A
LL
I
W
ANT FOR
C
HRISTMAS IS A
V
AMPIRE
1.
Powietrze szumiało gitarą basową i wybujałą zmysłowością. Przyszedł
we właściwe miejsce.
Ian MacPhie kroczył przez odnowiony magazyn w rytm perkusji. The
Horny Devils było najlepszym miejscem jakie mu przyszło do głowy na
znalezienie kobiety. Klub nocny był nimi przepełniony. Wszystkie
piękne i wszystkie wampirzyce.
Jaskrawoczerwone i niebieskie światła laserowe padały tam i tu
podkreślając skąpe ubrania kobiet i odbijając się od ciał tańczących w
pobliżu sceny. Zrobili falę kiedy muzyka zaczęła walić jak morze
podczas przypływu, więc wszedł pomiędzy nich kiedy owa fala się
cofała.
Jedno zczerwonych świateł przeszło przez niego migając mu w twarz i
oślepiając na kilka sekund. Postrzelił go wybuch paniki. Co jeśli żadna
z tych kobiet nie uzna go za atrakcyjnego? Co jeśli zwijał się w agonii
przez dwanaście dni, aby wyglądać starzej i … brzydziej?
Jako wampir nie mógł zobaczyć swojej nowej twarzy w lustrze.
Wystąpiła w kilku cyfrowych zdjęciach ze ślubu Jean-Luca, tak sądził.
Nie poznał dziwnego człowieka na obrazkach. Heather zapewniła go,
ze wygląda świetnie, ale była tak szczęśliwą panną młodą, że tego
dnia dla niej wszystko było piękne.
Po ponownym rozważeniu owej wizji, zdał sobię sprawę, że jego
moment paniki był bez znaczenia. Żadna z kobiet na niego nie
patrzyła. Wszyscy byli zwróceni do sceny, a ich spojrzenia wbite w
męskiego tancerza, króry kroczył dumnie po wybiegu z indiańskim
pióropuszem na głowie. Wojenna farba na jego ogolonej klatce
piersiowej przedstawiała strzałkę wskazującą na południe, gdzie kilka
strategicznie rozmieszczonych orlich piór ukrywało jego wampirze
przyrodzenie.
Ian wziął głęboki oddech oceniając sytuację. To prawda, że panie go
nie zauważały, ale tak naprawdę jeszcze nie starał się zwrócić ich
uwagi. Kobiety miały na pewno dobry humor, więc miał duże szanse.
Czas wystawić swoją nową twarz na test.
Wkroczył w tlum. Teraz co owinien powiedzieć? Jean-Luc z
powodzeniem zabiegał o Heather za pomocą swojego uroku i
dowcipu. Wypróbuje to. ‘’Dobry wieczór paniom.’’
Huk muzyki był tak głośny, że tylko dwie wampirzyce usłyszały.
Odwróciły swoje głowy i bez skrępowania przyglądnęły mu się.
‘’Niezły.’’ Jedna z nich krzyknęła do kolejnych.
Ian posłał im, a przynamniej miał nadzieję, czarujący uśmiech, choć
załamał się nieco, kiedy zauważył, że druga dziewczyna miała na sobie
czarną szminkę. Podejrzewał, że nowoczesne kobiety uważały to za
atrakcyjne, ale to przypominało mu jedynie plagę dżumy.
‘’Ładny kilt.’’ krzyknęła czarno usta dziewczyna. ‘’Niezłe kolana.’’
‘’Nie jesteś przypadkiem tancerzem?’’ krzyknęła pierwsza
dziewczyna.
‘’Nay. Pozwólcie, że się przedstawię. Jeastem Ian Mac …’’
‘’Och. Myślałam, że kilt to twój kostium.’’ roześmiała się pierwsza
kobieta. ‘’Poważnie się tak ubierasz?’’
Czarno usta dziewczyna dołączyła się do śmiechu.
‘’Musimy zobaczyć więcej niż tylko twoje słodkie kolana.’’
Ian zawahał się. Potrzebował dowcipnej, czarującej odpowiedzi.
‘’Jestem pewien, że da się to zrobić.’’
Niestety jego próba zalotów przeszła bez echa. Nagłe pojawienie się
pisków rozproszyło dwie dziewczyny i odwróciły się w stronę sceny.
Pióra latały a tłum zdeterminowanych kobiet skakał w górę i w dół
aby złapać pamiątkę z imprezy.
‘’Przepraszam.’’ Ian starał się odzyskać uwagę dwóch dziewczyn.
‘’Mogę postawić wam drinka?’’
‘’To jest moje!’’ Czarno usta dziewczyna popchnęła inną na drugą
stronę tak żeby mogła złapać piórko.
Ian cofnął się przerażony jak kobiety pchają się na siebie. Spojrzał na
scenę i zamurowało go. Do wszystkich świętych, kobiety oskubywały
tancerza, jakby był kurczakiem. Te nowoczesne kobiety były bardziej
agresywne niż mu się zdawało. Kiedy przyszło do znalezienia kolegi,
przypomniał sobie że zapewne poluje.
Ian odwrócił się aby powstrzymać się szturchających, szalonych,
łapiących pióra kobiet. Być może to kwestia czasu. Aye, czas był
bardzo ważny, kiedy polowało się na zdobycz. Usiądzie i poczeka na
odpowiedni moment. Prędzej czy później tancerze będą musieli
zrobić sobię przerwę, a wtedy na paniach będzie może łatwiej
wywrzeć wrażenie.
Kiedy tak czekał postanowił wzmocnić swoje nerwy pożądnym
drinkiem. Poszedł w stronę baru. O wszystkim już wiedział. Sazukał
dziewczyny uczciwej, lojalnej, ładnej i inteligentnej. W tej kolejności. I
oczywiście musi być w nim szaleńczo zakochana.
Ostatnie było trochę skomplikowane. Jak sprawi, że idealna
dziewczyna zakocha się w nim? Wątpił, aby jego domniemane słodkie
kolana wystarczały.
Kobieta barmanka miała telefon w uchu, a ręką przyciskała drugie,
aby stłumić hałas. ‘’Oczywiście, będę mówić. Więc jesteście z
Kalifornii? To daleko.’’
Dwie młode panienki zmaterializowały się obok niej. Użyły głosu
barmanki jak latarni co pomogło teleportować się im do właściwej
lokalizacji.
‘’Witamy w Horny Devils.’’ Barmanka uśmiechnęła się i powiesiła
telefon. ‘’Co chcecie do picia?’’
‘’Dwa Blood Lites.’’ zamówiła jedna z kalifornijskich dziewczyn.
Opuściła z trzaskiem klapkę swojego błyszczącego telefonu i wrzuciła
go do torebki.
Druga dziewczyna wskazała na scenę. ‘’O mój Boże, on jest taki
gorący!’’
Dziewczyny zapomniały o swoich drinkach, ponieważ podreptały w
kierunku sceny.
Ian podniósł rękę na powitanie. ‘’Dobry wieczór.’’
Minęły go, a ich spojrzenie były przyklejone do tańczącego Indianina,
z którego właśnie spadły dwa ostatnie pióra.
Ian westchnął. W co się zmienił świat, kiedy mężczyzna ze
szlachetnymi intencjami musi konkurować ze striptizerem? Jak mógł
zaimponować tym nowoczesnym kobietom? Może Vanda będzie w
stanie mu doradzić. Ze swoimi fioletowymi włosami i lateksowymi
ciuchami była bardzo nowoczesną dziewczyną. I bardzo popularną,
skoro wampiry teleportowały się tutaj do jej klubu z Zachodniego
Wybrzeża.
Ian usadowił się na stołku przy barze i otrzymał uśmiech od barmanki.
Panna Cora Lee Primrose nie nosiła już długich, rozkloszowanych
spódnic i blon włosów splecionych w loki, ale nadal brzmiała jak
południowa piękność z wojny secesyjnej.
‘’Hej tam.’’ powitała go. ‘’Chcesz wypróbować najnowszy produkt
Kuchni Fusion?’’
‘’Jest coś nowego?’’ Nie było go zbyt długo.
‘’Tak. Nazywa się Bleer. Syntetyczna krew zmieszana z …’’
‘’Piwem?’’
Cora Lee spojrzała rozczarowana. ‘’Już to masz?’’
‘’Nay. Wezmę kufel.’’ Ian wyjął piątkę ze swojego sporranu i położył
na ladzie, kiedy ona wypełniała naczynie bursztynowym płynem.
Zapach krwi i drożdży zmógł jego apetyt. Wszyscy święci, ostatni raz
próbował piwa wieki temu. ‘’Proszę.’’ Cora Lee ustawiła kufel przed
nim.
Wziął długi łyk, a potem zlizał czerwoną piankę z ust. ‘’Doskonałe.’’
Uśmiechnęła się. ‘’To dobrze. Jesteś nowy w mieście?’’
Cholera jasna. Myślał, że jej pierwszy uśmiech oznaczał, że go
rozpoznała. Wziął kolejny łyk Bleera aby uspokoić żołądek. Cora Lee
była w haremie Romana przez pięćdziesiąt lat mieszkając pod tym
samym dachem co Ian, gdzie pracował jako strażnik i mieszkał. Czy
zmienił się tak dużo?
‘’To ja, Ian.’’
Jej błękitne oczy rozszerzyły się. ‘’Ian?’’
‘’Aye. Ian MacPhie.’’
‘’Nie możesz być Ianem. Jest młodzikiem.’’
Spojrzała na jego kufel piwa. To dziwne, że wcześniej nie zwariował,
będąc traktowany jak dziecko przez pięć wieków. ‘’Byłaś
przyzwyczajona prosić mnie o dopięcie gorsetu. Musiałaś myśleć, że
byłem zbyt młody by przypatrzeć się krzywej linii bioder lub sposobu
w jaki gorset ściskał twoje piersi…’’
‘’Ale ja nigdy!’’ Cora Lee się cofnęła.
‘’Nie, na pewno nie ze mną.’’
Obruszyła się. ‘’Nigdy nie poszłabym z dzieckiem do łóżka.’’
‘’Jestem trzysta lat starszy od ciebie.’’ warknął.
Pochyliła głowę aby mu się przyjrzeć. ‘’Przyznaję, twoje oczy są
niezwykle podobne do Iana.’’
‘’Tak, mogą być, ponieważ jestem Ianem.’’
‘’Na pewno?’’
‘’Oczywiście, że tak. Kim innym mógłbym być?’’
Posłała mu podejrzliwe spojrzenie. ‘’Po prostu … nie przypominam
sobie, żebyś był tak …’’
‘’Czarujący?’’
‘’Gderliwy.’’ Westchnęła. ‘’Ian był dobrze wychowanym, przyjaznym
chłopakiem. Naprawdę bardzo go lubiłam.’’
‘’Cholera jasna. Ja nie umarłem. Teraz jestem tylko dwanaście lat
starszy.’’
‘’Jak to zrobiłeś?’’
Ian zawahał się. Najlepiej aby narkotyki Romana dzięki którym się nie
śpi pozostały tajemnicą. ‘’ To było coś … co zjadłem. W Teksasie.’’
‘’Coś co zjadłeś? Chciałeś wyglądać starzej?’’
‘’Tak.’’
‘’Ale dlaczego zrobiłbyś coś tak okropnego?’’
Zacisnął zęby. Bycie uwięzionym przez wieki z twarzą piętnastolatka
to piekło na ziemi. Jeśli Cora Lee nie potrafiła tego zrozumieć, to cóż,
nie czuł się zobowiązany do wyjaśnień. ‘’Może po prostu chciałem się
ustatkować.’’
Obruszyła się. ‘’A byłeś takim miłym, młodym chłopcem.’’
‘’Aye.’’ Przełknął ostatni łyk Bleera.
Cora Lee patrzyła się na niego marszcząc brwi. ‘’Jeśli dostałeś to co
chciałeś, to dlaczego jesteś w takim złym humorze?’’
‘’Nie jestem!’’
Jej oczy nagle się rozszerzyły. ‘’Och, łapię. Jeszcze się nie
ustatkowałeś. Mogę ci pomóc.’’
Cholera jasna, mógł zrobić swoje własne poszukiwania. Zauważył, że
muzyka została ściszona. Striptizer opuścił scenę, a tutejsze kobiety
były nerwowe. Potrzebował szybkiej rady. ‘’Jest Vanda? Muszę ją
zobaczyć.’’
‘’Chwileczkę.’’ Cora Lee rzuciłą się do stołu, gdzie siedziały
wampirzyce, rozmawiając z kilkoma męskimi klientami. ‘’Pamela!
Nigdy nie zgadniesz kim jest tamten facet.’’
Czy Cora Lee próbowała właśnie ustawić go z Lady Pamelą Smythe –
Worthing? Nie. Nigdy w życiu. Szlachcianka z ery regencyjnej z Anglii
również należała do haremu Romana i spędziła pięćdziesiąt lat
wywyższając się nad nim.
Lady Pamela stanęła i popatrzyła na niego. Jej plisowana, regencyjna
suknia zniknęła. Całkowicie przeniosła się do współczesności razem z
czerwoną mini spódnicą i czarnym, skórzanym topem.
‘’Ach, spójrz na ten nędzny, stary kilt.’’ Snobistyczny akcent Lady
Pameli pozostał ten sam. ‘’Musi być kolejnym barbarzyńcą ze Szkocji.
Czy nie ma już nikogo w tym strasznym kraju, kto umiera śmiercią
naturalną?’’
Ian podniósł brew. Musiała wiedzieć, że ją słyszy.
Cora Lee uśmiechnęła się. ‘’Pamela, to Ian!’’
Pamela rozszerzyła oczy. ‘’To jakiś żart. Będę totalnie wurzona, jeśli
się ze mnie nabijasz.’’
‘’To Ian.’’ podkreśliła Cora Lee. ‘’Podrósł trochę.’’
‘’Na pewno nie.’’ Pamela przesunęła po nim wzrokiem. ‘’Muszę
powiedzieć, ze to przywodzi mu na myśl kwestię najwyższej wagi.’’
‘’To znaczy jak to się stało?’’ domyśliła się Cora Lee. ‘’Powiedział, że
to było coś co …’’
‘’Nie.’’ Pamela machnęła lekceważąco ręką. ‘’Pytanie brzmi,’’
pochyliła się w stronę Cory Lee, ‘’czy jest prawiczkiem?’’
‘’Dobry Boże!’’ Cora Lee zachichotała. ‘’Powiedział, że chce się
ustatkować.’’
‘’Hmm.’’ Pamela zastukała palcem w policzek, kiedy tak rozmyślała.
‘’Pięćset letni stary prawiczek. To może być ciekawe.’’
Pozwolił dzięki Lady Pameli poczuć się jak dziwak z cyrku. Ian z
powrotem odwrócił się do niej tyłem i poszedł w kierunku biura
Vandy.
‘’Hola tam!’’ Cora Lee poszybowała z prędkością wampira i
zablokowała drzwi. ‘’Vanda cała się złości, jeśli jej przerywamy, kiedy
jest zajęta.’’
‘’Rzeczywiście.’’ Lady Pamela podeszła. ‘’Vanda jest mózgiem tej
branży.’’ Odgarnęła do tyłu swoje długie blond włosy. ‘’Mu jesteśmy
pięknem.’’
‘’Jasne, że tak.’’ Cora Lee zatrzepotała rzęsami.
‘’Gratulacje.’’ mruknął Ian. Czy te obie kobiety zdawały sobie sprawę,
ze właśnie przyznały się do bycia głupimi? W milczeniu podniósł
zaletę jaką jest inteligencja z miejsca czwartego na trzecie na swojej
liście życzeń.
Cora Lee przytwarła drzwi i zajrzała do srodka. ‘’Woohoo, Vanda! Jest
tu ktoś kto chciałby się z tobą zobaczyć.’’
‘’Lepiej, żeby to był nowy, seksowny tancerz.’’ warknęła Vanda.
‘’Biznes idzie w dół w tym miesiącu.’’
‘’Kapitalny pomysł.’’ Pamela posłała Ian’owi chytre spojrzenie.
Wszedł do biura.
Vanda oderwała się od ekranu swojego komputera. ‘’Niezły strój.
Zobaczmy co masz pod kiltem.’’
‘’Och, super.’’ Cora Lee klasnęła w ręce.
‘’Rzeczywiście.’’ Pamela zamknęła za sobą drzwi.
‘’Nie jestem tu aby się obnażać.’’ Ian skrzyżował ręce marszcząc brwi.
‘’A to nie jest kostium.’’
‘’Och, dziewczyny pokochają ten akcent.’’ Vanda stanęła kiedy tak na
niego patrzyła. Miała na sobie swój zwykły fioletowy kombinezon
kocicy z czarnym pejczem w okolicy talii. ‘’Musisz mieć stringi w
szkocką kratę pasującą do kiltu.’’
‘’Z czerwonym pomponem na końcu.’’ dodała Cora Lee.
‘’Wspaniale.’’ mruknęła Pamela.
‘’Czy mógłbyś zakręcić pomponem?’’ Vanda okrążyła palcem w
powietrzu.
Co do cholery? Ian podszedł do nie. ‘’Vanda …’’
‘’No weźcie, ten żenujący facet nas ośmieszy.’’ Pamela przysunęła się
do Vandy i szepnęła. ‘’Uważamy, że jest prawiczkiem.’’
Spojrzał się na nie. ‘’Vanda, nie poznajesz mnie?’’
Uśmiechnęła się. ‘’Kochanie, gdybym spotkała cię wcześniej nie
byłbyś już prawiczkiem.’’
Pamela roześmiała się. ‘’Więc teraz, która z nas będzie miała zaszczyt
rozdziewiczenia go?’’
‘’Możemy ciągnąć słomki.’’ zaproponowała Cora Lee.
‘’Nie będę spał z żadną z was.’’ odwarknął. ‘’Vanda, to ja Ian.’’
‘’Co?’’ Vanda zamrugała, poczym zmrużyła oczy. ‘’Nie, nie sądzę.’’
‘’Cholera jasna.’’ Pociągnął dłonią po swoich długich włosach i
przypadkowo ściągnął luźno związany skórzany pasek z tyłu.
‘’Myślałem, ze obetniesz mi włosy tak jak zawsze. I … muszę z tobą
porozmawiać.’’
‘’Ian?’’ mVanda podeszła do niego, uważnie się przyglądając. ‘’To
naprawdę ty? Co się stało?’’
‘’Ja wiem!’’ Cora Lee machnęła ręką w powietrzu. ‘’Zjadł coś!’’
‘’Zjadłeś coś?’’ Vanda posłała mu wątpliwe spojrzenie.
‘’Mógłby zjeść mnie.’’ mruknęła Lady Pamela, rzucając mu
uwodzicielskie spojrzenie spod rzęs.
Cora Lee przyłożyła palce do ust i zachichotała.
‘’Nie mogę nic więcej powiedzieć na ten temat.’’ Ian skinął głową w
kierunku Cory Lee i Lady Pameli. Tajemnica nigdy nie byłaby z nimi
bezpieczna.
Vanda powoli skinęła głową, po czym spojrzała na dwie blondynki.
‘’Wy dwie sprawdźcie klientów.’’
‘’Hah. Chcesz prawiczka tylko dla siebie.’’ Lady Pamela wyszła z
pokoju podążając za Corą Lee.
Vanda zamknęła wejście, a następnie powróciła do Iana z uśmiechem
przyklejonym na twarzy. ‘’Nie mogę w to uwierzyć! Dorosłeś.’’
Przytuliła go. Kiedyś byli podobnego wzrostu, ale teraz czubek jej
głowy dosięgał jego brody. ‘’Co ty do cholery zjadłeś, że tak urosłeś?’’
‘’Nie powtarzaj tego, ale wypiłem narkotyk Romana pozwalający na
życie w ciągu dnia. Brałem go przez dwanaście dni, więc podrosłem
dwanaście lat.’’
Zmrużyła oczy. ‘’Ale jesteś o wiele większy i wyższy … musiało boleć.’’
Bolało. Wzruszył ramionami. ‘’Moje włosy również sporo podrosły.
Pomyślałem, że może potrzebują ścięcia.’’
Ściągnęła skórzany rzemyk z jego końskiego ogona i stanęła aby mu
się przyglądnąć. ‘’Nie sądzę, aby krótkie loki jeszcze ci pasowały.
Maszteraz surowsze rysy twarzy.’’
Surowsze? Jak na górskim terenie? Nic dziwnego, że tak ciężko było
mu się golić. Zawsze miał w brodzie mały dołeczek ale teraz to był
raczej krwawy krater. Tak naprawdę to przez większość czasu.
Golenie bez lustra było cholernie trudne.
‘’Podobają mi się twoje długie włosy.’’ Vanda okrążyła biurko i
wybrała nożyczki z górnej szuflady. ‘’Są jednak trochę postrzępione
na końcach, więc je podetnę.’’
‘’Dziękuję.’’ Usaidł w fotelu naprzeciwko biurka.
Vanda wyjęła szczotkę do włosów ze swojej torebki i zaczęła
pracować nad rozczesywaniem kudłaków. Ian zmrużył oczy, ciesząc
się ze znajomego dotyku. Podcinała mu włosy przez ostatnie
pięćdziesiąt lat i wyznał jej więcej niż komukolwiek innemu. Nawet
Connor’owi lub Angus’owi.
Nie mógł powiedzieć innemy facetowi jaki był sfrustowany. Connor
był jego bezpośrednim opiekunem i twardym chłopem, który
zinterpretowałby jego frustrację jako dziecinny skowyt. Angus
MacKay był głową agencji MacKay od Spraw Bezpieczeństwa i
Dochodzeń a także jego szefem. Był również tym, który uratował go
przez pewną śmiercią przekształcając go w 1542 roku. Ale teraz
Angus walczył z poczuciem winy, ponieważ zatrzymał go z twarzą i
ciałem piętnastolatka. Nay, niegy nie mógłby pokazać Angusowi jak
nieszczęśliwy był. Ale Vanda rozumiała i dotrzymywała tajemnic.
Nożyczki ciachnęły. ‘’Kiedy wróciłeś do miasta?’’ zapytała.
‘’Dziś wieczorem.’’
‘’Teleportowałeś się tu z Teksasu?’’
‘’Nay. Byłem w Szkocji.’’
‘’Och.’’ kontynuowała swoją pracę. ‘’Ostatnio kiedy o tobie słyszałam,
byłeś w Teksasie strzegąc Jean-Luca.’’
‘’To prawda. W poprzednie lato.’’
Dźwięk cięcia zaprzestał na chwilę. ‘’Słyszałam, ze Phil był tam
również.’’
‘’Aye.’’ Vanda była zainteresowana Philem? Miał dzienną straż w
kamienicy Romana, kiedy mieszkał tam harem. Z tego co wiedział Ian,
Phil trzymał się od nich z dala. To byłą jedna z surowych zasad
Angusa. Strażnik nigdy przenigdy nie mógł się wiązać z klientem.
Vanda powróciła do pracy. ‘’Więc co z Philem?’’
‘’Dobrze.’’ Ian zastanawiał się, czy wiedziała o sekrecie Phila.
‘’Wróci do Nowego Jorku?’’
‘’W końcu tak. Szkoli kogoś kto ma być nowym, dziennym strażnikiem
Jean-Luca.’’ Tymczasem, Connor zatrudnił nowego, śmiertelnego
strażnika, Tony’ego, aby mieszkał w kamienicy, dopóki nie wróci Phil.
Ian jeszcze go nie poznał, ale zastanawiał się czy Tony również był
zmiennokształtnym.
‘’Co robiłeś w Szkocji?’’ zapytała Vanda.
‘’Niewiele. Po tym całym dorastaniu, Angus nalegał abym zrobił sobie
kilka miesięcy wolnego na … rekonwalescencję.’’
‘’Więc to było bolesne.’’ Pochyliła się przez ramię aby na niego
spojrzeć. ‘’Czy wszystko teraz w porządku?’’
‘’Aye.’’ Nie było to do końca prawdą. Urośnięcie pięć cali w niecałe
dwa tygodnie miało pewne konkrety. Musiał pić ogromne ilości
syntetycznej krwi aby wypełnić swoje większe ciało. Podczas gdy na
wyżynach w Szkocji, musiał odbyć kilka poważnych napraw w swoim
małym zamku. Pomagał z pracami budowlanymi w nocy, a wynikiem
tego było kilka dodatkowych mięśni w jego wielkim ciele. Wciąż
jednak potykał się o swoje ogromne stopy i zacinał się podczas
golenia zwłaszcza wokół dołeczka w brodzie. ‘’Jestem cały.’’
Z wątpliwym parsknięciem wznowiła cięcie. ‘’’Jak było w Szkocji?’’
‘’Dobrze.’’ Za każdym razem był podniecony, kiedy przyjeżdzał na
wyżyny do Szkocji do własnego domu, jego dusza napełniała się
spokojem. Ale po kilku nocach zdawał sobię sprawę, że każdy
śmiertelnik, którego znał w przeszłości nie żyje. Następnie zalewała
go samotność.
Vanda westchnęła. ‘’Mam wrażenie, że jest sporo o czym mi nie
mówisz. Myślała, że chciałeś porozmawiać.’’
‘’Rozmawiam.’’
‘’Nie mam całej nocy jak zazwyczaj. Prowadzę biznes.’’
Zatrzymał się, wsłuchując w dźwięk klikających nożyczek. Jak mógł po
prostu wejść i powiedzieć, że chce znaleźć prawdziwą miłość i być
błogo szczęśliwym w małżeństwie, które będzie trwało przez wieki, a
nawet nie wie jak się do tego zabrać? ‘’Jak idzie ci twój biznes?’’
‘’Dobrze.’’ Rzuciła nożyczki na biurko i zaczęła szczotkować jego włosy
z większą siłą niż to konieczne. ‘’Zamierzasz rozmawiać, czy muszę
podnieść na ciebie mój bicz?’’
Uśmiechnął się. Vanda lubiła działać ostro, krzyczała, ale nie gryzła.
‘’Dobrze. Powiem. Z moją nową, starszą twarzą myślałem …’’
‘’Zadziwiające. Czy twój mózg również urósł?’’
‘’Verra zabawne. Przyszedłem tu dzisiaj, bo szukam …’’ Nie potrafił
wymówić słowa kobieta. Vanda prawdopodobnie by się z niego
roześmiała. ‘’Mam krater w brodzie.’’
Rzeczywiście się z niego roześmiała. ‘’To dołeczek.’’ Pochyliła się
patrząc się na niego. ‘’Martwisz się o swój wygląd?’’
‘’Nie. Oczywiście, że nie.’’ Zmienił pozycję na krześle.
Vanda siedziała na brzegu swojego biurka. ‘’Nikt ci nie powiedział jak
wyglądasz?’’
‘’Mężczyźni nie rozmawiają o takich trywialnych sprawach. Nowa
żona Jean-Luca powiedziała, że wyglądam … dobrze.’’
Vanda parsknęła.
Cholera. Wiedział, ze Heather będzie kłamać.
Vanda potrząsnęła głową. ‘’To jest ogromne niedopowiedzenie.
Jesteś absolutnie wspaniały.’’
Ziarenko nadziei zapłonęło z sercu Iana. Może odpowiednia kobieta
zakocha się w nim. ‘’Ty … ty nie jesteś po prostu miła?’’
‘’Czy kiedykolwiek widziałeś, żebym była szczególnie miła?’’
‘’Dla mnie tak.’’
‘’Cóż.’’ Poprawiła bicz wokół talii ze złowieszczym spojrzeniem.
‘’Przypominasz mi mojego najmłodszego brata. Ale zgaduję, że już nie
nie mogę tarktować cię jak dziecko.’’
‘’Przykro mi, że zepsułem twoją zabawę.’’ warknął.
Uśmiechnęła się. ‘’Cieszę się razem z tobą Ian. Musisz być
podekscytowany tym całym dorośnięciem.’’
‘’Aye.’’ Bębnił palcami w oparcie krzesła.
Jej uśmiech zgasł. ‘’Nie wyglądasz na zbytnio poruszonego? Co się
stało?’’
‘’Teraz kiedy wyglądam starzej … Szukam …’’
‘’Tak?’’
‘’Kobiety.’’
Jej usta drgneły. ‘’Cóż, to jakiś początek.’’ Jej oczy nagle się
rozszerzyły. ‘’O mój Boże, ty naprawdę jesteś prawiczkiem?’’
‘’Nay! Mam prawie pięćset lat. Na co bym do cholery czekał?’’
‘’Lady Pamela wie swoje. Nie możesz zaprzeczyć.’’
‘’To nie jest coś, o czym mężczyna powinien dyskutować publicznie.
To verra prywatne.’’
Vanda zachichotała. ‘’Jesteś taki staromodny. Seks nie jest czymś
czego powinieneś się wstydzić.’’
‘’Nie jestem …’’ Nie mógł zaprzeczyć. Do wszystkich świętych, był
zawstydzony. ‘’To nie o seks chodzi. To o sposób w jaki miałbym się
do tego zabrać. To … to nigdy nie brzmi dobrze.’’
Twarz Vandy spoważniała. ‘’Wszystkie rzeczy których załujemy
robimy aby przetrwać.’’
‘’To więcej niż godne pożałowania. Nie zachowałem się z honorem.’’
Nigdy wcześniej nie przyznał się do tego komukolwiek.
‘’Co zrobiłeś?’’
Zebrał swoje włosy sięgające do ramion z tyłu i związał skórzanym
rzemykiem.
‘’Kiedy Angus mnie zmienił, powiedział mi jak się karmić. W zamian za
krew miałem dawać kobietom rozkosz i upewniać się, że zostały
spełnione.’’
Vanda wzięła głęboki oddech. ‘’Jak dla mnie brzmi dobrze.’’
Ian odwrócił się zakłopotany. ‘’Wiem to teraz. Miałem tylko
piętnaście lat, więc uczęszczałem na początku do domów
publicznych, aby się nauczyć. Byłem … byłem szybkim uczniem.’’
‘’To nie takie straszne.’’
‘’Właśnie że tak, kiedy przestałem chodzić do burdeli. Miałem
problemy z uwodzeniem kobiet, ponieważ myślały, że jestem
dzieckiem. Robiłem się verra głodny, więc uciekałem ię do kontroli
umysłów, aby uważały mnie za starszego. Zostawiałem je szczęśliwe,
ale …’’
‘’Miałeś poczucie winy?’’
Ian splótł ręce. ‘’Aye. Zwodziłem je. Każdy związek przez jakikolwiek
przeszłem opierał się na oszustwie. Nie mógłbym tego znowu znieść.’’
‘’Rozumiem.’’
Wyprostował się. ‘’Teraz, po raz pierwszy w moim życiu mogę być
uczciwy. Może w końcu znajdę dla siebie odpowiednią kobietę.’’
Vanda uśmiechnęła się. ‘’Więc trafiłeś w odpowiednie miejsce. Z
twoją przystojną twarzyczką, nie będziesz miał problemu dziś
wieczorem.’’
‘’Nie szukam jednorazowej przygody. Na takie rzeczy miałem wieki.
Chcę znaleźć prawdziwą miłość. Chcę zaznać tego samego szczęścia
co Roman, Angus i Jean-Luc.’’
Uśmiech Vandy zmienił się w grymas. ‘’Więc jednak trafiłeś w złe
miejsce. Panie które tu przychodzą nie są zazwyczaj zainteresowane
angażowaniem się w związek.’’
Ian zgarbił się na krzśle. ‘’Więc jak ją znajdę?’’
‘’Może będę w stanie pomóc.’’ Vanda zsunęła się z biurka. ‘’Myślałam
o znalezieniu dla siebie miłego faceta, więc dołączyłam do serwisu
internetowego.’’ Usiadła za biurkiem, chwyciła myszkę i kliknęła. ‘’To
najgorętsze, nowe miejsce dla singli.’’
Ian pochylił się nad biurkiem, aby móc zobaczyć ekran komputera.
Ujrzał stornę o nazwie Single w Mieście. Miała ona ponad pół miliona
użytkowników , wszyscy z okolic Nowego Jorku. ‘’Ze mną to nie
zadziała. Nie mogę spotykać się ze śmiertelniczką.’’
‘’Dlaczego?’’
‘’Powiedziałem ci. Nie chcę oszukiwać kobiety, o którą będę się starał.
Musiałbym kłamać śmiertelniczce, dopóki wiedziałbym, że jest godna
zaufania. A potem, kiedy wyznałbym czym jestem, to zniszczyłoby jej
zaufanie do mnie. To nie zadziała.’’
‘’Nie zgadzam się. Romanowi i Shannie wyszło.’’
‘’On nie starał się o nią od początku. Chciał jedynie dentysty. Ich
romans zdarzył się przypadkiem. I uwierz mi, byłą verra
zdenerwowana, kiedy dowiedziała się prawdy.’’
Vanda wzruszyła ramionami. ‘’Przeszła przez to.’’
‘’Nie będę okłamywał kobiety na której mi zależy. Więc lepiej, żeby
była wampirzycą. Ona zrozumie wszystko przez co przeszedłem.
Śmiertelniczka już nie będzie taka miła jak kobiety, które
wykorzystywałem w przeszłości. I nie będę jej za to winić.’’
‘’Jeśli cię pokocha, zrozumie.’’
‘’Mój umysł jest przygotowany. Jedyne czego chcę to wampirzycy.’’
Vanda westchnęła. ‘’Dobrze, ale myślę, że się ograniczasz.’’
‘’I musi pić syntetyczną krew, być uczciwa, lojalna, inteligentna i
ładna.’’
‘’Teraz to na poważnie się ograniczasz.’’ Vanda zmarszczyła brwi
wpatrując się w ekran komputera.
‘’Na szczęście dla ciebie, jest sposób, aby powiedzieć, kto jest
wampirem.’’ Kliknęła na swój profil. ‘’Widzisz to?’’
Ian przyczytał linijkę, którą wskazała.
Cieszę się pełnią życia. (V)
‘’Wszystkie wampiry wstawiają V na swoje profile.’’ wyjaśniła Vanda.
‘’To nasz tajny kod, aby móc się rozpoznać. Jeśli ktoś poprosi o
spotkanie i nie będzie miał na profilu literki V, po prostu odmawiasz.’’
Serce Iana zabiło szybciej. Nie tak wyobrażał sobie polowanie na
prawdziwą miłość, ale to było dużo lepsze niż nic. ‘’Może to jednak
rzeczywiście zadziała.’’
‘’Oczywiście, że tak. Tutaj mam aparat cyfrowy.’’ Vanda otworzyła
szufladkę. ‘’Zrobimy ci zdjęcie i wypelnimy twój profil. To potrwa kilka
godzin.’’
‘’Godzin?’’
‘’Profil jest dość obszerny. Musisz napisać esej.’’ Jej twarz pojaśniała.
‘’Wiem! Ja to zrobię.’’
‘’Ty? Dlaczego?’’
‘’Ponieważ jestem kobietą i wiem, co kobiety chcą usłyszeć. To
genialne!’’ Chwyciła pióro i notatnik.
Kek oferta brzmiała bardzo interesująco, ponieważ Ian nie miał
pojęcia co napisać w eseju. ‘’Pamiętaj, że bardzo ważne dla mnie jest,
żebyś była szczera.’’
‘’Oczywiście. Ale spójrz prawdzie w oczy, Ian. Nie możemy napisać na
profilu, że masz pięćset lat.’’
‘’Mam czterysta osiemdziesiąt.’’
Postukała długopisem w kartkę czekając.
‘’Dobrze.’’ Jęknął. ‘’Można powiedzieć, że mam dwadzieścia siedem
lat.’’
‘’Super.’’ Napisała cyfry. ‘’Ile mierzysz teraz wzrostu?’’
‘’Sześć stóp i dwie.’’ Zmarszczył brwi. ‘’Pamiętaj, aby napisać, że chcę
uczciwej i wiernej kobiety. Inteligentnej i ładnej również.’’
‘’Nie ma problemu. Teraz uśmiechnij się i pokaż mi te dołeczki.’’
Podniosła aparat. ‘’I nie martw się o nic. Sprawię, że nie będą mogły
ci się oprzeć.’’
Tłumaczenie by Kattyg
2.
Zbliżał się świt, kiedy Ian teleportował się na ganek kamienicy
Romana na Upper East Side. Nacisnął przycisk na swoim
bezprzewodowym pilocie Smart Key aby wyłączyć alarm przed
odkluczeniem drzwi. W kuchni było ciemno, z wyjątkiem cyfrowej,
podświetlanej klawiatury obok drzwi. Nacisnął kod, aby ponownie
ukatywnić alarm.
‘’Zostań tam.’’ ostrzegł go szorstki głos. ‘’Obróć się powoli.’’
Ian odwrócił się i dostrzegł błysk szkockiego sztyletu, będącego w
posiadaniu ogromnego Szkota stojącego w kuchennych drzwiach.
‘’Dougal?’’
‘’Aye.’’ Dougal Kincaid nacisnął włącznik światła. Nie rozpoznał go,
dopóki jego wzrok nie powędrował na kilt Iana. ‘’To ty Ian?’’
‘’Tak, to ja. Chcesz zobaczyć mój dowód osobisty?’’
‘’Nay.’’ Dougal uśmiechnął się, kiedy wkładał swoją broń za
podkolanówkę. ‘’Twoją chustę szkocką rozpoznaję bardziej niż twoją
twarz. Oczekiwaliśmy cię z powrotem w następnych tygodniu.’’
‘’Nudziłem się.’’ Samotność byłaby dokładniejszym określeniem, ale
Ian nie chciał się przyznać. ‘’Jak wszystko poszło?’’
‘’Raczej spokojnie.’’ Dougal pobrał butelkę syntetycznej krwi z
lodówki, a następnie włożył ją do mikrofali. ‘’Czyli wracasz do pracy?’’
‘’Nie. Wciąż mam tydzień wakacji.’’ Tydzień, w którym mógł
skoncentrować się na szukaniu idealnego partnera.
Dougal pochylił głowę, przyglądając się Ian’owi. ‘’Słyszałem, że
wyglądasz starzej, ale to niesamowite jak się zmieniłeś.’’
‘’Aye, ciężko mi siebie rozpoznać.’’ Ian patrzył przez pięć minut na
zdjęcia, które dała mu Vanda. Nie tylko jego twarz się zmieniła. Jego
ciało urosło tak szybko, że ledwo zdobył czas na dostosowanie się.
Czasami zderzał się rękoma o inne rzeczy, a czasami potykał się o
swoje większe stopy, teraz o rozmiarze trzynaście.
Mikrofala zapiszczała i Dougal wyjął swoją przekąskę przed snem.
‘’Mieliśmy właśnie lekcję sztuk walki na dole.’’ Przełknął trochę krwi.
‘’Powinieneś to widzieć. Nasz nowy strażnik skopał Phineas’owi
tyłek.’’
‘’Naprawdę?’’ Ian był pod wrażeniem. Nie często śmiertelnik mógł
pokonać wampira w walce wręcz.
Dougal skierował się do drzwi. ‘’Lepiej wezmę prysznic zanim zajdzie
słońce.’’
Słońce zbliżało się do horyzontu. Ian mógł już poczuć spadek
metabolizmu. Poszedł za Dougal’em w dół po tylnych schodach do
pokoju strażniczego w piwnicy. Stól bilardowy został przesunięty do
dalszej ściany przy sofie, aby stworzyć dużą, otwartą przestrzeń do
ćwiczeń.
