ZAPROSZENIE DO FILOZOFII
Wykłady z filozofii dla młodzieży
K. Łastowski, P. Zeidler (red.)
Wydawnictwo Humaniora – Poznań 2001
ss. 99-113
http://main.amu.edu.pl/~insfil/mlodziez/
Tadeusz Buksiński
Czy historia ma sens?
l. Pojęcie sensu
Nim odpowiemy na tytułowe pytanie zastanowimy się najpierw na tym,
czy zadanie takiego pytania ma sens, a jeśli tak, to jaki? Zapytanie o sens
zakłada, że mamy przynajmniej jasność co do tego, na czym polega
sens. A termin „sens” jest w filozofii szczególnie wieloznaczny. Mówi
się o sensie wyrażeń językowych: słów, zdań, wypowiedzi, tekstów,
mówi się o sensie pozajęzykowych działań ludzkich oraz o sensie ludz-
kiego życia. Wreszcie filozofowie mówią też o sensie dziejów ludzkich.
Zastanówmy się więc nad tym, cóż to takiego jest sens lub znaczenie
(tych dwóch terminów będziemy używali zamiennie).
Zaczniemy od rozważenia najprostszych przypadków. One pozwolą
na zrozumienie interesującej nas problematyki. W wypadku poszczegól-
nych słów ich znaczenie (sens) utożsamiane jest zwykle (tradycyjnie, od
czasów Arystotelesa) z ujętymi myślowo istotnymi cechami przedmio-
tów oznaczanych tymi słowami. Znaczenie to treść semantyczna słów.
Na przykład, według Arystotelesa, do istotnych cech wyróżniających
człowieka spośród innych bytów na świecie należą: rozumność i zwie-
rzęcość. I one składają się na znaczenie słowa „człowiek”. To znaczenie
przysługuje tylko słowom, które oznaczają coś poza sobą, czyli nazwom.
Oprócz sensu semantycznego słowa posiadają również sens pragmatycz-
ny. Polega on na posiadaniu przez słowa pewnych treści, komponent
wyrażających stosunek człowieka (użytkownika języka) do oznaczanych
Tadeusz Buksiński
2
przez słowa przedmiotów.
Częściami składowymi sensu pragmatycznego są sensy ekspresyjne
oraz emocjonalne. A więc słowo „piękny” nie tylko służy do wypowie-
dzenia pewnych treści o przedmiocie, lecz również wyraża pozytywny
stosunek człowieka do opisywanego przedmiotu – „podobanie się”.
Znaczenia językowe poszczególnych słów nie są określane w izolacji,
ale w systemie językowym (rozumianym jako układ słów i reguł grama-
tycznych nimi rządzących) oraz są urabiane w mowie (w użyciu języka
w konkretnych sytuacjach). One wzajemnie się dookreślają w ramach
języków narodowych lub sztucznych. Wielokrotnie wskazywano na róż-
ne znaczenia przypisywane w różnych kulturach i społeczeństwach sło-
wom: śnieg, kolor, krewny. Na przykład w języku Eskimosów nie ma
słowa „śnieg”, ale występuje sto kilkadziesiąt słów na oznaczenie róż-
nych konkretnych postaci śniegu (zlodowaciały, miękki, puszysty, etc.).
Znaczenia złożonych wypowiedzi są funkcją znaczeń (semantycznych,
pragmatycznych) części składowych oraz sytuacji, w których one zostały
użyte.
Znaczenia lub sensy działań ludzkich z kolei utożsamiane są najczę-
ściej z celem działań. Wtedy działania są sensowne, gdy są nakierowane
na jakiś cel i gdy są spójne wewnętrznie, to znaczy gdy działający czło-
wiek dąży w sposób planowy, konsekwentnie do obranego celu. Ale
można wyróżnić jeszcze inne rozumienie sensu działań. Przynajmniej
niektóre działania są traktowane jako ekspresyjne, a więc jako wyrażają-
ce potrzeby wewnętrzne człowieka, które mogą, ale nie muszą być ko-
niecznie skierowane na konkretny cel. Śpiew, płacz, działania sponta-
niczne mają taki typowo ekspresyjny charakter. Ich sens polega na wy-
rażaniu czegoś zawartego w człowieku: uczuć, namiętności, pragnień
mniej lub bardziej określonych, ustosunkowań do otoczenia. Często
konkretne cele stawiane sobie przez ludzi są pochodnymi tych stanów
wewnętrznych.
Mówi się też o sensie całego życia poszczególnych osób. Problem ten
trapi szczególnie młodych ludzi. W filozofii XX w. najwięcej miejsca tej
problematyce poświęcali egzystencjaliści (Heidegger, Jaspers, Sartre,
Camus, Dostojewski). W pytaniu o sens życia chodzi, jak mi się wydaje,
o dwie rzeczy: po pierwsze o to, jak żyć? Jakie cele w swoim życiu po-
stawić i jakimi normami się kierować?; po drugie o to, jakie jest moje
miejsce we wszechświecie? Czy mam jakąś szczególną wartość, czy od-
grywam niepowtarzalną rolę? Czy mam do spełnienia jakąś misję w
Czy historia ma sens?
