Wojciech Prus OP
Wykład I i II - Święty Augustyn: droga do
wiary.
Wytłumaczę się najpierw z pomysłu, dlaczego dziś
spotkanie ze świętym Augustynem, a jutro ze
świętym Hieronimem. Otóż dlatego, że człowiek
poszukuje miłości, takiej, która rozumie, która
potrafi wysłuchać, a najbardziej poszukuje
przyjaźni. Jestem przekonany, że istnieje
możliwość zaprzyjaźniania się również z ludźmi,
którzy są z nami obecni nie fizycznie, ale w inny
sposób - świętymi. Dzięki nawiązaniu relacji z
nimi możemy zostać zrozumiani z tym, co jest
naszym przeżyciem, drogą poznania, rozterką,
poszukiwaniem, cierpieniem, radością i
szczęściem. Możemy zostać zrozumiani,
wysłuchani, a na dodatek odkryjemy, że to, co
jest nasze, jest nie tylko nasze, że inni ludzie
przeżyli to samo doświadczenie, które my nosimy
w naszym sercu. Dlatego podczas tego spotkania
nie będziemy mówić o filozofii, a przede
wszystkim o przyjaźni, o miłości i o wierze.
W przyjaźni istotne jest słuchanie. Kiedy
dostajemy list od kogoś nam bliskiego, często
czytamy go kilka razy. Słowa, czytane kolejnego
dnia, brzmią trochę inaczej, nagle dostrzegamy,
że zmienił się kolor atramentu, jakim list był
pisany, zastanawiamy się, co by to mogło
znaczyć. Może zabrakło atramentu w jednym
piórze i trzeba było wziąć drugie? A może list był
pisany przez kilka dni? Kiedyś dostałem taki list,
gdzie jedno słowo w tytule zostało dopisane
innym atramentem do dwóch pozostałych. Ktoś
najpierw napisał list, a potem przeglądał go,
zastanowił się i dopisał słowo, bo coś jeszcze
chciał dopowiedzieć.
Przyjaźń
wymaga
poszukiwań przypominających niekiedy te
dokonywane przez archeologów, zwracania uwagi
na szczegóły, na ton głosu czy właśnie na kolor
atramentu.
Odtąd będę rozważał cuda Twojego Prawa. Znasz
moją niewiedzę, słabość moją, poucz mnie i
uzdrów mnie. Przecież Syn Twój jedyny, w
którym ukryte są wszystkie skarby mądrości i
wiedzy, odkupił mnie krwią własną. Niechże mnie
nie oczerniają pyszni, bo pamiętam o cenie, jaką
za mnie zapłacono. Pożywam ją i piję, i udzielam
jej innym. Biedak, pragnę się nią nasycić! -
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
1 z 23
2011-01-27 16:34
jej innym. Biedak, pragnę się nią nasycić! -
pośród tylu innych, którzy jedzą i są nasyceni, i
chwalą Pana, dążąc do Niego
1
.
I kiedy rozpoczynamy rozmowę ze św.
Augustynem, kiedy czytamy napisane przez niego
"Wyznania" - z tego dzieła pochodzi fragment,
który przed chwila usłyszeliśmy - pierwsze,
najprostsze pytania, które przychodzą nam na
myśl, są najlepsze: kto mówi, kiedy mówi,
dlaczego mówi.
Trwa właśnie 401 rok i mówi do nas człowiek,
który ma wówczas czterdzieści siedem lat. Jeśli
ktoś z państwa osiągnął właśnie ten wiek, to może
poczuć wspólnotę doświadczeń ze świętym
Augustynem. Czterdzieści siedem lat to, jak
twierdzą niektórzy, połowa życia, a zatem czas,
kiedy zadajemy sobie pytania o to, co było za
nami i o to, co jest przed nami, kiedy zaczynamy
podsumowywać nasze życie.
Jeśli nie mamy jeszcze czterdziestu siedmiu lat,
możemy próbować w inny sposób zaprzyjaźnić się
ze świętym Augustynem. Kolejne elementy, które
wydają się mało znaczące, również okazują się
ważne. Ten człowiek jest od czternastu lat
chrześcijaninem - łatwo policzyć, że został nim
mając trzydzieści trzy lata. Jeżeli kogoś z tu
obecnych ochrzczono w wieku dorosłym, po
długim poszukiwaniu Chrystusa, albo przeżył
doświadczenie nawrócenia, albo też cały czas
jeszcze poszukuje, to również może znaleźć jakąś
bliskość, jakiś wspólny element łączący go z
Augustynem.
Co więcej, Augustyn, który do nas mówi w 401
roku, ma czterdzieści siedem lat i od lat dziesięciu
jest księdzem. Niecałe trzy lata krócej kapłanem
aniżeli ja, ale ma jedną małą znaczącą przewagę
nade mną - od siedmiu lat jest biskupem. Na tym
też polega wspaniałość Kościoła. Augustyn został
biskupem po trzech latach bycia kapłanem,
podczas, gdy niekiedy w diecezji bardzo długo się
czeka, żeby zostać choćby proboszczem. Kariera
Augustyna nie była w każdym razie najszybsza; o
krótszej historii biskupstwa opowiem jeszcze
podczas tego wykładu.
Człowiek w wieku czterdziestu siedmiu lat, od
czternastu lat chrześcijanin, od dziesięciu lat
kapłan, od siedmiu lat biskup - dlaczego te daty
są ważne? Dlatego, aby usłyszeć, jak Augustyn
postrzega samego siebie. W "Wyznaniach", które
pisze jako biskup Kościoła, mówi o sobie, że jest
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
2 z 23
2011-01-27 16:34
pisze jako biskup Kościoła, mówi o sobie, że jest
chorym człowiekiem:
Rozliczne bowiem i ciężkie są te moje choroby.
Rozliczne są i ciężkie. Lecz nad nimi mają
przewagę Twoje lekarstwa.
2
Podobne słowa Augustyn powtarza wielokrotnie.
Okazuje się, iż nie jest wcale tak, że chrzest
załatwił sprawę, świecenia kapłańskie rozwiązały
problemy a bycie biskupem sprawiło, że Augustyn
mógł powiedzieć: ja jestem zdrowy, a teraz wy,
którzy jesteście moimi owcami, słuchajcie, bo
teraz będę do was mówił, to wy jesteście chorzy.
Nie, jeżeli staję przed wami, jeżeli zaczynam
mówić do was jako biskup Kościoła, jako kapłan -
mówię jako wasz brat, jako ten, który również
potrzebuje Chrystusa, po to, żeby nieustannie był
uzdrawiany. To jest zupełnie fascynujące
wyznanie, że Augustyn pomimo już odbytej drogi
cały czas z wielką pokorą mówi o sobie: ja jestem
słabym człowiekiem, ja jestem chorym
człowiekiem, ja jestem tym, który nieustannie
potrzebuje Jezusa Chrystusa. Do tego stopnia, że
- mówi - tak bardzo biłem się z myślami, tak mi
było ciężko, że chciałem uciec na pustelnię.
Moglibyśmy zapytać: Augustynie, w którym to
było momencie? Czy przed chrztem, czy po
chrzcie, a może już po święceniach biskupich?
Możemy próbować zadawać sobie pytanie, jaki to
rodzaj choroby, o której święty mówi.
Współczesna epoka, wychowana na reportażach z
miejsca akcji albo na komisjach parlamentarnych,
od razu żądałaby konkretnych odpowiedzi, z kim
Augustyn rozmawiał, zapytałaby o biling jego
rozmów telefonicznych. Tutaj mamy zaś do
czynienia człowiekiem w pewien sposób bardzo
oszczędnym w odsłanianiu swojego serca.
