Anna
Crevan Sznajder
Papierowy księżyc
Saga
Papierowy
księżyc
Zdjęcie na okładce:
Shutterstock
Copyright
© 2021, 2021 Anna Crevan Sznajder i SAGA Egmont
Wszystkie
prawa zastrzeżone
ISBN:
9788726871395
1. Wydanie
w formie e-booka
Format:
EPUB 3.0
Ta
książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku
własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
www.sagaegmont.co
m
SAGA
Egmont, spółka wydawnictwa Egmont
Dla
Ciebie…
Choć Ciebie już nie
ma
w
moim życiu...
Wycięłam KSIĘŻYC
z papieru
i
zawiesiłam w moim oknie...
Bo
noc była taka ciemna bez Ciebie!
Pozapalaj
gwiazdy w moich oczach
nim
moje serce spłonie...
Podążam ciemną drogą, bez słońca…
Dokąd mnie
zawiedzie?
Czy
zdążę dobiec do końca ścieżki…
Nim
nie minę Ciebie?
SEN
Leżę w białym łóżku, wszystko mnie boli. Co się stało? Nie otwieram oczu,
choć nie śpię. Po prostu nie otwieram. Otacza mnie ciemność. Ciemność jest
dobra. Miła. Nie mam ochoty wracać do jasności. Jeszcze nie. Miałam sen.
Dziwny. W tym śnie nie było Ciebie. Ani Jego. Byłam tylko ja. Naga i
wystraszona. Bolało, tak bardzo. Już jest po wszystkim, nie boli. Nic mnie już
nie boli, poza sercem. Ale tego bólu nie da się stłumić znieczuleniem, choćby
najlepszym.
RETROSPEKCJA
Uciekłam. To było jedyne wyjście. Uciekłam jak najdalej, na drugi koniec
świata. A miało być tak pięknie. Ty, ja, nasza miłość. Dopóki nie pojawił się
On – ten drugi i wszystko się nie pomieszało jak groch z kapustą, albo gorzej.
Moje życie to nie potrawa, choć emocje się gotowały. We mnie, w Was obu.
Miałam być szczęśliwa! Sama to zniszczyłam doszczętnie i straciłam na
zawsze. Jego. Ciebie. Siebie. Nas. Nie da się cofnąć czasu. Nie da się
odwrócić biegu zdarzeń. Kijem rzeki nie zawrócisz…
JAWA
Okęcie przywitało mnie kurzem i smogiem. Polska nasza ukochana. Jakże inna
od japońskiego, egzotycznego klimatu. Wróciłam do domu, bo całe życie
zaczęło się sypać. Nie! Ja po prostu uciekłam stamtąd. Ani Ty, ani On nie
dowiecie się niczego! Nigdy. Kochałam Was obu i obu skrzywdziłam. Teraz
pozostało tylko iść przed siebie. Bez względu
na konsekwencje.
SEN
Nadal
mnie boli. Jak cholera, ale to nie jest fizyczny ból. Straciłam Cię!
Straciłam coś jeszcze. Nadzieję. Nie mam już po co żyć. Jakie to proste.
Irracjonalnie trzymamy się życia nie kiedy mamy coś do zyskania, ale gdy
mamy coś do stracenia. Kiedy mamy o co walczyć. Jednak gdy to tracimy,
życie traci też sens. Ja już nie mam nic. Nadal nie budzę się, nie wychodzę z
ciemności, pogrążam się w niej jeszcze głębiej. Czasami słyszę głos lekarza.
„Dlaczego ona się nie budzi?” Śmieję się w duchu! A po co? Nie mam po co
się budzić, nie mam już nic. Żadnego powodu. Nie śpię przecież, tylko po
prostu – nie otwieram oczu. Nie chce mi się.
RETROSPEKCJA
On
był niczym torpeda. Zaczęło się całkiem niewinnie, od kilku drinków i
zbiegów okoliczności. Od kilku słów. Nie umiałam pojąć, co się ze mną
dzieje, kiedy był tak blisko, a Ciebie nie było. Zbyt dużo alkoholu, zbyt mało
silnej woli. Działał na mnie jak płachta na byka, a głupie ciało nie chciało
słuchać rozumu, bo rozum spał utulony nadmiarem wódki.
Stało się…
REALITY SHOW
Siadam
w ulubionym fotelu, w luźnych, domowych ciuchach, otulona
rozwleczonym, żółtym swetrem. Z kubkiem parującej kawy pod nosem i
laptopem na kolanach. Piszę. Ciężko jest napisać historię, która wciągnęłaby
czytelnika i zawładnęła jego sercem. Piszę jednak, słowo po słowie. Piszę
nie dla nich, nawet nie dla siebie. Piszę dla Ciebie. Oto jak powstała ta
historia, z potrzeby serca. Bo Cię kocham i nie mogę Cię mieć!
SEN
Nie
budzę się nadal. To nawet zabawne. Lekarz dostaje schizy, a ja nic sobie
z tego nie robię. W dupie to mam. Zabrano mi już wszystko na czym mi
zależało. Ciebie nie ma. Są tylko: ból, ciemność, bandaże na moich
nadgarstkach…
Zaraz…!
Co
one tam robią? Operowali mi brzuch, a nie…
Nic
nie pamiętam. Zupełnie nic!
Wydaje
mi się, że słyszę Twój śmiech, Twój głos.
Amai…
Zapadam
w sen. Tym razem prawdziwy...
JAWA
Kate
była bardzo zdziwiona, widząc mnie na lotnisku, z walizką w ręce. Nie
pytała jednak o nic. Nie, dopóki nie zawiozła mnie do hotelu. Była późna noc.
Było mi wszystko jedno. Pierwsza butelka opróżniona, druga nie do końca.
Zwierzenia, łzy. Morze łez. Jej ciepłe ramiona. Co mi teraz po
przyzwoitości? Dałyśmy się ponieść. Ja dałam się ponieść – nie pierwszy
raz…
Wyrzuty
sumienia nad ranem, w hotelowej łazience. Zimny prysznic.
Telefon nadal wyłączony. Równie dobrze mogłam go wyrzucić! A Ciebie
brak…
Była za to ona, marne zastępstwo!
RETROSPEKCJA
Przebaczyłeś! Jedynie Bóg wie ile Cię to bólu kosztowało! Było znów tak
cudownie i wspaniale. Byliśmy tylko my dwoje. To raj, to niebo, to…
Twoje
ramiona! Pocałunki i moje łzy…
Już nigdy więcej – obiecywałam!
Nie
dotrzymałam słowa…
Nie
oparłam się pokusie…
Nie
umiałam tak…
Jak
mam Ci spojrzeć teraz w oczy?
Jak
mam spojrzeć w granatową głębię Jego oceanu?
Nie
wiedziałam.
REALITY SHOW
Kawa
mi wystygła, bo wciągnęło mnie pisanie. Nie lubię zimnej kawy!
Stukam w klawisze jak opętana, bo… TY!
SEN
Nadal
leżę. Lekarz nie postawił jeszcze na mnie krzyżyka? To niedorzeczne!
Fajnie jest, kiedy już nic nie muszę. Tylko żeby tak cholernie nie bolało! Co
dzień zmieniają mi opatrunki. Ktoś co dzień mnie myje, opiekuje się mną.
Czyta mi wieczorami. Łagodny, znany mi głos. Jakbym go wcześniej
słyszała…
Nic
nie umiem sobie przypomnieć?!
Czemu
Ciebie pamiętam tak dokładnie?
SZALEŃSTWO
Żadnej
asekuracji?
Żadnego
ratunku?
Szarpię się i wyrywam. Ręce mam spętane! Ciało obolałe. Udało mi się
wyrwać więzy. Gryzę zębami bandaż. Zrywam opatrunek!
Muszę! Muszę się upewnić, że tam jest…
Nie
ma? Nic nie ma! Wycięli ze mnie wszystko, poza tym cholernym
bólem.
Jaka
szkoda…
Z
rozpaczy tłukę szybę w oknie. Odłamki szkła sypią się na mnie, sięgam
po jeden z nich, ten najostrzej zakończony. Potem tylko krew…
RETROSPEKCJA
Pełne wyrzutu i bólu granatowe oczy. Oczy pełne łez, których ja jestem
przyczyną!
…milczę…
Czy
jest mi przykro? A jeśli tak, to właściwie z jakiego powodu?
Nigdy
nie będę tak naprawdę Jego!
Nigdy…
JAWA
Spoglądam na śpiącą w hotelowym łóżku dziewczynę. Śpi tak spokojnie.
Jeszcze niedawno jej usta, jej dłonie…
Na
moim ciele…
Jej, bo
Twoje – ani Jego – już nigdy!
Kurwa! Ile
jeszcze mam żałować?
Nie
chcę już spoglądać za siebie! Muszę iść naprzód…
Wychodzę, po cichu zamykając za sobą drzwi.
Sayonara!
REALITY SHOW
Nie
mogę się oderwać od pisania, jak zawsze, kiedy nawiedza mnie wena!
Usilnie szukam aprobaty. Czyjejkolwiek. Spodoba się? Wieczny dylemat
pisarza!
RETROSPEKCJA
…czerwony komplet…
…czerwona sukienka…
I
te czerwone szpilki na niebotycznym obcasie!
Wyglądasz jak pudełko
luksusowych czekoladek!
Chcesz
jedną?
Chcę wszystkie!
Czerwona
bielizna, którą Ty mi kupiłeś, a którą On ze mnie zerwał.
Czerwona
jak krew dookoła mnie!
SZALEŃSTWO
Rozpacz
wylewa się ze mnie jak krew…
Krew
tryska z przeciętych nadgarstków…
Jest
ciepła…
Oddycham
z ulgą, nareszcie!
To
już koniec…
JAWA
Adam
to zwykłe, polskie imię. Jakże inne od Twojego! Adam to mój lekarz.
Najdłuższe pół godziny mojego życia. Leżałam na kozetce, a on przykładał mi
na brzuchu głowicę USG co chwila w innym miejscu. Nie było to zbyt
przyjemne, zimny śliski żel i dziwny dotyk.
Nic
nie mówi, tylko jego brwi coraz bardziej się marszczą i mina mu
rzednie.
Adam...?
Adam! Co jest? Coś nie tak?
Nie
wiem jak ci to powiedzieć…
No mów, po prostu…
Sama
tego chciałam, ale jego słowa nie docierają do mnie, nie rozumiem
ich, jakbym słuchała go przez grubą, szklaną ścianę…
...Guz
jest zbyt duży, a płód zbyt mały. Musimy to z ciebie wyciąć.
Wszystko… jak najszybciej…
A
moje dziecko?
Moje
dziecko to dla niego „to”?
Kurwa! Czy
ty nie rozumiesz? Jak tego natychmiast nie usunę, nie będzie
nawet ciebie…
Rób co musisz…
RETROSPEKCJA
…kiedy to wreszcie przyznasz, mała…!
…ale co…?
Zatonęłam w granatowej głębi…
…myślałam, że ostatni
raz!
On
pewnie też wtedy tak myślał!
…Aishiteru…!
Szept
głupiego serca, nim rozsądek kazał mu milczeć…
Usłyszał!
JAWA
Jeśli chcesz to ze mnie wyciąć, to
lepiej wytnij mi serce.
Kurwa! Adam! Co
ty mi chcesz zrobić? Co chcesz zrobić mojemu
dziecku?
Uspokój się! To konieczne. Chyba chcesz żyć? Przecież chcesz.
Równie dobrze mogę umrzeć…
Przykro
mi…
Niepotrzebnie, rób swoje…
RETROSPEKCJA
…Gomenn
e
, znaczy
przepraszam. Nic ci nie jest? Nie powinnaś stać tutaj…
Cudowne, duże złote oczy i ten uśmiech!
Twój uśmiech! Straciłam głowę, bez pamięci…
W
tamten weekend, spędzony w tym pięknym, orientalnym kraju, straciłam
swoje serce!
SEN
Kolejne
godziny mijają. Nadal nie mam ochoty na powrót do rzeczywistości.
Wyobrażam sobie zmartwioną twarz Adama i mojego anestezjologa. Pewnie
myślą, że obaj popełnili błąd. Nie wiem czemu to mnie bawi! Ich chyba nie…
JAWA
Zjawiam
się w szpitalu o umówionej godzinie. Cicha, zrezygnowana, ale czy
pogodzona z tym wszystkim? Może. Jest Adam. Idzie do mnie, w białym
fartuchu. Zabiera mnie na salę. Dostaję dziwną, kusą koszulkę.
Przebierz
się w to, ja zaraz wrócę.
Czekam, czas
mija powoli…
Adam
wraca, a z nim pielęgniarka.
Teraz
dostaniesz zastrzyk, potem cię zaintubuję…
Kiwam
głową. Po co? Nie wiem…
To
ty tu jesteś lekarzem Adam.
SZALEŃSTWO
Czy żałowałam...?
milion razy!
Czy
kochałam…? aż za bardzo!
Ciebie?
Jego?
To, co
miało rosnąć we mnie, a co mogło być teraz tylko moje?
Bo żaden z Was…
Śmieję się na głos tylko po to, by zaraz szlochać jak opętana...
Jestem
idiotką!
