Brudnopis z życia Dariusz Okoń

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

5

background image

Dariusz Okoń

background image

Dariusz Okoń

Brudnopis z życia

Skład

Dariusz Okoń

Projekt okładki

Dariusz Okoń

Zdjęcie na okładce

Dariusz Okoń

Wszelkie uwagi proszę kierować na adres:

darekpionki@wp.pl

Copyright

©

2012 by Dariusz Okoń. All rights reserved.

background image

Spis treści

Prolog..............................................................................................3

I.....................................................................................................14

II....................................................................................................32

III...................................................................................................51

IV..................................................................................................66

V....................................................................................................88

VI................................................................................................106

VII...............................................................................................122

VIII..............................................................................................135

Epilog..........................................................................................145

background image

(...)

W końcu spotkałem jeszcze dziwnego człowieka,

Który po swych rodzicach nie nosił żałoby,

Nie rozpaczał przy ludziach, nie chodził na groby;

Lecz czasem tylko jego zapadła powieka

Przyjmowała do siebie promyczek wesela,

A ten tak blado, drżąco spod rzęsów wystrzela,

Jakby się od księżyca nauczył mrugania.

Ten człowiek od pierwszego z światem przywitania

Był bardzo nieszczęśliwy, ale się nie zrażał,

Patrzył w niebo i, pełniąc swoje obowiązki,

Na ziemię mało zważał.

On nawet w drobnych rzeczach był prześladowany,

Jakby go los trefnisiem dla siebie uczynił;

On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił;

On, pragnąc zerwać różę, rwał ostre gałązki...

Ten więc człowiek, sierota, od nieszczęść ścigany,
Patrząc w górę, ze świętym uśmiechem proroctwa

Mówił do mnie, że nie ma bynajmniej sieroctwa! (...)

C.K. Norwid - ,,Sieroty"

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Prolog

- Słyszeliście o Egwinie? To smutne, co się tam wydarzyło. Jest

nam przykro, ale takie błędy się zdarzają (choć nie powinny).

Z drugiej strony to hańba! To czyste kpiny! Od tak wielu wieków

takich sytuacji nie było zbyt wiele. W naszym Zgromadzeniu do

czegoś podobnego nie powinno dojść, ba, nie może nigdy więcej

taka sytuacja się powtórzyć! Szanowni Stażyści, zapamiętajcie

sobie te słowa! Przecież ten człowiek tylko i wyłącznie dzięki łasce

Boga będzie mógł cieszyć się Rajem. Tylko dzięki Stwórcy. Nie ma

żadnego usprawiedliwienia dla tego czynu! Ale cóż poradzić? Stało

się i już nie można tego odwołać. Wszystko dobrze się skończyło

i nie ma co, jak to się mawia na planecie zbiorowych mogił, płakać

nad rozlanym mlekiem. Nasza Instytucja nie może gniewać się na

nikogo, nie wolno nam pogardzać żadną istotą, a jej uczynkami.

Jednak mam co nieco do przekazania naszemu winowajcy.

Przywołajcie Egwina na naradę! Musimy mu dać szansę na obronę.

Każda istota powinna takową dostać, czyż nie tak?

Rozległy się szumy, a młodzieniec ubrany na biało (widocznie

najmłodszy stażem w tym towarzystwie) wyruszył pewnym krokiem

ku bramie. Szedł spokojnie, majestatycznie, ale jednak pośpiesznie.

3

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Wszyscy byli w szoku, bowiem postać wypowiadająca swój

monolog nigdy nie była w takim nastroju. Od długiego czasu nikt

inny nie przemawiał tylko wysoki i postawny mędrzec jakby wyjęty

rodem z dawnych opowieści wędrujących przez pustynię ludów.

Od dłuższego czasu słychać było niekończące się rozmowy

i dyskusje Zgromadzenia Aniołów do Spraw Opieki. Tematem był

niedawny los jednego z ludzi, który za swe ziemskie życie dostąpił

Wiecznej Radości, ale udało się to tylko dzięki miłości Boga,

natomiast za złe życie człowieka oskarżono jego Stróża. Tak więc

winą obarczono Egwina – jednego z Aniołów Stróżów, mającego

długi staż (o ile można tak powiedzieć o Istocie, na którą czas nie

ma wpływu i która nie podlega ziemskim prawom). W tej chwili

zaczął panować coraz donioślejszy szmer i gwar. Właśnie zbliżał

się ,,oskarżony”.

- Młodzi! Udajcie się do swoich zajęć – odezwał się

Przewodniczący – zostawcie nas samych.

Kilku z Aniołów rzeczywiście oddaliło się o parę kroków, aby

nie być świadkami tejże rozmowy. Poprzedni głos jednak

kontynuował:

-Witaj Egwinie! Czy już odpocząłeś po ostatnich smutnych

i bolesnych przeżyciach? Bez wątpienia nie jest Ci teraz łatwo!

- Owszem, nie jest łatwo patrzeć na coś, w co włożyło się całego

siebie, swe siły, pracę i troski, a co spotkało się ostatecznie

z klęską. Nie mogłem tego przewidzieć... to wszystko działo się tak

4

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

szybko... to było TAKIE nagłe... Nie jest mi teraz łatwo o tym mówić,

nie jest łatwo mi tłumaczyć się z tego... chciałem dobrze, ja

naprawdę CHCIAŁEM dobrze! Nie byłem w stanie wszystkiego

przewidzieć. Nawet Anioł nie potrafi spojrzeć tak daleko, aby

przewidzieć konsekwencje ludzkich czynów. Nie otrzymaliśmy pełni

władzy nad ludźmi i zwierzętami, nie potrafimy przeniknąć

człowieczych myśli. Możemy tylko tyle, na ile pozwoli na Stwórca.

Może to Jego plany? Może...

Egwin był wysokim Aniołem, trochę przygarbionym,

wyglądającym na bardzo doświadczonego w opiece nad ludźmi.

Jego twarz zdobił nigdy niegasnący uśmiech (taki ciepły, pełen

optymizmu, radości, nie przypominał on ludzkich uśmiechów, nawet

nie powinien być do nich porównywany), oczy wyrażały ogromny

smutek, a zarazem radość i spokój, płynąca po policzku łza nie

wyrażała ani tęsknoty za czymś, czego ludzie ciągle pragną, ani nie

była objawem płaczu. Istota po prostu była teraz sobą, przeżywała

pewnie boleść i uczucie, które my pewnie nazwalibyśmy żalem po

utracie bliskiej osoby, a które we wszechświecie nosi zapewne inną

nazwę.

Egwin spokojnie stanął przed zgromadzonymi, wytarł rękawem

łzę, a wokół uniósł się tak słodki i tajemniczy zapach, że nasze

ludzkie zmysły nie wytrzymałyby tej radości, Aniołowie natomiast

znają ten zapach i jest on dla nich pospolity, pochodzi bowiem

z czystości i piękna Raju.

5

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Usta Anioła poczęły łagodnie drżeć i rzekł:

- Czemu zaprosiliście mnie na waszą naradę? Wszak nie

potrzebuję już pocieszania, jakoś muszę się z tą stratą pogodzić.

Nie będzie mi łatwo, ale odpocznę trochę i podejmę się kolejnej

posługi. Jest jeszcze tylu ludzi, którym trzeba pomóc. Mam zamiar...

- Widzisz mój drogi, oto właśnie chodzi, że nie będzie drugiego

Podwładnego – na te słowa Egwin wyraźnie posmutniał,

a Przewodniczący, do którego należała wypowiedź, dokończył

zdanie: – myślimy, że powinieneś odpocząć znacznie dłużej, nie

możemy dopuścić, aby kolejny człowiek nie zaznał Raju. Jesteś już

bardzo doświadczony, a przez to i zapewne zmęczony swą misją.

Swoje zadania wykonywałeś jak najlepiej, za co jesteśmy ci

wdzięczni. Nie możesz natomiast zajmować się kolejnymi ludźmi.

- W takim razie co ze mną będzie – z wyraźnym bólem w głosie

odrzekł Egwin - czym mam się zajmować? Stróżowanie było moim

powołaniem... nie mogę tak po prostu przestać.

- Będziesz musiał – rzekł Przewodniczący – zabieramy ci funkcję

Anioła Stróża, uważamy, że należy ci się zasłużony odpoczynek.

Nie chcemy cię karać, nie byłoby to w porządku, ale pragniemy,

abyś otrzymał zasłużony spokój. Od dziś możesz cieszyć się Rajem

i wiecznym oglądaniem Pana. Twoje miejsce zajmie Kandor – nasz

nowy Stróż.

- To jest dla mnie zbyt ważne, abym mógł zaniechać tej misji. Stefek

był mi bardzo bliski i jest mi go bardzo żal, nie spodziewałem się, że

6

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

takie przykrości go spotkają za życia. Mam jednak coś na jego

usprawiedliwienie...

W tym momencie Egwin wyciągnął z kieszeni swego białego

płaszcza jakiś przedmiot.

–...Oto pamiętnik człowieka, którym się opiekowałem przez

ostatnie 27 lat. Zapisywał w nim wszystkie swoje przeżycia,

wspomnienia. Podobnych dzienników prowadził o wiele więcej,

bowiem był artystą i chciał, aby po jego śmierci ludzie mogli spisać

jego dzieje i zrobić z nich biografię. Chciał być kimś sławnym,

rozpoznawalnym. Ten notes jest zapisem jego ostatniego roku

życia, który tak wpłynął na jego obecny los. Po odejściu Stefka

z ziemskiego padołu, uzupełniłem jego notatki swoimi

spostrzeżeniami i myślami. Ten chłopak był coraz bardziej chory,

toteż i notatki są chaotyczne. Nie potrafił biedak dobrze formułować

swych wypowiedzi. Większość notesu stanowią moje wersje

wydarzeń, przebieg jego życia, emocji i myśli. Uczyniłem to,

abyście Wy, droga Rado, mogli spojrzeć obiektywnie na wszelkie

wydarzenia.

Zgromadzenie natychmiast zainteresowało się słowami Anioła.

Przewodniczący wziął z rąk Egwina notes i schował go w rękaw.

- Co nam możesz powiedzieć o swym Podopiecznym? – Zwrócił się

do Stróża z pełną powagą. – Przeczytamy za chwilę twój dar,

prosimy jednak o przedstawienie nam tego człowieka, którym się

opiekowałeś.

7

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- Mogę o nim opowiadać bardzo długo, mogę też zamilczeć na

wieki, jednak nie uczynię żadnej z tych rzeczy. Nie wiem właściwie

co was zainteresuje. Przywiązując się do drugiego człowieka,

nawet jeśli jest się tak różnym, innym, odmiennym według natury

i odległości, widzimy tę cienką nić, która łączy dwie dusze, przenika

dwa serca i wydaje plony pełne zrozumienia. Ja w swej opowieści,

a może lepiej, gdy powiem: relacji, skupię się tylko na tym, co

najważniejsze, resztę wyczytacie sami – odrzekł Egwin swoim

wcześniejszym tonem, mając w oku pewną iskierkę radości - Stefek

był osobą normalną. Po utracie bliskich (matka wraz z ojcem zginęli

w wypadku samochodowym, pędząc na jego urodziny), kiedy miał

około 26 lat, przeżył poważny wypadek. Stał się nieco dziwny.

Mówił sam do siebie, żył samotnie, odrzucał znajomych, po prostu

tracił kontakt ze światem. Miał ciągle problemy zdrowotne. Od

wielu lat gardzono nim z powodu jego odmienności, albo po prostu

dlatego, że był chory. Znikąd ten chłopak nie miał zrozumienia i nie

mnie oceniać, czy jego wcześniejsze życie nie było genezą takiego

odbioru, czy może dopiero ze stopniową utratą świadomości tracił

swą reputację. Czasami, idąc ulicą, zdarzało się, że dostawał

kamieniem w głowę, ale naprawdę dosyć rzadko. Mawiał wtedy:

Jestem tylko sam ze sobą. Nie interesowała go opinia innych ludzi,

żył jak ktoś obcy, wyobcowany. Był cudzoziemcem w swym miejscu

urodzenia, był pisklęciem, które wychowane wśród wron chciało być

pięknym słowikiem. Stefek od urodzenia nie miał tego wszystkiego,

8

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

o czym marzył. Miał jednak to, na czym najbardziej mu zależało:

talent. Od najmłodszych lat chciał być artystą. Zafascynowany

awangardą, zaczytany w klasycznej poezji i kochający książki pełne

bólu i rozkładu na łopatki ludzkiej psychiki, malarz amator, tłumacz

– samozwaniec, sam chciał być jak jego mentorowie ze środowisk

bechemy. Jako ktoś w pełni świadomy stopniowo, na własne

życzenie uciekał w sferę niedostępną przeciętnemu zjadaczowi

białego chleba. Z chorobą ta pasja nasiliła się, przejęła kontrolę nad

ludzka naturą i wyszła naprzeciw obłędowi tak podobnemu

bohaterom romantycznym. Mówiono o nim, że jest opętany. Jeśli

śmiano się, to zbiorowo, jeśli chciano dokuczyć to też nie

w pojedynkę. Stefek szedł na przekór zachowaniom ludzi i jeszcze

bardziej wnikał w sferę mroku swej osobowości, szukając ukojenia,

antycznego katharsis w sztuce, która była odtrutką na całe zło

świata. Był tajemniczym magikiem własnej sztuki, zaczarowywał

otaczającą rzeczywistość i stwarzał świat na nowo. Siał

propagandę własnych myśli i burzył utarte w podświadomości

schematy dotyczące własnej osoby. Czy jednak sam o tym

wszystkim wiedział? Oczywiście, że nie. On był po prostu chory

fizycznie i psychicznie. Miał zaburzenia osobowości i był

naznaczony przez sztukę. W początkach swych dolegliwości

korzystał z pomocy specjalistów. Leczył jednak głównie sferę

fizyczną, odrzucając ewentualne skazy psychiki. Po wielu wizytach

u lekarzy i psychologów stwierdzono, że taki już pozostanie do

9

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

końca życia. Postawiono wyrok, schowano go w ciemną kopertę

i zaplombowano. Chłopak nic na to poradzić nie potrafił. Swój ból

spisywał. Prowadził coś w rodzaju zeszytu, w którym zapisywał

swoje odczucia. Raczej nie można było nazwać tego pamiętnikiem,

tylko brudnopisem (dałem go właśnie Przewodniczącemu).

Znajdowały się tam jego zapiski, ,,twórczość’’, czasami pojedyncze

wyrazy oraz wiele rysunków. Czułem się jak jego krewny. Teraz,

gdy już odszedł z tego świata i uwolnił się z kajdan obłędu,

postanowiłem wam opowiedzieć o jego chorobie, codziennym

życiu oraz przekazać ten ,,BRUDNOPIS Z ŻYCIA”. Może uda się

jeszcze Stefka uratować, gdy poznacie jego historię.

Przewodniczący nic nie mówił, tylko słuchał z zapałem słów

Egwina. Był ciekawy wielu kwestii, jak chociażby życie Stefka, jego

funkcjonowanie z chorobą, zastanawiały go owe dzieła zmarłego

(jako anioł był bardzo otwarty na sztukę i wszelkie piękno, które

wywodzi się z dobra), najbardziej jednak chciał poznać przyczyny

wypadku. Rzekł wtem do Stróża:

- Czy mógłbyś nam opowiedzieć coś o samym wypadku. Jest to

niezwykle ważne, ponieważ w nim ma swe korzenie ta choroba,

która, jak wspomniałeś, była powodem jego prześladowania.

Stanowiła dla niego brzemię. Może uda się coś jeszcze zrobić dla

niego. Opowiedz coś więcej!

Egwin kaszlnął, po czym zaczął mówić:

- Był pochmurny dzień i zapowiadało się na burzę. Silny wiatr

10

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

targał gałęziami, ptaki umilkły. Świat jakby zatrzymał się w miejscu.

Stefek pędził samochodem, aby zdążyć do domu przed burzą. Po

deszczu nawierzchnia stałaby się śliska i musiałby zwolnić. Miał

trudny dzień, w pracy problemy, do tego zarwanie kilku nocy

i okropny ból nerek. Już wcześniej czuł, że po powrocie nie będzie

w stanie niczym się zająć, od razu położy się do łóżka, aby

złagodzić trochę ten okropny ból, to cierpienie, z którym zostanie

sam (nie posiadał bowiem rodziny). Chciał jeszcze po przybyciu do

domu zasiąść do stolika, gdzie zazwyczaj tłumaczył książki. Stefek

biegle znał kilka języków, ale uznał, że ta wiedza mu się zbytnio nie

przydaje w życiu, dlatego zajął się po godzinach tłumaczeniem

wielu dzieł. Pragnął, aby literatura mogła trafiać nawet do tych,

którzy nie potrafią czytać w oryginale.

Nagle rozległ się huk. Stefek nie zauważył nadjeżdżającego

znad przeciwka auta, które uderzyło w jego pojazd z olbrzymią

prędkością. Nie zdążył wyhamować. Kolizję było widać z daleka, co

spowodowało, że zbiegło się wiele ludzi. Wszyscy ciekawi tego, co

tu zaszło. Nie dawali Stefkowi szansy na przeżycie. Kierowca

przeciwnego pojazdu szybko wyszedł, aby sprawdzić stan

poszkodowanego. Niestety było bardzo źle. Ktoś z tłumu

zawiadomił pogotowie. Przybyło po około 15 minutach. Dwóch

rosłych mężczyzn o mocnych rysach twarzy, w białych uniformach

i z noszami podeszło do ofiary. Zabrano Stefka do szpitala, gdzie

poddano go bardzo wnikliwej obserwacji. Jego stan był bardzo

11

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ciężki i miał wiele obrażeń na ciele. Lekarze nie dawali mu zbyt

wielu szans na życie, podjęli się jednak leczenia. Po kilku

operacjach, gdy Stefek czuł się lepiej i lekarze zauważyli poprawę,

wypuszczono go do domu na jego wyraźną prośbę.

Początkowo nie mógł się pozbierać po wypadku. Każdy

kolejny dzień był cięższy od poprzedniego, każdy dłużył się

niemiłosiernie. Budził się w nocy z krzykiem. Nie opuszczał domu,

nie podróżował autem. Dostał od szefa bardzo długi urlop. Pomimo

tego, że wszystko było w jak najlepszym porządku, nie umiał

sprostać codzienności.

Całe Zgromadzenie słuchało tej historii z zapartym tchem. Nikt

nie śmiał przeszkadzać, wtrącać się w opowieść Egwina. Aniołowie

są bardzo kulturalni i nie przerywają innym podczas rozmowy.

Każde słowo Stróża było dokładnie wychwytywane i przetwarzane

przez Przewodniczącego. Gdy Anioł skończył opowiadać,

Przewodniczący powiedział tylko kilka słów:

- To bardzo smutna historia, przepełniona samotnością i żalem...

- Jej kontynuacja jest zapisana w dzienniczku – rzekł Egwin – tylko

jego zawartość jest w stanie oddać całą historię Stefka.

Przewodniczący

wyciągnął

z

rękawa

swej

długiej,

śnieżnobiałej szaty notatnik zmarłego. Był to niewielki, brązowy

zeszyt w skóropodobnej oprawie.

Na okładce było zapisane niedbałym pismem:

12

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

,,Obłęd widzę przed oczyma,

serce ściska nagła trwoga,

w lustrze znowu widzę siebie,

ma odmienność mnie przeraża.

Strach przed życiem to pokora,

on cię będzie motywował.

Dzień zaczynasz od nadziei,

że go dzisiaj nie opuścisz.

Śmierć stanowi wyzwolenie,

z kajdan bólu cię uwalnia”.

Anioł otworzył ,,zapiski” i zaczął czytać, czasami uśmiechając

się, czasami smucąc. Jego oczy miały taki wyraz smutku

i współczucia, że zgromadzeni dziwili się jego reakcjom na tekst.

Począł czytać na głos, czasami ktoś wtrącał swoje komentarze

wykorzystując przy tym chwilę pauzy, którą czynił Przewodniczący.

*

Nie będę tu przytaczał wszystkich zapisków, dzień po dniu, ale

tylko ich część, momenty przełomowe w życiu Stefka, oraz te, które

mogłyby zaważyć o losie Egwina.

*

13

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

I

Stefek położył się dziś bardzo późno, ciągle tłumaczył Dantego

z oryginału. Biedny chłopak, tak go to pochłonęło, że nie usłyszał

cichego tykania zegara odmierzającego czas. Trzecia przybyła tak

nagle, że nim się Stefek spostrzegł – była już czwarta. Szybki

prysznic i spać. Tej nocy mimo tego, że księżyc był ukryty za

gęstymi, czarnymi chmurami, on nie mógł zasnąć. Nie po tym, co

go ostatnio spotkało. Wypadek nie dawał mu wytchnienia. Ciągłe

lęki, w głowie krzyki ludzi przechodzących akurat wtedy, gdy doszło

do kolizji.

„Głupie istoty! Akurat musieli oni wszyscy wtedy przechodzić!

Człowiek upada, to się mu rękę podaje, a nie wykrzykuje hasła

w stylu: jaki on biedny... taki młody i umarł... Szkoda mi ich.

Dostałem dar, więc go wykorzystam! Pokażę jeszcze ludziom, że

coś znaczę.” - pomyślał Stefek. Takich myśli, a nawet podobnych

jeszcze wiele pojawiło się w jego głowie tej nocy. Nie mógł zasnąć...

nie dziś. Po zamknięciu oczu widział mnóstwo krwi (pomimo tego,

że na miejscu wypadku prawie w ogóle jej nie było. Nie wiedział

skąd takie myśli). Postanowił poddać się emocjom, stać się

niewolnikiem swego umysłu i pójść wreszcie spać. Liczył ludzi

pojawiających się przed oczami. Każdy sposób na to, aby zasnąć,

14

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

był w sumie dobry. W tym tłumie przed oczyma pojawiła się kobieta

w brudnej, szarej chuście, obwiniętej niedbale wokół głowy. On sam

leżał na ziemi. Jakiś mężczyzna (widać, że już pod wpływem

alkoholu, bowiem chwiał się na nogach i mówił coś sam do siebie,

bijąc przy tym powietrze) powoli zbliżył się do Stefka i nadymając

się, po prostu go opluł. Chłopak był w szoku, ale dopiero teraz

domyślał się co się stało. Biedaczyna nagle wstał i udał się do

pobliskiego, przydrożnego lasu. Ku zdziwieniu ludzi nic mu nie było.

Była już ciemna noc. Drzewa chyliły się ku ziemi, cichy wiatr

śpiewał zimne pieśni zmroku... Stefkowi dał się słyszeć głośny,

przenikliwy śpiew sowy. Młodzieniec słyszał w nim wiele dziwnych

słów, wydawało mu się, że ptak chce coś powiedzieć. Pośród tej

ciemności jego oczom ukazał się mały fragmencik oświetlony

blaskiem księżyca (wydawał się Stefkowi najodpowiedniejszym

miejsce na postój). Nie wiedział gdzie idzie. Chciał się już wydostać

z lasu. Jego uwagę jednak szybko zwrócił czerwony kwiat. Była to

roślina barwy prawie że szkarłatnej. Jej długie płatki zawijały się na

końcach ku miodowożółtemu środkowi. Łodyga była przeobfita

w bardzo ostre kolce. Stefek podszedł nieśmiało do rośliny. Była

ona teraz piękniejsza, niż się spodziewał. Chłopak dotknął płatków

i przekonał się, że były pokryte krwią. Jego dłonie zaczęły nagle

opływać w tę czerwoną substancję. Rzucił się na ziemię i zaczął

ocierać dłonie o wilgotną rosą trawę. Krew nie chciała zejść z dłoni

i Stefek musiał coraz mocniej pocierać nimi o ziemię... nic z tego.

15

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Czerwień zaczęła przysychać i tworzyć delikatną skorupkę, trochę

krwi zostało pod paznokciami i zaczęło się już utwardzać. Stefek

zaczął krzyczeć na cały głos. Nie chciał już siedzieć w lesie. Czuł,

że jego psychika nie wytrzyma podobnego doświadczenia.

Wydawało mu się to tak nieprawdopodobne, że wręcz niemożliwe.

Oprócz strachu czuł też ból krwawiącej dłoni. Rana nie była tak

wielka, aby od razu ją bandażować, ale ostre szczypanie dawało

o sobie znać. Stefek rozejrzał się wokoło i zaniemówił. W krzakach

zaczęło się coś ruszać. Dobywał się pisk, psie ujadanie i głośne

kroki. Do uszu chłopaka dotarło zdanie:

- Stul pysk, kretynie! Co ty sobie myślisz?! Waruj, i to raz! Co mi do

łba uderzyło, żebym targał ze sobą tego dziada?! Zamknij się, i to

już! Pysk, słyszysz, stul pysk!

Stefek był zmieszany. Charczący głos nie ustępował, a wraz nim

echo niosło przeraźliwy i przyprawiający o dreszcze skowyt.

Chłopak zastanawiał się nad tym, czy jegomość, który przechadza

się nieopodal, czy wie on o tym, że ktoś jest świadkiem jego dialogu

z psem. Stefek bał się podnieść z ziemi i uciec, aby nie zostać

zauważonym. Wiedział natomiast, że nie może tak siedzieć

i czekać na niechybną śmierć. Coś musiał zrobić i jeśli chodzi już

o zgon, to wolał chyba umrzeć w biegu, niż stać się ofiarą biernie

broniącą swego żywota.

Nagle podszedł do niego tajemniczy mężczyzna w czarnym,

długim prawie do kostek płaszczu. Na mocnym, szarym sznurze

16

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

prowadził olbrzymiego psa (być może był to wilk, ważne, że: istota

była nienaturalnej wielkości, spoglądała dużymi, czarnymi

i świecącymi oczyma wprost na Stefka, a białe kły zwierzęcia

odbijały się światłem księżycowym). Mężczyzna szedł od dłuższego

czasu za Stefkiem, depcząc mu prawie po piętach. Przybysz zatem

doskonale wiedział o tym, że chłopak skrywa się za krzakami. Być

może bawił się nim i grał na zwłokę. Musiał mieć niezły ubaw

z powodu lęku chłopaka. Gdy tylko spostrzegł, że Stefek powstaje

z gleby, natychmiast zainterweniował. Póki co, drzewa stanowiły dla

niego chwilowy schron. Aż dziwne, że chłopak nie zauważył, że

ktoś za nim idzie. Przybysz bardzo cicho się zakradał. Nawet jedno

źdźbło trawy, nawet jeden patyczek się pod nim nie ugiął. Jego

kroki były bardzo dyskretne. Podszedł do Stefka i nagle rzucił się na

niego. Obwiązał swój sznur wokół szyi chłopca i zaczął zaciskać

pętlę wokół jego głowy. Stefek dusił się, ostatkiem sił próbował

krzyczeć. Nic z tego. Przybysz był silniejszy. Stefkowi spłynęły tylko

dwie, no może trzy łzy, po zimnym policzku. Wypuścił resztę

powietrza z płuc i osunął się na ziemię. Zrobiło się ciemno. Drzewa,

księżyc, wędrowiec, krew... wszystko w jednej chwili przepadło.

Odbicie białych zębów zwierzęcia stopniowo przygasało przed

oczyma Stefka. Biel rozmywała się i prysnęła w jednej chwili jak

spadająca gwiazda tonąca w odmętach oceanu. Ciemność, która

przenikała wszystko wokoło... cała masa ciemności...

Wtem otworzyły się oczy Stefka. Widział przed sobą półkę

17

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

z książkami, na której stały jego ulubione pozycje i śmieszna figurka

kupiona na jakimś festynie. Czuł się nie najlepiej, słyszał swój

dyszący oddech, głośne kołatanie serca oraz zimno przebiegające

przez całe ciało. Zapomniał widocznie zamknąć okna. Szybko

spojrzał na swoje dłonie. Były one czyste, nie można na nich

dostrzec nawet najmniejszego śladu krwi. Nerwowo chwycił swoją

szyję i nie poczuł bólu, który mogłyby wywołać siniaki

spowodowane uściskiem liny. Powoli uświadamiał sobie, że to był

tylko zły sen. Nie wiedział co miała oznaczać cała ta scena w lesie,

kwiat oraz tajemniczy mężczyzna. Chciał jeszcze chwilę poleżeć,

nie miał ochoty wychodzić spod ciepłej, puchowej kołdry. Szybko

spojrzał na zegarek, w którym przez roztargnienie poszedł spać.

Była druga w południe. Koszmar spowodował jego długi sen. Stefek

nagle pomyślał o tym, że sen może warto spisać. Otarł z czoła pot,

pokonał lenistwo i wyskoczył szybko spod przykrycia, zrzucając

śnieżnobiałą kołdrę na podłogę. Na boso podbiegł do swego biurka,

przy którym zazwyczaj pracował. Panował niedający się ogarnąć

bałagan. Spod sterty papierów, listów, karteczek z adresami

i cytatami wyciągnął swój notatnik, który miał być jego pamiętnikiem

służącym w przyszłości jako zaczynek do biografii. Chwycił

nadgryziony długopis z przerywającym wkładem i począł pisać na

stronie z napisem: ,,22 maja - kupić sałatę na obiad; oddać książki

Leokadii; tłumaczenie do wydawnictwa”. Przekreślił stare notatki

i ogryzając długopis zastanawiał się nad tym, jak sformułować

18

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

koszmar. Nic nie przychodziło mu do głowy, a to, o czym pomyślał,

wydawało się zbyt słabe. On – wielki artysta – nie może spisać snu

słowo w słowo. On jest przecież wyjątkowy, naznaczony przez

Talent, dostał od Boga dar i grzechem byłoby nie wykorzystać tego

prezentu. Stefek zamachnął ręką w powietrzu, przyłożył długopis do

białej kartki papieru i postanowił, że napisze to, co akurat

podpowiada mu wewnętrzny głos weny, a potem ewentualnie

poprawi swe zapiski. Na papierze po chwili narodziły się słowa:

,,... to było w tej krainie, gdzie najgorsze myśli mają swe spełnienie,

śnisz na jawie i nie wiesz, co się z Tobą dzieje... - układał w notesie

- ...a życie już wie, że zbliża się do niego śmierć z atrybutami

ostateczności...”

-Nie, to za głupie! Muszę wymyślić coś innego. To nie oddaje pełni

mojego bólu – pomyślał Stefek i pokreślił notatki – a może zajrzę do

Dantego, nad którym właśnie pracuję?

Stefek podszedł do swych notatek, nad którymi do późna

siedział. Przejrzał je i z uśmiechem na twarzy podbiegł do

notatnika. Był wczoraj zadowolony ze swego przekładu i tym

bardziej cieszył się, że wykorzystany będzie kiedyś w jego biografii.

