Ryszard Krynicki
Kamie
ń
, szron
Wydawnictwo a5
Kraków 2004
Krystynce, Kici,
Kotom i Książkom
* * *
Ś
lepe? Głuche? Nieme?
Niepojęte:
Jest.
KAMIEŃ Z NOWEGO ŚWIATU
Milczenie
Jego straszliwe napady gniewu.
Ciężko pracował w lesie, był robotnikiem od wszystkiego.
Mnie też chciał wszystkiego nauczyć, bo wierzył, że kiedy zno-
wu wybuchnie wojna, tylko praca fizyczna może mnie uratować.
Pamiętaj, oni rozpoznają po rękach - mawiał. Jeśli masz spraco-
wane, idziesz na prawo, jeśli masz delikatne, inteligenckie,
idziesz na lewo, do łagru albo pod ścianę.
Nauczył mnie orać, żąć sierpem i kosić. Odróżniać rośliny
jadalne od niejadalnych. Jadalnych jest więcej, nie zginiesz
z głodu - mówił. Uczył mnie łowić ryby, szybko jednak zrezy-
gnował, bo tu okazałem się uczniem wyjątkowo opornym. Po-
kazywał, jak zbudować szałas, wykopać ziemiankę. Nawet jak
krzesać ogień, chociaż jemu samemu nigdy się to nie udało.
Nauczył mnie używać siekiery. Byłem małym chłopcem,
a potrafiłem rąbać drewno nie gorzej, niż mój wirtualny towa-
rzysz niedoli z Siedmiu samurajów. Czy także z Siedmiu wspania-
łych} Tego już nie pamiętam.
Przede wszystkim jednak, z niezrozumiałych dla mnie do
dzisiaj powodów, chciał, żebym nauczył się pływać i przebywać
jak najdłużej pod wodą. To może uratować ci życie, kiedy bę-
dziesz musiał uciekać - powtarzał.
W czasie moich przedostatnich szkolnych wakacji pracowa-
liśmy razem w lesie. Dawał mi lżejszą pracę, korowanie. Wycho-
dziliśmy rano z domu, wracaliśmy wieczorem. W drodze po-
wrotnej lubił się kąpać w leśnym jeziorze. Któregoś wieczoru
wskoczył jak zwykle na głowę do wody i długo nie wypływał.
Myślałem, że przepłynął już do drugiego brzegu i czeka tam na
mnie. Obszedłem jezioro dookoła, ani śladu. Jego rzeczy w tym
czasie także zniknęły. Obszedłem drugi raz, trzeci, nadaremnie.
Nie wiedziałem, co robić. Przerażony, pomyliłem w ciemno-
ś
ciach drogę. Długo błądziłem, zanim trafiłem do domu.
11
Był tam już, jak gdyby nic. Sam. Mama poszła mnie szukać
po nocy. Milczał. Też milczałem. Bałem się cokolwiek powie-
dzieć.
Tak już zostało.
Niewiele się nauczyłem. Zginąłbym na bezludziu. Zginął-
bym w ucieczce.
Wezwany telegramem, pojechałem prosto z dworca do szpi-
tala. Leżał pod namiotem tlenowym. Nie spodziewał się mnie,
patrzył na mnie nieobecnym spojrzeniem. Wreszcie poznał. Pła-
kał. Jego prawe płuco, odjęte przed kilkoma dniami, wędrowało
już po swoich niepewnych, kalekich zaświatach.
Twarz
Nie dawała mi spokoju przez całe dzieciństwo, spędzone
w poniemieckim domu moich rodziców z królującym niebie-
skim napisem Sich regen bringt Gegen na kafelkach nad pie-
cem kuchennym, którego nawet mój cudem odnaleziony ojciec
nie potrafił mi przetłumaczyć. Twarz. Groteskowo (jeszcze dłu-
go nie nauczę się tego słowa) wykrzywiona twarz ze słojów
drzewnych w lewym górnym rogu drzwi między pokojem, gdzie
wtedy spałem, a kuchnią.
Naturalnie, że nie przez całe dzieciństwo. Zauważyłem ją te-
go dnia, kiedy ojciec po kilku godzinach pieszej wędrówki wró-
cił z najbliższego miasta ze strasznym bólem głowy i moja bied-
na mama próbowała na progu odczyniać uroki, jakie ktoś (jakaś
baba, mówiła, bo przecież nie wilk, nie pies, nie żmija, nie żaba
ani żaden ptak) musiał rzucić na niego. Najpierw do garnka
z zimną wodą wrzucała rozżarzone węgielki i ledwo zdołała je
zaprzecznie policzyć: nie jeden, nie dwa - i tak aż do dziewię-
ciu, już zdążyły zatonąć, co nie wróżyło niczego dobrego.
Od tego czasu twarz uporczywie świdrowała mnie wzro-
kiem, wodziła za mną oczami. Chowałem się przed nią w naj-
dalszym kącie i godzinami wyglądałem przez okno. Raz uciele-
ś
niła się jako twarz obcego mężczyzny, który nie wiadomo skąd
pojawił się przede mną i długo coś perorował w swoim zawiłym
drewnianodrzewnym języku, z którego po ocknięciu niczego nie
potrafiłem sobie przypomnieć, żadnego dźwięku czy słowa.
