Adam Bytof Oneironautyka Sztuka swiadomego snu

background image

CZYM JEST ONEIRONAUTYKA?

Oneiros to po grecku sen, za

ś

nautike oznacza

ż

eglowanie. Podobnie jak akwanautyka to

ż

eglowanie pod powierzchni

ą

wody”, kosmonautyka jest “

ż

eglowaniem w kosmosie”, tak

oneironautyka jest słowem oznaczaj

ą

cym “

ż

eglowanie w królestwie snu”. W krajach anglosaskich i w

literaturze naukowej u

ż

ywa si

ę

terminu lucid dream, czyli “jasny sen”, w Polsce terminologia naukowa

nie jest jeszcze okre

ś

lona, ale u

ż

ywa si

ę

zamiennie poj

ęć

“jasny sen” i “

ś

wiadomy sen”.

Co to jest

ś

wiadomy sen? Na czym on polega?

Otó

ż

ś

wiadomy sen to specyficzny rodzaj normalnego, codziennego snu. Jedyn

ą

jego cech

ą

wyró

ż

niaj

ą

c

ą

jest to,

ż

e

ś

ni

ą

cy zdaje sobie spraw

ę

w czasie snu z tego,

ż

e

ś

ni. Zazwyczaj gdy

ś

nimy

jaki

ś

sen, jeste

ś

my przekonani, i

ż

jest on rzeczywisto

ś

ci

ą

, dopóki si

ę

nie przebudzimy. Dopiero po

przebudzeniu u

ś

wiadamiamy sobie,

ż

e to był tylko sen. We

ś

nie

ś

wiadomym wiemy w trakcie trwania

snu,

ż

e to co widzimy i w czym uczestniczymy “to tylko” sen. “Tylko” wzi

ę

te jest w cudzysłów,

poniewa

ż

w rzeczywisto

ś

ci sen nie ulega osłabieniu, nie traci swojej mocy oddziaływania na nas.

Wr

ę

cz przeciwnie, staje si

ę

on bardziej wyrazisty, kolory nabieraj

ą

ż

ycia, pojawia si

ę

jakby

naelektryzowana atmosfera, udziela nam si

ę

niesamowity, ekscytuj

ą

cy nastrój: Oto wiem,

ż

e

ś

ni

ę

.

Ponad połowa ludzi na

ś

wiecie miała takie do

ś

wiadczenie raz, mo

ż

e dwa razy w

ż

yciu. Ma ono

miejsce zupełnie spontanicznie, najcz

ęś

ciej w dzieci

ń

stwie lub młodo

ś

ci. Wi

ę

kszo

ść

jednak szybko o

tym zapomina, nie wiedz

ą

c,

ż

e oto przeszła obok prawdziwego skarbca wiedzy i do

ś

wiadczenia, by

ć

mo

ż

e najwi

ę

kszej przygody swojego

ż

ycia.

“Wtajemniczeni” wiedzieli od tysi

ę

cy lat,

ż

e

ś

wiadomy sen mo

ż

na opanowa

ć

poprzez

ć

wiczenia,

jednak

ś

wiat nauki oficjalnej potwierdził tak

ą

mo

ż

liwo

ść

dopiero przed około dwudziestu pi

ę

ciu laty.

Dlaczego jednak tak szybko ro

ś

nie popularno

ść

jasnych snów?

Ź

ródła tej popularno

ś

ci nale

ż

y prawdopodobnie upatrywa

ć

w fakcie, i

ż

ś

wiadome sny s

ą

nie tylko

niezwykle

ż

ywe, kolorowe, ekscytuj

ą

ce i całkowicie bezpieczne, lecz tak

ż

e poddaj

ą

si

ę

, w bardzo

wysokim stopniu, naszej kontroli. Jest to wspaniałe do

ś

wiadczenie.

background image

Oto zdajemy sobie spraw

ę

,

ż

e

ś

wiat dookoła nas, przedmioty, postacie, wydarzenia s

ą

wytworami

naszego umysłu i mamy nad nimi całkowit

ą

władz

ę

. Mo

ż

emy je przekształca

ć

, powodowa

ć

,

ż

e znikaj

ą

albo si

ę

pojawiaj

ą

. Mo

ż

emy podró

ż

owa

ć

do egzotycznych krain, na inne planety, do innych

ś

wiatów,

odwiedza

ć

m

ę

drców i guru albo naszych ukochanych zmarłych i rozmawia

ć

z nimi, uczy

ć

si

ę

, mo

ż

emy

zaprosi

ć

do erotycznego snu najbardziej wymarzonych, “wy

ś

nionych” partnerów, prze

ż

ywa

ć

ekscytuj

ą

ce przygody itp.

Jasne sny s

ą

ź

ródłem przyjemno

ś

ci, samopoznania, do

ś

wiadczenia i m

ą

dro

ś

ci. Nie s

ą

tylko

“ekscytuj

ą

c

ą

rozrywk

ą

” lub realizacj

ą

“najbardziej ukrytych pragnie

ń

”, jak chc

ą

je widzie

ć

niektórzy, ale

wnosz

ą

w nasze

ż

ycie wi

ę

cej rado

ś

ci, wiedzy i do

ś

wiadczenia oraz powoduj

ą

,

ż

e zaczynamy inaczej

patrze

ć

na siebie samych i nasz

ą

codzienno

ść

. Je

ż

eli nauczymy si

ę

kierowa

ć

swoim post

ę

powaniem

we

ś

nie, to na jawie tak

ż

e b

ę

dziemy mieli wi

ę

cej sił i zaufania do siebie, co pomo

ż

e nam zrealizowa

ć

nasze marzenia w realnym

ż

yciu.

Wszyscy wielcy mistycy i m

ę

drcy

ś

wiata mówi

ą

,

ż

e zwykła

ś

wiadomo

ść

jest jak sen, a prawdziwe

ż

ycie rozpoczyna si

ę

, gdy mamy do

ść

siły i odwagi, aby si

ę

przebudzi

ć

. Przebudzi

ć

we

ś

nie?

Pewien człowiek znalazł jajko orła i umie

ś

cił je w kurniku u siebie w zagrodzie. Mały orzełek wykluł

si

ę

z jajka i zacz

ą

ł dorasta

ć

razem z kurcz

ę

tami. Przez całe

ż

ycie zachowywał si

ę

jak kury, które go

otaczały. Piał, gdakał, dziobał i drapał pazurami w ziemi, jadł robaki i ziarno. Nawet kiedy latał, robił to
niezdarnie i utrzymywał si

ę

w powietrzu tylko par

ę

sekund. Mijały lata i orzeł zacz

ą

ł si

ę

starze

ć

.

Pewnego dnia zauwa

ż

ył na niebie wspaniałego ptaka. Płyn

ą

ł nad chmurami majestatycznie, bez

wysiłku. Był pi

ę

kny i dostojny. “Co to jest?”, zapytał orzeł. “To jest orzeł, król ptaków”, odpowiedziała

kura, “ale przesta

ń

o nim my

ś

le

ć

, on jest inny ni

ż

my”. Tak wi

ę

c orzeł przestał ju

ż

o nim my

ś

le

ć

. Po

wielu latach umarł i do ko

ń

ca

ż

ycia wierzył,

ż

e jest tylko kur

ą

.

Wszystkie religie

ś

wiata mówi

ą

nam,

ż

e ka

ż

dy człowiek jest “duchowym orłem”, ale niewielu

u

ś

wiadamia sobie ten fakt, pozostaj

ą

c do ko

ń

ca

ż

ycia “kur

ą

”, nie wykorzystuj

ą

c ukrytych w sobie

mo

ż

liwo

ś

ci i potencjałów rozwoju. Taki brak samorealizacji owocuje poczuciem bezsensu

ż

ycia, nud

ą

,

smutkiem, chorobami psychicznymi i fizycznymi oraz negatywnymi zjawiskami społecznymi.

Jak zorientujecie si

ę

w trakcie lektury tej ksi

ąż

ki – a przekonacie si

ę

osobi

ś

cie, gdy zaczniecie sami

ć

wiczy

ć

ś

wiadome sny – wzbogacaj

ą

one nie tylko nasze senne do

ś

wiadczenia, ale całe

ż

ycie.

Na pocz

ą

tku omówimy to, co inni my

ś

l

ą

lub my

ś

leli o

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie. B

ę

dzie to krótki

przegl

ą

d najwa

ż

niejszych teorii snu w ró

ż

nych kulturach i epokach. Pó

ź

niej zapoznamy si

ę

ze snem

od strony bada

ń

naukowych, które w ostatnich latach bardzo si

ę

rozwin

ę

ły i stanowi

ą

ogromn

ą

pomoc

w zrozumieniu zjawiska snu, zwłaszcza snu

ś

wiadomego. Kolejnym rozdziałem b

ę

dzie próba uj

ę

cia

psychologicznego, opiszemy najwa

ż

niejsze teorie snu i marze

ń

sennych. Nast

ę

pnie zapoznamy si

ę

z

ć

wiczeniami, które pomog

ą

nam opanowa

ć

umiej

ę

tno

ść

ś

wiadomego

ś

nienia, oraz technikami

pozwalaj

ą

cymi na przedłu

ż

anie czasu trwania tego stanu. W nast

ę

pnych rozdziałach dowiemy si

ę

, w

jaki sposób mo

ż

na wykorzysta

ć

jasny sen w ró

ż

nych zakresach naszego

ż

ycia oraz jak spowodowa

ć

,

by stał si

ę

on narz

ę

dziem naszego osobistego rozwoju.

By

ć

mo

ż

e potraktujecie oneironautyk

ę

jako jedn

ą

z wielu ciekawostek, mam jednak nadziej

ę

,

ż

e

niektórzy z Was, drodzy Czytelnicy, poczuj

ą

, i

ż

oneironautyka to co

ś

, na co czekali przez wiele lat i

zaczn

ą

praktycznie stosowa

ć

ć

wiczenia i rady zawarte w tej ksi

ąż

ce. Powstała ona po to, by zach

ę

ci

ć

do praktykowania sztuki

ś

wiadomego snu i odkrywania samego siebie, swoich mo

ż

liwo

ś

ci i

potencjałów. Od samego czytania, jak smakuje owoc mango, nikt jeszcze nie poczuł jego smaku. Dla
tych, którzy b

ę

d

ą

chcieli pogł

ę

bi

ć

swoj

ą

wiedz

ę

i praktyk

ę

, podamy na ko

ń

cu sposób kontaktowania

si

ę

z informacyjnym centrum ruchu oneironautycznego w Polsce, który rozwija si

ę

coraz bardziej

dynamicznie.

Zaczynamy wi

ę

c nasz

ą

podró

ż

w krain

ę

snu.

background image

SZAMANIZM

Notowany w ostatnich dekadach XX w. rozwój nauki w takich dziedzinach, jak etnografia,

antropologia, psychologia gł

ę

bi i religioznawstwo, jak równie

ż

nowoczesne rozumienie roli mitu i

mitologii w kulturze (Mircea Eliade) sprawiaj

ą

,

ż

e przymiotnik “prymitywna” w odniesieniu do wielu

społeczno

ś

ci archaicznych jest nieuzasadniony.

Ś

wiat mitu, religii i koncepcji filozoficznych cz

ę

sto

wykazuje wysoki stopie

ń

zło

ż

ono

ś

ci i abstrakcji, a je

ż

eli we

ź

miemy pod uwag

ę

fakt, i

ż

ma on za sob

ą

czasami wiele tysi

ę

cy lat historii, powinni

ś

my zrewidowa

ć

i odrzuci

ć

nasze europejskie poczucie

wy

ż

szo

ś

ci. Musimy przyzna

ć

,

ż

e oficjalna zachodnia psychologia i medycyna dopiero w ko

ń

cu

naszego stulecia dochodz

ą

do wniosków, które od tysi

ą

cleci s

ą

elementami tradycji szama

ń

skich.

Z punktu widzenia nauki o sztuce

ś

wiadomego snu jednym z najbardziej ciekawych i inspiruj

ą

cych

przykładów koncepcji szama

ń

skich jest praktyka snu w plemieniu Senoi, które zamieszkuje porosłe

d

ż

ungl

ą

wy

ż

yny

ś

rodkowej Malezji.

Senoiowie tworz

ą

społeczno

ść

, która zadziwia bardzo wysokim poziomem zdrowia, zarówno w

sferze psychicznej, fizycznej, jak i społecznej. Według Kiltona Stewarta, który przebywał w

ś

ród

Senoiów kilka miesi

ę

cy w 1935 r., stan braku konfliktów, przest

ę

pstw, chorób umysłowych i fizycznych

nale

ż

y przypisa

ć

niezwykle zdrowej postawie psychologicznej, na któr

ą

ogromny wpływ miała nauka o

ś

wiecie snu, a wła

ś

ciwie specyficzny kult otaczaj

ą

cy marzenia senne i znaczenie umiej

ę

tno

ś

ci

ś

wiadomego

ś

nienia.

Senoiowie przekonani s

ą

,

ż

e ka

ż

dy człowiek powinien nauczy

ć

si

ę

kontrolowa

ć

swoje marzenia

senne i nauczy

ć

si

ę

ś

ni

ć

ś

wiadomie, aby móc korzysta

ć

z pomocy osób, postaci i mocy, które tam si

ę

manifestuj

ą

. Szczególnie jest to potrzebne, gdy spotyka si

ę

we

ś

nie postacie wzbudzaj

ą

ce l

ę

k. Je

ż

eli

dzi

ę

ki odwadze osobistej i pomocy innych postaci snu uda si

ę

tak

ą

zagra

ż

aj

ą

c

ą

posta

ć

pokona

ć

,

zamienia si

ę

ona w “sprzymierze

ń

ca”, który mo

ż

e pomóc nie tylko we

ś

nie, ale tak

ż

e na jawie.

Z punktu widzenia współczesnej psychologii jest to pogl

ą

d gł

ę

boko uzasadniony, gdy

ż

po

przezwyci

ęż

eniu i zintegrowaniu l

ę

ku, urazu lub kompleksu zostaje uwolniona z pod

ś

wiadomo

ś

ci

dodatkowa energia, słu

żą

ca poprawie zdrowia i rozwojowi osobowo

ś

ci. St

ą

d ogromna rola

psychoterapii w leczeniu nerwic i zaburze

ń

funkcjonalnych, b

ę

d

ą

cych wynikiem stresu, szoku lub

innych negatywnych prze

ż

y

ć

psychicznych.

Według teorii snów Senoiów, w człowieku mieszka pi

ęć

dusz: w sercu sengin, która podtrzymuje

ż

ycie w ciele; w w

ą

trobie jereg, która mo

ż

e podró

ż

owa

ć

w czasie i przestrzeni; hinum, która

odpowiada za funkcje mowy; w głowie ruai, która opuszcza ciało podczas snu oraz w oczach kenlok,
która odpowiada za poznanie zmysłowe i wiedz

ę

praktyczn

ą

. Najwy

ż

ej wtajemniczony, czyli ten kto

osi

ą

gn

ą

ł stopie

ń

halaka (szamana), potrafi sprawi

ć

,

ż

e wszystkie dusze oprócz sengin mog

ą

wyj

ść

poza ciało i współdziała

ć

w

ś

wiecie snu. Halak nie jest w plemieniu Senoiów funkcj

ą

społeczn

ą

(jak

szamani w innych plemionach), lecz stopniem duchowego rozwoju, który ka

ż

dy członek plemienia

mo

ż

e osi

ą

gn

ąć

.

Metody opanowania

ś

wiadomego snu u Senoiów zakładaj

ą

powi

ą

zanie mi

ę

dzy stanem snu i

czuwania oraz docenianie roli snu.

Ka

ż

dego dnia rano rodzina Senoiów zbiera si

ę

i rozmawia o snach z ostatniej nocy, wszyscy

członkowie rodziny bior

ą

w tym udział, a dzieci s

ą

pouczane przez rodziców i starszych, jak

zachowywa

ć

si

ę

w czasie snu, co robi

ć

i jak reagowa

ć

na senne wizje. Szczególne znaczenie maj

ą

dla Senoiów sny nios

ą

ce prze

ż

ywanie przyjemno

ś

ci, które przedłu

ż

a si

ę

, dopóki nie pojawi si

ę

w nich

co

ś

wyj

ą

tkowo pi

ę

knego albo u

ż

ytecznego, czym mo

ż

na by podzieli

ć

si

ę

z innymi. Bardzo cz

ę

sto jest

to taniec lub pie

śń

. Po obudzeniu si

ę

nale

ż

y przedstawi

ć

taki dar innym współplemie

ń

com, a wszyscy

bardzo to doceniaj

ą

i traktuj

ą

z nale

ż

ytym szacunkiem. O znaczeniu snu

ś

wiadczy

ć

mo

ż

e fakt, i

ż

pod

wpływem snu jednego z członków plemienia du

ż

a liczba Senoiów zmieniła swoje zwyczaje zwi

ą

zane z

ubiorem i od

ż

ywianiem oraz zmienił si

ę

status kobiet, które uzyskały równe prawa z m

ęż

czyznami.

Tego typu zmiany zaistniałe pod wpływem jednego snu niemo

ż

liwe byłyby w

ś

ród ludów s

ą

siaduj

ą

cych

z Senoiami.

Poniewa

ż

postacie ze snu s

ą

, według Senoiów, jedynie wcieleniami rzeczywistych mocy

istniej

ą

cych w tamtym

ś

wiecie, nie nale

ż

y dziwi

ć

si

ę

,

ż

e we

ś

nie przyjaciel zachowuje si

ę

wrogo, a

stosunki seksualne zachodz

ą

pomi

ę

dzy członkami rodziny. Wydaje si

ę

,

ż

e przyjemno

ść

seksualna

odgrywa w snach Senoiów du

żą

rol

ę

, a ka

ż

dy sen erotyczny powinien ko

ń

czy

ć

si

ę

orgazmem i

otrzyman

ą

od sennego kochanka pie

ś

ni

ą

, któr

ą

mo

ż

na przenie

ść

do stanu jawy.

Bardzo interesuj

ą

c

ą

teori

ę

snu i wypływaj

ą

ce z niej umiej

ę

tno

ś

ci posiadaj

ą

Punanowie zwani tak

ż

e

Dakajami, koczownicze plemiona

ż

yj

ą

ce w d

ż

unglach południowego Borneo.

background image

W 1977 r. ekspedycja naukowa braci Blair próbowała odnale

źć

to płochliwe i nieuchwytne plemi

ę

,

korzystaj

ą

c z pomocy na wpół cywilizowanego Punana o imieniu Berejo. Twierdził on,

ż

e Punanowie

maj

ą

dwie dusze. Jedna z nich – “fizyczno-uczuciowa” – znajduje si

ę

w głowie, a druga to tzw. “senny

w

ę

drowiec”, który “we

ś

nie i w specjalnym transie odbywa podró

ż

e, widzi innymi oczyma, dostrzega

ś

cie

ż

ki, dzikie zwierz

ę

ta i zaginionych ludzi”. Tylko dzi

ę

ki “sennemu w

ę

drowcowi” Bereja bracia Blair

odnale

ź

li w d

ż

ungli grup

ę

Punanów, którzy nigdzie nie osiedlaj

ą

si

ę

na stałe i niezwykle trudno na nich

trafi

ć

. O gł

ę

bi duchowej pogl

ą

dów na sen

ś

wiadczy wypowied

ź

szamana Punanów, który powiedział:

“Senny w

ę

drowiec mo

ż

e nas prowadzi

ć

nie tylko przez las, ale tak

ż

e przez bezdro

ż

a naszego

ż

ycia

wewn

ę

trznego, to senne lataj

ą

ce ciało zna nasz pocz

ą

tek i nasz kres, i wi

ąż

e w jedno wszystkie

czasy, wszystkie plemiona i wszystkie stworzenia.”

W kulturze zachodniej dominuje przekonanie,

ż

e sny s

ą

zjawiskiem nierzeczywistym i składaj

ą

si

ę

z wyobra

ż

e

ń

i fantazji nie maj

ą

cych znaczenia. Na przeciwnym biegunie pogl

ą

dów na sen znajduj

ą

si

ę

wierzenia wielu kultur archaicznych, które przypisuj

ą

snom podstawow

ą

i zasadnicz

ą

rol

ę

ontologiczn

ą

. Aborygeni wierz

ą

,

ż

e Sen albo Epoka Snu, b

ę

d

ą

ca mityczn

ą

przeszło

ś

ci

ą

,

tera

ź

niejszo

ś

ci

ą

i przyszło

ś

ci

ą

, jest jedyn

ą

realnie istniej

ą

c

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

absolutn

ą

, a

ś

wiat

materialny mo

ż

e istnie

ć

tylko w powi

ą

zaniu ze Snem. Rytuały Aborygenów słu

żą

odnawianiu i

umacnianiu tego kontaktu, bez którego

ś

wiat przestałby istnie

ć

.

Podobnie wielk

ą

wag

ę

do snów przywi

ą

zuj

ą

Irokezi z Ameryki Północnej, o których francuski

misjonarz jezuita, ojciec Fremin pisał w XVII stuleciu: “Słusznie byłoby powiedzie

ć

,

ż

e znaj

ą

oni tylko

jedno bóstwo – sen. S

ą

mu całkowicie podlegli, posłusznie wypełniaj

ą

wszystkie jego zalecenia [...],

czuj

ą

si

ę

zobowi

ą

zani dokładnie przestrzega

ć

tego, co objawi im si

ę

we snach. Inne plemiona

zadowalaj

ą

si

ę

badaniem jedynie tych spo

ś

ród swoich snów, które wydaj

ą

im si

ę

szczególnie wa

ż

ne i

ciekawe, natomiast członkowie tego plemienia, których sposób

ż

ycia uchodzi za bardziej religijny ni

ż

ich s

ą

siadów, czuliby si

ę

winni popełnienia wielkiego przest

ę

pstwa, gdyby zaniedbali analiz

ę

cho

ć

by

jednego ze swoich snów. Ci ludzie wci

ąż

tylko my

ś

l

ą

o jednym, nie rozmawiaj

ą

o niczym innym. Ich

chaty s

ą

pełne snów.”

Pomimo i

ż

by

ć

mo

ż

e ojciec Fremin nieco przesadził w opisie znaczenia snów u Irokezów, faktem

jest,

ż

e podobnie jak Sigmund Freud, uwa

ż

ali oni,

ż

e sny s

ą

realizacj

ą

naszych pragnie

ń

i maj

ą

znaczenie symboliczne. Jako jedni z nielicznych zauwa

ż

yli,

ż

e niektóre symbole nale

ż

y interpretowa

ć

w ich przeciwnym znaczeniu, dlatego te

ż

tłumaczenie snów powierzali tylko najwy

ż

ej wtajemniczonym

i do

ś

wiadczonym szamanom.

Według Indian Marikopa proces wtajemniczania w sny jest długi i trudny, mo

ż

e trwa

ć

nawet wiele

lat. Trzeba tak

ż

e uwa

ż

a

ć

,

ż

eby nie zacz

ąć

mówi

ć

o swoich snach zbyt wcze

ś

nie, gdy

ż

wtedy opiekun

duchowy, który pojawia si

ę

i naucza we

ś

nie, mo

ż

e rozzło

ś

ci

ć

si

ę

i przerwa

ć

proces nauczania.

Niezwykle interesuj

ą

ce z punktu widzenia badaczy

ś

wiadomych snów i innych zmienionych stanów

ś

wiadomo

ś

ci s

ą

teorie Juana Matusa, szamana z plemienia Yaqui, zamieszkuj

ą

cego tereny Meksyku.

Został on opisany przez studiuj

ą

cego na Uniwersytecie Kalifornijskim antropologa brazylijskiego

pochodzenia, Carlosa Castaned

ę

, w serii ksi

ąż

ek, które stały si

ę

bestsellerami w Stanach

Zjednoczonych. Poniewa

ż

wi

ę

kszo

ść

nauk don Juana zwi

ą

zana była z substancjami halucynogennymi

wyst

ę

puj

ą

cymi w peyotlu, bieluniu, “

ś

wi

ę

tych grzybach” i innych ziołach, Castaneda stał si

ę

kim

ś

w

rodzaju guru (nauczyciela duchowego) dla młodzie

ż

y hippisowskiej, eksperymentuj

ą

cej z

substancjami psychodelicznymi. Pomimo podwa

ż

ania autentyczno

ś

ci relacji Castanedy przez

niektórych antropologów, koncepcje zawarte w jego ksi

ąż

kach s

ą

niezwykle gł

ę

bokie, ciekawe i

inspiruj

ą

ce.

Aby pozna

ć

samego siebie w pełni, człowiek musi, według don Juana, rozpozna

ć

w sobie dwa

pierwiastki: tonal i nagual. Tonal skupia si

ę

wokół rozumu i opiera si

ę

na zwykłej percepcji

ś

wiata,

która podporz

ą

dkowana jest ograniczonemu, opartemu na ego rozumieniu. Poniewa

ż

rozum

posługuje si

ę

słowem, tonalem jest wszystko, co potrafimy nazwa

ć

i opisa

ć

. Nagual to rzeczywisto

ść

wykraczaj

ą

ca poza umysł i słowa, to moc realnie tworz

ą

ca

ś

wiat, a nie tylko go opisuj

ą

ca. Mo

ż

na go

odkry

ć

tylko wtedy, gdy ustanie w nas wewn

ę

trzny dialog i umysł stanie si

ę

pusty. Proces ten don

Juan nazywał “zatrzymywaniem

ś

wiata”, a technik

ą

, która go wywoływała, było “widzenie”. Don Juan

odró

ż

niał “widzenie” od zwykłego patrzenia. Podczas patrzenia najwa

ż

niejsz

ą

rol

ę

odgrywa ego, “ja”,

które ocenia, interpretuje, ma wyobra

ż

enia i oczekiwania. W patrzeniu nie jest wa

ż

ne to, co jest, lecz

pierwsze

ń

stwo ma nasza indywidualna interpretacja

ś

wiata. My

ś

l oparta na ego zakłóca percepcj

ę

.

Kiedy zdarza si

ę

“widzenie”, poczucie indywidualnego “ja” zanika, a pozostaje tylko przedmiot

widzenia sam w sobie, poza jak

ą

kolwiek interpretacj

ą

czy ocen

ą

. Nast

ę

puje czysta percepcja. Nie

background image

znaczy to,

ż

e umysł, pami

ęć

, ego przestaje funkcjonowa

ć

. Zachodzi jedynie przesuni

ę

cie ich

znaczenia, ego przestaje by

ć

tyranem narzucaj

ą

cym swój ograniczony punkt widzenia.

Nagual to nie tylko najgł

ę

bszy element naszego bytu, ale tak

ż

e siła, której mo

ż

na u

ż

y

ć

w celach

magicznych, za

ś

jednym z pierwszych zada

ń

maga jest “ustawianie snów” albo “

ś

nienie”. W ten

sposób don Juan nazywał

ś

wiadomy sen. Do “

ś

nienia” prowadziło cz

ę

ste praktykowanie “widzenia”

oraz

ć

wiczenie odnajdywania swoich r

ą

k we

ś

nie. Zostanie ono opisane w rozdziale po

ś

wi

ę

conym

ż

nym technikom oneironautycznym.

Wiedza szamanów na temat snu i

ś

wiatów duchowych, opisana w j

ę

zyku mitologicznym,

symbolicznym, jest bardzo gł

ę

boka, a współczesna nauka dopiero rozpoczyna badanie tego

fascynuj

ą

cego obszaru. Szamanizm istnieje od około dwudziestu, trzydziestu tysi

ę

cy lat, a

najwa

ż

niejsze idee ł

ą

cz

ą

szamanów ze wszystkich stron

ś

wiata. Jedynym wyja

ś

nieniem tego stanu

rzeczy jest fakt,

ż

e szamanizm wypływa z naturalnego, pierwotnego do

ś

wiadczenia duchowego, a

jego metody s

ą

po prostu skuteczne. Z tego niezwykle bogatego

ś

wiata praktyk magicznych z

pewno

ś

ci

ą

warto wi

ę

c wyodr

ę

bni

ć

fakty i wiedz

ę

, oraz pokusi

ć

si

ę

o sformułowanie tego w j

ę

zyku

zrozumiałym nie tylko dla naszej

ś

wiadomo

ś

ci, ale tak

ż

e pod

ś

wiadomo

ś

ci. “Nowoczesny mit”, na który

wszyscy czekamy u progu “Ery Wodnika”, zapewne nie zrodzi si

ę

z niczego, wierz

ę

,

ż

e jego korzenie

tkwi

ć

b

ę

d

ą

w bardzo szeroko rozumianej tradycji duchowej ludzko

ś

ci.

background image

JOGA

Staro

ż

ytna nauka jogi powstała w Indiach kilka tysi

ę

cy lat temu, została opisana w podstawowym

traktacie pt. Jogasutry, który przypisywany jest m

ę

drcowi o imieniu Pata

ń

d

ż

ali i datowany pomi

ę

dzy II

w. p.n.e., a V w. n.e. Wraz z kilkoma komentarzami jest on podstaw

ą

systemu filozoficzno-

medytacyjnego, który u ko

ń

ca XX w. prze

ż

ywa swój renesans i niebywały wprost rozwój. Jednak

współczesne formy jogi na zachodzie w przewa

ż

aj

ą

cej wi

ę

kszo

ś

ci nie dorównuj

ą

klasycznej jodze,

trac

ą

c bardzo wiele z gł

ę

bi psychologiczno-duchowych analiz na rzecz dora

ź

nych korzy

ś

ci

zdrowotnych i powierzchownej fascynacji egzotyk

ą

religijn

ą

dalekich Indii.

Powa

ż

ne i wszechstronne badania zarówno samego systemu, jak i praktykuj

ą

cych joginów trwaj

ą

od kilkudziesi

ę

ciu ju

ż

lat. Obraz powstaj

ą

cy w wyniku tych bada

ń

jest niezwykle interesuj

ą

cy,

szczególnie w

ś

wietle współczesnej wiedzy na temat snu.

System jogi uj

ę

ty w Jogasutrach składa si

ę

z o

ś

miu stopni. Pierwsze dwa, jama i nijama, to rodzaj

wskaza

ń

etyczno-moralnych, które mo

ż

na by porówna

ć

do chrze

ś

cija

ń

skiego dekalogu. Słu

żą

one

wyrobieniu w adepcie jogi odpowiedniej postawy psychicznej, która sprzyja

ć

b

ę

dzie nast

ę

pnym,

bardziej zaawansowanym stopniom. Nast

ę

pne trzy tzn.: asana, pranajama i pratjahara s

ą

dla badaczy

snu szczególnie interesuj

ą

ce. Z asanami wi

ę

kszo

ść

z nas miała okazj

ę

si

ę

zetkn

ąć

, gdy

ż

zachodnie

szkoły jogi skupiaj

ą

si

ę

głównie na tym stopniu. S

ą

to specyficzne

ć

wiczenia fizyczne. Wpływaj

ą

one

na organizm, zapewniaj

ą

c zdrowie i sprzyjaj

ą

c

ą

dalszemu rozwojowi kondycj

ę

. Pranajama to

ć

wiczenia oddechowe, polegaj

ą

ce na stopniowym spowolnieniu i uspokojeniu oddechu oraz nadaniu

mu specyficznego rytmu. Zgodnie z nauk

ą

jogi umysł i oddech s

ą

ze sob

ą

bardzo

ś

ci

ś

le powi

ą

zane.

Wpływaj

ą

c na oddech mo

ż

emy sterowa

ć

stanem swojego umysłu. Jako przykład ilustruj

ą

cy opisan

ą

prawidłowo

ść

jogini podaj

ą

fakt, i

ż

człowiek rozgniewany ma szybki i nieregularny oddech, człowiek

za

ś

spokojny i skupiony, oddycha powoli i rytmicznie.

Dzi

ę

ki pranajamie, czyli regulacji oddechu, mo

ż

liwe jest według jogi poznanie innych, normalnie

niedost

ę

pnych stanów

ś

wiadomo

ś

ci, na przykład stanów

ś

wiadomo

ś

ci wyst

ę

puj

ą

cych we

ś

nie. Rytm

oddychania

ś

pi

ą

cego jest wolniejszy i gł

ę

bszy ni

ż

przebudzonego. Poprzez zastosowanie tego rytmu

jogini mog

ą

ś

wiadomie wej

ść

w

ś

wiat snu.

Klasyczna joga zna cztery stany

ś

wiadomo

ś

ci. Poza trzema, które znane s

ą

nam wszystkim tzn.:

czuwaniem, snem z marzeniami i snem bez marze

ń

, wyodr

ę

bnia si

ę

jeszcze czwarty stan, zwany

turija albo samadhi. Czasami w stanie samadhi oddychanie jest tak delikatne,

ż

e nie mo

ż

na w ogóle

zauwa

ż

y

ć

oddechu.

W czasie bada

ń

nad medytacj

ą

jogi urz

ą

dzenia badawcze wskazywały całkowite wstrzymanie

oddychania przez okres kilkudziesi

ę

ciu sekund bez wyst

ę

powania oddechów kompensacyjnych, które

naturalnie nast

ę

puj

ą

po tak długiej przerwie w oddychaniu.

Wynikiem stosowania pranajamy jest pratjahara, czyli niezale

ż

no

ść

od wra

ż

e

ń

zmysłowych. Mózg

joginów pogr

ąż

onych w gł

ę

bokiej medytacji nie reaguje na bod

ź

ce zmysłowe, nic nie jest w stanie

zakłóci

ć

ich koncentracji. Naturalnym stanem pratjahary, czyli oderwania od zewn

ę

trznego

ś

wiata jest

sen. Jednak

ż

e w przypadku jogina, mimo braku pobudze

ń

zmysłowych

ś

wiadomo

ść

nie zanika. Jogin

“wie”,

ż

e

ś

pi. Oto fragment rozmowy z jednym z najwi

ę

kszych m

ę

drców i joginów Indii,

Ś

ri

Nisargadatt

ą

Maharajem:

– Co pan robi gdy pan

ś

pi?

– Jestem

ś

wiadomy,

ż

e

ś

pi

ę

.

– Czy sen nie jest stanem pod

ś

wiadomo

ś

ci?

– Tak, jestem

ś

wiadomy tej pod

ś

wiadomo

ś

ci.

– A na jawie lub gdy pan

ś

ni?

– Jestem

ś

wiadomy,

ż

e czuwam lub

ś

ni

ę

.

– Nie rozumiem. Co dokładnie ma pan na my

ś

li? Wyja

ś

ni

ę

mój punkt widzenia: sen jest stanem

pod

ś

wiadomo

ś

ci, czuwanie jest

ś

wiadomo

ś

ci

ą

, marzenia senne za

ś

to

ś

wiadomo

ść

własnego umysłu,

bez u

ś

wiadamiania sobie otoczenia.

– Według mnie jest prawie tak samo. Wydaje mi si

ę

jednak,

ż

e jest pomi

ę

dzy nami jaka

ś

ż

nica.

Pan w ka

ż

dym z tych stanów zapomina o dwóch pozostałych, podczas gdy dla mnie istnieje tylko

jeden stan, obejmuj

ą

cy i przewy

ż

szaj

ą

cy trzy wymienione stany umysłu.

– Czy miewa pan marzenia senne?

background image

– Oczywi

ś

cie miewam sny.

– Jakie s

ą

to sny?

– S

ą

to echa prze

ż

y

ć

na jawie.

– A gdy zapada pan w gł

ę

boki sen?

Ś

wiadomo

ść

mózgowa jest wówczas zawieszona.

– Czy jest pan wtedy nie

ś

wiadomy?

– Zdaj

ę

sobie spraw

ę

,

ż

e jestem nie

ś

wiadomy.

– U

ż

ywa pan dwóch terminów angielskich na okre

ś

lenie

ś

wiadomo

ś

ci: awareness i consciousness.

Czy nie chodzi w nich o to samo?

Awareness to pra

ś

wiadomo

ść

. Jest to stan odwieczny, bez pocz

ą

tku i ko

ń

ca, niczym nie

spowodowany, samoistny, niepodzielny, niezmienny. Consciousness to

ś

wiadomo

ść

ludzka. Wywodzi

si

ę

ona z ł

ą

czno

ś

ci ze

ś

wiatem, jest powierzchowna i dwoista.

Ś

wiadomo

ść

nie mo

ż

e istnie

ć

bez

pra

ś

wiadomo

ś

ci, ale pra

ś

wiadomo

ść

istnieje niezale

ż

nie od

ś

wiadomo

ś

ci, jak na przykład w gł

ę

bokim

ś

nie. Pra

ś

wiadomo

ść

to absolut.

Ś

wiadomo

ść

zale

ż

na jest od swojej tre

ś

ci i dotyczy zawsze czego

ś

.

Ś

wiadomo

ść

jest cz

ą

stkowa i ulega zmianom. Pra

ś

wiadomo

ść

to pełnia, niezmienno

ść

i spokój, to

powszechne

ź

ródło i podpora ka

ż

dego do

ś

wiadczenia. (por. nauk

ę

don Juana o tonalu i nagualu

przyp. aut.)

– W jaki sposób człowiek mo

ż

e przekroczy

ć

ś

wiadomo

ść

i doj

ść

do pra

ś

wiadomo

ś

ci?

– Poniewa

ż

istnienie

ś

wiadomo

ś

ci zale

ż

y od pra

ś

wiadomo

ś

ci, ta ostatnia obecna jest w ka

ż

dym

stanie

ś

wiadomo

ś

ci człowieka. Dlatego nawet sama

ś

wiadomo

ść

,

ż

e jest si

ę

ś

wiadomym, zbli

ż

a do

pra

ś

wiadomo

ś

ci. Obserwowanie własnego nurtu

ś

wiadomo

ś

ci wzniesie pana do pra

ś

wiadomo

ś

ci. Nie

b

ę

dzie to

ż

aden nowy stan. Rozpozna go pan od razu jako pierwotn

ą

podstaw

ę

egzystencji, która jest

samym

ż

yciem, miło

ś

ci

ą

i rado

ś

ci

ą

.

– Skoro rzeczywisty byt ukryty jest w nas przez cały czas, na czym polega proces samorealizacji?

– Urzeczywistnienie jest przeciwie

ń

stwem niewiedzy. Niewiedza, przyczyna cierpienia człowieka,

polega na uznawaniu

ś

wiata za realny, a ja

ź

ni za co

ś

nierzeczywistego. Odkrycie,

ż

e jedynie ja

źń

jest

rzeczywista, za

ś

wszystkie inne rzeczy i zjawiska s

ą

czasowe i przemijaj

ą

ce, to kluczowy warunek

osi

ą

gni

ę

cia wolno

ś

ci, pokoju i rado

ś

ci. Jest to w gruncie rzeczy bardzo proste. Zamiast patrze

ć

na

ś

wiat wyimaginowany, nale

ż

y uczy

ć

si

ę

ś

wiata takiego, jaki on rzeczywi

ś

cie jest. Z chwil

ą

gdy to

nast

ą

pi, zobaczy pan tak

ż

e prawdziwego siebie. Jest to jakby oczyszczenie zwierciadła. Zwierciadło,

które uka

ż

e panu

ś

wiat taki, jaki on rzeczywi

ś

cie jest, ujawni panu zarazem pa

ń

skie nowe oblicze.”