Pomyślał, że badacze jego życia będą zachwyceni tym

tłumaczeniem. Nie mogło być przecież inaczej! W głowie już

zaczynał wyobrażać sobie tych badaczy, którzy będą przeszukiwać

19

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

po jego śmierci dom i natrafią na notesy i wszelkie zapiski. Wtedy

pewnie o swym odkryciu powiadomią pracę, opłacą najlepszych

pisarzy i stworzą wielostronicową biografię Stefka – Artysty. Na

chwilę obudził się z wizji i znowu wziął swój długopis. Zaczął pisać:

,,Pamiętaj tu wchodzący człowiecze, że żegnasz się z nadzieją na

zawsze...” - z tymi słowami wyrzeczonymi mi kiedyś przez autora

Komedii zwanej Boską wkroczyłem do lasu, gdzie czekała na mnie

łąka pełna krwi...

Stefek całe popołudnie spędził na spisywanie swego snu,

ubierając go w najzacniejsze słowa i tworząc z niego prawdziwy

dramat. Zawsze miał tendencję do teatralizowania swojego życia.

Tkwiła w nim niezwykła pasja literacka. Swój przekład ,,Boskiej

Komedii” opracowywał niezwykle dbale, odbiegając znacznie od

oryginalnego tekstu. Każde słowo musiało być przepełnione

tragizmem, boleścią i patetycznym brzmieniem. Charakteryzował

go typowo barokowy styl pisania. Wydawcy chętnie kupowali jego

przekłady książek, nie traktując ich poważnie i dodając na

okładkach teksty w stylu: ,,zupełnie oryginalny, jedyny w swoim

rodzaju i niepowtarzalny przekład klasyki literatury. Czytanie już nie

musi być nudne...”

Za swą pracę Stefek otrzymywał małe sumy, ale nie dla pieniędzy

tłumaczył. Literaturą zaraził go przyjaciel pracujący w bibliotece –

20

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Henryk. Mężczyzna znał Stefka jeszcze ze szkoły podstawowej,

zawsze razem się trzymali i pomagali sobie w trudnych chwilach.

Henryk zapowiadał się dobrym pisarzem, pokierował swe życie

jednak tak, że nie udało mu się rozwijać talentu. Żałował swych

wyborów, decyzji i zaprzestania pisania. Wiedział, że teraz raczej

już nie uda mu się odzyskać dawnej kondycji pisarskiej. Stanął

przed wyborem, przed którym znajdowało się wielu przed nim:

poświęcić się sobie i chcieć osiągnąć karierę, czy całą swą siłę

i zaangażowanie skierować ku bliźniemu. Henryk wybrał to drugie

i nie miał do siebie pretensji, że poświęcił swą karierę i zmarnował

szansę na sławę. Na znak zerwania z przeszłością spalił wszystkie

swoje rękopisy, wymazał z pamięci sny o potędze, zapomniał snute

opowieści i uśmiercił całą plejadę bohaterów literackich. Po

dawnym Heńku nie zostało już nic. Zabił w sobie cząstkę swego

dawnego ,,ja”. Dobrze o tym wiedział. Wiedział też i jego kolega.

Stefek zawsze wykonywał swą pracę mając nadzieję, że jego

przyjaciel będzie zaskoczony, gdy zobaczy imię i nazwisko swego

kumpla i namacalny efekt jego pracy. Z jednej strony chciał coś

udowodnić Heńkowi. Pochwalał jego heroizm, poświęcenie i chęć

pomocy innym, ale gdzieś w podświadomości tłamsił w sobie

nieprzebyte złoża żalu. Nie mógł zrozumieć tego, że tak dobrze

zapowiadający się twórca mógł wszystko tak porzucić z dnia na

dzień i zająć się życiem. Pisarstwo – to powinno wypełniać

egzystencję kumpla Stefka. Chłopak za wszelką cenę pragnął

21

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

dopiec swemu przyjacielowi i wcale nie z powódek czysto

złośliwych, czy z chęci dokuczenia. Stefek chciał tylko tego, aby

Henio przejrzał na oczy.

Chłopak nie wiedział o tym, że Henryk nie pracuje już

w bibliotece, co więcej – zachorował na rzadki nowotwór i obecnie

przebywa w szpitalu. Nikt nie mógł o tym powiedzieć Stefkowi, bo

nie posiadał on przyjaciół. Żył samotnie, nie szukał nowych

kontaktów i nawet ich nie pragnął. Ale czy to cokolwiek by zmieniło?

Czy ta wieść wniosłaby cokolwiek w życie Stefka?

Za oknem zrobiło się już niezwykle ciemno, noc wychodziła

z ukrycia i przykrywała cały otaczający świat. Stefek zmęczył się już

spisywaniem swego snu i zaczętą później pracą nad

tłumaczeniami. Zaczęły mu się plątać myśli, dobre pomysły gdzieś

nagle uciekały, wszystko ograniczało się do tych samych zwrotów.

Zaczęła go boleć głowa, nawet nie pomogła świeżo zaparzona

herbata. Nie tym razem miała go podtrzymać przy życiu. Zapragnął

odpocząć, odetchnąć świeżym powietrzem. Nie patrząc na ciemną

noc na dworze, ubrał się cieplej i wyszedł na spacer do lasu.

Przechadzał się starą, wydeptaną już ścieżką. Nie bał się o swe

życie, zapomniał już bowiem o koszmarze. Czuł w nozdrzach

świeży podmuch nocy, cisza panująca wokoło wypełniała go

i powodowała jakieś dziwne ukojenie. Zapominał już o troskach

całego dnia. Pragnął zostać w tym ciemnym lesie jak najdłużej.

Chciał najbliższy czas spędzić w miejscu całkowicie wolnym od

22

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

cywilizacji, smutków i trosk i żyjącym własnym tempem. Nagły

podmuch wiatru skłonił go do wielu myśli. Stefek poczuł na twarzy

chłód i ożywczą świeżość. Pośród tego mroku chciał te wszystkie

myśli pozbierać, uporządkować i rozkoszować się ich brzmieniem.

,,Życie jest jak mgła unosząca się nad nasiąkniętą deszczem glebą.

Podnosi nas ciągle, ucieka i nie pyta się o zgodę na odejście.

Człowiek musi pogodzić się z tym, że jest uzależniony od czasu, od

marności świata i ulotności swego ziemskiego bytu. Czy jesteś w

stanie człowiecze dać coś od siebie temu światu? Coś, czego on

już nie ma...coś, co mu jest potrzebne, niezbędne do szczęścia...?

Dlaczego są tacy ludzie, którzy potrafią zniszczyć ten panujący

spokój, zerwać tę zasłonę harmonii i zaprzepaścić szansę na

lepsze jutro?

Nawet w tej chwili dochodzi gdzieś do katastrofy. Tylu ludzi jest na

świecie, tyle istnień potrzebujących pomocy...i tyle samo różnych

historii, które wypełniają ich troski i potrzebują wysłuchania. Tak

niewiele potrzeba, żeby kogoś uszczęśliwić, uświadomić go o jego

człowieczeństwie, ważności i roli w świecie. A jednak i moje życie

jest krótkie i ulotne. Nie dałbym rady pomóc innym ludziom, nie

okradając samego siebie z niezbędnego czasu. Nie pomagając

innym okażę się egoistą zadufanym w sobie i zaangażowanym

w swoje poglądy, idee i uwięzionym w barierach wykreowanego

przez siebie świata. Poświęcając się dla innych, okradam ich ze

23

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

swych książek, które mogą posłużyć dla przyszłych pokoleń... Tylko

czy ja mam im coś do zaoferowania? Czy te moje grafomaństwa,

teorie i koncepcje wyssane z palca, a będące kwintesencją mego

światopoglądu są komuś potrzebne? Czy lepiej poddać się

i poświęcać dla innych...? O, jak mnie boli... jak mnie boli tam

gdzieś w głębi mnie, w głębi mego człowieczeństwa, w mym sercu

czuję dziwne kłucie, obciążenie. To jakiś dziwny ciężar, który

sprawia mi ból... Lepiej pomagać innym, nie boli to tak i otwiera...

Ech, to mnie już przerasta. Boli, boli, boli mnie istnienie. Jestem

kruchy jak ta gałąź na drzewie. Siądzie na niej ptak, złamie

i odfrunie...gałąź się sama nie zregeneruje, zostanie samotna na

ziemi. I ludzie będą po niej chodzić. Jestem jak to drzewo, inni na

mnie pasożytują... Jestem taki sam, sam ze sobą, ze swymi

myślami. Moje życie jest przejściowe i takie krótkie... Dobrze, że

tworzę w domu swoją biografię, dobrze, że mnie poznają ludzie.

Coś mi się przebija przez głowę, jakaś myśl mi nie daje myśleć:

Kiedy serce zacznie boleć,

kiedy ludzie mi wybaczą,

będę sobą na poważnie,

dam im coś, co jest tylko moje...

Co ja plotę? ,,Kiedy ludzie mi wybaczą...”? Co to jest? Pytam się

samego siebie: co to jest? Co mają mi wybaczyć? Prowadzę się

24

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

nienagannie, dbam o wszystko, co mnie otacza. To mnie ludzie

mają za nic, spluwają na mnie, gardzą moimi uczuciami... Każdy

czegoś ode mnie chce, a nikt nie liczy się z tym, że jestem tylko

człowiekiem. CZŁOWIEKIEM, tylko CZŁOWIEKIEM. Sam jeden,

zależny tylko od siebie... ale kogo to interesuje? Czuję się rozdarty

pomiędzy tym, co przyziemne, a tym co ponad naturalne,

natchnione sztuką. Ja chcę wzbić się na szczyt, chcę wejść na

chmurę, która pokaże innym ludziom moją doskonałość... o Stefku,

marny pyle, puste marzenie! Czego ja chcę od życia? Dlaczego

ciągle boli mnie serce z powodu tęsknoty, sens egzystencji

w poczuciu niespełnienia i głowa ranna w wypadku, dlaczego? Czy

w jednym człowieku: w artyście, może spajać się ze sobą fizyczna

część życia, przyziemne pragnienia i potrzeby z duchowymi

wartościami? Dlaczego człowiek to taka istota, która do życia

potrzebuje jedzenia, snu... potoczności? Czy nie możemy wszyscy

odżywiać się odami, sonetami, impresjonistycznym malarstwem,

kontemplacją sztuki, przeżyciami czerpanymi z muzyki? Jaki ja

marny, jaki ja podły dla swej artystycznej natury! Czego ja chcę?

Dlaczego to JA jestem artystą? To mnie boli!... Chcę być normalny,

mieć swoje przyziemne pragnienia i cele, jak naprawa samochodu,

czesanie psa, domek z ogrodem. Chcę zerwać ze sztuką, wyjść na

nowe tereny, które są tak powszednie dla większości ludzi... Ale czy

mogę okradać ludzi ze swojej twórczości?! O Paradoksie, o Ironio,

o Sztuko! Przyzywam was moje muzy, przyzywam was, Marności

25

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Mego Życia, podajcie mi dłoń, wydźwignijcie mnie, unieście!...

… Mamo, Tato, wiem, że TAM jesteście! Czuję się tak źle... tak...

źle...

Stefek zrobił się bardzo rozdrażniony, wiele myśli wciąż

krążyło mu po głowie, czuł się jak w jakimś letargu. Nie potrafił

uporządkować swoich myśli. W swoich rozmyślaniach dotarł zbyt

daleko, wypłynął na niezbadane głębiny, które nie dawały mu

szansy na dopłynięcie do brzegu. W tej wędrówce po bezdrożach

swych myśli i pragnień ciągle pozostawał sam. Znikąd pomocy,

żadnego zrozumienia... nic. Chłopak już nie miał siły. Przycisnął

swą twarz do wilgotnej gleby, zaszlochał i ciągle powtarzał tę samą

apostrofę: Mamo, Tato, wiem, że TAM jesteście! Czuję się tak źle...

tak... źle...

Nie potrafił sobie już z tym wszystkim poradzić, musiał po prostu

odpocząć na łonie przyrody. Wizje, koszmary, chęć spełnienia,

samotność – tego wszystkiego już było za dużo, a przynajmniej tak

mu się wydawało...

Schłodziło się na dworze, drzewa poszły już dawno spać.

Pogoda szybko wskazała mu dalszy plan postępowania.Stefek

postanowił pójść do domu i uporządkować swój wiersz. Czuł, że

wena go tak szybko nie opuści. Nie chciał, aby te myśli przepadły,

zostały wessane przez mroki nocy. Poczuł się teraz znowu inaczej,

26

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pragnienia powróciły i pokonały melancholię i smutek. Czuł jeszcze

samotność, ale serce zaczęło się rozpogadzać. Nastąpiła nagła

zmiana nastroju, nie pierwsza od wypadku i zapewne nie ostatnia.

Zawsze było to samo: chwila smutku i bólu tak silnego, że topił

serce, a potem nagły przypływ optymizmu bądź stanu bierności

uczuć, całkowitego wyciszenia i głębokiego zamyślenia. Teraz było

coś na pograniczu nadziei i chęci spełniania. Stefek postawił swój

kołnierz, dopiął kurtkę, wsadził ręce do kieszeni i pewnym krokiem,

z groźną miną udał się do domu. Po drodze chuchał i przyglądał się

mieszance jego oddechu i wieczornego chłodu.

- Jakie zabawne te obłoczki pary wydobywające się z mych ust.

Jakby parował mój talent. Nie jestem dobrym literatem, więc nie

będzie mi szkoda, gdy wena sobie odejdzie. Na co komu moje

grafomaństwa? - powiedział sam do siebie – Poczułem nagłą

ochotę, aby popracować nad swymi tłumaczeniami.

*

Wśród aniołów powstał nagły gwar. Zaczęły się dyskusje na

temat zachowania Stefka. Przewodniczący przestał czytać notatki

Egwina, a młodsi stażem aniołowie zaczęli komentować

zachowanie chłopaka.

- Egwinie, Stefek był niezwykle nieszczęśliwy, ale dlaczego jego

poglądy i myśli były tak burzliwe? - powiedział nagle

Przewodniczący, wyraźnie przebijając gwar – czy to możliwe, aby

praca tak wyniszczała?

27

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- Chłopak był zawsze ambitny i pragnął coś osiągnąć, ale coś działo

się w jego głowie (coś dziwnego). - odparł Egwin - Wysłuchajmy

dalej tej opowieści.

Przewodniczący odchrząknął i począł kontynuować czytanie

zapisków Stróża. Wszyscy Aniołowie już dawno zaniemówili

i pragnęli poznać więcej szczegółów tejże historii. Panowała

niebywała cisza, każdy był skupiony na tym, co dalej nastąpi, jak

zachowa się Stefek, gdzie się uda. Aniołów interesowały głównie

jego czyny, to one stanowią przecież cel tego zebrania.

*

Po długiej i w miarę spokojnej nocy Stefek obudził się

i poszedł do lekarza. Chciał sprawdzić, czy wszystko z nim już

dobrze po wypadku. Niechętnie wstał z łóżka, ale wiedział, że jest

to jakaś wyższa konieczność. Ludzkie zmęczenie i pragnienie

lenistwa postanowił zamienić na coś pożytecznego. Doskonale

wiedział o tym, że są czasem takie sytuacje, w których należy

kierować się wyższą koniecznością. Musiał porzucić ciepło łóżka,

sny i wypoczynek i za chwilę wyjdzie na spotkanie świata, który

wcale nie musi być dla niego przyjazny tego dnia. Pośpiesznie się

ubrał i wybiegł z domu. Szedł krótko, co chwilę przyspieszając

kroku. Na miejscu bez pukania wszedł do swego lekarza, który był

odpowiedzialny za jego badania. Ten od razu przeszedł do rzeczy:

28

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- Musimy skierować pana na kilka badań. Trzeba sprawdzić, czy

kości po zdjęciu gipsu z ręki zrosły się prosto, koniecznie trzeba

pobrać krew i zrobić badanie głowy. Wszystko nie powinno trwać

dłużej, niż godzinkę czasu.

- Panie doktorze, bardzo się denerwuję. A jeśli wykryjecie mi przy

okazji jakiś nowotwór, albo uczulenie na coś i nie będę mógł

niczego już jeść? A jeśli... - urwał nagle Stefek – albo co gorsze

zarazicie mnie czymś poprzez brudne strzykawki? Zawsze tak jest,

że idąc do lekarza z nogą, wychodzi się z chorą ręką. Zawsze coś

znajdzie się przy okazji. No dobra, ale mus to mus. No oczywiście

nikt się nie liczy ze mną, a każdy tylko pilnuje swojej prywaty. Co za

świat, co za ludzie... dlaczego akurat ja muszę to wszystko znosić?

Panie doktorze, dlaczego? Czy aby na pewno nic mi się nie stanie?

Czy może mi pan obiecać, że nic już nie wykryjecie? Nie żebym się

bał, ale mam już dość tego chodzenia tam i z powrotem. Mam wiele

innych zajęć w swym domu do roboty. Panie doktorze, czy...

- ...Spokojnie – lekarz z uśmiechem przerwał monolog Stefka.

Wiedział, że pacjent ma prawo do dziwacznych zachowań, w końcu

widział już nie takie przypadki. Odrzekł z niegasnącym uśmiechem:

– nic się panu nie stanie. To tylko profilaktyczne badania. Wygląda

pan na okaz zdrowia, a zabiegi to tylko formalności.

Nagle weszła do pokoju pielęgniarka i zaprowadziła Stefka na

prześwietlenie ręki oraz głowy. Chłopak spokojnie przeszedł przez

te badania. Obeszło się bez komplikacji. Gorzej było przy

29

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pobieraniu krwi. Młodzieniec na widok igły zaczął panikować,

zrobiło mu się słabo i początkowo chciał opuścić fotel. Rozmowa

z pielęgniarką utwierdziła go jednak w przekonaniu, że nic mu się

nie stanie. Ostatecznie dał sobie upuścić trochę krwi i z wyraźną

ulgą oraz uśmiechem wyszedł z gabinetu. Jego dziwne nastroje nie

minęły, ale już ich nie okazywał całe otaczającemu światu. Kłębiły

się w jego głowie i nawet wzbudzały marzenia o świecie, gdzie

każdy człowiek jest tak wszechstronnie wykształcony, że leczy się

sam. Stefek już był bliski wyrzeczenia na głos swych planów, ale

w ostatniej chwili zauważył drzwi. O mało co w nie nie uderzył.

Uświadomił sobie, że wreszcie koniec i że za chwilę będzie

w domu. W porywie euforii zapomniał, że przyłożony do miejsca po

igle wacik jest nasączony alkoholem i że rana niezwykle szczypie.

W sumie było mu już to wszystko obojętne. Gdzieś w głębi siebie

cieszył się z tego, że już po badaniach, ale mimo wszystko czuł się

nie najlepiej. Bardzo bolała go głowa i chyba pierwszy raz w życiu

poczuł aż tak silny ból. To było okropne. Nie mógł pozbierać myśli,

skupić się na drodze do domu. Stanął na ułamek sekundy na

chodniku, zamknął oczy, pochylił głowę i postanowił jak najszybciej

dotrzeć do domu i położyć się do łóżka. Droga minęła szybko, bo

nie myślał o dzielących go metrach, a jedynie szedł za wyuczonym

przez mózg tropem, którym kierował się już tyle razy w życiu. Po

kilku minutach dotarł na miejsce. W ubraniu, nawet nie zdejmując

butów, położył się do łóżka. Ból się nasilał. Ostatnią myślą przed

30

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

zaśnięciem była cicha nadzieja, że może nie pojawi się żaden

koszmar.

31

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

II

Stefek obudził się, ale ból nie minął. Nasilił się jeszcze bardziej

i powodował wewnętrzne rozdarcie. Chłopak musiał spać jak zabity,

bo leżąc całą noc na lewej ręce, stracił w niej czucie. Teraz oprócz

głowy musiał też doprowadzić do normalności swą rękę. Uderzył

z całej siły o bok łóżka, ale to nic nie dało. Postanowił, że ręka musi

chwilę po zwisać i wtedy krążenie powróci. Udało się. Jednego

problemu było teraz mniej. Chłopak jednak czuł się okropnie,

a dzień nie sprzyjał optymistycznemu nastawieniu do życia. W jego

odczuciu głowa miała za chwilę eksplodować i tylko sekundy

brakowały do tego, aby nastąpił wybuch. Stefek nie miał na nic siły

i najchętniej kontynuowałby swą drzemkę. Wiedział jednak, że coś

ze sobą musi zrobić. Przelotnie zerknął na kalendarz wiszący nad

biurkiem – jego osobistym miejscem pracy i po krótkiej chwili

uświadomił sobie, że wczorajszy dzień zapędził go do lekarza,

a dzisiejszy ma za zadanie kontynuować tę wizytę. Stefek umówił

się z doktorem, że wyniki badań otrzyma następnego dnia. Nie

trzeba chyba mówić, jak chłopakowi nie chciało się wychodzić na

dwór. Miał już dość czegokolwiek, a jego marzeniem było

leniuchowanie i powracanie do zdrowia. Nawet od spraw

zawodowych zrobił sobie wolne. Zamknął na chwilę oczy

32

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i pomyślał: ,,Policzę do 10 i szybko, niczym błyskawica wyskoczę

spod kołdry”. Począł cicho i niezwykle powoli wymawiać:

- R...az, dwaa..., trzy, czteeery...

Im dalej zachodził w tym liczeniu, tym bardziej zastanawiał się,

jak zrobić, aby pozostać jednak w łóżku. Nagle przyszła mu do

głowy myśl, żeby jednak pójść do lekarza, wziąć te wyniki i wiedzieć

już co tak naprawdę mu dolega. Po powrocie położy się do swego

,,wyrka i tyle go będą widzieli inni”.

W sumie to dosyć zabawne, bo ludzie i tak go nie widywali na ulicy,

bo Stefek prawie nigdy nie opuszczał swego domu, z wyjątkiem

jakiś bardzo ważnych spraw do załatwienia w mieście.

Zanim doszedł do tej bolesnej dziesiątki, już był w kuchni

i w biegu się ubierał. Nie miał czasu na poranną toaletę, jego czas

był ograniczony. W pełni uzależnił się od zegarka, który strzegł go

od spóźnienia się do lekarza. Doktor i tak poszedł mu na rękę

i przyczynił się do szybszego załatwienia wyników. Stefek nie mógł

ot po prostu nie wstawić się w gabinecie.

Skutkiem pośpiechu była źle założona koszulka z krótkim

rękawem, oraz dwie inne skarpetki na stopach. Chłopak postanowił,

że na dobrą sprawę nie będzie ściągał bluzy i nikt nie dostrzeże

tego, co ma pod spodem, a na problem skarpetek będą najlepsze

wysokie trampki. Łatwiej byłoby po prostu przebrać się, ale gdy

Stefek na coś uparł się, to nie było przeproś. Poza tym denerwował

się wynikami. Los wydawał mu się niepewny, aż tak

33

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

nieprzewidywalny, że wolał cieszyć się póki co z tego, że nie zna

całej prawdy. Wrzucił pośpiesznie do mikrofali 2 kromki chleba,

kawałek bekonu, a sam pobiegł szybko do pokoju, aby zabrać

dowód osobisty.

Głośne piknięcie urządzenia oznaczało, że śniadanie jest już

gotowe. Złapał szybko obie prawie przypalone grzanki i zrobiwszy

gryza, zakładał kolejne części garderoby wyjściowej. Ciach kromkę

i prawy but na nogę, kolejny kęs posiłku i zakłada drugiego buta.

Potem kilka gryzów i w mig została założona kurtka, wokół szyi

znalazła się niedbale okręcona szara chustka oraz na nosie

pojawiły się niemodne już w tym sezonie czarne okulary

przeciwsłoneczne z grubymi i plastikowymi rączkami, ledwo

co trzymającymi się na uszach Stefka. Tak wystrojony mógł

wyruszyć ku niepewnej przyszłości.

Pospieszni wyszedł na klatkę schodową. Wokół unosiła się

niemiła woń kiszonej kapusty. Nic by pewnie nie było w tym

dziwnego, gdyby produkt piwnicznego przetwórstwa był świeży.

Zapach mieszał się z wonią stęchlizny, mokrych schodów

i odrapanego tynku. Smród był tak okropny, że Stefka wykręcało

na boki. W połączeniu z bólem głowy taka mieszanka dawała

poważny powód ku niezadowoleniu. Chłopak naciągnął spod szyi

swą arafatkę na nos, pochylił lekko głowę ku dołowi, otrzepał ręką

swe bujne, kasztanowe, kręcone włosy i zaczął zamykać drzwi.

Usłyszał trzask zamka, ale postanowił jeszcze się upewnić. Złapał

34

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

za klamkę, pociągnął ją najpierw do siebie, potem odepchnął

do tyłu. Drzwi były zamknięte. Pomyślał, że warto jeszcze

spróbować raz. Czynność tę powtórzył jeszcze 10-ciokrotnie i był

wreszcie wolny. Musiała to być parzysta i okrągła liczba. Podczas

,,szarpania” drzwi wyśpiewywał sobie pod nosem jakąś piosenkę.

Zawsze pomagało mu to później w drodze przypominać sobie

to, czy zostały aby na pewno zamknął drzwi od domu. Po wróceniu

myślą do danej melodii był pewien, że czynność wykonał.

Nieważne, że drzwi prawie zawsze były zamknięte, a chłopak

na darmo wykonywał swój całodobowy rytuał. Wiedział o tym,

że nie ma to jakiegokolwiek celu i sensu, ale szedł w zaparte.

To, co miało być dmuchaniem na zimne, okazało się pełnym

szaleństwa i bezsensu działaniem.

Stefek przyzwyczajony do swego zachowania, teraz sprawdzał

skuteczność zamknięcia drzwi. Stojący na dole sąsiad wybuchnął

nagle śmiechem. Dźwięk był tak głośny, że Stefek aż podskoczył.

Zrobiło mu się głupio i nawet zarumienił się, ale ból, ten silny ból

głowy paraliżował jego koncentrację. Jedynie rytuał przebiegał bez

komplikacji. Kątem oka chłopak jednak spojrzał w bok, ale jego

uszu dobiegł pełen śmiechu i szyderstwa śmiech.

- Ale żeś wariat, Stefek! - z poważnym politowaniem i z brzmiącą

jeszcze w głosie niechęcią odrzekł sąsiad – No proszę,

co te perełeczki – książeczki robią z ludźmi! Tłumacz dalej

chłopczyku, a skończysz w psychiatryku! ha..haha... Pan

35

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

magisterek ma marzenie: podbić rynek swymi pisadełkami. A rób

sobie co chcesz! Ten kraj już dawno przestał być dla normalnych

ludzi... no są oczywiście wyjątki! Gdyby tak każdy w zimę złapał

za łopatę i odśnieżył, jesienią wygrabił trawnik, to żylibyśmy

normalnie w Krainie Szczęścia! Ale narobiło się teraz tych

profesorków, doktorków i innych badaczy i teraz fiksu-fiksu. Haha,

jak to dobrze, że człowiek uczony nie jest i skończył tyle klas, że mu

wystarczy. Przynajmniej sobie dożyję godnie do emerytury, a nie

będę kręcił się jak ten smród po dziurawym podkoszulku...

Sąsiad spojrzał jeszcze pogardliwie na Stefka, zaśmiał mu się

prosto w twarz i wszedł po schodach na górę. Dalej sobie bełkotał

coś pod nosem, rozprawiał i prowadził swój pseudonaukowy

monolog. Nie trzeba mówić chyba, co Stefek przeszedł podczas

tych kilku sekund stania oko w oko z sąsiadem ubranym

w za krótką koszulkę na ramiączka i z papierosem w dłoni. Był

bardzo skrępowany, czuł się po prostu podle. Wziął do siebie całą

tę jednostronną rozmowę skierowaną przeciwko niemu. Podczas

drogi do lekarza, nie zważając już na ból głowy, rozmyślał o tym,

czym się zajmuje. Lekko poruszając ustami coś mówił prawie

bezgłośnie. Każda myśl znajdowała się na jego ustach, każde

słowo stawało się dopiero co narodzone i momentalnie obumierało

na wietrze.

,,A jeśli on ma rację? Taką samą rację, jak stary mędrzec dobrze

36

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

radzący swemu uczniowi? Może faktycznie robię coś, co nikomu

się nie przyda, a pochłania tylko mój cenny czas? Jestem jak ten

mitologiczny Syzyf, którego skazano na wieczne roboty, zwyczajnie

niemające sensu. Jestem Prometeuszem, który chciał dobra,

a tymczasem wszystkim wokoło sprzeciwiał się. Jam Orfeo, który

swój żal wylewa w niemej pieśni, przygrywa swym słabościom

i pragnie unieść się ponad naturę tak przecież doskonałą

i cudowną. Płaczę po swej Euridike, której nie znam. Muzy, nawet

te próżne damy, ślepe na ludzkie uczucia, nawet one mnie wykpiły,

uczyniły sobie ze mnie płochą igraszkę i bohatera na scenie teatru

świata. Każdy mnie kopie jak w farsie, od każdego dostaję bęcki...

i moja sztuka do końca nie zrozumiana. Czy to ja jestem jednostką

wybitną, czy też każdy mnie pomija jako grafomański pomiot

pragnień pustych i nic nieznaczących?...Po co to czynię? Czy ja

naprawdę wierzę w to, że będę znany? Sławny? Że ktoś poświęci

mi trochę czasu i pośmiertnie spisze mą biografię? Czytelnictwo

upada, a ja porywam się jak na coś niemożliwego. Książki...ach

wy milczące kurzem istoty! W średniowieczu warte byłyście czasem

i całą wioskę, a teraz nawet obierki na was leżące po śmietnikach

są cenniejsze niż wy same! Dokąd ja zmierzam w mej

monotonności?...”

W tej chwili wprost na Stefka nadjechał jadący z ogromną

prędkością samochód. Tylko cudowna interwencja pomogła

zachować tego biedaka przy życiu. W świecie myśli zabłądził tak,

37

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

że o mało nie stracił żywota.

*

W niebiosach zapanowała cisza. Każdy z zachwytem spojrzał

na Egwina, który nie chwaląc się i pozostając w niezwykłej pokorze

nie skomentował tego fragmentu dziennika. Wiadome było,

że to Egwin uratował swego podopiecznego. W ostatniej chwili

nadleciał i popchnął Stefka na bok. Chłopak nabił sobie siniaka, ale

poza tym nic mu nie dolegało, wszystko było w jak najlepszym

porządku. Anioł uznał widocznie, że to był jego obowiązek, a że był

istotą doskonałą, to swe obowiązki spełniał niezwykle sumiennie.

