1
ALEKSANDER ŁAMEK
JAK
STWORZYĆ
RAJ NA ZIEMI
Wydanie I
Warszawa lipiec 2009
Wszelkie prawa zastrzeżone
Publikacja bezpłatna
2
ZASADY ROZPOSZECHNIANIA KSIĄŻKI
Książka ta w wersji elektronicznej (plik PDF) jest publikacją bezpłatną,
którą można swobodnie kopiować w postaci elektronicznej i
rozpowszechniać poprzez Internet, pod warunkiem niedokonywania w niej
jakichkolwiek zmian.
Autor wyraża również zgodę na kopiowanie niedużych fragmentów
książki i umieszczanie ich w innej formie (np. jako plików html) pod
warunkiem podania źródła oraz linku do strony, z której można ściągnąć
całą książkę. Wszelkie inne formy rozpowszechniania, powielania i
publikacji książki wymagają uzyskania zgody autora.
KSIĄŻKA ZOSTAŁA DOSTARCZONA PRZEZ:
DARMOWA KSIĘGARNIA
Znajdziesz tam setki darmowych książek,
które możesz legalnie ściągnąć.
3
Wstęp
Książka ta składa się z trzech części. W części pierwszej prezentuję
problemy współczesnego świata opartego na tzw. Cywilizacji Mieć, która
skupia się na posiadaniu jak największej ilości dóbr. Wiele problemów tej
cywilizacji nie jest dostrzegana przez opinię publiczną i większość ludzi.
W części drugiej przedstawiam propozycje rozwiązań tych problemów,
alternatywę dla obecnie istniejącego systemu, w postaci Cywilizacji Być.
Skupia się ona nie na dobrach materialnych, ale na pełnym cieszeniu się
życiem. Stworzenie takiej cywilizacji pozwoliłoby zrealizować wizję raju
na Ziemi.
W części trzeciej pokazuję jak każdy człowiek może sam przejść od
Cywilizacji Mieć do Cywilizacji Być. Jest to dużo prostsze i łatwiejsze,
niż większość osób może sądzić.
4
Część pierwsza
Cywilizacja Mieć
Uwagi wstępne
W części pierwszej znajduje się bardzo dużo odnośników do różnych stron
w Internecie. Zachęcam Cię do zajrzenia na nie z dwóch powodów. Po
pierwsze, potwierdzą one to, o czym piszę w tej części. Dzięki temu
będziesz mieć pewność, że prezentowane przeze mnie informacje są
zgodne z prawdą. Po drugie, zapoznanie się z treściami prezentowanymi
na tych stronach pozwoli Ci rozszerzyć swoją wiedzę, dzięki czemu stanie
się ona pełniejsza.
Cywilizacja Mieć
Obecnie dominującym systemem gospodarczym na naszej planecie jest
kapitalizm, który można określić jako Cywilizację Mieć. Ludzie dążą do
posiadania jak największej ilości dóbr materialnych. Na pozór nie ma w
tym nic złego. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej temu rozwiązaniu, to
okaże się, że ilość problemów, jakie ta cywilizacja powoduje, jest
zatrważająca.
5
Upadek kapitalizmu
Zacznę od informacji, która zapewne zaskoczy większość czytelników. W
ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat kapitalizm musi upaść. Czy
zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego państwa oparte na gospodarce
kapitalistycznej dążą do jak najwyższego wzrostu gospodarczego (wzrostu
PKB)? Najprostsza odpowiedź jest taka: aby zapewnić dobrobyt
obywatelom. Jest to jednak tylko pół prawdy. Otóż gospodarka
kapitalistyczna bez wzrostu gospodarczego przestaje funkcjonować i
zaczyna chylić się ku upadkowi.
I nie chodzi tu wcale o sytuację, gdy w danym kraju występuje recesja i
PKB spada. Mam na myśli sytuację, gdy wzrost gospodarczy wynosi zero.
Logika sugeruje, że gdy gospodarka nie pnie się do góry, ale też nie kurczy
się, to powinna stabilnie stać w miejscu. Tak jednak się nie dzieje.
Najlepszym tego przykładem jest obecnie Polska. W naszym kraju wzrost
gospodarczy oscyluje obecnie (2009 rok) nieco ponad zera. Efekt?
Wzrasta bezrobocie, dziura budżetu państwa rośnie w coraz szybszym
tempie, coraz więcej firm bankrutuje. Dlaczego tak się dzieje?
Gospodarka kapitalistyczna opiera się na ciągłym dążeniu do zwiększenia
produkcji i sprzedaży. Prześledźmy to na przykładzie inwestowania w
firmy oraz działalności banków.
Inwestorzy inwestując w firmę zakładają, że inwestycja ta przyniesie im
6
zysk. Inwestor kupuje akcje lub udziały w firmie po jej obecnej cenie
rynkowej, która odzwierciedla jej obecną wartość. Aby inwestor mógł na
firmie zarobić, jej wartość musi wzrosnąć, a to jest możliwe przede
wszystkim poprzez jej rozwój i zwiększenie sprzedaży.
Jeżeli chodzi o banki, to gdy pożyczają one pieniądze firmom, to
wymagają od nich ich zwrotu wraz z odsetkami. To znowu wymusza na
firmach ciągły rozwój, który pozwoli spłacić kredyt oraz dodatkowo
odsetki.
Ktoś może w tym miejscu zadać pytanie: A co w tym złego, że gospodarka
kapitalistyczna będzie się ciągle rozwijać? Ciągły rozwój powoduje, że
coraz szybciej zużywa ona kurczące się zapasy surowców. Wcześniej czy
później wyczerpie ona surowce potrzebne do dalszego rozwoju, a wtedy z
hukiem załamie się. Większości surowców zabraknie w ciągu najbliższych
kilkudziesięciu lat. Zabraknie ropy, gazu, pitnej wody
, pól uprawnych, itd.
W rezultacie Cywilizacja Mieć sama kopie sobie grób.
Niektórzy optymiści sugerują, że postęp techniczny spowoduje powstanie
nowych źródeł surowców lub lepsze wykorzystanie obecnych, ale tak się
nie stanie. Gospodarka kapitalistyczna kieruje się wyłącznie kryterium
zysku, a nowe technologie są nie tylko bardzo kosztowne, ale też po prostu
mniej opłacalne.
1
7
Dlaczego odnawialne źródła energii, jak elektrownie wiatrowe czy ogniwa
słoneczne, stanowią niewielki procent wytwarzanej na świecie energii?
Ponieważ zarabia się na nich mniej niż np. na ropie. Czy wiesz, że
pierwszy samochód elektryczny zbudowano przed rokiem 1900? Jak
sądzisz, czy jest możliwe, aby w ciągu ponad 100 lat dałoby się tak
udoskonalić samochód elektryczny, aby stał się on dominującym środkiem
transportu? Oczywiście, że tak. A dlaczego do tego nie doszło? Ponieważ
generuje on dla gospodarki kapitalistycznej dużo mniejsze dochody, niż
samochód spalinowy.
I nie oszukujmy się. Nic się w tym względzie nie zmieni, nawet jeśli
staniemy przed groźbą upadku kapitalizmu. Kapitalizmowi po prostu
brakuje instynktu samozachowawczego, czego najlepszym przykładem
jest wielki opór przed zmianami dotyczącymi ochrony środowiska.
Proponowane rozwiązania (dotyczące np. zmniejszenia ilości
emitowanych gazów) są powszechnie krytykowane przez biznes, jak i
przez wielu polityków. Nie ma dla nich znaczenia fakt, że naukowcy biją
na alarm, iż zbliżamy się do granicy, po przekroczeniu której nie będzie
już odwrotu od zmian klimatycznych, które zmienią oblicze naszej planety.
Zbliżający się upadek obecnego systemu jest niewątpliwie argumentem
przemawiającym na rzecz szukania alternatywnych rozwiązań. Jednak
najpierw przyjrzyjmy się innym bolączkom Cywilizacji Mieć.
8
Chciwość
W gospodarce kapitalistycznej powszechne jest dążenie do posiadania jak
największej ilości dóbr oraz pieniędzy, bardzo często kosztem innych. Oto
kilka przykładów.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, co roku na choroby
związane z paleniem papierosów umiera na całym świecie 5,4 mln ludzi
Dlaczego w takim razie papierosy nie zostaną zdelegalizowane, tak jak np.
narkotyki lub płyty azbestowe?
Chodzi oczywiście o pieniądze. Jest to doskonały biznes zarówno dla firm
tytoniowych, jak i dla budżetów państw. Roczne wpływy do budżetów
państw na całym świecie z tytułu sprzedaży papierosów wynoszą ok. 350
miliardów dolarów. I dla tych pieniędzy kraje całego świata zgadzają się
na zabijanie swoich obywateli.
Inną branżą, która za wszelką cenę dąży do maksymalizacji zysków, jest
bankowość. Obecnie mamy do czynienia z największym kryzysem
gospodarczym od czasów krachu w 1929 roku. My w Polsce jeszcze nie
do końca zdajemy sobie sprawę z rozmiarów tego kryzysu. Póki co, z nami
ten kryzys obchodzi się jeszcze w miarę łagodnie. Oto kilka faktów z
innych krajów, gdzie kryzys już w pełni się rozwinął:
- w Stanach Zjednoczonych, najbogatszym kraju świata, 10 procent
2
9
obywateli otrzymuje od rządu bezpłatne kupony na żywność
- kraje bałtyckie odnotowują spadek PKB po kilkanaście procent,
- kilka banków islandzkich doprowadziło Islandię na skraj bankructwa,
- kryzys spowodował wzrost głodujących ludzi na świecie.
Obecny kryzys nie jest jednak wynikiem typowych zmian
koniunkturalnych. Jest on wynikiem chciwości banków. Kryzys został
wywołany poprzez dwa powiązane ze sobą czynniki. Pierwszym z nich
było udzielanie przez banki w USA kredytów hipotecznych osobom o
małej zdolności finansowej (tzw. pożyczki o niskiej jakości czyli subprime
mortgages). W normalnej sytuacji osoby takie nie byłyby w stanie spłacać
rat kredytu hipotecznego. Jednak na szczęście dla nich FED (amerykański
bank centralny), aby pobudzić gospodarkę do rozwoju, znacznie obniżył
stopy procentowe
. W okresie od roku 2000 do 2003 główna stopa
procentowa spadła z 6,5 do 1 procenta. Oznaczało to obniżkę rat kredytów
hipotecznych o kilkadziesiąt procent
Osoby te w większości nie zdawały sobie sprawy z faktu, że FED nie
zawsze będzie prowadził politykę bardzo niskich stóp procentowych. Gdy
te stopy kiedyś podniesie o kilka procent, to raty kredytu podskoczą o
kilkadziesiąt procent i kredytobiorcy o niskich dochodach nie będą w
stanie ich spłacać. Doskonale za to wiedziały o tym banki. Oczywiście nie
informowały o tym klientów, aby ich nie zniechęcać do wzięcia kredytu.
3
http://wiadomosci.onet.pl/1559479,2678,1,usa_czas_slamsow,kioskart.html
4
5 Ponieważ kredyty hipoteczne spłaca się przez kilkadziesiąt lat, dlatego zmiana oprocentowania kredytu o kilka
procent powoduje zmianę wysokości raty kredytu o kilkadziesiąt procent.
10
Banki nie bały się, że klienci przestaną w przyszłości spłacać raty, gdyż
dzięki ich nieodpowiedzialnej polityce, udzielały znacznie więcej
kredytów. To z kolei spowodowało boom na rynku nieruchomości i ich
ceny zaczęły iść w górę. Dla banków oznaczało to, że jeśli ktoś nie będzie
w stanie spłacić kredytu, to bank bez problemu odzyska pieniądze,
sprzedając nieruchomość po wyższej, rynkowej cenie.
To jednak nie był jedyny grzech banków. Zaczęły one handlować tymi
pożyczkami, wystawiając papiery wartościowe pod ich zastaw. Papiery
oparte o te wątpliwe pożyczki były ubezpieczone przez firmy
ubezpieczeniowe. Dzięki temu wydawały się bezpieczne i z ich sprzedażą
nie było problemu, gdyż banki z całego świata chętnie je kupowały. I tak
zaraza zaczęła rozprzestrzeniać się na cały świat.
W końcu FED podniósł stopy procentowe i wiele osób przestało spłacać
kredyty. Wtedy okazało się, że pożyczki o niskiej jakości oraz oparte na
nich papiery wartościowe, są w dużej mierze bezwartościowe. Firmy
ubezpieczeniowe, które zabezpieczały te papiery, stanęły na skraju
bankructwa. Nie były w stanie pokryć bankom strat. Groziło to upadkiem
całego sektora bankowego, co oznaczałoby praktyczne bankructwo
gospodarki rynkowej. Dlatego rządy z całego świata rozpoczęły akcję
pomagania sektorowi bankowemu i ubezpieczeniowemu. Tylko jedna
firma ubezpieczeniowa AIG otrzymała pomoc od rządu USA w wysokości
150 miliardów dolarów
6
11
Ponieważ w te papiery wartościowe zainwestowało bardzo wiele banków,
dlatego na banki padł blady strach. Na co dzień banki pożyczają sobie
nawzajem pieniądze, co pozwala im utrzymać płynność finansową. Po
wybuchu kryzysu banki jednak przestały pożyczać sobie pieniądze z
obawy, że mogłyby je pożyczyć bankowi, który utopił pieniądze w
bezwartościowych obecnie papierach, co groziłoby jego bankructwem i
bank, który pożyczyłby mu pieniądze, mógłby ich nie odzyskać.
Utrata płynności finansowej przez banki spowodowała zakręcenie kurka z
kredytami. Tymczasem gospodarka kapitalistyczna nie jest w stanie
obecnie funkcjonować bez kredytów. To one napędzają wzrost
gospodarczy. Gdy kredyty się kończyły, skończył się i wzrost.
Dlaczego banki lekką ręką podjęły tak duże ryzyko? Była to chęć zysku za
wszelką cenę oraz świadomość, że w przypadku kryzysu rządy przyjdą im
z pomocą. Banki obracają pieniędzmi ludzi. W przypadku poniesienia
strat, to nie one muszą pokryć te straty. Robią to rządy, które gwarantują
obywatelom depozyty.
Gdy doszło do kryzysu, to co zrobiły rządy na całym świecie? Podniosły
wartość gwarancji depozytów bankowych. W Polsce te gwarancje wzrosły
do kwoty 50 tysięcy euro. Banki, które stanęły na skraju bankructwa
zostały albo uratowane poprzez zastrzyk finansowy z budżetów państw,
albo jeśli nawet upadły, to i tak rząd gwarantuje wypłatę zdeponowanych
w nich środków.
12
Ciekawe jest to, że nikt nie widzi potrzeby, aby to udziałowcy banków
finansowali ich straty. To oni przecież czerpali zyski z ryzykownych
transakcji banków w postaci corocznej dywidendy. To oni, wywierając na
banki presje dotyczącą generowania coraz większych zysków, zmuszali je
do tych transakcji. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Spokojnie mogą
zatrzymać zarobione pieniądze. To, że ich banki zostały przejęte przez
rządy (znacjonalizowane), nie ma większego znaczenia. Swoje zyski mogą
przecież zainwestować w kolejne banki. W okresie globalnego kryzysu
akcje banków są bardzo nisko wyceniane i można je kupić niemal za
grosze. I wszystko zacznie się od początku.
Polskie banki nie brały udziału w tego typu inwestycjach, co nie oznacza,
że postępują bardziej etyczne. Chyba każdy słyszał o sprawie
sprzedawania przez polskie banki firmom opcji walutowych. Okazało się,
że banki często nie przedstawiały firmom pełnego obrazu ryzyka
związanego z opcjami.
Efekt? Gdy złotówka znacznie straciła na wartości, tysiące firm stanęło
przed poważnymi problemami finansowymi, a niektórym wręcz grozi
bankructwo. Sprawa okazała się tak poważna, że nawet wicepremier
Pawlak zgłosił pomysł anulowania opcji firm. Oczywiście został on
odrzucony.
Dosłownie kilka dni temu jedna z gazet poinformowała
, że NASK
(państwowa firma zajmująca się m.in. rejestrowaniem polskich domen
7
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article412312/NASK_stracil_miliony_na_opcjach_walutowych.html
13
internetowych) straciła na opcjach 14 mln złotych. Problem w tym, że
NASK nie miał prawa dokonywać tego typu inwestycji. Sprawą zajęła się
już prokuratura, a firma broni się argumentem, że wina leży po stronie
banku, który podpisał z nią umowę na opcje wiedząc, że jest to niezgodne
z prawem.
Kolejnym przykładem chciwości instytucji finansowych są ataki
spekulacje na waluty. Najbardziej spektakularny atak tego typu miał
miejsce w 1992 roku, gdy inwestor George Soros przy pomocy 10 mld
dolarów doprowadził do obniżenia kursu funta brytyjskiego, zmuszając
Bank Anglii do wycofania funta z Mechanizmu Kursów Walutowych
(ERM II)
. Soros zarobił na tej transakcji około miliarda dolarów. Został
nazwany człowiekiem, który złamał Bank Anglii. W roku 1997 w
podobnej sytuacji, w trakcie azjatyckiego kryzysu finansowego,
malezyjski premier oskarżył Sorosa o spowodowanie załamania waluty
tego kraju.
Z kolei w 2008 roku należący do Sorosa fundusz dokonał ataku
spekulacyjnego na kurs akcji węgierskiego banku OTP, powodując jego
spadek
. Następnego dnia premier Węgier powiedział, że spadek kursu
banku był częścią znaczącego, silnego ataku na system finansowy Węgier.
Fundusz Sorosa za nielegalne spekulacje (ataki spekulacyjne na rynku
walutowym są legalne, ale na rynku akcji nie) musiał zapłacić karę w
wysokości 2,2 mln dolarów.
8
http://pl.wikipedia.org/wiki/George_Soros
9
http://www.trystero.pl/archives/2671
14
Polska również stała się ofiarą ataków spekulacyjnych, kiedy to kurs
złotówki, w oderwaniu od realiów ekonomicznych, poszybował do niemal
5 zł za euro. Do spekulacji na spadek polskiej waluty przyznał się m.in.
bank Goldman Sachs
. Karą dla banku było to, że polski minister skarbu
Aleksander Grad odwołał umówione spotkanie w siedzibie banku w
Londynie. Niestety tego typu symboliczna kara to jedyne, na co Polska
mogła sobie pozwolić. A wszystkiemu winne jest to, że ataki spekulacyjne
na waluty są w kapitalizmie legalne.
Tymczasem powodują one wielkie straty dla gospodarek i ich
mieszkańców. Jakie straty poniosła Polska w wyniku zeszłorocznego
spadku naszej waluty w wyniku ataków spekulantów? Gwałtownie
wzrosły raty kredytów zaciągniętych w obcych walutach. Tysiące polskich
firm, które nieopacznie zainwestowały w opcje walutowe, stanęło na
skraju bankructwa. Podrożał import, co spowodowało m.in. wzrost cen
paliw.
A wszystko to dlatego, że instytucje finansowe postanowiły zarobić sobie
na Polsce. Okazuje się, że mają one większą władzę niż rządy
poszczególnych krajów i są w stanie doprowadzić niejeden kraj do
gospodarczej zapaści w imię własnego zysku.
Omawiając problem chciwości banków chciałbym jeszcze poruszyć temat,
który myślę, że nieźle zaskoczy większość czytelników. W trakcie pisania
10
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Bank-Goldman-Sachs-ukarany-za-spekulacje-
zlotym,wid,10887585,wiadomosc_prasa.html?ticaid=186fc
15
tej książki wpadła w moje ręce książka Colina Barleya-Smitha pt.
„Dlaczego wciąż brakuje nam pieniędzy”
. W publikacji tej autor stawia
tezę, że system bankowy nie jest tym, za co się go powszechnie uważa.
Uważa się, że banki są pośrednikiem, który przyjmuje pieniądze od
jednych klientów, a następnie pożycza je innym klientom. Barley-Smith
twierdzi, że to nieprawda. Według niego banki nie pożyczają pieniędzy
klientów, tylko tworzą nowy pieniądz i dopiero on jest pożyczany
kredytobiorcom. Aby ułatwić zrozumienie tej tezy, przedstawię ją na
konkretnych przykładach.
Wyobraź sobie, że twój kolega poprosił Cię, abyś pożyczył mu tysiąc
złotych. Umawiacie się, że przelejesz mu tę kwotę ze swojego konta
bankowego na jego konto. Tak też robisz. W wyniku tej operacji z twojego
konta bankowego znika te tysiąc złotych, a pojawia się na koncie twojego
znajomego. Jest to typowa transakcja pożyczania pieniędzy.
Teraz wyobraź sobie inną sytuację. Wpłacasz na swoje konto bankowe
tysiąc złotych. Twój bank pragnie pożyczyć te tysiąc złotych innemu
klientowi, który potrzebuje kredyt w takiej wysokości. A zatem bank
pożycza twoją wpłatę kredytobiorcy. Tak, według powszechnej opinii,
funkcjonują banki.
Jednak Barley-Smith zwraca uwagę na pewną dziwną rzecz. Skoro twoje
pieniądze zostały pożyczone kredytobiorcy, to dlaczego nadal są
11
http://www.barter.org.pl/dlaczego.pdf
16
zaksięgowane na twoim koncie bankowym? Jeżeli masz konto bankowe, a
na nim jakieś pieniądze (czy to na zwykłym koncie, czy na lokacie), to czy
zdarzyło się kiedykolwiek, aby te pieniądze zniknęły z twojego konta?
Oczywiście, że nie. A zatem jak mogły znaleźć się na koncie
kredytobiorcy, skoro cały czas są zaksięgowane na twoim koncie?
Gdy pożyczyłeś swoje pieniądze koledze, to zniknęły one z twojego konta,
a pojawiły się na jego. Dlaczego w przypadku transakcji pożyczkowej
dokonywanej przez bank, nie dzieje się tak samo? Dlaczego pracownik
banku, chcąc pożyczyć twoje pieniądze kredytobiorcy, nie przelewa ich z
twojego konta na jego konto?
Bank tego nie robi, a zamiast tego robi coś innego. Mianowice pod zastaw
twoich pieniędzy, które ani na sekundę nie znikają z twojego konta,
dokonuje zaksięgowania na koncie kredytobiorcy tysiąca złotych. Nie jest
to twoje tysiąc złotych (bo on cały czas jest zaksięgowany na twoim
koncie). Co ciekawe, ta niezwykła operacja dokonana przez bank nie
narusza jego bilansu. Dla niewtajemniczonych bilans to zestawienie
aktywów i pasywów banku. Aktywa to m.in. jego pożyczki, a pasywa to
np. depozyty. Zgodnie z zasadami rachunkowości pasywa zawsze muszą
równać się aktywom. I w opisanej wyżej transakcji pożyczania pieniędzy
przez bank, po stronie aktywów mamy tysiąc złotych i po stronie pasywów
też. Wszystko się zgadza z wyjątkiem tego, że nie była to pożyczka w
normalnym tego słowa znaczeniu.
17
Widzimy zatem, że bank nie pożycza pieniędzy klientów, a tworzy nowy
pieniądz w postaci odpowiedniego zapisu na koncie bankowym
kredytobiorcy, zabezpieczony zdeponowanymi w banku pieniędzmi. Ale to
jeszcze nie wszystko.
Wyobraźmy sobie jeszcze inną sytuację. Wkładasz do banku tysiąc
złotych. Bank w oparciu o te tysiąc złotych kreuje tysiąc złotych kredytu.
Jednak nie pożycza go innemu klientowi, tylko chce go pożyczyć
drugiemu bankowi.
Drugi bank cierpi na niedobór depozytów i w związku z tym nie może
udzielić tyle kredytów, ile by chciał. Dlatego zwraca się do naszego banku
o pożyczkę w wysokości tysiąca złotych. Nasz bank mu jej udziela. Gdy
drugi bank otrzymuje pożyczkę, to wartość przechowywanych w nim
pieniędzy rośnie o tysiąc złotych. Dzięki temu bank ten może pod zastaw
tego nowego tysiąca zaksięgować nowy kredyt w wysokości tysiąca
złotych i udzielić go jakiemuś swojemu klientowi.
Co to oznacza w praktyce? Oznacza, że Ty nadal masz zaksięgowany
tysiąc złotych na swoim koncie w banku, twój bank ma zaksięgowany
tysiąc złotych kredytu, który udzielił drugiemu bankowi. Drugi bank
dzięki tym pieniądzom zaksięgował kolejny kredyt, który udzielił
swojemu klientowi. Doszło do kolejnego rozmnożenia pieniędzy.
Dodam, że gdy kredyt zostanie przez kredytobiorcę spłacony, to wtedy
18
bank po prostu kasuje z jego konta bankowego odpowiednią kwotę
kredytu. Zwróć uwagę, że gdyby to była klasyczna pożyczka, to ta
zwracana kwota powinna wrócić na konto pożyczkodawcy, czyli na twoje
konto. Ale doskonale wiesz, że tak się nie dzieje.
Zgodnie z prawem tylko bank centralny może tworzyć nowy pieniądz.
Tymczasem okazuje się, że banki prywatne również to robią. Następnie te
pieniądze banki mogą pożyczać np. rządowi i zarabiać na odsetkach od
długu publicznego.
