Kto poukłada nam świat po pandemii
?
Po koronawirusie nic już nie będzie takie samo. Bombardowani tą
mantrą z każdej strony zdążyliśmy się już z nią na dobre oswoić. Ale
czy zastanowiliśmy się co to tak naprawdę oznacza? Czy – jak w
każdym przełomowym momencie historii – znajdą się osoby, które
widząc głębokie kryzysy jedynie uwypuklone przez pandemię
postanowią poukładać świat na nowo? Jeżeli tak, to kto? I wedle
jakich wartości?
Widzimy, że zdarzyło się już zbyt wiele, aby uznawać koronawirusa
jedynie za zwykłą zarazę. Towarzyszy mu kryzys gospodarczy, wzrost
napięcia między światowymi potęgami, kryzys demokracji,
„praworządności” i instytucji międzynarodowych, wyhamowanie
procesu globalizacji (przynajmniej pozorne), zerwanie sieci eksportu i
wymiany gospodarczej, załamanie rynków, gigantyczne powiększenie
długu i tak dalej, i tak dalej… . Grypa hiszpanka, która sto lat temu
zebrała dużo krwawsze żniwo, nie przemodelowała tak ówczesnego
świata. Co innego „chińska grypa” oraz towarzysząca jej –
zdecydowanie bardziej niebezpieczna – pandemia strachu i
niepewności.
Według niektórych obliczeń, z kryzysu będziemy wychodzić co
najmniej dziesięć lat. Ameryka Południowa – dwadzieścia. Są jednak
obszary, gdzie powrót okaże się niemożliwy. W chwili, w której
powstaje ten artykuł, Izrael zapowiedział drugi lockdown – w obliczu
tej informacji wydaje się wysoce nieroztropnym nie dopuszczać
podobnego wariantu w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Już
powiększa się lista krajów z zakazem lotów z Polski. Nadchodzi sezon
grypowy, przed naszymi rządzącymi nowe wyzwanie. Pojawiają się
zapowiedzi lokalnych lockdownów jesienią, w Boże Narodzenie być
może czeka nas powtórka z rozrywki…
A szczepionki – wśród piewców nowej normalności, ukazywanej jako
jedyne skuteczne remedium na obecny kryzys – jak nie było, tak nie
ma. A nawet od momentu, w którym szczepionka się pojawi, miną
lata zanim zostanie wprowadzona do szerokiej dystrybucji. A przecież
– jak słyszymy – dopiero kiedy wyszczepimy większość populacji,
nastąpi powrót do znanej nam rzeczywistości.
Koronawirus niesamowicie uderzył w gospodarkę. Co prawda, w
większości krajów funkcjonują jeszcze parasole ochronne, ale
pieniędzy nie można dodrukowywać w nieskończoność. Będziemy
musieli nauczyć się życia z kowidem. I ta prawda jest nam codziennie,
na każdym kroku „wszczepiana” do głowy. Świat nie może
funkcjonować w stanie permanentnego lockdownu, dlatego ktoś
musi nam go poukładać od nowa. Pytanie za milion dolarów: kto tego
dokona?
Zmierzch imperium
Spoglądając w stronę Ameryki, nie dostrzegamy jakiegoś
jednoznacznego kierunku. W dużej mierze wiele zależeć będzie od
listopadowych wyborów. Administracja Trumpa już i tak ma do
gaszenia zbyt wiele roznieconych – mniejsza o to z czyjej inicjatywy –
pożarów. Protesty Black Lives Matter, koronawirus, zaostrzenie w
relacjach z Chinami, kryzys finansowy – wielkie mocarstwo upada na
naszych oczach. Stany, mimo odważnych i stanowczych decyzji na
arenie międzynarodowej (np. zakończenia finansowania WHO czy
sankcji gospodarczych wobec Iranu) już coraz mniej przypominają
globalnego policjanta z przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Na
całkowite przemodelowanie kraju liczą z kolei demokraci pod
przewodnictwem Joe Bidena, ale jest to wizja dalece odbiegająca od
naszego wyobrażenia o „kraju wszelkich wolności”.
Nie można też powiedzieć, aby z tej sytuacji jednoznacznie
skorzystały Chiny. Na pewno straciły najmniej (sądząc po wskaźnikach
PKB), ale dla takiego monumentalnego państwa przyrost na poziomie
1 proc. to i tak niezbyt dobry scenariusz. Zerwane szlaki handlowe i
ograniczone kierunki eksportu zapewne dadzą się rozpędzonej
gospodarce we znaki. Kto jeszcze pozostaje?
Koronawirus obnażył słabość instytucji międzynarodowych. Unia
Europejska na czas lockdownu zniknęła całkowicie, a dała sobie
przypomnieć dopiero w momencie ustalania budżetu. Światowa
Organizacja Zdrowia okazała się chłopcem na posyłki chińskiej
dyplomacji. Natomiast WTO... no właśnie – co? Sami państwo
widzicie, że w momencie kryzysu poszczególne kraje zdane były tylko
na siebie. Ale czy na pewno?
