Tytu
á oryginaáu: Rocks in the Belly
T
áumaczenie: Katarzyna Rojek
Projekt ok
áadki: ULABUKA
ISBN: 978-83-246-6572-3
Copyright © 2010 by Jon Bauer
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by
any information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Polish edition copyright © 2013 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrze
Īone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie caáoĞci lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metod
ą
kserograficzn
ą, fotograficzną, a takĪe kopiowanie ksiąĪki na noĞniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki wyst
Ċpujące w tekĞcie są zastrzeĪonymi znakami firmowymi bądĨ
towarowymi ich w
áaĞcicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION do
áoĪyli wszelkich staraĔ, by zawarte
w tej ksi
ąĪce informacje byáy kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak Īadnej
odpowiedzialno
Ğci ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie
praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponosz
ą równieĪ
Īadnej odpowiedzialnoĞci za ewentualne szkody wynikáe z wykorzystania informacji
zawartych w ksi
ąĪce.
Fotografia na ok
áadce zostaáa wykorzystana za zgodą Shutterstock.
Wydawnictwo HELION
ul. Ko
Ğciuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: editio@editio.pl
WWW: http://editio.pl (ksi
Ċgarnia internetowa, katalog ksiąĪek)
Printed in Poland.
•
Kup książkę
•
Poleć książkę
•
Oceń książkę
•
Księgarnia internetowa
•
Lubię to! » Nasza społeczność
K
A M Y K I W B R Z U C H U
9
2.
Rz-d mówi, 8e dzieciom, które nie skoGczy3y trzynastu lat, nie
wolno siedzieC na przednim siedzeniu, a ka8dy, kto siedzi z przodu,
musi zapi-C pasy bezpieczeGstwa. Klik. Z ty3u nie musz% si% zapi-
naC, co jest pewn- nagrod- pocieszenia za niesiedzenie z przodu,
ale tak naprawd% zawsze chc% byC w centrum dowodzenia.
Tata tak mówi, kiedy sadza mnie z przodu. Zwykle jak tylko
znikamy Mamie z oczu, zaraz za rogiem. Musz% siedzieC na ap-
teczce samochodowej, bo fotel jest za niski.
Za ka8dym razem, kiedy si% wdrapuj% na siedzenie, Tata pyta,
kiedy si% urodzi3em, a ja mam podaC dzisiejsz- dat%, tylko 8e
trzyna>cie lat temu, jakbym w3a>nie koGczy3 trzyna>cie lat. Poza
tym mam wygl-daC na pewnego siebie, kiedy b%d% to powtarza3
policjantowi, który nas z3apie, a potem powiedzieC, 8e w3a>nie
jedziemy >wi%towaC do McDonalda.
Tata mówi, 8e tak naprawd% nie jest wa8ne, co si% mówi, trze-
ba tylko mi%dzy k3amstwa w3o8yC kilka faktów. Wi%c gdyby nas
zatrzyma3a policja, to musz% pami%taC dzisiejsz- dat%, chocia8 si%
pewnie zestresuj%. Zawsze j- znam, bo mam w pokoju kalendarz
na >cianie i termometr za oknem i co rano zaznaczam najni8sz-
Poleć książkę
Kup książkę
J
O N
B
A U E R
10
temperatur% poprzedniej nocy, a tak8e sprawdzam ilo>C deszczu
w miarce na parapecie.
Lubi% pogod%, a jak b%d% du8y, to zostan% prezenterem pro-
gnozy pogody, bo takie osoby s- s3ynne i przepowiadaj- przy-
sz3o>C, a inni ludzie musz- si% dostosowywaC i ubieraC w zale8-
no>ci od tego, co im si% powie. No i do tego czasu, kiedy zostan%
prezenterem, technologia b%dzie ju8 tak rozwini%ta, 8e prezente-
rzy pogody b%d- prosiC komputer pogodowy o nazwie Nimbus,
8eby przewidzia3, kiedy eksploduje jaka> bomba, wybuchnie wojna
albo zdarzy si% wypadek samochodowy.