Barley-Smith twierdzi, że w gospodarce kapitalistycznej większość
pieniądza ma postać kredytu. Możemy stąd wyciągnąć wniosek, że gdy
robimy zakupy, to nie płacimy tylko podatków rządowi (w postaci VATu i
akcyzy), ale również płacimy podatki bankom w postaci odsetek od
kredytów, które są wkalkulowane w ceny towarów i usług.
Jeśli Barley-Smith faktycznie ma rację, to dlaczego procederu tworzenia
pieniędzy przez prywatne banki nie ukróci się? Barley-Smith twierdzi, że
wynika to m.in. z faktu, że prawie nikt nie dostrzega istnienia tego
mechanizmu. Nawet większość bankowców. Wydaje się to być
niemożliwe, a jednak dzieje się tak, gdyż oficjalna wersja działania
banków idealnie pasuje do tego, co przeciętny człowiek, jak i bankowiec,
widzi na co dzień: banki pożyczają pieniądze klientów, przy czym
wielkość pożyczek nie przekracza wielkości zgromadzonych na kontach
banków pieniędzy klientów.
19
Na uwiarygodnienie swojej tezy Barley-Smith przytacza kilka stron
cytatów z różnych publikacji i raportów, gdzie eksperci, politycy, prezesi
banków i ministrowie potwierdzają słuszność jego tezy, że banki poprzez
kreowanie depozytów oraz kredytów mogą tworzyć pieniądz.
Na pewno przedstawiona wyżej teza wymaga dogłębnej analizy, jednak
zwykła logika przytaczanych faktów wskazuje na to, że funkcjonowanie
banków opiera się na innych, niebezpiecznych zasadach, z istnienia
których nie zdajemy sobie sprawy.
Na koniec punktu poświęconego chciwości w kapitalizmie chciałbym
jeszcze podać przykład z branży energetycznej. W poniedziałek 13 lipca
2009 polski Naczelny Sąd Administracyjny usankcjonował możliwość
zwrotu akcyzy dla elektrowni
. Chodzi o to, że przez 3 lata polskie
przepisy nakazywały płacenie akcyzy przez producentów energii. Było to
sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, zgodnie z którym akcyzę powinni
płacić dystrybutorzy energii. Efektem wyroku NSA będzie możliwość
odzyskania przez elektrownie zapłaconej akcyzy. Chodzi tutaj o kwotę 10
miliardów złotych. Już w tej chwili elektrownie złożyły w sądach pozwy o
odzyskanie 6,5 miliarda z tej kwoty.
Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic specjalnie nieetycznego. Skoro
ustawodawca popełnił błąd, to niech teraz za niego płaci. Rzecz w tym, że
akcyzę, o zwrot której ubiegają się producenci energii, wcale nie zapłacili
oni, tylko my konsumenci. Producenci powiększyli o wartość tej akcyzy
12
http://www.pb.pl/a/2009/07/13/NSA_Producenci_energii_moga_odzyskac_akcyze2
20
cenę sprzedawanej energii. Dlatego to faktycznie my, finalni odbiorcy
zapłaciliśmy te 10 miliardów złotych.
Tymczasem producenci chcą, aby to oni otrzymali tę kwotę, mimo że jej
faktycznie nie wydali. Efekt jest taki, że budżet państwa będzie musiał
teraz oddać 10 miliardów zł producentom. Oczywiście budżet nie ma na to
pieniędzy, więc to my, podatnicy będziemy musieli oddać te pieniądze
poprzez płacenie wyższych podatków. Czyli drugi raz to my zapłacimy 10
miliardów, powiększając tym samym zysk producentom energii, mimo że
na to nie zasłużyli. Ale ponieważ prawo dało im taką możliwość, więc
postanowili je w pełni wykorzystać na swoją korzyść. Średnio każdy Polak
zapłaci chciwym elektrowniom z własnej kieszeni ok. 260 zł. Czyli 4-
osobowa rodzina zapłaci im ponad 1000 zł.
Jeżeli przedstawione powyżej przykłady chciwości zbulwersowały Cię, to
niepotrzebnie. Przecież są to jak najbardziej naturalne zachowania w
gospodarce kapitalistycznej, nastawionej na zysk.
Zakupy
Jak już o tym wspominałem wcześniej, kapitalizm dla prawidłowego
funkcjonowania musi ciągle rozwijać się. Musi stale rosnąć popyt
wewnętrzny lub zewnętrzny (eksport). To powoduje, że kapitalizm
wykształcił mechanizm nakłaniania ludzi do ciągłego kupowania.
Ludziom wmawia się, że aby być kimś, należy mieć dużo pieniędzy i dużo
21
dóbr materialnych, takich jak dom/mieszkanie, samochód, najnowszy
płaski telewizor oczywiście HD, najmodniejsze ciuchy, itd. Przyjrzyjmy
się dokładniej jakie niesie to konsekwencje dla naszego portfela i życia.
Prawie każdy marzy o własnym mieszkaniu lub domu. I nie ma w tym nic
złego. Niestety to marzenie jest przez gospodarkę kapitalistyczną
wykorzystywane. Gdy gospodarka rynkowa szybko się rozwija, czyli
mamy do czynienia z boomem gospodarczym, wtedy ceny nieruchomości
zaczynają gwałtownie rosnąć, szybciej niż przeciętne pensje. Dzieje się
tak, ponieważ w gospodarce rynkowej stosuje się zasadę, że cena jest
ustalana na takim poziomie, na jakim kupujący są gotowi zapłacić za
towar (dobrowolnie lub pod przymusem braku innej opcji). Coraz wyższa
cena nieruchomości (szczególnie w dużych miastach) nie odstrasza
kupujących, którzy są gotowi zapłacić za to najważniejsze dla nich
marzenie, nawet jeżeli koszt spłaty mieszkania (kupowanego z reguły na
kredyt) stanowić będzie coraz większy procent ich dochodów. Często
wychodzą oni z założenia, że przecież w przyszłości ich pensje wzrosną,
dzięki czemu spłata mieszkania czy domu stanie się mniej uciążliwa.
W poniższej tabeli prezentuję dane dotyczące zmian cen metra
kwadratowego mieszkań w latach 2004-2007 w największych miastach
Polski, na podstawie danych firm Reas Consulting oraz redNet Consulting.
22
Miasto/Ro
k
2004
2005
2006
2007
śr. koszt
budowy w
2007 r.
Poznań
3224
3390
3984
6102
3491
Trójmiasto 2702
3830
5405
7138
2820
Łódź
2898
3045
3200
5460
2961
Wrocław
2872
3308
5236
7451
2944
Warszawa 3734
4788
6014
8082
4791
Kraków
3307
4094
5900
7568
2977
Z danych z tabeli wynika, że w ciągu zaledwie 3 lat ceny mieszkań poszły
w górę od 89 procent do nawet 164 procent! A oto jak w tym samym
okresie, według danych GUSu, kształtowała się inflacja oraz wzrost
wynagrodzeń:
2005
2006
2007
Inflacja
2,10%
1,00%
2,50%
Wzrost
wynagrodzeń
po odjęciu
inflacji
1,80%
4,00%
5,50%
Jak widać z tej tabeli, w okresie boomu na rynku nieruchomości łączna
inflacja była na poziomie znacznie poniżej 10 procent, a realny wzrost
wynagrodzeń nieco ponad 10 procent. Na wzrost cen mieszkań wpływu
nie mógł też mieć wzrost kosztów budowy mieszkań, gdyż ostania
kolumna z pierwszej tabeli pokazuje, że średni koszt budowy jednego
metra mieszkania w 2007 był średnio o połowę niższy, niż cena sprzedaży!
23
Drastyczny wzrost cen mieszkań w ciągu zaledwie trzech lat jest niczym
innym jak „premią”, jaką płacą obywatele za życie w kapitalizmie. Dzieje
się tak w tych krajach, w których następuje duży wzrost gospodarczy.
Jednak w pewnym momencie wywindowane ceny nieruchomości
zaczynają przekraczać możliwości finansowe ludzi, a ponadto ci, których
było stać na zakup nieruchomości, już je kupili w czasie boomu. I nagle
okazuje się, że nie ma kto kupować nowych mieszkań i domów.
Rozrośnięty rynek nieruchomości zaczyna się walić. Ceny nieruchomości
gwałtownie spadają, developerzy bankrutują, banki nie chcą już pożyczać
pieniędzy na zakup nieruchomości, gdy ich wartość gwałtownie maleje.
Upadek branży budowlanej zaczyna oddziaływać na inne branże
gospodarki, powodując recesję.
Jest to mechanizm, który działa w gospodarkach rynkowych od
dziesięcioleci. Jakie są konsekwencje jego występowania?
Po pierwsze, zmusza on ludzi do kupowania mieszkań i domów po bardzo
wysokich cenach, co wymusza na nich ciągłe dążenie do wzrostu swoich
dochodów. Wpadają oni w pułapkę niekończącego się wyścigu w celu ich
zwiększania. Gdy dochodzi do recesji, to wtedy wielu ludzi, którzy wzięli
kredyty na zakup mieszkań i domów, zaczyna mieć problemy z ich spłatą.
Wtedy dla wielu z nich, ich największe marzenie, staje się największym
koszmarem. Sprzedać nieruchomości nie mogą, gdyż gwałtowny spadek
ich cen powoduje, że nie byliby w stanie pokryć całej kwoty kredytu. Na
24
brakującą kwotę pożyczki nie dostaną, bo dla banku stali się
niewypłacalni.
Jednak w jeszcze gorszej sytuacji są ci, których w okresie boomu
gospodarczego nie było stać na kupno mieszkania czy domu. Pracownicy z
budżetówki (np. nauczyciele i policjanci) oraz inne gorzej płatne zawody
na boomie korzystają znacznie mniej. Ich pensje rosną wolniej. A nawet
jeżeli rosną szybciej, to ze względu na ich niski poziom bazowy, wzrost
ten nie rekompensuj gwałtownego wzrostu cen nieruchomości. W
rezultacie osoby takie nie mają szans na własne mieszkanie.
To nie wszystko. Wzrost cen mieszkań powoduje też wzrost cen wynajmu
mieszkań. W rezultacie ludzie, których nie stać na kupno mieszkań,
zaczynają też mieć problemy z ich wynajmem. Ten problem najbardziej
jest widoczny w dużych miastach. Tam ceny mieszkań są najwyższe.
Jednak pensje np. nauczycieli czy policjantów są tam na takim samym
poziomie, co w małych mieścinach. Dlatego ich sytuacja materialna
zaczyna się pogarszać.
Dodatkowo wysokie ceny wynajmu w dużych miastach powodują, że
ludzie, którzy chcieliby przenieść się tam w poszukiwaniu pracy, często
nie mogą sobie na to pozwolić, gdyż z reguły na początek muszą
zadowolić się gorzej płatną pracą, która nie pozwoli im pokryć kosztów
wynajmu.
25
Na koniec omawiania tematu rynku nieruchomości warto jeszcze
wspomnieć o tym, że większość ludzi za kupowane mieszkania i domy
płaci w rzeczywistości dwa razy więcej, niż wynosi ich rynkowa wartość.
Wynika to z faktu kupowania nieruchomości na kredyt. Jeśli kredyt jest
rozłożony na kilkadziesiąt lat, to niestety kupujący będzie musiał zwrócić
bankowi co najmniej dwa razy więcej pieniędzy niż pożyczył.
Kolejnym niezwykle ważnym dobrem w kapitalizmie jest samochód.
Branża motoryzacyjna to jedno z kół zamachowych gospodarki. To nie
przypadek, że niemiecki rząd zdecydował się niedawno na dofinansowanie
zakupu nowych samochodów (do 2500 euro) osobom, które oddadzą
swoje stare auto. W ten sposób chce pobudzić niemiecką gospodarkę. I
faktycznie, gdy większość krajów odnotowuje duży spadek sprzedaży
nowych samochodów, to w Niemczech następuje ich wzrost.
Powyższy przykład nie dotyczy tylko Niemców, ale praktycznie
wszystkich krajów kapitalistycznych, w których panuje kult własnego
samochodu. Kult ten jest podtrzymywany przez rządy, gdyż jest to dla nich
świetny interes – sprzedaż samochodów napędza koniunkturę, a jeżdżenie
nimi zapewnia budżetowi ogromne środki finansowe z tytułu podatków i
akcyzy od benzyny.
Samochód to dla wielu osób powód do dumy. Nie jest on tylko środkiem
transportu, ale sposobem zademonstrowania swojego statusu społecznego i
bogactwa. Coraz popularniejsze stają się miejskie samochody terenowe.
26
Dlaczego? Przecież nie dlatego, że są szybsze, albo że kierowcy
zamierzają nimi jeździć po wertepach. Kupuje się je przede wszystkim z
powodu prestiżu. Za ten prestiż kierowcy są gotowi dopłacić kilkadziesiąt
tysięcy złotych.
Co więcej, gdy nowy samochód ma kilka lat i nie wzbudza już zachwytu,
wtedy jest bardzo często wymieniamy na nowszy model, mimo że nadal
dobrze się sprawuje.
Konsekwencji takiego podejścia do samochodów jest kilka:
- koszt zakupu samochodu i jego użytkowania obciąża domowy budżet, co
powoduje presję na ciągle zwiększanie dochodów,
- gdy gospodarka rozwija się, to coraz więcej ludzi kupuje samochody, co
powoduje coraz większe problemy z ruchem drogowym – korki, wypadki,
niszczenie dróg,
- coraz więcej samochodów, to coraz większe zanieczyszczenie
środowiska.
A co z innymi dobrami konsumpcyjnymi, takimi jak np. sprzęt RTV? W
tej chwili panuje moda na kupowanie jak największych płaskich
telewizorów, koniecznie w HD. Ale czy rzeczywiście są nam one
potrzebne? Czy zanim pojawił się format HD, przeszkadzał nam używany
powszechnie format obrazu? Oczywiście, że nie. Wprowadzenie formatu
HD zmusza ludzi do kupowania nowych telewizorów, a o to przecież
chodzi producentom. Problem sztucznego generowania sprzedaży poprzez
27
oferowanie klientom niepotrzebnych przedmiotów, dotyka znacznej liczby
branż w gospodarce kapitalistycznej.
Można tu jeszcze podać przykład firmy Microsoft. Jej system operacyjny
Windows Vista okazał się rynkową klapą, ponieważ ludzie nie widzieli
sensu w kupowaniu nowego systemu operacyjnego, który w gruncie
rzeczy nie oferował im nic nowego, za co warto byłoby dodatkowo
zapłacić. Microsoft stosuje zresztą podobną strategię w stosunku do
pakietu biurowego Office. Co pewien czas pojawiają się jego nowe wersje,
wyposażone w nowe funkcje, które większości użytkownikom nie są do
niczego potrzebne.
Przemysł mody to kolejny przykład zmuszania konsumentów do
kupowania czegoś, co nie jest im wcale potrzebne. Co roku ktoś nam
mówi, że moda się zmieniła i że w tym sezonie będzie modne co innego.
Jeśli chcesz być „cool”, to musisz ubierać się modnie, a więc musisz kupić
nowe, modne ciuchy. I właśnie dzięki takim „coolerom” przemysł mody
może funkcjonować.
Opisany wyżej mechanizm zmuszania konsumentów do kupowania
niepotrzebnych im rzeczy jest naturalną konsekwencją nastawienia się
systemu kapitalistycznego na ciągły wzrost gospodarczy.
Nie zrozum mnie źle. Nie jestem przeciwnikiem postępu. Przykładowo
zastąpienie kaset VHS płytami DVD oraz kaset magnetofonowych płytami
28
CD było, moim zdaniem, bardzo dobrym posunięciem.
Na koniec tego punktu chciałbym Ci jeszcze zaproponować mały
eksperyment. Weź do ręki swój telefon komórkowy i po kolei przejrzyj
wszystkie jego funkcje (rozmowa, wysyłanie smsów i mmsów, aparat
cyfrowy, kamera, dyktafon, radio, mp3, itd.). Zastanów się, z których z
nich faktycznie regularnie korzystasz, a które stanowią tylko zbędny
dodatek, za który jednak musiałeś przecież zapłacić.
PS. Dzień przed ukończeniem tej książki zobaczyłem w telewizji reklamę
lodówki wyposażonej w … dyktafon.
Równe szanse
Zwolennicy kapitalizmu twierdzą, że w tym systemie każdy ma szanse
odnieść sukces. Sam kiedyś podzielałem ten pogląd. Jednak prawda jest
zgoła inna. Jakie szanse na sukces ma np. syn biednego rolnika,
mieszkający na wsi, nie będący w stanie pokryć kosztów studiów i
zakwaterowania w mieście, w porównaniu z synem bogatego
przedsiębiorcy z miasta? Żadnych.
Teoretycznie istnieją programy mające wyrównywać szanse, jak np.
stypendia. Jednak stanowią one kroplę w morzu potrzeb. Aby każdy
obywatel Polski miał równe szanse osiągnąć sukces, czyli np. mógł bez
problemu studiować, mieć pieniądze na założenie firmy, itd., państwo
29
musiałoby co roku przeznaczać na ten cel co najmniej kilkadziesiąt
miliardów złotych. Żadnego kapitalistycznego państwa nie stać na tak
ogromne wydatki (jeżeli ta kwota wydaje Ci się przesadzona, to podziel
np. 40 miliardów złotych przez liczbę mieszkańców naszego kraju, a
wyjdzie ci zaledwie tysiąc złotych wsparcia na osobę).
Innym ważnym czynnikiem, powodującym nierówne szanse, jest fakt, że
w gospodarce kapitalistycznej po prostu nie wszyscy mogą być bogaci.
Wyobraźmy sobie, że nagle każdy obywatel naszego kraju chce zostać
bogaty i w tym celu zakłada własną firmę, albo decyduje się zdobyć
bardzo dobrze płatny zawód. Jeżeli znacząco wzrosłaby liczba firm, to kto
będzie kupował produkty i usługi tych nowych firm? Przecież ilość
pieniędzy będąca w rękach kupujących nie zmieni się. Podobnie wygląda
sprawa z dobrze płatnymi zawodami. Jest ograniczona ilość stanowisk
pracy dla takich zawodów.
Dlatego jest niemożliwe, aby w gospodarce kapitalistycznej wszyscy
ludzie dobrze zarabiali.
W przeszłości, gdy zastanawiałem się nad nisko płatnymi zawodami,
takimi jak nauczyciel, sprzedawca, czy policjant, to myślałem sobie tak:
przecież każdy z nich może zawsze zmienić pracę na lepszą. Jak już wiesz
z wcześniejszego akapitu, nie mogą tego zrobić wszyscy, a tylko nieliczni.
Co więcej, gdyby nawet było to możliwe i doszłoby do takiej sytuacji, to
gospodarka momentalnie by się załamała. Dlaczego? Dlatego, że gdy nikt
30
już nie będzie pracował w policji, to przestępczość wzrośnie do takich
rozmiarów, że powstanie anarchia. Upadek edukacji spowoduje szerzenie
się analfabetyzmu. Gdy nikt nie będzie chciał pracować jako kiepsko
opłacany sprzedawca w sklepach, to gdzie będziemy kupować żywność?
Okazuje się, że gospodarka kapitalistyczna potrzebuje ludzi wykonujących
słabo płatne zawody, jak człowiek powietrza. W rezultacie tylko pewna
część społeczeństwa korzysta z dobrodziejstw gospodarki kapitalistycznej.
W Polsce jest to klasa średnia oraz ludzie bogaci. Ludzie przegrani to
budżetówka, emeryci, robotnicy, sprzedawcy, itd. Można śmiało
powiedzieć, że wygrani stanowią zdecydowaną mniejszość, nie więcej niż
1/3 społeczeństwa.
Okazuje się jednak, że nawet ci wygrani, wcale takimi do końca nie są. O
ile w przeszłości klasa średnia w krajach kapitalistycznych (np. w USA),
mogła liczyć na systematyczny wzrost swoich dochodów, to obecnie tak
już nie jest. Z badań przeprowadzonych w 2007 roku w Nowym Jorku
(czyli jeszcze przed kryzysem) wynika, że klasie średniej żyje się znacznie
gorzej, niż 10 lat temu. Aby osiągnąć standard klasy średniej,
czteroosobowa rodzina powinna zarabiać minimum 75 tys. dolarów
rocznie. Średni roczny dochód takiej rodziny w mieście Nowy Jork wynosi
tymczasem tylko 49 379 dolarów. W rezultacie klasa średnia zaczyna
zanikać. Podobnie ma się sytuacja w Niemczech, gdzie według prognoz
do roku 2020 ok. 10 milionów Niemców może stracić status członka klasy
13
http://www.polonia.net/wiadomosci/polonijne.cfm?id=2324
14
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/niemcy;klasa;srednia;sie;kurczy,10,0,339978.html
31
średniej z powodu zbyt niskich dochodów.
Zjawisko ubożenia klasy średniej w krajach rozwiniętych nie pojawiło się
nagle. Jest to proces, który zaczął się już w latach 70-tych ubiegłego
wieku
. O ile po wojnie, w wyniku szybkiego rozwoju gospodarczego,
klasa ta rzeczywiście się wzbogacała i rozrastała, to w połowie lat 70-tych
nastąpiło bardzo wyraźne wyhamowanie. W okresie od 1973 do 1991 roku
dochody klasy średniej wzrosły o zaledwie 6 procent. Za to najwięcej
zyskała warstwa najbogatsza.
I tak już zostało. Obecnie jedyną klasą społeczną, której dochody szybko
pną się w górę, jest klasa najbogatszych. Przykładowo w roku 2006 łączny
majątek milionerów na całym świecie zwiększył się o 11,4 procent,
dochodząc do kwoty 37,2 biliona dolarów
. Ponieważ Polska należy do
krajów rozwijających się, gdzie tempo wzrostu w okresie prosperity jest
wysokie, dlatego u nas puki co klasa średnia należy do wygranych. Gdy
jednak staniemy się krajem rozwiniętym, z dużo niższym wzrostem
gospodarczym, to ten mniejszy wzrost będzie w stanie zwiększać dochody
już tylko najbogatszym.
Bezrobocie
Bezrobocie to niewątpliwie jedna z największych plag kapitalizmu. Gdy
mamy do czynienia z boomem gospodarczym, wtedy staje się ono mniej
15
http://new-arch.rp.pl/artykul/169723_Kto_zagraza_klasie_sredniej.html
16
http://www.wirtualnemedia.pl/article/150703_Rosnie_liczba_milionerow_na_swiecie.htm
32
odczuwalne, przynajmniej przez większość społeczeństwa. Należy jednak
pamiętać, że jeżeli w jakimś kraju bezrobocie wynosi zaledwie 3-4
procent, to oznacza to, że w największych miastach może ono wynosić 1-2
procent, ale w pewnych regionach może wynosić kilkanaście i więcej
procent. Niestety niewidoczna ręka rynku nie jest w stanie zapewnić pracy
każdemu. Zawsze znajdą się miejsca, gdzie, nawet pomimo szybkiego
wzrostu gospodarczego, nie będzie się biznesowi opłacało dać ludziom
pracę (np. na terenach popegeerowskich).
Jednak bezrobocie swoje pazury pokazuje naprawdę dopiero wtedy, gdy
kończy się wzrost gospodarczy. Wtedy zaczyna ono gwałtownie wzrastać.
Dla ludzi, którzy tracą pracę i nie mogą znaleźć nowej, zaczyna się
prawdziwy życiowy dramat. I często dopiero wtedy zaczynają zastanawiać
się nad tym, że z tym kapitalizmem coś jest nie tak.
Pracownicy i pracodawcy
W kapitalizmie głównym celem firm jest zysk i temu celowi
podporządkowane są wszystkie inne cele. Dlatego wielu pracodawców
wykorzystuje pracowników, łamiąc kodeks pracy (np. poprzez niepłacenie
im za nadgodziny, albo zmuszanie ich do zbyt długiej pracy). I nie widzą
w tym nic złego! Gdy firma tylko może sobie na to pozwolić, to zwalnia
pracowników, nie przejmując się ich losem, mimo że ci pracownicy przez
wiele lat swoją pracą zapewniali tej firmie dochody.
33
Pracownicy jednak często nie są lepsi, wykorzystując pracodawców np.
poprzez stosowanie „lewych” zwolnień lekarskich.
Chęć dążenia firm do ciągłej maksymalizacji zysków powoduje, że
pracownicy są pod stałą presją zwiększania swojej efektywności. W
rezultacie często zaczynają oni postępować nieetycznie w relacjach z
klientami. A to sprzedawca w sklepie RTV nie powie nam o ważnej wadzie
telewizora, który chcemy kupić, a to pracownik banku zaproponuje nam
inwestycję, której ryzyko przed nami ukryje. Ci ludzie nie są źli. Sam
mam wśród swoich znajomych naprawdę wspaniałych ludzi, którzy jednak
w pracy zawodowej postępują czasami nieetycznie, gdyż tylko w ten
sposób zapewnią swojemu pracodawcy odpowiedni zysk i tym samym
utrzymają swoje miejsce pracy.
