DZWON B DOBRY

background image

70

2

2010

Przemyślenia Starego Ratownika

mowe na pamięć, wiedzą, jaką gaśnicą
gasić pożary grupy F, i są na bieżąco
z wytycznymi Europejskiej Rady Re-
suscytacji mówiącymi, że reanimacja
winna być prowadzona w stosunku
30:2. Muszę jednak donieść, że te same
badania potwierdziły, że aż 63% na-
szych unijnych współbraci przyznało
się, że nigdy nawet się nie zastanawia-
ło nad tym, co powinni zrobić lub jak
się przygotować na wypadek klęski
żywiołowej bądź katastrofy wywo-
łanej z winy człowieka. Co Państwo
proponujecie z takimi zrobić? Nie-
zależnie od tego, co teraz w myślach
proponujecie, ja pozostanę przy
cenzuralnych metodach, promując
szeroko pojętą nowoczesną edukację
i naukę zachowań opartą na przykła-
dach z życia wziętych.

Alarmowanie –
wyścig z czasem

Proponuję kilka przemyśleń doty-
czących alarmowania służb ratowni-

Ż

yjemy wspólnie w więk-
szej lub mniejszej spo-
łeczności, której członków
można spotkać w obrębie

jednego mieszkania, w obejściu wil-
lowym lub gospodarstwie rolnym,
w blokowisku, na terenie wiejskim czy
w aglomeracji miejskiej. Chcemy żyć
bezpiecznie, a że pojęcie to ma sze-
reg defi nicji, przyjmijmy, że chcemy,
by nas omijały zagrożenia i nie chcemy
żyć w poczuciu ryzyka utraty czegoś
szczególnie dla nas cennego.

Społeczeństwa Europy pytane

o zdarzenia, które wywołują u nich
największy strach i których obawiają
się najbardziej, wymieniły: powodzie
(45% respondentów), burze (40%)
i katastrofy przemysłowe (29%).
Około jedna trzecia mieszkańców
Unii Europejskiej uważa, że jest
na bieżąco informowana o dokony-
wanych w poszczególnych krajach
poczynaniach w zakresie wiedzy, jak
radzić sobie z klęskami i katastrofa-

mi. Te informacje otrzymują w 53%
od naukowców, w 33% od agend rzą-
dowych i w 30% od dziennikarzy.

Analizując te dane, można chyba

wysnuć wniosek, że statystyczny
Europejczyk – w tym i nasz Kowal-
ski – przypuszcza, co mu zagraża,
ma sprecyzowanych informatorów,
którzy zapewne w odpowiednim
czasie i miejscu wskażą mu najwła-
ściwszy sposób reakcji.

Deklarowane poczucie bezpieczeń-

stwa wzrasta zapewne u Kowalskiego,
jeżeli mieszka on w niepalnym bu-
dynku, po asfaltowej drodze w po-
bliżu jego domu jeżdżą alarmowo
samochody służb ratowniczych, swój
samochód nabył wraz z wymaganą
gaśnicą, dzieci w domu nie natkną
się na zapałki, a informacje dotyczą-
ce alarmowania, gaszenia sprzętem
podręcznym i udzielania pomocy me-
dycznej w każdej chwili jest wstanie
odszukać w internecie i wydrukować.
Bardziej „światowi” znają telefony alar-

Kiedy

dzieci

ratują

dorosłych...

Prawidłowe alarmowanie jest

sztuką, której można i trzeba

nauczyć dzieci. Potwierdzają

to przypadki maluchów, które

dzięki umiejętności korzystania

z telefonu ratowały najbliższych.

Gdy dziecko jest za małe,

by wybrać numer 112, trzeba

nauczyć je… krzyczeć.

teks

Jacek

zdję

Szpital Powiatowy

w Mielcu, Shutterstock

Przem

st

Jacek

ęcia

Szpital Powiatowy

y

y

y

Mielcu, Shutterstock

Gdy tylko dziecko zacznie korzystać
z telefonu, warto nauczyć je, jak dzwonić
pod numer ratunkowy. Ta wiedza może
zaprocentować!

background image

2

2010

71

Kiedy dzieci ratują dorosłych...