Baka, baka, baka…
REALITY SHOW
Tylko
w ten sposób możesz się o wszystkim dowiedzieć. Napiszę to. Napiszę!
A Ty przeczytasz…
Nie
poproszę o wybaczenie.
Nie
zrozum mnie źle!
To
moja spuścizna. Moja pamiątka. To po mnie zostanie.
Tylko
dla Ciebie…
RETROSPEKCJA
Czerwony
komplet leży na stole. Ty siedzisz na kanapie obok…
Milczę…
Jak
mogłaś?
To
jego teraz kochasz?
Trzaśnięcie drzwi. Moje łzy…
Co
mam teraz zrobić?
Nie
wiem…
SEN
Nie
wiem czy to ma sens. Wszyscy mówią: obudź się! Czy mam po co? Nie
sądzę! Znów wraca ból. Ten nie fizyczny. Czuję się okropnie. Nic mi przecież
nie dolega? Serce pompuje krew jak zawsze. Ciało leży nieruchomo.
Niedługo zapomni, jak się poruszać. A ja tkwię w pułapce swego umysłu.
Na własne życzenie...
Z własnej woli…
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Pierwszy
raz Twoje usta…
Pierwsza
noc w Twoich ramionach…
Chcesz
tego?
Chcę!
A
potem dałeś mi skrzydła i pokazałeś jak wygląda niebo.
Z
Nim:
Jego
seksowny, uwodzicielski głos…
Moja!
Weź mnie
teraz!
Ciało płonie niezaspokojonym pragnieniem! Chcę tylko więcej i więcej.
Upadam na samo dno piekła… spalam się…
Spłonęłam!
SEN
Nagle
pojawia się myśl, by się obrócić na bok. Marzę, by się położyć na
brzuchu. Lecz głupie ciało mnie nie słucha! Zapomniało, jak to się robi.
Próbuję podnieść chociaż dłoń. Jest ciężka, jakby ważyła tonę!
Panie
doktorze!
Co
się stało?
Pacjentka
chyba wreszcie się budzi!
…nie ma racji…
Nie
chcę, jeszcze nie…
Nie
mam po co!
REALITY SHOW
Kiedy
już postawię ostatnią kropkę, to będzie definitywny koniec.
Inny
niż tamten. Będzie już po wszystkim. Czy poczuję ulgę?
Może dlatego tak się przed tym bronię?
SZALEŃSTWO
Siadam
w kąciku na podłodze. Obejmuję kolana ramionami. Chowam twarz.
Świat jest okrutny i bezlitosny. Dla mnie. Jest taki dla mnie, odkąd…
A głupi organ nadal robi swoje, pompując krew aż miło! Mam
zakrwawione dłonie i stopy. Krew dookoła mnie!
Zamknięta w pułapce własnych wyborów i decyzji, powoli zapadam się w
nicość…
Nie
ma mnie…
Chce
mi się płakać tak bardzo, ale nie mam już łez!
Suche
oczy palą…
Żadnej ulgi, znikąd…
RETROSPEKCJA
Twoje
dłonie w tylnych kieszeniach moich dżinsów. Ty tak blisko mnie.
Tak
bardzo blisko, że widzę każdą plamkę światła w złotych oczach.
Czuję Twoje ciepło, Twoje pożądanie. Pragniesz
mnie tak, jak ja Ciebie.
Twój szept.
Co
ja przez ciebie wyprawiam,
Ama
i!
Uśmiechałeś się tak uroczo. Nie mogłam Ci się oprzeć!
Kolejna
noc w Twoich ramionach.
Chyba
Ewa w raju nie była szczęśliwsza!
KRÓTKIE CHWILE
Z
Nim:
Słodka
jak wtedy!
Ciasnota
na tylnym siedzeniu jego auta. Zaparowane od naszych szybkich
oddechów szyby. Szybko, nagle, mocno, jeszcze! Krzyczę chyba, unosząc się
razem z nim.
Tak
mała, wiem! Też to czuję!
Zatracam
się w nim, tonę w granatowym bezkresie jego oczu…
…co my najlepszego wyprawiamy…?
Z
Tobą:
Ja
też cię kocham!
Jesteś znów we mnie. Taka jestem szczęśliwa!
Kochanie
nie płacz, proszę!
Twoje
dobrze mi znane ramiona obejmują mnie mocno. Słucham bicia
Twojego serca. Chcę, aby zatrzymał się czas.
REALITY SHOW
Kreślę szybko na kartce papieru tych kilka słów, by ich nie zapomnieć.
Myśli uciekają z mojej głowy. Zbyt szybko! Niewypowiedziane!
Nieusłyszane! Giną w otchłani mojego jestestwa, zanim ktoś zdąży je poznać.
Zanim
ja sama je poznam i pokocham. Jak Ciebie!
RETROSPEKCJA
Tego
nawet nie można było nazwać kłótnią. Bo nie pokłóciliśmy się przecież.
Ja Ci nie uwierzyłam. Ty się bałeś. Nie chciałeś mi powiedzieć prawdy
wtedy…
Miałeś rację!
Nie
uwierzyłabym…
Prawda
zazwyczaj jest jedna, prosta i nieskomplikowana. Najtrudniej w
nią uwierzyć!
SZALEŃSTWO
Milion
razy zastanawiałam się, czy tego jednak nie zrobić…
Wystarczyłaby wizyta u lekarza z podejrzaną reputacją, który chętnie
wziąłby grubą kopertę!
Jakie
mogłoby mieć oczy? Twoje czy Jego?
Jakie
wybrałabym imię?
Dziewczynka
– czy chłopczyk?
Walę głową w ścianę, aż nie czuję już bólu. Upadam na zimną, białą
posadzkę. Leżę tu
sama.
Nie
chcę czuć już nic!
Otwierają się drzwi. Ktoś mnie podnosi, kładzie na łóżku…
Ręce spętane pasami, ukłucie igły…
Zapadam
w sen.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Dotknij
tego…
Przed
moimi oczami milion świateł i fajerwerków. Za mną Ty.
Twój dotyk, Twoje usta, Twoja miłość…
Kolorowe
iskry pod moimi powiekami. Cudowne…
Z
Nim:
Mała, ja zaraz…
Rozkosz
rozchodząca się po całym moim ciele. Gorące pulsujące ciepło w
moich ustach. Coraz mocniej zaciskające się palce w moich włosach.
Drżenie. Spełnienie. Niemoc. A ja wciąż taka niezaspokojona…
Wciąż pragnąca…
RETROSPEKCJA
Na
lotnisku tłum ludzi, ale Ciebie nie ma!
Prosiłam przecież – nie lubię pożegnań! Chwila zdumienia.
A
jednak jesteś, choć prosiłam…
Twoje
smutne spojrzenie, bo jest już za późno.
Odprowadzasz
mnie wzrokiem. Kate popycha mnie, nie widzi Cię.
W
samolocie wyciągam swój notatnik.
…będziesz pisać…?
Ponad
dwa miesiące bez Ciebie, a jednak z Tobą. Związek na odległość.
Potem cud i mój powrót. Znów lotnisko. I ciepło Twoich ramion. Moje łzy.
Serdeczne
powitania… te inne…
…nie ściskaj jej tak, bo ją udusisz…!
Noc
z Tobą. Dzień jak karuzela kręcił się wokół mnie. Nadszedł ten
wieczór. Klub, pełno ludzi, a potem nagle On…
…poznaj naszego wiecznie spóźnionego asa…!
Miło mi Cię poznać!
Wyciągam dłoń. I ten granat oczu, który mnie wciągnął, choć wtedy
jeszcze tego nie wiedziałam…
Kurwa! Tak! Było mi miło! Cholernie…
SEN
Równe
pulsowanie monitora. To moje serce. Bije? Nadal? Jeszcze?
Ciepła dłoń na
moim czole. Znajomy, cichy szept.
Taka
młoda dziewczyna, a tyle przeszła! Obudzi się?
Tak
sądzę. Znam ją, jest silna. Nie odpuści.
Ja
silna??? Adam! Jak ty nic o mnie nie wiesz…
SZALEŃSTWO
Co
Ty tam robisz tak daleko? Kiedy leżę tu?
Czy
jesteś szczęśliwy?
Czy
tęsknisz? Jak ja?
Nie
mam sił o tym myśleć.
Nie
chcę o tym myśleć!
To
boli! Tak bardzo…
Tak, że aż krzyczę! Znowu…
JAWA
Adam
stoi przy mnie z kubkiem kawy w dłoniach. Sadysta! Czy on wie, jak
bardzo chce mi się pić? Mrugam, z trudem spoglądam na niego, bo powieki
mam jeszcze ciężkie po narkozie.
Obudziłaś się? To dobrze. Jak się czujesz? Wiem, nic nie mów.
Pielęgniarka zaraz ci przyniesie wodę do picia. Będzie dobrze, obiecuję.
Kpi, czy
o drogę pyta!? Nic już nie będzie dobrze!
Przychodzi
pielęgniarka i zwilża mi usta patyczkiem nasiąkniętym czymś
mokrym i o dziwo, słodkim. Dostaję zastrzyk, po którym znów zapadam w
sen. Wieczorem pozwalają mi usiąść. W głowie mi się kręci. Opadam z
powrotem na poduszki.
Odpocznij
– mówi lekarz.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Crevan?
Skąd się to wzięło? Dziwne nawet jak na nick.
Uśmiecham się, leżymy tak blisko siebie. Jest bosko. Tłumaczę Ci, skąd
taki pomysł. Jesteś rozbawiony. Całujesz moje dłonie, usta…
Tak
mi z Tobą dobrze…
Znów ponosi nas namiętność.
Zostańmy w łóżku cały dzień!
Z
Nim:
Kochaj
się ze mną teraz.
Moje
ciało zupełnie mnie nie słucha. Jego dłonie są takie zachłanne.
Nie, wybacz
mi, nie mogę…
Jaki
był zły, jaki seksownie pociągający!
Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka…
SZALEŃSTWO
Szarpię się, choć niewiele to daje.
Nie
mogę się uwolnić.
Ja
nie chcę tu leżeć!
Z
tego wszystkiego mam tylko sińce na nadgarstkach i tak już obolałych, a
w ustach słony smak krwi.
Przegryzłam sobie wargi?
JAWA
Pozwolono
mi wstać rano. Adam był przy mnie. Kręciło mi się w głowie, ale
zrobiłam pierwszy krok, potem drugi. Pomyślałam, że może Adam ma jednak
rację? Że dam radę? Że jestem silna, tylko o tym nie wiem?! Potem obiad,
pierwszy posiłek od kilku dni. Nie mam mdłości.
Z
tej radości mam ochotę skakać! No co ja..?
Moja
naiwność skończyła się, kiedy przekroczyłam próg lekarskiego
gabinetu. Tam w ciszy białych ścian Adam cichym, spokojnym głosem
sprowadził mnie na ziemię…
Nie, on
mnie wepchnął do piekła, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy!
SEN
Dostaję zastrzyk. Wiążą mi ręce. Skórzane pasy na owiniętych bandażem
nadgarstkach, które pieką mnie ogromnym bólem. Powoli odpływam w
nicość. Jak przez grubą ścianę dociera do mnie jeszcze szept rozmowy.
Uśpijmy ją.
Nie
znam tego głosu.
Przecież już dostała na uspokojenie – mówi Adam.
Nie! Tym
razem uśpijmy ją na dobre. Stan śpiączki farmakologicznej.
Głos
Adama jest wzburzony.
To
nie jest sposób…
Inaczej
krzywdę sobie zrobi tak naprawdę.
Adam
wciąga powietrze.
Już sobie zrobiła, z trudem ją poskładałem
do kupy drugi raz.
Sam
widzisz.
Nadal
twierdzę, że to nie wyjście. Ona potrzebuje pomocy.
Żebyśmy mogli jej pomóc, najpierw ona sama tego musi chcieć.
Adam
milczy. Przychodzi pielęgniarka, słyszę jej lekki krok. Nie mrugam,
choć oczy mam jeszcze otwarte. Cała jestem jakaś otępiała. Co oni mi dali?
Siostro, proszę zabrać pacjentkę…
RETROSPEKCJA
Ta
mała nic nie kuma!
Pierwszy
raz wtedy tak mnie nazwał. Wytrzymałam jego spojrzenie.
Nie
będziesz mi mówił, ile mogę wypić!
A
ile możesz, mała?
Byłam już tak bardzo pijana…
JAWA
Wracam
białym korytarzem, wsparta o stojak z kroplówką. Idę, krok po
kroku. W uszach mi szumi. Słowa Adama…
Wiem, to
może być dla ciebie szokiem, ale musiałem. Usunęliśmy
wszystko.
Wszystko?
Ale, że wszy-stko??
To
było jedyne wyjście. Przykro mi, już nigdy nie będziesz mogła…
Ale
ciesz się, przecież żyjesz! Są jeszcze inne sposoby, adopcja…
Idę, nie…
Powłóczę nogami, które nagle odmawiają mi posłuszeństwa. Upadam na
kolana. Płaczę! Zanoszę się szlochem, połykam łzy. Adam
wybiega z
gabinetu.
No, mała, tak nie można! Bądź silna!
Kurwa! Nie
mów do mnie: „Mała”!
REALITY SHOW
Napisać coś…
Cokolwiek…
Tyle
myśli straciłam, nim zostały zapisane!