Konkurencja
Podstawą gospodarki rynkowej jest konkurencja. Jej zwolennicy uważają,
że dzięki niej firmy muszą dbać o klientów. Niestety jest w tym sporo
nieprawdy. Faktem jest, że jeżeli jakaś firma będzie mieć produkty lub
usługi na skandalicznie niskim poziomie, to konsumenci przejdą do
konkurencji. Jednak bardzo wiele firm manipuluje klientami, przez co nie
zdają sobie oni sprawy z tego, że kupują „buble”. Wspominałem już
wyżej, że pracownicy firm, aby przetrwać, muszą często okłamywać
klientów, aby ci nabyli ich towary i usługi.
34
Wolna konkurencja ma też inne wady. Z jej powodu istnieje nadpodaż
towarów. Nie wszystkie one sprzedadzą się. A to oznacza ogromne
marnotrawstwo surowców. W efekcie surowce naturalne naszej planety są
eksploatowane w znacznie szybszym tempie.
Wolna konkurencja podnosi też koszty funkcjonowania firm. Muszą one
wydawać duże pieniądze na reklamę, wrzucają w koszty niesprzedany
towar, itd. Ponadto muszą ponosić większe wydatki na inwestycje, które
mogłyby dzielić z konkurentami (np. każdy z operatorów telefonii
komórkowej musiał zbudować własną sieć nadajników pokrywającą cały
kraj, co oczywiście ma odzwierciedlenie w wyższych cenach połączeń).
W wolnej konkurencji wygrywa ten, który jest najsilniejszy, co wcale nie
oznacza, że najlepszy.
System emerytalny
W gospodarce kapitalistycznej istnieje system emerytalny, dzięki któremu
obywatele mają na stare lata emerytury. Niestety współczesny system
emerytalny wygląda bardzo ładnie, ale tylko na papierze. Zmiany
demograficzne – wzrost osób starszych i zmniejszenie się osób
pracujących – powodują, że system kapitalistyczny nie jest w stanie
udźwignąć ciężaru emerytur. Weźmy jako przykład nasz polski system
emerytalny. Jest on tak naprawdę bankrutem, ponieważ wpływy ze składek
pokrywają tylko część wypłat. Resztę musi dopłacać budżet państwa. W
35
2009 budżet ma dopłacić do emerytur oraz rent 31 mld złotych). W
kolejnych latach ma być jeszcze gorzej
Czy te gigantyczne wydatki przynajmniej pozwalają emerytom na godziwe
życie? Skąd. Co róż widzę jak jakiś emeryt grzebie w śmietniku. Wiem, że
wiele osób starszych jest w naprawdę tragicznej sytuacji finansowej.
A to dopiero początek problemów systemu emerytalnego. Jego reforma,
która miała odciążyć budżet państwa oraz pozwolić przyszłym emerytom
na godziwe życie, okazuje się niewypałem. Wiadomo, że emerytury w
nowym systemie będą niższe niż w obecnym. A to oznacza, że w
przyszłości bieda wśród emerytów będzie dużo większa niż obecnie.
Z przyszłymi emeryturami jest związany jeszcze jeden problem, o którym
w książce „Przepowiednia bogatego ojca”
Jak wiadomo, w nowym systemie emerytalnym przyszli emeryci wpłacają
pieniądze do funduszy emerytalnych, które następnie te pieniądze
inwestują m.in. na rynku akcji. O tym, że w wyniku takich inwestycji
emerytury mogą zamiast rosnąć, spadać, przyszli polscy emeryci mogli się
niedawno przekonać na własnej skórze. Robert Kiyosaki zwraca uwagę na
fakt, że na początku istnienia nowego systemu emerytalnego następuje
tylko wpłacanie pieniędzy przez pracowników na konta funduszy. Jednak
po pewnym czasie zaczną być wypłacane pierwsze emerytury z tego
systemu. Ponieważ jednak wpłaty pracowników są znacznie wyższe od
17
http://www.finanse.egospodarka.pl/27418,Emerytury-budzet-panstwa-doplaci-216-mld-zl,1,48,1.html
18
http://bogatyojciec.pl/?A=35903&B=324
36
wypłat dla nowych emerytów, dlatego cały czas na kontach funduszy
emerytalnych przybywa pieniędzy, które inwestują np. na giełdzie.
Jednak w miarę czasu będzie przybywać coraz więcej emerytów, a
równocześnie będzie ubywać pracowników. To spowoduje, że wielkość
wpłat do nowego systemu emerytalnego będzie maleć, za to wielkość
wypłat będzie rosnąć. Po pewnym czasie (może to się stać po ok. 30-40 lat
od uruchomienia nowego systemu) dojdzie do zrównania się wpływów i
wypływów funduszy emerytalnych. Po przekroczeniu tego punktu środki
wychodzące z funduszy w postaci emerytur zaczną być większe niż
wpływy. Z każdym kolejnym rokiem ta różnica będzie coraz większa.
Ponieważ wtedy środki zarządzane przez fundusze emerytalne zaczną się
zmniejszać, dlatego zaczną one wycofywać pieniądze z inwestycji, czyli
m.in. z giełdy. A ponieważ fundusze będą największym graczem na rynku
(będą obracać setkami miliardów złotych), dlatego ich wycofywanie się z
giełdy spowoduje spadek cen akcji. Nastąpi bessa. Jednak nie będzie to
zwykła bessa trwająca rok czy dwa. Fundusze będą zmuszone wycofywać
stopniowo pieniądze z giełdy nie przez rok, czy dwa, ale przez całe
dziesięciolecia. To będzie oznaczać, że bessa będzie trwać dziesięciolecia!
Gdy inwestorzy dostrzegą, że przez kolejne dziesięciolecia giełda będzie
cały czas iść w dół, to postanowią pozbyć się akcji, a odzyskane pieniądze
zainwestują w jakieś dochodowe papiery wartościowe (np. obligacje). A
ponieważ będą to robić wszyscy inwestorzy (przecież nikt nie będzie
chciał zatrzymać akcji, które przez kilkadziesiąt lat będą tylko tracić na
37
wartości), to na giełdzie nastąpi totalny krach i większość inwestorów
straci zainwestowane pieniądze. Największe straty poniosą fundusze
emerytalne, ponieważ będą miały zainwestowane na giełdzie kilkaset
miliardów złotych. Nie będą one w stanie sprzedać tak ogromnych ilości
akcji i będą bezsilnie patrzeć, jak stają się one bezwartościowe.
Co to będzie oznaczać dla przyszłych emerytów? Dużo niższe emerytury.
A zatem i tak już niskie emerytury w nowym systemie, zostaną jeszcze
dodatkowo obniżone z powodu krachu na giełdzie. Aż strach pomyśleć, na
jak niskim będą one wtedy poziomie.
Służba zdrowia
W większości krajów kapitalistycznych powszechna służba zdrowia cierpi
na chroniczny brak doinwestowania. Doskonale znamy ten problem w
Polsce. Borykają się z nim jednak i znacznie bogatsze kraje. W USA
publiczna służba zdrowia praktycznie nie istnieje. Tam ludzie leczą się
prywatnie po niezwykle wysokich kosztach. Jednak kilkadziesiąt milionów
Amerykanów nie stać na opłacanie ubezpieczenia zdrowotnego, które
finansowałoby ich prywatne leczenie.
Od blisko 20 lat polscy politycy próbują uzdrowić służbę zdrowia z
zerowym skutkiem. A będzie jeszcze gorzej. Zmiany demograficzne w
postaci wzrostu ludzi starszych oraz zmniejszaniu się ludzi pracujących (i
płacących składki zdrowotne) spowodują, że kiedyś służba zdrowia po
38
prostu zupełnie padnie.
A co jeśli Ci powiem, że to kapitalizm odpowiada za problemy publicznej
służby zdrowia? Trudno w to uwierzyć, prawda? A jednak w systemie
kapitalistycznym opłaca się, aby jak najwięcej ludzi chorowało. Choroba
to w kapitalizmie kura znosząca złote jajka. Oczywiście tej kury nie
posiadają ani obywatele, ani rząd. Jest ona własnością koncernów
farmaceutycznych.
Jest faktem, że koncerny farmaceutyczne działają w sposób nieetyczny,
narażając nasze zdrowie na szwank. Już same zasady funkcjonowania tych
firm są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Aby mogły one istnieć i
zarabiać, ludzie muszą chorować. Dlatego nie jest celem firm
farmaceutycznych, aby ludzie zdrowieli i nie chorowali. W rezultacie
koncerny skupiają się nie na wyleczeniu ludzi, ale tylko na
minimalizowaniu objawów chorób.
Świetnym tego przykładem są leki na alergię – tabletki, krople do oczu,
aerozole do nosa. W rzeczywistości nie są to leki, gdyż nie leczą one z
alergii, a tylko zmniejszają jej objawy. Dlaczego w takim razie firmy te nie
zajmą się produkcją prawdziwych leków na alergię? Powody są dwa.
Stworzenie leku, który faktycznie leczyłby z alergii jest na pewno
znacznie trudniejsze i kosztowniejsze. A po co firma nastawiona na zysk
miałaby ponosić dodatkowe ryzyko oraz dodatkowe koszty?
39
Jednak dużo ważniejszy jest drugi powód. Stworzenie leku, który wyleczy
z alergii dałoby firmie tylko jednorazowy zysk. Pacjent kupi taki lek,
wyleczy się i firma już na nim nie zarobi. W przypadku „leków”, które
tylko minimalizują objawy alergii, pacjent musi je brać (czyli kupować)
przez całe życie, stając się dla firm farmaceutycznych kurą znoszącą złote
jajka. Najsmutniejsze w tym jest to, że taki oskubywany pacjent jest
bardzo wdzięczny tym firmom za to, że ich „leki” pozwalają mu ulżyć w
cierpieniu spowodowanym alergią.
Jednak nie tylko koncerny farmaceutyczne są winne chorobie zżerającej
publiczną służbę zdrowia. Równie chory jest sam system medyczny.
Lekarzom również opłaca się, aby ludzie chorowali. Gdyby ludzie
przestali chorować, to lekarze zostaliby bez pracy. W rezultacie zamiast
zajmować się profilaktyką i uczyć ludzi, jak pozostać zdrowym, lekarze
zajmują się tylko leczeniem już chorych pacjentów. Często zresztą polega
ono na przepisaniu leków firm farmaceutycznych, które tylko
minimalizują chorobowe objawy.
W tym miejscu ktoś może zaoponować, że przecież nie ma innego
sposobu na funkcjonowanie systemu medycznego. To nie prawda.
Przeczytałem kiedyś, że w starożytnych Chinach lekarze otrzymywali
pieniądze nie za leczenie ludzi, ale za to, że ludzie nie chorowali. W
rezultacie lekarze mieli motywację, aby utrzymywać ludzi w zdrowiu.
Czy wiesz, że co roku Narodowy Fundusz Zdrowia tylko na refundację
40
leków wydaje 11 miliardów złotych? Te pieniądze otrzymują z budżetu
koncerny farmaceutyczne za to, że nas „leczą”. Do tego my znacznie
więcej dokładamy z własnej kieszeni, kupując leki za nasze pieniądze. W
roku 2006 wartość rynku leków w cenach producenta wyniosła na całym
świecie 643 mld dolarów
Aby utrzymać wysoką sprzedaż leków, koncerny farmaceutyczne na
wszelkie możliwe sposoby starają się dyskredytować medycynę naturalną
i niekonwencjonalną. Są ludzie, którzy wierzą np. w bioterapię czy reiki.
Czy nigdy nie zastanawiało Cię, dlaczego nie istnieją badania naukowe na
temat tych metod? Nie twierdzę, że te i inne niekonwencjonalne metody
na pewno działają. Rzecz w tym, że nigdy nie przeprowadzono szerokich i
rzetelnych badań na temat ich skuteczności. I nie ma w tym nic dziwnego.
Wyobraźmy sobie, że rząd ogłosiłby chęć przeprowadzenia takich badań.
Momentalnie koncerny farmaceutyczne, lekarze i naukowcy podnieśliby
lament, że rząd jest niepoważny i pod żadnym pozorem nie powinien
takich badań przeprowadzać. W rezultacie nie wiemy, które z nietypowych
metod leczenia faktycznie działają, a które nie. Powoduje to, że jesteśmy
zdani na leki chemiczne.
Niestety nie tylko firmy farmaceutyczne żerują na naszym zdrowiu.
Jeszcze kilka lat temu, tak jak większość ludzi, wierzyłem, że mleko to
samo zdrowie, że warto je pić, chociażby ze względu na znajdujący się w
nim wapń. Jednak przed kilku laty zaczęły pojawiać się informacje o tym,
że mleko wcale nie jest aż takie zdrowe. Powstały na ten temat nawet całe
19
http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/8016,wydatki,leki,rosn%C4%85.html
41
książki (np. „Mleko – cichy morderca” ISBN: 83-89384-03-5). Ponieważ
ja sam mleka od wielu lat już nie piłem, więc bez większych oporów
zaakceptowałem te informacje. Aczkolwiek pewne niedowierzanie zostało.
Jednak 2 lata temu miałem okazję porozmawiać na ten temat z moją
znajomą, która jest z wykształcenia technologiem żywienia. I potwierdziła
ona, że faktycznie mleko nie jest wcale takie zdrowe, jak to się
powszechnie uważa.
Problem z mlekiem tkwi w tym, że zostało ono stworzone przez naturę po
to, aby karmić dzieci ssaków po urodzeniu. Gdy dziecko ssaka jest już na
tyle duże, że potrafi spożywać inne pokarmy, wtedy mleko matki przestaje
być mu potrzebne. Dlatego u kilkuletnich dzieci rozpoczyna się proces
zanikania enzymów, które służą do trawienia mleka. Natura nie pozwala
na istnienie czegoś, co jest zbędne. W rezultacie osoby dorosłe już w ogóle
nie posiadają tych enzymów i nie są w stanie przyswajać mleka.
Wiadomo o tym już od wielu lat. Moja znajoma uczyła się o tym na
studiach, które skończyła już sporo lat temu. W ciągu kilku ostatnich lat
liczba ludzi, którzy o tym wiedzą, znacznie wzrosła. Coraz częściej ten
temat poruszają też media. Można powiedzieć, że pewnego rodzaju
przełomem było nadanie w zeszłym roku programu na ten temat w
telewizji TVN w programie „Uwaga”. Oto link do strony z opisem tego
odcinka programu:
http://uwaga.onet.pl/11265,news,,czy_wiesz__co_jesz_cala_prawda_o_na
42
A oto cytat z tej strony:
„Trudno sobie wyobrazić, że w lodówce nie ma masła, jogurtu, mleka. A
powinno tak być, bo produkowane na masową skalę mleko, to
wyjałowiony biały płyn. Wszyscy zachwalają jego walory zdrowotne, ale
nikt nie ujawnia, że pijąc szklankę mleka szkodzimy sobie. Lekarze i
naukowcy udowodnili, że większość z nas nie trawi mleka. Według nich
mleko może powodowa też wiele chorób: astmę, chłoniaki, choroby serca,
jelit, nerek, cukrzycę, egzemę, miażdżycę, osteoporozę, nowotwory,
stwardnienie rozsiane, zaćmę, choroby uszu i zatok.
- Trzeba pamiętać, że mleko nie jest obojętne, że jest to worek zawierający
101 antygenów, substancji toksycznych – mówi prof. Edwar Zawisza.
- Mleko zawiera wapń, ale wapń, który służy do budowy kopyt i układu
przyszłego cielaka. Mleko jest przeznaczone dla cieląt. My nie jesteśmy
krowami. Wszystkie ssaki w przyrodzie piją mleko własnej matki – dodaje
dr Eugeniusz Siwik.”
W tym miejscu można postawić pytanie: skoro nauka już dawno
udowodniła, że większość ludzi nie powinna pić mleka, skoro media trąbią
o tym fakcie coraz szerzej, to dlaczego Ministerstwo Zdrowia, lekarze,
nauczyciele, politycy i przemysł mleczarski nadal wmawiają nam, że picie
mleka jest zdrowe? Odpowiedź jest dosyć prosta: chodzi o pieniądze. Ci
którzy mają dbać o nasze zdrowie, wolą narażać je na szwank, po to, aby
chronić branżę mleczarską przed stratami finansowymi.
43
Ekologia
Środowisko naturalne jest chyba największym przegranym gospodarki
kapitalistycznej. Negatywne zmiany klimatu są coraz bardziej widoczne i
nic nie wskazuje na to, aby państwa kapitalistyczne obudziły się i podjęły
naprawdę skuteczne działania w celu odbudowy środowiska naturalnego.
W pewnym artykule na temat zanieczyszczenia środowiska autor
zauważył, że dotychczas najskuteczniejszym sposobem zmniejszenia
zanieczyszczenia środowiska okazywały się recesje. Gdy spadał popyt,
produkowano mniej towarów i środowisko było mniej zanieczyszczane.
Nie oczekujmy, że gospodarki nastawione na zysk, zrezygnują z niego na
rzecz ochrony czegoś tak „banalnego” jak środowisko.
Niedożywienie i głód
Obecnie na świecie co roku umiera z głodu, według różnych źródeł, od 10
do 30 milionów ludzi. Liczba niedożywionych właśnie przekroczyła
miliard.
Wbrew powszechnym opiniom problem głodu nie dotyczy tylko biednych
krajów. Wielu niedożywionych ludzi (w tym szczególnie dzieci) jest też w
krajach bogatych, np. w USA. W Polsce, według różnych szacunków, nie
dojada od kilkuset tysięcy do półtora miliona dzieci.
Problem głodu istnieje, mimo że na świecie można produkować
44
wystarczającą ilość pożywienia, aby nikt nie chodził głodny. Jednak w
kapitalizmie żywność to towar, a za towar trzeba płacić pieniędzmi i to po
cenach rynkowych. Nie masz pieniędzy, to głodujesz.
Edukacja
System edukacji w kapitalizmie jest zupełnie nieprzystosowany do realiów
życia. O ile jeszcze w podstawówce dzieci uczą się podstawowej wiedzy o
świecie, która faktycznie przydaje im się w dorosłym życiu, to w
gimnazjach i liceach jest już coraz gorzej. Zmusza się uczniów do
wkuwania wiedzy, której większość nigdy w dorosłym życiu nie będą
wykorzystywać. Nauczyciele burzą się, że zarabiają bardzo kiepsko. Ale
prawda jest taka, że ich praca też jest bardzo kiepska, a nawet często
bezwartościowa. Znam trenerów, którzy potrafią zarobić nawet 10 tysięcy
złotych w jeden dzień, prowadząc szkolenia. Zarabiają tyle, gdyż ich
szkolenia rzeczywiście dają uczestnikom przydatne umiejętności i wiedzę,
za których zdobycie są gotowi słono płacić.
Skoro system edukacji jest tak kiepski, to dlaczego ludzie się przeciw
niemu nie buntują? Wynika to, moim zdaniem, z dwóch powodów. Po
pierwsze, każde z nas samo przeszło przez ten system i zapewne wiele
osób uważa to za naturalne, że i nasze dzieci powinny przez niego przejść.
Po drugie, rodzice traktują szkołę jako bezpłatną opiekunkę dla dzieci.
Dzięki temu, że dziecko chodzi do szkoły, rodzice nie muszą się nim
zajmować przez cały dzień i mogą spokojnie chodzić do pracy, nie
45
martwiąc się o swoje pociechy.
Nieco lepiej wygląda sytuacja w szkołach prywatnych. Dodatkowe zajęcia
oraz wyższy poziom nauczania powodują, że trochę lepiej przygotowują
one do życia. Jednak tylko nielicznych rodziców stać na to, aby wysyłać
swoje dzieci do prywatnych szkół.
W rezultacie kraje kapitalistyczne wykształciły system państwowej,
niedofinansowanej oświaty, która uczy mało przydatnych umiejętności.
Wojsko
Cywilizacje Mieć cały czas dążą do rozwoju, a to pociąga za sobą braki w
surowcach. Jednym ze sposobów na zaradzenie temu problemowi jest
napadanie na inne kraje, bogate w surowce. Przykład z pierwszej ręki –
wojna w Iraku. Jak wiadomo, oficjalne powody wybuchu tej wojny
(posiadanie przez Irak broni masowego rażenia oraz współpraca z
terrorystami) były nieprawdziwe. Stany Zjednoczone ze względu na
wzrost liczby mieszkańców oraz rozwój gospodarczy potrzebują coraz
większej ilości ropy naftowej. Dodatkowo w USA prawie każdy posiada
samochód. Transport publiczny odgrywa znacznie mniejszą rolę niż w
Europie. Stąd potrzeba zapewnienia ciągłego wzrostu dostaw ropy.
Niestety, my Polacy, przyłączyliśmy się do tej wojny. Jako jeden z
argumentów przemawiających za naszym zaangażowaniem się w tę wojnę,
46
polscy politycy podawali zyski polskich firm, które po wojnie otrzymają
kontrakty na odbudowę Iraku. Przyznam szczerze, że dla mnie ten
argument był czymś odrażającym – atakujemy obcy kraj, aby nasze firmy
mogły na tym zarobić. Byłem bardzo zdziwiony, że opinia publiczna w
Polsce przyjęła ten argument bez większych zastrzeżeń. Niestety wyszło
na to, że Polacy nie mają nic przeciwko zarabianiu poprzez podbijanie
innych państw.
Wojny toczy się nie tylko z powodu ropy i zysków firm, ale też np. z
powodu diamentów albo chęci zdobycia ziem. W imię posiadania, ludzie
są gotowi zabijać innych, jeśli tylko są innej nacji, mają inny kolor skóry,
inne zwyczaje lub wyznanie.
Oczywiście aby móc prowadzić wojny, trzeba mieć na to pieniądze i to
duże. Budżet wojskowy USA sięga astronomicznej kwoty 400 mld
dolarów rocznie. Za taką kwotę można by rozwiązać kilka globalnych
problemów, w tym głodu.
Przy tak gigantycznych wydatkach na zbrojenia nie jest dziwne, że branża
zbrojeniowa to jedna z najbardziej dochodowych branż w gospodarce
kapitalistycznej.
Przestępczość
Gospodarka kapitalistyczna nie wykształciła mechanizmów, które
47
pozwoliłyby jej ograniczyć przestępczość. Wśród krajów bogatych są
zarówno takie, w których przestępczość jest na wysokim poziomie (np.
USA), jak i na niskim (np. Norwegia). Dlatego nie można liczyć na to, że
sam wzrost dochodu danego kraju spowoduje spadek przestępczości.
Co gorsza, kraje kapitalistyczne traktują prace, które nie przynoszą
bezpośredniego dochodu (a więc np. pracę policjantów) jako pewne
konieczne zło, które powinno kosztować jak najmniej. W rezultacie zawód
policjanta należą w wielu krajach do bardzo słabo opłacanych.
Relacje międzyludzkie
Gospodarka kapitalistyczna wymusza na ludziach troszczenie się przede
wszystkim o siebie i swoich bliskich. Większość ludzi nie pomaga innym,
bardziej potrzebującym. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, w
gospodarce kapitalistycznej nie wychowuje się ludzi tak, aby pomagali
innym. Gospodarka na tym nie zarobi, a może nawet stracić. Jeśli ktoś
zajmuje się pomaganiem innym, to nie może w tym samym czasie
pracować dla kapitalizmu. Po drugie, ludzie nie mają na to czasu, zbyt
zajęci pracą. W rezultacie społeczeństwo kapitalistyczne to społeczeństwo
egoistyczne.
Polityka
Gospodarka kapitalistyczna nie powoduje, że krajami rządzą ludzie,
48
którym zależy na obywatelach. Jest wprost przeciwnie. W większości
politycy myślą tylko o sobie. Jeżeli już coś robią dla społeczeństwa, to
tylko niezbędne minimum. Nie powinniśmy się temu dziwić. Politycy, tak
jak większość mieszkańców krajów kapitalistycznych, myślą głównie o
sobie i w oparciu o to działają.
Deficyt budżetowy
W gospodarce kapitalistycznej budżety większości państw cierpią na
deficyt budżetowy. Powodem tego są zbyt duże wydatki w stosunku do
wpływów budżetowych. Dlatego państwa dążą do jak największego
wzrostu gospodarczego, gdyż wtedy, dzięki większym wpływom, mają
szansę zredukować ten deficyt.
Dla większości ludzi deficyt budżetowy to coś mało realnego, co
przeciętnego obywatela nie obchodzi. Nie zdają sobie oni sprawy z tego,
że deficyt budżetowy oznacza konieczność pożyczania na jego pokrycie
pieniędzy. A pieniędzy tych budżet nie dostaje za darmo. Musi za nie
zapłacić odsetkami od pożyczki. Według obliczeń portalu Money.pl
każdy 1 tysiąc złotych deficytu budżetowego, my podatnicy będziemy
musieli zapłacić 260 zł łącznych odsetek.
Zadłużenie Polski w 2008 roku sięgnęło kwoty 600 mld złotych Jakim
cudem Polska ma spłacić tak kolosalny dług? Skąd mamy wziąć na to
pieniądze, skoro rok w rok mamy deficyt i zadłużamy się coraz bardziej?
20
49
Odpowiedź jest oczywista. Nigdy tego długu nie spłacimy. Czy ktoś
naprawdę wierzy, że Polska będzie mogła jakimś cudem uzyskać
nadwyżkę budżetową w wysokości np. 20 mld zł rocznie i uda się ją
utrzymać przez 30 lat (20 mld x 30 lat = 600 mld)? Bądźmy trochę
poważni. W gospodarce kapitalistycznej nigdy tego długu nie spłacimy.
