Pierwszym odrzuconym źródłem do sprawy biskupa Stanisława, którym się zajmiemy jest
Chrzcielnica znajdująca się w szwedzkiej wiosce – Tryde. Chrzcielnica pokryta jest czterema
płaskorzeźbami poprzedzielanymi czterema parami osób. Z owych czterech płaskorzeźb jedna
wyobraża Chrystusa i nie jest związana treściowo z pozostałymi , miedzy którymi da się zauważyć
pewien związek fabularny. Dwie z nich wyobrażają scenę wskrzeszenia z grobu zmarłego
wyobrażonego jako kościotrupa , a następnie przyprowadzenia go przed biskupa. W kolejnej scenie
widzimy znów biskupa z aureolą świętego, a po jego prawej stronie króla lub jakiegoś możnego z
mieczem w ręku , po lewej zaś brodatą postać w czapce podpierającą się czymś na kształt laski. Dwaj
zasłużeni badacze chrzcielnicy z Tryde Władysław Semkowicz i szwedzki historyk sztuki Johnny
Roosval widzieli w tych trzech przedstawieniach sceny z legendy św. Stanisława o wskrzeszeniu
Piotrawina a wiec kolejno – wskrzeszenie Piotra , przyprowadzenie pod sąd królewski a na końcu
scenę wydawania wyroku przez króla , którego wykonawca ma być owa postać w spiczastej czapce.
Władysław Semkowicz analizując treść średniowiecznych legend doszedł do przekonania ze właśnie
legenda o Biskupie Stanisławie najlepiej pasuje do ikonograficznego przedstawienia na chrzcielnicy ,
utwierdzał go w tym przekonaniu fakt datacji chrzcielnicy na wiek XII co miało by z kolei świadczyć
o przed kanonizacyjnym kulcie świętego na ziemiach polskich skąd za sprawą małżeństw córki
Bolesława krzywoustego Ryksy z władcami Skandynawii miał się rozprzestrzenić na teren
Skandynawii. Cala teza została podważona przez Mieczysława Gębarowicza w jego pracy o
początkach kultu Św. Stanisława w której podważył on datacje chrzcielnicy, sam uważał że zabytek
powstał najwcześniej w trzeciej ćwierci XIII wieku , co równałoby się jego pochodzeniu z epoki
pokanonizacyjnej. Po ogłoszeniu tej pracy zapadła swego rodzaju konsternacji, trwała do lat 60-tych
kiedy to dwaj uczeni szwedzcy zwrócili uwagę na pomijany do tej pory fakt, na kolejność scen na
czaszy chrzcielnicy. Jak już mówiłem , jest ich cztery a jedna przedstawiająca Chrystusa nie wiaze się
treściowo z pozostałymi, musi wiec być przerywnikiem od którego wszystko się zaczyna lub konczy .
W tym momencie oglądając chrzcielnice od lewej do prawej opowieść zaczynałaby się od sceny sadu
nad biskupem( a wiec tam gdzie powinna się kończyć) gdy przyjmiemy kolejność odwrotną widzimy
ze kolejność przyprowadzenia zmarłego przed sąd poprzedza scenę jego wskrzeszenia co jest
nielogiczne. Z tej uwagi historycy odrzucają obecnie Chrzcielnice z Tryde jako źródło do sprawy
Biskupa Stanisława traktując watki na niej przedstawione jako sceny z życia św. Frydolina mnicha i
opata żyjącego w VI w.
Drugim źródłem są tzw. płaskorzeźby wrocławskie, dziś już niestety nieistniejące. Pochodziły one
starego opactwa w wrocławskim Ołbiniu. Po kasacie klasztoru w 1529 roku , zostały wmurowane w
inne budynki w mieście. Zanim przepadły, już w czasach nowożytnych zrobiono dwa niezależne od
siebie odrysy, w pierwszym widzimy stojącego z uniesionymi ku górze dłońmi, siedzącego przed im
króla który trzyma miecz skierowany ku górze. Pod postacią Biskupa widnieje napis Stan a pod
postacią króla podpis Boles III. Na drugiej płaskorzeźby widzimy dwie postacie wojowników z
których jeden trzyma miecz i tarcze a drugi włócznie i lilie (interpretowana jako symbol męczeństwa).