JAWA
Siedzę w izolatce. Jestem sama. Przez małe, zakratowane okno widzę świat, a
właściwie jego mały, maluteńki kawałek. Głównie niebo. Promienie słońca
kładą się na białej poduszce. Biała pościel. Białe ściany i podłoga. Biel
dookoła mnie!
Biały kaftan…
Ile
tu tkwię?
Wchodzi
Adam i jeszcze jeden lekarz. Ma okulary na nosie. Całkiem jak
Twój przyjaciel, który też miał zostać lekarzem. Studiował już medycynę.
Miał zielone oczy i okulary.
Jego
też pamiętam? Dziwne!
RETROSPEKCJA
Wysoka
postać stoi ze szklanką herbaty w ręku, a w jego zielonych oczach,
dobrze widocznych zza połówek okularów, maluje się zdziwienie.
Ohayo!
Robię niedługo specjalizację…
Jaką?
Pediatrię…
Na
sam zapach kawy blednę i robi mi się niedobrze.
Co
ci jest? Martwisz mnie! Dobrze się czujesz?
Chyba
nie…
Potem
szpital, obcy lekarz, który nie zna nawet angielskiego. Potok
japońskich słów…
To
jest test ciążowy, wiesz co robić?
Kiwam
głową.
Dlaczego
je robią w różowym kolorze?
Czekam…
I
to dziwne spojrzenie zza okularów.
Gratuluję, będziesz mamą!
REALITY SHOW
Zapalona
świeca migoce płomieniem. Lubię świece. Lubię ogień.
Zamykam
laptop i odkładam na stolik. Nie mam sił już pisać…
Jestem
taka zmęczona.
A
czasu tak mało zostało!
Spoglądam na płomień. Kiedyś może i Ty zapalisz dla mnie taki…
Kiedy
ja już…
Wzdycham!
A
nie! W Twoim kraju nie ma takiej tradycji.
Muszę się spieszyć, to nic, że znów tak
boli.
To
nic, że jestem zbyt słaba. Sięgam po laptop. Dam radę!
RETROSPEKCJA
…„Can do it!”…
Słyszę dzwonek
Twojego telefonu.
Hai?
Odwracasz
się plecami do mnie, odchodzisz kilka kroków. Ktoś strasznie
się na Ciebie wścieka. Nawet siedząc przy restauracyjnym stoliku, słyszę te
wrzaski. Rozmawiasz chwilę, a ja nic z tego nie rozumiem. Z moim
japońskim jest kiepsko. Kilka podstawowych zwrotów i słów. Dla Ciebie
jednak mogłabym się go nauczyć. Wracasz do mnie skruszony.
Gomenn
e, muszę się zbierać. Spotkamy się jeszcze?
Rany! Chcesz
się ze mną jeszcze spotkać?
Moje
serce śpiewa z radości!
SEN
Zasnęłam, tym razem prawdziwie. Śniłam. Też prawdziwie. O
Tobie!
Nie
chcę już spać…
Nie
chcę już śnić…
Nie
chcę już cierpieć…
I… – czy
to takie dziwne?
Nie
chcę już żyć!
JAWA
Adam
spogląda na mnie tak smutno. Jest czymś zmartwiony? Dlaczego?
Adam
?
Siada
obok mnie na łóżku. Dotyka mojej dłoni. Palce powoli przesuwają
się po bandażach na moich nadgarstkach.
Proszę cię, porozmawiaj z psychologiem. On ci pomoże!
Mnie
już nikt nie pomoże, dobrze to wiesz.
Adam
milczy.
Po
co to zrobiłeś?
Ale
co takiego?
Po
co mnie ratowałeś? Trzeba mi było dać odejść!
Nie
mogłem, dobrze wiesz, że nie mogłem! Jestem przecież lekarzem…
A
no tak, to wiele tłumaczy. Byłoby o wiele lepiej, gdybyś powiedział, że
jesteś moim przyjacielem.
SZALEŃSTWO
Nie
jestem szalona!
Nie
jestem wariatką!
Czemu
mi to robicie?
Ja
nie chcę…
Nie!
Proszę! Płaczę…
Zostawcie
mnie, zostawcie mnie tu samą…
Pozwólcie mi umrzeć…
RETROSPEKCJA
…„Can do it!”…
Nucę pod nosem. Jest mi tak fajnie. Alkohol krąży w moich żyłach. Mam
go tam pewnie więcej niż krwi. Nie wiem już nawet, ile tego wypiliśmy.
Wiem tylko, że sporo. On popycha mnie lekko w stronę otwartych drzwi
taksówki. Jedziemy do mojego hotelu. Nie mogę się już powstrzymać i pakuję
się na Jego kolana. Jest taki napalony, ale ja chyba bardziej…
Dwie
butelki szampana w papierowej torbie leżą obok nas na siedzeniu!
I
to zdziwienie w oczach kierowcy…
…eksploduję jeśli zaraz nie będę cię miał…!
Płonące pożądaniem granatowe oczy. Apetyczna, śniada, lśniąca skóra i
ten seksowny, uwodzicielski tembr głosu…
…moja…!
Tak! Byłam Jego – tamtej nocy…
SEN
Słyszę rozmowę nad moim łóżkiem.
Może trzeba kogoś zawiadomić?
Z
tego co wiem, nie ma nikogo. Jest sama!
Głos Adama jest przesiąknięty
smutkiem.
Nikogo?
Żadnej rodziny, czy przyjaciół?
Z
tego co wiem, to nie!
A
ojciec tego dziecka?
O
nie! Tylko nie to! Nie możesz się dowiedzieć!
Nigdy!
RETROSPEKCJA
Zakładasz niebieski dres z numerem siódmym. Uwielbiam Cię w nim. Siedzę
na łóżku, otulona tylko prześcieradłem. Przecież jeszcze przed chwilą było
tak cudownie. Kochałeś się ze mną. Byłeś we mnie znów.
A
ja znów uleciałam do nieba.
Zawiązujesz sznurówkę.
Co
jest?
Nic
Ty mój Bishu!
Pasuje
Ci niebieski.
W
sekundzie jesteś przy mnie. Całujesz tak, że zapominam, gdzie jestem,
kim jestem, po co jestem. Jesteś tylko Ty i Twoje usta.
Odpycham
Cię lekko.
No
idź już! Rudy szału dostanie jak się spóźnisz!
Wzdychasz.
Wrócę niebawem…
JAWA
Siedzę w asyście Adama w gabinecie, w którym jeszcze nie byłam.
Jest
tu bardzo miło. Jasne meble, wygodna kanapa, duże okno z widokiem
na park. Promienie jesiennego słońca przenikają przez liście na drzewach.
Kolory jesieni. Piękne. Tak piękne, że nie mogę oderwać od nich wzroku.
Dawno nie widziałam świata na zewnątrz.
Wchodzi
ten drugi lekarz. Teraz wiem już, że to psycholog. Oczy
schowane za szkłem okularów, spoglądają na mnie łagodnie i ze
zrozumieniem.
Adam, zostaw
nas samych, proszę.
Nie! Tylko
nie to! Nie chcę tu siedzieć sama! Ściskam dłoń Adama.
Spogląda na mnie jasnymi oczami. Jego spojrzenie mówi, że wszystko będzie
dobrze. Puszczam jego dłoń. Pozwalam mu wstać i wyjść. Mężczyzna w
białym fartuchu i okularach siada naprzeciwko mnie i mówi spokojnym
głosem.
Nie
bój się. Jestem tu by ci pomóc.
TERAPIA
Więc poznałaś go w ten weekend spędzony
w Japonii?
No, tak.
Jakie
zrobił na tobie wrażenie?
Jakie
wrażenie?
Uśmiecham się pierwszy raz od bardzo długiego
czasu.
Ty
jesteś przyczyną tego uśmiechu. Zawsze to byłeś tylko Ty. Teraz tak
dobrze to rozumiem.
I pęka tama, a wraz ze łzami płynie potok słów.
REALITY SHOW
Zadziwiająco lekko idzie mi pisanie.
Słowa same się znajdują i układają w zdania. Wiem co mną kieruje, poza
czasem i potrzebą wyrzucenia z siebie tego wszystkiego. To moja miłość do
Ciebie.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
…nie mogę uwierzyć, że znów tu jesteś, Amai…!
Ból jest taki słodki, tak rozkoszny. Ból niespełnienia. Gasisz go coraz
bardziej rozpalającym się płomieniem.
…Anata ni aitakatta…!
Z
Nim:
Wsuwam
dłonie w jego dżinsy. Dotykam, cholernie podoba mi się to, jak
jego oczy ciemnieją pożądaniem. On zdejmuje je szybko. Rozsuwa mi uda,
bym już po chwili czuła go w sobie. Tak mocno!
SZALEŃSTWO
Zupełnie otępiała.
Naćpana
lekami.
Cicha, spokojna
i łagodna.
Niema
i nic nie widząca.
Zobojętniała.
Nic
nie czująca…
Stop!
To
nie tak!
Jak
bardzo chciałabym nic nie czuć!
Już zawsze!
Nawet
już nie krzyczę…
TERAPIA
Czy
mam awersję do igieł, lekarzy, szpitali?
Niespecjalnie.
Michał zakłada dłonie i opiera na nich głowę. Przygląda mi się ciekawie,
jakby chciał mnie przejrzeć na wylot, lub jakby obmyślał kolejne pytanie.
Mój psycholog ma na imię Michał. Ładnie. Podoba mi się to imię!
RETROSPEKCJA
Znów jesteśmy w tym samym klubie. Widzę smutek
w Twoich oczach, ale nie
znam jego przyczyny.
…nie tym razem…
W
ubikacji tłum dziewczyn. Szczebiot i zapach perfum. Znów jest mi
niedobrze. Ochlapuję twarz wodą. Lepiej!
Kiedy
wychodzę, nagle silna dłoń łapie mnie za ramię.
Nie
idź tam, dobrze?
Spoglądam w Twoją stronę, ale Cię nie widzę. Tłum dziewczyn i rudy z
butelką w ręku.
…Kto więcej wypije, ten…
Nie
trawię faceta, noo! Nigdy go nie trawiłam!
Idę prowadzona przez Niego do baru. Przede mną kieliszek
czerwonego
wina.
Skąd wiesz jakie wino lubię?
Smutek
w Jego oczach. Szept rozmowy. A potem piosenka.
…„Tonight I’m yours, We can make it happen I’m so sure!”…
Jego
silne ramiona obejmują mnie. Tańczymy. On tak blisko mnie.
Moje
ciało reaguje jak zawsze.
Czemu
Ciebie to nie obchodzi?
Czemu
nie zwracasz na mnie uwagi?
Czemu
wolisz pić, niż mnie tulić?
Czemu
tak Go pragnę?
Granatowe
oczy wpatrują się we mnie nieustępliwie.
Mała, odwiozę cię, dobrze
?
Kiwam
głową. Ustępuję. Nawet się nie odwróciłeś za mną!
JAWA
Kate
zadzwoniła do mnie dzień przed operacją. Martwiła się. Pytała, czemu
tak ją zostawiłam tam w hotelu. Jakbyśmy były razem.
Nic
dla mnie nie znaczyła tamta noc.
Kate
płacze.
Rozłączam się.
Jestem
wredną suką? Przecież jestem!
TERAPIA
Michał dziś na serio mnie zadręcza! Nie lubię kiedy jest taki jak dziś, a on nie
lubi, jak nie odpowiadam na jego pytania. Lub odpowiadam monosylabami.
Zadaje wtedy jeszcze trudniejsze pytania, jakby chciał mnie zadręczyć, albo
jakby chciał to ze mnie wyciągnąć siłą.
Czy
nie uważasz, że skoro – jak twierdzisz – kochasz ich obu, to może ta
druga miłość była prawdziwa?
Co
za głupie pytanie! Nie, nie i raz jeszcze nie!
Obu
kochałam, lub… chyba jeszcze…
Milczę, skubiąc wargi.
Michał drąży dalej.
Znasz
przecież to powiedzenie, że jeśli kochasz kogoś, a zakochasz się po
raz drugi, to ta druga miłość jest prawdziwa? Bo gdybyś naprawdę kochała tę
pierwszą osobę, nigdy nie pokochałabyś drugiej?
Kurwa! Nie
ma racji, no! Kocham Ciebie przecież! Naprawdę!
Uśmiecham się nieznacznie, to
moja reakcja obronna.
A
ty jak uważasz? Michał?
Nie
wiem, mam żonę, kocham ją. Nigdy nie…
Spoglądam na niego z pogardą.
Więc czemu uważasz, że wiesz wszystko o miłości?
Chcę ci tylko pomóc. Od
tego tu jestem. Jestem twoim przyjacielem.
Nie, tobie
tylko za to płacą.
Serio
tak płytko mnie oceniasz?
RETROSPEKCJA
Gomenn
e, mała!
Jego
głos nagle pełen bólu. Obejmuje mnie i całuje moje łzy.
…kocham cię, chcę abyś o tym wiedziała. Pokochałem cię chyba już
wtedy w Tokio, w tę pierwszą noc w klubie, kiedy minąłem cię w holu…
Co
takiego? Jak mam być obojętna na takie wyznania?
Cisza
łamie nasze serca na miliony kawałków.
