Stulecie schroniska PTTK nad Morskim Okiem
Popularne schronisko nad Morskim Okiem – jedno z najstarszych schronisk w Tatrach –
postawiło Towarzystwo Tatrzańskie w sześć lat po ukończeniu budowy gościńca (drogi) do
Morskiego Oka, to znaczy w 1908 r. Nie jest to jednak pierwsze schronisko nad Morskim Okiem.
Najprawdopodobniej pierwszą stojącą tu budowlą, postawioną dla potrzeb zwiedzających, była szopa
z 1836 r., w której nocował jeszcze w 1861 r. Walery Eljasz Radzikowski, a która spłonęła w 1865 r.
W 1874 r., w rok po powstaniu Towarzystwa Tatrzańskiego, na wniosek członka tego Towarzystwa,
b. posła Feliksa Pławickiego,
wybudowało ono schronisko, a na poświęceniu go wśród znakomitych
gości była między innymi największa tragiczka polska o światowej sławie – Helena Modrzejewska.
Nazwano je imieniem ks. Stanisława Staszica. Jednakże to schronisko również strawił ogień w 1898 r.
Urządzono więc tymczasowe w byłej wozowni.
W roku 1908 Towarzystwo Tatrzańskie ponownie postawiło nowy budynek schroniska i ten
na szczęście dotrwał do dnia dzisiejszego, i oby stał już zawsze. Jego projekt opracował Wandalin
Beringer – ten sam, który zaprojektował Dworzec Tatrzański w Zakopanem, budową zaś kierował
Tadeusz Prauss, a nadzorował z ramienia Towarzystwa Jan Czerwiński.
W uroczystym poświęceniu budynku 15 sierpnia uczestniczyły znane postacie ze świata
literatury, jak: Władysław Reymont z żoną, Leopold Staff, Jan Kasprowicz z córkami, Zdzisław
Dębicki z żoną. W dawnych relacjach podkreślano obecność ówczesnego prezesa Towarzystwa
Tatrzańskiego hr. Antoniego Wodzickiego, prof. Władysława Szajnochy, hr. Adama Starzeńskiego.
Zwracano uwagę na przybyłą ze szczytów grupę młodych taterników z Sekcji Turystycznej
Towarzystwa z Klimkiem Bachledą na czele, w której byli między innymi: Janusz Chmielowski (syn
Piotra), Mieczysław Karłowicz, Roman Kordys, Aleksander Znamięcki, Zygmunt Klemensiewicz,
Stefan Komornicki i prof. Kazimierz Panek. Na tę uroczystość przybyli także marszałek powiatu
nowotarskiego hr. Jerzy Uznański z Poronina i przedstawiciel taterników węgierskich p. Komarnicki
(mimo iż miał polskie nazwisko mówił po węgiersku). Poświęcenia schroniska dokonał wówczas ks.
Jan Kanty Madej – od 1905 r. proboszcz parafii w Białce Tatrzańskiej oraz ks. prałat Jan Janas z
Poznańskiego. Wszystko zaś szczegółowo opisał Ferdynand Hoesick w bieżącym „Pamiętniku
Towarzystwa Tatrzańskiego”.
Korespondent „Kurjera Warszawskiego” w artykule o uroczystym otwarciu „nowego
schroniska Towarzystwa Tatrzańskiego przy Morskim Oku” tak oto napisał:
Nowe schronisko, imponujące rozmiarami, wznosi się kilkadziesiąt kroków dalej, na
splantowanym wzgórku. Jest to piękny piętrowy budynek drewniany, cały w zakopiańskim stylu,
podobny do najpiękniejszych willi w Zakopanem, zbudowanych według planów Witkiewicza, tylko
nierównie większy od nich. Jest to „schronisko”, które w zupełności zasługuje na nazwę hotelu. A jak
na zewnątrz przedstawia się nader korzystnie pod każdym względem (zwłaszcza, że mu za tło służy w
dole szafirowa roztocz Morskiego Oka, a dokoła spiętrzone turnie Żabiego, Rysów,
Mięguszowieckiego i Miedzianego), tak i wewnątrz musi zadowolić wszelkie wymagania.
Z olbrzymiej oszklonej werandy, niby z tarasu, roztacza się niezrównany widok na jezioro,
które w chwili naszego tu przybycia, wzburzone od silnego wiatru, upstrzone białemi grzywami
spienionych fal, miało dziwnie dramatyczny wygląd. Stojąc na werandzie, gdy na dworze huczał
mroźny wicher, odrazu oceniało się przymioty i konieczność takiego oszklenia. Z werandy wchodzi się
do wielkiej sali jadalnej, również całej w zakopiańskim stylu. Z innych pokojów wyróżnia się czytelnia,
fumoir. Pokoje mieszkalne, których jest kilkanaście, również nic nie pozostawiają do życzenia: są
czyste, schludne, kulturalnie umeblowane, z doskonałemi łóżkami o wybornych materacach. W każdym
pokoju jest piec, a z każdego okna rozlega się widok na jezioro i góry, widok-poemat. Wogóle cały
hotel jest zbudowany z europejskim komfortem; najlepszy dowód, że oprócz innych wygód posiada
śliczną łazienkę, taką, że mu jej mogą pozazdrościć nawet niektóre pierwszorzędne hotele w Krakowie.
