tytuł: "Fascynuj
ą
ce zaproszenie"
autor: Wojciech J
ę
drzejewski
DROBNEJ KOREKTY DOKONAŁ: dunder@kki.net.pl
Wst
ę
p
Je
ż
eli pozwolimy sobie na bezmy
ś
lno
ść
i rutyn
ę
w prze
ż
ywaniu Mszy
Ś
wi
ę
tej,
pozbawimy samych siebie rado
ś
ci i fascynacji najwi
ę
kszym na tej ziemi Darem
kochaj
ą
cego Boga. S
ą
podobno takie kwiaty, które nie mog
ą
zakwitn
ąć
, je
ś
li
byłyby pozbawione odpowiednich składników. Podobnie w nas nigdy nie zakwitnie
zachwyt nad Bo
ż
ym Darem je
ż
eli przestaniemy piel
ę
gnowa
ć
nasz
ą
szukaj
ą
c
ą
zrozumienia miło
ść
do Eucharystii. Jak jednak mo
ż
emy to uczyni
ć
? Czy jedynym
sposobem jest wgryzanie si
ę
w teologiczne rozprawy, które cechuje trudny,
fachowy j
ę
zyk? Spróbujmy poszuka
ć
innej drogi poprzez odwołanie si
ę
do pewnych
do
ś
wiadcze
ń
z naszego
ż
ycia, które pomogłyby nam lepiej zrozumie
ć
i ukocha
ć
Eucharysti
ę
. Pierwszym takim do
ś
wiadczeniem niech b
ę
dzie Randka z ukochanym.
1. RANDKA Z UKOCHANYM
Zakochani maj
ą
bliskie ich sercu miejsca i pory spotka
ń
, do których lubi
ą
powraca
ć
i wspólnie przebywa
ć
. Czasami jest to ławka w parku, na której chłopak
po raz pierwszy odwa
ż
ył si
ę
wzi
ąć
dziewczyn
ę
za r
ę
k
ę
, albo stolik w przemiłej
kawiarence, który był
ś
wiadkiem pierwszych miłosnych zwierze
ń
. Niektóre pary
mał
ż
e
ń
skie
ś
wi
ę
tuj
ą
rocznic
ę
swego
ś
lubu tam, gdzie kilkana
ś
cie lat temu, jedno
drugiego poprosiło o r
ę
k
ę
.
Podobnie ma si
ę
rzecz w naszej miło
ś
ci z Panem Bogiem. On równie
ż
lubi zaprasza
ć
tych, którzy oddaj
ą
mu swoje serca w okre
ś
lone miejsca szczególnego rodzaju.
Takim miejscem, gdzie Bóg nas zaprasza na randk
ę
jest Msza
Ś
wi
ę
ta.
Wielu ludzi powtarza tego typu formuł
ę
: "Nie musz
ę
łazi
ć
na jak
ąś
tam Msz
ę
,
gdzie kł
ę
bi
ą
si
ę
tłumy, organista fałszywie
ś
piewa, ksi
ą
dz gada o polityce. Nie
b
ę
d
ę
brał udziału w tym cyrku, mog
ę
spotka
ć
Boga gdziekolwiek b
ą
d
ź
".
To prawda,
ż
e Boga mo
ż
na spotka
ć
wsz
ę
dzie i człowiek wierz
ą
cy do
ś
wiadcza tego w
swoim
ż
yciu (kiedy
ś
ś
wi
ę
ty Augustyn
ś
piewał Psalm w ubikacji, czym zgorszył sw
ą
pobo
ż
n
ą
mam
ę
), nie warto jednak w imi
ę
tego rezygnowa
ć
z pewnych szczególnych
miejsc, gdzie randka z Panem Bogiem ma wyj
ą
tkowe znaczenie. Wyobra
ź
my sobie
nast
ę
puj
ą
c
ą
sytuacj
ę
: M
ąż
mówi do swej
ż
ony: "Kochanie, dzi
ś
jest rocznica
naszego
ś
lubu. Zapraszam ci
ę
na kolacj
ę
do Restauracji Chi
ń
skiej, gdzie odbyły
si
ę
nasze zar
ę
czyny" i jako odpowied
ź
słyszy: "Dajmy spokój z tymi
sentymentalnymi głupotami. Przecie
ż
codziennie si
ę
spotykamy, jeste
ś
my razem,
mieszkamy pod jednym dachem. Zrób po prostu kaw
ę
i obejrzyjmy wspólnie
czterdziesty odcinek Dynastii". Takie zachowanie zdradzałoby brak prawdziwej
miło
ś
ci, która umie zobaczy
ć
warto
ść
tego typu
ś
wi
ą
t. Na podobnej zasadzie
ź
le
dzieje si
ę
w naszym mał
ż
e
ń
stwie z Panem Bogiem, je
ś
li nie pozwalamy Mu zaprosi
ć
si
ę
na to w wyj
ą
tkowe spotkanie w okre
ś
lonym dniu i miejscu, jakim jest Msza
Ś
wi
ę
ta. Nie doceniaj
ą
c wagi takich szczególnych momentów marnujemy fantastyczn
ą
okazj
ę
do upi
ę
kszenia codzienno
ś
ci naszego bycia z Bogiem i sami jeste
ś
my winni,
ż
e staje si
ę
ona szara, bezbarwna, pełna rutyny nijako
ś
ci. Pozornie gł
ę
boka i
bardzo trze
ź
wa idea, by spotyka
ć
Boga wsz
ę
dzie po prostu nie wypala, je
ś
li
zabraknie zaplanowanych randek, które od
ś
wie
ż
aj
ą
pami
ęć
pocz
ą
tków.
Niedzielna Msza jest wi
ę
c ulubionym miejscem Pana Boga, kiedy to chce On zasi
ąść
z nami przy od
ś
wi
ę
tnie zastawionym stole, aby wspomnie
ć
i uroczy
ś
cie prze
ż
y
ć
miło
ść
, jaka nas ł
ą
czy. Pan Jezus podczas tego spotkanie mówi ze wzruszeniem:
"Przypomnij sobie ten dzie
ń
, w którym umarłem za ciebie na krzy
ż
u, aby potem
zmartwychwsta
ć
i otworzy
ć
przed tob
ą
serce, z którego płynie wieczne
ż
ycie.
Pami
ę
tasz jak pierwszy raz, dotarło do ciebie moje wyznanie miło
ś
ci; ten moment,
kiedy przyjmuj
ą
c moje Ciało przeczułe
ś
jak wielk
ą
tajemnic
ę
kochaj
ą
cego serca
kryje w sobie ten dar".
Pierwszym krokiem w gł
ę
bszym prze
ż
ywaniu i rozumieniu Mszy jest zgoda na własn
ą
obecno
ść
odpowied
ź
na zaproszenie Pana.
2. ROZMOWA
Jednym z pi
ę
kniejszych do
ś
wiadcze
ń
, jakie przyniosło mi
ż
ycie w zakonie była
szczera i gł
ę
boka rozmowa ze szczególnie mi bliskimi lud
ź
mi. To wspaniałe móc
rozmawia
ć
z przyjacielem, zwłaszcza je
ż
eli serca s
ą
zł
ą
czone w tej samej miło
ś
ci
do Boga.
Ś
wi
ę
ty Augustyn opisuje jedn
ą
z takich urzekaj
ą
cych chwil, któr
ą
prze
ż
ył podczas ostatniego spotkania ze sw
ą
matk
ą
: "Gdy nadszedł dzie
ń
, w którym
miała odej
ść
z tego
ż
ycia, zdarzyło si
ę
,
ż
e stali
ś
my tylko we dwoje [...]. W
odosobnieniu rozmawiali
ś
my jak
ż
e błogo. Zapominaj
ą
c o przeszło
ś
ci, a wyci
ą
gaj
ą
c
r
ę
ce ku temu, co było przed nami, wspólnie zastanawiali
ś
my si
ę
nad tym, czym
b
ę
dzie wieczne szcz
ęś
cie zbawionych. I jeszcze wy
ż
ej wst
ę
powali
ś
my rozmy
ś
laj
ą
c i
mówi
ą
c z zachwytem o Bo
ż
ych dziełach. I gdy tak w
ż
arliwej t
ę
sknocie mówili
ś
my o
tej krainie, niewyczerpanej obfito
ś
ci, gdzie na wieki karmisz Izraela pokarmem
prawdy, dotkn
ę
li
ś
my jej na krótkie mgnienie całym porywem serca...".
Msza
Ś
wi
ę
ta jest tak
ą
wła
ś
nie przyjacielsk
ą
rozmow
ą
z Panem Bogiem, w której
ogromn
ą
rol
ę
odgrywa umiej
ę
tno
ść
słuchania (na marginesie mała scenka o tym jak
niecodzienna to umiej
ę
tno
ść
: opowiadali mi zakonni współbracia o pewnej
wakacyjnej przygodzie, kiedy to dyskutowali przy ogniskuj
ą
przysłuchiwał si
ę
temu mały chłopak. Po chwili przyprowadził tat
ę
, który tak wyja
ś
nił swoj
ą
wizyt
ę
: "Przybiegł do mnie syn i mówi,
ż
e przy ognisku siedz
ą
dziwni panowie;
jak jeden mówi to reszta słucha..."). Je
ż
eli sporo osób nudzi si
ę
na Mszy,
dzieje si
ę
tak mi
ę
dzy innymi dlatego,
ż
e maj
ą
zamkni
ę
te uszy na to, co Bóg z
miło
ś
ci
ą
mówi w swoim Słowie i o co Ko
ś
ciół modli si
ę
liturgicznymi tekstami;
nie potrafi
ą
słucha
ć
.
Bogactwo tre
ś
ci specjalnie dobranych na dan
ą
niedziel
ę
czyta
ń
jest ogromne
Teksty Pisma
ś
wi
ę
tego ł
ą
czy zawsze wiod
ą
cy temat, który jest rozwijany jak
pi
ę
kny utwór muzyczny. Ton Bo
ż
ej melodii podaje fragment ze Starego Testamentu.
Psalm podchwytuje go i rozwija w swojej opowie
ś
ci, a pełni
ę
brzmienia osi
ą
ga w
Ewangelii. Nawet je
ś
li kazanie nie zawsze umiej
ę
tnie wprowadza w ów
przedstawiany temat, nic nie stoi na przeszkodzie, by ogarn
ąć
go samemu własn
ą
wra
ż
liwo
ś
ci
ą
.
Bóg, który nas poucza swoim Słowem, zachowuje si
ę
jak kto
ś
umiej
ę
tnie
wprowadzaj
ą
cy w rozległ
ą
dziedzin
ę
wiedzy. Nie mówi wszystkiego na raz, nie
wysypuje na mała grz
ą
dk
ę
całego worka ziarna, ale podrzuca nam małe ziarenka
swojej m
ą
dro
ś
ci. Mówi do nas: "Dzisiaj pomy
ś
lmy i porozmawiajmy o przebaczeniu.
Nast
ę
pnym razem chc
ę
wam opowiedzie
ć
o cierpliwo
ś
ci". Warto równie
ż
z
wewn
ę
trznym wyciszeniem wsłucha
ć
si
ę
w modlitwy u
ż
ywane podczas Eucharystii.
Najstarsze z nich maj
ą
swe korzenie w religii naszych starszych braci
ś
ydów,
wiele si
ę
ga w pocz
ą
tki Ko
ś
cioła, jego pierwszych wspólnot. Wszystkie za
ś
s
ą
zapisem coraz gł
ę
biej rozumianej tajemnicy wyznawanej wiary w kochaj
ą
c go nas
Boga. Ci, którzy skar
żą
si
ę
na nieumiej
ę
tno
ść
sformułowania przed Bogiem własnej
modlitwy, niech zaczn
ą
wykorzystywa
ć
bogate tworzywo wypowiadanych przez Ko
ś
ciół
podczas Liturgii słów miło
ś
ci i wiary.
