Morstin Ludwik Hieronim Lilije

background image

Morstin Ludwik Hieronim

LILIJE

Dramat w czterech aktach wierszem




OSOBY DRAMATU:

PAN
PANI
PANÓWBRAT
KSIĄDZ
GOSPODARZ
WŁODARZ
STRÓŻ I
STRÓŻ II
DZIAD kulawy
KOŚCIELNY
PASTUCH stary
ORACZ
PACHOŁEK
DZIADWRÓŻ
DZIEWCZYNA
SĄSIEDZI
SĄSIADKI
DZIEWKI służebne
CZELAD?

Rzecz dzieje się na pograniczu Polski i Rusi za czasów króla Bolesława



PROLOG

Na pograniczu Polski i Rusi,
za czasów króla Bolesława,
rzecz, co się przydarzyła krwawa,
powtórzyć dzisiaj się musi.

Na pograniczu Polski i Rusi,
w drewnianym jednym kasztelu,
na łące, w gaju, w białym domu,
w czas dziejowej zawieruchy,


w czas kijowskiego pogromu.

A oto rumienią się zorze
i wojów twarde lica,
białe ostają ściany
w dalekim polu mgławem,
pan z królem Bolesławem
idzie na Kijowiany.
Miecz w słońcu, słońcem błyska,

background image













znikają z oczu ślady
ojczystych stron dworzyska.
Niewiasta u ogniska,
dobytek liczny w gumnie,
w stogach zboże i słoma,
ostawił wszystko doma,
a może wróci w trumnie.
Puste domostwa ściany,
w podwórzu wicher hula,
mąż z królem Bolesławem
poszedł na Kijowiany,
pomocnik w bojach króla,
na krew łakomy srodze.
Niewieście cni się samej,
aż panów brat po drodze
zapukał raz do bramy. —















Kto w złote słońce mierzy
i grodów gryzie wały,
ten pierwszym jest z rycerzy,
ten razem z królem śmiały.
Lecz kto po gwiazdy sięga,
utraci własną ziemię,
w tym losu jest potęga
i kres człowieczej chwały.
Zdobywaj dumne grody,
zasiadaj w złotym mieście,
brat twój przy żonie młodej,
przy twojej brat niewieście.
Wszystkiemu, co się stawa,
odwieczne są przyczyny,
przez góry i doliny,

background image













w daleki okręg siny
poniosła się twa sława. —
Od stodół wiedzie ścieżka,
na wzgórzu cerkiew stoi
i Bóg tam w cerkwi mieszka,
w chorągwie się otula,
stróżuje ziemi twojej,
gdyś poszedł wspomóc króla.

Wszystkiemu, co się rodzi
i ponad grzędę wzbija;
ziarno kiełkuje w ziemi
czy chwast to, czy lilija,














jednakie wszemu prawa,
wszystkiemu, co się stawa,
Bóg stawać się pozwoli,
i dobrej, i złej doli
daje przyjść Bóg cerkwiany.

Na pograniczu Polski i Rusi,
za panowania króla Bolesława,
w czas boju z Kijowiany
u polskich dzierżaw proga,
rzecz, co się przydarzyła krwawa,
powtórzy się przed wami.








background image






AKT PIERWSZY

Gumno zbudowane w kształcie czworoboku. Po lewej stronie dworzysko, za nim sad okwiecony, po prawej szopa
gospodarska i brodło słomy. Za stodołą wieniec topól. Między zabudowaniami częstokół z bramą. W oddali widok na
cerkiew wiejską. Na podwórzu przy podniesieniu zasłony nie ma nikogo. Słychać dźwięk dzwonka.

Scena
(Pani wychodzi z dworzyska z dziewkami; jedna starsza
służebnica idzie do drzwi na przodzie sceny stojących otworem)

PANI
Cóż to? Czy w cerkwi dzwonią?















SŁUŻEBNA
Na sumę w cerkwi dzwonią,
bo przed kościołem ludnie.

PANI
Zaspałam przedpołudnie.

SŁUŻEBNA
Musiały się Warn nocą
przyśnić widzenia cudnie.














PANI
(wyzierając przez drzwi)
A słonko, jasne słonko
stanęło nad jabłonką,

background image

w niebo się pnie wysoko
Bydło pognali pod studnię. —

DZIEWKA I
Słonko już nad obory
przeszło, a wyście spali.

SŁUŻEBNA
Późnej się doczeka pory,
gdy sen człowieka zwali.

PANI
Tyle luda przed kościołem
luda mnogo......
i przybrani nieubogo.














Dziewki w malowanej chuście.

SŁUŻEBNA
Wszystko strojne na odpuście.

PANI
Prawda, odpust dziś cerkwiany,
wczora my maili ściany.

DZIEWKA
Świętym z kurzu tarli lica.

SŁUŻEBNA
Wosk my gnietli do świc pszczelny.

PANI
Prawda... A Bogarodzica
na ten dzień święta niedzielny












background image


w liliowej ma być koronie,
w ołtarzu świecić nad ludem. —
Miałam iść rankiem do gaja,
zrywać do cerkwi lilije,
że się to obraz umaja,
aż woń z ołtarza w lud bije.

DZIEWKA II
Przecie gaj jest niedaleczko,
rosną lilije za rzeczką,
jeszcze zdążym...

PANI
Jeden wianek.

DZIEWKA I
Jeden wianek, chodźmy żywo.

PANI
W tę dolinę od strumyka.















SŁUŻEBNA
Weźcie ino dziewki łyka.
(do Pani)
Jeszcze włosy wam przepaszę,
bo na polu wiatr rozwiewa.

PANI
Nie mam czasu.

SŁUŻEBNA
A dyć trzeba,
omotacie się o drzewa.

PANI
Bogarodzica w kościele
oczy wyzira stęsknione,
kwiecia się próżno spodziewa,






background image








a ja se urządzam w niedzielę
wraz do połednia wywczasy.
No chodźcież, dziewki, na lasy.

DZIEWKA
Już my gotowe.

PANI
Marudy!

DZIEWKA
Wnet się uwiniem.

SŁUŻEBNA
Wy przódy
do kolan zakaszcie się, pani,
bo w lesie okrutna jest rosa.

PANI
Dopókim od rana jest bosa,
to mokra nie szkodzi mi trawa,
w lot się do gaja dostanę.

SŁUŻEBNA
Zawdy podnieście katanę.
(Pani wychodzi)

Scena
(od sadu wychodzi PanówBrat bez zbroi, jeno z mieczem
krótkim u boku)

PANÓWBRAT
Pani wstają?

SŁUŻEBNA
Już powstali,
jeno poszli rwać lilije
na obraz, co rna być w bieli.













PANÓWBRAT
Dawno?

background image


SŁUŻEBNA
Co ino sfrunęli
w sad...

PANÓWBRAT
(patrząc się)
Gałązka wstrząśnięta
jej piersią jeszcze się gibie.

SŁUŻEBNA
Sunęła się pod jabłonie.

PANÓWBRAT
Ale już jej nie dogonię.

SŁUŻEBNA














Ani wam śnić, ... ona krzepka
kiej ptak.

PANÓWBRAT
Z wietrzykiem wionie.

Scena

(Gospodarz, stary chłop, wychodzi od drzwi, co stoją ode dwora)

PANÓWBRAT
Cóż, na świecie jasne słonko.

GOSPODARZ
Słonko, panie, i pogoda.

PANÓWBRAT
Wyschnie siano.










background image




GOSPODARZ
Wiatr osuszy.

PANÓWBRAT
Wszystko szczęści się tą porą.

GOSPODARZ
Somsiady siana nie zbiorą,
zmuliła rzeka pokosy,
ino na nas nie wylało.

PANÓWBRAT
Trzeba zwozić siłą całą,
ale się też wszystko szczęści.

GOSPODARZ
U nas zawdy tak bywało,
zboża więcej, trawy gęściej.















PANÓWBRAT
Teraz insze jest staranie.

GOSPODARZ
Zawdy tak bywało, panie.

PANÓWBRAT
(niecierpliwie)
Insza widać na was miara.

GOSPODARZ
Lat dwadzieścia tu włodarzę,
gdy Bóg szczęści, człek się stara,
owce rodzą się po parze,
pola się do stodół garną,
ziemia sypie szczodre ziarno.
Można dobytku zwieźć mnogo,
ino wiedzieć trza, dla kogo.





background image









PANÓWBRAT
A jak ty miarkujesz, stary,
wróci jeszcze brat z wyprawy,
możeż tak dochować wiary
tyle czasy poza siołem?

GOSPODARZ
Myślę, jemu chce się sławy,
więc nie wrócił z królem społem.

PANÓWBRAT
Wzdyć się wsławiał pod Kijowem.

GOSPODARZ
Z wojskiem się zaciągnął nowem.

PANÓWBRAT
Może zginął?

GOSPODARZ
Albo żyje.















PANÓWBRAT
Może inszą pojął żonę,
w inszym kraju, w inszej stronie?

GOSPODARZ
Zawdy wiernym był niewieście.

PANÓWBRAT
A może też w ruskim mieście
zadźgali go ka wrogowie.

GOSPODARZ
Tożby o tym były wieście!

PANÓWBRAT
Wieść jak kamień w stepy padnie

background image

i człek nigdy jej nie najdzie,
wierzy lada której bajdzie,














lada słowo chyta snadnie
i nadzieją się tumani,
a tu serce jałowieje.

GOSPODARZ
Niby czyje?

PANÓWBRAT
Naszej pani,
co ostała na zagrodzie,
nikt do okien nie zagląda,
jeno wichr, co w połu wyje
i po miedzach krętych chodzi.

GOSPODARZ
(po namyśle)
Pytacie, niby, co jej się godzi. —
Ona panu ślubowała wierność
do deski grobowej,
w tej cerkwi, tam, byłem przy śłubie.














Ksiądz im ręce wiązał stułą.
Pomnę ten wichr, co gałęzie
o kraty okna bił, aż zdało się, że deszcz pluszcze,
przysięgała słowy: a iż cię nie opuszczę
do śmierci, ni wrogie losy nas rozdzielą...
Niech tedy na progu pani usiędzie z kądzielą
i czeka,
choć droga z Kijowa może być daleka,
niech się jej czas nie dłuży,
a chwila czekania nie waży.

background image


PANÓWBRAT
(gniewnie)
Miarkujecie pustą głową,
wyście na to są za starzy.

GOSPODARZ
Samiście ciągnęli słowo.














Scena

(Pani wraca, niosąc wianek lilij w ręku)

PANÓWBRAT
Witajcie, pani bratowo!

PANI
Witajcie, panie bracie!

PANÓWBRAT
Jaka woń od was bije,
rumienność w licach macie.

PANI
Zrywałam te lilije.

PANÓWBRAT
Wy sami jak lilija,
jak lilij i kwiat wiotki.















PANI
Wy w gębie zawsze słodki,
bo na to już uczeni.

background image


PANÓWBRAT
Słonko na was też grzeje,
sad cienisty was cieni,
całkiem jak te lilije;
odmłodniecie na nowo.

PANI
Idźcie z taką obmową.
(Dziewki wychodzą)


Scena

PANÓWBRAT
Pomnisz ty, co nocą było,
jakie było miłowanie.














PANI
Grzech to, grzech, boskie skaranie,
nie możemy ostać w grzechu.

PANÓWBRAT
Cała w rumieńcach, w uśmiechu
chyliłaś się do mnie siłą.

PANI
(wstydliwie)
Nie spominaj.

PANÓWBRAT
Ty kochanka.

PANI
Niech noc nie dogania ranka,
niech nie patrzy słonko w zmroki.










background image





PANÓWBRAT
Rzuciłaś na mnie uroki.

PANI
Trza ci było w oszaleniu
wyrwać syćko tamto ze mnie,
w ukochaniu, w zapomnieniu
wycałować duszę z lic,
abych nie ostało nic
w oczach z dawnego widoku,
w uszach by mi nie brzmiał dźwięk
dzwoniącego chrzęst oręża
przypomnienie pana... męża
i przed cerkwią straszny lęk!

PANÓWBRAT
Czegóż teraz pamięć brata
na wspomnienie mi przywodzisz?














PANI
Bo sam siebie jeno zwodzisz.

PANÓWBRAT
A wzdyć bratu tu włodarzę,
jemu w spichrzach zboże. ważę.

PANI
I nie kradniesz go?

PANÓWBRAT
Nie kradnę!
mógłbym wynieść coś za miedzę,
wcale mej włości nie patrzę,
dniami całymi tu siedzę,
na cudzej pracując glebie,
strzegę dobytku i ciebie.

PANI
Ty! słuchaj, to jest strzeżenie,



background image











co wypija miłość z żył,
serce precz od niego żenię
na zawsze.....

PANÓWBRAT
I rad by był,
gdyby wrócił.

PANI
Niech nie wraca!

PANÓWBRAT
Więc cóż sobie serce trujesz,
cóż się cerkwi przypatrujesz
Musisz ślub wziąć tam.

PANI
My dwoje?














PANÓWBRAT
Jeśli Bogu to zwadzi,
niech nas z księdzem ślub święci,
ogłosimy czeladzi,
że brat zginął.

PANI
Nie wiemy.

PANÓWBRAT
A czegóż nie ma wieści,
czy w grobie leży niemy,
czy się w wojnach zatraca,
że milsza krwawa praca
niż z niewiastą kochanie,
to jedno__

PANI

background image

Wszystko czeka














powrotu wieczna męka.
Przez pustą izbę ciąga,
braterskie kalasz łoże,
a ciąga k'sobie mocą.

PANÓWBRAT
Dwoje nas w jednym dworze.

PANI
Sprosiłam dziś somsiady,
zejdą się tu po sumie,
sieść z nami do biesiady,
zabawimy się trocha,
odleci może smęt.

PANÓWBRAT
Nie wyjdziesz z jego pęt,
nam jednej trzeba wieści.














PANI
Może się co okaże
z somsiadami w rozgwarze.

PANÓWBRAT
Mieszkają tam za miedzą,
co się dzieje, nie wiedzą,
tacy mi tam bywalce,
zjedzą, co im dasz w misie,
co dasz w dzbanie, wypiją
i pójdą...
(słychać głos dzwonka z kopuły cerkwi)

background image

PANI
Dzwony biją,
raz wtóry dzwonią dzwony,
na sumę czas spóźniony.
Ksiądz będzie znów wydziwiał,
że do cerkwi się lenię,














że kijem nie wyżenię
do kościoła, bom płocha.
Ogarnąć się trza trocha
i iść zaraz.
(woła)
Hej, dziewki!
(wychodzi)
(PanówBrat chwilę za nią patrzy, później wychodzi)

Scena

(Pachołkowie ustawiają ławy podle stoła i wnoszą misy i dzba
ny. Stróż zamku na oszczepie wsparty patrzy się przy wrotach.
Gospodarz wchodzi)

GOSPODARZ
A, gotują znów do jadła,
z cerkwi się zwali czereda.














STRÓŻ
Z kościoła przyjdą somsiady.

GOSPODARZ
Poszedł pod nóż baran tłusty
i dwa od matki jagnięta.

STRÓŻ

background image

Ano przecie odpust w cerkwi.

GOSPODARZ
U nas teraz co dzień święta,
co dzień są u nas odpusty
i owce idą z owczarni,
dobytek pański się marni
i rzekę, dobytek cudzy...

