2003 27 Szalency polscy w obrazkach

background image

Przekrój, nr 27/2003

SZALEŃCY POLSCY W OBRAZKACH

Wczoraj spotkałam nową wariatkę do kolekcji. To mnie już wcale nie dziwi, my, psychiczni,

rozpoznajemy się od razu, jak Żydzi w obcym kraju. Myślę, że kiedyś napiszę sobie taką książkę na

własne potrzeby: przewodnik po wariatach polskich z rozkładaną mapą i kolorowymi ilustracjami i

aneksem „Wariaci zagraniczni”. Myślę, że znam przynajmniej kilku. Mają te swoje międzynarodowe,
krystaliczne, wszystkowiedzące oczy zarzynanych niemowląt i dają mi do zrozumienia w tajemniczych

językach, że już się znamy, spotkaliśmy się pod spodem i całowaliśmy się.

Siedzę sobie na ławce o pierwszej w nocy i już z daleka ją widzę, jak wysiada z ostatniego autobusu, a

jej proroctwa wprawiają w popłoch pasażerów, którzy rozpełzają się przed nią jak robaki od zapalonego

nagle światła. Od razu wiem, że przyjdzie do mnie, my, psychiczni, znamy się od dawna, mamy się

nawzajem na czujnikach, wymacujemy się w ciemności jak żyły wodne. Na tej ulicy nie pali się ani jedna
zapałka, ale wiem, że zaraz namierzy mnie na swoim chorobliwym radarze i dopadnie. I już mnie ma, już

mi opowiada swoje życie, począwszy od wrażeń z własnych narodzin, a ja wszystko rozumiem. Podaje

wszystkiego kilka wersji do wyboru, żebym wybrała sobie najlepszą według własnego gustu.

Raz jest bogata i nieszczęśliwa, musi doglądać kafelków i wszystkiego pilnować, by nie pokradli, a raz

jest biedna, całkiem odwrotnie niż jej siostra, ma mieszkanie ciche, czyste i wypoczynkowe jak mysz.

Odprowadzam ją kawałek i we wszystko jej wierzę, ponieważ my, psychiczni, nie mamy sobie za złe, że
rzeczywistość występuje w tak wielu odmianach, a wszystkie są tak samo prawdziwe i występują

równolegle, nie przeszkadzając sobie nawzajem. Wreszcie łapie mnie za obydwie ręce i przybliża swoją

twarz do mojej, jakby chciała mi wepchnąć język w usta, co też bym jakoś jej przebaczyła, tylko dlatego,

że jesteśmy tej samej narodowości psychicznej.

– Jesteś, dziewczyno, inteligentna – szepcze mi prosto do ust – ale nieszczęśliwa. Masz to napisane w

oczach, ból. Dusza cię boli. To słychać w twoim głosie, dławisz się od bólu. Śmiejesz się, ale tutaj – tutaj
popukała mnie fachowo w klatkę piersiową – tutaj masz ranę i krew. Ja to wszystko słyszę i widzę, mnie

nie oszukasz. Dobry Bóg powinien się tobą zająć.

Mówiąc to, rzuciła mi się na szyję i ucałowała mnie w oba policzki. Czułam się bardzo dziwnie i całą

drogę powrotną trzymałam się za serce. Nikt wcześniej nie poinformował mnie, że jestem tak bardzo

nieszczęśliwa. Teraz dowiadywałam się tego nagle i od przypadkowych osób i poczułam, że otoczenie

ukrywało to przede mną jak straszną, o wieloczłonowej nazwie chorobę, i tylko ta przypadkowa
koleżanka umysłowa spotkana nocą miała odwagę mi to powiedzieć.

Szłam strasznie oszukana i jak odrzucone oświadczyny przypominały mi się wszystkie te chwile ostatnio,

kiedy śmiałam się jak głupia, głaskałam psy i robiłam te wszystkie żenujące rzeczy, jakie wykonuje się w

przekonaniu, że jest się szczęśliwym, a wszyscy patrzą, jak się starasz, i ocierają łzę, bo wiedzą, że

pozostały ci trzy dni życia i dobry Bóg grzeje ci łóżko.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2003 47 Szalency polscy w obrazkach 2
2003 27 Zycie podrozne Doroty M
2003 02 27
8 Ustawa z dnia 27 marca 2003 r o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym
117 o planowaniu i zagosp przestrzennym z 27 03 2003
2003 07 27
Ustawa o planowaniu przestrzennym i zagospodarowaniu przestrzennym, 27.03.2003
2003 04 27
swieto bibliotek, 27 października 2003:
27 406 pol ed02 2003
SDM 2003 Oto Matka twoja (J 19,27)
Wyrok TSUE z dnia 27 10 2011 implementacja Dyrektywy 2003 98 WE sprawa C 362 1 (DIP)
ALEX KAVA MAGGIE 04 GRANICE SZALEŃSTWA (2003)
ŚDM 2003, Oto Matka twoja (J 19, 27)
2003 04 27 Honoring Peace And Justice Susan Sontag

więcej podobnych podstron