pszczoły.pl->Dwumiesięcznik Pasieka
Szukaj
W MOJEJ PASIECE ABECADŁO NAUKA W PASIECE CHOROBY W PASIECE PRODUKTY PASIECZNE ARCHIWUM
W numerze
Wydarzenia
Jubileusz profesora
Jerzego Woyke
Apimondia 2009
Kamiańskie klimaty
W mojej pasiece
Zimowa pasieka
Drzewa i krzewy dla
naszej pasieki
Ul leżak dla hobbysty,
cz. 1.
Moja metoda
zintegrowanej walki z
Varroa destructor
Pozyskujmy pierzgę
Kalejdoskop
Miody pitne, sycone
czy niesycone?
Z Pasieką w świat
4 000 000 kilo miodu
w 6 tygodni
Międzynarodowe
Kongresy
Pszczelarskie
Apimondii
Nauka w pasiece
Monitorowanie
mikroklimatu rodziny
pszczelej
system WMA, cz. 1.
Wszystko, co o
plastrze i wosku
pszczelim wiedzieć
należy, cz. 4.
Pasieka poleca
Miód i produkty
pszczele dla zdrowia,
urody i podniebienia
Z pasieki do kuchni
Ptysie, sernik z pianką
Historia
Saga rodu Kurpielów
W MOJEJ PASIECE
Poddawanie matek sztucznie unasiennionych bez sprawdzonego czerwienia –
problem wciąż aktualny
Wykonywanie
zbyt
częstych,
niepotrzebnych przeglądów pasieki nie
opłaca się, odbija się bowiem ujemnie na
poziomie produkcji. Każde otwarcie ula i
rozebranie
gniazda
destabilizuje
ten
układ i niepokoi pszczoły.
Jakkolwiek każdy z nas w pracy przy
pszczołach
znajduje
przede
wszystkim
przyjemność, to zdarzają się sytuacje, kiedy
wykonywanie pewnych zabiegów należałoby
przyspieszyć. Na obsługę pasieki mamy
przecież czas tylko przez parę miesięcy w
roku.
Paradoksalnie
dla
prac
przygotowawczych
dysponujemy
całą
jesienią, zimą, początkiem wiosny i końcówką
lata. Wielu robót związanych z przygotowaniem sprzętu nie musimy wykonywać,
wszystko bowiem można obecnie kupić. Często zakup określonego sprzętu nawet
bardziej się opłaci niż próba jego własnoręcznej produkcji. Takie prace jak odsklepianie
i wirowanie plastrów, wtapianie węzy oraz postępowanie z odebranym miodem można
zmechanizować. Może je wykonać osoba nie będąca pszczelarzem: pracownik,
pomocnik lub domownik. Jedynie czynności związane z bezpośrednią obsługą rodzin
pszczelich wymagają osobistego zaangażowania pszczelarza i nie dają się
zmechanizować. Ale i tutaj można wprowadzić usprawnienia pozwalające przyspieszyć
obsługę pasieki.
Zasadniczo są dwie drogi prowadzące do zmniejszenia czasochłonności pracy przy
pszczołach. Pierwsza z nich to zrezygnowanie z niektórych zabiegów. Jest wiele takich
prac, które wykonujemy z przyzwyczajenia lub by w danym momencie zaspokoić naszą
ciekawość, a które pszczołom mogą zaszkodzić. Druga droga to wykonywanie
określonych prac pasiecznych sposobami najprostszymi i jednocześnie najbardziej
uniwersalnymi, to znaczy umożliwiającymi w czasie jednego przeglądu wykonanie kilku
zabiegów i poczynienie wielokierunkowych obserwacji.
Zazwyczaj przy omawianiu metod gospodarki pasiecznej różnicuje się je w zależności
od wielkości pasieki. Pszczelarzom amatorom zaleca się dokładną znajomość aktualnej
sytuacji w każdej rodzinie pszczelej. Służyć temu mogą częste przeglądy, w czasie
których aktualizujemy wiedzę o rozwoju rodziny, lokalizacji i jakości matki czy poziomie
zapasów. Wszystko to skrzętnie notujemy. Natomiast dla dużych pasiek zaleca się
pobieżne przeglądanie rodzin czy nawet wnioskowanie z zachowania pszczół lotnych.
