Poezja
Poezja
zasłuchaniem w
zasłuchaniem w
miłosnej ciszy
miłosnej ciszy
Agata Dębska
Agata Dębska
teksty i ilustracje
teksty i ilustracje
Tomik I
Tomik I
Wiersze zebrane
Wiersze zebrane
Lata 2004-2007
Lata 2004-2007
Spis treści
A więc znowu jesteś, szczęście moje złote? 11
Czyż życie nie jest piękne 12
Dla Ciebie 13
I chociaż dzieli nas... 14
Iskierka nadziei 15
Jesienna zaduma 16
Jesteś 17
Kocham Cię 18
Marzenia 19
Miłość 20
Mojemu przyjacielowi 21
Namaluję Ci... 22
Nieznajomy 23
Noc 24
Smutny letni dzień 25
Smutku mój wielki, niepokorna chwilo 26
Spotkanie 27
Tęsknię za Tobą mój miły ogromnie 28
Uczucie 29
Umierający dzień 30
W starym parku 31
Wyspy migdałowe 32
Władca snów 33
Zima 34
Znów się śmieję przez łzy 35
Przepraszam 36
Przyjdę do Ciebie deszczu kropelkami 37
Słońce 38
Łagodna 39
Złączone dłonie 40
Zima 41
Za chwile dziękuję 42
Słowa 43
Wiosna 44
W Tobie ujrzałam 45
Uczucia pozostały 46
Ucieczka 47
Tylko wtedy 48
Czy wiesz o tym? 49
Trzeba, aby bolało serce 50
Tak mało Cię znam 51
Zamknij oczy 52
Troska 53
Śmierć 54
Myśli moje 55
Róża 56
RoGGaR-owi 57
Przeznaczenie 58
Pragnienie 59
Szepty na dłoni 60
Pocałunek 61
Płomień 62
Ronię łzy 63
Patrzysz w moje oczy 64
Otwórz drzwi 65
Otulona w tęsknotę 66
Nowy rok 67
Nie umiem dać zbyt wiele 69
Jak w niebie 70
Namiętność 71
Czas 72
Wieczór 73
Serce 74
Kolejny dzień 75
Idę drogą 76
Czymże jest smutek? 78
Magia słów 79
Chwila 80
A jeśli kiedyś... 81
* * * 82
Poprowadź do tego, co piękne 85
Podarunek 86
*** 87
Co jeszcze? 88
Czekanie 89
*** 90
Las 91
Słowa 92
Pokochałam 93
Jednak 94
Pożądanie 95
Rozstanie 96
Dlaczego? 97
Odpuszczenie 98
Wołanie o miłość 99
Słuchanie 100
Bez tytułu 101
Anioły miłości 102
Co zrobiłam? 103
Westchnienie 104
Morze 105
Nikt 106
Kochaj mnie dopóki jestem 107
Pod moimi powiekami 108
... 109
Piotrowi 110
Pamiętasz? 111
W moim sercu 112
Wspomnienia 113
Piórko 114
Przeznaczenie 115
Nikt nie chce samotności 116
Oczarowanie 117
Majowa miłość 118
Miłosne pożądanie 119
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy 120
Daleko stąd 121
*** 122
Płacz 123
Promień słońca 124
W sercu 125
Noc 127
Kraina zapomnienia 128
Ona 129
Dar 130
Był kiedyś 131
Siła Magii 132
Poezja w życiu 133
Przebudzenie 134
Życie wieczne 135
Cichość 136
Życie wieczne 137
Zostawię swoje łzy w deszczu 138
Okrutna magia 139
Niebo wie ja nie 140
Subtelność 141
Już nie… 142
W umiłowaniu 143
Weź mnie za rękę 144
W drobinach czasu 145
W poszukiwaniu miłości 146
Utęsknienie co mnie rozpala 147
We śnie 148
Zwykły zmierzch 149
Tobie 150
Gwiazdo moja..... 151
Myśli pieszczotą 152
Tańcząc ze łzami w oczach 153
Libretto 154
Pusta przestrzeń 155
Trwanie 156
Zapomnienie 157
Złamane serce 158
Bezduszna noc 159
W brzasku dnia 160
Babci 161
Kropelkami łez niebo Ci wymaluję 162
Tylko Ty 163
Babie lato 164
Słodkie marzenia 165
Ocalić od zapomnienia 166
W sercu 167
Znaczy miłość 168
Czas zaciera ślady 169
Zaczarowane Święta 170
A więc znowu jesteś, szczęście moje złote?
A więc znowu jesteś, szczęście moje złote?
A więc znowu jesteś, szczęście moje złote
Znów przyszedłeś do mnie w tę jesienną słotę
Spotykam Cię we śnie, bo się nocą rodzisz
O zmroku, do myśli i duszy przychodzisz
Dajesz boski spokój, sercu ukojenie
Czynisz w moich myślach wielkie spustoszenie
Żyjesz w moim wnętrzu i Ty wiesz o tym
Jesteś tak zwyczajnie szczęściem moim złotym
Gdy przychodzi ranek i ze snu się budzę
Czekam znów na wieczór i znowu się łudzę
Bo na jawie ciężko wyobrazić sobie
Twoje oczy, usta, całą Twą osobę.
Więc tak bardzo czekam na nadejście zmroku
Wtedy znowu będę u Twojego boku
Myśli pełne Ciebie niczym wody zdroje
I znikają z serca wszystkie niepokoje
Wtedy jestem pewna, że nie stracę Ciebie
Znalazłam swą miłość, będąc w wielkiej potrzebie
Jesteśmy znów razem, pełni ciepła, mili
Przymykam, więc oczy by nie spłoszyć tej chwili
I znów przyjdziesz nocą, wtulisz mnie w ramiona
Będę czuć tak realnie jak ma dusza kona
By z pierwszą smugą światła znowu mnie porzucić
A gdy przyjdzie wieczór w zmroku ciszy powrócić
Czyż życie nie jest piękne
Czyż życie nie jest piękne
Czyż życie nie jest piękne?
Ktoś dał nam życie
Więc czemu czasami
Nie potrafimy go brać garściami
Jak wielu jest ludzi
Co za życia jedną dłuższą chwilę
Oddali by wszystko
A może się mylę?
Dla Ciebie
Dla Ciebie
Słyszysz te ptaki na pogodnym niebie
Tak one wszystkie śpiewają dla Ciebie
Naręcza kwiatów, co kwitną na łące
I piękne złote na niebie słońce
Szum strumienia, co w górach gdzieś płynie
Księżyc srebrny, który w chmurach ginie
Pajęczyny pokryte srebrzystą rosą
Trawy, po których biegasz boso
Głębiny morza, gdy nabierają blasku
Muszelką i odciskiem mej stopy na mokrym piasku
Miliony gwiazd na ciemnym niebie
Wszystko to ktoś stworzył dla Ciebie
I chociaż dzieli nas...
I chociaż dzieli nas...
I chociaż dzieli nas bliskość daleka
To nie żałuję tego wcale
Serce na każde słowo od Ciebie czeka
Niczym na nitkę cienką korale
Przyszedłeś do mnie w noc cichą, kojącą
Łagodnym zmierzchem, gwiazd milionami
Bawiłeś rozmową tak słodko pachnącą
Ofiarowałeś radość poezjami
Masz w dłoniach bukiet kwiatów
W duszy śpiew słowika złoty
Potrafisz ofiarować wiele różnych światów
Wypędzić z serca wszystkie tęsknoty
Iskierka nadziei
Iskierka nadziei
Wątłą nadziei iskierkę
Zabrałam Ci bezlitośnie
Skazałam na poniewierkę
Krzywdząc żałośnie
Żar serce spala powoli
Nadziei żadnej nie dając
Dręcząc myśli do woli
Uczuciem targając
Stąpamy po cierniach życia
Raniąc się boleśnie
Tyle mamy do przeżycia
Choć nie znamy się cieleśnie
Morze słonych łez wylane
W ustach cierpki smak goryczy
Życia nasze są przegrane
Serce płonie, dusza krzyczy
Jesienna zaduma
Jesienna zaduma
I po raz kolejny nadeszła jesień smutna
Zdaje się być tak bezlitośnie okrutna
Z drzew piękne, złote liście zrzuca
By je po ziemi nierówno porozrzucać
Gnębiąc te, które pozostały, szarpiąc je na wietrze
Wonią liści umierających spowija powietrze
We mgle lekkiej i puszystej brodzi
Kolory wykwintne w lecie, na zimę łagodzi
Pogrąża w melancholii świat dotąd wesoły
Wcześniej taki uroczy dziś smętny i goły
Czasem jednak daje słońcu poswawolić
Pozwala resztki liści wypieścić do woli
Nagie drzew konary dotknąć promykiem złotym
Rozciągnąć miedzy nimi babiego lata słabe sploty
Wygrzewa ziemię zmarzniętą szarą i żałosną
Tak senną dzisiaj, a tak radosną wiosną
Lecz jest w tej porze roku jakaś radość czysta
Z której każdy człowiek powinien skorzystać
Jesteś
Jesteś
Jesteś kropelką wody
Na mej mokrej dłoni
Perłą cud urody
W morzu ciemnej toni
Jesteś górą wysoką
Groźną, niedostępną
Drogą krętą, szeroką
Ludzką stopą nietkniętą
Szumem wiatru w lesie
Co w śród drzew przemyka
Echem, które się niesie
I gdzieś w dali znika
Różą, która zakwita
By sobą móc cieszyć
Niczym toń mgłą spowita
W której można grzeszyć
Lawą wulkanu gorącą
Którą ziemia wypiera
I rozmową kojącą,
Co w smutku wspiera
Kocham Cię
Kocham Cię
Kocham Cię za dnia, gdy jasno świeci słońce
Kocham Twoje oczy, promiennie błyszczące
Kocham Cię nocą przy gwiazd i księżyca blasku
Kocham Cię, gdy wiatr przesuwa ziarenka piasku
Kocham Cię, gdy siedzisz w fotelu zmęczony
Kocham Cię, gdy cierpisz przygnębiony
Kocham Cię za promienne chwile radości
Kocham Cię w smutku i kocham Cię w złości
Kocham Cię za to, kiedy jesteś przy mnie blisko
Kocham Cię tak mocno i wybaczam wszystko
Marzenia
Marzenia
Poczekaj, nie odchodź, zostań
Tylko, choć jedną, krótką chwilę
Tak strasznie nie lubię rozstań
Chcę Ci powiedzieć jeszcze tyle
Pamiętasz jak Cię wtedy spotkałam
Jak mnie rozmową ciepłą bawiłeś?
Dałeś mi spokój, radość, szczęście
I w gruncie rzeczy było to miłe
Dzielą nas całe mil tysiące
Rzeki, jeziora, morza, łąki
Lecz jedno wschodzi słońce
Nie chcę już więcej tej rozłąki
To noc dała mi Ciebie
Popchnęła w stronę Twą
Rozrzuciła gwiazdy na niebie
I całe życie stało się grą
Ty spełniasz każde moje marzenia
Dajesz mi uśmiech swój promienny
Wsłuchujesz się w me wynurzenia
I jesteś taki niecodzienny
Słuchasz mnie, kiedy śpiewam
Jesteś znów blisko mnie
Wiesz, że się nigdy nie gniewam
Serce Twe do mnie się rwie
Marzę byś był przy mnie blisko
Tulił moje dłonie i pieścił je
Dawał mi tak realnie wszystko
Byśmy już nigdy nie rozstali się
Miłość
Miłość
Miłość to uczucie jest niezapomniane
Miłość to rozkosz
Miłość to kochanie
Miłość się gwałtem do serca włamuje
Miłość, dużo troski i poświęceń potrzebuje
Miłość jest jak ptak, wolna i swobodna
Miłość jest wyrzeczenia wielkiego godna
Miłość przychodzi nagle i niespodziewanie
Miłość pragnie Ciebie i Ty żyjesz dla niej.
Mojemu przyjacielowi
Mojemu przyjacielowi
Myślę, że mogę zwracać się tak do Ciebie
Bo kiedy jesteś ze mną w smutnych chwilach
czuję się jak w niebie
Jesteś osłodą życia, czasem tak gorzkiego
Tak bardzo potrzebuje wsparcia niewielkiego
Dlaczego wcześniej przyjacielu dobry Cię
nie poznałam?
A po tak krótkim czasie mocno zaufałam
Latarnią mi jesteś w noc ciemną na morzu
Ptakiem, co tak lekko unosi się w przestworzu
Ciepłem przemiłym w chłodny dzień zimowy
Zielenią soczystą, co pojawia się w dzień majowy
Czuję, że na Ciebie zawsze można liczyć
Masz w sobie wiele czułości, a w sercu słodyczy
Kiedy z Tobą rozmawiam w sercu kwiaty rozkwitają
Oczy tak pełne łez przed chwilą znów się uśmiechają
I za to słońce każdego ranka, pięknie Ci dziękuję
Ono w duszy mojej radość i miłość potęguje
Namaluję Ci...
Namaluję Ci...
Wezmę pędzle i paletę z farbami
Namaluje Ci pejzaż uroczy, słoneczny
Kolorowymi, ciepłymi barwami
Stworzę Ci świat bajecznie bezpieczny
Wydobędę nastrój najbardziej czarowny
Pastelowych odcieni kolorytem
Dodam serca odrobinę by stał się wymowny
Byś spojrzał na niego z zachwytem
Później dodam troszeczkę swej duszy
Wrażliwości, kropelkę radości
I uczucie, być może Cię wzruszy
Dołożę parę ziaren tkliwości
Namaluje Ci dom, pełen miłości
Doznasz w nim uczucia spełnienia
Powołam do życia różne radości
Byś w nim znalazł dużo zrozumienia
Nieznajomy
Nieznajomy
Kim jest ten słodki nieznajomy?
Który mnie urzekł głosem swoim
Dał mi nadziei nić pajęczą
Spać sny nie dają tak bardzo męczą
Myśli się kłębią niezrozumiałe
Już samej siebie nie poznaję.
