Zbigniew Szczygielski
Mieczysław Kalinowski
"Skrucha"
(1907 – 1943)
Typowa warszawska kamienica przy ulicy Królewskiej pod numerem 49
niczym specjalnym nie wyróżniała się z setek podobnych jej domów stolicy.
Jak inne dzieliła się na front i oficyny; na "lepszych", co znaczyło przed
kilkudziesięciu laty zamożniejszych lokatorów, na zwykłych – jakoś wiążących
skromne płace ze skromnymi wydatkami i na biedotę – lokatorów najtańszych,
ale i najnędzniejszych mieszkań. Ani architekturą, ani sklepami nie zasługiwał
dom przy Królewskiej 49 na szczególne uznanie w oczach przechodniów.
Dlatego zazwyczaj zainteresowania nie wzbudzał.
Jednak zimą 1929 roku kamienica doczekała się "adoratorów".
Zmieniająca się kolejno grupa ludzi przejawiała niezrozumiałą ciekawość
zwykłą "czynszówką" na Królewskiej. Bacznie, choć dyskretnie, przyglądali się
wchodzącym i wychodzącym z niej osobom, zaglądali na podwórko, ucinali
pogwarki z dozorcą. Niektórzy z nich przychodzili nocą w towarzystwie
mundurowego policjanta. Z czasem i lokatorzy, i dozorca przyzwyczaili się do
nocnych wizyt. Tylko nazajutrz w domu nr 49 mówiono, że znowu byli u
Kalinowskich...
Policja polityczna, popularnie zwana defensywą, defą, szukała
Mieczysława Kalinowskiego, lat 26, działacza KZMP, skazanego na dwa lata
ciężkiego więzienia za działalność rewolucyjną.
Kiedy szewc, Jan Kalinowski ' , zdecydował, że najstarszy z siedmiorga
dzieci Mietek po ukończeniu szkoły podstawowej będzie się uczył dalej,
zapewne ten i ów kiwał z niedowierzaniem głową. Bo i jak to? W domu bieda
aż piszczy, z kiepskich zarobków trudno wyżywić dziewięcioosobową rodzinę.
Wysyłać chłopaka do gimnazjum wtedy, gdy częstszym gościem mieszkania
Kalinowskich był niedostatek, niż skromna sytość, gdy niejednokrotnie gościła
w nim nędza?
' Szkic niniejszy opracowano na podstawie biografii M. Kalinowskiego
sporządzonej przez G. Słabek, a opublikowanej w Biuletynie Komisji
Historycznej KC ZMS 1962, nr 4-5 oraz na podstawie relacji zgromadzonych
przez zespół Historii Rewolucyjnego Ruchu Młodzieżowego ZHP.
Kalinowski rozumiał znaczenie wiedzy w życiu, a zwłaszcza w życiu
robotniczym. Sam przecież działał w ruchu rewolucyjnym, uczestniczył
czynnie w rewolucyjnej walce proletariatu Warszawy. Teraz, widząc zapał do
nauki i zdolności najstarszego syna zdecydował, że mimo wszystko musi on
uczyć się nadal. Niejeden chyba wieczór razem z żoną obliczał, na czym by
jeszcze można było oszczędzić, zanim krępy, szarooki chłopak o konopiastej
czuprynie, dziecko rzemieślniczej biedy, stał się uczniem gimnazjum im.
Lorenza.
Wierzyli rodzice, że Mietek spełni ich nadzieje. Tak się też stało. Zdolny,
pracowity i inteligentny chłopak uczył się dobrze. Lubili go nauczyciele,
cieszył się sympatią kolegów szkolnych. Wesoły, przyjacielski, zawsze chętnie
spieszył z pomocą słabszym. Udziela korepetycji, by zarobionymi groszami
wspierać budżet rodzinny. Pomaga również w pracy ojcu. Stąd bierze się u
Mietka znajomość rzemiosła szewskiego, która później pomaga mu w
działalności rewolucyjnej, a jeszcze później pozwoli zarobić na chleb.
Wiele czyta, pasjonuje go literatura piękna. Czy jednak piętnasto-
szesnastoletni chłopiec mógł zajmować się jedynie nauką, korepetycjami,
książkami i pomaganiem ojcu?
Podobnie, jak wielu jego rówieśników, Mietek pasjonuje się sportem.
Na początku lat dwudziestych sport nie był zjawiskiem masowym, a
wiele dyscyplin stawiało pierwsze swoje kroki. Wśród młodzieży, która garnęła
się do sportu, była, a nawet przeważała, młodzież dzielnic robotniczych.
Powstawały robotnicze kluby sportowe. Różniły się one od innych tym, że
oprócz sportu prowadziły dzialalność oświatowo-wychowawczą w duchu
socjalistycznym, traktując sport jako jedną z form oddziaływania na młodzież
proletariacką.
