Leigh Lora Uwiedzenie TOM 3

background image

background image

Książka przeznaczona wyłącznie dla dorosłych

czytelników.

Sceny erotyczne opisane są szczegółowo z użyciem

wulgarnego języka.

background image
background image

Dedykacja

Dla wspaniałej pisarki i przyjaciółki, Marly Chance. Bardzo

Ci dziękuję za wsparcie i zachętę, które od Ciebie otrzymałam,

oraz za dobre słowo. Zainspirowałaś mnie jako pisarka i jako

przyjaciółka. Dziękuję za wszystko.

Prolog

Jesse przysiągł sobie, że Terrie do niego przyjdzie. Nie

zamierzał spędzić bolesnych miesięcy, próbując namówić ją do
związku, którego – jak sama stwierdziła – nigdy nie będzie mogła
tolerować. Zamiast tego postanowił ją uwieść.

Po śmierci Thomasa stał się dla niej niezbędny. Często bywał

w domu, naprawiał to czy tamto, rozmawiali albo oglądali filmy do
późna w nocy. Wbrew pozorom Terrie była nieufną osobą, bardzo
świadomą tego, jak łatwo można ją zranić, jak słaba jest fizycznie.
Z informacji, jakie udało mu się zebrać, jego brat był jeszcze
większym draniem, niż Jesse sobie wyobrażał.

Thomas skrzywdził ją w najgorszy możliwy sposób. Terrie

dałaby sobie radę z przemocą fizyczną: po prostu by odeszła. Ale
systematyczna przemoc psychiczna i słowna niemal ją zniszczyła.

background image

– To był naprawdę piękny ślub. – Terrie potknęła się o niego,

gdy próbował pomóc jej wejść do domu.

Ślub Jamesa i Elli rozczulił ją, zrobiła się refleksyjna.

Siedziała w limuzynie w drodze do domu, cicha, trochę smutna,
patrzyła za okno i nieświadomie dotykała palcem wypukłości
piersi, które odsłaniał dekolt kremowej sukienki. Ten ruch wywołał
napływ krwi do penisa Jessego, który stwardniał z bolesnej
potrzeby.

Jego brat James ożenił się z najlepszą przyjaciółką Terrie po

blisko dziesięciu latach niecierpliwego oczekiwania, aż Ella zmieni
zdanie i skusi ją seksualność, którą jej oferował.

– Przynajmniej nie był długi. – Jesse przyciągnął ją do siebie,

kierując się do salonu. Rozkoszował się miękkim ciałem przy
swoim boku.

Delikatny jedwab sukni ślizgał mu się w dłoniach, a kiedy

posadził Terrie na kanapie, brzeg podjechał do góry, prawie
odsłaniając bieliznę. Kremową, tak jak sukienka, jedwabną. Mógł
się założyć, że to były stringi.

– Pocałowałeś pannę młodą. – Jej zaskakujący komentarz

sprawił, że zaskoczony uniósł brwi.

Pocałował pannę młodą. Mocno i głęboko, ku jej

kompletnemu zaskoczeniu i szokującemu podnieceniu.

– Tak, pocałowałem. – Ukląkł przy niej i zdjął buty na

wysokim obcasie z jej drobnych stóp.

– To było takie dekadenckie – powiedziała. – Całowanie jej

w ten sposób, z językiem. Podnieciłeś ją.

Stłumił uśmiech.

– I o to chodziło – wyszeptał, głaszcząc delikatnie obrzmiałe

punkty z boku stopy.

Wydęła usta. Tak intrygująco dąsała się najczęściej na niego.

– Obiecuję nie całować więcej Elli. – Pieścił dłonią jej łydkę,

czuł, jak delikatnie drży.

– Sax się z nią pieprzył. Oczywiście był na ślubie. – Rzuciła

mu niezadowolone spojrzenie spod przymkniętych powiek. –
Wiedziałam, że się nie powstrzyma. Poddała się zbyt łatwo.

background image

Brzmiała, jakby była zła na Ellę, choć Jesse wiedział, jak

bardzo cieszyła się tym, że przyjaciółka odnalazła w końcu
szczęście.

– Ciebie oczywiście byłoby dużo trudniej przekonać? –

spytał, uważając, by utrzymać spokojny głos. Dłoń pieściła łydkę
raczej uspakajająco, nie podniecająco.

Rzuciła mu twarde spojrzenie.

– Nie jestem taka łatwa.

To było pewne jak diabli. Mimo to mruczał uspokajające

słowa i masował jej stopy, świadomy, że bolały ją od szpilek.

– Nie jestem twoją siostrą. – Wyrwała stopę z uchwytu i

patrzyła na niego gniewnie. – Przestań mnie tak traktować.

– Zachowuj się tak dalej, to przełożę cię przez kolano i wleję

ci w tyłek. – Chwycił z powrotem jej nogę. – Więc co cię tak
wkurzyło? Myślałem, że cieszysz się szczęściem Elli.

– Cieszę się. – Znów się dąsała i patrzyła na niego ponuro.

– Więc w czym problem? – spytał znów.

– Mnie tak nigdy nie pocałowałeś – wydusiła w końcu, a

policzki zalał jej rumieniec. – Dlaczego?

Jej orzechowe oczy, bardziej zielone niż brązowe,

obserwowały go zmrużone z frustracji i podniecenia. Delikatne
rude włosy opadały dookoła twarzy, ogniste fale kusiły jego
dłonie, żeby odsunął je z rozpalonych policzków.

Zacisnął usta. Jej piersi poruszały się szybko pod sukienką,

twarde sutki sterczały niecierpliwie pod delikatną tkaniną.
Pozwolił dłoni przesunąć się w górę po wnętrzu jej nogi.

– Ponieważ – wyszeptał – nie mogłem się zdecydować, gdzie

chciałbym najpierw włożyć język.

Mrugnęła, zmieszanie wypełniło jej twarz.

– Słucham? – Jej pytanie było niemal jak jęk.

– Słyszałaś mnie. – Pieścił dłonią jej udo. – Powinienem

wziąć twoje wargi i włożyć język do ust, Terrie, czy raczej włożyć
go tak głęboko i mocno do twojej cipki, jak tylko będę w stanie, a
potem wessać cały ten słodki krem do ust? Decydowanie jest do
dupy.

background image

Otwarła usta, jej nogi zesztywniały. Patrzył, jak próbuje

oddychać, nabrać powietrza, żeby powstrzymać pożądanie
narastające w oczach. Rozsunął jej uda, kutas drgnął na widok
wilgotnego punktu na jedwabiu jej bielizny. Podniósł na nią wzrok.

– Chcesz tego, Terrie? Moich ust zagłębionych w twojej

cipce, mojego języka pieprzącego cię do orgazmu? – Otwarła
szerzej nogi, a z ust wyrwał się jej zduszony jęk.

– Proszę – wyszeptała, a jego kutas zadrżał z radości, a

potem zapulsował rozczarowany, gdy delikatnie zamknął jej uda.

– Przypomnij mi o tym, gdy będziesz trzeźwa, Terrie. –

Podniósł się i spojrzał z góry na jej zszokowaną twarz. – Nie będę
się z tobą pieprzył, kiedy jesteś pijana. Wytrzeźwiej i zadzwoń do
mnie. Ale nie zdziw się, gdy się dowiesz, co Sax robił na tym
ślubie i co prawdopodobnie robi teraz z rozpalonym ciałem twojej
przyjaciółki. Nie pogrywaj ze mną, Terrie – ostrzegł ją spokojnie.

Odwrócił się i wyszedł z pokoju, a potem z domu. Wiedział,

że jeżeli tego nie zrobi, to będzie się z nią pieprzył. Włoży w nią
kutasa tak głęboko i mocno, że będzie krzyczeć o orgazm. Ale nie
mógł. Jeszcze nie. Nie uwiodła go, nie chciała tego wystarczająco
mocno. Kiedy tak się stanie – uśmiechnął się – wtedy da jej to
wszystko, o czym do tej pory marzył.

background image

Rozdział pierwszy

„Przypomnij mi o tym, gdy będziesz trzeźwa, Terrie". Te

słowa odbijały się echem w jej głowie. „Nie pogrywaj ze mną,
Terrie".

Niespokojnie przeczesała palcami rude włosy i zaczęła

nerwowo chodzić po pokoju. Wyszedł już godziny temu, a ona
była trzeźwa, ale nie mogła zebrać się na odwagę, żeby podnieść
cholerny telefon. Była przerażona.

„Myślisz, że jestem zły". Szyderczy głos zmarłego męża

rozbrzmiewał echem w jej głowie. „Powinienem dać ci próbkę
tego, jaki jest Jesse. Pozwolić mu, żeby podzielił się tobą raz czy
dwa z kolegami. Może wtedy doceniłabyś mnie bardziej".
Zadrżała. Bardziej doceniała Thomasa martwego.

Potrząsnęła głową i poszła do małej kuchni. Uwolniła się od

jednego Wymana, a teraz rozglądała się za następnym. Chyba
zwariowała! Co gorsza, tym następnym był Jesse. Ten sam Jesse,
który pieprzył córkę jej najlepszej przyjaciółki. Ten sam Jesse,
który przez ostatnie trzy lata był jej przyjacielem. Zadrżała pod
wpływem powracającej myśli. Na pewno oszalała.

Jesse był członkiem ekskluzywnej grupy mężczyzn. Tess,

córka Elli, wyszła za jednego z nich, Cole'a, najlepszego
przyjaciela Jessego. Ella weszła do domu byłego męża i znalazła
swoją córkę ściśniętą pomiędzy Jessem a Cole'em na finiszu ich
intensywnego trójkąta.

Terrie wiedziała od lat, że Jesse jest członkiem tej grupy.

Było ich ośmiu. Mocno dominujący, charyzmatyczni mężczyźni,
których żądze znały niewiele ograniczeń. Jednym z ich
największych wymagań był trójkąt. Całkowite poddanie i uległość
ich kochanek wobec rozkoszy, jakich mogą im dostarczyć.

Ella najwyraźniej w końcu też się poddała. Matka Tess była

oburzona, wściekła, kiedy pomyślała, że jej córkę pieprzy James,
brat bliźniak Jessego. Prawie oszalała z bólu. Kochanie jednego z
tych facetów było piekłem. Terrie dobrze o tym wiedziała.

Na szczęście Jamesa zmęczyło czekanie i sam spróbował

background image

zdobyć Ellę w sposób, który odebrał jej jakąkolwiek chęć walki.
Jako partnera do pokonania ostatniej seksualnej przeszkody na
swojej drodze wybrał Saxa.

