Slavoj Žižek
Dlaczego tak uwielbiamy nienawidzić Haidera?
Od: nettime's_slovene_detranslator <nettime@bbs.thing.net>
Do: nettimel@bbs.thing.net <nettimel@bbs.thing.net>
Temat: <nettime> Žižek on Haider [in english]
Data: 10 lutego 2000 21:36
Perspektywa wejścia Haiderowskich Freidemokraten do rządu wzbudziła na Zachodzie
przerażenie pośród „legitymizowanych demokracji” wszelkich odcieni: od socjaldemokratycznej
lewicy po chrześcijańskich konserwatystów, od Chiraca po Clintona, nie wspominając już o Izraelu.
Wszyscy wyrażali „obawy” i deklarowali bodaj symboliczne gesty dyplomatycznej kwarantanny
wobec Austrii, dopóki choroba nie minie albo okaże się niegroźna.
Dla niektórych komentatorów jest to dowód, że w Europie nadal istnieje demokratyczny,
antyfaszystowski konsens – ale czy sprawa jest rzeczywiście tak jednoznaczna? Musimy pamiętać
owo dobrze maskowane, a przecież wyraźnie słyszalne westchnienie ulgi pośród dominujących
demokracji, kiedy dziesięć lat temu, w Europie zaczęły dochodzić do głosu prawicowe partie
populistyczne. Łatwo zrozumieć skąd ta ulga: wreszcie wróg, którego wszyscy razem możemy
nienawidzić, którego możemy poświęcić – ekskomunikować – by pokazać nasz demokratyczny
konsens! Tym bardziej konieczny w obliczu pojawienia się tego, co określa się zwykle mianem
„konsensu postpolitycznego”.
System dwupartyjny, dominująca forma w naszej postpolitycznej dobie, jest złudzeniem
wyboru tam, gdzie nie ma żadnego. Obie strony konwergują w swojej polityce gospodarczej; dość
przypomnieć ostatnie decyzje Clintona i Blaira, dotyczące „twardej polityki fiskalnej”, jako
kluczowego zjawiska dla współczesnej lewicy: twarda polityka fiskalna zapewnia wzrost
gospodarczy, a wzrost pozwala na prowadzenie aktywnej polityki socjalnej, na zabezpieczenia
socjalne, fundusze na oświatę i ochronę zdrowia. Różnice między dwoma partiami sprowadzają się
ostatecznie do odmiennych zapatrywań na kwestie kulturowe: wielokulturowość, „otwarcie”, etc.,
przeciwko tradycyjnym „wartościom rodzinnym”. Charakterystyczne, że to prawica usiłuje
mobilizować resztki klasy robotniczej w społeczeństwach zachodnich, podczas gdy wielokulturowa
tolerancja staje się mottem nowych uprzywilejowanych „klas symbolicznych” (dziennikarze,
akademicy, menadżerowie...). Wybór polityczny – SDP albo CDU w Niemczech, Demokraci i
Republikanie... – żywcem przypomina sytuację w amerykańskiej kafeterii, gdzie nieodmiennie
mamy do dyspozycji dwa rodzaje słodziku: NutraSweet Equal oraz High&Low, małe niebieskie
albo czerwone opakowanie. Każdy ma w ich kwestii jakieś preferencje (nie używaj czerwonych,
zawierają substancje rakotwórcze – albo na odwrót); uparte trwanie przy nich jest śmieszne, gdyż
podkreśla tylko absolutną bezsensowność alternatywy.
Czy to samo nie dotyczy wieczornych talkshow, gdzie „wolność wyboru” ogranicza się do
decyzji czy obejrzeć Jay'a Leno czy Davida Lettermana? Albo do zimnych napojów: Cola czy
Pepsi? Doskonale wiadomo, że przycisk „Zamykanie drzwi” jest bezużytecznym placebo,
umieszczonym po to, by dać człowiekowi wrażenie, że ma coś do powiedzenia, tymczasem guzik
nic nie zmienia, nie przyspiesza ani o sekundę zamykania drzwi. To skrajny przykład fałszywej
partycypacji, dobra metafora partycypacji jednostki w „ponowoczesnym” procesie politycznym.