czych. Jedynie dla porządku wypada
przypomnieć, że podczas alarmowa-
nia z jednej strony mamy dyspozytora
(operatora, dyżurnego) zawodowo
przygotowanego do odbierania
zgłoszeń, pozytywnie nastawionego
merytorycznie i psychicznie w sto-
sunku do dzwoniącego. W momen-
cie podniesienia słuchawki telefonu
alarmowego, a więc przy pierwszym
kontakcie między potrzebującym
pomocy a instytucją powołaną do jej
udzielenia, następuje jakby diametral-
na zmiana w otaczającej dwa światy
rzeczywistości. W świecie poszkodo-
wanych następuje odliczanie czasu
i pojawia się nadzieja, że przybywa-
jący ratownicy zrobią wszystko lub
jeszcze więcej. W świecie ratowników
także rozpoczyna się walka z cza-
sem, ale widziana przez pryzmat sił
i środków, zamiarów taktycznych
i realnych zagrożeń miejscowych.
Po drugiej stronie procesu alarmo-
wania możemy mieć do czynienia
z osobą dorosłą lub niepełnoletnią,
bezpośrednio poszkodowaną, ob-
serwującą zagrożenie lub włączoną
w udzielanie pomocy.

Każda z tych osób jest innym alar-

mującym i charakteryzuje się różny-
mi cechami. Różnice te dotyczą np.
zakresu wiedzy o adresie, szczegó-
łach identyfi kacyjnych, rozpoznaniu
otoczenia, ale i sposobu mówienia,

determinacji i znajomości swych
kompetencji. Bardzo specyfi cznym
rozmówcą jest dziecko, którego
cichego, wątłego i wystraszonego
głosu absolutnie nie wolno nam zgu-
bić wśród setek telefonów od osób
dorosłych lub rozwydrzonej młodzie-
ży starającej się podnieść wskaźnik
fałszywych alarmów.

Kiedyś na przysłowiowych imie-

ninach u cioci ojciec kilkuosobowej
rodziny spytał, czy wystarczy, jeżeli
on potrafi wezwać służby ratownicze.
Gdy usłyszał odpowiedź twierdzą-
cą, był rozpromieniony, gdy jednak
po chwili dowiedział się, że pod jego
opieką bezpiecznie czuć się mogą
wszyscy z wyjątkiem jego persony
– zbladł, bowiem

uświadomił sobie,

że z nikim w rodzinie nigdy na temat
alarmowania nie rozmawiał. Był to te-
mat tabu, choć wszyscy w rodzinie
noszą telefony komórkowe

. A niesfor-

na myśl podpowiadała, że może starsi
synowie nie potrafi ą używać gaśnicy
stojącej w salonie, a może… i tu ojciec
doszedł do smutnego wniosku, że naj-
bardziej zagrożony jest on sam, bo ro-
dzina wie, że tata wszystko wie, ale kto
zaalarmuje straż, gdy pomocy będzie
potrzebował wszystkowiedzący?

Nie tylko w Polsce coraz częściej

pada pytanie, od kiedy uczyć dziec-
ko wzywania pomocy przy użyciu
telefonu komórkowego. Jak zawsze,

strony prześcigają się w argumen-
tach „za” i „przeciw”. Na polskim rynku
można znaleźć telefon przeznaczo-
ny dla dzieci w wieku 3-7 lat, jednak
nauczyciele i większość rodziców
uważają, że nawet uczniowie pod-
stawówek są za młodzi na komórki.
Psycholog stwierdzi, że trudno jest
jednoznacznie określić dokładny
wiek dziecka, w którym jest ono
na tyle dojrzałe, by samodzielnie
korzystać z telefonu. Posiadanie
komórki przez dziecko powinno
być uzależnione od tego, czy potrafi
już ono świadomie obsłużyć telefon
i czy aparat jest mu realnie potrzeb-
ny. To rodzice powinni decydować,
kiedy należy go kupić. Z badań
wynika, że telefon posiada ok. 35%
dzieci w wieku 7-14 lat.

Może warto przyjąć zasadę, że je-

żeli wnuczek/wnuczka przy pomocy
telefonu komórkowego (niekoniecz-
nie swojego) lub telefonu stacjonar-
nego umie samodzielnie zadzwonić
do dziadka lub babci i rezolutnie
się z nimi umówić na lody, to czas
najwyższy na rodzinne szkolenie
w zakresie alarmowania służb ra-
tunkowych.