Takim klubem był również KS "Lauda", założony w 1923 roku na terenie
dzielnicy Wola, przez grupę młodych robotników. Wokół klubu szybko
zgrupowali się aktywiści ruchu młodzieżowego z terenu Woli. Byli w nim
młodzi komuniści i ci, którzy z dala stali od organizacji. Klub, który niedługo
po założeniu zmienił nazwę na Robotnicze Stowarzyszenie Sportowe "Lauda",
prowadził szeroką akcję oświatową i samokształceniową, uświadamiając
młodych robotników w sprawach walki klasowej. Skład członkowski i
charakter dzielnicy robotniczej, "czerwonej Woli", na terenie której działa
Stowarzyszenie – sprawia, że jest ono czymś w rodzaju przedsionka do
Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce. Poddane od początku istnienia
bacznej kontroli policyjnej, Stowarzyszenie istniało krótko. Władze rozwiązały
je, argumentując decyzję zarzutem kontaktów "Laudy" z ruchem
komunistycznym.
Nie było przypadkiem, że Mietek Kalinowski właśnie na terenie KS
"Lauda" uprawiał sport i zaczynał praktykę działacza społecznego. Związany ze
środowiskiem robotniczym, stawia w nim w ten sposób pierwsze kroki
działalności politycznej. Szybko staje się aktywistą klubu i członkiem jego
Zarządu. Konfrontuje własne życie, życie rodziny ciężko walczącej o byt, z
życiem swoich nowych towarzyszy, młodych wolskich giserów, włókniarzy i
ślusarzy, którzy mają za sobą strajki i demonstracje, którzy bezpośrednio
odczuli wyzysk i ucisk. Przysłuchujący się od najmłodszych lat opowieściom
ojca i jego towarzyszy o rewolucyjnych zmaganiach z caratem i kapitalizmem,
o rewolucji rosyjskiej, strajkach i więzieniach, wychowany w duchu wspólnoty
wszystkich wyzyskiwanych, gimnazista od Lorenza znajduje rozwiązanie
nurtujących go problemów społecznych w aktywnej walce rewolucyjnej.
Przez młodych członków Związku Metalowców styka się Kalinowski ze
Związkiem Młodzieży Komunistycznej, zostaje jego członkiem i otrzymuje
pierwsze zadanie. Ma zorganizować Sekcję Młodocianych przy Związku
Zawodowym Pracowników Skórzanych. Przydaje mu się teraz znajomość
zawodu. W przeciągu krótkiego czasu, w lokalu związkowym na Stawkach,
działa sekcja młodocianych. Mietek wchodzi w skład jej zarządu i uczestniczy
w organizowaniu pierwszego "swojego" strajku, strajku o poprawę warunków
pracy i płacy dla młodych szewców. Szybko mija "praktykancki" okres Mietka
w ruchu rewolucyjnym. Umiejętności organizacyjne, łatwość współżycia z
młodzieżą, inteligencja, pracowitość i głęboka ideowość sprawiają, że
organizacja powierza mu odpowiedzialną funkcję dzielnicowego "technika".
Tak zakończył się dla Mietka okres działalności legalnej, nadeszły lata, w
których każdego dnia groziło aresztowanie, wyrok, więzienie...
Przypadkowo, w trakcie przygotowywania jednej z fabrycznych
nielegalnych gazetek ZMK , odkryto u dzielnicowego "technika" – Mietka
zdolności rysunkowe. Odtąd odbijane na hektografie zetemkowe gazetki
"Parowozu", "Gerlacha" i innych wolskich fabryk wyróżniały się szatą
graficzną. Rysunki, winiety i karykatury wykonane przez Kalinowskiego,
wzbogacały formę gazetek.
Trudno jest teraz stwierdzić, czy pisał już wtedy wiersze. Może podobnie
jak robi to wiele młodych dziewcząt i chłopców pisywał w ukryciu, w
tajemnicy przed całym światem. Może całkowite zaabsorbowanie pracą w
"technice" nie zostawiało niezbędnego marginesu myśli i czasu. Pewnym
natomiast jest, że poetyckie zdolności Kalinowskiego ujawniły się w 1927 roku,
w sytuacji kiedy spędzał pierwszy przymusowy "urlop" w Pawiaku – więzieniu
śledczym, tradycyjnym już miejscu legalnego życia nielegalnych komunistów.
Jest maj 1926 roku. Warszawa stanowi centrum zamachu zbrojnego,
dokonanego przez Piłsudskiego. Wobec tego, że skierowany był on przeciwko
znienawidzonym przez masy ludowe rządom chadecko-endeckim, zamach
spotkał się początkowo z poparciem klasy robotniczej.
W zamachu widzieli robotnicy zwiastuna demokratyzacji stosunków w
kraju i poprawy warunków życia. Rychło jednak okazało się, że piłsudczyzna
nie tylko nie zamierzała ulżyć doli robotnika, ale sterując w kierunku faszyzmu,
zwalczała zaciekle każdy głos protestu, każdy fakt oporu przeciwko
kapitalistycznemu wyzyskowi i terrorowi policyjnemu.
Wobec KPP i ZMK represje były szczególnie silne. Masowe areszty,
wieloletnie wyroki. Cele więzienne zagęszczają się komunistami.
Na fali represji pomajowych aresztowany zostaje również Kalinowski,
pełniący wówczas funkcję sekretarza Komitetu Dzielnicowego na Powiślu.
