Aced Uwiklani Seria Driven aceduw

background image
background image

Tytuł oryginału: The Dirven Series: Aced (Book #5)

Tłumaczenie: Marcin Machnik

ISBN: 978-83-283-3008-5

Copyright © 2016 – Aced by K. Bromberg

All Rights Reserved. The scanning, uploading, and electronic sharing of any part of this
book without the permission of the publisher or author constitute unlawful piracy and theft
of the author’s intellectual property.

Polish edition copyright © 2017 by Helion SA
All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficz-ną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.

Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.

Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.

Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:

editio@editio.pl

WWW:

http://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)

Printed in Poland.

Kup książkę

Poleć książkę

Oceń książkę

Księgarnia internetowa

Lubię to! » Nasza społeczność

background image

Rozdział 2.

27

Rozdział 2.

Rylee

Strach nie pozwala mi o sobie zapomnieć.

Próbuję go odepchnąć, nie myśleć o nim i wrócić do codziennej

pracy, do chłopców i Coltona, ale co chwilę zalewa mnie na nowo
swoją falą. Nie ma znaczenia, że jestem już w siódmym miesiącu.
Dwa razy zostało mi to odebrane i z każdym poruszeniem w brzu-
chu lub bólem w biodrach gdzieś z tyłu głowy odzywa się lęk, że tym
razem będzie tak samo.

Siedzę w pokoju dla dziecka pośród stosów śpioszków, pieluch

i rożków, ale niczego nie rozpakowuję, bo boję się, że rzucę jakiś zły
urok czy coś. Że gdy wyciągnę chociaż jedno ubranko, zrobię pra-
nie lub oblekę pościel w łóżeczku, to mój upragniony sen o macie-
rzyństwie pęknie jak bańka mydlana.

W fotelu bujanym czuję się bezpiecznie. Mogę tu siedzieć z zam-

kniętymi oczami, czuć ruchy dziecka i falowanie nabrzmiałej skóry
po każdym kopnięciu, po którym na chwilę oddycham spokojniej.
Mogę położyć dłonie na brzuchu i wyobrażać sobie, że dziecko jest
silne, zdrowe i nie może się doczekać chwili, gdy wezmę je w ramiona.
Mogę rozkoszować się zalewającą mnie miłością do tego maleństwa,
które stworzyliśmy z Coltonem. Jestem w stu procentach pewna, że
ta idealna istotka jeszcze bardziej umocni naszą wyjątkową więź.

Próbuję zatrzymać to uczucie, żeby odpędzić obawy, gdy podno-

szę się z fotela i przejeżdżam dłonią po materacu łóżeczka. Nie mogę
uwierzyć, że to naprawdę się dzieje — że za niespełna trzy miesiące
w naszym życiu pojawi się nowa osoba i że wszystko się zmieni, cho-
ciaż jednocześnie nadal będzie tak samo.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

28

Etapy życia. Jak łatwo przechodzimy z jednej roli w następną

i nigdy nie zastanawiamy się nad rozległością konsekwencji tych prze-
mian. Czy ta zmiana wpisze się w naszą rzeczywistość, czy może ją
zniszczy?

Dziecko. Nasze dziecko. Mimo że ta nowa istota rozwija się we

mnie i co jakiś czas przypomina o sobie swoimi ruchami, to wciąż
nie potrafię w to uwierzyć.

Ostrożnie opadam na kolana i zaczynam przeglądać stosy pre-

zentów. Sądząc po nich, nasi znajomi i członkowie rodziny nie mogą
się doczekać młodego Donavana i chcą go rozpieścić. Sięgam po
mechaty żółty kocyk i przykładam go do policzka, żeby poczuć jego
miękkość, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech.

— Myślisz, że dziecko naprawdę potrzebuje tego wszystkiego? —

Colton wyrywa mnie z zamyślenia. Stoi oparty o futrynę drzwi z kciu-
kami w kieszeniach. Każdy cal jego wysportowanej i umięśnionej
klatki piersiowej i brzucha wznieca we mnie burzę hormonów ciążo-
wych, które przez ostatnie kilka miesięcy rządziły moim popędem
seksualnym.

Zresztą nawet bez hormonów też bym się na niego gapiła, bo chyba

nigdy nie przestanę go pragnąć. Sam jego widok sprawia, że krew
zaczyna krążyć szybciej, serce mi łomocze, a dusza śpiewa.

Podziwiam przez chwilę mojego przystojnego męża. Oglądam sta-

rannie całe jego ciało i w końcu docieram do twarzy, a on uśmiecha
się bezczelnie, jakby dobrze wiedział, o czym myślę. Ale gdy spoglą-
dam w jego szmaragdowe oczy, nie znajduję w nich rozbawienia.
Jego wzrok wyraża mieszankę jakichś stłumionych emocji, których
nie potrafię odczytać. Przypominają mi się pełne sekretów pierwsze
miesiące randkowania, a po plecach przechodzi mi nieprzyjemny
dreszcz niepokoju.