Dziecko potrafi i może pomóc

Jak szkolić milusińskich? W możliwie
ciekawy sposób, z przykładami i ry-
sunkami, często i przede wszystkim
skutecznie. Pokaż wdzięcznemu słucha-
czowi, jakim jest dziecko, na obrazku
lub w telewizji, jak zaczyna się pożar,
jak wyglądają dym, płomień; pokaż, jak
wyglądają nieprzytomna mama, tata,
siostra; pokaż, jak wygląda krew…

Ustalcie, co jest sygnałem, że trze-

ba już dzwonić po ratunek. Ustalcie,
jak wybrać numer 112 (pozostałe
numery sobie podaruj) i jak zacząć
rozmowę, co powiedzieć… Z nie-
dawnego sondażu wynika, że na-
sze społeczeństwo jest świadome,
że można dzwonić pod numer 112
w sytuacjach zagrożenia życia.

Jeśli zajęcia dotyczące alarmowania, pierwszej pomocy bądź
zachowania się w razie niebezpieczeństwa będą ciekawe, dzieci
chętnie wezmą w nich udział

background image

72

2

2010

Podaj dziecku pozytywne przy-

kłady małych bohaterów ratujących
życie, zdrowie i dobytek, ale i tych
złych, wywołujących fałszywe alar-
my. Pozytywnych przykładów nie
brakuje:

„Mały” – bo tak na niego wołali ko-

ledzy, miał trzy lata, gdy zadzwonił
pod numer alarmowy i dzięki temu
uratował życie swojej mamie. Widział,
że zasłabła i nie odpowiada na jego
słowa, zatem przycisnął w telefonie
klawisz, pod którym zakodowany
był numer 112. Mama, która choruje
na cukrzycę, nauczyła synka wzywać
pomoc. Odbierająca to wezwanie po-
licjantka pokierowała dalszą rozmową
i pomoc przybyła w samą porę.

7-letnia dziewczynka zadzwoniła

pod numer alarmowy 112, infor-
mując, że mama źle się czuje i leży
na podłodze. Dzięki temu udało się
na czas zadysponować pomoc do ko-
biety, która straciła przytomność.
Dyżurny Powiatowego Stanowiska
Kierowania, utrzymując do czasu
przybycia służb ratowniczych kon-
takt telefoniczny z dzieckiem, otrzy-
mał wszelkie informacje dotyczące
miejsca zamieszkania, danych oso-
bowych i stanu, w jakim znajduje
się mama dziewczynki.

W szkole podstawowej odbył się

uroczysty apel, którego bohaterem
był 10-letni chłopiec, który uratował
swoich dziadków z pożaru, dzwoniąc
pod numer 112. Za wzorową, godną
naśladowania postawę otrzymał wiele
nagród, podziękowań oraz dyplom.

Pewien 10-latek bawił się wraz

z kolegami w ogromnym dole, ki-
lometr od wsi. Było popołudnie.
Nagle na trzech chłopców runęły
zwały piachu. Nasz bohater próbo-
wał ich odgrzebać. Był jednak bez
szans, zatem pojechał rowerem
po pomoc. Jechał, ile sił w nogach;
po zdarzeniu stwierdzono, że zacho-
wał się tak, jak nie potrafi liby nawet
niektórzy dorośli.

W innym miejscu dramatyczne

chwile rozegrały się późnym wieczo-
rem. Mały bohater wrócił do domu
około godz. 22.00. Gdy wchodził,
przewróciła się jego siostra, a gdy
przerażony wołał mamę, zauważył,
że ona także była nieprzytomna.
Zadzwonił do straży pożarnej. Stra-
żacy szybko przyjechali i podali nie-
przytomnym tlen. Gdyby chłopiec
przyszedł do domu pół godziny
później, to prawdopodobnie stra-
ciłby całą rodzinę.

Tych kilka przykładów dobitnie

pokazuje, że warto już od najmłod-
szych lat edukować dzieci w zakresie
zachowania się w sytuacjach zagro-
żenia, i to niekoniecznie powodzi,
burzy czy katastrofy przemysłowej,
ale w sytuacjach mogących wystąpić
w każdym domu i o każdej porze.

Zauważyłeś pożar? Krzycz!