3
świecie – niezależną bądź zależną od mojej woli? Różnie filozofowie
odpowiadali na tak postawione pytania. Jak wiadomo, wspomniani eg-
zystencjaliści uważali, że nie ma sensu danego z góry, że każdy sam mu-
si ustanowić normy postępowania dla siebie, wytyczyć cele swojemu
życiu i określić swoje miejsce w całości wszechświata. Jest wolny: może
różne typy życia wybierać i na różne sposoby się określać.
I wreszcie stawiane jest pytanie o sens historii (dziejów). Na czym on
polega? W ciągu wieków odpowiadano na nie na różne sposoby.
Odpowiedzi zależały w dużej mierze od samej definicji sensu oraz od
poglądu na wszechświat i miejsce w nim człowieka. Generalnie sens
historii rozumie się podobnie jak sens życia i sens działań ludzkich. A więc
z jednej strony chodzi o określenie miejsca, roli, wagi poszczególnych
działań ludzkich i ich ciągów w całości większej (na przykład w kosmosie)
lub głębszej, bardziej istotnej (na przykład w strukturze istotowej,
duchowej, idealnej): z drugiej zaś idzie o odkrycie lub ustalenie struktury
lub istoty lub celu całych dziejów bez odnoszenia ich do czegokolwiek
poza nimi – w tym wypadku szczególnie ważną rolę odgrywa ostatni etap
dziejów, jego koniec utożsamiany z ich celem.
2. Siedem koncepcji sensu dziejów
Przedstawię poniżej w sposób skrótowy siedem głównych odpowiedzi
na pytanie o sens dziejów, w porządku chronologicznym, to znaczy ta-
kim, w jakim ich udzielano na przestrzeni dziejów myśli ludzkiej. Potem
spróbuję się do nich ustosunkować.
1. Grecy interesowali się przede wszystkim kosmosem, w mniejszym
stopniu historią. Interesowało ich to co niezmienne: logos, prawo, rozum
przyrody. I na wzór przyrody pojmowali dzieje. Herodot, Tykidydes,
Polibiusz byli przekonani, że historia jest częścią przyrody i podlega tym
samym co przyroda prawom logosu. Ich wizja dziejów była ekspresyjna,
to znaczy byli przekonani, że poszczególne jednostkowe zdarzenia (na
przykład działania wielkich ludzi, wojny) są ekspresją istoty rzeczy, a
więc czegoś trwałego, wiecznego: charakterów ludzi, narodów, nie-
zmiennych cech jednostek i społeczeństw. W związku z tym ekspresje
historyczne są w zasadzie ciągle takie same: ciągle trwają wojny, ciągle
mają miejsce wzloty jednych jednostek i narodów oraz upadki innych.
To, co w nich istotne jest powtarzalne. I na tym polega ich sens – na
ujawnianiu istoty. Zaś sens nauki o dziejach polega właśnie na tym, że
Tadeusz Buksiński
4
stawała się dla człowieka nauczycielką życia: uczyła o przemijalności
poszczególnych postaci i zdarzeń oraz o trwałości praw, istot. Uczyła
rozpoznawać to, co niezmienne w zmienności oraz uczyła tym samym
skromności.
Według Greków, w wymiarze obiektywnym, zdarzeniowym, chrono-
logicznym, dzieje nie mają własnego sensu. Do niczego nie zmierzają.
Nic się w nich nie realizuje poza uczeniem ludzi mądrości polegającej na
przystosowywaniu się do tego, co niezmienne i nie przywiązywaniu
zbytniej wagi do tego, co przelotne. Dziejami ludzkim rządzi los, nad
którym człowiek nie panuje i którego do końca nigdy nie pozna. Historie
Polibiusza, stoików były kołowrotowe. Uznawały, że każda rzecz rodzi
się, wzrasta i upada. I ten schemat obowiązuje w życiu poszczególnych
ludzi, narodów, państw, a nawet całej ludzkości. Stoicy byli przekonani,
że świat co jakiś czas płonie i potem znów się odradza. Scypius w cza-
sach chwały Rzymu przepowiadał jego upadek i nawoływał, by łagodnie
obchodzić się z podbitymi ludami, bowiem kiedyś Rzymianie znajdą się
w ich położeniu.
2. Za właściwego twórcę filozofii dziejów, a więc teorii uznającej, że
dzieje jako całość mają sens nie tylko ekspresyjny lecz również teleolo-
giczny (a nawet teologiczny) jest św. Augustyn (354-430). Zasłynął on
głównie dzięki dokonanemu podziałowi społeczeństw istniejących na
dwa rodzaje, które nazwał: państwem Bożym i państwem ziemskim. Do
państwa Bożego należą ci wszyscy, którzy są dobrzy, moralni, religijni,
miłosierni, bogobojni. Zaś do państwa ziemskiego należą źli, niemoralni,
złoczyńcy, dążący do władzy i bogactwa, pyszni, krzywdzący innych,
egoiści. Kościół reprezentuje państwo Boże na ziemi. Ale nie wszyscy
należący formalnie do Kościoła należą do państwa Bożego – ale tylko
dobrzy moralnie. Do państwa Bożego należą również te osoby spoza
Kościoła, które dobrze postępują oraz dobrzy aniołowie. Do państwa
ziemskiego należą też złe duchy. Państwa polityczne i władze polityczne
znane z historii reprezentują państwa ziemskie. Na ziemi obydwa pań-
stwa są zmieszane i nie wiadomo, kto do jakiego należy. Dopiero na Są-
dzie Ostatecznym sprawa będzie jasna dla każdego.
