RAYE MORGAN
Kawaler
Harlequin®
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • SoHa • Sydney
Sztokholm • Tokio • Warszawa
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Telefon rozdzwonił się zupełnie nie w porę. Niewiel
ka restauracja była już niemal pusta, ale Mia nie miała
zamiaru się pożegnać. Kusiła Dawida, rzucając na
szalę wszystkie swe wdzięki. Któż mógłby się jej
oprzeć, jest taka śliczna i uwodzicielska, pomyślał
młody mężczyzna. Pochlebiało mu zainteresowanie
uroczej dziewczyny.
Od rana krzątał się bezustannie. Praca w restauracji
była przyjemną odmianą po zwykłych całorocznych
zajęciach, ale nie należała do łatwych. Nie mógł się
doczekać przerwy. W połowie dnia zawsze zamykał
lokal. Mia, piękna dziewczyna o długich rudych
włosach i pełnych czerwonych wargach, nabrała ocho
ty, by mu ten czas umilić.
Od razu wpadła mu w oko. Przychodziła codzien
nie. Wiedział, że się jej podoba. Przyjechał do Puerto
Vallarta przed tygodniem i zamierzał pozostać jeszcze
siedem dni. Jeśli chciał poznać bliżej tę dziewczynę,
czas najwyższy, by uczynił pierwszy krok. Coś go
jednak powstrzymywało. Zabawne, nie znał dotąd
takiego uczucia. Lubił kobiety. Ilekroć odwiedzał to
nadmorskie meksykańskie miasteczko, romansował
na prawo i lewo. W tym roku rozchichotane dziew
czyny, które przesiadywały w restauracji i gapiły się
trzepocąc rzęsami, wydały mu się nagle głupie i niedo
jrzałe. Zamiast szeptać uroczym kociakom słodkie
scandalous
wykonanie - Irena
słówka, gadał wieczorami z Rosą, kelnerką, która
pracowała w tym lokalu od dwudziestu pięciu lat.
Uznał, że tak dłużej być nie może. Mia to prawdzi
wa piękność, poza tym wcale nie chichocze. Zmysłowe
zielone oczy obiecywały niebezpieczne rozkosze, a go
rące spojrzenia, które rzucała na niego ta dziewczyna,
sprawiły, że wątpliwości zniknęły. Nie miał zamiaru
dłużej się umartwiać. Odstawił stertę brudnych na
czyń, które niósł do kuchni, zdjął fartuch i usiadł przy
stoliku prześlicznej klientki, śmiejąc się z jej żarcików.
Dziewczyna obdarzyła go zalotnym spojrzeniem.
- Chcesz zobaczyć mój tatuaż? - zaczęła figlarnie.
Też pytanie! Dawid uśmiechnął się. Miał na to
wielką ochotę.
- Zawsze interesowałem się sztuką - oznajmił. - Za
nic w świecie nie przegapiłbym takiej okazji.
Mia położyła dłoń na elastycznym kołnierzu baweł
nianej bluzki i wtedy rozległ się dzwonek telefonu. Dawid
zerknął na dziewczynę, która zsuwała już koszulkę
z kształtnych ramion, a potem na aparat telefoniczny.
Każdy normalny mężczyzna zlekceważyłby w takiej
chwili natarczywe buczenie, coś jednak mówiło mu, że
powinien podnieść słuchawkę. Instynktownie wyczuwał,
że to jedna z tych chwil, które mogą zmienić całe życie.
Musiał wybierać: flirt z uroczą dziewczyną albo nieznane
niebezpieczeństwo; kilka przyjemnych chwil albo głos
przeznaczenia. Nie miał pojęcia, co go skłoniło do
odebrania telefonu.
- Poczekaj moment - poprosił, wstając z krzesła.
Podszedł do lady, na której stał czarny staromodny
aparat. - Zaraz do tego wrócimy.
Mia zrobiła niezadowoloną minę. Dawid podniósł
słuchawkę.
scandalous
wykonanie - Irena
- Halo? - rzucił niecierpliwie. Kobiecy głos, który
usłyszał po chwili, był matowy, zniżony do szeptu;
przywodził na myśl miękkość jedwabiu i migotliwy
blask palących się świec. Natychmiast przyciągnął jego
uwagę.
- Dawid Coronado?
- Tak. Przy telefonie. - Mężczyzna przymknął
powieki. Tajemnicza rozmówczyni miała głos filmowej
femme fatale.
- Dawid Coronado, kolega z wojska Reeda Britt-
mana? Pamiętasz, stacjonowaliście razem w Nie
mczech dziesięć lat temu? - Mocniej objął palcami
słuchawkę. Głos nieznajomej fascynował go. Wyczuł
w nim strach i zaczął się nagle denerwować.
- Tak, wszystko się zgadza. Kim jesteś? - zapytał
niecierpliwie.
- Tak się cieszę, że cię odnalazłam.
Dawid podzielał jej radość, ale nie mógł się do
czekać odpowiedzi na swoje pytanie.
- Powiedz mi, kim jesteś.
- Dawidzie, nie znamy się, mimo to muszę cię
prosić o przysługę... - przerwała nagle. Usłyszał głos
jakiegoś mężczyzny. Tajemnicza rozmówczyni wstrzy
mała oddech, a potem szepnęła: - Och, tylko nie to.
- Połączenie zostało przerwane.
Dawid stał nieruchomo ze słuchawką przyciśniętą do
ucha, jakby się spodziewał, że znowu usłyszy nieznajo
mą, jeśli cierpliwie poczeka. Ktoś ją zaskoczył i przestra
szył tak bardzo, że odłożyła słuchawkę, albo...
- Dawidzie! - Mia zaczynała tracić cierpliwość.
Odwrócił się i spojrzał na nią z roztargnieniem.
Rudowłosa uwodzicielka i jej ukryty tatuaż przestały
go nagle obchodzić. Rozmyślał bezustannie o prze-
scandalous
wykonanie - Irena
rwanej rozmowie telefonicznej. Kim była ta kobieta?
Na pewno znała Reeda, z którym przyjaźnił się
w wojsku, ale od tamtego czasu minęło dziesięć lat.
Dlaczego zadzwoniła? Co jej się przytrafiło? Nadal
brzmiał mu w uszach niewiarygodnie zmysłowy głos.
Nie wiedzieć czemu, Dawid miał pewność, że tajemni
cza nieznajoma zadzwoni jeszcze raz. Znalazł pretekst,
by pożegnać Mię i grzecznie wyprosić ją za drzwi. Nie
interesowały go już frywolne tatuaże. Zabrał się do
przygotowywania posiłków, które miały być serwowa
ne po południu.
Restauracja była przytulna i trochę staroświecka.
Kto znał Maję i Eduarda, dziadków Dawida i właś
cicieli lokalu, wcale się temu nie dziwił. Wnuk przyjeż
dżał co roku z San Diego, by zastąpić staruszków,
którzy dzięki niemu mogli sobie pozwolić na dwutygo
dniowy urlop. Tego roku wybrali się w odwiedziny do
przyjaciół mieszkających w Guadalajarze, a Dawid
przyjechał jak zwykle do Puerto Vallarta. Restauracja
dziadków była ulubionym miejscem spotkań miesz
kańców dzielnicy. Turyści zaglądali tu rzadko, woleli
nadmorskie bulwary. Praca w restauracji sprawiała
Dawidowi ogromną przyjemność i pozwalała zapo
mnieć o rutynie pracowitego życia, jakie wiódł na
południu Kalifornii. Ale nie o tym teraz rozmyślał.
Z niepokojem wpatrywał się w milczący telefon.
- Zadzwoń! - krzyknął nagle. - No, zadzwoń, do
cholery!
W tej samej chwili rozległ się sygnał. Chwycił
słuchawkę.
- Halo. To ty, Dawidzie? - Dreszcz przebiegł mu
po plecach, gdy usłyszał znajomy głos. Czego chciała
ta kobieta?
scandalous
wykonanie - Irena
- Tak, jestem przy telefonie. Co tam się dzieje? Nic
ci się nie stało?
- Wszystko w porządku - odparła szeptem. Domy
ślił się, że nadal była w niebezpieczeństwie. Gdyby
chociaż wiedział, skąd dzwoni!
- Mogę zapytać, z kim rozmawiam? - niecierpliwił
się.
- Jestem siostrą Reeda Brittmana. Na imię mi
Shelley.
- Ach, Shelley. -Coś sobie przypominał. Słyszał już
to imię, ale twarzy nie pamiętał. - Czy my się znamy?
- Nie, ale Reed wiele mi o tobie opowiadał. Kiedy
mu oznajmiłam, że będę w Puerto Vallarta, dał mi twój
numer telefonu na wypadek...
- Na wypadek, gdybyś potrzebowała pomocy?
- Dawid ścisnął mocniej słuchawkę. Siostra Reeda
była w niebezpieczeństwie. Dla przyjaciela zrobiłby
wszystko, a zatem było zrozumiałe samo przez się, że
nie odmówi pomocy również bliskiej mu osobie.
Zresztą czy mógłby opuścić w potrzebie kobietę ob
darzoną przez naturę tak czarującym głosem?
- Gdzie jesteś? Chcesz, żebym po ciebie przyjechał?
Czy grozi ci niebezpieczeństwo?
- Powiedzmy, że... jestem tu uwięziona.
Tego właśnie się lękał. Ktoś trzymał ją pod kluczem.
Nie ma obawy, znajdzie się jakieś wyjście.
- Gdzie jesteś? Podaj mi adres, wkrótce się tam
zjawię.
- Nie - odrzekła głośniej niż przedtem. - Lepiej nie.
To się nie uda, a może tylko pogorszyć sytuację.
- Jaką sytuację? -Dawid zmarszczył brwi. - Co ten
człowiek ci zrobił?
- Dawidzie... lepiej nie wysnuwaj pochopnych
scandalous
wykonanie - Irena
wniosków. Wcale nie twierdzę, że ktoś mi zrobił coś
złego.
- Słyszałem głos mężczyzny. Przyznałaś, że zo
stałaś uwięziona.
- Muszę się sama stąd wydostać - odparła z wes
tchnieniem.
Dawid nie zamierzał spokojnie tego słuchać.
- Shelley, naprawdę chcę ci pomóc, lecz jeśli mi nie
zdradzisz, gdzie...
- Dawidzie, jesteś uroczy. - Roześmiała się cicho.
- Przyznam, że tego się właśnie spodziewałam.
Uroczy? Dawid podniósł wyżej głowę i wzruszył
ramionami. Wcale nie chciał być uroczy. Wolał ucho
dzić za twardziela, który bez trudu, a nawet z pewną
nonszalancją, zabija smoki czyhające na tajemniczą
królewnę. Co za głos! Z pewnością była piękna.
Domyślił się tego, kiedy ją usłyszał.
- Gdzie jesteś? - zapytał szorstko.
- To nie ma znaczenia. Chciałam tylko wiedzieć,
czy mogę na ciebie liczyć. Przypuszczam, że zdołam
stąd umknąć, ale będzie to chyba możliwe dopiero
w środku nocy. Gdzie cię znajdę?
- Mieszkam nad restauracją. - Podał adres. - Gdy
miniesz Playa del Oro, kieruj się na wzgórze, w stronę
dzielnicy willowej.
- Na szczęście to niedaleko od przystani.
- Tylko kilka przecznic - odparł nachmurzony.
- Jesteś w porcie, zgadłem?
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Wkrótce się
u ciebie zjawię.
Nie tak to sobie wyobrażał, ale cóż mógł poradzić
na jej upór?
- Drzwi wejściowe zostawię otwarte - oznajmił.
scandalous
wykonanie - Irena
- To chyba ryzykowne? - zapytała po chwili mil
czenia.
- Wcale nie. Puerto Vallarta jest miłym, spokoj
nym miasteczkiem.
- Nie dla mnie, niestety - odrzekła ze smutkiem.
Dawid zapragnął natychmiast pospieszyć Shelley
na ratunek. Spotkała ją krzywda i tamten nikczemnik
powinien drogo za to zapłacić. Z drugiej strony,
sytuacja była dość śmieszna. Nie widział nigdy w życiu
tej kobiety, a jednak zapragnął zostać jej obrońcą. Co
za niedorzeczność!
- Jak się tu dostaniesz? Masz samochód?
- Jakoś sobie poradzę. Nie martw się. - Zamilkła,
jakby nasłuchiwała. Gdy odezwała się znowu, jej głos
był stłumiony. Domyślił się, że osłoniła ręką słuchaw
kę. - Dzięki, Dawidzie. To jest gra o życie.
Gdy usłyszał, jak wymawia jego imię, ugięły się pod
nim kolana.
- Shelley, powiedz mi, gdzie jesteś - nalegał. -Jeśli
coś się stanie...
- Nie mogę... - Zmysłowy szept przyprawił go
o dreszcze. - Czekaj na mnie. To może potrwać, ale
zjawię się u ciebie na pewno.
Odłożyła słuchawkę. Dawid oddychał ciężko jak po
długim biegu. Przez chwilę stał bez ruchu. Shelley
Brittman. Jak niewiele trzeba, by powróciły wspomnie
nia. Brat Shelley, Reed, był w wojsku najlepszym
przyjacielem Dawida. Stacjonowali w Niemczech. Przed
dziesięciu laty zjeździli ten kraj wzdłuż i wszerz. Poznali
wtedy nie tylko słynne zabytki, lecz i uroki nocnego
życia. Kiedy zakończyli służbę, a ich statek przybił do
amerykańskiego wybrzeża, Reed zaprosił przyjaciela na
kilka dni do rodzinnego domu w Hamptons.
scandalous
wykonanie - Irena
Dawid sam nie wiedział, czego się ma spodziewać.
Zdawał sobie sprawę, że rodzina przyjaciela jest zamo
żna, ponieważ Reed był wychowankiem najlepszych
szkół i nigdy nie narzekał na brak pieniędzy, ale
rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania. W po
siadłości Brittmanów miał okazję podziwiać konie
specjalnie do gry w polo, dowiedział się o hojnych
dotacjach na renomowane zespoły baletowe, oglądał
portrety słynnych amerykańskich patriotów na rycinie
przedstawiającej drzewo genealogiczne rodziny. Po
tentaci przemysłowi wpadali do Hamptons na partię
tenisa, a politycy znani z telewizji bywali na obiadach.
Brittmanowie byli zamożną familią z wielkimi tradyc
jami. Dawid nie czuł się wśród nich dobrze. Wszystko
było mu obce, jakby przyjechał do nieznanego kraju
i nie potrafił się z nikim porozumieć. Opuścił Hamp
tons najszybciej jak mógł i nigdy nie dał się namówić
na kolejną wizytę. Przyjaźń z Reedem przetrwała tę
próbę. Dawid musiał przyznać uczciwie, że Brittman
odwiedzał go regularnie przynajmniej raz do roku,
ilekroć załatwiał interesy w Kalifornii. Na zawsze
pozostaną przyjaciółmi, ale lepiej, by spotykali się na
neutralnym gruncie. Wytworność Brittmanów przy
prawiała go o mdłości. Jak to możliwe, że ktoś z nich
potrzebował teraz jego pomocy?
Shelley. Reed trochę mu o niej opowiadał, ale
niewiele z tego pamiętał. Poślubiła chyba jakiegoś
greckiego przemysłowca. Niejasno sobie przypominał,
że mówiło się o rozwodzie. Nigdy nie poznał Shelley,
a wszystkie rewelacje Reeda dotyczące jego siostry nie
robiły na nim żadnego wrażenia. Uchodziła podobno
za postrzeloną flirciarę. Kobieta, która do niego
zadzwoniła, nie sprawiała takiego wrażenia.
scandalous
wykonanie - Irena
Przed czym próbowała się uchronić? Dawid miał
nadzieje, że wkrótce się dowie. Był wściekły, że nie
pozwoliła sobie pomóc w ucieczce, nie miał jednak
wyboru. Musiał czekać cierpliwie.
Rosa Sanchez pracowała jako kelnerka w restaura
cji należącej do dziadków, odkąd Dawid sięgał pamię
cią. Traktował ją jak ciotkę i był jej prawdziwym
oczkiem w głowie.
- Querido - zaczęła, gdy tylko wpadła do lokalu po
przerwie. - Znalazłam ci wspaniałą dziewczynę.
- Jeszcze jedna poczwara? - jęknął Dawid, pod
nosząc głowę. Kroił właśnie łososia na cienkie plastry.
- Ależ nie. - Rosa spojrzała na niego z wyrzutem.
- To idealna kandydatka na żonę dla ciebie. Jest
wykształcona, kulturalna i bardzo, bardzo ładna.
- Pewnie to znowu twoja kuzynka? - zapytał
z uśmiechem. Już słyszał podobne zachwyty.
- Naturalnie. Mam liczną rodzinę. - Rosa wypros
towała się z godnością. Zabrała się do przygotowywa
nia sałatek i kontynuowała monolog nie przerywając
pracy. -Ta dziewczyna jest dyplomowaną sekretarką
w firmie zajmującej się doradztwem. Pracuje z najlep
szymi prawnikami i przedsiębiorcami w naszym mieś
cie. Zna doskonale trzy języki.
- I jest na pewno niewiarygodnie piękna - pod
powiedział Dawid. Wszystkie panie, z którymi swatała
go Rosa, obdarzone były rzekomo mnóstwem zalet.
- Przysięgam na pamięć mojej drogiej matki, że to
prawdziwa piękność.
- Twój ideał urody czasem się różni od mojego.
Pamiętasz tamtą łysą akrobatkę?
scandalous
wykonanie - Irena
- Sama dałam się nabrać, mój chłopcze. Kiedy z nią
rozmawiałam, miała na głowie perukę - przyznała
Rosa, kiwając głową ze smutkiem. - A wracając do
mojej kuzynki, to naprawdę śliczna dziewczyna. Ciało
ma jędrne, chociaż urodziła troje dzieci...
- Chwileczkę! Trójka dzieci? - przerwał jej Dawid.
- Nie rozumiesz, że to jest bezcenna zaleta? Moja
kuzynka w niczym nie przypomina tych pannic, które
przesiadują tu podczas sjesty i wodzą cię na pokusze
nie.
- Ależ Roso! -Dawid udawał, że jest wstrząśnięty.
- Dobrze wiem, co się tu dzieje - burknęła, odgar
niając ciemne, kręcone włosy. - Uważasz, że jestem
ślepa. Sandry nie można porównywać z tymi dziewu
chami. Jest poważna, zna życie...
- Rozwódka?
- Niezupełnie - odparła Rosa z wahaniem. - Jej
mąż... gdzieś przepadł. Została sama z trójką uroczych
dzieciaków...
Dawid odłożył na bok rybę i zajrzał do sali jadalnej,
żeby sprawdzić, czy wszystko gotowe. Do otwarcia
lokalu zostało tylko kilka minut. Bar lśnił czystością.
Na każdym stole ustawiono koszyczki z przyprawami
i świeże kwiaty z różanego ogrodu babci. Wszystko
wyglądało tak, jak życzyliby sobie dziadkowie Dawi
da. Od lat nic się tu nie zmieniało.
- Znasz przecież moją zasadę numer jeden - mruk
nął podchodząc do Rosy i całując ją w policzek.
- Żadnych dzieciaków.
Rosa sięgnęła po fartuch. Gdy nadchodziła właś
ciwa pora, nie musiała nawet spoglądać na zegar, żeby
się upewnić, czy już czas otwierać lokal.
- Mieszka z nią tylko jedno dziecko. - Rosa nie
scandalous
wykonanie - Irena
dawała za wygraną. - Dwójka przebywa w zakładzie
poprawczym.
- Roso! Jak możesz mnie swatać z kobietą, której
dzieci wylądowały w zakładzie poprawczym? - Dawid
próbował stłumić śmiech.
- O Boże, jakiś ty wymagający, nieczuły i samolub
ny - mruknęła Rosa, żałośnie kiwając głową. Oskar-
życielskim gestem wyciągnęła palec w jego kierunku.
- Typowy kawaler.
- Wymagający i nieczuły, zgoda -mruknął Dawid
bardziej do siebie niż do Rosy. - Ale obojętny...
- Uśmiechnął się na myśl o tym, jakie wrażenie zrobił
na nim piękny głos Shelley. - Nie mogę się z tobą
zgodzić.
- Zastanów się jeszcze - nie ustępowała Rosa.
- Gdybyś poślubił Sandrę, miałbyś zapewnioną przy
szłość. Nie musiałbyś wracać do San Diego. Najlepiej
byłoby, gdybyś został tutaj i zajął się lokalem, kiedy
starsi państwo przejdą na emeryturę.
- Wydało się wreszcie, o co ci naprawdę chodzi!
- zawołał Dawid, wybuchając śmiechem. - Chcesz się
upewnić, że nie stracisz pracy. Zgadłem?
Rosa odwróciła się dumnie, nie racząc odpowie
dzieć na bezsensowne pytanie. Spojrzała przez ramie
na Dawida, który otwierał drzwi restauracji i witał
pierwszego gościa. Żarty żartami, ale naprawdę mart
wiła się o niego. Kochała tego chłopca jak własne
dziecko. Pamiętała, jaki był ostrożny i nieufny, gdy
zaczął przyjeżdżać do dziadków. Tylko najbliższym
okazywał ciepło i czułość. Wobec obcych stawał się
arogancki i bezczelny. Niewiele brakowało, żeby wylą
dował w zakładzie poprawczym. Bardzo się zmienił od
tamtego czasu. Wyrósł na przystojnego ciemnookiego
scandalous
wykonanie - Irena
młodzieńca o szerokich ramionach. Odnosił sukcesy,
emanowała z niego siła i pewność siebie. W jego żyłach
płynęła krew Azteków, przybyszów z Kastylii, pionie
rów z Kansas oraz irlandzkich hodowców koni. Ich
potomek wyrósł na silnego i szlachetnego człowieka.
Rosa nie znała nikogo, kto mógłby się z nim równać.
Czasami tylko dostrzegała jakiś drobiazg, który przy
pominał jej o tamtym nieufnym, przerażonym chłop
czyku. Dawid nie zapomniał o trudnym dzieciństwie,
chociaż głęboko ukrył smutne wspomnienia.
- Potrzeba mu dobrej żony, ot co - mruknęła
patrząc, jak prowadzi do stolika dwie urodziwe pan
nice i żartobliwie przekomarza się z nimi. - Biedny
chłopiec, powinien się zakochać.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ DRUGI
Popołudnie ciągnęło się w nieskończoność. Dawid
bezustannie zerkał na ścienny zegar i niewiele uwagi
poświęcał gotowaniu. Rosa musiała mu przypomi
nać dwukrotnie o pewnym zamówieniu. Wreszcie
ostatni goście opuścili restaurację. Wkrótce wyszła
także Rosa. Stojąc w drzwiach opowiedziała mu raz
jeszcze o zaletach kuzynki, Sandry. Dawid zabrał się
do sprzątania, przygotował wszystko, co było po
trzebne na dzień następny, i zamknął restaurację.
Drzwi wiodące do mieszkania zostawił otwarte. Łu
dził się nadzieją, że Shelley oczekuje go na górze, ale
nikogo tam nie było. Przez chwilę stał bez ruchu,
wpatrując się w mrok. Gdzie jest teraz Shelley? Na
dal brzmiał mu w uszach jej głos. Była w niebez
pieczeństwie, to pewne. Nie powinien sterczeć tu
bezczynnie. Musi coś zrobić. Gdyby tylko wiedział,
gdzie jej szukać...
W porcie! Sama o tym wspomniała. Ich rozmowę
przerywały jakieś trzaski, a więc na pewno dzwoniła
z jachtu. Dawid chwycił kurtkę, zbiegł po schodach
i wcisnął się do małego sportowego samochodu. Po
kilku minutach znalazł się na przystani. Krążył po
nabrzeżu przez kwadrans, ale nie dostrzegł ani śladu
obecności Shelley. Przyszło mu nagle do głowy, że
wymyślił sobie tę historię.
scandalous
wykonanie - Irena
Mieszkanie nadal było puste. Przemierzał pokój
i powoli tracił cierpliwość. Przecież wcale nie znasz tej
kobiety, powtarzał sobie. Może w ogóle nie przyjdzie,
a nawet jeśli tu w końcu zawita, okaże się uderzająco
podobna do swego brata. Okularnica z rozczoch
ranymi włosami. Skrzywił się, ale nadal czekał na
siostrę przyjaciela. Gdy zegar wybił drugą, postanowił
się wreszcie położyć. Wziął przysznic, włożył szlafrok
i nucąc jakąś melodyjkę poszedł do sypialni. Nagle
usłyszał dziwny szelest. Zatrzymał się i nasłuchiwał
przez chwilę. Nie, z pewnością to tylko złudzenie. Nikt
nie przyjdzie. Niepotrzebnie czekał tak długo. Wyszedł
na głupca. Otworzył drzwi sypialni. A jednak się mylił.
Ktoś tam był. Ujrzał dwoje małych dzieci.
- Cześć, proszę pana - przywitała go uprzejmie
jasnowłosa dziewczynka z warkoczykami i piegami na
nosku. Ona i jej braciszek siedzieli na łóżku machając
nogami i wpatrując się w niego z uwagą.
- Cześć, maluchy-odparł niepewnie, całkiem zbity
z tropu. Mrugnął do nich, nie bardzo wiedząc, co
powinien zrobić. - Jak leci?
- Mamusia kazała nam tu poczekać. Powiedziała,
żebyśmy się stąd nie ruszali - dodał chłopczyk.
- Rozumiem. - Dawid zerknął na dziewczynkę.
Wyglądała na starszą od brata. Mogła mieć sześć lub
siedem lat, a chłopiec cztery, najwyżej pięć.
- Mamusia wróci za chwilę - dodał malec. - Tak
powiedziała, za chwilę. - Dziewczynka kiwnęła głową,
ale milczała. Oboje wyczekująco patrzyli na Dawida.
Był przecież dorosły. Powinien im powiedzieć, co mają
teraz robić.
Mężczyzna nie wiedział, jak się zachować. Dzieci.
Nic nie wiedział o dzieciach, nawet z nimi nie roz-
scandalous
wykonanie - Irena
mawiał, odkąd sam przestał być dzieckiem. Niechętnie
wspominał tamte czasy. Nie wolno okazać strachu,
powiedział sobie w duchu. Podobno takie maluchy
wyczuwają, że ktoś się ich boi. Nie miał pojęcia, jak
postępować z dziećmi. Podobno są równie hałaśliwe
i irytujące jak zwierzaki. Prawdopodobnie matka tych
dzieciaków to siostra Reeda, przynajmniej taką miał
nadzieję. Gdyby się okazało, że przyprowadził je ktoś
inny, trudno byłoby przetrwać tę noc.
- Co wy tu właściwie robicie? - zapytał, nadal nie
mogąc ochłonąć ze zdumienia.
- Mamusia powiedziała, że się nami zaopiekujesz
- oznajmiła dziewczynka po chwili milczenia.
- Co takiego? - Dawid był wstrząśnięty. Nie, to
nieuczciwe. Miał uratować z opresji piękną dziewczynę
o zmysłowym głosie. Nikt słowem nie wspomniał
o dwójce rozwydrzonych bachorów, których pewno
nie można spuścić z oka nawet na moment. - Nic z tego
- odparł zdecydowanie. Tak zareagowałby każdy
prawdziwy mężczyzna, gdyby znalazł się w równie
nieprzyjemnej sytuacji. - Nie jestem niańką.
- Mamusia kazała - powiedziały dzieci jednocześ
nie. Było oczywiste, że uznały dyskusję za zakończoną.
Dawida ogarnęło przerażenie. A jeśli Shelley podrzuci
ła mu dzieci i nie zamierza wrócić?
- Gdzie jest wasza mama? - zapytał, rozglądając się
niespokojnie, jakby w każdej chwili Shelley mogła
wyskoczyć z jakiejś kryjówki, żeby go przestraszyć.
- Wróciła po walizkę - oznajmił chłopiec z godnoś
cią. - Musieliśmy ją zostawić na rogu, bo była za
ciężka. - Dawid spojrzał na niego z niedowierzaniem.
Ta historyjka wydała mu się całkiem nieprawdopodo
bna. Jeśli Shelley nie zjawi się tu za dziesięć minut...
scandalous
wykonanie - Irena
Usłyszał skrzypnięcie drzwi. Stanęła w nich dziew
czyna trzymająca w ręku niedużą walizkę.
- Cześć - rzuciła, z trudem łapiąc oddech. - Prze
praszam za kłopot.
Dawid odwrócił się, żeby na nią popatrzeć. Czas
zatrzymał się nagle. Przez cały wieczór powtarzał
sobie, że Shelley ma wprawdzie piękny głos, ale nie
jest pewnie zbyt urodziwa. Pomylił się. Stała nadal
w otwartych drzwiach. Światło księżyca rozświetlało
jej włosy spływające na ramiona niczym pasma
wieczornej mgły. Jasna czupryna jakby przyprószona
migotliwym srebrem, miękka niczym atłasowa przę
dza, lekka jak powiew morskiego wiatru. Błękitne
oczy dziewczyny przypominały Dawidowi kolor
szlachetnego chińskiego jedwabiu. Shelley była drob
na i szczupła. Poruszała się szybko, energicznie.
Wyprostowała się dumnie, a na jej pięknej twarzy
ujrzał wyraz zdecydowania i troski, chociaż w jas
nych oczach migotały wesołe iskierki. Wcale nie była
podobna do Reeda. Dawid nie potrafił wykrztusić
słowa, niczym dziesięciolatek, który właśnie popełnił
okropną gafę. Shelley podeszła i wyciągnęła do
niego rękę ze swobodą i pewnością siebie, której nie
sposób się nauczyć.
- Nazywam się Shelley Brittman. Dzięki, jesteś
prawdziwym aniołem.
Ujął dłoń dziewczyny. Czuł się wyjątkowo głupio,
stojąc przed nią w szlafroku. Spojrzeli sobie w oczy.
Dawid pierwszy odwrócił wzrok. Wydawało mu się, że
patrzy na uroczą zjawę.
- To pewnie twoje dzieci? - zapytał, wskazując
maluchy ruchem głowy.
- Przepraszam za kłopot. Mam nadzieję, że ci się
scandalous
wykonanie - Irena
nie naprzykrzały. - Uśmiechnęła się niepewnie. Dawid
był nadal pod jej urokiem.
- Ani trochę - odparł. Popatrzył z wahaniem na
dłoń, którą ściskał. Nie zauważył obrączki. Zmarsz
czył brwi, próbując zebrać myśli. Głos i uroda Shelley
zrobiły na nim oszałamiające wrażenie. Gdy zadzwoni
ła, zaczął marzyć o ekscytującej przygodzie, nie przy
puszczał jednak, że widok dziewczyny całkiem od
bierze mu rozum. To wcale nie było przyjemne. - Nie
sądziłem, że zjawisz się tu z takim bagażem.
- Nie wspomniałam ci o dzieciach, gdy rozmawialiś
my przez telefon? - Shelley naprawdę była zdziwiona.
Uśmiechnęła się promiennie. - Wybacz. To jest Jill, a to
Chris. Jesteśmy nierozłączni. Dzieci, przedstawiam wam
Dawida Coronado, najlepszego przyjaciela wujka Reeda.
Cóż było robić? Dawid z powagą uścisnął dziecięce
łapki. Maluchy potrząsnęły kolejno jego dłonią i wsko
czyły na łóżko. Zmarszczył brwi. Ależ wiercipięty.
- Masz tylko jedną sypialnię? - spytała dziew
czyna, zerkając na Dawida, jakby wyczuwała jego
zakłopotanie. Skinął głową.
- Będziecie tu spać we trójkę. Na podeście nad
restauracją stoi kanapa. Prześpię się na niej.
- Wykluczone. - Shelley podniosła wąską dłoń
w geście protestu. - My będziemy spać na kanapie.
Albo na podłodze. Daj nam tylko jakieś koce, a zrobi
my sobie wygodne posłanie. Nie możemy przecież
zająć twego łóżka.
Dawid gapił się na dziewczynę, nadal oszołomiony
jej urodą i głosem, ale coś mu mówiło, że powinien
mieć się na baczności. Shelley przypominała postaci
z jego młodzieńczych snów, a wiadomo, że senne
marzenia niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.
scandalous
wykonanie - Irena
- Rozumie się, że zostaniecie w sypialni -mruknął.
Nie chciał okazać się gburem, ale musiał jakoś ukryć
zmieszanie.
Zawahała się, a potem skinęła głową, jakby z jego
oczu wyczytała coś, co rozwiało jej wątpliwości.
- Zgoda. Dziękujemy - odrzekła. Spuściła wzrok
i spojrzała na bose stopy Dawida, który przypomniał
sobie nagle, że pod cienkim szlafrokiem jest zupełnie
nagi.
- Przepraszam, zaraz się ubiorę - wymamrotał
i popędził do łazienki. Przymknął drzwi, zostawiając
tylko wąską szparkę, żeby Shelley usłyszała, co mówi.
- W schowku są koce i poduszki. Czyste ręczniki leżą
w łazience, w szafce pod umywalką.
Dawid zrzucił szlafrok i naciągnął spodnie. Leżąca
na podłodze w kałuży wody koszulka nie nadawała się
do włożenia. Trudno, nie miał wyjścia. Wkroczył do
pokoju boso i z nagim torsem. Kątem oka dostrzegł,
że Shelly spojrzała z podziwem na jego muskularne
ramiona i płaski brzuch. Przez krótką chwilę nie
rozumiał, co się z nim dzieje. Potem przyszło olśnie
nie. Po prostu się zarumienił. Rumieniec na twarzy
trzydziestoletniego mężczyzny, ulubieńca kobiet! I to
dlatego, że jedna z nich spojrzała na niego z uznaniem
i dała mu do zrozumienia, że może się podobać. Co
się z nim dzieje? Czyżby stracił rozum? Odetchnął
głęboko i spojrzał na walizkę, którą Shelley przyniosła
ze sobą.
- Jak się tu dostaliście? - zapytał. Przez krótką
chwilę obawiał się, że głos mu się załamie niczym
nastolatkowi przechodzącemu mutację.
- Piechotą.
- Piechotą? - Do najbliższego hotelu było prawie
scandalous
wykonanie - Irena
półtora kilometra, a do przystani jeszcze dalej, i to
w linii prostej. A przecież restauracja dziadków stała
na zboczu wzgórza. - Weszłaś tu, na górę, z dwójką
dzieciaków?
- Nie odważyłam się wziąć taksówki - odparła po
chwili wahania. Spochmurniała. - On... mógłby od
kryć, gdzie się schroniliśmy, i mój plan by się nie
powiódł - dodała z niepokojem. Dawid patrzył na nią
uważnie, zastanawiając się, czy ta opowieść jest praw
dziwa. W pierwszej chwili przyszło mu do głowy, że
dziewczyna zbyt często ogląda filmy kryminalne.
- Co to za „on? - zapytał spokojnie.
Shelley spojrzała na dokazujące dzieci. Dawid na
tychmiast zrozumiał. Nie chciała przy nich rozmawiać
o swoich kłopotach. Nie miał nic przeciwko temu. I tak
prędzej czy później będzie musiała wszystko mu powie
dzieć.
Shelley położyła niewielką walizkę na łóżku. Dawid
przyglądał się, jak wyciąga z niej dziecięce ubranka.
Coś ścisnęło go w żołądku. Dziewczyna miała na sobie
błękitny kombinezon z delikatnej tkaniny przypomi
nającej kaszmir, a na nogach baletki. Gdy się odwraca
ła, jasne włosy fruwały wokół jej głowy. Przypominała
bohaterki filmów rysunkowych. Nadal miał wrażenie,
e ktoś taki nie może istnieć w rzeczywistości.
- Zabrałam trochę ubrań dla dzieci, ale nie wzięłam
prawie nic dla siebie - powiedziała, wyjmując z walizki
kolorowe piżamki. - Nie masz tu przypadkiem jakiejś
nocnej koszuli?
