Nogi Izoldy Morgan

background image

Utwory Brunona Jasińskiego łączy jeden charakterystyczny motyw – fantastyka i niezwykłość. Zamiłowanie
do wymyślonej fabuły, czy niecodziennych sytuacji łączy w gruncie rzeczy całą twórczość poetycką i
prozatorską Jasińskiego. W „Nogach Izoldy Morgan” fantastyczny wymiar mają „żyjące nogi”.
Fantazjotwórstwo, szokujące pomysły, swoista wizyjność były oryginalnymi cechami talentu pisarza, który
uważał, że realizm dosłowności, szarości, realizm reportażu dziennikarskiego nie może być pomocny w
powstawaniu nowej socjalistycznej literatury. Jasiński, mimo iż był bliski w swym literackim rodowodzie
futurystom i ich kontynuatorom w Związku Radzieckim, to ostro przeciwstawiał się teoriom faktomontażu.
Szerokie pojmowanie estetycznych założeń literatury socjalistycznej było wspólne dla wielu pisarzy.
Użytkowanie fantastyki było bardzo częste w radzieckiej sztuce pierwszego dziesięciolecia. Jasiński
konstruuje sytuacje groteskowe, graniczne, doprowadzając konflikty i sytuacje do absurdu. Większość jego

utworów zawiera określoną tezę polityczną, ideologiczną, której są podporządkowane.

„Nogi Izoldy Morgan”:

•trzymane w futurystycznej konwencji (przesłanie polskiego futuryzmu miało polegać na tym, by
wyznaczyć maszynie rolę nowego organu człowieka, przedłużenia jego woli na zewnątrz niego a
innymi słowami - wielką zasługą polskiego futuryzmu byłoby według Jasieńskiego zrozumienie, iż
przyszłością człowieka jest cyborg)

• Jeśli opowiadanie Jasieńskiego ma zostać odczytane jako właściwa historia polskiego futuryzmu,
pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury, jest fakt, że nie przywołuje ono żadnej utopijnej
wizji przyszłości, której byśmy się przecież spodziewali chociażby ze względu na źródłosłów nazwy
ruchu.

• Pojawia się bardzo ponura i obsesyjna wizja dystopii świata opanowywanego przez wrogie
maszyny, ziejące nienawiścią do człowieka, chyba że robotnik się za nie weźmie (co zresztą główny
bohater, inżynier Berg i czyni, młotkiem

• Izoldy Morgan – piękna, młoda kobieta(23lata), której tramwaj uciął nogi

„Dziewczyna miała lat dwadzieścia trzy, duże kasztanowe włosy rozsypane w nieładzie, twarz nieskazitelnie piękną i smukłe, cudowne

nogi, sięgające w biodrach nieomal wysokości piersi - nieomylny talizman kobiet rasowych.”

• Berg odwiedził ją w szpitalu, był bardzo zmieszany, mimo iż wiedział,czego się spodziewać,
przeraził się i uciekł.

• Wieczorem poszedł do Tymoteusza Lerche (starszego sanitariusza kliniki). Berg prosi go o wydanie
mu nóg Izoldy Morgan:

Wtedy on, ująwszy go przyjaźnie pod ramię, wyjaśnił, że jest krewnym przywiezionej tu przed dwoma dniami Izoldy

Morgan, ofiary wypadku tramwajowego,i że chciałby, o ile to jest możliwe (banknot zaszeleściał w tym miejscu

obiecująco), otrzymać obie amputowane nogi swej kuzynki.

• Berg pracował w Towarzystwie Elektrowni Miejskiej jako inżynier – tam po wypadku zapropowano
mu miesiąc wolnego – odrzucił tą propozycję.

• Berg nie odwiedził nigdy więcej Izoldy w szpitalu, nic nie zmieniło się w jego zachowaniu, z czasem
zaczęto sądzić, że jego miłość do Izoldy nie była aż tak wielka.

background image

• Odcięte nogi Izoldy opis: „Były to nogi wyzywająco białe i przedziwnie długie. Zakończone
maleńką, wąską, wysoko sklepioną stopą, dostatecznie wysmukłe w pęcinach, wybuchały w
nieskazitelnie modelowane podudzie, bardzo wysokie, twarde i jędrne. Od drobnych maleńkich
kolan udo białe, o aksamitnym połysku, pokryte było całe siecią ledwie dostrzegalnych niebieskich
żyłek, nadających kobiecemu ciału powagę marmuru.

• Berg kochał nogi Izoldy, a nie ją samą, po amputacji nóg, czuł do niej wręcz obrzydzenie:

Scena na klinice nie pozostawiła mu nic, prócz uczucia obcości i obrzydzenia. Co go mogła właściwie obchodzić tamta

oderwana połowa kobiety, bezkształtny kadłub, ohydny i tragiczny. Przytulony w słodkim wyczerpaniu do cudownych jej

nóg, które teraz niepodzielnie posiadał, czuł się zupełnie szczęśliwym.

