POEZJE KRZYSZTOFA KAMILA
BACZYŃSKIEGO
ś
ycie i twórczość
Krzysztof Kamil Baczyński (pseudonim Jan Bugaj) urodził się 22 stycznia 1921, a zmarł 4
sierpnia 1944 r. w Warszawie. Większość opracowań prezentujących sylwetkę poety podaje
choćby najbardziej skrócone informacje na temat jego rodziców – bo też ich wpływ na rozwój
osobowości syna był ogromny. Ojcem Krzysztofa był Stanisław Baczyński, krytyk literacki i
publicysta; jego znana prostolinijność, uczciwość, odwaga, niezawisłość sądu sprawiały, że
był dla syna rzeczywistym autorytetem i moralnym wzorem – droga życiowa Krzysztofa pod
wieloma względami przypomina biografię ojca. Matka poety, Stefania z Zieleńczyków, także
przejawiała nieprzeciętne zdolności humanistyczne i literackie, była pedagogiem, autorką
podręczników oraz książek dla dzieci. Rodzice już od chwili narodzin przeznaczyli
Krzysztofa sztuce (drugie imię otrzymał na cześć wielkiego polskiego poety romantycznego,
C. K. Norwida). Największym przedmiotem rodzicielskiej troski było zdrowie jedynaka –
Krzysztof cierpiał na astmę, co w znacznym stopniu utrudniało mu normalny tryb życia.
Obok atmosfery domu rodzinnego na rozwój talentu Baczyńskiego wpływ miały –
zwłaszcza w początkowym, juwenilnym okresie młodzieńcze fascynacje literackie. Wśród
patronów jego poezji wymienia się zwłaszcza Skamandrytów (w tym Tuwima) i twórców
Awangardy (Czechowicz), a następnie polską poezję romantyczną (Słowacki, Norwid) i
francuskich symbolistów (Rimbaud).
W drugiej fazie rozwoju twórczego, którą tylko umownie można nazwać „dojrzałą” – wszak
Baczyński umiera, mając zaledwie dwadzieścia trzy lata – podkreślić trzeba wpływy
rówieśników poety, należałoby wymienić zwłaszcza nazwisko Weintrauba, bliskiego
przyjaciela, oraz Gajcego i Borowskiego.
„Późna” (znów konieczny cudzysłów), obejmująca ostatnie miesiące życia twórczość
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, wyrastająca z jego najbardziej osobistych przeżyć i
przemyśleń, zdominowana została przez dwa najważniejsze wydarzenia jego biografii:
młodzieńczą miłość oraz decyzję o wstąpieniu do wojska i bezpośredniego udziału w akcjach
zbrojnych. Wybranką serca poety (i adresatką wszystkich jego erotyków) była Barbara
Drapczyńska, z którą Baczyński ożenił się w czerwcu 1942 roku i która zginęła w powstaniu
warszawskim wkrótce po śmierci męża (tragizmu jej śmierci dodaje fakt, iż oczekiwała
dziecka). Wstąpienie do podziemnej organizacji zbrojnej – w 1943 roku – oraz udział w
akcjach bojowych kosztowały Baczyńskiego więcej niż jego rówieśników, gdyż pogłębiająca
się choroba zamieniała w heroiczny czyn nawet rutynowe ćwiczenia. Poeta czuł jednak, iż
taki wybór jest jego obowiązkiem, ostatnie wiersze, przepojone refleksjami natury
filozoficznej, historycznej i religijnej, dowodzą, iż decyzja ta była w pełni przemyślana i
ś
wiadoma. Jako członek „Szarych Szeregów” Baczyński początkowo współredagował
konspiracyjne pismo „Droga”, wkrótce jednak wstąpił do Harcerskich Grup Szturmowych,
stając się równocześnie członkiem Armii Krajowej. W harcerskim batalionie szturmowym
„Zośka”, do którego został służbowo przydzielony, nosił pseudonim „Krzysztof”.
Uczestniczył w akcji bojowej Tłuszcz-Orle w 1944 roku; objął funkcję zastępcy dowódcy
plutonu. Walcząc w powstaniu warszawskim, poległ w Pałacu Blanka. Niektóre utwory
Baczyńskiego, przepojone nastrojem grozy, smutku, beznadziejności, można odczytywać jako
katastroficzne przepowiednie, mówiące o zagładzie świata i o bliskiej śmierci.
Śmierć dwudziestotrzyletniego zaledwie poety, chociaż przedwczesna i tragiczna, nie
przerwała jego dzieła w połowie. Przystępując do lektury wierszy Baczyńskiego mamy
wrażenie, że obcujemy z dziełem zdumiewająco dojrzałym, zamkniętym i skończonym.
Dojrzałość osiągnął Baczyński w sposób zdumiewająco szybki, osiągnął ją całkowitą, jego
twórczość to zdanie pełne i skończone. Każda bowiem poezja wysokiego lotu, chociażby lot
ów trwał krótko, jest pełnym zdaniem o świecie, wypowiedzianym spod obłoków, z wysokości.
1
Recepcja twórczości
Przed rokiem 1939 poeta nie ogłosił drukiem żadnego utworu. W czasie okupacji, w 1942
roku, opublikował Wiersze wybrane (tom ze względów konspiracyjnych sygnowany był
pseudonimem Jan Bugaj) oraz Arkusz poetyki nr 1 (1944.
2
) Po śmierci poety, w 1947 roku,
ukazał się zbiór jego wierszy noszący tytuł Śpiew w pożogi. Później twórczość Krzysztofa
Kamila Baczyńskiego na wiele lat została odsunięta w cień – zaważyły na tym względy
polityczne, to jest przynależność młodziutkiego żołnierza do formacji Armii Krajowej oraz
jego udział w powstaniu. Dopiero rok 1956 przynosi zmianę sytuacji w Polsce, a wraz z nią
złagodzone zostają dotychczasowe zakazy cenzorskie. Rehabilitacja żołnierzy AK oraz
zmiana oficjalnego stanowiska władz w sprawie powstania warszawskiego spowodowały, że
najnowsza historia Polski odzyskała – przynajmniej w części – prawo do istnienia w
ś
wiadomości czytelniczej.
„Odwilż” 1956 uważana jest do dzisiaj za najbardziej znaczący i najświetniejszy okres
rozwoju współczesnej literatury polskiej. Należy jednak pamiętać, że był to nie tylko czas
debiutu najznakomitszych poetów i pisarzy, do dzisiaj stanowiących czołówkę powojennej
poezji i prozy (Bursa, Herbert, Hłasko, Szymborska, Różewicz, Białoszewski, Grochowiak, i
wielu innych), ale także – okres przywracania (czy też wprowadzenia) do obiegu
czytelniczego twórców pokolenia wojny i okupacji, dotąd objętych zakazem druku.
Albowiem zarówno Krzysztof Kamil Baczyński jak i jego rówieśnicy (których spuścizna
literacka była wprawdzie znacznie uboższa ilościowo, a niekiedy miała także mniejszą
wartość artystyczną): Tadeusz Gajcy, Zdzisław Stroiński, Andrzej Trzebiński, Wacław
Bojarski – praktycznie nie byli znani przez długie lata. (Wyjątkiem był tu jedynie Tadeusz
Borowski, który – generacyjnie należący do tej samej grupy – przeżył wojnę i oddał swoje
pióro w służbę reżimu komunistycznego). W 1957 roku ukazuje się książka Romana
Bratnego (również niegdysiejszego żołnierza AK i uczestnika powstania warszawskiego) pt.
Kolumbowie rocznik 20; jej tytuł stanie się odtąd nazwą całego pokolenia, którego młodość
przypadła na lata okupacji, umownie też stanie się określeniem grupy młodych poetów i
pisarzy poległych w czasie wojny. (Terminu pokolenie używamy tutaj zgodnie z powszechnie
przyjętym w opracowaniach literatury współczesnej zwyczajem, nie chodzi zatem o grupę
poetów powiązanych zbliżoną datą urodzenia, lecz o twórców spełniających dwa zasadnicze
założenia: pierwsze, że najistotniejszym przeżyciem, decydującym o kształcie ich dzieła, była
okupacja hitlerowska oraz udział w powstaniu warszawskim, i drugie – że wojna zamknęła
ich drogę twórczą na zawsze).
Jak powiedzieliśmy wcześniej, dopiero na koniec lat pięćdziesiątych przypadł czas
„powtórnego debiutu” Baczyńskiego. Natychmiast obwołano go jednym z najdoskonalszych
poetów polskich nie tylko pokolenia, ale co najmniej wieku. Utwory zebrane Krzysztofa
Kamila Baczyńskiego ukazały się po raz pierwszy – w opracowaniu i ze wstępem Kazimierza
Wyki – w 1961 roku, a kolejne ich wydania stale były rozszerzane, gdyż teksty
przechowywane przez matkę poety uległy znacznemu rozproszeniu; w zasadzie do dzisiaj nie
możemy mieć pewności, czy znane nam wiersze, proza, próby dramatyczne i varia
(dokumenty, listy, niedokończone szkice, utwory juwenilne) nie zostaną wzbogacone o jakieś
nowo odkryte znaleziska.
Baczyński był w zasadzie kontynuatorem poezji romantycznej (Słowackiego i Norwida), ale
w miarę rozwoju swojego niezwykłego talentu wypracował własny, oryginalny styl
wypowiedzi. Bogactwo i różnorodność gatunkowa spuścizny literackiej w połączeniu z
wyjątkową biografią – młodość, choroba, talent literacki, miłość, heroiczna walka, tragiczna
ś
mierć – zapewniły poecie niekwestionowanie wysoką pozycję w panteonie polskiej
literatury. Kazimierz Wyka, opisując dramatyczne losy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i
okrucieństwo losu przerywającego tak wcześnie rozwój jego twórczej drogi, powiedział, iż
...należymy do narodu, który musiał strzelać do wrogów brylantami.
Twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego do dzisiaj fascynuje czytelników, przy czym
coraz to nowe pokolenia młodych ludzi znajdują w jego wierszach – zwłaszcza lirykach
miłosnych oraz tych mówiących o zagrożeniu ze strony okrutnej rzeczywistości – wątki
wyrażające ich własne refleksje i przemyślenia. Baczyński jest patronem „czarnej poezji”
pisanej przez młodych zbuntowanych, do jego twórczości odwoływali się Bursa, Wojaczek,
Poświatowska, Ratoń, Stachura. Motywy jego wierszy pojawiają się zarówno u najmłodszych
poetów generacji lat dziewięćdziesiątych, jak i w tekstach kapel rockowych. W latach 60.
utwory Baczyńskiego wspaniale śpiewała – z muzyką Zygmunta Koniecznego – Ewa
Demarczyk, ale po wiersze tego poety sięgają także młodzi wykonawcy, zarówno ci
uprawiający klasyczną „poezję śpiewaną”, jak i styl grunge (Ankh). Spośród poetów swego
pokolenia („Kolumbów”) Krzysztof Kamil Baczyński jest bez wątpienia najbardziej znany i
najczęściej czytany przez młodych odbiorców. Jak wspominaliśmy, jest on też bohaterem
jednej z pierwszych powstałych po wojnie legend poetyckich.
Podziw nasz wzbudza rozmiar tego dzieła i jego dojrzałość. Wiele razy przekonaliśmy się,
ż
e żywoty, które mają urwać się przedwcześnie i gwałtownie, zapełnione są tak intensywną
pracą, tak szybkim rozwojem – że, zdawałoby się, w ciągu krótkiego okresu zdolne są
stworzyć dzieło zupełnie skończone. Czytając Baczyńskiego, nie ma się wrażenia, że jego
poetycka czynność została przerwana w pół słowa. Przeciwnie, wszystko w dziele tego
młodego, niezwykle utalentowanego pisarza, zdaje się być doprowadzone do ostatecznej
mety.
3
Legenda poetycka
Baczyński był „cudownym dzieckiem”, którego talent objawił się wcześnie i od razu w
formie niezwykle błyskotliwej. Już w wieku kilkunastu lat uprawiał wszystkie właściwie
formy literackie, a dzięki wrażliwości i zrozumieniu rodziców, dzisiaj mamy możliwość
prześledzenia wszystkich niemal etapów rozwoju twórczego poety; zwłaszcza matka nie tylko
pieczołowicie przechowała wszystkie, nawet nieukończone próby literackie syna, ale ponadto
opatrywała je datami, które pozwalają precyzyjnie odtworzyć na przykład kolejne stadia
rodzącego się utworu. Wiele z juwenilnych tekstów Baczyńskiego, nawet tych
niedokończonych, może zainteresować nie tylko badaczy literatury – młodzi czytelnicy ze
szczególnym upodobaniem sięgają na przykład po szkic powieściowy Gimnazjum imienia
Boobalka I, w którym zbuntowany uczeń Liceum Batorego złośliwie, ale inteligentnie
sportretował swoją szkołę. W opowiadaniu tym można zauważyć wpływy lektur, zwłaszcza
Gombrowicza.
4
Drugim składnikiem poetyckiej legendy jest choroba, kładąca się cieniem na szczęśliwe
dzieciństwo i młodość poety. Wątły i słaby, Baczyński bagatelizował swoją astmę, wstydził
się jej i za wszelką cenę dbał, by nie przeszkodziła mu ona w normalnym życiu, jakie
prowadzili jego koledzy. Jednak w okresach, gdy dolegliwości się pogłębiały, odczuwał
depresję, którą odczytać można również i w jego wierszach – ciemnych, chmurnych,
naznaczonych przeczuciem wczesnej śmierci, nastrojami katastroficznymi, poczuciem
bezsilności i klęski.
Będąc „poetą-dzieckiem” oraz „wybrańcem bogów” (który, jak wiadomo, musi umrzeć
młodo), był zarazem Baczyński autentycznie wrażliwym, inteligentnym i utalentowanym
twórcą, dzięki temu jego legenda, układająca się w zgodzie z kanonem romantycznego poety,
zyskała rzeczywiste potwierdzenie. Ale to nie wszystko: ten „brylant” był jeszcze do tego –
prawdziwym bohaterem! Decyzja o wstąpieniu do konspiracyjnego wojska w przypadku
Baczyńskiego oznaczała nie tylko przełamanie lęku przed śmiercią, ale – konieczność
podjęcia trudu nierzadko przekraczającego fizyczną wytrzymałość chorego chłopca. Jego
odwaga i poświęcenie dla Ojczyzny zyskują dodatkowy wymiar w kontekście wydarzeń
zamykających tę tragicznie krótką biografię – niedługo przed śmiercią Baczyński ożenił się, a
wiele spośród tekstów napisanych w ostatnich miesiącach życia to znakomite wiersze miłosne
i erotyczne. Młody poeta wkrótce miał zostać ojcem, ale żona podzieliła jego los, ginąc na
barykadzie powstańczej w kilka dni po śmierci męża... Mit romantycznej miłości spełnionej i
szczęśliwej, lecz mimo to tragicznej – stanowi istotne dopełnienie legendy Baczyńskiego.
Jakby tego wszystkiego było mało – mit zostaje wzmocniony poprzez powojenne losy
spuścizny literackiej Krzysztofa Kamila. Poezja objęta zakazem cenzury jest tym skwapliwiej
czytana i – paradoksalnie – jej popularność rośnie. Nie bez wpływu były tu zapewne utwory
literackie, które tę legendę współtworzyły (począwszy od wspomnianej już wcześniej
„powieści z kluczem” Kolumbowie, której bohaterami byli m.in. Baczyński i Gajcy, poprzez
opowiadania i wiersze Borowskiego, Różewicza, Herberta, Grochowiaka i wielu innych).
Poeta przeklęty – patron „czarnej poezji”
Jak wspominaliśmy, wielu młodych poetów, rozpoczynających po wojnie swoją drogę
artystyczną, czuło się spadkobiercami wartości bronionych przez Krzysztofa Kamila
Baczyńskiego. U jednych były to wprost wypowiadane wyznania lub czytelne aluzje, w
przypadku innych można mówić tylko o powinowactwie postawy czy podobieństwie poetyki.
Przy tym różnorodność i bogactwo spuścizny literackiej Baczyńskiego jest tak duże, że
właściwie dałoby się znaleźć i udowodnić jego wpływy w twórczości prawie każdego
znaczącego pisarza współczesnego. Bez popadania we „wpływologię” i bez obawy pomyłki
można uznać Baczyńskiego za patrona poezji „czarnej”, zbuntowanej, „przeklętej”,
naznaczonej piętnem smutku, tragizmu, odrzucenia, lęku. Do jego twórczości odwoływali się
też wszyscy młodzi zbuntowani kochankowie, poeci niepokorni, wrażliwcy, nie umiejący
rozbić bariery dzielącej ich od świata lub też – przeciwnie – odbierający świat jako
agresywny, wrogi, niszczący. Wreszcie – doszukiwano się podobieństwa biografii pomiędzy
Baczyńskim a wszystkimi tymi, którzy zmarli tragicznie i młodo bądź śmiercią samobójczą,
bądź też w wyniku jakiegoś splotu tragicznych okoliczności (nieuleczalna choroba,
uzależnienie alkoholowe lub narkotyczne). Nie oceniając, na ile i w jakim stopniu
uzasadnione są wszystkie te próby doszukiwania się analogii i paralel, wypada odnotować, że
Baczyński stał się patronem olbrzymiej grupy twórców. Właściwie nie jest możliwe
rozumienie współczesnej poezji bez znajomości jego dzieła i biografii.
Literatura poświęcona Baczyńskiemu
Wśród poetów „pokolenia Kolumbów” właśnie Baczyński – co w pełni jest przecież
uzasadnione objętością i rangą artystyczną jego spuścizny poetyckiej – jest twórcą najczęściej
omawianym i analizowanym. Poświęcano mu obszerne szkice monograficzne i studia
teoretycznoliterackie, również z jego biografią czytelnik może się zaznajomić z wielu
opracowań, i to zarówno stricte naukowych, opartych na dokumentach, jak i tych
zbeletryzowanych, podanych w formie przystępniejszej. Wypada wymienić przynajmniej
nazwiska krytyków i historyków literatury, którzy poświęcili Baczyńskiemu prace o
najistotniejszym znaczeniu, byli to Lesław M. Bartelslo, Kazimierz Wyka, Jerzy
Kwiatkowski, Jan Marx, Jerzy Święch, Stanisław Stabro. Warto przy tym powiedzieć, że
Baczyński jest także bohaterem wielu utworów beletrystycznych; oprócz wspominanej tu
wielokrotnie powieści Bratnego sylwetkę poety odnajdziemy w utworach Tadeusza
Borowskiego i Andrzeja Kamieńskiego, a także w licznych wierszach – Różewicza, Herberta,
Grochowiaka, Szymborskiej.
Ewolucja twórczości
Pierwsza faza twórczości Baczyńskiego to okres juwenilny. Poeta zaczął pisać bardzo
wcześnie; najdawniejszy z jego zachowanych wierszy powstał w 1936 roku. Przed wybuchem
wojny nie ogłosił drukiem żadnego utworu, mimo że bardzo tego pragnął, o czym świadczyć
może fakt, iż w rękopisach zachowały się zbiory wierszy, całkowicie ukończone i
uporządkowane. Okres młodzieńczy obejmuje również lata 1939-1941, chociaż wojna i
okupacja hitlerowska powodują olbrzymi, skokowy postęp w rozwoju artystycznym poety.
Twórczość młodzieńcza charakteryzuje się przede wszystkim rozmaitością stylów i poetyk,
usprawiedliwioną u kogo, kto dopiero poszukuje własnego głosu. Mistrzami Baczyńskiego są
Skamandryci, a zwłaszcza Tuwim, po którym pisarz „dziedziczy” swobodę wersyfikacji,
lekkość rymu oraz znakomity słuch językowy. Nieco antycypacyjne nuty katastroficzne
brzmią jeszcze sztucznie, chociaż motywują je zarówno choroba autora, jak i nadciągający
kataklizm wojenny – można przypuszczać, że na ciemnej tonacji wielu utworów zaważyć
mogła lektura wierszy Czechowicza i – w mniejszym stopniu – Przybosia. Niektórzy badacze
mówią o stopniowym rozstawaniu się Baczyńskiego z sentymentalno-nastrojową manierą i
ornamentacyjną stylistyką, charakterystyczną dla jego pierwszych wierszy, podkreślają
zamiłowanie poety do scenerii tworzącej atmosferę niesamowitości i grozy, z których
wyrastała postawa podmiotu lirycznego – pełna lęku i przerażenia.