Na myśl, że mógłby ją zobaczyć w takim stroju,
poczuł dziwną słabość. Oparł się plecami o ścianę
udając, że zrobił to mimochodem. Próbował opano
wać drżenie kolan.
scandalous
wykonanie - Irena
- Przykro mi, raczej nie. Jedyną osobą, która tu
czasami mieszka, jestem ja. Co roku odwiedzam
dziadków.
- Reed wspominał mi o tym - odrzekła z uśmie
chem. - Gdy mu oznajmiłam, że wybieram się do
Meksyku, na wszelki wypadek dał mi twój adres
i numer telefonu. Miałam chyba dużo szczęścia, że cię
tu zastałam, gdy jestem w potrzebie.
Szczęście. Dawid tak by tego nie nazwał. Próbował
uśmiechnąć się do Shelley, ale daremnie. Czuł się jak
mały chłopiec, który próbuje stawić czoło potężnemu
nurtowi rzeki. Jeśli zapomni na chwilę o niebezpie
czeństwie, zrobi z siebie kompletnego idiotę i zacznie
się umizgać do tej dziewczyny. Powinien zachować
dystans, nie zapominając jednak o gościnności.
- Jeśli chcesz, mogę ci pożyczyć jedną z moich
koszul.
- Naprawdę? - ucieszyła się Shelley. - Doskonały
pomysł.
Dawid wolałby nie oglądać jej promiennego uśmie
chu. Dobry Boże, znów się rumienię, pomyślał. Zaklął
cicho. To po prostu śmieszne. Zawsze panował nad
sobą i trzeźwo oceniał fakty. Złościło go, że tym razem
okazał się bezsilny. Nie mógł tego znieść. Odwrócił się
do Shelley i spojrzał na nią nieprzyjaźnie. Gdyby
jeszcze udało mu się poczuć do niej prawdziwą nie
chęć... Dziewczyna obserwowała go z ciekawością, ale
nie okazał jej zainteresowania. Przeniósł wzrok na
dzieci.
- Czy będzie wam trojgu wygodnie w takim wąs
kim łóżku? - zapytał niezadowolony, że nie może im
zaproponować niczego lepszego.
- Na pewno - odparła. Wcale nie wydawała się
scandalous
wykonanie - Irena
rozczarowana spartańskimi warunkami. - Często ra
zem sypiamy. Maluchy przychodzą do mojej sypialni,
gdy się czegoś boją. Prawda? - Odwróciła się do Jill
i Chrisa. Dzieci podbiegły do niej natychmiast. Wszys
cy troje zaczęli się śmiać i obejmować. -Kto pierwszy
nałoży piżamkę, opowiada bajkę na dobranoc.
Części dziecięcej garderoby fruwały po pokoju.
Dawid skorzystał z okazji i wyszedł dyskretnie.
- Gdybyś czegoś potrzebowała, będę na podeście
- rzucił przez ramię.
Shelley odruchowo pokiwała głową, nie odrywając
wzroku od dzieci. Nagle odwróciła się z uśmiechem
i pospieszyła za Dawidem.
- Dzięki raz jeszcze, że bez wahania udzieliłeś nam
gościny. Mam nadzieję, że nie zrobimy w twoim domu
zbyt wielkiego zamieszania. Pomyśl sobie, że jesteśmy
niczym rozbitkowie w czasie burzy.
- Czy mogę wiedzieć, co wam grozi? - zapytał
spokojnie Dawid, z wolna przychodząc do siebie.
- Proszę? - Shelley popatrzyła na niego, jakby nie
zrozumiała pytania.
Zmarszczył brwi. Nie lubił, gdy robiono z niego idiotę.
- Przed czym uciekasz? Co cię tak wystraszyło?
- Czy wyglądam na wystraszoną? - odparła, pa
trząc mu prosto w oczy.
- Sądzę, że tak, moja droga - rzekł przysuwając się
bliżej. Patrzył na nią wrogo. - Przez telefon powiedzia
łaś mi, że w pewnym sensie jesteś uwięziona. Zauważy
łem, że czegoś się boisz. Nadal grozi ci niebezpieczeńst
wo. Nie próbuj mnie nabierać.
Shelley oblizała wargi. W jej niebieskich oczach
błysnął gniew.
- Nie oszukuję cię, Dawidzie - odparła po chwili
scandalous
wykonanie - Irena
całkiem spokojnie, modulując umiejętnie głos i używa
jąc go niczym oręża. -To są moje prywatne sprawy i po
prostu nie chcę o nich mówić.
- Prawo do prywatności to pierwsza rzecz, którą
się traci podczas ucieczki - rzekł chłodno Dawid
z kpiącym uśmiechem. - Muszę wiedzieć, dlaczego
uciekasz. Czy przypuszczasz, że ten mężczyzna, z któ
rym byłaś, zamierza cię ścigać?
Shelley drgnęła, usłyszawszy pogardliwe: „z którym
byłaś". Dawid żałował trochę tych słów. Złościło go, że
zadawała się z facetem, od którego musiała potem
uciekać w środku nocy. Była przecież siostrą Reeda.
Powinna lepiej dbać o siebie... i o własne dzieci.
Po chwili milczenia Shelley przyznała, że musi się
ukrywać.
- Kim jest ten facet? O co tu chodzi? - wypytywał ją
zirytowany.
- Naprawdę nie chcę o tym mówić - odparła bez
wahania.
- A ja nie położę się spać, póki się wszystkiego nie
dowiem. - Patrzył na nią z niechęcią.
Wytrzymała jego spojrzenie. Czuł na sobie chłodny,
taksujący wzrok. Nagle podjęła decyzję.
- Niejestesmytumilewidziani-rzekłasuchoiruszyła
do pokoju, z którego dochodziły głosy szykujących się do
snu dzieci. -Przepraszam zakłopot. Zaraz się spakujemy
i uwolnimy cię od swego towarzystwa.
- O czym ty mówisz?! - zawołał Dawid, chwytając
ją za ramię. Obejrzała się. Była wzburzona.
- Wyraźnie dałeś mi do zrozumienia, że nie chcesz
nas tutaj.
- Nieprawda! - zaprzeczył natychmiast. Skąd przy
szła jej do głowy ta bezsensowna myśl?
scandalous
wykonanie - Irena
- W takim razie, dlaczego jesteś wściekły? - zapyta
ła z gniewnym błyskiem w oczach. Zbity z tropu Dawid
zamrugał powiekami. Wcale nie był wściekły. Raczej...
zaniepokojony, to właściwe słowo.
- Nie, nie jestem na ciebie zły - upierał się, ale jego
słowa nie zabrzmiały przekonująco. Wiedział, że za
chowuje się niczym gbur, ale nie miał innego wyjścia.
Musiał się przed nią bronić. Cofnął rękę, która dotyka
ła jej ramienia, i rozchmurzył się. - Przepraszam
- dodał cicho. - Nie chciałem być taki szorstki.
- Szorstki? O, nie. - Kąciki jej ust podniosły się
w uśmiechu. - Po prostu zirytowany.
- Posłuchaj, jesteś siostrą Reeda. Czuj się tu jak
u siebie w domu - rzekł Dawid. - Nie możesz jednak
zaprzeczyć, że dzieje się coś niedobrego. Przecież
ukrywasz się w moim mieszkaniu. Sądzę, że powinie
nem wiedzieć, przed kim mam cię chronić.
W odpowiedzi Shelley wolno pokiwała głową. W jej
spojrzeniu dostrzegł wahanie.
- Naturalnie - odrzekła. Uśmiechnęła się z trudem.
- Ale to wcale nie znaczy, że od razu wszystko ci
opowiem. Jestem zmęczona i nie mam ochoty na
poważne rozmowy, przynajmniej na razie. Musisz mi dać
trochę czasu. Powinnam najpierw wszystko przemyśleć.
- Zawahała się, a potem spojrzała mu prosto w oczy.
-1 tak już dużo wiesz. Prawdą jest, że uciekam przed
pewnym mężczyzną. Byłam z dziećmi na jego jachcie,
przycumowanym w porcie. Nie mogłam tam dłużej
pozostać. Muszę jak najprędzej wrócić do Stanów.
- A on nie powinien się o tym dowiedzieć - dokoń
czył za nią. Shelley skinęła głową. Odgarnęła do tyłu
włosy i Dawid zrozumiał nagle, że naprawdę jest
bardzo zmęczona.
scandalous
wykonanie - Irena
- Zgadłeś, ale przed wyjazdem muszę jeszcze załat
wić kilka spraw. Potem uwolnisz się od nas.
Patrzył, jak Shelley idzie do sypialni. Potem jęknął
cicho. Był zaniepokojony, oto właściwe słowo. Ode
brała spokój, odarła z przyjemnych złudzeń, zawróciła
mu w głowie i rozbudziła zmysły. Czuł się jak rozna-
miętniony nastolatek. To nie do przyjęcia. Na szczęście
ta kobieta wkrótce stąd wyjedzie, powtarzał sobie,
próbując ułożyć się wygodnie na zniszczonej kanapie.
Zniknie z jego życia i wszystko wróci do normy. Teraz
trzeba spać... Ale sen nie nadchodził. Dawid wsłuchi
wał się w szepty trójki niespodziewanych gości, zajmu
jących jego łóżko. Głosy w końcu ucichły, a on nadal
leżał nie mogąc zasnąć i patrzył w ciemność szeroko
otwartymi oczyma. Myślał o Shelley. Jak to się stało,
że zrobiła na nim tak wielkie wrażenie? Czy dlatego, że
była siostrą Reeda? A może sprawił to cudowny głos
dziewczyny? Albo wyraz udręczenia, który dostrzegł
w jej oczach? A może jej upór i odwaga?
- Wszystko naraz - burknął, wiercąc się na niewy
godnej kanapie. Mimochodem pomyślał, że następ
nego ranka z pewnością obudzi się z bólem w krzyżu.
Westchnął i zamknął oczy. Skończył niedawno trzy
dzieści lat. Może przeżywał kryzys, jak każdy mężczyz
na w średnim wieku?
Dlaczego właśnie Shelley Brittman zawróciła mu
w głowie? Musiał przyznać, że była piękna, ale znał
wiele urodziwych kobiet. Do licha, Mia też ma śliczną
buzię. Ale z drugiej strony, Shelley była taka inna.
Przyszła tu jak zjawa w środku nocy. Wydawała się
tajemnicza i romantyczna. Zdawał sobie sprawę, że nie
potrafi zdobyć takiej dziewczyny. Dla chłopaka z jego
pochodzeniem Shelley była niczym zakazany owoc.
scandalous
wykonanie - Irena
Powinien trzymać się od niej z daleka. Nie potrzebował
jej. Dlaczego zatem jego serce i zmysły nie chciały się
pogodzić z takim wyrokiem?
Odpowiedź była prosta: Shelley go pokonała. Nok
aut. Nie miał w tej rozgrywce cienia szansy na zwycięs
two. Była jak marzenie szalonego wizjonera - cudow
na i niedotykalna. Dawid nie spotkał dotąd kobiety,
która byłaby niemal doskonałością.
Przypomniał mu się nagle rodzinny dom Shelley
w Hamptons. Minęło wiele lat, ale tamto wspomnienie
pozostało niezwykle żywe. Zaraz po przyjeidzie oprowa
dzono go po wytwornej rezydencji Brittmanów. Sypial
nia dziewczyny była prześliczna i doskonała w każdym
calu, urządzona w odcieniach różowości i bieli. Przypo
minała pokoje bohaterek dziewiętnastowiecznych powie
ści, niewiele mających wspólnego z rzeczywistością.
Dawid miał wrażenie, że znalazł się w buduarze
wytwornej damy. Trochę go to zirytowało. Odwrócił się,
chcąc wyjść, i wtedy połą marynarki zaczepił o porcela
nową figurkę tancerki ustawioną na niskiej szafce
z książkami. Statuetka spadła na podłogę, nim zdołał ją
pochwycić, i rozbiła się na tysiąc kawałków. Matka
Reeda, która oprowadzała go po domu, zbagatelizowała
ten wypadek. Przed wyjazdem zajrzał przypadkowo do
sypialni Shelley. Na szafce ujrzał dokładnie taką samą
porcelanową figurkę. Wszystko było znowu na swoim
miejscu.
Świat Dawida był zupełnie inny. A może raczej jego
światy? Dorastał w dwu odmiennych środowiskach.
Z jednej strony wielka, kochająca, hałaśliwa rodzina
matki, prawdziwy klan ze środkowego zachodu, z dru
giej zaś spokojne, proste życie z ojcem, który ciężko
pracował w Los Angeles, zmagając się nieustannie
scandalous
wykonanie - Irena
z biedą. W żadnym z tych światów Shelley nie czułaby
się dobrze. Tam nikt nie zrozumiałby, że można żyć tak
jak ona. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że na
dorosłe już dziecko powinien zawsze czekać ślicznie
umeblowany pokój, na wypadek, gdyby chciało po
wrócić na łono rodziny. Dawid uśmiechnął się w ciem
ności. W jego świecie nikt nie wpadłby na taki pomysł.
Musiał jednak przyznać, że piękna Shelley Brittman
w niczym nie przypominała księżniczki z baśni Ander
sena. Była kobietą z krwi i kości, a błękitne oczy sypały
iskry świadczące o żywym usposobieniu. Pod uroczą
powierzchownością krył się na pewno ogromny tem
perament. Na samą myśl, że mogliby się kochać,
Dawid poczuł przyspieszone bicie serca, ale wiedział,
że nie ma prawa do takich marzeń.
Przed kim uciekała? Czy to mąż, czy kochanek?
Kobietę tak urodziwą z pewnością otaczało mnóstwo
wielbicieli.
Dawid usłyszał dobiegający z sypialni stukot okiennic.
Wzmagał się wiatr od oceanu. Łomotanie rozległo się
ponownie. Wstał z kanapy i cicho podszedł do okna. Nie
chciał przyglądać się uśpionym gościom, ale pokusa była
zbyt silna. Shelley leżała między dwójką dzieci niczym
współczesna Madonna. Oczy miała zamknięte, oddycha
ła spokojnie. Dawid poczuł ból w sercu. Odruchowo
wyciągnął rękę, żeby dotknąć złocistych włosów. Przera
żony śmiałym gestem cofnął się i odszedł.
Było z nim gorzej, niż przypuszczał. Ciało podstęp
nie zdradzało jego najskrytsze pragnienia. Cała na
dzieja w tym, że przetrwa jakoś do chwili, gdy trójka
niespodziewanych gości znajdzie się wreszcie w samo
locie. Może nie zrobi z siebie kompletnego idioty.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ TRZECI
Ktoś chrapał tak, aż drżało łóżko. Na wpół roz
budzona Shelley wyciągnęła rękę, chcąc odepchnąć
mężczyznę, dzielącego z nią posłanie, i uciszyć go
w końcu. Jej dłoń dotknęła szczupłych dziecięcych
plecków. Kręgi sterczały pod cienką skórą jak u zre
konstruowanego dinozaura. Natychmiast otworzyła
oczy.
- Chris, syneczku. - Pogłaskała chłopca i odwróci
ła twarz ku Jill. Ledwie ją widziała w słabym świetle
poranka. Patrzyła na różowiejące niebo, widoczne
przez szpary w okiennicach. Zaczynał się nowy dzień.
- Wracamy do domu - szepnęła, chociaż nikt nie
mógł jej usłyszeć. Dzieci spały. Przeciągnęła się, ziew
nęła i z uśmiechem popatrzyła na ciemny pokój. Dom.
Jak miło znowu usłyszeć to słowo. Po chwili uświado
miła sobie, gdzie się znajduje. Przyjaciel Reeda udzielił
jej schronienia. Uciekła od Armanda. Znowu!
Poczuła zdenerwowanie. To było coś nowego. Do
tąd nie obawiała się byłego męża. Teraz wiedziała, że
już nigdy nie potrafi mu zaufać. A jeśli nie uda jej się
dotrzeć z dziećmi do domu? Jeśli Armand ich wytropi?
I pomyśleć, że jeszcze kilka dni temu śmiałaby się
z takich obaw i nie czułaby się wcale zagrożona. Teraz
wiedziała, co ją może spotkać.
Czekało ją trudne zadanie. Musiała przekonać
scandalous
wykonanie - Irena
Dawida, żeby przez jakiś czas popilnował dzieci.
Uśmiechnęła się. Potrafiła już przewidzieć jego reakcje
i wiedziała, że nie będzie tym zachwycony, ale nie miała
wyboru. Nie mogła zabrać dzieci ze sobą, a w Puerto
Vallarta Dawid był jedynym człowiekiem, któremu
mogła je powierzyć.
Z restauracji na dole dobiegło jakieś postukiwanie.
Dawid był już na nogach i pracował w kuchni.
Wyślizgnęła się z łóżka ostrożnie, by nie obudzić
śpiących dzieci, i poszła do łazienki. Umyła się i zwią
zała włosy na czubku głowy. Popatrzyła z niesmakiem
na bladoniebieski kombinezon. Musi poprosić Dawi
da, żeby znalazł jakieś ciuchy, w których Armand jej
nie rozpozna. Powinna wtopić się w tłum.
Włożyła stare szorty i zeszła po cichu na dół. Minęła
wielkie okna, przez które wpadały złote promienie
słońca, i wkroczyła do kuchni. Dawid nie zauważył jej
w pierwszej chwili. Opasany fartuchem, pochylony
nad wielkim kotłem zupy, wpatrywał się w gęste opary,
jakby szukał czegoś na dnie. Kosmyk miękkich wło
sów opadł mu na oczy. Koszula w zielono-niebieski
wzorek okrywała muskularny tors, na który porzed-
niej nocy Shelley patrzyła z zachwytem. Stroju dopeł
niały wypłowiałe dżinsy opinające smukłe uda. Dawid
był przystojnym mężczyzną i fartuch zupełnie do niego
nie pasował. Trochę ją to rozśmieszyło.
- Dzień dobry - powiedziała z rozbawieniem w gło
sie. Dawid podniósł głowę i Shelley przez moment
widziała go takim, jakim był w rzeczywistości; życz
liwy, przyjazny, zachwycony jej widokiem. Ale w na
stępnej chwili na jego twarz powrócił wyraz surowości.
Odwrócił wzrok. Westchnęła. Trudno, nic się nie
zmieniło. Nadal był nieufny. Musiała się z tym pogo-
scandalous
wykonanie - Irena
dzić. Opadła na stołek przy kuchennym blacie i uśmie
chnęła się. Jakoś może zdoła go przekonać, że opieka
nad jej dziećmi to wspaniałe zajęcie.
Gdy Dawid ujrzał Shelley, oniemiał z zachwytu.
Dziewczyna wyglądała w jego koszuli prześlicznie,
oryginalnie, słodko i uwodzicielsko. Miała długie
smukłe nogi, a jej piersi... Litości, czy i biust tej kobiety
musi być doskonały? Czy nie wystarczyłaby ładna
buzia i zmysłowy głos, żeby go pognębić?
Stanął przy kuchennym stole i zabrał się energicznie
do przygotowywania kolejnej potrawy. Burknął coś,
odpowiadając na powitanie. Wciąż miał przed przed
oczyma jej smukłą postać.
- Wybacz, że tu wtargnęłam - rzekła stłumio
nym głosem, świadoma wrażenia,,-jakie na nim wy
warła.
Wyglądała jak dziewczyna z reklamy męskich ko
szul albo postać z filmu, którego bohaterowie obudzili
się po miłosnej nocy w apartamencie z widokiem na
Manhattan. Oczy miała przymknięte, jakby była jesz
cze trochę śpiąca. Rozchylona koszula odsłaniała
fragment biustu. Włosy związane były na czubku
głowy, a pojedyncze kosmyki opadały na twarz. Każdy
mężczyzna, który obudziłby się rankiem w łóżku takiej
kobiety...
Hola! Co to ma znaczyć? Shelley jest siostrą Reeda,
powtarzał sobie w duchu, milcząc ponuro. Wbił spo
jrzenie w cebulę, którą właśnie zaczął kroić. Pożądanie
surowo wzbronione.
- Chyba nie utrzymujesz się z tego? - zapytała
Shelley.
- Mówisz o gotowaniu? - Dawid zmusił się, żeby
na nią nie patrzeć. Nie było to łatwe.
scandalous
wykonanie - Irena
Shelley skinęła głową.
Ujął nóż o lśniącym cienkim ostrzu. Z zawziętą
miną posiekał mięso, a potem zabrał się do krojenia
warzyw. Czerpał z tego zajęcia ponure zadowolenie.
Ach, śmierć wam, małe, zielone paskudztwa.
- Jestem architektem terenów zielonych - odrzekł
w końcu. - Mam własną firmę w San Diego.
- Naprawdę? - Shelley przyglądała się z zacieka
wieniem jego pracy, oparłszy pobrodek na dłoni. -Ja
również mieszkam koło San Diego, w La Jolli.
- Doprawdy? - Dawid zagłębił nóż w miąższu
dojrzałego pomidora, z którego popłynął krwistoczer
wony sok. Zazwyczaj nie pastwił się tak nad warzywa
mi, ale teraz musiał coś zrobić, żeby uwolnić się od
straszliwej udręki.
- Tak - odparła radośnie, jakby nie zauważyła,
jaka masakra odbywa się na jej oczach. -Zatrzymałam
się na pewien czas w letnim domu rodziców.
Dawid znał tę posiadłość Brittmanów. Willa z wido
kiem na ocean zbudowana była na urwistym wybrzeżu
i tak się miała do skromnych siedzib przedstawicieli
klasy średniej jak równe puste pole do niedostępnych
kraterów na Księżycu. Dawid chwycił widelec i zaczął
rozgniatać składniki potrawy na miazgę, jakby pastwił
się nad śmiertelnym wrogiem, na którego czyhał od
dawna. Shelley nie próbowała podtrzymywać konwer
sacji, co okazało się jeszcze gorsze. W milczeniu
obserwowała Dawida przygotowującego kolejne da
nia. Zapanowała grobowa cisza. Znosił ją z trudem.
W końcu nie wytrzymał, podniósł głowę i napotkał jej
rozbawione spojrzenie. Co ją, do diabła, tak śmieszy
ło?
- Może napijesz się kawy? - burknął.
scandalous
wykonanie - Irena
- Z największą przyjemnością. Dzięki. - Skinęła
głową i oblizała wargi, starając się nie uśmiechać.
Podał jej filiżankę, nie podnosząc wzroku. Shelley
objęła ją dłońmi i z lubością wdychała cudowny
aromat. Dawid popatrzył na nią i uderzył go wyraz
zmysłowej przyjemności na jej pięknej twarzy. Poczuł
ucisk w żołądku, cały zdrętwiał. Zacisnął palce na
rękojeści noża. Miał ochotę coś zniszczyć, ale gdyby
pociął na strzępy świeżo przygotowane tortille, Shelley
uznałaby go za wariata.
- Przyjeżdżasz tu każdego lata, by pomóc dziad
kom? - zapytała w końcu dziewczyna, by przerwać
milczenie.
- Gdybym nie przyjechał - odparł Dawid, wrzuca
jąc do kosza odpadki z siłą o wiele większą niż
zazwyczaj - nie mogliby wyjechać na wakacje. Tylko ja
potrafię utrzymać lokal na odpowiednim poziomie
w czasie ich nieobecności.
- Dobry z ciebie człowiek - rzekła cicho.
Dawid spłukiwał wrzątkiem kuchenny blat. Pod
niósł wzrok.
- Robię to dla przyjemności. Czasami mam ochotę
oderwać się na pewien czas od codzienności. To
prawdziwy powód moich wizyt w Meksyku. Nie
jestem wcale altruistą.
- Och, wybacz, że podejrzewałam cię o taką słabość
- odparła z uśmiechem.
Dawid miał tego dość. Odwrócił się, oparł dłonie
na stole i spojrzał jej prosto w oczy. Czas najwyż
szy, by wyjaśnili sobie wszystko. Nie pozwoli się
dłużej wodzić za nos. Miał dość tej pustej gadaniny.
Jeśli Shelley ma ochotę porozmawiać, proszę bar
dzo.
scandalous
wykonanie - Irena
- Chcesz pogadać? - zapytał spokojnie. - Dosko
nale. Powiedz mi, co ci się przytrafiło w Puerto
Vallarta, oczywiście, jeśli wszystko już sobie przemyś
lałaś.
W błękitnych oczach zamigotały jasne iskierki.
Przez chwilę sądził, że Shelley ma wielką ochotę
odpłacić mu podobną impertynencją, ale opanowała
się i niechętnie skinęła głową.
- Zgoda, Dawidzie - odrzekła spokojnie. - Zamie
rzam opowiedzieć ci o wszystkim. Słyszałeś o Arman
dzie Alexiakisie?
- To ten grecki milioner, którego poślubiłaś, praw
da? - spytał, marszcząc brwi.
- Skąd wiesz?
- Reed wspomniał mi o tym. Aksuakis był z tobą
na jachcie? - Shelley skinęła głową. Dawid odwrócił
się. Mężatka. Ta wiadomość nie poprawiła mu samo
poczucia. - A zatem... w czym problem? Kłótnia
małżeńska?
- No cóż... - Shelley odetchnęła głęboko. - Nie
jesteśmy już małżeństwem, ale byłam z nim na jachcie.
Dawid poczuł się nagle jak balonik, z którego
wypuszczono powietrze. Miał wielką ochotę uciec i nie
patrzeć na nią dłużej. Shelley była rozwódką. Coś
podobnego!
- Rozwiedliśmy się trzy lata temu - wyjaśniła.
Dawid spojrzał na nią i zauważył, że posmutniała.
- Ale Armand jest przecież ojcem moich dzieci.
Skinął głową. Reed wspomniał mu, że małżeństwo
siostry, łagodnie mówiąc, nie należało do udanych.
Dawid nie lubił spotykać się z rozwódkami. Za
zwyczaj były trochę zgorzkniałe. Bardzo pragnęły
udowodnić, że nadal są warte grzechu; bywały zbyt
scandalous
wykonanie - Irena
natarczywe jak na jego gust. Shelley wydawała się
zupełnie inna... do diabła, co mu przychodzi do głowy?
Rozwiedziona czy nie, i tak mogła tylko mu zatruć
życie. Nie powinien o tym zapominać. Opanował się
i słuchał uważnie opowieści dziewczyny.
- Kiedy zaprosił w odwiedziny całą naszą trójkę,
pomyślałam, że to dla Jiii i Chrisa doskonała sposob
ność lepszego poznania ojca. Nie widzieli go od lat.
- Chce, żebyś do niego wróciła - domyślił się
Dawid. Nie przyszło mu do głowy inne wyjaśnienie.
- Tak. W pewnym sensie - odparła z wahaniem.
- Ale ty nie masz na to ochoty.
- Istotnie.
- Próbował cię zmusić? - dopytywał Dawid.
- Tak. Zachowywał się jak szaleniec. Przeraził
mnie.
Dawid potrafił zrozumieć, że facet nie daje za
wygraną, ale uważał, że nie powinien jednak posuwać
się do gróźb.
- Dziś po południu wszyscy troje wsiądziecie do
samolotu i Alexiakis przestanie wam zagrażać. Przy
puszczam, że twoja posiadłość jest dobrze strzeżona?
- Oczywiście. Ale jest pewien problem... Praw
dopodobnie Armand będzie szukał nas na lotnisku
i w bankach. Potrzebne mi dobre przebranie.
- Słucham? - Dawid spojrzał na dziewczynę ze
zdumieniem, zastanawiając się, czy nie brak jej przypa
dkiem piątej klepki. Był nią tak zauroczony, że mógł
tego nie zauważyć. Dostrzegła nieufność w jego spo
jrzeniu i zmarszczyła brwi.
- Mówię poważnie. Próbowałam opuścić jacht
przedwczoraj, lecz Armand zatrzymał mnie siłą. Nie
mogę ryzykować ponownie. - Przerwała na chwilę
scandalous
wykonanie - Irena
i spojrzała na niego z powagą. - Postaraj się zrozumieć!
-przekonywała rozpaczliwie. -Jeśli zdoła odebrać mi
dzieci, nigdy ich nie odzyskam. Będzie mnie... szan
tażował.
Dawid wolno kiwał głową. Niski, gardłowy głos
Shelley działał na niego jak magiczne zaklęcie i od
bierał mu rozum. No dobrze, gotów był jej uwierzyć.
Zresztą takie rzeczy się zdarzają. Porzucony mąż
porywa dzieci, by skłonić byłą żonę do powrotu.
Niewykluczone, że Shelley słusznie się niepokoiła.
- Właśnie z tego powodu muszę cię prosić, żebyś
znowu został z dziećmi - oznajmiła dziewczyna, z nie
pokojem czekając na jego reakcję. Przerażony Dawid
patrzył na nią w osłupieniu. Drugi raz tego nie zniosę,
pomyślał z rozpaczą.
- Mam z nimi zostać? Wykluczone. Nie potrafię
opiekować się dziećmi. W sąsiedztwie mieszka wiele
dziewcząt, które chętnie...
Shelley energicznie pokręciła głową.
- Nie. Jesteś jedyną osobą, której mogę zaufać.
Dlatego zwróciłam się z tym do ciebie. Ludzie Arman
da będą nas szukać wszędzie. - Przysunęła się bliżej.
- Obiecuję szybko wrócić. Muszę tylko podjąć pienią
dze w banku i kupić nowe bilety na samolot.
Trzeba będzie zająć się tymi dziećmi, pomyślał
bezradnie Dawid.
- Nie możesz wykorzystać biletów powrotnych?
Na pewno je miałaś.
- Zostały na jachcie Armanda. Nie mogłam go
poprosić o ich zwrot, skoro planowałam ucieczkę.
W banku nie zabawię długo, ale nie mogę wziąć dzieci
ze sobą. Szpiedzy Armanda z pewnością szukają nas
po całym mieście. Potrzebne mi jakieś ubranie, muszę
scandalous
wykonanie - Irena
się upodobnić do miejscowych kobiet. Przydałaby się
także peruka.
Dawid nadal miał wątpliwości. Ostrożność nie
zawadzi, ale ta dziewczyna chyba przesadza.
- Shelley, trochę się zagalopowałaś. Ten człowiek
nie może być wszędzie. - Spojrzał jej w oczy. Patrzyła
całkiem przytomnie. Nie dostrzegł oznak szaleństwa.
- Roześle po mieście swoich ludzi. Ma ich dosyć, by
przeszukać wszystkie zakątki. Zrobi, co w jego mocy,
by nas odnaleźć. Możesz mi wierzyć, Dawidzie, dobrze
poznałam tego człowieka. - Mówiła z przejęciem i czuł,
że jest z nim szczera. Nie wątpił, że sama głęboko
wierzy w to wszystko, ale cała ta historia wydawała się
nieco melodramatyczna. Zacisnął usta. Będzie musiał
popilnować dzieciaków. To było nie do uniknięcia.
Cóż za komiczna sytuacja.
- Czy i tu możemy się spodziewać szpiegów Ar
manda? - spytał żartobliwie.
- Nie sądzę - odparła, uśmiechając się słabo.
- Armand nieprędko wpadnie na to, że mogłam ukryć
się w tej części miasta. Gdy byliśmy małżeństwem,
żyliśmy dość ekstrawagancko. Nie przyjdzie mu do
głowy, że potrafię obyć się bez luksusów. Będzie mnie
szukał przede wszystkim w czterogwiazdkowych hote
lach.
Wystarczyło jedno zdanie, by Dawid ujrzał wszyst
ko we właściwej proporcji. Obruszył się, ale Shelley
była zbyt zajęta swoimi problemami, aby to zauważyć.
Co go właściwie tak oburzyło? Przypomniała mu tylko
o rzeczy oczywistej. Wywodzili się z różnych środo
wisk. Shelley była w jego świecie tylko gościem, i to nie
na długo. Im szybciej go opuści i pozwoli Dawidowi
wrócić do równowagi, tym lepiej.
scandalous
wykonanie - Irena
- Zgoda -rzekł krótko. -Przyniosę ci jakieś ciuchy
i zaopiekuję się dziećmi. Możesz wziąć mój samochód.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się do niego promiennie.
Odwrócił się natychmiast. Proste zajęcia przy kuchni
miały być ratunkiem dla jego udręczonej duszy. Nie
tak łatwo jednak było skłonić Shelley, żeby sobie
poszła. Wstała i podeszła do Dawida. Stanęła na
przeciw niego, tak że nie mógł się odsunąć.
- Dawidzie - zaczęła odważnie, opierając dłonie na
biodrach - dlaczego mnie nie lubisz?
Utkwił w niej spojrzenie zupełnie pozbawione wyra
zu. Była urocza i stała tak blisko. Wystarczyło tylko
wyciągnąć rękę i...
Odsunął się.
- Czyja coś takiego powiedziałem? - rzekł ochryp
łym głosem.
Potrząsnęła głową, przyglądając mu się uważnie.
Sama nie wiedziała, co ma o nim myśleć.
- Czytam to w twoich oczach, ilekroć na mnie
patrzysz.
Dawid zadrżał i nagle parsknął śmiechem, a potem
odwrócił się, żeby uciec przed jej badawczym spo
jrzeniem.
- Uznajmy, że moje oczy kłamią - odparł, sięgając
po wielką patelnię. Naczynie wypadło mu z rąk.
Schylili się po niejednocześnie i chwycili z obu stron.
- Chciałabym ci pomóc - oznajmiła Shelley, nie
puszczając patelni. - Co mogę robić?
Włóż grubą puchową kurtkę, ufarbuj włosy na
zielono, zachoruj na wietrzną ospę i przestań mówić
takim głosem, a najlepiej wyjedź z miasta, pomyślał.
- Wcale nie musisz mi pomagać - oznajmił, ścis
kając brzeg patelni.
scandalous
wykonanie - Irena
- Przeciwnie. Pozwoliłeś nam się tu ukryć. Chciała
bym jakoś ci się odwdzięczyć. Pozwól mi pomóc.
Dawid był pewny, że Shelley nie ustąpi, póki nie
wymusi na nim zgody.
- No dobrze - odrzekł, wzruszając ramionami.
Wyrwał jej patelnię, postawił na kuchennym blacie
i zaczął starannie układać na niej kawałki sera i czer
wonej papryki. - Pomóż mi to dokończyć.
- Chętnie. - Podeszła bliżej, gotowa do pomocy,
ale zaraz posmutniała. - Jest tylko jeden problem. Nie
umiem gotować.
- Jak to: nie umiesz gotować? - Patrzył na nią
z niedowierzaniem. Ręka, w której trzymał kawałki
papryki, zawisła w powietrzu. - W twoim wieku? Nie
żartujesz?
- Nigdy nie musiałam sama gotować. Inni robili to
za mnie - wyjaśniła. Z wyrazem zafrasowania na
twarzy wyglądała tak uroczo, że niewiele brakowało,
aby Dawid porwał ją w objęcia, zapominając o goto
waniu.
Jeszcze raz przeanalizował jej słowa. Spokojnie
wyjaśniła, w czym rzecz; nie czuła żalu ani zażenowa
nia. Czy to możliwe, że całe życie spędziła wśród armii
służących gotowych na każde jej skinienie? Oczywiście,
przecież widział na własne oczy, jak żyją Brittmanowie
w swojej rezydencji w Hamptons.
- Sądziłem, że choćby dla zabawy nauczyłaś się
gotować to i owo - rzucił, marszcząc brwi. Zdawał
sobie sprawę, że trochę zrzędzi, ale dlaczego miałby
tego nie robić? Bogacze patrzą na ludzi z góry,
wysługują się nimi, gardzą tymi, którzy coś potrafią.
W głowie im tylko miłostki... Cholera, dlaczego nie
ustannie przychodzą mu do głowy takie myśli?
scandalous
wykonanie - Irena
- Kiedyś robiłam z koleżankami karmelki - przy
pomniała sobie dziewczyna - ale to było dawno temu.
- Karmelki, też coś. - Dawid potrząsnął głową
i zmrużył oczy. Pewnie umazała się od stóp do głów.
Lepiej byłoby, gdyby wzięła się do ubijania śmietany.