Zwykłą koleją aresztowanych komunistów dotarł poprzez defensywę na
Daniłowiczowskiej do więzienia śledczego, na Pawiak. Tu w celi, wśród
towarzyszy walki, powstała pieśń. - "Nie masz bracie jak w komunie" –
autorem słów był Mietek.
Pieśń obiegła cele, wydostała się na wolność, niekiedy zyskując nawet
miano hymnu KZMP. Była popularna, odbijała bowiem żarliwą pasję walki
młodych komunistów o nowe życie, o rewolucję, o Polskę ludzi pracy.
(...) Więc naprzód marsz, mimo przeszkody,
Mimo wielu wrogich sił,
Każdy z nas, zapałem młody,
Walczy, by świat inny był.
My, robocza awangarda,
Wyzwolenia niesiem zew,
Starym czasom – nasza wzgarda,
A za nowe damy krew (...) '
'
Pieśni gniewne, Warszawa 1962, s. 103.
Tak brzmiał refren piosenki.
Autor tych słów, po zwolnieniu za kaucją z aresztu, wraca do pracy w
organizacji. Szybko staje się jednym z czołowych działaczy ZMK. W roku
1928 widzimy go, gdy jako sekretarz Komitetu Warszawskiego, kieruje
działalnością młodzieży komunistycznej. Spotkać go można na zebraniach
dzielnicowych, w dyskusjach z aktywem, przy organizowaniu pierwszej
bezpartyjnej konferencji młodych robotników Warszawy. Towarzysz "Skrucha",
taki jest ówczesny pseudonim Mietka, cieszy się coraz większą sympatią i
szacunkiem towarzyszy. Prostolinijność postępowania, szczerość i przyjaźń
wobec ludzi, ofiarność w walce – oto charakterystyczne jego cechy.
"Skrucha" był humanistą. Wiarę w człowieka, w zwycięstwo idei, której
poświęcił życie, łączył z umiłowaniem piękna, z umiłowaniem tego
wszystkiego, co stworzył geniusz ludzkiego umysłu i serca. Pasjonowała go
zarówno literatura marksistowska, jak i literatura piękna, poezja i muzyka.
Jak wspominają przyjaciele, Kalinowski zwykł mawiać, że taniec nie jest
bynajmniej "grzechem" wobec rewolucji, lubił śpiewać, recytować, żartować.
Jeszcze w początkach swej działalności politycznej był członkiem koła
dramatycznego, utworzonego przez robotników fabryki "Gerlach". Ciasne
mieszkanko rodziny Kalinowskich do czasu przejścia Mietka w stan
nielegalności, było miejscem gromadnego zbierania się młodych, którzy nie
tylko dyskutowali o zadaniach ZMK, układali plany akcji i teksty odezw.
Rozbrzmiewał śpiew, recytacje, gwarno było i wesoło.
Duszą tych spotkań był Mietek. I później, gdy zajmował odpowiedzialne
stanowisko w organizacji, prowadził latem grupy młodzieży, nie tylko
członków ZMK, na wycieczki podmiejskie. Wilanów, Pyry, Łomianki i inne
miejscowości słyszały wtedy piosenkę. Raz śpiewano głośno – legalną, raz
ciszej – tę nielegalną, rewolucyjną. Na wycieczkach była zabawa i bywał
referat o sytuacji międzynarodowej, były dyskusje polityczne i wiele śmiechu,
wiele radości. Niejeden z niezrzeszonych uczestników tych podmiejskich
eskapad od nich zaczynał późniejszą działalność rewolucyjną.
Dla komunisty życie na wolności trwało krótko. Kilka nieraz miesięcy
działalności, a potem areszt, sąd, więzienie i znów walka. Życie Kalinowskiego
nie odbiegało od tego schematu.
W sierpniu 1928 roku warszawska organizacja ZMK, jak co roku
przygotowywała się do obchodu Międzynarodowego Dnia Młodzieży. MDM
uznany, w 1919 roku, przez I Kongres Komunistycznej Międzynarodówki
Młodzieży obchodzili corocznie młodzi komuniści polscy. W pierwszą
niedzielę września zetemkowcy urządzali masówki, wiece i demonstracje,
kolportowali odezwy, zawieszali sztandary, wzywając młodzież do walki o
swoje prawa, pracę i naukę, walki przeciwko kapitalizmowi, militaryzmowi i
wojnie imperialistycznej.
19 sierpnia 1928 roku w mieszkaniu przy ulicy Szwedzkiej na Pradze
odbywała się międzydzielnicowa konferencja ZMK poświęcona
przygotowaniom do MDM. W gronie 10 jej uczestników był również
Mieczysław Kalinowski jako przedstawiciel Komitetu Warszawskiego.
Zakończenie konferencji było jednak inne niż planowano. Do mieszkania
wtargnęła policja, aresztując obecnych. Przy Kalinowskim i przy kilku innych
nie znaleziono kompromitujących dowodów. Dlatego też zwolniono go z
aresztu i przed sądem odpowiadać miał z wolnej stopy.
Na proces, który miał miejsce w grudniu 1929 roku, Kalinowski nie
stawia się. Wykonując polecenie organizacji, przechodzi na życie nielegalne.