Obie postacie mają wokół głowy aureole a podpisane są jako Pet du (Petrus Dux- Chodzi o Piotra
Włostowica) i Ladis II. W drugiej serii rysunków , jak już mówiłem niezależnej od pierwszej widzimy
te same pary lecz już bez podpisów i bez aureoli przy drugiej parze. Zwolennicy wiązania płaskorzeźb
z osoba św. Stanisława datują ich powstanie na polowe XII bo z tego okresu miał pochodzić
pierwotny opacki kościół i łączy tez wyżej opisane postacie z św. Stanisławem i Bolesławem II oraz w
przyp. drugiej pary - Piotra Włostowica(fundatora klasztoru) z Władysławem II synem
Krzywoustego. Wszystko to miałoby rzekomo wskazywać na współczesny płaskorzeźbie kult
Stanisława w Wrocławiu. Wszystkie te wywody są jednak ledwie pobożnym życzeniem gdyż nie
udowodniono w żaden sposób ze płaskorzeźby pochodziły z czasów budowy kościoła, co biorąc pod
uwagę 400 lat użytkowania opactwa i jego nieustannych przebudowań jest mało prawdopodobne.
Dodać do tego trzeba jeszcze kwestie jakości przerysu na podstawie którego nie można nawet określić
czy mamy do czynienia z sztuką romańska czy gotycka
Trzecim i ostatnim zabytkiem plastycznym jest Fresk znajdujący w Bazylice św. Franciszka z Asyżu
w której to właśnie ogłoszono w 1253 roku kanonizacje św. Stanisława. Malowidło przedstawia
porąbane ciało świętego w otoczeniu czterech mężczyzn zajętych okaleczaniem zwłok. Według
Karola Estreichera malowidło to przedstawia wzmiankowaną przez Galla kare obcięcia członków,
którą łączy z przedstawiona na chrzcielnicy z Tyde sceną sądu nad biskupem, z tego wnioskował iż w
okresie przedkanonizacyjnym musiał istnieć jakiś nieznany żywot wedle w którym śmierć Stanisława
przedstawiona była jako bliższa wersji gallowej niż kadłubkowej i ze to ten żywot musiał dostarczyć
inspiracji zarówno twórcy chrzcielnicy jak i freskom z Asyżu. Z racji tego iż chrzcielnica odpada jak
źródło do sprawy, pozostaje zastanowić się jaki to epizod z legendy opowiada fresk z Asyżu. Marian
Plezia przytacza fragm. z XIV wiecznego rocznika mansjonarzy krakowskich o okaleczeniu zwłok św.
Stanisława , przez rycerzy z rodów Jastrzębców i Strzemieńczyków. Dokładnie te scenę widzimy na
Fresku z Asyżu których powstanie przyjmuje się na polowe XIV. Wg Mariana Plezi nic nie stoi na
przeszkodzie w inspiracji artysty przez jednego z licznie przebywających w Włoszech krakowskich
duchownych który z kolei zaczerpnął ja z opowieści spisanej następnie w roczniku mansjonarzy
List Paschalisa II
W latach czterdziestych ubiegłego wieku poczęto posługiwać się nowym źródłem wiążąc go ze sprawą
św. Stanisława. List papieża Paschalisa II (1099-1118) – bo o nim mowa – jest źródłem
chronologicznie niemal współczesnym wydarzeniom jakie zaszły w Polsce pod koniec panowania
króla Bolesława Szczodrego. Tak przedstawia się treść listu: papież zwraca się do pewnego
arcybiskupa – metropolity, który otrzymał od posłańców papieskich paliusz nie złożył przysięgi
posłuszeństwa Stolicy Apostolskiej. Motywuje to brakiem aprobaty ze strony króla i rady. Papież w
liście wskazuje zasadność takiej przysięgi. Otóż pisze, że poprzednik odbiorcy listu w jego prowincji
potępił jednego ze swych sufraganów lecz wedle prawa kanonizacyjnego nie przedstawił sprawy
papieżowi. Biskup Rzymu wykazuje brak zadowolenia z braku dyscypliny kościelnej i karci
dostojnika za okazywanie większego posłuszeństwa władzy świeckiej aniżeli kościelnej.
Wspomnianego wyżej sufragana identyfikowano ze św. Stanisławem, a poprzednikiem odbiorcy –
metropolitą gnieźnieńskim Bogumiłem.