Noc
Noc
Noc ciemna i dobroczynna za oknami
Księżyc srebrny, czarowny wisi na niebie
Ułożył się pomiędzy nikłymi gwiazdami
I patrzy z góry ukradkiem na Ciebie
Ty siedzisz w domu milczący, samotny
Przy blasku świecy, jakże zadumany
Być może to fakt nie zbyt jest istotny
Podchodzisz do okna, rozsuwasz firany
Patrzysz na drzewa posępne, ospałe
Próżne ulice, uśpione domów lica
Barwy o tej porze mroczne, pociemniałe
Posępna wydawać by się mogło okolica
Nagle jakaś moc wzrok na niebo kieruje
Przestrzeń międzyplanetarna Cię woła
Galaktyka szafir nieba w upominku ofiaruje
Migotem urokliwych gwiazd porywać zdoła
Deszcz meteorytów jasność sieje na niebie
Pył kosmiczny garściami wszędzie rozrzucając
Swym nieziemskim urokiem przyciąga do siebie
Świat cały w śnie spokojnym zwolna pogrążając
A kiedy gwiazdę spadającą dojrzysz
I choć na minutę przymkniesz oczy,
Wypowiesz w myślach życzenie, zobaczysz
Ono się spełni jak sen proroczy
Bo przecież noc ma w sobie jakąś magię dziwną
Po trosze srebrną, a po trosze błękitną
Siłę tak kojącą, łagodną, przedziwną
Chodź tak naprawdę jest chwilą nieuchwytną
Smutny letni dzień
Smutny letni dzień
Czyż istocie ludzkiej tak wiele potrzeba
Wystarczy kawałek słonecznego nieba
Ptaków, które na niebie fruwają
Lub tych, co na drzewach pięknie śpiewają
Człowiekowi serce zaraz się raduje
I uśmiech szeroki na twarzy maluje
A dziś jest okropnie...
I tylko spływające po szybie deszczu krople
To niebo łzy swoje jak groch wielkie leje
Wiatr szarpie chmury, piekielnie szaleje
Przychodzi jednak chwila, gdy niebo się wypogodzi
Tęcza cud urodzie na niebo wchodzi
Smutku mój wielki, niepokorna chwilo
Smutku mój wielki, niepokorna chwilo
Smutku mój wielki, niepokorna chwilo,
Stawiasz mnie w bardzo dziwnej sytuacji
Zabierasz radość, dajesz przygnębienie
Ranisz mą duszę, jak ognia płomienie.
Lecz gdy odchodzisz, uśmiech na mą
twarz powraca
Spotkanie
Spotkanie
O jakże miło Cię tu spotkać
I chociaż czas tu tak szybko mija
Znów przyjdzie pora by się rozstać
Ale nie będzie to wina niczyja
Bo noc ma jakiś nieuchwytny czar
I kiedy wszystko usypia łaskawie
Rzucając wszędzie magii dar
Odbija gwiazdy i księżyc w stawie
My uciekamy wtedy w inny świat
Choć mniej realny, lecz jakże nasz
Tutaj nie liczy człowiek dat
Tu przemierzamy drogi szmat
Zapominamy o życia znojach
Słowa tu mają moc tajemną
Po całodziennych ciężkich bojach
Tu znowu jesteś tylko ze mną
Tęsknię za Tobą mój miły ogromnie
Tęsknię za Tobą mój miły ogromnie
Tęsknię za Tobą mój miły ogromnie
I czekam na każdą chwilę z Tobą
Uczucie to boli naprawdę potwornie
Ty jesteś tą jedną jedyną osobą.
Złożyłeś w darze radość swą wielką
Dajesz swe ciepło, uczucia, przywiązanie
Stałeś się mą szczęśliwością wszelką
Wierzę, że zawsze przy mnie pozostaniesz.
Uczucie
Uczucie
Więc czym jest miłość, uniesieniem wielkim?
Krótką chwilą pożądania?
Zapomnieniem wszelkim?
Uczuciem, które nas czasem pochłania?
Jeśli kiedyś pokochasz tak naprawdę szczerze
Miłością tak czystą, ogromną, bez granic
Ofiarujesz uczucie, jak owoc na paterze
Tak po prostu od serca, zwyczajnie za nic
Umierający dzień
Umierający dzień
Umieram, znikam, usuwam się w cień,
A tak słonecznie zaczynał się dzień.
Był taki ciepły, wzniecił w sercu żar,
Pozostawiając po sobie smutek i żal.
W starym parku
W starym parku
Kocham przebywać w starym parku pod drzewami
Zbierać myśli, rozliczać każdy miniony dzień.
Napełniać dusze czarującymi przyrody odgłosami
Łapać w dłonie wolno uciekający cień
Tu zewsząd czuje zapach kwiatów wonnych
Wiatr ciepły, dziki włosy moje lekko pieści
Tak delikatnie szumią liście drzew ogromnych
Tyle spokoju się w tym miejscu mieści
Niebo się leniwie na tafli stawu wyleguje
Promienie słońca się w wodzie przeglądają
To miejsce czarowne tak życiem emanuje
I ludzie o wiele szczęśliwszymi się tu stają
Zadziwiającą moc ma ten park uroczy
Bo kiedy przymknę oczy na chwilkę małą
Widzę jak błogość alejkami wolno kroczy
Ofiarowując światu dobroć swoją całą
Serce upaja dźwięków spokojnych nutka
Przeróżnych ptaków miłosne wyznania
Chwila spędzona tutaj wydaje się być krotka
To jednak zawsze coś mnie tu przygania
I kiedy jest mi źle, a serce cierpi z rozpaczy
Przychodzę tutaj uronić po cichutku łzę
Przemyślę wszystko i staram się wybaczyć
Wierząc, że przyjdzie błogość i utuli mnie
Wyspy migdałowe
Wyspy migdałowe
Zabiorę Cię na wyspy migdałowe
Gdzie lilie kwitną purpurowe
Gdzie myśli smutne kończą się
Tam właśnie zabiorę Cię
Pokażę tysiąc pięknych chwil
Przejdziemy setki długich mil
Tam życie idzie swoją drogą
Sędziwy starzec siedzi z brodą
On piękno życia Ci pokaże
Swe dobre serce odda w darze
A gdy w Twe serce spokój spłynie
Zabiorę Cię nad cudną dolinę
Dolina myśli ukarze ruczaje
I myśli Twoje wypełni majem
A kiedy przyjdzie podróży kres
Dam Ci do ręki kwiatu wonny bez
Weźmiesz go w dłonie silne swe
I smutki znikną gdzieś we mgle.
I jak Ci będzie kiedyś źle
Powrócisz myślą na wyspy te
Wtulisz w swe dłonie ciężką głowę
I znów odnajdziesz wyspy migdałowe
Władca snów
Władca snów
Książe ciemności, snów władco wielki
Ty, który rzucasz mnie w ramiona Morfeusza
Nadajesz snom moim spokój wszelki
Tysiącem marzeń sennych spętana ma dusza
Przychodzisz cichą nocą w księżyca blasku
Wiatr łagodnie chmurami na niebie porusza
Żeby cicho i spokojnie odejść o brzasku
A świadomość pomalutku sen mój wygłusza
Kładziesz swą przyjemną dłoń na mojej skroni
Wysyłasz mnóstwo pozytywnej energii, ciepła
Ciało jeszcze przez moment przed snem się broni
Po to by przytomność za chwilę uciekła
Bierzesz mnie delikatnie za rękę
Otwierasz snu ciężkie, żelazne wrota
Bym w końcu przekroczyła granice
I znalazła, to miejsce gdzie jest snów grota
Pozwalasz mi iść przez sen ku Tobie
Więc idę na oślep, nieprzytomnie
Nie pozostawiając śladu po sobie
Czując zmęczenie ogromne
Kim Ty właściwie jesteś zgubą czy zbawieniem?
Posiadasz w sobie dziwną nieprzeniknioną moc
Ogarniasz mą postać swym silnym ramieniem
Jakbyś chciał porwać me myśli w ciemną noc
Osobliwą jesteś istotą i ciekawą wielce
Pragnę spotkania z Tobą, a zarazem się boję...
Zima
Zima
Urokliwą aurę nam zima przynosi
Baśniowe wręcz dając nam odczucia
W okres mrozów część świata przenosi
Krainę puszystym śniegiem obrzuca
Okrywa drzewa białymi czapami
Na dachy ciska gwiazdkami śnieżnymi
Rynny przystraja długimi soplami
Szyby maluje wzorami srebrnymi
Rozlewiska wodne taflą lodu ścina
Dzieciom dając przeogromną radość
Przepięknym okresem jest zima
Zdaje się, że czyni nam zadość
Znów się śmieję przez łzy
Znów się śmieję przez łzy
Dzwoni o szyby deszcz jesienny
Dzień tak ponury, nie kończy się
Świat wtedy staje się taki senny
I wszyscy w około czują się źle
Niebo pokryły chmury smutne, szare
Drzewo samotne na wietrze dygocze
Serce moje napełnia się żalem
Niby flaga na wietrze łopocze
Narasta wtedy niemoc wewnętrzna
Chandra daje o sobie znać
Całe napięcie się w duszy spiętrza
Dusza zaczyna głośno łkać
Choć serce jeszcze w piersi drży
Oczy ciągle płaczą jeszcze
Zaczynam śmiać się przez łzy
Wnętrze swe w ten sposób pieszczę
Przepraszam
Przepraszam
Przepraszam!!! Wybacz, czy o tak wiele proszę?
Wyrządziłam Ci krzywdę, winę za to ponoszę.
Zraniłam Cię okrutnie, tłumaczenia nie pomogą
Choć cała ta sytuacja napawa mnie trwogą.
I prawda i kłamstwo czasem bardzo boli
Ale bywa, że pomaga w najgorszej niedoli.
Ja wiem, że w Twej głowie tysiąc myśli kołacze
Lecz powiedz dwa słowa: rozumiem-wybaczę.
To zbrodnia okrutna robić komuś nadzieję
Jeśli mi nie wybaczysz to chyba oszaleję
Spytasz się mnie pewnie, kto dał Ci takie prawo?
Dlaczego to zrobiłaś i za czyja sprawą?
Ja chciałam oddać Ci swą wrażliwą duszę
A teraz za to ja ponosić karę muszę
I cierpieć nawet nie wiesz jak ogromne katusze.
Przyjdę do Ciebie deszczu kropelkami
Przyjdę do Ciebie deszczu kropelkami
Przyjdę do Ciebie deszczu kropelkami
Pogodą mglistą, tęczy kolorami
Promykiem słońca, co włosy Twe pieści
Radością, co w Twych oczach się mieści
Przyjdę do Ciebie nocą, gwiazdą lśniącą
Aurą letnią, która tak niezmiernie jest gorącą
Pachnącym wiatrem popieszczę zmysły Twoje
Moim ciepłem, sercem, miłością Cię upoję
Przyjdę do Ciebie jesienią ciepłą, złotą
Wonią żywiczną lasów, miłości ochotą
Pąkami kwiatów, co wiosny czekają
Ptakami, co ranek swym śpiewem witają
Przyjdę do Ciebie zimowym dniem
Płatkami śniegu, słodkim, miłym snem
Skrzypiec muzyką, dźwiękiem pianina
Smakiem owocu, kieliszkiem wina
Przyjdę do Ciebie zabrać żale, smutki
Usunę z życia nieszczęścia wszelkie skutki
Będę Twe życie smętne rozweselać
I wiem, że zacznie sensu nabierać
Słońce
Słońce
Słonce porannym uśmiechem świat wita
I łąka jeszcze mgłą lekką, miękką spowita
Kroplami rosy porannej na trawie się osadza
Promieniami jasnymi każdy skrawek ziemi odmładza
Pieści oczy, radością dusze ludzkie upaja
Smugą światła jasnego płatki kwiatów przystraja
Leży jak talar złoty na lazurowo czystym niebie
Dostałam ten prezent błyszczący w darze od Ciebie
Wystarczy przymknąć oczy i smutek wszelki mija
Nie liczy się dzień wczorajszy, lecz dzisiejsza chwila
Ono płoszy myśli czarnych, złych, ponurych cienie
Ofiarując nam gładkie szczęśliwe promienie
I chociaż wczoraj smutek ogromny gościł w sercu moim
Teraz jestem dłużnikiem wielkim i dozgonnym Twoim
Bo przecież Cię nie znam wcale, zaledwie chwile widziałam
To jednak dar serca w postaci słońca od Ciebie dostałam
Łagodna
Łagodna
Łagodna jak wiatr w czerwcowy dzień,
Jak drzewo, które w spiekocie daje cień.
Wrażliwa jak liście mimozy
Tak jak kwiat rozkwitły, gdy przyjdą mrozy.