Tłumię wrodzoną potrzebę wypytywania i ponaglania i wmawiam

sobie, że jeśli coś jest nie tak, Colton mi o tym powie, gdy będzie
gotowy. Odtrącam dręczące mnie obawy. To przypuszczalnie tylko
fobie ciężarnej. Colton znosi to wszystko znacznie lepiej niż się

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

29

spodziewałam, chociaż od kilku tygodni jest jakby trochę wycofany.
Trapi mnie to, ale wiem, że jak każdy przyszły rodzic ma zapewne
własne lęki i wątpliwości.

— Nie wiem, czy to wszystko będzie potrzebne. Trochę dużo tu

rzeczy jak na jedno małe dziecko — odpowiadam w końcu, spoglą-
dając na otaczające mnie stosy prezentów.

— Jesteś prześliczna.
Słysząc ten nieoczekiwany komplement, podnoszę wzrok i spoglą-

dam Coltonowi w oczy, a w mojej piersi wzbiera miłość. To niemoż-
liwe, żeby naprawdę sądził, że jestem prześliczna, skoro czuję się jak
wieloryb wyrzucony na plażę, więc śmieję się cicho, po czym siadam
na ziemi, podpieram się z tyłu rękami i wyciągam nogi przed siebie.

— Dziękuję, ale nie sądzę, żeby wielki brzuch i napuchnięte jak

kiełbaski palce u stóp kwalifikowały mnie do bycia prześliczną.

— Cóż, w takim wypadku możliwe, że jesteś tylko piękna — rzuca

żartobliwie, uśmiecha się szeroko i wchodzi do pokoju. Rozgląda się,
bierze do rąk kołderkę ze wzorem flagi w szachownicę i unosi brwi
ze zdziwienia, po czym rusza dalej w moją stronę.

— Hm — mruczę, bo „piękna” także nie wydaje mi się trafnym

określeniem. Ale gdy spoglądam mu w oczy, widzę w nich właśnie to:
że dla niego jestem piękna. Przyjmuję to więc, bo jeśli mężczyzna
widzi cię w najgorszym stanie i uważa, że jesteś w najlepszym stanie,
to nie powinno się z tym dyskutować.

— Za dużo pracujesz, Ry — mówi, siadając przede mną. Tłumię

westchnienie, bo słyszę to nie po raz pierwszy. Od kilku tygodni sprze-
czamy się o to, że według Coltona powinnam już zacząć urlop macie-
rzyński. — Nie możesz się tak przemęczać. Pozwól, by inni ci pomogli.

Spoglądam na kocyk, który trzymam w dłoniach. Nie podoba mi

się, że Colton ma rację i że widzi mój problem z oddawaniem kontroli.

— Wiem, ale przed narodzinami dziecka trzeba jeszcze zrobić tak

wiele rzeczy, którymi tylko ja mogę się zająć. Rozpoczęcie nowego
projektu, problemy Auggiego w Domu i… — milknę, a moje myśli
opanowuje nowy chłopiec w naszej gromadzie, potrzebujący sporo

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

30

uwagi, której nie będę mu mogła dać. Wszystkie zadania na mojej
wyimaginowanej liście domagają się natychmiastowego wykonania,
najlepiej na wczoraj, a doba wciąż wydaje się mieć za mało godzin.
Przytłacza mnie ta myśl i wzdycham głęboko, żeby zgasić palące łzy
pod powiekami. Wraca lęk przed sprawieniem ludziom zawodu.
Jeszcze nie odeszłam na urlop, a już mam wrażenie, że wszystko
wymyka mi się spod kontroli.

— Oddychaj, Ry. Wiem, że twoja osobowość typu A pragnie mieć

wszystko pod kontrolą — mówi Colton — ale to niemożliwe. Daj
innym też coś zrobić. Być może nie będzie to wyglądało dokładnie tak,
jak byś chciała, ale potrzebujesz pomocy. A jeśli coś nie zostanie zro-
bione, będziesz mogła się tym zająć, gdy już urodzi się MURB.

— Colton!
— Co ci się nie podoba w MURB-ie? To skrót od: Małe U Rylee

w Brzuszku — wyjaśnia niewinnie, chociaż dobrze wiem, że próbuje
mnie zirytować. Albo rozśmieszyć.

— Przestań go tak nazywać. — Klepię go w nogę, a on wybucha

głośnym śmiechem i łapie moją dłoń.

