Stephani Hecht Archanioły 02 Zniewolone Anioły Rozdział 3


Tłumaczenie: BridgetBardot
Beta: saphira_m
Rozdział 3
Gdyby nie jej głos, Abdiel by jej nie rozpoznał. Zniknęła kobieta, którą
kiedyś sądził, że kocha. Kiedy widział ją ostatnim razem, była piękna
i niebiańska z długimi, kręconymi brąz włosami i dużymi, brązowymi oczami,
ale tak jak jego braci, zło w niej ją zmieniło. Przed nim stał potwór. Jej skóra,
chociaż bez skazy, miała ciemny odcień czerwieni. Miała zimne, bezduszne,
czarne oczy, a jej włosy były ciemne jak noc. Jej dłonie były długie, zwinięte do
środka i tworzyły pazury. Na końcu jej palców znajdowały się szpony, a na
czubku głowy para czarnych rogów.
Była ubrana jak jakaś gotka z mokrego snu nastolatka. Jej czarna suknia
była długa i falowała z gracją wokół niej. Strój został porwany w wielu
miejscach, dziury umieszczone były strategicznie, by ujawnić najbardziej
prowokacyjne części jej ciała. Wokół szyi miała czarny, wysadzany naszyjnik
z dużym kółkiem na przodzie, więc przypominał on obrożę dla psa. Złota,
wężowa bransoletka owinięta była wokół jej ramienia i kończyła się zaraz nad
łokciem. Jej czarne, lakierowane, wysokie do kolan buty miały długie,
przyozdobione kolcami obcasy i srebrne kolce przebiegały wzdłuż całej
długości nogi.
Podążając za jej rozkazami, strażnicy rzucili go gwałtownie na brzuch, na
kamienny stół i unieruchomili jego dłonie i nogi. Kiedy cuchnący zapach
uderzył w niego, próbował odsunąć swoją twarz dławiąc się. Stół pokryty był
zaschniętą krwią.
Część niej była świeża, jasno czerwona. Reszta ciemna, i najwyrazniej,
stara. Wydaje się, że sprzątanie nie jest na górze listy priorytetów według
demonów.
- Czy wiesz co jest moją specjalnością, Abdiel?  zapytała.
Spojrzał w dół i nie odpowiedział jej, nie chcąc być przynętą. Widząc, że
wyciągnęła bicz, a on rozłożony był na kole tortur, to było głupie pytanie. Teraz,
kiedy się chwilę nad tym zastanowił, ona zawsze była nieco tępa. Jak mógł
kiedykolwiek sądzić, że jest taka wspaniała? Gabi miała racje. Był głupim
idiotą.
- Torturuję innych. Jestem w tym dobra. W rzeczywistości, jestem
najlepsza w Piekle. Uniosła jego głowę w górę za włosy, zmuszając go, by na
nią spojrzał.
- Dobrze dla ciebie.  Zdecydował się użyć sarkazmu jako broni.  Ja
jestem Mistrzem Teksańskiego Pokera trzeci rok z rzędu w Niebie.
Wyszczerzyła swoje kły i zasyczałam, jej oczy paliły od wściekłości.
Uderzając go w policzek, jej szpony pozostawiły kilka zadrapań.
Widząc gwiazdy, potrząsnął głową, aby zniknęły. Najwyrazniej nie miała
poczucia humoru, ale miała dobry lewy sierpowy. Jej pazury rozcięły jego
koszulę i obnażyły plecy. Cholera, to była jedna z moich ulubionych.
Zastanawiał się przez chwilę dlaczego jest zaniepokojony w tej chwili czymś tak
błahym. Prawdopodobnie dlatego, że próbuje myśleć o czymkolwiek innym, niż
o tym, co ma mu się stać.
Zamknął oczy i przygotował się, kiedy usłyszał świst bata. W końcu,
prześlizganie się skóry ustało, po czym zaśpiewało w powietrzu. Przygryzł
swoją wargę, byle tylko nie krzyknąć, kiedy uderzyła w jego skórę.
- Widzisz tę krew pod sobą?  zapytała. Taa jasne, jakby mógł jej nie
zauważyć choć jego twarz jest na wprost niej.  Wiesz do kogo należy jej
większość?
- Twojego chłopaka?  Ten komentarz zdobył dla niego kolejne uderzenie
bicza. Cholera, jest naprawdę okrutną suką.
- Nie, ty przemądrzały głupcze. Ona należy do twojego braciszka,
Appoliona.  Roześmiała się na spojrzenie w jego oczach i wiedziała, że
zapunktowała.  Doskonaliłam na nim swoje umiejętności przez setki lat. Skoro
odmawiał przemienienia się w demona, jego kar było sporo. Wykorzystaliśmy
każdą technikę o jakiej mogliśmy pomyśleć, ale on wciąż nie chciał skrzywdzić
człowieka. Jest upartym, krwawiącym sercem tak jak ty. Appolion zawsze miał
to samo spojrzenie jak ty w tej chwili. Jest bardziej podobny do ciebie niż
kiedykolwiek mógłbyś przypuszczać.
- Jak mogłaś? On był tylko dzieckiem!  warknął. Bat nadszedł ponownie.
Tym razem, ból był tak straszny, że przygryzł wargę i utoczył krwi.
- Miałam rację. Jesteś taki sam jak twój brat. On także nie krzyczał, kiedy
był karany.  Trzask!  Próbowałam i próbowałam go złapać, ale on walczył. 
Trzask.  W końcu musieliśmy zwrócić się do bardziej pomysłowych sposobów.
 Byłbyś zaskoczony wiedzą jak wiele demonów jest pedofilami.
To wywołało u niego mały krzyk protestu. Chociaż nie mogła złamać
bólem fizycznym, mogła to zrobić za pomocą bólu psychicznego. Sama myśl
o jego bracie będącym wykorzystywanym rozrywała go, i ona o tym wiedziała.
