FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
I
Nietzsche uznawał sam siebie za zwiastuna nowego typu
filozofa i filozofii. Przedmowa do dzieła po śmierci wydane
go: Wille zur Macht, jest otwartym i stanowczym przeciw
stawieniem się Heglowskiemu powiedzeniu o tym, że sowa
Minerwy latać zaczyna dopiero o zmierzchu. I istotnie, tego
zmierzchowego nastroju nie znajdujemy w pismach Nie
tzschego. Są one raczej jak brzask, widziany i witany przez
oczy rozpalone gorączkową nocną pracą myśli. Źrenice, spa
lone przez samotny żar wątpień, widzą słońce, lecz nie śmią
wierzyć, że słońcem jest, a nie nowym widziadłem, nawie
dzającym samotników wśród nocy. O zmierzchu filozoficzna
sowa Minerwy znajduje przynajmniej rzeczy pewne i goto
we. To, co dzień stworzył, to już tu jest: przedmiot myśli
i podstawa pewności. Brzaskowa filozofia nie ma nic poza
sobą; przed sobą ma swój dzień, któremu sama nie śmie
wierzyć. Wszystko to zarysowuje się jak fatamorgana, jak
czarodziejskie widzenia mgieł o świcie. Kształt rzeczywisty
czy majaki? Na czym tu się oprzeć? Świat cały ma się do
piero wyłonić z tych mgieł i brzasków. Ma się wyłonić? Nie!
Ma być stworzony. Filozofia typu, o którym mówił Hegel,
była jak sąd Jehowy o dziele swoim, gdy już było przed nim
ukończone. Ta nowa, która marzyła się Nietzschemu, jest
jak stan myśli, zanim „stań się" wypowiedzianym zostanie.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
645
Dla samego Nietzschego przecież była ona takim aktem sa
mowoli, samoodrodzenia przez własny wysiłek i postano
wienie z nicości powszechnego schopenhauerowskiego za
przeczenia.
„Sowa Minerwy latać zaczyna o zmierzchu" — znaczy to:
świat kultury i życia zostaje założony, stworzony bez udzia
łu naszej świadomej woli. Myśl budzi się, gdy dzieło jest już
ukończone, ukończone tak dalece, że się już rozpadać za
czyna. Filozofia poznaje jakieś dokonane lub dokonywające
się przeznaczenie ludzkości, stworzone przez jej dotychcza
sowe życie i pracę. Zastaje ona jako rzeczywistość, jako
przedmiot poznania to, czym człowiek bez jej udziału się
uczynił. Poznaje los, którego zmienić nie zdoła, ma mu już
się poddać tylko. Filozofia ma za jedyne zadanie uczynić
to poddanie się świadomym. Stosunek życia do filozofii od
dać tu można w obrazie więźnia, kującego dla siebie samego
kajdany. Gdy je kuje, nie wie, że są kajdanami, że on je
będzie nosić. Gdy zaczyna myśleć, zadaniem myśli staje się
najwygodniejsze noszenie łańcuchów. Może jeszcze je odrzu
cić — przypomina Schopenhauer. I Nietzsche słusznie nazy
wa Hegla i Schopenhauera zwaśnionymi braćmi. Schopen
hauer uwydatnia to, co nurtuje filozofię Hegla jako jej
tragizm na wpół świadomy. Tragizm, który na wstępie do
Filozofii prawa
występuje niezmiernie silnie i nadaje mu
tak charakteryzujące go zabarwienie melancholijne. Myśl
ukazuje nam załamy i zarysy stworzonego przez historię
gmachu i uczy nas widzieć w nich kształt swobody, ojczyz
nę rozumu. Rozum poznaje sam siebie w historii i prawie.
Czy nie spełnia on też istotnie roli tylko służebnej wobec
woli życia? Rozum przecież powstał z historii — mówią
nam. Ale Schopenhauer wywodzi go też ze swej woli. To,
co świat nasz tworzy, nie jest naszą myślą i swobodą, to,
co świat sądzi i poznaje — nie tworzy go. Co do tego zga
dza się Schopenhauer z Heglem. I przedział pomiędzy nimi
nie jest bynajmniej tak wielki. Nietzsche wyprowadza kon
sekwencje z postawionej alternatywy: aby być swobodnym,
trzeba własne życie, cel własnego życia stworzyć. Schopen
hauer jest zaprzeczeniem świata stworzonego przez ślepą
wolę, który myśl może wyłącznie poznawać. Nietzsche jest
zwiastunem filozofii tworzenia, filozofii życia i kultury,
przez swobodną, świadomą wolę stwarzanych. Na tym za-
646
UZUPEŁNIENIA II
sadza się jego znaczenie w filozofii nowoczesnej. To zjed
nało mu władzę nad umysłami, zniechęconymi do filozofii,
która opierała się zawsze tylko na swobodnym przyjmowa
niu tego, co konieczność stworzyła.
Człowiek dotychczasowej filozofii miał, jak w platońskim
micie, poza sobą, poza plecami swymi swój los — tam, poza
nim rozstrzygał się on. Człowiek poznawał tylko przeznacze
nie swoje na podstawie tych cieniów, jakie rzucało ono na
ścianę jego filozoficznej pieczary. Z klasyczną ścisłością Pla
ton ukazywał w swym micie prawdziwe znaczenie dotych
czasowej filozofii. Poznawała ona idee, to jest, poznawała
te cele, którym człowiek ma służyć. Los człowieka zatem
był rozstrzygnięty przed filozofią: miała ona tylko umoty
wować wyrok. Tak, czy inaczej, była zawsze t e o d y c e ą ,
apologetyką pewnego określonego przeznaczenia. Dla Nie
tzschego staje się ona tworzeniem idei, a nie poznania: czło
wiek sam wyznacza sobie ten cel, dla którego ma żyć, chce
żyć. Jest sędzią swoich własnych wzorów i ideałów. Nie
idzie o poznanie i odczytanie losu, lecz o stworzenie go.
Jako motto filozofii uznane zostają słowa: Hier sitze ich
und forme Menschen nach meinem Bilde. Filozofem staje
się człowiek walczący z istnieniem o siebie, o życie swe,
o cel ludzkiego istnienia, walczący o l o s swój, a nie po
znający go. Poza plecami tworzącego na swój obraz ludzi
filozofa nie znajdujemy tu już tajemniczych idei, prawzo-
rów, których cienie wytwarzają poznawany przez filozofa
świat. Filozofia występuje we własnym swoim, ludzkim
imieniu, nie jako pseudonim i maska pozaludzkich, kosmicz
nych, metafizycznych potęg. F i l o z o f i a p r z e s t a j e
b y ć p o z n a w a n i e m i d e i — s t a j e s i ę i c h t w o
r z e n i e m — to jest przełomowy punkt, zajmowany przez
Nietzschego w rozwoju filozoficznej myśli. I d e i — powta
rzam, tj. wzorów, norm ludzkiego postępowania, twórczości.
I d e a , s t w o r z o n a p r z e z c z ł o w i e k a , o d g r y w a
w f i l o z o f i i N i e t z s c h e g o taką samą rolę, jak i d e a
poznana przez człowieka w filozofii Platona, Kanta albo
Hegla. Poznana, a raczej niepoznana. Bo przecież w filozofii
tych myślicieli dzieje były tylko stopniowym poznawaniem
idei. Człowiek, urzeczywistniając swe istnienie, dowiadywał
się, jakiemu celowi służy, po co żyje — innymi słowy, do
stosowywał zawsze usprawiedliwienie do każdego etapu
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
647
swojego istnienia. Niezależność życia ludzkiego od człowie
ka, czyli panowanie nad człowiekiem sił, których życie jego
było wynikiem, w ten tylko sposób godziło się z samodziel
nością myśli, poznającej tak wytworzone życie. Henryk von
Kleist intuicją wielkiego, t r a g i c z n e g o p o e t y prze
niknął tę podwójną grę filozofii, i jego fragment o Robercie
Guiscardzie wydaje mi się niekiedy najlepszą introdukcją
ułatwiającą nam przejście od klasycznej filozofii idealizmu
niemieckiego do tragicznej filozofii Nietzschego.
W potężnym fragmencie Kleistowśkiego dramatu Guis-
card, wódz Normanów, widzących w nim przeznaczenie swo
je, występuje jako człowiek, który wie, że nie opiera się na
niczym, prócz własnej woli i mocy. Sam zarażony przez
dżumę, wie, że stacza walkę z wrogim chaosem o los i przy
szłość swoich poddanych. Jest coś z tego nastroju we współ
czesnym przebudzeniu się człowieka na pobojowisku hi
storii. Siłą jego jest tylko własna istota jego taka, jaką ją
uczyniła historia, historia, która przekształcała go bez jego
woli. I oto dziś on, twór konieczności i chaosu, wie, że sam,
być może już z zawiązkiem śmiertelnych chorób w piersi,
może się stać dla siebie własnym przeznaczeniem i opatrz
nością, że dziecię chaosu i jego twór, własną mocą i siłą ma
przezwyciężyć chaos. Tragiczny fragment Kleista, który
w tak słuszny zachwyt wprawił Wielanda i który dziś przy
tłacza nas swym ogromem i siłą, i jasnością widzenia, po
wtarzam raz jeszcze, wydaje mi się introdukcją najodpo
wiedniejszą do filozofii Nietzschego, gdyż jest artystycz
nym ujęciem tragizmu walki pomiędzy jednostką — dzie
łem historii bezrozumnej i żywiołowej — o życie, przy
szłość i swobodę człowieka. Ta z a ś w ł a ś n i e t r a g i c z
na a t m o s f e r a d z i e j o w a naszej epoki wycisnęła pię
tno swe na filozofii Nietzschego. Cechą charakterystyczną
i najtragiczniejszą może naszego momentu jest to właśnie,
że k w e s t i e i d e a ł u ukazują się mu niemal jak proble
my biologiczne. Wiemy, że i d e a sama przez się nie jest
bronią ani siłą, bo jest tylko dziełem człowieka. S i ł a
i d e i — to siła życiowa ludzi żyjących dla niej, stwarzają
cych ją, stwarzających samych siebie, moglibyśmy powie
dzieć; tak przecież bowiem ostatecznie daje się streścić naj-
charakterystyczniejsze i najgłębsze zagadnienie dziejowe na
szej epoki: czy zdoła ludzkość stworzyć, wychować typ czło-
648
UZUPEŁNIENIA II
wieka, zdolny do swobodnego życia? Czy człowiek skruszy
i zwycięży przenaczenie, zwycięży chaos poza sobą i w sobie.
Czy on, syn konieczności i chaosu, syn nocy i przypadku,
uczyni sam siebie swobodnym? Rozum, nasz ludzki rozum,
ukazuje się nam dziś jako przypadek wytworzony przez irra
cjonalną moc życia. Czy zdoła się on uczynić prawem? Czy
zdoła on owładnąć tymi irracjonalymi mocami, które go wy
łoniły, i skruszyć moc starej klątwy: proch jesteś — w proch
się obrócisz. Mówiłem przecież, że i d e a, stworzona przez
człowieka, ma w filozofii Nietzschego taką samą rolę, jak
i d e a poznana u Platona lub Hegla. Dziecię przypadku
i chaosu przeciwstawia się chaosowi z taką mocą, jakby było
pomazańcem Opatrzności. W momencie, gdy walka pomiędzy
człowiekiem a przyrodą doszła do najwyższych rozmiarów,
jakie się kiedykolwiek marzyły myśli ludzkiej, w momencie,
w którym techniczna potęga człowieka obejmuje żelaznymi
ramionami cały glob, gdy olbrzymie, potworne siły, wyło
nione przez człowieka, panują nad nim, przerastają go —
istotnie stworzone są warunki dla postawienia tragicznej
alternatywy: czy z d o ł a ten panujący nad światem zapa
nować i nad samym sobą, stać się naprawdę panem życia,
wolnym. Myśl filozoficzna urzędowa stara się jeszcze przy
stosować chaos nowoczesnych potęg do szablonów i perspek
tyw średniowiecza. W filozofii Nietzschego pulsuje już krew
gorączkowego, nowoczesnego świata. Słone, ciężkie tchnie
nie nowoczesnej, glob cały obejmującej oceanicznej kultu
ry — przynosi samotnemu myślicielowi odgłosy i dźwięki
nowoczesnego, tragicznie zmagającego się życia. Myśl jego
pod ich wpływem marzy obrazy, które jej się nadludzkimi
wydają, a które jeszcze ani dość głębokimi, ani dość rozle
głymi nie są. W straszliwej walce, jaką toczy dziś człowiek
z naturą, w sobie, poza sobą, w potwornym pokłębieniu zma
gających się mocy i przeciwieństw, p r o b l e m y , z którymi
zmagał się Nietzsche, postawione są tragiczniej, pełniej, sil
niej niż w jego filozofii. Mierząc ponad życie, samego życia
jeszcze jego filozofia objąć nie zdołała. Nowoczesny człowiek
dziś już głębszy i tragiczniejszy jest w swej treści niż Nietz
schego nadczłowiek wymarzony. Pod tym jednym tylko
względem ustępuje człowiek dzisiejszy swemu filozofowi:
n i e m a ś w i a d o m o ś c i w ł a s n e g o t r a g i z m u ,
własnego dzieła, własnej stwarzanej głębokości i toczonej
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
649
walki. I na tym też zasadza się wielkość Nietzschego. I dla
tego nie mylił się on, uważając się za zwiastuna nowej filo
zofii. F i l o z o f i a m u s i p ó j ś ć w t y m k i e r u n k u ,
g d y ż w t y m k i e r u n k u i d z i e ż y c i e .
II
W kierunku kultu i tworzenia nadczłowieka? — zapyta
sceptyczny czytelnik. To pozostawiamy na stronie; gdy zro
zumiemy założenia, podstawy filozofii Nietzschego, ukaże się
nam też prawdziwe znaczenie jego koncepcji. Jeżeli tu
o tym mówię, to aby uprzedzić nie ironiczny uśmiech czy
telnika, lecz skrystalizowanie uprzedzenia, utrudniającego
zrozumienie.
Więc tak. Życie idzie w kierunku filozofii Nietzschego,
gdyż niwecząc co dnia i co godziny niemal wszystkie formy
wczoraj dopiero wytworzone, stwarzając coraz to nowe po
łączenia pomiędzy ludźmi, coraz to nowe zagadnienia i za
dania, czyniąc rzeczywistością i obowiązkiem to, co wczoraj
wydawało się nieprawdopodobnym zmyśleniem, marzeniem,
życie raz na zawsze uniemożliwiło utrwalenie się pojęć
o p e w n y c h f o r m a c h istnienia jako celach człowie
ka, którym ma być on poddany. To, co wczoraj istniało, jako
taka obowiązująca forma, dziś należy już do przeszłości,
jutro dzisiejsza ulegnie takiemu samemu losowi. Nic nie
obowiązuje ostatecznie. Człowiek przyzwyczaja się do
zmienności form życia społecznego, stosunków i wynikają
cych z nich pojęć moralnych, a przynajmniej konwencjonal
nych. Przyzwyczaja się do ich zmienności, a także do po
sługiwania coraz to nowymi urządzeniami społecznymi, co
raz to nowymi stosunkami, coraz to nową atmosferą kultu
ralną. Tym samym przekonywa się, że siła i znaczenie tego
wszystkiego, tych wszystkich form leży nie w nich, lecz
w nim. Człowieka dzisiejszego uczy każdy dzień świadome
go życia posługiwać się jako środkiem tym, co było dotych
czas c e l e m , formami życia społecznego i kultury. Czło
wiek nowoczesny przez samo życie jest przekonany o tym,
że on jest właściwym sędzią wartości i wzorów. Atmosfera
twórczego, bojowniczego kosmopolityzmu rozpowszechnia
650
UZUPEŁNIENIA II
się po całym globie. Trzeba być zaślepionym teoretykiem,
książkowcem, aby jej nie dostrzegać, aby nie rozumieć tego
kształtowanego przez życie, przez rzeczy same typu czło
wieka.
Powierzchowni spostrzegacze zanotowali wzrastającą me
chanizację nowoczesnego życia i wyprowadzili stąd wnio
sek, że mechanizuje się samo życie, sam człowiek. Wniosek
bardzo nieopatrzny. Człowiek istotnie przyzwyczaja się po
sługiwać, j a k mechanizmem, całym aparatem społecznego
życia, przyzwyczaja się do traktowania go z tego punktu
widzenia, wyrasta ponad społeczne urządzenia swojej epoki,
swojego kraju, ponad zależność, poddanie się jakiemukol
wiek środowisku, jakiejkolwiek kulturze. Staje się władcą
środowisk, kultur, wzorów. Uczy się rozumieć, że o wartoś
ci jego rozstrzyga nie to, jak przystosowuje się do tej lub
innej kultury, lecz jak umie się nimi posłużyć. Słowem, nie
od tego, czy przypada do miar w tym lub innym społeczeń
stwie uznawanych, lecz od tego, czym jest, co umie robić,
zależy jego wartość. Wartość przenosi się od rzeczy i urzą
dzeń na człowieka. Człowiek, jego zdolność i przy tym jego
zdolność nie mierzona miarą jakiejś pojedynczej kultury,
lecz przeciwnie: zdolność posługiwania się wszystkimi kultu
rami, całym aparatem kultury, jako swoim dziełem i na
rzędziem, staje się jedyną i najwyższą miarą.
