18 Â
WIAT
N
AUKI
Wrzesieƒ 1997
P
ewien profesor z Laboratory for
Computer Science (LCS) w MIT
radzi mi, jak przeprowadzaç wy-
wiad z jego szefem, Michaelem L. Der-
touzosem: „Zacznij od najbardziej k∏o-
potliwego pytania. Na radzie wydzia∏u
tradycyjnie zaczyna si´ od najtrudniej-
szych kwestii – chichocze. – Wtedy si´
odpr´˝y.” Nie mam jednak wielkiej
ochoty sprawdzaç, jak dalece wiary-
godne sà pog∏oski o pogodnym uspo-
sobieniu Dertouzosa. Koniec koƒców,
czym mog∏abym go zaskoczyç? Kierujàc
od 23 lat tym laboratorium wiele razy
odpowiada∏ na pytania najwybitniej-
szych uczonych, polityków i biznesme-
nów – wi´kszoÊç z nich niewàtpliwie
musia∏a zadzieraç g∏ow´, aby spojrzeç
w oczy temu komputerowemu guru
mierzàcemu 190 cm wzrostu.
Tak wi´c kiedy spotykam si´ z Der-
touzosem nast´pnego dnia, stawiam naj-
pierw najbanalniejsze pytanie: „Dlacze-
go po napisaniu wielu cieszàcych si´
popularnoÊcià ksià˝ek jak Made in Ame-
rica (Wykonane w Ameryce), o trudno-
Êciach stojàcych przed przemys∏em ame-
rykaƒskim, w swoim ostatnim dziele,
What Will Be (Co b´dzie), zajmuje si´ pan
przysz∏oÊcià technologii informatycz-
nych opisanà na przyk∏ad w The Road
Ahead (Droga przed nami) Billa Gatesa
– tematem tak cz´sto eksploatowanym,
˝e dla wielu czytelników nudnym? I
dlaczego wydaje Pan t´ ksià˝k´ w∏aÊnie
dziÊ, nieca∏e dwa lata po ukazaniu si´
dotyczàcego podobnej kwestii bestsel-
leru Being Digital (Cyfrowy sposób by-
cia) Nicholasa Negroponte, drugiego
greckiego proroka z MIT? Czym ró˝nià
si´ od tamtych paƒskie prognozy?”
„Ta ksià˝ka rodzi∏a si´ 20 lat” – przy-
pomina z uÊmiechem, rozsiadajàc si´
w fotelu. W 1980 roku przewidzia∏ po-
wstanie „rynku informacji”, na którym
handlowa∏oby si´ danymi i us∏ugami
informatycznymi za poÊrednictwem
komputerowych sieci – w zasadzie za-
czàtków dzisiejszego Internetu.
„Kiedy po raz pierwszy zaprezento-
wa∏em moje idee, napotka∏y one znacz-
ny opór – zauwa˝a. – Ale teraz rozbu-
dowa∏em mój model teoretycznie, tak
˝e, wydaje si´, jest nies∏ychanie praw-
dopodobny i spójny. To po prostu ˝yje.
I nie zauwa˝y∏em, aby ktoÊ mia∏ podob-
nà wizj´.”
T∏umaczy, ˝e krà˝à pewne mity, na
przyk∏ad ˝e cyberprzestrzeƒ oderwie
szarego cz∏owieka od jego co-
dziennoÊci. „To nie jest jakiÊ
metalowy Êwiat, w którym gra-
sujà gigabajty i który mamy
odwiedzaç. Podobnie jak w
epoce przemys∏owej nie by∏o
˝adnej «motoprzestrzeni» –
wzdycha, wydajàc dla pod-
kreÊlenia swoich s∏ów dêwi´k
jak z gier komputerowych. –
Czy odwiedzaliÊmy motoprze-
strzeƒ? Pewnie, ˝e nie. To jakaÊ
bzdura.” Tak samo odrzuca
ide´ programów zachowujà-
cych si´ jak ludzie. Stworzenie
prawdziwej sztucznej inteligen-
cji b´dzie mo˝liwe za stulecia,
je˝eli w ogóle. Technologia na-
tomiast, niewa˝ne jak zaawan-
sowana, nie b´dzie potrafi∏a
wyraziç tego, co Dertouzos na-
zywa „si∏ami jaskiniowymi”:
strachu, poczucia bliskoÊci, za-
ufania. „W najlepszym razie
b´dzie to jak oglàdanie filmu
wg powieÊci Stephena Kinga –
˝artuje. – No dobrze, prosz´
bardzo, jestem tu, przeraê mnie,
myÊlisz sobie, ale i tak wiesz,
˝e wyjdziesz z kina ˝ywy.”