Przewodniczący spojrzał na Stróża i nie mówiąc do niego ani

słowa, kontynuował czytanie dziennika. Widać było, że na jego

twarzy zarysowuje się łagodny uśmiech mający wyrażać

zadowolenie z Egwina. Inni aniołowie byli także pod wrażeniem, ale

Stróż nic sobie z tego nie robił. Wiedział o swym heroizmie, ale nie

miał siły cieszyć się ze swego czynu. Jego głowę zaprzątało coś

innego. Wszyscy zgromadzeni tymczasem słuchali kontynuacji

zapisków.

*

Stefek po przyjściu do lekarza długo czekał w poczekalni. Było

to miejsce w miarę przytulne. W rogu stał rzeźbiony wieszak

38

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

na płaszcze wyglądający na antyk (choć w rzeczywistości mogła

to być zwyczajna podróbka z drewnopodobnego plastiku, pusta

w środku), na krzesełkach można znaleźć było różne czasopisma,

a dla dzieci stały na parapecie jakieś pluszowe maskotki, aby umilić

im czas oczekiwania. Stefek dopiero teraz wszystko zauważył,

wczoraj nie zwrócił uwagi na ten wystrój, gdyż był przejęty

badaniami. Na tle ścian koloru piaskowego siedziała matka

z dzieckiem. Chłopiec, mimo nalegań rodzica, biegał to tam,

to z powrotem. Nic sobie nie robił z tego, że to jest miejsce

publiczne, on zachowuje się karygodnie, a matka się ciągle

za niego wstydzi. To co stało się za chwilę, sprawiło Stefkowi nie

lada przykrość. Dziecko podchodziło do kobiety, uderzało ją lekko

w twarz i uciekało ze śmiechem na twarzy. Sytuacja wielokrotnie

powtarzała się. Stefek spostrzegł w jej oczach łzy. Błękitne oczy

wyglądały jak kamienie szlachetne oblane morską wodą. Stefan

poczuł nagły ścisk serca, sam nie miał zbyt dobrego kontaktu

z matką w czasach dzieciństwa, ale nigdy by tak się nie zachował.

Teraz był sierotą rzuconą na ziemski padół, nie miał matki ani

nikogo bliskiego. Tym bardziej zrobiło mu się przykro i jakoś tak

smutno. Było mu żal kobiety, co więcej – czuł się współwinny za jej

krzywdę. Poruszyła go postawa matki, jej pokora. Kochała swe

dziecko, ale to co ono wyprawiało, przekraczało wszelkie granice.

Stefek nie potrafił tego zrozumieć. Kobieta nie była zapewne jedną

z tych matek, które sumiennie karzą swe pociechy. Musiała bardzo

39

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

kochać dziecko i dlatego mu nie zwracała uwagi, nie napominała

i darowała krzywdę. Stefek poczuł się dziwnie nieswojo. Pomyślał

przez chwilę żeby podejść do chłopca i wytłumaczyć mu, że źle

czyni. Wstydził się, za chwilę znowu pomyślał, że w sumie to nie

jego sprawa. Chciał dać sobie spokój z roztrząsaniem nieswoich

problemów. Ale jeśli nawet zainterweniowałby, to co pomyśli sobie

o nim kobieta? Jak zareaguje ona, a jak dziecko? Te dwa pytania

nie dawały mu spokoju. Może to właśnie one były powodem jego

biernego zachowania? Swoją frustrację zachował wyłącznie

w myślach. Przez chwilę był mu obojętny los obojga. Coś dziwnego

zaczęło się dziać w jego głowie, niczym mieszkałby w nim jeszcze

ktoś. Jakiś głos mówił mu, żeby sobie dał spokój, że kobieta pewnie

na to zasłużyła. Jakiś krzyk w jego głowie wzbudził coraz większy

ból. Rozwarły się drzwi gabinetu i wezwano Stefka do środka.

Wstał powoli, rozejrzał się i zauważył, że kobiety z dzieckiem

już nie było. Musieli pewnie wyjść, gdy on szamotał się z myślami.

Zaczął w tej chwili żałować tego, co potem myślał o tej dziwnej

,,parze”. Skrupuły wyrzucały mu fakt nienapomnienia obojga –

dziecka za złe zachowanie, a matki za zbytnią pobłażliwość.

Powolnym, ale pewnym krokiem skierował się ku drzwiom

profesora Harolda – jego lekarza, od którego musiał odebrać

badania.

Doktor z nietęgą miną wręczył pacjentowi wyniki. Uśmiechnął

się do niego, ale gest ten był pełen bólu, powagi i żalu. Doktor

40

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

spojrzał na podłogę, potem uniósł lekko głowę ku górze, rozejrzał

się wokoło i widać było, że wstrzymuje w sobie lawinę uczuć. W oku

zakręciła się łza, usta nie potrafiły nic wypowiedzieć. Harold był

dobrym lekarzem, zależało mu na każdym pacjencie

i do wszystkich miał indywidualne podejście. Wiedział teraz,

że Stefek może wyniki odebrać boleśnie. Wiadomości były

oczywiście złe, o czym chłopak przekonał się biorąc do ręki

3 niezbyt zadbane kartki. Okazało się, że jest chory. Dzieje się coś

z jego systemem nerwowym. Lekarze nie są zgodni co do nazwy.

Wiadomo tylko, że są to jakieś zaburzenia wewnętrzne, jakiś

wstrząs będący skutkiem wypadku i mogący wywoływać zmiany

w psychice chorego. Z tych informacji Stefek prawie nic nie

zrozumiał. Lekarz mówił bardzo chaotycznie, często gubiąc się

w tym, co wykłada.

- Będą pojawiać się jeszcze silne bóle, ale jest szansa

na wyzdrowienie–odparł po chwilowej przerwie lekarz. – Musi być

pan bardzo cierpliwy, wykonać jeszcze kilka badań i czekać. Należy

także...

Stefek nie słuchał już profesora. Jego umysł zaprzątało wiele

innych myśli. Teraz było jasne, że wszystkie złe emocje, cała

frustracja, żal i wszelkie fizyczne bóle, że to wszystko teraz

wypłynie jako wrząca lawa i zaleje martwą i suchą skorupę

widniejącą na twarzy Stefka. Chłopak miał wszystkiego dość,

przestał nawet słuchać doktora. Wpadł w chwilowy nihilizm,

41

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

wyłączył przekaźnik odpowiedzialny za kontakt ze światem i uciekł

w daleką krainę swych myśli.

,,Co on wie o życiu? Jest tylko kimś, kto pomaga śmierci w jej

żniwach. Mydli oczka, żartuje, uśmiecha się, ale on wie już,

że to mój koniec. Gdzie takiego durnia znaleźli? Skąd on się

tu wziął? I kto go dopuścił do kontaktu z chorymi ludźmi?

Ja umieram, a ten doktorek tylko stara się to ukryć przede mną. Nie

może mi powiedzieć wprost, że jest ze mną źle? Dlaczego nie

powie od razu: Panie Stefanie, powoli pan zdycha jak zwierzę

na pustyni z dala od oazy? Czemu nikt nie potrafi być ze mną choć

raz w życiu szczery? Zawsze tylko puste, lukrowane słówka w stylu:

wszystko będzie dobrze, niech pan czeka i tym podobne. Ja chcę

wiedzieć tylko to, za ile umrę! Ja wiem, że umrę, ja to czuję! Ale...

ale w sumie no i bardzo dobrze... Nie będę już pisał. Jestem

samolubem! Nic już nie dam od siebie ludziom! Niech stracą na tym

całym interesie! Moja śmierć fizyczna i zgon ich umysłów! Ha! Tak...

tak... ale czemu mam się na nich wyżywać? Czego oni są winni?

Przecież to wypadek losowy, nikt mi nie uczynił tego specjalnie.

Miałem silny wypadek i żyję. Mogę jeszcze przez jakiś czas

tworzyć. Czy mam dobrze wykorzystać dany mi czas i tę drugą

szansę? Ale jak? Co więcej... dziś straciłbym życie pod kołami

samochodu i to wtedy byłby mój ostateczny koniec. Czy to dobrze,

że jeszcze żyję?...”

42

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Stefek wybiegł nagle z gabinetu, myśląc wciąż o swym

cierpieniu. Jego zdenerwowanie nie miało końca. Wszystko

wydawało mu się takie puste, przelotne i tylko chwilowo obecne.

Swą złość wyrażał w myślach, nie szczędząc ostrej krytyki

w kierunku świata, ludzi, ale i samego siebie. W tym momencie nie

miał już w sercu rezygnacji i poczucia pustki. On czuł się oszukany.

Po prostu jak ktoś, komu wykradziono cenny dar. Miał teraz ochotę

zrobić coś głupiego i tylko jakaś resztka samokontroli i racjonalnego

myślenia obroniła go przed tym. W myślach błądził, w sercu snuł

oskarżenia, a jego nerwy powodowały migawki przed oczyma

i mroczki. Nawet jeśli chciałby w tym momencie zachować pełnię

spokoju, to drżące ręce i nietęgi wyraz twarzy zdradzały burzę, jaka

przechodziła przez jego wnętrze.

Wyszeptał jakiś monolog, który w tej chwili zaczął tworzyć się

w jego głowie, nie dając spokoju. Każde słowo musiało być

po prostu wypowiedziane, wypuszczone i uniesione do krainy

zapomnienia:

W mojej głowie pojawiły się dziś słowa: ,,Oto ja, człowiek..."

Człowiek, który w oczach świata nie znaczy nic, który się ciągle

musi zmagać ze swymi problemami, dźwiga ciężkie jarzmo dnia

codziennego i ciężar siebie. I jeszcze inni ludzie... oni czasem też

nie pomagają... Są ciężarem, ale zarazem pomocną dłonią... Co ja

43

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

bredzę? Czy człowiek może być siłą destrukcyjną, a zarazem

ożywczą istotą, która podtrzymuje ten świat w mechanizmach

normalności? Już wiele razy myślałem o sensie ludzkiej

egzystencji. Chcesz uciec stąd, nagle zniknąć, ale nie ma takiej

opcji, życie nie jest snem, w którym wszystko może się zdarzyć,

w którym to Ty masz władzę nad imaginacją i pragnieniami,

w którym możesz wycofać się w chwili największego zwątpienia...

czy można w ogóle przerwać sen? Przecież w świecie iluzji wydaje

nam się, że to właśnie jest jawa, w przeciwnym wypadku jaki byłby

sens snu?.. Coś mi ostatnio kołatało w głowie... co to było? Czy t

o wtedy... czy to wtedy spojrzałem w lustro... I co? I znów ty,

człowiecze... CZY TWOJE ODBICIE NIGDY NIE ZNIKNIE?!...

Po chwili, gdy zamilkłem, odbicia już nie było, rozproszyło się

gdzieś pomiędzy mgłą problemów. Chyba to wtedy, tak, to wtedy

właśnie uświadamiasz sobie kim właściwie jesteś, po co ci ten

dzień, który zmierza ku końcowi. Jaki jest sens ciągłego

zabiegania. Zadajesz sobie pytanie: Co ja dziś zrobiłem dla innych?

Co ty człowiecze dałeś od siebie? Czy ten dzień Cię wyniósł pod

niebiosa, czy zrównał z glebą, przyczynił się do twego

upadku...Upadku, upadku... jak te słowa wybrzmiewają... upadku,

upadku... jakaś wzniosłość od nich bije, jakiś kunszt, hiperbola,

apostrofa: O, Upadku!... tak dostojne słowo, które oznacza zwykłe

spotkanie z ziemią, z pospolitością, z końcem czegoś ważnego, ale

lotnego... Dla mnie to koniec staczania się i początek marności,

44

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

a dla umarłego trawa ponad ziemią to ten inny świat, który dla

niego był tak cenny. I choć umarli przebywają ponad naszym

światem, to zadaję sobie pytanie: czy można zapomnieć

to, co ziemskie? Czy możliwe jest to, aby zapomnieć ten okres

doczesności? Czy w obliczu Wieczności można wyprzeć się cząstki

swego ziemskiego bytu, obecnego w historii ludzkiej wędrówki

ku Niebu? Nie wiem, nie wiem... za dużo tych myśli... nie wiem!

Odejdźcie ode mnie myśli! Odejdźcie... to tak boli... Odejdźcie!...

… I dziwna nostalgia dziś gra wewnątrz mnie samego...

Problemy to problemy, ale czy psychika może być aż tak słaba?

Czy to wszystko to może być prawda, czy tylko chwilowy stan

umysłu? Dlaczego cierpienie tak boli? I staram się doszukiwać

sensu w najmniejszych rzeczach, w moich problemach wyjścia

z opresji...

Boże, dopomóż mi!... mój umysł skłania się ku Przedwiecznemu

Stwórcy.

Teraz ucieczką jest dla mnie sen, więc udałem się dziś

na jawie do jego krainy. Nie pamiętam już nic. Dwie godziny

w krainie senności, w pamięci tylko ciemność... Nic mi się już nie

śni, jestem ograniczony wizualnie, sztuka już nie przemawia

do mnie tak jak kiedyś, poezja stała się niezrozumiała...

Ty człowiecze spójrz teraz na swój los. Czy dalej uważasz,

że człowiekiem jest być tak łatwo? Zastanów się, pomyśl, być może

45

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

mnie zrozumiesz... Człowiekiem być trudno, ale to najpiękniejsza

z istot żyjących. Nikt nie mówił Ci przy narodzinach, że będzie

łatwo... Teraz już możesz iść dalej tą drogą, mój drogi wędrowcze...

Nie żałuj świata, zacznij pracować nad sobą... - To ten napis

znalazłem u siebie, jakby na jakimś głazie, przed wstępem

do siebie. Nic to nie wnosi do życia? A i to wielce możliwe, a i z tym

się liczę...

Stefek miał ciągle wrażenie, że jest niepotrzebny światu

i że jego śmierć nie sprawi nikomu smutku. Został sam na ziemskim

padole – bez rodziców, nie posiadając rodzeństwa, a nawet

przyjaciół. Nie wierzył już w swoją wartość. Gdzieś zatracił dawne

idee i marzenia o zwiększeniu czytelnictwa wśród tych, którzy łakną

tej literatury. Uważał się kiedyś za kreatora innego świata i dawcę

pożywki umysłowej innym. Teraz to on, jak mu się wydawało, był jak

ci ludzie czekający na ten pokarm, uzależnieni wyłącznie od niego.

Czuł się tak, jakby świat się kończył, a on byłby na to zupełnie

nieprzygotowany. Nie zależało mu w tej chwili na niczym. Cały kłąb

różnych myśli, pytań, sformułowań. Wszystko to, nad czym dotąd

się zastanawiał w różnych okresach swego życia, teraz wylało się

na niego i całkowicie zapełniło jego umysł. Czy możliwe jest

to, że właśnie umiera i towarzyszą temu retrospekcje? Czy Stefek

czuł teraz, że właśnie odchodzi, przemija i czy wiązał

to z aktualnymi przypadłościami?

46

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Przed oczami ukazał mu się jakiś bar. Niewiele myśląc pobiegł

w jego kierunku i wszedł do środka. Było tam niezwykle brudno.

W powietrzu unosił się nadzwyczajny smród zmieszany z dymem

papierosowym i zapachem mocnej , męskiej wody kolońskiej.

Towarzystwo też było na ,,poziomie”. Wyglądali ona jak ludzie

bezdomni, mimo tego, że wielu jeszcze niedawno było ludźmi

z klasą, wysoko postawionymi. Kilku pijaczków awanturujących się

w kącie podlewało się kolejnymi kieliszkami alkoholu. Wśród

takiego klimatu znalazł się Stefek. Pomyślał, że i tak wszystko

mu jedno i zasiadł przy ladzie. Zamówił kilka drinków, zapił

to jeszcze pokaźną dawką innych napojów odbierających

świadomość. Nie przypominał człowieka. Jego wyraz twarzy był

gorszy niż jakiegoś zwierzęcia. Tak prezentował się właśnie

człowiek pokonany przez samego siebie. Nie kontaktował, nie miał

na nic ochoty, co więcej – nawet nie pojawiały się u niego żadne

myśli. To jego pierwszy raz, gdy doprowadził się do tak podłego

stanu. Z każdym kieliszkiem odchodziła mu świadomość, ale miało

to jeszcze jedną zaletę: pozbył się myśli. Stał się teraz jak

niemowlę, które umysł przypomina czystą i niezapełnioną kartkę.

Tabula rasa, tabula rasa... tak to chyba fachowo Stefek by nazwał.

Czy nazwałby? Teraz już o niczym nie myślał, skąpał się

w odmętach pustki, nieświadomości i wyrwał się z sideł świata. Już

nawet hałas, gwar i zapach tanich perfum mu nie przeszkadzały.

Teraz to już mu wszystko było obojętne.

47

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

On, człowiek niegdyś uważający się za dawcę kultury, tłumacz

myślący o sobie w samych superlatywach, ale przede wszystkim

CZŁOWIEK, teraz wyglądał gorzej niż zwierzę, które przecież zna

umiar i pije tylko wtedy, gdy czuje taką chęć. On nie znał tej granicy

pragnienia. Pił ponad normę, a teraz odbierał tego skutki. Jakże

bolesne skutki, ale jakże lekkie w odczuciu...

Po kilku wszczętych awanturach, wśród ogólnego gwaru,

opuścił lokal. Opuścił to nawet bardzo ładnie powiedziane. Stefek

wpadł w jakiś stolik, a gość siedzący przy ładnej zastawie

w ostatniej chwili usiadł na swym siedzeniu, pociągnięty przez żonę

za kurtkę. Mężczyzna przy stoliku już szykował się na pojedynek ze

Stefkiem. Tylko kobieca łagodność uratowała Stefka przed

ponowną wizytą w szpitalu, ale tym razem nie w roli osoby

odbierającej wyniki, a jako pacjenta na stole operacyjnym.

Stefek powoli zataczał się do domu. Drogę znał na pamięć, ale

gorzej było u niego z kontaktowaniem. Wielokrotne upadki

na ziemię przysporzyły mu wiele ran (na całe szczęście

niegroźnych). Do jego uszu doszedł dziwny dialog. Była to rozmowa

kilku kobiet z małymi dziećmi:

- Puśćcie tego ptaka dziewczynki!

- Zostawcie go, Abi! ...bo on jest zdechły!

- On ma zarazki!

- Kto mnie złapie, ten dostanie...ten dostanie złoto!

Stefek nie wytrzymał tego gadania. Z ogromnym

48

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

rozdrażnieniem i złością zaczął głośno krzyczeć, wyzywając

kobiety. Rzucił patykiem w stronę dzieci, ale jego stan sprawił,

że kijek wypadł mu z ręki upadł na buty. Matki oburzone zabrały

swoje dzieci do domów, a jedna z nich pokazała młodzieńcowi

grożący gest. Dla nich to było coś dziwnego, ale widziały już nie

takie rzeczy w życiu. Nadąsane i złe poszły do domów i nie

zajmowały się już zataczającym się człowiekiem. Stefek wydawał

się nie przejmować tym. Był już blisko swego domu. Teraz

to mu było wszystko obojętne, grunt, aby mógł wejść do mieszkania

i odciąć się od tego świata.

W klatce raz tylko jeszcze się przewrócił i po podniesieniu się

wszedł na drugie piętro. Niezręcznie otworzył drzwi po długim

szamotaniu. Wszedł do środka i padł na podłogę jak martwy. Zaczął

się atak poalkoholowy. Był jak opętany. Nigdy wcześniej takie coś

mu się nie przydarzało. On sam nie był w stanie zainterweniować

i przerwać ataku. Miotało nim na boki, z ust toczyła się ślina,

a mowa przestała przypominać ludzkie słowa. Coś na stan

padaczki spowodowało uderzenie głową dosyć mocno o szafkę

na buty stojącą obok. Z rozciętej głowy wypłynęła krew. Po tym

wypadku dziwny atak skończył się, a Stefek leżał jak sparaliżowany

aż do samego rana. Cud, że nie wykrwawił się na śmierć, leżąc tak

z rozciętą głową, mnóstwem krwi na posadzce i bez jakiejkolwiek

opieki.

49

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

*

Przewodniczący był wyraźnie zasmucony. Nie wiedział,

co powiedzieć. Na jego usta napłynęło tylko słowo: ,,biedak”, które

powiedział niezwykle cicho. Reszta aniołów stała jak wryta,

przeżywając ciężki los Stefka. Wiedzieli oni, że to choroba

młodzieńca była powodem jego upicia i że każdy alkoholik jest

nieszczęśliwy. Bardzo było im szkoda chłopaka dlatego,

że po upiciu nie był sobą, tylko niewolnikiem tej używki. Nie

popierali jego postawy, a nawet nią gardzili, ale współczucie było

silniejsze. Egwin tylko znał dalszą kolej rzeczy i łezka zakręciła mu

się w oku.

*

50

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

III

- Nie jestem ani biały, ani czarny... dwie natury, dwa przeciwieństwa

się we mnie biją. Raz ten dobry zwycięża, a czasami pokonuje

go zło, skryte we mnie głęboko. Walka ta trwa od pierwszej sekundy

mego żywota i skończy się wraz z mym ostatnim tchnieniem. Jest

we mnie jak gdyby dwoje ludzi i obaj chcą równocześnie mną

władać... – z takimi słowami na ustach ocknął się Stefek. Nie czuł

się dobrze. Głowa przestała chwilowo boleć, ale sam chłopak czuł

się okropnie. Był strasznie połamany, twarz zdobiły liczne

zarysowania i strupy, czuł wiele siniaków. Ale co ważniejsze –

głowa była rozbita, włosy skąpały się w kałuży krwi i były teraz

sztywne, kujące i posklejane. Stefek do tego wszystkiego czuł się

bardzo brudny – i to nie fizycznie, ale wewnętrznie. Powstał nagle

mimo swych obrażeń i niedbale, ale dając z siebie wszystkie siły,

przyklęknął. Postanowił pomodlić się i to bardzo szczerze, łącznie

z przeproszeniem za ostatnie czyny. Potrzebny był mu kontakt,

a czuł, że tylko z Bogiem może szczerze porozmawiać, zwierzyć się

i dzięki Niemu podnieść na duchu. Od dawna nie zdarzało mu się

modlić na klęcząco. Owszem, zwracał się do Stwórcy, często

kierował do Niego jakieś słowo, ale trwało to ułamek sekundy i było

przerywnikiem burzy myśli, czy codziennych czynów. Zupełnie nie

51

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pamiętał o tym, że dzień zaczyna się świtem i kończy wieczorem

i że oba te okresy wiele ludzi rozpoczyna od rozmowy z Panem.

Stefek poczuł się teraz taki mały, skrzywdzony, a zarazem winny.

Jakaś pokora weszła do jego serca. Na te kilka chwil, dla tych kilku

słów zrzucił swą maskę i stał się sobą. Był tym, kim jest naprawdę.

Nie udawał, nie wymyślał legendy o własnej osobie. Pokazał się

Bogu tym, kim był: młodym chłopakiem zagubionym w świecie,

który właśnie dowiedział się o chorobie, nic o niej nie wie, zadaje

sobie pytanie o to, ile mu zostało jeszcze do śmierci, a wczoraj

nieźle zabalował, czego dowody ma na posadzce, we włosach

i w postaci siniaków na ciele.

Modlitwa nie trwała długo, bo Stefek nie potrafił dobrze ułożyć

słów. Mówił szczerze, wymieniając wszystko, co akurat

przychodziło mu do głowy. Siła tej rozmowy chyba tkwiła w tak

skondensowanej formie. Zamiast długich litanii i obszernych

pacierzy, Stefek milczał, czasem coś wypowiadał, gubił się

w słowach, jąkał się i zacinał. Było mu głupio, było mu źle, ale umiał

tym stanem się podzielić ze Stwórcą. Chłopak po modlitwie długo

zastanawiał się nad sobą. Jego rodzina nie była jakoś bardziej

wierząca, on sam raczej wolał stać przed kościołem, niż wejść do

środka. Musiał przejść aż tyle, stać się takim biedakiem duchowym

i fizycznym, aby powrócić do Boga.

Chłopak zamknął oczy, wypuścił powietrze i postanowił, że

posprząta bałagan i zajmie się swymi ranami. W jednej chwili

52

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

podniósł się do góry, ale nagłe powstanie sprawiło, że skrzepnięta

na głowie rana zaczęła znów krwawić. Stefek otarł ręką głowę

i szybko pobiegł do apteczki, aby zrobić sobie opatrunek. Niedbale

obwiązał głowę, przemywszy wcześniej ranę wodą, a potem

odkażając ją. Taki opatrunek musiał mu wystarczyć. Na głowę

założył czapeczkę wykonaną z cienkiego, czarnego materiału, aby

ścisnąć opatrunek. Skrzywił się, krzyknął i po wszystkim. Ucisk rany

zabolał chłopaka, ale musiał ponieść konsekwencje wczorajszego

dnia. Czuł jakąś radość z powodu tak małej szkodliwości. Zawsze

mogło być gorzej. Wyrzekł sam do siebie:

,,Czy ta wizyta u lekarza wydarzyła się naprawdę? Co ja wczoraj

robiłem? Zaraz, zaraz... co ja wczoraj...krew! Czyli to prawda! Ale

czy ja byłem do tego zdolny, aby popaść w taki stan? Przecież

ja nigdy... ja jeszcze tak nigdy, tego no... nigdy tak nisko nie

upadłem... ale wstyd! Co ludzie powiedzą?! Ludzie? Powiedzą?

A co mnie ludzie obchodzą, dlaczego nie mogę zapytać się samego

siebie, co ja powiem na takie zachowanie?! Chwila, moment!

A może to wszystko było jakimś snem, wizją na jawie? Tylko jeśli to

nieprawda, to gdzie wczoraj byłem i co robiłem?... Ale ta rana...

a co ja przed chwilą opatrywałem? Wizję?... A więc to prawda!

Stoczyłem się aż tak nisko! Znowu ta zła natura dała o sobie znać!

Jestem złym człowiekiem i zatwardziałym w swych złych

skłonnościach. Co mnie jeszcze czeka? Czy wielki upadek, czy

powstanie z tego bagna mej codzienności? Nie wiem, czas

53

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pokaże...”

Stefek poszedł się umyć. Starannie doprowadził do ładu swe

pobrudzone krwią włosy, następnie poszedł do kuchni coś zjeść

i zająć się czynnościami uważanymi przez niego za niezwykle

ważne. Wciąż pamiętał o wyroku wydanym na niego przez lekarza.

Postanowił chwilę odpocząć przy swych tłumaczeniach. Zazwyczaj

od swych problemów uciekał w pracę, aby tam szukać ukojenia. Na

biurku panował niesamowity bałagan. Leżały tam brudne naczynia,

szklanki z herbacianymi fusami przylegającymi do ścianek, kawałki

nadgryzionego pieczywa oraz wiele pogniecionych i nadpisanych

kartek. To, jak w tym wszystkim mógł się połapać, było tajemnicą,

którą tylko on potrafił rozwiązać i żyć z jej świadomością.

Otoczenie i ciągle powracające myśli nie pozwoliły mu skupić

się na swej pracy. Przed oczami miał ciągle wczorajsze przeżycia,

a w umyśle słyszał wyrok lekarza i jego drżący śmiech mający

za zadanie pocieszyć chłopaka. To, co napisał do tej pory, było dla

niego niezadowalające. Te kilka zdań nie było według niego warte

tej męki spędzonej w towarzystwie wszechogarniającego bałaganu.

Postanowił chwilę odpocząć, zaczerpnąć świeżego powietrza

i przemyśleć jeszcze wiele spraw nachodzących go ciągle

w umyśle.

Zarzucił na siebie byle jaką kurtkę, założył buty nie

zasznurowawszy ich i wyszedł z domu. Nie przeraził się ciemności,

która nastała wraz z nocą. Udał się do pobliskiego lasu, który

54

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

w poświacie księżyca wyglądał jak jakieś miejsce znane z baśni lub

legend. Chłodny wiatr ocierał się o jego twarz, a w umyśle czuł

jakieś ochłodzenie, wystudzenie tych wszystkich nieznośnych myśli,

które go ostatnio nękały. Zaczął powoli spacerować, podziwiając ten

nocny krajobraz. Czuł się jak Dante błądzący w głębi ciemnego

lasu.

,,Lubię nocną porę...sprzyja to refleksji. W samotności można

znaleźć ukojenie, spełnienie swym pragnień, ale i trosk. Samotna

wędrówka przez życie, choć niebezpieczna, to jednak jest taka

prosta i niewymagająca. Bo któż z ludzi mnie lepiej zrozumie, jak

nie ja sam? Mam już dość tego wszystkiego, co mnie otacza. Chcę

się zamknąć w swym świecie i z niego nie wychodzić... Pragnę

stworzyć swój mały światek, wysepkę, na której Faust chciał

zbudować utopijną krainę. Nuży mnie to ciągłe zabieganie

o marność dnia, nuży mnie to wszystko, gdy wiem, że nie zostało

mi być może zbyt wiele od życia. Sam. Tak, jestem sam. Nie mam

komu powiedzieć o swych problemach, nie mam nikogo, z kim

mógłbym tak po prostu po przebywać, zmarnować nasz cenny czas

na chwilę śmiechu i radości. Czym jest to wszystko, gdy ja sam nie

wiem, kim jestem. Człowiekiem? Każdy z nas nim jest. Stefkiem-

Artystą? Nie mogę tego sam określić. Piszę, tworzę, ale czy jestem

artystą? Jakie to wszystko trudne, jakie skomplikowane... Las

i nocna pora sprzyja samotności. Czuję nieodpartą chęć trwania

55

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pośród natury, ze świadomością swej marności. Co mi może dać

bezpieczna kupa cegieł i tynków? Co mi dziś może dać sztuka?

Sztuka, to słowo już dawno straciło swe znaczenie, gdy dopadło się

do niego kilku awanturników z piórem i kajetem i gdy zaczęli

eksperymentować z awangardą i tymi wszystkimi ruchami

i kierunkami. Nie dobrze mi, gdy o tym myślę. Gdzie ta sztuka,

która nakazuje ,,podnosić okruszynę chleba przez uszanowanie”?

Gdzie to, co klasyczne, jasne, utwierdzone na mocnym

fundamencie? Gdzie?... Sztuka, znowu o niej myślę. Nie potrafię

zająć czymś innym głowy, tylko tą służebnica grafomanów

i pyszałków... czy ja jestem chory na sztukę? Czy ja nie jestem

bliski obłędu? Stefek – bohater bajroniczny. Stefek – Kordian

na szczycie Mont Blanc. Stefek... idiota!... Sowa, wreszcie

zaczynają swe łowy sowy. Natura, jak tu pięknie!...