Miała rację. Była dobra w tym, co robiła.
- Kochają nastoletnie anioły. Na szczęście dla nich, nie jesteśmy tacy jak
ludzie. Ci słabi ludzie są nastolatkami tylko przez siedem lat, podczas gdy
anioły i demony są nastolatkami przez wiele lat. Do czasu aż w końcu wyrósł na
w pełni dorosłego mężczyznę, twój cenny Appolion był bardzo popularny.
Walczył z więzami.  Kiedy dorwę cię w swoje ręce, Persefono, rozerwę
cię na strzępki.
- Nigdy nie będziesz miał takiej szansy. Kiedy wygramy tę wojną,
a wygramy, nie tylko ty będziesz na mojej łasce, ale również twoja dziwka,
Gabi.
- Nie mów o niej. Nie jesteś nawet godna wymawiać jej imię.  To ją
rozwścieczyło. Uderzyła go w twarz, zanim zaczęła ponownie używać bata.
Podsycana przez głęboko osadzoną zazdrość, zaczęła wyzywać go każdym
możliwym imieniem, kiedy wpadła w szał. W końcu, w połowie bicia, stracił
kontrolę i uwolnił krzyki z bólu.
Wyczerpana i pokryta jego krwią, przestała.  Przekażę twoją cenną
księżniczkę Belzebubowi  wrzasnęła.  Wiesz, że ma na nią ochotę odkąd
wszyscy byliśmy w szkole? Przez wszystkie te lata, kiedy mnie pragnąłeś mnie,
a ona chciała ciebie, on ślinił się do niej. To jest jak jakiś kiepski film miłosny.
Miałby szansę w końcu ją pieprzyć i cieszyłby się robiąc to przed twoimi
oczami.
- Jeśli tylko ją dotknie, amputuje mu ręce i nakarmię go nimi  Abdiel
wyszeptał, ledwie przytomny.
Zawołała strażników.  Zabierzcie go z powrotem do celi i przynieście tego
drugiego.
- Nie.  Walczył, by unieść głowę.  Zostaw go w spokoju. Już
wystarczająco został zraniony. Zajmę jego miejsce.
Usta Persefony rozwarły się w szoku.  Jesteś gotowy przyjąć za niego
kolejną sesję?
- Tak  warknął przez zaciśnięte zęby.  Tylko zostaw go w spokoju.
Podeszła do ściany i ściągnęła parę szczypiec. Podchodząc do niego,
podarowała mu złowieszczy uśmiech.  Wy aniołowie zawsze mnie
zadziwialiście tym, jak bardzo troszczycie się o siebie. To prawie przewyższa
uczucia jakimi darzysz tych cudownych ludzi. Nie mogę uwierzyć w to, jak ty
i inne anioły pozwalacie miłości i współczuciu sobą rządzić. To spowoduje twój
ostateczny upadek.
* * *
- Co masz na myśli mówiąc, że nic nie możesz zrobić?
Gabi pchnęła Michaela w pierś, zanim odwróciła się od niego ze złością.
Michael przeczesywał dłońmi swoje włosy, kiedy krążył po swoim salonie.
 Anioły nie mogą iść do Piekła. Wiesz to równie dobrze jak ja. My mamy pola
ochronne wokół Nieba, a demony nałożyły swoje własne bariery. Jeśli
zabrałbym tam armię i próbował je przeniknąć, tarcze uczyniłyby ich tak
chorymi, że nie mogliby się nawet ruszyć, a co dopiero kogoś uratować. Przykro
mi, Gabi, ale nic nie możemy zrobić tylko mieć nadzieję, że demony same
postanowią ich wypuścić.
- Jaka to pociecha.  Gabi otoczyła się ramionami.  Pojmanych uwalniają
tylko wtedy, kiedy już ich zniszczą. I robią to tylko dlatego, by móc
terroryzować nas.  Sama myśl o odnalezieniu Abdiela w ten sam sposób,
w który odnalezli Haniela łamała jej serce. Z rozdzierającym jękiem, Gabi
upadła na podłogę.
Przetaczając się w pozycję embrionalną, łkała. Mieli Abdiela i nic nie
mogła zrobić, by go odzyskać. Demony go krzywdziły i to rozdzierało jej serce.
Nigdy wcześniej aż tak bardzo nie straciła panowania nad sobą. Zawsze była
oziębła i kontrolowała swoje emocje, prawdziwa lodowa księżniczka. Ale to
było zanim Abdiel stopił lód i odnalazł drogę do jej serca.
- Jeśli nie chcesz po niego iść, ja pójdę  Rachel rzuciła wyzwanie ich
przywódcy.  W przeciwności do ciebie, nie jestem tchórzem. Znajdę drogę, by
ominąć te bariery.
Nawet w Niebie jej wściekłość była oczywista.
Pioruny błysnęły na niebie, niebezpiecznie blisko jego domu. Balansowała
na krawędzi i jedyna osoba, która mogła sprowadzić ją z powrotem była
w Piekle.
- Wejdziesz jednym palcem do Piekła i demony będę cię miały tak szybko,
że zakręci ci się w głowie  głos Michaela ostrzegał. Każdy anioł, również
Abdiel, zawsze wycofywał się, kiedy słyszał ten ton.
Rachel jednakże zrobiła krok w przód i popatrzyła na niego.  Jak możesz
po prostu siedzieć i nic nie robić? Czy oni w ogóle cię nie obchodzą?
- Oczywiście, że tak  zagrzmiał.  Cam jest moim siostrzeńcem do
cholery.
Gabi przetoczyła się na nogi i stały obie oszołomione w milczeniu
z Rachel. Gabi nie mogła być bardziej zszokowana gdyby Michael uderzył ją
w twarz. Nigdy nawet nie podejrzewała, by Michael i Cam byli spokrewnieni. 