Trochę kapnie tu, trochę tam... Zakrztusił się i za
mrugał powiekami. Z trudem wrócił do rzeczywistości.
- No dobrze, mam dla ciebie zadanie - oznajmił.
Wręczył dziewczynie miskę, do której wbił tuzin jaj.
- Świetnie - odrzekła z ożywieniem. Wzięła trzepa-
czkę i dziwnym ruchem zaczęła mieszać nią zawartość
miski. - W ten sposób?
- Mniej więcej. - Nie radziła sobie najlepiej, ale
miał nadzieję, że się wprawi. Pokazał jej, jak należy
ułożyć ręce, i cofnął się szybko, nie chcąc jej dotykać.
Shelley zabrała się do ubijania jajek. Robiła to nie
zgrabnie, lecz z wielkim zapałem. Dawid wrzucił do
rondla pomidory i dusił je na małym ogniu.
- Jak nauczyłeś się gotować?
- Musiałem, w przeciwnym razie umarłbym z gło
du. Jako dziecko często zostawałem w domu zupełnie
sam. Gdy chciało mi się jeść, trzeba było coś ugotować.
- Niewiarygodne. - Uśmiechnęła się. - Gdzie się
wychowywałeś?
- Głównie w Los Angeles - odparł z ponurą miną.
Jak to się stało, że zaczęli rozmawiać o jego przeszło
ści? Zazwyczaj unikał takich tematów.
- 1 gdzie jeszcze? - Kobiety nigdy nie zadowalają
się zdawkowymi odpowiedziami.
- W Los Angeles mieszkałem z ojcem, matka
osiadła w Kansas City. Latem przyjeżdżałem tutaj, do
dziadków.
- Sporo podróżowałeś.
scandalous
wykonanie - Irena
Miała rację. I nie stać go było na pierwszą klasę. Ale
co ona może wiedzieć o tanich nocnych lotach. Czy
jechała kiedykolwiek autokarem, żeby zaoszczędzić
kilka dolarów? Nie miała żadnych problemów, nie
musiała nawet gotować. Zerknął ukradkiem, żeby
sprawdzić, jak sobie radzi z ubijaniem jajek. Powinna
to robić energiczniej, ale i tak wydawała się zmęczona,
poprosił więc, by ułożyła w rondlu ser i paprykę, a sam
zajął się przygotowywaniem sosu pomidorowego.
- M a m włożyć fartuch? - zapytała niespodziewa
nie.
- Nie - odparł pospiesznie. Pięknie wyglądała
w jego koszuli. Nie chciał, żeby obszerny fartuch
osłonił wspaniałą figurę dziewczyny.
- Wyjaśnij mi dokładnie, co mam robić - po
prosiła. Zauważył, że posmutniała. - Jak się nazywa
danie, które przygotowujemy? - Zerknął na nią z nie
dowierzaniem i omal nie wybuchnął śmiechem. Nie
spotkał dotąd osoby, która tak mało wiedziałaby
o gotowaniu.
- Chilies rellenos. Podamy je na obiad.
- Chilies rellenos - powtórzyła nazwę całkiem
poprawnie. - Jadłam to kiedyś. Pyszne.
Po chwili wzięła się znowu do ubijania jajek.
Pracowała z zapałem, przygryzając dolną wargę, ale
niewiele to pomagało. Źle trzymała trzepaczkę i gęsta
maź chlapała na boki. Dawid uśmiechnął się, odłożył
nóż i podszedł do niej.
- Tu powinnaś trzymać. W ten sposób. - Sięgając
po trzepaczkę, zbliżył się do Shelley i poczuł zapach jej
włosów. Był jak zaczarowany. Spuścił oczy i w wycię
ciu koszuli zobaczył kształtne, jędrne, łagodnie za
okrąglone piersi z ciemnymi sutkami, które nabrzmia-
scandalous
wykonanie - Irena
ły przy zetknięciu z ocierającą się o nie tkaniną.
Natychmiast odwrócił wzrok, ale nadal był oszołomio
ny. Wydawało mu się, że w jego żyłach płynie roz
topiony metal. Stał jak skamieniały, nie mogąc ochło
nąć z wrażenia. Shelley uniosła głowę i spojrzała na
niego ze zdziwieniem. Była tak blisko. Bardzo pragnął
ją pocałować. Nie miał pewności, czy zdoła oprzeć się
pokusie. Patrzył w błękitne oczy, które mówiły: kto
wie... Na pewno pozwoliłaby mu na pocałunek, może
by go nawet odwzajemniła.
Dawid wiedział jednak, że na tym by się nie
skończyło. Gdyby dotknął wargami jej ust, gdyby
poczuł ciepło jej ciała, wsunąłby dłonie pod ogromną
koszulę, żeby objąć piersi Shelley. Chciał, by pragnęła
go równie mocno. Obudziła w nim gwałtowne pożąda
nie. Drżał cały, krew pulsowała mu w skroniach,
a ciało reagowało niecierpliwie na jej bliskość. Chciał
uciec, ale nie mógł złapać tchu, jakby wszystko działo
się we śnie, w którym musiał biec, ale nie był w stanie
wykonać najmniejszego ruchu. W końcu jednak zebrał
resztki sił i cofnął się. Patrzył na Shelley, jakby była
przybyszem z obcej planety, który wkroczył niespo
dziewanie do jego kuchni.
- Później to dokończę - mruknął, zdejmując po
spiesznie fartuch. -Muszę ci przywieźć jakieś ubrania,
żebyś mogła iść do banku.
- Co się stało, Dawidzie? - zapytała, ale nie usły
szała odpowiedzi. Nie potrafił o tym mówić.
-Wrócę za godzinę -rzucił i wyszedł. Na ulicy oparł
się o ścianę i odetchnął głęboko, jakby się lękał, że
zabraknie mu powietrza. -Boże -mamrotał, szukając
niezdarnie kluczyków do samochodu - spraw, żeby ta
kobieta jak najszybciej wyjechała.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ CZWARTY
Gdy Dawid zjawił się w domu Rosy i poprosił
o pożyczenie ubrań oraz peruki, został zasypany
gradem pytań. Tego się właśnie spodziewał, ale tylko
do niej mógł się zwrócić. Była osobą godną zaufania.
Chociaż nie zaspokoił jej ciekawości, dostał wszystko,
o co prosił: ogromną torbę pełną ciuchów i innych
drobiazgów. Rosa dała mu także perukę, którą ostatni
raz miała na sobie dwadzieścia lat temu.
- Gdy ją noszę, swędzi mnie głowa - wyznała - ale
włosy wyglądają jak prawdziwe i dlatego żal mi było ją
wyrzucić.
- Dzięki, Roso -rzucił Dawid i popędził do drzwi.
Musiał wracać do dziewczyny, która rozpanoszyła się
w jego domu i myślach.
Shelley natychmiast przymierzyła perukę. Czarne
loki raziły nieco w zestawieniu z błękitnymi oczyma
i jasną skórą.
- Wyglądam jak handlarka bananami z osady
zagubionej w dżungli - oznajmiła, patrząc na swoje
odbicie.
- Chciałaś zmienić wygląd i to ci się udało -zauwa
żył z uśmiechem Dawid. Shelley wydęła pogardliwie
wargi i zmarszczyła nos.
- Nie sądziłam, że przy okazji zrobię z siebie
prawdziwe straszydło. Ale trudno, nie mam wyboru.
scandalous
wykonanie - Irena
Miała na sobie zielonkawe wąskie spodnie i obszer
ną bluzę ozdobioną wizerunkiem papugi. Nowe ubra
nie i peruka całkiem ją odmieniły, ale Dawid wcale nie
uważał, że wygląda karykaturalnie. Nikt by jej nie
rozpoznał w barwnym tłumie mieszkańców miasta
i odwiedzających je turystów. Poza tym przebranie
sprawiło, że Dawidowi łatwiej było z nią rozmawiać.
- O jej,jaka szkoda,żenie ubierałam się tak na jachcie
-żartowała, obrzucając krytycznym spojrzeniem swoje
odbicie w dużym lustrze. - Zrobiłabym furorę w czasie
popołudniowych przyjęć urządzanych przez Armanda.
Dawid skinął głową, zastanawiając się jednocześ
nie, jak to możliwe, że stare łachy nie pozbawiły
dziewczyny niepokojącego uroku i pomogły mu odzys
kać kruchą równowagę ducha i umysłu.
- Doskonały strój na karnawał w Rio - rzucił
pogodnie. Shelley odwróciła się i spojrzała na niego.
- Świetne przebranie. To zabawne. Gdyby Ar
mand zobaczył mnie taką, na pewno straciłby ochotę
na wspólną wycieczkę po morzach południowych.
- Takie miał plany?
- Mieliśmy spędzić tydzień w Puerto Vallarta,
a potem popłynąć wzdłuż wybrzeży Ameryki Połu
dniowej. Zaproponował, żebyśmy spędzili razem sześć
tygodni, aż do dnia świętego Walentego.
- Dzień Zakochanych jako główna atrakcja wy
prawy, tak? Stara sztuczka - stwierdził Dawid z przyja
cielskim uśmiechem.
- Ktoś ci kiedyś zrobił głupi kawał? - Shelley
zrozumiała go natychmiast, jakby znali się od lat.
- Trochę inny niż twój były mąż, ale czułem się
równie podle. - Z posępną miną pokiwał głową.
-Dwie dziewczyny uprowadziły mnie, przebrały w ko-
scandalous
wykonanie - Irena
stium amorka i zmusiły, żebym sprzedawał pocałunki
podczas festynu w dniu świętego Walentego.
- Przerażające. - Shelley wybuchnęła śmiechem.
- To musiało być straszne przeżycie, skoro wcale nie
rwiesz się do całowania.
- Dlaczego tak uważasz? - Zdziwiony Dawid
uniósł brwi, ale natychmiast przypomniał sobie, jak
postąpił w kuchni, nim pojechał po ubrania. Na pewno
się domyśliła, jak bardzo pragnął ją objąć i pocałować.
Uznała go bez wątpienia za wyjątkowego idiotę.
Spojrzał na nią. Przestała się śmiać i obserwowała go
uważnie, z głową przechyloną na bok.
- Nie twierdzę, że nie lubisz całować - odparła
z godnością - ale nie robisz tego bez zastanowienia.
Dwa razy pomyślisz, mm pocałujesz dziewczynę, pra
wda?
- Nie, Shelley - odparł, wybuchając śmiechem
i energicznie potrząsnął głowa. - Niewłaściwie mnie
zaszufladkowałaś.
- Muszę to przemyśleć - oznajmiła po cichu,
wysuwając w zadumie dolną wargę. Jeszcze przez
chwilę przyglądała mu się, kiwając głową. Stanęła
twarzą do lustra i spojrzała na swoje odbicie. - Cał
kiem nieźle. Nikt mnie nie pozna w tym przebraniu, ale
czegoś tu brakuje. - Zmarszczyła brwi i zamyśliła się.
-Moja twarz za bardzo rzuca się w oczy. Powinnam się
mocno umalować...
- Proszę. - Dawid podał dziewczynie przeciwsłone
czne okulary Rosy. Shelley włożyła je i pokręciła głową
ze zdumieniem.
- Chyba kupiłeś je u handlarza starzyzną. Takie się
nosiło pod koniec lat pięćdziesiątych. - Okulary, choć
niemodne, okazały się niezwykle przydatne. Shelley
scandalous
wykonanie - Irena
zmieniła się nie do poznania. - Wyglądam śmiesznie
- oświadczyła, a Dawid musiał przyznać jej rację.
Jill zachichotała, widząc matkę w przebraniu, ale
Chris trochę się przestraszył i usta wygięły mu się
w podkówkę. Młoda kobieta uklękła i przytuliła
synka. Po chwili przyzwyczaił się do niezwykłego
wyglądu matki.
- Zostaniecie z Dawidem - tłumaczyła Shelley.
- Będzie się wami opiekował przez kuka godzin.
Dzieci wlepiły w niego oczy. Przejrzały go na wylot.
Poczuł się jak oskarżony w czasie procesu o morderstwo.
- Zobaczycie, będzie fajnie - przekonywał je z fał
szywym uśmiechem.
- Możemy... - Zabrakło mu słów. Czym najchęt
niej zajmują się dzieci?
Shelley pospieszyła mu z pomocą nie kryjąc roz
bawienia.
- Może pójdziecie razem do kuchni? Dawid skoń
czy przygotowywać jedzenie. Chris, mógłbyś zabrać
książeczki i kolorować obrazki, a Jill popracuje nad
swoim dziennikiem.
- Doskonały pomysł - przytaknął skwapliwie Da
wid. - O tym właśnie myślałem.
Shelley obdarzyła go promiennym uśmiechem i Da
wid odważył się w końcu spojrzeć jej w twarz. Przyszło
mu to z łatwością, ponieważ dzięki ciemnym okularom
nie musiał patrzeć w jasne oczy, które tak bardzo go
onieśmielały. Wręczył jej kluczyki do samochodu
i wyszli przed dom. Wyjaśnił pokrótce, jak należy
prowadzić jego sportowe auto. Dziewczyna usiadła za
kierownicą i wysłuchała wykładu na temat biegów
i kontrolek. Gdy w końcu otworzył drzwi, chcąc
wysiąść, położyła mu rękę na ramieniu.
scandalous
wykonanie - Irena
- Dawidzie, dlaczego stałeś się nagle taki przyja
cielski? - zapytała cicho.
- A dlaczego tak cię to obchodzi? - odciął się
i wysiadł z samochodu. Dobrze wiedział, co mu ułatwiło
przestawanie z Shelley, lecz nie chciał z nią o tym
rozmawiać. Pochylił się i dodał z uśmiechem: - Mam
nadzieję, że dasz sobie radę w banku. Wracaj szybko.
Mogę potrzebować pomocy, jeśli dzieciakom przyjdzie
do głowy wziąćmnie do niewoli i przywiązać do krzesła.
Shelley uśmiechnęła się i odjechała, a Dawid wrócił
do restauracji. Maluchy, za które ponosił teraz cał
kowitą odpowiedzialność, nie mogły się go pewnie
doczekać. Tak mu się przynajmniej wydawało. Gdy
stanął w drzwiach, natychmiast zrozumiał, że wiele się
tu w międzyczasie wydarzyło. Pojął natychmiast, co
oznacza obecność dzieciaków. Zupełny chaos.
Chris, ciekawy z natury jak każdy chłopiec w jego
wieku, otworzył tylne drzwi, wychodzące na ulicę.
Chciał sprawdzić, co się tam znajduje i niechcący
wpuścił do środka sześć dzikich kotów, które buszo
wały teraz po kuchennych stołach, grzebały w koszu na
śmieci i wyciągały okrawki filetów ze zlewu, walcząc
o nie zawzięcie. Jill próbowała pogłaskać jednego
z nich i została podrapana. Miała niewielką rankę na
nosku. Uklękła na podłodze i zaczęła płakać, roz
paczając bardziej z powodu kociej niewdzięczności niż
z powodu bólu.
- Psik, koty, psik! -wrzeszczał Chris, podskakując.
Dawid doznał wstrząsu, ale nie miał czasu na
drobiazgową analizę stanu swoich uczuć. W ciągu
kilku chwil udało mu się przywrócić spokój i porządek.
Przepędził koty, pocieszył Jill i zachęcił ją, by wróciła
do pracy nad dziennikiem. Z Chrisem nie poszło mu
scandalous
wykonanie - Irena
tak łatwo. Chłopczyk nie kwapił się do kolorowania
obrazków, wolał naśladować we wszystkim Dawida.
W końcu usadowił się za jego zgodą na kuchennym
blacie, skąd mógł obserwować, co się dzieje, nie plącząc
się pod nogami. Ledwo udało się Dawidowi uporać
z nadmierną ruchliwością małego, dała o sobie znać
typowa dziecięca gadatliwość. Chris zasypał go gradem
pytań. Początkowo Dawid nie miał problemów z udzie
laniem odpowiedzi. Lecz pytań było coraz więcej
i więcej, a każda odpowiedź sprawiała, że chłopiec
domagał się dalszych wyjaśnień. Czy należało bezwzglę
dnie zaspokajać jego ciekawość? Dawid wątpił, czyjego
odporność psychiczna zdoła przetrwać tę próbę.
- Jeśli bardzo dużo ludzi jedzie autobusem - zapy
tał Chris, a wyraz jego buzi świadczył, że ogromnie mu
zależy na wyjaśnieniu tej kwestii - dlaczego nie wy
fruną ha zakręcie?
Dawid pokręcił głową. Przygotowywał właśnie file
ty z halibuta na obiad i nie w głowie mu były zagadki,
zwłaszcza jeśli nie całkiem przystawały do rzeczywisto
ści. Mniejsza z tym. To tylko dziecko. Nie rozumie,
więc pyta.
- Pasażerowie siedzą w fotelach - wyjaśnił spokoj
nie. - Dlaczego mieliby fruwać?
- Bo ptaki fruwają - oznajmił Chris, mrugając
powiekami. - Sam widziałem.
- To normalne - odparł Dawid, uśmiechając się
wyrozumiale.
Chris pokiwał głową wyraźnie uradowany.
- Założę się, że też potrafię fruwać. Miałem kiedyś
taki sen.
- O lataniu?
- Nie, o moim rowerku. Z czerwonymi pedałami
scandalous
wykonanie - Irena
i dzwonkiem. W domu ciągle jeżdżę rowerkiem i dzwo
nię. - Uderzył piętami o szafkę. Był z siebie ogromnie
dumny. -Przyjedziesz do nas, żeby na mnie popatrzeć?
Dawid pomyślał, że ten dzieciak go wykończy. Naj
pierw bezsensowne pytania, a potem przeskakiwanie
z tematu na temat. Był napięty i zdenerwowany. Za
chwilę straci wątek. Z trudem odzyskał spokój.
- Chętnie popatrzyłbym, jak jeździsz rowerkiem
- rzekł z wahaniem.
- Kiedy? - dopytywał się niecierpliwie chłopczyk.
- Musimy to omówić z twoją mamą.
- Może w niedzielę? Mamusia powiedziała, że
będziemy już w domu. Przyjedziesz w niedzielę?
- To całkiem możliwe. Zobaczymy.
- Fajnie. Jesteś kowbojem?
- Ależ nie. - Dawid zmarszczył brwi. Był trochę
oszołomiony.
- To po co chodzisz w kowbojskich butach?
Dawid poczuł nieznośne napięcie. Cały zdrętwiał.
Musiał policzyć do dziesięciu i dopiero wtedy odważył
się wykrztusić odpowiedź.
- Lubię chodzić w takich butach - odparł z wymu
szonym uśmiechem.
- Po co ci kowbojski kapelusz?
- Żeby chronić głowę przed słońcem - burknął
Dawid. Tym razem w jego głosie słychać było zniecier
pliwienie. Ogarnęła go rozpacz, ale Chris zdawał się
tego nie dostrzegać.
- Po co gotujesz tyle jedzenia? - wypytywał dalej.
- Żeby ludzie, którzy przychodzą tu na obiad,
mogli je kupić.
- Po co oni tu przychodzą? - ciągnął Chris z miną
niewiniątka.
scandalous
wykonanie - Irena
- Ponieważ są głodni - odpowiedział z wysiłkiem
Dawid, próbując wziąć się w garść.
- A dlaczego?
Szklanka wypadła Dawidowi z ręki i rozbiła się na
kawałki o kafle podłogi.
- Żadnych pytań przez chwilę, dobrze, Chris?
- Jasne - przytaknął malec tak chętnie, że Dawid
poczuł wyrzuty sumienia. Sprzątnął szkło i uśmiechnął
się do chłopca.
- Może chciałbyś trochę porysować?
- Dlaczego nie masz telewizora? - zapytał Chris,
nie zwracając uwagi na propozycję.
Dawid popatrzył na niego niezbyt przytomnie.
Kolejne zaskakujące pytanie. Nie wiedział, jak długo
będzie w stanie to znosić.
- Nie zastanawiałem się nad tym. Moja babcia ma
przenośny telewizor, ale zabrała go ze sobą.
Dawid popatrzył z uwagą na chłopca. Wreszcie
odkrył, gdzie tkwi błąd. Ten malec owinął go sobie
wokół palca. Powinien był podsunąć mu bezpieczny
temat. Jeśli zdoła opanować sytuację, może to być
całkiem przyjemne popołudnie.
- I tak nie mógłbyś oglądać telewizji, bo nie
zrozumiałbyś ani słowa. Wszystkie programy nadawa
ne są po hiszpańsku -rzekł, próbując znaleźć odpowie
dni temat do rozmowy.
- Znam hiszpański -pochwalił się Chris, wybawia
jąc go z kłopotu.
- Naprawdę? - Dawid uśmiechnął się do chłopca.
- A co umiesz powiedzieć w tym języku?
Chris skrzywił się, szukając w pamięci znanych
słów, a po chwili wrzasnął na cały głos:
-Si!
scandalous
wykonanie - Irena
- To bardzo ważne słowo w hiszpańskim - rzekł
śmiejąc się Dawid. - Chcesz nauczyć się czegoś więcej?
- Chris radośnie pokiwał głową. - Świetnie. Spróbuj
powtórzyć to: muchas gracias. To znaczy „dziękuję".
- Moossh graassus.
- Muchas gracias.
- Muchas grassssus.
- Nieźle. A teraz: buenos dias. To znaczy „dzień
dobry". Buenos dias.
Chris zmarszczył brwi, daremnie próbując wypo
wiedzieć hiszpańskie słowa. Nagle twarzyczka chłopca
się rozjaśniła.
- E, znam coś lepszego - pochwalił się. Po chwili
Dawid usłyszał słowo na cztery litery, nie nadające się
do powtórzenia w dobrym towarzystwie. Wstrzymał
oddech.
- Nie, Chris. To nie jest dobry hiszpański. A poza
tym jeśli mamusia usłyszy, że mówisz takie ohydne
rzeczy, zmyje ci głowę. - Skrzywił się. Znowu to
obezwładniające poczucie bezradności. Skąd miał wie
dzieć, jak należy rozmawiać z dziećmi? A jeśli prze
straszył tego malca? - Chciałbym wiedzieć, kto cię tego
nauczył - dodał zirytowany. Chris wzruszył ramiona
mi.
- Na miłość boską, nie waż się powiedzieć mamie,
że to ja nakładłem ci takich rzeczy do głowy.
- Ci panowie z jachtu go nauczyli - wtrąciła się
siedząca przy stole Jill. - Powiedziałam o wszystkim
mamusi, a ona na nich nakrzyczała.
Dawid odwrócił głowę i uśmiechnął się do dziew
czynki. Całkiem o niej zapomniał. Chris był niezwykle
absorbujący, a Jill siedziała cichutko. Na pewno
przywykła do tego, że nie zwraca na siebie uwagi.
scandalous
wykonanie - Irena
Dawid postanowił ją trochę rozruszać. Podszedł do
stołu i opadł ciężko na krzesło.
- Zobaczmy, co tu masz - zaczął, wskazując notes.
- To jest mój dziennik - oznajmiła i spojrzała na
niego badawczo. - Wszystko tu zapisuję.
- Naprawdę? To ciekawe - zainteresował się Da
wid. Sprytna dziewuszka, pomyślał, podobna do Shel
ley. Z pewnością wyrośnie na wspaniałą kobietę.
- Zrobiłam listę osób i zapisuję różne rzeczy.
- listę osób? - Dziwne zajęcie dla małej dziew
czynki.
- Dla każdego mam osobną stronę - dodała,
obserwując go uważnie.
- Opowiedz mi o nich - zaproponował. Sądził, że
dowie się czegoś o jej koleżankach z klasy.
- Piszę o ludziach, z którymi umawia się mamusia
-wyjaśniła pogodnie.
To zabrzmiało interesująco. Dawid przysunął się
bliżej, splótł dłonie i oparł na nich podbródek.
- Masz na myśli mężczyzn?-zapytał. Dziewczynka
skinęła głową. Zerknął na dziennik. - Tylko nie bujaj.
Mama często umawia się z mężczyznami?
- Nie. -Jill energicznie potrząsnęła głową. -Musi
my ją ciągle namawiać.
Zdziwiony Dawid spojrzał na dziewczynkę nie
wiedząc, czy wypada się roześmiać. Jill była niewątp
liwie najdziwniejszym dzieckiem, jakie w życiu spo
tkał. Rzecz w tym, że niewiele ich znał. Może w dzisiej
szych czasach wszystkie dzieci są takie.
- Namawiacie ją, żeby często umawiała się z męż
czyznami? - zapytał, aby się upewnić.
Jill skinęła główką.
- Chcielibyśmy mieć tatusia.
scandalous
wykonanie - Irena
Jasne. Chwileczkę, coś tu się nie zgadza.
- Wydawało mi się, że macie ojca.
Jill zaprzeczyła ruchem głowy. Z pewnością dobrze
to sobie przemyślała.
- Nie lubimy go. Tatuś powinien być miły.
Mówiła równie szczerze jak jej matka. Dawid ze
zdumieniem pokręcił głową. Nie znał dotąd takich
osób jak Shelley i Jill. Dziewczynka nie spuszczała
z niego oczu. Położyła dziennik na stole i otworzyła go
na pierwszej stronie zapisanej od góry do dołu.
- Chcesz zobaczyć?
Dawid zawahał się. Wykluczone. To byłoby nie*
właściwe. Shelley mogłaby się poczuć urażona, gdyby
wtykał nos w nie swoje sprawy.
- No wiesz...
- Proszę. - Dziewczynka podsunęła mu notes.
Wcale jej o to nie prosił! Pochylił się i czytał z wielkim
zaciekawieniem. - Na tej stronie jest Cubby Van
Brinkster. Spójrz, tu jego data i miejsce urodzenia,
a tutaj opisałam, jak wygląda. A dalej różne rzeczy,
które o nim wiem. Zapytałam też Chrisa, co o nim
myśli, i wszystko zanotowałam. Przecież byłby naszym
wspólnym tatusiem.
- Bardzo to szlachetnie z twojej strony - mruknął
Dawid, czytając z zaciekawieniem. Cubby był wyso
kim, dobrze zbudowanym blondynem, tak to przynaj
mniej wynikało z zapisków Jill. Tenis, polo, udział
w wyścigach konnych. Dziewczynka próbowała go
narysować, ale jej umiejętności w tej dziedzinie pozo
stawiały jeszcze wiele do życzenia, toteż Dawid niewie
le wydedukował z obrazka.
- Gdyby mamusia wyszła za Cubby'egoVan Brink-
stera, mielibyśmy fajnego tatę - oznajmiła Jill.
scandalous
wykonanie - Irena
- Jesteś pewna? - Dawid odsunął się. Wcale nie
wiedział, czy ma ochotę dalej tego słuchać.
- Oczywiście. - Jill energicznie pokiwała głową.
- Cubby lubi się bawić z dziećmi. Kiedy przychodzi,
zawsze daje nam w prezencie maskotki. Kiedyś przy
niósł namiot. Rozbiliśmy go w salonie i udawaliśmy, że
jesteśmy na biwaku. - Zachichotała cichutko.
Dawid miał kwaśną minę. Ten facet przyjął właś
ciwe założenie: żeby zdobyć serce Shelley, należało
sobie zaskarbić sympatię jej dzieci. Rozumował słusz
nie. Bardzo kochała te maluchy.
- To chyba miły facet. A z czego żyje?
- Nie wiem. - Jill zmarszczyła czoło, próbując
sobie przypomnieć. -Może pracuje w cyrku. Mamusia
powiedziała kiedyś, że to błazen.
- Rozumiem - rzekł Dawid wesoło. Cubby się nie
liczy. Przewrócił stronę.
- Tu jest Jim Stockman. Pracuje w banku. Przy
nosi mamie kosztowne prezenty. Dał jej nawet samo
chód, ale mamusia powiedziała, żeby go sobie za
brał.
Bogacz, nie ma co do tego wątpliwości. Jill zanoto
wała, że jest wysoki, ma brunatne włosy i nosi ohydne
brązowe garnitury.
- Lubi robić mamie niespodzianki - opowiadała.
- A potem mówi: Czy dzieci nie mogłyby przenocować
dzisiaj u twoich krewnych albo przyjaciół?
- Co mama na to? - zapytał szybko Dawid, nie
podnosząc oczu. Był na siebie wściekły za tę dociek
liwość. Jul podniosła dumnie głowę. W tym również
przypominała matkę.
- Mamusia odpowiada wtedy: „To wykluczone.
Dzieci są dla mnie najważniejsze".
scandalous
wykonanie - Irena
- Dobrze powiedziane - rzekł cicho Dawid i na
tychmiast się odprężył. Jim ze swoimi drogimi prezen
tami przestał go nagle obchodzić. Przewrócił kartkę.
- Ach, to jest Kyle Tanner, kierowca rajdowy.
Mamusia pojechała z nim do Francji. Byliśmy wście
kli, bo zawiozła nas do babci, a u niej ciągle są
przyjęcia.
Pojechała z nim do Francji. Dawid poczuł chłód
w sercu. Trzeba się dowiedzieć czegoś więcej o tym
facecie. Cubby to bez wątpienia faworyt dzieciaków,
ale na towarzysza podróży Shelley wybrała Kyle'a.
A zresztą, co go to obchodzi. To zrozumiałe, że kobietę
tak piękną zawsze otaczają rzesze wielbicieli. Nie
których lubiła wystarczająco, by... Chwileczkę, znowu
zachował się głupio. Nie miał prawa być o nią zazdros
ny. To nie do pomyślenia! Nie była jego dziewczyną.
Nie figurował nawet na liście kandydatów w notesie
małej Jill. Shelley wkrótce wyjedzie i nigdy więcej się
nie spotkają. Nigdy jej nie spotka... Dlaczego na myśl
o tym ściska mu się serce?
- A co ty i Chris myślicie o Kyle'u Tannerze?
- Czy ja wiem? - Dziewczynka wzruszyła ramiona
mi. - Niewiele o nim możemy powiedzieć, bo nie
zabrali nas do Francji.
Dobra odpowiedź. Ta mała rozumuje logicznie,
pomyślał Dawid. Ciekawe, kto został opisany na
następnej stronie. Odwrócił kartkę i osłupiał. Widniało
na niej nazwisko Armanda Alexiakisa. Dawid spojrzał
z ukosa na dziewczynkę.
- To wasz ojciec, prawda? - W milczeniu skinęła
głową. Nie musiała nic mówić. Wszystko widniało tu
czarno na białym. Pierwsze zapiski sporządzone pew
ną ręką, wyraźnie, niebieskim atramentem, powstały
scandalous
wykonanie - Irena
zapewne przed wyjazdem do Meksyku: „Mój praw
dziwy tata. Przystojny. Bogaty. Ma własny jacht".
Następne zdania zanotowano innym kolorem i mniej
wyraźnie: „ Wstrętny, ciągle wrzeszczy, nie lubi dzieci.
Mamusia przez niego płacze". Dawid uniósł głowę
i napotkał utkwione w sobie jasne, poważne oczy Jill.
- Nie lubię go - wyznała cichutko. - Czy to źle?
Dlaczego zwróciła się do niego z tym pytaniem?
Dawid sam pochodził z rozbitej rodziny i wiedział, jak
cierpi dziecko rozwiedzionych rodziców. Daremnie
próbuje zadowolić ich oboje i poczuwa się do winy, gdy
okazuje się to niemożliwe, w każdym razie nie na tyle, by
znowu chcieli być razem. On przynajmniej kochał
rodziców. O ileż gorzej czuje się Jill, która nie znosi
jednego z nich! Jej mały świat zachwiał się w posadach.
Ktoś powinien z nią porozmawiać o tym, co przeżyła. Ale
dlaczego on? Nie umiał rozmawiać z dzieciakami o takich
sprawach. Rozejrzał się bezradnie, próbując uniknąć
odpowiedzi. Na szczęście w drzwiach stanęła Rosa.
- Już jesteś? - rzekł zaskoczony. Spojrzał na zega
rek i jęknął. Dwie godziny minęły nie wiadomo kiedy.
- Za dziesięć minut otwieramy, a nic jeszcze nie jest
gotowe.
Dawid wstał i przywitał się ze swoją leciwą pomoc
nicą.
- Co to ma znaczyć? - zapytała Rosa, rzucając
pakunki na stół, przy którym siedziała córka Shelley.
- Czyje to dziecko?
- Przedstawiam ci Jill. Ona i jej brat przyjechali
mnie odwiedzić. -Dawid odwrócił się, szukając chłop
ca, ale go nie zobaczył. Kuchenny blat był pusty.
Zapomniane książeczki do kolorowania poniewierały
się na podłodze. - Gdzie się podział ten dzieciak?
scandalous
wykonanie - Irena
Jill wzruszyła ramionami. Dawid zaklął pod nosem
i pobiegł na górę, wołając głośno Chrisa. Rosa obser
wowała wszystko z ciekawością. Przez chwilę przy
glądała się Jill, a potem zapytała:
- Gdzie jest twoja mamusia, dziecinko?
- Poszła zabrać pieniądze z banku - odparła dziew
czynka, podnosząc głowę znad dziennika. Spojrzenie
małej było niewinne i szczere. - Przebrała się. Wy
glądała bardzo śmiesznie. Powinna niedługo wrócić.
- Włożyła perukę? - zpytała Rosa drżącym głosem.
Jill przytaknęła ruchem głowy.
- I bardzo śmieszne okulary.
- Chcesz powiedzieć, że poszła do banku w prze
braniu? - upewniła się Rosa, nie kryjąc strachu.
Zamierzała wypytywać dalej, ale nie zdążyła. Dawid
pędził po schodach.
- Nie ma go na górze. Na pewno wybiegł na ulicę.
Ten dzieciak... - Ruszył w stronę drzwi. - Roso,
popilnuj Jill, dobrze? Muszę znaleźć Chrisa - rzucił
przez ramię. Kobieta pokiwała głową z chmurną miną.
Dawid wyszedł pospiesznie, nie czekając na jej od
powiedź.
- Czy twoja mamusia od dawna zna Dawida?
- zapytała Rosa bojaźliwie. Dziewczynka pokręciła
głową.
- Przyszliśmy tu wczoraj. Dawid powiedział, że
możemy zostać. - Przysunęła się bliżej i szepnęła
tajemniczo: - Musieliśmy uciekać.
Rosa krzyknęła i załamała ręce, a potem wybuch-
nęła potokiem hiszpańskich słów, niezrozumiałych dla
Jill. Gdy w drzwiach pojawił się Dawid, ciągnący za
sobą niezadowolonego Chrisa, podążyła za nim na
tychmiast. Perorowała bezustannie, nie dając mu dojść
scandalous
wykonanie - Irena
do słowa. Jill patrzyła na nią z zachwytem. Za
stanawiała się, o czym mówi ta dziwna kobieta. Dawid
odwrócił się nagle, wybuchnął śmiechem i objął czule
wystraszoną Rosę, próbując ją uspokoić.
- Nie ma powodu do obaw - tłumaczył. - Nikt nie
zamierza obrabować banku. Przysięgam na wszystkie
świętości. Przestań się martwić, wszystko ci wyjaśnię.
Jill obserwowała uważnie dwoje dorosłych. Starsza
kobieta wytarła oczy i powiedziała coś po hiszpańsku.
Dawid roześmiał się serdecznie. Dziewczynka otwo
rzyła dziennik na nowej stronie. „Dawid Coronado",
napisała u góry. „Bardzo przystojny". Przerwała na
chwilę, trzymając pióro w dłoni. Ciekawe, czego
jeszcze się o nim dowie.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ PIĄTY
Dawid nie miał czasu martwić się o Shelley. Minęło
południe i w restauracji tłoczyli się klienci. Dopiero
gdy zaczęli powoli wychodzić, zorientował się, że
jeszcze jej nie ma. Czy pobranie gotówki z banku może
zająć aż tyle czasu?
