Listy od Mistrza K H do Pana A P Sinneta


1
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
Listy pana A..P.Sinetta do Mistrza K.H
Zapraszam do zapoznania się z korespondencją pana A.P.Sinetta otrzymaną od jednego
ze  starszych braci a dokładniej Mistrza K.H (Kout-Houmi) ,podczas swojego pobytu
w Indiach,Tybecie i Nepalu.
List 1.
Poprosiłem pewnego dnia panią Bławatska, czy nie mogłaby przesłać jednemu z braci
mego listu. Wiedząc, jak bardzo są niedostępni, małą miałem nadzieję, aby prośba moja
została uwzględniona. Pani Bławatska odpowiedziała mi jednak, że spróbuje to uczynić;
wówczas napisałem list, zwracający się do  Nieznanego Brata", i wręczyłem go pani
Bławatskiej. Miałem widocznie szczęśliwy pomysł, gdyż list ten stał się zawiązkiem
niezwykle zajmującej korespondencji.
Kiedy pisałem ów list, zdawało mi się, że najbardziej przekonywającym zjawiskiem
byłoby otrzymanie w Indiach egzemplarza londyńskiego  Timesa" z datą tego samego dnia.
Mówiłem sobie, iż mając taki dowód w ręku, potrafię przekonać każdego, że siła
okultystyczna może wywołać zjawiska, wymykające się spod analizy oficjalnej wiedzy.
Przez parę dni nie wiedziałem, co się stało z mym listem, lecz wkrótce pani Bławatska
uprzedziła mnie, że otrzymam nań odpowiedz. Dowiedziałem się następnie, iż nie mogła ona
początkowo znalezć brata, który by chciał ze mną korespondować; dopiero za pomocą swego
psychicznego telegrafu otrzymała zadowalającą odpowiedz od jednego z braci, z którym nie
komunikowała się przez dłuższy czas. Zgodził się on na przyjęcie mego listu i na danie nań
odpowiedzi. -
Dowiedziawszy się o tym, żałowałem, że nie napisałem obszerniej, i wziąłem się do
pisania drugiego listu, nie czekając na odpowiedz na pierwszy.
Po kilku dniach znalazłem pewnego wieczora na mym biurku list od tajemniczego
korespondenta. Był on rodem z Pendżabu, jak się potem dowiedziałem, i od najmłodszych lat
zajmował się studiami okultystycznymi. Dzięki swemu krewnemu, również okultyście, został
wysłany do Europy, gdzie otrzymał wykształcenie wyższe podług programu nauk na
Zachodzie; po powrocie do i Indii został wtajemniczony w wiedzę Wschodu. Z punktu l
widzenia Europejczyków może się to zdawać zupełnym | odwróceniem porządku rzeczy, nad
czym zresztą nie mam zamiaru tu dyskutować. Mój korespondent dał mi i się poznać pod
imieniem Kout-Houmi Lal Sing; było to | jego imię mistyczne, pochodzenia tybetańskiego,
okultyści bowiem przy ostatecznym wtajemniczeniu przybierają nowe imiona. List zaczynał
się od odpowiedzi na s wyrażone przeze mnie życzenie. Kout-Houmi był zdania, iż właśnie
dlatego, że doświadczenie z numerem  Timesa" zamknęłoby usta wszystkim sceptykom, jest
ono niemożliwe. Świat bowiem nie jest jeszcze zupełnie do tego przygotowany.
 My działamy za pomocą sił naturalnych, a nie nadprzyrodzonych. Nauka jednak w
tym stadium, w którym znajduje się obecnie na Zachodzie, nie byłaby w możności zdać sobie
sprawy z nadzwyczajności, wykonanych w jej imieniu; z drugiej zaś strony ciemne masy
uważałyby to za cud; umysł osób, które byłyby świadkami takiego zjawiska, byłby silnie
wstrząśnięty i rezultat okazałby się opłakany. Byłby on ujemny nawet dla pana, gdyż
2
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
pociągnąłby za sobą fatalne skutki. Kto ośmieli się bowiem dać światu innowacje,
przechodzące jego pojęcie, temu nieświadomość ludzka gotowa przypisać stosunki ze sferą
ciemności, której dwie trzecie waszej rasy jeszcze obecnie się obawia.
Pomyśl pan, czy w jego otoczeniu znalazłoby się dużo osób zdolnych do zajmowania
się tymi zawiłymi problemami? Można by je policzyć na palcach jednej ręki. Nasze stulecie
chlubi się, iż oswobodziło geniusza, który tak długo uwięziony był w pętach dogmatyzmu i
nietolerancji  geniusza wiedzy, mądrości i swobody myśli. Powiada pan, iż umysł ludzki nie
jest już skrępowany i gotów na przyjęcie wszelkiej prawdy, dającej się dowieść. Czyż jesteś
tego zupełnie pewny, mój szanowny przyjacielu? Wiedza doświadczalna nie datuje się dopiero
od roku 1662, kiedy Bacon, Robert Boyle i biskup J. Chaster zamienili, na mocy przywileju
królewskiego, swoje  niewidzialne kolegium" na  Towarzystwo, zachęcające do wiedzy
eksperymentalnej". Wiele wieków przed powstaniem tego towarzystwa, niektórzy ludzie,
należący do różnych pokoleń, popychani żądzą poznania praw natury, studiowali je i zgłębiali
jej tajemnice. Posiedli też znajomość tych praw w stopniu nieskończenie przewyższającym
naukę oficjalną.
Obecnie niektórzy z waszych uczonych skłaniają się do uwierzenia w istnienie tej
tajemnej wiedzy; chcieliby jednak, aby pokazano im fakty, które by z łatwością dały się nagiąć
do ich sposobu badań, i tylko wówczas uznaliby ich rzeczywistość. Jeżeli rzucić okiem na
wstęp do  Micro-grafii", od razu można zauważyć, iż dla Hooke'a daleko mniejszą wagę ma
wzajemny stosunek przedmiotów, niż ich działanie zewnętrzne na nasze umysły. Toteż Newton
znalazł w nim największego przeciwnika swych świetnych teorii. Współcześni Hooke'owie są,
niestety, nader liczni. Podobnie jak ten człowiek, który był wykształcony, a jednocześnie
nieoświecony, wasi obecni uczeni mało zajmują się tym, aby z powiązania faktów fizycznych
wydobyć klucz, który by objaśnił im tajemne siły przyrody; idzie im głównie o stworzenie
klasyfikacji potrzebnej do naukowych doświadczeń. W ten sposób główna zaleta jakiejś
hipotezy polega dla nich nie na tym, aby była ona prawdziwa, lecz by pozornie miała za sobą
słuszność.
Tyle co do stanowiska oficjalnej nauki; co zaś do natury ludzkiej, to na ogół jest ona
obecnie taka sama, jak przed milionem lat. Charakterystyczne cechy naszej epoki to
uprzedzenie oparte na egoizmie, wstręt do opuszczenia ustanowionego porządku dla pfzyjęcia
jakichś nowych form myśli lub życia, a studia okultystyczne tego wymagają, wreszcie pycha i
wytrwały opór przeciw prawdzie, o ile dotyczy ona jakichś nie przyjętych powszechnie idei.
Jakiż byłby rezultat najbardziej zadziwiających zjawisk, przypuszczając, iż zgodzilibyśmy się
na ich wywołanie.
Jeżeliby doświadczenie się udało, wymagano by coraz to nowych dowodów, żądano by,
aby zjawiska były f coraz to cudowniejsze. Powiadacie zwykle: nie możemy uwierzyć, o ile nie
jesteśmy naocznymi świadkami danego zjawiska. Można by więc powiększyć liczbę
wierzących w Simli o całe setki, a nawet tysiące, ale czyż można zadowolić cały świat
sceptyków? Czyż całe miliony ludzi mogą być naocznymi świadkami? Przyszedłby dzień, w
którym niewierzący, nie mogąc nic zrobić niewidzialnym czynnikom, skierowaliby swą
wściekłość na pośredników, którzy pracują nad danym przedmiotem.