Odtąd przez wiele lat przyjdzie mu żyć bez domu, bez stałego miejsca
zamieszkania, bez możliwości powrotu do rodziny. Skazanego zaocznie na dwa
lata ciężkiego więzienia poszukuje policja. Kalinowski musi omijać dom na
ulicy Królewskiej 49.
Policja wie, że "Skrucha" działa, szuka go, ale w jej ręce wpada dopiero
dwa lata później, w lipcu 1931 roku.
Kalinowski staje się coraz bardziej znanym działaczem ZMK, znają go
oprócz Warszawy i inne ośrodki walki rewolucyjnej. Mimo zagrożenia
policyjnego nie czas na ciche ukrycie się w bezpiecznym miejscu. Walka
trwała. Nie mogło w niej zabraknąć Mietka. Bierność nie była jego cechą.
Czternaście lat później pisał o nim poeta Lucjan Szenwald:
Wszędzie, gdzie walkę podejmują ludzie prawi,
On się, jak ruch wcielony, w szeregach pojawi,
I zawsze z siebie więcej da, niżeli bierze,
Bo on jest z tych, co zwykli oddawać w ofierze,
Całe życie
Do końca. Prawdziwie i szczerze.
W 1929 roku wchodzi towarzysz "Skrucha" do KC ZMK. Przez pewien
czas "okręgowcem" łódzkiego ZMK jest towarzysz "Żelazny", kampanię wokół
wyborów 1930 roku prowadzi wśrod młodzieży warszawskiej towarzysz
"Grzegorz". Pseudonimy różne, człowiek ten sam i ta sama walka...
Mieszkanie przy ulicy Pańskiej było sztabową siedzibą akcji wyborczej
warszawskiego KZMP. Stąd rozchodziły się instrukcje do dzielnic, ulotki i
odezwy wyborcze, odbywają się odprawy, tu ustala się wytyczne dla
poszczególnych fragmentów akcji wyborczej prowadzonej przez
kazetemowców u boku partii. Trzej przyjaciele: dwóch Mietków i "Rudy" –
gospodarz lokalu, to "sztabowcy" tej akcji. Gorący okres walk
przedwyborczych wymaga ogromnego tempa pracy. Sztabowcy nie dbają o sen,
o posiłki. Dniem i nocą wre praca. Trzeba przygotować mówców na wiece
wyborcze, zapewnić im obstawę, która utrudni ich aresztowanie, odbić nowe
ulotki na miejsce skonfiskowanych, pamiętać o rozlepieniu afiszów, o
masówkach pod fabrykami – krzyżują się polecenia, sprawozdania,
propozycje...
Dzięki pełnej poświęcenia pracy, dzięki ogromnemu wysiłkowi
komunistów, takich ludzi jak Mietek i jemu podobnych, partia w słynnych
wyborach "brzeskich" 1930 roku, zdobyła mandaty poselskie do Sejmu.
Wprawdzie wskutek masowego unieważniania list wyborczych, terroru
policyjnego wobec kandydatów i wyborców, aresztowania pełnomocników list,
rewolucyjny ruch robotniczy zdobył tylko pięć mandatów, to jednak partia
utrzymała zdobytą w poprzednich Sejmach trybunę, z której głosiła ideę
komunizmu.
Niedługo przebywał Kalinowski w rodzinnym mieście. Zwykłą koleją
losu nielegalnego działacza "wędruje po kraju", tam, gdzie kieruje go
organizacja. Nabyte dotychczas doświadczenie pracy rewolucyjnej pomaga w
coraz lepszym wykonywaniu kolejnych zadań.
Jako przedstawiciel KC KZMP pracuje w wielu okręgach: w Łodzi,
Zagłębiu Dąbrowskim, Krakowie, na Górnym Śląsku.
W tym czasie styka się bliżej z problemami pracy organizacyjnej wśród
młodzieży wiejskiej. Zimą 1931 roku jest na Lubelszczyźnie. Spotkać go tam
można wśród chłopów zrzeszonych w kołach Zjednoczonej Lewicy Chłopskiej
"Samopomoc", na zebraniach wiejskich. Poznaje praktycznie rzeczywisty obraz
wsi polskiej, jej nędzę i zacofanie. Poznaje bliżej tragedię młodego pokolenia
wiejskiego, milionów "zbędnych" rąk rwących się do pracy, której nie może dać
kilkumorgowe pole ani przemysł w mieście wyrzucający w tym czasie, wskutek
panującego kryzysu, dziesiątki tysięcy robotników na bruk.
Polska, jak długa i szeroka, rozbrzmiewa rządaniem pracy i chleba.
Strajkują robotnicy, demonstrują bezrobotni, od kul policji padają na ulicy ranni
i zabici.
Na czele walki stają komuniści, "starzy" – kapepowcy i młodzi z KZMP.
Kazetemowcy mieli w tym czasie szczególnie ważne zadanie, bowiem skutki
kryzysu najbardziej odczuła młodzież.