Bałem się krzyku. Jeszcze bardziej bałem się śmiechu. Nie
umiałem nikomu się zwierzyć. Jak tylko skończyłem szkołę, wy-
jechałem do miasta. Uprawiałem sztukę ucieczki, Kunst der
Fuge w ograniczonej przestrzeni. Uczyłem się sztuki pamięci
i sztuki zapominania. Ale kiedy po latach mój ojciec w tym sa-
mym pokoju umierał na raka, w malignie powiedział do mnie:
- Tyle razy próbowałem zamalować tę twarz, a ona znowu wpa-
truje się we mnie.
12
13
Kamień z Nowego Światu
Dopiero kiedy odwróciłem go na drugą stronę, okazało się,
ż
e ten ciężki piaskowcowy krąg, wyglądający jak górna część ża-
ren, kamień szlifierski lub studzienna pokrywa, został wycięty
ze starej macewy. Z okaleczonej inskrypcji można jedynie domy-
ś
lać się imienia zmarłej: [Br]ejnche (Bräunche?), tego, że była
wdową oraz daty śmierci: w nocy w czwarty dzień ósmego dnia
miesiąca elul 595 (albo 598?) roku według małej rachuby - czyli
albo 2 września 1835, albo 29 sierpnia 1838 roku, jeśli dobrze
liczę. Dokładnej daty też nie da się już nigdy odczytać, bo
w miejscu decydującej litery, przypadającej na środek okręgu,
wycięto kwadratowy otwór.
Znalazłem ten kamień na zarosłym pokrzywami i chaszcza-
mi podwórku, niedługo po tym, jak kupiłem podupadły dom
w przysiółku Nowy Świat, bardziej ze względu na tę wiele obie-
cującą nazwę, niż miejsce. Po wojnie mieszkali tu wysiedleńcy
zza Buga, jak ja, wcześniej Niemcy, po których został jeszcze ze-
tlały strzęp gazety z 1936 roku na strychu i mnóstwo potłuczo-
nych buteleczek po lekach.
Nie pytam, kiedy i jak tutaj się znalazł, ani kto dopuścił się
barbarzyństwa. Chcę go tylko uchronić przed dalszym zniszcze-
niem, szukam dla niego schronienia trwalszego niż moje kruche
litery. Nie wiem, co zrobić. W jaki wmurować go mur, skoro po
najbliższym w okolicy kirkucie (w miejscowości nazywającej się
niegdyś Brodziec, później Brätz, a teraz jeszcze inaczej), z któ-
rego zapewne pochodzi, nie pozostało żadnego śladu, i nikt mi
nawet nie może powiedzieć, gdzie się znajdował? Nie wiem, co
wolno mi zrobić, a czego nie wolno. Nie wiem nawet, czy wol-
no mi być chwilowym strażnikiem nagrobnego kamienia. Nie
wiem, kogo zapytać o radę i nie wiem, czy zdążę.
15
SZRON
Zapieczętuj to, co mówiło siedem gromów
i nie pisz tego.
Ap.X,4
Fragmenty z roku 1989
niemy,
z zakrytą głową,
stoję z kamykiem w ustach
przed murem z ognia
i zapomnienia
policzony
do pomocników
ś
mierci
zdejmij ze mnie popiół,
zdejmij ze mnie ciężar nie
mojej winy, daj mi przenieść
na drugi brzeg
rany: pokutę,
ż
al
ś
wit, koloru Sekwany,
koloru piołunu i żółci
19
Miasto
twoje niczyje już ciało
płynące znikąd do nikąd
ś
wita okaleczony świat
Nade wszystko ceni gospodarność, porządek i czystość:
zamieniło synagogę w miejską pływalnię,
na parkingach targowych
nie ma śladu po żydowskim cmentarzu.
(1979)
20
21
Byłem tutaj
***
Inne
mogą zarosnąć, lecz ta jedna, bezcielesna,
najboleśniej obnażona,
nie dająca ci żyć - i wciąż
utrzymująca przy życiu, ta jedyna, na
zawsze niezasklepiona, tobie jedynie
dana, niech pozostanie
otwarta
Błysk, gasnący hieroglif promienia na murze -
i powtarzane z uporem bezradne zaklęcie
„Kilroy was here" jak naskalne
ryty. We wnęce zmroku bezdomny
rozkłada swoje kartony na nocleg. Nikt
odbija się w ścianie.
(1990)
22
23
Ktoś, Kaspar Hauser
* * *
Ktoś, Kaspar Hauser?
Już nie, ktoś jak któreś z moich innych
niedoszłych ja, niemy Minotaur,
ś
nił mi się, śnił mnie dzisiejszej
nocy, w swej skamieniałej wędrówce
przez labirynty podziemnych kolei, złóż
bandaży i żużla.
(1991)
Mój szalony pies już od dawna nie żyje.
To także mieliśmy wspólne, myślę, czując
jak wzrasta we mnie napięcie,
kiedy dochodzę do miejsc, gdzie mnie kiedyś
spotkało coś złego.
24
25
To twój problem
* * *
WP
To już twój problem - zdaje się mówić
do czytelnika Blake'a jego ulubiony kot,
przynosząc mu świeżo upolowane pisklę sikorki.
„Kochać i zdradzać, tęsknić i przeklinać..."