Czy Cam wie, że jesteś jego wujem?
- Nie, żadne z nich nie wie, nawet Ana.  Miała nagłą ochotę uderzenia go
ponownie.
- Jak mogłeś utrzymać przed nimi coś takiego?
- Wraz z Lehor nigdy nie mieliśmy dobrych stosunków. Kiedy jej dzieci się
urodziły, nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.
- A co po tym jak została mentalnie zniszczona? Dlaczego wtedy
utrzymałeś to w sekrecie?
- Jestem przywódcą. Nie mogę sobie pozwolić na faworyzowanie.  Nawet
kiedy się bronił, nie był w stanie patrzeć jej w oczy.
- Oni cię potrzebowali, Michael!  krzyknęła.
- Mieli ciocię Amiteil, by się nimi zajęła  oznajmił bez przekonania.
- Proszę, siostra Lehor jest zimną suką, która nigdy nawet o nich nie
myślała. Ana i chłopcy byli całkowicie sami i dobrze o tym wiesz. Ale ty
powinieneś wiedzieć to wszystko o Amiteil skoro najwyrazniej jest także twoją
siostrą. Powinnam wiedzieć o tym od początku. Obydwoje macie takie same
kamienne serca.
- Znajdujesz się na granicy niesubordynacji, Gabi.  Głos Michaela stał się
lodowaty.  Lepiej uważaj.
- Powiem im prawdę  Rachel wypaliła ostro.  Jak tylko zobaczę Anę
i braci, twój cenny sekrecik ujrzy światło dzienne.
- Jako Szef zabraniam wam obu powiedzieć choć słowo.  Michael
wskazał na nie palcem.
Rachel podarowała mu zjadliwe spojrzenie.  Możesz być Szefem Gabi,
ale moim nie jesteś. Nigdy ci nic nie przyrzekałam, pamiętasz?
Michael podleciał do niej i spojrzał w oczy. Nawet mimo tego, że nad nią
górował, Rachel nie ugięła się i nie wycofała.  Po czyjej stronie jesteś, Rachel?
Jesteś demonem czy aniołem?
- Ja... ja...  wyjąkała. Nagle, jej złość wyparowała i została zastąpiona
smutkiem. Wyglądała na tak zagubioną i kruchą.  Po prostu chcę odzyskać
mojego brata. On jest jedyną osobą, która kiedykolwiek mnie kochała i teraz go
utraciłam. Chcę także odzyskać Cama. Jestem tak zagubiona bez nich oboje.
Wtedy Michael zrobił najbardziej szokującą rzecz ze wszystkich, wziął
małą anielicę w swoje ramiona i tulił ją czule, kiedy wypłakiwała swoje serce.
Gabi mogła jedynie patrzeć w oszałamiającej ciszy, gdy mamrotał łagodne
słowa do jej ucha i przeczesywał jej włosy, podczas powolnego kołysania nią.
Popatrzył ponad jej ramieniem i spotkał spojrzenie Gabi.  Zawsze nad
nimi czuwam, chociaż nigdy nie pozwoliłem się im o tym dowiedzieć. Wiem, że
było to cholernie słaby substytut tego, co powinienem zrobić tak naprawdę, ale
przynajmniej robiłem to. Mam zamiar zacząć im teraz to rekompensować, ale
obie musicie mi obiecać, że nic im nie powiecie do czasu, aż odzyskamy Cama
i Abdiela. Ana i chłopcy mają w tej chwili wystarczająco dużo problemów beze
mnie.
Rachel odsunęła się, by mogła na niego spojrzeć i skinąć. Michael użył
poduszki palca, by zetrzeć z jej policzka zabłąkaną łzę.
Gabi zaczynała się czuć nieco dziwnie w tej sytuacji, prawie tak jakby
przeszkadzała im w intymnym momencie. Cholerka, kogo ona oszukiwała? Ona
przeszkadzała w intymnym momencie i dotyczył on Michaela ze wszystkich
aniołów. Gdyby sytuacja nie była taka poważna, mogłaby się nawet roześmiać.
- Znam sposób, by ich odzyskać.  Nigdy nie odwrócił swojego wzroku od
Rachel.
- Jaki?  Rachel zapytała.
Gabi miała nagłą ochotę, by unieść dłoń i powiedzieć, heej, partnerka
w żałobie jest tutaj. Abdiel był w Piekle, a Michael spoufalał się z jego siostrą.
Zaczynała być niesamowicie wkurzona i musiała ukazać ten fakt, ponieważ
dwójka odsunęła się od siebie i posłała jej winne spojrzenia.
- Wkrótce demony będą wiedziały o Rachel i jej mocach.  Michael
powrócił do interesów.  Uzyskają tę informację od Cama i Abdiela.
- Abdiel nigdy by się nie złamał i nie zacząłby mówić podczas tortur, 
Gabi oznajmiła dumnie.
- W Piekle jest wielu telepatów zdolnych wyrwać tę informację z ich
umysłów. Demony nie będą musiały ich torturować, by je wydostać.
- On ma rację, Gabi. Dowiedzą się o mnie, w ten lub inny sposób.  Rachel
otoczyła się ramionami.
- Ja widzę to tak  Michael dodał,  kiedy główny generał Lucyfera,
Mammon, dowie się, że Belzebub właściwie oddał jednego z Zakonu, nie będzie
szczęśliwy. Nie będzie miał znaczenia dla niego fakt, że Belzebub nie miał
pojęcia, iż jesteś członkiem Zakonu. Belzebub będzie gotowy zrobić prawie
wszystko, by ocalić swój żałosny tyłek. Zawrzemy z nim umowę.
Przyprowadzimy Rachel, a oni Cama i Abdiela na pole bitwy. Zwycięzca bierze
ich wszystkich.
- Jesteś szalony, Michael?  Gabi sapnęła.  Będziesz potrzebował armii,
by to się udało, a rada nigdy się nie zgodzi na ten szalony plan.
