PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
42
Remedium GRUDZIEÑ 2002
Pomoc dzieciom z grup ryzyka
Anna Brzeziñska
Celem artyku³u jest zwrócenie uwagi na zwi¹-
zek miêdzy sposobem ujmowania problemu
a podejmowanymi próbami jego rozwi¹zania oraz
zachêta do dokonania próby zastanowienia siê nad
swoim sposobem udzielenia odpowiedzi na za-
sadnicze pytania zwi¹zane z pomaganiem:
(1) jak ujmujê zwi¹zek jednostka otocze-
nie: jako jednostronny czy wzajemny?
(2) jak widzê relacjê miêdzy osobist¹ i spo-
³eczn¹ funkcj¹ zachowania cz³owieka jako
konfliktow¹ czy komplementarn¹?
(3) jak ujmujê w perspektywie czasowej
funkcjonowanie cz³owieka koncentrujê siê na
teraniejszoci (podejcie statyczne) czy pró-
bujê integrowaæ przesz³oæ, teraniejszoæ i przy-
sz³oæ (podejcie dynamiczne)?
(4) co dla mnie znaczy, i¿ dziecko pocho-
dzi z grupy ryzyka?
(5) w jaki sposób mylê o rozwoju jako
o procesie gromadzenia dowiadczeñ, czy jako
o procesie przekszta³cania starego dowiadcze-
nia pod wp³ywem nowego?
Podstawowe za³o¿enie to jak mylisz, tak dzia-
³asz, zatem pomyl o tym, jak mylisz a lepiej
zrozumiesz dlaczego dzia³asz tak, a nie inaczej.
Zwi¹zek jednostka otoczenia
Jako wyjciowe i podstawowe przyjmujê tu-
taj za³o¿enie, i¿ cz³owiek w toku ca³ego swego
¿ycia pozostaje w ¿ywym, zmiennym, roz-
wijaj¹cym siê zwi¹zku ze swym otoczeniem.
Z jednej strony stale podlega wp³ywom oto-
czenia i zgodnie z dowiadczanymi naciska-
mi w postaci oczekiwañ, wymagañ, czy ¿¹dañ
modyfikuje swoje zachowania, czyli adaptu-
je siê do swego otoczenia, a z drugiej strony
w ró¿ny sposób wyra¿aj¹c swe potrzeby i po-
dejmuj¹c ró¿ne dzia³ania aktywnie na to oto-
czenie wp³ywa, zmienia je, modyfikuje stosow-
nie do swych potrzeb, czyli przynajmniej pró-
buje dostosowaæ otoczenie do siebie. I w pierw-
szym, i w drugim przypadku korzysta z tego,
czego nauczy³ siê w ca³ym swym dotychcza-
sowym ¿yciu ze swej wiedzy i umiejêtnoci
(por. Brzeziñska, 2000).
Dopiero, gdy dowiadczy tego, i¿ to, co po-
siada, jest niewystarczaj¹ce do poradzenia so-
bie z zadaniem, bo albo pomimo podejmowanych
prób nie mo¿e dopasowaæ siê do wymagañ oto-
czenia (pierwsza sytuacja), albo nie udaje mu siê
go sobie podporz¹dkowaæ (sytuacja druga), po-
jawi siê w nim motyw d¹¿enia ku zmianie, ku
zdobyciu czego nowego, motyw nauczenia siê
czego. W tym momencie mo¿na by powiedzieæ,
i¿ dzieci ryzyka to dzieci, których zasób do-
wiadczeñ jest tak ubogi i tak ma³o zró¿nicowa-
ny, ¿e nie pozwala im ani na aktywne i efektywne
dopasowywanie otoczenia do siebie, ani na efek-
tywne spe³nianie wymagañ tego otoczenia. Pró-
by podejmowane przez takie ubogo wyposa¿o-
ne dziecko bêd¹ szybko koñczy³y siê niepowo-
dzeniem, szczególnie w sytuacjach z³o¿onych,
gdy dowiadcza ono jednoczenie wielu, czasa-
mi sprzecznych wzglêdem siebie wymagañ.
Przyjêcie interakcyjnego punktu widzenia
oznacza, i¿ w procesie diagnozowania proble-
mu musimy nasz¹ uwag¹ obj¹æ jednoczenie
a¿ trzy elementy sk³adowe uk³adu jednostka
otoczenie, a mianowicie: (a) zasoby dziecka
jego mo¿liwoci dzia³ania w ró¿nych sytu-
acjach, (b) w³aciwoci otoczenia, w którym
dziecko ¿yje i dzia³a, a wiêc wymagania, jakie
to otoczenie mu stawia i (c) jakoæ relacji dziec-
ko otoczenie, np. jakoæ zwi¹zku dziecko
matka, dziecko brat, dziecko kolega ze szko-
³y oraz jakoæ relacji miêdzy osobami znacz¹-
cymi dla dziecka, np. matka ojciec, rodzice
nauczyciel. Rys.1. prezentuje trzy ró¿ne sta-
nowiska odnonie do relacji osoba otoczenie
i ukazuje ich konsekwencje dla problemu po-
magania dzieciom ryzyka.
Sytuacja pierwsza dziecko ryzyka to dziec-
ko pochodz¹ce z trudnego rodowiska poja-
wia siê wtedy, gdy przyjmujemy za³o¿enie, i¿
rozwój cz³owieka determinowany jest przede
wszystkim w³aciwociami kontekstu, w jakim
cz³owiek ¿yje, zatem dzieci ryzyka to dzieci
Problemy, na jakie natrafia osoba pomagaj¹ca dzieciom z tzw. grup
ryzyka, wi¹¿¹ siê przede wszystkim z tym, jak definiuje siê grupy ryzy-
ka. Sposób mylenia poci¹ga bowiem za sob¹ okrelony sposób dzia-
³ania, jest podstaw¹ formu³owania takich a nie innych celów pomaga-
nia, doboru metod pomocy, kryteriów oceny ich efektywnoci. Je¿eli
zdefiniujemy grupê ryzyka jedynie poprzez wskazanie na zewnêtrzne
czynniki ryzyka, które w specyficznych okolicznociach mog¹ zabu-
rzaæ funkcjonowanie osoby, to si³¹ rzeczy w podejmowanych dzia³a-
niach diagnostycznych i interwencyjnych bêdziemy skupiaæ siê na ro-
dowisku, a nie na osobie. Je¿eli z kolei po³o¿ymy nacisk na wewnêtrz-
ne czynniki ryzyka nasza uwaga przeniesie siê na jednostkê, co mo¿e
groziæ tym, i¿ poddana ró¿nym zabiegom pomocowym i naprawio-
na osoba wróci do swego dotychczasowego niezmienionego ro-
dowiska i prêdzej czy póniej powróci tak¿e do dotychczasowego nie-
prawid³owego sposobu funkcjonowania.
