Studia Antyczne i Mediewistyczne 9 [44] (2011)
PL ISSN 0039–3231
PLUTARCH
QC VIII, 2: W JAKIM SENSIE POWIADA PLATON,
ŻE BÓG ZAWSZE GEOMETRYZUJE
[718b] Zaległe milczenie przerwał Diogenianos, mówiąc: – Skoro już zaczęliśmy
rozprawiać o bogach, a mamy rocznicę urodzin Platona, weźmy za towarzysza jego
samego i zastanówmy się, w jakim właściwie sensie powiedział, że bóg zawsze geome-
tryzuje (o ile właśnie jemu należy przypisać to stwierdzenie).
W odpowiedzi zauważyłem, że wprawdzie wprost nie napisał tego w żadnym ze
swoich pism, ale jest to [stwierdzenie] wiarygodne i w swoim charakterze Platońskie,
wątek zaś podjął dalej Tyndares, który rzekł:
– Bacz, Diogenianie, czy sformułowanie owo nie wskazuje na rzeczy wielkie i nie-
łatwe w oglądzie, i nie [nawiązuje] do tego, co on sam wielokroć powiedział i napisał,
chwaląc geometrię jako tę, która nas, zajętych poznaniem zmysłowym, odeń odrywa
i zwraca ku intelligibilnej i wiecznej naturze, której ogląd stanowi cel dla fi lozofi i, tak jak
objawienie dla misteriów. Gwoździe bowiem rozkoszy i bólu, które przykuwają duszę
do ciała [Phaed., 83d], to niosą ze sobą, jak się zdaje, nieszczęście, że to, co zmysłowe,
czynią jaśniejszym niż to, co intelligibilne, i zmuszają umysł dyskursywny, by wydawał
sądy w oparciu o doznanie zmysłowe raczej niż rozumowanie. Przyzwyczajony bowiem
przez gwałtowne cierpienie czy przyjemność, przywyka [ów rozum], by uważać na to,
co związane z ciałem, a jest zmienne i przejściowe, tak jakby to było prawdziwie bytem.
Ślepnie [zatem] i traci ów narząd duszy, owo światło tysiącowi równe oczu [Resp., 527e].
A tylko dzięki niemu możliwy jest ogląd tego, co boskie. We wszystkich zaś tak zwanych
naukach [matematycznych], niczym w wypukłych i wklęsłych zwierciadłach, ukazują
się jakieś ślady i odbicia prawdy intelligibiliów. Geometria jednak, która wedle Filolaosa
[Vorsokr., 44A7a] pryncypium jest i matką innych [nauk], w szczególny sposób w górę
zwraca i prowadzi umysł dyskursywny, oczyszczony jakby i dokładnie obmyty z pozna-
nia zmysłowego. Stąd też sam Platon ganił Archytasa i Menaichma, uczniów Eudoksosa,
którzy próbowali sprowadzić do konstrukcji mechanicznych i narzędziowych podwo-
jenie bryły – próbowali oni mianowicie uchwycić trzecią proporcjonalną nie na drodze
intelektu, ale jak popadnie. W taki właśnie sposób gubi się i zatraca pożytek geometrii,
skoro zwraca się ona na powrót ku temu, co zmysłowe, a nie prowadzi ku górze i nie uj-
muje obrazu tego, co wieczne i niecielesne, a przy czym będąc, bóg jest zawsze bogiem.