W budżecie na 2009 rok na obsługę długu publicznego zaplanowano 32,7
mld złotych (wzrost o 18% w stosunku do roku 2008). Jednak te pieniądze
wcale nie pójdą na spłatę długu. Pójdą one tylko na zapłacenie odsetek od
niego. Gdy rząd musi spłacić jakąś część długu (np. wykupić
wyemitowane wcześniej obligacje), to w jego miejsce tworzy nowy dług
(np. emituje nowe obligacje), z którego pokrywa spłatę wcześniejszego
długu. W praktyce oznacza to, że raz zaciągnięty dług będzie już istniał
zawsze.
Dlatego podane wyżej obliczenia portalu Money.pl, są moim zdaniem,
nieprawidłowe. Owszem. Jeśli rząd na pokrycie deficytu zaciągnie nowy
kredyt, to koszt jego obsługi może wynieść 260 zł za 1000 zł kredytu. Gdy
jednak nadejdzie dzień spłaty tego kredytu, to rząd będzie musiał wziąć
nowy kredyt na pokrycie tej spłaty i tak w kółko. Jeżeli przyjmiemy, że
średni koszt odsetek od długu państwa to ok. 5% rocznie, to każdy kolejny
rok po zaciągnięciu długu oznacza konieczność zapłacenia kolejnych 5%
odsetek od niego. A ponieważ, jak już to wyżej zaznaczałem, nigdy tego
długu nie spłacimy, więc te 5% odsetek będziemy płacić w
nieskończoność, a właściwie do momentu, gdy budżet państwa w końcu
50
zbankrutuje od nadmiernego długu. A zatem faktyczny koszt 1000 zł
deficytu budżetowego obliczymy według wzoru: 5% razy ilość lat
pozostająca do momentu bankructwa budżetu. Jeżeli np. przyjmiemy, że
budżet zbankrutuje za lat 20, to wtedy koszt obsługi długu zaciągniętego w
tym roku wyniesie = 5% x 20 = 100% (czyli 1000 zł odsetek za 1000 zł
kredytu).
Zastanówmy się jeszcze skąd w ogóle bierze się deficyt budżetowy. Może
on wynikać np. z niskiego wzrostu gospodarczego, może wynikać ze złego
gospodarowania pieniędzmi przez rząd, może też być efektem zbyt
roszczeniowej postawy społeczeństwa, które żąda zwiększenia wydatków.
Jednak obecnie główną przyczyną deficytu budżetowego jest nasz dług. W
roku 2008 deficyt budżetowy zaplanowano na kwotę 27 mld zł. Z kolei
obsługę długu publicznego zaplanowano na 27,8 mld zł. A zatem
gdybyśmy nie mieli długu publicznego i nie musieli płacić od niego
odsetek, to w 2008 roku nie mielibyśmy deficytu budżetowego. Ale
niestety mamy dług.
A co gdyby rząd podjął decyzję o zredukowaniu deficytu budżetowego w
2008 roku do zera? Wtedy nie mielibyśmy pieniędzy na spłatę odsetek od
długu publicznego. Smutna prawda jest taka, że nie tylko nie stać nas
na spłatę 600 mld długu, ale nas nawet nie stać na płacenie od niego
odsetek! Aby móc co roku płacić odsetki od długu publicznego, musimy
co roku zaciągać nowe kredyty na spłatę tych odsetek (w postaci deficytu
budżetowego). Jednak kredyt zaciągnięty na spłatę odsetek, też jest
51
oprocentowany, co generuje kolejny dług. Prowadzi to do powstania coraz
większej spirali długu.
Prześledźmy to tylko na przykładzie planowanego deficytu na 2009 rok.
Według ministra finansów ma on wynieść 27 mld zł. Czyli rząd musi
wziąć pożyczkę na 27 mld zł. W 2010 roku będziemy musieli zapłacić od
tych 27 mld ok. 5% odsetek, czyli 1,35 mld zł. W 2011 kolejne 1,35 mld zł
odsetek i w każdym następnym roku też. Ponieważ jednak budżet państwa
nie ma pieniędzy na zapłacenie tych odsetek, więc będzie musiał wziąć
kolejne pożyczki na ich spłatę. Czyli w 2010 roku weźmie pożyczkę na
1,35 mld zł, w 2011 weźmie kolejną pożyczkę na 1,35 mld, w 2012 też i w
każdym następnym roku również. Jednak każdy z tych kredytów na kwotę
1,35 mld zł też jest oprocentowany. Czyli w 2011 roku będziemy musieli
zapłacić odsetki od kredytu 1,35 mld zł wziętego w 2010 roku. Będzie to
ok. 67 mln zł. W 2012 znowu zapłacimy 67 mln złotych odsetek od tego
kredytu oraz dodatkowe 67 mln odsetek od kredytu, który został
zaciągnięty w 2011 roku.
Gdybyśmy płacili tylko 5% odsetek od kredytu 27 mld zł, to po 20 latach
kwota kredytu podwoiłaby się do 54 mld zł (5%x20=100%). Ponieważ
jednak odsetki płacimy też od kredytów, za które płacimy odsetkami od 27
mld, więc w rzeczywistości kwota kredytu podwoi się za mniej niż 20 lat.
A wtedy roczne odsetki wyniosą już nie 1,35 mld, tylko dwa razy więcej,
czyli 2,7 mld. Po następnym okresie mniej niż 20 lat kredyt znowu podwoi
swoją wartość i jego odsetki też. A zatem możemy przyjąć, że za 40 lat
52
zadłużenie budżetu państwa będzie 4 razy większe niż obecnie. Czyli
będziemy musieli na spłatę długu przeznaczać co roku ponad 120 mld
złotych. Skąd weźmiemy takie pieniądze?
Opisana wyżej praktyka nakręcania spirali długu może doprowadzić tylko
do jednego – w końcu budżet państwa zbankrutuje pod naporem długu
publicznego. Czy stanie się to za 20, 30, czy za 40 lat? Nie wiem. Ale jeśli
nic się nie zmieni w polityce deficytu budżetowego oraz obsłudze długu
publicznego, to nastąpi to na pewno.
Ktoś w tym miejscu może stwierdzić, że przecież zdarzają się lata, gdy
deficyt budżetowy jest niższy niż koszt odsetek od publicznego długu.
Zgadza się. Jednak to oznacza tylko, że w takim roku rząd pożyczy mniej
pieniędzy, czyli dług publiczny nadal będzie rósł, tylko nieco wolniej.
Należy jednak pamiętać o tym, że z roku na rok coraz trudniej będzie
ograniczać deficyt budżetowy. Będzie to wynikać z rosnącego zadłużenia,
które będzie generować coraz większe odsetki, które będą coraz mocniej
obciążać budżet w każdym następnym roku. Tymczasem tylko zerowy
deficyt może nas uratować przed bankructwem.
Istnieje pewna „deska ratunkowa”. Konstytucja naszego kraju mówi, że
dług publiczny nie może przekroczyć 60% PKB. Obecnie dochodzi on do
50% PKB. Jeśli nic się nie zmieni, to w ciągu kilku lat dojdziemy do 60%.
I co wtedy? Wtedy nie będziemy mogli już mieć deficytu budżetowego.
Plusem tego będzie to, że uda się zatrzymać spiralę nakręcania długu
53
publicznego. Jednak minusem będą dramatyczne koszty społeczne tego
kroku. Już obecnie rząd obcina wszelkie możliwe wydatki. Gdy zostanie
zmuszony do zlikwidowania deficytu, to wtedy będzie trzeba zmniejszyć
wydatki poprzez obcięcie tego, co jeszcze zostało, czyli np. obcięcie pensji
budżetówce (nauczycielom, emerytom). Dla tych ludzi, którzy już obecnie
zarabiają bardzo mało, zacznie się prawdziwa walka o przetrwanie. To z
kolei może spowodować wybuch społecznych niepokojów, które mogą
doprowadzić do destabilizacji sytuacji politycznej i gospodarczej kraju.
Bardzo ciekawe w tym wszystkim jest to, że pożyczkodawcy, czyli
głównie banki, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie odzyskają
pieniędzy pożyczonych rządom. W takim razie dlaczego chętnie pożyczają
kolejne pieniądze państwom na całym świecie? Ponieważ zarabiają one
na odsetkach od długu, a nie na jego spłacie. Jeżeli jakieś państwo
podjęłoby działania mające na celu zlikwidowanie deficytu budżetowego
oraz wygenerowanie nadwyżki, którą będzie można przeznaczyć na
stopniową redukcję długu, to banki na tym stracą. Mniejszy dług danego
państwa oznacza mniejsze odsetki od niego, czyli mniejsze zyski dla
banku.
A co jeśli faktycznie jakiś kraj zbankrutuje? Wtedy banki stracą pożyczone
mu pieniądze. Tylko, że to nie będą pieniądze banków, ale ich klientów.
Co więcej, te pieniądze są gwarantowane przez rząd. Państwa pożyczają
pieniądze od banków krajowych oraz zagranicznych. Jeżeli np. Polska
54
zbankrutuje, to wtedy polski dług zaciągnięty w bankach zagranicznych
będą musiały pokryć rządy państw, w których znajdują się te banki. Z
kolei polskie banki teoretycznie powinny otrzymać wsparcie od polskiego
rządu, który gwarantuje depozyty. Tylko, że ponieważ kraj właśnie
zbankrutował, więc oczywiście żadnego wsparcia nie będzie. Banki
upadną, a ludzie stracą swoje pieniądze ulokowane w nich. Zbankrutuje
nie tylko gospodarka, ale też obywatele. Polskie banki wprawdzie też
zbankrutują, ale jak to już wskazywałem wcześniej, ich właściciele będą
mogli bez problemu i niewielkim nakładem środków założyć lub kupić
inne banki.
Upadek cywilizacji
Na początku tej części napisałem, że z powodu wyczerpujących się
surowców, w ciągu kilkudziesięciu lat kapitalizm załamie się. Jednak to
nie jedyna przyczyna, która może doprowadzić naszą cywilizację do
upadku. Prezentowane wyżej wady systemu kapitalistycznego mogą
prowadzić do wielu dodatkowych zagrożeń dla naszej cywilizacji.
Wrogość między narodami oraz wyścig zbrojeń powodują, że coraz więcej
krajów wchodzi w posiadanie broni nuklearnej. Ostatnio w jej posiadanie
weszła Korea Północna. I nie oszukujmy się. Na niej nie skończy się.
Kolejne kraje będą zdobywać taką broń. Ponieważ wiele z tych krajów to
kraje totalitarne, nieprzewidywalne i agresywne w stosunku do innych
państw, dlatego prawdopodobieństwo wybuchu wojen nuklearnych będzie
55
systematycznie rosło.
Nieodwracalne zmiany klimatu spowodują globalne ocieplenie. Bardzo
mocno odczują je kraje afrykańskie
. Znacznie zmniejszą się obszary
uprawne. W efekcie może dojść do głodu na nieporównywalnie większą
skalę niż obecnie. Konsekwencją tego mogą być masowe emigracje
ludności afrykańskiej na północ do Europy. Na emigrację mogą
zdecydować się dziesiątki, a może nawet setki milionów mieszkańców
Afryki. Jeśli dotrą oni do Europy, to doprowadzą gospodarkę europejską
do całkowitego upadku.
Jednak i bez emigrantów z Afryki Europa będzie miała problemy. Według
części ekspertów, klimat w Europie zacznie bardziej przypominać klimat
tropikalny. Pojawią się u nas choroby tropikalne. To z kolei może
zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia pandemii jakieś choroby,
która zdziesiątkuje naszą cywilizację.
Starzenie się społeczeństwa spowoduje załamanie się systemów
emerytalnych (nawet tych zreformowanych) oraz systemów opieki
medycznej. Wywoła to prawdziwą wojnę pokoleń, co może spowodować
chaos w wielu krajach.
Terroryzm będzie nadal rozwijał się, przy czym będzie mógł
wykorzystywać najnowsze zdobycze techniki (broń jądrową, Internet,
genetykę), co może znacznie zwiększyć jego skuteczność.
Podsumowując część pierwszą mojej książki mogę stwierdzić, że
21
http://www.pinezka.pl/antresolka/1549-skutki-globalnego-ocieplenia-zmiany-klimatyczne-cz-iv
56
Cywilizacja Mieć narobiła nam wielką liczbę problemów, z którymi nie
jesteśmy w stanie sobie poradzić. Te problemy w nadchodzących
dziesięcioleciach będą narastać ze znacznie większą siłą, doprowadzając w
końcu naszą cywilizację do upadku. Nie wiem, czy nastąpi to za 40, 60,
czy 80 lat. Ale jestem pewien, że jeżeli ludzkość nie podejmie działań w
celu zmiany obecnego, chorego systemu na jakiś inny, to XXI wiek będzie
ostatnim wiekiem naszej cywilizacji.
57
Część druga
Cywilizacja Być
Skoro Cywilizacja Mieć niesie ze sobą tak wielkie zagrożenie dla ludzi, to
dlaczego ludzkość nie podjęła prób w celu zmiany jej na coś lepszego?
Myślę, że głównym powodem tego jest brak atrakcyjnej alternatywy.
Jedyną znaną nam alternatywą dla gospodarki kapitalistycznej jest
gospodarka socjalistyczna, połączona z niedemokratycznymi systemami
sprawowania władzy.
Dlatego jeżeli chcemy, aby ludzie zaczęli zmieniać świat na lepsze, to
trzeba im zaproponować lepszą alternatywę. Powinno to być rozwiązanie,
które pozwoli zlikwidować wady kapitalizmu, a ponadto zaoferuje
ludziom wartość dodaną w postaci zalet, które zmotywują ich do pracy na
rzecz wprowadzenia tego rozwiązania.
Rozwiązanie to możemy nazwać Cywilizacją Być. Składa się ona z dwóch
głównych filarów.
Pierwszym z nich jest zastąpienie dążenia do gromadzenia dóbr
materialnych, dążeniem do cieszenia się z życia. Czy jest to w ogóle
możliwe? Gdy pierwszy raz zacząłem się nad tym zastanawiać, to
doszedłem do wniosku, że bardzo trudno będzie ludzi namówić do
zrezygnowania z ciągłej pogoni za dobrami materialnymi.
58
Jednak gdy zacząłem dokładniej analizować tę sprawę, to ku mojemu
własnemu zaskoczeniu, dostrzegłem, że od Cywilizacji Być dzieli nas
tylko niewielki krok. A oto jak doszedłem do takiego wniosku.
Na czym nam w życiu najbardziej zależy? Na szczęściu. Chcemy mieć
dużo pieniędzy, rodzinę, realizować swoje pasje, bo wtedy jesteśmy
szczęśliwi. Poczucie szczęścia możemy uzyskać na kilka sposobów.
Pierwszym z nich jest zakup dóbr materialnych. Gdy kupujemy nowy
samochód albo telewizor, to jesteśmy szczęśliwi. Jednak szczęście z
posiadania takiego dobra stosunkowo szybko mija. Po kilku dniach,
tygodniach, lub góra miesiącach, gdy minie fascynacja nowym zakupem.
Wynika to, moim zdaniem, z faktu, że sama świadomość posiadania
takiego dobra nie daje nam nowych bodźców, które podtrzymywałyby stan
szczęścia.
Inaczej wygląda sprawa z drugim sposobem zdobywania szczęścia,
którym jest działanie. Może to być oglądanie świetnego filmu, grill ze
znajomymi, seks, jazda samochodem (i to wcale nie najnowszym
modelem), zabawa z dzieckiem, taniec, pływanie, podróże i tysiące innych
czynności. W ich przypadku jesteśmy w stanie odczuwać szczęście z
wykonywania tych czynności za każdym razem, pod warunkiem, że są one
dla nas odpowiednio atrakcyjne (trudno być szczęśliwym, gdy dziecko
płacze, stoimy w korku, albo oglądamy nudny film). Gdy wykonujemy
czynność, która nas uszczęśliwia, to w każdej sekundzie docierają do nas
59
nowe bodźce, które podtrzymują to szczęście (tocząca się akcja filmu, pęd
jazdy samochodem, doznania zmysłowe w czasie seksu).
Trzecim źródłem szczęścia są uczucia, czyli np. miłość. Gdy kogoś
kochamy, to czujemy się szczęśliwi, nawet jeśli nie wykonujemy w danej
chwili żadnej czynności. Jednak przeżywamy uczucia i one wystarczą do
tego, abyśmy czuli się szczęśliwi. Tak długo jak je czujemy, tak długo
nasze szczęście trwa.
Po przedstawieniu tych trzech sposobów na bycie szczęśliwym, mam dla
Ciebie zadanie. Zastanów się, ile czasu w ciągu ostatniego miesiąca byłeś
szczęśliwy dzięki posiadaniu różnych rzeczy, ile czasu byłeś szczęśliwy
dzięki różnym czynnościom, a ile czasu byłeś szczęśliwy dzięki uczuciom.
Jeśli wykonasz rzetelnie to zadanie, to zapewne okaże się, że czas, w
którym byłeś szczęśliwy dzięki posiadaniu dóbr materialnych stanowił nie
więcej niż 10-20 procent całego czasu, gdy byłeś szczęśliwy.
Tylko 10-20 procent szczęścia dała Ci Cywilizacja Mieć. Pozostałe 80-
90 procent zawdzięczasz Cywilizacji Być!
Skoro tak jest, to dlaczego większość ludzi tak uparcie dąży do posiadania
jak największej liczby dóbr materialnych? Powodem jest pranie mózgu,
któremu podlega każdy człowiek w kapitalizmie. Od dziecka jest nam
wpajanie, że należy dążyć do bogactwa, że aby być kimś, trzeba mieć dużo
pieniędzy, super brykę i dom. W rezultacie, gdy kupione dobro przestaje
60
nas już cieszyć, to jednak nadal daje nam satysfakcję z jego posiadania.
Nie jest ona tak silnym, pozytywnym uczuciem jak szczęście, ale zawsze
to coś. Tym bardziej, że ci którzy nie są w stanie posiąść tych dóbr, to z
kolei odczuwają dyskomfort. A chyba lepiej odczuwać satysfakcję niż
dyskomfort?
Co się jednak stanie, jeśli dojdziemy do wniosku, że dobra materialne nie
są już dla nas najważniejsze? Wtedy zniknie satysfakcja związana z ich
posiadaniem lub też dyskomfort z braku ich posiadania. A wtedy
niewielkie szczęście, które nam dają, okaże się mało warte w porównaniu
z wielokrotnie większym (częstszym) szczęściem uzyskiwanym z
Cywilizacji Być.
Ludzie kurczowo trzymają się szczęścia z Cywilizacji Mieć jeszcze z
innego powodu. Mianowicie nie potrafią rozróżnić szczęścia
uzyskiwanego z posiadania jakieś rzeczy, od szczęścia uzyskiwanego z
korzystania z tej rzeczy. W przypadku samochodu będą to odpowiednio
szczęście związane z posiadaniem samochodu oraz szczęście związane z
jazdą nim. To prawda, że jazda nowiutkim samochodem daje dużo
szczęścia. Jednak jazda kilkuletnim samochodem może być równie
ekscytująca i dająca dużo szczęścia. Zależy to już tylko od kierowcy i
warunków na drodze. Gdy oglądamy na nowym, wielkim telewizorze HD
jakiś film, to co nas tak naprawdę uszczęśliwia: wyższa jakość obrazu czy
ciekawa fabuła? Oczywiście, że fabuła.
61
Z powodu łączenia pierwszego i drugiego rodzaju szczęścia, ludzie myślą,
że to posiadanie nowych rzeczy daje im najwięcej szczęścia.
Rezygnację z 10-20 procent Szczęścia Mieć, możemy bez problemu
zrekompensować sobie zwiększając Szczęścia Być. W jaki sposób? Gdy
zaczniemy kupować mniej dóbr materialnych, to spadną nasze koszty
życia, a wtedy będziemy mogli krócej pracować oraz mieć więcej
pieniędzy na wykonywanie czynności, które nasz uszczęśliwiają oraz na
skupianie się na relacjach z innymi ludźmi. Zastanów się, co da Ci więcej
szczęścia:
- oglądanie samemu w domu filmu na nowiutkim telewizorze HD,
- pójście do znajomych, którzy mają kilkuletni telewizor i wspólne
oglądanie filmu, świetnie się przy tym razem bawiąc?
Jak więc widać, można śmiało zrezygnować z kupowania ciągle to
nowych rzeczy, a mimo to zwiększyć poziom swojego szczęścia.
Drugim filarem Cywilizacji Być jest wykształcenie w ludziach
pozytywnych i bliskich relacji z wszystkimi innymi ludźmi. Chodzi o to,
aby każdy każdego traktował po przyjacielsku, aby był gotowy każdemu
nieść pomóc. Pewnie w tym miejscu powiesz, że jest to nierealne. A
jednak są ludzie, którzy poświęcili swoje życie na niesienie pomocy
innym. Oczywiście w stosunku do całego społeczeństwa takich ludzi jest
niewielu. Ale ich przykład dowodzi tego, że pozytywne podejście do
wszystkich ludzi jest możliwe.
62
Jak jednak miałoby się do takiego podejścia przekonać resztę
społeczeństwa? Trzeba ich tego nauczyć, najlepiej już w młodości w
okresie nauki szkolnej. O tym, że jest to możliwe niech świadczy program
Polskiej Akcji Humanitarnej pt. „Szkoła Humanitarna”
wyobrażam sobie, że taki system nauczania w szkołach mógłby składać się
z kilku elementów:
- uczniowie nie będą oceniani indywidualnie, ale w kilkuosobowych
grupach, dzięki czemu będę się uczyć pracy zespołowej,
- za pomaganie innemu uczniowi w nauce, uczeń będzie otrzymywał
dodatkowe oceny,
- każdy uczeń będzie miał obowiązek pracować jako wolontariusz dla
jakieś organizacji społecznej,
- uczniowie będą często brać udział w różnych prospołecznych akcjach,
np. sadzenie drzewek,
- itd.
A co z dorosłymi? Do nich byłyby skierowane różnego rodzaju programy
mające zmienić ich nastawienie do innych ludzi. Wykorzysta się w tym
celu to, że w Cywilizacji Być bardzo dużo szczęścia dają relacje z innymi
ludźmi. Oczywiście nie da się w ciągu roku lub dwóch sprawić, że całe
społeczeństwo przestawi się na nowy sposób relacji międzyludzkich.
Potrzeba na to wielu lat, ale jest to wykonalne!
A zatem mamy dwa filary nowego systemu – Cywilizacji Być.
Przyjrzyjmy się zatem bliżej, jak ten nowy system może funkcjonować.
22
63
Najpierw jednak muszę wtrącić ważną uwagę. Prezentowana niżej wizja
Cywilizacji Być jest tylko jednym z możliwych wariantów. Ma ona
pokazać, że istnieją sposoby na rozwiązanie bolączek Cywilizacji Mieć. Są
to jednak rozwiązania wymyślone przeze mnie (oparte na dwóch filarach
Cywilizacji Być), które nie wyczerpują tego tematu. Być może podczas
czytania kolejnych stron tej książki dojdziesz do własnych rozwiązań i
pomysłów, które okażą się lepsze od tych prezentowanych przeze mnie.
Szczerze mówiąc, liczę na to. Chciałbym, aby moje pomysły stanowiły
zaledwie wstęp do szerszej dyskusji na temat tego, jak może wyglądać
Cywilizacja Być.
Ekonomia
Zmieni się podejście do biznesu. Głównym celem firm nie będzie już zysk,
ale działanie dla dobra klientów. Oczywiście firmy nadal będą przynosić
zyski, tak aby zapewnić właścicielom dochody, ale nie będą tego robić
kosztem pracowników i klientów. Firmy, które będą działać na szkodę
klientów zostaną wyeliminowane, czy to przez przepisy, czy też przez
konsumentów, którzy odwrócą się od nich. W rezultacie np. firmy
tytoniowe, które nie niosą żadnych korzyści dla klientów i społeczeństwa,
nie będą mogły już funkcjonować. Firmy spożywcze nie będą już używać
konserwantów. Również wszelkie inne działania uderzające w klientów
będą oznaczać w praktyce śmierć firmy, która je podejmie.
Konkurencja stanie się mniej agresywna. Firmy konkurencyjne będą
64
często ze sobą współpracować, aby obniżyć koszty działalności i aby
lepiej służyć klientom.
Firmy staną się nie tylko miejscem pracy, ale też miejscami społecznymi,
gdzie pracownicy będą traktowani jak partnerzy. Ponieważ każda firma
będzie działać dla dobra zarówno pracowników jak i klientów, dlatego
jeżeli któraś firma popadnie w kłopoty, to cała społeczność będzie gotowa
służyć jej pomocą. W rezultacie upadki firm będą zdarzać się bardzo
rzadko. Dla właścicieli firm ich prowadzenie stanie się dużo
przyjemniejsze i mniej ryzykowne.
Producenci takich dóbr jak samochody, czy sprzęt RTV zanotują znaczny
spadek sprzedaży. Za to rozwiną się wszelkie branże świadczące usługi
związane z czasem wolnym: kina, puby, turystyka, kursy, szkolenia, itd.
