Kochaj i nie udawaj…cz.1
Ile to już trwało? Nie wiedzieli; zresztą to im nie było potrzebne. Jedyne, czego
chcieli to zadowolenia, które kwitło na ich twarzach podczas wspólnych spotkań. A
pamiętali z tego wszystkiego, tylko ich pierwsze zakazane spotkanie.
Ona – piękna, energiczna i przebojowa w niektórych tylko sytuacjach nieśmiała; a
właściwie tylko przy jednej osobie. Zawsze go kochała, a on nawet po powrocie do
wioski ją omijał i traktował jak nic nie ważną osobę w życiu. Czuła się przy nim jak
śmieć.
On – przystojny i nie taki bezuczuciowy, na jakiego wygląda. Kiedy wrócił do
wioski, skoncentrował się na podniesieniu swojej rangi w wiosce, co udało mu się w
zadawalająco szybkim tempie. W końcu mógł spełnić swój ostatni cel: odbudowa
klanu.
Wyjechała na miesiąc. To był zaledwie miesiąc. Musiała dokończyć sprawę, przy
której poległ jej ukochany przyjaciel Naruto. Wioska wodospadu przyjęła ją bardzo
ochoczo i z jej pomocą udało się przywołać spokój w małej, ale przepięknej wiosce.
Wiele się tam napracowała, ale też i wiele się nauczyła. Zrozumiała, że powinna
jeszcze raz zaryzykować i wyznać swoje uczucia. Jednak znowu spotkała się z
odrzuceniem…, tym razem dwukrotnie silniejszym. W tym momencie jej serce pękło
na drobne części, kalecząc ją od środka. Tyle, dobrze, że była silna psychicznie
innym razem by się załamała.
Po powrocie do wioski postanowiła się z nim spotkać. Dobrze wiedziała, gdzie może
go spotkać. Często trenował w swoich domu, który odnowił po powrocie. Poszła tam
i nie myliła się spotkała go. Jak zwykle wspaniale się prezentował, władając swoją
kataną. Chciała podbiec bliżej i na spokojnie z nim porozmawiać, gdy nagle
zauważyła siedzącą przy drzewie przyjaciółkę – Hinate Hyuge. Zdziwiła się, widząc
ją tam. Siedziała trzymając ręcznik i butelkę z wodą. Na jej twarzy widniał szeroki
uśmiech, kiedy wzrokiem śledziła każdy mięsień na ciele Sasuke. Poruszał się tak
idealnie…
Odłożył w końcu katanę, a Hinata podbiegła do niego podając mu ręcznik i wodę,
uśmiechnął się do niej, co sprawiło Sakurze przeogromny ból. W jej towarzystwie
może raz lub dwa się uśmiechnął; a przy Hinacie zachowywał się tak luźno.
Zabolało! Ale jeszcze bardziej bolało, gdy nachylił się i pocałował ją w podzięce.
Uciekła stamtąd zalana łzami, ciągle mając przed oczami obraz tej dwójki.
Dopiero po dwóch dniach wyszła z domu, zdając RAPORT tymczasowemu Hokage,
którym był Kakashi. Dowiedziała się później od mieszkańców Konohy, o tym, że
Hinata i Sasuke zbliżyli się do siebie podczas jej nie obecności i zamierzają razem
odbudować klan Uchihy, który z ich zdolnościami miał być najsilniejszym klanem w
wiosce. Konohańczycy byli szczęśliwi, bo wiedzieli, że mogą wtedy tworzyć elitę w
kraju ognia. To bolało, ponieważ skrycie zawsze miała nadzieję, że będą razem. A
jednak i tu się pomyliła.
- Sakura, Sakura… – usłyszała w oddali głos swojej przyjaciółki. Przyjaciółki? Czy
tak się mówi na osoby, które kradną ci ukochanych dobrze wiedząc jaki jest stan
twoich uczuć względem tej osoby. – Wróciłaś… – powiedziała dobiegając do
różowowłosej.
- Tak, w poniedziałek. – odpowiedziała chłodno.
- To już dwa dni – odparła po chwili namysłu – Już wiesz…?
- Tak.
- Sakura, to nie tak jak myślisz. Ja naprawdę pokochałam Sasuke, on jest…
- Inny od Naruto. – przypomniała jej o blondynie, który niestety musiał nas opuścić.
Gdyby żył, zapewne Sakura miałaby jeszcze szanse.
- Naruto, zawsze kochał ciebie i dobrze o tym wiesz – powiedziała ze smętną miną
granatowłosa – Sama widziałaś jak zareagował, gdy wyznałam mu uczucia.
Zaproponował mi tylko przyjaźń, mówiąc, że jego serce jest już zajęte. Poczułam się
jak idiotka…
- Kiedy zamierzacie się POBRAĆ? – jej głos w ogóle się nie zmienił. Był ostry jak
brzytwa. Hinata spojrzała na nią niepewnie, przyglądając się jej ostrym rysą.
Zauważyła, że gdy była poważna, mogłaby zabić swoim tonem, a do tego jej uroda
biła wtedy wszystkich na głowę. Zawsze uważała Sakure za piękną, nie dziwiła się
Naruto, że ją pokochał; dlatego teraz nie miała zamiaru zrezygnować z Sasuke. Może
Sakura wreszcie zrozumie jak to jest być osobą trzecią, która jest nie potrzebna;
której można zaproponować tylko przyjaźń. A nawet wątpliwe czy to otrzyma od
Sasuke…
- Nie wiem. Jeszcze dokładnie o tym nie myśleliśmy, ale chyba jak najszybciej.
- Nigdy Sasuke cię nie interesował… – zauważyła różowowłosa.
- Ale teraz ja naprawdę się w nim zakochałam. – zarumieniła się tak samo jak robiła
to za czasów Naruto.
- On też cię kocha…, nigdy go nie widziałam takiego szczęśliwego – samotna łza
spłynęła po jej policzku. Zbeształa się za tą słabość, miała przecież już nie płakać.
Przecież to definitywny koniec! Chociaż jak może być koniec, czegoś, czego nie
było? – Widziałam was wtedy w jego posiadłości – wyjaśniła. Hinata przyglądała się
jej twarzy pogrążonej w smutku.
- Ja…czy my? Nie chcesz mnie już widzieć prawda? – zapytała nieśmiało.
- Skądże, przecież jesteśmy przyjaciółkami – uśmiechnęła się. Uśmiech, chociaż był
wymuszony nie wzbudzał podejrzeń; a Hinata uwierzyła.
Nienawidziła jej. Ta przyjaźń była skończona. Udawała dobrą przyjaciółkę, chociaż
traktowała ją jak wroga. Nie potrafiła jej wybaczyć, że jej go odebrała. Przez kolejny
tydzień unikała Sasuke jak tylko mogła, wiedziała, że gdyby się z nim zobaczyła
mogłaby się nie pohamować. Codziennie przechodziła te same katusze; kiedy
patrzyła na fotografie z dzieciństwa. Wtedy był jeszcze chłopcem, teraz jest
seksownym mężczyzną.
Wzięła zimny prysznic, aby pozbyć się myśli o Sasuke. Nie czuła się najlepiej odkąd
wróciła do wioski. Chciała dostać jak najszybciej nową misję, aby opuścić mury
Konohy. Niestety była teraz bardzo potrzebna w szpitalu i Kakashi nie chciał zlecić
jej żadnego zadania.
Musiała zostać na nocną zmianę. A może nie musiała, ale chciała. Przynajmniej w
pracy, kiedy musiała skupić się na swoich obowiązkach zapominała o swoich
usterkach sercowych. Jednak ten dzień był okropny cięgle była na nogach, a to
jeszcze nie koniec. Najgorsze stało się na końcu…
- Mówię ci, że to nic – odparł spokojnie, zwracając się do swojej partnerki.
- Lepiej będzie jak lekarz to sprawdzi – różowowłosa, która idąc w fartuchu przez
korytarz szpitalny zauważyła tą dwójkę drgnęła. Wiedziała, że zamieszkali nie dawno
razem, Hinata sama się jej tym chwaliła; ale nie wiedziała, że dziewczyna ma tak
duży wpływ na bruneta. Przecież on nienawidzi szpitali! Chciała się ukryć, aby jej
nie zauważyli, jednak było za późno – Sakura. – granatowłosa, krzyknęła w jej
kierunku. – Sasuke przesadził podczas treningu i stracił przytomność.
- Nie straciłem przytomności – warknął, kręcąc przecząco głową. – Po prostu
zakręciło mi się w głowię i na tym koniec.
- Mogłabyś go zbadać? – różowowłosa westchnęła, uśmiechając się sztucznie i
podchodząc do nich. Nie sądziła, że Hinata aż tak nie będzie się liczyć z jej
uczuciami, aby wprost do niej przyprowadzać Sasuke.
- To chodźmy – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu. Musi traktować go
chłodno, nie może grać znowu głupiej idiotki. Do tego sama martwiła się jego
stanem. Otworzyła drzwi wchodząc do środka i kierując się w stronę swojego biurka,
aby odłożyć kartę pacjenta, którą wcześniej przeglądała zanim trafiła na nich.
- Usiądź na leżance, a ty…- odwróciła się, ale nie zauważyła granatowłosej.
Przełknęła głośno ślinę, patrząc jak Sasuke zasiada na leżance, patrząc na nią
ciekawym wzrokiem.
- Nic mi nie jest.
- Zaraz się to okaże – z dobrze ukrywanym strachem podeszła do niego. Wyciągnęła
latareczkę z kieszeni i powoli się nad nim nachyliła. Czuła jego męski zapach, który
uderzył w jej nozdrza ze zdwojoną siłą. Pokręciła głową, aby się opamiętać, poczym
sprawdziła jego źrenice. – Ściągnij koszulę – powiedziała odwracając się do niego
tyłem i nabierając więcej powietrza w płuca, poczym policzyła w myślach do trzech
dodając sobie odwagi. Założyła stetoskop, poczym znowu zwróciła się w jego
kierunku. – Wstań – wykonał jej polecenie bez zbędnych komentarzy. Powoli
położyła głowice na jego lewej piersi, próbując skupić się na osłuchaniu. Boże,
dlaczego ją tak każesz? Jego ciało…, wręcz kusiło jej ciało do wykonania jakiegoś
ruchu, jednak jej wola okazała się silniejsza. Z czego była bardzo dumna. Przesunęła
głowice na prawą pierś, a później kazała mu się odwrócić. Odetchnęła wtedy z ulgą.
Lepiej by się czuła, gdyby jednak Hinata tutaj przebywała.
- Dawno się nie widzieliśmy – nie sądziła, że poruszy ten temat i to jeszcze tutaj.
- To chyba ci nie przeszkadza – zakpiła, przeklinając się za to.
- Nie. – zabolało, kolejny raz. Jednak nic nie odpowiedziała. Po prostu zajmowała się
tym, czym lekarz powinien w takich sytuacjach.
- Możesz się ubrać. Nic ci nie dolega to tylko z przemęczenia – ruszyła do swojego
biurka – Powinieneś odpocząć od treningów, przynajmniej przez kolejny tydzień.
- A co mam wtedy niby robić – zapytał zapinając swoją koszulę i podchodząc bliżej
do jej biurka.