STRÓŻ
My są jeno pańscy słudzy.















GOSPODARZ
My są słudzy, ale pana.

STRÓŻ
Cóż wam o tego barana,
że na rzeź poszedł do stoła.

GOSPODARZ
Dobytek się marni z sioła,
mnie przykazał pan staranie.

STRÓŻ
Jeszcze siła go ostanie.

GOSPODARZ
(sciszając głos)
Widzicie, co się tu święci,
jaki grzech się zasiał w domu,
bujni się i puszcza pędy.














Wyście są kasztelu stróżem,

background image

ale stróżujecie sromu,
grzechu pilnujecie strażą,
Nie widzicie?

STRÓŻ
Cóż się stało?

GOSPODARZ
Panów brat, co tu od roku
ciągle siedzi przy niewieście,
gach, co wszedł do tej zagrody,
żadną wam nie jest przeszkodą.

STRÓŻ
A cóż on mi tutaj wadzi?

GOSPODARZ
I to zgorszenie czeladzi,














kiedy chodzą ciemną nocą
na spanie z izby do izby.

STRÓŻ
A niech chodzą, kiej im ckliwo,
jeszcze łuczywem poświecę,
jeszcze zapalę łuczywo,
nie zdradzę, choćby zabito.
Niech się kocha chłop z kobitą,
najwięcej tego kochania nie będzie.
Sam nie rośnie chmiel na grzędzie,
jeno o pręt się owija...
Sama nie rośnie lelija,
jeno się z drugą rozsiewa,
niechże ma uciechę dziewa,
póki rzeźką jest i młodą
i innych niech syci urodą.










background image




GOSPODARZ
(gniewnie)
A wyście w tej służbie widać zapodzieli
i cześć rycerską, choć niby wy rycerni,
i Boga wygnali, Tego od niedzieli,
co tam się w cerkwi w chorągwiach rozwiewa,
wróćcie jak ojce czcić pogańskie drzewa,
prawy stróż tego skalanego gniazda,
nie dziw, że tacy słudzy, jaki gazda,
wszelka się cnota na tych progach ciemni.

STRÓŻ
Warn by trzeba iść na dziada,
śpiewać w cerkwi litanije,
gdy się górą dzwon kołysze,
pacierz mamrotać... pod wieżą,
obrzędy sprawować mnisze. —
Młodość czyją chcesz marnować,
młodość niszczyć po próżnicy. —














Jeden zginął, przyszedł drugi,
na urody chłopy łase.
Zawsze tak się w świecie stanie,
nie pomoże wyklinanie,
chłop się ku kobicie garnie,
sczezłby świat inaczej marnie,
gdyby się tej wyzbył wiary;
wiedzże o tym, dziadu stary.
(wychodzi)

Scena

(Pani wpada zadyszana, za nią PanówBrat)

PANI
Ja tam do cerkwi nie wrócę,
od ołtarza odbiegłam strwożona.






background image








W cerkwi już wiedzą, iże my są w grzechu,
ta lilijowa w obrazie korona
i Bogarodzica w uśmiechu!

PANÓWBRAT
Myśli w twej głowie szalą.

PANI
I łuny świc, co się palą,
ksiądz z kielichem złoconym,
który podnosi, jak słońce olbrzymie,
głowy w kadzideł pochylone dymie,
nad ławą czarno nakrapiane chusty,
chorągwie, śpiewy, odpusty,
które głos z chóru grzmiąc ścisza
i cała ta przemoc mnisza
nad nami......

PANÓWBRAT














(chełpliwie)
Byłem już w inszym kościele,
w biskupiej byłem katedrze,
wiejska mnie cerkiew nie straszy.

PANI
Ona nam w życie się wedrze,
miłości chce się jej naszej.

PANÓWBRAT
Próżno się jeno odgraża,
ciemne wydyma kopuły
i białe roztwiera ściany.

PANI
Groźny, przemożny, nieczuły
na nędzę ten Bóg cerkwiany!


background image












PANÓWBRAT
Lecz się ludziom nie przeciwi.
Wnet obrzęd się skończy w kościele,
tymczasem chodź w sad spocząć chwilę...
Ptaszka tam gardło rozdziawia,
chce śpiewać nam, słyszę krzyk pawia,
przechadzką się strojniś zabawia
i ogon roztacza ubrany,
no chodźże!

PANI
(czepiając się ramienia)
O ty!... miłowany. —

Scena

(Gospodarz, za nim Dziad)















GOSPODARZ
Żadnych nie przynosisz wieści,
nie widują go w Kijowie?

DZIAD
Nikaj śladu.

GOSPODARZ
A może na stepie
w chałupach widzieli postoje?
Jakem gadał, takie woje,
co ptaki białe na tarczach noszą,
ptaki w koronie,
niby, że z królewskiego orszaku,
szukałeś ty takiego znaku?

background image













DZIAD
Nikaj koronowanego ptaka,
ci, co byli, to przeszli dawno z królem.
Na stepie jeno murawę wichr pruje
i chodzą dziady, zbóje,
a nikt z kijowskiej nie nadjeżdżał strony.

GOSPODARZ
A może ty, psie kulawy,
łżesz...!
może ty płacony
za łgarstwo!
niech się wywiem, to zabiję!

DZIAD
Któż za łgarstwo płaci czyje.

GOSPODARZ
Już ci tam nikt nie dowierza.














Może chodziły jakie zbóje
chwalić się, że zabili rycerza,
co złota miał dużo w szkatule
i na tarczy orłykróle,
nie wiesz?

DZIAD
Ano... nie gadali.

GOSPODARZ
Tedy idź i szukaj dalej...
gdzie się jaka zbroja zapali
w słońcu, patrz, czy nie pan z wojny,
a gdybyś go poznał, gadaj, niech tu wraca
i niech się długo nie zabawia jazdą,

background image

lub rzeknij tylko: ptak ci kala gniazdo!
wilk w twojej mieszka zagrodzie.














DZIAD
Rzekę mu ino: ptak ci kala gniazdo,
wilk w twojej mieszka zagrodzie.
(wychodzą)

Scena

(PanówBrat z Panią wychodzą ze sadu, obejmując się miłośnie)

PANÓWBRAT
Kiej za sadem łąkę skoszą,
to zlegniętą najdą trawę,
a wiesz z czego?

PANI
(wstydliwie)
Jak nie proszą,
to nie gadaj byle — po co?















PANÓWBRAT
Niech kosiarze się kłopocą,
niech krzywdują se robotę,
że zgniecione jaskry złote,
kaj my sobą się cieszyli...

PANI
Jedno myślisz każdej chwili.

PANÓWBRAT
Jeszcze krew mi lico płoni,

background image

jeszcze czuję moc tej woni
skopionego świeżo siana.

PANI
Kiejśmy szli, jako szumiały
przy opłotkach dzikie róże














i te płowe z miedz podbiały,
w jakimś dziwnym, drżącym szumie.

PANÓWBRAT
Wiatr od stepu szedł wieczorny.

PANI
Kto szelesty pól zrozumie,
kiedy łąkę zmrok zwilgotni
i upaja dechem siana.

PANÓWBRAT
Myśmy byli tam samotni
i byłaś miłowana.
(wychodzą do sadu)

Scena

(Gospodarz, stojąc przy wrotach, zaprasza do wejścia)

GOSPODARZ














A dyć wejdźcie w podwórze.

SĄSIAD
Nikt nie prosił z sieni.

background image

GOSPODARZ
Pani w sadzie na ławie z PanówBratem siedzą,
zawołam.

SĄSIAD
Moiściewy, wżdy my tu sproszeni.

Scena

PANI
(za sceną)
Witajcie mi, somsiady!
(wchodzą na podwórze sąsiedzi w sukmanach, ich Żony i córki
w pstrych chustach na głowie)














PANI
Zabawcie się pogwarką,
młody chłop z babą starką,
a stary z dziewką młodą,
niech krew nie będzie wodą,
a w każdym niech się burzy.
(do dziewki stojącej opodal)
Raz ino jesteś młodą,
już ci się nie powtórzy.
Dalejże młodzi, starzy,
obsiądźcie ławy wkół.
Kwitnące stoją sady,
nim kwiaty zmrozi zima,
niech każdy dziewkę ima,
niech ją ta wciśnie kady. —
Zabawcie się somsiady.

SĄSIAD I
(występując z gromady)












background image


Gdy te pola widzimy, jak się zbożem kraszą,
zara was spominamy i gościnność waszą.

SĄSIAD II
Że miejsce każdy znajdzie w przestronej świetlicy,
że jadła mają dosyć w misach biesiadnicy.

SĄSIAD III
Że jadło zawsze w misie, wino zawsze w dzbanie,
do gęby nikt nie patrzy, czy drugim ostanie.

SĄSIAD IV
Po dworach okolicznych, po caluśkiej gminie
waszą cześć obniesiemy, że wszędzie zasłynie.

PANI
Miła mi ta mowa, skroś tego mi miła,














żem się przecie jakoś ludziskom schlebiła,
że nie żałujecie odmiany.

SĄSIEDZI
Odmiany?

PANI
Niby że wam dawny czas nie żałowany.

SĄSIAD I
Pewnikiem myślicie, kiej wasz przed wyprawą
siadał pod tym drzewem — my ława za ławą,
i przepijał dzbanem.

SĄSIAD II
Przepijał dokoła.

SĄSIAD III
Toć już czasu siła zeszło od tej chwili,
kiej my z nim pospołu siadali do stoła.







background image








SĄSIAD [I]
Kiej my razem z mężem, wasze zdrowie pili.

PANI
(niecierpliwie)
Było, ano było, co było, nie wraca,
dziś mąż z królem Bolkiem
bije Kijowiany.

SĄSIAD II
A my se siedzimy dalej podle ściany.

SĄSIAD III
Ja wam cosik rzekę, ostawmy mu ławę
tu pod drzewem, w cieniu. Kędy siadał zawdy.

SĄSIEDZI
A ino, a ino, będziem mieć zabawę.














SĄSIAD III
Jadło będziem znosić, nalewać do dzbana,
kieby już tu siedział z nami po powrocie.

SĄSIAD IV
Mięsa kawał tłusty wsadzi się w donicę.

SĄSIAD III
A przy pustym miejscu, niby podle pana,
usadzim najgładszą z naszych krasawicę.

SĄSIEDZI
A ino, a ino, będziem mieć zabawę.

PANI
Nie chcę takich zabaw, róbcie to u siebie,
tutaj mnie już wybór ostawić możecie,
jak czas uweselić.

PANÓWBRAT
Przyszli w cudze śmiecie,

background image















a rządzą się sami.

PANI
(z przekąsem)
Widzicie ich... pany
na cudzej zagrodzie.

PANÓWBRAT
Gdy wam tu co wadzi,
to możecie sobie iść precz.....

SĄSIAD II
(do Sąsiada III)
Cóż, nieradzi
z naszego pomysłu.

SĄSIEDZI
Nieradzi, nieradzi,
nie trza im spominać pana.














SĄSIAD III
Osobliwie
nie trza im go chwalić. —

SĄSIEDZI
Będziewa pamiętni.

SĄSIAD I
Bo i cóż nam jedno albo drugie szkodzi.

KSIĄDZ
Chcecie se pogwarzyć o nowej odmianie,
to wam teraz może przypomnieć się godzi,

background image

że pani wkole cerkwi nowe płoty grodzi,
a wyście nawet koni na zwózkę nie dali,
ino sam sprowadzałem do kościoła chrusty. —

SĄSIAD I
Ksiądz to zawdy swojego patrzy, gdzie się zdarzy.















SĄSIAD II
O groszu nie przepomni.

PANI
Macie tam dość warzy,
pomyślicie, że u mnie spichrz ze zboża pusty?

SĄSIAD I
Już tu o nas pamiętni.

KSIĄDZ
Jeno próżne dzbany.

PANI
Zaraz sama rozleję, kadź stoi u ściany,
dostaniesz i ty, księże.
(przysuwając ławę)
Chustą zetrę ławę,
siadaj mi na widoku.














KSIĄDZ
Gorąc, ano praży,
to się pić chce, zmęczyłem się świętym obrzędem.

SĄSIAD II
Ksiądz pierwszy pić zawołał, a na nas to swarzy.

background image


KSIĄDZ
(pijąc)
Spróchniałe na kopułkach belki, w czasie burzy
trzęsie nimi, kiej źrałym owocem na gruszy,
ale próżno wam gadać, ani się kto ruszy,
pedają teraz siana, teraz nam nie pora;
zawsze czas nieprzydatny wam do służby Bożej.
Znowuż mi trzeba będzie przyjść do tego dwora,














prosić, byście posłali ludzi na porębę.

SĄSIAD I
Patrzcie go, jak się dzisiaj nad nami ksiądz sroży!

SĄSIAD II
Czekajcie, ja potrafię księdzu zamknąć gębę.
(wstaje zza stołu)
A przyszły dziś na odpust dziady spod Krakowa,
gadali, że z biskupem król się dalej wadzi,
niby, że mu obrzydła biskupia obmowa,
ponoć rozegnał kiedyś pół księżej czeladzi,
nie wiadomo, czym mogą skończyć się te zwady.
Tak gadały proszalne spod Krakowa dziady.














SĄSIADY
Dawać ich tutaj, chcemy słuchu.

GOSPODARZ
Poszły miedzą
środkiem pól, nie wiadomo kaj, ja tyż chciał wieści,
pytałem o nie dziadów.

PANI

background image

No i cóż?

GOSPODARZ
Nie wiedzą.

SĄSIAD I
Mnie się widzi, biskupa jeszcze król przegoni.

SĄSIAD II
Ani mu nie pomoże świeca ni kropidło.

KSIĄDZ














Alboli biskup króla.

SĄSIAD I
Księże, nam już zbrzydło,
ta wasza hardość dzisiaj.

SĄSIAD II
Pysk się wam rozpręża.

SĄSIAD III
Go tu jest dużo gadać, lepiej niechaj księża
po dworach nie chodzą w parafii
za jadłem, gdzie jadło się trafi,
niech cerkwi pilnują, nie dzbana.

SĄSIADY
A prawdę rzekł.

INNI
Prawdę!













background image

PANI
Wy księdze
ostawcie w spokoju, bo z dwora
od jadła i miski przepędzę!
(uciszyli się)

KSIĄDZ
Nie każdy się z nimi upora. —

Scena

(Pani z PanówBratem na uboczu stoją)

PANI
Cóże? nie weselno wam?

PANÓWBRAT
Te somsiady to są chamy,














każdy z nich okrutny cham,
ot, przyrośli do tej ziemi,
kiej chwast, co się wciąż rozmnaża.
Twoje insze przyrodzenie
z nimi równać się nie może,
u niemieckiego cesarza
mogłabyś chodzić po dworze.

PANI
A cóż ja bym tam robiła?

PANÓWBRAT
Wieńce byś rycerzom wiła!
Tam byśmy się miłowali
ślubni czy nieślubni wcale,
ja bym zabił...











background image



PANI
Kogo?

PANÓWBRAT
Brata.

PANI
Zbrodzień, zbrodzień,
Wzdyć myśl sama taka grzeszy!

PANÓWBRAT
Zabiłbym go w walce pieszej,
cesarz by się patrzał, dwór,
krąg książęcych pięknych cór,
księża i rycerze świeckie.

