Tłumaczenie:
marika1311
Strona 1
Rozdział 6
Jestem przekonany,
ż
e nigdy nie spało mi si
ę
tak dobrze, jak wczoraj. I chocia
ż
wykopała
mnie potem z łó
ż
ka, to i tak czuj
ę
si
ę
zwyci
ę
sko. Jak król.
Po tym, jak bior
ę
prysznic i si
ę
ubieram, doł
ą
czam do Ridge’a w kuchni. Sprz
ą
ta po czym
ś
,
co wygl
ą
dało na
ś
niadanie, co jest dziwne, bo
ż
aden z nas nigdy ich nie przyrz
ą
dza. Ale
pojmuj
ę
to wtedy, kiedy Maggie wyłania si
ę
z jego pokoju.
- Dzie
ń
dobry, Maggie. – mówi
ę
z u
ś
miechem.
Patrzy na mnie, ostro
ż
nie.
- Co z tob
ą
?
I w tym momencie otwieraj
ą
si
ę
drzwi od sypialni Bridgette. Wszyscy obserwujemy, jak
wchodzi do salonu. Zatrzymuje si
ę
, kiedy zdaje sobie spraw
ę
,
ż
e wszyscy si
ę
na ni
ą
gapi
ą
.
- Dzie
ń
dobry, Bridgette. – mówi
ę
z triumfalnym u
ś
miechem. – Dobrze spała
ś
?
Widzi wyraz mojej twarzy i od razu przewraca oczami.
- Pieprz si
ę
, Warren.
Idzie do kuchni i schyla si
ę
przy lodówce, przekopuj
ą
c si
ę
przez półki, by znale
źć
co
ś
do
jedzenia. Patrz
ę
na ni
ą
przez cały czas, dopóki Ridge nie klepie mnie w rami
ę
.
- Spałe
ś
z ni
ą
? – pyta, pokazuj
ą
c.
Natychmiast potrz
ą
sam głow
ą
w obronie.
- Nie. – pokazuj
ę
. – Mo
ż
e. Nie wiem. To był wypadek.
Maggie i Ridge wybuchaj
ą
ś
miechem. Ten łapie jej dło
ń
i ci
ą
gnie w kierunku swojego
pokoju.
- Chod
ź
– pokazuje. - Nie chc
ę
tu by
ć
, kiedy Bridgette zda sobie spraw
ę
ze swojego bł
ę
du.
Patrz
ę
, jak wracaj
ą
do jego pokoju, a potem wracam wzrokiem do Bridgette. Gapi si
ę
na
mnie.
- Czy ty mu wła
ś
nie powiedziałe
ś
,
ż
e uprawiali
ś
my seks?
Ponownie potrz
ą
sam głow
ą
.
- Ju
ż
to wiedział. Powiedziałem mu o tym kiedy
ś
.
Bridgette przechyla głow
ę
na bok.
- Zrobili
ś
my to wczoraj. Jak mogłe
ś
mu o tym powiedzie
ć
, zanim to si
ę
jeszcze wydarzyło?
Szczerze z
ę
by w u
ś
miechu.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 2
- Miałem dobre przeczucie.
Opuszcza głow
ę
, pokonana, a po chwili spogl
ą
da wymownie w sufit.
- Wiedziałam,
ż
e to był zły pomysł.
- To był
ś
wietny pomysł. – wtr
ą
cam.
Spogl
ą
da na mnie z cał
ą
powag
ą
, na jak
ą
j
ą
sta
ć
.
- To był jednorazowy numerek, Warren.
Podnosz
ę
w gór
ę
dwa palce.
- Tak wła
ś
ciwie, to dwurazowy.
Robi tak
ą
min
ę
, która daje mi zna
ć
, jak bardzo j
ą
irytuje.
- Mówi
ę
powa
ż
nie, Warren. Nie zrobimy tego ponownie.
- Dzi
ę
ki Bogu – mówi
ę
, powoli krocz
ą
c w jej stron
ę
. – Bo przecie
ż
było tak okropnie, co?
Nie podobało ci si
ę
. – zatrzymuj
ę
si
ę
w miejscu, gdzie potrzebuj
ę
jeszcze kilkudziesi
ę
ciu
centymetrów, by jej dotkn
ąć
. – A szczególnie nie podobała ci si
ę
cz
ęść
, kiedy le
ż
ała
ś
na
plecach, a mój j
ę
zyk….
Przyciska mi dło
ń
do ust,
ż
ebym si
ę
zamkn
ą
ł. Patrzy na mnie spod przymru
ż
onych powiek.
- Mówi
ę
powa
ż
nie. To niczego nie zmienia. Nie jeste
ś
my par
ą
. A tak wła
ś
ciwie, to pewnie
przyprowadz
ę
innych facetów do domu i musisz si
ę
na to przygotowa
ć
.
Bierze dło
ń
z moich ust, ale ja si
ę
z ni
ą
nie zgadzam.
- Nie zrobisz tego.
Patrzy na mnie, z błyskiem konkurencyjno
ś
ci w oczach.
- Zrobi
ę
. I wła
ś
nie dlatego ostrzegałam ci
ę
, by
ś
si
ę
do mnie nie przylepiał.
Ha. Ona my
ś
li,
ż
e to oznacza bycie przylepnym? Je
ś
li b
ę
dzie si
ę
u
ś
miecha
ć
i
ś
mia
ć
tak, jak
to robiła zeszłej nocy, to dopiero si
ę
przekona, jak
ą
przylep
ą
mog
ę
by
ć
.
- Je
ś
li nie chcesz ju
ż
,
ż
ebym ci
ę
pragn
ą
ł, to nie b
ę
dzie trudne do wykonania. – mówi
ę
. – Po
prostu si
ę
do mnie nie u
ś
miechaj. – pochylam si
ę
i ustami zatrzymuj
ę
si
ę
przy jej uchu. –
Je
ś
li nie b
ę
dziesz si
ę
do mnie u
ś
miecha
ć
, nie b
ę
d
ę
czu
ć
potrzeby zrobienia ci tych
wszystkich złych rzeczy. Bo twój u
ś
miech jest niesamowity, Bridgette.
Powoli si
ę
odsuwam i na ni
ą
spogl
ą
dam. Próbuje kontrolowa
ć
unoszenie si
ę
i opadanie jej
klatki piersiowej, ale mnie nie oszuka. Szczerz
ę
si
ę
w u
ś
miechu, a przez jej wargi przebiega
cie
ń
u
ś
miechu. Unosz
ę
dło
ń
i dotykam k
ą
cika jej ust palcem.
- Ale z ciebie kokietka.
Odsuwa si
ę
ode mnie i spokojnie popycha moj
ą
klatk
ę
. Łapie swój kubek z piciem i bez
wypowiedzenia słowa wraca do swojej sypialni.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 3
Przyciskam dłonie do szafki i ci
ęż
ko wzdycham. Co ja narobiłem? Co ja najlepszego, na
Boga, sobie zrobiłem?
***
Oboje z Bridgette mamy dzi
ś
dzie
ń
wolny od pracy, i byłem pewny,
ż
e po naszej rozmowie
rano, a ju
ż
zwłaszcza po wczorajszej nocy, o zmroku znowu b
ę
dzie na mnie. Jednak
ż
e,
kompletnie mnie ignoruje. Przez wi
ę
kszo
ść
dnia siedziała u siebie, i nawet nie dała mi zna
ć
.
Teraz jest ju
ż
po jedenastej w nocy. Jutro rano musz
ę
by
ć
w pracy, a wiem,
ż
e ona ma
wcze
ś
nie zaj
ę
cia, wi
ę
c moje nadzieje na rund
ę
trzeci
ą
szybko malej
ą
.
Nawet zamkn
ę
ła drzwi na klucz, kiedy wcze
ś
niej brała prysznic.
Siadam na kraw
ę
dzi łó
ż
ka i rozmy
ś
lam nad wczorajsz
ą
noc
ą
, rozwa
ż
aj
ą
c ka
ż
d
ą
pojedyncz
ą
rzecz w głowie, zastanawiaj
ą
c si
ę
, co zrobiłem nie tak. Jedyne, co mog
ę
stwierdzi
ć
, to
ż
e niczego nie zrobiłem
ź
le. Wszystko poszło dobrze i to j
ą
przeraziło, bo nie
przywykła do tego, by to faceci mieli nad ni
ą
kontrol
ę
. Sprawiłem,
ż
e poczuła si
ę
słaba.