TERAPIA
Może już czas byśmy
porozmawiali na trudniejsze tematy?
Moje
oczy rozszerza strach.
Co
masz na myśli?
Michał chwilę milczy, potem wstaje. Siada przy mnie i bierze moją dłoń.
Już wiem, że będzie ciężko. Strach ogarnia moje ciało. Drżę.
Powiedz, co
czułaś po stracie dziecka?
O
boszzz! Nie!
Wstaję gwałtownie i biegnę do drzwi.
Jeśli teraz stąd wyjdziesz, to wiesz, że wszystko co do tej pory udało nam
się osiągnąć, przepadnie
?
Ale
ja nie chcę, nie chcę, nie chcę...
Osuwam
się na kolana. Płaczę.
Michał pomaga mi wstać. Obejmuje mnie i prowadzi na kanapę, tuli.
Przepraszam! Być może jeszcze za wcześnie na to. Wybacz mi.
SZALEŃSTWO
Siła jest obsesją ludzi słabych.
Jestem
słaba, czy silna?
Nie
na tyle, by się uwolnić od tych wszystkich myśli!
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Tulisz
mnie mocno i całujesz.
…wnioskuję, że ci się podoba…?
…mmm, bardzo, tak bardzo, że mam ochotę cię całą zjeść…!
Czerwony
komplet bielizny ląduje na podłodze.
Itadakimasu!
Z
Nim:
Kochaj
mnie! Po prostu mnie kochaj teraz!
Chcesz
tego? Naprawdę tego chcesz?
Tak!
Jedno
słowo, a jak wiele znaczyło!
Och
mała! Tak cię pragnę!
TERAPIA
Michał dziś ma humor. Jest zabawny, żartuje ze mną. Ale nie ze mnie!
Jest
miło, jest inaczej. I wtedy pada ten pomysł.
Opiszesz
to? Jesteś przecież pisarką? Czy nie to miałaś robić w Japonii?
Zamieram, kiwam
głową. Przetrawiam ten pomysł.
Pomyślę nad
tym.
Pomyśl!
REALITY SHOW
Mam
ochotę na świeżo parzoną kawę z mojego ulubionego ekspresu. Z dużą
ilością mleka, jak zawsze. Śmiałbyś się ze mnie. Preferujesz tylko czarną, za
to mocno słodzoną. Klikam na ikonkę „zapisz zmiany”. Odkładam laptop.
Zaraz wrócę do pisania. Już za chwilę! Lubię to robić, bo to tak jakbym
wciąż była z Tobą. Choć wspomnienia bolą zbyt mocno…
…ale nie wszystkie przecież!
RETROSPEKCJA
Twoje
mieszkanie w Tokio. Miłe i przytulne. Od teraz będę tu mieszkać.
Witaj
w moim domu, kochanie.
Na ścianach liczne fotografie, bardzo dobre. Twoje. Twoja praca jest dla
Ciebie ważna.
Źle się czuję. Zauważyłeś. Tulisz
mnie.
Zmęczona
?
Tak, trochę.
Głodna?
Nieeee, wcale…
Nic
jeszcze nie wiesz, nic a nic. Gdybym wiedziała, jak to się skończy,
czy powiedziałabym Ci od razu?
Tego
z kolei ja nie wiem i nigdy się nie dowiem!
JAWA
Nagle
nabrałam apetytu. Jem jak opętana. Adam się cieszy. Kiedy siedzę w
jego gabinecie, z zadowoleniem wpisuje moją obecną wagę do kartoteki.
No
widzisz! Chcieć to móc! Gdybyś się jeszcze tylko zgodziła na chemię!
Wzdycham.
Mówiłam ci już. Nie chcę. Dobrze się czuję! O wiele lepiej…
Adam
milczy. Marszy brwi w ten szczególny sposób, który mówi mi, że
coś jest nie tak. Nie mylę się. Adam poważnieje. Z poprzedniego
zadowolenia nie ma już ani śladu.
No
co znów?
Jeszcze
nie dopuszczam do siebie myśli, że coś może być nie tak.
Adam
już wie, że ma mówić prawdę, prosto z mostu. Żadnego owijania w
bawełnę.
Masz
już przerzuty. Diagnoza była zbyt późna. Zbyt długo leżałaś w
izolatce.
Otwieram
szeroko usta, by po chwili zacisnąć zęby, aż krew płynie z
przegryzionej wargi.
To
nie twoja wina Adam.
Nie
po to cię ratowałem, by teraz…
Milczę. Czy tylko ja jestem pewna, że niepotrzebnie to robił?
A
po chwili pytam bez wyrazu, spokojnie.
Ile
czasu mi jeszcze zostało?
RETROSPEKCJA
Samolot
schodzi w dół. Pierwszy raz leciałam samolotem i to tak daleko.
Jestem strasznie zmęczona. Kate pewnie też. Ziewa dyskretnie, a ja za nią. To
takie zabawne. Obie jesteśmy zmęczone długą podróżą, zmianą klimatu, inną
strefą czasową. Hotel jest nawet przyjemny. Bardzo nowoczesny. Padam na
łóżko, jest środek nocy. Śpię niemal do popołudnia. Mam sporo wolnego
czasu. Konwentowe wystawy, stoiska i hale. Ogrom ludzi. Szaleństwo
zakupów.
A
potem nagle, niespodziewanie Ty. I nic już nie jest takie jak było
przedtem.
Czy żałuję?
Nigdy! To
był najcudowniejszy weekend w moim życiu.
Nigdy
się już nie powtórzy.
Nic
już tego nie wróci.
REALITY SHOW
Piszę do późna w nocy, nieraz do świtu. Czas mi się kurczy. Olewam
zmęczenie. Znów żyję tylko kawą i pisaniem. Sypiam po kilka godzin,
głównie
na lekach.
Nie
umiem już bez nich spać. Nie tylko z powodu bólu.
Nie
tylko…
SEN
Śnię, tym razem prawdziwie…
Wchodzę do metra, On za mną.
Obracam
się i patrzymy sobie w oczy przez krótką chwilę.
On
udaje, że mnie nie zna.
Świetnie.
Odwracam
się od niego. Stoję do niego plecami.
Czuję, jak się przysuwa coraz bliżej
mnie.
Czuję Jego
oddech na swojej szyi.
Czuję jak dotyka. Gładzi palcami po odsłoniętym
karku.
Zamykam
oczy. Nic nie mówię.
O
dziwo chcę tego, bo to przyjemne.
Budzę się.
Kurwa! Ostatnia
rzecz jaką bym chciała, to erotyczny sen o Nim.
RETROSPEKCJA
Siedzę na dworcu w Nagoi. Tłum obcych ludzi dookoła mnie.
Chcę wrócić do domu, do Polski. Chcę uciec.
I
nagle ten seksowny, tak dobrze mi znany głos.
Co
tu robisz, mała?
Rozlewam
wodę. Rozsypuję tabletki. Ręce mi drżą.
Mała?
Pogania
mnie! Nie odpuści!
Potem
lotnisko. Okazuje się, że odwołano mój lot, a kolejny mam jutro.
Dopiero
?
To
nie przypadek, że cię tu dziś spotkałem!
Potem
taksówka. Jego nowy dom. Biel ścian i walizki pod nimi. Jeszcze
ich nie rozpakował? Co ja tutaj robię?
Gomenne!
To
mnie nie powinno tutaj wcale być! Znów namieszałam!
Wybacz mi…
Granatowa
toń jego oczu.
Jestem
taki szczęśliwy.
JAWA
Czy
w twojej rodzinie zdarzały się przypadki nowotworów?
Adam
sięga po długopis. Musi to zapisać, to oficjalny wywiad z
pacjentką.
Zastanawiam
się chwilę, a on czeka.
Tak, moja
mama miała guza, na szczęście niezłośliwego.
Adam
coś pisze. Nie podnosząc głowy pyta dalej.
Ktoś jeszcze
?
Myślę.
Chyba
babcia też i ciotka, znaczy siostra mamy. Któraś z moich kuzynek, a
nawet chyba dwie.
Rany! Nie
wiedziałam, że aż tyle. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Adam
zapisuje także i to.
To
wszystko?
Na
dziś, tak. Wracaj do łóżka.
Adam
?
Podnosi
głowę! Jego spojrzenie łagodnieje.
Idź! Odpocznij. Potem jeszcze do ciebie zajrzę.
Wychodzę cicho zamykając za sobą drzwi. Pan lekarz teraz pracuje, nie
wolno mu przeszkadzać!
Za
to przyjaciel odwiedzi mnie później. Jak zawsze, po godzinach.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Nim:
Rozpina
spinkę w moich włosach, jasną kaskadą opadają na Jego dłonie.
Najwyraźniej Go to kręci. Odchylam głowę, pozwalam by całował moje usta,
szyję…
By
wplatał palce w moje włosy…
Z
Tobą:
Nawijasz
kosmyk moich włosów na palec. Leżymy tuż obok siebie. Moje
włosy rozsypane są na poduszce. Twoje oczy tak blisko. Mają kolor płynnej
miedzi. Nasze splecione dłonie. Zaciskamy palce. Coraz mocniej, coraz
bardziej sobie bliscy…
JAWA
To
ile czasu mi jeszcze zostało?
Pół roku, może więcej…
Adam
skubie wargę, jakby się denerwował czy martwił.
Miałabyś więcej, gdybyś się zgodziła na chemioterapię.
Kręcę głową. A
po co?
Nie, mówiłam ci już, nie chcę.
W głowie mam wizję kobiet po chemii. Nie chcę tak wyglądać, nie chcę
by moje długie, jasne włosy wypadły, twarz zszarzała, oczy się zapadły.
Nie
chcę! Pół roku mi wystarczy. Dam radę!
RETROSPEKCJA
Załączam laptop. Loguję się. Dawno mnie nie było na Facebooku. Cóż, trzy
dni na drugim końcu świata i niemal dwa w podróży. Masa powiadomień.
Masa wiadomości. Wśród nich jedna, po angielsku, ale zaczyna się od tak
dobrze mi znanego słowa:
…„Amai!”…
Płaczę, nim daję radę przeczytać kolejne słowa.
Akceptuję Twoje zaproszenie.
Jesteś na czacie! Jesteś! Mimo tak ogromnej odległości, mam z Tobą
kontakt. Jakie to proste!
Siedzimy
przed komputerem nieraz wiele godzin. Ja tu, Ty tam, tak daleko.
Kiedy
jednak przychodzi zaproszenie od mojej nowej „szefowej”, skaczę
z radości. Piszę Ci o tym, że znów przylecę do Japonii. Nie ma żadnej
reakcji? Okienko czatu świeci pustką?
Po
chwili odzywa się mój telefon. Słyszę Twój głos!
Tak
się cieszę! Amai!
Też się cieszę, znów mogłam Cię usłyszeć! Zobaczymy się niebawem!
Co
za szczęście!
REALITY SHOW
Za
oknem pada deszcz. Robi się ciemno. Zapalam małą lampkę, która daje
ciepłe światło. Dzięki temu dobrze widzę klawiaturę. Oczy mi się zbyt
szybko męczą ostatnio. Piszę kilka słów. W głowie jakaś dziwna pustka.
Wypalam się powoli. Wstaję i podchodzę do okna. Szyba mokra jest teraz z
obu stron. Od deszczu i od moich łez.
JAWA
Pierwszy
raz wyszłam z domu, gdy pierwsze przymrozki oszroniły trawnik za
oknem. Od mojego powrotu minęły już ponad trzy miesiące. Trzy miesiące
bez żadnej wiadomości od Ciebie. Jak bardzo Cię uraziłam, wiem dopiero
teraz. Nie utrzymuję kontaktu z nikim. Poza moimi wizytami u Michała i
Adama. Zamykam się w swoich czterech ścianach. Dziś poszłam na krótki
spacer. Poczułam się nieco lepiej. Wdycham z radością chłodne powietrze
poranka. Świeci słońce. Może niedługo spadnie pierwszy śnieg? Może zdążę
go jeszcze zobaczyć?
RETROSPEKCJA
Biegnę ulicą obcego, nieznanego mi miasta. Choć spędziłam tu niemal cały
miesiąc. Słońce jeszcze nie wstało. Czerwone buty w moich dłoniach.
…A do diabła z nimi…!
Rzucam
je gdzieś przed siebie.
Nic
nie ma już znaczenia. Nic!
Szlocham, jakby
mi ktoś wyrwał serce razem z korzeniami…
Obcy
ludzie gapią się na mnie!
Pierwsze
promienie słońca dosięgają chodnika, na którym siedzę.
Z
rozpaczy mam ochotę walić głową w krawężnik.
To
już nieważne…
To
już bez znaczenia…
TERAPIA
Jak
umarli twoi rodzice?
Na
serce.
Oboje
?
No
tak! Mama miała zawał w czerwcu, tato kilka miesięcy później, chyba
w lutym.
Trę czoło palcami. Nie pamiętam tego…
Brakuje
ci ich?
Tak! Bardzo.
Zostałaś całkiem sama na świecie, prawda?
Tak! Chyba
tak! Teraz już tak!
Nie
masz nikogo bliskiego?
Milczę.
