E
UGENIUSZ
T
OMICZEK
Z badan´ nad istota˛
grzecznos´ci je˛zykowej
W cze˛s´ci drugiej „Fausta”, w scenie zatytułowanej „Hochgewölbtes gotisches Zimmer”
na pocza˛tku II aktu Johann Wolfgang Goethe przedstawia nam taki oto obraz: pos´ród
ma˛drych ksia˛g i walaja˛cych sie˛ po izbie trupich czaszek siedzi odziany w toge˛ profesora
uniwersyteckiego sam Mefisto. Ten juz˙ se˛dziwy, prawie łysy Mefistofeles podejmuje
gos´cia, ongis´ swego ucznia, dzis´ juz˙ dojrzałego młodzien´ca, niedawno promowanego na
baccalariusa (mniej wie˛cej odpowiednika stopnia magistra). I rzecz niezwykła. Ów nie-
gdys´ wobec swego mistrza az˙ do czołobitnos´ci ugrzeczniony młodzian zmienił sie˛ nie do
poznania. Byc´ moz˙e w poczuciu swej zdobytej na studiach wiedzy, a moz˙e z racji tego, iz˙
otrzymał godnos´c´ baccalariusa, zachowuje sie˛ teraz nie jak gos´c´, lecz intruz i zarozumia-
lec, w arogancki sposób ubliz˙aja˛c swemu dawnemu mistrzowi. Przytoczmy zatem ów
krótki dialog mie˛dzy mistrzem a uczniem, najpierw w je˛zyku Goethego:
Baccalaureus:
Gesteht nur, Euer Schädel, Eure Glatze
ist nicht mehr wert als jene hohlen dort?
Mephisto (gemütlich):
Du weisst wohl nicht, mein Freund, wie grob du bist?
Baccalaureus:
Im Deutschen lügt man, wenn man höflich ist.
(Goethe: Faust II, Hamburger Ausgabe, Bd. III)
W przekładzie na je˛zyk polski pióra Emila Zegadłowicza dialog ten brzmi naste˛puja˛co:
Baccalaureus:
O tak! Sam mi przyznasz, z˙e twa łysa pała tyle warta, co te tam w ka˛tach
trupie czaszki?
Mefisto (dobrodusznie):
Nie zdajesz sobie sprawy, z˙es´ jest ordynarny?
15
Baccalaureus:
Kto w słowach jest wytworny –
kłamliwy i marny.
Włas´nie ta ostatnia replika Baccalariusa „Im Deutschen lügt man, wenn man höflich
ist” (dosłownie: „W je˛zyku niemieckim kłamie sie˛, gdy sie˛ jest grzecznym”) weszła na
stałe do literatury, takz˙e lingwistycznej
1
. Notabene dosłownie wre˛cz interpretowali ja˛
narodowi socjalis´ci w III Rzeszy, oczywis´cie na swój sposób. „Prawdziwy Niemiec nie
kłamie” – twierdzili, a w konsekwencji takiej interpretacji nakazywali na blankietach
firmowych NSDAP, aby „w urze˛dowo-partyjnej korespondencji nie uz˙ywac´ grzecznos´cio-
wych frazesów („Im parteiamtlichen Verkehr entfallen Höflichkeitsflosseln”)
2
.
Nie wdaja˛c sie˛ w dyskusje˛ w kategoriach etyczno-moralnych, czy racje˛ miał J. W.
Goethe, czy raczej nasz znakomity tłumacz i pisarz E. Zegadłowicz, który problem
grzecznos´ci i kłamstwa potraktował uniwersalnie, trzeba uznac´, iz˙ problem grzecznos´ci
w działaniu je˛zykowym (a takz˙e nieje˛zykowym) nie jest juz˙ dzis´ z˙adnym n o v u m. Na-
lez˙ałoby raczej powiedziec´, iz˙ dzie˛ki dynamicznemu rozwojowi lingwistyki pragmatycz-
nej został on w ostatnich dwudziestu latach na nowo odkryty. Wie˛cej! Stał sie˛ tematem
modnym i che˛tnie przez lingwistów podejmowanym. W gruncie rzeczy nie jest to w kon´cu
problem, który niejako profesjonalnie interesowac´ moz˙e lingwiste˛, socjologa czy psycho-
loga. Kaz˙dy uz˙ytkownik je˛zyka styka sie˛ z nim na co dzien´, zwłaszcza gdy z całego
repertuaru róz˙norakich „form grzecznos´ciowych” uz˙yc´ winien wobec swego interlokutora
tej włas´ciwej. Ilez˙ wahan´, ile wa˛tpliwos´ci i wewne˛trznych rozterek nastre˛czac´ moga˛ nieraz
owe „je˛zykowe grzecznos´ci”, zwaz˙ywszy, iz˙ o uz˙yciu takiej, a nie innej formy decyduja˛
nie tylko reguły systemu je˛zykowego, lecz takz˙e reguły konwenansu, etykiety społecznej,
czy jak to sie˛ cze˛sto potocznie okres´la – zasady kindersztuby.
W całej tej złoz˙onej sferze działania je˛zykowego człowieka istnieje wiele restrykcji
natury tak je˛zykowej, jak i obyczajowej. Rzadko tez˙ zdajemy sobie sprawe˛ z tego, z˙e kaz˙dy
je˛zyk dysponuje sporym potencjałem form, które nie tylko umoz˙liwiaja˛ człowiekowi
działanie w ramach przyje˛tych norm społecznych (konwencji), lecz jakz˙e cze˛sto w sposób
subtelny, acz zamierzony, staja˛ sie˛ narze˛dziem bezpos´redniego oddziaływania na partnera
(partnerów) interakcji. Nie nalez˙y sie˛ zatem dziwic´, z˙e zainteresowanie wszelkiego rodzaju
poradnikami dobrego zachowania sie˛, savoir-vivre’u, dobrego wychowania, listownikami
itp. w społeczen´stwie było, jest i be˛dzie nadal duz˙e. Wspomnijmy tylko o licznych, maso-
wych nakładach naszego powojennego Jana Kamyczka „Grzecznos´c´ na co dzien´” (de facto
zmarłej przed kilku laty redaktor „Przekroju” Janiny Ipohorskiej) lub che˛tnie kupowanych
ksia˛z˙ek Ireny Gumowskiej („ABC dobrego wychowania”, Warszawa 1978) czy Marka
Markiewicza („Poradnik dobrych obyczajów”, Warszawa 1982) i innych.
