Pod
Pod
Pod
Pod
powiekami…
powiekami…
powiekami…
powiekami…
by Rainw
by Rainw
by Rainw
by Rainwoman
oman
oman
oman
„
Pod powiekami” by Rainwoman
2
Od dobrych kilku minut sun
ę
li leniwie w korku i jedynym plusem całej sytuacji
było to,
ż
e Wiktor bez przeszkód mógł co rusz zerka
ć
na Ew
ę
. Od razu zauwa
ż
ył,
ż
e
przygryza doln
ą
warg
ę
i nerwowo pociera o siebie kciukami, a na domiar wszystkiego
jej wpatrzony przed siebie wzrok wydaje si
ę
nieobecny. Mógł sobie wyobrazi
ć
jakie
my
ś
li kł
ę
bi
ą
si
ę
teraz w głowie kobiety i gdyby nie fakt,
ż
e obiecał siostrze, i
ż
zjawi
ą
si
ę
na jej urodzinach, zawróciłby na
ś
wiatłach i odjechał w przeciwnym kierunku.
Kiedy w ko
ń
cu zatrzymali si
ę
na czerwonym
ś
wietle, delikatnie odgarn
ą
ł Ewie
z policzka kosmyk jasnych włosów i zało
ż
ył za ucho, przywołuj
ą
c j
ą
tym gestem
z powrotem w rzeczywisto
ść
.
- Przepraszam – odezwała si
ę
cicho, kr
ę
c
ą
c przy tym głow
ą
, wyra
ź
nie
niezadowolona z faktu,
ż
e przyłapał j
ą
na zamy
ś
leniu.
M
ęż
czyzna nie odpowiedział, ale dostrzegła na jego ustach cie
ń
u
ś
miechu i to
sprawiło,
ż
e rozlu
ź
niła mi
ęś
nie twarzy…
Gdyby mogła wybiera
ć
, wła
ś
nie takim chciałaby Wiktora zawsze pami
ę
ta
ć
.
Przymkn
ę
ła na chwil
ę
oczy, próbuj
ą
c odtworzy
ć
pod powiekami jego portret –
intryguj
ą
ce grafitowe oczy w ciemnej oprawie rz
ę
s, g
ę
ste brwi, nad nimi wci
ąż
gładkie, wysokie czoło i krótkie, zawsze nienagannie uło
ż
one ciemne włosy. Do
ść
długi nos i w
ą
skie usta dodawały jego twarzy ostro
ś
ci, a dwudniowy zarost na mocno
zarysowanej szcz
ę
ce dodatkowo jeszcze surowo
ś
ci. Dopiero kiedy si
ę
u
ś
miechał
jego twarz łagodniała… Tak jak teraz.
Nigdy si
ę
do tego nie przyznała, ale od razu zwróciła na niego uwag
ę
, tak jak reszta
kole
ż
anek z biura. Wysoki, postawny, z jak
ąś
tajemnic
ą
w oczach, starał si
ę
nie
wyró
ż
nia
ć
, ale kobiety i tak wodziły za nim rozmarzonym wzrokiem. Rudowłosa
Justyna z działu kadr od razu pu
ś
ciła w obieg informacj
ę
o jego statusie wolnego
samca i kilka szczebiotliwych panienek próbowało zwróci
ć
na siebie jego uwag
ę
, ale
bez efektu. U
ś
miechał si
ę
, czasami nawet po
ś
wi
ę
cał im chwil
ę
rozmowy, po czym
zwyczajnie odchodził, zostawiaj
ą
c je nierzadko w pół słowa, z szeroko otwartymi
ustami. Z racji tego,
ż
e Wiktor był bratem narzeczonej Roberta – najlepszego
przyjaciela jej m
ęż
a, wiedziała o nim wi
ę
cej ni
ż
reszta, ale nie czuła si
ę
w obowi
ą
zku,
by informowa
ć
o tym poluj
ą
ce na niego samice. Po miesi
ą
cu pora
ż
ek która
ś
z nich
zawyrokowała wreszcie,
ż
e najpewniej jest gejem, skoro nie leci na
ż
adn
ą
z nich, na
co roze
ś
miała si
ę
wtedy gło
ś
no,
ś
ci
ą
gaj
ą
c na siebie uwag
ę
kole
ż
anek. Te karc
ą
ce
spojrzenia zapiekły niemal jak policzek, ale zbyła je wzruszeniem ramion. M
ęż
atka,
„
Pod powiekami” by Rainwoman
3
do tego cicha i niepozorna, wtapiała si
ę
w otoczenie niczym kameleon. Nie była z ich
ligi, wi
ę
c i jej zdanie nie było dla nich niczym istotnym. Zainteresowały si
ę
ni
ą
dopiero
wtedy, kiedy przyszedł za ni
ą
do pokoju taszcz
ą
c na r
ę
kach ci
ęż
kie pudła
z dokumentacj
ą
z archiwum, której potrzebowała do przygotowania analizy danych
za ostatnie dwa lata. Obskoczyły j
ą
, wytrzeszczały oczy, udaj
ą
c fałszywe
zainteresowanie jej sprawami. Znała ich gr
ę
i wiedziała,
ż
e nie o ni
ą
tu chodzi, wi
ę
c
nie starała si
ę
nawet odpowiada
ć
. Tymczasem Wiktor postawił pudła na wskazanym
przez ni
ą
biurku, posłał kobietom niewymuszony u
ś
miech a potem otworzył szeroko
drzwi i powiedział,
ż
e ch
ę
tnie pomo
ż
e jej przekopa
ć
si
ę
przez reszt
ę
kartonów, które
tak długo przygotowywała do wyniesienia z archiwum. Pierwszy raz poczuła nad nimi
przewag
ę
i to j
ą
bawiło. Wiedziała,
ż
e zaczn
ą
plotkowa
ć
, jak tylko zamknie za sob
ą
szklane drzwi, ale to nie miało teraz znaczenia...
Którego
ś
popołudnia wpadła na niego w markecie, robi
ą
c zwykłe zakupy, jak zawsze
sama. Pchała przed sob
ą
zapakowany do połowy wózek, którym prawie go
staranowała. Fakt,
ż
e to wła
ś
nie on stał si
ę
jej ofiar
ą
ogłuszył j
ą
na tyle,
ż
e
z wra
ż
enia zapomniała j
ę
zyka w buzi. Dopiero po chwili zorientowała si
ę
w swojej
gafie i jak idiotka plotła trzy po trzy, wywołuj
ą
c tym szeroki u
ś
miech na jego ustach.