W innym miejscu

Ś

ri Nisargadatta Maharaj opisuje zale

ż

no

ść

pami

ę

ci i poznania w czasie

ę

bokiego snu.

“ ...powinien pan dokładnie przyjrze

ć

si

ę

stanowi swego umysłu na jawie. Odkryje pan w nim wiele

przerw, kiedy umysł jest nieczynny. Niech pan zwróci uwag

ę

, jak niewiele pami

ę

ta pan, nawet w

stanie pełnego czuwania. Nie mo

ż

e pan powiedzie

ć

,

ż

e podczas snu nie miał pan

ś

wiadomo

ś

ci. Pan

tylko nie pami

ę

ta. Luka w pami

ę

ci to niekoniecznie luka w

ś

wiadomo

ś

ci...

– Czy mog

ę

zapami

ę

ta

ć

, jaki jest mój stan w gł

ę

bokim

ś

nie?

– Oczywi

ś

cie! Przez wyeliminowanie przerw spowodowanych brakiem uwagi podczas godzin

czuwania wyeliminuje pan stopniowo dług

ą

przerw

ę

nieobecno

ś

ci umysłu, któr

ą

nazywa pan snem.

B

ę

dzie pan wtedy

ś

wiadomy,

ż

e pan

ś

pi.”

Nowoczesne badania joginów wskazuj

ą

na gł

ę

bokie powi

ą

zania pomi

ę

dzy snem a medytacj

ą

jogi.

Dwaj lekarze indyjscy N. N. Das i H. Gastant obserwowali zapis elektrycznej aktywno

ś

ci mózgu (fale

EEG) u joginów podczas medytacji. Zapis ten wskazywał rytm alfa wyst

ę

puj

ą

cy u zwykłych ludzi przed

za

ś

ni

ę

ciem, lecz gdy jogini wchodzili w ekstaz

ę

, rytm alfa zmieniał si

ę

i zapis przypominał sen w fazie

REM (faza snu z marzeniami sennymi). Jogini byli niepodatni na próby przerwania tego stanu, bladzi i
nieruchomi, mi

ęś

nie mieli całkowicie zwiotczałe, podobnie jak my wszyscy w fazie REM.

Badania fizjologiczne w pełni potwierdzaj

ą

staro

ż

ytn

ą

teori

ę

jogi sprzed kilku tysi

ę

cy lat, a gł

ę

boko

poszukuj

ą

cy oneironauci zawsze znajd

ą

w niej niewyczerpane

ź

ródło wiedzy, do

ś

wiadczenia i

inspiracji w poszukiwaniu nowych, zmienionych stanów

ś

wiadomo

ś

ci.

background image

TYBET

Szczegółowa nauka o

ś

wiadomym wej

ś

ciu w sen rozwijała si

ę

nie tylko w Indiach. Tybeta

ń

ska

forma jogi mo

ż

e by

ć

uznana obecnie za prawdziw

ą

skarbnic

ę

wiedzy o

ś

wiadomym

ś

nie.

Joga wraz z buddyzmem jako religi

ą

uniwersaln

ą

trafiła do Tybetu w IX w., gdzie w zetkni

ę

ciu z

nosz

ą

c

ą

szama

ń

skie cechy tubylcz

ą

religi

ą

bön dała pocz

ą

tek lamaizmowi. W ci

ą

gu wieków powstało

wiele sekt i szkół wad

ż

rajany, czyli “diamentowego wozu” jak nazywaj

ą

swoj

ą

buddyjsk

ą

religi

ę

sami

Tybeta

ń

czycy. Praktyki jogi klasycznej zostały w niej rozbudowane z i

ś

cie barokow

ą

inwencj

ą

.

Powstała bardzo du

ż

a liczba traktatów, praktyk religijnych i medytacji opartych na wizualizacji bóstw,

które słu

ż

yły rozwojowi

ś

wiadomo

ś

ci jogina. Niewiele z nich zachowało prostot

ę

i uniwersalno

ść

pierwotnego do

ś

wiadczenia. Do tych nielicznych nale

ż

y szkoła dzogczen i praktyki jogi snu

pochodz

ą

ce od dawnego mistrza Naropy, znanego w Indiach jako Nadapada. Naropa według tradycji

był uczniem Tilopy, a nauczycielem Marpy, który z kolei był nauczycielem Milarepy, wybitnego jogina,
mistyka i poety tybeta

ń

skiego,

ż

yj

ą

cego w XII w.

Milarepa osiem lat sp

ę

dził samotnie w jaskiniach Himalajów, po

ś

wi

ę

caj

ą

c si

ę

medytacji i

praktykuj

ą

c

ć

wiczenia wskazane mu przez Marp

ę

. Jadł bardzo mało, tyle tylko, by utrzyma

ć

si

ę

przy

ż

yciu. Po latach wysiłku napisał:

“W nocy w moich snach przechadzałem si

ę

po zboczach góry Meru, od szczytu a

ż

do jej podnó

ż

a.

Widziałem wszystko bardzo wyra

ź

nie. We

ś

nie przeistaczałem si

ę

w setki postaci, z których ka

ż

da

posiadała te same cechy co ja. Ka

ż

da z tych postaci b

ę

d

ą

cych mn

ą

potrafiła porusza

ć

si

ę

w

przestrzeni, dotrze

ć

do Nieba Buddy, wysłucha

ć

tam nauk, a nast

ę

pnie powróci

ć

i przekazywa

ć

nauk

ę

o Dharmie (nauk

ę

buddyjsk

ą

– przyp. aut.) innym ludziom. Mogłem tak

ż

e zmienia

ć

moje fizyczne ciało

w płon

ą

cy ogie

ń

lub bezmiar płyn

ą

cej lub stoj

ą

cej wody. Widz

ą

c,

ż

e zdobyłem niesko

ń

czon

ą

moc

kontrolowania zjawisk, mimo

ż

e działo si

ę

to jedynie w snach, byłem bezbrze

ż

nie szcz

ęś

liwy i wielce

podniesiony na duchu.”

Musimy doda

ć

,

ż

e rozpoznanie iluzji marze

ń

sennych słu

ż

y w doktrynie buddyjskiej rozpoznaniu

iluzji i sennej natury całej rzeczywisto

ś

ci.

Nauki o jodze snu były przekazywane ustnie uczniowi przez guru i otaczane tajemnic

ą

. Nie zostały

spisane przez wiele wieków i nie były dost

ę

pne nawet dla mnichów buddyjskich, nie mówi

ą

c ju

ż

o

ś

wieckich. Pierwsze teksty skonstruowano tak,

ż

e wymagały obja

ś

nie

ń

i komentarzy guru, który

udzielał ich tylko wybranym i wybitnie zdolnym uczniom osobi

ś

cie.

Na pocz

ą

tku treningu jogi snu praktykuj

ą

cy powinien czujnie obserwowa

ć

otaczaj

ą

c

ą

go

rzeczywisto

ść

z przekonaniem,

ż

e wszystko, co widzi, to jedynie sen. W jednym z wa

ż

niejszych

traktatów dzogczen napisano: “Wszystkie zjawiska, które spostrzegamy lub słyszymy, jakkolwiek wiele
by ich nie było, s

ą

fałszywymi wyobra

ż

eniami, cho

ć

by wydawały si

ę

bardzo ró

ż

norodne. Mo

ż

emy wi

ę

c

ostatecznie ustali

ć

,

ż

e s

ą

one jedynie magiczn

ą

manifestacj

ą

umysłu.”

A zatem, podczas dnia nale

ż

y ci

ą

gle pami

ę

ta

ć

,

ż

e wszystkie rzeczy maj

ą

w istocie natur

ę

snu,

trzeba powtarza

ć

sobie w duchu: “To jest sen.” Tsongkhapa (1357 – 1410), zało

ż

yciel jednej ze szkół

buddyzmu tybeta

ń

skiego i jeden z najlepszych komentatorów Naropy, twierdzi,

ż

e pragnienia, które

mamy w ci

ą

gu dnia, maj

ą

tendencj

ę

do pojawiania si

ę

tak

ż

e w nocy i dlatego jogin powinien w ci

ą

gu

dnia pragn

ąć

rozpoznania stanu snu.

Kład

ą

c si

ę

spa

ć

, nale

ż

y zastosowa

ć

specjalne uciski na t

ę

tnic

ę

szyjn

ą

, nozdrza i gardło, modli

ć

si

ę

do swojego guru i praktykowa

ć

wizualizacj

ę

odpowiednich bóstw. Nast

ę

pnie jogin wizualizuje w

czerwonym kolorze sylab

ę

ah w gardle, gdzie zgodnie z tradycj

ą

znajduje si

ę

czakra (o

ś

rodek

reguluj

ą

cy przepływ prany, czyli energii

ż

yciowej) reguluj

ą

ca stany

ś

wiadomo

ś

ci. Po poło

ż

eniu si

ę

do

łó

ż

ka z wysok

ą

poduszk

ą

i cienk

ą

kołdr

ą

, powtarza on siedem razy pogł

ę

biony, przeponowy oddech,

nazywany “oddechem wazy”, i jedena

ś

cie razy postanowienie,

ż

e zamierza rozpozna

ć

stan snu.

Nast

ę

pnym krokiem jest koncentracja na kropce wielko

ś

ci ziarna grochu, któr

ą

nale

ż

y wyobrazi

ć

sobie

pomi

ę

dzy brwiami. Kropka mo

ż

e by

ć

biała, czerwona lub zielona, w zale

ż

no

ś

ci od temperamentu

jogina. Praktyka ta trwa a

ż

do za

ś

ni

ę

cia.

Je

ż

eli zdarzy si

ę

tak, i

ż

nie b

ę

dzie ona działa

ć

, nale

ż

y powtórzy

ć

oddech wazy dwadzie

ś

cia jeden

razy, tyle samo razy swoje pragnienie rozpoznania snu, a potem wizualizowa

ć

czarn

ą

kropk

ę

“u

podstawy organu rozrodczego”.

Poniewa

ż

trudno jest rozpozna

ć

sen mi

ę

dzy północ

ą

a

ś

witem, nale

ż

y – jak mówi

ą

ś

wi

ę

te teksty –

praktykowa

ć

po wschodzie sło

ń

ca. Lepiej jest tak

ż

e spa

ć

kilka razy krótko ni

ż

pogr

ąż

a

ć

si

ę

w jednym,

długim i gł

ę

bokim

ś

nie. Je

ż

eli nie mo

ż

na osi

ą

gn

ąć

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie, poniewa

ż

za ka

ż

dym razem,

background image

gdy to ma si

ę

wydarzy

ć

, jogin budzi si

ę

, nale

ż

y dobrze zje

ść

i ci

ęż

ko pracowa

ć

podczas dnia, aby sen

stał si

ę

bardziej krzepki. W przypadku gdy nie mo

ż

na nic sobie przypomnie

ć

ze snu, nale

ż

y unika

ć

nieczystych (w sensie religijnym) miejsc, ludzi i po

ż

ywienia. Ludzie miewaj

ą

cy powracaj

ą

ce sny

powinni o nich medytowa

ć

wraz z postanowieniem rozpoznania ich, gdy znowu si

ę

przy

ś

ni

ą

.

Kiedy jogin osi

ą

gnie ju

ż

ś

wiadomo

ść

we

ś

nie, powinien przedłu

ż

a

ć

jasny sen poprzez koncentracj

ę

na czakrze gardła oraz rozpocz

ąć

próby zmieniania snu zgodnie ze swoj

ą

wol

ą

. Mo

ż

na zmienia

ć

ż

ne formy na zewn

ą

trz, jak równie

ż

swoj

ą

własn

ą

posta

ć

. Mo

ż

na nawet zmieni

ć

si

ę

w Budd

ę

lub

Boddhisatw

ę

, albo odwiedza

ć

Buddów w ich krainach, słucha

ć

ich nauk, jednak wci

ąż

nale

ż

y

pami

ę

ta

ć

,

ż

e wszystko jest kreacj

ą

naszego umysłu.

Namacalne,

ż

ywe do

ś

wiadczenie i całkowite przekonanie o iluzoryczno

ś

ci snu powinno zosta

ć

przeniesione do stanu jawy w codziennym

ż

yciu. Pomo

ż

e to joginowi zrozumie

ć

podstawow

ą

buddyjsk

ą

doktryn

ę

o iluzoryczno

ś

ci

ś

wiata.

Tsongkhapa twierdzi,

ż

e

ś

wiadomy sen nie jest medytacj

ą

i mo

ż

na go u

ż

ywa

ć

w celach

niereligijnych, na przykład

ż

eby sobie polata

ć

albo prze

ż

y

ć

co

ś

przyjemnego. Jednak poł

ą

czenie ze

sob

ą

ś

wiadomego snu i medytacji jest najwy

ż

sz

ą

form

ą

jogi, a post

ę

p duchowy w wyniku tego

poł

ą

czenia zostaje przyspieszony dziesi

ę

ciokrotnie. Jeden rok medytacji

ś

wiadomego snu to dziesi

ęć

lat zwykłej medytacji.

W Tybecie główny nacisk kładzie si

ę

na

ć

wiczenia, w których praktykuj

ą

cy staraj

ą

si

ę

utrzyma

ć

ś

wiadomo

ść

podczas zasypiania, a nie po prostu zorientowa

ć

si

ę

,

ż

e

ś

ni

ą

podczas trwania snu. Ta

bezpo

ś

rednia droga od jawy do snu jest bardzo trudna i nieumiej

ę

tne stosowanie

ć

wicze

ń

bez pomocy

nauczyciela mo

ż

e by

ć

bardzo m

ę

cz

ą

ce, a nawet niebezpieczne. Przekonał si

ę

o tym pewien genewski

filozof, George Louis de Sage, który bez szczegółowych instrukcji próbował dokona

ć

ś

wiadomego

przej

ś

cia od jawy do snu bez utraty przytomno

ś

ci, doprowadzaj

ą

c si

ę

w ten sposób do granic

szale

ń

stwa.

Ś

wiadome zasypianie, płynne przej

ś

cie ze stanu jawy do stanu snu bez utraty

ś

wiadomo

ś

ci

traktowane jest tak

ż

e w buddyzmie tybeta

ń

skim jako swoisty trening w procesie umierania.

Tybeta

ń

ska Ksi

ę

ga Umarłych, Bardo Thödol opisuje dokładnie kolejne etapy procesu umierania i

towarzysz

ą

ce im stany

ś

wiadomo

ś

ci. Stopniowe zanikanie wra

ż

e

ń

zmysłowych i pogr

ąż

anie si

ę

umysłu w stany bardo, czyli rzeczywisto

ś

ci b

ę

d

ą

cych manifestacjami pod

ś

wiadomo

ś

ci, bardzo

przypomina proces zasypiania. Ten kto potrafi utrzyma

ć

ś

wiadomo

ść

podczas zasypiania, b

ę

dzie

lepiej przygotowany na

ś

wiadome przyj

ę

cie

ś

mierci i rozpoznanie wizji nieba, piekła i innych stanów

bardo jako tworów jego umysłu. W ten sposób osi

ą

gnie on najwy

ż

sze poznanie, czyli o

ś

wiecenie, i

wyzwoli si

ę

od konieczno

ś

ci ponownego wcielenia. Doskonały jogin wst

ę

puje w momencie

ś

mierci w

Nirwan

ę

, realizuj

ą

c cel ludzkiego

ż

ycia.



background image

EUROPA DO XX WIEKU

W kulturze staro

ż

ytnej Grecji mo

ż

emy odnale

źć

korzenie prawie wszystkich pogl

ą

dów na natur

ę

snów, jakie przejawiaj

ą

si

ę

w innych kulturach i epokach. Spotykamy tu interpretacje mitologiczne i

mistyczne, materialistyczne, medyczne, okultystyczne i analityczne.

Według najstarszej znanej nam mitologii orfickiej pierwsz

ą

zasad

ą

wszech

ś

wiata był Chronos, czyli

Czas. Z Czasu zrodził si

ę

Chaos, zasada niesko

ń

czono

ś

ci i Eter, symbol tego, co sko

ń

czone.

Pierwsz

ą

istot

ą

był Fanes –

Ś

wiatło, a pó

ź

niej Noc zrodziła Momosa (zły los), Ker (gwałtown

ą

ś

mier

ć

),

Tanatosa (

ś

mier

ć

), Hypnosa (sen bez marze

ń

sennych) oraz tzw. lud snu, czyli sny. Syn Hypnosa,

Morfeusz, był bogiem marze

ń

sennych. Jak z tego wynika, sny s

ą

bli

ż

sze pocz

ą

tkom wszech

ś

wiata

ni

ż

bogowie. Mit ten pozwala nam zrozumie

ć

znaczenie i rol

ę

snu u orfików.

ź

niejsze pogl

ą

dy na temat snu s

ą

wynikiem wpływów na kultur

ę

antyczn

ą

ze strony tradycji

egipskiej, blisko– i dalekowschodniej oraz koncepcji filozoficznych staraj

ą

cych si

ę

w mniej lub bardziej

racjonalny sposób wyja

ś

ni

ć

natur

ę

rzeczywisto

ś

ci. Pitagorejczycy uwa

ż

ali,

ż

e podczas snu dusza

wychodzi z ciała i wznosi si

ę

w gór

ę

, by prowadzi

ć

rozmowy z duchami i bogami. Wida

ć

tu wyra

ź

ny

wpływ doktryn egipskich, według których duchowy sobowtór człowieka (ba) oddziela si

ę

od ciała

podczas

ś

mierci i we

ś

nie. Podobnie mistyczny stosunek do snu mieli Sokrates i Platon, który w

Pa

ń

stwie przytacza słowa swojego mistrza:

“A kiedy, uwa

ż

am, kto

ś

si

ę

w zdrowiu utrzymuje i panuje nad sob

ą

, i kład

ą

c si

ę

spa

ć

swój

pierwiastek my

ś

l

ą

cy rozbudzi, nakarmiwszy go na kolacj

ę

pi

ę

knymi my

ś

lami i rozwa

ż

aniami, i dojdzie

w sobie do zgody wewn

ę

trznej, a po

żą

dliwej swej cz

ęś

ci ani nie wygłodzi, ani nie przekarmi, aby cicho

spała i nie przeszkadzała swoimi przyjemno

ś

ciami i przykro

ś

ciami temu, co w nim najlepsze, niech

ono, samo w sobie odosobnione i czyste, ogl

ą

da i niech tam sobie pragnie czego

ś

, i niech spostrzega

rzeczy, których nie wie – wi

ę

c albo co

ś

z przeszło

ś

ci, z tego, co jest lub co ma by

ć

, a tak samo

temperament swój ułagodzi, a nie, zirytowawszy si

ę

na co

ś

, zasypia z niespokojnym sercem, tylko

uspokoiwszy te oba pierwiastki, a rozbudziwszy trzeci, w którym my

ś

l mieszka, w ten sposób

spoczynku za

ż

ywa, to wiesz,

ż

e w takim stanie najlepiej prawdy dotyka i zgoła go wtedy nie nachodz

ą

ż

adne nielegalne widziadła w marzeniach sennych.”

Jak z tego wynika, Platon uwa

ż

ał,

ż

e we

ś

nie człowiek mo

ż

e zbli

ż

y

ć

si

ę

do

ś

wiata idei i otrzyma

ć

przesłanie od bogów, a tak

ż

e pozna

ć

Prawd

ę

.

Arystoteles, pomimo i

ż

był uczniem Platona, nie wierzył w boskie pochodzenie snów. S

ą

dził,

ż

e

pochodz

ą

one ze

ź

ródła emocji, afektów i wyobra

ż

e

ń

, czyli z serca. Wpływ na sen maj

ą

tak

ż

e, według

Arystotelesa, delikatne ruchy ciała, b

ę

d

ą

ce pocz

ą

tkiem naszego działania podczas dnia, których

odczuwanie we

ś

nie nie jest tłumione przez wra

ż

enia zmysłowe. Dzi

ę

ki temu poprzez analiz

ę

snu

mo

ż

na okre

ś

li

ć

zbli

ż

aj

ą

c

ą

si

ę

chorob

ę

, a tak

ż

e zaleci

ć

odpowiedni

ą

kuracj

ę

.

W stanie snu umysł potrafi tak

ż

e zauwa

ż

y

ć

subtelne spostrze

ż

enia na temat naszych bliskich i

przyjaciół, lepiej rozumie

ć

ich działania i kieruj

ą

ce nimi pobudki. Dlatego wydaje si

ę

nam,

ż

e sny

prorocze nadnaturalnie przewiduj

ą

przyszło

ść

, podczas gdy w rzeczywisto

ś

ci jest to proces naturalny,

chocia

ż

niezwykle subtelny. Współczesna psychologia potwierdza pogl

ą

d, i

ż

w snach dochodz

ą

do

ś

wiadomo

ś

ci komunikaty niewerbalne (mimika i delikatne ruchy ciała) i spostrze

ż

enia podprogowe,

czyli wra

ż

enia zmysłowe na tyle słabe,

ż

e nie zdołały przebi

ć

si

ę

przez próg

ś

wiadomo

ś

ci. Cz

ę

sto

nios

ą

one istotne informacje o

ś

wiecie zewn

ę

trznym, relacjach ł

ą

cz

ą

cych nas z innymi lud

ź

mi i

procesach maj

ą

cych miejsce w naszej pod

ś

wiadomo

ś

ci.

Arystoteles, jako “pierwszy naukowiec” Europy, jest tak

ż

e autorem pierwszego znanego nam opisu

zjawiska

ś

wiadomego snu.

W traktacie O snach stwierdza, i

ż

cz

ę

sto kiedy

ś

pimy, jest co

ś

w naszej

ś

wiadomo

ś

ci, co mówi

nam,

ż

e to czego do

ś

wiadczamy, to tylko sen. Podobnie jak efekt “widzenia podwójnego” pojawiaj

ą

cy

si

ę

podczas patrzenia bez skupienia, rozlu

ź

nionym wzrokiem, na palec umieszczony w niewielkiej

odległo

ś

ci od oczu, sprawia,

ż

e widzimy dwa palce, nie skłania nas do uwierzenia, i

ż

rzeczywi

ś

cie s

ą

tam dwa palce, a nie jeden, “je

ż

eli

ś

pi

ą

cy uprzytomni sobie,

ż

e

ś

pi i jest

ś

wiadomy stanu snu, podczas

gdy postrze

ż

enie pojawia si

ę

w umy

ś

le, ono pozostaje, lecz co

ś

wewn

ą

trz mówi nam o tym stanie:

«Posta

ć

Koriskosa jest tutaj, ale prawdziwy Koriskos nie jest obecny»”

Jak wynika z tego cytatu, Arystoteles uwa

ż

ał, i

ż

warunkiem u

ś

wiadomienia sobie,

ż

e

ś

nimy, jest

zdanie sobie sprawy z tego,

ż

e

ś

pimy. Jak przekonamy si

ę

ź

niej, w rzeczywisto

ś

ci kolejno

ść

jest

odwrotna. Skutkiem u

ś

wiadomienia sobie stanu marze

ń

sennych jest wniosek o tym,

ż

e jeste

ś

my

u

ś

pieni.

background image

Sny w staro

ż

ytnej Grecji były bardzo popularne jako

ź

ródło uzdrawiania lub zalece

ń

dotycz

ą

cych

kuracji. W

ś

wi

ą

tyniach Asklepiosa, “boskiego lekarza”, pielgrzymi udawali si

ę

na nocny spoczynek,

podczas którego byli uzdrawiani albo doznawali sennego objawienia na temat swojej choroby i
sposobów jej wyleczenia. O skuteczno

ś

ci tego typu praktyk

ś

wiadczy fakt, i

ż

w II w. n.e. istniało na

terenie Grecji i Rzymu a

ż

trzysta

ś

wi

ą

ty

ń

tego boga.

W naszym krótkim przegl

ą

dzie najwa

ż

niejszych teorii snu w staro

ż

ytno

ś

ci nie sposób pomin

ąć

Artemidora z Efezu, autora słynnego dzieła pt. Oneirokrytyka. Artemidor po

ś

wi

ę

cił swoje

ż

ycie analizie

marze

ń

sennych, czego wynikiem była bardzo interesuj

ą

ca teoria i klasyfikacja snów. Zdaniem tego

badacza do wła

ś

ciwej interpretacji snu nale

ż

y podchodzi

ć

indywidualnie, maj

ą

c szerokie wiadomo

ś

ci

na temat

ż

ycia

ś

ni

ą

cego, jego charakteru, osobowo

ś

ci, aktualnej sytuacji

ż

yciowej itp.

Jednak pomimo tak nowoczesnych spostrze

ż

e

ń

, wi

ę

ksz

ą

cz

ęść

dzieła Artemidora stanowi zwykły

sennik, w którym ka

ż

demu symbolowi przypisuje si

ę

okre

ś

lone znaczenie. W ten sposób Artemidor z

Efezu stał si

ę

protoplast

ą

autorów prymitywnych senników, które jeszcze w naszych czasach maj

ą

swoich zwolenników. Musimy jednak przyzna

ć

, i

ż

jego teoria snów wpłyn

ę

ła na pogl

ą

dy tak wielkiego

autorytetu naukowego XX w. jakim jest Sigmund Freud.

Obok tradycji antycznej ogromny wpływ na rozwój europejskiej kultury miało chrze

ś

cija

ń

stwo

b

ę

d

ą

ce mieszanin

ą

idei greckich i religii

ż

ydowskiej.

Według Biblii Bóg kontaktuje si

ę

z człowiekiem i swoim ludem na dwóch poziomach

do

ś

wiadczenia. Pierwszy poziom to wizje i spotkania w normalnym stanie czuwania. Zarezerwowany

jest on wył

ą

cznie dla bardzo uduchowionych osób, takich jak Moj

ż

esz, Maria czy Jezus. Zwykli ludzie

otrzymuj

ą

objawienia od Boga podczas snu. Jako przykład mo

ż

e posłu

ż

y

ć

sen Jakuba o drabinie

wst

ę

puj

ą

cej do nieba lub sny Józefa, m

ęż

a Marii. W Ksi

ę

dze Hioba zostało napisane wyra

ź

nie: “We

ś

nie, w nocnym widzeniu, gdy gł

ę

boki sen pada na ludzi i oni

ś

pi

ą

na swym ło

ż

u. Wtedy otwiera On

ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega.” (33. 15 i 16) W Ksi

ę

dze Liczb za

ś

Bóg mówi: “Je

ż

eli jest u was

prorok Pana, to objawiam mu si

ę

w widzeniu, przemawiam do niego we

ś

nie. Lecz nie tak jest ze

sług

ą

moim, Moj

ż

eszem (...) z ust do ust przemawiam do niego (...) i prawdziw

ą

posta

ć

Pana ogl

ą

da

on.” (12. 6,7,8)

Jednak pomimo słów Biblii chrze

ś

cijanie przewa

ż

nie traktowali sny raczej jako natchnienie

demonów ani

ż

eli Boga. O słuszno

ś

ci tego pogl

ą

du przekonywał ich “nieczysty”, seksualny charakter

wielu snów.

Pomimo niezwykle represyjnej polityki Ko

ś

cioła wobec wszelkich przejawów indywidualnych

poszukiwa

ń

duchowych, które mogły zaprowadzi

ć

zainteresowanych snami prosto na stos, kolejne

wzmianki o

ś

wiadomym

ś

nie zawdzi

ę

czamy

ś

w. Augustynowi i

ś

w. Tomaszowi z Akwinu. Wydaje si

ę

,

ż

e taki stan rzeczy jest wynikiem nie tylko genialnych analiz tych dwóch wybitnych umysłów, lecz

tak

ż

e “genialnej” skuteczno

ś

ci biskupów, chrze

ś

cija

ń

skich polityków i zakonów rycerskich, a w

ź

niejszym okresie

ś

w. Inkwizycji w okrutnych prze

ś

ladowaniach samodzielnie i nieortodoksyjnie

my

ś

l

ą

cych ludzi.

W jednym z listów z 415 r.

ś

w. Augustyn przytacza seri

ę

snów Gennadiusa, fizyka z Kartaginy, jako

dowód mo

ż

liwo

ś

ci posiadania do

ś

wiadcze

ń

po

ś

mierci fizycznego ciała. Gennadiusa trapiły

w

ą

tpliwo

ś

ci dotycz

ą

ce istnienia

ż

ycia po

ś

mierci. W rezultacie przy

ś

nił mu si

ę

pewnej nocy

młodzieniec pi

ę

kny i silny, i poprowadził go do miasta, gdzie rozbrzmiewał

ś

piew “tak cudownie słodki,

ż

e przewy

ż

szał wszystko, co kiedykolwiek był słyszał”. Kiedy si

ę

obudził, Gennadius pomy

ś

lał,

ż

e to

tylko sen. Jednak nast

ę

pnej nocy znowu przy

ś

nił mu si

ę

ten sam młodzieniec i zapytał, czy go

rozpoznaje. Kiedy

ś

ni

ą

cy odpowiedział,

ż

e tak, młodzieniec zapytał, kiedy i gdzie zawarli znajomo

ść

.

Wtedy, zastanawiaj

ą

c si

ę

nad odpowiedzi

ą

, Gennadius przypomniał sobie poprzedni sen. Po

zapewnieniu ze strony młodzie

ń

ca,

ż

e tak

ż

e teraz wszystko odbywa si

ę

we

ś

nie, uwierzył mu i

u

ś

wiadomił sobie,

ż

e oto

ś

ni. Na kolejne pytanie: “Gdzie jest teraz twoje ciało?” Gennadius

odpowiedział: “W moim łó

ż

ku.” “A czy wiesz,

ż

e oczy w twoim ciele s

ą

teraz zamkni

ę

te i niewidz

ą

ce i

poprzez te oczy nie widzisz niczego?” “Wiem.” “Wi

ę

c czym s

ą

te oczy, którymi mnie widzisz?”

Gennadius nie potrafił odpowiedzie

ć

na to pytanie i milczał, wtedy młodzieniec zako

ń

czył stawianie

pyta

ń

i z naciskiem wyja

ś

nił: “Tak jak

ś

pisz i le

ż

ysz w łó

ż

ku, a oczy w twoim ciele s

ą

niewykorzystane i

nic nie widz

ą

, a jednak masz oczy, którymi mnie widzisz i cieszysz si

ę

t

ą

wizj

ą

, tak samo po twojej

ś

mierci, podczas gdy twoje cielesne oczy b

ę

d

ą

całkowicie nieaktywne, b

ę

dzie w tobie

ż

ycie ci

ą

gle

ż

ywe oraz zdolno

ść

percepcji, poprzez któr

ą

ci

ą

gle b

ę

dziesz spostrzegał i odczuwał. Dlatego nie miej

ju

ż

w

ą

tpliwo

ś

ci, czy

ż

ycie człowieka toczy si

ę

dalej po

ś

mierci.”

Ś

w. Augustyn stwierdza,

ż

e obawy

Gennadiusa zostały całkowicie usuni

ę

te.

background image

Wspominaj

ą

c w swojej Summie Teologicznej przypuszczenie Arystotelesa, i

ż

w czasie snu zmysły

czasami wykazuj

ą

niewielkie osłabienie,

ś

w. Tomasz z Akwinu pisał,

ż

e dzieje si

ę

to “pod koniec snu,

u osób zrównowa

ż

onych i obdarzonych siln

ą

wyobra

ź

ni

ą

” oraz “nie tylko wyobra

ź

nia pozostaje wolna,

lecz tak

ż

e codzienny rozum jest cz

ęś

ciowo uwolniony; tak wi

ę

c czasem podczas snu człowiek mo

ż

e

s

ą

dzi

ć

,

ż

e to co widzi, jest snem, rozró

ż

niaj

ą

c pomi

ę

dzy rzeczami a ich wyobra

ż

eniami.”

Wzmianki te wyra

ź

nie wskazuj

ą

,

ż

e zjawisko

ś

wiadomego snu znane było, cho

ć

by tylko

teoretycznie, w chrze

ś

cija

ń

skiej Europie.

Nale

ż

y tak

ż

e wspomnie

ć

o innym wielkim europejskim umy

ś

le, hiszpa

ń

skim m

ę

drcu sufizmu,

mistycznej tradycji islamskiej,

ż

yj

ą

cym sto lat przed

ś

w. Tomaszem, w XII w. Słynny Ibn El-Arabi

nazywany tak

ż

e “Najwi

ę

kszym Mistrzem” pisze tak: “Człowiek musi kontrolowa

ć

swoje my

ś

li podczas

snu,

ć

wiczenie takiej czujno

ś

ci spowoduje wielkie korzy

ś

ci. Ka

ż

dy powinien przyło

ż

y

ć

si

ę

do

osi

ą

gni

ę

cia zdolno

ś

ci o tak wielkiej warto

ś

ci.” O sobie za

ś

mówi: “Moc aktywnej wyobra

ź

ni rozwin

ę

ła

si

ę

we mnie do tego stopnia,

ż

e dzi

ę

ki niej spotykam dzi

ś

ukochanych przeze mnie mistyków w ich

cielesnej postaci, obiektywnie jako istoty w pełni rzeczywiste. Niczym archanioła Gabriela, który
pojawił si

ę

we własnej osobie przed oczami Proroka.”

Mistycy muzułma

ń

scy sytuowali

ś

wiat snów i wyobra

ż

e

ń

alam-al-mithral – pomi

ę

dzy

ś

wiatem

materii a my

ś

l

ą

, nie traktowali go jak czyst

ą

fantazj

ę

lecz rodzaj objawienia obiektywnego i

rzeczywistego

ś

wiata duchowego w specyficznym i indywidualnym dla ka

ż

dego mistyka j

ę

zyku

symboliczno-wizyjnym.

Na koniec rozdziału po

ś

wi

ę

conego najwa

ż

niejszym ideom i badaczom natury snu i marze

ń

sennych oraz zjawiska

ś

wiadomego snu w historii my

ś

li europejskiej wspomnimy jeszcze o dwóch

bardzo wa

ż

nych postaciach.

Pierwsz

ą

z nich jest Pierre Gassendi, jeden z trzech, obok Kartezjusza i Hobbsa, najwi

ę

kszych

filozofów XVII w. Ten mało znany dzi

ś

katolicki ksi

ą

dz, zwolennik filozofii epikurejskiej, sceptyk i

racjonalista, uwa

ż

any za jednego z prekursorów francuskiego libertynizmu, jako jedyny spo

ś

ród

“wielkiej trójki” zdaje si

ę

mie

ć

du

ż

e do

ś

wiadczenie i wiedz

ę

o naturze stanu snu i ró

ż

nic pomi

ę

dzy

jaw

ą

i snem.

Maj

ą

c osobiste do

ś

wiadczenie

ś

wiadomego snu, Gassendi przeczy idei Arystotelesa, jakoby

ś

ni

ą

cy poznawał za po

ś

rednictwem zmysłów,

ż

e

ś

pi, i dlatego wiedział,

ż

e to co widzi jest snem. Jak

ju

ż

wspominali

ś

my wcze

ś

niej, to

ś

wiadomo

ść

i przekonanie o tym,

ż

e

ś

nimy, prowadzi do wniosku,

ż

e

wobec tego musimy spa

ć

. Gassendi pierwszy stwierdził to wyra

ź

nie: “To, i

ż

rozum mo

ż

e rozpozna

ć

,

ż

e to sen, albo zrozumie

ć

,

ż

e to wyobra

ż

enie jest niczym wi

ę

cej ni

ż

fakt, i

ż

mo

ż

na my

ś

le

ć

,

ż

e to

my

ś

lenie, co jest przywilejem wewn

ę

trznej zdolno

ś

ci i nie zale

ż

y od zewn

ę

trznych zmysłów.”

Według Gassendiego mózg i umysł “kiedy

ś

ni, jest w stanie rozpoznawa

ć

i bada

ć

pewne

wła

ś

ciwo

ś

ci rzeczy, które sobie wyobra

ż

a, z t

ą

sam

ą

zdolno

ś

ci

ą

, któr

ą

mo

ż

e rozpoznawa

ć

i bada

ć

,

kiedy jest obudzony. I je

ż

eli cz

ę

sto po przebudzeniu jeste

ś

my zdziwieni o jak absurdalnych rzeczach

my

ś

leli

ś

my we

ś

nie, nie powinno nas zaskoczy

ć

,

ż

e czasami gdy we

ś

nie pojawia si

ę

jaka

ś

bezsensowno

ść

, ten sam rodzaj zdziwienia powstaje i w konsekwencji rzeczy widzimy jako

absurdalne, chocia

ż

ś

nimy. To jest dokładnie to samo, co mi si

ę

przydarza, kiedy wydaje mi si

ę

,

ż

e

widz

ę

ludzi i jednocze

ś

nie pami

ę

tam,

ż

e oni nie

ż

yj

ą

. Natychmiast nasuwa mi si

ę

my

ś

l,

ż

e

ś

ni

ę

, gdy

ż

umarli nie wracaj

ą

.”

Pogl

ą

dy Gassendiego stanowi

ą

ogromny krok do przodu w rozwoju rozumienia snu, a szczególnie

zjawiska snu

ś

wiadomego w Europie. Wydaje si

ę

,

ż

e był to pierwszy autor znaj

ą

cy

ś

wiadomy sen z

własnego do

ś

wiadczenia, które było wynikiem jego niezwykle krytycznego i badawczego stosunku do

rzeczywisto

ś

ci, jak

ż

e istotnej cechy umysłu prawdziwego filozofa.

Drugim wielkim badaczem

ś

wiadomych snów, do

ś

wiadczaj

ą

cym ich osobi

ś

cie, jest rodak Pierre’a

Gassendiego, markiz Hervey de Saint-Denis. Wydał on anonimowo w Pary

ż

u 1867 r. ksi

ąż

k

ę

pt. Sny i

sposoby kierowania nimi.

Markiz był profesorem lingwistyki i literatury chi

ń

skiej w College de France oraz badaczem snów,

które pieczołowicie zapisywał od trzynastego roku

ż

ycia.

W pierwszej cz

ęś

ci tej pracy Saint-Denis opisuje rozwój swojej umiej

ę

tno

ś

ci kontrolowania snów,

pocz

ą

wszy od usprawniania procesu przypominania ich sobie, nast

ę

pnie u

ś

wiadamiania sobie,

ż

e si

ę

ś

ni, dalej zdolno

ś

ci budzenia si

ę

zgodnie z wol

ą

a

ż

do umiej

ę

tno

ś

ci kierowania snem. W drugiej cz

ęś

ci

autor dokonuje zestawienia wcze

ś

niejszych teorii snu i przedstawia swoje przemy

ś

lenia na ten temat,

oparte na osobistym do

ś

wiadczeniu. Ksi

ąż

ka ilustrowana jest rysunkami markiza przedstawiaj

ą

cymi

jego wizje.

background image

O rodzaju eksperymentalnego nastawienia do

ś

wiadomego snu

ś

wiadczy ten oto fragment:

“Zasn

ą

łem. Mogłem widzie

ć

jasno wszystkie małe przedmioty ozdabiaj

ą

ce moj

ą

pracowni

ę

. Uwaga

moja skupiła si

ę

na porcelanowej tacy, na której trzymam swoje ołówki i pióra, posiadaj

ą

cej niezwykły

rysunek... Nagle pomy

ś

lałem: kiedykolwiek widziałem tac

ę

na jawie, zawsze była cała. Co by si

ę

stało,

gdybym rozbił j

ą

w swoim

ś

nie? W jaki sposób moja wyobra

ź

nia przedstawi rozbit

ą

tac

ę

? Natychmiast

j

ą

rozłamałem. Podniosłem kawałki i obejrzałem je dokładnie. Obserwowałem ostre brzegi na linii

złamania i postrz

ę

pione p

ę

kni

ę

cia rozłupuj

ą

ce rysunek w kilku miejscach. Rzadko miewałem tak

ż

ywy

sen.”

