz

sięciężkopracować,jazradościądostarczęciwodęiręczniki–

odparłajakbyodniechcenia.Czyonakiedykolwiekrobicośz

pasją,wkładającwtoprawdziweemocje?Byłobyprzykro,

gdybyokazałasięrówniezimnawłóżku.Cośwjejoczach

mówiłomijednak,żeniebezpowoduzachowujedystans.

Zdecydowaniecośmitutajumykało.

Założyłazauchokosmykwłosów,aprzedoczamimignął

midiamenciknajejpalcu.Gapiłemsięnaniego,powoli

pojmując,cojestgrane.

Evabyłazaręczona.

Stałemjakwryty.Ziemiazatrzęsłasiępodmoimi

stopami.Oderwałemwzrokodpierścionkaispojrzałemna

Jeremy’ego,którybaczniemnieobserwował.Tonibyonbyłjej

pieprzonymnarzeczonym?

–Proszę.–BeccaLynnwręczyłamizimnąpuszkę.

Wziąłempiwoiupiłemdużyłyk.Musiałemuporządkowaćmyśli.

Tegosięniespodziewałem.WizjaEvyiJeremy’egojakopary

background image

byławystarczającoabsurdalna,alenarzeczeństwo?Jaktosię,do

ciężkiejcholery,stało?

–Pójdziemypopływać?–zapytałasłodkoBecca.Musiałem

pamiętać,żetozniątutajprzyszedłem.Musiałemskupićsięna

czymśinnymniżpierścioneknapalcuEvy.

–Jasne–zdołałemwydukać.

–Becco,nieróbtego.–WyraźneniezadowolenieEvy

niecomniezaskoczyło.Cobyłonietakwpływaniu?Temuteż

byłaprzeciwna?

–Dlaczegonie?–zapytałaBeccaLynn,ściągającz

siebiekoszulkę.Wow.

–Tochociażidźsięrozebraćzdalaodtychwszystkichludzi.

ZwłaszczaodJeremy’ego.Przezciebiebędzieczułsięnieswojo.

Rozebrać?Mieliśmypływaćnago?

–PrzecieżJeremywidziałmniejużnago.

Co?

–Ugh,poprostuidźsięrozbieraćgdzieśindziej–burknęła

Eva.

–Janienarzekam.BeccaLynnmacałkiemniezłysprzęt

–wtrąciłJeremy.

Inaglepoczułemzalewającąmniefalęzłości.

ChwyciłemJeremy’egozakołnierziszarpnąłemnim

mocno,unoszącgoprzytymnadziemię.

–Natychmiastmaszjąprzeprosić,typieprzonygnoju.

Jegominazdradzałacałkowiteprzerażenie.Miałemto

background image

gdzieś.Byłzaręczony.ZEvą.Dlaczego,dodiabła,gapiłsię

nacyckiinnychlasek,kiedyonastałaobok?Cozadupek.

–Przepraszam,Becco–wydusiłzsiebie.

–Nieją,idioto.Evę!Przeproś.Evę.

Dlaczego,docholery,miałtakizdziwionywyraztwarzy?

–Przepraszam,Evo.Niechciałemtego…powiedzieć–

wyjąkałnerwowo.

Poczułem,żektościągniemniezaramię,alekrewuderzająca

midogłowyzagłuszaławszystkowokół.SpojrzałemnaEvę.

PrzerażonakrzyczałaistarałasięodciągnąćmnieodJeremy’ego.

Skupiłemsięnajejsłowachiwziąłemgłębokioddech,

byniecosięuspokoić.

–USPOKÓJSIĘ!NATYCHMIASTSIĘUSPOKÓJ,CAGE!

PowolipuściłemJeremy’egoipatrzyłem,jakEva,po

odepchnięciumnienabok,zajmujesięchłopakiem,zupełnie

jakjegopieprzonamatka.

–Wszystkookej?Onjestnienormalny.Comyślał

sobiewujek,przysyłającgotutaj?Takmiprzykro,Jer.

Jeremypokręciłgłowąidelikatnieodepchnąłjejdłonie.

–Evo,wszystkookej.Niezrobiłmikrzywdy.Poczułsię

obrażonymoimkomentarzeminajwyraźniejmyślał,żeciebie

teżtodotknęło.

Nojasne.LowzabiłabyMarcusagołymirękami,gdyby

powiedziałcośtakiegooinnejkobiecie.Evaniezachowywałasię

tak,jakpowinna.Byłazłanamnie.Namnie.NienaJeremy’ego.

background image

–Bojestwariatem.Jestpijany,zadużowypił.

Koniec,wystarczy.

–Przepraszam,MatkoTereso,aletomojepierwszepiwood

trzechdni,aitakwypiłemtylkopołowę.Nieznaczyto,że

jestempijakiem.

Otworzyłausta,byodpowiedzieć,aleszybkojezamknęła.

PotemodwróciłasięwstronęJeremy’ego.

–Chodźmy.Nadziśmamdosyć,jużsięwybawiłam.Nie

mogłemsiępowstrzymaćodkolejnegokomentarza.

–Tyniewiesz,cotoznaczynaprawdęsiębawić,ale,

skarbie,mógłbympokazaćci,jakwyglądadobrazabawa,gdybyś

choćtrochęsięwyluzowała.

Jejpoliczkizalałrumieniec.Wyprostowałasięiruszyła

wstronęlasu.Jeremypokiwałtylkogłowąiru-szyłzanią.

Dlaczegoznówjawyszedłemnategozłego?

Eva

–Niemogęwtouwierzyć!Czyonjestnormalny?Sam

powiedz.Podniósłcięzakołnierz,atymunatopozwoliłeś.

Musiszsiębronić,Jer.–Byłamwściekła,imożedelikatnie

podniecona.RamionaCage’abyłyniezwykleumięśnione.

–Onmyśli,żejesteśmyzaręczeni–odparł

Jeremy.Zamarłam.

–Co?–Skądprzyszłomucośtakiegodogłowy?

Podniósłmojąlewądłoń.

–Nosiszpierścionekzaręczynowy,ajedynymgościem,z

background image

jakimcięwiduje,jestemja.Tocałkiemprawdopodobna

pomyłka.Onwziąłtwojąstronę.Czego,powiemszczerze,

początkowoniezrozumiałem.Potemdomniedotarło,żenie

atakujemniezpowoduBekki,aledlatego,żetwójnarzeczony

sugestywnieskomentowałinnąkobietę.Onciębronił.

Mnie?

Odtworzyłamwpamięciwydarzeniategowieczoru.Becca

miałazamiarsięprzednamirozebrać.Niechciałampatrzeć,jak

Cagegapisięnakażdyskrawekjejciała.Tomniedenerwowało.

Ażzabardzo.PotemJeremyskomentowałjejpiersi.Które,jak

doskonalewiedziałam,bardzolubił.Wielokrotniewspominałmi

otym.Potem…potem…Cagewybuchnął.

Ponieważmyślał,żejestemzaręczonazJeremym.W

dziwacznyiniepokojącysposóbpróbowałbronićmojego

honoru.Tobyło…urocze.Niechtoszlag.Niepotrzebowałam,

żebyrobiłdlamnietakierzeczy.Zwłaszczadziwne,niepokojące,

słodkierzeczy.MógłskrzywdzićJeremy’ego.

–Terazjużrozumiesz?–zapytał,przypominającmio

swojejobecności.

–Tak.Rozumiem.Aleniechcę,żebyciękrzywdziłza

każdymrazem,gdyzobaczycięzinnądziewczyną.Muszęmu

towytłumaczyć.

Jeremyprzytaknął.

–Byłbymwdzięczny.Botengośćjesttwardzielem.To

żadenrozpieszczonypiękniś.Nieźlebymiprzyłożył,gdyby

background image

stwierdził,żenatozasłużyłem.

–Okej.Wrócętam.Możesziśćalbotuzostać.Wrócę

dodomusamochodem,jaktylkoznimporozmawiam.

–Jesteśpewna?Toznaczy…onmożezrezygnowaćz

nagiejkąpielizBeccąispędzićtenczasztobą.

Nie.Cagemożeiniejestcałkiemzepsuty,aleniejestteż

dlamnieanitrochęodpowiedni.

–Pogadamznimtylkoprzezchwilę,apotemsobie

pójdę.Jeremywestchnął.

–Dobrze.

Wiedziałam,żeniecałkiemmnierozumie.Podeszłamdo

niegoiprzytuliłamgoszybko,zanimruszyłamwstronęjeziora.

Blaskogniskaniecoułatwiałmizadanie.Tłumznaczniesię

jużprzerzedził,aleitakniedostrzegłamCage’awśródgości.A

tooznaczało,żebyłnadjeziorem.Możliwe,że…nago.

MożeiCageniebyłwystarczającodobry,byzbudowaćz

nimto,codzieliłamzJoshem,alenieznaczyłoto,żenie

potrafiłamdocenićpięknajegonagiegociała.Nigdytak

naprawdęniewidziałamJoshacałkiemnagiego.Anijego,ani

żadnegoinnegofaceta.

Ruszyłamwstronęjeziora,trzymającsięzdalaodblasku

ogniska,byniktmnieniezauważył.Niechciałam,byktoś

rozpuściłplotkę,żeEvaBrooksposzłapopływaćnagow

jeziorze.Nietakibyłmójplan.

Kiedydrogazakręciłaprzystarymdębie,zatrzymałamsię,

background image

żebyspojrzeć,coteżdziejesięnadjeziorem.Dźwiękipluskania

iśmiechówprzybierałynasile.CzyCagebyłtamzBeccą?

–Idziesz,Cage?–usłyszałamjejgłosdosyćbliskosiebie,

więcwycofałamsięniecobardziejwcieńdrzew.

Starałamsięskupićwzrok.Cagewyszedłzciemności.

Swojedżinsyrzuciłnapobliskąławkę.Światłoksiężyca

rozświetliłojegopośladki.Przykryłamustadłonią,powstrzymując

sięprzedwydaniemzsiebiejakiegokolwiekdźwięku.Dobry

Boże!Jegotyłekbyłniesamowity.Mięśnienajegoplecach

poruszałysięprzykażdymkroku.Itojakiemięśnie!.

–Wejdę,jeśliprzyjdziesztupomnie–odparłpewnymsiebie

głosem.Nagusieńkistałzwróconywstronęjeziora,Bekkiikażdego,

ktochciałbynaniegospojrzeć.Anitrochęniebyłtymzawstydzony.

Wiedział,żejestobserwowany,alemiałtogdzieś.Jeślitwojeciało

wyglądawtensposób,maszgdzieś,ktojeogląda.

BeccaLynnpodeszładoniegopowoli.Kropelkiwody

ślizgałysiępojejnagichpiersiachibrzuchu.Niepozwoliłam

sobiespojrzećniżej.DłonieCage’apochwyciłyjejtalię,ajego

ustazbliżyłysiędojejwarg.Tylkotylebyłamwstanieznieść.

Wmoimsercupojawiłsięnowy,nieznanyból.Zrobiłomisię

niedobrze.Chciałamwrócićdodomu.Innymrazemwyjaśnię

wszystkoCage’owi.

–RozdziałV–

Cage

Dzisiejszywieczórbyłkompletnąporażką.Niemiałemw

background image

zwyczajubzykaćniewiniątek,którenastępnegorankaniebyłyby

wstanieiśćprosto.JakdobrzebyniewyglądałaBeccaLynn,cała

mokraichętna,niebyłemwstaniesiędoniejdobrać.Jej

wymiotypomogłymipodjąćdecyzję,gdyprzezmoment

zapomniałem,jaknieznośnepotrafiąbyćlaskinadrugidzień.

Zdjąłemspodnieizrzuciłemnakryciezłóżka,żeby

wślizgnąćsiędośrodka.Prześcieradłoniebyłoznowutakie

najgorsze.Spodziewałemsiętaniegobadziewia,skoro–jakbyna

toniepatrzeć–spałemwstodole,alepościelbyłaniczegosobie.

Delikatna.Zamknąłemoczyiwyobraziłemsobie,jakEvazakłada

nałóżkoświeżeprześcieradło.Czyjedłoniebyłydelikatne,czy

możeszorstkie?Wkońcugotowałaizajmowałasiędomem.

Moment.Jeszczeniepoznałemjejmamy.Evabyłajedyną

kobietą,jakąwidywałemwtymdomu.Czyjejmatkazmarła?

Możejązostawiła?Jejojciecbardzojąkochał.Tobyłooczywiste.

Zadzwoniłmójtelefon.NaekraniepojawiłsięnumerLow.

–Hej,mojaulubionadziewczyno–przywitałemsię.

–Hej,jaktamuciebie?–odparłaradośnie.

–Gorąco.Krowysąbardziejprzerażające,niżmyślałem,

alemojeprześcieradłaniesąnajgorsze.

–Acoztądziewczyną?

Low,jaktoLow,nieowijaławbawełnę.

–Jestemprawiepewien,żeteraznienawidzimniejeszcze

bardziejniżwtedy,gdyzobaczyłamnieporazpierwszy.

–Dlaczego?Cośtyjejzrobił?

background image

–Nicniezrobiłem,docholery.Tylkogroziłemjej

narzeczonemuipotraktowałemgoniecoszorstko.Nicpoważnego.

AlegośćmówiłprzyEvieocyckachjakiejślaski.Znieważyłją.

Lowucichłanachwilę.Wiedziałem,żeprzetwarzato,

cowłaśniejejpowiedziałemiżeszukarozwiązaniamojego

problemu.

–Jestzaręczona?–zapytaławkońcu.

–Tak,jest,alegośćdoniejniepasuje.Lubięgo,alenie

sądopasowani,rozumiesz?

–Hmmm…natowygląda.Alesązaręczeni,Cage.A

tosprawia,żedziewczynajestniedoruszenia.

Wjejgłosiedosłyszałemzmartwienie.

–Niemiałemnawetzamiarudoniejstartować.Onajestpoza

moimzasięgiem,zwielupowodów.Popierwsze,jejojciec

zwolniłbymniebezmrugnięciaokiem,ajastraciłbymstypendium.

–Wporządku.Tęsknięzatobą.Wniedzielęzsamegorana

przyjadępociebie.Marcusdanamtrochęczasutylkodlasiebie.

Potemodwiezieciędomieszkania,żebyśmógłsięspotkaćzresztą

ekipy.Podwieczórbędziejednakmusiałzawieźćcięzpowrotem.

NaweekendjestunasLarissa,ajaitakspędzęwiększośćdniabez

niej.Pozatym,chociażMarcusjąuwielbia,będziepotrzebował

chwiliprzerwy.

–Dzięki,Low.Niemogęsiędoczekać,kiedycię

zobaczę.Jeszczeczterydniidostanęprzepustkęztegopiekła.

Zaśmiałasięipożegnaliśmysięserdecznie.

background image

Dwadnipóźniej.ŻadnegośladupoBecceLynn,izaledwie

kilkaspojrzeńEvy.Upałstawałsięniedozniesienia,aJeremy

niebyłjużtakchętnydopomocy.Kiedychłopakwracałnaswoją

farmę,musiałemradzićsobiesam.

Termoszzimnąwodąwmagicznysposóbpozostawałpełny,

azimneręcznikipojawiałysiękilkarazydziennieizawszena

pacewozu,gdziespędzałemprzerwy.Zakażdymrazem,gdyto

siędziało,jastałemodwróconytyłemalbobyłemwłazience.Czy

onamnieobserwowała?Skąd,docholery,wiedziała,żeakuratnie

patrzę?Niechmnieszlag,jeślimyślotym,żeEvamnie

obserwuje,niesprawiałamiradości.

ŚciągnąłemzsiebieprzemoczonypotemT-shirtiwrzuciłem

gonapakę.Wylewającnasiebieostatniekroplewody,starałem

sięnieuśmiechać.Jeślimnieobserwowała,dawałemjejwłaśnie

niezłyshow.Chwyciłemzimnyręcznikiruszyłemwstronę

najbliższegocienia.Moimzadaniembyłanaprawaogrodzeniaw

miejscach,którewskazałmiWilson,alenajpierwmusiałemsię

niecoochłodzić.

Opierającsięodrzewo,upiłemtrochęwody,aręcznik

oplotłemsobiewokółszyi.Wietrzykbyłznacznie

przyjemniejszy,gdyniepaliłocięsłońce.

–CozrobiłeśBecceLynn?

Gwałtownieodwracającgłowę,spojrzałemnaEvę,którą

widziałemporazpierwszyodtamtegowieczorunadjeziorem.

Długie,brązowewłosymiałazwiązanewkucyk.Ubranabyław

background image

krótką,białąsukienkęijaponki.Próbowałateżwyglądać

groźnie.Niebyłanamniezła.Byłaciekawa.Podobałomisięto.

–Ciebieteżmiłowidzieć,Evo–odparłem,niemogąc

powstrzymaćuśmiechu.

Przechyliłagłowę,wciążzmuszającsiędosrogiegogrymasu.

Jajednakjużwidziałemjąwakcji.Toniebyłaprawdziwa„zła

Eva”.

–Niewidziałamjejoddwóchdni.Toniejest

normalne.Zwłaszczażebyłanaciebietakanapalona.Więc

pytamrazjeszcze,cojejzrobiłeś?

–Myślę,żechodziraczejoto,czegojejniezrobiłem.–Nie

spuszczajączniejwzroku,upiłempowoliłykwodyi

pozwoliłem,byprzetrawiłamojesłowa.

Przestępującznoginanogę,oparładłonienabiodrach.

–Cotowłaściwieznaczy?

–Dokładnieto,copowiedziałem.Niebzyknąłemjej.

Ipodejrzewam,żetuwłaśnieleżyproblem.

Jejudawanygrymaszniknął,terazzmarszczyłabrwi.

–Aleprzecieżwidziałamwasnago…–Zamilkłai

wybałuszyłaoczy.Najejpoliczkachpojawiłysięrumieńce.

CzyliEvaBrookswróciłatamtejnocynadjezioro.Iwidziała

mnienago.Taa,terazniecowięcejpieprzonegoczasubędęmusiał

spędzaćpodprysznicem.Wizjatego,jakskradasięwśróddrzewi

widzimnienagiego,byłapodniecająca,itobardzo.

–CzyEvaBrookswróciłanadjezioro,żebysobiepopatrzeć?

background image

–zażartowałem.

Byłempewien,żeodwrócisięnapięcieiucieknie,tak

sięjednakniestało.

–Niemiałamzamiaruwaspodglądać.Wróciłam,żebyztobą

porozmawiać…Byłam…–Nieumiałasięwysłowić.Chciałem,by

dokończyłatęmyśl.Wróciła,żebyzemnąporozmawiać?

Dlaczego?

–Byłempewien,żetamtejnocychciałaśprzejechaćmnie

swoimwozem.Pocomiałabyśwracać,żebyzemnąpogadać?

Evazaczęłanerwowozaciskaćdłonie.Nigdywcześniej

niewidziałem,byzachowywałasięwtakisposób.

–ChodziomnieiJeremy’ego–zaczęła.Czekałemw

nadziei,żerzuciniecoświatłanatenichnieco

popieprzonyzwiązek.

Kątemokazauważyłemjakiśruch.ŁapiącEvęzaramię,

pociągnąłemjązasiebie.Kilkametrówodnasstałokilkanaście

ogromnychkrów.Byłypozapastwiskiem.Jak,docholery,

przeszłyprzezogrodzenie?

–Cotyrobisz?–pisnęłaEva,uderzającmniewplecy,gdy

przyparłemjąciałemdodrzewa.Niebyłatozbytznaczącabariera

międzyniąakrowami,alewtymmomenciebyłtonajlepszy

pomysł,jakiwpadłmidogłowy.

–Przestańmniebić!–zażądałem.–Powiedzlepiej,jak

przeprowadzićzpowrotemprzezbramętewielkieskurczybyki.

Evaprzestałasięmiotać,apochwiliprzesunęłamniez

background image

całejsiływbok.

–Nalitośćboską,Cage.Onenasniezaatakują.–Utorowała

sobiedrogęzzamoichplecówiuśmiechnęłasięrozbawiona.–

Toniesąbyki.

Akogoto,docholery,obchodziło?Byłyogromne.

Evapodeszładonichbezcieniastrachuizaczęłaje

przepędzać.Tupałanogami,powodująctymsamym,żezwierzęta

powolizaczęłysięwycofywaćikierowaćwstronęotwartej

bramy.Zerknęłanamnieprzezramięiwywróciłaoczami.

–Aleznichdzikiebestie,co?

Byłemrozdarty:zjednejstronyczułemsięjakkompletny

idiota,zdrugiejchciałomisięśmiaćnawidokEvy

poganiającejstado.

Kiedyostatniezwierzęprzeszłoprzezbramę,Eva

zamknęłająizabezpieczyłazamek.

–Pomogłoby,gdybyśnastępnymrazemjązamknął

–zaszczebiotałażartobliwymtonem.

–Chybatrochęzabardzociętobawi–odparłem.

Wzruszyłaramionamiiskrzyżowałaręcenapiersi.

–Muszęprzyznać,żetwojawalecznapostawaichęć,

bybronićmnieprzedwielkimi,złymikrowami,była,w

trochęidiotycznysposób,szlachetna.

–Idiotyczny,co?–podobałmisięwidokrozbawionej

Evy.Dotejporywidziałemjedyniejejsztywnąwersję.

–Niemożeszbyćdobrymoborowym,jeśliboiszsię

background image

krów.Westchnąłemdramatycznie.

–Nocóż,tobybyłonatylezmoichplanównaprzyszłość.Na

jejtwarzynachwilępojawiłosięcośnakształtuśmiechu,

aleszybkozniknęło.Błyskrozbawieniawjejoczachrównież

wygasł.Cotakiegozrobiłem,żeznówmiałazłyhumor?

PodobałamisięEva,jakądzisiajmiałemszansępoznać,anieta

smutna,złośliwa,któraznówstałaprzedemną.

–Niejesteśmyzaręczeni.Jeremyijajesteśmy

tylkoprzyjaciółmi.Bardzodobrymiprzyjaciółmi.

Zdezorientowanyspojrzałemnapierścioneknajejlewej

dłoni,byupewnićsię,czyniemamzwidów.Wciążmiałana

palcudiament,któryoznajmiałcałemuświatu,żejestkobietą

zaręczoną.Zkim,docholery,byławięczwiązana?Jedynym

gościem,zktórymjąwidywałem,byłJeremy.

–Nosiszwięcpierścionektakdlazgrywy?–zażartowałem

wnadziei,żewrócijeszczerozbawionaEva,alezamiasttegona

jejtwarzypojawiłsięgrymas.

–Nie.Nienoszęgodlazgrywy.Niejestemzaręczona

zJeremym,tylkozjegobratem.

Eva

Jestemzaręczonazjegobratem?Dlaczegomu

powiedziałam,żewciążjestemzaręczonazJoshem?Itakprzecież

dowiesięprawdy.Uciekłamstamtądtakszybko,żenawetnie

miałszansyzapytaćmnieocokolwiek.Kogośjednakzpewnością

zapyta.Nieżebymmyślała,żejestmnązainteresowany,ale

background image

dlatego,żejestzdezorientowany.Niechciałam,byinteresowałsię

Joshem.Niechciałam,bydowiedziałsięotym,cosięwydarzyło.

Chciałamnatomiast,żebywciążpatrzyłnamnietym

seksownymwzrokiem.Wzrokiem,któryjanadalmogłabym

ignorować.Podobałomisięto,żektośpatrzynamnieinaczejniżz

politowaniem.Alejaktylkopoznaprawdę,seksowneuśmieszkii

rozbieranki,takiejaktadzisiejsza,szybkosięskończą.Będzieczuł

wyłącznielitośćdlabiednejEvy.

Zanimsięunaspojawił,niebyłamświadomatego,jakinni

mniepostrzegają.Wszyscypostępowalizemnąbardzoostrożnie.

Cageniepatrzyłnamniejaknakogośkruchego.Dziesięć

miesięcytemuniebyłamgotowanato,byktośspoglądałna

mnieinaczej.Chciałam,bywidzącmnie,przypominalisobie

Josha.Terazpotrzebowałamkogoś,kogokolwiek,ktowkońcu

dostrzegłbywtymwszystkimmnie.Nietragedię,jakamnie

spotkała.Poprostumnie.

Cagenieznałmojejprzeszłości.Nieznałbólu,jaki

odczuwałam.Niezważałnasłowa,któredomniewypowiadał,

niepowstrzymywałskierowanychwemnieciosów.Traktował

mnietaksamojakwszystkichinnych.Znimczułamsięznów

normalnie.Nadszedłczas,bymznówpoczułasięjak

pełnowartościowyczłowiek.

Ażpodskoczyłamzprzerażenianadźwięk

trzaskającychdrzwi.

–PieprzonyCharlesNorthmyśli,żemożepolowaćna

background image

mojejziemi,kiedytylkojemuibandziejegokoleżkówbankierów

sięzechce–wymamrotałtata,wchodzącdokuchni.

CharlesNorthbyłmężemsiostrymojejmatki,amojamama

zmarła,gdymiałamzaledwiesiedemlat.Nigdywięcniepoznałam

anijejsiostry,animężajejsiostry.Wiedziałamtylko,żetataza

niminieprzepadał.Mojaciocia,Kim,dzwoniłatylkowtedy,

kiedyczegośpotrzebowała.Zachowywałasiętak,jakbytatabył

jejcoświnien,bomojamamazginęławwypadku.Tatanawet

wtedynieprowadził,aletozdawałosięniemiećdlaniejżadnego

znaczenia.Wciążobwiniałagoojejśmierć.

–Cosięstało?–zapytałam,sięgającposzklankędlaniego.

Wziąłjązmojejrękiiposzedłnalaćsobielemoniady.

–Twojaciotkazadzwoniła,bypoinformowaćmnieotym,że

Charleswtenweekendwybierasięnarybydomojejchaty.Zabiera

zesobąkolegów.Niepytającmnieozdanie.Ustalilitomiędzysobą.

Nocóż,jużpowiedziałemJosiahowi,żemożezabraćtam

Jeremy’egowtenweekendnaryby.Niemamzamiarutegoodkręcać.

–Tatuśpokręciłgłowąipociągnąłsporyłyklemoniady.

–Pojedziesztam?–zapytałam,gdyskończyłpići

postawiłszklankęprzedsobąnastole.

–Taa,muszę.Wyjadęzsamegorana.Cagewie,coma

robić,awniedzielęwyjeżdża.Tojegodzieńwolny.Jużmi

mówił,żemusipojechaćwtedydodomu.

Cage’aniebędziecałąniedzielę?Cóż…niebędęmusiała

sięprzejmowaćtym,czynieugotujesiętam,nazewnątrz,więcw

background image

zasadziepowinnamodczućulgę,taksięjednakniestało.Nie

chciałam,żebyjechał.Zostałabymtucałkiemsama.

–Okej–wydukałam.

–Jadędomiastakupićdrutkolczastynaogrodzenie.Ten

cholernybykwciążrozwalakawałekpłotuprzyjeziorze.Wygląda

nato,żemaochotępopływać–wymamrotał,kierującsięwstronę

drzwi.

Zaczekałamdomomentu,ażtataodjechałswoim

wozem.Niebyłamdokońcapewna,cowłaściwiezrobię.

Decyzjępodjęłampodwpływemchwili.Wiedziałam,żekilka

minutwcześniejCagewszedłdostodoły.Obserwowałamgo

przezkuchenneokno.

Ruszyłamwtamtąstronę.

Otworzyłamdrzwiiweszłamdośrodka.Musiałamzmrużyć

oczy,bywidziećwyraźniewpanującymwewnątrzpółmroku.

Jedynymźródłemświatłabyłypromieniesłońcawdzierającesiędo

stodołyprzezdach.Przywitałmnieznajomyzapachsianai

drewna.Gdytatawpadłnachwilędokuchni,musiałamnakilka

minutzaniechaćobserwacji,możliwewięc,żeCagejużstąd

wyszedł,żesięznimminęłam.

–Szukaszczegoś?–zapytałniespodziewaniezza

moichpleców.

Obróciłamsię,bynaniegospojrzećiomalnie

połknęłamjęzyka,gdymójwzrokzatrzymałsięnajegonagim

torsie.Podziwiałamgojużcoprawdazdaleka,alenigdyz

background image

takiejodległości.Zbliskabyłozdecydowanielepiej.

–Zaręczonadamaniepowinnapatrzećnainnegofacetatak,

jakbychciałagopolizać.–Żartobliwytontylkopotwierdzał,że

mojegapieniesięwcalemunieprzeszkadza.Dobrzesiębawił.

–Aktopowiedział,żechcęciępolizać?–odparłam

zaskoczonawłasnąśmiałością.Czyjawłaśnieflirtowałam?

Niebyłampewna,czykiedykolwiekwcześniejtorobiłam.

Cageprzeczesałdłońmiwłosyizaśmiałsięnisko.

–Możepowinniśmyzmienićtemat?–Wyraźnie

byłzdenerwowany.Czytoprzezmójkomentarz?

–Totymówiłeścośolizaniu,Cage,nieja.–

Czekałamciekawajegoreakcji.

–Tak,chybatakwłaśniebyło–odparłprzeciągleizrobił

krokwmojąstronę.Okej,możejednakgonieonieśmieliłam.

Facetatakiegojakonniejestłatwozawstydzić.–Cóż,jeśli

naprawdęchceszporozmawiaćolizaniu,chętniedotrzymam

citowarzystwa.

Och.Teraztojasiędenerwowałam.Cagesięgnąłichwycił

mniezalewąrękę.Ciepłojegoszorstkiejdłonisprawiło,że

przezmojeciałoprzeszedłdreszcz.

–Jedynymproblemem,jakidostrzegamwrozmowieztobą

natentemat,jestto,żeprzychodząminamyślpewnerzeczy.

Zaczynamzastanawiaćsięnadczymś,oczymniepowinienem

nawetmyśleć.Orzeczach,którebędąmniedręczyć,ponieważ

nigdysięniedowiem,jakajesteśsłodka.Mogębyćróżnymi

background image

osobami,Evo,mogęnawetbyćtym,zakogomnieuważasz,ale

nigdyniedotknękobiety,któranależydoinnegofaceta.

Otworzyłamusta,chcąccośpowiedzieć,aleCageuniósł

mojądłońipocałowałmniewserdecznypalec.Pochwili

wysunąłniecojęzykidelikatniemusnąłnimwierzchmojejdłoni.

Uśmiechnąłsięzawadiacko.

Nawetniewiedziałam,żeprzestałamoddychać.Kiedy

płucazaczęłymniepalić,wzięłamgłębokioddech,aCage

pozwoliłopaśćswobodniemojejręce.

–Przepraszam,musiałemskosztować,choćbyodrobinę.

Puściłmioczkoiodwróciłsięwstronędrzwi.

Stałamwciszy,patrząc,jakwychodziwrozedrgane,

upalnepowietrze.

–RozdziałVI–

Cage

Jechałemprzedsiebie,bylejaknajdalejodtejpieprzonej

stodoły.Kiedynahoryzonciepojawiłosięjezioro,zatrzymałem

sięiwyskoczyłemzauta.Ruszyłemwstronęwody.Musiałemsię

niecouspokoić.ChciałempowstrzymaćEvęodjejflirciarskich

uwagi,jasnacholera,natknąłemsięnaminę.Głupi.Głupi.Głupi.

Zacząłemrozpinaćspodnie.

–Hej,jeślimaszzamiarsięrozbierać,dajmichwilęna

zmyciesięstąd.–Odwróciłemsięizobaczyłemidącego

wzdłużogrodzeniaJeremy’ego.Wtymmomencieniespecjalnie

miałemochotęgooglądać.Wmojejgłowiepanowałchaos,

background image

któregopowodembyłajegoprzyszłabratowa.

–Jestgorąco–odparłem.Nieumiałemzapanowaćnad

irytacjąwgłosie.Byłemwkurzony.Niemiałemkutemużadnego

konkretnegopowodu,aletakwłaśniesięczułem.Dlaczegopo

prostuniebzyknąłemBekkiLynn,dlaczegosobienieulżyłem?

TozaspokoiłobymojefizycznepotrzebyiwkurzyłobyEvę.A

jeśliznówmnieznienawidzi,przestaniezamnąłazićigadać

rzeczy,którychniepowinna.

–Taa,fakt.Niemamytutakchłodzącejbryzyjakwy

nawybrzeżu.

Niebyłemwhumorzenarozmowyopogodzie.

–Pracujesz?–zapytałem.Zarazmiałempowiedziećmu,

żebyspieprzałipozwoliłmiwreszciewskoczyćdowody.

–Niee,jużskończyłem.Wtenweekendjadęztatąna

ryby.Pomyślałem,żezanimwyjedziemy,sprawdzęogrodzenie

potejstronieposiadłości.

Tylkozojcem?Wsumienigdyniewspominałobracie.

Anirazu.Tobyłodziwne.

–Twójbratteżjedzie?

UśmiechzniknąłztwarzyJeremy’ego.

–Hmm…nie.

–Niemieszkatutaj?NigdyniewidziałemgouEvy.Wcisnął

dłoniewkieszeniedżinsów.Grymasnajegotwarzy

siępogłębił.

–Cowieszomoimbracie?

background image

–Nicpozatym,żejestzaręczonyzEvą.–Ocowtym

wszystkimchodziło?Skądtacaładziwnasytuacjazjego

bratem?Tobyłoprzecieżzwykłepytanie.

–Evaciotympowiedziała?–zapytałciągle

skwaszonyJeremy.

–Tak.

Westchnąłipokręciłgłową.Cośtuewidentniebyłonietak.

–Naprawdęniepowinienemotymmówić,botohistoria

Evy.Jednakmaszprawoznaćprawdę.Evabyłazaręczonaz

moimbratem.

Czyżbyzerwalizaręczyny?Aleonaprzecieżwciąż

nosiłapierścionek.Miałaproblemypsychiczne?Czyotow

tymwszystkimchodziło?

–Cage,mójbratnieżyje.

Tegosięniespodziewałem.Prawieuwierzyłemwto,że

Evajestniecosfiksowana.Zpewnościąniespodziewałemsię

tego,żenosipierścionekodzmarłegonarzeczonego.

–Byłwwojsku.Osiemnaściemiesięcytemuzabiłago

bomba.WpobliżuBagdadu.Jegoiczterechinnychżołnierzy.

PodczasswojejostatniejprzepustkioświadczyłsięEvie.

Ocholera.

–Onawciążnosipierścionek–odparłem,starającsię

jakośzrozumiećtowszystko.

–Tak,nosi.Dorastalirazem.Wszyscydorastaliśmyrazem.

Byłmoimbliźniakiem.AleoniEvabylinierozłączni.Tak

background image

bardzodosiebiepodobni.

Niemiałemnatożadnejodpowiedzi.Cóżmogłem

powiedzieć?Żebyłomiprzykro?Tozdawałosięzbyt

płytkie.Facetstraciłbrata.Evanarzeczonego.Stwierdzenie,

żejestmiprzykro,niebyłowystarczającodosadne.

–Wyświadczmiprzysługęiniewspominajjej,żeciotym

powiedziałem.Onajeszczesięztymniepogodziła.Jak

widzisz,wciążnosipierścionek,niemówiącotymszpanerskim

jeepie,którymniechcejeździć.–Zamilkł,wjegooczach

dostrzegłemzmartwienie.Niechciał,żebyEvasięsmuciła.

–Niepowiemjej–zapewniłemgo.

–Dzięki,stary.

Odchodząc,zatrzymałsięjeszczenachwilęispojrzałna

mnieprzezramię.

–Pamiętajotymnastępnymrazem,kiedybędziesię

zachowywałajakkompletnasuka.Niedałaciżadnejszansy,ale

wydajemisię,żetodlatego,żesiętobąinteresuje,itojąprzeraża.

Wątpię,bykiedykolwiekciodpuściła.Poprostutoignoruj.

Cóż,wcześniej,wstodole,chybaniecomiodpuściła.Teraz,

gdyjużowszystkimwiedziałem,żałowałem,żeniezostałemz

niądłużej,byprzekonaćsię,jakrozwiniesięsytuacja.Uciekłem,

ponieważbyłemcholerniebliskipocałowaniajejpięknychust.

To,żebyłazaręczona,dawałomiczerwoneświatło.Noijest

jeszczestypendium,októrympowinienemmyśleć.Aleprawda

byłataka,żegdybyEvapostarałasięniecobardziej,zpewnością

background image

złamałabymójopór.

–Hej,Jeremy–zawołałem,aonznówprzystanął.–Czyona

kiedykolwieksięuśmiecha?

Czekałemnachwilę,wktórejzobaczęjejuśmiech.

Myślałem,żemożetylkoprzymnietegonierobi.Popoznaniu

prawdyzastanawiałemsięjednak,czywogólepamięta

jeszcze,jaktojest.

–Niewidziałemjejuśmiechuoddniapoprzedzającego

informacjęośmierciJosha.Tobyłweekend,ajapostanowiłem

zaskoczyćwszystkich,przyjeżdżającwodwiedzinyzuczelni.

Pamiętam,jakwszedłemdokuchni,gdzieEvaimama

przeglądałymagazynyślubne.Obiezapiszczałyiprzybiegłymnie

przytulić.Następnegorankazadzwoniłtelefon.

Zabolałomniewpiersi.Niebyłemzbytemocjonalny.Przez

wielelatmojeżyciebyłonaprawdędodupy.Ajednakobraz

cieszącejsięzżyciaEvy,którejszczęściezostałoodebrane…

bolał.

–Jakwyglądajejuśmiech?–zapytałem.

PrzezmomentJeremywyglądałnazadumanego.Po

chwiliodpowiedział:

–Niesamowicie.

Eva

Tatajużwyjechałnaweekend,aCage’aniebędzieod

jutra.NawetJeremymiałswojeplany.Pomyślałam,że

zadzwoniępoBeccęLynn,alestwierdziłam,żeniechcęjej

background image

widzieć,jeszczenieteraz.Cokolwiekwydarzyłosięmiędzynią

aCage’em,najwyraźniejniebyłodlaniejzbytprzyjemne–od

tegoczasuaniniezadzwoniła,aniniewpadławodwiedziny.

Zapakowałamwfoliędwiekanapkizindykiem,które

przygotowałamCage’owinakolację.Dzisiajniegotowałam,a

onmusiałprzecieżcośzjeść.Sięgnęłampodblatiwyciągnęłam

bidon.Pewniemajużdośćpiciawody.Wypełniłambutelkę

lemoniadą,którąwcześniejzrobiłamdlataty.

Niemogącsiępowstrzymać,położyłamjedzenienablaciei

podeszłamdolustra,bysprawdzićstanswoichwłosówitwarzy.

Niezamierzałamzbytdługozastanawiaćsięnadtym,dlaczego

takmizależy,bydobrzewyglądaćdlaCage’a.Jeślizacznęotym

rozmyślać,wnioskizapewnenieprzypadnąmidogustu.

Kiedyjużupewniłamsię,żewyglądamwystarczająco

dobrze,wróciłamdokuchni,zabrałamtalerzzjedzeniem,paczkę

chipsówilemoniadę,poczymruszyłamwstronęstodoły.

Słońcejużzachodziło,dzisiajposiłekdlaniego

przygotowałamniecopóźniejniżzazwyczaj.Zwykleudawałomi

sięzdążyć,zanimCagekończyłpracę,akolacjęzostawiałammu

nastolikuprzyłóżku.Aledziśchciałamgozobaczyć.Chciałam,

żebyznówdotknąłmojejdłoniisprawił,bymojeciałozadrżało.

Minęłojużtyleczasu,odkądktośdotykałmniewtakisposób,

bymczuła,żenaprawdężyję.Tobyłoekscytujące.Tegomi

właśniebrakowało.

Weszłamdostodoły.Spoglądającwprawo,zauważyłam,że

background image

drzwidojegosypialnisązamknięte.Jedynąszansąnaodrobinę

świeżego,chłodnegopowietrzabyłotutajoknoznajdującesięw

jegopokoju.Zamykaniedrzwibyłozaśjedynymsposobemna

utrzymanietemperaturywtympomieszczeniu,więczawszeje

zamykał.Zwykleniemusiałamsięzastanawiać,czyCagejestu

siebie,ponieważwiedziałam,żejeszczepracuje.Tymrazem

jednakniebyłampewna.Niewidziałam,bywchodziłdośrodka,

wiedziałamtylko,żewóz,którymjeździł,stałzaparkowany

przedbudynkiem.

Chwytającmocnotalerz,podeszłamdodrzwijegopokoju.

Zapukałam.Możebyłpodprysznicemalborozmawiałprzez

telefon.Przybliżyłamuchodociepłegodrewna.Nicniesłyszałam.

Schyliłamsięipołożyłambidonnaziemi,poczymprzyłożyłam

dłońdoucha,żebysprawdzić,czydziękitemubędęsłyszećchoć

trochęlepiej.

–Cosiętamdzieje?Chybaniewiele.Natojest

zdecydowaniezbytciasno.–RozbawionygłosCage’a

przestraszyłmnienatyle,żeledwoutrzymałamwdłonitalerz.

–Uważaj,dziewczyno.Nieupuśćmojejkolacji.–

Zaśmiałsię,poczymsięgnąłiwziąłodemnienaczynie.

Przyłapałmnienapróbiepodsłuchiwania.Niebyłochyba

nicbardziejżenującego.Wpełznięciepodłóżkoipozostanietam

przeznajbliższytydzieńbrzmiałoteraznaprawdękusząco.

–Zanimjąkopniesz,czymogędostaćbutelkęznapojem?–

Wskazałnalemoniadę,którąpołożyłamnaziemicelem

background image

zwiększeniaefektywnościpodsłuchiwania.Schyliłamsię,byją

podnieść.Możeudałobymisiępodaćmubutelkę,apotemrzucić

siędoucieczki,takbymniemusiałaspojrzećmuwoczy?Podałam

mubidon,uparcienaniegoniepatrząc.Czułam,żejest

rozbawiony.Niemusiałamgowidzieć,żebydoskonalezdawać

sobieztegosprawę.

–Nodalej,Evo.Niemożeszwiecznienamnieniepatrzeć.

Niemiałaśproblemuzpodsłuchiwaniempoddrzwiami.Kto

wie,comogłaśusłyszeć,gdybymfaktyczniebyłwśrodku.

Droczyłsięzemnąimiałdotegopełneprawo.Nie

potrafiłampowstrzymaćsięoduśmiechu.Podniosłamoczy

inapotkałamjegowzrok.

–Niewierzę,żemnieprzyłapałeś–odparłamszczerze.

Spodziewałamsię,żeznówzażartuje,alenajegotwarzynie

byłojużwidaćrozbawienia.Przyglądałmisięuważnie.

Uśmiechnąłsię,wskazującnatrzymanyprzezsiebietalerzz

kanapkami.

–Tusądwiekanapki.Zjeszzemną?

Och.Wow.Hmm.Nie.Jużchciałampokręcićgłową,

kiedypochyliłsięwmojąstronę,abijąceodniegociepło

przyprawiłomnieodreszcze.

–Atodlaczego?–zapytałzachrypniętymszeptem,

gdydrzwizamnązaczęłysiępowoliotwierać.

–Jużjadłam–wydukałam.

–Więcdotrzymajmitowarzystwa,gdyjabędęjadł–odparł,

background image

odsuwającsięodemnieiwskazującnaotwartedrzwidoswojego

pokoju.–Nodalej,wejdź,Evo.Tujestprzyjemniechłodno.

Tobyłmoment,wktórympowinnambyła

grzecznieodmówićiwrócićdodomu.Tylkożetegonie

zrobiłam.Odwróciłamsięiweszłamdomałego

pomieszczeniazajmowanegoprzezCage’a.

Łóżkobyłoniepościelone,jakzwykle,gdyprzychodziłam

tu,byzostawićmuposiłek.Zdajesię,żenigdygonieścielił.W

rogusypialnipiętrzyłasięstertaciuchówdoprania.Jedynym

schludnymnawykiem,jakiposiadał,byłoto,żeconocrozwieszał

swójręczniknadrzwiach.Pamiętam,żeprzygotowującdlaniego

pokój,zostawiłammujedenręcznikijednąmyjkę.Czywciąż

używałtejsamej?Źlemibyłozeświadomością,żenapoczątku

tygodniazachowywałamsięwobecniegojakrozpieszczony

bachor.Całytydzieńciężkopracował.Zasłużyłsobienato,byco

wieczórmiećczystyręcznik.

Jakożeprzystanęłamnasamymśrodkupokoju,Cageominął

mnieiusiadłnałóżku.Zabrałsięzakanapki,jakbyniejadłco

najmniejodkilkudni.Spoglądającnazegar,zorientowałamsię,że

jestjużpoósmej.Minęłowięcsześćgodzinodchwili,gdy

przyniosłammuświeżąwodąikawałekcytrynowejbabkiod

paniMabel.Znówpoczułamukłuciewiny.

–Jeślitoniewystarczy,mogęzrobićwięcej–zaoferowałam,

patrząc,jakodgryzaogromnykawałekswojejkanapki.

Uśmiechnąłsię,przeżuwając,poczymskosztował

background image

lemoniady.

–Tojestpyszne.Dzięki.Umierałemzgłodu.Ato

cytrynoweciasto,którewcześniejprzyniosłaminiewidzialna

wróżkabyłokur…niesamowite.

Co?

Niewidzialna

wróżka?

zapytałam

zdezorientowana.Cagewyglądałzupełniepoważnie.

–Nowiesz,ta,któraprzynosimiwodęizimne

ręczniki,kiedyniepatrzę.

Chciałzgrywaćmądralę,tak?Nocóż,dobrze,oboje

możemysięwtozabawić.

–Ach,tawróżka.Tak,onamaawersjędozbytpewnych

siebiegości,którzymyślą,żecałyświatleżyuichstóp.

Cageodłożyłkanapkęnatalerzizmrużyłoczy.

–Czyżby?Hmm…ajajużmiałemnadzieję,żewkońcu

zjawisięktóregośdniainiecoodwrócimojąuwagęodpracy.

–Toraczejwątpliwe–odparłam,niemogąc

powstrzymaćuśmiechu.

–Cholera.Następnymrazem,kiedybędępotrzebował

przerwy,muszęwięcwymyślićcośinnegoniżfantazjao

półnagiejwróżce.

background image

Och,dobryBoże,czyonmiałnamyśli…?

–Jesteśchory–wydukałam,chichoczącnerwowo.

–Kto,ja?Totypodsłuchiwałaśpodmoimidrzwiami.Co

miałaśnadziejęusłyszeć,Evo?Gdybymwiedział,żeprzyjdzieszw

nadzieinashow,byłbymznacznielepiejprzygotowany.

–RozdziałVII–

Cage

Niechmnieszlag,jeślijejuśmiechniebyłkurewskopiękny.

Ośmiechuniewspominając.Chciałemzapakowaćgowjakieś

pudełeczkoizostawićsobienapóźniej.Samaświadomośćtego,

żetojawywołałemuśmiechnajejtwarzy,sprawiła,żewszystko

innewydawałosięmniejważne.

–Chciałamsiętylkoupewnić,żeniejesteśpod

prysznicemalbożenierozmawiaszprzeztelefon–wyjaśniła.

Jasne.Towłaśnierobiła,kiedystałemwcieniui

obserwowałem,jakzawszelkącenępróbujedosłyszećcoś

przezzamkniętedrzwi.Musiałemzmobilizowaćcałąsiłęwoli,

bynieparsknąćwtedyśmiechem.

–Miałaśzamiarwejść,gdybymbyłpodprysznicem?

Wkońcujużwidziałaśmójgołytyłek.