— Go? Czy ty właśnie powiedziałaś o nim go? — pyta, roznieca-

jąc na nowo naszą ciągłą debatę dotyczącą nieznanej płci dziecka.
Przyciąga mnie do siebie i jednocześnie nachyla się w moją stronę,
po czym przyciska usta do moich ust, wyzwalając pulsującą falę, która
dociera aż do najniższych części podbrzusza. Czuję jego uśmiech,
gdyż pozostajemy zetknięci ustami.

— Tak, powiedziałam go… ale to tylko zaimek — mruczę. Uwiel-

biam jego bliskość, a w ostatnich dniach wydawał się jakiś odległy.
Uznałam, że jest równie przytłoczony jak ja, chociaż z innych powo-
dów: niewielką przewagą w punktach przed najbliższym Grand Prix,
dzisiejszym baby shower, podczas którego ponad pięćdziesiąt kobiet
naruszyło jego najbardziej osobistą przestrzeń na ziemi, oraz nad-
chodzącymi zmianami związanymi z pojawieniem się dziecka. To
trudne dla każdego faceta, nie mówiąc o takim, który nie spodziewał
się, że w ogóle doświadczy większości tych zdarzeń.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

31

Czy on nadal dobrze się z tym czuje? To, że powiedział, iż jest

gotowy na dziecko, nie znaczy, że naprawdę tak myśli. Wiem, że nie
żałuje i że pragnie tego dziecka równie mocno jak ja, ale i tak nie
potrafię stłumić obaw związanych z tym, jak poradzi sobie z nieunik-
nionymi zmianami w życiu moim i jego.

Trzyma nieruchomo moją dłoń na kolanie, lecz moje pragnienie

poczucia więzi z nim i uśmierzenia obaw jest równie mocne jak
pożądanie. Ten impuls jest zbyt silny, by mu nie ulec. Gładzę dłonią
materiał opinający jego członek i ku mojemu zadowoleniu słyszę jego
gwałtowny wdech.

— Czy ty próbujesz zmienić temat, Ryles?
— Skądże — odpowiadam z uśmiechem, skupiona na pokusie

ukrytej tuż pod moimi palcami.

— Rozmawialiśmy o zaimkach, pamiętasz? On jest tylko zaim-

kiem? — pyta, próbując wrócić do wcześniejszego tematu. Według
niego muszę znać płeć dziecka, bo przecież dziecko jest w moim
brzuchu. Faceci.

Co prawda mam pięćdziesiąt procent szans na trafienie, ale czuję,

że to chłopiec. Nie może być inaczej. Ciemnowłosy, zielonooki chło-
piec, który odwiedza mnie ostatnio w snach. Ma piegi na nosie, który
marszczy, gdy coś zmaluje, chwytając mnie tym za serce jak jego
tatuś. Ale to tylko spekulacje i matczyna intuicja, a nie coś, co mogła-
bym powiedzieć na głos.

— Nie, nie, nie — mówi, zaciskając palce na moim ramieniu, gdy

próbuję znowu się do niego dobrać, aby oderwać jego uwagę od zaim-
ków, które nie wiadomo, czy są właściwe. — Zaimki.

— Cóż, jeśli chcesz rozmawiać o gramatyce… to wydaje mi się,

że „mokra” i „gotowa” to przymiotniki — mruczę. Dobrze wiem, że
Colton zauważy w moich źrenicach zarówno przekorę, jak i pożą-
danie. Nie tylko ty potrafisz zmienić temat, As.

Wybucha śmiechem, z czego wiem, że wyłapał moją aluzję do słów,

którymi się ze mną drażnił, gdy po raz pierwszy uprawialiśmy seks
na masce Sexu. Przyciąga mnie jeszcze mocniej do siebie i całuje

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

32

z prawdziwą pasją. Jakbyśmy widzieli się po raz pierwszy od kilku
tygodni. Pragnienie pomieszane z żądzą. Namiętność ścierająca się
z pożądaniem. Moje ciało wibruje z desperacji, bo jak miałoby tego
nie robić, skoro on nawet całując, działa na moje libido pod każdym
możliwym względem.

Jego pocałunek jest jak grawitacja przyciągająca każdą część mnie.

Pragnę do niego przywrzeć i nigdy się nie odrywać. Splatamy się
językami, najpierw gorączkowo, a potem delikatniej, gdy pocałunek
przechodzi w wymianę czułości i miłości. Colton wolną dłonią ujmuje
moją twarz i muskając kciukiem policzek, kończy pocałunek mimo
moich protestów. Początkowo wydaje mi się, że dostrzegam w jego
oczach rozbawienie tym, że znowu pragnę jakiegoś rodzaju fizycznego
kontaktu, ale gdy się odzywa, domyślam się, że przejrzał na wylot
moje zabiegi.

