Aleksander
Ś
wi
ę
tochowski Damian Capenko – tre
ść
(pdr: „Nowiny” 1879, w ksi
ąż
ce O
ż
ycie 1879)
Damian Capenko przedstawiał si
ę
: z Łuby, kamienieckiego powiatu, podolskiej guberni, pogranicznej stra
ż
y,
zawichostskiej brygady, trzeciej roty, pierwszego oddziały gefrejter (kapral). Prywatnie – Małorost
(mieszkaniec dzisiejszej Ukrainy): zdradzał go wygl
ą
d i
ś
piewna mowa. Po polsku mówił
ś
wietnie, bo
wychowywał si
ę
przy dworze Polaka, dziedzica Łuby, u którego ojciec Damian był pasiecznikiem. Potem
słu
ż
ył jako rekrut w stra
ż
y granicznej w Przesmyku. Napisał nawet wiersz na imieniny ekonomówny.
Edward Tabor, handlarz zbo
ż
em i herszt kontrabandzistów, twierdził,
ż
e Capenko to kałmuk (dzikus). Ale
Tabor te
ż
si
ę
zalecał do Hortensji Motyli
ń
skiej (ekonomówny – miał
ą
czerwone r
ę
ce i była gruba). Capenko
wszedł kiedy
ś
, gdy przyniósł ekonomównie kawałek perkaliku. Ona go wtedy odtr
ą
ciła, a Capenko
dodatkowo oskar
ż
ył go,
ż
e perkal jest z kontrabandy i kupił go od niego za grosze. Tego samego dnia Tabor
spotkał si
ę
za granic
ą
austriack
ą
z Postułk
ą
. Szukali kogo
ś
do przewiezienia perkalu. Capenko miał za
miesi
ą
c sko
ń
czył słu
ż
b
ę
.
Capenko prosił dziedzica, pana Bróga,
ż
eby sprzedał mu ogród, który kiedy
ś
Tabor dzier
ż
awił. Wtedy by nie
wyjechał. Dziedzic przyjechał tu z Podola i pozostał w starokawalerstwie. Capenko chciał sprowadzi
ć
rodziców z Podola. Wieczorem pisał do nich list. Hortensja poprawiała mu frazy na bardziej romantyczne.
Oburzała si
ę
,
ż
e napisał,
ż
e jest przytłusta (
☺
), a maj
ą
tek ma troszk
ę
chudy.
W ogrodzie Tabora znaleziono pakunki płótna, stra
ż
nik zabił jednego z uciekaj
ą
cych – był to syn Postułki.
Capenko dostał list – jego ojciec umarł, spadaj
ą
c z barci. Matka dostała kilkadziesi
ą
t uli, czekała na syna.
Damian odpisał na list, tym razem ju
ż
bez poprawek Hortensji. Prosił matk
ę
, by jednak przyjechała,
ż
elazn
ą
drog
ą
(poci
ą
g). Bróg nie chciał mu jeszcze sprzeda
ć
ogrodu.
Damian poszedł do ukochanej. Miała nastrój do obra
ż
ania si
ę
, ale porzuciła go, gdy dowiedziała si
ę
o
ś
mierci ojca. Nad
ą
sała si
ę
znów na wspomnienie,
ż
e spadł z barci – nie podobało jej si
ę
to,
ż
e Capenko jest
z tak niskiego stanu rodziny. Hortensja kazała mu napisa
ć
do matki, by przywiozła jej kilka arbuzów. Gdy
wyszedł, podziwiała dalej w lustrze swoje korale od Tabora.
Tabor wyjechał, by ukry
ć
łupy i zatrze
ć
niemiłe wra
ż
enie po ostatniej wpadce. Capenko zacz
ą
ł
gospodarowa
ć
w ogrodzie (kupił ule) i urz
ą
dza
ć
dom, cho
ć
jeszcze ich nie kupił. W dniu dymisji Capenko był
szcz
ęś
liwy, ale te
ż
nieco zaniepokojony dalszym
ż
yciem. Spotkał Tabora, który szydził z niego ju
ż
bezkarnie.
Ale tym razem Capenko wybuchł i pogroził mu – co dziwne, bo miał łagodny charakter. Matka nie chciała
przyjecha
ć
. Hortensja narzekała,
ż
e w biedzie b
ę
d
ą
ż
y
ć
.