Kto to napisał? Nie ja? Ja, on? Ja, ono?
Ja, nikt?
Ś
wit, udręka i wina.
ś
ono, żono.
(1986)
26
27
in?
Kwadrans przed północą
Rue de Poitiers
T ">*•'
Na twój głos w słuchawce
nakłada się inny, którego nawet
nie próbuję zrozumieć. Może wzywa pomocy,
wyznaje miłość automatycznej
sekretarce, wyzbywa się akcji, przeklina
lub szlocha. Z ozonosfery? Z dna
Atlantyku? Kwadrans przed północą
niczyjego czasu.
Późne popołudnie, prószy śnieg.
Nieopodal strajkującego Musee d'Orsay
widać szary tobołek na skraju chodnika:
zwinięty w kłębek kloszard (albo uciekinier
z jakiegoś ogarniętego wojną domową kraju)
nadal leży na kracie, okutany w koce,
ś
piwór z odzysku i prawo do życia.
Wczoraj miał jeszcze włączony tranzystor.
Dziś stygnące monety układają się na gazecie
w konstelacje niebyłych planet i księżyców.
(Listopad 1995)
28
29
Anioł Ikrzak
* * *
To Pan żyje i nadal maluje swoje magiczne obrazy
na coraz mniejszych tekturkach. Będę Pana teraz
częściej odwiedzał, jeśli można. Ależ tak,
pamiętam, wystarczy dwa razy zastukać w ścianę
ze znużenia i mgły.
ś
adne Carceri d'lnvenzione, żadnego światła w tunelu:
a jednak, po siedmiu minutach błądzenia w zwęglonych ciemnościach,
wzdłuż ścian pełnego kątów prostych korytarza,
tym bardziej nie wiem, jak uda mi się niepostrzeżenie przemknąć
przez najbliższą wieczność.
30
31
Pośród nich, w środku
Szron
w <"
Dwunastu mężczyzn przy nakrytym do przeznaczeń stole:
już wiedzą, że jeden z nich zdradzi a drugi po trzykroć się za-
prze, zanim raz (albo dwakroć, to będzie do końca niejasne) za-
pieje kur. Z nimi, pośród nich, w samym środku swojej nieskoń-
czonej jedyności, mistrz i nauczyciel. Ten, którego nie imają się
liczby. Syn niewymawialnego Imienia. Syn człowieczy. Przed
chwilą skończył łamać przaśniki, teraz, po raz na zawsze ostat-
ni, podnosi kielich z winem. Jego twarz dla nas pozostaje zakry-
ta. Jego skropione olejkiem nardowym włosy promieniują nie-
ziemską poświatą. Jego nieliczne słowa docierają do nas w prze-
kładach i tłumaczeniach. Pilnych, wciąż poprawianych, po tylu
wojnach nie wiadomo jak wiernych.
Szary szron szeptu, skamielina rozpaczy. Kto dosłyszy
cichnący psalm ziemi, nieme nawoływanie się
planet, pożegnanie galaktyk. Czarne słońca
zapadają się w siebie
w nieludzkim
milczeniu.
33
TRZY WIERSZE TYLKO DLA CIEBIE
Cokolwiek
Nie wszystko robię z miłości do ciebie.
Kocham cię
cokolwiek robię.
37
Ciche, strzeliste
Weź mnie
Ciche, strzeliste,
wczesnojesienne światło
rozbłysło za oknem.
Tęsknię za tobą.
Weź mnie do swojego snu.
Niech w nim zostanę.
Niechaj w nim krążę,
póki się nie rozpłynę
pod twoimi powiekami.
38
39
WIERSZE PODRÓśNE
Kopenhaga
O tak, byłem nawet w Kopenhadze.
Co prawda, tylko jedną nogą.
W drodze z Londynu do Warszawy?
Czekając na swój samolot
stałem przed ogromną szybą
w hali odlotów
1 wpatrywałem się w niewidzialne miasto,
bardziej nieodgadnione
niż jeszcze do niedawna
ciemna strona księżyca.
43
Miłorząb
Jakie tam?
Byt pojedynczy, rozdwojony w sobie
posadziłem miłorząb japoński
(na cześć Goethego,
to jasne).
Nie chciałbym, żeby żył samotnie.
Jednak by się przekonać,
czy jest on męski, czy żeński
musiałbym przeżyć jeszcze
co najmniej czterdzieści lat.
Nie zanosi się na to.
Jeżeli przeżyje mój wiersz,
dosadźcie mu towarzysza,
dosadźcie mu towarzyszkę
na resztę życia.
U miłorzębów
taka drobna różnica wieku
nie ma większego znaczenia.
Budzę się o 3.16.
We śnie była akurat szesnasta trzy,
widziałem to wyraźnie na kościelnym zegarze
w Londynie? czy Budapeszcie?
Przed chwilą rozmawialiśmy o Brechcie
z Györgym Petri,
moim rówieśnikiem,
który umarł dwa lata temu.
(Szczerze mówiąc, milczeliśmy,
ale dobrze wiedzieliśmy, o co chodzi).
No dobrze - przerwałem mu — ale powiedz mi,
jak tam jest?
Jakie tam - wzruszył ramionami —
przecież jesteśmy tutaj.