Terrie westchnęła posępnie. Najpierw Tess, a teraz Ella. Dwie

najwięcej znaczące dla niej osoby zdecydowały się na związek,
który okupował tylko jej najmroczniejsze, wypełnione pożądaniem
sny. Właśnie to popchnęło ją lata temu do odtrącenia uwagi
Jessego na korzyść tego, którego uważała za bezpieczniejszego
brata.

Terrie przeniosła się z kuchni na taras, usiadła na huśtawce i

wpatrywała się w powoli zapadający zmierzch. Jej ciało płonęło.
Wiedziała, kim był Jesse, znała jego pragnienia, wiedziała, co mu
się podoba. Nic nie mogła na to poradzić. Thomas wszystko jej
opowiedział ze szczegółami.

Zgięła nogi, a huśtawka zaczęła się delikatnie bujać pod jej

ciężarem. Kojący rytm zazwyczaj łagodził jej zdenerwowanie, ale
dziś zdawał się je tylko prowokować. Miękkie kołysanie w tył i w
przód sprawiało, że jej pochwa zacisnęła się na myśl o Jessem
poruszającym się pomiędzy jej udami, o jego penisie wchodzącym
w jej głodną cipkę takim samym powolnym, miarowym ruchem.

Przysięgała sobie, że nigdy nie pozwoli, żeby ktoś się nią

dzielił, żeby mężczyzna, który ją kocha, wykorzystał ją. Pamiętała,
jak Thomas pierwszy raz radośnie ogłosił preferencje swojego
brata, kiedy Jesse siedział z nimi przy obiedzie. Nie żeby Terrie już
ich nie znała.

Pijackie oświadczenie zawstydziło Terrie, a jeszcze bardziej

zszokował ją Jesse, gdy z sardonicznym uśmiechem usiadł
wygodnie na krześle i zapytał Thomasa, czy planuje wystraszyć
Terrie, czy przekonać ją, żeby się przyłączyła. Wtedy się
dowiedziała, że Thomas też był częścią stylu życia, który
preferował Jesse. Do momentu, w którym się z nią ożenił.

Westchnęła ze znużeniem. Przeżywanie błędów małżeństwa

w niczym jej nie pomoże. Teraz Jesse był jej problemem, nie
Thomas. A Jesse i jego brat byli jak noc i dzień. Oczywiście,
wiedziała o tym, kiedy wyszła za Thomasa. To była jej wina.

background image

Wybrała coś, co wydawało się bezpieczniejszą alternatywą. I
przekonała się o tym, prawie tracąc zmysły.

Niestety, nie rozwiązywało to jej obecnego problemu, którym

był Jesse Wyman i jego niesamowity upór. Zadzwonić do niego,
gdy wytrzeźwieje. Prychnęła. Nie była aż tak pijana. Nie była też
tak głupia, żeby nie wiedzieć, że Sax dołączył do Elli i Jamesa w
ich noc poślubną. Ella już zdążyła ją o tym powiadomić.

Boże. Czy mogła to zrobić? Jej cipka zapulsowała na samą

myśl, ale wszystkie dotychczasowe przekonania wykrzykiwały jej,
żeby odrzuciła ten pomysł. Wiedziała, że Jesse nigdy by nie
odszedł do innej kobiety. Terrie była z Ellą, kiedy Tess podzieliła
się tą informacją. Mężczyźni nie chcieli innych kobiet. Tym, czego
chcieli, był widok ich kobiety doświadczającej rozkoszy dwóch
mężczyzn wielbiących jej ciało, chwalących jej pobudzenie.

Tess była wyjątkowo zadowolona z małżeństwa z Cole'em.

Terrie zacisnęła pięści z zazdrości, gdy o niej pomyślała. Ile razy
Jesse był w łóżku z Tess w ciągu ostatniego roku? Ile razy pieprzył
ją, gdy Terrie leżała podniecona, marząc o jego dotyku? Dotykała
się sama, bo Jessego nie było przy niej.

Boże, była obłąkana. Straciła cały zdrowy rozsądek, ale czy

na pewno?

Jęknęła z powodu bezsensowności własnych argumentów. To

nie miało znaczenia, fakt był faktem. Wykluczone, żeby poprosiła
Jessego o seks z innym mężczyzną. Nie widziała możliwości, żeby
go uwieść.

„Więc jesteś damą Jessego" – powiedział jeden z mężczyzn

na ślubie, podchodząc do niej. „Teraz rozumiem, dlaczego wypadł
z obiegu".

Jesse od razu podszedł i zabrał ją daleko od uśmiechniętego

blondyna, który obserwował ją szelmowskimi zielonymi oczami.
Jak miał na imię? Zmarszczyła brwi, usiłując sobie przypomnieć.
Lucian. Chyba Lucian. Wiedziała, że nie pracował w Delacourte.
Jesse wspomniał coś o komputerach.

Pstryknęła palcami. Lucian Conover. O ile dobrze

zapamiętała, zaprojektował jakieś dziwne programy komputerowe

background image

dla rządu. Podejrzewała, że Jesse na pewno już kogoś dla niej
wybrał. Co oni robili: siedzieli przy piwie i rozmawiali o tym, kto
będzie pieprzył ich kobiety?

Zarumieniła się. Dobry Boże, w co ona się wplątała? Czy on

po prostu nie może się z nią przespać? A czy ona zgodziłaby się
tylko na seks?

– Cholera. – Zerwała się z krzesła i podeszła szybko do

telefonu wewnątrz domu. Energicznie podniosła słuchawkę z bazy
i szybko wystukała numer Jessego.

– Tak, Terrie. – Usłyszała w słuchawce mroczny, gładki głos,

jak wspaniała czekolada. Była uzależniona od czekolady.

– Poprosiłeś Luciana Conovera, żeby pomógł ci mnie

pieprzyć? – spytała go wprost. Owijanie w bawełnę nigdy nie było
jej mocną stroną.

Nagłe pytanie pozostało bez odpowiedzi. Długa,

przeciągająca się cisza sprawiła, że zaczęła się zastanawiać, czy
nie odłożył słuchawki.

– Jesse? – Głos miała ostry, ale kolana miękkie.

– Nie – odpowiedział w końcu. – Nie do końca. Jesteś teraz

trzeźwa?

W tonie jego głosu słyszała nutę zmartwienia.

– Jak najbardziej – warknęła, myśląc, że to szczęście, że nie

może czymś w niego rzucić. – Jak byś się poczuł, Jesse, gdybym
poprosiła jedną z moich przyjaciółek, żeby pomogła mi cię
zadowolić?

Znów cisza.

– Którą? – Czy słyszała ciekawość w jego głosie?

Zirytowana prawie walnęła telefonem o stolik.

– Jesteś wstrętny – oskarżyła go zapalczywie. – I zmieniłam

zdanie. Nie mam już ochoty się z tobą pieprzyć, Jesse. Właściwie
pan Conover wydawał się raczej zainteresowany. – Zerknęła na
paznokcie, rozważając możliwości. – Może on nie jest tak do
końca chętny, żeby się dzielić?

Jesse odchrząknął.

– Terrie, na twoim miejscu nie kontynuowałbym tego

background image

wywodu.

– Założę się, że jest nieźle wyposażony – powiedziała z

wyraźnym zainteresowaniem. – Słyszałam, że jest dobry w łóżku.
Może sama się przekonam. Dobranoc, Jesse. Pocałuj mnie w dupę.

Rozłączyła się gwałtownie. Niech go diabli. Wiedziała, że

rozmawiał z Conoverem. Musiał. Zazgrzytała zębami z
wściekłości. Trojanie. Byli Trojanami, jasne. Trojańskim bólem
głowy.

Telefon zadzwonił ostrym, przenikliwym tonem. Terrie

drgnęła na dźwięk dzwonka. Zanim odebrała, sprawdziła numer na
wyświetlaczu.

– Tak, Jesse? – przywitała go słodko.

– Zrobię więcej niż tylko całowanie twojego tyłka, Terrie –

obiecał mrocznym, podnieconym głosem. – Powinnaś być
mądrzejsza i nie rzucać mi wyzwania, kochanie.

Poczuła nerwowy dreszcz oczekiwania przebiegający przez

ciało. Zacisnęła uda, płynny żar z pochwy wylewał się na wargi
cipki na dźwięk mrocznego, głębokiego głosu. Chrypiał na linii,
pieszcząc jej zmysły erotycznymi zamiarami.

– Zejdź na ziemię – prychnęła. – Nie rzucam ci wyzwania,

Jesse. Poinformowałam cię tylko o swoich planach.

Na linii zapadła cisza.

– Myślisz, że jesteś taka odważna – powiedział łagodnym

głosem. Tak delikatnym, tak wyraźnie pełnym uczucia, że poczuła,
jak emocje zaciskają jej gardło.

Tak łatwo mógł jej to zrobić. Doprowadzić ją do wściekłości,

do chęci obdarcia go żywcem ze skóry, a potem zmiękczyć,
rozczulić tak, że roztapiała się u jego stóp w kałużę podniecenia.

– Jestem odważna – przypomniała mu zdeterminowana, że

tym razem się nie zachwieje.

Usłyszała, jak prychnął z niedowierzaniem, jakby chciał

ukryć to, że w nią wątpi.

– Zobaczymy – zaśmiał się delikatnie. – Nie martw się,

kochanie. Nie będę cię naciskał. Pragnę cię, ale nie zabiorę ci
czegoś, czego nie chcesz mi dać. Jesteś bezpieczna.

background image

Zmarszczyła brwi i przygryzła wargę, słysząc żal w jego

głosie. To tak do niego pasowało. Ta myśl przeleciała jej przez
głowę. Przez serce. Zawsze był taki ostrożny, upewniał się, że nikt
nie został skrzywdzony, zawsze wolał raczej dawać, niż brać. Czy
mógł udawać, że jej pragnie, żeby nie poczuła się skrzywdzona?
Albo udawał, że jej nie pragnie, żeby uchronić ją przed czymś, z
czym według niego by sobie nie poradziła? W przypadku Jessego
obydwa rozwiązania były możliwe.

– Nie chcesz mnie. – Walczyła z goryczą zaciskającą jej

gardło. Przerażało ją, że to była właściwa odpowiedź.