Wróćmy do Haidera: interesujące, że jedyna siła polityczna, która RZECZYWIŚCIE i ciągle
wywołuje silną reakcję, antagonizując Nas przeciwko Nim, to populistyczna Prawica – Haider w
1 Źródło: „Magazyn Sztuki”, nr 24/2000. Tłumaczenie: Ewa Mikina.
1 / 7
Austrii, le Pen we Francji, Republikanie w Niemczech, Buchanan w USA. Dlatego też odgrywa ona
kluczową rolę w legitymizacji nowej hegemonii liberalnodemokratycznej. To negatywny wspólny
mianownik całej formacji centrowej, lewicowodemokratycznej: wykluczeni, którzy poprzez swoje
wykluczenie (nieakceptowalność w roli partii formującej rząd) dostarczają negatywnej legitymacji
liberalnej hegemonii, stanowią dowód jej „demokratycznej” postawy. Ich obecność przesuwa punkt
ciężkości z PRAWDZIWYCH problemów politycznych (które tkwią oczywiście w niedopuszczaniu
do głosu jakiejkolwiek radykalnie lewicowej opcji) na „solidarność” całego bloku
„demokratycznego” wobec zagrożenia rasistowskim neonazizmem itd.
To w nim tkwi ostateczny dowód liberalnodemokratycznej hegemonii dzisiejszej sceny
ideologicznopolitycznej, hegemonii, która została osiągnięta razem z pojawieniem się „trzeciej
drogi” – socjaldemokratycznej. „Trzecia droga”, mówiąc dokładnie, to socjaldemokracja pod
hegemonią liberalnodemokratycznego kapitalizmu, czyli całkowicie wyzuta z elementu
wywrotowego, wykluczająca jakiekolwiek odniesienia do antykapitalizmu i walki klasowej.
Kluczowe znaczenie ma fakt, że nowa, populistyczna prawica to jedyna dziś „poważna” siła
polityczna, która używa retoryki antykapitalistycznej, acz przybranej w nacjonalistyczno
rasistowskoreligijne slogany (wielonarodowe korporacje „zdradzają” człowieka poczciwego,
pracujący lud naszego kraju). Kilka lat temu na kongresie Frontu Narodowego, le Pen zaprosił na
podium Algierczyka, Afrykańczyka i Żyda, uściskał ich po kolei i oznajmił zebranym: „Oni są
takimi samymi Francuzami, jak ja. To przedstawiciele wielkiego kapitału wielonarodowego, którzy
ignorują swoje powinności wobec Francji, stanowią prawdziwe niebezpieczeństwo dla naszej
tożsamości!” Wypowiedź pełna hipokryzji, ale dobrze ukazuje, w jaki sposób populistyczna
prawica zawłaszcza tereny opuszczone przez formacje lewicowe.
Liberalnodemokratyczna Neue Mitte gra w podwójną grę: wskazuje na prawicowych
populistów, jako na naszego prawdziwego, wspólnego wroga. Skutecznie manipulując owym
straszakiem, hegemonizuje obszar „demokratyczny”, określa jego obszar i tym samym przywołuje
do porządku swojego prawdziwego przeciwnika, radykalną lewicę. Gdy dochodzi do takich
przypadków, jak udział partii Haidera w rządzie, (a przypomnijmy, że miał on swój precedens,
kiedy neofaszystowska Alleanza Nazionale Fini'ego kilka lat temu weszła do rządu
Berlusconiego!), przesłanie die neue Mitte wraca do niej w odwróconej – prawdziwej formie.
Udział skrajnej prawicy w rządzie to cena, którą lewica płaci za odejście od politycznego
radykalizmu i zaakceptowanie kapitalizmu rynkowego jako „jedynego wyjścia”.
McKenzie Wark
Dlaczego wszyscy kochamy Žižka?
Od: McKenzie Wark <mw35@is6.nyu.edu>
Do: nettimel@bbs.thing.net <nettimel@bbs.thing.net>
Temat: <nettime> Dlaczego wszyscy kochamy Žižka?
Data: 11 lutego 2000 20:50
Co byśmy poczęli bez Slavoja Žižka? Jak też poradziliby sobie uprawiający lewicową
retorykę intelektualiści bez jego talentów? Cóż, musielibyśmy naprawdę zacząć studiować politykę,
zająć się nudnymi detalami administrowania oświatą, zasadami wprowadzania osłon socjalnych
albo systemem podatkowym, innymi szczegółowymi, kłopotliwymi kwestiami, które odróżniają
politykę demokratyczną od liberalnej czy konserwatywnej.