Możemy powiedzieć tylko tyle i to wystarczy, że
każdy święty mówił o sobie: Ja jestem wielkim
grzesznikiem. I nie chodziło o to, że mieli
rzeczywiście jakieś wielkie grzechy, ale im
bardziej człowiek zbliża się do miłości, im bardziej
wzrasta w prawdzie, tym bardziej nawet
najmniejsze rzeczy staja się dla niego niezwykle
wielkim ciężarem. A zatem jeżeli nie kocha się tak,
jakby pragnęło się kochać, to jest tak ciężkie, że
rzeczywiście rozdziera serce. Właśnie w takim
stanie duszy Augustyn zasiada do pisania.
Czym są "Wyznania"? Augustyn bardzo często
będzie mówił: piszę, żeby dziękować, piszę, żeby
wychwalać, piszę, żeby pokazać, jak Ty jesteś
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
3 z 23
2011-01-27 16:34
wychwalać, piszę, żeby pokazać, jak Ty jesteś
wierny i jak Ty jesteś wspaniały. Właściwie
moglibyśmy powiedzieć, że to zapis rekolekcji.
Rekolekcje to nic innego - przynajmniej tak sam
je rozumiem i myślę, że wielu z was się z tym
zgodzi - jak przeglądanie kalendarza. Jest trochę
tak, że bierzemy jakiś wycinek naszego czasu,
otwieramy kalendarz po to, żeby sobie
przypomnieć wydarzenia, przypomnieć sobie
ludzi, spotkania, próbujemy uchwycić sens,
odpowiedzieć na pytanie, po co to wszystko było?
Gdzie byłem wtedy? Gdzie byłem rok temu? Gdzie
jestem dzisiaj? Co się zmieniło? Jakich ludzi już
przy mnie nie ma? Dzięki jakim ludziom jestem
taki, jaki jestem?
Augustyn spogląda na całość swojego życia, tak
jakby otworzył kalendarz i zaczął go przeglądać, i
opowiada. Co ciekawe, nie ma drugiej takiej
książki w historii chrześcijaństwa, ani drugiej
takiej książki napisanej przez któregoś z Ojców
Kościoła, gdzie by tak bardzo ktoś odsłaniał swoje
serce, do tego stopnia, że opowiadałby na
przykład o tym, jak był nieznośnym niemowlakiem
i płaczem wymuszał to wszystko, co chciał
otrzymać.
Gdyby nie było by tej perspektywy: dziękuje,
wychwalam, uwielbiam, powiedzielibyśmy, że
"Wyznania" to trochę opowieść egocentryka,
który odsłania swoje serce, aby z lubością mówić
o swoich słabościach. Właściwie tam na każdej
stronie jest mowa o tym jaki Augustyn był słaby,
co przydarzało się jemu i jego przyjaciołom, ale
tak naprawdę on nie opisuje tego celem
wywoływania sensacji, tylko po to, aby
powiedzieć "dziękuję", a przez to ocalić całość
swojego życia dla samego siebie.
"Wyznania" (w oryginale "Confessiones") mogą
być również nazywane spowiedzią świętą, zresztą
sam Augustyn to w którymś miejscu tekstu
potwierdza. Najgłębszy sens tej spowiedzi, czy w
ogóle każdej spowiedzi, to odzyskanie całości
życia, próba powiedzenia o całości moich
wydarzeń, że one są moje. Pokażę to na
przykładzie. Jak się przydarzy człowiekowi zło,
konsekwencją jest bardzo często próba
zapomnienia, wyparcia tego doświadczenia, tak
jakby go wcale nie było, bo trudno się patrzy na
te sytuacje, kiedy nie byliśmy bohaterami, kiedy
ujawniała się w nas ta ciemna strona księżyca.
Augustyn, kiedy zaczyna opowiadać w
czterdziestym siódmym roku swojego życia, to po
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
4 z 23
2011-01-27 16:34
czterdziestym siódmym roku swojego życia, to po
to, żeby móc powiedzieć, że również wtedy był
sobą, gdy szedł z kolegami do ogrodu sąsiada,
żeby kraść gruszki i że to jest cząstka jego życia.
Opisuje tę sytuację, aby pokazać ludzką
skłonność do czynienia bezinteresownego zła:
kradzież dla samej przyjemności kradzieży.
Opowiada, nie po to, aby nas zaszokować, ale
żeby powiedzieć: ja, Augustyn, też miałem i mam
tę skłonność w sobie. Nie aby się nad sobą
użalać, ale by powiedzieć: To również jest moje
życie i ja dziękuje za to Panu Bogu. To jest
oczywiście paradoks, bo nie powinno się
dziękować za zło. Zło jako takie nigdy nie będzie
dobrem. Jednak przez mówienie: Panie Boże, że
Ty byłeś ze mną, chociaż ja nie byłem z Tobą,
można próbować spojrzeć również na to, co jest
najciemniejsze, aby odzyskać swoje życie dla
samego siebie. Ten refren, Ty byłeś ze mną,
chociaż ja nie byłem z Tobą, ciągle powtarza się w
tej opowieści:
Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak
nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy
byłaś, a ja się po świecie błąkałem i tam
szukałem Ciebie, bezładnie chwytając rzeczy
piękne, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie
byłem z Tobą. One mnie więziły z dala od Ciebie -
rzeczy, które by nie istniały, gdyby w Tobie nie
były. Zawołałaś, krzyknęłaś, rozdarłaś głuchotę
moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica,
rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń,
odetchnąłem nią - i oto dyszę pragnieniem Ciebie.
Skosztowałem - i oto głodny jestem, i łaknę.
Dotknęłaś mnie - i zapłonąłem tęsknotą za
pokojem Twoim.
3
Przytaczam ten tekst, żeby pokazać zmysłowość
świętego Augustyna. To jest człowiek, który
smakuje, to jest człowiek, który czuje, to poeta:
"zabłysnęłaś", "zajaśniałaś", "rozlałaś woń",
"odetchnąłem", "łaknę", "pragnę", "rozerwałeś
moja ślepotę". Nie ma takiego drugiego opisu
przeżywania swoich stanów wewnętrznych, jak
ten i inne, zawarte w "Wyznaniach".
Prawdopodobnie dlatego, że późniejszy święty
wychowywał się w Afryce Północnej, nazywanej
"spichlerzem żywych", z racji, że była ona
głównym dostawcą zboża, oliwy i wina dla całego
imperium rzymskiego. Piękno tych krajobrazów
musiało głęboko zapaść Augustynowi w pamięć.
Kiedy myśli on o Bogu i zadaje sobie kolejne
pytania, pisze w taki oto sposób:
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
5 z 23
2011-01-27 16:34
Lecz co ja właściwie miłuję, kiedy miłuję Ciebie?
Nie urodę cielesną ani urok życia doczesnego. Nie
promienność światła tak miłego moim oczom. Nie
melodie słodkie pieśni rozmaitych. Nie woń
upajającą kwiatów, olejków, pachnideł. Nie
mannę ani miód. Nie ciało, które pragnąłbym
uścisnąć.
Nie takie rzeczy miłuję, gdy miłuję mojego Boga.
A jednak kocham pewnego rodzaju światło,
pewnego rodzaju głos, woń i pokarm, i uścisk,
gdy Boga mego kocham jako światło, głos, woń i
pokarm, uścisk we wnętrzu mojej ludzkiej istoty,
gdzie rozbłyska dla mej duszy światło, którego
nie ogarnia przestrzeń, gdzie dźwięczy głos,
którego czas ze sobą nie unosi, gdzie bije woń,
której wiatr nie rozwiewa, gdzie doświadcza się
smaku, którego nie psuje sytość, gdzie się trwa w
uścisku, którego nasycenie nie rozerwie. To
właśnie kocham, gdy kocham mojego Boga.
4
Augustyn to zatem człowiek, który czuje, który
oddycha, który smakuje, opowiada o Panu Bogu,
ze jest światłem, ze jest głosem, że jest wonią,
pokarmem, uściskiem dla wewnętrznego
człowieka.
Jednak wcześniej czekała go jeszcze bardzo długa
droga. Trzydzieści trzy lata upłynęło, zanim
zdecydował się na przyjęcie chrztu. Augustyn
pisze też, że urodził się z imieniem Jezusa
Chrystusa, chociaż nie został ochrzczony.
