I
Wraz z tragiczn
mierci Zenona Ziembiewicza, uwa anego za cz owieka przyzwoitego,
wyszed na jaw jego romans z Justyn Bogutówn . Wybuch skandal, trudno by o jednak
dowiedzie si szczegó ów. Jedno z czasopism przedstawi o czyn dziewczyny "jako
niepoczytalny", gdzie indziej dopatrywano si ze strony dziewczyny symulacji.
Po mierci matki, wdowy s
cej "po okolicznych dworach jako kucharka", Bogutówna, nie
posiadaj ca w tych stronach krewnych, znalaz a si "w mie cie na s
bie u pewnej bardzo
ci ko chorej osoby". Zainteresowa a si ni wówczas pani Ziembiewiczowa, dzi ki której
mog a podj prac "w sklepie b awatnym Toruci skiego". Po kilku miesi cach odesz a
jednak stamt d i rozpocz a prac w "cukierni Ch zowicza", ale i tu nie pracowa a d ugo.
Zenon by synem rz dcy folwarku w Boleborzy, stanowi cego cz
maj tku pa stwa
Tczewskich. Ojciec Zenona Walerian, niezmiernie si chlubi swym szlacheckim
pochodzeniem. Posad obj na kilka lat przed wojn , jednak gospodarzy "równie
nieumiej tnie i le jak na ziemi w asnej". Jego pasj i g ównym zaj ciem by o polowanie.
Wybuch wojny i jej wydarzenia nie mia y na jego ycie prawie adnego wp ywu poza faktem,
e z równym zapa em go ci zarówno oficerów niemieckich, rosyjskich i polskich, zale nie
od tego, które wojska znajdowa y si na tych terenach.
Zenon pobiera nauki w mie cie. Przyje
do domu na wi ta i wakacje, przywo
c
"doskona e stopnie i wiadectwa". Jednak szko a dawa a mu nowe spojrzenie na rodzinny
dom, którego powoli zaczyna si wstydzi , gdy "ka dy nauczyciel... by m drcem wobec
tych ludzi najbli szych, którzy mu niegdy imponowali" - ojca i matki. Podczas swoich
ostatnich wakacji Zenon spostrzeg , e jego ojciec "nic nie robi", tylko chodzi ca ymi dniami
ze sw dubeltówk , krzyczy, narzeka, a "gdy trzeba robi rachunki, wo a do kancelarii
matk ". S owem - "jest tylko do pilnowania ludzi, eby nie kradli pa skiego".
Ch opak zna ju w tym czasie pann El biet Bieck , mieszkaj
u swej krewnej, pani
Kolichowskiej. Dziewczyna wzbudza a w nim ywe zainteresowania, mimo, i by a z
liwa i
niegrzeczna.
II
Pani Cecylia pierwszy raz wysz a za m z mi
ci za Konstantego W browskiego, socjalist ,
który musia wyemigrowa i pozostawi w kraju bez rodków do ycia on z o mioletnim
synem. Tu przed wojn pope ni samobójstwo. Nast pny zwi zek - tym razem z rozs dku -
ze starszym od niej o pi tna cie lat, bogatym rejentem, Aleksandrem Kolichowskim, równie
nie da jej szcz cia. By a ci gle przez zazdrosnego m a pilnowana i szpiegowana, po jego
za
mierci odziedziczy a zamiast spodziewanej fortuny kamienic . "Po ow piwnic zamieni a
na mieszkania", yj cy tam " ywio miejskiej n dzy" sprawia jej wiele k opotu. Równie
dwa ma e mieszkanka "wbudowane w strych" nie przynosi y jej prawie wcale dochodu, gdy
rodzina Go bskich nie mia a pieni dzy, drugie za zajmowali pa stwo Posztrascy,
znajduj cy si w równie niekorzystnej sytuacji, a pani ucja by a dawn przyjació
Kolichowskiej. Zenon Ziembiewicz, ucze ósmej klasy, zamieszkuj cy "na stancji u
nauczyciela gimnastyki" by cz stym go ciem w salonie pani Cecylii, dok d przychodzi , aby
pomaga w nauce uwielbianej po cichu kole ance z klasy, El biecie. Dziewczyna domy la a
si , e jest w niej zakochany, jednak sama czu a do niego jaki niewyt umaczalny wstr t. Poza
tym darzy a m odzie czym, platonicznym uczuciem rotmistrza Awaczewicza, który
przyje
od czasu do czasu z frontu, aby odwiedzi sw dalek krewn , pann Juli
Wagner, ucz
El biet francuskiego. Owo uczucie by o dla panny Bieckiej "spraw
ogromn i w yciu jedynie realn ".
III
Pani Cecylia nie by a osob zbyt towarzysk , tolerowa a jednak niekiedy wizyty swych
starych przyjació ek a zarazem lokatorek. Kiedy by a chora, wizyty te by y nieco rzadsze.
Jednak raz do roku, w jej imieniny, zbiera o si u niej grono starszych ju pa . Niektórym z
nich dawniej powodzi o si o wiele lepiej ni w tym czasie, jednak zachowa y w sobie resztki
zami owania do szyku i dystyngowanego zachowania. Podczas tych ma ych domowych
uroczysto ci El bieta przebywa a razem z go mi i przys uchiwa a si rozmowom zdaj c
sobie spraw z tego, i ona mog aby by teraz na miejscu której z owych niewiast i e w
przysz
ci ona równie nieuchronnie si zestarzeje. Pani Kolichowska za w czasie owych
spotka u wiadamia a sobie, i nale y ona do tej "parady wied m" i my l ta bynajmniej nie
by a dla niej przyjemna.