Dla lingwisty jednakz˙e problem grzecznos´ci w działaniu je˛zykowym jest o wiele
bardziej skomplikowany i zagmatwany niz˙ na przykład dla autora popularnego podre˛cznika
savoir-vivre’u, który z reguły zaleca pewne normy zachowania sie˛ (je˛zykowego i nieje˛zyko-
wego) na podstawie aktualnych, ogólnie akceptowanych konwencji społecznych.
Swoistym paradoksem jest to, iz˙ terminem „grzecznos´c´” che˛tnie posługuja˛ sie˛ prawie
wszystkie gramatyki zarówno dyskryptywne, jak i normatywne, najcze˛s´ciej w takich
wyraz˙eniach jak „formy” lub „formuły grzecznos´ciowe”, „wyraz˙enia grzecznos´ciowe” itp.
Próz˙no by jednak szukac´ samej definicji grzecznos´ci w działaniu je˛zykowym i to nie tylko
w polskoje˛zycznych słownikach czy leksykonach, ale takz˙e w innoje˛zycznych. Za to
16
w kaz˙dej prawie gramatyce normatywnej, a takz˙e w podre˛cznikach do nauki je˛zyków
obcych (w tym równiez˙ polskiego jako obcego) autorzy bezkrytycznie sugeruja˛ potencjal-
nemu uz˙ytkownikowi, jakoby niektóre formy adresatywne, np. pan, pani, pan´stwo nalez˙ały
do form grzecznos´ciowych w je˛zyku polskim (per analogiam: Sie w je˛zyku niemieckim,
vous we francuskim, itp.). Logicznie rozumuja˛c, nalez˙ałoby zatem przyja˛c´, iz˙ polska
pronominalna forma adresatywna ty i (lub) odpowiednie verbum finitum nie jest forma˛
grzecznos´ciowa˛. W tym miejscu moz˙na by postawic´ wre˛cz akademickie pytanie: czy
zwracanie sie˛ do interlokutora per ty jest forma˛ niegrzeczna˛, mniej grzeczna˛, nieakcepto-
walna˛? Zamiast odpowiedzi na to pytanie warto przytoczyc´ stary, dzis´ juz˙ zapomniany
dowcip szkolny, gdy nauczyciel w formie kary nakazuje pierwszoklasis´cie napisanie
w domu po stokroc´ „Nie be˛de˛ sie˛ zwracał do swego nauczyciela per ty”. Na drugi dzien´
nauczyciel konstatuje ze zdziwieniem, iz˙ ów uczen´ napisał nie sto, lecz dwies´cie zdan´. Pyta
wie˛c z zaciekawieniem, dlaczego az˙ tyle. Na to pierwszoklasista: „Bo ci chciałem zrobic´
przyjemnos´c´”. Wydaje sie˛, z˙e ta zaskakuja˛ca, aczkolwiek szczera odpowiedz´ ucznia oddac´
moz˙e te˛ o wiele bardziej złoz˙ona˛, niz˙ sie˛ to wydaje, pragmatyke˛ uz˙ycia form adresatyw-
nych w je˛zyku polskim i w innych je˛zykach
3
.
Zawe˛z˙enie zjawiska grzecznos´ci w je˛zyku jedynie do form adresatywnych nie omija
tez˙ profesjonalistów tej klasy, co Witold Doroszewski. W redagowanym przez niego
„Słowniku poprawnej polszczyzny” (Warszawa 1973) znajdziemy wprawdzie hasło „for-
my grzecznos´ciowe”, lecz zamieszczone tam przykłady ilustruja˛ uz˙ycie niektórych tylko
form adresatywnych (np. liczba mnoga grzecznos´ciowa w zastosowaniu do pojedynczej
osoby, formy pan, pani + 3 os. lp., uz˙ycie tytułów naukowych i zawodowych, grzeczno-
s´ciowa forma zwracania sie˛ do krewnych starszego pokolenia i inne).
Przysłowiowa˛ jaskółka˛ w badaniach nad zjawiskiem grzecznos´ci w je˛zyku polskim jest
rozprawa Romualda Huszczy „O gramatyce grzecznos´ci”
4
, która traktuje głównie o tzw.
kategorii honoryfikatywnos´ci w je˛zyku polskim. I gdyby nawet zgodzic´ sie˛ z argumentami
autora, to przeciez˙ honoryfikatywnos´c´ ograniczona do kategorii osoby jest tylko cze˛s´cia˛
tego, co autor nazywa szumnie gramatyka˛ grzecznos´ci.
By nie mnoz˙yc´ podobnych przykładów, postawmy sobie najpierw dwa zasadnicze
pytania:
– co to jest grzecznos´c´?
– czy jest ona lingwistycznie definiowalna?
Pierwsze pytanie nie sprawi nam wie˛kszego kłopotu. Odpowiedz´ na nie moz˙na sfor-
mułowac´ w kategoriach kulturowych, obyczajowych, etycznych, a takz˙e, moz˙e naj-
cze˛s´ciej, w kategoriach pedagogicznych. Przeciez˙ juz˙ w pierwszym okresie socjalizacji
uczymy dziecko odróz˙niac´ grzeczne zachowanie od niegrzecznego. Byc´ grzecznym,
powiadamy, to znaczy podzie˛kowac´ za prezent, usta˛pic´ w tramwaju miejsca starszej
osobie, zwracac´ sie˛ do dorosłej osoby per pan/pani, itp. Odpowiedz´ na pytanie, co to jest
grzecznos´c´, be˛dzie miała charakter nie tyle definicji, co raczej opisu działania, w tym takz˙e
je˛zykowego. Nie inaczej tez˙ opisuja˛ poje˛cie grzecznos´ci słowniki je˛zyka polskiego.
„Grzecznos´c´” to m. in. „słowa, gesty, formy zachowania sie˛ be˛da˛ce wyrazem uprzejmos´ci,
oznaka˛ dobrego wychowania; uprzejme, pochlebne słowa; komplementy” („Słownik
je˛zyka polskiego” pod red. M. Szymczaka, Warszawa 1978).
Odpowiedz´ na pytanie drugie sprawia nam o wiele wie˛cej kłopotu. Przede wszystkim
dlatego, iz˙ „grzecznos´c´” jest niezwykle trudna do zdefiniowania w aspekcie lingwistycz-
nym. Nie jest ona kategoria˛ gramatyczna˛, tak jak np. czasownik, rzeczownik, podmiot,
17
orzeczenie, rodzaj, przypadek, itd. Sta˛d tez˙ tradycyjne zastosowanie w niektórych grama-
tykach czy podre˛cznikach terminu „formy grzecznos´ciowe” nie moz˙e byc´ rozpatrywane
w tej samej płaszczyz´nie, co definicje kategorii gramatycznych sensu stricto.