Nie tylko pomógł jej zapakowa
ć
wszystko do samochodu, ale jeszcze w ramach
zado
ść
uczynienia wymusił na niej zaproszenie na kaw
ę
, na której zupełnie straciła
poczucie czasu. Ju
ż
dawno z nikim tak swobodnie nie rozmawiała o ksi
ąż
kach, które
były jej pasj
ą
, o kinie, na które ci
ą
gle brakowało jej czasu i wreszcie o fotografii,
o której on opowiadał tak interesuj
ą
co. Telefon od Michała sprowadził j
ą
szybko na
ziemi
ę
. Wrócił z pracy i denerwował si
ę
brakiem obiadu, a ona od ponad dwóch
godzin siedziała i rozmawiała w najlepsze z tym nieznajomym m
ęż
czyzn
ą
jak
z najlepszym przyjacielem. Musiał dostrzec to,
ż
e si
ę
spłoszyła, bo kiedy
odprowadzał j
ą
do samochodu kilkakrotnie pytał, czy wszystko w porz
ą
dku. Bała si
ę
odpowiedzie
ć
, wi
ę
c tylko przytakiwała głow
ą
, a potem odjechała układaj
ą
c w głowie
jakie
ś
gładkie kłamstwo dla m
ęż
a…
Kiedy jechali z Michałem na imprez
ę
do Roberta, zastanawiała si
ę
czy Wiktor tam
b
ę
dzie. Wtedy pierwszy raz przyłapała si
ę
na tym,
ż
e o nim my
ś
li…
- Jeste
ś
ś
pi
ą
ca? – zdziwiony ton jego głosu sprawił,
ż
e Ewa powoli podniosła
powieki, wpatruj
ą
c si
ę
w drog
ę
przed nimi.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
4
- Nie, sło
ń
ce mnie razi – skłamała, si
ę
gaj
ą
c do torebki po ciemne okulary, za którymi
skryła si
ę
szybko.
K
ą
tem oka dostrzegła,
ż
e spogl
ą
da na ni
ą
, ale wła
ś
nie rozbłysło zielone
ś
wiatło
i sznur samochodów ruszył, wi
ę
c on tak
ż
e skupił si
ę
na je
ź
dzie. Westchn
ę
ła tylko
cicho, odwracaj
ą
c głow
ę
w bok i ponownie przymkn
ę
ła powieki.
- Nie chcesz tam jecha
ć
, prawda? – Bardziej stwierdził, ni
ż
zapytał i mo
ż
e dlatego
poczuła,
ż
e nie musi mu odpowiada
ć
.
- Posłuchaj, zło
ż
ymy Adzie
ż
yczenia, wypijemy zwyczajow
ą
kaw
ę
i wymówimy si
ę
czym
ś
, dobrze? – Nakrył jej dło
ń
swoj
ą
i delikatnie
ś
cisn
ą
ł palce. U
ś
miechn
ę
ła si
ę
i otworzyła oczy, odwracaj
ą
c ku niemu twarz. Wiktor prowadził, wi
ę
c nie mógł patrze
ć
na ni
ą
przez cały czas, ale ten gest był czym
ś
wi
ę
cej i odczytała go wła
ś
ciwie.
- Twoi rodzice nie b
ę
d
ą
tym zachwyceni – odparła, zaciskaj
ą
c mocno usta.
- To ich problem, nie mój – dodał tak mi
ę
kko, jakby ta my
ś
l sprawiła mu nagł
ą
rado
ść
…
To Ada pierwsza dostrzegła,
ż
e wodzi za Ew
ą
wzrokiem. Zap
ę
dziła go wtedy do
kuchni i powiedziała kilka ostrych słów, ale nie przej
ą
ł si
ę
ż
adnym z nich. Uznał,
ż
e
siostra jak zwykle przesadza, wtedy wydawało mu si
ę
,
ż
e panuje nad sytuacj
ą
. Czy
ju
ż
wówczas si
ę
mylił?...
Michał do niej nie pasował. Ni
ż
szy od niego, bardziej kr
ę
py,
ś
miał si
ę
gło
ś
no i do
ść
rubasznie, ale poza tym wydawał si
ę
raczej gburowaty. Znali si
ę
z Robertem od
dziecka i przyja
ź
nili niemal przez całe
ż
ycie. Było po nich wida
ć
,
ż
e znaj
ą
si
ę
jak łyse
konie, bo czasami zdawali si
ę
mówi
ć
do siebie jakim
ś
kodem i zawsze wtedy
wybuchali
ś
miechem. Ewa niewiele mówiła, wyra
ź
nie skr
ę
powana do
ść
niewybrednym zachowaniem m
ęż
a, zwłaszcza kiedy alkohol zacz
ą
ł mu szumie
ć
w głowie. Zupełnie nie przypominała siebie z przed dwóch tygodni, kiedy przy kawie
opowiadała o swoich ulubionych ksi
ąż
kach i filmach. Tutaj była zahukana, niepewna
siebie, cie
ń
kobiety, i wida
ć
było,
ż
e tylko czeka na moment, w którym b
ę
dzie mogła
wróci
ć
do domu. Powiedział wtedy Robertowi,
ż
eby przystopował nieco z alkoholem,
ale m
ęż
czyzna machn
ą
ł tylko r
ę
k
ą
i pu
ś
cił jego słowa mimo uszu…
Od razu zorientował si
ę
,
ż
e gdzie
ś
znikn
ę
ła. Znalazł j
ą
w ogrodzie, chodziła boso po
trawie, cho
ć
wieczór był do
ść
chłodny. Zdj
ą
ł marynark
ę
, zarzucił jej na ramiona
i wtedy dostrzegł to przera
ż
enie w jej oczach. Nie zastanawiał si
ę
długo, tylko złapał
j
ą
za r
ę
k
ę
i poci
ą
gn
ą
ł w najdalszy k
ą
t ogrodu – znał to miejsce jak własn
ą
kiesze
ń
.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
5
Dr
ż
ała i wygl
ą
dała tak, jakby miała si
ę
za chwil
ę
rozpłaka
ć
. Co wtedy zrobił? Pochylił
si
ę
, zajrzał jej gł
ę
boko w oczy i powiedział przepraszam. Nie zrozumiała i nie zd
ąż
yła
zareagowa
ć
, kiedy przykrył jej usta swoimi…
Pół godziny pó
ź
niej parkowali ju
ż
przed ogrodzeniem niedu
ż
ego, pi
ę
trowego domu
na przedmie
ś
ciach, a g
ę
sto ustawione przy ulicy samochody zdradzały,
ż
e na
urodzinow
ą
imprez
ę
Ady przyjechało wi
ę
cej osób, ni
ż
si
ę
spodziewali. Kiedy si
ę
gał
do baga
ż
nika po kwiaty, dostrzegł niewyra
ź
ne spojrzenie Ewy, którym omiotła cał
ą
posesj
ę
. Klikn
ą
ł pilotem, zamkn
ą
ł samochód i zrównał si
ę
z ni
ą
na chodniku, by
woln
ą
r
ę
k
ą
otoczy
ć
j
ą
w talii.
