"Św. Jan Paweł II nie jest na czasie w dzisiejszym
Kościele"
Dodano dzisiaj 06:30
3612
Tomasz Terlikowski
/ Źródło: PAP/ Jacek Bednarczyk
15
4
Podważenie autorytetu św. Jana Pawła II
ułatwiłoby podważanie Jego nauki. A to
zjawisko już widzimy. Zapisy Amoris Laetitia są
– przynajmniej w pewnej interpretacji – sprzeczne z nauką Jana Pawła II. Coraz
bardziej widać, że św. Jan Paweł II nie jest dziś „na czasie” w Kościele.
A pozbawianie Go autorytetu w ważnej sprawie, jest tego dowodem – mówi
portalowi DoRzeczy.pl dr Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta.
Jak to jest naprawdę ze słynną anegdotą Ojca Świętego Franciszka?
Dr Tomasz Terlikowski: Z tą anegdotą Ojca Świętego jest tak, że przede wszystkim
to nie jest ona zbyt śmieszna. Tak naprawdę nie bardzo wiadomo o jaką historię
dokładnie chodzi. Gdy papież ją opowiedział, media – czemu zresztą trudno się dziwić –
zinterpretowały, że chodzi o Legionistów Chrystusa. Szczególnie, że wszystko
:
autor:
to poprzedziły bardzo ostre sformułowania o niewolnictwie seksualnym,
o wykorzystywaniu. Jednak następnego dnia po wypowiedzi Franciszka, Stolica
Apostolska wydała komunikat, że nie chodziło o wykorzystywanie seksualne, tylko
o manipulację. I, że nie chodziło o Legionistów Chrystusa, ale o żeńską gałąź Wspólnoty
Świętego Jana. No, ale Ojciec Święty tego nie powiedział. A jego anegdota, to w istocie
poważne oskarżenie. Brzmi w ten sposób, że po spotkaniu z Janem Pawłem II,
po zwycięstwie jakiejś „drugiej partii” schowano jakąś sprawę do szuflady. Nie zdarzyło
się dotąd, by jakikolwiek papież formułował tego typu zarzuty wobec innego papieża.
Co więcej, wobec papieża, którego sam kanonizował! Bo przecież Jan Paweł II został
kanonizowany przez Franciszka.
O co więc chodzi?
Rodzi się pytanie, czy czasem nie jest to element szerszego procesu "dewojtylizacji"
Kościoła, czyli osłabiania autorytetu świętego Jana Pawła II.
Po co miałoby to być robione?
Podważenie autorytetu św. Jana Pawła II ułatwiłoby podważanie Jego nauki. A to
zjawisko już widzimy. Zapisy Amoris Laetitia są – przynajmniej w pewnej interpretacji –
sprzeczne z nauką Jana Pawła II. Coraz bardziej widać, że św. Jan Paweł II nie jest dziś
„na czasie” w Kościele. A pozbawianie Go autorytetu w ważnej sprawie, jest tego
dowodem.
Tej tezie o "dewojtylizacji" może przeczyć jeden fakt – o ile anegdota papieża
Franciszka stawia w gorszym świetle św. Jana Pawła II, daje dobre świadectwo
o Benedykcie XVI, który był chyba bardziej jeszcze konserwatywny od św. Jana
Pawła II?
Z tym, że pontyfikat Benedykta XVI nie jest tak mocnym kontrapunktem dla pontyfikatu
Franciszka, jak było to w przypadku pontyfikatu Jana Pawła II. Nie mamy do czynienia
z "debenedyktynizacją" także dlatego, że Benedykt XVI żyje. Jego pontyfikat, znacznie
krótszy od Jana Pawła II był też pontyfikatem kontynuacji. Dlatego wyraźnym
kontrapunktem dla Franciszka jest św. Jan Paweł II. Przyznają to wprost
współpracownicy obecnego papieża. A Jego dokumenty wprost określają jako
nieaktualne, które trzeba „przezwyciężyć”, „przekroczyć”.
Nie jest to jedyny temat, budzący – mówiąc delikatnie – zdziwienie u katolików.
Ostatnio mieliśmy do czynienia z wizytą Ojca Świętego Franciszka
w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Kontrowersje wzbudziło też porozumienie
z komunistycznymi Chinami.