W jednym z popularnych niemieckich podre˛czników savoir-vivre’u autorstwa hrabie-
go E. Wickendorfa „Der gute Ton nach alter Schule”
5
przeczytac´ moz˙na wprawdzie
nienaukowa˛, lecz za to bardzo oryginalna˛ i daja˛ca˛ wiele do mys´lenia „definicje˛” grzecz-
nos´ci:
Grzecznos´c´ jest jak nadmuchana poduszka, nic w niej nie ma, niemniej łagodzi upadki.
Te˛ nielingwistyczna˛ definicje˛ grzecznos´ci uzupełnic´ moz˙e lingwistyczna konstatacja
zachodnioniemieckiego je˛zykoznawcy Klausa Vorderwülbecka, który pisze:
Formy grzecznos´ciowe sa˛ je˛zykowymi formami wyrazu grzecznos´ci, przy czym grze-
cznos´c´ jest czyms´ nieje˛zykowym lub pozaje˛zykowym.
Wydaje sie˛, z˙e taka interpretacja poje˛cia grzecznos´ci jest zasadna i z cała˛ pewnos´cia˛
bardzo wygodna. Moz˙liwos´c´ zdefiniowania poje˛cia grzecznos´ci przez lingwiste˛ wykracza
bowiem poza jego warsztat naukowy. Nie zwalnia go to jednak od odpowiedzi na pytanie,
jakie to formy je˛zykowe, wyraz˙enia czy wre˛cz pewne strategie, którymi posługujemy sie˛
w działaniu je˛zykowym w okres´lonej sytuacji i ze wzgle˛du na okres´lonego partnera/part-
nerów interakcji przyjmowane sa˛ w danej wspólnocie je˛zykowej jako te „be˛da˛ce wyrazem
uprzejmos´ci, oznaka˛ dobrego wychowania”.
Problem w zasadzie nie nowy, jak juz˙ wspomnielis´my na wste˛pie. Warto jednak
przypomniec´ te wszystkie koncepcje i mys´li, które w znacznym stopniu przyczyniły sie˛ do
badan´ nad zjawiskiem grzecznos´ci w je˛zyku (je˛zykach)
7
.
Pod koniec lat 60, kiedy to gramatyka generatywno-transformacyjna osia˛gne˛ła swój
szczyt popularnos´ci, zrodziły sie˛ na gruncie angielskim i amerykan´skim nowe idee, be˛da˛ce
swego rodzaju reakcja˛ obronna˛ na perfekcjonizm czy tez˙ idealizacje˛ tej teorii. Oparcie
znajduja˛ one w anglosaskiej antropologii społecznej, której przedstawicielem był nasz
rodak Bronisław Malinowski
8
. Był on pierwszym badaczem, który juz˙ w latach 20 zasto-
sował do opisu je˛zyka terminy „kontekst sytuacyjny” i „kontekst kulturowy”, przede
wszystkim zas´ mocno podkres´lał „funkcje˛ działania je˛zykowego”.
Mys´l B. Malinowskiego rozwina˛ł na pocza˛tku lat 70 M. A. K. Halliday
9
, twórca
socjosemantyki, dla którego je˛zyk jest zachowaniem sie˛. Kaz˙dy wie˛c je˛zyk ma – według
niego – pewna˛ otwarta˛ klase˛ moz˙liwos´ci zachowania sie˛ („options of behaviour”), według
której człowiek moz˙e działac´ je˛zykowo, zgodnie z okres´lonymi normami społecznymi.
Dyskusja nad centralnymi poje˛ciami gramatyki transformacyjnej toczy sie˛ dalej. W ro-
ku 1967 Dell Hymes
10
przeciwstawia gramatycznej akceptowalnos´ci czyli kompetencji
je˛zykowej N. Chomsky’ego termin kompetencji komunikatywnej („communicative com-
petence”).
Pocza˛tek lat 70 to takz˙e szybki rozwój teorii aktu mowy i analizy dialogu. Współtwórca
lingwistyki pragmatycznej i teorii aktu mowy John Austin
11
w swych wykładach pt. „How
to do things with words” (1962) podejmuje próbe˛ zbadania i opisania włas´ciwos´ci i funkcji
je˛zyka potocznego, zadaja˛c sobie pytanie, czym jest włas´ciwie uz˙ycie wypowiedzi je˛zy-
kowej albo jakie konwencje lez˙a˛ u podstaw działania je˛zykowego. Nie wdaja˛c sie˛ w szcze-
góły tej powszechnie znanej teorii (krytykowanej i wzbogaconej przez Johna R. Searle’a),
warto zwrócic´ uwage˛ na jego klasyfikacje˛ aktów mowy. Ws´ród pie˛ciu klas aktów mowy,
lub inaczej, pie˛ciu duz˙ych grup illokucyjnych, wyróz˙nia on mianowicie jedna˛, która˛
nazywa „behabitives”. Owa klasa aktów mowy ma te˛ ceche˛ wspólna˛, iz˙ grupuje wszystkie
18
illokucyjne role, które wyraz˙ane sa˛ przez człowieka wobec partnerów interakcji w postaci
mocno skonwencjonalizowanych elementów je˛zykowych. Do tych ról zalicza on takie
zachowania człowieka, jak podzie˛kowanie, powitanie i poz˙egnanie, wyraz˙anie z˙yczen´,
współczucia itd. Krótko mówia˛c, sa˛ to te wszystkie działania je˛zykowe, które w zasadzie
bezpos´rednio ła˛cza˛ sie˛ z problematyka˛ grzecznos´ci.
Do badaczy zjawiska grzecznos´ci w je˛zyku zaliczyc´ nalez˙ałoby takz˙e amerykan´skiego
lingwiste˛ Paula Grice’a
12
, który w swych wykładach „Logic and conversation” w roku
1968 (opublikowanych jednakz˙e dopiero w siedem lat póz´niej) z pozycji filozofa je˛zyka
stawia pytanie o relacje˛ pomie˛dzy znaczeniem (meaning) a uz˙yciem (use). Na szczególna˛
uwage˛ zasługuje jego teza o istnieniu „zasady kooperacji” mie˛dzy partnerami interakcji.
Zasada, która w kaz˙dej interakcji bywa przestrzegana. Na bazie owej „kooperacji” formu-
łuje Grice swe cztery znane maksymy, które w przekładzie na je˛zyk polski moz˙na sformu-
łowac´ naste˛puja˛co:
I: Maksyma ilos´ci
1. Twórz swój udział (w rozmowie) tak informacyjnie, jak to jest moz˙liwe dla aktual-
nych celów rozmowy.