- Nie wiem, to już od ciebie zależy. Możesz na przykład zając się lepiej Hinatą –
odparowała, chociaż wolała, aby najchętniej ją rzucił.
- A skąd wiesz, że tego nie robię? – nachylił się mierząc ją wściekłym wzrokiem, co
spowodowało u niej dreszcze podniecenia. To nie jej wina, że uwielbiała patrzeć na
jego twarz pogrążoną w wściekłości, był wtedy jeszcze bardziej pociągający. – Nie
wciskaj nosa w nie swoje sprawy i nic nie mów Hinacie o tym, abym przerwał swoje
treningi – spojrzała mu prosto w oczy i czuła jak całe jej ciało robi się giętkie.
- Już…już powinieneś iść – odparła próbując zapanować nad swoim ochrypłym
głosem.
- Pójdę, kiedy będę chciał – rzucił w nią wściekłym spojrzeniem. Różowowłosa
zadrgała, poczym przysunęła się bliżej niego i musnęła jego usta. Poczuła jak ją łapie
za ramiona i odpycha, tak że uderzyła bokiem w kant biurka. Jednak oprócz
chwilowego bólu niczego więcej nie poczuła. – Co ty sobie myślisz? – warknął.
- Przepraszam…
- Nadal jesteś irytującą dziewuchą! – odwrócił się i wyszedł z trzaskiem drzwi;
doprowadzając ją po raz kolejny i ostatni do łez. Później już ich nie było…Może
wszystkie wylała, a może stała się twardsza.
Nie powiedział niczego Hinacie, bo jej stosunki z granatowłosą się nie pogorszyły, a
nawet można powiedzieć, że polepszyły. Samotnie siedziała na polanie, na której tyle
razem przeszli jako drużyna siódma. Brakowało jej przyjaciela – jej Naruto. Może,
gdyby dała mu szansę, to by tak nie cierpiała. Przecież miłość przychodzi z czasem, a
ich i tak już dużo łączyło. Gdyby nie wyruszył na tą cholerną misję sam, teraz pewnie
by żył. Akatsuki by go nie złapało i nie przejęłoby Kyuubiego. Nawet, jeżeli go
pomścili, to i tak nie wrócili mu życia. Niestety…
- Co tak siedzisz sama? Mówiłaś, że nie masz dzisiaj czasu, aby iść z nami na Ramen.
– usłyszała głos Kiby, który przysiadł się obok niej. Poczuła od razu jak Akamaru
domaga się pieszczot.
- Strasznie go rozwiozłeś – uśmiechnęła się do chłopaka, głaszcząc za uchem psiaka,
który uwielbiał tą pieszczotę. – Słyszałam, że dostaliście swoje drużyny?
- No, mam wspaniałą trójkę. Jeden chłopak przypomina mi całkowicie siebie samego
– uśmiechnął się pod nosem - Nawet Ino idzie nieźle. No, ale chyba sama
zauważyłaś, że odkąd jest z Sai’em to całkiem inna dziewczyna.
- Tak masz rację. Czasami brakuję mi kłótni z nią…
- Ino już nie interesuje się Sasuke, ale tobie chyba jeszcze nie przeszło – spojrzała
uważnie na chłopaka – Sakura, chyba musisz sobie go odpuścić. Nie widzisz jak
cierpisz?
- Widzę, ale co na to poradzę, że tak ślepo się zakochałam. Nigdy bym nie pomyślała,
że wybierze Hinate, przecież oni praktycznie się nie znali. – westchnęła – Męczy
mnie to, ale chyba masz rację, powinnam sobie dać spokój.
- Jesteś piękną kobietą, więc nie będzie żadnego problemu, abyś znalazła sobie
kogoś. – wstał, patrząc na rozleniwionego psa – Akamaru idziemy. – powiedział do
psa, ale ten tylko merdał ogonem, kładąc głowę na kolanach Sakury – Kyoko będzie
wściekła jak się spóźnimy.
- No idź łobuziaku, bo Kiba oberwie od swojej dziewczyny – powiedziała, już trochę
z lepszym humorem. – No cóż Kiba, chyba jednak pójdę z wami na to Ramen.
- A jednak nam się udało – pies od razu wstał, szczekając.
- Oż wy! To był podstęp! – zaśmiała się wraz z nimi.
- Dobrze cię widzieć Sakura, uśmiechniętą. – różowowłosa wstała z pomocą szatyna i
razem ruszyli do knajpki z ulubioną potrawą jej Świętej Pamięci przyjaciela.
***
Kiba miał rację, jest atrakcyjna, więc powinna korzystać z życia. Dlaczego ma się
męczyć z Sasuke, który i tak ma jej osobę gdzieś. Wchodząc do klubu od razu zrobiła
zamieszanie swoją osobą. Miała czarną krótką sukienkę z dużym dekoltem, który
wraz z dołem był obszyty białą koronką. Na prawym udzie miała podwiązkę pod
kolor sukienki i czarne szpilki. Wyglądała seksownie i podchodziła chętnie do
filtrowania. Sama wychodziła nawet z inicjatywą do bliższego poznania. Na
parkiecie wywijała w tłumie rozpalonych jej widokiem mężczyzn. Muzyka
zagłuszała jej umysł i serce, a alkohol rozpalał w niej dziką kotkę; która nie
przejmowała się niczym konkretnym.
- Może pójdziemy do mnie? – usłyszała przy uchu szept jakiegoś mężczyzny.
Spojrzała w jego oczy i uśmiechnęła się. Był całkiem niezły. Odszukała swoimi
ustami jego i pocałowała go namiętnie, obejmując jedną dłonią jego szyję. Jego
dłonie zatrzymały się na jej tyłku, jednak w tym przypadku jej to nie przeszkadzało.
Czuła się jak szmata robiąc to, ale co jej szkodziło. Już chciała się zgodzić, gdy
znowu pomyślała o Sasuke i Hinacie.
- Sorry, ale nie mogę – odparła wyrywając się z jego objęć. Zauważyła jego wściekłą
acz zawiedzioną twarz, ale nie przejmowała się tym. Zaraz mu przejdzie jak czterem
wcześniejszym. Znalazła sobie kolejnego mężczyznę i to z nim bawiła się kolejny
kwadrans.
- To już niedaleko kotku – czuła się jakby, ktoś odebrał jej rozum. Alkohol zrobił
swoje, co spowodowało, że ledwo się trzymała i do tego była prowadzona przez
jakiegoś kolesia niewiadomo gdzie. Zachichotała, kiedy pocałował ją w policzek,
wodząc nosem po jej szyi.
- To łaskocze…, przestań – burknęła, chichocząc.
- Później będzie lepiej, kociaku – ugryzł je małżowinę, zabierając ją na ręce.
Różowowłosa zachichotała jeszcze głośniej.
- Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
- Nie wiem. Idziemy do mnie.
- Po co?
- Na finał. – odparł zagadkowo.
- Jaki finał?
- W łóżku, gdzie będziemy nadzy – zaśmiał się, co sprawiło, że różowowłosa mając
otumaniony umysł zaczęła kojarzyć, w jakim punkcie się znalazła.
- Puszczaj mnie!
- O nie laleczko! Umiesz tylko rozgrzać faceta, a później go zostawić. Zaraz dam ci
nauczkę ty… – nie dokończył bo przerwało mu pojawienie się jakiegoś typa.
- Nie słyszałeś, co ona powiedziała? Radziłbym ci ją puścić. – różowowłosa zwróciła
swe zamglone spojrzenie przed siebie, gdzie usłyszała znajomy głos i drgnęła
uświadamiając sobie, że osobą, która chcę ją obronić jest Sasuke.
- A kim ty niby jesteś, że mi rozkazujesz? – mężczyzna zacisnął dłonie jeszcze
mocniej, na różowowłosej, z którą ma nadzieję spędzić gorącą noc.
- Puścisz ją z własnej woli czy mam ci pomóc? – ostrzegł brunet, wyciągając dłonie z
kieszeni.
- Pewnie mocny w gębie, a… – nie zdążył dokończyć, bo Sasuke pojawił się przy
nim i uderzył go z całej siły w twarz rozwalając mu nos. Mężczyzna puścił
różowowłosą, którą przed upadkiem uchroniły silne dłonie Sasuke. – Ty…
- Spieprzaj za nim stracisz coś cenniejszego – poradził Sasuke, a mężczyzna spojrzał
jeszcze raz na dziewczynę i pobiegł w znanym sobie kierunku. Kiedy tylko
mężczyzna znikł im z pola widzenia, Sasuke postawił dziewczynę na ziemi. – Co ty
sobie myślałaś wychodząc z tym chłoptasiem? Myślisz, że wziął cię na spacer? –
różowowłosa spuściła głowę.
- Przepraszam – odparła spokojnie.
- Zalatujesz alkoholem. Daj mi klucze do twojego domu – syknął. Różowowłosa
otworzyła torebkę i chwilę szukając wyciągnęła metalowy kluczyk. Sasuke wyrwał
go jej z ręki, poczym ukucnął. – Wskakuj, ledwo co chodzisz. A nie mam zamiaru
marnować na ciebie czasu – różowowłosa poczuła się jak idiotka, jednak nie chciała
dyskutować z Sasuke; więc zawiesiła swoje dłonie na jego szyi, pozwalając się wziąć
na „barana”.
W czasie drogi nie odezwał się ani słowem, więc ona też nic nie mówiła. Czuła się
zmęczona, a do tego wstydziła się swojego dzisiejszego zachowania i tego, że Sasuke
był świadkiem jej słabości po upiciu się. Otworzył drzwi i wszedł do środka wraz z
nią. Położył ją na kanapie i odwrócił się chcąc wyjść bez słowa. Różowowłosa nie
wytrzymała. Może wywołane było to zazdrością, a może upojeniem alkoholu; teraz
chciała wyłożyć karty na stół. Wstała szybko, co spowodowało jej zachwianie się.
- Dlaczego mnie tak traktujesz? Czy naprawdę przez te wszystkie lata byłam tylko
bezużytecznym członkiem tej same drużyny? – krzyknęła, chcąc zmusić go do
odpowiedzi.
- Tak, a co myślałaś; że wróciłem tu dla ciebie? – usłyszała w jego głosie kpinę. – Nie
bądź śmieszna Haruno, ponieważ to robi z ciebie jeszcze bardziej irytującą
dziewuchę.
- Dlaczego Hinata? Dlaczego…?
- A czemu nie? – spojrzał na dziewczynę przez ramię – Sama się nawinęła, a do tego
ma imponujące zdolności. Nasze dzieci będą bardzo zdolne.
- Myślałam, że ją kochasz. – różowowłosa poczuła jak przez jej ciało przeleciała
ulga.
- Proszę cię Sakura czy tak mało mnie znasz? Przecież wiesz, że nie mam uczuć –
jego wargi uniosły się delikatnie w kpiącym uśmiechu.
- Więc dlaczego nie ja? Dlaczego nie mogłeś mi zrobić nadziei, przecież dobrze
wiesz, że nadal cię kocham – zauważyła jak jego ciało drgnęło – To nie było tylko
zauroczenie, więc jeżeli chcesz to oszukuj mnie, ale bądź przy mnie – poprosiła
łapiąc go za ramię.