Mimo, i

ż

zasługuj

ą

ca w pełni na miano naukowej, praca markiza została wydana anonimowo w

bardzo małym nakładzie. Sigmund Freud kilkadziesi

ą

t lat pó

ź

niej próbował usilnie zdoby

ć

jej

egzemplarz, niestety bez powodzenia. Kto wie, jak wygl

ą

dałaby dzi

ś

psychologia, gdyby twórca

psychoanalizy zapoznał si

ę

z badaniami i do

ś

wiadczeniami genialnego Francuza.

Porównuj

ą

c historyczny stan wiedzy Europejczyków z praktyk

ą

i koncepcjami innych kultur,

musimy przyzna

ć

,

ż

e porównanie to wypada dla Europy bardzo blado. Przekonanie o tym,

ż

e sny s

ą

wytworem umysłu samego

ś

ni

ą

cego, zostało powszechnie przyj

ę

te dopiero w XVII w., podczas gdy w

Tybecie obowi

ą

zywało co najmniej od IX w. Opó

ź

nienie to, jak za chwil

ę

zobaczymy, zostało bardzo

szybko odrobione w XIX i XX w., jednak wiedza o

ś

nie i umiej

ę

tno

ś

ci

ś

wiadomego snu dopiero w

ostatnich kilkunastu latach zyskuje szersze zainteresowanie. Wydaje si

ę

,

ż

e dopiero XXI wiek

przyniesie tu jaki

ś

wi

ę

kszy post

ę

p. Wszyscy coraz mocniej czujemy zbli

ż

aj

ą

c

ą

si

ę

Epok

ę

Wodnika.

background image

WIEK XX

Ju

ż

od połowy XIX w. oraz przez cały wiek XX zarówno Europ

ę

, jak i Ameryk

ę

nawiedzały fale

zainteresowania niezwykłymi zjawiskami psychicznymi czy te

ż

duchowymi. Cz

ę

sto zainteresowanie to

ł

ą

czyło si

ę

z poszukiwaniami analogicznych prze

ż

y

ć

w innych kulturach, w szczególno

ś

ci kulturach

orientalnych. Ruchy spirytystyczne, okultystyczne i teozoficzne powstawały pod du

ż

ym wpływem

filozofii i religii Indii i Tybetu. Jednocze

ś

nie odrodzeniu ulegały europejskie tradycje ezoteryczne,

gnostyckie, alchemiczne i magiczne. Odkrywane były na nowo kabała i tarot.

Wszystkie te zjawiska tworzyły bardzo interesuj

ą

c

ą

mozaik

ę

, na tle której powoli rozwijała si

ę

wiedza o

ś

wiecie wewn

ę

trznym oraz techniki odkrywania pod

ś

wiadomych i nad

ś

wiadomych mocy

umysłu, m.in. sztuki

ś

wiadomego snu.

W terminologii okultystycznej nosiła ona nazw

ę

“projekcji astralnej”. Filozofia okultystyczna

twierdziła,

ż

e człowiek posiada nie jedno, lecz kilka ciał nało

ż

onych na siebie i posiadaj

ą

cych ró

ż

ny

poziom wibracji. Stanowi

ą

one rodzaj powłok skrywaj

ą

cych ludzkiego Ducha. Poza ciałem fizycznym

istnieje ciało eteryczne albo energetyczne, w którym odbywa si

ę

przepływ energii

ż

yciowej. Na wiedzy

o ciele eterycznym opiera si

ę

m.in. akupunktura, bioenergoterapia, hatha joga i

ć

wiczenia

energetyczne w dalekowschodnich sztukach walki np. tai-chi i kung-fu.

Nale

ż

y zaznaczy

ć

,

ż

e współczesna nauka wydaje si

ę

stopniowo potwierdza

ć

istnienie tego rodzaju

energetycznego sobowtóra ciała ludzkiego, w czym du

ż

y udział miało odkrycie fotografii w polu

wysokiej cz

ę

stotliwo

ś

ci, dokonane niezale

ż

nie przez Polaka, S. Jodko-Narkiewicza i Rosjanina, S.

Kirliana oraz sformułowanie hipotezy bioplazmy przez wybitnego bioelektronika ks. prof. Włodzimierza
Sedlaka.

Trzecim z kolei ciałem w okultystycznej koncepcji człowieka jest ciało astralne. Składa si

ę

ono z

energii uczu

ć

, emocji, pragnie

ń

i l

ę

ków, a jego naturalnym

ś

rodowiskiem jest

ś

wiat snu,

ś

wiat astralny.

Ś

wiadome opuszczenie ciała fizycznego w ciele astralnym mo

ż

e spowodowa

ć

podró

ż

e tak

ż

e w

ś

wiecie materialnym. Takie zjawisko nosi nazw

ę

eksterioryzacji, w literaturze naukowej mówi si

ę

o

tzw. OBE (ang. out of body experiences – do

ś

wiadczenia z pobytu poza ciałem). Wyst

ę

powanie tego

typu fenomenu zostało potwierdzone eksperymentalnie przez naukowców ameryka

ń

skich m.in. prof.

Charlesa Tarta, dr. Carlisa Osisa, dr. Stanleya Krippnera, dr. Russela Targa. Stwierdzili oni w czasie
swoich bada

ń

,

ż

e uzdolnione osoby do

ś

wiadczaj

ą

ce OBE s

ą

w stanie odgadn

ąć

tre

ść

zadania (np.

kilkucyfrowej liczby) jedynie le

żą

c w łó

ż

ku i przenosz

ą

c swoj

ą

ś

wiadomo

ść

poza obr

ę

b ciała

fizycznego.

Do pionierów projekcji astralnej nale

żą

: Oliver Fox (prawdziwe nazwisko – Hugh Callaway) i Sylvan

Muldoon. Pierwszy z nich, Anglik, wydał ksi

ąż

k

ę

opisuj

ą

c

ą

jego prze

ż

ycia w 1939 r., za

ś

jego

ameryka

ń

ski kolega podobn

ą

prac

ę

opublikował dziesi

ęć

lat wcze

ś

niej. Obaj stwierdzaj

ą

,

ż

e

najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze próby eksterioryzacji miały miejsce podczas snu. Obaj tak

ż

e

do

ś

wiadczyli pierwszych swoich projekcji astralnych b

ę

d

ą

c jeszcze nastolatkami. Jest to rzecz bardzo

charakterystyczna. Sylvan Muldoon miał wtedy dwana

ś

cie lat, a Oliver Fox szesna

ś

cie. W tym wieku

wielu ludzi intuicyjnie docenia warto

ść

marze

ń

sennych. Tak

ż

e spontaniczne wypadki

ś

wiadomego

snu zdarzaj

ą

si

ę

cz

ęś

ciej w młodo

ś

ci ni

ż

w wieku dojrzałym, kiedy to procesy edukacyjne i kultura

masowa przekonały nas,

ż

e sen i

ż

ycie duchowe nie maj

ą

znaczenia.

Muldoon, urodzony w 1902 r., b

ę

d

ą

c chorowitym dzieckiem wyjechał w 1914 r. wraz z matk

ą

, która

interesowała si

ę

spirytualizmem, na obóz Stowarzyszenia Spirytualistów z Doliny Missisipi w Clinton w

stanie Iowa. Le

żą

c w stanie półsnu zacz

ą

ł zapada

ć

si

ę

w stan pozbawiony wra

ż

e

ń

zmysłowych, w

cisz

ę

i ciemno

ść

. Podczas gdy ciało pozostawało bezwładne, on sam rozlu

ź

niaj

ą

c si

ę

ę

biej, poczuł

nowy rodzaj wolno

ś

ci.

“Zrobiłem krok, kiedy na moment ucisk z tyłu głowy si

ę

wzmógł i wyrzucił moje ciało na zewn

ą

trz

pod ostrym k

ą

tem. Udało mi si

ę

obróci

ć

. Było nas dwóch! Zacz

ą

łem wierzy

ć

,

ż

e zwariowałem. Na

łó

ż

ku spokojnie le

ż

ał drugi «ja»! Trudno mi było przekona

ć

samego siebie,

ż

e to rzeczywisto

ść

, ale

ś

wiadomo

ść

nie pozwalała mi w

ą

tpi

ć

w to, co widz

ę

. Moje dwa identyczne ciała poł

ą

czone były ze

sob

ą

czym

ś

w rodzaju elastycznego przewodu, którego jeden koniec przymocowany był do okolic

medulla oblongata astralnego odpowiednika, podczas gdy drugi umieszczony był pomi

ę

dzy oczami.”

Muldoon ogromn

ą

wag

ę

przywi

ą

zywał do roli owego poł

ą

czenia, “srebrnego sznura” albo “wst

ę

gi

astralnej”, która według niego stanowiła najwa

ż

niejszy czynnik w projekcji astralnej.

Aby osi

ą

gn

ąć

do

ś

wiadczenie eksterioryzacji, Muldoon zalecał proces nazywany przez niego

“kontrolowaniem snu” (dream control). Polegał on na tym, aby zachowa

ć

ś

wiadomo

ść

podczas gdy

ciało pogr

ąż

ało si

ę

we

ś

nie, jednocze

ś

nie staraj

ą

c si

ę

tak go zaprogramowa

ć

, aby zawierał przyjemny

background image

element ruchu np. pływanie, latanie, lot balonem itp. Ulubionym snem Muldoona była scena, podczas
której wznosił si

ę

on wind

ą

na ostatnie pi

ę

tro wysokiego budynku, tam wychodził z windy, rozgl

ą

dał

si

ę

dookoła z uwag

ą

by nast

ę

pnie znowu wej

ść

do windy i zjecha

ć

na sam dół. Cał

ą

scen

ę

nale

ż

y

utrzymywa

ć

w umy

ś

le i powtarza

ć

a

ż

do za

ś

ni

ę

cia lub do

ś

wiadczenia eksterioryzacji.

Podobny sposób na osi

ą

gni

ę

cie projekcji astralnej podaje Oliver Fox, nazywaj

ą

c go “snem wiedzy”,

poniewa

ż

ś

ni

ą

cy wie,

ż

e to, czego do

ś

wiadcza, jest snem. Pierwszy tego typu sen przy

ś

nił mu si

ę

w

1902 r. Miał wtedy szesna

ś

cie lat.

Ś

niło mi si

ę

,

ż

e stałem na chodniku przed moim domem. Zza Rzymskiego Muru wschodziło

sło

ń

ce, a wody zatoki Bletchingden iskrzyły si

ę

w porannym

ś

wietle. Widziałem wysokie drzewa na

rogu ulicy i wierzchołek starej, szarej wie

ż

y za zaułkiem Czterdziestu Stopni. Magiczny blask

porannego sło

ń

ca sprawiał,

ż

e scena ta ju

ż

w tym momencie była bardzo pi

ę

kna. Chodnik nie był

typowy, lecz składał si

ę

z małych, niebieskoszarych, prostok

ą

tnych kamieni, których dłu

ż

sze boki były

uło

ż

one pod k

ą

tem prostym do białego kraw

ęż

nika. Ju

ż

miałem wej

ść

do domu, kiedy przypadkowo

rzuciłem okiem na te kamienie i moj

ą

uwag

ę

przykuło dziwne zjawisko. Było to co

ś

tak niezwykłego,

ż

e nie mogłem uwierzy

ć

swoim oczom – wszystkie kamienie zmieniły w nocy swoje poło

ż

enie, tak

ż

e

dłu

ż

sze boki były teraz równoległe do kraw

ęż

nika! Wtedy ol

ś

niło mnie rozwi

ą

zanie tej zagadki: chocia

ż

ten szcz

ęś

liwy letni poranek wydawał si

ę

tak realny, jak tylko mógł by

ć

, ja przecie

ż

ś

niłem!

Wraz z u

ś

wiadomieniem sobie tego faktu jako

ść

snu zmieniła si

ę

w sposób bardzo trudny do

przekazania komu

ś

, kto nigdy czego

ś

podobnego nie prze

ż

ył. Nagle jaskrawo

ść

ż

ycia wzmogła si

ę

stokrotnie. Nigdy przedtem morze, niebo i drzewa nie pałały tak ol

ś

niewaj

ą

cym pi

ę

knem; nawet

najzwyklejsze domy wydawały si

ę

ż

ywe i mistycznie pi

ę

kne. Nigdy dot

ą

d nie czułem si

ę

tak absolutnie

szcz

ęś

liwy, nigdy nie miałem takiej jasno

ś

ci umysłu i takiej boskiej mocy, nigdy nie byłem tak

niewypowiedzianie wolny!”

Fox podkre

ś

la,

ż

e aby mógł pojawi

ć

si

ę

“sen wiedzy”, nale

ż

y zwróci

ć

uwag

ę

podczas snu na jakie

ś

dziwne zjawisko lub niezgodno

ść

z realiami

ż

ycia na jawie. Umiej

ę

tno

ść

taka rzadko pojawia si

ę

spontanicznie, nale

ż

y j

ą

w sobie wy

ć

wiczy

ć

. Naturalnie umysł w czasie snu ma tendencje do

racjonalizacji i tłumaczenia dziwnych zjawisk, tak aby nie wzbudzały w

ą

tpliwo

ś

ci i pasowały do cało

ś

ci

snu.

Fox wielokrotnie zwraca uwag

ę

na potrzeb

ę

wykształcenia w sobie “zmysłu krytycznego”, czyli

zdolno

ś

ci do rzetelnej i krytycznej analizy do

ś

wiadczenia. Jako przykład podaje zdarzenie ze snu,

kiedy to mo

ż

emy spotka

ć

pi

ę

kn

ą

i atrakcyjn

ą

kobiet

ę

, której jedyn

ą

dziwn

ą

cech

ą

jest to, i

ż

ma czworo

oczu. Umysł we

ś

nie mo

ż

e zareagowa

ć

na wiele ró

ż

nych sposobów. Mo

ż

e np. pami

ę

ta

ć

,

ż

e jest co

ś

dziwnego w tej kobiecie i zastanawiaj

ą

c si

ę

, co to jest, odpowiedzie

ć

sobie: “No tak, ona ma czworo

oczu.” Dziwna sytuacja staje si

ę

wytłumaczeniem, odpowiedzi

ą

na pytanie. Innym rodzajem reakcji

jest okazanie lekkiego zaskoczenia: “Jak dziwnie wygl

ą

da ta dziewczyna z czworgiem oczu! To j

ą

szpeci.” Nieco bardziej przytomn

ą

reakcj

ą

jest silne zdziwienie: “O Bo

ż

e!”, po którym nast

ę

puje

racjonalizacja: “Musz

ą

gdzie

ś

tu odbywa

ć

si

ę

pokazy dziwnych ludzi albo cyrk.” Dopiero wtedy

zbli

ż

amy si

ę

do odkrycia prawdy. Osoba o rozwini

ę

tym zmy

ś

le krytycznym stwierdzi: “Zaraz, zaraz,

nie istniej

ą

ludzie z czworgiem oczu. To musi by

ć

sen!”

Rozwijanie

ś

wiadomo

ś

ci snu miało gor

ą

cych zwolenników tak

ż

e w

ś

rodowisku polskich okultystów

i parapsychologów. W wydawanym przed II wojn

ą

ś

wiatow

ą

miesi

ę

czniku “Lotos” ukazał si

ę

cykl

artykułów z 1937 r., których autorem był K. Chodkiewicz ze Lwowa.

Ś

wiadomym snom nadał on

poetyczn

ą

nazw

ę

ś

wiadomo

ś

ci ksi

ęż

ycowej”. Opisuj

ą

c metody osi

ą

gni

ę

cia

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie

mówił: “...zaznaczam na wst

ę

pie,

ż

e praca ta nie jest łatw

ą

. Nie nale

ż

y si

ę

spodziewa

ć

,

ż

e si

ę

pr

ę

dko

osi

ą

gnie wyniki. Trzeba tu niesłychanej cierpliwo

ś

ci, systematyczno

ś

ci i lat całych stałej pracy.

Najpierw nale

ż

y zaj

ąć

si

ę

samymi snami. Przed za

ś

ni

ę

ciem nale

ż

y uło

ż

y

ć

si

ę

wygodnie na plecach,

zwolni

ć

wszystkie mi

ęś

nie, odgrodzi

ć

si

ę

od wra

ż

e

ń

zewn

ę

trznych i przybra

ć

odpowiedni

ą

postaw

ę

duchow

ą

..., nale

ż

y skoncentrowa

ć

si

ę

duchowo na nast

ę

puj

ą

cej my

ś

li: Mog

ę

obserwowa

ć

swoje sny,

obserwuj

ę

je i b

ę

d

ę

je dobrze pami

ę

tał. T

ę

my

ś

l trzeba sobie wprost plastycznie wyobrazi

ć

w swoim

wn

ę

trzu i z tym my

ś

lowym obrazem nale

ż

y zasypia

ć

.

Koło łó

ż

ka trzeba mie

ć

przygotowany notes, ołówek i

ś

wiatło. Przy ka

ż

dym obudzeniu si

ę

nale

ż

y

stara

ć

si

ę

u

ś

wiadomi

ć

sobie dany sen i krótko, w paru słowach go zanotowa

ć

. Rano po powstaniu

trzeba zanotowane sny przejrze

ć

i jeszcze raz powtórzy

ć

tak jak lekcj

ę

szkoln

ą

, któr

ą

si

ę

przerabia.

Rzecz

ą

oboj

ę

tn

ą

jest, czy sen ma jakie

ś

znaczenie lub jak

ąś

warto

ść

wró

ż

ebn

ą

; chodzi o to, by ka

ż

dy

sen, który pami

ę

tamy, został zanotowany, a cały materiał wra

ż

e

ń

sennych danej nocy po powstaniu

rano ugrupowany i powtórzony. W ten sposób przyzwyczajamy ciało astralne do nawi

ą

zywania

background image

ś

ci

ś

lejszego kontaktu ze

ś

wiadomo

ś

ci

ą

dzienn

ą

i budujemy ów ł

ą

cznik mi

ę

dzy obiema

ś

wiadomo

ś

ciami.

Gdy osi

ą

gniemy ju

ż

pewn

ą

biegło

ść

w pami

ę

taniu snów, przyst

ę

pujemy do nast

ę

pnego

ć

wiczenia.

Nakładamy sobie sugesti

ę

nast

ę

puj

ą

cej tre

ś

ci: B

ę

d

ę

tej nocy nie tylko sny pami

ę

tał, ale b

ę

d

ę

celowo

działał we

ś

nie. Post

ę

pki moje we

ś

nie b

ę

d

ą

zale

ż

ne od mojej woli; b

ę

d

ę

działał we

ś

nie z cał

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

. Sugestia ta uprawiana przez czas dłu

ż

szy da nam z czasem dalsze, bardzo ciekawe

wyniki. Zobaczymy,

ż

e nasze sny stan

ą

si

ę

zale

ż

ne od naszej woli,

ż

e b

ę

dziemy mogli wkracza

ć

w

sferze snu w pewne strefy, porozumiewa

ć

si

ę

z pewnymi lud

ź

mi, zbiera

ć

cały szereg do

ś

wiadcze

ń

. Z

czasem, po latach, sami si

ę

nie spostrze

ż

emy, gdy czas snu stanie si

ę

dla nas drugim

ż

yciem, drugim

polem pracy bardzo ciekawej i bardzo u

ż

ytecznej, drog

ą

prowadz

ą

c

ą

nas w

ś

wiaty nadzmysłowe, w

prawdziw

ą

nasz

ą

duchow

ą

ojczyzn

ę

.”

Oprócz wej

ś

cia w “plan astralny” poprzez bram

ę

snu, praktycy eksterioryzacji opisuj

ą

trudniejszy i

bardziej bezpo

ś

redni sposób, polegaj

ą

cy na pogł

ę

bianiu stanu relaksacji a

ż

do momentu, gdy ciało

za

ś

nie, a umysł pozostanie obudzony. W tym momencie zazwyczaj pojawiaj

ą

si

ę

specyficzne

energetyczne wra

ż

enia dotykowe, wzrokowe i d

ź

wi

ę

kowe w postaci wibracji, mrowienia, ucisku, bólu,

parali

ż

u,

ś

wiateł, iskrzenia oraz nieprzyjemnych, gło

ś

nych d

ź

wi

ę

ków.

Od tej wła

ś

nie bezpo

ś

redniej metody rozpocz

ą

ł swoje “podró

ż

e” współczesny mistrz eksterioryzacji

– Robert A. Monroe. Jednak i w jego przypadku zwi

ą

zki OBE ze snem s

ą

wyra

ź

nie widoczne. Sam

Monroe jest gł

ę

boko przekonany,

ż

e jego do

ś

wiadczenia s

ą

zwi

ą

zane z eksperymentami nad

uczeniem si

ę

we

ś

nie za pomoc

ą

magnetofonu. Po serii takich do

ś

wiadcze

ń

w 1959 r. miał on

spontaniczne prze

ż

ycie, b

ę

d

ą

ce, jak pó

ź

niej si

ę

okazało, pierwszym etapem OBE.

“...było niedzielne popołudnie i rodzina poszła do ko

ś

cioła. Dom był cichy, a ja poło

ż

yłem si

ę

w

pokoju na kanapie, na krótk

ą

drzemk

ę

. Ledwo uło

ż

yłem si

ę

(głow

ą

ku północy, je

ś

li ma to jakie

ś

znaczenie), gdy wydało mi si

ę

,

ż

e z nieba na północy wychodzi promie

ń

ś

wiatła, około trzydziestu

stopni nad horyzontem. Było to tak, jakby dotkn

ę

ło mnie gor

ą

ce

ś

wiatło. Tylko

ż

e był to dzie

ń

i

ż

aden

promie

ń

nie mógł powsta

ć

.

...Kiedy promie

ń

ten dotkn

ą

ł mego ciała, spowodował gwałtowne dr

ż

enie lub wibracje. Nie miałem

siły, aby si

ę

poruszy

ć

. Było to tak, jakbym został wzi

ę

ty w imadło.

Zaszokowany i przera

ż

ony próbowałem si

ę

poruszy

ć

. Jakbym targał niewiarygodne wi

ę

zy. Kiedy w

ko

ń

cu usiadłem, dr

ż

enie i wibracje opadły i mogłem porusza

ć

si

ę

swobodnie.”

Po kilkunastu tego typu do

ś

wiadczeniach, których intensywno

ść

rosła, Monroe w pewnej chwili

zobaczył samego siebie le

żą

cego w łó

ż

ku. Prze

ż

ycie to wywołało u niego szok zwi

ą

zany ze strachem

przed

ś

mierci

ą

, który stopniowo przezwyci

ęż

ał, do

ś

wiadczaj

ą

c coraz

ś

mielej stanu poza ciałem.

W wyniku kilku lat eksperymentów Monroe wyodr

ę

bnił trzy tzw. obszary do

ś

wiadcze

ń

poza ciałem.

Pierwszy z nich to materialna rzeczywisto

ść

, podró

ż

e w tym obszarze zostały potwierdzone

eksperymentalnie. Obszar drugi to

ś

wiat marze

ń

sennych, który jest naturalnym

ś

rodowiskiem dla

“drugiego ciała”, jak sam Monroe nazywał ciało, w którym odbywał swoje podró

ż

e. Obszar trzeci za

ś

to rodzaj

ś

wiata równoległego w stosunku do rzeczywisto

ś

ci materialnej, który istnieje w

nowoczesnych koncepcjach fizyków.

Do

ś

wiadczenia z Robertem A. Monroem przeprowadził prof. Charles T. Tart, który napisał: “...stan

OBE jest jednym z najbardziej istotnych dozna

ń

psychologicznych... Jestem przekonany,

ż

e

wi

ę

kszo

ść

naszych wielkich tradycji religijnych jest oparta na tym rodzaju do

ś

wiadczenia. Nie

b

ę

dziemy rozumieli naszego dziedzictwa religijnego lub naszej filozofii

ż

ycia, je

ś

li nie zrozumiemy

wła

ś

ciwie stanu OBE.”

Eksperymenty Roberta A. Monroe’a stanowi

ą

pewnego rodzaju ł

ą

cznik pomi

ę

dzy ezoteryczn

ą

,

okultystyczn

ą

interpretacj

ą

zjawiska

ś

wiadomego snu i badaniami współczesnych psychologów i

fizjologów, którzy staraj

ą

si

ę

oczy

ś

ci

ć

je z kontekstu paranauki.

Historia naukowych bada

ń

fenomenu

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie biegnie od Arystotelesa, Pierre’a

Gassendiego, markiza Herveya de Saint-Denisa do holenderskiego psychiatry Fredericka Van Eedena
i współczesnych kontynuatorów tych bada

ń

, do których nale

żą

przede wszystkim: niemiecki psycholog

Paul Tholey, Ceelia Green z Anglii, Stephen LaBerge z USA, a tak

ż

e Jayne Gackenbach, Patricia

Garfield, Gayle Delaney, Alan Worsley, Robert D. Ogilvie, George Gillespie, Judith R. Malamud, Sue
Blackmore i wielu innych, których nie sposób tu wymieni

ć

.

Frederick Van Eeden, któremu zawdzi

ę

czamy termin lucid dream powszechnie przyj

ę

ty w

ś

wiecie

nauki i w popularnej literaturze anglosaskiej, w 1913 r. wysłał raport z trzystu dwudziestu pi

ę

ciu swoich

background image

jasnych snów, maj

ą

cych miejsce pomi

ę

dzy 1898 i 1912 r., do angielskiego Towarzystwa Bada

ń

Psychicznych (SPR). “W jasnych snach – pisze Van Eeden – reintegracja funkcji psychicznych jest tak
całkowita,

ż

e

ś

pi

ą

cy osi

ą

ga stan doskonałej

ś

wiadomo

ś

ci i jest w stanie kierowa

ć

swoj

ą

uwag

ą

i

próbowa

ć

działa

ć

zgodnie z własn

ą

wol

ą

. A jednak sen, o ile mog

ę

zapewni

ć

, jest nieprzerwany,

ę

boki i od

ś

wie

ż

aj

ą

cy.”

Swój pierwszy jasny sen opisał on w ten sposób: “

Ś

niłem,

ż

e unosz

ę

si

ę

w powietrzu poprzez

krajobraz z bezlistnymi drzewami, wiedz

ą

c,

ż

e to kwiecie

ń

. Zauwa

ż

yłem,

ż

e perspektywa tworzona

przez gał

ę

zie drzew zmieniała si

ę

wraz z ruchem zupełnie naturalnie. Wtedy we

ś

nie pomy

ś

lałem,

ż

e

moja wyobra

ź

nia nie mogłaby nigdy sama stworzy

ć

tak skomplikowanego obrazu, jaki powstawał

dzi

ę

ki zmianom perspektywy podczas ruchu pomi

ę

dzy gał

ę

ziami.”

Piotr D. Uspie

ń

ski, rosyjski filozof i ucze

ń

Gurd

ż

ijewa, chciał sprawdzi

ć

mo

ż

liwo

ść

“raczej

fantastycznego pomysłu”, jak sam pisze, zachowania

ś

wiadomo

ś

ci podczas snu. Dzi

ę

ki odpowiednim

ć

wiczeniom uzyskał on stan, który nazywał “stanem pół-snu” i w którym obserwował powstawanie i

przekształcanie zwykłych snów.

“Faktem jest,

ż

e w stanie pół-snu miałem takie same sny jak zazwyczaj. Jednocze

ś

nie byłem w

pełni

ś

wiadomy, mogłem widzie

ć

i rozumie

ć

, w jaki sposób owe sny powstawały, z czego były

budowane, jaka była ich przyczyna i generalnie co było przyczyn

ą

, a co skutkiem. Nast

ę

pnie

zauwa

ż

yłem, i

ż

w stanie pół-snu mam pewn

ą

kontrol

ę

nad snami. Mogłem je tworzy

ć

i widzie

ć

to, co

chciałem zobaczy

ć

, chocia

ż

nie zawsze to si

ę

udawało i nie powinno by

ć

rozumiane zbyt dosłownie.

Zazwyczaj jedynie dawałem pierwszy impuls, po którym sny rozwijały si

ę

samorzutnie, czasem

zadziwiaj

ą

c mnie i przyjmuj

ą

c zupełnie nieoczekiwany, dziwny kierunek.”

Oto opis jednego ze stanów pół-snu Uspie

ń

skiego:

“Pami

ę

tam, gdy raz widziałem siebie siedz

ą

cego w du

ż

ym pokoju bez okien. Poza mn

ą

był tam

jeszcze tylko mały czarny kotek. «Ja

ś

ni

ę

» powiedziałem do siebie. «Jednak w jaki sposób mog

ę

si

ę

dowiedzie

ć

, czy naprawd

ę

ś

pi

ę

, czy nie? Powiedzmy,

ż

e spróbuj

ę

w ten sposób. Niech ten czarny

kotek zamieni si

ę

w du

ż

ego białego psa. W stanie przebudzenia nie jest to mo

ż

liwe, wobec tego, je

ż

eli

tak si

ę

stanie, to b

ę

dzie znaczyło,

ż

e

ś

pi

ę

.» Powiedziałem to do siebie i natychmiast czarny kotek

zmienił si

ę

w du

ż

ego białego psa. W tym samym czasie

ś

ciana w tle znikła, odsłaniaj

ą

c górski

krajobraz z rzek

ą

jak wst

ąż

k

ą

, nikn

ą

c

ą

w oddali. «To dziwne» powiedziałem do siebie; «Nie

oczekiwałem tego widoku. Sk

ą

d on si

ę

tu znalazł?» Jakie

ś

odległe wspomnienie zacz

ę

ło si

ę

budzi

ć

we mnie, wspomnienie widzianego ju

ż

gdzie

ś

podobnego krajobrazu i prze

ś

wiadczenie, i

ż

jest on w

jaki

ś

sposób zwi

ą

zany z widokiem białego psa. Jednak w tym momencie poczułem,

ż

e je

ś

li pozwol

ę

sobie i

ść

dalej, to zapomn

ę

najwa

ż

niejsz

ą

rzecz, któr

ą

musz

ę

pami

ę

ta

ć

, a mianowicie,

ż

e teraz

ś

pi

ę

i

jestem

ś

wiadomy samego siebie.”

Kilku jeszcze uczonych interesowało si

ę

jasnymi snami przed II wojn

ą

ś

wiatow

ą

, ale prawdziwy

skok w rozwoju bada

ń

nast

ą

pił po odkryciu fal EEG, rozbudowaniu aparatury medycznej, mog

ą

cej

rejestrowa

ć

ż

ne elementy zachowania si

ę

organizmu podczas snu. Jednak dopiero w latach

siedemdziesi

ą

tych jasne sny zostały bez zastrze

ż

e

ń

zaakceptowane przez całe

ś

rodowisko naukowe.

W tym czasie udało si

ę

ponad wszelk

ą

w

ą

tpliwo

ść

udowodni

ć

istnienie jasnych snów. Jeden z

oneironautów zasygnalizował,

ż

e

ś

pi, poprzez umówiony wcze

ś

niej znak, polegaj

ą

cy na okre

ś

lonej

sekwencji ruchów gałek ocznych. W tym samym czasie wszystkie wska

ź

niki fizjologiczne i zapis EEG

wskazywały, i

ż

jest on pogr

ąż

ony w marzeniach sennych. Był to dowód nie do podwa

ż

enia. Obecnie

nad jasnymi snami pracuje kilkadziesi

ą

t laboratoriów i instytutów badawczych na całym

ś

wiecie.

Podczas bada

ń

stwierdzono,

ż

e umiej

ę

tno

ść

ś

wiadomego

ś

nienia mo

ż

na wy

ć

wiczy

ć

.

Spowodowało to bardzo szybkie spopularyzowanie oneironautyki głównie w Stanach Zjednoczonych i
Europie Zachodniej. Dzi

ś

ocenia si

ę

,

ż

e kilkaset tysi

ę

cy ludzi

ś

ni

ś

wiadomie. Teraz przyszedł czas

tak

ż

e na Polsk

ę

.

background image

SEN W LABORATORIUM

Wi

ę

kszo

ść

z nas uwa

ż

a,

ż

e sen jest zjawiskiem jednorodnym, stosunkowo długim okresem utraty

przytomno

ś

ci, który potrzebny jest po to, by zregenerowa

ć

siły po m

ę

cz

ą

cym dniu i odpocz

ąć

od

codziennych trosk. Sen, według tego spojrzenia, jest wypoczynkiem, relaksem. Obecny stan wiedzy,
uzyskany dzi

ę

ki badaniom z zastosowaniem zaawansowanych technologicznie urz

ą

dze

ń

pomiarowych, wskazuje,

ż

e jest to zjawisko o wiele bardziej skomplikowane i interesuj

ą

ce.

Przede wszystkim sen nie jest czym

ś

jednorodnym, lecz składa si

ę

z kilku ró

ż

nych faz. Aktualnie

wyodr

ę

bnia si

ę

pi

ęć

faz snu: cztery fazy snu wolnofalowego i jedna faza REM (ang. rapid eye

movements – szybkie ruchy gałek ocznych), zwana tak

ż

e snem paradoksalnym.

W

ś

ród wska

ź

ników charakteryzuj

ą

cych poszczególne fazy snu znajduj

ą

si

ę

wykresy EEG, czyli

elektroencefalogram, który wskazuje zmiany potencjałów elektrycznych w mózgu, mierzonych na
powierzchni skóry głowy. Du

ż

e znaczenie maj

ą

tak

ż

e wykresy zmian ci

ś

nienia krwi, napi

ę

cia mi

ęś

ni,

temperatury ciała, oporno

ś

ci elektrycznej skóry, oddechu, t

ę

tna itp.

By

ć

mo

ż

e dalszy rozwój nauki pozwoli na jeszcze dokładniejsze badania i wi

ę

ksze zró

ż

nicowanie

faz snu, opisuj

ą

ce zachowanie si

ę

organizmu, mózgu i umysłu w tym tajemniczym stanie

ś

wiadomo

ś

ci.

Przed I faz

ą

snu nast

ę

puje proces zasypiania, stan rozlu

ź

nienia na granicy jawy i snu. T

ę

tno

wyrównuje si

ę

, oddech staje si

ę

regularny, temperatura ciała opada. Codzienne problemy i wra

ż

enia

zmysłowe płyn

ą

ce z otoczenia staj

ą

si

ę

przyjemnie odległe.

Ś

wiadomo

ść

zasypiaj

ą

cego pogr

ąż

a si

ę

w

“wyobra

ż

enia hypnagogiczne” (hypnos – sen, gogos – prowadz

ą

cy), czyli wyobra

ż

enia prowadz

ą

ce do

snu. S

ą

to fragmenty obrazów, dziwnych my

ś

li, elementy snów i wizji. W mózgu rejestrujemy rytm alfa

o cz

ę

stotliwo

ś

ci od 8 do 12 Hz (zazwyczaj ok. 10 Hz) i napi

ę

ciu około sze

ść

dziesi

ę

ciu mikrowoltów.

Rytmowi temu towarzyszy wra

ż

enie pogodnego, przyjemnego odpr

ęż

enia, gdy my

ś

li przepływaj

ą

przez umysł nie zakłócone przez koncentracj

ę

, swobodnie “jak chmury na niebie”.

W miar

ę

jak zasypianie pogł

ę

bia si

ę

, rytm alfa powoli zanika, a oczy poruszaj

ą

si

ę

powoli pod

zamkni

ę

tymi powiekami. W tym czasie wyst

ę

puje gwałtowne wyładowanie elektryczne w mózgu,

przypominaj

ą

ce napad padaczkowy. To naturalne i niegro

ź

ne zjawisko powoduje nagły skurcz mi

ęś

ni,

drgni

ę

cie całego ciała zwane “zrywem mioklonicznym”. Czasami mo

ż

e on nawet wybudzi

ć

zasypiaj

ą

cego, jednak najcz

ęś

ciej proces zasypiania trwa dalej i pojawia si

ę

czynno

ś

ciowa

ś

lepota,

tak i

ż

nawet mimo otwarcia powiek zasypiaj

ą

cy nic nie widzi i nie reaguje na ruch wokół siebie.

Niektórzy ludzie

ś

pi

ą

z półotwartymi powiekami. Wtedy wyst

ę

puj

ą

te

ż

ż

ywe wyobra

ż

enia wzrokowe,

wizje, a nawet marzenia senne.

Zaczyna si

ę

I faza snu. Krzywa EEG o małej amplitudzie, nieregularna i zmienna, czasami

przerywana jest przez regularny rytm alfa. Mi

ęś

nie si

ę

rozlu

ź

niaj

ą

, zwalnia rytm serca, człowiek

doznaje leniwych my

ś

li, majaczenia, wra

ż

e

ń

unoszenia si

ę

lub opadania.

Faza II charakteryzuje si

ę

pojawieniem szybkich wyładowa

ń

w EEG, zwanych “wrzecionami snu”

oraz powolnymi i regularnymi ruchami oczu w prawo i lewo. Trwa ona około trzydzie

ś

ci minut.

W fazie III obok wrzecion snu pojawiaj

ą

si

ę

du

ż

e, wolne fale delta, o cz

ę

stotliwo

ś

ci około 1 Hz i

napi

ę

ciu około trzystu mikrowoltów, czyli pi

ę

ciokrotnie wi

ę

kszym ni

ż

rytm alfa. Nast

ę

puje dalsze

pogł

ę

bienie rozlu

ź

nienia mi

ęś

ni, zwolnienie rytmu serca, spadek temperatury ciała i ci

ś

nienia krwi oraz

spowolnienie oddechu. W tej fazie bardzo trudno jest obudzi

ć

ś

pi

ą

cego. Zbli

ż

a si

ę

on do fazy IV

zwanej snem delta, kiedy to wielkie i regularne fale w dwóch półkulach mózgowych synchronizuj

ą

si

ę

w wysokim stopniu.

Spowodowa

ć

obudzenie mog

ą

tylko bardzo silne d

ź

wi

ę

ki lub nawet potrz

ą

sanie ciałem

ś

pi

ą

cego, a

i tak odzyskanie przytomno

ś

ci zabiera zwykle kilka sekund. Co ciekawe, badania wykazuj

ą

,

ż

e proces

odbierania wra

ż

e

ń

przez mózg nie zostaje zniesiony, lecz nie funkcjonuje jedynie przetwarzanie tych

informacji na

ś

wiadome postrzeganie.