Dlaczego list został dołączony do źródeł w tym zagadnieniu tak późno?
List znany był już znacznie wcześniej. W XIX wieku został zamieszczony już w „kodeksie
dyplomatycznym wielkopolskim” lecz jako odbiorcę listu podano arcybiskupa Marcina nie opierając
się w ogóle na źródłach. Odniesienie listu do abp Marcina spowodowało, iż badacze nie zwracali na
ten list uwagi. List papieża nie zachował się w oryginale lecz znalazł się w wielu odpisach i regestach,
które różniły się w pewien sposób od siebie. Najstarszy istniejący odpis listu znajduje się w liber
pontificalis autorstwa kard. Bozo (zm. 1178). W połowieXX wieku Gębarowicz przyjrzał się bliżej
dokumentowi zwracając uwagę na jego nagłówek, gdzie widniał napis archiepiscopo Poloniensi
(Polonorum). Jednakże ten sam list zamieszczony w breviarum extravagantium pióra Bernarda z Pawii
(z lat 1187 – 1191) w różnych odpisach w nagłówkach zawiera: archiepiscopus Coloniensis,
Panormitanus, Colociensi lub Toletanus. Sam Gębarowicz pierwszeństwo przyznał odpisowi kard.
Bozo jako najbardziej wiarygodne. Jego tezę powszechnie przyjęto i badano go jako list papieża
skierowany do arcybiskupstwa polskiego. Sam Gębarowicz niewiele poświęcił miejsca w swej pracy
na temat treści listu. Dalej przyjmowano, iż odbiorcą był abp Marcin. Sama sprawa nagłówku nie jest
tak oczywista. Powołanie się na starszeństwo odpisu nie stanowi tu mocnego argumentu, gdyż obie
serie odpisów dzieli ledwie 13 lat. Warto też wspomnieć, iż kancelaria papieska przy prowadzeniu
regestów małą uwagę przykuwała inskrypcjom. Głównym obiektem zainteresowania była treść.
Nagłówki dotyczące adresata zaś były notorycznie przekręcane na wiele sposobów. Sprawę
komplikuje fakt, iż żaden z badaczy z Gębarowiczem włącznie nie miał przed sobą rękopisu lecz
wydrukowaną treść z XIXw. wydawnictwa, które opierało się na XIIIw. rękopisach. A. Vetulani
wskazał na rękopis, który zawiera breviarium extravagantium znajdujące się w bibliotece kapituły
metropolitalnej w Krakowie. Datowany dokument na XIIw. czyli starszy niż badane odpisy zawiera w
nagłówku Paschalis Coloniensi archiepiscopo, gdzie inną ręką jest Coloniensi poprawione na
Poloniensi. Wskazuje to na starszeństwo słowa Coloniensi. Pośród tych wywodów, gdzie więcej jest
pytań niż jednoznacznych odpowiedzi warto wskazać istotny szczegół podważający sens napisu
Poloniensi. Kancelaria papieska nie operowała adresami zaczerpniętymi z przymiotnikowego
określenia stolicy biskupów lub arcybiskupów, a nie jak w tym przypadku określeniem za pomocą
nazwy kraju. W przypadku, gdy powiązanie listu Paschalisa II wiąże się ze sprawą św. Stanisława na
tak niepewnym gruncie z metodologicznego punktu widzenia źródło to powinno się odrzucić w tym
zagadnieniu. Warto jeszcze poświęcić chwilę listowi i wykazać jego dalsze etapy badań. Pojawiająca
się wzmianka princeps Ungaricus wskazuje na powiązanie dokumentu z Węgrami.
Przyjrzyjmy się okolicznościom napisania listu. W roku 1106 miał miejsce synod w Guastalla. Tam
król Węgier, Koloman I miał zrzec się prawa inwestytury w zamian za przyznanie mu władzy nad
Chorwacją. Paschalis II miał zatem wysłać list przed tym kiedy król faktycznie się tego prawa zrzekł.