Skrajnym podejściem jest traktowanie całej kilkudziesięciopniowej pasieki ustawionej
na jednym stanowisku jako jednostki produkcyjnej, w której we wszystkich rodzinach
należy wykonywać te same lub podobne zabiegi.
I tak na ogół jest. Pszczelarz amator swojej niewielkiej pasiece poświęca dużo czasu,
przeglądy wykonywane są często i trwają długo. Dzięki temu dokładnie wie, co dzieje
się w każdym ulu i gdy sytuacja zaczyna zmierzać w niepożądanym kierunku, może
natychmiast reagować. W dużej pasiece wiedza taka jest bardziej ogólna, a obsługa
pasieki sprowadza się do zapewnienia pożytku i miejsca w ulach na magazynowanie
miodu. Na efekt tych różnic nie trzeba długo czekać. Okazuje się, że rodziny w
pasiekach pszczelarzy zawodowych są wydajniejsze niż w amatorskich. Według danych
PZP średnia produkcja miodu z rodziny była w latach 1999-2003 prawie dwukrotnie
wyższa w pasiekach dużych niż w hobbystycznych. Co prawda wpływ na te różnice ma
w pierwszej kolejności dostępność bazy pożytkowej, bowiem pasieki zawodowe albo
wędrują, albo korzystają z obfitych pożytków w miejscu stacjonowania. Natomiast
pasieka amatorska stoi najczęściej tam, gdzie mieszka pszczelarz, a nie zawsze jest to
teren wymarzony dla pszczół. Jednak rodzaj prac wykonywanych przez pszczelarza i ich
terminowość też wpływa na wielkość zbiorów miodu.
Pszczoły, jak wszystkie zwierzęta, bardzo
cenią sobie spokój. By normalnie pracować
nie mogą czuć się zagrożone. Nie może być
naruszona
specyficzna
homeostaza
charakterystyczna dla atmosfery gniazda
pszczelego, porównywalna z zależnościami
fot. R. Krawczyk
Zastosowanie folii zamiast beleczek dostepo-
wych pozwala na natychmiastową ocenę siły
rodziny.
Page 1 of 4
Czasopismo pszczelarskie PASIEKA - pszczelarstwo, pszczoły, ule, miód, informacje...
2010-01-13
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artpli...
Kącik dla dziadków
i wnuczków
O pszczole, kociczce
Kundzi i kocurku
Tetroniuszu
Kącik kolekcjonera
Rzeźby i figurki z
motywami
pszczelarskimi
panującymi w organizmie zwierzęcia wyżej
zorganizowanego. Każde otwarcie ula i
rozebranie gniazda destabilizuje ten układ i
niepokoi pszczoły. Niepewność ta trwa wiele
godzin i nie pozwala wszystkim osobnikom
podjąć normalnej pracy. Dlatego każda
ingerencja w spokój rodziny pszczelej musi
mieć swój cel, a najlepiej kilka celów.
Wykonywanie zbyt częstych, niepotrzebnych
przeglądów pasieki po prostu się nie opłaci,
odbija się bowiem ujemnie na poziomie
produkcji. Zawsze więc, zanim chwycimy za
podkurzacz i dłuto, zastanówmy się, czy tego
akurat dnia zaglądanie do uli jest naprawdę potrzebne. Po chwili przemyślenia możemy
dojść do wniosku, że doskonale wiemy, co w którym ulu się dzieje, a chcemy tylko
sprawdzić, czy pszczoły na pewno noszą miód, ciągną węzę, matka zaczerwia poddane
wczoraj plastry itd. Zaglądanie nic nie pomoże, pszczoły dzięki niemu miodu więcej nie
przyniosą, zwolnią tylko tempo pracy. Węzę odbudują później, ponieważ przeglądem
schłodzimy gniazdo i rozpędzimy woszczarki. Matkę natomiast w trakcie sprawdzania,
czy dobrze wypełnia swoje obowiązki, możemy zagnieść lub uszkodzić. A więc może
odłóżmy przegląd na tydzień, kiedy przy okazji zabierzemy miód, zrobimy odkład,
dodamy węzę i wymienimy beleczki, by je oskrobać z propolisu.