Zamieszka3o z nami nowe przybrane dziecko. Tata nazywa te-
go ch3opaka „Robert Chmurny”, bo on uwielbia chmury. Min%3y
cztery dni, a on dalej jest ponury, przygaszony, cichy, ogólnie nud-
ny. Cz%sto siada po prostu na zewn-trz w ogrodzie i patrzy na
chmury albo co> czyta w swoim pokoju. Nie robi nic tajemniczego
ani podejrzanego, wi%c szpiegowanie go naprawd% mi si% nudzi,
i to bardzo szybko.
— ChodPcie, ch3opcy — mówi Mama przez drzwi do ogrodu,
chocia8 ja jestem w kuchni. — Musz% kupiC par% rzeczy, ale po-
tem zabior% was na dobry obiad.
Mówi to g3osem macochy, a nie g3osem mamy czy 8ony.
Robert ma dwana>cie lat, wi%c chyba nied3ugo skoGczy trzyna-
>cie. Mo8e zreszt- k3amie i tak naprawd% obchodzi3 ju8 urodziny
ze swoimi z3ymi rodzicami, a teraz czeka, a8 my zorganizujemy
mu nast%pne, jako 8yczliwi ludzie, którzy mu pomagaj-, bo maj-
dobre serce. Mama mówi, 8e dobrzy ludzie powinni mieC kilkoro
dzieci, ale sama urodzi3a tylko jedno, mnie.
Biegniemy do samochodu jak garbusy z Notre Dame, bo znowu
pada. Robert pierwszy raz jedzie naszym samochodem — poza
Poleć książkę
Kup książkę
K
A M Y K I W B R Z U C H U
11
tamt- sytuacj-, kiedy pojechali>my do wypo8yczalni filmów, a Ma-
ma i Tata siedzieli z przodu i starali si% zachowywaC normalnie.
— Robert, ty te8 musisz usi->C z ty3u — mówi%, biegn-c.
Mama os3ania r%k- w3osy, obiegaj-c samochód.
— Nie, nie musi — mówi. — Robert, wskakuj do przodu.
Zatrzymuj% si% na trawniku i patrz% na nich. Sztywniej% i za-
miast my>leC o tym, co w3a>nie powiedzia3a Mama, zaczynam
si% zastanawiaC, dlaczego wszyscy zawsze robi- takie zamieszanie
z powodu deszczu. To tylko woda. Robert si% obraca, patrzy na
mnie, wzrusza ramionami i otwiera przednie drzwi. Nie potrze-
buje pomocy w postaci apteczki samochodowej. Wsiada i za-
myka drzwi.
Mama zapala samochód, ale nagle wychyla si% z niego, bo z ty3u
zaczyna si% dymiC. Twarz Roberta rumieni si% w cieple, ale w stru-
gach wody, które p3yn- po szybach, wygl-da jakby smutniej.
Mama przez ten deszcz jest coraz bardziej z3a i zaczyna si%
spieszyC. Zastanawiam si%, ile milimetrów napada3o do mojego
zbiorniczka.
Ka8da kropla deszczu zawiera ziarenko brudu. To ono mo8e
byC przyczyn- zamieszania. Bóg umieszcza brud w deszczu, bo
chmury musz- si% zmieniC w deszcz, ale do tego potrzebuj- cze-
go> jeszcze. Jak para wodna w 3azience zamienia si% w wod% na
lustrze, na >cianach albo na oknach, tak chmurom potrzebny jest
brud z powietrza, 8eby si% zamieni3y w deszcz. Dlatego mamy nie
lubi-, kiedy deszcz pada na pranie.
— M]ODY CZ]OWIEKU, NATYCHMIAST WSIADASZ
DO AUTA ALBO POWIEM CO^, CO DA CI WIELE DO
MY^LENIA.
— `EBY JEaDZIb Z PRZODU, TRZEBA SKOcCZYb
TRZYNA^CIE LAT.
Poleć książkę
Kup książkę
J
O N
B
A U E R
12
Czuj% si% malutki po>rodku trawnika.
— Raz!
— To NIESPRAWIEDLIWE.