Ian podniósł krzesło, które było przewrócone i zauważył, że jedna z
nóg była odłamana. ‘’To musiała być naprawdę ostra potyczka.’’
‘’Aye. Choć trochę zawstydzającadla Phineasa.’’ Dougal skończył
butelkę, kiedy wchodzili przez drzwi sypialni. Drzwi łazienki zamknęły
się z łoskotem.
Ian wszedł do sypialni spodziewając się zobaczyć Phineasa McKinney,
ale młodego, czarnego wampira nie było widać. Dźwięk pędzącej
wody dochodził z obu łazienek, więc prawdopodobnie brał prysznic
jak Dougal.Wiele wampirów ubiło być czystych zanim zapadną w
śmiertelny sen. To pomagało im czuć się mniej jak martwy, gnijący
trup.
Sypialnia była teraz prawie pusta. Ian pamiętał czasy, kiedy w pokoju
było po dziesięć trumien, po jednej dla każdego z wampirzych
strażników. Większość z nich była teraz nieobecna, przeniesiona do
Europy Wschodniej w celu polowania na Casimira.
Pokoje na górze były tak samo wolne. W penym okresie był
jednocześnie Roman, dziesięć kobiet z haremu i liczni, wampirzy
goście. To było ekscytujące miejsce. Ale teraz wszyscy ruszyli własną
drogą.
Roman ze swoją śmiertelną żoną i dzieckiem mieszkają w White
Plains, razem z Connorem pełniącym funkcję ochroniarza. Wampirzy
strażnicy mieszkający tu w kamienicy Romana, pracując na
bezpieczeństwo Romatech Industries, gdzie produkowana jest
syntetyczna krew i Kuchnia Fusion. Connor był tam szefem, ale
zaplanował, że przekarze tytuł Ian’owi, tak aby mógł skupić się na
ochronie jedynie Romana i jego rodziny.
Ian był zachwycony swoim zbliżającym się awansem, ale
zdenerwowany, że nie stało się to przed tym jak dorósł. Rozpoczął
pracę w biurze MacKay do Spraw Bezpieczeństwa i Dochodzeń w
1955 roku, ale nigdy nie dostał promocji na drugiego dowodzącego.
Nawet jego najlepszym przyjaciolom ciężko było traktować go jak
dorosłego, kiedy wyglądał na piętnaście lat.
Ściągnął przez głowę swój sweter z dzianiny i wrzucił go do kosza na
pranie. Podszedł do trumny, w której spał przez ponad pięćdziesiąt
lat. Poduszka i koc były w czerwono-zieloną kratę taką samą jak jego
kilt. Wyjął swój sporran i nóż zza skarpety a następnie złożył na
małym kredensie przy trumnie. Sciągnął buty, a następnie zatrzymał
się przez nagłą myśl. Urósł pięć cali.
Cholera. Przerósł swoją trumnę.
Wszedł do srodka i upewnił się, że jego stopy nie wiszą na końcu. W
sypialni była jeszcze jedna trumna, należąca do Dougala. Podwójne
łóżko było Phineasa. Wszystkie inne posłania znajdowały się na górze.
Cóż, dlaczego nie? Za kilka tygodni Ian będzie tu rządził, tak jak w
Romatechu. Mógł spać gdziekolwiek chciał. Wyszedł z sypialni na
schody.
Zwykle pił jakąś przekąskę przed snem, ale dzisiaj był pełen Bleera.
Vanda dołączyłą do niego przy barze około czwartej na ranem aby
zakomunikować, że jego profil został wypełniony i oficjalnie wysłany
do serwisu randkowego Single w Mieście.
Trzeci kufel Bleera zwiększył jego pewność siebie. Rozmawiał z
kilkoma paniami i zgodziły się spotkać z nim w klubie jutro w nocy.
Gdy dotarł na parter alarm się uruchomił. Zamarł na sekundę, a
następnie zdał sobie sprawę co się dzieje. Intruz! I do cholery, jego
reakcja była zbyt wolna. Nie powinien pić tego czawrtego Bleera.
Wbiegł do salonu. Pusty. Obracał się potykając o nogi i natknął się na
klawiaturę przy drzwiach. Wyłączył alarm, więc mógł słyszeć. Wyłapał
lekki hałas pochodzący z biblioteki. Poszedł w kierunku wejścia.
Powiew świeżego powietrza z otwartego okna poruszał firankami.
Osoba która je otworzyłą włączyła alarm i nadal była w pokoju.
Kobieta. Śmiertelniczka. Zapach jej krwi zawirował wokół niego,
pieszcząc jego skórę jak dotyk kochanka. To jego ulubiony smak – AB
Rh+.
Dzięki Bogu, że Roman wynalazł syntetyczną krew w 1987 roku, tak
że Ian i inne wampiry nie są już dłużej niewolnikami żądzy krwi. Mimo
to, jego ciało zareagowało tym samym pierwotnym instynktem, który
opanował go od czasu transformacji w 1542 roku. Jego dziąsła
zaswędziały. Ma wystarczająco dużo lat doświadczenia, aby wiedzieć
jak nad sobą zapanować ale dzisiaj wymagało to dodatkowego
wysiłku. Piąty kufel Bleera był naprawdę złym pomysłem.
Stała do niego plecami, kiedy studiowała biblioteczkę na dalszej
ścianie. Bez wątpienia próbowała ukraść najrzadsze okazy książek z
kolekcji Romana. Biblioteka zawierała wszystko od średniowiecznych,
ręcznie pisanych tomów przez mnichów do pierwszej edycji druku z
XIX wieku.
Nie słyszała jego wejścia dzięki stopom w skarpetkach. I nie usłyszała
alarmu, ponieważ częstotliwość została ustawiona tylko dla
wampirów i psów. I na pewno nie miała poczucia, że go rozpalała.
Czuł się o dziesięć stopni cieplejszy, pomimi zimnego, grudniowego
powietrza, które dryfowało przez otwarte okno i jego biały
podkoszulek. Lampa pomiędzy dwoma fotelami lekko świeciła i
rzucała przez pokój złoty cień zarysu jej postaci z migoczącą aurą.
Zrobiła oszałamiające włamanie, ubrana w czarny kostium ze
spandexu, całkowicie opinający jej talię i słodko zaokrąglone biodra.
Jej złote włosy związane w koński kucyk zwiasły w dół pleców.
Końcówki delikatnie poruszały się pomiędzy łopatkami, kiedy
przenosiłą głowę z boku na bok, skanując biblioteczkę.
Podeszła na bok, cicho w swoich czarnych skarpetkach. Musiała
zostawić swoje buty na zewnątrz przed oknem, myśląc, że może
spokojnie poruszać się bez nich. Zauważył jej szczupłe kostki, a potem
jego wzrok z powrotem powędrował do jej złotych włosów. Musiał
być ostrożny przechwytujac ją. Jak każdy wampir miał super siłę, a
ona wyglądała na trochę niestabilną.
Przeniósł się w milczeniu obok foteli do okna. Kiedy je zamykał
wydało lekki szum.
Zwestchnięciem, odwróciła się do niego. Jej oczy się rozszerzyły. Oczy
zielone jak wzgórza wokół jego domu w Szkocji.
Wzrost pożądania sprawił, że na chwilę zaniemówił. Sprawiała
wrażenie równie milczącej. Bez wątpliwości, skrzętnie rozważała
drogę ewakuacyjną.
Podszedł powoli ku niej. ‘’Nie uciekniesz przez okno. I nie dotrzesz do
drzwi przede mną.’’
Cofnęła się. ‘’Kim jesteś? Mieszkasz tu?’’
‘’Ja będę zadawać pytania, ponieważ cię przyłapałem.’’ Mógł usłyszeć
jak je serce zabiło szybciej. Jej twarz pozostała bez wyrazu, z
wyjątkiem oczu. Zapłonęły uporem. Były piękne.
Chwyciła ciężkie książki z pobliskiej półki. ‘’Przyszedłeś tu, aby
sprawdzić moje zdolności?’’
Dziwne pytanie. Czyżby źle zinterpretował sytuację? ‘’Kto …?’’
Odchylił się na bok, kiedy niespodziewanie rzuciął książką w jego
twarz. Cholera, wycierpiał zbyt wiele, aby być straszym, z bardziej
męską twarzą, a ona prawie go uderzyła.
Książka przeleciała obok niego i przewróciła lampę. Światlo
zamigotało i wyłączyło się. Ze swoim wyostrzonym wzrokiem mógł
zobaczyć jej ciemną postać biegnącą do drzwi.
Pojawił się za nią. Zanim zdążył ją chwycić, uprzedziła go i kopnęła w
pierś. Zatoczył się do tyłu. Kurde, była silniejsza niż myślał. I jeszcze
wycierpiał zbyt wiele, aby uzyskać szerszą, bardziej męską klatę.
Posłała mu serię uderzeń i kopnięć, a on zablokował je wszystkie.
Rozpaczliwym ruchem wycelowała kopniak w jego krocze. Cholera,
wycierpiał zbyt wiele, aby mieć większe, bardziej męskie jądra.
Odskoczył z powrotem, ale jej palce złapały za skrawek jego kiltu. Bez
swojego sporranu, który obciążał kilt, nakrycie zleciało w dół.
Jej wzrok poleciał na południe i zatrzymał się. Usta rozwarły się. Tak,
tych dwanaście lat było łaskawych. Rzucił się do przodu i przygwoździł
do dywanu. Rzucała się, więc złapał za jej nadgarstki i przycisnął do
podłogi.
Obróciła się, próbując zdziałać coś kolanem. Z mruknięciem
zablokował ją własnymi kolanami. Następnie powoli opuścił się na
nią, aby mu się nie wymknęła. Jej ciało było cudownie ciepłe,
zaczerwienione od krwi i bijące życiem, przez co jego ciało drżało z
podniecenia.
‘’Przestań tak się wić kobieto.’’ Jego większe bardziej, męskie
genitalia szybko zareagowały. ‘’Zmiłuj się nade mną.’’
‘’Zmiłuj?’’ Nadal kręciła się pod nim. ‘’To ja jestem tą w niewoli.’’
‘’Przestań.’’ Ścianął ją mocniej.
Jej oczy się rozszerzyły. Nie miał wątpliwości, że to poczuła.
Jej wzrok poszybował w dół, a następnie z powrotem na jego twarz.
‘’Złaź ze mnie. Natychmiast.’’
‘’Jestem już w połowie drogi.’’ mruknął.
‘’Puść mnie!’’ Napięła w jego uścisku swoje nadgarstki.
‘’Jeśli cię uwolnię walniesz mnie z kolana. A ja raczej lubię swoje
jądra.’’
‘’To uczucie nie jest wzajemne.’’
Uśmiechnął się powoli. ‘’Długo się patrzyłaś. Musiało ci się podobać
to co widziałaś.’’
‘’Ha! Zrobiłeś na mnie tak małe wrażenie, że ledwo pamiętam.’’
Zaśmiał się. Była równie szybka psychicznie jak i fizycznie.
Spojrzała na niego z zaciekawieniem. ‘’Pachniesz jak piwo?’’
‘’Zaliczyłem kilka.’’ Posłał jej wątpliwe spojrzenie. ‘’Dobra, więcej niż
kilka, ale nadal jestem w stanie cię pokonać.’’
‘’Jeśli pijesz piwo, to oznacza, że nie jesteś …’’
‘’Nie, co?’’
Spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczyma. Miał wrażenie, że
ona myśli, że jest śmiertelnikiem. Chciała, żeby był śmiertelnikiem. A
to oznaczało, że wiedziała o wampirach.
Studiował jej piękną twarz, wysokie kości policzkowe, delikatny
podbródek i czarujące, zielone oczy. Niektóre wampiry twierdziły, że
śmiertelnicy nie mają żadnej władzy. Byli w błędzie.
Ich oczy się spotkały, a on zapomniał oddychać. W tej zielonej
otchłani było coś ukryte. Samotność. Rana wydawała się zbyt stara na
jej młody wiek. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi odbicie samego
siebie.
‘’Nie jesteś złodziejką, prawda?’’ szepnął.
Potrząsnęła lekko głową, nadal uwięziona w jego wzroku. A może to
było na odwrót.
‘’Ian.’’ Kroki zbliżyły się do nich. ‘’Ian, co ty do cholery robisz?’’
Podniósł z niej wzrok i ujrzał obok nich stojącego Phineasa. ‘’Co?’’
Phineas posłał mu zakłopotane spojrzenie. ‘’Dlaczego atakujesz
Toni?’’
Zamrugał i spojrzał na kobietę, którą przyciskał do podłogi. ‘’Ty jesteś
… Toni?’’ Ich nową strażniczką miała być kobieta?
‘’Jesteś Ian?’’ Rozczarowanie zamigotało jej w oczach zanim
odwróciła wzrok. ‘’Jesteś jednym z nich.’’
To bolało. Przez wieki mówili że jest za młody, a teraz po tym całym
bólu, który znosił, był jeszcze wciąż niewłaściwy. Jego szczęka się
przesunęła, kiedy zazgrzytał zębami. ‘’masz coś przeciwko
wampirom?’’
Jej oczy płonęły gniewem. ‘’Tak. I staję się naprawdę wkurzona, kiedy
mnie atakują.’’
‘’Ma punkt, chłopie.’’ mruknął Phineas, kiedy poprawił pasek wokół
swojego fioletowego, satynowego szlafroka. ‘’Nie powinieneś jej
atakować. Jest naszą przyjaciółką.’’
Ian podniósł się. ‘’Na przyjaźń trzeba zasłużyć.’’
Odskoczyłą od niego i usiadła. ‘’Nie jestem tutaj aby być twoim
przyjacielem. Jestem strażnikiem. To wszystko.’’
Gapił się na nią. Connor zatrudnił kobietę aby broniła facetów? To
było niespotykane w wampirzym świecie. Śmiertelniczka nie miała
tyle siły … chyba że była zmiennokształtną jak Phil i Howard. ‘’Czy ty
…’’ Jak mógł to ująć w zdaniu, aby zmiennokształtni pozostali
sekretem? ‘’Czy zmieniasz się nieco raz w miesiącu?’’
Spojrzała na niego z niedowierzaniem. ‘’Pytasz się mnie, czy mam
zespół napięcia przedmiesiączkowego? Żartujesz sobie?’’
‘’Nay! Nie chodziło mi o …’’ Ian zatrzymał się, przerwany śmiechem
Phineasa.
‘’Wiem, o czym myślisz człowieku, ale jest normalna.’’
‘’Normalna?’’ Spojrzała na Phineasa. ‘’Skopałam mu tyłek wcześniej,
dzisiaj wieczorem.’’
Phineas podniósł ręce w ramach kapitulacji. ‘’Nie krzywdź mnie,
kochanie. Jesteś kawałem silnej, pięknej kobiety.’’
Pochyliła głowę. ‘’Dziękuję.’’
‘’Connor powiedział mi przez telefon, że wynajał Tony’ego.’’ mruknął
Ian. ‘’Myślałem, że będziesz facetem.’’
Przymrużyła oczy. ‘’Myślałam, że będziesz inteligentny.’’
‘’Snap!’’ Uśmiechnął się Phineas. ‘’Ma cię koleś.’’
Ian skrzywił się. ‘’To było czysto logiczne założenie. Tony to męskie
imię.’’
Uniosła podbródek. ‘’Czy to logiczne atakować ludzi bez
porozumienia się z nimi w pierwszej kolejności?’’
‘’W tym przypadku, aye. Okno było otwarte …’’
‘’Ja je otworzyłam.’’ przerwała mu. ‘’Było tutaj duszno jak w grobie, a
byłam cała gorąca.’’
‘’Kochanie, jesteś tak gorąca, ze skwierczysz.’’ Phineas wydał odgłos
syczenia.
Ian posłał mu zirytowane spojrzenie, a następnie wrócił do wyjaśnień.
‘’Czujnik okna uruchomił alarm i kiedy zbadałem sparwę, zobaczyłem
cię przyglądającą się verra drogim książkom ubraną jak włamywacz.’’
‘’Tak, wyglądasz jak gorąca i seksowna kobieta kot.’’ Phineas drapał w
powietrzu. ‘’Mrau! Ssss!’’
Teraz ona posłała Phineasowi zirytowane spojrzenie. ‘’To są moje
ciuchy do pracy.’’ Posłał swój zielonooki błysk do Iana. ‘’I wcale nie
słyszałam alarmu.’’
‘’Tylko wampiry i psy to potrafią.’’
‘’Och. A czym jesteś?’’
‘’Snap!’’ Phineas uderzył nogą. ‘’Zgładziła cię facet.’’
‘’Phineas.’’ warknął Ian. ‘’Staram się tutaj utrzymać rozmowę.’’
Zwrócił się do Toni. ‘’Przykro mi kobieto, ale to nigdy nie zadziała. Nie
możesz strzec domu pełnego mężczyzn. Widzisz, jak Phineas na ciebie
reaguje.’’
‘’O wiele lepiej niż ty!’’ Jej oczy zabłyszczały z gniewu. ‘’I to nie mój
problem, że jesteście bandą seksistowskich świń. Mogę wykonywać
tą pracę z czy bez zespołem napięcia przedmiesiączkowego! I
pokazałam już wcześniej Phineas’owi, a ciebie również powaliłabym,
gdybyś dał mi więcej czasu.’’
‘’Kobieto, nigdy byś mnie nie przygwoździła do ziemi.’’ Pochylił się ku
niej. ‘’Lubię być na górze.’’
‘’Dobrze!’’ Phineas potrząsnął pięścią w powietrzu. ‘’Zapowiada się
twój comeback brachu! Jesteś koleś!’’
‘’Jest świnią.’’ mruknęła Toni.
‘’Chrum, chrum.’’ zaskrzypiał Phineas.
‘’Dosyć Phineas!’’ Ian spojrzał groźnie na niego. ‘’Rozumiem, dlaczego
zostałeś tak młodo zamordowany.’’
Śmiech uciekł z ust Toni, ale szybko je zamknęła, marszcząc ku niemu
brwi.
Miała poczucie humoru? To nie było takie ważne patrząc na inne
rzeczy, ale podjął wyzwanie, aby ponownie ją rozśmieszyć, lub
przynajmniej wywołać u niej uśmiech. Niestety nie mógł wymyślić nic
zabawnego.
Stanął na nogi i wykonał szarmancki ukłon. ‘’Przepraszam, że ciebie
zaatakowałam. Mam nadzieję, że cię nie skrzywdziłem.’’
Jej zmarszczone brwi nieco złagodniały. ‘’Jestem cała.’’
Podał jej rękę, aby pomóc jej wstać.
Popatrzyła na niego podejrzliwie. ‘’Nie powiesz Connor’owi, aby mnie
zwolnił, prawda? Ja naprawdę mogę wykonywać tą robotę.’’
Nieprzyjemne uczucie pojawiło się w jego jelitach. Dlaczego piękna
śmiertelniczka chciałaby pracować ochraniając wampiry? ‘’Pozwolę ci
tu zostać, jeśli odpowiesz uczciwie na kilka pytań.’’
Ostrzeżenie przeleciało przez jej twarz, a potem uśmiechneła się
jasno i wzięła go za rękę. ‘’Oczywiście. Co chcesz wiedzieć?’’ Wstała z
wdziękiem na nogi.
Jego dłoń zakręciła się wokół jej. Niepewność w jego jelitach ukłuła.
Wiedział, że nie będzie całkowicie szczera. Jej uśmiech był zbyt
przymusowy, a serce właśnie przyśpieszyło.
‘’Dlaczego chcesz tą pracę?’’ zapytał cicho.
Wyciągnęła swoją rękę z jego uścisku. ‘’Jest bardzo dobrze płatna.
Mam też darmowy pokój i biurko, co jest warte fortunę na
Manhattanie.’’
‘’I siedzisz w domu przez cały dzień z kilkoma martwymi ciałami.’’
‘’Żadna praca nie jest doskonała.’’ Założyła ramiona na klatce
piersiowej. Nikt z was się nie obudzi z płaczem lub koniecznością
zmainy pieluchy, więc i tak jest łatwiejsza niż praca zwykłej
opiekunki.’’
Opieka nad dziećmi? Teraz to było cholernie przykre.
Tymczasem Phineas chichotał. ‘’Yeah, zajmij się mną, gorąca
mamuśko. Potrzebuję kąpieli z dokładnym szorowaniem. I trochę z
tego olejku dla dzieci wetrzyj we mnie całego. Czuję się trochę
poczochrany, jeśli wiesz o co mi chodzi.’’
Jej usta drgnęły.
Czy uważała Phineasa za zabawnego? To irytowało go jeszcze
bardziej. Ian podszedł do niej, zaciskając zęby. ‘’Nie jesteśmy dziećmi.
Jesteśmy doświadczonymi wojownikami.’’
Udała jak przeplywa przez nią potężny dreszcz. ‘’Oooch, ale się boję.’’
Czy ona wątpiła w ich męstwo? Ian zbliżył się. ‘’Kobieto, nie masz
pojęcia jak okrutni możemy być.’’
Jej uśmiech zwiędł, a bolesny wyraz twarz pojawił się na chwilę.
‘’Wiem i to zbyt dobrze. Nie ma potrzeby tego przypominać.’’
‘’Zostałaś zaatakowana?’’ Ian spojrzał na jej szyję ale nie mógł
zobaczyć żadnych śladów ugryzień pod golfem jej czarnego stroju.
‘’To tak dowiedziałaś się o nas?’’
Uparcie wyciągnęła brodę, wyrażając odmowę ujawnienia
dodatkowych informacji. Ale już wcześnie wspomniała, że robi się
zdenerwowana, kiedy atakują ją wampiry. Słońce zaraz wzejdzie, a on
i inne wampiry wpadną w swój śmiertelny sen. Przez cały dzień będą
leżeć całkowicie bezbronni. A ich strażnik wydaje się trzymać do nich
urazę.
‘’Kobieto, dlaczego mam zaufać ci z pracą?’’
Podniosła brwi. ‘’Martwisz się co mogę zrobić, kiedy jesteś całkowicie
bezradny i na mojej łasce?’’
Chwycił ją za ramiona. ‘’Grozisz nam? Mogę usunąć twoja pamięć i w
tej chwili pokazać drogę do wyjścia.’’
‘’Nie!’’ Wyglądała na spanikowaną. ‘’Proszę. Ja … ja naprawdę
potrzebuję tej pracy. Obiecałam Connor’owi, że nigdy nie zrobię
krzywdy żadnemu z was. Zapytaj go. On mi wierzy.’’
Ian puścił ją i cofnął się. ‘’Zrobię to.’’
Spojrzała na niego nerwowo. ‘’Muszę zmienić mundur zanim
rozpocznie się moja zmiana.’’
Phineas ziewnął. ‘’Tak. Staję się senny. Dobranoc, cukiereczku.’’
Wyciągnął zamkniętą pięść ku Toni.
Ona odpowiedziała z uśmiechem i przybiła. ‘’Do zobaczenia jutro, dr.
Kieł.’’
Phineas uśmiechnął się, a następnie pomaszerował w kierunku
schodów. ‘’Tak to ja. Dr. Kieł. Długi w zębach, długi w spodniach.’’
Zszedł po schodach do piwnicy, a jego głos nadal dochodził do nich.
‘’Doktor jest w domu. Och kochanie, mam lekarstwo.’’
Ian również mógł poczuć wpływ śmiertelnego snu, ale jako straszy
wampir był w stanie mu się porzeć bardziej niż Phineas.
‘’Być może powinniśmy zacząć od nowa.’’ Wyciągnął rękę. ‘’Jestem
Ian MacPhie.’’
Posłała mu ostrożne spojrzenie. ‘’Toni Davis.’’ Chwyciła jego rękę,
szybko puściła i skierowała się w stronę schodów.
Poszedł za nią. ‘’Naprawdę sądziłem, że jesteś złodziejem. Normalnie
nie atakuję kobiet.’’
‘’Chyba, że jesteś głodny.’’ Zaczęła wspinać się po schodach.
‘’Nie atakuję dla jedzenia. Ewoluowaliśmy przez to.’’
‘’Tak, racja.’’ Kontynuowała wspinaczkę bez oglądania się do tyłu.
Wspiął się kilka kroków za nią. ‘’Nie wierzysz mi?’’
Wzruszyła ramionami. ‘’Widziałam, że wolicie pić z butelek.’’
‘’Więc wiesz, że różnimy się od Malkontentów.’’
Jej kostki zbielały, kiedy nagle mocno chwyciła poręczy. Potem
puściła ją i podeszła kilka stopni w górę. ‘’Wywnioskowałam, że twoja
szlachetna natura jest dość nowa. Przed wynalezieniem syntetycznej
krwi, musiałeś atakować ludzi dla jedzenia.’’
Zacisnął zęby. ‘’Nigdy nie używałem przemocy.’’
Dotarła na piętro i odwróciła się, aby na niego spojrzeć. ‘’Używałeś
kontroli umysłu?’’
Wzdrygnął się. ‘’Nie rozumiesz.’’
‘’Och, myślę, że tak. Dzięki kontroli umysłu łatwo było ci
manipulować ludźmi.’’ Przymknęła oczy. ‘’Ale oni są ciągle ofiarami, a
ty ich nadal bezcześcisz.’’
‘’Nigdy nie byliśmy jak Malkontenci. Te sukinsyny są mordercami.
Nigdy nie zabijaliśmy dla jedzenia.’’
‘’Dobrze. Nie byliście mordercami. Byliście jedynie pasożytami.’’
Odwróciła się aby kontynuować dalszą wspinaczkę po schodach.
Chwycił jej rękę aby ją zatrzymać. ‘’Jeśli nas nienawidzisz, dlaczego
podjełaś się pracy polegającej na chronieniu nas?’’
Wyrwała się i zaczęła wspinać po schodach. ‘’Nie nienawidzę was. I
mam swoje powody.’’
‘’Jakie?’’ Potknął się o stopień ze swoim nowym rozmiarem buta
trzynaście.
Spojrzała do tyłu. ‘’Dlaczego idziesz za mną? Nie powinieneś wrócić
do piwnicy i … umrzeć?’’
‘’Nie śpię tam.’’
‘’Ale widziałam tam twoją trumnę.’’ Spojrzała na niego krzywo.
‘’Wyglądała na taką przytulną.’’
‘’Więc sama w niej zaśnij.’’
‘’Po moim trupie. Och, poczekaj. To twój trup. Za około pięć minut.
Więc lepiej się pośpiesz.’’ Pobiegła przez pozostałą część schoów.
Sprytna dupa. Jego zwrok zsunął się do jej zaokrąglonego,
sprężystego uda, tak rozkosznie podkreślonego czarnym spandexem.
To wystarczało, aby ponownie wyskoczyły kły. Poszedł za nią,
obserwując jak kołyszą się jej biodra, kiedy szła korytarzem.
Zatrzymała się przy drzwiach po prawej stronie.
Stanął obok niej. ‘’Przerosłem ją.’’
‘’Co? Swoje ego?’’
‘’Kobieto, ty nie potrzebujesz broni. Twój język może ciąć człowieka
na strzępy.’’
Uśmiechnęła się. ‘’Przyjmę to jako komplement.’’
‘’Przerosłem trumnę. Jestem pięć centymetrów wyższy, niż kiedy
byłem tu ostatnio.’’
Jej oczy się rozszerzyły. ‘’Connor wspominał, że urosłeś, ale nie za
bardzo w to wierzyłam. Myślałam, że wampiry zawsze stawały w
wieku, w którym umarły.’’
‘’Normalnie to prawda. Ale urosłem o dwanaście lat w ciągu lata.’’
‘’Och.’’ Jej usta się wygięły. ‘’Witamy w wieku dojrzewania.’’
Położył rękę na ścianie obok nie i pochylił się. ‘’Zajrzałaś pod mój kilt.
Wiesz, że jestem dojrzałym mężczyzną.’’
Uniosła podbródek w niepokornym geście ale na jej policzkach
pojawił się baldy rumieniec. ‘’Bardzo ciężko próbuję wytrzeć to
niefortunne zdarzenie z mojej pamięci.’’
Uśmiechnął się powoli. ‘’Daj mi znać, jeśli się uda.’’
Jej rumieniec się pogłębił. ‘’Panie MacPhie, powinnam przypomnieć
…’’
‘’Mów do mnie Ian. Toni to twoje pełne imię?’’
‘’Nie. Spójrz, staram się z tobą rozmawiać, ponieważ za około trzy
minuty będziesz leżał tu martwy.’’
‘’Jeśli tak, włożysz mnie do łóżka?’’
‘’Tego typu rozmowa nie jest właściwa …’’
‘’Nazywasz się Antonia?’’
Jej oczy spochmurniały. ‘’Nie.’’
‘’Tonatella? Toniska?’’
‘’Nie.’’
‘’Toni Baloney?’’
Jej usta drgnęły. ‘’Staram się być poważna.’’
‘’Ja też.’’ Jego wzrok powędrował ponad nią. ‘’Jestem cholernie
poważny.’’
Parsknęła. ‘’Panie MacPhie, podpisałam umowę dwie noce temu,
która wyraźnie wskazywała, że nie mogę związać się z nikim kogo
pilnuję.’’
Jego serce zamarło i nie zostało to spowodowane przez słońce. ‘’Nie
zdawałem sobie sprawy, ze jesteśmy parą.’’
‘’Nie jesteśmy!’’ Obruszyła się. ‘’Ale flirtujesz ze mną, a to musi się
skończyć.’’
Zamrugał. Flirtował? Był bardziej skłonny ukręcić jej szyję, niż ją
uwodzić. ‘’Myślisz, że flirtowałem?’’
‘’No tak.’’
Pochylił się bliżej. ‘’Podobało ci się to?’’
‘’Nadal to robisz.’’
Uśmiechnął się leniwie. ‘’Kochanie, mogę to robić całą noc.’’
‘’Noc się kończy.’’ Odwróciła się i chwyciła za klamkę. ‘’Dobranoc
Panie MacPhie.’’
Cofnął się. Nie pozoli, aby jej odrzucenie go nękało. Tak w ogóle to
dalczego miało mu to przeszkadzać? ‘’Nie byłem poważny. Nie musisz
się martwić, że będę cię nękał. Szukam prawdziwej miłości, ale tylko
wampirzycy.’’
Puściła klamkę i odwróciła się do niego. ‘’Więc uważasz, że martwe
kobiety są lepsze od żywych?’’
‘’Tego nie powiedziałem. Ale lepiej będę pasował dla wampirzycy.’’
‘’Naprawdę? Żywe są zbyt gorące, abyś mógł sobie z nimi poradzić?’’
Rzucała mu wyzwanie? ‘’Nie spotkałem jeszcze kobiety, z którą bym
sobie nie poradził.’’
‘’Racja.’’ Wpatrywała się w niego ostrożnie. ‘’Prawdopodobnie
używałeś na nich kontroli umysłu.’’
Cholera, dokładnie wiedziała, gdzie wbić człowiekowi nóż. ‘’Aye.
Używałem kontroli umysły. A one to kochały. Przez to ich orgazmy
były silniejsze.’’ Podniósł brwi. ‘’Zademonstrować na tobie?’’
Jej oczy wrzały gniewem. ‘’Chciałabym, abyś sobie poszedł. I umarł.’’
Otworzyła drzwi swojej sypialni.
Podszedł bliżej. ‘’Dlaczego nad nami czuwasz, jeśli nie znosisz nas?
Dlaczego spędzasz swoje dni uwięziona w domu z nieumarłymi.’’
‘’Dobranoc, Panie macPhie.’’ Zamknęła mu drzwi przed nosem.
‘’Dowiem się o tobie prawdy Toni.’’ krzyknął, a następnie poszedł z
powrotem do schodów. Słońce dotykało już horyzontu. Czuł jak łapie
go śmiertelny sen. Patrzył się na klatkę schodową na piątym piętrze i
z trudem się skoncentrował. W jednej chwili przeniósł się tam.
Podreptał do biura Romana i zatrzasnął za sobą drzwi. Z
aluminiowymi roletami, zasłaniającymi okna, w pokoju było ciemno,
ale nie było to problemem dla jego wyostrzonego wzroku. Przeszedł
przez biuro do sypialni i upadł na łóżko o królewskich rozmiarach. Do
wszystkich świętych, to było o wiele lepsze od wąskiej trumny.
Wyciągnął się, ciesząc z komfortu. Jego oddech zwolnił, kiedy wygrał
nad nim śmiertelny sen.
Czekaj. Potrząsnął głową. Nadal musiał dowiedzieć się czegoś o Toni.
Zatoczył się w kierunku stolika nocnego i chwycił telefon
bezprzewodowy. Jego wzrok stał się niewyraźny, kiedy wybijał numer
telefony komórkowego Connora. Zaledwie kilka minut, tylko tyle
potrzebował.
‘’Halo?’’ Connor zabrzmiał sennie.
Ian leżał na wznak, trzymając telefon przy uchu. ‘’Opowiedz mi o
Toni.’’
‘’Czy to ty Ian?’’ Connor ziewnął. ‘’Zadzwoń do mni później.’’
‘’Opowiedz mi o Toni. Jak ją znalazłeś?’’
‘’Natknąłem się na nią w Central Parku.’’ Connor pownownie ziewnął.
‘’W poniedziałkową noc.’’
Adziś była dopiero środa rano. Ian otworzył usta ale słowa nie
wychodziły. Oczy zamigotały zamknięte.
‘’Troje Malkontentów,’’ głos Connora zwolnił, ‘’zaatakowało ją …
bardzo okrutnych …’’
Nic dziwnego, ze nienawidziła wampirów. Ian stracił panowanie nad
telefonem. Zamierzała ich wszystkich przebić kołkiem, kiedy będą
spali?
Zawładną nim śmiertelny sen, a on zastanawiał się, czy jeszcze
kiedykolwiek się obudzi.
Tłumaczenie by Kattyg
3.
Zasluguję na to aby być szczęśliwa.
Zrealizuję swoje cele.
Osiągnę coś znaczącego w swoim życiu.
Jestem godna aby być kochaną.
Toni powtarzała swoje ranne twierdzenia, kiedy gorąca woda
spływała wzdłóż jej ciała, a para kotłowała się wokół niej. Po prostu
musiała w to uwierzyć. Tak, racja. W ciągu ostatnich kilku dni jej życie
zaczęło gwałtownie spływać w dół toalety.
Zasługuję na bycie szczęśliwą. Westchnęła. Jej rodzina w nią nie
wierzyła, więc dlaczego ona sama miała? Zakręciła wodę. Musiała
zahartować się emocjonalnie i nie pozwolić innym ludziom pociągnąć
się w dół – takim jak Ian MacPhie.
Jak martwy facet mógł być tak przystojny? Zaciągnęła kurtynę
prysznica. Dlaczego nie może być śmiertelnikiem? Przez jeden ulotny,
wspaniały moment myślała, że to człowiek. Ale nie. Odgłos
spuszczania wody w toalecie. On był jednym z nich.
Wyszła spod prysznica besztając siebie. Nie myśl o nim. Nie ma nad
tobą żadnej władzy. Chyba, że …
Chyba, że używa wampirzej kontroli umysłu. Gołą skórę Toni pokryła
gęsia skórka przez co zadrżała pomimo otaczającej jej gorącej pary.
Spojrzała w dół na znaki od ukąszeń i objęła swoją klatkę piersiową i
tułowie.
Walczyła z trzema wampirami. Myślała, że może przetrwać, dopóki
nie zawładnęli jej umysłem. Usiadła tam w brudnym śniegu, trzęsąca
się i bezradna, podczas, gdy ich okrutne myśli najeżdżały jej głowę i
zmuszały do ściągnięcia koszulki. Biustonosza. Głęboki dreszcz
przeszył jej ciało. Jeśli Connor nie pojawiłby się , kiedy …
Odgoniła łzy i chwyciła ręcznik aby się osuszyć. Będzie się
kontrolować i pozostanie skoncentrowana.
Zrealizuję swoje cele. Musiała odnieść sukces. Sabrina liczyła na nią.
Kiedy Toni potwierdziła już istnienie wampirów nadjechał obóz
dobrych facetów.
Dobre wampiry? Kto by uwierzył? Ale Connor ją uratował i przysiągł,
że zrezygnowali z gryzienia. Widziała jak piją z butelki, ale mimo to,
trudno było jej im w pełni zaufać. Bez względu na to jak te dobre
wampiry się zachowywały, ona mogła nadal wyczuć bestie czające się
wewnątrz. Mogła to odczuć jeszcze bardziej u Iana, ale to ją cieszyło
zamiast odpychało.
Jak głupia mogła być? Tylko kompletny idiota wyzywałby bestię, która
może gryźć. Zignoruje go.
Osiągnę coś znaczącego w swoim życiu. Tak się stanie. Ona i Sabrina
mają wszystko zaplanowane.
Toni weszła do sypialni, kiedy wysuszyła ręcznikiem włosy. Jej wzrok
błąkał się pomiędzy delikatnymi, złotymi ścianami i ogromnym
łóżkiem z baldachimem oraz tkaniną ze złoto – niebieskim brokatem,
dopasowaną do zasłon i wypoczynku. Dwie komody, które stały obok
łóżka wyglądały jak antyki Louisa XVI.
Jedną rzecz musiała niechętnie przyznać: wampiry miały doskonały
gust. Dougal twierdził, ze ten pokój niegdyś należał do wampirzej
księżniczki która była członkinią haremu Romana Draganestiego.
Widocznie Roman rozwiązał swój harem, kiedy się ożenił. Toni
parsknęła. Co za wspaniały facet. O ile mogła powiedzieć, wszyscy
wampirzy mężczyźni byli kilka wieków wstecz ze swoimi opiniami o
kobietach. A Ian MacPhie na pweno.
Jestem godna aby być kochana. W ostatnie stwierdzenie było
najciężej uwierzyć. Wrzuciłą swój ręcznik do kosza na pranie. Do
cholery, była kochana. Przez babcię.
I pamiętasz co się znią stało? Zawiodlaś ją. Toni szybko wybiła
paskudny, wewnętrzny głos, który sabotował jej twierdzenia,
mówiąc, że nie zasługuje na szczęście i nie jest warta miłości. Do
cholery, była jej godna. I nie zawiedzie Sabriny. Nawet jeśli oznacza to
życie w domu pełnym stworzeń wysysających krew.
Ubrała się w swój służbowy uniform, czyli spodnie khaki i marynarską
koszulę polo. Connor wręczył jej mały rozmiar, ale nadal męskie
ubranie wisiało na jej ciele jak bezkształtny worek na ziemniaki.
Oczywiście firma MacKay do Spraw Bezpieczeństwa i Dochodzeń nie
była przygotowana na zatrudnienie kobiety-strażniczki. Dougal i
Phineas byli zaskoczeni, ale zaakceptowali ją dość łatwo po tym jak
zobaczyli ją w walce.
Ian był bardziej podejrzliwy, ale nie pozwoliła mu się przestraszyć.
Zachowa chłodny spokój. I kontrolę. Nikt jej nie przeszkodzi.
Podskoczyła, kiedy jej telefon komórkowy zapiszczał głośną muzyką.
Cholera. Carlos ustawił jej tydzień temu nowy dzwonek, ale nagły
wybuch ‘Cum on Feel the Noize’ zamiast Quiet Riot zawsze
przyprawiał ja o wstrząs.