Po 60 – 90 minutach od za

ś

ni

ę

cia,

ś

pi

ą

cy jak gdyby odbywa drog

ę

powrotn

ą

do płytszych faz snu,

ale tym razem o wiele szybciej. W ci

ą

gu kilku minut przechodzi on płynnie a

ż

do fazy I, kiedy to fale

EEG maj

ą

niskie napi

ę

cie, s

ą

szybkie i nieregularne, przypominaj

ą

zapis ze stanu czuwania. Jednak

nie jest to, jak kiedy

ś

s

ą

dzono, powrót do stanu jawy, lecz odmiana I fazy snu. Pomimo tych zjawisk

ś

pi

ą

cy jest oderwany od

ś

wiata o wiele bardziej ni

ż

przy zasypianiu, mo

ż

e obudzi

ć

go tylko bardzo

silny hałas lub, paradoksalnie, znacz

ą

cy szept (np. imi

ę

ś

pi

ą

cego). W tym momencie pojawia si

ę

nowa

cecha, oczy zaczynaj

ą

porusza

ć

si

ę

szybko, silnie i gwałtownie, jakby

ś

pi

ą

cy patrzył pod zamkni

ę

tymi

powiekami na jakie

ś

dynamiczne sceny. Zaczyna si

ę

faza REM.

background image

Jest to tak odr

ę

bny rodzaj snu,

ż

e niektórzy badacze nie uznaj

ą

go za sen, lecz za inny stan

ś

wiadomo

ś

ci. Oddech staje si

ę

nieregularny, płytki, rytm serca i ci

ś

nienie krwi wzrastaj

ą

jak w czasie

prze

ż

ywania silnych emocji lub podczas wysiłku. Wzrasta zu

ż

ycie tlenu, czyli spalanie, a temperatura

mózgu jest tak wysoka, jak rzadko w stanie czuwania. Mo

ż

na nawet powiedzie

ć

,

ż

e wła

ś

nie w fazie

REM mózg pracuje najintensywniej. Poziom tlenu we krwi obni

ż

a si

ę

tak znacznie,

ż

e wydaje si

ę

,

jakby

ś

pi

ą

cy wstrzymywał oddech. Stanowi temu towarzyszy rozlu

ź

nienie i zwiotczenie mi

ęś

ni

(szczególnie mi

ęś

ni tułowia), mi

ęś

nie szyi i karku nie mog

ą

utrzyma

ć

głowy i skr

ę

ca si

ę

ona na bok.

Jednocze

ś

nie niektóre mi

ęś

nie twarzy zachowuj

ą

swój tonus, a osoby prze

ż

ywaj

ą

ce napi

ę

cia

psychiczne mog

ą

wtedy zgrzyta

ć

z

ę

bami. U m

ęż

czyzn w czasie fazy REM wyst

ę

puje erekcja, a u

kobiet zwil

ż

enie pochwy. Reakcje te nie s

ą

zwi

ą

zane z marzeniami erotycznymi, s

ą

one rodzajem

podstawowego odruchu fizjologicznego wyst

ę

puj

ą

cego równie

ż

u niemowl

ą

t i ludzi starych. Nie

wyst

ę

puje on jedynie podczas snów o charakterze l

ę

kowym.

Generalnie jednak ciało w fazie REM jest tak gł

ę

boko rozlu

ź

nione,

ż

e obudzeniu w niej towarzyszy

czasami uczucie braku wra

ż

e

ń

dotykowych i niemo

ż

liwo

ść

poruszenia si

ę

, czyli tzw. senny parali

ż

.

Jest on zjawiskiem zupełnie niegro

ź

nym i mija zazwyczaj po kilkunastu sekundach.

Ś

pi

ą

cego trudno

obudzi

ć

podczas trwania tej fazy snu, jednak mózg wykazuje pewn

ą

wybiórczo

ść

impulsów. Obok

silnych bod

ź

ców mog

ą

obudzi

ć

nas słabe sygnały posiadaj

ą

ce znaczenie. Na przykład budzimy si

ę

na

d

ź

wi

ę

k własnego imienia lub nazwiska, matka za

ś

, nie reaguj

ą

ca na silne hałasy, budzi si

ę

natychmiast, gdy jej dziecko cicho zapłacze. Kiedy obudzimy

ś

pi

ą

cego w tej fazie snu, b

ę

dzie on

doskonale, ze szczegółami pami

ę

tał tre

ść

marze

ń

sennych.

Zapis EEG fazy REM przypomina stan czuwania w czasie najwi

ę

kszej aktywno

ś

ci. Przerywany on

jest rytmami alfa i theta ( 4-7 Hz), wytwarzanymi w cz

ęś

ci mózgu zwanej hipokampem. Rytm theta

wyst

ę

puje zarówno w stanach silnego napi

ę

cia uwagi, w czasie l

ę

ku, niepokoju, jak i w fazie marze

ń

sennych. Niektóre badania stwierdzaj

ą

,

ż

e towarzyszy on tak

ż

e stanom bardzo gł

ę

bokiej medytacji i

ekstazy. Generalnie mo

ż

na powiedzie

ć

, i

ż

rytm theta jest charakterystyczny dla momentów

pogr

ąż

enia si

ę

w

ś

wiat wewn

ę

trzny,

ś

wiat uczu

ć

i wspomnie

ń

, któremu towarzyszy odci

ę

cie si

ę

od

wi

ę

kszo

ś

ci wra

ż

e

ń

płyn

ą

cych ze

ś

wiata zewn

ę

trznego.

Pierwsza w nocy faza REM trwa bardzo krótko, około dziesi

ę

ciu minut. Kolejna, nast

ę

puj

ą

ca

znowu po około dziewi

ęć

dziesi

ę

ciu minutach, ju

ż

dłu

ż

ej, gdy

ż

około dwadziestu minut. Po czterech,

pi

ę

ciu takich cyklach, nad ranem mo

ż

e ona nawet doj

ść

do czterdziestu minut. Ł

ą

cznie w ci

ą

gu jednej

nocy sp

ę

dzamy w fazie REM przeci

ę

tnie około 1,5 godziny, a przez całe

ż

ycie

ś

nimy około sze

ś

ciu lat.

Im bli

ż

ej porannego przebudzenia, tym

ż

ywsze s

ą

senne marzenia. Pierwsze pojawienie si

ę

fazy

REM towarzyszy snom bezbarwnym, bardziej przypominaj

ą

cym my

ś

li ni

ż

obrazy. Ostatnie sny nad

ranem s

ą

bogate, kolorowe, maj

ą

dynamiczn

ą

akcj

ę

, a nawet rozci

ą

gaj

ą

si

ę

na inne fazy snu.

W latach siedemdziesi

ą

tych i osiemdziesi

ą

tych udało si

ę

laboratoryjnie potwierdzi

ć

istnienie

ś

wiadomych snów i zbada

ć

ich wska

ź

niki fizjologiczne. Odkryto, a raczej potwierdzono wcze

ś

niejsze

obserwacje,

ż

e zdecydowana wi

ę

kszo

ść

( około 90 procent)

ś

wiadomych snów ma miejsce w fazie

REM, pozostałe (10 procent) to sny w I i II fazie snu wolnofalowego. Stwierdzono tak

ż

e, i

ż

ś

wiadomym

snom towarzysz

ą

bardzo ró

ż

ne fale mózgowe, delta, alfa i theta, pomieszane ze sob

ą

i nieregularne.

Jednak bezpo

ś

rednio przed osi

ą

gni

ę

ciem stanu

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie, szczególnie w

ś

ród

pocz

ą

tkuj

ą

cych oneironautów, zauwa

ż

ono du

żą

aktywacj

ę

rytmu alfa. Momentowi pojawienia si

ę

jasnego snu odpowiadały te

ż

: niewielki wzrost ci

ś

nienia krwi, cz

ę

stotliwo

ś

ci uderze

ń

serca, rytmu

oddechowego i ruchów gałek ocznych.

Ś

wiadomo

ść

zazwyczaj pojawia si

ę

na pocz

ą

tku aktywnej

podfazy fazy REM. Jasne sny wyst

ę

puj

ą

tak

ż

e o wiele cz

ęś

ciej w pó

ź

niejszych fazach REM ni

ż

na

pocz

ą

tku snu i wymagaj

ą

wi

ę

kszej aktywacji mózgu i organizmu. S

ą

jak gdyby troch

ę

bli

ż

sze jawy.

Nic nie wskazuje na to, aby z fizjologicznego punktu widzenia w jaki

ś

szczególny sposób wyró

ż

nia

ć

sny

ś

wiadome spo

ś

ród innych, zwykłych snów. Jedyn

ą

wyró

ż

niaj

ą

c

ą

je cech

ą

jest subiektywna

wiedza, i

ż

znajdujemy si

ę

w

ś

wiecie naszego snu.

background image

TEORIE SNU. CZYM S

Ą

NASZE SNY?

Najwa

ż

niejsze funkcjonuj

ą

ce obecnie teorie i pogl

ą

dy na natur

ę

marze

ń

sennych mo

ż

na podzieli

ć

na dwie grupy. Pierwsza z nich to grupa pogl

ą

dów o pochodzeniu psychoanalitycznym. Druga to

widzenie snów jako specyficznych, mózgowych modeli

ś

wiata.

Teorie psychoanalityczne postrzegaj

ą

sny jako przejaw nie

ś

wiadomej aktywno

ś

ci umysłu, erupcj

ę

pod

ś

wiadomych tre

ś

ci na powierzchni

ę

ś

wiadomo

ś

ci, swoiste komunikaty pod

ś

wiadomo

ś

ci, które

nale

ż

y rozszyfrowa

ć

.

My

ś

l

ę

,

ż

e wi

ę

kszo

ść

z nas wielokrotnie zetkn

ę

ła si

ę

z tak

ą

interpretacj

ą

wyst

ę

powania marze

ń

sennych. Wiele osób po przebudzeniu, pami

ę

taj

ą

c dobrze jaki

ś

sen, zastanawia si

ę

: “Co on mo

ż

e

oznacza

ć

?” Najcz

ęś

ciej zadawane pytanie podczas wykładów i rozmów brzmi mniej wi

ę

cej tak: “

Ś

niło

mi si

ę

...(tu nast

ę

puje długie i nudne streszczenie snu). Niech mi pan powie, co to mo

ż

e wszystko

znaczy

ć

?” Niezwykła popularno

ść

takiej interpretacji snów ma oparcie nie tylko w popularno

ś

ci samej

psychoanalizy, lecz tak

ż

e w tradycji senników, wró

ż

bitów i ró

ż

nego rodzaju tłumaczy snów.

Sigmund Freud jeszcze w XIX w. tworzył podstawy swojej teorii psychoanalizy. W 1899 r.

opublikował on swoje wielkie dzieło pt. Interpretacja marze

ń

sennych, w którym na podstawie analizy

snów swoich pacjentów doszedł do wniosku, i

ż

s

ą

one manifestacj

ą

i spełnieniem pragnie

ń

seksualnych, nawet z okresu dzieci

ń

stwa. Jednak

ż

e z powodu cenzorskiej roli naszej kultury,

wychowania, religii i wzorców moralnych pragnienia te mog

ą

ujawnia

ć

si

ę

w snach jedynie w postaci

symbolicznej. I tak penis reprezentuj

ą

w snach przedmioty o zbli

ż

onym kształcie, na przykład laska,

słup, dzida, nó

ż

, banan, pochw

ę

za

ś

przedstawiaj

ą

symbolicznie: kiesze

ń

, dziura, jama, brama itp.

Trzeba zaznaczy

ć

,

ż

e Freud uwa

ż

ał swoj

ą

teori

ę

seksualn

ą

za dogmat, którego nie wolno

podwa

ż

a

ć

, poniewa

ż

mogłoby to zagrozi

ć

jej naukowemu statusowi. Mi

ę

dzy innymi z tego powodu

ucze

ń

Freuda, Carl Gustaw Jung opu

ś

cił go i zało

ż

ył własn

ą

szkoł

ę

psychologiczn

ą

, tak zwan

ą

psychologi

ę

analityczn

ą

.

To wła

ś

nie pogl

ą

dy Junga na natur

ę

pod

ś

wiadomo

ś

ci i znaczenie snów maj

ą

obecnie najgł

ę

bsze i

najwa

ż

niejsze znaczenie.

Genialny Szwajcar uwa

ż

ał,

ż

e w nie

ś

wiadomo

ś

ci ukryte s

ą

nie tylko po

żą

dania, pragnienia i l

ę

ki,

ale tak

ż

e najbardziej twórcze energie duchowe człowieka. Jung jest twórc

ą

teorii archetypów, czyli

wzorców zachowania i dynamizmów niezale

ż

nych od kultury, religii, rasy, które kształtuj

ą

nasz rozwój

psychiczny. Ich

ś

lady odnale

źć

mo

ż

na w snach, wizjach, mitach i religiach

ś

wiata.

Rozwój osobowo

ś

ci według Junga polega na stopniowym odkrywaniu nie

ś

wiadomo

ś

ci,

integrowaniu przeciwie

ń

stw, osi

ą

ganiu coraz wi

ę

kszej samo

ś

wiadomo

ś

ci a

ż

do u

ś

wiadomienia sobie

Ja

ź

ni, czyli pewnej cało

ś

ci psychologicznej. Proces rozwoju nazywał on indywiduacj

ą

, w której jedn

ą

z

najwa

ż

niejszych ról odgrywaj

ą

sny oraz wła

ś

ciwa ich interpretacja. Pisał on tak: “W ka

ż

dym z nas tkwi

kto

ś

drugi, którego nie znamy. Przemawia w snach, a patrzy na nas inaczej, ni

ż

my sami si

ę

widzimy.

Kiedy jeste

ś

my w sytuacji bez wyj

ś

cia, ten obcy ukazuje nam czasem

ś

wiatło, które zasadniczo

zmienia nasz

ą

postaw

ę

, t

ę

wła

ś

nie, która wp

ę

dziła nas w kłopoty.”

Aby wła

ś

ciwie interpretowa

ć

sny, według Junga nie nale

ż

y rozpatrywa

ć

ich osobno, lecz w seriach.

Wtedy bł

ę

dy interpretacji jednego snu mog

ą

by

ć

skorygowane przez sny pozostałe. Jedn

ą

z

ciekawszych i oryginalnych metod pomagaj

ą

cych odkry

ć

znaczenie snu jest metoda amplifikacji, czyli

skojarze

ń

, które kr

ążą

wokół tematu i poszczególnych symboli snu, skojarze

ń

zarówno

ś

ni

ą

cego, jak i

terapeuty. Brane s

ą

tu pod uwag

ę

indywidualne skojarzenia z

ż

yciem pacjenta oraz skojarzenia z

mitami, ba

ś

niami, koncepcjami religijnymi i naukowymi itd.

Marzenie senne jest “zagadkowym poselstwem naszej nocnej sfery psyche”, jak pisze sam Jung,

za

ś

tre

ś

ci nie

ś

wiadomo

ś

ci odbywaj

ą

stopniow

ą

drog

ę

do

ś

wiadomo

ś

ci w procesie indywiduacji. Drog

ę

t

ę

mo

ż

na podzieli

ć

na kilka etapów. Zaczyna si

ę

ona od obni

ż

enia progu

ś

wiadomo

ś

ci, tak aby tre

ś

ci

te mogły przedosta

ć

si

ę

do

ś

wiadomo

ś

ci, jest to na przykład sen, medytacja, twórczo

ść

artystyczna,

stany wywoływane przez substancje psychoaktywne itp. Kolejnym etapem jest przenikanie tre

ś

ci

nie

ś

wiadomo

ś

ci do marze

ń

sennych, wizji i fantazji oraz dostrze

ż

enie tych tre

ś

ci i zatrzymanie ( np.

zapisanie). Nast

ę

pnie nale

ż

y bada

ć

je, wyja

ś

nia

ć

, interpretowa

ć

oraz zrozumie

ć

ich znaczenie.

Ostatnimi etapami s

ą

: przyswojenie, wcielenie i przepracowanie znalezionego znaczenia oraz

integracja tego znaczenia, “wej

ś

cie w krew” tak, i

ż

staje si

ę

ono “wiedz

ą

umocnion

ą

przez instynkt”.

Do wła

ś

ciwej interpretacji potrzebna jest szeroka wiedza, znajomo

ść

mitów, religii, ba

ś

ni i rytuałów,

do

ś

wiadczenie, psychologiczne wyczucie, umiej

ę

tno

ść

kombinowania, intuicja, znajomo

ść

ś

wiata i

ludzi oraz co

ś

, co Jung nazywa “m

ą

dro

ś

ci

ą

serca”.

background image

Kolejni psychologowie o orientacji psychoanalitycznej podkre

ś

lali tak

ż

e inne elementy kształtuj

ą

ce

marzenia senne, na przykład kontekst społeczny, relacje interpersonalne i inne. Jednak zawsze sny
traktowane s

ą

przez nich jako swego rodzaju zaszyfrowane listy od nie

ś

wiadomo

ś

ci do

ś

wiadomo

ś

ci,

które nale

ż

y odczyta

ć

.

Nieco odmienne spojrzenie na sny proponuj

ą

nowocze

ś

ni naukowcy, neurologowie, fizjologowie i

psychologowie, umieszczaj

ą

c je w kontek

ś

cie tak zwanej teorii modelu

ś

wiata jako podstawy

procesów poznawczych.

Otó

ż

pomi

ę

dzy podmiotem i przedmiotem do

ś

wiadczenia, czyli pomi

ę

dzy “ja” i “

ś

wiatem” istnieje

jeszcze jeden czynnik, tak zwany model

ś

wiata. Powstaje on stopniowo, ale niezwykle szybko w

pocz

ą

tkowym okresie

ż

ycia, pocz

ą

wszy jeszcze od etapu

ż

ycia płodowego, i rozwija si

ę

równolegle z

kształtowaniem si

ę

mózgu. Do

ś

wiadczenia dziecka w procesie rozwoju utrwalaj

ą

si

ę

, wzbogacaj

ą

,

tworz

ą

c specyficzn

ą

pod

ś

wiadom

ą

mózgow

ą

siatk

ę

skojarze

ń

, która pozwala na usprawnienie

procesów przystosowania i orientacj

ę

w

ś

wiecie.

U zwierz

ą

t zachodzi ten sam proces, jednak jest on o wiele ubo

ż

szy, składa si

ę

tylko z kilku lub

kilkunastu elementów. Ludzki model

ś

wiata jest niezwykle rozbudowany i skomplikowany, składa si

ę

z

miliardów, bilionów poł

ą

cze

ń

i skojarze

ń

.

O istnieniu takiego modelu

ś

wiata

ś

wiadcz

ą

mechanizmy ludzkich procesów poznawczych i

skojarzeniowych oraz sprawno

ść

pami

ę

ci. Na przykład o wiele łatwiej zapami

ę

tujemy słowa, które

tworz

ą

jakie

ś

znaczenie, ni

ż

zbitk

ę

nie powi

ą

zanych ze sob

ą

wyrazów. Szybciej rozpoznajemy tre

ś

ci

znane ni

ż

nie znane, o wiele szybciej przeczytamy słowo “internacjonalny” ni

ż

słowo “rentinonajcylan”,

pomimo i

ż

oba składaj

ą

si

ę

z tych samych liter. Pierwsze z nich istnieje w naszym modelu

ś

wiata,

drugie nie. O znaczeniu kontekstu w szybko

ś

ci postrzegania mo

ż

e

ś

wiadczy

ć

eksperyment, który

wła

ś

nie wykonujecie. Mo

ż

e, który kontekstu nast

ę

puj

ą

cy szybko

ś

ci eksperyment wła

ś

nie

ś

wiadczy

ć

wykonujecie o postrzegania znaczeniu. Przeczytanie pierwszego zdania zaj

ę

ło Wam, drodzy

Czytelnicy, prawdopodobnie o wiele mniej czasu ni

ż

nast

ę

pnego.

Innym niezwykle interesuj

ą

cym eksperymentem, obrazuj

ą

cym znaczenie modelu

ś

wiata w

postrzeganiu, jest do

ś

wiadczenie wykonane na uniwersytecie w Innsbrucku. “...zmuszono studentów

do noszenia przez kilka tygodni okularów, których pryzmatyczne szkła nie tylko nadawały
rzeczywisto

ś

ci gumowe wła

ś

ciwo

ś

ci wskutek eliminacji linii prostych, ale równie

ż

wywoływały

wra

ż

enie “fotela bujanego”, na przemian powi

ę

kszaj

ą

c i pomniejszaj

ą

c obrazy za ka

ż

dym

poruszeniem głowy lub oka. Było to z pocz

ą

tku bardzo denerwuj

ą

ce, lecz po kilku dniach mózgi

uczestników eksperymentu przystosowały si

ę

do nowej sytuacji i ponownie zacz

ę

ły wytwarza

ć

w

umy

ś

le obrazy o prostych i niezmiennych liniach, pomimo

ż

e nie miały one nic wspólnego z

rzeczywisto

ś

ci

ą

obserwowan

ą

w tym czasie przez studentów.”

Oczywi

ś

cie obok procesów poznania zmysłowego model

ś

wiata tworzony jest przez (oraz sam

wpływa na) emocje, uczucia, oczekiwania, motywacje, pragnienia, l

ę

ki i inne procesy psychiczne.

Osoba l

ę

kliwa b

ę

dzie widziała zagro

ż

enia tam, gdzie ich nie ma, natomiast osoba o skłonno

ś

ciach do

brawury mo

ż

e nie docenia

ć

niebezpiecze

ń

stwa realnie istniej

ą

cego, co cz

ę

sto ko

ń

czy si

ę

ś

mierci

ą

.

Kto

ś

zakochany nie widzi wad charakteru swojej ukochanej lub kochanka.

Model

ś

wiata ka

ż

dego z nas jest mniej lub bardziej elastyczny i otwarty, a wi

ę

c zdolny do rozwoju.

Doskonale obrazuje to znana na Wschodzie anegdota o Nasrudinie.

Pewnego razu, gdy Nasrudin był kanclerzem dworu, przechadzał si

ę

po pałacu i zobaczył po raz

pierwszy w

ż

yciu pi

ę

knego, królewskiego pawia.

Co to za dziwny goł

ą

b? – pomy

ś

lał – Jeszcze nigdy w

ż

yciu takiego nie widziałem. Wzi

ą

ł wi

ę

c

no

ż

yce i poprzycinał mu skrzydła i ogon.

No, teraz wygl

ą

dasz troch

ę

lepiej, prawie jak goł

ą

b, twój opiekun nie troszczył si

ę

o ciebie do tej

pory.

Model

ś

wiata Nasrudina nie był zbyt elastyczny.

Podobnie jak emocje, motywacje i oczekiwania wpływaj

ą

na nasz

ą

percepcj

ę

na jawie, tak samo

kształtuj

ą

j

ą

w czasie snu. W jednym z laboratoriów wykonano do

ś

wiadczenie polegaj

ą

ce na tym,

ż

e

badanym nie dano nic do jedzenia ani do picia przez osiem godzin, po czym podano im kolacj

ę

tak

przyprawion

ą

, aby zwi

ę

kszała pragnienie. Po kolacji poszli spa

ć

. U ka

ż

dego z nich przynajmniej jeden

sen tej nocy dotyczył pragnienia. Co najciekawsze, ci, którzy

ś

nili,

ż

e pij

ą

wod

ę

, po przebudzeniu pili

mniej ni

ż

ci, których pragnienie nie zostało zaspokojone w marzeniu sennym. Sny pełni

ą

funkcj

ę

spełniania naszych pragnie

ń

, jednak bł

ę

dem Freuda było zbudowanie na tej funkcji całej teorii snu.

background image

Dlatego, aby wyja

ś

ni

ć

istnienie l

ę

ków i koszmarów sennych, musiał on uciec si

ę

do swego rodzaju

“łama

ń

ców” logicznych, twierdz

ą

c,

ż

e s

ą

one wyrazem ukrytej tendencji masochistycznej. Podczas

gdy koszmary s

ą

prostym odbiciem naszych l

ę

ków i obaw, poprzez koncentracj

ę

na nich powodujemy,

ż

e w snach realizuj

ą

si

ę

nasze oczekiwania, uzyskujemy potwierdzenie swoich l

ę

ków.

Naturalnym d

ąż

eniem naszych umysłów jest potwierdzenie modelu

ś

wiata w konfrontacji z

rzeczywisto

ś

ci

ą

. Potwierdzenie to daje nam poczucie bezpiecze

ń

stwa, zaspokajaj

ą

ce jedn

ą

z

podstawowych potrzeb człowieka.

O tym, jak bardzo boimy si

ę

dysonansu poznawczego, który powstaje, gdy

ś

wiat nie potwierdza

naszego modelu, mo

ż

e

ś

wiadczy

ć

swoisty rodzaj sprz

ęż

enia zwrotnego istniej

ą

cego w

ż

yciu wielu

ludzi. Cz

ę

sto ludzie pod

ś

wiadomie tak kieruj

ą

własnym

ż

yciem, aby potwierdzało ono ich przekonania

i wizj

ę

rzeczywisto

ś

ci, funkcjonuj

ą

cy w nich model

ś

wiata i ich samych, nawet wtedy, gdy jest to dla

nich bardzo przykre.

Na przykład tak zwani pechowcy

ż

yciowi działaj

ą

pod

ś

wiadomie tak, aby potwierdziły si

ę

ich obawy

i oczekiwania. Uzyskuj

ą

oni potwierdzenie i satysfakcj

ę

: “No tak, a nie mówiłem? Jednak

ś

wiat jest

taki, jak si

ę

spodziewałem, wobec tego nie jest nieprzewidywalny i niebezpieczny.” Pechowiec czuje

si

ę

ź

le, ale bezpiecznie. Kolejne pora

ż

ki

ż

yciowe tylko wzmacniaj

ą

i utrwalaj

ą

mechanizm.

Szcz

ęś

ciarz działa dokładnie tak samo, tylko w odwrotnym kierunku.

Brak dysonansu poznawczego jest lepszy ni

ż

w

ą

tpliwo

ś

ci: “Zaraz, zaraz, co si

ę

dzieje? Czy

ś

wiat

zwariował? Poniewa

ż

to,

ż

e

ś

wiat zwariował nie jest mo

ż

liwe, wi

ę

c z pewno

ś

ci

ą

to ja zaczynam

wariowa

ć

, itd.”

Podobny mechanizm potwierdzania naszego skostniałego modelu

ś

wiata ma miejsce we

ś

nie. Gdy

wspomniany wcze

ś

niej Nasrudin natknie si

ę

we

ś

nie na co

ś

dziwnego, niezwykłego, natychmiast to

zracjonalizuje, wkomponuje we własny model

ś

wiata, dodaj

ą

c do tego wyja

ś

niaj

ą

ce tłumaczenie lub

“obcinaj

ą

c” niewygodne elementy. Model potwierdzi swoj

ą

realno

ść

i Nasrudin dalej b

ę

dzie

ś

nił,

przekonany,

ż

e to rzeczywisto

ść

.

Je

ż

eli chcemy

ś

ni

ć

ś

wiadomie, powinni

ś

my sprawi

ć

,

ż

eby nasz model był nieco bardziej

elastyczny,

ż

eby nie zawładn

ą

ł nami całkowicie, by był on otwarty na rozwój i nowe doznania. Dopiero

ich dostrze

ż

enie mo

ż

e przynie

ść

refleksj

ę

: “Skoro dzieje si

ę

co

ś

takiego, to mo

ż

e

ś

ni

ę

?!”







background image

Ś

WIADOME SNY W KONCEPCJI MODELU

Ś

WIATA

Model rzeczywisto

ś

ci opisany w poprzednim rozdziale jest bardzo dynamiczny, niezwykle

skomplikowane procesy informacyjne zachodz

ą

w nim z niewiarygodn

ą

pr

ę

dko

ś

ci

ą

. Najwi

ę

ksze

komputery

ś

wiata nie s

ą

i długo jeszcze nie b

ę

d

ą

w stanie dorówna

ć

ludzkiemu mózgowi. Informacje

funkcjonuj

ą

ce w tym modelu weryfikowane s

ą

przez wra

ż

enia zmysłowe płyn

ą

ce z kontaktu naszych

zmysłów ze wzgl

ę

dnie stabiln

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

ś

wiata fizycznego. Informacje nie potwierdzone przez

zmysły s

ą

usuwane na dalszy plan, w nie

ś

wiadomo

ść

.

Niektórzy badacze wysun

ę

li ostatnio koncepcj

ę

jednoczesnego istnienia wielu modeli

rzeczywisto

ś

ci, spo

ś

ród których tylko jednemu mózg nadaje cech

ę

realno

ś

ci. Tylko jeden z modeli

mo

ż

e by

ć

prawdziwy, realny, istnieje tylko jedna rzeczywisto

ść

w danej chwili. Jednak inne modele

istniej

ą

nadal, współtworz

ą

c takie procesy, jak my

ś

lenie, wyobra

ź

nia, fantazja, planowanie, twórczo

ść

itp.

Proces nadawania cechy realno

ś

ci jednemu z modeli pozwala wprowadzi

ć

pewien porz

ą

dek.

Dzi

ę

ki niemu nie gubimy si

ę

i nie mamy w

ą

tpliwo

ś

ci, co jest realn

ą

rzeczywisto

ś

ci

ą

, a co na przykład

wspomnieniem.

Kiedy działaj

ą

zmysły to, jak ju

ż

zostało powiedziane, najwi

ę

ksze znaczenie ma cecha stabilno

ś

ci.

Model najbardziej stabilny jest realny.

We

ś

nie pobudzenia zmysłowe cz

ę

sto w ogóle nie dochodz

ą

do mózgu albo s

ą

na bardzo

wczesnym etapie filtrowane i tłumione. To sprawia,

ż

e nasz model nie mo

ż

e by

ć

ju

ż

przez nie

weryfikowany i korygowany. Dlatego

ś

wiat snu jest tak niestabilny, zmienny i niezwykle plastyczny.

Mog

ą

dzia

ć

si

ę

w nim rzeczy niemo

ż

liwe w fizycznej rzeczywisto

ś

ci. To, czego pragniemy albo to,

czego si

ę

obawiamy, “materializuje si

ę

” w

ś

wiecie snu natychmiast. Mózg za

ś

automatycznie nadaje

mu cech

ę

realno

ś

ci. Kiedy

ś

nimy, jest to dla nas całkowicie prawdziwy

ś

wiat.

Jedn

ą

z najbardziej charakterystycznych cech snu jest niewielka rola pami

ę

ci, która jest funkcj

ą

psychiczn

ą

wymagaj

ą

c

ą

wy

ż

szego pobudzenia mózgu. Drugim bardzo istotnym elementem modelu

ś

wiata w czasie snu jest bardzo ograniczony model ego, czyli nas samych, który w modelu na jawie

składa si

ę

z wra

ż

e

ń

i odczuwania własnego ciała i obrazu naszej osobowo

ś

ci.

We

ś

nie prze

ż

ywamy przygody, odczuwamy i widzimy dziesi

ą

tki ró

ż

nych przedmiotów, ale rzadko

wiemy, jak mamy na imi

ę

, jaki mamy dzie

ń

lub co robili

ś

my wczoraj. Podczas snu umysł konstruuje

tymczasowe, senne ego, które słu

ż

y do prze

ż

ywania do

ś

wiadcze

ń

, ale nie posiada pami

ę

ci siebie

samego, swojej historii ani przeszło

ś

ci.

Kiedy pobudzenie mózgu osi

ą

gnie taki poziom,

ż

e pami

ęć

zaczyna troch

ę

lepiej funkcjonowa

ć

,

pojawiaj

ą

si

ę

elementy prowadz

ą

ce do jasnego snu. Mo

ż

emy przypomnie

ć

sobie,

ż

e t

ę

scen

ę

lub

element widzieli

ś

my we

ś

nie kiedy

ś

wcze

ś

niej, mo

ż

emy przypomnie

ć

sobie bardziej stabilny model

rzeczywisto

ś

ci i stwierdzi

ć

,

ż

e to co widzimy, nie bardzo jest mo

ż

liwe, a wi

ę

c mo

ż

e to jest sen itd.

Zazwyczaj jednak pobudzenie wra

ż

e

ń

zmysłowych jest silniejsze ni

ż

pobudzenie procesów

pami

ę

ci i my

ś

lenia. Bardziej pochłania nas zbli

ż

aj

ą

cy si

ę

do nas tygrys lub niebezpiecznie szybka

jazda samochodem ni

ż

nasze w

ą

tpliwo

ś

ci i my

ś

li. Je

ż

eli jednak siła pami

ę

ci b

ę

dzie wi

ę

ksza i

przypomnimy sobie, kim jeste

ś

my oraz potrafimy si

ę

zdystansowa

ć

wobec wra

ż

e

ń

zmysłowych,

przyj

ąć

bardziej refleksyjn

ą

postaw

ę

ś

wiadka lub widza, to u

ś

wiadomimy sobie,

ż

e wła

ś

nie

ś

nimy i

nasza pami

ęć

przejmie cech

ę

realno

ś

ci, a do

ś

wiadczenie aktualne postrzegane b

ę

dzie jako sen.

Teori

ę

t

ę

potwierdzaj

ą

badania neurofizjologiczne, które wykazały,

ż

e jasne sny wyst

ę

puj

ą

podczas

wysokiego pobudzenia aktywno

ś

ci mózgu w fazie REM.

Na koniec rozdziałów po

ś

wi

ę

conych teoriom snu nasuwa si

ę

pytanie: Czy koncepcja modelu

rzeczywisto

ś

ci wyklucza koncepcje psychoanalityczne i znaczenie interpretacji marze

ń

sennych?

Odpowied

ź

brzmi: Nie, nie wyklucza. Jednak sny nie mog

ą

by

ć

ju

ż

dłu

ż

ej postrzegane jak listy od

pod

ś

wiadomo

ś

ci. Nie jest najwa

ż

niejsze samo marzenie senne, lecz proces interpretacji. To w jaki

sposób

ś

ni

ą

cy interpretuje swoje sny, mo

ż

e powiedzie

ć

nam du

ż

o o jego osobowo

ś

ci, problemach i

drodze rozwoju, która si

ę

przed nim otwiera. Dlatego te

ż

najwła

ś

ciwszym interpretatorem marze

ń

sennych jest przede wszystkim sam

ś

ni

ą

cy. Terapeuta lub jaka

ś

inna osoba powinna jednak pełni

ć

rol

ę

towarzysz

ą

c

ą

, doradcy, asystenta itp. Wiedział o tym tak

ż

e sam Carl Gustaw Jung, który zawsze

podkre

ś

lał,

ż

e o prawdziwo

ś

ci interpretacji snu decyduje w ostateczno

ś

ci pacjent, a nie

psychoterapeuta.

background image

Ć

WICZENIA DLA POCZ

Ą

TKUJ

Ą

CYCH

Rozdział ten zawiera zestaw podstawowych technik i metod u

ż

ywanych przez oneironautów do

opanowania sztuki

ś

wiadomego snu. Zastosowanie wszystkich

ć

wicze

ń

w indywidualnym przypadku

nie jest wła

ś

ciwie mo

ż

liwe, dlatego te

ż

ka

ż

dy dobiera sobie

ć

wiczenia według własnych mo

ż

liwo

ś

ci,

upodoba

ń

i stopnia determinacji w praktyce.

Dziennik Snów

Dziennik snów powinien by

ć

prowadzony codziennie. Pozwoli to na stopniow

ą

popraw

ę

zdolno

ś

ci

przypominania sobie snów. Budzenie si

ę

ze snu powinno nast

ę

powa

ć

delikatnie, przez pierwszych

kilkadziesi

ą

t sekund nie nale

ż

y gwałtownie porusza

ć

si

ę

ani otwiera

ć

oczu. Po przypomnieniu sobie

snu trzeba natychmiast go zapisa

ć

w dzienniku snów lub nagra

ć

na dyktafon. Nale

ż

y zapisywa

ć

wszystko, co przyjdzie do głowy: sceny, wizje, zdania, d

ź

wi

ę

ki, odczucia, wra

ż

enia, emocje, uczucia

itp. Na tym etapie pracy ze snem nie cenzurujemy snu, nie staramy si

ę

nada

ć

mu logiki ani nie

zastanawiamy si

ę

nad jego znaczeniem. Je

ż

eli nic nie potrafimy sobie przypomnie

ć

, powinni

ś

my

pole

ż

e

ć

minut

ę

lub dwie z pustym umysłem, mo

ż

e wtedy co

ś

pojawi si

ę

w pami

ę

ci, albo spróbowa

ć

odtworzy

ć

nastrój lub uczucie, jakby wsłucha

ć

si

ę

w siebie. Emocje i uczucia s

ą

bardzo dobrym

tropem w przypominaniu sobie snów. Je

ż

eli zdarzy si

ę

tak, i

ż

naprawd

ę

nic nie mo

ż

emy sobie

przypomnie

ć

, nale

ż

y wymy

ś

li

ć

sobie sen i zapisa

ć

go.

Ka

ż

dy sen powinien zosta

ć

opatrzony krótkim tytułem, który oddawałby jego nastrój i tre

ść

.

Znaki Snu

W ka

ż

dym

ś

nie wyst

ę

puj

ą

sytuacje, wydarzenia, osoby lub przedmioty, które mog

ą

zdarzy

ć

si

ę

tylko we

ś

nie. Nie jest mo

ż

liwe, aby zdarzyły si

ę

w realnym

ż

yciu, na przykład kto

ś

mo

ż

e

ś

ni

ć

,

ż

e jest

Einsteinem, albo widzi myszk

ę

Miki, która kieruje ruchem drogowym itd. Wszystkie te znaki snu nale

ż

y

bardzo uwa

ż

nie notowa

ć

i podkre

ś

la

ć

w swoim dzienniku snów.

Znaki snu mo

ż

na podzieli

ć

na cztery główne kategorie:

a ) stan wewn

ę

trzny

b) forma
c) działanie
d) kontekst

Kategoria stanu wewn

ę

trznego obejmuje takie znaki snu, jak dziwne uczucia, niezwykle silne

emocje, niezwykłe my

ś

li, zmiany w postrzeganiu, na przykład wyostrzona lub niewyra

ź

na percepcja

itp.

Kategoria formy zawiera dziwne kształty i kolory, niezwykłe ubrania lub wygl

ą

d znajomych osób,

nie istniej

ą

ce w realnym

ż

yciu postacie, przedmioty, zmiany zachodz

ą

ce w wygl

ą

dzie osób lub rzeczy

itp.

Kategoria działania obejmuje niezwykłe zachowanie si

ę

osób, przedmiotów lub zwierz

ą

t. Tak

ż

e

brak normalnej reakcji na działanie nale

ż

y do tej kategorii.

Kategoria kontekstu wyst

ę

puje wtedy, gdy wszystko wygl

ą

da i zachowuje si

ę

jak w normalnym

ż

yciu, tylko zestawienie obok siebie osób lub rzeczy jest niemo

ż

liwe.