Oznacza to, że jest katechumenem - w bardzo
wczesnych latach przygotowywano go do chrztu
ponieważ był śmiertelnie chory, ale jednak
wyzdrowiał i w końcu chrztu mu nie udzielono.
Taka była praktyka ówczesnego Kościoła, że
chrzczono raczej dopiero osoby dorosłe, a dzieci i
ludzi młodych raczej w wyjątkowych sytuacjach.
To, co cały czas prowadziło Augustyna, to
tęsknota, jedno z kluczowych słów w jego tekście,
tęsknota za mądrością, za czymś, co jest trwałe,
za czymś, co nie przemija. Sam potem powie:
całe życie prawdziwego chrześcijanina jest święta
tęsknotą, za czym zaś tęsknisz, tego jeszcze nie
widzisz, gdy jednak tęsknisz, stajesz się podatny
do przyjęcia tego co zobaczysz, gdy nadejdzie.
Augustyn zastanawia się, co jest źródłem tej
tęsknoty. Wie tylko, że ma ją w sobie od samego
początku, że cały czas nie zadowala go to, co
odkrywa i to czego doświadcza. Zawdzięcza ją
innym ludziom. Właściwie "Wyznania" są
wypełnione obecnością innych, którzy ciągle z
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
6 z 23
2011-01-27 16:34
wypełnione obecnością innych, którzy ciągle z
Augustynem rozmawiają, którzy ciągle mu coś
opowiadają, którzy na niego wpływają, prowadza
go dalej i dalej w jego drodze tęsknoty.
Najważniejszą osobą jest bez wątpienia jego
matka, która ma na imię Monika, i która jest
również świętą Kościoła katolickiego. To bardzo
ważna postać, dla mnie kluczowa w historii
nawrócenia świętego Augustyna.
Zacznę od tego, że dom Augustyna jest
klasycznie dysfunkcyjny - matka jest bardzo,
wręcz dewocyjnie wierząca, wierząca w sposób
prosty,
pozbawiony
jakiegokolwiek
intelektualizmu, natomiast ojciec jest niewierzący.
Augustyn może z mamą rozmawiać o sprawach
duchowych, w jej języku, w języku prostym,
języku zwykłej pobożności. Natomiast z ojcem, o
którym krótko wspomina, że nie był wierzący (o
tacie zresztą pisze bardzo mało, wspomina
jeszcze, że dbał on o wykształcenie syna),
Augustyn nie pójść w rozmowie w obszary
dotyczące życia duchowego.
Jedyną rozmówczynią była zatem Monika i to
stanowi problem, ponieważ Augustyn jest nie
tylko mężczyzną, ale również intelektualistą
poszukującym
racjonalnych
odpowiedzi.
Podejrzewam, że Monika, kiedy syn z nią
rozmawiał, nie była w stanie odpowiedzieć mu na
pytania, które go dręczyły: Jaka jest natura zła?
Jak zdefiniować zło? Czy istnieje coś innego poza
materią? Jaka jest kwestia odpowiedzialności za
własne czyny, za moje własne zło? To są rzeczy,
które dręczą Augustyna, zwłaszcza, że nie umie
on poradzić sobie z własna cielesnością. Monika
nie proponuje mu odpowiedzi, nie potrafi udzielić
jakichś wskazówek czy przekonywująco
argumentować, dlaczego powinno być właśnie
tak, a nie inaczej.
W związku z tym symbol, którego bym użył
opisując drogę świętego Augustyna to jest droga
od Moniki do Moniki. Dlaczego? Augustyn w
pewnym momencie Monikę zostawia. Jej wiara
jest dla niego niewystarczająca, ona nie potrafi
mu pokazać drogi, nie jest dla niego światłem.
Równocześnie paradoksalnie ta Monika, o której
on powie, ze jej miłość była zbyt zazdrosna, bo
ona chciała mieć swojego syna zawsze przy sobie,
cały czas z nim jest. Pojedzie z nim do Rzymu,
kiedy Augustyn ma trzydzieści lat i jest dorosłym
mężczyzną, pojedzie z nim również do Mediolanu,
kiedy Augustyn zostanie w tym mieście retorem,
będzie chodziła na kazania świętego Ambrożego i
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
7 z 23
2011-01-27 16:34
będzie chodziła na kazania świętego Ambrożego i
rozmawiała z nim na temat swojego syna, płacząc
tak bardzo, że Ambroży w pewnym momencie się
zdenerwuje i powie: Przestań już mnie wreszcie
męczyć! Monika, która jest taka, jaka jest;
właśnie dzięki niej Augustyn staje się tym, kim
jest.
Właściwie cała historia spotkania Augustyna z
Bogiem daje się streścić jako droga od Moniki do
Moniki. Augustyn w pewnym momencie odchodzi
od Moniki, zostawia ją, może w ramach
młodzieńczego buntu, zakwestionowania tego, co
widział w domu, wyrusza własną drogą.
Paradoksalnie to właśnie Monikę na końcu swojej
drogi znajdzie. Można przedstawić to
symbolicznie, że Augustyn w pewnym momencie
swojego życia usiądzie w jednej ławce z Moniką i
stwierdzi, że Chrystus w którego ona wierzy w
taki sposób, w jaki wierzy, to jest ten sam
Chrystus, którego on znalazł na sposób
intelektualny w wyniku swoich rozlicznych
poszukiwań.
W tym znaczeniu opowieść o Augustynie i o
Monice jest opowieścią o równowadze między
intelektualnym wymiarem wiary, a tym wymiarem,
który nazywamy pobożnością ludową. Ta
równowaga jest w Kościele potrzebna. Ten
problem bardzo mocno dotknął kościoły na
Zachodzie, w szczególny sposób Kościół we
Francji, który poszedł w kierunku pogłębienia
wiary, takiego prawdziwego wierzenia, a nie
katolicyzmu tylko z nazwy, jaki wyznaje według
badań (podobno dzisiaj drukowanych w
"Rzeczypospolitej") 95% Polaków. Otóż we
Francji po soborze intelektualiści katoliccy
stwierdzili, że tacy katolicy są nic nie warci, ze
ważny jest prawdziwy katolicyzm, prawdziwa
wiara, quintesentium intellectum, która potrafi
znaleźć uzasadnienie. W konsekwencji wylano
dziecko z kąpielą i Kościół francuski stał się
bardzo, bardzo mały. Do tego stopnia, że kiedy
byłem w Carcasanne, jednym z pierwszych miast,
gdzie święty Dominik głosił Ewangelię (kręcono
tam "Robin Hooda" ponieważ zachował się tam
średniowieczny układ architektoniczny miasta i
średniowieczna zabudowa), widziałem taką scenę,
że do kościoła weszło małżeństwo Francuzów z
psem. Jeden z naszych francuskich braci zwrócił
im uwagę, że pies powinien zostać na zewnątrz.
Para odpowiedziała mu: przepraszamy bardzo, ale
ten pies też jest wierzący, został ochrzczony.
Wykorzenienie ludowej pobożności doprowadza
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
8 z 23
2011-01-27 16:34
Wykorzenienie ludowej pobożności doprowadza
właśnie do czegoś takiego, że tkanka życia
społecznego zostaje gdzieś pozbawiona tradycji,
tego, co jest odruchem.
Kiedy opowiadam o Augustynie, robię to również,
aby ocalić katolicyzm ludowy, prostą, zwykłą
wiarę, która jest nierefleksyjna, i pokazać, że
chodzi w niej dokładnie o to samo, o co w
pogłębionej intelektualnie religijnej refleksji.
Augustyn, odchodząc od Moniki, wraca do niej.
Opisze to w bardzo pięknych słowach jako scenę
w oknie w Ostii, kiedy już jego po chrzcie mieli
razem wrócić do Afryki i oczekiwali na statek.
Monika jednak tam zmarła. Krótko przed jej
śmiercią przeprowadzili rozmowę, którą Augustyn
częściowo zacytuje. To jedna z piękniejszych
rozmów syna ze swoja mamą. Monika mówi:
Synu, mnie już nic nie cieszy w tym życiu.
