O świętym Augustynie
Cały wykład Leszka Kołakowskiego z cyklu "O co nas pytają wielcy filozofowie?" - w
"papierowym" wydaniu Tygodnika
Wśród licznych nadzwyczaj udanych skrótów myślowych św. Augustyna ten jest może
najsławniejszy: "Boga i duszę pragnę poznać. I nic więcej? Nic zgoła". Owa odpowiedź
"Nic zgoła" albo "Nic więcej" mogłaby sugerować, że obok tych dwóch naczelnych celów,
ku którym kieruje się myśl, dużo jeszcze zostaje. Lecz nie. Boga i duszę poznać, to
wszystko poznać: stworzenie i cel stworzenia, ład świata i boską w nim obecność, nasze
poznawanie świata, a więc ideę prawdy, siłę rozumu i siłę wiary, miejsce człowieka w
kosmosie i naturę czasu.
Leszek Kołakowski /2004-04-04
Dzieło Augustyna jest budowlą gigantyczną, na której
wspierało się życie intelektualne chrześcijaństwa przez
wieki, zarówno filozofia, jak teologia. Ogromna
rozprawa “Państwo Boże”, największe dzieło
chrześcijańskiego antyku, powstało przez okrutny
przypadek, jakim było zdobycie i złupienie Rzymu przez
Wizygotów w 410 roku. Z tego przypadku powstała
chrześcijańska filozofia historii, a także potężna
odpowiedź - choć nie był to temat nowy - na sprawę
mocy zła w bycie.
Pytanie o zło jest u Augustyna wszechobecne. Sam
przecie, nim się na chrześcijaństwo nawrócił i, wieku
Chrystusowego 33 lat doszedłszy, chrzest przyjął,
wyznawał był doktrynę manichejczyków, którzy, idąc za
mitologią perską, wierzyli, że zło i dobro są to
współodwieczne, niezależne wzajem siły, co się ze sobą
zmagają. Chrześcijanin jednakże wierzy, że jest jeden
stwórca dobry, który zła nie sprawia, choć je dopuszcza: już to po to - jak pisze św. Augustyn -
by mogło większe dobro dzięki temu się zrodzić, już to po to, by kontrasty wzbogacały byt.
Sama obecność zła w świecie musi być dobra, skoro je Bóg wszechmocny dopuszcza. Ale zło
nie może być rodzajem bytu, gdyż byt ma jedno tylko źródło; jest więc zło czystym brakiem,
nieobecnością tego, co być powinno, negacją, nicością, zepsuciem ładu. Nie jest złem natura;
choćby zepsuta, złem zarażona, nadal jest dobra. Nie jest złem materia. W ścisłym sensie zła
poznać nie można, bo nie można poznać nicości. Ale sama możliwość zła, a więc zepsucia,
bierze się stąd, że wszystko poza Bogiem, a więc i człowiek, zostało stworzone z nicości i z tej
racji podlega zmianom.
Z tego, że Bóg jest dobrem absolutnym, wynika, że On jeden zasługuje na cześć, wiarę i miłość
jako cel sam w sobie: tylko poprzez odniesienie do Niego wolno nam kochać Jego stworzenia, a
więc ludzkich współuczestników naszego losu. Świat jest pełen śladów Boga, Bóg jest blisko i
jest nieustannie w duszy naszej obecny, chociaż możemy się od niego odwracać, gdy nie miłość
nami kieruje, ale pożądanie, czyli miłość własna.
Ślady Boga w duszy rozpoznajemy wprost przez sam fakt, że w duszy jest prawda. Nie jest ona,
jak u Platona, przypomnieniem czegoś, cośmy nabyli kiedyś, w niegdysiejszej egzystencji
naszej, ale dobrem, z którym się rodzimy, z którym Bóg nas stwarza. Stąd, że jesteśmy zdolni
do rozumienia prawd wiecznych, niezmiennych, potrafimy też pojąć, że jesteśmy sami
nieśmiertelni, dusza bowiem, skoro wieczne prawdy w sobie nosi, rozumie własne uczestnictwo
w porządku wieczności. Rozum nasz widzi, że własną zdolność do rozpoznawania prawd
wiecznych nie własną mocą stworzył, ale ma ją ze źródła, które samo jest prawdą i dobrem
najwyższym. Inny, często przytaczany aforyzm Augustyna z rozprawy “O wierze prawdziwej”
powiada: “Nie wychodź na świat, wróć do siebie samego: we wnętrzu człowieka mieszka
prawda”. Istotnie, jeśli prawda jest w naszej duszy obecna, to obecny jest Bóg, a jeśli błądzimy,
to wskutek grzechu, wskutek dobrowolnego odwrócenia się od Boga. Zło i fałsz są zjednoczone
tak samo, jak dobro i prawda - czyli byt i prawda (bo tylko dobro ma byt prawdziwy).
Marne są argumenty sceptyków, którzy chcą nas przekonać, że prawdy nie masz. Jeśli wątpię, to
nie mogę przecież wątpić w to, że wątpię właśnie, a więc w prawdę mojego własnego istnienia.
Tak to Augustyn antycypuje Kartezjusza. A skoro jesteśmy, my sami, mieszkaniem prawdy, to
możemy uwolnić się od próżnej ciekawości, która zwraca nas ku rzeczom przemijającym, miast
ku wieczności. Sceptyk zaś sam siebie obala, bo ma w sobie prawdę jakąś w samym akcie
wątpienia.