Podczas jednego z tradycyjnych przyj imieninowych tematem rozmowy sta y si s
ce, o
których starsze panie wypowiada y zgodnie opini , i s one "takimi samymi lud mi jak
inni", ale równie zgodnie my la y w duchu, e jest wr cz przeciwnie. Pani Warkoniowa,
wdowa po mecenasie, udowadniaj c, e s
ce s stworzeniami ca kiem bezmy lnymi,
wspomnia a o Bogutowej, która niegdy u niej pracowa a. Mia a ona wówczas czterdzie ci lat
i zosta a zwolniona, poniewa pani mecenasowa spostrzeg a, i s
ca jest w ci y. Pani
Warkoniowa przyzna a, e pomimo swej g upoty by a to kobieta pracowita i stwierdzi a, i
owej s
cej wielce si poszcz ci o, gdy pomimo nie lubnego dziecka zosta a przyj ta do
by przez m od hrabin Tczewsk , jej córeczka Justynka "bawi si w ogrodzie z
hrabiankami jak równa". Wszystkie panie wyra
y te zgodnie opini , e tym wszystkim
ubogim i pozbawionym inteligencji kobietom wietnie si w yciu powodzi, gdy wychodz
za "hrabiów, ministrów i genera ów" i "maj c pi dziesi t lat s jeszcze pi kne", damom za
"pozostaj ma e emerytury... i wspomnienia o m ach, którzy na d ugo przed tym, zanim
umarli, stali si obcymi lud mi". S ysz c takie wywody El bieta obiecywa a sobie, i nigdy
nie wyjdzie za m i "b dzie okrutna dla m czyzn, o ile który odwa y si j pokocha ".
IV
Nadesz a wiosna. Pani Kolichowska cz sto mia a dodatkowe problemy zwi zane ze swym
ogrodem, oddzielonym od podwórza kamienicy wysokim parkanem, poniewa , mimo e nie
pozwala a tam przebywa
adnemu z lokatorów, cz sto zdarza o si , e kwiaty nadaj ce si
do sprzeda y, czy te dojrzewaj ce owoce "stanowi y przyn
dla w asnych podwórzowych i
okolicznych urwisów", sprawców wyrz dzonych szkód nigdy nie udawa o si odkry .
Niewiele pomaga te pies podwórzowy, Fitek, który dla podtrzymania czujno ci by z
polecenia pani Cecylii karmiony tylko raz dziennie. El bieta lubi a sp dza czas w owym
ogrodzie snuj c marzenia, ale z okna jej pokoju wida by o jedynie odpychaj ce kamieniczne
podwórze, na którym w cieplejsze dni pojawiali si mieszka cy suteren, okre lani przez ni
mianem "ludzi podziemi", którzy przez wygl d, szachowanie, sposób ycia a nawet zapach,
wydawali si jej by ca kiem odmienn ras od "ludzi nawierzchni".
Pewnego czerwcowego dnia, wezwana jak zwykle przez sw nauczycielk , uda a si ma
lekcj francuskiego. Drzwi otworzy jej Awaczewicz. Przez chwil byli sam na sam - i
wojskowy, nieoczekiwanie, poca owa j . Przez ca lekcj by a zdenerwowana i
rozkojarzona. Kiedy zbiera a si do wyj cia, Awaczewicz, ku jej przera eniu, chcia j
odprowadzi , jednak panna Julia powstrzyma a go. B
c ju za drzwiami El bieta us ysza a
odg osy ostrej sprzeczki i poj a, co mog o czy tych dwoje. Uciek a jak najpr dzej do
domu, jednak d ugo nie mog a doj do siebie, gdy zdarzenie sprowadzi o j na ziemi .
Przede wszystkim zawiod a si na cz owieku, którego kocha a, gdy my la a, i m czyzna,
który ma on i dwoje dzieci nie mo e ogl da si za innymi kobietami, a ju na pewno nie
zwróci uwagi na m od dziewczyn , której owo jednostronne uwielbienie najzupe niej
wystarcza o, aby by szcz liw . Poza tym zrozumia a po cz ci post powanie swej matki,
która rozesz a si z ojcem i przebywa a gdzie za granic oraz pani Cecylii, która po otwarciu
po mierci m a sejfu i obejrzeniu znalezionych tam papierów nie chcia a pój na jego
pogrzeb. Panna Biecka po tych odkryciach mia a wielk ochot "sko czy ze sob ".
V
Zenon pozna Justyn , gdy mia a dziewi tna cie lat. Jej matka po wymówieniu otrzymanym
od Warkoniowej i wyj ciu ze szpitala mia a trudno ci ze znalezieniem pracy. W ko cu uda o
jej si otrzyma posad kucharki u hrabiów Tczewskich. Swymi umiej tno ciami zdobyta
sobie ich uznanie. Po pewnym czasie zacz a jednak ci ko chorowa i po dwukrotnej
zmianie miejsca znalaz a si u Ziembiewiczów. Justyna przez jaki czas by a towarzyszk
zabaw dwuletniej wówczas córki Tczewskich, Ró y. W kilka lat po ich wyje dzie za granic
przyja
ta "uleg a rozchwianiu". Jednak dziewczynka zachowa a w sobie "pewien system
wskaza obyczajowych oraz nie umotywowane zaufanie do losu". Analizuj c w pó niejszym
okresie swe zachowanie, Zenon doszed do wniosku, e Justyn i miejsca z ni zwi zane
wówczas bezwiednie stara si omija . Jednak wkrótce jego stosunek do niej uleg zmianie.
VI
Zenon, któremu pozosta jeszcze rok studiów w Pary u, przyjecha do domu na wakacje.
Pewnego dnia otrzyma list od swego przyjaciela, Karola W browskiego, od którego
dowiedzia si o mierci Adeli. Dziewczyna zakocha a si w Zenonie dwa lata wcze niej, ale
ju wtedy nie by o dla niej nadziei, gdy by a chora na gru lic . Zenon nie odwzajemnia
wprawdzie jej uczucia, z czego zreszt ona zdawa a sobie spraw , ale mia spokojne
sumienie, gdy niczego jej nie obiecywa , natomiast "by wdzi czny i dobry dla niej, jak tylko
móg ".
odzieniec, którego wiatopogl d w wyniku studiów i zetkni cia si z nowymi pr dami
stawa si coraz bardziej "nowowczesny", pragn odci si od "dziwnego", a nawet ju
nieco egzotycznego w jego oczach, wiata boleborza skiego dworku. Najbardziej pragn w
sobie wykorzeni to wszystko, co w swojej naturze odziedziczy po ojcu. Jedn z takich
"znienawidzonych" cech by nieokie znany erotyzm, który u jego ojca by bez wi kszego
skr powania i z du doz tolerancji podtrzymywany przez pani Ziembiewiczow . Trzyma a
ona zawsze we dworze dziewczyny, "które by y jawnie kochankami ojca". Obecnie ho ubi a
Justyn , ale tym razem jakby bezwiednie podsuwa a j synowi. Zenon broni si przed tym,
ale jego natura nie mog a pozosta oboj tna wobec wdzi ków dziewczyny. Ona sama równie
ufnie "garn a si do niego, mo na powiedzie , e sama sz a mu w r ce". Zostali kochankami
jeszcze przed jego wyjazdem.