- Rada może się wypchać. Jak powiedziałem wcześniej, naprawię krzywdę.
Cam jest moim siostrzeńcem i to jest osobista sprawa. Jeśli chodzi o armię,
pozwól mi się martwić o zorganizowanie jej.
- Zadzwonię do Belzebuba i powiem mu, że chcę się z nim spotkać. 
Rachel stanęła obok Gabi i chwyciła jej dłoń.  Michael ma rację. Mają jedynie
dwójkę aniołów. Będą też chcieli mnie. Uświadomię go również, że Appolion
i ja możemy komunikować się telepatycznie. Demon będzie przypuszczał, że
w ten sposób będę mogła go namierzyć.
- Kiedy ostatni raz słyszałaś Appoliona?  Michael zapytał.
- Kilka setek lat temu  Rachel przyznała.  Belzebub jednak tego nie wie.
Powiem mu, że mogę odnalezć Appoliona. Ten głupi demon nie będzie w stanie
oprzeć się szansy posiadania całej naszej czwórki.
Gabi poderwała swoją głowę do góry.  Nie, nie możesz tego zrobić. Jeśli
również ciebie dopadną, to zniszczy Abdiela.
Rachel przycisnęła swoje czoło do Gabi.  Więc, po prostu musimy się
upewnić, że nie przegramy. Abdiel jest moim bratem, a Cam jest dla mnie jak
brat. Nie pozwolę im cierpieć w Piekle. Wiem jak tam jest.
- Czy jesteś na to gotowa, Rachel?  Michael zapytał poważnie.  Cam
i Abdiel nie będą w stanie walczyć, a Appolion wciąż jest zaginiony w akcji.
Jesteś naszą największą nadzieją na odniesienie sukcesu.
Gabi popatrzyła na swoją szwagierkę. Była malutka i wyglądała tak
niewinnie. Dzierżyła tak wielką moc w swoich małych, delikatnych dłoniach.
- Dawaj. Te demony nie będą nawet wiedziały co je uderzyło.  Jej
niebieskie oczy pociemniały.  Nikt nie krzywdzi moich braci i przeżywa, by o
tym opowiadać.
* * *
Kiedy Persefona w końcu się nim znudziła, demoniczni strażnicy musieli
odnieść go do celi. Jak tylko weszli do niej, spotkał ich zapach wymiocin. Cam
był zwinięty w rogu, jęcząc delikatnie. Na całych swoich ciuchach miał
wymiociny. Jeden ze strażników podszedł do niego i podniósł go na nogi. Młody
anioł zachwiał się na stopach, kiedy jego głowa opadła.
- Obiecaliście zostawić go w spokoju  Abdiel zaprotestował.
- Niespodzianka  strażnik uśmiechnął się ironicznie.  Demony kłamią.
Kto by pomyślał? Nie możemy pozwolić ci mieć całą zabawę, archaniele.
Persefona będzie się napawać niszczeniem pięknej buzki twojego przyjaciela.
- To ty masz niespodziankę, dupku  Cam warknął, kiedy poderwał się
w górę.  Ten empata otrzymał mały kęs w siebie.  Uśmiechnął się pokazując
parę kłów. Nie zszokowały one Abdiela tak bardzo jak oczy.
Wciąż były niebieskie, ale w odcieniu głębokiego, ciemnego błękitu, który
wypełniał prawie cały obszar, pozostawiając bardzo mało białego i były
otoczone czernią. yrenice wyglądały tak jak u sukuba, wyglądały na długie
i kocie. Budowa jego ciała także się zmieniła. Jego spodnie zazwyczaj były o
kilka rozmiarów za duże i zwisały mu na biodrach, natomiast teraz właściwie
pasowały. W przeciągu kilku godzin, anioł zgromadził kilka kilogramów masy
mięśniowej, bez grama tłuszczu.
Zniknął wychudzony dzieciak, teraz zastąpiony hardym wojownikiem.
Cam obnażył swoje kły i zatopił je głęboko w gardle demona. Rozrywając
jego szyję, spijał jego krew.
Abdiel był zaskoczony, kiedy krew go nie otruła. W rzeczywistości,
wydawała się dawać mu jeszcze więcej energii.
Odrzucając ciało potwora, odwrócił się, by zmierzyć z innym strażnikiem.
Drugi demon zaskomlał w przerażeniu. Cam uśmiechnął się do niego i wytarł
krew z podbródka.  Nie tak dobra jak krew anioła, ale na chwilę obecną
wystarczy.
- Nie powinieneś być w stanie przyjąć naszej krwi  strażnik zaprotestował.
 Jest trująca dla aniołów.
- Zła wiadomość dla ciebie. Nigdy nie byłem dobry w przestrzeganiu
zasad.  Cam oblizał swoje wargi zanim błysnął ponownie kłami i ugiął kolana,
przygotowując się do rzucenia na drugiego demona.
- Cam, przestań  Abdiel krzyknął, kiedy panika wezbrała w nim.  Nie
wiesz, co picie tego gówna ci zrobi.
- Co zrobi? Przemieni mnie w potwora? Ups, na to już za pózno  Cam
odparł, jednakże nie ugryzł demona.
Abdiel odczuł ulgę widząc, że wciąż jest gotowy go słuchać. Mogli
usłyszeć innych strażników biegnących w kierunku celi.
Cam chwycił demona za głowę i skręcił mu kark w sposób, który uczyniłby
dumnym Stevena Seagala. Kolejne sześć demonów wpadło do celi. Cam
odrzucił w tył swoją głowę i roześmiał się, wyglądając tak, jakby właściwie nie
mógł się doczekać kolejnej walki.
Nie żeby Abdiel go za to winił. Po tym wszystkim przez co przeszli,
odpłacenie się musiało być wspaniałym uczuciem.