Czuj% si% — jak mawia Tata — jak baran. Stoj% na trawniku
i nagle mi si% wydaje, 8e mam krótkie, ow3osione nogi, a w3osy na
g3owie s- zrobione z poskr%canej w3óczki.
Nie skoGczy3em trzynastu lat, wi%c pewnie jestem tylko baran-
kiem. Jak si% skoGczy trzyna>cie lat, to si% zaczyna prawdziwe
8ycie i wtedy mo8na byC baranem. Teraz jestem tylko barankiem.
— Dwa!
— To NIEZGODNE Z PRAWEM!
Ludzie z powodu deszczu zaczynaj- g3o>no mówiC. Na pewno
przez ten brud.
Mama zdecydowanym krokiem idzie w moj- stron%, a jej usta
s- przera8aj-ce. Robi- si% takie, kiedy jest naprawd% z3a. Wtedy
wargi jakby opadaj- po jednej stronie, ods3aniaj- si% z%by i przy-
gryzaj- kawa3ek ust. Tak samo jak u babci mojego kolegi Ralpha,
która mia3a udar.
Biegn% do samochodu, ale Mama 3apie mnie za nadgarstek.
Deszcz b%bni o dach samochodu, wi%c nie s3ysz%, co Mama mó-
wi, ale MÓWI TO G]O^NIEJ, i w tej samej chwili r%ka uderza
w moje po>ladki i nogi.
Robi% du8o ha3asu, jakby mnie bola3o, 8eby nie uderzy3a mnie
tyle razy, ile by to zrobi3a, gdybym by3 cicho.
Otwieraj- si% przednie drzwi samochodu i wysiada Robert,
suchy, ciep3y i blady. Zamyka je za sob- bardzo cicho, 8eby nie
zbiC Mamy z tropu, po czym siada z ty3u i zamyka drzwi tak sa-
mo cicho. Mama ci-gnie mnie za nadgarstek i krzyczy mi pro-
sto w twarz. Ma za>linione usta i mokre w3osy. Wygl-da jak wa-
riatka i z tak bliska widz% czarne kropki na jej nosie.
Poleć książkę
Kup książkę
K
A M Y K I W B R Z U C H U
13
— Nie doliczy3a> do trzech — mówi%, powstrzymuj-c p3acz
ze wszystkich si3. Wpycha mnie do samochodu i zatrzaskuje drzwi
prawie na moich nogach. Wpadam na Roberta. Przesuwa si%.
Nast%puje ta straszna chwila czekania, kiedy jeste>my z Ro-
bertem sami, a Mama obchodzi samochód z ty3u. Na moim nosie
kropla, a w niej niewidzialne ziarenko brudu.
Mama mówi — troch% do mnie, a troch% do siebie — przez
dach samochodu i ju8 sapie przy swoich drzwiach. Robert pa-
trzy na mnie, a ja robi% si% czerwony jak burak i pewnie dlatego
rzucam si% do przodu i zamykam od wewn-trz drzwi Mamy.
Zamykam te8 drzwi Roberta, zanim zd-8y3 zareagowaC. Potem
zamykam reszt% i siadam na swoim miejscu. W tak du8ej psiej
budzie jeszcze chyba nie by3em.
Mama przestaje mówiC. S3ychaC tylko deszcz, mój oddech
i silnik. Nie widz% jej twarzy, tylko bluzk% i p3aszcz przeciwdesz-
czowy, troch% rozpi%ty.
Przez pal-c- chwil% nie robi nic, po czym poci-ga klamk%
i zaczyna bardzo krzyczeC.
Chyba nawet chichocz%, chocia8 serce mi wali jak oszala3e.
U>miecham si% do Roberta, ale on nie uwa8a ca3ej sytuacji
za >mieszn-. Przestaj% wi%c si% u>miechaC i patrz% na kluczyki
w stacyjce, które ko3ysz- si% od szarpni%cia klamk-. Silnik pracuje
bardzo cicho, jakby mrucza3. Auto naprawd% chodzi jak marze-
nie. „Majstruj%” — mawia Tata, kiedy trzyma g3ow% pod mask-
samochodu. Zazwyczaj, jak Mama odkurza. Podaj% mu narz%dzia
i razem udajemy, 8e co> naprawiamy.