Druga faza rozwojowa w twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego przypada na lata
1941-1943. Zjawisko wojny totalnej, przyjmującej niespotykane dotąd w historii rozmiary,
nadaje wizji artystycznej tworzonej przez poetę charakter posępny i groźny. Analiza dziejów
ludzkości i roli jednostki w świecie prowadzi go do okrutnego wniosku, iż prawidła historii i
egzystencji człowieka pozostają niezmienne – składa się na nie krew, przemoc, cierpienie,
brutalny gwałt. Wraz z dojrzewaniem myśli filozoficznej i kształtowaniem się
historiozoficznej wizji wiata następuje – stopniowo i systematycznie – doskonalenie się
ś
rodków poetyckich, nad którymi artysta potrafi teraz suwerennie zapanować. Oglądana
codziennie wizja „spełnionej Apokalipsy” nakazuje Baczyńskiemu podjęcie próby ocalenia z
pożogi dziejów własnej tożsamości, wyzwolenia od przerażającego poczucia bezradności.
Ratunkiem okazuje się – przyjęty przez poetę z całą świadomością – zwrot ku tradycji
romantycznej. W poezji Baczyńskiego tego okresu silnie zaznacza się obecność pierwiastków
metafizycznych, dostojne i podniosłe nuty, przy tym twórca często wykorzystuje symbolikę
biblijną, zwłaszcza apokaliptyczną.
Przewodnikami stali się Słowacki i Norwid. Słowacki ośmielał wyobraźnię i uczył
patetycznego wizjonerstwa. Kontakt z Norwidem sięgał jeszcze głębiej. Przyczynił się on do
wyzwolenia u Baczyńskiego zainteresowania dla postaw moralnych, do oceny i odbioru
rzeczywistości w kategoriach etycznych, a także historiozoficznych.
5
Dalszą fazę poezji Baczyńskiego, to jest lata 1943-1944, Kazimierz Wyka określa terminem
„porażenia okupacyjnego”. W twórczości poety-żołnierza coraz częściej pojawiają się teraz
tony dalekie od metafizyki czy rozważań etycznych. Wiersze prezentują skrystalizowaną i
dojrzałą postawę patrioty, żołnierza-powstańca, świadomego swojej powinności i
przyjmującego obowiązek walki i śmierci jako rzecz oczywistą, nie podlegającą dyskusji.
Stoicki spokój w codziennym obcowaniu ze śmiercią nie sprowadza się jednak do
wygłaszania prostych i łatwych haseł – Baczyński ma bowiem świadomość, iż poglądy, które
wypowiada, zweryfikuje życie. Zdaje sobie sprawę z ceny, jaką będzie musiał wkrótce
zapłacić.
Jakkolwiek wybór już zapadł i – co powiedzieliśmy wcześniej młody poeta nie waha się
ani przez moment, to przecież niczym echo w jego umyśle trwa pamięć o urodzie życia, które
zmuszony został od siebie odepchnąć. Stąd w twórczości Baczyńskiego tego okresu
współistnieją ze sobą dwie odmienne tonacje poetyckie i dwie różne postawy wobec świata:
I jeden z nas – to jestem ja,
którym pokochał. Świat mi rozkwitł
jak wielki obłok, ogień w snach
i tak jak drzewo jestem prosty
A drugi z nas – to jestem ja,
którym nienawiść drżącą począł,
i nóż mi błyska, to nie łza,
z drętwych jak woda oczu.
Najważniejszym problemem dojrzałej twórczości Baczyńskiego jest sprawa wyboru:
wyboru pomiędzy obowiązkiem wobec ojczyzny, patriotyczno-żołnierskim czynem, a
obowiązkiem wobec samego siebie, wobec swojego artystycznego rozwoju, wobec miłości,
wreszcie wobec własnego człowieczeństwa. Albowiem poeta dostrzega, jak napór
rzeczywistości, totalny gwałt i nienawiść, w jakich przyszło mu żyć i jakie musiał przyjąć za
własne, powodują w nim straszliwą wewnętrzną deformację, odzierając go z młodości,
wrażliwości, umiejętności przeżywania szczęścia, czyniąc zeń psychicznego kalekę. I może
właśnie dlatego wśród tych ostatnich wierszy znajdziemy wiele utworów poświęconych
przelotnym chwilom szczęścia, obserwacji drzew, ptaków i obłoków, zachwytom nad
subtelną urodą ukochanej, momentom zapamiętania się w miłości. Jak gdyby w bolesnym
rozdarciu poeta pragnął zapisać siebie – z czasów sprzed pogromu, jednocześnie rozumiejąc,
ż
e ucieczka ani nie jest możliwa, ani też – dopuszczalna.
Nie możemy nie wspomnieć o tych okolicznościach, jakie towarzyszyły Baczyńskiemu, kiedy
podejmował tak brzemienną w jego życiu decyzję i dokonywał ostatecznego wyboru.
Wszystkie utwory powstałe w latach 1943-1944, łącznie z dramatem i kilkoma utworami
prozatorskimi, rozwijają jeden temat: ceny, jaką bohater, alter ego poety, musi zapłacić za
dokonany wybór. Raz powzięta decyzja nie zwalnia bowiem od odpowiedzialności za jej
wszystkie – tak daleko jak sięga wyobraźnia moralna – konsekwencje.
6
Analiza poszczególnych utworów
Zanim przystąpimy do szczegółowej analizy tekstów, które zostały tutaj wybrane zgodnie z
zaleceniami programu nauczania, warto może omówić najbardziej charakterystyczne cechy
twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, które możemy dostrzec – w różnym natężeniu –
w większości napisanych przez niego utworów. Jednym z najważniejszych wyróżników
poetyckiego obrazowania, obecnym zarówno w wierszach juwenilnych, jak i tych
pochodzących z ostatniego etapu twórczości, jest miękkość, „kobiecość” wyobraźni. Ta
cecha, będąca zasadniczym składnikiem indywidualnego stylu Baczyńskiego, przejawia się
między innymi w posługiwaniu się stałymi elementami obrazów poetyckich – drobne sprzęty,
filigranowe bibeloty, przedmioty kruche i delikatne (listki, gałązki, porcelanowe figurki,
drobne owoce, nasionka, orzechy, skorupki, szkiełka), często powtarzające się motywy
kwiatowe. Do tej samej grupy zaliczyć można wielokrotnie przywoływane obrazy zwierząt,
które są u Baczyńskiego zwykle małe, mają pełne, krągłe, obłe kształty, płynne, bezgłośne
ruchy i (bardzo ważne!) miękkie, puszyste, delikatne futro – zwierzęciem idealnie
spełniającym wszystkie te warunki byłby kot, ale „menażeria poetycka” autora jest znacznie
bogatsza. Ulubione kolory, najczęściej pojawiające się u Baczyńskiego, to biel wraz ze
wszystkimi jej odcieniami – blady, mleczny, srebrny, świetlisty perłowy – dlatego też
elementami obrazów poetyckich bywają: mgła, szron, deszcz, śnieg, lustro, szyba, szkło,
witraż, światło, okno, obłok, wiatr, woda. Te ostatnie ukazane są zwykle w ruchu – sunące
obłoki, płynąca woda, wiatr poruszający gałązkami lub drobnymi przedmiotami. Nawet
powietrze drży i wiruje, unosząc w świetle drobinki kurzu lub piasku, bo też płynny ruch ma
u Baczyńskiego wyjątkowe znaczenie i jest ważnym komponentem tworzonych wizji.
Warto też zwrócić uwagę, iż poeta stara się równocześnie oddziaływać na wszystkie zmysły
czytelnika, opisując jednocześnie kolory, kształty, dźwięki, a także wrażenia dotykowe. W
tym celu – dla przekazania jednoczesności wrażeń – autor często posługuje się oryginalnymi
epitetami, w których spaja elementy pochodzące z różnych dziedzin, na przykład „ciszy nić”
albo „dźwięków orzech”. Takie połączenie rozmaitych wrażeń w jednym obrazie poetyckim
nazywa się synestezją.
W zakresie budowy wiersza Baczyński zdecydowanie czuje się spadkobiercą tradycyjnych
kanonów poetyckich i preferuje klasyczne struktury wersyfikacyjne i stroficzne, chociaż –
zwłaszcza w pierwszym etapie twórczości – widoczne są wpływy Awangardy. Upodobanie
do śpiewności, regularnej budowy i wersyfikacji, posługiwanie się tradycyjnymi formami
liryki (np. różnymi odmianami pieśni), mistrzostwo w posługiwaniu się rymem (w tym i
asonansem) – wszystko to robi wrażenie, iż mamy do czynienia z poezją tradycyjną, niemal
klasyczną. Nowatorstwo i oryginalność Baczyńskiego ujawnia się dopiero, gdy zaczniemy
analizować poszczególne metafory, obrazy poetyckie, nadrealne wizje – to one dowodzą siły
wyobraźni poety.
Wiersze przewidziane programem szkoły podstawowej w całości są zamieszczone w
podręczniku, zatem nie ma potrzeby ich cytować w niniejszym opracowaniu. W przypadku
szkoły średniej – podręcznik często wymienia tylko tytuły, a teksty są trudno dostępne,
dlatego też będziemy je tutaj przytaczać w całości, w oparciu o Utwory zebrane pod red. K.
Wyki.
Elegia o... (chłopcu polskim)
Elegia – jedna z najstarszych odmian pieśni, obecna w literaturze od czasów starożytnej
Grecji. Jej główny wyróżnik stanowiła forma wierszowa; elegia powstała jako gatunek liryki
ż
ałobnej, pieśń lamentacyjna bliska trenowi, śpiewana podczas pogrzebu. W rozumieniu
nowożytnym, od XVI w., elegia to utwór liryczny o treści poważnej, refleksyjny, utrzymany
w tonie smutnego rozpamiętywania lub skargi, dotyczący spraw osobistych lub problemów
egzystencjalnych (przemijanie, śmierć, miłość), pozbawiony ustalonych wyróżników
formalnych.