- Chod
ź
my, miejmy to wreszcie za sob
ą
– Westchn
ę
ła cicho, stawiaj
ą
c krok ku niskiej
furtce z zawieszon
ą
na
ś
rodku złot
ą
skrzykn
ą
na listy, na której widniały litery M.M.
Czarneccy i nieco ni
ż
ej A.R. Por
ę
ba.
Skrzywiła si
ę
lekko, u
ś
wiadamiaj
ą
c sobie,
ż
e kolejny raz b
ę
dzie musiała stan
ąć
twarz
ą
w twarz z demonami przeszło
ś
ci i nie tylko i nie była z tego powodu
szcz
ęś
liwa.
Wiktor nacisn
ą
ł na klamk
ę
, furtka ust
ą
piła i pu
ś
cił Ew
ę
przodem. W tej letniej,
fiołkowej sukience do kolan wygl
ą
dała bardzo dziewcz
ę
co. Podmuch wiatru rozwiał
jej si
ę
gaj
ą
ce do ramion, jasne włosy, odsłaniaj
ą
c smukł
ą
szyj
ę
. Doł
ą
czył do niej na
schodach, tu
ż
przed drzwiami, zza których dobiegał
ś
miech i odgłosy rozmów.
Wcisn
ą
ł dzwonek i czekali. Za chwil
ę
w progu pojawiła si
ę
wysoka brunetka.
- Wiktor, Ewa, ciesz
ę
si
ę
,
ż
e wreszcie dotarli
ś
cie – U
ś
miechn
ę
ła si
ę
jeszcze szerzej
i zaprosiła ich do
ś
rodka. M
ęż
czyzna wystawił przed siebie bukiet kwiatów i niewielk
ą
torebk
ę
z prezentem, ale pu
ś
cił Ew
ę
przodem,
ż
eby jako pierwsza zło
ż
yła
ż
yczenia
solenizantce. Nie słyszał tego co mówiła, bo zdawała si
ę
szepta
ć
co
ś
Adzie na ucho,
a potem obj
ę
ła j
ą
za szyj
ę
i serdecznie wy
ś
ciskała.
- Siostrzyczko, spełnienia marze
ń
, po prostu – dodał od siebie i przygarn
ą
ł brunetk
ę
ramieniem, wyciskaj
ą
c na jej policzku pocałunek.
- Dzi
ę
kuj
ę
– Poklepała go po ramieniu i zajrzała do torebki, a potem u
ś
miechn
ę
ła si
ę
jeszcze szerzej.
- Bardzo wam dzi
ę
kuj
ę
i naprawd
ę
doceniam to,
ż
e przyjechali
ś
cie – Spojrzała na
niepewn
ą
min
ę
Ewy. – Chod
ź
cie dalej, impreza jest na tarasie, czekałam ju
ż
tylko na
was – dodała i uj
ę
ła blondynk
ę
pod rami
ę
, prowadz
ą
c j
ą
w gł
ą
b domu. Drog
ę
zast
ą
pił
im nagle wysoki szatyn, w jasnych spodniach i białej koszuli z krótkim r
ę
kawem. Na
„
Pod powiekami” by Rainwoman
6
widok Ewy jego twarz st
ęż
ała gwałtownie, a usta zacisn
ę
ły si
ę
mocno, zwłaszcza
kiedy dostrzegł za jej plecami wysokiego bruneta w czarnej marynarce.
- Taaak, masz tupet, Wiktor - sykn
ą
ł przez zaci
ś
ni
ę
te z
ę
by.
- Cze
ść
szwagier, tobie raczej te
ż
go nie brakuje – Przybyły błyskawicznie odparował
atak.
- Robert… prosz
ę
ci
ę
– Brunetka zbli
ż
yła si
ę
do niego i poło
ż
yła mu na piersi swoj
ą
drobn
ą
, opalon
ą
dło
ń
. – To moje urodziny, uszanuj to prosz
ę
. Wiedziałe
ś
,
ż
e
zaprosiłam Ew
ę
– Ada przemawiała do niego łagodnym głosem, jak do dziecka.
Spojrzał na ni
ą
i jego twarz natychmiast si
ę
wygładziła. U
ś
miechn
ą
ł si
ę
nawet i obj
ą
ł
ż
on
ę
ramieniem.
- Dobrze kochanie, ju
ż
dobrze, przepraszam – Pochylił si
ę
i pocałował j
ą
w czubek
nosa.
- Chod
ź
cie na taras, zaraz podam co
ś
na ciepło – Solenizantka odwróciła si
ę
w stron
ę
przybyłych go
ś
ci i posłała Ewie przepraszaj
ą
cy u
ś
miech. – A ty chod
ź
ze
mn
ą
do kuchni, pomo
ż
esz mi – Zagarn
ę
ła m
ęż
a ramieniem i poci
ą
gn
ę
ła za sob
ą
,
w przeciwn
ą
stron
ę
domu. Wiktor tylko na to czekał, bo stan
ą
ł przy Ewie jeszcze
bli
ż
ej i obj
ą
ł ramieniem.
- Jestem przy tobie, chod
ź
– Ruszył do przodu, zmierzaj
ą
c w stron
ę
szeroko
otwartych tarasowych drzwi…
Ich przybycie okrzykni
ę
to gło
ś
nymi powitaniami i cho
ć
Ewa odpowiadała co
ś
i nawet
próbowała si
ę
u
ś
miecha
ć
, czuła si
ę
napr
ęż
ona jak struna, tu
ż
przed zerwaniem.
Wszystko w niej krzyczało,
ż
eby zawróci
ć
i uciec st
ą
d, jak najdalej si
ę
da… Wiktor
czuwał przy niej, jakby czytał w jej my
ś
lach jak w otwartej ksi
ąż
ce. Usiedli za stołem,
łowi
ą
c skupione spojrzenia rodziców, siedz
ą
cych pod drugiej stronie. Wiktor skin
ą
ł na
ojca i u
ś
miechn
ą
ł si
ę
do matki, ale nawet na moment nie wypuszczał dłoni Ewy.
Spi
ę
ła si
ę
znowu, kiedy gospodarze doł
ą
czyli do go
ś
ci, ale wzmocnił tylko bardziej
swój u
ś
cisk. Spojrzała na niego wreszcie i dostrzegł w jej zielonych oczach
wdzi
ę
czno
ść
. Pochylił si
ę
i pocałował j
ą
w skro
ń
.