2 / 7
Žižek powiada: „skrajna prawica ma prawo do prymitywnego sprzeciwu wobec technik
uprawiania polityki, ma prawo upraszczać albo pomijać drobiazgi dotyczące sprawiedliwości.
Skrajna lewica i skrajna prawica przejawiają podobne zniecierpliwienie wobec kwestii alokowania
potrzebnych funduszy. Gdzie te stare dobre czasy, kiedy żyło się na kredyt! Kiedy problemy
braków w budżecie państwowym rozwiązywało się przez zaciąganie kolejnych pożyczek... Nikt się
nie przejmował negatywnymi skutkami, jakie może to wywrzeć na całej gospodarce i polityce
finsowej [oryginalna pisownia – przyp. tłumacza]. Po co się męczyć?”
Po co się dowiadywać, jak naprawdę funkcjonuje ekonomia polityczna, po co zaznajamiać z
praktyką rzemiosła państwowego?
Jedynym zjawiskiem „postpolitycznym” dzisiaj jest pseudolewicowość zaprezentowana
przez Žižka w tekście na temat polityki austriackiej. Jak zgrabnie autor mówi o populizmie: z jego
odrzuceniem polityki, z jego dążeniem do zastąpienia technik polityki fantazjami ideologii.
Fatalna pokusa „lewicy” – chwila, kiedy przestaje być w ogóle „lewicą” i staje się
retorycznym wariantem prawicy. To nie populistyczna prawica zachowuje się jak lewica w swojej
opozycyjności. Wręcz odwrotnie. Tak naprawdę „lewica” jest częścią prawicy. Lewicowy
konserwatyzm objawia się tęsknotą za dobrymi dawnymi czasami, kiedy zdawały się rządzić
retoryka i ideologia, a nie wiedza dotycząca problemów sprawiedliwości.
Na hasła populistyczne podatni są szczególnie robotnicy, farmerzy i właściciele małych
firm, żądający przywrócenia im specjalnego statusu oraz osłon państwowych. Chcieliby czerpać
korzyści z handlu międzynarodowego, pod warunkiem, że owe korzyści nie przypadną nikomu
innemu poza nimi. Niech inne rynki się otworzą, ale najlepiej jeśli ich własny pozostanie
zamknięty. W tym sensie odpowiedź Europy na sytuację w Austrii jest całkowicie zrozumiała:
polityka Haidera może oznaczać zagrożenie dla handlu międzynarodowego i zablokowanie
imigracji.
Populizm to zjawisko dla lewicowych intelektualistów newralgiczne. Lata 30. nauczyły nas,
jak niebezpiecznie z nim flirtować. Ale intelektualiści też chcą zachować swoje przywileje w
ramach państwa. Chcą (chcemy) czerpać korzyści z globalizacji, ale nie godzą (godzimy) się
ponosić związanych z nią kosztów.
Chcemy podróżować, pracować za granicą, chcemy żeby nasze dokonania były znane w
innych krajach, ale chcemy też mieć uprzywilejowaną pozycję w państwie, chcemy żeby
legitymowało ono nasz autorytet (nawet jeśli jest to sprzeczność wewnętrzna).
Coraz bardziej odsunięty od prawdziwych problemów państwa, ostrożny wobec populizmu,
ale podatny na jego opozycyjną retorykę, intelektualista starej daty, nie mając dla siebie nigdzie
miejsca, trafia do mediów.
Tutaj stara retoryka ciągle jeszcze zachowuje swoją funkcję – zapełnia kolumny gazety, daje
złudzenie debaty ideologicznej, stanowi o dramaturgii dziennikarstwa. Jaki smutny koniec dla
lewicowców: wyprzedawanie starej retoryki w mediach, zapełnianie miejsca w pismach. I jaki
komfort dla populistów: żadnych szczegółowych analiz politycznych, technik wprowadzania
sprawiedliwości, żadnych kompromisów. Nieprawda, że demokracja zdradziła swoich
zwolenników. Przeciwnie, to intelektualiści zawiedli, nie dorośli do demokracji, nie potrafią z niej
korzystać.