7
Wiersz ma formę monologu skierowanego – matka rozpacza nad śmiercią syna, rozmawia z
nim w myślach, opłakuje nie tylko jego śmierć, ale – przede wszystkim – okrutne
doświadczenie, jakie stało się jego udziałem za życia. Zastanawiając się nad losem syna,
opowiada o jego tragicznych przeżyciach, tak różnych od jej matczynych planów i pragnień
wobec ukochanego dziecka. Zasadą określając kompozycję wiersza jest właśnie kontrast
pomiędzy światem wymarzonym (sny, motyle, krajobrazy) a tym, co dokonało się w
rzeczywistości (krew, pożoga, wisielcy, ciemność, trwoga). Tej opozycji; jasny-ciemny –
podporządkowane są wszystkie tropy stylistyczne wykorzystane przez poetę, z których
najważniejsze to metafory (haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią) i epitety (żelazne
łzy). Kontrast opisany przez matkę upoważnia ją do wyrażenia przypuszczenia, iż przyczyną
ś
mierci jej dziecka nie była kula wroga, lecz – okrucieństwo losu, przerastające wytrzymałość
psychiczną wrażliwego chłopca.
Forma monologu skierowanego – rozmowy z nieobecnym – wykorzystuje jeszcze jeden
ważny środek stylistyczny, jakim jest wielokrotnie powtarzany zwrot do adresata – apostrofa.
Pomimo żałobnego tonu i smutku, jakim przepojone są słowa matki, wiersz przynosi
iskierkę nadziei – oto okazuje się, że miłość jest silniejsza od śmierci. Jeśli się kogoś tak
kocha i tak rozumie, jak matka syna, nawet śmierć nie może być przeszkodą w ich
wzajemnym kontakcie i czułej rozmowie.
Utwór zbudowany został z trzech czterowersowych strof, przy czym poszczególne pary
wersów mają różne długości (15-, 14- i 13-sylabowe), ale powtarzający się zestrój akcentowy
(trochej) nadaje wierszowi regularny, łagodny rytm. Rymy – jak to u Baczyńskiego ma
miejsce najczęściej – są parzyste, na zmianę: męskie (drżą-krwią) i żeńskie (te drugie często
bywają niedokładne, przybierając postać asonansów (pamięć-łzami).
Biała magia
Wiersz jest jednym z najbardziej znanych erotyków Baczyńskiego, dedykowanym
oczywiście Barbarze Drapczyńskiej. Pochodzi z 1942 roku, a zatem z okresu, kiedy poeta
osiąga już pełnię dojrzałości swojego warsztatu. Toteż odnajdziemy w nim właściwie
wszystkie, charakterystyczne dla pisarza i stanowiące o niepowtarzalności jego stylu, tropy,
motywy i obrazy.
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na urodę opisywanej sceny młoda, piękna dziewczyna,
stojąc przed lustrem, przegląda się w szklanej tafli, poprawia toaletę i przygotowuje się do
nocy miłosnej. Czeka na nią zakochany chłopiec, z zachwytem i czułością obserwując swoją
wybrankę. Delikatna, odrealniona wizja ma cechy obrazu onirycznego, sennego marzenia,
decyduje o tym przede wszystkim światło (księżyc, gwiazdy, ich odbicia w lustrze i w szronie
pokrywającym okno, delikatne lśnienie otulające mlecznym blaskiem wszystkie przedmioty
w pokoju, a przede wszystkim gładkie i gibkie ciało dziewczyny).
Poeta gromadzi w opisywanym obrazie wiele elementów, których zadaniem jest
podkreślenie wrażenia owej jasności: obok lustra, światła gwiazd i „białego pyłu miesiąca”
(czyli księżycowego blasku) pojawiają się – gwiazda polarna, mleczne ciało kobiece, szron,
zwierzęta o białych lub jasnych futrach, srebro, krople wody, szklane przedmioty. Obok
wrażeń wzrokowych docierają do nas subtelne doznania dotykowe – puszystość futer
(niedźwiedzie, myszy, biało łasice), gładkość przedmiotów zgromadzonych w sypialni
(lustro, dzban). Opisywana rzeczywistość ma cechy na poły fantastyczne można by się
zastanawiać, czy nie mamy przypadkiem do czynienia ze snem lub marzeniem. Wrażenie
raczej snu niż jawy podkreśla cisza towarzysząca wizji – Barbara przegląda się w „lustrze
ciszy”, a jej ciało wypełnia „łasica milczenia”.
Fascynacja urodą dziewczyny powoduje, że cały świat w skupieniu i napięciu zastyga –
nieruchomy i bezgłośny – czekając na to, co ma nastąpić. Nie chcąc spłoszyć obrazu, poeta
sięga po najsubtelniejsze środki wyrazu. Metafory łączące w sobie pozornie obce elementy
(„srebrne kropelki głosu”), porównania oddające urodę ciała kobiecego („jak dzban –
ś
wiatłem napełnia się”), wreszcie epitety oddające uczucie czułości i tkliwości dla ukochanej
(„snu puszysto listki”) tworzą obraz tyleż wyrazisty, co delikatny, a przy tym silnie
oddziałujący na wyobraźnię czytelnika.
Wróble
Rzadko w poezji Baczyńskiego znajdziemy zapis takiej chwili radości, niemal niezmąconej.
Ź
ródłem tej radości jest początkowa prosta obserwacja – Baczyński zapisuje chwilę
bezrefleksyjnego, niefrasobliwego „bycia na świecie”. Poeta po prostu jest, patrzy na świat,
czuje się jego cząstką i to poczucie sprawia mu przyjemność. Cieszy się niczym dziecko,
podglądając zabawy wróbli, zachwycając się maleńkimi i ruchliwymi ptaszkami, stroszącymi
puszyste piórka.
Obserwacja radzi refleksję – poeta porównuje delikatność wróbli do subtelnej urody swojej
ukochanej. Wspomnienie jej wdzięku i uroku wywołuje falę tkliwości, ciepłego wzruszenia,
czułości.
Tylko ostatnia część wiersza – co zostało podkreślone nieregularnością budowy (pięć
wersów zamiast czterech) – burzy nastrój radości, niszczy pogodę podmiotu lirycznego.
Ludzie nie mogą się cieszyć jak ptaki, gdyż mają „ciemne serca”. Zniszczyli swoje szczęście,
„zabili ziemię”. Przeciwstawienie ptaka i człowieka, radości natury i ponurej rzeczywistości
wojennej zamyka ten pełen pogody wiersz pesymistycznym wnioskiem.
Deszcze
Wiersz zawiera niezwykle bogaty zestaw środków poetyckich. Na pierwszy plan wysuwają
się epitety, które służą zarówno jak najwierniejszemu opisowi wrażeń wizualnych („siwe
łodygi”, „szare strugi”),jak i – dźwiękowych, w połączeniu z wyrazami dźwiękona-
ś
ladowczymi („szelest strun”, „krzyk ptaka”), a nawet – stanowiących połączenie jednych i
drugich („szelest szklany”). Metafory łączące się z obrazem padającego deszczu
(odjeżdżające pociągi, spływające łzy, jeziora żalu, upływający czas, znikające w oddali
postaci ukochanych osób) tworzą atmosferę pustki, rozpaczy, zagubienia, beznadziejności
samotności. Motywy wody i ruchu, tak częste w liryce Baczyńskiego, podporządkowane
zostały konsekwentnie budowanemu nastrojowi – szarość i smutek deszczu odpowiada
kolorytowi wewnętrznemu podmiotu lirycznego. Rozmyty, niewyraźny krajobraz wygląda
tak, jakby był oglądany przez łzy. Uroda smętnego pejzażu przypomina obrazy malowane
przez impresjonistów.
Ale funkcją tego niezwykłego opisu miało być coś więcej niż wywołanie zachwytu czy
smutku. Obraz padającego deszczu, wywołując szereg skojarzeń, staje się niezwykle nośny w
znaczenia. Przedstawmy kilka możliwych sposobów odczytania tego symbolu, mając
oczywiście wiadomość, że nie wyczerpiemy wszystkich. Deszcz można potraktować jako
symbol przemijania, upływ wody i upływ czasu, jednakowo zaznaczający się w naszej
ś
wiadomości, patrząc na strugi deszczu musimy sobie uprzytomnić, że nawet najszczęśliwsza
chwila ma swój koniec. Dalej – strugi wody można traktować niczym zasłonę oddzielającą
nas od wiata, barierę, przeszkodę, powodującą iż powietrze zastyga w „szklany szelest”,
zamykając nas w klatce własnej samotności, utrudniając kontakt z otoczeniem. Jeszcze inna
dopuszczalna interpretacja kale nam potraktować deszcz jako czynnik niszczący,
destrukcyjny – woda rozmywa kontury, zalewa świat, zatapia całą ziemię. Ale deszcz może
też być rodzajem oczyszczającego płaczu, serdecznego krzyku przynoszącego katharsis,
obmywającego świat ze zła, przemocy i cierpienia, przynoszącego ulgę i ukojenie. Wreszcie
deszcz może być płaczem Boga, rozpaczającego nad losem ludzi, współczującego
człowiekowi skazanemu na ból i klęskę.
Głęboki pesymizm przepajający wiersz jest wynikiem sytuacji podmiotu lirycznego: nie
tylko przeczuwa on śmierć własną i swoich najbliższych, ale jeszcze – w samotnych
rozmyślaniach dochodzi do wniosku, iż śmierć ta będzie daremna i pozostanie nie zauważona
przez potomnych. Brak wiary w sens własnej egzystencji czyni z tego wiersza jedno z
najbardziej przejmujących i wstrząsających wyznań poetyckich.
Gotyk
Z kościołów ciemną głębią głucho napuszonych
wypełzły ciężkie krople fugą nie zagraną
i zastałe wiekami stalugowe świece
– żółte mumie okrucieństw wypełzłe na ścianę.
Ciężar głębi powietrza splątany w organach
zachrypł w słowach ponurych marszem pogrzebowym.
Ś
wiatło ciche, zastałe osiada na szybach
(ciche, ciepłe są barwy w szybkach kolorowych).
Zmierzch kołacze pod stropem zadymionym słońcem
(rozpylone barwicie w powietrzu potęgi).
Srebro sypie się łyskiem z napuchłych ołtarzy;
głos po stropach się chwieje kamienistym kręgiem.
Czas nabiega ciemnawo smutkiem bezcielesny
jak krew czarnobłękitna w napuchniętą pręgę.