Evaznówsięzarumieniła.Tamtegowieczorumusiała

miećcałkiemniezływidok.

–Muszęwracaćdodomu–odparła,wycofującsięw

stronędrzwi.

–Proszę,nieidźjeszcze.Jużniebędęsiędroczył,obiecuję–

background image

chciałem,żebyzostała.Chciałemjąlepiejpoznać.Pragnąłem,by

zaufałaminatyle,żebywyznaćprawdęopierścionkunaswoim

palcu.

Najejtwarzywidaćbyłoniezdecydowanie.Tobył

dobryznak.Jakaśjejczęśćchciałazostaćtuzemną.

–Niejesteśzmęczony?–zapytała.

Byłempiekielniezmęczony,aleniemiałem

zamiaruzrezygnowaćzjejtowarzystwa.

–Niebardzo.Tylkosamotny.Wszyscymoiprzyjaciele

sągodzinędrogistąd.Ajapotrzebujękogośtutaj,namiejscu.

Evapodeszłabliżejiusiadłanaskrajułóżka.Znak,że

zostajezemną.

–Cage’uYorku,czytymnieprosisz,żebymzostałatwoją

przyjaciółką?

Niecałkiemtomiałemnamyśli.Alenaraziewystarczy.

background image

–Chybatak.

–Dlaczegochceszsięzemnąprzyjaźnić?Odkąd

tuprzyjechałeś,jestemdlaciebietylkowredna.

Ponieważmniefascynujesz.Tegoniebyłajednak

jeszczegotowausłyszeć.

–Podejrzewam,żetotykontrolujeszstanczystościmojej

pościeli.Myślę,żejeślibędziemysiękumplować,częściej

będędostawałczystyzestaw.

–Nie,totykontrolujeszswojąpościel.Pozatym

dobrzewiesz,gdzieznaleźćmydłoiwodę–odparła.

Jeślitylkochciała,umiałazachowywaćsięjakdzieciak.

–Wtakimwypadkubędęmusiałsprowadzićtusobie

jakąśkobietę,któralubimnienatyle,żebymipomóc.

Pojejminiewidaćbyło,żeuznałamojesłowazażart.Ale

jawcalenieżartowałem.Seriomyślałemotym,żebyzadzwonić

doLow,byzajrzaładomojegomieszkaniaiprzywiozłami

stamtądjakąśczystąpościel,kilkamyjekiręczników.

Potrzebowałemteższamponuimydła.Miałemdośćmyciasięw

płyniedonaczyń,któryznalazłempodzlewemwstajni.

–Wtakimrazieżyczępowodzenia–wypaliła.

Skończyłemdrugąkanapkęiotworzyłempaczkęchipsów,

poczymoparłemsięościanę,nogikładącnałóżku.

–Możeszsięzdziwić,widząc,nacomniestać.

Evawywróciłaoczamiiodwróciłasięwmojąstronę.

–Twojeegoniemażadnychgranic,prawda?Wrzuciłem

background image

doustkilkachipsówizacząłempowoliżuć,

delektującsięnimi.Evaobserwowałamnieuważnie.Jejwzrok

zatrzymałsięnamojejszyi.Dlaczegotaksięwnią

wpatrywała?Koniuszekjejróżowegojęzykaprzejechałpowoli

podolnejwardze.Aniechmnie…

Niebyłemażtaksilny.Położyłempaczkęchipsównałóżkui

wstałem.Jejoczyrozszerzyłysięwzdziwieniu,apochwiliznów

spojrzałamiwoczy.Zatrzymałemsięprzednią,sięgnąłempojej

dłońiprzyciągnąłemjądosiebie.Zanimzdążyła

zareagować,pocałowałemjejpełne,czerwoneusta.

Byłasztywnatylkoprzezmoment.Wkońcurozluźniłasię

nieco,apochwilizaczęłamnienamiętniecałować.Przygryzłem

delikatniejejgórnąwargę,potemzłożyłemdelikatne,lekkie

pocałunkinadolnejipolizałemkażdyzdwóchciepłych

kącików.Kiedywestchnęła,skorzystałemzokazjiiwślizgnąłem

sięjęzykiemwjejusta.Byłasłodsza,niżsobiewyobrażałem.

Smakowałalemoniadąiletnimsłońcem.Jejjęzykdołączyłdo

zabawyiporazpierwszywżyciuugięłysiępodemnąkolana.

Objąłemjąwtalii,dłonieopierającnajejbiodrach.Chciałem

poznaćjejciałotak,jakpoznawałemwłaśniejedwabistewnętrzejej

ust,aleniebyłempewien,czyjestgotowanawięcej.Jednakjej

dłoniepowoliwspinałysiępomoimtorsie.Jejkciukiprzezkoszulkę

pocierałymojesutki,ścisnąłemwięcmocniejjejtalię,zmuszając

tymsamymswojedłonie,bypozostaływbezpiecznymrejonie.

Kurwa,czyjakiedykolwiektrzymałemdłoniewbezpiecznym

background image

rejonie?Jak,docholery,mampoznać,którytorejon?

Delikatnyjęk,którywyrwałsięjejzust,zgubiłmnie

całkowicie.Mojeręcepowędrowaływgóręipochwyciłyjej

piersi.Twardesutkiprzebijałysięwyraźnieprzezmateriałjej

stanikaikoszulki.Tominiewystarczało.Potrzebowałemwięcej.

PochwilizacząłempodciągaćjejT-shirt,całującprzytym

łapczywiejejszczękęikąsającucho.

–Cage,nie.

Zamarłem.Niechtoszlag.

Pozwoliłemopaśćpodniesionejprzezemniekoszulcei

odsunąłemsięnabezpiecznąodległość.Wciążczułemzapach

jejskóryismakjejust,zupełniejakbydomnieprzywarły.

Zamknąłemoczyiwziąłemgłębokioddech.Toniewystarczyło.

Potrzebowałemwięcejdystansu.

–Więcidźsobie–powiedziałemszorstko.

–Przepraszam…

–Nieprzepraszaj.Niemazaco.Chcętylko,żebyśwyszła

–zdołałemwydukać.

Kiedyzamknęłysięzaniądrzwi,wszedłempodprysznici

puściłemzimnąwodę.

Eva

Tejnocysenomijałmnieszerokimłukiem.Zakażdym

razem,gdyzamykałamoczy,widziałamnaszpocałunek.Potem

obrazsięzmieniałizamiastCage’acałowałamJosha.Niebyłow

tymjużtakiejpasjianiszaleństwa.Znimnieczułamsięażtak

background image

niesamowicie.Pochwilidałyosobieznaćwyrzutysumienia.Josh

byłidealnyidobry.Joshmniekochał,tylkomnie.Cagetakinie

był.Niebyłownimnicidealnegopozawyglądem

zewnętrznym.Onpoprostukochałkobiety.Niemnie.Nigdy

nikogonieobdarzyłprawdziwąmiłością.Byłamchybanajgorszym

człowiekiemnaświecie,przyznając,żejedenpocałunekCage’a

Yorkabyłnajwspanialsząrzeczą,jakąkiedykolwiekprzeżyłam,

choćJoshcałowałmnieprzecieżwielerazy.Trzymałmniew

ramionachitańczyłzemnąwblaskuksiężyca.Jakmogłam

pomyśleć,żetennicnieznaczącypocałunekCage’abyłlepszyniż

chociażmomentspędzonywobecnościJosha?

Zrzucajączsiebiekołdrę,zrezygnowałamzdalszychprób

zaśnięcia.Itakbyłjużprawieporanek.Zabrałamzszafyszortyi

koszulkęzkrótkimirękawami,poczymposzłamdołazienki.

Cagemiałdzisiajwyjechać.Czypowinnampuścićgotakbez

słowawyjaśnienianatematmojejwczorajszejucieczki,amoże

powinnamiśćdoniegoiwszystkomuwytłumaczyć?

Postanowiłamzałatwićsprawę,zamiastrozmyślaćoniejprzez

całydzień.

Umytaiubranawyszłamnazewnątrz.Napodjeździestał

srebrnyhatchback.Zdajesię,żektośprzyjechałpoCage’a.

Ruszyłamwstronęstodołyizobaczyłam,żeniemaprzyniej

wozu,któregoużywałpodczaspracy.Czyżbypojechałcoś

jeszczezrobićprzedwyjazdem?

Drzwistodołyotworzyłysię,azbudynkuwyszłakształtna

background image

dziewczynaorudychwłosach.Niosłacoś,cowyglądałojak

pościeliręczniki.Kiedymniespostrzegła,uśmiechnęłasię

przyjaźnieiruszyławmojąstronę.Krótkaspódniczka,którą

miałanasobie,odsłaniałaparęniesamowitychnóg.Jużjej

nienawidziłam.Wtedypodeszławystarczającoblisko,bym

dojrzałajejkrystaliczniezieloneoczy.Tak,naprawdę

nienawidziłamtejpanny.Kimbyłaicorobiławmojejstodole?

–Hej,jestemWillow,przyjaciółkaCage’a.Przywiozłam

muświeżąpościel,trochęręcznikówimyjek.Pomyślałam,że

brudnewezmęzesobąiupioręjewdomu.Możejezwrócićdziś

popołudniu.Dziękitemubędziemiałdodatkowyzestaw.

Nieżartowałztymsprowadzeniempomocy.Aleja

żartowałam,mówiąc,żeniewypioręmupościeli.Dziśmiałam

zamiarsiętymzająćiupewnićsięprzyokazji,żema

wystarczającąilośćręcznikównacałytydzień.Irytowałomnie,że

tadziewczynamnieuprzedziła.Jasnasprawa,żeCagemana

telefonniejednąsuperlaskę.Kogochciałamoszukać?Jago

odrzuciłam,alewkolejcejużstałyinneczekającenaswoją

szansę.Otym,żewczorajodniegouciekłam,zapewnejużdawno

zapomniał.Tylkosięcałowaliśmy.Japrzeztoniemogłamzasnąć,

aCagezadzwoniłposwoją„przyjaciółkę”,żebyprzywiozłamu

świeżąpościeliręczniki.UGH!

–Wezmęto.Niemaproblemu,żebymjajewyprała.I

takmiałamtozrobićpojegowyjeździe.–Zirytowanyton

mojegogłosunieumknąłjejuwadze.

background image

Najejtwarzypojawiłsięgrymaszmartwienia.

–Och.Przepraszam.Chybapoprostuniechciałsprawiać

wamkłopotu.Zadzwoniłdomnieizapytał,czynie

przywiozłabymmuparurzeczyiwspomniałcośopościeli.

Pomyślałam,żeskoroitakczekam,ażnakarmikrowy,tow

tymczasieprześcielęmułóżko.

Byłazbytatrakcyjna,żebybyćnakażdezawołaniefaceta.Czy

onaniemiaładlasiebiezagroszszacunku?Tatapowinienbyłją

nauczyć,żejestkimświęcej,niżczyimśpopychadłem.Twarzi

ciałoCage’asprawiały,żedziewczynyrobiływszystko,cotylko

chciał.Alenieja.Niebędęjednązwielu.Miałamswojągodność.

–Jestempewna,żeCagedałbysobieztymradę–ucięłam,

poczymzabrałampraniezjejrąk.

Willowzaśmiałasięgłośno.

–Takmyślisz?Niestety,dorastałwśródkobiet,któresię

nimopiekowały.Pobyttutajtrochęgowzmocni.Przydamusię,

jeśliktośporządnienimpotrząśnie.Wszystko,bylebyniejeździł

jużwięcejpopijaku.

Dużoonimwiedziała.Czytobyłajegoregularna

dziewczyna?Cageniewyglądałminafaceta,którymatylko

jednąkobietę.Amożeonaznałazasadygryigodziłasięnanie?

Mimowszystkoojciecmógłjąniecolepiejwychować.

Wóz,którymporuszałsięCage,zagrzechotał,wjeżdżając

napodjazd.Willowuśmiechnęłasiędomnie,poczympomachała

doCage’a,gdytenwysiadałzsamochodu.Dlaczegoznowubył

background image

bezkoszulki?Byładopieroósmarano.Apojechałtylkonakarmić

krowy.

–Low,przywiozłaśmojerzeczy?–zawołał,ruszającw

nasząstronę.

–Tak,położyłamjewtwoimpokoju.Nawetpościeliłam

ciłóżko.Terazjestładnieiczysto.

–Acozkoszulą?

Willowprzytaknęła.

–Jest,leżynatwoimłóżku.

Zatrzymałsięprzydziewczynieiwtuliłsięwnią,

przyciskającgłowędojejszyi.Tapoklepałagopoplecachi

zaśmiałasięnacoś,cowymamrotałprostowburzęjejloków.Nie

miałamochotyoglądać,jaksiędosiebiedobierają,więcwłaśniesię

obracałam,bywrócićdodomuzrękomapełnymiprania.

–Evo,poczekaj.PoznałaśLow?

Świetnie,chciałnassobieprzedstawić.Jabyłamtą,którą

wczorajpocałował,onazaśtą,któracałowaćgobędziedzisiaj,

ipewnienietylko.

–Tak,poznałam–odpowiedziałamnajchłodniejszym

tonem,jakiumiałamzsiebiewykrzesać.

CageskrzywiłsięispojrzałnaLow,jakbytoona

miaławiedzieć,dlaczegojestempoirytowana.

–Okej,będziemyjużjechać.Widzimysięwieczorem.

Nakarmiłemkrowy.Wszystkopowinnobyćwporządku.

Skinęłambeznamiętnieiobróciłamsię,byjaknajszybciej

background image

wrócićdodomu.Chciałamzostaćsamaiwspokojuzebrać

myśli.Tengośćtylkomniepocałował.Dlaczegozachowywałam

siętak,jakbymiędzynamibyłocoświęcej?Międzynaminicnie

było.Byłtakniedostępny,jaktylkobyłotomożliwe.

Wrzucającpraniedopralki,krzywiłamsiędopościeli,jakby

tobyłajejwina.Tagłupiarudamusiałasiętutajzjawić.Przebrała

jegopościel,przywiozłamuwięcejręcznikówimyjek,ponieważja

odmówiłammupodstawowychrzeczy.Świetnarobota,Evo.

–RozdziałVIII–

Cage

–Coty,docholery,jejzrobiłaś?–zapytałem,siadającna

miejscupasażerawvolvienależącymdoLow.Przedwyjazdem,

miałemnadziejęchoćtrochęzałagodzićsytuacjęzEvą,alew

trakciespotkaniabyłaniecoopryskliwa,dlategoteż

postanowiłemzachowaćdystans.

–Więctyteżtozauważyłeś?Myślałam,żemamomamy.

Niemampojęcia,cojątakrozwścieczyło,alemamnieodparte

wrażenie,żeniepodobałojejsięto,żeprzynoszęciczystąpościel

iżeścielętwojełóżko.–Lowrzuciłamiostrzegawczespojrzenie.

–Niczniąnierobiłeś,prawda,Cage?Onajestzaręczona.

Pozwoliłemopaśćswojejgłowienazagłówekiwestchnąłem.

Czułem,żezdradąwobecEvybyłobywyznanieLowprawdy.

Ale,cholerajasna,musiałemtokomuśpowiedzieć.Lowbyła

mojąnajlepsząprzyjaciółką,noibyłakobietą.Możepomożemi

jakośrozgryźćtęsytuację.

background image

–Takwłaściwietoonaniejestzaręczona–zacząłem.

–Owszem,jest.Napalcujejlewejrękiwidziałamdiament.

–Tak,wiemotym,alefacet,któryjejgodał,

osiemnaściemiesięcytemuzginąłwBagdadzie.

Nagłezachłyśnięciesiępowietrzempoprzedziłociche

„Omójboże”.

–Gość,zktórymmyślałem,żejestzaręczona,okazałsię

byćbliźniakiemjejnarzeczonego.Sąpoprostubardzodobrymi

przyjaciółmi.

–Aleonawciążnosipierścionek–wyszeptałaLow.–

Totakiesmutne.Kiedyciotympowiedziała?

Zastanawiałemsię,czysamakiedykolwiekwyznałabymi

prawdę.Zeszłejnocy,choćzakończyłasięonajejucieczką,

doświadczyliśmyniesamowitegopocałunku.Aprzed

pocałunkiem,kiedyrozmawialiśmy,śmiałasię.Toniebyłtylko

uśmiech–onafaktyczniesięśmiała.

–Nieona,Jeremy.

–Jeremy?Bliźniakjejnarzeczonego?

–Taa.

–Tomiłamieserce,Cage.

Ból,któryodczuwałemnamyśloEvieiotym,costraciła,

powrócił.

–Onawcaleniejestzimnąsuką,zajakąuchodzi.Jest

całkiemrozrywkowa,jeślijużudacisięprzebićprzezten

stalowypancerz,którymsięchroni.

background image

Lowodchrząknęłaipoprawiłasięnasiedzeniu.

–Jakrozumiem,oznaczato,żetysięprzezów

pancerzprzebiłeś?

–Odrobinę.Sprawiłem,żesięuśmiechnęła,anawetżesię

śmiała.Jeremymówił,żenierobiłategoodśmierciJosha.

Lowsięgnęładłoniąwmojąstronęipoklepałamnie

pokolanie.

–Jeślijestwystarczającobystra,żebyotworzyćsię

przedtobą,przedprawdziwymtobą,anietym,którego

zgrywaszdlapanienek,którymchceszsiędobraćdomajtek,

wtedydokonasłusznegowyboru.

–Tuniechodziodobraniesiędojejmajtek–

odparłem,ściskającjejdłoń.

–Nie,Cage,wtwoimwypadkuzawszechodziodobranie

siędokobiecychmajtek.Alemożetymrazemchceszteżczegoś

więcej?

–Tak,maszrację.Majtkizawszesąnamojej

liściepriorytetów.

Lowpokręciłagłowąisięzaśmiała.

–Brakowałomiciebiewtymtygodniu.BezciebieLiveBay

niejesttakiesamo.Myślę,żenawetPrestonotarłłezkę,gdyw

przerwiekoncertuleciałoPictureKidRockainiebyłociebie,

żebyśodśpiewałswojąpartię.

–CzywzwiązkuztymodśpiewałpartieSherylCrowi

KidRockazupełniesam?–zapytałem.

background image

–Tak,niestetytakwłaśniebyło.Zrobiłto,stojącnastolei

trzymającczyjąśszczotkędowłosówjakmikrofon.

–Mogęsięzałożyć,żebyłotocholerniezabawne–odparłem.

–Albotragiczniekoszmarne.Zależyjaknatospojrzysz.

GodzinnapodróżzMarcusemprzebiegłazdecydowanie

milejniżpoprzednio.Tymrazemniebyłwkurzonyprzezcałą

drogę.PewniezewzględunaLow,któracholerniecieszyłasięz

tego,żejeszczemnieniezwolnili.Kiedywysadziłmniez

samochodupodotarciunafarmęWilsonów,pomyślałem,że

zajrzędodomuipogadamzEvą.Wozujejtatyjeszczeniebyło.

Alepewnieniebyłabyzbytzadowolona,gdybympojawiłsię

przedjejdrzwiamiodziewiątejwieczorem.Możepowinienem

zaczekać,ażsamadomnieprzyjdzie.

Zanimzdążyłemoddalićsięoddomu,usłyszałemdźwięk

zatrzymującegosięnażwirzesamochodu.Odwróciłemsię,chcąc

sięupewnić,żetoWilson.Niechciałem,żebyktokolwieksię

tutajkręcił,zwłaszczakiedyEvabyłasamawdomu.

DrzwisamochoduJeremy’egootworzyłysię,az

miejscapasażerawyskoczyłaEva.

–Cagewrócił!–wybełkotaławesolutka.Ściskała

mocnodrzwi,byutrzymaćsięnanogach.

–Eva!Cholerajasna,powiedziałem,żebyśnamnie

zaczekała.Upadniesznażwirzeizrobiszsobiekrzywdę.–

Jeremyprzebiegłprzedmaskąiszybkoprzytrzymałjąwtalii.

–Jestpijana?–zapytałemosłupiały,poczymzbliżyłemsię

background image

doauta,wciążniepewny,czyprzypadkiemniemamomamów.

–Raczejnawalona.PoszładocholernegobaruzBeccą

Lynn.DostałemtelefonodNelly,właścicielki,jakąśgodzinę

temu.Powiedziała,żemuszęprzyjechaćpoEvę.BeccaLynn

padłanabarze.Nellyjużzadzwoniłapojejojca.

–Byłofajnie–oświadczyłaEvazzadowolonym

uśmieszkiem,poczymuwolniłasięodJeremy’egoirunęła

prostowmojeramiona.Objąłemjąszybko,byzapobiecjej

upadkowitwarząwżwir.

–Tak,właśniewyglądasz,jakbyśsięnieźlebawiła–

odparłem,podczasgdyjejdłoniewędrowaływgórępomoim

torsie,ażzaplotłysięwokółmojejszyi.

–Teżmogłeśtambyć.

Przytakując,przeniosłemwzrokzjejuroczopijanejtwarzy

naJeremy’ego.Stałtużobok,czekającnajejkolejnyruch.

–Musimypołożyćjądołóżka.Jejtatawrócidopiero

jutrorano.Wciążmamasęludziwtejswojejchatcełowieckiej.

–Czyonamożebyćwtakimstaniesamawdomu?–

zapytałem,aEvazawiesiłasięnamniecałymciężarem.

–Prawdopodobnienie.–Jeremyprzeczesałwłosydłoniąi

porazkolejnyzerknąłnaswójsamochód.Miałinneplany.

Widziałem,jakbardzostarasięzdecydować,cowtejsytuacji

powinienzrobić.

–Muszęspakowaćjeszczetrochęrzeczy,azsamegorana

jadęsprawdzićmieszkanie.Jesieniąmamzamiarprzeprowadzić

background image

siędokuzyna.Myślisz,żemógłbyśjejpopilnować?

WięcJeremybyłgotowyżyćdalej.Czypowiedziałjużo

tymEvie?Czytoztegopowodutaksięnawaliła?

–Zajmęsięnią.Tyuciekaj.Poradzimysobie.

Chłopakbyłwyraźnieniezdecydowany.Pomyślałemnawet,

żejednakzniązostanie.Rozumiałemjegopotrzebęchronieniajej.

MiałemtosamozWillow.Evapołożyłagłowęnamojejklatce

piersiowej.

–Pasujecito?–Jeremyzwróciłsięterazbezpośredniodo

niej.

–Mmmmmmmm-hmmmmmm–odparła,apochwili

zaczęławąchaćmojąkoszulkę.

Jeremypokręciłgłowąiznówspojrzałnamnie.

–Starasięradzićsobiezżyciem.Terazdoniejdociera,

żemusiporadzićsobiebezJosha.Bądźdlaniejdobry.

–Oczywiście–odparłemiucałowałemjejpachnące

papierosamiwłosy.Zdecydowanieniebyłtozapach,

któregokiedykolwiekbymsięponiejspodziewał.

Jeremypopatrzyłnamniebadawczo,poczymprzytaknął

iwsiadłdoswojegosamochodu.Zaczekałem,ażodjedziez

podjazdu.

–Musimyciępołożyć,skarbie.Chcesz,żebymcięza-niósł,

czywolisziśćsama?Amożechceszzwymiotować?

Evazachichotała,odchyliłagłowęiuśmiechnęłasiędo

mnieospale.

background image

–Weźmniedoswojegołóżka–wybełkotała.

–Myślę,żetokiepskipomysł,ślicznotko.Widzisz,taksię

składa,żekiedyjesteśtrzeźwa,mojełóżkojestostatnim

miejscem,wktórymchciałabyśsięznaleźć.

Pokręciłagłowąistojącnapalcach,pocałowała

mnie.Smakowałatequilą.

–Chcęspaćwtwoimłóżku,proszę–tymrazemudałojej

sięoddzielićodsiebieposzczególnewyrazy.

Jakmiałemjejodmówić,kiedybyłatakasłodkai

zabawna?Byłacoprawdanawalonajakstodoła,alenierobiła

przecieżniczłego.

–Tylkospać?

–Tykospać.

Pochyliłemsięiwziąłemjąnaręce,poczymprzytuliłemją

mocnodosiebieizaniosłemdostodoły.Możeniebyłoto

szczególnieinteligentnezmojejstrony,aleniemiałemzamiaru

rezygnowaćzczegoś,comogłookazaćsięmojąjedynąszansą

naspędzenienocyzEvąBrooks.

Eva

–Niezasypiajjeszcze.Musiszwypićodrobinęwodyi

połknąćaspirynę–głosCage’a,nawettakiwładczy,był

niesamowicieseksowny.

Zachichotałamispojrzałamnaniego,gdypochylałsięnade

mną.Jegołóżkobyłomiękkieiprzyjemne,naprawdębardzo

chciałamzamknąćoczy.Alejakdziewczynamożenieposłuchać

background image

faceta,którytakwygląda?Wyciągnęłamrękęwjegokierunku.

–Pomóżmiwstać–poprosiłam.Uśmiechnąłsięisięgnął

pomojądłoń.Niestetyniemogłamnapawaćsięjegodotykiem,

jakożeręcemiałampraktyczniebezczucia.

Kiedyjużpomógłmiusiąśćnabrzegułóżka,kucnąłprzede

mnątak,żenaszeoczyznalazłysięnajednympoziomie.Szklankę

wody,poktórąspecjalniepobiegłdodomu,trzymałwjednejręce,

wdrugiejzaśznienawidzonąprzezemniebiałątabletkę.

–Niemogętylkowypićwody?–zapytałam,grymasząc.

Nienawidziłampołykaćtabletek.Robiłamtotylkowtedy,gdy

byłotoabsolutniekonieczne.Nieznosiłamsmaku,jaki

pozostawiaływustachitego,jakprzechodziłyprzezmójprzełyk.

–Jeślijejnieweźmiesz,ranobędzieszmiała

gigantycznegokaca.Wypijcałąszklankęwodyizażyjtabletkę.

Jegogłosbyłgłębokiihipnotyczny.Zastanawiałamsię,czy

będzietakdomniemówił,kiedyjużzasnę.Muszęgooto

zapytać.Alenajpierwtrzebasięnapićwody.

–Nienawidzępołykaćtabletek–wymamrotałam,sięgając

poszklankę.

NatwarzyCage’aznówzawitałuśmiech,sięgnąłdłoniąw

mojąstronęizałożyłmizauchokosmykwłosów.Wcześniej

samapróbowałamtozrobić,alerękaodmówiłamiposłuszeństwa.

Poprostuniemogłamtrafićzaucho.

–Daszradę.Jestemblisko,gdybyśmniepotrzebowała.Mogę

nawetpotrzymaćcięzarękę.Tylkoproszę,połknijtętabletkę.

background image

Jegooczybyłyabsurdalniepięknejaknafaceta.

Szczególnietakiegozsześciopakiemimięśniaminaplecach…

Och,tejegomięśnie.

–Toniefair,żetwojerzęsysątakdługiei

podkręcone.Dziewczynypoświęcająwieleczasuimnóstwo

pieniędzy,próbującosiągnąćtakiefekt.

Zaśmiałsięiprzejechałkciukiempomoimlewympoliczku.

–Tak,nocóż,mojerzęsyitakmająsięnijakdotwoich

oczu.Sąnaprawdęniesamowite.

Och.Wow.

–Żałuję,żewczorajuciekłam–przyznałam,gdy

delikatniepieściłmójpoliczekiszczękę.

–Dobrzezrobiłaś.Jeszczechwila,acałkowicie

straciłbymnadsobąkontrolę.–Jegogłoszmieniłsięw

zachrypniętyszept,którysprawił,żecałazadrżałam.

–Możechciałam,żebyśstraciłnadsobąkontrolę.

Najegotwarzpowróciłłobuzerskiuśmieszek.

–Jesteśpijana.Mogęcięzapewnić,żetrzeźwaEvaniechce,

bymtraciłnadsobąkontrolę.Onachce,żebymzachowałdystans.

Czynaprawdętakbyło?Nie.TrzeźwaEvabyłapo

prostuzdeterminowana,żebyżyćwedługwłasnychzasad.

–Napijsięwody–powiedział,przystawiającmiszklankędo

ust.

Upiłamodrobinę.Smakzimnejwodynamoimjęzykubył

bardzoorzeźwiający.Niezdawałamsobiesprawyztego,jak

background image

suchomiałamwustach.Pociągnęłamjeszczetrochę,zanimCage

zabrałmiszklankę.

–Terazweźaspirynę–rozkazał,podającmitabletkę.

Otworzyłamposłusznieusta,aonpołożyłpastylkęnamoim

języku.Ponownieprzyłożyłmiszklankędoust,ajazłatwością

przełknęłamlek.Nawetjejniepoczułam.Możenastępnymrazem,

gdysięrozchorujęibędęzmuszonapołykaćtabletki,też

powinnamsięwcześniejupić.AlbomożetoCagepowinienmije

podawać.

–Dobradziewczynka–powiedział,gdywypiłamostatnie

kroplewody.–Terazsiępołóż,aleprzesuńtenswójsłodkityłek

wstronęściany.Jateżmuszęsiętutajzmieścić.

Patrzącnajegoszerokieramionaidługienogi,zaczęłamsię

zastanawiać,czytojestwogólemożliwe.Naprawdęnie

chciałamspaćdzisiajsamawdomu.ChciałambyćzCage’em.

Aleczynieprzeszkadzałammuwodpoczynku?

–Damyradę.Taksięskłada,żedoskonalewiem,jak

wygodniespaćzdziewczynąwłóżku–zapewnił.Przesunęłam

siętak,żelewymbokiemdotykałamściany.–Terazobróćsię

twarząwstronęściany.

Zrobiłamto,ocoprosił.Pochwilipoczułam,jakłóżko

delikatniezapadasiępodjegociężarem,aonkładziesięzamną.

Ciepłymramieniemobjąłmniewtaliiiwtuliłsięwmojeplecy.

Tobyłoprzyjemne.Nawetbardzo.

–Cage?

background image

–Tak?

Chciałamsiędoniegozbliżyć.Niechciałam,żebymiędzy

namibyłyjakieśkłamstwa.AlemyślorozmowienatematJosha,

kiedyjestempijanaiwtulonawCage’a,wydałamisiębardzo

niewłaściwa.Niemogłamtegozrobić,więcpoprostu

zamknęłamoczy.

–RozdziałIX–

Cage

Potygodniuwstawaniawrazzpierwszymipromieniami

słońca,bezproblemuotworzyłemoczy,zanimjeszczecałkiemsię

rozwidniło.Evadelikatniemruczałaprzezsen.Jejnogiw

którymśmomencienocyzaplotłysięzmoimi.

Gładkijedwabjejskóryocierającysięomojełydkisprawiał,

żeztrudemnadsobąpanowałem.Aledałemradę.No,prawie.

Kiedychwyciłamojąrękęiprzyciągnęłamniebliżej,mojadłoń

wylądowałanajejlewejpiersi.Więctak,trochępomacałem.Ale,

cholerajasna,wkońcujestemtylkofacetem.Jejpiersibyły

bardzomiłewdotyku.Delikatne,alejędrne,asutkipozostawały

twardenawetwnocy.

Wzwód,którymdotykałemjejtyłka,prawdopodobnienie

spotkałbysięzuznaniemtrzeźwejEvy.Choćbardzotegonie

chciałem,musiałemwkońcuwstaćzłóżka.Najciszejjakumiałem,

wyślizgnąłemsięzjejobjęć.Chwyciłemdżinsy,robocząkoszulkę

ibuty,poczymwyszedłemzpokoju,żebysięprzebrać.Nie

chciałemjejobudzić.Musiałatoodespać.Mogłemsięzałożyć,że

background image

tobyłojejpierwszedoświadczeniezalkoholem.Byłatakcholernie

urocza.GdybytylkotrzeźwaEvalubiłamnietakjakjejpijana

wersja.Wzdychając,włożyłemdżinsyizawiązałembuty.

Najwyższapora,bywziąćsiędoroboty.

WidokJeremy’egowcalemnieniezaskoczył.

Zastanawiałemsię,czywogóleudałomusięzasnąćtejnocy.Na

pewnomartwiłsiętym,żezostawiłEvęzemnąsamnasam.Nie

powiem,niecokwestionowałemjegozdrowyrozsądek.Janigdy

niezostawiłbympijanejiniezdolnejdologicznegomyśleniaLow

zfacetemtakimjakja.

Jeremykrążyłnerwowokołodrzwidostodoły.Natwarzy

wymalowanemiałzmartwienie.Jegowłosywyglądałytak,

jakbyzapomniałsięuczesaćalbojakbyzbytczęsto

przeczesywałjepalcami,porządniejeprzytymkołtuniąc.

–Myślałem,żemusiszwyjechaćdziśzsamegorana

–powiedziałemnapowitanie.

Jeremyprzestałłazićwtęiwewtęizbliżyłsiędomnie.

Prawiewyglądałnadośćodważnego,żebymisiępostawić.

–Stary,proszę,powiedz,żetynie…

–Dałemjejtylkoaspirynę,trochęwodyizasnąłemobok.

–Dobrzesięczuje?Zrobiłeśjejcoś?Jestchora?Cholera,

niepowinienembyłjejzostawiać.Joshbyłbynamniewściekły.

Byłabezbronna,ajajązostawiłem.Niemogęjejopuścić.–

Zakończyłswójmonologiznówzacząłkrążyćbezcelu.

–Wszystkouniejdobrze.Zająłemsięnią.Jest

background image

bezpieczna.Nicsięjejniestało.

Jeremykręciłgłową,nieprzestającdreptaćwkółko.

–Nie.Nie,niejestokej.Nigdyniebędzieokej.Przezostatnie

osiemnaściemiesięcyczekałem,ażjejsiępoprawi.Wiem,żeJosh

chciałby,żebymzostałisięniązaopiekował.Przezpółtoraroku

robiłemto,czegochciał.Zrezygnowałemzestypendiumna

Vanderbilt.Straciłemsemestrnauczelni.Poszedłemdotego

durnego,kowbojskiegocollege’utylkopoto,bybyćbliskoniej.Ale

niemogętakdłużej.Chcęznówżyćwłasnymżyciem.Zawszebędę

tęsknićzaJoshem,aleniechcęjużdłużejgoopłakiwać.–

Zatrzymałsięioparłdłonienabiodrach.Oczymiałszkliste,jakby

powstrzymywałłzy.–Niemogęjużdłużejrezygnowaćdlaniejz

własnegożycia.Alebojęsię,żejeślimnietutajniebędzie,bysię

niązająćipowtórzysiętakanocjakwczoraj,tozrobisobie

krzywdę.Jeślicośjejsięstanie,nigdysobieniewybaczę.Ona

zawszemiałaJosha.Byłjejnajlepszymprzyjacielem,jej

opiekunem,uzupełnialisię.AlejaniejestemJoshem.

Domknąłemporządniestodołę,upewniającsięwcześniej,

czydrzwidomojejsypialninadalsązamknięte.Niechciałem,

byEvausłyszałato,cozamie-rzałemmuterazpowiedzieć.

Rozumiałem,żefacetpotrzebowałtowreszciezsiebiewyrzucić,

aleEvyniemusiałoprzytymbyć.

Może

pójdziemy

background image

gdzieś

porozmawiać?

zasugerowałem,idącwstronędomu.

–Maszrację.Przepraszam.Cholera,onawciążśpi,prawda?

Przytaknąłemizaprowadziłemgonawerandę,skąd

mieliśmydobrywidoknadrzwistodoły,odległośćbyłajednak

wystarczającodaleka,byEvaniemiałaszansnasusłyszeć.

Jeremywszedłposchodachiznówprzeczesałwłosy

palcami.Szarpnąłnimiwreszcie,jakbychciałzadaćsobieból.

–Muszętozrobić–powiedziałpochwili.–Muszęjechaćdo

Luizjanyiprzygotowaćwszystkonajesień.Alezakażdymrazem,

gdymyślęotym,żemuszępowiedziećEvieoswoimsierpniowym

wyjeździedoszkoły,czuję,jakbymmiałzwymiotować.

Biedaksamsięzadręczał.Miałjednakrację,niemógłdłużej

przedkładaćżyciaEvyponadswojewłasne.Onniebyłzanią

odpowiedzialny.To,żebyładziewczynąjegobrata,nie

oznaczało,żepojegośmiercistałasiępodopiecznąJeremy’ego.

Dlaczegoniktwcześniejmutegonieuświadomił?

–Taksięskłada,żemoimnajlepszymprzyjacielemjest

dziewczyna.Rozumiemwięc,coczujesz.Wiem,żejeśliLow

będziemniepotrzebowała,tozawszeprzybędęjejzpomocą.

Rzucędlaniejwszystko.Alebyłteżczas,kiedyżałowałem,żemam

nagłowietakąodpowiedzialność.Różnicajesttaka,żeEvaniejest

twojąnajlepsząprzyjaciółką.Byłaniądlatwojegobrata.Tunie

background image

chodzioEvę.Aleoto,żeprzezopiekęnadniąchceszspełnićcoś,

comyślisz,żebyłobyostatnimżyczeniemtwojegobrata.Moim

zdaniemjużtegodokonałeś.Nieznałemgościa,alemyślę,że

wykonałeśjużswojezadanie.Niesądzę,bykiedykolwiekchciał,

żebyśzrezygnowałdlaEvyzeswojegożycia.

Jeremyopadłnastary,drewniany,bujanyfotel,wktórym

częstowidywałempijącąherbatęipoprostupatrzącąwprzestrzeń

Evę.

–Widziałeśjąwczoraj.Co,jeślitosiępowtórzy,kiedy

niebędziemniewpobliżu?

Dodiabła,przecieżniebyłempieprzonympsychiatrą.

Czegoonodemnieoczekiwał?Prosiłomądrościfaceta,który

całelatospędzi,pracującnafarmiezakarę,żejeździłpopijaku.

–Onajestdużądziewczynką.Dasobieradę.Matatę,który

sięniązaopiekuje.Mateżinnychprzyjaciół.

Jeremypotarłnerwowokark.

–Acoztobą?Będziemogłanaciebieliczyć,dopóki

tujesteś?

Namnie?Coto,docholery,zapytanie?Onamnieprzecieżnie

chce.Cowięcej,jestemzupełniepewien,żeprzezwiększośćczasu

mnienienawidzi.Alejasne,jeślibędziemniepotrzebowała,wiem,

żebezwahaniajejpomogę.Nieźlenamieszałamiwgłowie.

–Tak,możenamnieliczyć.Jakdługotubędę,zawsze

możezwrócićsiędomniepopomoc.Nawetjeślimnieniechce.

Jeremyzaśmiałsięiwstałzfotela.

background image

–Rzeczwtym,żeonacięchce.Tylkoniechcecięchcieć.

Aprzynajmniejtakmiwczorajpowiedziała.

PowiedziałaJeremy’emu,żeniechcemniechcieć.

Podobałomisięto.Mogłemztymżyć.

–PijanaEvatoniezływidok–odparłempoprostu.

Jeremypodszedłiwyciągnąłdomnierękę.Wpatrywałem

sięwniąprzezchwilę,nimzrozumiałem,ocomuchodzi.

Wymieniliśmyporządnyuścisk.

–Opiekujsięnią,kiedymnienie

będzie.Przytaknąłem.

–Takzrobię.

Eva

Niemogłamsobieprzypomnieć,cowłaściwie

naopowiadałamwczorajCage’owi.Byłampewnatylkotego,że

byłuroczy,ajapołożyłamsięspaćwjegołóżkuśmierdząca

papierochamiitequilą.KiedyCagepracował,przebrałami

pościeliłammułóżko.Niechciałam,byprzezcałytydzieńspał

wpościeliśmierdzącejjakwnętrzebaru.

Tobyłajedynaformakontaktu,jakąodtegoczasuznim

miałam.Unikałamgo.Byłampewna,żedoskonalezdajesobiez

tegosprawę.Czułamsięwinna,żenieprzynoszęmuwodyi

świeżychręczników,aleniepotrafiłamjeszczespojrzećmuw

twarz.Czychrapałam?DobryBoże,pewnietak.Nawetniebyłam

tegoświadoma.Pozatymmójporannyoddechmusiałbyć

naprawdęokropny.Aonitakpozwoliłmispaćwswoim

background image

łóżku.Jakjednaosobamożezrobićzsiebieażtakiegogłupka?

Serio,powinnamnapisaćotymksiążkę.

Cageteżmniedzisiajnieszukał.Pewniemartwiłsiętym,

żepoostatniejnocybędęsobiewyobrażałajakieśniestworzone

historie.Założęsię,żetenwredny,pięknyrudzielecnigdynie

przyszedłdojegołóżka,paplającjakidiotkaiśmierdząc

papierosami.Niewyglądałanataką.

Kiedyskończyłymisięjużopcjezabijaniaczasuwmieście,a

żadenzfilmówgranychdzisiajwkinieniewydawałmisię

wyjątkowozachęcający,pozostałomijedynieukryćsięwdomu.

Podźwiękuhamowanianażwirzedomyśliłamsię,żekilka

samochodówzaparkowałowłaśnienapodjeździe.Podeszłamdo

okna,byspojrzeć,cosiętamdzieje.Przeddomemstałwóz

pełenfacetów.Itowięcejniżjeden.Całamasafacetów.Co,do

diabła?Wybiegłamnawerandę.

Usłyszałamgłośneprzekleństwa,apotemmęskiśmiechi

sprośnekomentarze.Cageprzeskoczyłprzezpłot,anajego

twarzypojawiłsięuśmiech,kiedytłumchłopakówruszyłwstronę

stodoły.

Jegoprzyjaciele.Tobyłocałkowiciejasne.Zniektórymi

przybiłżółwikaizłobuzerskimuśmieszkiempuściłkilka

komentarzy,które,jaksądzę,byłydosyćnieprzyzwoite.

–Przezkilkakolejnychgodzinzostańlepiejwdomu

–powiedziałtata,wchodzącposchodachnawerandę.

–Kimonisą?–zapytałamzdziwiona,żeCagepozwolił

background image

tuprzyjechaćswoimkumplom.

–TodrużynabaseballowawujkaMacka.Przysłałichtutaj,

żebyzobaczylisięzchłopakiem.Niechce,byzapomniałocelu,

wjakimsiętutajzjawił.Powiedziałem,żemogątupobyćprzez

kilkagodzin.Mająpojechaćdomiastazjeśćcoś,apotem

odstawićgozpowrotem.

–Amogęposiedziećnawerandzie?–zapytałam,chcącich

trochępoobserwować.TociekawewidziećCage’azchłopakamiz

drużyny.

–Takmyślę,alekiedybędąwracaćdosamochodu,

maszwejśćdośrodka.Słyszysz?

–Takjest–odparłam.Wciążtraktowałmnie,jakbymmiała

szesnaście,aniedwadzieścialat.Poczęścibyłatomojawina.Tak

bardzopolegałamnaJoshu,żekiedyumarł,całkowiciesię

załamałam.Tatamusiałsięmnąopiekować,zupełniejakbym

znówbyładzieckiem.Niepamiętałamnawetotym,żebyjeść.Nie

odbierałamtelefonów.Nigdzieniewychodziłam.Pozwoliłam,by

całkowiciekontrolowałmojeżycie.Terazmójwieknicdlaniego

nieznaczy.Wciążmyśli,zemusisięmnąopiekować.Dopókisię

stądniewyprowadzę,zawszebędzietakczuł.

Zzamyśleniawyrwałmniegłośnygwizd.Spojrzałamw

stronęstodołyizobaczyłamtrzechgapiącychsięnamnie

chłopakówsiedzącychnapacesamochodu.

Blondynzwłosamizwiązanymiwkucykbyłprzystojniejszy

odpozostałejdwójkiidobrzeotymwiedział.Naprawdęmyślał,że

background image

jegoflirciarskiuśmiechilekkoprzechylonawbokgłowasprawią,

żepodejdędoniego,gdytylkonamniegwizdnie.Możewszyscy

baseballiścibylitacypewnisiebie.

GdyCagewyszedłzestodoły,jegooczyodrazunapotkały

mójwzrok.Pochwilispojrzałnachłopakówipokiwałdonich

głową.Odpowiedzielimucoś,przezconiewyglądałna

szczególniezadowolonego.Cijednaknieodwrócilisięjużwięcej

wmojąstronę.Byłamciekawa,czyodstraszyłichdlatego,że

jestembratanicątreneraMacka,czymożepoprostuniechciał,by

zemnąflirtowali.

Jakośniewierzyłamwto,żeinteresujego,ktomnie

podrywa.Sambyłprzecieżflirciarzem.Niebyłowięcwsumie

zaskoczeniem,żejegoprzyjacielesątacysami.

KiedyCagesięprzebrał,wszyscyruszyliwstronędomu.

Tatabyłwswoimbiurze,ajazastanawiałamsię,czyujdziemi

nasucho,jeślizostanęwbujanymfotelu,gdybędąpakowaćsię

dosamochodu.

Cageszedłnaczeleekipy,którazbliżałasięwstronędomu.

Przeskanowałamwzrokiemgrupę,poczymskupiłamnanim

wzrok.Obserwowałmnie.Momentalnieoblałamsię

rumieńcem.Co,jeślibędziechciałporozmawiaćzemnąprzy

kolegach,ajapalnęjakąśgłupotęimniewyśmieją?Lepiej

chyba,bymzrobiłajednakto,ocoprosiłmnietata.Odwróciłam

się,otworzyłamdrzwiiszybkoweszłamdodomu.

Podeszłamdolodówkiposzklankęwody.Nienawidziłam

background image

tego,żekilkuzwyczajnychkolesipotrafiłodotegostopnia

wyprowadzićmniezrównowagi.Pochwiliusłyszałampukaniedo

drzwi,którezarazuchyliłysięodrobinę,awszczeliniepojawiła

sięgłowaCage’a.

–Hej,wszystkookej?–zapytałwidoczniezmartwiony.

–Tak,okej–odparłam,czującsięgłupiozpowodu

swojejucieczkizwerandy.

–Przepraszamzanich.Niechcielicięonieśmielić.

Brałemprysznic,więcniewiedziałem,żecięzaczepiają.

Martwiłsiętym,żemniezaczepiają?Tobyło…urocze.

–Och,nie.Wszystkookej.Nawetniewiem,co

powiedzieli.Najegoustachpojawiłsiękrzywyuśmieszek.

–Tonawetlepiej.Stojącanagankuwtychszortach

stanowisznaprawdęniezływidok.Niemogęichwinićza

gapieniesięnaciebie.

Poczułam,żetwarzzalewamirumieniec.Nazewnątrz

ktośzatrąbił.

–Muszęjużiść.Chciałemsiętylkoupewnić,czywszystko

wporządku–dodał.

Przytaknęłam,aonodszedłoddrzwi,pozwalającim

zamknąćsięzasobą.Zanimjednaktozrobił,puściłdo

mnieoczko.

–RozdziałX–

Eva

Zaparkowałamwózprzyjeziorzeizabrałamzesobą

background image

ręcznikoraziPoda.Miałamzamiarpoleżećprzezkilkagodzin,a

możenawetsięwykąpać.Robiłamwszystko,cowmojejmocy,

żebyuniknąćspotkaniazCage’em.Ostatnieczterdzieściosiem

godzinbyłobardzomęczące.

Rozłożyłamręcznikwmiejscuporośniętymnajgęstszątrawą.

Wcześniejsprawdziłam,czywpobliżuniemażadnychwęży.