Bróg zaproponował Capence prac
ę
po
ś
rednika w sprzeda
ż
y zbo
ż
a za granic
ę
. Tabor powiedział Postułce,
ż
e to Damian zabił mu syna. Mówił,
ż
e Capenko nawet w niedziel
ę
pracuje,
ż
e jakie
ś
dziwne modły
odprawia. Tymczasem matka Capenki napisała,
ż
e jednak przyjedzie. Ale Hortensja nie chciała dawa
ć
na
zapowiedzi.
Gdy Capenko wrócił do domu, dostał list od ukochanej,
ż
e na zapowiedzi pozwala (masakra...). Capenko nie
posiadał si
ę
ze szcz
ęś
cia. Cały dzie
ń
ś
piewał i sadził drzewka w ogrodzie. Wieczorem usłyszał krzyki na
granicy. Gdy wszedł w krzaki okalaj
ą
ce ogród, by pomóc stra
ż
nikom, rozległ si
ę
strzał – padł martwy z
drzewkiem w r
ę
ku. Gdy matka jechała z arbuzami, Capenk
ę
wieziono na cmentarz. Tabor pocieszał
Hortensj
ę
. Na pogrzebie był Bróg. Wpatrywał si
ę
w człowieka le
żą
cego na granicy austriackiej (zabójca).
Powiedział: Biedny Capenko, ja ci to,
ż
e
ś
chciał by
ć
moim bratem i na naszej ziemi pracowa
ć
– przebaczam.
THE END
Aleksander
Ś
wi
ę
tochowski Chawa Rubin – tre
ść
(pdr: „Nowiny” 1879, w ksi
ąż
ce O
ż
ycie 1879)
Narrator mówi,
ż
e pisał b
ę
dzie o warstwie społecznej, która nie ma swych rzeczników. Chawa Rubin i jej
m
ąż
, Symcha, s
ą
bardzo biedni, wbrew nazwisku. Symcha był pobo
ż
nym chasydem. Dostał w spadku po
ojcu
ć
wier
ć
domu w Kazimierzu nad Wisł
ą
. Była to rudera, ale Symcha był z niej dumny. Do swojej izby
przyj
ą
ł jeszcze dwóch lokatorów. Choroba, głód, duma rodowa i uczucie godno
ś
ci gospodarskiej wprawiało
go w stan bezwładu.
Rodzina z czwórk
ą
dzieci utrzymywała si
ę
z handlu, dzi
ę
ki Chawie. Ta 30-letnia kobieta kiedy
ś
była pi
ę
kna,
ale teraz zaznaczona
ś
ladami n
ę
dzy. Obracała niestety niewielkimi pieni
ę
dzmi, gdyby była chrze
ś
cijank
ą
,
pewnie byłoby inaczej. Kiedy
ś
zaryzykowała i kupiła od rybaków jesiotry. Symcha nie chciał jej pomóc w
sprzeda
ż
y. Nienawidziła go za jego lenistwo i chorob
ę
. Nie udało jej si
ę
wiele sprzeda
ć
, bo zapomniała o
hierarchii (burmistrzowa nie chciała kupi
ć
tego, co ju
ż
kasjerowej proponowano).
Z trzech jesiotrów zostało jej półtora. Chciała je sprzeda
ć
w Puławach. Po drodze wy
ż
aliła si
ę
staruszce,
babci Włoctowickiej, wdowie po ogrodniku ksi
ążą
t Czartoryskich w Puławach. To ona po
ż
yczyła Chawie 3
ruble 2 lata temu, dzi
ę
ki czemu
ś
ydówka mogła zacz
ąć
handlowa
ć
. Do Puław podrzucił j
ą
Franek, wo
ź
nica,
pijak, który dorabiał sobie roznoszeniem listów. Kazał jej zapłaci
ć
złotówk
ę
.
W Instytucie Maryjskim (szkoła dla guwernantek) nie chcieli kupi
ć
jednego jesiotra, bo zakupy robi
ą
masowo.
W ko
ń
cu udało jej si
ę
sprzeda
ć
ryb
ę
. Wracała do domu radosna, ale głód dał o sobie zna
ć
. Wst
ą
piła do
karczmy, gdzie siedział Franek i z koleg
ą
przegl
ą
dał poczt
ę
, szukaj
ą
c pieni
ę
dzy. Odje
ż
d
ż
aj
ą
c, pijany, zaci
ą
ł
Chaw
ę
biczem.