Zarzucacie nam skrytość i zazdrosne przechowywanie naszych tajemnic. Niestety, wieki nas
tego nauczyły. Wiemy, iż wiedza zawsze będzie musiała być podawana po odrobince, a nigdy
od razu. Starożytność miała nie tylko jednego Sokratesa, a przyszłość wyda jeszcze
niejednego męczennika.
Nauka wyzwolona odwróciła się z pogardą od Kopernika, gdy zaczął on głosić nie
dowiedzioną teorię Arysłarcha z Samos, który utrzymywał, iż  ziemia porusza się naokoło
swej osi", całe lata przedtem, nim Kościół poświęcił Galileusza jako ofiarę na całopalenie.
Słynny matematyk z dworu Edwarda VI, Robert Recor-de, umarł z głodu w więzieniu,
3
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
opuszczony przez swych kolegów, którzy śmieli się z jego  Castle of Knowledge", i traktowali
jego odkrycia jak majaczenia senne...
Powiecie, iż to są dawne czasy. Zapewne, ale kronika współczesnej epoki nie różni się
zupełnie od poprzedzających. Proszę sobie przypomnieć obecne prześladowania mediów w
Anglii, palenie czarownic i czarowników w południowej Ameryce i na granicach Hiszpanii, a
wówczas musimy nabrać przekonania, iż wiedza okultystyczna musi pozostać tajemną, tym
bardziej, że różni szarlatani i sztukmistrze szkodzą powadze prawdziwych adeptów. Zresztą
dla bezpieczeństwa publiczności musimy trzymać w tajemnicy broń tak silną, która w rękach
niepowołanych mogłaby się stać bardzo szkodliwa i niebezpieczna.
Nie cytuję zakończenia listu Kout-Houmiego, gdyż dotyczył on tylko mnie osobiście.
Zapewniam jednak czytelnika, że nic nie zmieniam w podawanych ustępach; zaznaczam to
dlatego, że czytelnicy, którzy znają Indie, mogą wątpić, aby przytoczone listy Kout-
Houmiego były pisane przez rodowitego mieszkańca tego kraju. Jest to jednak fakt nie
podlegający żadnej wątpliwości. Jeden z mych przyjaciół w Simli, będąc głęboko
zainteresowany pierwszym listem Kout-Houmiego, zwrócił się też do niego z listowną
propozycją, że chcąc się poświęcić w zupełności naukom okultystycznym, gotów jest
porzucić wszystkie swe zajęcia i udać się do jakiegoś ustronia na studia, jakie by mu zostały
wskazane; po pewnym czasie, dostatecznym do zaznajomienia się z wiedzą tajemną
pragnąłby wrócić do świata, aby móc mu pokazać korzyści, jakie przynosi rozwój pierwiastka
duchowego, a zarazem wykazać wszystkie błędy materializmu; chciałby bowiem poświęcić
całe swe życie na zwalczanie współczesnych uprzedzeń i na wskazanie ludzkości drogi do
lepszego życia. Wkrótce po tym liście i po moim powtórnym, otrzymałem taką odpowiedz od
Kout-Houmiego:
List 2.
 Wydaje mi się, iż w pierwszym mym liście należycie wyjaśniłem swe przekonanie, iż
świat na ogół nie jest jeszcze dostatecznie dojrzały do zrozumienia jakichś głębszych
przejawów okultystycznych. Obecnie zatem pozostaje mi tylko zajęcie się pojedynczymi
osobami, które jak pan j pański przyjaciel, pragną unieść zasłonę materii i wnikać w świat
przyczyn pierwotnych.
Ponieważ jednak motywy, jakie skłaniają was do tego, są różne, postaram się więc
odpowiedzieć każdemu z was z osobna.
Pierwszy wzgląd, który wpłynąć może na przyjęcie lub odmowę waszej propozycji,
dotyczyć musi przyczyn, które was do tego popchnęły. Chcę je tu w głównych zarysach
sformułować na podstawie waszych listów.
A więc po pierwsze: Pragnienie przekonania się w sposób stanowczy, iż w naturze
znajdują się siły, o których nauka nie ma najmniejszego pojęcia;
Po drugie: Nadzieja pozyskania tych sił (w możliwie jak najkrótszym czasie), ażeby
móc je zaprezentować wybranym umysłom Zachodu i patrzeć na życie przyszłe jak na
obiektywną rzeczywistość, opartą na epoce wiedzy, a nie na gruncie wiary;
Ostatecznie zaś, a może głównie dlatego, aby znać całą prawdę o nas i o naszych lożach,
upewnić się w sposób pozytywny, że bracia, o których tyle słyszeliście, są istotami realnymi, a
nie halucynacją chorego mózgu. Tak przedstawiają mi się motywy waszych pragnień w
najprzychylniejszym oświetleniu. Odpowiem na nie szczerze, kierując się prawdziwą
życzliwością.
Motywy te, chociaż zupełnie godne szacunku z punktu widzenia waszego świata, dla
nas są motywami egoistycznymi (proszę mi wybaczyć surowość mych określeń, ale niezbędne
4
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
są one do wyjaśnienia prawdy i wykazania, iż należymy do dwóch różnych światów). Są więc
one egoistyczne dlatego, że główny cel Towarzystwa Teozoficznego polega nie na
zadowoleniu aspiracji osobistych, lecz na służeniu ludziom jako naszym braciom. Określenie
 egoizmu" ma dla nas specjalne znaczenie, które może stanie się zrozumiałe, gdy wyjaśnię, że
najwyższe dążenia do osiągnięcia dobra ludzkości mają dla nas piętno egoistyczne, o ile w
umyśle danego osobnika powstanie choć najlżejszy cień korzyści osobistej lub też tendencja
do popełnienia jakiejś niesprawiedliwości.
Zastanówmy się teraz dokładniej nad warunkami, w których chcielibyście pomagać
nam w szerzeniu dobra. Chcecie, aby za waszym staraniem powstało Towarzystwo
Teozoficzne anglo-indyjskie, niezależne, do którego nie mieliby prawa mieszać się nasi obecni
dwaj reprezentanci". Następnie chcecie, aby jeden z nas wziął Towarzystwo to pod swą
opiekę i aby było ono w bezpośredniej styczności ze swym kierownikiem, który by dostarczał
mu namacalnych dowodów, że posiadł wyższą wiedzę o siłach natury i o właściwościach
duszy ludzkiej, i w ten sposób wzbudził należyte zaufanie do okultyzmu.
Z waszego punktu widzenia, warunki te są racjonalne i nie ulegające wątpliwości.
Umysł europejski jest zdania, że o ile znajdzie się profesor pragnący rozpowszechnienia swej
wiedzy i uczeń, który chce mu w tym dopomóc, to powinno się mu dowieść eksperymentalnie,
iż wiedza ta jest rzeczywista. Tak sądzą ludzie waszego świata, lecz my nie jesteśmy
wychowani na waszym sposobie rozumowania.
Prawdą jest, że posiadamy swoje szkoły i swych profesorów, swych neofitów i swych
shaberonów (wtajemniczonych w najwyższym stopniu), a drzwi nasze są otwarte dla każdego
szlachetnego człowieka, który do nich puka. Przychodzący przyjęty jest życzliwie, ale my nie
wychodzimy na jego poszukiwanie. O ile w studiowaniu okultyzmu nie doszedł on do pewnego
punktu, poza którym nie ma już powrotu, i nie został w ten sposób nieodwołalnie już
członkiem naszego stowarzyszenia, nigdy nie bywamy u niego, nie przestępujemy nawet jego
progu w formie widzialnej, chyba że w jakimś wypadku specjalnej wagi.