A ona nie lubi si
ę
tak czu
ć
. Oczywi
ś
cie ma jakie
ś
problemy z kontrol
ą
, a ja namieszałem jej
w głowie. Przez to prawdopodobnie powinienem czu
ć
si
ę
winny, ale wła
ś
ciwie to czuj
ę
dum
ę
. Uwielbiam to,
ż
e powoduj
ę
w niej jakie
ś
uczucia. To,
ż
e powoli zaczynam rozumie
ć
jej
zachowanie. A najlepsze jest to,
ż
e mam przeczucie,
ż
e wróci, by to powtórzy
ć
. Mo
ż
e nie
dzi
ś
, ale wróci, bo jest człowiekiem. A ka
ż
dy człowiek ma jak
ąś
słabo
ść
i my
ś
l
ę
,
ż
e wła
ś
nie
odkryłem, co jest jej słabo
ś
ci
ą
.
Ja.
Wczołguj
ę
si
ę
pod kołdr
ę
, ale ju
ż
teraz mog
ę
powiedzie
ć
,
ż
e nie zasn
ę
. To tak, jakby
ostatnia noc obudziła głód wewn
ą
trz mnie i je
ś
li nie zaspokoj
ę
ka
ż
dej nocy, zanim pójd
ę
do
łó
ż
ka, nigdy ju
ż
nie zasn
ę
. Liczyłem owce, gwiazdy, powtarzałem wersety z Biblii, których si
ę
nauczyłem, gdy miałem pi
ęć
lat. Nic z tego nie działa, bo godzin
ę
pó
ź
niej wci
ąż
tu jestem i
wci
ąż
nie
ś
pi
ę
.
Jestem ciekaw, czy ona nie
ś
pi.
Zastanawiam si
ę
, czy otworzyłaby drzwi, gdybym zapukał.
Zrzucam z siebie kołdr
ę
i zaczynam podchodzi
ć
do drzwi, ale natychmiast zawracam, by z
nocnej szafki wzi
ąć
prezerwatyw
ę
. Mam na sobie tylko bokserki, wi
ę
c zatykam j
ą
za ich
elastyczn
ą
gumk
ę
i otwieram drzwi swojego pokoju.
Cycki.
Jej cycki.
S
ą
tutaj.
Trzyma dło
ń
w powietrzu tak, jakby chciała zapuka
ć
. Wygl
ą
da na tak samo zszokowan
ą
tym,
ż
e otworzyłem drzwi, jak ja tym,
ż
e ona tu stoi. Ma na sobie czarny, koronkowy stanik i
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 4
najmniejsze majtki, jakie kiedykolwiek widziałem. Obni
ż
a r
ę
k
ę
i gapimy si
ę
na siebie przed
dobre pi
ęć
minut, zanim wci
ą
gam j
ą
do
ś
rodka, zatrzaskuj
ę
drzwi i przyciskam j
ą
do nich. Jej
j
ę
zyk znajduje si
ę
w moich ustach szybciej, ni
ż
ja zd
ąż
am w
ś
lizgn
ąć
si
ę
r
ę
k
ą
pod jej
biustonosz.
- To w tym
ś
pisz? – pytam, tu
ż
przy jej ustach,
ś
ci
ą
gaj
ą
c rami
ą
czka w dół.
- Tak. – mówi bez tchu. Przechyla głow
ę
i przyci
ą
ga moj
ą
twarz do swojej szyi. – Ale
czasem
ś
pi
ę
nago.
J
ę
cz
ę
i przyciskam si
ę
do niej ciałem, gotowy ju
ż
, by w ni
ą
zanurkowa
ć
.
- Podoba mi si
ę
to.
Okr
ę
cam j
ą
tak,
ż
e plecami jest zwrócona do mnie, a biustem przyci
ś
ni
ę
ta do drzwi. Owijam
wokół niej r
ę
k
ę
i jedn
ą
dłoni
ą
łapi
ę
jedn
ą
z piersi, a drug
ą
ze
ś
lizguj
ę
si
ę
do jej tyłka. Jest w
stringach. Malutkich, czarnych, kolorkowych stringach. Pocieram j
ą
dłoni
ą
, a potem wsuwam
palce pod cienki materiał i
ś
ci
ą
gam je do kolan. Patrz
ę
, jak stringi opadaj
ą
do kostek, a ona
odsuwa je stop
ą
na bok.
Ustawiam si
ę
bezpo
ś
rednio za ni
ą
i przesuwam dłonie z jej pleców na tali
ę
.
- Połó
ż
dłonie na drzwiach.
Nie robi tego od razu. Mog
ę
wyczu
ć
jej wahanie. Jestem pewny,
ż
e nie chce,
ż
eby znowu
kto
ś
inny miał przewag
ę
, ale musi zda
ć
sobie spraw
ę
,
ż
e straciła kontrol
ę
w sekundzie, w
której pojawiła si
ę
w progu moich drzwi.
Obserwuj
ę
jak powoli kładzie dłonie na drzwiach. Pochylam si
ę
do przodu i odrzucam jej
włosy z szyi, zgarniaj
ą
c je na rami
ę
.
- Dzi
ę
kuj
ę
. – szepc
ę
tu
ż
przy jej szyi.
Poci
ą
gam j
ą
za uda, a
ż
jest na równi ze mn
ą
, po czym
ś
ci
ą
gam bokserki i otwieram
opakowanie prezerwatywy.
- Pochyl si
ę
jeszcze troch
ę
. – mówi
ę
jej.
Robi to. Szybko si
ę
uczy.
Wpl
ą
tuj
ę
palce w jej włosy i kr
ę
c
ę
dłoni
ą
, dopóki nie mam gar
ś
ci pełnej jej włosów, a potem
szarpi
ę
na tyle mocno, by uniosła twarz. Kiedy to robi
ę
, wyrywa jej si
ę
z gardła j
ę
k, a to
wszystko, czego potrzebuj
ę
, by w ni
ą
wej
ść
tak daleko, jak tylko mog
ę
, a
ż
wypełniam j
ą
całkowicie.
- Zrób to jeszcze raz. – szepc
ę
.
Nie robi tego, wi
ę
c poci
ą
gam j
ą
za włosy. Ponownie wydaje z siebie ten d
ź
wi
ę
k, pi
ę
kny
d
ź
wi
ę
k, pełen po
żą
dania. Odsuwam si
ę
i ponownie si
ę
w ni
ą
wsuwam, a ten sam d
ź
wi
ę
k
opuszcza jej usta. Nie znios
ę
tego. Nie wiem, czy dam rad
ę
robi
ć
to na stoj
ą
co, bo przez te
d
ź
wi
ę
ki przyprawiaj
ą
mnie o zawrót głowy.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 5
Kład
ę
jedn
ą
dło
ń
na jej i
ś
ciskam, daj
ą
c sobie oparcie, którego potrzebuj
ę
, by kontynuowa
ć
ruchy. Za ka
ż
dym razem, kiedy j
ę
czy, wchodz
ę
w ni
ą
troch
ę
mocniej. Zaczyna j
ę
cze
ć
, w
kółko i w kółko, czasami zast
ę
puj
ą
c ten d
ź
wi
ę
k moim imieniem i ju
ż
teraz wiem,
ż
e b
ę
d
ę
dzi
ś
spał jak zabity.
Kiedy czuj
ę
,
ż
e jestem bliski spełnienia, wychodz
ę
z niej i obracam tak,
ż
e znowu przyciska
plecy do drzwi. Unosz
ę
jej nogi i owijam je wokół swojej talii, ponownie si
ę
w ni
ą
z łatwo
ś
ci
ą
w
ś
lizguj
ą
c. Jedn
ą
dłoni
ą
obejmuj
ę
j
ą
w talii, by j
ą
podtrzyma
ć
, a drug
ą
przyciskam do drzwi,
dla wsparcia. Mój j
ę
zyk walczy z jej j
ę
zykiem, a ja połykam ka
ż
dy d
ź
wi
ę
k, który jej usta s
ą
ch
ę
tne, by mi odda
ć
.
Jej dłonie s
ą
owini
ę
te dookoła mojej szyi, wi
ę
c si
ę
gam za siebie i odrywam jedn
ą
z nich.
Przyciskam jej dło
ń
do jej klatki piersiowej i powoli ze
ś
lizguj
ę
ni
ą
w dół brzucha. Przykładam
czoło do jej czoła i stanowczo patrz
ę
jej w oczy.
- Dotknij si
ę
.
Otwiera szeroko oczy i zaczyna potrz
ą
sa
ć
głow
ą
. Kład
ę
swoj
ą
dło
ń
na jej i patrz
ę
w dół,
tam, gdzie nasze ciała s
ą
poł
ą
czone. Przesuwam jej dło
ń
kilka centymetrów, dopóki jej palce
nie s
ą
dokładnie tam, gdzie chc
ę
, by były.
- Prosz
ę
. – mówi
ę
bez tchu, desperacko.