Kiedy demony weszły do celi, zatrzymały się, przerażone widokiem ich
dwóch poległych towarzyszy. Kiedy ujrzeli demona z rozerwanym gardłem, ich
szczęki opadły w przerażeniu. Popatrzyli na Cama niedowierzająco.
Wykorzystał ich wahanie na swoją korzyść. Podbiegając do nich, zajął się tym
najbliżej, sprowadzając go na ziemię. Stał w rozkroku nad demonem i kilka razy
go uderzył, zanim pozostali zdołali go odciągnąć. Udało mu się uwolnić z ich
uchwytu i stanąć z uniesionymi w górze pięściami, kiedy demony go otoczyły.
Kiedy go zaatakowały, anioł walczył dzielnie, ale mieli niewiarygodną przewagę
liczebną, a on nie posiadał innej broni oprócz swoich pięści. Ostatecznie zdołali
pokonać Cama, ale dopiero gdy ten pokonał czwórkę z nich.
- Skurwiele macie szczęście, że nie mam swojego płomienia  powiedział
im, kiedy wyciągnęli go z celi.  Upiekłbym wasze tyłki, po czym zrobiłbym
s'mores1 z waszych dymiących szczątków.
Abdiel przeklął demony, które zabrały Cama. Następnie przeklął demony
leżące ranne w celi. Ostatecznie przeklął demony, które przychodziły, by zabrać
poszkodowanych. Nic z tego nie sprawiło, że poczuł się lepiej.
Następnie zaczął przeklinać siebie za zawiedzenie Cama. Jego
obowiązkiem jako archanioła było upewnienie się, że anioły znajdujące się pod
nim są bezpieczne. Zamiast tego, niesamowicie spieprzył sprawę i teraz jeden
z jego kilku przyjaciół został przemieniony w jakiegoś rodzaju potwora.
1 S'mores  Klasyczne Amerykańskie ciastka, często sprzedawane przez młode skautki.
Pamiętając jaki niewinny i dobry był Cam, kiedy po raz pierwszy przybył do ich
domu, Abdiel musiał zwalczyć łzy. Nawet jeśli zdoła wydostać ich z tego
bałaganu, nigdy więcej nie będzie w stanie spojrzeń Ane w oczy. Ufała, że
ochroni jej młodszego brata, a on nie zrobił tego dobrze.
Nawet jeśli zdołałby się uwolnić z więzów, był teraz bezużyteczny.
Spoglądając w dół na swoje zniekształcone dłonie, skrzywił się. Persefona
połamała mu wszystkie palce. Zaraz po tym jak użyła szczypiec, by wyrwać
każdy paznokieć. Nie wspominając o tym, że jego plecy były w zasadzie jak
hamburger.
Wypuścił histeryczny, pół-wściekły śmiech, kiedy zastanowił się na tym, co
pomyślałby Michael, gdyby go teraz zobaczył. Pomyśleć, że jego Szef
właściwie sądził, iż był jakimś wspaniałym przywódcą, który pomoże ocalić
świat. Jakimś bohaterem, który nie potrafi nawet uratować swojego najlepszego
przyjaciela.
Jego jedyną pociechą był fakt, że Gabi jest bezpieczna. Wspomnienie jej
zapachu i sposobu, w jaki czuł jej ciało wokół swojego, pomagało złagodzić
nieco bólu.
Wiedział, że już więcej jej nie zobaczy. Nie ma mowy, by Szatan
kiedykolwiek go wypuścił. Nie po tym jak odważył się podważyć jego autorytet
wieki temu. Jeśli ktoś mógłby żywić urazę, był to Lucyfer.
Mógł jedynie sobie wyobrazić to, jak bardzo wściekła Gabi musi być na
niego. Wyszedł z domu nie informując jej, co ma zamiar zrobić. Niezliczenie
wiele razy przypominała mu o tym, że są drużyną. Że już dłużej nie był sam na
świecie. Mały uśmiech wykrzywił jego usta. Jego małe diabelne kociątko
prawdopodobnie strzelała ogniem.
* * *
- Kiedy odzyskamy Abdiela, obedrę go ze skóry  Gabi powiedziała swojej
szwagierce. Wraz z Rachel czekały w tym samym parku, w którym pojmano
mężczyzn. Rachel skontaktowała się z Belzebubem telepatycznie i zaaranżowała
spotkanie. Demon sądził, że zabawnie będzie spotkać się z nimi na miejscu
zbrodni. Zmęczona od tego całego wyczekiwania, Gabi miała ochotę krzyczeć.
Minęły całe dwa dni odkąd zabrali Abdiela i wciąż ani trochę nie zbliżyli się do
odzyskania go.
Obie kobiety były uzbrojone po uszy. Gabi nie tylko miała swoją kuszę, ale
także kilka sztyletów i gwiazd do rzucania. Rachel na plecach miała pochwę
z mieczem. Należała ona do Abdiela, kiedy był trenującym, młodym
archaniołem. Miała również dwa ukryte ostrza przymocowane do nadgarstków.
Ich największe bronie były ukryte w drzewach wokół nich. Siedem braci Cama
uważnie je obserwowało. Jeśli demony spróbują je wykiwać, będą miały
paskudną niespodziankę.
Belzebub pojawił się przed nimi. Wraz z nim byli dwaj jego generałowie.
Na początku nic nie powiedział. Po prostu patrzył na dwie kobiety ze złośliwym
uśmiechem na twarzy.
Gabi miała wrażenie, że jest oceniana jak na targu niewolników, ale nie
zdradziła tej myśli swoim zimnym spojrzeniem. Jego wzrok osiadł na Rachel.
Jego usta wygięły się w obrzydzeniu. Rachel warknęła na niego, kiedy posłała
mu jadowite spojrzenie. Najwyrazniej nie było pomiędzy ich dwójką żadnej,
zagubionej miłości.