Czy znajduje się pomiędzy wami ktoś, kto by dla miłości wiedzy i sił, które ona daje,
zechciał opuścić wasz świat i wejść do naszego? Niech przyjdzie w takim razie do nas, lecz
niech nie spodziewa się, aby mógł powrócić, skąd przyszedł, prędzej, aż pieczęć tajemnicy
skuje jego usta na zawsze, aby zapobiec wszelkiej słabości lub niedyskrecji z jego strony.
Niech przyjdzie jednak, nie stawiając żadnych warunków, lub też niech się zadowala
okruszynami, które mogą spaść na jego drodze. Przypuśćmy, że zdecydowalibyście się przyjść
do nas, tak jak już uczyniły dwie osoby z waszego świata; przypuśćmy, że chcecie opuścić
wszystko dla prawdy przez lata całe iść uciążliwą drogą, nie zniechęcając się
przeciwnościami; że zdecydowalibyście się wiernie zachować w waszym sercu powierzone
tajemnice, pracować z całych sił i z zupełną bezinteresownością oddziaływać na ludzi, aby
zmienili swój sposób życia i myślenia; pomyślcie tylko, czy byłoby sprawiedliwe oddać wam
pierwszeństwo przed p. Bławatską i pułkownikiem Olcottem? Pierwsza z tych osób poświęciła
już nam trzy czwarte swego życia, druga  sześć najpiękniejszych lat swej dojrzałości, a
oboje będą prowadzili tę pracę do końca swoich dni; pracują dla nagrody, na którą zasłużyli,
a nigdy się o nią nie dopominają ani też nie szemrają, gdy są zawiedzeni w swych
oczekiwaniach.
Byłoby zatem krzyczącą niesprawiedliwością, gdybyśmy zapomnieli o ich zasługach,
położonych na polu teozofii. Niewdzięczność nie jest naszą wadą i chyba nie chcielibyście jej
nam doradzać.
Żadna z tych osób nie pragnie mieszać się do kierunku projektowanej gałęzi towarzystwa
anglo-brytyjskiego; jeżeli jednak utworzy się to nowe towarzystwo, musi być ono gałęzią
głównego Towarzystwa Teozoficznego i wyznawać jego idee, z których główną jest idea
powszechnego braterstwa.
5
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
Chociaż zjawiska, których byliście świadkami, są bardzo niedoskonałe, jednak sami
przyznacie, iż niektóre z nich nie ulegały żadnej wątpliwości. Pukania, dzwięki dzwoneczków
 wydały się wam przekonywające i przypuszczacie, iż moglibyśmy wam z łatwością pokazać
wiele innych zjawisk. Zapewne, są one możliwe wszędzie, gdzie spotykamy odpowiednie
warunki magnetyczne...
List 3.
 ...pomimo nawału innych spraw, Towarzystwo Teozoficzne nie może być zaniedbane. Uległo
ono wpływowi, który, gdyby nie był należycie pokierowany, mógłby dać smutny rezultat.
Proszę sobie przypomnieć lodozwały waszych Alp, tak bardzo uwielbianych; początkowo ich
rozmiary są niewielkie i bieg względnie powolny. Jest to porównanie zużyte, to prawda.
Trudno jednak o lepsze, gdy myślę o stopniowym gromadzeniu się drobnych faktów, które
powoli przyjmują rozmiary zagrażające losom Towarzystwa Teozoficznego. Nie mogłem się
pozbyć tej myśli, gdym przed paru dniami przechodził przez wąwozy Kolenlunu  wy je
nazywacie Karakorum  byłem tam świadkiem spadku lawiny. Chodziłem, aby osobiście
zobaczyć się z naszym władcą...
i kierowałem się do Lhadas, z powrotem do siebie. W chwili gdy chciałem skorzystać z
imponującego spokoju, który następuje zwykle po takim kataklizmie, ażeby rozejrzeć się w
obecnej sytuacji i usposobieniu  mistyków" w Simli, usłyszałem rozpaczliwe wołanie.
Znany mi głos, tak przenikliwy jak krzyk przypisywany pawiom Saraswati, który
według tradycji zmusił do ucieczki króla Nagas, rozległ się przez prądy:
 Kout-Houmi, przybywaj mi na pomoc!..." Muszę przyznać, iż telegramy naszej przyjaciółki
uderzają z siłą tarana. Cóż miałem robić? Niemożliwe było tłumaczyć i uspokajać na
odległość osobę pogrążoną w takiej rozpaczy, której istota moralna znajdowała się w danej
chwili w kompletnym chaosie. Postanowiłem zatem przerwać me odosobnienie, trwające już
kilka lat i pewien czas spędzić i nią, aby ją uspokoić. Przyjaciółka nasza nie ma, niestety,
temperamentu, przypominającego filozoficzną rezygnację Marka Aureliusza. Nie
przeznaczonym jej też jest powiedzieć:
 Królewską jest rzeczą robienie dobra, aby słyszeć w zamian o sobie tylko zło".
Przybyłem zatem do niej na kilka dni, ale spostrzegłem, iż nie będę już mógł dłużej
znosić duszącego magnetyzmu moich ziomków. Widziałem wielu z naszych starych dumnych
Syksów, chwiejących się, pijanych na marmurowych stopniach świątyni. Słyszałem vakila
(rodzaj adwokata indyjskiego) mówiącego po angielsku, powstającego na teozofię i Yog vidya,
nazywającego je kłamstwem i złudzeniem, z których uwolniła go nauka angielska, oraz
utrzymującego, iż ubliża Indiom każdy, kto twierdzi, iż jogowie wiedzą coś o tajemnicach
przyrody.
Mam tego dosyć i jutro wracam do mej pustelni. Posłałem panu depeszę, dziękując za
nader szybkie zadośćuczynienie mym życzeniom, o czym donosiłeś mi w liście, datowanym 24
pazdziernika. Odebrany on został w Amritsarze 27 tego miesiąca, a godz. 2 po południu, a w
pięć minut pózniej był już w moich rękach, trzydzieści mil od Ra-walpindi; zaświadczyłem o
jego odebraniu w Ihelum o godz. 4 tegoż dnia, za pomocą telegrafu, przesłanego panu.
Nasze sposoby szybkiej komunikacji nie są zatem bynajmniej do pogardzenia nawet i
w świecie zachodnim. Nie mogę wymagać na początek większego zaufania niż to, jakie już
nam okazujesz, mój bracie! Zmieniłeś się już bardzo w stosunku do nas, i któż nam
przeszkodzi w doskonałym porozumieniu się w przyszłości?... Od waszego plemienia nie
można wymagać o wiele więcej, niż przychylnej neutralności wobec nas. Tak słaby jest punkt
styczny pomiędzy tymi dwoma cywilizacjami, że można by powiedzieć, iż nie łączą się one
6
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
prawie zupełnie. Czasami tylko, osobniki tobie podobne, marzące szlachetnie i śmielsze od
innych, zwracają się do nas i stanowią śmiały łącznik pomiędzy dwoma cywilizacjami.
Ponieważ list powyższy poruszał wiele spraw, mnie tylko osobiście dotyczących,
cytuję zatem tylko pewne ustępy, bardziej ogólne, niezmiernie jednak charakterystyczne.
Kout-Houmi ostrzegał mnie przed zbytnim idealizowaniem braci z powodu ich cudownych sił.
Czy jesteś pewien, pisze on, iż przyjemne uczucie, jakie sprawia ci nasza
korespondencja, nie rozwiałoby się, kiedy byś mnie zobaczył? A czy wielu z naszych świętych
pustelników ma to słabe uniwersyteckie wykształcenie i pewną znajomość form europejskich,
które ja miałem możność nabyć?