Zakończył zaś słowami:
[…] kiedy po czarnej kawie wszyscyśmy wyszli na werandę, ujrzeliśmy widok, którego ja
przynajmniej, choć tyle razy byłem przy Morskim Oku, nie pamiętam. Znikły szare, ołowiane chmury,
w których do niedawna ginęły wierzchołki, a po błękitnem niebie snuły się białe chmurki, raz po raz
czepiające się szczytów, lub przepływające popod szczytami. Powietrze, zimne, prawie mroźne, było
przesycone blaskiem słonecznym, a przepaściste turnie Rysów, Żabiego i Mięguszowieckiego, całe
białe i lśniące od świeżego śniegu, stanowiły wspaniały kontrast z błękitem nieba, tak opalowo
odcinały się od tego szafirowego tła, tak czarownie odbijały się w ciemnogranatowej toni jeziora w
dole, że trudno się silić na literackie oddanie tego wrażenia.
Na tem poetycznem wrażeniu zakończyła się właściwa uroczystość. Trudno o wspanialszy
finał!
* * *
Natomiast w roku 2008 na „Odsłonięcie schroniska nad Morskim Okiem” w dniu 11
października do schroniska PTTK im. Stanisława Staszica gości zaprosili: Maria Łapińska –
gospodyni schroniska, Jan Palider – prezes Oddziału Tatrzańskiego PTTK w Zakopanem i Sylwester
Pytel – wójt gminy bukowiańskiej. Swoim patronatem to wyjątkowe wydarzenie objęli – Marek
Nawara, Marszałek Województwa Małopolskiego, oraz Lech Drożdżyński, Prezes Zarządu Głównego
Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.
Należy podkreślić, że rodzina Łapińskich gospodarzy w schronisku od 1945 r. Przez długie
lata cudownie, jak mi mówiono, w nim gazdowali Wanda i Czesław Łapińscy, następnie ich syn,
Wojciech. Kiedy zaś zmarł w 1985 r., służbę górom i turystom przejęła jego żona, Maria.
By schronisko mogło godnie przyjmować w swoje progi, w latach 1988–1992
przeprowadzony został remont. Schronisko zostało przystosowane do współczesnych standardów,
szczególnie zaś przeciwpożarowych. Jest to ważne, ponieważ od roku 1976 schronisko PTTK nad
Morskim Okiem jest obiektem zabytkowym i prawnie chronionym.
Uroczystość stulecia schroniska rozpoczęła się o godzinie 15.00. Ze stacji Palenica
Białczańska do magicznego miejsca nad Morskim Okiem, przyciągającego co roku rzesze turystów,
wyruszyły nowe zadaszone wozy góralskie – nawiązujące do XIX-wiecznych pojazdów podróżnych
używanych w Polsce, tzw. wasągów – wioząc przybyłych gości. Wśród nich byli: wicemarszałek
województwa małopolskiego Leszek Zegzda oraz zastępca dyrektora Departamentu Kultury,
Dziedzictwa Narodowego i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego
Elżbieta Kantor, starosta powiatu tatrzańskiego Andrzej Gąsienica-Makowski, wójt gminy
bukowiańskiej Sylwester Pytel, burmistrz miasta Zakopane Janusz Majcher, burmistrz miasta i gminy
Stary Sącz Marian Cycoń, naczelnik Straży Ratunkowej TOPR Jan Krzysztof, prezes Polskich Kolei
Linowych Andrzej Laszczyk. Licznie reprezentowane były władze Polskiego Towarzystwa
Turystyczno-Krajoznawczego z prezesem Zarządu Głównego Lechem Drożdżyńskim, wiceprezesem
Zarządu Głównego Edwardem Kudelskim, skarbnikiem Zarządu Głównego i zarazem dyrektorem
Centralnego Ośrodka Turystyki Górskiej PTTK Jerzym Kapłonem, sekretarzem generalnym Zarządu
Głównego Andrzejem Gordonem oraz członkami Zarządu Głównego – Agnieszką Wałach i Adamem
Jędrasem. Nie sposób nie zaznaczyć, że na uroczystości byli ci, z których PTTK jest najbardziej
dumne – Członkowie Honorowi PTTK: Adam Chyżewski, Jan Gorczyca, Stanisław Keler, Zbigniew
Kresek, Tadeusz Martusewicz, Zbigniew Siudak i Edward Zaiczek. Nie tylko z obowiązku
dziennikarskiego, ale i z potrzeby serca podkreślę obecność prezesa spółki Schroniska i Hotele PTTK
„Karpaty” Jerzego Kalarusa, przewodniczącego Komisji Turystyki Górskiej Zarządu Głównego PTTK
Jerzego Gajewskiego, prezesa Oddziału Tatrzańskiego PTTK w Zakopanem Jana Palidera, prezesa
Oddziału PTTK „Beskid” w Nowym Sączu Adama Sobczyka, prezesa krakowskiego Koła