Kierujàc si´ zdrowym roz-
sàdkiem, Dertouzos wyÊmiewa
opini´, ˝e rozrywka zdominu-
je rynek informacyjny: „Ksià˝-
ki, filmy itp. to zaledwie 5%
gospodarki USA; informacja,
choçby dokumenty handlowe,
to 60% – 12 razy wi´cej! Ale nikt
o tym nie mówi.” Mój rozmów-
ca sàdzi tak˝e, ˝e podobnie jak
podczas poprzednich rewolucji
socjoekonomicznych rzeczy nie-
praktyczne nie przetrwajà. Jego
prognoza brzmi: obecna rewo-
lucja dope∏ni si´ z koƒcem XXI
wieku, a w jej wyniku wydaj-
noÊç pracy w biurach wzroÊnie
trzykrotnie – mniej wi´cej tyle
razy, ile wydajnoÊç pracy w
przemyÊle w rezultacie drugiej
rewolucji przemys∏owej. I albo
oka˝e si´ przydatna, albo pój-
dzie w niepami´ç.
„Infoproroków”, którzy nie
potrafià rozpoznaç, co jest mo˝-
liwe, a zarazem po˝yteczne,
Dertouzos posàdza o przesad´.
„Technoludki” – jak nazywa w
ksià˝ce informatyków – zbyt
SYLWETKA: Michael L. Dertouzos
Co b´dzie naprawd´
CYBERPROROK Dertouzos marzy o ponownym
zjednoczeniu nauk Êcis∏ych i humanistycznych,
których rozdzia∏ nastàpi∏ w OÊwieceniu.
PAUL FUSCO
Magnum
Â
WIAT
N
AUKI
Wrzesieƒ 1997 19
cz´sto w swoich przewidywaniach
ignorujà ludzkà natur´. „Humaludki”
natomiast – historycy i im podobni – wy-
powiadajà si´ o wp∏ywie przysz∏ej tech-
nologii na spo∏eczeƒstwo, ale nie rozu-
miejà jej ograniczeƒ. Dertouzos irytuje
si´, ale zaraz zaczyna si´ Êmiaç. „MyÊl´,
˝e prawdziwe nowatorstwo mojej ksià˝-
ki polega na jednoczesnym omówieniu
mo˝liwoÊci najnowszych technologii
(które, jak sàdz´, nieêle rozumiem) i spo-
sobów, w jaki spo∏eczeƒstwo je wyko-
rzystuje – mówi. – W tej dziedzinie nie
jestem co prawda ekspertem, ale wyda-
je mi si´, ˝e cz∏owiek wychowany na
pchlim targu w Atenach, który prze˝y∏
bombardowania, jad∏, kocha∏ i robi∏
wszystko to, co ka˝dy inny, ma prawo
si´ w tej kwestii wypowiadaç.”
W swoim 60-letnim ˝yciu dokona∏ na-
prawd´ wiele. Jako jedyny syn admira∏a
m∏ody „kapitan” Dertouzos sterowa∏
niszczycielami na Morzu Âródziemnym
i przemierza∏ oceany w ∏odzi podwod-
nej. „W greckiej marynarce wojennej dys-
cyplina nie jest zbyt surowa – chichocze
– Êwietnie si´ wi´c bawi∏em i ponadto za-
interesowa∏em si´ maszynerià i alfabe-
tem Morse’a.” Nauczyciel matematyki
zaÊ rozbudzi∏ w nim zaciekawienie alge-
brà, po czym zrobi∏ z niego prymusa.
W wieku 16 lat Dertouzos ju˝ wiedzia∏,
kim chce byç. „Przeczyta∏em w Scientific
American artyku∏ Claude’a Shannona
o mechanicznej myszy – wspomina. – Tak
mnie to zafascynowa∏o, ˝e postanowi∏em
studiowaç w MIT i zostaç profesorem.”
„Nie by∏o ˝adnego poszukiwania
w∏asnej to˝samoÊci – Êmieje si´ znowu.