Rozmowa przyjaciół nigdy nie jest monologiem. Podczas Mszy
Ś
wi
ę
tej odbywa si
ę
niemal nieprzerwany dialog. Znajduje on swój wyraz w kilkakrotnie powtarzanych
zwrotach: "Pan z wami", "I z duchem Twoim". W trakcie Modlitwy Eucharystycznej
dialog ten jest nieco bardziej rozbudowany: "W gór
ę
serca", "Wznosimy je do
Pana". "Dzi
ę
ki składajmy Panu Bogu naszemu", "Godne to i sprawiedliwe".
Dialog jest równie
ż
obecny podczas czytania Słowa Bo
ż
ego, kiedy Psalmem
odpowiadamy na to, co usłyszeli
ś
my z fragmentu Starego Testamentu.
Najdonio
ś
lejsz
ą
jednak odpowiedzi
ą
, jak
ą
dajemy Bogu w naszej z Nim rozmowie
jest "amen", wypowiedziane w obliczu Jezusa, który nam si
ę
powierza w komunii
ś
wi
ę
tej: "Ciało Chrystusa", "Amen". Bardzo cz
ę
sto mi
ę
dzy lud
ź
mi rozmowa prowadzi
do podziału i konfliktu. Rozmowa z Bogiem, która dokonuje si
ę
we Mszy, ko
ń
czy
si
ę
gł
ę
bokim zjednoczeniem i niewyobra
ż
aln
ą
blisko
ś
ci
ą
.
3. BOSKIE LEKARSTWO
Ojcowie Ko
ś
cioła, chrze
ś
cija
ń
scy pisarze pierwszych wieków, lubili dla
wyja
ś
nienia tajemnicy Eucharystii porównywa
ć
j
ą
do lekarstwa.
Ś
wi
ę
ty Augustyn
mówi w swoim kazaniu do nowoochrzczonych, maj
ą
cych za chwil
ę
w pełni
uczestniczy
ć
we Mszy
Ś
wi
ę
tej: Pojmiecie co znaczy ów wielki i Boski Sakrament,
tak wspaniałe i czyste lekarstwo.
Gdy wybieramy si
ę
na Eucharysti
ę
, warto jest sobie wyobrazi
ć
,
ż
e wchodzimy w
uzdrawiaj
ą
c
ą
obecno
ść
Pana: Jego dobre Słowo jest koj
ą
ce, przywraca pokój,
rado
ść
i nadziej
ę
. Gdy jako wspólnota trwamy na modlitwie, Duch
Ś
wi
ę
ty, który
nas jednoczy leczy rany podziałów, niezgody i izolacji. Wreszcie Ciało Jezusa
Naj
ś
wi
ę
tszy Sakrament uzdrawia nas z niewiary i poczucia oddalenia od Boga.
Słowa o uzdrowieniu, którego dokonuje udzielaj
ą
cy nam si
ę
Pan pojawiaj
ą
si
ę
co
najmniej w dwu miejscach. Przed przyj
ę
ciem Komunii mówimy: Panie nie jestem
godzien, aby
ś
przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a b
ę
dzie uzdrowiona
dusza moja. Tu
ż
po tym wyznaniu, kapłan w osobistej modlitwie przed spo
ż
yciem
Ciała i Krwi Pana mówi szeptem ( szept oznacza czuł
ą
rozmow
ę
): Niech przyj
ę
cie
Ciała i Krwi Twojej nie
ś
ci
ą
gnie na mnie wyroku pot
ę
pienia, lecz dzi
ę
ki Twemu
miłosierdziu niech mnie strze
ż
e oraz skutecznie leczy moj
ą
dusz
ę
i ciało.
Przypowie
ść
o Dobrym Samarytaninie mo
ż
e by
ć
odczytana jako opis spotkania ze
Zbawicielem, kuruj
ą
cym nas podczas Eucharystii. Bohater przypowie
ś
ci obmywa
winem i oliw
ą
człowieka pobitego przez zbójców. Oliwa i wino były wówczas
najbardziej dost
ę
pnymi
ś
rodkami farmaceutycznymi dezynfekuj
ą
cymi. Dobry
Samarytanin wyobra
ż
a samego Jezusa, który ju
ż
nie winem, ale drogocennym
lekarstwem swojej krwi (pod postaci
ą
wina) leczy nasze rany. Zawozi nast
ę
pnie do
gospody, któr
ą
jest Jego Ko
ś
ciół, aby tam dopełni
ć
swej troski.
Wła
ś
nie my jeste
ś
my lud
ź
mi pobitymi przez zbójców. Ledwo trzymamy si
ę
na nogach
w drodze do Boga Miło
ś
ci, poobijani i posiniaczeni przez własne niewierno
ś
ci i
potkni
ę
cia. Pali nas gor
ą
czka przeró
ż
nych złych skłonno
ś
ci: je
ś
li, na przykład,
kto
ś
za bardzo przyzwyczaił si
ę
do kłamstwa, albo nie potrafi zapanowa
ć
nad
niszcz
ą
cym innych gniewem, b
ą
d
ź
trawi go chorobliwa ambicja,. Wszystko to
oznacza wewn
ę
trzne spustoszenie duchowego organizmu spowodowane przez grzech.
Cz
ę
sto kroki naszych decyzji s
ą
niepewne, gdy
ż
jeste
ś
my z lekka ogłupiali
mnóstwem opinii, apodyktycznych s
ą
dów, sprawiaj
ą
cych zam
ę
t i oszołomienie: co
wła
ś
ciwie jest prawd
ą
, dobrem i czy w ogóle mo
ż
liwe jest godziwe
ż
ycie w
wierno
ś
ci nauce Mistrza?
Nasze serce nie jest w stanie bi
ć
spokojnym, równym rytmem miło
ś
ci do Pana, bo
choruje na niedowierzanie Miło
ś
ci. Trudno unikn
ąć
owej choroby
ż
yj
ą
c po
ś
ród
ludzi, którym Jego Imi
ę
jest obce, oboj
ę
tne, albo budz
ą
ce poczucie zagro
ż
enia.
Taki jest nasz
ż
ałosny stan w
ę
drowców pobitych przez zbójców. Le
ż
ymy przy
drodze, a niewielu przechodz
ą
cych obok kwapi si
ę
z pomoc
ą
. Ilekro
ć
gromadzimy
si
ę
na Eucharystii, mo
ż
e si
ę
dokonywa
ć
uzdrowienie naszych my
ś
li, pragnie
ń
, woli
i wiary. Bowiem On sam zobaczył nas, wzruszył si
ę
, podszedł, "przyjmuj
ą
c posta
ć
sługi" i ogarn
ą
ł swoj
ą
blisko
ś
ci
ą
Na Mszy zostajemy otoczeni Jego ramionami,
czujemy,
ż
e jest: słyszymy Słowa! Wła
ś
nie dzi
ę
ki tej bezpo
ś
rednio
ś
ci
wypowiadanego Słowa oraz znaków nios
ą
cych
ś
yw
ą
Obecno
ść
, mo
ż
emy stopniowo
doznawa
ć
uzdrowienia. Powoli dochodzi
ć
do siebie, aby widzie
ć
, słysze
ć
, odczuwa
ć
i kocha
ć
Boga. Czy mo
ż
e si
ę
osta
ć
choroba naszej niewiary w Jego niesko
ń
czon
ą
miło
ść
, kiedy On sam wydaje si
ę
w nasze r
ę
ce? Czy mo
ż
na nie pokocha
ć
niewinnego
Baranka, który zraniony przytula si
ę
do zagubionego człowieka? Jak mo
ż
e nadal
nas trawi
ć
gor
ą
czka podejrze
ń
,
ż
e Bóg chce nas zagarn
ąć
i bezpardonowo sobie
podporz
ą
dkowa
ć
, skoro pozwala samego siebie spo
ż
y
ć
, przyswoi
ć
, zje
ść
?
Msza
Ś
wi
ę
ta jest wielkim, Boskim Lekarstwem. Jest to czas przebywania w
uzdrawiaj
ą
cej Obecno
ś
ci Pana, który nam konaj
ą
cym grzesznikom przywraca pełni
ę
ż
ycia. Bo nie potrzebuj
ą
Lekarza zdrowi, ale ci którzy si
ę
ź
le maj
ą
.
4. NIEZWYKŁY POCAŁUNEK
Szukaj
ą
c zrozumienia Eucharystii, najwi
ę
kszego daru Pana Jezusa, w którym
ofiarowuje nam siebie samego, warto przej
ść
krok po kroku cał
ą
drog
ę
, po której
On do nas biegnie. Od jakiego zatem gestu zaczyna si
ę
Eucharystia? Najcz
ęś
ciej
dawana spontanicznie odpowied
ź
brzmi: znak krzy
ż
a. Nie jest to jednak prawd
ą
.
Najpierw ksi
ą
dz wraz z asyst
ą
, czyli wszystkimi, którzy mu towarzysz
ą
, zmierza
do ołtarza i składa na nim pocałunek.
Dobrze jest kilka razy powtórzy
ć
sobie to niezwykłe spostrze
ż
enie: pocz
ą
tkiem
spotkania z Panem na Jego uczcie jest pocałunek! W progu swojego domu, On
przytula ka
ż
dego z go
ś
ci i z miło
ś
ci
ą
całuje. Z jak
ą
rado
ś
ci
ą
i uwag
ą
ci, którzy
przyszli na Eucharysti
ę
powinni patrze
ć
, gdy w ich imieniu kapłan muska ustami
Pana. Tak, Pana, gdy
ż
ołtarz to nic innego jak jeden z wielu sposobów Jego
obecno
ś
ci. Podobnie jak uniesiony szcz
ęś
ciem ojciec z przypowie
ś
ci Jezusa, rzuca
si
ę
powracaj
ą
cemu dziecku na szyj
ę
i obsypuje pocałunkami podobnie czyni Bóg.
Jego rado
ść
nie ma granic.
Jak
ą
jeszcze prawd
ę
odsłania przed nami znak rozpoczynaj
ą
cy Eucharysti
ę
?
Wszystko, co b
ę
dzie si
ę
działo na ołtarzu, mamy traktowa
ć
jako Obecno
ść
Ukochanego. Nie przychodzimy na jakie
ś
tam nabo
ż
e
ń
stwo, lecz po to, by spotka
ć
Boga, który jest miło
ś
ci
ą
i samego siebie oddaje w nasze r
ę
ce. Pocałunek
ołtarza, składany przez kapłana w imieniu całej wspólnoty jest preludium
wprowadzaj
ą
cym w spotkanie Oblubie
ń
ca z Ludem, który Pan uznaje za sw
ą
Oblubienic
ę
. Eucharystia to "Pie
śń
nad Pie
ś
niami", miło
ść
ponad wszelkie
miło
ś
ci, zjednoczenie ponad ka
ż
d
ą
jedno
ść
, spotkanie nieporównywalne z
ż
adnym
innym. Pocałunek, jak pisze Francois Varillion, to bardzo pi
ę
kny symbol miło
ś
ci,
gdy
ż
jest znakiem wiary w dar i przyj
ę
ciem tego daru. Pocałunek nie mo
ż
e by
ć
naprawd
ę
dany je
ś
li nie jest przyj
ę
ty. Marmurowy pos
ą
g i martwe usta nie przyjm
ą
pocałunku, usta musz
ą
by
ć
ż
ywe. A
ż
ywe usta to te, które daj
ą
i przyjmuj
ą
równocze
ś
nie. Pocałunek jest wymian
ą
oddechów, znakiem wymiany naszych gł
ę
bi:
moje tchnienie wnosi mnie w ciebie, a i ciebie w siebie wdycham w taki sposób,
ż
e jestem tob
ą
, a ty jeste
ś
mn
ą
.