VII
Przed opuszczeniem Boleborzy Zenon poprosi rodziców o pomoc materialn , jednak ojciec
odes
go do matki, ona za stwierdzi a, e nie s oni w stanie go wspomóc i poradzi a, aby
zwróci si do pana Czechli skiego, pe nomocnika Tczewskich, który jako cz owiek dobrze
sytuowany i posiadaj cy du e wp ywy w okolicy, mo e b dzie móg w jaki sposób
dopomóc. M ody Ziembiewicz uda si wi c do miasteczka i zatrzyma si tu na jaki czas.
Napisa niedawno artyku , który odda w r ce Czechli skiego, otrzymuj c od niego kwot
pozwalaj
na wyjazd do Pary a. Przypadkiem spostrzeg m od kobiet , któr okaza a si
by panna Biecka. Niezw ocznie te uda si do niej, by móc "przed samym sob ten (swój)
malutki i platoniczny romans prowincjonalny skompromitowa ". Zosta
yczliwie przyj ty,
jednak dostrzeg w niej wewn trzn przemian : niegdy "istotn rado okrywa a z min i
impertynenckimi s owami. Teraz konwencjonalna rado s
a do okrywania pustki".
Wywi za a si mi dzy nimi dyskusja, w której Zenon sta na stanowisku, i mo na odci si
od przodków i uzyska wewn trzn od nich niezale no , sta si kim innym, ni oni byli i
nie powtarza ich post powania. Jednak El bieta z ca energi i alem opowiedzia a si za
niemo no ci takiego rozwi zania, daj c za przyk ad swe w asne ycie. Poniewa pani
Kolichowska ci ko zachorowa a, ona przej a zarz d kamienicy i stwierdzi a, i z ca
oboj tno ci potrafi patrze i "urz dowo potwierdza " wszystkie zdarzenia, które maj tu
miejsce oraz szczegó y dotycz ce ycia lokatorów, jedn za z rzeczy, któr tak "oboj tnie
widzi" jest fakt, i w piwnicach przerobionych na mieszkania gnie dzi si w niewyobra alnie
dznych warunkach wi cej osób ni na wszystkich pi trach kamienicy razem wzi tych. Po
wyj ciu Zenon zobaczy Awaczewicza zmierzaj cego w stron kamienicy pani Cecylii i by
pewny, e idzie on do El biety.
VIII
Pani Kolichowska porusza a si z trudno ci ju nawet po domu. Zacz a j nawiedza my l o
zbli aj cej si
mierci. W tym czasie zacz a sobie coraz lepiej zdawa spraw ze swego
wielkiego przywi zania do El biety, która z tak cierpliwo ci i trosk si ni opiekowa a.
Przywi zania tego nie umniejsza fakt, e dziewczyna zarz dzaj c kamienic litowa a si nad
wszystkimi jej mieszka cami, którzy w oczach pani Cecylii byli tylko pró niakami i lud mi,
którymi nie warto si zbytnio zajmowa lub których dobro nie mo e godzi w jej interesy i
zak óci jej ycia. Panna Biecka opowiada a si cz sto za nimi, staj c tym samym jakby "po
drugiej stronie barykady" w stosunku do swej ciotki. Przywi zanie chorej kobiety do
dziewczyny ujawni o si bardziej w czasie, gdy dziewczyna pojecha a do Szwajcarii, aby
spotka si z matk : pani Cecylia w g bi duszy obawia a si , aby nie dosz o pomi dzy matk
i córk do porozumienia, które mog oby doprowadzi do ostatecznego wyjazdu El biety.
Inn dr cz
j my
by o wspomnienie Karola, którego jako kilkunastoletniego, ci ko
chorego ch opca odwozi a do szwajcarskiego uzdrowiska; syn nigdy nie wybaczy jej
powtórnego ma
stwa i nie chcia jej wi cej widzie .
Pod nieobecno Bieckiej pani Cecyli opiekowa a si pani ucja Posztraska, której znów
stara przyjació ka nie mog a wybaczy i wyperswadowa zbyt pob
liwego traktowania
a, cz owieka yj cego w d ugach, który ani na jeden dzie nie zrezygnowa z do
swobodnego trybu ycia prowadzonego w czasach, gdy obojgu powodzi o si o wiele lepiej.
Niepokój wzbudza y w niej równie cz ste wizyty Awaczewicza, który ju do dawno
porzuci
on i wprost zaleca si do El biety.
Po powrocie panny Bieckiej pani Cecylia odetchn a z ulg , cho - wci obawiaj c si
rozstania z wychowank - zwróci a te uwag na codzienne prawie wizyty Ziembiewicza.
Pewnego razu rozmowa El biety i Zenona zesz a na temat przesz
ci. Dziewczyna pod
naciskiem wyzna a swe dawne uczucie do Awaczewicza, on za otwarcie przyzna si do swej
odzie czej mi
ci i w tym momencie oboje doszli do swoistego porozumienia. Zenon
przyzna si jeszcze do swojego romansu z Justyn , okre laj c go jednak mianem "cz ci
kompleksu boleborza skiego", który zawsze chcia w sobie zwalczy .
IX
Wiosn Bogutowa ci ko si rozchorowa a. Miejscowy lekarz stwierdzi , e nale y j
odwie do szpitala. Justyna pojecha a wi c razem z matk do miasta. Stara kobieta przez
ca y czas by a na pó przytomna, kiedy za wreszcie pó nym wieczorem dotar a do szpitala,
zemdla a. Justyna umie ci a ich rzeczy u dawnej znajomej, Jasi Go bskiej, zamieszkuj cej
wraz z ob
nie chor matk , bratem Frankiem i ostatnim pozosta ym przy yciu dzieckiem,
ciasny k t w suterenie kamienicy pani Kolichowskiej. Kiedy Bogutówna wróci a do szpitala,
jej matka le
a na stole operacyjnym, jednak lekarze nic nie mogli ju zrobi , gdy jak
twierdzili przywieziono j zbyt pó no. Pogrzeb, w którym bra y udzia zaledwie cztery osoby,
odby si nast pnego dnia. Justyna w tym czasie znalaz a schronienie u Jasi. Jej m straci
prac i odszed od niej, a pó niej przysta do jakiej przest pczej szajki. Ona sama by a chora
na gru lic , jej córeczka za traci a powoli wzrok.
