Wyłączam telewizor, gdy widzę polityków Platformy deliberujących o katastrofie

background image

www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109877

2011-01-27

Wyłączam telewizor, gdy widzę polityków Platformy deliberujących o katastrofie

Z panem Zdzisławem Moniuszką, ojcem stewardesy Justyny Moniuszko, która na pokładzie wojskowego

samolotu Tu-154M oddała życie w służbie Polsce, rozmawia Adam Białous

Jak ocenia Pan raport MAK?

- Ten raport, choć nazwany technicznym, wcale takim nie jest. To raczej jakaś analiza psychologiczna, i to

bardzo nierzetelna. Informacji nie poparto żadnymi dowodami, a celem było zdyskredytowanie w oczach

świata polskich pilotów i przedstawienie generała naszego wojska w krzywym zwierciadle. Ten zakłamany

raport to kompletne dno. Natomiast upublicznienie zapisu dźwiękowego z kabiny pilotów tuż przed katastrofą

jest po prostu barbarzyństwem. Gdy zapis ten odtwarzano w telewizyjnych wiadomościach, nie mogłem tego

znieść psychicznie, po prostu nie byłem w stanie tego słuchać. Ten materiał podano mediom światowym, nie

licząc się w ogóle z tym, że nam, rodzinom ofiar katastrofy, sprawi to wiele cierpienia.

Duża część społeczeństwa, przynajmniej do czasu publikacji raportu MAK, bezkrytycznie przyjmowała

informacje medialne obciążające pilotów całkowitą winą za katastrofę.

- Dużo takich nieprawdziwych informacji podaje się w mediach, licząc na to, iż większość ludzi nie ma

pojęcia o technicznym aspekcie lądowania samolotu. W jednym z mediów usłyszałem np. wypowiedź

jakiegoś niby-eksperta od spraw lotniczych, który twierdził, że powodem katastrofy mogło być to, że samolot

o pół sekundy za późno wszedł na ścieżkę podejścia. To jest kompletna bzdura. Każdy, kto posiada choć

minimalną wiedzę o technice lądownia samolotu, jak jest m.in. w moim przypadku, powie - że takie

twierdzenie to kompletny nonsens. Kto jednak nic na ten temat nie wie, jak jest w odniesieniu do większości

społeczeństwa, rzeczywiście może to przyjąć jako prawdę.

Podczas zasadniczej służby wojskowej, którą odbywałem w drugiej połowie lat 70., oddział, w którym

służyłem, miał za zadanie m.in. namierzyć, gdzie w danej chwili znajduje się samolot i gdzie będzie za jakiś

czas. Dlatego mam pojęcie, jak się kontroluje jego lot i jak można pilota wprowadzić w błąd. Kontroler,

który sprowadza samolot na lotnisko, bardzo precyzyjnie może określić i przewidzieć ścieżkę, po której

schodzi maszyna. W tym celu wystarczy mu podstawowe urządzenie, jakim jest radar, którego działania

żadna mgła nie jest w stanie zakłócić. Na jego monitorze wszystko widać jak na dłoni. Osoba, która

naprowadzała tupolewa, na pewno widziała na radarze, jak samolot zbliża się do ziemi, i mogła przewidzieć,

www.radiomaryja.pl

Strona 1/4

background image

że on do lotniska nie doleci, że uderzy w to bagno. I tak się stało. Dlaczego więc dopiero wtedy, kiedy

katastrofa była już nieunikniona, naprowadzający podaje pilotom komendę horyzont , czyli natychmiast

podnoście samolot do góry?

Dlaczego, Pana zdaniem, samolot nie znalazł się jednak na pasie?

- Moim zdaniem, mogła być przestawiona radiolatarnia, i to jakieś 600-800 m dalej od początku lotniska.

Wystarczy wówczas dopasować do tego parametry naprowadzania samolotu, i to przy takim braku

widoczności zupełnie wystarczy, żeby samolot nie mógł trafić na pas lotniska. Podkreślam jednak, że to tylko

moje domysły. Dlatego konieczne jest rzetelne zbadanie technicznych przyczyn katastrofy, a nie

pseudopsychologiczne wywody, jakie mamy w rosyjskim raporcie.

Świadkowie katastrofy mówią, że mgła pojawiła się dość nieoczekiwanie...

- Ta mgła, w której próbowali lądować nasi piloci, również wydaje się jakaś nienaturalna. To można było

sprawdzić od razu, pobierając jej próbki, aby później w laboratorium przeanalizować jej skład chemiczny.