Rosa już się uspokoiła, przyjęła do wiadomości,
że dzieci przyjechały w odwiedziny, i wspaniale się
nimi zaopiekowała. Zamiast posłać je na górę i za
mknąć w sypialni, zabrała maluchy do sali jadalnej,
gdzie wraz z nią przyjmowały zamówienia i roz
nosiły posiłki z takim wdziękiem, że goście byli za
chwyceni.
Shelley jeszcze nie wróciła. Te słowa dudniły nie
ustannie w głowie Dawida jak odgłos bębnów: Shelley
nie wróciła. Dochodziła druga. O tej porze zaczynała
się popołudniowa przerwa. Dzieci zaczęły kaprysić.
- Położę je spać - zaproponowała Rosa. W re
stauracji pozostało zaledwie kilku gości, więc Dawid
chętnie się na to zgodził. Gdy cała trójka wspinała się
po schodach, u frontowych drzwi rozległ się dzwonek.
Dawid poszedł otworzyć. Na progu stał śniady męż
czyzna w jasnym garniturze. Z pewnością nie mieszkał
w tej dzielnicy, nie wyglądał też na turystę...
Dziwny gość wszedł, ale nie usiadł przy barze ani
przy stoliku, lecz skierował się od razu do kuchni.
scandalous
wykonanie - Irena
Skinął na Dawida i obrzucił pomieszczenie badaw
czym spojrzeniem, jakby je poznawał.
- Szukam kogoś - wyjaśnił krótko po hiszpańsku
i pokazał Dawidowi fotografię. - Widział pan tę
kobietę albo dzieciaki?
- Nie, nigdy w życiu - skłamał Dawid, zerknąwszy
na zdjęcie.
Mężczyzna nie wydawał się zaskoczony. Obojętnie
skinął głową, schował zdjęcie i podał Dawidowi wizy
tówkę z numerem telefonu.
- Gdyby się pan czegoś dowiedział, proszę za
dzwonić pod ten numer. Może się pan spodziewać
nagrody.
- Jasne - wykrztusił Dawid starając się, by jego
głos zabrzmiał spokojnie. - Będę o tym pamiętał.
Musiał trzymać nerwy na wodzy. Miał wielką
ochotę rozgnieść intruza na miazgę. Mężczyzna ruszył
do wyjścia. Nagle dobiegł go z góry wesoły dziecięcy
chichot.
- Przestań mnie łaskotać! - pisnęła Jill.
Mężczyzna usłyszał, że dziecko mówiło po angiels
ku. Dawid zdrętwiał ze strachu. Jeśli ten facet spotykał
dzieci na jachcie, może rozpoznać ich głosy. Nie
znajomy przystanął i podniósł głowę. Dawid rozejrzał
się, szukając wzrokiem ostrego noża.
- To moje bachory - rzekł po angielsku z wyraź
nym amerykańskim akcentem. - Ciągle się wydzierają.
- Współczuję. Na szczęście nie mam żadnych dzie
ciaków - rzucił krótko śniady mężczyzna i wyszedł
z kuchni.
Dawid sięgnął po nóż i ścisnął go z całej siły. Jeśli ten
gość pokaże fotografię klientom pijącym kawę, ci bez
wątpienia rozpoznają dzieci, a on będzie musiał wkro-
scandalous
wykonanie - Irena
czyć zdecydowanie do akcji. Na szczęście nieznajomy
szedł prosto do wyjścia. Po chwili zniknął za drzwiami.
Dawid odetchnął z ulgą. Musiał przyznać, że przesad
ne z pozoru obawy Shelley okazały się uzasadnione.
Były mąż szukał jej po całym mieście za pośrednictwem
bardzo podejrzanych osobników. To nie mieściło się
głowie!
Gdzie ta dziewczyna się podziewa, do diabła?
Najchętniej poszedłby jej szukać, ale dzieci nie mogły
przecież zostać same. Zamknął wcześniej lokal i szyko
wał się do wyjścia, mając nadzieję, że Rosa z nimi
posiedzi. Ale okazało się to niemożliwe. Kelnerka
wybierała się do dentysty. Nie mogła przełożyć wizyty,
na którą czekała cały miesiąc. Zapewniała solennie, że
wróci najszybciej, jak to będzie możliwe, i zajmie się
maluchami, żeby mógł poszukać Shelley. Dobre i to.
Dawid poszedł do sypialni. Chodził niespokojnie po
pokoju, zerkając na śpiące rodzeństwo. Może coś złego
przydarzyło się Shelley, może dostała się w łapy
Armanda... Gdyby jednak ponownie została uwięzio
na, uczyniłby wszystko, by przyjść jej z pomocą. Ten
łajdak nie skrzywdzi jej nigdy więcej, powtarzał w kół
ko. Opadł na krzesło i zapatrzył się na dwie jasne
główki spoczywające na poduszce. Chciał pospieszyć
Shelley na ratunek, a tymczasem siedział tu, niańcząc
jej dzieci. Wkrótce zacznie czytać romanse!
Musiał się chyba zdrzemnąć, bo nagle ujrzał Shelley
idącą przez pokój. Zdjęła perukę i jej jasne włosy
opadły na ramiona. Przez moment wydawało mu się,
że śni, ale wnet oprzytomniał i zerwał się na równe
nogi.
- Co się stało? - rzucił niecierpliwie.
Wyglądała na zmartwioną. Położyła palec na
scandalous
wykonanie - Irena
ustach i wskazała dłonią śpiące dzieci. Przeszli do holu.
Shelley opadła na kanapę. Odgarnęła włosy do tyłu,
położyła głowę na oparciu i zamknęła oczy. Dawid
przysiadł ostrożnie na brzeżku sofy, starając się za
chować bezpieczną odległość. Znów czuł znajomy
niepokój. Powinien mieć się przed nią na baczności.
- Okazało się, że dla meksykańskich banków po
prostu nie istnieję - rzekła, otwierając oczy i uśmiecha
jąc się bezradnie.
- Co ty opowiadasz? - spytał z chmurną miną.
- Zadzwoniłam do Reeda, żeby mi przysłał trochę
pieniędzy. Odwiedziłam wszystkie banki w tym mieś
cie. Wszędzie rozmawiałam z ważnymi urzędnikami.
Większość z nich potraktowała mnie jak wariatkę. To
przez to błazeńskie przebranie. Inni bardzo mi współ
czuli, ale nie mogli pomóc, bo nie przedstawiłam
żadnego dowodu tożsamości.
- Nie wystarczyło im kalifornijskie prawo jazdy
i karty kredytowe? - dopytywał się zaskoczony Dawid.
- Przecież ci powiedziałam, że Armand zabrał mi
torebkę i schował do sejfu. Trzymałam w niej wszyst
kie dokumenty. Nie mogę udowodnić, kim jestem.
To było nie do uwierzenia. Musiał istniećjakiś sposób.
- Czy jest tu oddział banku, w którym masz konto?
- Nie, ale ma tu swój oddział bank, który zajmuje
się finansami mego ojca. Niestety, oni też są bezradni.
Muszę przedstawić jakiś dowód tożsamości albo po
prosić ojca o poręczenie.
- A konsulat?! - zawołał Dawid. - Jest przecież
w Puerto Vallarta. Na pewno ci pomogą.
- Tak sądzisz? - odparła, unosząc brwi. - Wątpię,
Armand ma tam swoje wpływy. Ktoś mu o wszystkim
donosi.
scandalous
wykonanie - Irena
- Skąd o tym wiesz? - Dawid popatrzył na nią
z niedowierzaniem. Przekonał się, że były mąż Shelley
to nikczemnik, ale ten ostatni zarzut wydał mu się
absurdalny.
- Wspomniał mi o tym, gdy chciałam wyjechać
-odparła, przesuwając dłońmi po elastycznych spod
niach.
- Nie wierz mu. To na pewno blef. - Energicznie
potrząsnął głową.
- Możliwe, ale nie mogę ryzykować - odparła,
wzruszając ramionami. Patrzyła na niego ponuro jak
nigdy dotąd.
- W takim razie pojedźmy do konsulatu w Mazat-
lan - zaproponował. Tak bardzo pragnął ją przytulić,
wziąć za rękę. Znużona Shelley westchnęła i znowu
odgarnęła włosy.
- Nie, to zbyt daleko. Poza tym Armand polecił
zapewne obserwować budynek.
Tym razem Dawid nie szydził z jej obaw. Przekonał
się już raz, że miała rację.
- Jakiś nieznajomy był tu przed godziną - powie
dział.
Dziewczyna wyprostowała się natychmiast. Otwo
rzyła szeroko oczy.
- Tutaj? Jak wyglądał? Co mówił? Wymienił na
zwisko Armanda?
Dawid opowiedział krótko o dziwnym gościu.
- Teraz wiem, że miałaś rację. Twój były mąż
naprawdę chce was schwytać.
- Och, nie mam co do tego wątpliwości. Wszystko
na to wskazuje. - Spochmurniała i zadumała się na
chwilę. - Nie rozumiem tylko, dlaczego.
- Pragnie, żebyś do niego wróciła - odparł Dawid
scandalous
wykonanie - Irena
zachrypniętym głosem. Wystarczyło popatrzeć na tę
piękną dziewczynę, by wszystko zrozumieć. Starannie
unikał jej wzroku, by nie domyśliła się, jakie są jego
prawdziwe uczucia. - To przecież oczywiste.
- Miło z twojej strony, że tak mówisz-powiedziała
miękko Shelley i wzięła go za rękę - ale prawda jest
nieco inna.
Patrzyli na swoje splecione dłonie. Ręka Dawida
była duża i silna. Shelley czuła się niemal bezpieczna
w obecności tego dobrze zbudowanego, postawnego
mężczyzny. To chwilowe poczucie bezpieczeństwa
mogło jednak okazać się złudne. Nigdy jeszcze nie
spotkała człowieka, któremu mogłaby całkowicie za
ufać. Pomyśleć tylko, że był czas, gdy naprawdę
kochała się w Armandzie. Z drugiej strony skrzyw
dziłaby Dawida, patrząc na niego przez pryzmat
poprzednich życiowych doświadczeń. Był trochę gbu-
rowaty i dziwnie powściągliwy, lecz zarazem dobry
i uczciwy. Wzruszyła się, gdy weszła do pokoju
i ujrzała go drzemiącego na krześle obok łóżka,
w którym spały jej maluchy. Postanowiła mu zaufać
i powiedzieć o swoich troskch.
- Wcale nie jestem pewna, czy Armand chce,
żebym do niego wróciła, bo mu na mnie zależy. Mam
ogromne wątpliwości. Na jachcie była także jego
obecna dziewczyna. - Shelley spuściła oczy. Myślała
o tym z przykrością. Nie zamierzała wiązać się z Ar
mandem, nie kochała go i wiedziała, że on również nic
do niej nie czuje. Dlaczego zatem udawał, że jest mu
bliska, a jednocześnie zaprosił tę dziewczynę? Czy
chciał ją w ten sposób upokorzyć? Nie potrafiła sobie
tego wytłumaczyć i zastanawiała się, jaką grę z nią
prowadzi.
scandalous
wykonanie - Irena
Dawid zmarszczył brwi. On również tego nie rozu
miał.
- Dlaczego to zrobił, skoro zarazem próbował cię
przekonać, że mu na cobie zależy?
Shelley wybuchnęła śmiechem i potrząsnęła głową.
- Jest bardzo pewny siebie i uważa, że wszystko mu
wolno. Chciał, żebym do niego wróciła, co wcale nie
oznacza, że przestałby sypiać ze swoją dziewczyną,
a więc przywiózł ją na jacht. Jest przekonany, że
potrafi każdego owinąć sobie wokół palca. Dlatego
z nikim się nie liczy.
Dawid popatrzył na nią badawczo. Im więcej
dowiadywał się o tym łotrze, tym bardziej go nienawi
dził.
- Czemu go poślubiłaś? - zapytał cicho, zaszoko
wany postępowaniem Armanda. Dlaczego ta cudowna
dziewczyna wyszła za mąż za takiego szubrawca?
Shelley posmutniała i wysunęła dłoń z jego ręki.
- To się zdarzyło tak dawno temu - odparła
wymijająco. - Wróćmy do naszego problemu. Wiem,
co powinnam teraz zrobić. Zadzwonię do ojca. Szybko
się upora z moimi kłopotami. Zawsze tak było.
- Skrzywiła się i mruknęła do siebie: - Właśnie z tego
powodu wcale nie mam ochoty do niego dzwonić.
- Przyśle ci pieniądze?
Oczywiście, że to zrobi... Ojciec Shelley był człowie
kiem bogatym i wpływowym. Wystarczyło, że za
dzwonił, a już wszyscy stawali na baczność. Ale nie to
martwiło Dawida. Przez chwilę sądził, że Shelley
zostanie trochę dłużej i choć jego sercem targały
sprzeczne uczucia, ucieszył się bardzo. Okazało się
jednak, że wkrótce jej tu nie będzie. Kto jest bogaty
i ustosunkowany, zawsze dopnie celu.
scandalous
wykonanie - Irena
- Owszem. Ojciec przyśle pieniądze albo poleci
bankowi, by mi je przekazał. - Westchnęła ciężko.
- Chodzi o to, że nie powiedziałam nikomu z rodziny
o swoich planach, o tym, że zamierzam spotkać się
z Armandem. Będą wściekli, że zrobiłam to bez ich
wiedzy. Czeka mnie przykra rozmowa. Muszę się
wytłumaczyć i wysłuchać paru dobrych rad. Cóż, nic
nie przychodzi łatwo, prawda? - Wzruszyła ramiona
mi i spojrzała z irytacją na swój dziwaczny strój.
Postanowiła natychmiast zmienić ubranie, by poczuć
się znów sobą.
- Dawidzie, chciałabym się przebrać. Dasz mi coś
ze swoich rzeczy?
- Spodnie na pewno nie będą na ciebie pasować
- oświadczył, podnosząc się z kanapy - ale znajdziesz
jakąś bluzę lub koszulkę. - Zawahał się. Nie miał
zamiaru grzebać z nią w ciuchach i patrzeć, jak je
przymierza. To by się mogło źle skończyć. - Najlepiej
będzie, jeśli sama czegoś poszukasz. Muszę zejść na dół
i posprzątać lokal przed otwarciem.
Shelley wślizgnęła się cichutko do pokoju, w którym
spały dzieci. Dawid zszedł na dół, ale jej wizerunek stał
mu ciągle przed oczyma. Czuł nadal ciepło niewielkiej
dłoni. Łagodnie zaokrąglone policzki, odrobinę skoś
ne oczy, pięknie wykrojone wargi, to wszystko budziło
wzruszenie, którego nie zaznał w towarzystwie innych
kobiet. Podobnie reagował, kiedy słuchał muzyki
poważnej. Chwytała go za serce tak samo jak niezwyk
ła uroda Shelley.
Dzieci jeszcze spały. Shelley westchnęła, spogląda
jąc na nie z zachwytem. Kochała je z głębi serca. Były
jej dumą i radością. Oto dowód, że nie zmarnowała
siedmiu lat swego życia. Gotowa była walczyć o dzieci
scandalous
wykonanie - Irena
zębami i pazurami. Nie pozwoli, by dostały się w łapy
Armanda. Na samą myśl, że miałyby żyć pod jednym
dachem z taką kreaturą, cierpła jej skóra.
Pomyślała, że przez kilka ostatnich lat jakby pod
świadomie na coś czekała. Teraz zrozumiała, co to
było. Musiała wreszcie uwolnić się od Armanda,
przekonać się, czy rzeczywiście nic ich już nie łączy, czy
też jest dla nich obojga jakaś szansa. Czekała, aż
sprawy ostatecznie się wyjaśnią, a gdy ten moment
wreszcie nastąpił, całe jej życie niespodziewanie stanę
ło na głowie. Nareszcie uporała się ze swoim najwięk
szym problemem. Niczego już nie żałowała. Odtąd
będzie żyła własnym życiem. Trochę się tylko obawia
ła, jak zdoła wrócić do domu. Musiała zadzwonić do
ojca. Skrzywiła się na myśl o tym. Bała się tej
rozmowy. Na pewno nie będzie przyjemna. Zbyt
często telefonowała do niego w przeszłości, by przeka
zać złe nowiny. Czuła się jak mała dziewczynka, jak
postrzelona głupiutka smarkula, przysparzająca wszy
stkim zmartwień. Znów zadzwoni do tatusia, żeby
wyciągnął ją z tarapatów, w jakie sama się wpakowała.
Musiała zadzwonić, nie miała innego wyjścia, po
stanowiła jednak najpierw się przebrać. Na dnie torby
z ciuchami znalazła czarne wąskie spodnie. Potem
zajrzała do komody i pogrzebała w ubraniach Dawida.
Nie było ich wiele. Wybrała ciemnoniebieską bluzę
z krótkimi rękawami, bez kołnierzyka. Trochę zsuwała
się z ramion i sięgała do połowy ud, ale Shelley
podobała się o wiele bardziej niż elastyczny sweterek
z papugą. Postanowiła zejść na dół i porozmawiać
z Dawidem. Jeszcze raz zerknęła w lustro. To niezwyk
łe, że tak bardzo go polubiła. Ogromnie różnił się od
Armanda. Nie wydawał się zdolny do intryg i podłości.
scandalous
wykonanie - Irena
W głębi serca był zacny i uczciwy, chociaż czasami
pojawiał się w jego ciemnych oczach niebezpieczny
błysk.
Zeszła na dół. Dawid wycierał szklanki i ustawiał je
w równiutkie rzędy. Usiadła na wysokim stołku przy
barze i uśmiechnęła się do niego.
- Zapytałeś, dlaczego poślubiłam Armanda-zaczę
ła bez żadnych wstępów - a ja ci nie odpowiedziałam,
ponieważ wspominam ten czas z przykrością. Postano
wiłam wszystko ci wyjaśnić, bo okazałeś się prawdzi
wym przyjacielem. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć,
dlaczego wyszłam za tego człowieka, opowiem ci.
Dawid odwrócił się i popatrzył na nią badawczo.
Właściwie cudze sprawy nie powinny go obchodzić, ale
nie dbał o to. Oczywiście, że chciał wiedzieć. Odłożył
ścierkę i stanął przy barze naprzeciwko dziewczyny.
- Dobrze. Zaczynaj - odparł cicho. Shelley splotła
przed sobą dłonie i wpatrywała się w nie przez chwilę.
- Moi rodzice mieli tylko nas dwoje, mnie i Reeda.
Znasz dobrze mego brata. To wspaniały człowiek.
Rodzice zawsze byli z niego bardzo dumni. Trochę się
poróżnili, gdy postanowił iść do wojska, ale i tak
pozostał dla nich wzorem wszelkich cnót. - Dawid
skinął głową. Zauważył to podczas wizyty u Britt-
manów. - Uważali Reeda za chodzącą doskonałość,
natomiast mnie za życiowego nieudacznika, za czarną
owcę w rodzinie. Właściwie nie wiem, co sprawiło, że
przypadła mi taka rola.
Shelley podniosła wzrok. Uśmiechała się bardzo
smutno. Dawid poczuł, że wielki żal ścisnął mu serce.
- Wszyscy uznali, że jestem postrzelona, głupiutka,
dość ograniczona. Nikt by się nie zdziwił, gdybym
w czasie przyjęcia wpadła do basenu albo usiadła na
scandalous
wykonanie - Irena
torcie podczas pikniku. -Zrobiła dziwną minę. Dawid
zagryzł wargę, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Coś mu
mówiło, że nie wymyśliła sobie tych przykładów. -Póki
byłam w szkole średniej, nie robiłam nic, żeby zmienić ten
wizerunek. Pogodziłam się z tym, że wszyscy tak o mnie
myślą. Niewiele się po mnie spodziewano, więc nie
próbowałam nikogo przekonać, że potrafię coś osiągnąć.
- Westchnęła i pokiwała głową, zastanawiając się nad
swoją przeszłością. - Dobrze wiem, że zmarnowałam
mnóstwo czasu, ale... -Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Oho, za dużo o tym mówię, właściwie sama byłam sobie
winna, prawda?Tak czy owak, gdy skończyłam dwadzie
ścia lat, postanowiłam, że nie pozwolę, aby rodzina
uważała mnie dłużej za półgłówka. Próbowałam wielu
sposobów, żeby ich przekonać, kim jestem naprawdę, ale
oni już dawno mnie zaszufladkowali. Dla nich pozosta
łam niemądrą smarkulą, koniec, kropka.
Shelley przerwała na chwilę, popatrzyła na Dawida
i wzruszyła ramionami.
- Wtedy poznałam Armanda - kontynuowała swo
ją opowieść. -Niełatwo byłoby ci zrozumieć, co mnie
w nim pociągało. Mężczyzna dojrzały, odnoszący
sukcesy i powszechnie szanowany zakochał się we
mnie od pierwszego wejrzenia i nagle wszystko się
zmieniło. Ludzie spojrzeli na mnie inaczej. Nieoczeki
wanie okazało się, że jestem coś warta.
- Tylko dlatego, że ten łajdak zwrócił na ciebie
uwagę? - burknął Dawid z ponurą miną. Nie mógł tego
pojąć.
- Och, nie znasz Armanda. Jest przystojny, czaru
jący, doskonale się prezentuje.
- Czemu to jest takie ważne? - rzucił zaczepnie
Dawid, chociaż doskonale rozumiał, co Shelley miała
scandalous
wykonanie - Irena
na myśli. Armand robił na ludziach wrażenie. On sam
nigdy tego nie potrafił.
- Ten człowiek jest w oczach innych bez zarzutu
- tłumaczyła. - Ma wszelkie atuty. Jest bogaty,
wykształcony, pochodzi z dobrej rodziny. Jego matka
uczęszczała do tej samej szkoły w Szwajcarii, co moja
mama. Gdy pojawialiśmy się gdzieś we dwoje, ludzie
patrzyli na mnie z podziwem, inaczej niż dawniej. To
cudowne uczucie, uderza do głowy jak szampan.
- Ale podziwiali cię tylko ze względu na niego.
- Uważasz, że zagorzałe feministki mają rację?
- zapytała Shelley, wybuchając śmiechem.
- A cóż mam powiedzieć? Mamy lata dziewięć
dziesiąte. Jestem za równouprawnieniem - odparł
Dawid z wymuszonym uśmiechem.
- Teraz przyznaję ci rację. Wtedy nie widziałam
tego tak jasno. Armand był mi całkowicie oddany,
niezwykle czuły. Ślub i wesele były wielkim wydarze
niem towarzyskim. Ale miesiąc miodowy... -zamilkła
na chwilę, a Dawid przyglądał się jej z uwagą. - Zbaga
telizowałam pewien fakt, który powinnam była potra
ktować jako ostrzeżenie - dodała stłumionym głosem.
Patrzyła znowu na splecione dłonie. - Pomyślałam
wtedy, że wszystko się ułoży, że oboje potrzebujemy
czasu, by się lepiej poznać. - Podniosła wzrok i odważ
nie spojrzała Dawidowi w oczy. - Kochałam go. Nie
mogę dziś twierdzić, że było inaczej. Miałam nadzieję,
że będziemy dobrym małżeństwem. Mieliśmy aparta
ment na Manhattanie i rezydencję w Grecji. Dużo
czasu spędzaliśmy na jachcie. Żeglowaliśmy od wyspy
do wyspy, Bardzo to lubiłam. Zapraszaliśmy przyja
ciół i bawiliśmy się cudownie. Złudzenia prysły, gdy
miała urodzić się Jill.
scandalous
wykonanie - Irena
- Nie chciał dzieci?
- Nie o to chodziło. Twierdził, że powinniśmy je
mieć, ale kiedy zaszłam w ciążę, zaczął mnie... zanie
dbywać. Potem weszło mu to w krew; nie miał ochoty
albo nie był w stanie się zmienić. Musiałam się
pogodzić z tym, żemoje małżeństwo było nieudane, ale
gdy ponownie zaszłam w ciążę, właściwie przez nie
uwagę, próbowałam jeszcze ratować ten związek.
Niestety, coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie.
W końcu postanowiłam odejść.
- To było przed narodzinami Chrisa?
- Tak. Armand chętnie zgodził się na rozwód.
Pragnął odzyskać wolność. - Splotła ciasno ręce, jakby
poczuła chłód, i obszerna bluza zsunęła się z jej
ramienia. Poprawiła ją błyskawicznym ruchem, ale
Dawid zauważył coś, co go przeraziło.
- Ejże! - krzyknął marszcząc brwi i wyszedł zza
baru. - Co on ci zrobił?
- Nic - odparła zmieszana Shelley, zaciskając
dłonie na szyi.
- Do diabła, nie wierzę ci. - Odsunął jej ręce
zdecydowanym ruchem i delikatnie odsłonił ramię
i plecy pokryte wielkimi ciemnymi siniakami. Patrzył
na nie w milczeniu, czując, że ogarnia go furia.
- On ci to zrobił? - zapytał głucho.
- Dawidzie...
-To on, tak?
Zamknęła oczy i skinęła głową.
- Zabiję tego drania. - W głosie Dawida brzmiała
groźba. Mocno zacisnął pięści.
- Nie przejmuj się, to już nie boli, tylko wygląda
okropnie. - Pospiesznie naciągnęła bluzę na ramię.
Spojrzała Dawidowi w oczy. Na stężałej twarzy męż-
scandalous
wykonanie - Irena
czyzny malowała się złość. Shelley dotknęła jego dłoni
i rzekła łagodnie: - Nie powinieneś się tym prze
jmować.
Dawid odwrócił głowę. Nie był w stanie wykrztusić
słowa. Pragnął rozerwać Armanda na strzępy. Jak
można skrzywdzić kobietę... Nie potrafił o tym myśleć
bez gniewu.
- Dawidzie... - Smukłe palce nadal obejmowały
jego dłoń. Spojrzał na Shelley niepewnie. Uśmiech
nęła się najserdeczniej jak potrafiła. To wyjątkowy
mężczyzna! - Spotykasz się z kimś? - zapytała cichu
tko.
- Proszę? - Osłupiały Dawid patrzył na nią, nie
rozumiejąc pytania.
- Chcę wiedzieć, czy masz dziewczynę.
- Nie. - Zmarszczył brwi, nie mogąc pojąć, jakie to
ma teraz znaczenie. Shelley uśmiechęła się złośliwie,
a jej błękitne oczy nagle pojaśniały.
- To dlaczego nie chcesz mnie pocałować?
Dawid widział dziewczynę jak przez mgłę. Złociste
włosy, czerwone usta... Wyciągnął rękę i pogłaskał ją
delikatnie po policzku, jakby dotykał bezcennego
i kruchego dzieła sztuki. Była wobec niego szczera
i uczciwa. Musiał powiedzieć jej prawdę.
- Bo na pocałunkach się nie skończy - odparł
niskim, chrapliwym głosem, nie kryjąc, jak bardzo jej
pragnie. Shelley położyła rękę na jego dłoni, nie
pozwalając mu jej cofnąć.
- Gotowa jestem zaryzykować - szepnęła.
- Shelley... -Przyciągnął ją do siebie. Krew płynęła
w jego żyłach coraz szybciej. - Nie pasuję do ciebie.
W niczym nie przypominam twoich bogatych wiel
bicieli. Jestem nieokrzesany, dobrze o tym wiesz.
scandalous
wykonanie - Irena
- Jakoś to zniosę, Dawidzie -mruknęła, podnosząc
głowę. Jej usta prawie dotykały jego warg. -Udowod
nię ci to.
Daremnie opierał się jej przez tyle godzin. Musiał
skapitulować. Do tej chwili chłonął jej niezwykłą
urodę, oddychał nią jak powietrzem, zachwycał się
i odkrywał wciąż na nowo, ale to było tylko marzenie.
Teraz trzymał Shelley w ramionach, a rzeczywistość
przeszła wszelkie oczekiwania.
Gdy dotknął jej ust, przytuliła się z całej siły. Była
taka delikatna i krucha. Ciepło jej ciała ogrzewało mu
serce. Całował ją coraz namiętniej, jakby z obawy, że
umknie mu i rozwieje się jak sen. Początkowo chciał
być szorstki, trochę grubiański, aby zrozumiała, że do
siebie nie pasują, lecz to mu się nie udało. Shelley była
prawdziwą damą i musiał ją należycie traktować.
Przytulił ją mocniej. Objęła go z całych sił. Miał
wrażenie, że odrywa się od ziemi i unosi w prze
stworzach. Nagle usłyszał głos powtarzający jego imię.
Shelley próbowała uwolnić się z uścisku. Spojrzał na
nią nieprzytomnie, całkiem oszołomiony jej uwodzi
cielską mocą.
- Dawidzie, to dzieci. Obudziły się, nie słyszysz?
Spochmurniał, próbując złapać oddech. Wracał
z innego świata, gdzie mógł słyszeć, czuć, dotykać
tylko Shelley. Niewiele brakowało, żeby przestał nad
sobą panować. Odsunął się niechętnie.
- Muszę tam iść - rzekła i wbiegła na schody.
Dawid stał oparty o bar. Co się z nim stało?
Dlaczego postąpił tak głupio? Zdarzyło mu się to po
raz pierwszy, nigdy dotąd tak się nie zapomniał.
Shelley złapała go w swoje sidła i nie wiedział, jak się
z nich uwolnić.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Ciało Dawida nie chciało słuchać rozumu. Z naj-
wyższym trudem udało mu się zapanować nad od-
dechem. Przydałby się zimny prysznic. Harakiri roz-
wiązałoby definitywnie jego problem. Właściwie, cze-
mu nie? Stracił do siebie szacunek. To byłoby przynaj-
mniej honorowe wyjście. Jęknął i przymknął oczy.
Żadnej kobiety nie pragnął tak bardzo jak Shelley. Nie
był pewny, jak długo będzie w stanie panować nad
namiętnościami, chociaż ciągle powtarzał sobie, że to
jedyny rozsądny sposób postępowania. W końcu był
tylko człowiekiem.
- Raczej bezczelnym typem, który się za niego
podaje - burknął, idąc do kuchni. Napełnił szklankę
zimną wodą, ale jej nie wypił, tylko ochlapał sobie
twarz. Wycierał się ręcznikiem, gdy usłyszał tupot na
schodach. Na widok Jill odetchnął z ulgą. Dziewczyn
ka uśmiechnęła się radośnie i pomachała mu ręką.
- Cześć! - zawołała. - Mamusia dzwoni do dziad
ka. Możemy z tobą posiedzieć?
Dzieci. Jak to dobrze, że przyszły. Oprzytomniał
natychmiast; zimny przysznic nie był już potrzebny.
Odetchnął głęboko i odpowiedział na powitanie wy
muszonym uśmiechem.
- Zapraszam do kuchni. Mam pomysł: ty i Chris
pomożecie mi przygotować lemoniadę, zgoda?
scandalous
wykonanie - Irena
- Z prawdziwych cytryn? - zerknęła na niego
z zainteresowaniem.
- Z najprawdziwszych.
- Powiesz nam, co mamy robić? - Jill zgodziła się
natychmiast. W tej samej chwili do kuchni wszedł
Chris. Zabrali się do przygotowywania lemoniady.
Dzieci wyciskały sok z cytryn przyniesionych rano
przez Rosę. Po chwili w drzwiach stanęła Shelley
i przyłączyła się do trojga zapracowanych kucharzy.
Dawid nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy, więc zaczął
dowcipkować. Po chwili maluchy turlały się ze śmie
chu.
W końcu cytrynowy sok został przelany do szkla
nego dzbanka. Sporo wylało się na podłogę i na
ubranka dzieci. Każde dostało po szklance lemonia
dy, a potem Shelley posłała je na górę, żeby się
umyły i przebrały.
fc
- Ależ się upaćkały! - rzekła, odprowadzając je
wzrokiem. - Muszę cię nauczyć, jak postępować
z dziećmi - dodała z uśmiechem.
- Warto było się pomęczyć, jeśli przy okazji czegoś
się nauczyły - odparł, wzruszając ramionami. Staran
nie wycierał zachlapany sokiem blat.
- Chyba masz rację - oznajmiła, kiwając głową.
Wzięła drugą ścierkę i zaczęła mu pomagać. Dawid
przesunął się na drugi koniec stołu, żeby jej przypad
kiem nie dotknąć. Nie można wymagać od mężczyzny
zbyt wiele.
- No i co, ojciec zgodził się ci pomóc? - zapytał.
Ogarnęła go czarna rozpacz, gdy pomyślał, że Shelley
wkrótce wyjedzie, ale zdawał sobie sprawę, że tak
będzie najlepiej. Odwróciła się w jego stronę i ze
smutkiem pokręciła głową.
scandalous
wykonanie - Irena
- Nic nie załatwiłam. Właśnie się zastanawiałam,
jak ci o tym powiedzieć. Wygląda na to, że nadal
musimy korzystać z twojej gościny, jeśli zechcesz jej
nam udzielić. To może potrwać kilka dni. Moi rodzice
wyjechali prawdopodobnie do Paryża na pokazy mo
dy. Będą biegać po sklepach. Reed podróżuje w inte
resach. Adwokat ojca łowi gdzieś ryby i do poniedział
ku będzie nieuchwytny. Dziś mamy czwartek.
- A więc musicie tu przeczekać jeszcze trzy dni.
- Przepraszam, Dawidzie, naprawdę bardzo cię
przepraszam, ale sama nie wiem, co dalej robić.
Stał odwrócony plecami i nie przerywał sprzątania;
trudno było odgadnąć, w jakim jest nastroju.
- Jeśli to dla ciebie duży kłopot, powiedz, u kogo
z twoich znajomych moglibyśmy zamieszkać - ciąg
nęła.
- Dam ci pieniądze - rzekł krótko, odwracając się
i spoglądając na nią z nieodgadnionym wyrazem
twarzy. - Niewiele przywiozłem tu ze sobą, ale jakoś
uzbieram na bilety dla waszej trójki.
- Wykluczone - sprzeciwiła się zdecydowanie Shel
ley i potrząsnęła głową. Jasne włosy tańczyły wokół jej
twarzy. - Nie wezmę pieniędzy twoich dziadków.
- Możesz je potem zwrócić. -Dawid przyglądał się
jej ze zdumieniem.
- Nie. Już postanowiłam. - Zerknęła na niego
nieśmiało. Gdyby miała powiedzieć całą prawdę, mu
siałaby przyznać, że wcale jej nie martwiła perspek
tywa spędzenia następnych kilkudziesięciu godzin
u Dawida. Im dłużej z nim przebywała, tym bardziej jej
się podobał. Powoli rozkwitało w nich nowe niezwykłe
uczucie. Nie chciała, by zwiędło, nim dojrzeje.
Bała się Armanda. Ten człowiek miał długie ręce i to
scandalous
wykonanie - Irena
ją przerażało. Ale z drugiej strony wysłał już do
restauracji swojego szpiega, który zbadał teren, ale nic
nie odkrył. Gdy była z Dawidem, czuła się bezpieczna.
Istniał jeszcze inny powód. Tamten pocałunek wiele
obiecywał. Potrzebowali jedynie trochę czasu, by się
do siebie zbliżyć. Zazwyczaj unikała wszelkiej poufało
ści z mężczyznami, ale Dawid zaintrygował ją. Prag
nęła się o nim dowiedzieć dużo więcej. Tylko jedno ją
martwiło: bywał chwilami niesympatyczny. Można by
pomyśleć, że marzy o tym, by wyjechała jak najszyb
ciej. Nawet teraz sprawiał takie wrażenie. Odwrócił się
do niej plecami i bez słowa zabrał do sprzątania.
Dawid bił się z myślami. Pragnął Shelley. Umierał
z tęsknoty i tylko ona mogła go uratować. Ale może
chodziło o coś innego? Może fascynowały go koneksje
i bogactwo dziewczyny? Wychowała się w pięknej
rezydencji, bywała na przyjęciach, uczyła się w prywat
nych szkołach w Europie, znała ważne osobistości.
Miała wszystko, za czym tęsknił daremnie, czego nie
mógł osiągnąć ze względu na swoje, pochodzenie.
Shelley należała do innego świata, dlatego bał się ją
pokochać. O nie, to nie jest miłość, tylko opętanie.