Dzieje rozpoczynają się wraz z wypędzeniem Adama i Ewy z raju. W
kategoriach ziemskiej historii rodu ludzkiego państwo Boże pochodzi od
Sema, syna Adama, a państwo ziemskie od Kaina. Państwo ziemskie
stworzył grzech: zazdrość i zabójstwo Abla przez Kaina z zazdrości.
Państwo Boże stworzyła wiara i dobry uczynek; św. Augustyn mówi, że
Czy historia ma sens?
5
państwa ziemskie tworzą historię ziemską, a państwo Boże historię
świętą. Chociaż, tak naprawdę, to święci i pobożni żadnej historii nie
tworzą. Oni bowiem peregrynują po Ziemi. Istnieją w pewnym sensie
poza czasem ziemskim. Im przecież chodzi ciągle o zbawienie, a nie o
ziemskie aspiracje. Jest ich więcej lub mniej w poszczególnych epokach.
A epok historycznych jest siedem: (1) od Seta do potopu, (2) od potopu
do Abrahama, (3) od Abrahama do Davida, (4) od Davida do końca nie-
woli babilońskiej, (5) od końca niewoli do Chrystusa, (6) chrześcijańska,
(7) Sąd Ostateczny i ponowne przyjście Chrystusa na ziemię.
Jaki jest więc sens dziejów ziemskich oraz dziejów świętych (owego
pielgrzymowania)? Augustyn jako pierwszy stwierdził, że dzieje ziem-
skie mają sens. Sensem dziejów jest tworzenie warunków, szans na po-
prawę człowieka i na jego zbawienie. Człowiek zgrzeszył w raju i Bóg
go potępił – ale nie do końca, bowiem wygnał człowieka w historię. Dał
mu ją jako szansę zbawienia. Jest ona jego możliwością powrotu do Bo-
ga, pod warunkiem, że skorzysta z tej szansy i przystąpi do państwa Bo-
żego. Może z niej skorzystać lub nie. Dzieje człowieka na Ziemi nie ma-
ją sensu własnego, to znaczy rozpatrywanego wyłącznie w wymiarze
doczesnych celów, ambicji, dążeń. Mają sens jedynie pochodny wobec
celu nadrzędnego, jakim jest zbawienie. Są one tylko materią, podłożem
dla kultywowania życia pobożnego i dla zbawiania dusz. Taki sens zo-
stał im nadany przez Stwórcę. I ziemskie dzieje zakończą się wraz z na-
dejściem Sądu Ostatecznego. Wtedy człowiek utraci szanse za zbawie-
nie.
Sens dziejów, o którym mówi Augustyn, nie jest dany empirycznie,
nie jest naukowy. Jest oparty na wierze – wierzymy weń lub nie wie-
rzymy. Końca świata bowiem nie znamy. Augustyn zdaje sobie z tego
sprawę. Pisze, iż historia jest nauczycielką, bo wychowuje moralnie
przez powodowanie cierpień. Ale nie każdego wychowuje (bo nie każdy
w wyniku cierpień staje się lepszy), lecz tylko wierzących. Wiara jest
podstawą sensu i interpretacji eschatologicznej cierpień.
W tym ujęciu, historia jest pojmowana jako okrężna droga do Boga,
droga do ponownego pojednania z Bogiem przez poszczególne osoby
oraz przez cały rodzaj ludzki na końcu świata. W niej dokonuje się od-
siew ziarna od plew. Powtórzmy, osiągnięcia ziemskie, cywilizacyjne,
nie mają żadnego znaczenia dla zbawienia. W nich chrześcijanie uczest-
niczą tylko z potrzeby ciała. Sens ich życia znajduje się jednak w innym
wymiarze i jest rozpoznawany aktem wiary. Tylko postęp moralny i re-
Tadeusz Buksiński
6
ligijny się liczy. A działania moralne, pobożne, wykraczają poza dzieje
ziemskie. Jednostki ich dokonujące żyją już w państwie Bożym. Chry-
stus zszedł na ziemię i wkroczył w dzieje ludzkie tylko po to, by pomóc
wypełnić czas, czyli wspomóc państwo Boże na ziemi.
3. Augustyńska wizja dziejów podlegała w myśli chrześcijańskiej
różnym interpretacjom. Jedna z nich stała się dominująca w czasach no-
wożytnych. Podwaliny pod nią zostały jednak stworzone już w późnym
średniowieczu przez Joachima z Flory (1131-1202). Rozwinął ją francu-
ski biskup i teolog J.B. Bossuet (1627-1704). Otóż w nawiązaniu do
Apokalipsy św. Jana chrześcijanie zaczęli modyfikować historiozofię św.