To także najprostszy przykład ułatwienia sobie obsługi pasieki. Oczywiście w ciągu tego
tygodnia oczekiwania niepokój nasz sięgnie zenitu. Naprawdę trudno będzie
powstrzymać się przed zajrzeniem do chociaż jednego ula. Ale gdy już zajrzymy i
stwierdzimy, że wszystko jest w porządku, to cóż nam szkodzi przejrzeć następny i
kolejne? Jest na to rada. Musimy czymś wypełnić czas, a najlepszym na to sposobem
będzie powiększenie pasieki. Wtedy zamiast zaglądać w kółko do tych samych uli,
przeglądać będziemy kolejne i te przeglądy będą naprawdę konieczne.
Skoro mowa o powiększaniu pasieki, dobrze byłoby wykorzystać takie możliwości,
ponieważ kraj nasz jest słabo napszczelony. Jest mnóstwo terenów o pożytkach
pozwalających osiągnąć zadawalający poziom produkcji pasiecznej, na których pszczół
jest niewiele lub nawet nie ma ich wcale. Jest więc gdzie pszczoły ustawiać i niejeden
pszczelarz rozbudowałby swoją pasiekę, jednak obawia się, że nie zdoła jej
samodzielnie obsłużyć. Można oczywiście zatrudnić kogoś do pomocy. Przy naszym
bezrobociu to bardzo szlachetna idea. Ale to kolejne koszty, zresztą musiałby to być
fachowiec, uczciwy i pracowity, a znalezienie kogoś takiego nie jest obecnie łatwe
nawet w naszym szlachetnym zawodzie. Dlatego warto się zastanowić, czy nie da się
zwiększyć wydajności naszej pracy, modyfikując nieco sposób obsługi pasieki.
A jest to możliwe, są bowiem pasieki i w Polsce, i w innych krajach, gdzie jedna osoba
obsługuje 300-500 rodzin pszczelich. Przy takiej wydajności produkcja pasieki
wystarczy na zaspokojenie potrzeb życiowych jej właściciela nawet w obecnych
trudnych czasach.
By kilkakrotnie zwiększyć naszą wydajność, należy wprowadzić kilka zmian. Po
pierwsze, trzeba poprawić jakość pogłowia pszczół w pasiece. Musimy mieć pszczoły
dobrze zimujące, o wczesnym rozwoju, mało rojliwe, łagodne, spokojne i pracowite.
Matki muszą być młode i w bardzo dobrej kondycji. Wtedy można zazimować bardzo
silne rodziny. Po przezimowaniu nie trzeba ich podmiatać, usuną bowiem osyp zimowy
same w trakcie pierwszego oblotu. Nie ma też na ogół potrzeby wymieniania
zapleśniałych zatworów i innych elementów wyposażenia uli. Pszczoły o genetycznie
uwarunkowanym intensywnym rozwoju wcześnie podejmują pracę i niepotrzebne jest
wiosenne podkarmianie, ścieśnianie gniazd i zasilanie słabych rodzin. Jeżeli nasze
pszczoły będą z natury nierojliwe, a matki młode na drugi plan schodzi walka z
nastrojem rojowym, nierzadko angażująca wszystkie siły pszczelarza już od początku
maja. Praca przy pszczołach łagodnych, spokojnych i dobrze trzymających się plastrów
jest samą przyjemnością, a wszelkie przeglądy, nie wyłączając wyszukiwania matki,
trwają krótko. Oczywiście matki muszą być oznakowane wypukłymi opalitkami w
jasnych kolorach.
To tylko niektóre korzyści wynikające z
utrzymywania
w
pasiece
wartościowych
matek. Oszczędności czasu z tego tytułu będą
ogromne. Z niektórych prac zrezygnujemy
zupełnie (podmiatanie, podkarmianie, walka z
rójką), inne zajmą nam kilkakrotnie mniej
czasu, ponieważ przy spokojnych, łagodnych
pszczołach pracuje się szybko.
Kolejne usprawnienie to wnioskowanie o
stanie rodziny bez rozbierania całego gniazda.