– Terrie, umieram z pragnienia, żeby cię pieprzyć –

westchnął w końcu. – Pragnę cię tak cholernie, że mój kutas jest
twardy jak stal i mógłbym nim wbijać gwoździe. Ale nie chcę cię
skrzywdzić. Nigdy więcej, skarbie. A obawiam się, że to, czego od
ciebie oczekuję, zrani cię. Idź spać, kochanie. I nie martw się o to.
Przyrzekam, że wciąż cię kocham.

Ta całkowita zmiana kierunku rozmowy sprawiła, że w

oczach zapiekły ją łzy. Pragnął jej. Wiedziała, że tak było. Ale
niech ją diabli, jeżeli będzie błagać.

– Wiesz, Jesse, są takie chwile, kiedy nie nadajesz się nawet

do tego, żeby cię zabić – warknęła. – Co pozwala ci sądzić, że
potrzebuję twojej ochrony?

– Terrie…

– Może ty idź do łóżka, Jesse. Przekonaj się, czy możesz

spać ze wzwodem doprowadzającym cię do szaleństwa. A gdy już
to zrobisz, pamiętaj o mojej propozycji. Więcej razy jej nie
powtórzę. I ja też wciąż cię kocham. – W tym momencie zdała
sobie sprawę, jak bardzo naprawdę kochała Jessego.

Odłożyła szybko słuchawkę. Kiedy telefon zadzwonił chwilę

później, obserwowała go uważnie spod przymrużonych powiek.
Była kobietą, a nie dzieckiem, a starania Jessego, żeby obchodzić
się z nią delikatnie, zaczynały działać jej na nerwy. Nadszedł czas,
żeby mu to pokazać.

Uśmiechnęła się powoli. O tak, zdecydowanie nadszedł czas,

żeby mu pokazać, że nie tylko on jeden wie, jak uwodzić. Ona

background image

również mogła zagrać w tę grę i Jesse wkrótce się o tym przekona.

background image

Rozdział drugi

Terrie nie pozwoliła, żeby nerwy albo strach odwiodły ją od

planu. Wiedziała, że czas, jaki spędziła w małżeństwie z
Thomasem, nie ograniczył jej naturalnej wrażliwości, jej miłości
do życia. Po pierwszym miesiącu przestał jej dotykać. Stopniowo
łamał jej wiarę w siebie i własną seksualność. Nic, co robiła, go
nie satysfakcjonowało. W każdym dotyku znajdował wady, każdy
był niewystarczający.

I, niestety, w braku pożądania wobec niej nie był też

delikatny. Często się wściekał i okrutnie podkreślał, że to była jej
wina. Przecież zanim się z nią związał, seks dawał mu
przyjemność, wykrzykiwał. Niszczyła jego męskość, niszczyła ich
życie nieudolnym reagowaniem. Jak mężczyzna mógł jej pragnąć?
Jak mógł jej pożądać, skoro jej ciało miało tyle wad? Miała za
duże piersi, zbyt krótkie nogi, za cienkie włosy. Lista ciągnęła się
w nieskończoność.

Oczywiście wiedziała, rozumiała, że był szalony. Przed

Thomasem mężczyźni jej pożądali. Ale fakt, że nie umiała
zaspokoić męża, i codzienna lista jej niedoskonałości coś w niej
zabiły. Skoro nie potrafiła zadowolić męża, czy kiedykolwiek
zadowoli kogoś innego?

Ten okres prawie ją zniszczył. Thomas często zapraszał do

domu Jessego, mówił o jego seksualnych preferencjach, a później,
kiedy brat wychodził, okrutnie opowiadał ze szczegółami, jak
niewiele mogła zrobić, żeby zaspokoić mężczyznę takiego jak
Jesse.

Za swój lęk przed seksualnością Jessego zapłaciła najwyższą

karę. Właśnie ten strach pchnął ją w ramiona jego brata.
Mężczyzny, który wydawał się delikatniejszy, mniej skłonny do
dominacji i niedomagający się od niej seksualnego
podporządkowania. Seksualnie Thomas zażądał od niej najwyższej
ceny. Nie chciał podporządkowania, chciał czegoś znacznie mniej
łagodnego. Niewolnictwa.

Zadrżała, układając jedwabne pończochy na nodze.

background image

Poprawiła elastyczną taśmę i wyprostowała się, żeby sprawdzić
efekt w dużym lustrze. Czarny jedwabny biustonosz i stringi
delikatnie kontrastowały z jej kremową skórą. Zmrużyła oczy i
pogładziła dłonią płaski brzuch, a potem pełne piersi.

Sutki stwardniały pod jedwabiem stanika, a mały złoty

kolczyk na lewej brodawce ciążył jej zmysłowo. Pomiędzy udami
taki sam kolczyk przekłuwał skórę nad łechtaczką i ten ciężar
również doprowadzał ją do szaleństwa, potęgując uczucie
przyjemności.

Stała się tak mokra, tak śliska i rozpalona, że ledwie mogła to

wytrzymać. Jedwab stringów był już cały mokry, a szorstka
struktura na nagich wargach cipki tylko bardziej podkręcała jej
podniecenie.

Cholera, woskowanie, na które namówiła ją Tally, bolało jak

diabli za pierwszym razem. Ale jak przewidziała jej przyjaciółka,
każda sesja była mniej bolesna, a rezultat – fantastyczny.
Uwielbiała być tam naga. To niesamowicie podnosiło jej seksualną
pewność siebie, wspaniałe poczucie wolności i dodatkową
wrażliwość, która pozwoliła jej częściowo wyleczyć zranioną
dumę po śmierci Thomasa.

Nie dlatego, że dotknął jej tam inny mężczyzna. Aż do tej

pory nie znalazła odwagi, żeby się uwolnić od własnych lęków i
spróbować. Jeżeli Jesse uzna, że jej nie chce, to ją zniszczy.
Musiała sprawdzić, czy była wystarczająco kobieca, żeby
utrzymać przy sobie aroganckiego, erotycznie charyzmatycznego
mężczyznę, który od lat ją fascynował.

Wiedziała, czego w końcu od niej zażąda. Wiedziała z

własnych marzeń, z własnych fantazji, że zbliżała się do punktu, w
którym traciła kontrolę, gdy chodziło o nich. Patrzyła sobie w oczy
w lustrze. Czy była niemoralna? Zdeprawowana? Już lata temu
czuła, że tak jest, kiedy po raz pierwszy usłyszała o Trojanach i ich
seksualnych praktykach. Wtedy była tak zakochana, tak bardzo
pragnęła jednego z głównych członków grupy. Wiedziała, że jeżeli
tylko ją o to poprosi, ona przyłączy się do zabawy.

Przygryzła wargę, walczyła ze strachem i przyzwoitością,

background image

którą wpojono jej w młodości. Do diabła, złamała każdą zasadę,
jaką matka próbowała jej wbić do głowy w temacie seksu i ciała.
Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Jeżeli on ją kochał…

– O Boże. Straciłam rozum. – Rzuciła się na łóżko.

Wiedziała, że Jessemu na niej zależy. Na pewno. Pomagał jej

już prawie trzy lata. Słuchał jej krzyków i jej łez przez pierwsze
dni, kiedy poczucie winy po śmierci Thomasa ciążyło jej na duszy.
Tulił ją, powstrzymywał swoje pożądanie, choć wiedziała, że jej
pragnie. Nie mógł ukryć erekcji wypełniającej spodnie tamtej
nocy.

Nigdy nie poświęcił tyle czasu innej kobiecie. Do diabła,

wiedziała, że poza Tess nie był od wieków z inną kobietą. Kiedy
go o to spytała, wzruszył ramionami i stwierdził, że ma za dużo
pracy. Ale z nią spędzał sporo czasu. Czasu, który mógł poświęcić
na rozrywkę. Gdyby tylko chciał.

Kochała go. Od zawsze. Była tego pewna. Ale czy mogła to

zrobić? Czy mogła go uwieść?

Odwróciła się i popatrzyła na sukienkę, którą położyła

wcześniej na łóżku. Seksowna, ale nie wulgarna. Czarny jedwab
opinał jej kształty, ale nie przesadnie krzykliwie. Dekolt zakrywał
piersi, spódnica kończyła się tuż nad kolanem. Dopasowane czarne
szpilki były wysokie i bardzo kobiece.

Strój w stylu „zabójczy i zwalający z nóg" był w sam raz na

wizytę w Delacourte Electronics i próbę uwiedzenia jednego z
wiceprezesów. A miała idealny powód, żeby się tam wybrać. Rano
dostała list dotyczący kolejnego ukrytego długu Thomasa.

Wzięła mocny, dodający odwagi oddech, wstała z łóżka i

podniosła sukienkę. Szybko skończyła się ubierać. Wiedziała, że
jej odwaga gwałtownie słabła. Odzywki Thomasa przemykały
przez jej umysł, gdy wkładała sukienkę przez głowę.

Powiedział, że ma za duże piersi. Przesunęła dłońmi po

pełnych wzgórkach. Miseczka C trzymała pewnie jej ciało, nie
opadały, przynajmniej jeszcze nie teraz. Były jędrne i pełne, a
Jesse miał duże dłonie. Zamknęła oczy, rozkoszując się tą myślą. I
lubił patrzeć na jej biust. Do diabła! Robił to całkiem często. A

background image

jego spojrzenie było zawsze rozpalone i pełne pożądania.

Nie była zbyt wysoka – kolejna uwaga Thomasa. Nigdy nie

była wystarczająco wilgotna, nigdy nie zachowywała się
wystarczająco podniecająco. Boże, była teraz tak mokra, że prawie
tonęła we własnym pożądaniu.

Nie miał racji. Szybko uczesała włosy, obserwując

jedwabiste pasma czerwono-złotych loków układające się na
ramionach. Odrobina makijażu. Nie potrzebowała zbyt wiele i
rzadko się malowała. Nie chciała wyglądać, jakby planowała
uwiedzenie, ale chciała uwieść.

Była nakremowana, wywoskowana i wypachniona od czubka

głowy po koniuszki palców. Dwie godziny później ubrana, gotowa
i drżąca z nerwów weszła do sekretariatu Jessego. Tally podniosła
głowę, jej oczy odrobinę się rozszerzyły, a na ustach pojawił się
uśmieszek. Terrie modliła się, żeby się za bardzo nie rumienić.

– Czy powinnam zrobić sobie przerwę na lunch? – wycedziła

z rozbawieniem sekretarka. Oparła się wygodnie na krześle i
obserwowała, jak Terrie idzie przez pokój.