Augustyna. Modyfikacje szły w dwóch kierunkach. Po pierwsze przyję-
to, że nie ma radykalnego rozziewu między dziejami świętymi a dzieja-
mi ziemskimi. Zdarzenia ziemskie: wojny, powstania i upadki państw,
postęp techniczny, zmiany kulturowe, mają wymiar zarówno świecki
(ziemski) jak i duchowy (religijny, moralny). Nie można więc tych wy-
miarów przeciwstawiać sobie. Należy te zdarzenia oceniać jako ziem-
skie, w których zawarty jest pierwiastek boski w większym lub mniej-
szym stopniu. Historia święta zawarta jest niejako w historii świeckiej i
jest od niej nieodłączna. Po drugie przyjęto, że dzieje świeckie oraz
święte się rozwijają. Znaczy to, że nie są wyrazem ciągle tego samego
(jak chcieli Grecy), lecz następuje w nich postęp, gromadzą się jakieś
wartości, zachodzą trwałe istotne zmiany: świeckie i duchowe. Według
Joachima występują trzy epoki w dziejach ludzkości: Starego Testamen-
tu (czyli epoka Ojca, epoka pracy), Nowego Testamentu (epoka Syna,
epoka uczoności) i klasztorna (epoka Ducha, epoka kontemplacji – od
XII w.).
Każda następna jest wyższa duchowo od poprzedniej, a więc nie
można osiągnąć w następnej pewnych stanów, wartości, dóbr, bo trzeba
zaczekać na obiektywny rozwój duchowości. W tym ujęciu dzieje ziem-
skie mają znaczenie religijne, bo w nich i dzięki nim następuje uświęce-
nie ludzkości – jej dzieła, jej ziemskie czyny, jej instytucje są coraz lep-
sze moralnie i religijnie. Sens dziejów leży w przyszłości i polega na ich
celu. A celem jest zbawienie całej ludzkości na końcu świata. Jego reali-
zacja zależy od wysiłku ludzi. Joachim prorokuje powrót Chrystusa na
ziemię w ostatniej fazie. Wtedy zapanuje państwo Boże na ziemi. I taki
jest sens dziejów. Są one okrężnym sposobem uduchowienia człowieka i
przygotowania go na ponowne przyjście na ziemię Chrystusa.
W tym ujęciu, odwrotnie niż u Augustyna, prawda zawiera się w cią-
Czy historia ma sens?
7
gu porządków, a nie w jednym wydarzeniu. Jest rozciągła. Nie można
być doskonałym od razu, od początku. Dopiero w czasie, w historii,
stopniowo ludzkość się doskonali. I zbawienie osiągane jest dzięki
uczestnictwu w dziejach świeckich, a nie poprzez izolowanie się i
ucieczkę od nich. Historia jest nie tylko szansą dla człowieka (jak chciał
Augustyn), ale twórczynią zbawienia, urzeczywistnianiem królestwa
Bożego na ziemi. Ludzie przyczyniają się do jego zbudowania uczestni-
cząc w państwach ziemskich, uduchowiając je, tworząc naukę, kulturę,
struktury społeczne, kultywując życie religijne.
4. Chrześcijańska wizja utożsamiająca sens dziejów z celem ducho-
wym leżącym w przyszłości i z praca nad osiągnięciem tego ce-
lu,stanowiła podstawę dla nowożytnych świeckich historiozofii. Struktu-
ra rozumowania w tym względzie wszystkich historiozofów nowożyt-
nych jest identyczna. Jedynie w szczegółach się różnią. Vico, Wolter,
Turgot, Proudon, Condorcet, Hegel, Marks, Comte, Burckhardt repre-
zentują podobne wizje dziejów. Po pierwsze, utożsamiali sens dziejów z
ich przyszłym stanem, z ich końcowym etapem, do którego one zmierza-
ją w sposób nieświadomy dla poszczególnych ludzi. To znaczy czło-
wiek, załatwiając swoje interesy mimowolnie przyczynia się do przybli-
żania tego stanu, niejako popycha dzieje w kierunku tego ostatniego sta-
nu.
Po drugie, odrzucili (poza Vico) w zasadzie Boga chrześcijańskiego
jako kierownika dziejów. Uznali, że ukierunkowanie dziejów dokonuje
się na mocy praw rządzących nimi. Hegel mówił o prawach rozumu,
Comte o prawach umysłu, Marks, o prawach historycznych i społecz-
nych. Prawa determinują przejścia od jednego ustroju społeczno-
politycznego do innego – na przykład prowo trzech stadiów rozwoju
Comtea lub Marksa prawa zgodności poziomu rozwoju sił wytwórczych
z charakterem stosunków produkcji, czy prawo zgodności nadbudowy
ideowej z bazą ekonomiczną. Rozwój jest konieczny.