Po przeanalizowaniu kilkudziesi

ę

ciu snów ka

ż

dy mo

ż

e odkry

ć

swoj

ą

najcz

ęś

ciej wyst

ę

puj

ą

c

ą

kategori

ę

znaków snu. Jest to tak zwana główna kategoria znaków snu. Je

ż

eli

ż

adna z powy

ż

szych

kategorii nie uzyskuje wyra

ź

nej przewagi, nale

ż

y wybra

ć

sobie zgodnie z upodobaniem główn

ą

kategori

ę

znaków snu.

Test rzeczywisto

ś

ci podczas dnia

Podczas codziennego

ż

ycia, kilka lub kilkana

ś

cie razy dziennie, nale

ż

y zadawa

ć

sobie w duchu

pytanie: “Czy wszystko jest OK?”, “Czy to jawa, czy sen?” Trzeba zada

ć

to pytanie powa

ż

nie,

wzbudzaj

ą

c w sobie w

ą

tpliwo

ść

. Je

ż

eli zrobimy to mechanicznie, nie wywoła to

ż

adnego efektu.

Musimy cho

ć

przez chwil

ę

naprawd

ę

zw

ą

tpi

ć

w realno

ść

tego, co widzimy. Aby odpowiedzie

ć

sobie na

to pytanie, powinni

ś

my uwa

ż

nie przyjrze

ć

si

ę

rzeczywisto

ś

ci wokół nas. Powinni

ś

my szczególnie

zwróci

ć

uwag

ę

na te aspekty rzeczywisto

ś

ci, które nale

żą

do naszej głównej kategorii znaków snu, na

przykład osoba, której główn

ą

kategori

ą

jest forma, b

ę

dzie zwraca

ć

uwag

ę

na wygl

ą

d ludzi i

przedmiotów.

Niełatwo odró

ż

ni

ć

jaw

ę

od snu, najlepszym dowodem jest to,

ż

e wi

ę

kszo

ść

naszych snów

ś

nimy

b

ę

d

ą

c przekonani,

ż

e to jawa. Aby upewni

ć

si

ę

, w jakiej rzeczywisto

ś

ci aktualnie si

ę

znajdujemy,

background image

musimy wykona

ć

specjalny test. Polega on na próbie zrobienia czego

ś

, co jest mo

ż

liwe tylko we

ś

nie.

Najlepszym sprawdzianem jest próba uniesienia si

ę

w powietrze. Je

ż

eli to si

ę

uda, mo

ż

emy by

ć

pewni,

ż

e

ś

nimy. Inn

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

ą

jest próba przenikni

ę

cia dłoni

ą

przez jak

ąś

materi

ę

, na przykład

ś

cian

ę

, tkanin

ę

, ciało itp.

Rzeczywisto

ść

snu jest bardzo plastyczna i dynamiczna, to znaczy nic nie pozostaje tam stabilne

tak jak w materialnym

ś

wiecie. Dlatego mo

ż

na rozpozna

ć

sen poprzez zauwa

ż

enie owej dynamiki.

Je

ż

eli przyjrzymy si

ę

jakiemu

ś

szczegółowi, a nast

ę

pnie odwrócimy wzrok i ponownie spojrzymy w to

samo miejsce, we

ś

nie szczegół ów ulegnie zmianie. Szczególnie dobrze nadaj

ą

si

ę

do tego testu

małe napisy, ci

ą

gi cyferek (na przykład na elektronicznym zegarku), ozdoby, ornamenty itp.

Dobrym testem jest tak

ż

e próba przypomnienia sobie ostatnich kilku godzin poprzedzaj

ą

cych

aktualn

ą

sytuacj

ę

albo zwrócenie uwagi na to, kim jestem, jaka jest moja historia

ż

ycia albo jakie jest

moje ciało itp. Taka analiza mo

ż

e wskaza

ć

nam, i

ż

znajdujemy si

ę

we

ś

nie. Do tego samego wniosku

mo

ż

emy doj

ść

, gdy nie b

ę

dziemy mogli przypomnie

ć

sobie wydarze

ń

, które doprowadziły nas do tej

sytuacji lub przypomnimy sobie nasz

ą

prawdziw

ą

to

ż

samo

ść

z normalnego

ż

ycia.

Tylko wykonany test rzeczywisto

ś

ci mo

ż

e upewni

ć

nas, czy to jawa, czy sen. Nale

ż

y stosowa

ć

go

w sytuacjach zaskakuj

ą

cych, niespodziewanych, budz

ą

cych w nas emocje lub w jaki

ś

sposób

podobnych do snu (na przykład osoba

ś

ni

ą

ca cz

ę

sto o windach b

ę

dzie wykonywa

ć

ć

wiczenie za

ka

ż

dym razem, gdy wchodzi do windy).

Ć

wiczenie pami

ę

ci

W procesie opanowywania sztuki

ś

wiadomego

ś

nienia bardzo istotn

ą

rol

ę

odgrywa pami

ęć

. Ka

ż

dy

z nas mo

ż

e doskonali

ć

w sobie t

ę

władz

ę

umysłu poprzez

ć

wiczenia.

Na pocz

ą

tku ka

ż

dego dnia ustalamy kilka mo

ż

liwych sytuacji, w jakich b

ę

dziemy robi

ć

test

rzeczywisto

ś

ci. Mo

ż

emy tak

ż

e ustali

ć

owe sytuacje, inne na ka

ż

dy dzie

ń

, na dwa tygodnie z góry.

Sytuacji takich nale

ż

y wybra

ć

po cztery i nie powinny powtarza

ć

si

ę

przez dwa tygodnie, na

przykład w poniedziałek b

ę

dziemy robi

ć

test, ilekro

ć

zobaczymy psa, usłyszymy swoje imi

ę

, spojrzymy

na zegarek i kogo

ś

dotkniemy. We wtorek b

ę

dziemy robi

ć

test, gdy usłyszymy

ś

miech, dotkniemy

pieni

ę

dzy, zobaczymy czerwonego fiata, zapalimy

ś

wiatło w pokoju itd. Ka

ż

dego dnia wieczorem

powinni

ś

my tak

ż

e wróci

ć

pami

ę

ci

ą

do minionych okazji i oceni

ć

, ile z nich zdołali

ś

my wykorzysta

ć

.

Sukcesem jest, gdy na pojawiaj

ą

c

ą

si

ę

okazj

ę

reagujemy testem natychmiast, a nie dopiero po chwili.

Mo

ż

emy zapisywa

ć

sobie, ile okazji wykorzystali

ś

my, a ile nie. Obserwowany post

ę

p mo

ż

e by

ć

bardzo

silnym czynnikiem motywacyjnym w rozwoju pami

ę

ci.

Powinni

ś

my tak

ż

e ustali

ć

sobie własne stałe okazje (4-5) powi

ą

zane ze

ś

wiatem snu, na przykład

osoba cz

ę

sto

ś

ni

ą

ca sny erotyczne powinna robi

ć

test zawsze, gdy poczuje poci

ą

g fizyczny, kto

ś

maj

ą

cy l

ę

k wysoko

ś

ci powinien robi

ć

test, gdy b

ę

dzie znajdował si

ę

na du

ż

ej wysoko

ś

ci (jednak nie

polecam w tym wypadku próby latania) itp.

Ć

wiczenia przed snem

Przed poło

ż

eniem si

ę

spa

ć

mo

ż

emy wykonywa

ć

ć

wiczenia wizualizacyjne oddziałuj

ą

ce na

pod

ś

wiadomo

ść

i pomagaj

ą

ce w osi

ą

gni

ę

ciu

ś

wiadomo

ś

ci podczas snu. Powinni

ś

my zacz

ąć

od

ć

wicze

ń

maj

ą

cych na celu budzenie si

ę

bez budzika i zapami

ę

tanie snu.

Po poło

ż

eniu si

ę

do łó

ż

ka wchodzimy w stan relaksu, to znaczy ciało jest prawie u

ś

pione, ale

umysł całkowicie przytomny. Metod osi

ą

gania relaksu jest bardzo wiele, niektóre zostan

ą

opisane

ź

niej. Wizualizacja polega na procesie wyobra

ż

ania sobie sytuacji, która ma nast

ą

pi

ć

w przyszło

ś

ci.

Wa

ż

niejsze od plastycznych wyobra

ż

e

ń

wzrokowych jest uaktywnienie pozytywnych emocji. Po

wej

ś

ciu w relaks wyobra

ż

amy sobie wielk

ą

tarcz

ę

zegara, na której jest godzina naszego jutrzejszego

przebudzenia. Utrzymujemy ten obraz w umy

ś

le około pół minuty i pozwalamy, by odszedł na dalszy

plan, w tło. Nast

ę

pnym obrazem jeste

ś

my my sami, podczas budzenia si

ę

i wstawania z łó

ż

ka.

Budzimy si

ę

łagodnie, bez budzika, otwieramy oczy i jeste

ś

my całkowicie przebudzeni, mamy jasny

umysł i wyra

ź

ne wspomnienie snu. Czujemy zadowolenie, rado

ść

, dum

ę

i satysfakcj

ę

ze swojej

władzy nad umysłem. Natychmiast zapisujemy sen w dzienniku snów.

Z tła wyłania si

ę

znowu tarcza zegara z godzin

ą

naszego przebudzenia a my, patrz

ą

c na ni

ą

,

mówimy w my

ś

lach zdanie: “To jest godzina, o której chc

ę

si

ę

obudzi

ć

z jasnym wspomnieniem snu, i

to jest godzina, o której obudz

ę

si

ę

, pami

ę

taj

ą

c sen.” Dla wzmocnienia efektu

ć

wiczenia powtarzamy

cykl “zegar – scena – zegar” kilka razy, a

ż

do za

ś

ni

ę

cia. Za ka

ż

dym razem zmniejszamy sił

ę

swojej

koncentracji, w przeciwnym razie mo

ż

emy mie

ć

trudno

ś

ci z za

ś

ni

ę

ciem.

background image

Kolejnym etapem w sztuce

ś

wiadomego snu jest wizualizacja momentu osi

ą

gania

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie. Najlepiej przeprowadza

ć

t

ę

wizualizacj

ę

rano, przed ponownym poło

ż

eniem si

ę

spa

ć

.

Po około sze

ś

ciu godzinach snu powinni

ś

my obudzi

ć

si

ę

, zapisa

ć

sen i wsta

ć

z łó

ż

ka. Przez

nast

ę

pn

ą

godzin

ę

robi

ć

co

ś

, co b

ę

dzie wymagało od nas całkowitej przytomno

ś

ci. Mo

ż

e to by

ć

na

przykład lektura, jakie

ś

prace domowe,

ć

wiczenia jogi itp. Przez drugie pół godziny powinni

ś

my

my

ś

le

ć

o tym,

ż

e znowu poło

ż

ymy si

ę

spa

ć

po to, by mie

ć

ś

wiadomy sen. Po ponownym poło

ż

eniu si

ę

do łó

ż

ka wchodzimy w relaks i wizualizujemy scen

ę

osi

ą

gni

ę

cia

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie. Mo

ż

emy

wykorzysta

ć

do tego scen

ę

z ostatniego snu. Powinna to by

ć

scena, która ma dla nas najwi

ę

ksze

znaczenie, sprawiła nam najwi

ę

ksz

ą

przyjemno

ść

albo najlepiej j

ą

pami

ę

tamy. Wracamy wyobra

ź

ni

ą

do tej sceny i w pewnym momencie spogl

ą

damy uwa

ż

nie dookoła i pojawia si

ę

w nas w

ą

tpliwo

ść

:

“Czy to jawa, czy sen?” Wykonujemy swój test i przekonujemy si

ę

,

ż

e to jest sen. Ogarnia nas wtedy

wspaniałe uczucie zadowolenia, mocy i wolno

ś

ci i zaczynamy robi

ć

co

ś

, co daje nam rado

ść

,

przyjemno

ść

lub co sobie wcze

ś

niej zaplanowali

ś

my. Na koniec mówimy sobie w my

ś

lach: “Kiedy

b

ę

d

ę

spa

ć

, b

ę

d

ę

pami

ę

ta

ć

,

ż

e

ś

ni

ę

” albo “W czasie snu przypomn

ę

sobie,

ż

e

ś

ni

ę

”. Podobnie jak w

poprzednim

ć

wiczeniu, rozpoczynamy wizualizacj

ę

od pocz

ą

tku, lecz tym razem z mniejsz

ą

koncentracj

ą

.

Ć

wiczenie trwa a

ż

do za

ś

ni

ę

cia.

Modyfikacj

ą

tego

ć

wiczenia jest praktyka, podczas której nie wstajemy z łó

ż

ka po przebudzeniu,

lecz jeszcze z zamkni

ę

tymi oczami i bez poruszenia si

ę

odtwarzamy sen w pami

ę

ci i przechodzimy od

razu do wizualizacji. Jedyn

ą

trudno

ś

ci

ą

dla niektórych mo

ż

e by

ć

zbyt szybkie zapadanie ponownie w

sen, jeszcze przed wizualizacj

ą

.

Ś

wiadomo

ść

ci

ą

gła

Oprócz mo

ż

liwo

ś

ci przebudzenia si

ę

we

ś

nie istniej

ą

praktyki, których celem jest wej

ś

cie w

ś

wiat

snu bezpo

ś

rednio ze stanu jawy, z zachowaniem nieprzerwanej

ś

wiadomo

ś

ci. Umysł pogr

ąż

aj

ą

c si

ę

w

sen przechodzi przez faz

ę

“wyobra

ż

e

ń

hypnagogicznych”. S

ą

to krótkie obrazy, d

ź

wi

ę

ki w gł

ę

bokim

relaksie, tu

ż

przed utrat

ą

ś

wiadomo

ś

ci. Zazwyczaj nie maj

ą

one

ż

adnej fabuły ani sensu, lecz s

ą

jedynie niespójnymi wizjami form geometrycznych, twarzy, postaci, krótkich scen itd.

Zadaniem

ć

wicz

ą

cego jest zachowanie na tyle biernej postawy umysłu, postawy obserwatora, aby

nie spowodowa

ć

znikni

ę

cia tych wyobra

ż

e

ń

. Jednocze

ś

nie jednak nie mo

ż

na pozwoli

ć

, by

wyobra

ż

enia pochłon

ę

ły

ś

wiadomo

ść

. Wyobra

ż

enia hypnagogiczne po jakim

ś

czasie staj

ą

si

ę

bardziej

rozbudowane, bogatsze i silniejsze, zaczynaj

ą

układa

ć

si

ę

w dłu

ż

sze sceny i dalej w sny. Obserwuj

ą

c

ten proces, nie mo

ż

emy zapomnie

ć

,

ż

e wszystko jest snem. Najlepsz

ą

postaw

ą

jest nie tyle

nastawienie,

ż

e staramy si

ę

wej

ść

w sen, ile postawa bardziej bierna, to znaczy czujemy,

ż

e jeste

ś

my

wprowadzani w królestwo snu przez wewn

ę

trzne, autonomiczne siły snu albo siły Ja

ź

ni. Powinni

ś

my

czu

ć

si

ę

jak dziecko prowadzone za r

ę

k

ę

przez m

ę

drca lub

ś

wi

ę

tego. Musimy tak

ż

e zaplanowa

ć

jak

ąś

czynno

ść

, któr

ą

wykonamy we

ś

nie, ale nie wizualizujemy jej jak w poprzednim

ć

wiczeniu.

Wizualizacja przeszkadzałaby powstawaniu wyobra

ż

e

ń

hypnagogicznych. Taka zaplanowana

czynno

ść

pozwoli nam odzyska

ć

ś

wiadomo

ść

,

ż

e

ś

nimy, w wypadku gdyby

ś

my j

ą

utracili, anga

ż

uj

ą

c

si

ę

za mocno w sen. Metod

ę

opisan

ą

powy

ż

ej nazywamy medytacj

ą

hypnagogiczn

ą

.

Metoda liczenia polega na wej

ś

ciu w

ś

wiat snu zachowuj

ą

c

ś

wiadomo

ść

poprzez liczenie od

jednego do stu. Po wej

ś

ciu w relaks zaczynamy liczy

ć

: “jeden, to jest sen, dwa, to jest sen...” itd.

Słowa “to jest sen” pomagaj

ą

zapami

ę

ta

ć

cel, ale nie s

ą

konieczne. By

ć

mo

ż

e samo liczenie

wystarczy, by rozpozna

ć

sen. Mo

ż

na przyspieszy

ć

post

ę

p w tej technice, je

ż

eli pomo

ż

e nam w tym

asystent, który b

ę

dzie budził nas, ilekro

ć

zauwa

ż

y,

ż

e zasn

ę

li

ś

my, pytaj

ą

c: “Jaki był ostatni numer i co

ci si

ę

ś

niło?”

Jak wiemy, sygnałem snu jest zmiana oddychania na bardziej nieregularne, zwiotczenie mi

ęś

ni po

tak zwanym zrywie mioklonicznym oraz regularne, wahadłowe ruchy gałek ocznych pod zamkni

ę

tymi

powiekami.

Nast

ę

pna technika to metoda sennego parali

ż

u. Kiedy budzimy si

ę

rano, mo

ż

emy czasami

zauwa

ż

y

ć

,

ż

e ciało budzi si

ę

ź

niej, pozostaj

ą

c jeszcze przez chwil

ę

w fazie REM, kiedy to jest

bardzo gł

ę

boko rozlu

ź

nione. Mo

ż

emy to odczuwa

ć

jako rodzaj porannego parali

ż

u. Jest to naturalne i

całkowicie niegro

ź

ne zjawisko, które mo

ż

emy doskonale wykorzysta

ć

do wywołania

ś

wiadomego snu.

Po przebudzeniu nie poruszamy si

ę

ani nie otwieramy oczu, lecz od razu skupiamy uwag

ę

na

swoim ciele i staramy si

ę

zauwa

ż

y

ć

wszystkie wra

ż

enia i odczucia z niego płyn

ą

ce. Mog

ą

to by

ć

wibracje, mrowienie, wra

ż

enie ruchu itp. Staramy si

ę

dotrze

ć

ś

wiadomo

ś

ci

ą

do ka

ż

dej cz

ęś

ci ciała. Po

pewnym czasie mo

ż

emy poczu

ć

,

ż

e ciało pogr

ąż

yło si

ę

w stan parali

ż

u. Mo

ż

emy wtedy wyobrazi

ć

sobie,

ż

e w swoim sennym ciele wznosimy si

ę

ponad łó

ż

ko, opadamy ni

ż

ej albo po prostu wstajemy i

background image

wchodzimy w

ś

wiat snu. Inn

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

ą

jest wyobra

ż

enie sobie,

ż

e znajdujemy si

ę

w zupełnie

innym miejscu, pami

ę

taj

ą

c,

ż

e to sen. Trzeci

ą

modyfikacj

ą

tego

ć

wiczenia jest wyobra

ż

enie sobie,

ż

e

jeste

ś

my punktem

ś

wiadomo

ś

ci, z którego obserwujemy, czujemy, my

ś

limy i działamy w

ś

wiecie snu.

Po pojawieniu si

ę

wyobra

ż

e

ń

hypnagogicznych obserwujemy je bez specjalnego wysiłku, który mógłby

spowodowa

ć

ich zanik, i po osi

ą

gni

ę

ciu bardziej stabilnej rzeczywisto

ś

ci snu, mo

ż

emy zacz

ąć

działa

ć

,

na przykład wcieli

ć

si

ę

w jedn

ą

z postaci wykreowanej sceny snu.

Powy

ż

sze techniki u

ż

ywane s

ą

tak

ż

e do wywoływania OBE, czyli eksterioryzacji, która jest

specyficznym stanem

ś

wiadomo

ś

ci poza ciałem.

Ś

wiadomy sen jest stanem bardzo zbli

ż

onym do

eksterioryzacji. Mo

ż

na nawet powiedzie

ć

,

ż

e OBE jest szczególnym rodzajem

ś

wiadomego snu,

rozumiej

ą

c sen jako bram

ę

do wy

ż

szej

ś

wiadomo

ś

ci, a nie jako stan nieistotnych fantazji.

Techniki tybeta

ń

skie

Wi

ę

kszo

ść

technik tybeta

ń

skich oparta jest na zachowaniu ci

ą

gło

ś

ci

ś

wiadomo

ś

ci od jawy do snu.

S

ą

one gł

ę

boko wpisane w kontekst filozoficzny i medytacyjny buddyzmu i tradycji bön.

Przed poło

ż

eniem si

ę

do łó

ż

ka nale

ż

y jasno u

ś

wiadomi

ć

sobie zamiar rozpoznania stanu snu,

nast

ę

pnie wizualizowa

ć

w czakrze gardła

ś

wietlist

ą

, czerwon

ą

sylab

ę

ah (sylaba ta to mantra bija,

czyli nasienna sylaba tej czakry). Koncentruj

ą

c si

ę

na promieniowaniu tej mantry, nale

ż

y wyobrazi

ć

sobie,

ż

e jej blask o

ś

wietla cał

ą

rzeczywisto

ść

, ukazuj

ą

c podstawow

ą

prawd

ę

o iluzoryczno

ś

ci tego

ś

wiata i jego naturze snu.

Po poło

ż

eniu si

ę

do łó

ż

ka trzeba wej

ść

w zrelaksowany stan umysłu, wzi

ąć

siedem gł

ę

bokich

oddechów, powtórzy

ć

jedena

ś

cie razy zamiar rozpoznania natury stanu snu i skoncentrowa

ć

si

ę

na

wyobra

ż

onej kulce białego

ś

wiatła pomi

ę

dzy brwiami. Nale

ż

y kontynuowa

ć

koncentracj

ę

, dopóki nie

znajdziemy si

ę

we

ś

nie. Niektóre osoby mog

ą

mie

ć

trudno

ś

ci z za

ś

ni

ę

ciem z powodu zbyt silnej

koncentracji na kuli pomi

ę

dzy brwiami, w takim wypadku mo

ż

na umie

ś

ci

ć

biał

ą

kul

ę

w czakrze serca.

Je

ż

eli ta technika nie zadziała, Tybeta

ń

czycy proponuj

ą

technik

ę

“czarnej kuli”, to znaczy po

medytacji z biał

ą

kul

ą

pomi

ę

dzy brwiami trzeba poło

ż

y

ć

si

ę

do łó

ż

ka i wzi

ąć

dwadzie

ś

cia jeden

ę

bokich oddechów, nast

ę

pnie powtórzy

ć

dwadzie

ś

cia jeden razy zamiar rozpoznania snu i dalej

koncentrowa

ć

si

ę

na czarnej kuli umieszczonej “u podstawy organu rozrodczego”. Podobnie jak

poprzednio, nale

ż

y kontynuowa

ć

koncentracj

ę

a

ż

do za

ś

ni

ę

cia. Je

ż

eli sen długo si

ę

nie pojawia,

nale

ż

y zmniejszy

ć

sił

ę

koncentracji albo nawet zrezygnowa

ć

z wizualizacji na rzecz “pustego,

zrelaksowanego stanu umysłu”.

Technika Juana Matusa

Ta technika pochodzi od Juana Matusa, szamana Indian Yaqui, nauczyciela Carlosa Castanedy.

Nale

ż

y usi

ąść

na krze

ś

le, uspokoi

ć

i zrelaksowa

ć

umysł, tak by nie my

ś

le

ć

o niczym. Nast

ę

pnie

trzeba wyci

ą

gn

ąć

obie r

ę

ce przed siebie, popatrze

ć

na nie, skupiaj

ą

c uwag

ę

na wra

ż

eniach

wizualnych, i powiedzie

ć

do siebie powa

ż

nym głosem: “Widz

ę

swoje r

ę

ce we

ś

nie – wiem,

ż

e teraz

ś

ni

ę

”. Po powtórzeniu tego zdania kilka razy, nale

ż

y przenie

ść

wzrok na dalszy plan, zwolni

ć

napi

ę

cie

oczu, zapatrze

ć

si

ę

w przestrze

ń

i po kilku chwilach znowu spojrze

ć

na r

ę

ce i powtórzy

ć

sugesti

ę

.

Cały proces nale

ż

y powtórzy

ć

pi

ęć

– sze

ść

razy i zako

ń

czy

ć

spokojnym siedzeniem przez par

ę

minut.

Po

ć

wiczeniu trwaj

ą

cym około pi

ę

ciu – o

ś

miu minut przechodzimy do zwykłych, codziennych zaj

ęć

.

Technik

ę

Juana Matusa powtarzamy cztery, sze

ść

razy w ci

ą

gu dnia oraz przed za

ś

ni

ę

ciem w łó

ż

ku.

Widzenie fizycznych r

ą

k mo

ż

na przeplata

ć

po jakim

ś

czasie z wyra

ź

n

ą

wizualizacj

ą

ich w wyobra

ź

ni.

Nale

ż

y kontynuowa

ć

ć

wiczenie codziennie, oczekuj

ą

c niesamowitego wydarzenia, jakim jest

pojawienie si

ę

ś

wiadomego snu.

Technika znaku na r

ę

ce

Jest to bardzo prosta technika, któr

ą

mo

ż

na z powodzeniem ł

ą

czy

ć

z innymi technikami. Polega

ona na napisaniu na swojej r

ę

ce litery “

Ś

” symbolizuj

ą

cej

ś

wiadomo

ść

i robieniu opisanego wcze

ś

niej

testu rzeczywisto

ś

ci za ka

ż

dym razem, gdy nasz wzrok przypadkowo natknie si

ę

na ten znak.

Stan relaksu

Metod osi

ą

gania relaksu jest bardzo du

ż

o, jednak nie ka

ż

dy reaguje na nie w ten sam sposób.

Istniej

ą

ce pomi

ę

dzy lud

ź

mi ró

ż

nice typologiczne sprawiaj

ą

,

ż

e poszukiwanie najskuteczniejszej

metody mo

ż

e trwa

ć

dosy

ć

długo. Istotn

ą

pomoc

ą

jest ustalenie naszego głównego “kanału percepcji”,

czyli sprawdzenie, czy jeste

ś

my “wzrokowcami”, “słuchowcami”, “kinestetykami”, czy du

ż

e znaczenie

maj

ą

dla nas bod

ź

ce w

ę

chowe i smakowe. W procesie relaksacji bardzo cz

ę

sto u

ż

ywa si

ę

autosugestii, na przykład “moja r

ę

ka jest ci

ęż

ka”, powinny one by

ć

tak skonstruowane, aby

background image

preferowały “główny kanał percepcji”. Zdanie: “moja r

ę

ka jest ci

ęż

ka” b

ę

dzie dobrze działa

ć

u

“kinestetyka”, dla “wzrokowca” lepiej jest stosowa

ć

sugestie wykorzystuj

ą

ce wyobra

ż

enia wzrokowe,

na przykład “widz

ę

ś

wiatło, które wypełnia moje ciało, im wi

ę

cej jest tego

ś

wiatła w moim ciele, tym

bardziej jest ono rozlu

ź

nione” itd.

Wa

ż

n

ą

rzecz

ą

jest tak

ż

e przeplatanie ze sob

ą

zda

ń

, które maj

ą

pogł

ę

bi

ć

stan relaksu, ze zdaniami,

które opisuj

ą

istniej

ą

cy stan i nasze wra

ż

enia, na przykład “oddycham równo i spokojnie (wra

ż

enie) –

ka

ż

dy wydech rozlu

ź

nia moje ciało (sugestia)” albo “słysz

ę

ż

ne d

ź

wi

ę

ki i głosy (wra

ż

enie) – ka

ż

dy

docieraj

ą

cy do mnie d

ź

wi

ę

k pogł

ę

bia odpr

ęż

enie w moim ciele i umy

ś

le (sugestia)” itd.

Podczas relaksu trzeba tak

ż

e uwa

ż

a

ć

, aby nie ulec rozproszeniu i nie pobł

ą

dzi

ć

my

ś

lami w

przeszło

ść

lub przyszło

ść

, do sytuacji wywołuj

ą

cych napi

ę

cie psychologiczne. Pomo

ż

e nam w tym

proces werbalizacji, czyli mówienia do siebie. Przerwa pomi

ę

dzy poszczególnymi zdaniami mo

ż

e

wynosi

ć

kilka, kilkana

ś

cie sekund i nie powinna przekracza

ć

trzydziestu. Dłu

ż

sza cisza wewn

ę

trzna

powoduje zazwyczaj wspomniane wy

ż

ej bł

ą

dzenie umysłu. Osoby zaawansowane w praktyce relaksu

mog

ą

sobie pozwoli

ć

na zaprzestanie werbalizacji, ale u nich cisza pozostaje cisz

ą

nawet przez

wielokrotnie dłu

ż

szy czas ni

ż

pół minuty.

Oto przykładowy zespół sugestii, który mo

ż

emy nagra

ć

sobie na ta

ś

m

ę

magnetofonow

ą

i

odtwarza

ć

podczas relaksu. Cyfry w nawiasach oznaczaj

ą

sekundy przerwy pomi

ę

dzy sugestiami.

Patrz

ę

przed siebie i wyobra

ż

am sobie du

ż

e koło o

ś

rednicy około dwudziestu centymetrów z

dwiema liniami w

ś

rodku, pionow

ą

i poziom

ą

, dziel

ą

cymi je na cztery równe cz

ęś

ci. Jest ono

umieszczone powy

ż

ej linii mojego wzroku, tak

ż

e musz

ę

patrze

ć

w gór

ę

pod do

ść

du

ż

ym

k

ą

tem. Koncentruj

ę

wzrok na tym wyobra

ż

eniu. (5)

B

ę

d

ę

liczy

ć

od jednego do pi

ę

ciu. (3)

Dopiero gdy powiem cyfr

ę

pi

ęć

, b

ę

d

ę

mógł (mogła) zapa

ść

bardzo gł

ę

boko w stan

odpr

ęż

enia, gł

ę

bokiego odpr

ęż

enia. (3)

Jeden. Koncentruj

ę

wzrok, widz

ę

to koło i tylko to koło. (3)

Koło. (3)

Dwa. Skupiam si

ę

. Widz

ę

to koło i tylko to koło. (3)

Nawet je

ż

eli sprawia mi to trudno

ść

, b

ę

d

ę

wpatrywał(a) si

ę

w to koło. (3)

Trzy. Czuj

ę

ju

ż

zm

ę

czenie (3), ale wpatruj

ę

si

ę

ci

ą

gle w koło. (3)

Koło. (3)

Cztery. W dalszym ci

ą

gu wpatruj

ę

si

ę

w koło. Widz

ę

to koło i tylko to koło. (5)

Pi

ęć

. Uwalniam koncentracj

ę

uwagi i zanurzam si

ę

ę

boko, bardzo gł

ę

boko w stan relaksu.

Rozlu

ź

nienie rozpływa si

ę

z oczu i twarzy po całym ciele. (10)

Czuj

ę

si

ę

bezpieczny(a) i spokojny(a). (5)

Wsłuchuj

ę

si

ę

w d

ź

wi

ę

k wydychanego powietrza.(5)

Im bardziej słucham tego d

ź

wi

ę

ku, tym gł

ę

biej si

ę

odpr

ęż

am. (5)

Ka

ż

dy wydech rozlewa po moim ciele fale gł

ę

bokiego odpr

ęż

enia. (20)

Czuj

ę

si

ę

wygodnie i bezpiecznie. Relaks jest przyjemny. (5)

Moje ciało staje si

ę

coraz ci

ęż

sze. Nie mog

ę

i nie chc

ę

si

ę

porusza

ć

. (3)

Moje r

ę

ce i nogi s

ą

bezwładne, gł

ę

boko rozlu

ź

nione. (10)

Obserwuj

ę

swój oddech. Ka

ż

dy wydech pogł

ę

bia stan rozlu

ź

nienia. (15)

Jest mi dobrze. (3)

Jestem spokojny(a ). (5)

Wyobra

ż

am sobie,

ż

e trzymam w r

ę

ce kwiat. (3)

Jest to mój ulubiony kwiat. (3)

Czuj

ę

dokładnie jego łody

ż

k

ę

mi

ę

dzy palcami. (5)

Jej faktur

ę

i dotyk. (3)

Kolor. (3)

Czuj

ę

dotyk tego kwiatu na policzku. (3)

A teraz go pow

ą

cham. (5)

Jego zapach, wspaniały zapach wypełnia moje nozdrza. (5)

Im bardziej czuj

ę

ten zapach, tym gł

ę

biej si

ę

odpr

ęż

am. (5)

background image

Do tego stopnia,

ż

e wystarczy mi sam zapach, by zaraz wej

ść

w stan gł

ę

bokiego relaksu. (5)

Zapach. (5)

Jest mi dobrze. (3)

Jestem spokojny(a). (5)

Inaczej teraz czuj

ę

swoje ciało ni

ż

zazwyczaj. Czuj

ę

ci

ęż

ar (albo lekko

ść

, wibracj

ę

, mrowienie,

parali

ż

itp., nazwij, co czujesz). (3)

Powoduje to, i

ż

moje ciało usypia jeszcze gł

ę

biej. (3)

Ś

pi ju

ż

bardzo gł

ę

boko. (5)

A ja obserwuj

ę

swój oddech. Jest spokojny i równy jak we

ś

nie. (10)

Za ka

ż

dym razem, gdy wchodz

ę

w stan relaksu, wchodz

ę

w niego coraz gł

ę

biej i coraz łatwiej.

(3)

Za ka

ż

dym razem, gdy wchodz

ę

w stan relaksu, wchodz

ę

w niego coraz gł

ę

biej i coraz łatwiej.

(3)

Teraz b

ę

d

ę

liczył od jednego do pi

ę

ciu. (3)

Kiedy dolicz

ę

do pi

ę

ciu, otworz

ę

oczy i wyjd

ę

z relaksu. (3)

Jeden. (3)

Dwa. Moje ciało budzi si

ę

łagodnie. (3)

Trzy. Kiedy dolicz

ę

do pi

ę

ciu, otworz

ę

oczy i wyjd

ę

z relaksu. B

ę

d

ę

czuł(a) si

ę

bardzo dobrze.

(3)

Cztery. Czuj

ę

całe ciało. Poruszam palcami r

ą

k i nóg. (3)

Pi

ęć

. Powoli otwieram oczy. (3)

Jestem przebudzony(a), wypocz

ę

ty(a), czuj

ę

si

ę

bardzo dobrze.

Jest to przykład krótkiego, kilkuminutowego relaksu, który na wymienionych wcze

ś

niej

zasadach mo

ż

e by

ć

przedłu

ż

any nawet do 30 minut.

Medytacja

Medytacja jest niezwykle skuteczn

ą

technik

ą

relaksacyjn

ą

, powoduje ona wyst

ę

powanie stanu alfa

w mózgu, który notowany jest tak

ż

e w momencie osi

ą

gania

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie i bezpo

ś

rednio

przed nim. Nale

ż

y usi

ąść

w spokojnym otoczeniu z prostym kr

ę

gosłupem, zamkn

ąć

oczy skierowa

ć

je

lekko w gór

ę

(sprzyja to powstawaniu rytmu alfa) i zachowuj

ą

c biern

ą

postaw

ę

umysłu, powtarza

ć

mantr

ę

, czyli słowo bez znaczenia. Mantra nie wywołuje ci

ą

gu skojarze

ń

i nie podtrzymuje my

ś

lenia.

Mantrami s

ą

słowa Om, Ah, Hum, Hamsa i inne. W medytacji niekoniecznie trzeba stosowa

ć

mantr

ę

,

lecz mo

ż

na na przykład obserwowa

ć

oddech. Po prostu siedzimy i jeste

ś

my

ś

wiadomi ka

ż

dego

oddechu. Najwa

ż

niejsza jest w medytacji bierna postawa umysłu, nie oceniamy siebie w trakcie

medytacji, przyjmujemy wszystko, co si

ę

pojawia z oboj

ę

tn

ą

akceptacj

ą

. Je

ż

eli stwierdzimy,

ż

e

ulegli

ś

my rozproszeniu i nie jeste

ś

my ju

ż

ś

wiadomi mantry lub oddechu, powinni

ś

my przyj

ąć

ten fakt

jako normaln

ą

cz

ęść

medytacji, a nie jako bł

ą

d, nast

ę

pnie nale

ż

y powróci

ć

do powtarzania mantry lub

obserwacji oddechu. Stanowi medytacji mog

ą

towarzyszy

ć

wyłaniaj

ą

ce si

ę

z pod

ś

wiadomo

ś

ci w

procesie odreagowania emocje: rado

ść

, smutek,

ż

al, po

żą

danie, wstyd, poczucie winy itp. Nale

ż

y je

potraktowa

ć

jak wszystkie inne zjawiska umysłu, to znaczy przyj

ąć

je, zauwa

ż

y

ć

, a nast

ę

pnie znów

skoncentrowa

ć

swoj

ą

uwag

ę

na mantrze lub oddechu. Medytacja trwa zazwyczaj 15-20 minut i

powinna by

ć

poprzedzona krótkim, około 3-5 minut trwaj

ą

cym relaksem.

Wykorzystuj

ą

c medytacj

ę

w technikach oneironautycznych, po około 15 minutach jej trwania

zaczynamy powtarza

ć

wizualizacj

ę

snu i rozpoznania stanu snu, opisan

ą

przy okazji

ć

wicze

ń

przed

snem. Po przywołaniu z pami

ę

ci jakiego

ś

snu wyobra

ż

amy sobie,

ż

e w pewnym momencie zadajemy

pytanie: “Czy ja teraz

ś

ni

ę

?” Wykonujemy test rzeczywisto

ś

ci i po uzyskaniu potwierdzenia,

ż

e

ś

nimy,

robimy co

ś

przyjemnego. Pó

ź

niej mówimy do siebie kilka razy: “Kiedy b

ę

d

ę

ś

nił, b

ę

d

ę

pami

ę

tał, by

rozpozna

ć

,

ż

e

ś

ni

ę

” albo “Kiedy

ś

ni

ę

, pami

ę

tam, by rozpozna

ć

stan snu.” Po powtórzeniu tej techniki

około 4-5 razy ko

ń

czymy medytacj

ę

, bior

ą

c par

ę

ę

bokich oddechów i otwieraj

ą

c oczy.

Wzmacnianie koncentracji

W praktykach oneironautycznych du

żą

rol

ę

odgrywa zdolno

ść

koncentracji umysłu na

wyobra

ż

eniach, wra

ż

eniach i my

ś

lach. Sił

ę

koncentracji mo

ż

emy rozwija

ć

za pomoc

ą

krótkich

ć

wicze

ń

specjalnie do tego przeznaczonych. Rzecz

ą

oczywist

ą

jest,

ż

e nasza zdolno

ść

koncentracji rozwija si

ę

tak

ż

e poprzez samo powtarzanie

ć

wicze

ń

, ale

ć

wiczenia specjalne mog

ą

bardzo przyspieszy

ć

ten

post

ę

p.

background image

Pierwszym

ć

wiczeniem jest wyobra

ż

enie sobie tarczy zegara i obserwowanie, jak sekundnik

odmierza jedn

ą

minut

ę

. Kiedy w wyobra

ź

ni ju

ż

upłynie minuta, natychmiast otwieramy oczy i

sprawdzamy, czy zgadza si

ę

to z rzeczywisto

ś

ci

ą

. Stopniowo przedłu

ż

amy ten czas nawet do paru

minut. W czasie obserwacji naszego wyobra

ż

eniowego zegara nie mo

ż

emy my

ś

le

ć

o niczym innym.