Terrie przełknęła mocno.

– Szybko, powiedz mi jeszcze raz, kim był Thomas.

Tally zmarszczyła brwi.

– Kutasem na dwóch nogach? – spytała, przyglądając się jej

uważnie. – Nie mów mi, że zasadzasz się teraz na braciszka. Daj
spokój, Terrie. – Przewróciła kpiąco oczami. – Ten facet to
tykająca bomba. Jak cię dostanie, to już nigdy nie odpuści.

Terrie wypuściła z ulgą powietrze.

– No cóż, przynajmniej nie nazwałaś go chodzącym kutasem.

Tally zaśmiała się, dźwięk był cichy i pełen rozbawienia.

– Raczej chodzącym wzwodem, ale to przynajmniej może

być użyteczne.

– Jest sam? – spytała, wskazując głową na zamknięte drzwi.

Tally spojrzała na drzwi i wstała.

– Sam i nadąsany, jak mi się zdaje. – Uśmiechnęła się i

podniosła z biurka elegancką torebkę. – Mam ochotę na lunch.
Wejdź. Powiedz mu, że zobaczymy się jutro.

background image

Terrie się skrzywiła.

– Długi lunch, Tally. On cię w końcu zwolni.

Tamta tylko prychnęła.

– Obawiam się, że nie mam tyle szczęścia. Zajmij go czymś,

to nie będzie mu mnie brakować. – Mrugnęła sugestywnie i
pewnym krokiem wyszła z biura.

Terrie stała sama na środku pokoju. Cholerna Tally. Mogła

przynajmniej zostać, żeby ją uratować, kiedy sprawy zajdą za
daleko.

– Tally, gdzie do diabła są szacunkowe koszty… – Jesse z

impetem otwarł drzwi i spojrzał zaskoczony na Terrie. – Gdzie ona
do cholery poszła tym razem?

– Na lunch? – Terrie nie zamierzała wspominać, że jego

sekretarka nie planowała wrócić aż do następnego ranka.

Zdusił przekleństwo i spojrzał na nią spod przymrużonych

powiek. Obejrzał czarną sukienkę, szpilki i Terrie obserwowała
zafascynowana, jak zmysłowość wypełnia jego twarz. W ciągu
kilku sekund zmienił się z przystojnego i tajemniczo
niebezpiecznego mężczyzny w erotycznego pirata. Starała się
powstrzymać drżenie nóg, gdy podniosła rękę i pokazała kopertę,
którą przyniosła.

Skrzywił się.

– Kolejna?

Terrie wzruszyła ramionami.

– Nie tak źle jak poprzednio, ale potrzebuję twoich

prawników, żeby sfinalizować płatności.

Prychnął.

– Wejdź. Nie zamierzam dyskutować o tym, stojąc tutaj.

Odwrócił się i zniknął w swoim biurze. Terrie podążyła za

nim powoli. Kiedy weszła do dużego pomieszczenia, rzuciła okiem
na zestaw wypoczynkowy w rogu.

Jesse usiadł na skórzanej kanapie, zamknął laptopa, na

którym pracował, i odsunął go.

– Usiądź – powiedział, wskazując miejsce obok siebie.

Patrzył, jak podchodzi.

background image

Intensywność spojrzenia zielonych oczu nie zmieniła się.

Wyglądał, jakby był gotowy się z nią pieprzyć. Nagle Terrie
poczuła się bardziej zdenerwowana niż kiedykolwiek wcześniej w
swoim życiu.

Przysiadła na brzegu kanapy i ostrożnie podała mu kopertę.

– Gdybyś tylko mógł zorganizować zrealizowanie tego

przelewu.

– Jestem pewien, że masz wystarczającą ilość środków, żeby

to pokryć. – Wziął od niej kopertę i wyjął dokumenty ze środka. –
Thomas był głupi, ale ja nie. Jego udziały w firmie są bezpieczne,
Terrie.

Te udziały zapewniały jej wypłacalność pomimo śmierci

Thomasa, który szybko zdołał opróżnić ich konta w czasie
małżeństwa. Jesse nigdy nie odnalazł pieniędzy, ale przynajmniej
nie ucierpiała z powodu tej straty. Kiedy czytał list, pokój
wypełniła cisza.

– Głupi drań – wymruczał i rzucił papier na stolik. – Ma

szczęście, że nie żyje, bo sam bym go zabił. Nie martw się o to.
Księgowy zajmie się jutro płatnością.

– Czy powinnam ograniczyć wydatki na jakiś czas? – spytała

ostrożnie. – Nie chcę przysparzać dodatkowych problemów.

Uśmiechnął się delikatnie. – Mądrze inwestuję pieniądze,

Terrie. Wszystko w porządku. Możesz przestać się martwić.

Zastanawiała się, czy kiedyś zmęczy go opieka nad nią. Od

chwili, w której otrzymała wiadomość o śmierci Thomasa w
wypadku samochodowym, Jesse był przy niej. Zajął się pogrzebem
i przerażającą wiadomością o rosnących długach. Zadbał o
wszystko. I opiekował się nią aż do dziś.

Uśmiechnęła się nerwowo, zastanawiając się, co do cholery

powinna teraz zrobić. Jak się uwodzi mężczyznę takiego jak Jesse?
Wiedziała, że dałby jej wszystko, ale jakim kosztem? Jak mogła
być pewna, że to właśnie jej pragnął? Że mógł ją kochać?

– Wybierasz się gdzieś? – Rzucił okiem na przykryte

sukienką piersi. To było rozpalone, zamyślone spojrzenie,
muśnięcie cielesnego zainteresowania.

background image

Wzruszyła nerwowo ramionami.

– Myślałam, że wybiorę się dziś do klubu na lunch.

– Trzymaj się z daleka od Conovera, Terrie – ostrzegł ją

cicho, zwracając się w jej stronę. Jego oczy błyszczały zirytowane.
Boże, czy to była zazdrość? – Mówię ci, lepiej, żebyś mnie nie
drażniła w tej sprawie.

Otwarła szeroko oczy ze zdziwienia na sekundę przed tym,

kiedy spojrzała na niego skrzywiona. Zmrużył oczy, zmysłowość
walczyła z błyskiem dominacji, z nerwów aż skurczył jej się
żołądek.

– Nie wspomniałam jego imienia, Jesse.

– Oboje wiemy, że prawdopodobnie tam będzie –

odpowiedział. – Igrasz z ogniem. Już raz pozwoliłem ci uciec, nie
zrobię tego ponownie.

Gapiła się na niego. Po raz kolejny mówił coś bez sensu.

– Jesse, nie planowałam spotykać się z Conoverem ani dziś,

ani w przyszłości. To nie moja wina, że odniósł wrażenie, że może
ci pomóc mnie pieprzyć. A jeżeli już o to chodzi, dlaczego ty
odniosłeś takie wrażenie?

Teraz była już wściekła. Czuła, jak w żyłach pulsuje jej krew,

jak gorąco wypełnia jej twarz.

– Znów mnie naciskasz, Terrie – warknął. – Kuszenie

głodnego mężczyzny nie jest mądre, kochanie. Rób tak dalej i
dostaniesz więcej, niż się spodziewasz, a oboje wiemy, że nie
jesteś na to gotowa.

Na niego była gotowa. Chciała odzyskać swoje życie i

znaleźć szczęście, którego tak długo sobie odmawiała.

– Gotowa na co? – odwarknęła z zaciśniętymi pięściami. –

Gotowa na to, żeby ktoś mnie dotknął? Żebym dla odmiany
poczuła się jak kobieta? Przykro mi, Jesse, ale bardzo się mylisz.
Jestem na to nawet bardziej niż gotowa. Szkoda, że ty nie jesteś.

Chciała poderwać się z kanapy, wyjść z biura, wpaść do

domu i krzyczeć, przeklinać go, jak to robiła więcej razy, niż
mogła zliczyć. Niestety, Jesse nie był gotowy, żeby ją wypuścić.

Zdążyła tylko odetchnąć i otoczył ją ramieniem, odwrócił i

background image

przycisnął do poduszek na kanapie. Sukienka przesunęła się w
górę, odsłaniając uda, a ona patrzyła zaskoczona, jak Jesse wsuwa
umięśnioną nogę pomiędzy jej nogi.

– Och, Terrie – powiedział miękkim, pełnym tęsknoty

głosem. – Jestem bardzo gotowy na to, żebyś była kobietą. Ale czy
na pewno jesteś gotowa być moją kobietą?

Nie dał jej szansy na odpowiedź. Dotknął wargami jej ust w

pocałunku, który rozpalił ją od głowy po koniuszki palców u stóp.
Zacisnęła dłonie na jego ramionach, walcząc z rozszalałymi
zmysłami, ale nie było szansy na ucieczkę od burzy, jaką rozpętał
w jej wnętrzu. Otoczył dłońmi jej twarz, wsunął je we włosy i
trzymał ją nieruchomo, a jego język wbił się w jej usta z
dekadenckim głodem. Otoczył jej język, kusił, drażnił, wsuwał się
i wychodził, naśladując znacznie bardziej dosadny akt seksualny.

Wygięła się w jego ramionach, bezradna, rozkoszując się

przyjemnością, jaką dawały jej jego usta i język, gdy zdominował
pocałunek. Przechylił głowę, układając usta pod kątem, i jęknął,
pogłębiając go bardziej. Przesunął jedną dłoń i objął pełną pierś.

Terrie zamarła. Czy były zbyt duże, jak twierdził Thomas?

Zanim zdążyła dokończyć myśl, Jesse rozsunął zamek na

plecach sukienki i zdjął ją powoli z ramion, przesuwając ustami po
szyi. Oddychał ciężko i szorstko, znacząc rozpaloną ścieżkę do jej
prawej piersi.

– Jesse – wyszeptała jego imię, próbując oddychać. Odczucia

przebiegające przez jej ciało były intensywne, niszczyły jej umysł,
a on właściwie nic jeszcze nie zrobił.

– Cholera. – Zatrzymał się przy miseczce biustonosza,

oddychał ciężko i mocno, ewidentnie walczył o zachowanie
kontroli, której ona chciała go pozbawić. – Terrie, nie w ten sposób
– wyszeptał, choć jego palce wciąż pieściły sutek, sprawiając, że
wygięła się w rozkosznej potrzebie.

– Dlaczego? – Poczuła, jak strach atakuje ją ostrymi jak

brzytwa szponami. – Co zrobiłam źle, Jesse?