Jest czerwiec 1931 roku. Kalinowski wraca na Śląsk. "Fred", gdyż taki
nosi wtedy pseudonim, działa jako funkcjonariusz KC KZMP. Już jednak 30
lipca zostaje aresztowany w Królewskiej Hucie. Akt oskarżenia katowickiej
prokuratury stwierdzał, co następuje:
(...) oskarżony Kalinowski jako wysłannik KC KZMP organizował
publiczne pogadanki wśród rewolucyjnie usposobionych elementów
robotniczych, nauczał metod organizowania komunistycznych komórek, jak też
przygotowywał manifestację na dzień 1 sierpnia pod hasłem
Międzynarodowego Dnia Antymilitarnego (...) rozwijał wybitniejszą działalność
wśród czerwonych sportowców.
Na dwa lata zamknęły się za "Skruchą" drzwi celi więziennej. Wśród
więziennych murów walka toczyła się nadal. O godność człowieczą, o ludzkie
traktowanie, prawa więźniów politycznych, o samorząd więzienny – komunę.
Najistotniejszym jednak elementem życia komunistów w więzieniu była nauka.
Wprowadzony przez rządy sanacyjne nowy regulamin więzienny nie
uznawał kategorii więźnia politycznego, odbierając mu prawa, jakie więźniowie
mieli nawet w okresie caratu. Pozbawiono komunistów książek, prasy,
materiałów piśmiennych. Jednakże wbrew temu "uniwersytety więzienne"
funkcjonowały nadal.
Kalinowski ma to szczęście, że przebywa w celi razem z Jaszuńskim –
"Justynem", jedynym chyba wówczas więźniem-komunistą, któremu
zezwolono na pracę naukową, na posługiwanie się częścią własnego
księgozbioru. Jaszuński, znany mimo młodego wieku i ceniony językoznawca-
slawista, owe ulgi w traktowaniu zawdzięczał fali protestów, jakie wśród
uczonych polskich i obcych wywołał fakt jego uwięzienia.
Znajomość i późniejsza przyjaźń z człowiekiem o ogromnej wiedzy,
kulturze i wykształceniu dała Mietkowi wiele. Dla Kalinowskiego garnącego
się od najmłodszych lat do sztuki i literatury, do teatru i książek, czas spędzony
w więzieniu był ogromnie cenny. Dopiero tutaj miał możność szerokiego i
swobodnego pogłębiania swojej wiedzy w tych dyscyplinach, które go zawsze
interesowały.
W połowie 1933 roku wpadł w ręce policji Sekretariat KC KZMP. Był to
dotkliwy cios dla organizacji. Kalinowski po odbyciu wyroku jest już w
Warszawie. Wraz z grupą innych dzialaczy odbudowuje, zerwane akcją policji,
kontakty. Na czele organizacji staje tzw. prowizorium sekretariatu KC, w
którego skład wchodzi również "Skrucha". Znowu wyjeżdża do okręgu
śląskiego, gdzie trzeba odbudować organizację. Rozesłane za nim listy gończe
sprawiają, że we wrześniu 1933 roku ponownie zostaje aresztowany i osadzony
w areszcie.
Do mieszkania przy ulicy Królewskiej w Warszawie przychodzą listy z
więziennym stemplem. Listów tych jest teraz więcej niż kiedyś. Pisze je
bowiem nie jeden, ale dwóch synów szewca Kalinowskiego. Śladami starszego
brata poszedł Ryszard. Działał w KZMP, był jednym z kierowników dziecięcej
organizacji "Pionier". Areszt, sprawa sądowa i Ryszard znalazł się w więzieniu.
Bracia piszą nie tylko do domu. Korespondują również ze sobą.
Mieszkanie przy ulicy Królewskiej jeszcze częściej niż dotąd odwiedzają
agenci defy. Mnożą się rewizje i przesłuchania. Policja jednak nie może znaleźć
dowodów. Stary konspirator, Jan Kalinowski, wie jak zacierać ślady, gdzie
ukrywać nielegalne druki.
W początkach 1935 roku przybywa do Moskwy, nielegalną drogą przez
Gdańsk, "Aleksander Kruszyński" delegowany przez KC KZMP do pracy w
Komunistycznej Międzynarodówce Młodzieży. "Kruszyński" – Kalinowski,
nawiązuje żywe kontakty z przedstawicielami młodzieży komunistycznej
całego świata, wiele czasu poświęca na dokształcanie się w zakresie nauk
społecznych. Po raz pierwszy też ma prawdziwy urlop, spędza cały miesiąc w
domu wypoczynkowym w Kisłowodzku. Niedługo trwa pobyt Mietka za
granicą. W kraju czeka ogrom pracy, trzeba rozwiązywać nowe problemy,
rozwijać nowe formy działalności.
KPP walczy o realizację hasła jednolitego frontu klasy robotniczej i
ludowego frontu robotników, chłopów i inteligencji. W walce o wspólny front
przeciwko faszyzmowi uczestniczą kazetemowcy. Oni pierwsi organizują
wspólny front z młodzieżą socjalistyczną, ludową, prowadzą wspólne z nią
akcje polityczne, walczą o prawa młodego pokolenia.
Wracając, latem 1935 roku, do kraju Kalinowski włącza się w sam wir
wydarzeń.