Niczego się już po nim nie spodziewam, więc nie
wiem, co ja tu jeszcze robię i po co tu jestem.
Jedno tylko było życzenie, dla którego chciałam
trochę dłużej pozostać na tym świecie: aby przed
śmiercią ujrzeć ciebie chrześcijaninem katolikiem.
Obdarzył mnie Bóg szczęściem ponad moje
życzenie, bo widzę, jak wzgardziwszy szczęściem
doczesnym stałeś się Jego sługą.
5
Pełnia szczęścia. Augustyn mówi o tym w takich
słowach: Gdy zbliżał się dzień w którym miała
odejść z tego życia - ów dzień, który Ty znałeś, a
my nie wiedzieliśmy o nim - zdarzyło się, jak
myślę, za tajemnym Twoim zrządzeniem , że
staliśmy tylko we dwoje, oparci o okno, skąd się
roztaczał widok na ogród wewnątrz domu,
gdzieśmy mieszkali - w Ostii u ujścia Tybru. Tam
właśnie, z dala od tłumów, po trudach długiej
drogi nabieraliśmy sił do czekającej nas żeglugi.
W odosobnieniu rozmawialiśmy jakże błogo.
6
Rozmawiali o tym, jaki jest Pan. Na tę rozmowę
Augustyn czekał właściwie trzydzieści trzy lata
życia. Czekał na taki moment, żeby podziękować i
powiedzieć, że jeżeli znalazłem Pana Boga, jeżeli
w jakiejś mierze zostałem uzdrowiony, to jest
dzięki tobie, mamo. Dzięki tej prostej wierze,
która kazała ci płakać nade mną, na przykład w
rozmowie ze świętym Ambrożym. Kiedy Monika
przyszła porozmawiać z nim o Augustynie, kiedy
płakała, tak się zniecierpliwił, że powiedział: Ufaj
kobieto, bo syn takich łez, na pewno nie zginie.
Mówię o Monice, bo "Wyznania" to jest również
niezwykła opowieść o matczynej miłości ze
świadomością nadopiekuńczości. Monika jest
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
9 z 23
2011-01-27 16:34
świadomością nadopiekuńczości. Monika jest
nadopiekuńcza i sam Augustyn powie, że ta jej
miłość wobec syna była zbyt zazdrosna. Monika
chciała mieć syna cały czas przy sobie, nie
potrafiła go wypuścić. Ale równocześnie to jest
tak bardzo piękne i normalne. Monika została
świętą Kościoła i być może również patronką
nadopiekuńczych mam. Można się do niej uciekać
zawsze wtedy, jak mama czuje niepokój, bo nie
wie, co dzieje się z synem, nie wie, co się dzieje z
innymi dziećmi i nie wie, co w ogóle dzieje się z
tym całym światem. Tu zacytuję wiersz, który
moim zdaniem opowiada o tym w sposób
genialny, autorstwa świętej pamięci księdza
Janusza Pasierba. Nosi tytuł: "Stare kobiety w
kościele":
Młodzi maja tyle na głowie
Choćby włosów
poza tym szkołę, miłość i konflikt pokoleń;
stare kobiety mają przede wszystkim
choroby i wnuki,
a ponadto mają na sercu kościół.
Stare kobiety lubią być w kościele,
są najwierniejszą publicznością Pana Boga
nie od święta, ale na co dzień;
stare panny i samotne wdowy
przychodzą rano, w południe, wieczorem.
Klęczą, ślęczą w półmroku cierpliwie
Tyle się naczekały w życiu
Na życie, na koniec którejś wojny, na szczęście,
Na dzieci ze szkoły, na męża z pracy albo knajpy.
One wiedzą, że miłość to czekanie.
One czuwają: panny wierne
w niemodnych kapeluszach, gubiąc zniszczone
torebki.
Świat widzi tylko staruszki siedzące w kościele,
czasem proboszcz ofuknie je z konfesjonału,
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
10 z 23
2011-01-27 16:34
nawet wikary nie ma dla nich czasu.
Tylko Jezus, który jest wiecznie młodzieńcem
widzi w nich ciągle swoje narzeczone.
Widzi w nich te piękne dziewczyny,
które w czerwcowe wieczory stroiły w klonowe
wieńce,
w peonie i jaśminy, girlandy i wstążki
Feretrony na Boże Ciało na procesję.
7
Podsumowując to, co mówiłem wcześniej,
powiem, że ta scena w oknie w Ostii miała miejsce
w 387 roku i Augustyn miał wtedy trzydzieści trzy
lata. To było chwilę po chrzcie. Natomiast Monika
miała pięćdziesiąt sześć lat - jeszcze całkiem
młoda niewiasta - i w tym wieku umarła. To
znowu tak, żeby spróbować zobaczyć konkretnie
tych ludzi. Augustyn w taki sposób opowiada o
tym, jak to było, kiedy Monika już umarła: Cały
czas się starałem, aby nie uronić ani jednej łzy.
Cały czas trzymałem się załatwiając różne sprawy,
podtrzymując innych ludzi. I dopiero jak
znalazłem się sam i nie mogłem zasnąć, wtedy
dopiero się rozpłakałem. Tak bardzo pięknie o tym
opowiada, mówi, że jeżeli ktoś czytając jego
słowa będzie uważał, że nie był prawdziwie
chrześcijaninem, niech mu wybaczy tę słabość, że
nie potrafił inaczej, ponieważ było mu ogromnie
żal, że Moniki już nie ma.
Motyw łez nieustannie przewija się w
"Wyznaniach", jest też kluczem do zrozumienia
momentu ostatecznego nawrócenia Augustyna.
Zanim jednak do tego momentu doszło, opowiem
o kolejnych etapach, nie zagłębiając się zbytnio w
szczegóły.
W wieku dziewiętnastu lat Augustyn przeczytał
książkę Cycerona zatytułowaną "Hortensjusz" i
ona rozpaliła w nim pragnienie znalezienia
mądrości. Nieustannie szedł za tym pragnieniem i
poszukiwał.
Tak
trafił
pod
skrzydła
manichejczyków, ludzi, którzy mu jak wydawało,
znali racjonalne odpowiedzi na jego pytania.
Jedno z tych pytań brzmiało: Kto jest
odpowiedzialny za zło, jakiego dokonuję?
Manichejczycy podpowiadali rozwiązanie, które
jest obecne w kulturze od bardzo bardzo dawna,
między innymi w myśli gnostyckiej, zwane
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
11 z 23
2011-01-27 16:34
między innymi w myśli gnostyckiej, zwane
dualizmem. Według niego istnieje dwóch bogów,
czy dwóch demiurgów, czy dwie siły kosmiczne.
Jedna jest odpowiedzialna za to, co jest dobre,
związane z duchem, tym, co intelektualne. Druga
siła jest odpowiedzialna za to, co złe i to złe jest
związane z materią.
Augustyn, przebywając wśród manichejczyków,
czuł się zwolniony z odpowiedzialności za zło
(skoro odpowiada za nie demiurg), jednak nie
rozproszyło to jego wątpliwości. Augustyn ciągle
próbował zrozumieć. Ci, którym zadawał pytania,
radzili mu poczekać na przyjazd Faustusa, mistrza
i nauczyciela manichejczyków, cieszącego się
wśród nich ogromnym autorytetem. Jednak
spotkanie z Faustusem rozczarowało Augustyna,
mimo, że Faustus był doskonałym mówcą, pięknie
się wysławiał i umiejętnie dyskutował. Augustyn
zrozumiał, że manichejczycy nie byli tak
racjonalni, jak mówili, wbrew swoim twierdzeniom
nie znali też odpowiedzi na wszystkie pytania, a
nie potrafili się do tego przyznać.