Ilu ludzi tu musiało kiedyś być, ilu chodziło tymi samymi ścieżkami,

patrzyło na te same drzewa i podziwiało te same gwiazdy... Tyle

dekad, wieków, a nawet tysięcy lat istnienia świata, a jest on tak

prawie niezmienny. Tam, gdzie ta topola, mogła kiedyś leżeć

kobieta umierająca na jakąś chorobę, wówczas gdy nie wiedziano

czym jest medycyna. Tu, gdzie stoję, mogła być jakaś osada, ktoś

tu mógł spędzać szczęśliwe chwile, podczas gdy ja wylewam tu me

smutne łzy. Tyle istnień, tyle smutku i radości... A ja niewdzięczny

nie potrafię iść za radą przodków, aby cieszyć się z każdej chwili,

każdego uśmiechu, dobrego gestu... po prostu z życia... Nawet

56

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

gdyby teraz coś mi się stało, jeśli padłbym na tę glebę i umarł, kogo

to zainteresuje? Co jest w oczach ludzi wart mój żywot? Czy

podobnych, a nawet jeszcze lepszych ludzi nie ma więcej na tym

świecie? Świat i tak nie odczuje mego odejścia... Jestem tyle wart,

ile mogłem dać innym ludziom, ile to oni przyjęli ode mnie, jaki

trwam w ich wspomnieniach... Tylko że ja nie potrafię tak do kogoś

podejść i pomóc. Nie umiem współczuć, pomagać, obdarowywać

i chwalić. Słowo ,,miłość” to dla mnie tabu. Bliźni to po prostu ludzie

żyjący tu obok. Czy można być człowiekiem i nie zachowywać się

po ludzku? Czy można jeszcze być człowiekiem, a być z dala

od ludzi? Czy ja jestem człowiekiem, skoro humanizm istnieje dla

mnie tylko na piśmie, na papierku w książce, w poezji, w liryce. Czy

ja mogę tak bluźnić i określać siebie człowiekiem żyjącym wśród

ludzi, a nie będącym istotą ludzką? Nie dobrze mi, coraz gorzej, nie

dobrze... Co mi po sukcesie z bycia tłumaczem, jeśli nikt mnie

pośmiertnie nie wspomni choćby na chwilę? Wiem, że umrę

w samotności. Czy tu trzeba jeszcze się nad tym więcej rozwodzić?

Czy ja przypadkiem już nie jestem martwy? Czy ranek nie zastanie

mnie trupem? Trupem... trupem... nieludzkim, wyobcowanym,

niehumanistycznym, pustym trupem...artystą! Artystą?”

Te nocne refleksje spowodowały w Stefku nastrój

melancholijny. Zaczął jakoś inaczej patrzeć na swe życie

i na otaczającą go rzeczywistość. Raz stawał się racjonalnie

57

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

myślący, by po chwili znowu rozczulać się nad swym życiem. Było

w nim coś przypominającego nagłe zmiany nastroju. Burzył w sobie

dotychczasowe obrazy samego siebie. Wmawiał jakieś

na poczekaniu wymyślone hasła, potem je burzył, by znowu dać

upust swej wyobraźni. Pogubił się w tym wszystkim i z problemami

pozostał sam. Zmienne nastroje były coraz silniejsze i przejmowały

nad nim pełną kontrolę.

Usiadł nagle na ziemi, nie patrząc na to, że trawa jest wilgotna

i że może się ubrudzić. Liczyła się dla niego tylko chwila. Pochylił

się, a jego dłonie chwyciły pokaźną grudkę gleby. Nadgarstki

zostały zabrudzone, a Stefek poczuł na nich przysychanie gleby

i skorupkę brudu, sztywno przylegającego do dłoni. Powąchał ten

kawałek ziemi i poczuł łagodny zapach, ale zarazem intensywny.

Poczuł, jak jego zmysły stają się ukojone nagłą wonią. Poczuł jakieś

dziwne uczucie w sobie, jakąś tęsknotę a zarazem wspomnienia

z dzieciństwa. Nie da się opisać tego stanu komuś, kto nigdy

w życiu nie przesiadywał na kawałku mokrej gleby w czasie

deszczu i kto nie poczuł nigdy tego, jak paruje i ożywczo pachnie

ziemia. Takim osobom będzie trudno pojąć teraźniejsze emocje

Stefka.

Trzymany w dłoniach skarb rzucił wysoko w górę. Ziarna ziemi

rozprysły się na niebie w różne strony i oczom Stefka ukazał się

pełen piękna obraz tych skrawków gleby na tle gwiazd. Takie

zachowanie mogło wydawać się śmieszne lub dziecinne, ale

58

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

emocje brały górę i nawoływały Stefka do wielu dziwnych rzeczy.

Widok piachu na tle nocnego nieba przyprawił chłopaka o dreszcze

i zachęcił do zaciągnięcia się, do zachłyśnięcia się powietrzem,

które tej nocy pomimo tego, że było chłodne, to wyróżniało się

niezwykłą świeżością. Czuł się jak człowiek pozostawiony sam

sobie na łonie natury i czerpiący z jej dobrobytu. Jego dusza

przypominała ducha romantycznego poety, który siedzi w środku

nad jeziorem i układa poematy o nieszczęśliwej miłości driady

leśnej do ubogiego młodzieńca zaczarowanego urokiem leśnej

boginki. Stefek był poniekąd tym romantykiem. Może to nie

te czasy, w których powinien żyć? Może jego dusza uciekała

ku innym epokom, mimo że żył we współczesności?Refleksje nie

opuszczały tej nocy Stefka i w dalszym ciągu uciekał gdzieś

w swych myślach.

,,Pamiętam ich jak przez mgłę... Zginęli niedawno, a ja ich już

widzę niewyraźnie, nie potrafię odczytać rysów twarzy matki,

silnego spojrzenia ojca. Nie widzę ich miłości, wzajemnego

okazywania sobie uczuć, spotkań przy śniadaniu... czułych słów...

Są mi teraz tacy odlegli. Z dzieciństwa pamiętam tylko ich łagodne

uśmiechy, wspólne zabawy i niemartwienie się o nic. Oni mieli

problemy i to większe, niż się można było spodziewać, ale nie

mówili mi o nich. Nie chcieli mnie zwyczajnie martwić. Wszystko

miało być idealne, dopięte na ostatni guzik, a problemy rodzinne

niewidoczne dla syna. Zawsze myślałem, gdy byłem mały,

59

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

że zostałem zagubiony i odnaleziony nie przez tych ludzi, których

nazywałem rodzicami. Ich dziwne zachowanie, które miało na celu

jak najlepszy byt dla mnie. Ich zbytnia troska. Uważałem, że kiedyś

na spacerze oddaliłem się daleko i poszedłem za kimś, kto

wyglądał jak oni. Jaki ja wtedy byłem głupi! Jaki ja głupi! Już

w dzieciństwie byłem samotnikiem. Nie szukałem kontaktu z innymi

ludźmi, nie szukałem znajomości. Tylko rodzice byli dla mnie ważni,

to oni kierowali mną i starali się o jak najlepszą przyszłość dla

swego Stefcia... Tyle myśli, tyle wspomnień... Pamiętam, jak kiedyś

chciałem matce wylać wrzątek na twarz. Myślałem, że będzie

piękna, że swą urodę zachowa już na zawsze. Głupi zamiar, który

zrodził się w mej głowie szybko prysł. To był cud, że nie wykonałem

swego głupiego zamiaru. Byłem wtedy jeszcze taki mały i nie

wiedziałem jakie mogą być tego skutki. To nawet śmieszne...

Wszystkie swoje głupie wybryki, skłonności i nieracjonalne

działanie tłumaczyć niewiedzą, młodym wiekiem, albo brakiem

doświadczenia... a teraz? Wszystko jest dla mnie takie realne,

jasne, wiadome... Nie oszukam samego siebie, nie wmówię sobie

nagłą niewiedzę... Po prostu ciężar, ciężar, który tkwi na sercu.

Chcę być dalej małym chłopcem, bez zmartwień, bez trosk...

i z nimi, u ich boku... Ciągle pamiętam ten dzień, w którym ostatni

raz ich widziałem. Pokłóciliśmy się ciężko i po długim nieodzywaniu

to oni pierwsi (mimo, że to awantura była spowodowana przeze

mnie), jako wyraz pokuty i zadośćuczynienia (ale chyba głównie

60

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

miłości, ogromnej miłości, która jest silniejsza niż pycha i gniew

i która potrafi złamać wszelkie bariery), chcieli się ze mną spotkać

na moich urodzinach. Gdybym wiedział, że wtedy zginą, wcześniej

pogodzilibyśmy się. Nie wiem teraz, czy mi wybaczyli. Człowiecze,

nie wiesz co cię czeka, więc żyj, jakbyś już żegnał się ze światem!

Żyj! Ale czy to coś zmieni? Pewnie tak... a przynajmniej choć trochę

zmieni i pomoże w dalszym byciu. Trudna to nauka! Za trudna dla

mnie na dziś! Wierzę, tak, ja wierzę, że oni mi wybaczyli... trudna

to nauka i trudna to wiara...”

Stefek poczuł się zmęczony. Nic dziwnego, była bowiem już

5 nad ranem. Sen zaczął go morzyć, męczyć i oddalać gdzieś

daleko. Miał przed oczyma zdjęcie ślubne swych rodziców, widział

siebie z dawnych lat. Wszystko to było takie wyraźne, wydawało się

być tak świeżym i ciepłym. Stefek zasnął na trawie, w tym miejscu,

w którym przesiedział całą noc. Nie poczuł zimna, pragnienie snu

było silniejsze od niego. Kolejną noc spędził w nie najlepszych

warunkach. To dziwne, ale taki stan zdarzał mu się niezwykle

rzadko, a być może nawet wcześniej ani razu. Za około godzinę

przechodził obok jacyś ludzie. Pani widocznie bardzo bogata,

bo zadbana, pięknie ubrana i w stylu tych, które przykładają

ogromną wagę do wyglądu. Obok niej, za rękę szedł mężczyzna

niewiele starszy od niej. Byli pewnie małżeństwem, a już na pewno

parą.

61

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Widać było, że kobieta chciała pomóc leżącemu Stefkowi, ale

najzwyczajniej w świecie wstydziła się. Miała też wewnątrz siebie

jakieś opory, o których nie mógł wiedzieć idący obok elegant. Bała

się, że inni ludzie ją zobaczą i stanie się obiektem drwin. Nie mogła

przecież sobie na to pozwolić... nie ona. Kobieta nie była jednak

pewna co do tego, czy chłopak żyje i czy to właśnie jej interwencja

nie uratuje mu życia. Mieszały się w jej wnętrzu różne wizje, umysł

podpowiadał jedno, ale serce chciało czegoś zupełnie innego.

Nagle stanęła w miejscu, co chcący iść dalej partner natychmiast

zauważył, a jej szarpnięcie, podczas gdy on stawiał kolejne kroki

w przód, wprawiło go w zdziwienie. Kobieta już puściła towarzysza

i chciała iść w stronę Stefka, ale mężczyzna począł nagle

ją odwodził od tego zamiaru.

- To alkoholik pewnie, leży taki na ziemi, brudny i zapity i tylko

czeka, żeby mu dać na więcej odurzacza. Takich to powinno się

wyłapywać i na roboty przymusowe posyłać. Zobaczyłby taki jeden

z drugim co to praca, to może staczałby się, ale prywatnie i w domu

– ze złością w głosie powiedział mężczyzna.

- A co, jeśli on potrzebuje pomocy, a nikt go nie wspomoże? –

Powiedziała cieniutkim i pokornym głosikiem kobieta. – Jeśli umrze,

to będziemy go mieli na sumieniu, kochanie...

- Ech te kobity, gdzie ci on umrze, zdrowy chłop! Wytrzeźwieje

to sam się sobą zajmie! Nic mu nie będzie... A co, jak podejdziesz,

a on złapie cię i zabije? - Z ironią i wyraźną drwiną w głosie

62

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

powiedział mężczyzna. – Wtedy to tobie ktoś będzie musiał pomóc!

-Ale...

-...ale nic, dawaj rękę i zwijamy się. Paczta ją, znalazła się

służebnica bezdomnych i matka dzieciom dla alkoholików!

To czyste kpiny, to po prostu kpiny!...

Argumenty mężczyzny widocznie przekonały kobietę,

bo postanowiła pójść dalej. Miała opory i bała się o chłopaka, ale

uległa presji partnera i dała sobie spokój z pomaganiem. Miała

potem ogromne skrupuły i wyrzuty sumienia, ale to już całkowicie

inna historia. Kobiecie przyszła ze schyłkiem dnia taka myśl

do głowy: Nie zagłuszaj głosu sumienia, bo ci się nie uda... Lepiej

pomóc i potem się nie martwić! Widzieć Boga w drugim człowieku –

to dopiero cnota!

Usiadła więc i spisała swój pogląd. Powstał bardzo ładny wiersz.

Bardzo ładny, ale nieszczery, sprzeczny z prywatnymi poglądami

poety... ale przecież poeta nie musi mówić prawdy, może przecież

pisać o tym, co ludzie chcą usłyszeć (a przynajmniej tak uważała

elegancka pani, gdy zasiadła w domu nad starym brulionem

z piórem w ręku. Myślała, ale sumienie i tak ją gryzło...).

Jak się potem okazało, Stefek wcale nie spał, tylko leżał

i rozmyślał o swych najbliższych. Czuł ogromną boleść w sercu

i tęsknotę. Odzwierciedleniem tego, co teraz przeżywał, była

ogromna łza niczym kropla rosy, która teraz spadła na ziemię.

63

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Nasączyła glebę boleścią i smutkiem Stefka. Biedny chłopak. Tyle

wydarzyło się w jego życiu, a on nadal nie potrafił odzyskać dawnej

formy. Stefek po chwili wstał i otrzepał się. Udał się do domu, aby

zacząć dalej tłumaczyć swe dzieła. Poczuł nagły przypływ weny

i chciał go twórczo wykorzystać. Miał zamiar dziś wykonać większą

część swej pracy, ponieważ zbliżał się czas oddania jej

do wydawnictwa. Czas go naglił, a serce nie dawało spokoju. Teraz

jednak nie uciekał w pracę, a zwyczajnie musiał się wywiązać

z obowiązków. Na wpół przytomny, pozbawiony sił fizycznych

i duchowych, postanowił wziąć się za swe tłumaczenie jak

najszybciej. Pragnął szybko skończyć i mieć wolne. Chociaż w jego

przypadku wolny czas był równoznaczny z udręczaniem się,

użalaniem, nostalgią, melancholią i przerwami na sen, aby

organizm mógł się zregenerować i wraz z nowym dniem mieć

świeże siły na nieustający rytuał użalania się nad sobą.

Stefek w brudnych ubraniach poszedł do domu, kilka razy

potykając się o niezawiązane buty. Pomyślał, że lepiej ich już nie

będzie sznurował. Dom już blisko, a praca na niego czeka.

*

Aniołowie długo dyskutowali nad tym fragmentem dzienników

Egwina. Myśli Stefka, pochodzące z jego dzienniczków włączonych

do notatek Anioła, wywołały w Zgromadzeniu nie lada wstrząs.

64

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Przewodniczący widział w zachowaniu Stefka elementy, które

ostatecznie mogły go nie potępiać. Nagły zwrot do Boga i jego

skrucha za złe czyny wyjaśniały sporo. Wiele jeszcze słów musiało

zostać wypowiedzianych, zanim zachowanie Stefka zostałoby

ostatecznie wyjaśnione i wybronione.

Egwin słuchał tylko cierpliwie swych notatek czytanych przez

Przewodniczącego i przeżywał jeszcze raz wszystko to, co mógł

obserwować na ziemi, podczas swej służby. Nie było mu łatwo, ale

wiedział, że stoi za tym wyższa konieczność.

*

65

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

IV

Przez kilka kolejnych dni ze Stefkiem nie było wcale lepiej.

Zdarzały mu się jeszcze nocne eskapady do lasu, na cmentarz,

a także w inne miejsca. Chodził czasami również do lekarza, ale

odwiedziny te zazwyczaj były krótkie i ograniczały się tylko

do pobierania potrzebnych leków. Stefek otrzymywał coraz

mocniejsze środki, przez co czuł się ciągle osłabiony, a także

miewał częste zawroty głowy. Z silnymi lekami, bólem i utratą sił,

przybywały niedające spokoju zmiany nastroju. Stefek sam nie

wiedział, czego chce. Raz miał ochotę coś wykonać, a za chwilę już

tracił cały entuzjazm i jego celem było położenie się na łóżku

i spoglądanie na sufit. Bez jakiś gestów, bez wykonywania

zaplanowanych prac. Po prostu: gapienie się na biały tynk.

W dalszym ciągu, gdy nabierał sił, pracował nad swą książką,

którą musiał oddać do wydawcy. Jego przekład okazał się czymś

wyjątkowym, chociaż kto wie, czy nie było to spowodowane

skutkami choroby i tłumaczeniem przez Stefka w czasie jego

ataków. Redaktor zajmujący się oceną i ofertą wydawniczą

stwierdził, że ,,jeszcze tak odważnego przekładu dzieła należącego

do klasyki nie widział w życiu i jest pełen szacunku do tego

tłumacza, który tak owocnie korzysta ze wszelakich abstrakcji,

66

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

oksymoronów i metafor...” Biedny człowiek nie wiedział, że Stefek

nie czynił tego specjalnie (ale kto wie, czy nie wyszło to w sumie

wszystkim na dobre?).

Chłopak coraz bardziej tracił świadomość – do tego stopnia,

że czasami nie wiedział, co się z nim dzieje. Zdarzały mu się stany

lękowe, albo nagłe przyćmienia umysłu. Natłok myśli i coraz

częstszy brak kontaktowania wywarzały między nim, a otoczeniem

pewną barierę, która na pierwszy rzut oka była nie

do przekroczenia. Stan na całe szczęście nie był jeszcze aż tak

ciężki i takie ,,ataki chorobowe” nie trwały ciągle, ale każdego dnia

nasilały się coraz bardziej i przychodziły znacznie częściej.

*

- W życiu Stefka w tym okresie działo się bardzo wiele – odezwał

się nagle Egwin ku zdziwieniu zebranych, a jego oczy były lekko

przymrużone i wyrażały olbrzymią głębię. Począł kontynuować:

– A może nawet zbyt wiele... Myślę, że warto opuścić tę jedną

stronę mych zapisków i zacząć czytać opis kolejnych dni.

Przewodniczący

przekręcił

kartkę

starego

notatnika

należącego do Stróża, a z papieru posypał się wonny pył: niezwykle

błyszczący, bardzo sypki i oddający piękny zapach. Anioł spojrzał

jeszcze raz na Egwina, lekko się uśmiechnął i mocnym, ale

spokojnym głosem odrzekł:

67

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- Niech tak więc będzie. Przejdźmy zatem do właściwych wydarzeń.

W zgromadzeniu znowu zapanowała niezwykła cisza.

Wszyscy aniołowie byli ciekawi tego, co za chwilę się stanie. Wokół

wciąż unosiła się ta cudowna woń, którą my nazwalibyśmy

zapewne zapachem kwiatów, a która we Wszechświecie nosi

na pewno inne imię.

*

...tego właśnie wieczora Stefek postanowił udać się na zakupy

do marketu. Z jednej strony cieszył się z pieniędzy od wydawcy,

które otrzymał kilka dni temu, ale wyszedł z domu głównie dlatego,

że wszystko zaczęło mu się już kończyć i potrzeba było uzupełnić

zapasy. Za oknem było bardzo ciemno, ale chłopak cieszył się,

bo nocne wycieczki weszły mu już w krew i lubił je. Coraz częściej

właśnie tak spędzał swój wolny czas, jakby pragnąc poczuć pewien

strach, a zarazem chęć ucieczki od rzeczywistości w nocne mroki.

Jego twarz zdobił teraz ponury wyraz, szedł powoli, ale

za to pewnym krokiem, trzymając przez całą drogę rękę w kieszeni.

Miało to zapewnić mu pewnie groźny wygląd. Uważał, że tak się

prezentując, odstraszy potencjalnych bandytów. Dłoń w kieszeni

kurtki musiała sprawiać wrażenie posiadania broni. Na ulicy było

teraz prawie pusto, ale gdzieniegdzie dał się słyszeć krzyk i głośne

śmiechy, wydobywające się z zaułków. Dawało to wrażenie iście

dantejskich scen. Gdzieniegdzie słyszało się kocie darcie, piski i

68

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

psie poszczekiwanie. Ktoś o zdrowych zmysłach zapewne nie

zapuściłby się o tej porze w ciemne zaułki rządzone przez uliczne

gangi. Stefek także nie szedł mrocznymi alejkami, ale nie z powodu

strachu. Wszystko było mu już obojętne, ale nie miał wyraźnej

potrzeby zapuszczać się w te kąty. Właściwie to szedł przed siebie,

dawno mijając market i zataczając teraz wokół niego koła.

Groźny wyraz twarzy nie przeszkodził mu czegoś po cichu

wymawiać. Na jego ustach ciągle był obecny jakiś werset psalmu.

Stefek przed wyjściem z domu czytał psałterz i musiał mu głęboko

zachować się w pamięci któryś z fragmentów. Stefek mówił bardzo

cicho, ale był to chyba ten psalm, który opowiada o Dobrym

Pasterzu. Stefek dzięki powtarzaniu słów mógł czuć się

bezpiecznie. Idąc bowiem pośród tej ciemności i panującego wokół

hałasu myślał o tym, że Bóg go obroni przed złem i będzie miał

go w opiece.

Ta o wiele wydłużona droga do sklepu trwała koło 80 minut.

Po dotarciu na miejsce, chłopak zrobił pośpiesznie zakupy, aby

zdążyć przed zamknięciem marketu. Wziął niewiele rzeczy, chcąc

ograniczyć się tylko do tych najpotrzebniejszych. Do reszty

produktów dołączył także 2 butelki dla niemowląt, nad którymi

zastanawiał się potem długo przy kasie i ostatecznie wrzucił

je w domu do śmieci (ale nie czas teraz o tym wspominać).

Widocznie poprzez zwyczajne roztargnienie wziął te dwa artykuły

lub jeszcze z jakiś tylko sobie znanych powodów.

69

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Stojąc w kolejce do kasy zobaczył z przodu jakąś kobietę. Była

ona starsza, ale nie za bardzo. Ubrana niezwykle elegancko,

na głowie miała kapelusz ozdobiony piórem, wokół szyi futro z lisa

lub z innego zwierzęcia przypominającego go. Przypominała

przedstawicielkę XIX-wiecznej arystokracji. Widać było, że nie

chciała żyć w tak zmaterializowanym, rozwijającym się w szybkim

tempie i nieprzyjaznym świecie. Starała się nie wykraczać poza swe

idee i zamiłowanie do przepychu, wytworności i gracji. Na pierwszy

rzut oka nie pasowała do epoki, w której dane jej było żyć. Kobieta

poruszała się powoli, tym samym lekko opóźniając dojście do kasy

ludziom stojących w kolejce. Ku ogromnemu zaskoczeniu

niektórych ludzi, a nawet kasjera obsługującego ruch, wystawiła

ona na taśmę cztery butelki najtańszego szampana. Ludzie dziwili

się jej – kobiecie pełnej gracji i lubiącej luksus - tego, że kupiła coś

wcale nieekskluzywnego. Szampan ten był bardzo popularny,

a co gorsze, kupowali go tylko ci, których na nic innego nie było

stać. Każdy pewnie spodziewał się po niej jakiegoś starego wina,

albo innego drogiego trunku. Gdzieś w kolejce zabrzmiał szyderczy

śmiech. Kobieta zarumieniła się, lekko zmieszała, a jej twarz

pobladła. Wyciągnęła z kieszeni pieniądze, zapłaciła za zakupy,

butelki pośpiesznie włożyła do torby i szybkim krokiem odeszła

od kasy. Ile musiała najeść się wstydu i upokorzenia, to tylko ona

sama o tym wie. Przed obsłużeniem Stefka przewinęło się jeszcze

wiele osób. Była tam kobieta, której przeszkadzało kilka ziarenek

70

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

piasku wysypanego z jej kwiatka na taśmę. Zażyczyła sobie

pakowania towaru bezpośrednio do torby, narzekając przy tym

na wszystko, co ją otaczało. Pojawił się również mężczyzna ubrany

niechlujnie i wytwarzający nieprzyjemny zapach potu. On znowu

zabawiał wszystkich swymi żartami i zwrotami do kasjera, które

nikogo oprócz niego samego nie śmieszyły. Wśród tego tłoku było

słychać także mężczyznę, który krzyczał na swojego syna. Dziecko

źle zobaczyło cenę zabawki i teraz wytworzył się z tego problem

przy kasie. Krzyk dał się słyszeć na dużym obszarze sklepu. Kasjer

obsługujący tę nieszczęsną kolejkę ciągle się partaczył. Miał

wiecznie jakiś problem: a to taśma w drukarce mu się skończyła

i musiał pożyczać ją od swych kolegów, to znowu ktoś dał mu grube

pieniądze i nie mogąc wydać reszty, był zmuszony rozmieniać

je u innych kasjerów. Jakiś mężczyzna w innej kolejce źle chwycił

zgrzewkę mleka i upuścił ją na posadzkę, powodując ogromną

kałużę wokoło. Zrobił się nagły ruch mający na celu sprzątnięcie

bałaganu. Jak to się mówi: ,,tylko dziada i baby było brak”.

Wśród takiego gwaru i hałasu Stefek stał, czekając cierpliwie

na swoją kolej. Bardzo irytował się, ciągle narzekając pod nosem.

Nie mógł wytrzymać już, bowiem ten straszliwy dźwięk, te liczne

rozmowy ludzi, zlewające się w jeden wielki harmider, wywoływały

w nim same negatywne emocje. Gdy kasjer wreszcie przywitał

go i poprosił o wyłożenie towaru, Stefek jednak nie chciał tego

uczynić. Z groźną miną mocno ściskał zakupy. Nie chciał położyć

71

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

towaru na taśmie, tylko zaczął podejrzliwie przyglądać się

kasjerowi.

-No, śmiało! Niech położy pan zakupy, tu im się nic nie stanie –

z politowaniem i prawie przez zęby powiedział obsługujący.- Proszę

pana, wszyscy jesteśmy już zmęczeni. Ja tu siedzę kilka godzin

z rzędu, proszę nie utrudniać...

Stefek jednak począł dziwnie się zachowywać i powiedział

do obsługującego go mężczyzny, żeby ten poczekał chwilę. Kasjer

zdenerwowany usiadł na swym krześle, odchylił się do tyłu i zaczął

nerwowo dopytywać się, czy już może kontynuować. Stefan jednak

trwał w swym zamiarze. Powodem jego dziwnych odruchów była

stojąca przed nim jeszcze kobieta. Zaczęła ona pakować swe

zakupy i szło jej to powoli, ale nie przeszkadzało obsłużeniu

następnych klientów.

- Ty świnio! Na wieś do swego chłopa! Buraki kopać! - krzyczał

na biedną kobietę Stefek. – Zachciało się zakupów, wielka hrabina

od siedmiu boleści.

Starsza pani milczała. Nie miała widocznie siły kłócić się

z awanturnikiem.

Kasjer,

bojąc

się

kogokolwiek

napominać,

patrzył

z niedowierzaniem na całą sytuację. Uśmiechał się tylko lekko

do stojącej za Stefkiem ostatniej już klientki. Gest ten był sposobem

na odreagowanie, ale być może miał także komentować całe

zajście.

72

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- Ja pana najmocniej przepraszam za tę kobietę! Ze wsi ona jest!

Z czym pan się tu musi spotykać? Z brakiem kultury

i z prostactwem! - mówił dalej Stefek, tym razem już trochę

spokojniej i kierując swą wypowiedź tym razem do kasjera. Dalej

patrzył z pogardą na panią stojącą przed nim i w dalszym ciągu się

z nią wykłócał.

W tym momencie kobieta stojąca za Stefkiem położyła

na taśmie plastik oddzielający zakupy, aby spowolnić mechanizm

i ruch taśmy. Chłopak natychmiast zareagował na to, krzycząc teraz

na tę drugą klientkę.

- Niech się pani nie rządzi tym! Nie pani jest ta taśma!

- Proszę pana, proszę się nie awanturować. Gdyby pan położył swe

zakupy na taśmę, nie zjeżdżałaby ona – ze stoickim spokojem

powiedziała kobieta.

Obsługujący cały ten ruch sprzedawca zaproponował nawet,

że skoro jego ,,trudny klient” nie decyduje się na zakupy, to można

przepuści kobietę. Stefek nie przestawał w dalszym ciągu

awanturować się, teraz już z obiema klientkami. Dostał silnego

ataku szału, zaczął krzyczeć, wyzywać niczemu niewinne klientki,

a kasjera sponiewierał z błotem. Musiała liczyć się tylko jego racja,

a inni musieli mu się podporządkować.

Kasjer nie wytrzymał już nerwowo i przyznał rację kobiecie.

Zrobił to być może przez złość do Stefka, a może chcąc wyładować

już swą frustrację. Całą sytuację zaogniło jeszcze to, że mężczyzna

73

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

obsługujący całą tę kolejkę, dał kobiecie stojącej z przodu

reklamówkę i czynił to bardzo powoli, z uśmiechem na twarzy.

Szyderczo spojrzał na Stefka i pod pozorem miłego zachowania tak

naprawdę chciał mu po części dokuczyć, a po części pokazać,

że awanturnik krzykiem tu raczej niż nie zdziała. Tym bardziej,

że w pobliżu kręciło się kilku ochroniarzy, ale nie chcieli na razie

interweniować. W końcu ,,klient nasz pan”, a oni mogli działać tylko

w skrajnych wypadkach. Podobnych do Stefka ludzi przebija się

w sklepie setki. Przyzwyczaili się już przez tyle lat swej służby.

Klientka wreszcie odeszła, a Stefek został wreszcie obsłużony.

Na zakończenie odrzekł:

- Do widzenia panu i życzę mniej tak denerwujących klientów, jak

ta wsiowa damesa.

-Dobra, dobra, daj sobie już spokój człowieku! - Pod nosem

powiedział kasjer i obsługiwał ostatnią klientkę.

-Widział pan tego gbura – powiedziała kobieta.

-Niech pani sobie da spokój z tym idiotą. Niedowartościowany

w dzieciństwie to teraz szuka kontaktu. Takich to od razu do szpitala

i o suchym chlebie i wodzie trzymać. Może wtedy zrozumie.