Zakupy
Ceny mieszkań będą dużo niższe niż obecnie oraz będą na podobnym
poziomie w całym kraju. Będzie to wynikać z kilku powodów. Po
pierwsze, wzrost gospodarczy będzie dużo wolniejszy niż obecnie. A to
boom gospodarczy jest głównym czynnikiem napędzającym wzrost cen
nieruchomości. Po drugie, państwo będzie dbać o utrzymanie cen gruntów
na stosunkowo niskim poziomie. Będzie to robić m.in. poprzez
udostępnienie jak największej liczby terenów pod zabudowę. Plany
zagospodarowania przestrzenie będą tworzone szybko. Będzie można
65
budować na gruntach rolnych. Miasta, przy wsparciu budżetu, państwa
będą rozwijać infrastrukturę na swoich obrzeżach, dzięki czemu staną się
one atrakcyjniejsze dla potencjalnych mieszkańców. Ze względu na
krótszy czas pracy oraz dużo lepszy i szybszy transport publiczny, wielu
ludzi zadecyduje się zamieszkać poza miastami. To obniży popyt na
nieruchomości w miastach i wpłynie na ich niższe ceny.
Jak nisko mogą w takiej sytuacji spaść ceny mieszkań? Jeżeli Cywilizacja
Być zniweluje „premie” za zakup mieszkań w dużych miastach oraz
„premie” za boom gospodarczy w całym kraju, to wtedy ceny mogą spaść
do poziomu mieszkań z mniejszych miejscowości z okresu przed boomem.
A one kształtowały się na poziomie ok. 2 tysięcy złotych za metr. Jeśli
komuś trudno uwierzyć, że ceny mogłyby spaść tak nisko, to proszę
pamiętać, że te 2 tys. złotych, to była rynkowa cena obowiązująca w
gospodarce kapitalistycznej dosłownie kilka lat temu.
Ludzie będą decydować się na kupno mniejszych domów. Zamiast starać
się za wszelką cenę odgrodzić się od sąsiadów poprzez kupowanie dużych,
dokładnie odgrodzonych działek, ludzie będą woleli żyć bliżej innych.
Dlatego będą kupować mniejsze działki, gdzie domy będą bliżej siebie.
System bankowy
Banki przestaną za wszelką cenę dążyć do maksymalizacji zysku, co
przyczyni się do niższego oprocentowania kredytów. Być może zaczną też
66
powstawać banki społeczne. Będą to banki należące do lokalnych
społeczności i samorządów, które będą miały na celu wspierać lokalną
społeczność i to zarówno firmy, jak i osoby prywatne. Banki takie
mogłyby udzielać kredyty nawet o zerowym oprocentowaniu. Byłoby to
możliwe z kilku powodów.
Po pierwsze, miałyby bardzo niskie koszty funkcjonowania. Lokale, w
których prowadziłyby działalność byłyby nieodpłatnie udostępnianie przez
gminy. Korzystałyby ze wspólnego systemu informatycznego, należącego
do wszystkich banków społecznych. Nie byłyby nastawione na zysk, więc
nie musiałyby nakładać na kredyty marż zysku. Dyrektorzy takich
niekomercyjnych banków otrzymywaliby niższe wynagrodzenia niż
dyrektorzy banków komercyjnych.
Po drugie, mieszkańcy lokalnych społeczności byliby gotowi w takich
bankach lokować swoje oszczędności bez otrzymywania odsetek.
Godziliby się na takie rozwiązanie, gdyż te kilka dodatkowych procent
odsetek, z powodu niższych kosztów życia i niższych potrzeb
finansowych, nie byłyby im potrzebne, a ponadto zależałoby im na jak
najlepszym pomaganiu lokalnym firmom oraz mieszkańcom.
W tym miejscu ktoś może zaoponować: a co z inflacją? Jeśli ludzie nie
będą otrzymywać odsetek, to pieniądze, które ulokują w bankach
społecznych, będą tracić na wartości. W Cywilizacji Być inflacja będzie
bliska zeru. W Cywilizacji Mieć na wzrost cen wpływ mają zwiększony
67
popyt na dobra konsumpcyjne oraz na surowce, będące efektem wzrostu
gospodarczego. W Cywilizacji Być wzrost gospodarczy będzie mniejszy i
dlatego czynniki wywołujące inflację będą bardzo ograniczone.
Po trzecie, banki społeczne będą od kredytobiorców pobierać tylko stałe
miesięczne opłaty, które pozwolą na funkcjonowanie banku. Mogą one
wynosić np. od 50 do 100 zł miesięcznie od kredytu hipotecznego.
Wyobraźmy sobie teraz, że obywatel Cywilizacji Być chce sobie kupić 60-
cio metrowe mieszkanie. Przy cenie 2 tys. złotych za metr zapłacić musi za
nie 120 tys. złotych. Idzie więc do banku społecznego, gdzie otrzymuje
kredyt na taką kwotę. Decyduje się go spłacać przez okres 40 lat.
Ponieważ oprocentowanie kredytu jest zerowe, więc musi on co miesiąc
spłacać tylko sam kredyt, bez odsetek. Miesięczną ratę takiego kredytu
można łatwo obliczyć: 120 000 : (40 lat x 12 miesięcy) = 250 zł. Do tego
doliczamy 100 zł na funkcjonowanie banku społecznego i otrzymujemy
miesięczną ratę za spłatę 60-cio metrowego mieszkania w wysokości 350
zł!
Aby zobrazować jak wielka jest to różnica w stosunku do Cywilizacji
Mieć, obliczmy ile trzeba by zapłacić raty kredytu, kupując 60-cio
metrowe mieszkanie w Warszawie w ostatnim roku boomu. Wtedy średnia
cena jednego metra mieszkania wynosiła 8082 zł, czyli za mieszkanie
60m2 trzeba było zapłacić 484920 zł. Aby obliczyć ratę kredytu
postanowiłem skorzystać z kalkulatora rat umieszczonego na stronach
68
jednego z portali finansowych. W zależności od waluty kredytu wyszły
następujące wyniki (przy kredycie na 40 lat):
- franki szwajcarskie (4%) - rata 2026 zł
- dolar amerykański (5,6%) - rata 2534 zł
- złoty polski (7,26%) - rata 3105 zł
I porównajmy te wyniki z 350 zł raty w Cywilizacji Być. Tak niska rata
będzie w praktyce oznaczać, że w Cywilizacji Być każdego będzie stać na
kupno mieszkania!
Z banków społecznych korzystałyby też firmy. Mogłyby one bezpiecznie
zaciągać kredyty, bez konieczności spłacania potem wysokich odsetek.
Równe szanse
Zmniejszą się nierówności w płacach. Firmy nie będą już oszczędzać na
najmniej zarabiających pracownikach, dzięki czemu ich pensje pójdą w
górę. Z drugiej strony kadra kierownicza nie będzie już czuła potrzeby
zarabiania tak gigantycznych pieniędzy, przez co ich pensje będą niższe.
Lokalne społeczności będą gotowe służyć pomocą każdemu, kto będzie
tego potrzebował. Jeśli np. ktoś będzie chciał się przenieść do innego
miasta, ale nie będzie mógł wynająć lub kupić mieszkania, to będzie mógł
skorzystać z gościnności ludzi.
69
Ludzie nie będą już za karierą przeprowadzać się do dużych miast.
Dojdzie prawdopodobnie do odwrócenia sytuacji – ludzie będą woleli
mieszkać blisko natury. Zacznie więc przybywać mieszkańców wsi, co
spowoduje, że pojawią się tam większe możliwości pracy i rozwoju.
Bezrobocie
Ponieważ zmniejszą się koszty życia, dlatego ludzie będą gotowi obniżyć
swoje pensje, po to, aby pracować krócej i mieć więcej czasu na cieszenie
się życiem. Średni czas pracy skracałby się stopniowo i mógłby w końcu
wynieść np. 6 godzin dziennie. To z kolei pozwoli zmniejszyć problem z
bezrobociem, gdyż pracodawcy będą musieli zatrudnić dodatkowe osoby,
aby móc działać na takim samym poziomie, jak w czasie, gdy pracownicy
pracowali po 8 godzin.
W tym miejscu chciałem skomentować pewną nieudaną próbę walki z
bezrobociem poprzez skrócenie czasu pracy. Zrobiła to kiedyś Francja
skracając tygodniowy czas pracy do 35 godzin, czyli do 7 godzin dziennie.
Nie spowodowało to spadku bezrobocia. Było to jednak spowodowane
tym, że krótszy czas pracy nie pociągnął za sobą spadku wynagrodzeń.
Francuzi chętnie przystali na krótsze godziny pracy, ale nie zgodzili się na
odpowiednie zmniejszenie im pensji. W rezultacie pracodawców nie było
stać na zatrudnienie dodatkowych pracowników.
Jednak skrócenie czasu pracy nie będzie jedynym czynnikiem
70
zmniejszającym bezrobocie. Cywilizacja Być mogłaby pozwolić na
tworzenie lokalnych walut oraz większych systemów barterowych.
Historia ekonomi zna wiele przykładów takich walut i systemów, które
odpowiednio zastosowane znacznie pomogły w rozwoju lokalnych
społeczności
Kolejnym czynnikiem zmniejszającym poziom bezrobocia będzie to, że
firmy rzadziej będą zwalniać pracowników, gdyż będą to traktować jako
ostateczność.
Na zmniejszenie bezrobocia będzie też miało wpływ zaniknięcie wahań
koniunkturalnych, wywołujących raz boom, raz recesję. Gospodarki będą
rozwijać się wolniej, ale za to stabilniej.
Emeryci
Zmiana relacji między ludźmi spowoduje, że emeryci nie będą już
pozostawieni na łaskę losu. Zaczną się odradzać rodziny
wielopokoleniowe. Ludzie starsi zaczną w nich pełnić ważną rolę (np. jako
nauczyciele dzieci). Jeśli jakaś starsza osoba nie będzie miała krewnych, to
taką osobą zaopiekuje się cała lokalna społeczność, zapewniając jej środki
do życia i dach nad głową. W efekcie emerytury wypłacane w postaci
gotówki będą pełnić dużo mniejszą rolę niż obecnie.
23
http://www.barter.org.pl/publikacje.php
71
Służba zdrowia
Od najmłodszych lat będzie uczyć się dzieci zdrowego trybu życia. W
szkołach wprowadzi się przedmiot Zdrowie. Na nim dzieci będą uczyć się
m.in. zdrowego odżywiania oraz prostych metod samoleczenia (np.
akupresury czyli masowania punktów na ciele). Lekcje te będą miały
praktyczny charakter, a nie będą czystymi wykładami.
Zakazane będą papierosy oraz używanie konserwantów. Również
produkowanie innej niezdrowej żywności będzie niemile widziane.
Przeprowadzi się na szeroką skalę badania nad wszelkimi naturalnymi i
niekonwencjonalnymi metodami leczenia. Gdy jakaś metoda okaże się
skuteczna, to wejdzie do powszechnego użytku.
Efektem tych wszystkich zmian będzie to, że ludzie zaczną znacznie mniej
chorować. Odciążona w ten sposób służba zdrowia zacznie funkcjonować
znacznie lepiej.
Ekologia
Dbanie o środowisko naturalne stanie się priorytetem. Ludzie doskonale
będą sobie zdawać sprawę z tego, że od środowiska będzie zależeć dalsza
egzystencja naszej cywilizacji. Będą gotowi łożyć pieniądze na
proekologiczne inwestycje i technologie. Firmy, które będą zanieczyszczać
72
środowisko, zostaną zlikwidowane. Samochody na gaz oraz prąd staną się
powszechne. Powstaną gigantyczne programy odnowy środowiska
naturalnego, m.in. poprzez zwiększenie powierzchni lasów oraz
oczyszczania rzek.
Niedożywienie i głód
W Cywilizacji Być głód i niedożywienie będą nie do pomyślenia.
Społeczeństwo będzie gotowe sfinansować odpowiednią ilość pożywienia
dla potrzebujących. Będzie to można zrobić np. z pieniędzy
zaoszczędzonych na likwidacji wydatków na armie. Wprowadzi się też
lepsze gospodarowanie żywnością, dzięki czemu mniej jedzenia będzie się
marnować.
Edukacja
Państwo będzie zachęcać rodziców do uczenia dzieci w domu. Ponieważ
rodzice będą krócej pracować, dlatego będą w stanie pogodzić pracę oraz
uczenie dzieci. Dzięki temu dzieci będą spędzać więcej czasu z rodzicami i
będą miały z nimi bliższe więzi. Ponieważ nauka w domu zajmuje mniej
czasu niż w szkole, dlatego dzieci będą miały więcej czasu na cieszenie się
życiem. Państwo będzie zapewniać dzieciom uczonym w domu dodatkowe
zajęcia, które pozwolą im utrzymywać kontakt z rówieśnikami (np.
chodzenie na basen, wycieczki, itd.).
73
W systemie uczenia w domu rodziców będą wspierać dziadkowie. Będą
oni mogli równie uczyć dzieci (jeśli oczywiście pozwolą na to ich
możliwości fizyczne i psychiczne). Będzie to ważny element aktywowania
osób starszych. Poprzez uczenie wnuków będą oni mogli utrzymać się w
dobrej formie intelektualnej. Będzie to też sposób na pokazanie im, że są
potrzebni. Będzie to miało wpływ na pogłębienie międzypokoleniowych
więzi.
Rodzice uczący swoje dzieci, będą tworzyć lokalne grupy, które pozwolą
prowadzić część zajęć w grupie, kiedy jeden rodzic będzie uczył jakiegoś
przedmiotu kilkoro dzieci. Dzięki temu odciąży to rodziców, dzieciom
pozwoli mieć większy kontakt z rówieśnikami, a ponadto lekcje będzie
prowadzić rodzic, który najlepiej zna się na danym przedmiocie.
Rodzice, którzy nie zdecydują się uczyć dzieci w domu, będą je posyłać do
szkoły. Ponieważ spora część uczniów będzie się jednak uczyć w domu,
dlatego w szkołach będzie mniej uczniów, co pozwoli na tworzenie mniej
licznych klas. Państwo będzie przykładać znaczenie większą rolę do
dbania o wysoki poziom nauczycieli.
Zmieni się też sam system przekazywania wiedzy. Każdy uczeń pozna
skuteczne metody uczenia się, takie jak np. mapy myśli czy
mnemotechniki. Dzięki nim bez problemu będzie w stanie zapamiętać
każdy materiał. Jednak materiału do zapamiętania będzie
nieporównywalnie mniej niż obecnie, gdyż szkoła nie będzie już wymagać
74
od uczniów „wykuwania” na pamięć całej wiedzy. Zamiast tego uczniowie
będą się uczyć myśleć, kojarzyć i wyciągać wnioski.
Każdy przedmiot szkolny zostanie dopasowany do realiów życiowych w
myśl zasady – uczyć należy tego, co może przydać się w życiu.
Samochody i transport publiczny
Transport publiczny zostanie znacznie rozwinięty. Dzięki temu będzie
można dużo łatwiej dojechać nim w dowolne miejsce. Będzie on też dużo
nowocześniejszy. Zostanie znacznie zwiększona liczba pasów ruchu
przeznaczonych wyłącznie dla autobusów. Zostaną na nich zainstalowane
kamery rejestrujące samochody. Dzięki temu kierowcy samochodów
osobowych nie będą na te pasy wjeżdżać. To z kolei spowoduje, że
autobusy będą jeździć dużo szybciej i nie będą stać w korkach. W
rezultacie jazda transportem publicznym będzie przynajmniej równie
szybka, jak prywatnym samochodem.
Transport publiczny stanie się też miejscem towarzyskim. Ludzie będą w
nim mile spędzać czas rozmawiając z innymi pasażerami.
Ludzie nie będą już mieli potrzeby kupowania najnowszych i najdroższych
modeli samochodów. Będą kupować samochody tańsze oraz będą to robić
rzadziej. Część osób w ogóle zrezygnuje z samochodu na rzecz transportu
publicznego.
75
Ponieważ na drogach będzie mniej samochodów, więc będzie mniej
korków. Kierowcy będą też masowo rezygnować z samochodów
spalinowych i kupować pojazdy przyjaźniejsze dla środowiska.
Wojsko
Jeżeli stopniowo coraz więcej krajów będzie przechodzić do Cywilizacji
Być, to będą zanikać międzynarodowe waśnie. To z kolei pozwoli na
stopniową redukcję wojsk. Jeżeli kiedyś nastąpi czas, gdy wszystkie kraje
na Ziemi przejdą do Cywilizacji Być, to wtedy dalsze istnienie armii nie
będzie miało sensu i będzie je można zlikwidować. Oznaczać to będzie
koniec wojen oraz gigantyczne oszczędności dla budżetów państw.
Przestępczość
Przestępczość będzie stopniowo spadać, co będzie spowodowane kilkoma
czynnikami. Ludzie nie będą już zawzięcie dążyć do posiadania dóbr
materialnych, przez co zmniejszy się ilość kradzieży. Mniej kradzieży
będzie również dlatego, że bezrobocie będzie na niezwykle niskim
poziomie.
Ludzie od dziecka będą uczeni pozytywnego odnoszenia się do wszystkich
osób, traktowania ich z szacunkiem. Dlatego bardzo trudno będzie się
komuś przełamać, aby skrzywdzić inną osobę. Ponadto zostaną wdrożone
na szeroką skalę programy resocjalizacji, które pozwolą przestępcom
76
wrócić do społeczeństwa.
W rezultacie przestępczość spadnie do bardzo niskiego poziomu. Pozwoli
to znacznie zmniejszyć wydatki na policję.
Wolontariat
Ponieważ ludzie od dziecka będą uczeni pomagania innym, dlatego praca
jako wolontariusze w organizacjach pozarządowych stanie się czymś
powszechnym. Również powszechne stanie się finansowe wspieranie
przez ludzi społecznych celów. Ludzie będą gotowi przeznaczać na to od
kilku do nawet kilkunastu procent swoich dochodów.
Polityka
Ponieważ ludzie będą mieli więcej wolnego czasu oraz będą chętniej
działać na rzecz innych, dlatego dużo aktywniej będą działać na gruncie
politycznym. Będą częściej demonstrować w obronie swoich praw, będą
zakładać więcej partii politycznych. To pozwoli stopniowo wyeliminować
z życia publicznego egoistycznych polityków i zastąpić ich ludźmi, którzy
będą faktycznie działać dla dobra społeczeństwa.
Budżet państwa
Sytuacja budżetu państwa będzie nieporównywalnie lepsza niż obecnie.
77
Wprawdzie spadną wpływy do budżetu z branż motoryzacyjnej, RTV,
budowlanej, a branża tytoniowa w ogóle przestanie zasilać budżet.
Częściowo te braki zrekompensuje rozwój branż związanych z czasem
wolnym. Dodatkowe środki dla budżetu zostaną wygenerowane poprzez
likwidację szarej strefy oraz bezrobocia. Szara strefa istnieje wtedy, gdy
ludzie nie mogą znaleźć legalnej pracy oraz gdy są gotowi nie płacić
podatków. W Cywilizacji Być z powodu znikomego bezrobocia ludzie nie
będą musieli pracować na czarno. Ponadto niepłacenie podatków będzie
sprzeczne z zasadą działania dla dobra innych ludzi i ludzie będą uczciwie
przekazywać część swoich pieniędzy państwu.
Z kolei wydatki z budżetu będą dużo niższe. Nie będzie trzeba łożyć na
armię, wydatki na policję zmniejszą się znacząco. Znacznie mniej będzie
wydawać się na refundowane leki. Również publiczna służba zdrowia
będzie wymagała mniejszych nakładów finansowych. Mniej samochodów
na drogach zmniejszy potrzebę inwestowania w budowę kolejnych dróg.
Efektem tego będzie to, że budżet będzie mógł liczyć na nadwyżkę. To z
kolei pozwoli na systematyczną spłatę zadłużenia państwa. Gdy dług
zostanie już w całości spłacony, to wtedy budżet zyska dodatkowe 30 mld
(które obecnie są przeznaczane na obsługę długu), które będzie można
przeznaczyć na prospołeczne cele, lub na obniżenie podatków.
Tak wyglądają najważniejsze zalety Cywilizacji Być.
78
Czy to realne?
Czytając tę część książki zapewne zadawałeś sobie pytanie: czy istnieje
jakakolwiek szansa na stworzenie Cywilizacji Być? Niewątpliwie ludzie,
którzy korzystają z dobrodziejstw Cywilizacji Mieć (czyli ok. 1/3
społeczeństwa), będą sprzeciwiać się próbie opisanych tutaj zmian.
Jednak, moim zdaniem, spora część tych osób będzie w końcu w stanie
zaakceptować konieczne zmiany. Wynika to z co najmniej dwóch
powodów.
Część z nich zdaje sobie sprawę z wad obecnego systemu. Dostrzegają
jego negatywny wpływ zarówno za swoje życie (np. zbyt dużo czasu
spędzają w pracy, wysokie raty kredytów), jak i na życie innych ludzi
(biedę, zatrucie środowiska). I nie podoba im się to. Dlatego jeżeli
przedstawi im się alternatywę, która będzie dla nich atrakcyjniejsza, będą
gotowi przejść do nowego systemu.
Reszta wygrywających w kapitalizmie z początku zapewne odrzuci
proponowany pomysł Cywilizacji Być, uznając go za niedorzeczny i
uderzający w ich interesy. Gdy jednak wokół nich coraz więcej ludzi
będzie stopniowo przechodzić do Cywilizacji Być, zobaczą, że „diabeł nie
jest taki straszny, jak go malują”. Dostrzegą, że nowy system daje ludziom
znacznie więcej radości i szczęścia. Wtedy część sceptyków zacznie się
powoli przekonywać się do nowego porządku.
79
W rezultacie okazać się może, że zaledwie jakieś 10 procent
społeczeństwa będą stanowić zatwardziali zwolennicy Cywilizacji Mieć. A
z nimi naprawdę będzie można sobie poradzić.
Przechodzenie od Cywilizacji Mieć do Cywilizacji Być na pewno nie
będzie mogło odbywać się odgórnie – poprzez zmiany w polityce państwa.
Polscy politycy nigdy nie zgodzą się na nie, gdyż oznaczać one będą ich
polityczną śmierć. W Cywilizacji Być nie będzie miejsca dla ludzi, którzy
nie widzą nic poza swoim własnym interesem. Dlatego zmiany mogą być
wprowadzane tylko od dołu, poprzez poszczególnych ludzi, którzy będą
dokonywać zmian w swoim życiu. W części trzeciej tej książki opisuję, jak
krok po kroku takie zmiany każdy z nas może wprowadzać.
W miarę jak takich osób będzie coraz więcej, zaczną one odgrywać coraz
większą rolę w życiu kraju. Z początku będzie to rola lokalna,
ograniczająca się do miasta czy nawet osiedla. Stopniowo będzie jednak
ona rosnąć tak, aby mogła w końcu mieć wpływ na losy całego kraju.
Według moich obliczeń, przełom nastąpi wtedy, gdy liczba aktywnych
zwolenników Cywilizacji Być przekroczy w naszym kraju 6 mln osób.
Stanowić oni będą 20% wyborców. Jednak biorąc pod uwagę, że
frekwencja podczas wyborów z reguły nie przekracza 50 procent, to w
rzeczywistości te 20% zapewniałoby podczas wyborów 40% głosów, a to
w praktyce gwarantowałoby zwycięstwo w wyborach. Tak duży potencjał
nie mógłby być ignorowany przez polityków. W takiej sytuacji politycy
80
albo zgodziliby się na realizowanie postulatów związanych z Cywilizacją
Być, albo obywatele sami zdecydują się wejść do polityki, aby odebrać
władzę politykom.
Jeżeli do tego dojdzie, będzie można zacząć wdrażać Cywilizację Być
również od góry.
81
Część trzecia
Od Mieć do Być
Jest to niewątpliwie najważniejsza część tej książki. Na temat wad
kapitalizmu oraz alternatywnych rozwiązań napisano już wiele publikacji.
Niestety prezentowane w nich idee nigdy nie zostały wprowadzone w
życie. Stało się tak, ponieważ prezentowały one tylko rozwiązania w skali
makro, do realizacji których potrzebne byłoby zaangażowanie całego
społeczeństwa. Tymczasem nigdy żadna książka na ten temat nie stała się
tak popularna, aby większość obywateli jakiegoś kraju opowiedziała się za
realizacją idei w niej zawartych. Dlatego jeżeli ograniczyłbym tę książkę
do dwóch pierwszych części, to i ona podzieliłaby losy innych publikacji.
Stałaby się kolejną ciekawostką, z której nie wynikłoby nic praktycznego.
Aby tak się nie stało, powstała trzecia część. Pokazuję w niej jak każdy
człowiek, nie oglądając się na resztę społeczeństwa, może zacząć
wprowadzać zmiany do swojego życia tak, aby przejść od Cywilizacji
Mieć do Cywilizacji Być.