Kolejny etap w życiu Augustyna to pobyty w
Rzymie i w Mediolanie. W Mediolanie zostaje
retorem - nauczycielem retoryki. Retoryka to, tak
najkrócej mówiąc, połączenie bycia prawnikiem z
byciem rzecznikiem prasowym i jednocześnie z
tym, co dzisiaj nazywane jest public relations oraz
z elementami filozofii. Retor to był taki człowiek,
który powinien umieć odnaleźć się w każdej
sytuacji. Augustyn naucza retoryki również
innych. Później będzie bardzo krytycznie wyrażał
się o swoim zajęciu:
W owych latach nauczałem zasad retoryki.
Ponieważ panowało nade mną pożądanie
pieniędzy, sprzedawałem innym tę sztukę, która
miała im umożliwić panowanie nad przeciwnikami
w dyskusjach. Ale wiesz, Panie, że wolałem uczyć
ludzi uczciwych, jakich dziś można spotkać, i bez
żadnych podstępnych zamiarów uczyłem ich
retorycznych podstępów.
8
Kiedy Augustyn znajdzie się w Mediolanie, to
znowu nazwalibyśmy to Opatrznością, ponieważ
w całym cesarstwie zachodnim i w całym Kościele
zachodnim nie było wtedy innego człowieka, który
byłby mądrzejszy od Augustyna i posiadałby
wyczucie duchowe tak odpowiadające jego
potrzebom, jak Ambroży, biskup Mediolanu,
później również uznany przez Kościół za
świętego. Augustyn zaczyna chodzić na kazania
Ambrożego; to kolejny etap w drodze nawrócenia.
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
12 z 23
2011-01-27 16:34
Ambrożego; to kolejny etap w drodze nawrócenia.
Sam tłumaczył to potem tak: Przylgnąłem do
Ambrożego, wcale nie ze względu na jego
odpowiedzi, wcale nie ze względu na jego
racjonalność, ale przede wszystkim dlatego, ze
był dla mnie życzliwy i dobry a dopiero potem
dlatego, że był sławny, że w całym mieście o nim
mówiono i wszyscy chodzili na jego kazania.
Chodzi słuchać Ambrożego także po to, aby go
sprawdzić, tak jak faryzeusze, którzy w Ewangelii
sprawdzali pana Jezusa - jeżeli jesteś mistrzem,
jeżeli jesteś naprawdę nauczycielem, to
udowodnij to nam.
Augustyn podziwia kunszt oratorski Ambrożego. I
dalej, stwierdza Augustyn, kiedy Ambroży tak
doskonale mówił, stopniowo zaczęła do mnie
docierać treść i zaczynałem widzieć coś, czego
dotychczas nie potrafiłem dostrzec i uznałem, że
wiara katolicka jest oparta na solidnych
argumentach. Równocześnie Ambroży pokazał
Augustynowi sposób odczytywania Pisma
Świętego. Wprawdzie Augustyn czytał je
wcześniej w ramach swoich poszukiwań
duchowych, ale odrzuciła go "słaba miara stylu", a
poza tym rozumiał je nazbyt dosłownie (na
przykład Księgę Rodzaju - sześć dni stwarzania
świata, Pan Bóg który się męczy i odpoczywa,
historia o grzechu pierworodnym) i to nie
wytrzymywało próby.
Dopiero Ambroży pokazuje Augustynowi sposób
nazwany alegoryczną lektura Pisma Świętego -
taką lekturą, która poza sensem dosłownym widzi
sens głębszy, duchowy. Ambroży, wielki mistrz
duchowy, który ma zarazem rzadki dar, nazwany
w Kościele darem rozeznawania duchów. Kiedy do
Ambrożego przychodzi Monika i bardzo prosi,
żeby się spotkał z Augustynem, Ambroży wyraża
swoją niechęć, mówiąc, że nie będzie z nim
rozmawiał, ponieważ Augustyn nie jest jeszcze
gotowy na przyjmowanie pouczeń. Przez pewien
czas trzyma Augustyna na dystans, jakby
wiedząc, że to doprowadzi Augustyna do wzrostu
pragnienia i do jeszcze większych poszukiwań.
Rzeczywiście. Augustyn poszukuje dalej i styka
się z filozofią neoplatoników. Czyta ich dzieła i
odkrywa coś, z czym miał dotychczas trudności.
Jest to przez historyków filozofii nazywane
iluminacją augustyńską albo augustyńskim
uwewnętrznieniem - czytając, nagle w sobie
samym odkrywa światło, ponieważ te książki
zwracają jego wzrok na siebie samego. Gdy
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
13 z 23
2011-01-27 16:34
zwracają jego wzrok na siebie samego. Gdy
patrzymy na ten świat i spoglądamy na nas
samych to odkrywamy, że jesteśmy wszyscy
skończeni, tacy bardzo delikatni, bo w jednej
chwili nasze życie może nam zostać zabrane.
Przyszliśmy na ten świat nie sami z siebie i tego
istnienia nie możemy utrzymać. Mówi Augustyn:
Nagle zobaczyłem w sobie światło, które dawało
mi istnienie, to światło było samym istnieniem, z
którego ja byłem i te wszystkie piękne rzeczy
istniejące na świecie o tyle były, o ile były
zanurzone w tamtym istnieniu. I dalej pisze, że
wreszcie zrozumiał, kim jest Bóg. Odnosi się tu do
słów Boga ze Starego Testamentu, "Ja jestem,
który JESTEM". Pan Bóg to jest ktoś taki, komu
nikt nie daje istnienia, i nikt mu nie może zabrać
istnienia, który jest po prostu samym istnieniem i
czystym istnieniem. To są sformułowania
filozoficzne, ale one są ważne w życiu Augustyna;
dzięki nim on nagle odkrywa substancję duchową.
Dotychczas wydawało mu się, że istnieje tylko to,
co jest materialne, to czego można dotknąć, to,
czego można posmakować, to co można opisać i
nagle zobaczył, że jest również coś takiego, co
jest samym istnieniem. To ważny moment.
Później będzie o tym opowiadał, że neoplatonicy
potrafili mu pokazać ojczyznę, a nie potrafili mu
pokazać drogi. To jest taki klucz do opisywania
augustynowej drogi do Boga, kiedy on używa
łacińskich słów "via et patrum". Oni pokazywali
patrię, czyli ojczyznę, że to te miejsce, ta
przestrzeń, ten ktoś który istnieje i jest samym
istnieniem. Natomiast nie potrafili mu powiedzieć
jak tam dojść. Jak dojść tak, żeby cały czas być w
istnieniu, żeby cały czas żyć w szczęśliwości, żeby
cały czas być z Panem Bogiem.
I mówi w innym miejscu, że problem, jaki nagle
się pojawił w jego sercu, nazywa się pycha. Tego
problemu nie miała Monika, ona była pokorna. On
zaś musiał się z tym zmagać. Posłuchajmy zresztą
samego Augustyna: Wiedziałem, ze Ty naprawdę
istniejesz. Będąc zawsze ten sam, nie zmieniając
się w żadnej części , ani w żadnym poruszeniu.
Wiedziałem też, iż z Ciebie wszystkie rzeczy
czerpią istnienie, a niezachwianym tego dowodem
jest już sam fakt, że istnieją. Tych prawd byłem
całkowicie pewny, lecz jeszcze byłem zbyt słaby
aby radować się Tobą. Wymownie o tym
rozprawiałem, jakbym to wszystko już rozumem
ogarnął, ale gdybym nadal nie szukał drogi do
Ciebie przez Zbawiciela naszego, Chrystusa, nie
ja te sprawy, lecz mnie zagarnęła by zagłada.
Zaczęła mi pochlebiać opinia, że jestem mądry.
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
14 z 23
2011-01-27 16:34
Zaczęła mi pochlebiać opinia, że jestem mądry.
Była to kara jaka sam sobie wymierzyłem Zamiast
płakać - nadymałem się pychą: jakiż to ja jestem
uczony.
9
Wtedy następuje seria niezwykłych spotkań, które
rzeczywiście doprowadzą Augustyna do
radowania się swoim własnym odkryciem.
Pierwsze z nich to było spotkanie z Ambrożym.