Jednak tego nie zrobiono. Takie zaniedbanie naszych śledczych uważam co najmniej za naganne. Ale to była

charakterystyczna cecha postępowania osób badających tę katastrofę. Pamiętam pierwsze wystąpienie w tej

sprawie naszych prokuratorów i ich słowa, że w samolocie nie było żadnego wybuchu, bo nie znaleziono

śladów prochu. Gdy to usłyszałem, ręce mi opadły. Takie stwierdzenie można było wygłosić 100 lat temu -

w poprzednich wiekach byłoby rzeczywiście wiarygodne, ale w wieku XXI? Przecież wszyscy wiemy, że

dziś oprócz prochu są inne materiały wybuchowe.

Spodziewa się Pan, że po raporcie MAK rząd zdecyduje się opublikować materiały, które obciążają stronę

rosyjską?

- Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, ponieważ raport MAK dla polskiego rządu jest siarczystym

policzkiem. Chodziłoby głównie o publikację zarejestrowanych rozmów rosyjskich kontrolerów lotu. Mam

również nadzieję, że te materiały dotrą do społeczeństwa jak najszybciej i rządzący nie będą tego

upublicznienia przeciągać w nieskończoność, nie potraktują tego materiału wyrywkowo, nie ominą

najbardziej znamiennych wypowiedzi rosyjskich kontrolerów. Może dowiemy się w końcu m.in., dlaczego

najpierw samolot sprowadzała na lotnisko jedna osoba, a w decydującym momencie naprowadzanie przejął

inny, tajemniczy kontroler.

Znalazł Pan w rosyjskim dokumencie choć jedną odpowiedź na nurtujące pytania po 10 kwietnia ubiegłego

roku?

www.radiomaryja.pl

Strona 2/4

background image

- Ten raport, zamiast rozwiać wątpliwości, tylko je mnoży. Podano w nim np., że kiedy pada komenda

odejścia, czyli podnoszenia maszyny, przez długi czas samolot wcale się nie wznosi i w kabinie pilotów

panuje grobowa cisza. Nasuwa się pytanie, dlaczego po takiej komendzie nie jest ona wykonywana? Na myśl

przychodzi mi tylko jedna odpowiedź, że musiała to spowodować jakaś niesprawność maszyny. Natomiast

eksperci w publicznej telewizji twierdzili, że piloci przez ten czas wypatrywali ziemi przez okna kabiny. To,

moim zdaniem, wyssana z palca totalna bzdura. A jak było naprawdę, czy strona polska chce to naprawdę

zbadać? Nie wiem, ale wielokrotnie słyszałem w wypowiedziach pana Klicha, że wrak samolotu nie jest

istotnym dowodem w sprawie. Tymczasem niejasności jest mnóstwo. Przecież zaraz po katastrofie do

naszego pułku lotnictwa dociera wiadomość, że dwóch pilotów i jedna stewardesa przeżyli katastrofę. Nieco

później podaje się zupełnie co innego, że jednak nie żyją. Kiedy do Moskwy przybywają żony pilotów,

okazuje się, że nie wiadomo, gdzie są ciała ich mężów. Teraz okazuje się, że ciało generała Błasika

znaleziono w centralnej części samolotu. Jak więc to wszystko jest możliwe?! Dla mnie nadal zagadkę

stanowi również fakt, że ciało mojej córki po tak strasznej katastrofie było niemal w stanie idealnym. Miała

jedynie małą ranę na głowie. Z tego, co wiem, w dokumentach sekcji zwłok napisano, że śmierć nastąpiła

wskutek obrażeń ogólnych, dla mnie to stwierdzenie jest zupełnie niejasne.

Liczy Pan na to, że tzw. raport Millera zmieni sposób narracji na temat katastrofy?

- Ten raport pokazuje działania kontrolerów lotu, czego zupełnie nie ma w raporcie MAK. Dlatego możemy

się w końcu dowiedzieć, szkoda tylko, że tak późno, że kontrolerzy wprowadzili naszych pilotów w błąd.

Teraz wiemy, że załoga samolotu z polską delegacją zmierzającą na uroczystości do Katynia była m.in.

błędnie informowana o położeniu względem pasa startowego, miała też błędne informacje na temat pogody. Z

polskiego raportu dowiedzieliśmy się również, że kilka minut przed katastrofą polski samolot nie znajdował

się na ścieżce schodzenia. Odchylenie przekraczało momentami ponad sto metrów. A kontroler lotów w tym

momencie zupełnie nie reagował. Ogólnie oceniam ten raport jako krok w dobrą stronę.