Wiersz nosi podtytuł Impresja i należy do utworów juwenilnych; pomimo to możemy w
nim odnaleźć najważniejsze cechy stylu Baczyńskiego. Opis wnętrza gotyckiego kościoła
oparty został na epitetach określających kolory, odcienie, kształty – mamy więc tutaj
przewagę wrażeń wzrokowych. Barwy przed oczami patrzącego odsłaniają się stopniowo,
tak, jakby opis podążał za wzrokiem podmiotu, kolejno wydobywając poszczególne elementy
obrazu. Kolory skojarzone zostały ze światłem – blaski, cienie, migotania – a że źródeł
ś
wiatła jest kilka (płomienie świec, witrażowe okna, odblaski w złotych i srebrnych
ozdobach), przeto nie dziwi nas ich zmienność i „ruchliwość”. Obraz kościoła drga i mieni
się, rozproszone światło witrażowych drobnych szybek i świec rozmazuje kontury. Wirujące
w powietrzu drobinki kurzu nadają całości blady, srebrzysty koloryt i dodatkowo zmiękczają
krawędzie przedmiotów – opis kojarzyć się może nie tyle z konkretnym kościołem, co raczej
z jakąś jego zapamiętaną wizją malarską, na przykład z którąś ze słynnych Katedr Moneta –
podtytuł wiersza w pełni to skojarzenie uzasadnia.
Tekst nie zachowuje konsekwentnie opisowego charakteru. Na oglądany obraz nakłada się
bowiem nastrój podmiotu – patrzący wydobywa z wnętrza te elementy, które odpowiadają
jego stanowi psychicznemu: świece, kamienie, kurz, ołtarz, marsz pogrzebowy, cisza, ciemna
głębia – składają się na atmosferę uroczystą, pełną powagi, może nawet smutku. Przestrzeń,
jaką ukazuje czytelnikowi podmiot mówiący, to miejsce szczególne, miejsce święte, służące
skupieniu, głębokiej zadumie, refleksji, modlitwie. Jednak dodatkowo, obok tych
przedmiotów, które wprowadzają nas w atmosferę gotyckiego kościoła, w obrazie pojawiają
się elementy nieoczekiwane, których źródłem jest wyobraźnia podmiotu: krew, cierpienie,
napuchnięte pręgi, „mumie okrucieństw”. Być może opisujący te motywy podmiot odnalazł je
w którymś z kościelnych ołtarzy, może dostrzegł obraz czy rzeźbę przedstawiającą na
przykład mękę Pańską, ale po pierwsze – nie wynika to tak dokładnie z tekstu, brak nam po
prostu takiej informacji, po drugie – nawet jeśli tak jest, wymienione obrazy stanowią
zdecydowany kontrast z poprzednio prezentowaną wizją, prześwietloną łagodnym blaskiem i
wprawdzie tchnącą smutkiem, ale i spokojem. Nagłe wprowadzenie elementów obcych burzy
harmonię obrazu, stąd można przypuszczać, że raczej mamy tu do czynienia z projekcją wizji
patrzącego. Nastrój grozy, cierpienia, męki – wynika z jego postawy, usposobienia, stanu
psychicznego.
Niezależnie od ostatecznych wniosków czytelnik tego wiersza nic może pozostać obojętny
na urodę obrazu – odrealniona katedra, srebrne światło sacrum, w którym człowiek czuje się
niczym przeniesiony w inną rzeczywistość. Służą temu przede wszystkim opisy wrażeń
wzrokowych oraz wydobyte z mroku przedmioty – czy może raczej fantomy przedmiotów? –
ożywione wyobraźnią patrzącego.
Z punktu widzenia naszych rozważań wiersz może być interesujący z kilku powodów.
Przede wszystkim jest to najwcześniejszy z tekstów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
proponowany w szkole średniej, a zatem możemy – dzięki analizie – samodzielnie ocenić
rozwój talentu poetyckiego młodego artysty. Po drugie – Gotyk to znakomita liryka opisowa,
stanowiąca dowód na inspirującą siłę i uniwersalną wartość sztuki średniowiecza.
Współczesny nam nieomal młody człowiek – dzięki sile swojej wyobraźni i wrażliwości –
jest w stanie oddać piękno, potęgę i wielkość dzieła architektury sprzed wieków, opisać
nastrój wywołany pobytem w miejscu uświęconym obecnością piękna i – Boga. Wreszcie
wiersz może być potraktowany jako odzwierciedlenie stanów psychicznych, jakim podlegał
młody Baczyński już we wczesnym okresie swojego pisarstwa. Utwór powstał jeszcze przed
wojną, a zatem wszystkie obecne w nim lęki, niepokoje, obawy nie są motywowane żadną
realną przyczyną. Mamy tu zatem do czynienia z przeczuciem cierpienia; poczucie
zagrożenia, wrogości świata istnieją niejako „na wyrost”, nie uzasadnia ich nic poza
wewnętrznym stanem podmiotu, jego „kolorytem psychicznym”.
Warto więc wrócić do tego tekstu w klasie czwartej, przy omawianiu dojrzałych wierszy
poety, aby ocenić ewolucję postawy, kształtowanie się światopoglądu oraz doskonalenie się
warsztatu poetyckiego Baczyńskiego.
Historia
Arkebuzy dymiące jeszcze widzę,
jakby to wczoraj u głowic lont spłonął
i kanonier jeszcze rękę trzymał,
gdzie dziś wyrasta liść zielony
W błękicie powietrza jeszcze te miejsca puste,
gdzie brak dłoni i rapierów śpiewu,
gdzie teraz dzbany wrzące jak usta
pełne, kipiące od gniewu.
Ach, pułki kolorowe, kity u czaka,
pożegnania wiotkie jak motyl świtu
i rzęs trzepot, śpiew ptaka,
pożegnalnego ptaka w ogrodzie.
Nie to, że marzyć, bo marzyć krew,
to krew ta sama spod kity czy hełmu.
Czas tylko tak warkoczy jak lew
przeciągając obłoków wełną.
Płacz, matko, kochanko, przebacz,
bo nie anioł, nie anioł prowadzi.
Wy te same drżące u nieba,
wy te same róże sadzić jak głos
na grobach przyjdziecie i dłonią
odgarniecie wspomnienia i liście, jak włos
siwiejący na płytach płaskich.
Idą, idą pochody, dokąd idą,
których prowadzi jak wygnańców łaski
ląd krążący po niebie. A może
niebo po lądzie dmące piaskiem
tak kształt zasypuje. Jak noże
giną w chleb pogrążone – tak oni
z wolna spływają. Piach ich pokrywa
Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni.
Wiersz nosi dopisek: dn. 8 III 42 r., powstał zatem w okresie, kiedy poeta odnajduje już
swój własny styl i osiąga pełnię twórczej dojrzałości. Język poetycki staje się niezwykle
bogaty, Baczyński chętnie sięga po rozmaite kostiumy i stylizacje, aby swoje przeżycia i
refleksje odnieść do dziejów narodu i świata, w ten sposób utwierdzając się w słuszności
przyjętej postawy. Doświadczenie wojny i okupacji staje się źródłem głębokiego konfliktu
wewnętrznego, który poeta próbuje przezwyciężyć poprzez odwołania do przeszłości,
tradycji, historii.
Wiele takich właśnie odwołań znajdziemy w wierszu Historia. Począwszy od słownictwa –
przywodzącego na myśl wojny prowadzone przed wiekami: arkebuzy (XVI-wieczne
karabiny), lonty armatnie, kanonierzy, rapiery, kity rycerskich hełmów – poprzez aluzje do
romantycznych, powstańczych tradycji („sadzenie róż”). Zauważmy, że obrazy dawnych
bitew przenikają się wzajemnie, przepływają jeden po drugim i nakładają się niczym na
taśmie filmowej – taki „wizjonerski”, niemal surrealistyczny sposób prezentowania
rzeczywistości jest jednym z najczęściej spotykanych chwytów poetyckich u Baczyńskiego.
W ten sposób czas i przestrzeń przedstawiane w wierszu pozostają celowo niedookreślone,
poeta dokonuje bowiem umyślnego zatarcia granic pomiędzy „dziś” i „kiedyś”, podobnie jak
zaciera kontury pejzażu, aby „tutaj” mogło znaczyć „wszędzie”. Przewalające się przed
oczami podmiotu lirycznego masy ludzi splątanych w bojowych zapasach, pochody żołnierzy
niestrudzenie nawzajem na siebie nacierających – tworzą apokaliptyczną wizję dziejów
ludzkości.
Historia sprowadza się do zabijania, niszczenia, ślepej nienawiści. Przypisywanie słuszności
którejkolwiek że stron nie ma sensu, „nie anioł prowadzi” – przyznaje gorzko poeta.
Najszlachetniejsze intencje nie zmażą faktu, że wojna jest krzywdą, cierpieniem, zabijaniem –
stąd poczucie klęski, ciężar odpowiedzialności ponad siły.
Pesymistyczna koncepcja historii ludzkości oraz postrzeganie dokonań jednostki
(pokolenia) jako cząstki wyższego porządku dziejów – to zapewne echo historiozoficznej
myśli Słowackiego. Baczyński, podobnie jak autor Króla-Ducha, pojmuje swoje czyny jako
kontynuację dzieła ojców, czując się spadkobiercą – w złym i dobrym przyszłych pokoleń.
Przekonanie o powtarzalności historii, o cyklicznym porządku dziejów prowadzi do
konstatacji, iż współcześni „rycerze” powielają los ojców i dziadów. Rozumowanie takie
nakłada na bohatera wiersza (i na całe jego pokolenie) niemożliwy do pominięcia imperatyw
moralny – zmusza do podjęcia wyzwania rzuconego przez historię, przyjęcia na siebie
ciężaru, jakkolwiek wydaje się on zbyt ciężki do udźwignięcia. Świadomość uczestnictwa w
uniwersalnym procesie dziejowym zmusza bohatera do pogodzenia się z rzeczywistością,
wymusza na nim dojrzałość postawy, pomimo podświadomego sprzeciwu.
Wewnętrzne rozdarcie bohatera egzemplifikuje skomplikowana składnia, rozbijająca niemal
każdy z wersów, naśladująca gwałtowne zwroty myśli w momencie podejmowania decyzji.
Archaizacja wypowiedzi oparta na doborze słownictwa oraz uroczysty ton i rozbudowane,
skomplikowane metafory – składają się na styl wysoki, podniosły, ale i „ciemny”, świetnie
oddający stan duszy poety.