To są dwie całkowicie różne sprawy. Jeśli chodzi o porozumienie z Chinami, to tak
naprawdę przekreśla ono bohaterstwo Kościoła podziemnego. Kościoła, po którego
stronie opowiadał się i Ojciec Święty Jan Paweł II i papież Benedykt XVI. Dzisiejsza
dyplomacja Watykanu uznała, że porozumienie z komunistycznym gigantem jest
ważniejsze, niż wierność tym, którzy byli wierni Stolicy Apostolskiej. To jest zachowanie
powiedzmy bardzo dyplomatyczne, ale bardzo nieładne wobec męczenników. A jego
skutkiem jest to, że wierni Rzymowi kapłani wracają do domu. A więc poczuli się na tyle
zdradzeni, że postanowili przynajmniej czasowo opuścić stan kapłański,
niż podporządkować się komunistycznym nominatom.
Jakie korzyści z tych ustępstw odnosi Watykan?
Czy Stolica Apostolska coś na tym zyska? Doświadczenie historyczne uczy,
że z komunistami nie można się dogadywać. Za pontyfikatu papieża Pawła VI, czy Jana
XXIII próbowano dogadywać się z komunistami i nic z tego nie wyszło. Komuniści kłamią,
grają wyłącznie na siebie. Chińscy komuniści są w tych rozgrywkach jeszcze lepsi
niż komuniści sowieccy, bułgarscy, czechosłowaccy, rumuńscy. Nie ulega dla mnie żadnej
wątpliwości, że Stolica Apostolska się na tym porozumieniu przejedzie. Szkoda tylko,
że przejedzie się za cenę tego, że męczennicy chińscy cierpieć będą nie tylko z rąk
komunistów, ale także watykańskiej dyplomacji.
A wizyta w Emiratach Arabskich?
Jeśli chodzi o Emiraty, to jest tu inny problem. Tu akurat postępowanie Franciszka jest
kontynuacją linii Jana Pawła II i Benedykta XVI. Czy nam się to podoba, czy nie, próby
dialogu z islamem są przez Watykan podejmowane od dziesięcioleci. To Jan Paweł II
wyznaczał tu trendy, choćby całując Koran, przemawiając do młodzieży w Maroku, czy
zwołując spotkanie międzyreligijne w Asyżu. Pewnym wyjątkiem jest tu przemówienie
Benedykta XVI w Ratyzbonie, który stwierdził, że islam nie jest religią rozumu,
racjonalności. Ale to był w procesie dogadywania się z islamem wyjątek, nie reguła. Jeśli
chodzi o wizytę Franciszka zaskoczeniem nie jest ani spotkanie, ani podpisany
dokument. Dziwi tylko jedna rzecz.
Jaka?
Sformułowanie, że Bóg chce pluralizmu religijnego. Oczywiście, z pewnymi
zastrzeżeniami mogłoby to być do pogodzenia z nauczaniem Kościoła. Bo Bóg
zaszczepił w człowieku potrzebę religii, pragnienie Boga. Ludzkie poszukiwania Boga są
czymś naturalnym, Bóg chce być szukany. W tym znaczeniu wszelkie systemy religijne
zawierają ziarna prawdy. Ale ostatecznie Bóg chce też, by wszyscy byli zbawieni przez
jedną osobę – tą osobą jest Jezus Chrystus. To jest zawarte też w deklaracji Dominus
Jesus. A więc słowa Franciszka mogą otwierać drogę tym, którzy głoszą, że wszystkie
religie są równe. Z chrześcijańskiego, ortodoksyjnego punktu widzenia to nie jest
obojętne, jaką religię wyznajemy. W jednej Bóg objawił się w pełni, w postaci Jezusa
Chrystusa. W innych religiach się nie objawił. W innych religiach są ziarna prawdy,
prowadzące ku zbawieniu. Ale są też ziarna nieprawdy, mogące prowadzić ku potępieniu.
Oczywiście Kościół nigdy nie głosił, że tylko katolicy mogą być zbawieni. Co nie zmienia
faktu, że gdzieś jest prawda, a gdzieś jej nie ma.
Burza po słowach
papieża. "Musiał
wiedzieć, że niszczy
w ten sposób
autorytet św. Jana
Pawła II"
Prof. Kucharczyk:
Wizyta papieża
to szukanie
wspólnoty.
Ale co z ewangelią?
/ Źródło: DoRzeczy.pl
/ pha
© ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.