ś
ydówka wyprawiła w domu niemal uczt
ę
na kolacj
ę
. Na drugi dzie
ń
chciała sprzeda
ć
połow
ę
łososia, która
została, pocztmistrzowi Chrz
ą
stkiewiczowi. Usłyszała, jak robi Frankowi awantur
ę
za dwa zgubione listy i
jeden rozci
ę
ty. Ryby nie sprzedała, ale zgodziła si
ę
zanie
ść
list panu Kopfowi z U
ś
ci
ąż
a. Dostała od niego
troch
ę
jedzenia. Pocztmistrz przyj
ą
ł j
ą
na stałe.
Burmistrz odmówił aresztowania Franka i przyj
ą
ł go do słu
ż
by w magistracie.
ś
ona nastawiła go przeciw
Chawie. Franek chciał si
ę
zem
ś
ci
ć
na
ś
ydówce, zupełnie jakby czytał jakie
ś
uczone rozprawy przeciw
ś
ydom (ironia). Chawa zarabiała dobrze na handlu i listach. Franka burmistrz wyp
ę
dził, gdy zgin
ę
ły mu dwie
ły
ż
ki z zastawy. Franek dowiedział si
ę
,
ż
e Chawa b
ę
dzie szła z listem do Polanówki, gdzie płac
ą
po rublu.
ś
ydówka przybrała si
ę
od
ś
wi
ę
tnie i wyszła. W w
ą
wozie po drodze spotkała Franka. Pobił j
ą
, zabrał list i
woreczek z odło
ż
onymi rublami. Długo potem pewien rze
ź
nik odwiózł j
ą
do domu.
ś
aden lekarz nie
przyszedł z pomoc
ą
, dopóki nie wezwała jednego babcia Włostowicka. Brak pieni
ę
dzy uniemo
ż
liwił kuracj
ę
.
Po dwóch dniach Chawa zmarła.
Biedna Chawo, ja ci to,
ż
e
ś
w moim kraju pracowa
ć
i jego chlebem dzieci swoje
ż
ywi
ć
chciała – przebaczam.
THE END
Aleksander
Ś
wi
ę
tochowski Karl Krug – tre
ść
(pdr: „Nowiny” 1878, w ksi
ąż
ce O
ż
ycie 1879)
Karl Krug (dzbanek) urodził si
ę
na
Ś
l
ą
sku, nazywał si
ę
Karol Kruk, ale Niemcy zmienili mu nazwisko. Słabo
mówił po polsku, o
ż
enił si
ę
z Niemk
ą
, był mularzem. Gdy
ż
ona krzyczała,
ż
e nie ma pieni
ę
dzy, szczególnie
zim
ą
, szedł do Franza Klotza (Franciszka Kłosa), portiera stacji mysłowickiej (niem. Myslowitz). Franz był
wielbicielem jego
ż
ony i potrafił rozładowa
ć
jej gniew, zajmuj
ą
c si
ę
ni
ą
, gdy Karl pracował w miejscu, które
sam mu załatwił.
W 1877 r. urodziło si
ę
Karlowi pi
ą
te dziecko, a w lecie stracił prac
ę
. Gdy skar
ż
ył si
ę
portierowi, ten oznajmił
mu,
ż
e Bismarck powiedział hierarchom ko
ś
cioła katolickiego (1872): My do Canossy nie pójdziemy
1
. Klotz,
jako katolik, był przeciwny tej polityce Bismarcka, ale na zewn
ą
trz wolał mówi
ć
co innego. Poza tym nie
wiedział, co to jest Canossa. Dodał,
ż
e narodowo-liberalni
2
popieraj
ą
ksi
ę
cia. Kruga niewiele to obchodziło,
my
ś
lał o bezrobociu. Jego
ż
ona wyja
ś
niła portierowi, czym jest Canossa. Okazało si
ę
,
ż
e
ś
yd chce
kilkudziesi
ę
ciu mularzy do pracy w Warszawie. Karl pojechał.