Męski wokal krzyczał kiedy grzebała po torebce. Miała nadzieję, że
dzwoniła Sabrina. Toni była wczoraj wieczorem u niej w szpitalu, ale
Sabrina spała tak spokojnie, że nie chciała jej budzić.
Szarpnęła klapkę telefonu. ‘’Halo?’’
‘’Toni?’’ mrukliwy głos brzmiał na pilny. ‘’Co się tam dzieje?’’
‘’Howard?’’ Jej przełożony? Howard Barr był odpowiedzialny za
bezpieczeństwo w ciągu dnia i monitorował Toni ze swojej lokalizacji
w domu Romana Draganestiego. Howard miał zadzwonić o ósmej z
rana i zdać sprawozdanie, ale wczorajszym rankiem użył telefonu
domowego, zamiast jej komórki.
Jej spojrzenie przeniosło się na nocny stolik, gdzie zegar cyfrowy
wskazywał 07:26. ‘’Coś się stało?’’
‘’To ja cię o to pytam.’’ Howard kontynuował w pośpiechu. ‘’Zrobiłem
tutaj moje poranne rundki, a Connor miał telefon komórkowy
otwarty przy swoim uchu. Rozmawiałaś z nim?’’
‘’Nie. Wszystko tutaj w porządku …’’
‘’A ja myślę, że nie. Telefon Connora był połączony z waszym
telefonem domowym. Odwiesiłem go i próbowałem zadzwonić
jeszcze raz, ale twoja linia była wciąż zajęta.’’
Toni spojrzała na telefon na nocnym stoliku. Światło oznaczało, że
wciąż był w użyciu. Oczywiście. Ian powiedział, ze ją sprawdzi. ‘’To
musi być Ian MacPhie.’’
‘’Ian?’’ Nastąpiła pauza, podczas której można było usłyszeć szuranie
papierów. ‘’Jesteś pewna? On wraca z powrotem w następnym
tygodniu. I jego trumna jest pusta.’’
‘’Wyrósł z niej.’’
‘’Więc to prawda? Chłopak już nie ygląda dłużej na piętnaście lat?’’
Zmarszczyła nos. ‘’Wygląda na starszego, ale jego zachowania nie
można nazwać dojrzałym.’’
Howard zachichotał. ‘’Zrobił dobre wrażenie, prawda? Słuchaj, nie
pokazuje się na żadnym z moich monitorów, więc musisz go znaleźć i
upewnić się, że wszystko w porządku.’’
‘’Jestem pena, że jest cały. Gdzie by poszedł? Jest martwy. To
zdecydowanie skraca jego mobilność.’’
‘’Tak, ale jesteśmy odpowiedzialni za tych gości w ciągu dnia. Nie
możesz strzec zwłok, jeśli nie wiesz, gdzie one są. Więc odnajdź je.’’
Toni jęknęła cicho. Było pięć pięter w tej kamienicy, sześć licząc
piwnicę, więcej niż osiemnaście pokoi, oraz kilka łazienek i
gabinetów. Przeszukiwanie tego budynku zajmie cały ranek.
‘’Zadzwonię jeszcze za dziesięć minut.’’ Howard odwiesił sluchawkę.
Dziesięć minut? Toni włożyła telefon do kieszeni męskich spodni jakie
nosiła i nadal na bosaka, wpadła do korytarza. Nie był wygodnie
rozłożony na korytarzu, więc będzie musiała go wytropić.Zbiegła po
schodach na parter. Nie spodziewała się, że zobaczy go tutaj, ale w
holu i w kuchni były kamery i wiedziała, ze Howard spodziewa się, że
w poszukiwaniach zahaczy o te miejsca.
Została zatrudniona na okres próbny na dwa tygodnie i Connor
ostrzegł ją, ze kamery w piwnicy były powiązane z monitoringiem w
White Plains. Innymi słowy była stale obserwowana, aby upewnić się
czy można jej ufać. Jakby kiedykolwiek chciała zranić jakiegoś
wampira.
Connor podkreślił fakt, że jeżeli raz przysięgła bronić wampirów, to
owa przysięga była święta. Koszty zdrady były surowe i ostateczne.
Jeśli rozwścieczy ich, to nie będzie kryjówki gdzie by jej nie znaleźli.
Jej ciało nigdy nie zostanie znalezione. Potem opowiedział jej o
wielkim medyczno-dentystycznym planie, o wysokiej wydajności
finansów na rynku i możliwościach urlopu jakie oferowała swoim
pracownikom firma MacKay do Spraw Bezpieczeństwa i Dochodzeń.
W normalnych warunkach wybrałaby opcję numer jeden: jej pamięć
zostałaby usunięta, tak aby mogła wrócić do swojego normalnego
życia. Ale okoliczności nie były standardowe, więc zacisnęła zęby i
wybrała przysięgę.
Ian nie znajdował się na parterze, więc poleciała w dół do pokoju
strażniczego w piwnicy. Jej wzrok powędrował do kanapy pod ścianą.
Nie, nie tam. Spojrzała do góry na kamerę nadzorującą i potrząsnęła
głową.
Zatrzymała się przy drzwiach do sypialni. Była zobowiązana do
zweryfikowania tego pokoju cztery razy dziennie, ale nadal
przechodziły ją dreszcze. Cóż, nie z powodu pokoju, ale martwych ciał
w środku. Wzięła głęboki oddech i weszła.
Dougal leżał na plecach w trumnie, ubrany w staromodną nocną
koszulę, która sięgała kolan i wyglądała trochę jak nakrycie jej babci,
które zwykłą nosić.
Phineas leżał rozwalony na swoim podwójnym łóżku, mając na sobie
jedynie czerwone, jedwabne bokserki. Toni spojrzała na zdjęcia w
ramce na stoliku nocnym. Starsza kobieta oraz młoda dziewczynka i
chłopiec, prawdopodobnie ciotka jego młodszego rodzeństwa, o
którym opowiadał. Zastanawiała się, czy wiedzieli, ze został
przemieniony w wampira prawie dwa lata temu.
Zajrzała do łazienki i skrzywiła się na widok ręczników i ubrań
rozwalonych na podłodze. Dzięki Bogu, nie musiała po nich sprzątać.
Mieli własną wampirzą pokojówkę, która przychodziłą w nocy. Jej
wzrok wylądował na stercie męskich czasopism w koszu. Aack! Co za
świnie.
Wybiegła z powrotem przez schody na parter, a następnie udała się
na kolejną wspinaczkę po schodach. Na górnych czterech piętrach nie
było żadnych kamer, więc przynajmniej nie miała tego
nieprzyjemnego uczucia bycia obserwowanym. Przebiegła obok
swojej sypialni, sprawdzając pozostałe pięć pokoi na drugim piętrze.
Potem przerzuciła wszystkie sypialnie na trzecim piętrze. Kiedy czas
się kończył przeniosła się do pokoi na czwartym piętrze.
Cholera, nie był w żadnym z nich! Sprawdziłą ostatnią sypialnię z
rosnącym poczuciem przegranej. Sprawdziła nawet szafę. Czy
popełniła błąd nie sprawdzając innych szaf poniżej?
Cum on feel the noize! Zerwała się i przekopała kieszeń aby znaleźć
telefon. ‘’Howard?’’
‘’Toni, znalazłaś go już?’’
‘’Nie.’’ Ciężko oddychała po tym całym bieganiu. ‘’Przeszukałam
kazde piętro. Prócz piątego.’’
‘’Zrób to teraz.’’
Zamrugała. Connor uprzedzał ja, aby nie zapuszczać się do
prywatnego biura i sypialni Romana Draganestiego. Najwyraźniej ta
gruba ryba wciąż miała tam kilka rzeczy. Prawdopodobnie szkielet w
szafie. ‘’Myślałam, ze to piętro jest poza naszymi kwalifikacjami.’’
‘’Normalnie tak, ale nie możemy cały dzień siedzieć, nie wiedząc gdzie
jest Ian. Więc rozejrzyj się tam.’’ Howard rozłaczył się.
Wrzuciął telefon do kieszeni i wspięła się po schodach. Kiedy dotarła
na górę odkryła dwoje drzwi, którym towarzyszył obraz olejny jakiś
ruin. Spróbowała drzwi na prawo. Otworzyły się.
Pokój był całkowicie ciemny. Obmacała ścianę przy framudze drzwi
dopóki nie znalazła włącznika światła. Samotna żarówka na dużym
biurku zapaliła się. Regały były ustawione za nią, a czerwony,
aksamitny szezlong na przodzie. Jej serce przechyliło się na widok
komputera na biurku. Może to jest odpowiedź na jej modlitwy.
Ogromny pokój z powrotem zanurzył się w cieniu. Toni potrafiła
rozróżnić kształty większej ilości krzeseł, stołu oraz barku. Na drugim
końcu pokoju dostrzegła dostrzegła panele z ciemnego drewna,
pasujące do podwójnych drzwi.
Przeszła przez pokój, jej gołe stopy cicho amortyzował cienki dywan,
a wzrok przebiegł po drogich antykach. Więc to było prywatne
siedlisko wielkiego mistrza wampirów? Może powinna zrobić kilka
zdjęć swoim telefonem komórkowym. Nie, to nie pomoże Sabrinie.
Luksusowe wyposażenie świadczyło tylko o tym, że jego właściciel był
bogaty, a nie nieumarły.
Kiedy podeszła do podwójnych drzwi usłyszała sygnał dźwiękowy
jakby nieodłożonego telefonu. Popchnęła dzwi. Cień ogromnego
łóżka majaczył przed nią z jeszcze ciemniejszym kształtem na szczycie.
Okrążyłą łóżko z prawej strony i pogrzebała za lampką na nocnym
stoliku. Słabe światło, nie jaśniejsze niż nocne, uruchomiło się.
Był tam, po drugiej stronie królewskiego łoża, leżąc na wierzchu
zamszowego nakrycia. Jego twarz była odwrócona od niej, więc
mogła zobaczyć, więc mogła zobaczyć jego gruby, czarny kucyk,
zawinięty na górę poduszki.
Niektórzy mężczyźni mogli wyglądać zniewieściale z włosami do
ramion i spódnicy, ale u Iana efekt był całkowicie odwrotny. Było w
nim coś dzikiego i surowego, jak u Szkockiego wojownika, który
odmawiał cywilizacji. Jedynie ten obrazek sprawił, że jej serce zabiło
szybciej, a myśli o buntowniku wkradły się w jej umysł.
Odpoczywał na plecach, a jego ciało długie rozciągało się przez całe
łóżko. Jej spojrzenie błąkało się po białym T-shircie, które szczelnie
opinało mięśnie jego szerokiej klatki piersiowej i brzucha. Zielono-
czerwony kilt leżał zmarszczony przy jego nogach, brzegiem
zakrywając jego kolana. Wyglądało, jakby po prostu spadł na łóżko,
nie przejmując się gdzie wyląduje.
Toni obeszła łóżko, mijając jego ogromne stopy zawinięte w czarne
skarpetki. Stare kobiety mówiły, ze mężczyzna o wielkich stopach
musi być szczery. Jej wzrok powędrował z powrotem do kiltu. jego
nogi były rozsunięte z lekko udrapowaną takniną pomiędzy nimi.
Jakim szokiem było zdanie sobie sprawy, że facet nie nosi żadnej
bielizny. Jej twarz zalało ciepło, kiedy przypomniała sobię jego
rozbawiony uśmiech i błysk w oku. Bezwstydny. Nie, on wyglądał na
… śmiałego, jak gdyby cieszył się z jej niespodziewanych oględzin.
Pochyliła głowę, koncentrując się na ciemnej, mrocznej przestrzeni
pomiędzy jego udami. Powoli skłoniła się na bok.
Cum on feel the noize!
Z ciężkim oddechem, wyprostowała się. Co w nią wstąpiło? Facet był
martwy, a ona próbowała zajrzeć mu pod spódnicę? Dzięki Bogu, nie
było tutaj kamer.
Otworzyła telefon. ‘’W porządku Howard. Mam Iana. Jest w łóżku.’’
Nastąpiła przerwa.
‘’Dziewczyno, masz faceta w łóżku?’’
Toni skrzywiła się. ‘’Carlos! Ja … ja nie spodziewałam się ciebie.’’
Zaśmiał się. ‘’Zdaję sobię z tego sprawę, menina. Więc kim jest ten
facet w twoim łóżku?’’
‘’On nie jest w moim łóżku i to nie …’’
‘’Och, jesteś u niego?’’
‘’Cóż, coś w tym sensie.’’ Toni wsadziła swoje wilgotne włosy za uszy.
‘’Słuchaj Carlos, nie mogę teraz rozmawiać.’’ Na dźwięk jego
sugestywnego chichotu, obruszyła się. ‘’To nie to co myślisz. Facet
jest teraz … naprawdę anemiczny.’’
‘’Wyczerpałaś go? Dobra robota dziewczyno.’’
Toni jęknęła. Może to była jego brazylijska spuścizna, ale jej sąsiad
Carlos Panterra umiał myśleć tylko o jednym. ‘’Carlos, wszystko w
porządku z moim mieszkaniem?’’
‘’Tak, oczywiście. Właśnie nakarmiłem twojego kota. Mówi, ze tęskni
za tobą i Sabriną. Ja też.’’
‘’Wiem. Wkrótce wrócimy, taką mam nadzieję. Teraz muszę iść zanim
zadzwoni Howard.’’
Carlos wyszeptał. ‘’Masz dwóch mężczyzn? Kobieto, jesteś gorąca!’’
‘’To nie … nie ważne. Wytłumaczę później.’’ Przeniosła się na brzeg
łóżka.
‘’To ten nowy dzwonek jaki ustawiłem w twoim telefonie.’’
kontynuował Carlos. ‘’Teraz bujasz się w chłopakiami.’’
‘’Tak, racja. Cześć Carlos.’’ Toni zamknęła klapkę telefonu i włożyła do
spodni. To był cholerny wstyd, ze nie odnajdowała się we
współczesnej technologii. Nie miała pojęcia jak usunąć dzwonek
Carlosa z tego przeklętego telefonu.
Mówiąc o telefonach, ten nałóżku Iana ciągle działał. Trzymał go
oczywiście przy uchu, ale teraz jego palce były rozluźnione, lekko
złożone i odpoczywały na poduszce. Słuchawka musiała wypaść mu
na poduszkę, ponieważ teraz leżała pomiędzy zgięciem jego szyi a
ramieniem. Głowę miał zwróconą ku niej, a oczy zamknięte.
Miała okropne przeczucie, że jego oczy nagle się otworzą i spojrzy na
nią pustym wzrokiem zombie. Ze zgrozą odsunęła tę myśl. Sięgnęła
po słuchawkę, ale przypadkowo objechała swoją ręką po jego
palcach. Szarpnęła swoje ramię z powrotem do tyłu. Cholera, nigdy
wcześniej nie dotykała zmarłej osoby. Nie był jednak zimny i sztywny
jak oczekiwała.
Zanurzyła rękę pomiędzy jego palcami a szyją i delikatnie wyciągnęła
telefon. Jej kostki dotknęły czóbka jego brody. Była szorstka z
zarostem. Drgnęła zdając sobię sprawę, jak blisko była od dotknięcia
jego ust. Wargi miał lekko rozchylone o doskonałym kształcie.
Cofnęła się, podnosząc słuchawkę do piersi. Jego wyraz twarzy był
spokojny, więc różnił się od innych intensywnych emocji, jaki mogła
zobaczyć u niego wcześniej. Grube, czarne kępki jego rzęs rzucały cień
na blade policzki. Piękny. Facet nie powinien wyglądać słodko i
zarazem surowo w tym samym czasie.
Jej wzrok padł na dołeczek w brodzie. To była jedna z pierwszych
rzeczy jaką u niego zauważyła. Przez cały czas, kiedy ją denerwował,
chciała szturchnąć go w ten dołeczek palcem. Wyciągnęła swoją rękę,
a następnie podciągnęła do siebie z powrotem. Co ona sobie myśli?
Był jednym z nich.
Położyła słuchawkę na miejsce na nocnym stoliku. Zatychmiast
zadzwoniła. Podskoczyła. Dobry Boze, musi wziąć się w garść.
Podniosła telefon. ‘’W porządku, Howard. Znalazłam go.’’
Nastąpił kobiecy chichot. Na pewno nie Howard, chyba, że miał
sekret, o którym nie wiedziała. ‘’Halo?’’
‘’Cześć!’’ kolejny chichot. ‘’Jest tam Ian?’’
Toni zawahała się. Jeśli ta dziewczyna znała Iana, to czy nie wiedziała,
ze jest w tej chwili martwy? ‘’W tej chwili nie jest w stanie podejść do
telefonu. Mogę przekazać wiadomość?’’
‘’No chyba tak.’’ Rozmówca zachichotał ponownie.
Toni znalazła długopis i notatnik w szafce nocnej. Czekała, ale była
jedynie cisza. ‘’Halo? Musisz podać mi wiadomość.’’
‘’A tak. W porządku. Niech pomyślę.’’ kolejny chichot.
Toni czekała, kiedy rozmówca zamilkł, najprawdopodobniej próbując
myśleć. Czy Ian rzeczywiście znał tą dziewczynę? Czy nie powiedział,
że szuka wampirzycy? Ta kobieta musiała być śmiertelna, ponieważ
był dzień, a ona była świadoma. Po części. ‘’Możesz podać mi swoje
imię?’’
‘’Och.’’ Jeszcze więcej śmiechu. ‘’Jestem Mitzi.’’
Toni zapisała w notatniku. ‘’A widomość?’’
‘’Możesz powiedzieć Ian’owi, że uwarzam, iż jest cholernie
seksowny?’’
‘’Jasne.’’ Toni spojrzała na Iana. Dla niej wyglądał na zimnego jak głaz.
‘’Jak go poznałaś?’’
‘’Jeszcze tego nie zorbiłam. Właśnie znalazłam go na Singlach w
Mieście. To serwis randkowy, rozumiesz?’’
‘’Tak.’’ To był ten plan Iana aby znaleźć prawdziwą miłóść? To nie
miało sensu, jeśli szukał tylko wampirzycy.
‘’Właśnie zobaczyłam jego profil.’’ kontynuowała Mitzi. ‘’I jego
zdjęcie. I musiałam zadzwonić, ponieważ jest nieziemsko gorący!’’
‘’Jasne. Chcesz zostawić numer?’’
Mitzi wyrecytowała jej po kolei cyfry. ‘’Czy możesz mu powiedzieć, że
chcę się z nim spotkać? I prawdopodobnie będzie szczęściarzem,
ponieważ jest taki gorący!’’ Zachichotała, po czym na szczęście
odłożyła słuchawkę.
Kiedy Toni po raz drugi zrobiła to samo, telefon zadzwonił ponownie.
To musiał być Howard.
‘’Halo?’’
‘’Czy to Ian MacPhie?’’ zapytał gardłowy głos kobiety.
Kolejna dziewczyna? Przynajmniej to nie była Mitzi. ‘’W tej chwili Ian
jest niedostępny. Mogę przekazać wiadomość?’’
‘’Nazywam się Lola. Właśnie czytałam profil Iana na Singlach w
Mieście i muszę powiedzieć, że był fascynujący.’’
‘’Na pewno.’’ Toni spojrzała na komputer w biurze obok. Musi
zobaczyć ten jego profil.
‘’Tak.’’ kontynuowała Lola. ‘’Szczególnie zainteresowała mnie część o
zamku Iana w Szkocji i jak poświęcił odrobinę swojego wielkiego
majątku na renowację.’’
Ogromny majątek? Toni parsknęła po czym zakaszlała, próbując
zakryć swoje zachowanie. Miała poważne wątpliwości, czy Ian
posiadał fortunę, jeśli pracował jako ochroniarz dla Romatechu. Czy
on naprawdę musiał zniżać się do kłamst aby móc umówić się na
randki? Facet był wspaniały. Dlaczego miałby kłamać o czymś innym
niż to, że ma mały problem dzięki któremu przez połowę czasu jest
martwy?
‘’Rozumiesz,’’ Lola zniżyła dramatycznie swój głos. ‘’W poprzednim
życiu byłam księżniczką. Miałam zamek.’’
‘’Wow.’’
‘’Jestem też wegetarianinką.’’ ogłosiła Lola. ‘’Mam nadzieję, że Ian
również. Jest taki gorący.’’
‘’Jasne. Cóż, mogę spokojnie powiedzieć, że nie je mięsa.’’
‘’Wspaniale.’’ Lola przekazała swój numer telefonu. ‘’Ta-ta.’’
Toni spisała numer i spojrzała na Iana. ‘’Kłamca. powiedziałeś, ze nie
chciałeś umawiać się ze śmiertelniczkami.’’
Cum on feel the noize! Podskoczyła. Teraz to musiał być Howard. Lub
Sabrina. Wyciągnęła swój telefon komórkowy. ‘’Halo?’’
‘’Toni?’’ zabrzmiał głos Howarda. ‘’Co się dzieje?’’
‘’Wszystko jest w porządku. Ian znajduje się w sypialni na piątym
piętrze. Telefon nie był podczepiony, ale już to załatwiłam.’’
‘’Co było tak pilne, że musiał zadzwonić do Connora?’’
Toni skrzywiła się. ‘’Dzwonił prawdopodobnie z moją sprawą. Pojęcie
damskiej strażniczki było dla niego zbyt dziwaczne.’’
Howard zachichotał. ‘’Przyzwyczai się do ciebie. Widział już jak
walczysz?’’
‘’Tak, trochę.’’
‘’Więc wie jaka jesteś silna. Z czasem nauczy się tobie ufać.’’
Skrzywiła się. Ian miał rację aby ją podejrzewać. Miała ukryty
program, choć z pewnością nie miał na celu skrzywdzenia wampirów.
‘’Potrzebujesz czegoś dzisiaj?’’ zapytał Howard. Upewnił się, że
artykuły spożywcze zostały dostarczone do kamienicy, tak aby Toni
nie musiała opuszczać swojego posterunku bez zastępcy.
‘’Na rzaie jest ok, ale mam piątkowy, końcowy egzamin na NYU. Będę
musiała wyjść około południa.’’
‘’Pamiętam. Przyjdę do kamienicy, więc będziesz mogła pójść.’’
‘’Myslałam, że masz strzec Romana i Connora.’’
‘’Są w Romatechu, więc tamtejsi strażnicy mają na nich oko. Nie mart
wię. Mamy to pod kontrolą.’’
‘’Dziękuję.’’ Toni poczuła ulgę, ale była nieco zaskoczona, że wampiry
były chętne do wyjścia z rutyny, tylko aby pomóc jej wyjść. ‘’To tylko
jeden egzamin do zdania i oficjalnie kończę magisterkę.’’
‘’Super.’’ Howard zatrzymał się. ‘’Wiesz, że prawdopodobnie będziesz
mogła dostać lepszą pracę niż ta. Obecna nie wymaga za bardzo …
intelektu.’’
‘’Spokojnie. Wynagrodzenie jest o wiele lepsze niż się
spodziewałam.’’
‘’No cóż, wampiry wiedzą jak ważne jest aby mieć godnych zaufania
śmiertelników.’’
‘’Rozumiem.’’ Telefon na stoliku nocnym zadzwonił. ‘’Boże, mam
nadzieję, że to nie Mitzi albo Lola.’’
‘’Kto?’’ zapytał Howard.
‘’Te dziewczyny wciąż dzwonią do Iana. Najwyraźniej zapisał się na
jednym z portali randkowych.’’
‘’Żartujesz.’’
‘’Chciałabym. Oddzwonię o dziesiątej, aby zdać sprawozdanie.’’ Toni
zamknęła komórkę i odebrała telefon stacjonarny. Halo?’’
‘’Witam.’’ odpowiedział delikatny kobiecy głos. ‘’Jeat tam Ian?’’
Toni jęknęła. ‘’On teraz … medytuje.’’
‘’Super. Jestem Destiny.’’ Podała swój numer telefonu. ‘’Ian jest taki
gorący. Widzisz, jestem całkowicie zsyntezowana z harmonicznymi
drganiami kosmosu, więc mogę powiedzieć, że Ian i ja należymy do
siebie.’’
‘’Rozumiem.’’ I jego ogromna fortuna nie miała z tym nic wspólnego.
‘’Jakaś wiadomość dla Iana?’
‘’Tak. Uwielbiam spacerować w deszczu i siedzieć na plaży oglądając
wschód słońca.’’
‘Super.’’ Toni napisała pod jej imieniem ‘Planuje cię zabić przez
spontaniczny zapłon’. ‘’Dziękuję za telefon.’’
Odłożyła słuchawkę i spojrzała na Iana. ‘’Zdajesz sobię sprawę, że
moja najlepsza przyjaciółka jest w szpitalu i zamiast być w stanie do
niej zadzwonić utknęłam tutaj rozmawiając z twoimi głupimi
dziewczynami?’’ Jej głos wzrósł do krzyku, ale Ian jedynie leżał
nieruchomo.
‘’Dlaczego szukasz kobiety? Dlaczego w ogóle wampir wierzy w
prawdziwą miłość? Naprawdę myślisz, że możesz być wierny przez
wieki? Kilka lat to już zbyt wiele jak na dzisiejsze czasy!’’
Nie odpowiedział.
‘’Cóż, przynajmniej nie odpowiadasz. Jestem tutaj szefową w ciągu
dnia i nie zapominaj o tym.’’
Nie wysuną żadnego argumentu.
Podkradła się do sąsiedniego biura. Nie poszła na studia, tylko po to
aby skończyć jako sekretarka seksownego, gorącego wampira. I tyle
po jej trzecim stwierdzeniu, Osiągnę w życiu coś znaczącego.
Musiała porozmawiać z Sabriną. To ją uspokoi. Otworzyła swój
telefon komórkowy i wybrała numer szpitala. ‘’Poproszę z pokojem
Sabriny Vanderwerth.’’
‘’Jeden momencik.’’ powiedział operator. ‘’Proszę się nie rozłączać.’’
Toni siedziała w czarnym, skórzanym fotelu za biurkiem i gapiła się na
komputer. Może mogłaby znaleźć coś przydatnego w tamtych
plikach. Jej poszukiwania w bibliotece spoczęły na niczym. Telefon na
biurku zadzwonił. Świetnie, kolejna kobieta. Toni szybko zapisała jej
imię i numer, a następnie odwiesiła słuchawkę, kiedy Britney zaczęła
podawać dziesięć powodów, dlaczego Ian jest seksowny.
Tymczasem, operator w szpitalu zdążył wrócić na swoje miejsce.
Sabrina Vanderwerth została wypisana.’’
Alarm wkradł się wzdłuż kręgosłupa Toni. ‘’Ale widziałam ją wczoraj
w nocy. Kiedy ją wypisali?’’
‘’Nie jestem w stanie podać żadnych osobistych informacji.’’
‘’Czekaj,’’ zaczęła Toni, ale dzwięk zasygnalizował, że połączenie
zostało odcięte.
Telefon na biurku zadzwonił. ‘’Arrgh!’’ Toni szybko przyjęła imię i
numer kolejnej dziewczyny, która myślała, że Ian jest gorący.
Następnie wybrała numer Sabriny.
Po siedmiu próbach została przeniesiona do poczty głosowej. ‘’Bri, tu
Toni. Właśnie usłyszałam, że zostałaś wypuszczona ze szpitala.
Oddzwoń.’’ Sprawdziła wiadomości. Cholera. Gdzie była Sabrina?
Telefon na biurku zadzwonił ponownie. Tym razem to była LaToya,
która myślała, ze Ian jest seksowny. Następnie Michelle, a potem
Lauren. Najwidoczniej urok Iana stał się legendą.
‘’Za dużo tego.’’ warknęła Toni. Użyła telefonu stacjonarnego, aby
zadzwonić do swojego mieszkania. Sabrina może po prostu
znajdowała się w domu, a ona zamartwiała się niczym.
Telefon zadzwonił zanim sekretarka zdążyła się włączyć. ‘’Bri, jesteś
tam? Oddzwoń. Martwię się o ciebie.’’
Zadzwoniła do Carlosa w mieszkaniu obok. ‘’Słyszałeś coś od
Sabriny?’’
‘’Nie, co się stało?’’
‘’Została wypisana ze szpitala, ale nie wiem gdzie jest.’’
Nastąpiła przerwa, po czym Carlos przemówił głosem głębszym niż
zwykle. ‘’Toni, musisz mi powiedzieć co się dzieje.’’
‘’Dziś wieczorem, kiedy skończę pracę.’’ Toni odwiesiła słuchawkę po
czym natychmiast zadzwonił telefon.
‘’Cholera!’’ złapała urządzenie. ‘’Co jest?’’
‘’Dzień dobry. Tu Travis Buckley.’’
Męski głos. ‘’Tak? O co chodzi?’’
‘’Czy jest tam Ian MacPhie?’’
Toni zamrugała. ‘’Ty … chcesz rozmawiać z Ianem?’’
‘’Tak, kochanie. Widziałem jego zdjęcie na Singlach w Mieście i
pomyślałem, że jest taki …’’
‘’Gorący?’’
‘’Dokładnie.’’ Zachichotał Travis.
Toni zapisała jego imię. ‘’Z przyjemnością powiem mu, że dzwoniłeś.’’
‘’Super.’’ Travis podał jej numer. ‘’Myślę, że jest über seksowny.’’
‘’Och, totalnie.’’ Toni odwiesiła słuchawkę, a następnie przetarła
skronie. ‘’To nie może się dziać. Utknęłam w Strefie Mroku.’’
Odwróciła się do komputera i kliknęła Moje dokumenty. Pole
bezpieczeństwa pojawiło się na ekranie, prosząc o hasło.
‘’Cholera.’’ Gdyby nie była takim techno-kretynem, mogłaby obejść to
zabezpieczenie, ale nie wiedziała jak. No cóż, nawet jeśli znalazłaby
dokument, gdzie kilka wampirów przyznaje się do istnienia, to czy
rzeczywiście by to czegoś udowadniało? Każdy może pisać takie
bzdury i twierdzić, że to prawda.
Mówiąc o fałszywych oświadczeniach, musi sprawdzić profil Iana na
Singlach w Mieście. To było łatwe do znalezienia. Był na stronie
głównej na liście dziesięciu najpopularniejszych facetów. Jego zdjęcie
było super, ale na profilu brzmiał jak Don Juan na viagrze. Im więcej
czytała, tym bardziej czuła jak para wydobywa się z jej uszu.
Telefon zadzwonił ponownie. I znowu. I znowu. Lista imion
wykazywała teraz trzydzieści pięć dziewczyn i dwóch facetów, którzy
myśleli, że Ian jest gorętszy od płynnej magmy. W jaki sposób
znajdzie kiedykolwiek Sabrinę? Lub nauczy się na swój egzamin
końcowy?
Telefon zadzwnił po raz kolejny. Chwyciła go. ‘’Tak, Ian jest gorący!
Ale musisz poczekać na swoją kolej.’’
‘’Świetnie.’’ Dziewczyna żuła gumę do żucia. ‘’Nie mam nic przeciwko
dzieleniu się. Lubi seks grupowy?’’
Toni skrzywiła się. ‘’Będziesz musiała sama się go o to zapytać.’’
‘’Jasne.’’ Jej balon z gumy pękł. ‘’Więc kim jesteś?’’
‘’Jestem jego … kuratorem sądowym.’’
‘’Super. Ja też mam jednego. Dostał za bycie natrętnym.’’
‘’Nie cierpię, kiedy to się dzieje.’’
‘’Taak. Więc ten koleś Ian jest naprawdę taki bogaty, jak mówi jego
profil?’’
Toni zacisnęła zęby. ‘’Podaj mi swoje imię i numer.’’ Spisała
inforamcję i trzasnęła w dół słuchawką. ‘’Nie zniosę już tego więcej!’’
Pogrzebała w szufladzie biurka i znalazła duży, czarny, niezmywalny
marker. Podkradła się do sypialni i spojrzała na Iana. ‘’Jeśli obleję
twój test, to będzie twoja wina!’’ Przygładziłą jego biały T-shirt
wzdłuż jego umięśnionego brzucha i klatki piersiowej a następnie
napisała jako głowne słowa Gorący, Przystojniaczek. Pod spodem
znalazło się, Wodpowiednim czasie zadzwoń, Travis.
Potem ruszyła w dół na parter i zwróciłą się do automatycznej
sekretarki. Wampiry jej nie lubiły, ale nie mogła zepsuć swojego
końcowego egzaminu z powodu życiowych miłości Iana. Kiedy
schodziła do piwnicy, usłyszała ponowny dzwonek. Faceci w piwnicy
mieli się dobrze, więc zadzwoniła do Howarda aby zdać raport z
dziesiątej rano. Wyjaśniłą sprawę z automatyczną sekretarką, z czym
się zgodził.
Podczas gdy jadła obiad w kuchni, telefon zadzwonił dwanaście razy.
Wciąż puszczał sygnały, gdy szła na górę do swojej sypialni. Odłączyłą
telefon, tak aby mogła w spokoju uczyć się w pokoju. Ponownie
sprawdziła piwnicę o czwartej dla swoich popołudniowych raportów.
Oddzwoniła również do szpitala i porozmawiała z pielęgniarką z
piętra Sabriny. Przyznała ona, ze Sabrina wyjechała z rodziną, ale nie
chciała powiedzieć nic poza tym. To musieli być ciotka i wujek jej
przyjaciólki, ponieważ tylko ta rodzina jej została. Toni nie mogła
sobie przypomnieć ich nazwiska. Takie informacje będą u niej w
domu. Tymczasem Sabrina w ogóle nie oddzwoniła, więc Toni nadal
się nią zamartwiała.
O czwartej trzydzieści, zmieniła swój uniform i zeszła do kuchni na
przekąskę. Będzie w stanie wyjść, kiedy chłopacy się obudzą, a to było
lada chwila. Na szczęście słońce zachodziło wcześnie w grudniu.
‘’Dobry wieczór.’’ Dougal wszedł do kuchni, a za nim Phineas. Poszli
prosto do lodówki na kilka buteleczek krwi.
‘’Hej chłopaki.’’ Skończyła sałatkę. ‘’Dobrze spaliście?’’
Drzwi trzasnęły i Ian wszedł do środka. Spojrzał na Toni i wskazał ręką
swój T-shirt pomazany czarnym markerem. ‘’Co to do cholery jest?’’
Tłumaczenie by Kattyg
4.
Ian zapomniał jaka była ładna – wystarczająco śliczna, aby rozproszyć
go na minutkę. Ale to nie miało znaczenia, jak błyszczące i złote włosy
miała, albo jak różowe i słodko wygięte usta. Lub jak jej zielony
sweter pasował do idealnej zieleni jej oczu. Żaden strażnik, który
obmalował graffiti śpiącego wampira nie był godny zaufania.
Phineas spojrzał na niego i wydalił na blat kuchenny całe śniadanie.
Potem zaczął chichotać. Dougal przynajmniej próbował stłumić
śmiech.
‘’Fuuuuuj.’’ Toni skrzywiła się w stronę krwawego bałaganu.
‘’Nie martw się cukiereczku. Posprzątam to.’’ Phineas chwycił gąbkę z
kuchennej umywalki. ‘’Dobrze go załatwiłaś.’’
‘’Nie nazwałbym tak tego.’’ Ian spojrzał na Toni. Nie odpowiedziała na
jego pytanie. Siedziała przy stole, bawiąc się papierową serwetką, a
rumieniec zalał jej twarz. Zapach jej krwi gwałtownie pobudził jego
głód. Dziąsła zaczęły swędzieć. Żołądek przekręcił się. Podkradł się do
lodówki chwycił butelkę syntetycznej krwi i wypił ją na zimno.
Zmarszczyła swój śliczny nosek. ‘’Pijesz na zimno?’’
‘’A oferujesz mi trochę swojej gorącej?’’ warknął.
Jej policzki stały się jeszcze czerwieńsze. ‘’Nie, oczywiście, że nie.’’
‘’Dlaczego jeteś taki wkurzony koleś?’’ Phineas wytarł ladę. ‘’Ja
byłbym szczęśliwy, gdyby Toni napisała coś na mojej koszulce.
Cholera, mogłaby mnie tak ozdabiać cały dzień.’’
‘’Nie zakładasz koszulki do spania.’’ mruknęła Toni.
‘’Acha!’’ Phineas uśmiechnął się do niej. ‘’Podziwiałaś moje
niesamowite ciało, kiedy spałem. Wiedziałem. Kobiety nie mogą się
oprzeć dr. Kieł.’’ Wypłukał gąbkę i wrócił do pracy. ‘’To na mnie
powinnaś napisać swoje liściki miłosne.’’
‘’To nie są liściki miłosne.’’ zaprotestowała Toni.
‘’Na pewno.’’ mruknął Ian. ‘’Zdecydowanie nie jestem
zainteresowany Travisem.’’
Phineas parsknął, potem wycelował i wrzucił gąbkę do zlewu. ‘’Dwa
punkty! Widzicie, mówiłem wam, abyście przestali nosić te spódnice.
To daje zróżnicowane sygnały, jeśli wiecie o co mi chodzi.’’
Dougal zmarszczył brwi. ‘’Kilt jest piękną i męską tradycją wsród
Szkotów.
‘’Ja je całkiem lubię.’’ przyznała Toni.
Czy ona naprawdę lubiła jego kilt. Ian zawsze uważał, że odzież
MacPhie jest najlepsza. Albo może ona lubiła to co jest pod spodem.
Uderzył się psychicznie. Ta dziewczyna zbyt łatwo go rozprasza. ‘’Nie
odpowiedziałaś na moje pytanie.’’ Wskazał swoją klatkę piersiową.
‘’Dlaczego do cholery to zrobiłaś?’’
Uniosła podbródek. ‘’Przyznam się, że to był błąd, ale w tamtym
momencie byłam na ciebie zła.’’
‘’Zła?’’ Ian spojrzał na nią z niedowierzaniem. ‘’Jak mógłbym cię
rozwścieczyć? Byłem martwy cały dzień.’’
‘’Byłeś żywy w internecie. Ludzie widzieli cię na Singlach w Mieście i
telefon był aż przeciążony. Miałam problem z poradzeniem sobie z
tym sama, więc …’’
‘’Panie do mnie dzwoniły?’’ przerwał jej Ian. Nie mógł w to uwierzyć.
Plan Vandy podziałał.
Toni posłała mu zirytowane spojrzenie. ‘’Nie zobaczyłeś wiadomości,
które dla ciebie zostawiłąm na górze? Na szafce nocnej?’’
‘’Nay. Byłem rozkojarzony tym.’’ Zacisnął rękę na piersi. Chciał być
nadal zły, ale myśl, że kobiety uganiały się za nim była niesamowita.
‘’Panie do mnie dzwoniły?’’
Toni jęknęła, a następnie zabrała swój talerz do zlewu. ‘’Tak, Panie
Wielkie Ego. Czterdzieści trzy kobiety i dwóch mężczyzn, tak
dokładnie. I to przed dziesiątą rano.’’
‘’Dwóch kolesi?’’ Phineas zachichotał.
Ian mruknął kilka słów po celtycku co rozbawiło Dougala. Jego
początkowe podniecenie rozwiało się, kiedy zrozumiał, ze wszystkie
kobiety, które dzwoniły w ciągu dnia były śmiertelniczkami.
Zadzwonił telefon i Phineas sięgnął po słuchawkę.