Kout-Houmi obiecywał mi, bardzo ostrożnie zresztą, że będzie się ze mną
komunikował, o ile okaże się to możliwe, za pomocą listów lub też przez osobistą bytność u
mnie w formie astralnej.
Pomyśl jednakże, pisał on, iż Simla jest położona wyżej od Allahabadu o ponad dwa
tysiące metrów i trudności, które należy przezwyciężyć w tym mieście, są straszne. Umysły
zwyczajne nie widzą żadnej różnicy w zjawiskach magii, pouczająca zatem aluzja zawarta w
ostatnim zdaniu może nam posłużyć do zrozumienia, że chociaż zjawiska, wywoływane przez
braci wydają się nam cudowne, tym niemniej należą one do magii podlegającej ściśle
określonym prawom.
W początkach rozwoju chemii uważano większość ciał fizycznych za pierwiastki;
ilość tych pierwiastków zmniejsza się stale pod wpływem poszukiwań i rozwoju nowszej
nauki.
Tak samo dzieje się z magią. Był czas, gdy zdawałoby się czarodziejstwem
przesyłanie listów pod powierzchnią morza lub też unoszenie się ponad chmurami;
Obecnie jednak jest to zwykłą rzeczą. Zjawiska w Simli wydają się magiczne większości
ludzi z naszego pokolenia; ale po paru stuleciach telegraf psychologiczny, jeśli nie stanie się
własnością ogółu, to przynajmniej będzie faktem uznanym przez naukę, zupełnie dostępnym
dla osób, które poświęcać się będą tej gałęzi wiedzy. Już i obecnie są dane, które kwalifikują
telegraf psychologiczny do rzędu doświadczeń nauki ścisłej, jeśli wezmiemy pod uwagę
twierdzenie, że zjawiska te w pewnych warstwach atmosfery są łatwiejsze do wywołania niż
w innych.
Podaję tu również większą część listu, pisanego przez Kout-Houmiego w odpowiedzi
na list mego przyjaciela, który nawiązał z nim korespondencję, chcąc się poświęcić stu-
idiowaniu okultyzmu, pod pewnymi jednak warunkami.Odpowiedz Kout-Houmiego rzuca
światło na pewne metafizyczne koncepcje okultystów; trzeba zaś pamiętać, że ich metafizyka
różni się zasadniczo od spekulacji abstrakcyjnych.
List 4.
 Drogi Panie!
Korzystając z pierwszej wolnej chwili, chcę odpowiedzieć na list i zakomunikować
rezultat mojego porozumienia się z kierownikami naszymi w kwestii pańskiej
propozycji.
Przede wszystkim muszę panu podziękować w imieniu całej sekcji naszego braterstwa,
specjalnie interesującej się rozwojem Indii, za jego ofiarę, której ważność i szczerość nie
7
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
może być przez nikogo kwestionowana. Wyprowadzamy pochodzenie naszej rasy, poprzez
zmienne koleje cywilizacji indyjskiej, z epoki bardzo odległej; nasza miłość do ojczyzny jest
tak silna i głęboka, że przetrwała kosmopolityczny wpływ studiów praw przyrody. Odczuwam
zatem bardzo silnie, jak każdy szczery patriota indyjski, najgłębszą wdzięczność
sympatyczne zainteresowanie naszą ojczyzną. Jesteśmy przekonani, że obecna degradacja
Indii wypływa w znacznym stopniu ze stłumienia jej dawnego rozwoju duchowego; żeby
podnieść szlachetny sztandar jej wiedzy i moralności, liczyć możemy tylko na impuls
narodowy.
Z tego powodu każdy z nas chciałby jak najbardziej dopomóc w rozwoju
projektowanego stowarzyszenia, mającego na celu odrodzenie starożytnej wiedzy oraz
zrehabilitowanie naszego kraju i przywrócenie mu szacunku w oczach świata. O tym nie może
pan chyba wątpić. Ale wie pan dobrze, tak jak i każdy, kto czytał historie narodów, iż próżne
są wszystkie wysiłki patriotów, jeśli okoliczności są im przeciwne. Otóż, pomimo że
odczuwamy boleśnie upadek naszego kraju, nie mając możności natychmiastowego
podniesienia go, nie możemy jednak robić tego, co byśmy chcieli, zarówno w stosunku do
spraw ogólnych, jak też i do specjalnego zdarzenia. Dlatego też, pomimo najlepszych chęci,
nie mając prawa iść dalej jak do połowy drogi naprzeciw waszym dobrym chęciom, zmuszeni
jesteśmy c/o zakomunikowania, iż myśl pańska i p. Sinnetta jest w znacznej części
niewykonalna.
Jednym słowem ani ja, ani żaden z braci nie może przyjąć na siebie bezpośredniego
kierownictwa gałęzi anglo-indyjskiej. Wiemy, iż byłoby dobrze dawać wam regularne
instrukcje i pokazywać zjawiska, tłumacząc ich pochodzenie; gdyby wówczas tylko wasza
grupa była zupełnie przekonana, byłoby to i tak już bardzo pożyteczne; mielibyśmy wówczas
choć kilku Anglików, obdarzonych wyjątkowymi zdolnościami i wtajemniczonych jako
uczniowie w psychologię azjatycką. Rozumiejąc to dobrze, nie odmawiamy bynajmniej
wszelkiej możliwej pomocy z naszej strony oraz komunikowania się za pośrednictwem
korespondencji. O ile to będzie możliwe, postaramy się dostarczyć wam dowodów
widzialnych, dotykalnych, aby wam dowieść, naprawdę istniejemy. Nie możemy tylko zgodzić
się na kierowanie wami; obiecujemy uczynić dla was to, na po zasłużycie. Jeśli zasługi wasze
będą wielkie, nie Dostaniemy wam dłużni; jeżeli zaś będą małe, to mało 9ż dostaniecie w
zamian.
Chociaż wydawać się to może dziwne, ale jest to nasza zasada, od której nie możemy
odstąpić. Nie jesteśmy zresztą przyzwyczajeni sposobu myślenia i działania ludzi Zachodu, a
specjalnie Anglików, toteż jeśli chcecie, abyśmy mieszali się waszych spraw, będziecie na
każdym kroku spotykać ) z rzeczami, sprzeciwiającymi się waszym przyzwyczajeniom i
tradycji.
Prosiłem p. Sinnetta, aby zredagował plan, obejmujący wasze idee i zamiary, który
przedstawiony będzie naszej głównej władzy; to chyba najlepszy sposób dojścia do
wzajemnego porozumienia się.
Zwracacie się nas z prośbą, abyśmy nauczali was prawdziwej wiedzy, dali wam
pojęcie okultystyczne o niewidzialnej części przyrody; przypuszczacie, iż równie łatwo jest
żądać czegoś podobnego, jak zadowolić to żądanie. Nie rozumiecie, iż są straszne trudności w
wytłumaczeniu nawet pierwszych zasad naszej wiedzy ludziom, którzy byli wychowani w ten
sposób, co wy. Pozwolę sobie objaśnić to na przykładzie. Stosownie do pojęć nauk ścisłych,
znacie tylko jedną siłę kosmiczną i nie widzicie różnicy (pomiędzy rodzajem energii zużytej
przez podróżnego, który usuwa krzewy zagradzające mu drogę, a wysiłkiem uczonego
eksperymentatora wprawiającego w ruch zegar. My zaś osądzamy to zupełnie inaczej, gdyż
wiemy, iż są tu całe światy różnic. Jeden z nich rozprasza swą siłę, drugi koncentruje ją i
wzbogaca. Proszę zwrócić uwagę na to, że nie zajmuję się tu Względnym pożytkiem tych
dwóch działalności, a tylko i zaznaczam, iż w pierwszym wypadku widzimy tylko wy-
8
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
datek brutalnej siły, bez zamiany tej surowej energii na wyższą formę dynamiki umysłowej,
jak to miało miejsce w drugim wypadku. Proszę nie uważać tego za próżne dowodzenie
metafizyczne. Chciałem tu wyjaśnić ideę, że wyższa umysłowość w mózgu zajętym nauką daje
jako rezultat ewolucję wyższej formy energii duchowej, która w czynności kosmicznej może
dawać bezgraniczne skutki; przeciwnie zaś umysł działający automatycznie, skupia tylko w
sobie pewne quantum brutalnej siły, która nie może przynieść żadnej korzyści ani dla
jednostki, ani dla ludzkości.