Zabierając się do pisania tej części, zdawałem sobie sprawę z tego, że aby
ludzie faktycznie zaczęli wcielać w życie opisane tutaj propozycje, to
muszą one spełniać dwa warunki:
Zmiany te muszą mieć pozytywny wpływ na ich życie. Nie da się ludzi
82
zmusić na siłę do wprowadzania zmian. Mogą oni zmienić się tylko wtedy,
gdy będzie to dla nich korzystne.
Zmiany muszą być łatwe do wprowadzenia.
A zatem przejdźmy do konkretnych propozycji, dzięki którym możesz
stopniowo stać się obywatelem Cywilizacji Być.
Relacje międzyludzkie
Jak już wiesz, jednym z filarów Cywilizacji Być jest zmieniony stosunek
do innych ludzi. Zamiast traktować innych jak obcych, zaczynamy odnosić
się do nich po przyjacielsku i z sympatią. Aby jednak tak się stało, nie
wystarczy do ludzi zaapelować: od dzisiaj macie każdego napotkanego
człowieka darzyć szacunkiem, sympatią i nieść mu pomoc, gdy tylko
będzie jej potrzebował. Taka metoda w przypadku zdecydowanej
większości ludzi nie działa.
Zmiana podejścia do innych osób, to proces polegający na zmianie
naszych nawyków oraz rozwijaniu nowych umiejętności. Nie różni się on
niczym od nauki pisania czy czytania. Musimy zacząć od pierwszych,
najprostszych działań, a następnie rozwijać je w kolejne, bardziej
zaawansowane.
A zatem przejdźmy do konkretnej metody, która nam to umożliwi.
83
Metoda ta działa (sam ją stosuję, więc o tym wiem), ale tylko wtedy, gdy
stosuje się ją w praktyce. Samo przeczytanie o niej nic Ci nie da. Pamiętaj
o tym.
Gdy wychodzisz z domu i idziesz między ludzi, to idąc chodnikiem, jadąc
samochodem lub autobusem, na czym głównie się skupiasz? Oczywiście
na sobie. Myślisz o tym, co Cię dzisiaj czeka, o swoich problemach i
radościach, o planach, itd. Od czasu do czasu zdarza Ci się jednak
przenieść punkt uwagi na innych, nieznanych Ci ludzi. Następuje to
najczęściej wtedy, gdy jakaś osoba zainteresowała Cię z jakiegoś powodu
(np. nietypowego zachowania, ładnej figury, itd.) lub po prostu z nudów.
Chciałbym zaproponować Ci odwrócenie opisanej wyżej sytuacji. Gdy
jesteś między ludźmi, to zacznij skupiać się głównie na nich, a nie na
sobie. Gdy np. wychodzisz z domu i zaczynasz iść chodnikiem, to zamiast
myśleć o swoich sprawach, spójrz na każdą napotkaną osobę. Nie chodzi o
to, abyś patrzył im w oczy. Masz dostrzec, że te osoby w ogóle wokół
Ciebie są. Jeżeli masz więcej czasu (np. jedziesz autobusem), to wtedy
możesz przyglądać się każdej osobie dłużej. Zobacz jak jest ubrana, jak się
zachowuje.
Ta wydawałoby się banalna technika ma w rzeczywistości kolosalne
znaczenie. Dzięki niej zaczniesz zwracać większą uwagę na innych ludzi,
przez co staną się oni mniej anonimowi.
84
Następnie rozwiń tę metodę. Możesz to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy
polega na tym, aby obserwując jakąś osobę, zastanawiać się, kim ona jest:
czym się na co dzień zajmuje, dokąd idzie/jedzie, jaki ma charakter, czy
ma kogoś, jak spędza wolny czas. Pobaw się w Sherlocka Holmesa.
Celowo użyłem zwrotu „pobaw się”, ponieważ wykonywanie tej techniki
może sprawiać naprawdę wiele frajdy.
Drugi, alternatywny sposób, polega z kolei na tym, aby przyglądając się
każdej osobie, starać się dostrzec w niej coś pozytywnego. Może to być
jakiś element ubrania lub sposób zachowania się.
Opisana wyżej metoda obserwowania ludzi i skupiania się na nich, daje co
najmniej 3 ważne korzyści:
1. Przestaniesz patrzeć na ludzi, jak na obcych. Jeśli poświęcisz kilka
sekund, aby przyjrzeć się każdej napotkanej osobie i dostrzeżesz u niej
jakąś zaletę, to nie będzie ona już anonimowym obcym i zaczniesz czuć,
że chociaż trochę znasz tę osobę. Powstanie między tobą, a tą osobą
pewna niewidzialna więź.
2. Ludzie boją się tego, co nieznane. Gdy nie znamy kogoś, to nie wiemy,
jak taka osoba będzie reagować na nasze zachowanie, np. na naszą prośbę.
Czy nam nie odburknie, czy nie spojrzy na nas spod nosa, albo czy w
ekstremalnej sytuacji nie zaatakuje nas? Gdy dostrzeżemy u innych
85
pozytywy, to przestajemy się ich obawiać.
3. Zaczniesz dostrzegać, że otaczający Cię świat jest pełen fajnych ludzi z
pozytywnymi cechami.
Oczywiście nie jest łatwo wykonywać tę technikę na okrągło. Na początek
proponuję wykonywać ją rano, gdy wychodzisz z domu. W ten sposób
zaprogramujesz się na pozytywne myślenie o innych ludziach na cały
dzień.
A co z sytuacją, gdy mamy dostrzec jakieś pozytywy u ludzi, których nie
lubimy? Może chodzić o szefa, kolegę z pracy, teściową, albo jakiegoś
polityka? U nich też powinniśmy dostrzec jakieś zalety. Nie spowoduje
ona wprawdzie, że od razu zaczniemy taką osobę darzyć sympatią, ale
wyda nam się ona mniej przykra, w myśl przysłowia „nie taki diabeł
straszny, jak go malują”.
Jeśli powyższa technika spodoba Ci się, to możesz ją stopniowo rozwijać
poprzez zwiększenie liczby pozytywów, jakie będziesz dostrzegać u
innych. Możesz przyjąć, że u każdej napotkanej osoby postarasz się
dostrzec 2, 3, albo i więcej pozytywów. Oczywiście nie u każdej osoby
będziesz w stanie ich tyle zauważyć. W takiej sytuacji możesz poćwiczyć
swoją kreatywność i wymyślić jakieś domniemane zalety danej osoby (np.
on na pewno jest wspaniałym ojcem). To, że nie ma to odzwierciedlenie w
rzeczywistości, nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, że koncentrujesz się
86
na pozytywnej stronie drugiego człowieka.
Gdy już będziesz regularnie praktykować powyższą metodę, zauważysz,
że dużo bardziej pozytywnie będziesz patrzeć na zupełnie nie znanych Ci
ludzi. To pomoże Ci przejść do kolejnej metody.
Polega ona na tym, abyś każdej napotkanej osobie mówił w myślach coś
miłego, np. Jesteś super, Witaj.
Ta metoda nie wymaga od nas analizowania drugiej osoby w celu odkrycia
jej pozytywów. Po prostu zdecyduj, jakie zdanie będziesz w myślach
wypowiadał do każdej napotkanej osoby, a następnie zacznij to robić.
Drugi wariant tego ćwiczenia polega na tym, aby każdej mijanej osobie
życzyć w myślach czegoś pozytywnego, np.
Bądź szczęśliwy.
Dojedź bezpiecznie.
Rośnij zdrowo.
Z początku praktykowanie tego ćwiczenia może być dosyć sztuczne, ale
jeśli regularnie będziesz je stosować, to po pewnym czasie wejdzie Ci w
krew. A wtedy zobaczysz, że twój stosunek do innych ludzi ulegnie jeszcze
większej poprawie.
Powyższe techniki miały na celu zmienić twoje mentalne podejście do
87
innych ludzi. To jednak dopiero początek. Za zmianą myślenia muszą iść
zmiany w rzeczywistych relacjach z innymi ludźmi. W praktyce oznacza
to, że powinniśmy w dużo większym stopniu zacząć działać dla dobra
innych ludzi, niż dotychczas.
Wielu ludzi ma przed tym opory, gdyż uważają to za przykry obowiązek.
Jeśli jednak regularnie wykonywałeś opisane wcześniej techniki, to
posiadasz już bardziej pozytywny stosunek do innych ludzi i chęć
działania dla ich dobra powinna być w tobie coraz większa.
Aby pomagać innym, naprawdę nie trzeba dużo. Dlatego zaczniemy od
najprostszych czynności, które może wykonać prawie każdy.
Jeśli czytasz tę książkę, to zapewne jesteś osobą korzystającą z Internetu. I
właśnie do poniższego ćwiczenia będziesz potrzebować dostępu do sieci.
Zapewne słyszałeś o akcji Pajacyk Polskiej Akcji Humanitarnej. Polega
ona na tym, że internauci mogą raz dziennie wejść na stronę
i kilknąć pajacyka, a wtedy sponsor przekazuje na rzecz
głodujących dzieci 5 groszy. Takich akcji jest w Internecie bardzo wiele.
Oto kilka z nich:
- wspierasz budowę polskiego sztucznego serca
- dożywianie polskich dzieci
- zakup chleba dla potrzebujących
- Akademia Walki z Rakiem - na stronie należy
88
posadzić Żonkil, a wtedy sponsor przekazuje Akademii 1 zł.
- budowa domów dla ludzi niezamożnych (należy kliknąć
w baner u góry po prawej stronie)
Proponuję, abyś odwiedził te strony www. Następnie wybierz z nich jedną
lub kilka, które najbardziej przypadły Ci do gustu. Poczynając od dzisiaj,
każdego dnia, gdy będziesz miał dostęp do Internetu, wejdź na wybrane
przez siebie strony i kliknij na znajdujące się tam banery lub przyciski.
Powyższe ćwiczenie ma dwa bardzo ważne cele:
1. Ma wyrobić w tobie nawyk regularnego pomagania innym ludziom.
Zwróć uwagę, że wymaga ono poświęcenia każdego dnia zaledwie od
kilku do kilkudziesięciu sekund (w zależności od tego, ile stron wybrałeś).
2. To ćwiczenie ma też nauczyć Cię czerpać satysfakcję z pomagania
innym. Bardzo ważne jest, abyś wybrał te strony www, które Ci
najbardziej odpowiadają.
Jeśli podczas wchodzenia i klikania na jakieś stronie nie odczuwasz żadnej
satysfakcji ze swojego dobrego uczynku, to proponuję, abyś przed
kliknięciem zapoznał się dokładnie z informacjami na niej zawartymi.
Przeczytaj opis problemu oraz tego, jak twoje kliknięcie pomaga w jego
rozwiązaniu. Następnie wyobraź sobie, jak twoja pomoc pozytywnie
oddziałuje na tych, do których jest skierowana.
Aby wyrobić sobie nawyk codziennego kilkania (jeśli codziennie
89
korzystasz z Internetu), najlepiej robić to od razu na początku korzystania
z sieci. Możesz w tym celu ustawić w przeglądarce internetowej jako
stronę startową jedną z powyższych stron.
Kolejny sposób, dzięki któremu możemy rozwinąć u siebie chęć
pomagania innym, polega na oddaniu innym rzeczy, których my sami już
nie potrzebujemy. Rozejrzyj się po swoim mieszkaniu lub domu i zrób
listę przedmiotów, których od lat nie używasz, lub używać już nie
zamierzasz.
Na takiej liście może znaleźć się prawie wszystko: książki, które tylko
kurzą się na półkach, filmy DVD, które obejrzeliśmy raz i nam się nie
spodobały, ubrania, które ostatni raz założyliśmy kilka lat temu. Jeśli
zrobisz sobie taki domowy remanent, to zapewne zaskoczy Cię, jak wiele
zbędnych rzeczy zalega na pułkach. Te zbędne przedmioty dla kogoś
innego mogą okazać się czymś niemal bezcennym. Dlatego chciałbym
zaproponować Ci, abyś pozbył się takich niepotrzebnych rzeczy poprzez
oddanie ich ludziom, którym mogą się one przydać.
Można to zrobić na kilka sposobów. Pierwszy polega na rozdaniu części
takich niepotrzebnych rzeczy naszym znajomym. W tym celu możesz do
nich np. rozesłać e-mail z listą przedmiotów do oddania. Korzyści z
oddawania rzeczy znajomym jest co najmniej kilka:
1. Pomagamy osobom, które lubimy.
2. Nasi znajomi będą nam za to wdzięczni.
90
3. Oddanie im rzeczy może być świetnym pretekstem do spotkania się z
nimi i miłego spędzenia wspólnie czasu.
Wykonanie powyższego zadania powinno dać Ci sporo satysfakcji i ułatwi
Ci przejście do drugiego, trudniejszego sposobu. Polega on na tym, aby
część rzeczy oddać zupełnie obcym ludziom, których nigdy na oczy nie
widziałeś. Z początku możesz mieć opory z wykonaniem tego zadania, co
może wynikać chociażby z faktu, że takie obce osoby będą musiały
przyjść do twojego domu, aby odebrać rzeczy. Jeśli jednak wykonałeś to
zadanie ze swoimi znajomymi oraz praktykujesz już wcześniej opisane
techniki, to taki opór powinien szybko zniknąć.
Oddawanie twoich rzeczy zupełnie obcym ludziom pozwoli Ci uczynić
pierwszy naprawdę poważny krok w kierunku traktowania wszystkich
ludzi jak równych sobie.
Najprostszym sposobem znalezienia osób, którym mogą przydać się twoje
zbędne rzeczy, są serwisy z ogłoszeniami, posiadające kategorię oddam za
darmo. Najpopularniejszym takim serwisem ogłoszeniowym w Polsce jest
. Inną możliwością jest skorzystanie z portalu
, w którym stworzyłem dział Za darmo.
Proponuję, abyś nie pozbywał się wszystkich niepotrzebnych rzeczy od
razu. Lepiej wykonanie tego zadania rozłożyć na jakiś czas (np. 2-3
miesiące). Dzięki temu będziesz mógł regularnie stosować ten sposób
91
pomagania innym, przez co jest większa szansa, że wejdzie Ci on w krew.
Trzeci sposób, moim zdaniem, najfajniejszy, to skorzystanie z tzw.
Pikników Wymiany. Piszę o nich więcej w dalszej części książki.
Kolejny krok w pomaganiu innym może polegać na dawaniu im czegoś, co
i nam jest potrzebne, czyli pieniędzy. Są akcje, na które Polacy chętnie
łożą pieniądze. Co roku kolejne rekordy wpłat odnotowuje Wielka
Orkiestra Świątecznej Pomocy. Również z roku na rok coraz więcej z nas
przekazuje 1% ze swoich podatków na rzecz organizacji pożytku
publicznego.
Jednak ilu z nas wspiera finansowo potrzebujących regularnie, co miesiąc?
Nie jest nam łatwo rozstać się z tym, co możemy wykorzystać dla siebie
samych. Ale właśnie dlatego warto nauczyć się przełamywać blokady
przed dzieleniem się z innymi naszymi pieniędzmi. Jak zobaczysz na
przykładzie poniższych technik, nie wymaga to żadnych wyrzeczeń.
Pierwszą z propozycji w tym zakresie stosowałem regularnie, gdy jeszcze
nie płaciłem za zakupy kartami. Płacenie za każdy zakup gotówką
powodowało, że w portfelu zbierało mi się coraz więcej drobnych monet,
które tylko mi przeszkadzały. Wtedy wpadłem na pomysł, aby pozbywać
się takich drobniaków poprzez dawanie ich ludziom, którzy na ulicy
żebrzą lub zbierają pieniądze poprzez jakieś występy (np. granie na
instrumentach). W tym celu przed wyjściem z domu wyjmowałem drobne
92
z portfela i wkładałem je na spód kieszeni spodni. Gdy idąc chodnikiem
widziałem przed sobą taką osobę, to wyjmowałem jednym ruchem monety
z kieszeni i dawałem potrzebującemu.
W tej metodzie bardzo ważne jest to, aby z góry przygotować się, czyli
umieścić monety w takim miejscu ubrania, aby można je było wyjąć
jednym ruchem. Wiem z doświadczenia, że gdybym musiał specjalnie
zatrzymywać się po to, aby wyjąć portfel z kieszeni, otworzyć go, wyjąć
monety, zamknąć znowu portfel, schować go do kieszeni, to moja chęć do
przekazania pieniędzy byłaby znacznie mniejsza.
Oczywiście opisaną powyżej metodę możemy stosować, jeśli tam gdzie
mieszkamy, są osoby, którym możemy wręczyć na ulicy monety.
Kolejne ćwiczenie się w dawaniu pieniędzy jest skierowane przede
wszystkim do osób, które korzystają z bankowości internetowej. Polega
ono na tym, aby co miesiąc przekazywać wybranej organizacji
pozarządowej 1 zł. Oczywiście taką kwotę można też wpłacać na poczcie
lub w oddziale banku, jednak wtedy koszt przelewu będzie znacznie
większy niż kwota samej wpłaty. Ponadto trzeba wtedy znaleźć czas, aby
iść do banku lub na pocztę. Tymczasem nie ruszając się sprzed komputera
można to zrobić w ciągu jednej minuty. Dlatego wybierz jakąś organizację
pozarządową, znajdź w Internecie numer jej rachunku bankowego, a
następnie przelej na ten rachunek 1 zł.
93
Ktoś może w tym miejscu zaoponować, że jeden złoty to tak śmieszna
kwota, że nie pomoże ona organizacji, której zostanie przekazana.
Pamiętaj jednak, że głównym celem powyższego ćwiczenia jest
przełamanie naszych oporów przed dzieleniem się z innymi naszymi
pieniędzmi. Gdy nauczymy się z przyjemnością i bez poczucia straty
przekazywać tę symboliczną złotówkę (ten wdowi grosz), to wtedy
możemy systematycznie zwiększać kwotę, jaką będziemy przekazywać
organizacjom pozarządowym. Można to zrobić na kilka sposobów:
możemy co miesiąc zwiększać wpłacaną kwotę o 1 zł, możemy zwiększać
liczbę organizacji, które będziemy wspierać, możemy też zwiększyć
częstotliwość dokonywanych wpłat (np. wpłacać pieniądze raz w
tygodniu).
W praktykowaniu tego ćwiczenia ważne jest, abyśmy czuli satysfakcję z
tego, że dzielimy się swoimi pieniędzmi z innymi. Dlatego warto przed
rozpoczęciem wspierania jakieś organizacji, zajrzeć na jej stronę www
(jeśli takową posiada) i dokładnie zapoznać się z tym, czym się ona
zajmuje.
Następnym sposób pokazywania innym ludziom, że nie są nam obojętni,
jest służenie im drobnymi pomocami w codziennym życiu. Może to być
np. ustąpienie komuś miejsca w autobusie, wniesienie ciężkiego bagażu po
stopniach, wskazanie kierunku, itp. Kiedy zacząłem regularnie
praktykować mentalne techniki opisane na początku, zauważyłem, że
coraz częściej przypadkowi ludzie proszą mnie o pomoc. Ten fakt można
94
wytłumaczyć tym, że gdy zaczniemy bardziej pozytywnie odnosić się do
innych ludzi, nawet tylko w myślach, to inni będą to wyczuwać poprzez
naszą mowę ciała (poprzez nas uśmiech, życzliwe spojrzenie). Warto to
oczywiście wykorzystać i gdy pojawi się okazja prostej pomocy innym,
skorzystajmy z tej możliwości. Dodatkowo przed wyjściem z domu można
nastawić się mentalnie na to, że jeśli tylko nadarzy się okazja, aby zrobić
dzisiaj komuś jakąś drobną przysługę, to wykorzystamy ją.
Dotychczas zajmowaliśmy się rozwijaniem pozytywnych uczuć w
stosunku do obcych nam ludzi. Nie możemy jednak zapomnieć o osobach
nam najbliższych. Niezwykle ważne jest, aby również oni skorzystali na
naszym dążeniu do bliższych relacji z innymi ludźmi.
Dlatego zastanów się, jak często okazujesz swoim bliskim miłość i inne
pozytywne uczucia. A następnie zacznij swoim najbliższym okazywać dwa
razy więcej uczucia i miłości, niż dotychczas.
Szczęście
Zapewne pamiętasz, jak w części drugiej prosiłem Cię, abyś zastanowił
się, ile szczęścia miesięcznie daje Ci posiadanie dóbr, ile daje działanie, a
ile dają Ci uczucia. Proponuję, abyś wypisał jakie działania oraz jakie
uczucia dawały Ci to szczęście. Następnie zastanów się, jak możesz
zwiększyć ilość szczęścia uzyskiwany dzięki działaniu oraz uczuciom.
95
Obniżenie kosztów życia
W tym punkcie chciałbym Ci pokazać kilka prostych sposobów, dzięki
którym możesz obniżyć koszty życia bez jakichkolwiek wyrzeczeń.
Pikniki Wymiany
Są to wspólne spotkania, na których ludzie wymieniają się zbędnymi
przedmiotami oraz miło spędzają czas. W okresie ładnej pogody
organizuje się je na świeżym powietrzu, najczęściej w parkach. Gdy
pogoda jest nieodpowiednia, to odbywają się one w kawiarniach i pubach.
Pikniki takie mogą odbywać się cyklicznie, np. raz w miesiącu.
Niosą one ze sobą szereg korzyści:
1. Są to spotkania towarzyskie. Podczas nich można miło spędzić czas z
innymi ludźmi, nawiązać wiele nowych znajomości, poznać osoby o
podobnych zainteresowaniach (np. czytające podobne książki). Podczas
pikników na świeżym powietrzu można zorganizować szereg
dodatkowych atrakcji: grę w siatkówkę, badmintona, poopalać się, itd.
2. Można na nich za darmo wejść w posiadanie wielu nowych
przedmiotów. Dzięki temu obniżają się nasze wydatki.
3. Gdy już skorzystamy z otrzymanych przedmiotów (filmów, książek,
96
płyt z muzyką), to możemy je przynieść na kolejny piknik, dzięki czemu
będą one dalej krążyć wśród ludzi.
4. Takie pikniki są zdecydowanie proekologiczne. Dzięki nim zużywa się
mniej surowców (np. drzew do produkcji książek). Ponadto zachęca się
ludzi do przebywania na łonie przyrody.
Ja organizuję takie pikniki wymiany w Warszawie. Informacje o miejscu i
dacie najbliższego pikniku znajdziesz na stronie
Gorąca zachęcam do organizowania pikników w innych miastach Polski.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na zorganizowanie takiego pikniku, to niech
informacje na ten temat też umieści na podanej wyżej stronie. Chętnie też
służę wszelką pomocą merytoryczną organizatorom Pikników Wymiany.
Proponuję też zajrzeć na prowadzoną przeze mnie stronę
. Można z niej legalnie ściągnąć za darmo
kilkaset książek.
Wstęp wolny
Innym sposobem na obniżenie kosztów życia jest wyszukiwanie
wszelkiego rodzaju imprez, na które wstęp jest bezpłatny. Szczególnie w
dużych miastach takich imprez jest bardzo dużo. Mogą to być bezpłatne
koncerty, projekcje filmowe, wycieczki, wystawy, itd. Gdzie szukać
informacji o takich imprezach? Oczywiście na
97
Jeżeli sam wiesz o jakiś bezpłatnych imprezach, to koniecznie umieść tam
informacje o nich.
Bank Wymiany Usług
Być może słyszałeś o Bankach Czasu. Polegają one na tym, że ludzie
wymieniają między sobą bezpłatnie różne usługi. Ktoś np. oferuje naukę
gry na gitarze w zamian za naukę tańca. Przy czym może dochodzić do
wymiany bezpośredniej między stronami zainteresowanymi wymianą
swoich usług lub za pomocą waluty, którą jest 1 godzina. W tym drugim
przypadku ktoś kto np. oferuje naukę gry na gitarze jakieś osobie,
otrzymuje za to 1 godzinę, którą następnie może wymienić na godzinę
nauki tańca.
Niestety na razie Banki Czasu nie zyskały w naszym kraju masowej
popularności. Dlatego postanowiłem zmodyfikować koncepcję banków
czasu, aby zwiększyć ich atrakcyjność. I tak powstał projekt Banku
Wymiany Usług (BWU).
Cel jest ten sam - ludzie mogą bezpłatnie wymieniać się swoją wiedzą i
umiejętnościami. Jednak odbywa się to na nieco innych zasadach. W
odróżnieniu od banków czasu, w BWU nie stosuje się wymiany 1 na 1
(czyli jedna osoba świadczy usługę, a jedna ją otrzymuje). W BWU stosuje
się wymianę 1 na wielu. Oznacza to, że osoba świadcząca usługę może ją
świadczyć od razu wielu osobom. Co to oznacza w praktyce?
98
Weźmy jako przykład osobę, która chce poprzez BWU świadczyć usługi
nauki tańca. Ogłasza ona szczegóły swojej oferty, informując w niej, że w
zajęciach może wziąć udział równocześnie 10 osób. Inni uczestnicy BWU
mogą zgłaszać chęć udziału w tych zajęciach, podając przy tym, co oni
mogą zaoferować w zamian. Przyjmijmy, że na zajęcia zgłosi się 20 osób.
W takiej sytuacji osoba prowadząca zajęcia w pierwszej kolejności
przyjmie te osoby, których oferty usług ją interesują. Przyjmijmy, że będą
to 3 osoby. Pozostałe 7 miejsc otrzymają inne osoby np. według kolejności
zgłoszeń.