- Nie jest mi potrzebna do życia osoba, z którą bym się tylko męczył. – odparł
wyrywając ramię z jej uścisku, poczym wyszedł. Te słowa zapadły w jej sercu,
myślała że to już naprawdę koniec, ale wszystko zmienił ten lipcowy dzień. Dzień
urodzin Sasuke.
Nie poszła tam, bo, po co? Dał jej jasno do zrozumienia, że nic dla niego nie znaczy.
Myśl o tym, że Hinata też nie zdobyła jego uczuć, sprawiły, że poczuła się w jakimś
procencie lepiej; ale przecież wiedziała, że to i tak nic nie zmieni. Bo on woli mieć
silny klan niż miłość. Hinata na cześć jego urodzin wyprawiła przyjęcie,
różowowłosa była pewna, że szybko się skończy, ponieważ Sasuke nie cierpi takiego
rodzaju zabaw. On w ogóle nie lubi się bawić!
Ubrana w czerwoną bieliznę, założyła krótkie zielone kimono z pomarańczowym
brzegiem i fioletową szarfą w pasie.
Nudziło się jej. Była niedziela i dzisiaj nie miała dyżuru. Większość osób była na
urodzinach Sasuke, z którym zresztą nie widziała się od nocy, w które jej pomógł.
Nie miała, więc z kim się spotkać. Zatem jedynym rozwiązaniem było albo trenować,
co już zresztą zrobiła. Spacer po parku odpada nie chciała się na kogoś natknąć, kto
by mógł wciągnąć ją na urodziny Sasuke. Postanowiła, więc poczytać książki, lecz
już po kilku stronach jej ulubione romanse jej zbrzydły i zrobiła się senna.
Nie spała jednak zbyt długo, bo jej drzemkę zakłócił dzwonek. Powoli zwlekła się z
łóżka i bosymi stopami dotykając drewnianego podłoża ruszyła do drzwi.
Zastanawiała się, kogo tam niesie. Myślała, że wszyscy są na imprezie u Hinaty.
Otworzyła drzwi, przeciągając się rozkosznie. Jednak, kiedy spostrzegła osobę za
drzwiami zamurowało ją.
- Co tu robisz? – zapytała, jednak nie doczekała się odpowiedzi. Mężczyzna wszedł
do środka bez zbędnych zaprosin. – Chyba powinieneś być na swoim przyjęciu?
- Czyżbyś zapomniała, że nie lubię takich bzdur? – warknął siadając na sofie w
salonie.
- Hinata bardzo się starała, powinieneś być szczęśliwy, a nie rzucać złośćmy –
odparła różowowłosa, która widziała ile granatowłosa wkładała wysiłku w
przygotowania.
- Powinna zapytać mnie o pozwolenie. To jest moja posiadłość, a nie klub. Tam
poległ mój klan, a ona nawet tego nie uszanowała – warknął. Haruno przyznała w
myślach mu rację. Hinata nie powinna organizować przyjęcia w posiadłości Uchihy,
mogła przecież to zrobić w każdym innym miejscu.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co tu robisz? – nagle jego twarz zmieniła się,
co przestraszyło różowowłosą. Ten uśmiech tak bardzo nie pasował do jego twarzy;
był taki dumny.
- Przyszedłem coś sprawdzić – podniósł się i przybliżył do niej. Haruno pierwszy raz
nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Poczuła ogromną gulę w gardle,
która nie pozwalała przełknąć jej ślinę, a serce przyspieszyło swojego bicia. –
Udowodnij mi, że mnie kochasz. – spojrzała w jego czarne oczy jak otchłań z
niedowierzaniem. Ma mu udowodnić, że go kocha, przecież odkąd byli w drużynie
codziennie to robiła; więc jakiego on potwierdzenia oczekuję. Zacisnęła swoje
drobne dłonie w pięści, co on od razu spostrzegł. – Teraz.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Owszem rozumiesz – przybliżył się tak, że jego ciało stykało się z jej – Jeszcze nie
dałaś mi prezentu; czyżby to był on? – położył dłonie na jej fioletowej szarfie, którą
jednym ruchem ręki rozwiązał.
- Przestań. Co ty robisz? Idź do Hinaty – szepnęła, kiedy dreszcz podniecenia
przeleciał po jej kręgosłupie.
- Sama tego chcesz – wsunął dłoń pod jej kimono, zahaczając o jej biodro. Drgnęła
pod wpływem tego dotyku, co od razu dostrzegł. Jego oczy zaiskrzyły dziwnym
blaskiem, jakiego jeszcze u niego nigdy nie widziała. Były diabelskie. I chociaż czuła
strach, to pożądanie całkowicie je przyćmiewało.
- Nie pójdę z Tobą do łóżka – w odpowiedzi, Sasuke ścisnął mocniej jej biodra,
uśmiechając się łobuziarsko.
- To nie musi być wcale łóżku. Stół też jest całkiem dobry – na potwierdzenie swych
słów przyparł ją mocniej do drewnianego mebla.
- Nie chwytaj mnie za słówka i idź do domu – próbowała resztkami sił go odepchnąć,
ale Sasuke nachylił się i wpił w jej usta. Rozum od razu odleciał i już nie mogła
liczyć na jakąkolwiek ucieczkę z ramion Sasuke. Mężczyzna podniósł ją, kładąc na
blacie stołu, kiedy spostrzegł, że definitywnie się poddała
Różowowłosa, poczuła jak łapię ją za uda, po których zaczął wodzić dłonią,
sprawiając jej olbrzymią przyjemność. Wplątała swoją dłoń w jego włosy i
przyciągnęła mocniej do siebie, obejmując go nogami. Sasuke wepchnął swój język
do jej ust; zmuszając i jej język do erotycznego tańca. Może to nie było to, o czym
zawsze marzyła, ale sam fakt, że jest tak blisko z Sasuke wypełnił ją radością.
Zamiast być z Hinatą przyszedł do niej. Przyszedł, bo jej pragnie. Zszedł
pocałunkami na jej szyję, objęła go mocno, odchylając się i wzdychając z rozkoszy.
Nigdy czegoś takiego nie czuła. Po chwili oderwał się na chwilę, zrzucając niemal
brutalnie z jej ciała kimono. Prowokująca czerwień zadziała na niego niemal jak
płachta na byka. Zrzucił swoją koszulę, przyciągając jej twarz do żarliwego
pocałunku. Różowowłosa jęknęła z podniecenia, co wywołało u niego eksplozję w
głowie. Pragnienie jej ciała przerodziło się w obsesję. Zsunął z jej ciała stanik,
poczym nasycał wzrok jej pełnymi piersiami. Czy kiedykolwiek, coś tak bardzo go
podnieciło? Nie, nigdy. Zawsze potrafi panować nad sobą, a w te sytuacji był na
straconej pozycji, o której różowowłosa nie mogła się dowiedzieć. Sakura ma być
tylko zabawką w jego rękach. Przedmiotem, którego wykorzysta i porzuci. Czuł już,
że ranienie jej ma w nawyku.
Pociągnął ją do siebie, a ich nagie ciała przyległy do siebie w uścisku. Trzymał ją
mocno, jakby bojąc się, że mu ucieknie; całując namiętnie jej usta. Różowowłosa
powoli zaczęła wodzić dłońmi po jego nagich plecach, całkowicie mu się poddając.
Jej zielone oczy, całkowicie zamglone mgiełką podniecenia patrzyły tylko na twarz
Sasuke, który pragnął ją całym ciałem. Jęknęła, kiedy pociągnął ją za sobą na
obłożoną panelami podłogę, poczym położył jej ciało na niej, nie przestając żarliwie
całować i dotykać każdego skrawka jej pięknego, zgrabnego ciała. Zszedł ustami na
jej piersi, poczym bez żadnego protestu rozszerzył jej uda i wszedł w nią dość
brutalnie. Różowowłosa jęknęła głośno, drgając; jednak tym razem z bólu. Uchiha
przeklął siarczyście, rzucając różowowłosej pełne wściekłości spojrzenie. Po tym jak
ją zobaczył z tym facetem z klubu, nie spodziewał się, że Haruno to dziewica, dlatego
też nie był wcale delikatny. Nie wychodził z niej, to byłoby nie do wykonania,
natomiast zwolnił trochę swoje ruchy. Całował jej szyję i dekolt, próbując rozluźnić
jej ciało, które nadal było spięte. Sam natomiast czuł się jakby wyskoczył z poza
zasięgu ziemskiego i znalazł się w raju. Patrzył na jej twarz pogrążoną w rozkoszy,
która wyglądała jak przepiękny obrazek. Musnął jej wargi przelotnie, poczym
przyspieszył swoich ruchów, opierając dłonie po obu stronach jej twarzy. Sakura
jęknęła głośno, wbijając swoje paznokcie w skórę Sasuke, którego cholernie to
podniecało. Miał ochotę zniszczyć Haruno, za to, że poczuł tak dużą słabość.
Przyspieszył jeszcze bardziej, napędzany jękami różowowłosej i z chęcią uzyskania
jeszcze większej przyjemności. Nie zatrzymując się, zacisnął wargi, wzdychając
głucho; poczym przysłuchiwał się krzykowi różowowłosej. Obydwoje uzyskali swój
finał. Różowowłosa dyszała głośno, zaciskając dłoń na ramieniu Sasuke, który
przyglądał się jej ze zwycięskim uśmiechem. Poruszyła się niespokojnie, kiedy z niej
wyszedł. Nie chciała, aby kończył. Chciała się z nim kochać dalej, dłużej. Chciała,
aby po raz kolejny ją zniewolił. Wstał nie przejmując się swoją nagością.
Bezwstydnie przyglądał się zmęczonemu ciału różowowłosej, a ona nie wiedząc, co
ma zrobić, próbowała się podnieść.
- Teraz już mogę iść do domu. – odparł, uśmiechając się złośliwie. – Twój prezent nie
był nawet taki zły – dodał, kiedy zaczął się ubierać. W tej chwili różowowłosa
poczuła się jak dziwka, a Sasuke osiągnął swój cel.
- To nie był mój prezent, to wziąłeś siłą – odparła, zaciskając dłoń i delikatnie się
podnosząc do pozycji siedzącej. Swoje długie włosy zarzuciła na piersi, próbując
ukryć swoją nagość. On był już ubrany i patrzył na nią z góry. Czuła się jak śmieć.
- Jakoś ci to nie przeszkadzało. – zauważył kpiąco.
- Lubisz się bawić uczuciami innych; ciekawe co zrobiłbyś, gdyby było na odwrót.
- Chciałabyś – odparł, posyłając jej perfidne spojrzenie.
- Nachyl się, mam dla ciebie jeszcze jeden prezent – spojrzał na nią z
zainteresowaniem. Kpiący uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy ukucnął przy
niej. Różowowłosa przez chwilę mu się przyglądała, a później uśmiechając się
delikatnie, zrobiła zamach i spoliczkowała go. Twarz Sasuke nie drgnęła, jednak
czerwony, piekący ślad pojawił się na jego policzku.