RODOWISKO
⇓
funkcjonowanie osoby
O
SOBOWO
Æ
⇓
funkcjonowanie osoby
J
AKO
Æ DOPASOWANIA
osobowo
æ - rodowisko
⇓
funkcjonowanie osoby
I
II
III
?
rodowisko jednolite kulturowo
?
rodowisko ubogie kulturowo
?
rodowisko niewydolne
wychowawczo
?
uboga wiedza
?
w
¹ski zakres umiejêtnoci
?
brak poczucia kompetencji
?
nieprawid
³owa struktura osobowoci
wymagania i oczekiwania otoczenia
nieadekwatne do mo
¿liwoci dziecka:
?
zbyt wysokie
?
zbyt niskie
OSOBY ZNACZ
¥CE
w
rodowisku ¿ycia
dziecka
„naprawa
rodowiska
DZIECKO
nacisk na wzbogacanie
kompetencji
„wyposa
¿anie dziecka
D
ZIECKO
I OSOBY ZNACZ
¥CE
„dopasowywanie
dziecko
⇔
otoczenie”
G
£ÓWNY CZYNNIK
ROZWOJU
C
ZYNNIKI
RYZYKA
ADRESAT
POMOCY
Rys. 1. Relacje osoba –
rodowisko a adresat pomocy dzieciom z grup ryzyka
15a.p65
03-01-09, 13:28
42
GRUDZIEÑ 2002 Remedium
43
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
¿yj¹ce w szeroko rozumianych trudnych warun-
kach. By³yby to wiêc dzieci z marginesu (coraz
szerszego, niestety) ze rodowisk o niskim statu-
sie ekonomicznym, niskim poziomie wykszta³ce-
nia rodziców, o du¿ym nasileniu bezrobocia i/lub
zjawisk takich jak: alkoholizm, prostytucja, stoso-
wanie przemocy, tak¿e seksualnej, ale tak¿e ¿e ro-
dowisk znacznie niewydolnych wychowawczo,
zaniedbuj¹cych dziecko, nie wywi¹zuj¹cych siê
ze swych podstawowych funkcji opiekuñczych
i wychowawczych. Pomoc bêdzie wiêc polega³a
przede wszystkim na poprawianiu ró¿nymi spo-
sobami rodowiska, do wykluczenia dziecka
w³¹cznie w sytuacjach ekstremalnych (poprzez np.
umieszczenie go w rodzinie zastêpczej, ulokowa-
nie w czasie pozalekcyjnym w wietlicy, wysy³a-
nie na kolonie terapeutyczne).
W sytuacji drugiej dziecko ryzyka to dziecko
trudne gdy przyjmujemy za³o¿enie, i¿ za ja-
koæ funkcjonowania cz³owieka odpowiedzialna
jest przede wszystkim jego osobowoæ i jej za-
plecze w postaci nagromadzonego w toku ¿ycia
dowiadczenia, nasza uwaga skierowana jest za-
równo w procesie diagnozy, jak i w procesie po-
magania na dziecko. Po dokonaniu rozpoznania,
i¿ zasoby dziecka s¹ albo ubogie lub ma³o zró¿ni-
cowane, albo z jakiego punktu widzenia niepra-
wid³owe uruchamiamy pomoc w postaci pracy
nad dzieckiem poszerzamy jego wiedzê, kszta³-
tujemy nowe lub modyfikujemy stare umiejêtno-
ci, wyposa¿amy je na wszelki wypadek i na ró¿-
ne ¿yciowe okazje w ró¿norodne kompetencje, przy
czym zak³adamy (jak¿e czêsto mylnie!), i¿ tak
wzbogacone dziecko da sobie radê w trudnych sy-
tuacjach, na jakie napotka w ¿yciu.
Z kolei w sytuacji trzeciej za punkt wyjcia
przyjmujemy za³o¿enie, i¿ jakoæ funkcjonowa-
nia osoby zale¿y od jakoci dopasowania wyma-
gañ otoczenia do jej mo¿liwoci. Zatem o dziec-
ku ryzyka bêdziemy mówili w dwóch sytuacjach:
(1) gdy wymagania otoczenia przerastaj¹ mo¿li-
woci dziecka wymagania te s¹ niejasne, wie-
loznaczne, rozmyte, niekonsekwentne lub sztyw-
ne, zbyt z³o¿one, wi¹¿¹ce siê z presj¹ okrelone-
go czasu na ich spe³nienie, wymagaj¹ce u¿ycia
kompetencji, których dziecko jeszcze nie posia-
da i (2) gdy wymagania te s¹ znacznie poni¿ej
jego mo¿liwoci, czyli gdy otoczenie nie pe³ni
swej roli stymuluj¹cej rozwój poprzez stawianie
wyzwañ przed dzieckiem wymagania otocze-
nia nie mobilizuj¹ do wysi³ku, do poszukiwania,
eksplorowania, wspó³pracy z innymi.
Rys. 2. ilustruje sytuacjê, w której mamy do czy-
nienia z równowag¹ pomiêdzy wymaganiami oto-
czenia i mo¿liwociami dziecka. Co oznacza tutaj
pojêcie równowagi, przy pojawieniu siê trzeciego
elementu w postaci wsparcia ze strony otoczenia?
Sytuacja sprzyjaj¹ca rozwojowi to taka,
w której dziecko dowiadcza rozbie¿noci
pomiêdzy tym, co ju¿ wie i umie, a tym czego
od niego oczekuje otoczenie i jakie stawia mu
zadania. Ta rozbie¿noæ jest podstawowym
czynnikiem uruchamiaj¹cym proces rozwo-
ju, koñcz¹cy siê zdobyciem nowej kompeten-
cji. Jednak musi to byæ rozbie¿noæ tzw. opty-
malna. Zbyt du¿a traci sw¹ poci¹gaj¹c¹ do
dzia³ania moc (sytuacja przerasta mo¿liwo-
ci dziecka), a z kolei zbyt ma³a nie ma ¿ad-
nej si³y poci¹gaj¹cej do dzia³ania.
Zatem zarówno sytuacja braku dopasowania
wymagania mo¿liwoci, jak i sytuacja bar-
dzo dobrego dopasowania wymagania mo¿-
liwoci, bêd¹ sytuacjami nierozwojowymi.
Czynnikiem stymuluj¹cym rozwój bêdzie pe-
wien stopieñ niedopasowania wymagañ otocze-
nia do aktualnych mo¿liwoci dziecka równo-
wa¿ony owym trzecim czynnikiem wsparciem
spo³ecznym, przy czym im owo niedopasowa-
nie bêdzie wiêksze tym silniejsze powinno byæ
wsparcie. Otwiera to przed osobami doros³ymi
nowe pole dzia³ania szczególnie w stosunku do
dzieci ryzyka zamiast zmniejszaæ wymagania
(co bardzo czêsto jest niemo¿liwe), gdy przera-
staj¹ one znacznie mo¿liwoci dziecka, mo¿na
zwiêkszyæ udzielane mu wsparcie czyli poma-
gaæ w spe³nianiu tych wymagañ.
Jak pokazuje rys.2, doros³y ma trzy mo¿li-
we drogi udzielania pomocy dziecku:
mo¿e zmniejszaæ wymagania czyli regu-
lowaæ obci¹¿enia, jakim podlega dziecko;
wzbogacaæ jego zasoby, poszerzaæ jego
mo¿liwoci dzia³ania poprzez edukacjê lub te-
rapiê i wreszcie
regulowaæ wielkoæ i jakoæ wsparcia
udzielanego dziecku, czyli pomagaæ mu wy-
korzystywaæ wszystkie posiadane zasoby
(aktualizowaæ stare dowiadczenia i wspieraæ w
pierwszych próbach korzystania z dowiadcze-
nia nowo nabytego) w radzeniu sobie z wy-
maganiami, jakie przed nim stawiaj¹ inni lu-
dzie. W zale¿noci od sytuacji mo¿e korzystaæ
tylko z jednej drogi lub ze wszystkich trzech
jednoczenie, mo¿e te¿ swe dzia³ania kierowaæ
jednoczenie na dziecko (bezporednie dzia³a-
nie) i na jego rodowisko ¿ycia (oddzia³ywa-
nia porednie).
Osobista i spo³eczna funkcja
zachowania
Andrzej Lewicki (1969) mówi³ o realizo-
waniu przez zachowanie cz³owieka dwóch
funkcji: funkcji osobistej, zwi¹zanej z zaspo-
kajaniem w³asnych potrzeb i funkcji spo³ecz-
nej, zwi¹zanej z zaspokajaniem oczekiwañ spo-
³ecznych. U osoby zdrowej psychicznie owe
dwie funkcje pozostaj¹ w równowadze, obie s¹
w wiêkszym czy mniejszym stopniu realizo-
wane przez cz³owieka w wiêkszoci sytuacji
¿yciowych. Zak³ócenia w funkcjonowaniu za-
czn¹ pojawiaæ siê wtedy, gdy która z tych funk-
cji zaczyna dominowaæ nad drug¹.