Swoj
ą
drog
ą
jak szalenie trudno zrozumie
ć
wymow
ę
tego cudownego znaku komu
ś
, kto
nadu
ż
ył go w swoim
ż
yciu: poprzez szczeniack
ą
ciekawo
ść
, kiczowat
ą
czułostkowo
ść
, albo łapczywo
ść
w poszukiwaniu nowych dozna
ń
.
Na Eucharystii nudz
ą
si
ę
głównie ci ludzie, którzy nie zło
ż
yli razem z ksi
ę
dzem
pocałunku: nie u
ś
wiadomili sobie zaraz na pocz
ą
tku,
ż
e stoj
ą
przed kochaj
ą
cym
Bogiem. Msza b
ę
dzie kiepskim teatrem dla ka
ż
dego, kto nie poczuje si
ę
obdarowany
miło
ś
ci
ą
nios
ą
c
ą
ż
ycie.
Trzeba mie
ć
przebudzone pocałunkiem serce, aby zrozumie
ć
znaczenie nast
ę
pnego
gestu, obecnego na pocz
ą
tku Liturgii. Objawiaj
ą
ca si
ę
Miło
ść
ma Imi
ę
. Stajemy
wobec Ojca, Syna i Ducha
Ś
wi
ę
tego. Cała Trójca
Ś
wi
ę
ta jest zaanga
ż
owana w nasze
zbawienie. Ojciec wraz z Duchem wypowiadaj
ą
do ka
ż
dego z nas Słowo Ich miło
ś
ci
Jezusa.
Słowo, zdławione przez
ś
mier
ć
, krzyczy swoim milczeniem na krzy
ż
u, głosz
ą
c
pot
ę
g
ę
miło
ś
ci Stwórcy do zagubionego stworzenia.
Ka
ż
da Eucharystia jest spotkaniem posłanego przez Ojca Jezusa, aby
ś
my wypełnieni
Jego Duchem mogli powróci
ć
w dzieci
ę
cych podskokach do Taty (Abba które pozwala
nam wypowiada
ć
Duch
Ś
wi
ę
ty oznacza wła
ś
nie czułe, pełne bezpo
ś
rednio
ś
ci
"tatusiu"). Msza
Ś
wi
ę
ta to przebywanie z Bogiem, który dał si
ę
nam pozna
ć
jako
kochaj
ą
cy Ojciec, bliski nam Jednorodzony Syn i wewn
ę
trznie przemieniaj
ą
cy nas
Duch
Ś
wi
ę
ty. Wypowiadaj
ą
c Imi
ę
Trójcy
Ś
wi
ę
tej mówimy do Boga Niech si
ę
stanie to
co zostało objawione w Twoim Imieniu: Ojcze uczy
ń
nas swoimi dzie
ć
mi, Jezu
upodabniaj nas do Siebie, przez wszystkie dary, które przynosisz Ty, Duchu
Ś
wi
ę
ty!
Przychodzimy na Msz
ę
Ś
wi
ę
t
ą
nie po to, aby si
ę
pomodli
ć
, ani te
ż
by odprawi
ć
niedzielne nabo
ż
e
ń
stwo. Gromadzimy si
ę
, by woła
ć
w Duchu
Ś
wi
ę
tym do Ojca,
błagaj
ą
c o Jego Syna, naszego Zbawiciela. Pro
ś
ba ta zostaje wysłuchana, bo Jezus
naprawd
ę
przychodzi: najpierw w Ewangelii, swojej radosnej Nowinie, a potem w
swoim Ciele i Krwi. Jezus przychodzi, ale Jego droga wiedzie przez krzy
ż
, st
ą
d
wła
ś
nie ten znak na pocz
ą
tku Mszy.
5. ZNAK KRZY
ś
A
Ka
ż
dy pocz
ą
tek jest szalenie wa
ż
ny. Nasze nastawienie na samym wst
ę
pie Mszy
ś
wi
ę
tej mo
ż
e zadecydowa
ć
o tym jak j
ą
prze
ż
yjemy. Pierwszy gest pocałunek
ołtarza, wprowadza nas w atmosfer
ę
miło
ś
ci. Zaraz potem pojawia si
ę
znak, który
ka
ż
e nam porzuci
ć
wszelkie wyobra
ż
enia o Mszy, jako pewnym religijnym obrz
ę
dzie,
odprawianym wobec Wielkiej, Bezimiennej, Boskiej Mocy. Mianowicie czynimy znak
krzy
ż
a wypowiadaj
ą
c Imiona Boga. Pryska anonimowo
ść
. Stajemy bowiem w obliczu
kochaj
ą
cego nas Ojca, który daje nam si
ę
pozna
ć
i pokocha
ć
przez swego Syna, a
miło
ść
i poznanie jest mo
ż
liwe dzi
ę
ki zamieszkuj
ą
cemu w nas Duchowi. A zatem ju
ż
nie tylko miło
ść
, ale miło
ść
do Boga, którego znamy z Imienia.
Msza
Ś
wi
ę
ta to przebywanie z Bogiem, który dał si
ę
nam pozna
ć
jako kochaj
ą
cy
Ojciec, bliski nam Jednorodzony Syn i wewn
ę
trznie przemieniaj
ą
cy nas Duch
Ś
wi
ę
ty. Wypowiadaj
ą
c Imi
ę
Trójcy
Ś
wi
ę
tej mówimy do Boga: "Niech si
ę
stanie to co
zostało objawione w Twoim Imieniu. Ojcze uczy
ń
nas swoimi dzie
ć
mi. Jezu
upodabniaj nas do Ciebie; przez wszystkie dary, które przynosisz Ty, Duchu
Ś
wi
ę
ty".
Celem Mszy
Ś
wi
ę
tej nie jest ani pomodlenie si
ę
, ani odprawienie niedzielnego
nabo
ż
e
ń
stwa, lecz pro
ś
ba zanoszona w Duchu
Ś
wi
ę
tym do Ojca, aby dał nam swojego
Syna. I pro
ś
ba ta zostaje wysłuchana, bo Jezus naprawd
ę
przychodzi najpierw w
Ewangelii, swojej radosnej Nowinie, a potem w swoim Ciele i Krwi. Jezus
przychodzi, ale Jego droga wiedzie przez krzy
ż
, st
ą
d wła
ś
nie ten znak na
pocz
ą
tku Mszy.
Pan jest z nami, aby udziela
ć
nam swojego
ż
ycia. Tym
ż
yciem jest miło
ść
Ojca,
Syna i Ducha
Ś
wi
ę
tego dzi
ę
ki ofierze na krzy
ż
u Jezusa Chrystusa.
6. POP
Ę
KANE NACZYNIE
Warunkiem trwania i rozwoju miło
ś
ci jest umiej
ę
tno
ść
mówienia przepraszam.
Chodzi o sztuk
ę
dawania sobie nawzajem prostych znaków, które mówi
ą
: "
ś
ałuj
ę
tego, co si
ę
stało. Wybacz,
ż
e ci
ę
zraniłem".
Nie da si
ę
unikn
ąć
pewnych drobnych, czy powa
ż
niejszych zranie
ń
, bo jeste
ś
my
lud
ź
mi, a nie Aniołami, ale mo
ż
na nie dopu
ś
ci
ć
, by przez te p
ę
kni
ę
cia uciekała
miło
ść
. Bardzo cz
ę
sto ludzie oddalaj
ą
si
ę
od siebie dlatego,
ż
e nie umiej
ą
przyznawa
ć
si
ę
do popełnionych bł
ę
dów.
Jak bowiem mo
ż
na budowa
ć
wspólnie co
ś
sensownego, gdy ma si
ę
ś
wiadomo
ść
omijanych problemów i spraw, które dziel
ą
. Gdy czujemy si
ę
winni z jakiego
ś
powodu wobec bliskiego nam człowieka, ale sprawa nie została załatwiona, nie
było
ż
adnej próby rozmowy, wtedy raczej unikamy wspólnych spotka
ń
. Z czasem
nawet mała szczelina niezaleczonych urazów, mo
ż
e urosn
ąć
do rozmiarów przepa
ś
ci
oboj
ę
tno
ś
ci. Tutaj wła
ś
nie, mi
ę
dzy innymi, nale
ż
y szuka
ć
przyczyny łatwego
opuszczania Mszy, albo oboj
ę
tnego w niej uczestniczenia.
St
ą
d te
ż
ma ogromne znaczenie, aby szczerze na samym pocz
ą
tku ka
ż
dej
Eucharystii, po pocałunku ołtarza i znaku krzy
ż
a, uzna
ć
przed Panem wszelkie
braki i niedoskonało
ś
ci w naszej miło
ś
ci do Niego.
Chodzi o odkrycie,
ż
e jeste
ś
my pop
ę
kanym naczyniem, w które Bóg chce wla
ć
swój
drogocenny napój. Zanim to nast
ą
pi, naczynie musi zosta
ć
uszczelnione i wytarte
z kurzu. Tak
ą
wła
ś
nie rol
ę
pełni akt skruchy we Mszy
Ś
wi
ę
tej, który wyra
ż
a si
ę
spowiedzi powszechnej wszystkich zebranych w Ko
ś
ciele. Gdy mówimy Panie zmiłuj
si
ę
nad nami, prosimy o dary Jego miłosierdzia: zarówno o zreperowanie
uszkodzonego dzbanka, jak i wypełnienie go Bo
ż
ym
ż
yciem.
Tam, jednak, gdzie mamy do czynienia z nie tyle pop
ę
kanym, co całkiem rozbitym
naczyniem, potrzebna jest du
ż
o powa
ż
niejsza naprawa, która dokonuje si
ę
w
spowiedzi. R
ę
czne, precyzyjne sklejanie. Ilekro
ć
ś
wiadomie czynimy szalony krok
zerwania wi
ę
zi wiary i miło
ś
ci do Boga przez ci
ęż
ki grzech, nadajemy si
ę
do
gruntownej renowacji, dokonuj
ą
cej si
ę
w konfesjonale. Uznaniu przed Bogiem
własnych, codziennych słabo
ś
ci i grzeszno
ś
ci towarzyszy gest bicia si
ę
w piersi.
Dla zrozumienia wymowy tego znaku dobrze jest przypomnie
ć
sobie chwile, kiedy
gwałtownie walili
ś
my w drzwi czyjego
ś
domu, albo pokoju, bo ów człowiek był nam
w danej chwili szalenie potrzebny. Podobnie w chwili, gdy usiłujemy stan
ąć
w
prawdzie przed Bogiem, potrzebna jest nam na gwałt wewn
ę
trzna wra
ż
liwo
ść
.
Konieczne jest przebudzone, wyrwane z u
ś
pienia sumienie, czyli rzeczywiste
przej
ę
cie si
ę
naszymi brakami w miło
ś
ci do Boga. Przy czym nie najwa
ż
niejsze s
ą
tu uczucia, co raczej jasna
ś
wiadomo
ść
zaniedba
ń
, bylejako
ś
ci i lekcewa
ż
enia w
naszej wierze.
Szalenie istotnym warunkiem gł
ę
bokiego spotkania z Chrystusem podczas Mszy jest
dobrze prze
ż
yty akt skruchy: wypowiedzenie pełnego
ż
ałuj
ą
cej miło
ś
ci
Przepraszam, do Pana Boga.