- Kochani, skoro jeste
ś
my ju
ż
w komplecie, pora wznie
ść
wreszcie toast za zdrowie
naszej solenizantki – Senior rodu podniósł si
ę
z krzesła i zaintonował zwyczajowe sto
lat. Z lekkim fałszem doł
ą
czyła do niego reszta go
ś
ci i ku rozbawieniu Ady,
od
ś
piewali cało
ść
, a potem ka
ż
dy pochylał si
ę
nad stołem,
ż
eby stukn
ąć
si
ę
z ni
ą
kieliszkiem. Kiedy z powrotem opadli na krzesła, co rusz kto
ś
wyrywał si
ę
z jak
ąś
zabawn
ą
histori
ą
, próbuj
ą
c jeszcze bardziej rozbawi
ć
towarzystwo, które i bez tego
„
Pod powiekami” by Rainwoman
7
t
ę
tniło rado
ś
ci
ą
. Ewa czuła na sobie ci
ęż
kie spojrzenie Roberta, ale nawet nie
próbowała zerka
ć
w jego stron
ę
,
ż
eby nie prowokowa
ć
go do niewybrednych
zaczepek. Chciała przebrn
ąć
przez to z godno
ś
ci
ą
i spokojem, je
ś
li to w ogóle było
jeszcze mo
ż
liwe…
Odetchn
ę
ła nieco, kiedy kto
ś
wł
ą
czył w ko
ń
cu muzyk
ę
i na trawniku przed tarasem
zaroiło si
ę
od ta
ń
cz
ą
cych par. Wi
ę
kszo
ść
kobiet zrzuciła eleganckie obuwie i ta
ń
czyły
na boso, pl
ą
saj
ą
c rado
ś
nie i beztrosko. Alkohol i panuj
ą
cy na dworze upał jeszcze
bardziej rozlu
ź
nił towarzystwo i teraz potworzyło si
ę
w nim kilka grupek. Niektórzy
ta
ń
czyli, niektórzy stali i rozprawiali o czym
ś
gło
ś
no. Wiktor uwa
ż
nie obserwował jak
Ewa pochłania kolejny kieliszek szampana, którego nast
ę
pn
ą
ju
ż
butelk
ę
Ada
postawiła na stole w srebrnym kubełku z lodem. Senior Czarnecki dosiadł si
ę
do
syna i zacz
ą
ł dyskutowa
ć
z nim o czym
ś
. Nie chciała im przeszkadza
ć
, wi
ę
c wstała
od stołu.
- Co
ś
si
ę
stało? – Wiktor spojrzał na ni
ą
niepewnie. Pokr
ę
ciła tylko głow
ą
i u
ś
miechn
ę
ła si
ę
słabo.
- Id
ę
do toalety, zaraz wracam – dodała cicho. Przytakn
ą
ł tylko głow
ą
i odprowadził j
ą
wzrokiem…
Zawsze darzył ojca szacunkiem. Odk
ą
d pami
ę
tał, był dla niego ostoj
ą
spokoju
i m
ą
dro
ś
ci
ż
yciowej. Jednak kiedy powiedział rodzicom o Ewie i o tym ile dla niego
znaczy, to wła
ś
nie ojciec oponował najbardziej, podczas gdy matka nie odezwała si
ę
słowem. Zdziwiła go zaci
ę
to
ść
, z jak
ą
senior próbował wybi
ć
mu ten zwi
ą
zek z głowy
i oskar
ż
enia, które wysyłał pod adresem Ewy. Był głuchy na wszelkie argumenty
syna i ranił go ka
ż
d
ą
obelg
ą
pod jej adresem. Najbardziej jednak zabolały go słowa,
który padły z ust ojca, kiedy pokój opu
ś
ciła matka i zostali w nim ju
ż
tylko we dwójk
ę
.
- Je
ś
li tak bardzo chciałe
ś
j
ą
pieprzy
ć
, trzeba było nadal robi
ć
to po cichu i bez
konsekwencji. Ka
ż
dy m
ęż
czyzna potrzebuje si
ę
wyszumie
ć
, ale nigdy potem nie
układa sobie
ż
ycia z tak
ą
kobiet
ą
…
Przemyła twarz wod
ą
, oparta o umywalk
ę
i spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Szampan szumiał jej w głowie, ale potrzebowała tego. Skoro przyszła do jaskini lwa,
musiała mie
ć
w sobie sił
ę
, by si
ę
z tym zmierzy
ć
i nawet Wiktor nie mógł jej w tym
wyr
ę
czy
ć
. Pr
ę
dzej czy pó
ź
niej i tak doszłoby do tej konfrontacji, wi
ę
c nie było po co
tego odwleka
ć
.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
8
Wychodz
ą
c z toalety usłyszała podniesione głosy dochodz
ą
ce z kuchni. Od razu
rozpoznała głos Roberta, który wyrzucał co
ś
ż
onie. Wyłapała te
ż
swoje imi
ę
i to
wystarczyło, by wła
ś
nie tam skierowała kroki. Zatrzymała si
ę
w progu, łowi
ą
c
wzburzone spojrzenie szatyna, opartego tyłem o kuchenn
ą
szafk
ę
.
- O wilku mowa… - odezwał si
ę
na jej widok i zacisn
ą
ł dłonie na blacie. Stoj
ą
ca przy
zlewie Ada odwróciła si
ę
i złowiła skupion
ą
min
ę
Ewy.
- Potrzebujesz czego
ś
? – U
ś
miechn
ę
ła si
ę
lekko.
- Bynajmniej, po prostu usłyszałam,
ż
e rozmawiacie o mnie, wi
ę
c zajrzałam – odparła
Ewa bez emocji.
- To dobrze słyszała
ś
, bo w głowie mi si
ę
nie mie
ś
ci, jak po tym wszystkim do czego
doprowadziła
ś
, masz jeszcze czelno
ść
tu w ogóle przyj
ść
! – Robert poderwał si
ę
,
jakby zamierzał do niej podej
ść
, ale
ż
ona powstrzymała go, łapi
ą
c mokr
ą
r
ę
k
ą
za
przedrami
ę
.
- Robert, daj spokój, to nie nasza sprawa. Dlaczego nie mo
ż
esz przesta
ć
do tego
wraca
ć
? – Starała si
ę
brzmie
ć
łagodnie, ale niezbyt jej to wyszło.
- Wystarczy,
ż
e pracujemy wszyscy w tej samej firmie, ale to nie znaczy,
ż
e musz
ę
tolerowa
ć
j
ą
w moim domu – dodał ostro.
- W naszym domu, kochanie – Mał
ż
onka poprawiła go z wyra
ź
nym naciskiem.
– A gdyby
ś
zapomniał, dzisiaj s
ą
moje urodziny i to ja zaprosiłam Ew
ę
, wi
ę
c daj ju
ż
temu spokój, dobrze?