Nie Nietzsche, lecz życie czyni człowieka sędzią miar,
norm i Wzorów.
Zastanówmy się jednak nieco bliżej nad powstającymi tu
stosunkami pomiędzy formami życia a człowiekiem. Mówi
liśmy już o tym, że człowiek przyzwyczaja się posługiwać
jak mechanizmami różnymi formami kultury. Aby stosu
nek ten był istotnie takim, musi jednak czynić zadość jedne
mu warunkowi. Musi człowiek być zdolnym do wytwarza
nia własnych podstaw życia. Ideałem swobody ludzkiej jest
dziś robotnik, umiejący pracować na s t o p i e najwyż
szego napięcia nowoczesnych sił technicznych, zdolny do
przystosowywania się do jego wymagań: r o b o t n i k , sło
wem, który przyswoił sobie i posiada sprawność techniczną
najwyższą, jaka dziś istnieje. Taki robotnik jest już dziś
w każdym społeczeństwie, w każdym środowisku członkiem
organizmu pracującej, a więc wytwarzającej swoją własną
swobodę ludzkości. Z punktu widzenia tego typu ludzkiego,
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
651
do roli narzędzia, środka, zabezpieczającego pracę i stwarza
ną przez nią swobodę, sprowadzonym zostaje prawo, moral
ność, wszystkie wartości — wszystko to, co dotychczas spra
wiało rządy nad ludźmi. Prawo, moralność, wartości są do
póty prawem, moralnością, wartościami, dopóki je za takie
świadomy robotnik, świadomy przedstawiciel pracy, a więc
jedyny typ człowieka, stwarzający istotnie podstawy włas
nego życia, uznaje. Ten to typ człowieka, rodzący się w wal
ce, jest istotnym, rzeczywistym sędzią wartości, wzorów,
norm, prawodawcą życia. Być prawodawcą życia może tylko
ten, kto jest w stanie stwarzać dla życia swego podstawy,
kto jest w stanie woli swojej, myślom swoim nadawać by
tową rzeczywistość.
Jest to jasne. Świadomość nowoczesna w drodze jednak
długiej pracy dopiero dochodzi do zrozumienia tej myśli, do
zlania w jedno poczucia swobody z rzeczywistością swobo
dy — chociażby w myśli i świadomości tylko.
Świadomość nowoczesna rodzi się w warstwach niezależ
nych od pracy. Swoboda jest tu odczuwana jako zniknięcie
granic. Potrzeba długiej pracy, aby ta formalna, uczuciowa
swoboda wypełniła się w myśli chociażby tylko rzeczywistą,
realną treścią.
Warstwy tworzące świadomość nie czują i nie zdają sobie
sprawy z warunków swojej swobody, z jej rzeczywistości,
ze sposobu, w jaki się urzeczywistnia.
Swoboda jest dla nich swobodą czucia i myślenia. T o
s t a ł o s i ę niezależnym od wszelkich dogmatycznych wię
zów. Człowiek może czuć, myśleć, co chce. Czy znaczy to,
że jest s w o b o d n y ?
Można nazwać taki stan duszy z ł u d z e n i e m swobo
dy estetycznej. Wystarcza tu, jako sprawdzian, odczucie
swobody; odczucie jest jedynym kryterium.
Ale swoboda rzeczywista jest to swoboda stwarzająca
sama podstawy swojej rzeczywistości.
Typem swobodnego człowieka jest człowiek zdolny żyć
swobodnie, żyć, tj. wytwarzać podstawy swojego życia, wy
twarzać życie, nie mając ponad sobą żadnej władzy, prócz
swojej woli.
Swoboda odczucia opiera się na założeniach kulturalnego
środowiska, tak szybko, tak nieustannie przekształcającego
się jak nasze, stwarzającego dość znaczną potęgę materiał-
652
UZUPEŁNIENIA II
ną, aby całe warstwy mogły żyć, nie konfrontując swoich
odczuć z rzeczywistością przez konieczność własnej pracy.
Słowem, swoboda odczucia, która nie jest swobodą świado
mej pracy, jest stanem świadomości uwarunkowanym przez
rzeczywistość od tej świadomości niezależną. Swoboda ta
nie stwarza własnych swoich podstaw, nie włada rzeczy
wistością, nie jest więc swobodą istotną.
Teraz znaleźliśmy i określiliśmy podstawy prawdziwe no
woczesnej filozofii.
Filozofia ta nie poznaje idei, celów narzuconych przez coś
obcego człowiekowi.
Sam człowiek wytwarza idee, cele, jakimi kieruje się
w swej działalności. Muszą to być jednak idee, którymi kie
rując się ludzkość pracująca może wytwarzać swobodnie,
celowo całą podstawę swego istnienia, całą swą kulturę.
Muszą to być idee p r a w a p r a c y , stworzonego przez
samą pracę dla samej pracy.
Idee poznania celowo stwarzanego i zorganizowanego
przez ludzkość.
Idee wreszcie ludzkości, stwarzanej przez samą ludzkość.
Swoboda bowiem dopiero wtedy staje się swobodą, gdy
wszystko to, co jest celem człowieka, staje się jego potrzebą
organiczną, właściwością i dążnością naturalną samego bio
logicznego typu człowieka.
Szczytową ideą swobody jest zawsze t w o r z e n i e typu
c z ł o w i e k a , posiadającego tę swobodę jako własność,
jako swój stan przyrodzony.
Można by powiedzieć, że idea takiego t y p u swobodne
go człowieka, idea rozrastająca się i określająca wraz z urze
czywistnieniem swobody, jest podstawową, zasadniczą i d e ą
m o r a l n o ś c i . Tak, jak i d e a swobodniej i możliwie naj
wydatniejszej pracy — podstawową i d e ą p r a w a .
1
Raz więc jeszcze przypomnijmy: filozofia nowoczesna mo
że być tylko t w o r z e n i e m i d e i . Ale i d e ą jest tylko
c e l przyjęty i uznany przez świadomą pracę, cel, który
z a taki p r z e z ś w i a d o m ą p r a c ę u z n a n y b y ć
m o ż e .
1
Zgadza się to z rozgraniczeniem, przeprowadzonym pomiędzy pra
w e m a moralnością przez wielkiego socjologa i myśliciela współczes
nego, Jerzego Sorela. W swojej pracy O strajku powszechnym (Sclo-
pero Generale) wypowiada się on pod tym względem najjaśniej.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
653
III
Określiliśmy podstawy i zadania nowoczesnej filozofii. Nie
mojej ani Nietzschego, ani jakiegoś innego myśliciela, ale
filozofii nowoczesnej. Nie idzie tu o mniej lub więcej do
wolne, mniej lub więcej oryginalne stanowisko indywidual
ne, lecz o stanowisko ogólnie obowiązujące, jedyne, jakie
dzisiaj krytykę wytrzymuje.
Filozofia jest tworzeniem i d e i ludzkości pracującej,
i d e i pracy. Filozofia jest rozumem pracy, jej celem, jej
samorządem.
Filozofia zawsze przypisywała swoim ideom prawodawcze
znaczenie. Dzisiaj tylko charakter tego prawodawstwa, jego
źródło występuje wyraźnie.
To, że i d e e dotychczasowej filozofii były zarazem ko-
niecznościami, nie zmieniało istoty rzeczy. Były one cela
mi, którym człowiek poddaje się, gdyż musi, celami koniecz
nymi.
Czy z filozofii naszej znika wszelki pierwiastek konie
czności? Bynajmniej, mówiliśmy: i d e e , aby naprawdę
i d e a m i były, muszą być ideami pracy.
Konieczności pracy są naszą koniecznością. Ale pamiętaj
my, jaka zachodzi różnica pomiędzy tą koniecznością a ko
niecznością niezawisłego od nas bytu, która stanowiła pod
stawę, grunt filozofii dotychczasowej.
Konieczność pracy przez pracę się zmienia: praca sama
czyni możliwym to, co wczoraj jeszcze niemożliwym było.
Konieczność pracy — to granica naszej władzy nad światem,
lecz władza ta przez pracę naszą jest nieustannie rozsze
rzana. Człowiek w tym światopoglądzie zależy od własnej
mocy, w walce zdobywa wciąż prawa swoje. Będzie tym,
czym się uczynić zdoła.
Miejsce, jakie zajmowała w dotychczasowej filozofii
i d e a bytu, zajmuje w nowoczesnej ludzkości pracującej
p r a c a , jej wymagania, zagadnienia. Poznając p r a c ę ,
rozwiązując jej zagadnienia potęgujące ją, myśl ujmuje
bezpośrednio samą bytową podstawę swą. Poznanie pracy
jest samopoznaniem i elementem istotnej, realizującej się
samowładzy człowieka. Zagadnienie swobody i konieczności
ukazuje się tu nam w prawdziwej postaci — ukazuje się
nam perspektywa możliwego ich istotnego zlania. Swoboda
654
UZUPEŁNIENIA II
jest zadaniem nie myśli człowieka, lecz czynu — ma on ją
nie poznać, lecz stworzyć.
Jest bardzo ważną rzeczą uprzytomnić sobie, że istotnie
filozofia nie da dzisiaj się już pprzeć na żadnym innym
stanowisku. Filozofia zawodowa łudzi się dzisiaj, że stare
zagadnienie bytu ustąpiło z niej, znikło. Oczywiście, mało
kto zajmuje się dzisiaj ontologią pod właściwym jej imie
niem. Stary Proteusz, byt, przybrał jednak dzisiaj tylko
nowe formy. Co stanowi c e c h ę l o g i c z n ą bytu z zaj
mującego nas tu punktu widzenia? Oto myśli zgodne z nim
mogą służyć jako prawidło postępowania i na niczym, co
nie jest zgodne z nim, postępowanie nasze oprzeć się nie
może. Filozofia nie przekroczyła b y t o w e g o punktu
widzenia, dopóki zajmuje ją u s t a l a n i e , poszukiwanie
różnic, na których podstawie może ona w zawartości świa
domości naszej odróżnić te treści, które l-o mogą, 2-o mu
szą służyć za sprawdzian praktycznego postępowania. Mniej
sza o to, jak zostaną określone te kryteria, dopóki filozofia
pozostaje na tym stanowisku, dotąd zajmuje się ona poszu
kiwaniem bytu. Nowoczesna filozofia znajduje poza za
wartością świadomości działalność ludzką. To, co stanowi
zawartość świadomości, jest rezultatem działalności ludzkiej.
Nic nie może być uznane za cechę bytu, co nie zostało naby
te przez człowieka jako doświadczenie, poznanie itd. w cią
gu rozwoju. Człowiek nie może znaleźć w świadomości swo
jej nic, co by nie było produktem dotychczasowej historii.
Granice dotychczasowej historii są granicami, jakich nie
może przekroczyć nasze poznanie. Poznanie napotyka, jako
swoją ostateczną nieprzezwyciężoną granicę, granice do
tychczasowej ludzkiej działalności, granice ludzkich dzie
jów. To, co filozofia przedstawia jako stosunek człowieka do
bytu, do zastanego doświadczenia, jest stosunkiem jego do
wyników rozwoju historycznego, jest stosunkiem jego do
ludzkości takiej, jaka istnieje jako wynik dotychczasowej
historii. Nie potrzebuję mówić, jakie znaczenie ma ta różni
ca. Inaczej zgoła przedstawia się stosunek jednostki pozna
jącej do poznawanego niezmiennego, niezależnego bytu,
a inaczej stosunek jednostki ludzkiej do ludzkości i wytwo
rów jej dotychczasowego życia i działania. Podstawiając na
miejsce tego ostatniego stosunku pierwszy, filozofia upra
wia mitologię. Ukazuje ona — jako niezależne od człowieka
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
656
przeznaczenie — y>, co jest wynikiem ludzkiej działalności.
Stawia krytycznie myślącą, pojmującą jednostkę ludzką
wobec osamotniającej ją niezmiennej rzeczywistości poza-
ludzkiej, zamiast ukazać jej stanowisko w szeregach two
rzącej nieustannie swoje życic i treść swojej myśli ludzkości.
Zrozumienie myśli, że w zawartości świadomości ludzkiej
nie może być nic, prócz tego, có stanowi wynik dotychcza
sowego życia ludzkiego, że zatem ile razy przemawia ktoś
w imieniu Boga, bytu, niezmiennej rzeczywistości, przema
wia właściwie w imieniu wyników dotychczasowej działal
ności, dotychczasowego życia ludzkości, a raczej tej ich
części, jakie objął, usunąć się już z filozofii nie da. Pierwsza
mitologiczna falsyfikacja polega na tym, że przedstawia się
nam jako pozaludzka, absolutnie niezależna od naszego
wdania się, od naszego zachowania się rzeczywistość to, co
jest tylko sumą czuć, myśli, wyobrażeń itd., itp., osiągnię
tych, wyrobionych przez dotychczasową ludzkość, że przed
stawiają się wyniki dotychczasowego życia ludzkości jako
granica, stawiana przez samą pozaludzka rzeczywistość,
przez sam niezależny od człowieka, nie mogący być zmie
nionym przez niego, obiektywny stan rzeczy. Drugą falsy
fikacja jest to, że jako taka granica bywa przedstawiona
nawet nie cała suma wyników dotychczasowej historii, lecz
pewna jej część, ujęta z pewnego specjalnego punktu widze
nia. To, co pewien typ ludzi jest w stanie objąć, zrozumieć
z sum wyników dotychczasowego ludzkiego życia, jest uka
zywane jako natura rzeczywistości, a więc jako granica
absolutna ludzkiej działalności.
Wreszcie rozpatrywanie wszystkich zagadnień z punktu
widzenia tutaj określonego nie liczy się jeszcze z tym, że
rozwiązuje ono wszystkie zagadnienia przez rozpatrywanie
stosunków zachodzących pomiędzy różnymi pierwiastkami,
tworzącymi zawartość świadomości gatunkowej, [czyli że]
rozpatruje jako podstawę działalności to, co jest jej wyni
kiem. Uznaje za grunt swój to, co nieustannie się zmienia
i jest rezultatem. Filozofia, opanowana przez ten punkt wi
dzenia, dominujący w całym dotychczasowym myśleniu,
musi być wielkim petitio principii. Usiłuje ona opanować
rzeczywistość w imię tego, co jest jednym ze skutków praw
dziwej, jedynej rzeczywistości, ludzkiego życia i działania.
Pozornie tylko stawia ona problemy i rozwiązanie ich ma
656 UZUPEŁNIENIA II
" ^
ona właściwie dane. Nie może ona przekroczyć granic do
tychczasowej działalności i jej wyników^ dopóki patrzy na
nie jako na dany sobie świat, a rpś jako na bezwiedne
dzieło swoje, dopóki nie pojmie mechanizmu stwarzania tej
rzeczywistości przez człowieka, ^dopóki chce wytłumaczyć,
opanować twórcę przez jego/dzieło, wytłumaczyć człowieka
przez świat, który jest tylko sumą jego działalności. Filozo
fia nie jest w stanie rozwiązać swojej zagadki, póki przy
pisuje samodzielne znaczenie temu, co jest r e z u l t a t e m ;
póki uważa zmiany, zachodzące w zawartości świadomości,
a więc zmiany w świecie, w rzeczywistości pozaludzkiej,
jak to sobie ona interpretuje, za zmiany panujące nad czło
wiekiem. Chcąc sobie wytłumaczyć przez świat człowieka,
tłumaczy sobie go przez dzieło jego, gdyż światem była
i jest, mogła być i może być wyłącznie dla człowieka za
wartość jego świadomości. A czy ten świat przedstawia się
dla niego jako Spencerowska ewolucja, czy jako idea Hegla,
czy jako elementy i charaktery Avenariusa, to nie zmienia
istoty rzeczy. Problem właściwy jest nie, co człowiek ma
robić w takim świecie, zważywszy, że jest on takim, a nie
innym, lecz w jaki sposób człowiek wytworzył sobie ten
świat, co ma z nim zrobić. Cała filozofia jest filozofią ludz
kiego działania, zadaniem filozofii jest uczynić działanie
z bezwiednego świadomym, jest ująć je i zorganizować
z punktu widzenia idei, tj. nie sumy pozaludzkiego działa
nia, lecz celów ludzkiej działalności, stvorzonej, wyłonionej
przez samego człowieka. Problem, czy nam potrzebna jest
filozofia, jest równoznaczny z problemem, czy mamy, czy
chcemy życie stwarzać, czy ludzkość ma być swobodna, czy
też ma być zawsze niewolnicą. Filozofia nie jest w stanie
stworzyć swobody, lecz staje się myślą stworzonej, zreali
zowanej, zdobytej [swobody].