‘’Nie przejmuj się.’’ Toni wróciła do stołu, gdzie zostawiła na oparciu
krzesła trochę ciuchów. Owinęła zielony szalik wokół szyi. ‘’To
prawdopodobnie kolejna zdesperowana kobieta. Sekretarka zbiera
ich wiadomości od rana.’’
‘’Ale może być gorąca!’’ Phineas podniósł słuchawkę. ‘’Hej tam.’’
Powiedział głębokim, seksownym głosem. ‘’Dodzwoniłeś się do
luksusowego mieszkania dr. Kła, lekarza miłości. Powiedz gdzie cię
boli kochanie.’’
‘’Toni.’’ powiedział cicho Dougal. ‘’Powinnaś odbierać telefony w
ciągu dnia. Nie chcemy, aby ludzie myśleli, że dom jest opuszczony.’’
‘’Wiem.’’ Włożyła ręce do kieszeni marynarki. ‘’Ale …’’
‘’Nie Travis, nie jestem zainteresowany!’’ Phineas trzasnął słuchawką
w dół. ‘’Cholera.’’
Toni parsknęła. ‘’Widzisz o co mi chodzi? Dlatego Howard pozwolił
użyć mi sekretarki.’’ Zarzuciła torebkę przez ramię. ‘’Do zobaczenia
później, chłopaki.’’
‘’Gdzie się wybierasz?’’ zapytał Ian.
Zignorowała go i wyszła z kuchni zostawiając drzwi wahadłowe w
ruchu.
‘’Cholera jasna.’’ warknął Ian. Dopił resztę zimnego śniadania, a
następnie postawił butelkę w zlewie kuchennym po drodze do drzwi.
‘’Ian.’’ Zatrzymał go Dougal. ‘’Nie goń jej. Rozpaczliwie potrzebujemy
dziennego strażnika, któremu będziemy mogli ufać.’’
Wskazał na swój T-shirt. ‘’Co sprawia, ze jesteś w stanie jej zaufać?’’
‘’Jest dobrym wojownikiem i ma doskonały powód, aby nienawidzić
Malkontentów.’’ odpowiedział Dougal.
‘’I nie zabiła nas w ciągu snu.’’ dodał Phineas. ‘’Jeszcze.’’
‘’To pocieszające.’’ Ian wszedł do korytarza i znalazł Toni przy
frontowych drzwiach, wstukując kombinację na panelu
bezpieczeństwa. ‘’Nie możesz wyjść.’’
‘’Nie widzę przeszkód. Nie jestem na służbie.’’ Skończyła nabijać kod i
sięgnęła po klamkę.
‘’Muszę z tobą porozmawiać.’’
‘’Nie chcę.’’ Skinęła na automatyczną sekretarkę. ‘’Ale są setki kobiet
które nie pogardzą.’’
‘’Wyolbrzymiasz to.’’
Przemaszerowała przez korytarz do kredensu gdzie był telefon i
sekretarka. Nacisnęła przycisk i przemówił męski głos robota.
‘’Masz trzysta czternaście wiadomości.’’
Szczęka Iana opadła.
Toni posłała mu znaczący uśmieszek i zawróciła w stronę drzwi.
‘’Będziesz raczej zajęty. Zajmie ci godziny odpowiedzenie na te
wszystkie telefony.’’
‘’Po prostu je usunę.’’
Odwróciłą powoli twarz w jego stronę. ‘’Nie zamierzasz
odpowiadać?’’
‘’Dzwoniły w środku dnia, więc muszą być śmiertelniczkami.’’
‘’Dobry Boże, jesteś aroganckim snobem!’’’
Zesztywniał. ‘’To nie jest kwetia arogancji. To rzeczywistość.’’
‘’Chyba twoja! Myślisz, że jesteś za dobry dla zwykłych
śmiertelników.’’
‘’Nie nie wiesz o czym myślę.’’
Przymrużyła oczy. ‘’Dobrze. Będziemy trzymać się faktów. To są
prawdziwi ludzie, którzy dzwonili z prawdziwymi uczuciami. Tylko
napuszały przygłup nie odpowiedziałby uprzejmie.’’
Przysunął się do niej. ‘’Nie wykładaj mi tu o uprzejmości, skoro to ty
napisałaś te bazgroły, kiedy spałem.’’
‘’Byłam wściekła!’’ Podeszła do niego z zaczerwienionymi policzkami.
‘’Musiałam wytrzymywać godziny jęków ludzi, ‘Oh, Ian jest taki
gorący!’. Masz szczęście, że tylko popisałam twój T-shirt. Prawie na
niego zwymiotowałam!’’
Miał problemy aby skoncentrować się na jej słowach, ponieważ jej
krew gwałtownie wypełniła jego nozdrza, a rytm serca wbił się a jego
umysł. Jedynie wpatrywanie się w jej głębokie, rozpalone, zielone
oczy sprawiło, że stał się głuchy. Zapach jej krwi w połączeniu z
zapachem włosów i skóry, sprawił, że nigdy nie oddychał tak słodkim
powietrzem.
Cofnęła się. ‘’Coś nie tak? Twoje oczy wyglądają trochę dziwnie.’’
Starał się myśleć. Dlaczego te wszytkie telefony ją rozzłościły? Ptem
nagle uderzyła go myśl. ‘’Jesteś zazdrosna.’’
‘’Co?’’ Wyśmiała go. ‘’Nie bądź naiwny.’’
Wskazał na słowa na koszulce. ‘’Nie podobało ci się, kiedy inne panie
nazywały mnie przystojniaczkiem.’’
‘’One nigdy nie nazwały cię …’’ Drgnęła. ‘’Muszę już iść.’’ Skierowała
się w stronę drzwi.
Poszedł za nią. ‘’Czyli przystojniaczek był twoim pomysłem?’’
‘’To nie miał być komplement.’’ mruknęła.
Uśmiechnął się. ‘’Ale to twoja szczera opinia, aye?’’
Złapała klamkę. ‘’Mam kilka rzeczy do zrobienia, miejsc do
odwiedzenia.’’
Położył rękę na drzwiach. ‘’Jak?’’
‘’Nie twój interes.’’
Jego uśmiech zbladł. ‘’Nigdy nie powiedziałaś mi twojego pełnego
imienia i nazwiska. Lub dlaczego zgodziłaś się nas strzec.’’
‘’Powiedziałam ci, Dobre wynagrodzenie, oraz bezpłatne
zakwaterowanie i wyżywienie.’’
‘’A ja ci mówiłem, że tobie nie ufam. Ukrywasz coś.’’
Jej oczy błyszczały z gniewu. ‘’Złożyłam przysięgę, aby ochraniać
wasze egoistyczne tyłki.’’
‘’Ale dlaczego, skoro nas nie lubisz?’’
Podniosła brwi. ‘’Może to to tylko ciebie nie lubię.’’
Jego wzrok podryfował po jej twarzy, następnie po jej krótkiej kurtce i
obcisłych jeansach. ‘’Mogę powiedzieć, kiedy kłamiesz dziewczyno.
Słyszę twoje kołatanie serca i wyczuwam krew która napływa do
twojej twarzy.’’
Na jej policzkach zakwitł rumieniec. ‘’Nie muszę się tobie tłumaczyć.’’
‘’Dobrze. Więc nie mam wyboru i muszę cię zbadać.’’ Zadzwonił
telefon, rozpraszając go.
‘’Nie odchodź.’’ Ostrzegł ją, a następnie skierował się do słuchawki.
Toni wydała za nim sfrustowany dźwięk, więc spojrzał do tyłu.
Niecierpliwym gestem szarpała włosy, aby uwolnić je od szalika, który
je przygniótł. Pasma złota runęły wokół jej ramion. Jakimś cudem,
udało jej się zrobić prosty ruch, sprawiając, że wygląda pięknie i
wdzięcznie.
Sekretarka włączyła się i kobiecy głos wypełnił korytarz. ‘’Ian, właśnie
przeczytałam twój profil i chciałabym cię poznać. Jesteś tam?
Odbierz!’’
Sięgnął po słuchawkę, potem zawahał się.
‘’Co się stało?’’ zapytała Toni.
‘’Nie wiem co powiedzieć.’’
Parsknęła. ‘’Co powiesz na cześć.’’
Rozmówca podał swój imię i numer telefonu.
‘’To nie jest takie proste.’’ Ian nie mógł powiedzieć, czy ta kobieta
była wampirem i nie było sposobu aby ją o to zapytać. Cholerka.
Rzeczywiście musiał spotkać się ze wszystkimi kobietami, które
dzwoniły po zachodzie słońca. W minucie, której by je ujrzał,
wiedziałby, czy są żywe, czy nieumarłe. Tylko co, jeśli ich są setki?
Kobieta odłożyła sluchawkę i telefon zadzwonił ponownie.
Pociągnął ręką przez włosy. ‘’To za wiele. Nie powinienem pozwolić
Vandzie tego robić.’’
‘’Vanda?’’ zapytała Toni. ‘’Czy to kolejna dziewczyna?’’
‘’Przyjaciółka. Napisała mój profil i umieściła na portalu randkowym.
Chciała tylko pomóc, ale …’’
‘’Co?’’ Toni podeszła do niego. ‘’To nie ty napisałeś swój profil?’’
Głos kolejnej kobiety wyleciał z automatycznej sekretarki.
Ian zmniejszył głośność, aby porozmawiać z Toni. ‘’Pozwoliłem
napisać go Vandzie. Powiedziała, że wie co chcą usłyszeć kobiety.
Przypuszczam, że zrobiła go dobrze, skoro dzwoni tak wiele.’’
Toni zmarszczyła nos. ‘’I to nie to co ja chciałam usłyszeć. Nigdy w
życiu nie czytałam takich bzdur.’’
‘’Czytałaś mój profil?’’
Schowała włosy za ucho. ‘’Byłam ciekawa. Mam na myśli, setki kobiet
które dzwoniły. Chciałam zobaczyć co je tak wszystkie
podekscytowało.’’
‘’I myślisz, że to były bzdury?’’
‘’Oczysiście. Moja prawdziwa miłość będzie jak błyszcząca,
rozgwieżdżona księżniczka w moim zamku na wzgórzach Szkocji. Będę
niewolnikiem miłości, uczestnicząc w jej każdym budzącym się
pragnieniu, póki nie zostanie zalana falami zmysłowych rozkoszy.
Och, zachwyt! Ekstaza! Mdłości!’’ Wskazała palcem na usta, jakby
chciała wywołać nudności.
Ian skrzywił się. Proza Vandy wydawała się trochę zbyt dramatyczna,
ale reakcja Toni również nieco przesadzona. ‘’To verra interesujące,
że zapamiętałaś właśnie te linijki tekstu. Jestem zaszczycony, że tak
dokładnie to zbadałaś.’’
Otworzyła usta, ale zaraz je otworzyła. ‘’Powinieneś powiedzieć
Vandzie, aby zrobiła kilka poważnych poprawek. Sposób w jaki to jest
teraz napisane nie brzmi za bardzo … męsko.’’
Podniósł brwi. Ponownie go wyzywała? ‘’Spojrzę na to dziś
wieczorem.’’
‘’Nie czytałeś jeszcze?’’
‘’Nay.’’ Wzruszył jednym ramieniem. ‘’Jestem pewien, ze Vanda
zrobiła to o wiele lepiej niż ja bym potrafił.’’
Toni posłała mu podejrzliwe spojrzenie. ‘’To nie tak, że jesteś
skromny.’’ Jej oczy nagle się rozszerzyły. ‘’O mój Boże, jesteś
zdenerwowany z powodu randkowania?’’
Przełknął ślinę. Trafiła strzałem w dziesiątkę. ‘’To … trudno
wytłumaczyć.’’
‘’Jak możesz być zdenerwowany? Nie uwodziłeś kobiet od wieków,
aby dostać ich … krew?’’
‘’To było co innego. Teraz szukam prawdziwej miłości, kobiety z którą
się ożenię i spędzę resztę swojego życia. Nie wiem za bardzo jak się za
to zabrać, lub jak znaleźć tą jedyną. Jest ich tak wiele.’’
‘’Tak, scena randkowa jest nieubłagana.’’ Jej spojrzenie stało się
sympatyczniejsze. ‘’Nie powinieneś się martwić. Poradzisz sobie.
Wystarczy trochę wprawy. Wczoraj w nocy kiedy ze mną flirtowałeś
szło ci naprawdę dobrze.’’
‘’Podobało ci się?’’
Jej oczy stały się surowsze. ‘’Tego nie powiedziałam.’’
Przechylił głowę. ‘’Jesteś kobietą.’’
‘’Brawo, Sherlocku. Musisz być profesjonalnym detektywem.’’
Uśmiechnął się. ‘’Rzeczywiście jestem. To mój obszar w którym się
specjalizuję.’’ Zauważył te przezorne spojrzenie, które nagle pojawiło
się w jej oczach. Bała się tego co mógł się o niej dowiedzieć?
‘’Powiedziałaś, ze potrzebuję praktyki. Pozwolisz mi poćwiczyć z
tobą?’’
Spojrzała w stronę dzrwi. ‘’Własnie wychodziłam.’’
‘’To zajmie tylko kilka minut.’’ Wskazał gestem w stronę salonu.
‘’Będę naprawdę wdzięczny.’’
Widział jak jej piekne zielone oczy obracają się. Może jeśli będzie dla
niego miła i zabawna, zapomni aby ją sprawdzić? Słabe szanse. Była
zbyt intrygująca.
‘’Chyba mogłabym poświęcić parę minut.’’ Powędrowała powoli w
kierunku pokoju.
‘’Dziękuję.’’ Poczekał aż położyła torebkę na kanapie, a następnie
zdjął jej kurtkę. Kiedy usadowiła się na krawędzi poduszki na sofie, on
dosiadł się obok niej. Spojrzała na niego nieufnie. ‘’Nie jestem pewna
czy tego potrzebujesz. Wczorajszej nocy flirtowałeś jak zawodowiec.’’
‘’Nie zdawałem sobie z tego sprawy dopóki mi o tym nie
powiedziałeś. Musiałem być rozproszony przez wszystkie inne emocje
które czułem.’’ Jak podejrzenie. I pożądanie.
‘’Więc prawdopodobnie będziesz sobie dobrze radził dopóki nie
będziesz tego samoświadomy.’’
‘’Być może. Ale z tobą będzie łatwiej bo to się nie liczy.’’
Zamurowało ją. ‘’Ponieważ jestem człowiekiem i jestem z niższej
rasy?’’
‘’Nay!’’ Co sprawiło, że jest na ten temat taka drażliwa? Może ktoś
podciął jej ego w przeszłosci. ‘’Toni, ledwo cię znam, ale potrafię
zobaczyć, coś odległego i leżącego ci na sercu. Każdy facet będzie
zaszczycony gdy obdarzysz go miłością.’’
Jej oczy rozszerzyły się.
‘’Chodziło mi tylko, że nie musimy się martwić tym co do siebie
czujemy. To nie ważne ponieważ nie możemy wstąpić w związek. To
sprzeczne z zasadami.’’
‘’Pradwa.’’ Oparła się plecami i założyła ręce. ‘’Dobrze. Ponieważ nie
dotyczy to mnie w żaden sposób, zobaczmy co potrafisz. Wypróbuj na
mnie swój osobisty magnetyzm.’’
Osobisty magnetyzm? Co to do cholery jest?
Przesunęła się do niego twarzą. ‘’Widzisz mnie w barze. Jestem
seksowną wampirzycą ze wspaniałym zestawem … kłów. Więc
wykonaj pierwszy ruch …’’ Patrzyła na niego wyczekująco.
Łagodny i uroczy. To zadziałało u Jean-Luca. ‘’Dobry wieczór,
panienko. Wyglądasz dzisiaj niezwykle ponętnie.’’
‘’Dziękuję.’’ Zmrużyłą oczy. ‘’Mamy przepiękną pogodę.’’
‘’Wystarczająco. Trochę chłodno, ale może być.’’
‘’Rzeczywiście Panie Darcy. Obawiam się, ze owce mogą zmarznąć na
wrzosowisku.’’ Skrzywiła się do niego. ‘’Z którego wieku pochodzisz?’’
‘’XVI, ale dostosowałem się na przestrzeni wieków.’’
Wyśmiała go. ‘’Niewystarczająco. Jesteś ciągle w tyle jakieś dwieście
lat.‘’
‘’Starałem się brzmieć uroczo.’’
‘’Książe Uroczy nie jest już bohaterem. Nie oglądałeś Shreka?’’
Nie wiedział o czym ona opowiada. ‘’Myślałem, że urok nigdy nie
wyjdzie z mody. Zadziałał u Jean-Luca.’’
‘’Nie znam go. Zrozum, musisz brzmieć bardziej nowocześnie.
Bardziej stylowo. Spróbuj jeszcze raz.’’ Szukał w swoim umyśle
odpowiednich słów. ‘’Yoł, gorąca mamuśko, spikniemy się?’’
Wybuchnęła śmiechem. ‘’Teraz brzmisz prawie jak Phineas. O Boże,
twój akcent jest taki zabawny.’’
‘’Dzięki.’’ Spojrzał na nią krzywo. ‘’Być może źle deklaruję swoje
uczucia do pani.’’
Toni uśmiechnęła się. ‘’Nadal brzmisz staromodnie.’’
‘’Czy to takie złe?’’
Pochyliła głowę rozważając. ‘’Przypuszczam, że to zależy od
dziewczyny. Niektóre lubią mężczyzn, którzy otwierają dla nich drzwi.
Ale wiele współczesnych kobiet będzie interpretowało rycerskie
zachowanie jako niegrzeczne. Same potrafimy otworzyć dla siebie
przeklęte drzwi. Niegy nie uważaj nas za słabą płeć.’’
‘’Więc błędnie oceniasz moje motywy. Chciałbym otworzyć drzwi z
szacunku a nie z jego braku.’’
‘’Ale czy naprawdę czujesz respekt do kobiet? Czy my nie byłyśmy dla
ciebie jedynie kolacją przez wieki.’’
‘’Byłyście dla mnie zbawieniem. Nie przetrwałbym bez was.’’
Jej oczy rozszerzyły się. ‘’Każdy widzi to inaczej.’’
‘’To tylko sprawia, że jesteś dla mnie coraz bardziej fascynująca.’’
Patrzył w jej oczy i dostrzegł ogrom emocji walczących pomiędzy
sobą. Była taka piękna. Taka zdeterminowana, aby być twarda i ukryć
sowje rany. Czy przestraszyłoby ją, gdyby wiedziała jak go do niej
ciągnie? ‘’Nigdy bym cię nie zranił, kobieto. Mam nadzieję, że to
wiesz.’’
Odsunęła się nagle i odwróciła wzrok. ‘’Używałeś na mnie kontroli
umysłu?’’
‘’Nie.’’
‘’To dlaczego ja …’’ Posłała mu ostrożne spojrzenie. ‘’Nie ważne.’’
Czy ona również to czuła? Było pomiędzy nimi dziwne przyciąganie.
Wyciągnął rękę wzdłóż oparcia kanapy. ‘’Powiedz mi Toni, jeśli chodzi
o randki z nowoczesnymi kobietami, czy będzie wszystko w porządku,
jeśli pocałuję ją na pierwszej randce.’’
Podciągnęła torebkę na kolana. ‘’Muśnięcie w policzek nie zaszkodzi.
Lub szybki pocałunek kiedy będziesz się żegnał.’’
‘‘A co jeśli chcę więcej?’’
Jej policzki zaczerwieniły się. ‘’Jeśli chcesz zostać wylany z pracy to
twój wybór.’’
‘’Odwoływałem się tylko do głębszego, bardziej satysfakcjonującego
pocałunku. Ale jeśli śpieszno ci, aby wskoczyć do mojego łóżka …’’
‘’Myślę, ze skończyliśmy już z praktykami.’’ Zerwała się na równe nogi
i założyła swoje okrycie.
Wstał. ‘’Dziękuję. To było verra edukujące.’’
‘’Prawda.’’ Przerzuciła torebkę przez ramię. ‘’Wierz mi, poradzisz
sobię z randkami.’’ Skierowała się do drzwi.
‘’To dobrze. Dzisiaj wieczorem mam dwie.’’
Spojrzała do tyłu. ‘’Dwie?’’
Czyżby była zazdrosna? ‘’Noce są długie. Zobaczymy się rano przed
wschodem słońca. Ciagle musimy pomówić.’’
Potrząsnęła głową kiedy dotarła do klamki. ‘’Nie mam ci nic do
powiedzenia.’’
‘’Mam pytania, które wymagają odpowiedzi.’’
‘’Jesteś zbyt wścibski.’’
‘’Jeśli odmawiasz rozmowy ze mną, będę musiał poszperać coś o
tobie.’’
Jej oczy zapłonęły gniewem. ‘’Dlaczego nie możesz zostawić mnie w
spokoju?’’ Wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
To było dobre pytanie. miał dzisiaj w nocy dwie randki i mnóstwo
telefonów, dzięki którym mógł oddzwonić. Jednak z jakiegoś powodu
nie mógł zostawić Toni w spokoju. Wypełniała jego myśli. Pożądał jej
ale coś więcej niż w sposób cielesny. Była tajemnicą. Pięknym,
bystrym sekretem.
Teleportował się na piąte piętro aby wziąć prysznic i przebrać się.
Najpierw pójdzie do Romatechu zobaczyć się z Connorem i rozpocząć
swoje dochodzenie. Miał do zabicia kilka godzin przed randkami w
Horny Devils.
W łazience zrzucił T-shirt i gapił się na słowa, które nabazgrała Toni.
Czy naprawdę mogła być zazdrosna o tak wiele kobiet, które go
pożądały? Jedno było pewne. Był całkowicie zaintrygowany piękną
strażniczką.
Podstawowa zasada Angusa MacKay’a zaświtała z tyłu jego umysłu.
Strażnik nigdy nie może wplątać się w romans ze swoimi
podopiecznymi. Była zakazanym owocem. Była śmiertelna.
‘’Cholera jasna.’’ Wrzucił T-shirt do kosza.
Tłumaczenie by Kattyg
5.
Jędrek Janow poruszał się powoli przez swoje nowe biuro w rosyjsko-
amerykańskiej siedzibie zgromadzenia. Do tej pory szło dobrze. Jego
elektryczne urządzenie skanujące nie wyłapało żadnych pluskiew.
Kiedy przyjechał we wtorek wieczorem, znalazł kilka. Podejrzewał, że
w jego klanie jest szpieg, ale dopóki nie znajdzie sukinsyna, będzie
musiał sprawdzać biuro każdej nocy.
Taka nielojalność i brak kompetencji nie będą tolerowane. Jako nowy
mistrz wyjaśnił wczoraj, ze oczekuje więcej od tego klanu. Każdy
członek, który nie jest gotowy umrzeć, aby osiągnąć jego cele, może
to zrobić równie dobrze teraz. Przerwał swoje przemówienie wbijając
na kołek członka klanu, który nie wywarł dobrego wrażenia.
To proste działanie uczyniło cuda dla motywacji wszystkich innych.
Mężczyźni zaproponowali, ze coś dla niego upolują. Kobiety
zaoferowały seks. Wszystkie oprócz jednej. Mała brunetka, Nadia,
wyglądała na przerażoną.
Oczywiście wybrał ją. Uśmiechnął się, przypominając sobie brutalną
godzinę, którą z nią spędził. Kiedy wreszcie pozwolił jej odejść ze
łzami w oczach, rozkoszował się pełną wiedzą, że jej strach przed nim
urósł jeszcze bardziej. Choć nadal miała w sobię trochę ducha.
Niedługo go złamie. To była gra, która sprawiała mu wiele
przyjemności na przestrzeni wieków.
Skończył skanowanie pokoju. Był czysty i taki pozostanie, odkąd jest u
władzy. Byli mistrzowie klanu byli idiotami. Ivan Petrovsky skończył
zdradzony i zamordowany przez własne zgromadzenie. Katya
Miniskaya zarobiła mnóstwo pieniędzy, tylko po to aby przepuścić je
w celu żałosnych prób zabicia byłego kochanka, który ją odrzucił.
Katya i Ivan nie uważali na to co jest naprawdę ważne. Kiedy Roman
Draganesti najechał budynek w ciągu dnia w celu uratowania jedengo
ze swoich popleczników, Ivan zwiększył jedynie liczbę dziennych
strażników. Idiota! Draganesti był żywy w ciągu dnia. Ten szczegół
całkowicie pominął Ivan. I Katya.
Wampir, który może być żywym w ciągu dnia jest w stanie zawojować
cały świat. Cała rasa będzie musiała kłaniać się mu z obawy przed
byciem zabitym podczas ich dziennego snu.
‘’Panie?’’ Yuri zapukał do drzwi. Były otwarte, ale bał się wchodzić
bez zgody Jędrka.
Dobrze. Szybko się uczyli. Jędrek siedział za biurkiem i wrzucił
detektor pluskiew do szafki. ‘’Wejdź.’’
‘’Mam sprawozdanie i zdjęcia tak jak prosiłeś.’’
‘’Pokaż mi.’’
Yuri położył na biurku kilka cyfrowych zdjęć. ‘’To Romatech i niektóre
wampiry, które tam pracują.’’
Jędrek rozpoznał zdjęcie Draganestiego i jego ochroniarza Connora
Buchanana. ‘’Kto to jest?’’
‘’Gregori Holstein. Wiceprezes Romatechu.’’
‘’Gdzie są informacje o domu Draganestiego?’’
Yuri przełknął. ‘’Nie byliśmy w stanie ich odnaleźć. Jeszcze.’’ dodał
szybko w odpowiedzi na wzrok Jędrka. ‘’Oto kilka zdjęć jego
kamienicy na Upper East Side.’’
Jędrek przejrzał je. Był Szkot w kilcie i młody czarny mężczyzna w
uniformie MacKaya.
Yuri wskazał na trzeciego mężczyznę na zdjęciu. ‘’Ten facet przyjechał
wczoraj. Nie jesteśmy pewni kim jest. Nie pasuje do żadnego z
naszych starszych zdjęć.’’
Jędrek studiował zdjęcie młodego mężczyzny w czerwono-zielonym
kilcie. ‘’Kolejny przeklęty Szkot. Przysięgam, ze to koniec z dostawami
ich od MacKaya.’’ Podniósł ostatnie zdjęcie blondynki. ‘’Kto to jest?
Ich dziwka?’’
‘’Być może.’’ Yuri przeniósł ciężar z nogi na nogę. ‘’Jest
śmiertelniczką.’’
‘’Skąd wiesz?’’
‘’Ja … poznaję ją. Pożywiałem się na niej w poniedziałek wieczorem.’’
Jędrek odłożył jej zdjęcie. ‘’Czy to nie w noc, którą pozwoliłeś
zamordować Sashenka?’’
‘’Zabił go Connor Buchanan.’’ powiedział szybko Yuri. ‘’Wszystko
mieliśmy pod kontrolą dopóki się nie pokazał.’’
Jędrek zwinął dłonie w pięści. ‘’Było trzech na jednego. Powinieneś
zabić tego cholernego Szkota. Co ci mówiłem o niekompetencji?’’
Yuri zbladł. ‘’Że nie będzie tolerowana.’’
Jędrek gapił się na mężczyznę, pozwalając strachowi Yuri’ego rosnąć z
sekundy na sekundę. Odetchnął głęboko. Kochał zapach strachu.
‘’Masz szczęście, że stało się to przed tym jak zostałem mistrzem.
Jestem głodny. Sprowadź mi śmiertelniczkę.’’
‘’Tak, Panie.’’ Ukłonił się Yuri. ‘’Natychmiast.’’
Jędrek pogładził palcem twarz dziewczyny z fotografii. ‘’Przynieś mi
blondynkę. Słyszałem, że są bardziej skore do zabawy.’’
…
Po przejażdżce metrem i krótkim spacerem do Washington Square
Toni podjechała na drugie piętro mieszkania, które dzieliła z Sabriną.
Rzuciła torebkę i kluczyki na stolik do kawy, potem ztrząsnęła z siebie
kurtkę i odrzuciła na bok, a szalik na dwuosobową sofę. Kot Sabriny
Vanderkitty zeskoczył z fotela, aby owinąć się wokół nóg Toni.
‘’Hej, Van.’’ Toni podrapała za rudymi, pręgowanymi uszami.
‘’Widziałaś swoją mamę?’’
Van posłała jej zmartwione spojrzenie, a następnie pomaszerowała
do części kuchennej ustawiając się w królewskiej pozycji przy swojej
misce na pokarm.
‘’Nie rób mi tego. Wiem, że Carlos cię karmił.’’ Toni zajrzała do
sypialni Sabriny.
Wyglądała tak jak w ostatnią niedzielę – jeansy rozrzucone na
podłodze, otwarte podręczniki leżące na fioletowej narzucie. Zanim
wyszła w niedzielny wieczór, Sabrina spędziła większość dnia ucząć
się do testu końcowego – który póżniej opuściła. Toni odwiedziłą w
poniedziałek wszystkich profesorów Bri, aby wyjaśnić dlaczego jej
przyjaciółka będzie nieobecna. Otrzymała niekompletne odpowiedzi
w każdej z jej pięciu klas.
To tak jakby życie Sabriny nagle zatrzymało się w czasie, a jej pokój z
nią. Toni zastanawiała się, czy ich życie będzie jeszcze kiedykolwiek
takie same.
Odwróciła się do lampki nocnej, a następnie pogrzebała w górnej
szufladzie szafki nocnej Bri. Jej serce przydusiło się, kiedy zauważyła
kartkę urodzinową. Toni dała ją jej lata temu. To wtedy po raz
pierwszy kupiły kartki, które były skierowane do ‘’siostry’’.
Im dłużej Toni się przejmowała, tym bardziej Bri byłą jej siostrą. Były
najlepszymi przyjaciółkami przez dziesięć lat. Zawsze spędzały
wakacje i ferie razem. Bóg wiedział, ze ich prawdziwe rodziny nie
akcepotowały ich.
To dlatego było to takie dziwne jak na Bri aby wyjść ze szpitała z
wujkiem i ciotką. Toni tak mało słyszała o tej parze na przestrzeni lat,
że nie mogła nawet przypomnieć ich nazwisk. Joe i Gwen coś tam –
którzy czasami przypomnieli sobie, aby wysłać Bri kartkę świąteczną.
Dlaczego nagle zainteresowali się swoją siostrzenicą?
Toni znalazła różową, puszystą książkę adresową i przerzuciła kartki
palcami. Smutne było, że książka zawierała tylko kilka nazwisk. A
jeszcze smutniejsze, ile zostało skreślonych przez te lata. Biedna Bri.
Tak ciężko było dla niej znaleźć ludzi, którym mogłaby zaufać.
Toni poniosła książkę adresową z powrotem do salonu i opadła w dół
na dwuosobową sofę. Vanderkitty wskoczyła na tył, aby usiąść przy
uchu Toni.
‘’Tęsknisz za swoją mamą?’’ Toni zinterpretowała głośny pomruk jako
tak. ‘’Ja również.’’
Przewalała się przez strony książki adresowej. ‘’Acha!’’ Pod Ps
znalazła Dr Joe Proctora i Gwen, którzy mieszkali w Westchester. To
musieli być oni, chociaż Toni nie wiedziała, że wujek Joe jest
doktorem.
Sięgnęła przez oparcie sofy do bezprzewodowego telefonu na końcu
stołu i zauważyła, że migało światełko wiadomości. Cztery. Trzy były
od niej samej, ponieważ dzwoniła tu trzy razy. Może jednak czwarta
była od Bri.
Toni nacisnęła przycisk odtwarzania i słuchała swojego głosu, z każdą
wiadomością coraz bardziej przerażonego. W końcu doczekała się
ostatniej.
‘’Bri, tu Justin. Musisz mi wybaczyć, kochanie …’’
Jasne. Toni wyłaczyła komunikat. Następnie wybrała numer
Proctorsów. W czym specjalizował się ten doktor? Proktolog? Jej
parsknięcie zostało przerwane przez kobiecy głos z hiszpańskim
akcentem.
‘’Mieszkanie Dr Proctora.’’
‘’Cześć. Jest Sabrina?’’ Toni usłyszała stłumione odgłosy w tle. W
słuchawce pojawił się inny głos. ‘’Dobry wieczór. Tu Gwen Proctor.’’
‘’Jestem Tonni, współlokatorka Bri. Chciałabym z nią porozmawiać.’’
‘’Obawiam się, ze to nie jest możliwe w tej chwili. Śpi teraz, a
nienawidzimy budzić tego kochanego stworzonka. Ma za sobą takie
okropne przejścia.’’
Powiedz mi o tym. Toni również przeżyła atak wampira. ‘’Jest cała?’’
‘’Tak, oczywiście.’’ Stanowczy chłód wkradł się w głos Gwen.
‘’Dziękuję za telefon.’’
‘’Możesz jej powiedzieć, żeby do mnie zadzwoniła, kiedy się obudzi?’’
‘’Nie chcemy zakłócać jej delikatnego stanu.’’
To znaczyło nie? ‘’Bri będzie chciała ze mną porozmawiać.’’
‘’Być może, ale nie jesteś przygotowana, aby właściwie z nią
porozmawiać. Mój mąż jest doskonałym psychaitrą, specialistą w
takich ciężkich typach psychozy jakie właśnie teraz przechodzi
Sabrina.’’
Żołądek Toni zatonął jakby po połknięciu cementowej cegły. ‘’Bri nie
jest psychiczna.’’
Nastąpiła pauza, podczas której mogła usłyszeć szepty.
‘’Pani Davis?’’ Szorstki, męski głos odezwał się w telefonie. ‘’Tu Dr
Proctor. Wujek Sabriny. Mogę zapewnić, że jest tutaj pod najlepszą
dostępną opieką.’’
‘’Chcę z nią jedynie porozmawiać.’’
‘’W tych okolicznościach, nie mogę na to pozwolić.’’
Pięść Toni zacisnęła się wokół słuchawki. ‘’Słuchaj, ona ma
dwadzieścia trzy lata. Nie możesz decydować z kim będzie
rozmawiać.’’
‘’W obecnej chwili nie będziesz miała na nią powytywnego wpływu.’’
odparł spokojnie. ‘’Biedna dziewczyna wierzy, że została zaatakowana
przez wampiry.’’
Toni zacisnęła zęby. ‘’Tak, wiem …’’
‘’Bois się, że powrócą, aby z powrotem ją zranić. Zapewniamy jej
bezpieczne środowisko przy powrocie do zdrowia.’’
‘’To świetnie, ale nadal chcę z nią porozmawiać.’’
‘’Ostatnim razem kiedy z tobą rozmawiała, poprosiła się, abyś
dowiodła, że jej napastnikami były rzeczywiście wampiry.’’
kontynuował Dr Proctor. ‘’A ty się zgodziłaś.’’
‘’Leżała tam ranna w szpitalnej sali. Jak mogłam odmówić?’’
‘’Nie mogę pozwolić jej rozmawiać z kimś, kto będzie wspierał ją w
tych paranoidalnych urojeniach. Poważnie zagroziłabyś postępom
jakie zrobiliśmy.’’
Toni przełknęła ślinę. ‘’Co z nią robisz?’’
‘’Daję jej profesjonalną opiekę. Dobranoc.’’ Odwiesił słuchawkę.
‘’Czekaj!’’ Spojrzała na słuchawkę. ‘’Dupek!’’
‘’Mam nadzieję, że nie odnosisz się do mnie.’’
Z zaskoczeniem Toni wskoczyła na siedzenie, a następnie odwróciła
się w stronę mężczyzny wspinającego się przez kuchenne okno.
‘’Carlos!’’ Skarciła swojego sąsiada. ‘’Jak długo stałeś tu,
podsłuchując?’’
‘’Wystarczająco.’’
‘’W tym wypadku, tak, odnosiłam się do ciebie.’’ Odłożyłą telefon.
Teraz kiedy o tym pomyślała, była zadowolona, że ją podsłuchiwał.
Potrzebowała przyjaciela, któremu mogłaby zaufać, a skoro Sabrina
odeszła, został jej Carlos.
Nie po raz pierwszy zakradał się do niej. Facet poruszał się cicho,
postępując z wdziękiem. Zakładała, że zdobył te umiejętności podczas
podróży po amazońskiej dżungli, gdzie lepiej było, gdy człowiek nie
obnosił się swoją obecnością. Ze swoimi czarnymi włosami do
ramion, czarnym swetrem i czarnymi, skórzanymi spodniami, Carlos
był ledwie widoczny na wyjściu pożarowym, łączącym ich dwa
apartamenty.
Rozłożył się na parapecie, a jego białe zęby zamigotały, kiedy się
uśmiechnął. ‘’No dziewczyno, powinnaś być dla mnie miła. Wygląda
na to, że będziesz potrzebowała kogoś z moimi talentami.’’
Parsknęła. ‘’Jaki talent miałby to być? Ten w którym tańczysz sambę,
ubrany w cekinowe stringi?’’
Wyglądał na obrażonego. ‘’Noszę dużo więcej niż stringi. Mam
gorącą, różową, satynową pelerynę i nakrycie głowy z pawimi
piórami. Jest ogromne.’’ Zamrugał. ‘’Tak jak reszta mnie.’’
Toni zaśmiała się. Carlos zawsze wracał do Brazylii na kilka dni w
czasie karnawału. Ponieważ pracował jako swój pracodawca na
antropologii na Uniwersytecie Nowojorskim, stwierdził, że wyjazd był
w celach edukujących. Toni i Bri na pewno sporo się nauczyły z kaset
które przywiózł ze sobą.
Zamachnął się drugą nogą przez parapet, a potem wyprostował swoje
wysokie, chude ciało. Był wspaniały, ale bardziej prawdopodobne, że
ubierze Toni i Sabrinę, niż się z nimi umówi. Vanderkitty zeskoczyła z
sofy, odbijając się od kuchennej podłogi i lądując w jego ramionach.
‘’Mnie nigdy nie wita w taki sposób.’’ mruknęła Toni.
‘’Wie kto tu jest szefem. Cześć kochanie.’’ Potarł główkę kota swoim
gładkim opalonym policzkiem, a następnie odłożył ją na linoleum.
‘’Zamierzałem ją nakarmić, kiedy usłyszałem, że sadzisz do telefonu.’’
‘’To była ciotka i wujek Sabriny. Trzymają ją w swoim domu i nie
pozwalają mi z nią porozmawiać.’’
‘’Hmm. Niektórzy ludzie są tacy niegrzeczni.’’ Carlos otworzył szafkę
pod zlewozmywakiem i wyjął torebkę z karmą Van. ‘’Menina,
obiecałaś, że powiesz mi o co chodzi.’’
‘’Tak, wiem.’’ Ale jak mogła to wyjaśnić, nie brzmiąc na szaloną. ‘’Nie
za bardzo wiem, od czego zacząć.’’
‘’Od tych sukinsynów, co zatakowali Sabrinę.’’ Carlos napełnił miskę
Van. ‘’To było w niedzielę wieczorem, prawda?’’
‘’Tak. Poszła na łyżwy z Justinem do Central Parku. Pokłócili się i
została sama.’’
Carlos odłożył z powrotem suchą karmę pod zlewozmywak i trzasnął
drzwiczkami gablotki. ‘’Cholera. Powinna po mnie zadzwonić.’’
‘’Lub mnie.’’ zgodziła się Toni. ‘’Niestety, Justin tak bardzo ją
zdenerwował, że nie myślała racjonalnie.’’