Potrzebuj
ę
swojej dłoni,
ż
eby si
ę
oprze
ć
, wi
ę
c przyciskam j
ą
do drzwi, za jej głow
ą
. Wci
ąż
trzymam j
ą
talii drug
ą
dłoni
ą
i powoli poruszam si
ę
tam i z powrotem. Nasze czoła nadal si
ę
dotykaj
ą
, ale wzrok mam wbity w jej dło
ń
, kiedy jej palce nie
ś
miało zaczynaj
ą
si
ę
porusza
ć
si
ę
powolnie, kolistym ruchem.
- O kurwa. – wypuszczam z siebie oddech. Patrz
ę
na ni
ą
jeszcze przez minut
ę
, dopóki nie
zaczyna si
ę
relaksowa
ć
pod dotykiem własnej dłoni, i wtedy przenosz
ę
wzrok na jej twarz.
Wysuwam si
ę
i gapi
ę
si
ę
na ni
ą
, jak jej głowa opada na drzwi. Jej oczy s
ą
zamkni
ę
te, a usta
lekko rozchylone, a wszystko, co czuj
ę
w swoim sercu, brzmi jak pocałuj j
ą
, pocałuj.
Przybli
ż
am si
ę
wargami do jej ust, a ona lekko j
ę
czy prosto w moje usta. Dra
ż
ni
ę
jej wargi
koniuszkiem j
ę
zyka, przesuwaj
ą
c nim po górnej, a potem po dolnej wardze. Jej j
ę
ki staj
ą
si
ę
coraz cz
ę
stsze, a im bardziej przyciskam j
ą
do drzwi, tym bardziej czuj
ę
, jak jej r
ę
ka porusza
si
ę
mi
ę
dzy nami.
Nie mog
ę
uwierzy
ć
,
ż
e to jest prawdziwe
ż
ycie. Nie mog
ę
uwierzy
ć
,
ż
e mieszka pi
ęć
metrów ode mnie i jest skłonna odda
ć
mi t
ą
cz
ęść
siebie. Jestem najszcz
ęś
liwszym
człowiekiem na
ś
wiecie.
Znowu zaczyna j
ę
cze
ć
, ale tym razem moje wargi spoczywaj
ą
tu
ż
przy jej, i przyjmuj
ę
w
usta ka
ż
dy d
ź
wi
ę
k, jaki z siebie wydaje. Coraz bardziej pochyla twarz w moj
ą
stron
ę
, chc
ą
c,
bym j
ą
całował, ale ja ciesz
ę
si
ę
tym momentem troch
ę
za bardzo. Uwielbiam to, jak ona
teraz wygl
ą
da, oczy zamkni
ę
te, usta rozchylone, serce obna
ż
one. Nie chc
ę
jej całowa
ć
.
Chc
ę
mie
ć
otwarte oczy i nie straci
ć
z tego widoku ani sekundy.
Przestaj
ę
si
ę
w niej porusza
ć
i czekam, a
ż
sko
ń
czy, bo gdybym kontynuował, sam nie
wytrzymałbym ju
ż
dłu
ż
ej. Zaczyna otwiera
ć
oczy, zastanawiaj
ą
c si
ę
, dlaczego przestałem,
wi
ę
c pochylam si
ę
do jej ucha.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 6
- Ju
ż
prawie jeste
ś
… - szepce. – Chc
ę
po prostu ci
ę
obserwowa
ć
.
Ponownie si
ę
rozlu
ź
nia, a ja dalej na ni
ą
patrz
ę
, wchłaniaj
ą
c ka
ż
dy d
ź
wi
ę
k, j
ę
k i ruch,
jakbym był g
ą
bk
ą
, a ona moj
ą
wod
ą
.
Jak tylko jej nogi
ś
ciskaj
ą
mocniej moj
ą
tali
ę
, łapi
ę
jej biodra obiema dło
ń
mi i zaczynam
ponownie si
ę
w niej porusza
ć
. Jej delikatne skomlenie zamienia si
ę
w j
ę
ki, j
ę
ki zamieniaj
ą
si
ę
w moje imi
ę
, a nam obu zajmuje całe dziesi
ęć
sekund, zanim zaczynamy si
ę
dr
ż
e
ć
, dysze
ć
,
całowa
ć
si
ę
, dotyka
ć
po omacku i w ko
ń
cu, wzdycha
ć
.
Czuj
ę
, jak jej ciało słabnie w moich ramionach, a ona składa głow
ę
na mojej piersi. Unosz
ę
dłonie do jej szyi i całuj
ę
j
ą
delikatnie w czubek głowy.
Po solidnej minucie, w której staramy si
ę
ponownie złapa
ć
oddech i odzyska
ć
zdolno
ść
poruszania si
ę
, powoli zaczynam z niej wychodzi
ć
. Obni
ż
a stopy na podłog
ę
i spogl
ą
da na
mnie. Nie u
ś
miecha si
ę
, ale widz
ę
spokój w jej oczach. To było dokładnie to, czego
potrzebowała. Czego ja potrzebowałem.
- Dzi
ę
kuj
ę
. – mówi rzeczowo.
Wyszczerzam z
ę
by w u
ś
miechu.
- Nie ma za co.
Zni
ż
a głow
ę
, jak tylko zaczyna si
ę
u
ś
miecha
ć
, i wy
ś
lizguje si
ę
z moich ramion. Wchodzi do
łazienki i zamyka za sob
ą
drzwi. Opieram si
ę
o
ś
cian
ę
i ze
ś
lizguj
ę
si
ę
po niej na podłog
ę
,
kompletnie niezdolny, by zmusi
ć
nogi,
ż
eby wróci
ć
do łó
ż
ka. Gdybym nie musiał czeka
ć
, a
ż
ona sko
ń
czy w łazience, zasn
ą
łbym tutaj, na podłodze.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 7
Rozdział 7
Trzy solidne tygodnie.
Dwadzie
ś
cia jeden dni.
Ponad trzydzie
ś
ci razy uprawiali
ś
my seks.
Absolutnie zero kontaktu w ci
ą
gu dnia.
Naprawd
ę
jej nie rozumiem. Nie znam jej na tyle dobrze, by wiedzie
ć
, co powoduje wybuch
jej zło
ś
ci, a co z kolei sprawia,
ż
e si
ę
tak wycisza. Nie wiem, dlaczego nie chce traktowa
ć
tego, co si
ę
dzieje mi
ę
dzy nami, jako co
ś
znacz
ą
cego, ale nie narzekam. To znaczy, no
prosz
ę
ci
ę
. Co noc uprawiamy seks, a w dzie
ń
nie musz
ę
jej nia
ń
czy
ć
. To byłoby idealne
ustawienie, gdybym tylko nie chciał od niej troch
ę
wi
ę
cej. Ale dopóki nie przejdziemy na inny
poziom relacji, wiem,
ż
e nic dobrego z nas nie wyjdzie. A zwłaszcza nowa współlokatorka, a
obawiam si
ę
,
ż
e wła
ś
nie to mo
ż
e si
ę
zdarzy
ć
. Brennan oficjalnie udał si
ę
w tras
ę
i
wyprowadził si
ę
, co oznacza,
ż
e jego pokój jest teraz do wzi
ę
cia. Nie mog
ę
znie
ść
pomysłu,
ż
e siostra Bridgette mogłaby si
ę
tu wprowadzi
ć
, a słyszałem,
ż
e było to omawiane przez
telefon. Nie wiem co, lub kogo Ridge miał na my
ś
li, ale nie s
ą
dz
ę
, bym zniósł mo
ż
liwo
ść
, by
kolejny facet si
ę
tu wprowadził. Nawet je
ś
li bardzo chc
ę
udawa
ć
,
ż
e nie przeszkadza mi taki
układ z Bridgette, je
ś
li inny facet spojrzałby na jej tyłek w tych szortach, nie b
ę
d
ę
w stanie
powstrzyma
ć
si
ę
, przed skopaniem jego tyłka. A nawet nie jestem typem faceta, który bije si
ę
z innymi, ale przez ni
ą
chc
ę
walczy
ć
z ka
ż
dym. Nawet z frajerami. Uderz
ę
ka
ż
dego, je
ś
li to
oznacza,
ż
e zachowałbym nasz układ z Bridgette.
I dlatego nie mog
ę
przesta
ć
si
ę
gapi
ć
na kanap
ę
. Jest na niej jaka
ś
osoba. My
ś
l
ę
,
ż
e to
dziewczyna, bo widz
ę
blond włosy wystaj
ą
ce spod poduszki naci
ą
gni
ę
tej na jej twarz, ale
równie dobrze to mógłby by
ć
facet z długimi włosami. Facet, którego nie chc
ę
widzie
ć
jako
naszego nast
ę
pnego współlokatora. Wci
ąż
obserwuj
ę
kanap
ę
, czekaj
ą
c, a
ż
ta osoba si
ę
obudzi. Zachowuj
ę
si
ę
w kuchni wystarczaj
ą
co gło
ś
no,
ż
eby obudzi
ć
całe mieszkanie, ale
ktokolwiek jest na kanapie,
ś
pi jak kamie
ń
.