Przyk³adem dominacji funkcji osobistej
mog¹ byæ sytuacje, gdy:
dziecko zaspokaja swe potrzeby nie licz¹c
siê z potrzebami innych ludzi realizuje swe
M
O
¯LIWOCI
DZIECKA
W
YMAGANIA
OTOCZENIA
Rozbie
¿noæ jako
konieczny warunek
rozwoju
Czynnik równowa
¿¹cy
rozbie
¿noæ miêdzy
wymaganiami
a mo
¿liwociami
W
SPARCIE ZE STRONY OSÓB
ZNACZ
¥CYCH DLA DZIECKA
Rys. 2. Równowaga: wymagania otoczenia – mo
¿liwoci dziecka wsparcie ze strony
osób znacz
¹cych jako warunek pomylnego rozwoju
15a.p65
03-01-09, 13:28
43
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
44
Remedium GRUDZIEÑ 2002
zamierzenia niezale¿nie od okolicznoci, nie
bierze pod uwagê tego, co w danej chwili ro-
bi¹ ludzie w jego otoczeniu;
ma nisk¹ zdolnoæ odraczania gratyfika-
cji domaga siê natychmiastowej pochwa³y
czy choæby zauwa¿enia swego wysi³ku, nie
umie poczekaæ na nagrodê, jest niecierpliwe
w oczekiwaniu na wynik swego dzia³ania;
w sytuacjach, gdy pojawiaj¹ siê przeszko-
dy na drodze do realizacji jakiego celu, usztyw-
nia siê w dotychczasowym sposobie dzia³ania
(wali g³ow¹ w mur) albo chaotycznie poszu-
kuje innych sposobów osi¹gniêcia wa¿nego
dlañ celu;
tak bardzo zale¿y mu na pozytywnej oce-
nie otoczenia (potrzeba aprobaty spo³ecznej),
¿e podejmuje dzia³ania niezgodne z jego pier-
wotnym zamierzeniem i robi co, czego siê
potem wstydzi albo tego ¿a³uje.
Przyk³adem dominacji funkcji spo³ecznej
mog¹ byæ sytuacje, gdy:
dziecko nadmiernie podporz¹dkowuje siê
naciskom otoczenia i rezygnuje ze swej linii
dzia³ania, jest bierne, uleg³e, ³atwo nim kiero-
waæ i manipulowaæ;
³atwo przychodzi mu rezygnacja z wyko-
nywanej czynnoci, podczas gdy osoba dla nie-
go wa¿na z jakiego powodu tego oczekuje;
szybko ulega presji grupy, nie umie od-
mówiæ, przeciwstawiæ siê naciskom innych.
Richard Rorty (1993) powiedzia³by tu, i¿ za-
chowanie z jednej strony s³u¿y adaptacji do wa-
runków ¿ycia, a z drugiej, poprzez nie jednostka
mo¿e ujawniaæ siebie, wyzwalaæ swój potencja³.
Wed³ug niego zdrowa, s³u¿¹ca rozwojowi eduka-
cja powinna jednoczenie pe³niæ dwie funkcje: so-
cjalizacyjn¹, zwi¹zan¹ ze spe³nianiem wymagañ
i oczekiwañ spo³ecznych i s³u¿¹c¹ adaptacji do
regu³ ¿ycia w danej kulturze czy spo³eczeñstwie
i funkcjê emancypacyjn¹, zwi¹zan¹ z wyzwala-
niem siê i ekspresj¹ siebie, ujawnianiem swego
rozwojowego potencja³u i uwalnianiem od wszel-
kich konwencji. Nie ma sensu pytaæ o to, która
z tych funkcji jest wa¿niejsza, jedna bowiem stoi
na stra¿y interesu spo³eczeñstwa, a druga jednost-
ki. Tak¿e pomoc dzieciom z grup ryzyka musi
respektowaæ ow¹ zasadê dbania o równowagê.
Wskazywane na rys. 1 dwie pierwsze sytuacje, to
sytuacje braku równowagi: raz na korzyæ funk-
cji socjalizacyjnej, drugi raz na korzyæ funkcji
emancypacyjnej. Obie wiêc sytuacje stwarza³y-
by dzieci ryzyka.
W pierwszym przypadku ryzyko polega³oby
na tym, i¿ dziecko bêd¹c dobrze przygotowane
do radzenia sobie w typowych sytuacjach dziêki
opanowaniu podstawowego dla danej kultury czy
grupy spo³ecznej kanonu regu³ i zestawu zacho-
wañ, prawdopodobnie by³oby bezradne w sytu-
acjach nowych, nietypowych czy trudnych. Nie
znaj¹c dobrze swoich zasobów, bez rozwiniêtego
poczucia w³asnej kompetencji musia³oby w ta-
kich sytuacjach liczyæ na pomoc innych ludzi.
By³oby wiêc od nich w znacznym stopniu zale¿-
ne. Z tak¹ sytuacj¹ mamy do czynienia np. w przy-
padku dzieci wychowywanych przez rodziców,
którzy jasno precyzuj¹ swoje oczekiwania, jasno
ustalaj¹ zakres obowi¹zków dziecka, egzekwuj¹
je, s¹ konsekwentni w stosowaniu kar i nagród,
ale rzadko wyjaniaj¹ powody swojego zachowa-
nia, rzadko rozmawiaj¹ z dzieckiem, jak to okre-
la Basil Bernstein (1983), stosuj¹ tzw. pozycjo-
nalny styl socjalizacji i zamkniêty styl komuni-
kacji. Dzieci chodz¹ jak w zegarku, s¹ dobrze
u³o¿one, znaj¹ swoje miejsce tak¿e w zale¿-
noci od p³ci i wieku. Dobrze funkcjonuj¹ w sy-
tuacjach im znanych, stabilnych i przewidywal-
nych. Gubi¹ siê w sytuacjach nietypowych.
W drugiej sytuacji, gdy dominuje funkcja
emancypacyjna ryzyko polega na tym, i¿ dzieci
s¹ niedoposa¿one kulturowo, maj¹ nik³¹ wie-
dzê dotycz¹c¹ regu³ ¿ycia spo³ecznego i w¹ski
zakres umiejêtnoci spo³ecznych. Trudno im
wejæ w relacjê wspó³pracy z innymi osobami,
podporz¹dkowaæ siê w trakcie wspólnego rozwi¹-
zywania zadania ustalonym regu³om, trudno im
tak¿e byæ efektywnym liderem. Generalnie na-
zbyt otwarty styl socjalizacji mówi¹c znowu
jêzykiem Bernsteina (1983) oraz nazbyt zorien-
towany na osobowoæ, czyli nazbyt lune i otwarte
granice lub nawet ich brak w kontaktach dziecka
z innymi osobami, mog¹ owocowaæ takim zesta-
wem kompetencji, który utrudni dziecku wcho-
dzenie w efektywne oraz satysfakcjonuj¹ce dla
niego i dla innych relacje interpersonalne.
W niektórych sytuacjach bêdzie siê to wi¹-
za³o ze zmian¹ sposobu dzia³ania, w innych ze
zmian¹ celu dzia³ania na inny, w jeszcze in-
nych z odroczeniem zaspokojenia potrzeby.
Z tego punktu widzenia wa¿ne jest, jak zacho-
wuj¹ siê osoby znacz¹ce dla dziecka jakim
s¹ dlañ modelem zachowania, czy w sytuacji,
gdy natrafiaj¹ na przeszkody d¹¿¹ do zaspoko-
jenia swych potrzeb za wszelk¹ cenê i ró¿nymi
sposobami, tak¿e spo³ecznie nieaprobowany-
mi, czy te¿ szybko rezygnuj¹ i podporz¹dko-
wuj¹ siê zakazowi lub nakazowi, czy mo¿e pró-
buj¹ modyfikowaæ swoje zachowania, podej-
muj¹ dyskusje czy negocjacje.