— ^rubokr%t.
Chirurdzy nie musz- mówiC „prosz%” ani „dzi%kuj%”.
Robert zaczyna si% wierciC, a ja si% boj%, 8e s3yszy moje serce
albo zbity ty3ek, bo tak jak dzwon dPwi%czy jeszcze chwil% po
Poleć książkę
Kup książkę
J
O N
B
A U E R
14
uderzeniu, co s3ychaC dopiero, kiedy si% podejdzie bardzo blisko
albo dotknie si% dzwonu, ale wtedy to bardzo ciche dPwi%czenie
si% ucisza. Fajnie.
Patrz% przez szyb% na brzuch Mamy i staram si% nie p3akaC.
Wtedy ona mówi zupe3nie innym g3osem, 8e mam natychmiast
otworzyC drzwi.
— Powiniene> je otworzyC — mówi Robert, ale nie patrzy na
mnie. Rzadko patrzy na kogokolwiek, wi%c pewnie ma jaki>
mroczny sekret.
— Trzeba mieC skoGczone trzyna>cie lat — mówi% do niego.
— MUSI MIEb TRZYNA^CIE LAT.
Krzy8uj% ramiona, 8eby nie zrobi3y tego, co im si% ka8e.
Robert si% pochyla i k3adzie r%k% na klamce.
— Nie, Robert — mówi Mama, zagl-daj-c do >rodka. — Chc%,
8eby> to TY otworzy3 drzwi.
Garbi% si% i patrz% na swoje buty, do których przyklei3y si%
strz%pki mokrej trawy. Na moim nosie jest jeszcze jedna kropla
— a mo8e 3za, co by oznacza3o, 8e ma w >rodku sól, a nie brud.
Cia3o ludzkie potrzebuje soli, aby wytwarzaC smutek.
A mo8e we 3zach oprócz soli jest te8 brud i w3a>nie dlatego
p3aczemy — 8eby si% pozbyC tego brudu. Cz3owiek, jak sobie po-
p3acze, to si% lepiej czuje. Nawet je>li si% p3acze na oczach Roberta.
G3os Mamy jest teraz bardzo ostro8ny, jakbym by3 dzikim
koniem na 3-ce, a ona trzyma3a uzd%. Lubi%, kiedy mówi tym
g3osem, chocia8 si% go boj%. Gdybym by3 bohaterem, odjecha3bym
samochodem i nigdy nie wróci3. Odjechanie nie jest tak w ogóle
z3ym pomys3em, inaczej b%d% bardzo d3ugo siedzia3 g3odny
w swoim pokoju.
Mama mówi do mnie pe3nym imieniem, bo narobi3em sobie
k3opotów, a ludzie zawsze przybieraj- formalny ton, kiedy s-
Poleć książkę
Kup książkę
K
A M Y K I W B R Z U C H U
15
k3opoty. Potem u8ywa zdrobnienia, jakbym si% sta3 dobrym
ch3opcem. Chcia3bym zamkn-C ich oboje na deszczu. Robert pró-
buje mi co> powiedzieC, ale ja zatykam uszy i krzycz%:
— LA, LA, LA! OGÓREK! KIE]BASA! OGÓREK! KIE]-
BASA!
Usta Mamy przestaj- si% poruszaC, wi%c wyjmuj% palce z uszu.
— Robert, nic nie mów. Poradz% sobie — mówi Mama. —
Dzi%kuj% za pomoc, jeste> dobrym ch3opcem.
W jej g3osie pojawia si% takie samo dr8enie jak wtedy, kiedy
mówi o Babci. My>l%, 8e ja te8 umr%, jak tylko wpadn% Mamie
w r%ce.
— Nie spotka ci% 8adna kara — mówi. Taaa, jasne. — Otwórz
drzwi, a nie spotka ci% 8adna kara. Dosta3e> ju8 dzisiaj porz-dne
lanie.
U8ywa teraz ró8nych swoich g3osów.