- Tylko na tyle cię stać? – warknął. Haruno nie odpowiedziała, chociaż chciała zmyć
mu ten parszywy uśmieszek z ust. Odwróciła twarz, ale on mocno złapał ją w dłonie
– Ostrzegam cię, nigdy więcej tego nie rób – syknął, poczym puścił ją wstając. –
Jesteś tylko dobra na jedną noc i to wszystko. Dalej uważam cię za bezużyteczną…
- Wynoś się stąd i nie wracaj! – krzyknęła. Jej twarz poczerwieniała z wściekłości –
Nie chcę cię tu więcej widzieć! Wynoś się! – powtórzyła. Sasuke przez chwilę się jej
przypatrywał, czekając na wodospad łez, ale nawet jedna nie wypłynęła. Uśmiechnął
się tylko chytrze i zniknął w kłębach dymu.
Uczucie, które ją wypełniło tamtego dnia, było okropne. Codziennie fantazjowała o
Sasuke i chociaż nienawidziła go, to nie potrafiła przestać o nim myśleć. Na
szczęście jutro wyrusza na misję, więc może przez te dwa dni uda się jej wszystko
dokładnie przemyśleć i zrobi sobie porządek w głowie. Dlaczego to ona ma zawsze
cierpieć? Westchnęła, krojąc kolejne składniki do sałatki. Nie była głodna, ale
wiedziała, że musi coś zjeść. Nie może osłabić organizmu i to jeszcze przed misją.
Pokroiła sprawnie czerwoną paprykę, poczym postrzępiła zieloną sałatę na kawałki i
wrzuciła do miski. Do tego wzięła dwa pomidory, które umyła pod bieżącą wodą,
poczym położyła je na drewnianej desce. Sięgnęła po nóż i już miała kroić, kiedy
poczuła nieprzyjemny podmuch wiatru. Odwróciła się za siebie i westchnęła
przeciągle; poczym znowu chwyciła za nóż.
- Powinnaś zamykać okna – usłyszała za sobą. Drgnęła przestraszona, jednak nie
odwróciła się.
Poczuła jak jego ciało napiera na nią, a po chwili ujrzała jego ręce na blacie,
obwiązane bandażami, które unieruchomiły jej ucieczkę. Musiał trenować… Nachylił
się i pocałował jej włosy, dotykając zimnymi wargami jej szyję. Różowowłosa
zacisnęła mocno dłonie na nożu, próbując dodać sobie siły.
- Wynoś się. – odparła, ukrywając swoje prawdziwe uczucia. W odpowiedzi usłyszała
śmiech Sasuke, a później jego kolejne pocałunki. Pociągnął zębami rękaw jej bluzki
na dół, odkrywając jej nagie ramię, które zaczął obdarowywać pocałunkami. –
Zostaw mnie. – oparła się jedną ręką o blat stołu, zamykając oczy, kiedy otarł się
swym ciałem o jej.
- Przecież obydwoje wiemy, że mi ulegniesz – wyszeptał jej pewnym głosem do
ucha; zagryzając jej małżowinę uszną. Z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie.
- Nie ulegnę. – odparła, zaciskając jeszcze mocniej dłonie na metalowej rączce z
noża, aż jej kostki zbielały.
- Nie musisz się opierać, choć raz bądź rozsądna. – ścisnął ją jeszcze mocniej.
- Mdlij oczy komuś innemu, ale mnie zostaw w spokoju. – podjęła jeszcze jedną
próbę uwolnienia się od niego. Wtedy poczuła jak Sasuke mocno zaciska dłonie na
jej płaskim brzuchu i liże jej szyję. Nóż wypadł z jej ręki, kiedy brunet pociągnął ją
do siebie. Obrócił ją szybko w swoim kierunku i brutalnie wpił się w jej usta.
Całował jak spragniony samiec, który dawno nie miał do czynienia z kobietą.
Resztkami sił próbowała go od siebie odrzucić, jednak jego usta rozpaliły całe jej
ciało. Sasuke złapał w jedną dłoń jej dłonie, które bezskutecznie go okładały. Co raz
słabiej i słabiej…, aż w końcu się poddały. Sasuke nie odrywając ust od jej słodkich
warg, poruszał się do tyłu, kierując się w kierunku sypialni. Robił to tak sprawnie,
jakby znał cały dom Haruno na wylot.
Kopnięciem nogi otworzył pierwsze drzwi po lewej. Od razu położył na łóżku
różowowłosą, ściągając swoją czarną koszulę. Różowowłosa czuła fale
podniecających dreszczy patrząc na jego wyrzeźbioną klatę. Wyglądał tak bosko, że
wiedziała, że znowu jest zgubiona. Nie potrafiła się oprzeć seksualności Sasuke.
Zamaszystym ruchem, rozpiął wszystkie guziki w bluzce różowowłosej i rozpiął jej
spodenki ściągając je wraz z resztą ubrań. Obydwoje dość szybko byli nadzy. Sasuke
nie miał czasu na zabawy, chciał jak najszybciej, zatopić się w jej wnętrzu i dać upust
swojemu podnieceniu. Położył się na niej od razu w nią wchodząc. Ich ciała
eksplodowały jak miliony fajerwerków. Kochali się ostro, bez żadnych zahamowań.
Przycisnął jej dłonie nad jej głową do posłania. Czuł, że zaraz obydwoje wylądują w
krainie, z której nie ma powrotu. Zajęczała mu prosto w usta, poczym pozwoliła na
dalszy ciąg zabawy. Tym razem Uchiha nie był już taki szybki w opuszczeniu jej od
razu po stosunku…
I tak to właśnie się rozpoczęło. Na początku były to spotkania dwa razy w tygodniu;
oprócz tego nie odzywali się do siebie. Nawet podczas spotkania na ulicy mijali się,
jakby kompletnie się nie znali. A gdy dochodziło do ich spotkań, ich hormony wręcz
szalały. To był moment kulminacyjny! Byli wtedy w stanie kochać się godzinami.
Po miesiącu, ich spotkania zrobiły się częstsze. Spotykali się wtedy w dni
nieparzyste: w Poniedziałki, środy, piątki i niedziele, ale po jakimś czasie okazało się,
że i to im nie wystarczy. Spotykali się codziennie, nawet po kilka razy.
A już kiedy Sasuke wracał z misji, to był wstanie zostać u niej na noc, ponieważ
zawsze wybuchał ogromną namiętnością. Różowowłosa wtedy ochoczo zapraszała
go w swoje ramiona. Już sama się przyzwyczaiła do swojej roli. Jeżeli może być
blisko Sasuke, to może zostać tylko jego kochanką. To jej na razie wystarczy…,
przecież pożądanie jest bardzo ważnym czynnikiem.
Znajdowali się u niej w domu. Różowowłosa wiedziała, jak uwieść Sasuke i co
zrobić, aby dobrze się czuł. Przez ten czas wiele nowego o nim się dowiedziała.
Sasuke siedział na sofie, a na jego kolanach znajdowała się różowowłosa, obydwoje
w dłoniach trzymali kieliszki z trunkiem, które powoli sączyli. Różowowłosa miała
na sobie niebieskawy przechodzący na fiolet szlafroczek, który rozpięty był do
końca, odsłaniając jej apetyczne ciało w czarnej koronkowej bieliźnie. Obejmując
jedną dłonią Sasuke za szyję, gdzie miała kieliszek z Sake, drugą gładziła jego klatę,
przez rozpiętą koszulę. Sasuke natomiast nie szczędził sobie i dotykał ją wszędzie
tam gdzie mógł. Tym razem skoncentrował się na jej długich nogach.
- Ładnie wyglądasz w spiętych włosach, ale to nie zmienia faktu, że wolę gdy masz
rozpuszczone.
- Czyli to prawda, że wolisz dziewczyny z długimi włosami? – zapytała, nachylając
się nad nim.
- Nie robi mi to, żadnej różnicy. Po prostu lubię dotykać twoje włosy – odparł
poczym opróżnił cały kieliszek z alkoholu; a gdy już to zrobił musnął usta
różowowłosej; zabierając jej z dłoni kieliszek i dopijając jego zawartość, odłożył na
ziemie. – No to, co… – uśmiechnął się łobuziarsko, wyciągając z jej włosów
pałeczki. Przyglądał się jak fala jej różowych włosów opada na jej ramiona i plecy.
Sasuke przycisnął ją do siebie, wdychając jej zapach. Uwielbiał eksperymentować z
nią. Miała takie cudowne i wyćwiczone ciało. Potrafiła dostosować się do
wszystkiego. Położył ją na sofie, powoli pozbywając się jej ubrań. Dziwiło go, że się
nią nie znudził. Przecież od samego początku zakładał, że chcę ją skrzywdzić. A teraz
nie potrafi wytrzymać dnia bez seksu z nią. Uzależnił się od jej ciała, od jej zapachu i
głosu.
Po pokoju roznosiły się coraz głośniejsze jęki, przerywane, co jakiś czas prośbami
różowowłosej o to, aby przyspieszył. Sasuke zauważył, że ostatnim czasem stała się
bardzo wymagająca. Chyba za bardzo ją rozpieszczał. Splótł swe dłonie z jej, głośno
wzdychając, kiedy dostał tego po co przyszedł. Różowowłosa chwilę po nim
osiągnęła orgazm, jęcząc mu do ucha. Nie wychodził z niej.
Uwielbiał patrzeć na jej twarz prosto po seksie. Na jej zaróżowiane policzki;
rozchylone usta po pocałunkach, iskrzące się oczy i włosy porozrzucane na wszystkie
strony. Jest wtedy tak piękna, że żadnymi słowami nie potrafi tego opisać. Pocałował
ją kilka razy w usta; a ona oddała każdy pocałunek.
- Mam jutro misję – szepnął jej do ucha – Będę wieczorem, więc zostanę u ciebie na
noc.
- Super… – szepnęła, dotykając jego bioder. Uchiha westchnął z rozkoszy i mocno
wpił się w jej usta. Cudownie było czuć jej dotyk na swoim ciele. Uśmiechnął się,
poczym znowu rozpoczął się poruszać w jej wnętrzu.
Krzyczała z podniecenia, zaciskając swoje dłonie na jego klacie. Była naga, okryta
tylko jego koszulą, której zapach był cholernie męski. Ujeżdżała go, pokazując mu,
że też może sprawować nad nim władzę.
Sasuke się to cholernie podobało. Nie lubił, gdy ktoś, obojętnie w jakiej sytuacji nad
nim dominował. Ale Sakurze dał pole do popisu. Jeżeli tak bardzo chcę go zaspokoić,
to niech się wysili. Ścisnął dłońmi jej pośladki, przyspieszając jej ruchy. Swój wzrok
kierował raz to na jej twarz wygiętą w spazmach rozkoszy lub też na jej piersi, które
falowały zgodnie z nadawanym przez niego rytmem. Kiedy różowowłosa doszła
opadła na niego, dysząc mu do ucha, wtedy to się Sasuke nią dokładnie zajął.
Chwilę później leżeli w wannie pełnej piany. Po całym pomieszczeniu roznosił się
przyjemny zapach olejków i słodkich pomruków różowowłosej; którą pieścił Sasuke.
- Podoba ci się to? – głaskał ją między udami. Różowowłosa skinęła głową, opierając
się jeszcze mocniej plecami o jego tors. Odchyliła głowę i musnęła jego podbródek.
Uchiha uśmiechnął się i podjechał dłonią wyżej, aż do jej różowych sutków. Objął
dłonią jej pierś i zaczął okrężnymi ruchami ją masować. Kobieta zamruczała z
rozkoszy.