PANI
Nic by na cię nie swarzyli?

PANÓWBRAT
Jeszcze wieńcem uwieńczyli.















PANI
(zdziwiła się)

PANÓWBRAT
Takie zwyczaje niemieckie...

Scena

(Sąsiad i Sąsiadka na uboczu)

SĄSIADKA
Patrzaj, jak się k'sobie mają.

SĄSIAD
Jak se gwarzą.

SĄSIADKA
Jak się łaszą.



background image











SĄSIAD
Pewnikiem razem sipiają.

SĄSIADKA
Księża o to piekłem straszą,
że nieślubni brat za brata.

SĄSIAD
Księdzu dadzą pić i milczy.

SĄSIADKA
Kiej się chcą, to niech się mają.

SĄSIAD
A patrzą na siebie chciwie.....

Scena

PANÓWBRAT














(głośno do wszystkich)
Nawet na wawelskim dworze
śpiewa król, gdy się upije,
prawda, jadła dosyć w misie,
ale takać tam biesiada,
na weselszej pies zawyje.

PANI
Trzeba nam posłuchać śpiewki.

SĄSIAD I
Chodzą tutaj po wsiach lirni.

PANÓWBRAT
I kościelną pieśń mamrocą,
odpustowe śpiewy ględzą,
wiem, że chodzą dziady nocą

background image

żałośliwi swoją nędzą,














bo mi w uszach dźwięczy łkanie,
dziadowskie na lirach granie. —
Potrza nam śpiewki swawolnej,
takiej może wy nie znacie.

PANI
Toście rzekli, panie bracie,
trzeba nam weselnej śpiewki,
nie tej, co serce rozczula.

PANÓWBRAT
Jeno takiej, co rozgrzewa
krew, że w całym przyrodzeniu
silniej bije. Jak u króla
we wawelskiej nucą chacie.

PANI
Zaśpiewajcie, panie bracie,
macie tam co we wspomnieniu,














z tych piosenek, co dźwięczą, grają
i wesele do dom rają?
(do dziewek)
Drzwi otwórzcie od podwórza,
pewno tam w niejednej chacie
mieszka smęt, niech pieśń go zwieje,
w oścież otwórzcie wierzeje,
niechaj wszystko wokół słyszy,
niech się dziś ucieszy wielu.
Jak przed królem na Wawelu.

PANÓWBRAT

background image

(śpiewa)
) Za moją zagrodą rosłe jak chłop żyto,
przyszłaś do mnie dziewką, wróciłaś kobitą.
(mówi)
Powtarzajcieże za mną i śpiewajcie sami.














(do Pani)
Nie nauczy prostactwa dworności pieśniami.
(śpiewa, wskazując na dziewczynę stojącą opodal)
) Złocista pszeniczka pola ozłociła,
dziewczyno, nie znajdziesz tego, coś zgubiła.
(Dziewczyna się zawstydała. Śmiech ogólny)
(śpiewa)
) Dziewczyno, dziewczyno, pojrzyj prosto w ślipia,
mnie się widzi nocą... chłopiec z tobą sipia.
Oj dana!
(Sąsiady przytupują w takt i sami śpiewają)

SĄSIAD I
(z zachwytem)
Patrzcie go, jakie wymyślne śpiewanie.

SĄSIAD II
Jak mu się jedno z drugim pięknie składa.















SĄSIAD I
(do drugiego)
Co, nadał nam się?

SĄSIAD II
Nie dziw, że mu rada.
(w pierwszej grupie stojącej na lewo)

background image

DZIEWKA I
To ci jest chłopak, aż ku niemu garnie.

DZIEWKA II
Zaśby nie?

DZIEWKA I
Jak ci wszystko złożył śwarnie.
(w drugiej grupie stojących na prawo)














DZIEWKA I
Aże mu z liców w śmiechu biją jaśnie.

DZIEWKA II
Może by on mnie chciał?

DZIEWKA I
Zaś ciebie, właśnie.

DZIEWKA II
Może go nocą wywabię w wiklinę.

DZIEWKA I
(drwiąco)
Bo ciebie jedną może mieć dziewczynę.

PANI
Pięknie śpiewacie... nalejcie tam miodu.















GOSPODARZ
Już kadź wypili.

PANI

background image

Dajcie nową pić,
niechaj nie znają pragnienia i głodu,
niech się nauczy u mnie somsiad żyć!
Wszak brzęczą roje pszczół
w pasiece mojej kwietnej,
wszak klęczą moje sady
w ciężarze swego ziarna
i owocami pól zastawny jest mój stół,
a płodem słodkich miąsz jest ziemia ma ciężarna.
Więc kto już wypił pełny miodu dzban,
niech sobie drugi nalewa.














SĄSIAD I
(nalewając sobie dzban)
Będziewa wiedzieć, że tu nowy pan.

GOSPODARZ
(groźnie)
Coście wy rzekli?

SĄSIAD I
Com rzeki, nie zataję,
mąż się zatracił, w obce poszedł kraje,
wy młodzi, trzeba wam drugiego brać.

SĄSIADY
Wy młodzi, trzeba wam drugiego brać.

PANI
Co wy gadacie?















SĄSIAD I
W rzece płyną wody

background image

i roki życia w miejscu nie chcą stać,
koła u wozu skrzypią, gdy się zsycha,
młodości szkoda młodej.
Mąż lata bawi... ni ma z tego grzycha,
że się wam zachce dziś drugiego brać.

SĄSIAD II
Dobrze gadają, Bóg łączy, Bóg swata,
tak się już znaczy.

SĄSIAD I
(zza stołu woła)
Bierz brata za brata!

SĄSIAD II
Słuchajcie, o was tutaj się rozchodzi!














PANÓWBRAT
Trzeba ich słuchać, bo nie zełżą prawdy.

PANI
(do PanówBrata z uśmiechem)
Mnie jeno słuchać trza, mnie słuchać zawdy,
(do wszystkich)
Chocia mąż poszedł na wojnę, somsiady,
toż ja mu ślubna, jakież wasze rady?

SĄSIAD I
Poszedł, nie wróci. —

SĄSIAD II
Inszej grzędę piele,
insza leżysko na nockę mu ściele,
gotuje warzę, czyści żelaziwo,
kaj indziej kończy sianie, zbiera żniwo,
więc nie czekajcie, pani, po próżnicy.










background image





SĄSIAD I
A nawet gdyby mu się jeszcze chciało,
to się go teraz z zagrody wyżenie.

PANI
Patrz, by się tobie tego nie dostało.
(głośno i stanowczo)
Nie dam nikomu z was szczekać na męża,
póki w tym domu prawo mam i wolę,
jeśli na wojnie za króla zwycięża,
niewieście znosić trza samotną dolę.

GOSPODARZ
Niech Bóg wam szczęści za te słowa prawe.

PANI
Lecz jeśli prawdą jest, coście gadali,
że mnie przepomniał, że innej niewieście














poszedł ślubować wierność i nieść sławę,
to ja nie będę czekać aż do zgonu,
stróżując jego zagrody i roli,
ni na wawelskie nie pojadę dwory
u królewskiego wyskomleć się tronu,
prosząc o pomoc pohańbionej doli,
jak inne żony skarżą na rycerze,
lecz sprawiedliwość sama se wymierzę.
(pokazując na PanówBrata)
i brata pojmę za brata!

SĄSIADY
Prawdą są nasze słowa.

SĄSIAD I
Zbawił lata,
poszedł pod Kijów... ostał w ruskim mieście,
juści przy ruskiej ostał się niewieście,
która ma od was jeszcze gładsze lico. —




background image











GOSPODARZ
A czym tę mowę poświadczyć możecie?

SĄSIAD I
Ja ci zaświadczę, po łbie dam kłonicą.

SĄSIAD II
Gadają o tym po wsiach, są i dziady,
co go u inszej widzieli.

PANI
Możesz ich zwołać?

SĄSIAD II
Król przecie dość bawił,
a już w Krakowie od której niedzieli.














SĄSIAD I
(do PanówBrata)
Wam ziemia rodzi, was ugaszcza chata,
wyście tu panem, nie polatus z świata.

PANI
(do PanówBrata)
Tedy nam w cerkwi ten ślub wziąć przychodzi.

PANÓWBRAT
(obejmując ją)
Twe usta jak miód lepkie, lecz od miodu,
kiejeś tak rzekła, smakują mi słodziej,
tobie kazować mi dano, czczę twą wolę...

SĄSIADY
Do cerkwi zaraz.

PANI
Dasz ślub księże?

background image
















KSIĄDZ
Ano,
jeśli zapłacić chcecie jurystole,
muszę.

PANI
(do PanówBrata)
Już widzę cerkiew w kwiat ubraną,
świc se zapalim do sta, niech blask bije,
lilijowe wieńce zawiesim pod ścianą,
niech łąką pachnie w cerkwi, łąką, sianem,
trza się pokazać przed kościelnym Bogiem,
niech wie, żeś nie jest przybłędą, a panem,
że lśni od blasków za cerkwianym progiem.

SĄSIADY
Do cerkwi zaraz, do cerkwi!















KSIĄDZ
Ano,
jeśli zapłacić chcecie jurystole,
muszę.

PANI
(do PanówBrata)
Już widzę cerkiew w kwiat ubraną,
świc se zapalim do sta, niech blask bije,
lilijowe wieńce zawiesim pod ścianą,
niech łąką pachnie w cerkwi, łąką, sianem,
trza się pokazać przed kościelnym Bogiem,
niech wie, żeś nie jest przybłędą, a panem,

background image

że lśni od blasków za cerkwianym progiem.

SĄSIADY
Do cerkwi zaraz, do cerkwi!














PANI
Pies zajadle szczeka,
ktoś znaczny.

PANÓWBRAT
(stojąc w drzwiach)
Ścichło... Pies poznał człowieka!!!
(chwila ciszy)

PANI
Czegóż tutaj nie wchodzą?

PANÓWBRAT
Co tam gwarzą wciąż?

GOSPODARZ
(głos za drzwiami)
A zdrowi, Panie, zdrowi, będą się cieszyli.
(Wrota od podwórza otwierają się na oścież, staje w nich
Pan w zbroi)














PANI
Któż tam za progiem stoi?

PAN
To ja, ja, twój mąż.
Zasłona
Koniec aktu pierwszego

background image













AKT DRUGI

Wnętrze szopy gospodarskiej ze ścianami plecionymi z chrustu.
Przez wrota otwarte widna cerkiew. Na przodzie sceny ława wysu
nięta, przy niej stoi Pan. Zboże rozrzucone po szopie, na snopkach
słomy siedzą Z dwóch stron Pani i PanówBrat. U drzwi
skupia się Czeladź. Gospodarz ręką daje znak, by weszła do
wnętrza szopy. Przy podniesieniu zasłony Pan oparł się na mieczu
w postawie dumnej, sukmanę rycerską z ramion zrzucił i widać,
te cały jest jedną myślą zajęty, że wspomnienie wielkich chwil
chce przeżyć słowy.

Scena














GOSPODARZ
(do Czeladzi)
Pan chcą mówić o wojnie, powstali z siedziska.

STRÓŻ
Słuchaczy kole siebie rąk skinieniem sprasza.

GOSPODARZ
Słuchajcie więc, jeżeli chęć i wola wasza.

STRÓŻ
Ogień w ślepiach ze wspomnień przeżytych mu błyska.








background image






GOSPODARZ
Żar w ślepiach, kiej u wilka, co pędzi na łowy.

STRÓŻ
Całą wojnę kijowską powtórzą nam słowy,
jakie były zwycięstwa, jak śmierć była bliska.

GOSPODARZ
Pan chcą mówić o wojnie, powstali z siedziska.

Scena

PAN
Gdyśmy w Kijów wjeżdżali,














rycerze sami prawi,
król Bolko w czele roty,
król Bolko w zbroi złotej
sto serc żelaznych miał,
król Bolko, kniaź udały,
podjechał pod sam wał
i stanął...
i stanął przed tą bramą,
co ją mieczem swym sprał
dziad królewski przed laty,
a w słońcu Kijów stał.
Gród złoty i król złoty,














gród w słońcu, a król w zbroi

background image

w oczy sobie spojrzeli,
jak patrzy mąż na męża,
nim toporem go zdzieli,
a cisza była wokół,
by pojął każdy z luda,
że król ten, mocą gniewny,
i ten Kijów cerkiewny,
dwóch największych rycerzy
poziera sobie w lica...
Wonczas w ciszy milczącej
stało się, iż dzwon z wieży
porwie się i uderzy,
nad cerkwią dzwon wiszący,
który gdy się odezwie,
ruska dźwięczy kraina,
szumem błękit zakipiał
jak roztruchan od wina,














a król puchar ten spełnił
aż do dna, puchar cały,
takoć potem się schylił,
bo zmroczyło go z chwały!
Dzwon zaś ruski cerkiewny
był królowi moc śpiewny,
choć ta zawiść go dusi,
Że nie było mocarza nad naszą moc w tej chwili.
Takośmy się na Rusi
w królowanie bawili.

GOSPODARZ
Jest moc, duch w nim mieszka.

STRÓŻ
My też w wojnach byli,
w nas też chęć jest, jeno chęci tej nie znacie.











background image



GOSPODARZ
Juści, psy wam odganiać kijem ode dwora,
i z własną babą bić się wieczorami w chacie,
w dostatkuście zmarnieli.

STRÓŻ
Jeszcze przyjdzie pora.

PAN
Później wszyscy rycerni
zdjąwszy zbroje z przyłbicą
z rusińską mołodycą
na bławatach sypiali,
krasy ruskiej zaznali,
jako który z nich może.
Sam król, krew go zwabiła,
krzyknął: dziewka mi miła!
i zamknął się w komorze,














miłośnik był w koronie.
Sam król przepomniał sobie
w tym blasku i ozdobie
o Wawelu i żonie.
Jeno jeden ja, klnę ci się na miecz,
ruskie krase dziewki odganiałem precz,
o mojej pomnący niewieście,
Jeno jeden ja, pomiędzy rycerze,
w tym rozkosznym mieście
i hołdownym mieście
w małżeńskiej ostałem wierze!
Czyż cię z tego radość i rzewność nie bierze?
Później, gdym był ranion,
leczyłem się z ran,
byle znowuż spocząć w uścisku twych ramion,
byle znów w zagrodzie sieść, zagrody pan,
i z tego cię rzewność nie bierze?








background image






PANI
A czego nam jeno twojej rozrzewniać się każesz pracy,
rycerskie pełnisz rzemiosło,
więc słusznie w boje cię niosło,
wszak ku lataniu uczynieni ptacy.
Ale wyjrzyj jeno w gumna,
ile tam słomy w brodłach, ziarnem szczodre spichrze,
tyś na wojnach wojował, my tutaj pracowali,
ciebie nosiły burze, nam czasy były cichsze. —

STRÓŻ
Wyście gród mocny wzieni, my tu pełnili stróże.

WŁODARZ
Wyście błądzili w świecie, my zagon wasz orali.

PAN
Bóg zapłać za to wam, me cięższe były trudy,
wyście przy pełnej misie, ja nieraz gryzłem ziemię,














że zapóźniłem chwili, nie mogłem zdążyć wprzódy,
nie jedną chatę w pieczem wziął, a całe plemię.
Wiedziałem, kiedym chodził, że sił mi jeszcze starczy,
gdy wództwem mnogich rzesz królrycerz mnie obarczy,
mówiono bowiem z dawna, że ten mój ród, co króla,
że światu musim Ludu moc okazać, my najpierwsi,
u niego orłyptaki w rodzie są, a u mnie w piersi.