IV
Poznaliśmy naturę zadań nowoczesnej filozofii — filo
zofii swobody i samowładzy człowieka. Ma ona stwarzać
idee ludzkości pracującej, ludzkości samą siebie świadomie
urzeczywistniającej. Ma być filozofią świadomie stwarza
nego postępu.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO 657
Charakterystyczną cechą filozofii Nietzschego jest, że
w niej dominuje sam fakt uświadomienia sobie, że filozofia
tak pojęta jest możliwa, świadomość rozkładu wszelkiego
innego typu filozofii. Nietzsche jest może najbardziej kla
sycznym przykładem, jak bardzo panuje nad pracą myślową
jednostki najbardziej genialnej z a w a r t o ś ć ś w i a d o
m o ś c i , j a k ą z n a j d u j e o n a w k u l t u r z e s w o
j e j e p o k i i s w o j e j w a r s t w y i jaka staje się dla
niej światem. Aby rozumieć dobrze znaczenie zasady kla-
sowości, pamiętać potrzeba, że zawartość świadomości danej
klasy dla jednostki do niej należącej — ukazuje się jako
świat. Stosunek do swojej klasy, warstwy kulturalnej, epoki
jednostka przeżywa jako swój stosunek do świata. Prze
zwyciężyć swoje klasowe stanowisko — znaczy to wyprzeć
się swojego świata, zniszczyć go lub stracić. Proces rozkładu
klasowej świadomości bywa przeżywany przez takie jed
nostki jako zapadanie się świata w nicość, jako utrata pod
staw dla jakiejkolwiek bądź pewności — wszystko to kom
plikuje się przez poczucie własnej winy, przybiera charakter
ostrego kryzysu moralnego. Filozoficzna działalność Nie
tzschego uchodzić może za pamiętnik, za klasyczny wzór ta
kiego procesu rozkładu pewnego t y p u ś w i a d o m o ś c i .
Sprawdzianem, na mocy którego dokonywa się wyodręb
nienie w zawartości świadomości tego, co jest uznane za
rzeczywiste, prawdziwe, dobre, a tego, co jest błędem, złu
dą, występkiem, są praktyczne wymagania i doświadczenia
pewnego typu istnienia ludzkiego.
Najogólniej już biorąc, charakteryzować można dominu
jący w filozofii i kulturze typ w ten sposób: człowiek my
ślący nie był pracującym człowiekiem. Człowiek uświada
miał siebie sobie w filozofii, kulturze itd. nie jako człowiek
pracy, wytwarzający podstawę istnienia ludzkości, lecz jako
człowiek zastający już pracę jako coś danego, gotowego,
stającego się bez jego udziału.
Istnienie pracy było milcząco i bezwiednie przyjmowanym
założeniem filozofii. Myśl zastawała już pracę, czyli zasta
wała byt, jako coś posłusznego myśli, zależnego od myśli.
Myśl wydawała się w tym stosunku kierowniczką. Byt jest.
Myśl go poznaje. Praca jest tylko jedną z form wykony
wania zleceń myśli. Jest to światopogląd, jakim i do dziś
dnia żyje większość ludzkości, nawet pracującej.
42 Brzozowski — Dzieła
658
UZUPEŁNIENIA II
Na miejsce rzeczywistego przejrzystego stosunku, w któ
rym działalność ludzka, praca, wytwarza w sposób najzu
pełniej jasny pewne skutki, w którym wartość działalności
tej polega na tym, czym jest ona i co stwarza, podstawił
całkiem inny stosunek.
Stosunek do pewnej określonej treści uznanej za byt. Byt
ten był niezmienny i człowiek pozostawał względem niego
w stosunkach:
l-o poznawczym; byt poznany stawał się podstawą dzia
łalności celowej i udającej się.
Sama ta myśl wyzwoliła się stosunkowo późno z innej,
bardziej ogólnej i jeszcze bardziej odległej od rzeczywistego
stanu rzeczy.
2-o Byt jest pojęty w formie systemu wartości. Działal
ności zgodne z tymi wartościami pociągają skutki dodatnie.
Poznanie jest też wciągnięte jako jedna z form działalności
zgodnych, odpowiadających bytowi. R a c j o n a l i z m cał
kiem tu ginie w systemacie etycznej magii.
Pierwiastki te odgrywają bardzo wielką rolę w naszym
myśleniu; są one typem niejako wciąż panującym nad na
szym sposobem stawiania kwestii.
Zagadnienia nasze to zawsze jeszcze chęć p o z n a n i a
b y t u i znalezienia poza sobą, poza działaniem jakiegoś
wzoru. Czyny nasze nie są tym, czym są, lecz tym, czym są
w odbiciu swym, wywoływanym przez nie w jakimś zwier
ciadle sprawiedliwości, poszukiwanym przez nas.
Jest najzupełniej jasną rzeczą, że mamy tu do czynienia
ze stanem myśli wytworzonym przez ustrój społeczny, który
czynom naszym nadaje znaczenie inne, niż mają one jako
działanie przeciwstawiające się przyrodzie. Czyny nasze są
szacowane nie na podstawie przyrodniczej, lecz na podstawie
społecznej logiki.
Dopóki ta społeczna logika jest względnie stała, dopóki
względnie stałymi są typy życia i ich wzajemne stosunki —
skutki społeczne wypływające z naszych czynów, ich spo
łeczne szacowanie wydaje się nam czymś absolutnym.
Ponieważ skutki i to znaczenie powstają w sposób nazbyt
złożony, aby przez pojedynczą myśl mogło być ono objęte,
ponieważ następnie jednostka zastaje już gotowy ten świat
społecznych miar, oddziaływań i wartości, ponieważ wresz
cie jedyny przejrzysty stosunek, zachodzący pomiędzy czło-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
659
wiekiem a pracą, jest społecznie zmodyfikowany i ukryty,
i plon pracy nie przypada bezpośrednio pracującemu, lecz
otrzymuje on część jego w formie wynagrodzenia, więc wy
rasta i ustala się typ myśli przeciwstawiający jednostkę go
towemu bytowi. Stosunek jednostki do bytu i prawidłowe
zachowanie się względem niego stanowią podstawę życia.
Zagadnieniem filozofii jest wytworzyć prawidłowy stosunek
tego typu, poznać byt.
Tu dla naszych celów wystarcza całkowicie stwierdzić, że
to, co filozofowi ukazuje się jako poznanie bytu, jest właś
ciwie tylko doprowadzeniem treści świadomości historycz
nej, tj. treści wypracowanej przez dotychczasowy rozwój hi
storii, do stanu wyłączającego zasadnicze sprzeczności. Cho
dzi o wytworzenie pewnego, normalnego sposobu zachowa
nia się, a co za tym idzie i myślenia, w gotowym świecie.
Dopóki filozofia p o z n a j e b y t , może iść jej tylko o to,
by rozpoznać, na czym w gotowej, wypracowanej czyn
nie treści świadomości opierać się, jako na prawdzie, moż
na. Jako byt ukazuje się zawsze pewien stosunek do go
towego, stworzonego przez ludzką działalność świata. Filo
zofia tak pojęta jest zawsze konserwatywna. Założeniem jej
jest uznanie za byt, tj. za absolutną treść świadomości, pew
nych rezultatów historycznego świata. Samo to z gruntu
konserwatywne zadanie ukazuje się jej w zamaskowanej
formie. Mówi ona o poznaniu bytu, a w gruncie rzeczy po
winna by mówić, jaki typ życia powinien być uznany za
normalny, przypuściwszy, że te rezultaty rozwoju ludzkości,
które stanowią konieczne warunki istnienia tego typu, zosta
ną utrzymane. Utrzymywanie się „bytu", tj. gotowego świa
ta, zapewniającego warunki istnienia myślącemu i poucza
jącemu człowiekowi, stanowi konieczny warunek, niezbędną
przesłankę, na podstawie której sam sposób stawiania kwes
tii, właściwy dotychczasowej filozofii, ma jedynie i wyłącz
nie sens. Filozofia, uważająca za swoje zadanie poznawa
nie rzeczywistości albo poznawanie poznawania jej — nie
zaś jej wytwarzanie — opiera się na założeniu, że samo to
wytwarzanie pozostanie na zawsze nieświadome i w nieświa
domości tej ciągłe. Każda filozofia więc, stająca na tym sta
nowisku, opiera się na niesamodzielności człowieka w jego
zasadniczym stosunku do pozaludzkiego świata, tj. pracy,
opiera się na skrępowaniu tej ostatniej. Wszelka filozofia,
660
UZUPEŁNIENIA II
stająca na stanowisku, że rzeczywistość jest i człowiek może
ją tylko poznać, jest zamaskowaną religią, teologią. Rozwój
historyczny ludzkości polega nie na biernym przystosowy
waniu się do warunków pozaludzkiego otoczenia, lecz na
stwarzaniu przez pracę własnego otoczenia. Mówiąc o po
znawaniu rzeczywistości, myśl ludzi poznaje jako rzeczy
wistość, jako zastany, dany świat, jako dar dobrotliwej przy
rody czy Opatrzności boskiej — rzeczywistość stworzoną
przez działalność ludzką, pracę. Uznając tę rzeczywistość,
stwarzaną i wytwarzaną przez pracę, za rzeczywistość daną
i gotową, filozofia wykrzywia wszystkie nasze pojęcia o sto
sunku człowieka do świata, maskuje i ukrywa rolę pracy,
służy i funkcjonuje jako religia, nie pozwalająca człowieko
wi poznać się w jedynym elemencie, stwarzającym podstawę
jego swobody, w pracy.
Filozofowie fachowi lubią mówić o sofistyce Nietzsche
go.
Cała filozofia, mówiąca o poznaniu gotowej rzeczywistoś
ci, uznająca pojęcie gotowej rzeczywistości, jest tylko sofis
tyką społeczną, niezależnie od tego, czy występuje jako onto-
logia chrześcijańska, czy jako teoriopoznawczy krytycyzm,
czy jako psychologizm, czy jako empiriokrytycyzm, czy na
wet jako iluzjonizm.
Jeżeli mówić o sofistyce, to garde aux sophistes!
Stanowisko Nietzschego jest istotnie zaprzeczeniem całej
dotychczasowej filozofii. I o ile jest ono zaprzeczeniem tylko,
jest absolutnie i bezwzględnie ścisłym.
Nie oficjalnej filozofii przystało walczyć z Nietzschem, tu
jest ona pobita przed walką.
Aby ocalić swoje stanowisko, filozofia musiałaby dowieść,
że:
1) treścią jej opracowań może być cokolwiek prócz tego,
co zostało wypracowane przez dotychczasową ludzką histo
rię, że czerpie ona z jakiegokolwiek chce źródła, byle tylko
nie z ludzkiej świadomości.
2) musiałaby ona dowieść, że istnieje jakikolwiek inny
typ ludzkiego zachowania, któremu w przyrodzie (w przy
rodzie — nie w społeczeństwie) odpowiadałyby skutki obiek
tywne prócz pracy.
3) musiałaby dowieść, że albo koleje żelazne, telefony, te
legrafy, te wynalazki, które zostają wykonane w tej chwili,
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
661
wyrosły wprost z łona natury całkiem spontanicznie, albo
przynajmniej, że
4) myśl poznawcza wykryła je niezależnie od jakiegokol
wiek bądź praktycznego rozwoju człowieka (nie wolno myśli
tej powoływać się nawet na najprostszą dźwignię, nawet na
ciężar rzeczy, gdyż on wykryty został przez grzbiet i dłoń,
a nie myśl).
W takim razie tylko będzie można poważnie mówić o filo
zofii jako poznawaniu rzeczywistości danej, gotowej, nieza
leżnej od człowieka.
Ale powiedzą mi, wzruszając ramionami, krytyczni, neo-
krytyczni i nawet empiriokrytyczni teoretycy poznania, czyż
z nas kto mówi o poznawaniu rzeczywistości? Skąd znowu?
My mówimy tylko o poznaniu. Pięknie więc. Poznanie różni
się tym od mniemania, złudzenia itd., że może być uważane
za podstawę normalnego, celowego lub nawet „moralnego"
zachowania. Nieprawdaż?
Otóż krytyczni myśliciele mówią:
Dlaczego ten przywilej przysługuje poznaniu, my nie wie
my.
My możemy tylko analizować działalność poznania, jego
strukturę itd.
Poznanie jest takim sposobem myśli, który zapewnia nam
zachowanie się w świecie.
Czym jest poznanie? — Myślą.
Kto więc zapewnia nam możność zachowania się? —
Myśl.
W jaki sposób ja wymyśliłem ten obiekt — powiada
teoretyk poznania — zajadając chleb z masłem i pijąc nie
miecką kawę. Mój przyjaciel, naiwny naturalista, myśli, że
kalosze spadają z drzew lub w ogóle wydaje je z siebie łono
matki natury na wzór owego empedoklesowego sandała,
ale to jest naiwność. To są obiekty myśli; idzie o to, jak
je wyłoniła myśl z siebie.
Nieprawdaż, wcale zajmujące i głęboko współczesne sta
nowisko?
Czy potrzeba to jeszcze zwalczać?
Profesorowie teorii poznania wszystkich kierunków prze
zwyciężeni są przez każdy tramwaj elektryczny, w jakim
jadą.
Przewiduję jednak, że empiriokrytycyzm poczuje się po-
662
UZUPEŁNIENIA II
krzywdzony przez takie utożsamienie go z dualistycznymi,
introjekcjonistycznymi punktami widzenia.
Ja nie wymyślam kaloszy ani tramwajów — powiada
empiriokrytyk: ja je uznaję.
„Co było na początku mojego myślenia, tego nie wiem —
pisał Avenarius — wiem tylko, co było na początku mojego
filozofowania. Znajdowałem siebie pośród otoczenia" itd.
Filozofia zastaje gotowe otoczenie. Empiriokrytycyzm ma
wobec innych kierunków filozoficznych tę zasługę, że wy
powiada istotny stan rzeczy w sposób bardziej bezpośredni
i mniej dwuznaczny, usuwający właściwie możność wszel
kich nieporozumień. Postulatem filozofii jest gotowy świat
przedmiotów. Ponieważ wszystkie nasze niekontemplacyj-
n e
2
stosunki nawet do świata przyrody, nie zmienionego,
nie przetworzonego przez pracę, są całkowicie uwarunko
wane przez rozwój ludzkiej działalności technicznej, ludz
kiej pracy, ponieważ tym bardziej stosuje się to do przed
miotów, będących wprost wytworem pracy, możemy więc
streścić stanowisko filozofa w ten sposób: na początku mo
jego filozoficznego myślenia zastaję gotowy świat, wytwo
rzony przez pracę. Jest oczywistym jednak, że utożsamiając
przedmioty wytworzone przez pracę z przedmiotami zasta
nymi — filozof naraża się na wcale poważne trudności.
Chcę uniknąć nazbyt łatwej polemiki. Wiem np., że spra
wę można przedstawić w ten sposób: świat przyrody nie
zmienionej przez pracę i świat wytworzony przez pracę,
przez działalność techniczną ludzkości — są w każdym mo
mencie dla żyjących ludzi zastanym. To zastane oddziały
wa na ludzi, stawia im zagadnienia, wobec których muszą
oni się zachować. Pośród tych zachowań się jedną z ich
postaci jest także praca, działalność techniczna itd. O to
właśnie idzie: stosunek pracy do świata zostaje uznany za
równorzędny wobec wszystkich innych stosunków. Praca
jest takim samym stosunkiem względem gotowego świata,
jak i wszelkie inne typy ludzkiego życia i zachowania się.