Carlos zmrużył swoje bursztynowe oczy. ‘’Skrzywdził ją?’’
‘’Emocjonalnie, tak. Posłał komentarz o tym w co powinni
zainwestować pieniądze które odziedziczy.’’
Carlos skrzywił się. ‘’Nie miałęm pojęcia, że o tym wiedział.’’
‘’Ja również. W każdym razie, Bri poczuła się całkowicie zdradzona i
sama się sobą zajęła. Potem zaatakowali ją źli kolesie.’’
‘’Biedna Menina.’’ Carlos wkroczył do salonu i usiadł na ramieniu
słabego krzesła.
‘’Było trzech … bandytów.’’ wyjaśniła Toni. ‘’Bri skończyła na
otarciach i pękniętym żebrze. Jacyś ludzie znaleźli ją leżącą
nieprzytomną w śniegu i zadzwonili na 911. Policja rozmawiała z nią
w szpitalu, ale myśleli, że przewidziało jej się przez tą całą hipotermię
i utartę krwi. Nie uwierzyli w jej historię.’’
Carlos wydał dźwięk obrzydzenia. ‘’Była wyraźnie zaatakowana.
Pomyśleli, że poraniła sama siebie?’’
‘’Nie, ale uważali, że wymyśliła sobie zbirów gorszych niż rzeczywiście
byli.’’
‘’Pobili ją i zostawili na śmierć. Co może być jeszcze gorsze od tego?’’
Wampiry. Ale nikt nie uwierzył Bri. Nawet Toni sądziła, że jej
przyjaciółka wyczarowała sobie lekko wyimaginowane potwory w
odpowiedzi na traumę jaką musiała znieść. ‘’Bri była zdenerwowana,
że nikt jej nie uwierzył, więc poprosiła mnie, abym poszła do parku i
znalazła facetów, którzy ją zaatakowali.’’
Carlos usiadł. ‘’Jesteś szalona dziewczyno? Powinnaś była poprosić
mnie, abym poszedł z tobą.’’
Miał rację. Carlos był ekspertem w sztukach wlki. Kiedy po raz
pierwszy spotkał Toni i Bri dwa lata temu, nalegał, aby udały się na
lekcje razem z nim. ‘’Żałuję, że tego nie zrobiłam. Ale nie wiedziałam,
że coś się stanie.’’
Carlos zmarszczył brwi. ‘’Ty również jej nie wierzyłaś?’’
‘’Wierzę jej teraz. W poniedziałkową noc byłam sama w parku i trzej
… kolesie pojawili się. próbowałam z nimi walczyć, ale …’’ Toni szło
dobrze, dopóki nie zaczęli poruszać się z nadzwyczajną prędkością. To
była jej pierwsza wskazówka, że napastnicy nie byli normalni.
Następnie wybuch zimnego powietrza nastąpił w jej głowie i wniknęli
w jej myśli. Wspomnienie wywołało dreszcz biegnący wzdłóż jej
kręgosłupa.
‘’Menina.’’ Carlos usiadł obok niej. ‘’Czego mi nie mówisz?’’
‘’Ja … nie potrafię wyjaśnić. To zbyt dziwne.’’
Posłał jej zirytowane spojrzenie. ‘’Część swojego dzieciństwa
spędziłem w amazońskiej dżungli. A ostatnie lato w dżungli w Malezji.
Widziałem dziwniejsze rzeczy, niż możesz sobie wyobrazić.’’
Toni wzięła głęboki wdech. Nie powinna nikomu mówić o wampirach,
ale jak mogła wyjaśnić dylemat Sabriny, bez ujawniania ich istnienia?
‘’Muszę mieć twoje słowo, ze nikomu tego nie powtórzysz. Poważnie.
Będę w okropnych tarapatach, jeśli prawda wyjdzie na jaw z mojego
powodu.’’
‘’Potrafię dochować tajemnicy. A teraz mów.’’
‘’Ci źli goście ugryźli Sabrinę. Mnie też.’’
Carlos zesztywniał. ‘’Byli jak zwierzęta? Chcieli twojego … mięsa?’’
‘’Nie. Chcieli krwi. Byli … wampirami.’’ Przyglądała się twarzy Carlosa,
lekko przestraszona, że może zacząć się z niej śmiać.
Patrzył na nią obojętnie przez kilka sekund, a następnie podniósł
brwi. ‘’Mówisz poważnie?’’
‘’Mogę pokazać ci ślady ugryzień.’’
‘’Wampiry?’’
‘’Tak. Mają paskudne, długie kły. Mogą się niewiarygodnie szybko
poruszać i co najgorsze, mogą przejąć kontrolę nad twoim umysłem.’’
Carlos przeciągnął dłonią przez swoje czarne włosy, spychając je z
twarzy i odsłaniając mały złoty kolczyk w każdym uchu. ‘’Mój Boże,
menina, jak udało ci się uciec?’’
‘’Więc mi wierzysz?’’
‘’Tak. Wiem, że nie wymyśliłabyś czegoś takiego.’’ Wziął jej rękę w
swoją. ‘’Opowiedz mi wszystko.’’
Zamknęła na krótko oczy. ‘’To było straszne. Byli w mojej głowie,
zmuszając mnie do rzeczy wbrew mojej woli. Mój mózg krzyczał nie,
ale nie mogłam ich powstrzymać.’’
Carlos ścisnął jej dłoń. ‘’W porządku kochanie.’’
‘’Wtedy znikąd pojawił się wielki facet w kilcie, wymachując mieczem
i krzycząc na wampiry, aby zostawiły mnie w spokoju.’’
Bursztynowe oczy Carlosa zaświeciły. ‘’Oho, bohater.’’
‘’Tak myślałam. Pchnął jednego z wampirów mieczem, po czym
obrócił się w popiół. Pozostali puścili mnie, tak że mogli z nim
walczyć. I w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że mój umysł
był wolny. Więc dołączyłam do Szkota.’’
‘’Och, dobrze dla ciebie dziewczyno.’’
‘’Wtedy tych dwóch złych kolesi zniknęło i …’’
‘’Zniknęło?’’
‘’Tak. To kolejna wampirza moc. Wtedy Szkot chwycił mnie i również
przepadliśmy.’’
Carlos wydyszał. ‘’Cholera! Gdzie się znalazłaś?’’ Jego oczy zmrużyły
się. ‘’Czyli mówisz, że Szkot również jest wampirem?’’
‘’Ta, ale tym dobrym. Ma na imię Connor i zabrał mnie do Romatech
Industries.’’
Carlos powoli skinął głową. ‘’Słyszałem o tym miejscu. Jest
prowadzone przez znanego naukowca, który wynalazł sztuczną
krew.’’
‘’Roman Draganesti. Spotkałam go. Jest liderem dobrych wampirów.’’
‘’Dobrych wampirów?’’
‘’Tak. Roman przeprowadził mi transfuzję krwi. Connor zaoferował mi
usunięcie pamięci z całego zdarzenia. Naprawdę nie chcą, aby ludzie
wiedzieli o ich istnieniu.’’
Carlos spojrzał na nią krzywo. ‘’W to mogę uwierzyć.’’
‘’Ale nie dałam im wymazać mojej pamięci, ponieważ musiałam
powiedzieć Sabrinie, że miała rację.’’
‘’Racja.’’
‘’Na szczęście była też inna opcja. Connor wiedział, że umiałam
walczyć, więc zaoferował mi posadę polegającą na strzeżeniu
wampirów w ciągu dnia. Zrozum, one są wtedy całkowicie bezbronne.
I rozpaczliwie potrzebują śmiertelników, którym mogą zaufać.’’
‘’Więc tam byłaś w ciągu dnia?’’ zapytał Connor. ‘’Pilnowałaś
wampirów?’’
‘’Tak. Dzisiaj był mój drugi dzień. Jest to dość łatwa praca. Za dnia są
w zasadzie martwe, więc niewiele się dzieje. Ale muszę tam być.
Miałabym ogromne kłopoty, gdybym zostawiła ich bez straży.’’
Carlos parsknął. ‘’Skoro są martwi, to jak mogą wiedzieć, że wyszłaś.’’
‘’Muszę dzwonić w ramach sprawozdania do mojego śmiertelnego
przełożonego Howarda. A on ogląda mnie na monitorach. Jest bardzo
wyrozumiały. Przejął za mnie piątek, tak abym mogła zdać egzamin
końcowy. I pozwolił mi dziś skorzystać z automatycznej sekretarki,
kiedy każda napalona kobieta w mieście dzwoniła do … niego.’’
‘’Niego?’’
‘’Nie chcę o nim rozmaiwać. Mam wystarczająco dużo problemów z
… nim.’’
‘’Ach.’’ Kąciki ust Carlosa podniosły się. ‘’Więc on jest jednym z nich?’’
‘’Tak, jest wampirem. I to bardzo irytującym.’’ Spośród wszystkich
wampirów, Ian był jedynym, który podejrzewał ją o ukryte zamiary.
Fakt, że miał rację, jedynie to potęgował.
Facet doprowadzał ją do szaleństwa. Od czasu jej ataku miała
wszelkie powody, aby nienawidzić wampiry. Pieprzone potwory
zasługiwały na to aby być nielubiane. To tak jakby rozebrały ją z jej
człowieczeństwa, ograniczając ją do niczego innego, jak tylko żródła
pożywienia. A kiedy zawładnęli jej umysłem, to było uczucie, jakby jej
dusza została zmiażdżona. Więc jak do cholery mogła uważać Iana za
tak atrakcyjnego?
Przez moment myślała, ze musi kontrolować jej umysł. Ale nie
poczuła zimnego powiewu w skroni. Ani nie usłyszała jego głosu w
głowie. Nie, jej zainteresowanie było prawdziwe. Szalone, ale
prawdziwe.
Każdy mężczyzna byłby zaszczycony, gdybyś go pokochała. Jej serce
prawie się zatrzymało, kiedy to powiedział. To była najpiękniejsza
rzecz jaką kiedykolwiek ktoś jej powiedział. Sprawiło to, że poczuła się
atrakcyjna i … godna. Jestem godna aby być kochana.
Sposób w jaki na nią patrzył, wnikał w nią głęboko, boleśnie ją
uświadomił o pustce w jej duszy. Był niebezpieczny. I piękny.
‘’Menina, wydaje mi się, że masz konflikt interesów.’’
‘’Nie pozwolę mu dobrać się do mnie.’’
Carlos uśmiechnął się. ‘’Nie odnosiłem się do tego. Choć
przypuszczam, ze to on jest wyjaśnieniem tego twojego głupiego
wyrazu twarzy.’’
‘’Słucham?’’
Carlos zachichotał. ‘’Odnosiłem się do twojej nowej pracy. Zostałaś
opłacona, aby chronić wampiry, tak?
‘’Tak. Poprzysięgłam ich strzec.’’
‘’Ale w tym samym czasie, chcesz udowodnić, ze Sabrina mówiła
prawdę o wampirach. Wydaje mi się, że jeśli wyjawisz sekret o
wampirach, złamiesz przysięge przez którą miałaś ich chronić.’’
‘’Myślałam o tym. Zrozum, jeśli pozwolimy jedynie adwokatowi lub
psychiatrze dowiedzieć się prawdy, to zostaną ograniczeni poufnością
klienta. Więc będą wiedzieć, że Bri nie jest szalona i jednocześnie nie
będą mogli ujawnić wampirów i zranić ich.’’
‘’Ach.’’ Carlos skinął głową. ‘’Plan podstępny, ale dobry.’’
‘’Problemem jest znalezienie rzeczywistych dowodów ich istnienia.
Myślałam o zrobieniu im zdjęć podczas ich śmiertelnego snu, ale
wyglądali zupełnie normalnie.’’
‘’Jakby spali?’’ zapytał Carlos.
‘’Właśnie tak. Cóż, Dougal wyglądał trochę jak martwy. ponieważ śpi
w trumnie, ale nawet jeśli, to wyglądało by to na zdjęcie jedynie
martwego faceta. A ludzie umierają cały czas. To nie rewolucja.
Rozglądałam się po ich bibliotece …’’
‘’Mają bibliotekę? Nie mieszkają gdzieś w ciemnej, ponurej krypcie na
cmentarzu?’’
‘’Nie, mają luksusową kamienicę. Pięć pięter pięknych antyków i dzieł
sztuki. Nie uwierzysz w jakim łóżku z baldachimem śpię.’’
‘’Boże.’’ Carlos przycisnął dłoń do swojej szerkiej klatki. ‘’Brzmi
bajecznie. Kiedy będę mógł to zobaczyć?’’
‘’Nie mogę przeprowadzić cię przez kamery monitorujące.’’
Wyśmiał ją. ‘’Nie zakładam się o to, dziewczyno. Więc co to za
historia z Sabriną?’’
‘’Jej wujek i ciotka wyprowadzili ją ze szpitala i zaiweźli do swojego
domu do Westchester. Wujek Joe jest psychiatrą i powiedział, ze Bri
cierpi na poważną psychozę. Nie pozwolił mi z nią rozmawiać.’’
Barlos zmarszczył brwi. ‘’Co wiesz o tej jej rodzinie?’’
‘’Nie wiele. Wcześniej nigdy nie wykazywali takiego zainteresowania
Bri.’’
‘’Tak, ale ma odziedziczyć sporo pieniędzy kiedy będzie absolwentką,
prawda?’’
‘’Tak. Osiemdziesiąt pięć milionów.’’
Oczy Carlosa rozszerzyły się. ‘’Nie miałem pojęcie, że aż tyle!’’
‘’Cóż, nie obnosiła się z tym z oczywistych powodów. Jej rodzice nie
chcieli zakładać bezużytecznego funduszu powierniczego dla dziecka,
więc przewidzieli w swojej woli, że musi ukończyć studia zanim
odziedziczy całą kwotę. Dostaje roczne kieszonkowe, od czasu kiedy
skończyła czternaście lat.’’
‘’A kiedy ukończy naukę?’’
‘’Wiosną przyszłego roku. Cóż, tak naprawdę będzie dłuższa niż ta,
ponieważ nie zaliczyła tego semestru.’’
Carlos stanął i zaczął chodzić po podłodze. ‘’Może być w poważnych
tarapatach.’’
Toni przełknęła ślinę. ‘’Tego się bałam.’’
‘’Potrzebuję wszystkich informacji jakie masz o jej wujky i ciotce.’’
‘’To one.’’ Toni podała mu różową, puszystą książkę adresową. ‘’Ich
nazwisko to Proctor.’’
Wyrwał stronę, a następnie ją złożył. ‘’Sprawdzę ich, a zwłaszcza
rejestry finansowe.’’
‘’Jak to zrobisz?’’
Wsunął kartkę do kieszeni swoich skórzanych spodni. ‘’Mam
komputer.’’
‘’Ja też, ale nie wiem jak kogoś zbadać.’’
‘’Bez obrazy, kochanie, ale zajęłoby ci miesiące nauczenie się jak
ładować e-mail.’’
Toni westchnęła. To była prawda. Totalnie nie miała drygu, jeśli
chodziło o nowoczesną technologię. Swoje pierwsze trzynaście lat
mieszkała u babci w domku na wsi w Alabamie, gdzie ich jedyny
telefon miał obrotowe pokrętło, a telewizor cztery kanały i brak
pilota.
‘’To mi coś przypomniało.’’ Pogrzebała przez swoją torebkę i podała
mu komórkę. ‘’Potrzebuję innego dzwonak.’’
Uśmiechnął się. ‘’Nie chesz rozkołysać chłopców?’’
‘’Nie, zostwię to tobie. Potrzebuję czegoś … cichszego, proszę.’’
‘’Nie ma problemu.’’ Wcisnął telefon do swojej kieszeni. ‘’Jak długo
zamierzasz tu zostać?’’
‘’Z pół godziny. Muszę zabrać ze sobą więcej ubrań.’’
‘’Dobra. Zaraz wracam.’’ Carlos wymknął się przez okno kuchenne.
Toni zajrzała do lodówki aby wziąć coś do picia, ale wszystko
zawierało kofeinę. Nie za dobrze, skoro musiała spać dziesięć godzin
w nocy, aby móc wstać wcześnie rano. Nalała sobie szklankę
lodowatej wody, a potem udała się do swojej sypialni aby się
spakować.
W poniedziałek wieczorem, po tym jak przeżyła atak i podjęła się
pracy, została wsadzona na tylnie siedzenie sedana i Dougal przywiózł
ją tu, aby mogła wziąć trochę ubrań. Była w stanie takiego szoku, że
chwyciła tylko kilka rzeczy z sypialni, kiedy Dougal czekał w salonie.
Potem zawiózł ją prosto do kamienicy, gdzie była aż do teraz.
Teraz zdała sobie sprawę, że wampiry nie chciały puścić jej wolno z
wiedzą jaką posiadała. Fakt, że pozwolono jej wyjść dziś wieczorem
musiał oznaczać, że postanowili jej zaufać. Jak długo będzie musiała z
nimi żyć? Ciężko było powiedzieć. Jak mogła pomóc Sabrinie, jeżeli
nie była nawet w stanie z nią porozmawiać?
‘’Twój telefon jest już gotowy.’’ Carlos wszedł do jej sypialni.
Podskoczyła. Dobry Boże, był zbyt dobry w podkradaniu się do ludzi.
Wrzuciła komórkę do swojej walizki.
Carlos wędrował obok kontrolując szafę. ‘’Hmm, to zbyt dziwaczne. O
mój Boże, kocham tą czarną, skórzaną kamizelkę. Jaka szkoda, że jest
dla mnie za mała.’’ Chwycił ubranie podziwiając je.
Toni uśmiechnęła się, kiedy zawartość szafki z bielizną znalazła się w
walizce. Ominęła Carlosa.
‘’Przy okazji, szybko sprawdziłem dane finansowe Dr Proctora. Ma
dług za tymi swoimi małymi, chciwymi oczkami. Żyje wysoko ponad
swój stan.’’
Szczęka Toni opadła. ‘’Nie było cię dwadzieścia minut, a dowiedziałeś
się tego wszystkiego?’’
Carlos wzruszył ramionami i odwiesił kamizelkę z powrotem do szafy.
Potem nagle złapał powietrze. ‘’Dziewczyno, nikt ci nigdy nie
powiedział, żeby nie nosić poziomych pasków?’’ Wyciągnął T-shirt.
‘’To powinno być spalone.’’
‘’Dzięki. Szukałam tego.’’ Toni wyrwała T-shirt z jego ręki i wrzuciła do
walizki.
‘’Hmm.’’ Carlos podszedł do kredensu aby przeglądnąć resztę jej
ubrań. ‘’To jest ładne. Powinnaś wziąć.’’ Wyciągnął skąpy, czerwony,
satynowy zestaw bielizny.
‘’Jest grudzień. Biorę kilka flanelowych piżam.’’
‘’Ale menina, nie chcesz wyglądać dla niego seksownie?’’
Toni zatrzasnęła swoją walizkę. ‘’Masz o nim zdecydowanie błędne
pojęcie.’’
Bursztynowe oczy Carlosa zamigotały. ‘’Jesteś pewna? Jedynie go
wspomniałem, a twoje policzki zakwitły jak czerwone róże.’’
‘’To rozdrażnienie, a nie zainteresowanie.’’ Toni ściągnęła walizkę z
łóżka i pociągnęła przez pokój. ‘’Muszę iść Carlos. Dbaj o
Vanderkitty.’’
‘’Zrobi się. I zobaczę co jeszcze będę mógł dowiedzieć się o wujku
Sabriny.’’
‘’Dziękuję.’’ Toni zatrzymała się, aby go uścisnąć. ‘’Nie wiem co bym
bez ciebie zrobiła.’’
Uśmiechnął się. ‘’Teraz szybko wracaj do niego.’’
‘’Wypchaj się Carlos.’’ Opuściła mieszkanie z odgłosem jego chichotu.
Na szczęście Ian będzie zajęty całą noc tropieniem wampirzyc. Jeśli
naprawdę była szczęściarą, przebędzie drogę do kamienicy i swojej
sypialni bez konieczności patrzenia na niego.
Tłumaczenie by Kattyg
6.
Ian podszedł do łóżka, gdzie spała Toni. Jej serce było w stałym
rytmie, twarz wyrażała spokój i opanowanie. Miał nadzieję, że miała
słodkie sny. Connor opisał atak na nią. Była szczęściarą, że nie miała
koszmarów.
Cofnął się do ostatniego razu kiedy miał sen. To było w przeddzień
bitwy o Solway Moss w 1542 roku. Spał niespokojnie w noc przed
swoją pierwszą potyczką i śnił o płytkich strumieniach górskich
wypełnionych czerwoną krwią. Wpadł do potoku, który nagle stał się
bez dna, wciągając go w dół, topiąc we krwi. Już następnej nocy
wstąpił w szeregi nieumarłych, kiedy Angus znalazł go konającego na
polu bitwy.
Ian parsknął. Przynajmniej przez ostatnie czterysta sześćdziesiąt lat
poprawił znacznie swoje umiejętności walki. Nigdy nie był poważnie
ranny dzięki tej pierwszej ferelnej nocy. I nie był już więcej nękany
koszmarami przed bitwą. W ogóle nie śnił.
Zaczął swoje śledztwo w Romatechu od opowieści Connora o
poniedziałkowej napaści. Szkot podsłuchał psychiczne głosy
Malkontentów, kiedy kontrolowali Toni i użył ich jak wskazówki,
dzięki której teleportował się prosto na miejsce przestępstwa.
Kiedy Ian zbadał jej akta osobiste, był zaskoczony tym, że miała
mieszkanie na Greenwich Village. Niespodzianką był dal niego jej
tytuł licencjata w ogólnej dziedzinie biznesu i prawie ukończona
magisterka z socjologii. Dlaczego ktoś tak mądry podjął się pracy bez
wyjścia, strzegąc nieumarłych? Prowadziła śledztwo?
Connor nie wierzył, ze używała ich do swoich badań. Ostatecznie nie
mogła wiedzieć o ich istnieniu zanim nie zaatakowali jej Malkontenci.
Sprawdził jej wcześniejsze wykroczenia i był to jedynie mandat za
zbyt szybką jazdę. Tak jak Dougal, Connor poprosił go, aby jej nie
spłoszył. Dopóki Phil jest w Teksasie, rozpaczliwie potrzebują
dziennego strażnika.
Tego co Ian nie powiedział to większe niebezpieczeństwo sprawiało
dla niego przyciąganie jej niż odpyczanie.
‘’Nie prześladuj jej.’’ nakazał Connor. ‘’Dziewczyna potrzebuje czasu
aby ochłonąć.’’
Ian poszedł więc do Horny Devils na swoje dwie randki. Kobiety były
dość miłe, ale jego umysł ciągle wracał do Toni i rozbieżnością
pomiędzy jej osobistymi aktami, a tym co mu powiedziała.
Spojrzał na cyfrowy zegar obok jej łóżka. Szósta trzydzieści. Czwartek
rano. Nie powinna się zaraz zbudzić? Chodził po pokoju. Jego wzrok z
powrotem wędrował do niej, komfortowo i przytulnie rozłożonej w
łóżku. Z jego wyostrzonym wzrokiem wciąż mógł ją dobrze widzieć w
ciemnym pokoju. Była kochana, sposób w jaki jej złote włosy
rozlewały się na poduszce, jak jej dłonie zwijały się obok twarzy.
Cholera jasna. Odsunął się. Musiał przestać myśleć o niej w ten
sposób. Już postanowił że chce uczciwej, lojalnej, inteligentnej i
ładnej wampirzycy. Toni nią nie była. I miał poważne wątpliwości co
do niej w pierwszych dwóch punktach.
Ale była bardzo inteligentna i ładna. Nie wspominając, ze intrygująca.
Zdawała się palić wszystkie jego zmysły na raz, a to było takie
upajające uczucie, że złapał się na szukaniu jakiegokolwiek pretekstu
aby z nią być.
Zatrzymał się. Czy to przez to czuł ten przymus do zbadania jej?
Psychicznie przeglądnął swoje podejrzenia. Nie, jego pytania były
niebezpodstawne. Jego zainteresowanie nią sprowadzało go z celu.
Była strażnikiem. Była zakazana.
Kiedy zadźwiędzał alarm, przeniósł się do szafki nocnej i go wyłączył.
Z lekkim jękiem wyciągnęła się. Jej oczy otworzyły się.
‘’Dzień dobry, kobieto.’’
Złapała oddech i podciągnęła kołdrę pod brodę. Szybko rozejrzała się
po pokoju i skoncentrowała wzrok na nim. ‘’Co tu robisz?’’
‘’Musimy porozmawiać.’’
‘’Teraz?’’ Zerknęła na drzwi, nadal zamknięte na kluczyk. ‘’Jak się tutaj
dostałeś?’’
‘’Teleportowałem się. Drzwi nie są uszkodzone.’’
‘’Nie o to chodzi. Naruszyłeś moją prywatność.’’
Wzruszył jednym ramieniem. ‘’A ty nie patrzyłaś na mnie, kiedy
byłem w śmiertelnym śnie?’’
‘’To moja praca.’’
‘’A dochodzenie jest moją. Mam kilka pytań dotyczących twojego
wniosku o zatrudnienie. Po pierwsze zauważyłem, że nie podałaś
swojego pełnego imienia.’’
Posłała mu zirytowane spojrzenie. ‘’Muszę iść do łazienki. A ty musisz
zrobić to coś ze znikaniem.’’ Wysunęła się z łóżka i pomachała na
niego ręką. ‘’Hocus pocus, przepadnij.’’
Cofnął się, kiedy poszła do łazienki i nie mógł nie zauważyć, jak jej
piersi lekko skaczą pod czerwonym podkoszulkiem. Brak stanika. Ze
swoim wyostrzonym wzrokiem mógł wykryć dokłądne położenie i
kształt jej sutków. Kiedy go mijała, obrócił się, aby oglądnąć ją z tyłu.
Jej spodnie od piżamy były czerwone z małymi czarno – białymi
pingwinami. Idealnie dopasowywały się wokół jej bioder i
zaokrąglonych pośladków. Kiedy zatrzymała się w drzwiach do
łazienki, szybko podniósł wzrok, aby nie złapała go na przyglądaniu
się jej.
Spojrzała się na niego. ‘’Dlaczego wciąż tu jesteś?’’
‘’Jeszcze nie porozmawialiśmy.’’
Z jękiem weszła do łazienki, a następnie zatrzasnęła mu drzwi przed
nosem. Spacerował po pokoju. Nie chciał przepytywać jej przez drzwi.
Musiał widzieć jej twarz, aby móc podjąć decyzję, czy mówiła prawdę.
Spojrzał na zegar. Nie miał zbyt wiele czasu zanim słońce wzejdzie na
horyzont.
Podniósł swój wzrok, tak aby mogła go usłyszeć. ‘’Chciałem
podziękować ci za te drobne praktyki. Czułem się bardziej
komfortowo podczas randek.’’
Brak odpowiedzi.
Podszedł do drzwi i usłyszał jak zostaje puszczona woda. ‘’Było verra
miło rozmawiać z paniami. Podobało mi się ich towarzystwo, ale … to
nie było to. Czegoś brakowało, czegoś … nie można tego opisać.’’
‘’Chemii.’’ Powiedziała, a następnie mruknęła przekleństwo. ‘’Idiotka.
nie rozmawiaj z nim.’’ szepnęła do siebie.
Uśmiechnął się. ‘’Po tych spotkaniach wróciłem tutaj i sprawdziłem
wiadomości. Znalazłem trzy nagrania, gdzie panie rzeczywiście były
wampirzycami. Więc oddzwoniłem z powrotem i umówiłem się na
dziś wieczór.’’
Brak odpowiedzi.
Pojawił się dźwięk szczotkowania zastępniony odgłosem plucia.
Podejrzewał, że myła zęby. ‘’Ucieszy cię wiadomość, że oddzwoniłem
do wszystkich śmiertelnych, którzy dzwonili za dnia. Powiedziałem
im, że jest mi verra przykro, ale jestem już zajęty.’’
Drzwi otworzyły się a ona wlepiła w niego wzrok z pięknymi,
zielonymi szeroko otwartymi oczyma ze zdziwienia. ‘’Oddzwoniłeś do
nich wszystkich?’’
‘’Aye. Niektórych nie było w domu, więc zostawiłem wiadomość.’’
‘’Było ich setki.’’
‘’Wiem. Zajęło mi to kilka godzin.’’ Potarł zarośnięty podbródek.
‘’Zostałem niedawno nazwany aroganckim, niegrzecznym snobem,
więc staram się poprawić moje wady.’’
Pasrknęła. ‘’Za późno.’’ Przeszła obok niego do kredensu i wyjęła z
szuflady jakąś bieliznę.
Niebieska i koronkowa, zauważył. ‘’Zostawiłem nowe nagranie na
automatycznej sekretarce, więc każdy kto będzie dzisiaj dzwonił
usłyszy, że nie jestem już dłużej wolny.’’
‘’Och, to był dobry pomysł.’’
‘’Aye.’’ Poczuł nagle jakby odkurzacz wysysał jego energię. Słońce
musiało zbliżać się do horyzontu. ‘’Chciałbym porozmawiać o twoim
podaniu o pracę.’’
‘’Wypełniłam je zgodnie z prawdą.’’ Położyła rękę na biodrze. ‘’I
jestem obrażona, że to podważasz.’’
‘’Nie powiedziałem, ze skłamałaś.’’ Ziewnął, kiedy zbliżał się do niej.
Spojrzała na zegar. ‘’Jesteś już po czasie, co? Muszę też wziąć
prysznic, więc możesz już sobie iść.’’
Poczuł kolejne pociągięcie w stronę śmiertelnego snu i chwycił się
łóżka, aby utrzymać się na nogach.
‘’Och, czujesz się trochę senny, prawda? Czas powiedzieć dobranoc?’’
Powstrzymywał się przed własną słabością. ‘’Wciąż mam trochę
czasu. Odpowiedz na moje pytania i sobie pójdę.’’
Otworzyła szafę i wyjęła koszulkę polo z wieszaka. ‘’Według mnie,
powinnam się tylko uchylić od ciebie za około dwie minuty.’’ Złapała
spodnie i poszła w kierunku łazienki.
Przeniósł się do niej i złapał w ramiona. Chwyciła oddech.
Pochylił głowę bliżej niej. ‘’A teraz możesz mnie uniknąć?’’
Przycisnęła jedną ręką ubrania do piersi, a drugą pchnęła go. ‘’Nie
rozmawiam z tobą.’’
Zauważył z zadowoleniem, że jej pchnięcie było słabe. Nie
sprzeciwiała się tak bardzo jak zwykła była udawać. Jej ciało było
ciepłe i miękkie. Położył jej ręce na plecach i przyciągnął bliżej.
‘’Możemy znaleźć inne sposoby, aby zabić czas.’’
Jej oczy płonęły gniewem. ‘’Jesteś … Jesteś kłamcą!’’ Pchnęła
mocniej, więc uwolnił ją.
‘’Nie okłamałem cię dziewczyno.’’
‘’Powiedziałeś, że pragniesz jedynie wampirzycy.’’ Cofnęła się i
przytuliła mocniej ubrania do piersi. ‘’Dlaczego mam powiedzieć ci
cokolwiek, skoro nie jesteś zgodny zaufania?’’
Nie mógł w to uwierzyć. Odwróciła karty na niego. ‘’Tylko według
ciebie nie jestem godny zaufania.’’
‘’Jesteś jedynym próbującym złamać zasadę nie angażowania się
emocjonalnego.’’
‘’Cholera jasna, jestem mężczyzną! Oczekujesz, że nie zauważę, jaka
jesteś piękna?’’
Zachwiał się na nogach. Wyciągnęła rękę aby go podtrzymać, ale
zaraz cofnęła z powrotem, aby nie nawiązywać kontaktów cielesnych.
‘’Nie odważysz się upaść martwy w mojej sypialni. Jak ja to
wytłumaczę?’’
‘’Nikt nie będzie wiedział, że tu byłem. Zaufaj mi.’’
Posłała mu smutne spojrzenie. ‘’Jak mogłabym zaufać wampirowi?’’
‘’Nadal jestem człowiekiem.’’ szepnął. ‘’I nigdy bym cię nie
skrzywdził.’’ Ostatkiem energii teleportował się na piąte piętro,
ściągnął sweter i upadł na łóżko. Dostanie swoje odpowiedzi dziś
wieczorem.
Śmiertelny sen rozpostarł się nad nim, pragnął śnić o cudownej
dziewczynie o złotych włosach i oczach zielonych tak jak łąka na
wiosnę na wyżynach szkockich.
Zasługuję na szczęście.
Zrealizuję swoje cele.
Toni rozpoczęła swoje poranne deklaracje pod prysznicem. Kiedy
mydliła swoje ramiona, przypomniało jej się, jak Ian chwycił ją i
przyciągnął do siebie. Była zbyt oszołomiona aby z nim walczyć. Taak,
takie kłamstwa zatrzymaj dla siebie.
Osiągnę coś znaczącego w swoim życiu.
Jestem godna aby być kochana.
Cholera, lubiła być w jego ramionach. Traciła rozum. Nie będzie
więcej o nim myśleć. Opłukała się i ponownie zaczęła swoej
deklaracje.
Zasługuję na szczęście.
Oczekujesz, że nie zauważę jaka jesteś piękna?
Dobry Boże, teraz jego słowa brzęczały jej w głowie. Ale jakie miłe
słowa. I co powiedział jej wcześniej? Każdy mężczyna będzie
zaszczycony, jeśli go pokochasz. Z westchnieniem zakręciła wodę.
Czekała całe życie aby usłyszeć kogoś, kto mówi jej te właściwe słowa.
Ze swoim pieprzonym szczęściem, wyszły one od wampira.
Ubrała się i związała wilgotne włosy w kucyk. Wyschnie później. Na
razie musiała zrobić swój obchód i zdać pierwszy raport na dzisiaj.
Poszła do piwnicy, aby upewnić się, że małe wampirki leżą przytulnie
w swoich małych wampirzych łóżeczkach. Dougal i Phineas byli cali.
Czas na długi spacer na górę. Ze wszystkich pięter, Ian musiał wybrać
najwyższe. Przynajmniej było to dobre na serce.
Znalazła go na łóżku królewskich rozmiarów, rozciągniętego w swoim
kilcie, białym T-shircie, skarpetkach i butach. Sweter leżał na
podłodze. Podniosła go, zwinęła i położyła obok niego na łóżku. Jego
wyraz twarzy był spokojny, ale szorstki, czarny zarost przysłaniał jego
szczękę. Walczyła z chęcią pogłaskania palcem wzdłóż jego policzka i
dołeczka w brodzie.
Odwróciła się od jego twarzy i zwróciła uwagę na jego buty. To nie
mogło być wygodne. Ściągnęła jeden but, kiedy zdała sobie sprawę,
że dopiero wczoraj rano bała się go nawet dotknąć.
Spojrzała na jego twarz. Stawał się dal niej człowiekiem. I to jeszcze
atrakcyjnym. Cholera. Rzuciła jego drugi but na podłogę i opuściła
pokój. Musiał zostawić tę pracę jak najszybciej możliwie. Musiała
jedynie znaleźć dowód, ze wampiry istnieją. Wtedy pokazałaby go
prosto w twarz Dr Proctorowi i zażądałaby aby wypuścił Sabrinę. A
następnie wyniesie się stąd. Niegdy więcej nie zobaczy już Iana.
Nagła fala smutku chwyciła ją przez zaskoczenie. Cholera, dlaczego
nie mógł być śmiertelnikiem? Dlaczego nie mogła spotkać go NYU?
Jeśli zbliżyłby się tam do niej ze swoją wspaniałą twarzą i rytmicznym,
delikatnym akcentem, zakochałaby się w nim w sekundę. Boże pomóż
jej, chciała usłyszeć jak mówi do niej więcej takich pięknych rzeczy.
Chciała wiedzieć, czy jego grube, czarne włosy będą miękkie, jeśli
przejedzie przez nie palcami.
Ile tak właściwie miał lat? Wspomniał o XVI wieku. To było
fascynujące, jeśli pomyśli o wszystkich rzeczach jakie musiał zobaczyć
na przestrzeni wieków. Jaki musiał nosić bagaż na swoich szerokich
barkach? Co trzymało go przy życiu noc za nocą przez wieki? Czy
naprawdę chciał dzielić wieczność z jedyną, specjalną kobietą?
Przestań o nim myśleć. Przeszła przez gabinet i usiadła na biurku.
Komputer nie podał żadnych dowodów. Może było coś w szufladach.
Pogrzebała przez biurko i wyjęła czarną, cienką książkę. Tytuł
wydrukowany w kolorze białym mówił The Black Pages.
Kiedy przejrzała kilka pierwszych stron, jej serce zaczęło bić szybciej.
To może być to. Rzezczywisty dowód. Ogłoszenia były wyraźnie
przeznaczone dla wampirzej opinii publicznej.
Chłodne Rolety Aluminiowe i Okiennice. Zablokuj irytujące światło
słoneczne i ciesz się mrokiem!
Areobik i Trening Siłowy. Twoje ciało liczy sobie wieki? Pozostań w
świetnej formie razem z nami!
Brooklynski Bank Krwi. Catering na wampirze potrzeby. Jesteś
zmęczony syntetyczną krwią i tęsknisz za rzeczywistością?
To było to!
Była tak podekscytowana, że zadzwoniła do Carlosa. ‘’Nazywa się The
Black Pages. Idealne rozwiązanie!’’
‘’Nie jestem pewien, czy to stanowi dowód.’’ powiedział Carlos z
ziewnięciem. ‘’Każdy może wydrukować cokoliwek z komputera.’’
Toni jęknęła. ‘’Nie bądź takim pesymistą.’’
‘’Przykro mi, menina. Choć z chęcią na to spojrzę. Możeszprzynieść to
dziś wieczorem? Zjemy u ciebie obiad. Zamówię chińszczyznę.’’
‘’To brzmi wspaniale.’’ Weźmie największą torbę, tak że będzie mogła
wynieść książkę telefoniczą z domu. ‘’Dowiedziałeś się czegoś jeszcze
o wujku Sabriny?’’
‘’Jeszcze nie. Mam egzamin końcowy dziś po południu i referat
naukowy jutro. Ale znajdę czas.’’
‘’Dzięki. Powodzenia w szkole.’’ Toni odłożyła słuchawkę.
Była ósma z rana i czas na jej pierwszy raport. Po tym jak skończyła
rozmowę z Howardem, telefon dzwonił nieustannie. Ulżyło jej, że Ian
nagrał nową wiadomość i że nie musi radzić sobie z tymi wszystkimi
dziewczynami, które uważają, że Ian jest gorący. Nawet jeśli miały
racje.
O czwartej trzydzieści wieczorem była gotowa do wyjścia. Ukryła The
Black Pages w swojej wielkiej torebce. W minucie, kiedy Dougal i
Phineas przyszli do kuchni, pożegnała się i ruszyła w stronę wyjścia.
Ian zmaterializował się w przedpokoju kiedy odkluczała drzwi.
‘’Toni, poczekaj!’’ Rzucił się do przodu i potknął się, prawie upadając
na czas. Wyprostował się w samą porę. ‘’Cholera.’’
Zawahała się, zanim otworzyła drzwi. ‘’Jesteś cały?’’ Dobry boże,
biedny facet był zawstydzony.
‘’Moje stopy urosły z rozmiaru dziewięć do trzynaście w dwanaście
dni.’’ mruknął. ‘’Nadal się do tego przyzwyczajam.’’