PANÓWBRAT
Jest wróżba u wróżów, że Piasty
tą ziemią włodarzyć nie będą
z koroną krakowską na głowie,
że inne tu króle zasiędą,
obcego narodu księciowie.

PAN
Powiedz wróżom, że łżą wróżby,
Piast na ziemi ma być gazda,



background image











królewskiej nie zbędzie służby,
po wiek wieków stróżem gniazda.

PANI
Ty im nie staniesz podporą,
gdy tron królewski odbiorą.

PAN
(silnie)
Jako ja na tej zagrodzie
byłem pan i będę zawdy,
i nikt mi jej nie zaprzeczy,
tak nasz król w krakowskim grodzie,
który od Boga ma w pieczy,
z potomstwem na wieki ostanie
rządzący okolne kraje.
(do Gospodarza)
Nie tak, stary?















GOSPODARZ
Tak się zdaje.

PAN
(do Pani)
Jako ty moja niewiasta,
tak ta ziemia ziemią Piasta,
jak ja z tobą w cerkwi naszej
ślub my brali przed ołtarzem,
tak ich ród ziemicy laszej
po wiek wieków poślubiony.
(do Gospodarza)
Zaświadcz, stary.

GOSPODARZ
No, a juści.

background image














PAN
(obejmując Panią miłośnie)
I nikt swego nie popuści,
nie odejdzie mąż od żony,
prawo wiecznym pozostanie!

PANI
(niechętnie)
Nie siadajże na katanie.
(odsuwa się)
Gniecie mi się przyodziewa.

PAN
Wiozłem ci ruskie tkaniny,
bławaty jak pajęczyny,
ale mi na wielkim stepie
zbóje wzieni.

PANI














Juści, wzieni,
nie trza było zbójom dać.
Skrzynka pusta stoi w sieni,
nie ma na się czego wdziać.

PAN
Wiozłem i sznury korali.

PANI
Chodzi w nich dziewka zbójecka.

PAN
Widać tak już chciały nieba.

background image

PANI
Tegoś nie bronił, co trzeba,
a pod Kijów toś szedł po próżnicy,
zachciało się królowi stolicy,














iże mu jedna nie starczy,
zachciało się królowi Kijowa,
to ty tam zara potrzebny,
gdzie biją, tam się pchasz, w tym twoja głowa.
Trza ci też było do cudzej leźć krainy,
czy na skarby cię wzięła oskoma?
Mogłeś siedzieć doma,
żony strzec a gadziny!

PAN
Pomnij, jakoś sama miecz ze ściany zdjęła,
jakoś wybiegła za wrota
błogosławiąca mus zbożnego dzieła,
a potem stała w blasku słońca złota,
kiej anielica w ołtarzu, w kościele,
pomnisz?

PANI
(twardo)
Nie pomnę.















PAN
I te łuny, co się paliły ogromne,
nad kopułami cerkwi się paliły,
tyś lękiem drżała,
iże te łuny zachodnie krew znaczą,
a potem gasły, idąc na mogiły
stepów, no, pomnisz ten zachód?

background image


PANI
Nie pomnę.

PAN
I jakoś mnie prosiła, bym przed królem się postawił,
chłop tęgi,
bym wsławił ród i sławę przyniósł mej niewieście,
bym rycerskiej pokazał się godzien siermięgi,
a prędko wracał.














PANI
A tyś zbawił lata.

PAN
Do gniazda sokół nie wiata,
gdy połamane musi skrzydła wlec,
zrozum, że wola i chęć była taka,
przeszkody urosły wokół.

PANI
Nie trza człekowi równać się do ptaka,
przywidzi sobie, że sokół,
a może ino jest szpak.

PAN
Na wszystko znajdziesz przekorę!

PANI
Jak umiem, gwarzę se tak.















PAN
Więc powiedz, w czym ci tu wadzę?

background image


PANI
Masz moc w tym domu i władzę,
tobie zagroda oddana
czego chcesz?

PAN
(wychodząc)
Jakaś ty szczwana!!

Scena

PANÓWBRAT
Gniewem spłonęły mu lica,
każde twe słowo nóż mu w piersi wbija














PANI
Tobie byłabym gołębica,
a jemu będę żmija__

PANÓWBRAT
Chodźwa stąd.

PANI
Kaj?

PANÓWBRAT
Ha, nie wiem, kaj...... na pola.

PANI
Miałabym rzucić ten dom i ziemicę,
w którą od tylu lat wrosła ma dola?
Ja chcę mieć ciebie, jak mam te jabłonie,
że z nich co roku nowe pędy szczepię,
jak moje pszczelne ule mam w pasiece,
a nie z domostwa wygnana na stepie










background image




włóczyć się z wichrem, na wichrów opiece,
by rosa nocą ślipia mi wyżarła.

PANÓWBRAT
Tegoś się naparła,
co być nie może nijak.

PANI
A dyć musi,
sam mi zrobiłeś na szczęście oskomę,
cóżeś ty myślał, żeś zapalił słomę,
wiecheć, co lada wiatr zdmuchnie i pognie?
Nie nie na jedną noc w mym wnętrzu ognie...

PANÓWBRAT
Cóże pomogę ci, cóże?

PANI
Ja cię muszę mieć!














PANÓWBRAT
Dyć ciszej!
Może ino na podwórze wyszedł,
może nas usłyszy.

PANI
Jeszcze mu sama: powtórzę,
gdy mnie rozeprze ochota.

PANÓWBRAT
Przekleństwo ciąży nad nami,
Boży gniew i przemoc Boża.
Ty chcesz śmierci!

PANI
Niby mnie zaraz zabije,
niby nie udźwignę noża.

PANÓWBRAT
Już jemu krwawa robota
nie dziwna. —


background image













PANI
A mnie to samo.
Błysk nie straszy na żelezie,
więc po nożu nóż się splezie.

PANÓWBRAT
(wstał, wyjrzał za wrota)
Cichaj, bo tam skrzypło bramą.

PANI
Więc cóż?
Serce ci się tchórzy?

PANÓWBRAT
Losu nikt nie przeinaczy.

PANI
Nie żyć nam w tej męce dłużej.














PANÓWBRAT
Ty mu do oczu nie skakaj
jak wilczyca,
nie drap mu serca, gdy ci płoną lica gniewem,
bo to zda się na nice,
siedź na przyzbie i czekaj.

PANI
Na cóż? Na cóż się zda siedzenie?

PANÓWBRAT
Może jeszcze co insze z domu go precz wyżenie,
może przyjdzie na niego, z czym się sam nie upora.

PANI
A dyć to w tym czekaniu doleci czas wieczora.

background image


PANÓWBRAT
Ty zwłoki niecierpliwa.















PANI
Przódzi ty byłeś taki.

PANÓWBRAT
Trza czekać z sianiem żniwa.

PANI
Ziarno zeżreją ptaki.

Scena

(Pani wychodzi Pan wszedł, spotkali się we wrotach i źle
na siebie spojrzeli)

PAN
Rzuciłem w stawy więcierze.

PANÓWBRAT
Obfity wyciągniesz połów.














PAN
Niepokój w duszę mi wpadnął
głębiej niźli sieci orłów.

PANÓWBRAT
I o to ci się rozchodzi,
że ci niewiasta nierada.

PAN

background image

Wiem, że w zagrodę wszedł złodziej,
by kradnąc ziarno najdroższe,
jeno nie wiem, kto był taki.

PANÓWBRAT
W stawach ryb my strzegli nocą,
by nie skradli ich rybaki,
dobrze, żeś rzucił więcierze.

PAN
Inszegoście nie ustrzegli.















PANÓWBRAT
Kiedy niewiastę chęć zbierze,
na nic stróżowie przebiegli.

PAN
Żebych wiedział tak na pewno,
tobym zabił...

PANÓWBRAT
Zabić szkoda,
krew się burzy, kiedy młoda.
Zbyłeś czasu w wojnach sporo,
samą siedzieć tęskność chyta,
więc teraz ci się przeciwi,
bo ta samotność przebyta
jeszcze jej wspomnieniem staje.

PAN
Bywali tu u niej rycerze?














PANÓWBRAT

background image

Nie chodziła na rozstaje
wołać... dom twój nie gospoda,
a gdy przybył któryś w goście,
pewno nie zamknęła bramy.

PAN
A trza było!

PANÓWBRAT
Tu nie znamy
takiego dla gościów prawa.

PAN
To się nauczcie od dzisia,
że takie ma być tu prawo,
jakie mnie miłe, nie to, co mnie wadzi,
to rzekę tobie i całej mojej czeladzi,
i mej niewieście!

PANÓWBRAT














To być mogło w ruskim mieście,
tu na swoje każdy zmienia.

PAN
Myślcie tak, jak chcę myślenia!

PANÓWBRAT
Myśl w ludzkim skryta czerepie,
na wierzch nikt jej nie wywabi.

Scena

(Pani wchodzi)

PANI
(do PanówBrata)
Czegóż on się gniewem siepie?
(do Pana)
Cóż ci się znów przywidziło?






background image








PAN
Wy myślicie, że znów będzie
tak, jakby mnie tu nie było,
że będziecie po dawnemu
moje ziele zbierać w grzędzie,
drzewa moje krajać piłą,
co w szumnym gną się obrzędzie
na porębie gajów moich.........
Czym ja przybłędą w zagrodnym tym okolę,
czy pan domowy?!

PANI
Idź na pole,
krew nabiegła ci do głowy —
bajesz.......

PAN
Ale ty bacz na się,
by te pola, co stoją w okrasie,
nie zatruły cię ziarna goryczą,
jak mnie trujesz serce.















PANI
(tuląc się ramieniem do PanówBrata i ujmując go za rękę)
Czyje?
nasze to serca skowyczą,
że je niewolisz sam.

PAN
(groźnie)
Czyje?

PANI
(zlękła się)

PAN
(ogląda się na PanówBrata i Panią)
(cisza dłuższa)
Coś świta mi we łbie. W tym dworze,

background image

w zagrodzie tej na mnie ktoś szczuje,
ale psy to ja umiem wziąć na obrożę!














PANÓWBRAT
(wstając)
I na obroży pies ukąsić może!
(patrzą na siebie groźnie)

Scena

(Głos za drzwiami)
Nie zaprzeczajcie, nie wasza w tym głowa.

GOSPODARZ
(zasłania sobą wejście, za nim tłoczą się ludzie)

PANI
Cóż tam jest? Czeladź ciśnie się tu cała,
gęsty zagajnik luda, wsi połowa!
(Czeladź weszła do szopy)















Scena

ORACZ
Nie będziewa orać ziemi.

WŁODARZ
Stać nad ludźmi na zagonie.

ORACZ
I poganiać wołów w bronie
nie będziewa.

background image

PACHOŁEK
Niech się plemi
pyrz na polu i ognicha
niech zasiewa się po rosie.














WŁODARZ
Niechaj ugór w skibach zsycha,
gdy woda ciurka bruzdami.

PASTUCH
Nie chcę bydła paść w pokosie.

PACHOŁEK
Każdy chłop tu przyszedł z nami,
co na robotę jest cięty.
(rzucają narzędzia gospodarskie na ziemię)

WŁODARZ
Widły, grabie, kosy, sprzęty,
oddajemy wam, co wasze,
byście sobie swe zabrali.

STRÓŻ
(rzucając oszczep)














Nie będziewa stróżowali,
niech se włazi zbój w poddasze.

WŁODARZ
Niech się wszystko zniszczy, spali,
zabierajcie se, co wasze!

PAN
Hej! A was kto znów zmówił, kto wam jest rozumem?

background image

Wykrzeszcie ślepia z czaszek tym, co was tu wiodą!
Jeszcze ja pan jedyny nad moją zagrodą,
Jeszcze jest król w Krakowie i prawo nad tłumem,
mówcie, kto was podmówił?

WŁODARZ
Wy nam są nie znani,
nie wiemy, skąd wy rodem i skąd wy przybyli,
zali władnąć możecie osadą...














Nie będziewa stróżowali,
niech se włazi zbój w poddasze.

WŁODARZ
Niech się wszystko zniszczy, spali,
zabierajcie se, co wasze!

PAN
Hej! A was kto znów zmówił, kto wam jest rozumem?
Wykrzeszcie ślepia z czaszek tym, co was tu wiodą!
Jeszcze ja pan jedyny nad moją zagrodą,
Jeszcze jest król w Krakowie i prawo nad tłumem,
mówcie, kto was podmówił?

WŁODARZ
Wy nam są nie znani,
nie wiemy, skąd wy rodem i skąd wy przybyli,
zali władnąć możecie osadą...














Nie będziewa stróżowali,
niech se włazi zbój w poddasze.

WŁODARZ
Niech się wszystko zniszczy, spali,

background image

zabierajcie se, co wasze!

PAN
Hej! A was kto znów zmówił, kto wam jest rozumem?
Wykrzeszcie ślepia z czaszek tym, co was tu wiodą!
Jeszcze ja pan jedyny nad moją zagrodą,
Jeszcze jest król w Krakowie i prawo nad tłumem,
mówcie, kto was podmówił?

WŁODARZ
Wy nam są nie znani,
nie wiemy, skąd wy rodem i skąd wy przybyli,
zali władnąć możecie osadą...














PANI
Proś, bo zginiem z głodu,
któż się z żniwem upora?

PANÓWBRAT
I z ziarna omlotem,
proś się.

PAN
A wy z nimi, przeciwko mnie, wiem o tem,
stado żmij w mej sadybie po kątach się lęże. —
Precz mi z oczu, niech pola me leżą odłogiem,
a stróżować im odtąd będę ja sam, z Bogiem!
Precz łotrowie...
(Czeladź powoli wysuwa się ze stodoły)

PAN
(z rozpaczą w głosie)
Nie mam domu ani czeladzi,
nie mam niewiasty ni brata,












background image


jak chwast tu jestem, co każdemu wadzi,
gdy w grzędę warzyw się wplata.
Nie mam niewiasty ni domu,
jak złodziej wchodzę w zagrodę,
wieczerzam po kryjomu,
by wam nie popsuć wieczerzy,
ja tu gość między wami, któremu wymówią gospodę,
najemnik, co mu niepełną miarką najem pan mierzy.

PANI
Na nas się drzesz, a my siedzimy na sianie,
nawet nie wyjrzym w podwórze,
los cię gniecie, toś losom winien przeklinanie.

PAN
(gniewnie)
A tobie winienem róże,
gołębico nie skalana grzechem,














dziewko, co męża nie znała,
lilijo wichrem nie tknięta.
A wiesz ty, jak król w Krakowie
niewierne żony karze?
on im do piersi przystawia szczenięta,
by ssały krew.......
Chciałabyś takie szczenię dostać w darze
od króla?
(Pani opiera się o ścianę i szlocha)

PAN
Szał mnie wziął, jeszcze stepów wiater we łbie hula.
Myśli łżą słowom, myślom łżą próżne obmowy,
nie wierzę, nie wierzę temu, co wiem. Ty, zazula,












background image


przebacz, raz miłośnie spojrzyj, ja nie wierzę,
nie wierzę temu, co sam wiem, grzechowi brata.
(chwyta Panią za rękę)

PANI
(otrząsnęła się całym ciałem pod jego dotknięciem)
W królewskiego kata
się zamień, byś z królem zbrodniarzem
krwią się bawił.