- Cóż, spójrzcie kto jest teraz dużą dziewczynką  prychnął na Rachel. 
Wezwałaś mnie, więc jestem. Czego do diabła chcesz?
- Wiesz czego chcę  Rachel odparła.  Chcę uwolnienia Cama i Abdiela.
Bub roześmiał się jej w twarz.  Dlaczego miałbym to zrobić? Co masz mi
do zaoferowania w zamian?
Rachel odwróciła się i skierowała dłonie na jednego z generałów,
wysyłając w niego energię. Demon zawył w bólu, kiedy ta uderzyła go w klatkę
i odrzuciła w tył. Bub przez chwilę wyglądał na przerażonego, zanim odwrócił
się do niego i zaczął kpiąco bić brawo. Generał podniósł się i chciał zaatakować
kobiety, ale Bub przytrzymał dłoń w górze, by go powstrzymać.
- Oferuję siebie  oznajmiła chłodno.  Nie tylko będziesz miał mnie, ale
mogę wytropić mojego blizniaka. Wiesz, że nigdy beze mnie nie dorwiesz
Appliona. Bez niego, nigdy nie będziesz miał kompletnego Zakonu Czterech.
- Nawet jeśli wymienię ich za ciebie i zdołasz sprowadzić swojego
blizniaka, to wciąż mi nie pomoże. Będziemy potrzebowali Abdiela i tego
małego punka. Potrzebujemy całą waszą czwórkę, nie tylko dwójkę.  Bub
przytrzymał cztery palce przed jej twarzą, by udowodnić swój punkt widzenia.
Odrzuciła je na bok.  Wyzywamy cię na bitwę. Wybierz miejsce
i przyprowadz tyle demonów, ile chcesz. Zwycięzca dostaje całą naszą czwórkę,
przegrany odchodzi z podkulonym ogonem.
Popatrzył na dwie kobiety niepewnie.  Czy Michael wie, że to
proponujecie?
Gabi zrobiła wielki problem z przewracania oczami.  Jak sądzisz kto
gromadzi wojsko, podczas gdy my rozmawiamy?
Bub popatrzył na nią z pożądaniem w oczach.  Zgadzam się. Jednakże,
mam jedno zastrzeżenie. Kiedy przegracie, chcę również Gabi. Będzie moja,
bym mógł zrobić z nią to, co będę chciał.
- Dobra  Gabi oznajmiła bezzwłocznie.
Bub sięgnął i pogłaskał ją po policzku. Zadrżała, ale utrzymywała swoje
obrzydzenie w ryzach.
- Nie masz pojęcia jak długo cię pragnę, księżniczko  wyszeptał.
Podarowała mu swoje najbardziej wyniosłe, kąśliwe spojrzenie.
- Jedynym, który nazywa mnie księżniczką jest Abdiel. Jest jedynym
mężczyzną, którego kiedykolwiek będę kochać. Biorąc pod uwagę to, że jesteś
tylko zwykłym ślimakiem.
Bub warknął w gniewie.  Mógłbym po prostu wziąć cię teraz. Jesteście
tylko dwoma kobietami, a nas jest trzech.
Rachel wyciągnęła swój miecz i skierowała go na dwóch generałów, kiedy
Gabi wyciągnęła swój sztylet za pasa i wymierzyła go wprost w czarne serce
Buba. Siedem braci Lehor wyszło ze swoich kryjówek z bronią w ręku.
Bub spojrzał raz na zaistniałą sytuację i wycofał się. Wypuścił wściekły syk
do Rachel.  Naprawdę miłym uczuciem musi być fakt, że ktoś w końcu zwraca
na ciebie uwagę, troszczy się o ciebie.  Podarował jej obłudny uśmieszek. 
Chcesz znać sekret, moja mała suczko? Appolion nie został wygnany. Twoja
matka go uwolniła. Jakie to uczucie wiedząc, że kochała go wystarczająco, by
zrobić to dla niego podczas gdy pozwoliła tobie zgnić w tym łóżku? Czy
wszystkie te anioły wiedzą jaką dziwką jesteś? Czy wiedzą o wszystkich tych
rzeczach, które Douma i Forcas ci zrobili? Rzeczy, które zmusili cię byś im
zrobiła? Nie jesteś tą słodką, niewinną rzeczą za jaką cię uważają.
- Zamknij swoje brudne, plugawe usta  Nathaniel krzyknął.
Bub go zignorował, pochylił się i powąchał ją.  Mogę wyczuć smród
demonicznych braci na tobie nawet teraz. Jak możesz w ogóle myśleć, że Niebo
kiedykolwiek mogłoby cię chcieć, kiedy jesteś skażona?
- Była w Niebie, a Michael ją zaakceptował, ty oślizgły draniu  Gabi
prychnęła. Poczuła gniew przedzierający się przez jej ciało. Gdyby nie
potrzebowali demona do negocjacji, sama by go zniszczyła. Rachel próbowała
utrzymać dzielną minę, ale łatwo można było zauważyć, że to niszczyło jej
ducha.
Bub kontynuował swoją werbalną torturę.  Kiedy uświadomią sobie, że
Abdiel nie wróci, naprawdę sądzisz, że pozwolą ci zostać? Odeślą cię tak
szybko, że zakręci ci się w głowie. Wtedy będziesz sama, tak samo jak
wcześniej.
Derel naciągnął cięciwę swojego łuku, strzałę wymierzając w twarz
Belzebuba.  Nikt nie mówi w ten sposób do naszej nowej siostry, ty kawałku
demonicznego ścierwa. Po prostu powiedz słowo, Rachel, a ja strzelę w jego
cholerną twarz specjalnie dla ciebie.
Demon wycofał się, uświadamiając sobie, że w końcu pchnął braci do
granic.  Dobra.  Belzebub splunął pod jej nogi.  Idzcie przygotować swoją
armię. Wyślę wam pózniej wiadomość, by dać wam znać o czasie i miejscu.