Jego stopy nie były jedyną rzeczą, jaka urosła. Twarz Toni rozpaliła
się, kiedy próbowała usunąć to wspomnienie z pamięci. Była płytka,
zbeształą się. Facet musiał cierpieć, skoro rósł tak szybko. ‘’To
musiało być bolesne.’’
Wzruszył jednym ramieniem. ‘’Było warte tego, aby w końcu eyglądać
jak mężczyzna.’’
I to jaki mężczyzna. ‘’Cóż, na pewno wynikło z tego kilka dobrych
rezultatów.’’
Jego oczy zaczęły iskrzyć. ‘‘Takich jak gorący, seksowny
przystojniaczek?’’
Drgnęła. To będzie ją prześladować do końca jej dni.
Podszedł do niej. ‘’Wciąż musimy porozmawiać.’’
Nie znowu. Może powinna spróbować nowej taktyki. ‘’Chciałabym,
ale może później? Muszę iść. Moja randkowa kolacja czeka na mnie.’’
Zmrużył oczy. ‘’Masz randkę?’’
Zaczęła mówić, że tylko ze starym znajomym, ale dlaczego miałaby
mu to tłumaczyć? Wyglądał na bardzo zazdrosnego, a ona to bardzo
lubiła. ‘’Nie jesteś jedynym, który tutaj randkuje.’’
Zmarszczył brwi. ‘’Mam dzisiaj wieczorem trzy spotkania.’’
Świetnie przystojniaczku. Wejdź w to. ‘’Miłej zabawy.’’ Nie prawda.
Wyszła za drzwi.
Tłumaczenie by Kattyg
7.
Czterdzieści pięć minut później Toni była w swoim mieszkaniu,
pożerając chińskie jedzenie i chichotając z Carlosem z reklam w The
Black Pages.
‘’Spójrz na to.’’ wskazał. ‘’Wampirza Kamizelka Kuloodporna. Ochroni
twoją klatkę od tych pierońskich, drewnianych kołków.’’
Omal nie zachłysnęła się makaronem. ‘’Wciąż uważam pilnik do kłów
za najlepszy. Utrzyma twoje zęby ostre.’’
Carlos zachichotał. ‘’Wiesz co dobre, menina? Teraz jesteś w stanie
smiać się z wampirów.’’
‘’Uwierz mi, ten straszliwy atak nadal mnie niepokoi. Polepsza mi się
po prostu jak o tym nie myślę.’’ Gdyby o tym rozmyślała, to
prawdopodobnie zalałaby się łzami. ‘’Mam długą historię uczenia się
jak śmiać się z bólu zamiast płakać.’’
Pogłaskał jej ramię. ‘’Trzymasz się dobrze. Jak długo możesz dziś
wieczorem zostać? Chciałbym zrobić rozpoznanie domu Dr Proctora
w Westchester. Musimy znać plan, w przypadku gdybyśmy musieli
wykradać Sabrinę.’’
‘’Słucham?’’ Czasami Carlos po prostu nie brzmiał jak student
antropologii.
‘’Nie ważne. Zajmę się wujaszkiem. Ty nadal staraj się zdobyć
dowody, że te wampiry istnieją.’’
Westchnęła. Właśnie zdecydowali, ze ktokolwiek przeczyta The Black
Pages pomyśli, że to jedynie humorystyczna książka. ‘’Jestem
całkowicie zagmatwana. Mam na myśli, że łatwo brzmi zdobyć
dowód, ale wcale tak nie jest. Nawet jeśli sfilmowałabym kogoś
oświadczającego, że jest wampirem, ludzie pomyśleliby, że
zatrudniłam aktora.’’
Carlos przez chwilę patrzył w przestrzeń, kiedy rozmyslał. ‘’musisz
przyłapać ich na gorącym uczynku. Zdobądź nagranie kiedy znikają
lub pojawiają im się kły. Pójdź gdzieś gdzie wiele się ich zbiera i gdzie
czują się całkowicie swobodnie.’’
‘’Wampirze miejsce spotkań?’’
‘’Dokładnie.’’ Zerwał się i ruszył do kuchennego okna. ‘’Mam coś w
swoim mieszkaniu co możesz użyć.’’
‘’Sznur czosnku?’’ Pojawiło się głośne pukanie do drzwi i podksoczyła.
Carlos zawahał się. ‘’Spodziewasz się kogoś?’’
‘’Nie.’’ Podbiegła do drzwi i wyjrzała przez wizjer. ‘’Och, nie!’’
Cholera! Ze swoim wyostrzonym słuchem prawdopodobnie ją słyszał.
‘’Co się dzieje?’’ Carlos zmienił kierunek i udał się z powrotem do
salonu.
‘’Nic.’’ Cholera! Jak Ian odkrył jej adres? Jej wniosek o zatrudnienie,
oczywiście. Prawdopodobnie wrócił do Romatechu aby go zdobyć. Za
drugim razem drzwi zatrzęsły się i odskoczyła od nich.
‘’Chcesz abym to załatwił?’’ zapytał Carlos.
‘’Nie, ja to zrobię.’’ wyszeptała. ‘’Ja po prostu … jego.’’
‘’Jego? To co on nie ma imienia?’’
Podniosła palec do swoich ust aby uciszyć Carlosa. Nie ulega
wątpliwości, że Super Wampir ich podsłuchiwał.
Carlos uśmiechnął się. ‘’Ten, którego każde wspomnienie powoduje,
że twoje oczy świecą się z wyrazem weź-mnie-jestem-twoja?’’
‘’To nie prawda!’’ Toni skrzywiłą się, kiedy spojrzała do tyłu na drzwi.
Rzuciła się na Carlosa i powiedziała cicho. ‘’Teraz wracaj do siebie.
Zanim cię zabiję.’’
‘’Żartujesz sobie?’’ Carlos przysiadł na oparciu krzesła. ‘’Nie
przegapiłbym go za nic w świecie.’’
Walnęła Carlosa w ramię, ale się nie ruszył. Nie było warto. Pochyliła
się bardziej aby mogła szeptać. ‘’Nie mów o nim ani słowa, że jest
wampirem. Nie powinieneś wiedzieć.’’
‘’Buzia na kłódkę.’’ Oczy Carlosa zamigotały. ‘’Chyba że, ma inne
plany.’’
Obruszyła się. ‘’Nie waż się zrobić ku niemu żadnego ruchu.’’
‘’Ach. Czujemy się trochę zaborczy, prawda?’’
Spojrzała na roześmianą twarz Carlosa.
Trzecie, głośne uderzenie.
‘’On już nie zmłodnieje kochanie.’’ mruknął Carlos. ‘’Wpuść biedaka
do środka.’’
‘’Zabiję cię.’’ Szepnęła, kiedy zdała sobie sprawę, że The Black Pages
leżał prosto na stoliku do kawy. Włożyła to pod poduszkę na krześle,
a następnie rzuciła się do drzwi. Vanderkitty podążyła za nią.
Przekręciła zamek i otworzyła drzwi.
‘’Na czas.’’ Ian wszedł do środka, jego kilt powiewał przy jego
kolanach. Jego wzrok przeleciał przez Toni i spoczął na Carlosie. Z
podniesionym podbródkiem, Ian przyglądnął się surowo drugiemu
mężczyźnie. ‘’Nie sądzę, abyśmy się wcześniej spotkali. Jesteś tym co
się umówił z Toni?’’
Carlos ciągle siedział, kiedy spojrzał na Iana. ‘’Niezły kilt.’’
Van syknęła na Iana po czym wskoczyła na kolana Carlosa. ‘’Dobra
kicia.’’ Powoli pogłaskał kota.
Ian podniósł brew. ‘’Kim jesteś i dlaczego tu jesteś?’’
Toni stanęła przed nim. ‘’To nie twoja sprawa co robię, kiedy nie
jestem na służbie.’’
Ian zniżył głos. ‘’Aye, ale kiedy jesteś na służbie, nie jestem w verra
nastroju aby z tobą pogadać. Powiedziałaś, że chętnie porozmawiasz
ze mną później. Więc jestem. Teraz jest później.’’
‘’To nie jest odpowiedni moment.’’
Spojrzał na ich puste talerze na stoliku do kawy. ‘’Skończyliście
kolację, aye?’’
Carlos posadził Van na krześle, a potem podszedł z wyciągniętą
dłonią. ‘’Jestem Carlos Panterra. Najbliższy sąsiad Toni.’’
Ian uścisnął jego dłoń. ‘’Ian MacPhie.’’
Carlos spojrzał to na Toni to na Iana. ‘’Chyba zostawie was dwoje
samych.’’
‘’Nie musisz wychodzić, Carlos.’’ Toni posłała mu znaczące spojrzenie.
‘’Menina, mam dla ciebie mały prezent, pamiętasz? Zaraz wracam.’’
Poszedł w kierunku kuchni.
Toni zmarszczyła brwi na Iana. ‘’Myślałam, że masz dziś wieczorem
trzy randki.’’
‘’Nie prawdziwe randki.’’ mruknął Ian. ‘’Po prostu spotkałem je w
klubie.’’ Zniżył głos. ‘’Są z mojego rodzaju.’’
‘’Klub nocny?’’ Zapytał Carlos z jedną nogą na parapecie. ‘’Powinieneś
wziąć Toni. Kocha muzykę i taniec. Nie prawda, menina?’’
Patrzyła zdezorientowana na Carlosa.
‘’To chyba nieodpowiednie miejsce dla nie.’’ odpowiedział Ian.
‘’Zbyt dzikie?’’ Carlos zawrócił. ‘’Nie mart się. Toni uwielbia być dzika.
Czyż nie?’’ Mrugnął.
‘’Ja … Ja myślę, że nie polubiłaby tego.’’ nalegał Ian i Toni zdała sobie
sprawę, że nie był w stanie wyjaśnić, że to wampirzy klub.
‘’Toni po prostu uwielbia miejsca gdzie dużo się dzieje.’’ Carlos posłał
jej dosadne spojrzenie i wreszcie załapała.
Wampirze miejsce spotkań! To mogłoby być idealne miejsce aby
zdobyć dowód którego potrzebowała. ‘’Och tak! Z chęcią pójdę.’’
Oczy Iana rozszerzyły się. ‘’Pójdziesz?’’
‘’Oczywiście.’’ Posłała mu olśniewający uśmiech. ‘’Zabierzesz mnie,
prawda?’’
‘’Ale wiesz, jacy będą tam ludzie.’’ szepnął.
‘’Naprawdę bardzo bym chciała tam się przejść.’’ Toni upewniła się,
że Carlos zniknął za kuchennym oknem. ‘’Nadal czuję cię trochę
niezręcznie przy wampirach. Ale jeśli pójdę z tobą do tego klubu, to
może mi pomóc przełamać się. Mogłabym was zobaczyć w innym
świetle.’’
Ian skinął głową. ‘’Connor powiedział mi, jak straszny był atak na
ciebie. Jest mi verra przykro.’’
‘’Och.’’ Naprawdę się troszczył? ‘’Ja … Ja jestem w porządku.’’
Wyglądał na naprawdę zainteresowanego. ‘’To się zdarzyło zaledwie
kilka dni temu. Nie miałaś czasu na dojście do siebie.’’
‘’Cóż…’’ Wyprostowała pojedyńczy lok z czarnych włosów na czole.
‘’Connor powiedział, że dzielnie walczyłaś. Był pod wielkim
wrażeniem.’’
Wzięła drżący oddech. Nie do cholery, nie była ponad tym. Ta cała
konwersacja zaczynała działać jej już na nerwy. Aślady ugryzień na jej
piersi i tułowie zaczęły swędzieć. ‘’Nie wiem jak był przeżyła, gdyby
Connor wtedy nie przyszedł.’’
‘’Teraz rozumiem, dlaczego nie znosisz tak kontroli umysłu. Connor
opowiedział, jak zmusili cię do …’’
‘’Proszę przestań!’’ Nie chciała aby wspomnienia zalały ją właśnie
teraz.
‘’Toni.’’ Dotknął jej ramienia, a ona się wzdrygnęła. ‘’Och, kobieto, ja
bym cię nigdy nie skrzywdził.’’
Zamrugała, starając się nie płakać. Nigdy tego nie zrobi. Upartego i
podejrzliwego Iana mogła znieść, ale słodkiego i litościwego? Topił
wszystkie jej osłony.
Cofnęła się i założyła ramiona na swoim torsie całym w śladach od
ugryzień. ‘’Więc jak idzie dochodzenie? Zadecydowałeś już czy jestem
warta zaufania?’’
‘’Ciągle nie znam twojego pełnego imienia i nazwiska. Ale twoja
odmowa, aby ze mną rozmawiać jest verra zrozumiała, po sposobie w
jaki zostałaś zaatakowana.’’
‘’Prawda.’’ Lub może jej odmowa była tarczą, dzięki której miała nie
poczuć tego przyciągania do faceta. Nie, do tego nigdy się nie
przyzna.
‘’Nadal nie jestem pewny, dlaczego nie pozwoliłaś Connorowi
wymazać twojej pamięci. To sprawia ci ból, kobieto.’’
Parsknęła. ‘’Jeśli miałabym wymazane moje wszystkie złe
wspomnienia, to ogólnie nie zostałoby ich dużo.’’
Ian zmarszczył brwi. ‘’Na pewno nie może tak być.’’
Toni cofnęła się pamięcią w przeszłość. Nie, były szczęśliwe
momenty. Słodkie wspomnienia o jej babci. Mile swpędzony czas z
Sabriną. Chwile dumy, kiedy dobrze radziła sobie w szkole.
‘’Moja matka mnie nie chciała.’’ Z grymasem na twarzy, przycisnęła
dłoń do ust. Cholera. Jak mogła to powiedzieć?
Ian spojrzał zdumiony. ‘’Jak to możliwe?’’
‘’Jestem … nieślubnym dzieckiem.’’
Wzruszył jednym ramieniem. ‘’Nie sądzę, aby to miało znaczenie w
dzisiejszych czasach.’’
‘’Dla mojej babci to nie miało znaczenia. Była szczęśliwa mogąc mnie
wychowywać. Ale moja mama zawsze była zażenowana przez swój
wielki błąd. Mnie.’’ Toni machnęła ręką, jakby to nie miało znaczenia.
‘’Nie ważne. Nie wiem dlaczego to wspomniałam.’’
‘’Ponieważ to cię boli. Ból który znosimy, sprawia, że jesteśmy
silniejsi. Jest się verra odważnym, jeśli się od tego nie ucieka.’’
Wzrok Toni po raz kolejny powędrował do Iana i poczuła jak skoczył
jej puls. Jej skóra zamrowiła ze świadomością. Usta stały się suche.
Umysł rozmazał się, i jedyne o czym mogła myśleć to tę samą
konieczność.
‘’Wiem, że wspomnienia powodują ci ból, ale jestem verra
zadowolony, że to znosisz.’’
‘’Chcesz abym cierpiała?’’
‘’Nay. Ale jeśli nie zatrzymałabyś pamięci, to nigdy bym cię nie
spotkał.’’
‘’Och.’’ Jej mózg jeszcze bardziej został oszołomiony i nie mogła nic
wymyślić aby odpowiedzieć. Oblizała swoje usta, a następnie
zauważyła, ze jego wzrok przeniósł się na jej usta. O Boże.
‘’Wróciłem!’’ Ogłosił Carlos z kuchennego okna.
Rozum Toni powrócił. Dobry Boże, jak długo ona i Ian gapili się na
siebie nawzajem? Cofnęła się i założyła ramiona na klatce.
Carlos wszedł do pokoju i złapał oddech. ‘’Co ty robisz dziewczyno?
Nie zmieniłaś jeszcze ubrań!’’
‘’Słucham?’’
‘’Nie możesz pójść tak do klubu nocnego.’’ obruszył się Carlos.
‘’Chodź, przyszykujmy cię.’’
Chwycił ją za ramię i pociągnął w kierunku sypialni. ‘’Rozgość się Ian.
Wrócimy za chwilę.’’
Ian wyglądał na zmieszanego. ‘’Ty … ubierzesz ją?’’
‘’Nie martw się. Upewnię się, że wygląda bajecznie.’’ Carlos wepchnął
ją do sypialni i zamknął drzwi. Następnie rzucił się do jej szafy.
‘’Musisz pokazać trochę skóry. Co powiesz na to?’’ Wyciągnął krótką,
jeansową spódniczkę.
‘’Odmrożę sobie tyłek.’’
‘’Zakładaj to.’’ Carlos rzucił to na łóżko i powrócił do szafy. ‘’Musisz
założyć tą kamizelkę. Kocham ją po prostu.’’ Rzucił czarną, skórzaną
kamizelkę na posłanie.
‘’Potrzebuję koszulki pod spód.’’
‘’Naprawdę?’’ jęknął Carlos. ‘’Jeśli już nalegasz.’’ Chwycił biały golf
bezrękawnik. ‘’Teraz potrzebujesz jakiś czarnych butów,
mocniejszego makijażu i Boże, pod żadnym pozorem nie noś tego
kucyka.’’
‘’Myślisz, że ten klub pomoże?’’ szepnęła.
‘’Tak i mam coś dla ciebie.’’ Carlos wyciągnął coś małego i
metalowego z kieszeni swoich spodni. Przywiązał to do jej kamizelki.
‘’To wyśle zdjęcia z powrotem do mnie.’’
Wyglądało to jak szpiegowski aparat. ‘’Czy aby na pewno jesteś
studentem antropologii?’’
Zaśmiał się. ‘’Niektórym z plemion w dżungli na które się natknąłem
nie spodobały się większe kamery. Denerwowali się, kiedy widzieli
skurczonych siebie w środku małego okienka. Więc nauczyłem się, że
lepiej nagrywać ich w ten sposób.’’
‘’Och.’’ Przypuszczała, że to ma sens.
‘’Gotowe.’’ Carlos pogłaskał ją po ramieniu. ‘’Powodzenia.’’
…
Ian podsłuchiwał kiedy siedział na dwuosobowej kanapie, ale kiedy
tylko zaczęli szpetać, wyłapał jedynie słowo lub dwa. Coś o
zdenerwowanych plemionach z dżungli? O czym do cholery Carlos
mówił? I dlaczego powinien patrzeć jak ubiera się Toni? Jak blisko z
nią był? Facet przedstawił się jedynie jako najbliższy sąsiad.
Nieznaczny dźwięk przykuł jego uwagę. Carlos opuścił pokój Toni,
zamykając drzwi z kliknięciem. Zgarbił się, zamknął oczy, zmarszczył
czoło. Ian otworzył usta, aby zapytać co się stało, ale Carlos nagle się
wyprostował.
Przycisnął dłoń do piersi. ‘’Przysięgam na wszystko co święte, że jeśli
jeszcze kiedykolwiek znajdę w tym mieszkaniu jakąś gumkę do
włosów, to posiekam ją na kawałki za pomocą tasaka do mięsa.’’
Ian nie był pewien o co chodziło z tą gumką, ale brzmiało to
złowieszczo. ‘’Czy Toni jest cała?’’
‘’Tak. Dzięki Bogu byłem tam, aby ją ocalić. Po prostu pokochasz strój
jaki dla niej wybrałem. I zrobiłem jej nowy wizerunek.’’
Nowy co? Ian był zmieszany.
‘’Nalegałem, aby nałożyła więcej makijażu.’’ Carlos machnął ręką aby
podkreślić własne słowa. ‘’Ale ona jest taka naturalnie piękna, że
prawie w ogóle go nie wymagała. Też tego po prostu nie lubisz?’’
Czy oni mówili tym samym językiem? ‘’Jest verra ładna.’’
‘’Jest miłą dziewczyną.’’ Twarz Carlosa stała się ponura. ‘’Będę bardzo
niezadowolony, jeśli ją skrzywdzisz.’’
To teraz zrozumiał. ‘’Nigdy jej nie zaszkodzę.’’ Ian pochylił się i oparł
łokcie na kolanach. ‘’Od jak dawna ją znasz?’’
‘’Dwa lata. Ona i Sabrina są dla mnie jak siostry.’’
‘’Kim jest Sabrina?’’
‘’O Boże, zostawiłem tortillę na ogniu. Do zobaczenia później Ian.’’
Carlos wpadł do kuchni, drapnął przez okno kuchenne a następnie
zamknął je za sobą.
W tym facecie było zdecydownaie coś dziwnego. Nie miał zapachu a
jego zachowanie było niespójne. Nastąpił pojedyńczy stukot szpilek
na drewnianej podłodze przez co uwaga iana ponownie skupiła się na
drzwiach od sypialni.
‘’Jestem gotowa.’’ ogłosiła Toni.
Przełknął ślinę. Jego mózg szybko zarejestrował usta pomalowane na
soczysty czerwony, luźne, jedwabiste włosy, przylegający, dziany top,
krótką spódniczkę, umięśnione, złote uda i wysokie czarne buty na
obcasie. Wciąż tam stała, wciąż zachwycająca.
Podeszła do niego, kołysząc biodrami na tyle aby móc
zahipnotyzować. ‘’Będzie pasować do tego twojego klubu?’’
‘’Aye.’’ zaskrzeczał. Dzięki Bogu, że Horny Devils było w większości
pełne kobiet. Ale nawet dla wampirzyc Toni mogła się wydawać
kusząca. ‘’Lepiej trzymaj się blisko mnie.’’
‘’Jak?’’ Pochyliła się nad stolikiem do kawy, aby zebrać swoje rzeczy, a
jej dziany top przylgnął mocno do piersi. ‘’Nie masz jeszcze
przypadkiem trzech randek?’’
‘’Aye.’’ Jej biustonosz musiał być przysciasny, bo przysiągłby, że widzi
jak się z niego wylewa. ‘’Urocze osóbki.’’
Wzruszyła ramionami w swojej kurtce. ‘’Więc uważasz, że są
piękne?’’
Jego wzrok spadł na jej długie, chude nogi. ‘’Aye, smukłe i złote, jakby
pocałowane przez słońce.’’
‘’Są opalone?’’ Zaplotła szalik wokół szyi. ‘’Jak im się to udało? Halo?’’
Przeniósł wzrok na jej oczy. ‘’Tak?’’
Posłała mu zirytowane spojrzenie. ‘’Pozwól dać tobie maleńką radę
dotyczącą randek. Patrz na twarz kobiety kiedy z nią rozmawiasz, a
nie na jej spódnicę.’’
‘’Twoja spódnica przyciąga uwagę mężczyzn. Widziałem chusteczki do
nosa o większej powierzchni.’’ Zawiesiła torebkę przez ramię.
‘’Przynajmniej noszę bieliznę pod ubraniem.’’
‘’Mam nadzieję, że jest ładna, ponieważ każdy z pewnością ją
zobaczy.’’
Jej oczy zabłyszczały wyzwaniem. ‘’Nie każdy.’’
Uśmiechnął się powoli. ‘’Przekonamy się.’’
Z rumieńcem na policzkach odwróciła się w kierunku drzwi. ‘’Nie
pozwólmy czekać twoim dziewczynom.’’
Ian zerwał się i przebiegł obok niej, aby otworzyć drzwi.
Wyszła na klatkę i wygrzebała z torebki kluczyki. ‘’Gdzie jest ten
klub?’’
‘’Hell’s Kitchen.’’
‘’Jak stosownie.’’ Zakluczyła drzwi. ‘’Masz zamiar zastukać swoimi
obcasami i w magiczny sposób przenieść nas tam?’’
‘’Nie, prowadzę.’’ Podprowadził ją do schodów. Byłoby szybciej,
gdyby teleportował ich prosto do klubu, ale jazda da mu więcej czasu
na porozmawianie z nią. ‘’Mam niedaleko zaparkowany samochód.’’
Zaczęła schodzić po schodach. ‘’Umiesz prowadzić?’’
‘’Jeżdżę od 1913 roku.’’
‘’Dobry Boże. Mam nadzieję, że przeskoczyłeś na nowszy model.’’
Uśmiechnął się. ‘’Tak właściwie, to wciąż mam swój pierwszy
samochód, Rolls-Royca z 1913. Trzymam moje ulubione roczniki –
Bentleya z 1938, Morgana z 1959 i MGB Roadstera z 1969. Mój
najnowszy nabytek to Aston Martin z 2005 roku.’’
Zatrzymała się w połowie schodów z oszołomionym wyrazem twarzy.
‘’Naprawdę zbierasz drogie samochody? Nie gadaj, że inne rzeczy z
twojego profilu są prawdziwe.’’
‘’Jakie inne rzeczy?’’
Kontynuowała zejście w dół po schodach. ‘’Takie jak twój
zaczarowany zamek na wzgórzach Szkocji.’’
Zaśmiał się. ‘’Nie nazwałbym go zaczarowanym, chyba że wprawia cię
w zachwyt pojęcie pleśni.’’
‘’Więc naprawdę masz zamek?’’
‘’Nie jest nawet w połowie taki jak zamek Angusa. Opisałbym go
raczej jako wielki dwór.’’
‘’Och. Jak … przytulnie.’’ Ze zirytowanym wyrazem twarzy, przeszła
przez klatkę do drzwi wyjściowych, podczas gdy wysokie obcasy
stukały o marmurową posadzkę. ‘’Skoro to nawet nie ty napisałeś
swój profil, to na pewno wszystkie te obietnice są fałszywe.’’
Dotarł do pierwszych drzwi. ‘’Jakie obietnice?’’
Parsknęła. ‘’Nadal nie przeczytałeś, prawda?’’
‘’Byłem zajęty oddzwanianiem na setki telefonów. I sprawdzaniem
cię. Co to za obietnice?’’
Wzruszyła ramionami jakby jej to nie obchodziło. ‘’Jedna była o
wierności do swojej żony przez całe życie. Jakby to magło się
zdarzyć.’’
‘’Tak się stanie.’’
Spojrzała wątpliwie. ‘’I była jeszcze obietnica mówiąca o wiecznym
zatrzymaniu twojej błyszczącej, świetlistej księżniczki w stanie
orgazmu.’’ Przewróciła oczami. ‘’Jakby to również mogło się zdarzyć.’’
Jego usta drgnęły. ‘’Mógłbym oczywiście spróbować. Chcę, aby moja
żona czuła się całkowicie zaspokojona.’’
Przygryzła wargę i odwróciła wzrok. ‘’Więc naprawdę chcesz wziąć
ślub?’’
‘’Tak.’’ Otworzył drzwi i podmuch zimnego powietrza spowodował, że
cofnęła się o krok. Przykryła szalikiem uszy i usta, więc jej głos brzmiał
na stłumiony. ‘’Boże, odmrożę sobie tyłek.’’
I to jaki piękny tyłek. Wyszedł przed nią, aby zablokować wiatr.
‘’Tędy. To nie daleko.’’ Poprowadził ją wzdłóż ulicy i gapił się na
mężczyzn, którzy mijając ich oglądali się za wyeksponowanymi
nogami Toni.
‘’Jak ktoś w twojej sytuacji może brać przysięgi ślubne na poważnie?’’
Wymamrotała spod szalika. ‘’Nie możesz uczciwie przyrzec, że
zostaniesz wierny na wieki.’’
‘’Nie oskarżaj mnie o nieuczciwość.’’
‘’Przykro mi, ale niektóre rzeczy na twoim profilu nie mają dla mnie
sensu.’’
Były również sprawy dotyczące jej, które tak samo nie miały sensu. I
wciąż nie znał jej pełnego imienia. Ian wygrzebał ze swojego sporranu
kluczyki do auta. Przyjechał tu jednym z samochodów Romana,
czarnym Lexusem.
‘’Na przykład,’’ mówiła dalej, ‘’domagasz się wydawanie mnóstwa
pieniędzy na swoją księżniczkę. Jeśli jesteś tak bogaty, to dlaczego
pracujesz jako ochroniarz?’’
‘’Moją specjalnością jest dochodzenie. Włamałem się dwa razy do
Langley (firma z Wielkiej Brytanii) nie będąc wykrytym.’’
‘’Podstępny łajdak, tak?’’
Uśmiechnął się. ‘’Jeśli chodzi o pieniądze, to nie mam tyle co Angus
czy Roman. Oni mają miliardy.’’ Wybił przycisk na klawiaturze, a
następnie otworzył drzwi od samochody. ‘’Ja mam jedynie kilka
milionów.’’
Spojrzała na niego krzywo. ‘’Powinieneś się wstydzić. Co robiłeś przez
te wszystkie wieki – obijałeś się?’’
Chichocząc skinął na otwarte drzwi. ‘’Czy nie jest ci zimno?’’
‘’Jestem zdezorientowana. Dlaczego w ogóle pracujesz? Dlaczego nie
jesteś w Szkocji i nie wozisz się swoimi luksusowymi samochodami
całą noc?’’ Zgarbiła się, aby wsiąść do samochodu.
‘’Robiłem tak przez kilkadziesiąt lat, ale znudziło mi się.’’ Cieszył się
na widok, kiedy rozdzielała nogi, aby dostać się na przednie siedzenie.
Jej mini spódniczka podciągnęła się niebezpiecznie w górę. ‘’Chciałem
zasmakować więcej emocji w swoim życiu.’’
‘’Jak się spodziewam, osiągnąłeś to.’’ Zmarszczyła brwi, kiedy
szarpnęła za rąbek spódnicy.
‘’Aye.’’ Uśmiechnął się, kiedy zamykał jej drzwi. Potem okrążył pojazd
i wślizgnął się za kierownicę.
Pojechał na West Side Highway, po czym skręcił na północ, kierując
się na Hell’s Kitchen. Za każdym razem kiedy spoglądał na prawo, jego
wzrok podążał na jej nogi. Szczupłe i umieśnione, mogły mocno
ścisnąć faceta wokół jego pasa. Wziął gwałtownie głęboki oddech,
kiedy przetarła dłońmi uda w górę i w dół.
‘’Będziesz miał coś przecwiko, jeśli podkręcę ogrzewanie? Jest tutaj
trochę chłodno.’’
Trzymał się kierownicy z morderczym uściskiem. ‘’Dla mnie wydaje
się dość ciepło, ale proszę bardzo.’’
‘’Dzięki.’’ Pochyliła się na środek samochodu, aby pobawić się
regulacją temperatury.
Niestety, podmuchy powietrza rzuciły jej słodki zapach prosto w jego
twarz. Fala pożądania przepłynęła z jego nozdrzy do penisa.
Spędzanie z nią czasu sam na sam było złym pomysłem. Zamiast
zdobycia odpowiedzi, dostał erekcji.
‘’Jakie jest twoje pełne imię i nazwisko Toni?’’
Machnęła ręką, odrzucając pytanie. ‘’Spotkałam Romana w zeszły
poniedziałek. Powiedział mi, że jego żona, Shanna jest śmiertelniczką
i jakiś inny facet też ma zwykłą kobietę za żonę.’’
‘’Aye, Jean-Luc. Uczestniczyłem na jego ślubie we wrześniu.’’
‘’Skoro te inne wampiry poślubiły śmiertelniczki to dlaczego jesteś
taki uprzedzony nawet do jedynie randek z nimi?’’
‘’Nie jestem uprzedzony.’’ Jego wzrok popłynął na jej gołe, złote,
słodkie uda. ‘’Spotkałem kilka verra atrakcyjnych ludzkich kobiet.’’ O
Maryjo, założyła nogę na nogę.
‘’Po prostu nie rozumiem, dlaczego odmawiasz umówienia się ze
śmiertelniczkami.’’
‘’Ponieważ chcę być szczery. Przy wampirzycy nie będę musiał kłamać
kim lub czym jestem. Chcę związku opierającego się na całkowitej
szczerości.’’
Spuściła wzrok na dłonie zaciśnięte na kolanach. ‘’Więc … zero
tajemnic?’’
‘’Nay. I bez osądzania. Śmiertelniczka miałaby trudności z
zaakceptowaniem mojej przeszłości, ale inny wampir zrozumiałby to i
nie wypominałby mi rzeczy które musiałem zrobić aby przetrwać.’’
Spojrzała na niego ostro. ‘’Masz na myśli wykorzystywanie kobiet dla
pożywienia i seksu?’’
Zacisnął zęby. ‘’To dokładnie ten rodzaj osądu, o którym mówię.
Przyznaję, że brałem krew kiedy była mi potrzebna, ale nigdy nie
zgwałciłem kobiety.’’
‘’Skąd możesz być taki pewny? Czy nie używałeś kontroli umysłu?’’
‘’Nie jestem gwałcicielem.’’ Skręcił na trzydziestą czwartą West.
Przynajmniej jej oskarżenia zrobiły dobrą robotę na przystopowaniu
jego cielesnego pożądania. ‘’Nie winię cię za zadawane pytania,
ponieważ zostałaś zaatakowana jedynie kilka dni temu. Jestem
pewien, że nie możesz sobie poradzić z byciem trochę drażliwą.’’
‘’Nie jestem przewrażliwiona. Jestem wkurzona.’’
‘’Nie myl mnie z Malkontentami. Kiedy wchodziłem w umysł kobiety,
mogłem słyszeć jej myśli i nigdy tam nie pozostawałem, jeśli nie
byłem mile widziany.’’
‘’Nigdy nie kontrolowałeś kobiecych myśli aby ci uległy?’’
‘’Nay. W moim przypadku używałem kontroli umysłu, aby przekonać
kobietę, że jestem starszy niż wyglądam.’’
‘’Więc oszukiwałeś je.’’
‘’To moja cholerna twarz była fałszywa, Toni i nie było od tego
ucieczki. Sprawiała, że ludzie myśleli, że mam piętnaście lat, kiedy w
środku byłem w pełni dorosłym mężczyzną. Musiałem używać więcej
sztuczek, by kobiety zobaczyły mnie w taki sposób jaki chciałem. Nie
potrafię być dumny z tych wszystkich kłamstw. Dlatego właśnie jest
to teraz takie ważne, abym mógł być szczery. Inny wampir to
zrozumie.’’
‘’Możesz być uczciwy wobec śmiertelniczki.’’
‘’Ciężko byłoby mi podejść do takiej i powiedzieć ‘Cześć jestem
wampirem. Zechcesz gdzieś ze mną wyjść?’ Na początku musiałbym ją
okłamać a tego odmawiam.’’
‘’Jest mnóstwo kobiet, które umówiłyby się z tobą dlatego, że jesteś
wampirem.’’
Szarpnął aby zatrzymać się na czerwonym świetle i odwrócił się
twarzą do niej. ‘’Nie chcę być kochany dlatego, że jestem
nieśmiertelny. Nikt bardziej od ciebie nie chciałby być odrzuconym za
to, że jest śmiertlny.’’
Odwróciła wzrok. ‘’Byłam … Byłam dla ciebie … zbyt szorstka.’’
‘’Kobieto, masz wszelkie powody, aby być podejrzliwa. Zostałaś
niemal zamordowana kilka nocy temu. Ale te wampiry, które cię
zaatakowały były prawdopodobnie okrutne i złe, zanim zostały
przemienione. Śmierć nie zmienia serca człowieka.’’
‘’Więc byłeś dobrym człowiekiem.’’ szepnęła.
Całe jego pożadanie powróciło z powrotem. ‘’Staram się być.’’
Jej wzrok spotkał jego. ‘’Czego pragnieszbardziej niż wszystkiego
innego?’’
Teraz czuł jakby mógł wpatrywać się w jej zielone oczy wiek lub dwa.
Były niesamowite, sposób w jaki płonęły z gniewu, migotały
humorem lub łagodniały ze współczucia. ‘’Chcę być kochany, szczerze
i prawdziwie za to kim jestem. I chcę kochać kobietę całym sercem
przez całe moje życie. Chcę być zachorować dla jej umysłu, ciała,
towarzystwa.’’
Jej oczy się rozszerzyły. ‘’Och.’’
Zapach jej gorącej, pędzącej krwi wypełnił samochód, przez co jego
zakończenia nerwowe brzęczały w odpowiedzi. Zastanawiał się, czy
miała pojęcie co z nim robiła. Czy mogła poczuć fale pożądania
wypływające z niego?
Tak, mógł przysiąc, że tak. Jej serce szybko biło. Jej oddech był
nieregularny. Pochylił się bliżej.
‘’Twoje … twoje oczy.’’ szepnęła.
Wiedział, że stawały się czerwone, ponieważ jego wzrok był teraz
zaróżowiony. Owinął rękę wokół jej szyi.
Nie odsunęła się. Jej wzrok spadł na jego usta i nie mógł opierać się
ani chwili dłużej.
Pocałował ją.
Tłumaczenie by Kattyg
8.
Lekko zesztywniała, ale nie poddał się. Ian błądził swoimi ustami po
jej, delikatnie nakłaniając, aby odpowiedziała. I tak zrobiła.
Zrelaksowała się pochylając się ku niemu. Jego serce urosło po czym
podciągnął ją bliżej.
Przygryzł jej dolną wargę. Jej usta otworzyły się z delikatnym
westchnieniem, zapraszając go do środka. Poprowadził końcem
języka po jej ustach. Były wilgotne i słodkie.
Klakson zatrąbił za nimi i oboje odskoczyli na swoje siedzenia. Toni
wzięła głęboki oddech i odsunęła się. Ian zwrócił się twarzą do przodu
i zdał sobie sprawę, że pojawiło się zielone. Nacisnął na pedał gazu.
Cholera jasna, co on robił? Przez ostatnie kilka dni przekonywał
siebie, że mały flirt nie zrobi nikomu krzywdy. Ale całowanie? Nie
mógł dłużej się wypierać. Złamał zasadę nie angażowanie się i Toni
będzie w sporych tarapatach jeśli prawda wyjdzie na jaw.
Spojrzał na nią. Jej twarz była blada a ona sama przyciskała dłoń do
ust.
‘’Jesteś cała?’’
‘’Tak. Nie.’’ Opuściła rękę.
Zauważył lekkie drżenie zanim połączyła obie dłonie. ‘’Nie
powinienem cię … całować. Przepraszam.’’
Zamknęła na krótko oczy. ‘’Nie będziemy o tym rozmyślać. Lub
mówić. To się nigdy nie wydarzyło.’’
Milczał, bo wiedział, że nie może się z tym zgodzić. Będzie o tym
myślał. Będzie przeżywał to w pamięci ciągle i ciągle na nowo.
‘’Tak czy inaczej to nie ma znaczenia.’’ ciągnęła zdyszanym głosem.
‘’Chcesz wampirzycy. W ogóle nie pasujemy do siebie. To był … błąd.’’
Pomyłka. Zrobiłby to jeszcze raz w sekundzie. Miał chociaż nadzieję,
że jej nie przestraszył. Ostatnio przeszła zbyt wiele zawirowań.
Nagły wybuch muzyki wypełnił napiętą atmosferę. Toni posłała mu
zdezorientowane spojrzenie, a następnie rozejrzała się po
samochodzie. Refren powtórzył się i Ian zaczął pojmować słowa
piosenki śpiewane przez wokalistkę.
‘’Myślę, że to dochodzi z twojej torebki.’’ Wskazał gestem rzecz u jej
nóg.
‘’Och, to moja komórka.’’ Wciągnęła torbę na kolana i wyłowiła z niej
telefon. ‘’Carlos zmienił dzwonek. Chyba lubi Pat Benatar.’’
‘’Miłość jest polem bitwy?’’
‘’To jego idea żartu.’’ mruknęła, kiedy podniosła klapkę. ‘’Halo?