Najprostsza
jest
obserwacja
pszczół
wylatujących z ula. Już pierwszy oblot
wiosenny dostarczyć może wielu informacji o
stanie rodziny. Jeżeli przebiega dynamicznie,
nie trzeba zaglądać do uli. Dopiero za miesiąc
przyjdziemy z suszem lub węzą i rozpoczniemy poszerzanie gniazd (jeżeli przez ten
miesiąc było ciepło). Później, wiosną i latem zachowanie pszczół na wylotku
doświadczonemu pszczelarzowi dostarczy tylu informacji, że przeglądy sprawdzające
nie będą potrzebne. Intensywne loty po nektar świadczą o nastroju roboczym.
fot. J. Pudełko
fot. J. Jóźwik
Ramka pracy szybko dostarcza nam informacji
o stanie rodziny.
Page 2 of 4
Czasopismo pszczelarskie PASIEKA - pszczelarstwo, pszczoły, ule, miód, informacje...
2010-01-13
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artpli...
Wentylowanie gniazd wieczorem i w ciepłe czerwcowe noce oznacza zagęszczanie
przyniesionego wziątku. Świadczy to o tym, że praca wre. Wieczorne śpiewanie matek
w ulach to znak, że jutro będziemy mieli rójki, a więc coś wcześniej zaniedbaliśmy.
Natomiast przynoszenie przez zbieraczki dużych ilości pyłku, mimo że cieszy
pszczelarza, nie zawsze świadczy o tym, że w rodzinie wszystko jest dobrze. Pszczoły
bowiem przynoszą go, gdy jest dobry pożytek pyłkowy, a zapasy pierzgi w ulu kończą
się. Pyłek mogą więc przynosić nawet rodziny bezmateczne lub z trutówkami, dlatego
ten wskaźnik nie jest w pełni miarodajny.
Doskonałą i w 100 procentach pewną metoda oceny nastroju w rodzinie jest
obserwacja budowy na ramce pracy. Tam gdzie jej stosowanie jest utrudnione ze
względu
na
konstrukcję
ula,
można
o
nim
wnioskować
na
podstawie
zagospodarowywania węzy. Jeden rzut oka na węzę dodaną w nadstawce wystarczy, by
stwierdzić, czy rodzina jest w nastroju roboczym. Jeśli węza jest odbudowywana równo
i szybko zalewana miodem (lub zaczerwiana jeżeli jest w gnieździe), to wszystko jest w
porządku. Jeśli pszczoły węzy nie odbudowują, to albo nie ma pożytku, albo gniazdo
jest zbyt obszerne, albo rodzina jest już w zaawansowanym nastroju rojowym. Jeśli
węza jest dziurawiona i zgryzana, to nie ma matki i spieszmy rodzinę ratować,
ponieważ mogą zalęgnąć się trutówki, o ile już ich nie ma!
Ramka pracy dostarcza nam bardziej szczegółowych informacji o rozwoju rodziny, ale
przeglądanie jej może być bardziej pracochłonne. Powinna być ona umieszczona przy
czerwiu, a więc w gnieździe i dostanie się do niej może wymagać zdjęcia nadstawki.
By stwierdzić obecność matki w rodzinie, wystarczy niewielki wgląd do gniazda i
sprawdzenie, czy w plastrach są jajeczka. Jeśli tak, to znaczy, że wszystko jest w
porządku i nastrój rojowy na razie nam nie grozi. Jakość matki ocenimy na podstawie
zwartości czerwienia.
Ilość miodu w nadstawce określamy, wyjmując po jednej skrajnej ramce. Jeżeli miód w
nich jest zasklepiony to znaczy, że pozostałe też są pełne i śmiało można przystępować
do miodobrania. Samo strzepywanie i omiatanie pszczół przebiega sprawnie, gdy są
one łagodne i jest jeszcze umiarkowany pożytek. Wtedy nie dochodzi do rabunku.
Wszelkie prace pasieczne wykonywać będziemy o wiele szybciej, gdy zamiast
pracochłonnych beleczek odstępnikowych zastosujemy płótno powałkowe lub folię, albo
pojedynczą powałkę z płyty pilśniowej czy utwardzonego styropianu.