-Zgadzam się z panem, oj zgadzam – powiedziała klientka i zaczęła

się głupio śmiać, kierując swój wzrok w stronę Stefka.

Przy kasie toczyła się jeszcze długa konwersacja, bowiem

kasjer nie miał już klientów, a nie mógł opuścić miejsca pracy. Mógł

sobie chociaż pogadać, a i kobiecie jakoś nie chciało się iść

74

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i cieszyła się z tego, że może sobie trochę poobmawiać

i poplotkować. Stefek tymczasem udał się do wyjścia. Przed

drzwiami jednak stanął i krzyknął na cały sklep:

- Sztuka trwa, absurdów nigdy dosyć. Maestro, graj smutnego

poloneza! Panie łapią swe peruki i pocinamy na parkiecie! Bal trwa,

dzień trwa, teatr świata zaczyna pierwszy akt. Czy wszystko gra?

Nie?! Więc się nie lenić, wszystko musi trwać.

Zaczął się śmiać bardzo głośno. Ludzie w markecie dziwnie

się na niego patrzyli, a nawet nie kryli swego naśmiewania się,

oburzenia lub pogardy. Wielu jednak nie zauważyło manifestu

chłopaka. Wiele już widzieli w życiu, media też im podobnych ludzi

czasem pokazywały. Gdyby ktoś zaczął interweniować lub gdyby

przystanął i obserwował dziwne zachowanie, musiał liczyć się

z tym, że mógł być w jakiejś ukrytej kamerze. Każdy umywał ręce

lub zwyczajnie nie interesowało go to. Stefek opuścił sklep

i wyszedł na zewnątrz, jednak nie na długo. Za kilka minut zjawił się

przy tej samej kasie, ale tym razem trzymając w ręce bułki

dostępne przy wejściu. Na jego widok kasjer aż pobladł. Wiedział,

że teraz będzie go czekała powtórka z rozrywki. Był już bardzo

zmęczony, nie chciał przeżywać tego samego powtórnie. Ale taka

praca, ryzyko i stres wpisane w CV. Kasjer zmusił się na sztuczny

uśmiech i grzecznie powiedział ,,dzień dobry”, choć Stefek wyszedł

ze sklepu raptem kilka chwil wcześniej.

- Czy miło było panu tak się wykłócać z klientami? Miło było? Lubi

75

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pan wszczynać awantury i skłócać innych? - ponownie zaczął

Stefek – Przyjemnie tak panu? Znalazło się wielkie panisko i teraz

wyżywa się na innych.

Kasjer był już bardzo zdenerwowany i teraz poczuł się pewniej

i odważniej, niż wcześniej. Wstał i zagroził mężczyźnie:

- Jak panu coś przeszkadza, to mogę szanownego nie obsłużyć

wcale.

- Ależ pan mnie musi obsłużyć i to natychmiast! Ja tego żądam! -

powiedział z oburzeniem w głosie Stefek i dalej się awanturował.

- Jeśli pan się nie uspokoi, to wezwę ochronę i załatwimy sprawę.

Nie mam zamiaru się z panem kłócić – odrzekł już spokojniej kasjer.

Stefek na te słowa uspokoił się i dał się obsłużyć. Jeszcze coś

mówił pod nosem, ale już nie wszczynając kłótni. Po zapłaceniu

za bułki odszedł. Kasjerowi aż ulżyło, ale pomyślał sobie,

że ,,awanturnik” jeszcze się pewnie pojawi.

Po wyjściu ze sklepu Stefan czuł się nieswojo. Głupio mu było

z powodu swego zachowania, ale nie doszedł jeszcze do siebie

w pełni. Widocznie dziwne zachowanie pojawiło się z powodu tego

tłoku i hałasu. Ta ,,zła strona” jego osobowości objawiła się właśnie

tam i właśnie wtedy, gdy był wśród tylu ludzi. Już trochę ochłonął,

a nawet zrobiło mu się szkoda kasjera. Dalej nie pojmował

otaczającej go rzeczywistości.

Jego rozmyślania nagle urwały się, bowiem nadjechał

autobus. Zakurzyło się na jezdni, w powietrzu uniósł się zapach

76

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

spalin, z pojazdu wyszło mnóstwo ludzi. Stefek wsiadł do środka.

Był jednak zmuszony wysiąść na najbliższym przystanku. Zmusiły

go do tego okoliczności i nieprzyjemne wydarzenia. Wewnątrz auta

panował gwar. Dwóch młodych chłopaków zaczęło opowiadać

sobie kawały, ale tak głupie, że aż nieśmieszne. W innym miejscu

babcia do swego wnuka mówiła:

- Ależ Tadziku! Jak coś, to się przesiądź. Trudno, że koledzy obok,

ale ta dziewczyna jest nienormalna!

Do rumianej dziewczynki powiedziała natomiast:

- A ty się uspokój! Taka stara jesteś, a oni młodzi. Że to takiej nie

jest w ogóle wstyd! Znęca się znęca nad innymi. Ja pamiętam,

że za moich czasów to była ostra separacja, a takie dziewuszysko

jak ty to albo do oporządzania gospodarstwa, albo wynocha

do miasta i tam na siebie zarabiać. Ech, te czasy! Co one teraz

z ludźmi wyprawiają?! I bądź tu człowieku normalny, gdy nawet

młodzi nie tacy sami jak kiedyś.

Kobieta jeszcze wiele razy podchodziła do wnuka i ingerowała,

wzbudzając śmiech na ustach wielu pasażerów. Jej zaangażowanie

w to, aby wnusiowi nic się nie stało, było tak komiczne,

że aż żałosne. Kobieta nie miała żadnego rozeznania w tym,

co czyni. Dostało jej się kilka niemiłych słów, a nawet jakiś starszy

mężczyzna wykrzyknął:

- Ej, babinko, latasz jak fryga, a może czas na jakieś robótki ręczne

i cerowanie skarpetek rodzinie.

77

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Ton, jakim mężczyzna to powiedział, nie należał

do przyjemnych. Autobus wybuchnął śmiechem, kobieta

zaczerwieniła się i wyszła. Zabolało ją to, że starszy człowiek nie

okazał jej szacunku i że był o wiele starszy od niej. Z opinią starca

liczyła się bardziej, niż z młodzieńczymi naśmiewaniami. Dziadek

też chyba poczuł się głupio, bo widocznie powiedział na głos

to, o czym myślał. Powstał, aby kobietę przeprosić ale jej już nie

było. Za to rumiana dziewczynka uśmiechnęła się do staruszka,

a wnuk wyśmianej kobiety odwrócił twarz do okna i zaczął szlochać.

Z autobusu dodatkowo jeszcze ciekło, ale nikt na przystanku

nic nie mówił, aby nie opóźniać autobusu, który i tak już kursował

niepunktualnie. Kogo zresztą mogło obchodzić to, że z jakiegoś tam

pojazdu cieknie, gdy wokoło cały asfalt był pozalewany benzyną.

Jedna plama w tę, czy we w tę. Komu to w końcu robiło różnicę?

Po kilku minutach jazdy Stefek zaczął panicznie krzyczeć.

Ludzie w autobusie dziwnie patrzyli się na niego, a on sam

wyraźnie się zawstydził. Nie mógł znieść ich śmiechu. Tylko jedna

kobieta na jego widok zeszła z siedzenia i poprosiła go, aby usiadł.

Zrobiło jej się szkoda chłopaka i wiedziała pewnie, co jest

przyczyną tego ataku. Starsi ludzie są zazwyczaj bardziej otwarci

na otaczający świat i więcej rozumieją z tego, co trwa wokoło.

Chłopak jednak nie skorzystał z tej okazji i po wyjściu z pojazdu

znowu łapał resztki świadomości, która momentalnie uciekała.

Takiego stanu jeszcze jak dotąd nie miał i było to dla niego

78

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ogromnym zaskoczeniem. Zaczął się błąkać po mieście. Nie był

jeszcze w tych okolicach, a przynajmniej ich nie kojarzył. Była już

naprawdę głęboka noc, światło latarni ledwo oświetlało chodnik,

a na ulicy nie można było dopatrzyć się zbyt wielu ludzi. Chłopak

zauważył w świetle ulicznej latarni nieduży domek, wokół otoczony

jakąś siatką. Obiekt był wzorowany na góralską chatę i rzeczywiście

ją częściowo przypominał. Stefek postanowił się tam zatrzymać

na te kilka godzin. Nie miał zresztą innego wyboru. Zostając

na ulicy mógł stać się ofiarą bandytów. Do świtu nie brakowało

pewnie zbyt wiele czasu, choć Stefek nie posiadał zegarka. Wszedł

do środka, trzasnął drzwiami, ale nie zwrócił tym gestem uwagi

innych ludzi.

Wewnątrz oczom chłopaka ukazało się wiele postaci, różnie

ubranych i odmiennie wyglądających. Każdy był inny,

a przynajmniej na pierwszy rzut oka sprawiał takie wrażenie. Nie

zwrócili szczególnej uwagi na chłopaka. Gwar, który tu panował,

dostawał się do uszu Stefka, ale był zupełnie inny od tego

w sklepie. Pośród zgiełku odznaczały się śmiechy, miłe słowa i duża

porcja dobrego humoru. Było to schronisko dla bezdomnych, ale

nasz wędrowiec nie wiedział o tym. Spędził tu bardzo dużo czasu,

a przynajmniej kilka ładnych godzin, czekając na nastanie nowego

dnia. Na początku z nikim nie kontaktował się, nie pragnął

nawiązywać znajomości. Chciał najzwyczajniej w świecie

przeczekać kilka godzin i udać się potem do domu. Autobus

79

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i piesza wędrówka wyniosły go gdzieś daleko na peryferie miasta,

do mieszkania było daleko, a za oknem głucha noc. Lepiej jak już

przemęczy się trochę w tym miejscu, niż ma włóczyć się po nocy.

Lubił tę porę doby, lubił spacery w samotności, ale nie był do tego

stopnia zdesperowany, aby przemierzyć prawie całe miasto

na pieszo. Chciał, nie chciał, musiał tu pozostać na dłużej.

Nieopodal grało w karty kilku mężczyzn. Stefek podszedł do

nich i nikogo nie pytając się o zgodę, po prostu dołączył do ich

rozrywki. Nie mieli nic przeciwko, ale patrzyli na niego dziwnym

wzrokiem. Chłopak bowiem trzymał w swych dłoniach karty, ale

wcale nie umiał grać. Blokował tylko kolejkę innych mężczyzn i nie

wiedział co robić dalej. Jego umysł znalazł się jakby za mgłą. Nie

kojarzył już tych gier, w które kiedyś grywał z przyjaciółmi

i znajomymi. Teraz już pozostały tylko wspomnienia. Dawni koledzy

nie poznaliby tego Stefka z dawnych lat. Stefek nie osiągał nigdy

jakiś zbyt dobrych wyników w kartach, ale wiedział jak się nimi

posługiwać. Nie potrafił przypomnieć sobie zasad gier, ale mimo

wszystko był bardzo spokojny. Nie miał już dziwnych ataków złości,

ani nie krzyczał na cały ośrodek. Jego wcześniejsze emocje ostygły,

umysł stopniowo wyciszał się. Zdarzały mu się jeszcze

niekontrolowane ataki śmiechu lub chwile smutku i milczenia, ale

nie było to już tak niebezpieczne jak awantury w sklepie. Nie

sprawiało to takiej pożywki dla ludzkich emocji, jak w autobusie.

Bezdomni bali się chłopaka gdzieś głęboko wewnątrz siebie,

80

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

niektórzy nawet dziwnie na niego spoglądali, ale nie zadawali

mu pytań. Niejeden z nich miał dziwną historię, niejedno

na sumieniu i oni też nie chcieliby otwierać się przed innymi. Nie

wymagali zatem tego i od niego. Stefek wkrótce przekimał się

na ławce, jakaś opiekunka domu okryła go kocem. Właściwie nie

tyle okryła, co narzuciła na niego jakiś kolorowy materiał mający

chronić przed zimnem. Nikt nie zauważył tego, że Stefek położył

na stole karty i udał się na spoczynek. Grano dalej, ciągle ktoś

odchodził odpocząć, a dołączali się do rozrywki inni. To w tym domu

normalka. Odejście Stefka zatem niczym nowym nie było. Chłopak

wreszcie mógł odpocząć od nastrojów domu, od ciągłych prac

i pogrążania się w myślach, gdy oddzielała go od świata bariera

czterech ścian chroniących ciszę. Tutaj miał hałas, nie mógł zbytnio

użalać się nad sobą, a nawet zmęczył się tymi wszystkimi

przygodami. Szybko przysnął, a skoro świt, jego oczy zostały

ogrzane przez poranne promienie słońca. Wstał, ale był głodny.

Wyciągnął z tobołków bułki z marketu (zdziwiło go to, że nikt go nie

okradł podczas snu), zjadł kilka kęsów i z nieświeżym oddechem

w ustach powiedział do ludzi, którzy już nie spali, pogodne

,,do widzenia” i wyszedł z domu dla bezdomnych. Teraz dopiero

wszyscy odsapnęli. Jednego podopiecznego mniej i strachu także

mniej. Poczuli nagłą ulgę, chociaż było im go szkoda.

Chłopak całą drogę powrotną szedł pieszo i nawet nie wiedział

jak trafił do domu. Był okropnie zmęczony i ledwo czuł swoje nogi.

81

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Przespał się w ośrodku, ale drzemka na ławce nie była tym, czym

jest wypoczynek we własnym łóżku. Zakupy zostawił gdzieś

w przedpokoju i poszedł tłumaczyć kolejną książkę. Praca

nie ustawała, a po tym, jak poprzedni szef go po danym urlopie

po prostu zwolnił, teraz to stanowiło było jego jedynym źródłem

utrzymania. Postanowił nie kłaść się spać pomimo zmęczenia.

Za oknem panowała już pełnia dnia. Śpiew ptaków, ciepło, krzyki

i śmiechy dzieci... i on pogrążony w pracy. Cały czas miał wrażenie,

że wszystko już jest dobrze i że jego umysł jest wreszcie jasny

i niezachwiany tak jak dawniej. Pojawiały się jeszcze chwile,

podczas których powracał ten dziwny, chorobowy stan, ale

wydawało mu się, że tym razem w mniejszym stopniu.

W rzeczywistości stan był łagodniejszy, ale Stefek dalej trwał w tym

letargu. Nie był teraz ani na chwilę wolny od tego obłędu. Cały czas

coś pisał w zeszycie i w swoich notatkach dotyczących

tłumaczenia. Na samym początku swej pracy napisał coś takiego:

,,Wyleciał na łowy

Miłośnik Piękna,

w pięknej zielonej szacie,

z bukietem pelargonii,

z czerwoną muchą na szyi,

z uśmiechem i radością

w oczach.

82

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Szuka żony,

takiej jak on,

spokojnej,

radosnej,

kochanej.

Trzepocze skrzydłami,

aureola łagodnie na wietrze powiewa.

-Po co ci żona, Aniele – pyta słowik na drzewie

-Aby i aby, a może nie chcę odpowiadać?”

Po napisaniu tego wiersza Stefek już źle się czuł. Zaczynała

boleć go głowa, a głód coraz bardziej o sobie przypominał.

Powtarzał sobie, że jeszcze musi popracować. W rzeczywistości

poza tym krótkim utworem - który rozpoczął czując się w miarę

dobrze, a kończył z coraz poważniejszymi objawami – nie napisał

nic. Jego zapiski były pełne różnych bazgrołów, liter i koślawych

liczb. Jego zmęczenie nie miało granic. Skutkiem tego było

to, że osunął się nagle na podłogę. Biedak zasłabł z wycieńczenia.

Wszystko już go przerosło: wizyta w sklepie, jazda autobusem,

włóczęga po mieście, pobyt u bezdomnych i jeszcze ta praca.

Przede wszystkim jednak wykańczała go ta choroba. To ona

spowodowała ten jego teraźniejszy upadek. Stefek szybko

83

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

oprzytomniał, ale zmęczenie dalej nie chciało ustąpić. Nie wiedział

co chce dalej ze sobą zrobić. Stał jakby na rozstaju dróg, nie

wiedząc, gdzie dalej iść. Przesiedział tak w milczeniu cały dzień,

czasami przysypiając na siedząco i budząc się nagle na wskutek

koszmarów sennych. Bolały go siniaki, które sobie ponabijał.

Podszedł do okna, usiadł na parapecie, zamknął oczy, przyłożył

głowę do szyby i zasnął. Wreszcie zasnął. Nic nie było w stanie już

go obudzić. Zasnął, choć nie tego pragnął jego rozum. Zasnął, choć

tego domagało się ciało...

*

- To straszne, co się działo z tym chłopakiem – powiedział

Przewodniczący – widać, że bardzo musiał cierpieć. Ta choroba

bardzo go wyniszczała...

- ...i nie dawała za wygraną – wtrącił nagle Egwin – cierpienie,

pomimo tego, że go wyniszczało, to jeszcze kształtowało

go wewnętrznie, szlifowało jak diament. Pozostawał sam ze sobą,

bez przyjaciół i znajomych, ale ja zawsze przy nim byłem,

pilnowałem go i gdy tylko jego umysł już się poddawał i nie chciał

walczyć ze światem, to ja pomagałem mu zachować spokój.

Starałem się także, aby nie zapominał o Stwórcy. Stefek gubił się,

ale przecież każdy z ludzi błądzi. Nawet wielu Aniołów pogubiło się

w Początkach. Dlaczego zatem ludzie muszą być idealni? Ja nie

bronię ich błędów, ja gardzę złymi czynami, ale nie człowiekiem.

84

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Stefek był dobrym chłopakiem, szukał Boga...

- ...to się dało zauważyć w jego powtarzaniu psalmu – przerwał

Aniołowi Przewodniczący. – A mi się nawet wydaje, że musiał cię

już gdzieś widzieć. Skąd wziąłby się w jego głowie pomysł

na napisanie wiersza o aniele?

- Po prostu przyszła mu do głowy wena – zaśmiał się Egwin – ale

nie jest wykluczone, że kiedyś mogłem mu się ukazać

nieświadomie. Nie zapominajmy, że on obcował z poezją i literaturą

światową. Może to wspomnienie jakiejś książki wywołało w nim ten

obraz anioła? Widocznie w tym momencie na chwilę nie zwróciłem

na to uwagi.

- Ale ciekawi mnie jeszcze to, co było na tej kartce, którą ominąłem

na twoją prośbę, Egwinie – rzekł Przewodniczący.

- Był tam opisany między innymi jeszcze jeden z ciężarów Stefka,

ale poza tym nic aż tak bardzo istotnego dla poznania całej historii

– odpowiedział Stróż - Opisałem tam powolny przebieg jego

choroby, wiele myśli i refleksji, oraz drugie tyle samotnych

wycieczek w różne miejsca. Tu już widzimy pełniejszy rozkwit

choroby. Cała przypadłość to skomplikowany i długi proces zmian

wewnętrznych. Postanowiłem, że nie mamy aż tyle czasu, aby

wszystko rozpatrywać. Cały notes w sumie był spisany pobieżnie.

Trudno ująć tyle lat życia człowieka w jednym zeszycie,

ograniczyłem to wszystko do minimum.

- Rozumiem cię w pełni, mój Drogi. Ale zastanawia mnie jeszcze

85

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ten drugi ciężar – z zaciekawieniem rzekł Przewodniczący –

co to było, drogi Egwinie?

- To męczące ciągle Stefka skrupuły – powiedział z powagą

w głosie Stróż – napisałem tam o jednym z dziwnych zachowań

Stefka, ale wywołanych właśnie tymi wyrzutami. Wydawać to się

może odrobinę absurdalne, dziecinne (może dlatego właśnie

to kazałem ominąć?). Otóż: Stefek kiedyś szedł wyrzucić śmieci, był

to wieczorem i na dworze już dosyć ciemno, ale jeszcze nie nastała

noc. Chłopak usłyszał, jak podczas przechylania wiaderka coś

upadło na ziemię. Po wykonaniu czynności udał się do domu.

Trochę chodził po mieszkaniu, ale myśl o tym, że zaśmiecił

środowisko i teraz tam gdzieś poniewierają się jego odpadki

(upadła tylko bardzo malutka rzecz z wiadra) nie dawała mu

spokoju. Ubrał się powtórnie i poszedł ,,posprzątać” po sobie.

Pomimo ciemności znalazł śmiecia, wyrzucił go do kontenera

i wrócił się do domu. Nikt nie mówił, że skrupuły są lekkie

i przyjemne. Nikt nie mówił, ale tym wydarzeniem ukazałem jedynie

jeden, może nie najlepszy przykład. Skrupuły dawały o sobie

czasem o wiele dosadniej znać. Chłopak wielokrotnie nie spał

w nocy, bo coś mu się przypominało. Zrywał się z łóżka, aby

sprawdzić to, czy drzwi wejściowe są zamknięte. Nie pozostawiał

nigdy otwartego okna, gdy na chwilę opuszczał mieszkanie. Nawet

najmniejszy błąd nie dawał mu spokoju. Skrupuły były bezlitosne,

i choć najlepszym na nie sposobem jest porzucenie ich, to jednak

86

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

nie jest to łatwe.

Przewodniczący już o nic więcej nie pytał Egwina. Zastanawiał

się nad znaczeniem wyrzutów sumienia będących skrupułami.

Wiedział, że są one potrzebne w umiarze, ale ciągle rozmyślał

o tym, jaki miały wpływ na chorobę Stefka.

*

87

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

V

Stefek na parapecie spał w najlepsze, bez świadomości tego,

że z drugiej strony okna może to wyglądać komicznie lub

przypominać dramat. W jego śnie był dworzec kolejowy. Wokoło

unosiła się mgła, nie było widać żadnych ludzi i chłopakowi

wydawało się, że jest jedyną osobą w tym miejscu. Z głośników

dobywało się przeraźliwe zawodzenie, przerywane piskami

i zgrzytami. Przypominało to jakiś dziwny rodzaj muzyki, mający

na celu wprowadzenie słuchaczy w trans. Stefek nie był nigdy

w tym miejscu, nie kojarzył go z prawdziwego życia. Bardzo często

ludziom śnią się rzeczy, które znają lub wydaje im się, że widzieli

w swym życiu. Tu było zupełnie inaczej. Wszystko było takie

dziwne, rozmyte, ale i obce. Chłopakowi wydawało się, że idzie

przez peron i otwiera stojące tak drewniane skrzynki. Z pudeł

wydostawał się zapach stęchlizny, wychodziły z nich różne rodzaje

robactwa. Stefek szukał w nich kasy biletowej. W niewielkich

skrzyniach miejsca sprzedaży biletów? Wydaje się to dosyć

absurdalne, ale chłopak we śnie właśnie tego poszukiwał. Kopał,

rozbijał drewniane pudła i skakał po niższych opakowaniach.

Z każdej wylatywały nietoperze – ogromna ilość tych czarnych

stworzeń. Latały wokół, ale o dziwo że Stefek nie bał się ich.

88

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Podczas spacerów po mieście i w lesie często ciarki przechodziły

mu po ciele, gdy spostrzegł nietoperza. Zawsze bał się tych

zwierząt i osłaniał głowę, aby któryś nie wplątał się w długie,

kręcone włosy. Stefek idąc przez peron nagle postanowił zostawić

jedną ze skrzynek otwartą. Właściwie to ona już była pozbawiona

pokrywki, ale chłopak darował ją sobie i nie podchodził bliżej. Coś

mu podpowiadało, aby dać sobie spokój i kontynuować swe

poszukiwania gdzieś indziej. Gdy się odwrócił, z opuszczonego

pudła zaczęła wydobywać się przeogromna ilość czarnych owadów,

nie takich samych ja te z poprzednich skrzyń, te były inne. Wzbiły

się w niebo i zakryły chmury. Zapanowała ciemność. Wokół pojawili

się nagle ludzie, których te owady także zasłoniły. Cały dworzec

został pogrążony w czerni. Nawet Stefka nie było już widać.

W mroku pojawił się wielki lew, który rzucił się na chłopaka.

Mężczyzna poczuł na swym ciele ostre pazury, a w nozdrzach

zapach wydobywający się z pyska drapieżnika.

Stefek w tej chwili obudził się z tego letargu. Przetarł oczy,

chwilę pomyślał nad snem i spojrzał na rozgwieżdżone niebo.

Po kilku takich stanach: spanie – pobudka, podczas kontemplacji

nocnych widoków przyszła mu do głowy zaskakująca myśl na temat

polepszenia świata i zmienienia go. Pomyślał, że jeśli każdą dobę

skrócić by o 1 godzinę i z 24 uczynić 23, to można by w ciągu roku

zyskać kilka dodatkowych dni. Pomysł wydał się Stefkowi tak

genialny i nowy, że rozbudził się bardziej niż gdyby napił się

89

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

mocnej kawy. Jego czoło i poliki stały się bardzo rozpalone, a myśli

skupiały się tylko wokół tego pomysłu. Chciał to opatentować

w przyszłości, ale jego teraźniejszy stan i to podekscytowanie

sprawiły, że po chwili zapomniał o swej koncepcji. Wiedział, że coś

mu przed chwilą zaprzątało głowę, ale nie mógł pojąć tego,

co to było. Czasem tak jest, że nagle w zamyśleniu znika pierwotna

fraza, nad którą zachodziło się w myślenie. Tak było i tym razem.

Stefek zeskoczył z parapetu i podszedł do biurka, przy którym

zawsze tłumaczył.

Leżały tam jakieś listy w żółtych kopertach. Stefek napisał

je kilka dni wcześniej, nie wiadomo z jakiego powodu. Była

to korespondencja anonimowa na dosyć dziwny temat,

a przynajmniej zapewne nikogo z adresatów nieinteresujący. Treść

była mniej więcej w takim stylu:

Drodzy Ludzie,

Widziałem ostatnio na bazarze kobietę, która kradła jabłka. Robiła

to tak zuchwale, że miałem ochotę przerwać jej proceder. Była

ubrana w błękitny płaszcz i szare kozaki. Pamiętajcie: w płaszcz!

Z twarzy była brzydka, a jej usta zdobiła niedbale nałożona

szminka. Niedbale – to też pamiętajcie! Kradła. Wy nie kradnijcie!

Nie wolno kraść! I właśnie dlatego Wy nie kradnijcie. Ja jestem

uczciwy i Wy też bądźcie! Pamiętajcie: bądźcie! Jeśli ją zobaczycie,

to powiedzcie jej kilka słów do słuchu i wezwijcie policję. Trzeba

90

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

tępić złodziejstwo i stworzyć lepszy świat! Jestem z Wami!

A Wy bądźcie ze mną! Razem zmienimy świat na lepsze!

Tajemniczy dobroczyńca.

PS. Jeśli chcesz mi odpowiedzieć na list, odpisz na mój tajny adres

napisany na kopercie. Tylko zrób to także tajnie. Nie wolno nam się

zdradzać!

Swoją korespondencję Stefek pośpiesznie spakował w reklamówkę

i wyszedł z nią z domu. Zbiegł po schodach, w pośpiechu

zapomniał o zamknięciu drzwi. Rozpalona twarz jakby z powodu

gorączki, ciepłe dłonie i setki planów oraz ambitnych zamiarów.

To musiało się udać! Kobietę z listu Stefek sobie wymyślił, nie był

na żadnym bazarze, ale jego kłamstwo miało mu pomóc w realizacji

postanowienia. Czuł się jak ojciec narodu, albo też twórca jakiejś

nowej ideologii, która raz na zawsze potępi zło i doprowadzi

do rządów dobra. Stefek postanowił swój nowy, ,,wzniosły” cel

rozpropagować najpierw w swoim bloku. Powrzucał listy

do wszystkich skrzynek, przez nieuwagę (a może aby stworzyć

pozory) wsadził także do swej. Resztę włożył do kieszeni i wybiegł

przed klatkę. Aby nadać autentyczności listom, postanowił złapać

złodziejkę. Wiadome było, że jego ofiarą padnie ktoś niewinny, ale

zanim wszystko się wyjaśni, on zdąży wywołać panikę i wzbudzi

91

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

,,uśpione serca ludzi”. Stefek miał przynajmniej nadzieję, że plan

nie obumrze w zarodu. Pozostaje pytanie: dlaczego jego list był tak

bezsensowny, a działanie po prostu głupie. Pewnie chłopak sam nie

wiedział co czyni. Jego czyny przypominały całkowity absurd

i wywoływały jakiś dziwny rodzaj rozdrażnienia. Dlaczego

to wszystko czynił? Z powodu głupich ambicji?

Przed drzwiami wejściowymi do bloku spotkał starą kobietę

pochodzenia cygańskiego. Nie była ona wysoka, a tym bardziej

młoda. Twarz miała jednak miłą i pogodną, widać że zadbaną,

bowiem starość nie dawała o sobie znać. Popękane usta były

niezwykle starannie pomalowane szminką, oczy podkreślone

czarnym tuszem i pomalowane na błękitno wyrażały niezwykłą

radość i spokój. Na głowie miała czerwoną chustkę ze świecącymi

cekinami. Na frędzelkach nakrycia głowy wisiały kawałeczki metalu

w kształcie kółeczek. Cała ubrana była w sukienkę z czerwonymi

i żółtymi plamkami. Na ramieniu zwisała czarna, skórzana torebka

z metalowym zatrzaskiem. Tym co ją odznaczało z daleka była

świecąca apaszka, która w promieniach słońca niezwykle się

odbijała i wpadała w oczy przechodniów. Nie wiadomo

co ją przygnało w okolice bloku Stefka, wiadomo natomiast,

że chłopak wybiegając z klatki wpadł wprost na nią. Stanął jak wryty

i zaniemówił. Powoli wyciągnął z kieszeni jeden z listów, nie

przestając spoglądać na kobietę. Nie powiedział ani słowa. Kobieta

była

trochę

zdziwiona

zachowaniem

chłopaka.

Wzięła

92

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

korespondencję, wsadziła gdzieś głęboko w torebkę, przycinając

zatrzaskiem kawałek papieru i cicho kaszlnęła. Następnie chwyciła

kawałek sukienki opadającej jej aż do kostek, podniosła go troszkę

do góry i udała się przed siebie. Ona także milczała na tym

spotkaniu. Zastanawiała się nad całą zaistniałą sytuacją, ale nie

chciała za bardzo zaprzątać sobie i tak już zapracowanej głowy. Jej

kroki były powolne, co sprawiało, że ludzie mogli dłużej się

przyglądać tej dziwnie ubranej kobiecie.