Carlos! Jak mogłeś to zrobić mojemu telefonowi?’’
Ian starał się podsłuchać, ale wycie pobliskiej syreny policyjnej
uniemożliwiało wyłapanie słów Carlosa.
‘’Nie wiem skąd wytrzasnąłeś ten pomysł.’’ Toni skrzywiła się, kiedy
spojrzała na Iana. ‘’Nasze towarzystwo ma charakter czysto
biznesowy.’’
Byli niedaleko Horny Devils, więc Ian zaczął szukać miejsca do
parkowania.
‘’Dobrze.’’ ciągnęła szeptem. ‘’Porozmawiam z tobą później. Papa.’’
Wsunęła telefon z powrotem do torebki.
‘’Coś się stało?’’
‘’Nie, wszystko w porządku.’’
Więc dlaczego jej serce wciąż tłukło jak oszalałe. ‘’Carlos wydawał się
dla mnie … trochę inny.’’
Wzruszyła ramionami. ‘’Jest gejem.’’
Ian przypomniał sobie zasmucony wyraz twarzy Carlosa, kiedy
wychodził z sypialni Toni. ‘’Powiedział ci, że jest gejem?’’
‘’Cóż, nie. Założyłyśmy, że tak jest, ponieważ jego zachowanie na to
wskazuje.’’
‘’Kto to my?’’
Ostrożny wyraz twarzy przeszedł przez Toni. ‘’Sabrina i ja. Jest moją
współlokatorką. Wtej chwili jest w odwiedzinach.’’
Było coś nie tak; Ian mógł to wyczuć. Coś innego niż zakazany
pocałunek, jakim właśnie się podzielili. I był przekonany bardziej niż
kiedykolwiek, że Carlos był kimś więcej niż to na jakiego wygląda.
Dostrzegł parking i zatrzymał się przy krawężniku. ‘’Toni, zanim
wejdziemy, muszę wiedzieć – dlaczego masz mieszkanie?’’
Odpięła swoje pasy bezpieczeństwa. ‘’To lepsze niż życie na ulicy.’’
‘’Powiedziałaś, że pilnujesz wampirów, ponieważ chcesz wolny pokój i
wyżywienie, ale to nie ma sensu, skoro masz już apartament.’’
‘’Tak, płacę czynsz, ale dzierżawa już prawie się kończy. Uwierz mi,
posiadanie dobrze płatnej pracy z wszytkimi opłaconymi kosztami, to
w tej chwili dla mnie najlepsza rzecz. To daje mi szansę spłaty moich
studenckich kredytów.’’
‘’A co z twoją współlokatorką?’’
‘’Ona … nie jest tak spłukana jak ja. Ma ładne roczne kieszonkowe i
jak tylko ukończy studia mamy plan aby podjąć się razem jakiejś
działalności gospodarczej.’’
‘’Więc, widzisz siebie w tej pracy tylko tymczasowo?’’
‘’Tak. Rok góra.’’ Posłała mu zmartwione spojrzenie. ‘’To nie problem
prawda?’’
‘’Connor nie powiedział ci, co się dzieje, kiedy śmiertelny strażnik
opuszcza firmę MacKay do spraw Bezpieczeństwa i Dochodzeń?’’
‘’Powiedział, że usunie moje wspomnienia o wampirach.’’
‘’Wymaże całą twoją pamięć. Stracisz cały rok, tak jakby się nigdy nie
wydarzył.’’
Jej oczy rozszerzyły się. ‘’To … zbyt wiele.’’ Przycisnęła dłoń do klatki
piersiowej.
Ian wiedział, że powinien namówić ją, aby odeszła teraz. Wtedy straci
tylko kilka dni. Ale myśl, że już nigdy nie zobaczy jej ponownie była
bolesna. ‘’Powinnaś odejść i wrócić do swojego normalnego życia.’’
Jej oczy zabłyszczały od łez. ‘’Moje życie nie jest zbyt normalne.’’
Zamrugała i założyła ramiona. ‘’Więc idziemy do tego klubu czy nie?’’
‘’Idziemy.’’ Ulga przetoczyła się przez niego. Nie musiał stracić jej już
teraz. Ale ulga szybko przekształciła się w obawę. Coś naprawdę było
nie tak. Śmiertelnik nie odrzucał roku tak łatwo. Ukrywała coś. A on
wyciągnie z niej to cholerstwo.
…
Mogła stracić rok swojego życia? Toni była odrętwiała przez szok,
kiedy szła obok iana. Posłałą szybkie spojrzenie w jego kierunku.
Dobry Boże, pocałowała faceta! Pocałowała wampira.
On nie zasmakował nawet krwi. Och, cholera. Może stracić rok życia?
To było zbyt wiele aby znieść wszytsko na raz. Jak mogła go
pocałować? Odepchnęła tę myśl na bok i skoncentrowała się na innej
rzeczy, która doprowadzała ją do szaleństwa – strata całego,
pieprzonego roku życia!
Niech cholera weźmie tego Connora. Zataił przed nią tę część. Musił
myśleć, że będzie stale pracować. Ale ona i Sabrina mają plany. Do
cholery, wielkie plany.
I pocałowała Iana. Ta nagła myśl spowodowała grymas na jej twarzy.
Czy Carlos widział to przez swoją malutką, szpiegowską kamerę? Nic
dziwnego, ze zaraz po tym zadzwonił. Prawdopodobnie chciał się
upewnić, że jest cała. Ostatecznie, tylko przycisnęła swoje usta do ust
wampira. I to jakich ust. Facet z pewnością wiedział jak całować.
Oczywiście miał kilka stuleci aby udoskonalać swoją technikę. Był taki
słodki i skruszony po wszystkim. Dlaczego nie mógł być
śmiertelnikiem?
Mogłaby zakochać się w nim w sekundę, gdyby nim był. Spojrzała na
niego ponownie. Mogłaby się zakochać skoro był wampirem?
Poprowadził ją do ciemnego zaułka. ‘’Wejście jest ukryte, więc
śmiertelnicy nie próbują tutaj wpaść.’’
Dostrzegła czerwone drzwi w słabym świetle, z ogromnym, stojącym
strażnikiem. Skinął w stronę Iana, po czym otworzył drzwi.
‘’Poczekaj chwilkę.’’ Kolos podniósł umięśnioną rękę. Jego
paciorkowate oczy skoncentrowały się na Toni, a nozdrza rozszerzyły
się. ‘’Nie może tu wejść. Jest …’’
‘’Jest ze mną, Hugo.’’ Ian oplótł ręką jej ramiona i wciągnął do klubu.
Głośna muzyka zaatakowała jej uszy, a migające światła tymczasowo
oślepiły. Więc to był wampirzy klub nocny. Jest bardzo podobny do
ludzkiego. Obróciła aparat na swojej kamizelce, aby móc wysłać
zdjęcia z powrotem do apartamentu Carlosa. To wszystko tam
nagrywał.
Dostrzegła grupę skąpo ubranych pań przytulonych blisko do sceny,
gdzie niezły przystojniak wirował w koło, a jego błyszczące czerwone
stringi migotały w światłach. Cóż, Carlos ucieszy się widząc to. Oprócz
męskiego striptizera, większością były kobiety. Nawet barman i DJ
byli kobietami.
Zauważyła kilka wampirów siedzących przy stołach i popijających ze
szklanek coś czerwonego. Na pewno krew, ale czy fotografia tego
będzie stanowiła dowód na istnienie wampirów? To może wyglądać
jak zdjęcie normalnych ludzi pijących czerwone wino.
‘’Mogę postawić ci coś do picia?’’ Ian uśmiechnął się, kiedy się
skrzywiła. ‘’Mają kilka napojów nie zawierających krwi.’’
‘’Więc Colę Dietetyczną. Mam jutro egzamin końcowy.’’ I jest teraz na
misji, więc potrzebowała trzeźwego rozumu. ‘’Nie mogę zostać zbyt
długo. Powinnam być w domu przed dziesiątą.’’
‘’Mogę teleportować cię do domu kiedy będzieszchciała.’’
Poprowadził ją do stolików.
Kobieta nagle zmaterializowała się przy barze z komórką przy uchu.
Rozłączyła się i popędziła na scenę.
‘’Co to było?’’ Toni odwróciła się, śledząc jej ruchy, ale nie była
pewna, czy aparat wszystko wyłapał.
‘’Wampiry dzwonią jeśli teleportują się tutaj pierwszy raz.’’ wyjaśnił
Ian. ‘’Używają telefonów jak sygnałów radiowych, aby mieć pewność,
że pojawią się we właściwym miejscu.’’
‘’Och.’’ Zastanawiała się, czy zareagowała wystarczająco szybko aby
złapać wampira na gorącym uczynku. ‘’Jest tu toaleta dla kobiet?’’
‘’Aye, tam.’’ Dotknął jej ramienia. ‘’Bądź ostrożna.’’
‘’Myślałam, że te wszystkie wampiry piją z butelki.’’
‘’Tak, ale po kilku Blissky lub Bleerach, mogą być pijani i nie
kontrolować siebie.’’
‘’Och, świetnie.’’ Kiedy szła w kierunku toalet zaczęła być swiadoma
chytrych spojrzeń rzucanych w jej stronę i rozszerzającyc się nozdrzy
każdego wampira, który łapał jej zapach. Czułą się jak chodząca
przystawka.
Weszła do toalety dla pań i zobaczyła piękną blondynkę strojącą się
przed lustrem. Nie, to nie było lustro, a ogromny telewizor z płaskim
ekranem. Dwie kamery na ścianach były wycelowane na grupę osób.
Oczywiście. Technologia cyfrowa była jedyną drogą, dzięki której
wampiry potrafiły siebie zobaczyć.
Blondynka odwróciła się do niej i zmarszczyła swój już zadarty nos.
‘’Dobry Boże, jak się tu dostałaś?’’ zapytałą ze snobistycznym,
brytyjskim akcentem.
‘’To było niesamowite. Popchnęłam drzwi, a one się otworzyły.’’
‘’Nie odnoszę się do tego pomieszczenia, ty niemądry cukiereczku.’’
kontynuowała blondwłosa wampirzyca. ‘’Jestem jedną z właścicielek
tego zakładu i nie widzimy mile tutaj twojego gatunku.’’
‘’Och, przepraszam, Wasza Wysokość.’’ Toni powstrzymała się od
wykonania wykonania niskiego ukłonu. ‘’Myślałam, że to wolny kraj.’’
‘’Co się dzieje?’’ Rudowłosa wyszła z kabiny. ‘’Hej Pamela.’’ Spojrzała
na Toni i pociągneła nosem. ‘’Jak ona się tu dostała?’’
‘’Tego chciałabym się dowiedzieć.’’ obruszyła się Pamela.
‘’Powtarzałam Hugo milion razy aby nie wpuszczał tutaj
śmiertelników.’’
‘’Przyszłam tutaj z Ianem MacPhie.’’ Toni spojrzała na aroganckie
wampiry. ‘’Jestem jego ochroniarzem, co oznacza, że mogę skopać
tyłki.’’
Pamela roześmiała się. ‘’Ian nigdy nie pozwoliłby aby chroniła go
kobieta. W rzeczywistości, to nigdy nie potrzebowałby strażnika.’’
‘’Powiedziałaś Ian MacPhie?’’ zapytała ruda. ‘’Czy to nie ten
wspaniały facet z Singli w Mieście?’’
‘’O mój Boże!’’ Brunetka wypadła z innej kabiny. ‘’Ian MacPhie jest
tutaj?’’ Spojrzała na Toni. ‘’Mogę go zobaczyć?’’
‘’Ja też chcę go poznać.’’ Ruda podeszłą do Toni. ‘’Możesz mnie z nim
ustawić?’’
Cholera, uciekło uczucie przystawki dla alfonsa. Pojawiło się w niej
ukłucie zazdrości, ale stawiała się temu. Pocałunek był błędem. Ian
nie był w jej typie. Do cholery, wolała mężczyzn którzy żyli. Więc
będzie musiała pogodzić się z faktem, że będzie zabiegał o te
wampirzyce. Jedna z nich będzie jego błyszczącą, gwiezdną
księżniczką. Od teraz jedna z nich będzie go całować.
‘’Znam Iana osobiście.’’ pochwaliła się Pamela. ‘’Zwykł mnie strzec,
kiedy byłam członkinią haremu Romana Draganestiego.’’
Brunetka zwróciła się do Pameli. ‘’Naprawdę jest taki przystojny?’’
‘’I bogaty?’’ dodała ruda.
‘’Chdźcie ze mną. Przedstawie was.’’ Pamela wycelowała wspaniały
uśmiech w stronę Toni, kiedy skierowała się w stronę drzwi. ‘’Wiecie,
że mam ciekawą teorię odnoście Iana.’’
‘’Jaką?’’ spytała brunetka, kiedy wlokła się za nią.
‘’Wierzę, że jest pięćset letnim prawiczkiem.’’ ogłosiła Pamela.
‘’Nie na długo.’’ mruknęła ruda.
Nastąpił wybuch śmiechu, kiedy trzy kobiety opuszzały łazienkę.
‘’Nie umyłyście rąk!’’ zawołała za nimi toni. Zacisnęła zęby. Jak Ian
mógł je woleć? Ale przynajmniej pokój był teraz pusty i miała
całkowitą prywatność. Przeniosła się z poza zasięgu kamer i
zadzwoniła do Carlosa.
Mogła stracić rok ze swojego życia. Ta myśl prześladowała ją. Do
cholery, to nie było fair! Te wampiry żyły od wieków, podczas gdy jej
życie było zbyt krótkie. Jak mogły zabrać od niej rok życia?
‘’Halo?’’ odpowiedział Carlos.
‘’Masz zdjęcie wampira teleportującego się tutaj?’’
‘’Menina, jesteś w klubie?’’
‘’Tak. Nie obserwujesz tego?’’
‘’Nie. Obejrzę filmik później. Teraz jestem w drodze do Westchester.’’
Toni zaczerpnęła powietrza. ‘’Jedziesz do domu Proctorsów?’’
‘’Nie martw się. Nigdy się nie dowiedzą, że tam byłem. I skończyłem
sprawdzać ich rejestry finansowe. Wujaszek Joe ma zły nawyk
jeżdżenia do Atlantic City.’’
‘’Skąd to wiesz?’’
‘’Karty kredytowe zostawiają poszlaki dziewczyno.’’
‘’Ale skąd wiedziałeś jak …’’
‘’Podoba ci się twój nowy dzwonek?’’ przerwał jej.
‘’Nie. Twoja śmierć będzie powolna i bolesna.’’
Roześmiał się. ‘’Na razie nie martw się o te wideo. Nagrywa się w
moim mieszkaniu. Po prostu złap te niegrzeczne wampiry na robieniu
czegoś … wampirycznego, okej?’’
‘’Dobra.’’ Więc nie widział jak Ian ją całował. ‘’Carlos, kiedy odejdę od
nich z pracy usuną moją pamięć. Nie będę niczego pamiętać!’’
Nastąpiła pauza. ‘’Sukinsyny.’’ mruknął Carlos. ‘’Nie martw się. Jeśli
wszystko ci wymażą, to opowiem ci co się stało. Po prostu zdobądź
dowody jakich potrzebujemy tak szybko jak to możliwe. Takim
sposobem stracisz jedynie kilka dni.’’
Straci więcej niż to. Straci wszytskie wspomnienia o Ianie. I
pocałunku. Przez jakieś dziwne powody jej serce zaczęło tłuc się w
piersi.
‘’Wszystko w porządku, kochanie?’’ zapytał Carlos.
‘’To jest do bani.’’ Toni zamknęła swój telefon, a następnie poszła z
powrotem do klubu.
Tłumaczenie by Kattyg
9.
Ian zamówił u barmanki Bleera i Colę dietetyczną.
‘’Jest tu Vanda?’’ Podał Corze Lee dziesięciodolarówkę.
‘’Tam. Wygląda na to, że znowu się zirytowała.’’
Ian spojrzał w stronę sceny. Muzyka zatrzymała się a tłum wampirzyc
skupił się w koło Vandy krzyczącej na tancerza.
‘’To nie burdel!’’ wrzeszczała. ‘’Jesteś zwolniony!’’
‘’I odchodzi kolejny tancerz.’’ Cora Lee machała rękami w powietrzu.
‘’Woohoo Vanda! Ian jest tutaj.’’
Tłum obrócił się zgodnie aby na niego spojrzeć.
‘’Czy to Ian MacPhie?’’ zapytała jedna z nich.
‘’Jasne, że tak.’’ krzyknęła Cora Lee. ‘’Chodźcie i go sobie weźcie!’’
Tłum przesuwał się do przodu. Ian przełknął ślinę.
Cora Lee zachichotała, a następnie szepnęła. ‘’Wygląda na to, ze
twoje życzenie się teraz spełni. Na pewno znajdziesz kobietę na dziś
wieczór.’’
‘’Ian!’’ zawołała Pamela. ‘’Mam dwie panie, które chcą cię poznać!’’
Wskazałą gestem na towarzyszące jej kobiety.
‘’Zobaczyłyśmy go pierwsze!’’ krzyknęła kobieta z tłumu i rzuciły się
do przodu.
‘’Cholera jasna.’’ Ian przycisnął się plecami do baru.
‘’Łapy precz!’’ Vanda chwyciła bicz z talii i trzasnęła nim w tłumie.
‘’Słyszałyście mnie! W kolejkę i czekać na swoją porę.’’
Panie tłoczyły się w celu ustawienia kolejki. Ian skrzywił się widząc
przepychanki i przekleństwa. Były bardziej jak zapaśnicy niż kobiety. I
było ich ponad pięćdziesiąt.
Vanda uśmiechnęła się do Iana. ‘’Czy to nie wspaniałe? Ten profil,
który napisałam był niesamowity! Każda chce się z tobą umówić.’’
‘’Nie mogę randkować z pięćdziesięcioma kobietami w jedną noc.’’
‘’Jasne, że możesz.’’ Okręciła bicz z powrotem wokół talii. ‘’To się
nazywa szybkie randki.’’
‘’Ale już powiedziałem trzem kobietom, że się z nimi tutaj umówię.’’
Vanda machnęła ręką. ‘’Pozwolimy im podejść jako pierwsze.’’
Odwróciła się do Cory Lee. ‘’Nie masz może kuchennego stopera?’’
‘’Tak.’’ Cora Lee wskazała biały, plastikowy timer.
Vanda ustawiła go na stole. ‘’Damy każdej z nich pięć minut.’’
‘’To zajmie godziny.’’ Ian przeniósł napoje do stołu.
‘’Masz coś lepszego do roboty?’’ Vanda spojrzała na Colę dietetyczną.
‘’Co z tym napojem dla śmiertelnych?’’
‘’Przyprowadziłem ze sobą Toni. Jest nową strażniczką dzienną w
kamienicy.’’
Oczy Vandy rozszerzyły się. ‘’Ona? Connor zatrudnił kobietę?’’
Dwie noce temu, Ian czuł się równie wstrząśnięty, ale teraz chciał jej
bronić. ‘’Jest doskonałą wojowniczką.’’
Vanda posłała mu wątpliwe spojrzenie. ‘’Wyobrażam sobie łosiowatą
babkę ze zrośniętymi brwiami, która wstrzykuje sobie sterydy.’’
Ian zesztywniał. ‘’Nay! Ona jest …’’
‘’Hej, Ian!’’ Kobieta krzyknęła przez klub. ‘’Co się do cholery stało z
naszą randką? Rozmawialiśmy przez telefon zeszłej nocy. Nie
pamiętasz?’’
‘’Aye.’’ Starał się przypomnieć sobie dźwięk jej głosu. ‘’Burza tak?’’
‘’Nawałnica.’’ Jej oczy błysnęły irytacją. ‘’A to Światło Księżyca i
Cindy.’’ Skinęła na kobiety obok niej. ‘’Rozmawiałyśmy z tobą
wczoraj. Mamy pierwszeństwo.’’
‘’Możecie przejść na przód kolejki.’’ zakomunikowała Vanda. ‘’Ian
wkrótce zacznie.’’
Jęknął. Co powie tym wszystkim kobietom? ‘’Dlaczego jest ich tak
wiele?’’
‘’Twój profil jest numerem jeden na Singlach w Mieście.’’ Vanda
promieniała dumą. ‘’Każdy o tobie słyszał.’’
Ian skrzywił się. ‘’Chciałem z tobą o tym porozmawiać. Connor jest
zdenerwowany, że podałaś adres i numer telefonu kamienicy
Romana.’’
‘’Connor jest starym zrzędą. Kobiety muszą mieć jakiś sposób aby się
z tobą skontaktować.’’
‘’Rozumiem to, ale ze względów bezpieczeństwa, niebezpieczne jest
aby nasze miejsce było wiadome dla tak wielu. Nie chcemy jakiś
nadgorliwych wielbicielek próbujących się włamać aby mnie
zobaczyć, zwłaszcza w porze dnia. To zbyt ryzykowne.’’
‘’Dobra, dobra.’’ Vanda napuszyła swoje kolczaste, fioletowe włosy.
‘’Zdejmę adres zamieszkania ze strony.’’
‘’Numer telefonu też. Mogą zostawić dla mnie wiadomość na Singlach
w Mieście.’’
‘’W porządku.’’ Vanda zmarszczyła brwi.
‘’Hej, co tam?’’ Wampir ubrany w drogi garnitur maszerował do nich i
mrugał do kolejki czekających kobiet. ‘’Witam panie.’’
‘’Hej Gregori.’’ odpowiedziały chórem.
Ian był pod wrażeniem. Gregori znał te wszystkie kobiety?
‘’Co się dzieje?’’ Gregori pocałował Vandę w policzek. ‘’Ustawiamy się
w kolejce do tańca króliczka?’’
‘’Ian ma dzisiaj kilka szybkich randek.’’ Vanda zniżyła głos do szeptu.
‘’Poszukuje prawdziwej miłości.’’
‘’Ach.’’ Oczy Gregoriego zamigotały, kiedy przyglądnął się Ian’owi.
‘’Rozgrzać je dla ciebie?’’
Ian skrzywił się. ‘’Jest wystarczająco ciężko być uroczym przez jedną
randkę, a co dopiero piężdziesiąt pod rząd?’’
‘’Uda ci się, facet. Po prostu bądź sobą.’’
Gniewne spojrzenie Iana jeszcze się pogłębiło.
Gregori spochmurniał. ‘’Możesz spróbować się uśmiechać. Wiesz,
kobiety kochają facetów z poczuciem humoru.’’
‘’Więc jestem przegrany.’’
‘’Wyluzuj koleś. Ja będę …’’ Gregori zamarł. ‘’Dobry Boże, spójrz na
nią. To anioł.’’
Ian spojrzał w kierunku oszołomionego wzroku Gregoriego. Toni.
‘’Ona jest moja.’’ Wygadał się na czym sam się złapał. ‘’To znaczy, jest
moim strażnikiem.’’
‘’Ona jest tym ochroniarzem, którego zatrudnił Connor?’’ zapytała
Vanda.
Gregori parsknął. ‘’Tak, teraz rozumiem, dlaczego ją zatrudnił.’’
‘’Jej uroda nie ma z tym nic wspólnego.’’ rzucił Ian. ‘’Jest doskonałą
wojowniczką, jest bardzo dzielna i bystra.’’
‘’Och.’’ Gregori spojrzał ciekawie na Iana. ‘’Rozumiem.’’
Ian poczuł jak jego twarz zaczyna się czerwienić. Może wyraził się
trochę zbyt dosadnie. ‘’Tak właściwie, to byłbym wdzięczny, gdybyś
miał na nią oko, kiedy ja będę zajęty.’’
‘’Jasne. Nie ma problemu.’’
Toni spojrzała na długą kolejkę dziewczyn, kiedy podchodziła.
‘’Myślałam, że masz tylko trzy randki.’’
‘’Zrobiło się ich trochę więcej.’’ Narzekał Ian kiedy się do niej
przysuwał. ‘’Chciałbym, abyś poznała niektórym z moich przyjaciół. To
Vanda. Kieruje Horny Dewils.’’
‘’I pisze fascynujące profile.’’ dodała Toni z uśmiechem. Wyciągnęła
rękę.
‘’Miło cię poznać.’’ Vanda odwzajemniła gest. ‘’Pracuję nad kolejnym
projektem, który sprawi, że Ian będzie jeszcze bardziej znany.’’
Ian przełknął ślinę. ‘’To nie jest konieczne.’’
‘’Oczywiście, że jest. Musimy znaleźć twoją prawdziwą miłość.’’
Vanda poklepała Iana po policzku. ‘’Sprawdzę co u ciebie później.’’
Odeszła w kierunku swojego biura.
‘’A to jest Gregori.’’ Ian wskazał ręką na niego. ‘’Jest wiceprezesem
ds. marketingu w Romatechu.’’
‘’Jestem zaszczycony mogąc cię poznać.’’ Gregori ujął jej dłoń i ją
pocałował. ‘’Słyszałem o tobie. Moja matka, Radinka, powiedziała mi,
że ty i Shanna zobaczycie się jutro.’’
‘’Och, to prawda.’’ uśmiechnęła się Toni. ‘’Przyjdą z Howardem
pomóc mu opiekować się bobasami, kiedy ja będę na egzaminach
końcowych.’’
Ian zmarczył brwi na dźwięk słowa bobasy.
‘’Cóż, facet, nie powinieneś brać się do roboty?’’ Gregori skinął głową
w kierunku sługiej kolejki kobiet.
Ian przełknął ślinę. Praca była dla tego odpowiednim słowem.
Flirtowanie z Toni było zabawą, ale myśl o uwodzeniu wszystkich tych
kobiet wyglądała jak krwawa robota. ‘’Najpeirw muszę się napić.’’
Usiadł i połknął trochę Bleera.
Gregori odciągnął krzesło od stołu, tak aby Toni mogła usiąść. ‘’Gdzie
chodzisz na college?’’
‘’NYU’’ Usiadła.
Gregori opadł obok niej. ‘’Tam zdobyłem swój MBA.’’
‘’Mam licencjat w tej dziedzinie.’’
Czując się zapomnianym i lekko niedokształconym, Ian łyknął więcej
Bleera. Cholera, to on powinien podstawić jej krzesło.
Gregori pochylił się ku niej. ‘’Hej, stary profesor Hudgins nadal tam
uczy? Niski, łysy, nosi muszkę. Wygląda i mówi jak Elmer Fudd.
‘Dzisiaj będziemy lozmawiać o wysokich stopach plocentowych na
kaltach kledytowych.’’
Toni roześmiała się, co brzmiało jak muzyka z niebios. Ale Ian był
świadomy podłoża pomruków i przekleństw. Te pięćdziesiąt
wampirzyc było już wkurzonych. Na pewno nie lubiły musieć czekać,
kiedy on rozmawiał ze śmiertelniczką.
Toni w końcu przestała się śmiać i spojrzała na Iana. ‘’Gregori umie
świetnie wcielać się w rolę. Jest naprawdę zabawny.’’
‘’Kupiłem ci napój.’’
‘’Dzięki.’’ Toni wzięła łyk.
‘’Na co my do cholery czekamy?’’ Nawałnica krzyczała z przodu
kolejki.
Ian jęknął w duchu.
‘’Twoi rodacy zaczynają się niecierpliwić.’’ ostrzegła Toni.Spojrzała w
stronę baru i ngle zerwała się na nogi, kiedy przeteleportowały się
dwie kobiety.
‘’Jesteś cała?’’ zapytał Ian.
Opadła z powrotem w dół. ‘’Chyba jestem trochę … zdenerwowana
byciem tu.’’
‘’Zatańcz ze mną.’’ zasugerował Gregori. ‘’Powiem DJ aby wrócił do
pracy.’’ Ruszył w stronę parkietu.
Toni obserwowała go. ‘’Czy Gregori jest wampirem?’’
‘’Aye, verra młodym. Został przemieniony po wynalezieniu
syntetycznej krwi, więc od zawsze był karmiony w butelki.’’
Toni skrzywiła się, kiedy głośna, pulsująca muzyka zaczęła grać. ‘’Och
Boże, nie. Disco?’’
‘’Gregori je kocha. Zostaniesz z nim, dopóki nie będziesz gotowa
wrócić do domu?’’
‘’Potrafię sama zadbać o siebie.’’
‘’Toni.’’ Ian pochylił się do przodu. ‘’Za tobą stoi pięćdziesiąt
wampirzyc wbijających w ciebie wzrokiem sztylety. Proszę, pozostań
z Gregorim.’’
Spojrzała przez ramię. ‘’Dobra, wiem o co ci chodzi. Pójdę teraz
trochę … potańczyć boogie.’’ Wstała i przygładziła swoją krótką
spódniczkę. ‘’Powodzenia z randkami. Chociaż muszę powiedzieć, ze
tracisz czas.’’
Z wysoko podniesioną głową minęła gapiące się na nią kobiety, jak
anioł niebojący się ciemnych sił jego otaczających. Ale dlaczego
myślała, że jego randki były stratą czasu? Myślała, że niemożliwe było
dla niego znalezienie prawdziwej miłości?
‘’Hej.’’ krzyknęła Nawałnica. ‘’Możemy już zacząć?’’
‘’Aye, zaczynajmy.’’ Ian włączył timer.
Nawałnica rzuciła się do przodu, zarzucając swoje ramiona wokół jego
szyi i całując jego policzek.
Ian odczepił jej ręce. ‘’Czy mogłabyś proszę usiąść?’’
‘’Jasne.’’ Wspięła się na jego kolana.
‘’Co ty wyprawiasz kobieto?’’
‘’Siedzę.’’ Przeciągnęła swoimi paznokciami pomalowanymi na czarno
po jego klatce piersiowej. ‘’Wiesz dlaczego nazywają mnie
Nawałnicą? Jestem tak dzika jak huragan.’’
‘’Myślałem, że wcześniej trochę porozmawiamy. No wiesz, cisza
przed burzą.’’
Zerwała skórzany rzemyk z jego włosów i przeczesała palcami jego
glowę. ‘’Dlaczego nie odeślesz tych innych dziewczyn do domu?’’
Chwyciła go za włosy. ‘’Chcę być z tobą dzika i mokra.’’
‘’Jeszcze cię nie znam.’’ wysunął luźno jej palce.
‘’A co tu do rozumienia?’’ Przetarła jego szyję.
‘’Cóż, hmm, co robisz na życie?’’
Zachichotała nisko i gardłowo. ‘’Ja nie żyję głuptasie. Jestem
martwa.’’
‘’Aye, ale przecież wszyscy mamy jakieś rachunki do zapłacenia.’’
‘’Jeśli czegoś potrzebuję, to po prostu to biorę.’’ Przygryzła jego ucho.
‘’Teraz na przykład, potrzebuję ciebie.’’
‘’Co masz na myśli mówiąc, że to bierzesz.’’
‘’Odbieram rzeczy śmiertelnikom. Pieniądze, ubrania, cokolwiek.’’
‘’Kradniesz od nich?’’
Usiadła z powrotem ze zirytowanym spanięciem. ‘’To nie jest
kradzieżą, jeśli nawet nie wiedzą, że coś takiego się stało. Tak łatwo
spieprzyć im umysły. Na przykład, mam świetne mieszkanie za darmo,
ponieważ gospodarz myśli, że czynsz płacę na bierząco.’’
Dlaczego zakładał, że wszystkie wampiry są jak on? ‘’Obawiam się, że
do siebie nie pasujemy.’’
‘’Co to znaczy?’’
Podniósł ją i postawił na nogach, kiedy wstawał. ‘’Miło było cię
poznać.’’
‘’Spławiasz mnie?’’ wykrzyknęła. ‘’Nikt mnie nie spławia!’’ Wylała
resztę z Coli dietetycznej Toni na jego twarz, a potem odeszła,
przeklinając pod nosem.
Ian wytarł twarz papierową serwetką. Jedna z głowy, czterdzieści
dziewięć do przejścia. Może Toni miała rację i tracił czas. Spojrzał na
parkiet. Gregori kołysał biodrami i przesuwał palcem w górę i w dół.
Toni ze śmiechem naśladowała jego ruch.
Ian westchnął i skinął na swoją drugą towarzyszkę.
Ładna blondynka podeszła do niego. ‘’Cześć, pamiętasz mnie? Jestem
Światło Księżyca.’’
‘’Jak się masz?’’ Usiadł i wyzerował timer.
Swiatło Księżyca usiadła naprzeciwko niego. ‘’Cóż, myślę, że
powinnam o sobie opowiedzieć. Jestem wodnikiem.’’
‘’Fajnie.’’
‘’Urodziłam się w 1950 roku. Nazywałam się Mary. Przeciętnie, wiem.
Moi rodzice byli tacy kategoryczni. Uciekłam w wieku szesnastu lat,
abym mogła protestować przeciwko wojnie. Naprawdę nienawidzę
wojny.’’
To mógłbyć niezbyt odpowiedni moment, aby wspominać, że był
wojownikiem. Ian zauważył, że Gregori obkręcał Toni w kółko.
‘’Oczywiście pojechałam do San Francisco.’’ Światło Księżyca bawiła
się koralikami wokół jej szyi. ‘’To tam to się działo, chyba rozumiesz.’’
‘’Co się działo?’’ zapytał Ian.
‘’Wszystko człowieku. Flower power. Kochanie się, a nie wojowanie.
Jestem całkowicie przeciwna przemocy w jakiejkolwiek formie.’’
‘’Więc nigdy nie manipulowałaś lub oszukiwałaś śmiertelnych dla
swoich własnych korzyści?’’
‘’Boże, nie. To jest jak szkodzenie swojej karmie.’’
Ian skinął głową. Ta może mieć potencjał. Przynajmniej zdawała się
mieć dobre obyczaje.
‘’Więc byłam tam, podróżując na LSD i korzystając w pełni z
szaleństwa, kiedy ten facet przyszedł znikąd i ugryzł mnie w szyję!
Chodzi o to, że byłam totalnie rozkojarzona, kiedy obudziłam się
martwa.’’
Ian zamrugał. ‘’Rozumiem.’’ Jego wzrok powędrował z powrotem do
Toni. Od czasu do czasu, kiedy ktoś się tu teleportował podskakiwała i
obracała się do nich twarzą. Może teleportacja przerażała ją? Jeśli tak
było, powinien odwieźć ją do domu. Myśl o ucieczce z klubu brzmiała
doskonale.
Timer zadzwonił i zdał sobie sprawę, że Światło Księżyca wciąż
rozmawiała. Wstał. ‘’Obawiam się, że nasz czas minął.’’
‘’Dobrze. Pokój.’’ Przytuliła go i odsunęła się na bok.
Ian skinął na Cindy aby podeszła. Wdała się w długie rozważania na
temat jej dwustu trzynastu byłych chłopaków, kiedy uwaga Iana
zjechała z powrotem na parkiet. Muzyka zwolniła i Gregori wziął
Heather w swoje ramiona. Cholera, powiedział mu, aby miał na nią
oko, a nie ją obracał.
Po dwóch kolejnych wywiadach, Vanda podeszła do niego,
uśmiechając się. ‘’Udało się! Wszystko jest ustawione!’’
Brzuch skręcił mu się z obawy, kiedy wstał na nogi. ‘’Co zrobiłaś?’’
‘’Nie patrz tak jakbyś był zmartwiony. Będzie wspaniale. Jutro o
północy przyjdzie tu Corky Courrant!’’
‘’Ta barakuda?’’ Wszyscy wiedzieli, że reporterka z Na żywo u
Nieumarłych była złośliwa. ‘’Dlaczego tu się pojawi?’’
‘’Aby przeprowadzić z tobą wywiad!’’ ogłosiła Vanda.
Ian cofnął się. ‘’Vanda, nie. Do cholery, nie.’’
‘’Będzie fajnie! Zaufaj mi!’’
Pokręcił głową. ‘’Z tego nie może wyjść nic dobrego. Ta kobieta jest
potworem.’’
‘’Nie bądź taką pipą!’’ Vanda szturchneła go w klatkę piersiową.
‘’Program Corky jest transmitowany na całym świecie. Wszystkie
wampiry na Ziemi cię ujrzą. Mój klub również. To wspaniałe!’’
‘’Co jest takie wspaniałe?’’ Gregori podszedł do nich z Toni.
‘’Ian będzie w Na żywo z Nieumarłymi.’’ pochwaliła go Vanda.
‘’Przyjdą jutro, aby zrobić wywiad.’’
‘’Będziesz w telewizji?’’ zapytała Toni.
‘’Na DVN.’’ odpowiedziała Vanda.
‘’Digital Vampire Network.’’ wyjaśnił Ian. ‘’Mamy ten kanał w
kamienicy. Ale nie będę w programie.’’
‘’Oczywiście, że tak.’’ syknęła Vanda. ‘’Pracuję nad tym od godzin.
Wszystko załatwione.’’
‘’Bądź ostrożny z Corky Courrant.’’ ostrzegł Gregori.
‘’Kim ona jest?’’ zapytała Toni.
‘’Gwiazdą programu.’’ Gregori rozłożył ręce przed swoją piersią. ‘’Ma
największe, ogromniaszcze ...’’ Ian szturchnął go łokciem,
‘’…reklamy.’’ dokończył Gregori.
‘’Jesteś gotowa wracać do domu?’’ Ian zapytał Toni. ‘’Mogę cię
odwieźć.’’
Vanda chwyciła go za ramię. ‘’Nigdzie nie idziesz. Wszystkie te
kobiety czekają na szanse, aby się z tobą umówić.’’
‘’Mogę przeteleportować Toni.’’ zaoferował Gregori.
‘’Ale ona może nie chcieć być teleportowana.’’ zaprotestował Ian.
‘’Nic mi nie będzie.’’ Toni posłała mu uspokajający uśmiech. ‘’Nie
mogę się doczekać, aby zobaczyć cię w telewizji.’’
Ian westchnął. Może powinien przez to przejść. Nie chciał zawieść ani
Toni ani Vandy. I jak okropne to w końcu mogło być? ‘’Gregori, mogę
zamienić z tobą słówko na osobności?’’
‘’Jasne.’’ Gregori odszedł na bok za nim. ‘’Co jest?’’
‘’Ja … hmm … myślałem, że możesz dać mi kilka rad.’’
‘’Nie idzie ci dobrze z randkami?’’ wyszeptał Gregori.
‘’Czuję się, jakbym przeprowadzał rozmowy kwalifikacyjne. Nie
odczuwam pomiędzy nami więzi.’’ Nie tak jak przy Toni.
Gregori położył rękę na ramieniu Iana. ‘’Koleś, dasz radę. Musiałeś
czarować kobiety za pół kwarty krwi każdej nocy, przez kilka
wieków.’’
Ian westchnął. ‘’Nigdy nie byłem co do tego verra wytworny. Nikt ode
mnie się tego nie spodziewał. Wyglądałem bardzo młodo, choć w
środku czułem się jak dorosły. A teraz kiedy wyglądam na dorosłego
również z zewnątrz, to w środku czuję się zielony chłopiec. Nie wiem
co powiedzieć.’’
‘’Musisz tylko popracować nad swoimi umiejętnościami
komunikacyjnymi. Po pierwsze, spróbuj być dobrym słuchaczem.
Kobiety lubią rozmawiać o swoich uczuciach. Nawet jeśli myślisz, że
to okropnie nudne, kiwaj głową i bądź wsłuchany.’’
‘’Dobra.’’