PAN
(schylił głowę we wstydzie)














PANÓWBRAT
(spokojnie)
Ale przódziej
zawrzyj wrota, bo idzie burza.

PANI
Łyskawica.

PAN
A z was się żadne trudem nie utrudzi.
(zawiera wrota)
Nie dość mnie przeklina chata i ziemica,
ale jeszcze w ślad za mną grom się tutaj wali,
łyskawica nad gumnem niebiosa rozrywa.

PANI
Może znów rzeczesz, że to jam jest krzywa
onych piorunów, co huczą nad głową.

PAN












background image


Łyskawic blaski i twe groźne ślepie
jednako patrzą na mnie dziś.

PANI
Jak?

PAN
Mściwo!
Los się za zbrodnie mści nie popełnione
i grzechy cudze karę ściągają straszliwą.

PANI
Widać, żeś zgrzeszył...

PAN
Tym, żem ród rycerza
chciał okryć sławą, żem rycerską służbę
pełnił królowi...














PANI
Kto słońce zamierza
nocą rozdmuchać, czasem tylko zgasi
małe ognisko na dymnym kominie.

PAN
Jaka przemądra potrafisz być ninie,
ma głowa przy tym czerep będzie pusty,
lecz prawość moją znam. — I to mi godło
jak malowany znak na tarcz.

PANI
Przez chrusty
jakowaś łuna prześwieca czerwono,
widzicie?

PANÓWBRAT
Widno.

Scena






background image









GOSPODARZ
Grom zapalił brodło.
Czeladź ratować nie chce, stogi wasze
kilka pacierzy od stodół wiatr niesie.

PAN
Tedyć nie pójdę sam i nie zgaszę.

GOSPODARZ
(do Pani)
Gdybyście wy tak rzekli do czeladzi.

PANI
(zbiera się do wyjścia)

PAN
(chwyta ją za rękę gwałtownie)
Nie chcij się ruszyć.














PANI
Czego?

PAN
To mi wadzi!
mej woli nie chcą znać, niechaj tam gorze.

GOSPODARZ
Może się zająć dworzysko.

PAN
(do Pani)
W nim szmaty,
w które się stroisz dla gachów.

PANI
Ty, Boże,
widzisz mą krzywdę!

PAN

background image















Nie przyzywaj Boga
z cerkwianych mroków, bo On grzechom wraży,
nie zwracaj lica do Boga z ołtarzy,
bo w gumnach moich rozbłysła pożoga,
oświeca cały twój srom.

PANI
(wychodzi za próg)
Nędzę moją!
Niech mnie zobaczy. Bóg tą jasną nocą.
Stanę na progu.
(rękę przykłada do czoła i patrzy w stronę cerkwi)
Wichury łopocą
w kopułach cerkwi.

PAN
A cerkiew jest ze mną,
za moim prawem cerkwiany Bóg trzyma.














PANI
Cóż tam za hałas?

PAN
Ktoś klnie, ktoś się zżyma. —

Scena

(Gospodarz otwiera wrota)

GOSPODARZ
(przypadł do Pana)
Panie! trza wam wyzwać księdza,
bo lud wsiowy krzyżem spędza

background image

od ognia!
zebrałem ta garstkę chłopa,
kiedy z cerkwi roztworzonej
wypadł z krzyżem ksiądz czerwony,














w czerwonej łunie, jak wid, jak zesłaniec
piekła, nie nieba...
Ale w dłoni Bogiem macha
na lud, i lud w kole klęka,
Rozpięty na złocie błyska
przed ludem i lud się stracha.

PAN
Nowy ból i nowa męka.

GOSPODARZ
Krzyczy, że się z Wami zgada,
szukał was w domu, za progiem.

PAN
We mnie chce cisnąć swym Bogiem,
toż mu staję.














Scena
(Ksiądz ze złotym krzyżem w ręku we drzwiach)

PAN
Czemu zganiasz lud od ognia?

KSIĄDZ
Bóg zapalił, Bóg niech zgaszą.

PAN
Czemuż mi się Bóg przeciwi?

background image


KSIĄDZ
Jego sądzić rzecz, nie nasza.

PAN
Nie spełniłem żadnej zbrodni.

KSIĄDZ
A skąd ten rozbłysk pochodni














ledwo że wróciłeś doma?

PAN
Pali się łatwo, bo słoma,
gdy grom lunął.

KSIĄDZ
Grom jest z nieba!

PAN
Nie mam złych grzechów na duszy.

KSIĄDZ
A czemu cię niebo kruszy
w twoim domie ?

PAN
(zamilkł)














KSIĄDZ
Czemu wichr ci zboże łomie?
Bóg cię doświadcza w tej stronie
ojczystej. Juści z tym zbrodniarzem w koronie
kalaliście się grzechami w Kijowie,

background image

a nasza ziemia nie znosi zbrodni nijakiej,
jeno lilije żywi i ptaki
śpiewne, nasza cię ziemia przeklina,
i Ten z drzewa.
(podnosi krzyż)

PAN
Przed Nim ja głowę kłonię
w proch ......
I tak jest, jak prawisz księże.
Widać, że gdy się wśród dolin
chmurnolotny ptak wylęże,














musi paść... W wielkim czynie wielka widać wina
dla małości wszelkiej, jaka jest w duszy waszej.
Przed Nim głowę kłonię,
wiem, że chce, bym odkupił wielkość wielką nędzą,
wasze zdrady widać Jego wolą jeno,
On chciał, że się tu zawzieno
na mnie, że orła wróble z strzechy pędzą.
Teraz odejdźcie wszyscy precz, krom jednej mojej żony,
zmogliście mnie, zwycięstwo wasze...
I ty, na którego gotowałem pętlice,
bracie zhańbiony,
będziesz tu moje miody pił i jadł pszenice
z mych stodół...
Precz z oczu wszyscy krom żony,
nim znowuż cudzą przyjdzie żyć strawą














z moją się pragnę pożegnać niewiastą.
Mam prawo...
Nasz związek ciałem, krwią i cerkwią uświęcony.
(Daje groźnie znak ręką, wszyscy wychodzą. Gdy wyszli, ima
się miecza, co miał u boku)

background image


Scena

PANI
(woła)
Wróćcie, on mnie zabije!
(dopadła do ściany i ramiona rozkrzyżowała w trwodze)

PAN
(stojąc nad nią z mieczem)
Żmijo, coś mi lazła długo pod serce,
zanim się spodział, że czas zdusić węża,














żono niewierna, coś zdradziła męża
z bratnią krwią, kalając łoże, zanim z domu
w tułactwo pójdę na szerokie niwy,
na tobie jednej zemsty chcę....

PANI
Krwi chciwy!

PAN
Jakoś pod noża błyskiem rozpostarła
ramiona... Skrzydła wbiję ci do ściany,
orlico, coś mi serce żywe żarła.

PANI
Jeszcze przed śmiercią nienawiść ci plunę
w ślepia...














PAN
A mówię ci, nie patrz na łunę,
jeno w tę ciemność, żeś tu jakby w grobie,
nie wołaj teraz gachów w pomoc sobie,

background image

mnie proś, a prosić będziesz po próżnicy,
bo nad twą piersią nóż!...
(przez długą chwilę z podniesionym oburącz mieczem nad głową
Pani zmaga się z sobą; wreszcie rzuca miecz na ziemię
i odstępuje)
Niech nie będzie!
Niebu zemstę powierzam, gdy potrafią nieba
piorunem trafiać w gumno w krwawą noc straszliwą.

PANI
(chwyta miecz leżący na ziemi, postępuje za Panem parę kro
ków i zadaje mu cios w plecy)
Chciałeś mnie zabić, zabierz swoje żelaziwo.

PAN














(z jękiem padł na ziemię)

PANI
(miecz porzuciła, stoi nad nim)

Scena

(we drzwiach ukazuje się PanówBrat z mieczem w dłoni)
PANÓWBRAT
Przychodzę w twojej obronie.

PANI
(głucho)
Za późno.

PANÓWBRAT
Z mieczem przychodzę, bo coś mi tam rzekło,
iże się z wami źle dziać musi...












background image


PANI
Piekło!

PANÓWBRAT
(chce próg przekroczyć)
Gdzie mąż?

PANI
Ha — odstąp, odstąp — ostaw samą!
możesz go gonić, już pewno za bramą.

PANÓWBRAT
Mówiłem, nie skacz mu do piersi z słowem
i tak się znajdzie, co go precz wyżenie.

PANI
Ogłoś czeladzi.

PANÓWBRAT
Pogasły płomienie,














znów wróci dawne.

PANI
Wróci to, co było.

PANÓWBRAT
Bóg z nami trzyma.

PANI
Idź precz, ostaw samą.
(PanówBrat znika za progiem)

Scena

PANI
(nad trupem nachylona)
Ksiądz rzekł, że żadnej zbrodni ta ziemia nie zniesie,
jeno w kwiaty się chętnie na wiosnę odzieje.
(po chwili)





background image









Pochowa się go w lesie,
lilijami grób posieje,
mogiłę wichr zamiecie,
a jak leży pan głęboko,
tak niech rośnie kwiat wysoko,
tak niech rośnie białe kwiecie...
Zasłona













AKT TRZECI

Dekoracja: Podwórze to samo, co w akcie pierwszym, tylko
z innej strony widziane. Dworzyszcze więcej w głąb sceny po
sunięte. Cerkiew widać wyraźniej i obok niej dzwonową wieżę.
Szopa gospodarska więcej na przód sceny posunięta, widać w jej
wnętrzu pracującą Czeladź. Na podwórzu przy podniesieniu
zasłony nie ma nikogo. Słychać bicie dzwonów od dzwonnicy
stojącej przed cerkwią.

Scena
(wpadają Dziewki zza brodła)

DZIEWKA I














Od cerkwi brzęczą dzwony.

DZIEWKA II
Brzęczą.

background image


Scena

(wpadają Stróże przez wrota)

STRÓŻ I
Ptactwa gmin przerażony
kołuje hen obręczą,
wyleciał ze dzwonnicy.














STRÓŻ II
Głos bije w stodół ściany.

STRÓŻ I
Pan z królem Bolesławem,
gdy szedł na Kijowiany,
wieżycom ulał dzwony,
by biły w świata strony,
głoszące panów los...

Scena

PANI
(wbiega na gumno)
Cóż to za brzęk w powietrzu
niebieską ściga tonią.

DZIEWKA I
Dzwonią...















PANI
Kto kazał dzwonić?

background image

DZIEWKA I
Nie wiem.

PANI
W ptactwie niepokój i ruch,
a szum powiewem
gna.
Kto kazał?

STRÓŻ I
Wicher błądzący ka
po niebie
rozkolebił sznur dzwonu.














STRÓŻ II
A może one z siebie
dobywają takiego tonu,
zbudzone rankiem ze snu.

DZIEWKA II
Że im nie braknie tchu,
długoż tak dzwonić mogą?

STRÓŻ I
Głosu im jeszcze stanie
na to podniebne granie.

DZIEWKA II
Zda się, umilkły.

PANI
(słuchając)
Cichaj.













background image


STRÓŻ I
(zniżając glos)
Spiżowym jękiem ględzą.

STRÓŻ II
Płaczą nad ludzką nędzą.

DZIEWKA I
Płaczą nad ludzką dolą.

DZIEWKA II
Głosem śród chmur swywolą.

STRÓŻ I
(słuchając).
Czasem nastają dumnie,
kupią się k'sobie dumnie
głosów drużyną Bożą
i grożą.














PANI
Komu grożą?

STRÓŻ I
We słońcu spiżem łysną,
całemu światu cisną
swój klnący głos złowrogo.

DZIEWKA I
Nie boją się nikogo.

PANI
Ja te dzwoniska ukarzę,
ja im z pyska
języki wyrwę spiżowe,
dzwoniska cerkiewne, wraże. —
One na moją głowę
spiżowy głoszą sąd







background image







i lżąc, niezbożną zowią nierządnicą.
Każdy z nich stał się stujęzyczną żmiją
i grad przeklinań ciska w moje lico.
(do Stróżów)
Hej! Wyrwać tym smokom, co wyją,
języki spiżowe z paszczy,
niech milczą.

STRÓŻ I
Stanie się, pani!

PANI
(pięścią wygrażając w stronę dzwonnicy)
Hulaszczy,
wieżowy, dumny władyko,
co ciskasz się na mnie dziko,
zaniechasz krzyku na zawsze.














GOSPODARZ
(który wszedł na gumno)
Aż przyjdą pany łaskawsze
dla biednej dzwonowej braci.

PANI
Czemu one nie cichną?

DZIEWKA I
Bo kaci
nie mogli jeszcze dobiec do wieży,
na której dzwon sobie hula.

PANI
Najpierw przyjdą do dzwonowego króla
i wyrwą mu język — żmiję.
Ten się najwięcej wyrywał ku mnie. —
A gdyby one z szarpnięcia skonały




background image










i padły na piasek ich ciała,
to nie chowałabym dzwonów w trumnie,
jeno jak psy grześć kazała.

DZIEWKA
I za cóż je tak karać srogo?

PANI
Bo mącą
mi ciszę gorącą
południa,
gdy wczasuję się w sadzie
i słucham świergotu
gwary ptaszęcej,
a raduję serce wiośnie.
Wzdyć słyszę, jeden już jęczy żałośnie,














już widać przy nim kat oprawca stanął,
targnął krzykliwą dzwonu paszczą wilczą
Już milczą.
Teraz będzie cicho nad gumnem,
jeno w sadzie jabłonie
słowików zakwitną gromadą.
Ukojenia się ciche na dusze pokładą,
w miesięcznych blasków osłonie.
I wam dziewki
potłuc kazuję lutnie,
grające wasze skrzynie,
niechaj nie gęśli ninie
żadna przy swoim wrzecionie.
chcę ciszy...

DZIEWKA I
Żadna nie gędzi
na lutni i piosnek nie kleci,


background image












kiej jest takie przykazanie,
lecz weselność precz odleci.

PANI
Tak ma być, tak niech się stanie.
(do Czeladzi pracującej pod szopą na prawo)
A wy nie rzucajcie narzędziem,
niech wam w mocowej pięści
kosa tak zaraz nie chrzęści.
Chcę ciszy!

WŁODARZ
Przecie kosy
klepać muszą, kiej siekają,
bo im się nie chycą trawy,
siano nawet mokre z rosy,
nie położy się kiej słoma.














PANI
To niech sobie siedną doma,
ja chcę tu mieć wokół ciszę!

WŁODARZ
Na cóż wam ten świat niemrawy!

PANI
Uśpiony, kiej pies na progu,
świat do ziemi przywarował. —
Lżej mi tak...
U niebios pował
milcząca — błękitność w górze,
słońce wiesza się kiej pająk.

DZIEWKA I
Ksiądz tu idzie przez podwórze.

background image

PANI
Czego chce?!















DZIEWKA I
A któż wie księdza.

DZIEWKA II
Strasznie szybko ścieżką pędza.

Scena

(wchodzi Ksiądz)

DZIEWKA II
Tak się zdyszał, aże zająkł.

PANI
Witaj, księże.