Ko
ń
cz
ę
napełnia
ć
swoj
ą
misk
ę
płatkami i id
ę
z ni
ą
do salonu. Skoro kto
ś
postanowił si
ę
rozgo
ś
ci
ć
na miejscu, gdzie jem
ś
niadania, siadam na podłodze. Dokładnie przed kanap
ą
.
Zaczynam je
ść
, chrupi
ą
c płatkami tak gło
ś
no, jak tylko potrafi
ę
.
Zastanawiam si
ę
, czy on/ona to znajomy Bridgette.
Nie, Bridgette nie przyprowadziła wczoraj nikogo. Wiem to, bo odebrałem j
ą
po tym, jak
sam sko
ń
czyłem prac
ę
i pojechali
ś
my prosto do domu, a potem prosto do mojego łó
ż
ka.
Je
ś
liby o tym pomy
ś
le
ć
, to nawet nie zapalili
ś
my
ś
wiateł w salonie, wi
ę
c je
ś
li kto
ś
ju
ż
tam
le
ż
ał, to po prostu nie zauwa
ż
yli
ś
my.
O kurcz
ę
. Zastanawiam si
ę
, czy byli
ś
my gło
ś
no? Nigdy nie musieli
ś
my si
ę
tym martwi
ć
,
kiedy Ridge był w domu.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 8
Spod poduszki słycha
ć
j
ę
k i ciało si
ę
obraca, twarz
ą
do mnie, wi
ę
c widz
ę
,
ż
e to
rzeczywi
ś
cie jest dziewczyna. Wci
ąż
siedz
ę
na podłodze, jedz
ą
c płatki. Obserwuj
ę
, jak ona
próbuje otworzy
ć
oczy.
- Kim jeste
ś
i dlaczego
ś
pisz na mojej kanapie? – pytam w ko
ń
cu.
Szarpie nagle swoim ciałem na d
ź
wi
ę
k mojego głosu. Unosi poduszk
ę
i odsuwa si
ę
,
spogl
ą
daj
ą
c mi w oczy. Musz
ę
stłumi
ć
ś
miech, bo kto
ś
długopisem napisał jej na twarzy „
Ktoś
pisał po twoim czole
”.
To prawie na pewno był Ridge, wi
ę
c robi
ę
, co w mojej mocy, by si
ę
na to nie gapi
ć
i zamiast
tego patrz
ę
w jej oczy.
- Jeste
ś
now
ą
współlokatork
ą
? – pytam z ustami pełnymi płatków.
Potrz
ą
sa głow
ą
.
- Nie. – mówi. – Jestem przyjaciółk
ą
Ridge’a.
Hmmm. Tego si
ę
nie spodziewałem.
- Ridge ma tylko jednego przyjaciela. Mnie.
Przewraca oczami i siada na kanapie. Jest urocza. Bardzo imponuj
ą
ce, Ridge.
- Zazdrosny? – pyta, przeci
ą
gaj
ą
c si
ę
z ziewni
ę
ciem.
- Jak si
ę
nazywa?
- Kto?
- Wida
ć
dobra z ciebie przyjaciółka.
Wzdycha, a jej głowa opada na zagłówek kanapy.
- Nie wiem, jakie Ridge ma nazwisko. – mówi. – Nie wiem, jakie jest jego drugie imi
ę
. A
ś
pi
ę
tu tylko dlatego, bo mój chłopak, z którym byłam od dwóch lat, zdecydował,
ż
e b
ę
dzie fajnie,
jak popieprzy troch
ę
moj
ą
współlokatork
ę
, a nie chciałam tam siedzie
ć
i tego ogl
ą
da
ć
.
Podoba mi si
ę
ta dziewczyna. Mogłaby by
ć
konkurencj
ą
dla Bridgette. I nie mam na my
ś
li
siebie, po prostu Bridgette jest wredna i prawdopodobnie nie poznała za wiele dziewczyn,
które mogłyby j
ą
wspiera
ć
. To mo
ż
e by
ć
zabawne.
- Nazywa si
ę
Lawson – mówi
ę
– i nie ma drugiego imienia.
Słysz
ę
, jak drzwi od pokoju Bridgette si
ę
otwieraj
ą
i natychmiast obracam głow
ę
w tym
kierunku. Wci
ąż
ma ubrane moje bokserki z poprzedniej nocy, ale na nie zało
ż
yła swoj
ą
koszulk
ę
. Bo
ż
e, tak dobrze wygl
ą
da.
- Dzie
ń
dobry, Bridgette. Dobrze spała
ś
?
Spogl
ą
da na mnie krótko i przewraca oczami.
- Pieprz si
ę
, Warren.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 9
Co w j
ę
zyku Bridgette oznacza Tak, Warren. Spałam jak dziecko, dzi
ę
ki tobie.
- To Bridgette. – mówi
ę
szeptem do dziewczyny na kanapie. – W ci
ą
gu dnia udaje,
ż
e mnie
nienawidzi, ale w nocy mnie kocha.
Ta
ś
mieje si
ę
i robi tak
ą
min
ę
, jakby mi nie wierzyła.
- Cholera! – krzyczy Bridgette. Odwracam si
ę
i patrz
ę
, jak chwyta si
ę
blatu, by nie upa
ść
. –
Jezu Chryste! – kopie walizki, które stoj
ą
obok szafek. – Powiedz swojej małej kole
ż
ance,
ż
e
je
ś
li tu zostaje, musi zabra
ć
dwoje rzeczy do jej pokoju!
Mojej kole
ż
ance? Ponownie zwracam twarz do dziewczyny na kanapie, która siedzi z
szeroko otwartymi oczami. My
ś
l
ę
,
ż
e Bridgette ju
ż
miała z ni
ą
jaki
ś
problem. Kolejny powód,
by upewni
ć
si
ę
,
ż
e ta zostanie now
ą
współlokatork
ą
, bo lubi
ę
w
ś
ciekł
ą
Bridgette. Mog
ę
si
ę
te
ż
zało
ż
y
ć
,
ż
e zazdrosna Bridgette b
ę
dzie o wiele bardziej przylepna, co działa na moj
ą
korzy
ść
. Odwracam si
ę
i gapi
ę
na Bridgette, z miejsca, w którym wci
ąż
siedz
ę
.
- A kim ja jestem, twoj
ą
dziwk
ą
? Sama jej powiedz.
Bridgette wbija wzrok w dziewczyn
ę
na kanapie, a potem wskazuje na walizki, przez które
nieomal si
ę
przewróciła.
- ZABIERZ.. SWOJE.. RZECZY.. Z.. KUCHNI! – mówi, zanim odmaszerowuje do swojego
pokoju.
Powoli obracam głow
ę
w stron
ę
dziewczyny z kanapy.
- Dlaczego ona my
ś
li,
ż
e jeste
ś
głucha?
Wzrusza ramionami.
- Nie mam poj
ę
cia. Wczoraj doszła do takiego wniosku i nie miałam szansy jej tego
wyperswadowa
ć
.
Wybucham
ś
miechem. Co za idealna wkr
ę
ta, i nawet nie musiałem nad tym my
ś
le
ć
.
- Och, typowe. – mówi
ę
do niej. – Masz zwierz
ę
ta?
Potrz
ą
sa przecz
ą
co głow
ą
.
- Masz co
ś
przeciwko porno?
- Nic przeciwko ogl
ą
daniu, ale nie zamierzam kiedykolwiek gra
ć
w takich filmach.
Kiwam głow
ą
, bo to prawdopodobnie dobrze. Przynajmniej nie b
ę
d
ę
musiał dodawa
ć
do
listy kolejnego powodu, dla którego ogl
ą
dam ka
ż
de porno, które wpada mi w r
ę
ce.
- Masz jaki
ś
irytuj
ą
cych znajomych?
- Moja najlepsza przyjaciółka to wbijaj
ą
ca nó
ż
w plecy dziwka i ju
ż
z ni
ą
nie rozmawiam.
- Jakie masz nawyki w braniu prysznicu?
Ś
mieje si
ę
.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 10
- Raz na dzie
ń
. Nie dłu
ż
ej ni
ż
pi
ę
tna
ś
cie minut.
- Gotujesz?
- Tylko, gdy jestem głodna.
- Sprz
ą
tasz po sobie?
- Prawdopodobnie lepiej, ni
ż
ty. – mówi, zerkaj
ą
c wymownie na moj
ą
koszulk
ę
, której
u
ż
yłem jako serwetki co najmniej kilka razy podczas tej rozmowy.
- Słuchasz disco?
- Wolałabym zje
ść
drut kolczasty.
Jest dla nas idealna.