Modlitwa III
Jeżeli życie tak nas odstało
i nie doleci żadne wołanie,
odbierz nam, Panie, ten proch – nie ciało,
ś
mierć daj nam, Panie.
Jeżeli skrzydła dzieci maleńkich
poobcinają, zamienią w kamień,
odbierz nam ziemię spod stóp przeklętych,
w glinę nas zamień.
Jeżeli konać nam tak kazałeś
z twarzą pod butem, z hańbą u czoła,
jeżeli każde kochanie małe,
to nas nie wołaj.
Jeżeli mokre gałęzie oczu,
jeżeli usta z płomienia wiary
lękiem rozdmucha i zakryć nocą,
miłość – pożarem,
to nas już nie karm ziemią ni niebem,
odbierz, gdy dałeś, niepokój godzin,
to zabij dzieci kamiennym chlebem
przed dniem narodzin.
Modlitwa jest – obok elegii – drugą formą pieni, którą Baczyński podejmował kilkakrotnie.
Poetycka rozmowa z Bogiem wykorzystuje jedynie formalne chwyty charakterystyczne dla
gatunku, gdyż treść jej jest w istocie nie tyle modlitwą, co wyznaniem zwątpienia.
Porażony okrucieństwem wojny poeta wyraża swoją gorycz, ból, buntuje się przeciwko
rzeczywistości, na jaką został skazany. Niezgoda na świat dyktuje mu słowa, które można by
nazwać „modlitwą buntownika”. Prośba o śmierć, a nawet więcej – o nieistnienie –
przypomina niektóre z liryków Różewicza (np. Zostawcie nas). Podmiot nie oczekuje od
Boga ulgi, łaski, pocieszenia, rozumiejąc, że nie ma ucieczki przed Jego wyrokiem.
W konfrontacji z rzeczywistością okupacyjną tracą wartość pojęcia dotąd fundamentalne –
miłość, dobroć, niewinność, współczucie. „Czas pogardy” nadaje nowy sens każdemu z nich.
Wojna zamienia ludzi w morderców, katów, zbrodniarzy, wydobywając najgorsze cechy,
zezwalając na ujawnienie najpotworniejszych instynktów. Jednak uczestnictwo w zbrodni
kala nie tylko kata, ale i ofiarę. Pokolenie, które żyje „z hańbą u czoła” również czuje się
naznaczone piętnem – nie można bowiem żyć na sposób zaszczuwanego zwierzęcia i nie
odczuwać w swojej psychice trwałych śladów takiej egzystencji. Morderca i ofiara są jednako
zbrukani zbrodnią, mimo iż trudno mierzyć ich czyny tą samą miarą.
Kreśląc obrazy totalitarnej machiny wojny, poeta odwołuje się do biblijnej tradycji
apokaliptycznej. Świat zdaje się być wyjęty spod boskiego prawa, a zatem słowa modlitwy
nie mogą zawierać żadnych życzeń poza jednym – pragnieniem Śmierci.
Wiersz ma budowę typową dla pieśni, na każdą strofę składa się regularny układ czterech
wersów o długości 10-10-10-5. Trochej łączony z amfibrachem tworzą spokojną, regularną
melodię. Wrażenie śpiewności wzmacnia charakterystyczny – skrócony – ostatni wers każdej
strofy, a także refreniczne powtórzenia.
Modlitwa do Bogurodzicy
Któraś wiodła jak bór pomruków
ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,
prowadź nocne drogi jego wnuków,
byśmy milcząc umieli umierać.
Któraś była muzyki deszczem,
a przejrzysta jak świt i płomień,
daj nam usta jak obłoki niebieskie,
które czyste – pod toczącym się gromem.
Która ziemi się uczyłaś przy Bogu,
w której ziemia jak niebo się stała,
daj nam z ognia twego pas i ostrogi,
ale włóż je na człowiecze ciała.
Któraś serce jak morze rozdarła
w synu ziemi i synu nieba,
o, naucz matki nasze,
jak cierpieć trzeba.
Która jesteś jak nad czarnym lasem
blask – pogody słonecznej kościół,
nagnij pochmurną broń naszą,
gdy zaczniemy walczyć miłością.
Tym razem forma pieśni modlitewnej (suplikacji) posłużyła poecie do wyrażenia
diametralnie różnych treści. Bogarodzica, będąca tradycyjną opiekunką rycerstwa polskiego,
ma również stać się patronką współczesnych „rycerzy”-powstańców. Aluzja do pieśni
ś
redniowiecznej pozwala złagodzić ciężar wyboru, wiara przywraca sens działaniom
podmiotu.
Rozumiejąc konieczność podporządkowania się swojemu losowi, godząc się wewnętrznie
na udział w wojnie i wszystkie konsekwencje takiej decyzji, podmiot liryczny próbuje jednak
znaleźć wyjście z pułapki moralnej, jaką była konieczność przyjęcia metod działania
narzuconych przez hitlerowców. Odwołanie się do wiary katolickiej przydaje walce z
okupantem dodatkowy walor. Młody żołnierz konspiracyjnej armii czuje się spadkobiercą
najświetniejszych tradycji polskiego oręża, a ponadto – obrońcą wiary. Powrót do etosu
rycerskiego stanowi próbę ocalenia „nieskalanego wnętrza”, obrony wartości, jest zatem
szansą niepodporządkowania się okrutnej codzienności, metodą ratowania cząstki
niezależności.
* * * (Niebo złote ci otworzę...)
Niebo złote ci otworzę,
w którym ciszy biała nić
jak ogromny dźwięków orzech,
który pęknie, aby żyć
zielonymi listeczkami,
ś
piewem jezior, zmierzchu graniem,
aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Ziemię twardą ci przemienię
w mleczów miękkich płynny lot,
wyprowadzę z rzeczy cienie,
które prężą się jak kot,
futrem iskrząc zwiną wszystko
w barwy burz, w serduszka listków,
w deszczów siwy splot.
I powietrza drżące strugi
jak z anielskiej strzechy dym
zmienię ci w aleje długie,
w brzóz przejrzystych śpiewny płyn,
aż zagrają jak wiolonczel
ż
al – różowe światła pnącze,
pszczelich skrzydeł hymn.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne – obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zedrzyj z włosów pył bitewny,
tych dat gniewnych
czarny pył.
Wiersz ten to jeden z najświetniejszych i najbardziej znanych erotyków młodego poety,
spopularyzowany brawurowym wykonaniem Ewy Demarczyk (autorem muzyki jest Zygmunt
Konieczny). Jako że mamy do czynienia z tekstem pochodzącym z ostatniego etapu drogi
poetyckiej Baczyńskiego, mniemy tu znaleźć wszystkie zasadnicze wyznaczniki stylu i
postawy autora.
Adresatką i zarazem bohaterką wiersza jest kobieta – przewodniczka i opiekunka poety,
muza, wprowadzająca go do zaczarowanego ogrodu poezji i miłości. Jednak kochankowie nie
potrafią przekroczyć bariery oddzielającej ich od krainy nieskrępowanego, zmysłowego
szczęścia – dostępu broni „czas kaleki”. Poeta i jego ukochana usiłują chronić się w świecie
własnych wizji i doznań, ale na próżno pragną utrwalić w świadomości arkadyjską krainę,
zaludnioną duchami roślin i zwierząt, na próżno bronią do niej dostępu realnej rzeczywistości.
W ich oczach tkwi inny widok – i ten drastyczny, okrutny obraz nakłada się na ten pierwszy,
sielski i czysty. W przedziwnym „dwójwidzeniu”, niczym na omyłkowo po raz drugi
naświetlonej kliszy fotograficznej, współistnieją, nawzajem niszcząc się i sobie zaprzeczając,
dwa kwiaty – kraina miłości i kraina wojny. Poeta staje rozdarty pomiędzy dwoma wzajemnie
wykluczającymi się obszarami, co zostaje ukazane poprzez antagonizm następujących po
sobie obrazów; jasny – ciemny, radosny – ponury, miłosny – śmiercionośny, ponadczasowy –
historyczny, wewnętrzny (intymny, prywatny) zewnętrzny.
Opisowi dwóch kwiatów służą przede wszystkim metafory wzrokowe – przy czym warto
zwrócić uwagę na wzajemne przenikanie się wizji pochodzących z kontrastujących ze sobą
rzeczywistości: wybuch skojarzony zostaje z pękaniem owocu, wysypywaniem się nasion,
rozkwitaniem kwiatu, rozchylaniem się płatków pąka a te z kolei obrazy są silnie
nacechowane znaczeniami erotycznymi. Obrazy spełnienia miłosnego i śmierci przeplatają się
i przenikają, a że w dodatku towarzyszy im wrażenie ruchu, przepływu – efekt stanowi
znakomite odzwierciedlenie skomplikowanej sytuacji tragicznych kochanków.
Jak zwykle u Baczyńskiego dynamiczny, zmienny obraz powoduje, że wiersz ma charakter
surrealnej wizji. Można by powiedzieć wręcz, że rzeczywistość poetycka jest
„nierzeczywista”, zjawiskowa – mamy do czynienia z wizją, a nie opisem (marzenie? sen?).
Odczucie takie potęguje jasny, harmonijny, spokojny, jednolity koloryt, w jakim utrzymane
są obrazy z pierwszej części wiersza (tj. strof 1-3), a także subtelne i ulotne wrażenie
dźwiękowe i dotykowe (spokój, wyciszenie, miękkość).
Charakterystyczne jest, że Baczyński chętnie decyduje się na połączenie w jednej metaforze
elementów bądź to ze sobą sprzecznych, bądź pochodzących z odległych pól semantycznych
(przenosząc np. określenie wrażeń słuchowych na wzrokowe) – taki sposób obrazowania to
synestezja.
Pejzaż nierealny, w jakim egzystuje para kochanków, jest niezwykle subtelny – barwy,
odcienie, migotliwe światłocienie, delikatne dźwięki, filigranowe przedmioty nazywane za
pomocą zdrobnień, ulotne wrażenia dotykowe (miękkość, puszystość sierści) – wszystko to
robi wrażenie poetyckiej impresji, w której autor chciał uchwycić najbardziej nietrwałe
doznania. Seans miłosny odbywa się „na peryferiach rzeczywistości”. Towarzyszy mu –
równie baśniowe światło: rozproszone, blade, nieostre, odrealniające, zmiękczające kontury
przedmiotów.