REALITY SHOW
Ostatnio
coraz mniej piszę. Źle się czuję, gorzej z każdym dniem. Spać też nie
umiem. Biorę coraz więcej leków, w coraz częstszych dawkach. Ból coraz
gorzej uśmierzyć. Czasami całymi godzinami leżę i nie jestem w stanie nic
zrobić, nawet zasnąć. Czy zdążę to napisać?
JAWA
Adam
ma aż okrągłe oczy ze zdziwienia, kiedy widzi mnie przed swoim
gabinetem.
Przecież miałaś przyjść dopiero w piątek.
Gestem
zaprasza mnie jednak do środka. To miłe, że zawsze ma dla mnie
czas.
No, co
się dzieje?
Nic, tylko… przepisz mi receptę.
Leki
ci się skończyły? Już?
Milczę.
Dlaczego
?
Mówię dlaczego. Jest zmartwiony. Chce mnie zabrać do
szpitala.
Tylko
na kilka dni – mówi.
Nie!
Jeśli coraz bardziej cię boli, musisz przyjść do
szpitala!
Nie! Nie
chcę umierać w szpitalu! Nie chcę! Przepisz mi tylko leki.
Dobrze
wiesz, że to niewiele da.
Wiem. Wzdycham. To
początek końca?
Dlaczego
jesteś taka uparta?
W
szpitalu nie będę mogła przecież pisać. W domu to co innego!
Przecież pozwolę ci pisać! Dopóki cię to nie będzie zbytnio męczyć.
Negocjuję.
Ile
godzin dziennie?
Dwie, jak
będziesz się lepiej czuła, może i trzy!
Adam! W
taki sposób nie skończę tej książki, nim…
Jeśli nie przyjdziesz do szpitala, nigdy możesz jej nie skończyć!
Nie! Nie
mogę się na to zgodzić. W domu pisaniu poświęcam niemal
każdą wolną od bólu chwilę. Tylko tak mogę zdążyć. Dwie, nawet trzy
godziny dziennie to za mało! Nie mam tyle czasu! Czas to dla mnie luksus!
SZALEŃSTWO
A jeśli będę grzeczna, to będę mogła stąd wyjść?
Dostaję obłędu od tej bieli…
Adam
milczy. Nie on tym razem decyduje.
O
ile poddasz się terapii.
Kiwam
głową. Jestem ugodowa, bo mi zależy…
Zależy mi by stąd wyjść!
Ale
nie, by żyć…
RETROSPEKCJA
Jedziemy
z Kate w milczeniu taksówką. Kate jest na mnie zła. Głównie o
Ciebie. Powiedziała mi to! Jedziemy na umówione od wczoraj spotkanie.
Jeśli wszystko się uda, będę mogła pracować dla niej. Dla mojej wymarzonej
mentorki i mangaki. Jestem ciekawa, jaka ona jest. Choć w perspektywie
mam obiad z Tobą. Przecież zdążymy!
W
hotelu, bardzo nowoczesnym, jedziemy windą. Kate nadal się dąsa.
Drzwi
otwiera nam bardzo ładna i młoda Japonka.
Witam! Jestem
Misako.
REALITY SHOW
Dziś to takie modne! Wszyscy piszą!
Celebryci, politycy, aktorzy.
Nawet
pisarze piszą!
A
ja chcę tylko zdążyć…
JAWA
Przede
mną na stoliku szklanka herbaty z sokiem malinowym. Paruje, a w
moje nozdrza uderza zapach malin. Jakby było lato! Słoneczne, ciepłe lato.
Jest mi zimno, mimo koca i załączonego elektrycznego grzejnika. Jestem
przeziębiona. Jakbym mało była chora. Po jaką cholerę wyłaziłam wczoraj na
ten mrozik? Laptop zamknięty, niemal mnie woła. Nie daję rady. Gorączka
mnie zżera. Nie wiem jakie leki mogę brać, by mi pomogły, a nie zaszkodziły.
Wizytę u Adama mam dopiero jutro. Jakoś muszę wytrzymać, zapadam w sen,
ale budzę się co chwilę, bo fotel jest niewygodny. Koc zsuwa się ze mnie.
Nie mam sił by się dowlec do łóżka.
Nie
mam siły na nic, nawet na łzy…
TERAPIA
Opowiesz
mi dziś o tym drugim?
Michał patrzy na mnie z obawą. Wie, że nie lubię poruszania trudnych
tematów. Ale dziś mi jest wszystko jedno. Dziś pozwalam mu na wszystko.
Może to ta mglista pogoda za oknem jego gabinetu? Może coraz bardziej gołe
drzewa? Nie wiem…
A
co byś chciał wiedzieć?
To
co mi powiesz, to co pozwolisz mi poznać!
Nie
panuję nad dziwnym uśmieszkiem.
Seksowna
pantera! Drapieżny kociak.
Taki
był!
Niebezpieczny.
Apetyczny.
Zachłanny.
Seksowny
i pociągający.
Zakochany...
We
mnie…
RETROSPEKCJA
Gorące spojrzenie granatowych oczu przeszywa mnie na wskroś. Ich źrenice
są tak rozszerzone, że niemal nie widać granatowej głębi, w której tonę, jak
w oceanie. Toń staje się czarna, a ja zatapiam się powoli, ale nieuchronnie.
Za spojrzeniem idzie dotyk dłoni. Najpierw lekki i delikatny, niczym
muśnięcie skrzydeł motyla. Moje usta drżą. Moja skóra pulsuje nagłym
ciepłem, które powoli rozchodzi się po moim ciele, chętnym i pełnym
wyczekiwania na Jego pieszczotę.
…chcę cię tylko pocałować…
To
zrób to!
Dreszcz
słodkiego oczekiwania. Na pieszczotę. Na słodki smak ust. Na
dotyk. Blisko. Lekko. Bliżej. I wreszcie…
Cudowne
uniesienie…
Ciepło rozgrzewające powoli moje zmysły…
JAWA
Powinnam
odżywiać się dobrze i regularnie. To podstawa. Porządne
śniadania, itd., itp.…
Adam
głowę mi o to suszy, choć wie jak jest.
Raz
mam apetyt za troje, innym razem o samej kawie umiem przeżyć i dwa
dni.
Dlatego
moja waga stoi w miejscu, a nawet chyba nieznacznie spadła.
Siedzę naprzeciwko Adama. Za oknem szarzeje. Późna jesień.
Niemal
nagie drzewa. Przyjechałam dziś taksówką…
Chcesz
coś na apetyt albo na wzmocnienie?
Adam
już wie, że lepiej zapytać mnie o zgodę.
Wzdycha
kiedy odmawiam.
Pacjentka
powinna słuchać swojego lekarza!
Jestem
nim jeszcze przecież, prawda?
Wzruszam
ramionami.
Ale
wiesz jedno, prawda?
Co
takiego?
Adam
podnosi głowę.
Na
pewno jesteś moim przyjacielem.
SZALEŃSTWO
W głowie totalna pustka…
Panika
w oczach.
Dlaczego
nie umiem sobie niczego przypomnieć?
Kiwam
się w przód i w tył, obejmując się ramionami. Jakbym miała
chorobę sierocą.
Nie
chcę Cię pamiętać?
Nie
chcę Cię zapomnieć!
RETROSPEKCJA
Jesteś tam?
Amai
?
O mój boszzzzzzzzz…
Siadam
nagle na łóżku, w mojej głowie karuzela. Ktoś puka uparcie do
drzwi mojego pokoju. Woła mnie!
To
Ty?
Autentycznie
zdziwiona, rzucam się do drzwi…
Martwisz
się, kiedy biegnę do ubikacji, by zwymiotować.
Nic
ci nie jest?
Yyyy…
Nie
odwiózł cię wczoraj?
A
kto miał mnie odwieźć i skąd?
Kurwa! Nic
nie pamiętam!
Czy
odwiózł?
Film
mi się urwał gdzieś przy szóstym drinku. Nie wiem nawet kiedy i
jak…
TERAPIA
Kiedy
to już się stało, gdy zdradziłaś – jak się z tym czułaś?
Znów drążymy
ten temat.
Znów trudne
pytania!
Michał składa dłonie jak zawsze, kiedy moja odpowiedź jest ważna i
potrzebna mu do analizowania stanu mojej psychiki.
Jak
się czułam?
No
jak? Powiesz mi?
Czy
kiedyś zdradziłeś żonę?
Michał już wie, że jak odpowiadam pytaniem na pytanie, to jest mój
odruch obronny.
Daje
mi czas, odpowiadając…
Nie, nigdy!
Kiwam
głową i chwilę milczę. Michał też. Czeka aż się otworzę.
Po
chwili zaczynam mówić.
Czułam się strasznie, szczerze mówiąc. Strasznie
niefajnie, wiesz?
Co
jeszcze?
Czułam się winna. Miałam wyrzuty sumienia. Nie umiałam sobie z tym
poradzić. Bolało mnie, że on cierpiał przeze
mnie.
I?
Sama
cierpiałam. Bardzo!
To
dlatego znów to zrobiłaś? To uczucie pchnęło cię znów w ramiona
tamtego? Chciałaś zagłuszyć wyrzuty sumienia?
Kurwa! Michał! O to nie miałeś już pytać!
REALITY SHOW
Lubię być sama. Serio! Teraz bardzo to lubię. Zamknięta w czterech ścianach
piszę. Samotność to coś, co daje mi spokój i, nomen omen, poczucie
bezpieczeństwa. Mogę pisać w spokoju…
JAWA
Czasami, kiedy
zasypiam otumaniona lekami, śni mi się Japonia. Płatki wiśni
sypią się z drzew, tańcząc na wietrze. Ciepłe, wiosenne słońce otula moją
twarz. Ośnieżona, majestatyczna góra Fuji jawi się przede mną. Stoję na
hotelowym tarasie, na trzecim piętrze. Chłonę to wszystko. Chcę to
zapamiętać. Na zawsze.
Budzę się i płaczę niemym
szlochem.
Już tam nigdy nie wrócę przecież!
SZALEŃSTWO
Jest
tak cicho, że słyszę nawet bicie mojego serca. Zamknięta w tych czterech
ścianach, leżę na łóżku szpitalnym.
Wciąż na
lekach.
Wciąż otępiała.
Tak
tu cicho! Tak cicho…
Słyszę tylko własny
oddech.
I
to miarowe stukanie wewnątrz mnie.
JAWA
Nigdy
nie słyszałam jak bije małe serduszko mojego dziecka. Nie było mi
dane! Nie zdążyłam. Czuję ogromną pustkę we mnie.
Adam
bada mnie. Sprawdza puls. Zaraz siostra zmieni opatrunek.
Ładnie się goi, mimo
wszystko.
Jest
zadowolony. Sprawdził się jako lekarz.
Udało mu się poskładać mnie do kupy po tym, jak w ataku szału
porozrywałam wszystko gołymi
palcami.
Uratował mnie!
KRÓTKIE CHWILE
Z
Nim:
…nie chcę się z tobą pieprzyć, chcę się kochać…
Wsuwa
mi dłoń w spodnie. Dotyka. Jęczę, och!
Z
Tobą:
A
ja mogę?
Ale
co?
Wysuszyć ci włosy!
Leżymy objęci i tulimy się do
siebie. Obejmujesz mnie mocno.
Zasypiam…
RETROSPEKCJA
Wyjechałam nagle, bez słowa. Bez słowa wyszłam z Twojego mieszkania.
Awantura, łzy…
Zostawiłam to wszytko i uciekłam.
Misako
była bardzo wzburzona, widząc mnie w progu z walizką w ręce.
…który skurwiel tak cię skrzywdził? Powiedz, a jaja mu urwę…
Raczej
którego skrzywdziłam ja!
Tak! Skrzywdziłam Cię. Tak bardzo! Niejeden raz…
Swoją ucieczką definitywnie zniszczyłam naszą przyszłość.
Ale
wtedy to było jedyne wyjście, lub tak mi się przynajmniej wydawało!
SZALEŃSTWO
Boli
mnie, aż krzyczę!
Boli
mnie w środku.
Leżę na
sali operacyjnej.
Wydaje
mi się, że mimo narkozy wszystko czuję i widzę.
Że nie śpię.
Słyszę jak
Adam skalpelem rozcina mi brzuch.
Potem
leżę sama na stole operacyjnym.
Wydaje
mi się, że i ono powinno tam już być.
Szukam
małego zawiniątka.
Nasłuchuję płaczu.
Nic. Cisza…
Krzyczę!
Gdzie
jest moje dziecko?
Wbiega
pielęgniarka, a za nią Adam. Siada przy mnie. Tuli mnie.
Ciii…
Oddajcie
mi je!
Skarbie, posłuchaj mnie, przecież ty już…
Nie! Nie, nie…
Tylko
nie to, nie to…
Ja
tak nie chcę!
Krzyk
zamiera mi w gardle, kiedy zastrzyk nareszcie zaczyna działać.
Wyczerpana
płaczem, zasypiam.
TERAPIA
Kiedy
będziesz gotowa, powiesz mi, prawda?
Michał zakłada nogę na nogę. Nie jest zachwycony tym, że wciąż unikam
trudnych tematów. Nie wiem, czy kiedyś będę gotowa. Wiem, o czym chce
rozmawiać, o co pytać. Ale nie chcę jeszcze. To jeszcze za bardzo mnie boli.
Jeszcze jest zbyt świeże.