- W takim razie, dobrze. – mówi
ę
. – My
ś
l
ę
,
ż
e mo
ż
esz tu zosta
ć
.
Prostuje si
ę
i podci
ą
ga nogi na kanap
ę
.
- Nie zdawałam sobie sprawy,
ż
e to było przesłuchanie.
Zerkam na jej walizki, a potem z powrotem na ni
ą
. Wi
ę
kszo
ść
ludzi nie podró
ż
uje ze
wszystkim, co posiadaj
ą
, a je
ś
li ona szuka miejsca, gdzie mo
ż
e zamieszka
ć
, to chc
ę
,
ż
eby to
było to miejsce,
ż
eby miał pewno
ść
,
ż
e nowy współlokator nie b
ę
dzie miał fiuta.
- To oczywiste,
ż
e potrzebujesz miejsca,
ż
eby si
ę
zatrzyma
ć
, a my mamy pusty pokój. I je
ś
li
ty go nie zajmiesz, w przyszłym miesi
ą
cu wprowadzi si
ę
siostra Bridgette, a to ostatnia rzecz,
której ja i Ridge potrzebujemy.
- Nie mog
ę
tu zosta
ć
. – mówi, kr
ę
c
ą
c głow
ą
.
- Dlaczego nie? I tak pewnie sp
ę
dzisz kilka dni na szukaniu mieszkania. Co jest nie tak z
tym? Nawet nie musisz za daleko odchodzi
ć
.
Drzwi do pokoju Ridge’a si
ę
otwieraj
ą
i widz
ę
, jak dziewczyna lekko mru
ż
y oczy, jakby była
zdenerwowana. Prawdopodobnie to nie jest dobry znak dla Ridge’a, ale jest tak zadurzony w
Maggie,
ż
e taka laska jako współlokatorka nie powinna stanowi
ć
problemu dla
ż
adnego z
nas. Mrugam do niej i wstaj
ę
,
ż
eby odnie
ść
swoj
ą
misk
ę
do kuchni. Mówi
ę
i pokazuj
ę
jednocze
ś
nie.
- Poznałe
ś
ju
ż
nasz
ą
now
ą
współlokatork
ę
?
Ridge zerka na ni
ą
, po czym wraca spojrzeniem do mnie.
- Tak – pokazuje. – Musi si
ę
gdzie
ś
zatrzyma
ć
, wi
ę
c chyba pozwol
ę
jej po prostu zosta
ć
w
pokoju Brennana. Lub je
ś
li chcesz, mo
ż
e wzi
ąć
twój pokój, a ty we
ź
miesz ten Brennana,
ż
eby
ś
my oboje nie musieli dzieli
ć
łazienki z dziewczynami.
Potrz
ą
sam głow
ą
.
- Nie ma mowy,
ż
eby
ś
umie
ś
cił mnie tak daleko od Bridgette. Mój ulubiony seks to ten w
łazience.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 11
Ridge potrz
ą
sa głow
ą
.
- Jeste
ś
ż
ałosny.
Wraca do swojego pokoju, a ja spogl
ą
dam na nasz
ą
now
ą
współlokatork
ę
.
- Co powiedział? – pyta, zdenerwowana.
- Dokładnie to, czego si
ę
spodziewałem. – mówi
ę
. Id
ę
do swojego pokoju i bior
ę
kluczyki z
szafki. Zerkam do łazienki i widz
ę
Bridgette stoj
ą
c
ą
przy zlewie. Otwieram szerzej drzwi i
daj
ę
jej szybkiego całusa w policzek. Próbuje si
ę
ode mnie odsun
ąć
, ale widz
ę
, jak u
ś
miech
próbuje wkra
ść
si
ę
na jej usta.
Mój wzrok spada na czarny długopis le
żą
cy obok zlewu. Podnosz
ę
go i patrz
ę
na Bridgette
z podejrzliwo
ś
ci
ą
. Wzrusza ramionami, a ja wybucham
ś
miechem.
Nie my
ś
lałem,
ż
e ona to w sobie ma, ale po dowcipie ze szklankami wody, a teraz tym,
obawiam si
ę
,
ż
e spotkałem godnego przeciwnika. Przynajmniej nowa współlokatorka szybko
została przechrzczona.
Zamykam drzwi od łazienki i zmierzam do salonu.
- Powiedział,
ż
e wy dwoje zawarli
ś
cie ju
ż
umow
ę
.
Wskazuj
ę
na stary pokój Brennana.
- Id
ę
do pracy. Tam jest twój pokój, je
ś
li chcesz uło
ż
y
ć
swoje rzeczy. Reszt
ę
bzdur
Brennana ustaw w k
ą
cie. – otwieram drzwi i przechodz
ę
przez próg, ale potem odwracam
si
ę
, zanim je zamykam. – Och. Jak masz na imi
ę
?
- Sydney.
- Có
ż
, Sydney. Witaj w najdziwniejszym miejscu, w jakim kiedykolwiek mieszkała
ś
.
Zamykam za sob
ą
drzwi, czuj
ą
c si
ę
nieco winny,
ż
e mogłem przeci
ą
gn
ąć
t
ą
współlokatork
ę
na moj
ą
korzy
ść
. Ale serio. Nie tylko zapewni mi łatwiejszy „dost
ę
p” do Bridgette, to jeszcze
wprowadzi do domu interesuj
ą
c
ą
dynamik
ę
. Dwie dziewczyny w stanie wojny, rzucaj
ą
ce w
siebie dowcipami, to mo
ż
e by
ć
najlepsza rzecz, jaka przydarzyła si
ę
Ridge’owi i mi.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 12
Rozdział 8
- Wi
ę
c, co jest z t
ą
now
ą
współlokatork
ą
? – pytam Ridge’a, kiedy wchodz
ę
przez drzwi.
- Mieszka w s
ą
siedztwie. Chłopak j
ą
zdradził i musi si
ę
gdzie
ś
zatrzyma
ć
.
Podchodz
ę
do stołu, przy którym on siedzi i wyci
ą
gam jedno krzesło.
- Wci
ąż
tu jest?
Zerka na mnie znad swojego laptopa.
- Taa, prawdopodobnie zostanie tu przynajmniej przez kilka tygodni. Mo
ż
e by
ć
?
Jest troch
ę
nieobecny. Kiedy znasz kogo
ś
przez wi
ę
kszo
ść
swojego
ż
ycia, mo
ż
esz wyczu
ć
jego niepokój. Ta Sydney sprawia,
ż
e jest nerwowy, a ja nie wiem, dlaczego.
- A Maggie nie ma nic przeciwko?
Szybko przenosi uwag
ę
na laptopa. Kiwa potakuj
ą
co głow
ą
i przestaje pokazywa
ć
dło
ń
mi.
Wychylam si
ę
na krze
ś
le i zerkam na drzwi, by zobaczy
ć
, czy buty Bridgette s
ą
tak, gdzie je
zawsze trzyma. Nie ma ich. Klepi
ę
Ridge’a w rami
ę
.
- Gdzie Bridgette?
Prostuje si
ę
na krze
ś
le.
- Wyszła. – pokazuje.
- Wyszła gdzie?
Wzrusza ramionami.
- Warren, naprawd
ę
chcesz to usłysze
ć
? Bo wiem,
ż
e ci si
ę
to nie spodoba.
Ponownie siadam prosto na krze
ś
le.
- Jasne,
ż
e chc
ę
wiedzie
ć
, do cholery. Gdzie ona jest?
Opiera si
ę
na krze
ś
le i wzdycha.
- Jaki
ś
facet przyjechał po ni
ą
około trzy godziny temu. Wygl
ą
dało to tak, jakby gdzie
ś
razem wychodzili.
- Wychodzili. Wychodzili, jakby szli na randk
ę
?
Kiwa potakuj
ą
co głow
ą
.
Nagle mam ochot
ę
go uderzy
ć
, ale wiem,
ż
e on nie ma z tym nic wspólnego. Wstaj
ę
i
popycham krzesło z powrotem pod stół.
Jest na randce. Bridgette jest na pieprzonej randce.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 13
To jakie
ś
bzdury. Dlaczego nie wyznaczyłem wcze
ś
niej granic? Dlaczego jej nie
powiedziałem,
ż
e nie mo
ż
e widywa
ć
si
ę
z innymi facetami?
A co, je
ś
li go tu przyprowadzi? Zrobi to. Jest tak wredna,
ż
e na pewno to zrobi.
Łapi
ę
swoje klucze i pokazuj
ę
Ridge’owi,
ż
e wróc
ę
za jaki
ś
czas.
Naprawi
ę
to.
Jako
ś
.