Po trzecie, ostateczny cel dziejów zaczęli utożsamiać z realizacją cał-
kiem świeckich wartości, takich które człowiek nowożytny cenił najbar-
dziej: dla Hegla był to stan pełnej rozumnej wolności, dla Marksa społe-
czeństwo dobrobytu materialnego, sprawiedliwości i braterstwa, dla
Comte’a społeczeństwo kreatywności, wiedzy i nauki. Socjaliści utopijni
(Fourier, Owen) prześcigali się w tworzeniu wizji takich przyszłych
szczęśliwych społeczeństw. W tych ujęciach sens ludzkich cierpień po-
lega na tym, iż są one składane w ofierze na ołtarzu lepszej przyszłości.
Tadeusz Buksiński
8
Tak oto jest, że bez męki i cierpień nie podobna osiągnąć szczęścia – by-
libyśmy go bez cierpień nieświadomi. I taki jest sens ludzkiego życia.
Jak widać, wizje przyszłych świeckich stanów zastąpiły idee przyszłego
zbawienia lub przyjścia Chrystusa na ziemię. Po czwarte, postęp należy
do podstawowych kategorii historiozofii nowożytnych.
Trzeba jednak zdawać sobie jasno sprawę z faktu, że nowożytna hi-
storiozofia świecka, podobnie jak chrześcijańska, sens dziejów opiera na
wierze w osiągnięcie pewnego przyszłego stanu :wolności, wiedzy, ko-
munizmu, szczęśliwości etc. A wiara czyni czasem cuda. Komunizm był
ustrojem zbudowanym na wierze w świetlaną przyszłość ludzkości.
Świecką wizję historiozoficzną przejął w praktyce protestantyzm.
Utożsamił on sens życia ludzkiego z pracą nad poprawą sytuacji mate-
rialnej człowieka na ziemi. Prace uznał za najbardziej wartościową mo-
dlitwę. W rezultacie dokonał się proces funkcjonalizacji religii prote-
stanckiej wobec kapitalizmu. Zaczęła ona sprzyjać rozwojowi gospodar-
czemu państw protestanckich i stała się narzędziem rozwoju cywilizacji
ziemskiej. Państwa protestanckie zaczęły się szybciej rozwijać niż kato-
lickie. I do dzisiaj reprezentują one wyższy poziom gospodarczy i cywi-
lizacyjny. Problem stosunku religii do życia ziemskiego ma dzisiaj w
Polsce podstawowe znaczenie: praca czy modlitwa, włączanie się w
działania świeckie, polityczne, gospodarcze, czy skupienie na rozwoju
duchowym i na pobożności?
5. W końcu XIX i pierwszej połowie XX wieku koncepcjom postępu
przeciwstawiły się koncepcje upadku. Zwiastowały zbliżanie się kata-
strofy dziejowej, z powodu degeneracji umysłowej, fizycznej lub nie-
przewidywalnych negatywnych konsekwencji działań człowieka. Do
najsłynniejszych historiozofii katastroficznych należą koncepcje F. Nie-
tzschego (1844-1900) i O. Spenglera (1880-1936) .Według Nietzschego
dzieje ludzkości to walka między osobnikami o różnej sile życiowej,
zwanej wolą mocy. Kiedyś dominującą pozycję w społeczeństwach mia-
ły osobniki, w których tkwiły wielkie moce twórcze. Ale w czasach sta-
rożytnych maił miejsce bunt osobników miernych, mało udanych, skar-
lałych. Dzięki dobrej organizacji i „rezonowaniu”, czyli używaniu roz-
sądku oni zwyciężyli. Religia chrześcijańska stanowi ich ideologię, a
kapłani są przewodnikami trzody.
Ograniczyli oni spontaniczność i twórczość, skrępowali jednostki
przykazaniami, nakazami, strachem przed grzechem. W wyniku tego
rozwoju powstał człowiek dzisiejszy: zapracowany, drobiazgowy, nie-
Czy historia ma sens?
9
zdolny do twórczości, bojaźliwy, drżący przed grzechem, pasywny.
Hołduje materializmowi, racjonalizmowi i relatywizmowi. Ten ostatni
człowiek świadczy o upadku gatunku ludzkiego. Jeśli chcemy go unik-
nąć, musimy pracować nad przygotowaniem warunków do wyhodowa-
nia nowych twórczych osobników, o wielkiej woli mocy . Takie jest za-
danie ludzkości i taki jest sens historii. Sens historii jest paradoksalny,
bo oto ona ma na celu stwarzanie warunków dla działań ekspresyjnych
(bo takie cechują wielkich ludzi czy nadludzi), a więc dla działań po-
zbawionych celu. Podobnie pesymistyczny pogląd na dzieje prezentował
Spengler. Przewidywał on upadek Zachodniego świata, z powodu zdo-
minowania w nim spontanicznego, twórczego życia i kultury (duchowo-
ści, twórczości, moralności, prowincji) przez cywilizację (czyli technikę,
organizację, ekonomię, miasto). Taka prawidłowość uzyskiwania prze-
wagi przez cywilizację nad kulturą występowała wielokrotnie w prze-
szłości doprowadzając do upadku kolejne osiem kultur.