Statyczne i dynamiczne
podejcie do pomagania
dzieciom ryzyka
Szczególnego znaczenia nabiera tutaj kwe-
stia zwi¹zku miêdzy rozpoznaniem problemu
(diagnoz¹), a podejmowanymi próbami jego
rozwi¹zania (pomoc¹). Trafne rozpoznanie pro-
blemu, tj. ustalenie:
(1) na czym ten problem polega,
(2) czy dotyczy on tylko dziecka czy tak¿e in-
nych osób z jego bli¿szego i dalszego oto-
czenia,
(3) kto tak naprawdê ma problem,
(4) jak ów problem jest spostrzegany przez
samo dziecko i przez osoby dlañ znacz¹ce.
W przypadku podejcia statycznego do
pomagania dzieciom z grup ryzyka koncen-
trujemy siê na aktualnej sytuacji dziecka. Pod-
dajemy analizie z jednej strony to, jakie s¹ jego
potrzeby osobiste i jak s¹ zaspokajane, a z dru-
giej to, w jakim stopniu i w jaki sposób spe³nia
ono wymagania i oczekiwania swego otoczenia
spo³ecznego. Lew S. Wygotski (1971) powie-
dzia³by, i¿ w centrum naszego zainteresowania
jest to, co tu i teraz dzieje siê z dzieckiem, jego
aktualnie dowiadczane problemy i w zwi¹zku
z tym poszukuj¹c przyczyn odwo³ujemy siê do
strefy rozwoju aktualnego. Czyli z jednej stro-
ny poszukujemy powodów danego zachowa-
nia wewn¹trz dziecka (zachowuje siê tak dla-
tego, bo jest np. nadwra¿liwe emocjonalnie, nie
zna regu³ zachowania w tej sytuacji, w znie-
kszta³cony sposób spostrzega sytuacjê, czyli po-
siada jak¹ cechê / dyspozycjê odpowiedzialn¹
za to zachowanie), a z drugiej w sytuacji czy
otoczeniu dziecka (zachowuje siê tak, bo rodzi-
ce s¹ nadmiernie rygorystyczni, nauczyciele
Równowaga obu funkcji socjaliza-
cyjnej i emancypacyjnej oznacza two-
rzenie dziecku takich warunków rozwo-
ju, aby mog³o ono rozpoznawaæ swoje
potrzeby, d¹¿yæ do ich zaspokajania
i czyniæ to w sposób przynajmniej nie
naruszaj¹cy porz¹dku spo³ecznego
w znacznym stopniu. Oznacza to od in-
nej strony, i¿ nie tyle musi ono rezygno-
waæ z zaspokajania swoich potrzeb wte-
dy, gdy nie zgadzaj¹ siê one z wyma-
ganiami spo³ecznymi, co poszukiwaæ
sposobu ich zaspokojenia w formie
zgodnej z tymi oczekiwaniami.
15a.p65
03-01-09, 13:28
44
GRUDZIEÑ 2002 Remedium
45
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
niejasno precyzuj¹ swoje wymagania, dowiad-
cza konfliktu miêdzy wymaganiami nauczyciela
a oczekiwaniami cz³onków swej grupy rówie-
niczej, czyli dowiadcza nacisków z zewn¹trz,
z którymi nie mo¿e sobie poradziæ korzystaj¹c
ze swych zasobów). Cech¹ statycznego podej-
cia jest koncentracja na teraniejszoci i to te-
raniejszoci ujmowanej dwojako: (a) jako aktu-
alna sytuacja, w której funkcjonuje dziecko i (b)
jako zasoby, jakimi w tym momencie swego
¿ycia dziecko dysponuje. Je¿eli wymagania sy-
tuacji przerastaj¹ mo¿liwoci dziecka, to spo-
dziewamy siê, i¿ zacznie ono ujawniaæ jakie
zaburzenia w ró¿nych obszarach swego funk-
cjonowania. Ujêcie statyczne mo¿na inaczej na-
zwaæ nierozwojowym, gdy¿ problem analizowa-
ny jest tylko z perspektywy tu i teraz, nie stawia
siê pytañ ani o jego genezê, ani o jego dalsze
konsekwencje.
Cech¹ podejcia dynamicznego jest szer-
sze ujêcie funkcjonowania dziecka na tle pro-
cesu jego rozwoju i spojrzenie na problem jed-
noczenie z trzech perspektyw czasowych:
(a) teraniejszoci analiza problemu na tle
zwi¹zku dziecko otoczenie czyli jak dziec-
ko radzi sobie z problemem wykorzystuj¹c po-
siadane zasoby i wsparcie ze strony otoczenia;
(b)przesz³oci analiza genezy problemu,
czyli jaka droga doprowadzi³a do obecnego sta-
nu, jakie czynniki gra³y w tym procesie istotn¹
rolê, jak czynniki ryzyka przekszta³ca³y siê
w czynniki znacz¹co zaburzaj¹ce funkcjono-
wanie i rozwój dziecka;
(c) przysz³oci jak bêdzie toczy³a siê dro-
ga dalszego rozwoju dziecka, gdyby pozosta-
wiæ je samo sobie i jakie dzia³ania nale¿y pod-
j¹æ, by tê drogê znacz¹co odmieniæ (wepchn¹æ
j¹ na inne tory)?
G³ówna ró¿nica, w porównaniu do podejcia
statycznego, dotyczy obszaru, na którym sku-
piamy sw¹ uwagê. Pos³uguj¹c siê ponownie kon-
cepcj¹ L. S. Wygotskiego (1971) mo¿emy po-
wiedzieæ, i¿ dzia³ania doros³ego (diagnoza pro-
blemu i pomoc, jakiej dziecku udziela) ukierun-
kowane s¹ przez jego wiedzê o zawartoci stre-
fy najbli¿szego rozwoju dziecka. Czyli wiedzy
nie o tym, co dziecko ju¿ wie i umie, a o tym,
czego dopiero zaczyna siê dowiadywaæ i uczyæ;
o tym, jakie funkcje dopiero w nim dojrzewaj¹,
wzglêdem jakich sytuacji i bodców dopiero bu-
dzi siê jego wra¿liwoæ. Pomoc polega zatem na
wspieraniu tego, co dopiero siê pojawia, a nie na
zachêcaniu do korzystania z tego, co ju¿ siê po-
siada (strefa aktualnego rozwoju). Jest to wiêc
pomoc rzeczywicie rozwojowa, bo towarzy-
sz¹ca temu, co dopiero siê rodzi.
Pomoc taka musi wyrastaæ z g³êbokiej wiedzy
o prawid³owociach rozwoju w kolejnych okresach
¿ycia dziecka, ale tak¿e z g³êbokiej wra¿liwoci na
potrzeby dziecka i umiejêtnoci takiego organizo-
wania sytuacji, aby prowokowaæ dziecko do po-
dejmowania prób, poszukiwania, badania, ekspe-
rymentowania. Jednoczenie musi temu towarzy-
szyæ nieustanna wnikliwa obserwacja poczynañ
dziecka, dostarczaj¹ca informacji o miejscu, w któ-
rym ju¿ jest albo jeszcze nie jest. Informacje te s¹
podstaw¹ udzielania pomocy (wsparcia) doros³y
modyfikuje wielkoæ pomocy i jej charakter w za-
le¿noci od tego, co robi dziecko, pomaga na tyle
du¿o, aby podtrzymaæ w nim nadziejê, ale jedno-
czenie na tyle ma³o, aby to ono samo zrobi³o ko-
lejny krok i by mia³o poczucie, ¿e rzeczywicie
zrobi³o to samodzielnie. W praktyce oznacza to
bliski i czêsty kontakt, wspó³pracê, rozmawianie,
negocjowanie i mo¿e to jest jeden z powodów, dla
których doroli tak rzadko wchodz¹ z dzieckiem
w ten typ elacji. Wkraczanie w strefê najbli¿szego
rozwoju to umo¿liwianie nie tylko poszerzania
kompetencji, ale tak¿e co niezwykle wa¿ne
w przypadku dzieci ryzyka budowanie u nich
mocnego, na solidnych postawach wspartego po-
czucia kompetencji wiem, ¿e wiem, wiem, ¿e
umiem, wiem (a nie tylko wierzê), ¿e potrafiê.