Stefek wmówił sobie w tej chwili, że cyganka go czymś

obraziła i zaczął za nią krzyczeć.

- Czarownico, poczekaj! Już uciekasz?! Myślisz, że boskim Apollo

jesteś? Że stałaś się opiekunką dziewięciu Muz? Haha...dziewięć

muz to ty masz w stodole! Bee...bee... ci krzyczą haha...

wyprowadź sobie te muzy na spacer! - Stefek zaczął krzyczeć

za kobietą, sprawiając jej wstyd. Zakrzyknął jeszcze za nią:

- Czy byłaś kiedyś w Salta Domingo na Rondo el Flamingo? Nie?

To hajda wio! Z innymi ludźmi, podległymi ci... - po czym

ze smutkiem powiedział sam do siebie: Córka Gwiazdy spada...

to nie Ikar - jej pomogą... tylko pył pozostał, taki sypki... Enoo...nie

teatralizujmy swojego życia!...to kto chce pierwszy udać głupa?!

Śmiało, wiem że tego chcecie... Wszyscy mamy obłęd w oczach,

każdemu coś dolega... Tylko czemu nikt się nie chce przyznać? Kto

jest wariatem, ręka do góry! Śmiało, ja podnoszę pierwszy! No, nie

krępujcie się, wiem, że tego chcecie!...Ech, szkoda mi was!

93

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Słyszycie? Szko – da! Powtórzcie: szko – da!

Ludzie przechodzący obok z nieukrywanym śmiechem

przypatrywali się kobiecie, która nagle nie wytrzymała. Spokój, który

wcześniej panował w jej oczach nagle się wyczerpał.

Wsadziła do torebki rękę i wyciągnęła niewielki kamień. Odwróciła

się do Stefka, zamachnęła się i rzuciła go. Tak się na szczęście

stało, że nie trafiła w chłopaka. Jej celem stał się stojący niedaleko

samochód. Wybiła szybę w pojeździe. Odezwał się alarm, który

powodował bóle głowy u osób znajdujących się nieopodal. Stefek

bojąc się, aby winą nie obciążono właśnie jego, uciekł prędko

do parku. W nogach czuł zakwasy wytworzone poprzedniego dnia,

a kondycja nie pozwalała mu na długie maratony, ale nim się

obejrzał, już był na miejscu. Widocznie strach robi swoje.

Stefek usiadł na trawie pod drzewem i zaczął wsłuchiwać się

w szum wiatru. Dzień mimo swej pięknej pogody był wietrzny.

Chłopak chciał po prostu chwilę odpocząć po wysiłku i zostać przez

chwilę całkowicie sam. Nie pragnął teraz widoku innych ludzi. Jego

marzeniem było pozostanie w samotności. Nie rozumiał

zachowania tych wszystkich ludzi. Zastanawiał się nad tym jak

to możliwe, że jego listy, przemowa i łapanie złodziejki,

że to wszystko nie porwało tłumów i nie uczyniło z niego bohatera.

Pozostał ze swymi myślami sam i nic dziwnego, że uciekał w świat

natury. Miał już dość tego gwaru. Pieśń wiatru tworzyła niezwykły

klimat i dawała ukojenie. Łagodny szum wypełniał umysł Stefka

94

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i powodował u niego jeżenie włosów oraz gęsią skórkę.

Ta ,,medytacja” na trawie była dla chłopaka czymś wyjątkowym.

Nigdy nie czuł takiej siły i mocy płynącej ze skupieniu się na czymś,

na co wcześniej nie zwracał aż tak dużej uwagi. Pragnął wsłuchać

się w słowa wiatru. Przenikał go każdy podmuch tej siły natury. Czuł

to zjawisko wewnątrz siebie. Mroźny oddech powietrza odświeżał

jego umysł i wypełniał nozdrza. Stefek wciągał powietrze nosem,

wyobrażając sobie młodą kobietę, tańczącą na lecących liściach.

Była ona ubrana w białą suknię, a jej blond włosy były rozproszone

we wszystkie strony. To jej pieśń stanowiła głos wiatru. I nagły

wydech Stefka. Powietrze wypuszczał ustami. Postać kobiety

znikała. On nagle poczuł się jak król wiatru. Powstał z ziemi,

rozłożył ręce, podniósł do góry głowę i począł krzyczeć:

- Wietrze wiej! Zabierze mnie z tego miejsca i unieś do swej krainy...

Wiej, unieś mnie tak słabego i przygniecionego troskami! Wietrze

wiej!

Poczuł, jak z powodu uderzeń zimna z jego oczu płyną łzy.

Delikatne krople, niczym perły, ściekały po jego twarzy i opadały

na trawę. Te kamienie szlachetne stanowiły jedyne bogactwo tego

króla wiatru. Był jakby w swoim świecie. Stefek nie zdawał sobie

sprawy z tego, że gdyby ktoś tędy przechodził, mógłby się

poważnie zaniepokoić zachowaniem chłopaka, a nawet wezwać

policję.

Stefek stał tak kilka minut. Poza tymi kilkoma słowami nic

95

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

więcej nie mówił. Starał się trwać w tej absolutnej ciszy,

przerywanej tylko czasami świstem wiatru. Podmuch stawał się

coraz silniejszy i trząsł konarami drzew, czasami zwalając gałęzie

na ziemię. Wokół latało wiele liści. Gdyby Stefek był bacznym

obserwatorem, zauważyłby, że zbiera się na burzę. Natura nie

czekała na sygnały i nie liczyła się z prośbami ludzi i po chwili

z nadciągających, ciemnych chmur zaczął padać deszcz. Coraz

mocniej i mocniej, aż w końcu rozszalała się poważna ulewa. Mokli

ludzie, którzy na chwilę wyszli z mieszkań, polewani byli

przypadkowi przechodnie, którzy nie wzięli parasoli i teraz osłaniali

się czym się tylko dało. Cały świat stawał się zalany strumieniami

wody, na asfalcie tworzyły się kałuże, czuć było zapach gleby,

a niedaleko klatek schodowych chroniły się mokre i zziębnięte psy

i koty. Cała natura nagle została wyrwana z dotychczasowych zajęć

i musiała chronić się przed nieprzewidywalną ulewą.

Stefek zaczął biec do domu. Po drodze jeszcze nie skończył

delektować się naturą. Wystawił język i łapał krople deszczu, które

co jakiś czas wpuszczał do jamy ustnej. Nie miało dla niego

znaczenia to, że są w nich bakterie i może go potem boleć brzuch.

Chciał żyć chwilą i to tą teraźniejszą. Nie robił sobie nic

z racjonalnego myślenia. Był tak pochłonięty tą ekscytacją naturą,

że zapomniał o całym świecie. Ucieczka nie trwała długo, bo i nie

oddalił się zbyt daleko od domu. W klatce schodowej minął kilka

sąsiadek, które popatrzyły na niego spod byka i trzymały w dłoniach

96

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

,,anonimowe” listy. Nawet nie śmiały się z tego powodu, widać było,

że wiedziały o tym, że korespondencja ta nie miała być głupim

żartem, a jej autor, choć widocznie postradał zmysły, traktował listy

na poważnie. Słychać było szepty i szmery, ale Stefek nie zwracał

na nie uwagi.

Po wejściu do mieszkania wszedł ponownie do swego pokoju.

Zasiadł przy biurku i zaczął coś pisać. Co chwila przemawiał

na głos, czasem spoglądał w okno ogryzając swój długopis. Praca

nad tym dziwnym projektem zajęła mu całe popołudnie i wywołała

uśmiech pełen dumy. Była to coś na miarę bajki. Wielu krytyków

literacki nazwałoby to czystym grafomaństwem (i pewnie słusznie),

ale dla Stefka praca ta była niczym dziecko, które po długiej ciąży

i na dodatek zagrożonej poronieniem, przyszło na świat całe

i zdrowe. Krótki utwór stanowił dla niego powód do radości i chluby.

Przeczytał go kilka razy po cichu, po czym odczytał całość na głos

(komentując w myślach od czasu do czasu):

,,Żółta stonka ugryzła wielbłąda,

- a co? Nie mogę być ugryziony? - rzekł

- ech, no cóż, możesz,

ale ja chcę żyć,

żeby mieć chęć

potrzebny mi do szczęścia jest

jakiś znak,

97

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

- aha – odpowiedział – a mnie trzeba krzywdy,

żebym zrozumiał kim jestem

- na razie,

- żegnam”.

Stefek pomyślał teraz, że bajkę tę można by kiedyś wydać.

Cieszyłaby i bawiła kolejne pokolenia dzieci, a rodzice mieliby także

nie lada zabawę, czytając te prześmieszne przygody dwóch

zwierzątek. Uważał, że jest ona bardzo dobra i będzie stanowiła

indywidualność w jego twórczości. Plany związane z wydaniem

odłożył jednak na później, bowiem teraz był bardzo zmęczony

i pragnął chwilę odpocząć. Usiadł na swym łóżku i o niczym nie

myślał. Pogrążył się w pustce umysłu. Był jakby w jakiejś hibernacji.

Jego rozum, był jak ,,czysta kartka”, która nie jest jeszcze zapisana

żadnym doświadczeniem ani myślą. Mogło to przypominać

koncepcję pewnego bardzo znanego filozofa, którego Stefek

pewnie także kiedyś tłumaczył, w czasach przed chorobą.

Narzędzie twórcze, którym był jego mózg, teraz jakby się wyłączyło.

Myśli już go nie nękały. Z jednej strony uwolnił się od tego ciężaru

natrętnych pomysłów i wizji, ale z drugiej strony brak czegokolwiek

też nie był najlepszy. Była w jego głowie absolutna cisza, stan

pustki. Nic nie działo się wewnątrz: ani emocji, ani nowych myśli,

nawet plany go opuściły. Całkowita pustka. Stan nie trwał długo,

a ten chwilowy ubytek został naprawiony. Przypominał raczej coś,

98

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

co my nazwalibyśmy chwilowym wyłączeniem myślenia. Ludzki

organizm jednak jest tak skonstruowany, że szybko naprawia

wszystkie pojawiające się usterki. Po kilku naprawdę krótkich

chwilach Stefek wstał z posłania i podszedł do ściany. Jego szare

komórki zaczęły widocznie pracować po dawnemu. Jego droga była

bardzo powolna, a kroki wręcz flegmatyczne.

Stanął twarzą w twarz ze ścianą i począł robić coś dziwnego.

Zaczął paznokciami wydrapywać jakieś słowa i związki wyrazowe.

Ból łamanych paznokci był tak silny, że swą pracę kontynuował

wyciągniętym z kieszeni długopisem. ,,Głupie zdania mają sens

i szyfr” - taki zwrot pojawił się jako pierwszy. Stefek powiedział

na głos coś jakby monolog z tragedii greckiej:

- Enigmatyczne wpisy i wszechobecny chaos. Zaduma? Cisza?

Mnogość myśli? a to po co? czy komplikowanie życia, jego

tajemniczość coś zmienia? W smutku się mieści sens, ale komu

chce się czegokolwiek szukać, trudzić?

Stefek uśmiechnął się tajemniczo, po czym wybuchnął

śmiechem. Zabawa miała dla niego widać jakieś znaczenie

i sprawiała mu przyjemność. Każdy wyraz dawał ukojenie, ale

i wydawał się być czystym obłędem. Chłopak czuł się spełniony,

bardziej dumny niż w chwili napisania bajki zwierzęcej. Nie chciał

przerywać swego rytuału. Na ścianie powstał kolejny napis:

,,Jestem oszukany przez życie”. Ten zwrot nie był dla niego już tak

zabawny, ale nie przejmował się tymi słowami jakoś szczególniej.

99

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Zachowywał się jakby coś mu dyktowało te wyrazy i zdania.

Spoglądał na ścianę i myślał nad kolejnymi zdaniami. Teraz słowa:

,,Czy życie to tylko sen?” - zapisał to i pogrubił długopisem. Widać,

to pytanie musiało mu już kiedyś towarzyszyć i pewnie długo

zastanawiał się nad nim. Nie tak szybko nadszedł czas na kolejne

zapiski. Stefek długo myślał, budował w swej głowie coraz

to nowsze, dziwniejsze i głębsze związki wyrazowe. Zdania

te na pierwszy rzut oka były bezmyślnie spisane pod wpływem

chwili i spowodowane aktualną nudą. Stefek nie miał bowiem teraz

innego zajęcia. Gdyby jednak bliżej się przyjrzeć tym zdaniom

i pytaniom, których pojawiało się na ścianie coraz więcej, można

by śmiało rzec, że stanowiły one kwintesencję tego, co Stefek

przeżywał przez ostatnie dni przed chorobą. Wiele z tych pytań było

poruszane w literaturze, którą tłumaczył. Część z nich była tym, nad

czym myślał. Teraz one wszystkie się skumulowały w jego umyśle

i spowodowały wielki wybuch emocji. Ściany zapełniały się

stopniowo odbiciem myśli Stefka, elementem jego osobowości.

Większość z tych pytań była retoryczna, toteż musiała długo

zalegać w głowie chłopaka, czekając na odpowiedź.

Wśród tych myśli na ,,ścianie napisów” (jak można

by je nazwać) pojawiły się i takie:

,,Im mniejsze, tym większe (...)”, ,,...I chciał być wolny jak ptak...”.

Kolejne zdania były coraz bardziej dziwne. Znalazły się tam słowa

o życiu, przemijaniu, wiele refleksji, a nawet często pojawiały się

100

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

cytaty ze znanych dzieł klasyków. Ściana zapełniała się coraz

nowszymi słowami. Można nawet rzec, że Stefek tworzył

nieświadomie coś na miarę sztuki nowoczesnej. Tajemniczość,

wyjątkowość, nieprzewidywalność, odrobina absurdu – czy

to wszystko można nazwać jedynie obłędem, szałem twórczym

i skutkiem zranionej psychiki? Czy nie taka powinna być sztuka?

Przed Stefkiem tłoczyła się ogromna ilość słów spisana w sposób

chaotyczny, nie będąca ze sobą spokrewniona i tak zróżnicowana.

Nawet styl pozostawał zagadką. Wysoki poziom zapewniały

fragmenty wybitnych dzieł, a były one przeplatane zwykłymi

słowami, często wręcz kolokwialnymi. Ostatnie związki wyrazowe

i w ogóle słowa były coraz dziwniejsze. Wśród nich był następujący

zwrot: ,,Ostatecznie przegrałem dalsze życie w karty”. Czy był

to wyraz bólu, czy jedynie ciąg przypadkowo rozmieszczonych

wyrazów? Komizm, czy głęboki tragizm? Ironia, czy traktat

o ludzkim życiu? Wiele pytań, a tylko jedno niepozorne zdanie.

Prawdziwą zagadką i ostatnim zapisem, który zmieścił się

na ścianie było coś tak dziwnego, że nie dało się tego

jednoznacznie zinterpretować. Tak wyglądał ten tekst w swej pełnej

formie:

,,i tak przeżył X lat

...a była taka miła

...odejdź stąd

101

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

...ale dlaczego?”

Kto wie, co jeszcze dziś pojawiłoby się w tym kącie, gdyby nie

zabrakło już miejsca. Cała ściana była zapełniona, niektóre wyrazy

nachodziły na siebie. Czcionka była raz większa, raz mniejsza.

Niektóre zwroty były starannie napisane i czytelne, inne dały się

ledwie odszyfrować. Stefek osunął się nagle na podłogę na kolana

i klęcząc zaczął płakać. Nad jego głową wznosiła się katedra

ludzkich myśli, bólu, żalu i emocji. Wydrapał i wypisał fragmenty

swej osobowości. Przelał wszystko to, co tłoczyło się we wnętrzu

i nie dawało spokoju. Płakał, bo czuł się przegrany. Łzy miały dawać

świadectwo o tym, że on stopniowo przemija i gaśnie w oczach

świata. Ten niemy krzyk dobiegał do uszu Stefka i zapytywał

go o dalszy ciąg wydarzeń. Nasuwał wiele tragicznych rozwiązań,

dawał złudne nadzieje. Stefek jednak nie ulegał pokusom. Płakał,

bo czuł, że to go oczyści. Płakał, bo tak było teraz łatwiej. Płakał...

płakał niespełniony artysta, którego życie straciło sens...

Wiele podobnych słów pojawiało się także w innych miejscach

domu przez kolejne tygodnie i stanowiło dla Stefka jakiś

wewnętrzny szyfr dla jego umysłu. Zapiski te były najlepiej

i najpełniej widoczne w jego notatniku, w którym opisywał kiedyś

swe życie. Kontynuował prowadzenie dziennika, ale teraz był

on obfity w wiele rysunków przypominających raczej jakieś

102

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

bazgroły, niż poważne ilustracje. Pełno tam było także kresek,

wyrazów pisanych często odwrotnymi literami. Pojawiały się też

pojedyncze słowa i nonsensowne zdania. Wiele z nich można

by nazwać metaforami albo oksymoronami, ale Stefek w zupełności

nie pisał ich właśnie z tego powodu. Nie miały one najmniejszego

sensu, poza tym, że odzwierciedlały jedynie coś, co działo się

w jego głowie. Po co zapisywał to wszystko? Nie wiadomo, czy

on sam o tym wiedział. Mógł się w ten sposób wyładować i pozbyć

tych wszystkich tłoczących się myśli. Może właśnie dlatego się

temu poświęcał? Było to kolejne stadium tracenia przez niego

kontaktu z rzeczywistością i zamykanie się w swej samotności.

Stawał się coraz bardziej rozdrażniony i rozbity. Miał zachwiania

emocji i niekontrolowane wybuchy płaczu. Jego świat ograniczał się

to tych kilku ścian w materialnym otoczeniu, oraz do kilku ścian

w jego wyimaginowanym kraju gdzieś głęboko w swej

podświadomości. Napisy dawały ukryte uczucie spełnienia

i pozbycia się ciężaru twórczego, który tkwił w głowie. Chłopakowi

co jakiś czas zdarzały się jeszcze wycieczki i wyjścia z domu, ale

już bardzo rzadko. Nie czuł się bowiem bezpiecznie i miał stany

lękowe. W każdym człowieku widział potencjalnego wroga, a nawet

czasami bał się samego siebie, gdy natrafił na odbicie w lustrze

(zdarzyło mu się raz chwycić w swym domu zwierciadło i rzucić

o ziemię, wywołując tym samym ogromny hałas i rozpryskując

miliony drobnych kryształków po całym mieszkaniu).

103

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Podczas tych wycieczek po ulicy zdarzało mu się krzyczeć

do kogoś, kto pojawiał się przed jego oczyma. Opinia ludzi była

wiadoma w tej sytuacji. Uważali Stefka po prostu za opętanego

i bali się go. Zdarzało się czasem, że ktoś naśmiewał się z jego

zachowania. Dzieci zazwyczaj reagowały płaczem lub krzykiem,

gdy przechodził obok nich. Przypominał bezdomnego, bowiem

chodził w brudnych ubraniach, z nieogoloną brodą i długimi już

włosami. Niegdyś bujne, kręcone loki stały się teraz brudne i prawie

proste. Ubrania były nieświeże i wywoływały wrażenie braku

schludności. Zdarzało się także, że ktoś sobie po prostu ze Stefka

kpił, a niektórzy też drwili. On się jednak tym nie przejmował.

Przechodził obojętnie, nie zauważając tych zachowań ludzi. Był

inny, co nie znaczy, że gorszy. Łączyło go z nimi człowieczeństwo,

pochodzenie i prawo do życia. Jak oni był przedstawicielem tej

samej rasy. Większość z tych ludzi czytało niegdyś jego

tłumaczenia, co więcej: część z nich znało go osobiście. Skąd więc

u nich to zachowanie i obojętność? Skąd wzięła się bierność

w udzieleniu pomocy? Stefek się nad tym nie zastanawiał, już nie

na tym etapie swej choroby. Miał od dłuższego czasu swój świat

i to właśnie w nim czuł się najpewniej.

*

Na razie na tym zakończyła się historia czytana przez

104

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Przewodniczącego. Tym razem rozmowa aniołów nie była długa.

Każdy nie mógł się doczekać kolejnych opowieści. Przewodniczący

miał już jakiś pełniejszy pogląd na całą sytuację. Wiedział już wiele,

ale wolał się upewnić i na razie nie komentować tych wszystkich

notatek Egwina. Jedyne, co powiedział teraz i to tak cicho, że ledwo

dosłyszalnie, to słowa:

- Biedny chłopak... Jest mi go bardzo żal...

Było to jednak powiedziane z ogromnym smutkiem i z bardzo

zatroskanym wyrazem twarzy.

Egwin nie wyrażał wcale innych uczuć. Znał całą historię,

co więcej: przecież sam ją pisał i wiedział co będzie dalej. Na tym

etapie opowieści już bardzo dużo milczał i czasami spływały mu łzy

po twarzy. Ból jego podopiecznego był także i jego boleścią. Nie

umiał już komentować zachowań chłopaka (a może zwyczajnie nie

chciał, nadając całej historii należną powagę?)

Zapiski Egwina dotyczące kilku kolejnych dni urwały się

właśnie na tym ostatnim zdaniu. Pisał on w różne dni i w różnych

chwilach. Były to informacje czasami szczegółowe, nieraz tylko

ogólnie zarysowane. Styl także pozostawał różny. Kolejne notatki

były może trochę chaotyczne, ale oddawały pełnię ostatnich tygodni

życia Stefka.

*

105

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

VI

Do

Stefka

przychodziła

jeszcze

czasami

chwilowa

świadomość. Błądził gdzieś w swym umyśle, często pozostając

w tej wytworzonej przez siebie pustce. W stanach normalności

pojawiały się różne rzeczy z przeszłości, np. dawne znajomości,

konkretne wydarzenia, słowa już teraz niewiadomego pochodzenia.

Były tam różne portrety osób, które się pojawiały dawniej (nawet

jako zwykli przechodnie na ulicy). Mógł zobaczyć dawnych

znajomych, kolegów i przyjaciół. Widział nawet dwa, no może trzy

razy, swoją matkę i ojca. Bardzo był poruszony tym, ale nie kojarzył

już ich. Poznawał wygląd, ale nic poza tym. Nie kojarzył nawet

swych najbliższych, a nawet jeśli widział ich wygląd, nie kojarzył

łączących go z nimi więzi. To smutne zapomnieć o wszystkich

najbliższych, nie móc zmusić się do zobaczenia ich twarzy,

poczucia zapachu, usłyszenia w umyśle głosu, gdy oni już odeszli.

Mówi się, że zmarli wiecznie żyją w ludzkiej pamięci. Tak często jest

to tylko hasło, które zapomina się po kilku latach od odejścia

danego człowieka.

Te postaci, które ukazywały mu się w chwilach osłabienia

i w czasie porzucania kontaktu, były dla niego nieczytelne. Niemoc

przypomnienia skojarzenia ich, przypomnienia jakiś danych, była

106

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

bardzo bolesna.

Podczas jednego z takich ,,rozmyślań” Stefek widział siebie

jak zrywa wszelkie znajomości z przyjaciółmi. Było to w okresie

po wypadku rodziców. Pragnął wtedy być sam i nikogo nie

wpuszczać do swego cierpienia. Przebywał dużo sam

i to ta samotność zaczęła nim władać. To wtedy zapragnął być

sławny, pełnię swego wolnego czasu spędzał na pisaniu, a także

głębiej zainteresował się poezją. Zaczęły się nocne spacery i długie

refleksje. Pojawiło się zamiłowanie do odwiedzania grobów

i wielokrotne wyjścia na cmentarz w obrębie jednego dnia. Gdyby

wtedy skorzystał z pomocy innych ludzi, kto wie jakby się potoczyło

jego dalsze życie, w którym teraz tkwił i którego zbierał żniwa.

Gdyby nie został z całym bólem sam, może nadszarpnięta psychika

lepiej zniosłaby rozstanie z bliskimi. W obliczu samotności człowiek

zawsze jest niewielkim pyłkiem, który ma przeświadczenie o swej

wielkości. Zamyka się w wykreowanym świecie, którego jest

jedynym władcą. W obliczu samotności zawsze pozostajemy sami

ze sobą, i choć brzmi to absurdalnie, to niejeden zakochany

samotnik tego doświadczył, a osoba nie mająca nikogo poza sobą –

przeżyła. Stefek coraz częściej tkwił w innym wymiarze, a tylko

na ułamki sekund, czasem na dłuższy okres kilku godzin, powracał

do tego świata, aby przyjrzeć się jego pustce. Był jak ktoś tkwiący

na pustyni. Wolny, ale co to za wolność, gdy wokoło piasek,

wegetacja i gorąc słońca. Co to za świat, gdy każda droga prowadzi

107

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

donikąd i wybranie którejkolwiek bez odrobiny szczęścia wiąże się

ze śmiercią. Stefek powracał na tę pustynię normalnego życia, ale

wolał tkwić w krainie swych wspomnień i myśli, choć pewnie sam

o tym nie wiedział, że ma taki wybór. Odmęty psychiki były dla

niego tym, czym sen dla więźnia pustyni – ucieczką.

Innym razem Stefek miał bardzo długą wizję na jawie. Było

to jedno z bardziej świadomych rozmyślań i pamiętał je jakoś

szczególniej. Nie wiadomo do końca, dlaczego akurat ono

przetrwało tak długo w jego umyśle i czemu było tak wyraźne.

No i co najważniejsze: dlaczego akurat przyszło w chwili, gdy

Stefek bardziej był otwarty na impulsy z zewnątrz. Wizja

przedstawiała młodą, piękną kobietę o błękitnych oczach

i hebanowych włosach. Jej pogodny uśmiech rozpromieniał twarz,

a lekko różowe poliki dodawały uroku i zdobiły jej wygląd. Na imię

miała Judyta, a znalazła się w umyśle Stefka dlatego, że kiedyś

była jego pierwszą miłością. Działo się to jeszcze w czasach

całkowitej normalności chłopaka i na początku tłumaczenia

książek. Oboje spotkali się na korytarzu w wydawnictwie. Stefek

właśnie dostarczył jakieś tłumaczenie, ona natomiast przyniosła

korektę jakiegoś tandetnego romansu. Nie wykonała jej zapewne

z przyjemnością, ale lepsza taka praca, niż żadna. Oboje zaczęli

się sobie przyglądać. Judyta wpatrywała się wprost w oczy Stefka,

on natomiast podziwiał rysy jej twarzy. Widać było,

że zainteresowali się sobą (Stefek chyba jakoś bardziej), ale cała

108

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

scena nie trwała długo. Ich drogi nagle się rozdzieliły, a żywoty

minęły. Ona bowiem szła już do domu, a Stefek czekał jeszcze

na ławce na swoją kolej. Chciał nawet wybiec za dziewczyną, ale

szybko się poddał. Widok młodej piękności siedział ciągle w jego

głowie, ale z każdą sekundą coraz bardziej o niej myślał.

Zastanawiały go takie szczegóły, jak to, gdzie mieszka, jak wygląda

jej dom, co lubi a czego nie i tym podobne rzeczy. Kiedy już załatwił

swoje sprawy, w drodze powrotnej począł coraz więcej myśleć

o Judycie. Zastanawiać się nawet, czy to co teraz czuje, to nie

przypadkiem miłość. Coś go wypełniało wewnątrz, nie dawało

spokoju i nakręcało do radości. Czuł, jak krew płynąc, uderza mu

do głowy. Poczuł, że na myśl o jej imieniu i wyglądzie zaczyna się

intensywnie rumienić, robi mu się gorąco, a zimny pot spływa

po czole i dłoniach. Nawet jego kroki nie były w pełni takie, jak

zwykle. Szedł jakoś inaczej – pewniej i mocniej. Różne głupie myśli

mu teraz przychodziły do głowy, jak np. gdzie zamieszkaliby, gdyby

wzięli ślub? I czy w ogóle kiedyś się pobiorą? Umysł dawał coraz

nowsze pytania, a chłopak przeżywał coraz większe rozproszenie

myśli. Z czasem powoli zapominał o tym uczuciu. Zawsze miał

skłonność do tego, że nazywał miłością każde przywiązanie, czy

też fascynację płcią przeciwną. Nie wiedział, czy teraz nie jest

to samo. Często już miał taki stan, że to co miało być miłością,

okazało się zwykłym uczuciem zaprzyjaźnienia się i za jakiś czas

albo kontakt normował się, albo to zafascynowanie mijało.

109

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

W większości przypadków żadne z tych uczuć nie było miłością.

Zdarzyło im się jeszcze kiedyś spotkać, ale Judyta już

widocznie zapomniała o Stefku. Nie zwróciła na niego najmniejszej

uwagi (miała widocznie duże powodzenie wśród mężczyzn i nie

pamiętała każdego, kto się nią interesował). Była w typie tych

nowoczesnych kobiet, które w swoich drzewie genealogicznym

miały widocznie mitycznego Narcyza. Widać po niej było,

że interesuje się bardzo swym wyglądem i przywiązuje ogromną

wagę do tej sfery życia. Nie była chyba złą osobą, ale przytłoczoną

przez wymyślone zasady współczesnej estetyki, które zakładają

przesyt formy nad treścią, czyli strój nad wszystko inne. Ale czy

można ją za to krytykować?

Jej brak uwagi nie działał na Stefka. Pamiętał ją wciąż

i uważał, że nie zmieniła się od ich ostatniego spotkania.

W pierwszej chwili chciał do niej podlecieć, chwycić za rękę

i spoglądając dziewczynie prosto w oczy, wyznać swą miłość. Już

widział przed oczyma jej rozmarzony wyraz twarzy i to, jak rzuca

mu się w ramiona. Już widział kościół, białą suknię, potem dwoje

staruszków i w przygarbionym mężczyźnie ujrzał siebie

na emeryturze. Jego wizje poleciały aż nazbyt do przodu. Czemu

zatem nie wykonał swego postanowienia? Nakręcenie widocznie

także i jemu teraz minęło. Nie zależało już mu teraz tak bardzo,

jak przed kilkoma tygodniami. Wiedział, że widocznie się odkochał,

bo już nic nie czuł w sobie. Wszystkie objawy powoli ustępowały,

110

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

a teraz już był od nich wolny. Zastanawiał się nawet nad tym, czy

to była miłość, zauroczenia, albo czy to w ogóle miało wyrażać

jakieś uczucie. Miał nawet pogląd, że to wszystko sobie tylko

wmówił. Chciał się zakochać i w pierwszej napotkanej dziewczynie

zawarł swe pragnienie miłości. Po długim myśleniu, nie zauważając

nawet kiedy Judyta zniknęła, powiedział sobie, że nie będzie się

nad tym długo rozwodził.Niech pozostanie już tak, że to była miłość,

a on nie będzie negował tego zjawiska. Sprawiłoby to, że nie będzie

już mu smutno z powodu odrzucenia, nawet jeśli to było zwykłe

zauroczenie pozbawione jakiś większych emocji. Nawet wymyślił

krótki wierszyk, który wywołał u niego sporo radości i uśmiechu.