44
45
Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie
Ukradkiem
Jak tu się znalazłaś,
biedna mumio egipskiej księżniczki,
wystawiona na cudze spojrzenia?
Teraz tutaj są twoje zaświaty.
Sam przez chwilę jestem ich częścią,
póki patrzę na ciebie.
Innych, jak dotąd, nie ma.
Nie wiadomo,
czy będą.
Ukradkiem, dyskretnie
podnoszę ze ścieżki
swojego starszego brata,
ś
limaka,
ż
eby go nikt nie nadepnął.
Starszego pewnie o miliony lat.
Brata w niepewności istnienia.
Obaj jednako nie wiemy,
po co zostaliśmy stworzeni.
Obaj jednako zapisujemy nieme pytania,
każdy swoim najbardziej intymnym pismem:
potem strachu, nasieniem, śluzem.
(26 kwietnia 2002)
46
47
W Bazylei, po prawie dwudziestu sześciu latach
Wtedy przez kilka godzin zaledwie, w drodze z Paryża do Wiednia.
W starym prochowcu „Burberrys" Zygmunta Hertza, emigranta.
Dzisiaj we własnym, nowszej generacji,
choć wystrzępionym podobnie.
(Maj 2003)
Powrót z Asyżu
Okaleczony Giotto. Hałaśliwe: Silenzio!
Z mijanego po drodze samochodu
do przewozu zwierząt
odprowadza mnie bezradne
spojrzenie cielęcia
wiezionego na rzeź.
Pomóż, święty Franciszku.
Ukaż się przed bramą rzeźni.
A jeśli jesteś teraz zajęty,
to wyślij brata Sylwestra
lub wilka z Gubbio.
(1 sierpnia 2003)
Port lotniczy Monachium, tranzyt
Schody, ruchome chodniki, Europa, schody.
Uważać szczególnie na bezpańskie bagaże.
Tytuł na pierwszej stronie:
„Hauptgewinn: Ein Baby".
Inny świat, byznes, teraz za kotarą -
:
chociaż póki nie wylądujemy
szansę na sukces (pomijając zawał, udar ..
czy temu podobne)
mamy
na tym świecie równe.
„Główna wygrana: dziecko".
Małoletnia Jessica
z Nowego Jorku
już od kilku tygodni
ma swoje pięć minut:
gra w telewizji,
według własnych słów,
„by tak rzec
rolę Boga".
(Prowadzi teleturniej,
który ma wyłonić szczęśliwych rodziców
jej mającego wkrótce się urodzić
dziecka).
Gazety, natarczywie szeleszczą darmowe gazety,
wliczone w koszta.
Pinakoteki: Stara, Nowa, teraz jeszcze Współczesna,
Dionizos Eksekiasa, Zbigniewa Herberta,
kot (czy też kotka?) z pozornie prostego wiersza
Spotkanie z innym gatunkiem
(tłumaczyłem go długo,
prawie świetlną minutę -
może trwa ona jeszcze
na atomowym zegarku Niewyrażalnego,
którego rolę w Stanach
gra właśnie Jessica?),
ziemia, słodki beton pod stopami.
W dole. Pod pokrywą śniegową chmur.
Niepewne. Poza zasięgiem.
( 3 m a j a 2 0 0 4 )
50
51
Kolonia, daleko
Lądując w Kolonii,
której tym razem nie zobaczę,
powtarzam w myślach ten wiersz:
Köln, Am Hof.
Tłumaczyłem go w stanie wojennym.
Myślałem, że „Am Hof" to nazwa hotelu.
Nie miałem jak sprawdzić.
Do Kolonii było daleko
(zresztą i tak nie miałem paszportu).
Dopiero później, robiąc korektę
Niepodległych nicości,
w podwarszawskim domu przyjaciół,
na pożyczonym od nich planie miasta
odnalazłem tę małą uliczkę
u podnóża
przytłaczającej katedry.
Przystanął na niej kiedyś
Paul Celan,
poeta, wygnaniec, śyd,
bliźni.
(3 maja 2004)
52
Efekt obcości
Słodkie, niewinne
Własne wiersze wolę czytać w obcym języku:;
zajęty ostrożnym obracaniem w ustach
kamyków prawidłowej wymowy
mniej odczuwam bezwstyd swojego wyznania.
Słodkie, niewinne słowa,
słodkie, okrągłe zdania, ze
słodkich, łagodnie
zaokrąglonych przecinków
sączy się czysty
jad
(Nowy Świat, 8 lipca 2004, B.)
54
55
Grób Josifa Brodskiego
Gdzie bramę liże
tłuste morze.
W k w a rt al e e w an g eli cki m ,
b li s k o E z r y P o n d a
i O lgi R u d ge .
Znikają wierni goście:
z a c z e p n a m e w a ,
bojaźliwe jaszczurki.
U podnóża,
pod wypalonym katolickim zniczem,
pozostawiony przez kogoś
(w plastikowej koszulce,
chroniącej przed deszczem)
komputerowy wydruk zdjęcia:
wychudzony, schorowany Brodski
na tle czterech tetrarchów.
Cały w swoim
intensywnym spojrzeniu.
Na grobie obiaty:
przewrócona szklanka z drobnymi monetami,
pusta ćwiartka po wódce
z wypłowiałą etykietą,
wetknięte w listowie
zwitki papieru
(może wiersze? może listy?
prośby? zaklęcia?).