‘’Należy odpowiadać zwrotami jak, ‘Jakie to interesujące. Powiedz mi
więcej.’ ‘’
‘’Jakie to interesujące.’’ powtórzył Ian. ‘’Powiedz mi więcej.’’
‘’Oto chodzi. O, i jeszcze to jest dobre. ‘Masz całkowitą rację.
Wyjątkowo inteligentnie z twojej strony.’ Kobiety lubią być chwalone
za ich mądrość.’’
‘’Dobra.’’ Ian powtórzył zwrot. ‘’Dzięki.’’ Wrócił do stołu z Gregorim.
Vanda właśnie rzuciła się do swojego biura.
‘’Dobranoc, Ian.’’ Toni uśmiechnęła się nieśmiało.
‘’Dobranoc, Toni.’’ Boże, chciał jej dotknąć. Chciał ją ponownie
pocałować. Gregori klepnął go po plecach. ‘’Do później, facet.
Chodźmy, toni.’’ Poprowadził ją w stronę parkietu.
Ze zrezygnowanym westchnieniem Ian skinął do następnej kobiety
aby podeszła.
‘’Cześć, jestem Amy.’’
‘’Proszę usiądź.’’ Ian spojrzał na Gregoriego. Trzymał przy sobie Toni.
To było niezbędne przy teleportacji ze śmiertelnym, ale nie ułatwioło
patrzenia.
‘’Boże, kiedy zobaczyłam twoje zdjęcie w internecie pomyślałam, ze
jesteś taki seksowny.’’ zaczęła Amy. ‘’Ale przysięgam, że wyglądasz
jeszcze lepiej na żywo!’’
‘’Jakie to interesujące.’’ mruknął Ian. ‘’Powiedz mi więcej.’’ Cholera,
Toni położyła ręce wokół szyi Gregoriego.
‘’Chcesz abym mówiła o tym jaki jesteś przystojny?’’ zapytała Amy.
‘’Czy to nie jest trochę próżne?’’
‘’Masz całkowitą rację. Wyjątkowo inteligentnie z twojej strony.’’
‘’Palant! Wychodzę stąd.’’ Odeszła.
Jęknął. Ta piekielna noc nigdy się nie skończy.
…
Toni i Gregori przybyli na tylni ganek kamienicy i użyła swojego
specjalnego klucza do deaktywacji alarmu, aby otworzyć drzwi. Życzył
jej dobrej nocy, a następnie przeniósł się z powrotem do Horny Devils
aby dalej potańczyć. To było dziwne, ale tak właściwie to dobrze się
bawiła w wampirzym klubie nocnym.
W odróżnieniu od Iana. Wyglądał na nieszczęśliwego. Nienawidziła
się do tego przyznawać, ale część jej cieszyła się z jego nieszczęścia.
Jego teoria, że tylko wampiry będą mogły go zrozumieć była taka
błędna. Te puste wampirzyce nie były dla niego wystarczająco dobre.
Ruszyła na górę do swojej sypialni, aby uciec od kamer
nadzorujących. Rzuciła swoją torebkę na łóżko i wybrała numer
Carlosa. ‘’Gdzie teraz jesteś?’’
‘’Wróciłem do swojego mieszkania około pięciu minut temu.’’ odparł.
‘’Oglądam film z twojej kamery. Na kilka sekund staje się czarne.’’
‘’To była teleportacja. Czy daje to nam potrzebny dowód?’’
‘’Nie. Wygląda to tylko na wadliwe działanie aparatu. To jest twoja
luksusowa sypialnia, którą teraz widzę?’’
‘’Tak.’’ Toni odpięła swoją kamerę z kamizelki i odwróciła ją.
‘’Hej!’’ Carlos sprzeciwił się przez telefon. ‘’Chcę wycieczkę po
domu.’’
‘’A ja chcę do łóżka.’’ Wsunęła kamerę do szuflady kredensu. ‘’Nie
jestem pewna, czy złapałam któregoś teleportującego się wampira,
ponieważ po prostu pojawiały się bez żadnego uprzedzenia. To było
bardzo frustrujące.’’ Choć nie aż tak, jak oglądanie tych pieprzonych
wampirzyc rzucających się na Iana.
‘’Nie wiem.’’ Carlos odpowiedział. ‘’Będę musiał obejrzeć taśmę.’’
‘’Jeśli to nie podziała, mam inny pomysł.’’ Toni otworzyła szafkę
naprzeciwko jej łóżka. W środku był telewizor, ale nie zadała sobie
tyle trudu, aby go wcześniej włączyć. ‘’Wampiry mają swoją własną
sieć telewizyjną zwaną DVN.’’
‘’Naprawdę? Na jakiej są częstotliwości?’’
‘’Nie wiem.’’ Włączyła odbiornik. ‘’To eygląda jak reklama. Coś co się
nazywa Vampos. Miętówka po posiłku, aby pozbyć się zapachu krwi.’’
Carlos zaśmiał się.
‘’Mówię poważnie. Teraz jest nietopwrz trzepoczący swoimi
skrzydłami. Pod spodem jest napisane – DVN 24/7, ponieważ zawsze
gdzieś jest noc.’’
‘’Brzmi interesująco. Postaram się to wykorzystać.’’
‘Teraz zaczyna się jakaś telenowela. Vampire Turna. ‘’Jeśli
zdobędziemy tego nagranie, czy to nie będzie dowodzić tego, że
wampiry istnieją?’’
‘’Raczej nie.’’ powiedział Carlos. ‘’Nie jest niczym niezwykłym
program o wampirach w telewizji śmiertelników.’’
‘’A co z reklamami?’’
‘’W reklamach cały czas widzimy rozmawiające jaszczurki i
jaskiniowców. Ale to nie sprawia, że są one rzeczywiste.’’
‘’Założę się, że się różnią. Umawiałam się już z kilkoma
jaskiniowcami.’’ Wyłączyła telewizor i zastanawiała się, jak radzi sobie
Ian. Znalazł już swoją błyszczącą, olśniewającą księżniczkę? Czy była
tak wspaniała, że zapomniał już o pocałunku jakim się obdarzyli?
‘’Cholera.’’ mruknął Carlos. ‘’Nie sądzę, aby zdjęcia z klubu pomogły.
Za każdym razem, kiedy uwieczniasz teleportującego się wampira
obraz staje się zamazany.’’
‘’Cholerka.’’ Jak mieli dowieść istnienie wampirów?
‘’I obawiam się, że mamy jeszcze jeden problem.’’ powiedział Carlos.
‘’Znalzałem dom Proctorsów.’’
‘’Naprawdę? Co się stało?’’
‘’Rozmawiałem z pokojówką Marią. Jest z Kolumbii i na szczęście mój
hiszpański jest całkiem dobry. Powiedziała, że twój telefon bardzo
rozzłościł Proctorsów.’’
‘’Och.’’ Toni wrzuciła swoje buty do szafki. ‘’Czy powiedziała jak się
miewa Sabrina?’’
‘’Jest zamknięta w sypialni na piętrze. Maria widziała ją dwa razy i za
każdym spała.’’
‘’Boję się, że jej wujek szprycuje ją lekami.’’
‘’Masz rację. Maria powiedziała, że podawał jej Haldol. To silny lek
antypsychotyczny. Zazwyczaj zwala ludzi z nóg.’’
‘’To jest straszne.’’ Toni chodziła wzdłóż pokoju.
‘’Będzie coraz gorzej. Kiedy tam przyjechałem, Proctorsi zapakowali
Sabrinę i gdzieś ją zabrali. Maria powiedziała, że rozmawiali o szpitalu
psychiatrycznym.’’
‘’O nie!’’ Toni klapnęła na łóżko. ‘’Dlaczego to robią?’’
‘’Nie jestem pewien, ale można postawić, że to ma coś wspólengo z
pieniędzmi, jakie Bri ma zamiar odziedziczyć. Wygrzebię więcej jutro.
Mam randkę z Marią.’’
‘’Randkę? Ale czy nie jesteś …’’
‘’Pracuję pod przykryciem.’’ powiedział Carlos. ‘’Proctorsi zawszedają
marii wolny piątek, ponieważ lubią wychodzić. Więc przekonam ją,
aby wpuściła mnie do biura wujaszka Joego. To nie powinno być zbyt
trudne. Nienawidzi go, ponieważ łapie ją za tyłek za każdym razem,
kiedy nie widzi go jego żona.’’
‘’Och, co za wspaniały mężczyzna.’’
‘’Zadzwonię do ciebie jutro wieczorem. Mam nadzieję, że dowiem się,
do którego szpitala zabrali Sabrinę.’’
‘’Oby. Dzięki Carlos.’’ Toni odłączyła się. Biedna Bri. Jeśli była
uwięziona w szpitalu psychiatrycznym, to musi być w jakiś sposób
uwolniona. Carlos pomoże.
Toni wzięła głęboki oddech. Zawiodła babcię i od tamtego czasu
gryzie ją poczucie winy. Nie pozwoli Sabrinie stoczyć się w dół.
…
Jędrek Janov rozwalił się na swoim krześle z nogami na biurku, kiedy
oglądał DVN. Nie mógł uwierzyć ile informacji było pomieszanych.
Prezenter Nocnych Wiadomości właśnie poinformował, że wampiry
nadal nie mają pojęcia, gdzie znajduje się zły wódz Casimir. Jędrek
miał nadzieję, że Casimir właśnie oglądał. Uwielbiał część o byciu
złym wodzem.
Następnie wszedł program Na żywo z Nieumarłymi, gdzie gospodyni
ogłosiła, że Roman Draganesti i jego śmiertelna żona spodziewają się
drugiego dziecka w maju.
Jędrek parsknął. Po co miał opłacać szpiegów, skoro mógł tyle
dowiedzieć się za darmo. Niestety zaczynała się teraz głupia
telenowela. Wyłączył telewizor i postawił swoje stopy z powrotem na
ziemi. Podniósł zdjęcia, które Juri przyniósł mu z drugiej nocy i
przkartkował je.
Dźwięk płaczu dochodził z rogu jego biura. Nadia wciąż ryczała.
‘’Zamknij się. Nie mogę się skoncentrować przez twoje
pochlipywanie.’’
Pociągnęła nosem. ‘’Tęsknię za swoimi przyjaciółmi.’’
Jasne, że tęskniła. Ale pierwszym krokiem w przełamaniu tej suki była
izolacja. Kazał jej siedzieć w kącie całą noc. ‘’Czy powiedziałem, że
możesz rozmawiać?’’
łzy spłynęły w dół po jej twarzy. ‘’Jestem strasznie głodna.’’
Oczywiście, że była głodna. Pożywiał się już dzisiaj wcześniej, pijąc do
pełna ze śmiertelnika trzymanego tutaj w biurze w niewoli, podczas
gdy Nadia była zmuszona do przyglądania się temu. I umierania z
głodu.
‘’Rozkazałam Juri, aby przyniósł mi kolejną przekąskę. Blondynkę.
Może tym razem pozwolę ci się pożywić.’’
‘’Tak, proszę.’’
‘’A kiedy skończysz pożywianie się, zabijesz tą blondynkę, aby mnie
zadowolić.’’
Twarz Nadii zbladła.
‘’Jeśli chcesz jeść będziesz musiała ją zabić.’’
Ramiona jej opadły. ‘’Tak jest.’’
‘’Tak jest, Panie.’’
Tłumaczenie by Kattyg
10.
‘’O mój Boże.’’ szepnęła Toni, kiedy wyjrzała przez wizjer w
wejściowych drzwiach.
Była dziewiąta rano w piątek, umówiony czas przyjazdu opiekunek,
ale Toni wątpiła, ze dwie dwie dziewczyny z różowymi pasemkami we
włosach były Shanną Draganesti i matką Gregoriego. Uderzyły w
drzwi po raz kolejny.
Toni uderzyła w interkom. ‘’Mogę wam w czymś pomóc?’’
‘’Gdzie jest Ian?’’ zażądała jedna z dziewczyn. ‘’Próbowałyśmy
dzwonić, ale wszystko co dostałyśmy to nagranie.’’
‘’Tak.’’ zgodziła się druga dziewczyna. ‘’Mówi, ze jest zajęty, ale w to
nie wierzymy. Chcemy go zobaczyć!’’
Toni jęknęła. Wiadomość, którą Ian zostawił na automatycznej
sekretarce nie podziałała. Niektóre z jego wielbicielek uciekały się do
bardziej rozpaczliwej taktyki. ‘’Proszę wrócić wieczorem.’’
‘’I pozwolić konkurencji dostać go pierwszego? W żadnym razie!’’
Konkurencji? Toni poszła do salonu i wyjrzała przez okno.
Dobry Boże! Było tam jeszcze o tuzin więcej kobiet, które kroczyły w
tył i przód wzdłóż chodnika. Machały plakatami w powietrzu. Wybierz
mnie, Ian! Ian jest taki gorący! Jedna z dziewczyn miała błyszczącą
tiarę na głowie i plakat mówiący, Jestem gwieździstą księżniczką Iana!
‘’O mój Boże.’’ Toni wyciągnęła komórkę z kieszeni i zadzwoniła do
Howarda.
‘’Strzelam.’’ mruknął. ‘’Musiały zdobyć adres zanim Vanda go
usunęła. Już prawie jesteśmy. Zaparkujemy od tyłu. Widzimy się za
kilka minut.’’
‘’Dobra.’’ Toni odłączyłą się, a potem zabrałą swoje szkolne przybory
do kuchni. Po chwili usłyszała głosy na tylnym ganku. Wyjrzała przez
okno i zobaczyła Howarda bawiącego się kluczykami. Za nim stała
starsza kobieta z siwymi włosami i młodsza blondynka, obie
obładowane ciężkimi torbami. W pobliżu stał mały chłopiec.
Wyłączyła alarm i otworzyła drzwi. ‘’Hej. Dzięki za przybycie.’’
‘’Nie ma problemu.’’ Howard wszedł do kuchni i udał się prosto do
korytarza. ‘’Zobaczę, czy będę mógł pozbyć się tych dziewczyn od
frontu.’’
‘’Okej.’’ Toni odwróciłą się, aby pomóc starszej kobiecie położyć
ogromne torby na stole kuchennym. ‘’Ty musisz być Radinka.’’
‘’Tak.’’ Radinka wzięła ją za rękę i przypatrzyła się jej z
zaciekawieniem. ‘’Interesujące.’’ mruknęła.
Ładna blondynka ustawiła torby na stole. ‘’Cześć. Jestem Shanna.’’
‘’Miło cię poznać.’’ Toni wyciągnęła rękę, ale Shanna uścisnęła ją całą.
‘’Słyszałam jak zostałaś zaatakowana którejś nocy.’’ Shanna poklepała
ją po plecach. ‘’Tak się cieszę, że jesteś teraz bezpieczna. Dobrze się
czujesz?’’
‘’Tak.’’ Toni była zaskoczona jak rozkoszna i … normalna była Shanna.
Kto by kiedykolwiek uwierzył, że była żoną potężnego władcy
nieśmiertelnych? A w pobliżu niej stał nieziemski malutki chłopczyk.
‘’To mój syn, Constantine.’’ Shanna nastroszyła jego blond loczki.
Toni pochyliła się. ‘’Cześć Constantine.’’
Uśmiechnął się, a następnie ukrył twarzyczkę w płaszczu matki.
Starsza kobieta zachichotała. ‘’Nie będzie taki nieśmiały, kiedy cię
lepiej pozna. Gregori powiedział mi, że poznał cię zeszłej nocy. Był
pod wielkim wrażeniem twojego tańca.’’
Toni roześmiała się. ‘’Świetnie się z nim bawiłam.’’
‘’Tak.’’ Radinka zmrużyła oczy. ‘’Ale nie wierzę, że on jest tym
jedynym przeznaczonym dla ciebie, kochana.’’
Toni zamrugała. ‘’Ja … Ja nikogo nie szukam …’’
Shanna dotknęła jej ramienia. ‘’Nie martw się. Radinka zawsze stara
się dopasować do siebie ludzi.’’
Radinka parsknęła. ‘’Tu nie ma żadnego starania się. Potrafię
zobaczyć, kiedy dwa serca pasują do siebie.’’ Wskazała na swoją
skroń. ‘’Jestem medium, rozumiesz.’’
‘’Och. To super.’’ Nie wiedziała co jeszcze powiedzieć.
‘’Nie trzeba być medium by wiedzieć, że znudzone dziecko będzie
problemem.’’ Radinka zdjęła jedną ze swoich ciężkich toreb na
podłogę. ‘’Więc przyniosłyśmy małemu trochę zabawek.’’
Constantine przetrząsnął torbę, wyjął dużą książkę z obrazkami, a
następnie wspiął się na kuchenne krzesło. ‘’Chcę nauczyć się czytać.’’
‘’To wspaniale.’’ Toni uśmiechnęła się do niego, a on odpowiedział jej
nieśmiało tym samym, pokazując dołeczki w policzkach.
‘’Wujek Connor powiedział, że byłaś niezła. Powiedział, że wiesz jak
skopać …’’
‘’Hola, wujek Connor mówi zbyt wiele!’’ Shanna zdjęła płaszcz, po
czym zwróciła się do syna. ‘’Zdejmijmy z ciebie tą kurtkę.’’
Podczas gsy Shanna odwieszała kurtki na hakach przy drzwiach,
Radinka wyładowała z woreczków artykuły spożywcze na stół.
‘’Nie byliśmy pewni, czy macie tutaj wystarczająco jedzenia.’’ Radinka
wstawiłą karton mleka do lodówki a następnie chwyciła czajnik z
kuchenki. ‘’Zrobię każdemu po miłej filiżance herbatki.’’
Constantine wpatrywał się w torebki z owocami wciąż leżące na stole.
‘’Mogę banana?’’
‘’Proszę kochanie.’’ Shanna podała mu jednego, a potem schowała
torebki w lodówce.
Toni chciała zaoferować Constantinowi pomoc, kiedy zdała sobie
sprawę, że jej nie potrzebuje. Obrał banana, a następnie ugryzł
kawałek, kiedy studiował książkę.
Wskazał na słowo. ‘’Czy to dom?’’
Zaglądnęła mu przez ramię. ‘’Tak.’’ Jakim on był bystrym, małym
chłopczykiem. Zastanawiała się, czy pochodził z poprzedniego
związku Shanny. W końcu wampiry nie mogły mieć dzieci. ‘’Dziękuję,
że przyszliście dzisiaj.’’
‘’Byliśmy z tego powodu szczęśliwi.’’ Shanna przyczepiła puste torebki
na wieszaki przy płaszczach. ‘’Dostawca przyniesie drzewko około
północy. Zawsze dekorujemy jedno dla strażników.’’
‘’Och, to miłe.’’ Przezte wszystkie zawirowania w jej życiu,
zapomniała, że wkrótce będzie Boże Narodzenie.
Radinka ustawiła trzy filiżanki i talerzyki na ladzie. ‘’Widziałyśmy te
kobiety od frontu z plakatami. Nie mogę uwierzyć, że zachowują się
tak idiotycznie.’’
‘’Tak.’’ Toni usiadła obok Constantina. ‘’To szalone.’’
Shanna potrząsnęła głową. ‘’Biedny Ian. Słyszałam, że naprawdę
musiał cierpieć, aby wyglądać starzej.’’
Radinka wydała odgłos dezaprobaty, kiedy umieszczała torebeczki z
herbatą w każdej filiżance. ‘’Gregori powiedział mi, że Ian robi dzisiaj
w nocy wywiad telewizyjny z Corky Courrant.’’
Shanna skrzywiła się. ‘’Więc wystarczy czekać na katastrofę.’’
‘’Dlaczego?’’ zapytała Toni.
Shanna przygryzła wargi, rozmyślając. ‘’Powinnam zostawić Ianowi
notatkę, błagając go na niej, aby tego nie robił. Jest w piwnicy?’’
‘’Nie, wyrósł ze swojej trumny. Jest na piątym piętrze.’’ Toni skrzywiła
się. ‘’W sypialni twojego męża.’’
Shanna zaśmiała się. ‘’Cóż, wygląda na to, że trochę sobie poćwiczę.
Zaraz wracam.’’ Wyszła z kuchni.
Toni miała ochotę iść razem z nią. Widziała Ianan tylko raz
dzisiejszego ranka przed zdaniem jej raportu o ósmej rano. Wstała o
szóstej trzydzieści z rana i jadła śniadanie w kuchni, kiedy Phineas i
Dougal pojawili się po przekąskę przed snem zanim wrócą do piwnicy.
miała nadzieję zobaczyć Iana, ale poszedł on prosto na pierwsze
piętro bez zatrzymywania się, aby ją zobaczyć.
Dlaczego nie chciał z nią porozmawiać? Obawiała się nieco, że tak
właściwie to mogło zaiskrzyć pomiędzy nim i jedną z tych
pięćdziesięciu wampirzyc, z którymi umówił się wczorajszej nocy.
Czajnim zagwizdał i Toni podskoczyłą wracając do świata. Musiała
przestać myśleć tak dużo o Ianie.
Howard wszedł do kuchni. ‘’Te kobiety są psychiczne! Jedna z nich
uderzyła mnie plakatem, kiedy powiedziałem jej, że Iana tu nie ma.’’
Toni skrzywiła się. ‘’Przykro mi. Wyglądają na strasznie
zdeterminowane.’’
Radinka podała Howardowi filiżankę herbaty. ‘’Kompletne bzdury.
Nadal tu są?’’
‘’Kazałem im odejść, ale obawiam się, że wrócą.’’ Howard upił trochę
herbaty. ‘’Sprawdzę lepiej facetów. Ian nadal jest na piątym piętrze?’’
‘’Shanna jest właśnie w drodze do niego.’’ Radinka ustawiła filiżankę
przed Toni.
‘’Zacznę więc od piwnicy.’’ Howard dopił resztę swojej herbaty,
anstępnie opuścił pokój mrucząc coś o szalonych kobietach.
‘’Czy to ciężarówka?’’ Constantine spojrzał na Toni, a następnie
wskazał na kolejne słowo.
Spoglądnęła na jego książkę. ‘’Tak.’’ Skończył swój banan. ‘’Chciałbyś
coś do picia?’’
‘’Mogę prosić o trochę mleka?’’
‘’Oczywiście.’’ Toni pogrzebała po szafkach ale nie mogła znaleźć
żadnych plastikowych kubków. Poda mu w szklance. Ustawiła ją
przed nim, a on wypił bez wahania.
Usiadła obok niego. ‘’Ile masz lat, około czterech?’’
Uśmiechnął się z mlecznym wąsikiem. ‘’Mam prawie dwa.’’
Toni wzięła oddech, a następnie szybko zamknęła usta, ponieważ nie
chciała zawstydzać chłopczyka. ‘’Jesteś … pewien?’’
‘’Skończy dwa latka w marcu.’’ Radinka dolała trochę mleka do swojej
herbaty. ‘’Jest bardzo mądry, prawda?’’
Więcej niż mądry, pomyślała Toni. Był cudownym dzieckiem.
‘’Czy Toni jest z nami?’’ zapytał Constantine.
Radinka pochyliła głowę rozmyślając nad Toni. ‘’może tego jeszcze nie
wiedzieć, ale wierzę, że będzie.’’
Co to znaczy? Toni popijała swoją herbatę z rosnącym poczuciem
zagubienia.
‘’Chcesz zobaczyć co potrafię?’’ Constantine cofnął się od stołu i
okręcił się dookoła.
‘’To świetne!’’ Toni uśmiechnęła się z uznaniem.
Posłał jej wątpliwe spojrzenie. ‘’Jeszcze tego nie zrobiłem.’’
‘’Och, przepraszam.’’ Toni opadła szczęka, kiedy chłopczyk powoli
zaczął podnosić się do sufitu. ‘’O mój Boże.’’
Radinka usiadła na stole z herbatą w dłoni. ‘’Jest specjalny.’’
‘’Wróciłam.’’ Shanna weszła do pokoju. Podniosła swoją filiżankę
herbaty i rozejrzała się po pokoju. ‘’Gdzie jest Tino?’’
Chichot spod sufitu zwrócił jej uwagę i Shanna parsknęła. ‘’Powinnam
była wiedzieć.’’ Spojrzała krzywo na Toni. ‘’Próbowałam uczyć go
czyszczenia wentylatorów spod sufitu.’’
‘’On … on lata.’’ powiedziała słabo Toni.
Constantina zachichotał i wykonał salto w przód.
‘’Och, teraz to po prostu się popisujesz.’’ Shanna łyknęła trochę
herbaty. ‘’Powinnaś go zobaczyć jak gra w koszykówkę z tatą.’’
‘’Zablokowałem cel taty, poprzez usadowienie się w koszu.’’
pochwalił się Constantine.
‘’On … On naprawdę jest synem Romana?’’ zapytała Toni. ‘’Jak …?’’
‘’Roman to geniusz. Nie pytaj mnie jak, ale wstawił swoje DNA w
nasienie człowieka.’’ Shanna poklepała się po brzuchu. ‘’Oczekujemy
kolejnego bobasa w maju. Dziewczynki.’’
‘’Och. Gratulacje.’’ Toni patrzyła jak Constantine ląduje na podłodze.
Nie mogła w to uwierzyć. Shanna i Radinka popijały herbatę, jakby to
było zupełnie normalne rozmnażać poł ludzkie i pół wampirze dzieci.
‘’Czy zapytałeś się zanim zacząłeś lewitować?’’ Shanna zapytała
synka.
‘’Tak mamusiu.’’ Wdrapał się z powrotem na swoje krzesło.
‘’To dobrze.’’ Shanna usiadła naprzeciwko niego. ‘’Uczyliśmy go aby
był ostrożny z lewitacją. Nie chcemy po prostu aby każdy o tym
wiedział.’’
‘’Jak dziadek.’’ Constantine wypił więcej mleka.
‘’Obawiam się, że tak.’’ zgodziła się Shanna. ‘’Mój tata jest szefem
oddziału Trumna. Starają się wyeliminować z Ziemi wszystkie
wampiry.’’
Toni skrzywiła się. ‘’Wydaje mi się, że jest u was trochę nieswojo na
spotkaniu rodzinnym.’’
‘’Racja. Na szczęście mój tata szaleje na punkcie wnuka więc ignoruje
Wampiry i koncentruje się na Malkontntach. Ale gdyby dowiedział
się, ze Tino odziedziczył kilka nietypowych genów, to mogłoby
spowodować problem.’’
Chłopiec podniósł się znad swoich książek. ‘’Dziadek mnie już nie
kocha?’’
‘’Och, kochanie.’’ Shanna podbiegła aby przytulić syna. ‘’Zawsze
będzie cię kochał. Wszyscy bardzo cię kochamy.’’
‘’Oczywiście, że tak.’’ Oczy Radinki zabłyszczały z emocji, kiedy
spoglądała na chłopczyka.
Toni poczuła małe ukłucie zazdrości. Jakim szczęściarzem musiał być
ten chłopczyk, aby być tak kochanym. Ona sama zawsze pragnęła
matczynej miłości, ale nigdy jej nie dostała. Jej rodzicielka wyszła za
mąż za swojego mężczyznę marzeń i urodziłą jeszcze dwójkę dzieci.
Jej jedyna styczność z matczyną miłością pochodziła od jej babci i
została gwałtownie przerwana, kiedy miała trzynaście lat. Kiedy ją
zawiodła.
Kiedy Toni po raz pierwszy wkroczyła w wampirzy świat kilka nocy
temu spodziewała się znaleźć przerażającego miejsca pełnego
potworów. Zamiast tego znalazła grupę Wampirów i śmiertelników,
którzy byli troskliwi i współczujący. Było oczywiste jak każdy patrzył
się na kolejnego. Shanna pobiegła pięć pięter tylko po to aby zostawić
Ianowi notkę.
Czy była z nimi? To było pytanie, które zadał Constantine. Z lekkim
szokiem zdała sobie sprawę, że może być zaakceptowana jako
członek tej wielopokoleniowej rodziny – rodziny, która dbała i ufała
sobie nawzajem. Mogła być częścią tego wszystkiego. Już nigdy
ponownie odrzucona. Już nigdy więcej poczucia, jakby nie była zbyt
wiele warta.
To było takie … kuszące. Ale również niepokojące, ponieważ miała już
zaplanowane swoje życie z Sabriną. To ona byłą jej rodziną, a nie ci
ludzie z wampirzyce świata. Jak tylko bałagan z Sabriną zostanie
rozwiązany, Toni będzie mogła zostawić wampirzy świat na zawsze.
Dwa dni temu byłaby chętna odejściu. Teraz zaczynała się czuć … jak
ktoś wyczekiwany. I ceniony. Po raz pierwszy zdała sobię sprawę, że
zaczynało ją ciągnąć w dwóch innych kierunkach.
‘’Wszystko w porządku, kochanie?’’ zapytała Radinka.
‘’Ja … lepiej już pójdę.’’ Spojrzała na zegar nad zlewozmywakiem.
‘’Moje wgzaminy końcowe rozpoczynają się za godzinę.’’
Constantine położył swoją małą dłoń na jej ramieniu. ‘’Poradzisz
sobie Toni.’’
Jej ramię zadrżało z przypływu gorącej energi wychodzącej z dłoni
chłopca. Zesztywniała, a następnie natychmiastowo zrelaksowała się
jakby ta energia przepłynęła przez nią z kojącą łagodnością. Jej
napięcie stopniało, pozostawiając poczucie dobrobytu i możliwości
osiągnięcie wszystkiego czego zechce.
Spojrzała na chłopczyka a on ospowiedział uśmiechem. W jego
jasnych, niebieskim oczach spoczywała inteligencja, która powinna
być przerażająca u dziecka w tak młodym wieku, ale czuła się zbyt
zrelaksowana, aby się na tym skupić. Constantine promieniował
dobrocią, więc wiedziała, ze nie było potrzeby aby się bać.
Cofnął rękę i skoncentrował się z powrotem na swojej książce z
obrazkami. Toni zebrała swoje rzeczy i pożegnała się z nimi. Kiedy szła
do stacji metra, to pytanie chłopca bez przerwy powtarzało się w jej
myślach. Czy Toni jest z nami? Jak głęboko dała się wciągnąć w ten
nowy świat? Czy ciężko będzie z tym skończyć, kiedy odejdzie? Nie
tak ciężko, jeśli wymażą jej pamięć. Ale jak mogła zrezygnować ze
wspomnień o Constantinie i innych?
Jak mogła zrezygnować z możliwości ponownego nie ujrzenia już
Iana?
…
Tego wieczoru Toni świętowała zakończenie kształcenia na uczelni
dużą miską potrójnych lodów czekoladowych z podwójną porcją
czekoladowych ciasteczek na górze, kiedy wszedł Ian.
‘’Dobry wieczór.’’
Złapał ją z pełnymi ustami. Przełknęła. ‘’Cześć.’’
Otworzył swoje usta aby coś powiedzieć, ale najwyraźniej zmienił
zdanie. Powędrował do lodówki i wyjął butelkę krwi. Zawahał się, a
potem z powrotem odłożył butelkę.
‘’Nie głodny?’’ Włożyła jeszcze więcej lodów w swoje usta.
‘’Już zjadłem.’’ Chodził po pokoju a kilt chłostał go po kolanach.
‘’Widziałeś choinkę w salonie? Bardzo ładna. Shanna i Constantine ją
udekorowali.’’
‘’Aye, jest niezła.’’ Kontynuował przechadzkę.
Wydawał się dla niej nerwowy. ‘’Przeprowadzasz dzisiaj ten
wywiad?’’
‘’Tak myślę.’’ Zgiął swoje ręce podczas spaceru. ‘’Ale mam co do tego
złe przeczucia.’’
‘’Shanna uważała, że powinieneś z niego zrezygnować. Widziałeś
notkę którą dla ciebie zostawiła?’’
‘’Aye, ale Vanda ciężko pracowała, aby to wszystko ustawić. nie
chciałbym jej zawieść.’’ Westchnął. ‘’Umówiła dla mnie również kilka
kolejnych spotkań.’’
‘’Więcej wampirzyc?’’
‘’Aye.’’ Oparł się plecami o kuchenny blat i założył ręce na piersi.
A co z pocałunkiem, który dzielili w aucie? Toni myślała, aby to
wypomnieć, ale była przecież tą, która nalegała aby do tego nie
wracać. Nazwałaby to błędem. Spojrzała na Iana. Czy on też myślał, że
to był błąd?
A co z tymi momentami, kiedy ich oczy się spotykały i cały świat się
rozpływał? Toni mogła przysiąść, że coś się między nimi działo. Coś
jakby ogromny magnez przyciągał ich do siebie. Albo może
oszukiwała samą siebie? Wsadziła swoją miskę do zlewozmywaka.
Straciła apetyt.
‘’Toni, nie wiem jak to powiedzieć, ale …’’
Powie jej, że był nią zainteresowany? ‘’Tak?’’
‘’Nie mogę się zobaczyć, kiedy się golę. Zastanawiałem się czy dobrze
wyglądam. Na wywiad, rozumiesz.’’
‘’Och. Jasne, zobaczmy.’’ Podeszła i zbadała jego policzki, linię szczęki,
silną szyję, podbródek oraz zawarty w nim dołeczek. Czuła jak jej
twarz się czerwieni. ‘’Jak dla mnie wyglądasz dobrze.’’
Jej oczy spotkały jego i serce lekko podskoczyło. Cholera, znając go,
zapewne to usłyszał. Cofnęła się.
‘’Nie mam szczotki do włosów na górze. Sciągnąłem je tylko do tyłu.’’
‘’Ja mam.’’ Pogrzebała w torebce na stole kuchennym i wyciągnęła
szczotkę. Chciała mu ją zaoferować, kiedy zdała sobie sprawę, że to
była szansa, aby dotknąć jego włosów. Ze swoim skołatanym sercem
skinęła na krzesło przy stole. ‘’Usiądź.’’
Zrobił to.
Patrzyła się na tył jego głowy i ramiona. Nawet z tej strony był
wspaniały. Rozwiązała skórzany rzemyk z jego kucyka i rzuciła go na
stół. Pogładziła szczotką przez jego grube włosy. Zaginały się w fale
spadając w dół do jego ramion. Bardzo szerokich ramion.
‘’Masz falowane włosy.’’ Pogładziła dłonią przez jego czuprynę. Jego
włosy były tak miękkie jak podejrzewała.
‘’Kiedy ścinałem się na krótko były kręcone.’’ powiedział. ‘’Dzięki za
pomoc. Ja … chciałem wyglądać dobrze podczas wywiadu, ale nie zbyt
próżnie.’’
Uśmiechnęła się. ‘’Nie wyglądasz na próżnego.’’ Wspaniałego, ale nie
próżnego. Zebrała jego włosy w koński kucyk. Nigdy nie umawiała się
z facetem o tak długich włosach. To było o wiele bardziej seksowne
niż zdawała sobie sprawę. Wygładzała jedwabne nici z powrotem od
skroni i wokół uszu.
‘’Masz delikatny dotyk.’’ wyszeptał.
Pochyliła się, aby wziąć ze stołu skórzany rzemyk przez co jej piersi
przejechały po jego głowie. Spojrzał na nią a ona złapała oddech.
‘’Wszystko w porządku? Twoje oczy wyglądają na przekrwione.’’
Zamknął je. ‘’Jestem bardzo zmęczony.’’
‘’Och.’’ Nie sądziła, że wampiry mogą się zmęczyć. Zawiązała rzemyk
wokół jego włosów u podstawy szyi.
‘’Nie wiedziałem w co się ubrać – w spodnie czy kilt.’’
‘’Kilt pasuje. To … ty. A przecież chcesz być sobą. To znaczy, jeśli
kobieta nie kocha cię takiego jakim jesteś, to nie jest dla ciebie
przeznaczona.’’
Milczał.
Cofnęła się. ‘’Spotkałeś kogoś kto ci się spodobał?’’
‘’Aye.’’
Jej serce przyśpieszyło. ‘’Rozumiem. Cóż, skończyłam.’’
‘’Dziękuję.’’ podniósł się powoli. ‘’Kiedy powiedziałem Vandzie, że
szukam prawdziwej miłości, to zaznaczyłem, że chcę wampirzycy
uczciwej, lojalnej, inteligentnej i ładnej.’’
Serce Toni oprzytomniało. Nie pasowała za bardzo.
‘’Ale teraz zaczynam rozumieć, ze chodzi o coś więcej w miłości, niż
wyznaczenie kilku wymagań.’’
‘’To prawda.’’ Wrzuciła szczotkę do torby.
Podszedł do drzwi kuchennych, potem zawahał się. ‘’Gdybyś nie była
strażniczką, mógłbym się z tobą umówić.’’
Jej serce podskoczyło z powrotem na miejsce. Chciał się z nią
umówić?
Zmarszczył brwi. ‘’Ale jeśli nie będziesz już dłużej w tym zawodzie,
twoja pamięć zostanie skasowana. Nie będziesz mnie pamiętała.’’
‘’Wiem.’’ Jej serce ścisnęło się. ‘’To … smutne.’’
‘’Aye, smutne.’’ Odwrócił się i opuścił pokój.
…
Nieco po dziesiątej zadzwonił Carlos. ‘’Jestem w drodze do domu.’’
Toni była już w swojej piżamie wylegując się w łóżku. ‘’Jak poszła ci
randka?’’
‘’Dobrze. Maria wpuściła mnie do biura Dr Proctora i znalazłem kopię
woli. Sabrina nie może odziedziczyć reszty funduszu powierniczego
dopóki nie uzyska stopnia naukowego na uczelni. Tymczasem jej
ciotka Gwen zostaje powiernikiem.’’
‘’Więc oni próbują powstrzymać ją od ukończenie szkoły?’’ Toni
usiadła z niedowierzaniem. ‘’Carlos! Co jeśli planują trzymać ją pod
kluczykiem w szpitalu psychiatrycznym na zawsze?’’
‘’Obawiam się, że to jest dokładnie to czego chcą.’’ mruknął Carlos.
‘’Ale nie bój się. Odkryłem gdzie pracuje Dr Proctor. Szpital
Psychiatryczny Cieniste Dęby. Zadzwoniłem tam, ale ni potwierdzili
czy Sabrina jest ich pacjentką.’’
‘’Musimy ją znaleźć.’’
‘’Wiem, menina. Znajdziemy. Spotkaj się ze mną jutro wieczorem po
pracy i razem pójdziemy do Cienistych Dębów.’’
‘’Dobrze.’’ Toni odłączyła się. Znajdzie Sabrinę. I wydostanie ją z tego
szpitala. Nie pozwoli jej stoczyć się na dno.
Tłumaczenie by Kattyg
Nazwa pliku:
All I Want for Christmas is a Vampire rozdział 1-10 PL
Katalog:
C:\Documents and Settings\Komputer\Moje dokumenty
Szablon:
C:\Documents and Settings\Komputer\Dane
aplikacji\Microsoft\Szablony\Normal.dotm
Tytuł:
Temat:
Autor:
Komputer
Słowa kluczowe:
Komentarze:
Data utworzenia:
2010-10-03 11:42:00
Numer edycji:
2
Ostatnio zapisany:
2010-10-03 11:42:00
Ostatnio zapisany przez:
Komputer
Całkowity czas edycji: 0 minut
Ostatnio drukowany:
2010-10-03 11:42:00
Po ostatnim całkowitym wydruku
Liczba stron:
172
Liczba wyrazów:
32 524 (około)
Liczba znaków:
195 146 (około)