X
Zenon powróci do kraju i zatrzyma si w mie cie. W r ce wpad a mu miejscowa gazeta, w
której odnalaz swój artyku . Na ulicy spotka Justyn , która zdziwi a si , a zarazem wielce
ucieszy a z jego powrotu. Opowiada a mu o mierci matki i o swoim yciu. Widz c jej rado
nie potrafi wyzna jej prawdy o swym zwi zku z El biet . Nie chc c wystawa na ulicy
zabra j do pokoju hotelowego, w którym si zatrzyma . Tutaj da si ponie emocjom
wywo anym przez szczer i ufn czu
Justyny i dosz o mi dzy nimi do zbli enia. Kiedy po
jej odej ciu zacz analizowa sytuacj , doszed do wniosku, e by to z jego strony przejaw
"t sknoty za kobiet ", której w aden sposób opanowa nie móg . W Pary u zreszt te
miewa podobne przygody, które nie umniejsza y w aden sposób jego przywi zania do
El biety. Uwa
zreszt , i wystarczy mie do tych zdarze "odpowiedni stosunek" i z tego
powodu nie zak óca y one spokoju jego sumienia. Pomimo to, z y na samego siebie, wyszed i
uda si na spotkanie z Czechli skim, piastuj cym ju w tym czasie urz d starosty. Dosta od
niego propozycj obj cia posady redaktora w miejscowym czasopi mie "Niwa". Nast pnie
uda si na spotkanie z El biet . W pierwszej chwili by rozczarowany jej widokiem, gdy
wygl da a nieco inaczej ni sobie j przedstawia w swych wyobra eniach, ale ów stan
szybko min i oboje mogli do woli cieszy si tym spotkaniem po d ugim rozstaniu.
XI
W nast pny poniedzia ek w pokoju Zenona pojawi a si znów Justyna. Obieca jej uprzednio,
zwróci jej pieni dze, które pani Ziembiewiczowa by a jeszcze winna jej zmar ej matce.
Postanawia sobie te tym razem wyzna ca prawd i zako czy ten romans, ale i tym
razem uleg swemu instynktowi.
W redakcji odwiedzi a go tego dnia hrabina Tczewska, która zwróci a si do niego z pro
o
zamieszczenie w gazecie programu i udzielenie poparcia dla cyklu wyk adów "O istocie
do wiadczenia religijnego", które towarzysz cy jej ksi dz Czerlon, nowy proboszcz z
Ch zebnej, mia w najbli szym czasie wyg osi w nowym lokalu miejskiego Ko a Pa .
XII
Dwa dni pó niej pojawi si w redakcji pan hrabia Wojciech Tczewski, który po do d ugiej
rozmowie oznajmi , e przyszed , aby prosi o artyku w obronie m odej aktoreczki
skrytykowanej ostatnio przez jakiego recenzenta teatralnego. Dla Zenona wizyta ta by a
uzupe nieniem wizji sytuacji, jaka panowa a we dworze w Ch zebnej.
W ogóle Ziembiewicz redaguj c gazet kierowa si wol i interesami swego protektora
Czechli skiego, czuj c jednocze nie wokó siebie kostniej cy schemat ycia, którego zawsze
si obawia i którego pragn unikn . Dzia o si to jednak wbrew jego woli i czu sw
bezradno . Podobnie by o w dziedzinie uczu . Mia narzeczon , któr darzy uczuciem
prawie pozbawionym po
dania cielesnego i kochank , która panowa a w sferze jego
instynktów. Spotkania z Justyn by y dla niego naturaln i nieuniknion konsekwencj
pierwszych jej odwiedzin w jego pokoju, kiedy nie móg - w swoim mniemaniu - jej
odepchn z powodu tragedii, która j dotkn a.
Wreszcie zebra pieni dze, które obieca by jej odda i po raz kolejny postanowi przerwa
ten bezsensowny zwi zek, jednak zanim zd
jej cokolwiek wyja ni , Justyna wyzna a mu,
e spodziewa si dziecka. By to dla niego du y wstrz s, gdy takiej mo liwo ci nie wzi pod
uwag w czasie rozwa
nad swoim post powaniem.
XIII
Pani Kolichowska nie podnosi a si ju z
ka. Jednak je li chodzi o o sprawy dotycz ce
kamienicy, potrafi a wywiera na cierpliwie j piel gnuj
siostrzenic jeszcze wi kszy
wp yw ni niegdy . Jedn ze spraw spornych pomi dzy schorowan niewiast a jej opiekunk
by o zwolnienie starego dozorcy Ignacego, któremu skleroza czy te choroba serca nie
pozwala a ju pracowa oraz usuni cie go wraz z on z zajmowanego przez nich mieszkania.
Te problemy, a tak e wspomnienie matki, która by a tak odleg a i wydawa a si by osob
obc , mi dzy innymi ze wzgl du na nie ko cz ce si zwi zki z wieloma ró nymi
czyznami, których nie kocha a-sprawia y e El bieta coraz bardziej ceni a Zenona.
Dlatego te z niecierpliwo ci oczekiwa a ka dego spotkania z nim.
Zenon natomiast w tym czasie obserwowa u siebie rozwijaj
si umiej tno
atwego i
ynnego przechodzenia w gór i w dó po ca ej skali "przeciwstawie ", umiej tno
"stawania si w ka dej chwili kim innym". W tym stanie, którego nie okre la mianem
hipokryzji, ale odczuwa jako co niebezpiecznego jego "granica odporno ci moralnej
odsuwa a si niepostrze enie coraz dalej". W redakcji odwiedzali go najró niejsi ludzie,
ród których do sta ych klientów nale
pan Posztraski, który zamieszcza w gazecie swe
wspomnienia my liwskie oraz poezje, a którego Zenon nie potrafi si w aden sposób
pozby . Pozna tu te pani Olgierdow z Pieszni, hrabin , bratow pani Wojciechowej. Owa
drobna i ju niem oda kobieta by a niegdy rozmi owana w " owieniu m czyzn" i potrafi a
ich po kilku naraz utrzymywa przy sobie za pomoc jakiej niewidzialnej sieci. U niej w
go cinie Zenon sp dzi ostatnie trzy dni.