2. Twórz swój udział (w rozmowie) nie bardziej informacyjnie, niz˙ to jest konieczne.
II. Maksyma jakos´ci
1. Nie mów o czyms´, o czego prawdziwos´ci nie jestes´ przekonany.
2. Nie mów o czyms´, na co nie masz dostatecznych dowodów.
III. Maksyma relacji
1. Ba˛dz´ relewantny.
IV. Maksyma modalnos´ci
1. Unikaj niejasnos´ci w wyraz˙aniu sie˛.
2. Unikaj wieloznacznos´ci.
3. Unikaj rozwlekłos´ci.
4. Unikaj bezładu w wypowiedziach.
Oczywis´cie nie wszystkie z tych maksym sa˛ przestrzegane w kaz˙dej rozmowie. Według
Grice’a zalez˙y to od sytuacji czy tez˙ od charakteru rozmowy, np. oficjalna dyskusja: pry-
watna, luz´na rozmowa. I jeszcze jedno: cze˛sto jest tak, twierdzi Grice, z˙e zachowana
zostaje zasada kooperacji, mimo z˙e jedna maksyma (a nawet wie˛cej) nie jest przestrzegana.
Dla badacza zjawiska grzecznos´ci jest to nadzwyczaj cenna uwaga, dotyczy ona bowiem
pewnego rodzaju strategii w działaniu je˛zykowym, która˛ moz˙na by nazwac´ strategia˛
unikowa˛. Grice ilustruje to naste˛puja˛cym przykładem:
Na wytwornym przyje˛ciu osoba A wypowiada taki oto osa˛d: „Pani X jest starym
pudłem”. Po chwili wyraz´nego zakłopotania odzywa sie˛ osoba B: „Pogoda tego lata była
bardzo ładna, nieprawdaz˙? ”
Jak łatwo zauwaz˙yc´, jest to ewidentna strategia unikowa w sytuacji, kiedy podje˛cie
ryzykownego tematu moz˙e grozic´ popełnieniem towarzyskiego faux-pas. Taka unikowa
strategia jest takz˙e dos´c´ jasna˛ aluzja˛ wobec partnera, iz˙ nie nalez˙y podejmowac´ tego tematu.
Cokolwiek by to było, takie działanie jest sprzeczne z zasada˛ maksymy „ba˛dz´ relewantny”.
W naszym codziennym działaniu je˛zykowym cze˛sto uciekamy sie˛ do tego rodzaju strategii
19
unikowych, i to zarówno przy wyraz˙aniu krytyki wobec partnera interakcji, jak tez˙ w wy-
padku formułowania z˙yczen´, prós´b itp.
Zasługi P. Grice’a dla badan´ nad komunikacja˛ je˛zykowa˛, w tym takz˙e dla badan´ nad
zjawiskiem grzecznos´ci sa˛ bezsporne. Rzecz ciekawa, z˙e niejako na marginesie swych
rozwaz˙an´ nad maksymami konwersacyjnymi wspomina on o maksymach innych, lez˙a˛cych
raczej w sferze socjalnej czy estetycznej, wymieniaja˛c m. in. maksyme˛ „be polite” – „ba˛dz´
grzeczny”. Tematu grzecznos´ci jednakz˙e Grice w swych dalszych badaniach nie podejmu-
je.
Czyni to za niego Robin Lakoff
13
. W artykule „The Logic of Politeness! or, Minding
Your P’s and q’s” (1973) poddaje ona z jednej strony krytyce gramatyke˛ transformacyjna˛
Chomsky’ego, głównie z tego powodu, z˙e kieruje sie˛ ona zasadami akceptowalnos´ci
i gramatycznos´ci struktur zdaniowych, przy ignorowaniu lub wre˛cz pomijaniu presupozy-
cji, które nie pozostaja˛ bez wpływu na kaz˙da˛ wypowiedz´; równoczes´nie modyfikuje,
a raczej redukuje maksymy konwersacyjne Grice’a do dwóch reguł pragmatycznej kom-
petencji:
1. Be clear („Wyraz˙aj sie˛ jasno”).
2. Be polite („Wyraz˙aj sie˛ grzecznie”).
Do ostatniej reguły „Be polite” doła˛czyła ona jeszcze trzy dalsze, a mianowicie:
1. Don’t impose („Nie ba˛dz´ natre˛tny”).
2. Give options („Daj moz˙liwos´c´ wyboru”).
3. Be friendly („Ba˛dz´ przyjazny, stwórz partnerowi przyjazne odczucie”).
Zredukowanie czterech maksym konwersacyjnych Grice’a do jednej – „Be clear” –
uzasadniła Lakoff tym, iz˙ celem wszelkich działan´ je˛zykowych jest przekazanie informacji
w moz˙liwie krótki i efektywny sposób. Sta˛d tez˙ naruszenie tych reguł jest niejako narusze-
niem reguł grzecznos´ciowych. Nie znaczy to jednak, twierdzi Lakoff, z˙e nieprzestrzeganie
maksym konwersacyjnych prowadzic´ musi za kaz˙dym razem do zakłócen´ lub nawet do
zerwania interakcji. W przypadku takiego zagroz˙enia partnerzy uciekaja˛ sie˛ cze˛sto do
róz˙nych strategii, aby unikna˛c´ konfliktu.
Oprócz rozwaz˙an´ wokół teorii aktu mowy istotny wkład do badan´ nad zjawiskiem
grzecznos´ci w je˛zyku wniosły inne dyscypliny naukowe, szczególnie zas´ etnolingwistyka
i socjolingwistyka. Na gruncie amerykan´skim interdyscyplinarne badania socjologów,
etnografów, filozofów i lingwistów doprowadziły do powstania nowej dyscypliny zwanej
interakcjonizmem symbolicznym, której czołowymi przedstawicielami sa˛ George Herbert
Mead oraz Erving Goffman. Najogólniej mówia˛c, interakcjonizm symboliczny postawił
sobie za cel opisanie pewnych je˛zykowych i pozaje˛zykowych zjawisk wyste˛puja˛cych
w stosunkach interpersonalnych. G. H. Mead
14
wysuwa dwie interesuja˛ce tezy, które –
podobnie jak u Grice’a – zakładaja˛ istnienie „zasady kooperacji” jako podstawowego
warunku zachowania wie˛zi mie˛dzyludzkich. Tezy te moz˙na sformułowac´ naste˛puja˛co:
1. Biologiczna niedoskonałos´c´ ludzkiego organizmu zmusza człowieka w celu przez˙y-
cia do daleko ida˛cych działan´ kooperatywnych w ramach zorganizowanych zwia˛zków
społecznych.