***
Dwie godziny pó
ź
niej siedz
ę
na kanapie, kiedy drzwi si
ę
otwieraj
ą
. Tak, jak podejrzewałem,
nie przyszła sama. Jaki
ś
facet idzie za ni
ą
, zdecydowanie za blisko niej. Jego dło
ń
spoczywa
na dole jej pleców, kiedy
ś
ci
ą
ga buty i spogl
ą
da prosto na mnie.
- Och. Cze
ść
, Warren.
Wskazuje na mnie palcem.
- Guy, to jest Warren. Warren, to jest Guy.
Patrz
ę
na niego. Na całe metr osiemdziesi
ą
t metro seksualnego frajera.
- Masz na imi
ę
Guy
1
?
Nie odpowiada mi. Patrzy tylko na Bridgette, jakby czuł si
ę
lekko zakłopotany tym,
ż
e
wła
ś
nie wszedł do jej mieszkania, a na kanapie siedzi jaki
ś
go
ść
. Zało
żę
si
ę
,
ż
e b
ę
dzie
naprawd
ę
zakłopotany, kiedy si
ę
dowie, co z ni
ą
robiłem na tej kanapie dwadzie
ś
cia cztery
godziny temu.
- Warren. – mówi Bridgette, obrzydliwie fałszywym słodkim głosem. – Mógłby
ś
da
ć
nam
troch
ę
prywatno
ś
ci?
Zerka w kierunku mojej sypialni, cicho daj
ą
c mi do zrozumienia,
ż
ebym tam poszedł,
ż
eby
ona mogła flirtowa
ć
z Guy’em w moim salonie. Zw
ęż
am wzrok. Robi to celowo. Testuje mnie,
a ja mam zamiar sobie z tym bez problemu poradzi
ć
.
- Jasne, Bridgette. – mówi
ę
z u
ś
miechem. Wstaj
ę
i podchodz
ę
do nich, wyci
ą
gaj
ą
c r
ę
k
ę
do
Guy’a. – Miło było ci
ę
pozna
ć
. – zwracam si
ę
do niego. U
ś
miecha si
ę
i jego twarz łagodnieje,
kiedy widzi,
ż
e si
ę
wyluzowałem. – Wy dzieciaki bawcie si
ę
dobrze. Zostawi
ę
odkluczone
drzwi od łazienki, na wypadek, gdyby które
ś
z was musiało z niej skorzysta
ć
. – wskazuj
ę
w
jej kierunku, zasadzaj
ą
c ziarno.
Prosz
ę
, niech mu si
ę
zachce skorzysta
ć
z ubikacji. Prosz
ę
.
1
Guy to po angielsku „facet”
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 14
Bridgette wie,
ż
e mój ostatni komentarz był nietypowy. Mru
ż
y oczy, kiedy ja wycofuj
ę
si
ę
do
swojego pokoju. Zamykam drzwi i staj
ę
tu
ż
przy nich. Nie zamierzam straci
ć
z tego ani
sekundy. Je
ś
li b
ę
dzie mnie wypróbowywa
ć
i testowa
ć
albo torturowa
ć
przyprowadzeniem
innego faceta do domu, musi by
ć
ś
wiadoma,
ż
e b
ę
d
ę
podsłuchiwał całej ich rozmowy.
Stoj
ę
z uchem przyci
ś
ni
ę
tym do drzwi przez przynajmniej pi
ę
tna
ś
cie minut. I przez te
pi
ę
tna
ś
cie minut słysz
ę
, jak on nadaje o wszystkim, w czym jest dobry.
Baseball.
Piłka no
ż
na.
Tenis.
Ciekawostki. (Prawd
ę
mówi
ą
c zmusił j
ą
,
ż
eby go przepytała.)
Praca. (Jest sprzedawc
ą
. Najwyra
ź
niej jest najlepszy. Najwy
ż
szy poziom sprzeda
ż
y przez
ostatnie cztery kwartały.)
Oczywi
ś
cie, jest podró
ż
nikiem.
Oczywi
ś
cie, mówi po francusku.
Bridgette ziewa cztery razy podczas tej rozmowy. Wydaje mi si
ę
,
ż
e ona nudzi si
ę
bardziej,
ni
ż
ja.
- Mógłbym skorzysta
ć
z toalety? – pyta Guy.
W ko
ń
cu.
Kilka sekund pó
ź
niej słysz
ę
, jak drzwi do łazienki si
ę
zamykaj
ą
, wi
ę
c natychmiast otwieram
drzwi od mojego pokoju i id
ę
do kuchni. Bridgette siedzi na kanapie, ze stopami opartymi o
stolik.
- Wygl
ą
dasz na znudzon
ą
na
ś
mier
ć
. – mówi
ę
jej.
- Jest intryguj
ą
cy. – odpowiada z fałszywym u
ś
miechem. – Tak dobrze si
ę
bawi
ę
,
ż
e
prawdopodobnie zapytam, czy zostanie na noc.
U
ś
miecham si
ę
, wiedz
ą
c,
ż
e to si
ę
nie stanie.
- Nigdy si
ę
na to nie zgodzi, Bridgette. – mówi
ę
jej. – Wła
ś
ciwie.. – patrz
ę
w dół na swój
nadgarstek i klepi
ę
go, jakbym wskazywał na zegarek. – Jestem do
ść
pewny,
ż
e wyjdzie
st
ą
d tak szybko, jak tylko opu
ś
ci łazienk
ę
.
Prostuje si
ę
na kanapie i szybko wstaje. Podchodzi do mnie, wysuwa palec i d
ź
ga mnie nim
w klatk
ę
piersiow
ą
.
- Co ty zrobiłe
ś
, Warren?
Drzwi od łazienki otwieraj
ą
si
ę
i Guy z niej wychodzi. Bridgette obraca si
ę
do niego z twarz
ą
pokryt
ą
tym fałszywym, słodkim u
ś
miechem.
- Chcesz posiedzie
ć
u mnie w pokoju?
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 15
Zerka na mnie, a ja szybko kr
ę
c
ę
przecz
ą
co głow
ą
. Z tego, co wie, to po prostu go
ostrzegam, jak facet faceta,
ż
eby lepiej uciekał, dopóki jeszcze mo
ż
e.
Widz
ę
,
ż
e jest przera
ż
ony tym, co zaplanowałem dla niego w łazience. Zerka na drzwi, a
potem na Bridgette.
- Tak wła
ś
ciwie, to ju
ż
miałem wychodzi
ć
. – mówi. – Zadzwoni
ę
do ciebie.
Kolejne kilka sekund, to najbardziej kr
ę
puj
ą
cy moment, jaki widziałem kiedykolwiek mi
ę
dzy
dwójk
ą
ludzi. On wyci
ą
ga do niej r
ę
k
ę
, ona si
ę
ga, by go przytuli
ć
, on si
ę
odsuwa, boj
ą
c si
ę
,
ż
e ona chce go pocałowa
ć
, a w jego oczach pojawia si
ę
strach. Przechodzi szybko obok niej
i idzie prosto do drzwi.
- Miło było ci
ę
pozna
ć
, Warren. Zadzwoni
ę
do ciebie pó
ź
niej, Bridgette.
I tyle go widziałem.
Powoli zwraca si
ę
twarz
ą
w moj
ą
stron
ę
. Jej oczy wygl
ą
daj
ą
, jakby były w nich ostre
diamenty. Obawiam si
ę
,
ż
e s
ą
tak ostre,
ż
e s
ą
w stanie poder
ż
n
ąć
mi gardło. Wycofuj
ę
si
ę
do swojego pokoju z u
ś
miechem na ustach.
- Dobranoc, Bridgette.
Niezła próba, Bridgette.
Niezła próba.
***
- Skurwysyn!
Drzwi od łazienki otwieraj
ą
si
ę
z hukiem, a ona maszeruje prosto do mojego łó
ż
ka. Uczyłem
si
ę
, ale szybko odrzuciłem ksi
ąż
ki na bok, kiedy spostrzegłem,
ż
e idzie. Wskazuje na moje
łó
ż
ko, wstaje i po nim idzie. Wyrzuca r
ę
ce w powietrze i wtedy zauwa
ż
yłem,
ż
e co
ś
trzyma.
Chocia
ż
zauwa
ż
yłem to za pó
ź
no, bo wyciska krem na moj
ą
głow
ę
.
- Krem na hemoroidy? – wrzeszczy, odrzucaj
ą
c tubk
ę
na bok. Wyci
ą
ga inn
ą
, która była
wetkni
ę
ta pod jej rami
ę
.
- Usuwa brodawki?
Wyciska go na moj
ą
poduszk
ę
. Próbuj
ę
nakry
ć
głow
ę
kocem, ale ona wsz
ę
dzie to rozrzuca.
Podcinam jej nogi, a ona spada na łó
ż
ko, gdzie zaczyna mnie kopa
ć
, rzucaj
ą
c tubkami.