Co to znaczy, ¿e dziecko
pochodzi z grupy ryzyka?
W toku powy¿szych rozwa¿añ kilkakrotnie
pojawia³o siê okrelenie dzieci ryzyka. Tutaj
chcê zwróciæ uwagê na jeszcze jedn¹ mo¿liwoæ,
wynikaj¹c¹ w³anie z przyjêcia perspektywy roz-
wojowej i dynamicznego podejcia do analizy
problemu. Oprócz tego, ¿e dziecko mo¿e byæ
dzieckiem ryzyka z uwagi na trudne warunki,
w jakich ¿yje i/lub z uwagi na niewyposa¿enie
w konieczne do radzenia sobie z trudnymi sytu-
acjami ¿yciowymi kompetencje, co jest doæ
oczywiste, mo¿e ono tak¿e byæ dzieckiem ryzy-
ka z powodu naturalnego przebiegu procesu roz-
woju, jakiemu podlega w ca³ym okresie dzie-
ciñstwa i dorastania. Faza (etap) w rozwoju mo¿e
byæ bowiem okresem ryzyka.
Niektóre etapy rozwoju cz³owieka w sposób
naturalny s¹ trudniejsze ni¿ inne, tj. dziecko
jest w nich bardziej, ni¿ to by³o wczeniej i bar-
dziej ni¿ to bêdzie póniej podatne na szkodli-
wy wp³yw ró¿nych czynników, czyli jest bar-
dziej podatne na zranienia. Z tego punktu wi-
dzenia mo¿na powiedzieæ, i¿ okres niemowlêcy
jest okresem wiêkszego ryzyka ni¿ wiek przed-
szkolny, ale ten z kolei jest nim bardziej ni¿ wiek
szkolny. Z drugiej strony rozwój nie jest proce-
sem przebiegaj¹cym spokojnie i p³ynnie (por.
Brzeziñska, 2000). Wielu badaczy (np. Erikson,
Wygotski) opisuj¹c przebieg procesu rozwoju
zwraca uwagê na momenty prze³omowe, czyli
kryzysy rozwojowe. Od jakoci rozwi¹zania
owych kryzysów zale¿y bieg dalszego rozwoju
i jakoæ kolejnych osi¹gniêæ rozwojowych. Faza
kryzysu jest w ka¿dym okresie ¿ycia faz¹ ryzy-
ka gotowoæ jednostki do radzenia sobie z wy-
maganiami otoczenia jest w naturalny sposób
os³abiona w tej w³anie fazie cyklu rozwojowe-
go. Z tego powodu wiele czynników zewnêtrz-
nych, jak i cech samej jednostki nabiera w tej
fazie szczególnego negatywnego znaczenia.
W praktyce oznacza to, i¿ doroli opiekuj¹cy
siê dzieckiem i wychowuj¹cy je, musz¹ byæ szcze-
gólnie wra¿liwi na potrzeby dziecka, by nie dopu-
ciæ ani do deprywacji, czyli pozbawienia tego, co
dla rozwoju w danym okresie jest niezbêdne (np.
bliski kontakt z jednym sta³ym doros³ym w pierw-
szym roku ¿ycia, zaspokajanie potrzeby zabawy
w wieku przedszkolnym), ani do przeci¹¿enia
(np. nadmiar bodców w pierwszych tygodniach
¿ycia, nadmiar ¿ycia w pierwszych tygodniach na-
uki w klasie I, nadmiar zadañ w pierwszych dniach
pobytu dziecka poza domem w nowym rodowi-
sku). Jest to szczególnie wa¿ne w³anie w momen-
tach prze³omowych, czyli kryzysowych w rozwo-
ju. Dobr¹ wskazówk¹ pozwalaj¹c¹ na dopasowy-
wanie wymagañ do oczekiwañ dziecka bêdzie zna-
jomoæ tzw. zadañ rozwojowych charakterystycz-
nych dla kolejnych okresów ¿ycia dziecka.
Wnioski
Proponujê zatem raczej mówienie o dzie-
ciach z uk³adu ryzyka ni¿ po prostu o dzie-
ciach ryzyka. Na ów specyficzny uk³ad czynni-
ków ryzyka sk³adaj¹ siê nastêpuj¹ce elementy:
etap w rozwoju cz³owieka takimi
szczególnymi okresami ryzyka z punktu widze-
nia zmian biologicznych, jakim podlega nasz
organizm s¹ w ca³ym cyklu ¿ycia cz³owieka:
okres niemowlêcy (od narodzin do koñca 1 roku
¿ycia), pierwszy etap dorastania czyli wiek 10/
12 15/16 lat, okres menopauzy i andropauzy
w okresie redniej doros³oci i wiek podesz³y;
we wszystkich tych etapach jestemy szczegól-
nie podatni na deprywacjê b¹d na przeci¹¿enie,
15a.p65
03-01-09, 13:28
45
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
46
Remedium GRUDZIEÑ 2002
faza w cyklu rozwoju w fazie kryzysu
wrasta nasza podatnoæ na zak³ócaj¹cy wp³yw
ró¿nych czynników, tak zewnêtrznych np. wy-
magañ otoczenia, jak i wewnêtrznych, zwi¹-
zanych ze zmianami, jakim w toku rozwoju
podlega nasze cia³o,
zgromadzone zasoby zawartoæ strefy
aktualnego rozwoju, czyli opanowane, nieopa-
nowane lub opanowane wadliwe we wczeniej-
szych okresach ¿ycia kompetencje, co decydu-
je o poziomie efektywnoci zaspokajania w³a-
snych potrzeb i spe³niania wymagañ otoczenia,
aktualny kontekst rozwoju warunki
¿ycia, czyli organizacja przestrzeni i czasu, do-
stêpnoæ rodków realizacji w³asnych celów; kon-
tekst ¿ycia staje siê kontekstem ryzyka, gdy nie
sprzyja lub blokuje podejmowanie zadañ rozwo-
jowych typowych dla danego okresu ¿ycia,
interakcje z osobami znacz¹cymi ja-
koæ interakcji z osobami doros³ymi jest wa¿-
nym czynnikiem ryzyka z uwagi na to, i¿ oso-
by te s¹ kluczowymi czynnikami socjaliza-
cji w toku ca³ego dzieciñstwa i dorastania.
Jak zatem wspomagaæ rozwój osób z uk³adu
ryzyka? Mo¿liwe jest to poprzez podejmowanie
dzia³añ jednoczenie w kilku obszarach, to znaczy
poprzez kontrolê obci¹¿eñ, jakim podlega dziec-
ko, poprzez rozwijanie i wzmacnianie ró¿nych jego
kompetencji (rozwijanie i wzmacnianie wewnêtrz-
nych zasobów), poprzez udzielanie wsparcia (roz-
wijanie i wzmacnianie zewnêtrznych zasobów)
Bêdzie to jednak przedmiotem rozwa¿añ w kolej-
nym artykule w nastêpnym numerze. q
Autorka jest profesorem katedry Psycholo-
gii Rozwoju Cz³owieka w Szkole Wy¿szej Psy-
chologii Spo³ecznej w Warszawie.
Literatura
Bernstein, B. (1983). Socjolingwistyczne ujêcie pro-
cesu socjalizacji: uwagi dotycz¹ce podatnoci na
oddzia³ywania szko³y. W: G. W. Shugar, M. Smo-
czyñska (red.), Badania nad rozwojem jêzyka dziec-
ka (s. 557-598). Warszawa: PWN.