Jakie to żałosne, że to populistyczna prawica dokonuje krytyki demokracji, kiedy ta
zawodzi! Gdzie są intelektualiści odmawiający wspólnictwa we władzy, mający coś więcej do
zaoferowania ponad retoryczną krytykę niedostatków demokracji?
k
______________________________________
McKenzie Wark http://www.mcs.mq.edu.au/~mwark
3 / 7
Guest Scholar, American Studies, New York University
„We no longer have origins we have terminals”
Monique Roelofs
Retoryka a „prawdziwa” polityka...
Od: nettime's_disgestive_system <nettimel@bbs.thing.net>
Do: nettimel@bbs.thing.net <nettimel@bbs.thing.net>
Temat: <nettime> Wark i Žižek
Data: 12 lutego 2000 20:18
Od: Monique Roelofs <Monique_Roelofs@brown.edu>
Temat: retoryka a „prawdziwa” polityka; Žižek o ideologii
Nie rozumiem opozycji konstruowanej przez McKenzie'ego w jego krytyce tekstu Žižka:
retoryka kontra prawdziwa polityka? Retoryczna analiza nie wymaga prawdziwych kompetencji,
wiedzy na temat działania ekonomii politycznej? Nie trzeba aż Althusseriańskiego marksisty, by
mówić o politycznym wymiarze tego, co jest wymianą retoryczną i o retorycznym wymiarze tego,
co jest wymianą polityczną. Pisał już o tych sprawach Kwintylian, pisał Adam Smith, wyjaśniając
znaczenie bogactwa narodów. To ostatnie dlatego jest ważne, mówi Smith, bo stanowi
odzwierciedlenie chwalebnego porządku moralnego, dobrze zorganizowanego państwa. Ekonomia
polityczna i retoryka zawsze były powiązane ze sobą. Ekonomia polityczna „naprawdę działa”
poprzez retorykę. Niech wezmą to pod uwagę technicy polityki.
Nie jest wcale łatwo teoretyzować na temat wypowiedzi retorycznych, ponieważ wymaga to
uwzględnienia zwrotnego aspektu wymiany politycznej. Wypowiedź retoryczna zakłada wzajemnie
oddziaływanie między mówcą, odbiorcą, mową, medium, kontekstem. Trudno zaakceptować ten
rodzaj zwrotnego oddziaływania, jako że podważa on pozycję mówcy. Zizek apeluje byśmy się nad
tym zastanowili zanim pochopnie ocenimy Haidera.
pozdrawiam!
Monique
Doug Henwood
Dlaczego wszyscy kochamy Žižka?
Od: nettime's_disgestive_system <nettimel@bbs.thing.net>
Do: nettimel@bbs.thing.net <nettimel@bbs.thing.net>
Temat: <nettime> Wark i Žižek
Data: 12 lutego 2000 20:18
Od: Doug Henwood <dhenwood@panix.com>
Temat: Re: <nettime> Dlaczego wszyscy kochamy Žižka?
4 / 7
McKenzie Wark pisze:
„Co byśmy poczęli bez Slavoja Žižka? Jak też poradziliby sobie uprawiający lewicową retorykę
intelektualiści bez jego talentów? Cóż, musielibyśmy naprawdę zacząć studiować politykę.”
Dobijasz mnie swoimi zapatrywaniami na politykę i ekonomię polityczną. Co robisz na
uniwersytecie nowojorskim? Imprezujesz?
„Žižek powiada: skrajna prawica ma prawo do prymitywnego sprzeciwu wobec technik uprawiania
polityki, ma prawo upraszczać albo pomijać drobiazgi dotyczące sprawiedliwości. Skrajna lewica i
skrajna prawica przejawiają podobne zniecierpliwienie wobec kwestii alokowania potrzebnych
funduszy. Gdzie te stare dobre czasy, kiedy żyło się na kredyt! Kiedy problemy braków w budżecie
państwowym rozwiązywało się przez zaciąganie kolejnych pożyczek... Nikt się nie przejmował
negatywnymi skutkami, jakie może to wywrzeć na całej gospodarce i polityce finsowej.”
Muszę postudiować moją politykę finsową!
„Po co się męczyć.”
Co chcesz powiedzieć? Że to dobrze robić cięcia budżetowe, żeby spłacić długi? Czy to
rzeczywiście jedyny wybór? A nie można umoczyć tłustych chłopców, jak to powiedział ktoś we
„Wszystkich ludziach króla”?