- Nie, Ada, nie powstrzymuj go – O
ś
mielona wypitym szampanem blondynka przyj
ę
ła
prowokacyjn
ą
postaw
ę
. – Najwyra
ź
niej nie minie mu, je
ś
li nie zrówna mnie z ziemi
ą
i nie przysypie gór
ą
kamieni – dodała z moc
ą
. – W ko
ń
cu Michał to dla niego niemal
brat… Szkoda tylko,
ż
e nie zna go tak dobrze, jak ja…
- Ewa, nie zaogniaj tego, prosz
ę
. Znasz Roberta, wiesz,
ż
e…
- Wiem Ada, bardzo dobrze wiem, ale nie mam zamiaru chowa
ć
si
ę
przed nim po
k
ą
tach – dodała ostro. – Ju
ż
nigdy nie zamierzam si
ę
przed nikim chowa
ć
… Ju
ż
do
ść
…
- Byłaby
ś
ś
wietna w rolach dramatycznych – M
ęż
czyzna dodał cynicznym tonem zza
ramienia
ż
ony. – Min
ę
ła
ś
si
ę
z powołaniem, kobieto…
Ewa zagryzła tylko mocniej usta i oderwała si
ę
od
ś
ciany, z zamiarem odej
ś
cia.
- Pami
ę
taj,
ż
e ty te
ż
masz na sumieniu
ś
mier
ć
tego człowieka! – rzucił za ni
ą
w
ś
ciekle.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
9
Zatrzymała si
ę
, sparali
ż
owana sensem słów, które uderzyły w ni
ą
jak rozp
ę
dzony
poci
ą
g… Odwróciła si
ę
powoli. Co
ś
w jej twarzy, w jej szeroko otwartych zielonych
oczach powstrzymało jednak Roberta od zabrania głosu. Zadr
ż
ały jej usta, zaszkliły
si
ę
łzy, ale ani jedna nie spłyn
ę
ła po policzku. Walczyła z zaci
ś
ni
ę
tym gardłem,
staraj
ą
c si
ę
za wszelk
ą
cen
ę
oddycha
ć
. Przełkn
ę
ła z trudem i łapczywie wci
ą
gn
ę
ła
powietrze do płuc.
- Ada, mo
ż
esz poprosi
ć
Wiktora? Nie chc
ę
zwraca
ć
na siebie uwagi, zaczekam na
niego przed domem, przepraszam – powiedziała cicho nieswoim głosem.
- Dobrze si
ę
czujesz? Jeste
ś
blada jak
ś
ciana? – Solenizantka podeszła i poło
ż
yła jej
dłonie na ramionach, ale Ewa pokr
ę
ciła przecz
ą
co głow
ą
i cofn
ę
ła si
ę
o krok.
- Wszystko w porz
ą
dku… Wiktor powinien był jednak przyj
ść
sam – dodała tylko.
- Tak ci
ę
prosiłam, Robert – Ada odwróciła si
ę
i odezwała si
ę
do m
ęż
a z wyrzutem,
po czym wyszła, zostawiaj
ą
c tych dwoje samych. Przez chwil
ę
mierzyli si
ę
jeszcze
wzrokiem, ale zaraz potem kobieta odwróciła si
ę
z zamiarem wyj
ś
cia. Zatrzymała si
ę
jednak w pół obrotu i jeszcze raz spojrzała na gospodarza.
- Nie mów o rzeczach, o których nie masz poj
ę
cia – dodała z moc
ą
i wyszła z kuchni,
zostawiaj
ą
c m
ęż
czyzn
ę
w totalnym osłupieniu…
Wiktor złapał j
ą
w progu, z trosk
ą
zagl
ą
daj
ą
c w oczy, pełne ju
ż
teraz łez.
- To Robert? Co on ci zrobił? – odezwał si
ę
podniesionym głosem.
- Chod
ź
my ju
ż
… Zostaw go, jest
ś
lepy… Szkoda na niego czasu – Przytrzymała go
za rami
ę
, kiedy chciał odszuka
ć
szwagra i rozmówi
ć
si
ę
z nim. Przez chwil
ę
walczył
ze sob
ą
, czuj
ą
c,
ż
e powinien stan
ąć
w jej obronie i wygarn
ąć
Robertowi to, co od
dawna mu si
ę
nale
ż
ało, ale wiedział,
ż
e nie obeszłoby si
ę
bez widowiska, a wła
ś
nie
tego Ewa starała si
ę
unikn
ąć
. Otoczył j
ą
ramieniem i przyci
ą
gn
ą
ł do siebie.
- Wiktor, przykro mi, próbowałam… Przepraszam… - Usłyszał za plecami głos siostry
i poczuł na ramieniu jej dło
ń
.
- Po
ż
egnaj od nas rodziców i go
ś
ci – odparł tylko, wychodz
ą
c z Ew
ą
na zewn
ą
trz.
Dr
ż
ała w jego ramionach i widział jak bardzo walczy ze sob
ą
,
ż
eby nie wybuchn
ąć
.
Czuł si
ę
winny, bo to on nalegał,
ż
eby tu przyjechali. Naiwnie s
ą
dził,
ż
e rodzinna
atmosfera załagodzi w ko
ń
cu stare konflikty, ale si
ę
przeliczył. Robert nadal bardzo
osobi
ś
cie podchodził do całej sprawy i najwyra
ź
niej nie zamierzał odpu
ś
ci
ć
…
Był
ś
rodek nocy kiedy do niego zadzwoniła. Od razu wiedział,
ż
e co
ś
si
ę
stało. Jej
głos brzmiał inaczej, ni
ż
zwykle. Wsiadł w samochód i odebrał j
ą
z parku przed jej
„
Pod powiekami” by Rainwoman
10
blokiem. Mimo chłodu, siedziała w samej sukience i skórzanych klapkach, jakby
wybiegła z mieszkania w po
ś
piechu. Dr
ż
ała i miała mokre policzki, ale dopiero kiedy
dotarli do niego, dostrzegł krew na jej ustach i otarcia na twarzy. Gdyby dostrzegł to
od razu, z pewno
ś
ci
ą
wtargn
ą
łby do jej mieszkania i własnor
ę
cznie wytłumaczyłby
Michałowi,
ż
e
ż
ona nie jest workiem do bicia i je
ś
li ma ochot
ę
na sparring, to on jest
ch
ę
tny. Ale nie pozwoliła mu wróci
ć
. Błagała wr
ę
cz,
ż
eby tego nie robił. Tej nocy
u
ś
wiadomił sobie w jakim koszmarze tkwi od lat ta drobna, delikatna kobieta, dla
której on - chyba od samego pocz
ą
tku - pod
ś
wiadomie czuł,
ż
e byłby gotów zrobi
ć
wszystko…
W drodze powrotnej nie zamienili ze sob
ą
słowa. Ewa znowu zapadła w to dziwne
odr
ę
twienie, które tak cholernie go przera
ż
ało, bo wiedział,
ż
e nie ma z ni
ą
wtedy
ż
adnego kontaktu. Poło
ż
ył si
ę
przy niej i poczekał, a
ż
za
ś
nie, a potem ostro
ż
nie
zsun
ą
ł si
ę
z łó
ż
ka, ubrał, wsiadł w samochód i odjechał…
Przed domem siostry było ju
ż
pusto, ale
ś
wiatła w oknach upewniły go,
ż
e
domownicy wci
ąż
jeszcze nie
ś
pi
ą
. Nie podszedł do drzwi, tylko od razu ruszył na tył
budynku, na taras, na którym Ada sprz
ą
tała wła
ś
nie reszt
ę
szkliwa ze stołu,
a szwagier układał w mistern
ą
piramid
ę
ogrodowe krzesła. M
ęż
czyzna dostrzegł go
we wła
ś
ciwym momencie,
ż
eby uchyli
ć
si
ę
od ciosu, z jakim ten do niego
wystartował.