Krytycy podkreślają, że na wyobraźnię Baczyńskiego widoczny wpływ ma Słowacki z
późnego, mistycznego okresu twórczości. Jemu poeta zawdzięcza być może ową płynność
pejzażu, a także umiejętność łączenia w jeden obraz różnych stanów skupienia materii.
Zupełnie jednak obca musiałaby się wydać Słowackiemu refleksja na temat wydarzeń
bieżących – bo też i doświadczenie, jakie stało się udziałem pokolenia Kolumbów, nie miało
dotąd odpowiednika w historii. Stąd natężenie grozy i gwałtowność protestu, jaki przynosi
ostatnia część wiersza.
W konflikcie antagonistycznych światów – w rozdarciu pomiędzy krainą łagodności i
ś
mierci, lub też między wyobraźnią, sztuką, poezją a realnym życiem, Baczyński chce bronić
tego pierwszego. Nie oznacza to cofania się przed podjęciem decyzji, nie powoduje to
ucieczki przed wyborem, który stał się nakazem przyniesionym przez historię. Jak wiemy,
poeta konsekwentnie wypełnił swój obowiązek, płacąc za to cenę najwyższą. Jednak w
wierszu znajdziemy ślad wewnętrznego sprzeciwu, który wkrótce przerodzi się niemal w
obsesję i stanie się zasadniczym motywem twórczości Baczyńskiego. Bowiem poeta niemal
do końca będzie miał poczucie, iż idąc do walki, stając się żołnierzem, spełniając swoją
powinność wobec Polski, tym samym niszczy w sobie to, co najcenniejsze – prawo do
indywidualnego szczęścia, do miłości, ojcostwa, rozwoju artystycznego i duchowego. Nie
wycofując się ani przez moment – podkreślmy to dotkliwie odczuwa balast podjętej decyzji.
W końcowym wniosku wiersz jest pesymistyczny. Autor uświadamia sobie, że im
piękniejszy jest świat jego marzeń, tym większym ciężarem będzie dla niego jego
zniszczenie. Zdaje sobie sprawę, że będzie musiał gorzko odpokutować za „roztkliwianie się
nad różą, gdy płonęły lasy”, oczarowanie światem. ostatnie słowa brzmią niczym
przedśmiertne westchnienie – żal za tym, co ukochał.
Warto zatrzymać się na moment przy wersyfikacyjnej budowie utworu. Jej analiza bowiem
ujawni nam jeszcze jedną ważną cechę poezji Baczyńskiego – dążność do stylizacji.
Wiersz zbudowany jest z układów powtarzalnych, regularnych, symetrycznych. Strofy 1-3
to rozbudowane okresy zdaniowe i zarazem trzy obszerne porównania. Tylko 4. strofa składa
się z dwóch zdań, ale są to paralele, nie rozbijają zatem wewnętrznej spójności. Zestrojem
akcentowym, na którym opiera się melodia wiersza, jest trochej, dzięki czemu utwór mieści
się w tradycyjnym kanonie gatunku (pieśni).
Inną cechą charakterystyczną jest przeplatanie rymów męskich i żeńskich.
Te cechy budowy i kompozycji wiersza wskazują na typową dla poety stylizację sielsko-
dziecięco-ludową, który to chwyt literacki pozwalał Baczyńskiemu w naturalny sposób
uzasadnić cechy podmiotu lirycznego jego wierszy – pewną niedojrzałość delikatność,
chłopięcość, dziecięcość nawet. Trudno za nią winić autora, który skończył swoją drogę
artystyczną w wieku dwudziestu trzech lat.
Mimo pesymistycznego zakończenia wiersz Niebo złote ci otworzę... zachowuje pogodny
charakter marzenia – o niemożliwym do odzyskania świecie poezji i miłości.
Eegia (Obłoki lotne...)
Obłoki lotne, żagle uniesień, drzew przyjaciele
na nieboskłonach.
Głowa się chyli w ręce chropawe, gzowa bolesna,
łakną ramiona.
Ten ptak pod wami przepływający jest moim sercem,
ciemny, wysoki.
Jakże mam uciec do lasów złotych przed niepokojem,
ptaki – obłoki?
Jakże mam wrócić pełen żałości, niedokończony
w lot wasz i płynność?
Dłonie przebite, krzyż za mną idzie,
ś
mierci powinność.
Tak się ta glina nieurobiona piętrzy, kamieni,
miasta goreją.
Jestemże grobem własnym na ziemi,
własną nadzieją?
Ciche obłoki! znów mnie mijacie, światła płynące,
cienie dalekie.
Wiarą was nazwę. Wy mnie nazwiecie próchnem żałości,
trumną, człowiekiem.
Z uwagi na szczupłość miejsca nie jesteśmy w stanie w tak krótkim opracowaniu dokonać
szczegółowej analizy każdego z tekstów Baczyńskiego. Wymieńmy więc tylko sprawy
zasadnicze odnoszące się do kolejnych utworów, licząc, iż Czytelnik potraci powiązać ze
sobą wnioski i spostrzeżenia umieszczone w różnych częściach niniejszego omówienia.
Powtarzający się w kilku utworach motyw budowniczego, architekta jest wynikiem refleksji
poety nad wyborem własnej drogi życiowej (kształtowanie swojego charakteru i przyszłego
losu). Niestety, Baczyński ma świadomość, iż w jego przypadku powstać maże jedynie
gmach „niedokończony”, – wybór jednego oznacza sprzeniewierzenie się innemu (o tym
konflikcie wewnętrznym była już mowa wcześniej).
Wiersz niesie w sobie pierwiastki katastrofizmu, którego jednak nie można pochopnie
łączyć z nurtem przedwojennej Awangardy (poezja Czechowicza), gdyż w przypadku
Baczyńskiego mamy do czynienia z całkiem dobrze umotywowanym i najzupełniej realnym
poczuciem bliskości śmierci. Łączy się z nim motyw mesjańskiego poświęcenia, dzięki
któremu dokonany przez poetę wybór wzbogacony zostaje o motywację religijną.
Znajdziemy w wierszu cały zestaw typowych dla twórczości Baczyńskiego obrazów:
obłoki, wiatr, ruch powietrza (niemal materialnie opisywany dzięki drżeniu gałęzi drzew),
ptaki, drzewa, lasy, światła. Cała przyroda jest tu symbolem wolności, nadziei, i stanowi
przeciwieństwo dla obrazów złożonych z elementów ciemnych, ciężkich, niemal dotykalnie
odczuwanych, jak glina, ziemia, kamień, trumna. Człowiek okazuje się oddzielony od
przyrody (co jest źródłem jego bólu) i przynależy do martwego i ponurego świata rzeczy.
Przeciwstawienie przyrody człowiekowi, ukazanie tego ostatniego jako elementu w niej
obcego, znajdziemy także u innych poetów pokolenia wojennego (Borowski, Różewicz).
Według Baczyńskiego człowiek tylko w dzieciństwie był bliższy zwierzętom, ptakom,
przyrodzie – i dlatego okres ten był szczęśliwy, teraz – sprzeniewierzył się sam sobie, gdyż
musiał dokonać wyboru obcego swojej naturze i zdecydować się na śmierć. Wstrząsające
słowa, w których poeta nazywa siebie „grobem”, „próchnem”, „trumną”, tworzą nastrój
smutku, rezygnacji, melancholii, zadumy nad utraconą urodą świata.
Analizując ten utwór warto dostrzec oryginalną wersyfikację i regularny, spokojny rytm,
znakomicie oddający nastrój podmiotu lirycznego.
Pokolenie
Wiatr drzewa spienia. Ziemia dojrzała.
Kłosy brzuch ciężki w górę unoszą
i tylko chmury – palcom czy włosom
podobne – silną drapieżnie w mrok.
Ziemia owoców pełna po brzegi
kipi sytością jak wielka misa.
Tylko ze świerków na polu zwisa
głowa obcięta strasząc jak krzyk.
Kwiaty to krople miodu – tryskają
ś
ciśnięte ziemią, co tak nabrzmiała,
pod tym jak korzeń skręcone ciała,
ż
ywcem wtłoczone pod ciemny strop.
Ogromne nieba suną z warkotem.
Ludzie w snach ciężkich jak w klatkach krzyczą.
Usta ściśnięte mamy, twarz wilczą,
czuwając w dzień, słuchając w noc.
Pod ziemią drążą strumyki – słychać –
krew tak nabiera w żyłach milczenia,
ciągną korzenie krew, z liści pada
rosa czerwona. I przestrzeń wzdycha.
Nas nauczono. Nie ma litości.
Po nocach śni się brat, który zginął,
któremu oczy żywcem wykłuto,
któremu kości kijem złamano;
i drąży ciężko bolesne dłuto,
nadyma oczy jak bąble – krew
Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi – źli troglodyci.
Nas nauczono. Nie ma sumienia.
W jamach żyjemy strachem zaryci,
w grozie drążymy mroczne miłości,
własne posągi – źli troglodyci.
Nas nauczono. Nie ma miłości.
Jakże nam jeszcze uciekać w mrok
przed żaglem nozdrzy węszących nas,
przed siecią wzdętą kijów i rąk,
kiedy nie wrócą matki ni dzieci
w pustego serca rozpruty strąk.
Nas nauczono. Trzeba zapomnieć,
ż
eby nie umrzeć rojąc to wszystko.
Wstajemy nocą. Ciemno jest, ślisko.
Szukamy serca – bierzemy w rękę,
nasłuchujemy: wygaśnie męka,
ale zostanie kamień – tak – głaz.
I tak staniemy na wozach, czołgach,
na samolotach, na rumowisku,
gdzie po nas wąż się ciszy przeczołga,
gdzie zimny potop omyje nas,
nie wiedząc: stoi czy płynie czas.
Jak obce miasta z głębin kopane,
popielające ludzkie pokłady
na wznak leżące, stojące wzwyż,
nie wiedząc, czy my karty Iliady
rzeźbione ogniem w błyszczącym złocie,
czy nam postawią, z litości chociaż,
nad grobem krzyż.