VIV
Wieczorem Ziembiewicz uda si do El biety. W pewnym momencie wyzna jej, i romans z
Justyn si nie sko czy i e spodziewa si ona dziecka. W tej chwili u wiadomi sobie, e
dok adnie tak samo za ka dym razem podobne winy wyznawa jego ojciec swej ma once, za
ka dym razem uzyskuj c przebaczenie. El bieta by a wstrz ni ta, gdy otar a si o to, co w
ca ym tocz cym si wokó niej yciu napawa o j wstr tem. Przez chwil wydawa o si jej, e
przyczyna takiego post powania jej narzeczonego le y w niej samej, w jakim jej
niedopatrzeniu czy wadzie. Przebaczy a mu. Tym razem ju mu si nie opiera a.
XV
Justyna przed kilkoma dniami odesz a z s
by u pewnej ci ko chorej kobiety. M jej dba ,
by niczego ma once nie brakowa o, ale mia kochank , u której przesiadywa wieczorami.
Dwóch nieletnich synów równie niech tnie przebywa o w domu. Chora wci narzeka a na
us ugi Justyny, ale w owych narzekaniach przejawia si raczej al skierowany do
niewiernego m a ni pretensja do s
cej.
Dziewczyna ponownie znalaz a schronienie u Jasi Go bskiej, w suterenie kamienicy pani
Kolichowskiej. Tego dnia spokój kamienicy zak óci o przybycie W adziowej. By a to drobna,
niezam
na kobieta, maj ca siedmioletniego synka, bardzo ywa i energiczna, a poza tym
uparta i do szale stwa kochaj ca swe dziecko, którego ojciec - poznany kiedy przypadkiem -
nigdy nie zaprz ta powa nie jej uwagi. Fakt posiadania przez ni dziecka doprowadza do
tego, e nigdzie nie mog a si d ugo utrzyma na s
bie, poniewa zawsze chcia a mie
synka blisko siebie, a to z kolei nie by o mile widziane przez jej pracodawców. W
nie po
raz kolejny otrzyma a wymówienie i przysz a do kamienicy, aby zamieszka u matki
chrzestnej swego Zbysiunia, jednej z lokatorek suteren, Wylamowej. Kobieta ta nie chcia a jej
wpu ci za próg swego mieszkania, ale upór W adziowej doprowadzi j do rezygnacji.
El bieta s ysz c, e Bogutówna znajduje si w kamienicy, zapragn a j widzie i wezwa a j
do siebie pod pozorem przeprowadzenia niezb dnych formalno ci. Chcia a si dowiedzie
przede wszystkim, czy Justyna kocha Zenona. Zaofiarowa a jej te pomoc, której jednak
dziewczyna nie chcia a przyj . By a zaskoczona, e kto wie o jej romansie, a wstrz sem
by o dla niej, gdy dowiedzia a si , e panna Biecka wie te o jej ci
y. El bieta dosz a do
przekonania, e Justyna nie zdaje sobie sprawy z tego, i Zenon jest zar czony. Postanowi a,
e nie wyjdzie za niego, co te obieca a dziewczynie.
XVI
Po spotkaniu z Czechli skim, który przyby w
nie z Pieszni razem z m odym Tczewskim i
zaproponowa Zenonowi jaki wspólny i korzystny interes, u Ziembiewicza zjawi a si
Justyna. Opisa a mu przebieg dopiero co odbytej rozmowy z El biet . Powtórzy a te s owa
panny Bieckiej dotycz ce ich ma
stwa. W ciek y, e sprawy przybra y taki obrót, szybko
odprawi Justyn deklaruj c jednocze nie sw pomoc w przypadku, gdyby chcia a si pozby
dziecka i w po piechu zatelefonowa do panny Bieckiej. Okaza o si jednak, e w
nie
wyjecha a do Warszawy, aby spotka si tam ze sw matk . Po nied ugim czasie otrzyma te
od niej list z zawiadomieniem o wyje dzie i stwierdzeniem, e "lepiej b dzie, eby si wi cej
nie widzieli", gdy Justyna "ma do niego prawo, którego El bieta jej nie odbierze".
XVII
Podczas podró y pannie Bieckiej przypomnia si sen, który od czasów dzieci stwa do
cz sto do niej powraca . By a to sielankowa wizja: jej matka, ojciec i ona, jako ma a
dziewczynka, siedz wspólnie przy jednym stole w poczuciu bezpiecze stwa i spokoju.
Poniewa jej rodzice rozeszli si , kiedy mia a roczek, sytuacja ta nigdy nie zaistnia a i ju
zaistnie nie mog a, gdy ojciec zmar do dawno temu.
Do Warszawy dojecha a wczesnym rankiem i zatrzyma a si u pani wi towskiej, kuzynki
wuja Kolichowskiego. Po krótkim odpoczynku uda a si w po udnie na spotkanie z matk ,
która przyj a j w swym apartamencie najbardziej ekskluzywnego w mie cie hotelu.
Niewieska rozmawia a z córk bardzo oficjalnie, a wkrótce przy czy a si do nich pani
Tczewska z Pieszni oraz jaki m ody, nie znany El biecie m czyzna. Ponownie spotka a si
z matk wieczorem. Tym razem sam na sam. By y najpierw w teatrze, a nast pnie uda y si
do restauracji. Niewieska doradzi a córce, aby zastanowi a si powa nie nad spraw zerwania
zar czyn z Zenonem, gdy bez wzgl du na to, jaka by a przyczyna tej decyzji, "z innym
dzie to samo".