Michał to rozumie.
To
o czym sobie dziś pogadamy? Może o twoich wrażeniach z pobytu w
Japonii? W końcu to taki niezwykły, egzotyczny i piękny kraj, prawda?
Byłeś tam kiedyś?
Nie, nigdy.
Uśmiecham się, a on zakłada ręce za głowę.
Słucha uważnie tego, co mówię…
JAWA
Rany
na moich nadgarstkach się już zagoiły. Pozostały czerwone,
zabliźnione, nierówne ślady, które z czasem zrobią się srebrzystobiałe.
Lecz
nigdy nie znikną. Dotykam ich. Są świadectwem. Są realne.
Są… dowodem braku zaufania. Już dawno przestałam ufać! Nie, nie
Tobie. Sobie. Jemu nigdy nie ufałam…
KRÓTKIE CHWILE
Z
Nim:
Mała, skończ z tym, bo chyba nie chcesz, bym cię wziął tu
i teraz, na
ulicy?
W
Jego granatowych oczach desperacja miesza się z pożądaniem.
Właśnie, że chcę!
Zrób to
teraz!
Potem
już tylko On we mnie. Mój głos rozchodzi się po ulicy. Nie dbam o
to, czy mnie ktoś słyszy.
Tak! Błagam! Mocniej! Proszę…
Och
mała, co ty ze mną robisz?
Z
Tobą:
Proszę, błagam…
Amai!
Chcę być Twoja już na zawsze! Jesteś tylko
Ty! Tylko Ty!
Cały świat mógłby nie istnieć w
takiej chwili.
Kocham
Cię!
Ja
też Cię kocham!
Całujesz moje łzy.
Kochanie, nie
płacz, proszę.
REALITY SHOW
Kiedy
człowiek umiera, jest już szczęśliwy. Nieszczęśliwi są tylko ci, co
zostają, by po nim płakać.
Tak
zawsze mówiła moja mama.
Czy
ktoś po mnie zapłacze?
Czy
Ty zapłaczesz?
Mam
nadzieję, że ta książka ukoi Twój ból. Osuszy Twoje łzy.
O
ile za mną zapłaczesz…
Dlatego
muszę!
Muszę ją napisać. Do końca.
TERAPIA
Wszystkiego
najlepszego!
Michał wręcza mi różę. Białą.
A
to z jakiej okazji?
Dziwię się.
Nie
masz dziś urodzin?
A którego dziś mamy
?
Zupełnie przestałam się liczyć z czasem, odkąd wiem, jak niewiele mi go
zostało.
No
drugiego października.
A
to faktycznie, mam.
Przyjmuję różę i uśmiecham się uprzejmie.
To
tak może z tej okazji damy sobie dziś spokój z trudnymi pytaniami?
Patrzę niemal błagalnym wzrokiem.
O
nie, nic z tego – mówi psycholog.
JAWA
Dlaczego
śmierć tak nas przeraża?
Dlaczego
ludzie tak się jej boją?
Każdy kurczowo trzyma się życia, jakby było czymś cennym. A tak
naprawdę jak jesteśmy sami i nie ma w naszym życiu nikogo bliskiego, nie ma
miłości, to
jaki ono ma sens?
Po
co tak uparcie się go trzymać?
Adam
jest bardzo zdziwiony i chyba zbulwersowany, kiedy podaję mu
wypisany i podpisany formularz.
Na
pewno tego chcesz?
Tak!
Jesteś absolutnie pewna?
Marszczy
brwi. Jak tak będzie robił, na starość będzie miał zmarszczki. A
ja też się do tego przyczyniam! Bez słowa odbiera ode mnie plik kartek.
DNR –
Do
Not Resuscitate.
Nic
już nie mówi.
Wie, że nie chcę być warzywkiem, że chcę odejść z godnością…
SZALEŃSTWO
Jak
przez mgłę słyszę krzyk.
Wezwijcie
lekarza! Szybko!
Moja
głowa jest ciężka. W skroniach mi huczy, a nadgarstki pieką bólem.
Boszzz! Coś ty narobiła?
To
Adam. Rozpoznaję jego głos. Potem już tylko coś krzyczy do
pielęgniarki. Ktoś mnie podnosi. Ukłucie igły.
Odpływam w nicość.
Jest
coraz ciemniej, odpływam...
Obym
już nie wróciła…
Nigdy!
JAWA
Masz
urodziny w czerwcu. Szkoda! Nie wiem, czy zobaczę jeszcze wiosenne
kwiaty. Nie wiem, czy zobaczę jeszcze Ciebie.
Jesteś spod znaku bliźniąt. Niby zodiakalnie nie pasujemy do siebie.
Pan
zielonooki mi to powiedział. Pan przyszły lekarz wierzy w horoskopy.
To
takie zabawne! Lekarze zazwyczaj twardo stąpają po ziemi.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Dotykasz
palcami moich ust. Delikatnie. To takie przyjemne.
Przytrzymuję Twoją dłoń. Uśmiechasz się. Potem całujesz równie
delikatnie, z wahaniem…
Z
Nim:
Rozciera
białą, słonawą kroplę na moich wargach. Patrzymy na siebie
dysząc. Chwytam Jego dłoń, przygryzam palec, który kreślił linię moich ust.
To
było nieziemskie, mała! Ale nie mogę cię tak zostawić, cała drżysz…
Faktycznie, drżałam…
TERAPIA
Nigdy
nie zastanawiałam się, czy Michał ma rację w swoich osądach. To on
jest tu psychologiem, nie ja. Nie zawsze jednak się z nim zgadzam. Wtedy
albo milczę, albo toczę z nim zagorzałe dyskusje. On woli to drugie, ja raczej
pierwsze. W sumie to nie wiem, co o mnie myśli, kiedy tak wywlekam przed
nim te wszystkie moje przeżycia. Sedno w tym, czego mu jednak nie mówię.
Czy
kiedyś mi zaufasz?
Ależ ufam ci przecież!
To
czemu wciąż unikasz trudnych tematów?
Naprawdę nie wiesz?
Wiesz
jednak, że to do niczego nie prowadzi!
Milczę…
Jeszcze
nie czas, nie czas…
Tylko, że mam go coraz mniej!
REALITY SHOW
Być może, że jedne myśli giną, aby dać miejsce
innym, lepszym?
Czy
mam prawo czuć się źle?
Narzekać?
Kiedy
tyle jeszcze jest do napisania?
Czy
mam prawo użalać się nad sobą?
Sama
sobie zgotowałam taki los!
Więc…
Co
dzień sobie powtarzam, że dam radę!
Bo
dam, prawda?
RETROSPEKCJA
Byliście najlepszymi kumplami. Od lat, od szkoły. Ramię w ramię. Wasza
paczka była nierozłączna i bardzo zgrana. Wystarczyła jednak jedna
dziewczyna, czyli ja. Wszystko się posypało. Nie dziwota, że rudy się
wściekł. Nawet nie miałam do niego o to żalu. Rozumiałam go poniekąd. Nie
rozumiałam tylko, co chciał osiągnąć tym, że wyjął podartą, czerwoną
bieliznę z kosza w Jego łazience tamtego ranka i zaniósł ją potem prosto do
Ciebie. Nic na tym nie zyskał. On i tak wyjechał, Ty też nie wróciłeś do
paczki. A ja uciekłam po awanturze, która nawet nią tak naprawdę nie była.
Po tym jak Cię zawiodłam, jak straciłam Ciebie i Twoje zaufanie już na
zawsze. Nie! Ja je straciłam tamtego pierwszego wieczoru w klubie, kiedy
granatowe spojrzenie bacznie obserwowało każdy mój ruch. To tylko była
kropla przepełniająca czarę. Ten nieszczęsny czerwony, koronkowy komplet
bielizny. Nienawidzę od
tamtej pory czerwonego koloru.
TERAPIA
Świat beze mnie też będzie się kręcił, prawda
?
Michał spogląda na mnie spokojnie. Jego spokój jest czasami strasznie
denerwujący. Milczenie również. Swoim milczeniem próbuje ze mnie
wydobyć więcej i więcej. Niech mu będzie.
Znaczy, nikt
nie zatęskni za mną…
Tak
myślisz?
Nareszcie
Pan Psycholog się odezwał.
Tak! Jestem
tego pewna!
Michał mruży powieki. Jest zły? Spogląda na mnie tym szczególnym
wyrazem oczu i już wiem, o czym myśli. Ze mnie też byłby niezły psycholog.
O
nie! Tylko mnie nie żałuj, ok? Nie potrzebuję litości!
Jego
oczy robią się ogromne, a potem zamyka je na chwilę. Jest mu
przykro?
A
współczucia?
Tego
też nie! Zdecydowanie! Mam to, na co sobie zasłużyłam!
Michał prostuje się.
Tak
myślisz?
O! Wrócił mój psycholog. Uff!
Tak, a
co?
Więc uważasz
to za rodzaj kary?
Opieram
się o sofę.
Być może, ale nie do końca. Zresztą, czy nie skrzywdziłam ich
wszystkich? Zasługuję na
to!
A
nie uważasz, że to siebie skrzywdziłaś najbardziej?
No, odezwał się znawca! Ale nie ma racji. Nie tym razem.
Nie, ja
jestem tu najmniej ważna! – mówię zdecydowanie i tym
wygrywam słowną potyczkę.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Nie
spałeś?
Nie, patrzyłem jak śpisz.
Gomenne, zasnęłam…
Całujesz
mnie mocno.
…możemy to nadrobić, jeszcze nie ma rana…!
Potem
tylko Twoje gorące dłonie i usta…
Z
Nim:
Wiem, że mogę ci dać to samo co on, albo i więcej.
Miłość i pożądanie to nie to samo…
Swoimi
ustami i dłońmi skutecznie próbował mnie przekonać, że nie mam
racji.
SZALEŃSTWO
Godziny
mijają powoli.
Jakby
poza mną!
Nie
ma tu zegara…
Nie
ma tu niczego poza bielą ścian…
I małym, zakratowanym
oknem.
Leżę i oglądam
niebo.
Już nie jestem związana.
Już nie jestem groźna
dla samej siebie.
Jestem
zobojętniała…
Już mi
wszystko jedno!
SEN
Śnię znów, a sny są takie
prawdziwe.
Śni mi się świątynia na górze
Fuji. Tajemnicza i mroczna.
Ty
obejmujesz mnie tak mocno.
Jaka
szkoda, że to nie katolicki kościół, a ja nawet nie mam obrączek…
Chciałbyś?
Naprawdę byś tego chciał?
Czuję nawet przez sen, jak łzy wzruszenia płyną po
moich policzkach.
Wspólne życie z Tobą?
Wspólna przyszłość?
Razem, na
zawsze?
Budzę się zalana łzami.
Ja
już nie mam żadnej przyszłości!
RETROSPEKCJA
Wspinamy
się coraz wyżej i wyżej. Jest strasznie gorąco. Zostaliśmy tylko we
trójkę. Rycersko podajesz mi dłoń i pomagasz wejść. On idzie bez wysiłku,
gwiżdżąc pod nosem. Koszulkę ma zatkniętą za pasek spodni, a jego
umięśniony tors lśni od potu. Zerkam na niego ukradkiem. Rusza mnie to, noo!
Jesteś zły! Czuję Twoje niezadowolenie, które znika jednak, gdy nagle jawi
się przed nami ogromna kamienna budowla. Ciemne chmury przesłaniają
niebo. Burza jest coraz bliżej. Zabrałeś swój aparat i od razu robisz zdjęcia,
znikając między chaszczami. On wchodzi na mury.
I’m the
King of the World!
Faktycznie, zachowuje
się tak jakby nim był! Pan i władca wszechświata!
Nagle
zaczyna padać, biegniemy szybko do wnętrza świątyni. Ja i On. Bo
Ty gdzieś zniknąłeś na tyłach budynku. Jesteśmy tak zmoknięci, że woda kapie
z nas na zakurzoną posadzkę. Patrzymy sobie w oczy, łapiąc oddech.
Jesteś cała mokra – szepcze. I to pożądanie w jego spojrzeniu, które aż
boli.
JAWA
Adam
jest niezadowolony. Znów moja waga spadła i znów proszę go o leki.
Patrzy
na mnie przenikliwym wzrokiem.
Powinnaś przyjść do szpitala. Kilka dni i zrobię wszystkie potrzebne
badania. Bez
nich nie dowiemy się…
Adam! Ale
ja już nie chcę tego wiedzieć!
Kręci głową. Nie
rozumie moich decyzji.
To
się skończy tak, że zostaniesz w domu sama i leżąca. Nikt nawet nie
zadzwoni po karetkę. Bo nie ma kto!
I
co z tego?
Patrzy
na mnie i wali z grubej rury.
Chcesz
umierać na podłodze w domu, bo nie będziesz nawet w stanie
zawlec się do własnego łóżka? Tego chcesz? Zdychać jak pies na podłodze?
Milczę, a zupełnie niechciane łzy spływają po mojej twarzy. Ma rację i
nie ma jej jednocześnie.
Przepraszam
– mówi nagle – chcę dla ciebie jak najlepiej, kiedy to
zrozumiesz? Tylko kilka dni, bym wiedział na czym stoję. Proszę.
Godzę się bez słowa, tylko kiwając głową.
