Wódka groźniejsza niż egzotyczne ziółka

background image

Wódka groźniejsza niż egzotyczne ziółka

Jerzy Vetulani*

2009-02-20

W Warszawie po otwarciu funshopów sprzedających środki wytypowane teraz do
delegalizacji znacznie spadły obroty dilerów amfetaminy

W kulturze Zachodu pewne środki zmieniające postrzeganie świata i bieg procesów psychicznych,
takie jak: alkohol, kofeina, nikotyna zostały ogólnie zaakceptowane, inne zaś, takie jak: morfina,
heroina, amfetamina, kokaina, odrzucone i zakazane. W ten ustabilizowany prawnie świat
substancji psychotropowych (z niepewnym statusem marihuany) wdarły się nagle liczne środki
halucynogenne i rekreacyjne pochodzenia egzotycznego, zapewne o niskiej, ale nieustalonej
szkodliwości. W wielu krajach Unii potraktowane one zostały z przymrużeniem oka, ale w Polsce
próby ich legalnej dystrybucji spotkały się z olbrzymią wrogością świata mediów i polityki.

W projekcie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii proponuje się dodanie do grupy
środków odurzających grupy I-N 17 roślin egzotycznych (lub ich preparatów czy ekstraktów),
głównie produktów medycyny ludowej południowoamerykańskiej, azjatyckiej lub afrykańskiej,
oryginalnie używanych w etnicznych obrzędach religijnych, zaś do grupy substancji
psychotropowych grupy II-P - benzylopiperazyny.

W moim odczuciu proponowane poprawki do nieszczęsnej - zdaniem wielu lekarzy zajmujących się
problemem uzależnień - ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii są wynikiem błędnych założeń
ideologicznych twórców ustawy, uważających, że skrajna restrykcyjność prawa skutecznie
zlikwiduje niewątpliwe zło społeczne i medyczne, jakim są uzależnienia od leków i innych
substancji. Idąc dalej w tym kierunku, zmierzamy do modelu singapurskiego, z karą śmierci dla
posiadających większe ilości substancji zakazanej, a chłosty i długoletniego więzienia dla
używających.

W Polsce bardzo wyraźnie widać, że nierestrykcyjna kampania antynikotynowa odniosła olbrzymi
sukces, i wydaje się, że należy wyciągać z niej wnioski, jak podchodzić do walki z substancjami
uzależniającymi, zarówno osadzonymi w naszej kulturze, jak alkohol, jak i dopiero
wprowadzanymi.

Również kampania przeciw alkoholizmowi wydaje się przynosić pozytywne skutki. Obserwujemy
ograniczanie alkoholizmu bez kar za posiadanie i przyjmowanie alkoholu w warunkach, w których
upośledzona przezeń sprawność psychofizyczna nie powoduje bezpośredniego zagrożenia dla
innych (przy bezwzględnym ściganiu prowadzenia pojazdów i ciężkiego sprzętu pod wpływem
alkoholu). Wprawdzie dostępność alkoholu wpływa na niepożądanie wysokie jego spożycie, ale
zmniejsza sięganie po alkohol ze źródeł nielegalnych, często oferujących alkohol skażony,
stanowiący niepomiernie większe niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia konsumenta. Warto też
wspomnieć, że na legalnej sprzedaży alkoholu sporo zarabia państwo, czyli my wszyscy, a nie
meliniarze. Wydaje się też, że pozytywny skutek odnoszą próby zmiany kultury picia - np.
zastępowanie wódki winem. Tu zbliżamy się do problemu budzącego spory natury ideologiczno-
etycznej: czy zastępowanie substancji szkodliwej mniej szkodliwą lub prawie nieszkodliwą jest
taktyką moralnie dopuszczalną. Na pewno jest skuteczna - zmniejsza złe skutki oryginalnego
nałogu.

Dopisanie do listy środków zakazanych wielu substancji, zwłaszcza etnicznych preparatów
roślinnych z Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, wydaje się bezpodstawne. Chociaż z całą pewnością

background image

substancje te są psychoaktywne, czyli wpływają na czynność mózgu, to przecież używamy wielu
innych takich substancji. Pomijając kawę czy herbatę, wspomnijmy z jednej strony o napojach
energetyzujących typu Red Bull, a z drugiej o wielkiej ilości leków aktywujących pamięć, jak choćby
preparaty z miłorzębu, dużej liczbie ziół uspokajających, jak melisa czy kozłek lekarski - sądzę, że
połowa produktów Herbapolu ma działanie psychotropowe. Czystym działaniem psychotropowym
jest też aromaterapia, i wyliczankę tę można ciągnąć jeszcze bardzo długo.