Dorastającnawsi,jużdawnonauczyłamsię,żemogączaićsię

wszędzie.Kiedyjużbyłampewnaswojegobezpieczeństwa,

położyłamsięiwłączyłamplaylistę„poJoshu”.Nienazwałamjej

takwprawdzie,aletakwłaśnieoniejmyślałam.Wszystkielisty,

któremiałamwcześniej,przypominałymionim.Znalazłamwięc

piosenkiartystów,którychnigdyniesłuchaliśmyrazemi

stworzyłamlistęutworów,któremionimnieprzypominały.

Tylkotakbyłamwstanieznówsłuchaćmuzyki.

Wiedziałam,żezarównotata,jakiJeremymielinadzieję,

żewrócędogrynagitarze,jajednakbyłampewna,żetaksię

nigdyniestanie.Wdzień,wktórympostanowiłamjąwkońcu

wyciągnąćzszafyipostawićwkąciepokoju,gdziezazwyczaj

miałaswojemiejsce,Jeremybyłprzeszczęśliwy.Dopókinie

zrozumiał,żewcaleniemamzamiarunaniejgrać.Każda

piosenka,jakąkiedykolwieknapisałam,związanabyłazJoshem.

Nawetwtych,któreniebyłyomiłości,pojawiałsięJosh.On

zawszebyłmojąinspiracją.Niemogłamznówzacząćgrać.Nie,

kiedyjegojużniema.

Cóż,przynajmniejwjakimśstopniupozwoliłammuzyce

background image

wrócićdomojegożycia.Abyłprzecieżczas,gdymyślałam,że

tegokrokunigdyniezdołamwykonać.Dorastajączmuzyką

jakomojądrugąmiłością–pozaJoshemoczywiście–zawsze

wierzyłam,żetobędziemojaprzyszłość.Żezrobięcośzmoimi

piosenkamiimożliwościami.Terazjednakwiedziałam,żetę

miłośćrównieżstraciłam.Muzykabyłatylkobolesnym

wspomnieniem.

Twardymateriałmusnąłmojąnogę.Poderwałamsiędo

pozycjisiedzącejgotowakrzyczeć,kiedyzobaczyłamstojącego

nademnąibardzorozbawionegoCage’a.Szybkowyciągnęłam

zuszusłuchawkiispojrzałamnaniegokrzywo.

–Przestraszyłeśmnie!

Widziałam,żepróbujepowstrzymaćsięodśmiechu,ale

jegooczywszystkozdradzały.

–Tak,przepraszamzato.Mówiłemdociebie,alekiedynie

odpowiadałaś,zrozumiałem,żealbośpisz,albotamuzyka,

którejsłuchasz,lecicholerniegłośno.

–Cotyturobisz?–warknęłam.Byłamzirytowana.

Najbardziejcoprawdasobą,aleonotymniewiedział.

–Nocóż,przyjechałemtu,żebysięwykąpać,bojaksama

wiesz,jestpiekielniegorąco.Inatrafiłemnaciebieleżącątuw

tymmaleńkimróżowymbikini.Jestemfacetem,cukiereczku,nie

mogłemsięoprzećpokusie.

Spojrzałamnajpierwnasiebie,apotemnaniego.

Podobałomusięto,cowidzi?Niemogęsięuśmiechnąć.Nie

background image

mogęsięuśmiechnąć.Wyglądałabymjaktotalnaidiotka.

–Amożepopływamyrazem?Zostanęnawetw

bokserkach,jeślisięzgodzisz.

PływaćzCage’em.Umm.Topewnieniebył

najlepszypomysł.

–Samaniewiem…

Podniósłsięizacząłściągaćkoszulkę.Wtedyopuściły

mniewszelkielogiczneargumenty.Czytokolczykwjegosutku?

–Cotojest?–zapytałam,niemogącoderwaćwzrokuod

małejsrebrnejsztangiprzyczepionejdojegociemnejbrodawki.

–Tokolczyk,słodkaEvo.Terazpodnośtenswój

seksownytyłekichodźzemnąpopływać.Pewniejestcigorąco.

Pokręciłamgłową,wciążpróbujączrozumieć,kiedyprzekłuł

tensutek.

–Nigdywcześniejgoniewidziałam–powiedziałamw

końcu.

Cagezaśmiałsięcichoibardzoseksownie.

–Taa,wiem.Wątpię,żebytwójtatuśbyłszczęśliwy,

gdybywiedział,żemamkolczykwsutku.Będąctutaj,

zazwyczajgowyciągam.Założyłemgowczorajwieczoremi

zapomniałemściągnąćdziśrano.

Noproszę,ajazawszemyślałam,żeprzebitysuteku

kolesiajestobleśny.Tenjakośwcalemnienieobrzydzał,wręcz

przeciwnie.

Patrzyłam,jakCagerozwiązujeiściągabuty.Kiedyjego

background image

dłoniesięgnęłydżinsów,wiedziałam,żenajwyższaporawstać

iudawać,żetowcaleniestriptiz,aleodwróceniewzrokuod

rozbierającegosięCage’aYorkabyłowręczniemożliwe.

–Wstanieszwreszcieidołączyszdomnieczymam

ciępodnieśćiwrzucićdojeziora?

Kiedyspodniezsunęłymusięzbioder,amoimoczom

ukazałysięgranatowebokserki,podskoczyłamjakoparzona

iodwróciłamwzrokwstronęwody.

Cageuznałtozacoświelcezabawnego.Jegoniskiśmiech

sprawił,żecałasięzarumieniłam.Pochwiliruszyłamwstronę

jeziora,niepatrzącnajegorozbawionąminę.Pozatymbyłam

pewna,żeutrzymaniekontaktuwzrokowegobyłobydosyć

trudnewsytuacji,gdytenkolczykwjegosutkutakbardzomnie

interesował.Notak,jeszczejedenpowód,bygapićsięnajego

klatę.

–Powieszmi,dlaczegoprzezostatniednitak

skrupulatniemnieunikałaś?

Zanurzyłampalcewwodzie,sprawdzająctemperaturę.

Zcieniem,jakirzucałypobliskiedrzewa,naszastronajeziora

pozostawałaprzyjemniechłodna.

Starałamsięskupićnawodzie,ignorująctymsamymjego

pytanie.Pozatymjaknibymiałamnanieodpowiedzieć?Nie

chciałamwyznaćmuprawdy.Niechciałamprzyznać,żeczułam

sięstraszniezażenowanatym,żeśmierdzącaspałamwjegołóżku,

ipewniecałąnocpotworniechrapałam.

background image

Wzruszyłamramionamiiweszłamdowodyażpopas.

Potemodwróciłamsięispojrzałamnaniego.Stałnabrzegu,a

jegowzrokskupionybyłnamnie.Granatowebokserkiotulały

jegokształtnebiodra,anawidokciemnejścieżkiwłosów

biegnącychodpępkaprawiepołknęłamjęzyk.

–Rozumiem,żeniebyłabyśszczególniechętna,aby

wyjśćnabrzegipozwolićmizlustrowaćswojeciało,prawda?

–Co?–zapytałam,aontylkosięuśmiechnąłi

rozbawionypokręciłgłową.

–Nieważne.

Kiedywchodziłdochłodnejwody,aninamomentnie

spuściłzemniewzroku.Znówmiałamochotęspojrzećnajego

kolczyk,aleszybkoprzegoniłamtęmyśl.Todałobymukolejny

powód,żebysięzemnądroczyć.

–Ach,słodkaulga.Mojaniewidzialnawróżkazostawiła

mniebezwodyprzezostatniedwadni.Musiałemsobiejakoś

radzić,zajedynąochłodęmającjezioro.Zastanawiamsię,co

takiegozrobiłem,żetaksięnamniewkurzyła?

Śmiech,którywyrwałsięzmojegogardła,zaskoczyłmnie

samą.Takdługowogólesięnieśmiałam.Ostatniojeszcze

przedCage’em.Onzawszewiedział,jakmnierozbawić.Jak

sprawić,bymzapomniała.

–Niewidzialnawróżkabyłazażenowanaswoim

zachowaniem–wymamrotałamiweszłamgłębiejwwodę.

–Dlaczego?Cotakiegozrobiła?–zapytał,podążającza

background image

mną.

–Trochęzadużowypiła–przyznałam.

OczyCage’arozszerzyłysięwzdumieniu.

–Serio?Towróżkipiją?Aniechmnie.Niemiałem

pojęcia.Czymogłabyśjejprzekazać,żeniemamjejtegozazłe?

Taksięskłada,żeteżnierazdokonałemzłegowyboru,gdyw

gręwchodziłatequila.

Jegoakceptacjamojegogłupiegozachowaniasprawiła,żecoś

wemniepękło.Czykiedykolwiekpoznałamkogośtakiegojakon?

Popełniałbłędyiumiałsiędonichprzyznać.Niewymyślał

żadnychwymówek.Radziłsobieztymiżyłdalej.

Zazdrościłammuisamachciałambyćtakzdeterminowana,by

poprostupozwolićsobieżyć.

–Chciałabymbyćbardziejpodobnadociebie–wypaliłam.

TymrazemoczyCage’arozszerzyłysięwprawdziwym

szoku.

–Cotakiego?–zapytał.

Wzruszyłamramionami,poczymodchyliłamgłowę,żeby

zamoczyćiwygładzićwłosy,byniespadałymiciąglenaoczy.

–Słyszałeś.Akceptujeszżycie,swojepomyłkiiidziesz

dalej.Jasobieztymnieradzę.

–Niemówtak.Naprawdęniechceszbyćanitrochę

podobnadomnie.Zrobiłemwżyciuwielezłychrzeczy.Podjąłem

wielezłychdecyzji.GdybymniemiałprzysobieLow,która

zawszetrzymałamniewryzach,toktowie,cobysięzemną

background image

stało?Pewniesiedziałbymterazwwięzieniu.

Low?CzylirudaWillow?Czylionajednakbyłajego

dziewczyną?JeśliLowbyłatą,którapowstrzymywałagoprzed

całkowitymspieprzeniemsobieżycia,todlaczego,docholery,

flirtowałzBeccąLynnizemną?DawnaEvauciekłabystąd

oburzona.Janiechciałamjednaktegozrobić.Wtakiejsytuacji

Joshpobiegłbyzamnąipróbowałbywszystkonaprawić.Cage

zpewnościąbytakniezrobił.Oczekiwałbyodemnie

szczerości,chciałby,żebympowiedziała,cojestnietak.Onby

zamnąniepobiegł.CageYorknieuganiałsięzakobietami.

–AczyLowwie,żeflirtujeszzkażdąatrakcyjnąkobietą,

którąspotkasznaswojejdrodze?–zapytałam,starającsięnie

zabrzmiećjakzazdrośnica.Wcaleniebyłamzazdrosna.

–Nojasne,żewie–odparł.Zmieszaniewidocznewjego

oczachpochwiliprzeszłowzrozumienie.–Poczekaj,myślisz,

żejaiLowjesteśmyrazem?–Zaśmiałsięgłośno.–Nocośty.

Lowjestzaręczona,idodam,żeniezemną.

Dlaczego

więc

zaręczonakobietaprzyjeżdżałatu

wymieniaćmupościeliprzywozićmuświeżeręczniki?

–Jestniezwyklepomocna,kiedyjejpotrzebujesz.Czyjej

narzeczonyotymwie?

Cageuśmiechnąłsięszeroko.

–Tak,wie.KiedyzwiązałsięzLow,wpakieciedostałteż

background image

jejnajlepszegoprzyjaciela.Lowijadorastaliśmyrazem.Obojew

fatalnychrodzinach,wfatalnejczęścimiasta.Opiekowaliśmysię

sobąnawzajem.Byliśmydlasiebierodziną.Tojedynabliskami

osoba.

Zakłułomniewsercunamyślotym,comiwłaśniew

tychkilkusłowachprzekazał.Dwojedzieci,któremiałytylko

siebie.Żadnychrodziców,rodzeństwa,nikogo,ktobyjekochał.

PamiętamuroczyuśmiechLowijejzmieszanie,gdybyłamdla

niejopryskliwa.Terazpewniemyślała,żejestemstrasznąsuką.

–Och–odparłam.–Niezdawałamsobieztego

sprawy.Myślałam,żejestjednąztwoichlaseknatelefon.

Cagezaryczałześmiechu.

–Proszę,nigdyniemówotymLow.Bozacznieplućjadem.

–Podszedłdomnie,anaustapowróciłmuszerokiuśmiech.

–Myślisz,żemamjakieślaskinatelefon?–zapytał.

Podniosłambrew,aonrzuciłmigłupiuśmieszek.

–Wiemotym.Facecitacyjaktymająichzazwyczaj

caływianuszek.

Podszedłjeszczeokrok.

–Myślisz,żemnierozgryzłaś,prawda?

Przytaknęłamizacisnęłampięści,byniesięgnąćdłonią

dojegoprzebitegosutka.Byłtakikuszący.

–Owielurzeczachniemaszpojęcia.

–Naprzykład?–zapytałam,szukającczegoś,coodwróci

mojąuwagęodsutka,którybyłtakbliskomoichdłoni.

background image

–Naprzykładotym,żemasznajpiękniejszeoczy,jakie

kiedykolwiekwidziałem.Iżezaczęstoonichmyślę.Alboo

tym,żepowiedziałemotobieLow.Anigdyniemówięjejo

dziewczynach.Nigdyniebyływystarczającoważne.Iotym,że

niedzielnanocbyłanajlepsząwmoimżyciu,nawetjeślityjej

prawieniepamiętasz.

–Och–tobyłamojajedynaodpowiedź.Mojesercebiłotak

głośno,żezastanawiałamsię,czyjesłyszy.

Àproposzaręczonychkobiet…–Cagepodniósłmojąlewą

dłoń,gdzieniebyłojużpierścionka.Zdjęłamgo,gdybyłampijana

ischowałamwtorebce.NoszeniepierścionkaodJoshapodczas

piciatequiliitańczenianastolewydawałomisięnienamiejscu.

Dotejporygoniezałożyłam.

–Jestwielerzeczy,którychtyteżomnieniewiesz

–wymamrotałam.

Większośćfacetównaciskałabyteraz,żebymdodałacoś

więcej.AlenieCage.Onzaakceptowałto,cochciałammu

powiedzieć,aleniepytałorzeczy,októrychniebyłam

jeszczegotowaopowiadać.

Jegoklatkapiersiowabyłaniebezpieczniebliskomojej,

otarłasięnawetomojąpierś.Poddałamsię.Niemogłamsię

powstrzymać.Właśniepowiedział,żemamnajpiękniejszeoczy,

jakiekiedykolwiekwidziałiżenocspędzonazemnąbyła

najlepsząwjegożyciu.Wyciągnęłamdłońikciukiemmusnęłam

srebrnąsztangę.Zadrżałgwałtownie.Wzięłamtozazachętę.

background image

Palcamidelikatniedotknęłambrodawkiwokółsutka.Jegooddech

przyspieszałzkażdymmoimmuśnięciem.Widząc,jakreagujena

mnieCage,poczułamdziwnąmoc.Jegodotykzawszemocnona

mniedziałał.Miło,żeterazrolesięodwróciły.

–Podobacisiętenkolczyk,prawda?–zapytał,

niemalwarcząc.

–Mm-hmm,nigdywcześniejczegośtakiegonie

widziałam.Bardzomisiępodoba.

–Nienarzekam.Jeśliażtakcięfascynuje,zrobięsobiedrugi.

–Jegooddechznówprzyspieszył.

NiegrzecznaEva–októrejażdodzisiajniemiałam

zielonegopojęcia–pochyliłalekkogłowę,zerknęłana

Cage’aspodrzęsipolizałakolczyk.

–Ach,cholera–jęknął.

Zachęconajegoreakcją,lizałamwgóręiwdółjego

twardysutek.

Cage

Nic.Absolutnienic,czegowżyciudoświadczyłem,niebyło

takpodniecającejakEvaliżącamójsutekniczymjakiśpieprzony

lizak.Przezniąbyłamtaktwardy,żeniemiałeminnegowyjścia,

jaktylkosobieulżyć.Nanictymrazemzdasięzimnawoda.

Będępotrzebowałchwilidlasiebieitojaknajszybciej.

–Będęmogłapatrzeć,jakbędzieszprzebijałsobiedrugi

sutek?–zapytała,wpatrującsięwemniespodciężkich

powiek.Cholera.Coonapowiedziała?Nieumiałemujarzmić

background image

gonitwymyśliwswojejgłowie.

–Hmm?–tylebyłemwstaniezsiebiewydusić.

Zaczęładelikatniecałowaćmojąklatkępiersiową.

–Czymogęiśćztobą,kiedybędzieszsobierobił

kolejnykolczyk?–zapytałazustamitużprzymojejpiersi.

–Kotku,jeślitylkozechcesz,topozwolęcinawetsiedzieć

namoichkolanach–odparłem.

Zachichotała,ajejseksownyjęzykwróciłdopieszczenia

sztangi.Zasługiwałemnajakąśpieprzonąnagrodęzato,że

jeszczeniezrzuciłemzniejstanikaodbikiniinieodwzajemniłem

pieszczot.

–Chciałabym–wyszeptała.

–Cieszęsię,żedobrzesiębawisz,alewątpię,czyjestem

wstaniedłużejtoznieść.

Znieruchomiałaipodniosławzrok.

–Czytosprawiaciból?

Kurwa,byłatakaniewinna.

–Nie,skarbie,czujęsięniesamowicie,aleterazchcęmieć

wustachtwojeślicznemałesutki.

Zamarła.Czekałem,ażsięwycofaipobiegniew

stronębrzegu,tam,gdziebyłabybezpieczna.

Gdybymnietuterazzostawiła,zwaliłbymkoniabez

żadnychoporów.Itakniebyłbymwstanieodejśćzadalekoztą

pulsującąmiędzynogamierekcją.

–Okej–odpowiedziałatakcichutko,żezastanawiałemsię,

background image

czydobrzeusłyszałem.Wpatrywałemsięwniąintensywnie,kiedy

sięgnęłazasiebieipociągnęłazasznureczekprzytrzymujący

góręjejbikini.Miałempoważneobawy,żezarazobudzęsięw

swoimłóżkunapalonyjakcholera.

Pociągnęławdółmateriałprzykrywającyjejcyc-kii

położyłamigonaramieniu.Byłyidealne:okrągłeijędrne,nieco

większeniżmojeręce.Przykryłemobadłońmiizważyłemich

ciężar.Tomogłosięjużnigdyniepowtórzyćijeślitylkonatyle

mipozwoli,będęsięnapawałkażdąsekundą.

Evastęknęła,gdydelikatnieścisnąłemjejpiersi,bypo

chwiliuszczypnąćjejwiśniowesutki.

–Terazwłożęjesobiedoust–ostrzegłem,pochylając

głowęwstronęprawejpiersi,poczymwziąłemdoustjejsutek.

Kurwa,smakowałjakcukierek.Jejpalceprzeczesywały

mojewłosy,bypochwilizacisnąćsięwpięści,przytrzymując

mnieblisko,gdyjassałemipieściłemjejpiersi.

–Achhhh–jęknęła,unieruchamiającmniewmiejscu.Siła,

zjakąciągnęłamniezawłosy,byławystarczająca,bysprawićmi

przyjemność.Delikatniezacząłemcałowaćjejmostek,apotem

wygłodnialelizaćrowekmiędzypiersiami.Mógłbymtorobićcały

dzieńinigdybymisięnieznudziło.

Evapodniosłanogęioplotłająwokółmojejtalii,przezco

przywarłaciałemdomojegopotężnienabrzmiałegoczłonka.

Nonie,tylkonieto.

–Evo,cotyrobisz,skarbie?–zapytałem,zaciskając

background image

powiekiipróbującjeszczemocniejotrzećsięojejkrocze.

–Chcęwięcej–wyjęczała,zakładającminabiodrodrugą

nogęizaciskającnamnieuda.Terazjużcałkowicieprzywarłado

mniełonem.Kolanaażzadrżałypodemnąznadmiarudoznań.

–Okurwa–wymamrotałem,gdyzaczęładelikatniekołysać

biodrami.Kiedywreszcieznalazłaidealnąpozycję,zaczęła

ocieraćsięomniezwiększąsiłą.

Dokurwynędzy.Jejcyckizaczęłypodskakiwać,gdytak

mnieujeżdżała.Słyszałemjużobzykaniunasucho,alenigdy

wcześniejtegoniedoświadczyłem.Dodiabła,tobyłonaprawdę

przyjemne.Zkażdymjejruchemdrżałem.Głowęmiała

odchyloną,całkowiciezatraciłasięwrozkoszy.Chciałemznów

miećtecyckiwswoichustach,aleobserwowaniejejbyłozbyt

fascynujące.Nabrzmiałeustamiałaniecorozchylone,ajej

twarzwyrażałaczystąekstazę.

–Omójbożeomójbożeomójboże–zaczęłapowtarzać,apo

chwilipodniosłagłowęijejprzymrużoneoczynapotkałymój

wzrok.Potrzebowałemtychust.Nachylającsię,przykryłemje

wargami,wpychającprzytymdośrodkajęzykikochającsięz

jejustamitak,jakrobiłbymtozjejciałem.

Kiedytakkołysałasięnamnie,wpewnymmomencie

wślizgnąłemręcepodjejtyłekiprzyciągnąłemjąmocniejdo

siebie.Wchwili,gdypoczułem,jaknapinaciało,wiedziałem,że

jestblisko.Odsuwającsięodrobinę,bymócwidziećjejoczy,gdy

będzieszczytowała,złożyłemnajejustachostatnipocałunek.

background image

Potemdoszławmoichramionach.

Eva

OsunęłamsiępocieleCage’a,aleontrzymałmniemocnow

talii.Myślał,żebędępróbowałamuuciec.Częśćmniefaktycznie

chciałazwiaćizaszyćsięgdzieśdalekoodniego,aleznacznie

większaczęśćpragnęłazostaćtuzniminapawaćsięwciąż

przepływającymiprzezmojeciałofalamirozkoszy.

Cagepochyliłgłowę,ażnaszeczołasięzetknęły.Nicnie

mówiliśmy.Toniebyłaniezręcznacisza,wręczprzeciwnie,

byłomiło.Żadnesłowaniebyłynampotrzebne.

Sięgnąłpogóręmojegobikini,którajakimścudemskończyła

zawiązanawokółjegoramienia,izacząłmijązpowrotem

zakładać.

–Muszęcięprzykryć–wyszeptał.Zaczęłammu

pomagać,aleodepchnąłmojedłonie.–Nie,samchcętozrobić.

Przypomnieniesobie,żeCagetakświetniepotrafił

obchodzićsięzkobietami,ponieważbyłzichcałąmasą,byłodla

mnienaprawdętrudne.Chciałamwierzyć,żetylkodlamniebył

takiuroczyiromantyczny.Cóż,naraziemogłamudawać.

Kiedysznurkibyłyjużzawiązane,poprawiłjeszczemateriał

namoichpiersiachidelikatniemusnąłkciukamiichkrągłości,a

pochwilipowoliopuściłdłonie.

–Muszęwracaćdopracy,zanimtwójtatuśprzyjdzie

mnieszukać.–Wjegogłosiesłychaćbyłonutężalu,co

wywołałouśmiechnamojejtwarzy.Niechciałmniezostawiać.

background image

–Okej,todobrypomysł–zgodziłamsięiruszyłamw

stronębrzegu.

Odwróciłamsięizobaczyłam,żenadalstoiwmiejscu,

obserwującmnietylko.

Uśmiechnąłsięzawadiacko.

–Jeszczenie.

Pokręciłamgłowązdezorientowana,uśmiechnęłamsięi

wyszłamnabrzeg.Jużniemusiałamsięprzednimukrywać,

zabrałamwięcręcznikiwróciłamdosamochodu.Wsiadającdo

środka,zauważyłam,żeCagewciążbyłwwodzieiwciążmnie

obserwował.Coonwłaściwierobił?Najegotwarzypojawiłsię

seksownyuśmiech,podniósłrękęizasalutował,ajaodjechałam

dodomu.

Wyciągnęłamzzamrażarkizimnyręcznikizabrałamtermos

ześwieżąlemoniadą,którąprzygotowałamdlaCage’a.Wrócił

godzinętemu,ajaczekałam,ażzajmiesiępracą,bypodrzucić

muterzeczy.Niechodziłojużoto,żechciałamgounikać.Po

prostuspodobałamisięgra,wjakąsiętozmieniło.Onbardzo

chciałprzyłapaćmnienazostawianiumuręcznikówiświeżego

picia.Jawolałampozostaćniewidzialnąwróżką.Zuśmiechem

ruszyłamwstronędrzwi.Tejednakotworzyłysięprzedemnąido

środkawszedłtata.

–Todlamnie?–zapytał,wpatrującsięwręcznik,który

zawszetrzymałprzygotowanydlasiebiewlodówce.Nigdynic

munieprzynosiłam.Jeśliczegośpotrzebował,poprostu

background image

przychodziłpotododomu.Cagetegonierobił.Onzostawałna

zewnątrz,wtymupale.

–Hmm…–Niebardzowiedziałam,jakmamodpowiedzieć.

Niechciałamkłamać,główniedlatego,żebyłamprawiepewna,

żezaraztowychwyciizrobiniepotrzebnąaferę.

Tatanadalstał,patrzącnamniekrzywo,wiedziałamwięc,

żemuszęodpowiedzieć,zanimsamwpadnienanajgorszyz

możliwychscenariuszy.

–Cageniechcewejśćdośrodka,nawetjeślijestspragniony

lubprzegrzany.Kiedyprzyjechał,niebyłamdlaniegozbyt

uprzejma.Więc,gdyjestzajęty,zostawiammuręcznikipicie,

bymniemusiałaznimrozmawiać.

Takabyłaprawda,przynajmniejdosytuacjinad

jeziorem.Tatawestchnąłiprzytaknął.

–Jesteśdobrądziewczyną,Evo.Tenchłopakniezaznał

zbytwiele,oilewogóle,opieki.Ciężkopracuje,tooczywiste.To

chybajapowinienembyłprzejąćsiętym,czyniejestczasem

odwodnionyiczysięnieprzegrzał.–Ominąłmnie,klepiącpo

plecach.

Najwyraźniejniemiałzamiaruwkurzaćsięztegopowodu.

Niecosięzrelaksowałam,westchnęłamcichozulgąizrobiłam

krokwstronędrzwi.

–Nieoznaczato,żejestciebiewart.Musiszzachować

dystans.To,żejestdobrympracownikiem,nieoznaczajeszcze,

żeniejestniebezpiecznydlapięknych,młodychpanien.

background image

Zwłaszczatychniewinnych.

Niemogłamsięznimzgodzić.Wiedziałamlepiej.Cage

wcaleniebyłniebezpieczny.Niebyłtaki,zajakiegobrałgo

tata.Przytaknięciebyłojednakjedynąsłusznądecyzjąwtej

sytuacji.Wyszłamnaupałiskierowałamsięwstronęstodoły.

Cagewyszedłzzawozu,półnagi,niosącłopatę.Omaływłos

sięniepotknęłam.Wjegosutkuniebyłojużkolczyka.Chociaż

uwielbiałamnaniegopatrzeć,wtejkwestiimiałrację.Tacieby

sięonniespodobał.Cagezatrzymałsię,gdytylkozobaczył,żeidę

wjegostronę,anajegotwarzymomentalniepojawiłsięuśmiech.

Pamiętając,żetatapewnieobserwujenasprzezokno,wiedziałam,

żemuszęrozegraćtonaspokojnie.

–Cóżto?EvaBrooksprzynosimizimnyręcznikitermos

zwodą?Lepiejuważaj,mojaniewidzialnawróżkazrobisię

zazdrosna.Jesttrochęwładcza.

Bypowstrzymaćuśmiech,musiałammocnougryźćsięw

wargę.

–Poradzisobie.Atoniejestwoda,tylkolemoniada

–odparłam,kładącrzeczynapacewozu.

Jegooczyskanowałypodwórze.Szukałtaty.

–Obserwujenaszkuchennegookna.Weźto.Zobaczymysię

później.–Uśmiechnęłamsiędoniegonieśmiało,poczymposzłam

prostododomu.Miałamnadzieję,żeCagenieobserwujemnie,

jakodchodzę.Toteżniespodobałobysiętacie.

–Dzięki!–zawołałjeszcze,alenieobejrzałamsięzasiebie.

background image

–RozdziałXI–

Cage

Niebyłojejprzeztrzydni.Trzybardzodługiedni.Gdy,

budzącsię,znalazłemlistzostawionyprzymoimłóżku,miałem

nadziejęnakilkaseksownychsłówotym,kiedybędęmógłpobyć

zniąsamnasam.Zamiasttegoprzeczytałemwnim,że

przyjeżdżaponiąJeremy,któryzabierajądoswojejrodzinyw

Luizjanieiżewrócizakilkadni.

Odkądwyjechała,byłembardzoniespokojny.

Podejrzewałem,żechłopakpowiejejtamoswoichplanach,i

właśnietotakbardzomnieniepokoiło.Niepodobałamisięmyślo

tym,żeEvajestgdzieśdaleko,zdenerwowanaismutna.Ciężko

mibyłowmówićsobie,żeJeremydoskonaleumiesobieradzićz

jejemocjami.

Lowmiałazjawićsiętutajzsamegorana,byzabraćmnie

dodomu,alejaniechciałemwyjeżdżać,niezobaczywszysięz

Evą.Nieumiałbymcieszyćsięwolnymdniem,niemając

pewności,żewszystkouniejwporządku.Jakimcudemnie

miałemjeszczejejnumerutelefonu?Całąnocspędziłemzniąw

jednymłóżku,awjeziorzedoprowadziłemjądoorgazmu.

Zwyklepoczymśtakimnieplanowałemkolejnegospotkaniaz

dziewczyną,ajeślinawet,totylkowtedy,gdygodziłasięnamoje

zasady.Evaniepasowaładożadnejztychkategorii.Onabyła…

kimświęcej.Potrzebowałemjejpieprzonegonumerutelefonu.

Wyszedłemspodprysznicaiowinąłemsięręcznikiem.Może

background image

mógłbymzadzwonićdoLowizapytać,czyniemaochoty

posiedziećtuzemnąprzezkilkagodzin.Taknaprawdęwcalenie

musiałemsprawdzać,cozmoimmieszkaniem.Amyślospędzaniu

czasuzPrestonemipodrywaniulaseknaplażyniecieszyłamniejuż

takjakkiedyś.EvaBrooksnieźlenamieszałamiwgłowie.

ZadzwoniłemdoLow.

–Cage?

–Tak,wszystkookej?

WtleusłyszałempiskLarissy,któraklaskaławdłonie,

wciążpowtarzającmojeimię.Niewidziałemjej,odkądtu

przyjechałem.LarissabyłasiostrzenicąLow.Zanimojciecmałej

zdecydowałsiębraćczynnyudziałwjejżyciu,pomagałemLow

sięniąopiekować,podczasgdymatkadziewczynkimiała

„ważniejsze”sprawynagłowie.Czasamiwyglądałototak,jakby

toLowbyłamamąLarissy.Wszystkosięjednakzmieniło,kiedy

Marcus,obecnynarzeczonyWillow,pojawiłsięwjejżyciu.Teraz

małaprzyjeżdżaodwiedzaćciotkętylkowtedy,gdyLowoto

poprosi.Willowniemusijużzastępowaćjejrodziców.

–Hej,Cage–zaszczebiotaładotelefonuLarissa.

–Hej,maleńka.DobrzesiębawiszzLow?

–Tak!Martustuteż!–krzyknęładoaparatu.Jeszczesięnie

zorientowała,żemożemówićnormalnie,aitakbędęjąsłyszał.

–Więcpewniewszyscysiętobązajmują?Jakmająsię

twojeksiężniczki?

–Mamnową!MartuskupiłMedia.JejwłosysąLowLow.

background image

Szczerzepowiedziawszy,niemiałempojęcia,comałachciała

miprzekazać,aleniezamierzałemsięztymzdradzić.

–Następnymrazemmusiszmijąkonieczniepokazać.Low

najwyraźniejuznała,żenajwyższyczaskończyćnaszą

pogawędkę,więcLarissapożegnałasięzemnąkrótkim„Pa,pa”.

–Zrozumiałeś,ocochodziłozwłosamitejnowej

księżniczki?–zapytałamnierozbawionymtonem.

–Nicanic.

–Takteżmyślałam.Disneymanowąksiężniczkę.Mana

imięMerida,ajejwłosysądługie,rudeikręcone.Izdecydowanie

bardziejpotarganeniżmoje.Marcusmaztegozdecydowanie

zbytdużyubaw.KupiłLarissiekilkarzeczyzwiązanychzMeridą

inazywająksiężniczkąLow.

Szczęście,któresłyszałemwjejgłosie,sprawiało,żeto,co

złe,przestawałomiećznaczenie.Miałazasobąciężkieżycie.

TerazwszystkosięzmieniłoiLowmogławreszcieodsapnąć.

–Niemogęsiędoczekać,kiedyzobaczętęnowąrudowłosą

księżniczkę.

–Hmmm,aleniepotozadzwoniłeś.Ocochodzi?

–Potrzebuję…–Odwróciłemsięizobaczyłemstojącąw

drzwiachEvę.Miaładziwnąminę.–Pozwól,żedociebie

oddzwonię.–Rozłączyłemsięipodszedłemdoniej,by

wciągnąćjądośrodkaizamknąćdrzwiswojejsypialni.

–Hej,wróciłaś.

Patrzyłanamniezrozczuleniem,któregosięnie

background image

spodziewałem.

–Czyjawłaśniesłyszałam,jakrozmawiaszz

małądziewczynkąojejksiężniczkach?

Jakdługotutajstała?

–Tak,tobyłaLarissa,siostrzenicaLow.

–Irozmawiaszzniąprzeztelefonolalkach?Wogólecię

nieznam,Cage’uYorku.

Nawinąłemsobiejedenzjejdługichlokówna

palec.Musiałemjejdotknąć.

–Wróciłaś–powtórzyłem.

Starałasięuśmiechnąć,aleniebardzojejsięto

udało.Zauważyłem,żejejdolnawargalekkodrży.

–Cosięstało?–zapytałem,wiedząc,żechodzio

Jeremy’ego.

Pojejpoliczkuspłynęłapojedynczałza,którąszybkootarłem

kciukiem.

–Jeremysięwyprowadza–powiedziaławreszcie.–Musi.

Chcę,żebytozrobił.Toznaczy…onmusizacząćżyćwłasnym

życiem.–Przełknęłaztrudemślinę,zaciskającmocnopowieki.

–Wiedziałamotym,jeszczezanimmipowiedział.Ale

zobaczenienawłasneoczyjegonowegomieszkaniaiżycia

trochęmnieprzerosło.Cieszęsięjegoszczęściem,alebędęza

nimpotwornietęsknić.Bezniegoniedamsobierady.

Wziąłemjąwramiona,aEvawtuliławemnietwarz.

Ciepłełzykapałynamojąskórę,akażdakolejnakroplałamała

background image

miserce.Pomógłbymjej,gdybymtylkopotrafił.Nie

wiedziałem,comogęwtejsytuacjizrobić.Jeremybyłdlaniej

synonimembezpieczeństwa.

–Chodzioto–wydusiłazsiebie–żeonzaczynażyćdalej.

Zaczynazapominać.–Zamilkłaiwyrwałasięzmoichramion.

WjejoczachwidziałembólichęćwyznaniamiprawdyoJoshu.

Chciałem,żebytozrobiła.Chciałemmóczniąotym

porozmawiać.Nieznosiłemmyśliotym,żetylkoJeremy’ego

traktujejakkogoś,dokogomożesięzwrócićpopomoc.

–Oczymzapomina,Evo?–zapytałem.Dotejporyunikała

rozmowynatentemat.Niechciałapowiedzieć,dlaczegozdjęłaz

palcapierścionekzaręczynowy.Zcałychsiłstarałemsięzapobiec

temu,byprzedemnąuciekała.Terazjednakpotrzebowałem

czegoświęcej.

–Oprzeszłości–odpowiedziaławreszcie.Pochwili

odwróciłasięisięgnęłapoklamkę.Cholera.Ona

faktyczniechciałazwiać.

–Nieróbtego–błagałem.–Zostań.Porozmawiajze

mną.Nieposłuchała.Otworzyładrzwiiwyszła.

Eva

Cagewróciłdopieropopółnocywniedzielę.Wiedziałam

totylkodlatego,żesamazasnęłamchwilępodwunastej.Kiedy

wstałamwponiedziałekrano,Cagezdążyłjużwyprowadzić

krowy.Tatakazałmuoznaczyćtesztuki,któremiałyiśćdo

zagrody.Poszłamnadjeziorownadziei,żeprzyjdziemnietutaj

background image

szukać,aletrzygodzinypóźniejzrozumiałam,żetymrazem

przesadziłam.

Onodsamegopoczątkubyłzemnąszczery,zawszegrałw

otwartekarty.Niemigałsięododpowiedzi,gdyocośpytałam.

Wiedziałamonimzdecydowaniewięcej,niżonwiedziałomnie.I

tobyłamojawina.AlejakmogłabympowiedziećmuoJoshu?

Jakmiałabymwyjaśnićinnemufacetowi,żeśmierćnarzeczonego

kompletniemniezałamała?Jakmiałabymznieśćwspółczucie

widocznewjegooczach?Niesądziłam,bymbyławstaniesobiez

tymporadzić.Jeremychciałżyćdalej,janie.

WróciłamdoanonimowegoprzynoszeniaCage’owi

ręcznikówiwody.Onnajwyraźniejniechciałmniewidzieć.

Wyszłam,gdyprosił,bymtegonierobiła.Jegobłagalnyton

ciąglenawiedzałmniewsnach.

Niebyłtwardym,egoistycznymplayboyem,zajakiegogo

uważałamponaszympierwszymspotkaniu.Jeślitylkochciał,

umiałbyćdelikatny.Naprzykładwtedy,gdyrozmawiałztamtą

dziewczynkąprzeztelefonalbogdybezpytaniawziąłmniew

ramiona,zorientowawszysię,żepotrzebujępocieszenia.

Kiedyzobaczył,żezmojegopalcazniknąłpierścionek,od

razuotozapytał,ajagozignorowałamizmieniłamtemat.Nie

naciskał.Cagegodziłsięnawiele,jeślichodziłoomnie.

Ewidentniemiałjużtegodosyć.

Przyciągnęłamkolanadoklatkipiersiowejioparłamnanich

głowę.Przezostatniekilkadnistałamsiętakażałosna,starającsię

background image

zobaczyćchoćprzezchwilęCage’a,żewięcejczasuspędzałamw

bujanymfotelunawerandzieniżgdziekolwiekindziej.

Usłyszałamchrzęstżwiruizobaczyłampodjeżdżającypod

domczerwonysamochódBekkiLynn.Zachowaładystans

zdecydowaniedłużej,niżsiętegospodziewałam.Tejnocy,

kiedyposzłyśmysięupić,tylkoprzezkrótkąchwilę

rozmawiałyśmyoCage’u.

Dziśjejbutymiałykolorczerwonegojabłka.Prawie

idealniepasowałydosamochodu.Podejrzewałam,żekupującje,

byłategozupełnieświadoma.Znającją,pewniezapytała

sprzedawcy,czymożewyjśćzniminazewnątrz,bywdobrym

świetleporównaćkolory.

–Noproszę,proszę,siedziszsobiewbujanymfotelujak

jakaśsześćdziesięciolatka–zażartowała,maszerującpodjazdem

iwchodzącnaschodywerandy.

–Tomiłemiejsce–odparłam.Takie,zktórego

mogłamobserwowaćCage’a.

BeccaLynnwydęłaczerwoneusta,którezresztąrównież

pasowałydojejbutów,iomiotławzrokiempodwórko.

–Niewidzęnigdzietwojegomachopomocnika–

powiedziała.

–ManaimięCage.Idobrzeotymwiesz–warknęłam.

Zwróciławzrokwmojąstronę.

–Ooooch,zgryźliwa.Czyżbyśprzekonałasiędo

tegorezydującegotusłodziaka?

background image

–Jaksięokazuje,niejestażtakizły.Niewykorzystał

cię,prawda?

Beccazesztywniała,poczymwzruszyłaramionami,

jakbywcalejejtonieobchodziło.

–Prawdopodobniejestjednymztychseksownych,ale

bardzogejowskichtypów.Zwykle,gdykoleśjesttakładny,jest

tozbytpiękne,bymogłobyćprawdziwe.Zgaduję,żewdomuma

równiepięknegopartnera.Niezrozummnieźle.Niejestem

homofobką.Myślę,żetakishowbyłbysuperseksowny.Poprostu

szkoda,żektośtakidealnygrawinnejdrużynie.

Czyonawłaśniezasugerowała,żeCagejestgejem,tylko

dlatego,żeniebzyknąłjejzarazpoichpierwszymspotkaniu?

Chciałamwykrzyczećjejprostowtwarz,jakbardzosięmyli,

alejakośsiępowstrzymałam.

–Widziałamkobietywjegożyciu.Onniejestgejem.–

Poinformowałamją.Niemusiałaprzecieżwiedzieć,żeWillow

jestzaręczonazkimśinnym.

Beccazmarszczyłabrwi.

–Madziewczynę?–zapytała,podciągającsię,byusiąść

naporęczy.

Technicznierzeczbiorąc,tak.Miałdziewczynę,która

byłajegoprzyjaciółką.

–Wspólniedorastali.Sąrazemodlat.

TwarzBekkiposmutniała,adomniedotarło,cotak

właściwieprzedchwiląpowiedziałam.Onamyślałaomnieio

background image

Joshu.Tobyłowspółczucie,któregonigdyniechciałam

zobaczyćnatwarzyCage’a.Miałamgojużwystarczającood

innychludzi.Jeremybyłjedynym,któryminiewspółczuł.Stał

przymnie,byłzemnąwżałobie,alenigdyminiewspółczuł.

–JesieniąJeremywyjeżdżanaUniwersytetwLuizjanie–

wypaplałam,chcącpodzielićsięzkimśtąinformacją,aprzyokazji

zmienićtemat.Niemiałamnajmniejszejochotydyskutować

zniąterazoJoshu.

–Och,wow–Beccaobserwowałamnieuważnie.Czekała,aż

sięzałamięizalejęłzami.Alemiałamtojużzasobą.Przezcałedwa

dnipłakałamzakażdymrazem,gdyprzypominałamsobie,że

Jeremywyjeżdża.Miałamjużdośćłez.Toniebyłyłzysmutkuz

powoduutratyprzyjaciela.Tobyłyłzysmutku,ponieważonznalazł

sposób,żebyżyćdalej,ajawciążtkwiłamwprzeszłości.

–Kiedysiędowiedziałaś?–zapytała.

–Wzeszłymtygodniu.Zabrałmniezesobą,bypokazaćmi

nowemieszkanie.WynajmujejezeswoimkuzynemodJeffersona

Parisha.Wprzyszłymtygodniuwyjeżdżanadobre.Musijeszcze

znaleźćpracęijakośsięurządzić,zanimzaczniesięszkoła.

–Daciesobieradę,będącosobno?

Adokładniejchodziłojejoto,czytojadamsobieradębez

niego.Każdyzdawałsięrozumieć,żeJeremygotówbyłżyćdalej.

–Poradzimysobie.Jeremymusitrochę

pożyć.Beccaprzytaknęła.

–Tak,toprawda,musi–zamilkła.–Tyteż

background image

musisz.Gdybymtylkowiedziałajak.

Przeszkodziłnamgłośnywarkotsamochodu.Becca

odwróciłasię,byzobaczyćpodjeżdżającegopoddomCage’a.

–Boże,marzęotym,żebybyłterazbezkoszulki–

wyszeptała.

Zgadzałamsięzniącałkowicie.

Kiedywyszedłzsamochodu,spojrzałwnasząstronę,ale

szybkoodwróciłwzrokiwszedłdostodoły.Miałnasobiebiałą

koszulkę,którawyglądałanaodrobinęzamałą.Zastanawiałam

się,czymanasobieswójkolczyk.

–Pójdęznimpogadać.Zarazwrócę–oświadczyłaBecca,

poczymzeskoczyłazporęczyizbiegłaposchodach.

Aco,jeśliCagewłaśniesięprzebierał?Co,jeślizobaczy

jegoprzebitysutek?Tegozpewnościąniechciałam.Tobyłmój

sekret.Otworzyłamusta,byjąpowstrzymać,aleniemiałam

żadnejwymówkidodziałania.Poprostuniechciałamsięnimznią

dzielić.Czyżtonieidiotyczne?Patrzyłambezradnie,jakBecca

Lynnidziewstronęstodoły.Ajaniemogłamnicnatoporadzić,no,

możepozapodbiegnięciemdoniejipowaleniemjejnaziemię.

–RozdziałXII–

Cage

Wytrzymałemcałetrzydni,żebydoniejniepoleźć.Nie

byłempewien,jakdługojeszczemamjątrzymaćnadystans.To

onauciekłaichciałem,żebytoonaprzyszładomniepierwsza.

Ale,dodiabła,widokEvysiedzącejnawerandzie,wdodatkuz

background image

tymismutnymioczymaskierowanymiwmojąstronę,tobyło

zdecydowaniewięcej,niżfacetjestwstanieznieść.

Zatrzasnąłemzasobądrzwisypialniipodszedłemdościany,

żebyporządniewalnąćwniąpięścią.Musiałemjakośdaćupust

swojejfrustracji.Zabardzosiętymwszystkimprzejmowałem.

Zdecydowaniezabardzo.Sprawawyglądałainaczej,niżbyłoz

Low.Całkieminaczej.Evamiałanamnieogromnywpływ.Nie

byłemtypemnastałe.Niebyłemfacetem,któremuwystarczała

jednalaska.Lubiłemróżnorodność.Lubiłemniczymsięnie

przejmować.Tocałezamartwianiesiębyłonaprawdędodupy.

Niepotrzebowałemtego.

Niespodziewanepukaniedodrzwitrochęmniewystraszyło,

alewpiersinatychmiastzakiełkowałanadzieja.Wreszcieprzyszła.

Dwadługiekrokipóźniejbyłemjużpoddrzwiami.Otworzyłem

je,gotowyupaśćnakolanaiprzysięgać,żezrobięwszystko,co

tylkozechce,bylebymtylkozdołałjąuszczęśliwić.

–Hej,Cage–powiedziaławesołoBeccaLynn,a

mojaekscytacjaszybkozmieniłasięwgorycz.

–Becca–odparłem.

–Hmm,czymogęwejść?–zapytała.Zerknąłemzanią,

bymiećpewność,żeEvaniestoigdzieśztyłu,gotowa,byze

mnąporozmawiać.SkądBeccasiętutajwzięła?Byłana

werandzierazemzEvą?

–Nodobrze–odsunąłemsię,bymogławejść.Miałem

nadzieję,żesłyszalnywmoimgłosiebrakentuzjazmu

background image

powstrzymająprzezpopełnieniemjakiejśgłupoty.

–Hmm,więc,jaksięmasz?–zapytała,wchodzącdomojej

sypialni.

–Dobrze.

Podeszładołóżkaiusiadłanajegobrzegu.To,wjakisposób

wypinaławmojąstronęcycki,mówiłomi,żejestgotowana

wszystko,nacotylkomiałbymochotę.Parętygodnitemu,zanimtu

przyjechałemipozwoliłemEvienamieszaćmiwgłowie,pewnie

bymnatoposzedł.Alenieteraz.Terazwszystkosięzmieniło.

–Przepraszam,żeniepokazywałamsięodtamtejnocy

nadjeziorem.Chybaniepotrafięporadzićsobiezodrzuceniem

–gruchała.

–Natowygląda–warknąłem,zachowującmiędzynami

dystans.

BeccaLynndłońmichwyciłabrzegswojejkoszulkii

zaczęłapowoliściągaćjązsiebie.