„Po co się dowiadywać jak naprawdę funkcjonuje ekonomia polityczna, po co zaznajamiać z
praktyką rzemiosła państwowego?
Jedynym zjawiskiem «postpolitycznym» dzisiaj jest pseudolewicowość zaprezentowana przez
Zizka w tekście na temat polityki austriackiej. Jak zgrabnie autor mówi o populizmie: z jego
odrzuceniem polityki, z jego dążeniem do zastąpienia technik polityki fantazjami ideologii.
Fatalna pokusa «lewicy» – chwila, kiedy przestaje być w ogóle «lewicą» i staje się retorycznym
wariantem prawicy. To nie populistyczna prawica zachowuje się jak lewica w swojej
opozycyjności. Wręcz odwrotnie. Tak naprawdę «lewica» jest częścią prawicy. Lewicowy
konserwatyzm objawia się tęsknotą za dobrymi dawnymi czasami, kiedy zdawały się rządzić
retoryka i ideologia, a nie wiedza dotycząca problemów sprawiedliwości.”
To dla mnie coś nowego. Myślałem, że dawne czasy to te, kiedy przeważały kwestie klasowe i
ekonomiczne, zanim jacyś okropni sekciarze i listowicze nie sprowadzili wszystkiego do dyskursu.
„Na hasła populistyczne podatni są szczególnie robotnicy, farmerzy i właściciele małych firm,
żądający przywrócenia im specjalnego statusu.”
Kiedy to robotnicy mieli specjalny status? I gdzie? Teraz jest lepiej, kiedy twoi przyjaciele z ALP
wyznają neoliberalizm i wprowadzają ustawy antyimigracyjne?
„Chcieliby czerpać korzyści z handlu międzynarodowego, pod warunkiem, że owe korzyści nie
przypadną nikomu innemu poza nimi.”
5 / 7
O czym ty właściwie mówisz? Skoro taki z ciebie detalista, może podasz trochę szczegółów.
„Niech inne rynki się otworzą, ale najlepiej jeśli ich własny pozostanie zamknięty.”
Joan Robinson nazwała to nowym merkantylizmem – jakieś 50 lat temu.
„Populizm to zjawisko dla lewicowych intelektualistów dwuznaczne. Lata 30. nauczyły nas jak
niebezpiecznie z nim flirtować. Ale intelektualiści też chcą zachować swoje przywileje w ramach
państwa. Chcą (chcemy) czerpać korzyści z globalizacji, ale nie godzą (godzimy) się ponosić
związanych z nią kosztów.”
„Chcemy podróżować, pracować za granicą, chcemy żeby nasze dokonania były znane w innych
krajach, ale chcemy też mieć uprzywilejowaną pozycję w państwie, chcemy żeby legitymowało ono
nasz autorytet (nawet jeśli jest sprzeczność wewnętrzna).”
To naganne, że chcemy podróżować i być znani. Nie sądzisz, że współzawodnictwo każdego z
każdym jest raczej gównianym modelem społecznym?
„Tutaj stara retoryka ciągle jeszcze zachowuje swoją funkcję – zapełnia kolumny gazety.”
Zajęcie ci nieobce.
„Jaki smutny koniec dla lewicowców: wyprzedawanie starej retoryki w mediach, zapełnianie
miejsca w pismach. I jaki komfort dla populistów: żadnych szczegółowych analiz politycznych,
technik wprowadzania sprawiedliwości, żadnych kompromisów.”
A jaki jest twój udział w debacie? Wiem od przyjaciół w Australii, że jesteś zagorzałym
zwolennikiem hiperkapitalizmu. Lepiej wyprzedawać nową retorykę zamiast starej – to
skuteczniejsza strategia wyrabiania sobie nazwiska.
„To nieprawda, że demokracja zdradziła swoich zwolenników. Przeciwnie, to intelektualiści
zawiedli, nie dorośli do demokracji, nie potrafią z niej korzystać.”
Detale proszę. Co powinni mówić intelektualiści, którzy dorośli?
„Jakie to żałosne, że to populistyczna prawica dokonuje krytyki demokracji, kiedy ta zawodzi!”