- Zgoda  Rachel powiedziała, nie opuszczając swojego mieczu.  Tylko
pamiętaj, jeśli nie zobaczymy Cama i Abdiela, umowa jest nieważna.
- Lepiej również żeby byli w jednym kawałku, albo...  Gabi dodała.
- Albo co?  demon zapytał.
Gabi podarowała mu spojrzenie tak zimne i złowieszcze, że demon zadrżał.
 Pamiętasz, byłam aniołem wezwanym do zniszczenia Sodomy i Gomorry. 
Jej głos był czystym jadem.  Jeśli nie zostaną przyprowadzeni do nas w całości,
to co zrobiłam w tych dwóch miastach w porównaniu do tego co zrobię tobie
będzie wyglądać na łatwiznę.
Bub spojrzał w dół przerażony, zanim zniknął wraz ze swoimi dwoma
kumplami z parku.
Nawet mimo tego, że demony zniknęły, Rachel pozostała zamrożona
w miejscu. Opuściła swoją głowę w zawstydzeniu i nie chciała napotkać
spojrzenia któregokolwiek z nich.
Najmłodszy brat, Barakiel, podszedł i otoczył ją ramionami.  Ten demon
nie wie o czym mówi. Nigdy cię nie opuścimy. Jesteś teraz jedną z nas.
Kochamy cię, i to nie zmieni się nawet wtedy, gdy nie odzyskamy Cama
i Abdiela.
Jophil i Cassiel podeszli i stanęli po dwóch jej bokach. Byli jedyną parą
blizniaków w rodzinie Lehor i mieli zaszczyt narodzić się w samym środku
hierarchii wiekowej. Chociaż byli archaniołami jak ich starsi bracia, nie byli
anielskimi wojownikami. Byli częścią anielskiej policji zwanymi Egzekutorami.
Byli całkowicie identyczni z wyglądu wraz z długimi, blond grzywkami
wiszącymi nad błękitnymi oczami.
- Hej, nie zwracaj uwagi na to, co ten głupi demon powiedział  Jophil ją
uspokajał.
- Taa, zawsze będziemy się tobą opiekować. My, blizniaki musimy trzymać
się razem.  Cassiel dokończył za niego.
- Co Abdiel powie, kiedy dowie się, co Forcas i Douma mi zrobili? 
Rachel wyszeptała.
Serce Gabi przygasło. Brzmiała na tak smutną i zawstydzoną. Chociaż
Rachel zawsze ciężko próbowała zachowywać się tak, jakby nic do niej nie
docierało, najwyrazniej miała większy balast niż kiedykolwiek ujawniła. 
Abdiel nie będzie cię obwiniał, my także.  Gabi podarowała jej zagorzały
uścisk.  Kochamy cię i to nigdy, przenigdy się nie zmieni, nie ważne co.
Nagle, Barakiel krzyknął i upadł na podłogę. Zaczął uwalniać ostre krzyki
bólu, kiedy przetaczał się z jednej strony na drugą. Błyszczący pot pokrył go
i zrobił się śmiertelnie blady. Rachel podeszła do niego i wzięła go w ramiona.
Potarła jego plecy.
- To Cam.  Barakiel wyglądał tak, jakby był gotowy zwymiotować. 
Torturują go teraz. O Boże, to jest okropne. Próbują go zniszczyć. Mogę to
wyczuć.
- Jest połączony z Camem. Czuje ból swojego brata.  Rachel wyjaśniła
innym.
- Cholera, co oni robią mu w tym Piekle, że jest takie złe, iż ma taki wpływ
na Bear a?  Nathaniel zapytał, jego twarz robiła się zielona.
- Dalej  Gabi przejęła dowodzenie.  Musimy sprowadzić go z powrotem
do domu, do łóżka.
* * *
Jak tylko demony zaczęły ciągnąć Cama do komnaty tortur, zaczął
ponownie walczyć. Odwracając się, uwolnił się od dwóch demonów. Uderzył
pięścią w twarz jednego demona zanim wykorzystał kop z półobrotu, by uderzyć
drugiego. Znokautował oba demony bez zastanowienia w ułamkach sekund.
Jego wolność trwała krótko, kiedy kolejna grupa demonów podbiegła i zwaliła
go na ziemię.
Dwóch z nich przyszpiliło jego ramiona za jego plecami, podczas gdy
reszta kolejno w niego uderzała. Zamykając swoje oczy i próbując
skoncentrować się pomimo bólu, wysłał umysłowe obrazy do demonów.
Podziałało. Część strażników zaczęła biegać wokół w kółko, zagubiona. Zaczął
pracować mentalnie nad dwójką, która trzymała jego ramiona. Poczuł jak jego
moc powraca do niego i uświadomił sobie, że gdyby zdołał uwolnić dłonie,
mógłby być w stanie wyrzucić ogień.
W momencie gdy sądził, że może mieć szansę, Douma i Forcas nadeszli
szturmując. Cam miał wrażenie, że jego głowa eksploduje, kiedy Douma
brutalnie uderzył barierą w miejsce. Forcas podszedł i ścisnął policzki Cama,
zmuszając jego usta do rozwarcia.
Kiedy demon zobaczył jego kły, syknął w zaskoczeniu, zanim pochylił się
bliżej do anioła w celu uzyskania lepszego spojrzenia w jego oczu.  Mammon,
lepiej podejdz i spójrz na to  Forcas zawołał, wciąż rozwierając usta anioła.
Wysoki, ciemny demon wyszedł do przody. Jak tylko zbliżył się, zło
przetoczyło się po nim. To było dziesięć razy silniejsze niż u jakiegokolwiek
innego demona, którego Cam wcześniej czuł. Był zawstydzony czując jak drży
w przerażeniu.
Mammon spojrzał wprost w jego anielską duszę swoimi martwymi oczami.