6. W XX wieku odnotowujemy również odrodzenie się historiozofii
chrześcijańskich. Do najbardziej znanych należy koncepcja francuskiego
jezuity, Teilharda de Chardina (1881-1955). Jest to koncepcja ewolucjo-
nistyczna. Myśliciel – filozof i wybitny uczony – wykazuje, że nauka
chrześcijańska nie jest sprzeczna z naukową teorią ewolucji .Ujmuje on
dzieje ludzkości jako część dziejów kosmosu. Proces ewolucji wszech-
świata przebiega przez trzy fazy: geosferę – etap transformacji nieorga-
nicznych; biosferę – układ życia organicznego; noosferę – układ myśli i
świadomości ludzkiej liczący ostatnie paręset tysięcy lat. Według niego
we wszystkich sferach i poziomach organizacji świata obecna jest psy-
chiczność. Chociaż ujawnia się w największym stopniu w noosferze,
czyli w epoce dominacji w świecie człowieka, kiedy to ewolucja skupiła
się na jego rozwoju. Rozwój kosmosu jest celowy. Jego celem – i sen-
sem – jest człowiek i jego doskonałość duchowa. W epoce noosfery
człowiek podlega procesom personalizacji, na które składają się takie
zjawiska jak: a) uporządkowanie i uduchowienie własnej osoby, (b)
zjednoczenie w miłości z innymi osobami, (c) wytworzenie jednego
umysłu ogólnoludzkiego.
Sensem dziejów jest osiągnięcie punktu Omega, czyli stanu świado-
mości kolektywnej, stanu jednego umysłu zbiorczego, w którym po-
szczególne umysły jednostek by partycypowały jako jego części. Proces
tworzenia takiego umysłu właśnie się rozpoczął. Takie zjawiska jak:
rozwój komunikacji, technik przekazu i porozumiewania się, gwałtowny
Tadeusz Buksiński
10
wzrost wymiany informacji, wymiany myśli, temu właśnie służą i są te-
go procesu symptomami. Postępuje wzmożenie sił twórczych w czło-
wieku. Najważniejszym symptomem jest wzrost miłości między ludźmi .
Dwie światowe wojny w XX wieku nie mogą przesłonić tego procesu.
Tworzy się idealne społeczeństwo planetarne – królestwo Boże na ziemi.
Ono jest celem dziejów. Jest niebem tworzonym na ziemi. W nim doj-
dzie do zjednoczenia człowieka z Bogiem – bowiem to sam Bóg schodzi
na ziemię i mieszka wśród coraz bardziej uduchowionych, wolnych i
samoświadomych ludzi. W koncepcji Teilarda de Chardina zbawienie
dokonuje się więc w wymiarze ziemskim, poprzez uświęcenie, uducho-
wienie ziemskiego życia. Człowiek nie opuszcza ziemi idąc do Boga, ale
Bóg do niego przychodzi.
Historiozofia francuskiego jezuity znalazła kontynuatorów wśród
zwolenników New Age. W prądzie tym, na podstawie spekulacji astro-
logicznych, przewidywane jest wkroczenie przez ludzkość w nową epo-
kę duchową, zwaną epoką Wodnika. Będzie to epoka postchrześcijań-
ska, w tym sensie, iż kościoły instytucjonalne nie będą odgrywały w niej
poważniejszej roli. Zwolennicy tego nurtu charakteryzują przewidywany
i oczekiwany stan duchowy w terminach podobnych do tych, za pomocą
których Teilhard de Chardin opisał punkt Omega.
7. Współcześnie do najbardziej popularnych historiozofii należą kon-
cepcje końca dziejów. Do najbardziej znanych należą koncepcje F. Fu-
kuyamy oraz J. Baudrillarda . Zgodnie z nimi jesteśmy właśnie świad-
kami końca dziejów. W związku z tym znamy ich sens z empirii – pod
warunkiem, że uwierzymy w to, iż żyjemy na końcu dziejów. Sens dzie-
jów polegał na stworzeniu modelu społeczeństwa najlepszego z możli-
wych dla ludzi. I oto takie społeczeństwo powstało – jest nim społeczeń-
stwo liberalne, w wersji amerykańskiej. Liberalizm polityczny, ekono-
miczny i społeczny rozpowszechnia się na coraz to nowe kraje. Objął po
wojnie kraje wschodniej Azji, Ameryki południowej, w ostatnim dzie-
sięcioleciu kraje postkomunistyczne, rozszerza się na kraje Afryki.
Tworzy się jeden planetarny system polityczny, gospodarczy, kultu-
rowy (ale nie jeden umysł). Stosunki wolnorynkowe akceptuje już pra-
wie cały świat. System liberalny zwyciężył systemy totalitarne (faszyzm
i komunizm) a obecnie zwycięża fundamentalizmy azjatyckie. I on za-
pewnia maksymalne szczęście maksymalnej ilości obywateli na świecie.