- Chłodna ulga? – to l
ą
duje prosto na mojej twarzy. – Nie mog
ę
uwierzy
ć
,
ż
e poło
ż
yłe
ś
to
wszystko w naszej łazience! Przysi
ę
gam na Boga, jeste
ś
dzieciakiem, Warren. Zazdrosnym
dzieciakiem!
Wyci
ą
gam reszt
ę
tubek z jej dłoni i przewracam j
ą
na plecy, przyciskaj
ą
c ramiona do
materaca.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 16
- Jeste
ś
taki dupkiem. – krzyczy.
Walcz
ę
, by utrzyma
ć
j
ą
nieruchomo.
- Je
ś
li ja jestem dupkiem, to ty jeste
ś
chłodn
ą
, wyrachowana, bezwzgl
ę
dn
ą
suk
ą
!
St
ę
ka, próbuj
ą
c wyrwa
ć
si
ę
z mojego u
ś
cisku. Nie puszczam jej, ale staram si
ę
zrobi
ć
wszystko, co w mojej mocy,
ż
eby usun
ąć
gniew z mojego głosu i mówi
ę
do niej spokojnie.
- O co chodziło, Bridgette? Co? Dlaczego, do cholery, go tutaj przyprowadziła
ś
?
Przestaje walczy
ć
na tyle długo, by u
ś
miechn
ąć
mi si
ę
w twarz. Wiedza,
ż
e moja zazdro
ść
wywołuje jej u
ś
miech, wkurza mnie jeszcze bardziej. Trzymam jej oba nadgarstki jedn
ą
dłoni
ą
, a drug
ą
si
ę
gam za jej głow
ę
, chwytaj
ą
c tubk
ę
z kremem. Z
ę
bami j
ą
odkr
ę
cam i
wyciskam krem na jej włosy. Zaczyna si
ę
pode mn
ą
miota
ć
i Bo
ż
e, jestem na ni
ą
tak
w
ś
ciekły.
Dlaczego miałaby to robi
ć
?
Łapi
ę
jej szcz
ę
k
ę
i trzymam jej twarz tak,
ż
eby na mnie patrzyła. Zdaje sobie spraw
ę
,
ż
e nie
przewy
ż
szy mnie sił
ą
fizyczn
ą
, wi
ę
c przestaje si
ę
rzuca
ć
. Jej klatka piersiowa faluje, a ona z
trudem łapie oddech. Widz
ę
gniew w jej oczach. Nie mam poj
ę
cia, co jej daje prawo do tego,
by by
ć
zł
ą
, skoro to ona pogrywała sobie ze mn
ą
.
Obni
ż
am swoje czoło do jej i zamykam oczy.
- Dlaczego? – pytam bez tchu. W pokoju zalega cisza. – Dlaczego go tu przyprowadziła
ś
?
Wzdycha i odwraca głow
ę
. Przysuwam si
ę
i na ni
ą
patrz
ę
, przekonany,
ż
e w jej oczach jest
wi
ę
cej bólu, ni
ż
zło
ś
ci. Kiedy si
ę
odzywa, jej głos jest cichy.
- A dlaczego ty pozwoliłe
ś
dzi
ś
innej dziewczynie si
ę
wprowadzi
ć
?
Wiem,
ż
e to było dla ci
ęż
kie, bo to pytanie dowodzi,
ż
e jej zale
ż
y. Dowodzi tego,
ż
e nie
tylko ja obawiałem si
ę
,
ż
e nowa współlokatorka stanie mi
ę
dzy nami. Przestraszyła si
ę
,
ż
e
rusz
ę
dalej. Przestraszyła si
ę
,
ż
e Sydney wejdzie mi
ę
dzy nas, wi
ę
c usiłowała zrani
ć
mnie
pierwsza.
- My
ś
lisz,
ż
e mi
ę
dzy nami co
ś
si
ę
zmieni tylko dlatego,
ż
e jaka
ś
inna dziewczyna si
ę
wprowadzi? – pytam. Spogl
ą
da gdzie
ś
za moje rami
ę
,
ż
eby nie patrzy
ć
mi w oczy.
Przechylam jej szcz
ę
k
ę
,
ż
eby na mnie spojrzała. – To dlatego go tu przyprowadziła
ś
?
Mru
ż
y oczy i zaciska usta, bo nie chce przyzna
ć
,
ż
e j
ą
to zabolało.
- Po prostu to powiedz. – błagam. Musz
ę
usłysze
ć
, jak mówi to na głos. Potrzebuj
ę
tylko
usłysze
ć
, jak mówi,
ż
e przyprowadziła go tu, bo poczuła si
ę
zraniona i si
ę
przestraszyła.
Chc
ę
,
ż
eby przyznała,
ż
e w jej klatce piersiowej faktycznie znajduje si
ę
serce. I
ż
e czasami
bije dla mnie.
A skoro nie chce tego przyzna
ć
, to ja zrobi
ę
to za ni
ą
.
- Nigdy nie dopuszczasz nikogo do siebie na tyle,
ż
eby ich obecno
ść
mogła ci
ę
zrani
ć
. Ale
zraniłoby ci
ę
to, gdybym ja odszedł, wi
ę
c chciała
ś
zrani
ć
mnie pierwsza. – przyciskam usta
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 17
tu
ż
przy jej uchu. – I udało ci si
ę
. – szepc
ę
. – Widok, jak przechodzisz z nim przez drzwi,
zabolał mnie jak cholera. Ale nigdzie si
ę
nie wybieram, Bridgette i nie jestem zainteresowany
nikim innym. I ta mała gierka przyniosła odwrotny skutek, bo od teraz do tego domu mo
ż
esz
przyprowadza
ć
tylko tego m
ęż
czyzn
ę
, który ju
ż
tu mieszka. – powoli odsuwam si
ę
i patrz
ę
na
ni
ą
z góry. – Zrozumiano?
I oczywi
ś
cie jako Bridgette, odmawia odpowiedzi. Ale wiem te
ż
,
ż
e odmowa odpowiedzi to
jaki
ś
jej sposób na powiedzenie,
ż
e mam racj
ę
i si
ę
ze mn
ą
zgadza.
Oddycha znacznie ci
ęż
ej ni
ż
kilka minut temu. Jestem pewny,
ż
e u mnie wyst
ę
puje
podobna reakcja, bo nie wydaje mi si
ę
,
ż
eby moje płuca pracowały prawidłowo. Nie mog
ę
wzi
ąć
oddechu, bez wzgl
ę
du na to, jak si
ę
staram, bo potrzebuj
ę
jej, by mnie pocałowała, po
tych przej
ś
ciach. Potrzebuj
ę
jej powietrza.
Przyciskam swoje usta do jej warg i z tak
ą
zaborczo
ś
ci
ą
, o któr
ą
nawet bym siebie nie
podejrzewał. Całuj
ę
j
ą
z tak
ą
desperacj
ą
,
ż
e zapominam,
ż
e wci
ąż
jestem na ni
ą
w
ś
ciekły.
Mój j
ę
zyk nurkuje w jej usta, a ona go przyjmuje, sama całuj
ą
c mnie z desperacj
ą
w zamian,
chwytaj
ą
c moj
ą
twarz i przyci
ą
gaj
ą
c mnie bli
ż
ej. Czuj
ę
j
ą
w tym pocałunku tak, jak jeszcze
nigdy nie czułem. To prawdopodobnie najlepszy pocałunek, jakiego kiedykolwiek
do
ś
wiadczyli
ś
my, bo tym razem po raz pierwszy stoj
ą
za nim prawdziwe uczucia.
I chocia
ż
to był najlepszy pocałunek, to tak
ż
e jeden z najkrótszych. Odpycha mnie od
siebie. Schodzi z łó
ż
ka, wychodzi z pokoju i znika z mojego pola widzenia, zatrzaskuj
ą
c za
sob
ą
drzwi od łazienki. Przewracam si
ę
na plecy i wbijam spojrzenie w sufit.
Jest tak myl
ą
ca. Tak frustruj
ą
ca. I tak cholernie trudna do przewidzenia.
Nie ma w sobie nic, o czym kiedykolwiek marzyłem, by dziewczyna miała. I absolutnie
wszystko, czego potrzebuj
ę
.
Słysz
ę
, jak w prysznicu zaczyna lecie
ć
woda, wi
ę
c natychmiast schodz
ę
z łó
ż
ka i id
ę
do
łazienki. Czuj
ę
lekki ucisk w sercu, kiedy przekr
ę
cam klamk
ę
i zdaj
ę
sobie spraw
ę
,
ż
e nie
zamkn
ę
ła za sob
ą
drzwi. Wiem,
ż
e ten znak znaczy,
ż
e chce, bym za ni
ą
przyszedł. Chocia
ż
co chce, bym zrobił, kiedy b
ę
d
ę
w łazience? Chce,
ż
ebym wzi
ą
ł j
ą
w prysznicu?