- Jesteś cudowny… – wyszeptała z uwielbieniem. Powoli uwolniła się od niego i
odwróciła się w jego kierunku. Usiadła na nim, całując jego policzki, oczy, nos i usta,
na których zostawiła wielkiego buziaka. Zjechała ustami na jego szyję, gdzie
wprawiła w swój ruch język. Sasuke przycisnął ją mocniej do siebie, aż jej piersi
zderzyły się z jego klatą. Przeczesywał jej włosy, zachwycając się nad ich
puszystością. Wiedział, że dzisiejsza noc będzie jedną z tych lepszych w jego życiu.
Uśmiechnął się, poczym wsunął się w jej ciepło.
Kochaj i nie udawaj…cz.2
Była zła na Sasuke, nic jej nie powiedział o tym, że Hinata odprawia kolację
związaną z ich zaręczynami. Znowu poczuła się jak śmieć, z którym Sasuke się nie
liczy. No, bo, po co miał się z nią liczyć, jeżeli jest tylko jego kochanką. Te ostatnie
piękne chwile całkowicie pękły. Przecież ona mu tylko zapewniała rozkosz. Ją mógł
wykorzystywać na wszelakie sposoby, aby się zaspokoić. A ona mogła tylko czekać,
aż on zawita w jej skromne progi.
- Auć… – zderzyła się z czymś twardym, a zakupy, które trzymała w dłoni opadły na
ziemie.
- Nic ci nie jest? – usłyszała męski głos nad sobą.; a po chwili zauważyła męskie
dłonie, które pomagają zbierać jej warzywa. Różowowłosa spojrzała na mężczyznę.
Wysoki, umięśniony szatyn. Bardzo przystojny…, jego oczy był takie hipnotyzujące.
Ocknęła się i wstała, odbierając od niego resztę zakupów.
- Nie. Dziękuje – odparła, miło się uśmiechając. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech,
ilustrując ją swoimi białymi tęczówkami.
- Jestem Hiro Hyuuga – przedstawił się.
- Sakura Haruno – uścisnęła jego dłoń – Hyuuga? Jesteś spokrewniony z Hinatą
Hyuuga?
- Tak, jestem jej dalekim kuzynem. Mieszkam z wiosce Wiatru. Przenieśliśmy się
tam, bo nasze relacje z Hiashi’m nie były najlepsze. Ale odkąd zmarł, zamierzamy
pogodzić się z nowymi przywódcami klanu.
- Aha, rozumiem – uśmiechnęła się. – Nocujesz u Hinaty?
- Nie, widziałem się już z Neji’m i u niego spędzę noce, które zostanę w wiosce, a tak
w ogóle…
- Sakura! – drgnęła słysząc ten głos. Spojrzała na mężczyznę obok, który spojrzał za
nią. Westchnęła, poczym odwróciła się w kierunku nadchodzącego Uchihy.
- Coś się stało? – zapytała patrząc na niego wściekłym wzrokiem; Sasuke w końcu i
tak, nie był jej dłużny.
- Chciałem cię zaprosić osobiście na dzisiejszą kolację w mojej posiadłości – odparł
chłodno, chcąc ją zranić..
- Nie musiałeś się wysilać, Hinata już mnie poinformowała. Wybieram się tam w
towarzystwie, o to tego mężczyzny – uśmiechnęła się chytrze i objęła pod ramię
szatyna, który kompletnie nie wiedział, co tu się dzieję. Jednak mężczyzna nie popsuł
planów różowowłosej i nawet pomógł jej, zabierając z dłoni jej zakupy i obejmując ją
ramieniem. – Więc, widzimy się na kolacji. Papa… – pomachała mu dłonią i ruszyła
z mężczyzną w stronę jej domu, zostawiając nabuzowanego Sasuke samego. Trudno
było jej go tak potraktować, ale przecież to on traktuję ją jak zabawkę, a nie ona.
- Wszystko Okey?
- Tak, to jest właśnie chłopak twojej kuzynki.
- Serio – obejrzał się za siebie – Wyglądał jakby był o ciebie zazdrosny, ale może mi
się zdawało.
- Na pewno. – odparła z wymuszonym uśmiechem.
Ubrała przepiękne, proste kimono, barwy jasnego różu. Włosy zostawiła
rozpuszczone, co dodawało jej jeszcze większego uroku. Nie chciała tam iść, ale
słowo się rzekło. Nie może ciągle uciekać przed Sasuke lub poddawać mu się. Teraz,
jeżeli się zaręczy z Hinatą, będzie musiała skończyć ten romans.
- Wyglądasz przepięknie – usłyszała głos Hiro, który ubrany był w brązowe kimono.
Wyglądał fantastycznie, tylko szkoda, że w jej umyśle ciągle widniał obraz Sasuke.
- Dziękuje, ty też wspaniale się prezentujesz. – odparła szczerze.
W drodze do posiadłości Sasuke odkryli wiele wspólnych tematów, na które każdy
miał swoje indywidualne zdanie. W jakimś sensie jednak obydwoje przyznawali
sobie rację. Hiro coraz bardziej zaczął patrzeć na różowowłosą wzrokiem
uwielbienia. Jej uroda i inteligencja biły wszystkie kobiety, jakie on znał.
Weszli do środka, wszędzie pałętali się jej znajomi, którzy od razu komentowali z
kim przyszła. Jak na razie z ich rocznika, tylko ona była singlem. Nawet Choji
znalazł sobie wybrankę. Zauważyła Hinate w pięknym granatowym kimono,
prezentowała się bardzo dobrze przy boku Sasuke, który ubrany był w białe kimono.
Serce podeszło jej do gardła. Wyglądał tak seksownie, że gdyby nie to wszystko,
modliłaby się cały dzień, aby do nie przyszedł i rzucił się na nią.
- Przynieść ci sake? – usłyszała pytanie z ust swojego partnera. Uśmiechnęła się
delikatnie i skinęła głową. Kiedy tylko się oddalił, od razu przyczepiła się do niej Ino.
- Cóż to jest za przystojniak? Czyżbyście byli razem?
- Nie, to kuzyn Hinaty.
- Aha – odpowiedziała zawiedziona. Haruno spojrzała na nią ze zdumieniem. – Wiesz
miałam nadzieję, że to ty wygrasz bitwę o serce Sasuke. Ale jak to się mówi, „Gdzie
dwóch się biję, tam trzeci korzysta”. Podstępna jest ta Hinata, byłam pewna, że jej
jedyną miłością był Naruto.
- Jak widzisz nie. – odparłam spokojnie.
- Ja na twoim miejscu, nie czekałabym długo, tylko od razu brałabym się za tego
faceta. Nie możesz cierpieć, przez głupotę Sasuke…
- O czym mówicie? – Ino od razu ucichła widząc Hinate, która uśmiechnęła się
podchodząc do nich.
- O niczym ważnym – odparła Ino, a różowowłosa rozglądała się za postacią bruneta.
Jednak nigdzie go nie znalazła.
- Ładnie to wszystko przygotowałaś.
- Teraz się starałam, wtedy Sasuke nie był zadowolony i poszedł na długi spacer. –
odparła Hinata. Długi spacer? Który skończył się w domu różowowłosej, a dokładnie
na podłodze w salonie.
- Muszę was na chwilę przeprosić, pójdę się przewietrzyć. Jakby przyszedł Hiro to
powiedzcie mu, że jestem na balkonie – powiedziała, ocierając dłonią czoło. Miała
dość słuchania głosu Hinaty, która tak bardzo się starała, chociaż już miała Sasuke.
Przecież, gdyby Hinata dowiedziała się, że jej najlepsza przyjaciółka sypia z jej
przyszłym mężem; załamałaby się.
Zamknęła oczy, zwracając swoją twarz ku słońcu. Poczuła nieopisywaną ulgę, kiedy
wdychała świeże powietrze. Najchętniej szybko opuściłaby to miejsce, ale nie mogła
zachować się tak nieelegancko.
Poczuła jak delikatnie obejmuję ją męska dłoń i ciepły oddech na policzku. Złapała
subtelnie zwisającą dłoń, przy jej biodrach i westchnęła czując wewnętrzny spokój.
Tak bardzo chciałaby mieć kogoś blisko siebie i czuć się tej osobie potrzebna; czuć
się kochaną. Niestety Sasuke chciał ją tylko i wyłącznie do zaspokajania pragnień
seksualnych.
Przyglądał się je rozmarzonej twarzy. Był ciekaw, czy zdawała sobie sprawę, jaka
może być pociągająca. Wyglądała na taką spokojną, jakby nie zdawała sobie sprawy
z jego obecności. Jak zwykle ślicznie pachniała, a jej skóra była jedwabna jak płatek
wiśni. Dzisiaj rano wrócił z dwudniowej misji i dopiero dzisiaj dowiedział się o tej
kolacji. Może, gdyby nie zobaczył różowowłosej z tym facetem, to na spokojnie by
jej to wytłumaczył, a przy okazji spędziłby z nią gorące popołudnie w łóżku. Nie
wiedział zresztą dlaczego zaczyna o nie tak myśleć. Przecież chciał ją zranić; ale
przez to wszystko sam się nie skapnął, kiedy się uzależnił.
Poczuła jak powoli męskie palce wodzą po je dłoni, a ciepłe usta muskają jej szyję.
To nie może być złudzenie. Otworzyła szybko oczy, próbując się odwrócić.
- Cii…
- Sasuke, zostaw mnie w spokoju – szepnęła, od razu rozpoznając ten głos i
przyjemny męski zapach.
- Pragnę cię…
- Nie obchodzi mnie to.
- Kłamiesz. – wyszeptał między pocałunkami – Obydwoje się bardzo pragniemy.
Jesteśmy do tego stworzeni.
- Skończ już.
- Nie podoba mi się ten typek – jego dłoń objęła ją w pasie i zaczęła przesuwać się do
góry. – Nie spotykaj się z nim.
- To nie jest twój interes z kim się spotykam – walnęła zaciśniętą dłonią w jego
kolano, co tylko rozbawiło Sasuke.
- Nie spotykaj się z nim. – powtórzył – W pewnych sprawach się nie zgadzamy, ale w
tej na pewno jesteśmy zgodni – wyszeptał finezyjnie bawiąc się jej zgrabnym uchem.
- Niby w czym jesteśmy zgodni, co?
- W tym, że jesteś moja – na POTWIERDZENIE swych słów wsunął swą dłoń w jej
dekolt, obejmując jej nagą pierś. – Widzisz jak dobrze cię znam… – uśmiechnął się,
pieszcząc ją.
- Skończ, ach… – powstrzymała się z ledwością od jęku, kiedy zaczął coraz
sprawniej to robić.
- Wracaj do domu, zaraz tam będę.
- Nie, nie możesz – chciała się obronić, przed kolejnym zniewoleniem. Jednak
Sasuke tak namieszał w jej głowie, że już po chwili się zgodziła – A co z twoimi
zaręczynami?
- Ja jeszcze nic o nich nie mówiłem, to już problem Hinaty – wyszeptał jej do ucha,
odwracając ją w swoim kierunku i całując namiętnie. Różowowłosa zawahała się, ale
po chwili zaczęła oddawać jego pocałunki. Nie martwiąc się tym, że ktoś może ich
przyłapać.