W przeciwnym wypadku nie uda nam si

ę

prawidłowo odmierzy

ć

czasu.

Drugim

ć

wiczeniem jest obserwacja płomienia

ś

wiecy. Siadamy przed zapalon

ą

ś

wiec

ą

i

wpatrujemy si

ę

spokojnie w jej płomie

ń

, nie my

ś

l

ą

c o niczym tylko rejestruj

ą

c wra

ż

enia wzrokowe.

Kiedy zaczynamy czu

ć

zm

ę

czenie oczu, zamykamy je i odtwarzamy obraz płomienia przed naszymi

oczami w wyobra

ź

ni.

Powtarzanie tych

ć

wicze

ń

spowoduje bardzo du

ż

y rozwój siły naszej koncentracji.

Utrzymanie

ś

wiadomo

ś

ci

Po osi

ą

gni

ę

ciu

ś

wiadomo

ś

ci we

ś

nie pocz

ą

tkuj

ą

cy s

ą

zbyt podnieceni swoim sukcesem, by mogli

utrzyma

ć

j

ą

przez dłu

ż

szy czas. Pierwsze

ś

wiadome sny bardzo cz

ę

sto trwaj

ą

krótko i ko

ń

cz

ą

si

ę

zbyt

wczesnym przebudzeniem. Stopniowo, w miar

ę

nabywania do

ś

wiadczenia, oneironauci nabieraj

ą

umiej

ę

tno

ś

ci utrzymywania si

ę

w

ś

wiadomym

ś

nie. Poza do

ś

wiadczeniem i czasem, który działa na

korzy

ść

ć

wicz

ą

cego, stosuje si

ę

te

ż

specjalne techniki przedłu

ż

aj

ą

ce

ś

wiadomy sen. Ka

ż

dy intuicyjnie

wie, kiedy sen zbli

ż

a si

ę

do ko

ń

ca. Jako pierwsze zaczynaj

ą

traci

ć

swoj

ą

intensywno

ść

wra

ż

enia

wzrokowe, kolory i formy staj

ą

si

ę

mniej wyra

ź

ne. Nale

ż

y wtedy skupi

ć

si

ę

we

ś

nie na swoich

wra

ż

eniach dotykowych i kinestetycznych, natychmiast rozkładaj

ą

c r

ę

ce na boki trzeba zacz

ąć

wirowa

ć

jak derwisz. Senny piruet powinien trwa

ć

, dopóki nie poczujemy pewno

ś

ci,

ż

e sen znowu

nabrał mocy. Zasada działania tego piruetu nie jest do tej pory znana, ale jest to bardzo skuteczna
technika.

Drugi sposób podobny jest do techniki Juana Matusa. W celu utrzymania si

ę

we

ś

nie nale

ż

y

wyci

ą

gn

ąć

przed siebie r

ę

ce i patrze

ć

na swoje dłonie, koncentruj

ą

c si

ę

tylko na nich, póki nie

zauwa

ż

ymy powrotu stabilno

ś

ci naszego sennego

ś

wiata.

Gdyby i to si

ę

nie udało, to w momencie, kiedy czujemy,

ż

e zmierzamy nieuchronnie do

przebudzenia, nale

ż

y poło

ż

y

ć

si

ę

, nie rusza

ć

si

ę

ani nie otwiera

ć

oczu, udawa

ć

trupa. Najcz

ęś

ciej sen

znowu powraca. Mo

ż

e nast

ą

pi

ć

tak

ż

e tak zwane fałszywe przebudzenie, czyli sen, w którym

ś

nimy,

ż

e

si

ę

budzimy. Dlatego zawsze po przebudzeniu powinni

ś

my upewni

ć

si

ę

, czy si

ę

obudzili

ś

my, stosuj

ą

c

jaki

ś

test rzeczywisto

ś

ci.

Inn

ą

mo

ż

liwo

ś

ci

ą

stracenia do

ś

wiadczenia

ś

wiadomego snu jest pogr

ąż

enie si

ę

w akcj

ę

snu do

tego stopnia,

ż

e utraciwszy

ś

wiadomo

ść

tego,

ż

e to sen, zaczynamy

ś

ni

ć

ju

ż

normalnie, nie

ś

wiadomie.

Aby nie da

ć

si

ę

pochłon

ąć

akcji, powinni

ś

my dosy

ć

cz

ę

sto mówi

ć

do siebie: “To jest sen” albo “Wiem,

ż

e

ś

ni

ę

.” Je

ż

eli to konieczne, mo

ż

na mówi

ć

gło

ś

no, nie ma obawy, nic nie przedostanie si

ę

do

realnego

ś

wiata. Nie wystarczy tylko pomy

ś

le

ć

, mie

ć

przeczucie, tu chodzi o słowa, konkretne słowa.

Bez werbalizacji

ś

wiadomo

ść

pocz

ą

tkuj

ą

cego oneironauty jest bardzo słaba.

Ko

ń

cowe uwagi

Praca nad opanowaniem sztuki

ś

wiadomego

ś

nienia jest procesem kieruj

ą

cym si

ę

indywidualnymi

predyspozycjami, upodobaniami i osobistym potencjałem ka

ż

dego oneironauty. W zale

ż

no

ś

ci od siły

swojej motywacji i zdolno

ś

ci rozumienia ka

ż

dy dobiera sobie indywidualny zestaw technik, które

pomog

ą

mu wej

ść

ś

wiadomie w

ś

wiat snu. Kilka najcz

ęś

ciej u

ż

ywanych metod zostało opisanych w

tym podr

ę

czniku. Jednak

ż

e nie sposób przeceni

ć

znaczenia bezpo

ś

redniego kontaktu z nauczycielem

i innymi oneironautami, którzy pod

ąż

aj

ą

w tym samym kierunku. Ich pomoc i do

ś

wiadczenie mo

ż

e

mie

ć

bardzo du

ż

y wpływ na proces opanowania sztuki

ś

wiadomego snu. Niektóre techniki, ze wzgl

ę

du

na swoj

ą

sił

ę

i specyfik

ę

, nie mog

ą

by

ć

opisane w powszechnie dost

ę

pnej publikacji, mo

ż

na je

przekazywa

ć

tylko podczas indywidualnego spotkania.



background image

PSYCHOTERAPEUTYCZNA ROLA JASNYCH SNÓW

Ten kto

ś

wiadomie

ś

ni, uzyskuje kontrol

ę

i poczucie mocy nad

ś

wiatem swojego snu. Mo

ż

e

wpływa

ć

na postacie i przedmioty snu zgodnie z własn

ą

wol

ą

. Jednak o wiele wi

ę

ksze psychologiczne

znaczenie ma fakt, i

ż

w

ś

wiadomym

ś

nie

ś

ni

ą

cy ma tak

ż

e wi

ę

ksz

ą

kontrol

ę

nad sob

ą

, swoimi

działaniami oraz emocjami. W jasnych snach uczymy si

ę

,

ż

e mamy sił

ę

wewn

ę

trzn

ą

i mo

ż

emy

polega

ć

na sobie, oraz dowiadujemy si

ę

,

ż

e wiele z tego, co nam si

ę

przytrafia, zale

ż

y od nas samych.

I nie jest to tylko teoria, jak z podr

ę

czników pozytywnego my

ś

lenia, lecz konkretne prze

ż

ycia,

prawdziwe do

ś

wiadczenia i emocje, chocia

ż

prze

ż

ywane we

ś

nie.

Poczucie wewn

ę

trznej siły zaczyna stopniowo przenika

ć

ze snu do naszego

ż

ycia na jawie.

Badania psychologiczne prowadzone nad osobami, które w jasnym

ś

nie zastosowały specjalny

sposób post

ę

powania z negatywnymi postaciami pojawiaj

ą

cymi si

ę

w snach, wykazały,

ż

e jasne sny

mog

ą

pełni

ć

rol

ę

psychoterapeutyczn

ą

i sprzyja

ć

rozwojowi osobowo

ś

ci.

W

ś

ród osób, które rok przed rozpocz

ę

ciem bada

ń

zacz

ę

ły uczy

ć

si

ę

ś

wiadomego snu, 66 procent

potrafiło rozwi

ą

zywa

ć

problemy i konflikty dzi

ę

ki jasnym snom, 62 procent odczuwało mniejszy l

ę

k, 45

procent było bardziej zrównowa

ż

onych emocjonalnie, 42 procent bardziej otwartych, 30 procent

bardziej twórczych. Wyniki te, pochodz

ą

ce z testów psychologicznych, zostały poł

ą

czone tak

ż

e z

subiektywnym wra

ż

eniem uczestników eksperymentu, i

ż

tak

ż

e zwykłe, “niejasne” sny stały si

ę

dla nich

o wiele przyjemniejsze i nabrały wi

ę

kszego znaczenia.

Okazało si

ę

tak

ż

e,

ż

e funkcj

ę

rozwojow

ą

pełni nie tyle samo do

ś

wiadczenie

ś

wiadomego snu, ile

wła

ś

ciwy rodzaj zachowania si

ę

w nim. Osoby u

ż

ywaj

ą

ce jasnych snów wył

ą

cznie do odbywania

przygód i zaspokajania swoich najni

ż

szych instynktów z pewno

ś

ci

ą

nie czyni

ą

z nich elementu

rozwoju osobowo

ś

ci.

Jednym z najbardziej zasłu

ż

onych badaczy jasnego snu i jego zastosowa

ń

psychoterapeutycznych

jest niemiecki psycholog z Instytutu Psychologii Uniwersytetu im. J. W. Goethego we Frankfurcie nad
Menem, prof. Paul Tholey. Osobi

ś

cie do

ś

wiadczył on terapeutycznego wpływu jasnego snu po

ś

mierci

swojego ojca w 1968 r. Ojciec pojawiał si

ę

w wielu jego snach jako niebezpieczna posta

ć

, która mu

ubli

ż

ała i zagra

ż

ała.

“Kiedy zdawałem sobie spraw

ę

z tego,

ż

e

ś

ni

ę

, popadałem w gniew i biłem go. Zamieniał si

ę

wtedy

w prymitywnego stwora, jakby zwierz

ę

czy miazg

ę

. Gdy tylko zwyci

ęż

ałem, ogarniało mnie uczucie

triumfu. Jednak w nast

ę

pnych snach ojciec znów si

ę

pojawiał jako gro

ź

na posta

ć

. Miałem kolejny,

rozstrzygaj

ą

cy sen. Zdałem sobie w nim spraw

ę

,

ż

e

ś

ni

ę

, i

ż

poluje na mnie tygrys, a ja chc

ę

uciec.

Zebrałem si

ę

jednak w sobie, stan

ą

łem i zapytałem: «Kim jeste

ś

?» Tygrys cofn

ą

ł si

ę

, nast

ę

pnie

przemienił w mojego ojca i odpowiedział: «Jestem twoim ojcem i powiem ci teraz, co masz robi

ć

.» Nie

próbowałem, jak to było w poprzednich snach, pobi

ć

go, ale zacz

ą

łem z nim rozmawia

ć

.

Powiedziałem,

ż

e nie mo

ż

e mn

ą

rz

ą

dzi

ć

. Nie reagowałem na jego gro

ź

by i obra

ź

liwe słowa. Musiałem

jednak przyzna

ć

,

ż

e krytyczne uwagi ojca skierowane pod moim adresem były w pewnym stopniu

uzasadnione. Zdecydowałem si

ę

wzi

ąć

je pod rozwag

ę

i zmieni

ć

swoje zachowanie.

W tym momencie ojciec stał si

ę

dla mnie przyjazny. Zapytałem go, czy mo

ż

e mi pomóc, a on

zach

ę

cił mnie do samodzielnej drogi w

ż

yciu. Potem wydawało mi si

ę

,

ż

e w

ś

lizgn

ą

ł si

ę

we mnie i

pozostałem we

ś

nie sam.”

Nigdy ju

ż

ojciec nie przy

ś

nił si

ę

Tholeyowi jako gro

ź

na posta

ć

, a w

ż

yciu na jawie znikły jego

zahamowania i irracjonalne l

ę

ki w kontaktach z osobami maj

ą

cymi autorytet.

Na podstawie tego i innych snów Paul Tholey doszedł do pewnych ustale

ń

, które nale

ż

y wzi

ąć

pod

uwag

ę

podczas spotkania z zagra

ż

aj

ą

c

ą

nam postaci

ą

we

ś

nie.

1. Po

ż

yteczna jest konfrontacja z zagra

ż

aj

ą

cymi sytuacjami we

ś

nie pomimo wzrastaj

ą

cego l

ę

ku.

2. Lepiej jest pogodzi

ć

si

ę

z senn

ą

postaci

ą

poprzez konstruktywny dialog, ani

ż

eli atakowa

ć

j

ą

agresywnie.

3. Po zako

ń

czeniu rozmowy, zagra

ż

aj

ą

ca posta

ć

mo

ż

e zamieni

ć

si

ę

w posta

ć

przyjazn

ą

, która

cz

ę

sto nam pomaga.

4. Kiedy konstruktywny dialog nie jest mo

ż

liwy z wrogo usposobionymi postaciami, najlepiej si

ę

od

nich oddzieli

ć

, odizolowa

ć

.

background image

Problemy i wewn

ę

trzne konflikty uzewn

ę

trzniane s

ą

w snach w postaci symbolicznej. Jedn

ą

z

mo

ż

liwo

ś

ci jest interpretacja i odczytanie symboli i zrozumienie konfliktu oraz rozwi

ą

zanie go w

ż

yciu.

Jest to droga klasycznej terapii psychoanalitycznej. Wydaje si

ę

jednak,

ż

e jasne sny potwierdzaj

ą

inn

ą

, dot

ą

d teoretyczn

ą

, mo

ż

liwo

ść

. Zgodnie z tym pogl

ą

dem praca psychoterapeutyczna nie musi

wcale wkracza

ć

w sfer

ę

racjonalnego rozumienia, ale mo

ż

e przebiega

ć

na poziomie symbolicznym.

Z zało

ż

enia tego wyszedł w 1954 r. prof. H. Leuner, kierownik Wydziału Psychoterapii i

Psychosomatyki Uniwersytetu w Getyndze. Opracował specyficzny rodzaj psychoterapii, w której w
czasie wizualizacji prze

ż

ywany jest ci

ą

g obrazów naładowanych emocjami, maj

ą

cych znaczenie dla

pod

ś

wiadomo

ś

ci tak zwanych obrazów katatymicznych. S

ą

to wyobra

ż

enia: ł

ą

ki, strumienia, góry,

domu, brzegu lasu i inne. Podczas terapii pacjent zostaje wprowadzony w stan gł

ę

bokiej relaksacji,

terapeuta za

ś

sugeruje mu kolejne tematy wyobra

ż

e

ń

. Nast

ę

pnie pacjent opisuje swoje wizje,

zwi

ą

zane z nimi silne emocje oraz pracuje w wyobra

ź

ni nad poprawieniem jako

ś

ci obrazów. Na

przykład je

ż

eli pacjent widzi,

ż

e jego wyobra

ż

ony strumie

ń

nie mo

ż

e wydosta

ć

si

ę

spod piasku,

sugeruje si

ę

mu, jednak

ż

e bez wywierania jakiego

ś

nacisku, aby sam rozwi

ą

zał ten problem,

chocia

ż

by odkopał strumie

ń

łopat

ą

. W ten sposób zostaj

ą

przezwyci

ęż

one nie

ś

wiadome blokady

psychiczne, pacjent czuje wi

ę

cej energii, swobody. Cz

ę

sto nast

ę

puje silne odreagowanie

emocjonalne, co wyra

ż

a si

ę

płaczem, smutkiem, poceniem si

ę

, zmian

ą

oddechu, w ruchach i gestach.

Działa to jak oczyszczenie, katharsis usuwaj

ą

ce objawy nerwicowe, choroby psychosomatyczne,

pomagaj

ą

ce rozwi

ą

zywa

ć

konflikty wewn

ę

trzne.

Na tej samej zasadzie odbywa si

ę

autopsychoterapia w

ś

wiadomych snach. Tholey w kilku

punktach opisuje skuteczno

ść

tego typu terapii:

1. W

ś

wiadomym

ś

nie senne ego mniej l

ę

ka si

ę

zagra

ż

aj

ą

cych postaci i sytuacji. Dlatego ma mniej

oporu wobec konfrontacji z nimi.

2. Poprzez u

ż

ycie odpowiednich metod kontrolowania i manipulacji w jasnym

ś

nie senne ego mo

ż

e

skontaktowa

ć

si

ę

z miejscami, czasami, sytuacjami lub osobami, które s

ą

wa

ż

ne dla

ś

ni

ą

cego.

3. W szczególno

ś

ci podczas dialogu z innymi sennymi postaciami senne ego mo

ż

e rozpozna

ć

aktualne dynamizmy osobowo

ś

ci oraz ich genez

ę

(funkcja diagnostyczna).

4. Poprzez specyficzny rodzaj działania sennego ego mo

ż

liwe s

ą

zmiany struktury osobowo

ś

ci

(funkcja terapeutyczna i twórcza).

A oto podstawowe zasady post

ę

powania w spotkaniu z wrogo nastawion

ą

lub budz

ą

c

ą

l

ę

k

postaci

ą

.

1. Konfrontacja. Nie unikaj spotkania, nie uciekaj przed zagra

ż

aj

ą

c

ą

postaci

ą

. Zamiast tego sta

ń

naprzeciw niej odwa

ż

nie, spójrz na ni

ą

otwarcie i zadaj pytanie w przyjazny sposób: “Kim jeste

ś

?” albo

“Kim ja jestem?”

2. Dialog. Je

ż

eli jest to mo

ż

liwe, spróbuj doprowadzi

ć

do zgody poprzez konstruktywny dialog.

Je

ż

eli porozumienie nie jest mo

ż

liwe, spróbuj zaaran

ż

owa

ć

konflikt w formie otwartej dyskusji. Nie

zwa

ż

aj na kierowane do ciebie obra

ź

liwe słowa lub gro

ź

by, ale doce

ń

uzasadnione pretensje i słuszne

obiekcje.

3. Walka. Nie poddawaj si

ę

atakowi ze strony sennej postaci. Poka

ż

jej swoj

ą

gotowo

ść

do obrony

poprzez przyj

ę

cie pozycji obronnej i patrzenie

ś

miałym wzrokiem prosto w jej oczy. [Castaneda w

stanie zagro

ż

enia spontanicznie przyj

ą

ł rytualn

ą

postaw

ę

obronn

ą

, rozpo

ś

cieraj

ą

c przed sob

ą

ramiona, a palce “

ś

ci

ą

gaj

ą

c jak szpony”.] Je

ż

eli walka jest nieuchronna, próbuj pokona

ć

sennego

przeciwnika, ale nie zabijaj go. Zaproponuj pokonanemu zgod

ę

.

4. Pojednanie. Próbuj pogodzi

ć

si

ę

z senn

ą

postaci

ą

w my

ś

lach, słowach i (albo) gestach.

5. Separacja. Je

ż

eli pojednanie nie wydaje si

ę

mo

ż

liwe, odizoluj si

ę

od sennej postaci w my

ś

li,

słowach i (albo) poprzez cielesne wycofanie si

ę

.

Czasami trzeba rozsta

ć

si

ę

z postaci

ą

, z któr

ą

wła

ś

nie si

ę

pojednali

ś

my. Na przykład je

ż

eli

rozpoznamy w niej reprezentacj

ę

osoby, która wiele znaczyła, ale nie jest ju

ż

osi

ą

galna (z powodu

ś

mierci albo zerwania zwi

ą

zku), nale

ż

y podzi

ę

kowa

ć

tej osobie za wzbogacenie nas i towarzyszenie

nam w drodze

ż

ycia, zanim si

ę

rozstaniemy.

6. Pro

ś

ba o pomoc. Po pojednaniu z senn

ą

postaci

ą

zapytaj, czy nie mogłaby ci pomóc. Mo

ż

esz

wtedy przedstawi

ć

jej jaki

ś

konkretny problem z

ż

ycia albo ze

ś

wiata snu.

Przedstawimy teraz kilka przypadków opisanych przez prof. Paula Tholeya w jego pracy pt. Model

for Lucidity Training as a Means of Self– Healing and Psychological Growth w 1988 r.

background image

Przypadek 1. Dwudziestoo

ś

mioletnia studentka skar

żą

ca si

ę

na powracaj

ą

ce koszmary senne.

Była w trudnej sytuacji osobistej od czasu zerwania stosunków ze swoim m

ęż

em i ci

ęż

ko chorym

ojcem. Zdradzała objawy l

ę

ku i depresji.

Kilka dni po wyja

ś

nieniu jej techniki

ś

wiadomego snu miała nast

ę

puj

ą

cy sen: “Znajdowała si

ę

w

domu swojego dzieci

ń

stwa, oczekuj

ą

c na przybycie grupy ludzi, którzy chcieli wyrz

ą

dzi

ć

jej krzywd

ę

.

Przypomniała sobie,

ż

e taka sytuacja cz

ę

sto pojawiała si

ę

w jej snach i ta my

ś

l przypomniała jej,

ż

e

wła

ś

nie

ś

pi. Przera

ż

ona chciała uciec, przezwyci

ęż

yła jednak obawy i odwa

ż

nie pozostała na miejscu.

Zbli

ż

ali si

ę

ludzie ubrani w długie suknie. Spojrzała na pierwsz

ą

osob

ę

, która podeszła blisko – był to

gigantyczny m

ęż

czyzna z zimn

ą

, sin

ą

twarz

ą

i płon

ą

cymi oczyma – i post

ę

puj

ą

c według instrukcji

Tholeya zapytała go: «Co tu robisz, czego ode mnie chcesz?» M

ęż

czyzna spojrzał na ni

ą

smutno i

rzekł: «No có

ż

, wezwała

ś

nas. Twój niepokój nas potrzebuje.» Mówi

ą

c to skurczył si

ę

do normalnych

rozmiarów. Twarz mu si

ę

zaró

ż

owiła, a oczy przestały płon

ąć

.”

Od tego pierwszego jasnego snu, przez ostatnie pi

ęć

lat, studentka nie miała ju

ż

wi

ę

cej

ż

adnych

koszmarów sennych. Odczuwała tak

ż

e o wiele mniej obaw w

ż

yciu codziennym.

W tym przypadku

ś

ni

ą

ca nie była w stanie zinterpretowa

ć

swojego snu. Tak

ż

e i w innych

przypadkach cz

ę

sto sama konfrontacja z pojawiaj

ą

cymi si

ę

w jasnym

ś

nie wrogimi postaciami

prowadziła do obni

ż

enia l

ę

ku w

ż

yciu na jawie, bez konieczno

ś

ci zrozumienia przez pacjentów ich

aktywno

ś

ci we

ś

nie. Tego typu zachowania mog

ą

tłumaczy

ć

nast

ę

puj

ą

ce zało

ż

enia:

1. Z powodu dynamicznych interakcji pomi

ę

dzy aktywno

ś

ci

ą

symboliczn

ą

a symbolizowanymi

faktami psychologicznymi aktywno

ść

sennego ego mo

ż

e wywiera

ć

natychmiastowy wpływ na

struktur

ę

osobowo

ś

ci bez obecno

ś

ci procesów racjonalnego my

ś

lenia (medytacji). Na tej zasadzie,

pojednanie z wrog

ą

postaci

ą

ze snu mo

ż

e powodowa

ć

rozwi

ą

zanie nie

ś

wiadomego konfliktu bez

potrzeby u

ś

wiadamiania. Jest to wa

ż

ne, poniewa

ż

z ró

ż

nych powodów, takich jak poziom inteligencji

albo (i ) wewn

ę

trzny opór, cz

ę

sto niemo

ż

liwe jest, by pacjenci u

ś

wiadomili sobie niektóre konflikty.

2. Nieprzyjemne symptomy mog

ą

by

ć

spowodowane przez traumatyczne i konfliktowe sytuacje,

które aktualnie nie istniej

ą

. Mog

ą

by

ć

one usuni

ę

te w jasnym

ś

nie w podobny sposób, jak podczas

procesu systematycznej desyntezacji w terapii behawioralnej (prze

ż

ywanie na nowo w wyobra

ź

ni, ale

ju

ż

w sytuacji relaksacji i bezpiecze

ń

stwa). Jest to efektywna technika w leczeniu symptomów fobii.

3. Odwa

ż

na konfrontacja z nieprzyjemno

ś

ci

ą

we

ś

nie mo

ż

e spowodowa

ć

pozytywne zmiany w

podobnych sytuacjach na jawie.

Dla wspomnianej studentki obie pierwsze hipotezy okazały si

ę

prawdziwe. Wgl

ą

d we własne l

ę

ki,

który uzyskała, był dla niej bardzo wa

ż

ny. Jego nast

ę

pstwem było odwa

ż

ne akceptowanie zmian losu.

Jasne, jak równie

ż

zwykłe sny dalej pomagały jej w

ż

yciu. Na przykład po

ś

mierci ojca, pojawił si

ę

on

we

ś

nie. Jednak nie był zły jak ostatnio, gdy był długo chory, lecz bardzo przyjacielski, jak wtedy, gdy

pacjentka była jeszcze dzieckiem. We

ś

nie trzymała

ś

wiec

ę

w r

ę

ku i oboje wiedzieli,

ż

e kiedy

ś

wieca

si

ę

wypali, on odejdzie na zawsze. Wiedz

ą

c,

ż

e ojciec j

ą

opu

ś

ci, spodziewała si

ę

,

ż

e b

ę

dzie wtedy

rozpaczliwie płaka

ć

, jednak zaakceptowała jego odej

ś

cie ze spokojem, co j

ą

zadziwiło. Na nowo

odkryła zdrowego i przyjacielskiego ojca podczas snu i w swoim

ż

yciu.

Przypadek 2. Trzydziestodwuletni mened

ż

er zgłosił si

ę

po pomoc z powodu uczu

ć

niepokoju i

ż

nych symptomów fobii. Czuł,

ż

e przeszkadza mu w karierze l

ę

kliwo

ść

i brak wytrwało

ś

ci. Mniej

wi

ę

cej po tygodniu miał pierwszy jasny sen.

Był ukryty w sosnowym drzewie i widział ludzi spaceruj

ą

cych pomi

ę

dzy drzewami. Opanowała go

ch

ęć

rzucania szyszkami w jednego ze spaceruj

ą

cych. Z dzieci

ę

c

ą

wr

ę

cz rado

ś

ci

ą

zauwa

ż

ył,

ż

e

szyszki eksploduj

ą

jak granaty, zabijaj

ą

c i rani

ą

c ludzi. Pomy

ś

lał,

ż

e to wspaniała zabawa. Po

przebudzeniu zaszokowany był odkryciem w sobie tak agresywnych tendencji, podczas gdy zawsze
postrzegał siebie jako osob

ę

woln

ą

od agresji. Sen ten ukazuje jasno,

ż

e agresywne zachowanie

mo

ż

e mie

ć

efekt oczyszczaj

ą

cy, ale w krótkiej perspektywie, nie b

ę

d

ą

c terapeutycznym na dłu

ż

sz

ą

met

ę

.

Nast

ę

pny jasny sen był bardziej pomocny. Zobaczył w swoim domu włamywacza, który miał ze

sob

ą

zło

ś

liwego psa. Pomimo du

ż

ego l

ę

ku, zmusił si

ę

, aby podej

ść

do m

ęż

czyzny i zapyta

ć

go o imi

ę

.

Włamywacz wymienił imi

ę

(którego pacjent nie zapami

ę

tał). Nast

ę

pnie wyja

ś

nił

ś

ni

ą

cemu,

ż

e bardzo

ź

le jest nie akceptowa

ć

prawdy o sobie samym. Pacjent zrozumiał podczas snu,

ż

e włamywacz

symbolizuje jego własn

ą

agresywno

ść

, której nie uznawał.

W innym jasnym

ś

nie zrozumiał powody swoich zahamowa

ń

w postrzeganiu własnej agresji.

Zobaczył w nim ojca zachowuj

ą

cego si

ę

agresywnie. Po przebudzeniu pacjent zrozumiał,

ż

e jego

ojciec (tak

ż

e mened

ż

er) był w

ś

rodku agresywny, mimo i

ż

wydawał si

ę

osob

ą

pełn

ą

spokoju. Co

background image

wi

ę

cej, przypomniał sobie,

ż

e kiedy był dzieckiem, ojciec silnie tłumił w nim agresj

ę

. Interesuj

ą

c

ą

rzecz

ą

jest to,

ż

e pacjent doszedł do tej konkluzji bez pomocy terapeuty i pó

ź

niej bardziej ufał swoim

snom ni

ż

terapeucie, który pomimo tego był w stanie pomóc w terapeutycznym ich wykorzystaniu.

Najwyra

ź

niej integracja osobowo

ś

ci pacjenta była niszczona na dwa sposoby. Restrykcyjne

wychowanie ojca wszczepiło moralne wymagania, które reprezentowały obce ciało w osobowo

ś

ci

pacjenta. W tym samym czasie potrzeby podstawowe były izolowane. Agresywno

ść

była wypierana

przez samego pacjenta, znajduj

ą

c wyraz w l

ę

kach i symptomach fobii. Uczynił on krok naprzód w

terapii, dystansuj

ą

c si

ę

od własnego ojca jako modelu osobowo

ś

ci i unikania własnej agresywno

ś

ci.

Ta ostatnia ci

ą

gle jeszcze wymagała integracji z jego osobowo

ś

ci

ą

. Powinni

ś

my zaznaczy

ć

,

ż

e

agresja jest pierwotnie neutraln

ą

potrzeb

ą

aktywno

ś

ci, która w zale

ż

no

ś

ci od wychowania mo

ż

e

rozwin

ąć

si

ę

w konstruktywne d

ąż

enie do konfrontacji w działaniu i sferze intelektualnej lub w d

ąż

enia

destrukcyjne, które mog

ą

by

ć

skierowane zarówno przeciw innym ludziom, jak i przeciw sobie. W

przypadku tego pacjenta tendencje autodestrukcyjne rozwin

ę

ły si

ę

, kiedy naturalne d

ąż

enie do

działania zostało stłumione poprzez autorytarne wychowanie. Zadaniem pacjenta nie była zmiana
tendencji autodestrukcyjnej na agresywn

ą

w stosunku do innych, lecz zmiana jej w duchu

przedsi

ę

biorczo

ś

ci i wytrwało

ś

ci. Poniewa

ż

był on inteligentny, udało mu si

ę

to zrealizowa

ć

w

stosunkowo krótkim czasie. Nieprzyjemne symptomy znikn

ę

ły.

Przypadek 3. Szesnastoletnia uczennica była w dzieci

ń

stwie tak silnie tłumiona przez kochanka

swojej matki,

ż

e zamkn

ę

ła si

ę

w sobie niczym w skorupie. Postawa ta wywoływała agresywne i

tłumi

ą

ce zachowania cz

ęś

ci kole

ż

anek z klasy, co przyczyniło si

ę

do rozwoju my

ś

li samobójczych. Po

leczeniu klinicznym pacjentka uwolniła si

ę

od depresji, ale wci

ąż

cierpiała w l

ę

kowych snach tak jak

kiedy

ś

w

ż

yciu na jawie. Poprzez nauk

ę

ś

wiadomego snu mogła skonfrontowa

ć

si

ę

ze swoim

stłumieniem we

ś

nie. Nigdy wi

ę

cej nie pozostawała ju

ż

cicho, kiedy atakowały j

ą

kole

ż

anki z klasy, ale

ś

miało odpowiadała w swoim imieniu. Osoby, które znały j

ą

wcze

ś

niej jako dziewczyn

ę

wycofan

ą

i

pasywn

ą

, były całkowicie zaskoczone zmian

ą

w jej zachowaniu. Po przeniesieniu si

ę

do innej klasy jej

relacje z kole

ż

ankami układały si

ę

łatwo i pozytywnie. L

ę

kowe sny nie pojawiały si

ę

ju

ż

wi

ę

cej.

Przypadek 4. Trzydziestoo

ś

mioletni m

ęż

czyzna cierpiał z powodu ci

ęż

kich depresji. Przed

pój

ś

ciem spa

ć

my

ś

lał o popełnieniu samobójstwa. Nast

ę

pnej nocy miał jasny sen. Spotkał w nim

człowieka u

ś

miechaj

ą

cego si

ę

diabolicznie, który zapytał: “A wi

ę

c znasz ju

ż

teraz drog

ę

do

ś

mierci?”

Sen zaniepokoił go do tego stopnia,

ż

e kładł si

ę

spa

ć

nast

ę

pnego dnia z silnym pragnieniem

otrzymania pomocy w kolejnym jasnym

ś

nie. Miał nast

ę

puj

ą

cy sen:

Je

ź

dził na nartach i w pewnej chwili tak długo leciał po skoku,

ż

e uzyskał

ś

wiadomo

ść

we

ś

nie.

Nast

ę

pnie odpi

ą

ł narty, by podej

ść

do zakapturzonego m

ęż

czyzny stoj

ą

cego obok wej

ś

cia do jaskini.

Kiedy podszedł bli

ż

ej, zauwa

ż

ył,

ż

e patrzy na niego trupia czaszka. W szoku pchn

ą

ł

Ś

mier

ć

kijkiem do

nart, ale trafił pomi

ę

dzy ko

ś

ci. Wtedy zrozumiał,

ż

e agresywne zachowanie w jasnym

ś

nie jest

nieodpowiednie i zapytał: “Kim jeste

ś

?” “Jestem w

ę

sz

ą

cym wilkiem.” “Czy mo

ż

esz mi pomóc?”

Ś

mier

ć

zaprosiła go wtedy, by poszedł z ni

ą

do jaskini. Na jej ko

ń

cu doszli do grobowca z kamieniem

nagrobnym. Posta

ć

wskazała na wymalowany na kamieniu szkielet i powiedziała: “Spójrz, to stoi za

ka

ż

dym człowiekiem. Ale ty nie jeste

ś

martwy, ty

ż

yjesz!” W ten sposób spowodowała,

ż

e

ś

ni

ą

cy jasno

zobaczył, jak niewiele znacz

ą

jego problemy w obliczu

ś

mierci.

Było to kluczowe do

ś

wiadczenie, które pozwoliło mu przezwyci

ęż

y

ć

ź

niejsze kryzysy. We

ś

nie

Ś

mier

ć

mogła reprezentowa

ć

jego instynkt samozachowawczy, ci

ą

gle przecie

ż

obecny. Przykład ten

ukazuje tak

ż

e zadziwiaj

ą

c

ą

paralel

ę

(nieznan

ą

ś

ni

ą

cemu) z ksi

ąż

k

ą

Castanedy Journey to Ixtlan, w

której

ś

mier

ć

rozwa

ż

ana jest jako “najm

ą

drzejszy doradca”.

Przypadek 5. Czterdziestojednoletni nauczyciel nadu

ż

ywaj

ą

cy alkoholu i narkotyków miał

nast

ę

puj

ą

cy sen niedługo po

ś

mierci Elvisa Presleya.

B

ę

d

ą

c w stanie

ś

wiadomego snu, spotkał Elvisa, który wydawał mu si

ę

kompletnie pijany i

na

ć

pany. Zapytał go: “Kim jeste

ś

?” Wtedy Elvis odpowiedział: “Ja nale

żę

do ciebie i ty wkrótce

b

ę

dziesz ze mn

ą

.” Pó

ź

niej zach

ę

caj

ą

co podał

ś

ni

ą

cemu butelk

ę

whisky. Kiedy zdegustowany

m

ęż

czyzna odmówił, Elvis zamienił si

ę

w potwora.

Ś

ni

ą

cy zacz

ą

ł si

ę

broni

ć

d

ź

gaj

ą

c potwora no

ż

em.

Niestety, bez skutku.

Ś

miej

ą

c si

ę

cynicznie potwór powiedział: “ Nikt nie mo

ż

e mnie zwyci

ęż

y

ć

!

Zniszcz

ę

ka

ż

dego, kto tylko si

ę

do mnie zbli

ż

y.” Wtedy m

ęż

czyzna uciekł pod opiek

ę

przyjaciół, gdzie

potwór nie mógł mu ju

ż

zrobi

ć

ż

adnej krzywdy.

Powy

ż

szy przykład jest charakterystyczny, poniewa

ż

uzale

ż

nienie

ś

ni

ą

cego pojawia si

ę

w

upersonifikowanej formie, próbuje sprowadzi

ć

go na manowce, by w ko

ń

cu mu zagrozi

ć

. Jasny sen

zaszokował nauczyciela swoim znaczeniem tak bardzo,

ż

e wkrótce zdecydował si

ę

na leczenie w

background image

klinice.

Ś

wiadome sny pomogły mu tak

ż

e pó

ź

niej w osi

ą

gni

ę

ciu nowych celów, które były wa

ż

ne w

procesie uwalniania si

ę

od alkoholu.

Znane s

ą

tak

ż

e przypadki efektów leczniczych w przypadku alkoholizmu w terapii LSD.

Do

ś

wiadczenie LSD mo

ż

e prowadzi

ć

równie dobrze do negatywnego “złego tripu” jak i do

pozytywnego szczytowego do

ś

wiadczenia. W tym ostatnim przypadku mówi si

ę

o do

ś

wiadczeniu

jedno

ś

ci z ludzko

ś

ci

ą

i wszech

ś

wiatem. “Kosmiczne do

ś

wiadczenie”, które równie

ż

pojawia si

ę

w

czasie

ś

wiadomego snu, mo

ż

e prowadzi

ć

do uwolnienia si

ę

od nałogu i do gł

ę

bokich zmian

osobowo

ś

ci. Prowadzi to do wyzbycia si

ę

“skoncentrowanego na ego” nastawienia, które jest

najwi

ę

ksz

ą

przeszkod

ą

w rozwoju osobowo

ś

ci harmonijnej i twórczej. Oneironauci donosz

ą

czasami o

tego typu “kosmicznych do

ś

wiadczeniach”.

Mamy za mało danych, je

ś

li chodzi o efekty terapii jasnym snem w leczeniu narkomanii. Jednak

osoby za

ż

ywaj

ą

ce narkotyki przychodz

ą

na seminaria i wykłady po to, by nauczy

ć

si

ę

ś

wiadomego

ś

nienia jako

ś

rodka zapobiegaj

ą

cego dalszym do

ś

wiadczeniom z narkotykami. Ludzie do

ś

wiadczeni w

“braniu” twierdz

ą

,

ż

e przyjmowanie wyobra

ż

onych narkotyków w jasnym

ś

nie nie tylko wywołuje

“do

ś

wiadczenie narkotyczne”, ale

ż

e jest ono nawet intensywniejsze ni

ż

po za

ż

yciu prawdziwych

narkotyków.

Na zako

ń

czenie rozdziału po

ś

wi

ę

conego psychoterapeutycznemu wykorzystaniu zjawiska

ś

wiadomego snu mo

ż

emy doda

ć

, i

ż

istnieje jeszcze jedna metoda. Wymaga ona jednak du

ż

ego

zaawansowania w sztuce oneironautycznej. Jest to metoda “wcielania si

ę

” lub “wej

ś

cia w inn

ą

posta

ć

”.