2. Je˛zykowe i nieje˛zykowe działania interaktantów, podporza˛dkowane zasadzie koope-
racji, gwarantuja˛ nie tylko przez˙ycie jednostki, lecz nadto umoz˙liwiaja˛ dostosowanie jej
indywidualnych usposobien´ do społecznie wykształconej normy.
W badaniach interpersonalnych stosunków E. Goffman
15
posłuz˙ył sie˛ w swej pracy
„Interaction Ritual” (1967) trafiaja˛ca˛ do przekonania metafora˛ dla okres´lenia wartos´ci
20
osobowej; metafora˛, która od dawien dawna funkcjonuje w je˛zykach wielu kre˛gów kultu-
rowych, a mianowicie „twarza˛” („face”, w pracach innych badaczy okres´lana takz˙e jako
„image”). Przykładów na uz˙ycie tej metafory w je˛zyku polskim jest wiele, jak chociaz˙by
w wyraz˙eniach zachowac´ twarz, cisna˛c´ cos´ komus´ w twarz, stracic´ twarz itp. Według
Goffmana istnieje pewna charakterystyczna cecha ludzkich kontaktów, polegaja˛ca na tym,
z˙e partnerzy interakcji angaz˙uja˛ sie˛ emocjonalnie, aby zachowac´ swa˛ twarz i twarz
partnera, bo:
– jes´li nadawca nie be˛dzie respektował twarzy partnera, zaistniec´ moz˙e niebezpieczen´-
stwo, z˙e i partner nie be˛dzie respektował jego twarzy;
– jes´li natomiast sam nie zachowa swojej twarzy, inaczej mówia˛c przejawi złe maniery,
złe zachowanie sie˛, istnieje potencjalne zagroz˙enie, z˙e partner stworzy sobie fałszywy
(wbrew oczekiwaniom) jego obraz i nie okaz˙e mu nalez˙nego szacunku.
Owa twarz ma niejako dwie strony: pozytywna˛ i negatywna˛. „Twarz negatywna”
nastawiona jest na obrone˛ własnej wolnos´ci, własnego działania, na respektowanie przez
innych osobistych zachowan´, prós´b, z˙yczen´ itp. „Twarz pozytywna” odnosi sie˛ natomiast
do uznania przez innych własnej pozytywnej wartos´ci.
Zarówno u J. Austina, P. Grice’a, jak i u E. Goffmana problem grzecznos´ci w je˛zyko-
wym (i nieje˛zykowym) działaniu człowieka nie stanowi zasadniczego celu badan´. Zjawi-
sko grzecznos´ci omawiane jest przez nich niejako przy okazji innych lingwistycznych czy
etnologicznych badan´. Pierwsza˛, obszerna˛ rozprawa˛ pos´wie˛cona˛ wyła˛cznie tej problema-
tyce jest studium „Universals in Language Usage: Politeness Phenomena” (1978) autor-
stwa Penelope Brown i Stephena Levinsona
16
. W znacznej mierze oparli oni swe konce-
pcje na pracach Lakoff i Goffmana, zakładaja˛c, czy raczej konstruuja˛c osobe˛ modelowa˛,
która jest kompetentnym uz˙ytkownikiem jakiegos´ naturalnego je˛zyka, jest istota˛ rozumna˛
i posiada „twarz”, która˛ gotowa jest chronic´. Kaz˙da „twarz” charakteryzuje sie˛ tym, z˙e
z jednej strony uzurpuje sobie prawo do tego, aby nikt obcy nie ingerował w jej działania,
z drugiej zas´ strony ros´ci sobie pretensje˛ do respektowania jej przez innych. W interakcji
jednakz˙e zaistniec´ moz˙e zawsze niebezpieczen´stwo, iz˙ owa „twarz” moz˙e zostac´ zagroz˙o-
na, a nawet poszkodowana. Takie działanie nazywaja˛ autorzy „aktami zagroz˙enia twarzy”
(„face threatening acts” = FTA).
W kaz˙dym kre˛gu kulturowym, zdaniem Brown i Levinsona, takich działan´ „zagraz˙aja˛-
cych twarzy” jest bardzo wiele. Partnerzy interakcji sa˛ tego s´wiadomi, znaja˛ takz˙e nega-
tywne naste˛pstwa takich zagroz˙en´. Dlatego staraja˛ sie˛ za wszelka˛ cene˛ unikna˛c´ tego
niebezpieczen´stwa, lub, jes´li juz˙ dojdzie do konfliktu, złagodzic´ go. Brown i Levinson jako
pierwsi opisali zjawisko grzecznos´ci i niegrzecznos´ci je˛zykowej w formie swego rodzaju
katalogu zachowan´, wyróz˙niaja˛c strategie˛ pozytywna˛ i negatywna˛. I tak strategiami nega-
tywnej grzecznos´ci byłyby przykładowo takie zalecenia:
– „Karca˛c kogos´, wyraz˙aj sie˛ moz˙liwie bezosobowo! ”
– „Nie ba˛dz´ zbyt podejrzliwy wobec partnera! ”
Jako strategie pozytywnej grzecznos´ci moz˙na by sformułowac´ takie nakazy:
– „Wykazuj wyraz´ne zainteresowanie partnerem! ”
– „Potwierdzaj wzajemnos´c´! ”
Strategii grzecznos´ciowych jest według Brown i Levinsona o wiele wie˛cej. Ich uz˙ycie
zas´ uzalez˙nione jest od intencji nadawcy, a takz˙e od okolicznos´ci towarzysza˛cych konkret-
nej interakcji. Okolicznos´ci te z kolei determinowane sa˛ trzema parametrami:
1. dystansem społecznym mie˛dzy nadawca˛ a adresatem;
21
2. statusem społecznym obu partnerów;
3. stopniem zagroz˙enia, albo – inaczej – potencjalnym niebezpieczen´stwem nierespe-
ktowania twarzy interlokutora, charakterystycznym dla danej kultury czy wspólnoty
komunikatywnej.
Brown i Levinson wskazali w swoim studium na jeszcze jedna˛ – ich zdaniem –
uniwersalna˛ ceche˛, charakteryzuja˛ca˛ grzecznos´c´ w je˛zyku, a mianowicie na niebezpo-
s´rednios´c´. Niebezpos´rednios´c´ wypowiedzi jest s´cis´le zwia˛zana z problemem grzecznos´ci.