KSIĄDZ
(milczy)














PANI
(do Dziewek)
Jakiś gniewny
(patrzy na Księdza)
Przyszedł i nie gada nic.
(niespokojnie)
Chceszli wosku z mej pasieki,
narób sobie i sto świc,
niech jaśnieją cerkwi ściany,
zapal w nich pożar świcany.

background image

KSIĄDZ
Nie rozchodzi mi się o to.

PANI
Może idziesz zbierać złoto
na kielichy i na krzyże —
Były właśnie owiec strzyże,
podwórze by wełną wymościł.














Sprzedam wszystko, dam na kościół,
za rok nowe się przyrodzi.

KSIĄDZ
Kiej nie o to się rozchodzi.

PANI
(gniewnie)
Cóż pozierasz ślepiem w nieba?
Chcesz mieć, gadaj, co ci trzeba.
Słońca chcesz, co tam rozbłyska,
by go nabić na kopułę
cerkwi?

KSIĄDZ
Przywróć dzwonom mowę,
cóże ci o te dzwoniska,














grające duchy spiżowe — ?
Okrutne ręce nieczule
skaleczyły święte granie,
cisza jest w błękitnym dworze.

PANI
Tego, księże, być nie może,

background image

w cerkwi twoje rządzą prawa,
ta wieża na moim gruncie,
dzwony w niej powstały w buncie
przeciw mnie, com im stawiała
podniebną tę izbę w górze.

KSIĄDZ
O dzwony, dzwony,
sam was chrzciłem chrztem świętej wody,














jednemu Cyryl jest, a drugi zwan Metody,
niosłyście cerkwi moc w pogańskie bagna i wądoły,
dzwony apostoły!........
(do Czeladzi)
Hej! wy na kolana
przed panią, może ją prośbą użyjem
Wszak w nich jest wasza cześć i wasza sława,
gdy grzebiom kogo i śpiewają mu Requiem,
to i umierać przecie lżej przychodzi,
a gdy się rodzi,
przy chrzcie wybrane imię światu głoszą.

CZELAD?
(klękają niektórzy)
Wróćcie, pani, dzwonom mowę.














DZIEWKI
Niechaj se pod niebem gwarzą.

PANI
Otworzą pyski spiżowe,
aby kląć. — A złotą twarzą
cerkiew na mnie patrzyć będzie,
kieby z tego klęcia rada.

background image


GOSPODARZ
Cóż takiego znów wygada
podniebna ona gadzina?

PANI
(zamyślona)
Byłoby ku mej zgubie,
co we wnątrzu ukryć lubię,
powiedzą caluśkiej gminie,
dowie się o każdym czynie














stary dąb w poszumnym borze
lubo sosna samotnica
na gromadzkich pól ugorze.
O nie, księże! Być nie może.
Zmilczeć muszą dzwony dumne,
scichnąć muszą dźwięki szumne,
tak chcę i tak mi się zdaje,
że i będzie.

KSIĄDZ
Wy w obłędzie
zawzięci na święte graje.

GOSPODARZ
Taż ostawcie naszą panię,
spełnione jej kazowanie,
już za późno...














Ma spiż grać, dostanie mowy,
oniemiony dzwon spiżowy
będzie głosem w niebo parł. —
Pomnę, pomnę, jak się darł

background image

przed laty w niebieską stronę,
gdy Bolkowi kładł koronę
biskup króla, ksiądz krakowski,
choć nie szarpano za sznury.
Tak odezwie się bez serca
i poleci dźwiękiem w chmury
oniemiony dzwon wydzierca,
kiej mu przyjdzie na to chwila.

STRÓŻ
(do Czeladzi)
Ot pies pani się przymila,














a niedawno szczekał na nią.

JEDEN Z CZELADZI
Zawdy lepiej trzymać z panią.

KSIĄDZ
Tedy nic was nie poruszy,
i to, żeby Bóg zapłacił
waszą łaskę szczodrze wam?

PANI
O nie, niech Bóg nie płaci!
Jego zapłatę znam!
piorunem, wichurą, pożogą
i śmiercią.














KSIĄDZ
Nieba i nagradzać mogą.

PANI
Ale nigdy nie przebaczą.

background image


KSIĄDZ
Nie nam to sądzić wyroki
Bożej, nie człowieczej miary.

PANI
Wiem, powtarzasz cięgiem, księże,
wyuczony pacierz stary.

KSIĄDZ
Kiej się to prawo rozprzęże,
wszystko rzeszą bezrozumną
zda się...

PANI














Tutaj, księże, gumno,
a nie cerkiew.

KSIĄDZ
Słowa Boże
nie tylko za cerkwi progiem,
chętnie się pod strzechę garną.

PANI
Tutaj leży Boże ziarno.

KSIĄDZ
Trza mi precz pójść.

PANI
Ano, z Bogiem.
(Pani przechodzi na środek gumna, z lewej strony wybiega
PanówBrat)












background image


Scena

PANÓWBRAT
Doglądałem w łąkach siana,
ale mnie tęskność przywiodła.

PANI
Smuklejesz w sobie kiej świerk.

PANÓWBRAT
A przy świerku rośnie jodła,
drzewo się skłania do drzewa.

PANI
Weselność ci się przelewa.

PANÓWBRAT
Albo jest się smęcić czego?















PANI
Ty taki głupi jak ptak,
co przez podwórze ugania,
co podłuż leci albo wspak,
wyrżnie łbem o kalenice,
bo mu się widzi przez szpary
Boży świat.

PANÓWBRAT
A ty jak łania
nieszczęścia lękliwa i płocha.

PANI
Żeby ja tak trocha
tego rozumu nie miała, toć nami
los by ciskał, kaj by chciał,
ty byś dał się wszędy nieść.








background image






PANÓWBRAT
Zawdy mówię, ino sieść,
czekać, wszystko przyjdzie w świecie.

PANI
Trza się z losem brać za bary,
kiej słońce z chmurą ponurą,
trza samemu być wichurą,
bo inaczej wiatr zmiecie,
jak z podwórza słomy pióro,
pojąłeś?...

PANÓWBRAT
Juści, nie bardzo.

PANI
Możeś z tych, co szczęściem gardzą,
aże kole wsi przewieje...
Ej, tyś jest jak badyl słaby














opleciony o me życie.

PANÓWBRAT
Niech ci będzie, rzeknij ino,
kiej ten ślub nasz obiecany,
ni kobitąś, ni dziewczyną,
jeszcze mi cię kto odbierze.

PANI
(zasłania twarz chustą)

PANÓWBRAT
Lecą dni jak te paździerze,
lada wietrzyk to przewionie.
Cerkiew patrzy na nas z góry,
samaś rzekła, cerkiew święci
wszelkie zamysły człowiecze.
Kiej ten ślub nasz?



background image











PANI
Nie uciecze.

PANÓWBRAT
Widzi mi się, kręcisz ano,
może inny ci już miły,
może ci się cni od nowa
za nim, gadaj.

PANI
Cichaj! głupi.

PANÓWBRAT
Kaj on poszedł? to dziwota,
żem go zdybać nie mógł w drodze,
w którą stronę?

PANI
W stronę gaja,
a gdy ścieżkę gąszcz omota,














to zatarte ludzkie ślady,
po cóż wieści, po cóż zwiady,
tu go nie trza...

PANÓWBRAT
No i pewno,
żeby wadził nam nie lada,
kiej się sobie dwoje nada,
to już miejsca nie ma trzeci.

PANI
(smutno)
Ano, tak się w życiu kleci.

PANÓWBRAT
Tak się w życiu przecie składa.

background image

(po chwili)
Ani widział kto z czeladzi.














PANI
(gwałtownie)
Mrok otulił wszystko chustą.

PANÓWBRAT
Było mu w zagrodzie pusto,
poszedł, ale też nie wróci,
co najlepsze mu zabrano,
któż się za nim tutaj smuci? —
Bierzmy ślub, my, co ostali...

PANI
To ci słowo gębe pali.
(po chwili)
Widzisz, ja się cerkwi boję,
gdy w poszumie jest rozwianą
chustami chorągiew, gdy światłem się jarzy.
Trza by wziąć ten ślub nasz rano,
u pustych, ciemnych ołtarzy,














kiedy czoła świętych blade
od zorzy jeszcze nie świecą.

PANÓWBRAT
Nie stać to nas na paradę?

PANI
I ślub trza brać po kryjomu,
kiedy mroczno w Bożym domu,
kiedy cały lud pośpiony
po chałupach jeszcze leży.

background image


PANÓWBRAT
Czegóż taki ślub kradziony?

PANI
Bo się go nam nie należy!














kiedy czoła świętych blade
od zorzy jeszcze nie świecą.

PANÓWBRAT
Nie stać to nas na paradę?

PANI
I ślub trza brać po kryjomu,
kiedy mroczno w Bożym domu,
kiedy cały lud pośpiony
po chałupach jeszcze leży.

PANÓWBRAT
Czegóż taki ślub kradziony?

PANI
Bo się go nam nie należy!














(Siadają na kłodach drzewa, chwila długa ciszy, nagle gdzieś
z pól odzywa się daleka piosenka rzewna i smętna, której
dźwięk się szybko zbliża. Pani drgnęła i podniosła się, za nią
wszyscy dokoła)

PANI
Kto tam śpiewa, kto się waży.

WŁODARZ

background image

Ej, to jakieś obce ludzie.

DZIEWKA I
(wybiega na środek gumna i dłońmi osłania oczy)
Widzę, idzie tu dziad stary,
przy nim dziewka przetowłosa,
ślepy dziad i dziewka bosa,
wracają z odpustu pewno.














Scena
(wchodzi Dziad i Dziewczyna)

PANI
Wygnać mi tę parę śpiewną.

WŁODARZ
Idźcie precz, nie tędy droga. —
(do Pani)
Wszystko pcha się przez podwórze.

DZIEWCZYNA
Ulitujcie się nad dziadem.

PANI
Nie mogliście obejść polem,
jeszcze chwila do wieczora. —
Musi wlec się kolb dwora,
przy tym dźwiga pieśń za pasem.














Nie znacie to drogi lasem,
co się między gąszczem wije?

DZIADWRÓŻ
(podnosi ręce do góry)

background image

Wszędy rozsiane lilije
zastępują drogę w gaju,
na mogile przy ruczaju
wielkie lilije, jak drzewa.
Kędyż przejść, zarosła ścieżka,
na mogile upiór mieszka,
wszędy lilije rozsiewa
w każdy jasny wieczór cichy
białe się wznoszą kielichy;
księżyc zaś kieby patyną
przemienioną krew na wino
przykrywa srebrzysty kielich.














Krew na ziemię kroplą kapie
i zamienia się na róże.

WSZYSCY
To wróż, święty wróż
(padają na kolana)

DZIAD
Już wróżę
wymierają wraz z pieśnią wróżebną,
i niedługo już wróżów tej ziemi nie stanie,
królestwu onemu znaczy się kres,
królowi wieczne wygnanie.
Wszystkim zawładnie dom Boży,
ten dom, co złote krzyże niebu wiesza;
na całą ziemię złoty krzyż położy. —
Stare dęby rozedmie Bóg w cerkwi kopuły
i rozmodli gałęzie pieśnią, mszalnym chórem,
strumienie w srebrne pasy zamieni i stuły,














zapali na kadzidło chaty, stogi zboża,

background image

a w lilijowym kielichu msza się spełni Boża.
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
i zniszczy, i zdepce,
zaduszą was chusty chorągwi, zatłuką was ostre ich drzewce.
(chwila ciszy)

DZIEWCZYNA
Dajcie nam, pani, jałmużnę,
ulitujcie się nad dziadem.

PANI
Całe mienie jest wam dłużne,
bierz, co chcesz, i bierz z okładem.

DZIEWCZYNA
Weźniemy se mąki miarkę
i z grzędy trochę warzywa.














PANI
Bierzcie, nie będę wam krzywa.

DZIEWCZYNA
Boże zapłać.

PANI
Znów zapłata,
której serce me się lęka,
każdy się zamienia w kata,
wieczna jeno będzie męka. —

DZIADWRÓŻ
(podnosi ręce i groźnie zbliża się do Pani, która w trwodze
cofa się aż pod przyzbę domu i tam pada na kolana, żegnając
się zabobonnie)
Przed cerkwią wy drżyjcie, nie patrzcie, że w górze jest
Boża ta chata,
kiej baba leciwa, pękata, co stoi obrosła we krzyże,









background image





bo przyjdzie bogactwem święconym i lśniącym od złota
bogata
i cała ogromna moc cudów, i cała prześwięta z nią pycha,
by skrzypić modlitwą od chóru, jak drzewo, co w starość się
zsycha
nad grzechem spełnionym w tym siole...

PANI
(wstając nagle)
Co mamroczesz jeno wkole.

WŁODARZ
(do Czeladzi)
Juści, nie do rzeczy baje,
ale kiedy człek słuch daje,
wraz go chyta lęk za bary,
jakiś zamróz w kościach chadza.














GOSPODARZ
W tym jest właśnie wróżów władza.

PANI
O czym gadasz?

DZIADWRÓŻ
Ty wiesz!

PANI
Wiem, że czas i pora
precz pójść tobie z tego dwora
i nie wracać tu po żebrze,
ot, jałmużnę bierz do wora. —
Kieby w płachty chorągwiane
otuliłeś wróżby słowem
i z przekleństwem ja ostanę
po wsze czasy, z tym gromowem. —






background image








(po chwili)
Lecz cóż, widać już niedługo
dziady mną przewodzić będą,
mam być ślepych losów sługą
z każdym, co przylazł, przybłędą,
aby ciskać we mnie krzyże,
poosobne wieść rozgwary?
Precz mi z oczu, dziadu stary!

DZIADWRÓŻ
(odchodzi z pieśnią)

PANI
(woła za nim)
A nie brzdąkaj tam na lirze,
obmierzło mi wasze granie.














Scena

(Pani daje znak do rozejścia i siada na dawnym miejscu)
(przez podwórze przechodzą Parobcy)

PANI
Idźcie precz.

PAROBEK
Szliśmy do szopy,
wziąść na młockę żyta snopy.

PANI
Później skończycie omłoty...
Idźcie precz...
(wychodzą wszyscy)
(Pani przykłada rękę do czoła, patrzy na cerkiew)

Scena



background image












PANÓWBRAT
(wychodzi od strony prawej, kładzie rękę na jej ramieniu)
Wróciłem z domu co ino.

PANI
(drgnęła)
Ażem się zlękła twej mowy.

PANÓWBRAT
Był tu kto?

PANI
Był dziad z dziewczyną,
gadali, że na mogile
krew się przemienia na wino,
że się sprawuje ofiara...














PANÓWBRAT
(wstrząsa się)
Śnisz.

PANI
Śnię jawę,
mówił, że kielichy krwawe.

PANÓWBRAT
Jakie kielichy?

PANI
Lilijowe.

PANÓWBRAT
Bajesz.

PANI
Wróżył kres królestwa

background image

temu, co obręcz na głowę














wziął, śmierć, inne jeszcze dziwy,
cerkwi moc.

PANÓWBRAT
Był wróż?

PANI
Wróż prawy.

PANÓWBRAT
Wróżył kres królewskiej sławy?
cóż ci o to?...
...Ja mam wieści,
ważne wieści od Krakowa,
trza nam brać ślub.

PANI
Nigdy!