Istotą idei walki z narkomanią nie powinno być pozbawianie ludzi przyjemności (chociaż wydaje mi
się, że istnieją gdzieniegdzie marzenia o stworzeniu systemu ascetycznego "Talibanu"), ale ochrona
przed popadnięciem w uzależnienie, ciężką, nawracającą, w wielu wypadkach nieuleczalną chorobą
mózgu. Związki dopisane do listy, jak również wiele związków już zakazanych, nie mają w zasadzie
działania uzależniającego, co oznacza, że uzależnić się od nich może bardzo niewielka liczba osób,
podobnych do tych, którzy uzależniają się od tabletek od bólu głowy - osób, które zawsze znajdą
coś, od czego się uzależnią. Ogólnie przyjmuje się, że środki halucynogenne (a do nich w zasadzie
należą substancje dopisane) z niewielkimi wyjątkami, jak fencyklidyna, nie powodują prawdziwych
uzależnień, takich jak morfina, kokaina, nikotyna i alkohol.

Z moich informacji wynika, że w Warszawie po otwarciu fun-shopów sprzedających środki
wytypowane teraz do delegalizacji znacznie spadły obroty dilerów amfetaminy i innych
nielegalnych stymulantów. Wydaje się zatem, że dostępność omawianych środków na rynku
stwarza możliwość substytucji - zastąpienia ewidentnego zła złem urojonym. Korzyści - nawet jeżeli
uznamy je za względne - z legalnych dopalaczy to zmniejszenie używania - a zatem i rynku -
substancji szkodliwych nie tylko ze względu na własne działania psychotropowe i somatotropowe
(legalny alkohol niszczy wątrobę, nikotyna powoduje poważne zaburzenia krążenia, nie mówiąc o
nowotworach związanych nie z nią samą, ale sposobem pobierania), ale też i poważne
konsekwencje niemedyczne ich używania. Chodzi tu zwłaszcza o nauczenie się omijania prawa i
tworzenia podziemia przestępczego, a indywidualnie - dla wielu młodych ludzi o złamanie kariery
życiowej przez przypadkowy, nieszczęśliwy kontakt z nielegalną substancją kończący się utratą
wolności.

Podsumowując - uważam, że walka z uzależnieniami od substancji jest bardzo istotna i jest
obowiązkiem państwa i społeczeństwa, ale walka ta musi być prowadzona w sposób przemyślany,
aby rąbiąc małe drzewka, nie produkować wielkich ilości drzazg raniących mnóstwo osób dookoła.
Rozszerzenie listy substancji zakazanych o substancje w moim odczuciu nieszkodliwe przy
rozsądnym użyciu (podobnie jak wino czy koniak), przy wielkiej restrykcyjności ustawy i bardzo
surowej penalizacji ich posiadania, jest niecelowe. Może się ono - wbrew intencji ustawodawcy -
okazać szkodliwe, zmniejszając możliwości wyjścia z nałogu, czy raczej uniknięcia "wdepnięcia" w
nałóg, wielu młodym ludziom.





Zwyczajem czasopism naukowych zamieszczam statement of interest: Nie byłem i nie dokonałem
dotychczas żadnego zakupu w sklepach z dopalaczami i nie znam osobiście nikogo
zainteresowanego sprzedażą środków wprowadzanych na listę środków zakazanych ani nie
otrzymałem z ich strony żadnych korzyści.



*Profesor Jerzy Vetulani pracuje w Instytucie Farmakologii PAN w Krakowie


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MARIHUANA GROŹNIEJSZA NIŻ SĄDZONO, NAUKA, WIEDZA
Alkohol groźniejszy niż narkotyki, Ratownictwo medyczne, Rozmaitości
JABŁKO GROŹNIEJSZE NIŻ GRUSZKA
2014 01 17 Gender groźniejsze niż Tusk
Alkohol groźniejszy dla mięśni niż dla mózgu, Biologia, Człowiek
Alkohol groźniejszy dla mięśni niż dla mózgu, Biologia, Człowiek
Knopek WSP Kraje egzotyczne tabela
1998 01 str 10 Egzotyczne mezony
Lepiej usługiwać innym niż sobie, Kazania Słowa Bożego, Jacek Filończyk, 02 Usprawiedliwienie przez
Wódka Bakaliowa, DOM - CZŁOWIEK I JEGO OTOCZENIE
3 WARTOŚCI INNE NIŻ WARTOŚĆ RYNKOWA I ODTWORZENIOWA
Pomoc publiczna Informacja o otrzymanej pomocy publicznej innej niż pomoc DE MINIMIS
Leibniz Dlaczego istnieje raczej cos niz nic
ZiolaSzwedzkie stary rekopis, MEDYCYNA ALTERNATYWNA, Ziołolecznictwo---zioła, ziółka, Medycyna natur
Egzotyczne oleje w kosmetykach, Studium kosmetyczne, Chemia kosmetyczna
Udar krwotoczny zdarza się rzadziej niż udar niedokrwienny mózgu, Ratownictwo medyczne, Neurologia,
Kompresja klatki piersiowej skuteczniejsza niż standardowa RKO, MEDYCYNA, RATOWNICTWO MEDYCZNE, BLS,

więcej podobnych podstron