Hmm, myślałem, że Žižek krytykuje demokrację za to, że zarzuciła wszelki sprzeciw wobec
kapitalizmu. Demokraci w Australii, Nowej Zelandii i Zachodniej Europie są wściekle prorynkowi.
Co dokładnie zawodzi i kto dokonuje krytyki?
„Gdzie są intelektualiści odmawiający wspólnictwa we władzy, mający coś więcej do zaoferowania
ponad retoryczną krytykę niedostatków demokracji?”
Nie dałbym złamanego grosza za demów, którzy są przy władzy. Wiem od moich australijskich
przyjaciół, że jesteś całkiem blisko ALP. To już jest nas dwóch, którzy nie bratają się z władzą.
Może odezwą się inni listowicze
6 / 7
Doug
Armin Medosch
sorry Mr. Žižek
Od: Armin Medosch <armin@easynet.co.uk>
Do: nettimel@bbs.thing.net <nettimel@bbs.thing.net>
Temat: <nettime> Re: sorry Mr. žižek
Data: 12 lutego 2000 19:38
Proszę wybaczyć, Panie Žižek, ale pański artykuł DLACZEGO UWIELBIAMY
NIENAWIDZIĆ HAIDERA? zawiera zasadnicze błędy myślowe.
Po pierwsze, argument, że Haider jest wygodny dla lewicy, bo ją jednoczy, jest żadnym
argumentem. Oczywiście, że Haider ją jednoczy. Słysząc takie stwierdzenie, chciałoby się zapytać:
co z tego? Powinniśmy się wstydzić, że nie mamy lepszego wroga? Tak argumentując, mydli nam
Pan oczy. Nie wspomina Pan ani słowem, że wejście FPOE do rządu znacznie pogorszy sytuację
wielu ludzi nie tylko w Austrii, ale i w innych krajach. To jest rzeczywistość, a nie jakieś
przemieszczenia w symbolicznej sferze układów prawalewa. Jeśli rząd Austrii wkrótce nie upadnie
(czego mu życzę), jego polityka będzie miała poważny wpływ na klimat kulturowy (i na życie wielu
ludzi) w Austrii i nie tylko. Tyle o Pana głównej linii argumentacyjnej. Jest bzdurna. Przykro mi to
stwierdzić, ale nie powiedział Pan nic sensownego.
Błądzi Pan (czy aby tylko?) także w detalach.
„Kluczowe znaczenie ma fakt, że nowa, populistyczna prawica to jedyna dziś «poważna»
siła polityczna, która używa retoryki antykapitalistycznej, acz przybranej w nacjonalistyczno
rasistowskoreligijne slogany (wielonarodowe korporacje «zdradzają» człowieka poczciwego,
pracujący lud naszego kraju)”.
Być może jest na odwrót. Może Haider i jego ludzie wyznają nacjonalistycznorasistowsko
religijne ideologemy, „przybrane” w antykapitalistyczną retorykę. Dla mnie ten fragment objawia
cały pański sposób myślenia. Czy nie może Pan zrozumieć, że to naprawdę są rasiści i nacjonaliści
(nie mający, na marginesie, nic wspólnego z religią), żadni prawdziwi antykapitaliści. To, co
głoszą, to swego rodzaju faszyzm dla japiszonów (określenie zaczerpnąłem z prasy angielskiej).
W swoich zapatrywaniach na ekonomię polityczną są bardzo, bardzo kapitalistyczni,
thatcherowscy, reaganowscy. Jestem rozczarowany, że zdaje się Pan tego nie widzieć. To tak, jakby
uwierzył pan w hasła z ich kampanii wyborczej, jakby uwierzył Pan, że naprawdę troszczą się o
„szarego człowieka”. Raz jeszcze przepraszam, ale to, co Pan napisał, jest pochwałą Haidera. Może
jest Pan źle poinformowany, a może nie ma Pan w tej sprawie nic do powiedzenia. Jeśli tak,
powinien Pan siedzieć cicho i nadal robić inteligentną minę. Raz jeszcze muszę przeprosić,
ponieważ do tej pory wysoko Pana ceniłem jako interesującego i znaczącego intelektualistę.
Chciałbym dodać, że nie mam do Pana nic osobiście, ale ten pański artykuł jest oburzająco,
skandalicznie głupi.
yours armin
7 / 7