Złączone dłonie
Złączone dłonie
Złączone dłonie, serca rozedrgane,
Potok słów ciepłych, miłych,
Kiedy budzimy się nad ranem
Zima
Zima
Urokliwą aurę nam zima przynosi
Baśniowe wręcz dając nam odczucia
W okres mrozów część świata przenosi
Krainę puszystym śniegiem obrzuca
Okrywa drzewa białymi czapami
Na dachy ciska gwiazdkami śnieżnymi
Rynny przystraja długimi soplami
Szyby maluje wzorami srebrnymi
Rozlewiska wodne taflą lodu ścina
Dzieciom dając przeogromną radość
Przepięknym okresem jest zima
Zdaje się, że czyni nam zadość
Za chwile dziękuję
Za chwile dziękuję
Za ta krotka chwile, którą mi dałeś, dziękuję
Za ten dzień, w którym Cię spotkałam, dziękuję
Za ten uśmiech, który widziałam, dziękuje
I za słowa, które słyszałam, dziękuję
I za to, że jesteś i czujesz, dziękuję
Słowa
Słowa
Słowa ostatnie do Ciebie pisze
Gdyż była taka prośba Twoja
Tak ciężko znieść tą głuchą ciszę
Ty byłeś jak moich słów ostoją
Bo jest gdzieś życie od wierszy piękniejsze
Co wtulić pozwala się w Twoje ramiona
Usłyszeć bicie Twojego serca pierwsze
I rzec by można, że dusza chce skonać
Rozchylasz usta w spokojnym oddechu
I czekasz w zamyśleniu chwili oddania
Wargi wilgotne, gotowe do grzechu
Myśli łaknące zwykłego kochania
Chcesz poczuć miłość w traw zapachu wonnym
W promieniach słońca, w drzew łagodnym szumie
Czuje jak stajesz się bardzo bezbronnym
Ja nie mam odwagi i pomoc nie umie
Dotykasz ma dłonią do serca, więc słyszę
Serca miarowe uderzanie
Wiosna
Wiosna
Pierwsze kwiaty spod śniegu wyglądają
Na gołych jeszcze gałązkach pąki pękają
Wietrzyk ciepły chmury z nieba przegania
Słonko swe liczko radośnie odsłania
Wiosna na powrót zawitała
Pogodnym dniem nas powitała
Smutny zimowy krajobraz żegnając
Ostatnie zimne dni przeganiając
Forsycja złotym kwieciem się pokryje
A serce złaknione miłości znów mocniej zabije
Fiołki wonnym zapachem będą uwodziły
Drzewa świeżą zielenią korony swe kryły
Lecz jak każda kobieta i wiosna kaprysy miewa
Chłodnym wiatrem czasem twarz owiewa
Śniegiem umie poprószyć
Srogim zimnem dokuczyć
I deszczem delikatnie srebrnym porosi
A promień słońca tęcze na niebo zaprosi
Lecz ile będzie szczęścia w tej jednej chwili
A skowronek piosnką czas wiosny umili
W Tobie ujrzałam
W Tobie ujrzałam
W Tobie ujrzałam blask słońca złocisty,
Nawet wtedy, kiedy padał deszcz.
To w Tobie odnalazłam, niespełnione marzenia,
Beztroski świat z dzieciństwa.
To Ty zachwycasz mnie magią słów,
Dając tak wiele do myślenia.
To Ty nauczyłeś słuchać ptaków języka,
Gdy śpiew zmieniają w swoisty koncert.
Ty jesteś tęczą namalowaną na niebie,
Gdy deszcz pada, a zza chmury wyłania się słońce.
Jesteś wiatrem pachnącym
Który pieści delikatnie me włosy
To Ty jesteś wszystkim tym, co kocham,
Do czego tak bardzo tęsknię...
Ty kiedyś podarowałeś mi siebie
Cóż były by warte wieczory i ranki bez Ciebie?
Namalowałeś mi słowami obraz Twój,
A przecież Twa twarz tak mało znajoma...
Uczucia pozostały
Uczucia pozostały
Uczucia pozostały, uczucia jak pierwszy dotyk
Poruszam się jak w zamknięciu, jak ćma wokół ognia
W pamięci pozostanie zapach Twojej skóry
Pierwszy dotyk, chwile uniesień i Ty
Teraz wiem, nie potrafiłam odwzajemnić uczucia
W pamięci głęboko pozostały noce nieprzespane
Ty byłeś jedynym szczęściem, jakiego pragnęłam
Tylko Ty potrafiłeś wszystko dla mnie zrobić
Patrzyłam w Twoje oczy i wiedziałam, co do mnie czujesz
Słuchałam bicia Twego serca i słyszałam miłosne brzmienie
Dotykałeś moich włosów, a ja czułam jak spływa na mnie miłość
Kiedy powiedziałeś mi, że wszystko skończone,
Jakże gorzkie i smutne to było wyznanie
Bo przecież starałam się robić dla Ciebie naprawdę wszystko
I wszystko, co robiłam, robiłam tylko dla Ciebie
Więc, co mogłam zrobić, jeśli Cię kochałam za mało
Proszę wybacz mi, nie wiedziałam, co czynię
Proszę wybacz mi, nigdy nie przestałam Cię kochać
Nie zaprzeczę, cierpienie jest wielkie i prawdziwe
Proszę wybacz mi, ale potrzebuje Twojej miłości
Proszę uwierz mi cały świat Ci to może powiedzieć
Proszę wybacz mi, ale nigdy nie przestałam Cię kochać
Ty jesteś całym moim światem, całym powietrzem
Bez którego nie można żyć i oddychać
Modlę się do Boga i proszę Cię o wybaczenie
Ucieczka
Ucieczka
Często uciekam w senne marzenia
W nierzeczywisty inny, ciepły świat
Tak bardzo spokój sobie cenie
Przechodząc we śnie drogi szmat
Wtulam się znów w ramiona Morfeusza
Czuję tę bliskość, czułość, porozumienie
Co noc pragnie tego moja znękana dusza
Takiego leku potrzebuje me sumienie
Tylko wtedy
Tylko wtedy
Tylko wtedy, gdy jesteś blisko
Nie czuję chłodu
Potrzeba mi Twoich dwóch ramion
Żeby oplotły mnie ciepłem
Czułości, co jest dla mnie
Niczym dla pszczół nektar kwiatu słodki
Kiedy znikasz i milczysz życie traci sens
A dni stają się szare, smutne i bez wyrazu
Czy wiesz o tym?
Czy wiesz o tym?
Ty nawet nie wiesz o tym,
Że umieram za Tobą z tęsknoty
Bije się z myślami wszystkimi
Nie śpię przez Ciebie po nocach
Tęsknie za chwilami z Tobą spędzonymi
Świat tyle piękna traci bez Ciebie
Teraz już wiem, że straciłam Ciebie
Zgubiłam sens tamtych chwil
A Ty nigdy się nie dowiesz,
Co teraz dzieje się w sercu mym?
Trzeba, aby bolało serce
Trzeba, aby bolało serce
Trzeba, aby bolało serce?
Żeby docenić uczucia dar
Czy można zapomnieć, chwile tak piękne?
Czy można odejść bez słów w siną dal?
Bo przecież, tam gdzie nie ma Ciebie
Tam nie ma życia, a są smutne dni
Czy można zignorować miłość?
Lub lekceważyć rozstania łzy?
Kiedy po latach Cię zobaczę
Po wielu ckliwych latach
Już może serce nie zapłacze
Świat będzie tonął cały w kwiatach
A wtedy Twoje serce pojmie
Głębokość uczuć miłości mojej
Czy ktoś potrafi zrozumieć wnętrze?
Wciąż tłumie słowa w duszy swojej
To jednak było uczucie głębsze
Tak bardzo nadal kocham Cię
Tak mało Cię znam
Tak mało Cię znam
Tak mało Cię znam, a jednak jesteś
Zjawiłeś się jesienią, kiedy nastały deszcze
Gdy świat pogrążył się w smutku cały
I liście piękne barwy przybrały
Tak mało Cię znam, a jednak jesteś
To z Tobą, rozmawiam godzinami
Z Tobą obcuje, co dzień więcej jeszcze
Otaczasz mnie swoim ciepłem
Tak mało Cię znam, a jednak jesteś
Tyle w Tobie wrażliwości i delikatności
Gdy z Tobą rozmawiam, radość w sercu panuje
To właśnie Tobie zaufałam i część serca oddałam
Tak mało Cię znam, a jednak jesteś
Wiem, że kiedyś odejdziesz...
Lecz, proszę nie teraz jeszcze
Choć wiele Ci dać nie mogę
Tak mało Cię znam, a jednak jesteś
Oswoiłeś mnie, co zrobisz jeszcze?
Może kiedyś się jeszcze dowiem
A teraz czekam na Twe pieszczoty słowem
Zamknij oczy
Spróbuj na chwilę zamknąć oczy i poczuj to...
Nikt nie musi widzieć jak płaczesz
Nie, nie mogę obiecać Ci, że Cię wyleczę
Lecz jeśli tego pragniesz, to spróbuje...
Zaśpiewam Ci piękną liryczną piosenkę
A potem będę Cię oszukiwać...
Powiem, że prawda odeszła
Jeśli w to uwierzysz, mogę mieć wątpliwości
Ty zawsze byłeś w moim marzeniu
I mogłeś ofiarować, to, czego pragnęłam
Wiem, że kiedyś znajdziesz wieczną wolność
Kiedyś, kiedy byliśmy razem, rozmawialiśmy o życiu
Siadaliśmy i patrzyliśmy jak zachodzi słońce,
Wspólnie łapaliśmy, księżyc i gwiazdy, nim zaczęły znikać...
Troska
Troska
Smutek się pławi w ludzkiej rozpaczy
Niejeden dzień pogodny zatruwając
Bolesne chwile szybko wybaczy
Pogodnie do nas się uśmiechając
I wynagrodzi nam kiedyś to cierpienie
Zakwitnie dla nas pięknych róż kobiercami
W sercach naszych cichych, rozpali płomienie
Obudzi radość gwiazd migoczących milionami
Śmierć
Śmierć
Pojawiłaś się znowu cicha w progach mego domu
Przyszłaś niepostrzeżenie, przemykając po kryjomu
Jesteś tak piękna, smukła urocza na swój sposób
Dokonałaś wyboru spośród tysięcy innych osób
Zafascynowany, Twoją bladą twarz, smutną oglądam
Nie wiem o Tobie za wiele, a tak bardzo pożądam
Usiadłaś koło mnie, spojrzałaś prosto w smutne oczy
Jesteś już tu niezliczony raz, a życie nadal się toczy
Wiem, że kiedyś przyjdzie na pewno chwila taka
Chwila kompletnego zwątpienia samotnego chłopaka
Gdy unicestwisz moje ciało, posiądziesz zmysły me
Odbierzesz ostatnie płonne nadzieje i zabierzesz mnie
Taka cisza, słyszę tylko mego serca rytmiczny dźwięk
Widzę czarnych róż rozpaczy mej wielkiej, pachnący pęk
Krople gorzkich łez zamieniają się w okropnie powolny zgon
Nadając coraz wolniejszy, łagodniejszy, cichszy serca ton
Tak, teraz to czuję, Tyś dla cierpiących jest wyzwoleniem
W wielu beznadziejnych przypadkach jedynym ukojeniem
Wkoło mnie taka pustka, brak ciepła, miłości, zrozumienia
Tyle jeszcze przede mną życia, a za mną tyle cierpienia
Mój dobry Panie Boże, czy ja naprawdę żyję jeszcze?
Wypijam kieliszek alkoholu, chcę skonać wreszcie.
A Ty się nagle uśmiechasz do mnie i Twa gibka postać
Unosi się gwałtownie, znów karząc samemu pozostać...
Myśli moje
Myśli moje
Słyszysz moje myśli, czy to nie jest piękne?
Ale nie wiem, czy gdyby mi przyszło
Oddać Ci wszystko, co posiadam
Serce, dusze i mój sekret
Ukryty w głębi owej duszy
Czy potrafiłabym oddać siebie?..
Wiec pozwól kochać się po cichu
Myślami wszystkimi pieścić Ciebie
Tęsknic za Tobą i chwili czekać,
By ujrzeć Cię znowu gdzieś gwiazdą na niebie
Róża
Róża
Różo w swej pełnej krasie najpiękniejsza
Rośniesz gdzieś na rozstaju dróg
Zapachem tak niezwykłym najwonniejsza
Skąd się tu wzięłaś, to wie jeden Bóg
Płatki twe zadziwiająco purpurowe
Wśród bujnej traw i drzew zieleni
Niczym spragnione wody usta karminowe
Głodne pieszczot rozlicznych odcieni
I stoisz tak samotnie w żarze promieni słońca
Rojem pszczół łaknących nektaru osaczona
Taka samotna, zagubiona i milcząca
Jedynie w kolce obronne przystrojona
Szkoda, że życie twe mija tak szybko
Jesień zabierze Ci Twój czar, urodę
Wiatry owieją Twoją miękką gibkość
Lecz będziesz czekać na pogodę
By następnego lata znowu dać piękno
RoGGaR-owi
RoGGaR-owi
Cóż można pisać o tęsknocie?
Wszak tęsknot jest tak bardzo wiele
Tęsknota za prawdziwa miłością
Kiedy z rąk się wymyka
Tęsknota za wielkim szczęściem
Gdy z nieszczęściem się styka
Za prawdziwym przyjacielem
Który wesprze w potrzebie
Tęsknota za promieniami słońca
Gdy ich brak na pochmurnym niebie
Tęsknota za spokojniejszym życiem
O które tak ciężko w obecnej dobie
Można by wymienić je tak bez końca
Lecz ludzka tęsknota jak zimno,
Jest nieunikniona i albo się je zniesie
Albo przez nią skona...
Przeznaczenie
Przeznaczenie
Stworzyło nas dla siebie przeznaczenie
Lecz nas rozdziela losu zły traf
Na nieba błękicie słońca promienie
I czerwień róży wśród zieleni traw
Jakże tu dalej bez Ciebie żyć
By miłość szczęściem nagrodziła
Istnienie jest nikle jak pajęcza nic
W uczuciach jednak tkwi wielka siła
Bo nie żyjemy tylko w snach o sobie
Życie mi Ciebie kochać dało
Nawet gdybym spoczęła w grobie
Serce bić będzie, bo Cię pokochało...
Pragnienie
Pragnienie
Siedzę w domu sama, zagubiona
Przede mną dogasa świeczki płomyk
Za chwilę całkiem zgaśnie, skona
Przez okno wpadnie księżyca promyk
Krajobraz w ciemności zaczął płonąć
Łuną księżyca na smagłym niebie
Tak bardzo chcę uczuciem zapłonąć
Uczuciem czystym, tylko do Ciebie
Tak bardzo pragnę miłować Ciebie
Do tchu utraty, do bólu, bez końca
Tak jak jałmużny ktoś w potrzebie
Jak roślina pożąda promieni słońca
Szepty na dłoni
Szepty na dłoni
Połóż szepty na mej dłoni
Kiedy usnę, przywołam marzenia
Dotknij mnie teraz, tylko zamknę oczy
I udam się w drogę marzeń
To na pewno jest miłość
Jednak nim się zacznie, musi się skończyć
Musze być ostrożna, lecz w jakiś sposób zapomniałam się
To na pewno jest miłość, ale zgubiła się
W momencie, kiedy mnie dotknąłeś
Dopóki jest jeszcze czas, ja odejdę
Spróbuje uwierzyć ze jesteśmy razem
Szukałam schronienia w Twoim sercu
Ale teraz zmieniam się w łzy
W krople łez na Twoim ramieniu
I smutny zimowy dzień
Zaczynam marzyć,
Wszystko, czego szukam
Żyje, niewątpliwie istnieje
Jest gdzieś w powiewie wiatru
W płynącej wodzie, szumie drzew...