Drugie to spotkanie z Symplicjanem, ojcem
duchowym świętego Ambrożego. Można by go
przyrównać do biskupa Stanisława Dziwisza,
sekretarza Papieża, albo do mojej ulubionej
postaci literackiej - subiekta Rzeckiego z "Lalki".
Taka szara eminencja, człowiek, który wszystko
robi, od którego praktycznie wszystko zależy, a o
którym historia nie będzie mówiła. Augustyn też
poświęca Symplicjanowi ledwo kilka zdań. Dla
mnie Symplicjan jest patronem asystentów i
patronem rodziców. O rodzicach też się
najczęściej nie mówi, natomiast mówi się, że
dzieci wyrosły na wielkich ludzi, a przecież to
rodzice złożyli ofiarę z siebie. Symplicjan również
złożył z siebie taką ofiarę. Taki człowiek drugiej
linii, człowiek cienia, schowany za tym, który jest
wieki - za świętym Ambrożym. Mówię też, że był
ojcem duchowym świętego Ambrożego, żeby
pokazać piękno tamtego Kościoła.
Jak wspominałem, kariera biskupia Augustyna nie
jest najszybszą z karier w Kościele - zostanie
biskupem zajęło mu siedem lat. Z Ambrożym było
natomiast tak, że w pewnym momencie swojego
życia był prefektem w Emilifiligurii, krainie, gdzie
robią parmezan (stamtąd jest też drużyna Param,
z którą wygrała Wisła Kraków) i jego rządy
obejmowały także Mediolan. W Mediolanie właśnie
zmarł biskup, a że w tym czasie, w czwartym
wieku zamieszkiwały tam dwie grupy chrześcijan,
katolicy i arianie, mogło dojść do rozruchów
podczas wyborów nowego biskupa (w owym
czasie biskupów jeszcze wybierano). Dlatego
potrzebna była obstawa policji (podobnie jak teraz
podczas meczów piłkarskich Polonii czy Legii
Warszawa). Dowodził nią Ambroży i po dobrych
kilku dniach, kiedy nadal nie było zgody, ktoś
wysunął właśnie jego kandydaturę.
Z tą propozycją wszyscy się zgodzili, Ambroży z
racji pełnionego urzędu cieszył się bowiem
ogromnym autorytetem. Problem polegał na tym,
że kandydat na biskupa nie był chrześcijaninem, a
tylko katechumenem Kościoła. Dlatego przeszedł
najszybszy cykl wtajemniczenia chrześcijańskiego
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
15 z 23
2011-01-27 16:34
najszybszy cykl wtajemniczenia chrześcijańskiego
- osiem dni, od chrztu do biskupstwa. Tym kimś,
kto Ambrożego prowadził i wprowadzał w
tajemnice Kościoła, był właśnie Symplicjan. Mówię
to, żeby pokazać, jak wspaniały jest Kościół w
swojej historii, jak jest niezwykły, choć wcale nie
twierdzę, że tak ma być dzisiaj.
Ponieważ Ambroży nie jest za bardzo skłonny
rozmawiać z Augustynem, Augustyn zaprzyjaźnia
się z Symplicjanem. Odwiedza go kiedyś
wieczorem w domu i rozmawiają. Jest to ich
drugie spotkanie, które okazuje się później być
kluczowe. Augustyn opowiada Symplicjanowi
swoją drogę, wspomina o wszystkich swoich
duchowych odkryciach, przyznaje się, iż pochlebia
mu, że już wszystko wie i czuje się taki mądry.
Symplicjan, który podobnie jak Ambroży ma dar
rozeznawania duchów, opowiada mu historię,
która poniekąd jest także historią Augustyna.
Trochę tak jak Pan Jezus, który ważne prawdy
wiary przekazuje za pomocą analogii. Kiedy
rozmawiamy z ludźmi o wierze, nie należy im
mówić o tym wprost, aby nie czuli się atakowani,
tylko trzeba im opowiadać przypowieści, bo
najłatwiej się w tym odnajdują. Dlatego
Symplicjan opowiada Augustynowi historię innego
człowieka.
Ten inny człowiek to Mariusz Wiktoryn. Można
porównać go dzisiaj z kimś z pierwszych stron
gazet. Był najbardziej znanym filozofem
pogańskim cesarstwa w owym czasie, wielkim
autorytetem. Mariusz Wiktoryn przyjaźnił się z
Symplicjanem, dużo razem rozmawiali. Pewnego
dnia przyszedł do Symplicjana, mówiąc, że jest
już chrześcijaninem, ponieważ wszystko wie,
przeczytał całe Pismo Święte, wszystko rozumie,
wszystko potrafi wytłumaczyć. Symplicjan
odpowiedział, że nie uwierzy mu, dopóki nie
zobaczy go w kościele. Wiedział on bowiem, że
wiara nie jest tożsama z wiedzą, bo potrzebuje
czegoś, co byśmy nazwali krokiem w ciemność.
Decyzji, albo inaczej rzecz biorąc, ofiary, czegoś,
co człowiek rzeczywiście daje z całego siebie. To
nie jest tylko kwestia siedzenia za biurkiem i
rozważania, chociażby te rozważania faktycznie
były genialne, tak jak rozważania Augustyna - to
nie jest jeszcze to. I kiedy Symplicjan mówi
Mariuszowi Wiktorynowi, nie uwierzę dopóki nie
zobaczę cię w kościele, to ma na myśli coś, co
musiał zrobić Mariusz Wiktoryn, a mianowicie
narazić się swoim przyjaciołom, pogańskim
filozofom i rzymskim intelektualistom. Narazić się
przez to, że on podejmie decyzje wejścia do
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
16 z 23
2011-01-27 16:34
przez to, że on podejmie decyzje wejścia do
kościoła, gdzie w pierwszej ławce siedzi taka
Monika, która nie rozumie niczego z tych jego
intelektualnych rozważań. I Mariusz Wiktoryn
stanie obok niej i powie: Ja jestem twoim bratem,
ty jesteś moją siostra. Wtedy wszyscy wielcy
intelektualiści cesarstwa popukają się w głowę,
stwierdzą, że Mariusz Wiktoryn zwariował. Ten,
który jest tak rzetelnym intelektualistą, robi rzecz,
której się nie da do końca wytłumaczyć.
Symplicjan wie, że dokładnie o to chodzi. Mariusz
Wiktoryn dojrzewa do tej decyzji i w pewnym
momencie, kiedy dalej się spotykają, postanawia
w końcu, że pójdzie do kościoła. Gdy o tej decyzji
dowiadują
się
prezbiterzy
kościoła
mediolańskiego, proponują, żeby Mariusz udał się
do nich potajemnie, może do jakieś mniejszej
kaplicy, ale nie przy ludziach, aby nie było
skandalu. Jednak Wiktoryn, który już zdążył
zrozumieć znaczenie gestu, jaki ma uczynić,
postanawia publicznie złożyć wyznanie wiary,
wchodzi do bazyliki pełnej ludzi. Można sobie
wyobrazić, jakie szepty poszły po wszystkich
nawach na jego widok. Całą tę historię Symplicjan
przytacza Augustynowi, ponieważ odkrywa, że tak
jak w przypadku Mariusza Wiktoryna problem
polega na tym, że wiara pomyliła się Augustynowi
z filozofią.
Teraz o najbardziej przełomowym akcie w życiu
Augustyna - jego nawróceniu, które dokonało się
podczas tak zwanej sceny w ogrodzie
mediolańskim. Ogrodzie rozciągającym się przy
domu w Mediolanie, w którym Augustyn mieszkał
ze swoimi przyjaciółmi. Tam Augustyn podejmuje
Pontycjana, przyjaciela będącego wysokim
urzędnikiem cesarstwa, Pontycjan, będąc świeżo
po powrocie z Afryki, opowiada o Antonim
Pustelniku, który po nawróceniu zostawił
wszystko co miał, i zamieszkał na pustyni.
Augustyn słucha tej opowieści i czuje, że:
Ty zaś, Panie, jego słowami odwracałeś mój
wzrok, abym wreszcie spojrzał na samego siebie.