Powoli uniósł głowę. Wyraz jego twarzy sprawił, że zacisnęła

uda, a z pochwy wylało się jeszcze więcej rozpalonego gorąca

background image

pierwotnej potrzeby. Policzki miał zmysłowo rozpalone, a
ciemnozielone oczy błyszczały gorąco, tak jak samo pożądanie.

– Zbyt wiele rzeczy zrobiłaś dobrze. – Próbował się zaśmiać,

ale zabrzmiało to raczej jak zduszony jęk, pomyślała Terrie.

Spojrzał na ciało na jej piersiach, niemal z żalem musnął je

palcem i znów popatrzył jej w oczy.

– Wiesz, co się stanie – wyszeptał. – Nie chcę cię

skrzywdzić, Terrie. Za bardzo mi na tobie zależy, żebym
kiedykolwiek mógł cię skrzywdzić. Ale wiesz, czego chcę.

– I liczy się tylko to, czego ty chcesz? – spytała.

Potrząsnął głową i szybko się od niej odsunął. Jak gdyby

pozostając przy niej teraz, nie mógł już odsunąć się później.
Usiadła powoli, patrząc, jak ją obserwuje, jak oddycha ciężko i
mocno.

– Nie, Terrie, nie tylko to się liczy – poinformował ją

niecierpliwie. – Gdyby tak było, leżałbym teraz w twoim łóżku,
zamiast walczyć z erekcją, która nie chce osłabnąć.

Rzuciła okiem na jego biodra. Próbowała oddychać. Nie, nie

mógł tego ukryć. Gruba i długa napierała wymagająco na spodnie.

– Cholera, powinnaś przynajmniej udawać przerażoną –

warknął i usiadł ostrożnie na fotelu naprzeciw kanapy.

– Nie boje się ciebie, Jesse. – Pozwoliła sobie na uśmiech.

Wyprostowała sukienkę i sięgnęła na plecy, żeby zasunąć zamek.

Była świadoma, że Jesse obserwuje każdy ruch, gdy wygięła

się, żeby chwycić mały suwak i powoli go podciągnąć.

– Poradzisz sobie z tym? – spytał. Wiedziała, że nie ma na

myśli zamka.

Wstała, wygładziła sukienkę i spojrzała na niego chłodno.

– A ty? – odpowiedziała, wyginając pytająco brew.

Uśmiechnął się powoli.

– Nie kuś mnie, Terrie.

Uniosła obojętnie ramiona.

– Nie drażnij mnie, Jesse. Chcę ciebie, a nie sforę psów

myśliwskich. Zrób, jak chcesz. I zdecyduj, czego chcesz
najbardziej. Daj mi znać, kiedy to zrozumiesz.

background image

To by było na tyle w temacie uwodzenia, pomyślała z

sarkazmem.

Wstał powoli.

– Co do cholery masz na myśli? – warknął.

– To, Jesse, że kiedy zdecydujesz, że chcesz mnie bez tych

wszystkich ostrzeżeń i uprzedzeń, daj mi znać. Zależy mi na tobie,
dobrze o tym wiesz. Gdyby było inaczej, to niech mnie diabli, ale
nie wytrzymałabym z twoją arogancją albo nawykiem pojawiania
się w moim domu na kawę przed wschodem słońca. Pytanie brzmi,
czy dasz radę bez swoich kumpli wystarczająco długo, żeby się na
to zdecydować?

Nie dała mu czasu na odpowiedź. Szybko wyszła z biura,

powstrzymując nagłą potrzebę rozprzestrzeniającą się po całym
ciele i gwałtowne napięcie mięśni Jessego, jakby przygotowywał
się, żeby za nią pójść. Jeżeli jej chciał, wiedział, gdzie może ją
znaleźć. Sam.

background image

Rozdział trzeci

Znalazł ją śpiącą na kanapie. Właśnie tam Terrie przesypiała

większość nocy. Zwinięta pod cienkim kocem wpatrywała się w
znajdujący się nad nią świetlik. O ile Jesse wiedział, nie spała w
łóżku, odkąd wyprowadziła się od Thomasa. Jeszcze przed jego
śmiercią. Zanim prawda o tym, że się nad nią znęcał, ujrzała
światło dzienne. I Jesse nadal nic by nie wiedział, gdyby nie
spędził z nią pierwszego tygodnia po śmierci brata.

Pamiętał, jak upokorzona czuła się przez nocne koszmary.

Wstrząsnęły nim do głębi. Wiedział, że Thomas był inny.
Domyślał się, że ma zimną, brutalniejszą stronę, ale nie
podejrzewał go o notoryczne groźby wobec Terrie, które niemal ją
zniszczyły. Tak bardzo, że rozpoczęła procedurę rozwodową
jeszcze przed jego śmiercią. Jesse dziwił się, że sama nie zabiła
Thomasa.

Uklęknął przy kanapie i obserwował, jak śpi. Koc

przykrywał tylko piersi i biodra, odsłaniając gołe nogi. Była naga
jak sam grzech, leżała na plecach i oddychała głęboko przez sen.
Duża męska koszula leżała rzucona na podłodze obok kanapy, jak
gdyby upuściła ją niedbale, zanim się położyła. Subtelne światło
pierwszych promieni słońca dotknęło delikatnej miodowej skóry,
nadając jej łagodny, pełen blasku kolor.

Teraz była jeszcze piękniejsza niż na ślubie Elli, gdy miała na

sobie jedwab i koronki. I bardziej kusząca. Zastanawiał się, czy
wiedziała, jak bardzo go kusi.

Potrząsnął głową. Nie był głupi, przyglądał się Terrie na

ślubie. Obserwował jej wyraz twarzy, ciekawość w jej oczach.
Była chętna, ale niepewna. Spragniona, ale przestraszona. Kobieta
pragnąca zrobić coś z potrzebami dręczącymi jej ciało, niemal
zdeterminowana, by to dostać.

Niemal. Uśmiechnął się. Terrie nie można było nic narzucać,

przekonywać jej. To musiał być jej wybór. Jak miał ją przekonać,
żeby to zrobiła?

Cholera. Patrząc na nią, wciąż nie mógł przestać się dziwić,

background image

co z nim robił sam jej widok. Jak ściskało go w piersi, twardniał
mu penis, budziły się do życia emocje, choć wiedział, że bez nich
żyłoby mu się łatwiej. Nie potrzebował miłości. Nie chciał
walczyć z jej wybuchowym charakterem, nienasyconą ciekawością
i ciętym językiem. Ale to robił. I to jeszcze przed śmiercią brata.
Zakochał się w kobiecie, której nie powinien pragnąć.

Prawdopodobnie był głupi. Prawdopodobnie popełniał

największy błąd w swoim życiu. Obserwował, jak śpi, zachwycony
zmianami wyrazu twarzy. Zastanawiał się, o czym śni. Czy to był
koszmar, czy może zmysłowa przyjemność sprawiała, że
wzdychała ciężko i kręciła się pod kocem.

Poczuł uścisk w gardle na myśl o tym, że mogą ją znów

nawiedzać koszmary. Że to przeszłość ją prześladuje z decyzjami i
błędami, których nie popełniła. Zbyt chętnie brała winę na swoje
wątłe ramiona. Zbyt chętnie akceptowała odpowiedzialność za
czyny innych.

Podniósł dłoń i odsunął jedwabiste pasmo złotych włosów z

zarumienionego snem policzka. Rozchyliła usta. Pełne różowe
łuki, które łatwo mógł sobie wyobrazić, jak pracują pod jego
ustami albo otaczają jego kutasa. Na samą myśl o tym skrzywił się
i stłumił jęk.

– Terrie? – wyszeptał delikatnie jej imię. Cichym, intymnym

szeptem. Chciał mieć prawo do używania tego szeptu, i właśnie z
niego korzystał. Miał już dość czekania.

Obserwował z rozbawieniem, jak delikatnie wydęła wargi.

Musiała położyć się późno w nocy. Znów się poruszyła, a lekki
koc ześlizgnął się z ciała, odsłaniając pełne piersi. Twarde punkciki
sutków naciskały na tkaninę. Na jednym widział zarys małego
złotego krążka. Obecność kolczyka na sutku zawsze powodowała
szarpnięcie kutasa w głodnej odpowiedzi. Patrzył, jak końcówki
stają się powoli coraz twardsze, nabrzmiałe, a ona zadrżała pod
wpływem tego, co działo się we śnie. Zmysłowa rozkosz.

– Terrie, obudź się – powiedział już głośniej i dotknął jej

policzka.

Terrie otwarła oczy. Zamrugała przez chwilę, jej spojrzenie

background image

przez moment było senne, dopóki nie skupiło się na nim.
Zmysłowe ciepło rozpaliło jej wzrok, rozchyliła usta ze zdumienia,
a oczy erotycznie pociemniały.

– Jesse? – wyszeptała ochrypłym głosem, patrząc na niego.

Poruszyła się leniwie, nieświadoma, że wraz z jej ruchem

zsuwa się koc. Brzeg przesunął się i spadł, odsłaniając krążek
przebijający jej sutek. Boże, dopomóż mu. Czuł, jak całe jego ciało
się napina. Okrągłe złoto leżało na ciemnoróżowej brodawce,
przebijając sutek i dostarczając jego głodnym zmysłom
dekadenckiej pokusy. Zastanawiał się, czy Terrie jęknie, gdy on
chwyci zębami mały krążek i zmysłowo go pociągnie.

– Obudź się. – Przykrył piersi kocem. Niestety, to, co z oczu,

to niekoniecznie z głowy. – Musimy porozmawiać.

Mrugnęła jeszcze raz.

– Porozmawiać?

Wiedział, że budzące się zmysły były leniwe jak diabli.

Terrie nie wyskakiwała tak po prostu z łóżka. Była jak kociak,
senna, przeciągała się, przyzwyczajała do rzeczywistości, zanim w
nią weszła.

– Wstawaj, leniuchu. Kawa powinna być gotowa i możemy

porozmawiać. – Poklepał ją po udzie. Miał ochotę poklepać coś
zupełnie innego.

Skrzywiła się powoli.

– Myślałam, że się na ciebie gniewam?

Tak, to była cała Terrie. Jasnooka i gotowa do działania.

– Gniewałaś się? – zapytał, celowo utrzymując luźny ton

głosu. – No cóż, może naprawdę się wkurzysz, zanim poranek się
skończy. Dalej, kochanie, wstawaj.

Wstał, a ona zastanawiała się nad czymś przez chwilę.