Plastikowy kubełek
pełen długopisów
(wystarczyłoby ich i na drugie,
o wiele dłuższe życie).
Czarne plastikowe okulary
(znowu plastik,
znak czasu).
Na nagrobku kamyki
jak na macewie,
szyszka, listek.
(24 czerwca 2004)
57
W Berlinie
Kasztan
W Berlinie, kiedyś Zachodnim,
przed wystawą księgarni
przypominam sobie dziewczynę
z wiersza Jurgena Fuchsa,
przyjaciela, poety
prześladowanego przez Stasi
także po tej,
wolnej stronie
muru.
Tłumaczyłem go
ze dwadzieścia lat temu.
Wielu z was wówczas
nie było na świecie.
Jürgen
ż
ył wtedy jeszcze.
Był młodszy ode mnie.
Widywaliśmy się bardzo rzadko,
najczęściej w przelocie,
najczęściej przypadkiem.
Po drugiej stronie,
jeśli się przypadkowo spotkamy,
będzie pewnie podobnie.
Jeśli jest.
Kiedy na Nowym Cmentarzu śydowskim w Pradze
stałem przed grobem doktora Franza Kafki
z pobliskiego kasztanowca
spadł ostatni kasztan
i rozbłysnął na chwilę
w późnojesiennym popołudniowym świetle
pośród innych kasztanów,
liści, listów,
kamyków i kamieni.
(25 października 2004)
58
59
Gołębie
W napisanym na krótko przed śmiercią
wierszu Ostatnie słowa
Zbigniew Herbert wspomina
poetę Miroslava Hołuba
który karmiąc gołębie z
okna VI piętra
runął w dół
Czeski błąd?
Czytałem przecież w gazecie
ż
e to Bohumil Hraba
wypadł z okna szpitala,
kiedy karmił gołębie.
(Co okazało się zresztą
piękną legendą
wymyśloną przez media).
Nie wiem, czy Herbert
czytał Hrabala.
Nie wiem,
czy łagodny surrealista Hołub
(spotkałem go kiedyś w Malmö)
lubił gołębie.
Ale pamiętam, jak Herbert
karmił synogarlicę
na parapecie kuchennego okna
w swoim mieszkaniu
przy Promenady
w lutym 1982 roku.
(Trwała wciąż mroźna zima
i stan wojenny).
Herbert. Hołub. Hrabal.
Trzy różne losy.
Trzy siwe gołębie
i jeszcze jedna
sowia zagadka.
60
61
NOWE XENIE (I ELEGIE)
* * *
Przez swąd spalin przenika woń nadgniłych jabłek
pełnych cierpkiej melancholii i ciężkich metali.
Gdyby zamiast mnie przechodził tędy Friedrich Schiller
zacząłby układać może nowe xenie (lub elegię) –
lecz nawet wielki szczęściarz, pieszczoch Muz,
tajny radca Goethe
bawi dziś gdzie indziej.
(Październik 1998)
Etymologia ludowa
Kapitan Nemo
r? ■?
Ponieważ urodziłem się w czasie wojny w Austrii
■
moi wiejscy koledzy z Polski przezywali mnie: Kangur.
Choć i tak częściej byłem dla nich Ruskiem, Szwabem, śydem,.
Czy oprócz mnie ktoś jeszcze zna słowo bezodnia?
Kapitan Nikt, nad płytkim stawem, dwa lata po śmierci Stalina
marzyłem o dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi.
66
67
Zwodnicze szczęście
Na piękną wiolonczelistkę z Fryburga
Znalazłem całe sto złotych w starej marynarce.
Marynarka może wkrótce okazać się retro, ale banknot
jest jedynie świadectwem poprzedniej inflacji.
Pogodziłem się z faktem, że przez całą Pasję
tylko przez chwilę widziałem Pani piękne rysy
zza pleców biznesmena z poprzedniego rzędu.
68
69
Sztuka i cierpienie
Nadal nie wiem
TfG-
Bach łagodzi cielesny i duchowy ból.
Dane mi było widzieć, z jakim uniesieniem
chór śpiewał bożą mękę Syna Człowieczego.
Mój ukochany Issa napisał ponoć aż trzy tysiące haiku.
Przeczytałem o tym czternaście lat temu
i nadal nie wiem, co mam o tym myśleć.
70
71
Może tak?
Więcej
Mój ukochany Issa napisał ponoć aż trzy tysiące haiku.
No tak, trzeba by napisać bardzo dużo krótkich wierszy
lub chociaż jedną Komedię.
Anioł Ślązak miał zaledwie 33 lata, gdy wydawał Pątnika
a jego dystychy zawierają nieraz więcej tajemnicy,
niż niejeden Traktat.
72
73
Esprit de l'escalier
Po deszczu
albo spóźniona odpowiedź
na pewne pytanie
;
Bracie i siostro, nieodgadniony sfinksie, szlachetny ślimaku:
:
jakiż to los zapisujesz swym niepewnym pismem
.
na płycie lotniska, ostatniej jesieni zbrodniczego stulecia?
Niestety, mam spóźniony refleks.
Dlatego lubię wysokie schody.
Dlatego niekiedy piszę.