Brzeziñska, A. (2000). Spo³eczna psychologia roz-
woju. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Lewicki, A. (1969). Co to jest psychologia kliniczna?
W: A. Lewicki, (red.), Psychologia kliniczna (s. 10-
20). Warszawa: PWN.
Rorty, R. (1993). Edukacja i wyzwanie postnowocze-
snoci. W: Z. Kwieciñski, L. Witkowski (red.), Spory
o edukacjê. Dylematy i kontrowersje we wspó³cze-
snych pedagogiach (s. 96-102). Warszawa: Edytor.
Wygotski, L. S. (1971c). Nauczanie a rozwój w wie-
ku przedszkolnym. W: L. S. Wygotski, Wybrane pra-
ce psychologiczne (s. 517-530). Warszawa: PWN.
Rola indywidualnoci dziecka
w procesie wychowania
Jerzy Mellibruda
chowawcê jako zbiór cech o znacznym stop-
niu trwa³oci, który w niewielkim stopniu jest
podatny na zmianê. Musimy siê z nim liczyæ
stanowi bowiem naturalne wyposa¿enie
dziecka, z którym wkracza ono w relacje z oto-
czeniem, tak¿e z osobami doros³ymi.
Ju¿ u kilkutygodniowych dzieci mo¿na za-
obserwowaæ ca³y zespó³ w³aciwoci, wokó³ któ-
rych w póniejszych latach bêd¹ kszta³towa³y siê
bardzo wa¿ne procesy okrelaj¹ce je jako osobê.
Jedn¹ z najbardziej uznanych koncepcji tem-
peramentu opracowano na podstawie tzw. no-
wojorskich badañ pod³u¿nych, prowadzo-
nych w Stanach Zjednoczonych przez Alexan-
dra Thomasa i Stellê Chess przez oko³o 40 lat.
Objêto nimi du¿¹ grupê dzieci, których obserwa-
cjê zaczêto ju¿ w 3 tygodniu ¿ycia. Przedmiotem
badania by³y ich zachowania oraz kontakty z ro-
dzicami. Co 5 lat publikowano wyniki pokazuj¹-
ce, co sta³o siê z cechami opisanymi na pocz¹tku
ich ¿ycia, czy i w jakim stopniu uleg³y one mo-
dyfikacji i jak¹ rolê w tej zmianie odegra³y czyn-
niki zewnêtrzne. Wspomniane cechy to: poziom
aktywnoci, rytmicznoæ, preferencje do kontak-
tu lub wycofania, adaptowalnoæ, intensywnoæ
reagowania, próg reagowania, jakoæ nastroju,
rozpraszalnoæ, uporczywoæ.
Dla przyk³adu mo¿na wymieniæ kilka w³a-
ciwoci, wokó³ których pojawiaj¹ siê proble-
my w procesie wychowania. S¹ to:
Poziom aktywnoci w procesie wycho-
wania bardzo czêsto próbujemy radykalnie
zmieniæ naturalny poziom aktywnoci dziecka,
tymczasem warto pamiêtaæ, i¿ u podstaw tej ce-
chy stoj¹ czêsto trudne do skorygowania cechy
temperamentalne. W czêci przypadków ród³em
trudnoci mog¹ byæ takie zaburzenia jak np. ze-
spó³ nadpobudliwoci i deficytu uwagi.
Rytmicznoæ czyli powtarzanie siê ryt-
mów wykonywania codziennych czynnoci ta-
Bli¿sza analiza ró¿nych sytuacji kryzysowych
pojawiaj¹cych siê w okresie dorastania, uwia-
damia nam istnienie bardzo powa¿nego deficytu
w relacjach pomiêdzy wychowawc¹ a wycho-
wankiem. Polega on na tym, ¿e w wiêkszoci
przypadków dziecko nie jest traktowane jako oso-
ba, a kontakty z nim nie maj¹ charakteru spotka-
nia miêdzy dwoma osobami osob¹ nauczycie-
la i osob¹ ucznia. Jego indywidualnoæ nie jest
dostrzegana i rozumiana, a co najwa¿niejsze,
traktowana jako naprawdê istotna.
Zdecydowana wiêkszoæ ludzi zaanga¿o-
wanych w praktykê, badania i opis oddzia³y-
wañ wychowawczych jest zgodna, i¿ nawi¹-
zanie osobistej relacji, pozytywnej wiêzi po-
miêdzy osob¹ doros³¹ i dzieckiem, to funda-
ment zarówno nauczania, jak i profilaktyki.
Wychowanie mo¿na definiowaæ na ró¿ne spo-
soby, nie mo¿na jednak zapominaæ, ¿e je¿eli
nauczyciela traktujemy jako profesjonalistê, to
istot¹ tego zawodu jest tworzenie optymal-
nych warunków do rozwoju dziecka jako
osoby. Nie mo¿na w sposób profesjonalny two-
rzyæ takich warunków, jeli nie traktuje siê in-
dywidualnoci dziecka jako jednego z najwa¿-
niejszych wyznaczników pracy pedagogicznej.
Mo¿na wyró¿niæ nastêpuj¹ce perspektywy
postrzegania indywidualnoci dziecka:
styl temperamentalny;
cechy osobowoci;
specyfika etapów rozwojowych;
obraz w³asnej osoby;
sytuacja ¿yciowa dziecka;
Styl temperamentalny
Obejmuje w³aciwoci, z którymi dziec-
ko przychodzi na wiat i wokó³ nich kszta³tu-
j¹ siê z up³ywem lat cechy jego aktywnoci.
Styl ten powinien byæ traktowany przez wy-
Rola indywidualnoci dziecka w procesie wychowania jest zaniedby-
wana w praktyce wychowawczej i w rozwi¹zaniach dotycz¹cych mode-
lu szko³y. Ma jednak charakter kluczowy i w wiêkszym stopniu decydu-
je o efektach tego procesu, ni¿ rozwi¹zania finansowe i organizacyjne
wdra¿ane do systemu edukacji.
15a.p65
03-01-09, 13:28
46
GRUDZIEÑ 2002 Remedium
47
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
Ju¿ w okresie dojrzewania ujawniaj¹ siê
ró¿nice w zakresie tego, czy cz³owiek d¹¿y do
kontrolowania innych, czy poddaje siê kontro-
li zewnêtrznej?
Jeli uznamy, ¿e osobowoæ cz³owie-
ka to ca³ociowy zbiór schematów re-
guluj¹cych jego ¿ycie emocjonalne, pra-
cê umys³u, postrzeganie w³asnej osoby,
zachowania interpersonalne, wiat war-
toci i norm, dojdziemy do wniosku, ¿e
wszystkie te obszary s¹ przedmiotem od-
dzia³ywañ wychowawczych. Nie mo¿-
na ich podejmowaæ zapominaj¹c o fak-
cie, i¿ za ka¿dym razem mamy do czy-
nienia z niepowtarzaln¹ ca³oci¹, jak¹
jest konkretne dziecko.
W tej samej sytuacji wychowawczej, w tej
samej klasie, podjêcie przez nauczyciela iden-
tycznych kroków, mo¿e wywo³aæ diametralnie
ró¿ne efekty. Nie oznacza to, i¿ pedagodzy
powinni siê przekszta³ciæ w psychologów. S¹
jednak sytuacje, gdy indywidualizacja podej-
cia do dziecka mo¿e siê okazaæ decyduj¹ca
dla jego dalszego rozwoju.