Zwykłe szaleństwo. Dawid postanowił dawno temu, że
nigdy się nie zakocha. To dopiero byłby prawdziwy
obłęd. Musiał się z tym uporać.
Shelley była jak anioł zabłąkany wśród zwykłych
ludzi. Nie można pokochać anioła, nie sposób go przy
sobie zatrzymać, nie można zamknąć go w uścisku.
Anioły fruwają po niebie i niewiele mają wspólnego
z mieszkańcami ziemi. Nawet miłość nie dodaje skrzy
deł przeciętnemu śmiertelnikowi.
Dzieci zeszły na dół i ochoczo zabrały się do pracy.
Jill zamiatała podłogę w jadalni, a Chris układał
scandalous
wykonanie - Irena
serwetki. Shelley uczyła się gotować. Jej zabawne
pomyłki wzbudziły ogólną wesołość. Nim Dawid się
obejrzał, znowu żartowali niczym starzy przyjaciele,
a nie para niedoszłych kochanków. Nauczył Shelley,
jak przygotować czerwony ryż i gęsty sos z chili
podawany ze smażoną rybą. Mieszała w rondlu tak
długo, aż sos był zawiesisty jak śmietana. Rozpierała ją
duma.
- To nie jest trudne - oznajmiła, wysłuchawszy
pochwał Dawida i dzieci. - Gdy wrócę do domu,
zacznę sama gotować.
- A może teraz coś przygotujesz? - zaproponował.
- Chciałbym dziś podać enchiladas rancheras na ciepło.
Tortille i kurczaki już są gotowe - dodał.
Shelley wahała się tylko przez chwilę, a potem
energicznie przystąpiła do pracy. Jill trochę jej poma
gała, a potem wróciła do swego dziennika. Chris
klęczał na podłodze w jadalni i przesuwał stare pudeł
ka udając, że to samochody, a Dawid mieszał sos
i zerkał na Shelley.
- Bardzo przyjemne zajęcie - oznajmiła, podając
mu rondel. Jej enchiladas prezentowały się całkiem
nieźle. - Byłaby ze mnie dobra pani domu.
- Może powinnaś ponownie wyjść za mąż - rzekł
bez zastanowienia Dawid i natychmiast tego pożało
wał.
- Czyżby? - Spojrzała na niego i uniosła brwi, ale
nie wydawała się urażona. - Skąd ci to przyszło do
głowy?
- Słyszałem, że w San Diego uganiają się za tobą
wielbiciele - rzekł z powagą, nie odwracając wzroku.
Shelley była zaskoczona. Stała przez chwilę z otwar
tymi ustami, szybko się jednak opanowała.
scandalous
wykonanie - Irena
- Skąd wiesz? - Utkwiła w nim badawcze spo
jrzenie.
- Jill mi powiedziała. Odbyliśmy długą rozmowę
- wyjaśnił i obojętnie wzruszył ramionami.
Shelley przysiadła na stołku i zerknęła na Jill,
udając rozgniewaną. Dziewczynka zachichotała. Da
wid spojrzał na nią porozumiewawczo i wytarł ręce
ścierką.
- Z tego co słyszałem, wynika, że Kyle Tanner,
ten kierowca rajdowy, to twój ulubieniec. A może
jest ktoś, o kim nie wie nawet Jill? - Obserwował
dziewczynę uważnie, ciekawy, jak przyjmie jego sło
wa.
- Proszę? - wybąkała Shelley, wodząc spojrzeniem
od Dawida do córki. Była tak zaskoczona, że nie
potrafiła wykrztusić nic więcej, ale ta dziwna rozmowa
zaczynała ją bawić. Gotowa była uczynić wszystko,
byle Dawid zachował dobry humor.
- Nie powinniśmy jednak zapominać o młodym
człowieku imieniem Cubby, którego uwielbiają dzieci
- perorował wesoło Dawid, nie odrywając wzroku od
dziewczyny. Miał nadzieję, że dowie się czegoś o jej
sympatiach.
- Cubby! - Shelley omal nie parsknęła śmiechem.
Chris usiadł na podłodze i zaczął skandować,
klaszcząc w rączki:
- Cubby! Cubby!
Jill przyłączyła się do niego z umiarkowanym
entuzjazmem. Chciała podtrzymać dobry nastrój.
Shelley spojrzała znacząco na Dawida.
- Dzieci lubią Cubby'ego - oświadczyła z kwaśną
miną.
- Tak, domyśliłem się tego. - Podszedł bliżej i po-
scandalous
wykonanie - Irena
patrzył jej w oczy. - Rzecz w tym, czy ty również go
chcesz.
- Co cię to obchodzi? - odparła, rzucając mu
wyzywające spojrzenie. Uśmiechnął się i leniwym
ruchem odgarnął kosmyk włosów opadający na jej
policzek. Zrobił to odruchowo, niewiele myśląc.
- A jeśli chodzi o Jima, to drań. Lepiej o nim
zapomnij - dodał.
Shelley była innego zdania.
- Jim jest przyzwoitym człowiekiem. Dorobił się
znacznego majątku, ma poczucie humoru.
- Poczucie humoru! Powinnaś chyba w związku
z tym wyjść za niego - rzekł Dawid, parskając śmie
chem.
- Może tak zrobię - odparła przekornie Shelley.
Odpowiedzią był żałosny jęk Jill i Chrisa.
- A widzisz, dzieci go nie lubią - zauważył Dawid
z ironicznym uśmieszkiem. - Jim sądzi, że można cię
przekupić. Przynosi drogie prezenty.
- Skąd pewność, że nie jestem na sprzedaż? - zapy
tała stłumionym głosem.
- Istnieją skarby tak cenne, że nie da się ich
wartości przeliczyć na pieniądze - odparł cicho, by
tylko ona go słyszała. Nie mogli oderwać od siebie
wzroku. Shelley poczuła, że braknie jej tchu. Tym
razem to ona wpatrywała się zachłannie w usta
Dawida.
- Tak czy siak, nie lubię go -dobiegł ich głosik Jill.
Shelley zamrugała powiekami, próbując sobie uświa
domić, o kim mówi córka.
- Dlaczego?
- Zawsze prosi, żebyśmy sobie poszli i przenocowa
li u kogoś. Chce być z tobą sam - przypomniała Jill,
scandalous
wykonanie - Irena
wzruszając ramionami. Zerknęła na matkę, która
pobladła i westchnęła ciężko.
- Powiedziałaś o tym Dawidowi?
- Pokazałam mu swój dziennik - oznajmiła Jill,
kiwając główką.
- Ach, te przeklęte zapiski mojej córki. - Shelley
spojrzała bezradnie na Dawida.
- Widziałaś tę listę? - zapytał, tłumiąc śmiech.
Shelley przytaknęła.
- Jill jest pedantką. Próbuje też uporządkować
moje życie. Nie znoszę tego.
- Ty pewnie nigdy nie sporządzasz notatek ani list.
- To nie jest w moim stylu. Zawsze lubiłam im
prowizację i ryzyko - oznajmiła z uśmiechem. Dawid
podejrzewał, że chciała mu coś dać do zrozumienia.
- Nigdy w życiu nie miałam notesu.
- Muszę przyznać, że Jill zanotowała mnóstwo
ciekawych informacji - ciągnął Dawid z uśmiechem,
krzyżując ręce na piersiach. - Z jej zapisków jasno
wynika, żeTanner pokonał wszystkich rywali. Zgodzi
łaś się pojechać z nim do Francji. - Zmrużył oczy
i obserwował ją z uwagą.
- Jesteś tego pewny? - zapytała, wybuchając śmie
chem. -No tak, na to wygląda. Chyba postąpiłam zbyt
lekkomyślnie.
Niech to diabli... Miał nadzieję, że zaprzeczy albo
oznajmi, że z Tannerem łączy ją tylko przyjaźń.
Spochmurniał nagle.
- To jego wybrałaś, prawda? A może... jest ktoś inny?
- Chyba masz rację - odparła, nie spuszczając
z niego błękitnych oczu.
- Kto? - burknął. Sam nie wiedział, czy chce
usłyszeć odpowiedź.
scandalous
wykonanie - Irena
- lego ci nie powiem - rzeku. uśmiechając się
leciutko.
- Zaczynam nową stronę - oznajmiła Jill i czar
prysł.
- O kim będziesz pisała? - dopytywała się Shelley
drżącym głosem.
- O Dawidzie - brzmiała rzeczowa i krótka od
powiedź. Oboje spojrzeli na dziewczynkę w osłupieniu.
- Zanotowałam, że jest bardzo przystojny. Co
mam dalej pisać? - Jill była uszczęśliwiona niczym
poszukiwacz skarbów, dokonujący ważnego odkrycia.
Shelley zerknęła na Dawida i w jej oczach pojawiły
się złośliwe ogniki.
- Może byś tak napisała... - zawiesiła głos, wy
stawiając na próbę jego cierpliwość - że... wspaniale
całuje.
- Mamusiu! -zawołała ze zgrozą dziewczynka.
- Shelley! - wtórował jej Dawid.
- Mamusiu, skąd wiesz? -Jill pierwsza przyszła do
siebie.
- Sam mi o tym powiedział - odparła niewinnie
Shelley i uśmiechnęła się do córki - a ja mam do niego
zaufanie.
Dawid spłonął rumieńcem, po raz trzeci w ciągu
dwudziestu czterech godzin. Nie rumienił się, nim
poznał Shelley, nie miał pojęcia, że jego organizm
może tak zareagować.
- Nic takiego nie mówiłem - oświadczył bez prze
konania. Jill zachichotała, pochyliła głowę nad dzien
nikiem i zaczęła pisać. Shelley z zachwytem przy
glądała się rumieńcom na policzkach Dawida, który
wyciągnął nagle rękę i chwycił jej dłoń. Palce obojga
splotły się w mocnym uścisku. Dawid pochylił się do
scandalous
wykonanie - Irena
ucha dziewczyny. Poczuł delikatny zapach i zatracił
się na chwilę w połyskującej złociście gęstwinie jej
włosów.
- Poczekaj, zapłacisz mi za to - szepnął.
- Nie rozumiem. Czyżbyś zamierzał mi udowod-
nić, że się pomyliłam? - odparła cichutko. Błękitne
oczy śmiały się do niego, ale był w nich także wyraz
niepewności, może nieśmiałe pytanie.
Czego Shelley chciała się dowiedzieć? Nie dawało
mu to spokoju przez całe popołudnie. Poszedł po
zakupy i spotkał po drodze kilku znajomych, ale nie
miał ochoty z nimi rozmawiać. Nie mógł się uwolnić od
natrętnych myśli. Ta dziewczyna była powodem ciąg
łego niepokoju. Wypełniała mu serce i myśli, działała
na zmysły. Zbytnio się ostatnio zbliżyli. Sytuacja
stawała się niebezpieczna. Czas z tym skończyć.
- Posłuchaj dobrej rady - zaczął bez żadnych
wstępów, gdy wszedł do kuchni i zaczął wyjmować
z torby warzywa. - Myślę, że nie powinnaś powtórnie
wychodzić za mąż.
- Nie? A to dlaczego? - Zdumiona Shelley podnios
ła głowę znad garnka, w którym coś mieszała.
- Małżeństwo to pułapka - oznajmił, próbując jej
zupy. - Sama się o tym przekonałaś, prawda? To
współczesna forma dozwolonego przez prawo niewol
nictwa. Należałoby znieść tę instytucję.
- Rozumiem, jesteś zaprzysięgłym kawalerem.
Zgadłam? - Odważnie spojrzała mu w oczy.
- Ma się rozumieć. Małżeństwo jest dobre dla
kretynów.
-Ach, ty natomiast jesteś zbyt sprytny i niezależny,
by się pakować w takie kłopoty.
- Wreszcie mnie zrozumiałaś.
scandalous
wykonanie - Irena
- Ale to chyba nic oznacza, że całkiem wyrzekasz
się towarzystwa kobiet? - zapytała podstępnie.
Nim zdążył odpowiedzieć, Jill wtrąciła się do roz
mowy.
- Mamusiu - pisnęła, łuskając z zapałem zielony
groszek - Dawid ma mnóstwo dziewczyn.
- Coś podobnego! - zdziwiła się Shelley.
Jill z powagą skinęła głową i rzuciła na nich
badawcze spojrzenie.
- Rosa mi powiedziała, gdy kładła nas do łóżka.
- Co takiego wam opowiedziała? - Dawid czuł się
jak niewinna ofiara wzięta na tortury.
Jill uśmiechnęła się do niego.
- Dziewczyny z całego miasta przychodzą tutaj,
żeby poderwać Dawida - zawiadomiła matkę.
- Rosa powinna trzymać język za zębami - zdener
wował się Dawid.
Shelley wpatrywała się w niego z kpiącym uśmie
chem.
- Mów dalej, Jill. Co jeszcze powiedziała Rosa
o tych dziewczynach? - zachęcała córkę.
- Posłuchaj, lepiej będzie, jeśli ta mała... - próbo
wał ją powstrzymać zaniepokojony Dawid.
- Och! - Shelley uniosła brwi z niedowierzaniem.
- Czyżbyś i ty postępował lekkomyślnie? - Nic nie
odpowiedział, tylko bezradnie pokiwał głową. Shelley
zlitowała się nad nim. - Nie ma obawy. Jestem
przekonana, że Rosa nie zdradziła dzieciom żadnych
pikantnych szczegółów - dodała, ujmując czule jego
dłoń. - Słuchamy, Jill.
- Rosa mówiła, że wszystkie dziewczyny z miasta
wkładają najładniejsze sukienki i przyłażą tu, żeby się
pokazać Dawidowi.
scandalous
wykonanie - Irena
- Wszystkie, powiadasz? - zapytała ironicznie
Shelley.
- Rosa zawsze przesadza - mruknął ponuro.
- Potem Dawid wybiera najładniejszą dziewczynę
i umawia się z nią na randkę.
- Rozpustnik - rzuciła półgłosem Shelley.
- Rosa opowiada głupstwa. - Dawid wtrącił się do
rozmowy i nagle odzyskał dobry humor. - Każda
dziewczyna przechodzi test na inteligencję. Słowo
honoru. Umawiam się z tą, która ma najwyższy iloraz.
Wygląd jest bez znaczenia.
Shelley pokazała mu język. Jill zamierzała kon
tynuować opowieść.
- Dosyć, kochanie - przerwała jej matka. - Nie
będziemy dłużej znęcać się nad Dawidem. Opowiesz
mi później. Niedługo kończy się przerwa. Dawid musi
się przygotować.
- Oczywiście. - Jill zeskoczyła z krzesła i zebrała
swoje rzeczy. - Chodź, Chris, wracamy na górę.
Opowiem ci bajkę.
Chłopczyk wstał natychmiast, ogromnie zacieka
wiony.
- O fruwających tarantulach? Zgoda, idziemy.
- Dzieci ruszyły w stronę schodów.
- Wydaje mi się, że powinnam uciąć sobie z Rosą małą
pogawędkę. - Shelley kpiła niemiłosiernie, obserwując
Dawida spod zmrużonych powiek. - Dużo o tobie wie.
- Rosa ma bujną wyobraźnię. Nie przywiązuj wagi
do tego, co od niej usłyszysz - odparł Dawid, patrząc
na nią umęczonym wzrokiem.
- Traktujesz ją jak ciotkę. Od dawna się znacie?
- Odkąd sięgam pamięcią. Zawsze przyjeżdżałem
tu latem.
scandalous
wykonanie - Irena
- Co roku? A twoi rodzice? Dlaczego nie byłeś
z nimi? Podróżowali?
Dawid mruknął coś pod nosem. A więc tak to sobie
wyobrażała. To zrozumiałe, w ten sposób żyli jej
rodzice; teraz na przykład wybrali się po zakupy do
Paryża.
- Nie. Byli rozwiedzeni.
- Wybacz mi, Dawidzie, że o to zapytałam. - Shel
ley nagle posmutniała.
- Nic nie szkodzi. Jak widzisz, to mnie nie załamało
- odrzekł, wzruszając ramionami.
Shelley wcale nie była tego pewna. Wydawał się taki
nieufny.. Dzieci z rozbitych rodzin niełatwo odzyskują
duchową równowagę. Niektóre radzą sobie doskonale
w dorosłym życiu, ale nie zapominają nigdy o przeży
tych cierpieniach.
- Opowiedz mi o swoich rodzicach - poprosiła,
kładąc dłoń na jego ramieniu.
Dawid był wściekły. Do licha, co ją to obchodzi?
Czemu pyta o jego rodziców, o dzieciństwo człowieka,
który nic dla niej nie znaczy? Może chce się upewnić, że
do siebie nie pasują. Nie usłyszy od niego ani słowa
o przeszłości. Popatrzył spode łba, ale zamiast kpiny
zobaczył współczucie i nagle przestał się obawiać.
Słowa popłynęły jak rzeka, która zerwała nareszcie
wszystkie tamy.
- Mój ojciec przyjechał do Stanów z Meksyku,
a matka pochodziła z Kansas i była nauczycielką
angielskiego w szkole wieczorowej dla cudzoziemców.
Tam się poznali.
- Był jej uczniem?
- Owszem. Chciał poznać dobrze język, ponieważ
miał własną firmę. Hodował sadzonki drzew i kwia-
scandalous
wykonanie - Irena
tów. Trudno mu było dogadać się z klientami. Matka
bardzo dużo go nauczyła. -Dziwne, dotąd nie przyszło
mu do głowy, że to niezwykle romantyczna historia.
Szkoda, że ich małżeństwo trwało tak krótko. -Poko
chali się. Potem był ślub, moje narodziny, a w końcu
rozwód.
- Ile miałeś wtedy lat? - zapytała, próbując sobie
wyobrazić, co wtedy czuł.
- Kiedy się rozwiedli? Prawie dziesięć. - Milczał,
a Shelley czekała cierpliwie, aż się znowu odezwie.
- Mój świat nagle się zawalił. Odtąd żyłem w dwóch
różnych środowiskach. Nie wiedziałem, kim naprawdę
jestem. Matka wróciła do Kansas, gdzie mieszkała jej
rodzina. Spędzałem z nią pół roku w domu otoczonym
płotkiem z białych sztachet. W niedziele chodziłem do
kościoła, spotykałem dziesiątki kuzynek i kuzynów
podczas rodzinnych obiadów, brałem lekcje tańca,
jeździłem na pikniki do parku. Przez pozostałą część
roku mieszkałem z ojcem w Los Angeles. Tata praco
wał po osiemnaście godzin na dobę, by nas utrzymać,
i miał oko na chłopców z naszej ulicy, którzy chcieli
sprawić mi lanie, bo odmówiłem wstąpienia do ich
gangu. Kiedy mieszkałem w Kansas, czułem się winny,
ponieważ ojciec zostawał sam w pustym domu, a gdy
do niego przyjeżdżałem, miałem wrażenie, że matce
dzieje się krzywda. Tutaj, u dziadków, mogłem od
począć i po prostu cieszyć się życiem. Nie miałem
wyrzutów sumienia.
- Dlatego lubisz ich odwiedzać...
- To pewnie jeden z ważniejszych z powodów
- odrzekł. Rozległ się dzwonek. Rosa stała u fron
towych drzwi. Dawid odetchnął z ulgą i postanowił
zakończyć trudną rozmowę. - Możecie sobie pogawę-
scandalous
wykonanie - Irena
dzić, ale proszę, nie bierz zbyt poważnie tego, co Rosa
o mnie opowiada.
- Nie licz na to, Dawidzie. - Shelley wstała i poszła
przywitać się z kelnerką. - Mamy jeszcze wiele do
omówienia. Będę na ciebie czekała - dodała na od
chodnym.
Będzie czekała. Te słowa niczym dzwon na trwogę
dudniły w głowie Dawida. Przeczuwał, że dziś wieczo
rem trudno będzie się oprzeć jej urokowi. Powinien
mieć się na baczności.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Shelley trzymała się dzielnie podczas rozmowy
z Dawidem i potem, gdy czytała dzieciom bajeczki.
Teraz siedziała sama po ciemku, a wspomnienia
z przeszłości nie dawały jej spokoju. Z restauracji
dobiegały odgłosy rozmów spóźnionych gości. Nie
zwracała na nie uwagi. Myślała o Armandzie.
Któż by przypuszczał, że znowu odbierze jej spokój
i niemal zrujnuje życie. Gdy zjawiła się z dziećmi na
pokładzie jachtu, był niezwykle przyjazny. Chętnie
przekomarzał się z Jill i Chrisem, żartował z Shelley,
zachwycał się jej urodą. Był czarujący, jak za dawnych
dobrych czasów. Takim go poznała, takiego Armanda
poślubiła. Pierwszego dnia wspólnych wakacji za
stanawiała się, jak wyglądałoby ich życie, gdyby
zaczęli wszystko od początku. Wkrótce pozbyła się
złudzeń. Minęło kilka dni i Armand stał się drażliwy.
Pewnego wieczoru, gdy położyli dzieci do łóżek,
przyszedł do jej kabiny z butelką wina. Zapalili świece
i rozmawiali o przeszłości. Wtedy ją pocałował.
To nie było przyjemne. Armand wydał jej się
odrażający. Powróciły złe wspomnienia z trudnych lat
ich małżeństwa. Niełatwo zapomnieć o upokorze
niach. Shelley próbowała odepchnąć byłego męża i to
go rozgniewało. Nawet w najgorszych latach nigdy nie
podniósł na nią ręki. Tym razem ją uderzył, pchnął na
scandalous
wykonanie - Irena
kanapę i próbował jeszcze raz pocałować. Oznajmił, że
chce się z nią kochać.
Kochać się? Jak mógł to powiedzieć? Przecież byli
rozwiedzeni, nic do siebie nie czuli, od lat każde z nich
żyło po swojemu. Odmówiła. Tłumaczyła, że od
dawna go nie kocha. Teraz, gdy sobie o tym przypo
mniała, zasłoniła dłonią usta, żeby nie krzyczeć. Tak
bardzo się bała. Nie mogła wzywać pomocy. Prócz
nich na jachcie była jedynie załoga, ludzie przez niego
opłacani. Nie chciała również obudzić dzieci. Byłyby
przerażone, ujrzawszy rodziców w takiej sytuacji.
Broniła się w ciszy, zawzięcie drapała i kopała, gdzie
popadło. W końcu Aramand puścił ją, obrzucił wy
zwiskami i wybiegł z kabiny.
Nie tknął jej więcej, ale w jego oczach pojawił się
wyraz nienawiści. Nadal chciał, aby do niego wróciła.
Nie kochał jej, więc dlaczego tak mu na tym zależało?
Rano próbował zjednać Shelley prezentami, ale zda
wała sobie sprawę, że to jedynie gra pozorów. Została
jeszcze jeden dzień ze względu na dzieci, lecz Armand
przestał zwracać na nie uwagę. Drażniły go tak samo
jak ich matka. Shelley uznała, że dłuższe przebywanie
w towarzystwie ojca może im tylko zaszkodzić. Po
stanowiła wyjechać. Przechadzając się po jachcie,
zauważyła nagle młodziutką przyjaciółkę Armanda.
Dziewczyna opalała się na pokładzie. Shelley natych
miast poszła do kabiny byłego męża i powiedziała, że
wyjeżdża. Parsknął śmiechem, ale dopiero gdy oznaj
mił, że nie odda jej zamkniętej w sejfie torebki oraz
dokumentów, zrozumiała, co jej grozi.
- Nie wyjedziesz - oświadczył Armand, szydząc
z niej bezlitośnie. -Zrobisz, co każę. Powiedziałem, że
będziemy razem, i nic tego nie zmieni. Pobierzemy się.
scandalous
wykonanie - Irena
Nie ma się czego bać, kochanie, Los nas znowu
połączył. Takie jest twoje przeznaczenie.
Po co to wszystko? Obojgu przecież zależało na
rozwodzie. Skąd ta nagła obsesja? Dlaczego tak nale
gał, by się pobrali?
Powinna jak najszybciej wrócić do domu. Przybyła
tu bez zastanowienia i przeżyła koszmar. Nadal grozi
ło jej niebezpieczeństwo. Wyjechałaby natychmiast,
gdyby nie brak pieniędzy i... Dawid. Przeciągnęła się
jak kotka. Tak, to niezwykły człowiek. Ma pewne
wady, ale któż jest ich pozbawiony? Jest uczciwy
i godny zaufania, chociaż czasami niepotrzebnie złości
się i zrzędzi. Jego słowa płyną zawsze prosto z serca.
Czy można się oprzeć takiemu mężczyźnie? Shelley
westchnęła i zwinęła się w kłębek na kanapie. Musi
porozmawiać z Dawidem. Przymknęła oczy. Postano
wiła zdrzemnąć się, czekając na niego.
W godzinę po zamknięciu restauracji Dawid pogasił
światła i poszedł na górę. Przedtem długo krzątał się po
kuchni i jadalni. Nie miał tu już nic do roboty i nie
mógł dłużej zwlekać. W mieszkaniu panowała cisza.
Shelley na pewno zasnęła. Gdyby czuwała, zeszłaby do
niego. Miał nadzieję, że niebezpieczeństwo minęło.
Wspiął się cichutko po schodach. Gdy stanął na
podeście, ujrzał Shelley zwiniętą w kłębek na kanapie.
Miała na sobie jego koszulę. Patrzył na nią, a serce
waliło mu jak młotem. Była delikatna, krucha i nie
rzeczywista, niczym postać ze starej fotografii albo
bezcenne dzieło sztuki. Chciał wziąć dziewczynę na
ręce i zanieść do łóżka, ale bał się, że ją przestraszy.
Potrząsnął nią delikatnie.
scandalous
wykonanie - Irena
- Shelley, wstań.
Poruszyła się. Rozpięta koszula zsunęła się z ramie
nia, odsłaniając jędrną pierś. Dawid nie mógł złapać
tchu. Uroda dziewczyny odebrała mu rozum.
Shelley wiedziała, że Dawid jej pragnie. Była pięk
ną, wzbudzającą pożądanie kobietą, toteż wcale się
temu nie dziwiła. Cieszyło ją, że i ona go pragnie.
Rzadko doznawała tego uczucia. Szczerze mówiąc, od
czasu gdy pokochała Armanda, żaden mężczyzna nie
wzbudził w niej podobnej namiętności. Shelley była
teraz starsza i bardziej dojrzała; potrafiła ocenić siłę
charakteru i zalety mężczyzny. Dawid był pod każdym
względem wyjątkowy. Pragnęła go. Przez całe życie
dostawała to, czego chciała. Brittmanowie potrafili
zawsze postawić na swoim.
Objęła Dawida, poddając się obezwładniającej roz
koszy. Przesunęła się, robiąc mu miejsce na kanapie,
a kiedy położył się obok niej, dotknęła udem jego
bioder i zaczęła całować szorstkie policzki. Ich wargi
odnalazły się wreszcie. Sheljey była zachłanna i niena
sycona. Pragnęła dotknąć jego rozgrzanej skóry, od
dychać zapachem muskularnego ciała. Dawid rozpinał
niezdarnie koszulę. Pomagała mu, nie przerywając
pocałunków, tuliła się do niego i ponaglała nieustannie
pieszczotami, czując, jak narasta w nim podniecenie.
Roześmiała się, gdy jęknął i zaczął drżeć. Miała nad
nim ogromną władzę. Niespodziewanie zamarł w bez
ruchu.
- A dzieci? - mruknął.
- Już śpią. Na pewno ich nie obudzimy.
Ręce Dawida znów błądziły po jej ciele. Doznawał
uczucia całkowitej satysfakcji. Święcił dziś swój
tryumf, niczym myśliwy powracający z udanego polo-
scandalous
wykonanie - Irena
wania. Teraz Shelley należała do niego. Miał prawo
obejmować ją i... kochać. Na krótką chwilę niebo się
przed nim otworzyło.
Shelley coś do niego szeptała. Prosiła, by uważał.
Nie wiedzieć czemu, nagle odzyskał zdrowy rozsądek.
Oczywiście, powinien uważać. Omal jej nie skrzywdził,
idąc za głosem pożądania. Powinien był pomyśleć
także o sobie. Nie może pozwolić, by złamała mu serce.
Przymknął oczy, zaklął i odsunął się zdecydowanym
ruchem.
- Co się stało? - Usiadła na kanapie, a przyćmione
światło padło na jej biust, wydobywając go z mroku.
- Zapnij się, Shelley - rzekł głucho, odwracając
głowę. - Czas spać. Porozmawiamy jutro.
- Czy zrobiłam coś złego? - zapytała cicho, otula
jąc się koszulą.
- Nie - odparł natychmiast i spojrzał jej w oczy.
Chciał ją objąć, przekonać, że to wyłącznie jego wina,
ale nie miał odwagi. Panował nad sobą z wielkim
trudem.
- Dawidzie... - Chwyciła jego rękę i przytuliła do
swego policzka. - Dlaczego?
- Jesteś przecież... siostrą Reeda - wymamrotał.
Nie potrafił wyznać prawdy. Spojrzała na niego z nie
dowierzaniem.
- Nie mówisz poważnie. To nie ma żadnego zna
czenia.
- Wiem. — Niechętnie wysunął rękę z jej dłoni.
- W tym cały problem.
Odwrócił się i zniknął w łazience. Postanowił wziąć
zimny prysznic.
scandalous
wykonanie - Irena
Poranek nie poprawił nastroju żadnemu z nich.
Deszcz dudnił po dachu. Trudno było oddychać
ciężkim, wilgotnym powietrzem.
- Muszę się stąd wydostać - szepnęła Shelley,
rozglądając się po pokoju. Nie potrafiła pogodzić się
z tym, że Dawid odtrącił ją wczorajszej nocy. Każda
kobieta czułaby się upokorzona, lecz dla Shelley ten
incydent był szczególnym wstrząsem. Nie przywykła
do takiego traktowania. Była rozżalona, a zarazem nie
potrafiła zrozumieć motywacji Dawida. Wiedziała, że
mu się podoba, że budzi w nim pożądanie. Miał to
wypisane na twarzy. Po raz pierwszy od wielu lat
chętnym okiem patrzyła na mężczyznę. Od czasu
rozstania z Armandem pocałunki nie dawały jej żadnej
radości, z nikim się nie kochała. Była zimna jak lód.
Gdyby spotkała właściwego mężczyznę, może po
trafiłaby się zmienić, ale dotychczas nie poznała niko
go takiego. Postanowiła całkowicie poświęcić się dzie
ciom. Musiała kochać je za dwoje, skoro wychowywa
ły się bez ojca.
Zerknęła na dwie potargane czuprynki. Gdyby
mogła zacząć wszystko od nowa, nie wahałaby się
przed niczym, byle mieć tę parę urwisów. Żyła tylko
dla nich.
Ubrała się w spodnie i gruby sweter. Zeszła na dół.
Z żalem myślała o tym, że nie udało jej się oczarować
Dawida. Wyraźnie dał jej do zrozumienia, że pragnie
zdusić w zarodku rodzące się między nimi uczucie.
Miał prawo, skoro było mu z tym dobrze.
Dawid czuł się podle. Zwymyślał dwóch dostawców
i niewiele brakowało, by poczęstował kopniakiem
piwnicznego kota, który próbował wślizgnąć się za
nim do restauracji. W końcu usiadł przy stole, gapiąc
scandalous
wykonanie - Irena
się bezmyślnie na kubek z kawą. Najchętniej rzuciłby
się do morza z urwistej skały. Wyszedł na idiotę.
Kobieta piękna i godna pożądania otworzyła mu
ramiona, a on ją odtrącił. Dlaczego?
Zgoda, ma mnóstwo pieniędzy, należy do wyższych
sfer, kończyła drogie renomowane szkoły, obracała się
w najlepszym towarzystwie, krótko mówiąc, nie pasu
ją do siebie. Ale czy to naprawdę znaczy, że nie mogą
być razem? Przecież oboje są Amerykanami. Tutaj
przynależność klasową określa nie urodzenie, lecz
sukces zdobyty własną pracą. Dawid radził sobie
całkiem nieźle i miał powody do dumy. Nie chodził
wprawdzie do ekskluzywnej szkoły, ale uniwersytet
stanowy skończył z wyróżnieniem. Dorobił się własnej
firmy, zatrudniał wielu pracowników i nie miał kłopo
tów z zamówieniami. Czy to się nie liczy? Chwycił
szklankę i cisnął nią o ścianę. Chciał widzieć, jak
rozpada się na kawałki. Do cholery, przecież tak wiele
osiągnął. Nie można tego lekceważyć. A jednak nie
potrafił zapomnieć o nieudanym małżeństwie rodzi
ców, o matce szlochającej w słuchawkę ani o ojcu.
który o piątej rano przygotowywał kanapki i w po
śpiechu wychodził do pracy. Wywodzą się z różnych
światów. Nic z tego nie będzie.
Czy jednak koniecznie od razu musi się żenić?
Wystarczy, że zostaną kochankami. Po co im trwały
związek? Trzeba cieszyć się chwilą, póki to możliwe.
Nagle zrozumiał, co go dręczy. Bał się. Drżał ze
strachu. Wreszcie do niego dotarło, że jeśli zbliży się do
Shelley, już nigdy nie potrafi się od niej uwolnić.
- Tchórz - rzekł na głos. Miał ochotę rzucić tym
razem kubkiem o ścianę. - Nędzny tchórz - powtórzył
głośniej. Nagle spostrzegł Shelley i zrozumiał, że
scandalous
wykonanie - Irena
słyszała jego słowa. Wstał, podszedł do zlewu i umył
kubek. Byle się tylko nie zarumienić.
- Dzień dobry - odezwała się spokojnym głosem.
Postanowiła nie zwracać się do niego po imieniu.
- Mogę nalać sobie kawy? - Gdy Dawid odwrócił
głowę, zauważyła, że ma podkrążone oczy. Na pewno
niewiele spał tej nocy.
- Naturalnie - przytaknął skwapliwie.
- Zrobię też parę grzanek. Muszę przygotować
dzieciom śniadanie.
- Jasne. Czuj się jak u siebie w domu.
Był wyjątkowo uprzejmy. Szkoda, że nie zachowuje
się opryskliwie, pomyślała Shelley. Mogłaby mu wtedy
zrobić awanturę. Zerkała na niego, przygotowując
grzanki. Rozbijał jajka o brzeg miski z taką pasją,
jakby to były głowy jego wrogów.
- Nie chciałabym się znowu naprzykrzać, ale nie
mam innego wyjścia - rzekła chłodno. - Czy mógłbyś
przez godzinę, może nieco dłużej, popilnować dzieci?
- Wybierasz się znowu do banku?
- Nie. Zamierzam wrócić na jacht i odzyskać
torebkę, bilety oraz dokumenty.
- Co? - Jajko wypadło mu z rąk i rozlało się na
podłodze. - Czyś ty oszalała? Nie możesz tego zrobić.
- A co mi pozostaje? Nie mogę u ciebie mieszkać
- odparła, podnosząc dumnie głowę. - Dałeś mi do
zrozumienia, że nie jestem tu mile widziana. Zawa
dzam ci. - Zdecydowanym ruchem odgarnęła włosy.
Doskonale. Chciała go zwymyślać i zdaje się, że będzie
miała okazję. - Nie przywykłam, żeby mnie trak
towano jak zawalidrogę. Nie zamierzam tego znosić.
Wychodzę.
- O nie. Nigdzie nie pójdziesz - odparł zdecydowa-
scandalous
wykonanie - Irena
nie. Nie słyszała złości w jego głosie. Podszedł i ujął ją
za ramię. Odsunęła się.
- Nie będziesz mi dyktował, co mam robić. Powo
dzenie u kobiet przewróciło ci w głowie - oświadczyła.
W oczach Dawida pojawił się groźny błysk.
- Przynajmniej nie grzeję się w blasku cudzej
chwały.
- Wychodzę! - krzyknęła Shelley, wbiegając na
schody. Była urażona i wściekła. Zawiódł jej zaufanie.
Nie powinien wykorzystywać przeciwko niej tego, co
mu wyznała.