– My, którzy prze˝yliÊmy II wojn´ Êwia-
towà, byliÊmy tak zdecydowani jak ata-
kujàce czo∏gi.” Wojna by∏a ci´˝kim okre-
sem w ˝yciu Dertouzosa – ca∏a jego
rodzina g∏odowa∏a. „RadziliÊmy sobie,
wykorzystujàc dos∏ownie wszystko –
mówi. – Gotowa∏o si´ nawet nowe mio-
t∏y z pszenicznej s∏omy, aby «wyekstra-
howaç» odrobin´ substancji spo˝yw-
czych. Âmierç by∏a wszechobecna. Ba-
wi∏em si´ amunicjà. Bo˝e, jak ja to zdo-
∏a∏em prze˝yç! Ale wojna mnie równie˝
wiele nauczy∏a.”
Stypendium Fulbrighta pozwoli∏o mu
studiowaç w USA, ale tylko w Arkan-
sas, rodzinnym stanie senatora. Dertou-
zos wspomina pierwsze swoje wra˝e-
nia z University of Arkansas w Ozarks.
„By∏o tam pe∏no tych graczy w amery-
kaƒski futbol rozmawiajàcych o mleku
– zaÊmiewa si´ a˝ do utraty tchu. –
Chcia∏em dyskutowaç o zagadnieniach
etyki w polityce, a oni pytali : «Chcesz
mleka?» – Lecz z przystosowaniem
si´ nie mia∏ problemów. – Wystrza∏owe
dziewczyny w plisowanych spódni-
czkach i grubych bia∏ych podkola-
nówkach zagadywa∏y: «Poka˝esz nam
greckie taƒce?»” Musia∏ wi´c pojechaç
300 km do najbli˝szego greckiego po-
pa, aby go nauczy∏.
Taniec nie przeszkodzi∏ mu w uzyska-
niu dyplomu magistra zaledwie w 4 lata.
A w wieku 21 lat, po wynalezieniu paru
rzeczy takich jak mechaniczne szyfratory,
zosta∏ kierownikiem wydzia∏u badaƒ
i rozwoju filii firmy Baldwin Piano produ-
kujàcej wtedy tzw. tarcze stroikowe (urzà-
dzenia wytwarzajàce czyste tony), które
znalaz∏y zastosowania wojskowe.
MIT jednak wcià˝ go pociàga∏: po pa-
ru latach z∏o˝y∏ podanie o przyj´cie na
studia doktoranckie. „Po raz pierwszy
od lat szkolnych musia∏em przysiàÊç
fa∏dów – mówi Dertouzos. – Ale po obro-
nie pracy doktorskiej pozwolono mi
zostaç na wydziale.” B´dàc Êwie˝o upie-
czonym profesorem (w USA po zrobie-
niu doktoratu otrzymuje si´ tytu∏ assi-
stant professor – przyp. t∏um.), za∏o˝y∏
Computek, ma∏à firm´, która pierwsza
budowa∏a inteligentne terminale. „Po
prostu do terminala wsadziliÊmy par´
procesorów. I wszystko – wzrusza ramio-
nami. – Ale by∏ to rok 1968.”
Balansowanie mi´dzy biznesem i ka-
rierà akademickà bawi∏o go przez 6 lat.
„Prowadzenie firmy, choç ekscytujàce,
koniec koƒców jest tylko maksymalizacjà
ró˝nicy dwóch liczb: przychodu i roz-
chodu. Chcia∏em czegoÊ wi´cej” – wy-
znaje. W roku 1974 sprzeda∏ wi´c Com-
putek i jednoczeÊnie zosta∏ powo∏any na
stanowisko dyrektora LCS; tu da∏ si´ po-
znaç jako cz∏owiek preferujàcy realistycz-
ne projekty. „U˝ywa greckich powie-
dzonek – mówi wicedyrektor Victor Zue.
– Jego ulubione mo˝na by z grubsza
tak przet∏umaczyç: «jednà r´kà si´gaj
gwiazd, a drugà sprzàtaj»; i takiego po-
st´powania od nas oczekuje. Pracuje tu
tak wielu znamienitych naukowców, ˝e
∏atwo zaczàç bujaç w ob∏okach. Ale on
narzuca nam dyscyplin´.”
Sam Dertouzos wyra˝a to inaczej:
„Chodzi o to, aby w tym laboratorium
nie robiono rzeczy wy∏àcznie z cieka-
woÊci. Zasada brzmi: tworzyç techno-
logi´ przynoszàcà po˝ytek ludzkoÊci.”