Czy wspomniana umiejętność telefo-
nicznego kontaktu z babcią powinna
być jedyną przesłanką do przećwi-
czenia z dzieckiem rozmów ratowni-
czych? Oczywiście, że nie. Proponuję
jeszcze rozważyć wariant, który dla
potrzeb szkoleniowych nazwałem:
„Naucz dziecko krzyczeć!”.

Jedną z najważniejszych potrzeb

dziecka jest zaspokojenie poczucia
bezpieczeństwa – tego bezpie-
czeństwa widzianego i odczuwa-
nego przez dziecko. Pamiętajmy też,
że dziecko wiele rzeczy widzi inaczej
niż my, dorośli, wiele zjawisk jest dla
niego nowych, wielu z nich nie rozu-
mie. To, co dla nas jest oczywiste, dla
niego jeszcze takim być nie musi.

Wie-

my, że maluchy i dzieci nie do końca
jeszcze zdolne do słownego wyraża-
nia swych potrzeb zwykle często pła-
czą i krzykiem oznajmiają swój nastrój.
Jest to naturalne – to przecież jedyny
dostępny im, i jednocześnie na razie
najlepszy, sposób komunikacji.

Nigdy też nie wmawiajmy sobie,

że każde dziecko, którego krzyk

słyszymy na korytarzu, chce matkę
krzykiem zezłościć i wyegzekwo-
wać otrzymanie nowej zabawki. Być
może dziecko tak właśnie sygnalizuje
zagrożenie, dlatego najlepiej spokoj-
nie i szybko dowiedzieć się, jakie są
powody tego krzyku.

Krzyk dziecka jest specyficznym

dźwiękiem, który w ciele słuchających
powoduje podwyższenie ciśnienia
krwi, przyspieszenie akcji serca i inne
objawy. Nie sposób go zignorować
i przejść obok niego obojętnie, nie
sprawdziwszy chociaż powodów
krzyku. Wykorzystajmy tę okoliczność,
by móc skutecznie alarmować. Musimy
tylko nauczyć nasze maluchy, by w sy-
tuacjach zagrożenia nie płakały cichutko
nad nieprzytomną mamą, nie chowały
się za szafę, widząc zadymienie, ale w za-
leżności od lokalnych uwarunkowań
otworzyły drzwi na korytarz lub balkon
i głośno krzyczały. Tego, jak to robić,
musi ich nauczyć rodzic.

Niektóre komendy i jednostki PSP

oraz jednostki OSP prowadzą na swo-
im terenie cykliczną akcję edukacyjną,
zaczynając już od przedszkoli. Odniosły
już sukcesy, bo podopieczni zasady
zachowania się w przypadku zagro-
żeń deklamują z pamięci i z wiedzą
tą trafi ają do domów, by mamie i tacie
podpowiedzieć, co i jak należy zrobić
w razie niebezpieczeństwa. Tym, którzy
prowadzą takie zajęcia, wiadomo też,
jak ma być ubrany strażak-instruktor.
Nie w elegancki mundur służbowy,
ale bojowy, bo tak będzie on ubrany
w czasie akcji ratowniczej.

Tym razem na koniec zapytam Sza-

nownych Czytelników o ratowniczej
profesji o ich dzieci, wnuki i małolet-
nich członków najbliższej rodziny: czy
kiedykolwiek rozmawialiście z nimi
na temat alarmowania? Czy podczas
zabawy ćwiczyliście wzywanie po-
mocy? Proszę odpowiedzieć sobie
na te pytania, a następnie zadać
je znajomym. Chyba warto...

Powodzenia!

Kiedy dzieci ratują dorosłych...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
test dobry
Człowiek dobry
Na dzień dobry, Wiersze
Gdy dobry humor masz, zabawy muzyczne
dobry konspekt z gimnastyki, Gimnastyka(1)
dobry nauczyciel 1, resocjalizacja
dobry kolega, klasa 1 sprawdziany, klasa 1
Dzień dobry 2a, MATEMATYKA
Księga o Sczęściu, ! PSYCHOLOGIA PSYCHIATRIA, 0 0 NA DOBRY POCZĄTEK, 0 samorozwoj
wykres dobry
Po prostu BĄDŹ DOBRY
Projekt dobry 2
gizyn dobry
Impuls Czlowiek Dobry
AS dobry

więcej podobnych podstron