Dowies´c´ tego moz˙na w naste˛puja˛cy sposób. Im mniej bezpos´rednio sformułowana jest
nasza wypowiedz´, tym wie˛cej moz˙liwos´ci reakcji na nia˛ pozostawiamy swemu partnerowi.
Bezpos´rednios´c´ lub niebezpos´rednios´c´ wypowiedzi pozostaje tez˙ w stosunku wprost pro-
porcjonalnym do jej krótkos´ci czy długos´ci. Wypływa sta˛d prosty wniosek: im dłuz˙sza
i mniej bezpos´rednio sformułowana jest nasza wypowiedz´, tym bardziej moz˙e byc´ grze-
czna. Chca˛c byc´ grzecznym (uprzejmym) wobec swego interlokutora, nadawca wcale nie
musi byc´ erudyta˛ czy krasomówca˛, aby przykładowo prosza˛c o cos´, formułowac´
wypowiedz´ dłuz˙sza˛, niebezpos´rednia˛, grzeczniejsza˛ w odczuciu partnera. W kaz˙dym je˛-
zyku mamy przeciez˙ gotowe wyraz˙enia, swoiste prefabrykaty je˛zykowe, które nalez˙a˛ do
rutynowego repertuaru je˛zykowej grzecznos´ci, je˛zykowej etykiety. Owe prefabrykaty to
nie tylko wysoce sformalizowane formuły powitan´, poz˙egnan´, podzie˛kowan´, przeproszen´
itd. Nalez˙y do nich cały szereg innych form i kategorii je˛zykowych, które dopiero w od-
powiednim konteks´cie spełniaja˛ swa˛ grzecznos´ciowa˛ role˛. Ich funkcje˛ w wypowiedziach
moz˙na by nazwac´ łagodzeniem albo osłabieniem „ostros´ci”, bezpos´rednios´ci wypowiedzi
w sytuacji, gdy zachodzi potencjalne niebezpieczen´stwo „zamachu” na „twarz” partnera
interakcji. R. Lakoff nazywa je „Hedges Performativs” (w wolnym przekładzie na je˛zyk
polski cos´ w rodzaju „performatywnych asekurantów”), w je˛zyku niemieckim powszech-
nie znane sa˛ okres´lenia „Heckenausdrücke” (w wolnym przekładzie na polski: „zakamu-
flowane wyraz˙enia”). Wszystkie te wyrazy, grupy wyrazów, zdania czy wre˛cz całe
wypowiedzi funkcjonuja˛ w je˛zyku na zasadzie sprze˛gła silnikowego, za pomoca˛ którego
moz˙emy bez wstrza˛sów i zgrzytów wprowadzic´ samochód w ruch. W je˛zyku natomiast
wydłuz˙aja˛ nasza˛ wypowiedz´, łagodza˛c ja˛ w momentach ryzykownych dla twarzy partnera,
czynia˛c ja˛ bardziej implikatywna˛, a tym samym bardziej uprzejma˛.
Adaptuja˛c dla celów „grzecznos´ciowych” maksymy konwersacyjne Grice’a, Brown
i Levinson przyje˛li dla je˛zyka angielskiego cztery kategorie owych „Hedges Performa-
tivs”, dla którego to terminu zaproponowac´ moz˙na by polski odpowiednik „wyraz˙enia
osłabiaja˛ce eksplikacje˛” (= WOE). Zastosowanie kategorii WOE w je˛zyku polskim wydaje
sie˛ ze wszech miar moz˙liwe:
1. WOE w aspekcie ilos´ciowym
stosowane sa˛ najcze˛s´ciej wtedy, gdy nadawca chce złagodzic´ lub stonowac´ swoja˛
wypowiedz´, która w jego intencji jest w zasadzie zdecydowanym poleceniem albo naka-
zem wobec partnera (partnerów), np. Jes´li wolno mi prosic´, pos´pieszmy sie˛, bo inaczej
przegapimy ostatni nocny tramwaj! , lub w sytuacji, gdy zalez˙y nam na tym, by partner
odniósł wraz˙enie, iz˙ nasza wypowiedz´, mimo z˙e jest ona dla niego w swej tres´ci negatywna,
jest niepełna, wymaga dodatkowych wyjas´nien´ albo z˙e nalez˙y sprawe˛ jeszcze raz przedys-
kutowac´, np.: To jest troche˛ niezgodne z prawda˛!, W pewnym sensie zawalił pan robote˛!
2. WOE w aspekcie jakos´ciowym
dotycza˛ takiego działania je˛zykowego, kiedy nadawca ze stosowna˛ rezerwa˛ ustosun-
22
kowuje sie˛ do informacji otrzymanej od partnera, głównie wtedy, gdy w gruncie rzeczy
nie zgadza sie˛ z jego wypowiedzia˛ lub ma wobec niej zastrzez˙enia. Te˛ na wskros´ grzecz-
nos´ciowa˛ funkcje˛ przyjmuja˛ zazwyczaj takie WOE, jak: Mys´le˛, z˙e... Sa˛dze˛, z˙e... Chciałbym
powiedziec´, z˙e... Byłbym natomiast zdania, z˙eby...
3. WOE w aspekcie relacji
maja˛ w zasadzie jedna˛ waz˙na˛ funkcje˛ w dialogu, a mianowicie funkcje˛ uprzejmego
sygnalizowania che˛ci zmiany tematu rozmowy. W tej kategorii współczesna polszczyzna
dysponuje sporym arsenałem WOE – wymien´my choc´ pare˛ przykładów: no tak, ale; przy
okazji, à propos, włas´nie mi przyszło na mys´l, jes´li juz˙ o tym mówimy, itd.
4. WOE w aspekcie modalnym
odnosza˛ sie˛ głównie do strukturyzacji dialogu, czyli do sytuacji, gdy jeden z partnerów
nie podziela zdania swego interlokutora i w grzeczny sposób chce mu o tym powiedziec´,
np.: W tej kwestii mam inne zdanie..., Nie moge˛ sie˛ z panem zgodzic´..., W tej sprawie ma
pan zapewne racje˛, sa˛dze˛ jednak, z˙e...