Działa w Warszawie. Wraz ze swym przyjacielem, poetą Lucjanem
Szenwaldem delegowany zostaje na Międzynarodowy Kongres Młodzieży w
obronie pokoju, w Brukseli, w marcu 1936 roku. W tym samym miesiącu
wydawane przez grupę rewolucyjnych inteligentów i studentow w Wilnie
pismo Poprostu publikuje Deklarację Praw Młodego Pokolenia.
Deklaracja Praw Młodego Pokolenia, podpisana przez działaczy
młodzieżowego ruchu komunistycznego, socjalistycznego i ludowego, przez
młodych pisarzy i poetów, była programem i platformą działania, mogącą
skupić wszystkie postępowe siły ruchu młodzieżowego w Polsce. Było to
wyzwanie rzucone staremu światu kapitalizmu i faszyzmu, był to apel
wzywający młodzież do wspólnych szeregów, do Frontu Młodego Pokolenia.
W prostych, serdecznych słowach, pięknym językiem formułowała Deklaracja
postulaty młodych i zadania, jakie stawia przed nimi życie. Deklaracja powstała
z inicjatywy kierownictwa KZMP. Ale dwóch ludzi wywarło szczególny wpływ
na formę tej Deklaracji. Autor pierwszego jej projektu, Mieczysław Kalinowski,
i współautor jej opublikowanej formy – Lucjan Szenwald ' . Dwaj przyjaciele
komuniści, dwaj humaniści. Uznany poeta Lucjan i poetyzujący romantyk
Mietek. Słowa Deklaracji obiegły kraj. Młodzi górnicy, włókniarze, metalowcy,
studenci i chłopi czytali słowa prawdy o swoim życiu i o sposobach jego
zmiany na lepsze.
'
R. Toruńczyk: Deklaracja Praw Młodego Pokolenia. Polityka 25.03.1961, nr 12.
Pozbawieni możności produktywnego zastosowania sił milionów naszych
prężących się do pracy ramion i energii mózgów staliśmy się tragicznym
pokoleniem Polski. Czy rzeczywiście nie ma dla nas miejsca pod słońcem? Czy
mamy zginąć zdani na degenerację fizyczną i moralną? Nie! Po stokroć Nie!
(...)
(...) Chcemy jasnego, ludzkiego życia, prawa do pracy i oświaty, do
szczęścia i ogniska domowego. (...) Domagamy się – mówiła Deklaracja -
otwarcia dla młodzieży wrót do fabryk, warsztatów, biur i urzędów. (...)
nadziału ziemi obszarników dla biednych synów i córek wsi. Głosimy zasadę:
dostęp do wiedzy według zdolności, a nie majętności.
(...) Przyczyniać się będziemy z całych sił do pokojowego współżycia
narodów (...) Zdając sobię sprawę z tego, że tak długo trwać będzie
niebezpieczeństwo wojny i wyzysk człowieka przez człowieka, jak długo istnieć
będzie kapitalizm, walcząc o urzeczywistnienie praw młodego pokolenia –
walczyć będziemy przeciw kapitalizmowi – o nowy ustrój.
Prawa te wywalczymy sobie wtedy, gdy zewrzemy nasze szeregi, gdy
stworzymy F r o n t m ł o d e g o p o k o l e n i a.
W 1936 roku Mietek ożenił się z "Genią" – studentką biologii
Uniwersytetu Warszawskiego, działaczką "Życia".
Trudna jest miłość dwojga młodych komunistów, kiedy każdemu z nich
grozi nieomal codziennie aresztowanie. Czy można było w takich warunkach
myśleć o normalnym życiu, mieszkaniu, tworzeniu domowego ogniska.
Pozostawały marzenia i rzadkie spotkania, raz na kilka dni, czasem co kilka
miesięcy. Sprawiały to nie tylko względy konspiracji, wymagała tego również
walka. W 1937 roku Mietek wysłany jest z polecenia organizacji do Lwowa,
gdzie do wiosny 1938 r. działa jako członek sekretariatu KC KZMZU. Gdy w
styczniu 1938 roku przyjeżdża na kilka dni do Warszawy, policja aresztuje
żonę. On zaś szczęśliwym zbiegiem okoliczności unika takiego losu. "Gienia"
skazana została na półtora roku więzienia, Mietek wraca do Lwowa.
Nadeszły tragiczne dni polskich komunistów – rozwiązana została partia,
rozwiązany KZMP. Mimo to komuniści nie zaprzestają walki. Działają w
związkach zawodowych, organizacjach społecznych, w stowarzyszeniach
oświatowych. Kalinowski po powrocie do Warszawy pracuje jako szewc,
jednocześnie działa w związku zawodowym.
Wrzesień 1939. Mietek, jak wielu komunistow, zarówno spośród tych,
którzy znajdowali się na wolności, jak i tych z więzień, staje do walki z
hitlerowskim najeźdźcą. Ochotniczo zgłasza się do wojska. Skierowany do
Modlina uczestniczy w obronie twierdzy. Ranny w czasie walk, wzięty po
kapitulacji Modlina do niewoli, ucieka z transportu wiozącego jeńców do Prus i
wraca do rodziny. W Warszawie, tak jak w całym kraju, okupanci rozpoczynają
planową eksterminację narodu. Represje skierowane są przede wszystkim
wobec postępowych, demokratycznych działaczy politycznych. Szczególnym
zainteresowaniem gestapo cieszą się komuniści.