–Nie,Becco.Niejestemzainteresowany.Jużci

mówiłem,jesteśmiłąinaprawdęładnądziewczyną,alenie

jesteśwmoimtypie.

Beccaitakzdarłazsiebiebluzkęirzuciłająnałóżko.Jej

nagiecyckibyłyniczegosobie,alewporównaniuzpiersiami

Evybledły.

–Wiemotwojejdziewczynie.Nikomuniepowiem

–zamruczała,bawiącsięswoimisutkami.

–Jakiejdziewczynie?–zapytałemzdezorientowany.

background image

BeccaLynnuśmiechnęłasiępromiennie.

–Tej,zktórądorastałeś.Evamioniejpowiedziała.

EvapowiedziałaBecce,żemamdziewczynę?Posłużyłasię

Low,byniemusiećkłamać.Niemogłempowstrzymać

uśmiechu.Niechciała,byBeccatuprzyłaziła.Byłazazdrosna.

Niemiałemzamiarudłużejczekać,ażspasujeisamado

mnieprzyjdzie.Tujużniechodziłoożadnągręmiędzynami.

Chciałemzniąporozmawiać,teraz,natychmiast.Potrzebowałem,

żebymiwszystkowytłumaczyła.Chociażznałemjużprawdę,

chciałemusłyszećtoodniej.Nadszedłczas,byprzestałauciekaći

zmierzyłasięzeswoimilękami.

–Gdzietysięwybierasz?–zapytałaBeccaLynn.Spojrzałem

nanią,półnagąizdezorientowaną.

–Załóżbluzkę,Becco,izmykajstąd.

Nieczekałem,ażzaczniewemnierzucaćrzeczamibądź

obelgami.Jużnieraztoprzerabiałem.ChciałemtylkoznaleźćEvę.

Otworzyłemdrzwiodstodołyispojrzałemwstronę

werandy,naktórejwciążsiedziała.Kiedynaszespojrzeniasię

spotkały,skinieniemgłowywskazałemnajezioro.Odczekałem,aż

przytaknie,poczymwsiadłemdosamochodu.Nadeszłapora,

żebyśmywreszciesobietowszystkowyjaśnili.

Eva

GdytylkoCageodjechał,zestodoływybiegłarozwścieczona

BeccaLynn.Poczułamogromnąulgę.Kiedydoniegoposzła,w

głowieodtwarzałamkolejnescenariuszeichspotkania,jeden

background image

gorszyoddrugiego,domomentu,ażzestodoływyszedłCage.

Wyglądał,jakbymiałjakieśważnezadaniedowykonania.

Widząc,żechcesięzemnąspotkaćnadjeziorem,poczułam

motylewbrzuchu.

–Tokompletnydupek.Nawetniewiem,pocotracęna

niegoczas.–BeccaLynnprzeszłaobokwerandyiudałasięw

stronęswojegosamochodu.

–Jużjedziesz?–zapytałam,żebymiećcodotego

pewność,zanimpójdęszukaćCage’a.

–Tak,mamdużoroboty.Zdzwonimysię–odparła.

Kiedyruszyłazpodjazdu,wstałamipobiegłamdoauta.

Zatrzymałamsięjednak,zanimchwyciłamzaklamkę.

Odwróciłamsięispojrzałamwstronęgarażu.Mójnieużywany

jeep.Pierścionekjużściągnęłam.Teraznadszedłczas,byzacząć

jeździćtymsamochodem.Powoliruszyłamwjegostronę.Nie

byłampewna,czybędęwstanietozrobić.Wklepałamkoddo

garażu.Jeepbyłczyściutkiilśniący.Wiedziałam,żetatapłacił

Jeremy’emu,żebycojakiśczasgowypucowałisprawdził,czy

wszystkodziałajaknależy.Udawałam,żeotymniewiem,bo

konfrontacjawywołałabytylkobolesnewspomnienia.

Potrzebapołożeniasięnaziemiizalaniasięłzamiminęła.

Zamiastniejrzeczywiściepojawiłysięwspomnienia,dobre

wspomnienia,októrychchciałampamiętać.Obeszłamwóz

iotworzyłamdrzwiodstronykierowcy.

–Chybanadeszłapora,żebymznówzaczęłatobąjeździć

background image

–wyszeptałam,wślizgującsięzakierownicęiodpalającsilnik.

Zgłośnikówpopłynęłamuzykacountry,ajauśmiechnęłamsię

namyśloJeremympuszczającymradionacałyregulator,by

mógłsłyszećmuzykępodczassprzątania.

Wycofałamsamochódzgarażuiruszyłamwstronęjeziora.

Uczuciabóluistratytymrazemsięniepojawiły.Byłamtylkoja

imójjeep.

WózCage’azauważyłam,jaktylkowyjechałamzzaklonów.

Siedziałnapaceiczekałnamnie.Jegooczyrozszerzyłysięw

zdumieniu,kiedyzaparkowałamkołoniego.Nigdyniewidział

mojegoauta.Dotejporyoglądałmniejedyniezakółkiemstarego

wozutaty.Uśmiechnęłamsięnawidokjegominy.Wyskoczyłam

zsamochoduiruszyłamwjegostronę.

–Niezłabryka–powiedział,gdybyłamjużblisko.

–Dzięki–odpowiedziałam,poczymusiadłamobokniego.

–Gdybyciętointeresowało,toBeccaLynnzdjęłaprzede

mnąbluzkę,choćprosiłem,bytegonierobiła.Niezbliżyłemsię

doniej,anawetwyszedłemzpokoju.Pewniejestteraznieźle

wkurzona.

Niemogłampowstrzymaćśmiechu.

–Tak,jestbardzowkurzona.

–Myślisz,żetozabawne?–zapytałCage,starającsię

brzmiećsrogo,aletonjegogłosuzdradzał,żetylkosięze

mnądroczy.

–Owszem,takwłaśniemyślę.

background image

Uśmiechnąłsięszeroko,poczymwbiłwzrokwziemię.

Wiedziałam,żeczeka,ażzacznęrozmowęnapoważnetematy.

Możeipoprosił,bymtuprzyszła,alezrobiłtodlatego,że

wciążoczekiwałodemnieodpowiedzi.Zasłużyłsobienanie.

–Byłamzaręczona…–zaczęłam.Nieumiałam

znaleźćodpowiednichsłów.

Cagenienaciskał.Poprostusiedziałbliskomnie.

–JoshzginąłwBagdadziepółtorarokutemu–udałomi

sięwreszciepowiedzieć.

Nieodwróciłsię,bynamniespojrzeć.Niebyłolitościani

żadnychpustychkondolencji.Samaniewiem,czegotakwłaściwie

odniegooczekiwałam,alespokójnapewnoniebyłtymczymś.

–Wiem.Jeremywspomniałmiotymwpiątek,przed

twojąpijackąeskapadą.

Jeremymupowiedział?Aledlaczego?

–Nigdynicniewspomniałeś–odparłam,starającsię

zrozumiećto,żeJeremymniezdradził.Przecieżdoskonale

wiedział,żeniechcę,byCageoczymkolwiekwiedział.

–Chciałem,żebyśtotymiotympowiedziała.–Wkońcu

spojrzałmiwoczy.Nadalniebyłownichżadnejlitości,tylko

zrozumienie.–Tobyłatwojahistoria.Gdybyśchciała,żebym

wiedział,samabyśmipowiedziała.Kiedyniezrobiłaśtegopo

naszympamiętnymspotkaniunadjeziorem,byłemzły.Zraniony.

Miałemnadzieję,żezrozumiesz,żedlamnietoniejestżadnagra.

Wiedziałowszystkimjużodjakiegośczasu,amimoto

background image

anirazuniepotraktowałmnieinaczej.Nieobchodziłsięzemną

zprzesadnąostrożnością.Przykryłamjegodłońswoją.Obrócił

ją,splótłnaszepalceiuścisnąłmojąrękę.

–Kiedyprzyszłaśostatniodomojegopokoju,taka

zasmucona,wiedziałemdlaczego.Chciałembyćtym,którycię

przytuli,gdybędzieszpłakałaistarałasięporadzićsobieztą

zmianą.Aleniedałaśmisiędosiebiezbliżyć.Nigdy

wcześniejtegoniepragnąłem,Evo.Ażpojawiłaśsięty.

Przełknęłamślinęprzezściśniętegardło.Musiałam

powiedziećmuniecowięcej.Jeślizamierzaliśmymiećletni

romans,zostaćprzyjaciółmi,czyjakkolwiekrozwiniesięta

znajomośćprzezkolejnedwamiesiące,chciałam,żebywiedział.

–Onbyłmoimnajlepszymprzyjacielem.Odpiątegoroku

życiabyliśmynierozłączni.Toznimcałowałamsięporaz

pierwszy.Znimbyłamnapierwszejrandce.–Poczułamznajome

pieczeniewnosie,aoczywypełniłymiłzy.Musiałamtozrobić.

Musiałamsięznimtympodzielić.–Mieliśmysięrazem

zestarzeć.Aleonniewróciłjużdodomu.–Cagezwolniłuściski

objąłmnieramieniem,przyciągającdosiebie.Oparłamgłowęna

jegopiersiipozwoliłamprzeznaczonymdlaJoshaBeasleyałzom

popłynąćswobodnie.

Nierozmawialiśmy.Niepytałowięcej,niżbyłammuw

staniepowiedzieć.Poprostutuliłmniewswoichramionach.

Jegodłońdelikatniegłaskałamojeramię.Odczasudoczasu

składałlekkiepocałunkinamojejgłowie.Pozatymsiedzieliśmy

background image

wcałkowitejciszy.

KiedywreszciezostawiłamCage’anadjeziorem,wróciłamdo

domu,doswojegopokoju.Wrogu,spakowanawfuterał,stałamoja

gitara,codziennieprzypominającamiotym,żeniegdyśteżbyła

częściąmnie.Zdołałamjużzdjąćpierścionek.Udałomisięwsiąść

dojeepa.Chciałamznówzacząćgrać.Zamknęłamzasobądrzwi

sypialniipodeszłamdołóżkaznajdującegosiędokładnienawprost

gitary.Czarnyfuterałozdobionybyłwielomanaklejkami,któreJosh

kupiłmiprzeztewszystkielata.Kiedytataporazpierwszypokazał

mimojągitarę,etuiwcalemisięniespodobało.Chciałammieć

znaczniefajniejsze.Zwykłe,czarnebyłozbytnudne.Tamtejnocy

przyszedłdomnieJosh,żebyzobaczyćgitarę.Podzieliłamsięznim

tym,żeniepodobamisiętenbrzydkifuterał.Następnegodnia

zjawiłsięzkilkomazabawnyminaklejkaminazderzakiprzykleiłje

naczarnejskrzyni.Uśmiałamsięwtedyipowiedziałammu,żetak

jestidealnie.Przezkolejnychkilkalatprzywoziłminaklejkiz

miejsc,którezwiedziłlubtakie,którestwierdził,żeprzypadnąmi

dogustu.

Tobędzienajcięższapróba.WrazześmierciąJosha

straciłamtakwiele.Chciałamchociażczęśćztegoodzyskać.

Mojamuzykabyłaczymś,zaczymbardzotęskniłam.Sięgnęłam

pofuterałipołożyłamgonałóżku.Powoliotworzyłamwieko.Na

widokgładkiegodrewnaiznajomychstrunmojesercegwałtownie

przyspieszyło.Notatnikzmoimipiosenkamileżałbezpiecznieza

gryfem.Niebyłabymwstaniezagraćtychpiosenek.Jeszczenie

background image

teraz.Małekroczki.

Zszacunkiemwyciągnęłammojegostaregoprzyjacielaz

wyściełanegoaksamitemfuterału.Dziśtylkojąnastroję.Tyle

powinnonaraziewystarczyć.Trzymającgitaręwramionach,

przymknęłampowieki,napawającsięznajomymuczuciem.

Jakbymwróciładodomu.Zapiekłymnieoczy,gdy

zrozumiałam,żeznówjestemwstanietrzymaćjąwdłoniach.

Uderzającwkażdąstrunę,zaczęłamstroićinstrument.

Zatraciłamsięwtychprostychdźwiękach.Światwokółprzestał

istnieć.Takjakkiedyś,byłamtylkojaimojamuzyka.Każda

emocja,którątłumiłamgdzieśwśrodkuprzezostatniepółtora

roku,zaczynałapowoliprzelewaćsięwmuzykę.Grałampomimo

smutku,złości,żalu,przebaczenia,jednocześnieliczącnato,że

znówzakiełkujewemnienadzieja.

Palce,którewyszłyjużzwprawy,zaczynałymidrętwieć.

Zwalniałamstopniowo,bywkońcucałkiemprzestaćgrać.

Zdziwiłymniemojemokrepoliczki.Toniebyłyłzysmutku.

Nietymrazem.Terazbyłytołzyradości.Możejednak,mimo

wszystko,nadejdzielepszejutro.

Oklaskizupełniemniezaskoczyłyiniecoprzestraszyły.

Otworzyłamoczyizobaczyłamstojącegowdrzwiachtatę.

Jegooczybyłymokre,aleuśmiechałsięradośnie.

–Mojadziewczynka–powiedziałzachrypniętymzemocji

głosem.–Nawetniewiesz,jakdobrzebyłowejśćdodomui

usłyszećtendźwięk.–Zacisnąłmocnoustaiwziąłgłębokioddech.

background image

–Niemogęsiędoczekać,ażusłyszęniecowięcej.–Przytaknąłz

aprobatą,poczymposzedłwstronęswojegopokoju.

–RozdziałXIII–

Cage

PodjechałemkozackimjeepemEvynaswojemiejsce

parkingowe.Jejojciecwypłynąłnaweekendwmorzenapołów,

więczabrałemjązesobądodomu.Kiedytylkoskończyłem

pracę,poszedłemsięumyćiprzebrać,poczymszybko

wyruszyliśmywdrogę.Chciałem,żebydziświeczoremwyszłaze

mnąnamiastoipoznałamoichprzyjaciół.Pragnąłemteż,by

spaławmoimłóżku.Moimwielkim,królewskimłożu.Nagle

stałosiędlamniecholernieważne,bymiećjąbliskosiebie.

–Twójdomjestnadsamymbrzegiem?–zapytała

zaskoczona,kiedysięgałemzajejsiedzenie,bywyciągnąć

małąwalizkę.

–Takjest,mamwięczamiarzabraćcięnaplażęw

tymtwoimmaleńkimbikini,skorojużtujesteśmy.

Uśmiechnęłasiędomnie,poczymwysiadłazsamochodu.

Obszedłemwózodtyłu,bymóczłapaćjązarękę.

Świadomośćtego,żejesttutajzemną,sprawiała,że

byłemabsurdalnieszczęśliwy.

–Jużprawiedziewiąta.Czytwoiznajomisąjeszczena

mieście?Amożejużwszystkopozamykane?–zapytała,gdy

prowadziłemjąwstronęschodów.Taniewinnadziewczynkaze

wsibyłaprzyzwyczajonadotego,żewszystkozamykanejest

background image

zarazpozachodziesłońca.

–Jesteśmynadmorzem,Evo.Tutajkrólujenocne

życie.Wątpię,byktokolwiekbyłwLiveBaytakwcześnie.

Zespółzwykleniezaczynagraćprzeddziesiątą.

–Och–tobyłajejcałaodpowiedź.

Kiedydotarliśmydodrzwiwejściowych,modliłemsię,żeby

Lowwynajęłakogośdosprzątania.Wiedziałem,żewzeszłym

tygodniuzmieszkaniakilkarazykorzystałPreston,alenie

miałempojęcia,wjakimstaniejezostawił.Kiedypootwarciu

drzwiuderzyłmniezapachdetergentów,odetchnąłemzulgą.

–Jestogromne–powiedziałazdumiona.Rozejrzałemsię

wokół.Dlamnieniebyłoażtakwielkie,aleniemiałemzamiaru

sięzniąwykłócać.–Och,imaszwidoknamorze–zapiszczała

ipodbiegładooknawychodzącegonazatokę.

Odstawiłemjejbagażnanowąskórzanąsofę,której

prawienieużywałem.Potrzebowałemcałusa.Evabyłatutaj,w

mojejprzestrzeniosobistej,ichciałemtojakośuczcić.

–Chodźdomnie–wyszeptałem,podchodzącdoniej

iodwracającją,bynamniespojrzała.

Pochyliłemgłowę,żebyzłożyćnajejustachkilkalekkich

pocałunków.Dotknąłemjejtwarzyobiemadłońmiipogłębiłem

pocałunek.Jejspragnioneustaotworzyłysięochoczo.Jejsmak

natychmiastzawróciłmiwgłowie.Zawszetakbyło.Przebywanie

takbliskoniejstawałosięzkażdymdniemprzyjemniejsze.Jej

dłonieślizgałysiępomojejkoszulce,ażwyczułapodpalcami

background image

sztangę,którąspecjalniedlaniejwłożyłemdziśranopokąpieli.

Zastanawiałemsięwłaśnie,jakdługozajmiejejznalezienie

tejbłyskotki.

Uśmiechnąłemsię,wciążdotykającwargamijejust,a

Evazaśmiałasięcichutko.Dlaniejmójkolczykbyłczymś

niegrzecznym,cośwnimwyraźniejąfascynowało.

Evaprzerwałapocałunekispojrzałanamnie.

–Októrejmusimywyjść?–zapytała,wciążpocierając

kciukiemmójsutek.Wtymmomenciemiałemsporyproblem

zlogicznymmyśleniem.

–Zajakieśtrzydzieściminut–odparłem.

Wzdychając,wyślizgnęłasięzmoichramion.

–Więcmusiszmipowiedzieć,gdziejestłazienka,

bymmogłasięodświeżyćiprzebrać.

–Możesztozrobićwmojejsypialni.Nawetcipomogę.

Mamtupełnyserwis–odparłem,chwytającjazarękęiznów

przyciągającdosiebie.

Pokręciłagłowąioswobodziłasięzmoichobjęć.

–Jeślichceszzabraćmniedzisiajdoswoichprzyjaciół,

tomuszęsięprzygotować.

–Wyglądaszniesamowicie,alejeślinaprawdęmusisz

sięprzebrać,toskorzystajzłazienkiobokkuchni.

Patrzyłem,jachwytaswojątorbęiwchodzidomojego

pokoju.Nigdywcześniejnieprzyprowadziłemtudziewczynyw

takichokolicznościach.Lowsięnieliczyła,akażdąinnąlaskę,

background image

jakakiedykolwiektubyła,sprowadzałemwkonkretnymcelu.Nie

przychodziłytupoto,żebyprzebieraćsięwmoimpokojuczyspać

wmoimłóżku.Nigdynawetnierozważałemtakiejopcji.

Wprowadzanielasekdomojejprywatnejprzestrzenijakoś

niespecjalniemiodpowiadało.

Eva

Parkingprzedbarembyłpobrzegiwypchany

samochodami.Pociągnęłamwdółbrzegmojejczarnejkoszulki.

Niebyłampewna,jakpowinnamsięubraćnadzisiejszywieczór,

background image

aCageniebyłzbytpomocnywwyborzekreacji.Podobałomusię

wszystko,coprzymierzyłam.Jegowłasnystrójskładałsięz

dżinsówidopasowanejjasnoniebieskiejkoszulki,któraczyniła

cudazkoloremjegooczu.

Pojechaliśmymoimjeepem.Cageprowadził,ponieważ

konieczniesamchciałzaparkować.Terazjużrozumiałam

dlaczego.Podjechałnaparkingprzeznaczonywyłączniedla

pracowników.

–Cotyrobisz?–zapytałamprzerażona.Niemiałam

zamiaruzostawiaćwozutam,skądmógłbyzostaćodholowany.

Cageścisnąłmojekolano.

–Spokojnie,skarbie.Upewnięsię,żewiedzą,czyj

tosamochód.Wszystkobędziedobrze.

Niebyłamtegotakapewna.Cageotworzyłdrzwii

wysiadł.Janadalsięwahałam.Obszedłsamochódzprzodui

otworzyłmidrzwi.

–Wyciągajzwozuswójślicznymałytyłek.–Podszedł

bliżejidotknąłdłońmimoichud.–Albomożemyzostaćtu

chwilkędłużej,ajanacieszęsiętąspódniczką,którą

zdecydowałaśsięzałożyć.

Śmiejącsię,pacnęłamgopodłoniach.

–Chcęwejśćdośrodka,alebojęsięoswojegojeepa.

Zaskoczyłmniegłośnypisk,podniosłamwięcgłowęi

zobaczyłambiegnącąwnasząstronęskąpoubraną,chudą

blondynkęzwielkimipiersiami.Miałampoważneobawy,

background image

czycyckiniewyskocząjejzarazzbluzki.Coonawyrabiała?

–Caaaage!–zaćwierkaładonośnie.Niepewnakimjest,

czekałam.Cageodwróciłsięnadźwiękswojegoimienia.

–Pris–sapnął,gdytawpadławjegoramiona.–Spokojnie,

dziewczyno.

Złapałjąwtalii.Niebyłampewna,czyzrobiłto,ponieważ

chciałjejdotknąć,czymożepoto,bypowstrzymaćjąod

powaleniagonaziemię.Niewyglądałazbytstabilnienatych

różowychpiętnastocentymetrowychszpilkach.

–Gdziesiępodziewałeś?–zapytała,macającgopoklatce

piersiowej,jakbybyłagotowarozebraćgoodrazudorosołu.

–Wtewakacjepracujępozamiastem–wyjaśnił,

zdejmujączsiebiejejdłonie.

Nadąsałasię,kiedyCageodsunąłsięokrokdotyłu.Onatak

naserio?Jejdolnawargabyławysuniętatakmocno,żebez

problemumogłabyjąnadepnąćtymiabsurdalnymiobcasami.

–Aledzisiajwróciłeś?

–Tak,tylkonajednąnoc–odparł,przesuwającsięznów

tak,żejegoplecydotykałymoichnóg.

BlondynkawkońcuoderwaławzrokodCage’aiskupiła

sięnamnie.

–Och,widzę,żejużmaszkogośnatęjednąnoc.–Znów

zaczęłasiędąsać,alepochwilinajejustachpojawiłsięleniwy

uśmiech.NachyliłasiędoCage’a,upewniającsię,żeocierasię

piersiamiojegoklatę.–Wiesz,żeniemamnicprzeciwko

background image

dzieleniusię.Moglibyśmymiećtrójkącik.Wiem,jaklubisz,

kiedyjednadziewczyna…

–Hmm,nie.Bardzozłypomysł–przerwałjejwpół

zdania,poczympodniósłmniezsiedzenia,chwytającmocnoza

talię,ipostawiłoboksiebie.Troskliwieobejmowałmnieciepłym

ramieniem,jakbychciałmnieprzedczymśobronić.

–Dlaczegonie?Czyonaniejest…

–Ponieważtojużniemojabajka.Alemożeszcośdlamnie

zrobić.Upewnijsię,żewbarzewiedzą,dokogonależytenjeep.

Dziewczynaskrzywiłasięlekkozdezorientowana,po

czymprzytaknęła.

–Okej.Przekażę.Zadzwońdomnie!–rzuciłajeszcze,

alemyjuższliśmywstronętylnegowejściadobaru.

–Ktotobył?Iseriobrałeśudziałwtrójkącie?Dwie

dziewczynyity?–Niemogłamuwierzyćwto,cousłyszałam.

Toznaczy,wiedziałam,żeludzieotymgadają,aleniesądziłam,

żefaktycznietorobią.Fuj.

–TobyłaPriscilla.Jesttukelnerką.Iproszę,nie

rozmawiajmyomojejseksualnejprzeszłości.Popełniłem

wielebłędówinatymzakończmy.

Szczękamiopadła.

–Czylijednakrobiłeśtowtrójkącie.OmójBoże–

wydyszałam,aCagewestchnął,widzącmojąreakcję.Po

chwiliotworzyłdrzwiigestemzaprosiłmniedośrodka.

Cage,któregoznałamjaiCage,któregoznałata

background image

dziewczyna,zdawalisiębyćdwomaróżnymifacetami.

–Tędy–powiedział,kładącmidłońnaplecach,poczym

poprowadziłmniekorytarzemwstronęgłośnejmuzyki.–Dziś

graJackdown.Wzespolesąmoiprzyjaciele.Niesąjacyś

szczególniesuper,aledająradę.

–Maszprzyjaciółwzespole?Niedziwiwięc,żekochałeś

sięwtrójkącie.–Niepotrafiłammutegoodpuścić.Ziloma

dziewczynamitakwłaściwiebył?

–Otooni–odparłznieukrywanymentuzjazmemwgłosiei

zawołałgłośno:–Przynieściemidwapiwa.–Spojrzałnamnie.

–Poczekaj.Atyczegosięnapijesz?

–Coli–odpowiedziałam.Przyglądałmisięprzezchwilę,po

czymprzytaknąłiznówspojrzałnabarmana,który,mimosporej

odległości,obserwowałnas,czekającnazamówienieCage’a.

–Tobędziejednakjednoicola–krzyknął.

Jakimścudemfacetusłyszałgomimohałasu.Mijaliśmy

tańczącychludzi.Niewiedziałam,czegomamsięspodziewać

poprzyjaciołachCage’a,zwłaszczapospotkaniuprzedbarem

tejblondynki.Czyoniwszyscybędątacyszaleni?Czy

popełniłambłąd,przychodząctuznimdzisiaj?

–Cageprzyjechał–oświadczyłzłobuzerskim

uśmieszkiemwyglądającyjaksurferblondyn.–Ijużznalazł

sobielaskę,niechmnieszlag,dobrzetrafił.–Puściłmioczko.

–Evo,tenidiota,którypotrzebujefryzjera,toPreston.To

tensamkretyn,którynaciebiegwizdał,kiedyprzyjechałado

background image

mniedrużyna–poinformowałmnieCage,nachylającsię,żebynie

musiećkrzyczeć.

–Eva–powtórzyłPreston.–Terazjużpamiętam.

Niemogłemcisięprzyjrzećtamtegodnia,aleinstynkt

mnieniezawiódł.

–Jakodzieckospadłnagłowę.Ignorujgo–wyszeptał

Cage,czymszczerzemnierozbawił.

–Hej,Evo,jestemTrisha–przedstawiłasię

zgrabnablondynkaznajpełniejszymiustami,jakie

kiedykolwiekwidziałam.Wyglądałanacałkiemmiłą.

–Hej,miłociępoznać–odparłam.Stałosięjużpewnym,

żekażdakobieta,którąznałCage,byłablondynkązmiseczkąco

najmniejDD.

–Tomójmąż,Rock–dodała,ajaspojrzałamwrozbawione

oczywielkiego,muskularnego,wytatuowanego,łysegofaceta.

Niewyglądałźle,jeśliktośgustujewmotocyklistach.

–LowiMarcusbędą?–zapytałCage,omiatając

wzrokiemnapakowanygośćmibar.

–Niedzisiaj–odpowiedziałaTrisha.–Marcusma

jakieśzajęciaonline,aLowdotrzymujemutowarzystwa.

–Maszochotęzatańczyć?–UstaCage’abyłybliskomojego

ucha,aciepłojegooddechusprawiło,żezadrżałam.Spojrzałam

naparkiet.Ruchy,jakiewykonywalinanimludzie,niecomnie

onieśmielały.Nigdywcześniejczegośtakiegoniewidziałam.

–Niekoniecznie–odparłam,patrzącmuwoczy.Widziałam,

background image

żebyłzawiedziony.Tozdecydowanieniebyłmójklimat.

Obawiałamsię,żezanimnocdobiegniekońca,pożałuje,że

wogólemnietuprzyprowadził.

–Okej–powiedziałzwymuszonymuśmiechem.

–Chodź.Usiądźsobie.Właśniezobaczyłemkogoś

znajomego.–Prestonwstałipodsunąłmiswojekrzesło.

SpojrzałamnaCage’a,atenprzytaknął.Pewniepomyślał,żejeśli

niemamzamiarutańczyć,tomogęchociażwygodniesięrozsiąść.

–Myślałam,żeCagepracujecałelatonafarmie.Gdzie

ciępoderwał?–zapytałaTrisha,nachylającsięwmojąstronę,

bymmogłająlepiejsłyszeć.

–Pracujenafarmiemojegotaty–wyjaśniłam.

Otworzyłaszerokooczy,poczymspojrzałanaCage’a.

–Dajspokój,Trisha.Tymrazemjestinaczej.–

Jegoodpowiedźnajejpytającywzrokbyłakrótkaijasna.

–Serio…?–Zamilkła,znówpatrzącnamnie.

Pomyślałam,żeparkietbyłjednakbezpieczniejsząopcją.

–Przepraszam,gdzieznajdętoaletę?–zapytałam,szukając

jakiejśwymówki,bychoćnachwilęwyjśćiodetchnąćświeżym

powietrzem.Podejrzewałam,żemójwyglądzdradzał,jak

bardzobyłamspięta.

–Chodź,pokażęci–zaproponowałaTrisha,poczym

wstałazeswojegokrzesła.

–Zachwilęwrócę–powiedziałamdoCage’airuszyłamza

niąpospiesznie.

background image

–RozdziałXIV–

Cage

Miałemnadzieję,żeTrishabędzietrzymałajęzykzazębami.

Jamogłemprzecieżzaoferowaćswojąpomocwdotarciudo

toalety.Ostatniąrzeczą,jakiejpotrzebowałem,byłaTrisha

dzielącasięzEvąwszystkimimoimibrudami.Myślałem,że

przyprowadzeniejejtutaj,bywszystkichpoznała,byłosłuszną

decyzją.Alezamiastsięrozluźnić,siedziałemcałyspięty.Priscilla

naparkingubyłatylkoflagąostrzegawczą.Evanieznała

prawdziwegomnie,agdybydowiedziałasię,jakpopieprzony

naprawdębyłem,uciekłaby,tymrazemnadobre.

–Muszętowiedzieć,chłopie.Czytynaprawdęspotykasz

sięzniąregularnie?–zapytałRock.–Toznaczy,onajest

pieprzonącórkąfarmera.Wątpię,żemożeszjąbzyknąćitakpo

prostuodejść.Więcoco,docholery,wtymchodzi?

Marszczyłbrwi.Niewiedziałem,czytodlatego,żeEva

byłatakniewinna,czymożebałsię,żeschrzanięswojąszansęna

stypendium.

–Pracujęnadtym–warknąłem,marząc,byzająłsię

swoimisprawami.

–Nadczympracujesz?Nadbzyknięciemjej?

Głowazaczęłamipulsować,adłoniezacisnęłysięw

pięści.SpojrzałemzukosanaRocka.

–Tonietak–wycedziłemprzezzaciśniętezęby.

Rockoparłsięnakrześleipatrzyłnamniebadawczo.

background image

Pochwilipokręciłwolnogłowąigwizdnął.

–Aniechmnie.Myślałem,żenigdytegoniedoczekam.

–Czego?–zapytałPrestonipołożyłnastolepiwoicolę.

–Todlawas,takprzyokazji–odparł,przesuwającnapojew

mojąstronę.

–NaszCagechybapoczułcośdodziewczyny,któranie

jestLow–odparłwyraźnierozbawionyRock.

Prestonszybkoobróciłgłowęwmojąstronę.

–Co?Więcztąbrunetkątotaknaserio?Notrudno.

Miałemnadzieję,żesiępodzielisz.

–Przestań–warknąłemostrzegawczo.NaszczęściePreston

zamknąłdziób,zanimzdążyłpowiedziećcoś,cotylko

wytrąciłobymniezrównowagi.

–CAGE!Wróciłeś!–AmandaHardy,siostraMarcusa,

podeszładonaszegostolikacaławuśmiechachizlekko

przeszklonymioczami.Świetnie.Marcusbyłbynieźlewkurzony,

gdybywiedział,żeAmandapije.Będęmusiałzadzwonićdo

Low,zanimstądwyjdziemy.

–Zatańczzemną,Cage–zażądała,chwytającmniezarękę

iciągnącwstronęparkietu.OdkiedyAmandastałasię

imprezowiczką?Zawszeuznawałemjązaklasycznądobrą

dziewczynkę.

–Onajestnawalona–powiedziałem,patrzącprzezramię

naPrestona.

Skrzywiłsięipokręciłgłową.

background image

–Zatańczznią.Ztobąprzynajmniejbędziebezpieczna.

Całypieprzonywieczórodpędzamodniejkrążącesępy.Zaraz

zadzwonięchybapoMarcusa.Niańczeniejejniejestmoim

obowiązkiem.

Cośmituewidentnieumknęło,alepoddałemsięiposzedłem

zAmandąnaparkiet.Pociągnęłamnienasamśrodek,poczym

otuliłaramionamimojąszyję.Potemzaczęłatańczyćtak,że

gdybybyłtujejbrat,jużbyłbymmartwy.

Tak,zdecydowaniemuszęzadzwonićdoLow.Jeśliw

takisposóbbędzietańczyłazobcymifacetami,jutroobudzisię

wczyimśmieszkaniu.

–Stęskniłamsięzatobą–wybełkotała,poczymwybuchnęła

śmiechem,zrobiłaobrótiznówzarzuciłamiramionanaszyję.

–Jeślidobrzepamiętam,ostatnimiczasyniebyłaś

mojąnajwiększąfanką–odparłem.

–Ochnie!Zawszebyłamtwojąfanką.–Przejechała

paznokciamipomojejtwarzyidolnejwardze.Jejoczyskupiły

sięnamoichustach.Cholera.

–Tysięnieupijasz,Amando.Cosięztobądzisiajstało?–

Musiałemodwrócićjejuwagę,bo,jakBogakocham,nie

zamierzałempozwolićjejsiępocałować.Tozdecydowanie

ostatniarzecz,jakiejterazpotrzebowałem.Evajużzaczyna

rozmyślaćnadtym,żeuprawiałemsekswtrójkącie.Jeśli

zobaczy,żecałujęsięzjakąślaską,stracęszansęnato,by

dostrzegławemniekogoświęcejniżtylkozwykłegobabiarza.

background image

–Wiesz,nadczymsięzawszezastanawiałam,Cage?–

zapytała,pochylającsięwmojąstronę.Zrobiłemkrokw

tył.Zachwiałasię,więczłapałemjązatalię.

–Nadczym?–Wzrokiemzacząłemskanowaćtłum

wposzukiwaniukogoś,ktowyciągnąłbymniezopresji.

–JaktojestpocałowaćsłynnegoCage’aYorka.Laskipadają

cidostóp.Musiszwięcrobićtodobrze.–Stanęłanapalcach,aja

szybkosięcofnąłem.Jeśliupadnienatenswójpijanytyłek,to

będziewyłączniejejwina.Dziewczynazdecydowanieniepowinna

byćterazpozostawionabezopieki.

–NiepowiemMarcusowi–mruknęła,wpatrującsięwemnie

wymownie.–Możemyiśćdomojegoauta.Niktnasniezobaczy.

Spojrzałemwstronęnaszegostolika.Potrzebowałem

pomocyPrestona,itonatychmiast.Obserwowałnas,ajego

minazdradzała,żewyraźnieniejestzadowolony.

Pomóżmi–wyszeptałem.

RęceAmandyznówobjęłymojąszyję.

–Wiem,żechcesz.Źlichłopcy,tacyjaty,chcąto

robić,gdzietylkomogą.

Jasnacholera!Cowniąwstąpiło?

RozejrzałemsięponownieizobaczyłemPrestona

przedzierającegosięprzeztłum.Kiedydonaspodszedł,

momentalnieowinąłręcewokółtaliiAmandy.

–Chodź,Amando.Zabieramciędodomu.

–Nieeeee.Niejesteśmoimtatusiem.Idźstąd,Preston.–

background image

Sięgnęłaramionamiwmojąstronę,ajazrobiłemkrokdotyłu.

–Onmarację.Musisziśćdodomu.

–Niechceszmniezabraćnazewnątrz?Bylibyśmycałkiem

sami–zapytałazawiedzionymgłosem.

Prestonspojrzałnamniespodełba.Morderczywzrok

zdecydowanieniebyłczymś,codoniegopasowało.Tenfacet

nigdysięniezłościł.Cosiędzisiajdziejezewszystkimi?

–Jejpomysł.Niemój.Jamamrandkę–przypomniałemmu.

Prestonuśmiechnąłsiętajemniczoiwskazałgłowązasiebie.

–Ituchybasięmylisz.Jakwidać,onaradzisobiebez

ciebiecałkiemdobrze.

Evatańczyłazjakimśfacetem.Zjakimśobcym

facetem.Kiedyjapoprosiłemjądotańca,odmówiła,ażtu

nagleznikądzjawiasiętengość,aonaznimtańczy?

Eva

–Wciążniemogęuwierzyćwto,żetujesteś.Kiedy

odwróciłemsięodbaruizobaczyłem,jaksiedziszprzy

stoliku,pomyślałem,żewyobraźniapłatamifigle.

BrettCortwrightbył,możnapowiedzieć,najbliższym

przyjacielemJoshazliceum.Kiedypodszedłdonaszegostolika,

ucieszyłamsięnawidokznajomejtwarzy.Cageposzedłtańczyć

zkolejnąblondynką.Niepowinnambyćnaniegozła,wkońcu

gdytomniepoprosiłdotańca,zestrachuodmówiłam.Ajednak

byłamwkurzona.Izraniona.Izazdrosna.

–Powolizaczynamwychodzićdoludzi.Jeremywprzyszłym

background image

miesiącuwyjeżdżanastudia.

Brettzmarszczyłbrwi.

–Serio?Radziszsobieztymjakoś?

Dlaczegokażdyreagujetaksamo?Czyoniwszyscy

myśleli,żebezJeremy’egonieprzetrwam?

–Cieszęsięjegoszczęściem.Najwyższapora,byzająłsię

swoimżyciem.Obojeprzezostatniczaszniegozrezygnowaliśmy.

Brett

przytaknął

twierdząco.Zgłośników

popłynęławolniejszapiosenka.

–Maszochotęnataniec?Niegryzę–zażartował.

DotejporywolnetańcetańczyłamtylkozJoshem.Już

chciałamsięzgodzić,kiedyBrettniespodziewanieodsunąłsięode

mnieokrok.Zdezorientowanaspojrzałamnaniego,aleon

skupionybyłnaczymś,coznajdowałosięzamoimiplecami.

–Słusznie.Zmykaj.Odejdźodniej.

PrzestraszyłmniegłośnywarkCage’a.Obróciłamsięi

zobaczyłam,jakwbijamorderczywzrokwBretta.Coon

wyrabiał?

–Cage!Uspokójsię–zażądałam.–Nigdzienieodchodź,

Brett.

Cagespojrzałnamnieznieukrywanąfurią.

–Co,jużjesteściezesobąpoimieniu?Tegowłaś-

nieszukasz?Eleganckiegomaminsynkazzajebiście

background image

dobrymimanierami?

Krewsięwemniegotowała.Nigdywżyciuniebyłamtaka

zła.PodeszłamdoCage’atakblisko,jaktylkomogłam.

–To,zkimtańczę,niejesttwojąsprawą.Albo

przeprosiszterazBretta,albostądwyjdę–krzyknęłam.

Cagerzuciłmikrzywyuśmieszek,alewjegooczach

wciążwidaćbyłozłość.

–Nikogoniebędęprzepraszał,skarbie.

Chciałamwrzeszczeć,przywalićmuwklatęipłakać,

ponieważniebyłtym,zakogogouważałam.Niebyłtymuroczym

facetem,któregoprzezostatniekilkatygodnistopniowo

poznawałam.PowinnambyłapożegnaćsięzBrettem,alepo

prostuniemogłam.Byłamzbytbliskałez.Więcnajzwyczajniejw

świecieuciekłam.

Przeciskającsięprzeztłum,słyszałamCage’awołającego

mojeimię,alenieodwróciłamsię.Dziśpokazałmiswoją

prawdziwątwarz.Dałamsięnabraćnajegogrę,alenatym

koniec.Ściskałomniewpiersi,auczuciesamotności,które

powoliznikało,wróciłozpełnąsiłą.Otworzyłamdrzwii

wybiegłamnaparking.Tonietubyłzaparkowanymójsamochód.

Łzy,któretakbardzostarałamsiępowstrzymać,zaczęłypłynąć

mipopoliczkach.Widziałamjakprzezmgłę.Nienawidziłamtego.

Chciałamwrócićdodomu.Wtulićsięwpościeliznówpoczućsię

bezpiecznie.Nieczućbólu.Anizawodu.

Ruszyłamprzedsiebie.Postanowiłamobejśćbudynek

background image

dookołaiwtensposóbznaleźćswójwóz.Możeudamisięgo

namierzyć,zanimktokolwiekznajdziemnietutajwtakim

stanie.Nienawidziłamwychodzićnasłabą.

–EVA!–usłyszałamzamnągłosCage’a.Chciałambiec,

alemiałamnasobieszpilkiiszłampożwirze.Skończyłabymz

twarząwziemi.Niezamierzałamsięteżjednakzatrzymać.Jeśli

chciałzemnąporozmawiać,równiedobrzemógłtozrobić,idąc.

Wtensposóbbyłobymiznaczniełatwiejgoignorować.

–Eva–powtórzył,doganiającmnie.Nawetnieodwróciłam

głowywjegostronę.–Przepraszam.Zobaczyłemcięzjakimś

faceteminiewytrzymałem.Niepomyślałemotwoichuczuciach,

widziałemtylko,żeciędotykał.Niechciałem,żebytorobił.

Popełniłembłąd.–Jegobłagalnytonzrobiłnamnieniecowiększe

wrażenie,niżsięspodziewałam.Zatrzymałamsię,alewciąż

patrzyłamprzedsiebie.Nadalbałamsięspojrzećmuwoczy.Jeśli

naprawdężałował,dostrzegłabymtowjegooczach,awtedy

pewniebymodpuściła.Dodiabłazjegoślicznąbuźką.

–BrettbyłprzyjacielemJosha.Niejestjakimśtam

obcymgościempoznanymprzybarze.

Cagewestchnąłciężko.

–Kurrrwa.

–Tańczyłeśzjakąśdziewczyną.Nierozumiem,dlaczego

to,żejatańczyłamzkimśinnym,stanowidlaciebieproblem.

Jegopalceowinęłysięwokółmojegoramienia.

–Proszę,spójrznamnie,Evo.

background image

Byłnaprawdędobrywbłaganiu.Jegogłoszniżyłsię

doseksownegopomruku.Aniechto.

Odwróciłamsiętak,bystanąćznimtwarząwtwarz.W

jegojasnoniebieskichoczachwidziałamdesperację.

–Jestemdupkiem.Wiemotym.Przepraszam.

Niepowinienembyłciętakpotraktować.

–Mnie?AcozbiednymBrettem?

Cagezmarszczyłbrwi.

–Nawetgoniedotknąłem.

–Alebyłeśdlaniegoniemiły.

Delikatnieprzyciągnąłmniedosiebie.

–Dziewczyna,zktórątańczyłem,toAmandaHardy.Jest

młodsząsiostrąnarzeczonegoLow,Marcusa.Byłakompletnie

nawalona,atoniejestdlaniejnorma.Tańczyłemznią,bo

bałemsię,żetrafinakogośgorszego,jeślijejodmówię.

Więczrobiłtozuprzejmości.Nietegosięspodziewałam.

–Okej,rozumiem–odparłam.

–Wróciszzemnądośrodka?–zapytał,pieszcząc

dłoniąmojątwarz.

–PrzeprosiszBretta?

Jegospojrzeniespoważniałonamoment.Pochwili

kącikijegoustpodniosłysiędogóry.

–Pewnienie.

–Więcjaniemamzamiarutam

wracać.Cageposmutniał.

background image

–Alenawetniemiałemszansyztobązatańczyć.

Teraz,kiedyBrettowiudałosięnamówićmniedotańca

wtymtłumie,byłamniecozawiedziona,żeniezatańczyłamz

Cage’em.

–Okej,aletylkojedentaniec.

–RozdziałXV–

Cage

KiedyzdołałemnamówićEvędopowrotudoLiveBay,ucisk

wmojejpiersiniecozelżał.Widokjejzapłakanejtwarzytylko

pogłębiłogarniającemnieuczuciepaniki.Jeślinalegałabynieco

dłużej,wróciłbymtam,znalazłtegogościaizapewneprzeprosił.

Byłemgotówzrobićwszystko,byletylkomiwybaczyła.

Zaprowadziłemjądojeepa,żebymogłazabraćtorebkęi

ogarnąćsięniecoprzedpowrotemdobaru.Zadbałemteżoto,by

dostaćodpowiedniodługipocałunek.Największąulgąbyłomieć

jąbezpiecznąwswoichramionach.To,żesmakowałajak

cukierkowybłyszczykdoust,byłotylkoprzyjemnymbonusem.

Będącjużzpowrotemwknajpie,zauważyłemidącąwnaszą

stronędziewczynę,którą,byłemprawiepewien,kiedyś

bzyknąłem.Niechciałem,żebykolejnyfragmentmojej

przeszłościzostałdziśodkrytyprzedEvą.Wystarczytegogówna

jaknajedendzień.Toitakcud,żejeszczenienalegała,bym

odwiózłjądodomu.Sięgnąłempojejdłońisplotłemnaszepalce.

Jejprzyzwolenienatenprostygestsprawiło,żepoczułemsięjak

pieprzonyszczęściarz.

background image

Podniosłemnaszesplecionedłonie,obróciłemnią,

ażzachichotała,iprzyciągnąłemjądosiebie.

–Mmmm…piękniepachniesz–szepnąłemjejdoucha,

tulącjąmocnodosiebie.Wodziłarękamipomojejklatce

piersiowej,ażjejlewadłońnatrafiłanasztangę.Uśmiechającsię

domnie,przejechałaponiejkciukiem,poczymzaplotłaramiona

namo-jejszyi.

–Czytylkokolczykitakcięnakręcają,amożelubiszteż

tatuaże?Taksięskłada,żepodbokserkamimamjedenzabójczy,

którypozwolęciobejrzeć,jeślizechcesz–zażartowałem.

Zszokowanapodniosłagwałtowniegłowę,zarazjednakdojrzała

uśmieszekwymalowanynamojejtwarzy.Jejśmiechbyłtym,

czegopotrzebowałem,bytanocprzestałabyćażtaktragiczna.

–Jesteśbardzoniegrzeczny.–Pociągnęłamnieza

włosy,któreopadałyminakołnierzykkoszulki.

–Dopieromogębyćnaprawdęniegrzeczny.Jeszczenic

niewidziałaś–zamruczałem,pochylającgłowętak,bymóc

lekkougryźćdelikatnąskóręnajejszyi.

–Niejestempewna,czybyłabymwstaniezatobąnadążyć.

Jestemwielceniedoświadczona.Jeślichodziodoświadczenie

seksualne,pochodzimyzzupełnieróżnychplanet.–Jejoddech

stawałsięcorazcięższyzkażdymliźnięciemipocałunkiem,

jakimiobdarowywałemcoraztonowemiejscanajejramieniui

obojczyku.

–Janiemówiłemnicoseksie,Evo–uśmiechnąłemsię,po

background image

czymzacząłemcałowaćjejszczękę.–Totyjesteśtą

niegrzeczną,którazaczęłatentemat.

Jejszybkopodnoszącasięiopadającaklatkapiersiowa

sprawiała,żepozwalałemsobienacorazwięcej.Owszem,

chciałemzniązatańczyć,aleniechmnieszlag,jeślinie

chciałemteżwidziećjejtyłkawswoimłóżku.