Jak juz˙ wspomnielis´my, wyraz˙enia osłabiaja˛ce eksplikacje˛ stosowane sa˛ che˛tnie w in-
terakcjach, które ze wzgle˛du na typ aktów mowy zakładaja˛ potencjalne niebezpieczen´stwo
zagroz˙enia „twarzy” partnera (np. z˙a˛danie, krytyka, polecenie, pros´ba itp.). Moz˙na by
przyja˛c´, iz˙ wyraz˙enia te składaja˛ sie˛ na pewna˛ strategie˛ unikowa˛, która w zalez˙nos´ci od
sytuacji, intencji czy tez˙ dystansu mie˛dzy partnerami moz˙e byc´ leksykalnie i syntaktycznie
realizowana w róz˙ny sposób. Tego rodzaju strategie˛ unikowa˛ moz˙na łatwo sobie wyobra-
zic´ na przykładzie aktu mowy „wyraz˙enie pros´by”:
Załóz˙my, z˙e jestes´my z niezapowiedziana˛ wizyta˛ u osoby, z która˛ ła˛cza˛ nas jedynie
stosunki zawodowe. Rozmowa, dajmy na to, na tematy słuz˙bowe przecia˛ga sie˛, jestes´my
nia˛ znuz˙eni i mamy ochote˛ napic´ sie˛ kawy. Nie wiemy jednak, czy nasz gospodarz
dysponuje kawa˛. Nasza pros´ba o filiz˙anke˛ kawy mogłaby naszego gospodarza wprawic´
w zakłopotanie. Gospodarz zauwaz˙a na szcze˛s´cie nasze znuz˙enie i pyta:
Moz˙e napije sie˛ pan kawy albo herbaty?
Inicjatywa gospodarza rozwia˛zuje nasz dylemat. Wiemy, z˙e dysponuje on równiez˙
kawa˛. Nasza˛ odpowiedz´ na pytanie, a zarazem pros´be˛, moz˙emy sformułowac´ na wiele
sposobów, np.:
1. Prosze˛ (poprosze˛) o kawe˛!
2. Chciałbym prosic´ o filiz˙anke˛ kawy!
3. Tak, che˛tnie napiłbym sie˛ kawy!
4. Jes´li wolno, napiłbym sie˛ kawy!
Wszystkie cztery sformułowania wyraz˙aja˛ nasza˛ pros´be˛ wprost, wszystkie maja˛ chara-
kter eksplikatywnej illokucji. Wszystkie sa˛ performatywne (z˙eby uz˙yc´ terminu Austina),
róz˙ny jest jednak ich stopien´ niebezpos´rednios´ci, a tym samym grzecznos´ci, dzie˛ki odpo-
wiednim WOE (tryb przypuszczaja˛cy, konstrukcja zdania warunkowego).
Moz˙e sie˛ jednak zdarzyc´, z˙e nie otrzymamy ze strony gospodarza z˙adnej propozycji
pocze˛stunku. W tym wypadku musimy poste˛powac´ ostroz˙nie, prawie dyplomatycznie, aby
czasem nie spowodowac´ nasza˛ wygórowana˛ pros´ba˛ przykrej dla gospodarza sytuacji, gdy
be˛dzie zmuszony tłumaczyc´ sie˛ przed nami z powodu braku kawy. Nasza˛ pros´be˛ be˛dziemy
formułowac´ raczej nie wprost, lecz przy uz˙yciu róz˙nych strategii unikowych. Moz˙liwos´ci
jest sporo, np.:
5. Czy nie sprawiłoby panu kłopotu, gdybym poprosił o filiz˙anke˛ kawy?
23
Intencja naszej pros´by wyraz˙ona jest wprawdzie propozycjonalnie, lecz znacznie
złagodzona interrogacja˛, jako pewnego rodzaju wste˛pem do wyraz˙enia z˙yczenia oraz
trybem przypuszczaja˛cym.
6. Moz˙e powinienem napic´ sie˛ kawy?
Z
˙ yczenie nasze jest sformułowane w formie pytania retorycznego.
7. Moz˙e nalez˙ałoby napic´ sie˛ kawy?
Z
˙ yczenie w formie pytania retorycznego, ponadto sformułowane nieosobowo, jakby
mimochodem.
8. Ostatnio coraz cze˛s´ciej mam migrene˛.
Stwierdzenie pozornie nie wyraz˙aja˛ce naszego z˙yczenia ma jednak wyraz´ny charakter
aluzji.
Oczywis´cie moz˙e sie˛ zdarzyc´ i tak, z˙e nasz gospodarz nie zinterpretuje (według naszych
intencji) w ten sposób wyraz˙onej pros´by. W takich wypadkach nie pozostaje nam nic
innego, jak przyja˛c´ bardziej eksplikatywne strategie działania je˛zykowego. Szczególnie
jednak ostatnie przykłady sformułowan´ pros´by za pomoca˛ nieskonwencjonalizowanych
wyraz˙en´ osłabiaja˛cych eksplikacje˛ zaliczyc´ moz˙na do tego, co Brown i Levinson nazywaja˛
globalna˛ strategia˛ grzecznos´ci. Zakłada ona, z˙e nadawca mówi o czyms´ bardziej ogólnym,
zamiast wyrazic´ wprost swa˛ intencje˛, z˙e mówi zgoła o czyms´ innym, co na pierwszy rzut
oka niewiele ma wspólnego z intencja˛. Ida˛c za przykładem Brown i Levinsona moz˙na by
zatem pokusic´ sie˛ o równie globalne zdefiniowanie poje˛cia grzecznos´ci. Grzecznos´c´ jest
swego rodzaju strategia˛ ludzkiego zachowania je˛zykowego (realizowanego okres´lonymi,
mniej lub bardziej zrutynizowanymi s´rodkami wyrazu oraz elementami prozodycznymi)
i nieje˛zykowego (realizowanego za pomoca˛ gestów, mimiki itp.), polegaja˛ca˛ na przestrze-
ganiu społecznych, skonwencjonalizowanych norm, której celem jest respektowanie włas-
nego „image” i „image” partnera. Jej przeciwien´stwem jest niegrzecznos´c´, która be˛dzie
naruszeniem albo nieprzestrzeganiem owych norm.
Definicja ta jest jednak dla celów analitycznych w dalszym cia˛gu nieprecyzyjna.