Coś więcej niż państwo
Oprócz pojedynczych krajów w miarę suwerennie podejmujących
decyzje dotyczące lockdownu – lub właściwie, jego braku – to jednak
instytucje międzynarodowe i ośrodki badawcze wyznaczyły sposoby
postępowania w czasie kryzysu np. strategię spłaszczania krzywej
zachorowań („flattening the curve”). Mimo jawnej kompromitacji, to
właśnie działania Światowej Organizacji Zdrowia wyznaczyły
międzynarodowe standardy walki z pandemią, ponieważ stanowiły
jedyny łącznik pomiędzy Chinami a światem. Konsekwencje tego
widzimy dzisiaj i dostrzegać je będziemy jeszcze długo. Skorzystały też
banki, proponujące coraz nowsze kredyty, a „Polska bezgotówkowa”
– pozostająca do tej pory w sferze marzeń premiera Morawieckiego –
stała się z dnia na dzień rzeczywistością. Patrząc przez pryzmat Polski,
niewątpliwie przegrała praworządność. Rządy za pomocą
rozporządzeń Ministra Zdrowia, swoista „dyktatura sanitariatu”
wprowadzona na czas kryzysu przy szerokim poparciu społecznym,
pokazała, że Polacy pozwolą na wszystko - jeżeli w grę wchodzi ich
bezpieczeństwo i zdrowie.
Zwycięża też branża wysokich technologii. Zamknięci w domach
spędzaliśmy zdecydowanie więcej czasu przed komputerami i
telefonami. W Azji niezwykłą popularnością cieszyły się aplikacje do
śledzenia osób z koronawirusem, w niektórych okresach ich instalacja
była obowiązkiem. W Polsce również, mimo wadliwości i licznych
błędów aplikacji ProtegoSafe, jest ona cały czas dostępna do
pobrania. Natomiast osoby przebywające na kwarantannie miały
obowiązek korzystać z innych, bardziej zaawansowanych programów.
A jak słyszymy od hakerów, którzy przeszli na „jasną stronę mocy” –
nie ma aplikacji za darmo. Każda w jakimś stopniu gromadzi i
wykorzystuje nasze informacje.
Niekwestionowanymi zwycięzcami całej sytuacji, być może nawet
większymi od technokratów, są producenci szczepionek. Pieniądze
popłynęły szerokim strumieniem nie tylko na badania, ale i na będące
jeszcze w fazie testów preparaty, zakupione przez rządy niektórych
państw. I dokonało się to nie bez pomocy WHO, która raz za razem
przekonuje, że „nie ma skutecznego leku na koronawirusa”,
deprecjonując coraz nowsze odkrycia w tej dziedzinie. Za pomocą
szczepionkowego szantażu koncerny farmakologiczne i instytucje
badawcze skutecznie podtrzymują obecną sytuację, stawiając się w
charakterze świeckich zbawców świata posiadających wiedzę
tajemną.
Jeżeli mielibyśmy upatrywać przestrzeni, w których budowana jest
dzisiaj postpandemiczna przyszłość, to niewątpliwie są to wysokie
technologie, przemysł farmaceutyczny oraz postępująca inwigilacja
społeczeństwa. A nie ma kraju, który w przynajmniej dwóch z
wymienionych obszarów nie osiągnął tak wielkich sukcesów jak
Chiny. I to właśnie na Kraj Środka nie od dziś łakomym wzrokiem
patrzą środowiska globalistyczne, dążące do unifikacji znanego nam
świata. A wspomniana unifikacja wymagać będzie dogłębnego
przewartościowania podstaw naszej cywilizacji.
Po co nam wolność?
Bo być może tradycyjnie rozumiana wolność nie pasuje do
dzisiejszego świata? Być może jest to wartość, z którą – dla naszego
dobra – powinniśmy się już pożegnać? Po co wolność wypowiedzi,
skoro 90 proc. informacji znalezionych w Internecie to nie mający
żadnej wartości „szum”? Być może nie potrafimy odpowiednio z niej
korzystać, skoro technologiczni potentaci już wyznaczają co możemy
zobaczyć, czego nie? A algorytmy w odpowiedni sposób podsuwają
nam treści „proponowane”? Po co własność prywatna skoro można
wynajmować nieruchomości, samochody, sprzęt techniczny, a nawet
rowery czy hulajnogi? Po co nam odpowiedzialność, skoro banki
zatroszczą się o stan naszych funduszy i oszacują czy możemy
pozwolić sobie na więcej wydatków lub nowy kredyt? Po co
podejmowanie wysiłku dbania o własne zdrowie poprzez budowanie
odporności, zdrowe jedzenie, wysiłek fizyczny i odpowiednią
suplementację, skoro jesteśmy zapewniani o cudach współczesnej
farmakologii?
Skoro nowego koronawirusa uznaje się – na podstawie konsensusu
naukowego – za naturalny patogen pochodzenia zwierzęcego,
którego przeskoczenie na człowieka wywołała eksploatacja
środowiska naturalnego i zawłaszczenie dotychczasowych
ekosystemów, to w miarę postępowania tego procesu (co jest
najbardziej prawdopodobne) możemy liczyć się z tym, że takich
sytuacji będzie w przyszłości więcej. A wraz z nimi więcej
obowiązkowych szczepionek, więcej nowoczesnych technologii,
więcej „globalnych strategii walki z kryzysem”, więcej walki o
sprawiedliwość klimatyczną… a tym samym - coraz mniej wolności.
Piotr Relich