Przemiany rozwojowe
Dziecko, z którym kontaktujemy siê w szko-
le jako pedagodzy, przechodzi bardzo istot-
ne przemiany rozwojowe. Okres szkolny to
dla m³odego cz³owieka czas pracy nad bar-
dzo trudnymi zadaniami, które musi zreali-
zowaæ stopniowo, krok po kroku. Pokazuje
to wyranie model faz rozwojowych opra-
cowany przez Erica Eriksona. Nale¿¹ do
nich fazy:
a) Podstawowego zaufania nieufnoci
(1 r.¿. nauka zaufania do wiata);
b) Autonomii wstydu i w¹tpliwoci
(2-3 r.¿ podstawy odrêbnoci);
c) Inicjatywy poczucia winy
(4-5 r.¿ orientacja na cele i dzia³anie);
d) Produktywnoci poczucia ni¿szoci
(6-12 r.¿ podstawy kompetencji);
e) To¿samoci rozproszenia
(13-18 r.¿. dyfuzja ról kim jestem);
f) Intymnoci izolacji
(19-25 r.¿. zdolnoæ do mi³oci bez utraty
to¿samoci);
g) Generatywnoci stagnacji
(25-40 r.¿ bycie produktywnym i opiekuñ-
czym);
h) Integralnoci ego-rozpaczy
(powy¿ej 42 r.z. osi¹ganie m¹droci ¿yciowej).
kich jak sen, czuwanie, jedzenie. Istniej¹ dzie-
ci, w przypadku których nie sposób przewi-
dzieæ, kiedy bêd¹ spa³y, bawi³y siê lub poczuj¹
g³ód. U innych wydaje siê, ¿e mo¿na regulo-
waæ zegarek obserwuj¹c sta³e pory g³odu, zasy-
piania itd. Wokó³ tej, cechy temperamentu ro-
dzi siê wiele problemów, m.in. trudnoci w za-
chowaniu punktualnoci, terminowym wype³-
nianiu obowi¹zków. Dla jednych dotrzymywa-
nie tych standardów jest proste, dla innych wi¹-
¿e siê z ogromnym wysi³kiem.
Preferencja do kontaktu lub wycofania
cechê tê mo¿emy zaobserwowaæ nawet u bardzo
ma³ego dziecka w chwili, gdy w jego otoczeniu
pojawia siê nowa twarz lub przedmiot. Niektóre
dzieci odruchowo wyci¹gaj¹ wówczas r¹czkê,
inne cofaj¹ j¹. Ich ¿ycie, pocz¹wszy od tego mo-
mentu, mo¿e wygl¹daæ zupe³nie inaczej zwa¿yw-
szy, i¿ pierwszych kilkanacie lat rozwoju to ci¹-
g³e kontaktowanie siê z nowymi bodcami, sytu-
acjami, ludmi i zadaniami. W zale¿noci od bio-
logicznie uwarunkowanych preferencji ka¿da
nowa sytuacja mo¿e byæ dla jednych fascynuj¹-
cym wyzwaniem, dla innych udrêk¹. Je¿eli siê
tego nie rozumie, mo¿na dziecku z preferencj¹
do wycofania zafundowaæ, w sytuacjach normal-
nych dla innych osób prawdziwy koszmar. Kla-
sycznym przyk³adem mo¿e byæ ojciec próbuj¹cy
nauczyæ syna p³ywaæ, wrzucaj¹c go do wody. Je-
li dziecko ma preferencjê do wycofania, ten ro-
dzaj nauki bêdzie przez wiele lat wi¹za³o ze
strachem i utrat¹ poczucia bezpieczeñstwa.
Dla nauczyciela przejawem omawianej ce-
chy mo¿e byæ zachowanie ucznia proszonego
do tablicy. Dla jednego, ta sytuacja bêdzie
mobilizuj¹cym wyzwaniem, dla innego silnym,
parali¿uj¹cym i niemi³ym dowiadczeniem.
Oczywicie, w sytuacji, gdy pracujemy z du¿¹
grup¹ dzieci, trudno nam koncentrowaæ siê na
tego rodzaju uwarunkowaniach. Pamiêtajmy
jednak, ¿e czêsto nie zwraca siê na nie uwagi
nie z braku czasu, lecz z powodu niewiedzy.
A przecie¿ ¿ycie szko³y pe³ne jest sytuacji, któ-
re dla poszczególnych uczniów mog¹ byæ ró-
d³em diametralnie ró¿nych dowiadczeñ.
Adaptowalnoæ do wymogów otoczenia
istniej¹ dzieci, które z ³atwoci¹ dostosowuj¹
siê do regu³ i obowi¹zków wyznaczanych przez
otoczenie, s¹ tak¿e takie, dla których jest to trud-
ne zadanie. W zale¿noci od tego, jak bêdziemy
rozumieæ naturê owej trudnoci, staniemy siê
bardziej lub mniej skuteczni w wychowaniu.
Czêsto szereg problemów wynikaj¹cych
z uwarunkowañ temperamentalnych jest inter-
pretowanych przez wychowawców jako prze-
jaw niegrzecznoci dziecka, jego z³ej woli. Taka
interpretacja zachowañ nie sprzyja wychowy-
waniu rozumianemu jako tworzenie optymal-
nych warunków do rozwoju dziecka jako oso-
by, nie uwzglêdnia bowiem jego indywidual-
nej konstrukcji.
Rodzi siê pytanie Czy w wietle dotych-
czasowych rozwa¿añ, powinnimy zrezygnowaæ
ze stawiania dziecku wymagañ? Oczywicie
nie. Konieczna jest jednak wiadomoæ, i¿ wo-
bec ka¿dego dziecka musimy dobraæ w³aciw¹
strategiê. Dzieci z preferencj¹ do wycofania
mog¹ siê nauczyæ wielu rzeczy i zdobyæ wiele
umiejêtnoci pod warunkiem, ¿e damy im wiê-
cej czasu i zapewnimy poczucie bezpieczeñstwa.
Jeli tej prawdy nie zaakceptujemy, bêdziemy
traktowali opory naszych podopiecznych jako
grymasy, wydziwianie lub tchórzostwo.
Specyfika wzorów
osobowociowych
Okres edukacji szkolnej to czas kszta³towa-
nia siê zasadniczych rysów osobowoci dziecka.
Proces wychowania musi je uwzglêdniaæ. Oso-
bowoæ cz³owieka mo¿e byæ traktowana jako na-
rzêdzie do radzenia sobie z ¿yciem, ze stresem,
jako instrument s³u¿¹cy zaspakajaniu potrzeb,
uzyskiwania satysfakcji i nagród oraz unikania
tego, co negatywne. Kszta³t osobowoci decydu-
je o generalnej strategii poruszania siê w ¿yciu.
U dzieci 12, 13-letnich wzór osobowoci nie
jest jeszcze w pe³ni okrelony. Dlatego w jego
kszta³towaniu praktyki wychowawcze odgry-
waj¹ bardzo istotn¹ rolê. Zadaniem wychowaw-
cy jest pomoc w budowaniu takich wzorców,
które bêd¹ s³u¿y³y konstruktywnemu i skutecz-
nemu poszukiwaniu w ¿yciu tego, co wa¿ne
oraz unikaniu tego, co z³e i destrukcyjne.
Wzorce osobowoci jako utrwalone strate-
gie radzenia sobie z ¿yciem obejmuj¹ ró¿ne
sposoby uzyskiwania pozytywnych wzmocnieñ
i unikania negatywnych.
Istotne ró¿nice osobowociowe mog¹ zale¿eæ
od tego, co jest podstawowym ród³em wzmoc-
nieñ, czyli zaspokajania potrzeb inni ludzie czy
w³asna osoba? Opisuj¹ to takie wymiary osobo-
wociowe jak ZALE¯NOÆ NIEZALE¯-
NOÆ, INTROWERSJA-EKSTRAWERSJA.
Wa¿ne jest te¿, czy cz³owiek poszukuje tych
wzmocnieñ w sposób aktywny, czy bierny
co mo¿emy rozró¿niaæ na wymiarze AKTYW-
NOÆ BIERNOÆ.