Nie
tak to sobie wyobrażałam, nie tak widziałam mój koniec…
Pytanie
tylko, jak?
REALITY SHOW
Nic
nie jest w stanie zapełnić pustki w moim sercu. Nawet słowa, które
piszę. To tylko obraz moich uczuć, pisany na kartce. Nic poza tym. Mimo to
chcę to napisać, chcę to skończyć. Czy z każdym napisanym słowem moje
serce jest coraz bardziej puste? Czy można przelać ogrom miłości na papier?
Gdyby można było cofnąć czas?
Gdyby…
Jak
ciężko mi czasami pisać.
Jak
ciężko być samą!
Bez
Ciebie!
Już za późno, za późno…
TERAPIA
Siedzę sama w gabinecie. Michał wyszedł. Zaraz wróci. Za oknem coraz
bardziej szarzeje. Na drzewach nie ma już prawie liści. Jest zimno. Nie
przyznaję się sama przed sobą, ale coraz gorzej się czuję.
O
czym myślisz?
Michał staje w drzwiach gabinetu.
Obracam
twarz w jego stronę.
O
czym teraz myślę?
Tak! Powiedz! Bez
zastanowienia, szybko i szczerze! No?
O
tym, że nie wiem, czy zobaczę pierwszy śnieg. I nagle tak bardzo mi się
zrobiło żal samej siebie! Tak mi wstyd!
I
co jeszcze?
O
tym, że nie chcę umierać! A jednocześnie nie chcę już żyć.
Dlaczego
?
Nie
mam już dla kogo, ani po co!
Michał milczy. Być może pierwszy raz nie może znaleźć słów. Wie, że nic
mnie nie pocieszy. Żaden psycholog nic tu nie poradzi. Nic nie poradzi też
przyjaciel. Dla mnie nie ma już ratunku.
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Nie
chcę się z Tobą żegnać!
Całujesz mnie mocno, bo wiesz, że to może już ostatni raz. Nie
wiedziałam jeszcze wtedy, czy kiedyś do Ciebie wrócę, czy Cię jeszcze
zobaczę. Namiętność zagłusza nagły ból serca, ten inny. Zatracamy się w
sobie coraz bardziej. Tylko świt nadszedł zbyt szybko…
Z
Nim:
Kocham
Cię, wiesz to, prawda?
Milczę, ale pieszczotą odwzajemniam wyznanie. Zbyt mocno mnie
pragnie, zbyt szybko się spala.
Maleńka, ja…
Nie
przestawaj!
JAWA
Drugi
raz wyszłam na targ. Są już pierwsze chryzantemy! Kupiłam kilka i
postawiłam w szklanym wazonie, na moim stoliku obok fotela, w którym
zawsze piszę. Wyglądają jak małe białe baranki. Są urocze. Nie wiem, czemu
taki głupi się przyjął zwyczaj, że to kwiaty na cmentarz. To idiotyczne.
Niedługo Święto Zmarłych. Kupię jeszcze kilka chryzantem i zniczy, i pójdę
zapalić tym, którzy już na mnie czekają. Z okien mojego mieszkania widać
cmentarz. Kiedyś lubiłam na niego spoglądać. Kiedyś…
Ustawiam
kwiaty na stoliku. Cieszę się nimi. Co z tego, że kojarzą się ze
śmiercią? Małe białe kulki. Małe, jak główka niemowlaka…
Nagły ból powoduje, że z całej siły zapieram się na
szklanym blacie.
Ten
pęka. Szklany wazon przewraca się i tłucze, a kwiaty łamią. Upadam
między potłuczone szkło. Kilka odłamków zadrasnęło mnie. Białe kwiaty
splamione krwią. Szybko zbieram drżącymi dłońmi odłamki szkła. Próbuję
ratować to co zostało z połamanych kwiatów. Ranię dłonie jeszcze bardziej.
Krew, krew, krew…
Siadam
na podłodze, nagły strach paraliżuje mnie do granic…
Czy
byłabym w stanie zrobić to raz jeszcze?
Jaki
by to teraz miało sens?
Nagły szloch przywraca mnie do rzeczywistości.
Kto
tak płacze? Ja? Łzy mieszają się z krwią. Obejmuję zakrwawionymi
dłońmi kolana, zupełnie tak jak wtedy. Drżę ze strachu.
Tak! Boję się! Boję się śmierci!
Nie
chcę umierać!
TERAPIA
Ile
razy zdradziłaś? Co tobą kierowało?
Michał znów porusza ten sam temat. Powtarzam sobie, że chce dla mnie
dobrze, choć nie widzę sensu w poruszaniu bolesnych spraw i wywlekaniu
tego na wierzch. To mnie rani i Pan Psycholog to wie. Być może jednak wie
też, że powiedzenie na głos tego co boli, w jakiś sposób pozwala mi
pogodzić się z tym, co było. Pogodzić z bólem. To swoistego rodzaju
spowiedź. Przyznanie się do winy. Wyznanie grzechów, a on jest dla mnie
niczym ksiądz! Choć kiepsko by wyglądał w sutannie! Tobie nigdy się nie
przyznałam i to był mój błąd. Może inaczej by to wszystko teraz wyglądało?
Nigdy się tego nie dowiem. Nigdy! Wciągam powietrze i zaczynam mówić.
Pierwszy
raz to był efekt zbyt dużej ilości alkoholu. Schlaliśmy się na
umór. Nie pamiętałam nawet, co się stało. Dopóki rudy usłużnie mi o tym nie
przypomniał. Wiesz, w czyjej obecności?
Michał zakłada dłonie, ale milczy. Mówię dalej.
Za
drugim razem, cóż. Nie wiem, co mną kierowało wtedy. Poza tym, że
cholernie był seksowny i pociągający. I, że dałam się ponieść chwili?
Michał nadal się nie odzywa. Kontynuuję.
Za
trzecim razem zrobiłam to z pełną świadomością tego, co robię.
Myślałam, że to już ostatni raz. Mówił, że mnie kocha, ale usunie się z
mojego życia. Bałam się. Nic chciałam go stracić. A jednocześnie chciałam
go tak bardzo, że nie mogłam się powstrzymać. Ubrałam więc ten czerwony
komplet bielizny, czerwoną sukienkę i szpilki i poszłam do Jego pokoju. To
była nasza ostatnia noc w Kioto. Wiedziałam już, że jestem w ciąży. Nie
miałam nic do stracenia, lub tak mi się wtedy wydawało.
Michał zakłada nogę na nogę, mruży oczy, jak zawsze kiedy chce mnie
ocenić. W nosie to mam. Chciał wiedzieć, to mówię.
Ostatni
raz jednak był u Niego w Nagoi. Czysty zbieg okoliczności.
Uciekłam. Trafiłam na niego przypadkiem i przypadkiem wylądowałam w
jego nowym domu. To co było potem, cóż…
Uśmiecham się, choć nie wiem czemu. Jestem wredną suką! Mówiłam już?
Tak?
Michał pierwszy raz się odezwał.
To
nie był przypadek, chciałam tego!
Dlaczego
?
By, jak
już kiedyś stwierdziłeś, zagłuszyć wyrzuty sumienia.
Nie
wierzę ci!
Ma
rację! Skłamałam, z premedytacją. Pan Psycholog z mety mnie wyczuł.
Znów tak samo się uśmiecham, z przekorą i
wyrachowaniem.
A
tak naprawdę? Dlaczego to zrobiłaś?
Uśmiech zamiera na moich ustach. Szarzeję i kurczę się w sobie.
Obejmuję raniona dłońmi. Niewiele brakuje bym zaczęła się kołysać jak
wtedy w izolatce. Michał czeka na moją odpowiedź.
Bo
tak bardzo chciałam czuć się kochana i bezpieczna? Bo On mógł też
być ojcem mojego dziecka? Bo było mi go żal? Jego i samej siebie?
Bo
po awanturze i tym jak się wszystko wydało, chciałam czymś zagłuszyć
ból w moim sercu? Bo chciałam Mu wynagrodzić, że nigdy z Nim nie będę?
Bo…
Kurwa! Kochałam go! Jego też, rozumiesz?!!
Ostatnie
słowa niemal krzyczę. Potem przychodzi załamanie. Płaczę i
trzęsę się cała. Już nie panuję nad sobą. Szybkie ruchy w przód i w tył.
Kiwam się jak wańka-wstańka. Michał podchodzi do mnie i przytula mnie z
całych sił. W dupie mam, czy mu wolno tak robić jako mojemu lekarzowi. On
chyba też! Jego ciepły uścisk łagodzi ból.
No
już, już…
Szepcze. Potem
odsuwa się ode mnie, jakby zaskoczony tym, co zrobił.
Powoli, bardzo powoli uspokajam się. Michał wyciąga z kieszeni paczkę
papierosów.
Zapal!
Nie
palę, nigdy nie paliłam.
Teraz
zapal!
Drżącymi dłońmi wyciągam papierosa. On podaje mi ogień. Sam sięga
po
drugiego.
To
legalne?
Chichoczę, choć nie jest mi do śmiechu.
No, raka
od jednego papierosa nie dostaniesz…
Nagle
milknie, a w jego oczach widzę strach.
Przepraszam!
Nie
szkodzi – śmieję się na głos – ja już przecież umieram na raka!
Nagła cisza między nami jest zbyt wymowna, nie pada już żadne słowo.
Nie
ma co dodać po takiej puencie.
RETROSPEKCJA
Twoje
usta na mojej szyi... zapominam o Bożym świecie. Wtulasz nos w moje
ramię. To łaskocze!
Muszę pod
prysznic!
Idę do łazienki, Ty za mną. Oparty o drzwi uśmiechasz się tak, że mam
ochotę rzucić się na
Ciebie.
Obszerna
nawet ta kabina!
Potem
tylko my dwoje, strumienie gorącej wody i Twoje gorące
pocałunki. Rozcierasz na moim rozgrzanym, spragnionym Twoich pieszczot
ciele, pachnący magnolią żel pod prysznic. Całujesz tam, gdzie woda zmywa
puszystą, różową chmurkę piany. Nie martwię się, czy szklana konstrukcja
kabiny wytrzyma napór naszych ciał. Jesteś tylko Ty! We mnie! I ja
całkowicie oddana i zakochana tak bardzo. Tylko w Tobie.
To
było takie piękne i jeszcze wtedy proste. Nasza miłość!
JAWA
Uwielbiam
moczyć się w wannie pełnej gorącej wody. To istny dla mnie
rytuał, relaks i jedna z niewielu ostatnio przyjemności. Nalewam wody do
wanny, jest tak gorąca, że paruje. Zapalam świece i włączam ulubioną
muzykę. Zapach magnolii rozchodzi się po łazience. Nauczyłam się też
korzystać z dyktafonu. Robi się ze mnie prawdziwa profesjonalistka. Tylko
nie mam sekretarki, która by to potem przepisywała. Jednak kiedy czuję się
naprawdę źle, dyktafon to idealne rozwiązanie. Ściągnęłam sobie nawet
program przetwarzający mowę na pismo. To mi daje poczucie, że może uda
mi się napisać to do końca. Wchodzę do wanny i zaraz otula mnie cudowne,
błogie ciepło. Woda jest tak gorąca, że ledwo da się wytrzymać. Adam by
marudził, że to niebezpieczne dla mnie. Mogłabym zasłabnąć. Jak zwykle
olewam. Jak większość rzeczy ostatnio. Jedyne na czym mi teraz zależy, to
napisać tę książkę do końca, nie umierać w bólu, no i Ty.
Jeszcze
wciąż zależy mi na Tobie. Zbyt mocno…
TERAPIA
Gdy
pierwszy raz przyznałam, że boję się umierać, Michał aż się uśmiechnął.
To
nie jest zabawne! Czemu się ze mnie śmiejesz?
Nie śmieję się z Ciebie. Nigdy tego nie robię! Po prostu się cieszę.
Cieszysz?
Z czego tu się cieszyć?
Siedzę lekko zszokowana i obrażona. A ten się cieszy!
Tak! Cieszę się, że nareszcie to zrozumiałaś. Że się do tego przyznałaś. To
nic dziwnego bać się śmierci.
Ja
się nie boję samej śmierci. To bólu się boję. Nie chcę by bolało. Nie
chcę umierać w cierpieniu. Dość się nacierpiałam już!
Michał kiwa się w swoim fotelu. Zaraz walnie na dziób.
Powinnaś więc już przywyknąć?
Tak! Przywykłam, ale właśnie dlatego chciałabym, aby moja śmierć…
Nie
umiem dokończyć. Denerwuję się. Pocieram dłońmi czoło.
To
czego się boisz tak naprawdę?
Że nie skończę mojej książki, że nie zdążę, a jednocześnie – czy to nie
głupie – irracjonalnie jej koniec będzie oznaczał i mój.
To
może nie kończ tej książki jednak?
Michał mówi to całkiem poważnie.
Jak
myślisz, że to coś zmieni, to chyba Bóg cię opuścił!
Jestem
oburzona. Michał uśmiecha się do mnie dziwnie.
Jestem
psychologiem. Nie wierzę w Boga.
A
to się dziwnie składa, bo ja już też nie.
REALITY SHOW
Opornie
mi to idzie ostatnio. Choć nadal nie napisałam jeszcze wszystkiego.