Patrzył z niedowierzaniem na tą dwójkę. Tak jak myślał, ten mężczyzna czuł coś do
różowowłosej. Dlatego był nastawiony do niego tak wrogo. Zacisnął dłonie w pięści i
zwrócił swe kroki do towarzystwa.
Przyglądała się jak jej przyjaciółka wychodzi z przyjęcia. No cóż, nie dziwi się.
Nawet nie spodziewała się tego, że przyjdzie. Nagle jej uwagę przykuł Sasuke, który
wyszedł z tego samego miejsca co Sakura. Zauważyła jak Sasuke wdrapuję się po
schodach do swojego pokoju. Nie wiedząc co się dzieję ruszyła za nim.
- Coś się stało? – zapytała, gdy zauważyła, że ściąga kimono. Zarumieniła się, kiedy
zobaczyła go w samych bokserkach. – Sakura coś ci powiedziała?
- Nie – odparł spokojnie, zarzucając na siebie pierwsze lepsze ubrania, które złapała
jego dłoń.
- Co tak właściwie robisz?
- Wychodzę.
- Wychodzisz? Ale przecież…nie możesz mnie tak zostawić. Mamy dzisiaj święto.
- O nic cię Hinata nie prosiłem, znowu bez mojej zgody wszystko urządziłaś. A to
chyba ode mnie zależy, kiedy ci się oświadczę. – powiedział surowo, co zakłopotało
granatowłosą. Znowu zrobiła coś, nie po jego myśli. Spuściła głowę i patrzyła na
podłogę, kiedy Sasuke opuścił pokój. Dlaczego on się tak zachowuję i gdzie się tak
spieszy? Podbiegła do okna, patrząc za nim, jednak nie spostrzegła go.
Całowali się namiętnie już od samego przekroczenia progu przez Sasuke. Poruszali
się z kąta w kąt nie odrywając się od siebie. Różowowłosa objęła go czując rozkosz
rozlewającą się po całym jej ciele. Czuła jak każda partia ciała reaguję na dotyk
Sasuke. Przyparł ją do ściany, zsuwając jej koronkowe majtki, podniósł ją delikatnie i
gdy tylko pozbył się swoich bokserek, delikatnie w nią wszedł. Całował jej szyję,
piersi, usta i policzki, uświadamiając sobie, że to jest to czego pragnie. Myśl o tym,
że nie mógłby już zasmakować różowowłosej była przerażająca. Pragnienie jej było
nawet silniejsze od zemsty, której drogą kiedyś kroczył. Wreszcie, gdy ją dokonał
poczuł spokój, ale teraz znowu zaczęły mu nęcić się w głowie kolejne potrzeby.
Potrzeby bliskości różowowłosej. Zawsze go irytowała, a teraz zaczęła go cholernie
podniecać. Zacisnął usta na jej wargach, uderzając jedną dłonią w ścianę. Czy to, że
jest komuś dobrze przy drugiej osobie, można nazwać jego słabością? Może nie
powinien obwiniać wszystkich wokół o swoje słabości, a spojrzeć prosto w twarz, że
tak naprawdę potrzebuję kogoś, z kim będzie szczęśliwy. A nie osoby, z którą stworzy
silny klan, bo przecież nie wiadomo, jakie dzieci się urodzą. Jego matka była zwykłą
mieszkanką, nie posiadała żadnych zdolności.
Objął mocniej różowowłosą, zanoszącą ją na najbliższą sofę.
Położył się z niej, poruszając się w niej jeszcze szybciej. Dziewczyna wzdychała w
jego usta, błagając o więcej. Sasuke podobało się to, że była taka namiętna i
całkowicie oddana mu, więc z chęcią spełniał jej prośby.
Leżał na sofie, a na nim różowowłosa głośno oddychając. Było im tak dobrze. Sasuke
bawił się włosami Sakury, która rysowała palcem kółka na jego klacie. Chciała tak
jak zawsze, aby ta chwila trwała wiecznie. Jednak przyzwyczaiła się już do tego, że
nie może mieć tego czego pragnie.
- O czym myślisz? – usłyszała jego pytanie. Westchnęła, zadzierając twarz do góry,
aby spojrzeć na niego.
- O tym, że miło byłoby, gdybyś tu został na noc – westchnęła, poczym znowu się do
niego przytuliła. Zapanowała cisza przerywana tylko ich miarowym oddychaniem.
Sakura wiedziała, że już zawsze będzie na straconej pozycji, ponieważ nie uwolni się
tak szybko od Sasuke. Najgorsze jednak było, że sama sobie uświadomiła, że Sasuke
ma rację. Ona jest jego i nikt, ani nic tego nie zmieni. Zawsze kiedy będzie chciał
będzie mógł ją mieć.
- Zostanę na noc – usłyszała.
- Co? – nie była pewna czy dobrze usłyszała. Sasuke podniósł się trochę,
przyciągając ją do siebie.- Naprawdę?
- Tak – różowowłosa uśmiechnęła się zarzucając mu dłonie na szyję i mocno go
całując. Sasuke złapał ją w pasie i mocno do siebie przytulił, głaszcząc jej nagie
plecy – Nie pójdziesz dzisiaj wcześnie spać.
- Mam taką nadzieję – uśmiechnęła się całując jego szyję.
Romans ich kwitł. A niektórzy w ich najbliższym środowisku zaczęli coś
podejrzewać. Ino jako pierwsza zauważyła co się świeci, kiedy Sasuke kupił bukiet
białych lilii. Od razu zrozumiała dla kogo one są. Po pierwsze, jako kwiaciarka
wiedziała jakie kwiaty, kto lubi, a lilie, specjalnie zsyłane były dla Sakury. Po drugie,
gdyby kupował kwiaty dla Hinaty musiałby WYBRAĆherbaciane róże lub fiołki. On
jednak wybrał lilie, co było oznaką gorącego romansu. Oczywiście dla Ino to była
świetna nowina i gorąca plotka, którą mogła w kilka sekund rozpowiedzieć. Jednak
nie zrobiła tego. Ponieważ chciała, aby jej rywalka z dzieciństwa w końcu osiągnęła
swój cel. Sakura go naprawdę kochała i to widać, po tym jak na niego czekała przez
te lata i jak się zachowuje.
Hinata również zaczęła coś podejrzewać, gdy Sasuke nie wracał coraz częściej do
swojej posiadłości. Jednak wyrzuciła z kręgu podejrzeń Sakure. Dlaczego? Ponieważ
nie wierzyła w to, że gdy Sasuke wybrał ją mógłby spotykać się z różowowłosą;
przecież gdyby był nią zainteresowany to Haruno byłaby na jej miejscu. Dlatego
odrzuciła ją od razu.
Jedynym, który był pewny romansu między tą dwójką był Hiro, który z dnia na dzień
coraz obsesyjnie myślał o różowowłosej. Nie raz widział ich schadzki w jej domu,
miał ochotę wtedy tam wejść i rozszarpać Uchihe. Nie mógł też znieść tego, że
Uchiha był niewierny jej kuzynce. Tylko uczucia Hinaty powstrzymywały go od
wydania ich.
Szedł po woli do jej mieszkania, nie martwił się tym, że ktoś go przyłapię na
gorącym uczynku. Szczerze powiedziawszy miał to gdzieś. Zatrzymał się, kiedy miał
już skręcić do jej domu. Zauważył po raz kolejny Hiro wychodzącego z jej
mieszkania. Ten mężczyzna zaczynał działać mu na nerwy. Co chwilę kręcił się przy
różowowłosej, a to zaczynało go bardzo denerwować. Kiedy kuzyn Hinaty zniknął
mu z pola widzenia. Ruszył do domu różowowłosej. Nie pukał, kobieta sama zresztą
była przyzwyczajona, że zjawiał się nie wiadomo skąd o różnych porach dnia.
Ściągnął buty, pozbywając się w tym samym czasie koszuli. Rzucił ją na sofę,
podchodząc do różowowłosej, która w krótkiej czerwonej sukience ze znakiem
swojego klanu stała przy oknie. Objął ją od tyłu, całując w głowę. Westchnęła
odwracając się od razu w jego kierunku i zawieszając dłonie na jego szyi mocno
pocałowała go w usta. Sasuke złapał ją za rękę i pociągnął w stronę puszystego
dywanu obok kominka, które się nie paliło. Usiadł na kocu, a ją pociągnął na kolana.
Nie odezwał się ani słowem, co zdziwiło trochę różowowłosą.
Od razu przeszedł do konkretów, pociągnął za suwak sukienki, odsłaniając więcej
dekoltu i zniżając ramiona w dół; poczym zaczął znaczyć drogę namiętnych
pocałunków.
- Coś cię gryzie, prawda? – Uchiha przerwał patrząc na nią badawczo. Różowowłosa
objęła jego twarz, patrząc mu prosto w oczy. – Co się stało?
- Czego on tu znowu chciał?
- Hiro?
- A kto inny? Ciągle tutaj się pałęta, zaczyna mnie to cholernie wkurzać – powiedział
szczerze. Różowowłosa nie wiedziała, co ma powiedzieć. Szczerze mówiąc, chciało
się jej śmiać, ponieważ uświadomiła sobie, że Sasuke jest nadzwyczajnie na świecie
zazdrosny. Zazdrosny o nią! Jednak nie mogła mu tego powiedzieć, bo wiedziała, że
mógłby zareagować złością.
- Chciał pożyczyć kunai’e, bo gdzieś zawieruszyły swoje.
- Taa, jasne. Nie zauważyłaś, że on tylko wymyśla, aby się z Tobą spotkać.
- No i co w tym złego? – przejechała palcem po jego ustach, których chciała
zasmakować – Ja nic do niego nie czuję, przecież wiesz, kto zajął moje serce.
- Ale chyba inni tego nie widzą – warknął, robiąc oburzoną minę.
- To chyba lepie dla ciebie – szepnęła, poczym wpiła się w jego usta. Sasuke również
dłużej nie czekał. Przejął inicjatywę, doprowadzając ich ciała do prawdziwego
wybuchu uczuć.
Spała spokojnie w swoim łóżku, kiedy usłyszała dziwne odgłosy z dołu. Nie czekając
dłużej sięgnęła po kunai i ruszyła na dół. Sasuke nigdy jej tak, nie straszył. Kiedy
miał przyjść wieczorem zawsze ją informował. Po woli stawiała kroki po schodach, a
gdy już znalazła się na samym dole, powoli poruszała się na palcach do salonu skąd
słyszała dziwne zakłócania. Zobaczyła jakąś czarną sylwetkę, dłużej nie czekając;
zaświeciła światło i ruszyła w kierunku intruza.
- ANBU? – szepnęła przyglądając się poranionemu ninja. Zaraz, zaraz…, ściągnęła
mu maskę i zadrgała – Sasuke…o Boże, co ci się stało? – pomogła mu usiąść na
krześle. – Poczekaj chwilę. – wiedziała, że nie zdoła go zanieść do swojej sypialni.
Pobiegła po świeżą pościel i poduszki, poczym rozłożyła sofę i posłała łóżku. –
Chodź, pomogę ci – przerzuciła jego rękę przez swoje ramię i z jej pomocą doszli do
sofy, na które Sasuke się położył. – Kto cię tak urządził?