Dwa długie kroki wystarczyły, by ją dogonił i chwy
cił za ramiona zmuszając, by się odwróciła.
. - Masz rację, Shelley. Nie potrafię cię powstrzymać
od zrobienia głupstwa, chociaż mógłbym zamknąć
pokój na klucz.
- Nie odważysz się - wysapała ze złością.
- Przeciwnie - rzucił lekceważąco - tyle że nigdy
bym sobie tego nie wybaczył. -Zawahał się i popatrzył
w jasne oczy dziewczyny. - Mamy tylko jedno wyjście
z tej matni, Shelley.
- Ciekawe, jakie? - zapytała przekornie.
- Jeśli naprawdę zamierzasz wrócić na jacht, pójdę
z tobą.
- Nie - odparła bez namysłu i odruchowo dotknęła
ręką jego torsu. - Och, Dawidzie, to niemożliwe. Bóg
jeden wie, co się wydarzy. A jeśli zostaniesz ranny?
- A jeśli tobie stanie się jakaś krzywda? Nie mogę
pozwolić, żebyś poszła tam sama - rzekł z wes
tchnieniem.
- Zrozum, Dawidzie, Armand nic mi nie zrobi.
Przecież chce się ze mną ożenić. Ale tobie groziłoby
poważne niebezpieczeństwo. Na jachcie aż roi się od
scandalous
wykonanie - Irena
ciemnych typów. Wyglądają na płatnych morderców.
- Dawid ujrzał w jej oczach prawdziwy strach.
- I uważasz, że wiedząc o tym, pozwolę ci samej
wrócić na jacht?
- Nie mogę siedzieć tu i wiecznie się ukrywać.
W końcu Armand wpadnie na mój trop. - Shelley
czuła, że za chwilę się rozpłacze. Usiłowała powstrzy
mać łzy.
- A jeśli cię złapie? Co się stanie z dziećmi? -Dawid
pogładził jej włosy. Mgła przesłoniła mu oczy.
- Odwieziesz je natychmiast do San Diego.
- Miałbym zostawić cię tu samą? - Dotknął ręką jej
policzka. - Nie, Shelley. Wykluczone.
- Nasza obecna sytuacja nie wygląda zbyt różowo
- argumentowała, próbując odzyskać przytomność
umysłu.
- Ale przynajmniej jesteście bezpieczni.
- Na jak długo? - Patrzyła na niego z obawą.
- Wiem, że chcesz się mnie pozbyć. Spójrz prawdzie
w oczy, Dawidzie. Sprawiam ci kłopot.
Jęknął bezradnie i przyciągnął ją do siebie.
- Przyznaję, twoja obecność przysparza mi kłopo
tów, ale to wcale nie znaczy, że marzę o twoim
wyjeździe.
Shelley wtuliła się w jego ramiona. Całowali się,
zapominając o rozterkach i złości. Z góry dobiegł
głośny tupot. Dzieci się obudziły i w każdej chwili
mogły zbiec na dół. Odsunęli się od siebie. Shelley
z trudem chwytała powietrze. Spojrzała pytająco na
Dawida. Pocałował ją raz jeszcze.
- Shelley, nie zostawiaj mnie - poprosił cicho
łagodnym głosem. - Jeszcze nie teraz.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ ÓSMY
Po deszczu przejaśniło się i wszystko połyskiwało
w blasku słońca. Shelley nasłuchiwała głosów dobiega
jących z restauracji. Przez całe przedpołudnie siedziała
z dziećmi w mieszkaniu Dawida. Najchętniej zeszłaby
na dół, żeby mu pomóc, ale obawiała się, że ktoś może
ją rozpoznać i powiadomić Armanda. Czytała dzie
ciom bajeczki i wymyślała zabawy. W końcu wszyscy
troje mieli tego serdecznie dosyć. Shelley była roztarg
niona i nie mogła skupić myśli.
Armand z pewnością kontynuował poszukiwania.
W końcu ich odnajdzie, to było nieuniknione. Kilka
osób widziało ją i dzieci w kawiarni, przechodnie mogli
ich dostrzec przez wielkie frontowe okna. Początkowo
wszyscy troje zachowywali się bardzo nieostrożnie.
Dręczyły ją ponure wizje. Najbardziej przerażająca
była ta, w której Armand i jego ludzie wpadali do
jadłodajni, a Dawid usiłował zastąpić im drogę. Za
strzeliliby go bez wahania, nie miała co do tego
wątpliwości. Potem zabraliby ją i dzieci na jacht
i odpłynęli w nieznanym kierunku. Na samą myśl
o tym czuła chłód w sercu. Nie, nie można do tego
dopuścić.
Wzięła prysznic i już miała wyjść z łazienki, gdy
usłyszała kroki Dawida na schodach. Zaczęła się
popołudniowa przerwa. Jill i Chris mogli teraz bawić
scandalous
wykonanie - Irena
się na dole. Uradowane maluchy zbiegły po schodach.
Usłyszała ciche pukanie.
- Shelley, jesteś w łazience? Muszę z tobą poroz
mawiać.
- Chwileczkę, zaraz wyjdę. - Owinęła się miękkim
turkusowym ręcznikiem i otworzyła drzwi. Dawid był
zaskoczony. Patrzył na jej włosy związane na czubku
głowy, na ledwie osłonięte ramiona i nogi.
- O rany, Shelley -jęknął rozpaczliwie. -Dlaczego
znów mnie to spotyka?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi - odparła, rzucając
mu niewinne spojrzenie. - Jak to: znów? Pierwszy raz
pokazałam ci się w ręczniku.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli - rzekł, daremnie
próbując odwrócić wzrok. - Shelley... -jęknął głucho,
jakby pogrążał się w otchłani.
- Z drobnostki robisz wielki problem - ciągnęła
bezlitośnie. Uniosła wyżej głowę i przemawiała urażo
nym głosem, chociaż w jej oczach migały wesołe
iskierki. - Pamiętasz, kiedy się u ciebie zjawiłam,
powitałeś mnie w szlafroku. Zachowałam się wtedy jak
na dorosłą osobę przystało. Ty tego nie potrafisz?
- Czyżby? Twierdzisz, że nie zrobiłem na tobie
żadnego wrażenia? - droczył się z nią Dawid. Po
stanowił odpłacić pięknym za nadobne. Odsunął deli
katnie kosmyk włosów przylepiony do jej policzka.
- Przecież widziałem, jak na mnie patrzyłaś. Przyznaj,
moja droga, że tamten widok odebrał ci spokój.
Nie wiedziała, czy ma się roześmiać, czy obrazić.
- Przecież to nie ja się zarumieniłam - wybrnęła
zręcznie.
- To dlatego, że jesteś bezwstydnicą- rzekł prowo
kacyjnie. Prychnęła ze złości. Dawid wsunął palce za
scandalous
wykonanie - Irena
obrębek ręcznika. - Lepiej się poddaj, bo ci go zabiorę.
-Podszedł bliżej. Czuła ciepły oddech rozwiewający jej
włosy. Przytuliła się do muskularnego torsu.
- Proszę bardzo - szepnęła. - Ciekawe, kto pierw
szy się zaczerwieni.
Usta Dawida zbliżały się do jej warg. Podniosła
głowę, żeby poczuć znowu ich smak...
- Mamusiu! - krzyknęła z dołu Jill. - Chris stoi
w oknie i robi miny do przechodniów.
Shelley parsknęła śmiechem i potrząsnęła głową.
Dawid popatrzył na nią z nie ukrywanym żalem.
- Zejdę na dół i przywołam go do porządku.
Chciałem ci tylko powiedzieć, że dzwoniłem do kilku
dobrze poinformowanych osób i dowiedziałem się
ciekawych rzeczy o twoim eks-małżonku.
- Opowiadaj - rzekła stłumionym głosem.
- Finansowe imperium Armanda chyli się ku upad
kowi. Grecki rząd skonfiskował jego statki i firmy
transportowe. Ten człowiek ma poważne kłopoty.
Moim zdaniem, chciał się związać ponownie z twoją
rodziną, by poprawić swoje notowania wśród finans-
jery i ukryć fakt, że jest niewypłacalny.
- Tego się właśnie spodziewałam. Wcale mu na
mnie nie zależało - odrzekła z gorzkim uśmiechem.
- Uważam, że głupiec z niego - oznajmił głucho
i pogłaskał ją ukradkiem po ramieniu. - To nie
wszystko. Wplątał się w jakieś ciemne interesy, za
które jest poszukiwany w Stanach. Grozi mu więzienie.
- To dlatego poprosił, żebyśmy się spotkali w Mek
syku. A ja, głupia, uważałam go za romantyka - doda
ła z ironicznym uśmiechem.
Na czole Dawida pojawiła się pionowa zmarszczka,
ale nie podjął tego tematu.
scandalous
wykonanie - Irena
- To już wszystkie rewelacje. Idę na dół sprawdzić,;
co wyrabia twój mały urwis - oznajmił i ruszył w stronę
schodów. Nagle przystanął i odwrócił głowę. -Dobrze'
się czujesz? - zapytał.
- Oczywiście - przytaknęła i uśmiechnęła się szero
ko. - Nie zmartwiło mnie to, o czym mówiłeś. Od J
dawna wiem, że Armand mnie nie kocha. Ja też nic do
niego nie czuję.
- To dobrze. - Dawid skinął głową i zbiegł po
schodach, przeskakując po trzy stopnie.
Shelley zastanawiała się, dlaczego ten niezwykły
mężczyzna unika bliższego kontaktu i boi się ulec
namiętności. Co go powstrzymuje? Może jest w jego
życiu kobieta, wobec której ma jakieś zobowiązania?
Shelley nie potrafiła na razie rozwikłać tego problemu,
ale miała nadzieję, że prędzej czy później pozna
prawdę.
Ubrała się i zeszła do restauracji. Dawid nauczył ją
gotować dwie nowe potrawy: tacos i burritos. Uważała
się za zdolną kucharkę. Z dumą pomyślała, że potrafi
już przygotować smaczny i zdrowy posiłek. Szkoda, że
dotąd się tym nie zajmowała. Gotowanie sprawiało jej
prawdziwą radość.
Dzieci poczuły się senne i poczłapały na górę.
Dawid musiał iść do portu po świeże ryby. Shelley
kroiła pomidory, nucąc jakąś melodyjkę. Usłyszała, że
ktoś otwiera kuchenne drzwi, i szybko się odwróciła.
Do restauracji weszła młoda dziewczyna. Shelley zno
wu poczuła strach. W pierwszej chwili chciała umknąć
na górę, ale było już za późno.
- Cześć. Kim jesteś? -* zapytała nieznajoma, mie
rząc ją badawczym spojrzeniem. Shelley zauważyła
natychmiast bujne rude włosy i idealną figurę, którą
scandalous
wykonanie - Irena
podkreślała krótka obcisła sukienka w złocistym kolo
rze. Dziewczyna była całkiem ładna.
- My się chyba nie znamy, prawda? W czym mogę
pani pomóc? - odparła uprzejmie Shelley.
Dziewczyna przyglądała się jej przez chwilę, potem
wzruszyła ramionami i odęła kapryśnie wargi.
- Jestem Mia - rzuciła niechętnie. - Gdzie Dawid?
Shelley domyśliła się, że to jedna z jego wielbicielek.
Na szczęście, bo już się obawiała, że jej odwiedziny to
nowy podstęp Armanda.
- Dawid wyszedł. Mam mu coś przekazać? - zapy
tała, trochę uspokojona.
- Co tu robisz? - dopytywała się Mia. - Pracujesz
jako kelnerka?
- Nie, jestem znajomą Dawida - wyjaśniła Shelley,
kryjąc złośliwy uśmieszek. No proszę, ta pannica jest
zazdrosna; boi się, że inna zajmie jej miejsce.
- Ach, rozumiem. - Mia przyglądała się uważnie
swym długim paznokciom, jakby nie miała pewności,
czy wybrała.właściwy kolor. -Przez chwilę myślałam,
że ty i Dawid... -Wzruszyła ramionami. -Ale gdy ci się
przyjrzałam, doszłam do wniosku, że to niemożliwe
- oświadczyła złośliwie. - On lubi kobiety ogniste
i namiętne. Jesteś dla niego zbyt mdła.
Shelley oniemiała na chwilę. Okazało się, że Mia
uważa ją za rywalkę. Obie zabiegały o względy Dawi
da, a ta ruda pannica miała się za jego wybrankę.
W końcu dziewczyna odzyskała głos i rzekła ze
złośliwym uśmieszkiem:
- Czyżbyście wy... Rozumiesz...?
- Jasne. - Mia z zapałem żuła gumę. - Pasujemy do
siebie. Wiem, jak go zadowolić.
Shelley spojrzała na nią z niedowierzaniem. Słuchała
scandalous
wykonanie - Irena
jej słów z przykrością, ale prędzej by umarła, niż okazała
Mii, że cierpi. Dziewczyna patrzyła na nią nieżyczliwie.
- Czy masz tatuaż? - zapytała niespodziewanie.
- Nie. - Shelley zamrugała powiekami, całkiem zbita
z tropu tym pytaniem. - Dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Kazałam sobie zrobić tatuaże w dwóch miejs
cach, tu i tu - oznajmiła, wskazując rzadko odsłaniane
partie ciała. - Malutkie tygryski.
- To ciekawe. Bolało? - Miała nadzieję, że ruda
pannica porządnie się nacierpiała. Mia rzuciła jej
pogardliwe spojrzenie.
- Warto było znieść ból. Dawid lubi moje tatuaże.
Bardzo go podniecają. Powiedz, żeby do mnie za
dzwonił, i przekaż, że dziś w nocy bardzo za nim
tęskniłam. - Odgarnęła włosy i ruszyła do wyjścia.
Shelley odprowadziła ją wzrokiem. Nigdy nie spot
kała kobiety, która równie zawzięcie broniłaby swoich
praw. Okazało się, że trzeba będzie rywalizować z Mią
o względy Dawida. Doskonale, Shelley zawsze miała
w sobie ducha walki. Gotowa była podjąć wyzwanie.
Pogrzebała w torbie z ciuchami. Znalazła jaskrawą
szminkę i kolczyki w kształcie ogromnych pierścieni.
Z szuflady wyciągnęła cieniutki flamaster. Postanowi
ła, że zrobi sobie pseudotatuaż. Na wewnętrznej
stronie ramienia. Miała spore zdolności plastyczne
i szybko wymalowała na skórze ślicznego kotka.
Kończyła właśnie obrysowywac pępek kunsztownym
wzorem, gdy do kuchni wszedł Dawid. Podniosła się,
kilkoma zręcznymi ruchami nastroszyła czuprynę
i złożyła do pocałunku jaskrawo umalowane usta.
- Cześć, skarbie - wyszczebiotała, dzwoniąc kol
czykami. -Tęskniłam za tobą, podrywaczu - dodała,
zakręciła biodrami i posłała mu całusa. Dawid patrzył
scandalous
wykonanie - Irena
na nią w osłupieniu. Miała wrażenie, że za chwilę
ucieknie z kuchni.
- Co to za komedia? - zapytał podejrzliwie.
- Komedia? - Shelley roześmiała się gardłowo.
- Nie, skarbie. Stoi przed tobą bardzo, bardzo zmys
łowa kobieta. - Wspięła się na palce i uszczypnęła go
w policzek. -Miałeś gościa. Mia wpadła tu na chwilkę.
Dowiedziałam się od niej, co cię najbardziej podnieca.
- Dawid jęknął rozpaczliwie. - Niestety, jej zdaniem,
nie mam szans. Podobno jestem dla ciebie zbyt mdła.
Może powinnam ufarbować włosy na rudo, jak są
dzisz?
- Wariatka. - Dawid oplótł jej talię ramionami
i roześmiał się cicho. - Uważam, że jesteś cudowna.
- Byłam pewna, że tatuaż pomoże - oznajmiła
figlarnie.
- Jaki tatuaż? - zapytał zdziwiony. Uniosła ramię
i pokazała mu kotka. Poruszyła mięśniami, by wyda
wało się, że zwierzątko przebiera łapkami.
- Widzisz, jaki śliczny. I co, już się we mnie
zakochałeś?
- Shelley...
- Chwileczkę, musisz zobaczyć drugi...
Dawid objął ją mocno, nim zdążyła pokazać mu
efektownie ozdobiony pępek.
- Shelley, nie potrzebujesz żadnych tatuaży. Podo
basz mi się taka, jaka jesteś: delikatna, zgrabna,
jasnowłosa. Pachniesz jak morski wiatr, a wyglądasz
niczym uosobienie wiosny.
- W takim razie, dlaczego wolisz kochać się z Mią
niż ze mną? - zapytała nieśmiało. Znowu była poważ
na i spoglądała na niego smutnymi oczyma. Długo
wpatrywał się w nią bez słowa.
scandalous
wykonanie - Irena
- Shelley, nigdy z nią nie spałem.
- Chcesz powiedzieć, że kłamała?
- Komu uwierzysz, Mii czy mnie?
Nie musiała się dłużej zastanawiać. Poczuła usta
Dawida na swoich wargach. Ogarnęło ją rozkoszne
ciepło. Warto było czekać, aż Dawid wyjawi swoje
prawdziwe uczucia.
Przerwa dobiegła końca. Dzieci ukryły się w miesz
kaniu. Rosa i Dawid witali popołudniowych gości.
Shelley wspominała niedawne spotkanie z Mią. Nagle
zrozumiała, że zazdrość tak bardzo ją zaślepiła, iż nie
dostrzegła niebezpieczeństwa. Mia też była zazdrosna.
Jeśli zobaczy fotografię Shelley, bez skrupułów sko
rzysta z okazji, by pozbyć się rywalki, i przyprowadzi
tu szpiegów Armanda. Przez głupotę naraziła siebie
i dzieci na wielkie niebezpieczeństwo. Powinna była
zostać w mieszkaniu.
Nie, nie była w stanie znosić tego dłużej. Nie potrafiła
siedzieć tu bez końca czekając, aż ludzie Armanda
wpadną na jej trop. Czas wziąć byka za rogi i zmierzyć się
z niebezpieczeństwem. Niema innego sposobu. Zerknęła
na pogrążone we śnie dzieci i cicho wymknęła się na
schody. Skinęła na krzątającą się po lokalu Rosę. Przez
chwilę naradzały się po cichu. Shelley poczuła ulgę. Czas
skończyć tę okrutną zabawę w kotka i myszkę.
Dużo później Dawid zauważył, że co pewien czas
Rosa znika na kilka minut. Znalazł wolną chwilę
i poszedł za nią. Wchodziła po schodach do jego
mieszkania.
scandalous
wykonanie - Irena
- Po co tam idziesz? - zapytał przytłumionym
głosem.
Rosa drgnęła, złapała się za serce i zeszła na dół.
- Jak mogłeś mnie tak przestraszyć? - gderała.
- Gdybym spadła ze schodów, pogruchotałabym kości
nam obojgu. Powinieneś bardziej uważać.
- Po co idziesz na górę?
- Chciałam popatrzeć na te urocze maleństwa.
Wyglądają słodko, gdy śpią. Nie miałam nic do
roboty, więc pomyślałam, że do nich zajrzę... - traj-
kotała, wyraźnie zakłopotana. Nagle Dawid zrozu
miał, co się stało.
- Dokąd poszła Shelley? - przerwał kobiecie, chwy
tając ją za ramię. Udawała, że nie rozumie, o co mu
chodzi.
- Czy powiedziałam...
- Roso, nie próbuj mnie zwodzić. Wyszła, a ty
pilnujesz dzieci, prawda?
- Powiedziała, że niedługo wróci... - Rosa z wes
tchnieniem załamała ręce.
- Dokąd poszła?
- Przysięgam, że nie wiem. Twierdziła, że musi
wyjść, ponieważ ma coś do załatwienia. Nie chciała,
żebyś o tym wiedział, bo za bardzo się zmartwisz.
- Idiotka, kompletna idiotka. - Dawid zaklął i ude
rzył pięścią w ścianę. - Zamykamy - oznajmił po chwili.
-Musisz zostaćz dziećmi. Nie spuszczaj ich z oka, jasne?
- Co się stało, Dawidzie?-Rosa spojrzała na niego
z obawą.
- Nic - odparł, próbując się uspokoić. Nie chciał
straszyć Rosy. Wystarczyło, że sam był śmiertelnie
przerażony. - Drobne kłopoty. Dam sobie radę, a ty
zrób, o co proszę.
scandalous
wykonanie - Irena
Skinęła głową, ale nie wyglądała na przekonaną.
Wrócił do restauracji. Przy stolikach siedziało jeszcze
kilku gości, kończących posiłek. Dawid powiedział, że
z powodu kłopotów rodzinnych musi zamknąć lokal.
Zapakował resztki jedzenia do papierowych torebek
i najszybciej jak mógł wyprosił za drzwi zdziwionych
klientów. Zdarł z siebie fartuch i sięgnął po kluczyki do
samochodu. Zniknęły. Shelley pojechała autem. To
dobrze. Dzięki temu łatwiej będzie ją odnaleźć. Wy
biegł na ulicę, nie tracąc ani chwili. Pędził na przystań,
co sił w nogach.
Pamiętał, gdzie przycumowany był jacht Armanda.
Natychmiast rzucał się w oczy. „Księżniczka", naj
większy jacht, jaki Dawid kiedykolwiek widział, praw
dziwy olbrzym; ponad trzydzieści metrów długości.
Zastanawiał się, He osób mogło na nim pływać. Dawid
był w porcie dwukrotnie w ciągu ostatnich kilku dni.
Dyskretnie obserwował, co się działo na łodzi. Miał
nadzieję, że rozpozna Armanda, ale nie udało mu się
podejść dostatecznie blisko. Po nabrzeżu kręcili się
ciągle jacyś ludzie o podejrzanym wyglądzie.
Wkrótce znalazł się w porcie. Wieczór był ciemny.
Światła jachtu odbijały się w wodzie czarnej jak
atrament.
Na jej powierzchni połyskiwały świetlne refleksy.
Dawid spostrzegł swój samochód zaparkowany na
poboczu. Shelley z pewnością była w pobliżu. Podszedł
do auta, mając nadzieję, że znajdzie tam dziewczynę.
Niestety, rozczarował się. Strach dławił go za gardło.
Ruszył w stronę jachtu. Stał przez chwilę w cieniu,
mając nadzieję, że dostrzeże jakiś ślad obecności
Shelley, ale niczego nie zauważył. Nabrzeże było puste.
Zacisnął zęby i wszedł po trapie na pokład.
scandalous
wykonanie - Irena
- Zmyliłeś drogę, przyjacielu - oznajmił strażnik
gardłowym głosem, przykładając pistolet do głowy
Dawida. - Wdarłeś się na teren prywatny.
- Miły z ciebie facet. Dzięki, żerni o tym powiedzia
łeś - rzekł Dawid, odpychając dłonią lufę pistoletu.
- Wszystkich tak witasz na pokładzie?
Strażnik odsunął się nieco, ale nie schował broni.
- Jak się nazywasz i dlaczego się tu kręcisz? - zapy
tał chłodno. Blisko osadzone oczy połyskiwały czer
wonym blaskiem w świetle latarni.
- Zaprowadź mnie do Armanda Alexiakisa-zażą
dał Dawid. - Mam do niego sprawę.
- Trochę się spóźniłeś, przyjacielu. Pan Alexiakis
udał się już na spoczynek.
- Naprawdę? - Dawid obrzucił pokład spojrze
niem. Gdzieś tutaj musiała być, Shelley. Ale gdzie, do
diabła? A jeśli została uwięziona?
- Lepiej to sprawdź, może jeszcze nie zasnął -prze
konywał strażnika. Miał nadzieję, że przy okazji dowie
się czegoś o losie Shelley.
- Dlaczego miałbym się fatygować? - burknął
strażnik. - Nawet nie wiem, kim jesteś.
Dawid rozglądał się dyskretnie po jachcie. Chyba
dostrzegł przemykającą w ciemności postać. A może to
był tylko cień? Odwrócił wzrok, żeby podejrzany typ
nie spojrzał w tę stronę.
- Nazywam się Jesse Larimer -rzucił od nie
chcenia. - Podobno twój szef kogoś szuka. - Dawid
pomyślał, że w ten sposób dowie się przynajmniej, czy
poszukiwania nadal trwają i czy Armand nadal po
trzebuje informatorów.
- Co wiesz na ten temat? Gadaj, stary. Może nas to
zaciekawi.
scandalous
wykonanie - Irena
- Chwileczkę, sięgnę tylko do kieszeni.
- Po co? - zapytał podejrzliwie strażnik.
- Pokażę ci wizytówkę.
- Dobrze, ale pamiętaj, żadnych gwałownych ru
chów - ostrzegł mężczyzna, patrząc na niego nieufnie.
Dawid wyciągnął wizytówkę, którą zostawił mu wy
słannik Armanda.
- Jakiś facet był u mnie kilka dni temu. Twier
dził, że kogoś szukacie, i powiedział, żeby się
zgłaszać z informacjami do pana Alexiakisa.
- Wzruszył ramionami. - Dowiedziałem się czegoś,
więc przyszedłem.
- Gadaj. Przekażę wszystko szefowi - warknął
strażnik, zerkając na wizytówkę. Chyba nabrał w koń
cu do niego zaufania.
Dawid potrząsnął głową.
- Będę rozmawiał tylko z nim - oświadczył.
Lufa pistoletu dotknęła jego karku.
- No dalej! Mów, albo jazda stąd.
- Cavon, co tam się dzieje? - usłyszeli głos, dobie
gający z ciemności. Strażnik znieruchomiał. Wyraźnie
bał się przybysza. W kręgu światła pojawił się wysoki
ciemnowłosy mężczyzna o siwiejących skroniach i bły
szczących zielonych oczach. *
- Któż to nas odwiedził o tak późnej porze? Czego
pan sobie życzy?
- Mówi, że ma dla pana wiadomość, szefie. Pomyś
lałem, że...
- Dlaczego trudzisz się myśleniem, Cavon? Zostaw
to mnie. Marnie dajesz sobie z tym radę.
Wystraszony strażnik przycichł. Dawid obserwo
wał mężczyznę, który unieszczęśliwił Shelley. W in
nych okolicznościach nie darowałby mu tego i zemści)
scandalous
wykonanie - Irena
się za wszystkie doznane przez nią upokorzenia, ale
sytuacja nie była sprzyjająca.
Dostrzegł znów ciemną sylwetkę. To była Shelley.
Zbiegła cicho po spiralnych schodach i ukryła się
wśród łodzi ratunkowych. Miała na sobie czarne
spodnie i sweter w tym samym kolorze. Na głowę
naciągnęła czapkę. Dawid musiał za wszelką cenę
odwrócić od niej uwagę obu mężczyzn.
- Słyszałem, że chce pan odnaleźć pewną kobietę
- oświadczył.
- Kto tak twierdzi? - Armand patrzył na niego
obojętnie. Dawid pokazał wizytówkę. Armand wziął
ją do ręki i uśmiechnął się ironicznie.
- Myli się pan, drogi przyjacielu. Ta kobieta nic
mnie już nie obchodzi. - Cisnął wizytówkę do wody.
Oczy zabłysły mu gniewnie. -Zależy mi na odzyskaniu
dwójki dzieci, które uprowadziła.
Shelley z pewnością usłyszała jego słowa. Musiała
być przerażona. Uspokój się, zaklinał ją w duchu
Dawid. Zachowaj zimną krew i uciekaj. Później się nad
tym zastanowisz.
- Podobno ktoś ich widział w południowej dziel
nicy. Znam tam kilka osób. Mógłbym popytać, jeśli
coś za to dostanę - ciągnął Dawid.
- Ile czasu to panu zajmie? - dopytywał się Ar
mand.
- Nie więcej niż dwadzieścia cztery godziny - rzekł
Dawid, wzruszając ramionami.
- Za długo. - Armand potrząsnął głową. - Mam
pomysł. Pójdziemy tam razem. Zaprowadzi mnie pan
do swoich informatorów.
- Obawiam się, że ich nie zastaniemy. Poza tym,
jeśli przyjdę z panem, niczego się nie dowiem. Po-
scandalous
wykonanie - Irena
staram się wrócić tu jutro jak najwcześniej, ale nic
więcej nie obiecuję.
- Szefie, chce pan... - zaczął Cavon, unosząc
pistolet.
- Schowaj to, głupku. - Armand powstrzymał go
ruchem dłoni. - Ten pan i ja mamy ważne sprawy
do omówienia. Nie strasz naszego gościa. - Zmierzył
Dawida spojrzeniem zimnym i twardym jak stal.
- Proszę pamiętać, muszę dostać te dzieciaki. Jeśli
wskaże mi pan ich kryjówkę, hojnie pana wyna
grodzę.
- Co to znaczy hojnie?
- Dwa tysiące. Wystarczy?
- Zgoda. - Dawid od razu się domyślił, że coś
knują, ale robił dobrą minę do złej gry. Cień przemknął
po trapie. Odetchnął z ulgą. Udało się. Reszta to
drobnostka. Postanowił zostać na pokładzie jeszcze
chwilę, żeby dać Shelley trochę czasu. Szczęśliwie dla
niego, Armand nie zamierzał kończyć rozmowy.
- Kim pan właściwie jest? - rzekł chłodno.
-Ja?
- Owszem. Mówi pan jak Amerykanin.
- Bo jestem Amerykaninem.
Armand bez przekonania skinął głową.
- Rozumiem, dlaczego nie chce pan ujawnić swego
źródła informacji, ale proszę mi chociaż powiedzieć,
kim są dla pana tamte osoby, które widziały kobietę
i dzieciaki. Powinniśmy sobie ufać, prawda?
- Mój krewny jest przewodnikiem w agencji turys
tycznej. - Dawid wymyślał na poczekaniu historyjkę.
- Zauważył ich tam. Resztę opowiem panu jutro.
- Jak się nazywa pański krewny? Proszę mi podać
jego adres.
scandalous
wykonanie - Irena
- Nic panu nie powiem. Wolę sam dostać te
pieniądze - oznajmił Dawid obrażonym tonem.
- Teraz wiadomo, po co tu przyszedł. - Cavon
roześmiał się urągliwie.
- Posłuchaj, nic mnie nie obchodzi, komu zapłacę.
Muszę odnaleźć dzieciaki. Rozumiesz?-wycedził jego
szef, chwytając Dawida za koszulę.
- Jasne. Jasne. Nie ma obawy. Nie zwiodę pana.
- Dawid nerwowo pokiwał głową, udając że się
boi. Miał wielką ochotę spoliczkować tego drania.
Armand cofnął się i starannie obciągnął zmiętą ko
szulę niespodziewanego gościa, który dodał skwa
pliwie: - Wrócę tu jutro. Będzie pan ze mnie za
dowolony.
Dawid oddalił się pospiesznie. Wiedział, że będą go
śledzić. Nie ufali mu. Szedł coraz szybciej. Minął port
i skręcił w stronę targowiska, gdzie sprzedawano ryby.
Wszystkie stragany już pozamykano. Na ulicach nie*
było żywego ducha. Na szczęście Shelley udało się
uciec. Miał nadzieję, że od razu pojechała do jego
mieszkania. Nie mógł tam wrócić, ponieważ śledzili go
ludzie Armanda. Musiał ich jakoś zgubić.
Nagle ujrzał samochód, pędzący z wielką szybko
ścią w jego stronę. Uskoczył na bok, przerażony
i oślepiony reflektorami. To było jego auto. Shelley
zahamowała i otworzyła drzwi.
- Wsiadaj! - krzyknęła. Opadł ciężko na przednie
siedzenie, uderzając się boleśnie w głowę i łydkę. Silnik
zawył, gdy dziewczyna gwałtownie ruszyła.
- Mów, jak mam jechać - poleciła. Dawid znał
w Puerto Vallarta każdy kąt. Długo krążyli po bocz
nych uliczkach. Wreszcie uznali, że nikt ich nie goni.
Ruszyli w stronę plaży. Zaparkowali na skraju sąsia-
scandalous
wykonanie - Irena
dującej z nią dżungli. Siedzieli w aucie, oddychając
z trudem. Dawid pierwszy odzyskał głos.
- Co ci przyszło do głowy? Mogli cię schwytać,
a nawet zabić! - krzyknął, chwytając ją za ramiona.
- Słyszałeś, co mówił Armand? - rzekła spokojnie.
Odchyliła głowę na oparcie i przymknęła oczy. -To nie
mnie chce schwytać, tylko dzieci. - Spojrzała bezradnie
na Dawida. - Musiałam zaryzykować. Nie mogę się
wiecznie ukrywać. Niczego nie planowałam. Pomyś
lałam, że mogłabym pójść do Armanda i zażądać
zwrotu dokumentów, ale na wszelki wypadek włoży
łam czarne ubranie, żeby się łatwiej ukryć. Nie miałam
odwagi stawić mu czoła, wiec zakradłam się na jacht.
Przerwała i przez chwilę oddychała głęboko. Dawid
usiadł wygodnie i milczał, patrząc w ciemność.
- Ukryłam się wśród skrzyń i czekałam na od
powiedni moment. Pamiętałam, gdzie zamontowano '
czujniki systemu alarmowego, więc bez trudu dotar
łam do kabiny Armanda. Niestety, był tam ze swoją <
dziewczyną. Zobaczyłam ich przez szybę w drzwiach, j
- Shelley... - dotknął współczująco jej ramienia.
Obruszyła się i strząsnęła jego dłoń.
- Nadal uważasz, że mi na nim zależy? Zrozum,
nienawidzę go. Niedobrze mi się robi, kiedy o nim
pomyślę. Byłam wściekła, że Armand i ta dziewczyna mi
przeszkodzili. Potem zajrzałam do swojej kajuty. Mia
łam nadzieję, że tam ukrył dokumenty. Niestety,
zniknęły nawet moje ubrania. Weszłam też do pokoju
dzieci i... - Głos się jej załamał. - Wszystko było
przygotowane, jakby miały za chwilę stanąć w drzwiach.
- Go masz na myśli? - Zdziwiony Dawid zmarsz
czył brwi. Shelley przyłożyła dłoń do czoła, próbując
się uspokoić.
scandalous
wykonanie - Irena
- Łóżeczka rozścielone, nowiutkie maskotki na
poduszkach, mnóstwo nowych ubrań w szafie.
- Chwyciła go za ramię. - Dawidzie, on jest tak
cholernie pewny siebie.
- Nie przesadzaj. Po prostu się przygotował
-uspokajał ją Dawid.
- Byłam przerażona. Z trudem dowlokłam się na
pokład. Strasznie się bałam, że mnie złapią, i wtedy
zobaczyłam ciebie. Jakoś zdołałam się wymknąć.
- Dzięki Bogu! - Głaskał ją czule po włosach.
Patrzyła na niego z lękiem.
- Dawidzie, on dopnie swego, zabierze mi dzieci.
- Nie, Shelley - odparł zdecydowanie, dotykając jej
policzka.
Uparcie potrząsała głową. Oczy miała błędne.
- Będzie nas śledził, wszędzie nas znajdzie - po
wtarzała drżącym głosem. - Cokolwiek zrobię, gdzie
kolwiek się udam, i tak dopnie swego. Zabierze mi
dzieci.
- Nie. - Przytulił Shelley, pragnąc uwolnić dziew
czynę od panicznego strachu, który nie pozwalał jej
myśleć logicznie. - Nie dopuścimy do tego.
- Jesteśmy w obcym kraju. Nikt nam nie pomo
że - jęczała, wczepiając się palcami w jego ramiona.
Patrzyła mu w oczy i daremnie próbowała uwierzyć
w te zapewnienia. Nagle wyskoczyła z samochodu.
Dawid nie był na to przygotowany. Biegła na oślep
w stronę oceanu. Chwycił kluczyki i popędził za
nią. Dogonił ją niemal na granicy białego piasku
i wody.
- Shelley, Shelley - powtarzał szeptem, tuląc ją ze
wszystkich sił. - Zrozum, nie jesteś sama. Mamy teraz
wspólnego wroga i razem będziemy z nim walczyć.
scandalous
wykonanie - Irena
Pokonamy go, przysięgam. Wszyscy troje dotrzecie
bezpiecznie do domu.