• Nie należy Jednak stąd wyprowadzać wniosków, że nasze kontem
placyjne stosunki do świata przyrody są niezależne od pracy. Tu tylko
stosunki są bardziej złożone, skomplikowane. Wystarczy nadmienić, że
•topień ścisłości w rozróżnianiu i rozpoznawaniu postrzegań zmysło
w y c h oraz nasze kategorie myślowe pozostają w bardzo ścisłym i bez
pośrednim związku z rozwojem pracy.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO 663
Punkt widzenia empiriokrytycyzmu polega więc zarówno,
jak i punkt widzenia innych kierunków poznającej filo
zofii, na zapoznawaniu właściwego stosunku człowieka do
świata, na zapoznaniu, że tylko p r a c u j ą c , c z ł o w i e k
s t w a r z a i s t o t n ą o d p o w i e d n i o ś ć p o m i ę d z y
s w o i m s t a n e m w e w n ę t r z n y m a p o z a l u d z -
k i m o t o c z e n i e m . Ż e t y l k o p r a c a w y p r o w a
d z a n a s p o z a c z ł o w i e k a , ż e t y l k o o n a p o
z w a l a n a m s t w i e r d z i ć c o ś o ś w i e c i e p o z a -
l u d z k i m . (Prawda praw astronomicznych opiera się
właściwie na tym, że tylko postępowanie praktyczne, kie
rujące się wyliczeniami wynikającymi z tych praw, jest
wykonalne — w tej kwestii por. nieodzowne dziś dla każde
go książki Poincarégo.) Empiriokrytycyzm mówi o zacho
waniu się i utrwalaniu form życiowych w stosunku do
otoczenia, tak jak gdyby otoczenie to było istotnie danym,
niezmiennym, niezależnym od nas. Empiriokrytycyzm uzna
je również — jak i wszystkie inne kierunki filozofii po
znającej świat — życie w otoczeniu, wytwarzanym przez
pracę, niezależnie od pracy za normę i typ ludzkiego ży
cia. Jest on bliższy nowoczesnemu sposobowi stawiania
kwestii, gdyż opiera ostatecznie całą swą budowę na two
rzeniu się zdolnego do zachowania się typu ludzkiego. Po
zostaje jednak dla niego tajemnicą główna sprężyna tego
zachowania się; mówi on o rozwoju, tak jak gdyby ludz
kość żyła nieustannie w stanie paradyzyjskiej zależności
od przyrody, nie zaś w świecie potężnej, nieustannie rosną
cej i przekształcającej się kultury materialnej, będącej wy
nikiem technicznej działalności ludzkiej. Owoców z drzewa
poznania złego i dobrego naszych czasów empiriokrytycyzm
nie zakosztował i on też jest jeszcze filozofią tych, którzy
są fruges consumere nati. Różni się on od innych bardziej
zacofanych form myśli filozoficznej jeszcze przez to, że nie
sądzi, aby można było dziś już określić ów utrzymujący się
wobec świata typ życia ludzkiego, aby można było zakre
ślić granice, w jakich ma powstać on przez te lub inne za
sady czy sprawdziany, jakie stanowią cząstkę naszego do
robku historycznego. Nie pojmując zasadniczej sprężyny
życia ludzkiego, empiriokrytycyzm uznaje przynajmniej
moc samego życia. Jeżeli nie widzi w człowieku sprawcy,
to widzi przynajmniej obiekt zmian. A choć źródło zmian
664 UZUPEŁNIENIA II
pozostaje dla niego utajone, sankcjonuje on je, przyjmuje
bez złej woli je same. Jest on formą mitologii, przynaj
mniej nie wrogiej życiu. Jest jednym z kierunków anty-
ideologicznych, tj. nie przypuszczających, że ludzkość roz
wiązanie swoich losów znaleźć ma w dorobku dotychcza
sowej swej historii. Empiriokrytycyzm jest dzieckiem tych
samych czasów, co i filozofia Nietzschego, czasów, w któ
rych nieustanna zmienność form życia strzaskała już wszy
stkie stałe formy, typy i normy, a w których nie stał się
jeszcze typem świadomości twórca zmian, ostających się
wobec pozaludzkiego świata przyrody; czasów, w których
każda jednostka czuje się zależną od czegoś, co nieustan
nie się zmienia, co nie da zawrzeć się w żadne określone
pojęciowo szranki i co pozostaje wciąż jeszcze nieznanym,
w których jednostka z czymś nieznanym walczy, szamoce
się, wydziera mu swój los, swoje szczęście, swoje życie lub
nagle pod uciskiem tej tajemniczej potęgi wszystko to traci.
Zależność warstw wytwarzających myśl, naturę, kulturę,
sztukę od szybko zmieniającego się środowiska ekonomicz
nego, którego działanie pozostaje dla nich tajemnicą, jest
podstawą, na której wyrastają dzisiejsze nieokreślone po
jęcia o życiu jako potędze, z którą człowiek walczy, którą
zwycięża lub której ulega.
Tu jest ten grunt historyczny, na którym rozwija się
myśl filozoficzna Nietzschego.
Podstawa filozofii Nietzschego — to jednostka przeciw
stawiona mocom życia. Moce te nie mają nad jednostką
żadnej moralnej, normatywnej władzy. Walczy ona z nimi:
i rezultat walki rozstrzyga o wartości walczących. Sama
natura walki pozostaje jednak tajemnicą. Zwycięstwo okre
śla się przez powodzenie tylko. Droga do zwycięstwa —•
to jest ta droga, która pozwoli jednostce stworzyć, co chce.
Śmieć sięgnąć po zwycięstwo, śmieć zrozumieć życie jako
walkę i zmaganie się — to pierwszy warunek zwycięstwa.
Filozofia Nietzschego jest właściwie filozofią śmiałości. Mó
wi ona człowiekowi: śmiej żyć, śmiej walczyć o życie. Gdy
chodzi o określenie walki — jest bardziej skąpa; walczyć
ze wszystkim, co ci chce nakazać posłuszeństwo, z tym
wszystkim, co jest ludzkie i tylko ludzkie, a chce nad tobą
sprawować władzę.
Oficjalna filozofia, filozofia norm i poznania oburza się.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
665
Na j niesłusznie j.
Jako filozofia śmiałości — ma znowu filozofia Nietzsche
go słuszność absolutną, przeciwstawiając się filozofii norm
jako filozofii niewoli.
Wszelka filozofia, określająca normy stałe, niezmienne,
lub w zasadzie przynajmniej mogące być myślanymi jako
takie, jest już przez to samo filozofią zastoju. Usiłuje ona
stworzyć stały typ życia, podczas kiedy istotą życia jest
stwarzanie nieustanne.
Nie dość na tym. Filozofia, szukając norm, szuka tym
samym znowu typu życia w gotowym świecie. W świecie
bowiem, który się zmienia, który jest nieustannie przez
człowieka wytwarzany, nie może być mowy o stałości i nie
zmienności; znikanie i powstawanie typów jest tu prawem.
Przyjmując zaś gotowy świat, filozofia przyjmuje świat
pracy już dokonanej. Szuka więc ona normalnego typu po
za jedynym typem, wywalczającym siebie samego i własne
życie wobec przyrody, poza typem człowieka pracującego.
Zagadnienie więc filozofii norm polega na tym: jak się
ma żyć w świecie wytworzonej już, gotowej pracy. Świat
pracy, świat przez pracę stworzony, jest tu pojmowany
jako zrozumiała sama przez się podstawa. Idzie tylko
o określenie norm, które zapewniają człowiekowi dostanie
się na tę podstawę. Praca jest tu uważana jako tylko jeden
z wyników tych norm ogólnych, które zapewniają życie
kosztem pracy. Chleb się rodzi nie dlatego, że ludzie pra
cują. Nie, bynajmniej — chleb się rodzi dlatego, że ludzie
są w ten lub inny sposób moralni. Jeżeli ludzie pracujący
są też moralni, to i oni otrzymują chleb. Potwierdza to
ogólną zasadę zależności urodzajów od tej lub innej moral
ności. Etyka poszukująca stałych norm i nie rozumiejąca,
że jedynym typem ludzkiego istnienia wobec przyrody, wy
starczającym sobie, jest typ pracy, etyka, uznająca za swo
je zagadnienie zachowanie się ludzkie w warunkach stwa
rzanych przez pracę, uznająca więc samo stwarzanie tych
warunków przez pracę za coś zrozumiałego samo przez się,
jest pewnym rodzajem magii społecznej, mającej uzasadnić
pewien systemat społecznej niewoli.
Przeciwko takiej etyce [walczyć należy], etyce, która po
szukując norm, szuka systematu pojęć poddających pew
nym wspólnym prawom korzystanie z dzieł pracy przez
666
UZUPEŁNIENIA II
pracujących i nie pracujących, [która] uznaje typ istnienia
niezależnego od pracy za normalny typ istnienia ludzkiego.
Niezależność od pracy jako norma znaczy także: zależność
pracy jako norma. I etyka ta jest też właściwie ciągłym
poszukiwaniem zależności. Nie zależności od świata poza-
ludzkiego, tej bowiem przeciwstawia się nieustannie tylko
praca. Gdy się nie mówi o pracy, można mówić tylko o za
leżności od człowieka, o zależności od pewnego stopnia ludz
kiego rozwoju. Szukając normalnego typu ludzkiego istnie
nia, etyka szuka zawsze jakiego typu ludzkość przekroczyć
nie powinna. Dlaczego? gdyż typ ten musi czynić zadość
dwu warunkom, musi opierać się na życiu niezależnym od
pracy i jednocześnie nie niweczyć zależności pracy. Nie
zależność własna musi tu ukazywać się jako forma zależ
ności.
Wszystkie systematy etyki są próbami uzasadnienia ja
kiegoś stanu niewoli ludzkiej ; mówią one o swobodzie,
gdyż uznając życie w granicach pewnej formacji historycz
nej, życie na podstawie dokonanej pracy — cela vaut sans
dire — za typowe i normalne życie człowieka, usiłują one
uczynić z warunków danego układu niewoli postulaty swo
body. Są one nie tylko uzasadnieniem niewoli, lecz tresurą
niewolnictwa.
Nietzsche nie uznaje granic stawianych przez jakikol
wiek typ, przez jakąkolwiek formę życia, za granice abso
lutne. Żyj i zwyciężaj — to jest jedyne prawidło. Jeżeli nie
zdołasz zwyciężyć ty, twórz zwycięzcę, twórz panującego
nad życiem — twórz nadczłowieka.
Dobrze. Granic tu nie ma. Perspektywa jest niezmierzo
na. Czy istotnie?
Kto ma zwyciężać? W jaki sposób?
I tu znowu widzimy: i dla Nietzschego ten świat, w któ
rym stacza jego człowiek walkę z życiem, jest światem
gotowej pracy.
Sprawa przedstawia się więc tak: zwycięzcą masz być,
ale nie w świecie, nie w bezpośredniej walce z pozaludz-
kim. Nie. W świecie gotowej, dokonanej już, istniejącej pra
cy. W tym świecie masz stoczyć bój.
Jest niezależnym ten dumny bojownik?
Nie, jest on zależny od istnienia świata gotowej pracy.
Praca nieustannie zmienia warunki, w których toczy on
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
667
swoją walkę, praca nieustannie zmienia, przetwarza szanse
jego zwycięstwa.
Zwycięzcą może być ten walczący, dumny śmiałek tylko
w jednej z tych form, jakie będą możliwe przy danym
ukształtowaniu gotowej pracy.
Przystosowaniem się jest twoja dumna walka — może
powiedzieć człowiek pracujący człowiekowi Nietzschego —
przystosowaniem się do warunków, szans, jakie stwarza dla
„niezależnych" od pracy jej rozwój. W czasie, gdy życie
ekonomiczne zmienia się, przetwarza nieustannie — życie
ludzi, żyjących na gruncie gotowej pracy, nie wykrystali-
zowuje się w żadne typy, jest przypadkiem. I tragedią, błę
dem wyjaławiającym całej filozofii Nietzschego jest to, że
utożsamiła ona niezależność z przypadkowością, że uznała
świat istniejący na podstawach dokonanej pracy za istotny,
pozaludzki świat, że uznała fikcyjne warunki życia na pod
stawie dokonanej pracy za normalne, rzeczywiste warunki
ludzkiego istnienia, że chcąc stworzyć kulturę niezależne
go życia, obrała za jej podstawę przypadkowość istnienia,
uwarunkowanego przez nieustannie przekształcające się pod
stawy ekonomiczne. To sprawiło, że filozofia ta wyrodnieje
i przetwarza się na każdym kroku w krytycznych dla sie
bie punktach w pewien rodzaj romantycznej biologii. Ana
liza idei Nietzschego z dziedziny teorii poznania, etyki, filo
zofii, sztuki i religii — przekona nas o tym.
V
Teoria poznania Nietzschego wynika całkiem logicznie ze
scharakteryzowanych powyżej założeń jego twórczości filo
zoficznej. Prawda jest zbiorem tych złudzeń, które umożli
wiają istnienie danego gatunku. Prawda, poznanie w sto
sunku do ludzkości jest systematem pojęć, obrazów, pra
wideł itd., które umożliwiają życie i istnienie ludzkości.
Teoria poznania Nietzschego nie jest bynajmniej właściwa
tylko jemu. W ukrytej lub jawnej formie takiż gatunko
wy iluzjonizm jest stanowiskiem wielu myślicieli. Jest on
i musi być stanowiskiem tych wszystkich, którzy zrozumieli,
że myśl pojmująca nie ujmuje bezpośrednio rzeczywistości
pozaludźkiej, że jest ona wytworem ludzkości i nie może
668
UZUPEŁNIENIA II
być niczym innym. Poznanie jest tylko złudzeniem, tylko
tworem ludzkiej działalności myślowej, który umożliwia,
ułatwia życie, który jest dla życia konieczny. Świat jest
halucynacją prawdziwą, pisał Taine. Czy mam tu obszer
nie mówić o przesłankach i założeniach tej myśli? O jej
uzasadnieniu przez klasyków filozofii, którzy przynajmniej
to jedno chyba ustalili raz na zawsze: wszystko, co treść
świadomości ludzkiej stanowi, jest wynikiem ludzkiej dzia
łalności — mogę już tu chyba zamilczeć. Tu więc nadmie
nię przesłanki pozafilozoficzne: wspomnę więc, że znajo
mość historii kultury, historii nauki pomiędzy innymi, sama
przez się byłaby dostatecznym dowodem, że myśl poznają
ca formułuje tylko pewien stan osiągnięty przez ludzką
działalność. Gdyby nieznajomość życia, ignorancja najbar
dziej wyrafinowana jego faktów najbardziej dobitnych nie
stanowiły dzisiaj obowiązku fachowego filozofa, obserwa
cje nad zmianami w światopoglądzie, w samym sposobie
pojmowania wyników nauki pod wpływem wielkich zmian
w technicznych podstawach życia danej grupy społecznej —
mogłyby posłużyć jako niezmiernie cenne, eksperymentalne
stwierdzenie tych wyników, do jakich doprowadzają nas
studia nad historią kultury i nauki. Zresztą wyniki nauk
biologicznych, tak lub inaczej modyfikowane rezultaty prze
wrotu dokonanego przez Darwina, nie dadzą się pogodzić
z żadnym innym sposobem pojmowania wiedzy ludzkiej,
jak tylko tym, które widzi w teoretycznym zachowaniu się
ludzkości jedno z ogniw jej zachowania się praktycznego.
Wynika więc stąd: poznanie jest dziełem ludzkiej myśli,
jest wytworem ludzkości i jej życia. Na czymżesz opiera się
jego znaczenie? Zapewnia ono ludzkości zachowanie się
w walce o byt. Jest pożytecznym dla życia złudzeniem, jak
formułuje Simmel. Samo przez się to stanowisko nie pro
wadzi nas nazbyt daleko. Aby mogło ono rozwinąć się
w prawdziwą teorię poznania, musiałoby być wyjaśnionym,
w jakich formach walczy ludzkość z przyrodą o byt i zacho
wanie się i w jaki sposób myśl i poznanie są jej pomocne
w tej walce. Dopóki samo istnienie ludzkości wobec przy
rody nie zostaje zanalizowane w sposób wyczerpujący i głę
boki, dopóty wszystko, co mówi nam o tym filozofia, daje
się streścić w ten sposób: nad ludzkością nie czuwa żadne
specjalne przeznaczenie, żadna Opatrzność. Człowiek nie jest
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO 669
uprzywilejowaną istotą, lecz musi on walczyć o swoje istnie
nie, i poznanie jest tym systematem złudzeń, pojęć, wy
obrażeń, które mu utrzymanie się przy życiu ułatwiają,
zapewniają; sprowadza się to wszystko do tego: myśl na
sza tworzy różne złudzenia, pewnych z nich wyrzec się nam
nie wolno. Te nazywamy poznaniem. Poznanie, świat są
naszym złudzeniem obowiązkowym. Iluzjonizm jest rów
nież pewną postacią filozofii wskazującej byt — określa on
go tylko jako złudzenie. Filozofia poznaje nasze złudzenie
obowiązkowe. Mamy tu do czynienia z jednym z tych figli-
ków filozoficznych, które strasznie imponują ideologom.