Pocałunek
Pocałunek
Ucałuj znowu me usta namiętnie
Weź delikatnie mą rękę w swe dłonie
Wtulę się w Twe ramiona chętnie
A serce w piersi płomieniem zapłonie
Przypomnisz sobie zapach mych włosów
Poczujesz ciepło, wonność ciała mego
Rozkosz jest perłą pośród łanu kłosów
Pocałunek zaś uczuciem serca Twojego
Uczucia się nigdy nie da oszukać
Ni pocałunku płomienia ugasić,
W innej miłości spełnienia szukać
I innym doznaniu do końca zatracić
Gwałtowny afekt pocałunku
Przepełnia mą duszę uczuciem
Pozwala nauczyć się szacunku
Mówi jak bardzo Kochać Cię muszę
Płomień
Płomień
Wieczór i ten płonący w kominku ogień
Mają taką niezbadaną siłę
Szkarłatno purpurowe płomyki
Rumienią się niczym dziewczyna
Której ktoś powiedział komplement
Taki żarliwy i ciepły, zupełnie
Jak namiętność do kochanej osoby
Delikatnie to znów mocno mruga
Blask rzucając na ściany
A kiedy zamkniesz oczy
Wsłuchasz się w jego słowa
Usłyszysz ile udręki sprawia żar
Tym niewielkim kawałkom drewna
Jak cierpią, jaki palący ból znoszą
Zupełnie jak człowiek
A jednak one znoszą to pokornie
Dają tyle ciepła...
Ronię łzy
Ronię łzy
Ronię łzy... bo nie umiem wyrazić tego słowami
Bo widzisz wiem, ze nie zechcesz zrozumieć mych słow.
Ronię łzy...Czuję wielka pustkę wokół siebie
I chociaż dusza krzyczy, melancholia nie odchodzi
…i pewnie nie odejdzie
Zostanie przy mnie i będzie w każdą noc, każdy dzień
Ronię łzy... bo widzisz smutek zagościł w mym sercu
Ale wierze, głęboko wierze, ze, chociaż Ty będziesz szczęśliwy
Patrzysz w moje oczy
Patrzysz w moje oczy
Patrzysz w moje oczy i myślę, że wiesz, co do Ciebie czuje
Próbuje odnaleźć się w Twoim sercu i duszy Twojej
Wiem, że kiedyś odkryje tam uczucie i nie będę go więcej szukać
Nie mów mi ze nie zasłużyłam na to i ze jest to niemożliwe
Taka jest moja prawda i wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko
Popatrz w moje serce, a zobaczysz, że nie mam nic do ukrycia
Dałam Ci siebie, dałam Ci moje życie, dałam Ci po prostu wszystko
Nie mów, że nie walczyłam dla miłości, nie potrafię zrobić nic więcej
Wszystko, co do Ciebie czuje jest tylko dla Ciebie i niech tak zostanie.
Otwórz drzwi
Otwórz drzwi
Otwórz drzwi, dlaczego się boisz?
Przecież to tylko ja, otwórz proszę...
Wejdę, usiądę gdzieś z boku
Popatrzę jeszcze tylko raz na Ciebie
Myślę, że tyle jeszcze możesz mi dać
Bym mogła wrócić na słoneczna drogę
Jesteś zajęty, nie szkodzi tylko popatrzę
Nakarmię swoje oczy Twoim widokiem
Twój zapach doda mi sił i wtedy odejdę
Wiem, że w sercu pozostanie pustka,
Pustka, której nic nie wypełni, nie zastąpi
Pozwól spojrzeć na Twoje ruchy, gesty
Zapamiętać Cię takim, jakim naprawdę jesteś
Słoneczny, uśmiechnięty, beztroski
Myślę, że teraz odnajdę drogę ku słońcu
Pomimo, iż na dworze pada deszcz
Ale on jest bardziej wyrozumiały
Przychodzi znienacka i dotyka mnie
Otulona w tęsknotę
Otulona w tęsknotę
Otulona w tęsknotę, myślę o spełnieniu
O spełnieniu tego, co nigdy się nie ziści
Być może kiedyś, kiedy po raz kolejny
Pojawimy się powtórnie na świecie
Odnajdziemy siebie i może wtedy...
Będziemy z sobą na zawsze...
To Ty malujesz w sercu uczucie miłości
I będziesz mi na wieki światełkiem we mgle
Nowy rok
Nowy rok
Kolejny rok znów minął szybko i ulotnie
Rok smutków, porażek, sukcesów i radości
W nowe stulecie wkraczamy bezpowrotnie
Puszczając w niepamięć życia zawiłości
Jak będzie wyglądać ten nasz rok następny?
Czy starczy nam wiary, siły w lepsze dni?
Trzeba spróbować zrobić krok następny
Przecież w gruncie rzeczy poprzedni nie był zły
A życie toczy się dalej swoim torem
Bo przecież jedno dano nam życie
Noc w ciszy tonie
Noc w ciszy tonie
Noc w ciszy tonie, czar życia rozsiewa
Tęskniąca dusza owocem dojrzewa
Serce wprawiając w z dziwne łopotanie
Myśli w miłosne zakłopotanie
Przedziwne pragnienia w bezmiarze ukryte
Szczęście tak wątle w mgłę czasu spowite
Wciąż uczę się uwielbiania Twojego uśmiechu
Oczami marzeń wciąż dążę do grzechu
To los powołał nas dwoje dla siebie
Kreśląc znaki na bezkresu niebie
Po kraniec życia ludzkie dusze połączył
Pierścieniem namiętności kolejne istnienia złączył
Nie umiem dać zbyt wiele
Nie umiem dać zbyt wiele
Nie umiałam dać Ci zbyt wiele
Muszę odejść, zniknąć
Nie spełniałam Twoich pragnień
Muszę, więc zostać sama ze swoimi marzeniami
Troskami, smutkami
Lecz kiedy spojrzę w lustro wspomnień
Zobaczę w nim Ciebie
Osobę, którą darzyłam uczuciem
Cudowną, ciepłą osobę o pięknych oczach
I najcudowniejszym sercu
Może i Ty jesteś moja fantazją....
Jak w niebie
Jak w niebie
Nawet, jeśli nie zejdą się nasze drogi
Zawsze gdzieś będę blisko Ciebie
Tak jak anioł przyjdę w twoje progi
Sprawię, że poczujesz się jak w niebie
Namiętność
Namiętność
Miłość ma czasami gorzki smak
Porównywalny goryczy piołunu
Mimo tego potęguje rytm serca
Żyje, jest niczym ptak w gnieździe
Rozbudza zmysły, rozpala duszę
Oślepiając wędrowca
Który idzie naprzeciw słońcu
Rozkłada się niczym tęcza
Po deszczu w dzień pogodny
Ma zapach wiosny, świeżości
Każdy z nas przeżywa tą namiętność
Co opada pyłem złotym na powieki
Jasnym uśmiechem na czerwień ust
Popychając nas mocno ku sobie
Gubiąc po drodze rzeczywistość
Odbierając pamięć, miesza zmysły
Trzeba ją pielęgnować, jak kwiat
Jeśli tego nie będziemy robić
Odejdzie w niepamięć, pozostawiając
Jedynie garść wzajemnych żalów.
Czas
Czas
I nadszedł czas, kiedy mógłby skończyć się świat
Chętnie porzuciłabym wszystko, co było z Tobą związane
Miłość, złamane serce, moje marzenia
Wszystko rozsypało się w pył
Wiesz, nigdy nie przestałam Cię kochać i wierzyć w Ciebie
Zawsze sądziłam, że nasza miłość jest głęboka i zdołamy ją podtrzymać
Wieczór
Wieczór
Nadszedł wieczór, sny sprowadzając
Swój pocałunek nocy oddając
Zaświecił księżyc na ciemnym niebie
Pozwolił myślą dotrzeć do Ciebie
Jakże bym chciała być przy Tobie teraz
Tak jak bywałam w ramionach Twych nieraz
Czuć zapach, zmysłowy dotyk silnych dłoni
Leciutko dłonią dotykać Twej skroni
Pieszczocie zmysły we władanie oddać
Uczucie tylko Tobie moc oddać
W księżyca świetle oczy Twe widzieć błyszczące
Patrzeć jak wiatr łagodnie porusza trawy na łące
Nic z życia chwili nie tracić
Pozwolić się sercu jeszcze raz zatracić
Serce
Serce
Moje serce idzie za Tobą przez pustynię w rozpaczy
Czy dane mi będzie kiedyś naprawdę Cię zobaczyć?
Poczuć Twoje ręce, usta, cale ciało Twoje
Tej chwili niedoszłej tak bardzo się boje
Kiedyś na pewno się spotkamy
Lecz czy uczucie pozostanie
Pełni nadziei się powitamy
Czy trudne będzie pożegnanie?
Miłość nasza rozkwitła w każdym nowym słowie
W zapachu zieleni na wiosennych wilgotnych łąkach
W purpurze róży, co się kwiatem królewskim zowie
W rozwijających się na drzewach młodych pąkach
Bo serce nasze jest władcą absolutnym
W piersi się panoszy niby gołąb w klatce
Cały świat przesłania, uczucie czyniąc butnym
Dając nam szczęście niczym natura dziecko matce
Kolejny dzień
Kolejny dzień
Każdy kolejny dzień, słowo, które wymawiasz
Oddech, który czuje, krok, który robisz
Więź, którą łamiesz, miejsce, w którym jesteś
Obserwuję Cię uważnie
Zimno mi, czuję Twój uścisk i zaczynam płakać...
Nawet nie wiesz, jak bardzo do mnie należysz
Niewątpliwie staram się odnaleźć Ciebie
A moje biedne serce boli z każdym Twoim krokiem
Kolejne noce marzę i wciąż widzę Twoją twarz
Spoglądam wstecz, ale Ty nie chcesz wrócić...
Idę drogą
Idę drogą
Idę drogą jakże pełną trosk życia, tak wolno mijają kolejne dni
A jeszcze tyle nadchodzących dni jest do przebycia
Staram się uciec przed nimi, kiedy coś smuci mnie ogromnie
Przewracam się, lecz staram się podnieść i biec dalej
Nagle uświadamiam sobie, że inni ludzie kroczą z podniesionym czołem
Zbyt wiele bezsennych nocy walczyłam, jestem tym wszystkim zmęczona
Chciałabym żebyś podążał ze mną tą drogą, wydaje to być jednak
Niespełnionym marzeniem
Czyż życie nie jest piękne?
Czyż życie nie jest piękne?
Ktoś dał nam życie
Więc czemu czasami
Nie potrafimy go brać garściami
Jak wielu jest ludzi
Co za życia jedną dłuższą chwilę
Oddali by wszystko
A może się mylę?
Czymże jest smutek?
Czymże jest smutek?
Czymże jest smutek?
Cierpieniem wielkim
Niczym na oknie deszczu kropelki.
Serce me krwawi, dusza rozpacza
Złowieszcze myśli wokół roztacza
Zbieram je wszystkie niczym muszelki
A jednak smutek nie mija wielki
Magia słów
Magia słów
Czuję jak zachwyca mnie magia Twych słów,
Wtedy, gdy słońce jasno świeci na niebie,
Gdy noc srebrzysta zapala gwiazdy dla Ciebie.
Czuję jak ma miłość przybywa ze snów,
Pozwala na powrót słuchać Ciebie
Księżyc spogląda z góry na Ciebie
Serce rozkwita znów pełnią nadziei i radości
Ptaki wesoło śpiewają w drzewach na łące
Zmieniając dźwięki w swoisty koncert
Dusza pragnie i woła Ciebie, tęskni z miłości
Z miłości do Ciebie
Chwila
Chwila
Ciemny pokój, siedzisz samotnie
Tak bardzo czujesz się niepotrzebny
Zapatrzony w ciemność za oknem...
Księżyc jest Twoim jedynym przyjacielem
Chciałbyś unieść się jak ptak ku gwiazdom,
Święcącym pięknie w przestworzach.
Tak bardzo pragniesz bliskiej osoby
Kogoś, kto da odrobinę ciepła i czułości
Odrobinę szczęścia, w smutnym życiu
Pozwoli naprawdę bezpiecznie zaistnieć
Teraz czujesz się oszukany, rozżalony
Kochana osoba odeszła, a serce krwawi
Lecz Ty się nie skarżysz, nie płaczesz
W duszy jedynie tęsknota pozostała
Trwoga przed czymś, co minęło bezpowrotnie
I z pewnością nie powróci już nigdy więcej
Nie poddajesz się jednak, bo czy nie warto być,
Istnieć, dla chwili, która była piękną chwilą
Sprawiła ze poczułeś się szczęśliwy
A jeśli kiedyś...
A jeśli kiedyś...
A jeśli kiedyś się odnajdziemy
Wśród traw zieleni
Wśród śpiewu ptaków
Pośród tysiąca śladów na ziemi
I nie odkrytych dotąd szlaków
To wtedy wezmę Cię w ramiona
Już nie wypuszczę nigdy więcej
Niech miłość moja Cię przekona
Jak mocno kocha moje serce?