Oto przykład, który najlepiej wyja

ś

ni nam, na czym ona polega.

Pewna nastolatka zakochała si

ę

w młodym m

ęż

czy

ź

nie, który zachowywał si

ę

przyja

ź

nie i miło, ale

zachowywał rezerw

ę

. Pewnej nocy, przed pój

ś

ciem spa

ć

dziewczyna sp

ę

dziła jaki

ś

czas

zastanawiaj

ą

c si

ę

, dlaczego tak si

ę

dzieje. Miała nast

ę

puj

ą

cy sen: “Byłam w tym samym pokoju co ten

chłopak i co

ś

tam robili

ś

my, nie pami

ę

tam, co to było, chocia

ż

pami

ę

tam,

ż

e rozmawiali

ś

my. Nagle

zdałam sobie spraw

ę

z tego,

ż

e

ś

ni

ę

. Zapytałam siebie jeszcze raz, dlaczego on nie odwzajemnia

moich uczu

ć

, i chciałam otrzyma

ć

odpowied

ź

w tym

ś

nie. Wtedy stałam si

ę

ś

wiadoma swego ducha,

tej cz

ęś

ci mnie, o której my

ś

l

ę

jako o mej ja

ź

ni, oddzieliłam si

ę

od swojego ciała i poleciałam w

kierunku jego ciała, by nast

ę

pnie w nie wej

ść

. W tym bezcielesnym stanie mogłam u

ż

ywa

ć

wszystkich

swoich zmysłów: wzroku, słuchu, czucia itd. Kiedy opu

ś

ciłam swoje ciało, ono ci

ą

gle jeszcze tam

stało, co

ś

tam robiło i mówiło. A wi

ę

c przeniosłam si

ę

do tego chłopaka i w

ś

lizn

ę

łam si

ę

w jego ciało.

Kiedy to zrobiłam, poczułam i

ż

przej

ę

łam wszystkie jego funkcje cielesne bez jego wiedzy... to było

naprawd

ę

dziwne, wszystko było takie inne i o wiele bardziej ograniczone ni

ż

w moim ciele, takie

nieznajome. To było uczucie podobne do tego, gdy prowadz

ą

c przez lata mercedesa... nagle

przesiadasz si

ę

do austina mini.

Jednak z czasem przyzwyczaiłam si

ę

do przebywania w jego ciele i mogłam posługiwa

ć

si

ę

nim

lepiej. Widziałam jego oczami, czułam jego r

ę

kami, mówiłam jego głosem itd. I widziałam jego oczami

swoje ciało stoj

ą

ce tam i co

ś

robi

ą

ce. Czułam tak

ż

e jego ducha, jego

ś

wiadomo

ść

. Byłam

ś

wiadoma

jego my

ś

li, nie wiedz

ą

c, jak to si

ę

działo. Obserwowałam jego my

ś

li i czyny, ale nie próbowałam na nie

wpływa

ć

, bo jak powiedziałam, chłopak nie zdawał sobie sprawy,

ż

e byłam w jego ciele razem z nim.

Zobaczyłam, jak on mnie postrzega, jakie wra

ż

enie na nim wywieram i jakie ma wobec mnie uczucia.

Widziałam, w jakim był konflikcie. Jak s

ą

dz

ę

, miał

ś

wiadomo

ść

moich uczu

ć

do niego i bardzo mnie

lubił, ale nie chciał zbli

ż

y

ć

si

ę

do mnie za mocno. Kiedy zdałam sobie spraw

ę

z tego, co my

ś

li i

zobaczyłam siebie sam

ą

jego oczami, zrozumiałam, dlaczego odnosi si

ę

do mnie z tak

ą

rezerw

ą

i

wiedziałam,

ż

e nigdy nie odwzajemni moich uczu

ć

. Wiedziałam dokładnie, co on my

ś

li i dlaczego. W

tym momencie obudziłam si

ę

ze snu.”

Powy

ż

szy sen był bardzo wa

ż

ny i pomocny, gdy

ż

pozwolił dziewczynie uporz

ą

dkowa

ć

swoje

uczucia. Była zadowolona pozostaj

ą

c przyjaciółk

ą

chłopaka i decyduj

ą

c si

ę

na t

ę

przyja

źń

, poczuła

pewne uwolnienie poniewa

ż

napi

ę

cie, które istniało pomi

ę

dzy nimi poprzednio, znikn

ę

ło zupełnie po

tym

ś

nie.

Jak ju

ż

wspomnieli

ś

my, technika “wej

ś

cia w inn

ą

posta

ć

” wymaga du

ż

ego zaawansowania w

praktyce

ś

wiadomego snu. Do

ś

wiadczeni oneironauci specjalnie poszukuj

ą

w swoich snach

konfrontacji z postaciami, które im zagra

ż

aj

ą

, wiedz

ą

c,

ż

e pozytywne zako

ń

czenie takiej konfrontacji

mo

ż

e w znacznym stopniu ich rozwin

ąć

, wzbogaci

ć

wiedz

ę

o sobie i prowadzi

ć

do wi

ę

kszej

samorealizacji. Dalsze badania w zakresie psychoterapeutycznych zastosowa

ń

oneironautyki z

pewno

ś

ci

ą

potwierdz

ą

przekonanie wielu z nas o jej niezwykłej skuteczno

ś

ci.


background image

SPEŁNIONE PRAGNIENIA

Sny s

ą

kreacj

ą

naszego umysłu, w którym do najsilniejszych energii nale

żą

nasze l

ę

ki, obawy oraz

nasze pragnienia. Dlatego Freud s

ą

dził,

ż

e sny generalnie s

ą

spełnieniem naszych pragnie

ń

. W

zwykłych snach owo spełnienie odbywa si

ę

cz

ę

sto na poziomie symbolicznym i to wystarczy naszej

pod

ś

wiadomo

ś

ci. W snach

ś

wiadomych nie tylko pod

ś

wiadomo

ść

mo

ż

e uzyska

ć

satysfakcj

ę

, lecz

tak

ż

e

ś

wiadomo

ść

, czyli my sami. W

ś

wiadomych snach ludzie spełniaj

ą

swoje pragnienia, nawet te

najskrytsze, cz

ę

sto wstydliwe albo takie, których nie mog

ą

spełni

ć

w

ż

yciu na jawie. Daje im to

ę

bokie zadowolenie i satysfakcj

ę

.

Kiedy

ś

ni

ą

cy zda sobie spraw

ę

z tego,

ż

e

ś

ni, u

ś

wiadamia sobie jednocze

ś

nie,

ż

e sen jest tworem

jego własnego umysłu i to on ustala reguły gry. Mo

ż

e zacz

ąć

manipulowa

ć

snem, post

ę

puj

ą

c jak

re

ż

yser w filmie albo Wielki Mag z bajek, i wpływa

ć

zgodnie ze swoj

ą

wol

ą

na prawie wszystkie

elementy snu: przedmioty, postacie, zachowania, nawet pogod

ę

i całe krajobrazy.

Na pocz

ą

tku ka

ż

dy musi oswoi

ć

si

ę

ze swoj

ą

władz

ą

, zaczynaj

ą

c od mało istotnych zmian. Je

ż

eli

wcze

ś

niej nie przekonamy si

ę

,

ż

e panujemy nad drobiazgami i przejdziemy do manipulacji rzeczami i

osobami wa

ż

nymi, mo

ż

emy dozna

ć

pora

ż

ki, poniewa

ż

przekonanie o naszej sile b

ę

dzie słabe, nie

ugruntowane, oparte jedynie na teorii. Jak powiedział don Juan, nauczyciel Castanedy, naprawd

ę

uczy

ć

si

ę

mo

ż

na tylko poprzez do

ś

wiadczenie i jedynie taka wiedza mo

ż

e by

ć

przydatna szamanowi,

gdy

ż

jest to wiedza “

ż

ywa”, posiada moc, której nie ma wiedza zaczerpni

ę

ta z ksi

ąż

ek albo rozmowy.

Jednym z najcz

ęś

ciej spełnianych pragnie

ń

w jasnych snach s

ą

pragnienia seksualne. Pop

ę

d

seksualny bywa silnie tłumiony przez nasz

ą

europejsk

ą

kultur

ę

. Z drugiej strony jeste

ś

my ci

ą

gle

“bombardowani” bod

ź

cami seksualnymi w sferze reklamy, mody i w

ś

rodkach masowego przekazu.

Sytuacja taka sprawia,

ż

e sny wielu ludzi maj

ą

cz

ę

sto seksualny charakter. Jak twierdzi Patricia

Garfield, do

ś

wiadczona oneironautka: “orgazm to naturalna cz

ęść

jasnego snu; moje własne

do

ś

wiadczenie mówi mi,

ż

e

ś

wiadome

ś

nienie jest orgazmiczne.” Dwie trzecie jej jasnych snów miało

charakter seksualny, a połowa z nich spełniała si

ę

w orgazmie, który był “taki sam, a nawet wi

ę

kszy

ni

ż

w

ż

yciu realnym”. W swojej ksi

ąż

ce Pathway to Ecstasy okre

ś

liła swoje prze

ż

ycia orgazmów w

jasnych snach jako posiadaj

ą

ce “gł

ę

bok

ą

(profound) intensywno

ść

; czuła, i

ż

wybucha we

wstrz

ą

saj

ą

cej ciałem i dusz

ą

eksplozji... z poczuciem absolutnej pełni siebie, jaka tylko czasami

zdarza si

ę

w stanie przebudzenia.” Jak wykazuj

ą

do

ś

wiadczenia wielu psychoterapeutów, jasne sny

mog

ą

pomóc w terapii zaburze

ń

seksualnych. Pozwalaj

ą

one tak

ż

e osi

ą

gn

ąć

wy

ż

szy stopie

ń

samopoznania i integracji osobowo

ś

ci w sferze erotycznej. Niektórzy dopiero dzi

ę

ki jasnym snom

mog

ą

odkrywa

ć

i realizowa

ć

swoje najbardziej ukryte fantazje i pragnienia seksualne, zapraszaj

ą

c do

swoich snów najbardziej po

żą

dane osoby i uprawiaj

ą

c seks w sposób, na jaki nigdy nie zdecydowaliby

si

ę

w normalnym

ż

yciu z powodu swoich zahamowa

ń

. Wiedz

ą

,

ż

e te sny b

ę

d

ą

znali jedynie oni sami.

Cz

ę

stym do

ś

wiadczeniem w jasnym

ś

nie, wywołuj

ą

cym bardzo intensywne wra

ż

enie przyjemno

ś

ci,

rado

ś

ci, wolno

ś

ci i poczucia mocy, jest latanie. Jest to tak

ż

e znakomity test, o którym mówili

ś

my w

rozdziale po

ś

wi

ę

conym technikom oneironautycznym, po którym łatwo odró

ż

ni

ć

ś

wiat jawy i snu.

Przypomnijmy jeszcze raz, kiedy poczujemy w

ą

tpliwo

ść

, czy aby nie

ś

nimy, powinni

ś

my wzi

ąć

wdech i

spróbowa

ć

unie

ść

si

ę

nieco w powietrze albo energicznie odepchn

ąć

ziemi

ę

w dół. Je

ż

eli utrzymamy

si

ę

troch

ę

dłu

ż

ej w powietrzu, b

ę

dziemy wiedzie

ć

na pewno,

ż

e

ś

nimy.

W wielu kulturach latanie postrzegane jest jako symbol rozwoju duchowego, a mistyczny lot do

nieba jest stałym elementem praktyki szama

ń

skiej na całym

ś

wiecie. By

ć

mo

ż

e latanie jest wyrazem

podstawowej wolno

ś

ci naszej prawdziwej Ja

ź

ni, a sny o lataniu symbolizuj

ą

nasze zbli

ż

anie si

ę

do jej

do

ś

wiadczenia.

Naturalnym elementem jasnych snów jest spełnianie pragnie

ń

oneironautów, które prowadzi do

doznawania przyjemno

ś

ci, rado

ś

ci, a nawet “do

ś

wiadcze

ń

szczytowych”. Badania naukowe wykazały,

ż

e pozytywne doznania i emocje wzmacniaj

ą

nie tylko subiektywne wra

ż

enie dobrego samopoczucia,

ale tak

ż

e sił

ę

systemu odporno

ś

ciowego naszego organizmu. Osoby radosne i szcz

ęś

liwe rzadziej

choruj

ą

i szybciej powracaj

ą

do zdrowia.

Anga

ż

owanie si

ę

w zaspokajanie pragnie

ń

podczas jasnego snu ma tak

ż

e du

ż

e znaczenie w

pocz

ą

tkowym etapie opanowywania sztuki oneironautycznej. Po prostu pod

ś

wiadomo

ść

o wiele

ch

ę

tniej współpracuje ze

ś

wiadomo

ś

ci

ą

, je

ż

eli nagrod

ą

jest jaki

ś

rodzaj przyjemno

ś

ci zmysłowej.

W rzeczywisto

ś

ci szcz

ęś

cie, którego nie nale

ż

y uto

ż

samia

ć

z przyjemno

ś

ci

ą

, mimo i

ż

s

ą

to dwa

blisko siebie le

żą

ce stany umysłu, jest jedynym celem, do którego d

ąż

ymy. Eli Archer cz

ę

sto

powtarzał,

ż

e najgł

ę

bsza Ja

źń

to stan miło

ś

ci, czyli szcz

ęś

cia. Ramana Maharshi za

ś

potwierdzał

background image

star

ą

wedyjsk

ą

prawd

ę

,

ż

e podstawowymi cechami Ducha jest sat-czit-ananda, czyli byt,

ś

wiadomo

ść

i szcz

ęś

liwo

ść

. Nie sprzeciwiajmy si

ę

wi

ę

c naszej najgł

ę

bszej naturze.

Poza spełnianiem pragnie

ń

w

ś

wiecie snu jasny sen mo

ż

e pomóc w realizacji naszych planów i

zamierze

ń

w normalnym

ż

yciu na jawie.

Nie mo

ż

emy osi

ą

ga

ć

naszych celów, je

ż

eli nie b

ę

dziemy o nich my

ś

le

ć

pozytywnie, to znaczy

musimy najpierw uwierzy

ć

,

ż

e osi

ą

gni

ę

cie jakiej

ś

rzeczy lub cechy jest mo

ż

liwe, aby

ś

my zacz

ę

li

działa

ć

w kierunku jej zdobycia. Je

ż

eli my sami tego nie zrobimy, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Na

proces pozytywnego my

ś

lenia du

ż

y wpływ ma wyobra

ź

nia. Wła

ś

nie dlatego ksi

ę

garnie pełne s

ą

ksi

ąż

ek i poradników, w których czytamy,

ż

e nale

ż

y wyobra

ż

a

ć

sobie plastycznie, czyli wizualizowa

ć

to, co chcemy osi

ą

gn

ąć

. Mo

ż

e to by

ć

szczuplejsza sylwetka, wi

ę

ksza pewno

ść

siebie, wolno

ść

od

jakiego

ś

nałogu, na przykład palenia papierosów, zdobycie lepszej pracy, wy

ż

szych zarobków itd.

Poprzez wyobra

ź

ni

ę

uruchamiamy proces “samospełniaj

ą

cej si

ę

przepowiedni”, inicjujemy

mechanizm “sprz

ęż

enia zwrotnego” nastawionego na osi

ą

gni

ę

cie naszych celów, o którym mówili

ś

my

w rozdziale dotycz

ą

cym teorii snu. Tysi

ą

cmilowa podró

ż

zaczyna si

ę

od pierwszego kroku, mówi stare

przysłowie.

Siła naszych osi

ą

gni

ęć

tkwi nie tylko w naszej woli i wytrwało

ś

ci, ale przede wszystkim w

wyobra

ź

ni. W wi

ę

kszo

ś

ci popularnych treningów i metod osi

ą

gania sukcesu główn

ą

technik

ą

jest

wizualizacja, czyli trening plastycznej wyobra

ź

ni w stanie relaksu lub medytacji, a nawet modlitwy. W

stanach tych nast

ę

puje przeniesienie uwagi ze

ś

wiata zewn

ę

trznego na obrazy naszego umysłu

poprzez ograniczenie ruchu i wra

ż

e

ń

zmysłowych w cichym otoczeniu.

Ś

wiadomy sen to technika, w której wyobra

ź

nia osi

ą

ga moc nie spotykan

ą

w innych stanach

ś

wiadomo

ś

ci. Wyobra

ż

enia w jasnym

ś

nie s

ą

tak realne jak w

ż

yciu. Wszystkie zmysły zaanga

ż

owane

w maksymalnym stopniu, a emocje s

ą

tak samo silne, a nawet silniejsze ni

ż

w realnych

ż

yciowych

sytuacjach.

ś

adna technika wizualizacji nie mo

ż

e konkurowa

ć

ze

ś

wiadomym snem jako

najdoskonalszym warsztatem pracy z pod

ś

wiadomo

ś

ci

ą

.

W specyficznym “warsztacie” jasnego snu mo

ż

emy tak

ż

e wypróbowa

ć

nasze przyszłe zachowania,

niczym muzyk próbuj

ą

cy przed koncertem. Jednym z najwa

ż

niejszych rezultatów tego typu prób jest

obni

ż

enie poziomu napi

ę

cia oraz zwi

ę

kszenie pewno

ś

ci siebie. Po przeprowadzeniu próby we

ś

nie

dowiemy si

ę

, jak b

ę

dziemy czuli si

ę

podczas naszego działania w przyszło

ś

ci, jak na nie zareaguj

ą

inni itp. Kiedy wreszcie b

ę

dziemy działa

ć

w rzeczywisto

ś

ci, b

ę

dziemy bardziej rozlu

ź

nieni, pewni

siebie, b

ę

dziemy czuli si

ę

lepiej w “znanej ju

ż

ze snu” sytuacji.

“Studiuj

ę

, by zosta

ć

profesjonalnym muzykiem (waltornia) i chciałem pozby

ć

si

ę

l

ę

ku przed

publicznymi wyst

ę

pami. Kilka razy poprzez rozlu

ź

nienie ciała i umysłu przed snem, wprowadzałem si

ę

w stan autohipnozy albo marze

ń

na jawie. Pó

ź

niej skupiałem si

ę

na pragnieniu wywołania snu, w

którym wyst

ę

puj

ę

przed publiczno

ś

ci

ą

, ale bez nerwowo

ś

ci i l

ę

ku. Trzeciej nocy tych eksperymentów

miałem jasny sen, w którym grałem recital solowy bez towarzyszenia orkiestry w Chicago (w miejscu
tym grałem ju

ż

raz wcze

ś

niej ale jako muzyk w orkiestrze). Patrz

ą

c na słuchaczy, nie czułem

ż

adnego

l

ę

ku, a ka

ż

da nuta, któr

ą

zagrałem, sprawiała,

ż

e stawałem si

ę

coraz bardziej pewny siebie. Grałem

doskonale utwór, który słyszałem przedtem tylko raz (i nigdy nie miałem zamiaru go gra

ć

), a owacja,

któr

ą

otrzymałem, dodała mi pewno

ś

ci. Kiedy obudziłem si

ę

, szybko zanotowałem sen i utwór, który

grałem. Kiedy

ć

wiczyłem nast

ę

pnego dnia, graj

ą

c po raz pierwszy ten utwór, zagrałem go prawie

doskonale. Dwa tygodnie pó

ź

niej (w tym czasie było kilka wykona

ń

we

ś

nie) grałem z orkiestr

ą

V

Symfoni

ę

Szostakowicza. Pierwszy raz w

ż

yciu nerwy nie przeszkadzały mi w grze, a wykonanie było

bardzo dobre.”

“Jako nastolatka

ś

wiadomie wywoływałam sny o tym, co b

ę

d

ę

robi

ć

nast

ę

pnego dnia w szkole albo

w

ś

ród znajomych. Wygrałam swój pierwszy turniej tenisowy noc wcze

ś

niej, podczas snu. “Prze

ś

niłam”

tak

ż

e kilka egzaminów w szkole, zanim do nich przyst

ą

piłam. Po szkole piel

ę

gniarskiej

ś

niłam na

przykład, jak powinnam pokierowa

ć

procesem zatrzymania pracy serca oraz kilka innych stresuj

ą

cych

sytuacji w moim zawodzie. Mog

ę

ś

ni

ć

o wszystkim, co chciałabym “prze

ć

wiczy

ć

”, zanim to zrobi

ę

w

rzeczywisto

ś

ci.”

Badania naukowe nad

ś

ni

ą

cymi wykazały, i

ż

podczas snu system nerwowy przesyła impulsy

elektryczne z mózgu do mi

ęś

ni, które zwi

ą

zane s

ą

z wyobra

ż

onymi we

ś

nie ruchami ciała.

Ś

wiadomie

ś

ni

ą

cy oneironauci wykonywali w swoich snach zaplanowane wcze

ś

niej ruchy, a urz

ą

dzenia kontrolne

rejestrowały pojawiaj

ą

ce si

ę

wtedy napi

ę

cia mi

ęś

ni. Badanie to pozwoliło na udowodnienie tezy, która

mówi,

ż

e czynno

ś

ci wykonywane we

ś

nie znajduj

ą

odbicie w naszym ciele. I nie chodziło tu tylko o

czynno

ś

ci nie podległe naszej woli (jak np. zmiany w organizmie podczas snów erotycznych), ale

background image

tak

ż

e ruchy wolicjonalne. Poniewa

ż

jednak napi

ę

cie mi

ęś

ni było bardzo słabe, wydaje si

ę

,

ż

e proces

odzwierciedlania ma miejsce tylko na poziomie przewodzenia impulsów w systemie nerwowym. Jak
si

ę

okazało, taki “suchy” trening we

ś

nie ma bardzo du

ż

e znaczenie w opanowaniu i doskonaleniu

wielu ró

ż

nych umiej

ę

tno

ś

ci oraz w rozwoju zdolno

ś

ci motorycznych. Paul Tholey, który jest tak

ż

e

psychologiem sportowym, zaleca sportowcom trening w

ś

wiadomym

ś

nie.

Zwłaszcza w technicznych dyscyplinach sportowych oraz wymagaj

ą

cych du

ż

ej koncentracji uwagi i

umiej

ę

tno

ś

ci podejmowania ryzyka, na przykład w sportach walki, w tenisie, narciarstwie, pływaniu i

innych sportach przydatne jest

ć

wiczenie podczas jasnego snu. Najwi

ę

ksi mistrzowie sportu cz

ę

sto

mówi

ą

o stanach “zjednoczenia umysłu i ciała” podczas osi

ą

gania najlepszych wyników. Tego typu

integracja wyzwala najwi

ę

ksze mo

ż

liwo

ś

ci jednostki i cz

ę

sto uwa

ż

ana jest za niezb

ę

dny element w

sportach walki Dalekiego Wschodu, zwi

ą

zanych z filozofi

ą

taoistyczn

ą

lub zen.

Ka

ż

dy z nas z pewno

ś

ci

ą

chciałby si

ę

doskonali

ć

w swoim

ż

yciu w ró

ż

nych dziedzinach. Nie

wszyscy jeste

ś

my sportowcami albo muzykami, jednak wielu oneironautów wykorzystuje

ś

wiadome

sny do

ć

wiczenia na przykład umiej

ę

tno

ś

ci prowadzenia samochodu, ta

ń

ca, samoobrony,

wyst

ę

powania publicznego, prowadzenia rozmów handlowych, negocjacji itd.

Oneironautyka odkrywa przed nami mo

ż

liwo

ś

ci kontaktu z energiami do tej pory ukrytymi w

naszym ciele i umy

ś

le. Energie te mog

ą

by

ć

obudzone głównie poprzez uaktywnienie twórczej

wyobra

ź

ni na wysokim poziomie. Tego typu efekty notowano w hipnozie oraz w zaawansowanej

medytacji jogi i zen.

Bardzo wielu hipnotyzerów potwierdza niezwykłe mo

ż

liwo

ś

ci i władz

ę

umysłu osoby

hipnotyzowanej nad swoim ciałem. Dzi

ę

ki sugestii w hipnozie znoszono odczuwanie bólu w czasie

operacji i zabiegów stomatologicznych, powodowano szybsze gojenie si

ę

ran, wpływano na

temperatur

ę

ciała, rytm serca, ci

ś

nienie krwi i osi

ą

gano inne niewiarygodne wprost efekty.

Niektórzy badacze jasnego snu widz

ą

ę

bok

ą

analogi

ę

pomi

ę

dzy jasnym snem i hipnoz

ą

. Do

najwa

ż

niejszych ró

ż

nic zaliczaj

ą

oni po pierwsze, potrzeb

ę

obecno

ś

ci hipnotyzera (w jasnym

ś

nie

funkcj

ę

t

ę

sprawuje

ś

wiadomo

ść

ś

ni

ą

cego) i po drugie, bardzo rzadko spotykan

ą

zdolno

ść

wej

ś

cia w

ę

bok

ą

hipnoz

ę

, która jednocze

ś

nie nie mo

ż

e by

ć

wyuczona (jasne sny mo

ż

e mie

ć

prawie ka

ż

dy i to

głównie dzi

ę

ki

ć

wiczeniu).

Wybitny badacz ameryka

ń

ski dr Carl Simonton stwierdził,

ż

e

ć

wiczenie wizualizacji mo

ż

e

przyspieszy

ć

proces leczenia raka lub przedłu

ż

y

ć

ż

ycie nieuleczalnie chorych. Niektóre doniesienia

mówi

ą

nawet o mo

ż

liwo

ś

ci wpływania na zdrowie innych ludzi poprzez wizualizacj

ę

o charakterze

bioenergoterapeutycznym.

Jeden z oneironautów opisuje efekt leczniczy we

ś

nie w ten sposób: “Odk

ą

d pami

ę

tam, zawsze

byłem alergikiem. Ci

ą

gle nie wolno mi było czego

ś

je

ść

: mleka, owoców, czekolady. Pó

ź

niej zacz

ę

ły

si

ę

problemy z katarami, wci

ąż

leciało mi z nosa, gdy tylko zaczynało si

ę

robi

ć

ciepło i nadchodziło

lato. Kiedy przeczytałem artykuł o

ś

wiadomym

ś

nie w jednej z popularnonaukowych gazet, bardzo

mnie to zainteresowało. Nie my

ś

lałem wtedy o wykorzystaniu jasnego snu do samoleczenia.

Zacz

ą

łem

ć

wiczy

ć

i po kilku tygodniach udało si

ę

. Mniej wi

ę

cej po roku radziłem sobie ju

ż

w jasnym

ś

nie zupełnie nie

ź

le. Wtedy przeczytałem o wizualizacji i jej efektach terapeutycznych. Postanowiłem

spróbowa

ć

we

ś

nie. Kiedy uzyskałem

ś

wiadomo

ść

, postanowiłem zobaczy

ć

i zbada

ć

swoje ciało

le

żą

ce w łó

ż

ku. Było to bardzo dziwne uczucie, pierwszy raz widziałem siebie podobnego do trupa z

zamkni

ę

tymi oczami. Chocia

ż

wiedziałem,

ż

e to sen, uczucie niesamowito

ś

ci i jakiego

ś

zaniepokojenia nie opuszczało mnie. Gdy przyjrzałem si

ę

bli

ż

ej, zauwa

ż

yłem ró

ż

owe plamki na całym

ciele, jakby kto

ś

pomalował mi skór

ę

farb

ą

. Intuicyjnie zorientowałem si

ę

,

ż

e jest to symbol mojego

słabego zdrowia. W nast

ę

pnych snach kilkakrotnie wycierałem te plamy, które za ka

ż

dym razem były

coraz bledsze. Wreszcie nie pojawiły si

ę

wcale. Byłem bardzo z siebie zadowolony i czekałem

niecierpliwie na efekt w realnym

ż

yciu. Po paru tygodniach od rozpocz

ę

cia

ć

wicze

ń

nie było ju

ż

ś

ladu

po moich dolegliwo

ś

ciach, mo

ż

e z wyj

ą

tkiem kichania na ł

ą

kach w lesie, ale z tym te

ż

sobie poradz

ę

.”

Skoro, jak udowodnił Paul Tholey, działanie symboliczne mo

ż

e spowodowa

ć

znikni

ę

cie

symptomów problemów psychicznych, nie powinno nas dziwi

ć

,

ż

e mo

ż

e ono tak

ż

e spowodowa

ć

wyleczenie objawów fizycznych. Wszak umysł i ciało s

ą

ze sob

ą

bardzo

ś

ci

ś

le poł

ą

czone, a wła

ś

ciwie

to stanowi

ą

one dwa aspekty jednej cało

ś

ci. Na tym zało

ż

eniu opiera si

ę

cała medycyna

psychosomatyczna.



background image

TWÓRCZE ROZWI

Ą

ZYWANIE PROBLEMÓW

Pod

ś

wiadomo

ść

zawsze odgrywała w twórczo

ś

ci ogromn

ą

rol

ę

. W ci

ą

gu swojego

ż

ycia zbieramy

ogromn

ą

ilo

ść

informacji, które magazynowane s

ą

w pami

ę

ci. Ka

ż

dy dzie

ń

jest tam zapisany w

najdrobniejszych szczegółach. Jednak tylko minimaln

ą

cz

ęść

tego skarbca pami

ę

ci jeste

ś

my w stanie

sobie u

ś

wiadomi

ć

, czyli przypomnie

ć

. W przypadku wra

ż

e

ń

zarejestrowanych bez udziału naszej

uwagi, czyli wra

ż

e

ń

podprogowych, w ogóle nie jest to mo

ż

liwe. Niemo

ż

no

ść

ta charakteryzuje jednak

tylko nasz zwykły stan

ś

wiadomo

ś

ci na jawie. Eksperymenty w gł

ę

bokiej hipnozie potwierdziły,

ż

e

mo

ż

emy sobie bardzo dokładnie przypomnie

ć

sytuacje maj

ą

ce miejsce nawet wiele lat wstecz. Jest to

bardzo po

ż

yteczna technika stosowana w kryminalistyce.

Ś

wiadek przest

ę

pstwa mo

ż

e przy u

ż

yciu

hipnozy przypomnie

ć

sobie szczegóły wydarzenia pomocne w uj

ę

ciu sprawców. Niestety zdolno

ść

wej

ś

cia w gł

ę

bok

ą

hipnoz

ę

jest spotykana bardzo rzadko.

Procesy my

ś

lenia, poszukiwania rozwi

ą

zania jakiego

ś

problemu lub pomysłu maj

ą

swój

odpowiednik w pod

ś

wiadomo

ś

ci.

Ś

wiadcz

ą

o tym popularne anegdoty o wynalazcach, artystach,

naukowcach, którzy rozwi

ą

zywali swoje problemy w momentach relaksu, na spacerze, podczas

zabawy lub drzemki.

Ś

wiadomie nie my

ś

leli oni o swoim problemie, ale pod

ś

wiadomo

ść

ich ci

ą

gle

pracowała, a w chwilach rozlu

ź

nienia uwagi i zmniejszonej koncentracji ma ona szanse na to, by

ujawni

ć

wyniki swojej pracy.

W 1865 r. profesor chemii z Gandawy, Friedrich August von Kekule intensywnie pracował nad

zagadnieniem struktury cz

ą

steczkowej w

ę

glowodorów, a w szczególno

ś

ci benzenu. Pewnego dnia po

pracy zdrzemn

ą

ł si

ę

przed kominkiem i oto, co mu si

ę

przy

ś

niło. Zobaczył kolejny raz we

ś

nie

rozta

ń

czone atomy. Ale tym razem mniejsze ich grupki trzymały si

ę

na uboczu. “Mój duchowy wzrok,

wyostrzony ju

ż

wieloma wizjami tego rodzaju, dostrzegł teraz wi

ę

ksze struktury o wielorakich

układach, długie szeregi, niekiedy

ś

ci

ś

lej dopasowane, a wszystkie pełzn

ą

ce i wij

ą

ce si

ę

w

ęż

owym

ruchem. Lecz nagle jeden z w

ęż

y chwycił swój własny ogon i ten kształt zawirował szyderczo przed

mymi oczami. Jakby pora

ż

ony tym widokiem przebudziłem si

ę

.”

Sen Kekulego ukazał mu,

ż

e w

ę

glowodory nie s

ą

strukturami otwartymi, lecz zamkni

ę

tymi

pier

ś

cieniami, przypominaj

ą

cymi w

ęż

a gryz

ą

cego własny ogon.

Wspomniana w rozdziale o greckich koncepcjach snu praktyka udawania si

ę

po senne objawienie

do

ś

wi

ą

ty

ń

Asklepiosa tak

ż

e pokazuje nam,

ż

e rozwi

ą

zania naszych problemów ju

ż

w nas s

ą

, musimy

je tylko w sobie odkry

ć

.

Poza ułatwionym dost

ę

pem do informacji zgromadzonych w pod

ś

wiadomo

ś

ci sen charakteryzuje

si

ę

pewnymi cechami, które niezwykle sprzyjaj

ą

twórczemu my

ś

leniu. Jest to przede wszystkim

zrzucenie ogranicze

ń

naszej codziennej, zdroworozs

ą

dkowej logiki. W twórczo

ś

ci bywa ona cz

ę

sto

przeszkod

ą

, któr

ą

trudno wyeliminowa

ć

. Jest ona bardzo wa

ż

nym elementem konstrukcyjnym

naszego modelu

ś

wiata na jawie, zapewniaj

ą

cego nam bezpiecze

ń

stwo i chroni

ą

cego przed

nieznanym. Mimo

ż

e nieznane mo

ż

e przynie

ść

tak

ż

e pozytywne warto

ś

ci, jak w przypadku

wynalazków czy dzieł sztuki.

Barier

ę

logiczno

ś

ci próbuje si

ę

pokonywa

ć

w tak zwanej burzy mózgów. W miłej, sprzyjaj

ą

cej i

bezpiecznej atmosferze zbiera si

ę

kilka osób i zaczyna wspólnie fantazjowa

ć

na zadany temat lub

problem.

ś

adna wypowied

ź

nie jest oceniana negatywnie, nie nale

ż

y tak

ż

e samemu cenzurowa

ć

swoich wypowiedzi i mówi

ć

wszystko, co tylko przyjdzie do głowy. Takie spontaniczne i bezpieczne

(nikt nie puka si

ę

w czoło) wyładowania umysłów przynosz

ą

czasami zdumiewaj

ą

co dobre rezultaty.

We

ś

nie jednak rzecz

ą

jak najbardziej naturaln

ą

jest to,

ż

e nie poddaje si

ę

on regułom logiki

Wybitny psycholog ameryka

ń

ski, Carl Rogers wyró

ż

nił trzy czynniki w umy

ś

le, które le

żą

u podstaw

twórczo

ś

ci. Po pierwsze, umysł osoby twórczej otwarty jest na nowe do

ś

wiadczenia, jest chłonny i

ufny w stosunku do

ś

wiata. Poci

ą

ga go nowo

ść

i odkrywanie nowych zakresów do

ś

wiadczenia. Po

drugie, umysł taki bardziej polega na własnej ocenie siebie samego ni

ż

na opinii innych osób. Osoba

twórcza jest o wiele bardziej autonomiczna i autentyczna. Jest silna wewn

ę

trznie, odczuwa wysoki

poziom bezpiecze

ń

stwa i pewno

ś

ci siebie. Po trzecie wreszcie, ma ona skłonno

ś

ci do zabawy swoimi

pomysłami, ideami, wizjami. Zestawia je, porównuje, miesza, znajduj

ą

c w tym przyjemno

ść

.

Je

ż

eli przyjrzymy si

ę

ś

wiadomym snom pod k

ą

tem kreatywno

ś

ci, to zauwa

ż

ymy,

ż

e wszystkie

cechy twórczego umysłu Carla Rogersa s

ą

w nich realizowane. Oneironauta z zało

ż

enia nastawiony

jest na nowe do

ś

wiadczenie. Wiedz

ą

c,

ż

e

ś

ni, wie jednocze

ś

nie,

ż

e mo

ż

e odczu

ć

i zobaczy

ć

wiele

rzeczy, które nie s

ą

mo

ż

liwe w

ś

wiecie realnym. Jest on tak

ż

e w swoim

ś

nie całkowicie bezpieczny.

Maj

ą

c

ś

wiadomo

ść

, i

ż

sen stanowi jego własn

ą

kreacj

ę

, czuje sił

ę

i pewno

ść

. Tak

ż

e trzeci warunek

jest naturaln

ą

cech

ą

snu.

Ś

ni

ą

cy bawi si

ę

swoim snem, bada

ś

wiat marze

ń

sennych zaciekawiony jak

background image

dziecko. Zestawia i miesza ró

ż

ne rozwi

ą

zania, pomysły i przedmioty, czujnie obserwuj

ą

c, co z tego

wyniknie.

Ś

wiadomy umysł w u

ś

pionym mózgu jest niezwykle twórczym stanem

ś

wiadomo

ś

ci. Mogło

przekona

ć

si

ę

o tym tysi

ą

ce oneironautów na całym

ś

wiecie.

Wykorzystuj

ą

oni swoje jasne sny w nauce, biznesie, na uniwersytecie i w szkole, przy

rozwi

ą

zywaniu zawodowych i osobistych problemów, przy podejmowaniu ró

ż

nego rodzaju decyzji i

planowaniu swojego

ż

ycia. Zyskali w swoich snach nowego i bardzo m

ą

drego doradc

ę

. Tylko doradc

ę

,

na pewno sen nie powinien przej

ąć

kontroli nad naszym

ż

yciem. Mo

ż

e je wzbogaca

ć

, czyni

ć

atrakcyjniejszym, rozwija

ć

je, ale nie kontrolowa

ć

. Powinni

ś

my zawsze słucha

ć

naszych snów, jednak

decyzje podejmowa

ć

sami.

“Odkryłem w szkole

ś

redniej,

ż

e jestem oneironaut

ą

, kiedy zorientowałem si

ę

,

ż

e mog

ę

studiowa

ć

zagadnienia z matematyki i geometrii przed pój

ś

ciem do łó

ż

ka i znajdowa

ć

rozwi

ą

zania problemów po

przebudzeniu. Fenomen ten towarzyszył mi podczas nauki w szkole i na studiach medycznych. Kiedy
studiowałem medycyn

ę

, zacz

ą

łem stosowa

ć

moje umiej

ę

tno

ś

ci rozwi

ą

zywania problemów we

ś

nie

wobec problemów medycznych, przebiegaj

ą

c szybko pytania z poprzedniego dnia i znajduj

ą

c

rozwi

ą

zania lub po

ż

yteczne dodatkowe pytania prowadz

ą

ce do rozwi

ą

zania. Nawet dzi

ś

budz

ę

si

ę

czasami w nocy o 3.00 i dzwoni

ę

do szpitala,

ż

eby zleci

ć

odpowiednie badania, które w jasnym

ś

nie

podsuwały mi mo

ż

liwe rozwi

ą

zania problemu pacjenta.

