Środki przedłużające życie
W starym poradniku wydanym na początku wieku XIX wiele miejsca zajmują rady
skierowane do dwudziestoletnich młodzieńców, dotyczące wstrzemięźliwości w
rozkoszach miłosnych.
Żeby do łoża ślubnego wnieść „męską niewinność”, należało żyć z umiarem. Unikać
drażliwych mięsnych potraw, jaj, czekolady, wina, korzeni. Codziennie zatrudniać
umysł. Unikać wszystkiego, co wyobraźnię „ku zmysłowej rozkoszy kieruje”:
rozpustnych zabaw, niektórych rodzajów tańca, czytania lubieżnych powieści,
obcowania ze „zdradliwymi kobietami”. A nade wszystko żywo „wyobrażać sobie w
umyśle niebezpieczeństwa i skutki rozwiązłości”. Autor ku przestrodze przytoczył
opowieść o młodzieńcu nadmiernie oddającym się rozkoszy, który nie uwierzył
przesądom o szkodliwości zbyt długiego przechowywania trujących ciało „soków
nasiennych”. Nie wyszło mu to na dobre! Umarł w wieku 25 lat!
Komentarze:
•
wetti
nie wierze -od takiej choroby jeszcze nikt nie umarl -chyba ,ze sie zarazil
wenerycznie
•
slodki
bez czekolady to ja sie nie bawie!!! codzienna porcja to 100 gramow i nie ma
zmiluj!!!
o
male
w tamtych czasach czekolada musiala byc bardzo nie dobra :) jak mozna zyc
bez niej.ja nie potrafie!
Szymciasty
Odradzali czekoladę bo w tamtych czasach nie mieli szczoteczek do zebów.
Ciężko być namiętnym i szczerbatym. Tylko czego oni chcieli od wina?