Niech to. Za dobrze mnie zna.
— Zapomniałaś, że jestem mistrzem zmiany tematu, Ryles? —

Unosi brwi i błyska szelmowskim uśmiechem. — Dobrze wiem, co
próbujesz zrobić.

— Czyżbyś odtrącał propozycję seksu?
— Och, kotku, nigdy nie odtrącę twojej propozycji seksu… Chcę

tylko wrócić do zaimków. — Obdarza mnie krótkim i zabójczym
uśmiechem, po czym chwyta mnie za dłonie i splata palce z moimi
palcami, prawdopodobnie po to, by uniknąć dalszego kuszenia z mojej
strony. Wydaje się nietypowo zdeterminowany w tej kwestii jak na
faceta, który nie miał ochoty wybierać imienia.

Chce zaimków? W porządku, dam mu zaimki.
— Chodzi ci o takie zaimki, jak wsadź mi to?
Chichocze i potrząsa głową.
— Nie. Niekoniecznie o te.
— Wolisz rozmawiać o gramatyce niż zadowolić żonę?
Na jego twarz wraca szelmowski uśmiech.
— Nie, wolałbym pogadać o tym, dlaczego nie cierpisz imienia

MURB.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

33

— Jesteś niemożliwy. I denerwujący — odpowiadam. Jeśli napięty

materiał jego szortów można uznać za wskazówkę dotyczącą stanu
jego umysłu, to z całą pewnością uda mi się doprowadzić do seksu.
Nawet jeśli stawia opór, to koniec końców seks zwycięży. Jak zawsze.

— Myślisz, że to chłopiec? — pyta z ekscytacją i patrzy na mnie

szeroko otwartymi oczami. Ton jego głosu kompletnie mnie rozbraja.

— Jakie to ma znaczenie, skoro i tak nie chcesz ze mną porozma-

wiać o imionach? A przecież powoli kończy nam się czas, Donavan.

— Uwielbiam, gdy mnie tak nazywasz — odpowiada i ściska moc-

niej moją dłoń, gdy próbuję się wyrwać. — No dalej, zdaj się na
instynkt. Pozwól się ponieść chwili. Żyj na krawędzi — powiedział kie-
rowca wyścigowy do pracownika socjalnego. Wzdycham z rezygnacją.

— Imię naszego dziecka to coś trwałego. Nie można podjąć takiej

decyzji pod wpływem chwili. — Nie mogę uwierzyć, że on naprawdę
zamierza nazwać dziecko w momencie, gdy je zobaczymy po raz
pierwszy. Gdy mi o tym powiedział, uznałam to za żart, ale teraz
wiem, że mówił serio.

— Słuchaj, wiesz, które imiona ci się podobają, a ja wiem, które

podobają się mnie. Dlaczego nie mielibyśmy poczekać, aż MURB się
urodzi? Wypowiemy na głos te imiona, gdy go zobaczymy, i na tej
podstawie coś wybierzemy — wyjaśnia. Patrzę na niego groźnie, bo
rozpaczliwie chciałabym poznać wybrane przez niego imiona lub
dowiedzieć się, czy podobało mu się któreś z tych, jakie proponowa-
łam przez ostatnie kilka miesięcy. Jego milczenie w tej kwestii mnie
dobija. — Żyj na krawędzi razem ze mną, Ry. — Chichocze, a ja
potrząsam głową i próbuję udawać irytację, ukrywając uśmiech.

— Ja już żyję na krawędzi. W końcu za ciebie wyszłam, pamiętasz?
— Oj, kotku, pamiętam. Żaden facet nie zapomniałby tego, co

zrobiłaś ze mną tamtego poranka — odpowiada z szelmowskim bły-
skiem w oczach.

Rumienię się zawstydzona swoim bardzo spragnionym i napalo-

nym ja, które nie oparło się mu, chociaż wiedziało, że w każdej chwili
mogą zjawić się ludzie od cateringu. Oczywiście wspomnienie jego

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

34

ciężkiego od pożądania spojrzenia oraz grubego i twardego członka
w moich ustach wywołuje we mnie chęć doświadczenia tego znowu.
Tym razem dla własnej przyjemności, ale nie sądzę, żeby spełnie-
nie tej zachcianki było dla niego jakimkolwiek problemem.

Zmuszam się do wyrzucenia tych obrazów ze swojej głowy, bo

dociera do mnie, że Colton osiągnął tym komentarzem dokładnie
to, co planował.

— I kto tu próbuje zmienić temat? Imię MURB-a? — Unoszę brwi,

a Colton wybucha śmiechem. Ten człowiek jest nieugięty. — A co,
jeśli nie spodoba mi się żadne z twoich imion, a tobie nie spodoba
się żadne z moich?