A jeśli kiedyś się odnajdziemy
Gdzieś w łanie zboża
Pod modrym niebem
Na którym się pojawi zorza
Słońce zabłyśnie jasno dla Ciebie
Oddam Ci wtedy moją dusze
Potokiem słów zaleje ciepłych
Dla Ciebie teraz silna być musze
Pozbyć się wszystkich myśli ciemnych
A jeśli kiedyś się odnajdziemy
Oddam Ci całe moje życie
Do końca z sobą już będziemy
Tak, właśnie o tym marze skrycie
Nastąpi to, gdy się odnajdziemy
* * *
* * *
Widzę uczucie w Twoim uśmiechu
Widzę uczucie w Twoich oczach
Kiedy rozbłyska promieniami słońca
Słyszę je w każdym Twoim słowie
Czuję w Twoim oddechu
Pożądam Twojej duszy
Dotyku Twoich dłoni
Pieszczot warg Twoich
Strach, paniczny strach,
Że pojawisz się w mojej świadomości
W sercu zaistniejesz i odejdziesz
I cóż wtedy robić??? Marzyć, cierpieć,
umrzeć. To nie takie proste...
Może warto pokonać strach,
Pozwolić oddać się chwili
I chociaż dzieli nas...
I chociaż dzieli nas bliskość daleka
To nie żałuję tego wcale
Serce na każde słowo od Ciebie czeka
Niczym na nitkę cienką korale
Przyszedłeś do mnie w noc cichą, kojącą
Łagodnym zmierzchem, gwiazd milionami
Bawiłeś rozmową tak słodko pachnącą
Ofiarowałeś radość swymi słowami
Masz w dłoniach bukiet kwiatów
W duszy śpiew słowika złoty
Potrafisz ofiarować wiele różnych światów
Wypędzić z serca wszystkie tęsknoty
A w życiu różnie zdarzyć się może
Często też bywa, że zdarzy się źle
To zawsze wspomnieć trzeba tę zorzę
Co kolorami rozjaśni Twój dzień
Lecz słowa od Ciebie w sercu pozostaną
Papier pożółknie, wygniecie się
Ty będziesz moją fatamorganą
Która na horyzoncie pojawia się
I chociaż dzieli nas bliskość daleka
Wiem, że choć nigdy nie ujrzę Cię
I życie nasze prędko ucieka
Na zawsze będziesz w sercu mem.
Gdy jesteś blisko
Tylko wtedy, gdy jesteś blisko
Nie czuje chłodu
Potrzeba mi Twoich dwóch ramion
Żeby oplotły mnie ciepłem
Czułości, co jest dla mnie
Niczym dla pszczół nektar kwiatu słodki
Kiedy znikasz i milczysz życie traci sens
A dni staja się szare, smutne i bez wyrazu
Poprowadź do tego, co piękne
Poprowadź do tego, co piękne
Poprowadź do tego, co jest piękne
A ja pozwolę Ci się zniewolić
Posłuchaj jak ma dusza śpiewa smętnie
I chce wspomagać Cię w niedoli...
Podarunek
Podarunek
Podaruj mi swoje serce
A ja przywołam duszy tęsknotę
Oddaj mi swoje oczy
W zamian sprowadzę Ci senne miraże
Powiodę droga prosto do nieba
I poprowadzę w krainę marzeń
Ofiaruj mi swoje cieple słowa
Pieszczota sensu ich Ciebie otulę
***
***
Oczy, usta, myśli, serca pierwsze drganie
Słowa wyszeptane w chwili zapomnienia
Nagie ciała splatane w miłosnej rozkoszy
I ten ktoś, kto szepcze i o więcej prosi
Zbyt krótkie są noce u rozkoszy wrót
Oczy Twe, kiedy widzą zdolne są do grzechu
Usta Twe, jeśli milczą to tylko kochaniem
Ręce kiedy zajęte, to pożądaniem
Co jeszcze?
Co jeszcze?
Co jeszcze można pisać o miłości?
Kiedy już wszystko przez poetów napisane
A jednak spróbuje powiedzieć swoimi słowami
Bo kocham Ciebie...
Chociaż za oknem zimno i śnieg prószy
Ty wracasz do mnie ciepłem wiosny
Bo kocham Ciebie...
Twój obraz duszy przywołuję tęsknotą
Zamieniam go w pocałunek miłosny
Owijam słowa kochania pieszczotą...
Czekanie
Czekanie
Wciąż myślę, patrzę i czekam na Ciebie
Czas z uporem do przodu szybko mknie
Przecież tak łatwo cieszyć się chwilą
Bo życie cale krótką chwilą jest
Teraz w mym sercu smutek gości
Wierzę, że miłość może wiecznie trwać.
***
***
Miłość mi dałeś, miłość jakże cudną
Żądze obłąkania kroplą łez słonych płynące
Usta drżeniem pocałunków namiętnych falujące
Miłość ciepłą, czułą, ale miłość jakże trudną
Jeszcze w mych źrenicach obraz Twój odbity
I serce drży jeszcze, słysząc słowa Twoje
Zniknąłeś nagle, odszedłeś, tak bardzo się boję
Umrzeć przyjdzie gdzieś na bezkresie orbity...
Las
Las
Tylko las, cisza i ja.....
Siedzę całkiem sama wsłuchana w jego szum pod sosnami
Wiatr ciepły zapach żywicy niesie
Nieba lazur widać nad ich koronami
Myślami jestem gdzieś obok Ciebie
Odległość jednak dzieli nas duża
Minęła już wieczność odkąd Cię poznałam
Dni smutnych i radosnych
Dni, w których płakałam i głośno się śmiałam
Dni herbacianą różą pachnących
Dni gorzkich, piołunu goryczą serce ściskających.
Słowa
Słowa
Są słowa, co jak nóż ostry ranią
I czyny, o których się nie zapomina
Potoki słów, których nie osuszą
Nawet najcieplejsze promienie słońca
Nie chciałam słów obietnic,
A tylko ciepła serca Twego
Pokochałam
Pokochałam
Pokochałam Cię w tamtą noc
Oddałam każdy następny dzień
Wykorzystałam swego serca moc
Pragnąć zatrzeć codzienności cień
Powitałam Twą duszę promieniem słońca
Blaskiem gwiazd oczy Twe nacieszyłam
Chciałabym być przy Tobie bez końca
Móc wiedzieć, że w chwilach smutnych pocieszyłam
Wiem, że nie jesteś tylko snem
Słowa Twe rozkwitły niczym kwiat
Spowity w zapachu słodyczy mgle
Z Tobą życie zmieniło swój sens
Jednak
Jednak
Jednak zniknąłeś, jak znika mgła
W słońcu, w pogodny poranek
Pozostawiając po sobie smutek, łzy i żal
A w sercu najcudowniejsze wspomnienie
Noc dala mi Ciebie i noc zabrała
Tak bardzo pragnęłam Twojej miłości
Miłości, która nie mogła rozkwitnąć
W zapachu choinki, śniegu miękkości,
Róź czerwonych wonią
W niejednym wyszeptanym słowie
Zapamiętałam ją w każdym Twoim pocałunku
W dotyku dłoni, w spojrzeniu
Jak mogę Ci dziękować, że dałeś mi tak wiele?
Żyjmy, więc tylko w snach o sobie
Tam się kochajmy i bądźmy szczęśliwi
Kosztujmy tego, czego tu życie nam nie dało
Pożądanie
Pożądanie
Uczucie wciąga nas
Pogrąża w oceanie namiętności
Zatapia w marzeniach
Malując gwiazdy nocą na niebie
Pozwala zbliżyć się do siebie
Zapamiętując każdą chwilę
Napełnia świadomość rozkoszą
Otulając tiulem mgły...
To niezwykłe....
Namiętność żyje w nas
Zabieram ją wszędzie ze sobą
Rozstanie
Rozstanie
Miałam Cię przez jedną chwilę
A tyle szczęścia mi sprawiłeś
Twoje myśli, ciepłe słowa
Nic w życiu tak nie liczy się
Jak Ty przez tych kilka krótkich chwil
Na zawsze będziesz przy mnie
I nie zrani, ani Ciebie, ani mnie żadne zło
Dziękuję, za każdy dzień
Tak trudno odejść nie raniąc uczuć
Życie zmienne jest
Nie układa się jak tego chcesz
Nagle cały świat potrafi zmienić się w gruz
Więc łap chwilę oddaj się marzeniom
Walcz...Masz wszystko, bo potrafisz wiele dać
Gdy w końcu znalazłam Cię
Na nowo urodziłam się...
Dlaczego?
Dlaczego?
Powiedz, dlaczego miłość porwała nas?
Dlaczego płacze pierwszy raz?
Dlaczego ranimy ciągle się?
Dlaczego chce Cię na zawsze mieć?
Dlaczego pragnę Cię mieć?
Nie wiem...
Odpuszczenie
Odpuszczenie
Papierosowy dym
Suchy bukiet róż
Milczy telefon
Ze smutkiem patrzę w niebo
Nauczyłam się tak i nie poproszę o przebaczenie
Dzień czy rok
Nie pojmuje jak dalej żyć, kiedy nie ma Ciebie
Wołanie o miłość
Wołanie o miłość
Czyż moje wołanie o miłość, nie jest niczym śpiew syren
Które swym zniewalającym głosem mamiły niegdyś żeglarzy
Sprowadzając ich statki na mieliznę?
Serca zgłodniałe miłości, chciwe, żądne,
Pragnące uczucia najpiękniejszego,
Uczucia, jakim jest miłość...
Miłość czysta, wrażliwa, słodka
Lecz miłość nie do końca spełniona.
Rozsądek nakazuje, aby je porzucić, odejść
Serce szepcze zupełnie coś innego...
Słuchanie
Słuchanie
Posłuchaj szumu wzburzonych fal morskich
A na dnie oceanu namiętności odnajdziesz serce moje
Wsłuchaj się w szelest liści na drzewach w gęstym lesie
A pośród mchu i wrzosów ujrzysz moja duszę
Usłysz śpiew ptaków w ciepły majowy poranek
A wśród ich śpiewu mój głos usłyszysz
Poczuj zapach żywicy niesiony z wiatrem
A mój zapach w nim odkryjesz
Spójrz w niebo usiane gwiazdami
A zobaczysz tam moje oczy
Sięgnij wzrokiem najdalej jak potrafisz,
aż po linię horyzontu
A odnajdziesz tam moją postać...
Bez tytułu
Bez tytułu
Jak do tego doszło ze Cię pokochałam?
Jak to się stało, że zaopiekowałeś się mną?
Jak to jest, że darzysz mnie uczuciem?
Odnaleźliśmy naszą miłość w sobie
Jak do tego doszło, że pozyskałeś mnie?
Jak zmusiłeś do miłości moje serce?
Co się stało, że powiedziałeś, zastanów się?
Wybacz mam wrażenie, że nie zasłużyliśmy na to
Jeśli więc nie zasmuciła nas ta sytuacja
Myślę, że wiesz, że dobrze czynisz
I nie będziemy tego żałować
Zostało powiedziane wszystko
Zdajemy sobie z tego sprawę
Wybacz mam wrażenie, że nie zasłużyliśmy na to
Anioły miłości
Anioły miłości
Kiedy tak brałeś mnie w ramiona, wciąż jeszcze czuję miłości rozkosze
Gdy w pocałunkach cichych pobladły twarze, o miłowanie ciągle proszę
Dusze skąpały się w afekcie, a serca żarem gorącym płoną do siebie
Meteorytów spadają chmary, widzę anioły wśród nich gdzieś na niebie
Anioły ciche, spokojne i tak piękne urocze w swej doniosłości
Popatrz, widzisz... zbliżają się właśnie do Ciebie, ofiarowując Ci
nutkę miłości
Niosąc Ci miłość, nieskończoność chwili, róż płomiennych kosze
O bezgraniczną ilość dni szczęśliwych, łagodnych je uproszę
Pocałunków gorących, namiętnych, słów czułych pełne dźwigają amfory
Ucząc nas szacunku, uwielbiania, sentymentalizmu i wobec siebie pokory
Co zrobiłam?
Co zrobiłam?
Co ja takiego zrobiłam, że przestałeś mnie kochać?
Co takiego zrobiłam, że zraniłam Cię?
Co takiego zrobiłam, że zostawiłeś mnie samą?
Co takiego zrobiłam, że milczeniem chcesz ukarać mnie?
Co takiego zrobiłam, że już mnie nie chcesz?
To taka bardzo trudna sytuacja
Wiem, że czasami jedno słowo niełatwo wybaczyć
Co takiego zrobiłam, co takiego zrobiłam...?
Przepraszam, przepraszam, wybacz mi, proszę Cię...
Westchnienie
Westchnienie
Rozchylę ramiona tylko dla ciebie
Delikatne, drżące i jakże kobiece
I pozwolę przez sen iść do siebie
Światłem jasnym twą drogę oświecę
Zapachem słodkim płatki bzów uchylę
Śmiech łagodny w miłość przemienię
Nawet gdyby miało, to trwać tylko chwilę
Twoje myśli i serce odmienię
Słodkich pocałunków pieszczoty
Spadną na usta namiętnością nabrzmiałe
Zrodzą się we mnie wszystkie tęsknoty
Ciała się w jedno złączą oszalałe
Zanurzę się w tobie cała
Niby kwiat róży zatapia się w dzbanek
W bezruchu ciepłym oniemiała
Niech zniknie blask księżyca, noc,
słońce, poranek...
Morze
Morze
Morze jest dzisiaj jak moja tęsknota
Smutne i szumem swym cichym się żali
Wyrzuca wodę na suchy piasek, ginąc falą wzburzoną na fali
Bo morze jest dzisiaj jak moja tęsknota
I kolor twych oczu przybrało
Nie, w to nie uwierzę, że serce twe mnie kochać przestało
Morze jest dzisiaj jak moja tęsknota
Jak bursztyn wyparty na brzeg przez falę
Widać w nim chwile zaklęte, chwile jakże wspaniałe
Nikt
Nikt
Tak, więc nikt nie powie przepraszam,
Nie będzie tłumaczył, czemu tak się stało...