Stosunki do rzeczy pozostają niezmienione. Rzeczom tylko
nadaje się inne imiona. Jest to pozornie groźne i w gruncie
bardzo płytkie. Iluzjonizm jest jednym z najbardziej ba
nalnych stanowisk myśli ludzkiej. Dlatego też jest on bez
końca eksploatowany przez literaturę piękną. Należy zwa
żyć inne własności tego stanowiska. Uznając poznanie za
złudzenie, filozofia ta uznaje, że opiera się na czymś, w cze
go stałość nie wierzy, co jednak jest od niej niezależne. Filo
zofia ta, uznając poznanie za złudzenie obowiązkowe, uzna
je, że w życiu swym duchowym człowiek zależnym jest od
czegoś, czego nie zna, co jednak nad nim panuje. Filozofia
ta, którą różni liryczni myśliciele szczycą się jako rękojmią
swobody, jest w gruncie rzeczy pewnym spontanicznym
zmartwychpowstaniem w naszych duszach fetyszystycznie
zabobonnego punktu widzenia. Czujemy się w ręku czegoś
niestałego i nieznanego. Odbija się w tym ta przypadko
wość nowoczesnego, nieopartego na pracy istnienia, o ja
kiej mówiłem. Poczucie zależności od zmiennych, potężnych
i nieznanych sił jest glebą, na której bujnie krzewi się
zabobon. I w literaturze nowoczesnej zabobon w różnych
odnowionych formach odgrywa bardzo wielką rolę. Dla
Nietzschego to jego teoriopoznawcze stanowisko ma wielkie
i całkiem fatalne dla jego myśli znaczenie. Gdyby gmach
myśli Nietzschego nie był oparty na tak ryczałtowym za
łatwieniu się z problematem poznania, wszystkie inne jego
zagadnienia zyskałyby grunt twardy i trwały. Nietrudno
to zrozumieć. Poznanie nie jest poznaniem bezwzględnej
rzeczywistości: nie można więc poznać żadnych raz na za
wsze ustanowionych granic bytowych dla ludzkiego dzia
łania. Poznanie w takim znaczeniu jest niemożliwe, nie mo-
670
UZUPEŁNIENIA II
zna więc ustanowić niezmiennych granic dla naszej dzia
łalności. Losy nasze są w naszym własnym ręku. Nie jest
to jednak tak całkiem jasne. Poznanie, świat są wprawdzie
złudzeniem. Ale to złudzenie jest obowiązkowe. Ono tylko
zapewnia nam zwycięstwo. Dlaczego tylko ono? O tym nie
wiemy. Ale tak jest. Można wprawdzie węzeł ten rozrąbać
w taki sposób: poznanie, świat są to stany myśli odpowia
dające zwycięstwu nad życiem. Mniejsza o to więc, co my
ślimy, co poznajemy, jak wyobrażamy sobie świat — by-
leśmy tylko zwyciężali. Zwycięż — a to, co ty myślisz, bę
dzie twoją prawdą, będzie prawdą. Co oznacza jednak sa
mo zwycięstwo i sama walka? Tu znowu chwieje się pod
nami grunt. Zwycięstwo jest zwycięstwem, powodzenie jest
powodzeniem. Na czym opiera się ono? Co zapewnia sa
mej naszej woli władzę nad światem? Nie znajdujemy i nie
możemy znaleźć na tym stanowisku odpowiedzi na wszy
stkie te pytania. Walkę, jaką prowadzimy, możemy zawsze
ująć jedynie za pomocą pojęć tego stanowiska, które jest
punktem wyjścia walki. Pojęcia te jednak są złudzeniami
tylko, właściwymi temu stanowisku. Niczym innym. Nie
znamy więc i nie widzimy tego, z czym toczymy walkę. Nie
widzimy i nie znamy samej walki i jej przebiegu. Wiemy
tylko, jak się to wszystko odbija w złudzeniu. Zwycięstwo
da nam znowu inny punkt widzenia, złudzenie innego sta
nowiska. Czym będzie ono? Naszym dziełem. Nie wiemy,
na czym opiera się ono. Na naszej woli i chęci zwycięstwa?
To niedostateczne. Nie mamy własnego gruntu, póki nie
wiemy, jaki stosunek zachodzi pomiędzy myślą i rzeczywi
stością pozaludzką, w której żyjemy. Myśl nasza odbija tyl
ko s t o s u n e k pomiędzy nami i tą pozaludzką rzeczy
wistością. Czym jednak jest sam stosunek? Na czym się
opiera nasze zwycięstwo? Nie wiemy. Czym jest więc ono?
Darem nieznanego. Czym jest nasza walka? Odwagą wśród
mroku. Jak się staje jednak odwaga rzeczywistością, jak
stwarza sobie podstawy wytrzymujące napór tego, co jest
poza człowiekiem? Na to pytanie stanowisko to nie może
dać nam odpowiedzi. Póki nie jest wyjaśnionym zagadnie
nie: na czym opiera się władza człowieka nad światem, co
zapewnia naszym myślom, naszej woli, naszym zwycię
stwom wewnętrznym znaczenie pozaludżkie, trwałe — p o t y
myśl nasza w tej lub innej formie musi pójść na łup mito-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO 671
logii, mitologii tragicznej, jak u Nietzschego, ale mitologii.
Filozofia jego opiera swoje stanowisko na micie, a nie na
wytworzonym przez człowieka samego, uświadomionym
przez myśl gruncie. Jest coś, co nazywasz swoim poznaniem,
swoim światem — mówi ona do nas — to coś to jesteś t y
i... ż y w i o ł — twój stosunek do niego odbija się w myśli
twojej. Nie zamykaj życia w granicach, jakie ukazuje
ci twoje poznanie, twój świat. To, co wydaje ci się stałym,
jest tylko momentem walki. Sięgaj, po co chcesz, i zwycię
żaj. Gdy zwyciężysz, świat twój wytłumaczy ci zwycięstwo,
będzie myślą twojego zwycięstwa. Sięgać po co? Po coś, co
jest treścią mojego poznania. Ale czym jest poznanie? Złu
dzeniem danego momentu. Walczę więc o coś, co jest złu
dzeniem. Walka bez celu — o samo zwycięstwo. Po czym
poznam, że zwyciężyłem? Będę się czuł zwycięzcą? Tylko?
Ale przecież poznanie jest tylko złudzeniem wytwarzanym
przez coś, czego nie znam. Gmach Nietzschego wsparty jest
bezpośrednio na huczącym mroku. I poprzez luki myśli każ
dej chwili wdziera się ciemna woda mistyki. Jest to najzu
pełniej nieuchronne. Nietzsche nie przezwyciężył ideolo
gicznego stanowiska, on nim tylko wzgardził. Nie poznał
właściwego świata ludzkości — świata, w którym naprawdę
styka się człowiek twarzą w twarz, piersią w pierś z tym,
co jest pozaludzkie. Prometeusz ten jest pomimo wszystko
gościem tylko w jaskini Polifema. I czuje to. Gdzie nie
starczy spokojna, dumna powaga myśli, tam, aby nie zała
mała się śmiałość walki i chęć zwycięstwa, uczucie musi
wspierać walczącego. Nietzsche skazany jest na to, aby bu
dować dzieło swojego życia na ekstazie, ponieważ go na
analizie oprzeć nie mógł, czy nie umiał. Nie zna on podstaw
ludzkiej mocy, musi więc utrzymywać, potęgować wiarę
w nią. Cała jego filozofia oparta jest istotnie tylko na w o l i
p o t ę g i . Potęgi — jakiej? Czy słucha jej, ulega jej coś
w pozaludzkim świecie? Świata tu nie ma, są dusze w mro
ku ścian jaskini; i płonąca myśl, spalające się serce rzucają
na nie swoje purpurowe refleksy. Potęga Nietzschego sama
siebie rozpłomienia, rozpala w próżni. Czuje ona, że poza nią
jest coś nieokreślonego, coś niepewnego jest w niej samej.
Wiemy, skąd to pochodzi. Świat Nietzschego to jest świat
przypadku rządzącego powierzchnią życia, rozpościerającego
się na barkach skrępowanej pracy. Na barkach cyklopa, pod
€72
UZUPEŁNIENIA II
jego dłonią, w cieniu jego mrocznej, groźnej postaci żyje ten
świat. Niezależność jego jest fikcyjna. Fikcyjnym jest jego
nieuwarunkowane, wystarczające sobie własne istnienie.
Fikcyjnymi, nieostatecznymi, ulegającymi rewizji i spraw
dzeniu są wszystkie wynikające w świecie tym konflikty,
zagadnienia i zagadnień oraz konfliktów tych rozstrzygnię
cia. Chcesz budować świat życia podległego tylko swojej
własnej woli. Na czym go oprzesz? Na woli. Co sprawia,
że twoja wola, twoje ludzkie wydarzenie wewnętrzne jest
czymś w potężnym, pozaludzkim świecie? Zamiast rozwią
zać zagadkę Polifema, religie i filozofie poprzestają na tym,
że oślepiają go. Same siebie opierają na wiecznym istnieniu
posłusznej woli i myśli ślepej siły. Ale przecież dziś myśli
nowoczesnej, a myśli Nietzschego mniej niż czyjejkolwiek
bądź innej nie wolno się łudzić, że same przez się realizują
się wewnętrzne nasze przeżycia. Nietzsche chciał całkowi
tego życia, a nieustannie rozkradały mu je cienie. Tragiczne
cienie własnej myśli — wyjść poza ten świat refleksów
i odbić nie zdołał nigdy. Poznanie nie wychodzi istotnie poza
nasz ludzki świat. Jednocześnie zawiera ono w sobie ele
menty pozaludzkiej konieczności. Nie na tym zasadzają się,
że
ujmują one bezpośrednio pozaludzką rzeczywistość, lecz
na tym, że są one myślą, świadomością, prawidłem tych
czynności naszych, które ostają się wobec pozaludzkiego
świata. Zanim myśl może stawiać sobie własne swe zagad
nienia, musi mieć ona posłuszną sobie bytową podstawę.
Myśl opiera się na świecie pracy. Praca jest podstawą czło
wieka w przyrodzie. Istotnie poznanie jest myślą i świado
mością zwycięstwa, ale zwycięstwo to i walka, która do
niego prowadzi, są całkiem określone. Pracując, człowiek
zwycięża świat poza sobą, uczy się zapisywać wolę swą
w granicie istnienia. Gdy mówi on : to jest, znaczy to tylko :
aby móc samym sobą rozporządzać, muszę to i to uczynić,
muszę stworzyć w ten sposób własną swoją podstawę. I gdy
się rozważa zdolność Nietzschego tłumaczenia swej myśli
za pomocą przejrzystych obrazów, symbolów, mitów,
żałuje się gorzko, że nie doszedł on do zrozumienia właś
ciwej podstawy człowieka w przyrodzie. Myśl olbrzymia,
przeciwstawiająca człowieka istotnie bezmiarowi sił, które
poznaje on tylko zwyciężając, tylko pracując, wielkie, praw
dziwie klasyczne tchnienie tego pojmowania świata mogłoby
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
673
ono jedno tylko zapewnić spokój spalającemu się w go
rączkowej walce z próżnią poszukiwaczowi. Nietzsche zro
zumiał p a t o s nowoczesnego świata, lecz nie zrozumiał
jego podstaw. Gdyby teoria poznania jego snuła swoją ana
lizę ściślej, gdyby myśl jego była mniej gorączkowa, byłby
on zmuszony dojść po drodze żelaznych rozumowań do tego
nieprzemożonego wyniku. Myśl poznająca jest tylko naszym
ludzkim przeżyciem. Przeżycie to jednak jest podstawą na
szego działania. Musi opierać się wciąż na czymś, co wycho
dzi poza nas w pozaludżkie. Myśl sama jednak nie może
nigdy przestać być naszą ludzką myślą. Ma ona znaczenie
tylko w naszym ludzkim świecie. Musi więc być w nim,
w tym świecie, w życiu naszym c o ś , co daje się przez myśl
powodować i kierować, a jednocześnie poza nas wychodzi.
Szukać więc potrzeba formy działania ludzkiego rodzącego
pozaludżkie skutki, czegoś, co byłoby nasze, a już poza nami
istniało. Naszą jest tylko nasza siła. Mięśnie są ostateczną
podstawą ludzkości. Nie wolą, nie czystą myślą, lecz mięś
niami zwycięża człowiek świat pozaludzki. Myśl poznająca
poznaje tylko, gruntuje dokonane mięśniowe zdobycze
i zakreśla granice dla dalszych. Nietzschemu, który nie lękał
się zerwania z całym światem tradycji, łatwiej byłoby niż
komu innemu wyjść poza świat kultury wyrosłej na skrę
powaniu nieświadomej pracy. Chciał on walki, szukał formy,
w której człowiek walczy sam na sam z tym, co jest poza
nim. Tym walczącym jest tylko człowiek pracujący. I gdy
stajemy na jego stanowisku, jak straszliwie rozszerzają się
nasze widnokręgi. Znikają wszelkie szranki tworzone przez
historyczne atmosfery, wszelkie granice myśli i życia ludz
kiego, uznawane za absolutne, nieprzekraczalne granice sa
mego istnienia. Człowiek, dziecię ziemi i morza, przeciwsta
wia się bez żadnych pośrednictw całemu niezmierzonemu
światu. I z tego punktu widzenia ukazuje się istotnie wszyst
ko, czym był człowiek, cała jego historia, wszystkie wiary,
sztuka, nauka, jako epizod tej olbrzymiej walki. To stanowi
prawdziwie klasyczny rys tego światopoglądu. Nasz nie
zapomniany Krauz czuł swoim szlachetnym sercem, swoją
schillerowską duszą trafnie i niezawodnie, gdy określał
czasy nasze jako nowe, ostateczne odrodzenie.
43 Brzozowski — Dzieła
674
UZUPEŁNIENIA II
VI
Ludzkość nie ma nic prócz siebie. Przed nikim więc prócz
siebie nie odpowiada za swe losy. Etyka, która dzisiaj pró
buje oprzeć się na jakimkolwiek innym stanowisku, nie
wchodzi właściwie w rachubę, jest anachronizmem myślo
wym, od dawna już przezwyciężonym przez ludzkość. Jak
więc właściwie dzisiaj przedstawia się sprawa etyki? Czy
może ona być uznana za poszukiwanie jakiegoś stałego typu
istnienia ludzkiego jako jedynie normalnego? Ludzkość ma
tylko własne swe życie i działanie. Przez pracę swą nie
ustannie rozszerza swe panowanie nad przyrodą, zmienia
środowisko, w jakim żyje. Powstają w niej samej coraz to
nowe właściwości, zmieniające i komplikujące jej stosunki
wewnętrzne. Życie nie jest, lecz staje się i stwarza. Etyka
stała, etyka niezmiennych norm i typów, jest dziś takim
samym anachronizmem, jak Ptolomeuszowy system świata,
jak fizyka Arystotelesa. Więc etyka ma może całkiem wy
rzec się wszelkiego związku z rzeczywistością, wszelkich
uroszczeń dążących do określenia jej i kształtowania, ma
całkowicie zamknąć się w świecie intencji, dobrych zamia
rów, poddania się normom, mniejsza o to jakim, byle pod
dania? Przez to samo wyrzeka się ona właściwego opraco
wania tej sfery zagadnień, które roztwierają się przed nami:
nie odpowiadający przed nikim prócz siebie człowiek, jak
będzie rządził swoimi losami, jak będzie kształtował swoje
życie? Czy etyka ma być szkołą tylko sankcjonowania
wszystkich zmian i form, szkołą poddawania się dobrowol
nego wszystkiemu, co przynosi nam nieopanowany bieg zda
rzeń? Analiza zagadnień i punktów widzenia, reprezento
wanych przez różne kierunki etyki nowoczesnej, jest ko
nieczna: trzeba wyzwolić się od panowania narzuconych
przez te kierunki pojęć i — jeżeli się chce zrozumieć, czym
jest właściwie nietzscheański immoralizm — wyjść istotnie
przez krytykę Nietzschego poza niego wprzód, a nie w tył.
Najczęściej w ten sposób wychodzi się do dziś dnia poza
filozofa.
Etyka określa typ życia. Co to znaczy? Określa ona, jaki
typ życia, jaka forma życia wytrzymują krytykę samej
ludzkości, w jakich typach i formach życia ludzkość znaj
duje zadowolenie swoich potrzeb, rozwiązanie swoich za-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
675
gadnień. Żywa, konkretna ludzkość, jej wymagania, potrze
by, dążenia, zdolności, siły — to jest materiał, jakim operuje
etyka, a jednocześnie to jest też właściwy twórca etyki,
właściwe jej źródło. Etyka zmienia się i musi się zmieniać
zależnie od stopnia rozwoju charakteru grupy ludzkiej,
w jakiej powstaje. Jest ona zjawiskiem czysto ludzkim. Ma
ona ludzkość, człowieka za źródło, drogę i cel. Człowiek
wytwarza swoją etykę, człowiek ją wykonywa, człowiek
jest jej rezultatem. Etyka ma za zadanie wytworzenie
ś w i a d o m o ś c i w stwarzaniu życia przez człowieka.
Człowiek rozstrzyga tu, czym być chce, wychowuje samego
siebie. Etyka wyrasta i wyrastała dotąd zawsze w świecie
żyjącym na podstawie gotowej, dokonywanej pracy. Toteż
zagadnienia nie były w, niej nigdy stawiane w sposób wy
trzymujący bezwzględną krytykę. Etyka nie mówiła o typie
istnienia utrzymującego się wobec przyrody. Kryteria jej
były zawsze społecznie zabarwione i ograniczone. Mówiła
ona zawsze o typach życia w świecie gotowej pracy. Stosu
nek do świata pracy tworzył bezwiedną podstawę i zarazem
granicę zagadnień i sądów etycznych. Etyka mogła być tylko
formą świadomego wyboru (który był bezwiednym lub na
wpół świadomym przystosowaniem się) — typu życia, sto
sunków, jakie dawały się pomyśleć w granicach stwarzanych
przez to założenie, że typ pracy nie zostanie uznany świa
domie za podstawę wszelkich innych typów zachowania się
wobec świata, że nie zostanie zrozumiane jego podstawowe
i zasadnicze znaczenie. To odbiera głębsze znaczenie i prze
nikliwość nowoczesnym wytworom etycznej myśli. To spra
wia, że są one tak blade, dwuznaczne i chwiejne w zestawie
niu chociażby z tym sposobem traktowania zagadnień etycz
nych, jakiego wzór pozostawił nam Platon w Republice.