XVIII
Przez prawie dwa miesi ce El bieta przebywa a w Warszawie i przekonywa a si , e ycie
bez Zenona jest mo liwe. Jednak pod wiadomie wci czeka a na jego list. W ko cu dosz a
do wniosku, e milczenie Ziembiewicza oznacza potwierdzenie jej decyzji. Ca y ten czas
sp dza a na przemian to w towarzystwie pani wi towskiej, to znów matki i jej adoratorów,
ród których znajdowa si te Janek Sobos awski, ów m odzieniec, którego widzia a przy
swej matce w pierwszym dniu pobytu w Warszawie.
Pewnego dnia spotka a na ulicy Zenona i nie mog a si powstrzyma od rado ci na jego
widok. On równie by niezmiernie szcz liwy i obieca jej, e teraz ju bez przeszkód si
pobior . Poniewa pani Niewieska pragn a pozna m odzie ca, o którym s ysza a tyle
dobrych rzeczy od Tczewskiej, El bieta zabra a go ze sob na spotkanie z matk . Oboje
otrzymali zaproszenie na raut, w którym bra te udzia pan Niewieski. Wbrew obawom
El biety Zenon czu si w tym towarzystwie swobodnie. Okaza o si , i ma w tym
towarzystwie wielu znajomych, za jego interesy z Czechli skim równie by y znane
ministrowi Niewieskiemu.
XIX
Jeszcze przed lubem Zenon zwróci si do El biety z pro
, aby poleci a Justyn panu
Toruci skiemu, w którego sklepie zwalnia a si w
nie posada ekspedientki. Dla panny
Bieckiej by to ci ki obowi zek, jednak zgodzi a si go spe ni maj c pewn nadziej , e na
tym ich kontakty z Bogutówn si zako cz . Ziembiewicz jednak nie mia takich z udze ,
gdy od pewnego czasu jego by a kochanka coraz cz ciej zwraca a si do niego o pomoc w
bardzo b ahych nieraz sprawach. Jednak ci ar tej sprawy roz
ony na niego i El biet
przestawa by uci liwy i stawa si czym "normalnym".
Pani Kolichowska dowiedziawszy si o lubie, który odsuwa od niej widmo wyjazdu
El biety za granic , zacz a darzy Zenona nieco wi ksz ni dotychczas sympati . Panna
Biecka otrzyma a od niej i od swej matki wiele prezentów na now drog
ycia.
Tu przed lubem Zenon zawióz narzeczon do Boleborzy. Zgodnie z jego marzeniami
przypad a ona do gustu jego rodzicom, którzy równie wywarli na niej pozytywne wra enie.
W mie cie przygotowywano dla Zenona opustosza y pa acyk, po
ony w parku na skraju
miasta. Poza tym "na mocy wy szych decyzji" mia w grudniu obj stanowisko prezydenta
miasta. Korzystaj c z czasu, który pozosta jeszcze do tego wydarzenia, Zenon i El bieta
wybrali si przez Wiede na po udnie Francji, gdzie, na zaproszenie pani Niewieskiej,
sp dzili w wynaj tej przez ni willi bardzo szcz liwy miesi c. Po kilku dniach zreszt sama
do nich do czy a. El bieta zorientowa a si tam z rado ci , e spodziewa si dziecka.
XX
Justyna zamieszka a na Ch zebia skim Przedmie ciu u pa stwa Niestrz pów. Poniewa
zawsze chcia a pracowa w sklepie, zaj cie u Toruci skiego bardzo jej si spodoba o i szybko
nauczy a si obs ugiwa klientów grzecznie i sprawnie, a robi a to z du ym zapa em. Jej
pracodawca by z niej zadowolony. Jeszcze jesieni zmar a matka Jasi Go bskiej, pewnego
zimowego wieczoru za po Justyn przyszed Franek Borbocki, brat Jasi, z wiadomo ci , e
jej ma a córeczka równie zmar a. Pogrzeb ma ej odby si w trzy dni pó niej. Prawie cztery
miesi ce pó niej, na pocz tku lata, zmar a na gru lic sama Jasia. Od czasu jej pogrzebu
Justyna przesta a odwiedza cmentarz, na którym spoczywa a równie jej matka i w ogóle
przesta a wychodzi z domu. Chodzi a tylko do pracy, jednak jesieni porzuci a prac bez
uprzedzenia pana Toruci skiego.
XXI
Pó
jesieni powróci w ko cu do kraju Karol W browski, który wci - mimo przebytej
kuracji - porusza si z trudno ci . Pierwszego dnia podczas obiadu u pani Kolichowskiej
spotka si z El biet , która najch tniej opowiada a o swym czteromiesi cznym Walerianie.
Pani Cecylia dowiedzia a si mi dzy innymi od d ugo oczekiwanego jedynaka, e jej
pierwszy m , Konstanty, doczeka si w czasie pobytu za granic dziecka z kobiet , któr
pozna jeszcze przed emigracj . Kobieta ta wraz ze sw córk nadal jak twierdzi Karol -
przebywa a w Pary u.
Po kilku dniach pani Kolichowska wybra a si z synem do Ziembiewiczów, gdzie zasta a
matk Zenona, która po mierci m a przyjecha a do miasta. Rozmawiano o zmar ym panu
Walerianie, którego, jak spostrzeg Zenon, pani Ziembiewiczowa przedstawia w swych
opowiadaniach ca kiem odmiennie ni to by o w rzeczywisto ci. Rozmowa dotyczy a te
osoby ksi dza Czerlona, który te kiedy studiowa na paryskiej Sorbonie, a w tym czasie,
c proboszczem w Ch zebnej, mia - jak mówiono - romans z hrabin Tczewsk .
W kilka tygodni pó niej Zenon ponownie poprosi ma onk o pomoc w umieszczeniu
Justyny w cukierni Ch zowicza, gdzie El bieta mia a znajom . Nie uwa
a ona tego za
najlepsze rozwi zanie, ale w ko cu, s ysz c, e Bogutówna chce w
nie tam pracowa ,
zgodzi a si .