- On wygląda gorzej – uśmiechnął się, próbując ukryć ból – Silny był, ale dałem mu
radę.
- O kim ty mówisz? – zapytała magazynując w swoich dłoniach zieloną chakre.
- O tym gnojku Hiro. Myślał, że może cię zdobyć; do tego podglądał cię wieczorami.
Kiedy go przyłapałem, chciałem dać mu nauczkę; dlatego ubrałem strój ANBU. –
kaszlnął. Różowowłosa szybko przyłożyła dłoń do jego rany na klacie. – Jednak
rozpoznał mnie po stylu walki i zaczął walczyć całkiem na serio; a przy tym mówił
takie rzeczy, że musiałem to zrobić.
- Co zrobiłeś? – zapytała z przerażeniem.
- Zabiłem go. – odparł, uśmiechając się delikatnie, a chwilę po tym stracił
przytomność. Sakura zadrgała, nie sądziła, że Sasuke będzie wstanie coś takiego
zrobić. Z drugie strony nie podejrzewała też Hiro, o to, że coś do niej czuję i ją
podgląda. To prawda był miły i ostatnim czasem często ją odwiedzał, ale żeby robić
coś takiego… O Boże, czyżby widział też to, co między nią i Sasuke zachodziło.
Przetarła spocone czoło; jak dla nie było tego za dużo.
Kiedy skończyła leczyć jego rany, podeszła do kominka, który zapaliła wrzucając
kilka kawałków drewna i płonącą kartkę.
Chwilę po tym znowu siedziała przy Sasuke z miską letniej wody i materiałową
chustką, którą powoli ocierała jego twarz z krwi. Wyglądał tak spokojnie, jakby nie
był to on. Na dodatek popełnił straszny czyn, zabijając człowieka. Przecież jeżeli to
się wyda Hyuuga zaczną działać na własną rękę, chcąc zniszczyć Sasuke. I to
wszystko będzie jej winą. Otarła resztę jego ciała ze krwi, a gdy chciała odejść,
poczuła jak jego ręka ją łapię.
- Kocham cię Sakura. – spojrzała na niego. Mamrotał przez sen. I chociaż wiedziała,
że to kłamstwo, to je serce się nim syciło. Chciała w nie wierzyć.
- Ja też cię kocham – nachyliła się i musnęła jego usta, poczym poszła wylać brudną
wodę. Gdy wróciła nie zastała go na łóżku, co spowodowało, że zaczęła panikować. –
Sasuke-kun – szepnęła.
- Tak, dawno tego nie słyszałem. – objął ją w pasie – Powiedz to jeszcze raz –
subtelnie wodził nosem po jej jedwabistej skórze.
- Sasuke-kun… – westchnęła, przeciągając się i kierując swoją dłoń za siebie,
wplątała palce w jego gęste włosy. – Kocham cię, Sasuke-kun… – odchyliła się do
tyłu, oczekując jego pieszczot. – Upój mnie swoimi kłamstwami, chociaż raz… –
szepnęła odnajdując ustami jego wargi. Sasuke zacisnął jej ciało, wzdychając jej
nieziemski zapach.
- Nie chcę już kłamać – wyszeptał jej do ucha. – Jesteś wstanie pójść za mną
wszędzie? – zapytał.
- Tak – odpowiedziała bez chwili wahania. Sasuke odwrócił ją zamaszystym ruchem
w swoją stronę i wpił się w jej malinowe usta. Jego całunki były pierwszy raz tak
subtelne, pełne zapamiętania. Wiedziała, że nigdy ich nie zapomni. Objął jej twarz w
swoje dłonie, gładząc kciukiem jej policzki.
- Byłabyś wstanie opuścić wioskę dla mnie? – obydwoje stykali się czołami; patrząc
sobie w oczy. Sasuke wszystko odczytał z jej oczu, które patrzyły na niego z
uwielbieniem. Była mu całkowicie oddana. Wiedział, że zrobi wszystko, o co ją tylko
poprosi.
- Chcesz odejść z wioski? – zapytała.
- Nie.
- Więc dlaczego pytasz? – nagle do niej dotarło – Czyżby to był twój kolejny test? –
spytała, patrząc uważnie w jego poważną twarz.
- Masz w wiosce wszystko, co kochasz. Zostawiłabyś to dla osoby, która cię ciągle
rani? Nadal jesteś głupiutka… – odparł, pieszczotliwie, głaszcząc jej kark.
- Możliwe, ale z twojego powodu jestem taka głupia. Co chcesz zrobić z tym
wszystkim? Co z Hiro? Przecie Hyuuga…oni…
- Ciii…- przerwał jej, całując delikatnie jej usta. Zjechał dłońmi do jej i splótł ich
palce razem. – Pierwszy raz czuję się człowiekiem posiadającym uczucia. Nie odejdę
z Konohy, ponieważ to jest moja rodzinna wioska. Nie chcę cię znowu krzywdzić…
– różowowłosa poczuła jak jej serce od lat zakute kajdanami nieodwzajemnionej
miłości, uwolniło się od tego ciężaru. – Nie będę uciekał jak tchórz, tylko zmierzę się
z konsekwencjami. Musisz mi jednak obiecać, że będziesz przy mnie – Haruno
zadrgała, nie sądziła, że kiedykolwiek Sasuke stanie się przy niej taki wylewny
uczuciowo. Nie sądziła, że kiedykolwiek będzie chciał, aby ona była przy nim.
Myślała przecież, że to jego kolejna gra. Myślała, że jest na spalonej pozycji,
ponieważ nie mogła się równać z jego psychiką. – Będziesz? – sprowadził ją na
ziemie, swoim głosem.
- Tak, będę – odparła, poczym na POTWIERDZENIE swych słów złożyła na jego
ustach namiętny pocałunek.
Kochali się długo i namiętnie, a każdy z nich zapamiętywał jak najwięcej z tych
upojnych uniesień. Różowowłosa dzisiejszej nocy nie czuła się już tylko jak
przedmiot seksualny na którym Sasuke mógł się zaspokoić. Tej nocy Sasuke
dostarczył jej tyle czułości, że sama wątpiła w to czy znajduję się jeszcze na ziemi.
To było tak piękne, że prawie nie prawdziwe.
Leżała wtulona w jego ciało. Czuła się przy nim tak bezpiecznie. W końcu czuła
spokój. Niepotrzebne im były słowa w tym momencie, wystarczyło, że byli razem.
Ziewnęła, kiedy okrył ich kołdrą. Miała ochotę zasnąć, gdy nagle po całym
pomieszczeniu rozniosło się głośne pukanie. Kochankowie spojrzeli na siebie ze
zdumieniem. Sakura pokręciła przecząco głową, dając znać Sasuke, że nie wie, kto
przyszedł o tej porze.
- Pani Sakuro, pożar!!! Pożar tam jest!! – rozniósł się głośny krzyk kobiety.
- To moja sąsiadka – szepnęła. Sasuke tak samo jak Sakura wyskoczył z łóżka i
zaczął zarzucać na siebie ubrania. Został w salonie, a Sakura pobiegła szybko
sprawdzić co się dzieję.
- Pani Tsukushi, co się stało? – zwróciła się do starszej kobiety, otwierając drzwi.
- Moje kochane dziecko, pożar w posiadłości Uchiha wy… – nie skończyła
dokończyć, bo przerwał jej Sasuke, który wybiegł szybko z domu. Różowowłosa
analizując słowa kobiety, również długo nie czekała i pobiegła za nim.
- Sasuke! – krzyknęła próbując go dogonić.
- Wracaj do domu! – krzyknął, jednak ona go nie posłuchała. Poczuła smród dymu i
ujrzała żarzący się ogień, który niszczył wszystko na swojej drodze. Złapała Sasuke,
który chciał wbiec do posiadłości. – Puszczaj! – krzyknął wściekły, nie panując nad
sobą. Różowowłosa wiedziała, że musi czuć teraz przeogromny ból, ponieważ tam
było wszystko związane z jego rodziną.
- Sasuke, proszę. – przytuliła go mocno i chociaż chciał ją odrzucić, to już po chwili
się poddał, mocno ją ściskając.
- To powinno cię nauczyć, że nie zaczyna się z klanem Hyuuga. – różowowłosa
oderwała się od Sasuke, patrząc tak jak on w stronę długowłosego szatyna i kobiety,
która płacząc stała za nim. Neji i Hinata to zrobili…? Nie mogła uwierzyć. Spojrzała
na palący się budynek, a później na Sasuke, który gotowy był skoczyć do Neji’ego. –
Zabiłeś jednego z nas i zdradzałeś moją kuzynkę, powinieneś się cieszyć, że
zrobiliśmy tylko tyle.
- Pożałujesz. – różowowłosa próbowała zatrzymać Sasuke, ale nie udało się jej.
Popchnął ją i doskoczył w kilku susach do szatyna. Haruno spojrzała na swoją
zranioną rękę, a później w jej głowie zapaliła się myśl. Przecież ćwiczyła to z
Tsunade. Możliwe, że jej się uda. Skoncentrowała swoje myśli, robiąc szybkie
ZNAKI dłonią. Po chwili zamiast krwi pojawiły się kropelki wody. Uśmiechnęła się.
Mocniej…mocniej…, musi się postarać dla niego. Dla jej Sasuke…. Skaleczyła
swoją drugą dłoń i niepostrzeżenie wstała i zaczęła biec w stronę palącej się
posiadłości.
- Sakura!! – krzyknęła Hinata nie wiedząc, co różowowłosa chcę uczynić. Sasuke
przerwał w tym momencie spoglądając za różowowłosą. Chciał już za nią biec, gdy
spostrzegł, że dziewczyna odbija się od ziemi i kręci się dość szybko w powietrzu
nad żarliwym ogniem. Nagle ludzie, którzy zaczęli się tam gromadzić, próbując
zagasić jakoś pożar poczuli krople wody opadające z góry. Różowowłosa wirowała w
powietrzu, a z jej dłoni spływała woda, która skutecznie gasiła pożar. Sasuke jeszcze
nigdy czegoś takiego nie widział. Sakura wyglądała tak pięknie, że nie mógł się
nadziwić własnym oczom, że widzi coś tak wspaniałego. Znowu mu pomaga…
Poczuł jak krople wody skrapiają jego twarz. Woda coraz bardziej zwalczała ogień,
aż w końcu całkowicie go unicestwiła. Sasuke zauważył jak ciało różowowłosej
wygina się do tyłu, a dłonie opadają wzdłuż ciała. Podskoczył szybko do góry, łapiąc
jej drobne ciało w objęcia. Ludzie zaczęli klaskać, dziękując Sakurze; która
uratowała przed całkowitym zniszczeniem posiadłość klanu Uchiha i zakończyła
rozpowszechnianie się pożaru na okoliczne domki.
- Sakura – potrząsnął je ciałem, próbując przywrócić jej przytomność. Spojrzał na jej
skaleczone nadgarstki i przyparł czoło do jej bladego lica – Ty głuptasie, po co to
robiłaś? – szepnął do jej ucha, czując jak w środku zaczyna go rozrywać z bólu.