Pod pozorami normalnego typu zachowania się wobec
wszechświata rozprawiano zawsze o normalnym zachowaniu
się w świecie gotowej pracy. Dlaczego to normalne zacho
wanie się e t y k ó w jest jednocześnie bytowym, tj. da się
utrzymać w bycie — to pozostaje najczęściej tajemnicą. Za
gadnienie, dlaczego e t y c z n e m u zachowaniu się odpo
wiadają bytowe skutki, jest najczęściej zgoła nie roztrzą
sane. Każda etyka, wyrastając z jakiegoś świata gotowej
pracy i uogólniając zachodzące w świecie tym stosunki, przy
pisuje zachowanie się tego świata nie życiu samemu, lecz
676
UZUPEŁNIENIA II
wartości tych zasad etycznych, jakimi to życie się kieruje.
P r o d u k c y j n o ś ć e t y c z n a w a r t o ś c i o w o ś c i
e t y c z n e j jest dogmatem przyjmowanym prawie bez za
stanowienia w świecie etyki — co spokrewnią metody pa
nujące w tej szlachetnej dyscyplinie z tymi, jakie panowały
w ś.p. magii. Etyka jest zawsze dotychczas pewnym rodza
jem magii białej. Uznaje ona stosunki w świecie gotowej,
już dokonanej pracy za stosunki utrzymujące się wobec
tego, co jest poza człowiekiem, mocą swej własnej siły. Nie
przestaje być magią etyka, gdy uznaje stosunki zachodzące
w świecie gotowej już pracy za prawa natury. W ogóle po
zostaje etyka w stanie dziwnego zaślepienia względem samej
siebie. Czuje ona, że nie wolno jej przekroczyć pewnych gra
nic i jednocześnie czuje, że się w obrębie tych granic poru
sza. Nie pozostaje nic innego jej, jak tylko te granice uznać
albo je nawet z siebie wyprodukować. Wymagania życia,
opartego na ściśle określonej strukturze ekonomicznej, nie
raz już były uznawane za nakaz Boga, za wolę natury, za
naturę człowieka, za dzieło rozumu, za wolny czyn bez
względnego ducha, który wtedy dopiero staje się swobod
nym duchem, gdy uważa, że działanie w tych a w tych gra
nicach jest jego stanem przyrodzonym itd. Najciekawsze
jest, że przedstawiciele tych różnych nomenklatur toczyli
i toczą pomiędzy sobą zacięte spory i uważają za rzecz za
sadniczej wagi, czy poszanowanie taryfy celnej, takiego lub
innego prawodawstwa karnego jest dziełem Opatrzności czy
wytworem przyrody, czy ustanowieniem bezwględnym pra
wodawczej jaźni. Każda e t y k a , uogólniając jako normę,
wzór, wartość, stosunek jakiś lub sposób życia mający zna
czenie w pewnym specjalnym ukształtowaniu życia, przez
to s a m o nadawała mu znaczenie niezależne od tego śro
dowiska, od tej konkretnej rzeczywistości, w której działa
nie jego było postrzegane. Nadając znaczenie bezwzględne
takiemu typowi życia, przypisywać mu musi etyka moc cu
dotwórczą. Wobec tego zaś, że przedmiotem rozważań etyki
było życie zależne od pracy, pojmowane tak, jak gdyby pra
ca ta była czymś drugorzędnym co najwyżej — więc spiry
tualistyczna abstrakcyjność w tej lub innej formie odnale
ziona może być nawet w systematach etyki pozornie bardzo
naturalistycznych. Uznanie, że moralność nie działa jako
moralność, lecz jako to zjawisko psychiczne, któremu przy-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
677
pisujemy moralną wartość, że właściwości naszego postępo
wania posiadają jedną tylko sprawność, tj. własne swoje
działanie na nasze życie, i nie posiadają żadnej innej spec
jalnej etycznej sprawności ani rzeczywistości, że etyka nie
ma żadnej ponadżyciowej podstawy — wszystkie te nie
zmiernie proste prawdy, wypowiadane przez Nietzschego
w mnóstwie aforyzmów i wywołujące wrzawę oburzenia
przeciwko niemu w świecie cnotliwej z powołania i rozsąd
nej filozofii, obnażają tylko straszliwe zacofanie oburzonych.
Nietzsche wyprowadza tu tylko konsekwencje z najistotniej
szych i niezaprzeczalnych prawd, uznawanych dziś przez
każdy swobodny umysł.
Prawdy te można uszeregować w ten sposób :
1) Każda nasza myśl, nasz stan duchowy itd. — wszystko
to, słowem, co stanowi dziedzinę tak zwanego naszego su
mienia, ma takie tylko znaczenie, jakie leży w uwarunkowa
nych przez tę myśl, ten stan skutkach w naszym życiu,
w naszej własnej istocie, tj. ma znaczenie zależne od tego,
jak odbija się na naszych zdolnościach umysłowych, fizycz
nych itp., na całym naszym sposobie zachowania się, życia.
2) Tak uwarunkowane w nas zmiany mają tylko o tyle
znaczenie i tylko takie znaczenie poza nami, o ile wpływa
ją na naszą zdolność działania i w ogóle zachowania się wo
bec świata.
Innymi słowami:
Całe znaczenie naszych przejść wewnętrznych redukuje
się do tego, jaki wywierają one wpływ na nasz typ rzeczy
wistego życia.
Znaczenie typu życia polega p r z e d e w s z y s t k i m na
jego zdolności zachowania się wobec świata.
Czy mam przypominać, że nie wolno negować tych pod
stawowych zasad, nie wypierając się najelementarniejszych
wyników i podstaw myślenia?
A jednak to przede wszystkim leży w tak okrzyczanym
twierdzeniu Nietzschego, że nie ma moralnych zjawisk, ist
nieje tylko moralne tłumaczenie zjawisk. To tylko leży
w zaprzeczeniu odrębnego działania moralności na życie.
W rzeczy samej takie działanie bywa nieustannie przyj
mowane.
Gdy etyka mówi o znaczeniu „dobrej woli" niezależnie od
tego, w czym objawia się ona, i gdy nie uświadamia sobie,
678
UZUPEŁNIENIA II
na czym polega znaczenie tej dobrej woli, przypisuje ona
naszym stanom czysto wewnętrznym niezależny całkiem od
immanentnej rzeczywistości i jej związków wpływ na ży
cie.
To samo, gdy spiera się ona o altruizm i egoizm in ab-
stracto.
To samo, gdy usiłuje ona oprzeć cały gmach na hedoniz-
mie lub na kategorycznym imperatywie. Tu wszędzie na
miejsce rzeczywistości jedynej, jaka istnieje, podstawiona
zostaje fikcyjna rzeczywistość etyczna. Wszędzie tu uogól
nieniom, opartym na pewnych specyficznych formacjach ży
cia, przypisywane jest znaczenie niezależne od samej rzeczy
wistości, w której jedynie mają one sens.
Abstrakcyjna etyka, etyka jako etyka, jest do dziś dnia
w tej formie, w jakiej żyje ona i rozwija się, jednym wiel
kim anachronizmem umysłowym.
Nietzsche, występując przeciwko takiemu samoistnemu
znaczeniu moralności, wypowiedział tylko wielką, niezwal-
czoną prawdę.
Nie ma nic w życiu prócz życia samego, nie ma nic
w człowieku prócz człowieka.
Tym samym oczyszczony zostaje grunt dla jedynie mo
żliwego dziś traktowania etyki.
Etyka, w sposób nowoczesny pojęta, staje się istotnie pod
stawą całego gmachu myślowego ludzkości, staje się samo-
wiedzą działalności ludzkiej.
Wygląda ona całkiem inaczej jednak niż to, co za etykę
uchodzi.
To, co jest dziś poza obrębem etyki, wypełni jej. treść,
to jest właśnie całe nowoczesne, pozaetyczne, rzeczywiste
życie.
Człowiek etyki był fikcją: istnieje tylko ten człowiek,
którego etyka ignorowała lub traktowała podejrzliwie.
Przedmiot etyki — to ludzkie działanie jako przedmiot
świadomości. Etyka to świadome stwarzanie życia.
Podstawą etyki jest człowiek mogący rozstrzygać o sobie,
a więc człowiek istotnie mogący ostawać się wobec wszech
świata: człowiek pracujący. Tylko pracując ludzkość żyje,
tylko pracując ludzkość wytwarza podstawy swojego istnie
nia. Praca jest nietykalnym fundamentem ludzkości. Sto-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
679
sunki i wymagania pracy są niezależne od wszelkiej dowol
ności. Praca jest nietykalnym paladium, fundamentem całe
go naszego życia, całej naszej swobody. Bezwzględna nieza
leżność człowieka pracującego, właśnie w pracy jego, jest
fundamentem prawa. Prawo jest sposobem myślenia o sto
sunkach ludzkich. Zastanówmy się nad tym zagadnieniem,
gdyż znowu tragicznym rysem etyki Nietzschego jest to, że
nie wytworzyła ona swojej koncepcji prawa, że rozwija się
całkiem poza prawem. Myśląc o swoim życiu, myślę tym sa
mym o innych, gdyż życie moje się o nich zazębia. Otóż
w pewnej chwili myśl moja, kierująca moim życiem, staje
się w ł a s n o ś c i ą innych, gdyż na ich życie wpływa. Mu
si być w mojej myśli pewien grunt granitowy, na którym
myśli moje snują się swobodnie, nie tykając go: ten grunt
to ta sfera mojej myśli, w której ja myślę o życiu innych,
o stosunkach moich do nich. Myśleć mogę swobodnie, myśl
jest w mojej władzy, ale tu napotyka ona coś, co jednocześ
nie jest już żywiołem życia innych. Jak myśleć o innych, za
chowując ich niezależność? Już przez to samo, że ich sobie
określam, że ich myślę w sposób konkretny, wykonywam
nad nimi pewną władzę. P r a w o j e s t s p o s o b e m
k o n k r e t n y m m y ś l i o l u d z i a c h p o z a n a m i ,
n i e n a r u s z a j ą c y m i c h n i e z a l e ż n o ś c i . Prawo
jest formą, w jakiej myśl ujmuje konkretną swobodę. Ale
co znaczy swoboda? Jest to życie mogące wystarczyć sobie.
Tylko myśląc ludzi jako pracujących, myślę o nich jako
o niezależnych. Pojęcie pracy jest równoznaczne z pojęciem
niezależności. Jedyną własnością człowieka jest praca. Pra
wo nie określające niezależności pracy nie jest prawem, jest
systematyczną niewolą. Prawo zapewniające jakąkolwiek
inną niezależność prócz pracy — jest fikcją. Gdy człowiek
pracę swą uczyni nietykalną, wszystko inne wziąć sobie
potrafi. Zdolność do pracy jest elementem prawa i swobody.
Zagadnienie prawa jest to zagadnienie: uczynić pracę swoją
własną właścicielką, uczynić ją samodzielną. Społeczeństwo,
w którym praca nie rządzi sobą, nie żyje jeszcze w p r a-
w i e. Prawo jest w nim kłamstwem, pozorem maskującym
siłę. Nietzsche dostrzegł, jak zawsze trafnie, nieobecność
prawa w naszym społeczeństwie i, jak zawsze, popełnił on
ten sam błąd, jaki mu jest właściwy i cechuje go. Podczas
gdy rozprawiający o sofiście Nietzschem urzędowni i dobro-
680
UZUPEŁNIENIA II
wolni sofiści nowoczesnego społeczeństwa sankcjonują je ta
kim, jakie jest, Nietzsche uznaje wszystkie b r a k i , jakie
wyczuwa w tym społeczeństwie, za braki bezwzględne. Pod
czas gdy oględny i rozsądny Wundt mówi: „nie Wiadomo,
dla jakich powodów hipotezy nasze się udają", genialny
Nietzsche formułuje: prawdą jest złudzenie zwyciężającego.
Podczas gdy sofiści opisują kształt n o w o c z e s n e j s i ł y ,
władającej nad uciemiężoną pracą, zachwycają się doskona
łością naszej świadomości prawnej, Nietzsche z pogardą od
trąca najchłodniejszego z potworów — państwo. I mówi:
człowiekowi życie zapewnia nie prawo, którego nie ma, lecz
siła. Miejcie siłę.
Nieobecność prawa w atmosferze kulturalnej współczesnej
Europy jest cechą charakterystyczną tej atmosfery. Niepo
dobna będzie zrozumieć filozofii Nietzschego, jeśli się nie
zważy, że wyrosła ona z epoki, w której prawo było całko
wicie nieobecne. P r a w o j e s t t o u z n a n i e j a k i e
g o ś t y p u l u d z k i e g o ż y c i a z a i s t o t n y , wy
s t a r c z a j ą c y s o b i e , m o g ą c y b y ć d l a s i e b i e
c e l e m . Dwa zasadnicze czynniki przeciwstawiają się moż
ności wytworzenia się w warstwach kulturalnych poczucia
prawa: rozbudzenie świadomości w warstwach pracujących
oraz niestałość istnienia, uwarunkowana przez potężne i nie
ustanne przekształcenia w życiu ekonomicznym. Niestałość
sprawia, że nie wykrystalizowują się typy istnienia zdolne
stać się dla samych siebie ośrodkami trwałej i ciągłej świa
domości prawnej; przebudzenie się świadomości w klasach
pracujących znamionuje, że odtąd każdy już nie oparty bez
pośrednio na pracy typ życia ludzkiego przeciwstawiać się
musi t y p o w i p r a c y ; a ponieważ zaś tylko człowiek
pracujący jest typem istnienia wystarczającego sobie sa
memu, ponieważ aż nazbyt jasnym jest, że tylko ten typ
życia zdolny jest ostawać się wobec wszechświata, Więc po
czucie prawne innych typów gruntować się musi już na fik
cyjnych racjach. Nie prawo już, ale religia — ta ucieczka
dusz upadłych — stanowić może jedyny punkt oparcia
wszelkich form istnienia nie opartych na pracy. Tu przy
łącza się jeszcze okoliczność obostrzająca. Upadłość wszyst
kich form życia nie opartych na pracy jest dla kulturalnej
Europy upadkiem w znaczeniu literalnym, jest bowiem
apostazją wobec swojej własnej przeszłości. Myśl europejska
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
681
doszła w XVIII i pierwszej połowie XIX wieku do wyni
ków, które prowadzą nieuchronnie do uznania bezwzględne
go pracy jako źródła i zasady prawa. Myśl ta teraz musi
cofnąć się wstecz poza siebie, wrócić do stanowisk, które
sama przezwyciężyła i wyszydziła. I oto jest czynnik, za
barwiający atmosferę moralną i umysłową współczesnej
Europy. Jest to powrót do form świadomości wyśmianych
i zużytych. Człowiek zabobonny jest zawsze politowania
godny, ale człowiek przywracający cześć oplutym przez sie
bie samego amuletom, wygrzebujący z błota, w jakie je
sam wdeptał, szczątki rozbitych fetyszów — jest ohydny.
A to jest właśnie treścią i cechą charakterystyczną współ
czesnej nam myśli, to jest rys dominujący niemal w współ
czesnej oficjalnej, wyrzekającej na niemoralność i powierz
chowność Nietzschego filozofii. Jest to uprawiane zawodo
wo i zawodowo wyzyskiwane rozmiękczenie mózgu — pa
raliż postępowy, czyniący każdą nową generację nowoczes
nych fachowych filozofów coraz mniej zdolną do męskości
w myśleniu. Fundamentem śmiałości i swobody myśli jest
godność, fundamentem godności jest prawo. Nowoczesna fi
lozofia jest szkołą życia obywającego się bez godności we
wnętrznej. Labriola zajmował katedrę filozofii jedynie przez
jakąś szczęśliwą pomyłkę losu, a Lippsowie już choćby tylko
należą do niezmiernie rzadkich wyjątków. A przecież
i Lipps jeszcze nie jest Fichtem, a Fichte obmyślał z filo
zoficznego punktu widzenia „absolutną" formę paszportów.
Nietzsche, kiedy mówił, że w naszych czasach filozof jest
istotą nieuzasadnioną, formułował właśnie ten brak godnoś
ci w życiu naszych kulturalnych warstw. Ale nasi oficjalni
filozofowie w uzasadnianiu właśnie tego niegodnego życia
znajdują właśnie swoje własne uzasadnienie i źródło god
ności namacalnych. Filozof musi być świadomością życia
wierzącego w siebie, uznającego siebie. Filozofia oficjalna
wyprowadza stąd wniosek, że zadaniem filozofa jest uza
sadniać życie, jakie jest, i wierzyć w byle jaką rzeczywistość
jako manifestację wartości najwyższej. Nietzsche zaś wnios
kował, że jeśli myśl nie znajduje oparcia w formach istnie
jących, musi być świadomością tworzenia form nowych.