7. "SŁUCHAJ IZRAELU"
Moje nawrócenie było zwi
ą
zane ze spotkaniem protestantów. Pewien sympatyczny
człowiek w eleganckim garniturze wr
ę
czył mi Bibli
ę
, mówi
ą
c: We
ź
t
ę
ksi
ąż
k
ę
i
czytaj samodzielnie, a zobaczysz swoj
ą
wiar
ę
w całkiem innym
ś
wietle. Tak
zacz
ę
ła si
ę
w zupełnie nowy sposób moja przygoda z chrze
ś
cija
ń
stwem. Codziennie
tamtym czasie chodziłem na Msz
ę
Ś
wi
ę
t
ą
głównie po to, by słucha
ć
czytanego Słowa
Bo
ż
ego. Zanim odkryłem Obecno
ść
Jezusa odzianego w pokorne szaty chleba i wina
urzekł mnie Jego Głos, przemawiaj
ą
cy do mnie. Pismo
Ś
wi
ę
te niezwykle poci
ą
gaj
ą
cy
ś
wiat, Tajemniczy Ogród, w którym przechadza si
ę
Pan. Kto raz znalazł si
ę
w tym
ś
wiecie, niełatwo go opu
ś
ci. Bogactwo owego ogrodu staje przed nami otworem, gdy
podczas Eucharystii czytamy Ksi
ę
g
ę
ś
ycia.
Czym wła
ś
ciwie jest Biblia? Najpierw warto sobie uzmysłowi
ć
,
ż
e okres jej
powstawania obejmuje kilkana
ś
cie wieków. Szmat czasu niewiarygodnej przygody,
kiedy Bóg stopniowo odsłaniał swoj
ą
twarz w historii Ludu, który sobie wybrał.
Wszystko zacz
ę
ło si
ę
wła
ś
nie od wybrania propozycji, aby pój
ść
razem w drog
ę
:
Izrael i Jego Pan. W trakcie tej w
ę
drówki przez wieki ludzie pojmowali coraz
wi
ę
cej z tajemnicy Boga, który dawał si
ę
pozna
ć
poprzez to, co czynił i mówił.
Ci o najwra
ż
liwszym sercu, przekazywali przychodz
ą
cym po nich wszystko, co
zdołali zrozumie
ć
z wielko
ś
ci, dobroci, miłosierdzia Tego, który ich prowadził
jako Wierny Opiekun. Dokonywało si
ę
to najpierw poprzez słowo mówione,
opowiadanie o dziełach Pana, a dopiero pó
ź
niej w formie dokumentów pisanych.
Zdumiewaj
ą
cy jest fakt,
ż
e Bóg wydał swoj
ą
tajemnic
ę
tak ró
ż
norodnej wra
ż
liwo
ś
ci
poszczególnych ludzi, pozostawiaj
ą
c im wolno
ść
wyrazu poznanej prawdy. Ka
ż
dy z
tych, których On wybrał mówił, czy pisał o odkrywanym Bogu na swój sposób. Jedni
czynili to opowiadaj
ą
c o wa
ż
nych, milowych wydarzeniach z
ż
ycia Ludu
prowadzonego przez Pana: Przymierze z Abrahamem, Wyj
ś
cie z Egiptu, W
ę
drówka
przez pustyni
ę
, zdobywanie Ziemi Obiecanej, Narodzenie,
ś
ycie,
Ś
mier
ć
i
Zmartwychwstanie Chrystusa, Dzieje Ko
ś
cioła. Inni si
ę
gali po fikcj
ę
literack
ą
,
aby za pomoc
ą
barwnych opowie
ś
ci przekaza
ć
to, o czym zostali pouczeni przez
Boga. Ludzie, których nazywamy prorokami głosili usłyszane wprost od Pana słowa
Jego pouczenia, miłosierdzia, gniewu z powodu czynionego zła, obietnic pełnych
nadziei. Znajdziemy te
ż
w Biblii mnóstwo poezji, bo tam, gdzie jest miło
ść
musi
pojawi
ć
si
ę
i wiersz.
Wiele kart Ksi
ę
gi pulsuje modlitw
ą
, która jest najszerzej otwartym oknem do
serca o
ś
wieconego Wieczn
ą
Prawd
ą
. Wszystkie te drogi ujawniania tajemnicy Boga,
zwie
ń
czone powstaniem jednej Ksi
ę
gi, były obj
ę
te Jego dyskretn
ą
i mocn
ą
opiek
ą
.
Wszystko po to, by słowa zapisane w Biblii niosły najczystsz
ą
prawd
ę
o Panu
Bogu.
Raz jeszcze u
ś
wiadommy sobie,
ż
e ta wła
ś
nie Objawiona Prawda nie została
wyra
ż
ona w jakich
ś
naukowych terminach, ani nawet w formie tajemniczo
niezrozumiałego j
ę
zyka, do którego dost
ę
p mieliby jedynie wybrani. Na kartach
Biblii jest samo
ż
ycie; ludzie rodz
ą
si
ę
, walcz
ą
, kochaj
ą
, zdradzaj
ą
,
przebaczaj
ą
, płacz
ą
, skacz
ą
ze szcz
ęś
cia,
ż
eni
ą
si
ę
, wychodz
ą
za m
ąż
, maj
ą
dzieci, wreszcie spotyka ich
ś
mier
ć
. Te zwykłe i niezwykłe do
ś
wiadczenia, Bóg
uczynił miejscem ujawniania siebie samego. Nasze zrozumienie, zachwyt i
posłusze
ń
stwo Słowu Boga b
ę
d
ą
mo
ż
liwe tam, gdzie nauczymy si
ę
go słucha
ć
,
pozostaj
ą
c wra
ż
liwi na wydarzenia naszego
ż
ycia. Gdy z wi
ę
ksz
ą
uwag
ą
b
ę
dziemy
ś
ledzi
ć
to, co niesie codzienno
ść
, łatwiej dotrze do nas
Ś
wiatło. Bowiem i my
jeste
ś
my prowadzeni przez Pana, a w trakcie tej drogi On stopniowo si
ę
nam
objawia. Dla ludzi, maj
ą
cych kontakt z samymi sob
ą
, i otwarte serca poszukuj
ą
ce
sensu i
ś
wiatła, Biblia mo
ż
e sta
ć
si
ę
pomoc
ą
w spotkaniu Boga.
Bóg mówi do nas podczas Mszy
Ś
wi
ę
tej przez swoje Słowo. Przez wieki formowania
si
ę
Biblii zatrudnił On tak wielu ró
ż
nych po
ś
redników swego Objawienia, aby
dotrze
ć
do ka
ż
dego, kto b
ę
dzie szukał Prawdy si
ę
gaj
ą
c po t
ę
niezwykł
ą
Ksi
ę
g
ę
.
8. WIERZ
Ę
!
Którego
ś
roku na pielgrzymce hipisów pewien chłopak, lubuj
ą
cy si
ę
w
prowokacjach, wyraził powa
ż
n
ą
w
ą
tpliwo
ść
odno
ś
nie istnienia subkultury dzieci
Kwiatów. Zrobiła si
ę
straszna burza. Ludzie jeden przez drugiego mówili: " Jak
to nie ma, a my kim jeste
ś
my? Przecie
ż
mamy swoje zasady post
ę
powania, swoje
ideały: pokój, miło
ść
, wolno
ść
".
Tak ju
ż
jest,
ż
e ilekro
ć
kto
ś
zakwestionuje wa
ż
ny wymiar naszego
ż
ycia, co
ś
bliskiego sercu, stanowi to mobilizacj
ę
do jasnego sformułowania zagro
ż
onych
postaw i warto
ś
ci. Gdy człowiek nie jest zmuszony si
ę
broni
ć
, nie troszczy si
ę
tak bardzo o nazywanie swoich ideałów.
W bardzo podobny sposób reagowali chrze
ś
cijanie, gdy chodzi o ich stosunek do
wyznawanych prawd wiary. Dopóki nikt nie podwa
ż
ał ich fundamentalnych przekona
ń
po prostu nimi
ż
yli. Problem zaczynał si
ę
w momencie, gdy nagle kto
ś
powiedział:
nie macie racji wierz
ą
c w Chrystusa jako Boga, bo On wcale Bogiem nie jest.
Ź
le
interpretujecie Pismo popadaj
ą
c przez to w bł
ą
d. Moje odczytanie Objawienia jest
wła
ś
ciwsze i dobrze zrobicie id
ą
c za wskazaniami, które daj
ę
. W takim momencie
wszyscy czuli,
ż
e ich to
ż
samo
ść
jako chrze
ś
cijan zostaje zachwiana. Stawali
wobec doktryny, która w ewidentny sposób podcinała korzenie Ewangelii, za któr
ą
poszli. Sztandar który prowadził ich na polu walki o zbawienie nagle
niebezpiecznie si
ę
zachwiał pod wpływem fałszywej doktryny.
Natychmiast zwoływano Sobór, aby jednoznacznie okre
ś
li
ć
postaw
ę
Ko
ś
cioła wobec
pojawiaj
ą
cego si
ę
bł
ę
du i z moc
ą
, ogłosi
ć
wyznawan
ą
prawd
ę
. Trzeba było czarno
na białym stwierdzi
ć
: Taka wła
ś
nie, a nie inna, była i jest nasza wiara!
Takich historycznych momentów w dziejach Ko
ś
cioła było co najmniej kilka. W
niniejszy sposób powstawał krótko i jasno sprecyzowany zbiór najistotniejszych
prawd wiary, który zyskał miano chrze
ś
cija
ń
skiego "Credo".
Ów zbiór znalazł swoje miejsce we Mszy
Ś
wi
ę
tej. Z euforii, u
ś
pienia, albo
rozdra
ż
nienia wywołanego kazaniem zostajemy wyrwani wezwaniem: wyznajmy nasz
ą
wiar
ę
. Moment, kiedy wypowiadamy najwa
ż
niejsze prawdy naszej wiary, ma nam
wyznaczy
ć
azymut w
ę
drówki za Bogiem, który nam si
ę
Objawił w Chrystusie. Dzi
ę
ki
"Credo" wiemy jak czyta
ć
i rozumie
ć
Pismo
Ś
wi
ę
te, prowadz
ą
ce nas do Zbawiciela.
Otó
ż
ten skrót wiary jest jak mapa turystyczna w górach, która wyznacza wła
ś
ciwe
i bezpieczne szlaki. Lektura Biblii nie mo
ż
e doprowadzi
ć
nas do uznania,
ż
e na
przykład Pan Jezus nie jest prawdziwym Bogiem. Ta
ś
cie
ż
ka w górach jest
zwodnicza i ko
ń
czy si
ę
przepa
ś
ci
ą
. W taki sam sposób powinni
ś
my osun
ąć
na bok
wniosek z osobistej lektury Biblii, który skłaniałby nas do my
ś
lenia o wi
ę
zi z
Jezusem jako czym
ś
wył
ą
cznie prywatnym. Bo przecie
ż
Wierz
ę
w Ko
ś
ciół
Ś
wi
ę
ty i
ś
wi
ę
tych obcowanie. Podobnie wszystkie fragmenty Biblii powinni
ś
my odczytywa
ć
w
ś
wietle chrze
ś
cija
ń
skiego wyznania wiary, które jest dla nas nieomylnym
drogowskazem do Bo
ż
ej prawdy.
Credo nie znalazło si
ę
przypadkiem we Mszy
Ś
wi
ę
tej, która jako cało
ść
jest
pie
ś
ni
ą
uwielbienia i dzi
ę
kczynienia dla Boga. Gdy bowiem uroczy
ś
cie wypowiadamy
słowa zawieraj
ą
ce najwa
ż
niejsze prawdy wiary, to tak jakby
ś
my z rado
ś
ci
ą
ogl
ą
dali mieni
ą
cy si
ę
naszyjnik z najcenniejszych pereł podarowane przez
Ukochanego.