(Papiernik 2000)
74
U
'
75
Humanitarny ubój
Jakby
Te dwa słowa pozostaną ze sobą sprzeczne
w każdym ludzkim języku.
.
Jak humanitarna rzeź.
Humanitarne zabójstwo.
Szczygły, skowronki, synogarlice, słowiki.
Stworzenie jakby wolało dinozaury
w ich późniejszej postaci?
76
Pytanie póinojesienne
Bezpłatne
Skąd wie zimowe futerko, że na wiejskich kotkach
ma wyrosnąć długie, puszyste i gęste,
a na ich udomowionych siostrzyczkach,
już krakowskich mieszczkach,
cieliste i kuse?
„BANK TWARZY
szuka nowych twarzy do
reklam i filmów
reklamowych.
CASTINGI BEZPŁATNE!"
78
79
Full wypas (w Internecie)
Godzina szczytu (w tramwaju nr 8)
„Fuli wypas: Norwid.
Komplet. Pięć tomów w futerale.
Wyglądają na nieczytane".
„... potem księgowy spuścił mnie po brzytwie... "
„... sorki, nie kumam, o co tutaj biega... "
„... Jola to zajebiście pokręcona laska... "
„Dziękuję, postoję, jeszcze jestem na chodzie, "
(6 maja 2004)
:
80
m
Nic się nie stało
Zapis w księdze pamiątkowej wystawy „Buntu"
Ś
lady po dwu rozbitych jajkach
na ścianie i na podłodze.
- Co się stało? - pytam naiwnie
pilnującego tej sali
ż
yczliwie uśmiechniętego Chińczyka.
-
Nic się nie stało - odpowiada grzecznie.
-
To jest sztuka.
(Muzeum Sztuki Współczesnej, Frankfurt n. M..)
„Anetka Jasińska
była z Misiem Wiśniewskim
i robili brzydkie rzeczy
w toalecie. A wystawa
bardzo im się
podobała".
(Poznań, 22 stycznia 2004)
82
83
Komunktura
Więcej czadu
Najlepiej sprzedaje się underground.
Mało kogo obchodzą zapiski z podziemia.
„Więcej czadu dla Jezusa"
krzyczy porzucona na ławce gazeta.
Coś mi to przypomina -
lecz czy warte jest przypomnienia?
85
Sposób
Prawda?
Z gazet czytam już tylko nagłówki w kiosku, gdy płacę za bilet.
Za odłożoną kasę kupię w taniej jatce
niejedno dzieło, bestseller sprzed roku.
Co to jest prawda?
Gdzie ma swoją siedzibę?
Gdzie ma swój zarząd?
Gdzie ma radę nadzorczą?
Gdzie ma swoich prawników?
Gdzie ma swoich ochroniarzy?
Gdzie ma swój dział promocji?
Gdzie dział marketingu?
Jaką ma oglądalność?
Jaką siłę przebicia?
Jaki patronat medialny?
Czy się dobrze sprzedaje?
Czy już weszła na giełdę?
Ile są warte jej akcje?
87
Może
Dotknąć
„Kiedy umrzesz, będziesz... "
Gdyby nie pomyłkowy telefon z drugiej półkuli,
który obudził mnie w środku nocy,
może dowiedziałbym się
wreszcie.
(23 grudnia 2002)
„Dotknąć istoty rzeczy".
Ś
niłem już kiedyś,
że dotykam istoty zeczy.
Po omacku, od środka,
wewnątrz kamienia.
■
&■
Na kruchych rękopisach
Co miało początek
Na kruchych rękopisach starego poety
widać ślady popiołu, liczne dziurki po
papierosach, plamy po kawie, rzadko
po czerwonym winie, i niekiedy
ledwo czytelne odciski
kocich łapek, ginące
w czasoprzestrzeni.
(2001)
Co miało początek, będzie miało swój kres.
Tylko to, co było
przed Wielkim Wybuchem
nie mieści się w żadnych
ludzkich ani nieludzkich
wymiarach.
90
91
Przynajmniej
Który jesteś
Poczulibyśmy się o wiele mniej samotni,
gdyby nasze wysoce wyspecjalizowane
kosmiczne roboty
odkryły na którejś planecie
przynajmniej jakieś wirusy,
przynajmniej jakieś bakterie,
choćby skamieniałe
przed milionami lat.
Który nie masz początku ni końca,
który jesteś początkiem i końcem.
Ź
ródłem i ujściem.
Wszechświatem,
punktem.
Punktem
92
Wielkiego Wybuchu.
Koty
Ile światów
Koty udały się Panu Bogu –
mawia czasem Wisława Szymborska.
Niekiedy dodaje: Tylko.
Niekiedy: Najbardziej.
Ile jeszcze światów, ile antyświatów,
ś
wiatów pozornych i światów odbitych,
ś
wiatów wybuchłych i światów wchłoniętych,
ile jeszcze zaświatów
zabłyśnie, żeby zgasnąć,
zgaśnie, żeby zabłysnąć
w ziarnku piasku,
w źrenicy kamyka
na zagubionej planecie
krążącej coraz szybciej
wokół białego,
potem czarnego karła,
po obrzeżach
tej jednej z około
stu dwudziestu pięciu
miliardów
pierzchających galaktyk.