Mózg ludzki jest niewyczerpanym zródłem siły kosmicznej najsubtelniejszego rodzaju,
którą wyciągnąć może z niższej energii natury grubej; zupełnie wtajemniczony adept uczynił z
siebie promieniujące wewnętrznie centrum, z którego czerpać może sify do zewnętrznych
zjawisk. Jest to właśnie klucz jego tajemnej władzy, pozwalającej mu wydawać z siebie i
materializować w świecie widzialnym kształty, które wyobraznia jego zbudowała w
niewidzialnym za pomocą biernej materii kosmicznej.
Adept nie tworzy nic nowego; on tylko manipuluje materiałami, które natura
nagromadziła wokół niego, tą pierwotną materią, która przez wieki przeszła przez wszystkie
formy. Może wybrać to, co mu jest potrzebne, i powołać do przedmiotowej egzystencji. Czy
nie wydałoby się to marzeniem szaleńca każdemu z waszych uczonych biologów? [...]
Powiada pan, iż mało jest gałęzi wiedzy, które byłyby mu zupełnie obce, i że chciałby pan
zrobić trochę dobrego, wykorzystując wiadomości, zdobyte przez długie lata studiów. Nie
wątpię o tym, ale pozwoli pan jeszcze jaśniej wytłumaczyć sobie różnicę, jaka zachodzi
pomiędzy naukami fizycznymi (zwanymi przez pochlebstwo ścisłymi) a wiedzą metafizyczną.
Ponieważ te ostatnie nie są możliwe do okazania w sposób doświadczalny
i przed zwykłym audytorium, zostały zaliczone przez Tyndalla do fikcji poetyckich. W
przeciwieństwie do nich, nauka faktów realnych jest zupełnie prozaiczna. Dla
nas, biednych nieznanych uczonych, nauki te mogą być o tyle tylko zajmujące, o ile przynoszą
rezultaty moralne i mogą być użyteczne dla rodzaju ludzkiego. A czy może być coś bardziej
egoistycznego w swym rozwoju, niż nauka materialistyczna w jej pełnym pychy odosobnieniu?
Czy mogę zapytać, co wspólnego z miłością ludzkości mają prawa Faradaya lub
Tyndalla? Czy interesują się one człowiekiem, tym odosobnionym atomem wielkiej i
harmonijnej całości, chociaż czasami mogą być dla niego użyteczne?
Siła kosmiczna jest czymś wiecznym i nieustającym; materia jest niezniszczalna, i na
tym zatrzymują się fakty naukowe. Jeśli o tym wątpisz, jesteś ignorantem;jeżeli temu
zaprzeczasz, jesteś niebezpiecznym wariantem; jeżeli chcesz teorie te dalej rozwijać, jesteś
impertynenckim szarlatanem.
Nikomu jeszcze ze świata eksperymentatorów nie przyszło do głowy z tych naukowych
faktów wyprowadzić następujący wniosek: przyroda woli, aby materia była niezniszczalna w
formie organicznej niż nieorganicznej, i pracuje wolno, lecz bez przerwy, nad dojściem do
tego celu  świadoma ewolucja życia poza bezwładną materią. Z tego pochodzi ich
nieświadomość rozpraszania się lub skupiania siły kosmicznej w jej metafizycznej postaci, z
tego pochodzi też ich niepewność co do stopnia świadomego życia, które znajduje się w
każdym elemencie, i co za tym idzie, pogarda dla wszystkich zjawisk, które nie odbywają się w
zakreślonych przez nich warunkach; nie wierzą oni też, iż są na świecie siły półinteligentne,
działające jednak w pewnych dziedzinach przyrody.
Uczeni wasi nie widzą na przykład żadnej różnicy w rodzaju energii zużytej przez dwóch ludzi,
z których jeden idzie spokojnie do codziennego swego zajęcia, a drugi udaje się na policję,
aby oskarżyć swego blizniego; my zaś widzimy tu różnice ogromne. Pochodzą one z tego, że
każda myśl ludzka w chwili swego powstania przechodzi w świat zewnętrzny i staje się w nim
siłą aktywną przez połączenie się z elementalem, to jest jedną z półinteligentnych istot,
znajdujących się w przyrodzie. Żyje ona jako czynna inteligencja przez dłuższy lub krótszy
czas, stosownie do wysiłku mózgowego, który dał jej początek. Dobre myśli zatem wytwarzają
9
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
siły czynne dodatnie; złe stwarzają szkodliwe demony. W ten sposób człowiek zaludnia
otaczające go prądy całym własnym światem, w którym żyją dzieci jego fantazji, pragnień i
namiętności; prądy te działają stosownie do ich siły dynamicznej na wszelkie organizacje
nerwowe, z którymi mają styczność. Buddysta nazywa to swą shandrą, a hindus karmą.
Wtajemniczony wywołuje świadomie te siły; inni ludzie czynią to zupełnie nieświadomie.
Wtajemniczony, ażeby pozyskać i utrzymać swą władzę, musi przebywać w
samotności i zagłębiać się we własną duszę.
Nauka ścisła nie może też zrozumieć, że skrzętnie pracująca mrówka lub pszczoła, lub
też ptak moszczący swe gniazdko, na swój skromny sposób wytwarzają tyle samo energii
kosmicznej w swej potencjalnej formie, ile Haydn, Platon lub też pracujący rolnik; z drugiej
zaś strony, myśliwy, który zabija zwierzynę dla korzyści lub przyjemności, i pozytywista, który
wytęża swą inteligencję, aby dowieść, że + x + = -, wydają i trwonią tyleż energii, co tygrys,
który rzuca się na swój łup.
Okradają oni naturę, zamiast ją wzbogacać, i będą za to odpowiedzialni
proporcjonalnie do swej inteligencji.
Nauki ścisłe doświadczalne nic nie mają wspólnego z moralnością, z cnotą ani z miłością
ludzkości; nie mogą też one liczyć na nasze poparcie do chwili, gdy połączą się wreszcie z
metafizyką. Ponieważ nauka oficjalna jest tylko zimną klasyfikacją faktów zewnętrznych poza
obrębem wewnętrznego życia człowieka, użyteczność jej z naszego punktu widzenia jest
bardzo ograniczona; nasza sfera w stosunku do niej jest szersza i więcej obejmująca, tak jak
droga Uranu jest większa w stosunku do drogi Ziemi.
Dla nauk ścisłych ciepło jest tylko rodzajem ruchu, który je wywołuje; jakże obronić
wobec dzisiejszych uczonych teorię filozoficzną i transcendentalną (a więc niedorzeczną)
teozofów średniowiecznych, według której postęp ludzki po nieskończonym szeregu odkryć
dotrze do sposobu, który na podobieństwo energii słonecznej wydobędzie z nieorganicznej
materii pożywną substancję! Jeżeliby Słońce, jako ojciec-żywiciel naszego systemu
planetarnego,  w warunkach ściśle podlegających kontroli" wytworzyło z kamieni granitowe
kurczęta, ludzie nauki uznaliby ten fakt za naukowy i nawet nie zużyliby ani jednej myśli
żałując, że kurczęta te nie byłyby żyjące i nie można nimi nakarmić umierających z głodu
biedaków. Ale gdyby w czas głodu pojawił się w Himalajach Shaberon i pomnożył worki z
ryżem dla uratowania ludzi od śmierci (a czyn taki leży w obrębie jego możliwości), wówczas
wasi urzędnicy zamknęliby go w więzieniu i badali, czyje spichrze ograbił. Oto jest różnica
między naukami ścisłymi i światem naszych pojęć.