Coś mniej więcej takiego się pojawiło wtedy w jego głowie (ale nie

spisał tego nigdy):

Ona była jak śpiew lasu,

żółta sowa, tłusta ćma,

on ją ściska i całuje,

ona żalem darzy go.

Zakochańce, dwa świrusy,

ech...ten świat jest dziwny wręcz...

Wspomnienia przychodziły nagle i zaraz odchodziły gdzieś

daleko poza niego. Zapominał o tym, co przed chwilą zaprzątało

mu głowę. Kojarzył tylko uczucia takie jak strach, radość, smutek,

111

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

żal. To zabawne, ale mózg może przestać kontaktować,

a podstawowe emocje dalej trwają, choć są zagadką niełatwą

do odgadnięcia. W tych porywach znowu stawał się ,,sobą”, czyli

niewolnikiem swego ,,alter ego” i to na dodatek tego chorego,

osłabionego i bezwzględnego, ale przede wszystkim przejmującego

nad nim pełną kontrolę. Władza ta nie ograniczała się tylko do ciała,

ale i do wnętrza. To właśnie ten drugi typ ataków był

najniebezpieczniejszy i najbardziej bolący jego istnienie. Gdy

odłamki przeszłości opuszczały Stefka, jego umysł znowu pogrążał

się w ciszy i zasypiał na długo. Podobne stany myśli i po nich tej

pustki pojawiały się u niego bardzo często. Tylko czasem wychodził

na spacery, ale było to raczej przyzwyczajenie także gdzieś w nim

siedzące, a nie pewny i zaplanowany zamiar. Wycieczki były czymś

w rodzaju starego nawyku, tak jak u dzieci pojawia się krzyk, gdy

przebudzą się w nocy i zauważają, że są same w pomieszczeniu.

Wiedzą, że nic im nie grozi, a w głębi siebie czują strach i reagują

tak, jak w bardzo wczesnym dzieciństwie. Chłopak był niewolnikiem

dawnych gestów, które były wynikiem wyuczonych dawno

odruchów warunkowych.

Zawsze podczas tych spacerów Stefek nie wiedział, gdzie

idzie. Powracał jednak do domu, choć nawet nie miał świadomości

przemieszczania się. Jego stan można porównać do pijaka, który

nie wie co się dzieje, ale prawie zawsze wraca do domu i nawet

otwiera sobie drzwi kluczem. Stefek był właśnie takim upojonym

112

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

przez obłęd alkoholikiem. Mijający go ludzie zachowywali się wobec

niego nagannie. Z okien witał go śmiech i drwiny. Zdarzyło się

nawet kiedyś, że ktoś go oblał wodą z wielkiego wiadra. Wiedziano,

że chłopak często tamtędy przechodzi i zaczajono się na niego

na balkonie. Ludziom po prostu przeszkadzało jego dziwne

zachowanie i to, że żyje ktoś taki wokół nich – niedoskonały, chory

i zaniedbany. Stefek czasami krzyczał, albo po prostu płakał. Nieraz

nawet zaczepiał ludzi, ale nie miał złych zamiarów. Mieszkańców

miasta drażnił nawet jego wygląd. Odmienność Stefka była

nietolerowana do tego stopnia, że w sklepie po prostu go nie

obsługiwano. Wzywano zazwyczaj do niego ochronę, ponieważ

zamiast kupować, śpiewał sobie piosenki i śmiał się z rzeczy tylko

jemu wiadomych. Jedna z wizyt na poczcie była dla niego także

bolesna. Zdarzyło się, że chcąc się schronić przed deszczem,

wszedł do środka tego ,,banku listów”. Listonosz na jego widok

zdenerwował się, wypchnął go za drzwi, a nawet postraszył

paralizatorem. Nie miał lekko Stefek ze swym psychicznym

ciężarem. Nie było zbyt wielu ludzi, którzy go rozumieli w pełni

(chociaż i tacy się zdarzali). Miasto ogólnie było na niego źle

nastawione, jak i na wielu chorych, z których nie można było

czerpać żadnych korzyści materialnych i wyzyskiwać ich. Tolerancja

istniała tu tylko na papierze. Jej brak wypełniał natomiast

mentalność wielu ludzi.

113

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Dziś Stefek udał się właśnie na taki spacer, gdy tylko pustka

w głowie trochę złagodniała i wreszcie zniknęła. W głowie wreszcie

zapanował spokój (ale już nie taki płytki, tylko pełen relaksu

i wypoczynku dla ciała i umysłu). Był już wieczór, a więc ulubiona

pora Stefka. Wokół unosiło się wiele mgły, którą rozpraszało jedynie

miejscowo światło latarni ulicznych. Ciągle padał deszcz, ale

za to wiatr w ogóle się nie pojawiał. Nad drogą zwisały gałęzie

przydrożnych drzew. Konary ingerowały w gęstą substancję mgły

i stanowiły dla niej świetny kontrast. Wpływały na nastrój chłodu

i wszechogarniającej ponurości.

Chłopak szedł przed siebie, ale czuł w sobie coś dziwnego.

Przeszywało go to wewnętrznie i wypełniało cały jego nastrój. Nie

potrafił tego nazwać, ale nie było to dla niego nowe uczucie.

Pierwszy raz jednak objawiało się tak intensywnie. Czuł się jak

płynąca z biegiem rzeki kra. Nie wiedziała ona gdzie płynie,

co ją czeka, ale nie przejmowała się tym. Martwiło ją to, że jest od

czegoś oddzielona, od czegoś, przy czym tak długo trwała. Chciała

wrócić do tego ,,pragnienia”, ale już nie mogła. Stefek utożsamiał

się z tą krą. Odczuwał dawne pociągi literackie, tę pasję tworzenia.

Nie umiał tylko tego nazwać. Nawet ta pogoda powodowała w nim

coś, co znał z dawnych czasów. Była to wena i klimat tak obecny

w jego tłumaczeniach. Teraz dla niego to było tylko czymś

siedzącym w środku, czymś czego nie potrafił nazwać. Nie wiedział,

że to tęsknota za obcowaniem z literaturą. Dawne marzenia

114

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i pragnienia gdzieś zaginęły. W ich miejsce pojawiły się jakieś

niedosyty, niedopowiedzenia i duża ilość tajemniczych odczuć.

Nawet te chwilowe odzyskiwanie świadomości było niczym. Można

je porównać z instynktem psa, który potrafi prosić o pokarm, ale nie

wie czym jest prośba. Zna tylko jakieś sztuczki i zachowania

uwarunkowane instynktem, przyzwyczajeniem i czymś, o czym wie

tylko on i jego Stwórca.

Stefek nie potrafił nadać imienia tym tęsknotom i żalowi. Jego

osłabiony umysł mówił tylko, że to serce tak boli. Nie potrafił już

odbierać swych uczuć irracjonalnie, wmawiając sobie, że wiatr

do niego przemawia lub drzewo śpiewa w deszczowy dzień.

Wszelkie te ,,klimatyczne” myśli uschły i zaginęły w nawałnicy

planów, a potem w pustce umysłu. Emocje były dosłowne

i racjonalne (a skoro racjonalne, to już chyba nie emocje?...).

To, co czuł, to był ból fizyczny, potrzeby ciała, odruchy

bezwarunkowe i wszystko to, co buduje zewnętrzną sferę

człowieka. Był pozbawiony uczuć i swej wewnętrznej formy. Stefek

był skałą – twardą, masywną, ale pustą w środku i w każdej chwili

mogącą ulec destrukcji. W ciągu ułamków sekund zdolną

obumrzeć.

Stefek w takim stanie szedł tam, gdzie go nogi poniosły. Nie

zważał na deszcz, na ból stóp i fakt, że bardzo już przemókł.

Nieświadomie, a przynajmniej nie mając takiego zamiaru, znalazł

się na cmentarzu. O tej porze wielu nie poszłoby tam. On jednak

115

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

nie bał się, przekroczył masywną, dużą bramę i udał się na grób

rodziców. Nogi go prowadziły wprost na miejsce, do którego trafiłby

nawet z zamkniętymi oczami i lunatykując. Cmentarz rozjaśniały

setki zniczy palących się w nocy. Te iskierki dla wielu były jak taki

uścisk ręki i wspomnienie zmarłego. W ciągu całego dnia zapalono

tyle lampeczek, że ich blask dawał nadzieję o tym, że tam leżący

żyją (jeśli nie fizycznie, to chociaż w pamięci najbliższych i że oni

już oglądają Boga, a my musimy się dopiero przygotować

w tę wieczną drogę, przechodząc nasze życie tu na ziemskim

padole).

Przed miejscem spoczynku jego rodziców przeszyły go nagłe

dreszcze oraz przeżył jakiś wstrząs. Powróciło wiele wspomnień,

o których można by opowiadać jeszcze bardzo długo.

Te przypomniane sceny z życia, te skrawki pamięci nie były tak

intensywne jak te myśli, które przyszły do niego w domu. Wizji nie

reprezentowała taka świeżość i widoczność, ale były one również

ważne. Coś się w jego głębi poruszyło. Czuł bardzo wiele, ale nie

wszystko potrafił nazwać. Wyprostował się, uniósł głowę ku niebu

i począł patrzeć w gwiazdy, tak po swojemu, tak jak umiał. Dumał.

Dużo myślał, starał się odzyskać dawną zdolność czucia natury

swoim sercem i umysłem. Powalało go piękno tych migoczących

na niebie iskierek. Klimat ciszy i ciągle padający deszcz napełniał

go powagą i topiły zatwardziałość serca. Spod tej twardej skorupy

jednak był jeszcze w stanie wydać jakieś emocje. Była to tęsknota,

116

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

uczucie każdej istoty uduchowionej. Myślał o śmierci i o swoim

życiu, ale w czysto przyziemnych kategoriach. Nie stać go było

na długie monologi, które kiedyś tak obficie wygłaszał. Może na tym

polegała jego teraźniejsza żałoba – na milczeniu i nieumiejętności

wyrażenia słowami swego bólu? Teraz nie używał wielu wyniosłych

słów i to było piękne w jego postawie. Pokora, która nie wymaga

wielu wyrazów, a jedynie ciche gesty, drżenie serca i spokój umysłu.

Stefek cały czas płakał. Otworzyła się w nim pewna blokada, której

nie mógł pokonać. Nic nie potrafił powiedzieć. Każdy komentarz,

który chciał mimo wszystko wypowiedzieć, który tak rzadko się

pojawiał, wszystko to pozostawało w sferze umysłu. Łzy tu wyrażały

więcej, niż jakiekolwiek treny i inne utwory żałobne. W myślach

począł mówić różne modlitwy, wyuczone na pamięć i tak samo

znane jak umiejętność mówienia, niektóre nawet kilka razy

powtarzał. Przestał myśleć o swym chwilowym zaniemówieniu

i począł, teraz już ruszając ustami lecz nie mówiąc głośno,

wypowiadać słowa tych modłów, które kierował do Boga,

Bogarodzicy i Chrystusa. Były to słowa, które znał ze swych

pacierzy. Zaczął je powtarzać i poczuł ulgę. Od razu zrobiło mu się

lepiej. Wiedział, że ze swym problemem nie jest sam i że czuwa

nad nim jego Stwórca. Stefek nie potrafił zebrać się na takie mowy.

To, co było w jego wnętrzu, właśnie te uczucia wyrażało. Trudno

powiedzieć, jak to się miało do tego, co tkwiło w głowie chłopaka.

Zadumę, która także przybyła, podkreślała para wydobywająca się

117

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

z jego ust. Przypominała mu sprawy ostateczne. Patrząc na nią

wyobrażał sobie swoje ostatnie tchnienie, które będzie musiał

z siebie wydać, opuszczając bariery tego świata. Pomyślał o życiu,

ale to dosłownie tylko w kilku słowach. Nie potrafił dużo myśleć,

a przynajmniej nie sensownie. Zaduma też ograniczała się tylko

do przypominanych z dawna zachowań pojawiających się

w podobnych okolicznościach i miejscach. Tylko ten smutek i łzy

były jak najbardziej szczere i wypływały z serca. Stefek z jednej

strony nie potrafił irracjonalnie myśleć, a z drugiej powracały dawne

refleksje. Nie mógł na głos wypowiadać swych myśli, ale one gdzieś

jeszcze w nim były. Raz myślał o życiu w kategoriach czysto

ludzkich, za chwilę na ułamek sekundy przychodziła wizja

ostatniego tchnienia. W głowie nadal toczyła się burza, wnętrze

jakby walczyło: dawna sfera z nowym stanem pozbawionym

jakichkolwiek emocji. Niestety w znacznej większości przypadków

to właśnie ten nihilizm natury Stefka zwyciężał, a śladowe sukcesy

były tak słabe, że praktycznie znikome.

Do tego doszedł ogromny ból. Przyczyniały się do niego

te wszystkie obelgi pochodzące od ludzi. Nigdy się nimi nie

przejmował, ale tak to już bywa, że w chwilach smutku i załamania

wszystko się kumuluje. Psychiki i uczuć się nie oszuka. To, co się

ukrywa i chce zatrzeć w jakiś sposób, zawsze ze zdwojoną siłą

atakuje za jakiś czas. Jeśli przed czymś się usilnie ucieka, unika

tego, to ta rzecz i tak nas kiedyś dopadnie i usidli. Najgorzej jest

118

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

oszukiwać samego siebie i kłamać sobie prosto w twarz. Bolał

Stefka aktualny stan: kiedyś nękały go natarczywe myśli, a teraz ich

całkowity brak. To stadium choroby było najgorsze. Ta pustka

go wypełniała i na swój sposób uświadamiał ją sobie dopiero

w takich chwilowych przebłyskach świadomości, jak ten teraz.

Nerwicowe przyzwyczajenia nie były lżejsze. Wszystkie te żale nie

były jego własnym studium. On tylko czuł to, boleść go ściskała

za serce i wywoływała szlochanie. Nie potrafił tego wszystkiego

ogarnąć umysłem.

Stan chwilowego kontaktu ze światem zanikał. Ulatniał się jak

ta para z ust Stefka. Chłopak przeżegnał się i opuścił cmentarz.

Droga powrotna bardzo mu się dłużyła. Jedyną ciekawą rzeczą,

jaka mu się przytrafiła, było spotkanie czarnego kota, który wybiegł

nagle z krzaków, przestraszając Stefka. Chłopak zaczął

go przywoływać, cichutko cmokając i nawołując. Zwierzę, widocznie

dzikie i nieoswojone (a może także głodne), podchodziło do Stefka,

chcąc się łasić do jego nogi i licząc na jakieś pożywienie.

Młodzieniec nagle, bez żadnych oporów i skrupułów chwycił kamień

i rzucił w kota, o mało nie wybijając mu oka. Zwierzę zaczęło

przeraźliwie miauczeć, robiąc wokół hałas i pisk. Biedna istota.

Musiało ją bardzo boleć to zaufanie człowiekowi. Stefek zaraz

po dokonaniu zamachu na futrzaku, zaczął szybko uciekać

do domu. Stawał się coraz bardziej dziwny. Nie wiedział nawet,

co przed chwilą zrobił. Jego stan nie przypominał już tego,

119

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

co objawiało się w nim na cmentarzu.

Wbiegł prędko po schodach, wszedł do mieszkania

i zatrzasnął drzwi z jakimś jękiem na ustach. W butach i kurtce udał

się do pokoju, gdzie usadowił się wygodnie w fotelu i zaczął

oglądać telewizję. Puszczany był właśnie jakiś film historyczny.

Stefek wpatrywał się pustym wzrokiem w szklany ekran. Padł w tej

chwili cytat: ,,Umieram z pomocą zbyt wielu lekarzy”, który został

wypowiedziany przez aktora grającego Aleksandra Wielkiego.

Dokument trwał dalej, aktor kontynuował swe wcielanie się w rolę

i opowiadał o przedstawianej przez siebie postaci. Na te słowa

Stefek spojrzał na swe lekarstwa stojące na stoliku, zaśmiał się

bardzo głośno i enigmatycznie i niewyraźnie rzekł, że chodził

z Aleksandrem Wielkim do szkoły. Właściwie to nie wypowiedział

tego, a wybełkotał. W sumie to dziwne, że cokolwiek powiedział.

Były to chyba jego jedyne słowa w ciągu całego dnia.Wpatrywał się

dalej w ekran. Jego oczy zaczęły się powoli mrużyć i przymykać.

W końcu zasnął, ale nic mu się nie śniło.

To, co do niego przez cały dzień mogło docierać, to fakt, że

wszyscy się od niego odsunęli i odrzucili go. Nie odczuwał jednak

tej samotności. Już nie potrafił...

*

Aniołowie nic już nie mówili. Słuchali z zapartym tchem całej

120

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

opowieści. Egwin w swym smutku nie miał siły niczego

komentować. Przewodniczący czuł w powietrzu ogrom bólu

chłopaka. Obaj uznali, że te stany półświadomości, nagle

przypominające się skrawki z życia i wspomnienia, mogą być

czymś podobnym do przebiegu życia przed oczami umierającego.

Tragizm był przeogromny i obaj to czuli. Reszta słuchających

aniołów także współczuła chłopakowi, ale ci dwaj najbardziej

przejęli się losem Stefka. Bólu dodawało Przewodniczącemu

jeszcze to, że zapiski Egwina powoli się kończyły. Zostało zaledwie

kilka kartek, w których mogło się kryć wiele nadziei i optymizmu, ale

które mogły być także jeszcze bardziej bolesne i smutne. Obaj nic

prawie nie mówili, poza tylko kilkoma zdaniami. Dużo milczeli,

rozmyślali i zastanawiali się. Jako istoty czyste, dobre ze swej

natury i oglądające Boga Wszechmogącego, czuły bardziej

i szczerzej. Ich emocje nie były przesiąknięte subiektywizmem

(co się zdarza często u ludzi). Przewodniczący zaczął coraz więcej

rozumieć i pojmować coraz to nowe fakty i okoliczności. Był bardzo

ostrożny w swych opiniach, komentarzach i osądach, toteż nie

chciał nic mówić na głos (przynajmniej jeszcze nie teraz).

*

121

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

VII

Przywitał go kolejny ranek, który zapowiadał dla wielu szansę

na lepszy los, ale dla Stefka był to kolejny dzień wewnętrznej walki

i cierpienia. Całą noc siedział przy ścianie i tylko na chwilę

przymknął powieki, aby odklepać zwyczajowy sen. Od razu

po przebudzeniu zaczął płakać. Lament nie byłby do zniesienia dla

kogoś, kto akurat siedziałby w pobliżu i nawet jeśli słuchałby głośnej

muzyki. Chłopak wrzeszczał, tupał, uderzał pięściami w ściany

i tworzył ogromny hałas. Rozległy się kołatania sąsiadów do drzwi,

ale nic to nie dawało. Stefek nie przejmował się ich interwencjami

i kontynuował swoje lamentowanie.

Płacze nie były czymś nowym. Stefek teraz coraz częściej się

im podporządkowywał. Teraz smutek nie chciał go opuszczać,

a nastrój ten mógł przypominać uczucie, które wielu nazwałoby

załamaniem lub depresją. Nie te stany wywoływały u niego taki

wybuch emocji. On sam już tego nie pojmował. Wszystko to dawno

go przerosło, a on stał się marionetką swoich lęków, bólów

i skołatanej psychiki. Nie miał innego wyjścia, jak tylko poddać się

procesom, o które błagała jego psychika. Czuł jednak głęboki,

niedający się ukryć strach. Bał się czegoś i to tak mocno, że nie

panował nad swymi emocjami. Ze łzami w oczach zaczął coś

122

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

bełkotać bardzo niewyraźnie. Każde słowo przychodziło z trudem

i stanowiło duży problem. Chłopak męczył się mówieniem, toteż

zaczął pośpiesznie wpuszczać i wydmuchiwać powietrze, zupełnie

jak jakiś sprinter po długim biegu.

To, co mu w ogóle kazało teraz przemawiać, to jakiś

prowadzony właśnie dialog. Komuś odpowiadał na liczne pytania.

Komu? Nie wiadomo. W pokoju było słychać tylko jego odpowiedzi,

ale musiał także słyszeć gdzieś w głowie te słowa, na które

reagował. Bełkotu nie dało się zrozumieć, niektóre słowa brzmiały

jakoś dziwnie. Przywodziły na myśl jakieś przerobione dialogi

aktorów telewizyjnych, którzy dubbingują zagraniczne horrory.

Stefek

wybełkotał

cały

cykl

odpowiedzi

do

swego

wyimaginowanego rozmówcy:

-Co to jest?

-Nie wiem, to mnie odwiedza co chwilę.

-i co?

-Nie wiem, ale jest fajne

-Co w tym fajnego?

-Chyba nic.

Jego głos był bardzo niski i przerywany czasami kaszlem. Kogoś

widział przed oczami i to go napełniało lękiem. Mrugał pośpiesznie

oczami i czasami spuszczał wzrok, zupełnie jakby się kogoś

123

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

wstydził. Obawiał się, że spotka go jednak krzywda. Sam dialog był

absurdalny dla kogoś, kto widział tylko odpowiedzi chłopaka. Nie

wiadomo jakie słowa, zwroty i historie słyszał od swego

wewnętrznego rozmówcy. Pomiędzy poszczególnymi

odpowiedziami mijało wiele czasu. Ten okres był bardzo bolesny dla

Stefka. Jego twarz zbielała, dłonie zsiniały z zimna, a serce mocniej

uderzało.

Na miejscu łez pojawił się teraz strach jeszcze silniejszy.

Chłopak ubrał niedbale kurtkę, założył jakieś nakrycie głowy

i wyszedł z domu. Był głodny, bowiem od dłuższego czasu nic

niczego nie jadł. Zaniedbał całkowicie odżywianie się. Kilka

ostatnich dni było naprawdę ciężkich,a człowiek głodny jest

zazwyczaj nieobliczalny. Jemu o tym nie mówiono, a przynajmniej

jeszcze nie teraz.

Stefek szedł w tylko sobie wiadomym kierunku. Jego podróż

trwała krótko, bowiem niedaleko od domu, na samym środku

chodnika, zemdlał z wycieńczenia. Może to były skutki

nieodżywiania się, może jakieś choroby słabego ciała, ale pewne

jest, że Stefek stopniowo opadał z sił. Proces ten zaszedł szybko,

ale złożyło się na niego wiele różnych przyczyn. Ciągły strach, lęki

i przywidzenia miały swój udział w tym upadku chłopaka,

w potknięciu, z którego powinien powstać i nie poddając się ruszyć

pewnym krokiem dalej. Pewnie wielu by tak uczyniło, ale Stefek nie

wiedział tego. Nie było to nawet teraz możliwe. Leżał jak martwy.

124

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Padł nagle, w ruchu, stawiając kolejne kroki. Wokół zgromadził się

pokaźny tłum. Każdy ciekawił się, wielu pod jakimś pretekstem

wyszło z domu. Ludzie nie byli jednak tak zatwardziali, jak można

by sądzić. Nie brakowało tam też dziwnie przyglądających się

Stefkowi mieszkańców miasta. Był to młody chłopak, a taki

zaniedbany, co od razu wzbudziło krytykę i całe pole osądów,

szufladkowania i kierowania się stereotypami. Dla zgromadzonych

było pewne: pijak lub narkoman, innego wyjścia nie ma. A że to jego

wina, to niektórzy nie chcieli nawet zadzwonić po pogotowie.

Niewielu sobie zdawało sprawę z tego, że mógł być chory. Pojawiły

się nawet opinie, że jest bezdomnym i może lepiej odejść, bo nie

posiada pewnie dokumentów i będą ludzie przesłuchiwani w jego

sprawie. Nie chciano objeżdżać potem kolejnych sądów.

Zwyciężała jednak w nich zwykła ludzka mentalność do unikania

wszystkiego, co może prowadzić do dodatkowych zajęć. Egoizm

po prostu pożerał ich serca jak rdza trawiąca jakiś pomnik stojący

od wielu lat w dostojnym miejscu. Takim pomnikiem człowieka

był Stefek, tylko miejsce nie było do końca dostojne.

No i okoliczności niezbyt sprzyjały.

Nikt teraz nie rozpoznał w nim tego mężczyzny, który

zazwyczaj zapuszczał się w te okolice. Przechadzał się tędy bardzo

często, a jednak mimo to, nie kojarzono go. Nikt z tych, którzy

kiedyś mu dokuczali i oczerniali, nie powiedział teraz ani jednego

złego słowa (ciekawe co zrobiliby, gdyby rozpoznali go teraz?).

125

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Słyszano wokół lamenty kobiet i pocieszanie ich przez mężczyzn.

Ogólny gwar i hałas obezwładniał przechodzących nieopodal. Jakiś

mężczyzna, którego z całego tłumu wyróżniało trzeźwe myślenie,

zadzwonił na pogotowie. Ambulans za chwilę nadjechał na sygnale.

Rozległ się krzyk syren alarmowych, które z gwarem tworzyły

mieszankę dźwięków nie do wytrzymania. Stefek już powoli otwierał

oczy, ale leżał jeszcze na ziemi. Nie czuł bólu po upadku, nic mu się

nie stało. Nawet nie rozbił sobie głowy. To dziwne, że w czasie

omdleń ciało właśnie tak się broni i chroni przed uszkodzeniem.

Stefek odczuwał tylko chłód taki, jak po zdrętwieniu ręki lub nogi,

gdy krew zaczyna już krążyć poprawnie. W głowie pojawiło się

wrażenie leżenia w karetce i jazdy. Przed oczami były jeszcze

czarne plamy i zamazane obrazy. Wszystko wokół wirowało i robiło

mu się niedobrze. Stefek ciągle myślał, że ktoś go niesie,

przypomniały mu się omdlenia z czasów dzieciństwa, gdy organizm

nie nadążał za procesem dojrzewania i uciekał w chwilowe utraty

przytomności. Chłopak panicznie bał się tego stanu od małego,

a teraz miał powtórkę z przeszłości. Jakimś sposobem sięgnął ręką

do ust i dłonią zataczał okręgi wyglądające jak jakiś skurcz albo

mechanizm, który nie potrafi zatrzymać się.

Sanitariusze

go

jeszcze

chwilę

badali,

wykonując

najpotrzebniejsze zabiegi. Po chwili dwóch mężczyzn go ostrożnie

podniosło, ułożyło na specjalnych noszach i pewnym krokiem

zabrali go do karetki. Wewnątrz było bardzo ciemno. Stefek nie

126

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

mógł się poruszyć, po prostu brakowało mu siły. Ta pustka, cisza,

czucie jakiegoś ruchu ale niezdolność do zobaczenia

go. Przeniesienie jego ciała do ambulansu przyprawiało

go o strach. Nie miał siły płakać i lamentować. Po poliku ściekło

tylko kilka pustych, słonych łez. W głowie pojawiła mu się myśl,

że to jest już ten ostateczny moment. Że to śmierć teraz go otacza,

a on właśnie przemierza tę ostatnią drogę. Zamknął oczy

i widocznie przysnął, bo nie pamiętał już nic z tej podróży i ta mu

bardzo szybko minęła.

W szpitalu przywitał go lekarz, który wykonał fachowe badania,

zajął się jego stanem zdrowia i poddał obserwacji. Nie stwierdzono

u chłopaka niczego szczególnego poza wymienionym już

wyczerpaniem i stanami lękowymi. W pełni się nim zaopiekowano.

Została mu przyłączona kroplówka, a potem sam mógł jeść posiłki

podawane przez życzliwy personel. Dano mu nowe i czyste

ubranie, zadbano o higienę. W szpitalu spędził tylko kilka dni i nie

było potrzeby przetrzymywać go dłużej. Do tej decyzji przyczynił się

brak jakichkolwiek powikłań, chorób i tym podobnych rzeczy. Stefek

zachowywał się poza tym bardzo spokojnie i to zadecydowało także

o łaskawej decyzji lekarzy. Na pożegnanie dostał kilka nowych

ubrań, które przekazał mu jeden z lekarzy lubiący chłopaka

i któremu zrobiło się szkoda losu młodzieńca. Garderobę przekazał

z własnej szafy. Stare, brudne, porwane i nieświeże ubrania

wyrzucono natomiast na śmietnik, nic sobie z tego nie robiąc.

127

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Wszyscy poczuli jakąś ulgę i życzliwość względem Stefka. Nawet

jeden z sanitariuszy podwiózł go swoim samochodem wprost pod

dom (a raczej w miejsce, z którego go zabrano przed kilkoma

dniami). Stefek całą drogę milczał kontrastując w ten sposób liczne

wypowiedzi sanitariusza, który chciał go rozbawić, pocieszyć

na duchu, ale przede wszystkim odmienić choć na te kilka minut

jego i tak ciężki los. Stefek spoglądał w lusterko i obserwował wzrok

kierowcy. Rozglądał się na boki i kurczowo ściskał w dłoniach pas

bezpieczeństwa.

Na miejscu sanitariusz wyszedł na chwilę z pojazdu, otworzył

Stefkowi drzwi, podał mu reklamówkę z rzeczami i wesoło się

uśmiechnął. Do kieszeni kurtki włożył mu czekoladę i podał

w życzliwym geście rękę. Począł kłopotliwie mrugać oczami, chcąc

ukryć wzruszenie. Coś poczęło ściskać jego serce. Wsiadł

do samochodu, pomachał do Stefka i odjechał.

Chłopak stał teraz na chodniku, wyglądając przez chwilę jak

strach na wróble. W jednej ręce trzymał reklamówkę, w drugiej

jakąś kartkę. Nie potrafił nic powiedzieć. Jego pusty wzrok

wpatrywał się w jedno miejsce, myśli ulatywały gdzieś daleko.

Poczuł jak coś kapnęło mu na twarz. Potem znowu, i jeszcze kilka

razy. Zaczęło padać. Stefek obudził się z tego odrętwienia i pobiegł

do swej klatki. Jeszcze tylko kilka kroków i już był na miejscu.

Woń kapusty mu nie przeszkadzała, nawet jakieś krzyki

w jednym z mieszkań nie robiły na nim wrażenia. To był przeraźliwy

128

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

płacz bitej dziewczynki. Kiedyś może zainterweniowałby, ale teraz

nawet go już nie słyszał (jak zresztą także wielu innych rzeczy).