Bo ja samego siebie umieściłem gdzieś za swoimi
plecami, aby siebie nie dostrzegać.
10
Dalej następuje piękny opis walki wewnętrznej,
tego wszystkiego, co działo się w sercu
Augustyna, wątpliwości, czy on da radę żyć
Ewangelią. Tutaj ma na myśli bardzo konkretną
rzeczywistość, a mianowicie wymiar seksualny.
Na to wszystko wskazuje - w innym miejscu
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
17 z 23
2011-01-27 16:34
Na to wszystko wskazuje - w innym miejscu
"Wyznań" powie, że gdy przyjechał do Kartaginy
na studia i potem pracować, zanurzył się we
wrzącym kotle erotyki. Ta sfera w jego życiu
niezbyt łatwo poddawała się uporządkowaniu.
Dlatego zadaje sobie pytanie, czy da rade
wypełnić to wszystko, o czym mówi
chrześcijaństwo. I za każdym razem odpowiedź
brzmi: Nie, nie dam rady, bo jestem człowiekiem
zbyt słabym. Zresztą bardzo pięknie w innym
miejscu "Wyznań" jest powiedziane, jak to
zmaganie rozgrywało się w sercu Augustyna.
Przez cale życie, do tego momentu, pamiętajmy,
że ma trzydzieści dwa - trzydzieści trzy lata, jak
już poszukuje Pana Boga, modli się takim
słowami: Daj mi czystość i umiarkowanie, ale
jeszcze nie w tej chwili. To jest niezwykła
uczciwość, tak opowiedzieć o samym sobie, bo
przecież proszę zobaczyć, że to bardzo często
jest nasza modlitwa. Daj mi czystość i
umiarkowanie, ale jeszcze nie teraz.
Był we mnie lęk, że mógłbyś zbyt rychło mnie
wysłuchać i od razu mnie uleczyć z choroby
pożądania, które chciałem raczej nasycić niż
zgasić.
11
Gdy Pontycjan odchodzi, w Augustynie zaczyna
się walka. Jest przy tym obecny Alipiusz, jeden ze
współlokatorów Augustyna. Nadal są w ogrodzie.
Augustyn tak to opisuje: Targałem włosy,
gniotłem czoło pięściami, splecionymi dłońmi
ściskałem kolano
12
Można to sobie wyobrazić.
Wyrywa włosy, gniecie czoło splecionymi dłońmi,
ściska kolana. On rzeczywiście cierpi. To jest ten
moment kiedy jakby się znajdował na granicy
życia i śmierci. Opowiada o tym, że w pewnym
momencie zaczynają już w jego sercu brzmieć
takie słowa, sam do siebie mówi: Niech się stanie.
Niech to już będzie w tym momencie, niech to już
będzie teraz. Na progu decyzji, zarówno w
ogrodzie w Mediolanie, jak i wcześniej trzymają
go przyzwyczajenia, które nazywa starymi
przyjaciółkami. Śpiewają mu one piosenkę, czy
dasz sobie rade bez nas, czy jesteś w stanie
wyobrazić sobie życie bez nas, i tak mu ten głos
brzmi w uchu, że nie potrafi pójść do przodu,
wyobrazić sobie życia bez tego wszystkiego co
jest związane ze słabością w sferze zmysłowej.
Jednak dzięki różnym poszukiwaniom i
spotkaniom z ludźmi te glosy brzmią coraz słabiej,
a równocześnie coraz silniej brzmi głos: Czemu na
sobie samym się opierasz i upadasz? Rzuć się ku
Niemu, nie obawiaj się, On się nie cofnie. Rzuć się
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
18 z 23
2011-01-27 16:34
Niemu, nie obawiaj się, On się nie cofnie. Rzuć się
z całą ufnością, a On przygarnie cię i uleczy.
Właściwie to jest definicja łaski, kluczowa dla
świętego Augustyna, zresztą w taki sam sposób o
wierze będzie mówiła święta Teresa od Dzieciątka
Jezus.
No i tutaj zaczyna się - będę na bieżąco
komentował tekst - zmaganie się człowieka z
Panem Bogiem, które można przyrównać do walki
Jakuba z Aniołem. Walka na śmierć i życie, kiedy
całość życia jest zaangażowana, bo wiąże się to z
ogromnymi kosztami. Dlatego pokazałem ten
moment kiedy Augustyn na targa włosy, ściska
czoło, kolana, możemy sobie wyobrazić, że na
pewno ze stresu miał też wszystko ściśnięte pod
mostkiem. Augustyn mówi dalej tak: A skoro
dociekliwa myśl zgarnęła z najskrytszych ostępów
duszy całą moją nędzę i wyciągnęła ją na
powierzchnię, przed oczy mego serca, wtedy się
wreszcie zerwała we mnie burza, niosąc deszcz
łez rzęsistych.
13
Augustyn zaczyna płakać. Opowiadam o tym
również dlatego, abyśmy pamiętali, że to jest opis
nawrócenia filozofa i intelektualisty. Augustyn nie
przestaje być tym, kim jest, a zaczyna płakać. Ta
ekspresja jest niesamowita. Aby się wypłakać,
podniosłem się i odszedłem od Alipiusza. Wydało
mi się, że najlepiej jest płakać w samotności.
Odszedłem więc dostatecznie daleko, aby nawet
jego obecność mi nie przeszkadzała. Musiał się
domyślać, co się ze mną dzieje, bo zdaje się, że
odchodząc coś do niego powiedziałem i głos mój
już wtedy się łamał wzbierającym we mnie
płaczem. A ja rzuciłem się gdzieś na ziemię, u
stóp drzewa figowego. Już nie powstrzymywałem
łez, które zaraz popłynęły z moich oczu
strumieniem - ofiara, jaką Ty łaskawie
przyjmujesz.
14
Łzy nazwane są ofiarą na rzecz Pana Boga. To jest
moment, kiedy Augustyn zaczął się poddawać.
Wcześniej cały czas się bronił, cały czas trzymał w
rękach tę kierownicę swojego życia, wszystko
miał pod kontrolą:
I nie takimi wprawdzie słowami, ale w takiej
myśli przemawiałem do Ciebie: " O Panie, czemu
zwlekasz? Dokądże, Panie? Wciąż gniewać się
będziesz? Zapomnij o dawnych nieprawościach
naszych!" Czułem, że to one, te nieprawości,
mnie więżą, więc krzyczałem z głębi niedoli: "Jak
długo, jak długo jeszcze? Ciągle jutro i jutro?
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
19 z 23
2011-01-27 16:34
długo, jak długo jeszcze? Ciągle jutro i jutro?
Dlaczego nie w tej chwili? Dlaczego nie w tej
chwili? Dlaczego nie teraz już kres tego, co we
mnie wstrętne?"
15
Przypominam słowa, którymi Augustyn modlił się
całe życie: nawróć mnie, ale jeszcze nie teraz. W
tym momencie z pretensją zaczyna krzyczeć w
niebo: dlaczego ciągle jutro i jutro, dlaczego nie w
tym momencie? I to jest chwila, kiedy zaczyna
mówić: Teraz. Nie interesuje go, jak będzie
wyglądała przyszłość, on chce teraz, w tym
momencie. W tej chwili niech się stanie, cokolwiek
ma się stać. Znowu można by czytać ten tekst,
mając obok tekst zwiastowania Najświętszej Marii
Panny: niech mi się stanie według słowa Twego.
W tym momencie. Teraz.
Dalej Augustyn opowiada, że leżąc, płacząc i
krzycząc, dlaczego ciągle jutro i jutro, słyszy
nagle głos. Głos dziecka, nie wie, czy chłopca, czy
dziewczynki, z sąsiedniego domu, który co chwilę
powtarza: Weź to czytaj, weź to czytaj. Augustyn
opowiada dalej, że się ocknął, przestał płakać i
usiłował sobie przypomnieć czy w jakimkolwiek
rodzaju zabawy dzieci śpiewają taka piosenkę.