Kiedyzmieniłsięrytmgranejwklubiemuzyki,odwróciłem

jąplecamidosiebieimocnoprzyciągnąłem.Podniosłemjejręce

ioplotłemnimiswojąszyję.

–Mamterazdoskonaływidok–wyszeptałemjejdoucha.

Spięłasię.Tobyłodlaniejcośnowego.Przeciągnąłem

dłońmipojejżebrach,abiodramiporuszałemwrytm

muzyki.Powolutkuzaczęławczuwaćsięwmuzykę.

Zamknęłaoczy,pozwalającmichwycićsięzabiodrai

poruszaćnaszymisplecionymiciałami.

Jejgłowaopadłanajednąstroną,ajawykorzystałemokazję,

atakującpieszczotamijejodsłoniętąszyję.Napawałemsięnią,

poddanąmojemuprowadzeniu,zapominającotym,żejesteśmyw

pomieszczeniupełnymludzi,azespółgramojeulubioneutwory.

Żadnychmyśli,zerorozwagi.Tobyłocośpięknego.

Evamyślała,żejestniedoświadczona,aletowcaleniebyła

prawda.Tojabyłemniedoświadczony.Onadoskonalewiedziała,

jaktojesttrzymaćwramionachkogoś,nakimcizależy.

Wiedziała,jaktojestbyćdotykanąicałowanąprzezkogoś,kto

niejestztobątylkonajednąnoc.

background image

Sekszniąniebędzietylkoaktemfizycznym.Nigdy

wcześniejczegośtakiegonieczułem.Tobędziecoś…

znacznieważniejszego.Znaczniewiększego,niżkiedykolwiek

sobiewyobrażałem.Czybyłemnatogotowy?

Muzykaznówsięzmieniła.Evaodwróciłasiętwarzą

domnie,stanęłanapalcachipocałowałamniewusta,po

czymsplotłarazemnaszepalceipowiedziała:

–Fajniebyło.

Pochyliłemgłowę,bypogłębićpocałunek.Nawetta

prostaczynnośćzniąbyładlamnieczymśnowym.

–Tak,byłofajnie–odparłem,jaktylkoskończyłem

smakowaćjejusta.–Chciałabyśpoznaćzespół?

Evaspojrzałanascenę.ChłopakizJackdownwłaś-

nieogłaszalichwilęprzerwy.

–Jasne,żechcę.

–Muszęcięostrzec.Kritjesttypowymgwiazdorem.

Myśli,żewystarczysiętylkouśmiechnąć,alaskizarazzaczną

ściągaćmajtki.Upewnięsię,żewie,żejesteśpozajego

zasięgiem,alemimowszystkomożerzucaćwtwojąstronę

sugestywnekomentarze.Jeślibędzietakapotrzeba,wyprowadzę

gonazewnątrzizłojęmudupsko.

Evatylkosięzaśmiała.Myślała,żeżartuję.Widać,że

nigdyniepoznałażadnegofrontmana.Miałemtylkonadzieję,że

Kritmnieniewkurzy.Atozależyodtego,jakbardzojestdzisiaj

zjarany.

background image

Eva

Cagezaprowadziłmniezpowrotemdostolika,przyktórym

wcześniejsiedzieliśmy.Terazbyłoprzynimzdecydowaniewięcej

ludzi.Dołączonoteżkolejnystolik.Członkowiezespołu,których

wcześniejwidziałamnascenie,usadowilisięprzydodatkowym

stolikuiwykrzykiwalizamówieniawstronębarmana.Trishaśmiała

sięiodpychałaodsiebiepółnagiegofrontmana.Ten

siedziałnajejkolanach,otrzepującnadniąswojespoconewłosy.

Byłamniecozdziwiona,żejejmążtwardzielniemanic

przeciwko.Potemchłopakspojrzałwmojąstronę.Odrazu

dostrzegłampodobieństwo.Jegooczybyłytakiegosamego

koloruikształtucooczyTrishy.Mieliteżbardzopodobneusta.

–Mógłbymgozlaćtylkodlatego,żetaknaniegopatrzysz

–warknąłmidouchaCage.Zaskoczonajegoagresywnymtonem

skupiłamnanimswojąuwagę.

–Słucham?

Cagewarczałwłaśnienapółnagiegofacetaze

spoconymiwłosami.

–Cage?

Wkońcuoderwałswojeintensywnespojrzenieodchłopaka

ispojrzałnamnie.

–Tak?

–Patrzyłamnaniego,ponieważbyłamzaskoczonatym,

żesiedzinakolanachTrishy,alepotemzobaczyłamjegotwarzi

zauważyłamichpodobieństwo.Totyle.

background image

Niecosięrozchmurzył.

–Okej.Dobrze.

–Wró-ó-ciłskazaniec–zagruchałmelodyjnym

głosemfrontman.

–Evo,tenkretynnakolanachTrishytojejbrat,Krit.Krit,

tojestEva.Trzymajsięodniejzdaleka–powiedziałCage,

zapoznającnaszesobą.

JasnebrwiKritauniosłysięwzdziwieniu,po

czymzeskoczyłzkolansiostry,gapiącsięnamnie.

–Chooollleerra.CageYorkzostałzaobrączkowany?No,

spróbujzaprzeczyć.Tylko,kurwa,spróbuj–zaskoczeniewgłosie

Kritabyłonieconiepokojące.Czytobyłonaprawdęażtak

dziwne,żeCagemożebyćnanormalnejrandce?Zdziewczyną,

którąniechciałsiędzielić?

–Cojasłyszę?–półnagibasista,któryrównieżzaśpiewał

kilkautworów,pochyliłsięnadnaszymstolikiemzkieliszkiem

czegośwdłoni.Całajegoklatkapiersiowairęcepokrytebyły

tatuażami.

–Tatutaj–odparłKrit,wskazującwnasząstronębutelką

piwa.–Cagesięniąniepodzieli.Twójobrzydliwyryjnie

skorzystadziśnapięknejbuźceCage’a.Onjużmaswoją

kobietę.Niebędziewyrywałinnych,żebysięztobądzielić.

Cagewyraźniesięspiął.Inawetniemusiałam

pytaćdlaczego.

–Evo,tenidiotatoGreen.Granabasieiczasemmaokazję

background image

cośtamzaśpiewać,jeśliKritpostanowiakuratpodzielićsięz

nimsceną.

Zauważyłamgojużwcześniej,kiedysiedziałamprzytym

stolikuporazpierwszy.Obserwowaniekogoś,ktofaktycznie

umiegraćnabasie,zawszemnieintrygowało.

–Dobryjesteś.Jestempodwrażeniem,żetakdobrze

umieszzagraćpartięFlea.

KritiGreenznieruchomiali.

–Wiesz,ktojestbasistąRedHotChiliPeppers?–zapytał

Green.Szokwymalowanynajegotwarzynieźlemnierozbawił.

–Tak,wiem.Fleajestmoimzdaniemjednymznajlepszych.

AlemoimulubieńcemjestzdecydowanieJohnPaulJones.

Greenuderzyłpełnymkieliszkiemostół,rozlewając

przytymczęśćtrunku.

–Noniechmnie!OnaznabasistęLed

Zeppelinów.ZdumionyspojrzałnaCage’a.

–Zrobięwszystko,człowieku.Tylkopozwólmiją

mieć,proszę?

Cageobjąłmnieramieniemiprzyciągnąłbliżejsiebie.

–Niemamowy.Odwalsię.

–Kurwa,człowieku,czytywiesz,iledziewczyn,które

poznałem,wiedziało,kimwogólejestbasista?Żadna.

Kurwa,żadna!Gdzietyjąznalazłeś?Jateżchcę.

Cagezaśmiałsięgłośno.

–Sorry,człowieku.Niemamowy.

background image

–Możepowinieneśiśćdoszkołymuzycznej.Tampoznałbyś

dziewczyny,któregrająnabasie.Te,którepoznajeszprzybarze,

zwyklewiedzątylkojakrozpiąćrozporek–poinformowałam

go.Całystolikbuchnąłśmiechem.Cagepocałowałmniew

czubekgłowyiuścisnąłmocniejramieniem.

–Okej,dodiabła,teraztoijachcęjedną–wtrąciłKrit.

–Przyprowadzajjątuczęściej,Cage.Podobamisię–

dodałazuśmiechemTrisha.

–Cowłaściwierozumieszprzez„częściej”?–zapytał

Green,poczymopróżniłswójkieliszek.–Niebyłojeszczetakiej,

zktórąbyłbydłużejniżkilkagodzin.

–Wystarczy,wydwoje,uspokójciesię–Rockodezwałsiępo

razpierwszy.–Niejestemwnastroju,bychronićwaszetyłkiprzed

Cage’em.Jeślizdecydujesięwasuciszyć,pozwolęmunato.

–Onwie,żetylkożartujemy–odparłzuśmiechemKriti

puściłmioczko.

–Kuuurwa,janieżartuję.Jająchcę–wymamrotałGreen,

poczymodwróciłsię,byzamówićkolejnykieliszekwódki.

–Matty!–zawołałniespodziewanieKritdokogośwtłumie.

Zauważyłamstojącenadnaminiczymsępy,nadmiernie

wymalowaneizdecydowaniezbytskąpoubranedziewczyny.

Czyżbyczekały,ażktóryśzczłonkówzespołujezauważy?

Dostolikapodszedłchłopakwbardzoobcisłychspodniach

izdługimiwłosamiułożonymiwirokeza.Ujegobokustały

dwiedziewczyny,zktórychżadnaniewyglądałanawięcejniż

background image

siedemnaścielat.Byłambardziejniżpewna,żesąnieletnie.

–Proszę,powiedz,żesprawdziłeśimdowody–wyjęczał

poirytowanyGreen.

–Ufamim.Obiemająpoosiemnaścielat,prawda,

dziewczyny?

Laskizgodnieprzytaknęły.

–No,napewno–wymamrotałCage.

Chłopakwkońcuspojrzałwnasząstronę,ajego

wzrokprzeskakiwałprzezchwilępomiędzymnąaCage’em.

–Jużwybrałeśsobiejednąna

wieczór?Cagewarknąłgroźnie.

–Evo,tojestMatty,perkusista.Matty,tojestEva,moja

dziewczyna.–Zauważyłamostrzegawczespojrzenie,jakie

rzuciłchłopakowi.

Zaskoczonamina,tymrazemMatty’ego,byłaczymś,do

czegozaczynałamsięjużpowoliprzyzwyczajać.Jeślitonaprawdę

ażtakniebywałe,żeCageumawiasiętylkozjednądziewczyną,

toczemuwogólezemnąprzyszedł?Gdybymsięznimprzespała,

czytooznaczałobykoniecnaszejznajomości?Miałbymniedość?

Czyoszukujęsamąsiebie,myśląc,żejestmiłymfacetem?

Przecieżdoskonalewiedziałam,żeżadenzniegoaniołek.

–Aniechmniewszyscydiabli–powiedziałwreszcieMatty.

–Akuratotwojejznajomościznimijużwiedzieliśmy.

Nawetzanimzjawiłeśsiętuzdwomakociakamiprostozliceum–

odparłKritżartobliwymtonem.

background image

–Mówiłemprzecież,żemająpoosiemnaścielat–

nalegałperkusista.

–Wracamynascenęzadwieminuty–przerwałimGreen,

poczymopróżniłkolejnykieliszek.Jakdużoichwypiłpodczas

pięciominutowejprzerwy?

–Przyprowadźjąjeszcze–krzyknąłdoCage’a

naodchodnymipuściłmioczko.

–Przepraszamzaniego,alewykazałaśsięsporąwiedzą

natematznanychbasistów.Todlaniegojakpornol–

powiedziałzuśmiechemCage.

–Bylicałkiemzabawni–zapewniłamgo.

Przyciągnąłmniedosiebieiobserwowałprzezmoment.

–Możemipowiesz,skądtakdobrzeznaszznanych

basistów?

Czybyłamgotowa,nato,byopowiedziećmuwięcejo

swoimżyciu?Jakdotądtylkorazudałomisięzagraćnagitarze.

DzieleniesięwspomnieniamioJoshuzCage’emnadalwydawało

misięczymśbardzoniewłaściwym.Ajeślitomiałbyćtylkoletni

romans,toczychciałamoddaćmutakdużączęśćsiebie?Cóż,

jeśliwyobrażałamsobiewcześniej,żemiędzynamimożebyćcoś

więcej,todzisiejszywieczórzabiłtomarzenie.Cageniebawiłsię

wzobowiązania.Ajabyłamdlaniegotylkowakacyjnymflirtem.

Wzruszyłamramionami.

–Poprostulubięgitary.

Nieprzekonałamgo.Widziałamtowyraźniewjego

background image

oczach.Jednaknienalegał.

–Jesteśgotowadowyjścia?

–Tak,myślę,żetak.

–RozdziałXVI–

Cage

Wdrodzepowrotnejdomojegomieszkanianiemówiłem

zbytwiele.Evabyłabardzoostrożna.Wiedziałemotym.

Wiedziałemotymodpierwszegodnia,kiedytopraktycznie

nazwałamniemęskądziwką.Tobyłajednazrzeczy,któremisię

wniejspodobały.Dodzisiajrobiłemsystematycznepostępy.

OpowiedziałamioJoshu.Miałemokazjętrzymaćjąwramionach,

gdypłakała.Myślałem,żedziękitemunarodziłasięmiędzynami

więźzaufania.

Zabraniejejnawycieczkędomojegoświatazniweczyło

wszystko,nadczymtakciężkopracowałem,wszystko,co

chciałemjejudowodnić.Jaknielaskirzucającesięnamniei

gadająceotrójkątach,toprzyjacielezachowującysiętak,jakbym

wykorzystywałpannyiporzucałjejakjakieśprzedmioty.

Chciałem,byjąpoznali.Chciałem,żebyonamiałaokazję

poznaćmnie–wkażdymraziedopókinascenęniewkroczyło

mojeprawdziweżycie.Terazmarzyłemwyłącznieotym,by

zabraćjąnawieś,gdziemoglibyśmyspokojnieżyćwnaszym

małymkokonieigdzienienawiedzałabymnieprzeszłość.

–Jesteśnamniezły?–jejpytaniewyrwałomniez

zamyślenia.Podniosłemwzrokzpodłogi,wktórąsię

background image

wpatrywałemizobaczyłemstojącąwdrzwiachEvę.Miałana

sobiekrótkieróżoweszortywkropkiipasującądonichróżową

koszulkę.Tobyłnajseksowniejszyobrazek,jakiwżyciu

widziałem.

–Hmm?–zdołałemwydukaćmimopożądania,jakie

przyćmiłomiumysł.Niemiałanasobiestanika.Przełknąłemślinę,

gdyjejsutkistwardniałyiwyraźnienapierałynadelikatny

jedwabnymateriał.

–Wdrodzezbaruniepowiedziałeśanisłowa.

Pomyślałam,żemożejesteśnamnieocośzły.

Złynanią?Co?

Oderwałemwzrokodcyckówispojrzałemnajej

zmartwionątwarz.

–Nie,niejestemnaciebiezły.Mamteraztrochęnagłowie.

Przebierałanogami,gryzącnerwowowewnętrznąstronę

policzka.

–Chodźdomnie–poprosiłem,klepiącmiejsceobok

siebienaskrajułóżka.

Podeszłaochoczo.Starałemsięskupićnajejtwarzyina

tym,żebyjąniecorozluźnić.Niechmnieszlag,jeśliteledwo

przykrywającejejtyłekszortyniebyłycholernierozpraszające.

Usiadłaobokmnie,dłoniezaciskającwpięści.Sięgnąłemi

przykryłemjeswoimidłońmi.

–Zrelaksujsię.Niejestemnaciebiezły.Jestemsfrustrowany

sobą.

background image

Odchyliłaniecogłowęispojrzałamiprostowoczy.

Jedwabistebrązowelokiześlizgnęłysięjejzramienia.Czy

kiedykolwiekzauważyłem,żecośtakzwykłegojaknagieramię

możebyćseksowne?

–Dlaczegojesteśsobąsfrustrowany?

Ponieważjestempopieprzonyidobrzeotymwiesz.

–Dzisiejszywieczórniebyłtaki,jaksobiezaplanowałem.

Niemamzbytdobrejreputacjiizdajesię,żekażdy,ktomnie

zna,chciałmiećpewność,żewieszomojejprzeszłości.

Evaniebyłajużtakspięta.Przysunęłasiędomniei

szturchnęłamnielekkoramieniem.

–Zdajeszsobiechybasprawęztego,żenigdynie

wpadłabymnato,żemaszświetnąreputację.–Jejrozbawiony

tonwywołałuśmiechnamojejtwarzy.

–Co?Toniesądziłaś,żejestemdrugimczłowiekiem

popapieżu?Cholera,ajużmyślałem,żecięoszukałem.

Evazaśmiałasięipodkuliłanogipodsiebie,poczym

odwróciłasięwmojąstronę.

–Nocóż,tocałeprowadzeniepodwpływemnieco

mnienakierowało.

–Myślisz,żejesteśzabawna?–oparłemsięnałokciach.

Główniepoto,bymócspojrzećjejwoczy.Aleteżdlatego,że

stądmiałemniezływidoknajejtyłek,zwłaszczażespodenki

podjechałyjejtrochędogóryiwidaćbyłoidealniezaokrąglony

pośladek.

background image

–Dobrzesiędzisiajbawiłam.Twoiprzyjacielesą

bardzorozrywkowi.

Ajagroziłemjejjedynemuprzyjacielowiwtamtymmiejscu.

–Bardzocięprzepraszamzaakcjęztwoimkumplem.

Niewytrzymałem.

Zmarszczyłaniecobrwi,poczymwzruszyłaramionami.

–Jużzatoprzepraszałeśiwybaczyłamci,aletakna

przyszłość,jakbyśmógłsięniecopohamować,byłobymiło.

Nieodpowiedziałem,bopewnienigdynieudamisię

wyluzować.Jeślizobaczęjązjakimśinnymgościem,wpadnęw

szał.Niebyłowięcsensuskładaćjejobietnic,którychniebyłem

wstaniedotrzymać.

–Naprawdępodobamisiętwojapidżama–zmieniłemtemati

przejechałempalcempobrzegujejszortów.Niemogłemdłużej

tylkopatrzećnajejtyłek.Musiałemgoprzynajmniejdotknąć.

Zadrżałaimocnozacisnęławargi.Jakbardzobyłaniewinna?

ChodziłaprzecieżzJoshemprzezcałąwieczność.Bylizaręczeni.

Napewnoniebyłajużdziewicą.Żadenfacetniewytrzymałbybez

seksuprzezcałeliceum.Niechciałemwiedzieć,coznimrobiła.

Chociażgośćbyłmartwy,niemogłemznieśćmyśliotym,że

dotykałjejinnyfacet.Zupełniepopieprzonebyłoto,żetakbardzo

obchodziłomnie,żezkimśjużspała,chociażsamniebyłem

nawetwstaniepoliczyć,ilepanienekzaliczyłem.Ależadnejz

nichniekochałem.AonakochałaJosha.Todużaróżnica.

Przynajmniejwmojejgłowie.

background image

–Chcę…Chcędzisiajczegośspróbować.To-toznaczy…

chciałabymrobićcoświęcejniżdotejpory–wyjąkała,ajejtwarz

zarumieniłasięmocno.–Aleniejestempewna,czyjestemjuż

gotowana…nowiesz…seks.

Usiadłem,zbliżającsiędoniej.Prawdabyłataka,żesamnie

byłempewien,czyjestemgotównasekszEvą.Tymrazembyłoby

inaczej.Itomniecholernieprzerażało.Wmoimprzypadkuseksi

emocjenigdywcześniejnieszłyzesobąwparze,alejużtak

dawnoznikimniebyłem,żemiałemwątpliwości,czynie

poszedłbymzaciosem,gdybynasponiosło.Niebyłem

przyzwyczajonydopowstrzymywaniasię,ajużnapewnonikt

minigdynieodmówił.

AletobyłaEva.Dlaniejmógłbymtozrobić.

Jednąrękąobjąłemjąwtalii,drugązaśzabłądziłemw

jejburzywłosów.

–Zrobimytylkoto,nacobędzieszmiałaochotę.

Zatrzymamysię,kiedypowiesz„stop”–wyszeptałem,

zbliżającustadojejwarg.Evaodchyliłagłowęipocałowała

mniezachłannie.

Eva

ChoćjużkilkarazycałowałamsięzCage’em,wciążbyłam

niecooszołomiona,kiedyjegodelikatne,pełneustadotykały

moich.Jegopocałunkinieodmienniegładkopieściłymojewargii

zawszemnieczymśzaskakiwał.Całowałiprzygryzał,delikatnie

lizałjęzykiem.Bardzolubiłssaćmojądolnąwargęidużoczasu

background image

spędzałnakosztowaniumnie.Aprzynajmniejtaktowyglądałoz

mojejperspektywy.Wycałowywałścieżkęodmojejszczękiażpo

szyję.Chciałam,żebyzszedłjeszczeniżej.Kiedyzatrzymałsię,

bypieścićmojegardło,musiałamzacisnąćzęby,byniebłagaćgo

owięcej.Zustwyrwałmisięjękipewniepowinnambyć

zażenowana,aleonzbliżyłsiędomoichpiersi,zamiast

zażenowaniaczułamwięcwdzięczność.Cokolwiek,byletylko

ruszyłdalej.Mojepiersijużwiedziały,cosięzarazznimistanie.

Zaczęłymrowić.

Jegodłońniespodziewaniewylądowałanamoimbrzuchu,

przyprawiającmnieprawieozawałserca.Podniósłgłowę,by

namniespojrzeć.Onicniepytał,alewjegooczachwidziałam

niezdecydowanie.Przytaknęłam,aonzdjąłzemniegóręod

pidżamy.

Wygłodniałespojrzenie,jakimlustrowałmojenagiepiersi,

zintensyfikowałotylkomrowienie.Chciałam,żebyściągnął

koszulkę.Chciałampoczućnasobiejegociepłąskórę.

Zanimudałomusięrozproszyćmnieswoimiustami,

sięgnęłampojegobluzkęipodciągnęłamjądogóry,aon

podniósłręce,byułatwićmizadanie.Sztanga,którąmiałwsutku,

iktórąjużwcześniejwyczułamprzezkoszulkę,tykowzmogła

mojepodniecenie.Chciałamsięnadniąpochylić,alepodniósłsię,

zmuszającmnieprzytym,bymsiępołożyła,poczymprzykrył

mojeciałoswoim.

–Choćuwielbiampatrzeć,jaktwójjęzyczekliżemoje

background image

sutki,terazjachcęzacząć.–Jegogłosbyłniskiizachrypnięty.

Przeczesałamjegowłosypalcami,kiedypochylałsięnad

mojąpiersią,bypoświęcićsutkowiniecouwagi.Wziąłgodousti

ssałnamiętnie.Zkażdympociągnięciemcorazbardziej

odchodziłamodzmysłów.Ciepłomiędzymoiminogami

zaczynałobyćniedozniesienia.Potarłamosiebieudami,chcąc

choćodrobinęsobieulżyć.Cageprzejechałmidłoniąpobrzuchu,

poczymwślizgnąłsięniąwmojeszorty.Jegopalceporuszałysię

wgóręiwdół,powodująctymsamym,żemojepożądaniestawało

sięjeszczesilniejsze.Byłambliskabłaganiagooto,byzrobiłcoś

więcej.Pochwiliprzestałsiębawićmoimiszortamiiodsunąłode

mnierękę.Mójcichyjękfrustracjitylkogorozbawił.

Przeniósłciężarciałanajednąstronę,poczymjego

dłońwylądowałanamoimkolanie,rozwierającminogii

sunącpodelikatnejskórzeuda,ażjegokciukdotknął

krawędzimoichmajtek.Czekającnajegokolejnyruch,

słyszałamswójprzyspieszonyoddech.

Kiedyprzeciągnąłpalcempokrawędzimoich

majtek,przepadłam.

–Proszę–błagałam.Podniósłgłowę,anaszespojrzenia

sięskrzyżowały.Wciążwpatrywałamsięwjegolekko

przymrużoneoczy,gdywłożyłpalecwmojemajtkiidelikatnie

musnąłnimpomojejmokrejkobiecości.

–OmójBoże–jęknęłambeztchu,zamykającoczyw

ekstaziewywołanejjegoprzejmującymdotykiem.Byłamna

background image

granicy.Nadalchciałamgobłagaćowięcej.

Poruszyłsię,całująckażdyzmoichsutkówiliżącmój

dekolt,poczymskupiłsięnaszyi.Jegopalecpozostałwe

mnie.Ledwo,ledwo.Odrobinkę.

–Mamzamiarwłożyćwtęciasnądziurkęswójpalec–

powiedziałzachrypniętymgłosem.Jegogorącyoddechtuż

przymoimuchuwywołałciarkinacałymmoimciele.

–Okej–wydusiłamzsiebie.

Rytmicznieporuszałdłonią.Jegopalecwysuwałsię

delikatnie,bypochwiliznówwemniewejść.Myślałam,żeumręz

rozkoszy.

–Przyjemnieci,skarbie?–zapytał,całującmiejsce

kołomojegoucha.

–Mmmmm-hmmmm–udałomisięwyjęczeć.

Czubkiemnosaprzejechałpomoimpoliczku.

–Jesteśtakamokra.Takaseksowna–wyszeptałw

mojewłosy.

Lubiłamto,żedotykającmnie,mówiłdomnie.

Wszystkostawałosięlepsze,gdysłyszałamwjegogłosie,jak

naniegodziałam.

–Cage–jęknęłam,gdyzacząłpieścićmnieszybciej.

–Tak,skarbie?–zapytał,wciążcałującmojąszyję.

–Chcę,żebyśzdjąłdżinsy–zdołałamwymamrotać.Jego

dłońzwolniła,aonspojrzałnamniezaciekawiony.

–Dlaczego?

background image

–Chcęciępoczućbliskosiebie–szepnęłam.

Opuściłgłowęiwziąłgłębokioddech.Nieporuszyłsię

przezdobrychkilkanaściesekund.Wkońcuspojrzałnamniez

umęczonąminą.

–Muszęzostawićchociażmajtki.Niemogę…

potrzebuję,żebybyłamiędzynamijakaśbariera.

Przytaknęłam.Kiedywyciągałdłońzmoichmajtek,

chciałamzaprotestować.Alewkońcusamapoprosiłamgooto,

żebysięrozebrał.Araczejniemógłtegozrobićzjednym

palcemwemnie.

Wstałipowolizacząłodpinaćguzikiswoichspodni.Albo

sięzemnądroczył,albodawałmiczas,bymmogłazmienić

zdanie.Kiedyskończył,spojrzałnamniewymownie,nacotylko

sięuśmiechnęłam.PotymsygnaleCageYorkzdjąłzbioder

spodnieipozwoliłimopaśćnaziemię.Jegobiałebokserkinie

pozostawiaływielemiejscadlawyobraźni.

Obserwowałam,jakjegopiękneciałoznówsięnamnie

wdrapuje.Pozwoliłamswoimkolanomopaśćnaboki,takbyjego

twardyczłonekznalazłsiędokładnietam,gdziechciałam.

Wmomencie,gdyprzykryłmnieswoimciałem,krzyknęłam

rozkoszy.

–Cholera,Evo–jegooddechbyłnierówny.Pochylał

sięnademnąbezruchu.Uniosłambiodra,byotrzećsięojego

męskość,nacojegoramionazadrżałygwałtownie.

–Niechcęstracićnadsobąkontroli–

background image

wyznałzdesperowanymtonem.

–Wszystkowporządku–przeczesałampalcamijegowłosy

iponownieuniosłambiodra.Międzynamiwciążbyłozbytdużo

ubrań.Chciałampozbyćsięswoichszortów.

–Chcębyćwtobie.Toniejestwporządku–wycedził

przezzaciśniętezęby.

Sięgnęłamdłońmiwdółizaczęłampowoliściągaćzsiebie

szorty.Cagejęknąłgłośno,gdywreszcieudałomisięopuścić

spodenkidokostek,apotemzrzucićjezsiebiecałkowicie.Teraz

dzieliłanastylkobielizna:mojekoronkowemajtkiijegobokserki.

–Pocałujmnie–powiedziałam,unoszącgłowę,byodnaleźć

jegousta.Głód,jakiwyczuwałamwjegopocałunku,byłbardzo

podniecający.Razporazdobiegałymniejegocichewarknięcia.

Powolutkuoparłsięnamnieprawiecałymciężaremswojego

ciała.Byliśmyteraztakbliskosiebie,żewystarczyło,bym

poruszyłaniecobiodrami,bywywołaćtarcie.

Cageoderwałodemnieusta,poczymsamzaczął

lekkokołysaćbiodrami.Takbyłozdecydowanielepiej.

–Tak,proszę–zachęcałamgo.

Jegoramionanapięłysięmocno,gdytakwpatrywałsięwe

mniewtejpozycji.Gdyzaczęłampieścićjegoklatkępiersiową,

natrafiłamnasztangę,którątakkochałam.

–ACH!–krzyknął,gdydelikatniepociągnęłamza

kolczyk.Jegowidocznaprzyjemnośćtylkospotęgowałamoje

doznania.Uniosłambiodra,dopasowującsiędojegorytmu.

background image

Jęknął,zaciskającmocnopowieki.

–Chcębyćwśrodku,Evo.Takcholerniechcębyćwśrodku.

Desperacjawymalowananajegotwarzyiżądzawjego

głosiesprawiły,żeosunęłamsięwotchłańrozkoszy.Mój

świateksplodował.Krzyknęłam,kiedymojeciałozapłonęło

żywymogniem.

–RozdziałXVII–

Cage

Głowęmiałalekkoodchylonądotyłu,adługie,ciemne

włosyrozrzuconepopoduszce,gdykrzyczałamojeimię.

Dreszcz,jakiprzebiegłprzezjejciało,sprawił,żejeszczemocniej

napierałanamojegogotowego-do-wystrzałuwacka.

Jakimścudemudałomisiępowstrzymaćprzedzerwaniemz

niejmajtekiściągnięciembokserek,bymmógłwreszciewnią

wejśćiznaleźćzaspokojenie.Nigdywcześniejnieznalazłemsię

wtakiejsytuacjiimuszęprzyznać,żebyłotocholerniebolesne.

Powoliotworzyłaoczy,ajejciałozaczęłosiępodemną

rozluźniać.Najejustachpojawiłsiędelikatnyuśmieszekito

wystarczyło,bymmomentalniepoczułsięjakjakaśpieprzona

gwiazdarocka.Możeibyłemtwardszyniżpieprzonycement,

alejązaspokoiłem.Taświadomośćwywołałauśmiechna

mojejtwarzy.

–Wow–szepnęłabeztchu.Powiekiwyraźniejejopadały.

Dziśzapewnebędziejejsięświetniespało.Niemiałbymnic

przeciwkotemu,bycowieczórkłaśćjądołóżkawtakisposób.

background image

–Zawszejesteśśliczna,alekiedydochodzisz,jesttocoś

niezwyklepięknego–wyszeptałem,odgarniającjejwłosyz

twarzy.

–Zpewnościąwiesz,copowiedziećdziewczynie–

odparłaniskim,zachrypniętymgłosem.

Jakaśczęśćmniechciałasięnieźlewkurzyćnatę

lekceważącąuwagęiczającąsięzaniąetykietkę,ale

rozumiałem,żewietylkotyle,ilejejomniepowiedziano.

–Żebyśmniedobrzezrozumiała.Nigdyniezostałemna

tyledługo,bypowiedziećchociażdziękuję.Acodopiero,żeby

mówićdziewczynie,żejestpiękna,gdydochodzi.Nigdynie

zależałominatym,bykogośobserwować.

Jejczerwone,nabrzmiałeustaułożyłysięwmałe„o”.

Pochyliłemsięipocałowałemjąlekko,apotemwstałem

spomiędzyjejnóg.Musiałemdokończyćwłazience.Nie

byłonajmniejszejszansynato,bymzasnąłwtakimstanie.

–Gdziesięwybierasz?–zapytałazaspana.

–Mamsprawędozałatwienia.Wrócęzakilkaminut.

–Puściłemjejoczkoiruszyłemwstronęłazienki.

Wchodzącdośrodka,spojrzałemnakabinęprysznicową.

Próbowałemwłaśniezdecydować,czywystarczymizimny

prysznic,czymożenatojestjużzdecydowaniezapóźnoi

powinienemodrazuchwycićzaoliwkędladzieci.

–Cage–zawołałaEva.

–Tak?

background image

–Czymogęwejść?

Kurwa.Czyonanaprawdęniezdawałasobiesprawyz

tego,pocotutajprzyszedłem?

Pochwiliuchyliłalekkodrzwiiwślizgnęłasiędośrodka.

Byłatylkowgórzeodpidżamyitychkoronkowychmajteczkach,

które,mogłemsięzałożyć,byłyprzesiąkniętejejsokami.Mój

peniszapulsowałjeszczemocniejnadźwiękjejsłów:

–Czyjamogętozrobić?–zapytałanerwowo.

–Cozrobić?

Podeszłabliżejistanęłaprzedemną.Pochwili

sięgnęładłoniąpomojąerekcjęzpiekłarodem.

–Chcęciulżyć–szepnęła.

Błyskawiczniecałąswojąuwagęprzeniosłemzjejślicznej

buzinajejdłońzaciśniętąnamoimptaku.Powoliporuszała

ręką,ściskającgo,przezcobardzoszybkougięłysiępodemną

kolana.Och,taaak.

–Tak–wystękałemioparłemsięościanędla

zachowaniarównowagi.

Evadelikatnieprzejechałapaznokciamipomojejklatce

piersiowej,poczymchwyciłazagumkęmoichboksereki

pociągnęłajewdół.Patrzyłemzafascynowany,jakklęka

przedmną,opuszczającmimajtkiażdokostek.Kopnąłemje

wkątłazienki,aEva,wstając,złożyłapocałuneknamojej

klatcepiersiowej.

Jeślimiałazamiarnadaltakrobić,wybuchnę,zanim

background image

zdążyporządniemniedotknąć.

–Maszjakiśbalsam?–zapytała,patrzącnamniespodrzęs.

–Oliwkędladzieci.Wdolnejszufladzie.

Odwróciłasięiznalazłarzadkoużywanąbuteleczkę.

Wylałatrochęolejkunaswojedłonieipotarłanimi,żebyjenieco

rozgrzać.Obserwowałemjąznieukrywanąfascynacją.Byłem

naprawdębliskitego,byzacząćjąbłagaćowięcej.

Stanęłaprzedemną,ajejrozgrzane,naoliwionedłonie

zaczęłysięporuszaćwgóręiwdółmojegonabrzmiałegopenisa.

–Jasnacholera–jęknąłem,pozwalającswojejgłowie

opaśćnaścianę.

Jejciepłeustadotknęłymojegoprzebitegosutka,aja

poczułem,żekolanaznówzaczęłymidrżeć.Toniepotrwadługo.

Otworzyłemoczyipatrzyłem,jakjejjęzykwędrujepo

moimsutku,którypochwiliznikawjejustach.Kiedyprzerwała

tęsłodkątorturęispojrzaławdół,podążyłemzajejwzrokiem.

Widokjejdrobnychdłoniporuszającychsięnamoimpenisie

ostateczniezałatwiłsprawę.

–Cholera,zarazdojdę.Odsuńsię–rozkazałem,prostując

się.Nieposłuchała.Przyparłamniemocniejdościanyi

zwiększyłaucisk.Eksplodowałemwjejdłoniach.

–Achhhh!–krzyknąłem,aonawciążdelikatnie

poruszaładłońmi.Spojrzałemwdółnabałagan,wjakim

zdecydowałasięuczestniczyć.

Niemogłemuwierzyćwto,cowłaśniezrobiła.Dodiabła,nie

background image

mogłemuwierzyćwto,żejejnatopozwoliłem.Kiedyostatnio

laskadotykałamniewtakisposób?Wliceum?Prawdopodobnie.

Aleniechmnieszlag,jeślitoniebyłnajseksowniejszyobrazek,jaki

kiedykolwiekwidziałem.Czyzniąwszystkobędzietakwłaśnie

wyglądało?Czywszystkobędziebardziej…intensywne?

–Och–stęknęła,uśmiechającsiędomnie.–Tomi

siępodobało.

Śmiejącsię,sięgnąłemporęcznikizacząłemjąwycierać.

–Nietakjakmnie–odparłem.–Tak,chybamaszrację.

Wyglądałeś,jakbyśsięnaprawdędobrzebawił–

żartowała,pozwalającmiwytrzećswojedłonie.

Eva

Kiedynastępnegorankaotworzyłamoczy,Cagespał

wtulonywemnie.Ramieniemprzytrzymywałmniebliskoswojej

piersi,anogęwcisnąłpomiędzymojekolana.Wtuliłamsięw

niegojeszczebardziej.Tobyłobardzoprzyjemne.Nigdy

wcześniejniespałamzfacetem.Nieliczącnocy,gdynawalona

zasnęłamwłóżkuCage’awstodole.

Wczorajszanocbyłanaprawdęniesamowita.Już

zapomniałam,jakietoprzyjemne,byćzkimśtakblisko.Joshija

nigdyzesobąniespaliśmy,choćparęrazyzabawialiśmysiędosyć

niegrzecznie.Wkażdymrazienigdynieocieraliśmysięosiebieaż

takintensywnie.Natomiastwielerazypomogłammudojść,kiedy

naszepocałunkiipieszczotymocnogopodnieciły.Nigdyjednaknie

doszedłwmoichdłoniach.Zawszesięodsuwałizasłaniał.Z

background image

Cage’emchciałamwięcej.Możedlatego,żebyłamstarsza.

Pragnęłamterazrzeczy,októrychwcześniejnawetniemyślałam.

GdybymniebyładlaCage’atylkojednązwielu,pewnie

poszłabymnacałość.Mojeciałoewidentnietegopragnęło,ajego

deklaracja,żechcebyćwemnie,byładlamnieogromnąpokusą.

Niemogłamjednakpozwolić,byto,cojestmiędzynami,

przerodziłosięwcośpoważnego.Gdylatodobiegniekońca,on

odejdzie.Muszęzacząćtraktowaćnaszwspólnyczasjakoetap

procesuzdrowienia.Powinnamsięnimcieszyć,dopókitrwa.

–Mmmmm,jakmidobrze–wymamrotałtym

swoimseksownym,zachrypniętymgłosem.

Jegodłońprzesunęłasięniecowdółizacząłgilgotać

mniepobrzuchu.Zachichotałam,wiercącsięnałóżku.

–Tylkobezwiercenia–ostrzegł,odsuwającswoją

porannąerekcjąodmojegotyłka.

–Okej,wporządku.Jużbędęgrzeczna.

Odwróciłamsięispojrzałamnaniego.Cageuniósł

głowę,oparłjąnadłoniiuśmiechnąłsiędomnieszelmowsko.

–Takdlatwojejinformacji,zmacałemcięwnocy–przyznał.

–Słucham?–zapytałam,podnoszącsiędopozycjisiedzącej.

–Żartuję.No,możeniecałkiem.Włożyłemcirękępod

bluzkęipobawiłemsięchwilętymitwoiminiesamowitymi

piersiami.Alepodobałocisię.Wiem,boprzytymbyłem.

Śmiejącsię,rzuciłamwniegoswojąpoduszką

iwygrzebałamsięzłóżka.

background image

–Hej!Dokądsięwybierasz?

Zarzuciłamwłosyzaramięispojrzałamnaniego.

–Umieramzgłodu.Pójdęzobaczyć,czywtymdomu

jestcośdojedzenia.

Cagejęknąłniezadowolony.

–Jedzenie.Zapomniałemojedzeniu.

Wygramoliłsięzłóżka.Gdysięprzeciągał,zauważyłam,

jaknapinasiękażdywyraźniezarysowanymięsieńnajegociele.

Naglejedzenieprzestałobyćażtakistotne.

Kończącgimnastykę,przyłapałmnienabezczelnym

gapieniusięnaniego.

–Zwyklepobieramopłatyzatakishow,aletymaszgo

zadarmo–puściłmioczkoiwyciągnąłparędżinsówzszafy.

Właśniechciałamzasugerować,żebyniezakładałjeszcze

spodniibykontynuowałporannągimnastykę,kiedyrozległo

siępukaniedodrzwi.

Ktotomógłbyćtakwcześnierano?Zaczęłamgrzebać

wtorbie,żebyznaleźćcośdoubrania.

Cageniezałożyłnawetkoszulki.Dżinsywisiałyapetycznie

najegobiodrach,odkrywającdwadołeczkinajegokrzyżu.

Następnymrazemchcęjepolizać.

–TopewnieLow–powiedział,wychodzączsypialni

izamykajączasobądrzwi,bymmogłasięprzebrać.

Niebyłampewna,czyteraz,kiedywiedziałamjuż,kim

naprawdęjestLow,chciałamoficjalniejąpoznać.Wyciągnęłam

background image

ztorbykrótką,żółtąsukienkęipospieszniezałożyłamjąna

siebie.Ubiegłejnocyzostawiłamkosmetyczkęwłazience

Cage’a.Amusiałamprzecieżumyćzębyiuczesaćwłosy.

Postarałamsię,bywyglądaćmożliwiejaknajlepiejbez

makijażu.Przerzuciłamwłosyprzezramięispięłamjegumką.

Alezanimgdziekolwiekpójdziemy,zdecydowaniebędę

potrzebowałaprysznica.

Kiedywyszłamzsypialni,poczułamzapachświeżo

parzonejkawy.DziękiBogu.

–Aotoiona–zaanonsowałmnieCage,posyłającmi

uśmiech.Siedziałnablaciezkubkiemkawywręce.Wciąż

półnagiiwyglądającyzdecydowaniezbytdobrzejaknatak

wczesnąporędnia.–Lowprzyniosłajedzenie.–Zeskoczyłzlady

ipodszedłdomnie.

–Evo,pamiętaszLow.Toonawyrządziłaciwielką

zniewagę,zmieniającmipościel.–Cageuśmiechnąłsięjakmały

łobuziak.

Lowrównieżzachichotała,isłowodaję,żedźwiękten

byłniemaljakmuzyka.

–Zostawjąwspokoju,Cage.Toniemiłe

przedrzeźniaćkobiety.Dobrzeotymwiesz–pouczyłago.

Wdłoniachtrzymaładwiewielkiepapierowetorby.

–Wiedziałam,żeniebędziemiałtuaniokruszkainie

spodobałamisięmyślotym,żeobudziciesię

głodni.Kupiłamwięcciastka,kiełbaski,jajka,noipączki,na

background image

wypadekgdybyśwolałacośsłodkiegonaśniadanie.

Głośnozaburczałomiwbrzuchu.Przycisnęłamdo

niegodłoń,nacoCagezachichotałradośnie.

–Chodź,dziewczynko,nakarmimycię.

ZabrałodLowtorby,wypakowałje,poczymsięgnąłdo

szafki,bywyciągnąćtalerze.Jatymczasemskupiłamswoją

uwagęnaWillow.

–Bardzomiprzykro,żebyłamdlaciebietakaniemiła,kiedy

spotkałyśmysięporazpierwszy.Niewiem,dlaczegozachowałam

siętakabsurdalnie,jeślichodzioteręcznikiipościel…

Zamilkłamwnadziei,żezrozumieiwybaczymito

głupiezachowanie.

UśmiechnęłasiędomniepromiennieizerknęłanaCage’a.

–Nieprzejmujsiętym.Całkowiciecięrozumiem.

Niepowinnambyłasięwtrącać.

Próbydalszychwyjaśnieńzwiększyłybytylkomójpoziom

zażenowania,zdecydowałamwięc,żelepiejbędzieodpuścićten

temat.Możekiedyśotymzapomni.

–Podanodostołu–powiedziałCage,przynoszącmitalerz

zjedzeniem.–Usiądźsobie,ajapodamcikawę.

–Dziękuję–odparłam.

Natalerzupołożyłpotrochuwszystkiego.Nie

miałamzamiarunarzekać.Umierałamzgłodu.

–Kawaześmietankąicukrem,tak?–zapytał,

podchodzącdoekspresu.

background image

Właśniemiałamodpowiedzieć,gdyuderzyłamnie

pewnamyśl.Skądontowiedział?Nigdywcześniejniepiliśmy

razemkawy.

Nadalmilczałam,więczerknąłnamniepytająco.Zauważył

mojezdziwienie,akącikijegoustpodniosłysiędogóry.

–Kiedyś,gdysiedziałaśnawerandzie,poprosiłaśJeremy’ego

okawę.Byłwśrodku,więcmusiałaśprawiekrzyczeć.Usłyszałem

cięwtrakciewyładowywaniawozu–wyjaśnił.

Wow.

–Och–odparłam,czującnasobiewzrokLow.

Przyglądałamisięuważnie.

–Awięcudałocisięwczorajwszystkichpoznać?Jesteś

przerażona?–zapytaławesołymtonem,kiedyusiadłamprzy

stolenaprzeciwkoniej.

–Bylibardzomili.Ibardzorozrywkowi.

Cagezaśmiałsięgłośno.

–Wtensposóbchcepowiedzieć,żemoiprzyjacieleto

bandadziwaków.

–Tonieprawda.Serioichpolubiłam.

Cagepodszedłdomnieipostawiłkubekzkawąkołomojego

talerza,poczymmusnąłustamiczubekmojejgłowy.Odszedł

przygotowaćsobiejedzenie.Ciekawośćwymalowananatwarzy

Lowprawiesprowokowałamniedośmiechu.Czytonieonaznała

golepiejniżktokolwiekinnynaświecie?Zpewnością

niepowinnabyćzszokowanajegozachowaniem.

background image

–Októrejmusiciedzisiajwracać?–zapytała.

Właśniezaczęłamjeść,niemogłamjejwięcodpowiedzieć.

–Pomyślałem,żewyjedziemygdzieśkołopiątej.Chcęją

odwieźćdodomu,zanimwrócijejtata.Muszęteżzajrzećdo

krów,zanimpołożęsięspać.

LowprzeniosłaswójzaciekawionywzroknaCage’a.Nie

musiałamnaniegopatrzeć,bywiedzieć,żeprowadząterazjakąś

niemąkonwersację.KiedyśrobiłamtosamozJoshem.

Rozumiałamich.Ścisnęłomniewpiersinamyślotym,żebyć

możejużnigdytegoniedoświadczę.Bóljednakniebyłażtak

dotkliwyjakkiedyś.Byłocorazlepiej.Możektóregośdniauda

misięjednakpoukładaćsobieżycienanowo.

Cageodchrząknąłiwiedziałam,żetymsamymdaje

Lowznać,żeichniemarozmowadobiegłakońca.Tensam

sygnałużywanybyłprzezemnieiJosha.

–Tojakiemacieplanynadzisiaj?–zapytałaWillow.

SpojrzałamwymownienaCage’a.Niemiałampojęcia,co

chciałrobićprzezcałydzień.

–Pomyślałem,żepobędziemykilkagodzinnaplażyi,

hmm,tobybyłonatylezmoichplanów–powiedział.

–Brzmidobrze–Lowwłaśniezamierzałacośdodać,alew

tymmomenciezadzwoniłjejtelefon.Spojrzałanawyświetlaczi

zmarszczyłaczołowgrymasie.

–Ktoto?–zapytałCage,obserwującjąuważnie.

Lowwestchnęłaiwstałaodstołu.

background image

–Mojasiostra.

Cageskrzywiłsiębrzydko.

–Chcesz,żebymsięjejpozbył?

Pokręciłagłowąiwyszładodrugiegopokoju,odbierając

podrodzetelefon.

Cageobserwowałdrzwi,stojącwdziwnejpozycji.