Doskonałym sposobem dającym bardzo duże
oszczędności robocizny i zwielokrotniającym
produkcję miodu jest zastosowanie metody
izolatorowej. Polega ona na ograniczeniu
czerwienia
matki
na
2-3
plastrach
umieszczonych
w
izolatorze
z
kraty
odgrodowej. Powinien on znajdować się w
środku
gniazda,
by
możliwy
był
jak
największy kontakt całej rodziny z matką.
Zamykamy w nim matkę w czasie wiosennego
apogeum rozwoju rodziny, najczęściej po
rzepaku. W zależności od potrzeb czerwienie
matki
(wychów
pszczół)
zwiększamy,
wymieniając zaczerwione plastry w izolatorze na susz lub węzę, lub utrzymujemy je na
stałym, niewielkim poziomie. Metoda ta zapobiega wyrojeniu się rodziny oraz pozawala
uzyskać duże ilości miodu, szczególnie na terenach o niezbyt obfitych pożytkach. Jest
najbardziej godna polecenia wszystkim pszczelarzom polskim prowadzącym pasieki
stacjonarne.
Jedyną bardziej skomplikowana i czasochłonną pracą wykonywaną przy tej metodzie
jest wyszukanie matki w celu umieszczenia jej w izolatorze. Czynność ta nie jest
trudna, gdy pszczoły są łagodne, a matka jest oznakowana. Za to później nie tracimy
czasu na zwalczanie nastroju rojowego i chwytanie rojów, a koszt zbudowania lub
zakupu izolatorów zrekompensuje już pierwsze miodobranie.
Zauważmy, że wszystkie wymienione dotychczas usprawnienia dadzą się zastosować w
każdej pasiece bez względu na typ ula. Jeszcze lepsze efekty wydajności naszej pracy
uzyskamy, stosując nowoczesne, całkowicie rozbieralne ule wielokorpusowe zbudowane
z lekkich materiałów. Wtedy zamiast operować przy wykonywaniu określonych zbiegów
(poszerzanie gniazd, miodobranie) pojedynczą ramką przestawiamy, dostawiamy,
ujmujemy lub wymieniamy całe korpusy. Miodobranie możemy usprawnić, usuwając
pszczoły z kondygnacji z miodem przy pomocy przegonek. Siłę rodziny określamy,
sprawdzając, jak dużo pszczół obsiada najwyższy korpus magazynowy i najniższy
gniazdowy. Jeżeli jest nastrój rojowy, to na dolnym skraju plastrów w gnieździe widać
miseczki matecznikowe lub mateczniki. Wtedy jeden korpus z czerwiem, matką i
pszczołami zabieramy jako odkład, a do pozostałej części rodziny poddajemy matkę
nieunasiennioną lub zostawiamy jeden matecznik. Jeżeli jest pożytek, zabieg taki
wystarczy, by nastrój rojowy zaniknął.
Taka modyfikacja prac pasiecznych pozwala wydatnie zwiększyć wydajność pracy
pszczelarza. To z kolei droga do powiększenia i utowarowienia pasieki, skąd już tylko
krok do pełnego zawodowstwa. A pszczelarstwo jako zawód to bardzo odpowiedzialna
praca, z tym że odpowiadamy przed pszczołami i przed sobą. Oprócz tego oznacza
także spokój i w miarę pewny coroczny dochód – we współczesnym świecie jedną z
najbardziej poszukiwanych wartości.
Sławomir Trzybiński
fot. J. Pudełko
Page 3 of 4
Czasopismo pszczelarskie PASIEKA - pszczelarstwo, pszczoły, ule, miód, informacje...
2010-01-13
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artpli...
««
powrót
Pasieka nr 3/2005
©2003-2010 Dwumiesięcznik "PASIEKA" - portal www.pszczoly.pl
Page 4 of 4
Czasopismo pszczelarskie PASIEKA - pszczelarstwo, pszczoły, ule, miód, informacje...
2010-01-13
http://www.pasieka.pszczoly.pl/index.php?s=vjufile&grkat=w_mojej_pasiece&artpli...