Nie wyciągnie ręki i nie zapyta czy rozstanie bolało
Więc kogo mam pytać, co z miłością nasza?
... zginę jak gdybym nigdy nie była...
Kochaj mnie dopóki jestem
Kochaj mnie dopóki jestem
W jedno złączyłeś serc naszych bicie
Sprawiłeś, to jednym ciepłym gestem
Często, więc myślę o tym skrycie
Wiec kochaj mnie, kochaj dopóki jestem
Na firmamencie gwiazdy zapalałeś
Aby w ich świetle skąpać mnie całą
Szczęście tak ulotne podarowałeś
Darzyłeś pieszczotą moje ciało
Muśnięciem warg namiętność zbudziłeś
Dotykiem dłoni i traw szelestem
W przepaść pragnień rzuciłeś
Wiec kochaj mnie, kochaj dopóki jestem
A teraz chcesz, by cisza Twój ślad zatarła
Robisz wszystko, by w sercu nic nie pozostało
By dusza moja w cierpieniu skonała, umarła
Serce kochane drugiemu sercu ból zadało
Nie odchodź w ten sposób, nie tak
Bo wiem, ze w sercu Twoim nadal jestem
Prześlij, niewielki jeden znak
I kochaj mnie mocno, kochaj dopóki jestem...
Pod moimi powiekami
Pod moimi powiekami
Znów słońce promiennie uśmiecha się
Za oknem znowu wstaje nowy dzień
Gdzieś głęboko pod moimi powiekami
Jest świat, w którym żyje marzeniami
Co za serce często chwyta
Można by rzec „dolce vita”
W rzece płynie złota woda
Chwil minionych mi nie szkoda
...
...
Wtedy, gdy po raz pierwszy cię ujrzałam
Tęsknotą duszy mej zacierpiałam
Bzem i konwalią tak cudnie pachniało
Szczęście znać o sobie i pokochać Cię dało
Słowa w otchłani myśli ukryte
Żarem namiętności w sercu wyryte
Radośnie wzleciał błogości motyl
Oczy zalśniły kolorem złotym
Odmieniłeś wtedy sensu myśl żałosną
W smutku zaistniałeś drugiego życia wiosną
Bo jakże sercu nie pozwolić tego?
Zabronić, pokochać człowieka drugiego!
Piotrowi
Piotrowi
Myślisz o mnie: „...spadający listek jesienny...”
Jak jesień potrafiła pięknie go przyozdobić
Ile w takim listku mającym tak krótkie życie barw
I jak uroczo wibruje w powietrzu nim spadnie na ziemie
Mówisz: „ ...jesteś moją gałązką jarzębiny.... ”
Chociaż jarzębina kwieciem cudnym nie zakwita
Zapachem lipy zmysłów nie upaja
Lecz kiedy przekwita, wydaje owoc czerwony
Czerwony niczym kolor serca
Mówisz jeszcze wiele innych słów,
Czasem napełniają oczy łzami
Jak w wiosenny dzień deszcz
Które niczym pierwszy blask słońca
Wypełniają serce ciepłem
Słowa przecież znaczą tak wiele
Potrafią ukryć tajemnice
Sekretne, odurzające wyrazy
Kojące, serce i uczucia
Których sens znasz tylko Ty i ja...
Pamiętasz?
Pamiętasz?
Czy pamiętasz ten słoneczny letni dzień?
Kiedy szliśmy nad rzeką po łące?
Drzewa kładły na trawie swój cień
Ptaki śpiewały kantaty kojące
Wiatr łagodnie poruszał źdźbłami traw
Te tuliły się czule do polnych kwiatów
Świat rozbłysnął tęczą w ogromie barw
Świerszcze grały swą pieśń delicato*
Rzeka urzekająco w rytm serca szumiała
* delicato termin muzyczny oznaczający –subtelnie
W moim sercu
W moim sercu
Mam odczucie, że kiedy patrzę na Ciebie
Zbyt wiele nie mogę powiedzieć...
W moim sercu jest szczęście
Ale nie jestem silna i czuje się taka samotna...
Chcę biec do Ciebie
Pragnę byś trzymał mnie w ramionach
I ostrzegał przed niebezpieczeństwem
Chcę biec do Ciebie, a kiedy już dobiegnę ,
Chcę usłyszeć , że zostaniesz
Albo, że odejdziesz...
Nadejdzie taka chwila, kiedy przyjdę do Ciebie w nocy
Posiądę Twoje marzenia
I dowiem się czego chcesz
Potrzebuję Cię na mojej drodze życia
Pożądam Twoich pocałunków
Nie od kogoś innego tylko właśnie od Ciebie
Wspomnienia
Wspomnienia
W życiu jest tyle różnych ścieżek i dróg
Które wytycza przeznaczenie i Bóg
Chociaż sam nie wiesz czy tego chcesz
Ślady z nich twoje zmywa deszcz
Róże w wazonie zwiędły już dziś
W głowie się tłumi jedna myśl
Może zabrałeś z sobą kwiatów woń
Wspomnienia wrzuciłeś w morza toń
Piórko
Piórko
Leć delikatne, zwiewne piórko
Leć łagodnie, miękko szybując przez morza
Unoś się zręcznie z każdym podmuchem wiatru
Wciąż dalej i dalej, aż w końcu
Znajdziesz swoje miejsce
Gdziekolwiek to będzie...
I czekaj na moment w którym wiatr podchwyci cię znowu
Wyżej i wyżej i wtrąci cię w marzenia
W delikatne różowe gwiazdy utopii
Leć daleko...
Przeznaczenie
Przeznaczenie
Wszystkie moje marzenia są drogą do mojego serca
Nie wszystkie odpowiedzi są dla mnie zrozumiałe
Więc daj mi jedna chwilę w życiu
Kiedy będę ścigać się z przeznaczeniem
Jeden moment, który potrwa całą wieczność
Uczyń go radosnym i słonecznym
Obiecuję, że tę jedną chwilę w życiu wykorzystam najlepiej
Czuję, że pewnego dnia dostanę to co najpiękniejsze
Poczuję słodki smak i stawie czoło bólowi i cierpieniu
Nikt nie chce samotności
Nikt nie chce samotności
Nikt nie chce czuć się samotny,
Nie chce by w jego oczach ukazały się łzy
Należę do Ciebie, serce Twoje powinno to czuć
Jesteś daleko spoglądasz w okno
A serce tak czule na moje wołanie
Popatrz stoję tam jak posag
Będę czekała na Ciebie cale moje życie
Czy słyszysz mój glos, moja piosenkę?
To serenada, sadzę, że Twoje serce trafi w końcu do mnie
Biegnij do mnie, ponieważ z tęsknoty umieram
Chce czuć, ze mnie pragniesz
Potrzebuje Cię w moim życiu
Bo przecież nikt nie chce być samotny
I nie chce by w jego oczach były łzy...
Oczarowanie
Oczarowanie
Pomiędzy ciszą, a nocy mierzeją
W wieczór wiosenny, jasny, kwietniowy
Księżyc podążał krzywa gwiazd aleją
Skłaniając ciemność ku upadkowi
Gdzieś pośród ścian pokoju małego
Na jedno nikłe Czarownicy skinienie
Doznałeś uczucia miłości wielkiego
Poczułeś niespotykane, ciepłe serca drżenie
Słowa miękko falowały jak muzyki granie
Łagodnie miedzy latarń koronami
Radością dnia i nocy szlochaniem
Kłębiły się spokojnie wielkimi kołami
Mgłą czarów białą wznosiły się i opadały
Tuliły się do policzka, do ust rosy diamentami
Dłonią subtelnej kochanki zmysły dotykały
Oplątały niepostrzeżenie wzruszenia ramionami
I tak przybywasz do mnie, co noc
Ku czułemu wyrazów czarowaniu
A ja daje Ci subtelności moc
Pozwalam byś oddał się kochaniu
Przychodzi moment, gdy Ciebie już nie ma
Że śpi zmęczone Twe ciało
Dla samej nadziei spotkania
Spędzić ten czas z Tobą wartało
Majowa miłość
Majowa miłość
Przyszła dziś do mnie miłość
W dzień bezchmurny majowy
Pogodnie się w sercu zrobiło
Gdy mnie chwyciła za rękę
Miłosne pożądanie
Miłosne pożądanie
Oczy lśniące, namiętność leciutko łaskocze
I usta gorące zakwitły słów żarem
Ręce delikatnym dotykiem zajęte
Ciała opętane są namiętnym szałem.
Serce bije śpiesznie tak jak zwariowane
Twe słowa ciepłe po cichu szeptane
Owładnęło nas miłosne pożądanie.
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy
Nocą, kiedy zasypiam
Stajesz się okruchem mojego marzenia
I czuje zmysłowe przeznaczenie
Światło prowadzi mnie do ciemności
Chciałabym by nigdy nie nadszedł poranek
Jestem zaślepiona Twoją miłością
Czy kiedykolwiek dowiesz się jak bardzo Cię kocham?
Zastanawiam się każdego dnia
Czy kiedyś dowiesz się, że byłeś tym jedynym
Chciałabym, abyś kiedyś usłyszał to ode mnie
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy
Pragnęłabym byś wiedział jak bardzo Cię kocham
Daleko stąd
Daleko stąd
Skoro jesteś gdzieś daleko stąd
Między realnością a snem
Gdzieś tam gdzie noc gubi swój mrok
Dzień jasnym światłem jawi się.
Wystarczy w sercu mieć umiłowana blask
Tak jak byś znowu urodził się
By kochać znowu pierwszy raz
Spróbuję na nowo zatrzymać czas
Niech miłość powita nas
Rytmem naszych serc
Bo uczucie ma niejedną twarz
***
***
Za chwile, kiedy byłeś przy mnie
Za prawdy, które pozwoliłeś zauważyć
Za radość, którą wypełniłeś moje życie
Za całą miłość, jaka od Ciebie otrzymałam
Jestem Ci za to dozgonnie wdzięczna
Nigdy nie pozostawiasz mnie samotnej
Jesteś moją siłą, kiedy jestem słaba
Głosem, gdy nie mogę mówić
Oczami, kiedy nie widzę
Wspierasz, gdy opadam z sił
I nie umiem już walczyć
Dałeś skrzydła i nauczyłeś latać
Kiedy dotykałeś mojej dłoni
Mogłam dotknąć nieba
Mam Twoją miłość czuję to
Jestem Ci zobowiązana za
Każdy dzień, który mi dałeś
Za to że byłeś delikatnym wiatrem,
Który mnie pieścił
Światłem w ciemności
Jesteś moja inspiracją, prawdą
Dzięki Tobie mój świat jest piękniejszy
Płacz
Płacz
Płaczesz,
A każda Twoja łza jest dla mnie cierpieniem
Spływa diamentami smutku na moja duszę
Każdy Twój żal jest dla mnie utrapieniem
Co naraża podświadomość na cierpienie
Promień słońca
Promień słońca
Znalazłam kiedyś promień słońca złoty
Spostrzegłam wszystkie jego odcienie
Lecz gdzieś się zgubił pośród tęsknoty
Zostawił po sobie tylko marzenie
W sercu
W sercu
Kwiecie zakwitło dziś w moim sercu
Odurzając zapachem pożądanie
I wiosna przyjęła z otwartymi ramionami
Uśmiechasz się do mnie
Otwarcie jak dziecko
Dziękuję Ci za to
Niebo daje i niebo odbiera
Uśmiechasz się do mnie błogo, jak dziecko
Uczę się tego wszystkiego od Ciebie
Całego cierpienia, ciepła i miłości…
Aczkolwiek nigdy nie czuję tak samo
Kiedyś, kiedy znalazłam miłość
Wiedziałam, że istnieje
Nieoczekiwanie opuściła mnie
Będzie egzystować w każdą
Zimną, smutną, ciemną noc
Kiedy pokochasz, będziesz
Doznawać podobnie
Niby kochanka, na której ustach
Złożysz pocałunek
Smutek w moich oczach
Żal, którego nie odnajdujesz
Kiedy oddajesz się marzeniom
Uśmiechasz się do mnie miło jak dziecko
Niebiańsko, a za razem chłodno
Ostatni raz łamiesz mi duszę
I uśmiechasz się do mnie jak dziecko
Chce się tego od Ciebie nauczyć
Dla wszystkich mych łez
Czekałam na Ciebie tyle lat
Słowa, których nie wypowiedziałeś
Wyśpiewam dla Ciebie
I miłość, którą na krótko dałeś
Dam Ci za dwoje
Zawsze będziesz moją tęsknotą.
Miłością, nadzieją
I przez łzy będę uśmiechać się do Ciebie
Szczerze jak dziecko….
Noc
Noc
Czasem nocą, kiedy zasypiam
Jesteś drobiną mego marzenia
Światło prowadzi mnie do ciemności
I czuję jego przeznaczenie
Wydaje mi się, że nigdy nie nadejdzie ranek
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy
Czy dowiesz się jak bardzo Ci ę kocham?
Zastanawiam się każdego dnia
Czy kiedyś dowiesz się, że byłeś tym jedynym?.