Czy Pana zdaniem debata w Sejmie na temat raportu MAK była potrzebna?

- Była potrzebna, choćby dlatego, żeby jeszcze raz się przekonać, że rząd, zamiast normalnie zareagować na

spięcie ostrogami przez opozycję, by na poważnie zajął się w końcu wyjaśnianiem przyczyn katastrofy

smoleńskiej, odpowiada brutalnym atakiem politycznym. I jak zwykle w sprawie prowadzenia sprawy

smoleńskiej nie ma sobie nic do zarzucenia. Mnie osobiście to politykierstwo dawno się już przejadło, do

tego stopnia, że gdy jest ono prezentowane w telewizji, to po prostu odruchowo ją wyłączam. Mam nadzieję,

że coraz więcej Polaków przestanie dawać się omamiać politykierom, a zacznie w końcu wybierać do władz

ludzi uczciwych, którzy będą prowadzili prawdziwą politykę, która służy Polsce.

www.radiomaryja.pl

Strona 3/4

background image

Rosyjska wersja przyczyn katastrofy poszła już jednak w świat...

- To prawda. Byli u nas dziennikarze z Niemiec i bezkrytycznie powtarzali te niedorzeczności skonstruowane

przez Rosję. Mówili o czterech próbach lądowania, winie polskich pilotów... zupełnie jakby się oglądało

rosyjską telewizję. Nasi rządzący powinni jak najszybciej zatrzymać tę falę kłamstw na temat katastrofy,

która zalewa Zachód.

Kilka dni temu Prokuratoria Generalna zaproponowała rodzinom ofiar katastrofy zadośćuczynienia w

wysokości 250 tysięcy. Jak Pan ocenia tę propozycję?

- W tej sprawie, jeszcze przed upublicznieniem informacji o ofercie Prokuratorii, skontaktowała się z nami

reprezentująca nas prawnik. Podała sumę zadośćuczynienia dokładnie taką samą, o której pan mówi. Spytała,

czy się zgadzamy. Najpierw odpowiedziałem jej, że sumę zadośćuczynienia, jaką ma otrzymać każda osoba z

rodziny ofiar katastrofy, określił już podczas emitowanego w radiu wywiadu Lech Wałęsa, mówiąc o 8 mln

złotych. Wprawdzie powiedziałem to w formie żartu, jednak nie bez powodu, bo uważam, że były prezydent

powinien się teraz czerwienić ze wstydu za publiczne oczernianie nas, za które do tej pory nie przeprosił. Jeśli

zaś chodzi o naszą obecną postawę wobec propozycji Prokuratorii, to jest nią oczekiwanie na pełny raport z

polskiego śledztwa w sprawie katastrofy. Kiedy go poznamy, wówczas podejmiemy decyzję.

Dziękuję za rozmowę.

www.radiomaryja.pl

Strona 4/4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyłączam telewizor, gdy widzę polityków Platformy deliberujących o katastrofie Nasz Dziennik, 2011 0
Możliwe konsekwencje polityki polskiej po katastrofie w smolensku poczatek rozbioru polski
D19250347 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 25 kwietnia 1925 r o wyłączeniu gminy Żurawiczki z p
D19250450 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 17 czerwca 1925 r w sprawie wyłączenia gminy Mołotkó
D19240603 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 2 lipca 1924 r o wyłączeniu gminy Rożnów z powiatu p
Zjawisko całkowitego wew odbicia zachodzitylko i wyłącznie wtedy gdy swiatlo przechodzi z ośr optycz
Po katastrofie politycy PO dostali specjalne sms y
Telewizja Internetowa iTV24 Oredzie w TVP INFO przed katastrofa TU 154
Mokro mi gdy cię widzę, Prywatne, PornoDymek
Po katastrofie politycy PO dostali specjalne sms y
Udana cyfryzacja na podstawie platformy FreeSat w Wielkiej Brytanii, Polityka, Instytus globalizacj
Platforma Obywatelska, polityka
Kampania Wyborcza w programach nadawców radiowych i telewizyjnych, studia, Administracja II stopnia,
Gdy cię nie widzę, nie pal
Platforma się sypie koniec polityki miłości
Polityczny makijaż Platformy
Niewybredne żarty z katastrofy w niemieckiej telewizji ZDF
Platforma Polityczna KPRP

więcej podobnych podstron