Rodzina Kalinowskich postanawia jechać na wschód, na tereny Białorusi
i Ukrainy Zachodniej, gdzie istnieje już władza radziecka. Jadą najpierw do
Białegostoku, stamtąd przez Włodzimierz Wołyński, gdzie Kalinowski spotyka
się z żoną, do Lwowa. We Lwowie pracuje w fabryce trykotaży, pełni tam
funkcję przewodniczącego Rady Zakładowej. Pisuje również artykuły do
Czerwonego Sztandaru, organu komitetu lwowskiego KPU(b).
Napaść Hitlera na ZSRR przerywa kilkumiesięczny okres unormowanego
życia Kalinowskiego, życia z rodziną. Opuścił razem z Armią Czerwoną Lwów.
Pracuje początkowo w jednym z kołchozów Kraju Krasnodarskiego, a we
wrześniu 1941 roku dociera do Gruzji, gdzie w mieście Kutaisi przebywa jego
żona i rodzice. Tam pracuje jako robotnik w fabryce chemicznej...
Na ogromnym froncie od morza Białego do Kaukazu toczy się krwawa
walka.
Komuniści, a z nimi inni polscy działacze postępowi przebywający
wówczas w Związku Radzieckim, chcą z bronią w ręku stanąć u boku Armii
Radzieckiej.
W marcu 1943 roku powstaje z inicjatywy komunistów Związek
Patriotów Polskich, który przejmuje całokształt opieki nad emigracją polską w
ZSRR. Od pierwszych dni powstania ZPP Kalinowski pozostaje w ścisłym
kontakcie z organizacją.
W odległości 160 kilometrów na południowy wschód od Moskwy leży
otoczone lasami miasto Sielce. Nieopodal Sielc nad rzeką Oką powstało,
wiosną 1943 roku, centrum organizacyjne I Polskiej Dywizji im. Tadeusza
Kościuszki, tworzonej przez ZPP dzięki pomocy rządu radzieckiego.
Natychmiast po ukazaniu się w prasie komunikatu ZPP o tworzeniu dywizji,
zaczęli ściągać do Sielc ochotnicy.
Z Moskwy do Kutaisi wędruje, w maju 1943 roku, telegram do
Mieczysława Kalinowskiego podpisany przez Wandę Wasilewską. To Zarząd
Główny ZPP wzywa go do natychmiastowego przyjazdu. Nazajutrz żegna się
Kalinowski z żoną i maleńką córeczką. Ani ona, ani jego rodzice nie mogą
wiedzić, że jest to ostatnie pożegnanie.
W Moskwie otrzymuje polecenie wyjazdu do Sielc, gdzie ma być jednym
z organizatorów dywizji. Mianowany oficerem oświatowym, pełni funkcję
zastępcy dowódcy dywizjonu artylerii przeciwpancernej.
Przydają się teraz oficerowi I Dywizji doświadczenia lat walki
rewolucyjnej, doświadczenia pracy wśród młodzieży. Prowadząc pracę
wychowawczą wśród żołnierzy, pragnie jak najlepiej przygotować ich bojowo i
moralnie do walki. O tym okresie życia Kalinowskiego wiele nam mówią listy
jakie pisał do żony.
7 czerwiec 1943.
(...) Już drugi dzień jestem w Dywizji. Zostałem od razu wchłonięty w wir
życia obozowego, pracy jest dużo i wszystkie moje poprzednie plany w związku
z tym stały się zupełnie nierealne. Ani na Zjazd ' , ani tym bardziej do Was
(choćby na kilka dni) wyrwać się nie mogę. Instynkt cywila buntuje się jeszcze
przeciw takim twardym koniecznościom, ale poczucie dyscypliny i dobro
sprawy każą podporządkować swoje osobiste sprawy sprawie ogólnej.
' Mowa o Zjeździe Związku Patriotów Polskich w ZSRR. Odbył się w Moskwie,
w czerwcu 1943 r.
27 czerwiec.
(...) Zaopatrzeni jesteśmy pierwszorzędnie. Nasza broń jest naszą chlubą i
jesteśmy pewni, że z tą bronią zajdziemy do kraju. Jakże mizerni są ci
malkontenci, którzy akcję Związku Patriotów Polskich rozpatrywali jako jakąś
gierkę. To u was nie brak ich. Możesz im powiedzieć, że tu u nas, gdzie się widzi
jedność narodową w czynie i te możliwości olbrzymie jakie mamy,
malkontentów nie ma. Przyjeżdżają do nas, ale szybko pozbywają się swych
obaw i zastrzeżeń.
30 lipiec.
(...) Wyruszamy na front z pełną wiarą w słuszność naszej sprawy, z
pełnym przekonaniem, że dojdziemy do kraju. Nastrój u chłopców jest dobry,
wielu spośród tych, których rozkaz zatrzymał jeszcze na pewien czas w obozie,
jest zrozpaczonych tą decyzją. Widziałem np. tow. U., któremu zakomunikowano
w ostatniej chwili, że ma jeszcze pozostać. Chłop był po prostu zdruzgotany tą
decyzją, prosił generała, by go posłać na front jako szeregowego. Mówi to o
nastroju naszych ludzi.