Chciałabym byś kiedyś usłyszał to ode mnie
Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy
Pragnęłabym byś dowiedział się jak bardzo Cię kocham…
Kraina zapomnienia
Kraina zapomnienia
Minione dni nie powrócą przenigdy już
I szczęścia mgnienie, co pragnie uniesień burz
Jestem obok Ciebie i tulę się znów
Nie zdołam zapomnieć chwil jak ze snów
Uciekam bez końca w krainę utraty świadomości
Do chwil, które czekają wypełnienia
Wieczór prowadzi mnie lśnieniem gwiazd
Pośród drzemiących nocą miast
Do nieziemskiej krainy marzeń
Ona
Ona
Skoro gdzieś jesteś daleko stąd
Tam pomiędzy realnością, a snem
Tam gdzie noc zgubiła swój mrok
Dzień śnieżnym prześwitem jawi się
Wystarczy w sercu miłości nosić lśnienie
Bo ona czasem inną ma twarz
Tak jakbyś znów narodził się
Na nowo pokochał pierwszy raz
Więc spróbuj znów pochwycić czasu bieg
Od nowa naucz się zrozumieć ją
Bo nawet wtedy, kiedy rani Cię
Oczy moje jeszcze pełne są łez
Wielbię ją słowem w dowolnym wersie
Szukam tam gdzie noc zapodziała się
Dar
Dar
Spłynąłeś darem miłości, niczym krople rosy porannej,
Cieknące po liściach konwalii majowym popołudniem,
Mieniąc się blaskiem wartościowych diamentów
Ażeby zniknąć na koniec w słońca promieniach
Unosząc się poświatą złocistego światła,
Żeby mienić się blaskiem gwiazdy na nieboskłonie
Sprezentuje Ci swoje kryształowe łzy
Zabiorę je by mieć przepiękne sny
Był kiedyś
Był kiedyś
Był kiedyś tak ktoś,
Co zmysły pomógł wskrzesić
Wnętrze topiąc w miłości
Zezwolił mu by grzeszyć
Wzbudził uczucia pożądania
Aż do kresu rozmiłowania
Był kiedyś taki ktoś,
Co wzniecił śpieszne serca bicie
Pochwycił tym duszę jej
Uczynił pięknym życie
I stanęło w płomieniach
Skąpane w szczęściu bez litości
Był raz taki ktoś,
Co usta kobiece ożywił
Nadając im słodkość malin
Tak wielce uszczęśliwił
Nie całowane wargi chciały całowania
I zapłonęły krwi purpurą
Był kiedyś tak ktoś,
Co zniknął bez słów pożegnania…
Siła Magii
Siła Magii
Kiedy uwierzysz w siłę magii
Spróbuję zmienić w Tobie to
A jeśli potrzebujesz dać wiarę w cokolwiek
Obróć się i po prostu popatrz w wstecz
Kiedy będziemy żyć w świecie fantazji
Chmury będą na naszej drodze
Pochwycimy je na ułamek sekundy jak obłąkani
Żeby za sekundę puścić je w dalszą drogę
Nie pytaj mnie o nic i nie łam ciszy
Pozwól wygrać wyobraźni
Nie pytaj mnie, pozostań na swojej wyspie
Nie wypuść mnie
Uciekaj i ukryj się gdziekolwiek
Wykorzystaj z szansę i pozostań tu
Jeśli uwierzysz w sile magii,
Wszystko to jest marzeniem
Zatem, jeśli poczujesz się bezpiecznie
Uczynię Cię wolną
Lecz jeśli zechcesz się obrócić
Za siebie na zawsze…..
Poezja w życiu
Poezja w życiu
Miłość jest poezją w życiu
Natchnieniem poetów
Duszy ich cierpieniem
W kochanka oczach i duszy
Miłość leży na dnie skryta
Przebudzenie
Przebudzenie
Po nocy zawsze nadciąga poranek
Odkrywczymi wrażeniami nas wita
Aczkolwiek żegnam Cię z żalem
W smutku nic pajęczą spowita
Łzy niczym kropelki rosy
Po policzkach spływają diamentami
Życie wieczne
Życie wieczne
Czy odzyskam powtórnie niebo, raj tylko dla mnie?
Kosmos wypełniony zadumą
Ciepłoczuły świat, którym się nakarmię
Pełen ptaków niezwykłych co fruną
Zaprzęgnę do Wielkiego Wozu kare konie
Ruszę z wiatrem nieprzytomnie
Pędząc w obłokach wysoko, aż serce zapłonie
Po kres życia, jasność księżyca dogonię
Mieć będę pył gwiezdny we włosach
Tęczy na policzkach znak
Ubranie całe w liliowych wrzosach
W ustach fundamentalny miłości smak
Znowu dziś serce mam pełne Ciebie
Oczy jaśnieć będą w szczęścia łzach
Znów czuję się jak w niebie
Subtelniał nadludzki strach
Więc chodź wezmę Cię do nieba
Tam gdzie totalnie nieznana kraina
Zmysłów swych bać się nie trzeba
Miłość, to życia kokaina
Cichość
Cichość
Milczysz Ty mi ciszą, co rodzi się tęsknotą
I słońce już nie lśni tak jasno jak wtedy
Słowa Twoje przestały juz mienić się złoto
Zniknąłeś daleko głuszy tęsknotą
W sercu wyciszonym szeptają się nostalgii dzieła
Spokojne, senne, martwe, jak wagant bezdomne
Czyż miłość nasza gdzieś zniknęła?
Nie, ja tych chwil nie przegonię i nie zapomnę…
Miły mój, uczucie różne kreacje ubiera
Usta nie całowane, pragnę znów całować
Serce moje powoli w żalu umiera
Czy kiedykolwiek zechcesz je uratować?
Miłość, gdy żywa jest strachem i lękiem
Dusze zaś po to, by się kochały
Wiec zechciej kiedyś podać mi rękę
Pozwól by oczy ciszy nie widziały
Życie wieczne
Życie wieczne
Czy odzyskam powtórnie niebo, raj tylko dla mnie?
Kosmos wypełniony zadumą
Ciepłoczuły świat, którym się nakarmię
Pełen ptaków niezwykłych co fruną
Zaprzęgnę do Wielkiego Wozu kare konie
Ruszę z wiatrem nieprzytomnie
Pędząc w obłokach wysoko, aż serce zapłonie
Po kres życia, jasność księżyca dogonię
Mieć będę pył gwiezdny we włosach
Tęczy na policzkach znak
Ubranie całe w liliowych wrzosach
W ustach fundamentalny miłości smak
Znowu dziś serce mam pełne Ciebie
Oczy jaśnieć będą w szczęścia łzach
Znów czuję się jak w niebie
Subtelniał nadludzki strach
Więc chodź wezmę Cię do nieba
Tam gdzie totalnie nieznana kraina
Zmysłów swych bać się nie trzeba
Miłość, to życia kokaina
Zostawię swoje łzy w deszczu
Zostawię swoje łzy w deszczu
Czy moje serce nigdy Cię nie dostrzeże?
Zraniłeś mnie
Lecz mam swoją dumę i umiem to skryć
Wszystko, smutek, ból i cierpienie
Ukryć łzy płacząc w deszczu
I czekać na bezchmurne niebo
To nie deszcz ujrzałeś, a łzę w moich oczach
Nie dowiesz się juz nigdy, co rzeczywiście do Ciebie czułam
Pozostawiłeś rozdarte serce
A teraz plączę w deszczu
Wierzę, że kiedyś zobaczę na niebie tęcza
I będę jeszcze szczęśliwa
Czekam na burzową pogodę
Po której przyjdzie znów pogodny dzień
Sądzę, że tych łez nigdy nie zobaczysz
Pewnego dnia kiedy łzy znikną
Będę się uśmiechać i pójdę gdzieś pogodną droga
Może jestem niemądra, nie będę narzekać
Pozostawię swoje łzy w deszczu
Okrutna magia
Okrutna magia
Niech zagra muzyka
Usłyszę stukanie do wrót i śpiew
Niechaj wszyscy zapłaczą
A uczucie ożywi wszystkie serca
Wyrwie ze snu pożądanie
Niechże wszystko zatańczy
Ponad czasem
Niech rozkołyszą się wszystkie ciała
Jak powiew kołysze drzewami
Boska, okrutna magia
Jak zła choroba?
Niech leci niby perfumowane marzenia
Na słowach miłości
Palącym muśnięciem warg
Po zgubione serce
Do kobiety i mężczyzny
Księżyc pojawia się każdej nocy
Wypływa na niebie pośród chmur
My którzy kochamy, chcemy być kochani
Słodycz bezdusznej magii
To wszystko dla miłości
Niebo wie ja nie
Niebo wie ja nie
Gdy jest Ci źle, jestem przy Tobie
Być może tego nie widać, ale to prawda
I kiedy Twoje serce krwawi
Wiem, że to moja wina
Robię wszystko by potępić to
Wyczuj to, to nie na pokaz
Mówisz, że kłamię
Niebo wie dlaczego ja nie
Nie byliśmy ze sobą zbyt długo
Lecz coś przeżyliśmy
Chcę być tylko dla Ciebie
Więcej i więcej
Kiedy widzę łzę w Twoich oczach
Zawsze przepraszam
Choć wiem, że to zbyt późno
Drzemie we mnie dziecko
Widać to w moich oczach
Widać jak jestem samotna
Nigdy więcej Cię nie zranię
Może moją miłość nie jest złota
Ale jest prawdziwa
Wypominam ten pierwszy dzień
Gdy Cię widziałam
To na zawsze zachowam głęboko w moim sercu
Uczyniłeś że chciałam śpiewać
Dla Ciebie to pisze…..
Subtelność
Subtelność
Delikatna jak słowa
Delikatna jak oddech
Delikatna jak czas
Delikatna jak bieg
Delikatna jak Ty i ja
Zachwycająca jak deszcz
Zachwycająca jak śnieg
Zachwycająca jak ptak
Zachwycająca jak powietrze
Krucha jak słodkie ramiona obejmujące mnie
Krucha jak bransoleta na moim ramieniu
Krucha jak ramiona obejmujące Ciebie
Zachwycająca jak wracające słowo
Zachwycająca jak dotkniecie
Już nie…
Już nie…
Już nie chcę kochać, by serce broczyło
Już nie chcę cierpieć, nie chce już śnić
Już nie chcę marzyć, by coś się spełniło
Już nie chcę pragnąć i nie chcę już być
Tak wiele myśli raptem przybyło
Tak wiele smutku i mnóstwo łez
Tak wiele żalu za czymś co było
Tak wiele za tym co dalej jest
Ale wciąż trzeba egzystować
Wyrzec przykrości, bólu i łez
Trzeba się śmiać, istnieć, bytować
Gdyż życie takie kruche jest
W umiłowaniu
W umiłowaniu
Jeśli On pokocha Ciebie,
Tak jak ja Cię kocham
Pójdę drogą zakłopotania.
Przeniosę miasto
I nazwę je Twoim imieniem
Kiedy On Cię obserwuje,
Kiedy oblicza kupione duszę,
W Jego dłoniach Twoje serce,
Brzmi jak cudowna ptasia muzyka.
Kiedy tańczymy
Anioły okrywają nas wiatrem
Kiedy mówią, moja duszą
Jest zbawiona równowagą Aniołów
I poniżej namiętności
Ostrzega nadzieją
Poruszam się w umiłowaniu z Tobą,
Odnajduję mądrość życia
Oddam Ci wszystko co mogę dać
Kiedyś podołam obalić mur
Wykrzyczeć Twoje imię u raju bram
Podam Ci ramię i obrócę wniwecz
Mroczną maszynerię biegu wydarzeń
Katedry runą pod niebiosami
Piekielne ognie znikną, odejdą
Ja zostanę powtarzając
Zostanę kochając
Potrzebuję żebyś mnie kochał
Tak jak ja kocham Ciebie
Weź mnie za rękę
Weź mnie za rękę
Mam świadomość, że mnie potrzebujesz
Powiedz mi czemu płaczesz?
Chwyć mnie za rękę
Dlaczego łzy nie znikają?
Próbuję mówić do Ciebie
Utulić Cię
Troszczyć się
A łzy nadal nie znikają…
Dlaczego cierpisz?
Kocham Cię , wiesz to
Daj mi możliwość zatroszczyć się o Ciebie
Bądź bezpieczny ze mną …
W drobinach czasu
W drobinach czasu
W drobinach czasu uczucia zaklęte
W ziarenkach piasku gubią się marzenia
Cieplutkie myśli spowite w światła przedświt
Czekają swojego rychłego spełnienia
Powrócą kiedyś ze zdwojonym żarem
Świetlistą iskrą urzeczywistnienia
Malując w sercu moim ufność, wiarę
I wówczas ziszczą się marzenia
Utopię wtenczas zasmucenie
Potokiem miłości łez raptownym
Wyrzucę z duszy mej cierpienie
Pocałunkiem mych ust łagodnym
W poszukiwaniu miłości
W poszukiwaniu miłości
Spadamy dół cudownie zakochani
Zniżamy się tak do miłości bram
Nieustająco, fanatycznie się kochamy
Dla tej miłości tak cudownie trwam
Odnajdujemy mądrość jej istnienia
W cierpieniu dusz, w słonych kroplach łez
W mądrze ukrytych swych rojeniach
W rajskim ogrodzie, gdzie uśmiech losu jest
Wciąż jeszcze w sobie zakochani
Mimo, że każde z nas osobno jest
Nadal miłości swej wyglądamy
Serce nadal czeka na bliski sobie gest
Utęsknienie co mnie rozpala
Utęsknienie co mnie rozpala
W słowie mym chce przekazać
Nostalgie, co mnie rozpala
Chciałabym Cię dotykać
Miłośnie i pieszczotliwie
Przylgnąć wargami płomiennie
I trwać tak dłuższą chwilę
Chciałabym móc być z tobą
Spostrzec twych myśli, żądze
Tęsknoty, pragnienia
Wszystko to takie dalekie
I całkiem bezsensowne
Oczy Twe dla mnie rozgrzeszeniem
Za refleksji mych opętanie
Usta Twoje zbawieniem
Za myśli nieuczesane
Żal , który mnie spala
Na rzęsach łzą się układa
Smutek, który dręczy
W nicość się rozpada
We śnie
We śnie
Przyszedłeś do mnie we śnie
Sympatii senną aleją
Zjawiłeś się myśli, ciemną nocą
Rozpromieniłeś nadzieją
Przyszedłeś do mnie we śnie
Widziadłem sennym mi byłeś
W mym sercu na nowo zakwitłeś
Pociechą ponownie mi byłeś
Przyszedłeś do mnie we śnie
Prawdziwie znów zaistniałeś
I sercem swym otoczyłeś
Miłością obdarowałeś
Przyszedłeś do mnie we śnie
Sympatii senną aleją
Ażeby odejść ze świtaniem
Promenady ufnością cichą
Zwykły zmierzch
Zwykły zmierzch
Taki zwykły zmierzch, niemniej jednak inny
Przedziwny, fantazyjny, spokojny
I te cieple krople łez opadające deszczem
Spływające strużkami po policzkach…
Przemyślenia, rodzące się w głębi serca
Zataczają wielkie koła refleksji
Zamknięte powieki…..