Ż
ebym j
ą
przeprosił? Czy
ż
ebym z ni
ą
porozmawiał?
Nie wiem. Z ni
ą
nigdy nic nie wiadomo. Wi
ę
c robi
ę
to, co robi
ę
zawsze, a mianowicie
czekam, a
ż
to ona poka
ż
e mi, czego potrzebuje. Wchodz
ę
do łazienki i bior
ę
r
ę
cznik,
ż
eby
wytrze
ć
ten cholerny krem z moich włosów. Wycieram tyle, na ile mog
ę
, a potem opuszczam
pokryw
ę
i siadam na muszli klozetowej, słuchaj
ą
c w ciszy, jak ona bierze prysznic. Wiem,
ż
e
ona wie,
ż
e tu jestem, ale si
ę
nie odzywa. Przyj
ą
łbym nawet jej obelgi, gdyby to oznaczało
złagodzenie tej ciszy.
Pochylam si
ę
do przodu, opieraj
ą
c łokcie o kolana.
- Czy to ci
ę
przestraszyło, Bridgette?
Wiem,
ż
e mnie słyszy, ale nie odpowiada. Co oznacza „tak”.
Pozwalam swojej głowie opa
ść
i zaklinam si
ę
, by zachowa
ć
spokój. Wła
ś
nie tak ona
nawi
ą
zuje kontakt. Nie zna
ż
adnego innego sposobu. Jakim
ś
cudem nikt, podczas jej
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 18
dwudziesto-dwu letniego
ż
ycia nie nauczył jej, jak kocha
ć
lub nawet komunikowa
ć
si
ę
,
naprawd
ę
. To nie jest jej wina.
- Była
ś
kiedy
ś
zakochana?
To do
ść
ogólne pytanie. Nie pytam, czy mogłaby si
ę
zakocha
ć
, a w szczególno
ś
ci we mnie,
wi
ę
c mo
ż
e to pytanie jej nie wkurzy.
Słysz
ę
, jak łagodnie wzdycha zza zasłony prysznicowej.
- My
ś
l
ę
,
ż
e najpierw trzeba by
ć
kochan
ą
,
ż
eby wiedzie
ć
, jak kocha
ć
. – mówi cicho. – Wi
ę
c
to chyba oznacza,
ż
e nie byłam.
Krzywi
ę
si
ę
. Co za smutna, smutna odpowied
ź
. Taka, której si
ę
nie spodziewałem.
- Nie mo
ż
esz w to naprawd
ę
wierzy
ć
, Bridgette.
Cisza. Nie odpowiada.
- Twoja matka ci
ę
kochała.
- Moja matka oddała mnie babci, kiedy miałam sze
ść
miesi
ę
cy.
- Jestem pewny,
ż
e babcia ci
ę
kochała.
Ś
mieje si
ę
cicho, głosem pełnym bólu.
- Pewnie tak, ale nie wystarczaj
ą
co, by
ż
y
ć
dłu
ż
ej, ni
ż
rok. Po tym, jak umarła, mieszkałam
z ciotk
ą
, która do
ść
oczywi
ś
cie dała mi do zrozumienia,
ż
e mnie nie kocha. Chocia
ż
mój
wujek kochał. Tyle
ż
e na zły sposób.
Zaciskam powieki, pozwalaj
ą
c jej słowom przenikn
ąć
. Brennan nie
ż
artował, kiedy mówił,
ż
e miała ci
ęż
kie
ż
ycie. I podchodzi do tego tak zwyczajnie, jakby po prostu zaakceptowała,
ż
e takie wła
ś
nie jest jej
ż
ycie i nic nie mo
ż
e na to poradzi
ć
. Mieszanka zło
ś
ci i smutku
przelewa si
ę
przez moje ciało.
- Bridgette..
- Nie przejmuj si
ę
, Warren. Poradziłam sobie z tym na jedyny sposób, jaki znałam. Mi to
pasuje, i nie potrzebuj
ę
tego,
ż
e ty lub ktokolwiek inny, próbował mnie zrozumie
ć
czy
naprawi
ć
. Jestem, jaka jestem i to akceptuj
ę
.
Zamykam g
ę
b
ę
na kłódk
ę
i nie oferuj
ę
jej
ż
adnej rady. I tak nie wiedziałbym, co powiedzie
ć
.
Czuj
ę
si
ę
okropnie z tym,
ż
e chc
ę
j
ą
przesłucha
ć
i zada
ć
wi
ę
cej pyta
ń
po tej rewelacji, ale nie
jestem pewny, czy ponownie do niej dotr
ę
. Bridgette nie otwiera si
ę
przed kim
ś
łatwo i teraz
ju
ż
widz
ę
, dlaczego tak jest. Nie wydaje mi si
ę
,
ż
eby miała przed kim si
ę
otworzy
ć
i to mo
ż
e
by
ć
dla niej pierwszy raz.
- A co z twoj
ą
siostr
ą
?
Bridgette wzdycha.
- To nawet nie jest moja prawdziwa siostra. Jeste
ś
my przyrodnim rodze
ń
stwem i nawet nie
dorastały
ś
my w tym samym domu.
Tłumaczenie:
marika1311
Strona 19
Powinienem przesta
ć
zadawa
ć
pytania. Wiem,
ż
e powinienem, ale nie potrafi
ę
. Wiedza o
tym,
ż
e prawdopodobnie nigdy nie powiedziała albo nie usłyszała od kogo
ś
słów „kocham
ci
ę
”, oddziałuje na mnie bardziej, ni
ż
bym przypuszczał.
- Jestem pewny,
ż
e miała
ś
kiedy
ś
chłopaków, którzy ci
ę
kochali.
Ś
mieje si
ę
, jednak nie jest to radosny
ś
miech, po czym wzdycha, co brzmi jeszcze smutniej.
- Je
ś
li planujesz zadawa
ć
mi takie pytania przez cał
ą
noc, to ju
ż
wol
ę
,
ż
eby
ś
mnie po prostu
przeleciał.
Nakrywam usta dłoni
ą
, odbieraj
ą
c jej słowa jako nó
ż
wbity w klatk
ę
. Ona powa
ż
nie nie
mo
ż
e by
ć
a
ż
tak zepsuta. Nikt nie mo
ż
e by
ć
a
ż
tak samotny, nie?
- Kochała
ś
kiedy
ś
kogokolwiek, Bridgette?
Cisza. Kompletna cisza, dopóki jej głos nie rozbija jej jak szkła.
- Ci
ęż
ko zakocha
ć
si
ę
w dupkach, Warren.
To komentarz od dziewczyny, która była wyczerpana zbyt wiele razy. Wstaj
ę
i odsuwam
zasłonk
ę
prysznica. Stoi pod strumieniem wody, a tusz spływa jej po policzkach.
- Mo
ż
e po prostu nie spotkała
ś
jeszcze wła
ś
ciwego dupka.
Natychmiast wypuszcza z siebie cichy
ś
miech, razem z kilkoma łzami. Jej oczy s
ą
smutne,
ale u
ś
miech wdzi
ę
czny i po raz pierwszy widz
ę
j
ą
kompletnie nag
ą
. To tak, jakby trzymała
dla mnie swoje serce, prosz
ą
c, bym go nie złamał. Jestem pewna,
ż
e tej wra
ż
liwo
ś
ci, któr
ą
pokazuje mi teraz, nie pokazała nigdy nikomu. A przynajmniej
ż
adnemu innemu m
ęż
czy
ź
nie.
Wst
ę
puj
ę
do prysznica. Patrzy na mnie w szoku, jak moje ciuchy szybko przemakaj
ą
. Bior
ę
jej twarz w dłonie i całuj
ę
j
ą
.
Ale nie całuj
ę
jej szybko.
Ani nami
ę
tnie.
Ani te
ż
natarczywie.
Przyciskam swoje usta do jej warg z wielk
ą
delikatno
ś
ci
ą
; chc
ę
,
ż
eby poczuła wszystko, na
co tylko zasługuje, by poczu
ć
z r
ą
k kogo
ś
innego. Zasługuje na to, by czu
ć
si
ę
pi
ę
kn
ą
.
Wa
ż
n
ą
. Zasługuje, by wiedzie
ć
,
ż
e kto
ś
si
ę
o ni
ą
troszczy.
Ż
e kto
ś
j
ą
szanuje. Zasługuje na
to,
ż
eby czu
ć
,
ż
e na tym
ś
wiecie jest przynajmniej jedna osoba, która akceptuje j
ą
dokładnie
tak
ą
, jaka jest.
Zasługuje na to, by wiedzie
ć
, co ja czuj
ę
, bo odczuwam ka
ż
d
ą
z tych rzeczy. I mo
ż
e
jeszcze troch
ę
wi
ę
cej.