2. Po Tyndaresie odezwał się jego towarzysz, Floros [719] (ten, który zawsze żarto-
bliwie za jego miłośnika się podaje) i powiedział:
– Dobrze się stało, że nie zachowałeś tej opinii dla siebie, ale się nią z nami podzie-
liłeś: dałeś nam otóż możność zbicia argumentu, który dowodzi, że nie dla bogów, ale
Studia Med9_44_Księga.indb 84
Studia Med9_44_Księga.indb 84
2012-01-13 13:12:08
2012-01-13 13:12:08
QC VIII, 2: W JAKIM SENSIE POWIADA PLATON, ŻE BÓG ZAWSZE GEOMETRYZUJE
85
dla nas konieczna jest geometria. Bo przecież nijak nie potrzebuje bóstwo nauki jako
narzędzia odwracającego myślenie od tego, co narodzinom podległe, i zwracającego ku
temu, co jest. W nim jest bowiem samym, z nim i wokół niego. Ale bacz, czy i przed tobą
Platon czegoś bliskiego i znanego nie ukrył, jakby do Sokratesa tak Likurga domieszał,
jak i, jak to sądził Dikajarchos [FHG II, 243], Pitagorasa. Wiesz przecież, że Likurg pro-
porcję arytmetyczną, jako demokratyczną i właściwą tłumowi, usunął z Lacedemonu,
a wprowadził geometryczną, która jest stosowna dla mądrej oligarchii i praworządnej
monarchii. Jedna bowiem przyznaje, co równe, wedle liczby, druga natomiast wedle
proporcji, co godziwe. I nie wszystko w równej miesza mierze, ale jest w niej wyraźne
rozróżnienie między tym, co przydatne, i tym, co szkodliwe, skoro nie wedle losów czy
szeregu, ale przez różnicę cnót i wad przypada to, co należne. I taką właśnie proporcję
bóstwo wprowadziło w rzeczach, taką sprawiedliwość i taki porządek, miły Tyndaresie,
poprzez które poucza nas i zaświadcza, że to, co sprawiedliwe, jest równe, lecz tego,
co równe, nie trzeba brać za sprawiedliwe. Równość bowiem, do której tak wielu dąży,
a która największą jest ze wszystkich niesprawiedliwością, bóg, na ile to wykonalne,
usunął. Zachowuje jednak to, co godziwe, na sposób geometry, wyznaczając to, co we-
dle prawa, przez [odpowiednią] proporcję.
3. Przyklasnęliśmy tym słowom. Tyndares jednak, przyznając, że pełen jest zazdro-
ści, wezwał Autobulosa, by Florosa [argumentami] doścignął i wywód jego zganił. Ów
zaś odpowiedział, co następuje, mniemanie własne przy tym cytując. Rzekł mianowicie,
że geometria ma wzgląd nie na co innego, jak na znaczniki i właściwości granic, i że bóg
nie w inny sposób świat uczynił, jak ograniczywszy materię, która nie była ograniczona.
I nie dla wielkości czy objętości, ale dla bezładu i nieharmonijności to, co nieokreślone
i pozbawione granicy, starożytni zwykli zwać nieograniczonym. Bo i kształt, i postać
granicą są dla wszystkiego, czemu kształt nadano i postać – pozbawiona ich [materia]
byłaby sama w sobie bezkształtna i bezpostaciowa. Skoro zaś pojawiły się niej liczby
i proporcje, przy pomocy których została uchwycona i ogarnięta liniami oraz powstały-
mi z tychże płaszczyznami i głębokościami, dostarczyła pierwszych kształtów (eidea)
i materialnych różnic, które były jakby podstawami dla narodzin powietrza i ziemi,
wody i ognia. Niemożebne bowiem i niedopuszczalne, by ośmio- i dwudziestościan,
dalej zaś czworościan i sześcian przyjęły równość względem boków i podobieństwo
względem kątów czy harmonię z nieuporządkowanej i zmiennej materii bez elementu
rozgraniczającego i kształtującego każdy jeden na sposób geometryczny. Dlatego też,
kiedy w tym, co nieograniczone, pojawiła się granica, powstało wszystko (to pan) shar-
monizowane i w najlepszy sposób wymieszane i nadal powstaje, przy czym materia za-
wsze zmierza do tego, by na powrót popaść w nieograniczenie, i umyka geometryzacji,
proporcja (logos) natomiast ogarnia ją, opisuje i dzieli na wzorcy i różnice, z których
wszystkie zjawiska biorą początek (powstanie) i strukturę.