— Cóż, to proste. — Wzrusza ramionami. — Zmienię temat.
— To chyba jest słowo dzisiejszego dnia. Mów co chcesz, ale to

nie takie łatwe, gdy w grę wchodzi tak istotna decyzja… O Boże,
jeszcze — jęczę, gdy Colton kładzie moją nogę na udach i zaczyna
masować stopę. Jej opuchlizna zdradza całą tę bieganinę ostatnich
kilku dni związaną z nawałem obowiązków w pracy i przygotowa-
niami do baby shower, więc masaż sprawia, że czuję się jak w raju.
Opieram się plecami o ścianę, zamykam oczy i rozkoszuję się przy-
jemnością, jaką mi sprawia.

Pieprzyć czekoladę, seks z Coltonem i raj, bo właśnie to — masaż

stóp po całym dniu noszenia wielkiego brzucha — jest definicją nir-
wany. Wprawne palce Coltona przyciskają i pocierają skórę, dopro-
wadzając mnie do rozkosznego odrętwienia.

Podnoszę głowę i otwieram oczy, a on patrzy na mnie z szerokim

uśmiechem.

— Co?
— Widzisz? — Wzrusza ramionami. — Zmiana tematu. Wystarczy

zmienić temat, trochę zmodyfikować nastrój, a uzyskam wszystko,
czego pragnę.

Myśli, że jest taki sprytny, że nabierze mnie na to za każdym

razem, ale jeśli chodzi o Coltona Donavana, już dawno temu przeko-
nałam się, że lubi grać nieczysto, aby zdobyć to, czego chce. Dobrze,

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

35

że uczyłam się od mistrza, bo znam jego sztuczki i wykorzystam je
przeciwko niemu.

— Magiczne dłonie — szepczę bez tchu, bo mam wrażenie, że

jego kciuk naciska w miejscu bezpośrednio połączonym ze zwień-
czeniem moich ud.

— Twoje stopy są takie nabrzmiałe. — Ma opuszczoną głowę,

a jego palce przenoszą się na łydkę, sprawiając mi tym większą radość
niż powinny.

— Nie tylko stopy mam nabrzmiałe — oznajmiam z powagą. Col-

ton reaguje w ułamku sekundy, podnosząc wzrok i przerywając na
chwilę ruchy palców. Patrzy mi w oczy z tym swoim niegrzecznym
uśmiechem aroganckiego chłopca pomieszanego z zapalczywym
kochankiem.

— Czyżby? — Próbuje udawać obojętność, ale po jego natychmia-

stowej reakcji wiem, że chętnie zagra w moją grę. Czas sprawdzić,
jak szybko połknie przynętę, bo ja desperacko potrzebuję jego dotyku
nie tylko na stopach.

— Uhm. „Nabrzmiałe” oznacza „bardzo wrażliwe”. A „wrażliwe”

oznacza „intensywne”. — Głaszczę dłońmi piersi, które wylewają się
z bluzeczki na ramiączkach. Colton podąża wzrokiem za moimi dłońmi
i zauważa stwardniałe pod wpływem dotyku sutki, które wypychają
cienki materiał. Mam olbrzymi brzuch, nie widzę swoich kostek
i nigdy w życiu nie myślałam, że będę uwodzić męża w siódmym
miesiącu ciąży, ale sądząc po jego drapieżnym spojrzeniu i urywanym
oddechu, w ogóle go to nie obchodzi. Dla niego jestem seksowna.
Wciąż mnie pragnie. To daje mi pewność siebie, której potrzebuję,
by kontynuować tę grę.

— Intensywność jest spoko.
— Intensywność jest niewiarygodna — mówię z westchnieniem.

Nasze spojrzenia toczą swawolną wojnę o to, kto wykona pierwszy
ruch. — „Nabrzmiała” to „ciasna”. „Wrażliwa”. „Wielo…”.

— Myślę, że muszę to sprawdzić — przerywa mi i klęka, nie odry-

wając ode mnie wzroku. Jego dłonie przesuwają się wyżej, na uda,

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

36

dotykając mnie delikatnie, lecz z determinacją, i podciągają jedno-
cześnie materiał spódniczki.

— To, co dotknięte, trzeba wziąć w całości — kuszę go. Jego dotyk

jest sprawdzianem siły woli, a widok opalonej klatki piersiowej i zapach
masła kakaowego pochodzący od kremu z filtrem coraz bardziej kru-
szą moją powściągliwość.

— Mamy swoje wymagania, co? — przerywa i spogląda na mnie

z uniesionymi brwiami i uśmiechem błąkającym się w kącikach ust.