(…)

„Przesiadywał nad nimi całymi godzinami. Znał każdy muskuł i nazywał go po imieniu. Przesuwając ręką wzdłuż

quadriceps cruris, pieścił lekko palcami wewnętrzną stronę uda (…)”

• Nogi jeszcze długi czas po odcięciu przez tramwaj, wyglądały jak żywe:

Umieszczone na kozetce i przerzucone niedbale jedna przez drugą, u góry otulone obficie pledem robiły wrażenie

żywych kończyn śpiącej, przykrytej kobiety.

• Berg ma dyżur w elektrowni, patrzy na tłoki, ich praca, świst, sapanie, świstanie kojarzy mu się z
aktem płciowym. Zastanawia się, Nad ich bezpłodnością. Nazywa je bezpłodnymi zwierzętami.

•Berg czuje bezwzględną, twardą nienawiść, która bije ku niemu od maszyn (odwieczna nienawiść
pracownika do swego eksploratora.

Powiew tępej, bezsilnej nienawiści, jaka wieje z hali maszyn

napełnia go zimnym, niewypowiedzianym przerażeniem.

• Berg czuje się mały i nic nieznaczący wśród tych żelaznych istot, boi się ich, chce krzyczeć, ale
orientuje się w ostatniej chwili, że przecież one są przytwierdzone, unieruchomione.

Berg ma nadzieję, że inni pracownicy też czują, to, co on, patrzy w ich twarze i stara się z nich
wyczytać potwierdzenie dla jego przypuszczeń, jednak ich twarze są zamknięte, obojętne, patrzą
hardo i ponuro.

Zastanawia się czy ci ludzie nie są obłąkani

• Chce sobie udowodnić, że się ich nie boi, podchodzi bliżej do jednej i uśmiecha się do niej kpiąco,
porównuje maszynę do zwierzęcia, które czai się. Nagle czuje nieodpartą ochotę dotknięcia jednej
ze szprych. Nie może się opanować.

• ktoś ratuje Berga i odsuwa go od maszyny, gdy ten prawie wpada w leniwie poruszające się
urządzenie.

• Tydzień po zajściu w elektrowni Berg idzie na spacer. Dowiedział się ze starszy mechanik Ginter
wpadł w tryby największej maszyny. Gdy go wyciągnięto był już tylko bezkształtną masą.
Świadomość nieustępliwej wrogości maszyn wzrasta w Bergu każdego dnia i nie może o niej
zapomnieć.

Berg zastanawia się czy nie zmienić swojej posady, aby nie zwariować:

background image

Tak, tak będzie najlepiej. Przeniesie się, weźmie sobie pracę biurową.

To go z pewnością uspokoi.

Przejeżdżające auto zaczepia go wachlarzem i odrzuca na trotuar. Jest wytrącony z równowagi.
Strach zagląda mu w oczy. Dochodzi do wniosku, że maszyny są wszędzie i nie wystarczy zmienić
posady, by odgrodzić się od ich nienawiści. Zauważa, że niebezpieczeństwo czyha na niego wszędzie,
a każdy krok uzależniony jest od maszyny.

Berg czuje się nagle osaczonym. Wszystkie maszyny, oglądane kiedykolwiek,

wypełzają z zakrętów świadomości i otaczają go żelaznym pierścieniem

Myśli o Izoldzie, w nocy płacze na jej nogach. Czuje, że nadszedł czas, że los wypycha go dając mu
rolę oswobodziciela. W nocy zakrada się do elektrowni i chce zniszczyć maszynę. Gdy uderza w
tablicę, huk sprowadza kogoś (najprawdopodobniej ochronę, kto uderza Berga i unieruchamia.

Na czwartej stronie jedynej, rozchwytanej w ciągu godziny gazety, między

komunikatami czernieje mała wzmianka petitem: "...schwytany na gorącym uczynku sabotażu w chwili, gdy usiłował

zniszczyć maszyny, poruszające elektrownię miejską, inżynier Witold Berg postawiony zostanie przed trybunałem

robotniczym..."

Mowa Witolda Berga przed trybunałem robotniczym:

Nastąpił dzień zemsty. Świadomy swoich celów proletariat staje do walki. Żeby walka była owocna, trzeba przede

wszystkim uświadomić sobie, kto jest śmiertelnym wrogiem. Wystarczy tego wroga zniszczyć, a zło będzie usunięte.