15a.p65
03-01-09, 13:28
47
PROFILAKTYKA W RODOWISKU SZKOLNYM DZIECI I M£ODZIE¯Y
Perspektywy i bariery
48
Remedium GRUDZIEÑ 2002
wyobra¿enia o w³asnej osobie wpojone przez ro-
dziców i wychowawców stanowi¹ ciê¿ki balast
psychologiczny, wobec którego niektóre dzie-
ci uginaj¹ siê, a inne buntuj¹.
Sytuacja ¿yciowa dziecka
Nie sposób podejmowaæ efektywn¹ pracê
z dzieckiem s³u¿¹c¹ jego rozwojowi, jeli siê nie
zna jego sytuacji rodzinnej czy te¿ relacji i pozy-
cji w grupie rówieniczej. Dzieci ¿yj¹ w wiecie,
który ma ogromny wp³yw na ich zachowanie.
Nam doros³ym udaje siê wielokrotnie odse-
parowaæ w pracy od tego, co dzieje siê w na-
szych domach. Dla dziecka jest to bardzo trud-
ne, a czasem wrêcz niemo¿liwe. Dzieci ¿yj¹ce
w rodzinach dysfunkcjonalnych wnosz¹ do swe-
go ¿ycia szkolnego ca³y baga¿ domowych do-
wiadczeñ i zwi¹zanych z nimi prze¿yæ.
Czasem, gdy widzimy biegn¹ce korytarzem
krzycz¹ce dziecko, mo¿emy uznaæ, ¿e jest ono
po prostu bardzo aktywne, ale warto pamiêtaæ,
i¿ jego zachowanie mo¿e byæ odreagowaniem
gniewu i bólu wyniesionego z domu.
Podsumowanie
Fakt, i¿ w codziennej praktyce pedagogicz-
nej nie dostrzegamy indywidualnoci dziecka,
nie zawsze wynika z braku czasu. Czêsto dzie-
je siê tak dlatego, ¿e boimy siê konsekwencji
i wyzwañ, które wynikaj¹ z przyjêcia w kon-
takcie z dzieckiem indywidualnej perspekty-
wy. Jeli nie rozumiem lub nie biorê pod uwa-
gê wszystkich istotnych uwarunkowañ takie-
go a nie innego funkcjonowania dziecka, mogê
Dla wychowawcy niezwykle istotne powin-
no byæ zrozumienie, w jakiej fazie rozwojowej
znajduje siê dane dziecko, a tak¿e jak poradzi-
³o sobie z poprzednimi. Poszczególne etapy
rozwojowe nie koñcz¹ siê automatycznie. Mo¿-
na mieæ 12 lat i nie przejæ konstruktywnie
przez fazê budowania autonomii i kszta³towa-
nia podstaw poczucia w³asnej wartoci.
To, czy cz³owiek zakoñczy pomylnie zada-
nia przewidziane dla poszczególnych etapów,
zale¿y nie tylko od up³ywu czasu, ale tak¿e od
jego dowiadczeñ zdobywanych w domu, w szko-
le, w relacjach rówieniczych oraz od zdarzeñ
losowych. Kiedy patrzymy na klasê sk³adaj¹ca
siê z nastolatków, widzimy jak bardzo ró¿ni¹ siê
pod tym wzglêdem. Czasem mamy do czynienia
z dzieæmi, których rozwój zatrzyma³ siê na okre-
sie przedszkolnym i pod pewnymi wzglêdami za-
chowa³y one mentalnoæ kilkulatka.
W pewnych sytuacjach takie dzieci mog¹ byæ
tolerowane, jednak w momentach krytycznych
okazuje siê, ¿e opisane deficyty odgrywaj¹ bar-
dzo powa¿n¹ rolê. Jeli podejmuje siê pracê
z dzieckiem, nie mo¿na o nich nie wiedzieæ lub
nie braæ ich pod uwagê. Rol¹ nauczyciela jest roz-
poznanie, przed jakimi wyzwaniami rozwojowy-
mi stoi konkretny uczeñ, a nie uczeñ w ogóle.
Zdajê sobie sprawê, ¿e nie ka¿dy nauczy-
ciel mo¿e sprostaæ takiemu zadaniu, dlatego tak
wa¿ne jest, aby potrafi³ rozpoznaæ sytuacjê
wychowawcz¹, w której jego zdaniem koniecz-
ne jest zwrócenie siê o pomoc profesjonalisty.
Obraz w³asnej osoby
W wielu sytuacjach wychowawczych kluczo-
w¹ kwesti¹ mo¿e okazaæ siê
zrozumienie, jak dziecko
kontaktuje siê z samym sob¹,
jak postrzega i jakie uczucia
¿ywi wobec w³asnej osoby.
Pamiêtajmy, ¿e dziecko
mo¿e byæ dla siebie (podob-
nie jak osoba doros³a) przy-
jacielem albo surowym sê-
dzi¹, opiekunem lub wro-
giem. Samotnoæ dziecka
czêsto mo¿e mieæ korzenie
w jego poczuciu, i¿ nie jest
ono wa¿ne samo dla siebie
(np. dlatego, ¿e wczeniej nie
okaza³o siê osob¹ znacz¹c¹
dla kogo istotnego w jego
¿yciu). Czêsto negatywne
traktowaæ je z dystansem. Jeli jednak dostrze-
gê, ¿e jest samotne, cierpi i nie mo¿e poradziæ
sobie w pewnych sytuacjach, choæ podejmuje
próby wiadomoæ jego sytuacji obligowa³a-
by mnie do wiêkszej uwagi.
Wielu nauczycieli mo¿e ¿ywiæ przekonanie,
¿e brakuje im czasu i kompetencji, by podj¹æ
takie wyzwanie. W tym kontekcie bardzo
wa¿ne jest zapewnienie nauczycielom mo¿li-
woci szkolenia siê i zwiêkszania umiejêtno-
ci w zakresie budowania indywidualnej rela-
cji z dzieckiem oraz wspieranie ich pracy przez
osoby zajmuj¹ce siê pomoc¹ psychologiczn¹.
Zrozumienie indywidualnoci dziecka s³u-
¿y m.in.:
budowaniu konstruktywnych relacji pomiê-
dzy pedagogiem (wychowuj¹cym) a uczniem
(wychowankiem);
wywieraniu wp³ywu interpersonalnego;
przygotowaniu dziecka do radzenia sobie z trud-
nymi sytuacjami i problemami osobistymi;
skutecznej profilaktyce problemowej.
Nie nale¿y lekcewa¿yæ pracy wychowawczej
z ca³¹ klas¹ lub z mniejszymi grupami. Jest ona
niezwykle istotnym aspektem procesu wycho-
wania. To samo dotyczy cech systemowych ca-
³ego rodowiska szkolnego zasad, wartoci,
dyscypliny i porz¹dku. Jednak tylko dziêki przy-
jêciu perspektywy indywidualnej mo¿liwa jest
w pe³ni realizacja tego, co stanowi docelowy
punkt procesu wychowania. Jest nim szeroko ro-
zumiane zdrowie psychiczne dziecka, przejawia-
j¹ce siê w umiejêtnoci kszta³towania pozytyw-
nego stosunku do samego siebie, równowa¿e-
nia autonomii w³asnej i innych ludzi, wewnêtrz-
nej integracji, w optymalnym
wykorzystaniu w³asnej ener-
gii, kierowaniu siê dojrza³ym,
a wiêc uwewnêtrznionym sys-
temem wartoci. Nikt z nas
nie jest w stanie w pe³ni kon-
trolowaæ procesu rozwoju
dziecka, mo¿emy jednak wy-
wieraæ na ten proces bardziej
wartociowy wp³yw. q
Artyku³ jest zapisem wy-
k³adu prof. Jerzego Mellibru-
dy wyg³oszonego podczas
konferencji zorganizowanej
w Warszawie przez MENiS
i Fundacjê Etoh w dniach
18-20 wrzenia br.
15a.p65
03-01-09, 13:28
48