Te czarne oczy przytwierdzały go w miejscu i nie był w stanie odwrócić
wzroku z powodu paraliżującego przerażenia. Czuł jak zło emanuje falami od
demona. Jego ciało zaczęło przyjmować nienawiść, zło i moc demona.  Nie 
Cam zaprotestował.  Nie pozwolę ci uczynić mnie jednym z was. Najpierw
będziesz musiał mnie zniszczyć.
- Dobra  Mammon uśmiechnął się zimno.  Zrobimy to w trudniejszy
sposób.
Ogromna eksplozja bólu odbiła się w czaszce anioła. Poczuł każde dobre
wspomnienie, uczucia miłości i szczęścia, brutalnie wyrywane z jego mózgu.
Mgliście świadomy kogoś krzyczącego w agonii, uświadomił sobie, że to był
on, ale nie mógł na to zaradzić. Nigdy nie sądził, że może istnieć tak wielki ból.
Miał wrażenie jakby każda komórka w jego ciele eksplodowała, w czego
wyniku pozostawały ciemne krople palącego kwasu. Wiedział, że niszczą
starego jego i zastępują go Camem nowym, złym. Próbował to zwalczyć, ale
czuł jak jego kontrola i wola odpływają w ciemności.
Do czasu, aż Mammon uwolnił jego uśmiech, jedyną rzeczą, która
pozostała była nienawiść i złość. Chciał niszczyć i zabijać, czuć krew swoich
ofiar spływającą w dół jego gardła, chciał się w niej kąpać.
Ledwo pamiętał, że miał rodzinę, kogoś kto go kochał, ale zorientował się,
że nie miało to dłużej dla niego znaczenia.
Nie, jesteś anielskim wojownikiem. Złożyłeś święte śluby. Musisz to
zwalczyć. Możesz to zwalczyć, powiedział sobie. Skupił się mocno na resztce
miłości pozostałej wciąż w nim. Uświadomił sobie, że część jego kontroli
powróciła i zaczął sobie nawet przypominać Anę i swoich braci.
Wrzucili Cama do małej celi, po czym zatrzasnęli za nim drzwi. Wstał ze
swoich dłoni i kolan, i rozejrzał się. Był zaskoczony widząc, że nie został
zabrany do komnaty tortur. Był nawet jeszcze bardziej zaskoczony widząc
anielicę siedzącą w kącie.
Poczuł się chory na żołądku, gdy zdał sobie sprawę co demony zrobiły.
Wrzuciły go do kobiety sądząc, że odwróci się i zaatakuje ją w swoim
nieprzewidywalnym stanie. Najgorsze jest to, że szczerze nie sądził, iż tylko to
uczyni.
W panice, odwrócił się do drzwi i uderzył w nie.  Wypuście mnie stąd, wy
chore skurwysyny.
- Nie odpowiedzą  kobieta powiedziała.  Nigdy nie odpowiadają.
Cam zamknął swoje oczy i oparł głowę o drzwi. Był zaskoczony, kiedy
kobieta podeszła i dotknęła jego ramienia. Jej delikatny dotyk natychmiastowo
wypełnił go pożądaniem. Był zmuszony zwalczać potwora w nim. Wez się w
garść, Cam. Nie daj Mammonowi satysfakcji, pozwalając zmienić się w demona.
 Odejdz ode mnie  warknął przez zaciśnięte zęby. Nie odwrócił się i nie
spojrzał na nią, bo zobaczyłaby jego kły i byłaby przerażona.
- Jesteś ranny  sapnęła, zajmując się jego ranami.
- Jesteś uzdrowicielką?
- Nie, jestem archaniołem.
- Więc moje rany nie są twoim zmartwieniem  powiedział ostro. Wciąż
była zbyt blisko niego. Mógł wyczuć jej krew, usłyszeć jak pędzi przez jej żyły.
Zaczął ciężko oddychać, kiedy czerwona mgła przesłoniła mu wzrok. Jego
uścisk na poczytalności słabł. Gdyby mógł, uciekłby z tego pomieszczenia
w celu osiągnięcia jak największego dystansu pomiędzy nim, a kobietą.
Jedyne czego potrzebował to jedno spróbowanie. Po prostu jedno, małe
uszczypnięcie, po czym zostawi ją w spokoju. Nie żeby ktokolwiek mógł się
o tym dowiedzieć i to jej nie skrzywdzi, zbytnio.
Tracąc kontrolę, odwrócił się do niej z drapieżczym rykiem. Rzucając ją na
ziemię, obnażył swoje kły. Uwolniła przerażony krzyk w chwili, kiedy zatopił je
głęboko w jej szyi. Jego ostatnią spójną myślą było to, że sukub miał rację.
Anielska krew naprawdę smakowała słodko.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stephani Hecht Archanioły 02 Zniewolone Anioły Rozdział 1
Stephani Hecht Archanioły 02 Zniewolone Anioły Rozdział 5
Stephani Hecht Archanioły 02 Zniewolone Anioły Rozdział 2
Stephani Hecht Archanioły 02 Zniewolone Anioły Rozdział 4
Crissy Smith [Were Chronicles 02] Pack Enforcer Rozdział od 1 do 3
Wampiry Argeneau 02 Miłość gryzie rozdział 02
Wampiry Argeneau 02 Miłość gryzie rozdział 02
Crissy Smith [Were Chronicles 02] Pack Enforcer Rozdział 1
02 ROZDZIA 2 Krtka historia zegarmistrzostwa, czyli minimum jakie wiedzie naley
02 Rozdział 02a
02 rozdział 02
Rozdzial 02
Tru i Jake 02 Rozdział 4
kopczewska (pliki z kodami) Rozdział 02 Podstawowe operacje
02 Rozdzial 6 9
02 Rozdzial 2
Nauka swiatowa i polska[1] Rozdzial 02

więcej podobnych podstron