- Ty skurwielu, nigdy nie odpu
ś
cisz? Ile jeszcze b
ę
dziesz j
ą
gn
ę
bił? – Wiktor rzucił
mu w
ś
ciekle w twarz, po czym znowu wyprowadził cios, który tym razem trafił w cel,
mimo bloku, jakim napr
ę
dce zasłonił si
ę
Robert. Szwagier nie był mu jednak dłu
ż
ny,
bo naparł niemal natychmiast, trafiaj
ą
c go w łuk brwiowy. Wiktor poczuł jak skóra pali
go w tym miejscu jak ogie
ń
, a potem co
ś
ciepłego i lepkiego zalewa mu oko i niemal
w tej samej chwili usłyszał krzyki siostry, która pojawiła si
ę
wła
ś
nie na tarasie.
- Wariaci!… Odbiło wam? – Złapała swojego m
ęż
a za rami
ę
i z niewiarygodn
ą
wr
ę
cz
sił
ą
popchn
ę
ła w kierunku pi
ę
trowo ustawionych krzeseł.
- Uspokój si
ę
… Co ty wyprawiasz, Wiktor? Oszalałe
ś
? – krzyczała na brata, staj
ą
c
mu na drodze. – Nie powiniene
ś
był si
ę
z ni
ą
wi
ą
za
ć
, ta kobieta jest fatalna. Ju
ż
jeden siedzi przez ni
ą
w wi
ę
zieniu, ty te
ż
chcesz? – Panika w jej głosie nieco go
otrze
ź
wiła.
- Nie mów słów, których nie b
ę
dziesz mogła potem cofn
ąć
– ostrzegł j
ą
. – Nie wiesz
nic o Ewie, nic!
Ż
adne z was nie wie – Teraz sam podniósł głos. – A ten idiota – twój
„
Pod powiekami” by Rainwoman
11
m
ąż
, niech lepiej trzyma si
ę
od niej z daleka, bo nie r
ę
cz
ę
za siebie – Wysun
ą
ł przed
siebie dło
ń
i wycelował palcem w Roberta.
- Zupełnie ci odbiło, co ty w niej widzisz? – Ada kr
ę
ciła z niedowierzaniem głow
ą
. –
Chcesz sko
ń
czy
ć
tak, jak Michał? Ciebie te
ż
w ko
ń
cu pu
ś
ci kantem i jeszcze wmówi,
ż
e to twoja wina.
- Milcz Ada, zamknij si
ę
… - wysyczał, czuj
ą
c,
ż
e w
ś
ciekło
ść
nakrywa go czerwon
ą
fal
ą
. – Je
ś
li kto
ś
jest tu ofiar
ą
, to jest ni
ą
wła
ś
nie Ewa… Przez lata znosiła pijackie
wybryki m
ęż
a, starała si
ę
utrzyma
ć
ten zwi
ą
zek, a on jej kosztem walczył jedynie ze
swoimi demonami.
- Przesta
ń
pierdoli
ć
, Wiktor… Zdradziła go ! Z tob
ą
! Nie próbuj teraz dorabia
ć
do
tego
ż
adnej teorii. To zwykła dziwka – Robert pozbierał si
ę
i podszedł do niego,
jedynie po to,
ż
eby mimo stoj
ą
cej mi
ę
dzy nimi kobiety, dosta
ć
kolejny strzał w praw
ą
cz
ęść
twarzy. Siła uderzenia była tak du
ż
a,
ż
e zwalił si
ę
na taras, przewracaj
ą
c
stoj
ą
ce za sob
ą
krzesła.
- Powiedz tak jeszcze raz, a zostanie po tobie jedynie napis na skrzynce – zagroził
mu Wiktor z w
ś
ciekłym wyrazem twarzy. – Nic o nas nie wiesz, nic…Odtr
ą
cała mnie
od samego pocz
ą
tku… To ja jej chciałem! Ja!!! Rozumiesz? – wykrzyczał, stoj
ą
c nad
szwagrem. - To od pocz
ą
tku była wył
ą
cznie moja wina – wychrypiał obcym głosem.
- Wiktor, wyno
ś
si
ę
… Ju
ż
… Po prostu si
ę
wyno
ś
, bo dzwoni
ę
na policj
ę
– Ada
odepchn
ę
ła go mocno i to go otrze
ź
wiło.
- Pójd
ę
… Mo
ż
esz by
ć
tego pewna, ale najpierw wyrównam rachunki z twoim m
ęż
em
– rzucił jej w twarz. – Wyja
ś
nimy sobie wszystko raz na zawsze i nigdy wi
ę
cej nie
b
ę
dziemy ju
ż
do tego wraca
ć
. Nigdy, rozumiesz? I nie postawi
ę
ju
ż
wi
ę
cej nogi w tym
domu, mo
ż
esz by
ć
o to spokojna.
Na pi
ę
trze domu rozbłysło
ś
wiatło i kto
ś
mocował si
ę
z oknem, próbuj
ą
c zorientowa
ć
si
ę
co dzieje si
ę
na dole.
- Co ty chcesz od Roberta? Z czego chcesz go rozlicza
ć
? Jezu, Wiktor, opami
ę
taj
si
ę
, człowieku! Do tego wszystkiego pobudziłe
ś
jeszcze rodziców! – Znowu go
popchn
ę
ła, mówi
ą
c coraz bardziej
ż
ałosnym głosem.
- Niech twój kochany m
ąż
przyzna si
ę
wreszcie z kim Michał pił tej feralnej nocy,
kiedy potr
ą
cił tego nieszcz
ęś
nika, co? – wykrzyczał ponad ramieniem siostry.
- Przecie
ż
alkohol to najlepsze lekarstwo na wszystkie problemy, prawda? Czy
ż
nie
tak brzmiała wasza maksyma? – wydzierał si
ę
dalej, patrz
ą
c z w
ś
ciekło
ś
ci
ą
na
przeciwnika, który stał ju
ż
teraz o własnych siłach i rozcierał obolał
ą
szcz
ę
k
ę
.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
12
- Przyjechał tu i płakał jak dziecko, miałem go wyrzuci
ć
? – Szwagier przemówił
wreszcie z gniewem w głosie.