Z licznych kwestii przez pana poruszonych, zajmiemy się obecnie postawionym
zarzutem, że bracia popełniliby duży błąd, gdyby nie zostawili po sobie żadnego śladu w
historii ludzkości. Uważa pan, że mogliby, posiadając tak niezwykłe własności,  zgromadzić
w swych uczelniach znaczną liczbę najbardziej oświeconych umysłów każdej rasy.
Dlaczego jednak sądzić, że nie pozostawili oni żadnych śladów? Czy macie pojęcie o
ich wysiłkach, ich powodzeniach lub porażkach? Jakże wasz świat może coś wiedzieć o
działalności ludzi, starannie zamykających wszystkie drzwi, przez które ciekawość mogłaby
ich szpiegować? Pierwszym warunkiem ich powodzenia jest usunięcie wszelkiego dozoru i
hamulca. Oni sami tylko wiedzą o faktach przez siebie dokonanych; to zaś, co pozwolili
zobaczyć światu, jest tylko rezultatem, którego przyczyny pozostały w ukryciu! Ażeby te
rezultaty wytłumaczyć, ludzie w różnych epokach wymyślili teorie boskiej interwencji,
specjalnej opatrzności losu, łaskawego lub szkodliwego wpływu gwiazd. Nie było takiej epoki
w czasach tak zwanych historycznych lub przedhistorycznych, w której by poprzednicy nasi
nie wpływali na zdarzenia i fakty historyczne, chociaż w następstwie fakty te były
przeinaczane przez historyków, aby zadowolić współczesne przesądy. Nigdyśmy nie
utrzymywali, że jesteśmy w stanie pociągnąć całe narody ku jakiemuś przesileniu, wbrew
ogólnemu impulsowi, wypływającemu z kosmicznych stosunków wszechświata. Czas musi
10
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
przechodzić swe zmiany. Okresy światła i ciemności umysłowej następują po sobie, tak jak
dzień po nocy. Wielkie i małe Yugas muszą przechodzić według ustalonego porządku; my zaś,
których unosi potężna fala, mamy możność kierowania zaledwie niektórymi drugorzędnymi
prądami i ich zmiany. Gdybyśmy byli wszechmocni, stworzylibyśmy warunki egzystencji, które
zamieniłyby Ziemię w Arkadię. Ponieważ zależymy od niewzruszonych praw, których jesteśmy
również
(Yugas  okresy wieku świata, różniącego się w swej długości, obliczone z góry i trwające
podług chronologii bramińskiej od 432 000 do 1 728 000 lat )
wytworem, musimy robić tylko to, co możliwe, i być za wdzięczni.
Był czas, kiedy  znaczna liczba oświeconych umysłów, należała do naszej szkoły. Były
takie epoki w Chinach, w Persji, w Egipcie, w Grecji i w Rzymie. Ale, jak to już zaznaczyłem
pisząc do p. Sinnetta, wtajemniczeni są wykwitem swojej epoki, a ich liczba w każdym stuleciu
jest względnie ograniczona. Ziemia jest polem bitwy zarówno sił fizycznych, jak też i
moralnych, a siła namiętności zwierzęcych, poparta przez brutalną energię niższych warstw
eterycznych sił, dąży do stłumienia i duchowości. Czyż mogłoby się dziać inaczej pomiędzy i
ludzmi, którzy zachowali tak ścisły związek z niższym królestwem, z którego powstali?
Prawdą jest też, że nasza liczba zmniejsza się obecnie; ale pochodzi to stąd, iż należąc
do rodzaju ludzkiego, podlegamy cyklicznemu impulsowi, któremu nie jesteśmy w stanie się
oprzeć. Nie mogąc zmienić biegu świata, możemy jednak skierować pewną część jego sił do
użytecznego zastosowania. Nie uważajcie nas za półbogów, lecz za ludzi śmiertelnych,
mądrzejszych od innych przez odbyte specjalne studia, a wówczas to, co powiedziałem, będzie
dostateczną odpowiedzią na wasze uwagi.
Dalej zapytuje nas pan:  Jaka korzyść mogłaby wypływać z tego, gdybyśmy wraz z
mym towarzystwem zajęli się studiami nauk okultystycznych?" Gdy krajowcy zobaczą, że
Anglicy i osoby wysoko postawione w Indiach interesują się wiedzą filozoficzną ich przodków,
zaczną sami otwarcie ją studiować. O ile zmienicie swój stosunek do naszej starej filozofii,
książęta i bogacze indyjscy zaczną subwencjonować normalne szkoły dla kształcenia w
kierunku filozoficznym; stare manuskrypty, ukryte głęboko dotąd przed Europejczykami, ujrzą
światło dzienne i otrzymacie w ten sposób klucz do wielkiej liczby tajemnic, które ukryte są
przez wieki przed ogółem, a wasi sceptyczni sanskrytolodzy nie chcą zadać sobie trudu ich
poznania. Wiele by zyskała na tym wiedza, a jeszcze więcej ludzkość. Przy pomyślnym
rozwoju Towarzystwa Teozoficznego anglo-indyj-skiego, z czasem mógłby nastąpić złoty wiek
literatury sanskryckiej [...]
Jeżeli zwrócimy uwagę na Cejlon, zobaczymy, że tam najbardziej wykształceni
książęta łączą się pod kierunkiem Towarzystwa Teozoficznego w celu nowego tłumaczenia
(egzegezy) filozofii buddyjskiej; w Walii otwarto niedawno teozoficzną szkołę
przygotowawczą dla młodzieży syngaleskiej, do której zapisało się tu przeszło trzysta osób;
przykład ten ma być naśladowany i w innych punktach wyspy. Widzimy więc, iż Towarzystwo
Teozoficzne, pomimo swych bardzo niedostatecznych środków, zdążyło jednak położyć już
istotne zasługi. Jeżeli zatem chcecie przyczynić się do dalszego jego rozwoju, starajcie się,
aby nie było ono jakimś pokazem cudowności i żeby nie zajmowało się specjalnie
studiowaniem nadzwyczajnych zjawisk. Głównym bowiem celem tego Towarzystwa powinno
być wykorzenienie sceptycyzmu i danie swobodnego ujścia zródłom dawnej wiedzy, tak długo
tłumionym; z nich zaczerpnie też człowiek dowody, że może sam ukształtować swe przyszłe
losy, że ma przed sobą przyszłe życie; a wreszcie, że wszystkie zjawiska nadzwyczajne są
przejawami praw naturalnych, które poznać może każda inteligentna jednostka.
list 5.
11
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
Za każdym razem, gdy otrzymywałem odpowiedz od Kout-Houmiego w mej własnej
kopercie, była ona zupełnie nie uszkodzona; tylko adres był zmieniony. Parę razy zdarzyło mi
się, że otrzymałem kilka zdań pisanych jego ręką na marginesie listów, przysłanych mi pocztą
przez moich różnych znajomych, którzy nie domyślali się zapewne, jakimi dodatkami była
opatrzona ich korespondencja.