Wez´my dla przykładu akt pozdrowienia w kontaktach interpersonalnych. Z pozycji anali-
zy dialogu akt pozdrowienia jest pewnego rodzaju deklaracja˛ naszej gotowos´ci do rozmo-
wy z partnerem. Akt pozdrowienia nalez˙y wie˛c do sfery działalnos´ci człowieka, która˛
moz˙na analizowac´ w aspekcie grzecznos´ciowym. W naszym codziennym działaniu je˛zy-
kowym rejestrujemy o wiele cze˛s´ciej nie tyle przestrzeganie konwencjonalnych norm
grzecznos´ciowych, ile włas´nie ich nierespektowanie. Jako nietakt, a wie˛c działanie wbrew
normom obyczajowym, traktujemy zwykle takie zachowanie, kiedy ktos´ nas nie pozdrowił
lub nie odwzajemnił sie˛ pozdrowieniem. Nie ten rzuca sie˛ w oczy – jak słusznie stwierdza
Harald Weinrich
17
– kto w pewnych okolicznos´ciach nas przeprasza (np. za potra˛cenie
w zatłoczonym tramwaju), lecz ten, kto tego nie uczynił. Pocia˛ga to za soba˛ takie meto-
dologiczne konsekwencje, z˙e łatwiej jest rejestrowac´ i analizowac´ wszelkiego rodzaju
je˛zykowe i nieje˛zykowe niegrzecznos´ci niz˙ grzecznos´ci.
Powróc´my jednak do aktu pozdrowienia, który sam w sobie jest strategia˛ zachowania
sie˛ wobec partnera. Je˛zyk oraz pozaje˛zykowe sposoby zachowania (np. gesty) dysponuja˛
tu cała˛ gama˛ przeróz˙nych moz˙liwos´ci, od standardowego czy stereotypowego Dzien´ dobry,
poprzez grzeczniejsze i dłuz˙sze Dzien´ dobry panu, co słychac´ nowego? , az˙ po kurtuazyjne,
hipergrzeczne, dzis´ juz˙ rzadko spotykane formułki, jak np. Kłaniam sie˛ uniz˙enie szanow-
nemu panu lub Całuje˛ ra˛czki łaskawej pani, którym towarzysza˛ czołobitny ukłon i inne
gesty. W naszym działaniu je˛zykowym (i nieje˛zykowym) istnieje bowiem cos´, co trzeba
24
by nazwac´ za Klausem Vorderwülbecke
18
grzecznos´cia˛ indywidualna˛. Grzecznos´c´ indy-
widualna wychodzi niejako poza ramy grzecznos´ci skonwencjonalizowanej i wyraz˙a
respekt, szacunek, powaz˙anie wobec partnera. Jes´li do grzecznos´ci konwencjonalnej
moz˙na zastosowac´ dychotomie˛ – grzecznos´c´ : niegrzecznos´c´ albo grzecznie: niegrzecznie,
to w wypadku grzecznos´ci indywidualnej jej parametry mies´cic´ sie˛ be˛da˛ w skali – normal-
nie (zwyczajowo, poprawnie) : bardziej grzecznie : hipergrzecznie, ła˛cznie ze wszelkiego
rodzaju działaniami czy strategiami inauguracyjnymi, polegaja˛cymi m. in. na komple-
mentowaniu partnera głównie dla celów utylitarnych. Sa˛dzimy, z˙e włas´nie tego typu
hipergrzecznos´c´ miał na mys´li Goethe, wkładaja˛c w usta Baccalariusa te˛ sławna˛ konstata-
cje˛:
Kto w słowach jest wytworny –
kłamliwy i marny.
Przypisy
1
Dialog ten przypomniał Harald Weinrich w swym wykładzie z okazji przyznania mu nagrody im. K.
Dudena miasta Mannheim w r.1986. Drukiem: H. W e i n r i c h, Lügt man im Deutschen, wenn man höflich ist?,
Duden Beiträge 48, Mannheim–Zürich–Wien 1986.
2
E. M a c h w i r t, Höflichkeit. Geschichte – Inhalt – Bedeutung, Diss. Trier 1970, cytuje˛ za: K. V o r d e r-
w ü l b e c k e, Höflichkeit und Höflichkeitsformen, /w: / Vor-Sätze zu einer deutschen Grammatik, Tübingen
1986, s.249.
3
Szerzej na ten temat: E. T o m i c z e k, System adresatywny współczesnego je˛zyka polskiego i niemieckiego.
Socjolingwistyczne studium konfrontatywne, Wrocław 1983.
4
R. H u s z c z a, O gramatyce grzecznos´ci, „Pamie˛tnik Literacki” 1980, LXXI, nr 1.
5
E. W i c k e n d o r f, Der gute Ton nach alter Schule, Wien–München–Zürich–Innsbruck 1978.
6
„Höflichkeitsformen sind sprachliche Ausdrucksformen der Höflichkeit, wobei Höflichkeit etwas Nicht-
oder Außersprachliches ist” – K. V o r d e r w ü l b e c k e, op. cit., s.261.
7
Prezentowany stan badan´ opracowałem na podstawie: W. L a n g e, Aspekte der Höflichkeit. Überlegungen
am Beispiel der Entschuldigung im Deutschen, Frankfurt/M. –Bern–New York–Nancy 1984; R. S c h u l z e,
Höflichkeit im Englischen. Zur linguistischen Beschreibung und Analyse von Alltagsgesprächen, Tübingen 1986;
K. V o r d e r w ü l b e c k e, op. cit.; H. W e i n r i c h, op. cit.
8
B. M a l i n o w s k i, The Problem of Meaning in Primitive Languages. Supplement to C. O. Ogden, I. A.
Richards., The Meaning of Meaning, London 1923.
9
M. A. K. H a l l i d a y, Beiträge zur funktionalen Sprachbeschreibung, Hannover 1975.
10
D. H y m e s, On Communicative Competence, Philadelphia 1967.
11
J. A u s t i n, How to do things with words, New York 1962.
12
H. P. G r i c e, Logic of Conversation, /w: / P. Cole, J. Morgan (Ed.), Syntax and Semantics, /w: / Speech
Acts, New York 1968.
13
R. L a k o f f, The Logic of Politeness! or, Minding Your P
,
s and q
,
s, /w: /Papers from the Ninth regional
Meeting Chicago Linguistic Society, 1973.
14
G. H. M e a d, Geist, Identität und Gesellschaft. Aus der Sicht des Sozialbehaviorismus, Frankfurt/M. 1978.
15
E. G o f f m a n, Interaction Ritual: Essays on Face to Face Behaviors, Garden City, New York 1967.
16
P. B r o w n, S. L e v i n s o n, Uniwersals in Language Usage: Politeness Phenomena, /w: / E. N. Goody
(Ed.), Questions and Politeness, London 1978.
17
H. W e i n r i c h, op. cit., s.10–11.
18
K. V o r d e r w ü l b e c k e, Beschreibung interpersonaler Beziehungen in der Grammatik, /w: / G. Stickel
(Ed.) Sprache der Gegenwart, Bd. LX, 1983.
25
26
27