— Przepraszam, ponios3o mnie, ale naprawd% leje. NO DO-
BRZE, NIE BjDZIE JEaDZI] Z PRZODU, DOPÓKI NIE
SKOcCZY TRZYNASTU LAT!
— Kiedy masz urodziny?
— Czternastego maja — odpowiada Robert i zerka na mnie,
jakby chcia3 sprawdziC, czy mi to odpowiada.
— Byk — mówi% w zamy>leniu. — Byki s- silne i uparte.
Jak tylko b%d% w stanie trzePwo my>leC, dowiem si% dok3adnie,
ile dni zosta3o do czternastego maja, ale chyba niewiele, bo jest
ju8 luty, a to oznacza, 8e za nied3ugo ja dalej b%d% wi%ziony z ty3u,
a Robert zasi-dzie w centrum dowodzenia razem z moj- Mam-.
Ocieram s3one 3zy, wspinam si% po tylnym siedzeniu i zwijam
si% w baga8niku obok apteczki. P3acz%, pada deszcz, kul% si% mocno.
S3ysz% szcz%kni%cie zamka, a mój brzuch znika, zostaje po
nim dziura.
Poleć książkę
Kup książkę
J
O N
B
A U E R
16
Drzwi si% otwieraj-, silnik milknie, Robert jest tak cicho, 8e
wydaje mi si%, 8e to nie ja, ale on jest w psiej budzie — jak mawia
Tata, kiedy siedz% w prawdziwej psiej budzie. Czasami mój Ta-
ta trafia do psiej budy, a wtedy cmoka niecierpliwie i u>miecha
si% do mnie: „Twój tata znowu wyl-dowa3 w psiej budzie”.
Nie jestem pewny, czy Mama kiedykolwiek by3a w psiej bu-
dzie. Najpierw pewnie musia3aby tam odkurzyC.
Baga8nik si% otwiera, a ona szarpie mnie za ten sam nadgar-
stek, za który trzyma3a wcze>niej, i ci-gnie za sob-. Mam wra-
8enie, 8e moje nogi biegn- troch% w powietrzu, a troch% po ziemi.
Uderza mnie jeszcze kilka razy. Jej pier>cionek rani mnie w ucho.
P3acz% jednocze>nie z miliona powodów i p3acz%, bo p3acz%.
P3acz mnie smuci, tak jak wymioty wywo3uj- odruch wymiotny.
Mama usi3uje wyj-C klucze do domu i mówi za szybko, 8eby
to mia3o jakikolwiek sens, a ja nienawidz% wszystkiego: tego,
jak niesprawiedliwie jest nie byC doros3ym, i tego, 8e Robert pa-
trzy. Jego nienawidz% najbardziej. A jeszcze bardziej nienawidz%
jego rodziców za to, 8e byli Pli, bo gdyby byli dobrzy, tak jak
moja Mama, to nie musia3bym si% ni- dzieliC.
Mama zawsze mówi, 8e nie lubi% przybranych dzieci, bo jestem
jedynakiem, ale my>l%, 8e by3oby >wietnie mieC prawdziwych braci
i prawdziwe siostry. Czasami udaj%, 8e ich mam. My>l%, 8e chcia3-
bym mieC brata, dopóki nie skoGcz% trzynastu lat. Potem móg3by
si% zmieniC w dziewczynk%, która zaprasza3aby do domu swoje
kole8anki, a do tego czasu ju8 lubi3bym dziewczyny, wi%c mia3-
bym ca3y harlem.
Tata mówi, 8e chcia3by mieC harlem. Wtedy móg3by przy nim
majstrowaC, kiedy Mama odkurza.
Poleć książkę
Kup książkę
K
A M Y K I W B R Z U C H U
17
Siedz% teraz w swoim pokoju i nie mog% z niego wyj>C, dopó-
ki Mama mi nie pozwoli. Zabroni3a mi w tym czasie wstrzymywaC
oddech.
I tak wstrzymuj% oddech, 8eby zmierzyC sobie czas.
Trzydzie>ci osiem sekund. Moje p3uca wci-8 si% rozszerzaj-.