94
95
stuk-puk
CZTERY TŁUMACZENIA
(przez sen,
od M. B.?)
nic
ości
nie ma
ale coś
ć
ma
(być)
//
■
(30 czerwca/ 1 lipca 1992)
■
96
Paul Celan
Kolonia, Am Hof
Pora serca, śnieni
ręczą za
cyfrę północy.
Coś mówiło w ciszy, coś milczało,
coś szło swoją drogą.
Wygnane i utracone
b y ł y u s i e b i e .
.!
Wy, katedry.
Wy, kate dry nie widzia ne,
wy, rzeki niewysłuchane,
wy, zeg ary głęb oko w nas.
99
Hans Magnus Enzensberger
Spotkanie z innym gatunkiem
Nasze wyroki, jego i moje,
jak mi się zdawało, były wzajemnie
niezbadane, tak samo jak bogów.
Przyczyn masakry szukać trzeba w XIII wieku.
Przeczytałem dziś rano podczas śniadania.
Ze pszczoły nie są głuche, lecz słyszą czułkami -
ogłoszono w Stanfordzie, w Kaliforni.
Znowu nosić się będzie nieco szersze krawaty;
oznajmia przesyłka z Padeborn, kod 33-102.
Czas nie jest parametrem, lecz operatorem,
objawił mi mój przyjaciel, filozof.
Wiedza, zdobyta tylko w ten jeden wtorek.
Wyłożyłem ją kotu sąsiadów.
Jego rdzawobrązowe pręgi tliły się w słońcu.
Jego oczy nieruchomo wpatrywały się we mnie.
Czułem, jak jego futerko elektryzuje.
Było widać, że mnie rozpoznaje.
A jednak żył w innym niż ja Uniwersum.
Tak mi się zdawało. Pomiaukiwał,
ale nie zdradził mi, co wie o materii,
o przestrzeni i czasie.
Jedna metafizyka otarła się o drugą,
kiedy dzieliłem się z nim piklingiem.
100
101
György Petri
Wiadomości w skrócie
Jürgen
Fuchs
15.1.79
Jak kłębki kurzu w kącie klatki schodowej
miękko kłębią się brudy czasów.
Sprzedawca w księgarni
podnosi słuchawkę
i mówi
Hallo
Tak
Trzecią wojnę światową
Tak
:
Mamy
.
Tak
Tak
Chwileczkę
Muszę sprawdzić
Tak
Dobrze
Do usłyszenia
Odkłada słuchawkę
Notuje tytuły i ceny moich książek
Przed oknem wystawowym stoi dziewczyna
i ssie kurz
102
103
PRZYPISY
*** („Kochać i zdradzać...)
U Staffa jednak inaczej:
Kochać i tracić, pragnąć i żałować...
Ktoś, Kaspar Hauser
Kaspar Hauser (1812-1833), pojawił się i zginął w tajemniczych
okolicznościach w Norymberdze. Jak wiadomo, zagadka jego po
chodzenia
do
dzisiaj
nie
została
wyjaśniona.
W roku 1978 oglądałem we Wiedniu nakręcony cztery lata wcze
ś
niej film Wernera Herzoga Jeder für sich und Gott gegen alle (Każdy
sobie i Bóg przeciw wszystkim), znany w Polsce jako Zagadka Kaspa-
ra Hausera.
M i a s t o
Ten wiersz miał się ukazać w trzynastym numerze „Solidarności
Wielkopolski" i zaginął wraz z jej całym archiwum po szturmie
ZOMO na Zarząd Regionu „S" w Poznaniu 13 grudnia 1981 roku.
Anioł Ikrzak
Tytuł obrazu Ildefonsa Houwalta.
Ildefons Houwalt (ur. 1910 w Mikołajewsku - zm. 1987 w Pozna-
niu). Studiował 1932-1936 na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersy-
tetu im. Stefana Batorego w Wilnie w pracowni Ludomira Ślen-
dzińskiego. Po wojnie zamieszkał w Poznaniu. Samotnik, w ostat-
nich latach życia prawie nie wychodził ze swojej pracowni. Ze
szczególnym upodobaniem stosował technikę dekalkomanii.
105
Kolonia, daleko
Przedostatnia linijka tego wiersza nawiązuje do podtytułu książki
Johna Felstinera: Paul Celan: Poet, Survivor, Jew (Yale University
Press, 1995).
Hans Magnus Enzensberger Eine Begegnung der
anderen Art
Wiersz z tomu: Kiosk. Neue Gedichte. Frankfurt a. M.: Suhrkamp
Verlag, 1995, s. 110.
Nowe xenie (i elegie)
Opatrując ten cykl tytułem Nowe xenie (i elegie), który miał być
oczywistą aluzją do wspólnych xenii dwóch wielkich klasyków nie-
mieckich, nie pamiętałem, że pod tytułem Xenie i elegie ukazał się
w roku 1970 szczupły tomik wierszy Jarosława Iwaszkiewicza.
Znalazłem go w swojej bibliotece zupełnie przypadkowo, szukając
stojącej na półce wyżej książki Zbigniewa Herberta, tydzień po wy-
słaniu kilku z tych wierszy do „Tygodnika Powszechnego". Miałem
do wyboru albo zmienić tytuł na inny, albo go pozostawić. Wybie-
ram to drugie, na pamiątkę tej dziwnej przygody z własną pamię-
cią, czy raczej - niepamięcią.