Ma się rozumieć, że poprosiłem Kout-Houmiego o wyjaśnienie tych zjawisk; a chociaż
sprawa ta dotyczyła tajemnic, których adept nie powierza profanom, otrzymałem jednak nieco
wyjaśnień, zawartych w dosyć skomplikowanej formie:
 ...proszę wytłumaczyć sobie, iż listy moje nie są pisane, lecz myśl moja zostaje odciśnięta lub
też przerzucona; błędy poprawiane są w nich pózniej.
Bardzo chciałem dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego materializowania się
myśli; czy był to sposób pójścia za myślą prędzej, niż my to możemy uczynić? Czy
otrzymane przezeń listy dostawały się do jego świadomości sposobem okultystycznym, czy
też musiały być czytane w zwykły sposób?
Muszę naturalnie przeczytać każde słowo do mnie napisane  odpowiedział mi Kout-Houmi
 a czy czytam je oczyma fizycznymi, czy też duchowymi, zajmuje to tyle samo czasu. To
samo powiedzieć muszę o mych odpowiedziach; czy materializuję swoją myśl, czy też dyktuję
lub piszę osobiście, różnica w czasie jest niewielka. Muszę najpierw pomyśleć każde słowo i
zdanie, aby odfotografowaty się one wyraznie w moim mózgu i mogły być następnie
zmaterializowane. Tyle tylko mogę wam na razie powiedzieć. Gdy nauka będzie wiedziała coś
więcej o tajemnicach lithopytu (Płód morski kształtu rośliny, a natury kamienia )zrozumie, w
jaki sposób odbicia liści znalazły się na kamieniu, wówczas i ja będę mógł wam coś więcej
powiedzieć o naszym sposobie korespondowania. Pamiętajcie tylko o jednym: my zawsze
naśladujemy jak najściślej naturę w jej tajemniczych zjawiskach.
W innym swym liście Kout-Houmi tłumaczy obszernie, jak trudno jest uprzystępnić
objaśnienia okultystyczne i uczynić je zrozumiałymi dla umysłów wykształconych na
współczesnej nauce.
Trzeba stopniowo starać się posiąść arkana wiedzy, zaczynając od najpierwszych ich
zasad, ażeby dojść do zrozumienia tego, co chcemy wam zakomunikować. Wzmacniając w ten
sposób tajemnicze więzi sympatii łączącej ludzi wyższej inteligencji, dojść możemy wreszcie
do wzajemnego porozumiewania się.
Wówczas dopiero, za pomocą tej obudzonej sympatii, człowiek będzie się mógł
połączyć z Przeszłością. Terazniejszością i Przyszłością; zaostrzy ona jego spostrzegawczość
i dopomoże mu do jasnego pojmowania spraw nie tylko materialnych, ale i umysłowych.
Przykro mi, iż musiałem się posługiwać tu wyrażeniami  przeszłość, terazniejszość i
przyszłość", które myśl moją zaledwie z grubsza określają; nie ma jednak w językach
europejskich wyrazu, który by odpowiadał pojęciu pewnego łańcucha energii, łączącej świat
materialny z niematerialnym. Chcąc dojść do wspólnego porozumienia, na każdym kroku
spotykamy przeszkody, rozdzielające naszą umysłowość od umysłowości zachodniej; brak
nawet wyrazów do należytego wyrażenia oderwanych idei tajemnego świata w języku
narodów, posługujących się tylko pewną liczbą słów do określenia świata materialnego. Z
tego powodu prawdom teozoficznym nadzwyczaj trudno jest przeniknąć do narodów Zachodu,
bo jakże wytłumaczyć rzeczy, na określenie których brakuje słów w waszym języku? Czyż
można byłoby wyjaśnić obecne zjawiska elektryczne filozofowi greckiemu z czasów
Ptolomeusza, gdybyśmy go cudem przywrócili do życia, po długim czasie, który oddziela
odkrycia jego wieków od naszych? Czyż obecne terminy naukowe nie byłyby dla niego
niezrozumiałym żargonem, pustymi dzwiękami bez znaczenia?
12
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
Proszę przypuścić, iż chcę wam opisać zabarwione pasy przestrzeni, znajdujące się za
tym, co wy nazywacie widmem słonecznym, niewidzialne dla ogółu ludzi z wyjątkiem
niektórych pośród nas; gdybym chciał wam wyjaśnić, w jaki sposób możemy znalezć w
przestrzeni barwy zwane subiektywnymi lub też przypadkowymi, a dalej  dopełnienie
każdego koloru wytworzone przez ciało dichromatyczne (sam wyraz wydaje się wam
absurdem), czybyście pojęli, jakie wrażenie optyczne one dają, a nawet, czy zrozumielibyście,
co mówiłem? Ponieważ nie możecie widzieć tych pasów ani mieć o nich należytego pojęcia, a
nauka wasza nie ma dla nich nazwy, gdybym wam powiedział:  Starajcie się, nie wstając z
miejsca, znalezć i pokazać przed swoimi oczami widmo słoneczne, rozłożone na czternaście
kolorów tęczy (w tym siedem dopełniających), gdyż tylko za pomocą tego tajemniczego
światła możecie mnie ujrzeć na odległość, tak jak ja was widzę  co byście na to
odpowiedzieli? Prawdopodobnie odrzeklibyście, że nie było nigdy więcej kolorów tęczy jak
siedem; obecnie zaś uznaje się tylko trzy zasadnicze, których nigdy nie można było rozłożyć
na więcej barw niż siedem, a zatem moja propozycja jest bezsensowna i sprzeciwia się nauce.
A może dodalibyście jeszcze, iż poszukiwanie tych dopełnień nie dowodzi bynajmniej
znajomości praw fizyki i że lepiej byłoby, abym się udał do Tybetu na poszukiwanie mych
bajecznych par dichromatycznych i słonecznych. Dotąd bowiem wasza nauka nie umiała ująć
zjawiska tak zwykłego, jak kolory tych ciał dichromatycznych. A jednak prawdą jest, iż barwy
te istnieją. Widzi pan teraz, jak nieprzezwyciężone są trudności, które musielibyście napotkać
na swej drodze, chcąc zapoznać się z elementami wiedzy okultystycznej. Jakże moglibyście
zrozumieć i uczynić posłusznymi sobie te półinteligentne siły, które nie porozumiewają się z
wami za pomocą mowy, lecz czegoś pośredniego pomiędzy wibracją dzwięków i tonów?
Dzwięk bowiem, światło i barwa są głównymi czynnikami, które wchodzą w skład inteligencji
tych istot, o których egzystencji nie możecie nawet wyrobić sobie jakiegoś pojęcia i w które
zresztą nie wierzycie; zarówno bowiem ateiści, jak i chrześcijanie, materialiści lub
spirytualiści, wszyscy przytaczają swe argumenty sprzeciwiające się egzystencji podobnych
istot.
Ponieważ zatem niemożliwe jest przeskoczenie jednym zamachem otaczających murów
i dosięgnięcie szczytów wieczności, nauka wasza zaprzecza i naszemu istnieniu. Z tego
powodu tych, którzy w nas wierzą, traktuje się jak wariatów i odpycha jako gorączkowe
bredzenie naszą wiedzę, która prowadzi jednak do najwyższych, szczytów uświadomienia i
naprawdę pozwala pokosztować owocu z drzewa znajomości życia i mądrości.
List 6.
Na ten sam temat pisze Kout-Houmi w innym swym liście:
 Prawdy i tajemnice okultyzmu tworzą całość niezwykłej wagi, jednocześnie głęboką
pożyteczną dla świata. Chcielibyście umożliwić poznanie choć ich części, nie dla zwiększania
i tak już olbrzymiej masy różnych teorii, lecz w celu praktycznego zastosowania ich dla
pożytku ludzkości. Do tego czasu używano w sposób bardzo elastyczny takich określeń, jak:
antynaukowy, niemożliwy, halucynacja, oszustwo, i starano się przedstawić zjawiska
okultystyczne albo jako coś tajemniczego i anormalnego, albo też jako świadome szalbierstwo.