Wyglądałprawietak,jakbymiałzamiarzabraćLowtelefon,

gdybysiostrapowiedziałajejcośprzykrego.

–Czyjejrelacjazsiostrąjestażtakzła?–zapytałam,

chcączająćczymśjegomyśli.Odwróciłgłowęwmojąstronę,a

jegoramionaniecosięrozluźniły,kiedynapotkałmójwzrok.

–Tak.Toprawdziwasuka.Lowwieleprzezniąwycierpiała.

AlemiałaprzynajmniejbardzolojalnegoCage’a,który

zawszebyłgotówruszyćjejzodsieczą.

–Jeślimusiszsprawdzić,czywszystkouniejdobrze,to

wporządku.Naprawdę.

Obserwowałmnieprzezchwilę.Najegotwarzypojawił

sięzadowolonyuśmiech.

–Jeślibędziemniepotrzebowała,todomnieprzyjdzie.

Wolęposiedziećtutajztobąidelektowaćsięśniadaniem.

–RozdziałXVIII–

Cage

Evazasnęła,kiedyrozłożenipodwielkąplażowąparasolką

podziwialiśmyfale.Martwiłemsięoteczęścijejciała,którenie

byłyukrytewcieniu.Obudziłemją,wcierająckremdoopalania

background image

wjejstopy.

Jejwielkieniebieskieoczyobserwowałymnieuważnie,

gdyznacieraniaprzeszedłemdomasowania.

–Mmmm,jakietoprzyjemne.Mamnadzieję,żenieliczysz

nanapiwek–powiedziałazaspanymgłosem.

–Janiepracujęzadarmo.

–Ażbojęsięzapytać,jakąformęzapłatyprzyjmujesz.

Przyszłominamyślikilkaniezłychodpowiedzi,ale

uznałem,żejeślichodzioEvę,muszęsięliczyćzesłowami.

Wczorajwidziałaisłyszałajużwystarczającodużo.Nie

chciałem,bypomyślała,żemówiępoważnie.

–Jesteśgłodna?–zdecydowałemsięzmienićtemat.

Uniosłasięodrobinęiposłałaminieśmiałyuśmiech.

–Tak,wsumietotak.

Podniosłemjejstopęipołożyłemjąnaswojejnodze,bypo

chwiliodstawićjązpowrotemnakrzesło.

–Chodźmywięccośzjeść–powiedziałem,wyciągając

doniejdłoń.

–Wracamydośrodka?Mamzebraćnaszerzeczy?

–Nie,możemyjetutajzostawić.Niktichnieruszy.

Znamodpowiedniegogościa–zapewniłemją.

Najejtwarzypojawiłsięgrymas.Dodiabła.Jeślionamoże

robićteswojeseksowneminki,tojamogęreagowaćnanietak,jak

tylkomamochotę.

Pochyliłemgłowęiprzywarłemustamidojejwarg,po

background image

czymwessałemdoustjejsłodkądolnąwargę.Wpiłasięwemnie

dłońmi,azjejgardławyrwałsięzaskoczonyjęk.Uśmiechającsię

szeroko,odsunąłemsięodniej,puściłemoczkoizłapałemjąza

rękę.

–Atozaco?–zapytałabeztchu.

–Jakbędzieszrobiłatakieseksowneminki,niebędęwstanie

ichignorować.

Leniwyuśmiechpojawiłsięnajejtwarzy,polizałausta.

–Och.

PoprowadziłemnaswstronęBeachShack,lokalnegobaru

zkanapkamiiowocamimorza.Mielitamteżnajlepszefrytki

domowejroboty,jakiekiedykolwiekjadłem.

–Cage,itymsposobemmójdzieństałsięowielelepszy–

zawołałaJess,kuzynkaRocka,któraszławłaśniewnasząstronę

wskąpymbikiniozdobionymamerykańskąflagą.

Jessoznaczaładlamniejedno.Kłopoty.Kiedyśpopełniłem

sporybłąd,zabawiającsięznią,żebyoderwaćjąodMarcusa.

DenerwowałaLow.Aletakobietanierozumiałaideiseksuna

jednąnoc.ZjejpowoduRockijaposzliśmynapięści.Pokilku

ciosachpoczuliśmysięjużznacznielepiejiuznaliśmy,żemożemy

daćsobieztymspokój.PozatymRockdoskonalewiedział,że

Jessnależyraczejdotychłatwych.

–Jess–odparłem,zaplatającswojepalcezpalcamiEvy.

Jessbyłaabsolutnienieprzewidywalna.

–Słyszałam,żezostałeśwygnanynawieśza

background image

bycieniegrzecznymchłopcem.

Podeszładomnieipocałowałamniewpoliczek.

Odsunąłemgłowęodjejust.

–Tak.Mamtylkowolneniedziele.

Jessnielubiłabyćlekceważona.Jeślicośnieszłopo

jejmyśli,zachowywałasięjakzwykłasmarkula.

–Konieczniemusiszdomniezadzwonić,jakbędziesztutaj

wnastępnąniedzielę.Mamysporodonadrobienia.Stęskniłam

sięzatobą.–Zniżyłagłosdoszeptu,jakbyśmymielijakąś

wspólnątajemnicę.

–Niemammowy,Jess.Niemamzamiaruwdaćsięw

kolejnąbijatykęzRockiem.–Pozatymjesteśszalonąsuką.

Przejechałapalcempomoimramieniu.

–Obiecuję,żenicmuniepowiem.

PuściłemdłońEvy,byzamiasttegoobjąćjąramieniem.

–Jess,tojestEva.Evo,tojestJess,kuzynkaRocka.

Evawydawałasiębardzospięta,itoznówprzezemnie

czułasięnieswojo.Czykiedykolwiekbędęmiałszansęzabrania

jejgdzieś,gdzieniezjawisięktóraśzmoichbyłychlasek?To

byłototalniedodupy.

Musnąłemustamijejczoło.Rozluźniłasięniecoi

przylgnęładomniemocniej.Taklepiej.

–Towyjesteście,nowiesz,wzwiązku?–zapytała

zniedowierzaniemJess.

Ijakmam,dodiabła,odpowiedziećnatopytanie?Evanie

background image

byłapierwsząlepsząlaską,którąwyrwałemnawieczór.Alew

prawdziwymzwiązkuteżraczejniebyliśmy.

–Spotykamysię–wtrąciłaEva.

Jessskrzywiłasięwyraźnie.

–Cageniespotykasięzlaskami.

Jużmiałemotworzyćusta,bypowstrzymaćJess

przedpalnięciemczegośnatematmojejmizernejetyki.

–Możenieumawiałsięztobą,alezemnązdecydowanie

sięspotyka–odparłaEva,zanimzdążyłemwtrącićchoćsłowo.

Zmorderczegospojrzenia,jakimobdarzyłamnieJess,biły

irytacja,iwściekłość.Czułemnasobiejejwzrok,aleniemogłem

oderwaćoczuodEvy.Poradziłasobiepoprostuśpiewająco,az

mojejtwarzyniemógłzniknąćtenidiotycznyuśmieszek.

Cholera,byłanieziemskoseksowna,kiedypokazywałapazurki.

Evaodchyliłalekkogłowę,bynamniespojrzeć.Pochyliłem

sięipocałowałemjejułożonewpewnysiebieuśmiechusta.

–Niewiarygodne–sapnęłazniedowierzaniemJess.

–Tak,jestniewiarygodna–odparłem,puszczając

Evieoczko.

–Tożyczępowodzenia–dodałazsarkazmem,po

czymodeszła.

Pakowaniesięiświadomośćkoniecznościrychłegopowrotu

nafarmę,gdzieEvaprzezwiększośćczasubędziezdalaodemnie,

niebyłyzbytporywające.Chciałemjąusiebiezatrzymać.

Ostatnianocmożeizaczęłasięfatalnie,alepodkoniecnastąpił

background image

zajebistyzwrotakcji.

Wrzuciłemnaszetorbydobagażnikaiwróciłemnagórę,

bypomócEvie,którazdecydowała,żeprzedwyjazdem

posprzątamieszkanie.

Przekroczywszyprógswojegomieszkania,usłyszałemdźwięki

gitary.Pochwilidomelodiidołączyłdelikatnygłos.ToEvaumiała

graćnagitarze?Cichutkozamknąłemzasobądrzwi.Nieznałem

tegoutworu,alepotrafiłemocenić,żekawałeknienależydo

najłatwiejszych.Samumiałemzagraćparęnumerów,alenatymmój

talentsiękończył.Gitaręakustyczną,którąznalazławkąciemojego

pokoju,wygrałemwzakładzie.Kritbyłkosmiczniewkurzony,gdy

musiałmijąoddać.Alejachciałemmiećgitarę,więcnie

pozwoliłemjegożałosnejdupiewymigaćsięodzakładu.

Jejmelodyjnygłosmiałwsobiecośzcountry,aletylko

trochę.Evabyłautalentowanamuzycznie.Codotegoniebyło

wątpliwości.GdybyKritjąterazusłyszał,zpewnością

przeżyłbyorgazmnamiejscu.Niechciałem,bymniezauważyła

iprzeztoprzestałagrać,aleniemogłemopanowaćchęci

zobaczeniajej,zakradłemsięwięcpoddrzwisypialni.

Miałapochylonągłowę,akurtynazjejwłosównie

pozwalałamidostrzecjejtwarzy.Emocjewjejgłosie

przemawiałydomniejednaklepiejniżobraz.Oparłemsięo

drzwi,skrzyżowałemręcenapiersiipatrzyłem,jakjejpalce

dotykająstrun.Wjejgrzeniebyłomiejscanapomyłkę.Nie

przeoczyłaanijednegoakordu.Jejgłosbyłtakniski,żeniebyłem

background image

wstaniewyłapaćniektórychsłów,aleto,cozdołałemzrozumieć,

rozdzierałomiduszę.

Kiedypiosenkadobiegłakońca,podniosłagłowę

iwestchnęłaciężko.

–TodopierodrugirazodśmierciJosha,gdysięgnęłampo

gitarę–powiedziałagłośno,poczymodwróciłagłowęispojrzała

namnie.Uśmiechnajejbuziniebyłwymuszony,choćtego

właśniesięspodziewałem.Byłaszczęśliwa.Odzyskałacoś,czego

pozbawiłająśmierćJosha.

–Odjakdawnagrasz?–zapytałem.

–Odkądskończyłampięćlat.Gitarazawszemnie

fascynowała.Zresztątakjakiwszystkieinneinstrumenty,ale

tylkonagitarzenauczyłamsięgrać.Zawszechciałamgraćna

fortepianie,aletobyładomenamojejmamy.Niechciałam

zasmucaćtaty,nigdyniewyraziłamwięcgłośnotegożyczenia.

Kupięfortepian.Będzietutaj,kiedyznówprzyjedziemy.

–Jesteśniesamowita–przyznałemiusiadłemobokniej.–

Zagraszcośjeszcze?Tymrazemchcęposłuchaćtwojegogłosu.

Przechyliłagłowęisięzarumieniła.

–Niemogę.Wiedziałamwprawdzie,żetamstoisz,ale

cięniewidziałam.Jeślibędzieszsiedziałobokmnie,niedam

radyzagrać.Stresujemnietwojaobecność.

–Hmmm–wślizgnąłemdłońmiędzyjejciepłeuda.–Aco

tynato,żebymcięprzekupił?

Zachichotałaipokręciłagłową.

background image

–Żadnailośćpocałunkówniesprawi,żeprzedtobą

zaśpiewam.Niepotrafię.Możekiedyś,alenieteraz.

–Jesteśtegopewna?–zapytałem,pochylającsięicałując

jąwkącikust.

–Tak–odparłaniemalbeztchu.

–Mmmmm…itakspróbuję–dodałem,całującdrugikącik.

–Okej.

Zabrałemgitaręzjejrąkipołożyłemjąoboknas,nałóżku.

Evęposadziłemnaswoichkolanach.Zatapiającpalcewgęstych

lokach,zacząłemkosztowaćjejust.

Eva

Cage:Comasznasobie?

Zaśmiałamsięgłośno,czytająctęwiadomość.Przedpowrotem

dodomuCagezadbałoto,bymiećmójnumertelefonu.

Ja:Nic.

Uśmiechającsię,czekałamnajegoodpowiedź.

Cage:Kurwa.Jezioro,natychmiast.

Zakryłamustadłonią,żebynieparsknąćśmiechem.Tata

byłgdzieśwpobliżu.Niewidziałamgoodkolacji.

Ja:Wiesz,żeniemogę.Tatawciążnie

śpi.Cage:Tomożestodoła?

Podeszłamdooknaispojrzałamnajedyneświecącesięw

stodoleokno.

Ja:Złypomysł.

Cage:Itusięniezgodzę.

background image

Ja:Atozaskoczenie.Dobranoc.

Cage:Mogłabybyćznacznielepsza.

Ostatnimiczasyuśmiechnamojejtwarzyzdawałsiębyć

permanentny.Nawettatazwróciłnatouwagęprzydzisiejszej

kolacji.ChciałamopowiedziećmuoCage’u,aleniemogłamtego

zrobić.Nigdybygoniezaakceptował,ipewniebygozwolnił.Nie

chciałam,byprzezemnieCagestraciłstypendium.Pozatymza

niecałymiesiącwyjedziestądnadobre.Latodobiegniekońca,a

naszwspólniespędzonyczasstaniesiętylkowspomnieniem.Coraz

częściejmusiałamtosobiepowtarzać.PrzywiązaniesiędoCage’a

byłobłędem.Onbyłkluczemdomojegouzdrowienia.Zmusiłmnie,

bymwreszciezapomniałaopewnychsprawach.Niktwcześniejtego

niezrobił.Jużzawszebędęmuzatowdzięczna.

Opadłamnałóżkoiszczęście,którewcześniejczułam,

zniknęło.JeślichodziłooCage’a,wcaleniechciałamspojrzeć

prawdziewoczy.IchoćLowbyłabardzourocza,wtym

momencienienawidziłamjejzato,żeonanigdygoniestraci.

Jeślibędziegopotrzebowała,Cagezawszebędziewpobliżu.

Zazdrościłamjejtego.

Pukaniedodrzwiprzerwałomite

melancholijnerozmyślania.

–Evo,nieśpiszjeszcze?–zawołałtata.

–Nieśpię,wchodź–odparłam.

Otworzyłdrzwiiwszedłdomojegopokoju.Zawsze

wyglądałtunienamiejscu.Idosyćrzadkotuzaglądał.

background image

–Chciałbymztobąoczymśporozmawiać–odparł,

krzyżującramionanaswoimszerokimtorsie.

–Okej–nielubiłam,kiedywtensposóbzaczynałnasze

rozmowy.Zwykleoznaczałoto,żeniespodobamisięciągdalszy.

–WkrótceJeremywyjedzienastudia.Zanimtosięjednak

stanie,chciałemzaprosićgorazemzrodzicaminakolację.

Chłopakpomógłciprzejśćprzeztowszystko.Sąprawiejak

rodzina,choćsprawypotoczyłysiętak,anieinaczej…

Niepomyślałamotymwcześniej,aletatamiałrację.

Powinniśmyzaprosićichnakolację.Przezwielelattooni

zawszenasgościli.

–Dobrypomysł.Zadzwonięzsamegoranaiwszystkoustalę.

Tataprzytaknął.

–Dobrze.Todobranoc.

–Dobranoc.

Niewidzialnawróżkazniknęła.Terazupewniałamsię,żeCage

jestwpobliżu,gdychciałamzanieśćmulemoniadę,zimnyręcznik

czyprzekąskę.Zaczęłamrobićtoprzykażdejnadarzającejsię

okazji,znacznieczęściejniżtylkokilkarazydziennie.

Wiedząc,żetatapojechałdomiasta,ukroiłamwielki

kawałekczekoladowegociasta,któreprzygotowałamnakolacjęz

Beasleyami,izgarnęłamkilkarzeczy,którychCagemógł

potrzebować.Właśnieprzerzucałsiano–tobyłnaprawdębardzo

kuszącywidok.Usiadłamnatylnejklapiewozu,gotowajak

najdłużejnapawaćsiętymprzedstawieniem.Itakwkrótcemnie

background image

zauważy.

Promieniesłońcaodbijałysięodjegospoconychramion.

Roboczedżinsywisiałymuniskonabiodrach,odsłaniającprzy

tymdołeczkinadoleplecówigumkęodbokserek.Schyliłsię,by

podnieśćbelęsianaizamarłwbezruchu.Pochwiliwyprostował

sięispojrzałprzezramię.Kiedyjegooczynapotkałymójwzrok,

naustachpojawiłmusięzawadiackiuśmieszek.

–Widziszcoś,cocięinteresuje,skarbie?

–Może.Tylkosprawdzam.Badam,czyjestem

zainteresowana–wystrzeliłam,równieżuśmiechając

siębuńczucznie.

Zaskoczonyuniósłlekkobrwi,poczymodwróciłsiędomnie

przodem,dającmitymsamymdoskonaływidokswojego

spoconegotorsu.Och,wow.Tenobrazekchybanigdymisię

nieznudzi.

–Jawidzęcoś,cobudzimojezainteresowanie–odparł

przeciągle,idącwmojąstronę.Mojesercezaczęłoszaleć,jak

zakażdymzresztąrazem,kiedybyłbliskomnie.

–Naprawdę?–zapytałam,gdypodszedłipochyliłsię

wmojąstronę.

–Itojak–wymamrotał.–Uwielbiamczekoladę.

Co?Mojaekscytacjazmieniłasięwzakłopotanie.Sięgnął

pociasto,któremuprzyniosłam.

–Alejesteśzłośliwy–nadąsałam

się.Cageusiadłobokmnie.

background image

–Ja?Totyprzyszłaśtuwtychswoichkróciutkichszortachi

odciągaszmnieodroboty.Dodiabła,dziewczyno.Myślisz,że

facetmożepracować,gdywie,żepatrzysznaniego,jakbyś

chciałagozjeść?

Nadźwiękjegosłówwypełniłomnieprzyjemne,ciepłe

uczucie.Ugryzłkawałekczekoladowegociasta,zamknąłoczy

imruknąłzadowolony.Och,mójBoże.

–Cholera,skarbie,tojestboskie.

Tak,tobyłoboskie.Sposób,wjakimięśniejegoszczęki

napinałysię,gdyprzeżuwałito,jakporuszałosięjegogardło,

gdypołykał.Tobyłonaprawdęboskie.

–Evo–powiedziałCage,wyrywającmniezzamyślenia

ojegomuskularnymkarku.

–Hmmm?–odparłam.

–Jeślimamzjeśćtociasto,musiszprzestaćpatrzećna

mniewtensposób.Jeślitegoniezrobisz,tociebiebędęzaraz

jadłigdzieśbędęmiałto,ktonasobserwuje.

Niemogłamsiępowstrzymać.Wybuchnęłamśmiechem.

–Nieśmiejsię.Toniebyłżart–skarciłmnie,

podnoszącbrew,poczymwróciłdojedzeniaciasta.

Zmusiłamsiędoodwróceniaodniegowzroku.Minęłydwa

dni,odkądmieliśmymożliwośćdotknięciasięwjakikolwiek

sposób.Bardzołatwosięnakręcałam.

–Masztowarzystwo–oznajmiłCage,wstająci

odsuwającsięodemnie.

background image

Towarzystwo?Kogo?Zeskoczyłamzpakiiodwróciłam

sięwstronępodjazdu.Ścisnęłomniewżołądku.Dobrzeznałam

tensamochód.Widziałanas?PowinnamodsunąćsięodCage’a.

–Muszęiść–powiedziałam,nieodwracającsięzasiebie.

Niechciałam,bywmoichoczachdostrzegłzmartwienie.

Gdybymwdałasięterazwwyjaśnienia,niezrozumiałbytego.Nie

byłamnawetpewna,czyumiałabymmutowytłumaczyć.Po

prostuniechciałam,byElaineBeasleyprzyłapałamniezkimś

takimjakCage.Byłabybardzozawiedziona.

Ruszyłamwstronęniewielkiegopagórka,modlącsię

wduchuoto,bypodjeżdżająctutaj,nieobserwowałanas

zbytuważnie.

Elainejużzdążyławysiąśćzeswojegolincolnaizmierzaław

mojąstronę.Jejprzyjaznyuśmiechprzypomniałmiotylu

rzeczach.Byłajedynąmatką,jakąkiedykolwiekmiałam.Swoją

własnąstraciłam,będącjeszczemałądziewczynką.Elainemijąw

pewiensposóbzastąpiła.Kiedypotrzebowałammatki,Josh

zawszezabierałmniedoswojej.

–Witaj,Evo–powiedziała,wyciągającramionado

uścisku.Podeszłamdoniejochoczo.Kiedymnieprzytulała,

czułamsiębezpieczna.Pachniaławiosnąiciasteczkami.

–PaniElaine,miłopaniąwidzieć–odparłam,

odwzajemniającuścisk,poczymzrobiłamkrokwtył.

–Nieodwiedziłaśnasprzezkilkaostatnichtygodni.To,że

Jeremywyjeżdża,nieznaczy,żeniemożeszmnieodwiedzać.

background image

Ukłułomniepoczuciewiny.Niewidziałamsięzniąod

dnia,wktórymzaczęłamlataćzaCage’emYorkiem.Bywaniew

domuJoshasprawiało,żezabawazCage’emzdawałasięczymś

złym.Ajaniechciałamtakczuć.Zachowałamwięcdystans.

Sięgnęławdółichwyciłamojąlewądłoń,naktórejnie

byłojużpierścionka.

–Jeremypowiedział,żewkońcugozdjęłaś.Chcę,byś

wiedziała,żemnietocieszy.Teżgokochałam,Evo,ale,

skarbie,nadszedłwkońcuczas,żebyzdjąćpierścionek.

Jejgłosbyłdelikatnyimatczyny.Toprzecieżjejsyna

zostawiałamzasobą,ściągającpierścionek,ajątocieszyło?Jak

tomożliwe?

–Wciążbywajądni,kiedychcęzpowrotemzałożyćgo

napalec–przyznałam.

–Wiem.Bywajądni,żemamochotęposprzątaćwjegopokoju

ipościelićmułóżko,jakbymiałdoniegowrócić.–Emocjewjej

głosienaprawdęmnierozczuliły.Jejbólwciążtambył.

Elaineodwróciławzrokwstronęstodoły.Zauważyłam,że

najejtwarzypojawiłsięlekkigrymaszaniepokojenia.

–Evo,czytochłopak,któregoprzysłałtwójwujek,

żebyzrehabilitowałsięzaproblemy,którychbyłsprawcą?

Czylijednaknaswidziała.

–Tak,proszępani–wydusiłamzsiebie.Niechciałamtego

przyznawać,alecoinnegomogłamzrobić?Widziałamniecałąw

uśmiechach,gdysiedziałamznimnapacesamochodu.Cosobie

background image

pomyślała?Czyuważała,żeznieważampamięćoJoshu,

spędzającczaszkimś,ktoniejesttakdobryjakon?

–Wiesz,żekochamcięjakcórkę.Jesteśmoja,jakJoshi

Jeremy.Zawszesięociebiemartwiłam,izawszemodliłamsięza

ciebie,jakoswoichchłopców.Iwciążtorobię.Joshtakbardzo

ciękochał.Byłaśjegoświatem,itojużodkiedybyłmałym

chłopcem.Chciał,żebyśmiaławspaniałeżycie,takie,którerazem

sobiewymarzyliście.Ale,skarbie,mówięci,żeJoshniechciałby,

byśspędzałaczasztymchłopakiem–skinęławstronęstodoły.–

Onniejestciebiewart.Joshchciałby,żebyśznalazłasobiekogoś

dobregoigodnegozaufania.Kogoś,ktobysiętobązaopiekowałi

ktotrwałbyprzytobie,gdybędzieszmierzyćsięzprawdziwymi

problemami.–Jejzimnadłońpochwyciłaiścisnęłamojąrękę.–

Zasługujesznawięcejniżbycieczyimśletnimromansem.Nie

pozwól,bybólismutekzawiodłycięnadrogę,zktórejniema

powrotu.

Poczułamciężarwpiersi.Poczuciewiny.Ból.Smutek.

Strata.Wszystkotozmieszałosięzesobą,sprawiając,żeztrudem

mogłamzaczerpnąćpowietrza.Czymiałarację?Czy

zapominałamoJoshutylkodlatego,żeCageYorkmiał

niesamowiteciałoiseksownyuśmiech?Czynaprawdęstałamsię

takapłytka?Och,Boże.Dooczunapłynęłymiłzy,nawidok

którychElainewzięłamnieznówwramiona.

–Niechciałamcięzasmucić,skarbie–kontynuowała.–

Czasamimatkamusipomócwznalezieniuwłaściwejdrogi.To

background image

wszystko.–Pogładziłamniepowłosach.–Terazporozmawiajmy

oczymśinnym.Oczymśbardziejpozytywnym.Naprzykłado

tym,jakiesątwojeplanyteraz,kiedywkońcuzdecydowałaśsię

znówzacząćżyć.Chcęotymusłyszeć.Maszzamiarwrócićna

studia,prawda?Chodzimioto,żeniemożeszprzecieżzostać

tutajiwciążchodzićdolokalnejszkoły.Jesteśnatozamądra,

Evo.Och,itagitara.Twójtataopowiadał,żenakryłciępodczas

gry.Jestemzciebietakadumna.

PodążyłamzaElainedodomu,alenieczułamsięnasiłach,

byrozmawiaćoktórejkolwiekztychrzeczy.Chciałamtylko

schowaćsięwswoimpokojuipłakać.JeślichęćbyciazCage’em

byłatakazła,todlaczegowytknięciemitegobyłoażtakbolesne?

Onbyłpowodem,dlaktóregoznówzaczęłamżyć.Czytosięnie

liczyło?

–RozdziałXIX–

Cage

WysłałemEviedwaSMS-y,raznawetzadzwoniłem.

Wciążnieodpowiadała.Niewidzialnawróżkawróciła,alenie

przynosiłamijużżadnychdodatkowychpyszności,jakna

przykładciastoczekoladowe.Dostawałemtylkotermoszwodąi

zimneręczniki.Cośsięewidentniespieprzyło.

Niemogłemtakpoprostudoniejpójśćizażądać,byze

mnąporozmawiała.Jejtatawywaliłbymniezatozposiadłości.

StraciłbymstypendiuminiemiałbymEvy.Co,dodiabła,

mogłemzrobić?Niechciałamniewidzieć.Naszaostatnia

background image

rozmowamiałamiejscewtedy,gdyprzyniosłamikawałekciasta

czekoladowego.Jedynymwyjaśnieniem,jakieprzychodziłomi

dogłowy,byłoto,żecośzaszłopomiędzyEvąatąkobietą,która

wtedydoniejprzyjechała.Aledlaczegonieodpisywałanawetna

mojewiadomości?

ItakmusiałempogadaćzWilsonem.Lowmogłaprzyjechać

pomniedzisiajwieczorem.Dokońcadnianiemiałemjużżadnych

obowiązków,ajutrobyłmójdzieńwolny.Niechciałemzostawiać

Evy,niewyjaśniwszycałejsytuacji,alepozostanietutajchoć

przezchwilędłużejgroziłomicałkowitymszaleństwem.

Założyłemnasiebieczystąkoszulkęispakowałemtorbę,

wrzucającdoniejkilkaniezbędnychrzeczy.

OtejporzeWilsonpowinienbyćjużwdomu.Możeto

Evaotworzymidrzwi.Będęmiałszansęzobaczyćjejtwarz,

nawetjeślinadalniechcezemnąrozmawiać.

Ruszyłemwstronęgłównegobudynku.

Wszystkieświatłabyłyzapalone,nawetzewnętrzne

reflektory,któreoświetlałyterazpodwórze.Ponadtopodjazd

zapełnionybyłsamochodami.Czyżbymielidzisiajjakaśimprezę?

Zatrzymałemsięnawerandzie,usłyszawszydobiegający

ześrodkaśmiechconajmniejkilkuosób.

Drzwiotworzyłysięniespodziewanieistanąłwnich

uśmiechniętyJeremy.

–Hej,stary.Cosłychać?

–MuszęporozmawiaćzWilsonem–wyjaśniłem,

background image

zaglądającmuzaplecywnadziei,żezobaczęEvę.

–Wchodź.Jestprzystolezrodziną.

Rodziną?Czyjąrodziną?

Jeremywprowadziłmniedośrodkaprzezniewielki

przedpokój.Niemogłemsiępowstrzymaćprzedoglądaniem

wiszącychtamzdjęćmłodejEvy.Zawszebyłaniezwyklepiękna.

Izdajesię,żekucykiodlatbyłyjejulubionąfryzurą.

–Natymzdjęciumiaładziesięćlat.Dopierocozałożylijej

aparat,niebyłaztegozbytzadowolona.Jejtataniemógłzmusić

jejdouśmiechu,więczadzwoniłpomnieiJosha.Kiedytu

dotarliśmy,Evasiedziałanahuśtawcezapłakanaiponura.Josh

stanąłzafotografemizacząłopowiadaćżartytypu„Puk,puk,

ktotam?”irobićśmieszneminy.

Nazdjęciujejgłowabyłalekkoprzechylonawboki

wyglądałatak,jakbywłaśnieprzedchwiląprzestałasięśmiać.

Zakłułomniewpiersinamyślotym,jakwielerzeczy,takich

jaktozdjęcie,codziennieprzypominałojejotym,costraciła.

Jeremyruszyłprzedsiebie,więcpodążyłemzanimwstronę

wielkiego,łukowategoprzejścia,skąddochodziłydźwiękirozmówi

śmiechu.Ktokolwiektambył,najwyraźniejświetniesiębawił.

Jeremywszedłpierwszy.

–Mamo,tato,Chad.TojestCageYork.Przezcałewakacje

pracujeuWilsona.Cage,tomojarodzina.Chadtomójkuzynz

Luizjany,októrymciopowiadałemizktórymbędęmieszkał.

Niespodziewałemsiępełnejprezentacji.Oninajwyraźniej

background image

teżnie.Nieskupiłemsięodpowiednionaprzedstawionychmi

osobach.Kiedyjednakspojrzałemwstronęstołu,odrazu

poznałemmatkęJeremy’ego.Tobyłatakobieta,którakilkadni

temuzłożyłaEviewizytę.Przeraziłemsięnamyślotym,cotak

naprawdęmogłyoznaczaćjejodwiedziny.Takobietabyłateż

matkąJosha.Bardzoniepodobałymisięmyśli,którewtym

momencieprzychodziłymidogłowy.

ZerknąłemnaEvę.Niepatrzyłanamnie.Głowę

miałaspuszczonąinerwowobawiłasięserwetką.

Kurwamać.

–Cage?Czyjestjakiśproblem?–zapytał

Wilson.Zmusiłem,siębynaniegospojrzeć.

–Niezamierzałemprzeszkadzaćwkolacji.Chciałem

tylkozapytać,czymógłbymjużdzisiajwrócićdodomu.

Wilsonwzruszyłramionamiiprzytaknął.

–Niewidzępowodu,dlaktóregobyśniemógł.Jasne,

chłopcze,zmykaj.Zobaczymysięwponiedziałekrano.

–Dziękuję–odparłemiznówzerknąłemnaEvę.Wciążnie

podniosłagłowy.Niechciałemodchodzićwtakisposób.–Bardzo

miłobyłowaspoznać.–Nieczekałemnaodpowiedź.Odwróciłem

sięiruszyłemwstronędrzwi.Musiałemzaczerpnąćświeżego

powietrzaizapanowaćnadnarastającąwemniepaniką.

Drzwizatrzasnęłysięzamną,alenawetniezwróciłemnato

uwagi.Poprostuszedłemprzedsiebie.Wyciągnąłemtelefoni

napisałemdoLow,byprzyjechałapomniejaknajszybciej.

background image

Będzietuzajakąśgodzinę.Zamiastwracaćdoswojej

ciasnejsypialni,udałemsięwstronęwiszącejnawielkimdębie

huśtawki.Rzadkokogokolwiektuwidywałem.Byłojużdosyć

ciemno,mogłemwięcpozostaćwukryciu,zbierającmyślii

czekającnaLow.

MatkaJoshaprzyjechałazwizytąiodtamtegoczasuEvanie

zamieniłazemnąanisłowa.Jakiesłowapadłypodczasich

spotkania?CzyEvazobaczyłająiuznała,żezbytobniżyła

wymagania?Joshmiałmiłą,typowoamerykańskąrodzinę.Jazaś

miałemtylkoLow.Mojamamusianieprzygotowywałami

posiłkówinieprałamiubrań.Dodiabła,onanawetniezabierała

mniedolekarza,gdybyłemchory.Ledworozmawiałemzmoją

przyszywanąsiostrą.Ostanie,cooniejsłyszałem,tożeposzła

siedzieć,kiedyzłapalijązjejchłopakiemwlaboratorium

metamfetaminy.

Tak,miałemkurewskowspaniałąrodzinkę,którąmogłem

przedstawićEvie.Skorojużterazuznała,żeniejestemjejwart,to

gdybydowiedziałasiętegowszystkiego,przegrałbymzkretesem.

Schowałemtwarzwdłoniach.Dlaczegopozwoliłemsobienato,

żebymizależało?Dlaczegopozwoliłem,żebymitakkurewsko

zależałonakimś,ktobyłcałkowiciepozamoimzasięgiem?

DziewczynytakiejakEvaniezadawałysięzemnąpoto,bymnie

przysobiezatrzymać.Chciałysięmnąprzezjakiśczaspobawić,a

potemposzukaćchłopaka,któregozaakceptowalibyichrodzice.

Jazdecydowanieniebyłemtakimtypem.Dosyćszybko

background image

zrozumiałem,żekobietywcaleniepróbująmnieprzysobie

background image

zatrzymać.Jeśliniechciałacięwłasnamatka,todlaczego

ktokolwiekinnymmiałbycięchcieć?Cośbyłozemnąnietak.Ito

odzawsze.KiedyznalazłemLow,trzymałemsięjejkurczowo.

Myślałem,żeskoroonachciałamiećmnieprzysobie,towłaśniez

niąspędzęresztęswojegożycia.Wiedziałem,żeonanigdymnie

nieopuści.Mojebłędynigdyjejnieodstraszą.Alepotemznalazła

Marcusa,którypokochałjątak,jakjanigdyniebyłemwstanie.

Owszem,kochałemją,alenietak,bypozostaćjejwiernym.

PotempojawiłasięEva.Onapokazałami,żemogępragnąć

tylkojednejkobietyibyćszczęśliwym.Wielkaszkoda,żeona

również–jakcałareszta–niechciałamnieprzysobiezatrzymać.

Zazwyczajpozbywałemsiębabki,zanimtazdążyłasię

zorientować,żeniejestemjejwart.Tymrazemniezdołałemtego

zrobić.Zbytwielechciałem.Miałemcholernąnadziejęnazbyt

wiele.

Usłyszałemgłosyniosącesiępotrawnikuizobaczyłem,

jakEvawychodzifrontowymidrzwiamizJeremymijego

kuzynem.Słyszałemichśmiech.Całatrójkapodeszładojeepa

Evy,Chadotworzyłjejdrzwiizanimwsiadła,szepnąłjejcośdo

ucha.Mojeciałoprzeszyłból.

Jeremyzająłmiejsceztyłu,ajegokuzynusiadłnamiejscu

dlapasażera.Evazamierzałaspędzićznimiwieczórpozadomem.

Azatempostanowiłażyćdalej.Byłemdlaniejtylkochwilową

rozrywką.

Piekłymnieoczy.Nienawidziłemsłabości,którejwyrazem

background image

byłyłzy.Pieprzyćto.Niebędępłakał.Nigdyniepłakałem.Nigdy

teżniebłagałem.Wiem,jaktojestbłagaćkogoś,żebycię

chciał.Kiedymiałempięćlat,zostałemnazwany

bezwartościowymśmieciemprzezwłasnegoojca.Potem,jako

buntującysięnastolatek,usłyszałemtosamoodmatki.

Jużdawnozdecydowałem,zejeślifaktyczniejestem

bezwartościowy,toniemuszężyćzgodniezzasadami

innych.Stworzęwłasne.

Eva

Mójtelefonzasygnalizowałprzychodzącąwiadomość.

Chwyciłamgoszybkownadziei,żetoCage.Jeszczenie

wrócił,choćbyłjużwtorek.Tataniewydawałsiętym

specjalniezmartwiony,ajabałamsięzapytaćgo,czywie,

gdziejestCage.Niemogłamprzecieżzdradzićswojegonim

zainteresowania.Musiałamsięjednakdowiedzieć,gdzieonsię

podziewa.Poostatniejniedzieliprzestałdomniepisać.Przestał

dzwonić.Zignorowałamgo.Musiałam.Byłamtakazagubiona.

SMSbyłodChada.Doprowadzałmniedoszaleństwa.W

sobotęwieczorem,zarazpowyjeździeCage’a,poszliśmywe

trójkęnatańce.TataiElaineuznalitozadoskonałypomysł.

Byłamwpotrzasku.PełennadzieiwzrokElaine,kiedyChad

odsunąłmikrzesłoprzykolacji,byłtrudnydoprzeoczenia.

Zaprosiłago,bochciałanaszesobązeswatać.

Chadchciałwiedzieć,jakiemamdzisiajplany.Zatoja

chciałamwiedzieć,kiedywrócidoLuizjanyizostawimnie

background image

wreszciewspokoju.Odpisałam,żedziśniemamnanicochoty.

ObserwowaniestodoływoczekiwaniunapowrótCage’a

wywoływałowemnieniepokójiprzyprawiałoomdłości,z

każdąminutącorazbardziej.Amożezrezygnował?Napewno

nie.Musiprzecieżutrzymaćstypendium.Spojrzałamnatelefoni

pomyślałamotym,żebydoniegonapisać.Jazignorowałamjego

próbykontaktuzemną.Czywogóleodpowie?

Musiałamsięotymprzekonać.

Ja:Czywszystkouciebieokej?Gdziejesteś?

Trzymająctelefonwdłoni,czekałamniecierpliwiena

odpowiedź.

Panującawpokojuciszabyłaprzytłaczająca.Słyszałambicie

własnegoserca.Zkażdąsekundązwiększałsięucisk,który

czułamwklatcepiersiowej,odkądElainepowiedziała,jakbardzo

zawiedzionybyłbymnąJosh.Niechciałamsprawićmuzawodu.

Niechciałampopełnićbłędu.

Cagebyłmojądrogądouzdrowienia.Byłrozrywkowyi

ekscytujący.Kiedybyliśmyrazem,wszystkowydawałomisię

znacznieprostsze,lepsze.Wiedziałam,żewkrótceznikniez

mojegożycia.Niełudziłamsię,żeto,cobyłomiędzynami,mogło

trwaćdłużej.

Pokilkuminutachbezodpowiedzirzuciłamtelefonnałóżko

ipołożyłamsięnaswojejulubionejpoduszce.Czymiałzamiartak

poprostuzniknąćzmojegożycia?Bezpożegnania?

Ciepłałzapopłynęłamipopoliczku.Porazpierwszyod

background image

osiemnastumiesięcymojełzyniebyłyprzeznaczonedla

JoshaBeasleya.

Wśrodowyporanekzdecydowałamsięupraćpościel

Cage’a.Dawałomitodostatecznąwymówkę,byzapytaćtaty,czy

wiecokolwiekojegospodziewanympowrocie–musiałam

przecieżprzygotowaćdlaniegoświeżyzestaw.

Kiedywyszłamzdomu,drzwidostodołybyłyotwarte.

Chciałampobiectamjaknajszybciej,aleniemogłam.Gdzieś

wpobliżumógłbyćtata.

Zbliżywszysięwreszciedowejścia,wzięłamgłęboki

oddech.Jeślirzeczywiściejestwśrodku,będęmusiaławyjaśnić

muparęrzeczy.Niebyłampewna,cowłaściwiemammu

powiedzieć.WyznanieCage’owi,żematkaJoshagonie

akceptuje,niebyłopewniezbytdobrympomysłem.Onniebył

typemfaceta,któryzewzruszeniemramionprzyjmiedo

wiadomościfakt,żektośuznajegozabezwartościowego.

Gdybymchciałasięgopozbyć,takitekstzpewnościązałatwiłby

sprawę.Problemwtym,żewcaleniechciałamsięgopozbywać.

Cagewymaszerowałzestodołyzgrymasemniezadowolenia

natwarzy.Naczubkugłowymiałlekkoprzechylonydotyłu

słomkowykapelusz,ajegokoszulkawciążbyłaświeża.Był

zachwycający.

Namójwidokzatrzymałsięgwałtowanie,ajegotwarz

zmieniłasięwnieruchomąmaskę.Pochwiliminąłmniejednaki

zacząłwrzucaćnapakęwozułopatęiinnenarzędzia.

background image

Próbowałamcośzsiebiewydusić,alesłowagrzęzłymiwgardle.

NiewiedziałamjakrozmawiaćztąwersjąCage’a.Uśmiechniętyi

seksownychłopak,któregoznałam,zniknął.

Znówprzeszedłobokmnie,wracającdostodoły.

Zamarłam.Comiałampowiedzieć?Czyzacząłbynamnie

wrzeszczeć,gdybymusiłowałasiętłumaczyć?Czywogólemu

zależało?Amożespisałmniejużnastraty?DobryBoże.Czy

byłamterazjednązwieludziewczyn,którewyrzuciłzeswojego

życiaioktórychzapomniał?

Ponowniewyszedłzestodoły,tymrazemzworkamikarmy

iolejemsilnikowym.Nawetniespojrzałwmoimkierunku.

Czułamsięniewidzialna.

Kiedyjużzaładowałbagażnik,podszedłdodrzwiod

stronykierowcyiotworzyłjezimpetem.Miałzamiarodjechać.

Musiałamdziałać,itoszybko.

–Cage?–zawołałamzachrypniętymgłosem.

Jedynymdowodemnato,żemnieusłyszał,byłogwałtowane

napięcieramion,niespojrzałnamniejednak,nicteżnie

powiedział.

–Cage,proszę–błagałamwnadziei,żechociażna

mniezerknie.

Ściskałklamkętakmocno,żezbielałymukostki.

–Przestań–odparłpłaskim,pozbawionymemocjigłosem,

poczymwsiadłdosamochodu,zatrzaskujączasobądrzwi.

Wycofałzpodjazduiruszyłnapołudnie,niespoglądając

background image

namnieanirazu.Miałamwrażenie,żemojesercezaraz

eksploduje.Chciałampłakać.Chciałamkrzyczeć.Chciałamza

nimpobiecizażądaćrozmowy.

Awięctaktojest,kiedyzależycinakimś,kto

nieodwzajemniatwoichuczuć.

Dotejporywiedziałamtylko,jaktojestkochaćkogoś,kto

kochacięrównieżarliwie.Nieznałamodrzucenia.Nigdynie

pragnęłamkogoś,ktomnieniechciał.Okazujesię,żetęsknota

niemijawcalewrazzodrzuceniem.

Otępiaławeszłamdostodołyiruszyłamwstronęjego

sypialni.Wciążchciałamupraćmupościeliręczniki.

Potrzebowałczystychrzeczy.

OtworzyłamdrzwidopokojuCage’a.Materacbył

odsłonięty,leżałananimposkładana,czystapościel.Obokniej

spoczywałstosikświeżychręcznikówimyjek.Zabrałwszystko

doLow.Onazajęłasięjegorzeczami.

Smutekstałsięjeszczebardziejdotkliwy.Onanigdyniezazna

odrzuceniazestronyCage’a.Kochałją.Izawszebędzie.Takjak

Joshkochałmnie,bezwarunkowo.NienawidziłamWillow,

ponieważmiałacoś,czegojanigdymiećniebędę:bezwarunkową

miłośćCage’aYorka.Czykogośinnegoteżtymobdarzył?Byłam

pewna,żenie.Nigdyniemówiłoswojejrodzinie.Lowbyłajego

rodziną.Tylkoonasiędlaniegoliczyła.Ciekawejakietobyło

uczucie?Podniosłamstertęręcznikówipołożyłamnamałej

półeczceobokprysznica.Potemzabrałamsięzaścieleniełóżka.

background image

Przynajmniejtylemogłamdlaniegozrobić.Anaprawdęchciałam

zrobićdlaniegocokolwiek.Nawetjeślijużmnieniechciał.

–RozdziałXX–

Cage

Pościeliłamiłóżko.Cholera.Dlaczegotorobiła?Przeztrzy

długiedniciężkopracowałem,bywyrzucićjązeswojejgłowy.

Naniczdałysięlitrywhiskyitabunykobiet.Kochaćsiębyłemw

stanietylkowtedy,kiedyzamykałemoczyiudawałem,żejestem

zEvą.Wykrzykiwaniejejimienianiebyłonajlepszympomysłem,

jeślilaska,zktórąsiębzykałem,byławystarczającotrzeźwa,by

załapać,żemyślamijestemzkimśinnym.

Rógpościelibyłlekkozagięty.Nastolikuprzyłóżkuleżał

zawiniętywfoliętalerz,byjedzenienieostygło.Muszę

wytrzymaćdosobotniegowieczoru.Potemzniknęnakolejnetrzy

dni.Trenerzdecydował,żemamćwiczyćzdrużynąodniedzieli

dowtorku.Tumiałempracowaćprzezpozostałedni.Wilson

złożyłtrenerowiMackowipozytywnyraportitobyłamoja

nagrodazadobresprawowanie.

KiedyEvabłagałamnieorozmowę,prawiesiępoddałem.Nie

odwróciłemsiętylkodlatego,żeświetniepamiętałemjąztamtym

gościem.Pozwoliłamusiędotknąć.Pozwoliła,bypomógłjejwsiąść

dosamochodu.Onniezostałzlekceważony.Byłdlaniej

wystarczającodobry.Niebyłemwstanietegoprzełknąć.Ażdo

teraznieprzeszkadzałomibycieczyjąśwstydliwątajemnicą.Ale

niechciałembyćsekretemEvy.Zniąsprawywyglądałyzupełnie

background image

inaczej.Wkońcucośpoczułem.Cośprawdziwego.Coświęcejniż

kiedykolwiekwcześniej.Owielewięcej.

Zdjąłemfolięztalerzaipoczułemzapachpieczenii

kukurydzy.Byłempotworniegłodny.Ścisnęłomniewsercu,gdy

pomyślałemoEvieprzygotowującejmijedzenieipakującejje

staranniewfolię.Niechmnieszlag,jeślitoniebędziecholernie

trudne.Naszczęściejużwmłodymwiekunauczyłemsię,że

instynktsamozachowawczyjestjedynymsposobemnaprzetrwanie

znieokaleczonąduszą.

Chybażejużstraciłemduszę.Wzasadziewątpiłemwto,czy

Bógpozwoliłbykomuśtakiemujakjanazachowanietakiegodaru.

Istniałodużeprawdopodobieństwo,żeurodziłemsiębezniej.

Wodawjeziorzezkażdymdniemnagrzewałasięcoraz

bardziej.Wciążjednakbyłaznaczniechłodniejszaniż

rozgrzanedoczterdziestustopnipowietrze,którymztrudemsię

nawetoddychało.Zanurzyłemtwarzwwodzieizmoczyłem

włosy,zaczesującjedotyłu,zdalaodtwarzy.

Dźwiękzatrzaskującychsiędrzwisamochoduzwróciłmoją

uwagę.Wyciągnąłemgłowęzwody.Odwróciłemsięi

zobaczyłemidącąwmojąstronęEvę.Cholera.Coonaturobiła?