N a d c z ł o w i e k jest dla Nietzschego surogatem godnoś
ci, której nie znajduje w życiu naokoło siebie, prawa, któ
rego konieczności nie zastąpionej przez nic nie pojmuje on.
682
UZUPEŁNIENIA II
Nadczłowiek Nietzschego to jest znowu koncepcja odbija
jąca wiernie p r z y p a d k o w o ś ć form życia, stanowią
cego grunt i tło myślowej twórczości Nietzschego. Nietzsche
nie odnajduje naokoło siebie wystarczających sobie, godnych
typów istnienia, widzi tylko jednostki, w których życiu
wszystko jest przypadkiem. Jakeśmy już to wielokrotnie
zaznaczali, Nietzsche nie zdołał przezwyciężyć myślowo
własnej atmosfery dziejowej. To przypadkowe istnienie lu
dzi, żyjących w gotowym świecie pracy, wydawało mu się
jedyną możliwą, jedyną rzeczywistą formą życia. Samą pra
cę pojmował on niewątpliwie jako jedną z tych przypadko
wych form istnienia. Nie zastanawiał się nad jej odrębnoś
cią. Widział on tylko życie samodzielne, tj. przeciwstawia
jące się wszystkiemu, co [z] zewnątrz usiłuje je ograniczyć,
i niesamodzielne, tj. poddające się zewnętrznym prawidłom.
Nietzsche uznawał tylko samodzielne życie, tj. z siebie tylko
czerpiące nakazy dla siebie, prawidła i cele, za jedynie god
ne człowieka życie. Czy potrzeba dowodzić, że miał słusz
ność, czy potrzeba dowodzić, że niewola przyjmowana jest
stanem haniebnym i upokarzającym, czy potrzeba dowodzić,
że jednostka, która u l e g a czemuś, czego sama nie uzna
ła za swą wartość i swój cel, rezygnuje z własnej godności
ludzkiej lub do niej jeszcze nie dorosła? Uznając autonomię,
samowolę bezwględną, niezależność każdej jednostki, Nietz
sche sformułował tylko postulat zasadniczy naszych cza
sów — postulat, którego wyrzeczenie się jest degradacją,
upadkiem, znieprawieniem człowieka. Nieszczęściem Nietz
schego jest to tylko, jak zawsze, że nie rozumiał on warun
ków niezależności, nie rozumiał, że niezależnym jest tylko
ten, kto sam swój byt stwarza, że praca własna jest pod
stawą wszelkiej niezależności, że na jej gruncie dopiero moż
na mówić o stanowieniu o samym sobie, o tworzeniu idea
łów i celów przez samego siebie. Nie na tym zasadzał się
błąd Nietzschego, że głosił on moralność panów, tj. wol
nych ludzi, ale na tym, że myślał, iż można być wolnym, bę
dąc tylko panem, tj. człowiekiem zależnym od cudzej nie
woli. Wolnym jest tylko człowiek sam bezpośrednio styka
jący się z pozaludzkim światem, zdobywający na nim wa
runki swego istnienia: pan Nietzschego jest niewolnikiem
cudzej pracy, musi on żyć w tych formach, jakie jej stan
dla niego do wyboru pozostawi. I nie ma istotnie bardziej
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
683
ubogich — jeżeli nie mówić o istnieniu zadowolonych typów
naszego upadłego świata — niż te przypadkowe istnienia,
które pocieszają się dzisiaj Nietzschego nauką o moralnoś
ci panów i nadczłowieku. Biedni panowie! Bez własnej treś
ci w życiu, żyjący pustką przypadku, oszałamiający się fra
zesem. Nietzsche, z chwilą gdy nie zrozumiał, że podstawą
nowoczesnego niezależnego człowieka musi być p r a w o ,
powstanie prawa pracy, tj. musi być uznanie nietykalności
zarówno pracy w każdym, jak i tego istnienia, które wznosi
on dla siebie na tym gruncie — musiał zawisnąć w tej próż
ni, która za jedyny punkt oparcia dla jego prawdziwie
wzniosłej twórczości moralnej mogła dać tylko widmo nad-
człowieka. Nietzsche sam nie wierzył w życie godne i war
tościowe tych przypadków zbuntowanych, z których naro
dzić się ma nadczłowiek. Szanuje w nich tylko przejście,
tylko środek, być im każe dla widma — dla tego, co ponad
człowieka ma wystrzelić; za broń im daje tylko bunt prze
ciwko wszystkiemu, co ściągnąć by je mogło w dzisiejsze,
pozbawione godności formy życia. Nietzschego nadczłowiek
to w gruncie rzeczy tylko votum nieufności wydane człowie
kowi, jakiego znał on, nowoczesnemu Europejczykowi. Nie
można z wami współczuć, nad wami się litować, bo wy zgi
nąć powinniście: życie ludzi bez godności jest tylko zguby
godne. Nie możemy nie uznać tego za prawdę. Tak jest,
współczucie z życiem bez godności znieprawia obie strony.
Nic dla nas nie ma ohydniejszego niż szermujące terminem
alturizm nowoczesne teorie solidarności społecznej, usiłujące
roztopić w jakimś wzajemnym wyrozumieniu i stające się
prawo człowieka — typ świadomej, walczącej o samowładzę
pracy — i typ życia, nie czujący pod sobą żadnego gruntu,
żadnego prawa, prócz własnej niemocy i chęci życia za każ
dą cenę, chociażby za cenę nieustannie i świadomie znoszo
nego sromu. Pomiędzy prawem i bezprawiem, pomiędzy
godnością i bezecnością nie ma kompromisu. Nietzsche zwąt
pił o całej ludzkości, jaką znał, i stąd oparł swoją naukę na
rozpaczliwym twierdzeniu: każdy, kto będzie miał odwagę
żyć samodzielnym życiem, żyć po ludzku, ma prawo trakto
wać was jak niewolników, o niewolnicy! jak rzecz, o słudzy
rzeczy! Byleby tylko sam chciał tego, co będzie miało prawo
istnieć: swobodnego istnienia. Tylko, nie rozumiejąc zagad
nienia prawa, Nietzsche opierał swą myśl na zbuntowanym
684
UZUPEŁNIENIA II
bezprawiu. Sofista! — niewątpliwie. Nie jest sof izmem uza
sadniać każde bezprawie istniejące, tryumfujące, jako pra
wo, ale sofistyką jest powiedzieć ludzkości kulturalnej, że
jest w życiu swym rzeczą, res nullius. Na czym opieracie
swe istnienie, o mędrcy? — mógłby zapytać Nietzsche swych
krytyków. Żyjemy — odpowiedzieliby mu oni. Ale dlaczego
możecie żyć, kto wam zapewnia życie? — Sofista! Przecież
Schutzmann chodzi pod oknami. Nie słyszysz... A innych
kroków nie słyszycie? Wśród nocy?... Jedynym uzasadnie
niem życia jest cel przez to życie obrany.
Sama jednostka ma sobie obierać cel? — dziwi się ofi
cjalna mądrość. Tak mówił Protagoras, i prof. Struve sądzi,
że Nietzsche jest tylko plagiatem z Platona. Cele człowiek
otrzymuje gotowe, ma je tylko uzasadnić. Cele wyznacza
władza, opinia, Bóg — człowiek wykonywa je, i to jest
swoboda. Swoboda bez patentu władzy, opatrzność, jest
anarchią. Kiedy rozkładały się Ateny — itd.
Zwolennikom klasycyzmu dokończę jeden starożytny mit.
Wiedzą oni, że Ulisses gościł u Polifema i jak go oślepił.
Dalej jednak rzeczy miały się inaczej, niż opowiada Ho
mer. Ulisses nie uciekł, lecz został i przekonał poczciwego
Polifema, że ślepota jest karą Jowisza za to, że Polifem
celów swoich nie spełniał, że celem jest Polifema, aby on,
Ulisses, i jego towarzysze nie byli głodni i mogli swobodnie
rozmyślać o chwale Jowisza.
I w tym to świecie obłaskawionego, pracującego Polife
ma wyrosła cała nasza kultura. Kultura opierająca się
zawsze na jakichś gotowych celach.
Rzeczy zmieniły się jednak.
Polifemowi Minerwa podarowała parę cudnych, jasnych
sowio-mądrych oczu.
I Polifem widzi.
My dziś żyjemy w świecie tego widzącego Polifema.
Nadaremnie usiłuje Ulisses przekonać olbrzyma, że gdy
się ma oczy, to najlepiej je sobie wyłupić. Sam dla przy
kładu jedno sobie wydarł, drugie zepsuł. Polifem przez to
nie oślepł. Natomiast nowoczesnej oficjalnej filozofii pozo
stało to jedno, bielmem zaszłe oko.
Znowu, jeżeli istnieje rzecz niezaprzeczalna w nowocze
snej myśli, to jest nią twierdzenie: celem człowieka może
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
685
być tylko to, co on sam dla siebie jako cel uznał i posta
wił.
Nowoczesna etyka ma dwa właściwe postulaty: niety
kalność, bezwzględność prawa i samous tana wianie celów.
Człowiek nie może być dzisiaj już posiadany przez żaden
ideał. Sam on je posiada, wybiera i tworzy. Sama możność
innego stosunku do wartości, ideałów, wydaje się myśli
nieuprzedzonej czymś niezmiernie dziwnym. W samej rze
czy. Wartość ma być rzeczą stosowaną przeze mnie do całego
mojego życia. Lecz dlaczego jest ona dla mnie wartością?
Jeżeli nie dlatego, że ja ją za taką uznaję, jeżeli jest nie
zależna od mojego uznania, wyższa ponad nie, jest wyra
zem nagiego musu. Wszystkie sprzeczności etyki pochodzą
stąd, że usiłuje ona uzasadnić jako nasze dzieło i naszą
odpowiedzialność stan rzeczy od nas niezależny, znoszony
tylko przez nas. Nie koniec na tym. Pojmujemy ideał, war
tość, jako coś nadludzkiego, odrębnego od człowieka, coś,
co tylko odnajdujemy w ludzkim życiu, z czym to życie
jest zgodne. Sam już ten punkt widzenia zawiera w sobie
określone stanowisko. Życie ludzkie ma zawsze być zgodne
z czymś, co jest ponad nim, życie ludzkie ma więc zawsze
być zależne od czegoś, co nie jest w jego mocy, mieć swój
sens poza sobą. Życie mające ideał poza sobą jest życiem
niedojrzałym. Życie, którego ideał jest abstrakcyjny, jest
życiem nieświadomym. Ideał abstrakcyjny to uporczywe
przywiązanie do pewnej cechy życia, której nam nie wolno
przestąpić. To usankcjonowana i bezwiedna niemoc.
Ideałem życia może być tylko życie. Ideałem człowieka tyl
ko tworzenie t y p u życia, istoty żywej, wytrzymującej
miarę naszych pożądań i wymagań. [Jest] rzeczą niewątpli
wą, że poza obrębem p r a w a , na jego podstawie tylko
świadome tworzenie typu życia czyniącego zadość naszym
wymaganiom, tylko tworzenie człowieka może stanowić
podstawę etyki. Jeżeli prawo jest tą dziedziną, w której
myśl nasza o innych jest ich własnością, to sama twórczość
etyczna, wznosząca się na tej granitowej opoce, jest naszą
wewnętrzną odpowiedzialnością względem tego szczytu
życia, jaki sobie wyobrazić możemy. Na podstawie prawa żyć
w całym swoim życiu nieustannie pod okiem stwarzanej
przez nas samych najwyższości życiowej — jest niewątpli-
686
UZUPEŁNIENIA II
wie ideałem i typem rozwijającej się czysto ludzkiej etyki.
Treść tej etyki to nieustanna miłość do każdego okrucha,
do każdego drgnienia istoty ludzkiej, dopominających się
w nas o ocalenie i wyzwolenie, to świadome tworzenie,
hodowanie człowieka. I nie ulega żadnej wątpliwości, że
twórczość filozoficzna Nietzschego jest niezmiernie czystym,
szlachetnym prologiem takiej etyki tylko ludzkiej. Rysem
jej, bezwzględnie nieprzemijającym, jest bunt przeciwko
jakiejkolwiek bądź zależności w świecie życia ludzkiego.
Sam przed sobą tylko odpowiada człowiek, sam siebie tylko
ma i posiada. To jest ideał Nietzschego. Ideał nieurzeczy-
wistniony myślowo przez niego. Jego człowiek nie ma swego
życia. On ma tylko bunt i dążenie. Nie ma i nie zna prawa.
Brak zrozumienia zagadnienia prawa jest najsłabszym pun
ktem twórczości etycznej naszego myśliciela. Mówiliśmy
już o tym. Natomiast nie jest żadnym brakiem to, co zwy
kle za taki uważane bywa. Już nie mówię o krytyce wszel
kiej religii w etyce: ta sprawa jest aż nazbyt oczywista.
„Religijny" znaczy z naszego punktu widzenia nieetyczny.
Religia jest zaprzeczeniem prawa, a prawo nienaruszalnym
fundamentem etycznej myśli. Nietzsche jednak popełnił
w oczach opinii, pozbawionej jakiejkolwiek bądź ścisłości
w myśleniu, straszny błąd w krytyce a l t r u i z m u . Otóż
jest to znowu złudzenie. Etyka to stwarzanie ż y c i a ,
stwarzanie człowieka, a więc nieustanne tworzenie pojęć
coraz to wyższych i pełniejszych o nim. Etyka to nieustan
na świadomość rosnącej wartości ludzkiej. Altruizm sam
przez się nie ma nic wspólnego z etyką. Altruizm jest tylko
sentymentalnym wyrazem dla oznaczenia sceptycyzmu mo
ralnego (proszę mnie zrozumieć: ja tu m ó w i ę o e t y
ce j a k o d y s c y p l i n i e my ś I o w e j). Nie znajdując
wartości w sobie, szuka się jej gdzie bądź poza sobą. Nie
altruizm, tj. współczucie posiadających z upośledzonymi,
lecz r o d z ą c e s i ę p r a w o p r a c y j a k o p o d s t a
w a g o d n o ś c i l u d z k i e j , nie odruchy uczuciowe
inteligencji, lecz przebudzenie się do samodzielności mas —
jest zasadniczym faktem naszego życia. Faktu tego Nie
tzsche nie zrozumiał, ale nie dlatego, że nie zrozumiał al
truizmu. Podstawą etyki jest nie litość, lecz g o d n o ś ć
człowieka. Tragedią Nietzschego jest, że nie zrozumiał po-
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO 687
wstającego, bojującego prawa i rodzącej się godności czło
wieka, który wobec wszechświata nie opiera się na niczym
prócz siebie. Tragedią Nietzschego jest, że musiał on
i w etyce uniesieniem i ekstazą zastępować to, co mogłoby
być spokojną i pogodną wiedzą.