Osiàgni´cia LCS odzwierciedlajà t´ fi-
lozofi´: stworzono tu arkusz kalkula-
cyjny (przesada, autorem pomys∏u jest
za∏o˝yciel firmy VisiCalc – przyp. t∏um.),
Ethernet, obliczenia z podzia∏em czasu
komputera, algorytm RSA kryptografii
publicznej i wiele innych istotnych in-
nowacji. DziÊ LCS jest koordynatorem
World Wide Web Consortium – grupy
160 organizacji internetowych kierowa-
nej przez wynalazc´ WWW Tima Ber-
nersa-Lee. Jej celem jest, aby w Sieci u˝y-
wano w miar´ mo˝noÊci tych samych
standardów. Tego typu dzia∏alnoÊç nie
Pi´ç mitów
ery informatycznej
wed∏ug Michaela L. Dertouzosa
T
echnologia
informacyjna
zlikwiduje przepaÊç
mi´dzy bogatymi
i biednymi.
„PrzepaÊç t´
mo˝na zasypaç, lecz nie dzi´ki rynkowi
informacji. Potrzeba m.in. wspó∏pracy,
uczynnoÊci, ˝yczliwoÊci.”
T
echnologia
informacyjna
sprawi, ˝e kupujàcy
i sprzedajàcy b´dà
dokonywaç
transakcji bez
poÊredników.
„PoÊredników b´dzie coraz wi´cej.
Sà niezb´dni, poniewa˝ kupuje si´
nie tylko sam produkt, lecz równie˝
zaufanie, mo˝liwoÊç zwrotu towaru,
zadawania pytaƒ, pomoc w znalezieniu
tego, co nas interesuje.”
R
ewolucja
informacyjna
rozwija si´ tak
szybko, ˝e
wi´kszoÊç z nas
ju˝ nie nadà˝a.
„Zajmujemy si´ tym na razie 40 lat
i jesteÊmy dopiero na poczàtku drogi.
Druga rewolucja przemys∏owa trwa∏a
90 lat. Tak wi´c bez nerwów, panowie.”
N
a skutek
oddzia∏ywania
technik
informatycznych
powstanie jedna
uniwersalna kultura.
„Ta technologia
wzmacnia zarówno
trybalizm, jak i ró˝norodnoÊç. Si∏y
integracji plemiennej sà pot´˝ne,
lecz ka˝dy z nas jest cz∏onkiem
wielu plemion. Tak wi´c utworzy si´
tylko cienka pow∏oczka
kultury uniwersalnej.”
T
echnologia
informacyjna
domaga si´
nowych praw.
„Ludzka natura
jest niezmienna.
Diab∏y i anio∏y
nie sà wytworem
techniki. One
tkwià w nas samych. Technologia
jest tylko soczewkà.”
Mit 1
Mit 2
Mit 3
Mit 4
Mit 5
Rysunki: LAURIE GRACE
20 Â
WIAT
N
AUKI
Wrzesieƒ 1997
Pomoc w bólu serca
Chirurdzy wypalajà otwory
w sercu, aby uÊmierzyç
ból zamostkowy
N
a samym poczàtku ˝ycia led-
wo przypominamy cz∏owieka.
Ogon i szpary skrzelowe powo-
dujà, ˝e trzytygodniowy zarodek ludzki
mo˝e byç ∏atwo wzi´ty za zarodek p∏aza
lub gada. Jednak w czwartym tygodniu,
wraz z powstaniem pierwszego narzà-
du, serca, nasza droga dotàd wspólna
z drogà naszych ewolucyjnych przod-
ków zaczyna si´ rozchodziç. Obecnie chi-
rurdzy twierdzà, ˝e chorym, bolàcym ser-
com niektórych ludzi u schy∏ku ˝ycia
mo˝na pomóc, czyniàc je nieco mniej
ludzkimi, a troch´ bardziej gadzimi.
Serce cz∏owieka jest od˝ywiane przez
t´tnice krzy˝ujàce si´ na jego zewn´trz-
nej powierzchni. Bogatoenergetyczna
dieta i siedzàcy tryb ˝ycia prowadzà
jednak do zatykania si´ t´tnic, a angio-
plastyka z u˝yciem balonika w celu ich
odblokowania czy chirurgiczne zespo-
lenia omijajàce zw´˝enia sta∏y si´ nie-
mal standardowym zabiegiem przy
przejÊciu z wieku Êredniego do staroÊci.