Potarła oczy, ziewnęła, delikatnie zasłaniając usta dłonią, po czym
spróbowała się podnieść. Dał jej jeszcze minutę, obrócił się i
poszedł do kuchni zrobić kawę.

– Hej. – Jej głos zabrzmiał echem w domu sekundę przed

tym, kiedy weszła do kuchni.

Czekał. Posadził ją przy stole, przycisnął do oparcia krzesła i

background image

postawił przed nią kubek. Bogaty, uzależniający zapach kawy
unosił się kusząco pod jej ślicznym zmarszczonym noskiem.

Wciąż zapinała dużą męską koszulę, która leżała przy

kanapie, gdy spała. Jego koszulę. Poczuł, jak ciało spina się w
reakcji na myśl o tym, że wyleguje się w koszulach, które tu
zostawił. Tej używał, kiedy pomagał jej malować jeden z pokoi.
Wciąż były na niej plamy farby.

– Wciąż masz kłopoty – wymruczała, owijając palce dookoła

kubka. – Dlaczego tu do diabła w ogóle jesteś?

Niezadowolona, senna i wyraźnie pamiętająca, dlaczego jest

na niego zła, pomyślał Jesse, ukrywając uśmiech. Nie dbał jednak
o wzbierającą czułość ściskającą go w piersi. Niech ją diabli,
umiała go rozczulić tak samo szybko, jak podniecić.

– Ponieważ jesteś taka radosna o poranku. – Uśmiechnął się,

postawił swój kubek na stole i usiadł naprzeciwko niej. – Mój mały
promyczek słońca.

Rzuciła mu spojrzenie, które nie było ani świetliste, ani

podnoszące na duchu. Ukrył uśmiech za kubkiem i obserwował ją
uważnie.

– Przestań ściemniać, Jesse. – Przeciągnęła palcami po

włosach, rozrzucając na ramionach pasma jedwabiu. – Powiedz,
czego do cholery chcesz, żebym mogła wrócić do łóżka.

Tak, to była jego Terrie. Taka słodka i łaskawa, że mogła

stopić najtwardsze serce. Jego już stopiła. Lata temu. Ale to nie
jego serce potrzebowało ulgi w tym momencie, tylko jego kutas.
Podczas długiej bezsennej nocy podjął kilka decyzji związanych z
Terrie. Po pierwsze i najważniejsze, miał już dość czekania.
Pragnął jej z intensywnością graniczącą z obsesją i, na Boga, miał
właśnie zamiar coś z tym zrobić.

background image

Rozdział czwarty

Zapadła cisza, a Terrie powoli radziła sobie ze zmęczeniem,

które sprawiało, że nie mogła się rozbudzić. Nie była rannym
ptaszkiem. A o ile się nie myliła, świt dopiero się zaczął. Mogła
przysiąc, że już wspominała o swojej niechęci do wczesnych
poranków.

Dokończyła pierwszy kubek i wstała od stołu po następny.

Gdy to zrobiła, uświadomiła sobie, że Jesse również wstał.
Podszedł do drzwi, westchnął, odwrócił się i spojrzał na nią.
Próbowała zignorować efekt, jaki wywierało na niej jego
spojrzenie.

– Chce cię zerżnąć do nieprzytomności, Terrie.

Łagodny, kulturalny głos przełamał ciszę poranka i jej

senność.

Terrie odstawiła dzbanek z kawą na ladę i próbowała

opanować drżenie rąk, pewna, że musiała go źle zrozumieć.

Zamrugała i spojrzała wstrząśnięta na Jessego. Pomimo

konfrontacji w biurze dzień wcześniej, pomimo świadomości, że
jej pragnie, tego się nie spodziewała. Nie tak szybko.

– Jak romantycznie – prychnęła. Czuła, jak jej temperament

zaczyna się rozpalać. – Poczekaj, zaraz się dla ciebie schylę.

Jesse jednak tylko obserwował ją chłodno tymi głębokimi

zielonymi oczami.

– Jeżeli chciałaś romantyczności, wybrałaś kiepski sposób na

złapanie mnie – powiedział, opierając się o drzwi i obserwując ją
uważnie. – To będzie korzystny układ dla nas obojga. I na pewno
zrobi coś z tą cholerną frustracją, z którą walczymy tak zaciekle.
To głupie walczyć z czymś, czego oboje chcemy.

Potrząsnęła głową, świadoma, że wyraz jej twarzy musiał

być komiczny z niedowierzania. Po wczorajszej konfrontacji
naprawdę nie tego się spodziewała.

– Jesse, czy ty jesteś pijany? – spytała w końcu, patrząc na

niego spod przymrużonych powiek. Pojawił się już u niej kilka
razy nadmiernie zrelaksowany po jakimś przyjęciu, ale nigdy

background image

wcześniej nie wygłaszał tak szokujących stwierdzeń, a na pewno
nie tak wcześnie rano.

– Nie, nie jestem pijany – powiedział, krzywiąc się

gwałtownie. Jego błyszczące oczy były zbyt gorące, zbyt
niebezpiecznie seksowne dla spokoju jej sumienia. – Odpuść,
Terrie. Wiedziałaś, że się pojawię po tym, jak rzuciłaś mi
wyzwanie.

Terrie czuła, że się rumieni. Spodziewała się go, ale nie tak

wcześnie i nie takiego wymagającego. Oblizała suche ze
zdenerwowania wargi. Duża koszula zakrywała ją całkowicie, ale
pod spodem była kompletnie naga.

– Może powinniśmy o tym porozmawiać później. – Wzięła

głęboki wdech i spróbowała się opanować. – No wiesz, gdy
odzyskasz znów zdrowe zmysły. A ja się obudzę.

Grymas na jego twarzy się pogłębił.

– Jestem całkowicie zdrowy i doskonale świadomy, jak naga

jesteś pod tą cholerną koszulą, a ten pieprzony kolczyk na sutku
doprowadza mnie do szaleństwa. Mam też świadomość wielu
innych rzeczy, Terrie. Czego ty się tak cholernie boisz?
Powiedziałaś, że tego chcesz, więc jestem.

Zarumieniła się. Zastanawiała się, co by powiedział na

kolczyk nad jej łechtaczką. Albo na tatuaż na plecach. Nie była aż
tak konwencjonalna, jak sobie wyobrażał. Myślał, że była zbyt
nieśmiała, zbyt przestraszona, żeby zaakceptować rzeczy, których
od niej oczekiwał. Udowodnił to, zanim poznała Thomasa. I –
szczerze mówiąc – sama nie była pewna. Do diabła, wtedy była
kompletnie przerażona. Ale nigdy, ani razu nie dał jej możliwości
spróbowania.

Na myśl o tym zdenerwowanie zmieniło się w gniew.

– Niczego się nie boję – powiedziała wściekle. – Ale kto

powiedział, że mam ochotę uprawiać z tobą seks? Nie jesteś
jedynym facetem w okolicy, Jesse.

Złe pytanie. Zmysłowy uśmiech wypełzł na jego usta, a

wyraz twarzy zmienił się w złowieszczo zmysłowy, aż jej cipka
zacisnęła się z podniecenia. Naprawdę wolałaby, żeby się jej tak

background image

nie przyglądał.

– Twoje sutki są twarde – powiedział miękko, a jego

spojrzenie przesunęło się po jej piersiach.

Wstrzymała oddech. Były twarde i obolałe, jak zwykle, gdy

znajdował się w pobliżu.

– To nic nie znaczy – odpowiedziała rozpaczliwie. – W domu

jest chłodno.

– Twoja cipka jest mokra. – Jego szczere i dosadne słowa

sprawiły, że otwarła szeroko oczy ze zdumienia.

– Nie jest – skłamała przez zaciśnięte zęby. – Idź do domu,

Jesse. Mam już dosyć tej rozmowy.

Ale jej cipka była mokra. Mokra i rozpalona, prosiła, żeby

rozszerzyła nogi, błagała go, żeby ją pieprzył. Mocno i głęboko, i
uwolnił ją wreszcie od palącego pożądania, przez które tak
cierpiała. Musiała się go pozbyć, bo za chwilę dokładnie to zrobi.

– Ale ja nie mam dosyć. – Zablokował ją, gdy próbowała

wyjść z pokoju.

Wysokie, umięśnione ciało zatrzymało ją w ostatniej chwili,

zagradzając jej drogę do drzwi. Terrie stanęła, drżąc z gniewu (a
przynajmniej taką miała nadzieję).

– W nocy podjąłem decyzję dotyczącą całej tej sytuacji,

kochanie. Masz rację, nie muszę cię już dłużej ostrzegać. Wiesz
wszystko o moim życiu i najwyraźniej chcesz spróbować, co cię
czeka. I postanowiłem coś jeszcze – powiedział cicho, manewrując
tak, żeby jej plecy znalazły się przy ścianie, a jego ciało mogło się
do niej namiętnie przycisnąć.

Chwycił dłońmi za jej biodra. Gruba, rozpalona erekcja

naciskała na brzuch, gdy przysunął się jeszcze bliżej.

– Na przykład? – Jęknęła. W całym ciele wirowało gorąco i

podniecenie.

– Na przykład, że chcesz, żebym cię pieprzył tak samo

mocno, jak ja tego chcę – powiedział spokojnie.

– Wstrzymuję się – warknęła.

– A ja zmieniam twoje zdanie. – Przycisnął do niej biodra, a

jej nogi prawie zamieniły się w galaretę. O Panie, jego kutas był

background image

twardy i gorący nawet przez spodnie.

– Wiesz co, Jesse, w uwodzeniu jest coś więcej.

Romantyczność. Pamiętasz to pojęcie, prawda? – przypomniała
mu bez tchu. Pamiętał. Widziała, jak ćwiczył to na innych
kobietach.

– Chcesz uwodzenia, Terrie? Romantyczności? Pokaż mi, jak

to się robi, kochanie. Bo na razie mogę tylko myśleć o latach, w
których czekałem, żeby cię dotknąć. I jestem cholernie zmęczony
cierpliwością i czekaniem.

Tak jak ona. Ale niech ją diabli, jeżeli dobrowolnie padnie

mu do stóp i zaakceptuje jego despotyczną postawę.

– Boże. Musisz być taki arogancki? Radziłam sobie bez

ciebie do tej pory, więc odpuść sobie. – Przycisnęła ręce do jego
szerokiej klatki piersiowej, ale nawet nie drgnął.