Wszedł niezwykle powoli i ostrożnie po schodach, nie śpiesząc się

zbytnio i przypominał sobie o jakimś smutku, którego nie potrafiłby

teraz przelać na papier. Bolesne jest teraz to, że był kiedyś

pisarzem, a stał się kimś, kto nie potrafi już niczego. Całkowicie

zatracił zdolność pisania. Nie umiał sensownie stworzyć

czegokolwiek. Został nieumiejętnym pisarzem, zatracił zdolność

do tego, co kiedyś wypełniało jego życie. Był po prostu człowiekiem,

zwykłym człowiekiem. Nie był ani artystą, ani pracownikiem jakiejś

firmy. Jego teraźniejszą naturę cechował całkowity nihilizm, pustka

i bezradność wobec losu. Wydał z siebie tyle papierowych dzieci,

dał wiele tłumaczeń, które podobały się i mogły kogoś zadowalać.

Nie było takiej rzeczy, która po stracie najbliższych mogła

mu dawać przyjemność tu na ziemi, w swym najbliższym otoczeniu

i zarazem była prosta i taka zwyczajna, prawie że należąca

do profanum. To przez pisarstwo czuł się ważny i wyjątkowy. Nie

potrafił sobie przypomnieć wyglądu liter, sposobu trzymania pióra

w ręce, czy świeżego zapachu papieru. Na nic mu się przydał długi

warsztat pisarski, skoro nawet podpisać się nie potrafiłby. Po prostu

stracił to coś, co rozświetlało jego dni, było światełkiem w tunelu

codzienności i stanowiło jedyne zajęcie na tym świecie, w które się

angażował w pełni i które nie wymagało podniosłości. Siadał

i po prostu pisał, tak zwyczajnie. To właśnie w literaturze szukał

129

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ukojenia. Nawet jeśli te prace były niedoskonałe, to zawsze

należały do niego. Odzwierciedlały jego aktualne uczucia

i przeżycia.

Na całe szczęście nie zdawał sobie sprawy z tego braku.

Załamałby się pewnie i nie potrafiłby wyjść z sideł tej pustki.

Po prostu nie pamiętał tej części życiorysu. Nie wiedział jak

ma na imię, kim jest i czym się kiedyś zajmował. Funkcjonował

zupełnie jak ktoś nowo narodzony lub z wyczyszczonym umysłem.

Prawda była taka, że czytać już nie potrafił, pisanie zapomniał,

a nawet mowa go opuszczała. To, co chciał jeszcze powiedzieć,

zamieniało się w zwyczajny bełkot i stękanie, które było przerywane

czasami kaszlem. Nie był teraz tym Stefkiem, który kiedyś tak

dumnie się prezentował na zewnątrz. Nie pojawiał się na jego

twarzy uśmiech ani spokój. Dawne poczucie humoru wyparły łzy,

wielkie plany zostały zastąpione jakąś pustką. Pozostało tylko

serce, które ciągle czekało na coś i które od zawsze było zranione

i czujące ciągły smutek.

To właśnie ten smutek i płacz po wejściu do domu skłoniły

go do ostateczności. Znalazł się nagle w kuchni, wyciągnął

z szuflady bardzo ostry nóż, praktycznie wcześniej nieużywany

i usiadł z nim na podłodze. Popatrzył przez chwilę na ostrą część

narzędzia, podniósł je do góry i bardzo szybkim ruchem, ale przede

wszystkim mocnym pociągnął nożem po dłoni i...

130

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

*

W tym momencie Przewodniczący urwał swoją wypowiedź. Nie

wytrzymał po prostu presji i szybkości wydarzeń. Ludzi kręcą takie

nagłe zwroty akcji, tragiczne w skutkach, ale aniołowie są bardzo

wrażliwi i delikatni. Egwin nalegał, aby zacząć kontynuować. Taki

widok nie był im obcy. Znali wiele tragiczniejszych i boleśniejszych

historii, ale postanowili właśnie na tę jedną chwilkę tylko przerwać.

Trochę im ulżyło na myśl, że nie muszą być przy tym na żywo,

a jedynie czytają to w zapiskach. Egwin był przy całym wydarzeniu,

gdy ono się odbywało i wszystko jeszcze świeżo pamiętał. Może

to właśnie jego obecność miała decydujący głos w dalszym

przebiegu akcji?...

*

...na ziemi znalazła się olbrzymia plama krwi. Chłopak na całe

szczęście skaleczył sobie (ale za to bardzo dotkliwie) 2 palce.

Gdyby nie jakiś nagły impuls w jego głowie, pewnie dążyłby do ich

odcięcia. Miał nawet zamiar tak uczynić. Bólu prawie nie odczuwał.

Fizycznie się pojawiał, ale jego umysł nie przyjmował tego

odczuwania skaleczeń. Stefek całą tę scenę odegrał po to, aby się

przekonać, czy to wszystko nie jest tylko snem. Było mu już tak

trudno we wszystko uwierzyć, a cały otaczający świat zlewał się

w jeden obraz. Nie odróżniał już jawy od nocnych snów. Nawet

131

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ta wizyta w szpitalu wydawała mu się tak odległa, jak nauka jazdy

na rowerze. Sny, które mieszały się z jawą, a jawa będąca snem -

to mieszało się wciąż w jego głowie i nie dawało spokoju. Dziwne,

że nagle takie myśli pojawiały się w miejsce tej pustki. To bardzo

dziwne...

Atak na swe zdrowie był próbą sprawdzenia tego, co się teraz

działo. Tylko tak mógł zbadać, czy to mu się tylko śni, czy nie.

Odcinając sobie palce miałby dowód na istnienie w rzeczywistości,

a gdyby nic się nie stało – na trwanie w śnie. Było to bolesne

doświadczenie, ale według niego stanowiło sposób na poznanie

prawdy. Nieprawdopodobne i z punktu widzenia normalnego

człowieka wręcz głupie były to teorie, a sam sposób Stefka

na wyjaśnienie trwającego stanu – wręcz naiwny. Chłopak jeszcze

dopuszczał trzecią ewentualność: wizje na jawie.

Stefek siedział w dalszym ciągu na podłodze, kolana zgiął

i oparł o nie brodę. Wpatrywał się w jedno miejsce na ścianie,

trochę się kołysał na boki i coś bełkotał. Było to tak niezrozumiałe,

że nie przytoczę tego tutaj. Nie potrafił już nawet składać wyrazów.

Stał się po prostu kimś innym.

*

Egwin jednak nie wytrzymał już i poprosił o przerwę. Wyszedł

na chwilę z narady i chciał po prostu odpocząć. Bolało go teraz

132

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

to, co chciał wcześniej ukryć. Nie, to złe słowo – nie chciał

po prostu tego pokazywać, aby nie martwić innych i nie spowalniać

czytania. Przewodniczącemu także dobrze zrobiła przerwa. Czekał

na powrót Stróża i dał swemu umysłowi czas na odprężenie się. Nie

chciał poza tym czytać sam. Wolał mieć tuż obok Egwina, który

cofał się do tej bolesnej przeszłości. Lektura swego dzienniczka

czytanego przez kogoś innego na głos mogła być dla niego formą

terapii. Wiedział, że ze swym problemem nie pozostaje sam. Ktoś

wreszcie także poznał całą historię i przeżywał to samo wewnątrz

siebie.

Przewodniczący rozumiał właśnie ten ból i te przeżycia.

On także czuł się źle, patrząc na to wszystko. Mimo, że nie był przy

Stefku w te dni, to widział to przed oczami. Wiele tragicznych

historii znał i drugie tyle widział. Tak bolesnego losu jednak nie miał

jeszcze okazji poznać.

Egwin po chwili wrócił. Musiał się przejść i odetchnąć świeżym

powietrzem. Teraz już był gotów wysłuchać opowieści do samego

końca. Pragnął jak najszybciej przez to przebrnąć. Wiedział,

że im szybciej zaczną kontynuować, tym prędzej historia się

zakończy. Obaj zaoszczędzą sobie wiele bólu i cierpienia. Nawet

podczas tej krótkiej przerwy wspomnienia ożywały i los Stefka

dawał o sobie znać. Nie dało się po prostu uwolnić od tego

wszystkiego, co było zapisane w tym notesie.

Przewodniczący z lekkim drżeniem w głosie począł

133

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

kontynuować swe czytanie. Nie odrywał teraz oczu od tekstu.

Wokół zapanowała dziwna zaduma. Każdy z zaciekawieniem

słuchał ciągu dalszego. Nawet Egwin mimo wszystko pragnął

wysłuchać tej części dzienniczka, którą spisywał z ogromnym

bólem i już dokładnie nie pamiętał szczegółów zawartych tam

treści.

*

134

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

VIII

*

- Nie wiem co tu jest napisane – rzekł nagle Przewodniczący –

proszę cię, Egwinie, abyś mi pomógł.

Anioł podszedł powoli do czytającego i przeczytał rozmazane

w dzienniczku słowo.

- Wybacz mi, mój drogi, że ta część moich zapisków może być

niewyraźna, ale byłem przepełniony wtedy smutkiem, a ręka

doskonale wyłapywała ten nastrój - powiedział Egwin– ten fragment

tekstu to ostatnie chwile Stefka, zakończone bardzo tragicznie. Nie

mogłem się pogodzić z tymi bolesnymi wydarzeniami, a łzy

cieknące z oczu nie przestawały napływać i wylewać się na papier,

rozmazując tusz. Właśnie dlatego tekst może być nieczytelny

w niektórych fragmentach.

- Rozumiem cię, Mój Drogi – odrzekł ze spokojem i łagodnością

Przewodniczący – nie musisz się tłumaczyć. Ja rozumiem twój ból

i twoją boleść, to zupełnie zrozumiałe...

- ...bo widzisz, mi było bardzo trudno to pisać i dlatego tworzyłem

swe zapiski coraz szybciej, aby dojść do końca. Dziękuję

ci za wyrozumiałość. Jeśli możesz, przejdź już dalej w czytaniu, aby

oczyścić nastrój i zakończyć tę ciężką historię żywota Stefka –

135

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Egwin skończył swą wypowiedź, z litością spojrzał

na Przewodniczącego i wsłuchał się w dalszą część dzienniczka.

Atmosfera rzeczywiście wymagała oczyszczenia. Wszyscy

z ogromnym zainteresowaniem oczekiwali na dalszy ciąg historii.

Jeden z aniołów – dostojny jak inni, ubrany również w biel, ale

z odcieniem błękitu – podszedł bliżej i spokojnie, ale z ogromną

niecierpliwością, słuchał każdego słowa Przewodniczącego.

Większość z nich wiedziała, że wydarzy się pewnie coś

niesamowitego i że to, co teraz usłyszą, będzie być może

decydujące w tej historii biednego Stefka. Egwin spojrzał wokoło

i już nie odrywając wzroku od Przewodniczącego, skupił się

na historii Stefka.

*

Stefek w dalszym ciągu nic nie jadł. Wyglądał okropnie,

a organizm nie mógł normalnie funkcjonować. Chłopak czuł się

słabo i wyglądał mizernie. Nawet siły go już prawie opuściły.

Młodzieniec już nie wychodził ze swego mieszkania, a z dawnych

spacerów pozostały już tylko wspomnienia w głowach ludzi, gdyż

chłopak nic nie pamiętał z przeszłości. Sen także nie przychodził

często, a jeśli już Stefek oddawał mu się, to było to poprzedzone

omdleniami. Żył teraz w ciągłym strachu i stresie, czego nie dało się

jednoznacznie wytłumaczyć. Coraz częściej bełkotał sam do siebie,

136

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

ale bardzo niezrozumiale i te monologi przerywał głośnym

krzykiem. Sąsiedzi przechodzący przez klatkę schodową nie

reagowali już na tym etapie na te wrzaski. Przyzwyczaili się

do dziwnych zachowań Stefka. Chłopak zaniedbał nawet swą

higienę. Żył w coraz większej nieobecności dla świata. Wizje też się

nie skończyły, ale teraz były poprzedzane i zakańczane długimi

stanami ,,pustki w umyśle”. Wszystko to wyglądało strasznie, ale

dla chłopaka było czymś zwyczajnym. On sam już nie był w stanie

wiedzieć o tym. Nie męczył się psychicznie, bo brak świadomości

załatwiał to za niego. Jedyny ból pochodził z fizycznej części

człowieka, a bez wiedzy o samym sobie młodzieniec nie był

w stanie dogłębnie przeżywać swego stanu.

Wszystko to sprawiało wrażenie ciężkiej i nieubłaganej

choroby (i takie w rzeczywistości było). Stefek już nie był tą osobą,

która była kiedyś taka pogodna i ambitna. Dawny wygląd się

tragicznie odmienił, wzrok stał się mętny i pusty. Zapędy literackie

już dawno gdzieś zanikły, a słowa – niegdyś tak obfite w jego

ustach, w tej chwili już nie pojawiały się. Wielu mogłoby powiedzieć:

tak wygląda człowiek, który został pokonany, przegrał swe życie

i stał się kimś zupełnie innym. On tego jednak nie wiedział, nie

potrafił czerpać od świata nawet najcichszych dźwięków. Żył

z chwili na chwilę, nie wiedząc nawet o tym, że czas ciągle upływa,

życie przemija, a jego choroba coraz szybciej postępuje w przód.

Co teraz mógł czuć? Na tym etapie wypełniał go już tylko spokój...

137

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

i ta cisza – tak bolesna dla ucha, tak milcząca, a zarazem martwa.

W głowie nic już nie pojawiało się i być może stąd ta martwa

pustka.

Stany nie trwały już długo. Stefek gdzieś bardzo głęboko

w sobie mógł przeczuwać, że jego kres już jest tak bliski, że powoli

wygasa i zbliża się ku śmierci. Do tego nie była mu potrzebna

świadomość, czy rozum. Zwierzęta także przeczuwają, że czeka

je śmierć i właśnie takie czucie było obecne w Stefku.

Chwila nadeszła i Stefek nie miał już sił, aby się bronić. Zmarł

bezboleśnie, nie cierpiąc długo i jakoś bardziej fizycznie. Siedział

właśnie na podłodze, oparty tradycyjnie o ścianę, gdy nastąpiło

niedotlenienie mózgu - omdlał i już się nie ocknął. Jego życie

skończyło się także z powodu ciągle rosnącego wycieńczenia.

Emocji wciąż było za dużo, a wszystkie go przytłaczały. Nie miał

zwyczajnie sił, aby tak dłużej trwać. Był w końcu człowiekiem –

ze wszystkimi tego ograniczeniami i słabościami. Psychika

przestała się bronić, a organizm nie wytrzymał już tych ograniczeń

i cierpień. Ciało i psychikę tak wiele różni, ale oboje są od siebie tak

bardzo zależni i żyją we wzajemnej symbiozie.

Odszedł w takim stanie, w jakim żył, a jego jedynym

towarzyszem w domu była właśnie ta cisza. Tylko gdzieś

w mieszkaniu nad nim słychać było głośne krzyki sąsiadów. Znowu

138

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

się kłócili o jakąś przyziemną i mało istotną sprawę. Ale skąd mogli

wiedzieć, że pod nimi właśnie dokonuje się przejście z tego świata

jednego z ich sąsiadów? Ludzie nie są w stanie odczytać wielu

znaków, jakie są im dawane. Widzieli Stefka, jego choroba nie była

im obca, ale zwyczajnie nie zwracali na to najmniejszej uwagi.

Na klatce trzask drzwi, jakiś krzyk i zaraz kolejny hałas – ktoś

zbiega ze schodów, drugi trzask drzwi. Życie toczyło się dalej,

każdy żył po swojemu. Jeden zgon nie zatrzymał świata, nawet

go nie spowolnił. Ile w końcu znaczy los jednostki w oczach tej

ciągle żyjącej swym życiem planety?

Stefek leżał na podłodze dwa dni. I gdyby nie czysty

przypadek, kto wie ile by jeszcze tam spoczywał – w swym

mieszkaniu na podłodze, tuż przy wyjściu z domu. Jeden

z sąsiadów coś akurat od niego chciał (w sumie to nawet zabawne

– nigdy nikt od niego niczego nie pragnął, a teraz nagle u kogoś

zaszła taka potrzeba) i zaczął coraz głośniej pukać do drzwi.

Niestety cisza. Nie słychać było kroków do wizjera, nawet tych

cichutkich, które mają zawsze być bardzo dyskretne i ukrywać

obecność domowników. Sąsiad złapał za klamkę i ku jego

zdziwieniu drzwi były otwarte. Wszedł do środka, a jego oczom

ukazało się ciało chłopaka. Pośpiesznie podbiegł do zwłok,

sprawdził palcami tętno i nic nie poczuł. Dla upewnienia się wziął

jeszcze z szafki na buty niewielkie lustereczko i podstawił je pod

nos nieboszczyka. Na szkle nie pojawiła się para. A więc zmarł.

139

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Sąsiad odrzekł tylko jakby do nieboszczyka, patrząc się ku niebu:

,,spoczywaj w pokoju” i przeżegnał się nad zwłokami. To właśnie

ten sąsiad natrząsał się kiedyś na klatce ze Stefka. Teraz pojawił

się jako pierwszy przy zmarłym. Nawet trudno sobie wyobrazić

co musiał czuć. Oto leżała przed nim ofiara jego drwin, śmiechu

i obelg. Widział tego, do którego nie miał szacunku. Gryzły

go ogromne wyrzuty z powodu przeszłości i nawet zaczął płakać

nad nieboszczykiem. W głębi siebie wiedział, że to miała być taka

gra tylko, że na poważnie nie naśmiewał się. Chciał, aby Stefek

o tym wiedział. W rzeczywistości nie był do niego aż tak źle

nastawiony. Nie przyszedłby inaczej do chłopaka prawdopodobnie

coś pożyczyć. Rzekł sam do siebie:

- Widzisz nagle w głowie czyjąś podobiznę, wspólne chwile i nie

możesz się pogodzić z tym, że jej już nie ma, na ziemi już jej nie

zobaczysz nigdy. Najgorzej, gdy zamykasz oczy i nie potrafisz sobie

już wyobrazić tej postaci, jej oczu, włosów, ust. Tak, jakby nigdy nie

istniała, nie chodziła po tym ziemskim padole. Z drugiej strony

jednak: każdy kiedyś musi odejść, ale nie bój się o przyjaciół. Losu

nie zatrzymasz w miejscu. Zacznij czerpać garściami z przyjaźni

i wykorzystywać ją jak najlepiej, a wtedy będzie inaczej. Spojrzysz

sobie w lustro i powiesz: Zrobiłem wszystko, co się dało! Ja jestem

wygrany, już nic lepiej nie dało się zrobić. I wtedy wyciągniesz

kieliszek, nalejesz czerwonego winka, spojrzysz w niebo i powiesz

donośnie do zmarłego: twoje zdrowie, po czym sobie chlapniesz.

140

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Ja ze Stefkiem nigdy nie byłem przyjacielem, nawet się z nim nie

zadawałem, ale jeśli wiedziałbym, że chciałby teraz tego, to byłbym

gotów stać się jego najlepszym kumplem i poświęcać mu swój

bezcenny czas...

Jedynym zadośćuczynieniem sąsiada (a nawet jeśli nie,

to obowiązkiem) było zadzwonienie po pogotowie ratunkowe.

Przyjazd nie trwał długo i stwierdzono już oficjalnie zgon. Zaczęły

się teraz różne formalności.

Tylko kartka wisząca na ścianie chciała na pożegnanie coś

powiedzieć wszystkim wkoło zgromadzonym. Karteczka

ta pochodziła z kalendarza, który już dawno temu zatrzymał się

w miejscu, świętując wciąż imieniny jednej osoby. Było na niej

napisane ładnym, ozdobnym pismem:

,,Anioł zwrócił się do tych, którzy stali przed nim: Zdejmijcie z niego

brudne szaty! Do niego zaś rzekł: Patrz - zdejmuję z ciebie twoją

winę i przyodziewam cię szatą wspaniałą"

1

.

Te słowa z Księgi Zachariasza utwardziły się na ścianie

i wisiały gdzieś ponad zgromadzonymi. Chciały coś przemówić, ale

czy to dałoby coś?

*

1 Cytat za ,,Biblią Tysiąclecia"

141

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

W Niebie teraz zapanował gwar. To był już koniec opowieści

Egwina, ale anioł nigdzie nie odszedł. Został i zaczął teraz

opowiadać o wiele więcej, niż to, co w dzienniczku. To te słowa,

połączone z tekstem notatnika były teraz najistotniejsze

i najbardziej znaczące.

- Jego choroba trwała zaledwie kilka tygodni – zaczął Egwin – ale

postępowała bardzo szybko. Każdy dzień wyniszczał go dogłębnie

i sprawiał ogromny ból. Bardzo przeżywałem każdy jego atak,

każde zachowanie i słowo. Nie mogłem jednak zrobić niczego

więcej ponadto, co można było uczynić. Ataki były bezwzględne,

a cała choroba bardzo wyniszczała Stefka. Chłopak wiele grzeszył,

miał ogrom złych myśli, których starałem się nie opisywać

w dzienniczku, ale nie były one jego winą. Wszystko to odbywało

się bez jego udziału, a za przyczyną tej nieszczęsnej choroby...

- ...Ależ ja wiem o tym wszystkim, Egwinie – rzekł z łagodnym

uśmiechem Przewodniczący – wynikło to jasno z dzienniczka.

To twoje zapiski wyjaśniły wszystko, zmazały zarzuty rzucane

na Stefka i oczyściły go w naszych oczach z wszelkich win. Bóg

znał całą prawdę i dlatego był tak miłościwy dla chłopaka. Tylko

nam potrzeba było usłyszeć tę historię, abyśmy się wewnętrznie

oczyścili i inaczej spojrzeli na tego chłopaka. Stefek całe życie

dźwigał swój krzyż i przez swe ostatnie dni niósł ciężar choroby. Nie

było mu łatwo, a każdy dzień był coraz gorszy. Przeszedł jednak

te próby i Bóg się w swej Miłości nad nim zlitował. Stefek zwyciężył,

142

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

wygrał Wieczność, poświęcając doczesność.

Przewodniczący teraz uśmiechnął się jeszcze śmielej, spojrzał

prosto w oczy Stróża i rzekł:

- Ty zaś, Egwinie, możesz zachować swą zaszczytną funkcję.

Pokazałeś bowiem, że dobrze wykonujesz swe obowiązki i jesteś

dobry w swej pracy. Potrzeba wiele odwagi, aby patrzeć na takie

cierpienie. Ty sprostałeś swemu zadaniu. A kolejne czeka cię już

tej nocy. Weźmiesz w opiekę dziecko, które niedługo narodzi się

tam na Ziemi. Czeka cię ciężka praca, ale wierzę, że uda ci się

sprostać misji.

Egwin zaniemówił już od momentu, w którym usłyszał o tym,

że może zachować swą funkcję. Mimo wieku poczuł się znowu

młodo, a z oczu także i tym razem popłynęły łzy, ale tym razem

szczęścia. Podziękował serdecznie Przewodniczącemu, który już

skończył swą mowę, ale pragnął jeszcze pokazać coś Stróżowi.

- Patrz! - krzyknął Przewodniczący i na jego głos Egwin, a wraz

z nim wszyscy zgromadzeni, spojrzał w kierunku, który wskazywał

anioł.

Oczom wszystkich ukazał się piękny, biały ptak. Był

to niezwykły widok i wszyscy byli pod nie lada wrażeniem. Istota

wzbiła się jeszcze wyżej i zniknęła między chmurami.

- Co to? - zapytał się Przewodniczącego Egwin.

- To właśnie choroba Stefka – z uśmiechem odpowiedział anioł –

tu wygląda ona tak. Całe to cierpienie zamieniło się w ślicznego,

143

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

białego ptaka i zostało uwolnione od chorego.

Egwin teraz był niezwykle szczęśliwy i nie potrafił pohamować

swych łez szczęścia. Spotkało go teraz tyle szczęścia, że nie

wiedział co ma czuć. Przewodniczący schował notes do rękawa

płaszcza, ponieważ Egwin już mu go podarował. Anioł jeszcze

ogłosił, że narada już jest skończona i wszyscy się rozeszli. Egwin

poszedł, aby przygotować się do kolejnej służby, a jego radości

w dalszym ciągu nie było końca.

144

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

Epilog

Jest jeszcze coś, co nie zostało powiedziane w tej historii.

Rzeczą tą jest jedna z książek Stefka, którą tworzył bardzo długo,

a przynajmniej starał się. Był to ,,Bestiariusz”. Książka była

stylizowana na język średniowieczny i przypominała bestiariusze

pisane przez ludzi owej epoki. Warto dodać jeszcze, że swą pracę

Stefek zaczął pisać na początku choroby, gdy już pojawiały mu się

przed oczami różne istoty, a w głowie kłębiły się podobne stwory

przeganiane przez plany i wielkie ambicje.

O książce stało się niezwykle głośno w kilka tygodni po śmierci

Stefka. Będąc jeszcze chociaż częściowo przy zdolności

odczuwania rzeczywistości, zaniósł rękopis do wydawnictwa,

a potem pojawiały się coraz bardziej nasilone ataki choroby. Proces

wydawniczy trwał długo, a jego efektem była właśnie ta książka.

Od pierwszego dnia stała się bestsellerem i była rozchwytywana

przez

większość

odwiedzających

księgarnię

należącą

do

wydawnictwa.

Prezes

był

tak

podekscytowany,

że zgromadzonym ludziom wykrzyczał fragment utworu:

,,Hełpoń, który mając tułów krowy, a głowę będącą żabią

przypadłością, jest ssakiem wielkim, a zarazem płazem. Na łące się

145

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

pasie, a też odstrasza innych ludzi, którzy podchodząc, są przez

niego opluwani kwasem i umierając ciężko konają na wskutek silnej

trucizny zawartej w jadzie...”

Dla wielu bestiariusz był czymś nowym i wcześniej

niespotykanym (mimo, że w średniowieczu ta forma była czymś jak

najbardziej powszechnym i znanym), a potrzeba oderwania się

od rzeczywistości i ciągłej rutyny spowodowała, że chcieli poczuć

coś niekoniecznie racjonalnego i realnego. My wiemy, że Stefek

miał wiele dziwniejszych wizji, oni jednak tego nie mogli wiedzieć.

Dla nich autor tego utworu był kimś nowym, świeżym

i przełamującym wszelkie schematy.

Bestiariusz stał się bardzo poczytny, a autora postanowiono

zaprosić na ,,premierę specjalną”, którą zorganizował Prezes, już

licząc w głowie zyski z takiej formy reklamy. Wysłał do Stefka list,

w którym umieścił niezwykle starannie wypisane zaproszenie,

ogrom miłych słów i nowych propozycji. Pragnął, aby chłopak

napisał jeszcze wiele tomów swej książki i koniecznie wydał

je w tym samym wydawnictwie.

Nie wiedziano, że chłopaka już od ponad tygodnia nie ma

wśród żywych. Nikt nie kojarzył tego biednego chłopaka,

błąkającego się po ulicy, krzyczącego, dziwnie się zachowującego

i patrzącego z obłędem w oczach, ale także z wielką miłością

i pokorą. Autora bestsellera wyobrażano sobie jako młodego

146

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

mężczyznę, mającego swoją żonę i dzieci i żyjącego z pisarstwa.

Nawet odpowiadała im taka wizja. Zabawne jest to, że ludzie

zawsze prawie wyglądają inaczej, niż my sobie ich wyobrażamy.

I zawsze mówimy: tak sobie ciebie właśnie wyobrażałem, a w głębi

serca tkwi tęsknota za tym obrazkiem wyimaginowanym w swej

głowie. Dla większości takim obrazkiem był właśnie Stefek. Już

jednak nikt go więcej nie zobaczy – tego, z którym odeszły dawne

pasje, nadzieje, zapędy literackie i tego, który już nic więcej nie

da od siebie temu światu czekającemu wciąż na nasze gesty i dary.

Jednak ważniejsze jest to, że z tymi przymiotami odeszła także

ciężka choroba powiązana z załamaniem, nerwicą i pewnego

rodzaju obłędem. Już nikt nie wypowie jego imienia, nie rzuci

go kamieniem, nie splunie lub obleje zimną wodą z okna. Z drugiej

strony nikt już nie przeczyta książek tego pogardzanego człeka.

Co za ironia – najmniej zawsze szanujemy tych, którym tyle

zawdzięczamy. Tę prawdę niestety dopiero poznajemy po śmierci

takich ludzi pogardzonych i odrzuconych przez społeczeństwo.

Ostatnią odpowiedzią Stefka na słowa Wydawcy był zwrócony

przez pocztę list pod adres nadawcy z napisem: ,,Nie doręczono

z powodu nieobecności adresata w domu”. Promocja w księgarni

i tak się odbyła, tylko że bez Stefka, który miał być tylko dodatkiem

do całej imprezy. W kałuży przed drzwiami wejściowymi leżał tylko

ten list z napisem o niedoręczeniu - ostatnie słowo zmarłego także

zmieszane z błotem.

147

background image

Dariusz Okoń – Brudnopis z życia

*

* *

Stefek – jednych może on śmieszyć, niektórych wzruszać,

albo po prostu denerwować. Zależy to od wielu czynników, których

nie potrzeba tu wymieniać. Ciężko jest zrozumieć ludzi chorych,

zamkniętych w sobie i żyjących zupełnie inaczej niż zwykli -

,,zdrowi”. Tym bardziej trudno opisać takiego człowieka. Nie da się

oddać jego emocji i wewnętrznych przeżyć dokładnie, bezpośrednio

i nie popełniając przy tym jakichkolwiek błędów. Można się tylko

wczuć w jego postawę.

Taki Stefek żyje w każdym, bo każdy z nas ma w sobie coś

z tej cząstki ,,inności”, coś z postawy naszego bohatera. Wszyscy

mamy swoje lęki i tajemnice, które mogą innym wydawać się

niedorzeczne. Warto dlatego starać się zrozumieć chorych

podobnych do Stefka i otworzyć się na innych, bo może ktoś taki

jak nasz bohater żyje gdzieś niedaleko i potrzebuje pomocy?

148


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Radoć życia icierpienie dwa tematy, Dariusz Ulikowski
Dariusz Loranty Siedem dni z życia psa
Wykład 1, WPŁYW ŻYWIENIA NA ZDROWIE W RÓŻNYCH ETAPACH ŻYCIA CZŁOWIEKA
Stany zagrozenia zycia w gastroenterologii dzieciecej
HTZ po 65 roku życia
Prawo medyczne wykład VIII Obowiązek ratowania życia
Ostre stany zagrozenia zycia w chorobach wewnetrznych
Etapy cyklu zycia rodzinnego, ciaza
Ratownictwo medyczne zycia Wyklad
WSTRZAS Stany zagrożenia życia

więcej podobnych podstron