Ludzie zaczęli ich obtaczać, przyglądając się całemu zajściu. Spoglądali ta na
Hyuugów, a to na klęczącego Sasuke przy ciele różowowłosej. Każdy z nich na swój
sposób wyrysowywał w głowie plan wydarzeń, co spowodowało, że powstało
ogromne zamieszanie, które zaczęło robić ogromny hałas. Na szczęście w porę
zjawiło ANBU odsyłać ludzi do domu i wraz z Kakashi’m, zabierając Hyuugów do
siedziby
Sasuke przytulił ją do siebie, a po jego policzku spłynęła samotna łza, która
skończyła swoją drogę na czole różowowłosej.
- Bez posiadłości bym przeżył, ale bez ciebie nie widzę już dalszego sensu życia. –
tulił ją coraz mocniej, ukazując swoją słabość ludziom, którzy się jeszcze pałętali w
pobliżu. – Ja naprawdę cię kocham. – ucałował jej zraniony nadgarstek – Wtedy
mówiłem prawdę…-westchnął smętnie, przysuwając usta do jej ucha – …, kiedy
przyszedłem po raz pierwszy do ciebie, to naprawdę kierowałem się tylko
pożądaniem. Moja duma jednak została urażona, kiedy mnie spoliczkowałaś i kazałaś
się wynosić; dlatego chciałem cię poniżyć. Wiem, że moje zachowanie było dalekie
od miłego; jednak nie potrafiłem pogodzić się z tym, że ci tak łatwo uległem –
szeptał, chcąc, aby usłyszała te słowa. Tą intymną spowiedź mogła słyszeć tylko ona
– Z dnia na dzień, co raz bardziej chciałem cię zobaczyć, zasmakować. Pragnąłem cię
i nie potrafiłem tego zahamować. Przeklinałem na siebie wtedy i trenowałem jeszcze
ciężej; aż do czasu, kiedy chciałem iść potrenować poza terenami wioski. Wtedy
zobaczyłem otwarte okno w twoim domu. Próbowałem się opanować. Zbeształem
siebie; ale wiedziałem, że jesteś w domu i teraz mnie nie unikniesz. Do tego ciągle
powtarzałem sobie, że jesteś moja. Wkradłem się tam wtedy. Nawet nie wiesz, ale
dość długo ci się przyglądałem za nim ci się ujawniłem. Byłaś taka słodka, chciałem
wtedy, aby ta cała sceneria z tobą znalazła się w mojej posiadłości. Abyś ty tam była.
Znowu cię wtedy uwiodłem, chociaż naprawdę myślałem, że nie zdołam pokonać
twojego oporu. Nawet nie zauważyłem, kiedy oszalałem na twoim punkcie.
Przychodziłem do ciebie, ale nie tylko po seks, ale po to, aby cię ujrzeć, przytulić,
zatopić się w twoim pięknym spojrzeniu. Jednak chciałem, abyś myślała, że to, co
nas łączy to tylko seks, ponieważ bałem się swojej słabości. Bałem się, że ktoś może
wykorzystać to przeciw mnie. – przejechał policzkiem po jej licu – Ale gdy
zobaczyłem cię z tym cholernym Hiro, miałem ochotę zaciągnąć cię do domu,
kochać się z tobą namiętnie i przyznać się do wszystkiego. Jednak jak zwykle moja
duma wzięła nade mną górę. Dopiero na kolacji uległem twojemu czarowi,
odrzucając dumę na bok. Sakura z dnia na dzień coraz bardziej cię kocham…. Jesteś
dla mnie najważniejszą osobą na święcie. Przepraszam, że byłem taki kretynem i nie
zauważyłem własnych uczuć. Ja bardzo cię kocham… – przytulił ją mocniej,
wdychając jej zapach włosów.
- Naprawdę…? – usłyszał jej cichy szept, drgnął odrywając delikatnie jej twarz od
swojej klaty. Spojrzał na jej bladą buźkę i usta, które natychmiast pocałował.
- Udawałaś? – zapytał.
- Chciałam w końcu wiedzieć, na czym stoję. – odparła, uśmiechając się nieśmiało.
Sasuke odetchnął z ulgą, chociaż miał ochotę krzyknąć na nią za to, że go tak
nastraszyła. Naprawdę bał się, że ją straci. Nagle pojawili się medycy, którzy
odsunęli go od niej; sprawdzając jej stan. Na szczęście oprócz osłabienia nic jej nie
groziło.
- Sasuke Uchiha – odwrócił się. Dostrzegł dwóch przedstawicieli ANBU – Musisz iść
z nami. – brunet domyślił się, o co chodzi. Zerknął w stronę różowowłosej, która
patrzyła na niego ze strachem. Pewnie też wiedziała, z jakiego powodu przyszli po
niego. Odetchnął poczym ruszył za mężczyznami; zostawiając różowowłosą z
medykami.
Pół roku później…
Sasuke spędził dwa tygodnie w więzieniu w trakcie, kiedy nowa starszyzna musiała
podjąć sprawiedliwą decyzję w jego sprawie. Różowowłosa świadczyła po jego
stronie i na szczęście znalazł się też i świadek bierny, którym była sąsiadka Sakury,
która potwierdziła, że często wieczorami widziała Hiro pod oknem różowowłosej.
Obrońca Sasuke spisał WNIOSEK, w którym wychodziło na to, że Sasuke zabił Hiro
dla własnego bezpieczeństwa. Uznał, że nie było innego wyjścia nad zapanowaniem
nad Hiro. Ale jak naprawdę było, wiedział tylko Sasuke. Kakashi również stawił się
za nim, jak i większość ich znajomych co spowodowało, że cofnęli wyrok Sasuke w
zamian za to jednak musiał odpracować kilkadziesiąt godzin pomagając
mieszkańcom i wziąć pod swojej skrzydła trójkę geninów. Co mu zbytnio nie
odpowiadało, ale jednak nie miał innego wyjścia.
Neji Hyuuga, który przyznał się do podpalenia posiadłości Uchiha, również został
potępiony. Co źle odbiło się na jego związku z Ten-Ten. Hinata natomiast opuściła
wioskę nie znajdując tutaj swojego miejsca. Znowu jej uczucia zostały odrzucone; a
ona nie chciała cierpieć.
Posiadłość Uchiha wyglądała jeszcze piękniej niż wcześniej. Okoliczni mieszkańcy
pod dowództwem różowowłosej przeprowadzili remont. Sakura zajęła się ogrodem,
który wyglądał przepięknie. Zielony z mnóstwem kolorowych krzewów i drzew
wiśni. Zresztą dużo rzeczy udało się odratować. W całym domu wreszcie było czuć
ciepło. Spowodowane ich gorącymi uczuciami…
Siedzieli na drewnianym tarasie opierając się o swoje plecy. Było piękne niedzielne
popołudnie. Sasuke mógł odetchnąć od trójki dzieciaków, których już z dążył
polubić, no ale przecież nie przyzna się do tego.
Różowowłosa założyła nogę na nogę pijąc letnią herbatę. Na ciało miała zarzucone
piękne czerwone kimono. Jako pani Uchiha musiała się prezentować elegancko;
przynamniej chciała tak wyglądać. Matka Sasuke, zawsze pięknie wyglądała,
przynajmniej tak widniała na wszystkich zdjęciach. Uśmiechnęła się odkładając
filiżankę i patrząc na palec, na którym znajdowała się piękna obrączka. Zerknęła w
stronę Sasuke, który nadal czyścił ostrze swojej katany i rozpromieniła się jeszcze
bardziej.
- Jutro masz misję?
- Taa… – odparł – Te dzieciaki mnie kiedyś wykończą. – powiedział oburzony.
- Co ty, są po prostu takie jak my w dzieciństwie. – powiedziała drażniąc jego szyję
swoim oddechem. Zapoznała się z drużyną Sasuke i dzieciaki były naprawdę miłe.
Chociaż miał też swą ciemną stronę; bardzo lubiły denerwować Sasuke, ponieważ
chciały wyprowadzić go równowagi. Niestety opanowanie Sasuke było nie do zbicia.
Sasuke odłożył katanę i zeskoczył z tarasu, poczym sięgnął dłońmi po swoją piękną
żonę. Uśmiechnęła się do niego, kiedy dotknęła bosymi stopami zielonej trawy.
- Nie chciałabyś się z nami WYBRAĆ?
- A czy są jakieś szczególne powody, dla których miałabym z Tobą iść? Przecież
zadanie rangi C nie jest takie pracochłonne – uśmiechnęła się, zawieszając swoje
dłonie na jego szyi. – Zwłaszcza jeżeli idzie na nią taki silny ninja jak ty. A do tego to
jest tylko jeden dzień. Już we wtorek rankiem będziesz w domu.
- Tak, ale w czasie postoju, mógłbym zając się swoją żoną… – uśmiechnął się
zawadiacko -…i postarałbym się, aby coś więcej z tego było. – różowowłosa
zachichotała, stając na palcach i całując go w usta
- Muszę ci przyznać, że tydzień temu dość dobrze się postarałeś – przejechała nosem
po jego policzku – Jestem w ciąży – szepnęła mu do ucha. Sasuke oderwał ją od
siebie patrząc z niedowierzaniem na jej twarz.
- Mówisz poważnie?
- Nie, żartuję – powiedziała zaczepnie, a on znowu się naburmuszył – Oczywiście, że
mówię poważnie.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?
- Dzisiaj się skapałam, chciałam ci powiedzieć wieczorem przy romantyczne kolacji,
no i wiesz… – zagryzła dolną wargę, co dodało jej tylko uroku.
- Jeżeli chciałaś mnie uwieść, to wiesz, że możesz robić to kiedy chcesz – uśmiechnął
się, a po chwili jakby go olśniło; przewiesił ją sobie przez ramię i wskoczył na taras.
- Co ty robisz?
- Teraz, kiedy jesteś w ciąży kochanie, nie mogę pozwolić, abyś zachorowała.
- Dzięki, czyli martwisz się o mnie tylko w takiej sytuacji? – naburmuszyła się.
Sasuke położył ją na dużym łóżku, patrząc na jej zbulwersowany wyraz twarzy.
- Sakura, przecież wiesz, że nie o to mi chodziło; ale teraz kiedy jesteś w ciąży
musisz o siebie bardziej zadbać – pocałował ją, aby polepszyć jej nastrój. Później
jeszcze raz, zsuwając z jej ramion kimono. Od razu jej przeszło. Pomogła mu pozbyć
się jego kimona i zaczęła całować go po szyi. Po chwili opadli na miękkie posłanie.
Sasuke spojrzał na twarz żony – Teraz kochamy się tylko w łóżku – dodał.
Różowowłosa westchnęła zrezygnowana, ponieważ lubiła ich częste igraszki podczas
kąpieli.
- No dobrze, a teraz chodź tu do mnie w końcu – odparła wyciągając w jego kierunku
ręce. Sasuke uśmiechając się, mocno przyparł do niej ciałem, dotykając dłonią
brzucha. Teraz był naprawdę szczęśliwy. Obydwoje spełnili swoje marzenia, jednak
Sasuke z nawiązką. Ponieważ jego żoną, była kobieta, którą naprawdę kochał. Jest od
niej uzależniony i szalenie zakochany. Kto mówił, że mściciel nie potrafi kochać, był
w dużym błędzie…