Chciała mu wierzyć. Podniosła głowę i zaczęła go
zapamiętale całować. Jęknął z rozkoszy. Tulił ją do
siebie, oddychał jej zapachem. Pragnął jej, ale nawet
gdyby się kochali, nie zaspokoiłby tego szczególnego
pożądania. Sięgało głębiej, w rejony jego jestestwa,
których istnienia dotąd nie podejrzewał.
Wziął ją na ręce i zaniósł na skraj dżungli, gdzie
gęste zarośla dały im schronienie. Światło księżyca
połyskiwało na czarnych grzbietach fal. Wiatr znad
oceanu niósł wilgoć i ostry korzenny zapach. Złocisty
piasek skrzypiał pod stopami. Shelley przywarła do
Dawida, jakby chciała pozostać z nim przez całą
wieczność.
Wsunęła palce w jego włosy i pocałowała go w usta.
Drżał z pożądania. Pieścił jej wargi ustami i językiem,
całując do utraty tchu. Wczepiła się palcami w jego
włosy, przytulając się jeszcze mocniej.
- Dawidzie... - szepnęła, dotykając niemal jego
warg. - Dawidzie, chcę być z tobą...
Leżeli na chłodnym piasku. Pochylił się i zdjął jej
czarny sweter. Sunął dłońmi po jasnej skórze, aż jego
palce objęły miękką pierś. Tylko sutki były twarde
i nabrzmiałe. Tęsknił do Shelley każdą cząstką swej
istoty. Nie panował nad sobą. Nie potrafił opierać się
dłużej. Potrzebował jej jak powietrza.
- Shelley, naprawdę tego chcesz? - zapytał stłumio
nym chrapliwym głosem.
- O tak, Dawidzie, chcę, bardzo chcę - odpowie
działa z radosnym westchnieniem.
Usta i język Dawida powędrowały w ślad za
dłońmi, kreśląc na jej ramionach, brzuchu i piersiach
scandalous
wykonanie - Irena
skomplikowany wzór. Krzyczała i drżała spazmatycz
nie pod wpływem delikatnych pieszczot. Uniosła bio
dra i Dawid zsunął z nich spodnie. Gładził rozpalone
uda, każdym gestem wzmagając w niej pożądanie,
które dorównywało jego żądzy.
Na pewno masz... - szepnęła, patrząc na niego
nieprzytomnym, wzrokiem.
- O nic się nie martw - uspokoił ją, choć był tak
rozdygotany, że nie miał pewności, czy da sobie radę.
Pogrążyli się w słodkim oszołomieniu. Westchnęła,
kiedy w nią wszedł, i spojrzała na niego szeroko
otwartymi oczyma. Krzyknęła z radością i ulgą. Unio
sła biodra, chcąc przyjąć go w siebie głębiej, mocniej.
Ogarnęła ich szalona namiętność. Kołysali się rytmicz
nie, wzmagając narastającą w nich rozkosz. Przywarli
ciasno do siebie, by razem przeżyć moment spełnienia,
a kiedy przeminął, opadli na piasek, z trudem łapiąc
powietrze. Wiatr chłodził rozgrzane ciała.
Dawid otworzył oczy. Minęło kilka minut, nim zdał
sobie sprawę, gdzie się znajduje.
- Shelley? - mruknął i podniósł głowę, by na nią
popatrzeć.
Była tak blisko. Leżeli obok siebie, spleceni ciasnym
uściskiem. Nagle zobaczył łzy w jej oczach.
- Shelley! - Opanowały go nagle bolesne wyrzuty
sumienia. Pogłaskał ją po policzku. - Powiedz, masz
do mnie żal?
- Niczego nie żałuję - szepnęła z uśmiechem. Jej
oczy lśniły od łez; rozświetlał je srebrny blask księżyca,
nadając dziewczynie wygląd baśniowej istoty z innego
świata. -To było takie... - Nie potrafiła znaleźć słów.
- Wybacz mi -jęknął, odsuwając się. - Nie powi
nienem...
scandalous
wykonanie - Irena
- Nie waż się prosić mnie o wybaczenie - rozkazała
z dzikim błyskiem w spojrzeniu. Wczepiła się palcami
we włosy Dawida i przyciągnęła go do siebie. - Za
braniam ci mówić, że popełniliśmy błąd. To było jedno
z najcudowniejszych przeżyć i nie pozwolę ci go
zbagatelizować.
Dawid wpatrywał się w nią całkiem zbity z tropu.
Przecież rozpłakała się, więc chciał ją pocieszyć. Zaczą]
nagle podejrzewać, że były to łzy szczęścia.
Kobiety. Uwielbiał je; ale skąd miał wiedzieć, czego
pragną?
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
- Chcę, żeby Dawid wziął mnie na ręce - oznajmił
rozespany Chris. Uniósł nieco ciężkie powieki i wycią
gnął rączki. - Jest silniejszy.
Shelley zerknęła na Dawida, tłumiąc śmiech. Za
stanawiała się, czy rozumie, jak wielki spotkał go
zaszczyt. Ze wszystkich jej znajomych tylko Cubby
dostąpił kiedyś tego przywileju.
- Zgoda - odparła cichutko, rozglądając się po
niewielkim pokoju. - Jill, zejdziesz sama po schodach,
prawda, kochanie? Muszę nieść walizkę.
- Dlaczego mówisz szeptem? - zapytał nagle Da
wid. Uśmiech rozjaśniłmu twarz. -Przecież nikt cię nie
usłyszy.
- Wymykamy się chyłkiem, w środku nocy, a więc
musimy porozumiewać się szeptem. Takie są reguły
gry - wyjaśniła zniecierpliwiona. - Powinieneś się tego
domyślić. Naprawdę, brakuje w twoim życiu kobiety,
która uświadomiłaby ci znaczenie takich drobiazgów.
- Dawid spojrzał na nią ze zdumieniem, ale odwróciła
głowę. - Nie marudź, Jill. Musimy iść, córeńko,
- Dokąd jedziemy? - dopytywała się dziewczynka,
mrugając powiekami.
- Do domu, kochanie - powiedziała Shelley, obe
jmując małą.
Dawid zaparkował w bocznej uliczce. Walizka
scandalous
wykonanie - Irena
z trudem zmieściła się w niewielkim bagażniku. Z boku
upchnął trochę swoich ubrań. Shelley spojrzała z dez
aprobatą na tylne siedzenie, gdzie jej dzieci miały
spędzić wiele godzin podczas tej podróży.
- Strasznie tu ciasno - narzekała.
- Spodziewałaś się, że odwiozę was mikrobusem?
Jestem kawalerem. Niepotrzebny mi duży samochód
- obruszył się Dawid.
Przyglądała mu się uważnie, gdy układał dzieci na
siedzeniu i wsuwał poduszki pod ciężkie od snu główki.
Może poza zaprzysięgłego kawalera to jedynie rodzaj
kamuflażu? Uśmiechnęła się. Że też wcześniej o tym
nie pomyślała!
- Jedźmy - powiedziała cicho, gdy usadowili się
w aucie. Uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego rękę.
- Dzięki, Dawidzie. Wpawdzie przykro mi, że narobi
łam tyle zamieszania, ale...
Ścisnął mocno jej dłoń i uruchomił silnik. Od
wróciła głowę i patrzyła na znikające światła Puerto
Valląrta.
Zaledwie przed godziną kochali się na plaży. Ze
rknęła na Dawida i zadrżała mimo woli. Tak bardzo
pragnęła wiedzieć, czy tamte chwile były dla niego
równie wielkim przeżyciem. Nie potrafiła wyrazić
słowami, ile dla niej znaczyły. Czuła się całkiem
odmieniona. Jej życie nigdy już nie będzie takie jak
przedtem. Poznała wyjątkowego mężczyznę. Prawie
się w nim zakochała. Niewiele brakowało, by całkiem
zawładnął jej sercem. Nie mogła sobie na to pozwolić.
Byłaby to wielka nieostrożność, niemal szaleństwo.
Dawid uprzedził ją dawno temu, że nie interesują go
trwałe związki. Musiała przyznać, że i ona nie miała
tego w planach. Tyle chciała osiągnąć, by zaimpono-
scandalous
wykonanie - Irena
wać innym - a przede wszystkim sobie. Nie mogła się
teraz zakochać. Musiała wiele zmienić w swoim życiu,
a miłość pochłonęłaby wszystkie jej siły. Uwolniła się
nareszcie od Armanda i nie zamierzała od razu rzucać
się w ramiona innego mężczyzny. Musiała stanąć na
własnych nogach.
Samochód mknął przez ciemność. Reflektory drą
żyły w niej wąski tunel. Nie było odwrotu. Dawid czuł
się jak potępieniec zmierzający prostą drogą ku bra
mom piekielnym.
Obiecywał sobie, że nie podda się urokowi Shel
ley, i nie dotrzymał danego sobie przyrzeczenia.
Omotała go, tak jak się obawiał. Zapach jej wło
sów, jedwabista w dotyku skóra, żar bijący z jej
ciała, krągłość piersi pod jego dłonią, wyraz cał
kowitego oddania na pięknej twarzy... Wszystko to
na zawsze wryło się w jego pamięć. Czy zdoła kie
dykolwiek zapomnieć o tej kobiecie, teraz, gdy stała
się częścią niego samego? Przez całe życie będzie
żałował nierozważnego kroku.
Zerknął na jasnowłosą dziewczynę, śpiącą na przed
nim siedzeniu, i omal nie wybuchnął śmiechem. Użalał
się nad sobą niczym bohater melodramatu. Żałować
tamtej chwili? Do diabła, też pomysł. Dni spędzone
z Shelley okażą się zapewne przełomowymi w całym
jego życiu.
Wrócił myślą do pospiesznego wyjazdu. Zamknię
cie na kilka dni restauracji okazało się nieuniknione.
Zawiadomił Rosę, która przyrzekła zadzwonić z same
go rana do jego dziadków i wszystko im wyjaśnić. Będą
zaniepokojeni, ale na pewno zrozumieją, że nie mógł
scandalous
wykonanie - Irena
postąpić inaczej. Był przekonany, że sami nalegaliby
stanowczo, aby pomógł Shelley i jej pociechom.
Plan był prosty: jak najszybciej dotrzeć do granicy.
Jeśli tam zatrzymaliby ich samochód i domagaliby się
okazania dokumentów, Dawid mógłby zwrócić się do
znanych mu wysokich urzędników w nadgranicznym
mieście Mexicali. Może udałoby się wtedy uzyskać
nowe papiery dla Shelley i dzieci, by cała trójka mogła
wjechać do Stanów. Jeśli i ten sposób zawiedzie, będą
mogli przejść przez zieloną granicę. Jeden z kuzynów
Dawida trudnił się od lat przeprowadzaniem na ame
rykańską stronę nielegalnych emigrantów. Uśmiech
nął się ironicznie. To dopiero byłoby wydarzenie:
Shelley Brittman przekradająca się przez granicę z gru
pą meksykańskich biedaków.
Noc i szybka jazda wprawiły Dawida w nastrój
szczególnego rozmarzenia. Śnił na jawie, że zabiera
Shelley i maluchy tam, gdzie wszystko będzie proste
i łatwe, a żadne problemy nie zmącą ich szczęścia.
- Gdzie jest Dawid? - rozległ się dziecięcy głosik.
To Chris się obudził. - Chcę siusiu.
Dawid parsknął śmiechem. Koniec marzeń. Trzeba
wracać do rzeczywistości.
- Nie martw się, Chris - uspokoił chłopca. - Znaj
dziemy miejsce na postój.
Kilka godzin później słońce wyjrzało zza zielonej
ściany tropikalnego lasu. Uciekinierzy zatrzymali się,
by zjeść przygotowane wcześniej kanapki. Podziwiali
różowe flamingi brodzące po rzecznych rozlewiskach
i połyskujący w dali ocean. Shelley patrzyła z ukosa na
twarz Dawida. Był dziś niezwykle rzeczowy i oficjalny,
scandalous
wykonanie - Irena
jakby próbował zapomnieć o wczorajszej nocy. Stłumi
ła śmiech, ale miała ochotę trochę z niego pożartować.
- Meksykańskie plaże są zachwycające. Szkoda, że
nie mogę zwiedzić wszystkich - powiedziała z żalem,
wpatrując się w dal. - Mam do nich szczególny
sentyment.
Dawid spojrzał jej w oczy i dostrzegł w nich wesołe
iskierki. Po krótkim wahaniu przyciągnął ją do siebie.
Dzieci bawiły się w pobliżu i nie zwracały na nich
uwagi. Pocałował ją.
- Zachowuj się przyzwoicie - szepnął i oczy mu
pojaśniały - albo będę musiał przywołać cię do porząd
ku.
- Oho, tak to się teraz nazywa? - spytała, wybucha
jąc śmiechem.
Gdy wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę,
Dawida znów opadły wątpliwości. Czas z tym skoń
czyć, postanowił. Powinienem zapanować nad swoimi
odruchami.
Kolejny postój zrobili w Mazatlan. Dawid zdecydo
wał się na małe ustępstwo: zabrał Shelley i dzieci na
plażę. Spacerowali wolnym krokiem po białym piasku,
a maluchy biegały wokół, goniąc fale. Jill uderzyła się
w palec i przybiegła z płaczem do Dawida. Shelley
obserwowała z rozbawieniem, jak mężczyzna pociesza
jej córkę.
- Świetnie radzisz sobie z dziećmi -zauważyła, gdy
Jill pobiegła do braciszka.
Wzruszył ramionami i wsunął ręce w kieszenie.
Unikał jej wzroku. Westchnęła, przytrzymując dłonią
rozwiewane morską bryzą włosy. Nie spotkała dotąd
mężczyzny, który tak bardzo lękałby się wszelkich
zobowiązań.
scandalous
wykonanie - Irena
- Nie zamierzasz się ożenić, prawda? - zapytała
z pozorną obojętnością.
- Zgadłaś.
- Nie założysz także rodziny. Żadnych dzieci, czy
tak?
Żadnych dzieci? Nagle zrobiło mu się przykro.
Jeszcze niedawno nie miałby wątpliwości, jak od
powiedzieć na takie pytanie. Przypadkowe spotkanie
z Jill i Chrisem sprawiło, że polubił dzieci. Shelley
uświadomiła mu, że wyrzeka się czegoś bardzo waż
nego. Patrzył bez uśmiechu na rozbawione maluchy.
- Po co mieć dzieci i przysparzać im cierpień, po co
je narażać na życie w rozbitej rodzinie? - oświadczył po
dłuższym milczeniu.
Shelley pokiwała głową. Potwierdziły się jej najgor
sze przeczucia.
- Chyba cię rozumiem, ale popatrz na moje dzieci.
Wiele przeszły, ale to ich nie załamało. Uważam, że są
szczęśliwe. A jeśli usiłujesz mi wmówić, że byłoby
lepiej, gdyby się nie urodziły...
- Wcale tak nie myślę. Dobrze wiesz, że twoje
dzieci są mi bardzo bliskie.
No cóż, nie dałaby za to głowy, ale zaczynała mu
wierzyć.
- Dawidzie, czy masz jakieś marzenia? -<- zapytała
nagle. Wpatrywała się w niego poważnie, bez uśmie
chu.
- Marzenia są dobre dla pechowców - odparł
szorstko. - Ja wyznaczam sobie cele. Marzenia nie są
mi potrzebne.
Chris zawołał Dawida, który pomachał mu ręką
i podbiegł do wesoło dokazujących dzieci. Shelley
pokiwała głową. Była przekonana, że Dawid nie ma
scandalous
wykonanie - Irena
racji. Nic nie jest w życiu ważniejsze od marzeń.
Żałowała, że ma tak mało czasu, by go o tym
przekonać.
Krajobraz się zmieniał. Dżungla ustąpiła miejsca
pustyni i barwnym szachownicom pól. Po prawej
stronie widzieli na horyzoncie góry, po lewej - daleki
ocean.
Jill i Chris zaczęli kaprysić. Dziewczynka zajęła się
na krótko swoim dziennikiem, a jej braciszek grą
w literki, ale wkrótce znowu ogarnęła ich nuda.
- Daleko jeszcze? - dopytywali się raz po raz.
Shelley poprosiła, żeby zaśpiewali, potem opowie
działa im bajkę. Wreszcie dzieci zasnęły. Uśmiechnęła
się do Dawida.
- Potrafisz je zabawić - zauważył. - Znasz mnóst
wo sposobów, prawda?
Bardzo mu imponowała, ale nie potrafił jasno tego
wyrazić.
- Owszem, potrafię to i owo - przyznała. - Prak
tykuję od lat, więc doszłam do pewnej wprawy.
- Lubisz przebywać z dziećmi - rzekł z przekona
niem.
- Wspaniale jest być mamą. - Zamknęła oczy
i położyła głowę na oparciu. - Myślę jednak, że
nadszedł czas, abym zaczęła żyć trochę inaczej.
- Jak to rozumiesz? - Popatrzył na nią ze zdziwie
niem. Dla niego nie musiała się zmieniać. Uważał ją za
doskonałość.
- Chcę zarabiać na swoje utrzymanie.
Dawid nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Ucie
szyła się, że może z nim o tym porozmawiać. Usiadła
scandalous
wykonanie - Irena
wygodnie, twarzą do zdumionego towarzysza po
dróży, i opowiadała z zapałem.
- To naprawdę bardzo ważne. Mówiłam ci, że
jestem osobą niezależną, ale muszę przyznać, że oszu
kiwałam samą siebie. Daleko mi do prawdziwej nieza
leżności. Mieszkam w domu, który należy do rodzi
ców, a teraz ta historia z Armandem. Do końca życia
będę się wstydzić. Wystarczyło, że skinął palcem,
i przybiegłam w nadziei, że znowu będzie chciał dzielić
ze mną życie. - Przez chwilę patrzyła na niego w mil
czeniu. -Wiesz, dlaczego tak postąpiłam? Bo nie ufam
sobie. Nie potrafię żyć na własny rachunek. Ale to się
musi zmienić.
- Jakie masz plany? - zapytał, kręcąc się niespokoj
nie w fotelu. Nie był pewny, czy zdoła polubić tę nową
Shelley, polegającą wyłącznie na sobie.
- Jedna z moich przyjaciółek ma firmę. Przygoto
wuje dekoracje kwiatowe dla znanych restauracji, na
uroczyste śluby, wesela i przyjęcia. Chce rozszerzyć
ofertę i założyć własną hodowlę roślin, ale potrzebuje
wspólnika. Bardzo by mi odpowiadała taka praca.
Postanowiłam spróbować.
Słusznie. Cóż stało na przeszkodzie? Świetnie się do
tego nadawała. Wyobraził sobie Shelley podczas roz
mów z klientami. W ręku aktówka, włosy skromnie
upięte w kok, na nosie okulary... Dla niego zawsze
będzie piękna i pociągająca, nawet gdyby miała na
sobie stary worek. To chyba obsesja. Albo rodzaj
choroby. Potrząsnął głową, by się uwolnić od roman
tycznych mrzonek. Daremnie. Ta przypadłość przeszła
u niego w stan chroniczny.
- Uważam, że to dobry pomysł - przyznał niechęt
nie, lecz po chwili rozchmurzył się. - Będziesz trochę
scandalous
wykonanie - Irena
rozczarowana nudnym życiem zwykłych śmiertelni
ków - dodał z uśmiechem.
- Uwierzyłbyś, gdybym powiedziała, że jestem cał
kiem zwyczajna? - rzekła cicho.
Dawid zacisnął wargi. Tu właśnie tkwił problem.
Nie była zwykłą dziewczyną. Powinien to sobie po
wtarzać bez przerwy, bo inaczej popełni wielkie głupst
wo.
- Postanowiłam się przeprowadzić - ciągnęła Shel
ley. - Znajdę jakiś ładny domek z ogrodem na
przedmieściu. Jill i Chris będą chodzili do państwo
wych szkół.
- Jak dzieci zwykłych śmiertelników - podpowie
dział, próbując ukryć narastającą irytację.
- Zgadłeś.
- Wyprzesz się także nazwiska i tradycji Brittma-
nów? - zapytał uszczypliwie.
- To oczywiste, że zawsze będę należała do rodziny,
ale jeśli zmienię styl życia, stanę się w końcu... praw
dziwym człowiekiem, kobietą z krwi i kości.
- Przecież taka właśnie jesteś - oświadczył, ze
rkając na nią. Oczy mu zabłysły. Zaśmiała się, pogłas
kała go po policzku i odgarnęła włosy, opadające mu
na czoło.
- Tylko w twoich oczach. Niestety, daremnie sta
ram się przekonać o tym samą siebie.
Dawid zacisnął zęby. Uwielbiał łagodny dotyk jej
rąk. Tego będzie mu najbardziej brakowało, gdy się
pożegnają. I ten głos, który przyprawiał go o rozkosz
ne dreszcze. Chciał go znów usłyszeć.
- Opowiedz mi bajkę - poprosił jak dziecko.
Wybuchnęła śmiechem, nie domyślając się, że mówi
całkiem poważnie.
scandalous
wykonanie - Irena
Późnym popołudniem Dawid zaczął się niepokoić.
Słońce prażyło niemiłosiernie. Mrużył oczy, wpat
rzone w przednią szybę. Martwiły go dziwne odgłosy
dobiegające z silnika. Auto jechało coraz wolniej.
- Słyszysz ten dźwięk? - zapytała Shelley.
- Samochód wysiadł. - Uśmiechnął się przeprasza
jąco i zjechał na pobocze. Droga była zupełnie pusta.
- Zobaczmy, co się popsuło.
Wysiedli. Dawid poddał silnik dokładnym oględzi
nom i poprosił, by spróbowała włączyć stacyjkę.
Wsunął głowę pod maskę, zaklął i znów pogrzebał
w skomplikowanej maszynerii. Shelley była przekona
na, że poradzi sobie z naprawą.
- Ugrzęźliśmy. Zepsuł się gaźnik. Nie naprawię go
przed zmrokiem. Musimy gdzieś przenocować.
Shelley czuła, że ogarnia ją panika. Przecież to
niemożliwe. Trzeba uciekać, żeby jak najprędzej do
trzeć do domu. Była przekonana, że Armand jest na
ich tropie. Lada chwila jego samochód wyłoni się zza
najbliższego wzgórza.
- Błagam, jedźmy! - zawołała, chwytając Dawida
za rękaw. - Musimy dotrzeć do granicy.
- To niemożliwe. Samochód jest zepsuty i naprawa
trochę potrwa. - Pogłaskał ją po policzku. Chwyciła
się za głowę i spojrzała na niego błędnym wzrokiem.
Oczami wyobraźni ujrzała czarną limuzynę uwożącą
dzieci w nieznanym kierunku. Próbowała się opano
wać. Osłoniła ręką oczy i popatrzyła wkoło. W oddali
dostrzegła jakieś budynki.
- Spójrz! - zawołała uradowana. - Na prawo,
u stóp góry. To chyba motel.
- Pomożesz mi pchać auto. Droga prowadzi w dół,
więc bez trudu dotrzemy na parking - oznajmił.
scandalous
wykonanie - Irena
Pchanie zepsutego samochodu było dla Shelley
zupełnie nowym doświadczeniem, ale nieźle sobie radziła.
- Zatrzymamy się przy wjeździe. Sprawdzę, czy
mają wolne pokoje - rzucił Dawid, kierując się w stro
nę budynków. Po chwili zawrócił i dodał, zerkając na
Shelley niespokojnie: - Wynajmę pokój na swoje
nazwisko.
- Dobrze - zgodziła się, nie rozumiejąc, co go tak
martwi.
- Powiem, że jesteśmy małżeństwem.
O to chodziło! Miała ochotę parsknąć śmiechem.
Jeśli sądził, że się nie zgodzi, to go rozczaruje. Nie
podzielała jego niechęci do małżeństwa.
- Lepiej uprzedź maluchy, że na jedną noc zo
staniesz ich tatusiem - poradziła.
Skinął głową i zajrzał do auta.
- Zameldujemy się w motelu jako rodzina. Pamię
tajcie, jeśli ktoś was spyta o nazwisko, odpowiadajcie:
Coronado. Zgoda?
Jill zachichotała, a Chris wzruszył ramionami. Było
mu wszystko jedno. Shelley nawet nie próbowała
ukryć zadowolenia.
- Państwo Coronado - powiedziała wesoło, czując
w sercu przyjemne ciepło. - Ładnie brzmi.
- Szczególny gust, droga pani - odparł z błyskiem
w oku.
- Och, co za gafa! Zapomniałam, że pan jest starym
kawalerem! - zawołała, udając przerażenie. Zakryła
dłonią usta.
Dawid zaklął cicho i uśmiechnął się rozbrajająco.
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
- Popatrz, Shelley! - zawołał Dawid, spoglądając
za siebie. Wpychali właśnie samochód na parking.
- Zupełnie jak w filmie z lat pięćdziesiątych. - Spo
jrzała we wskazanym kierunku.
- Na litość boską, co to...? - Zrobiła krok do
przodu. Nie mogła oderwać oczu od szeregu potęż
nych, kolorowych motocykli, połyskujących chromem
i świeżym lakierem. Wtuliła się w ramię Dawida.
- Wynośmy się stąd. Ten motel został opanowany
przez gang motocyklistów.
- Chyba masz rację - stwierdził, spoglądająjb z za
chwytem na wspaniałą kolekcję doskonale utrzyma
nych maszyn.
Shelley daremnie próbowała wyrwać go ze stanu
zauroczenia. Fatalny zbieg okoliczności. Nie miała
najmniejszej ochoty nocować w sąsiedztwie bandy
motocyklistów. Oglądała filmy sensacyjne, czytała
kryminały i zdawała sobie sprawę, że mogą być
niebezpieczni.
- Nie możemy tu zostać - nalegała, szarpiąc go za
ramię. - Ci ludzie nie mają skrupułów. Gotowi są
rozerwać na strzępy napotkanych podróżnych.
- Tak uważasz, laleczko? - usłyszała dobiegający
z tyłu donośny głos. -To ci dopiero historia, prawda?
Odwróciła się i ujrzała postawną kobietę w znoszo-
scandalous
wykonanie - Irena
nej kurtce z czarnej skóry i ze złotym kółkiem w nosie.
Nieznajoma oparła dłonie na biodrach i wlepiała
w nich wzrok. Oczy ukryte były za ciemnymi okulara
mi, w których odbijało się słońce.
- Cześć-wyjąkała Shelley i oparła się o samochód.
- Cześć - huknęła kobieta, podchodząc bliżej.
Wydawała się dziewczynie wielka jak stodoła. - Boisz
się, że rozerwę cię na strzępy?
- Nazywam się Dawid Coronado - wtrącił się
mężczyzna, tłumiąc śmiech. Wyciągnął rękę na powi
tanie. - Przepraszam w imieniu Shelley. Jest bardzo
naiwna. Wierzy we wszystko, co pokazują w telewizji.
- Miło cię poznać, Dawidzie - odparła kobieta po
chwili wahania i uścisnęła mu dłoń. - Na imię mi
Marge. Nigdy nie oglądam telewizji.
- Bardzo mądrze. - Dawid wskazał na parking
wypełniony motocyklami. -Doskonałe maszyny. Nie
które z nich są przepiękne. Gdy byłem młodszy i trochę
stuknięty, też jeździłem motocyklem.
Marge parsknęła śmiechem i poklepała go po
plecach tak mocno, aż zgiął się wpół.
- Wiesz, skarbie, muszę przyznać, że z wiekiem
staję się coraz bardziej postrzelona. Powinieneś brać ze
mnie przykład. Chcecie się tu zatrzymać, kochani?
Chodźcie ze mną. - Wyciągnęła do Shelley rękę
w czarnej rękawicy i wzięła ją za ramię. - Zaprowadzę
twoją panią do recepcji i pomogę jej wszystko załatwić.
- Och, lepiej nie, proszę nie robić sobie kłopotu.
- Dziewczyna skurczyła się i spojrzała bezradnie na
Dawida. Potrząsnęła głową i zrobiła przerażoną minę,
ale mężczyzna udawał, że tego nie dostrzega.
- Wspaniale - odparł z uśmiechem. - Dziękuję,
Marge. Zaparkuję tylko samochód tak, żebym mógł
scandalous
wykonanie - Irena
go doprowadzić do porządku, i przyprowadzę dziecia
ki.
- Ależ Dawidzie...
- Spokojnie, Marge się tobą zajmie. -Tego właśnie
Shelley najbardziej się obawiała. Nim zdołała wy
krztusić słowo, kobieta chwyciła ją mocniej i pociąg
nęła w stronę recepcji.
- Cześć, Gertie! - zawołała. - Przyprowadziłam ci
klientkę. Daj jej dwa pokoje. Przyjechała z dziećmi.
Gertie, chudziutka kobieta o spalonej słońcem,
pomarszczonej skórze, wyszła z sąsiedniego pokoju,
powłócząc nogami, zmierzyła wzrokiem Shelley i poki
wała głową.
- Przykro mi. Nie mamy wolnych pokoi.
- Ojej, to straszne. Muszę powiadomić Dawida.
- Shelley odetchnęła z ulgą. Na szczęście nie mogą tu
zostać. Wyrwała ramię z uścisku Marge i ruszyła
w stronę drzwi, ale w tej samej chwili poczuła na
plecach jej rękę. Musiała się odwrócić.
- Poczekaj chwilę. Dokąd pędzisz? Mam pomysł,
Gertie. Ta milutka rodzinka mogłaby przenocować
w naszym pokoju. Charlie i ja prześpimy się u Jełopa.
Tam jest dość miejsca. - Shelley próbowała zaprotes
tować, ale Marge nie pozwoliła jej dojść do słowa. - Do
diabła, miło jest pomóc ludziom w potrzebie, więc
przestań się wygłupiać.
Po chwili maszerowały w stronę niskiego domku.
- Nie musisz się niczego obawiać, koteczku. Two
rzymy klub miłośników motocykli. Nazywa się „Stara
Gwardia". Prawie wszyscy mieszkamy w San Francis
co. Nie jesteśmy żadnym gangiem. Przyjeżdżamy tu co
roku, żeby się wy szumieć, kapujesz? Uwielbiamy ten
motel. - Otworzyła szeroko drzwi. Shelley stanęła na
scandalous
wykonanie - Irena
progu i zaraz cofnęła się odruchowo. W półmroku
dostrzegła jakiegoś mężczyznę.
- To Charlie, mój chłop. - Marge weszła do środka
i zdjęła ciemne okulary, odsłaniając prześliczne fiołko
we oczy, ocienione najdłuższymi rzęsami, jakie pani
Brittman w życiu widziała. - Przedstawiam ci Shelley.
Ona i jej mąż, Dawid, mają kłopoty z samochodem
i muszą tu przenocować. Prześpimy się u Jełopa.
Charlie podniósł głowę znad książki i popatrzył na
Shelley życzliwie. Miał duże oczy i brodę, która
nadawała mu wygląd statecznego profesora.
- Witam panią - rzekł z powagą i wstał, by uścisnąć
dłoń młodej kobiety. - Co za miłe spotkanie.
- Lecę do Jełopa! - krzyknęła z werwą Marge.
- Rozpakuj się, koteczku - rzuciła i zniknęła za
drzwiami.
- Pan i Marge naprawdę... jesteście małżeństwem?
- wyjąkała Shelley z niedowierzaniem.
- Owszem. - Charlie wskazał jej krzesło. Przysiadła
na brzeżku.
- Nie wygląda pan na... - przerwała zakłopotana.
- Na zwariowanego motocyklistę? - dokończył
z uśmiechem. - Ma pani słuszność. To Marge należy
do „Starej Gwardii". Ja wykładam filozofię na uniwer
sytecie w Marin County.
- Och! - Zaskoczona Shelley zamrugała powieka
mi. Charlie wybuchnął śmiechem, widząc jej zdumie
nie.
- Pobraliśmy się przed czternastu laty. Mamy
dwóch synów. Raz w roku przyjeżdżamy do Meksyku
z grupą jej przyjaciół. To doskonała zabawa. Uważam,
że trzeba się wyrwać od czasu do czasu z uniwersytec
kiej biblioteki i nudnych posiedzeń rady wydziału.
scandalous
wykonanie - Irena
Shelley machinalnie potrząsnęła głową. Charlie był
nadzwyczaj dobrze wychowany i sympatyczny. Ludzi
takich jak on można spotkać raczej na przedstawie
niach operowych i zjazdach absolwentów.
r-
Powiadają, że przeciwieństwa się przyciągają, ale
wasz związek jest trochę... - Nie potrafiła znaleźć
właściwego określenia.
- Dziwaczny7 -podpowiedział z uśmiechem. -Tyl
ko pozornie. Marge i ja bardzo się różnimy, ale to
wychodzi na dobre naszemu małżeństwu; Nie spo
wszedniało nam wspólne życie. Uznajemy te same
wartości i mamy wspólne cele. Zaryzykowałbym twier
dzenie, że rozmawiamy ze sobą na różne tematy
częściej niż inne pary w naszym wieku. Poza tym,
dzięki Marge, nasze auta zawsze są na chodzie - dodał
i roześmiał się, a Shelley mu zawtórowała. Powoli
odzyskiwała zdolność do logicznego myślenia.
- Ciekawe, jak sobie dajecie radę na przyjęciach?
Na pewno spotyka tam pan kolegów z uczelni.
- Marge odkłada skórzaną kurtkę i wyjmuje kol
czyk z nosa, ale pozostaje sobą. Warto ją lepiej poznać.
Wszyscy uwielbiają moją żonę.
Shelley pokiwała głową ze zrozumieniem. Ta roz
mowa dała jej wiele do myślenia.
- Musi pan koniecznie porozmawiać z Dawidem
- oznajmiła nagle z radosnym błyskiem w oczach.
- Proszę mi przyrzec, że powtórzy mu pan wszystko, co
przed chwilą usłyszałam.
Shelley, Dawid i dzieci rozgościli się w domku. Jełop
był zdolnym mechanikem. Wszystko wskazywało na
to, że przy jego pomocy do wieczora gaźnik zostanie
naprawiony. Jill i Chris przyłączyli się do dzieci
motocyklistów. Maluchy siedziały na motorach, na-
scandalous
wykonanie - Irena
siadując warkot silników. Shelley patrzyła na nie
z dumą i radością. Marge przedstawiła ją innym
dziewczynom. Awaria silnika okazała się początkiem
miłego wieczoru. Shelley wciąż zerkała na pochylone
go nad samochodem Dawida. Gdy na niego patrzyła,
jej serce trzepotało się w piersi, a skóra cierpła ze
strachu. Czy panowała jeszcze nad swoimi uczuciami?
Czas pokaże.
Nadszedł wieczór. Dawid stał pod prysznicem,
zmywając brud i smary. Auto zostało naprawione.
Mogli wyruszyć natychmiast, ale zdecydował inaczej.
Lepiej było jechać za dnia. Gdyby znów mieli awarię,
musieliby przeczekać do rana pod gołym niebem, na
pustkowiu, w ciasnym samochodzie. Wolał spędzić tę
ostatnią wspólną noc w motelu.
Posmutniał nagle. Nie chciał myśleć o rychłym
pożegnaniu. Wyszedł z łazienki. Shelley krzątała się po
pokoju, nucąc cicho.
- Przed chwilą była tu Marge. Zaprosiła nas na
ognisko. Na pewno dostaniemy tam jakąś kolację.
Powiedziałam, że przyjdziemy.
Dawid zgodził się ochoczo i wyszedł na spacer.
Motocykliści schodzili się już na wieczorną biesia
dę. Przyłączył się do nich, żeby pogadać o maszynach.
W chwilę później nadeszła Shelley. Za namową Marge
pożyczyła od jednej z kobiet białą sukienkę i wpięła we
włosy różowy kwiat. Na jej widok Dawid poczuł nagle
wielkie pragnienie. Chwycił butelkę piwa i wypił je do
dna. Gdy Shelley przeciskała się przez tłum, goniły ją
zachwycone spojrzenia i pełne podziwu szepty. Nie
zwracała na nie uwagi, szukając wzrokiem Dawida.
scandalous
wykonanie - Irena
Wstał szybko. Jej twarz rozjaśniła się na jego widok.