PANÓWBRAT
Trzeba,
ponoć król w swojej sadybie
umęcza i łamie kołem
żony, co wierność złamały.

PANI
Go ty gadasz?

PANÓWBRAT
Król jest śmiały,
w karaniu niepowściągliwy,
w karaniu okrutnie krwawem.

background image

Trza wziąść ślub — przed cerkwi prawem
królewscy się cofną zbóje.

PANI
Nie przestąpię cerkwi proga
nigdy.















PANÓWBRAT
Musisz, król czatuje,
ponoć były na nas skargi.

PANI
Wygadały pewno dzwony.

PANÓWBRAT
Wygadały ludzkie wargi.

PANI
Lepiej przed wawelskim sądem,
niźli w tej izbie kościelnej,
w Bogarodzicy spojrzeniu
ja się spalę.....
Brać ślub.....
...pod cerkwi kopułą,
ksiądz ma ręce wiązać stulą,
jak już z tamtym, w śmierć i życie!














PANÓWBRAT
Wróż przeklęty.
Wy wierzycie,
co powiedzą ślepe dziady —
a tu trza się wdać w przymierze
z tym ołtarzem, cerkwią, księdzem

background image

i z tym Bogiem od niedzieli.
Gdy On złączy, któż rozdzieli?
przecie niebios moc ogromna!
Już nie będziesz wiarołomna,
na sąd pójdziesz z jasnym czołem. —
Choć król kłóci się z Kościołem,
musisz uznać wolę Tego,
co gazduje jeszcze w niebie,
jeno trza Go mieć za sobą,
by przemówił Sam do ciebie.
Na cóż próżny lęk i trwoga,
mąż ma króla, miejmy Boga,














któż silniejszym się okaże?
(po chwili)
Czegóż by znów nie był z nami,
teraz jasne ma ołtarze
wyzłocone świętościami,
z męża, kiedy siedział doma,
pocieszenia nie miał wiele,
ani kiedy był w kościele
i daninę małą dawał,
ty wszystkiego znosisz nawał,
aż urasta ludziom w sławie.
Jak się dorobię na tyle,
może Mu cerkiew postawię.

PANI
A czy na to Bóg łakomy?














PANÓWBRAT
Gdy w stodole dużo słomy,
każdy się gospodarz chwali —
Co tu zresztą gadać dalej,

background image

trzeba czemsik się zasłonić,
jutro mogą nas już zgonić
na sąd krwawy. Może on
przed królewski poszedł tron
skarżyć, żeśmy go wygnali
precz...

PANI
Nie skarżył się nikomu.

PANÓWBRAT
Byłaś to w królewskim domu,
skąd wiesz?

PANI














Wiem.

PANÓWBRAT
Ja rzekę tyle,
jutro musim wziąść ślub rano,
chcesz, by cię żywcem targano,
przemoc nad nami królewska,
cóż mu przeciw skargom podasz,
że jest kat, a nie gospodarz,
że jest rozpustny i krwawy,
taki los.

PANI
A Bóg cóż czyni.
Mógłby ze złocistej skrzyni,
którą pod niebieską ścianą
mają anieli schowaną,
szczęścia nabierać garściami,












background image


sypać szczodrze doli naszej,
a on ino piekłem straszy
i wygraża świętościami.

PANÓWBRAT
Chcesz się doczekać końca w śmierci?

PANI
Ja się jeno cerkwi boję.

PANÓWBRAT
Chcesz, by cię rwano na ćwierci?

PANI
Boję się mocy kościoła.

PANÓWBRAT
Król ma pono w ślepiach ognie,
że kiedy spojrzy na człeka,
to po ciele pot mu ścieka
ze strachu, i ślepiów żaru














boją się więcej niż mąk.

PANI
Ta udręka z twoich rąk.

PANÓWBRAT
(klęka)
Jak przed świętym jakim obrazem
w zgięciu kolan
przed tobą padnę,
że twojego chcę ocalenia.
Nie dorzucaj do ognia polan,
i tak nam grożą pożary.

PANI
Ja się boję cerkwi złotej.

PANÓWBRAT
Boję się królewskiej kary.




background image










PANI
Dwaj są nad nami mocarze,
Bóg z Kościoła, Król z Wawelu,
zawżdyć jeden nas ukarze.

PANÓWBRAT
Wolę już z cerkwianym Bogiem.
(Pani skinęła głową)

PANÓWBRAT
Więc jutro za świętym progiem.
(wychodzi)

Scena

(wchodzi na gumno Gospodarz)

GOSPODARZ
Na odwieczerz zatrąbię na rogu.















PANI
Dajcie pokój.

GOSPODARZ
Ryczą krowy,
że głodne, słyszycie od progu
waszych obór krów ryczenie,
trza by im karmy zarzucić przy żłobie
i dójkom kazać przyjść.

PANI
Niech przyjdą sobie.

GOSPODARZ
Wam się teraz tu nie chce niczego,
a byliście gospodarni.

background image

PANI
I tak się to wszystko zmarni.














GOSPODARZ
Za czym wam się tak zacniło?

PANI
Cóż się pytasz?

GOSPODARZ
Bo rzec miło,
kiedy co na sercu cięży,
rzec staremu słudze krzynę.

PANI
(spojrzała podejrzliwie)

GOSPODARZ
Wy nie wierzycie skróś tego;
że mieliście i przyczynę,
lecz mnie was dziś żal.

PANI
Zaś czego?















GOSPODARZ
Może by, że starym sługą,
wielem widział, żyję długo.

PANI
Wyście przeciw mnie trzymali.

GOSPODARZ

background image

Jużci, trzymałem za panem,
lecz kiej goni wciąż.

PANI
Światami.

GOSPODARZ
Więc mi żal i trzymam z wami,
że się wam tak cni, że macie
taką pustkę ciągle w chacie,














a dobytek was nie cieszy
ni patrzycie naokole,
co się chowa z żniw w stodole,
co w oborach rośnie młodzi,
źrebców w stajni co się rodzi.

PANI
Któż się wszystkim tym obdzieli,
jest, jakoby i nie było.

GOSPODARZ
To nie wasze przyrodzenie,
wyście i bardzo lubieli
zgarniać, co się dało, siłą,
aby przyrastało mienie. —
Was coś mocno dręczy ninie,
może byście ślub wziąść chcieli,
zanim ta skłonność przemieni,
zanim was ta chęć popuści,
a nie wiecie może pewno,














kaj się teraz wasz podziewa,
czy nie wróci znów.

background image


PANI
(chce coś rzeknąć, zawahała się)

GOSPODARZ
Co? Juści!
Stąd wy macie duszę rzewną.
Mówią o tym rzeczy siła,
że on zabit.

PANI
(drgnęła)

GOSPODARZ
Że mogiła
w gaju liliją obsiana,
to grób świeży, to grób Pana!!














PANI
Kto ci gadał?

GOSPODARZ
A wy wiecie,
kaj jest tu lilijowe kwiecie,
kurhan w gaju, przy ruczaju,
nawet wiatr tam rzadko wionie,
wierzba nad wodą się chyli.

PANI
No i cóż? Ciche ustronie.

GOSPODARZ
Wyście tam już widać byli.
Gadają dziady po świecie,
żeście wy zasiali kwiecie.

PANI
Hej! A wam co się zwidziło ?








background image







GOSPODARZ
Znacie się z leśną mogiłą?

PANI
Lilija to kwiat wiośniany.

GOSPODARZ
Trza nim obsiewać kurhany.

PANI
Mile mi go widzieć wszędy.

GOSPODARZ
Jak wysokie puszcza pędy.
(chwila ciszy)

GOSPODARZ
A dyć bierzcie ten ślub jutro,
po cóż psować szczęście czyje?














Kiej lubicie tak lilije,
pozrywam z tego kurhanu
jeden wielki kwiecia wian
i cerkiew w kół nim oplotę.
W białym kwieciu świątki złote,
cała izba święta w bieli,
woń w lud bije od ołtarzy,
tego jeszcze nie widzieli.

PANI
Nie trza, nie trza, wyście starzy,
to trud nie na wasze lata.

GOSPODARZ
(obejmując ją za nogi)
Dla was ja się od nijakiej




background image










pracy nigdy nie wymówię,
dla Pani i PanówBrata.

PANI
(spojrzała mu w oczy wyrywa się)
Nie chcę... Nie chcę!
(ucieka)

GOSPODARZ
(grożąc pięścią)
Będziesz miała.
Na sąd pójdziesz w świętnej szacie
z mogiły, lilijo biała!!...
Zasłona
Koniec aktu trzeciego














AKT CZWARTY

Wnętrze cerkwi wiejskiej — rano, przed nabożeństwem. Naprzeciw
sceny ołtarz, przed nim „carskie wrota". Ma prawo drzwi w ścia
nie, na lewo okna, przez błony słabo przedziera się światło.
W cerkwi nieład. Chorągwie poustawiane w kącie i zwinięte.
Ławy zakurzone. Ma ołtarzu złamane świece przed obrazem
Bogarodzicy. Rzeźbione figury świętych skrzywione i również
zakurzone. Mrok przed wschodem słońca okrywa wszystko. Zza
ołtarza wychodzi Kościelny i włóczy się po cerkwi. Po chwiłi
słychać pukanie do drzwi z zewnątrz. Kościelny przystanął
i nadsłuchuje.

Scena







background image








GŁOS ZA DRZWIAMI
Otwórzcie cerkwi wrota!

KOŚCIELNY
Nie masz dziś służby Bożej.

GŁOS ZA DRZWIAMI
Otwórzcie cerkwi wrota!

KOŚCIELNY
Ksiądz przyjdzie, to otworzy.














GŁOS ZA DRZWIAMI
Otwórzcie, powiadam wam,
bo wyrwę u bram
ozwora.

KOŚCIELNY
Nie będzie mszy śpiewanej,
zresztą jeszcze nie pora.

GŁOS ZA DRZWIAMI
Nie wasza już w tym głowa.

KOŚCIELNY
A któż jest cerkwi sługą?

GŁOS ZA DRZWIAMI
Nie będę stał tu długo,
otwórzcie cerkwi wrota.









background image





(milczenie przez chwilę)
Ślub dzisiaj ma być brany,
słyszycie, ślub cerkwiany.

KOŚCIELNY
(poruszony uchyla drzwi)
Ślub w cerkwi, ślub dziś rano,
a nie wspomniał mi ksiądz słowa,
cóż ja tu samotny zrobię?

GŁOS ZA DRZWIAMI
Widać późno znać mu dano.

KOŚCIELNY
Czyżby był zabaczył sobie?
















Scena

KOŚCIELNY
(otwiera drzwi, wchodzi Gospodarz niosąc pęk lilij)
A skąd kwiaty, hę?

GOSPODARZ
Lilije!
W gaju rwane w świeżym grobie,
w gaju rwane na mogile.

KOŚCIELNY
Na cóż tego kwiecia tyle?

GOSPODARZ
Kiej wy wszyscy tu pospali,
muszę ubrać sam ołtarze.

KOŚCIELNY
Wprzódziej ślub nie zamawiany,
ślub, gadacie, ma być brany.
Pokapane woskiem ławy,
stoją święci, jak pośnięci,

background image













złote się nie błyszczą twarze
i chorągwie pozwijane.
Ksiądz śpi, święte cacka schował,
od posadzki aż do pował,
trza by z kurzu ścierać ścianę,
ślub tu dzisia ma być brany
i to jeszcze nieubogi.

GOSPODARZ
Jasne państwo do kościoła
przyjdą zaraz w świetnej szacie.

KOŚCIELNY
Jasne państwo, co gadacie?
w takiej cerkwi nie ubranej.

GOSPODARZ
Więc nie tracić czasu zgoła
na dumanie po próżnicy,
kogo trzeba do obrzędu,
zawołajcie do świątnicy.














Chłopów, by trzymali chusty
rozwinięte, feretrony —
chłopów do dzwonowej wieży,
aby bili głośno w dzwony,
i do chóru pacholęta,
tak się wszystko sprawi ninie,
pootwierać wielkie skrzynie,
gdzie złocone kapy księże.

KOŚCIELNY
Ptaki białe w złotym skrzydle.

GOSPODARZ

background image

A na węgiel rzucić ziarno,
niech się miga blask w kadzidle,
świece niech się jarzą w kole,
zapłacimy wam bogato.

KOŚCIELNY
Księdzu, księże jurystole.















GOSPODARZ
I wam zapłacimy za to,
jeno parada okrutna
święte złote oblec w płótna.

KOŚCIELNY
Ano jakoś se zaradzę.

GOSPODARZ
A to miejcie na uwadze,
że kiej pan przyjmuje chłopa,
to nie włoży na to święto
niedzielnej katany czystej,
ino swoją starą zmiętą.

KOŚCIELNY
Bo mu chłop jest nie dziwota.














GOSPODARZ
Ale gdy przejeżdża wrota
rycerz, choć niższego stanu,
to się trzeba przewdziać panu,
by se myślał gość z daleka,
że on tak na co dzień chodzi!
Co najlepsze ma, wywleka,

background image

szuka, co też włożyć da się,
jeszcze się poprawi w pasie,
poprzyciąga wszystkie sznury,
na bok rękę, łeb do góry,
i wysuwa się z komory,
nie tak jest?

KOŚCIELNY
Wy znacie dwory,
zwyczaje, co mają pany.

GOSPODARZ














Boby później chodził z pyskiem
ten przybyły gość nieznany,
że chocia jest pan, z przezwiskiem,
ale dziad, jak inne dziady.
I na zastawę biesiady
pootwiera stare skrzynie,
ani chwili wspomni o tym,
że jadać lubi na cynie,
że na starym dziury łata,
rycerza przyjmuje, brata,
w najbogatszym stroju, złotym.

KOŚCIELNY
Lecz do czegóż to gadacie?

GOSPODARZ
A wasz Bóg w jakiej jest szacie?
Kościół pyłem zasypany.














KOŚCIELNY
A cóż tedy począć mamy.

background image


GOSPODARZ
Przyjmujecie widać w cerkwi
jeno chłopski tłum, bo chamy
jeszcze się zdziwią paradzie,
gdy się trocha świc zapali
i zielska trocha pokładzie.

KOŚCIELNY
Już byście nie wydziwiali.

GOSPODARZ
Tedy biegnijcie co żywo,
niech się rozwinie ten kościół
całą, co może, paradą.....















KOŚCIELNY
Idę, zwołam lud gromadą,
niech się zbiera, który żyje,
jeszcze cerkiew obaczycie,
jako się wyda przybraną.

GOSPODARZ
(siadając za ołtarzem)
A ja se tymczasem w kącie
białe z mogiły lilije
na wian w ołtarzu uwiję.

KOŚCIELNY
(wychodząc)
Ślub dziś w cerkwi, ślub dziś rano.














background image


Scena

(w progu stają Pani i PanówBrat, nadsłuchują)

PANI
Cicho?

PANÓWBRAT
Cicho!

PANI
Jeno w siołach
psi szczekają na powrozie.

PANÓWBRAT
Cicho.

PANI
Cicho. —
Bekas w łozie
drze się.

PANÓWBRAT














Słychać psów szczekanie.

PANI
Jakieś głosy.

PANÓWBRAT
Pewno włodarz
czeladź woła na stajanie.

PANI
(przestępując próg ostrożnie)
Cerkiew pusta.