W tej chwili najlepszym zastosowaniem mojej zdolno

ś

ci jasnego snu jest chirurgia. Ka

ż

dej nocy

poprzedzaj

ą

cej operacje przegl

ą

dam list

ę

przypadków chirurgicznych i przeprowadzam zabiegi we

ś

nie. Osi

ą

gn

ą

łem opini

ę

szybkiego i uzdolnionego chirurga nawet w przypadkach du

ż

ych komplikacji.

Ta chirurgiczna “praktyka” pozwoliła mi od samego pocz

ą

tku nieustannie “powtarza

ć

” anatomi

ę

oraz

doskonali

ć

technik

ę

poprzez eliminowanie niepotrzebnych ruchów. Obecnie jestem w stanie

wykonywa

ć

najbardziej skomplikowane operacje w 35 – 40 procent czasu potrzebnego moim

kolegom.”

“Musiałem napisa

ć

dla swojej klasy program komputerowy i zanim w ogóle zacz

ą

łem go pisa

ć

,

wypróbowałem swoje rozwi

ą

zania podczas jasnego snu. Zauwa

ż

yłem,

ż

e wiele moich pomysłów nie

b

ę

dzie działa

ć

, albo potrzebuj

ą

pewnych dodatkowych instrukcji. To zaoszcz

ę

dziło mi wielu godzin

programowania poza lekcjami. Obecnie “przebiegam” moje programy w snach, zanim w ogóle usi

ą

d

ę

do komputera.”

Wydaje si

ę

,

ż

e sztuka

ś

wiadomego snu mo

ż

e bardzo istotnie pomóc osobom, które musz

ą

rozwi

ą

zywa

ć

problemy na podstawie bardzo wielu ró

ż

nych

ź

ródeł informacji np. w psychoterapii,

pedagogice, poradnictwie duchowym, medycynie, biznesie itp.

Na koniec rozdziału wypada tak

ż

e wspomnie

ć

o zwi

ą

zkach zwykłego i jasnego snu w twórczo

ś

ci

artystycznej. Oczywi

ś

cie na ten temat mo

ż

na by napisa

ć

osobn

ą

ksi

ąż

k

ę

i s

ą

dz

ę

,

ż

e niedługo ksi

ąż

ka

taka powstanie. Tutaj tylko zaznaczymy obecno

ść

tego zwi

ą

zku w sztuce.

Jako pierwsze nasuwaj

ą

si

ę

skojarzenia snu i malarstwa, jako

ż

e jedno i drugie operuje przede

wszystkim wra

ż

eniami wzrokowymi. Cały bardzo popularny kierunek literatury i plastyki – surrealizm –

okre

ś

la si

ę

mianem “sztuki snu”. Giorgio de Chirico, mistrz i prekursor surrealizmu, powiedział: “Je

ż

eli

dzieło sztuki ma sta

ć

si

ę

naprawd

ę

nie

ś

miertelne, musi wyj

ść

daleko poza wszelkie ograniczenia

ludzkiego

ś

wiata, poza granice zdrowego rozs

ą

dku i logiki. W ten sposób dzieło sztuki zbli

ż

y si

ę

do

snu.”

Jednym z najwi

ę

kszych malarzy czerpi

ą

cych obficie ze

ś

wiata snu był Salvador Dali. W

ś

ród

współczesnych artystów oneironautów znajduje si

ę

amerykanka Fariba Bogazran, o której wspomina

dr LaBerge. W swoich jasnych snach przechadza si

ę

ona po galerii pełnej obrazów, dopóki jeden z

nich nie przyci

ą

gnie jej uwagi. Je

ż

eli wyczuje taki rodzaj przyci

ą

gania, magnetyzmu, zatrzymuje si

ę

i

dokładnie przygl

ą

da obrazowi, staraj

ą

c si

ę

zapami

ę

ta

ć

szczegóły, faktur

ę

, technik

ę

malarsk

ą

, warsztat

itd. Koncentruj

ą

c si

ę

na obrazie, budzi si

ę

zgodnie ze swoj

ą

wol

ą

i zaczyna malowa

ć

. Słynny Witkacy,

czyli Stanisław Ignacy Witkiewicz namalował wiele wspaniałych i niezwykłych obrazów inspirowanych
pod

ś

wiadomymi wizjami, które wywoływał za pomoc

ą

narkotyków i substancji halucynogennych.

Oneironauci nie musz

ą

korzysta

ć

z substancji psychoaktywnych, maj

ą

c do dyspozycji sztuk

ę

ś

wiadomego snu, która dostarcza o wiele silniejszych, gł

ę

bszych i bardziej inspiruj

ą

cych do

ś

wiadcze

ń

ni

ż

narkotyki.

Jednak nie tylko sztuki plastyczne wiele zawdzi

ę

czaj

ą

snom. Wielu kompozytorów, m.in.

Beethoven, Wagner, Mozart, swoje najlepsze tematy usłyszeli we

ś

nie. Pisarze i poeci tak

ż

e korzystali

z sennego natchnienia. Robert Louis Stevenson pod wpływem snu napisał swoj

ą

ksi

ąż

k

ę

Dziwny

background image

przypadek Dr. Jekyll’a i Mr Hyde’a. W Polsce ogromn

ą

wag

ę

do swoich snów przywi

ą

zywali m.in.

Miron Białoszewski i Julian Przybo

ś

.

Sztuka, która jest twórczo

ś

ci

ą

par excellance zawsze blisko spokrewniona była z subiektywnymi

ś

wiatami snu. Jednak zarówno ona, jak i nasze codzienne

ż

ycie zawodowe i osobiste mog

ą

by

ć

wzbogacone o nowy wymiar kreatywno

ś

ci, która otwiera si

ę

przed nami, gdy zaczniemy zgł

ę

bia

ć

tajniki

ś

wiadomego snu













































background image

ODMIENNE STANY

Ś

WIADOMO

Ś

CI

Opisane w pocz

ą

tkowych rozdziałach ksi

ąż

ki idee i teorie snu w ró

ż

nych kulturach postrzegały

zjawisko snu jako płaszczyzn

ę

spotkania człowieka z bogami i duchami lub element treningu

medytacyjnego (Joga, Tybet) prowadz

ą

cego do rozwoju duchowego.

W istocie wiele snów mo

ż

na by opisa

ć

w kategoriach prze

ż

y

ć

mistycznych. Szamsuddin Lahid

ż

i,

Sufi

ż

yj

ą

cy w XV w., w ten oto sposób opisał swój sen:

“Ujrzałem siebie po

ś

ród

ś

wiata pełnego

ś

wiatła. Góry i pustynie były

ś

wietlist

ą

, kolorow

ą

t

ę

cz

ą

;

czerwon

ą

,

ż

ółt

ą

, biał

ą

i niebiesk

ą

. Poczułem wielk

ą

t

ę

sknot

ę

za tym

ś

wiatłem. Nagle, niczym ra

ż

ony

piorunem szale

ń

stwa, zostałem wyrzucony poza siebie moc

ą

tego, co działo si

ę

wokół mnie, oraz

ę

bokich prze

ż

y

ć

, których do

ś

wiadczałem. Nagle zobaczyłem,

ż

e cały wszech

ś

wiat ogarn

ę

ło Czarne

Ś

wiatło... Promienie

ś

wiatła poł

ą

czyły si

ę

we mnie i w pewnej chwili wyrzuciły mnie ku górze.

[Pokonuj

ą

c kolejno siedem sfer niebieskich]... dotarłem w ko

ń

cu do Sfery Sfer. Tam, gdzie nie było ju

ż

ani miary, ani kształtu, o

ś

wietlało mnie

ś

wiatło boskiego objawienia. Widziałem Boski Majestat w jego

niezmienno

ś

ci i chwale. Byłem całkowicie i bez reszty pogr

ąż

ony w sobie, bez

ś

wiadomo

ś

ci. Potem

powróciłem do siebie i do tego

ś

wiata. [Nast

ę

pnie] raz jeszcze objawił mi si

ę

Boski Majestat. Raz

jeszcze pogr

ąż

yłem si

ę

całkowicie w sobie, pokonuj

ą

c wszelkie ograniczenia. Wszystko działo si

ę

tak,

jak gdyby mnie ju

ż

nie było. A potem znów powróciłem do siebie i do tego

ś

wiata. Nast

ę

pnie Boski Byt

pojawił si

ę

ponownie, a ja raz jeszcze przestałem istnie

ć

. Lecz kiedy udało mi si

ę

odnale

źć

moje

nadistnienie w Bogu, spostrzegłem,

ż

e to ja jestem tym absolutnym, czystym

ś

wiatłem. Wszystko, co

wypełnia wszech

ś

wiat jest mn

ą

; poza mn

ą

nic nie istnieje. Ja jestem wiecznym demiurgiem, stwórc

ą

wszech

ś

wiata. Wszystko, co jest, jest we mnie.”

Równie

ż

mistycy chrze

ś

cija

ń

scy byli inspirowani, nawiedzani przez Boga we

ś

nie, pocz

ą

wszy od

ś

w. Piotra, który doznał swoistego “prywatnego objawienia” podczas snu, co opisuj

ą

Dzieje

Apostolskie (10, 11-15)

Poł

ą

czenie ze sob

ą

medytacji i sztuki

ś

wiadomego snu przyspiesza rozwój

ś

wiadomo

ś

ci i

do

ś

wiadczenie wy

ż

szych stanów umysłu (samadhi) wielokrotnie. Tak twierdz

ą

wielcy mistrzowie jogi z

Tybetu i Indii. Wszystkie tradycje duchowe ludzko

ś

ci widz

ą

we

ś

nie szans

ę

rozwoju duchowego, któr

ą

wi

ę

kszo

ść

z nas tragicznie pomija i lekcewa

ż

y.

Jedna z najbardziej tajemniczych tradycji duchowych, jak

ą

jest joga, stwierdza,

ż

e w miar

ę

rozwoju

ś

wiadomo

ś

ci

jednostka

zaczyna

do

ś

wiadcza

ć

tak

zwanych

siddhi,

czyli

zdolno

ś

ci

parapsychologicznych. Do klasycznych siddhi nale

żą

: jasnowidzenie, czytanie my

ś

li (telepatia),

kontrola prany (bioenergoterapia, leczenie przez dotyk), przebywanie w dwóch miejscach w tym
samym czasie (bilokacja), widzenie przyszło

ś

ci (prekognicja) itp. W istocie wszystkie religie mówi

ą

o

tego rodzaju cudownych wydarzeniach towarzysz

ą

cych postaciom Chrystusa, Buddy, Mahometa i

innych zało

ż

ycieli religii oraz

ś

wi

ę

tym, takim jak Ojciec Pio, Satya Sai Baba, Karmapa, i inni.

Badaniem mo

ż

liwo

ś

ci oraz mechanizmów kieruj

ą

cych takimi fenomenami zajmuje si

ę

parapsychologia, nazywana w dawnych krajach socjalistycznych psychotronik

ą

.

Naukowcy stwierdzili, stosuj

ą

c bardzo

ś

ci

ś

le kontrolowane eksperymenty i metody statystycznej

analizy danych,

ż

e jasnowidzenie, telepatia czy prekognicja istniej

ą

rzeczywi

ś

cie, oraz

ż

e wi

ę

kszo

ść

ludzi przejawia w wi

ę

kszym lub mniejszym stopniu tego typu uzdolnienia. Okazało si

ę

tak

ż

e,

ż

e mog

ą

by

ć

one

ć

wiczone i doskonalone poprzez specjalny trening.

Jednym z najbardziej skutecznych eksperymentów były próby przesyłania informacji drog

ą

telepatyczn

ą

podczas snu. Słynne ju

ż

dzi

ś

eksperymenty przeprowadzili dr Montaque Ullman i dr

Stanley Krippner w Laboratorium Snów w Nowym Jorku (Maimonides Dream Laboratory). Jeden z
najbardziej uzdolnionych odbiorców telepatycznych we

ś

nie, dr Robert Van de Castle,

ś

nił o

policjancie i martwej myszy w pudełku na cygara, gdy “nadawano” obraz Levine’a Pogrzeb gangstera,
a o pustym domu w

ś

ród drzew, gdy przedmiotem eksperymentu był obraz Cezanne’a Drzewa i domy.

Wszystkie próby w czasie trwania eksperymentu ocenione zostały pozytywnie.

Poza do

ś

wiadczeniami z telepati

ą

wykonano wiele testów i bada

ń

nad innego rodzaju zdolno

ś

ci

ą

paranormaln

ą

, jak

ą

jest eksterioryzacja, czyli OBE (out of body experiences). Jest to rodzaj

jasnowidzenia, w którym człowiek ma wra

ż

enie,

ż

e “wyszedł” swoj

ą

ś

wiadomo

ś

ci

ą

poza ciało fizyczne

i mo

ż

e przemieszcza

ć

si

ę

w przestrzeni, b

ę

d

ą

c “niewidzialnym duchem”. O fenomenie tym

wspominali

ś

my w rozdziale po

ś

wi

ę

conym opisom jasnych snów z XX w.

background image

Od lat sze

ść

dziesi

ą

tych w kilku laboratoriach parapsychologicznych w USA badano OBE. Do

najbardziej znanych mistrzów eksterioryzacji nale

żą

Robert A. Monroe (wspomniany ju

ż

wcze

ś

niej),

Ingo Swann, Alex Tanous.

W Polsce tak

ż

e wykonano bardzo interesuj

ą

cy eksperyment z eksterioryzacj

ą

w 1981 r. w grupie

jogi holistycznej istniej

ą

cej wtedy przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie (obecnie Polskim

Towarzystwie Psychotronicznym) i kierowanej przez dr. Wiktora Bodnara. Po mniej wi

ę

cej godzinie

ć

wicze

ń

jogi (asany, pranajama, medytacja, relaks) około dwudziestu osób poło

ż

yło si

ę

wygodnie na

materacach i przykryło kocami, by nast

ę

pnie za pomoc

ą

specjalnych technik relaksacyjnych,

wizualizacyjnych i oddechowych uzyska

ć

subiektywne wra

ż

enie posiadania “drugiego ciała”, w którym

mo

ż

na opuszcza

ć

ciało fizyczne.

Zadaniem uczestników eksperymentu było wykonanie okre

ś

lonych czynno

ś

ci, na przykład

zbadanie ukrytego przedmiotu (zegarek w szklance) lub “odwiedziny” nieobecnego na

ć

wiczeniach

instruktora jogi w jego mieszkaniu. W pierwszym przypadku a

ż

dziewi

ęć

osób odpowiedziało,

ż

e

przedmiotem zadania jest szklanka lub zegarek,

ż

adna nie odpowiedziała,

ż

e zegarek w szklance.

Inne osoby nie udzieliły

ż

adnej odpowiedzi a tylko dwie udzieliły odpowiedzi bł

ę

dnych. W drugim

zadaniu pi

ęć

osób opisało ubiór i czynno

ś

ci nieobecnego instruktora, a trzy osoby dokładnie opisały

mieszkanie i przedmioty w nim (meble, mark

ę

telewizora itp.) Cały eksperyment oceniony został jako

bardzo udany. Informacje uzyskane drog

ą

paranormaln

ą

nie mogły by

ć

zdobyte w inny sposób.

Eksperymenty laboratoryjne s

ą

trudne do przeprowadzenia, towarzyszy im pewien rodzaj stresu

zwi

ą

zanego z ogromnym naciskiem na wywołanie zjawisk paranormalnych, zazwyczaj kapry

ś

nych i

niełatwo poddaj

ą

cych si

ę

kontroli, tu i teraz w laboratorium. Taki stres potrafi skutecznie zablokowa

ć

psychik

ę

medium.

Innym, równie wa

ż

nym

ź

ródłem informacji s

ą

doniesienia o spontanicznie wyst

ę

puj

ą

cych

przypadkach efektów paranormalnych od osób wiarygodnych i potrafi

ą

cych rzetelnie opisywa

ć

wydarzenia. Do tego typu osób z pewno

ś

ci

ą

nale

ż

ał słynny psychiatra szwajcarski Carl Gustaw Jung.

Wielokrotnie do

ś

wiadczał on snów proroczych i jasnowidzenia we

ś

nie. Oto jedna z relacji.

Ś

niłem,

ż

e łó

ż

ko mojej

ż

ony znajdowało si

ę

w gł

ę

bokim dole o kamiennych

ś

cianach. Był to grób.

Robił wra

ż

enie staro

ż

ytnego grobowca. Po chwili usłyszałem gł

ę

bokie westchnienie; jak gdyby wła

ś

nie

w tym momencie kto

ś

wyzion

ą

ł dycha. Posta

ć

przypominaj

ą

ca moj

ą

ż

on

ę

usiadła na dnie dołu, a

nast

ę

pnie zacz

ę

ła unosi

ć

si

ę

ku górze. Była ubrana w biał

ą

szat

ę

, na której widniały dziwne czarne

symbole. Przebudziłem si

ę

, obudziłem moj

ą

ż

on

ę

i spojrzałem na zegarek. Była trzecia nad ranem.

Sen wydał mi si

ę

tak intryguj

ą

cy,

ż

e od razu pomy

ś

lałem, i

ż

zapewne oznacza on czyj

ąś

ś

mier

ć

. O

siódmej rano nadeszła wiadomo

ść

,

ż

e kuzynka mojej

ż

ony zmarła dokładnie o trzeciej nad ranem.”

Wiadomo

ść

o

ś

mierci lub wypadku bliskiej osoby cz

ę

sto bywa odbierana we

ś

nie telepatycznie

przez ludzi nie przejawiaj

ą

cych na co dzie

ń

ż

adnych zdolno

ś

ci parapsychologicznych. Tego typu sny

wypełnione s

ą

du

ż

ym ładunkiem emocjonalnym, dobrze s

ą

pami

ę

tane i potrafi

ą

spowodowa

ć

nagłe

przebudzenie.

J. W. Dunne, autor ksi

ąż

ki An Experiment with Time, wydanej w Londynie w 1927 r., twierdzi,

ż

e

wszystkie nasze sny zawieraj

ą

informacje o innych miejscach, innych ludziach i przyszłych

wydarzeniach, ale s

ą

one zapominane podczas przebudzenia. Pami

ę

tamy tylko te, które maj

ą

dla nas

znaczenie emocjonalne. Osoby

ć

wicz

ą

ce swoj

ą

pami

ęć

snów cz

ęś

ciej do

ś

wiadczaj

ą

snów o

charakterze paranormalnym ni

ż

inni.

Model my

ś

lenia o zdolno

ś

ciach parapsychologicznych, zakładaj

ą

cy,

ż

e mózg nasz odbiera cały

czas informacje kanałami pozazmysłowymi, a my jedynie nie jeste

ś

my w stanie ich zauwa

ż

y

ć

z

powodu zbyt silnych informacji zmysłowych i procesów

ś

wiadomo

ś

ci, wykazuje du

ż

e podobie

ń

stwo do

tak zwanej holograficznej koncepcji

ś

wiadomo

ś

ci i teorii pola morfogenetycznego Rupperta Sheldraka.

Fotografia holograficzna wykonywana jest za pomoc

ą

ś

wiatła laserowego. Hologram ukazuje

przedmiot w trzech wymiarach. Manipuluj

ą

c zdj

ę

ciem mo

ż

emy widzie

ć

obiekt z ró

ż

nych stron i k

ą

tów

widzenia. Najciekawsz

ą

jednak cech

ą

hologramu jest to,

ż

e kiedy rozetniemy go na dwie cz

ęś

ci, na

ka

ż

dej z nich nie b

ę

dzie połowy obiektu, jakby to było w przypadku zwykłej fotografii, lecz cały obiekt.

Kiedy z kolei te dwie cz

ęś

ci znowu rozetniemy otrzymuj

ą

c ju

ż

cztery odcinki hologramu, na ka

ż

dym z

nich b

ę

dzie obraz całego obiektu. B

ę

dziemy mieli cztery zdj

ę

cia holograficzne całego obiektu. W

ka

ż

dej cz

ą

stce hologramu s

ą

zgromadzone informacje o jego cało

ś

ci.

Gdy przeło

ż

ymy ten model na funkcjonowanie

ś

wiadomo

ś

ci, mo

ż

emy powiedzie

ć

,

ż

e w ka

ż

dym

umy

ś

le zgromadzona jest wiedza o całym wszech

ś

wiecie. W j

ę

zyku religii wyra

ż

a si

ę

to słowami, i

ż

w

ka

ż

dej duszy jest cz

ą

stka Boga, Chrystus powiedział: “Nie wiecie,

ż

e Bogami jeste

ś

cie.” “Królestwo

background image

Bo

ż

e jest w was.” “Ja i Ojciec jedno jeste

ś

my.” Religie Wschodu mówi

ą

,

ż

e Ja

źń

człowieka jest boska,

a słynne równanie “Atman = Brahman”, czyli duch jednostki równy jest duchowi wszech

ś

wiata, zostało

sformułowane w Wedach kilka tysi

ę

cy lat temu.

Wydaje si

ę

,

ż

e wszystkie te koncepcje mówi

ą

jedno: jest w nas sfera

ś

wiadomo

ś

ci, nasza

najgł

ę

bsza to

ż

samo

ść

, Duch lub Ja

źń

, która wykracza ponad nasz

ą

indywidualn

ą

, ograniczon

ą

i

ś

mierteln

ą

osobowo

ść

. Kontaktowali si

ę

z ni

ą

mistycy, twórcy religii i zwykli ludzie na ró

ż

nych

poziomach do

ś

wiadczenia przez cał

ą

histori

ę

ludzko

ś

ci na całym

ś

wiecie. Do

ś

wiadczenie to jest

podstaw

ą

takich uczu

ć

jak miło

ść

, przyja

źń

i pokój, tak potrzebnych w naszych niespokojnych

czasach.

Bram

ą

do do

ś

wiadczenia wy

ż

szych stanów

ś

wiadomo

ś

ci mo

ż

e by

ć

medytacja i sztuka

ś

wiadomego snu.

“Od kilku lat praktykuj

ę

sztuk

ę

ś

wiadomego snu. Była ona zawsze wielk

ą

pomoc

ą

dla mnie,

ekscytowała mnie i wniosła w moje

ż

ycie wiele rado

ś

ci, wiedzy i poczucia sensu. My

ś

l

ę

,

ż

e byłabym

inn

ą

osob

ą

, gdybym nie znała i nie do

ś

wiadczała tego stanu umysłu. Jednak najwa

ż

niejsze było dla

mnie do

ś

wiadczenie sprzed roku. Wtedy umarł mój m

ąż

. Prze

ż

yłam to bardzo mocno. Kiedy po kilku

tygodniach znowu znalazłam si

ę

w

ś

wiadomym

ś

nie, jak zwykle spotkałam swojego przewodnika snu i

zapytałam: «Powiedz mi, jaki jest sens tego wszystkiego, po co

ż

yj

ę

?» Milczał, popatrzył mi tylko

ę

boko w oczy, wzi

ą

ł za r

ę

k

ę

i zacz

ę

li

ś

my razem lecie

ć

, coraz szybciej.

Ś

wiat snu zacz

ą

ł si

ę

zamazywa

ć

, ale obecno

ść

przewodnika była ci

ą

gle mocno wyczuwalna. W pewnej chwili lecieli

ś

my

tak niewiarygodnie szybko,

ż

e wszystko zostawało za nami: my

ś

li, spostrze

ż

enia, uczucia, wra

ż

enia.

Mój umysł był zupełnie pusty. Nagle nast

ą

pił pot

ęż

ny błysk

ś

wiatła, oszałamiaj

ą

cy i zaskakuj

ą

cy, i

do

ś

wiadczyłam czego

ś

absolutnie niezwykłego. Przestałam by

ć

sob

ą

, byłam, ale nie byłam nikim

konkretnym, nie miałam imienia, płci, wspomnie

ń

. Był we mnie pełen błogo

ś

ci, jasny spokój. Nie było

czasu, nie było przeszło

ś

ci ani przyszło

ś

ci, nie było tu i tam, miejsca ani przestrzeni. Nie było innych

ludzi, albo raczej w ogóle nic innego nie istniało. Byłam tylko ja, ale to złe słowo, bo “ja” jestem tylko
wtedy, gdy jest “kto

ś

inny” albo “co

ś

innego”. A czego

ś

takiego nie było. Nie wiem, ile czasu to trwało,

to było jak błysk albo cała wieczno

ść

. Nie wiem, w jaki sposób to odeszło, nagle znowu byłam sob

ą

i

le

ż

ałam w łó

ż

ku.

Po tym prze

ż

yciu zmieniłam si

ę

, dalej byłam smutna po

ś

mierci m

ęż

a, ale to był ju

ż

inny smutek,

był chyba mniej egoistyczny, a bardziej duchowy. Wiem teraz,

ż

e ja i on jeste

ś

my jedno

ś

ci

ą

, bez

wzgl

ę

du na to czy

ż

yjemy, czy umieramy. Nie boj

ę

si

ę

ś

mierci i ciesz

ę

si

ę

ka

ż

d

ą

chwil

ą

ż

ycia.”

“Siedziałem w pustym domu, a za oknami tłumy pi

ę

knie ubranych kobiet, dzieci i m

ęż

czyzn

ś

piewały hymny i psalmy na cze

ść

Pana. Nie chciałem wyj

ść

do nich, bo nie pasowałem do tego

chóru, nie miałem ładnego ubrania, tylko jakie

ś

łachy i nie byłem godny spojrze

ć

na Pana. I gdy tak

siedziałem tam sam, wci

ś

ni

ę

ty w najciemniejszy k

ą

t, usłyszałem,

ż

e

ś

piew jest coraz gło

ś

niejszy i

usłyszałem słowa hymnu: “O Panie naszych snów”. Wtedy zrozumiałem,

ż

e

ś

ni

ę

. Pomy

ś

lałem,

ż

e

skoro to tylko sen, nie musz

ę

ba

ć

si

ę

spotkania z Jezusem. Wtedy otworzyły si

ę

drzwi i stan

ą

ł w nich

On. Nie mogłem oderwa

ć

wzroku od Jego postaci, był pi

ę

kny. Ubrany był bardzo prosto, lecz bił od

Niego wspaniały blask, ciepło akceptacji i zrozumienia. On był Miło

ś

ci

ą

. Poczułem w sercu wielk

ą

t

ę

sknot

ę

i

ż

al, a w oczach miałem łzy. Obudziłem si

ę

bardzo wzruszony. Wiem,

ż

e to był tylko sen, ale

ę

boko wierz

ę

, jestem pewien,

ż

e kierował nim Bóg, to On mi go zesłał. Od tamtego snu wierz

ę

o

wiele gł

ę

biej,

ż

e Bóg istnieje. Rozumiem i czuj

ę

,

ż

e jest On Miło

ś

ci

ą

.”

“Praktykuj

ę

ś

wiadome

ś

nienie od kilku lat oraz praktykuj

ę

medytacj

ę

pod kierunkiem mojego guru.

On nie naucza na temat

ś

wiadomego snu, ale ja sam poł

ą

czyłem te techniki na własn

ą

odpowiedzialno

ść

. Widuj

ę

go zreszt

ą

tylko par

ę

razy w roku, bo on du

ż

o podró

ż

uje, a ja musz

ę

pracowa

ć

i utrzymywa

ć

rodzin

ę

. Pewnego razu

ś

ni

ą

c

ś

wiadomie udałem si

ę

do miejsca, gdzie

spotkałem wielu m

ą

drych ludzi. Był tam Platon i Mistrz Eckhart, był Lao-Tse i jaki

ś

india

ń

ski szaman,

ubrany jak Winnetou. Był tam te

ż

mój guru. Zbli

ż

yłem si

ę

do niego, obj

ę

li

ś

my si

ę

na powitanie i

poprosiłem go o błogosławie

ń

stwo. Wtedy on poło

ż

ył mi r

ę

k

ę

na głowie, a kciukiem nacisn

ą

ł mocno

miejsce pomi

ę

dzy brwiami. W tym momencie poczułem, jakby wpłyn

ą

ł we mnie jego umysł, jego

wszechogarniaj

ą

ca

ś

wiadomo

ść

, pełna miło

ś

ci i współczucia dla wszystkich

ż

yj

ą

cych istot. Poczułem

bardzo silnie gł

ę

boki

ż

al,

ż

e nie wszyscy s

ą

jeszcze wyzwoleni, i silne postanowienie,

ż

e b

ę

d

ę

im

pomagał do ko

ń

ca czasów. Jednocze

ś

nie czułem szcz

ęś

cie le

żą

ce gł

ę

boko w ka

ż

dej istocie. Kiedy

guru zdj

ą

ł r

ę

k

ę

z mojej głowy, cała wizja sko

ń

czyła si

ę

, a on powiedział: «Wiesz ju

ż

teraz, dlaczego

nale

ż

y medytowa

ć

, tylko dla tego warto

ż

y

ć

.» Obudziłem si

ę

słysz

ą

c jeszcze echo tych słów i

natychmiast usiadłem do medytacji,

ż

eby podzi

ę

kowa

ć

swojemu guru za t

ę

wizj

ę

.”

background image

Powy

ż

sze relacje

ś

wiadcz

ą

o tym,

ż

e ka

ż

dy do

ś

wiadcza mistycznych stanów umysłu na takim

poziomie i w takiej postaci, która daj

ą

c do

ś

wiadczenie transcendentalne nie powoduje jednocze

ś

nie

rozpadu istniej

ą

cych struktur psychicznych. Uwarunkowania umysłu powstałe wskutek wychowania,

religii, kultury modyfikuj

ą

sposób odbierania nad

ś

wiadomo

ś

ci przez

ś

wiadomy umysł. Buddysta nie

do

ś

wiadczy w swoich wizjach Chrystusa, a chrze

ś

cijanin nie spotka hinduistycznego guru.

Nie znaczy to,

ż

e uzasadnione jest twierdzenie, i

ż

wizje takie s

ą

jedynie tworem ludzkiego umysłu.

Zaprzecza temu niezwykła siła oddziaływania tych prze

ż

y

ć

oraz gł

ę

bokie przekonanie samych

oneironautów. Niew

ą

tpliwie impuls pochodzi od transcendentalnej Ja

ź

ni, pełni bytu ka

ż

dego z nich,

ale w procesie poznania ulega on modyfikacji, aby by

ć

zrozumianym i zintegrowanym przez cało

ść

osobowo

ś

ci, i przyczyni

ć

si

ę

do jej rozwoju. W innym wypadku tego typu objawienie mogłoby

zako

ń

czy

ć

si

ę

szale

ń

stwem. Jednak

ż

e jest to tylko teoretyczna mo

ż

liwo

ść

. Systemy jogi i nauki

mistrzów sztuki

ś

wiadomego snu zabezpieczaj

ą

praktykuj

ą

cych przed takim obrotem sprawy.

Wła

ś

ciwie praktykowana oneironautyka sprzyja rozwojowi osobowo

ś

ci oraz zdrowia psychicznego i

fizycznego.

Rozwój

ś

wiadomo

ś

ci obejmuje do

ś

wiadczanie wizji i prze

ż

y

ć

odpowiednich do indywidualnych

mo

ż

liwo

ś

ci zintegrowania ich z umysłem i cało

ś

ci

ą

psychiki ka

ż

dego oneironauty. Bardzo trudno jest

wytyczy

ć

jakie

ś

szczegółowe wskazówki i “mapy pod

ś

wiadomo

ś

ci”, które pozwalałyby bezbł

ę

dnie

orientowa

ć

si

ę

w

ś

wiecie wewn

ę

trznym. Współcze

ś

nie jeste

ś

my kształtowani przez bardzo

ż

norodne wpływy z wielu ró

ż

nych kultur. Cywilizacja euro-ameryka

ń

ska jest tak wielopoziomowa i

eklektyczna,

ż

e trudno dzi

ś

stwierdzi

ć

kim tak naprawd

ę

jeste

ś

my. Współistniej

ą

w naszych umysłach

idee i mity greckie, hebrajskie, germa

ń

skie, słowia

ń

skie, celtyckie, chrze

ś

cija

ń

skie, idee filozofii

Wschodu, nurty ekologiczne nawi

ą

zuj

ą

ce do szamanizmu, koncepcje psychologiczne, naukowe i wizje

przyszło

ś

ci w stylu New Age i inne.

Bogactwo informacji zgromadzonych w naszych mózgach jest nieporównywalne z informacjami

zawartymi w pami

ę

ci

ś

redniowiecznego mnicha czy ascety-jogina medytuj

ą

cego w Himalajach. Oni

kierowali si

ę

przekazywanymi z pokolenia na pokolenie wskazówkami i “mapami pod

ś

wiadomo

ś

ci”.

Mimo i

ż

powinni

ś

my je poznawa

ć

i studiowa

ć

, mog

ą

one nam słu

ż

y

ć

w do

ść

ograniczonym zakresie.

Wzrasta za to znaczenie czujno

ś

ci i wzajemnego wsparcia w podró

ż

y przez bezdro

ż

a naszych

wewn

ę

trznych

ś

wiatów. A jest to najdłu

ż

sza i najwa

ż

niejsza podró

ż

naszego

ż

ycia.

























background image

ZAKO

Ń

CZENIE

Mieli

ś

my okazj

ę

przekona

ć

si

ę

, jak bardzo interesuj

ą

cy i pełen mo

ż

liwo

ś

ci jest

ś

wiat naszych snów.

Wiedzieli o tym nasi przodkowie oraz inne kultury, stoj

ą

ce na ni

ż

szym szczeblu rozwoju techniki i

nauki. Zachłysn

ę

li

ś

my si

ę

post

ę

pem w tych dziedzinach, zapominaj

ą

c po drodze o naszych duszach,

umysłach i sposobach post

ę

powania z wewn

ę

trznymi problemami. W ostatnich kilkudziesi

ę

ciu latach

staramy si

ę

to opó

ź

nienie odrobi

ć

. Rozwijaj

ą

si

ę

nowe nurty w psychologii, zauwa

ż

amy próby

przeniesienia technik badania umysłu z innych kultur w postaci grup jogi, zen, wschodnich religii i
kultów, od

ż

ywaj

ą

stare koncepcje ezoteryczne, gnostyczne, alchemiczne itp. Niew

ą

tpliwie

ż

yjemy w

epoce zwrotu w kierunku odkrywania mo

ż

liwo

ś

ci umysłu i poszukiwania sposobów rozwoju

ś

wiadomo

ś

ci. Potrzeba rozwoju

ś

wiadomo

ś

ci jest jedn

ą

z podstawowych potrzeb człowieka,

próbuj

ą

cego przekroczy

ć

własne ograniczenia i problemy, z których najwi

ę

kszym z pewno

ś

ci

ą

jest

ś

mier

ć

.

Najwi

ę

ksi mistycy i m

ę

drcy dodaj

ą

nam otuchy w tych poszukiwaniach, potwierdzaj

ą

c,

ż

e jest to

wła

ś

ciwy kierunek. W nowej, wy

ż

szej

ś

wiadomo

ś

ci

ś

mier

ć

przestaje mie

ć

tak wielkie znaczenie. Jest

jednym z do

ś

wiadcze

ń

w niesko

ń

czonym nurcie

ż

ycia. Dlatego te

ż

nowa

ś

wiadomo

ść

nie skupia si

ę

na l

ę

ku przed

ś

mierci

ą

, lecz na

ż

yciu tu i teraz.

ś

ycie nabiera nowej mocy, znaczenia i blasku. Stara

ś

wiadomo

ść

jest jak sen, z którego nale

ż

y si

ę

przebudzi

ć

. Dopóki si

ę

nie przebudzisz, nie wiesz,

ż

e to

sen. I tak jak mo

ż

esz zacz

ąć

ś

wiadomie

ś

ni

ć

, mo

ż

esz te

ż

zacz

ąć

ś

wiadomie

ż

y

ć

. Do tego namawiaj

ą

nas m

ę

drcy i mistycy

ś

wiata.

Jednak niewielu z nas kieruje si

ę

potrzeb

ą

rozwoju. I dobrze, taka jest po prostu kolej rzeczy,

“wszystko ma swój czas”. By

ć

mo

ż

e wkroczysz na

ś

cie

ż

k

ę

ś

wiadomego snu, bo b

ę

dzie to dla Ciebie

podniecaj

ą

ce, ekscytuj

ą

ce. Mo

ż

e chcesz zaspokoi

ć

swoj

ą

ciekawo

ść

albo chcesz si

ę

wspaniale

bawi

ć

, mo

ż

e podniecaj

ą

Ci

ę

ś

wiadome sny erotyczne. Niewa

ż

ne, nawet tysi

ą

cmilowa podró

ż

zaczyna

si

ę

od pierwszego kroku. Je

ż

eli zdecydujesz si

ę

na ten krok, drogi Czytelniku, gratuluj

ę

Ci serdecznie,

nie zauwa

ż

ysz nawet, kiedy zrobisz drugi, a po nim nast

ę

pny i nast

ę

pny... Przestaniesz wreszcie sta

ć

w miejscu.

Pami

ę

taj,

ż

e droga nie jest bardzo trudna, cho

ć

wymaga cierpliwo

ś

ci, uczy przezwyci

ęż

ania

trudno

ś

ci, rozwi

ą

zywania konfliktów i do

ś

wiadczania duchowego oczyszczenia, ale jest tak

ż

e

zabawna, radosna i ciekawa. Po prostu zacznij i

ść

, a przekonasz si

ę

. Je

ż

eli nie chcesz i

ść

sam

(sama), je

ż

eli chcesz wzbogaca

ć

swoj

ą

wiedz

ę

, uczy

ć

si

ę

od innych i pó

ź

niej innym pomaga

ć

, to

zapraszamy Ci

ę

do uczestnictwa w rosn

ą

cej społeczno

ś

ci oneironautów w Polsce. Dopiero

zaczynamy, ale niedługo b

ę

dzie nas wi

ę

cej, gdy

ż

oneironautyka jest wielk

ą

przygod

ą

, wyzwaniem i

wspaniał

ą

podró

żą

wewn

ę

trzn

ą

. Jej mo

ż

liwo

ś

ci otwieraj

ą

si

ę

przed ka

ż

dym z nas, codziennie, gdy

kładziemy si

ę

spa

ć

.



Adam Bytof
ONEIRONAUTYKA
Sztuka Świadomego Śnienia

ONEIRONAUTYKA.pdf by

Esiusz



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ADAM BYTOF ONEIRONAUTYKA SZTUKA ŚWIADOMEGO SNU
Adam Bytof ONEIRONAUTYKA Sztuka Åšwiadomego Snu up by Esi
Bytof Adam Oneironautyka Sztuka świadomego snu
Adam Bytof Onerionautyka, sztuka świadomego śnienia
Adam Bytof Sztuka Świadomego Snu
Adam Bytow Sztuka świadomego snu
Adam Bytof ONEIRONAUTYKA
Adam Bytof Oneironautyka
Adam Bytof świadome śnienie, świadome życie
Nauka Świadomego Snu
Adam Bytof i Robert Stein Jasność
Adam Bytof Trans Czwarty Wymiar 12 2007(2)
Charles i Caroline Muir TANTRA Sztuka świadomego kochania
Muir Charles i Caroline Tantra sztuka swiadomego kochania

więcej podobnych podstron