Niestety dla niektórych ludzi ta meto-
da jest niedost´pna. Ich t´tnice sà zbyt
ma∏e, aby je przeszczepiaç, lub naczy-
nia tak zasklepione, ˝e chirurgiczne
przepychanie nie daje rezultatów. Z te-
go powodu przep∏yw krwi maleje do
niewielkiego sàczenia, serce staje si´ bar-
dziej chore z powodu braku tlenu,
a ostry ból zamostkowy w dusznicy bo-
lesnej przerywa wysi∏ek fizyczny, jaki-
kolwiek ruch, a w koƒcu i samo ˝ycie.
Nie zdarza si´ to u gadów w Êrednim
wieku, poniewa˝ ich serca sà od˝ywia-
ne od Êrodka przez kanaliki, które trans-
portujà cz´Êç krwi pompowanej przez
komor´ serca. Obecnie kilka firm pro-
dukuje doÊwiadczalne uk∏ady laserowe
tworzàce podobne kanaliki w sercach
ludzkich. Wyniki badaƒ klinicznych sà
na tyle obiecujàce, ˝e jedna z firm, PLC
Systems z Franklin (Massachusetts), spo-
dziewa si´ wkrótce uzyskaç pozwole-
nie na sprzeda˝ tego urzàdzenia w Sta-
nach Zjednoczonych. Dwie inne firmy,
Eclipse Surgical Technologies i Cardio-
Genesis, obie z Sunnyvale (Kalifornia),
podà˝ajà tu˝ za nià.
Israel J. Jacobowitz, kierownik chirur-
gii naczyƒ z Lenox Hill Hospital w No-
wym Jorku, twierdzi, ˝e zabieg, zwany
rewaskularyzacjà transmiokardialnà,
„mo˝e stanowiç atrakcyjne uzupe∏nie-
nie leczenia dusznicy bolesnej”. Faktycz-
nie, w kwietniu br. chirurdzy z oÊmiu
amerykaƒskich szpitali opublikowali im-
ponujàce wyniki swoich prac dotyczà-
cych u˝ycia tysiàcwatowego lasera CO
2
firmy PLC do przebijania 20–30 otwo-
rów Êrednicy 1 mm w cz´Êciach serca
obj´tych procesem chorobowym.
Przed zabiegiem 80% z 200 badanych
chorych mia∏o silne bóle zamostkowe
w spoczynku lub przy niewielkim ru-
chu. U pozosta∏ych pacjentów objawy
dusznicy bolesnej wyst´powa∏y przy
umiarkowanym wysi∏ku, na przyk∏ad
wchodzeniu po schodach. Rok po lecze-
niu 30% pacjentów nie odczuwa∏o bólu
zamostkowego nawet przy wyt´˝onym
wysi∏ku. U trzech czwartych nastàpi∏a
znaczna poprawa. W innym, kwietnio-
wym, doniesieniu firma Eclipse og∏osi-
∏a, ˝e w próbie skutecznoÊci klinicznej
zabieg chirurgiczny z u˝yciem jej lase-
ra holmowego z∏agodzi∏ sta∏e bóle w
klatce piersiowej u 86% chorych. Lecze-
nie farmakologiczne poskutkowa∏o na-
tomiast jedynie u 12%.
„Istnieje ciàgle ryzyko zwiàzane z te-
go rodzaju zabiegiem chirurgicznym;
oko∏o 3% chorych nigdy nie opuszcza
szpitala – ostrzega Douglas Murphy-
Chutorian, kierownik wykonawczy fir-
my Eclipse. – Lecz w tej populacji rocz-
na umieralnoÊç si´ga 20% i wi´cej,
ponadto dochodzà silne ograniczenia
dotyczàce trybu ˝ycia. Wydaje si´, ˝e
poprawiamy komfort okresu, który im
pozosta∏. Nie wiemy jednak, czy zabieg
przed∏u˝a czas prze˝ycia.”
Lekarze nie orientujà si´ tak˝e, dla-
czego nak∏uwanie serca mu pomaga.