18 sierpień.
(...) Z chłopcami się zgrałem, będziemy dobrze bić faszystów i ich czołgi.
Moje działka biją tak celnie, że chłopcy aż do góry skaczą z radości. (...) tak się
zahartowali, tak się zmienili, że po prostu zdumienie ogarnia człowieka.
Kosztowało to wiele pracy, ale skutki są przyjemne. (...)Najlepsze tradycje
naszego wojska kultywujemy i rozwijamy w sobie, a wiara w szybkie
realizowanie naszego celu potęguje w nas ducha bojowego. My jesteśmy na
drodze najkrótszej jaka prowadzi do kraju. Szosa, która przebiega obok nas,
wiedzie prosto do serca ojczyzny. Pomyślcie tylko, ile uczuć budzi się w
człowieku, gdy sobie uzmysłowi, że w ciągu 2 dni może być tam, gdzie się
urodził i spędził najpiękniejsze lata swego życia. A to będzie nasz szlak.
15 wrzesień.
(...) Gdyby nie troska o Was – byłbym w pełni zadowolony, bo robota
moja daje mi wiele satysfakcji. Ludzie zmieniają się nie do poznania, nastrój
jest wspaniały, czekamy tylko rozkazu, by iść w bój i mścić się za wszystko.
27 wrzesień.
(...) 22.IX. Pisałem Ci w deszczowy, chłodny wieczór obszerny list.
Przeszło od tego czasu 5 dni. W ciągu tych pięciu dni wiele zmian zaszło u
mnie. Na drugi dzień po tym liście dostaliśmy rozkaz wymarszu. Lał straszny
deszcz, wicher wciskał się w najmniejszą fałdkę, ziębił do szpiku kości. Ale
zagrzewała każdego świadomość, że idziemy naprzód, a wiesz ile to dla nas
znaczy.
Dwunasty października 1943 r. był dniem, który przeszedł do historii.
Rozpoczęła się bitwa pod Lenino. Wczesnym rankiem tego dnia, tuż przed
słynnym atakiem żołnierzy I Dywizji, Kalinowski pisze ostatni list do żony:
(...) Jest śliczny słoneczny dzień. Po nocy z silnym przymrozkiem mgła się
podniosła do góry i rozpoczął się bój. Dookoła huk i słupy dymu, biją działa
wszystkich kalibrów i "Katiusze". To jest przygotowanie artyleryjskie (...) Co
będzie dalej, opiszę ci potem (...) Piszcie o wszystkim (...) O mnie się nie
martwcie – jestem dobrej myśli (...) Żegnajcie Wasz Mietek.
Porucznik Kalinowski spiesznie kończy list. Rozkaz dowódcy poleca
dostarczyć ważny meldunek na sąsiedni odcinek frontu.
Niemcy zauważyli jego samochód. Kładą ogień artyleryjski. Jedna salwa,
druga i... śmiertelnie ranny Mietek mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej
umiera. Umiera wtedy, kiedy jego chłopcy wydzierają w krwawym boju piędź
po piędzi teren obsadzony przez faszystów, rozbijają czołgi, bunkry i gniazda
ckm.
Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i radzieckim Orderem "Wojny w
Obronie Ojczyzny", porucznik Kalinowski nie zobaczył zwycięskiego
zakończenia bitwy pod Lenino. Stanęli nad mogiłą towarzysze broni,
towarzysze walk z szeregów KPP i KZMP, stanęli żołnierze, których
przygotowywał do pierwszego boju.
Mietek, poległ jak bohater za sprawę, w którą tak głęboko i
entuzjastycznie wierzył – pisali jego przyjaciele w listach do najbliższych mu
osób. - O takich ludziach jak Mietek nigdy się nie zapomina. Będziemy
pamiętać o jego życiu, o jego walce.
Dziesięć dni minęło od śmierci Kalinowskiego. W ziemiance nieopodal
linii frontu długo w nocy paliła się migotliwa lampka. Przyjaciel Mietka,
żołnierz, komunista, poeta Lucjan Szenwald kreślił swój nowy wiersz: "Elegię
na śmierć Mieczysława Kalinowskiego" ' .
' Lucjan Szenwald: Utwory poetyckie. Warszawa 1946, s. 198-202.
Odżyły wspomnienia wspólnej walki i wspólnych działań... Powstał na
kartach poetycki obraz przyjaciela – komunisty, przyjaciela ludzi, który całe
swe życie oddał najszlachetniejszej sprawie wyzwolenia człowieka.
Żołnierz swej matce-ziemi oddał krew czerwoną,
Przypadł do matki-ziemi piersią wyszczerbioną
Mężny bojownik przyjął śmierci pocałunek,
Spod kurtki wydobyto skrwawiony meldunek.
Mieczysław Kalinowski poległ! W ów dzień sławy
Padł – i wróciło jego serce do Warszawy.