Spokój i łagodny szept dochodzący z oddali
Kiedyś, kiedy odnajdę płomienny żar
W oczach Twoich ten sam co wtedy
Już nigdy Cię nie wypuszczę z ramion
Nie przestanę przyciskać do serca,
Nie pozwolę odejść
Tobie
Tobie
Moja gwiazdo, co tak jasno błyszczałaś
Na amarantowym niebie pośród innych gwiazd
Gdzie jesteś?
Dlaczego zniknęłaś tak nagle
W chmurach ukryłaś swój blask
Dlaczego juz mi tak jasno nie świecisz
Jak wtedy gdym Cię pierwszy raz ujrzałam?
Gwiazdo moja.....
Gwiazdo moja.....
Rozpalone serce
Miłość do Ciebie serce moje spala
Nadejdzie chwila, gdy namiętność powróci
Uderzy z większą siłą niż wtedy
I moja dusza przestanie się smucić
Choć bicia Twego serca juz dawno nie słyszę
A moje serce uczucie wciąż pali
Trudno się oprzeć rozkoszy miłości
Myśli pieszczotą
Myśli pieszczotą
Pieszczotą myśli na nowo Cię osłonię
Niech gra trącona struna marzeń
Spróbuję tylko odwrócić czas
W rytmie ponadczasowej tęsknoty
Krąży coś w przestrzeni co otrzeźwia miłość w tylko nas
Nie ma slow słychać tylko namiętny ciepły szept
Tańcząc ze łzami w oczach
Tańcząc ze łzami w oczach
Tańczę ze łzami w oczach
Opłakując przeszłość, która minęła
Żyjąc chwilą, która gdzieś zginęła
To co oznaczone miłością wciąż się liczy
Zmierzcha, a ja ze swoja samotnością
Żalu łza, która z oczu spływa,
Serce odnowa leciutko rozpala
Słowa na nowo będą wiele znaczyć
Libretto
Libretto
Pieszczotliwie libretto ulotne, trwale daje wiarę
Czułość dłoni tak mgielna jakże dużo potrafi
Tulenie tak senne, a tak bardzo wymowne
Spojrzenie płomienne, wciąż nieobojętne
Wargi pocałunków nieprzytomnie pragnące
Serce śpiesznie, równomiernie bijące…
Pusta przestrzeń
Pusta przestrzeń
Odkąd odszedłeś, została tylko pusta przestrzeń
Od kiedy odszedłeś, świat zmienił swój sens
Wracam do miejsc, w których byliśmy razem
Czuję, że wciąż tam jesteś i żyje tymi chwilami
Od chwili gdy odszedłeś, już nic nie jest tak jak było
Zostało tylko samotne serce, krwawiące serce
I bezpańskie jakże długie i puste noce
Podążam Twoimi znikającymi śladami
Wiem ile straciłam i pragnę abyś tu przy mnie był
Trwanie
Trwanie
Ile potrzeba czasu, by odzyskać Twa miłość?
Miłość i tylko miłość jest w stanie
Skłonić Cię byś pewnego dnia wrócił
Będę walczyć, by na powrót odzyskać te miłość
Spróbuj uwierzyć znów w nasza miłość
A wtedy będę na zawsze przy Tobie
Zapomnienie
Zapomnienie
Nie umiem zapomnieć tego wieczoru
Twojej twarzy i smutnych oczu
Zawsze się uśmiechasz,
Lecz w Twoich oczach widać smutek
Myślę o wszystkich moich smutkach
Kiedy miałam Cię tak blisko
A kazałam odejść
Teraz już mogę Ci to powiedzieć
Nie mogę żyć, jeśli mam żyć bez Ciebie………
Złamane serce
Złamane serce
By złamać serce, wystarczy jedno słowo
By za nie przeprosić, cale Zycie
Tęsknię za Tobą
Każdego dnia myślę o tych chwilach
Gdy tańczyliśmy lekko i przyjemnie
O słowach, cieszę się ze Cię odnalazłam
Ze kocham i nigdy nie pozwolę odejść
Jeśli to będzie jedyny sposób byś pojął
Moja miłość, padnę do twych stop
Bezduszna noc
Bezduszna noc
Ta noc taka smutna, bezduszna, mroczna……..
Jednak w najciemniejszy zmierzch, przychodzi najjaśniejsze światło
A ta świetlista zorza, która lśni, jest głęboko w środku,
Jasnością, która jest Tobą
Zawsze mówiłam Ci, że Cię potrzebuję
I nie chce by ta miłość zniknęła
Gdy patrzyłam w Twoje oczy
Najmroczniejsza noc, stawała się promiennym dniem
Zawsze odwracałam się i posyłałam Ci swój uśmiech
Odnajduję Cię w szepcie myśli, abyś tańczył w moim życiu
Byś płynął jak najsłodsza nuta
Jak melodia, jak najpiękniejsza miłosna serenada
Żebyś pojawiał się na mych wargach
Takim przepięknym i nierealnym uśmiechem
W brzasku dnia
W brzasku dnia
Zakochać się w Tobie od nowa
Pieszcząc przy świec lśnieniu
Ofiarowując przecudne słowa
Wciąż szeptać o spełnieniu
Kochać się z Tobą o świcie
W dnia pogodnym brzasku
Płonąc pragnę w zachwycie
W słońca soczystym blasku
Poobserwować Twe oczy spokojne
Podziwiać w nich uczucia namiętność
Dotknąć wargami warg subtelnie
I znowu wyczuć szybkie bicia tętno
Od brzasku dnia, po aksamit nocy
Babci
Babci
Tak nagle odeszłaś z tego świata
Babciu ukochana, babciu moja mila
Zniknęłaś cicho i pogodnie
Tak jak na nim żyłaś
Wielkie miałaś serce
Szlachetność w nim mieszkała
Swym ciepłem i serdecznością wszystkich obsypałaś
Aczkolwiek często skrycie w samotności płakałaś
Łapczywie każdą minutę życia chwytałaś.
Teraz mieszkasz już w kraina wiecznej szczęśliwości
Tak jak zawsze tego chciałaś
W rajskim dziś ogrodzie kwiaty pielęgnujesz
Byłaś nam światełkiem radości
W tym nie zawsze beztroskim życiu codzienności
Dzisiaj pokój Twój ogromna pustką świeci
Istniałaś na tym świecie najszlachetniejsza perłą
Wielu miałaś przyjaciół, wszyscy Cię kochali
I oni nad Twa mogiłą, łzy smutku dziś lali
Płonie za Tobą serce utęsknieniem
W sercu moim pozostaniesz najpiękniejszym wspomnieniem
Kropelkami łez niebo Ci wymaluj
Kropelkami łez niebo Ci wymaluj
ę
ę
Odrobiną łez niebo Ci wymaluję
Najcudowniej jak zdołam, najpiękniej jak potrafię
Odrobiną łez na nieboskłonie się pojawię
I kropelkami spłynę po Twoich policzkach
Topiąc w sercu odcień smutku i umiłowana
By na nowo zbudzić świadomość ukochania
Wprawdzie słowami ranisz tak dotkliwie
Tylko Ty
Tylko Ty
Tak pięknie nikt nie umie kochać
Tak kochać byłeś w stanie tylko Ty
Więc pozostało tylko głośno szlochać
A w oczach dwie ogromne łzy
Tak nikt nie umie szeptać o miłości
Tak potrafiłeś tylko Ty
Pozostawiając w serca włości
Marzenia, myśli i cudne sny
Tak wiele nikt nie umie dawać
Tak obdarować zdołałeś tylko Ty
I w okamgnieniu mogłoby się zdawać
Na wieki przetrwają tamte dni
Tak ciepło nikt nie umie pocałować
Tak ucałować potrafiłeś tylko Ty
Żar namiętności w sercu schować
Pasją umiłowana niepamiętnych chwil
Babie lato
Babie lato
Babiego lata nić pajęcza
Babiego lata lekkie drżenie
Nić unoszona jesiennym ciepłym wiatrem
Ostatnie przyjemne słońca promienie
Upiłam się dzisiaj kroplą jesieni
Pierwszym złotawym liści szelestem
Ich drżeniem, słodką wonią
Jesieni każdym gestem
Słodkie marzenia
Słodkie marzenia
Wiecznie marzenia mych myśli pochłaniasz
I w moim sercu cierniem bólu tkwisz
Świat cały sobą od nowa przesłaniasz
Będąc daleko z miłości mej drwisz
Bez końca wierzę, że kiedy powrócisz
Poskromisz cierpienie i otrzesz smutku łzy
Stracone chwile pod stopy mi rzucisz
Na zawsze będziemy tylko ja i Ty
Z podmuchem wiatru na nowo Cię poczuję
W zieleni strumienia ujrzę oczu błysk
W myśli kolorem obraz namaluję
Klepsydra czasu powstrzyma me łzy
Lecz to są wyłącznie senne marzenia
Czy się urzeczywistnią Bóg jeden wie
Potrzeba dwojga do ich spełnienia
Ja jestem jedna i tak boję się
Nie chcę się skarżyć na własne fantazje
Rzecz to wytęskniona, to, to czego chcę
Przechodząc cichutko przez żywota znoje
Myśląc o Tobie nadal lekko drżę
Ocalić od zapomnienia
Ocalić od zapomnienia
I co z tego, że serce drży jeszcze
Na ciche o Tobie wspomnienie
Cóż z tego, że tli duszę jeszcze
Wskrzesza w pamięci chwile wybawienia
Pozwól przyjemnie oszaleć zmysłom
Co śpią w letargu uśpione
Nie kalecz uczucia złą myślą
Niech runą mury żądzy powalone
Schwytaj mnie znowu w swe ramiona
Usłysz niesione z wiatrem westchnienie
Tak bardzo ust Twych nadal spragniona
Trwam oczekując w milczeniu spełnienia
Wiec złagodź, uratuj serca tęsknotę
Co czas nieubłagalnie w kamień dziś zmienia
Powróć, choć słów gorących potokiem
I ocal mą miłość od zapomnienia
W sercu
W sercu
Noszę w sercu widok Twoich oczu o słońca wschodzie
Gdy pada deszcz czuję jak mnie dotykasz
Emigrowałeś tak daleko ode mnie
Lecz ja znów chcę poczuć Cię w ramionach
Jesteś światełkiem w najciemniejsze godziny
Ty jeden dobrze znasz wrota do mojej duszy
Byłeś, jesteś i będziesz zbawieniem kiedy upadam
Podtrzymujesz rozżarzone iskierki miłości
Przychodzisz podmuchem letniego wiatru
I subtelnie odchodzisz pozostawiając samą
Potrzebuję Ciebie by okazać jak głęboka jest moja miłość
Wiele lat minęło od tamtych dni
Wspomnisz kiedyś niepamiętne chwile
Kiedy czuła bryza owieje Twoją twarz
Delikatnym oddechem moim
Gdy krople deszczu spłyną po Twoich policzkach
Łzami szczęścia paląc serce w lód przeobrażone
To wszystko przypomni Ci jak silne jest moje miłowanie
Znaczy miłość
Znaczy miłość
Kochanie, odzwierciedla miłość
Kochać… w uczuciu umieć trwać
To osobliwa serca zawiłość
Co umie wszystko z siebie dać
Lecz kiedy ono sens swój gdzieś zgubi
Pryśnie namiętność, gasząc serca żar
Pragnienie w myślach wciąż ja hołubi
Dokucza wówczas przykrość i żal
Bo któż powiedział, że życie jest proste
O każdą jego cząstkę trzeba zdołać dbać
Pogodnie przechodzić tęczowym pomostem
I na jej straży pokornie wciąż wiernie stać
Czas zaciera ślady
Czas zaciera ślady
Pomiędzy nocą, a dnia mierzeją
Bez końca brnę w życia mgle
Jak długo można żyć nadzieją?
Czekając na uczucie Twe
Czas trwale zaciera ślady miłości
Zatraca gdzieś moje marzenie
Pozbawia serce ostatniej radości
Kryjąc za obłokiem słońca promienie
Twój ciepły szept dawno ucichł
Zniknęło oczu promienne lśnienie
I mam wrażenie, iż nie powróci
Pozostawiając byłych chwil wspomnienie
Stary czas nie ma juz dla nas litości
Zacierając pozostałości marzenia
Nie odda nam już tej miłości
I nie dopuści do jej spełnienia
Zaczarowane Święta
Zaczarowane Święta
Bo Święta mają czarodziejską siłę
Kiedy leciutko prószy biały śnieg
Więc pomyśl o mnie przez krótką chwilę
Swym sercem ze mną podziel się
Bo Święta mają magię czarów
Kiedy leciutko prószy biały śnieg
A pod choinką leży mnóstwo darów
Czujesz, że wszyscy kochają się
Bo Święta mają czarodziejską wszechmoc
Gdy zwiewnie sypie blady puch
Wtedy ogarnia Cię słodka niemoc
Wstępuje w Ciebie nowy duch
Bo Święta mają niezwykłą wszechpotęgę
Gdy słabo sypie puszek bladolicy
W oddali słychać cichutką kolędę
I rychło pojawią się kolędnicy
Bo Święta mają czarów magię
Gdy eterycznie sypie śnieżek kredowobiały
Kiedy opłatkiem z kimś się dzielisz
I myślisz o Tych, którzy gdzieś odjechali
Nie pragnę w Święta nazbyt wiele
Lecz, kiedy spojrzysz na puste nakrycie
Pomyśl przez chwilę o mnie aniele
Ja wciąż Cię kocham ponad życie
Bo Święta mają czarodziejską siłę
Kiedy leciutko prószy biały śnieg…