— Jak dotąd nikt nie narzekał — ripostuję, gdy nachyla się

i muska lekko ustami moje wargi. Próbuje się odsunąć, ale podążam
za nim, bo chcę więcej. Jeśli chodzi o niego, zawsze chcę więcej.

W jego oczach błyska wesołość, bo wie, że mnie przyłapał na tym,

że próbuję grać uwodzicielkę, chociaż jedyne, czego pragnę, to mieć
go w sobie lub na sobie, i to jak najszybciej.

— Chcesz czegoś? — pyta, wznawiając hipnotyzującą podróż pal-

ców w górę moich ud. Wydaje z siebie rozkoszne syknięcie, gdy trafia
na moją wilgoć i odkrywa, że nie założyłam majtek, gdy po prysznicu
przebierałam się w wygodniejsze ciuchy. Zatrzymuje się, a na jego
twarzy przez chwilę rozgrywa się walka między pożądaniem a potrzebą
kontrolowania sytuacji. W końcu wraca z palcami w stronę kolan.

— Ciebie. — Po co owijać w bawełnę, skoro to rozkoszne ciepło

w podbrzuszu rozlewa się na całe ciało, a jedyna znana mi osoba,
która potrafi zaspokoić moje pragnienia, siedzi naprzeciw mnie?

Mnie? — Opuszcza głowę i całuje najpierw lewe, a potem prawe

udo. Potem spogląda na mnie spod gęstych rzęs i powoli zwilża dolną
wargę. — To dlatego nie założyłaś majtek? Czego konkretnie ode mnie
chcesz?

Wznawia ruchy dłoni, uwodząc mnie dotykiem. Hipnotyzuje mnie

świadomość tego, czego nie mówi.

Śmieję się nisko i sugestywnie.
— Cóż, nie chodzi o to, czego chcę od ciebie, lecz raczej gdzie chcę

cię mieć.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

37

— Chcesz mnie mieć tutaj? — pyta, przeciągając delikatnie pal-

cami wzdłuż mojej cipki. Próbuję się nie ruszać, ale odruchowo wygi-
nam biodra w błagalnym ruchu.

Lecz on zabiera palce.
— Nie drażnij się ze mną, Donavan. — Odczuwam wręcz fizyczny

ból z powodu pragnienia ponownego dotyku. Colton chichocze i nie
odrywając wzroku od moich oczu, nachyla się, żeby przejechać języ-
kiem dookoła sutka. To muśnięcie przez koszulkę przypomina mi,
jakie to uczucie, ale jest zbyt słabe, bym mogła się oddać doznaniom.

— Oj, wcale się nie drażnię, Donavan — odpowiada, parodiując

mnie z rozbawieniem w oczach i nie przerywając dotyku. — Ja po
prostu badam sytuację.

— Jestem przekonana, iż sytuacja wygląda tak, że powinieneś jak

najszybciej mnie zerżnąć.

Uwielbiam ten ulotny uśmiech i nieznaczne zawahanie w ruchach,

gdy wypowiadam takie żądanie. Wydaje z siebie syk, potrząsa głową
i wznawia swoje kuszące ruchy.

— Zapewniam cię, że chcę cię zerżnąć, kochana, ale jestem zwo-

lennikiem równych szans.

Moje mięśnie zaciskają się odruchowo, gdy słyszę pierwszą część

jego wypowiedzi, lecz nie jestem w stanie rozszyfrować drugiej, bo
to na pewno nie jest pora na dowcipkowanie. To jest pora na danie
rozbudzonej hormonalnie kobiecie dokładnie tego, czego chce.

— Równych szans? — wzdycham z frustracją, po czym wydaję

z siebie zaskoczony jęk, gdyż Colton właśnie rozszerza kolanami moje
nogi i dotyka mnie między udami. Jeśli to w ogóle możliwe, moje ciało
jednocześnie rozluźnia się w poczuciu ulgi i napina, bo właśnie dosta-
łam jego dotyk i pragnę więcej.

— Tak — odpowiada i opuszcza głowę. Czuję ciepło jego ust na

odsłoniętej palcami łechtaczce. Odchylam głowę i opieram ją o ścianę,
a przez moje ciało przetacza się fala przyjemności. Chwytam go za
głowę, wplatam palce w jego włosy i unoszę biodra, żeby mu pokazać,
że chcę od niego więcej. Zimne powietrze w miejscu, które ssał,

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

38

uświadamia mi, że się oddala. Próbuję go zatrzymać między swoimi
udami i słyszę jego chichot, którego wibracja jeszcze bardziej rozpala
wzniecany przez niego ogień. — Równych szans na przyjemność
tutaj… — mówi i pochyla głowę, przeciągając językiem w dół i w górę
między moimi nogami — …i tutaj.