- Pozwoliłe
ś
mu si
ę
ur
ż
n
ąć
i nie pokusiłe
ś
si
ę
nawet o to,
ż
eby zabra
ć
mu kluczyki,
kiedy wsiadał do auta. Powiedz, poklepałe
ś
go jeszcze po ramieniu zanim odjechał?
- wysyczał Robertowi w twarz.
- Je
ś
li ktokolwiek ma
ś
mier
ć
tego niewinnego człowieka na sumieniu to tylko Michał
i ty. Ewy do tego nie mieszaj – Wiktor wymin
ą
ł osłupiał
ą
siostr
ę
i znowu ruszył do
szwagra. Zatrzymał si
ę
tu
ż
przed nim i ci
ęż
ko oddychaj
ą
c mierzył go wzrokiem.
W drzwiach do tarasu zamajaczyła czyja
ś
sylwetka i m
ęż
czyzna mógł si
ę
jedynie
domy
ś
la
ć
,
ż
e
ś
wiadkiem całego zaj
ś
cia stał si
ę
równie
ż
jego ojciec, ale nie zaprz
ą
tał
sobie tym teraz głowy.
- Pochwalił ci si
ę
, kiedy pierwszy raz j
ą
uderzył? – Usta mu dr
ż
ały, zdradzaj
ą
c jak
wiele kosztuje go to wyznanie. – No, powiedz? Opowiedział ci, jak bardzo poczuł si
ę
po tym m
ę
ski?
Szok i niedowierzanie maluj
ą
ce si
ę
na twarzy Roberta były odpowiedzi
ą
. Ojciec
wysun
ą
ł si
ę
teraz z cienia i patrzył na obu stoj
ą
cych naprzeciw siebie m
ęż
czyzn
z zaci
ę
t
ą
min
ą
, ale nie odezwał si
ę
słowem.
- Twój najlepszy przyjaciel, ten dla którego gotowy jeste
ś
zgnoi
ć
kobiet
ę
, któr
ą
kocham – zabił moje dziecko… Rozumiesz? – Wiktor złapał Roberta za koszul
ę
na
piersi i potrz
ą
sn
ą
ł nim, wyrywaj
ą
c kilka guzików i rozrywaj
ą
c biały materiał, a potem
odepchn
ą
ł od siebie i otarł dłoni
ą
wci
ąż
zalewaj
ą
c
ą
mu oko krew. Dyszał, walcz
ą
c
z w
ś
ciekło
ś
ci o ka
ż
dy oddech.
- Jezu, Wiktor…O czym ty mówisz? Robert… powiedz co
ś
– Ada stała wci
ąż
na
tarasie, z niedowierzaniem przenosz
ą
c wzrok z m
ęż
a na brata i na odwrót.
- Tamtego wieczoru powiedziała mu,
ż
e od niego odchodzi… Nie s
ą
dziła,
ż
e zrobi jej
krzywd
ę
kiedy dowie si
ę
,
ż
e jest w ci
ąż
y, ale ten bydlak mimo to j
ą
uderzył, a potem
cisn
ą
ł ni
ą
o
ś
cian
ę
. Kiedy zacz
ę
ła krwawi
ć
.… po prostu uciekł. Ci
ą
g dalszy sam
sobie dopowiedz - dodał ciszej i odsun
ą
ł si
ę
od Roberta z wyrazem obrzydzenia na
twarzy, a potem zszedł z tarasu na trawnik. Tam opadł na kolana i przymkn
ą
ł oczy,
oddychaj
ą
c gło
ś
no. Czuł,
ż
e coraz bardziej kr
ę
ci mu si
ę
w głowie…
Chwil
ę
potem kto
ś
przyło
ż
ył mu do czoła co
ś
mi
ę
kkiego i wilgotnego. Nie słyszał,
kiedy Ada zbli
ż
yła si
ę
do niego, trawa stłumiła odgłos jej kroków.
- Nie ruszaj si
ę
, mocno krwawisz – głos jej dr
ż
ał, cho
ć
brzmiał ju
ż
bardziej znajomo,
ni
ż
przed chwil
ą
. – Nie jestem lekarzem, ale na mój gust to nadaje si
ę
tylko do
„
Pod powiekami” by Rainwoman
13
szycia. – Otworzył oczy i napotkał jej zatroskane spojrzenie, łzy spływały jej po
twarzy.
- Poczekaj, przynios
ę
r
ę
cznik – Odeszła w kierunku domu, kr
ę
c
ą
c na boki głow
ą
. Bez
słowa min
ę
ła siedz
ą
cego na brzegu kamiennej posadzki m
ęż
a, który próbował
zatrzyma
ć
j
ą
, wyci
ą
gaj
ą
c ku niej r
ę
k
ę
. Odtr
ą
ciła j
ą
jednak. W drzwiach na taras
wymin
ę
ła jeszcze ojca i znikn
ę
ła we wn
ę
trzu domu.
- Wiktor…- Robert pierwszy przerwał milczenie.
- Nic do mnie nie mów, bo nie r
ę
cz
ę
za siebie – sykn
ą
ł przez z
ę
by.
- Nie wiedziałem…
- Zamknij si
ę
… Po prostu si
ę
zamknij – rzucił jeszcze i wstał z kolan.
Podszedł do tarasu i odło
ż
ył na płytki zakrwawion
ą
ś
cierk
ę
. Napotkał wzrokiem
powa
ż
ne spojrzenie ojca – przez chwil
ę
obaj mierzyli si
ę
wzrokiem, ale Wiktor
odpu
ś
cił pierwszy. Zszedł stopie
ń
ni
ż
ej i pochylił si
ę
nad Robertem z dłoni
ą
zaci
ś
ni
ę
t
ą
w pi
ęść
, jakby zamierzał go jeszcze dobi
ć
.
Gło
ś
ne westchnienie ojca otrze
ź
wiło go. Opu
ś
cił r
ę
k
ę
, cho
ć
nadal zaciskał j
ą
w pi
ęść
.
- Gdybym dopadł do wtedy pierwszy, by
ć
mo
ż
e to ja siedziałbym teraz za zabicie
człowieka… Michał ma szcz
ęś
cie… Cholernie wielkie szcz
ęś
cie…
Ż
yje…
Kiedy Ada wróciła na taras, zastała tam ju
ż
tylko swojego m
ęż
a. Siedział z głow
ą
schowan
ą
w ramionach .
- Gdzie Wiktor?