Ludzie są zadowoleni, bo mają zapewniony dobrobyt, wolności osobiste,
cywilne, obywatelskie, polityczne. Nie mają powodów, żeby dążyć do
Czy historia ma sens?
11
zmian, do rewolucji, by wymyślać nowe projekty ustrojowe. Jednym
słowem, sensem dziejów jest stworzenie Disneylandu na ziemi. Kon-
sumpcja, a nie produkcja stają się ważne. Utopia się spełniła i nie ma
sensu tworzyć nowej. Znaczy to, że ludzkość opuściła historię i weszła
w stan posthistorii. Bowiem historia to okres wojen, walk, sprzeczności
wywoływanych walką o uznanie, o wolność, o prestiż, o akceptację, o
szczęście. Wszystkie te cele zostały osiągnięte. Ludzie i narody są wol-
ne, z pełnią praw, powodzi się im coraz lepiej. Są też już zmęczone hi-
storią. Dlatego nic ciekawego ani istotnie nowego w sensie kulturowym
i politycznym nie powstanie. Mnożone będą tylko udogodnienia, dosko-
nalenia techniczne, ale nie będzie wielkich nowych ideologii, ustrojów,
ani zmian strukturalnych. Nie jest to koniec świata, ale koniec rozwoju
istotnych struktur społecznych, politycznych, ideowych.
3. Sens historii a sens życia
Czy historia ma sens? Analiza odpowiedzi na zadane pytanie i kontek-
stów, w jakich te odpowiedzi były formułowane wskazuje na to, iż po
pierwsze, odpowiedzi zaspokajały dążenia współczesnych im ludzi do
zrozumienia ich życia, ich trudów i cierpień. Nadawały sens ich życiu,
ponieważ traktowały trudy i cierpienia jako warunki osiągnięcia szczę-
ścia wiecznego lub doczesnego przyszłych pokoleń. Po drugie, wizje hi-
storiozoficzne mobilizowały masy do walki o lepszą przyszłość. Pełniły
funkcje ideologii. Za ich pomocą indoktrynowane były całe narody. One
zagrzewały do tworzenia nowych ustrojów i pracy na ich rzecz – czego
najwymowniejszym przykładem jest realny socjalizm. Organizowały na-
rody do walki z innymi narodami, a nawet do ich zagłady w imię pano-
wania nad światem własnego narodu i dyktowania własnych praw innym
– czego wymownym świadectwem jest faszyzm. By wcielić w życie
formułowane wizje przyszłości więziono miliony ludzi w łagrach lub w
obozach koncentracyjnych, mordowano, głodzono, gazowano.
Dzisiaj, w świetle teorii końca dziejów i im podobnych, okazuje się,
że sens, który chciano realizować, lub który miał się zrealizować poza
plecami aktorów, jest banalny. Czyż dobrobyt materialny i życie w wol-
ności zadowoli człowieka. Czy po to cierpiały miliony ludzi i czyż o to
walczyły w przeszłości. Z tych i innych powodów trudno uwierzyć
w prawdziwość teorii końca dziejów. Nie ma żadnych podstaw do
stwierdzenia, że dzieje się zakończyły. Świadczą o tym coraz to nowe
Tadeusz Buksiński
12
odkrycia naukowe, które zmieniają struktury myślenia, sposoby życia
oraz formy organizacyjne społeczeństwa. Świadczą o tym również ruchy
społeczne, fundamentalistyczne, ekologiczne. Świadczy o tym bieda i
bezrobocie, które rodzą się w sercu awangardy cywilizacji – na Zacho-
dzie. Być może historia tak naprawdę dopiero się zaczyna.
Jeśli w pytaniu o sens historii idzie o sens dany z góry lub ustalany
niezależnie od intencji człowieka, jego planów, zamierzeń, to nie potra-
fię dać na nie odpowiedzi pozytywnej. Empirycznie takiego sensu nie
stwierdzamy. Obserwujemy postęp cywilizacyjny, techniczny, ekono-
miczny. Trudno jednak mówić o postępie moralnym. Można więc wie-
rzyć lub nie wierzyć w jakiś sens całościowy rozwoju, dany z góry lub
kształtowany poza plecami aktorów sceny dziejowej, osiągany na końcu
dziejów lub poza nimi – ale jest to tylko wiara.
Jeśli zaś przez sens dziejów rozumieć cel, który świadomie stawia
sobie ludzkość i dąży do jego wcielenia w życie, to trzeba powiedzieć,
że istnieją realne przesłanki do przyjęcia takiej wizji. Bowiem powstaje
na naszych oczach społeczeństwo globalne, zorganizowane jako całość.
I takie społeczeństwo może sobie stawiać określone cele (na przykład
zbudowanie określonego ustroju politycznego) i urzeczywistniać je. W
tym sensie dzieje będą miały sens jako sens nadany przez ludzkość. Ale
tak usensowniana historia dopiero się zaczyna. Nie znaczy to wcale, że
jej realizacja jest pewna. Nie można wykluczyć katastrof, zdarzeń nie-
oczekiwanych, nad którymi ludzkość nie zapanuje, lub których odpo-
wiednio wcześniej nie zauważy, na przykład kataklizmów kosmicznych,
trzęsień ziemi. Nie można wykluczyć też takiego rozwoju sytuacji, że
pewne środki zagłady, stworzone przez człowieka wymkną się spod
kontroli ludzi lub dostaną się w ręce nieodpowiedzialnych szaleńców.