Jakie zalety ma takie rozwiązanie? Po pierwsze, znacznie więcej osób
będzie mogło wziąć udział w poszczególnych zajęciach. W ten sposób
staną się one dodatkowo spotkaniami towarzyskimi. Taki system byłby
systemem nieformalnym, tzn. nie istniałaby waluta rozliczeniowa. Dzięki
temu nie będzie potrzeby tworzenia jakiegoś zorganizowanego systemu
wymiany. Do funkcjonowania BWU wystarczy zwykłe forum na stronie
internetowej, gdzie będzie można umieszczać oferty i gdzie będzie się
można na nie zapisywać. Dodatkowo ten system będzie wyżej
wynagradzał za prowadzenie zajęć, gdyż w rewanżu prowadzący może
otrzymać usługi od wielu uczestników równocześnie.
Dzięki temu systemowi każdy ma szansę zupełnie za darmo zdobyć nowe
umiejętności, służyć wsparciem innym ludziom oraz nawiązać wiele
nowych znajomości.
99
Zachęcam Cię, abyś zastanowił się, czy warto przystąpić do tego systemu.
Czy masz coś, co możesz przekazać innym? Tu bardzo ważna uwaga. Nie
musisz być ekspertem w danej dziedzinie. Pamiętaj, że nie będziesz
świadczył tych usług komercyjnie. Być może od dwóch miesięcy uczysz
się jakiegoś języka obcego. To już wystarczy, aby zacząć innych uczyć
podstaw. Nie martw się tym, że inni uznają, że masz zbyt małą wiedzę.
Jeżeli w swojej ofercie napiszesz, że uczysz się go dopiero 2 miesiące, to
ludzie, którzy zdecydują się przyjść na zajęcia, będą to akceptować.
Uczenie innych tego, czego sami dopiero nauczyliśmy się, jest świetną
metodą utrwalania zdobytej wiedzy.
Każdy człowiek ma jakieś umiejętności przydatne dla innych. Pomyśl co
lubisz robić i czym mógłbyś podzielić się z innymi. Zwróć uwagę na to, że
dzięki temu systemowi możesz znaleźć osoby, które będą podzielać twoje
pasje i zainteresowania, dzięki czemu będziecie mogli dzielić je wspólnie.
Chyba wypada, aby autor nowego systemu sam się do niego zapisał, więc
zdradzę Ci, co ja postanowiłem zaoferować poprzez BWU. Jest to nauka
szermierki samurajskiej. Zapewne widziałeś w swoim życiu przynajmniej
kilka filmów, w których występowali samuraje. I na pewno zdarzyło Ci się
pomyśleć, że fajnie byłoby zostać takim samurajem. Teraz masz szansę.
Jeśli jesteś z Warszawy lub okolic, to możesz bezpłatnie wziąć udział w
moich zajęciach w ramach BWU. Dodam, że szermierkę samurajską
ćwiczy sporo dziewczyn, dlatego płeć piękna jest na tych zajęciach bardzo
mile widziana.
100
Być może ktoś w tym miejscu zapyta: a co z nadużyciami? Przyjmijmy, że
ktoś skorzysta z twoich usług, oferując w zamian coś, co i tobie
odpowiada. Gdy jednak zwrócisz się do tej osoby, aby zrealizowała tę
usługę, to powie, że nie ma czasu, albo że żartowała. Wtedy masz dwa
wyjścia. Po pierwsze, taka osoba otrzyma zakaz przychodzenia na kolejne
twoje zajęcia. Po drugie, możesz ogłosić tę informację w specjalnym
miejscu na forum BWU. W ten sposób osoba tak zostanie „spalona”.
Istniej jeszcze inne zastosowanie BWU. Mianowice za pośrednictwem
tego systemu można oferować konsultacje. Mamy w czymś
doświadczenie, ale nie możemy lub nie chcemy uczyć tego innych. W
takiej sytuacji możemy świadczyć konsultacje. Mogą być one prowadzone
w systemie 1 na 1. Co więcej, można do tego celu wykorzystać Internet.
Przedstawię to na moim własnym przykładzie. Ja postanowiłem w ramach
BWU zaoferować dodatkowo konsultacje dotyczące prowadzenia
indywidualnej działalności gospodarczej. Wynika to z faktu, że kilka lat
temu prowadziłem sam taką działalność i chętnie podzielę się wiedzą na
ten temat z osobami, które myślą o założeniu własnej firmy.
Proponuję, abyś zastanowił się, czy jest jakaś dziedzina, w której mógłbyś
świadczyć tego typu konsultacje.
Jeśli chcesz przystąpić do Banku Wymiany Usług, to wejdź na stronę
i na forum znajdź dział pt. Bank Wymiany Usług.
101
Tanie kupowanie
Aby nie przepłacać za kupowane dobra i usługi, warto wyszukiwać
informacje o tym, gdzie są one najtańsze. Przy czym nie należy mylić
najtańsze z gorszą jakością. Prawda jest taka, że bardzo wielu
sprzedawców naciąga klientów i zawyża ceny. Najłatwiej można się o tym
przekonać korzystając z internetowych porównywarek cenowych, takich
. Porównują one ceny tych samych produktów w wielu
internetowych sklepach. Często okazuje się, że ten sam produkt w
niektórych sklepach może być nawet dwa razy drożysz, niż w innych.
Dlatego przed zakupem warto skorzystać z takich porównywarek, nawet
jeśli nie planujemy dokonywać zakupu przez Internet. Pozwoli to nam
zorientować się, jak ceny w sklepie, do którego chcemy iść dokonać
zakupu, różnią się od cen w innych sklepach.
Warto też skorzystać ze strony
. Dzięki tej stronie
można na bieżąco śledzić jakie dodatki do gazet pojawiają się w kioskach.
Najbardziej interesujące dodatki to niewątpliwie książki oraz filmy DVD.
Zamiast płacić za filmy 50 i więcej złotych w sklepie, można je kupować
legalnie w kiosku za 5-10 zł.
A co z usługami? Niestety nie istnieją porównywarki usług. Wynika to z
faktu, że trudno porównać usługi, które w różnych firmach mogą wyglądać
inaczej. Dlatego zamiast porównywarki usług, proponuję stworzyć serwis,
który prezentowałby nadsyłane przez internautów informacje o polecanych
102
przez nich niedrogich usługach. Zaczątek takiego serwisu uruchomiłem na
. Każdy internauta może tam umieszczać
informacje o tanich usługach i produktach, które poleca.
Ponieważ ja mieszkam w Warszawie, dlatego umieściłem tam informacje o
tanich usługach w stolicy. Można tam znaleźć np. informacje o
warszawskich kinach, w których bilety kosztują tylko 5 zł, albo o
księgarni, gdzie popularne książki można kupić nawet za ¼ detalicznej
ceny. Zachęcam was do wpisywania tam informacji o znanych wam tanich
usługach i produktach.
Innym sposobem na obniżenie kosztów zakupu może być kupno
używanych, poleasingowych przedmiotów. Dobrym tego przykładem są
komputery. Poleasingowy komputer o następujących parametrach:
procesor Intel 2,4 GHz, 512 MB RAM, dysk 40 GB, napęd CDRW/DVD,
zainstalowany legalny Windows XP plus gwarancja od 2 do 6 miesięcy
kosztuje ok. 250 zł. Jeśli nie jesteś fanem najnowszych gier, to taki
komputer w zupełności Ci wystarczy i nie ma sensu płacić 1,5-2 tysiące
złotych za nowy komputer. Takie poleasingowe komputery można kupić
np. na Allegro.
Skoro jesteśmy już przy komputerach, to warto jeszcze wspomnieć o tym,
że coraz więcej komercyjnych, płatnych programów ma swoje bezpłatne
odpowiedniki. Zamiast wydawać ogromne pieniądze np. na pakiet biurowy
Microsoft Office, można zainstalować sobie darmowy pakiet
103
OpenOffice
, który dorównuje produktowi Microsoftu pod każdym
względem i jest po polsku.
Samochody
Jednym z największych wydatków w domowym budżecie stanowią często
wydatki na kupno i utrzymanie samochodu. Jeśli jesteś posiadaczem
czterech kółek, to warto zastanowić się, czy możesz jakoś ograniczyć te
wydatki. Istnieją na to dwa główne sposoby. Jeżeli posiadasz drogi
samochód, wtedy zastanów się, czy po lekturze tej książki byłbyś gotów
zamienić go na tańsze (może nawet używane) auto. Jeżeli to zrobisz, a
nadal spłacasz kredyt za zakup auta, to po zamianie, twoja rata kredytu
zdecydowanie obniży się.
Drugim sposobem na obniżenie wydatków związanych z samochodem jest
obniżenie kosztów jego eksploatacji. Można w tym celu kupić mniejszy
samochód, mniej palący. Coraz więcej kierowców decyduje się na
przejście na zasilanie samochodu gazem. Oprócz bardzo dużych
oszczędności na paliwie, przy okazji w ten sposób wspierają środowisko
naturalne. Dlatego proponuję Ci, abyś zastanowił się, czy warto rozważyć
możliwość zainstalowania w samochodzie instalacji gazowej (polecam
„Samochodowe instalacje zasilane gazem”.)
Wielu
kierowców nie decyduje się przejść na takie zasilanie z powodu mitów
krążących na ten temat. Dzięki tej książce będziesz mógł w pełni
świadomie podjąć decyzję w tym zakresie.
24
104
A co z osobami, które dopiero marzą o tym, że będą kiedyś mieć własne
auto? Tym osobom chciałbym pokazać, że korzystanie z komunikacji
miejskiej może mieć dużo więcej zalet, niż sądzą.
1. Koszty. Cena biletu miesięcznego to z reguły mniej niż 10 procent
kosztów eksploatacji samochodu. Zastanów się na co fajnego możesz
przeznaczyć tak zaoszczędzone pieniądze (podróże, kurs tańca, książki).
2. Czas do wykorzystania. Prawdą jest, że autobusem jedzie się dłużej niż
samochodem. Jednak czas spędzony w autobusie można wykorzystać dużo
lepiej niż w aucie. Kierowca jest zmuszony cały czas koncentrować się na
drodze i prowadzeniu auta. Pasażer autobusu może zająć się swoimi
sprawami. Może skupić się na swoich myślach, może czytać książkę, a
nawet zdrzemnąć się.
3. Brak stresu. Samochód to sporo stresów. Korki, piraci drogowi, dziury
w jezdni, policja wlepiająca mandaty, stłuczki, obawy przed kradzieżą,
kłopoty z zapalaniem w zimie, z parkowaniem w centrach większych
miast. Pasażera komunikacji miejskiej te problemy nie dotyczą.
4. Możliwość obserwowania ludzi. Zacznij praktykować opisane w tej
części ćwiczenia pozwalające nam otworzyć się na inne osoby. Będziemy
mogli na nich praktykować obserwowanie ludzi, będziemy mogli wysyłać
im pozytywne myśli oraz zgadywać, jak wygląda ich życie. W rezultacie
jazda autobusem stanie się dużo ciekawsza i przyjemniejsza.
105
5. Ochrona środowiska. Za każdym razem, gdy zamiast samochodem,
jedziesz autobusem, przyczyniasz się do zmniejszenia ilości
zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery.
6. Spacery. Do przystanku autobusowego trzeba dojść, a to daje Ci szansę
na spacer. Gdy jesteś już na przystanku, to możesz też pospacerować
wzdłuż niego, w jedną i drugą stronę. Nie wiem czy wiesz, ale spacer jest
nazywany królową sportów. Poprawia on kondycję organizmu, nie
powodując żadnych skutków ubocznych. Dzięki jeżdżeniu komunikacją
miejską możesz codziennie mieć pół godziny, albo i więcej, takiego sportu.
7. Szybciej niż samochodem. Nie zawsze jazda komunikacją miejską
oznacza wolniejszą jazdę. Mieszkańcy Warszawy doskonale wiedzą, że w
dni powszednie żaden kierowca nie wygra z metrem. W niektórych dużych
miastach funkcjonuje też miejska kolei. Jeżeli ktoś mieszka w pobliżu
torów, to dzięki niej ma szansę na poruszanie się po mieście szybciej niż
samochody.
8. Bezpieczeństwo. Zdarzają się wypadki pojazdów komunikacji miejskiej,
w których pasażerowie zostają ranni. Ale nie słyszałem, aby pasażerowie
kiedyś zginęli jadąc komunikacją miejską (inaczej to wygląda w
przypadku komunikacji międzymiastowej, gdzie faktycznie dochodzi
czasem do tragedii). Porównując to z blisko 5 tysiącami zabitych co roku
na polskich drogach, widać że komunikacja miejska jest
najbezpieczniejszym środkiem transportu.
106
9. Atrakcja dla dzieci. To prawda, że przewożenie dzieci samochodem jest
wygodniejsze. Jednak dla samych dzieci jest to raczej mało atrakcyjne.
Muszą cały czas siedzieć w foteliku, na dodatek nie widzą, co się dzieje za
oknem samochodu. W porównaniu z tym, autobus to niemal plac zabaw.
Można w nim skasować bilet, usiąść mamie na kolanach i się z nią bawić,
stać bez trzymanki (A właśnie, że się nie przewrócę!), widzieć co się
dzieje za oknem, rozmawiać z innymi ludźmi.
A co z wypadami za miasto? Nie wszędzie da się dojechać komunikacją
publiczną. To prawda. Ale od czego ma się znajomych z samochodem?
Wystarczy ich tylko namówić na wspólny wyjazd.
Mieszkanie i dom
Czy można obniżyć koszty związane z mieszkaniem lub domem? Jeżeli
posiadasz już dom, to zastanów się, czy koszty jego spłaty są adekwatne
do dodatkowych korzyści, jakie Ci on daje. Jeśli uznasz, że nie, wtedy
możesz rozważyć sprzedaż domu i kupno mieszkania. Obecnie wybór
mieszkań jest tak duży, że można wybrać takie, które swoją
funkcjonalnością niemal będzie dorównywać domowi. Jeżeli przykładowo
bardzo przywiązałeś się do swojego ogródka, to możesz kupić mieszkanie
w segmencie, gdzie mieszkania na partnerze mają często własny ogródek
(jak tak mam).
Jedną z często wymienianych wad mieszkań jest fakt mieszkania w
107
jednym budynku z obcymi ludźmi. Jednak to wcale nie musi być wada. To
może być wielka zaleta, jeżeli zaczniesz nawiązywać regularne kontakty
ze swoimi sąsiadami. Zapewne z wieloma z nich będziesz w stanie się
zaprzyjaźnić. Jeżeli będziesz to robić systematycznie, to może się okazać,
że po paru miesiącach będziesz miał kilkudziesięciu nowych znajomych i
przyjaciół, z którymi będziesz mógł spotykać się, gdy tylko zechcesz. W
końcu mieszkają tuż za ścianą.
Jeżeli masz mieszkanie, ale twoim marzeniem jest dom, to powyższe
uwagi dotyczą się również Ciebie. Zastanów się, czy dom będzie wart
swojej ceny. Może po prostu wystarczy poszukać mieszkania, które
zapewni Ci podobny komfort, co dom.
A co jeśli dopiero planujesz kupić mieszkanie? Wtedy zastanów się nad
tym poważnie. Obecnie mało kogo stać na kupno mieszkania za gotówkę,
więc kupuje się je na kredyt. Podpisywanie umowy kredytowej na 30-40
lat oznacza, że przez taki czas bank będzie miał nad tobą pewnego rodzaju
władzę i będzie ją wykorzystywał, gdy tylko będzie miał taką możliwość.
Zapewne czytałeś już o praktykach niektórych banków, które nie obniżały
oprocentowania swoim klientom, mimo że stopy procentowe spadały. Inne
banki (a może te same) żądały od klientów dodatkowych zabezpieczeń
kredytu, mimo że ich zdolność kredytowa nie zmieniła się
Musisz też dawać sobie sprawę z ryzyka zmian stóp procentowych w tak
25
pieczen_kredytow_mieszkaniowych;55036;0.html
108
długim okresie czasu, np. w wyniku wzrostu inflacji. W tej chwili inflacja
w Polsce wynosi 3-4 procent. Jednak jak być może pamiętasz, kiedyś była
znacznie wyższa. Nie ma żadnej gwarancji, że przez 30-40 lat sytuacja
gospodarcza będzie cały czas na tyle stabilna, że inflacja będzie na niskim
poziomie. Przykład krajów bałtyckich. Z powodu kryzysu, w zeszłym roku
inflacja na Litwie wynosiła 11,7 proc., a na Łotwie 17,5 proc.
Puki inflacja jest niska, póty oprocentowanie kredytu też jest niskie.
Obecnie inflacja w Polsce wynosi ok. 3,5 procent a oprocentowanie
kredytów hipotecznych w złotówkach ok. 7. Wyobraźmy sobie, co się
stanie, jeśli inflacja podskoczy u nas do 10 procent. Wtedy stopa kredytu
hipotecznego, który spłacasz, wzrośnie zapewne do 13-14 procent.
Korzystając z kalkulatora rat kredytów hipotecznych obliczyłem, że
obecnie osoba, która weźmie kredyt 300 tys. złotych (oprocentowany 7%)
na okres 40 lat, będzie musiała płacić co miesiąc ratę kredytu w
wysokości 1864 zł. Jeśli jednak oprocentowanie wzrośnie do 13 procent,
to wtedy rata kredytu wyniesie 3268 zł. Skąd weźmiesz pieniądze na tak
dużą ratę?
Dlatego podpisywanie umowy kredytowej z bankiem przypomina trochę
umowę z diabłem. Zdaję sobie oczywiście doskonale sprawę z tego, że
większość ludzi po prostu nie ma obecnie innej możliwości kupna
mieszkania. Chciałbym jednak, abyś zastanowił się nad pewną
alternatywą, z której ja sam korzystam.
109
Należę do tych chyba nielicznych szczęściarzy, którzy nie odczuwają
potrzeby posiadania własnego mieszkania. Od lat wynajmuję kolejne
mieszkania i bardzo mi to odpowiada. Dlatego chciałbym tutaj podzielić
się z tobą moimi spostrzeżeniami na tym polu i pokazać, że wynajem
może być atrakcyjną perspektywą dla posiadania własnych 4 kątów.
Jedną z zalet wynajmu jest to, że od czasu do czasu można trafić na
prawdziwe okazje i wynająć mieszkanie znacznie poniżej rynkowej ceny
wynajmu. Ja właśnie taką okazję znalazłem 2,5 roku temu, gdy wynająłem
dwupokojowe, bardzo ładne mieszkanie z ogródkiem, na strzeżonym
osiedlu w Warszawie za 850 zł + prąd. Tak niska cena wynajmu wynikała
z faktu, że właścicielka mieszkania mieszka w Niemczech i nie traktuje go
jako inwestycji, tylko trzyma je „na zaś”. Gdybym chciał kupić takie
mieszkanie, to musiałbym płacić co najmniej dwa razy wyższą ratę
kredytu. Powody, dla których ludzie są gotowi wynajmować swoje
mieszkania po niskich cenach mogą być różne – ktoś miał złe
doświadczenia z poprzednim lokatorem i woli zarobić mniej, ale mieć
lokatora, któremu ufa. Ktoś inny wyjeżdża na rok i chce szybko wynająć
komuś na ten okres mieszkanie. Jeśli człowiek wykaże się odpowiednią
determinacją, to ma szansę trafić na takie okazje.
Prawdą jest, że w wynajmowanym mieszkaniu możemy dokonywać
mniejszych zmian, niż we własnym. Jednak tutaj dużo zależy od
właściciela lokalu i tego, jak się z nim dogadamy. Może być tak, że nie
pozwoli Ci przesunąć nawet mebelka o cm, a może być tak, że pozwoli Ci
110
wyburzyć część ściany, o ile nie pogorszy to wartości mieszkania.
Wynajmując mieszkanie masz gwarancję stałej ceny wynajmu przez taki
okres, na który podpisałeś umowę. Nie musisz się martwić spadkiem
wartości złotówki czy też rosnącą inflacją, które zwiększają raty kredytów.
Oczywiście, gdy kończy Ci się umowa najmu i będziesz chciał ją
przedłużyć, a w tym czasie ceny wynajmu mieszkań pójdą w górę, to
właściciel mieszkania może zażądać od Ciebie wyższej ceny za wynajem.
Jednak wtedy masz możliwość negocjacji z nim. Jeśli Cię lubi i nie
przysparzałeś mu problemów, to z reguły będzie gotów spuścić z ceny,
ponieważ gdyby musiał zacząć szukać kogoś nowego na twoje miejsce, to
oznaczałoby to dodatkowe koszty (jeśli korzystałby z pośrednictwa agencji
nieruchomości) oraz ryzyko (nowy lokator zawsze może okazać się
niesolidny). Co więcej, zdarzają się właściciele, którzy mimo ogólnego
wzrostu cen wynajmu, sami tego nie robią.
Wynajem daje dużo większą swobodę w działaniu. Umowę najmu możesz
bez problemu wypowiedzieć (uwzględniając okres wypowiedzenia) i
przenieść się gdzie indziej. Z własnym mieszkaniem jest to dużo
trudniejsze. Musisz znaleźć kupca, spłacić kredyt, itd.
Jeśli podwinie Ci się noga i stracisz pracę, to wynajmując mieszkanie
będziesz w lepszej sytuacji, gdyż możesz wtedy łatwo zrezygnować z
wynajmu i na czas kryzysu wynająć np. pokój albo przeprowadzić się do
rodziny. W przypadku posiadania mieszkania może to się okazać
111
niemożliwe, szczególnie jeśli cena twojego mieszkania znacznie spadła. W
takiej sytuacji z jego sprzedaży możesz nie pokryć kredytu hipotecznego.
Na brakującą część nie będziesz mieć skąd wziąć pieniędzy, ponieważ z
powodu utraty pracy oraz zabezpieczenia (no bo mieszkanie przecież
sprzedajesz), bank nie udzieli Ci na to pożyczki.
Wynajem mieszkania na pewno jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla
osób, które lubią zmiany i lubią często przenosić się z miejsca na miejsce.
Jako koronny argument na rzecz posiadania własnego mieszkania
przytacza się fakt, że gdy spłacimy już kredyt, to mieszkanie będzie
naszym majątkiem, o określonej (z reguły sporej) wartości. Czy jednak ten
majątek faktycznie będziesz mógł wykorzystać? Jeżeli wieku 25 lat
weźmiesz kredyt hipoteczny na 40 lat, to spłacisz go w momencie
przejścia na emeryturę. I co wtedy zrobisz? Sprzedaż je? To gdzie będziesz
mieszkał? Pod mostem? Tak naprawdę korzyści z twojego spłaconego
mieszkania będą miały dopiero twoje dzieci. Gdy zejdziesz z tego świata,
one odziedziczą twoje mieszkanie i faktycznie na tym nieźle wyjdą.
Pamiętaj jednak o tym, że jeżeli dobrze wychowałeś swoje dzieci, to
poradzą sobie one finansowa bez twojego spadku, który zresztą
odziedziczą w wieku 40-50 lat, gdy same będą w szczytowej formie
finansowej.
Zastanów się, kto tak naprawdę najwięcej skorzysta z tego, że przez 40 lat
112
będziesz spłacał kredyt hipoteczny? Oczywiście bank. Czy to naprawdę
taka miła świadomość, że przez 40 lat będzie na tobie zarabiać instytucja,
która postępuje nieetycznie (o czym pisałem w pierwszej części książki) i
która wykorzysta każdą nadarzającą się okazję, aby Cię dodatkową
oskubać?
Alternatywą jest to, że dzięki tobie jakiś (sympatyczny) właściciel
mieszkania będzie co miesiąc otrzymywał od Ciebie czynsz, dzięki
któremu będzie miał środki na życie.
Jeżeli nadal uparcie przystajesz przy kupnie własnego mieszkania, to masz
do tego prawo. I nie mam nic przeciwko temu. Spróbuj jednak zastanowić
się nad jeszcze jedną kwestią: jaki wpływ na twoją chęć posiadania
mieszkania ma pranie mózgu w gospodarce kapitalistycznej? Od dziecka
mówi nam się, że powinniśmy dorobić się własnego mieszkania lub domu
(Mężczyzna powinien zbudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna).
Rynek nieruchomości to gigantyczny biznes, napędzający system
kapitalistyczny. Masz mieszkanie lub dom – jesteś kimś, kogo należy
szanować i komu należy gratulować. Nie dorobiłeś się własnego domu ani
mieszkania? Jesteś nikim, wstydź się.
Czy aby na pewno chęć posiadania własnego kąta wynika z twoich
marzeń, czy też została Ci zaprogramowana przez kapitalizm?
Abyś nie podejrzewał, że jestem wielkim wrogiem posiadania własnego
113
domu lub mieszkania, powiem, że też pewnie jedno z nich kiedyś kupię.
Mam jednak nadzieję, że nastąpi to już w Cywilizacji Być.
Na koniec tematu kredytów hipotecznych chciałem zauważyć, że jeśli już
posiadasz kredyt hipoteczny lub chcesz go zaciągnąć, to w Cywilizacji
Być będziesz mógł liczyć na jego zmniejszenie. Będzie to wynikać z faktu,
że zredukowanie inflacji prawie do zera oraz powstanie banków
społecznych, pozwoli Ci znacznie zmniejszyć ratę pozostającego Ci do
spłaty kredytu. Dobre i to.