Na koniec jeszcze mała anegdota. Kiedy
ś
pewien starszy ju
ż
ksi
ą
dz tłumaczył mi
dlaczego Credo nast
ę
puje wła
ś
nie po kazaniu: Bo widzisz, nawet je
ś
li to, co
wygłosi ksi
ą
dz gruntownie zniech
ę
ciłoby ci
ę
do pój
ś
cia za Jezusem, to masz mocny
punkt oparcia: Wiara Ko
ś
cioła. Kiedy kaznodzieja nagada głupot, z ulg
ą
wyznaj: A
ja jednak wierz
ę
w Boga Ojca Wszechmog
ą
cego...
9. OFIARA STWORZENIA
Warto sobie u
ś
wiadomi
ć
do
ść
oczywist
ą
w sumie prawd
ę
,
ż
e najwi
ę
ksze wzloty
naszego ducha, najwspanialsze wy
ż
yny m
ą
dro
ś
ci, najbardziej imponuj
ą
ce szczyty
intelektu s
ą
zwi
ą
zane z całym ogromnym kosmosem, ze
ś
wiatem przyrody. Nie tylko
my
ś
limy, kochamy, modlimy si
ę
, ale równie
ż
jemy, oddychamy, trawimy, wchłaniamy
ciepło, krótko mówi
ą
c funkcjonujemy jako
ż
ywe fizyczne organizmy. Jeste
ś
my
cz
ęś
ci
ą
przyrody, współtworzymy j
ą
i dzi
ę
ki niej istniejemy.
Ten współistotny nam
ś
wiat jest nam dany jako prezent, ale o tyle nietypowy,
ż
e
wymaga z naszej strony du
ż
ych inwestycji. Ka
ż
dy dzie
ń
jest podejmowanym na nowo
trudem przetwarzania
ś
wiata, w którym
ż
yjemy. Cokolwiek znajduje si
ę
na naszym
stole, w czymkolwiek my znajdujemy schronienie i bezpiecze
ń
stwo ubranie, domy,
ś
wiatło, woda w kranie jest owocem poł
ą
czonych wysiłków przyrody i twórczej
pracy człowieka.
Dlatego te
ż
, Kiedy podczas Mszy
Ś
wi
ę
tej stajemy przed Bogiem składamy mu w
ofierze nie tylko nasze serca, my
ś
li, pragnienia, to co duchowe, ale te
ż
wszystko, co nas materialnie, fizycznie współtworzy, a co z kolei w naszych
r
ę
kach ulega przemianie. Gdy nast
ę
puje moment ofiarowania na Eucharystii, kapłan
wznosi chleb i wino wypowiadaj
ą
c słowa: "Błogosławiony jeste
ś
Panie Bo
ż
e
wszech
ś
wiata, bo dzi
ę
ki twej hojno
ś
ci otrzymali
ś
my chleb, owoc ziemi i prac
ludzkich. Tobie go przynosimy, aby stał si
ę
dla nas chlebem
ż
ycia." Nast
ę
pnie
"Błogosławiony jeste
ś
Panie Bo
ż
e wszech
ś
wiata, bo dzi
ę
ki Twej hojno
ś
ci
otrzymali
ś
my wino, owoc winnego krzewu i pracy r
ą
k ludzkich. Tobie je
przynosimy, aby stało si
ę
dla nas napojem duchowym."
A zatem
ś
wiat przyrody uczestniczy w naszym ludzkim spotkaniu z Bogiem. Nie jest
gdzie
ś
obok, jak roboczy drelich, którego u
ż
ywa si
ę
jedynie do gorszych, mniej
szlachetnych robót. Bo to wła
ś
nie owoc ziemi i prac ludzkich zostanie
przemieniony w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Chleb i wino wezm
ą
udział w
niezwykłym wydarzeniu `pełnego miło
ś
ci zjednoczenia człowieka z Bogiem.
10. TAJEMNICA KROPLI WODY
W momencie składania Bogu darów na Mszy
Ś
wi
ę
tej ma miejsce niepozorny gest,
pełen gł
ę
bokiego znaczenia: mała kropla wody zostaje zmieszana z winem w
kielichu. Staje si
ę
winem, zostaje w nie przemieniona.
Inaczej jest, gdy czasem do kielicha wpadnie na przykład mucha. O ile uda si
ę
jej uj
ść
z
ż
yciem nadal pozostaje tym, czym była przedtem. Co najwy
ż
ej pachnie
inaczej, ma sklejone skrzydła i z lekka powi
ę
kszony brzuszek. Kropla za
ś
wody
upodabnia si
ę
za
ś
do swojego nowego
ś
rodowiska.
Jaka jest wymowa tej przygody, której do
ś
wiadcza ta odrobina wody. Odpowied
ź
znajdziemy w słowach wypowiadanych przez kapłana podczas opisanej czynno
ś
ci:
Przez to misterium wody i wina daj nam Bo
ż
e udział w Bóstwie Chrystusa, który
przyj
ą
ł nasze człowiecze
ń
stwo. Te słowa mówi
ą
najpierw o Panu Jezusie. Kiedy
przyj
ą
ł On ludzkie ciało, to naprawd
ę
stał si
ę
człowiekiem. Nie jest tak,
ż
e Bóg
odwiecznie istniej
ą
cy przykrył si
ę
jedynie tym, co ludzkie: ciałem,
temperamentem, charakterem inaczej mówi
ą
c był jak mucha pływaj
ą
ca w winie ale on
naprawd
ę
, jako Bóg, stał si
ę
człowiekiem.
I to samo ma si
ę
teraz dokona
ć
w drug
ą
stron
ę
. Człowiek ma sta
ć
si
ę
Bogiem. W
chrze
ś
cija
ń
stwie nie chodzi w pierwszym rz
ę
dzie o to, by by
ć
lepszym, ni
ż
inni,
człowiekiem. Naszym powołaniem jest mie
ć
udział w Bóstwie Jezusa Chrystusa. On
wła
ś
nie po to, przyj
ą
ł nasze człowiecze
ń
stwo, by nas z sob
ą
zjednoczy
ć
. Po to
zostali
ś
my stworzeni przez Boga,
ż
eby dzieli
ć
Jego
ż
ycie:
ż
eby Jego miło
ść
przepływała przez nasze serca jak krew matki, która nosi w sobie pocz
ę
te
dziecko. Nie jeste
ś
my jak małe karzełki, które niegdy
ś
chował na swoim dworze
pot
ęż
ny król, aby gdy ogarniała go nuda, lub podczas przyj
ęć
zabawiały go swymi
wygłupami. My jeste
ś
my dzie
ć
mi Boga, dzie
ć
mi króla, które maj
ą
udział we
wszystkim, co do niego nale
ż
y.
A ta tajemnica dokonuje si
ę
wła
ś
nie podczas Mszy
Ś
wi
ę
tej. Przypomnijmy sobie
jeszcze raz te wa
ż
ne słowa: przez to misterium wody i wina daj nam Bo
ż
e udział w
Bóstwie Chrystusa. Ilekro
ć
wi
ę
c przyjmujemy komuni
ę
Ś
wi
ę
t
ą
, jednoczymy si
ę
z
Bogiem. A jest to mo
ż
liwe dlatego,
ż
e On wcze
ś
niej zechciał zjednoczy
ć
si
ę
z
nami w osobie Jezusa Chrystusa.
11. ZACHWYT DZI
Ę
KCZYNIENIA
Dzieci reaguj
ą
na prezenty albo w taki sposób,
ż
e rzucaj
ą
si
ę
na otrzymane, na
przykład, puzzle i zaraz zaczynaj
ą
je układa
ć
, albo rzucaj
ą
si
ę
ojcu na szyj
ę
po
czym razem zabieraj
ą
si
ę
do zabawy.
Umiej
ę
tno
ść
dzi
ę
kowania za to, co otrzymujemy jest
ś
wietnym sprawdzianem na ile
kochamy darowane nam rzeczy, a na ile tego, kto je podarował.
Ś
wiat, w którym
ż
yjemy jest prezentem od Pana Boga. W nim
ż
yjemy, korzystamy
ze
ń
, przetwarzamy. Chodzimy po ziemi, oddychamy mniej, lub bardziej
zanieczyszczonym powietrzem, pijemy wod
ę
, grzejemy si
ę
w sło
ń
cu. Jemy płody
ziemi, a ci którzy nie s
ą
wegetarianami równie
ż
mi
ę
so. Przy odrobinie
wra
ż
liwo
ś
ci zachwycamy si
ę
górami, morzem, kwiatami. Jeste
ś
my obsypani Bo
ż
ymi
podarunkami.
I mo
ż
na korzysta
ć
z tego całego bogactwa, jak gburowaty
ż
arłok, który pochłania
wszystko, co jest na stole, potrz
ą
saj
ą
c podwójnym podbródkiem.
Mo
ż
na jednak zachowa
ć
si
ę
inaczej. Rzuci
ć
si
ę
na szyj
ę
Ojcu, który nas tak
fantastycznie obdarował, i ukocha
ć
z wdzi
ę
czno
ś
ci.
Takiej wła
ś
nie postawy uczymy si
ę
na Mszy
Ś
wi
ę
tej. Okazj
ą
jest niemal ka
ż
da
chwila sp
ę
dzona przy ołtarzu, ale szczególnie ten moment, który nazywa si
ę
modlitw
ą
Eucharystyczn
ą
. Greckie słowo Eucharystia oznacza wła
ś
nie
dzi
ę
kczynienie. Kapłan mówi: W gór
ę
serca, dzi
ę
ki składajmy Panu Bogu naszemu. W
gór
ę
serca oderwijmy je na chwil
ę
od niedzielnego kotleta, który zaraz po Mszy
zapachnie w naszej kuchni i pomy
ś
lmy o Tym, dzi
ę
ki któremu ów kotlet mo
ż
e w
ogóle zaistnie
ć
.
Wiemy jednak
ż
e nie samym kotletem
ż
yje człowiek. Wznosimy wi
ę
c serca jeszcze
wy
ż
ej, a
ż
do serca Boga, który uzdolnił nas do miło
ś
ci. Tam widzimy równie
ż
,
ż
e
Bo
ż
e serce zostało zranione przez nasz egoizm, zazdro
ść
, nienawi
ść
,
ż
e zostało
zdruzgotane na krzy
ż
u za grzechy
ś
wiata. Dzi
ę
kujemy Mu za to,
ż
e pokonał te
ciemno
ś
ci i zmartwychwstaj
ą
c przywrócił nam prawdziwe
ż
ycie, które jest wieczne.
Te wszystkie niepoj
ę
te dzieła Boga opowiada modlitwa Eucharystyczna, która
wprowadza nas w swój zachwyt zaproszeniem: dzi
ę
ki składajmy Panu Bogu naszemu.
12. BÓG JEST
Ś
WI
Ę
TY
Bóg jest
Ś
wi
ę
ty. Dlatego najpierw nas przera
ż
a nas, którzy nale
ż
ymy do
ś
wiata,
który jest pełen pomieszania tego, co pi
ę
kne i kiczowate, dobre i złe, prawdziwe
i fałszywe. Nale
ż
ymy do
ś
wiata, w którym cofa si
ę
raz wypowiedziane słowo, w
którym w imi
ę
miło
ś
ci krzywdzi si
ę
innych ludzi. Pan Bóg jest jednoznaczny, jest
czystym Dobrem, Miło
ś
ci
ą
, Prawd
ą
, Oddaniem. Musi nas przera
ż
a
ć
Jego
Ś
wi
ę
to
ść
, bo
nieustannie cofamy si
ę
przed jednoznacznym opowiedzeniem si
ę
za Miło
ś
ci
ą
,
Prawd
ą
. Równocze
ś
nie przeczuwamy,
ż
e jedynie
ż
ycie
ś
wi
ę
te czyli nie po łebkach,
nie w okraku pomi
ę
dzy "tak" i "nie" wył
ą
cznie takie
ż
ycie mo
ż
e by
ć
spełnieniem.