Takim wrogiem jest niewątpliwie burżuazja, ale nie jest to wróg zasadniczy. Wystarczy odebrać fundusze burżuazji, a

powiększy się przez to o kilka milionów głów masa proletariatu. Sam problemat proletariatu nie zostaje przez to

rozwiązany. Wróg jest inny, bliższy, z którym robotnik styka się codziennie, przy pracy, który niepostrzeżenie pochłania

jego siły, zdrowie, a niekiedy i życie. Wrogiem tym jest maszyna. Nie darmo cywilizacja burżuazyjna szczyci się maszyną,

jako największą zdobyczą, która dostarcza jej miliona udogodnień. Ale sądząc, że wymyśliła w maszynie jedynie nową

broń do walki z żywiołem i nowy sposób wyzysku proletariatu, burżuazja omyliła się. Maszyna rozrosła się jaki pasożyt,

przegryzła się we wszystkie zakątki życia, z narzędzia staje się powoli jej panem. Burżuazja opanowana jest już

całkowicie przez maszynę i nie może się bez niej obejść. Ale robotnik zawsze nienawidził maszyny. Od samego początku

była ona dla niego nędzą i przekleństwem. Dziesiątki tysięcy bezrobotnych, tysiące śmierci i okaleczeń, wdowy i sieroty

bez chleba - oto czym jest dla robotnika maszyna.

Berg wychodzi szybciej i idzie w deszczu, podczas spaceru zaczepia go mechanik. Nie zgadza on się z
Bergiem, że przyjdzie dzień, gdy maszyny będą rządzić światem. Uważa, że to człowiek rządzi
maszyną, bo to tylko dzięki człowiekowi, maszyna się uruchamia. Berg ma ochotę wydrzeć mu tę
radość i entuzjazm. Mówi: „Nie zrozumieliście duszy maszyny, wy, którzy staliście jej najbliżej. A to
takie proste. Duszą maszyny jest pęd, perpetuum mobile. Jedynym zaś powietrzem, jakim my
możemy oddychać, jest właśnie ograniczoność. Konsekwencje są jasne. Zaszczepiliśmy sobie
śmiertelną szczepionkę, która nas powoli całych opanowuje. ”

Berg uważa, że wkrótce wszystko zastąpią maszyny, a ludzkość zbliża się do końca.

Pewnego wieczora, ktoś skradł nogi Witoldowi, a ten idzie na komisariat zgłosić kradzież. Nie chciano
mu udzielić pomocy, wiec ten chciał udać się do innego, gdy wychodził 12 rąk go obezwładniło i
zamknięto go w psychiatryku.

Izolda Morgan otruła się kwasem siarczanym.

background image

Berg (chyba mu się to uroiło) wyszedł na ulicę i spotkał kobietę, z którą odbył stosunek seksualny.
Pozniej szedł ulicą, usłyszał świst i widział za sobą jadący tramwaj, uświadomił sobie, że idzie po
szynach. Zaczął uciekać. Od przystanku do przystanku, miał nadzieje, że gdzieś ten tramwaj w końcu
będzie się musiał zatrzymać. Jednak ten ciągle pędził za nim. W głowie majaczył mu się stary wiersz:

To się stanie jednego popołudnia czy ranka,

niespodzianie, zwyczajnie, tak, jak wszystko się staje,

zobaczycie, że naraz na narożnych przystankach

nie przystaną łoskotem mijające tramwaje.

Będą pędzić w podskokach, przeskakując z szyn w szyny,

długie szyje poprzecznic przewylocą, jak nurki,

zasapane, czerwone, ogłupiałe maszyny

18-tki, 16-tki i 4-ki...

Obejrzał się – tramwaj dotykał jego pleców.

Na tylnym pomoście Berg zobaczył opartą o poręcz

Izoldę, która powiewała mu chustką. Berg wytężył siły i zawiesił się na latarni –tym samym ratując
sobie życie. Na dole śmigały tramwaje i stali bladzi ze strachu ludzie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bruno Jasieński Nogi Izoldy Morgan
Bruno Jasieński Nogi Izoldy Morgan
BRUNO JASIEĹSKI nogi izoldy m
Ćwiczenia na nogi i pośladki
Pielęgnacja stóp, Zdrowie, Stawy, kręgosłup i nogi
Ćwiczenia na nogi
Ulżyć stopom, Zdrowie, Stawy, kręgosłup i nogi
WzM 10 - Bite Club - 1 rozdział, Wampiry z Morganville 10
PLAN WYDARZEŃ TRISTIANA I IZOLDY
Chromosomowa teoria Morgana
1 38do druku miesnie nogi
Dzieje Tristana i Izoldy 3
Charakterystyka Izoldy
Kilka komentarzy do artykułu Państwo socjalne kulą u nogi
Endo lewej nogi
Przedstaw historię miłości Tristana i Izoldy
nogi R7NOXLPTTKEHQYPF63KWFQLNYRN6YMHQXKCD54A
Dzieje Tristana i Izoldy plan wydarzeń

więcej podobnych podstron