Wydaję z siebie niekontrolowany jęk, gdy wsuwa palce do środka

i zgina je, trafiając w najczulszy punkt. Mój Boże… Kaskady doznań
wypłukują ze mnie wszystkie myśli, gdy palcami i językiem zaczyna
zaspokajać moje nienasycone pragnienie seksu.

Jego ruchy zaczynają tworzyć rytm: liźnięcia języka, wprawne

pieszczoty palców w środku, delikatne ssanie łechtaczki. Moje ciało
reaguje: napinam mięśnie, wyginam plecy w łuk i trzymam go mocno,
a fale przypływu i odpływu popychają mnie coraz bliżej szczytu.

— No dalej, Ry — mruczy. Jego ciepły oddech na mojej śliskiej

skórze sprawia, że zaczynam się wiercić i napierać biodrami na jego
rękę. — Dojdź dla mnie, żebym mógł cię zerżnąć w trakcie orgazmu,
a mój członek pokryje się twoją wilgocią, której słodki smak wciąż
będę miał na języku.

Jego słowa są jak ostatnie chluśnięcie benzyny na rozniecający się

płomień. Prowokacyjne. Wybuchowe. Nie do odparcia.

Poddaję się chwili — temu doznaniu, odczuwaniu wszystkiego co

z nim związane — i spadam w czeluść wypełnioną gorącym białym
światłem. Strumień gorąca uderza w górę wzdłuż mojego kręgo-
słupa i rozchodzi się aż do palców stóp i rąk, po czym wraca i trafia
z powrotem w moje podbrzusze, gdzie Colton wprawnymi ruchami
doprowadza mnie poza granice wszelkiej rozkoszy. Słowo „intensywny”
jest zbyt słabe i płaskie w konfrontacji z tym, co przeżywam.

Za każdym razem. Uderza mnie ta prosta myśl, że Colton za każ-

dym razem jest dla mnie najlepszym kochankiem, jaki mógłby być.

Moje mięśnie są tak cholernie napięte, umysł zatraca się w postor-

gazmicznej fali przyjemności, a ja kurczowo wbijam się paznokciami
w jego ramiona. Nie mam pojęcia, jakim cudem uwalnia się z klesz-
czy moich ud. Udaje mu się to jednak i gdy patrzę w jego pożądliwe

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

39

oczy i na usta, które błyszczą od mojej wilgoci, nie mogę się powstrzy-
mać i dziękuję w myślach wszystkim szczęśliwym gwiazdom za to,
że jest mój.

Bo Colton Donavan każdego dnia jest zabójczo przystojny, ale gdy

obejmuję go w pasie udami, patrzę na jego nagi, opalony i umięśniony
tors, a jego spojrzenie mówi mi, że weźmie mnie tak, jak będzie
miał ochotę, bez zahamowań — to jest po prostu niewiarygodny.

Nieokrzesanie. Bunt. Brawura.
Te trzy słowa przebiegają mi przez głowę wraz ze wspomnie-

niami z innego miejsca. Ten opis wciąż do niego pasuje, gdy ściąga
szorty i wyciąga swój członek. Jest gruby, twardy i gotowy, by mnie
posiąść. Hormony tak mieszają mi w głowie, że chociaż przed chwilą
doszłam, sam ten widok sprawia, że czuję napływ śliny w ustach.

— Colton. — Jego imię brzmi w moich ustach jak błaganie połą-

czone z żądaniem i sprawia, że na jego twarz wraca ten szelmowski
uśmieszek.

Przyciska główkę członka do mojego wejścia, zwilża językiem dolną

wargę i zerka mi na chwilę w oczy, po czym opuszcza wzrok, żeby
obserwować, jak się we mnie zagłębia.

— Kurwa — jęczy. — Uwielbiam patrzeć, jak twoja cipka rozciąga

się wokół mnie. I jak mnie opina, gdy mnie przyjmujesz do środka.

Słyszę jego słowa, ale moje ciało jest całkowicie pochłonięte tym,

jak mnie wypełnia i rozpycha, wzbudzając rozkosz każdym ruchem
bioder. Zalewają mnie doznania i emocje, które każą mi zamknąć oczy,
odchylić głowę i zatracić się w nadchodzącej lawinie pożądania.

Colton jest delikatny, lecz zdecydowany. Wysuwa się ze środka,

po czym nakierowuje członek tak, by główką pocierać mnie tam, gdzie
tego najbardziej potrzebuję. Moje ciało jest tak wrażliwe, że gdy
poprawiam biodra, otwieram oczy, bo nie mogę uwierzyć, że taka roz-
kosz jest możliwa.