Pierwsza część wiersza, złożona z pięciu czterowersowych strof, przynosi ciąg
skomplikowanych, metaforycznych obrazów. Uroda dojrzałego lata (kłosy, owoce, kwiaty,
chmury, strumienie) w każdej ze strof zostaje „zdemaskowana” przy pomocy kontrastowej
puenty – chmury grożą bombami, z drzew zwisają obcięte głowy, spomiędzy korzeni
kwitnących roślin wystają ciała umarłych, itd. Przenikliwe spojrzenie poety dostrzega i
obnaża prawdziwą zawartość pejzażu, przemieniając barokową „martwą naturę” w potworną
wizję, bliską malarstwu Boscha, a może ekspresjonistom lub surrealistom. Druga część
tekstu, w której podmiot liryczny wygłasza monolog w imieniu swojego pokolenia, składa się
z pięciu strof o nierównej długości (kolejno 6, 4, 6, 6 i 12 wersów). Chwytem organizującym
kompozycyjnie tę część wiersza jest powtórzenie (anafora) – każda cząstka (z wyjątkiem
ostatniej) zaczyna się od słów „nas nauczno”. Liczne aluzje literackie (Iliada, Wesele,
Apokalipsa, Stepy akermańskie) odwołują się do najbardziej podniosłych, a zarazem
tragicznych momentów w dziejach ludzkości, narodu lub jednostki. Historiozoficzna
koncepcja dziejów świata jest tu podobna do prezentowanej we wcześniej omawianym
wierszu pt. Historia. Wspaniałe w swej sugestywności, dynamiczne obrazy wypełniającej się
na oczach patrzącego apokalipsy, w połączeniu z odwołaniami do etosu rycerskiego i tradycji
romantycznej stanowią próby przejścia od jednostkowego doświadczenia do refleksji natury
ogólnej. Podmiot wiersza, przemawiając w imieniu pokolenia skazanego na życie w poczuciu
klęski i hańby i śmierć odartą z godności, pragnie przynajmniej w ten sposób ocalić
przekonanie o wyższym sensie swojej ofiary.
Podmiot mówiący próbuje spojrzeć na los własny i swojej generacji z dystansu, odrzucając
wszelką słabość i niemęski egocentryzm. Nie domaga się poklasku, uznania, podziwu ani
nawet pamięci. Dojrzałość jego postawy, tragiczno-heroiczna, wręcz conradowska, polega na
tym, że w ogóle nie zastanawia się nad oceną swoich działań – nie ma to dla niego żadnego
znaczenia. Heroizm czy śmieszność, zapomnienie czy wieczna pamięć, szacunek czy litość to
zmartwienie tych, co przyjdą.
Przeniesienie problemu wyboru z poziomu osobistego doświadczenia na płaszczyznę
uniwersalną oraz próba odpowiedzi na pytanie o miejsce całej generacji w dziejach narodu i
ludzkości pozwala Baczyńskiemu uniknąć pułapki sentymentalizmu i przydaje tragicznej
powagi jego poetyckiej wizji. Pesymistyczne postrzeganie własnej przyszłości znajduje
bowiem potwierdzenie w katastroficznej koncepcji historii.
Warto jeszcze zauważyć, że płynność, przenikanie się następujących po sobie,
dynamicznych obrazów oraz paralelna budowa poszczególnych strof stanowią odpowiednik
formalny przekonania poety o cykliczności dziejów świata.
Święty Franciszek
Nocą białą, gdy księżyc szybuje na chmurach jak gacek,
odpływają dęby zielone przez martwe wyręby widzeń.
Za polaną szeroką jak echo się zaczaj
i słuchaj słów miarowych nocy.
Przez kartofliska dymiące w zamglonym miesiącu
zobaczysz pochód świętego idący w takt wierzby:
fale królików leśnych, sarnę w szeleście gorącym,
psy oniemiałe nocą i konie błyszczące.
A na kołyskach świerków
skowronki osiadające w ławice świergotów
Zobaczysz oślizłość księżyca jak pnącze
i pochylone jelenie, które zbierają w oczy żywe złoto.
Zobaczysz
w rękach niesie ciszę pełną zieleni
i gaj pełen czerstwych gwiazd – jabłek
noc uśpioną brzękiem rytmicznych szerszeni
i serce twoje okryte księżycem.
Niedotykalny idzie pochód jak świ[ę]to codzienne.
Uważaj, żeby echa w kotlinach nie zbudzić.
To idzie świ[ę]ty w czerni przenosząc biel palców –
– Niesie pokój ogromny lasów, zwierząt, ludzi.
Utwór nosi dopisek „lato 39 r.”, jest zatem jednym z wierszy młodzieńczych. Portret
ś
więtego Franciszka, opiekuna „mniejszych braci”, utrzymany jest w poetyce snu (płynne,
przenikające się obrazy, blade, nierzeczywiste światło księżyca, przesiane przez gałęzie
drzew, odbijające się w śniegu). Wrażenia dźwiękowe i wzrokowe są ściśle
podporządkowane tematowi – stąd nagromadzenie ulubionych przez poetę motywów
zwierzęcych. Łatwo stwierdzić, iż Baczyńskiemu daleko jeszcze tutaj do artystycznej
dojrzałości, tekst ujawnia braki warsztatowe, myśl poety gubi się w nagromadzeniu tropów
poetyckich. Nie sposób jednak nie spostrzec przynajmniej kilku metafor rzadkiej urody,
wartych zapamiętania, sugestywnych – jak chociażby owe jelenie zbierające w oczy złoto czy
szybujący księżyc.
Wyroki
Basi D.
Nic gruzy Dwułodygą wyrośniem,
dwugłosem zielonym światła,
podobni chmurom i sośnie,
kwiatom płynącym na tratwach,
gdy rzeka wilgocią śliska
jest tonem świata – kołyska.
Nic ciemność. Przez nią przepłyniem,
a ręce na niej – promień
w błogosławionym czynie,
w żyjącym ogromie,
bo i z krzemienia się śpiewa
wieczność rosnąca – drzewa.
Nic gruzy Ale ująć
powietrze: tam formy rosną
i guseł i zaklęć – kołując –
coraz to bliższe. Mocno
w ręce spadają – nieznane,
czasem – niedokonane.
I tak się trzeba im zaprzeć
w ziemię i wiatr, w świetlistość,
by deszczem pocisków lecąc
opadły w dłonie – czysto.
A w ich ulewie rosnąć
ptakiem, człowiekiem i sosną.
Kolejny utwór, dedykowany ukochanej poety i opatrzony datą: dn. 28 XII 41 r., to erotyk
operujący typowymi dla Baczyńskiego motywami i obrazami. Świat kreowany mocą
wyobraźni i uczucia został przeciwstawiony rzeczywistości czasu wojny. Motywy zwierzęce i
roślinne, tworzące baśniową, odrealnioną krainę, mają nie tylko podkreślić kruchość świata
marzeń, ale i stanowić poetycki ekwiwalent uczuć podmiotu lirycznego. Stała u Baczyńskiego
antynomia: miłość – historia, a także problem wyboru pomiędzy uczuciem a obowiązkiem
zostały omówione na przykładzie tekstów prezentowanych wcześniej.
Przypisy
1.
K. Wyka, Posłowie, w: Krzysztof Kamil Baczyński, Utwory wybrane, Kraków 1976, s.
292.
2.
Najnowsze opracowania traktują jako publikacje książkowe również tomy wierszy
przygotowane przez poetę w rękopisie, mimo iż „wydanie” takie składało się nierzadko z
kilku egzemplarzy. Najnowszy Słownik biobibliograficzny. Współcześni polscy pisarze i
badacze literatury, wydawany aktualnie przez WSiP, podaje następujące tytuły tomów
wierszy wydanych konspiracyjnie w czasie okupacji:
1)
Zamknięty echem, Warszawa, Wydawnictwo Sublokatorów Przyszłości 1939 [właśc.
lato 1940]. Wydawnictwo konspiracyjne, odbito na prawach manuskryptu 7
egzemplarzy.
2)
Dwie miłości, Warszawa, Wydawnictwo Sublokatorów Przyszłości 1939 [właśc.
jesień 1940]. Wydawnictwo konspiracyjne, odbito na prawach manuskryptu 7
egzemplarzy.
3)
Modlitwa, Warszawa, Drukarnia M. Drapczyńskiego 1942. Wydawnictwo
konspiracyjne, odbito 3 egzemplarze numerowane.
4)
W żalu najczystszym, Warszawa. Tomik przygotowany przez Baczyńskiego dla żony
w dniu ślubu 3 VI 1942 rękopis.
5)
Wiersze wybrane, Lwów [właśc. Warszawa], Wydawnictwo Bibliotek Rękopisów
1939 [właśc. sierpień 1942]. Wydawnictwo konspiracyjne podpisane: Jan Bugaj.
6)
[Tysiąc dziewiećset czterdzieści trzy] 1943, Warszawa 1943. Tomik rękopisów
opracowanych przez Baczyńskiego dla matki.
7)
Arkusz poetycki nr 1. Jan Bugaj, Warszawa, Wydawnictwo Droga [1944].
Wydawnictwo konspiracyjne.
8)
Ś
piew z pożogi, Warszawa 1944. Wydawnictwo konspiracyjne podpisane: Piotr
Smugosz.
3.
J. Iwaszkiewicz, cytat za: K. Wyka, Posłowie, dz. cyt., s. 292.
4.
Stylizowana pajdomachia (walka uczniów z nauczycielami) zasługuje na uwagę, tym
bardziej, iż dowodzi zdolności autora do ukazywania rzeczywistości w satyryczno-
groteskowym ujęciu; właściwie poza tym jednym tekstem nigdzie więcej nie znajdziemy
u Baczyńskiego odstępstw od stylu „wysokiego”, heroicznego.
5.
K. Wyka, dz. cyt., s. 290.
6.
J. Święch, Wstęp do: Krzysztof Kamil Baczyński, Wybór poezji, Wrocław 1989, s. XCIII.
7.
M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik
terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław 1988, s.117.
Spis treści:
ś
ycie i twórczość
Recepcja twórczości
Legenda poetycka
Poeta przeklęty – patron „czarnej poezji”
Literatura poświęcona K. K. Baczyńskiemu
Ewolucja twórczości
Analiza poszczególnych utworów
Elegia o... (chłopcu polskim)
Biała magia
Wróble
Deszcze
Gotyk
Historia
Modlitwa III
Modlitwa do Bogurodzicy
*** (Niebo złote ci otworzę...)
Elegia (Obłoki lotne...)
Pokolenie
Ś
więty Franciszek
Wyroki
Przypisy