4. Po tych słowach uznano za właściwe, bym i ja coś do ich wykładów dołożył. Po-
chwaliłem zatem przedstawione poglądy jako zacne i ich własne i powiedziałem, że dość
są do prawdy podobne.
– Byście jednak – rzekłem – ani sami siebie nie lekceważyli, ani nie patrzyli zawsze
na zewnątrz, wysłuchajcie teorii, która pośród naszych nauczycieli największym się
cieszy szacunkiem pośród tych, które poruszonych spraw dotyczą. [720] Jednym miano-
Studia Med9_44_Księga.indb 85
Studia Med9_44_Księga.indb 85
2012-01-13 13:12:08
2012-01-13 13:12:08
PLUTARCH
86
wicie z teorematów, czy raczej problemów, geometrii jest ten, wedle którego, jeśli dane
są dwie fi gury, utworzyć można trzecią, która jednej jest równa, do drugiej natomiast
podobna – odkrywszy rozwiązanie tego właśnie problemu, Pitagoras miał, jak mówią,
złożyć ofi ary (bo oczywiste, że twierdzenie to jest o wiele subtelniejsze i ważniejsze dla
muzyki niż tamto drugie, które dowodzi, że przeciwprostokątna równa jest przyprosto-
kątnym).
– Słusznie mówisz – rzekł Diogenianos – ale co to ma tutaj do rzeczy?
– Łatwo rzecz zrozumiecie – powiedziałem – jeśli przypomnicie sobie ów podział
z Timajosa [48e sq.
1
], w którym na trzy zostały podzielone rzeczy pierwsze, z któ-
rych świat bierze narodziny, a z których jedną najsłuszniej nazywamy bogiem, drugą
materią, ostatnią zaś ideą. Materia jest najbardziej nieuporządkowanym [elementem]
z tych, które wcześniej już były, idea najpiękniejszym ze wzorów, bóg wreszcie najlep-
szą z przyczyn. Nie chciał zatem, na ile to było możliwe, nic pozostawić bezgranicznego
i nieuporządkowanego, lecz [chciał] uładzić naturę miarą, proporcją i liczbą, tworząc na
równi ze wszystkich preegzystujących jedno jakieś, które powstało takie, jaka jest idea,
a pod względem wielkości takie, jak materia
2
. Stąd też, biorąc nasz teoremat, do dwu,
które już były, jako trzeci utworzył, tworzy i przez czas cały zachowuje, świat, tak że ten
ostatni równy jest materii, a podobny do idei. Zawsze bowiem będąc, z powodu przyro-
dzonej i koniecznej obecności ciała, w trakcie narodzin, zmiany i różnorakiego dozna-
nia, wspierany jest przez ojca i twórcę
3
, który przy pomocy proporcji (logos) rozdziela
substancję wedle wzorca, przez co miara w bytach piękniejsza jest od ich symetrii
4
.
1
W opinii E. L. Minara jest to odniesienie do Tim. 29e.
2
Trudno oddać w tym miejscu lapidarność oryginału, w którym czytamy: oŒon ¹ „dšv kaˆ
Óson ¹ Ûlh genÒmenon, a więc, ujmując rzecz w terminach filozofii Arystotelesowskiej: jako-
ściowo takie, jak idea, ilościowo takie, jak materia. Figura powtórzona jest w danym w kolejnym
zdaniu opisie świata (kosmosu): tÕ ‡son tÍ ÛlV kaˆ Ómoion tÍ „dšv tÕ kÒsmon [scil. e‹nai].
3
Na temat tych dwu określeń por. PQ II, 1000e–1001c.
4
Por. Philebus, 66a–b.
Studia Med9_44_Księga.indb 86
Studia Med9_44_Księga.indb 86
2012-01-13 13:12:08
2012-01-13 13:12:08