PANÓWBRAT
Pusto ciemno.

PANI
Nic nie błyszczy się dokoła.
Jeszcze drzemie moc kościoła!!

PANÓWBRAT
Kurz w ołtarzu nieład, nędza.

background image















PANI
Teraz trzeba budzić księdza,
teraz budzić go co żywo.

PANÓWBRAT
(rozglądając się)
I to jest, co cię tak straszy.

PANI
Tutaj kres miłości naszej,
tutaj los się nasz rozważy,
u tych święconych ołtarzy.
Wszystko, co się kocha w świecie,
taki ma rozdrożny kamień,
w śmierć lub życie.....

PANÓWBRAT
Ty się zamień
z księdzem, będziesz gadać pięknie














przed ołtarzem.

PANI
A ty głupi,
patrz, co się we mnie szamoce,
mało się serce nie wścieknie
z lęku...........

PANÓWBRAT
Jakiś zapach trupi
powiał..........

PANI

background image

(przerażona)
Chryste!

PANÓWBRAT
Wiew mogilny.














PANI
Dusi mnie, za gardło chyta.

PANÓWBRAT
(uderzając nogą)
Tam pod nami zmarli leżą,
kamienna od grobu płyta.

PANI
Zmarli pochowani świeżo?

PANÓWBRAT
Skądże znów, przed wielu laty.

PANI
I nikt o nich nie zapyta?

PANÓWBRAT
Chyba żeby sami wstali.















PANI
Kogo kamień raz przywali
albo obrośnie murawa,
ten już z grobu nie powstawa,
czy tak?

PANÓWBRAT

background image

Nie wiem.

PANI
(gniewnie)
Wiedzieć muszę.

PANÓWBRAT
Mówią, że biskup z Krakowa
wskrzesił raz z grobu umrzyka














i na królewski wziął sąd —
wskrzeszoną z mogiły duszę.

PANI
Kraków siła drogi stąd,
za górami i za rzeką,
biskup z cudami daleko,
nasz ksiądz tego nie potrafi,
jeszcze w takiej cerkwi ciemnej.

PANÓWBRAT
Na takiej małej parafii.

PANI
Kiej przeminęły odpusta,
święte po cerkwiach cudaki. —
Mrok złocone skrywa znaki,
w tej cerkwi nie straszno, że pusta,
lecz groził mi wczora wróż stary,
bym drżała przed świętym kościołem,














gdy przyjdzie nie sam.

PANÓWBRAT

background image

A z kim.

PANI
Z szmatą
naszytą złocistym aniołem
i z lampą czerwoną,
i z kratą
ołtarza, i świecą, i krzyżem,
i dzwonów jęczących złym spiżem,
i z Bogiem cerkwianym na czele,
a pusto i ciemno w kościele.

PANÓWBRAT
(wyciągając dłonie weselno)
Ja wiem z tego jedno ino,
że dziś wrócisz do zagrody














mnie na zawsze poślubioną,
siędziesz na wilczycy skórze
i zawołam na cię: żono!
aż rozlegnie przez podwórze.

PANI
Ja ci schylę się do kolan,
rzekę, panie, gospodarzu.

PANÓWBRAT
Dorzucimy do ogniska
wielkich suchych drewnych polan,
niechaj żar w kominie błyska.

PANI
Nagotuję tobie warzy.

PANÓWBRAT
Potem niechaj nami ciska.










background image





PANI
Niech się potem, jak chce, darzy.
(po chwili ponuro)
Tutaj los się nasz omota,
w kole tych złotych ołtarzy,
przed świętą Bogarodzicą.

PANÓWBRAT
Twe kochanie, kochanico,
starczy mi za wiek żywota.

PANI
Kiej nie będzie wykradzione,
jeno kochane przykładnie,
bo gdy człowiek miłość kradnie,
miasto najdroższego ziarna
wybiera ze serca plewy.














PANÓWBRAT
(patrząc, jako się zachmurzyła)
Czego jeszcze chcesz?

PANI
Na żarna
rzucić zbiór kłośnej spodziewy,
przecierpieć spełnione winy,
wciągnąć do chaty za ściany
szczęście, wiecznie obiecane,
jak kłos w polach oziminy.

PANÓWBRAT
Takiej jako ty kobiecie
żaden chłop tu nie wygodzi,
chociaby ci oddał życie,
chociaby...







background image








PANI
Me serce chłodzi
niepokój i lęk, i nędza!
Człowiecze żałosne plemię,
wiecznie mu pozierać w ziemię,
skąd jest jego przyrodzenie,
i niedolę bruzdą w łanie
niby wiater liście pędza...
Ciebie jedna tęskność żenię,
ślub chcesz wziąść.
Więc budźmy księdza!

PANÓWBRAT
Bo i szarzeć mrok zaczyna,
wczesna przeminie godzina,
to i lud powstanie z sioła,
a ty chcesz mieć ślub kryjomy.














PANI
Póki drzemie moc kościoła!
(wychodzą)

Scena

GOSPODARZ
(wychodzi zza ołtarza i wieńczy obraz lilijami. Koło świec
na ołtarzu lije oplata)

KOŚCIELNY
(ukazał się w drugich drzwiach, świętym z kurzu ściera lica,
ołtarz chustą białą obleka)
(błysnął pierwszy promień słońca przez okna i zapalił malowidła
barwnym blaskiem, Lud poczyna się schodzić; kilku chłopów
stanęło w progu i pokazują sobie przygotowania do obrzędu)

KOŚCIELNY
Bierzcie świce.


background image













JEDEN Z LUDU
Przykazano.
(zapalają sobie świece)

KOŚCIELNY
I chorągwie.

DRUGI Z LUDU
Stoją w kącie.
(rozwijają chorągwie)

TRZECI Z LUDU
Cóż to będzie?

KOŚCIELNY
Ślub!














PIERWSZY Z LUDU
Tak rano?

DRUGI Z LUDU
Widno spieszno komuś bardzo.

PIERWSZY Z LUDU
Mieć bedziewa weselisko.

TRZECI Z LUDU
(patrząc na ołtarz)
Te lilije to z mogiły.

GOSPODARZ
Cerkiew zawdy grobu blisko.

KOŚCIELNY

background image














W czas pogrzebu, a nie ślubu.

GOSPODARZ
Co się rodzi, to umiera.

KOŚCIELNY
Kiej się człek już życiem stera,
ale śluby bierą młodzi.

GOSPODARZ
Ziemia skryje to, co zrodzi,
ślady grobów wiatr zaciera.
(w czasie tych rozmów zeszli się już ludzie, wśród ciszy
rozlega się pieśń DziadaWróża, który wchodzi z nią do
cerkwi po chwili)
















Scena

(Pani i PanówBrat stają przy wejściu i patrzą przerażonym
wzrokiem na cerkiew, która błysła już majestatem swej Mocy)

GŁOS Z LUDU
Ustąpcie się ta ludzie.

GŁOS II
Hej, idą państwo młodzi!

PANI
Cóż to, blask mi oczy mami,
jakaś przemoc włada nami.

PANÓWBRAT

background image

Cóż to: świece, zieleń, kwiaty.

GOSPODARZ
Będzie ślub piękny, bogaty.
(Pani stoi nieruchomo u proga)

Scena














(Przy ołtarzu ukazał się Ksiądz w kapie bogato szytej. Jedno
cześnie uderzyły dzwony. Popłoch wśród Ludu)

PANÓWBRAT
Dzwony biją!

PANI
Lżą mnie dzwony,
okrutne duchy spiżowe.

GOSPODARZ
Bowiem Bóg im wrócił mowę.

PANÓWBRAT
Podniebne słyszę ich granie.

PANI
Tutaj się z nami coś stanie.

KSIĄDZ
(od ołtarza)
Przystąpcie, oblubieńce.














PANÓWBRAT
(szarpnął Panią za rękę)
Trza nam iść, nuże, ksiądz woła.

background image

(Pani zrobiła kilka kroków od drzwi)

DZIADWRÓŻ
(zastępując jej drogę)
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
pokruszy i zdepce,
zaduszą was onych chorągwi pstre chusty, zatłuką ich
drzewce!

PANI
(spojrzała mu w oczy z mocą)

DZIADWRÓŻ
(cofnął się)

KSIĄDZ
Przystąpcie, oblubieńce.














PANÓWBRAT
(szarpnął Panią za rękę)
Trza nam iść, nuże, ksiądz woła.
(Pani zrobiła kilka kroków od drzwi)

DZIADWRÓŻ
(zastępując jej drogę)
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
pokruszy i zdepce,
zaduszą was onych chorągwi pstre chusty, zatłuką ich
drzewce!

PANI
(spojrzała mu w oczy z mocą)

DZIADWRÓŻ
(cofnął się)

KSIĄDZ
Przystąpcie, oblubieńce.








background image






PANÓWBRAT
(szarpnął Panią za rękę)
Trza nam iść, nuże, ksiądz woła.
(Pani zrobiła kilka kroków od drzwi)

DZIADWRÓŻ
(zastępując jej drogę)
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
pokruszy i zdepce,
zaduszą was onych chorągwi pstre chusty, zatłuką ich
drzewce!

PANI
(spojrzała mu w oczy z mocą)

DZIADWRÓŻ
(cofnął się)

KSIĄDZ
Przystąpcie, oblubieńce.














PANÓWBRAT
(szarpnął Panią za rękę)
Trza nam iść, nuże, ksiądz woła.
(Pani zrobiła kilka kroków od drzwi)

DZIADWRÓŻ
(zastępując jej drogę)
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
pokruszy i zdepce,
zaduszą was onych chorągwi pstre chusty, zatłuką ich
drzewce!

PANI
(spojrzała mu w oczy z mocą)

DZIADWRÓŻ
(cofnął się)

KSIĄDZ
Przystąpcie, oblubieńce.

background image














PANÓWBRAT
(szarpnął Panią za rękę)
Trza nam iść, nuże, ksiądz woła.
(Pani zrobiła kilka kroków od drzwi)

DZIADWRÓŻ
(zastępując jej drogę)
Przed cerkwią wy drzyjcie, w niej moc jest, co wszystko
pokruszy i zdepce,
zaduszą was onych chorągwi pstre chusty, zatłuką ich
drzewce!

PANI
(spojrzała mu w oczy z mocą)

DZIADWRÓŻ
(cofnął się)

KSIĄDZ
Przystąpcie, oblubieńce.














(słychać tętent konia za oknami cerkwi)

GLOS Z LUDU
(ode drzwi)
Ktoś przyjechał.

GŁOS II
Rycerz w zbroi!

PANI
(ogląda się niespokojnie)
DZIADWRÓŻ

background image

Wszemu koniec teraz będzie.

GŁOS Z LUDU
Rycerz przyjechał we zbroi,
z królewskiego przysłany orszaku.














GŁOS ODE DRZWI
Poznałem rycerza po znaku,
orła ma ze złotym czołem.

GŁOS II
Jakieś ważne przyniósł wieści,
bo otacza go lud kołem.

GŁOS III
Jakieś ważne gada słowa.
(chwila ciszy)

SCENA

CHŁOP I














(staje w drzwiach i woła)
Hej! przyjechał od Krakowa
jasny, złoty pan we zbroi,
O was pyta, w progu stoi.

CHŁOP II
Wieści, wieści od Krakowa,
król zabił biskupa
I poszedł na wygnanie,

DZIADWRÓŻ
Uderzacie w pierś nożami,

background image

cerkiew pomści się nad wami.














(Ogólny strach padł na Lud. Niektórzy rzucają chorągwie trzymane
na ziemię, inni otulają się w ich chusty. Na wszystkich
twarzach niepokój i oczekiwanie dziwnego zjawiska. Ksiądz
w podniesionej ręce trzymając stułę, którą miał wiązać ręce
oblubieńcom, znieruchomiał przy ołtarzu. PanówBrat porwał się
Z klęczek i przypadł pod ścianę. Pani klęczy dalej, wzrok
niespokojnie ku drzwiom zwracając. Przez drzwi otwarte wpada
od dwora silny podmuch wiatru i gasi świece trzymane w rękach
ludu. — Trzęsą się cerkwi krokwie ciosane i trzeszczą złowrogim
zgrzytem. Strop do upadku się chyli. W ołtarzu zaszumiały
lilijowe wieńce, szeleszczą białe kielichy)

Scena

(W drzwiach ukazuje się PanWidmo. Idzie środkiem cerkwi,
krokiem śmiałym i pewnym, gdy wszystkie głowy pochyliły się
jak kłosy zboża gradem zbite, on góruje nad tłumem, widać,
że wraca tą drogą do ziemi, którą mu wydarli, upomnąć się














o prawa swoje od Boga mu przyznane. Staje na stopniach
ołtarza i chwyta Panią za rękę)

PANWIDMO
To ja, ja, twój mąż.

PANI
(pada na stopnie ołtarza)

PANWIDMO
Zła żono, biada tobie,
mnie księże stułą wiąż.

background image

PANI
Mogilny wieje ziąb,
trupi dech we mnie bije.














PANWIDMO
Z mogiły te lilije,
kwiat w moim rwany grobie.
Zła żono, biada tobie!
To z grobu mego kwiat.

PANI
Jam ci kwiecia rwać nie dała,
krew zmamiła, uwiódł brat.

PANWIDMO
W tej my cerkwi śluby brali,
chcesz raz drugi wiązać ślub.















PANI
Płatwy trzeszczą, sklep się wali,
ostrze dzieli, krew nas pali.

PANWIDMO
A połączy wspólny grób.
(Cerkiew zapada się w głąb. Za gruzami ukazuje się krajobraz
leśny. Zaczynają porastać lilije z ziemi się podnosząc,
a rosną tak wysoko,
jak Pan leżał głęboko)

Zasłona


background image





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Morstin Ludwik Hieronim Kleopatra (Monstrum egipskie)
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 57 Beati Judae Epistola Catholica, MLT
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 55 Beati Joannis Epistola Secunda, MLT
OSCYLOSK, Studia, Pracownie, I pracownia, 51 Pomiary oscyloskopowe, Ludwikowski
25, Studia, Pracownie, I pracownia, 25 Wyznaczanie współczynnika rozszerzalności cieplnej metali za
HLP - barok - opracowania lektur, 25. Hieronim Morsztyn, Światowa rozkosz - Dwunasta Panna UCIECHA,
program wykładu z ps rozwoju SWPS, Ludwika Wojciechowska
Orkiestry dęte, symfoniczne. Postać Ludwika van Beethovena, Uzupełnienie wiadomości o Orkiestrach Dę
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 48 Epistola Beati Pauli Ad Titum, MLT
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 38 Epistola Beati Pauli Ad Corinthos Prima, MLT
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 41 Epistola Beati Pauli Ad Ephesios, MLT
Kuszenie św[1] Antoniego Hieronima Boscha
cw30, Studia, Pracownie, I pracownia, 30 Wyznaczanie względnej gęstości cieczy i ciał stałych, Ludwi
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 47 Epistola Beati Pauli Ad Timotheum Secundam, MLT
Znaszli historię Hieronima Z, Ortografia
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 54 Beati Joannis Epistola Prima, MLT
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 44 Epistola Beati Pauli Ad Thessalonicenses Prima, MLT
0347 0420, Hieronymus, Divina Bibliotheca 53 Beati Petri Epistola Secunda, MLT
o ludwiku agassisie

więcej podobnych podstron