Zrobiłemwszystko,byzostawiłamniewspokoju.Długie,ciemne

włosyzwisałyjejluźnonaplecach,aopalony,płaskibrzuchmiała

odsłonięty.Króciutka,czerwonakoszulkaicholerniekuseszorty,

któremiałanasobie,sprawiły,żekrewuderzyłamidogłowy.

Powinienembyłodwrócićgłowęijązignorować,alebyła

background image

zbytpiękna.Przezcałytydzieńniepozwalałemsobienapatrzenie

nanią.Zatrzymałasięnabrzeguizaczęłasięrozbierać.Co,do

cholery?Jejcyckiprzykrywałczerwony,koronkowystanik.Nie

ulżyłomijednak,ponieważniebyłtomniejpodniecającywidok

niżjejnagiepiersi.Byłacholernieseksowna.Kiedyjejdłonie

sięgnęłyszortów,otworzyłemusta,żebyjąpowstrzymać,alejuż

zaczęłazsuwaćjezbioder.Widzącpasującedostanikaczerwone

majtki,któreniewielezakrywały,prawiepołknąłemjęzyk.

–Terazzemnąporozmawiasz–oznajmiła,wchodząc

dowody.Chciałemsięzniąkłócić,alewchodziładowodyw

pieprzonychczerwonychmajteczkach.Wtymmomencienie

potrafiłemniczsiebiewydusić.

–Gdzietysiępodziewałeś?–zapytała,

zmniejszającodległośćmiędzynami.

Niemogłemzapomnieć.Niemogłempęknąć.Choćona

mogłazłamaćmójopór.Niktnigdyniemiałnamnietakiego

wpływu.Nigdy.Tak,Evamogłamniezłamać.Jeślipozwolę,bysię

domniezbliżyła,zniszczymnie.GdywgręwchodziłaEva,byłem

słaby.Niemogłembyćsłabeuszem.Jużrazmnieodtrąciła.

Dlaczegoterazbyłatakcholerniezdeterminowana,żebyzemną

rozmawiać?Janiebywamodtrącany.Tojazawszeodsuwałem

odsiebieludzi.Niedawałemnikomuszansynadecydowanieo

tym,czyjestemdlaniegodośćdobry.

–Nieprzypominamsobie,żebytobyłatwojapieprzona

sprawa,nieprawdaż,skarbie?–odparłemznudzonymtonem.

background image

Zamarłaizatrzymałasięwmiejscu.Dobrze.Jeśliza

bardzosiędomniezbliży,towezmęjąwramionaizapomnęo

tym,żejestemdlaniejniewystarczającodobry.Wstydziłasię

mnie.Desperackotrzymałemsiętejmyśli,kiedyjejkształtne

piersicorusznurkowałypodwodą,kuszącmnieniemiłosiernie.

–Dlaczegotakijesteś?–zapytała.Bólwjejgłosienieco

osłabiłmojezacietrzewienie.Musiałemstądodejść,zanim

popełnięjakiśgłupibłąd.

–Jestemsobą.

Skrzywiłasię.

–Toniety.Niejesteśzimnymiwrednymtypem.Zacisnąłem

podwodądłoniewpięści,żebypowstrzymaćsię

odsięgnięciaipochwyceniajejsłodkiegociała.Zanimodejdę,

chciałemskosztowaćjejporazostatni.Odtrąciłamnie.Izrobitopo

razkolejny.

–Czegochcesz,słonko?Chcesz,żebymzająłsiętwoim

boskimciałem,któretutakreklamujesz?Boniemamnic

przeciwkotemu,żebyjezaspokoić.Możeszdojśćnamoich

palcach.Amożejesteśgotowa,bymwciebiewszedł?Chceszsię

przekonać,jaktojestpieprzyćsięzezłymchłopcem?Jestem

całkiemniezły,przynajmniejtakmimówiono.Zawsze

wracająpowięcej.

–Cage,nieróbtego–wydukała.

–Czegomamnierobić?Niemówićciprawdyosobie?Już

dawnomnierozgryzłaś.Dlategochcesz,żebymbyłtwoim

background image

wstydliwymsekretem.Jestemdotegoprzyzwyczajony.Byłem

chwiląszaleństwadlawielukobiet.

–Przestań.Toniejesteśty.

Podszedłemdoniej,asercewaliłomijakmłotem.Nie

mogłemznieśćwidokujejłez.Nienawidziłemsię,wylewającna

niątewszystkiebrudy.

–Tak,skarbie,toja.Aleniemartwsię.Niccisięniestanie.

Odrzuciłaśmnie,alesetkiinnychprzybiegłyzająćtwojemiejsce.

Kilkagorącychstudentekzaopiekowałosięmnąwtenweekend.

Zanimzdążyłemodejść,odwróciłasięipognaławstronę

brzegu.Ruszyłemzanią.Bólstawałsięniedozniesienia.Zgiąłem

sięwpółipołożyłemdłonienakolanach.KURRRWA.Tobolało.

Jeepodpalił,apochwiliusłyszałem,żeodjeżdża.Znów

uciekła,aletymrazemtojajądotegozmusiłem.Wyprostowałem

się,odchyliłemgłowędotyłuikrzyknąłem:

–KURWAMAĆ!

Słońcepaliłomojeplecy.Drażniącmnie.Śmiejącsię

zmojegożycia.

Eva

NiemiałamjużprzysobieJosha.NiemiałamJeremy’ego.Był

sobotniwieczór.Cagewyjechał.Ajaniemiałamnikogo.Nie

mogłamtegoznieść.Musiałamzrobićcoś,abybólzniknął.Byłam

takmocnozraniona,żetrzymaniebezpiecznegodystansuodCage’a

byłojedynymsposobemnaporadzeniesobieztąsytuacją.Aitak

byłamwstaniejedyniepłakać.Spałzinnymikobietami.Chciałam

background image

wierzyćwto,żekłamie,bymniezranić,alewiedziałam,żemówił

prawdę.Wjegooczachdostrzegłamszczerość.

Myślotym,żektośinnygodotykałibyłprzezniego

dotykany,wywoływaławemniemdłości.Niemogłamtego

znieść.Musiałamzapomnieć.Musiałampozbyćsiętegoobrazuz

mojejgłowy.Ontylkowzmagałból.Cagemyślał,żego

odrzuciłamiwpewnymsensietakwłaśniebyło.Miałrację.

Zasłużyłamnato.Alestraszniebolało…

PodjechałamjeepempodwejściedobaruNelly.Tobyła

jedynataniaknajpawmieście.Byłototeżjedynemiejsce,w

którymdwudziestolatkamogłanapićsiędrinka.Musiałamsię

znieczulić.Alkoholbyłjedynąopcją,jakaprzyszłaminamyśl.

Nellynieoszukiwałanadrinkach,jeślitylkomiałeśkasę.

Właśniedlategojejbiznestaksięrozwijał.Tu,nawsi,niktnawet

niepomyślałbyotym,żebyjąsprawdzać.Wielerzeczy

uchodziłojejnasucho,bobyłapozaradarem.

Włożyłamnasiebiedżinsowąspódniczkę,którąJoshtak

bardzolubił,liczącnato,żeprzyniesieniemiukojenie.Strój

dopełniłamkowbojkamiipołyskliwą,czarnąbluzeczką.Miałam

zamiartańczyćzprzystojniakamiiwypićdośćtequili,by

zapomniećobólu.MożeiCagemnieodrzucił,kiedyjużsię

mnąznudził,aletonieoznaczało,żeinnimnieniepożądali.

Wielufacetówbyłobyzachwyconych,gdybymzainteresowała

sięniminiecobardziej.

Zimpetemotworzyłamdrzwi.Wchodzącdozadymionego

background image

baru,starałamsięwyszukaćwzrokiemBeccęLynn.Napisałami

dzisiaj,żebymspotkałasięzniątutaj,jeślimamochotęnadobrą

zabawę.Wypatrzyłamjąnaparkiecie,tańczącązjakimś

przystojniakiemwStetsonie*iobcisłychdżinsach.Beccaocierała

sięoniegokażdączęściąswojegociała,awtleleciałagranana

żywoprzezzespółstarapiosenkacountry,przypominającąmi

zresztąpłytyHankaWilliamsaJuniorazkolekcjimojegotaty.

*Amerykańskafirmaprodukującam.in.

kapeluszekowbojskie(przyp.tłum.).

Nellystałaprzybarze,kiedyzamawiałampierwszego

tejnocydrinka.

–Niespodziewałamsięciebietutajpoostatnimrazie,kiedy

Jeremymusiałcięzbieraćzpodłogi.–Zmartwieniewymalowane

najejtwarzymocnomniezirytowało.Czywszyscywtym

mieściemielizamiarwpieprzaćsięwmojeżycie?

–Muszęsięnapić,Nelly–powiedziałam,siadającna

wolnymkrześle.

Westchnęła.

–Dobrze,dziewczyno,jesteśjużdorosła.

Chwyciłakieliszek,nalaładoniegosrebrnego

JoseCuervo**,poczympodałamidrinka.

**Markatequili(przyp.tłum.).

–Chceszlimonkęisól?

–Nie.Tequilawystarczy–odparłamiwypiłamdodna.

Alkoholpaliłmiprzełyk.Odstawiłamkieliszekipopchnęłamgo

background image

wstronęNelly.

–Spokojnie,cukiereczku–zbeształamnie,nalewająckolejną

porcjęipodsuwającmiją.

–Potrzebujędwóch,żebysiętrochęrozluźnić.

Podniosłamkieliszekiwypiłamszybkojegozawartość.

Ogieńwgardlebyłmniejintensywny,alewciążobecny.

–Todlatego,żeJeremywyjechałdoszkoły?–zapytała

Nelly,pochylającsięwmojąstronęiobserwującmnie

uważnie.Jejdługieczarnewłosybyłyprzyprószonesiwiznąi

spiętewkucyk.Ciężkieżyciedałosięjejweznakiichoćmiała

jakieśczterdzieścipięćlat,wyglądałastarzej.

Najejskórzewidaćbyłoupływlat.

–Nie.TymrazemniechodziożadnegozBeasleyów–

poinformowałamją,znówprzesuwająckieliszekwjejstronę.–

Jeszczejeden–dodałam.

–Dokogomamzadzwonić,jeśliskończysznawalona,

skoroniemaJeremy’ego?

–Nieupijęsię,obiecuję.Potrzebujętylkoniecosię

znieczulić,Nelly.

Jejpomarszczoneustawydęłysięwgrymasie,pochwili

jednaknalałamikolejnegodrinka.Nieczekałam,ażmigopoda.

Sięgnęłampokieliszekiopróżniłamgojednymhaustem.Powoli

zaczynałamsięznieczulać,aCageYokzdawałsięjużniecomniej

ważny.Doskonale.UśmiechnęłamsiędoNellyigdybymbyław

staniedosięgnąć,ucałowałabympewniejejopadającypoliczek.

background image

Onajakopierwszaprzyniosłamiulgę,odkądzostawiłmnieCage.

Wstałam,alepomieszczeniezaczęłoniecowirować,

musiałamwięcodczekaćchwilę.Kiedywreszcieodzyskałam

równowagę,ruszyłamwkierunkuparkietu.Samazatańczę.Nie

potrzebujędotegofaceta.

–EvoBrooks,jestempewien,żepiłaśdziśalkohol

–powiedziałznajomygłos.

Podniosłamwzrokzpodłogi,wktórąwpatrywałamsię,żeby

nieupaść,inapotkałamwesołespojrzenieMarkaGannera.W

liceumgrałnapozycjiskrzydłowego.Joshzawszemówił,że

Markjestodpowiedniąosobąnaodpowiednimmiejscu.Zawsze

potrafiłzłapaćpiłkę,niezależnieodtegojakźlebyłarzucona.

–Mark–uśmiechnęłamsięszczęśliwa,żespotkałam

kogośzeswojejprzeszłości.

–Wyglądaszniesamowicie,Evo.

Wyciągnęłamdłońichwyciłamgozaramię,przyokazji

opierającsięniecooniego.Nogiwciążmiałamlekkoospałe.

–Dziękuję–odparłam.

–Maszochotęzatańczyć?–zapytał.

–TAK!

Zaśmiałsięiprzyciągnąłmniewswojeramiona.

Byłamwdzięcznazatomałewsparcie.

–Cokombinujesz?–zapytał,gdyporuszaliśmysię

wspólniewrytmmuzyki.

–Nictakiego.Staramsięzdecydowaćcodalej.

background image

Kiwnąłgłową.

–Taa.

Zmieniłasiępiosenka,ajaodzyskałamniecokontrolęnad

własnymciałem.Zarzuciłamgłowędotyłuizaśmiałamsię

głośno,poczymzaczęłamuwodzicielskoruszaćbiodrami.

Zainteresowaniewjegooczachwydawałomisiędziwniepuste.

Alewsumiejateżczułamsiępustawśrodku.Równiedobrze

mogłamkorzystaćzokazji.

–EVA!–zapiszczałaBeccaLynn,kiedykowboj,zktórym

tańczyła,obróciłjątak,żeznalazłasięobokmnieiMarka.

–Nopopatrzciepaństwo,jużjestnafazieitańczyz

Markiem.Jestemzciebietakadumna,żechybamnierozsadzi

–wiwatowała.–Bądźdlaniejdobry,Mark.

–Jestwdobrychrękach–zapewnił.

Beccazachichotałaipuściładoniegooczko,po

czymwróciładotańca.

–Awięcwciążutrzymujeciekontakt?–zapytałMark.

–Tak,BeccaLynnciąglekrążywpobliżu.Jestjedyną

opróczJeremy’ego,osobą,któramaodwagęmnieodwiedzać.

Markzmarszczyłbrwi,awjegooczachdostrzegłam

współczucie.Nienawidziłamtego.Cagenigdyniepatrzyłna

mniewtakisposób.

–Potrzebujęjeszczejednegodrinka.Przyniesieszmi?

Nellyjestdzisiajdlamniebardzoskąpa.

Współczuciezniknęło,azamiastniegonajego

background image

twarzypojawiłasięekscytacja.

–Tak,jasne.Zarazwracam.

–Amogępoprosićodwa?

–Oczywiście.

–RozdziałXXI–

Cage

–Podnieśswójżałosnytyłek,kiwnijtymswoimcholernym

palcemizałatwnamjakieśgorącelaski.Dziśchcęrudąz

wielkimibalonami.Takwielkimi,żeażnienaturalnymi.–Preston

starałsięprzekrzyczećmuzykę.

–Przyszedłemsiętylkonapić–odparłem.Jużrazmuto

powiedziałem.Niemogłemdłużejwykorzystywaćnic

nieznaczącegoseksu.Próbowałem,alewcaleminiepomógł.

Stałemsiętylkojeszczewiększymłajdakiem,niżbyłemdo

tejpory.

–Nodalej,człowieku.Mogęwyrwaćjakieśsztuki,aleto

tyzałatwiasznajlepszytowar.Zwłaszczatakizcycuszkami.

Laskizwielkimibalonamilgnądociebiecałymistadami.

Proszę,załatwmidziśparęjędrnych,wielkichcycków,w

którychmógłbymsiędziśzatracić.

LubiłemPrestona,alezaczynałmniepowoliwkurzać.Nie

miałemochotyzałatwiaćmużadnychpieprzonychcycków.Czy

onwogólezdawałsobiesprawęztego,jakpłytkijest,mówiącw

tensposób?

–Jużmówiłem,żeniepototutajprzyszedłem.

background image

Prestonodłożyłswojepiwonastolikizająłwolne

miejsceobokmnie.

–Proszę,niemówmi,żechodziotędziewczynę,którą

przyprowadziłeśtukilkatygodnitemu.Myślałem,żejużjąsobie

odpuściłeś.Niemogęprzechodzićtegoterazporazdrugi,tym

razemztobą.NajpierwMarcus,terazty.Dodiabła,cosięstałoz

różnorodnościąwwyborzecipek?Dlaczegoktokolwiekchciałby

ztegorezygnować?

Właśniemiałemmuodpowiedzieć,gdypoczułem,jaktelefon

wibrujemiwkieszenispodni.Nawyświetlaczuwidniałjakiś

nieznanynumer.Odebrałem,zakrywającdrugieucho,by

cokolwiekusłyszeć.

–Halo?

–Cage.Hej,stary,tuJeremy.Gdziejesteś?

Pocoon,docholery,domniedzwonił?

–WSeaBreeze.Aczemu?

–Potrzebuję,żebyśmiwyświadczyłpewną

przysługę.ChodzioEvę.

Wstałemiszybkimkrokiemruszyłemwstronędrzwi.

–Coznią?

–JestemwLuizjanie,aonaznówposzłasięupić.

WłaśniedostałemtelefonodNelly.Mówi,żeEvatańczyna

cholernymbarze.

–Kurrrwa–warknąłem,biegnącdosamochodu.Stojąc

przyswoimmustangu,sięgnąłemdokieszeniwposzukiwani

background image

kluczyków.Gdywkońcujezlokalizowałem,wcisnąłemjedo

zamka.Niepowinienemdzisiajprowadzić,alepieprzyćto.

Musiałemdoniejpojechać.Aco,jeśliktośjejdotknął?Serce

waliłomijakoszalałe.

–Nellymananiąoko,alemówi,żektośmusiponią

przyjechać,aniechcedzwonićpoWilsona.Wpadłbywfurię.

Pozatymitakwyjechałnaryby.

–ZadzwońdoNellyipowiedzjej,żebyściągnęłajązbarui

upewniłasię,żeniktjejnietknie,albobędziemiałanakarku

piekielnąbijatykę,kiedytamdotrę–warknąłem.

Jeremymilczałprzezmoment,poczymodparł:

–Okej.Takzrobię.Czymogęcięjeszczeocośzapytać?

Nie.

–Co?

–Czyonajestdlaciebietylkokolejnąlaską?Czymoże

jestjednakkimświęcej?

Zacisnąłemręcenakierownicy,starającsięzapanować

nademocjami.

–Evazawszebyłakimświęcej–dodałemprzezzaciśnięte

zęby.

–Dobrzewięc–westchnął.–DzwoniędoNelly.

Rzuciłemtelefonnamiejscepasażera.Tobyłamojawina.

Jeśliwpadniewczyjeśłapska,tobędziemojapieprzona

wina.Mojąwinąbędzieteżobitatwarztegosukinsyna.

Wyskoczyłemzwozu,zanimautoporządniesięzatrzymało

background image

przedknajpąNelly.Trasę,którazwyklezajmowałagodzinę,

pokonałemwpół.Tocud,żejeszczeniesiedziałemzakratkami.

Nagleciężkiedrewnianedrzwiotworzyłysię,azbaru

wygramoliłasięBeccaLynnuwieszonanaramieniu

jakiegośkowboja.

Gdyjejprzeszkloneoczynapotkałymójwzrok,rzuciła

mipijackiuśmieszek.

–CageYork,cotyturobisz?

–GdziejestEva?

Zaśmiałasię,poczymwzruszyłaramionami.

–Ostatniowidziałamją,jaktańczyłanabarze.

Minąłemjąiwszedłemdośrodka.Wzrokiem

skanowałemtłumwposzukiwaniuEvy.

–PrzyjechałeśpoEvę?–zawołałabarmanka.

–Tak–odpowiedziałem,podchodzącdobaru.–Gdzieona

jest?

Kobietazarzuciłasobieręczniknaramięiwyszłazzalady.

–Chodźzemną.

Otworzyładrzwipolewejstroniebaruiweszładociemnego

holu.

–Tujązostawiłam.Nieprzepadamzbytniozabójkami

wbarze.Jeremyprzekazałmi,żeprzybywakawaleria,iże

jeślizobaczyszjątańczącąnabarze,zrównasztomiejscez

ziemią.Zaprowadziłamjąwięcdoswojegobiura.

Nellyotworzyładrzwinakońcukorytarzaiustąpiła

background image

mimiejsca.

–Proszębardzo.Muszęwracać.Niespieszsię–dodała

iruszyłazpowrotemdobaru.

Wszedłemdopomieszczenia.Wśrodkuświeciłasiętylko

jednalampka.Evależałaskulonanawypłowiałejsofiestojącej

wrogupokoju.Miałazamknięteoczyiwyglądałatakspokojnie.

Boże,alesięzaniąstęskniłem.Kiedyś,gdytakspała,trzymałem

jąwramionach.

Zamknąłemzasobądrzwiipodszedłemdoniej.Nachyliłem

sięnadniąiodgarnąłemzjejtwarzykosmykwłosów.Jejpowieki

poruszyłysięlekko.Przejechałempalcempodelikatnejskórze

podjejuchem.Obawiałemsię,żejeślipozwolęjejsiędosiebie

zbliżyć,przełamiemojeopory.Niestety,zacząłemsięoto

martwićzbytpóźno.Jużtozrobiła.Cage,którybyłprzedEvą,już

nieistniał.Choćcholernieniechciałemtegoprzyznać,

zakochałemsięwniej.Pozwoliłemsobiewpuścićjądoswojego

serca,aonamnieniechciała.Niebyłemdlaniejwystarczająco

dobry.Nigdyniebędę.

Widokjejsłodkiej,idealnej,niewinnejtwarzybyłjak

gwóźdźdotrumny.Niebyłemdlaniejdośćdobry.Zasługiwała

nakolejnegoJosha.Zasługiwałanafaceta,któryniemiałtak

popieprzonegożycia.Nagościa,którybyłbyjejwart.Zbliżyłem

sięniebanatyle,bymócgozasmakować.Piekło,wktórymdotej

poryżyłem,straciłodlamniecałyurok.

Wstałemiwziąłemjąwramiona.Wtuliłasięwemnie.

background image

–Cage?–wyszeptałaniewyraźnieprzymojejpiersi.

–Tak,jestemtu,skarbie.Śpijsobie.Zabioręciędo

domu.Eva

Otworzyłamoczyispojrzałamnasufit.Byłamwdomu.

Leżałamwswoimłóżku.Niepamiętałamjednak,jaksiętutaj

znalazłam.Nazewnątrzwciążbyłociemno.Byłaczwartarano.

Nastolikuobokłóżkastałyszklankazwodąorazopakowanie

aspirynywrazzliścikiem.

Kiedysięobudzisz,będzieszmusiałazażyćjeszczejedną

aspirynę.Wypijteżwodę.Dodna.

Cage.Czułamjegozapachnamojejkoszulce.

Wyskoczyłamzłóżka,podbiegłamdooknaispojrzałamna

stodołę.Byłwśrodku?

Zbiegałamwłaśnieposchodach,kiedypoczułamodsiebie

wońpapierosów.Pędemwróciłamdopokoju,rozebrałamsięi

wskoczyłampodprysznic.Musiałamzmyćzsiebiesmródbaru.

Czystaiprzebranaruszyłamwkierunkustodoły.Nie

zapukałamdojegodrzwi.Powolijeotworzyłam.Wpadająceprzez

oknopromienieksiężycaoświetlałyjegopogrążoneweśnieciało.

Wsercupoczułammiłeciepło.Przyjechałpomnie.Zabrałmnie

zesobądodomu.

Cageotworzyłniespodziewanieoczy.Wpatrywałsięwe

mnieintensywnie.Powinnamszybkocośpowiedzieć,alewidząc

gotutajiwiedząc,żeprzyjechałspecjalniepomnie,ścisnęło

mniewgardleznadmiaruemocji.

background image

–Cotyrobisz?–niewydawałsięzły,raczejzrezygnowany.

–Obudziłamsięwdomu.Potemzobaczyłamtwójliściki

przyszłamdociebie–zdołałamwydukać.Niechciałam,by

mniewyprosił.

–Jestem.Terazwracajdołóżka–odparł.

–Cage,porozmawiajzemną,proszę.Tęskniłamzatobą.–

Niezamierzałambrzmiećtakżałośnie,alecóżmogłamnato

poradzić.Przyjechałpomnie.Chciałamwiedziećdlaczego.

Musiałcośdomnieczuć.Niechciałambyćpierwsząlepsząlaską,

którąsięnacieszyłiodstawiłwkąt.Bycieznimznaczyłodlamnie

wiele.Onznaczyłdlamniewiele.

Westchnąłznużonyiusiadł.Opadającapościelodsłoniła

jegonagitors,sprawiając,żeniemalzapomniałamotym,co

chciałammupowiedzieć.

–Niemożeszmówićdomnietakichrzeczy.Toniefair.

–Niefairjestpowiedziećci,coczuję?Niefairjestto,że

olałeśmnie,gdytylkosięmnąznudziłeś.Chwilępóźniej

poszedłeśsiębzykaćzjakąśdziwką.

GłowaCage’awystrzeliładogóry.Przestraszył

mniegniewnywyrazjegotwarzy.

–Co?Nieolałemcię,bosiętobąznudziłem.TY.

ODRZUCIŁAŚ.MNIE.I,docholery,totwojątwarzwidziałem,

będącztamtymikobietami.Zamykałemoczyiwyobrażałem

sobieciebie.Tylkociebie.

Myślałomnie.Czymiałamnierównopodsufitem,jeśli

background image

słysząctowyznanie,poczułamsięodrobinęlepiej?Niepodobało

misięto,żespałzinnymidziewczynami,aleświadomośćtego,

żeniebyłomulekkoiżemyślałomnie,niecołagodziłamójból.

Jatozaczęłam.Jaimojaidiotycznapotrzebazadowoleniamatki

Josha.Onnigdyniezrobiłbyczegośtakiego,gdybymgonie

odtrąciła.Całetozamieszaniepowstałotylkodlatego,żeElaine

wywołaławemniepoczuciewiny.

–Byłamzdezorientowana–przyznałam.

Cagezaśmiałsięponuro.

–Taa,nocóż,janiebyłem.

Zrobiłamkrokwjegostronę,aleonpokręciłtylkogłową.

–Niepodchodźbliżej.

–Proszę,wysłuchajmnie.Pozwólmiwyjaśnić.

Przeczesałdłoniąswojeciemnewłosy,apojegominie

poznałam,żetoczyzesobąwewnętrznąwalkę.Musiałam

mówić,pókijeszczesięwahał.

–Popełniłambłąd.Posłuchałamkogoś,ktonicotobienie

wie.Pozwoliłam,bymojewątpliwościwzięłygóręi

popełniłamfatalnywskutkachbłąd.

Cageoparłręcenakolanach,ajegosmutneoczy

napotkałymójwzrok.

–Alemimowszystkojejposłuchałaś.Coś,copowiedziała

matkaJosha,miałodlaciebiesens.Choćtrudnomitoprzyznać,

prawdopodobniemiałarację.Miałaśprawosięwycofać.

Awięczorientowałsię,zkimrozmawiałam.Nazwałją

background image

matkąJosha,nieJeremy’ego.ToJoshadopasowywałterazdo

tejukładanki.

–Nie,Cage.Niemiałam.

–Owszem,miałaś.Niejestemdobrymczłowiekiem.Nie

jestemfacetem,którymmogłabyśsiępochwalićprzedojcem.

Byłabyśzażenowana,gdybyludziewtejmałejmieścinie

dowiedzielisię,żezamieniłaśwspaniałegoJoshaBeasleyana

nieudacznikaCage’aYorka.ZasługujesznakogośtakiegojakJosh.

Sercepękłominawidokwstrętudosamegosiebie

wymalowanegonatwarzyCage’a.Nienawidziłamsięzato,żetoja

wywołałamwnimtouczucie.NiebyłJoshem.Wniczymgonie

przypominał.Dlamniebyłkimśzdecydowanieważniejszym.

–Cage,proszę,niemówtak–błagałam,zmniejszając

dystansmiędzynami.

Odsunąłsięodemnie,alejachwyciłamjegotwarzi

przywarłamustamidojegowarg.Napoczątkuniezareagował.

Kiedywdrapałamsięnajegokolanaiusiadłamnanimokrakiem,

poddałsię.Jegodłoniezacisnęłysięnamoichudach,kiedy

językiemwślizgnąłsiędomoichust.Odwzajemniłpocałunek.

Jęk,jakiwyrwałsięzjegogardła,sprawił,żecałkowicie

puściłymihamulce.Takbardzotegopragnęłam.Chciałamznów

poczućjegobliskość.Chwyciłamzabrzegswojejkoszulkii

ściągnęłamjąjednympłynnymruchem,ignorującprotestyCage’a.

Objęłamjegotwarzdłońmiiprzylgnęłamnagimipiersiamido

jegotorsu.Zimnasztangazałaskotałamniewsutek,ażzadrżałam.

background image

Smakowałamgotak,jakonzawszesmakowałmnie.

Wycałowałamkażdyskrawekjegoust,przygryzłammudolną

wargę,poczymzaczęłamssaćjegojęzyk.Gdyjegodłoniezłapały

zamojepiersi,krzyknęłamzpodnieceniaiwtuliłamsięwniego

jeszczemocniej.Jegoerekcjanapierałanamojełono.Jednakdziś

mitoniewystarczało.Potrzebowałambyćjeszczebliżej.Prawiego

straciłam.Zdecydowaniepotrzebowałamdzisiajczegoświęcej.

Popchnęłamgo,ażupadłplecaminamiękkimaterac.

Widzącwjegooczachodbiciewłasnychuczuć,pozbyłamsię

wszelkichwątpliwości.Wstałamizaczęłamściągaćszorty.

–Eva,nie…Ach,kurwa–wyjęczałCage,kiedy

zrzuciłammajteczkiiponowniesięnanimusiadłam.

Odrzuciłamnabokpościel,którąnadalbyłowinięty,żeby

łatwiejpozbyćsięjegobokserek,alegdytylkotozrobiłam,

moimoczomukazałsięjegonagiczłonek.Spałnago.Sięgającw

dół,wzięłamgodorąkizaczęłampieścićjegojedwabistą,ciepłą

powierzchnię.

Cagejęknąłprzeciągle.

–Achhhh,Evo,naprawdętegoniechcesz–

błagałdesperackozachrypłymgłosem.

Owszem,chciałam.Pragnęłamtegobardziejniżkolejnego

oddechu.

–Zakładajgumkę.

Obserwowałam,jakprzechylasięwbokiwyciągaz

kieszenispodnikondom.Zębamirozerwałopakowaniei

background image

delikatniewłożyłgonasiebie.Przejechałamdłońmiwgóręjego

klatkipiersiowejipowoliopuszczałamswojeciało.Trzymając

kolanaszerokorozwarte,zamknęłamoczyzrozkoszy,gdyjego

nabrzmiałyczłonekporuszyłsiętużprzymoimmokrymwejściu.

Nigdywcześniejtegonierobiłam,aleprzeczytałam

wystarczającodużo,bywiedzieć,żeniebędziełatwozrobićto

porazpierwszyzemnąnagórze.Musiałamprzekazaćmu

pałeczkę.Kilkakrotnieotarłamsięoniegoswoimciałem,naco

głośnoprzekląłizłapałmocnoprześcieradłopodsobą.

–Cage,chcę,żebyśwemniewszedł.Żebyśsięzemną

kochał–wyszeptałammudoucha,aonzadrżałpodemną.

Czułamsięsilna,ipodobałomisięto.

Cagejęknąłizłapałmniezatalię.Przyciągnąłmojepiersi

bliżejswoichust.Gdymójsutekznalazłsiętużprzednim,

zbliżyłsięinakryłgoswoimiwargami.Krzyczączrozkoszy,

przyciągałamgomocnodosiebie.Chciałamwięcej.

Delikatnieprzygryzłmójsutek,ajapoczułam,jakby

całemojeciałowypełniłanowaenergia.

–Tak,proszę–błagałam.Pozwoliłmuwyskoczyćze

swoichust,poczymzpodobnymzaangażowaniemzająłsiędrugą

piersią.Zaczęłamsięlekkokołysaćwprzódiwtył.Immocniej

ssał,tymlepiejmibyło.

Cageporuszyłbiodrami,ajazamarłam,gdygłówkajego

penisawślizgnęłasięwemnie.Zamknęłamoczy.Chciałam

jakośzareagować,alebyłomitakdobrze,żeniepotrafiłam

background image

znaleźćodpowiednichsłów.

–Kurwa,skarbie,jesteśtakcholernieciasna–wyjęczał,

łapiącmniezabiodraiprzytrzymującwmiejscu.Naparłamna

niego,aból,którysiępojawił,wydałmisiębardzoekscytujący.

–Stop.Przestań.Zrobięcikrzywdę.Proszę.Dajmiminutę.

Muszętozrobićpowoli.–Jegooddechbyłciężki,asłowa

urywane.

Pozwoliłammuwejśćwsiebiegłębiejikrzyknęłam,gdy

bólsięzintensyfikował.Cagezamarł.

–Evo?–zapytałdziwnym,stłumionymgłosem.Czyja

teżsprawiałammuból?Byłamzbytciasna?

–Tak?–Boże,niechonnieprzestaje.

–Jesteśdziewicą.

Przełknęłamnerwowoślinę.

–Tak.

–Ocholera–wyjęczał,poczymzacząłsięze

mniewysuwać.

–Nie,proszę,przestań–błagałam,gdyusiłowałmnie

zsiebiezrzucić.

Przewróciłmnienaplecyiwpatrywałsięwemnie

przezchwilę.

–Pragnętego.Bógjedenwie,żenatoniezasługuję,ale

takcholernietegopragnę.Jesteś.Tego.Pewna?–Widaćbyło,że

sięwaha.

Dotknęłamjegotwarzyikciukiemprzejechałampojego

background image

kościpoliczkowej.

–Jestem.Proszę,Cage.Tegowłaśniepragnę–

odparłam.Zamknąłoczyiwypuściłzustpowietrze.

–Wporządku.–Ułożyłsięmiędzymoiminogami,

utrzymującciężarciałanaramionach.–Nigdywcześniejniebyłem

zdziewicą.Będęsiębardzostarał,żebycięnieskrzywdzić.

–Czytocięzaboli?–zapytałam,przypominającsobie

jegospojrzenie,kiedyzorientowałsię,żejestemdziewicą.

Uśmiechnąłsiędomnie.

–Dziękitemubędębliżejniebaniżkiedykolwiek

wcześniej.Och.Wow.

Obserwowałamjegotwarz,gdywemniewchodził.Ból,jaki

odczuwałam,gdymojeciałodopasowywałosiędojegorozmiarów,

zupełnieminieprzeszkadzał.Widzącwymalowanąnajegotwarzy

przyjemność,corazwiększą,gdywchodziłwemniegłębiej,

chciałamoderwaćbiodraodłóżka.Podobałomisięto,że

umiałamsprawić,bybyłomutakdobrze.

Przestałsięruszaćiwbiłwemniewzrok.

–Tojestczęść,wktórejmożecięzaboleć.Zrobiętoszybko

izatrzymamsię,byśmogłasiędomnieprzyzwyczaić.

–Okej.

Zacisnąłpowiekiijednymszybkimruchemwszedłwe

mniecały.Ostrybólzaparłmidechwpiersiach.Cagewtulił

twarzwmojąszyjęizacząłobsypywaćmniepocałunkami,

szepczącprzytym,jakbardzojestmudobrze.

background image

–Jestemwtobiecały.Jesteśtakaciepłaiciasna.Pasujesz

jakcholernarękawiczka.

Jegosłowasprawiły,żeprzyjemność,którąodczuwałam

wcześniej,wróciłazpełnąsiłą.Chciałam,byzacząłsię

poruszać.Uniosłambiodra,aonwszedłwemniejeszczegłębiej.

–OmójBoże,Evo–wyjęczał,gdywysuwałsięzemnie

tylkopoto,bypochwiliwsunąćsięzpowrotem.

Podniosłamnogi,byzapleśćjewokółjegobioder,a

onodwdzięczyłsięjękiemrozkoszy.

–Takjestidealnie.Poprostuidealnie–dyszał.

Niechciałam,bytosiękiedykolwiekskończyło.

Jegooddechstałsięnierówny,aramionanapinałymu

sięcorazmocniejprzykażdympchnięciu.

–Kurwa,skarbie,jesteśtakcholernieciasna–jęczał.

Wychodziłammubiodraminaprzeciw,chcącpoczućwięcej.

Doświadczyćwięcej.Niemogłamsięnimnasycić.

Cagejęknął,poczymwysunąłsięzemnie.

–Nie,proszę–pisnęłam,kiedyrozchyliłminogii

zatopiłmiędzynimiswojątwarz.

Pierwszydotykjegojęzykawystarczył,bymzaczęła

dochodzić.Usłyszałamswójwłasnykrzyk,jegoimięwyrwało

misięzpiersi,gdywierciłamsiędzikoprzedjegotwarzą.Jęknął

głośno,poczymkontynuowałtorturę.

Pochwiliniecozwolniłiwkońcuwyciągnąłgłowę

spomiędzymoichud.Choćbyłotowyjątkowo

background image

przyjemne,uwielbiałam,kiedybyłwemnie.

–Dlaczegoprzestałeś?

Wytarłustaipołożyłsiękołomnie.

–Gumkapękła.Tomisięnigdywcześniejnieprzydarzyło.

Poczułemtoimusiałemzciebiewyjść,zanimbyłobyzapóźno.

–Więctynie…–zamilkłam.Niepodobałamisięmyśl

otym,żeznówniedoszedł.

Zaśmiałsię.

–Owszem,doszedłem.Itojeszczejak.

Krzywiącsięspojrzałamnaniego.

–Będęmusiałzmienićprześcieradło–wyjaśnił.

–Och–odparłam.Chciałamtopowtórzyć,chciałamteż,

żebyskończyłwemnie.–Maszmożejeszczejednągumkę?–

zapytałam,zmieniającpozycję,bymócdotknąćjego

przebitegosutka.

–Jazawszemamkondomy–odpowiedział.

Uśmiechającsię,ucałowałamjegosztangę.

–Jakdużoczasupotrzebujesz,byśmymogliznów

zacząć?Cageuniósłbrwiwzaskoczeniu.

–Tuniechodziomnie.Jamogęzacząćchoćbynatychmiast,

tyzatobędziesztrochęobolała–przejechałkciukiempomojej

dolnejwardze–ponieważjesteśtakniesamowiciecholernieciasna.

Przysięgam,żenicsięztobąnierówna.

–Niejestemobolała–zapewniłam,podnoszącsię,by

usiąśćnanimokrakiem.

background image

–Owszem,jesteś.Tylkopoczekaj,ranopoczujesz.

Wydęłamustawgrymasie,usiadłamobokniegoi

skrzyżowałamramionapodpiersiami.Cagerzuciłnanieokiem,

ajaztrudempowstrzymałamsięodśmiechu.

–Wtakimraziekiedynibybędziemymoglitopowtórzyć?

Cagenachyliłsięwmojąstronęiwbiłwemniewzrok.

–Kiedytylkobędzieszchciała.Jestemcałytwój–posłałmi

łobuzerskiuśmieszek.–Jeślinieprzestanieszrobićtakiejminki,

stwierdzę,żeztwoimdyskomfortemmożemysobieporadzić

niecoinaczej.

Zaciekawionazbliżyłamsiędoniego.

–Comasznamyśli?

Ucałowałmojąpierś.

–Toznaczy,żemogęsobieztymporadzić

samymipocałunkami.

–RozdziałXXII–

Cage

Evaobudziłamnieoświcie,całującmójtorsiporuszając

dłoniąwgóręiwdółmojegogotowegojużczłonka.

–Mmmm–jęknąłem,sięgającponią,byucałowaćjej

spuchnięteodpocałunkówusta.–Takąpobudkę,tojarozumiem–

wyszeptałem,poczymwsunąłemjęzykpomiędzyjejchętnewargi.

Usiadłanamnieokrakiem.

–Corobisz,kotku?–zapytałem,kiedyobniżyłasięna

tyle,żegłówkamojegopenisabyłajużwniej.–Chwila!

background image

Poczekaj.–Sięgnąłempogumkę,którąnawszelkiwypadek

zostawiłemnastolikuprzyłóżku.–Musimysięzabezpieczyć.

–Mogęja?–zapytałazzawadiackimuśmieszkiem.

–Otak–odparłem,podającjejniewielkipakunek.

Rozerwałagozębami,cobyłoniezwykleseksowne,poczym

delikatniewsunęłamigumkęnaczłonek,którypodwpływemjej

dotykuzadrżałniebezpiecznie.Kiedywszystkobyłojużna

swoimmiejscu,usiadłanamniejednymsprawnymruchem.

Obojekrzyknęliśmyzrozkoszy.

Patrzyłemzafascynowany,jakEvapowoliotwieraoczyi

spoglądanamniezczystąrozkosząwymalowanąnatwarzy.

Tenwidoknigdymisięnieznudzi.Aniona.Nigdyniebędę

miałdosyć.Chwyciłemjejtalięikierowałemnią,gdyujeżdżała

mnienamiętnie,prowadzącnasnieuchronnienaskrajprzepaści.

Zanimcałkowiciesięwniejzatraciłem,otworzyłemusta,

niemogącjużdłużejpowstrzymaćsłów,którezkażdym

uderzeniemsercacorazgłośniejłomotaływmojejgłowie.

–Kochamcię.

Kiedywyszedłemspodprysznica,prześcieradłajużniebyło.

Gdybymsięnanieniespuścił,topewniezatrzymałbymjejako

pamiątkę.PachniałoseksemiEvą.Podniosłemręcznikizacząłem

wycieraćnimwłosy.Obawiałemsię,żeprzezemniebędziedzisiaj

trochęobolała,aleniechmnieszlag,jeśliionaniedałamisię

nieźleweznaki.

PowczorajszejnocyEvamiałamniejużcałegotylkodla

background image

siebie.Odepchnąłemodsiebiestrach,jakiwiązałsięztąmyślą.

Wcześniejwydawałomisię,żemniezłamała,aleterazmamoc,

bycałkowiciemniezniszczyć.Sekszawszebyłdlamnie

sposobemnaulżeniesobie.Niczymwięcejjaktylkoprzyjemnym

hobby.To,cozrobiliśmywczoraj,byłoczymśznaczniewięcej.

Intensywnewaleniedodrzwiwyrwałomniez

tychszczęśliwychrozmyślań.

–Tak?–zawołałem.

DrzwiotworzyłsięgwałtownieidopokojuwszedłWilson.Od

razubyłowidać,żefacetchcekogośzamordować.Szybko

zorientowałemsię,żetymkimśbyłemwłaśnieja.Wilsonwiedział.

Wskazałnamniepalcem.

–Dotknąłeśczegoś,czegoniepowinieneś.Onaniejestjednąz

twoichdziwek.Todobradziewczyna,któraprzeżyłaniedawno

bardzotrudnyokres.Powinieneśdostaćkulkęwłeb,ajachętnie

zakopałbymcięwogrodzie–atakował,machającprzytymręką.–

Aletaksięniestanie.ZadzwoniłemjużdoMacka.Powiedziałem

mu,żeciężkopracowałeśtegolataiżepowinienzawiesićcikaręi

pozwolićwrócićdodrużyny.Nieinformowałemgo,żepieprzysz

mojącóreczkę.Wielesamokontrolikosztowałomnieto,żebynie

złapaćzastrzelbęinieodstrzelićcijaj,kiedypodjeżdżającpoddom,

zobaczyłemwychodzącąodciebieowschodziesłońcaEvęniosącą

wrękachTWOJEPRZEŚCIERADŁO!

CzyEvagowidziała?Czywszystkobyłouniejdobrze?

Dlaczegoniezadzwoniłaaninienapisała,żebymnieostrzec?

background image

–Terazspakujeszswojemanatki,pójdzieszdotegotwojego

małegoautkaiodjedzieszstądnazawsze.Niepożegnaszsięznią.

Nawetniespojrzyszwjejkierunku.Jeślichociażbymrugnieszw

jejstronę,upewnięsię,żestraciszwszystko.Wiemdobrzeo

twojejsytuacji.Chceszprzyszłości?Niemożeszwięcpoświęcić

swojejedukacji.Jeślichceszjąkontynuować,odejdziesz.Inie

łudźsię,dzieciaku.Jeślimyślisz,żemożeszwybraćEvęzamiast

przyszłości,lepiejprzemyśltoponownie.Chwycęzabrońitakto

zakończę.Słyszyszmnie?

Chciał,żebymodniejodszedł?Jakim,docholery,sposobem

miałemtonibyzrobić?Niemogłemjejtakpoprostuzostawić.

–Niezostawięjej.

–Pewnie,żenie,bonigdyniebędzieszjejnawetmiał.

Wtymmomenciemogęzłapaćzatelefonizniszczyćciżycie.

Baseballbyłjedynymsposobem,żebymdostałsięna

studia.Kolejnejszansyniebędzie.Bezwykształceniadokońca

życiabędętyrałwjakimśbarzezaminimalnąstawkęinapiwki.

Evazasługiwałanacoświęcej.Zasługiwałanafaceta,który

będziewstaniesięniązaopiekować.Alegośćchybaśni,myśląc,

żetakpoprostujązostawię.Niemógłbymtegozrobić.Możei

niejestemdlaniejwystarczającodobry,alezrobięwszystko,że

siętakimstać.

–Nieskrzywdzęjejijejnieopuszczę.

–Jużjąskrzywdziłeś,chłopcze.Tojużsięstało.Była

niestabilnaemocjonalnie,atytowykorzystałeś.Evanigdynie

background image

poślubikogośtakiegojakty.OnakochałaJoshaBeasleya.

Uwielbiałago.Inigdyniebędzieszczęśliwa,jeślinieznajdzie

kogośtakiegojakon.Obajwiemy,żetodlaciebiezawysokie

progi.Jesteśdlaniejtylkoepizodem.Nicdlaniejnie

znaczysz,chłopcze.Terazsiępakuj,zanimzmienięzdanie.

Wychodząc,trzasnąłdrzwiami.

Opadłemnałóżkoizakryłemtwarzdłońmi.Poślubi?Coon,

docholery,miałnamyśli?Niemogłemsięożenić.Evanigdynie

pomyślałabyomniewtensposób.Niebyłemtypemfaceta,za

któregowychodziłydziewczynytakiejakona.Wilsonmiałrację.

Byłemdlaniejtylkochwilowąrozrywką.Nigdyniedoścignę

ideału,jakimbyłJosh,aonachciaławłaśniekogośtakiego.

Kiedyjużzdecydujesięnaślub,będzieszukaćkogośbez

popieprzonejprzeszłościinazwiskawpolicyjnychaktach.

Zeszłejnocyporazpierwszyiostatninaprawdękochałemsię

zkobietą.Byłoniesamowicie.Terazmiałemwspomnienie,który

ukształtujeresztęmojegożycia.Evaspróbowałaprzezmoment

czegośszalonego.Wkrótcezacznieżyćodnowa.Wcalenie

łamałemjejserca.Wyrywałemsobiewłasne.

Spakowałemtorbęiruszyłemdosamochodu.Szedłem

prostoprzedsiebie,nierozglądającsięwokół.Gdybymjąteraz

zobaczył,niemógłbymtakpoprostuodejść.Możeionawcale

mnieniekochała,alejakochałemjątakmocno,żeniemiałobyto

dlamnienajmniejszegoznaczenia.Zkażdymstawianymkrokiem

izkażdąsekundą,wktórejniesłyszałemjejwołającegomnie

background image

głosu,cośwemnieumierało.

Otworzyłemdrzwiiwrzuciłembagażdośrodka.Poraz

ostatniwycofałemzichpodjazdu.Sercezostawiałemzasobą.

Eva

Gdzieonsiępodziewał?Pokąpielipoświęciłamdłuższą

chwilęnato,żebysięumalowaćiwybraćciuchy,nawidok

którychCageoszaleje.Potemzeszłamdokuchniprzygotować

muśniadanie.

Przeddomemniebyłojegosamochodu.Wyszłamna

zewnątrz,żebysięrozejrzeć.Mojesercezaczęłowalićjakszalone,

kiedystrachprzypomniałmioswoimistnieniu.Czycośsięstało?