XXII
Tego roku imieniny pani Cecylii zgromadzi y grono starszych kobiet, do ju jednak
przerzedzone. Uczestniczyli te w przyj ciu Ziembiewiczowie z matk oraz Karol. El bieta
us ugiwa a go ciom jak za dawnych czasów, jednak tym razem ju wszystkie starsze damy,
które niegdy tak niewiele na ni zwraca y uwagi, traktowa y j z wielk uni ono ci . Po
powrocie do domu ona prezydenta miasta zasta a Mariana Ch
. By to m ody cz owiek,
który mieszka niegdy w kamienicy pani Kolichowskiej. Jego matka, osoba "t ga i weso a,
ale z a" cz sto bi a swych synów, jednak on, w przeciwie stwie do swych braci, zawsze
znosi kar w milczeniu. Pracowa pó niej w hucie, ale zosta stamt d usuni ty, czemu
El bieta si nie dziwi a, gdy po ycza od niej wiele ksi ek i zna a jego zainteresowanie
wydarzeniami 1905 roku. On sam wyzby si po pewnym czasie dzieci cego idealizmu
widz c, jak przywódcy ruchu robotniczego z tego okresu doszli na szczyty kariery
pozostawiaj c robotników w poprzedniej n dzy i zapomnieniu. Potem pracowa w "Niwie" u
Czechli skiego i Ziembiewicza. Jednak przez swe artyku y pisane pod ug woli i zalece
poprzedniego redaktora naczelnego równie zosta zwolniony przez Zenona, który zreszt nie
darzy go nigdy sympati . Tego dnia przyszed , aby poprosi o wstawiennictwo w sprawie
Franka Borbockiego, który w
nie przebywa w wi zieniu, dok d trafi mi dzy innymi przez
brak pracy i "staczanie si " na margines spo ecze stwa. El bieta dowiedzia a si te , i
Franek kiedy zna dobrze Bogutówn .
XXIII
Pani ancia mieszkaj c wraz z synem i synow cieszy a si szczerze z ich szcz cia i nie
mog a si nachwali El biety. Obserwowa a z zadowoleniem, jak Zenon upodabnia si coraz
bardziej do ojca. W tym czasie cz sto polowa i polowanie stawa o si jego pasj , pozwalaj c
mu równocze nie oderwa si od trudnych codziennych obowi zków.
Do Karola przyby pewnego razu w odwiedziny ksi dz Czerlon. Wizyta duchownego w
kamienicy pani Kolichowskiej by a rzecz niespotykan , gdy schorowana niewiasta nigdy
nie przyjmowa a w swoim domu kap anów, uwa aj c ich wszystkich za nierobów i
darmozjadów. Powita a te go cia z pow ci gliw , ch odn uprzejmo ci . Nie towarzyszy a
rozmowie syna z jego dawnym przyjacielem. Ksi dz Czerlon opowiedzia swe dzieje od
czasu ich rozstania.
Pracowa wpierw w Grenoble jako konduktor tramwajowy. Pó niej wyjecha do Liege, gdzie
uda o mu si dosta prac w elektrowni. Ta praca by a ci ka, ale m ody, pot
nie zbudowany
i pe en si m czyzna nie narzeka , a nawet cieszy si zm czeniem, którego zreszt szuka .
Wsz dzie, dok d si uda , napotyka n dz i cierpienie. Ucieka te przed swym l kiem,
"strachem przed kar ". W ko cu jednak zrozumia , e nie potrafi przed tym uciec i musi si z
tym uczuciem, jak zreszt ka dy inny cz owiek, pogodzi . Wtedy w
nie postanowi zosta
kap anem. Karol od samego pocz tku znajomo ci znajdowa si pod jego wp ywem. Wielkie
wra enie wywiera a na nim zarówno si a fizyczna, jak i duchowa tego cz owieka. Obaj wdali
si , jak za dawnych czasów, w dyskusj nad sensem cierpienia i ycia na wiecie. Rozmow
przerwa o przybycie szofera pani Tczewskiej, który przyjecha po ksi dza Czerlona.
XXIV
Popularno Zenona w ród mieszka ców wci wzrasta a. Wykazywa on wiele inicjatywy
troszcz c si o rozwój miasta i rozpoczynaj c mi dzy innymi budow domów robotniczych
oraz tworz c nad rzek o rodek wypoczynku i rekreacji z boiskami i kortami tenisowymi.
Jednak pojawi y si te i problemy. Mi dzy innymi rz d cofn zagwarantowane wcze niej
kwoty, które Zenon przeznacza na budow domów robotniczych i prace przy ich wznoszeniu
stan y.
El bieta zacz a te dostrzega , e ma onek w jej obecno ci jest zamy lony i milcz cy, a
kiedy tylko pojawi si w pobli u inne osoby zaczyna si zachowywa tak, jakby s owami i
gestami chcia pokry wewn trzny niepokój, który zreszt , jak zauwa
a El bieta,
rzeczywi cie go m czy . To zachowanie ma onka powa nie j niepokoi o.
Na trzy miesi ce przed tragicznym wypadkiem odby si w pa acyku Ziembiewiczów
wspania y raut. Tego dnia Zenon wybra si do Justyny, która niedawno porzuci a prac w
cukierni. Usi owa si dowiedzie , co jej dolega i jakie s jej potrzeby. Ona jednak
zachowywa a si dziwnie sztywno. Dowiedzia si jedynie, e cz sto zdarza jej si p aka bez
adnej widocznej i uzasadnionej przyczyny. Wieczorem, gdy ju zosta sam z El biet ,
zacz li rozmawia o Justynie. Doszli do wniosku, e nale y wys
do niej lekarza.
Psychiatra, doktor Lefeld, po wizycie u Bogutówny stwierdzi , e nic jej w
ciwie nie jest,
ale przyda oby si , gdyby nie pozostawa a w takiej ci
ej samotno ci, a raczej przebywa a
przynajmniej troch czasu z osobami bliskimi, które darzy aby zaufaniem. Ziembiewiczowie
jednak takich warunków nie mogli jej zapewni gdy wszyscy jej bliscy - matka i rodzina
Go bskich - zmarli, ich w asny za dom, gdzie mieszka a darz ca j kiedy du sympati
pani ancia, by dla niej niedost pny.
XXV
Na wiosn pani Kolichowska, która przez ostatnich kilka miesi cy czu a si lepiej, powróci a
do
ka ju na sta e. El bieta odwiedza a j ka dego dnia, Karol za pojawia si teraz na
ka de wezwanie matki. Widzia a, e lubi przy niej przebywa , cho si jej nie narzuca .