Przewodników Tatrzańskich im. Macieja Sieczki Janusza Konieczniaka i redaktora naczelnego
„Wierchów” Wiesława Wójcika. Wspaniale, że nad Morskie Oko przybyły także osoby legendarne dla
obecności PTTK w Tatrach – Ryszard Dręgowski, Jan Krupski, Wincenty Cieślewicz i Józef
Krzeptowski, oraz zasłużonych dla Tatr w ogóle, jak taternik Jan Słupski. Byli również: prezes
Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich Andrzej Sariusz-Skąpski, b. burmistrz Zakopanego Piotr Bąk,
prezes Zarządu Maxima Fides Małgorzata Hynek i wiceprezes tegoż Zarządu Adam Lewandowski,
przedstawiciele Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Wiele osób potraktowało tę uroczystość
rodzinnie. Była więc cała rodzina Łapińskich oraz gospodarze schronisk w Tatrach i, oczywiście,
przewodnicy tatrzańscy, pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, TOPR i leśniczy pracujący od
20 lat nad Morskim Okiem Krzysztof Cudzich, ale także zaprzyjaźnieni. Zjawili się również niektórzy
dziennikarze telewizyjni i prasowi. Swoją obecnością zaszczyciło jeszcze wiele innych zacnych osób,
których nie sposób tu wszystkich wymienić.
Już podczas przejazdu artyści Teatru im. Stanisława Witkiewicza w Zakopanem wprowadzali
w atmosferę sprzed stu lat. Dewizą tego Teatru są słowa Stanisława Ignacego Witkiewicza, iż dzieło
sztuki powinno być tak tajemnicze w swojej prostocie czy komplikacji, jak tajemniczym jest każde żywe
stworzenie takie właśnie a nie inne. Jak kwiat wyrasta z danej rośliny, tak naturalnie powinno
powstawać dzieło sztuki z człowieka.
Wyreżyserowane przez Andrzeja Dziuka, dyrektora teatru
Witkacego, widowisko było więc zaskakujące i tajemnicze, sprawiające czasami niesamowite, a w
sumie niezapomniane wrażenie. Osadzone w pięknej naturalnej scenerii, pozwoliło na inscenizację
osobliwą i nadzwyczajną, odwołującą się do świadomości i do serca. Trudno je opisać, mieści się
bowiem w sferze emocji i głębokich przeżyć. Stąd wdzięczność dla pomysłodawców programu
artystycznego i grających aktorów.
W trakcie wplecionej w spektakl krótkiej części oficjalnej dziękowano Marii Łapińskiej, a ona
dziękowała rodzinie i najbliższym współpracownikom. Słowa chwały przekazał wicemarszałek
województwa małopolskiego. Prezes zaś Zarządu Głównego PTTK przypomniał historię schroniska.
W swojej wypowiedzi pokłonił się ludziom z nim związanym, a na zakończenie wraz z sekretarzem
generalnym Zarządu Głównego PTTK wręczył piękny obraz pędzla Franciszka Mazurka „Ze
Świstówki do Morskiego Oka”. Symptomatyczne, że obraz pokazuje Tatry tak jak najczęściej widzą je
osoby wędrujące po górach. Piękną gwarą góralską pozdrowił później wójt gminy bukowiańskiej.
Potem odbył się tradycyjny w Tatrach posiad, w czasie którego przeplatały się wypowiedzi
przywołujące dawne zdarzenia, ludzi, przeżycia… Maria Łapińska zaś, z rodziną i
współpracownikami, uwijała się wśród gości, przyjmując gratulacje i życzenia, ale jednocześnie tak
jak zawsze dbając o dobrą atmosferę.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z niesamowitego spektaklu artystycznego, zdając sobie
sprawę, że nie są one w stanie oddać magii miejsca i przeżytych doznań.
Elżbieta Matusiak-Gordon
„Gościniec PTTK”
O góry! góry!
O góry! góry! góry! O Wierchu Lodowy,
Bijący w moje okna światłami zachodu:
Wyglądasz mi w tej chwili na zjawisko grodu,
Gdzie wieczną Baśń zaklęto odwiecznemi słowy.
Ja-ć nie wiem, jaka treść jej, nie znam jej
wywodu –
A może to jest wielki hymn stalaktytowy,
Co dźwiękiem swym przejrzystym rozpiera
alkowy
I hale twego wnętrza, wielbiąc Twórcę? Lodu
I śniegu ta powłoka, co twą tajemnicę
Otula – czyż jej nigdy nie pochwycą uszy
Śmiertelne? – jakżeż płonie w tych ostatnich
blaskach!
I ja, gdy tak ku tobie zwrócone mam lice,
Goreję… Byłbyż znak to, iż, o świętych łaskach
Marząca, śpiewa we mnie odwieczna baśń duszy?
(Jan Kasprowicz)