Nie napisałam tego najważniejszego!
Nie
postawiłam jeszcze ostatniej kropki.
Ale
postawię!
Już niedługo…
Czuję to.
Po
prostu…
JAWA
Budzę się nagle w środku nocy. Serce mi wali jak oszalałe!
Ból nadciąga powoli i paraliżuje całe moje ciało. Jak strach, który
przychodzi wraz z bólem. Naprawdę się boję!
Nie
wiem jak to się zacznie i kiedy. Wiem jednak bardzo dobrze jak się
skończy…
Zaciskam
mocno powieki i nagle otwieram szybko oczy.
Boję się nawet zasnąć. Wstaję, robię sobie szybko kawę w ekspresie. Jest
czwarta nad ranem. Dziś już nie zasnę.
Siadam
do laptopa. Piszę…
KRÓTKIE CHWILE
Z
Tobą:
Och! Chcę! Pozwól mi…
Drażnisz się ze mną, przeciągasz tę chwilę.
Jeszcze
nie…
Więzisz moje dłonie nad głową. Spalam się z
rozkoszy! Twoje oczy
płoną!
Mówisz: długo, czule i zmysłowo…
Z
Nim:
Nie
masz dość? Za dużo chyba już wypiłaś!
Marudzisz!
Nasze
splecione w tańcu ciała. Jego ocierający się o moje piersi
umięśniony tors. I nagle jego usta, tak blisko, tak bardzo blisko moich…
Zbyt
blisko, by im się oprzeć!
SZALEŃSTWO
Krzyk
zamiera mi w gardle.
Ochrypłam już od tych krzyków…
Rzucam
się nadal i szarpię.
Zaciskam
dłonie, wbijając palce w prześcieradło.
Jestem
znów związana.
Z
tego szarpania rany na moich nadgarstkach otworzyły się i krwawią.
Bandaże nasiąkają czerwienią.
Nareszcie!
Jakaś odmiana
od tej cholernej bieli!
TERAPIA
Skoro
już zaszliśmy tak daleko, to może wreszcie…
Nie!
Wiem, o
czym Michał chce teraz rozmawiać. Ale ja nie chcę! Jeszcze nie.
Dlaczego
?
Bo
nie!
Taka
odpowiedź mnie nie zadowala.
A
co byś chciał usłyszeć?
Dlaczego
nie chcesz rozmawiać o tym?
Wściekłam się. Ten nigdy nie odpuści? Wciąż będzie mnie dręczył?
Bo
się boję! Rozumiesz? Boję się bólu, jaki to za sobą niesie. Boję się, że
nie będę mogła znów tego wytrzymać! Tego bólu, tej rozpaczy, niemocy…
Połykam łzy, nie mogąc znaleźć słów. Michał je
znajduje bez trudu. Trafia
w samo sedno.
Bezsilności?
Kuso!
Dobry
jest! Nie na darmo do niego trafiłam!
Tak, bezsilności…
JAWA
Stawiam
się w szpitalu dzień po Wszystkich Świętych, zgodnie z obietnicą
jaką ostatnio dałam Adamowi. On prowadzi mnie do izolatki. Wie, że nie
zniosłabym obecności obcych na sali. Samotność to ostatnio mój najlepszy
przyjaciel. Moja tarcza obronna. Siadam na łóżku zrezygnowana. Adam
tłumaczy mi kiedy i jakie badania będę miała.
Jak
wszystko pójdzie dobrze, to za dwa-trzy dni wrócisz do domu.
Wyjmuję z torby mój laptop i dyktafon. Adam nic na to nie mówi. Wchodzi
pielęgniarka.
Siostro
proszę pobrać krew do badania.
Adam
wychodzi. Poddaję się bez oporu. W końcu jakie mam wyjście?
Chcę jak najszybciej wrócić do domu i dokończyć swoją książkę.
SZALEŃSTWO
Czemu
tak się wyrywam?
Czemu
tak się opieram?
Czemu
tak nie chcę już żyć?
Bezgłośnie szlocham, a łzy spływają po
mojej twarzy.
Tak
wiele straciłam!
Nie!
Straciłam wszystko!
Nie
mam już nic!
Tylko
łzy…
A
i tych kiedyś zabraknie!
KRÓTKIE CHWILE
Z
Nim:
Co
zrobiłam, dociera do mnie dopiero gdy zabolała mnie ręka, a czerwony
ślad zaznaczył jego policzek. Chwyta moją rękę i napiera na mnie całym
sobą. Całuje mnie mocno, niemal brutalnie. Jęczę, osuwając się nieco.
Kolana mam jak z waty. Adrenalina szumi mi w uszach.
Czemu
tak reaguję?
Czemu
tak go pragnę?
Z
Tobą:
Nie
płacz…
Prosisz, a
ja płaczę coraz bardziej.
Gomennasai!
Wybacz
mi!
Całujesz każdą moją łzę. Powoli, w milczeniu. Kochamy się równie
powoli, desperacko spragnieni siebie, jak jeszcze nigdy przedtem.
Obiecaj
mi – szepczesz.
Obiecuję!
Potem
w Twoich ramionach wstępuję żywcem do nieba. Znów!
REALITY SHOW
Miliony
liter, znaków, kropek składają się na to co piszę. Oddają to wszystko
co we mnie. To co wiesz i to o czym nie miałeś żadnego pojęcia.
Ból, rozpacz, łzy
i krew.
Oto
czym jest pisana ta historia.
Przede
wszystkim ogromną tęsknotą i uczuciem, takim jakie zdarza się
tylko raz w życiu.
Teraz
to zrozumiałam, lecz jest już o wiele za późno!
SZALEŃSTWO
Każdy kolejny sen może się już nie wyśnić.
Każdy następny poranek nie nadejść.
Każdy
oddech odbiera mi cenny czas.
Każdego wieczoru kładę się ze strachem…
I bólem…
Niewiedza
to błogosławieństwo!
Lecz
niepewność…
Jednego
jestem pewna!
Już Cię nie zobaczę.
Nie
usłyszę Twego głosu.
Nie
poczuję ciepła Twoich ramion.
Nigdy…
JAWA
Kiedy
pada deszcz, czas jakby stał w miejscu. Nie liczą się godziny, minuty,
chwile. Patrzę za okno i wciąż ten sam widok. W moim sercu wciąż ten sam
smutek i tęsknota, ale i spokój, który powoli ogrania mój zmęczony umysł.
Opieram głowę o okno i patrzę. Tylko patrzę i nic. Krople spływają po
brudnej szybie. Jest tak cicho, tak spokojnie. Ile jeszcze? Ile za mną, a ile
przede mną? Ile straciłam, nie zyskawszy nic w zamian?
Nie
liczę już. Nie czekam. Nie płaczę.
Pustka
w moim sercu jest niemal namacalna. A tyle było w nim
przedtem…
RETROSPEKCJA
Widzę jak cierpisz. Widzę ból w
Twoich oczach. To mnie dobija!
Dlaczego
?
Rozpłakałam się. Nadal siedzisz bez słowa. Przytulam się do Twoich
pleców. Obejmuję Cię bardzo mocno, kładę głowę na Twoje ramię,
przełykam łzy. Czuję Twoje cierpienie i sama też odczuwam ogromny ból. To
nie miało tak być! Całujesz moją dłoń, przytrzymując ją przy policzku. Mój
nagły szloch przerywa ciszę między
nami.
Nie
płacz, proszę!
Całujesz moje łzy, moje oczy, potem usta. Powoli, delikatnie a
jednocześnie cholernie desperacko. Każde dotknięcie Twoich ust boli, jakby
wypalało ślady na moim ciele. Ale to słodki ból. Nasze dłonie splecione aż
do bólu. Nie mówimy nic, tylko patrzymy sobie w oczy bez słowa. Spełnienie
przychodzi powoli. Nie ma trzęsień ziemi, pożogi zmysłów. Jest miłość.
Delikatna i cudownie słodka. Twoje czoło oparte o moje, nierówny oddech.
Kładziesz głowę, by słuchać bicia mojego serca. Tulimy się do siebie ze
wszystkich sił, nadal nic nie mówiąc. Oddechy coraz bardziej spokojne.
Zasypiasz, a ja przy Tobie…
TERAPIA
Milczenie
jest ostatnio moim wrogiem. Nie powiedziałam jednak jeszcze tego
najważniejszego. Być może to jeszcze nie czas? Michał szuka skutecznego
sposobu, by mnie nakłonić do zwierzeń. Nie odpuszcza!
A
ja – o dziwo – nagle pragnę wyrzucić z siebie to wszystko, co boli.
Michał milczy, zszokowany. Słucha…
Czy
to oznacza, że nic mi już nie zostało?
Że to
koniec?
Nieświadoma swoich łez, wstaję i
jeszcze od drzwi pytam.
Jutro
o tej samej porze?
Michał milczy.
Michał?
Nie
zobaczymy się jutro. Ty już mnie nie potrzebujesz!
JAWA
Kursor
miga. Choć nie powinien. Nie mam już nic do dodania.
Spoglądam za okno. Pada pierwszy śnieg.
Noc
jest cicha i pusta.
Jak
moje serce.
Jak
moje życie.
Jest
zimna, jak moje dłonie.
Wstaję i podchodzę do okna…
Tylko
biel…
Jak
wtedy.
Niczym
ślubny welon, którego nigdy nie założę!
REALITY SHOW
Samotność to kara! Kara za przewinienia! Dlatego Japończycy tak bardzo się
jej boją. Strach przed samotnością, lecz nie tu. Nie na tym świecie!
Po
tamtej stronie również…
Czy
tego się obawiam, odchodząc w niepamięć?
Czy
zapalisz dla mnie kadzidełko tam… w dalekiej Japonii?
Tam
gdzie nie ma nawet po mnie śladu, poza tym w Twojej pamięci?
I – mam nadzieję – w
Twoim sercu?
Aishiteru!
Kochałam Cię zbyt mocno!
Być może śmierć z tęsknoty za utraconą miłością byłaby
o wiele bardziej
romantyczna.
Moja
przecież poniekąd taka będzie, czyż nie?
Tak
chciałabym w to uwierzyć!
Pozwól mi…
ŚMIERTELNY CAŁUN
Co
czeka nas po tamtej stronie? Co z życiem, które uleciało tak nagle?
Co
z sercem, które – mimo że przez życie złamane – nadal rwie się ku
niemu? Nadal kocha? I tęskni?
***
Śnieg sypie na białe kwiaty. Nad świeżo usypaną mogiłą stoi samotnie
chłopak. Nie płacze. Milczy, ściskając w dłoni bilet lotniczy. Taksówka czeka
za bramą cmentarza. Czas wracać do świata żywych…
Sayonara, Amai!
EPILOG
Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny,
Są one na kształt prochu zatlonego,
Co wystrzeliwszy gaśnie. Miód jest słodki,
Lecz słodycz jego graniczy z ckliwością
I zbytkiem smaku zabija apetyt.
Kochaj więc umiarkowanie, zbyt skwapliwy
Tak samo spóźnia się jak zbyt leniwy.
William Shakespeare
– Romeo i Julia
Posłowie
Mili czytelnicy!
W drugiej części Trylogii uczuć „Tylko twoja” poznaliście dalsze losy
moich bohaterów. Chociaż to jeszcze nie koniec tej historii – napisałam
bowiem dla Was trzecią część, zatytułowaną „Na zawsze jego” –
postanowiłam przedstawić Wam alternatywne zakończenie „Niczyjej”,
a mianowicie historię którą nazwałam „Papierowy Księżyc”.
Opowieść ta powstała niejako pod wpływem emocji, jakie nagromadziły
się we mnie przy pisaniu obu części, a przede wszystkim z powodu wyrzutów
sumienia względem Kenjiego. Teraz, kiedy poznaliście dalsze losy Ann, jej
dylematy oraz wybór jakiego dokonała, mam nadzieję, że lepiej zrozumiecie
co miałam na myśli pisząc „Papierowy Księżyc”.
Jest on całkowicie odmiennym zakończeniem „Niczyjej”.
Odpowiada na pytanie, co by się stało gdyby jednak nie było happy endu.
Jak potoczyłyby się losy Ann i dokąd zaprowadziłyby ją jej decyzje.
Być może właśnie tak, jak w tym zakończeniu.
Na szczęście – głównie dla Ann – wiecie już, że wszystko skończyło się
zupełnie inaczej, dzięki czemu powstaje część trzecia.
„Papierowy Księżyc” zaś jest odmienny, o czym przekonacie się w trakcie
lektury.
Crevan
o książce Papierowy księżyc
"Papierowy księżyc" został napisany jako alternatywna wersja zakończenia
powieści „Niczyja", ostatecznie funkcjonuje jednak jako osobna nowela.
Ann jest rozdarta między Taro a Kenjim. Z jednej strony bezpieczeństwo i
stabilizacja, z drugiej - dreszczyk emocji i świeżość uczucia. Zamiast stawić
czoła problemom i wyplątać się z kłopotliwego, raniącego wszystkich układu,
Ann ucieka przed odpowiedzialnością, a w jej głowie kłębią się pytania:
którego z mężczyzn bardziej kocha? Czy w ogóle kocha któregokolwiek?
Jakie rozwiązanie będzie najmniej bolesne?