Czuł się dumny, a zarazem nieszczęśliwy. Ostatnia
wspólna noc.
Jedzenie było doskonałe: mięso z rusztu i pieczone
ziemniaki. Podczas kolacji siedzieli razem, Jill i Chris
usadowili się u ich stóp. Później wszyscy zaczęli
wędrować z miejsca na miejsce i rozdzielili ich. Dawid
poczuł szturchnięcie w bok. Marge przysiadła się do
niego.
- Posłuchaj mojej rady, mały. Ożeń się z tą ślicznot
ką.
- Proszę?
- Nie żartuję. Na początku była trochę spięta, ale
to fajna dziewczyna. Widzisz, nie odrywa od ciebie
oczu.
- Nieprawda - odparł zdecydowanie. Dlaczego
Marge tak się upiera? Przecież ten związek nie miałby
żadnej przyszłości. Ale niełatwo było ją zniechęcić.
Z pewnością miała romantyczne usposobienie.
- Możesz mi wierzyć - przekonywała. - Shelley ma
bzika na twoim punkcie.
- Jak się domyśliłaś, że nie jesteśmy małżeństwem?
- zapytał z uśmiechem.
- Nie robilibyście wciąż do siebie słodkich oczu.
Trudno jest oszukać starą Marge, skarbie.
- Nic z tego nie wychodzi, nie warto próbować.
- Dawid posmutniał.
- Wszystko się ułoży, jeśli naprawdę wam na tym
zależy. Wyjdź jej naprzeciw, a ona zrobi to samo, daję
słowo. Weź przykład ze mnie i Charliego. - Wybuch-
nęła śmiechem i poklepała go po plecach. Nagle
spoważniała. -Jeśli nie umiesz podjąć tego ryzyka, nie
zasługujesz na prawdziwą miłość.
scandalous
wykonanie - Irena
Po kolacji siedzieli przy ognisku, śpiewając i roz
mawiając. Zmęczone i senne maluchy wdrapały się
Dawidowi na kolana i drzemały. Shelley przysiadła
obok. Podniósł wzrok i zobaczył, że dziewczyna ma
oczy pełne łez. Pochyliła się i delikatnie pocałowała go
w usta.
- Trzeba położyć je do łóżka - szepnęła w końcu.
Niechętnie skinął głową. Wzięli dzieci na ręce, pożeg
nali się i wrócili do swojej kwatery. Wkrótce Jill i Chris
spali na rozłożonej kanapie. Shelley poszła do sypialni,
a Dawid podążył za nią.
- Nasza ostatnia noc - powiedziała, odwracając się
do niego z czułym uśmiechem. Zanurzył palce w jej
włosach i wpatrywał się w nią, dokładnie studiując
twarz piękną niczym najcenniejsze dzieło sztuki.
- Powiedz mi coś miłego, Dawidzie - błagała.
Oparła dłonie na jego torsie, spoglądając mu w oczy
z tęsknotą. - Powiedz, że wszystko dobrze się skończy,
że podoba ci się zapach moich perfum, że to nie jest
tylko pożądanie.
Pragnął mówić jej o miłości. Rozumiał, że chciała
usłyszeć czułe wyznanie, ale nie potrafił kłamać. Nie
kochał jej. Nie wiedział, czym jest miłość. Odgarnął
jasne włosy i zaczął szeptać jej do ucha:
- Kiedy się z tobą kocham, czuję się tak, jakbym
wielbił słońce, jakbym składał ofiarę bogom.
Roześmiała się gardłowo, odrzucając głowę do tyłu,
a Dawid całował jej szyję.
- Wariacie, chyba rzeczywiście płynie w tobie krew
Azteków. Muszę być ostrożna, chcesz poświęcić moje
serce ich okrutnym pogańskim bożkom.
Dawid dotknął jej pleców. Rozpinał powoli zamek
błyskawiczny białej sukienki. Po chwili zsunął ją do
i
scandalous
wykonanie - Irena
talii. Wstrzymał oddech, wpatrzony w wyłaniający się
spod tkaniny kształtny biust. Całował ją bez pośpiechu
i natarczywości, łagodnie i cierpliwie, jakby nigdy nie
mieli zamiaru się rozstać. Chciał jej dać tyle czułości,
na ile zasługiwała.
Położył ją na łóżku, nie przerywając pocałunku.
Wygięła się w łuk. Czuła dotyk jego dłoni, zsuwających
sukienkę coraz niżej. Pełne rozgrzane piersi mocno
przylgnęły do jego torsu. Obsypał pocałunkami jej
szyję i biust, przygryzając nabrzmiałe sutki. Poruszał
się wolno, niczym we śnie, jakby chciał utrwalić
w pamięci każdą z mijających chwil.
Po raz pierwszy w życiu pojął, czym jest poezja.
Obnażone ciało kobiety było odwiecznym źródłem
życia, hymnem ku czci natury. Zalała go fala czułości.
Pieścił Shelley z czcią, wzmagającą tylko jego pożąda
nie. Była doskonałością, przeznaczeniem, wiecznością
i spełnieniem. Była miłością.
Pozwolił jej zdjąć z siebie ubranie i czekał cierpliwie,
aż się nasyci jego ciałem. Dłonie i usta Shelley błądziły
po nim, doprowadzając mężczyznę niemal do szaleńst
wa. Gdy usłyszał, że dziewczyna oddycha spazmatycz
nie, rozsunął smukłe uda i wszedł w nią. Pragnął to
zrobić powoli, odnajdując stopniowo idealny dla oboj
ga rytm, ale jej niecierpliwość na to nie pozwoliła.
Usłyszał krzyk dziewczyny i poczuł, że obejmuje go
coraz mocniej. W odwiecznym tańcu unosiła się z nim
coraz wyżej i wyżej, aż cały świat ogarnęła jasność
i otworzyły się przed nimi niebiosa.
Ocknęli się wreszcie. Potem rozmawiali, dowcip
kowali i co chwila wybuchali śmiechem. Zjedli w łóżku
miętowe lody, które znaleźli w lodówce. Shelley była
uszczęśliwiona, jej serce było pełne czułości, którą
scandalous
wykonanie - Irena
chciała ofiarować Dawidowi. Miała ochotę tańczyć.
Jej ciało i duszę przepełniała radość, lecz rozum nie
mógł się uwolnić od czarnych myśli.
Pragnęła kochać Dawida. To cudowne uczucie
przyszło niespodziewanie. Czemu tak się dotąd upiera
ła? Lata mijają. Niedługo dobiegnie trzydziestki. Jak
długo będzie sobie wmawiała, że ma jeszcze czas na
prawdziwą miłość? Tylko Dawid potrafił ją rozśmie
szyć i rozczulić, tylko on miał tyle serca dla Jill i Chrisa.
Gdy na nią patrzył, czuła się naprawdę piękna, a gdy
się kochali, zapominała o całym świecie. Miałaby
z niego zrezygnować, ponieważ zjawił się nie w porę?
Przecież to szaleństwo. Nie pozwoli, by takie myśli
zawładnęły jej umysłem i sercem.
Przyznała w końcu, że jest zakochana. A wtedy
doznała wrażenia, jakby rozjarzyło się w niej tajem
nicze światło. Nie wiedziała tylko, w jaki sposób
skłonić Dawida, by dzielił z nią radość kochania.
Rozmawiali długo o jego rodzicach. Shelley pró
bowała go przekonać, że nie zmarnowali swego ży
cia; przyniosło im wiele cierpienia, lecz ofiarowało
także prawdziwą miłość. Długo milczał, rozważając
jej słowa. Shelley powoli odzyskiwała spokój. Da
wid był człowiekiem rozumnym. Sam potrafi roz
wikłać ten problem. Wiedział, że się zmieniła, że nie
jest już tamtą bezradną dziewczyną, szukającą u in
nych potwierdzenia swojej wartości. Nie potrzebo
wała ogólnej aprobaty, nie chciała ulegać presji wła
snej sfery.
- Wyjdziesz ponownie za mąż?-przerwał w końcu
milczenie. Shelley odetchnęła z ulgą. Zrozumiał.
- Kto wie?
- Kogo wybierzesz?
scandalous
wykonanie - Irena
- Mężczyznę, którego kocham - odrzekła, pod
nosząc dumnie głowę. Dawid skwitował jej słowa
wybuchem śmiechu.
- Raz już byłaś mężatką, prawda?
- Zaryzykuję ponownie - oznajmiła, tuląc się do
niego. Oczy Dawida pociemniały. Wziął ją za rękę.
- Kierowca rajdowy? - zapytał cicho.
- Raczej nie. - Trudno jej było zachować powagę.
Zagryzła wargi.
Dawid milczał długo.
- Pojechałaś z nim do Francji - przypomniał
stłumionym głosem.
- Tak, Dawidzie. Byliśmy razem we Francji - przy
znała z uśmiechem, biorąc go za rękę. - Jego siostra
należy do grona moich najlepszych przyjaciółek. Cho
dziłyśmy razem do szkoły w Anglii. Spędziliśmy we
trójkę cudowne wakacje w luksusowym hotelu. Ani
chwili nie byłam z nim sam na sam.
- Nie romansowałaś z nim? - Oczy Dawida lśniły
tak jasno, że miała uczucie, jakby patrzyła w płomie
nie. Dotknęła jego policzka.
- Jak mogłabym z nim romansować? Przecież
czekałam na ciebie - oznajmiła pół żartem, pół serio.
Pocałował ją. Znowu wtulili się w siebie. Ich ciała
płonęły prawdziwym ogniem, któremu nie sposób się
oprzeć. Pragnęła dać mu tyle szczęścia i radości, ile on
jej ofiarował. Kto wie, może to już się stało?
scandalous
wykonanie - Irena
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Wyjechali o świcie, żegnani przez Marge, Charliego
i motocyklistów ze „Starej Gwardii". Dzieci dostały na
drogę ciasto i mnóstwo herbatników. Gdyby musieli
się zatrzymać na pustyni, na pewno nie umarliby
z głodu. Jill i Chris machali niestrudzenie do nowych
przyjaciół, aż motel zniknął za zakrętem.
- Wbrew moim obawom, to wyjątkowo mili ludzie
- przyznała Shelley, sadowiąc się wygodnie na przed
nim siedzeniu. - Dawno nie spędziłam tak uroczego
popołudnia.
- Wyciągnij z tego wnioski i nie kieruj się w przy
szłości uprzedzeniami - poradził z satysfakcją Dawid.
- Uznałaś, że to banda łobuzów tylko dlatego, ze
jeżdżą na motocyklach. Okazało się, że to normalni,
przyzwoici ludzie.
- Wiele się nauczyłam - przyznała Shelley. - A ty,
Dawidzie? - spytała.—Mam nadzieje, że pozbędziesz
się uprzedzeń, które mnie dotyczą.
- Nie rozumiem - burknął, patrząc na nią ze
zdziwieniem.
- Wiesz doskonale, do czego zmierzam. Przestań
zakładać, że nie potrafię zmienić swoich przyzwycza
jeń i rozpocząć nowego życia, bo urodziłam się w boga
tej rodzinie.
Dawid zmarszczył brwi, patrząc w słońce, które
scandalous
wykonanie - Irena
wznosiło się nad horyzontem. Wiedział, o czym chciała
go przekonać, ale miał swoje zdanie. Nie mogła
zmienić natury ani życiorysu.
Wspominał minioną noc. To były wyjątkowe chwi
le, które przeniosły ich oboje w inny świat. Żadna
kobieta nie dała mu takiej rozkoszy, żadna nie była tak
godna miłości, w każdym jej aspekcie. Zaklął na myśl
o tym, jak puste będzie jego życie bez Shelley. Nie miał
prawa jej przy sobie zatrzymywać. Wczorajsza noc
musi pozostać ostatnią. Dawid postanowił nieodwoła
lnie, że po powrocie do kraju zacznie się znowu
kierować rozsądkiem i rzuci się w wir pracy. Musi
zapomnieć o Shelley. Warto pomyśleć o operacji
mózgu, pomyślał ironicznie. Dobrym rozwiązaniem
byłaby lobotomia czołowa. Podobno niczego się po
tym nie pamięta. Niektórzy twierdzą, że miłość to
swoiste zaburzenie równowagi umysłowej. Na szczęś
cie jednak wcale nie był zakochany.
Późnym popołudniem przekroczyli granicę niedale
ko Mexicali. Mieli dużo szczęścia. Widząc kalifornijs
kie tablice rejestracyjne, straż graniczna przepuściła
samochód Dawida bez żadnej kontroli. Shelley nie
musiała starać się o nowe dokumenty. Przyjemnie było
wrócić do kraju. Cieszyła się jak dziecko, widząc
drogowskazy sygnalizujące zjazd z autostrady w stro
nę La Jolli. Wkrótce znajdzie się w domu. Ta myśl
dodawała jej otuchy. Wreszcie ujrzała zawieszoną nad
urwistym wybrzeżem rezydencję.
- Dzięki, Dawidzie - szepnęła, biorąc go za rękę.
Drzwi otworzyła zaspana pokojówka. Na widok
dziewczyny oniemiała ze zdumienia. Nie spodziewała
się ujrzeć jej tak szybko. Zaprowadzili dzieci na górę.
Po chwili Jill leżała już w łóżku. Dawid robił złośliwe
scandalous
wykonanie - Irena
uwagi o służbie, zatrudnionej w wytwornej rezydencji.
Zmęczona Shelley cierpliwie znosiła jego docinki, ale
wreszcie straciła opanowanie.
- O co ci chodzi? ~ zawołała, marszcząc brwi.
-Mam ich zwolnić i wyrzucić na bruk? Wtedy będziesz
mógł oskarżyć mnie o okrucieństwo i łamanie prawa
pracy. Dzięki mnie mają posady i nie korzystają
z zasiłku dla bezrobotnych.
- Stara śpiewka pracodawców - odciął się Dawid.
Shelley wzięła głęboki oddech i próbowała odzys
kać spokój.
- Trzeba położyć Chrisa. Porozmawiamy później.
- To chyba niemożliwe. Muszę wracać do Mek
syku. -Patrzył na nią, lecz jego oczy były pozbawione
wyrazu. Shelley nie kryła zdziwienia. Spodziewała
się...
- Nie chcesz tu odpocząć? - zapytała bez ogródek.
-Nie.
Powinna była to przewidzieć. Dawid ma przecież
własne życie. Weszli do pokoju Chrisa. Shelley posłała
łóżko, a Dawid położył na nim chłopca. Pochylił się
i pocałował go w czoło. Zmienił się na twarzy. Shelley
była zdziwiona. Od przyjazdu do La Jolli nie po
znawała go. Zachowywał się inaczej niż dotąd. Gdy
wyszli z pokoju, przystanął i położył dłoń na jej
ramieniu.
- Musisz zmienić zamki - rzekł spokojnie. - Zrób
to z samego rana. Pamiętaj, że Armand ma twoje
klucze. - Pomyślała, że to dobra rada, ale coś ją
zaniepokoiło. - I jeszcze jedno - ciągnął Dawid.
- Powinien tu zamieszkać jakiś mężczyzna, który
opiekowałby się tobą i dziećmi. Byłbym o wiele
spokojniejszy, gdyby ktoś taki cię chronił.
scandalous
wykonanie - Irena
- Nie chcesz się tego podjąć? - zapytała z waha
niem, opierając dłoń na jego piersi i zaglądając mu
w oczy. Delikatnie odsunął jej rękę.
- Nie jestem odpowiednim kandydatem. Sama
o tym wiesz.
Łamał jej serce. Nagle zrozumiała, do czego zmie
rza.
- Już tu nie wrócisz, zgadłam?
- Zgadłaś - odparł chłodno po dłuższej chwili.
Shelley poczuła łzy pod powiekami. Opanowała się
z trudem. Nie chciała, by Dawid ujrzał ją zapłakaną.
- Szkoda - odparła z wymuszonym uśmiechem.
Zdziwiła się, że jej głos brzmi tak spokojnie. - Ładna
z nas para.
Nim zdążył odpowiedzieć, drzwi do pokoju Chrisa
otworzyły się nagle i chłopczyk podszedł do nich
chwiejnym krokiem. Podniósł rączki go góry i po
prosił, żeby Dawid go przytulił. Po krótkim wahaniu
mężczyzna wziął go na ręce.
- Śpij dobrze, malutki - mruknął. - Położę cię do
łóżka, chcesz?
- Mamusiu, Dawid będzie miał u nas swój pokój,
prawda? - zapytał Chris, odwracając główkę.
- Nie mamy osobnego pokoju dla Dawida, synku
- rzekła. Łzy piekły ją pod powiekami.
- U mnie jest dużo miejsca - odpowiedział chłop
czyk z powagą. - Zostań.
- Dzięki, maluszku, ale muszę wrócić do swego
domu - oznajmił Dawid dziwnie zmienionym głosem.
Przytulił mocno Chrisa, a potem ułożył go na posłaniu
i raz jeszcze pocałował.
- Przyjdziesz do nas jutro? - dopytywał się chłop
czyk. Zakłopotany Dawid podszedł do Shelley.
scandalous
wykonanie - Irena
- Powinnaś chyba zadzwonić jutro do Cubby'ego
i poprosić, żeby odwiedził dzieciaki.
Buzia Chrisa skrzywiła się do płaczu. Małe paluszki
ściskały mocno kołdrę.
- Nie chcę, żeby Cubby tu przychodził - pisnął
drżącym głosem. - Niech Dawid u nas zostanie.
- Nagle przyszedł mu do głowy doskonały pomysł.
- Chcesz zobaczyć mój rowerek?
- Owszem. Wpadnę za kilka dni - wymamrotał
Dawid.
- Jutro rano?
- Zamknij oczka i śpij. Kiedyś o tym pogadamy.
Zgoda?
- Zgoda. Mamusiu, zrób coś, żeby Dawid u nas
został, dobrze?
Gdy Dawid wyszedł z pokoju chłopca, na jego
twarzy malowała się rozpacz. Muszę się stąd wynieść,
myślał w panice. Ale okazało się to o wiele trudniejsze,
niż przypuszczał. W korytarzu czekała na niego Jill.
Stała w drzwiach swego pokoju. Chciał ją minąć, ale
zastąpiła mu drogę. Z pewnością wszystko słyszała, ale
jej twarz wyrażała całkowitą obojętność. Shelley za
gryzła wargi. Ta mała była do niej bardzo podobna.
Na widok dziewczynki Dawid podniósł wyżej głowę,
a jego spojrzenie świadczyło o całkowitej determinacji.
- Musisz już iść? - zagadnęła Jill, ujmując go za
rękę. - Odwiedzisz nas?
Dawid przełknął ślinę i próbował się uśmiechnąć.
- Wpadnę tu kiedyś. Wracaj do łóżka.
Dziewczynka nie puszczała jego ręki.
- A może popilnujesz nas kiedyś, gdy mamusia
będzie musiała wyjść? - zaproponowała, wpatrując się
w niego błyszczącymi niebieskimi oczyma. -Moglibyś-
scandalous
wykonanie - Irena
my przyjść do ciebie. Będziemy grzeczni, daję słowo.
Nie sprawimy ci kłopotu.
- Muszę się nad tym zastanowić, Jill - mruknął
Dawid, spoglądając z rozpaczą na Shelley. Pochylił się
i pocałował małą w policzek. - Śpij dobrze. - Uwolnił
dłoń, odwrócił się i zbiegł po schodach. Shelley
odprowadziła go wzrokiem. Dławiły ją łzy, ale nie
mogła poddać się rozpaczy. Jill stała obok i obser
wowała matkę z niepokojem.
- Wracaj do łóżka-powiedziała Shelley najczulej,
jak potrafiła. Dziewczynka patrzyła bez słowa w jej
twarz. Zdawała się wszystko rozumieć. W końcu
posłuchała i wślizgnęła się pod kołdrę.
- Odpocznij, córeńko. - Shelley zaciągnęła zasłony
i zamknęła drzwi. Długo stała w korytarzu oparta
o ścianę, próbując przywyknąć do myśli, że musi żyć
dalej bez Dawida.
Samochód uwoził go coraz dalej od nadmorskiej
rezydencji Brittmanów. Czuł się pusty i całkowicie
wypalony. Dobrze wiedział, czemu to przypisać.
W tamtym domu zostawił cząstkę własnej duszy. Ale
to bez znaczenia. Rzuci się znowu w wir życia, będzie
pracował i uprawiał sport. Wkrótce zapomni o Shelley
i jej dzieciach. Musi zająć się firmą, piąć się w górę,
odnowić dawne znajomości. Wkrótce nie będzie miał
czasu, by myśleć o tym, co go ostatnio spotkało.
Okazało się jednak, że dni zamiast mijać jak z bicza
trząsł, wloką się niemiłosiernie. Ledwo się obudził,
zaczynał rozmyślać o Shelley, a gdy zasypiał, widział ją
we śnie. Do cholery, przecież to niemożliwe, by dorosły
człowiek bezwolnie poddawał się uczuciom. Szukał
scandalous
wykonanie - Irena
zapomnienia w pracy. Przychodził do biura o świcie,
opuszczał je o północy, zaniedbywał przyjaciół i nie
ustannie krzyczał na podwładnych.
Pewnego dnia spotkał Shelley przypadkowo na
uniwersyteckim dziedzińcu. Przybył tam z dwoma
współpracownikami, by uczestniczyć w przetargu na
projekt nowych zieleńców i skwerów. Z tej okazji ubrał
się w elegancki garnitur. Dzień był słoneczny i oczy
Dawida przesłaniały ciemne okulary. Nagle ujrzał
Shelley wychodzącą z gmachu, który ufundował jeden
z jej wujów. Sunęła w asyście polityków i innych
ważnych osób. Z pewnością uczestniczyła w jakiejś
uroczystości. Patrzył na nią, gdy zbliżała się wolnym
krokiem, i serce w nim zamarło. Wyglądała przepięk
nie w skromnym bawełnianym kostiumie i białych
rękawiczkach. Jasne włosy upięła w kok. Zachowywa
ła się jak prawdziwa księżniczka i wszyscy okazywali
jej taki szacunek, jakby naprawdę pochodziła z króle
wskiego rodu. Nagle podniosła wzrok i zauważyła go.
- Dawidzie! - rzekła, wyciągając rękę na powitanie.
Przez chwilę dotykał ukrytej w rękawiczce smukłej
dłoni. Po chwili Shelley dołączyła do pozostałych
osób. Nagle odwróciła głowę. - Zadzwoń do mnie
- poprosiła. W jej oczach widział cierpienie. Tak samo
patrzyła tamtej nocy w Meksyku, gdy ujrzał ją po raz
pierwszy.
A może to złudzenie? Albo tylko jego pobożne
życzenia. Bał się przyznać, że gdyby nie ciemne
okulary, Shelley wyczytałaby z jego oczu, jak bardzo
jest nieszczęśliwy. A jeśli naprawdę była smutna?
- Zadzwonię! - krzyknął za nią, jakby naprawdę
miał taki zamiar.
Pewnej nocy, około dziesiątej, zmęczony bezcelową
scandalous
wykonanie - Irena
wędrówką po pokoju, patrzeniem na światła przejeżdża
jących ulicą samochodów, na wpół pijany, zapragnął
nagle usłyszeć jej niski zmysłowy głos. Zadzwonił. Czekał
z bijącym sercem, a gdy się odezwała, odłożył słuchawkę.
Z nienawiścią popatrzył na swoje odbicie w lustrze.
- Pięknie. Nisko upadłeś, przyjacielu. Zamierzasz
ją straszyć dla własnej przyjemności?
Zbliżał się dzień świętego Walentego. Dawid nie
lubił związanego z nim zamieszania. W ubiegłych
latach drażniło go i śmieszyło zarazem. Sądził, że
obchodzone czternastego lutego święto istnieje wyłącz
nie w interesie firm zalewających rynek okolicznościo
wymi pocztówkami i upominkami. Tego roku zacho
wywał się inaczej. Mimo woli wstępował do sklepów,
szukając odpowiednich prezentów. Kupił czekoladki
w eleganckim pudełku w kształcie serca, kotka z serdu
szkiem przymocowanym do obroży, który z pewnością
spodobałby się Jill, i czerwony wóz strażacki dla
Chrisa. Innym razem wybrał puchatego króliczka
i zabawnego żółwia, mrugającego ślepkami. Kupował
ogromne pocztówki, na których były serca przebite
strzałą Amora i bzdurne życzenia. Gdy je oglądał, coś
ściskało go w dołku. Dlaczego znosił do domu te
rupiecie? To było silniejsze od niego. Maskotek i kart
ciągle przybywało. Jeśli tak dalej pójdzie, będzie
musiał wynająć dodatkowy pokój, żeby je pomieścić.
Często nadkładał drogi, żeby przejechać obok do
mu Shelley. Musiał się upewnić, czy wszystko u niej
w porządku, chociaż na dobrą sprawę, ukradkowe
spojrzenia, rzucane na dom z ulicy, niewiele mogły mu
powiedzieć o życiu trójki jego mieszkańców. Raz udało
mu się zobaczyć dzieci. Jill wchodziła do domu z dzien
nikiem pod pachą, a Chris biegł za nią i wrzeszczał:
scandalous
wykonanie - Irena
- Uważaj, bo nadepniesz... -Drzwi się zatrzasnęły.
Nie usłyszał, na co miała uważać Jill. Gdy ujrzał dzieci
i usłyszał ich głosy, poczuł palące łzy pod powiekami.
Wyobrażał sobie, że dzień świętego Walentego
będzie swoistym kamieniem milowym w jego życiu.
Jeśli zdoła przetrwać to święto, upora się także ze
wspomnieniami i natłokiem czarnych myśli. Znów
zacznie normalnie funkcjonować. Tego dnia postano
wił po raz ostatni rzucić okiem na dom Shelley.
Wczesnym rankiem wyruszył do La Jolli. Miał na
dzieję, że uda mu się zobaczyć całą trójkę, wychodzącą
na spacer. Chciał jeszcze raz na nich popatrzeć.
W pobliżu domu zwolnił, ale nie zauważył żadnego
ruchu. Nagle rudy pasiasty kocur wyskoczył wprost
pod koła jego samochodu. Dawid zahamował, żeby go
nie przejechać. Zerknął w bok na zaparkowany po
lewej stronie samochód i poczuł nagły chłód. W czarnej
furgonetce siedzieli dwaj mężczyźni. Jednym z nich był
Armand.
Ktoś mu pomógł nielegalnie przekroczyć granicę.
Z pewnością okup za porwane dzieci był dla niego
ostatnią szansą, skoro narażał się na niebezpieczeńst
wo aresztowania. Dawid mógł tylko mieć nadzieję, że
nie został rozpoznany. Skręcił w najbliższą przecznicę,
by zniknąć z oczu kidnaperom, i zatrzymał się z pis
kiem opon przy budce telefonicznej. Musiał natych
miast wezwać policję.
- Nazywam się Dawid Coronado-rzucił w słucha
wkę. Podał nieufnym policjantom swój adres. - Zgła
szam próbę porwania. - Podał w pośpiechu wszystkie
potrzebne informacje. Słyszał głośne uderzenia swego
serca. Denerwowała go skrupulatność dyżurnego ofi
cera. -Muszę tam wracać. Przyjeżdżajcie natychmiast!
scandalous
wykonanie - Irena
Zaparkował w pobliżu domu. Gdy wysiadał z sa
mochodu, drzwi się otworzyły. Pierwszy wybiegł
Chris, za nim Jill, a na końcu szła Shelley. Dwaj
mężczyźni wyskoczyli z furgonetki. Dawid popędził
w ich stronę. Nie zdoła unieszkodliwić ich obu, ale
może pokrzyżować im plany.
- Shelley! - wrzasnął. - Zabierz dzieci do domu.
Już! - Minęło parę sekund, nim zrozumiała, co się
dzieje, a tymczasem Chris i Jill ruszyli biegiem w jego
stronę.
- Dawid! -wołał chłopczyk, pędząc co sił w nogach.
Jill i Shelley niemal równocześnie dostrzegły porywaczy.
- Wracaj, Chris! - zawołała dziewczynka, próbując
go dogonić, ale było już za późno. "
Dawid rzucił się na Armanda, który nadbiegł
pierwszy. Nim się na niego rzucił, dostrzegł jakiś
błyszczący metalowy przedmiot. Pistolet. Kidnaperzy
byli uzbrojeni. Chwycił Armanda za nogi. Upadli obaj
na asfalt. Dawid uderzył się w głowę i poczuł piekący
ból. Trzymał mocno wyrywającego się Armanda.
Pistolet upadł z łoskotem na jezdnię.
- Uciekaj, Shelley! Łap dzieciaki i uciekaj! - zdołał
krzyknąć, nim noga drugiego mężczyzny dosięgła jego
głowy i wszystko pochłonęła ciemność.
Zamroczenie trwało tylko chwilę. Ujrzał Shelley,
pędzącą do domu, z uczepionymi do jej rąk malucha
mi. Westchnął z ulgą. W tej samej chwili usłyszał wycie
policyjnych syren. Doskonale. Trzeba tylko pilnować
tych drani. Zaraz zajmie się nimi policja. Wszystko
będzie dobrze.
- Nie ruszaj się. - Shelley dezynfekowała rany na
twarzy Dawida.
scandalous
wykonanie - Irena
- Au! Ostrożnie, to szczypie!-wrzasnął i odsunął się.
- Proszę, proszę! Miałeś dość odwagi, by rzucić się
na dwóch porywaczy, a lekki ból... - szydziła wesoło.
- Wszystko jest względne - gderał. - Gdy do
opatrywania ran bierze się sadystka...
- Jeśli będziesz narzekał, wsadzę cię do wanny
i wyszoruję od stóp do głów - oznajmiła sucho,
przemywając następną ranę. - Sam rozumiesz, pielęg
niarka powinna dbać o pacjenta.
- To groźba czy obietnica? - Dawid uśmiechnął się
mimo woli.
Popatrzyli sobie w oczy i spoważnieli. Shelley
opamiętała się pierwsza. Schowała do apteczki narzę
dzia tortur.
- Dzieci uważają, że jesteś bohaterem. Jill wynosi
cię pod niebiosa w swoim dzienniku.
Jak na zawołanie, maluchy wkroczyły do pokoju.
Chris od razu wdrapał się Dawidowi na kolana, a nieco
onieśmielona Jill przycupnęła z boku, trzymając go za
rękaw.
- Dzięki, Dawidzie, że nas uratowałeś - rzekła
cichutko.
- Chcesz popatrzeć, jak jeżdżę na rowerku? - zawo
łał Chris.
Wkrótce Shelley odesłała dzieci na górę. Dawid
chciał ją przytulić i nigdy więcej nie wypuszczać
z objęć, ale nadal uważał, że nie ma prawa.
- Na szczęście zjawiłem się w samą porę - wymam
rotał, odwracając wzrok.
- Skąd się wziąłeś koło mego domu? Ciągle zadaję
sobie to pytanie.
- Kto, ja? - Próbował zyskać na czasie. Odpowiedź
musi brzmieć przekonująco.
scandalous
wykonanie - Irena
- Tak, ty - odparła z uśmiechem.
- Przejeżdżałem - oznajmił, spoglądając jej prosto
w oczy.
- Jeździsz tędy do pracy?
- Czasami. - Skrzywił się, by skryć uśmiech.
- Czyżby? Musisz nadkładać wiele kilometrów.
- Kopnęła go lekko. - Gadaj. Po co tu przyjechałeś?
- Wreszcie zaświtała jej nadzieja.
- Sprawdzałem, czy u ciebie wszystko w porządku
- przyznał w końcu.
- Dawidzie - zaczęła drżącym głosem - muszę ci
o czymś powiedzieć. Nie pozwolę ci odejść, póki tego
nie wysłuchasz. Długo myślałam, że po prostu cię lubię.
Dopiero w tamtym meksykańskim motelu zrozumia
łam, że... zakochałam się w tobie. - Chciał jej przerwać,
ale położyła mu palec na ustach. - Wiem, że mnie nie
poślubisz - dodała, a oczy zaszły jej łzami. - Nie musisz
\ mi tego wyjaśniać od nowa. Lubisz mnie, prawda?
Może przez jakiś czas moglibyśmy żyć razem? Kocham
cię, Dawidzie - szeptała, wpatrując się w jego oczy
i muskając palcami zraniony policzek.
- Kocham cię.
Dawid całował zachłannie usta Shelley. Ciało zdradzi
ło natychmiast jego najskrytsze pragnienia. Schroniła się
wjego objęciach. Przytuliłjąmocno. Niemógłjuż bez niej
żyć. Odsunął się, żeby spojrzeć w zapłakane błękitne oczy.
- Ja też cię kocham, Shelley - oznajmił ponuro,
jakby przyznawał się do winy. - Myślę, że powinnaś
o tym wiedzieć. - Uśmiechnęła się przez łzy. Znowu ją
pocałował. - Ale miłość to nie wszystko.
- Dla mnie tak. Myślę, że zawsze będę cię kochała.
- Straciłem dla ciebie głowę już wtedy, gdy usłysza
łem przez telefon twój głos - wyznał z uśmiechem.
scandalous
wykonanie - Irena
- Och, to ciekawe. Miłość od pierwszego... słysze
nia? - zażartowała.
Wybuchnął śmiechem, ale wnet spochmurniał.
- Moi rodzice też byli zakochani, a wiesz, jak się
skończyło ich małżeństwo.
- Nie porównuj nas z nimi. - Shelley nie dawała za
wygraną. - Zrozum, Dawidzie. Musimy się sami
przekonać, czy potrafimy być razem. - Pocałowała go
delikatnie. - Myślę, że przyjemnie się rozczarujesz
- dodała łagodnie.
- Co za głuptas! - wymamrotał.
- Mówisz o mnie?
- O sobie. - Parsknął śmiechem. - Ogłupiałem ze
strachu, gdy cię poznałem.
- Czego się obawiałeś?
- Że się w tobie zakocham. Głuptas ze mnie
- powtórzył. - Nie rozumiałem, że miłość, przed którą
uciekam, to najcudowniejsze uczucie, jakiego w życiu
doznałem.
- Ale teraz to wiesz. Nie uciekniesz, prawda?
- Nie, z pewnością nie. - Przytulił ją mocno i wdychał
delikatny zapach jasnych włosów. Uznał wreszcie, żerna
prawo do szczęścia, i było mu z tym dobrze.
- Zabawne-szepnęła, uświadamiając sobie, że po raz
pierwszy od wielu dni odczuwa prawdziwą radość
i zadowolenie. -Założę się, że nie wiesz, jaki dziś mamy
dzień.
- Czternasty lutego. Czy to ważne? - odparł,
udając, że nie rozumie.
- Ależ nie. To tylko dzień świętego Walentego.
- Rzeczywiście.
- Niestety, nie jesteś romantykiem. - Potrząsnęła
głową, wpatrując się w niego kochającym wzrokiem.
scandalous
wykonanie - Irena
- Chyba nie - westchnął. - Nie mam do tego głowy.
- Potwór! -mruknęła.
Pomyślał o stosach okolicznościowych pocztówek
i upominkach, które zgromadził w domu. Stłumił
śmiech.
- Mam pomysł. Popatrzymy, jak Chris radzi sobie
z jazdą na rowerku, a potem pojedziemy z dziećmi do
mnie. Chciałbym wam coś pokazać.
Potwór, co za niesprawiedliwość!
- Chcesz, żebyśmy spróbowali, czy potrafimy żyć
razem?
- Nie będziemy próbować. Jestem pewny, że nam
się uda, tobie i mnie.
- I dzieciom - dodała.
- I dzieciom - przytaknął z głębi serca i przypieczę
tował umowę pocałunkiem.
Świąteczne prezenty mogły poczekać.
scandalous
wykonanie - Irena