Warszawa rozbudowywała si
ę
ostatnio bardzo. Niewiadomo dlaczego – mówiono,
ż
e przez narzekania
literatów,
ż
e domy s
ą
drogie,
ż
e przez ch
ęć
zyskania wysokich procentów,
ż
e przez odnalezienie pokładów
gliny, przez wzrost handlowy lub obaw
ę
przed wojn
ą
, która kazała lokowa
ć
kapitał w bezpiecznym
przedsi
ę
wzi
ę
ciu.
Krug przyjechał z 15 Niemcami – miał by
ć
przewodnikiem jako mówi
ą
cy po polsku. Max Glückwurm umie
ś
cił
ich w wilgotnej suterenie. Karlowi
ś
niło si
ę
,
ż
e synowie dobrze si
ę
uczyli, najmłodszy mówił do portiera „tato”;
nad ranem ukazał mu si
ę
anioł, mówi
ą
c,
ż
e zarobi du
ż
o, a jego
ż
ona pocznie i porodzi syna, któremu on ma
nada
ć
imi
ę
Franz.
Miejscowi mularze niech
ę
tnie przyj
ę
li Niemców, którzy zmniejszaj
ą
im wypłaty, bo godz
ą
si
ę
pracowa
ć
za
mniejsze pieni
ą
dze. Jeden z polskich mularzy chwalił si
ę
, jak kiedy
ś
jednego Niemca zdzielił cegł
ą
przez łeb.
Bi
ć
ich mo
ż
na bezkarnie, do s
ą
du nie pójd
ą
, bo mowy nie znaj
ą
, poza tym nikt za lutrem nie po
ś
wiadczy.
Najwi
ę
cej wyrzekał Rafał Czapla. Był powszechnie lubiany, bo zawsze wyst
ę
pował w obronie interesów
gromady.
Krug tymczasem oberwał, bo w karczmie, któr
ą
Polacy im wskazali, piwo było bardzo drogie. Poza tym
wła
ś
ciciel zrzucił jednemu Niemcowi kapelusz z głowy (wewn
ą
trz nie nosi si
ę
czapek), a Krug nie
zareagował – ale do tego akurat Niemcy byli przyzwyczajeni. I Niemcy, i Polacy szydzili z Karla, ale on
pocieszał si
ę
perspektyw
ą
zarobku. To nie zniewaga jest najgorsza dla biedaka, ale bezrobocie.
Czapla wci
ąż
prze
ś
ladował Kruga. Raz oszukał go,
ż
e jest
ś
wi
ę
to i Niemcy nie przyszli pół dnia do pracy.
Innym razem po
ż
yczył od niego pieni
ą
dze i nie chciał odda
ć
, ale Krug nie ust
ę
pował, o pieni
ą
dze mógł
walczy
ć
jak lew. Gdy za który
ś
razem Czapla uderzył go, Niemcy ruszyli na pomoc. Majster przerwał bójk
ę
,
obiecał Czapl
ę
odda
ć
pod s
ą
d i pieni
ą
dze zwróci
ć
. Pomimo zniewagi, Krug był zadowolony z obrotu sprawy.
Karl dostał list od Klotza – dzieci si
ę
ucz
ą
,
ż
ona jest w ci
ąż
y, wszystko w porz
ą
dku. My
ś
lał o przenosinach
do Warszawy, bo łatwo tu o robot
ę
. Towarzysze go zach
ę
cali. Po obiedzie Krug spadł z rusztowania, które
wcze
ś
niej popsuł Czapla. Zanim zmarł oddał pieni
ą
dze Niemcowi i polecił, by jego
ż
ona z synami
przyjechała do Warszawy. Gazety nadmieniły o
ś
mierci Karla, ale wi
ę
cej narzekały,
ż
e Niemcy wypieraj
ą
Polaków z rynku pracy. Biedy Krugu – pomy
ś
lałem sobie – ja ci to,
ż
e
ś
chciał u nas pracowa
ć
i moim by
ć
bratem – przebaczam...
THE END
1
W 1077 r. cesarz niemiecki Henryk IV, po walkach o hegemonię z papieżem Grzegorzem VII, musiał się upokorzyć i
pójść do Canossy, gdzie papież zdjął z niego klątwę.
2
Partia powstała w 1866 r. w Prusach. Po 1871 partia ogólnoniemiecka, nacjonalistyczna. Uprawiali politykę
antypolską, popierali germanizację i wynaradawianie.