Już dzisiaj widać, że ludzkość nie potrafi uporać się ze skutkami ubocz-
nymi rozwoju cywilizacyjnego, w postaci zniszczeń natury, środowiska,
zagrożeń środkami szkodliwymi dla zdrowia, niekontrolowalnym pro-
mieniowaniem z reaktorów jądrowych itp. Stąd wynika, iż również w
tym ujęciu sens rozumiany jest jako osiągnięcie pewnego celu leżącego
w przyszłości. I pozostanie przedmiotem wiary. A rozumienie tego celu
zależeć będzie od skłonności autorów wizji historiozoficznych do opty-
mizmu lub pesymizmu.
Ale
można sens dziejów rozumieć również inaczej niż zakładali do-
tychczas historiozofowie – jako realizację wartości własnych, nadawa-
nych tu i teraz. I w takim ujęciu sens dziejów realizuje się w każdym
Czy historia ma sens?
13
momencie dziejów, a nie na ich końcu. Przyjmuje się w takiej wizji, iż
być człowiekiem znaczy tyle, co wykraczać ponad animalność, w sferę
prawdy, dobra sprawiedliwości, piękna – swoimi czynami, myśleniem,
wartościowaniem. O tyle, o ile te wartości są wcielane w życie jedno-
stek, o tyle ono ma sens. I jeśli one w dziejach są obecne dzięki działa-
niom jednostek, dzieje są usensowniane przez nie. Każdy więc może w
każdym momencie partycypować w sensie dziejów, przyczyniać się do
jego ucieleśnienia. Swoim postępowaniem wpływa bowiem na kierunek
rozwoju społeczeństw, w mniejszym lub większym stopniu. I chyba ta-
kie rozumienie sensu jest mniej lub więcej świadomie zakładane dzisiaj
przez ludzi działających dla dobra własnego i innych. W tym ujęciu sens
dziejów polega na nadawaniu im sensu przez nas samych.
Podstawową wadą wszystkich nowożytnych historiozofii jest to, iż
utożsamiały sens dziejów ze stanem przyszłym. W związku z tym sens
poszczególnych działań utożsamiały z ich wkładem w przyszłą epokę.
Przyszłe epoki realizują potencje zawarte w poprzednich. Taki pogląd
zawarty jest w słynnym powiedzeniu Hegla iż „sowa Minerwy wylatuje
o zmierzchu” lub w głośnej tezie Marksa, że „anatomia człowieka jest
kluczem do zrozumienia anatomii małpy”. Takie ujęcia deprecjonują po-
szczególnych ludzi oraz znaczenie ich indywidualnego życia. Człowiek
zostaje zredukowany do narzędzia, do kółka w wielkiej maszynie, staje
się pionkiem na szachownicy. Przestaje być graczem, staje się kukłą po-
ruszaną przez niewidzialne i nie znane mu siły. Człowiek dzisiaj coraz
częściej zadaje sobie pytania: dlaczego ja mam cierpieć dla szczęścia
przyszłych pokoleń? Czy one będą sobie życzyły takiego szczęścia, o ja-
kie ja dla nich walczyłem? Może moje cierpienia i wysiłki uznają za
bezsensowne?
Takie i im podobne wątpliwości sugerują, iż bardziej adekwatne jest
takie rozumienie dziejów, które ich sens sytuuje w środku, to znaczy w
nich samym, w każdym ich momencie. Zakłada się w tym ujęciu, że
sens jest rozproszony i polega na udziale każdego z nas w realizacji
pewnych wartości i dóbr (lub w zwalczaniu pewnych innych). W takim
ujęciu każdy czyn ludzki, każde życie ma sens specyficzny, a polega on
na swoistym określeniu się wobec świata dóbr i wartości i szczególnym
sposobie ich realizacji. Dzieje jawią się jako platforma ścierania się róż-
nych koncepcji dóbr i wartości oraz różnych sposobów ich realizacji.
Specyficzne kultury, cywilizacje, ekonomie, polityki, powstają jako wy-
niki takich działań. Sens dziejów określany jest od wewnątrz. Każdy go
Tadeusz Buksiński
14
tworzy. Oczywiście, skutki działań mogą być i bywają odmienne od in-
tencji, często nieprzewidywalne. Czy one podlegają prawom, działają-
cym niezależnie od ludzi? Chyba nie. To ludzie walczą z negatywnymi
skutkami swoich czynów. I zmieniają je, a wraz z nimi sens swoich dzia-
łań i sens dziejów jako całości. Bez tych wysiłków kierunek rozwoju
byłby inny. Automatycznie i bez wysiłku sensu dziejów nie można za-
pewnić.
Publikację w formacie *.pdf przygotował Michał Cichocki cichocki@amu.edu.pl