Zdrowie
Jeżeli dotychczas jedynym twoim sposobem na zdrowie było korzystanie z
leków chemicznych, to zastanów się nad zmienieniem tego. Istnieje bardzo
wiele innych sposób poprawy zdrowia, jak chociażby zdrowe odżywanie
się, czy też akupresura. Zacznij zbierać informacje na temat różnych
metod. Na początek możesz zajrzeć do działu Pliki portalu
Znajdziesz tam książki na temat zdrowia. Z kolei
jeżeli już znasz jakieś niechemiczne metody na poprawę zdrowia, to
możesz na forum tego portalu podzielić się z innymi użytkownikami
swoimi doświadczeniami na tym polu.
Rozwój osobisty
W Cywilizacji Być ludzie zamiast na rozwoju gospodarczym, będą się
114
koncentrować na rozwoju osobistym. Będą rozwijać swoje
zainteresowania i pasje. Będą również zdobywać nowe umiejętności np. w
zakresie inteligencji emocjonalnej. Praca nad samym sobą może być
niezwykle ekscytująca. Zachęcam Cię do podjęcia stałej pracy nad swoim
rozwojem. Możesz w tym celu korzystać z książek o samorozwoju, które
umieściłem w dziale Pliki wspominanego już portalu. Możesz też zajrzeć
kursy znajdziesz kilkanaście bezpłatnych kursów online dotyczących
rozwoju osobistego.
Nauczanie w domu
Nie wiem, czy wiesz, ale już obecnie można uczyć swoje dzieci w domu. I
może to robić rodzic. Nie potrzeba do tego wcale nauczyciela. Raz na
semestr lub na rok dziecko musi iść do szkoły, aby zaliczyć poszczególne
przedmioty. Jeżeli masz dzieci, to proponuję Ci rozważyć taką możliwość.
Nauczanie w domu wymaga oczywiście od rodziców czasu. Jeżeli
obydwoje rodzice pracują na pełnym etacie, to raczej taka forma nauczania
nie wchodzi w grę.
Poniżej prezentuję linki do kilku stron, które przybliżą Ci temat nauczania
w domu.
www.dzieciaki.net.pl/wychowanie/edukacja-domowa/
115
Dlaczego warto rozważyć taką formę uczenia dzieci? Poziom nauczania w
szkołach publiczny jest z reguły na dosyć niskim poziomie. Nauczyciele
nie radzą sobie z agresją wśród dzieci. Dziecko jest uczone
podporządkowywania się. Nie ma prawa do własnego zdania, odmiennego
od zdania nauczyciela. Dla wielu uczniów szkoła stanowi ogromny stres,
szczególnie jeśli trafią na nauczycieli, którzy uczą poprzez strach (niestety
są tacy nauczyciele). Lekcje są nudne i uczniowie nie mają motywacji do
przyswajania wiedzy. Jeden nauczyciel ma w klasie 20-30 dzieci i nie
może każdemu z nich poświęcić odpowiedniej ilości czasu. Wielu
nauczycieli jest wypalonych i lekcje traktują niemal jak zło konieczne.
Dzieci nie uczy się metod skutecznego zapamiętywania oraz uczenia się.
A jakie zalety ma nauka w domu? Dziecko jest uczone przez własnych
rodziców. Dzięki temu dziecko nie stresuje się, czuje się bezpieczne.
Pogłębia się wieź między dziećmi a rodzicami. Dziecko poświęca mniej
czasu na naukę, gdyż nauczanie w domu zajmuje mniej czasu. Dziecko
jest cały czas w centrum uwagi. Lekcje mogą być znacznie ciekawsze.
Zależy to już tylko od kreatywności i motywacji rodziców.
Proponuję, abyś wyobraził sobie, jak mogą wyglądać lekcje z twoim
dzieckiem. Np. lekcja środowiska, na której nauczyciel omawia zasady
funkcjonowania lasu. Pamiętam jak nam na lekcji pani pokazywała tablicę,
na której były narysowane kolejne warstwy lasu – gleba, ściółka, itd. A
116
teraz wyobraź sobie, że zamiast zwykłego wykładu o lesie, zabierasz
swoje dziecko do lasu. Nie tylko, że będzie to dla niego wielka frajda, ale
też przy okazji pobędzie na świeżym powietrzu.
Albo uczycie się historii i omawiacie bitwę pod Grunwaldem. Z tej okazji
możesz wypożyczyć film „Krzyżacy” i razem go obejrzycie. A po filmie
przeprowadzacie symulację tej bitwy poprzez wojnę na poduszki.
Ucząc dziecko w domu masz też szansę na wpajanie mu wartości, których
niestety współczesna szkoła nie uczy (szacunku do innych ludzi,
pomagania potrzebującym).
Oczywiście podjęcie decyzji o przejściu na nauczanie w domu wymaga
poważnego zastanowienia. Nie można tego robić na siłę. Jeśli twoje
dziecko lubi chodzić do szkoły, to prawdopodobnie nie będzie chciało
zmienić tego na naukę w domu. Z kolei rodzice muszą mieć pewność, że
podołają dodatkowym obowiązkom związanym z zostaniem
nauczycielami.
Protesty
Kiedy ludziom coś się nie podoba, to protestują. Protestować można np.
przeciw okupacji Tybetu przez Chiny, przeciw zanieczyszczaniu
środowiska, przeciw korupcji, itd. Chciałbym zachęcić Cię do aktywnego
udziału w tego typu protestach. Większość ludzi nie bierze w nich udziału,
117
gdyż kojarzą im się z czymś, co nie daje przyjemności. Tymczasem tak nie
musi być. Poniżej prezentuję kilka rad, co zrobić, aby udział w protestach
był naprawdę mile spędzonym czasem.
Przede wszystkim należy tego typu protesty potraktować jako spotkania
towarzyskie. Zaproś na nie swoich znajomych. Jeśli nie będzie wśród nich
chętnych, to możesz poszukać takie osoby np. w portalu
. Zaplanujcie, że po proteście pójdziecie skorzystać
jeszcze z jakiś innych atrakcji (np. pójdziecie do pubu, do kina, na basen,
itd.).
Jeśli masz trochę czasu, to pobaw się w domu w przygotowanie
transparentu. Wymyśl jakieś oryginalne hasło.
Podczas protestu koniecznie zróbcie sobie zdjęcia, które będziecie mogli w
przyszłości pokazywać swoim dzieciom i chwalić się, jak to tatuś lub
mamusia walczyli w słusznej sprawie.
Protesty nie muszą odbywać się tylko w świecie rzeczywistym. Można do
tego celu wykorzystać również Internet. Poniżej prezentuję 4 propozycje
protestów, które chciałbym zorganizować.
Gdy podczas pisania tej książki opisywałem chciwość polskich elektrowni,
to przyszedł mi do głowy pomysł na to, jak można by spróbować
zablokować ich próbę okradzenia nas.
118
Wiele elektrowni należy nadal do państwa. Dlatego można by poprzez
media uderzyć do polityków z żądaniem zdymisjonowania dyrektorów
tych elektrowni, które nie wycofają się z okradania Polaków. Ponieważ
konieczność wydania dodatkowych 10 miliardów zł przez budżet, to dla
rządu bardzo poważny problem w sytuacji stale powiększającej się dziury
budżetowej, dlatego takie żądanie może spotkać się z pozytywną reakcją
ze strony rządu. Tutaj z pomocą może nam przyjść też prezydent Lech
Kaczyński. Z doniesień prasowych wynika, że nie zgodzi się on na
jakiekolwiek podniesienie podatków w przyszłym roku
. To oznacza, że
sytuacja przyszłorocznego budżetu stanie się wręcz dramatyczna. I wtedy
społeczny protest przeciw elektrowniom będzie dla rządu wybawieniem.
Plan jest taki. Na przygotowanie całej akcji mamy kilka miesięcy, licząc
od lipca 2009. Wynika to z powolności polskich sądów. Dlatego decyzje
sądów w sprawie zwrotu akcyzy będą zapadać nie wcześniej niż za kilka
miesięcy.
na forum umieściłem w dziale Protesty
informacje o akcji „Nie dajmy się okradać elektrowniom”. Każdy
internauta może tam wypowiadać się na temat tej akcji, zgłaszając swoje
pomysły. Najważniejsze jest jednak, aby jak najwięcej osób wpisało tam
swoje poparcie. Jeżeli uda się uzyskać takie poparcie od kilku tysięcy
internautów, to wtedy będzie można przystąpić do realizacji protestu.
Może on przyjąć następującą postać. Na stronie opisującej protest
26
http://www.tvn24.pl/12692,1610776,0,1,blokada-na-podwyzke-podatkow,wiadomosc.html
119
umieścimy wzory 3 e-maili. Jeden będzie skierowany do mediów (będzie
opisywał protest), drugi do polityków i rządu (będzie żądał odwołania
dyrektorów elektrowni), a trzeci będzie przeznaczony dla dyrekcji
elektrowni (będziemy w nim żądać wycofania się z okradania nas lub
rezygnacji ze stanowisk). Oprócz tego umieścimy tam adresy e-mail do
wszystkich stacji radiowych i telewizyjnych oraz prasy w Polsce, e-maile
do elektrowni oraz polityków i rządu.
Każda osoba, która poparła ten protest zostanie poproszona o to, aby
poświęciła jedną godzinę na aktywne włączenie się do tego protestu
poprzez rozsyłanie wiadomości na podane e-maile. W ciągu tej godziny
jedna osoba jest w stanie wysłać ich kilkadziesiąt. Jeżeli pomnożymy kilka
tysięcy osób przez kilkadziesiąt e-maili, to wyjdzie nam kilkaset tysięcy e-
maile, które w ciągu kilku dni zostaną rozesłane. To powinno
spowodować, że media zaczną informować o tym proteście. To z kolei
wymusi na politykach i rządzie ustosunkowanie się do niego. E-maile,
które dotrą do elektrowni też pewnie dadzą chociaż trochę do myślenia ich
dyrektorom.
Jeżeli pomysł takiego protestu podoba Ci się, to zachęcam do przyłączenia
się do niego.
Drugą moją propozycją dotyczącą internetowych protestów jest sprawa
zdelegalizowania papierosów. Jeszcze niedawno można było o tym tylko
marzyć, ale teraz pojawiła się na to szansa. Posłowie Europarlamentu
120
wystąpili w zeszłym roku z inicjatywą, aby w ciągu kilkunastu lat
papierosy zostały w Unii Europejskiej zakazane
. Nie wiem na jak duże
poparcie mogą oni liczyć. Na pewno warto, aby wszyscy ci, którzy chcą
doprowadzić do zakończenia jednej z największych zbrodni w historii
ludzkości, poparli starania europosłów. Dlatego chcę zorganizować akcję,
mającą na celu zmuszenie polskiego rządu do poparcia tego pomysłu.
Trzeci protest polega na wystąpieniu przez polski rząd z inicjatywą
zakazania ataków spekulacyjnych na waluty, tak jak to ma miejsce w
przypadku akcji. Ponieważ ostatni atak na złotego spotkał się z ostrą
krytyką polskiego rządu, więc jest duża szansa na to, że polscy politycy
poprą ten pomysł. Jeśli następnie uda się do niego przekonać inne kraje
europejskie (szczególnie te, które też stały się w przeszłości obiektami
ataków spekulantów), to jest duża szansa na sukces.
Ostatni proponowany przeze mnie protest dotyczy zmiany przepisów
bankowych tak, aby właściciele banków odpowiadali za ich straty
finansowe do wysokości ich zysków otrzymanych z banku w ciągu
ostatnich 5 lat. Jeśli komuś ten pomysł wydaje się zbyt nierealny, to
przypomnę, że osoby prowadzące indywidualne działalności gospodarcze
odpowiadają za swoje firmy całym swoim majątkiem. Nie widzę powodu,
aby właściciele banków nie mieliby również odpowiadać majątkowo za
swoje firmy. Czy polski rząd poparłby ten pomysł? Jest na to szansa, ze
względu na pogarszającą się sytuację polskich banków. W maju 2009
szefowie polskich banków ostrzegli, że polski system bankowy jest
27
http://www.dziennik.pl/swiat/article212463/Papierosy_znikna_ze_sklepow.html
121
zagrożony
. Prezes Pekao SA Jan Krzysztof Bielecki stwierdził, że
wartość pożyczek konsumpcyjnych, które mogą pozostać niespłacone,
sięga astronomicznej kwoty 45 miliardów złotych. Co się stanie jeżeli
faktycznie te pożyczki przestaną być spłacane? Wtedy budżet państwa,
jako gwarant depozytów ludności, będzie musiał spłacić te pożyczki.
Oczywiście nie ma to pieniędzy, więc rządowi stanie przed oczami widmo
upadku systemu bankowego. Proponowana zmiana w przepisach byłaby
ratunkiem dla Polski. Dodam, że tylko w 2008 roku 9 największych
polskich banków notowanych na GPW osiągnęło łączny zysk w wysokości
12,8 mld złotych. Zarobiły je m.in. na odsetkach od pożyczek, które teraz
mogą nie zostać spłacone.
Dodam, że same banki zaczynają już przyznawać się do tego, że popełniły
błędy, zbyt lekką ręką pożyczając pieniądze mało wiarygodnym
kredytobiorcom: „– Niedostatecznie skalkulowaliśmy ryzyko kredytowe
takich pożyczek. Udzielaliśmy ich zbyt wiele klientom, o których
wiedzieliśmy zbyt mało. Wraz z pogorszeniem się sytuacji na rynku
okazało się, że część klientów nie spłaca swoich zobowiązań kredytowych
– przyznaje Wiesław Thor, wiceprezes BRE odpowiedzialny za ryzyko
kredytowe.„
Oczywiście każdy może zgłaszać na portalu
propozycje innych protestów.
28
http://www.rmf.fm/fakty/?id=156181
29
http://biznes.onet.pl/bankom-coraz-bardziej-ciaza-pozyczki-gotowkowe-i-r,18574,1568568,1,prasa-detal
122
Wolontariat
Jeżeli nie działasz aktywnie jako wolontariusz, to może warto rozważyć
taką możliwość. Istnieją tysiące organizacji pozarządowych (możesz je
przeszukiwać w bazie danych na stronie
Jeżeli dokładnie
poszukasz, to na pewno znajdziesz taką organizację, w której będziesz w
stanie robić coś ciekawego. Przykładowo Fundacja Dr Clown
terapią śmiechem w dziecięcych szpitalach w całej Polsce. Wolontariusze
fundacji przechodzą bezpłatne szkolenia uczące ich pracy klauna.
Jeżeli nie masz czasu lub chęci, aby stale współpracować z jakąś
organizacją społeczną, to możesz brać udział w jednorazowych akcjach,
takich jak np. „Szlachetna Paczka”
. Rodziny, grupy przyjaciół, uczniowie
w szkołach czy pracownicy w firmach, wspólnie przygotowują paczki
świąteczne dla najbiedniejszych rodzin w całej Polsce. Łączy ich to, że
zależy im, aby ci, którym jest bardzo trudno na co dzień, mieli lepsze,
dostatnie, radosne Święta i poczucie, że ktoś o nich pamięta.
Ekologia
Aby rozpocząć przygodę z ekologią nie trzeba od razu wstępować do
Greenpeace'u. Na początek wystarczy zacząć segregować śmieci (czyli
papier, szkło i plastik wrzucamy tylko do odpowiednio oznaczonych
pojemników). Inną możliwością może być zakrywanie garnków, gdy
podgrzewamy w nich wodę. W ten sposób możemy zaoszczędzić nawet do
30
31
123
30 procent zużywanej energii. Możemy również wyłączać urządzenia
działające w stanie czuwania. W takim stanie zużywają one mało prądu,
ale jeśli będą one w tym stanie przez cały dzień, to zużycie prądu będzie
już znaczące.
Informowanie innych
Jeżeli spodoba Ci się ta książka i postanowisz coś zrobić w kierunku
powstania Cywilizacji Być, to możesz zacząć zachęcać inne osoby do
pójścia w twoje ślady. Możesz tego dokonać na kilka sposobów. Po
pierwsze, możesz rozesłać tę książkę do swoich znajomych e-mailem.
Należy to jednak zrobić w przemyślany sposób. Jeśli napiszesz w e-mailu:
„Przesyłam Wam fajną książkę”, to mało kto po nią sięgnie. Lepiej napisz
np. „Przesyłam Wam książkę, która całkowicie zmieniła mój pogląd na
świat. Koniecznie ją przeczytajcie, tym bardziej, że chciałbym poznać
Wasze zdanie na jej temat”. Inną opcją jest dostosowanie treści e-maili do
odbiorcy. Jeżeli ktoś z twoich znajomych nie lubi banków (bo np. popadł
w długi), to napisz, że książka porusza m.in. temat nieuczciwości banków.
Jeśli ktoś jest ekologiem, to napisz, że książka opisuje, jak można
rozwiązać problem nadmiernego zanieczyszczenia środowiska.
Kolejną możliwością jest umieszczenie informacji o tej książce na
stronach www, blogach i forach. Możesz nawet umieścić tam całą książkę
w niezmienionej postaci, jako plik PDF. Możesz też opublikować
fragmenty książki jako zwykły tekst na stronie, podając wtedy źródło w
124
postaci: Tekst pochodzi z bezpłatne książki „Jak stworzyć raj na Ziemi”,
Możesz też zapraszać znajomych do udziału w różnych projektach
związanych z Cywilizacją Być (Pikniki Wymiany, BWU, protesty).
Każdy inny sposób propagowania idei Cywilizacji Być też jest mile
widziany.
Być może zastanawiasz się teraz, ilu ludzi może zainteresować się tą ideą?
Niewątpliwie mamy obecnie sprzyjające warunki, aby to zainteresowanie
było jak największe. Kryzys gospodarczy dopiero rozwija się w Polsce i
najgorsze jeszcze przed nami. A im gorzej kapitalizm będzie
funkcjonował, tym więcej ludzi będzie zastanawiać się nad jakąś
alternatywą. Jeżeli ta alternatywa będzie dużo przyjemniejsza i będzie
dawać dużo więcej korzyści, to zainteresowanie nią może przejść nasze
najśmielsze oczekiwania.
Przyjmijmy, że średnio każda osoba przekonana do potrzeby stworzenia
Cywilizacji Być, namówi do tej idei jedną osobę w ciągu dwóch miesięcy.
Jest to chyba dosyć realistyczne założenie. A zatem w ciągu 2 najbliższych
miesięcy przekonasz jedną osobę. Będzie was już zatem dwoje. W ciągu
następnych dwóch miesięcy każde z waszej dwójki przekona znowu po
jednej osobie, czyli po czterech miesiącach będzie was już czworo. Po
następnych 2 miesiącach będzie was już ośmioro. Jak widać, co dwa
125
miesiące następować będzie podwojenie liczby zwolenników Cywilizacji
Być. W takiej sytuacji w ciągu czterech najbliższych lat przyrost takich
osób wyglądałby następująco:
2 miesiące = 2 osoby
4 m. = 4 osoby
6 m. = 8 osób
8 m. = 16 osób
10 m. = 32 osób
12 m (1 rok) = 64 osoby
2 lata = 64 x 64 = 4096 osób
3 lata = 4096 x 64 = 262 144 osób
4 lata – 262 144 x 64 = 16 777 216 osób
Po zaledwie 4 latach udałoby się pozyskać ponad 16 milionów osób i to
tylko namawiając co dwa miesiące jedną nową osobę.
RajnaZiemi.info
Zapewne zauważyłeś, że w tej części wielokrotnie odsyłałem Cię do
Strona ta stanowi bardzo ważne
uzupełnienie książki. Jeżeli będziesz opierał się tylko na książce, to
prawdopodobnie nie uda Ci się zajść zbyt daleko w tworzeniu Cywilizacji
Być. RajnaZiemi.info to portal społecznościowy mając skupiać osoby,
które chcą razem tworzyć Cywilizację Być. Większość opisywanych w tej
części pomysłów, takich jak Pikniki Wymiany, BWU czy protesty, będzie
można zrealizować dzięki temu portalowi.
126
Jednak jego możliwości są znacznie większe. Dzięki niemu:
- będziesz uzyskiwać informacje o aktualnych problemach gnębiących
naszą cywilizację,
- będziesz mógł przeczytać o nowych pomysłach na rozwiązanie tych
problemów,
- będziesz mógł dyskutować z innymi osobami o treści tej książki,
- będziesz mógł zgłaszać własne pomysły na Cywilizację Być,
- portal zawiera filmy prezentujące różne zagadnienia poruszane w
książce,
- poprzez portal będziesz mógł nawiązywać wiele nowych znajomości z
osobami o podobnych poglądach na świat,
- dzięki portalowi każdy będzie mógł organizować różnego rodzaju
spotkania w świecie rzeczywistym,
- portal ma być również miejscem rozrywki, które pozwoli Ci miło spędzić
czas,
- poprzez portal będziesz mógł skontaktować się ze mną.
Dlatego zachęcam Cię do zapisania się do portalu
I tak oto doszliśmy do końca trzeciej części tej książki. Doskonale zdaję
sobie sprawę z tego, że nie wyczerpuje ona tematu przechodzenia od
Cywilizacji Mieć do Cywilizacji Być. Właściwie jest to dopiero początek.
Ale od czegoś trzeba zacząć. Mam nadzieję, że co pewien czas będą się
ukazywać kolejne, rozszerzone wydania tej książki, które będą zawierać
127
nowe pomysły, nadsyłane do mnie przez czytelników.
Jeżeli ktoś z Was będzie chciał się ze mną skontaktować bez rejestrowania
się w portalu RajnaZiemi.info, to można do mnie pisać na e-mail:
A teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko zaprosić Cię do …
przeczytania Epilogu :-)
128
Epilog
Czy naprawdę istnieje szansa na stworzenie raju na Ziemi? Wierzę, że tak,
chociaż nie da się tego dokonać z dnia na dzień. Jeśli jednak Ty, Drogi
Czytelniku nie wierzysz w możliwość stworzenia Cywilizacji Być, to
proponuję Ci zastanowić się nad historią rodzaju ludzkiego. Zawiera ona
niezliczoną liczbę przykładów idei, które wydawały się nie do
zrealizowania, a jednak dzięki ludzkiemu uporowi, udało się je z
powodzeniem wcielić w życie. Oto kilka przykładów:
Jezus – jego duchowe idee zostały odrzucone przez większość Żydów,
mimo, że to właśnie oni oczekiwali nadejścia mesjasza. Obecnie ponad
miliard ludzi na świecie należy do chrześcijan.
Demokracja – przez tysiące lat dominującym systemem politycznym była
monarchia. Nikt wtedy nie śnił o tym, że któregoś dnia władza zostanie
oddana w ręce ludu. Obecnie demokracja jest najpopularniejszym
systemem politycznym na naszej planecie.
Kopernik – jego teza, że to Ziemia krąży wokół Słońca, była nie do
przyjęcia w jego czasach. Obecnie każdy wie, że to on miał rację.
Latanie – od tysięcy lat ludzie bezskutecznie marzyli o tym, aby latać jak
ptaki. Dzięki braciom Wright miliony ludzi lata co roku samolotami.
Cywilizacja Być/Raj na Ziemi - …....................
129
Inne książki autora
Zapraszam do lektury innych moich książek, z których większość można
za darmo ściągnąć z mojej oficjalnej strony
Poniżej prezentuję informacje o wybranych książkach.
Terapia śmiechem. Jak rozwijać poczucie humoru
Książka ta jest efektem moich ponad siedmiu lat pracy jako specjalisty ds.
terapii śmiechem. Jest skierowana zarówno do osób, które pragną poznać i
stosować w swoim życiu zdrowotne właściwości śmiechu, jak i do osób,
które poprzez rozwijanie swojego poczucia humoru, chcą zyskać więcej
szczęścia w życiu.
Sens życia
Bohaterem tej książki jest młody człowiek, któremu właśnie zawalił się
cały świat. Stracił pracę, dach nad głową i środki do życia. Gdy znajduje
się na samym dnie, w jego świat wkracza ktoś, kto wyciąga do niego
pomocną dłoń. Od tego momentu uczeń i Mistrz kroczą wspólną drogą,
odkrywając stopniowo przed sobą swoje tajemnice.
Nieśmiałość – jak z nią skutecznie walczyć
W tej publikacji dzielę się praktycznymi radami i ćwiczeniami, które
130
osobom nieśmiałym pomogą wygrać z tym problemem.
Szkoła Sukcesu
"Szkoła Sukcesu" to książka prezentująca proste porady, jak osiągać
sukces w życiu i spełniać swoje marzenia.
Prawdziwa demokracja
W książce tej prezentuję moje poglądy na temat problemów ze
współczesną demokracją oraz sugeruję zmiany, które pozwolą stworzyć
prawdziwą demokrację.
Duchowe szczęście w praktyce
Książka ta jest skierowana do ludzi wszelkich religii i systemów wiary.
Pokazuje ona m.in. jak w prosty sposób nauczyć się traktować innych
ludzi jak swoich bliźnich, jak wybaczać innym, jak przy pomocy wiary
poprawić stan swojego zdrowia.
131