I dlatego Pan Bóg jest wiecznym szcz
ęś
ciem i pokojem, bo jest
ś
wi
ę
ty
jednoznaczny w tym, co pi
ę
kne i dobre, klarowny jak
ź
ródlana woda.
Taka
ś
wi
ę
to
ść
nie ma w sobie cho
ć
by cienia wyniosło
ś
ci wobec tego, co pomieszane
i zm
ą
cone. Swojej bowiem wielko
ś
ci nie zawdzi
ę
cza przytłaczaj
ą
cej innych mocy,
megalomanii, pogardzie i pot
ę
pieniu, usuwaj
ą
cych to, co ni
ż
sze i gorsze w cie
ń
.
Ś
wi
ę
to
ść
Boga jest jak pi
ę
kno matki oddanej bez reszty swojemu małemu dziecku.
Jej miło
ść
ja
ś
nieje nad niemowlakiem poprzez proste czynno
ś
ci przewijanie
k
ą
piel, karmienie.
Ś
wi
ę
ty Bóg nie gardzi, nie wstydzi si
ę
tego, co małe i
pokorne. U
ś
wiadamiamy to sobie, gdy podczas Mszy
ś
piewamy hymn
Ś
wi
ę
ty,
ś
wi
ę
ty,
Ś
wi
ę
ty, Pan Bóg zast
ę
pów, pełne s
ą
niebiosa i ziemia chwały Twojej, Hosanna na
wysoko
ś
ci. Błogosławiony, który idzie w Imi
ę
Pa
ń
skie. Pan idzie do nas nie w
przytłaczaj
ą
cej wielko
ś
ci, ale poprzez proste, zwykłe rzeczy: chleb i wino. Pan
jest ju
ż
bardzo blisko w swojej przejmuj
ą
cej odmienno
ś
ci od naszego poranionego
grzechem
ś
wiata, ale pojawia dyskretnie, jak potrafi to uczyni
ć
jedynie
prawdziwa
Ś
wi
ę
to
ść
.
13. TAJEMNICA WIARY
Gabriel Marcel, niesamowicie ciekawy człowiek, filozof egzystencjalista,
nawrócony na katolicyzm w wieku czterdziestu lat dokonał w swojej filozofii
rozró
ż
nienia pomi
ę
dzy tajemnic
ą
a problemem. Otó
ż
problem to jest jaka
ś
zagadka,
której chwilowo nie potrafi
ę
rozwi
ą
za
ć
. Na przykład nie wiem jak zaprogramowa
ć
video, na którym chc
ę
nagra
ć
ulubiony program w telewizji. Mog
ę
jednak zapyta
ć
kogo
ś
, kto potrafi obsługiwa
ć
to urz
ą
dzenie i problem z głowy. Dopóki człowiek
nie rozwi
ąż
e jakiego
ś
, tego typu problemu jest rozdra
ż
niony i niespokojny.
Pami
ę
tam film animowany, kiedy główny bohater psotliwy kot przez kilkana
ś
cie
minut usiłuje dobra
ć
si
ę
do puszki z mielonk
ą
, wyczyniaj
ą
c z ni
ą
najprzeró
ż
niejsze rzeczy, dopóki nie dopi
ą
ł swego. Inaczej jest z tajemnic
ą
. Nad
ni
ą
w
ż
aden sposób nie mo
ż
na zapanowa
ć
. Oddzieli
ć
od siebie, przyjrze
ć
si
ę
wnikliwie i znale
źć
rozwi
ą
zanie. Je
ż
eli na przykład umiera mi kto
ś
bliski i
pojawia si
ę
dramatyczne pytanie: "dlaczego wła
ś
nie on, dlaczego teraz, tak
młodo?". Tych pyta
ń
nie stawia si
ę
w taki sam sposób jak pytania o nieznane
słowo w krzy
ż
ówce. One anga
ż
uj
ą
całego człowieka, przechodz
ą
przez jego serce.
Stawiaj
ą
te
ż
jego własne
ż
ycie w innym
ś
wietle, bo równie
ż
nad sob
ą
odkrywa cie
ń
ś
mierci.
Zaraz po przeistoczeniu kapłan ogłasza zebranym na Mszy: Oto wielka tajemnica
wiary! Ludzie odpowiadaj
ą
: Głosimy
ś
mier
ć
Twoj
ą
Panie Jezu, wyznajemy Twoje
Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyj
ś
cia w chwale. Ju
ż
kilkana
ś
cie
kolejnych czwartków usiłujemy pochyla
ć
si
ę
nad tajemnic
ą
Mszy
Ś
wi
ę
tej.
Pami
ę
tajmy jednak,
ż
e nie rozwi
ą
zujemy w ten sposób pewnej zagadki i w zwi
ą
zku z
tym nigdy nie zawołamy triumfalnie: Ju
ż
wiem o co tu chodzi! Tajemnica
Eucharystii nie da si
ę
rozstrzygn
ąć
i oswoi
ć
. Mo
ż
emy jedynie coraz bardziej
pozwala
ć
jej ogarnia
ć
nasze
ż
ycie. Rzecz w tym, by uczestniczy
ć
coraz bardziej
ś
wiadomie i pokornie w tej tajemnicy, a nie wi
ę
cej móc o niej powiedzie
ć
. Ja
próbuj
ę
ostatecznie zach
ę
ci
ć
pa
ń
stwa do gł
ę
bszego zaanga
ż
owania w to niezwykłe
spotkanie, tak by
ś
my wszyscy nie tyle wi
ę
cej wiedzieli, co byli gotowi
przyjmowa
ć
przemieniaj
ą
c
ą
nas moc miło
ś
ci Boga, który nam si
ę
tak pokornie
oddaje.
14. MODLITWA WSTAWIENNICZA
Kiedy siedzimy razem na rodzinnej imprezie i cieszymy si
ę
sob
ą
wspominamy
równie
ż
tych, którzy z jakich
ś
powodów s
ą
przy stole nieobecni. W gronie
spotykaj
ą
cych si
ę
przyjaciół padaj
ą
imiona ludzi, których brakuje do kompletu.
Czasem kto
ś
powie,
ż
e znany pozostałym człowiek pozdrawia wszystkich bardzo
serdecznie.
Bardzo podobnie dzieje si
ę
podczas Mszy
Ś
wi
ę
tej, kiedy razem z Panem Jezusem,
obecnym z nami w swoim Ciele i Krwi wspominamy naszych bliskich w wierze. Zaraz
po przeistoczeniu nast
ę
puje modlitwa wstawiennicza. Prosimy si
ę
za papie
ż
a,
biskupów, kapłanów, wszystkich naszych braci i siostry, którzy rozsiani po całym
ś
wiecie wierz
ą
w Chrystusa i
ż
yj
ą
Jego Ewangeli
ą
. Wspominamy równie
ż
tych,
którzy s
ą
ju
ż
po drugiej stronie rzeczywisto
ś
ci
ż
yj
ą
w zjednoczeniu z Bogiem.
My
ś
limy tak
ż
e o naszych zmarłych, którzy do
ś
wiadczaj
ą
spotkania z Panem,
uzdalniaj
ą
cym ich przez oczyszczaj
ą
c
ą
miło
ść
do przebywania z Nim twarz
ą
w
twarz. Wszyscy razem w tej nieogarnionej jedno
ś
ci cieszymy si
ę
Bogiem, naszym
Ojcem, który nas gromadzi, uzdrawia, napełnia
ż
yciem. Jednocze
ś
nie jest to
wstawiennicza modlitwa za cały Ko
ś
ciół. Jezus, który objawia swoj
ą
miło
ść
poprzez ofiar
ę
, jak
ą
z siebie składa prowokuje nas do skierowania tej miło
ś
ci do
ka
ż
dego, kto jej potrzebuje.
To jest wa
ż
na lekcja dla nas. Msza to spotkanie braci i sióstr, tych których
widzimy (czasem czujemy) obok w ławce oraz wszystkich, którzy s
ą
gdziekolwiek
indziej: na tym
ś
wiecie, b
ą
d
ź
ju
ż
u Pana, w Jego domu. Jako wspólnota
chrze
ś
cijan, uczniów Jezusa, Jego przyjaciele mamy o sobie pami
ę
ta
ć
w modlitwie
i dawa
ć
oparcie w miło
ś
ci.
15. DOXOLOGIA
Przez ostatnie czwartki mówiłem o tych elementach Mszy, które nosz
ą
nazw
ę
liturgii Eucharystycznej. Czyli wszystko to, co przygotowuje ju
ż
bezpo
ś
rednio do
Obecno
ś
ci Jezusa na ołtarzu pod postaci
ą
chleba i wina. Najpierw było to
dzi
ę
kczynienie za cały wszech
ś
wiat jego dar, za miło
ść
jak
ą
nas obdarza. Potem
uznanie Jego
ś
wi
ę
to
ś
ci, która pozostaje wielka, pomimo,
ż
e przejawia si
ę
przez
proste rzeczy chleb i wino. Nast
ę
pnie powiedziałem o samej tajemnicy
przemienienia zło
ż
onych darów, któr
ą
to tajemnic
ę
mo
ż
emy zgł
ę
bia
ć
jedynie przez
zrobienie jej miejsca w naszym
ż
yciu.
Przez cały czas, gdy dziej
ą
si
ę
tak wielkie rzeczy szli
ś
my krok za krokiem za
Bogiem, który z miło
ś
ci do nas czyni to wszystko. Ojciec swoim wiecznym Słowem
stwarza
ś
wiat, daj
ą
c go nam jako prezent, który ma nam słu
ż
y
ć
. Syn Bo
ż
y, Jezus
Chrystus wchodzi w ten nasz
ś
wiat, który zachorował na zło i samego siebie
oddaje w paszcz
ę
niszcz
ą
cej wszystko
ś
mierci, aby j
ą
pokona
ć
swoj
ą
moc
ą
i da
ć
nowe, Bo
ż
e niezniszczalne
ż
ycie. Duch
Ś
wi
ę
ty jest tym, który w nas to nowe
ż
ycie
wprowadza. Jest o
ż
ywiaj
ą
cym Wiatrem, przynosz
ą
cym wolno
ść
Jezusa. On te
ż
gromadzi nas we wspólnot
ę
, podobn
ą
do tej jaka ł
ą
czy Ojca, Syna i Ducha. Cała
Trójca
Ś
wi
ę
ta jest zaanga
ż
owana w nasze zbawienie. Bóg całym sob
ą
pragnie, by
ś
my
stali si
ę
Jego dzie
ć
mi i przyjaciółmi. Dlatego widz
ą
c to wszystko uwielbiamy na
koniec Liturgii Eucharystycznej Boga słowami wypowiadanymi przez kapłana: "Przez
Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie Bo
ż
e Ojcze Wszechmog
ą
cy w jedno
ś
ci
Ducha
Ś
wi
ę
tego wszelka cze
ść
i chwała przez wszystkie wieki wieków. Amen."
16. "OJCZE NASZ"
Ostatnim etapem we Mszy
Ś
wi
ę
tej jest obrz
ę
d komunii. Ale ka
ż
dy, kto pragnie
przyj
ąć
Ciało Pana Jezusa, musi si
ę
do tego porz
ą
dnie przygotowa
ć
. Przez kilka
najbli
ż
szych rozwa
ż
a
ń
zobaczymy jakie struny naszego serca porusza Liturgia, aby
otworzy
ć
nas ju
ż
bezpo
ś
rednio na spotkanie z Panem w Jego sakramentalnej
obecno
ś
ci.