Czyuniegobyłowszystkowporządku?Amożemakłopotyz

powoduwczorajszejjazdy?Pobiegłamdostodołyiwpadłamdo

jegosypialni.Byłapusta.Żadnegośladu,żekiedykolwiektubył.

Odwróciłamsię,byzobaczyćtatęstojącegow

otwartychdrzwiach.

–Cotyrobisz,Evo?

Miałamtogdzieś.Najwyższyczas,żebytatasobieodpuścił.

Miałamdwadzieścialat.

–SzukamCage’a–odparłam,czekając,ażzapytadlaczego.

–Wyjechał.

Mojesercestanęło.

–Jakto?–Musiałodwieźćsamochód?Pojechałnatrening?

–Mackchciał,żebywrócił.Powiedział,żejużodbył

swojąkaręimożewracaćdodomu.Uciekłstąd,jakbysiępaliło.

background image

Nie.Nie.Cageniezrobiłbytego.Nieodjechałby,nie

zobaczywszysięzemną.Mójtelefon.Czydomniedzwonił?

Przebiegłamoboktatyiruszyłamwstronędomu.Musiałam

znaleźćswójtelefon.Zostawiłamgowpokoju,bysięładował.

Możemiałamwyłączonygłosiprzegapiłampołączenieodniego.

Tomusibyćto,boCagenigdybymnieniezostawił.Niepo

wczorajszejnocy.Niezrobiłbytego.Będącwemnieiprawie

szczytując,wyznałmiprzecież,żemniekocha.

Niezostawiłbymnie.

Żadnegonieodebranegopołączenia.Żadnejwiadomości.

Nic.Cagewyjechałbezsłowa.

Dlaczego?Cozrobiłamnietak?Czydlaniegotobyłtylko

seks?Czywszystkietesłodkiesłówkamówiłkażdej

dziewczynie,zktórąsiękochał?Boże,nie.Upuściłamtelefonna

podłogęipozwoliłam,byzawładnąłmnąból.Oddałamswoje

sercekomuś,ktogoniechciał.Nawetmająctegoświadomość,

nieżałowałamjednak,żetaksięstało.Chciałamtylko,żebymnie

pragnął.Iżebymniekochał.

Wyciągnęłamgitaręiposzłamdostodoły.Tobyłmój

codziennyrytuał.Tacietowprawdzieprzeszkadzało,ale

powiedziałammu,żebyzostawiłmniewspokojuipozwoliłmi

poradzićsobieztymposwojemu.Niebyłamjużniewinna,pełna

marzeńifantazji.WszystkotoumarłorazemzJoshem.

Rozumiałam,żetenbóljestprawdziwy,iżeniektórerzeczynie

trwająwiecznie.Czasamimusiszpoprostucieszyćsię,pókito

background image

cośtrwaidoceniaćto,gdytegozabraknie.

OtworzyłamdrzwidopokojuCage’a,usiadłamnałóżkui

położyłamgitaręnaswoichkolanach.Zrezygnowałamzmuzyki,

gdystraciłamJosha.Terazjejpotrzebowałam.Takwiele

chciałamwyrazićitylkowtensposóbumiałamtozrobić.

Otworzyłamswójnowynotes.Pierwszastronapokrytabyła

słowamipiosenki,nadktórąpracowałam.Zaczęłamgraćmelodię,

którazrodziłasięwmojejgło-wieizapisywaćnuty,które

oddawałybyjejbrzmienieicharakter.

MójczaszCage’emniebyłczymś,oczymchciałabym

kiedykolwiekzapomnieć.Pragnęłamprzelaćnapapierkażdą

odczuwanąprzynimemocję.Jaksięczułam,zakochującsięw

nim.Jaktojestzatracićsięwkimśbezpamięci.Tobyły

momenty,którejużzawszebędąmibliskie.

Joshzawszebyłwmoimżyciu.Niepamiętałamwięcmomentu,w

którymsięwnimzakochałam.Poprostuzawszegokochałam.On

byłbezpieczny.Zawszemogłamnaniegoliczyćidobrzeotym

wiedziałam.Każdeznasbyłocząstkątegodrugiego.Cagebył

całkieminny.Onpokazałmi,jaktojestczegoś

pragnąć,potrzebować,poddaćsięczemuśizatracićsięwkimś.

Zachęciłmnie,bympozbyłasięniepewnościibyłasobą.Cage

byłwolnyniczymwiatr.Byłjakpięknyptak,któregoniemożna

posiąśćnastałe.

Słowasamezemniewypływały.Zignorowałamłzy,

którepopłynęłypomoichpoliczkach.

background image

–RozdziałXXIII–

Cage

–Niechciałeśiśćnaimprezę,więcimprezaprzyszłado

ciebie–zawołał,wchodzącdomojegomieszkania,Preston.

Zanimweszłyczterychichoczącedziewczyny.Cholera.

Odstawiłemzimpetempiwonablatispojrzałemnaniego

zzalady.

–Mówiłemcijuż,żeniejestemzainteresowany.

Prestonobjąłramieniemrudzielca,adłoniądosięgnął

jejcycka,któregozarazścisnął.

–Alespójrznateślicznoty–puściłmioczko.–

Toniegrzecznestudentki.Twojeulubione.

Tobyłochore.Wyskoczyłemzzastołuiwskazałem

palcemdrzwi.

–Weźjegdzieindziej,Preston.Niejestemwnas-troju.

Blondynkapodeszładomnieniespodziewanieinaparłana

mnieswoimiwielkimi,sztucznymicyckami.

–Awww,niebądźtaki.Potrafięsprawić,żepoczujeszsię

oniebolepiej.

Gdyjejdłońprzejechałapomoimniezainteresowanym

penisie,niewytrzymałem.

–Wynochazmojegomieszkania.Już!

–Dodiabła,Cage.Ztobąjużwogóleniedasięzabawić.

Nieczekałem,ażPrestonjewyprowadzi.Poszedłemdo

swojegopokoju,trzasnąłemdrzwiami,poczymzamknąłemjena

background image

klucz.Spotykałemjużtakiedziewczyny.Onenierozumiały

słowa„nie”.

–Czymogęchociażzająćgościnnąsypialnię?Samzajmę

sięcałączwórką–zawołałPreston.

–NIE!

Słyszałempomrukiniezadowolenia,gdyopuszczali

mieszkanie.Kiedydrzwiwreszciesięzanimizamknęły,

położyłemsięnałóżkuizamknąłemoczy.

Eva.Boże,jakjazaniątęskniłem.Codzienniekładłemsię

spać,marząconiej,icodzienniebudziłemsięwrzeczywistości,w

którejmiałemjużnigdynietrzymaćjejwswoichramionach.

Czymyślała,żetakpoprostujązostawiłem?Czymyślała,

żewziąłemto,cochciałemiwróciłemdodomu?Onaoddałami

swojedziewictwo,ajajązostawiłem.Kurwa.Jakmiałemżyć,

wiedząc,żeonamyślała,żejązostawiłem?Niezadzwoniłado

mnie,niewysłałażadnejwiadomości.Możejejulżyło.Możew

świetledniazrozumiałaswójbłąd.Wyznałemjejmiłość.Nie

mogłemsiępowstrzymać.PozaLownikomujeszczetegonie

powiedziałem.

Chwyciłemzatelefon.Wilsonostrzegał,żebymsięznią

niekontaktował,alemusiałemsięupewnić,żewszystkouniejw

porządku.

Ja:Przepraszam.Musiałemwyjechać.Chciałemsiętylko

upewnić,żeuciebieokej.

Wątpiłem,bymiodpisała.Alemusiałemspróbować.

background image

Eva:Jateżżałuję.

Coonamiałanamyśli?Żałowała,żeodszedłem?Żejej

ojciecdałmiwybór?Amożetego,żesięzemnąprzespała?

Ja:Czegożałujesz?

Eva:Wszystkiego.

Pozwoliłem,bytelefonwypadłmizrękiprostonałóżkoi

zamknąłemoczy,próbującochronićsięprzedbólem.

–Natychmiastwychodźztegopokoju–zawołałaz

salonuLow.Naprawdępowinienempomyślećnadnową

kryjówkądlazapasowegoklucza.

Wstałemizawlokłemsiędokuchni.

–Cotyturobisz,Low?

Spojrzałanamnieipokręciłagłową.

–Wyglądaszfatalnie.Musisziśćpodpryszniciwreszcie

sięogolić.

–Dzięki.Jeślitylechciałaśmipowiedzieć,towracam

dołóżka–wymamrotałem.

–Awłaśnieżenie.Przyjechałamtu,ponieważmusimy

porozmawiać.

Oparłemsięoblatiskrzyżowałemramionanapiersi.

–Mów.

Lowusiadłanabarze.

–Dlaczegotosobierobisz?Dlaczegoodszedłeś,skoro

zamierzałeśjedyniemarnowaćczaswswoimmieszkaniu?

Westchnąłem

background image

i

przeczesałem

palcami

swoje

rozczochranewłosy.

–Jużcimówiłem,Low.Jejtatamniezmusił.

–Aodkiedytoktokolwiekzmuszaciebiedo

czegokolwiek?Hmm?PonieważCage,któregoznamcałeżycie,

robi,comusiępodobaipieprzyzasady.

–Nawetgdybymzostał,toitakbymnieniechciała.

Pragnęłatylkoletniegoromansu.Jabyłemjejsposobemna

rozpoczęciewszystkiegoodnowa.

Lowpokręciłagłową.

–Niewierzęwto.Poznałamją.Widziałam,jaknaciebie

patrzy.Toniejesttypdziewczyny,którachcesiętylkozabawić.

–Onamnieodtrąciła,Low.Kiedyprzyszłodowyboru

międzyjejrodzinąiprzyjaciółmiamną,wybrałaich.Tak,

wybaczyłemiprzyjąłemjązpowrotem,bobyłabardzo

przekonująca.Jużrazmnieodtrąciła.Izrobitoponownie.Kiedy

sprawysięskomplikują,niebędętym,któregowybierze.

–Iwiesztonapewno,ponieważdokonałajednejzłej

decyzji?Zostałaprzypartadomuruispanikowała,Cage.

Odsunąłemsięodblatu.Niechciałemsięzłościćna

Low.Nigdywżyciuniebyłemnaniązły,aleteraznaprawdę

przesadzała.Zarazniebędęwstanienadsobązapanować.

background image

–Kocham.Ją–odparłemtwardo.

–Więcweźsobiedosercaswojąwłasnąradę.Zaryzykuj.

Zaryzykować.Takjejpowiedziałem,gdychodziłoo

Marcusa.Martwiłasię,żepewnegodniajązostawi.Takjakja

bałasięodrzucenia.Powiedziałemwtedy,żebyzaryzykowałai

dałamuszansę.

–Wiedziałem,żeonciękocha–powiedziałem.

Lowzrobiłakrokwmojąstronę.

–Ajawiem,żenikt,kogowpuściszdoswojegoserca,tak

jakzrobiłeśtozEvą,niebędziewstaniecięniekochać.To

niemożliwe.Niemaszpojęcia,jakwyjątkowyjesteś.Widzisz

tylkoswojenegatywnecechy.Zawszetakbyło.Alejawidzęto,co

dobre.Jestwtobietakwieledobrychicudownychcech.

Pozwoliłeś,byjedostrzegła.Pozamnąnikomuinnemuichnie

ujawniałeś.Aleprzedniąsięotworzyłeś.Iwiem,żeniemiała

innegowyjścia,jaktylkozakochaćsięwtym,cotamzobaczyła.

GdyLowskończyłamówić,łzyspływałyjejpo

policzkach.Wziąłemjąwramiona.

–Dziękuję–wyszeptałem,opierającpodbródekojejgłowę.

–Niedziękujmi.Jedźdoniej.

Eva

Wychodziłamwłaśniezestodoły,kiedypoddompodjechała

paniElaine.Niespodziewałamsięjej,aletoniemiałoznaczenia.

Ostatniodosyćczęstowpadaławodwiedziny.Jeremywyjechał

doszkoły,więcpewniepotrzebowałazkimśonimporozmawiać.

background image

–Jaktodobrzeznówzobaczyćcięzgitarą–uśmiechnęła

siędomniepromiennie.

Weszłamposchodachprowadzącychnawerandę

iotworzyłamjejdrzwi.

–Toprzyjemneznówgrać.Wejdziepanidośrodka?

–Tak,przyjechałam,bochciałamztobąporozmawiać.

Wspaniale.Kolejnapogawędka.Ostatniaskończyłasię

złamanymsercem.Tymrazembędęjednakpamiętać,żenie

jestemdzieckiem,którepotrzebujeopiekuna,aledorosłąkobietąz

własnymrozumem.

–Oczywiście,proszęwejść.

Odłożyłamgitaręnastółipodeszłamdokuchennegoblatu,

byprzygotowaćdwieszklankimrożonejherbaty.PaniElaineją

uwielbiała.

–Słyszałamodtaty,żechłopak,którymupomagał,wyjechał

–powiedziałazamoimiplecami.

Ścisnęłomniewżołądku.Niechciałamrozmawiaćzniąo

Cage’u.Niepotrafiłam.Onategonierozumiała.Niktnierozumiał.

–Toprawda.

–Todobrze.Toniebyłktoś,wczyimtowarzystwie

powinnaśprzebywać.Jesttylupoczciwychchłopców.Takich,

zktórychbędąświetnimężowieiporządnimężczyźni.

GdybyniebyłamatkąJoshaiJeremy’egoigdybymnienie

wychowała,pokazałabymjejterazdrzwi.Zaokazaneserce

należałjejsięjednakmójszacunek,ugryzieniesięwjęzykbyło

background image

więcnajlepszymrozwiązaniem.Będęprzytakiwaćipozbędęsię

jejstądjaknajszybciej.

–Wiesz,Chadostatnioczęstoociebiewypytuje.

Rozmawiazemnączasem,gdyJeremywracadodomu.Myślę,

żewpadłaśmuwoko.

Uśmiechnęłasięszeroko,jakbywłaśniezdradziłamiwielki

sekret.Byłamświadomatego,żeChadmnielubi.Nieukrywał

sięztymzbytnio.Wiadomościodniegozaczynałyjużdziałaćmi

nanerwy.PowiedziałamJeremy’emu,bymuprzekazał,żesobie

tegonieżyczę.

–Wiesz,żeodziedziczypoojcucałąziemięi

firmębudowlaną.Towspaniałapartia.

Byłteżmaminsynkiem,którysięfoszył,jeślitylkocoś

poszłoniepojegomyśli.Miałteżwątłąklatkępiersiową.

KiedyjużrazdotkniesztorsuCage’aYorka,niebędzieszw

staniezadowolićsiębyleczym.

–Hmmm–odparłam,upijającniecoherbaty.Proszę,niech

tarozmowajużsięskończy.

–ChadijegorodziceprzyjeżdżajądonaswŚwięto

Pracy.Jeremyteżbędziewtedywdomu.Pomyślałam,żemoże

wpadnieszdonaspoświętować.Będziejakcoroku.Żeberkaz

grilla.Mojasałatkaziemniaczana,którątakbardzolubisz,i

zapiekankazzielonejfasolki.

–Hmm,nocóż,dziękuję,aleniejestempewna,jakie

planymatata…

background image

–Och,onoczywiścieteżjestzaproszony.OdśmierciJosha

niespędzamyjużrazemświąt.Towszystkimnamwyjdzie

nadobre.

Nasząrozmowęprzerwałykrzykiidźwiękzatrzaskiwanych

drzwi.Podskoczyłamipobiegłamwstronęwerandy.Tata

blokowałmiwidok.Niewidziałam,nakogokrzyczy,aledobrze

znałamsamochód,którystałnanaszympodjeździe.

–Jejku.Cotenchłopakturobi?Powinnamzadzwonićpo

policję?

–Ciiii,nie.Proszędonikogoniedzwonić–parsknęłami

ponownieskupiłamsięnarozgrywającejsięprzedemnąscenie.

–Mówiłem,chłopcze,żebyśtuniewracał–warknąłtata.

–Niepowinienembyłwogólewyjeżdżać.Chcę

porozmawiaćzEvą.Niepowinienbyłpanzmuszaćmnie

dowyjazdubezrozmowyznią–odparłCage.

Cotakiego?

–Dałemciwybór,atywybrałeśkarieręsportową.Żaden

chłopak,dlaktóregocokolwiekjestważniejszeniżona,niejest

jejwart.

Cageuderzyłpięściąwmaskęsamochodu.

–Niczegoniewybierałem.Zagroziłeś,żezniszczysz

miżycie,żepozbawiszmniemożliwościedukacji.Tunigdy

niechodziłoobaseball.Pieprzyćbaseball.

–Wsiądźdosamochoduiodjedźstąd.Iniewracaj.

Następnymrazemzadzwoniępopolicjęiwsadzącięzatodo

background image

pierdla.Niepogrywajsobiezemną.Jachronięto,cojestmoje.

Cageodwróciłwzrokinaszeoczysięspotkały.Nie

całkiemrozumiałamto,cowłaśnieusłyszałam.Niewiedziałam,

cosięmiędzynimiwydarzyło.Wtymmomencieniemiałoto

jednakżadnegoznaczenia.Terazznówmogłamnaniegopatrzeć.

Byłtutaj,widziałamgonawłasneoczy.Niewyglądałnakogoś,

ktochciałmnieodrzucić.

–Kochamcię,EvoBrooks.Nieważne,cocio

mniepowiedzieli.Kochamcię!

Wszystkoiwszyscygdzieśsięrozpłynęli.Cagekrzyczał,że

mniekocha,głośno,tak,żebywszyscymogligousłyszeć.Nawet

tata,którygroźniemierzyłgowzrokiem.Niemogłamsięruszyć.

Niewiedziałam,comamzrobić.Zostawiłmnie.Bezpożegnania.

Terazwróciłimówi,żemniekocha.Jakabyłaprawda?Miłość

nieuciekatakpoprostu,bezsłowa.Onzłamałmiserce.

Cageotworzyłdrzwiswojegosamochoduiwszedłdośrodka.

Odrętwiałapatrzyłam,jakwycofujezpodjazduiodjeżdża.

Pozwoliłammuodejść.Dlaczegopozwoliłammuodejść?

–RozdziałXXIV–

Cage

PrzesiadywaniewLiveBayzdawałomisięcałkowicie

bezsensowne.Ostatniowszystkozdawałosięniemiećżadnego

sensu.Myślałem,żepojechaniedoEvyiwyznaniejejmojej

miłościcośzmieni.Lowzmusiłamnie,bymuwierzył,żektoś

takijakEvamożemniepokochać.Myliłasię.Evaznówwybrała

background image

rodzinę.Itakbędziejużzawsze.

–Uśmiechnijsię.Jesteśdepresyjnyjakcholera–

wymamrotałRock,poczympostawiłprzedemnąbutelkępiwa.

–Dzięki–odparłem.

–Nigdyniesądziłem,żekiedykolwiekzobaczęcięze

złamanymsercem.Właśnieciebie,spośródwszystkichgości,

którychznam.Totak,jakbymwszedłdojakiejśpieprzonej

strefycieniainiemógłzniejwyjść.

Odburknąłemcośniewyraźnieiupiłemdużyłykpiwa.

–Cage,chceszzatańczyć?

Nawetniepróbowałemprzypomniećsobiejejimienia.To

byłajednazmoichpomyłek.Apopełniłemichnaprawdęwiele.

Pokręciłemtylkoprzeczącogłowąiznówpociągnąłemzbutelki.

–Sorry,kotku,aleniejestdziśdobrymkompanem–

Trishazaczęłazamnieprzepraszać.

–Jeślizmieniszzdanie…–zaczęłatamta.

–Niezmienię–przerwałemjejszorstko.

Zrozumiałaaluzjęiodeszła.Nawetniespojrzałemnajej

twarz.Wszystkieonewyglądałydlamnietaksamo.NiebyłyEvą.

–Możemógłbyśbyćchoćtrochęmniejprzerażający?

–zapytałaTrisha.

–Nie.

Rockzachichotał.

–Chodź,skarbie.Onmazłamaneserce,ajaksamawiesz,

nigdywcześniejczegośtakiegonieprzeżył.Todlaniego

background image

zupełnienowedoświadczenie.

–PowinniśmyostrzecKrita,zanimzejdzienaprzerwę.

Niechcę,żebysiępobilitylkodlatego,żemójbratnieumie

trzymaćgębynakłódkę.

Toniebyłomiejscedlamnie.Niepasowałemjuż

tutaj.Położyłemnastolikukilkadwudziestekiwstałem.

–Itakwychodzę.Tylezabawyjaknajeden

wieczórwystarczy.

–Niechcęzostawiaćcięsamego.Chcesz,

żebyśmyzadzwonilidoLow?

Lowbyłaostatniąosobą,zktórąchciałemterazrozmawiać.

Onanierozumiała,żetegoniedałosięwłatwysposóbnaprawić.

–Nie.Chcęwrócićdodomuiiśćspać.Ranomuszębyć

nasiłowni.

–Narazie–dodałRock,kiwającgłową,ajaodwróciłem

sięnapięcieiruszyłemwstronędrzwi.

–Witajcie–głosEvyzabrzmiałzgłośników.Co,docholery?

–Zwykle…niegrywamprzedpublicznością.Awłaściwie,

tojeszczenigdyniegrałamprzedkimś,ktonienależałdo

mojejrodziny.

Zacząłemiśćwkierunku,skąddobiegałjejgłos.Przedzierałem

sięprzeztłum,całyczaswypatrującsceny,ażwreszciepodszedłem

natyleblisko,żemogłemjązobaczyć.Stałanasamymśrodku,z

włosamispiętymiwkucykigitarąprzewieszonąprzezpierś.

Niebieskieoczy,którepodczasnaszegopierwszegospotkania

background image

zatrzymałynamomentmojeserce,odnalazłymniewtłumie.Najej

ustachpojawiłsięnieśmiałyuśmiech.

–Alemampiosenkę,którąnapisałamdlapewnego

niesamowitegofaceta,którycałkowicieodmieniłmojeżycie

ichciałam,żebyjejwysłuchał.

Zamierzałazagraćizaśpiewaćprzedcałymbarem

ludzi.Zrobiłemkrokdoprzodu,aonazaczęłagrać.

Niechciałamcięzauważyć,aletypodbiłeśmójświat.

Każdyciemnykąt,któryznalazłeś,

wypełniłeśkolorem.

Miejscazagubioneibezżycia.

Niechciałamciędotknąć,aletotysięgnąłeśdo

mojegownętrza.

Każdezapomnianewspomnienie,które

znalazłeś,umiałeśroztopić.

Ażmójmały,zamkniętyświatotworzyłsięnabezkres

oceanu.Sprawiłeś,żeciępokochałamprzeztwójuśmiech,

dobroćwtwoichochachiciepłotwejskóry.

Jedenpocałuneksprawił,żewszystko,cobolesne,zniknęło.

Sprawiłeś,żepokochałamczłowieka,któryjestwtobie.Tego,

któregoniktniewidzi,tylkoja.

Człowieka,którysłucha,comojesercemado

powiedzenia.Niechciałamciękochać,aletoniemożliwe.

Każdyidealnymomentspędzonywtwoichramionach

jeszczebardziejmniedociebiezbliża.

background image

Pokazujeszmi,żeżycieniekończysiętylkodlatego,że

nagleobierainnądrogę.

Niezauważyłam,kiedysiępojawiłeś.

Nicnieprzygotowałomnienadardrugiej

szansy.Byłamjużkochana,alejedyne,

comaterazznaczenie,toto,żetymniekochasz.

Sprawiłeś,żeciępokochałamprzeztwójuśmiech,

dobroćwtwoichochachiciepłotwejskóry.

Jedenpocałuneksprawił,żewszystko,cobolesne,zniknęło.

Sprawiłeś,żepokochałamczłowieka,któryjestwtobie.Tego,

któregoniktniewidzi,tylkoja.

Człowieka,którysłucha,comojesercemadopowiedzenia.

Rykwidowniniemiałżadnegoznaczenia,gdy

wskoczyłemnascenęiwziąłemjąwramiona.

Eva

Cagepodniósłmnieizniósłzesceny,podczasgdytłum

skandowałiwykrzykiwałwjegostronęróżnesugestie.Zaniósł

mnieażdotylnychdrzwi.Otworzyłjeiweszliśmydo

pomieszczenia,którewyglądałojakgarderoba.Byływniej

czerwone,aksamitnekanapyiwielkielustrastojącewzdłużścian.

Zamknąłzasobądrzwinazamek,poczymprzyparłmnie

donichswoimciałem.Jegoustapokryłydzikimipocałunkami

mojewargi,ajaoplotłamnogamijegobiodraizacisnęłamdłonie

najegopotężnych,umięśnionychramionach.

Jegowygłodniałeustaprzywarłydomnienamiętnie.

background image

Kiedywreszciezabrakłomitchu,przerwałpocałuneki

wtuliłtwarzwmojąszyję.

–Takcholernieciękocham.

Zachichotałam.CałyCage.

–Naprawdę.Przysięgam.Niepowinienembyłodchodzić.

Bałemsię.Byłemgłupi.Dokońcażyciabędęcitowynagradzał.

–Aczymogęwybraćsposób,wjakibędziesztorobił?–

zażartowałamipoczułam,jakuśmiechasiętużprzymojejszyi.

–Oilebędzietocośniegrzecznego–odparł.

Przeczesałammupalcamiwłosy,nieprzestającjednocześnie

pieścićjegoramion.Całyczasbyliśmywsiebiemocnowtuleni.

–Zagrałaśdlamnie–powiedział,podnoszącgłowę,bymóc

spojrzećmiwoczy.

–Zagrałam.

–Tobyłoniesamowite–pocałowałmnie.–Zaśpiewaszmi

jąjeszczekiedyś?

–Tak–odparłam,niemogącpowstrzymaćsięodśmiechu.

–Podobamisiętaspódniczka–wyszeptał,gdyjegodłonie

pieściłycorazwyższepartiemoichud,ażwkońcusięgnęłytyłka.

–Bardzomisiępodoba.

Włożyłdłońpodmojemajtki.Krzyknęłamzrozkoszy,kiedy

jegopalecwślizgnąłsięwemnie.Cageuciszyłmniepocałunkiem.

Odwzajemniłamgozcałympragnieniemipożądaniem,jakie

odczuwałam.Porwananamiętnością,zaczęłamszarpaćjego

koszulkę.Pozwoliłminiecoodsunąćsięodsiebie,bymmogła

background image

łatwiejpomócmusięjejpozbyć.

Jęknąłzrokoszy,gdymójjęzykodnalazłdrogędo

jegoprzebitegosutka.

–Kurwa,jutrojadęprzebićdrugi–obiecał.Samamyślo

tympodnieciłamniejeszczebardziej.

Każdejnocyodtwarzałamsobiewgłowieniesamowityseks

zCage’em.Ateraznaprawdęmiałamgoprzysobie.Byłcały

mój.Upadłamnakolanaizaczęłamrozpinaćmuspodnie,po

czymściągnęłamjewdół.Cagewyciągnąłgumkęztylnej

kieszenidżinsówiotworzyłopakowanie.Szybkonałożył

prezerwatywę.Pomógłmiwstać,popychającmnieprzytym

lekkonadrzwi.Sięgnąłpodmojąspódniczkęizerwałzemnie

majtki.Następnawkolejnościbyłakoszulka.Gdywreszciesięjej

pozbył,jegoustazaatakowałymójsutek.Pochwiliprzyparłmnie

mocnododrzwiiwszedłwemniejednymruchem.

Krzyknęłam,aCagepocałowałmnieagresywnie,wpychając

mijęzykdoustipenetrującjetaksamojakmojąkobiecość.Po

chwiliodsunąłsięodrobinęispojrzałmiprostowoczy.

–Kurrrwa–wyjęczał,ajauniosłamniecobiodra,by

naprzećnaniegotrochęmocniej.–Spokojnie,kotku–sapnął

przezzaciśniętezęby.

–Proszę,Cage,chcęmocniej.

Jegooczyzalśniły.Wchodziłwemniecorazgłębiej,do

czegozresztązachęcałamgociągleokrzykamirozkoszy.

Każdymójjęknakręcałgojeszczebardziej.Chciałam,by

background image

zwolniłwszelkiehamulce.

–OmójBoże,Evo–jęknął,zwiększająctempo.

–Tak,tak,TAK!

–Ocholera,skarbie–krzyknął,wprawiającwdrżenie

drzwi,doktórychmnieprzypierał.

–Mocniej,Cage.Mocniej–błagałam.

–ACHHHH!

Naszeciałazlanebyłypotem.Szalonażądzaprzejęła

nadnamicałkowitąkontrolę.

Żadneznasnieprzejmowałosiętym,żeniepróbowaliśmy

nawetzachowywaćsięciszej.Potrzebowaliśmytego.

–CHOLERA!Chybaznowupękłanamgumka–warknął

Cage,napinającsiępodemną.

–Nieobchodzimnieto,nieprzestawaj–

wydyszałamzdesperowana.

–Muszę–jegociałozadrżałowmoichdłoniach.

–Proszę,BOŻE,tylkonieprzestawaj.

Cagezawyłiznówzacząłsięwemnie

poruszać,doprowadzającmnietymdoekstazy.

Poczułam,żepospieszniewysuwasięzemnieiusłyszałam

jegojękrozkoszy.

–Wpadłemwpanikę.Wcaleniepękła–powiedział,gdy

byłjużwstaniezłapaćoddech.

Uśmiechnęłamsię.

Nadobrezamieniłamstatustegozłegochłopcanazajęty.

background image

–RozdziałXXV–

Eva

–Jaknieprzestanieszsięwiercićnamoichkolanach,to

niezrobiętegopieprzonegokolczyka–warknąłmidoucha

Cage,wywołującumnieprzytymatakśmiechu.

–Przepraszam,jużbędęgrzeczna–obiecałam.

–Nigdyniepowiedziałem,żechcęcięgrzeczną,kotku.

Lubię,jakjesteśzłainiegrzeczna.–Ucałowałmojeramię,

wsuwającpalecpodmojemajtki.–Imokra.

Odepchnęłamjegodłońispojrzałamwstronędrzwi,by

upewnićsię,czynieobserwujenasdziewczyna,któramiała

sięzająćsutkiemCage’a.

–Jeśliniechcesz,żebymsiękręciła,toprzestańświntuszyć

–syknęłam.

Posłałmiuśmieszek.

–Tonieświntuszenie,skarbie.Totylkoniewinne

czarowanie.Alejeślichcesz,żebymświntuszył,powiedz

tylkosłowo.

–Chcę,żebyśprzekłułsobiedrugisutek.Przestań

mnierozpraszać.

Cagezacząłkąsaćmojeucho.

–Wiem,żetegochcesziszalejęnamyślotym

twoimróżowymjęzykuliżącymgojakcukierek.

–Tycałyjesteśjakdużycukierek.Mamochotęwylizać

cięcałego.Nawettedołeczkinatwoimkrzyżu.

background image

Powolijegouśmiechstawałsięcorazszerszy.

–Lubię,jakjeliżesz.Założęsię,żeudostępniąnampokój,

jeślibędzieszchciałapokazaćmidokładnie,któreczęści

mojegociałalubiszlizaćnajbardziej.

Nagledrzwisięotworzyły,adopokojuweszładziewczynaod

kolczyków.Miałanasobiekilkawidocznychtatuaży,awiększa

częśćjejtwarzypokrytabyłakolczykami.Zlustrowałaszybko

Cage’a.Cotylkopotwierdziłotezęotym,żejestjaksłodki

cukierek.Onateżtozauważyła.

–Okej,czylichceszprzebićsobiedrugisutek–

powiedziała,przyciągająckrzesłoiprzygotowującnarzędzia.

–Toonachce,żebymprzebiłsobiedrugisutek–

uzupełnił,puszczającmioczko.

Dziewczynaspojrzałanamnie.Wjejoczach

dostrzegłamzazdrość,iniemiałamjejtegozazłe.

–Zdejmijkoszulkę–poinstruowałago.

SięgnęłamwdółizdjęłamzniegoT-shirt.Pomógłmiw

tym,posłuszniepodnoszącręcedogóry.

Zerknęłamnadziewczynęizobaczyłam,żenapawasię

odsłoniętymwidokiem.Trochęmnietozirytowało,alewtuliłam

sięmocniejwCage’a,onzaśobjąłmnieramieniem,adłoń

włożyłmiędzymojenogi.

–Gotowy?–zapytała.

–Nawetniemaszpojęcia–odparłrozbawionymtonem.

Ugryzłamsięwjęzyk,żebypowstrzymaćsięodśmiechu.

background image

Dziewczynazdezynfekowałaalkoholemskóręwokółjego

sutka,sprawiająctymsamym,żestwardniał.Potemwyciągnęła

coś,cowyglądałojakszczypcezdziurkami.Wreszcieprzyszedł

czasnaigłę.Znieruchomiałamnajegokolanach,aonzaśmiałsię

tylko,dotykającdłoniąwnętrzamoichud.Zupełnienieprzejął

siętym,coczekałogozamoment.

Kiedyigłaprzebiłajegoskórę,niezareagował.Jaza

topisnęłamcicho,alenicwięcej.

Wkońcupojawiłasięmała,srebrnasztanga.

–Gotowe–oznajmiładziewczyna,ajaodetchnęłamzulgą.

–Musiszprzypilnować,żebybyłczysty,iżadnychobcych

substancjizanimsięniezagoi.–Spojrzałanamnie,aja

zaczęłamsięzastanawiać,czymówiomojejślinie.

–Jasne–odparłCage,poczymwstałizłapałmniezarękę.

–Chcesz,żebymzałożyłkoszulkę?

Pomyślałamotychwszystkichkobietachznajdujących

sięmiędzystudiemasamochodemiprzytaknęłam.

Sięgnąłponiąizałożyłjąszybkimruchemprzezgłowę.

–Chodź.Jestemgotówsprawdzić,jakbardzocisię

topodoba–uśmiechnąłsięzawadiacko.

–Czymojaślinaniejestprzypadkiemobcąsubstancją?

Niebędzieciębolało?

Pochyliłsięiwyszeptałmidoucha:

–Ztwojąślinąwszystkojestwporządku,acodobólu,

nigdynastoniepowstrzymywało.

background image

Cage

Evanerwowowykręcałaręce,kiedywracaliśmy

samochodemzjejdomudomojegomieszkania.Ztatąporadziła

sobiepomistrzowsku,cozaowocowałotym,żeniemiałażadnego

problemuzespakowaniemwszystkichswoichrzeczy.Teraz

jednakbyłojasne,żecośjądręczy.Nielubiłem,kiedysięczymś

takprzejmowała.

–Cotakwykręcaszteręce?

Evamomentalnieprzestałasiębawićdłońmiizaśmiała

sięcicho.

–Niezdawałamsobiesprawy,żetorobię.

–Iwłaśniedlategomnietozmartwiło.Dlaczego

jesteśzdenerwowana?

Przygryzłanerwowownętrzepoliczka,cobyłotylko

kolejnymdowodemnato,żemamrację,poczymspojrzała

miprostowoczy.

–Jesteśpewien,żechceszznaćodpowiedź?

Przezmomentspanikowałem,aleprzypomniałemsobie,

żewłaśnieoświadczyłatacie,żejestwemniezakochana.

–Tak,chcę–odparłemostrożnie.

Wzruszyłaramionamiiwestchnęła.

–Bojęsię,żetozawcześnie.Aco,jeślizmęczycięto,

żebędzieszmiałmnieoboksiebieprzezcałyczas?Cojeśli

zjemtwojeukochanepłatkiWheatiesalbozostawięwłazience

kosmetyczkę?Aco,jeślichrapię?

background image

Poczułemulgę.Ztymmogłemsobieporadzić.Nie

zamierzałamizwiać.

Zaparkowałemnamiejscupodnaszymmieszkaniem,

zgasiłemsilnikiodwróciłemsięwjejstronę.

–NiejemWheatiesów.Mamnadzieję,żepozostawiasz

wszędzietetwojekobiecegraty,żebymmógłnaniepatrzeć,

kiedyciebieniebędziewpobliżu,wiedząc,żewrócisz.Inie

chrapiesz.Tycichomruczysz,cojesttakseksowne,żemam

ochotęleżećicięsłuchać.

Evanachyliłasięwmojąstronęidałamiszybkiegobuziaka.

–Kochamcię.

Niemogłempowstrzymaćgłupkowategouśmiechu,który

pojawiałsięnamojejtwarzyzakażdymrazem,gdytomówiła.

–Więcchodźnagóręipokażmi,jakbardzomnie

kochasz.Mamjużnawetkilkapomysłów.

Wodpowiedziuszczypnęłamnielekkowświeżo

przebitysutek.

–Aczyonemogąsięprzyłączyć?–zapytałaniskim

głosem,przezktórymomentalniestałemsiętwardy.

–Nojasne,żemogą.

ZaprowadzenieEvynagórępoto,żebysiędoniejdobrać,

brzmiałobardzozachęcająco,alenietymbyłemażtak

podekscytowany.Czekałatamnaniąniespodziankaijużnie

mogłemdoczekaćsięchwili,kiedyjąwkońcuzobaczy.Niosłem

dwapudłazjejrzeczami,któremusiałemodstawićnapodłogę,

background image

byotworzyćmieszkanie.Niechciałemteż,żebycośzasłaniałomi

widokjejtwarzy,kiedywejdziedomieszkania.

Nacisnąłempowoliklamkęiotworzyłemdrzwi.

–Paniemająpierwszeństwo–powiedziałem,odsuwając

się,bymogławejśćjakopierwsza.

Evaobdarzyłamnieniepewnymuśmiechemiweszłado

pokoju.Ruszyłemzanią,niespuszczającoczuzjejtwarzy.

Zamarła,gdynaśrodkusalonuzobaczyłafortepian,naktórym

leżałodwanaścieczerwonychróż.

Zotwartąbuziąpodeszłapowolidoinstrumentu.

Wstrzymałemoddech.Chciałem,bycośpowiedziała.Czy

źlezrobiłem,kupującgo?

Evadotknęłapalcamikremowychklawiszyisięgnęłapo

karteczkę,którązostawiłemjejobokbukietu.Napisałemnaniej

poprostu„Kochamcię”.

Kiedypodniosłanamniewzrok,zobaczyłem,żejejoczy

sąpełnełez.Pięściązasłoniłaustaipokręciłagłową.Ach,

cholera.Doprowadziłemjądołez.Nietegochciałem.

–Niewierzę,żekupiłeśmifortepian–

wydyszała,odsłaniającwreszcieusta.

–Jeśligoniechcesz,niemusimygo

zatrzymywać.Pomyślałemtylko,żeskoromówiłaś…

–Nigdzieniebędzieszzabierałmojegofortepianu–

przerwałamiwpółzdania.Jejtwarzrozświetliłuśmiech,azust

wyrwałsięradosnyśmiech.–Kupiłeśmifortepian–

background image

powtórzyła,kręcącgłową,jakbyniemogławtouwierzyć.

–Przecieżchciałaś–odparłem.

Evaodłożyłakarteczkęnainstrumentipodeszładomnie

powoli.Obiedłoniepołożyłanamojejklatcepiersioweji

spojrzałanamojątwarz.

–Cage,jeszczewielurzeczybędęchciała,alenieoczekuję,

żemijewszystkiedostarczysz.Tym,czegopragnęnajbardziej,

jesteśty.Ijesteśmój.Jakimścudemudałomisięprzywiązaćdo

siebiesławnegoplayboyaCage’aYorkainiemamzamiaru

nikomugooddać.

Uśmiechającsię,dotknąłemkciukiemjejdolnejwargi.

–Toznaczy,żeniemusiałemkupowaćtegofortepianu,

żebycięprzekupić?Aniechto,skarbie.Gdybymwiedział,

zaoszczędziłbymkupękasy.

Evawybuchnęłaśmiechemipacnęłamniewklatę.

–Jatustaramsiębyćsłodka,atysięzemnienabijasz.

–Przepraszam.Niezorientowałemsię,żepróbujeszbyć

słodka.Mampomysł.Chodźmypodprysznic.Tampozwolisz

miskosztowaćswojejsłodyczy.

–Niepozwoliszminajpierwzagraćnamoimfortepianie?

–zapytała,patrzączutęsknieniemnaswójprezent.

–Niemamnicprzeciwkoskosztowaniucięnafortepianie.

Jakdlamnieokej.Założęsię,żewyglądaszniesamowicie

seksownie,siedzącwrozkrokunatejławeczce.

–Epilog–

background image

–RozmawiałamdziśzJeremym.Świetniesobieradziw

szkoleimyślę,żekogośpoznał.Większaczęśćnaszej

rozmowybyłaotym,jakaonajestmądra,jakazabawnaijakie

pięknemawłosy–zaśmiałamsięcicho,pozwalającjesiennej

bryzienieśćmójgłos.

–Byłprzymnie,kiedygopotrzebowałam.Byłbyśdumny

ztego,jakibyłdzielny,choćwiedziałam,żewewnątrzledwosię

trzyma.Zawszemówiłeś,żejesttwardzielem.

Uśmiechnęłamsięnawspomnienieotym,jakobajmieli

usuwaneósemki,wwynikuczegoJoshspędziłkilkadniwłóżku,

podczasgdyJeremycodzienniechodziłnatreningipiłkinożnej.

–Ostatnimrazemkiedycięodwiedziłam,niebyłozemną

najlepiej.Ztwojegopowoduzawaliłmisięświat.Niemogłam

sobiewyobrazić,jakbezciebiewezmęchoćbykolejnyoddech,

niemówiącnawetodalszymżyciuwpojedynkę.Wtedynie

rozumiałamtwojegolistu.Sądziłam,żenierozumiesz,jakwielki

wpływbędziemiałonamnieto,cosięwydarzyło.Jakmogłeśmi

powiedzieć,żeżyciepotoczysiędalej,iżejateżmuszęruszyć

przedsiebie,żyćswoimżyciem.Tobyłodlamnie

niewyobrażalne.Byłeśmoimświatem,Josh.Odkiedybyłammałą

dziewczynkąażdomoichosiemnastychurodzin.Każdemoje

wspomnienieztegookresuwiążesięztobą.

Sięgnęłamdokieszeniiwyciągnęłamlist,którynapisałam

wczorajdonocy.Niemogłamspać,bowiedziałam,żedziśtutaj

wrócę.Miałamtyledopowiedzeniaichciałam,byzabrzmiało

background image

totak,jakpowinno.

–Tymrazemtojanapisałamcilist–wyjaśniłam.

Rozkładającsztywnąkartkę,którąwyrwałamznotatnika,

uświadomiłamsobie,żeniemananiejśladówłez.Wszystkie

jużwypłakałam.Iznalazłamwreszcieupragnionyspokój.

DrogiJoshu,

dziękujęzapodarowanieminajwspanialszychwspomnień.

Kiedydorastałam,mojeżyciebyłotakbogate,ponieważbyłeśw

nimty.Kochaniecięibycieprzezciebiekochanązawszebyłodla

mnieczymśnaturalnym.Miałotosens.Byłeśmoimdomem.

Będącztobą,wiedziałam,żewszystkobędziedobrze.

Kiedybyłamsmutna,osuszałeśmojełzy.Kiedypochowaliśmy

mojąmamę,tytrzymałeśmniezarękę.Kiedyczułam,żeświatwalił

misięnagłowę,tymnierozśmieszałeś.Stworzyłeśdlamnie

wspaniałewspomnienia,iwkażdymznichbyłeśobecny.Ten

pierwszypocałunek–zabawnyiuroczyzarazem

–jużnazawszepozostaniewmojejpamięci.

Naszeżycierazemukształtowałowemniekobietę,którąsię

stałam.Rozumiem,jaktojestbyćkochanąiuwielbianą–

doświadczyłamtegodziękitobie.Nigdyniewątpiłamwswoją

wartość,ponieważtymnietegonauczyłeś.

Kiedynapisałeś,żepewnegodniaranysięzagoją,nie

sądziłam,żetonaprawdęmożliwe.Życieniemogłotoczyćsiędalej

bezmojegonajlepszegoprzyjaciela.Wmoimsercuniebyłomiejsca

dlanikogoinnego.Okazałosięjednak,żemiałeśrację.Zawszeją

background image

miałeś.Odnalazłamgo.Jestniesamowity.Zupełnienieprzypomina

kogoś,kogospodziewałabymsięzastaćuswegoboku.Niewpisuje

sięwramyideału.Jednakzanimsięzorientowałam,podbiłmoje

sercenadobre.Znalazłamszczęście,októrympisałeś.Terazmam

zamiardobrzeprzeżyćswojeżycie.Podejrzewam,żebędzieto

szalonajazda,którejsamanigdybymsobieniewyśniła,ijużnie

mogęsięjejdoczekać.Terazonjestmoimdomem.Zawszebędęcię

kochać.Nigdycięniezapomnę.Aletojestmojepożegnanie.

Wcześniejniebyłamnatogotowa.Terazmogężyćdalej.

Wspomnienieotobiezawszebędzieżyłowmoimsercu.

Kocham,

TwojaEvaBlue

–Podziękowania–

MuszęzacząćodpodziękowańdlaKeitha,mojegomęża,

który,gdypisałamtęksiążkę,tolerowałnieposprzątanydom,

brakczystychubrańimojeczęstezmianynastrojów(gdypisałam

poprzednie,teżzresztądzielnieznosiłtowszystko).

Trójcemoichwspaniałychdzieciaków,któredosyćdługo

żywiłysięniemalwyłączniecorndogami,pizząipłatkami

FrostedFlakes,ponieważjabyłamzajętapisaniem.Słowodaję,że

ugotowałamimmnóstwopysznych,ciepłychposiłkówpo

zakończeniutejpowieści.

TammarzeWebber,ElizabethReyesiLizReinhardt,moim

osobistymkrytyczkomliterackim.Jakimśsposobemudałomisię

namówićtepanie,żebynimizostały.Terazmamszansęczytać

background image

ichksiążkijakopierwsza!Wrzuciłabymteraz„żartuję”,alecóż…

nieżartuję.Kochamichdzieła.Togłównazaletanaszegoukładu.

Wszystkiebardzomipomogły,gdytworzyłamtępowieść.Ich

pomysły,sugestieizachętysprawiły,żecałyprocespisaniastał

sięowieleprzyjemniejszy.Sąniesamowiteiniewiem,jak

skończyłabymtęksiążkębeznich.

MoimdziewczynomzFP.Postanowiłamniedzielićsięz

wamitym,coowoFPoznacza,bogdybyprzeczytałatomojamama,

mogłabydostaćzawału.Żartuję…chyba.Wy,dziewczyny,zawsze

umieciemnierozśmieszyć,wysłuchaćmojegobiadoleniaiw

odpowiednimmomenciepodesłaćmijakieściacho,bypoprawićmi

humor.Jesteściemojąniezastąpionądrużyną.Cosięwydarzyłow

NowymJorku,niechpozostaniewNowymJorku,prawda?


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Abbi Glines Dotknij mnie 04
37 Marzec 68 Ocal mnie od nienawiści Mój marzec 68
Abbi Glines WHEN IM GONE (Rosemary Beach #11) tłum prolog
Abbi Glines (Rosemary Beach #12) When Youre Back
Lynn J Zaczekaj na mnie 03 1 Zostań ze mną t 1
Ocal mnie, Panie, w swojej łaskawości
the vincent boys 01 the vincent boys abbi glines
Abbi Glines 4 cykl Rosemary Beach Jesteś za daleko
Abbi Glines Jesteś za daleko

więcej podobnych podstron