Zapisuj% wynik w tabelce. Potem zdejmuj% ubrania i zak3a-
dam suche. Id% popatrzeC na zbiorniczek deszczu na parapecie.
Trzydzie>ci cztery milimetry. Ca3kiem sporo. Zapisuj% wynik
w tabelce. Potem wyobra8am sobie ca3y obszar, na którym spa-
d3y trzydzie>ci cztery milimetry deszczu. A potem wyobra8am
sobie deszcz na ca3ej mapie pogody i prezentera, który rozk3ada
ramiona, zgarnia deszcz z ca3ej mapy i kieruje do du8ego zbior-
nika pomiarowego na parapecie krajowego centrum meteoro-
logicznego. Zastanawiam si%, jak wysoki musia3by byC zbiornik,
który pomie>ci3by te trzydzie>ci cztery milimetry z tak du8ej po-
wierzchni. Próbuj% to sobie wyobraziC. Dlatego trzydzie>ci cztery
milimetry deszczu to ca3kiem sporo, kiedy my>l% o tym w ten spo-
sób. Bo trzydzie>ci cztery milimetry mo8e mieC siusiak Roberta,
ale kiedy si% wePmie wszystkie trzydzie>ci cztery milimetry w ca-
3ym kraju, to b%dzie ogromny siusiak. Przera8aj-ce, jaki ten >wiat
jest wielki.
Potem próbuj% sobie wyobraziC, ile spad3o brudu, je8eli spad3y
trzydzie>ci cztery milimetry deszczu, ale zaczyna mnie boleC g3owa.
Ci-gle siedz% w swoim pokoju, kiedy do domu wraca Tata.
Podrzuca mi ukradkiem jogurt (truskawkowy) i jab3ko (jab3kowe)
na kolacj%. No i upomina mnie, ale tak naprawd% jest mi3y.
Mówi, 8e to troch% >mieszne, 8e si% k3óc% o to, 8e Robert zasiada
w centrum dowodzenia, zw3aszcza 8e on skoGczy trzyna>cie lat
za par% miesi%cy, a mnie jest wci-8 bli8ej do dziecka ni8 do tego
wieku, a i tak czasami je8d8% z przodu.
Poleć książkę
Kup książkę
J
O N
B
A U E R
18
Ma racj% — oprócz tego dziecka. Prosz%, 8eby mnie otuli3
i pog3aska3 po czole, a8 zasn%.
Otula mnie i g3aska po czole, co zawsze mnie uspokaja, ale
nigdy nie robi tego tak d3ugo, a8 zasn%, ten mój Tata. Troch% dla-
tego, 8e zaczyna si% nudziC, a troch% dlatego, 8e tak bardzo chc%
zasn-C, zanim on si% znudzi, 8e nigdy nie czuj% si% do>C >pi-cy.
A do tego zawsze na koniec dla 8artu udaje, 8e d3ubie mi w nosie,
a ja zawsze na koniec jestem poirytowany i zadziwowany, wi%c
Tata po prostu si% >mieje i ca3uje mnie na dobranoc. B3agam go
o jeszcze jedn- minut%, a on zostaje tylko trzydzie>ci sekund.
To nasz codzienny rytua3, który — po tym, co si% dzisiaj zda-
rzy3o — sprawia, 8e mam mniej siniaków w brzuchu.
— O której godzinie Robert chodzi spaC? — pytam Taty, kie-
dy wychodzi, ale mówi mi, 8ebym nie po>wi%ca3 tak wiele uwagi
Robertowi, który jest starszy ode mnie.
— Porównywanie si% nie przynosi 8adnych owoców — mówi.
Jest to jedno z jego powiedzonek, które nie maj- 8adnego sensu,
ale zdaj- si% znaczyC „nie”.
— Ale czy ma wyznaczon- por%?
Tata mnie ucisza, wraca i jeszcze chwil% g3aszcze po czole.
Pachnie gotowan- marchewk- i piwem. Potem powoli, równo-
cze>nie z ka8dym delikatnym ruchem r%ki, ale bez d3ubania
w nosie, mówi:
— Jeste>. Moim. Synem.
Poleć książkę
Kup książkę