– Czyżby? – spytał jedwabiście. – Może najpierw

posłuchasz, co mam ochotę z tobą zrobić, a potem powiesz nie.

– Już słyszałam o twoich małych gierkach – przypomniała

mu naprawdę zła. – Thomas wyjątkowo chętnie mi o nich
opowiadał.

O tak, jej mąż drań rozkoszował się opowiadaniem o

seksualnych wyczynach swojego brata. Wziął coś, czego według
niego chciał Jesse. Okłamywał ją, oszukiwał i niemal zniszczył jej
życie.

– Wiem, że Thomas ci powiedział – jego głos złagodniał,

zmiękł tak, że poczuła ból. – Zaproponował, że pozwoli ci się ze
mną pieprzyć, Terrie? Powiedział ci, jak bardzo chciałem cię
związać, dać ci klapsa w twój idealny tyłek, a potem pieprzyć cię,
aż zaczniesz krzyczeć? Powiedział ci, ile razy mi to
zaproponował?

Szok wstrząsnął jej ciałem. Kilka miesięcy po ślubie Thomas

przestał jej dotykać, nie chciał jej wziąć w żaden sposób. Dostał to,
czego pragnął. Wziął kobietę, której pożądał Jesse, i korzystał z
każdej okazji, żeby jej o tym przypomnieć. Poczuła, jak wypełnia
ją wstyd, gdy zrozumiała, że robił to samo Jessemu. Czy Thomas
zdradził mu jej najgłębszy sekret? Podsłuchał ją, jak opowiadała

background image

Tally, jak chętnie odda się Jessemu. Że nie może się doczekać, aż
nadarzy się jakaś okazja.

– Spokojnie – wyszeptał, czując, jak cała drży.

– Co jeszcze? – zdołała w końcu wydusić. – Co jeszcze ci

powiedział?

Zmarszczył brwi.

– Co takiego miał mi powiedzieć, Terrie?

Próbowała oddychać. Boże, to się nie mogło dziać.

– Puść mnie. – Odepchnęła się od niego mocniej, zbyt zła,

żeby ją zaskoczyło, że nagle się cofnął. Zdążyła tylko westchnąć
zszokowana, gdy chwycił ją za ramię i pociągnął za sobą do
salonu.

– Do diabła, Jesse, przestań mną poniewierać – rozkazała mu

wściekła. Zanim ją puścił, obrócił ją twarzą do siebie.

– Zdejmuj koszulę – warknął niebezpiecznym głosem.

Terrie poczuła, jak jej soki pokrywają wargi cipki, a piersi

nabrzmiewają, gdy po raz kolejny na nie spojrzał.

– Jesse, to zaszło zbyt daleko. – Powściągnęła chęć zrobienia

dokładnie tego, czego chciał. Cholera, ta jego dominacja nie
powinna być taka podniecająca. Jej pochwa nie powinna płonąć z
pożądania, ciało nie powinno zdesperowane czekać na jego dotyk.

Podniósł dłonie do swojej koszuli. Obserwowała, prawie

jęcząc, jak szybko wyciągnął ją ze spodni i zaczął rozpinać.

– Zdejmij ją albo ją z ciebie zedrę. Co zresztą bardziej mi

pasuje. Chcę cię w łóżku nagą, będziesz mieć na sobie tylko mój
dotyk.

Zadrżała, a gęsta i gorąca wilgoć przygotowywała już jej

pochwę.

– Co w ciebie wstąpiło? – wyszeptała bez tchu, gdy zdarł z

siebie koszulę i rzucił ją niedbale na podłogę. Jego oczy płonęły z
pożądania, gdy teraz na nią patrzył.

– Zdejmij tę koszulę, Terrie – wychrypiał namiętnie. – Zmuś

mnie do powtórzenia tego, a obiecuję, że konsekwencje ci się nie
spodobają.

– Gwałt? – spytała go, choć wiedziała, że jeżeli jej dotknie,

background image

odda mu się dobrowolnie.

Uśmiechnął się. Powolne, zmysłowe wygięcie ust

przyspieszyło jej oddech.

– Czy to jest gwałt, kochanie? – spytał powoli, znacząco

przeciągając słowa. – Nie sądzę. Myślę, że twoja cipka jest tak
mokra z podniecenia, że wilgoć prawie kapie po twoich nogach.
Myślę, że potrzebujesz tego mocno, szybko i ostro. A ja jestem
gotowy ci to dać.

Terrie poczuła, jak krew zaczyna szybciej krążyć w jej

żyłach. Płonęło między nimi pożądanie, gorące i uzależniające,
niczym ostra przyprawa w powietrzu. Zmysłowy cel wypełniał
twarz Jessego, napinał każdy fragment, każdy mięsień jego ciała.
Rzuciła szybkie spojrzenie na jego krocze. Widok okazałego
wybrzuszenia sprawił, że zaschło jej w ustach. Mocno, szybko i
ostro. Te słowa wywołały gwałtowny uścisk w jej cipce, zalała ją
rozpalona potrzeba. Nie miał pojęcia, jak bardzo tego pragnęła,
potrzebowała, pożądała. Z nim.

Wyciągnął ręce i zanim zdołała go powstrzymać, chwycił

koszulę i rozciągnął materiał, aż guziki poleciały we wszystkich
kierunkach, a ona stała nago, wystawiona na jego spojrzenie.
Dysząc, odskoczyła do tyłu. Jej oczy się rozszerzyły, a ciało
płonęło tak mocno, że czuła przerażenie.

– Dobry Boże. – Jego głos był zduszony, gdy patrzył na jej

uda, nagie fałdki jej cipki i złoty kolczyk przekłuwający
łechtaczkę. – Kurwa mać, Terrie. Czy może być coś
seksowniejszego niż ten kolczyk? Nie mogę się doczekać, żeby
sprawdzić, co poczujesz, gdy wezmę go do ust.

Łechtaczka pulsowała, a pochwę ścisnął taki skurcz, że nie

mogła złapać oddechu. Siła własnego pożądania przeraziła ją.
Zanim zdążyła zmienić zdanie, uciekła. Zrobiła unik, przemknęła
przez pokój i wbiegła na schody, świadoma, że idzie za nią.

Oddech rzęził jej rozpaczliwie w piersi, gdy wspinała się po

schodach do wątpliwego bezpieczeństwa pokoju. Mogła się tam
zamknąć, nalać wannę pełną zimnej wody i zanurzyć się w niej. To
na pewno ostudziłoby bolesne pożądanie palące jej ciało.

background image

Złapał ją w drzwiach. Jedną ręką unieruchomił jej talię, a

drugą zatrzasnął za nimi drzwi. Trzymał ją bez wysiłku, ignorując
jej zmagania. Zdarł z niej koszulę i pozwolił się jej wyrwać z
uchwytu.

– Drań. – Odwróciła się od niego. Żałowała, że nie jest tak

wściekła, jak próbowała być.

Wygiął usta w uśmiechu.

– Słyszę z twoich ust wszystko poza słowem „nie" – warknął.

Sięgnął dłonią do zapięcia spodni. – Pozwól mi usłyszeć „nie". No
dalej, Terrie, rzucam ci wyzwanie.

Patrzyła na niego zszokowana, jak pozbywa się reszty ubrań.

Stał przed nią cudownie nagi, jego kutas sterczał z ciała niczym
twarde, grube potwierdzenie jego żądzy. Oddech uwiązł Terrie w
gardle. Patrzyła na wyrzeźbione mięśnie i grube, chętne pożądanie.

– To szaleństwo – westchnęła. Jej piersi falowały, a on

obserwował wzgórki zakończone twardymi sutkami z seksualną
intensywnością.

Czuła ciężar kolczyka na sutku i na łechtaczce. Ocierały się o

wrażliwe obszary.

– Nie, to czekanie było szaleństwem – warknął. –

Oczekiwanie, aż zapomnisz o głupocie Thomasa i dostrzeżesz, jak
rozpaczliwie cię pragnę, to było szaleństwo. Teraz zamierzam być
naprawdę cholernie mądry i coś z tym zrobić.

– A jeżeli ja nie będę chciała? – spytała desperacko. Nie żeby

to było możliwe w tym życiu.

– Ale ty tego chcesz – odpowiedział, podchodząc bliżej, a

ona cofnęła się niepewnie. – Twoja śliczna goła cipka aż lśni na
dowód, jak bardzo tego chcesz. A ja będę przeszczęśliwy, mogąc ci
to dać.

Wiedziała, że ma rację, ale niech go wszyscy diabli, nie

musiał być aż tak pewny siebie.

– Powinieneś zaczekać na propozycję – powiedziała,

próbując brzmieć szyderczo.

Zaśmiał się. Niskie, głębokie wibracje dotarły aż do jej cipki.

Do diabła, pomyślała, była przegrana. Odsunęła się bardziej, a on

background image

podchodził coraz bliżej, aż uderzyła z westchnieniem o łóżko.
Zatrzymał się centymetry od niej, patrzył z niczym nieskrywanym
zmysłowym pożądaniem i sięgnął za nią. Otwarła szeroko oczy na
widok jedwabnych pończoch w jego dłoni. Zostawiła je tam dzień
wcześniej.

Terrie przełknęła mocno. Bała się nawet myśleć, co dzieje się

teraz w jego głowie.

– Połóż się na łóżku – rozkazał jej szorstko.

Popatrzyła na niego spod przymrużonych powiek. Od

pościgu krew krążyła jej szybciej w żyłach razem z podnieceniem i
zakazaną siłą jego dominacji.

– Zmuś mnie – warknęła. Nie była w nastroju na

podporządkowanie.

Oho. Zadowolenie rozbłysło w jego oczach blaskiem tak

intensywnego pożądania, że prawie ją parzyło.

– Mogę – zapewnił ją mrocznym, seksownym głosem. – Ale

wtedy nie będzie dla ciebie odwrotu, Terrie. Kiedy posmakujesz
zakazanego, będziesz chciała coraz więcej.

A on był zakazany. Patrzyła na niego i zalewały ją fale

zmysłowej grozy. Czy poradzi sobie z nim? Zawsze wydawało się
jej, że nie, więc co do cholery teraz robiła?

Obserwowała go, jak gwałtownie się od niej odwrócił i

podszedł szybko do komody. Terrie otwarła szeroko oczy ze
zdumienia, gdy zaczął wyciągać szuflady, jedna po drugiej, aż
znalazł to, czego szukał. Zatkało ją, gdy się odwrócił, trzymając
kolejną parę jedwabnych pończoch.