Musiał znać dziecięce piosenki, skoro się
zastanawia, czy zna taki tekst. Nie zna. Nigdy nie
słyszał czegoś takiego. Znajduje więc tylko takie
wytłumaczenie ze musi być to nakaz Boży:
Dowiedziałem się bowiem, że Antoni poprzez
lekcje ewangeliczną, którą przypadkiem usłyszał
w kościele, otrzymał tak wyraźne pouczenie,
jakby bezpośrednio do niego były zwrócone
słowa: "Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyjdź
i pójdź za mną". I dzięki tej wyroczni nawrócił się
do Ciebie.
16
Ja bym powiedział, że nie ma nic mniej
racjonalnego w całej tej historii, niż ta chwila.
Augustyn leży na ziemi, płacze, krzyczy, nagle
słyszy dziecko bawiące się za płotem i śpiewające
piosenkę, której nigdy nie znał, weź to, czytaj,
weź to, czytaj. Wstaje, idzie tam, gdzie zostawił
wcześniej tom pism apostoła Pawła, otwiera
książkę na chybił trafił, i natrafia na słowa:
Nie w hulankach i w pijatykach, nie w rozpuście i
wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale
przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie
troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając
żądzom. (Rz. 13,13-14)
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
20 z 23
2011-01-27 16:34
Pewnie czytał ten tekst nie raz, ale nigdy
wcześniej te słowa nie dotarły do niego z taką
mocą: Ani nie chciałem więcej czytać ani nie było
to potrzebne. Ledwie doczytałem tych słów, stało
się tak, jakby do mego serca spłynęło
strumieniem światło ufności, przed którym cała
ciemność wątpienia natychmiast się rozproszyła.
17
Światło ufności przyszło. Już nie musiał czytać
więcej, już wszystko wiedział, wszystko mu się
nagle poukładało. To jest ten moment, o który
chodziło, tekst przemówił do Augustyna,
Augustyn wiedział, że niezależnie od tego, jak to
ma wyglądać, co się wydarzy, on chce teraz, w tej
chwili. Zaznaczywszy fragment idzie do Alipiusza i
Alipiusz odczytuje mu, wraz z dalszym ciągiem:
A tego, który jest słaby w wierze, przygarnijcie
życzliwie, bez spierania się o poglądy. (Rz. 14,1)
I właściwie tyle bym chciał pokazać, że w
nawróceniu chodzi dokładnie o ten moment
padnięcia na ziemię i poddania się. O tyle jest to
ciekawe, że kiedy poszukuje się różnych
analogicznych historii, to można znaleźć podobne
do tych opowiedzianych przez Augustyna, jak ta o
Antonim Pustelniku, który wszedł do kościoła,
usłyszał tekst Ewangelii, odniósł go do siebie i
postanowił zmienić całe swoje życie.
Ostatnio czytałem nieznany mi wcześniej tekst
francuskiej filozofki Simone Weil, "List pożegnalny
do ojca J. M. Perrin" napisany w 1942 roku. Weil
w końcu nie zdecydowała się przyjąć chrztu, ale
tak naprawdę stała na progu chrześcijaństwa.
Zresztą ona sama mówi, że jej miejsce w Kościele
jest właśnie na progu kościoła, ale przed
Najświętszym Sakramentem - tak tłumaczyła ojcu
Perrin, który był dominikaninem, dlaczego nie
chce się ochrzcić.
Weil opowiada o dwóch sytuacjach, kiedy była na
progu nawrócenia, kiedy miała wrażenie, że
wszystko jej się poukładało, że jest w swoim
czasie i na swoim miejscu. Pierwsza przydarzyła
się podczas jej pobytu w Portugalii, kiedy oglądała
procesję żon rybaków z pochodniami wokół
kutrów na brzegu. Te kobiety chodziły śpiewając
jakąś bardzo smutną pieśń. Weil pisze, że kiedy
słyszała tę pieśń, widziała te pochodnie, te
kobiety, czuła, że to jest również jej pieśń.
Druga opowieść Simone Weil jest bardzo
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
21 z 23
2011-01-27 16:34
Druga opowieść Simone Weil jest bardzo
podobna. Kiedyś w Asyżu filozofka weszła do
kościoła i znalazła się w ciszy. Nagle jakaś siła
silniejsza od niej samej kazała jej uklęknąć i
zacząć odmawiać po grecku modlitwę "Ojcze
Nasz", której uczyła się wspólnie ze swoim
uczniem. Weil pisze, że miała wrażenie, że w tym
momencie zstąpił na nią Chrystus, który wziął ją
w posiadanie.
Dlatego o tym opowiadam, że Simone Weil bardzo
przypomina mi świętego Augustyna. Również
niezwykle ostra intelektualistka, która uważa, że
w drodze do Boga też niezwykle istotne jest
wątpienie i stawianie bardzo radykalnych pytań.
Jednak przełomowe momenty z jej opowieści
mają coś w sobie, co tak naprawdę nie poddaje
się racjonalnemu, intelektualnemu opisowi. Ktoś
wchodzi do kościoła i nagle coś się dzieje, ktoś
patrzy na procesję żon rybaków i coś się dzieje,
ktoś słucha opowieści, coś się wydarza, zaczyna
płakać, zaczyna się poddawać, słyszy dziecko za
płotem i otwiera na chybił trafił Pismo Święte. To
wszystko jest prawdą.
Zatem element, który był Augustynowi w życiu
potrzebny, to element Moniki. Opowieść o
Augustynie jest tak naprawdę opowieścią o
Monice. O pokorze, którą ona w sobie miała, a
której nie miał Augustyn. Kiedy Augustyn
podsumuje swoją drogę, stwierdzi, że brakowało
mu właśnie pokory. Schlebiało mu to, że wszystko
wiedział, wszystko rozumiał, że potrafił o tym
uczenie rozprawiać, a brakowało mu uznania, że
tak naprawdę był słaby, nie potrafił, nie umiał.
Uznał to dopiero w tym przełomowym momencie,
w ogrodzie mediolańskim. Owocem było przyjęcie
chrztu. W ten sposób Augustyn wrócił do Moniki,
zrozumiawszy, że Chrystus, którego szukał na
mojej drodze i Chrystus, którego cały czas miała
Monika, to jest jeden i ten sam Chrystus. To jest
ten sam Pan i my tak samo w niego wierzymy,
chociaż dochodzimy do Niego różnymi drogami. I
dzięki temu odkryciu, jak powiedziałem na samym
początku, pisząc "Wyznania" w wieku czterdziestu
siedmiu lat jako biskup od siedmiu lat, Augustyn
może powiedzieć: ja cały czas jestem słaby, cały
czas jestem chorym człowiekiem, który
nieustannie potrzebuje nawrócenia i nieustannie
potrzebuje uzdrowienia Chrystusowego.
Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z: Pismo
Święte Starego i Nowego Testamentu, wydanie
piąte, Pallotinum, Poznań 2000.
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
22 z 23
2011-01-27 16:34
piąte, Pallotinum, Poznań 2000.
1.Św. Augustyn, Wyznania, tłum. Zbigniew Kubiak, Warszawa 1993, s. 205
2.Tamże, s. 204
3.Tamże, s. 187
4.Tamże, s. 169
5.Tamże, s. 159
6.Tamże, s. 157
7.ks. Janusz St. Pasierb, Stare kobiety w kościele, cyt. za: Wiersze religijne,
Poznań 1983
8. Augustyn, Wyznania, dz. cyt., s. 45-46
9.Tamże, s. 119
10.Tamże, s. 133
11.Tamże, s. 133
12.Tamże, s. 133
13.Tamże, s. 140
14.Tamże, s. 140
15.Tamże, s. 141
16.Św. Augustyn, Wyznania, dz. cyt., s. 141
SZkoła Wiary .. Freta 10: Wojciech Prus OP, wykład z marca 2003
http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/archiwum02_03/0303_1.htm
23 z 23
2011-01-27 16:34