Najpierw zostajemy wezwani do najwspanialszej modlitwy chrze
ś
cijan, jak
ą
jest
"Ojcze nasz". Ta modlitwa mówi bardzo wiele o postawie, z jak
ą
powinni
ś
my
zbli
ż
y
ć
si
ę
do stołu, gdzie otrzymamy Eucharysti
ę
. Na pocz
ą
tku mówimy słowa
"Ojcze nasz", nie mówimy "mój Ojcze", ale wspólnie jako Jego dzieci, rodze
ń
stwo
wołamy z miło
ś
ci
ą
do naszego taty. Pan Jezus przypomina nam,
ż
e poprzez komuni
ę
chce nas wzajemnie ze sob
ą
jednoczy
ć
, chce, by
ś
my tworzyli jedno ciało, Jego
Ciało. Nikt z nas przecie
ż
nie przyjmuje innego kawałka Pana Jezusa, ale
spo
ż
ywamy ten sam
Ś
wi
ę
ty chleb. On pragnie tchn
ąć
swoje
ż
ycie, swoj
ą
Obecno
ść
w
t
ę
konkretn
ą
wspólnot
ę
, która gromadzi si
ę
w Ko
ś
ciele. Dzieje si
ę
tak, jak w
proroctwie Ezechiela, kiedy suche ko
ś
ci zostaj
ą
obleczone ciałem i o
ż
ywione
duchem. Jezus obleka wła
ś
nie nas, spo
ż
ywaj
ą
cych komuni
ę
swoim Boskim Ciałem,
by
ś
my stali si
ę
jednym organizmem.
W niektórych Ko
ś
ciołach ludzie podczas tej modlitwy bior
ą
si
ę
za r
ę
ce, aby pomóc
sobie zrozumie
ć
i odczu
ć
,
ż
e razem, jako rodzinabracia i siostry.
Warunkiem jednak prawdziwej jedno
ś
ci jest wspólne uznanie Boga, jako
najwa
ż
niejszego dla nas. To co nas ł
ą
czy jako chrze
ś
cijan jest postawienie na
pierwszym miejscu samego Boga i Jego pragnie
ń
. Dlatego mówimy "
Ś
wi
ęć
si
ę
Imi
ę
Twoje, przyjd
ź
Królestwo twoje, b
ą
d
ź
wola Twoja."
Wspólnie równie
ż
wierzymy,
ż
e Jego miło
ść
zadba o nasze codzienne potrzeby,
cieszymy si
ę
Jego czuł
ą
opiek
ą
prosz
ą
c o chleb powszedni na ka
ż
dy dzie
ń
.
Ale zdaj
ą
c sobie spraw
ę
, jak w rzeczywisto
ś
ci bardzo jeste
ś
my podzieleni przez
wzajemne urazy, wyrz
ą
dzone sobie zło prosimy Ojca,
ż
eby naprawiał to pop
ę
kane
naczynie przez wzajemne przebaczenie: Odpu
ść
nam nasze winy jako i my
odpuszczamy naszym winowajcom".
Do komunii przyst
ę
pujemy jako wspólnota, aby umocni
ć
nasz
ą
jedno
ść
w Panu.
Pomaga nam w takiej postawie modlitwa Ojcze nasz.
17. "PRZYJD
Ź
ZBAWICIELU!"
Co wa
ż
nego ma nam do powiedzenia Pan Bóg, gdy przygotowujemy si
ę
do przyj
ę
cia
komunii
ś
wi
ę
tej? Zaraz po modlitwie "Ojcze nasz", kapłan prosi Boga słowami:
"Wybaw nas Panie od zła wszelkiego i obdarz nasze czasy pokojem. Niech nas
wspomaga Twoje miłosierdzie, aby
ś
my wolni od wszelkiego grzechu i bezpieczni od
wszelkiego zam
ę
tu pełni ufno
ś
ci oczekiwali przyj
ś
cia naszego Zbawiciela Jezusa
Chrystusa".
Wspaniała modlitwa o to, by moc miło
ś
ci, któr
ą
przyjmiemy w Eucharystii zburzyła
wszelkie moce ciemno
ś
ci, które w nas mieszkaj
ą
. Warto sobie u
ś
wiadomi
ć
,
ż
e zło,
którego do
ś
wiadczamy, gdy ukazuje ono swoj
ą
ponur
ą
twarz, wynurzaj
ą
c si
ę
z
naszego wn
ę
trza, to nie tylko tak zwane złe uczynki, które nam si
ę
przydarzaj
ą
.
Jeste
ś
my uwikłani w t
ę
mroczn
ą
tajemnic
ę
o wiele bardziej, ni
ż
my
ś
limy. To, co
słowa liturgii okre
ś
laj
ą
jako zam
ę
t oznacza bezmiar spl
ą
tanych intencji dobrych
i złych; cała t
ą
mieszank
ę
m
ą
dro
ś
ci i głupoty, czysto
ś
ci i egoizmu, obecnych w
naszym post
ę
powaniu I tej truj
ą
cej mikstury nie potrafimy sami przedestylowa
ć
i
wyklarowa
ć
. Nawet najgł
ę
bszy rachunek sumienia, to jedynie błysk zapałki,
mrugaj
ą
cej w r
ę
ku człowieka zagubionego w ogromnej puszczy ogarni
ę
tej noc
ą
. W
ś
wietle tego płomyka mo
ż
emy co najwy
ż
ej zobaczy
ć
jeden, z milionów spl
ą
tanych
korzeni, o który si
ę
potkn
ę
li
ś
my.
Dlatego wła
ś
nie,
ż
e jeste
ś
my tak nieszcz
ę
snymi grzesznikami prosimy Jezusa o
Jego zbawienie. Od Niego jedynie oczekujemy pełnej wolno
ś
ci i wewn
ę
trznego
pokoju. W komunii przyjmujemy Jezusa jako naszego Zbawiciela. I ka
ż
da
Eucharystia jest przybli
ż
aniem si
ę
do spotkania Pana w Jego chwale, kiedy
przychodz
ą
c na ko
ń
cu czasów obdarzy nas pełn
ą
wolno
ś
ci
ą
i niegasn
ą
cym
ś
wiatłem.
18. DAR POKOJU
Współczesna psychologia pomogła nam jasno nazwa
ć
jedno z najistotniejszych
ź
ródeł zatruwaj
ą
cych nasze
ż
ycie nerwic. Jest nim l
ę
k przed odrzuceniem. Je
ż
eli
rodzice nie okazuj
ą
swojemu dziecku wystarczaj
ą
co du
ż
o miło
ś
ci, akceptacji,
bezinteresowno
ś
ci, mog
ą
obudzi
ć
w nim niepokój,
ż
e nie zasługuje ono na ich
miło
ść
. Je
ś
li zbyt cz
ę
sto syn, czy córka b
ę
dzie słysze
ć
słowa: "Jak nie b
ę
dziesz
grzeczny, to mamusia nie b
ę
dzie ci
ę
kocha
ć
", mo
ż
e coraz silniej prze
ż
ywa
ć
poczucie zagro
ż
enia my
ś
l
ą
c: nie jestem w stanie wywalczy
ć
sobie miło
ś
ci
rodziców. Tacy ludzie musz
ą
czasami czeka
ć
wiele lat, aby spotka
ć
kogo
ś
, kto
ukocha ich na tyle mocno i bezinteresownie,
ż
e przełamie skurcz l
ę
ku oraz
poczucia przegranej w walce o upragnion
ą
miło
ść
.
Tu
ż
przed momentem komunii
ś
wi
ę
tej Liturgia Mszy wprowadza nas w modlitw
ę
o
pokój. "Panie Jezu Ty powiedziałe
ś
swoim Apostołom pokój zostawiam wam, pokój
mój wam daj
ę
. Prosimy nie zwa
ż
aj na nasze grzechy, lecz na wiar
ę
swojego
Ko
ś
cioła i zgodnie z Twoj
ą
wol
ą
napełniaj go pokojem i doprowad
ź
do pełnej
jedno
ś
ci". Nast
ę
pnie kapłan przekazuje pokój Jezusa słowami: "Pokój Pa
ń
ski niech
zawsze b
ę
dzie z wami" i prosi o wzajemne udzielenie sobie otrzymanego daru przez
jaki
ś
gest.
Mo
ż
liwo
ść
przyj
ę
cia Ciała Pana Jezusa, to wej
ś
cie w bezmiar Bo
ż
ej
bezinteresowno
ś
ci. Bóg oddaje ka
ż
demu z nas całego siebie i bynajmniej nie
żą
da
w zamian za to doskonałej nieskazitelno
ś
ci. Oddaje si
ę
ludziom słabym, oczekuj
ą
c
jedynie, aby tej słabo
ś
ci nie próbowali ukrywa
ć
i usprawiedliwia
ć
, lecz wyznali
j
ą
przed Nim. Ten najwi
ę
kszy dowód miło
ś
ci, która nie limituje siebie w
zale
ż
no
ś
ci od zasług, mo
ż
e wypełni
ć
nasze serca gł
ę
bokim pokojem. Mo
ż
e uwolni
ć
nas od l
ę
ku przed odrzuceniem. Ten dar ma si
ę
sta
ć
udziałem wszystkich, którzy
otaczaj
ą
ołtarz. Jedni drugim okazujemy bratersk
ą
miło
ść
, która cieszy si
ę
drugim człowiekiem, zanim zechce go zmienia
ć
. Tak zaczyna si
ę
prawdziwa jedno
ść
:
gdy stajemy si
ę
wolni od l
ę
ku przed wzajemnym os
ą
dzaniem i pot
ę
pieniem.
W obliczu najwi
ę
kszej miło
ś
ci mo
ż
emy do
ś
wiadczy
ć
koj
ą
cego pokoju, który dzielimy
pomi
ę
dzy sob
ą
.
19. BARANEK PEŁEN MOCY
Bóg, który nam si
ę
oddaje w Eucharystii jest zarazem pot
ęż
ny i łagodny. Nie
musimy si
ę
Go ba
ć
, a zarazem wiemy,
ż
e mog
ą
si
ę
Go l
ę
ka
ć
wszelkie moce
ciemno
ś
ci. Przed sam
ą
ju
ż
komuni
ą
ś
wi
ę
t
ą
modlimy si
ę
słowami: Baranku Bo
ż
y,
który gładzisz grzechy
ś
wiata zmiłuj si
ę
nad nami [...] i obdarz nas pokojem. Co
to za wspaniała prawda o naszym Bogu, który jest tak samo pełen mocy, jak
łagodno
ś
ci. Delikatny Baranek druzgocz
ą
cy pot
ę
g
ę
zła. Nie przytłacza swoj
ą
moc
ą
,
ale przychodzi w lekkim powiewie swojej dyskretnej miło
ś
ci. Potrafi jednak t
ą
miło
ś
ci
ą
stawi
ć
czoła władzy grzechu i
ś
mierci, które si
ę
w nas rozpanoszyły.
Bóg, który si
ę
z nami spotyka nie parali
ż
uje nas swoj
ą
wielko
ś
ci
ą
. Porównanie Go
do Baranka mo
ż
e nam pomóc polubi
ć
Jezusa, który jest pi
ę
kny, ciepły, delikatny.
Nie ma w Nim przemocy i gwałtowno
ś
ci. W spotkaniu z człowiekiem nigdy nie złamie
jego wolno
ś
ci.
Jest on podatny na zranienie. Dał si
ę
poprowadzi
ć
na zabicie za nasze grzechy.
Zamiast je pot
ę
pia
ć
, zaniósł na krzy
ż
, a Jego
ś
nie
ż
nobiałe runo zabarwiła krew.