Wiele czasu sp dzili na wspólnych rozmowach o przesz
ci. Wzajemnie wyja niali sobie
wiele wydarze , w asnych uczu i zachowa . Wielk rado sprawi o pani Cecylii wyznanie
syna, e zanim wyjecha za granic , bardzo j kocha , podziwiaj c a nawet uwielbiaj c jej
urod . Uczucie to by o powodem jego wielkiej niech ci do drugiego jej m a, pana
Kolichowskiego.
Pewnego wieczoru Karol zadzwoni do El biety i poinformowa j , e pani Cecylia poczu a
si nagle gorzej. Kiedy przyjecha a, matka Karola by a ju nieprzytomna i w nocy zmar a.
Rano pojawili si pani ancia, ksi dz Czerlon oraz wielu innych ludzi, pragn cych po egna
zmar . Wieczorem, w czasie rozmowy z Karolem, El bieta wyzna a, e od najm odszych lat
kocha a ciotk , ale wstydzi a si swego przywi zania i nigdy tego nie powiedzia a swej
opiekunce, gdy wymaga oby to opowiedzenia si po jej stronie, gdy by a "niesprawiedliwa",
a w tej chwili dr czy y j z tego powodu wyrzuty sumienia. Zrozumia a te dopiero teraz, e
pani Kolichowska "nie mog a by inna, e to by o zbyt trudno".
XXVI
Tej nocy Justyn dr czy y koszmary. Po przebudzeniu zacz a j prze ladowa my l o
dziecku, którego by a jedyn ostoj na tym wiecie i jedyn nadziej , które zabi a jeszcze
przed jego narodzeniem. My l ta by a coraz bardziej natarczywa. Przypomnia si jej te
okres, kiedy przebywa a u akuszerki, która dokona a zabiegu, po którym dziewczyna le
a w
gor czce jeszcze przez dwa tygodnie.
Przyszed Zenon, jednak nie rozmawia a z nim ch tnie. Przesta j interesowa . Przez ostatnie
dni odwiedza j nieco cz ciej. Bywa te u niej lekarz, jednak ona pragn a, aby wszyscy
dali jej spokój i wi ksz cz
czasu sp dza a nie podnosz c si z
ka. Nast pnego wieczoru
po wizycie Ziembiewicza, zosta a poproszona na kolacj przez Niestrz pow , która bardzo si
niepokoi a stanem swej lokatorki. By u niej cz owiek o nazwisku Podebrak, m ody jeszcze,
ale ju ca kiem prawie siwy. Do cz sto by go ciem Niestrz pów, których by zi ciem.
Justyna nie lubi a go, a jej niech powi kszy a si znacznie gdy dowiedzia a si , e ów
cz owiek zasta kiedy jakiego m czyzn , który by w pokoju z jego on i w przyp ywie
sza u zastrzeli go i sw ma onk . Pó niej okaza o si , e zabity m czyzna oczekiwa na
niego i nie mia
adnych zdro nych zamiarów wzgl dem jego ony. Niestrz powie cz sto
wspólnie z nim wspominali sw tragicznie zmar córk i bynajmniej nie darzyli
nieszcz liwego zi cia nienawi ci .
Zenon dowiedzia si od Niestrz powej, e Justyna coraz bardziej si zmienia, a w ci gu dnia
nieraz przepada na kilka godzin. Tego wieczoru powracaj c od niej mia jeszcze wst pi do
budynku magistratu, jednak mia z tym trudno ci, gdy drog tarasowa t um. Uda o mu si
jednak tam dosta bocznym wej ciem i zd
si schroni tu przed nadci gaj
grup
robotników. Oczekiwa ju na niego starosta Czechli ski.
XXVII
Tego samego wieczoru policja otworzy a ogie do robotników. Przez kilka dni nast powa y
aresztowania. W ród aresztowanych znalaz si te Marian Ch ba, a Franek Borbocki,
ci ko ranny w czasie manifestacji, zmar w szpitalu. Miejscowe gazety utrzymywa y, e
pierwszy strza pad z t umu. Pewnego dnia Zenon dowiedzia si od doktora Lefelda, e
Justyna próbowa a pope ni samobójstwo. B
c u niej us ysza oskar enie, e on jest winny
jej stanu, jego wina za le y przede wszystkim w tym, e da jej pieni dze na zabieg. Po raz
kolejny te , bardzo wyra nie, us ysza gro
. Dziewczyna twierdzi a, e prze laduje j my l,
aby zabi swego by ego kochanka. Po powrocie do domu zasta El biet zamy lon nad
tekstem ulotek, które w ostatnich dniach cz sto by y do ich domu podrzucane. Pisemka, w
których pisano mi dzy innymi o tym, i "zamyka si ludzi za kar , e si w ócz , e ebrz .
Za kar , e s bezrobotni, e s g odni. Bo ich ycie jest win ".
Do wieczora nie opuszcza y go ponure i bardzo m cz ce my li. Przede wszystkim dotyczy y
one Justyny. Kiedy wróci do sypialni oznajmi
onie o próbie pope nienia samobójstwa przez
Justyn i równocze nie zarzuci El biecie, e nie by oby tych wszystkich k opotów, gdyby
ona kiedy nie wtr ci a si do ca ej sprawy bez porozumienia z nim. Chodzi o mu oczywi cie
o ow pami tn rozmow , któr El bieta odby a z Justyn . Twierdzi te , e ich zwi zek
wyrós "na jej (Justyny) zniszczeniu".
Zako czenie
Justyna dosta a si do gabinetu Zenona i obla a jego twarz kwasem solnym. Krzyk w
gabinecie zaalarmowa urz dników. Wo ny powstrzyma dziewczyn , która próbowa a
wyskoczy przez okno. Okaza o si , e Ziembiewicz nie odzyska wzroku. W czasie ledztwa
poszukiwano pocz tkowo powi za przest pczyni z ruchem robotniczym ale po jakim
czasie, po zeznaniach piel gniarki opiekuj cej si ostatnio dziewczyn z polecenia prezydenta
oraz doktora Lefelda, sprawa nieco przycich a. W nieca y tydzie po powrocie ze szpitala do
domu Zenon zastrzeli si . Po jego mierci El bieta wyjecha a za granic . Jej synem
zaopiekowa a si pani Ziembiewiczowa, która zamieszka a u Karola W browskiego w
dawnym mieszkaniu pani Kolichowskiej.