Z tego powodu kierownicy nasi postanowili rzucić trochę więcej światła na tę kwestię i
wykazać, że zjawiskami okultystycznymi kierują niewzruszone prawa, tak jak
najdrobniejszymi zjawiskami świata fizycznego. Niedowiarki powiadają:  Minął już czas
cudów", a my odpowiadamy na to:  Nigdy go nie było".
Trzeba, aby te niezwykłe zjawiska pojawiały się, odgrywając swą rolę w historii
świata, i będą się one pojawiać, odnosząc zupełne zwycięstwo nad sceptykami. Muszą
jednocześnie mieć wpływ destrukcyjny i konstrukcyjny  działać niszcząco na zgubne błędy
13
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
przeszłości, na zabobony, które jak trujące rośliny meksykańskie duszą swymi zatrutymi
pocałunkami cały niemal rodzaj ludzki; budować zaś powinny wielkie i powszechne
braterstwo ludzkości, którego członkowie staną się współtwórcami przyrody i pracować będą
dla ogólnego dobra, wespół z wyższymi duchami planetarnymi, jedynymi, w które wierzymy.
Zaczną się wówczas przejawiać pierwiastki zjawisk, o których nawet nie myślano i nie
marzono, a siła ich wzmagać się będzie z dnia na dzień, aż wreszcie objawią one tajemnicę
swej ukrytej działalności.
Ma rację Platon twierdząc, że idee rządzą światem. Gdy umysły ludzkie odrzucą
wreszcie idee stare i zużyte, żeby zamienić je na nowe, świat posunie się naprzód; z idei tych
narodzą się potężne przewroty, a dawna ciemnota rozsypie się w proch przed ich
niepokonaną siłą. Gdy nadejdzie wreszcie ten czas, nikt nie będzie w stanie oprzeć się ich
wpływowi, niezwal-czonemujak przypływ fal morskich. Wszystko to jednak musi nadejść
stopniowo. Przedtem mamy do spełnienia, w miarę naszych sił, obowiązek oczyszczenia pojęć
ludzkich z pewnych naleciałości pozostawionych nam przez przodków. Nowe idee powinny
znalezć zupełnie swobodne pole do swego rozwoju, gdyż są one niezmiernej wagi. Odkrywają
rzeczywisty stosunek człowieka do wszechświata, jego pochodzenie i przyszłe losy, stosunek
skończoności do nieskończoności, doczesności do wieczności; idee te wskazują wieczne
panowanie niezmiennych praw, wobec których jest tylko wieczna terazniejszość, gdy
tymczasem dla nie wtajemniczonych śmiertelników czas jest przeszły lub przyszty w stosunku
do ich ograniczonej egzystencji.
Oto są zagadnienia, które studiujemy, i z których wiele już zostało rozwiązanych...
Jestem jednak człowiekiem i potrzebuję spoczynku. Nie spałem już od sześćdziesięciu godzin.
Cytuję tu dalej kilka ustępów z listu Kout-Houmiego, pisanego nie do mnie, lecz
wiążącego się treścią z powyższymi poglądami.
 Pomimo wszystko, jesteśmy zupełnie zadowoleni z naszego sposobu życia, dzięki
któremu nie zna nas i nie przeszkadza nam cywilizacja, oparta jedynie na inteligencji
intelektualnej. Nie smuci też nas chwilowy zmierzch naszej dawnej sztuki i potężnej
cywilizacji  wiemy bowiem, iż zmartwychwstanie ona w z góry do tego wyznaczonej epoce i
odżyje w doskonalszej jeszcze formie. Wiedza nasza nie zginie sprzed ludzkich oczu, jest ona
 darem bogów" i najdroższą ze wszystkich relikwią. Strażnicy świętego ognia przetrwali
przez tyle wieków nie po to, aby rozbić się o skały współczesnego sceptycyzmu. Kierownicy
nasi są zbyt doświadczonymi marynarzami, abyśmy mogli obawiać się podobnej katastrofy.
Znajdujemy zawsze chętnych, którzy zajmują opróżniające się placówki, i chociaż świat jest
bardzo zły w swym obecnym przejściowym stadium, dostarcza jednak pewną liczbę
potrzebnych nam ludzi.
List 7.
W ostatnim z listów, które otrzymałem od Kout-Houmiego przed moim chwilowym
wyjazdem z Indii, pisze on co następuje:
 Mam nadzieję, że zrozumiecie wszakże, iż większość z nas, jeżeli nie wszyscy, daleka
jest od tego, aby być mumiami bez serca, oschłymi moralnie, jak to przypuszczają niektórzy.
Proszę mi wierzyć, iż niewielu z nas chciałoby odegrać w życiu role kwiatu, zasuszonego
pomiędzy kartami uroczystego poematu. Ogromna łatwość obserwacji, dana nam przez
powołanie, rozwija w nas szerszy światopogląd oraz wyrazniej zaznaczoną miłość blizniego,
14
www.teozofia.org  Teozofia w Polsce
którą obejmujemy cały rodzaj ludzki, a nawet wszystkie istoty żyjące, nie ograniczając się
bynajmniej do jakiejś uprzywilejowanej rasy.
Niewielu z nas zdołało się aż tak uwolnić z naszych więzów ziemskich, żeby utracić w
zupełności wrażliwość na przyjemności, wzruszenia i sprawy ludzkie, ma się rozumieć
posiadające wyższe, szlachetne cechy. Wrażliwość ta będzie się zmniejszała wraz z postępem
w wyzwalaniu się, aż nastąpi zupełne zlanie się uczuć osobistych, więzów pokrewieństwa i
przyjazni, patriotyzmu i poczucia rasy  w jedno wielkie powszechne uczucie, święte i
prawdziwe, wieczne i pozbawione egoizmu  w niezmierzoną miłość do całej ludzkości.
Ludzkość bowiem, drogi mój przyjacielu, jest wielką sierotą, wydziedziczoną na tej ziemi;
obowiązkiem więc każdego szlachetnego człowieka jest przyczynienie się do jej szczęścia.
Muszę jednak przyznać, że co do mnie osobiście, nie mogę się pozbyć pewnych uczuć
ziemskich. Czuję się jeszcze bardziej pociągany do jednych ludzi niż do drugich, a filozofia
naszego wielkiego nauczyciela głosząca zasady Nirwany, nie zabiła dotąd we mnie ani
uczucia przyjazni, ani miłości do mej rodziny, ani też gorącego przywiązania do mego kraju,
w którym otrzymałem swoją ostatnią materialną indywidualność.
Zapytywałem Kout-Houmiego, w jakim stopniu mogę spożytkować jego listy do
mojej obecnej pracy. Oto co mi odpowiedział:
 Nie sprzeciwiam się zupełnie zużytkowaniu mych listów, mając wiarę w pański takt i
zdrowy sąd o rzeczy, który pozwoli panu wybrać do druku tylko to, co powinno być ogłoszone.
Proszę tylko o nie publikowanie [tu wymienia jeden ze swych listów], co do reszty zaś, oddaję
je w zupełności na pastwę krytyki .


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
List do Pana Andersena nagrodzone listy
Pragmatyczny programista Od czeladnika do mistrza pragpr
Sztuka czarno bialej fotografii Od inspiracji do obrazu
Od Pskowa do Parkan 2 02 doc
MICHALKIEWICZ OD KOR u DO KOK u
BBC Planeta Ziemia 01 Od bieguna do bieguna
Bezpieczeństwo pracy Ergonomia oprogramowania od przepisów do praktyki
Listy Oktawii Żeromskiej Do Stefana Żeromskiego Oktawia Żeromska E book

więcej podobnych podstron