- Poszedł – sapn
ą
ł gło
ś
no i dopiero uniósł głow
ę
. – Ada… musisz mi uwierzy
ć
…nie
miałem poj
ę
cia, o tym co działo si
ę
u nich w domu…- posłał jej błagalne spojrzenie.
Chwil
ę
mu si
ę
przygl
ą
dała, ale jej twarz nie wyra
ż
ała nic. Potem bez słowa weszła do
budynku. Musiała zadzwoni
ć
do brata, martwiła si
ę
o niego…
Kiedy wrócił do domu, za oknem ju
ż
ś
wiatło. Opatrunek nad okiem znacznie
ograniczał mu pole widzenia lewego oka.
Ś
rodki przeciwbólowe przestawały ju
ż
działa
ć
i chocia
ż
starał si
ę
zachowywa
ć
cicho, był pewien,
ż
e obudził Ew
ę
, kiedy
niezdarnie upu
ś
cił na podłog
ę
w łazience pudełko z lekarstwami.
- O Bo
ż
e, co ci si
ę
stało? – Bosa, w samej koszuli, zbli
ż
yła si
ę
do niego z trosk
ą
ogl
ą
daj
ą
c jego obolał
ą
twarz i mocno zaciskaj
ą
c usta.
- Ciiiii, nic mi nie b
ę
dzie – Obj
ą
ł j
ą
ramieniem i delikatnie do siebie przycisn
ą
ł. Bolała
go głowa, w ustach czuł kwa
ś
ny posmak i miał
ś
wiadomo
ść
,
ż
e wygl
ą
da tak marnie,
jak si
ę
czuje.
„
Pod powiekami” by Rainwoman
14
- Kto ci to zrobił? Jezu, Wiktor… Co si
ę
stało? Gdzie ty byłe
ś
? – Ostro
ż
nie
przesuwała palcami po jego twarzy, staraj
ą
c si
ę
,
ż
eby nie urazi
ć
go jeszcze bardziej.
W kieszeni marynarki znowu rozbrzmiała komórka. Nie odebrał jej. Mógł si
ę
jedynie
domy
ś
la
ć
,
ż
e to Ada, dobijała si
ę
do niego przez pół nocy, ale nadal nie miał ochoty
z ni
ą
rozmawia
ć
.
- Ju
ż
nigdy wi
ę
cej nie b
ę
d
ę
nalegał, na to,
ż
eby
ś
my tam poszli, obiecuj
ę
– wyszeptał,
całuj
ą
c czubek jej głowy. Westchn
ę
ła ci
ęż
ko i mocniej splotła r
ę
ce za jego plecami.
- Nie musiałe
ś
…ja…
- Ciiii… Wszystko jest ju
ż
dobrze – sykn
ą
ł, kiedy chciał potrze
ć
policzkiem jej czoło
i ból rozszedł si
ę
po szcz
ę
ce pal
ą
cym strumieniem.
- Musimy jecha
ć
na pogotowie, trzeba zrobi
ć
prze
ś
wietlenie, mo
ż
e masz jakie
ś
złamania… - wpatrywała si
ę
w niego z czuło
ś
ci
ą
i łzami w oczach.
- Ju
ż
byłem, jest w porz
ą
dku – Westchn
ą
ł ci
ęż
ko.- Boli, bo musi bole
ć
, ale przejdzie –
Starał si
ę
u
ś
miechn
ąć
, ale nawet z tym miał problemy.
Telefon znowu si
ę
rozdzwonił. Odsun
ą
ł si
ę
od Ewy i wyj
ą
ł go z kieszeni. Tak jak
przypuszczał kilkana
ś
cie nieodebranych poł
ą
cze
ń
pochodziło z telefonu siostry, ale
kilka razy dzwonili tak
ż
e rodzice.
- To Ada… Odbior
ę
w ko
ń
cu i powiem,
ż
eby ju
ż
wi
ę
cej nie dzwoniła – sapn
ą
ł
zm
ę
czony.
- Nie ka
ż
jej w ten sposób – Ewa
ś
ci
ą
gn
ę
ła mocno brwi, robi
ą
c zatroskan
ą
min
ę
. –
Nie ka
ż
jej za Roberta, to nie jej wina… Odbierz i porozmawiaj z ni
ą
– dodała ciszej
i wyszła z łazienki, daj
ą
c mu woln
ą
r
ę
k
ę
. Telefon zamilkł, wi
ę
c niewiele my
ś
l
ą
c sam
wybrał numer Ady i czekał na poł
ą
czenie, wpatruj
ą
c si
ę
w swoje odbicie w lustrze.
Tak sponiewierany nie był si
ę
ju
ż
od bardzo dawna.
- Wiktor? Odezwij si
ę
, prosz
ę
– Przera
ż
ony głos siostry wzbudził w nim poczucie
winy. – Rodzice nie spali cał
ą
noc, ojciec wszystko słyszał i … Oboje bardzo si
ę
tym
przej
ę
li.
- Jestem ju
ż
w domu, wła
ś
nie wróciłem ze szpitala. Miała
ś
racj
ę
, nie obeszło si
ę
bez
szycia – odparł zm
ę
czonym głosem. Usłyszał jak westchn
ę
ła z uczuciem ulgi.
- Przepraszam ci
ę
, bardzo. Bardzo ci
ę
przepraszam… Przykro mi, nie miałam
o niczym poj
ę
cia i…
- Wiem, ale zostawmy to ju
ż
, dobrze? Potrzebuj
ę
czasu Ada… Oboje z Ew
ą
potrzebujemy teraz czasu…
- Dobrze, dobrze Wiktor, tylko … Powiedziałe
ś
,
ż
e ju
ż
nigdy…
„
Pod powiekami” by Rainwoman
15
- Blefowałem Ada… Chciałem ci
ę
przestraszy
ć
, ale wiesz,
ż
e nie dam rady bez
ciebie… Tylko nie nalegaj, nie teraz…
- Kocham ci
ę
braciszku… pami
ę
taj,
ż
e jestem, nawet jak mnie nie ma – szepn
ę
ła
jeszcze i rozł
ą
czyła si
ę
.
Odło
ż
ył telefon na umywalk
ę
i pochylił si
ę
,
ż
eby pozbiera
ć
leki z podłogi, ale wtedy
jak na zawołanie zjawiła si
ę
Ewa i powstrzymała go.
- Id
ź
, połó
ż
si
ę
, pozbieram to i zaraz przynios
ę
ci co
ś
przeciwbólowego – dodała
cicho.
Posłuchał jej, a kiedy łykn
ą
ł wreszcie tabletk
ę
, zasn
ą
ł szybciej, ni
ż
si
ę
tego
spodziewał. Le
ż
ała przy nim, wpatruj
ą
c si
ę
w jego zmieniony profil, jakby uczyła si
ę
go na pami
ęć
, a potem zamykała oczy i próbowała odtworzy
ć
pod powiekami jego
portret…