Patrzy na mnie tak, jakby doskonale znał moje reakcje i wiedział,

że trafia idealnie w moje potrzeby. Że zrobił to tak dobrze, że chce to
powtórzyć. Celowo wyciąga mnie na powierzchnię z postorgazmicznej

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Aced. Uwikłani

40

śpiączki, żebym złapała oddech, nim wrzuci kolejny bieg i wciągnie
mnie z powrotem w następną falę.

I tak właśnie robi: podkręca tempo, patrząc na mnie w skupie-

niu, a jego twarz jest naznaczona rozkoszą. Z napiętymi mięśniami
ramion i karku i zaciśniętymi ustami popycha nas oboje poza granice
zmysłów.

Puls mi przyspiesza, lecz umysł zwalnia. Kłucie dywanu na ple-

cach. Jego palce ściskające moje uda. Uczucie zapadania się w pustkę,
gdy on nabrzmiewa we mnie. Moje imię na jego wargach. Obserwo-
wanie, jak dochodzi do krawędzi.

— Colton — jęczę, wyginając plecy, i kompletnie poddaję się jego

działaniom. Nie jestem w stanie wykrztusić nic innego, bo drugi
orgazm jest zawsze stokroć silniejszy. I tym razem jest nie inaczej.
Szukam czegoś, czego mogłabym się uchwycić, i trafiam na dłoń
podawaną mi przez Coltona. Splatamy palce, a ja zatapiam się we
wzbudzonych przez niego doznaniach.

Teraz, gdy wie, że mnie zaspokoił, zaczyna pościg za własną satys-

fakcją. Wciąż dryfuję gdzieś na wyżynach orgazmu, lecz nie mogę
oderwać od niego oczu: przygryziona dolna warga, biodra napierające
z większym impetem, odrzucona głowa, zatracanie się we własnej
rozkoszy.

— Do licha, Ry… — jęczy łamiącym się głosem. To najseksowniej-

sze słowa świata, bo ja je wywołałam. Gdy wystrzela we mnie cały
swój ładunek, zastyga bez ruchu, oddając się falom rozkoszy. Znie-
ruchomiałe dłonie, biodra, wstrzymany oddech. W końcu powoli unosi
głowę, rozplata nasze palce i spogląda mi w oczy, a na jego ustach
pojawia się ten zadowolony uśmiech. — Do licha, kobieto.

— Mhm — mruczę odurzona, zaspokojona i kompletnie nim

oczarowana.

— Wystarczająco intensywnie?
Jakby w ogóle musiał pytać.
Myślę, że nie każę ci odejść.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Rozdział 2.

41

Wybucha głębokim gardłowym śmiechem, po czym wychodzi ze

mnie i zbliża się, opierając się na dłoniach. Patrzy na mnie długo,
a w jego oczach kryje się tak wiele nieodkrytych tajemnic. Najistot-
niejsze jest jednak to, co potrafię odczytać. To spojrzenie, które mówi
mi, że jestem dla niego całym światem. Nie mam zamiaru podawać
tego w wątpliwość. Żadna zdrowa na umyśle kobieta by tego nie
kwestionowała. Jest perfekcyjny pod każdym względem: seksowny,
troskliwy i życzliwy, a przy tym ma w sobie drania i, co najważniej-
sze, jest tylko mój. „Miłość” to zbyt słabe słowo, żeby opisać, co do
niego czuję.

— Nie sądzę, żebyś miała jakiś wybór w tej kwestii.

Poleć książkę

Kup książkę

background image

Poleć książkę

Kup książkę

background image
background image

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sweet Ache Krew gestsza od wody Seria Driven sweeta
Hard Beat Taniec nad otchlania Seria Driven
Sweet Ache Krew gestsza od wody Seria Driven sweeta
Sweet Ache Krew gestsza od wody Seria Driven sweeta
Sweet Ache Krew gestsza od wody Seria Driven
Hard Beat Taniec nad otchlania Seria Driven hardbe
II seria, Ćwiczenie 2 Badanie rezystywnosci
BWCZ Pytania BWCZ 1 seria id 64 Nieznany (2)
II seria, Protokól 11ME wersjab
II seria, Protokól 2ME b
III seria, Ćwiczenie 9 Własności statyczne
IV seria I edygji
Seria zagadkowych śmierci i w Polsce i w Rosji, Film, dokument, publcystyka, Dokumenty dotyczące sp
Filtr paliwa seria K
MiTE Zadania seria 2 wersja 03
BMW BMW seria 3 Compact id 6401 Nieznany (2)
nakladki dotykowe specyfikacja seria e
tranzystory seria 2SD, ELEKRONIKA, Tranzystory

więcej podobnych podstron