VII
Religia jest świadomością niesamodzielności naszej, jest
poczuciem, że życie nasze jest określane, utrzymywane
i kształtowane przez coś niezależnego od nas samych, nie
zależnego od człowieka, od niczyjej ludzkiej woli. Religia
jest więc świadomością zależności życia ludzkiego od czegoś
leżącego poza obrębem naszego działania, jest świadomością
obecności w życiu ludzkim pierwiastka znajdującego się po
za zakresem świadomego ludzkiego działania. Religia jest
więc stanem niedojrzałości i niewoli, jest systematem nieod
powiedzialności, jest bowiem poczuciem, że życie nasze jest
wytwarzane przez coś, co nie leży w naszej mocy. Stosunek
więc człowieka do życia nie jest stosunkiem sprawcy do
sprawianego przezeń dzieła, lecz zostaje uświadomiony jako
stosunek do czegoś nieznanego a potężnego. Los własny i los
innych składa człowiek na odpowiedzialność tej rządzącej
mocy. Religia jest, jak nadmienialiśmy, zaprzeczeniem pra
wa. Wraz z naszą samoistnością bowiem ginie i ten wytwór
jej najcenniejszy: prawo. Kto sam jest tylko niewolnikiem
obcych i tajemniczych sił, nie może być stróżem niczyjej
swobody. Zrozumienie religii możliwe jest tylko na podsta
wie zrozumienia struktury rzeczywistego życia, z którego
wyrasta ona. Religia jest wyrazem stosunków, jakie stwarza
społeczeństwo, nie oparte na prawie pracy dla jednostki
ludzkiej. Życie jednostki zależne jest od czegoś, co jest sil
niejsze od niej, co zmienia się i co nie jest niczyim dzie
łem. Żadna bowiem z jednostek należących do społeczeń
stwa, żadna klasa ich nie może być uznana za samoistną
i odpowiedzialną sprawczynię tego, co jest. W społeczeństwie
czuje się obecność czegoś niezależnego od niczyjej, od żadnej
ludzkiej myśli i woli. Coś nieznanego wytwarza podstawę
i grunt społeczeństwa. Każda jednostka czuje, że nie wolno
688
UZUPEŁNIENIA II
jej przekroczyć jakichś granic. R e l i g i a j e s t f o r m ą ,
w j a k i e j o d c z u w a c z ł o w i e k n i e p r a c u j ą c y ,
l u b n i e p o j m u j ą c y z n a c z e n i a p r a c y , i s t n i e
n i e s w o j e w o b r ę b i e s p o ł e c z e ń s t w a . Spo
łeczeństwo zapewnia życie różnym określonym typom zacho
wania ludzkiego. Czują one, że w granicach, przez te okre
ślenia zakreślonych, życie ich jest do pewnego stopnia za
gwarantowane. Co jednak daje moc społeczeństwu rozpo
rządzać się wszechświatem, bytowymi skutkami? Dopóki
praca nie osiągnie swojej samowiedzy, świat jest pojmowany
w ten sposób, że społeczne skutki naszego życia wydają się
naturalnymi. Pewna forma ludzkiego istnienia, a co za tym
idzie, czucia i myślenia — ukazuje się jako byt. Logikę
rządzącą w obrębie społeczeństwa jednostka uznaje za prawo
świata. Na tym się zasadza istota myśli religijnej. Jest ona
koniecznym wytworem społecznego życia, dopóki nie zostaje
zrozumiane, że praca jest jedyną formą życia wytwarzającą
pozaludzkie, bytowe skutki. Religia nie jest produktem woli:
jest ona koniecznością, wynikającą stąd, że c z ł o w i e k
0 s w o i m i s t n i e n i u o p a r t y m n a g r u n c i e
g o t o w e j p r a c y m y ś l i t a k , j a k b y o n o wy
s t a r c z a ł o s o b i e s a m o p r z e z s i ę w o b e c p o -
z a l u d z k i e g o ś w i a t a ; c z y n i o n p e r y p e t i e
1 w y m a g a n i a t e g o s w o j e g o ż y c i a , o p a r t e g o
n a d o k o n a n e j p r z e z i n n y c h p r a c y , w y r a
z e m ż y c i a s a m e j i s t o t y b y t u . T o j e s t t a
j e m n i c a r e l i g i i . Feuerbach uznawał chęć, życzenie
za istotę religii. Rodzi nasza wola, nasze uczuciowe życie
religię o tyle tylko z siebie, o ile coś nieznanego zapewnia
naszej woli władzę nad światem. Tajemnicą religii jest za
poznana praca. Pod pseudonimami wszystkich bogów wy
stępował zawsze ślepy cyklop — człowiek pracujący. Na
turalnie, przewiduję łatwy do przewidzenia zarzut, że praca
nie wyczerpuje wszystkich stosunków życiowych ludzkich
i że poza jej obrębem istnieje dość zjawisk, świadczących
o potędze żywiołu, aby raz na zawsze utrwalić podstawy re
ligii. Argument ten odwraca się z łatwością ostrzem swym
w stronę tych, którzy by się nim posłużyć chcieli. Istotnie
p o t ę g a żywiołu jest tak wielka, że byle tylko człowiek
nie łudził się, że ją opanował, raz na zawsze zniknie sama
możliwość myśli o zawarciu ostatecznym n i e z m i e r z o -
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
689
n e g o w granicach tej lub innej określonej formy życia
albo myśli. Gdy człowiek pracujący wie, że rozporządza tyl
ko swoją pracą, tylko sobą wobec wszechświata, a nie zaś
opieką bożą, którą można wprawić w ruch za pomocą tego
lub innego systematu wewnętrzej czy zewnętrznej magii,
ten sam typ odczuwania, myślenia, życia ustala się w nim
wobec wszystkich innych zjawisk. Wszystkie dotychczasowe
typy myśli żyją zawsze w jakimś stałym, niezmiennym, sta
tycznym świecie. Myśl pracy wie, że jej świat rozszerza się
i rośnie za własną jej sprawą. Bardziej niż jakikolwiek
inny typ czuje ona g r a n i c e rzeczywiste swej mocy, ale
ta ograniczona moc narasta, a przy tym jest naszą własnoś
cią i to jedyną własnością. Oparcie na pracy myśli i świa
domości ludzkiej stwarza podstawy prawdziwej odpowie
dzialności przed samym sobą, prawdziwej niezależności
i swobody. N a ż a d n ą r e l i g i ę , t o j e s t n a h i p o -
s t a z o w a n i e j a k i e j k o l w i e k f o r m y ż y c i a , t u
n i e ma m i e j s c a . Wielka zaś powaga religii, siła i sku
pienie zostaje przywrócone samemu życiu. Na podstawie
tego, cośmy powiedzieli tutaj, i na podstawie naszej do
tychczasowej krytyki Nietzschego nietrudno jest zrozumieć
jego stanowisko wobec religii i granice tego stanowiska.
Nie potrzebujemy mówić, że strona negatywna tego sto
sunku jest najzupełniej uzasadniona i że słabość tkwi
w tym, że bunt jest tu tylko buntem, tylko negacją,
a nie przezwyciężeniem ostatecznym. Przezwyciężenie osta
teczne może być dokonane tylko jako założenie w y s t a r
c z a j ą c e g o s o b i e t y p u ś w i a d o m e g o ż y c i a .
Dopóki myśl ludzka nie będzie świadomym i celowym roz
strzyganiem zagadnień życia, dopóki nie będzie ona świa
domym tworzeniem życia jako własnego dzieła, dotąd re
ligijność nie zniknie z ludzkiej myśli. Człowiek, dla którego
życie jego nie jest jego dziełem, musi odczuwać je jako
swoje przeznaczenie. Może on sobie przeznaczenie to okreś
lać w sposób „naukowy", tj. przez hipostazowanie pojęć
naukowych — nie zmieni to istoty rzeczy. Dopóki życie
każdej jednostki nie będzie nietykalne w jej pracy i jej
swobodzie wznoszącej się na gruncie tej pracy, dotąd re
ligia nie zniknie z myśli, gdyż nie zniknie z życia. Człowiek
będzie czuł religijnie, dopóki nie on będzie żył, lecz jego
będzie coś przeżywać, dopóki nie on będzie tworzył własne
44 Brzozowski — Dzieła
690
UZUPEŁNIENIA II
życie, lecz coś zużywać je będzie. Protest Nietzschego prze
ciwko religii, jako zaprzeczeniu życia, oślizguje się po po
wierzchni, a raczej zatrzymuje się na powierzchni. Nie za
przeczaj, lecz potwierdzaj ż y c i e , twórz je sam dla siebie,
nie daj go niszczyć! Wszystko to są postulaty narastające
krwią i ciałem dopiero, gdy człowiek owładnął samą podsta
wą swego życia, bytem swoim wobec pozaludzkiego życia.
Dla Nietzschego życie przypadkowe na gruncie pracy do
konanej było jedynym życiem, więc i tu podniósł on do
godności zasady, zwalczanej przez siebie, bunt przeciw tej
zasadzie. Nie miej religii, lecz bądź religią — tak formułuje
się stanowisko Nietzschego. Znaczy to jednak znowu: bądź
kłamstwem, miej kłamstwo własne tylko, twórz złudzenie
dla siebie i siebie. Nietzschego wolny człowiek jest tylko nie
wolnikiem, samego siebie wystawiającym na sprzedaż —
nikt nie jest godny mnie kupić. O, gdybym mógł być włas
nym swym nabywcą! Istotnie, nie ukrzyżowany Chrystus,
lecz nie mniej ukrzyżowany Dionizos. Nie żywy człowiek,
lecz symbol rzucony w próżnię. Sam dla siebie musisz zostać
bogiem, stworzyć swego boga. Bunt Nietzschego przeciwko
religii jest religią i on sam czuje to, o tym świadczą jego
wątpliwości wobec zagadnień sztuki.
VIII
W samej rzeczy chorym miejscem wszystkich pomysłów
Nietzschego o sztuce jest obawa, czy nie jest ona religią.
Stosunek jego do Wagnera, do romantyki, do wszystkich
zagadnień twórczości świadczy o tym. Ale aby to zrozu
mieć, trzeba wyjść poza granice nudnej paplaniny o dio-
nizyjskiej i apollinowskiej zasadzie, jak w ogóle, aby móc
coś powiedzieć o Nietzschem, trzeba zrozumieć, że pojąć
Nietzschego nie znaczy to go licho parafrazować. Naj naiw
niej rozumieją piszący o Nietzschem bardzo często jego
„przezwyciężenie" filozofii, jako uzasadnienie własnego
nieuctwa. Aby móc pisać o filozofii chociażby Nietzschego,
trzeba rozumieć przynajmniej własne swoje pojęcia. Wpraw
dzie Nietzsche pisał, że poza wszystkimi naszymi myślami
ukrywa się nasza samość, nie należy tego rozumieć jednak
tak, że samość ta objawia się najpełniej, gdy myśl jak
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
691
najmniej ją krępuje. Wprawdzie w Piśmie świętym na
tchnienie uczyniło prorokiem nawet osła, ale religia jest
odwróceniem naturalnych stosunków, i w rzeczywistości
możemy obserwować niejednokrotnie wręcz przeciwny fe
nomen.
Wracając do zagadnień sztuki u Nietzschego, [widzimy że]
i w stosunku do nich odbija się wiernie zasadnicze jego sta
nowisko. Usiłuje on przemóc złudzenie złudzeniem. S z t u
k a j e s t w y r a z e m ż y c i a , n i e p o w i n n a wy
p e ł n i a ć , m a s k o w a ć j e g o b r a k u : — tak formu
łuje się ostatecznie stanowisko Nietzschego wobec życia.
Widzimy od razu wszystkie tkwiące w nim trudności. Sztuka
ma być wyrazem życia, lecz czym jest życie? Z punktu wi
dzenia zajmowanego przez Nietzschego, niełatwo jest usta
nowić sprawdziany.
Nietzsche sam formułował swe postulaty względem sztuki,
mówiąc, że twórczość ma wypływać z nadmiaru życia. Cóż
to znaczy? Całkiem in abstracto jest to myśl tak ogólna,
że niemal pusta. Bez nadmiaru życia, tj. bez energii nie
zużytej przez życie, sztuka powstać nie może. Nie zużytej?...
Tu możliwe są rozróżnienia, nawet gdy idzie o czysto umy
słowe elementy twórczości, nawet gdy idzie o czysto ele
mentarną moc naszej wrażliwości. Nie zużytą może być na
sza wrażliwość umysłowa w tym znaczeniu, że nie wy
czerpuje jej, nie wystarcza jej samo życie, ale nie zużytą
może ona być i w tym znaczeniu, że zbyt s ł a b ą jest
ona dla życia, że stwarza ona sobie w sztuce sposób istnie
nia, który nie razi, nie przekracza jej natężenia. Cóż tu
rozstrzyga? Gdyż zagadnienia mogą być bardzo subtelne,
bardzo zróżniczkowane i granicę może być bardzo trudno
przeprowadzić. Każda postać życia wewnętrznego, nie za
trudniona przez nas w życiu, ukazuje się jako nadmierna,
jako niepotrzebna. Oczywiście kryterium może tu leżeć je
dynie w s t o s u n k u t w ó r c z o ś c i do życia. Jeżeli nad
miar, ujawniony w sztuce, czyni nas zdolniejszymi do życia,
jest nadmiarem istotnie; jeżeli nie — tworzyliśmy sobie
w sztuce ucieczkę dla własnej słabości. Tak — ale co znaczy
zdolność życia? I tu widzimy, że zasadnicza chwiejność
Nietzschego, jego niejasność podstawowa mści się tu znów
na jego działalności myślowej. Zdolność do życia w świecie
Nietzschego jest tak przypadkowa, jak cała podstawa tego
692
UZUPEŁNIENIA II
świata. A jeżeli tak, to znika ostatni probierz. Sztuka, ho
dując świat złudzeń, w którym żyje słabość, uratowała jej
życie, i słabość, żyjąc, powiada: oto był mój nadmiar. Jest
niewątpliwe, że dziś właśnie tak działa estetyka i filozofia
Nietzschego: stała się ona kazuistyką i sofistyką słabości
życiowej. Nie potrzebuję mówić, że własna Nietzschego re
nesansowa koncepcja siły była formą łudzącej się, upaja
jącej słabości. Typ życia ujawniający się tu jest absolutnie
niezdolny do wystarczania sobie. Wrażenie siły może on
sprawiać jedynie w tej romantycznej transpozycji nowo
czesnej przypadkowości istnienia nie opartego na pracy,
która reprezentowała dla Nietzschego rzeczywistość. Este
tyka Nietzschego z jej wahaniami zasadniczymi ujawnia
brak wystarczającego sobie samemu gruntu w świecie myśli
Nietzschego. Obawy Nietzschego były słuszne: od sztuki żą
dał on, aby była religią, nie mógł [zatem] poprzestać na
sztuce.
IX
Mamy teraz pierwiastki, pozwalające nam przyjrzeć się
ogólnej fizjognomii filozofii Nietzschego. Dzisiaj, kiedy spo
kojnie czytamy kolejno jego pisma, widzimy, że Nietzsche-
-młodzieniec szerzej i głębiej zakreślał swoje dzieło filozofa,
niż je wykonać zdołał. Możemy żałować dziś, że Nietzsche
nazbyt nieufnym był względem Apollina i Sokratesa, nazbyt
ufał zasadzie dionizyjskiej.
To, co stanowiło przedmiot nieustanny myśli filozoficznej
Nietzschego, nie zmieniło się przez całe jego życie. Utracił
on tylko w ciągu męczeńskiej walki myślowej zmysł ogar
niający c a ł o ś ć .
Kultura jako świadome stwarzanie przez ludzkość życia
wystarczającego sobie — to było nieustanne zagadnienie
Nietzschego.
Człowiek musi sam zawładnąć swoim życiem i budować
je tak, aby było ono dla niego wartościowym do przeżycia.
Opanowawszy życie, człowiek musi je sam stwarzać tak,
aby mogło ono być dla niego celem.
Schopenhauer nauczył Nietzschego, że człowiek, wola nie
mają nic poza sobą.
FILOZOFIA FRYDERYKA NIETZSCHEGO
693
Ale Schopenhauer też dał Nietzschemu romantyczną
teorię woli, której on już nie sprawdzał. Wola jest wszyst
kim — to jest grunt myśli Nietzschego.
Wola ta chce być tylko wolą, tj. chce mocy, potęgi.
Przez to samo zostało przesłonięte zagadnienie t y p u
ż y c i a w y s t a r c z a j ą c e g o s o b i e , tj. zagadnienie,
co daje człowiekowi władzę nad światem pozaludzkim.
Nietzsche nie wyszedł poza świat i d e o l o g i i : on go
chciał tylko z wewnątrz przewartościować. Dosyć jest
c h c i e ć i n a c z e j , chcieć panować, a nie być opanowa
nym.
Teraz myśl Nietzschego w tych tylko granicach przeżywa
wszystkie swoje problematy.
W tzw. pozytywistycznym okresie jest on na drodze ana
lizy, która mogłaby go wyprowadzić poza obręb jego świata
myślowego. Ale zajmuje się on tylko c h e m i ą w y t w o -
r ó w... tylko analizą, jak człowiek czuje i myśli. Tej fatalnej
granicy nie przekracza; jak człowiek żyje, nie wie, a raczej
zadawala się biologiczną abstrakcją zdolności lub niezdol
ności do życia. Poza człowiekiem i jego dziełem nic nie ma
w tym świecie, nie można na nic liczyć prócz człowieka.
Trzeba więc żyć i życie tworzyć.
Wszystko, co odrywa od chęci życia, od siły życia, jest
wrogiem.
Nietzsche b u n t u j e s i ę przeciwko wszystkiemu, co
chce sprawiać władzę nad człowiekiem, znaczy to bowiem
zakuwać, więzić życie, przeciwko wszystkiemu, co człowie
kowi człowieka chce wykraść.
Ale gdy sam on chce ująć tę swoją ludzką, tylko ludzką
rzeczywistość, wymyka mu się ona. Nie ma on żadnego
innego kryterium znów, jak c h ę ć ż y c i a tylko dla two
rzenia życia, tylko człowieka. Chociażby życie nieustannie
wracało, chcę żyć — pomimo, iż wieczne koło nie prowadzi
nigdzie.
Ów „wieczny nawrót rzeczy" takie ma tylko znaczenie.
Jest on próbą, na jaką wystawił Nietzsche myśl swoją. Kto
szuka w nim metafizyki czy czegoś podobnego, nie rozumie
nic z dynamiki myśli Nietzschego.
Wystawianie myśli swej na próbę, „walka z potworami",
była w ogóle typem zasadniczym tworzenia Nietzschego.
694
UZUPEŁNIENIA II
Myśl musiała być dla niego nie prawdziwą, lecz straszliwą:
wtedy wierzył, że jest rzeczywista.
Nietzsche to jakby stracony posterunek ludzkości.
Śmierć raz wraz śle gońców zwiastować rycerzowi osta
teczną porażkę człowieka, lecz rycerz zabija zwiastunów
i po każdym zwycięstwie coraz rozpaczliwiej, coraz żarli
wiej rozpłomienia swą wiarę.