Odbiorcą listu jest arcybiskup w Kalocsa (stąd pierwotne Colociensi przeinaczone na bardziej znane
miasto nad Renem – Coloniensi, a później Poloniensi), o imieniu Paweł, który Paliusz otrzymał w
1105 roku. Warto też wspomnieć o dość istotnej kwestii. List nie mówi nic o skazaniu biskupa na
śmierć lecz na pozbawienie godności przez sąd biskupi. Od XI wieku wedle prawa kanonicznego
wszystkie takie wyroki powinny zostać zatwierdzone przez Stolicę Apostolską. Jednakże między
normami prawnymi a codzienną praktyką występowała szeroka przepaść i pozbawianie dostojników
kościelnych godności przez sądy bez zatwierdzenia tego u biskupa Rzymu była praktyką nagminnie
stosowaną. Wynika stąd niezbicie, iż kolejne źródło, z którym wiązano nadzieje na wyjaśnienie
sprawy św. Stanisława okazało się nie tym, które poszukujemy.
Przedstawione powyżej źródła ukazują jak wielkiej uwagi potrzeba i prawidłowego podejścia z punktu
metodologicznego, by nie narazić badań na szwank teoriami niczym niepotwierdzonymi. Jest to
niezmiernie istotne, gdyż często błędnie sformułowane tezy na trwałe komponują się w dorobku
naukowym i prowadzą nieraz nawet wybitnych historyków do dezorientacji i zakłócają progres jakim
badania nad minionymi wiekami powinny się odznaczać. Zreferowane tu poszukiwanie źródeł do
sprawy św. Stanisława wykazują jak istotne jest - nie tylko – rzetelne zbadanie źródła pod kątem
metodologii nauk historycznych ale i jak ważna jest orientacja w obecnym stanie badań polskiego
środowiska naukowego jak i również zagranicznych.[/b]
Kolejnym źródłem które już od dłuższego czasu nie jest przytaczane jako źródło do sprawy św.
Stanisława lecz samo o tych wydarzeniach wzmiankuje jest „Historia czeska” Jana Dubrawskiego,
historyka czeskiego żyjącego w latach 1486 – 1553. By okryć chwałą księcia czeskiego Wratysława
tak pisze w I księdze historii czeskiej: „Zadrżał wprawdzie na głos jego [wskrzeszonego Piotra z
Piotrawina] okrutny król, ale i to nie skłoniło go do poprawy wad swego charakteru, pomimo, że
Wratysław i żona jego Swatawa, która była siostrą Bolesława, nie przestawali go nakłaniać do zmiany
na lepsze.”
Na początku XIX wieku Tadeusz Czacki miał powiązał to źródło ze świadectwem Anonima zwanego
Gallem i wywnioskował, iż biskup Stanisław był w zmowie z dynastią czeską. O ile sama teoria nie
jest bezzasadna to niska wiarygodność Dubrawskiego, który opisuje wydarzenia z dużej perspektywy
czasu i opierając się na motywach hagiograficznych skazuje teorię na brak podstaw w źródłach
historycznych.
List Wratysława
W I tomie Monumenta Poloniae Historia (1864) A. Bielowski zamieścił list nazwany przez siebie
„listem Wratysława czeskiego do Bolesława Śmiałego”. Oryginału nigdy nie odnaleziono, a treść listu
zaczerpnięto z publikacji źródeł benedyktyna austriackiego Bernarda Peza pt. Codex Diplomatio
historico – epistolaris z 1729 roku.
Bielowski datował list na 1074 rok i twierdził, iż jest adresowany do króla Bolesława Śmiałego (który
miał założyć koronę dopiero dwa lata później). Treść listu dotyczy konfliktu adresata z jego bratem
biskupem. Bielowski identyfikował biskupa ze Stanisławem, a Wratysław jako szwagier Bolesława
pragnął załagodzić spór. Taka interpretacja tego listu nie wytrzymała krytyki środowiska naukowego.
Twierdzono, iż adresatem był Wratysław II co wskazywać miał nagłówek Glorioso Boloniorum regi
O., gdzie O miało być błędem kopiarza, który pomylił tą literę z ozdobnym V. Ponadto autor listu
zapewnia łaskę cesarza Henryka IV (co w przypadku Bolesława, który opowiedział się po stronie
papieża Grzegorza VII, przeciwnika cesarza – nie ma sensu). Wratysław miał brata Jaromira-
Gebharda, który był biskupem praskim. Oboje trwali w waśniach. Wykazano także autora owego listu.
Miał nim być arcybiskup moguncki Wezilo (list więc pochodził w istocie z 1088 roku) i jako
metropolita biskupa praskiego miał na względzie jego dobre stosunki z władcą.