W taki wła
ś
nie sposób zgładził grzechy
ś
wiata. Nie ma wi
ę
kszej pot
ę
gi nad
miło
ść
, która dyskretnie składa ofiar
ę
, za ukochanego człowieka. Ciało tego
Baranka przyjmujemy jako pokarm, aby Jego czuła i pełna mocy miło
ść
odniosła w
nas zwyci
ę
stwo: "Je
ś
li nie b
ę
dziecie spo
ż
ywa
ć
mego Ciała i pi
ć
mojej Krwi nie
b
ę
dziecie mieli
ż
ycia w sobie (J 6, 53;13,8). Słowa te wypowiada prawdziwy
Baranek Baranek, który naprawd
ę
gładzi grzech
ś
wiata. Ten, który sam jeden
poniósł
ś
mier
ć
, aby cały rodzaj ludzki został ocalony"(Orygenes, O
ś
wi
ę
cie
Paschy, ks. II, 44. w: Pisma Paschalne, Wydawnictwo M Kraków 1994, s.43).
20. NIE JESTEM GODZIEN
Cała Liturgia Mszy zmierza do zjednoczenia si
ę
z Bogiem w Komunii
Ś
wi
ę
tej. Kiedy
wreszcie ma nadej
ść
ta chwila modlimy si
ę
słowami: Panie nie jestem godzien aby
ś
przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a b
ę
dzie uzdrowiona dusza moja. Dla
wielu ludzi słowa nie jestem godzien oznaczaj
ą
: "nie przyjm
ę
Jezusa w komunii,
bo ju
ż
dawno nie byłem u spowiedzi". Nie wynika z tego bynajmniej,
ż
e
natychmiast udadz
ą
si
ę
po przebaczenie w sakramencie pojednania. Jest to
zachowanie podobne do człowieka, który mówi: "nie poprosz
ę
po raz kolejny mojego
przyjaciela o pomoc, bo nadu
ż
yłem jego zaufania". Zamiast załatwi
ć
ten stary
problem i naprawi
ć
zło, które si
ę
stało, na nowo odbudowuj
ą
c przyja
źń
, taki
człowiek pozostawia chor
ą
sytuacj
ę
i w imi
ę
fałszywie rozumianej lojalno
ś
ci nie
prosi o potrzebn
ą
pomoc.
Fatalnie rozumiana "niegodno
ść
" w obliczu oddaj
ą
cego nam si
ę
w Eucharystii
Jezusa, ma miejsce równie
ż
wtedy, gdy kto
ś
czuje si
ę
zbyt mało
ś
wi
ę
ty,
ż
eby
przyj
ąć
komuni
ę
. "No niby nic bardzo złego si
ę
nie stało, ale przecie
ż
tyle we
mnie słabo
ś
ci, złych nawyków, zło
ś
liwo
ś
ci wobec innych. Jak mog
ę
taki
niedoskonały spo
ż
y
ć
Ciało Jezusa." To jest postawienie sprawy na głowie. Bo
wła
ś
nie dlatego,
ż
e jestem słabym grzesznikiem mam przyj
ąć
Chrystusa w Jego
Ś
wi
ę
to
ś
ci i mocy.
Prawdziwy respekt i powaga wobec tego niezwykłego wydarzenia mojego zjednoczenia
z Bogiem nie mo
ż
e wi
ę
c polega
ć
na odmowie przyj
ę
cia tego daru w imi
ę
swoich
grzechów. One s
ą
po to,
ż
eby odda
ć
je Panu w spowiedzi, a wszelkie ich
pozostało
ś
ci powierzy
ć
Jego uzdrawiaj
ą
cej miło
ś
ci.
Kiedy mówimy "Panie nie jestem godzien" powinni
ś
my prze
ż
ywa
ć
te słowa jako
przypomnienie,
ż
e uczestniczymy w czym
ś
pora
ż
aj
ą
co wspaniałym. Ja, człowiek z
krwi i ko
ś
ci, chodz
ą
cy po ziemi, mam wej
ść
w Niesko
ń
czono
ść
samego Boga. Mam si
ę
zanurzy
ć
w Oceanie Jego
Ś
wi
ę
to
ś
ci i Miło
ś
ci, aby si
ę
w nim utopi
ć
, umrze
ć
i na
najgł
ę
biej ukrytym dnie odnale
źć
nowe, Jego własne
ż
ycie. Mam si
ę
sta
ć
ś
wi
ą
tyni
ą
Najwy
ż
szego, Jego domem. Jestem zaproszony do dzielenia
ż
ycia z moim Stwórc
ą
i
Panem wszech
ś
wiata. Ojciec wprowadza mnie słabego człowieka do swojego serca,
abym tam zamieszkał, i by w moich
ż
yłach popłyn
ę
ła Jego krew. Taki cud nie mo
ż
e
by
ć
traktowany jako banalna, tuzinkowa czynno
ść
, jak na przykład zjedzenie loda.
I wła
ś
nie dlatego,
ś
wiadomi ogromu wci
ą
gaj
ą
cej nas Tajemnicy, modlimy si
ę
z
miło
ś
ci
ą
i powag
ą
: Panie nie jestem godzien, aby
ś
przyszedł do mnie, ale powiedz
tylko słowo, a b
ę
dzie uzdrowiona moja dusza. "Dzi
ę
ki Tobie całe moje
ż
ycie
zostanie zbawione, uratowane i przemienione."
21. "AMEN"
Wielkim wrogiem dobrego uczestniczenia we Mszy
Ś
wi
ę
tej jest bezmy
ś
lno
ść
,
wyra
ż
aj
ą
ca si
ę
mi
ę
dzy innymi w rutynowym powtarzaniu przewidzianych w Liturgii
słów. Skutek jest taki,
ż
e Msza staje si
ę
odklepanym, odfajkowanym rytuałem.
Tak, jak powiedział jeden z moich uczniów: "Na Msz
ę
idzie si
ę
po to, aby mie
ć
ju
ż
to za sob
ą
".
Jednym z bardzo zu
ż
ytych przez rutyn
ę
słów jest "Amen". Chc
ę
si
ę
nad nim
zatrzyma
ć
w zwi
ą
zku z odpowiedzi
ą
, jak
ą
dajemy kapłanowi udzielaj
ą
cemu komunii
ś
wi
ę
tej. Ka
ż
dy zbli
ż
aj
ą
cy si
ę
w takim momencie do ołtarza słyszy słowa: "Ciało
Chrystusa". Cz
ęść
ludzi w ogóle nic nie odpowiada, inni odruchowo pomrukuj
ą
na
takiej samej zasadzie jak kasownik mrugaj
ą
cy czerwonym
ś
wiatełkiem, kiedy wsuwa
si
ę
we
ń
bilet. Inna sprawa,
ż
e ludzie niejednokrotnie nie maj
ą
czasu
odpowiedzie
ć
"amen", bo ksi
ą
dz rozdaje Ciało Pana Jezusa w imponuj
ą
co expresowym
tempie. Co powinno znaczy
ć
nasze "amen" jako odpowied
ź
na usłyszane słowa,
objawiaj
ą
ce,
ż
e sam Jezus oddaje nam swe Ciało? Hebrajski
ź
ródłosłów oznacza:
zaufa
ć
, powierzy
ć
si
ę
, uzna
ć
prawd
ę
. Co
ś
niesamowicie dynamicznego, pełnego
naszej inwencji. Jezus w Eucharystii biegnie do nas pokonuj
ą
c czas i przestrze
ń
,
aby podarowa
ć
swoje
ż
ycie, siebie samego. Jest przed ka
ż
dym z nas niecierpliwy i
st
ę
skniony. Jego niesko
ń
czenie otwarte serce chowa si
ę
z dyskrecj
ą
w białym
chlebie, ale bije gwałtownie z miło
ś
ci do nas. W momencie przyjmowania komunii
powinno nam si
ę
udzieli
ć
co
ś
z tej szalonej miło
ś
ci Pana. Nie mo
ż
emy mówi
ć
"amen", tak, jak grzeczno
ś
ciowo odpowiadamy "dzie
ń
dobry" s
ą
siadowi z bloku.
Przyjmujemy Boga, tak bardzo kochaj
ą
cego,
ż
e w wypowiedzianym "amen" musi
zabrzmie
ć
rzeczywi
ś
cie pełnia znaczenia tam ukryta: zaufanie, powierzenie siebie
samego, uznanie w Jezusie Zbawcy, który za mnie wła
ś
nie wydał swe Ciało i
przelał krew na krzy
ż
u. Komunia to spotkanie dwu oddaj
ą
cych si
ę
sobie nawzajem
osób. Boga i mojej. Dlatego w "amen" powinno si
ę
wyrazi
ć
moje zaanga
ż
owanie,
miło
ść
i wiara, z jak
ą
przyjmuj
ę
Jezusa.
22. OSOBISTA ROZMOWA
Kiedy jeste
ś
my na przyj
ę
ciu u bliskiej nam osoby i przychodzi czas
ż
ycze
ń
, wtedy
najpierw kto
ś
w imieniu zebranych wygłasza mow
ę
pochwaln
ą
i składa
ż
yczenia.
Potem wszyscy jednym głosem od
ś
piewuj
ą
sto lat, niech ci gwiazdka
pomy
ś
lno
ś
ci..., albo inny znany wszystkim prezent muzyczny. Nast
ę
pnie ka
ż
dy
osobi
ś
cie podchodzi do solenizanta i zamienia z nim kilka ciepłych zda
ń
,
dzi
ę
kuj
ą
c za zaproszenie i
ż
ycz
ą
c wszystkiego co najlepsze. Niejednokrotnie ju
ż
w trakcie przyj
ę
cia co bli
ż
si znajomi dosiadaj
ą
si
ę
do gospodarza,
ż
eby
porozmawia
ć
w cztery oczy i cieszy
ć
si
ę
jego
ś
wi
ę
tem.
Podobnie dzieje si
ę
na Mszy
Ś
wi
ę
tej. Kapłan w imieniu Ko
ś
cioła uwielbia Boga i
prosi o Jego łask
ę
dla zebranych. Wszyscy razem równie
ż
poprzez
ś
piew i modlitw
ę
dzi
ę
kuj
ą
Panu za Jego dobro
ć
i ciesz
ą
si
ę
Jego obecno
ś
ci
ą
. Ale jest równie
ż
w
trakcie Mszy miejsce na rozmow
ę
w cztery oczy z Panem Jezusem. Na wyra
ż
enie
osobistej rado
ś
ci,
ż
ycze
ń
, powiedzenie o tym, co słycha
ć
, co wydarzyło si
ę
dobrego, lub przykrego w ostatnim czasie. Jest miejsce na osobiste zwierzenia,
czułe spojrzenie. Tym momentem jest chwila po przyj
ę
ciu Komunii
ś
wi
ę
tej, kiedy
mo
ż
na usi
ąść
, czy kl
ę
kn
ąć
w ławce, zamkn
ąć
oczy i sam na sam poby
ć
z Panem.
Ostatnio stwierdziłem,
ż
e nie jest wcale łatwo patrze
ć
drugiemu człowiekowi w
milczeniu w oczy. Spojrzenie gdzie
ś
samo ucieka. Podobnie nie jest wcale prost
ą
rzecz
ą
trwa
ć
przed Panem w ciszy, swoimi słowami dzi
ę
kuj
ą
c Mu za Jego dar, za
miło
ść
. Ale bez takich intymnych chwil nie sposób prze
ż
y
ć
Mszy jako czego
ś
, co
jest moje, bliskie. Nie tylko ogólne, dla mas. Pan Jezus ostatecznie oddaje si
ę
nie ogółowi wiernych, ale ka
ż
demu w jego niepowtarzalno
ś
ci. Gospodarz przyj
ę
cia
pragnie,
ż
eby ka
ż
dy z jego go
ś
ci po
ś
wi
ę
cił Mu specjalny moment na pobycie tylko
we dwoje