„W zasadzie – mówi Jacobowitz – robi
si´ otwór, który pozostaje otwarty od
wewnàtrz, i tworzy ∏aƒcuch jeziorek,
które zwi´kszajà przep∏yw krwi przez
serce. Nikt nie wykaza∏, ˝e i one sà dro˝-
ne.” Badania sekcyjne oÊmiu chorych
z niemieckiego Instytutu Kardiologii
w Berlinie wykaza∏y, ˝e wi´kszoÊç no-
wych tunelików zaros∏o tkankà blizno-
watà. Zarówno ci, jak i inni badacze za-
obserwowali jednak tworzenie si´
nowych naczyƒ w∏oÊniczkowych w tych
otworach. Podejrzewajà oni, ˝e nowo
powsta∏e naczynia zwi´kszajà zaopa-
trzenie w krew chorego mi´Ênia serco-
wego w sposób nie gadzi, lecz zupe∏nie
ludzki.
W. Wayt Gibbs
przyciàga uwagi mediów, tak jak czy-
ni∏by to cyberkamerdyner potrafiàcy
umyç okna i znajàcy suahili. Jednak brak
wystrza∏owych efektów jest z nawiàz-
kà rekompensowany przez jej u˝ytecz-
noÊç. „Michael ˝artuje, ˝e jest ona naj-
wi´kszym sekretem MIT” – dodaje Zue.
W What Will Be Dertouzos szybko do-
chodzi do wniosku, ˝e niezale˝nie od
aspektów etycznych dostosowanie tech-
nologii do ludzkich potrzeb jest rów-
nie˝ dzia∏alnoÊcià zyskownà. „Ja, Mi-
chael Dertouzos, widz´ w dzisiejszej
pracy biurowej nies∏ychane, bezprece-
densowe, niewyobra˝alne wr´cz mar-
notrawstwo si∏, podobne do tego z po-
czàtków rewolucji przemys∏owej, kiedy
robotnicy ciàgle jeszcze machali ∏opa-
tà.” WyjaÊnia, ˝e problem polega na nie-
okie∏znaniu do tej pory „elektronicz-
nych buldo˝erów”, czyli urzàdzeƒ, któ-
re odcià˝ajà od pracy umys∏owej jak
prawdziwe spychacze od pracy fizycz-
nej. Zauwa˝a przy okazji, ˝e standa-
ryzujàc elektroniczne formularze, tak
aby komputer móg∏ na przyk∏ad za∏a-
twiç rezerwacj´ lotu, mo˝na by osiàgnàç
60-krotny wzrost wydajnoÊci pracy. Wy-
starczy, aby producenci oprogramowa-
nia uzgodnili ma∏y zestaw s∏ów: numer,
data, skàd, dokàd, wolne, zrozumiano,
zarezerwowaç, potwierdziç. Poinformo-
wanie komputera, ˝e chce si´ lecieç do
Londynu w przysz∏y poniedzia∏ek lub
wtorek zajmuje 10 s, lecz wypisanie te-
go na terminalu, oczekiwanie na po-
twierdzenia itp. – nawet 10 min.
„Nie mam ju˝ cierpliwoÊci s∏uchaç zna-
jomych technoludków, którzy mówià,
abym im nie zawraca∏ g∏owy celowoÊcià
badaƒ, bo muszà rozwijaç nauk´. Roz-
dzielajàc nauki techniczne od humani-
stycznych, pope∏niliÊmy 300 lat temu wiel-
ki b∏àd – zauwa˝a, wykonujàc r´kami
ruch, jakby strzepywa∏ z nich kurz. – To
w∏aÊnie sta∏o si´ w OÊwieceniu. Czas je
znowu po∏àczyç.” OczywiÊcie proces ten
musi, wed∏ug szacunków Dertouzosa,
trwaç co najmniej sto lat. Ju˝ dziÊ jednak
przekonuje do tej idei nowych pracowni-
ków LCS. „Mówi´ im, ˝e sama inteligen-
cja nie robi na mnie wra˝enia. Umiej´t-
noÊç wspó∏pracy, ˝yczliwe podejÊcie – to
jest wa˝ne. Niech poka˝à, czym mogà
wzbogaciç dorobek ludzkoÊci.” Tutaj
faktycznie w pierwszej kolejnoÊci stawia
si´ pytania najtrudniejsze.
Kristin Leutwyler
T∏umaczy∏
Aleksy Bartnik
TECHNIKA
I
BIZNES
KARDIOLOGIA