György Petri Wiadomości w skrócie
' "
Tłumacząc, korzystałem z przekładu filologicznego (na język nie-
miecki) Hansa-Henninga Paetzke.
Jürgen Fuchs 15.1.79
,:
Wiersz z tomu: Tagesnotizen. Gedichte. Reinbek b. Hamburg, 1979,
s. 69.
Zapis w księdze pamiątkowej wystawy „Buntu"
Imiona i nazwiska zmienione. Zapis autentyczny.
Paul Celan Köln, Am Hof
Wiersz z tomu: Sprachgitter. Frankfurt a. M.: S. Fischer Verlag,
1979, s. 37.
106
107
Spis rzeczy
*** (Slepe? Głuche? Nieme?) .......................................…….7
KAMIEŃ Z NOWEGO ŚWIATU
Milczenie ....................................................................................11
Twarz………………………...…………………………………13
Kamień z Nowego Światu ........................................................15
SZRON
Fragmenty z roku 1989 ..............................................................19
Miasto ......................................................................................21
* * * (Inne...) .............................................................................22
Byłem tutaj .................................................................................23
Ktoś, Kaspar Hauser ...............................................................24
* * * (Mój szalony pies już od dawna nie żyje.. . ) .........................25
To twój problem .........................................................................26
* * * („Kochać i zdradzać, tęsknić i przeklinać. . . " ) ...................27
Kwadrans przed północą .........................................................28
Rue de Poitiers ............................................................................29
Anioł Ikrzak................................................................................30
* * * (śadne Carceri d'Invenzione...) ..................................31
Pośród nich, w środku ............................................................ 32
Szron .......................................................................................... 33
TRZY WIERSZE TYLKO DLA CIEBIE
Cokolwiek ................................................................................ 37
Ciche, strzeliste ....................................................................... 38
Weź mnie.................................................................................... 39
WIERSZE PODRÓśNE
Kopenhaga................................................................................. 43
Miłorząb .................................................................................... 44
Jakie tam? ............................................................................... 45
Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie ............................... 46
Ukradkiem................................................................................. 47
W Bazylei, po prawie dwudziestu sześciu latach ...................... 48 «
Powrót z Asyżu .......................................................................... 49
Port lotniczy Monachium, tranzyt ............................................. 50
Kolonia, daleko ....................................................................... 52
Przebudzenie ............................................................................. 53
Efekt obcości ............................................................................. 54
Słodkie, niewinne ...................................................................... 55
Grób Josifa Brodskiego .......................................................... 56 'i
W Berlinie ............................................................................... 58
Kasztan ................................................................................... 59
Gołębie ................................................................................... 60
NOWE XENIE (I ELEGIE)
' '""' '
* * * (Przez swąd spalin. . . ) .......................................................65
Etymologia ludowa .................................................................... 66
Kapitan Nemo ......................................................................... 67
Zwodnicze szczęście .................................................................. 68
Na piękną wiolonczelistkę z Fryburga....................................... 69
Sztuka i cierpienie ................................................................... 70
Nadal nie wiem ....................................................................... 71
Może tak? ............................................................................... 72
Więcej ...................................................................................... 73
Esprit de 1'escalier albo spóźniona odpowiedź
na pewne pytanie ........................................................................ 74
r<
108
109
Po deszczu..................................................................................75
Humanitarny ubój ...................................................................76
Jakby ........................................................................................ 77
Pytanie późnojesienne ............................................................ 78
Bezpłatne....................................................................................79
Fuli wypas (w Internecie) .........................................................80
Godzina szczytu (w tramwaju nr 8) ........................................81
Nic się nie stało ........................................................................82
Zapis w księdze pamiątkowej wystawy „Buntu" .....................83
Koniunktura ...............................................................................84
Więcej czadu ...........................................................................85
Sposób ....................................................................................... 86
Prawda? ......................................................................................87
Może .........................................................................................88
Dotknąć......................................................................................89
Na kruchych rękopisach.............................................................90
Co miało początek .....................................................................91
Przynajmniej...............................................................................92
Który jesteś ..............................................................................93
Koty............................................................................................94
Ile światów .................................................................................95
stuk-puk ..................................................................................... 96
CZTERY TŁUMACZENIA
Paul Celan Kolonia, Am Hof .................................................. 99
Hans Magnus Enzensberger Spotkanie z innym gatunkiem . . . 100
György Petri Wiadomości w skrócie.......................................... 102
Jürgen Fuchs U.1.79 ............................................................. 103
Przypisy .................................................................................. 105
Opracowanie graficzne
Frakcja R
Zdjęcia na okładce
s. I: mgławica „kocie oko",
s. IV: resztki po eksplozji supernowej
w obiektywie teleskopu Hubble'a
(źródło: Internet)
Zdjęcie na stronie 14
Ryszard Krynicki
'© Copyright by Wydsmńttwo &5, 2004
ISBN 83-85568-72-7
Wydawnictwo a5
ul. Stawarza 16/3
30-540 Kraków
Łamanie ^
Sławomir Onyszko
Druk
Zakład Graficzny Colonel
Kraków, ul. Dąbrowskiego 16