Przełknęła ciężko.

– Do łóżka – rozkazał jej jeszcze raz.

– Jak już powiedziałam, zmuś mnie. – Przygotowała ciało do

nadchodzącej walki.

Jej cipka płonęła, spalała ją potrzeba. W jego spojrzeniu

odbijała się erotyczna determinacja, mroczna, błyszczał w nich cel,
gdy patrzył na nią, oceniając jej nastrój. Potem znów się
uśmiechnął.

Terrie uciekła z łóżka. Niech ją diabli wezmą, jeżeli mu to

background image

ułatwi. Niestety, tak ja się obawiała, nie miała z nim dużych szans.
Otoczył ją ramionami, a cięższe, muskularne ciało z łatwością
kontrolowało jej próby walki. Próbowała go kopnąć. Jęknęła,
chwytając twarde ramię otaczające jej talię, gdy spróbował
położyć ją na łóżku.

Zaklęła, a Jesse tylko się zaśmiał. Rzucił ją na łóżko,

unikając pięści i mało entuzjastycznych kopniaków i za pomocą
jedwabnych pończoch unieruchomił po kolei oba nadgarstki,
przywiązując je do metalowych prętów w zagłówku. Kiedy
skończył, przeniósł się do jej stóp.

Terrie kopała jego ręce, rzucała się po łóżku, gdy walczyła,

próbując uniemożliwić mu przywiązanie jej stóp.

Kiedy skończył, oboje oddychali ciężko i szybko, a pokój

wypełniał zapach prymitywnej seksualnej potrzeby. Odsunął się od
niej i dotknął dłonią penisa. Masował go, obserwując ją uważnie.

– Marzyłem o tym – mruknął. – Chciałem widzieć cię leżącą

tak dla mnie, nie możesz ze mną walczyć, nie możesz mi
odmówić.

– Zboczeniec – warknęła.

Zaśmiał się.

– Nimfomanka. Uwielbiasz to, Terrie. Twoja cipka jest tak

rozpalona i mokra, że prawie widzę, jak unosi się z niej para.

background image

Rozdział piąty

Terrie w to nie wątpiła. Ciężki, intensywny ból pulsował w

jej łechtaczce, zaciskał jej łono. Była tak napalona, że czuła, iż
zaraz rozpadnie się na kawałki z pragnienia.

Podszedł do łóżka i położył się obok. Oparł głowę na jednej

ręce i patrzył na nią. Drugą ręką gładził jej brzuch, aż mięśnie
zaciskały się z rozkoszy.

– Marzyłem o tym – powiedział delikatnym, pulsującym z

podniecenia głosem. – Nawet zanim mój głupi brat wszystko
spieprzył, marzyłem, żeby cię mieć w ten sposób. Związaną, z
oczami rozszerzonymi z podekscytowania i obawy, słodki zapach
twojego podniecenia kuszący moje zmysły.

– To się nie uda, Jesse. – Oczekiwanie toczyło wojnę z

wahaniem. Wiedziała, że Jesse jest zbyt męski, żeby dała sobie z
tym radę. Wiedziała, że nie zaspokoi jego potrzeb ani gustów.

Lubił silne, pewne siebie kobiety. Takie, które mogły z nim

walczyć, przeciwstawić mu się erotycznie. Partnerki tak pełne
temperamentu w łóżku jak on. Terrie chciała jego dominacji.
Chciała, żeby ją zmusił do podporządkowania się potrzebom, o
których sama nawet nie fantazjowała ze szczegółami.

– A ja myślę, że udaje się całkiem nieźle – uśmiechnął się do

niej i objął dłonią jej pierś, a palce zacisnęły się na twardym sutku,
wyzwalając z jej ust bezradny jęk, gdy pociągnął przekłuwający go
kolczyk.

Oddech uwiązł jej w gardle i odczuła pieszczotę aż w cipce.

Intensywna, paląca, delikatne ukłucie bólu doprowadziło jej ciało
do eksplozji z rozkoszy.

– Rozwiąż mnie. Uznajmy, że jest remis, i zapomnijmy, że to

się kiedykolwiek wydarzyło. – Jęknęła, gdy schylił się do jej
piersi.

Zatrzymał się i spojrzał na nią.

– Kochanie, nie bierz mnie za głupca – uśmiechnął się. –

Mam cię dokładnie w tym miejscu, w którym chcę. Nie zamierzam
cię teraz puścić.

background image

Terrie walczyła z więzami, przerażona narastającym w niej

podnieceniem. Zdała sobie sprawę, że naprawdę była bezbronna.
Patrzyła oszołomiona i zafascynowana, jak pochylił głowę i
przeciągnął delikatnie językiem po twardym, nabrzmiałym sutku.

– Dobrze smakujesz – wyszeptał, przesuwając ustami po

twardym punkciku. Doprowadzał ją do szaleństwa. Chciała, żeby
wziął ją do swoich gorących ust i wessał mocno i głęboko. –
Potrzebujesz klamerek na te śliczne sutki. Dopasowanych.
Doprowadzą cię do szaleństwa ogniem, który rozpalą.

Otwarła szeroko oczy. Klamerki? Zaraz potem z jej ust

wyrwał się zaskoczony jęk, gdy Jesse wzmocnił uścisk na sutku i
pociągnął mały złoty krążek, a jego zęby zaczęły drażnić drugą
brodawkę. Tylko tyle nacisku, żeby płonęła erotycznym
płomieniem, przesuwającym się wzdłuż jej kręgosłupa.

– Lubisz to, kochanie? – wyszeptał, podnosząc głowę. –

Klamerka utrzyma nacisk, doprowadzi cię do takiego szaleństwa,
że twoją słodką cipkę zaleją soki. A ja tam będę, pomiędzy twoimi
udami, zliżę każdą pyszną kroplę.

Szarpnęła biodrami, konwulsyjny dreszcz przetoczył się

przez jej ciało pod wpływem obrazu przywołanego jego słowami.
Obserwował ją uważnie, a jego spojrzenie przesunęło się do
rozpalonego łuku cipki. Terrie widziała, jak ciemnieją mu oczy,
rozpalają się, gdy dotknął palcami soków rozlanych między jej
udami i pokrywających jej nagie ciało. Przesunął nimi po wąskiej
szczelinie, okrążył wejście do pochwy i zsunął się niżej do ciasnej
dziurki odbytu.

– Nie. – Jej zszokowany szept sprawił, że się zatrzymał.

Koniuszek palca erotycznie rozciągał napięte wejście.

– Nie? – spytał. Nie posunął się dalej, kusił ją zakazanym,

zmysłowym ukłuciem bólu, wywoływanym przez jego palec. –
Chce cię tam pieprzyć, Terrie. Nie teraz, nie dziś, ale już niedługo.
Chcę cię nauczyć, jak masz się dla mnie przygotować, jak
przygotować swoje ciało na mojego kutasa wchodzącego do twojej
małej ciasnej dziurki.

Szarpnęła się, jęcząc, a ruch jej ciała wprowadził palec

background image

odrobinę głębiej.

– Proszę, Jesse – wyszeptała trawiona podnieceniem,

trawiona żądzą, której nie mogła już kontrolować. – Nie
wytrzymam tego.

– Czego nie wytrzymasz, kochanie? – spytał z ogromną

czułością i wycofał palec. – Myśli o tym czy narastającego
podniecenia, które ta myśl wywołuje?

Jęknęła, potrząsając głową, nie była w stanie odpowiedzieć

na to pytanie. Nie wiedziała.

– Czy Thomas powiedział ci wszystko o mnie, Terrie? Czy w

trakcie waszego małżeństwa opowiedział ci plotki o tym, co lubię,
czego chcę?

Kobiety na tyle pewnej siebie, żeby była tak samo

dominująca seksualnie jak on. O tak, Thomas często jej powtarzał,
że nigdy nie osiągnie tego, czego potrzebuje Jesse. Prawie
podejrzewała, że wiedział, jak pożądała Jessego. Rok, w którym
została jego żoną, był piekłem.

Oderwała od niego oczy niezdecydowana. Zacisnął palce na

sutku, aż zaparło jej dech, całe ciało zadrżało od gorącej,
intensywnie erotycznej pieszczoty. Spojrzała na niego z powrotem.

– Dobrze. – Nagrodził ją powolnym, rozpalonym

przeciągnięciem języka po sutku. – Tego właśnie potrzebuję w
łóżku, Terrie. Posłuszeństwa. Nieważne, o co poproszę, nieważne,
czego potrzebuję.

Zamrugała zaskoczona tą deklaracją.

– Nie wiedziałaś? – Uśmiechnął się w ten seksowny,

niebezpieczny sposób, który tak bardzo kochała. – O tak, kochanie.
Chcę, żebyś mi się podporządkowała w każdy możliwy sposób, w
każdej możliwej pozycji. Chcę, żebyś krzyczała, ponieważ aż tak
mocno będziesz mnie pragnąć. Chcę, żebyś tego potrzebowała tak
bardzo, jak bardzo ja chcę ci to dać. – Zanim przewidziała jego
zamiar, dał jej klapsa otwartą dłonią prosto w nagą, mokrą cipkę.

Terrie była w szoku, przeraził ją ostry, pełen pożądania jęk,

który wyrwał się jej z gardła, gdy palący klaps wibrował w jej
ciele.

background image

– Jesse. – Nie mogła powiedzieć nie, ale – do cholery – nie

wiedziała też, czy to wytrzyma.

– Podobało ci się, kochanie? – spytał zmysłowo i jeszcze raz

uniósł dłoń.

Terrie patrzyła oczami szeroko otwartymi ze zdumienia, jak

ręka opada.

– O Boże. – Szarpnęła się, kiedy rozeszło się ciepło. Trafił

dokładnie nad pulsującą łechtaczką, rozpalając szokującą,
niebezpieczną potrzebę.

Oddech uwiązł jej w gardle pod wpływem ostrzegawczego

błysku, który wyzwoliło uderzenie. Dlaczego on to robił? Szydził z
niej? W jakiś sposób wyśmiewał jej skandaliczne potrzeby?

– Boże, spójrz na siebie – mruknął. Pożądanie obniżyło jego

głos. Patrzył na nią, wstrzymując przyjemność. – Jesteś
zarumieniona i podniecona, masz zmieszany wyraz twarzy,
wypełnia go potrzeba. Lubisz to, prawda? Wiem, że tak jest.

Trafił ją kolejny klaps. Palił, sprawił, że szarpnęła biodrami

w odpowiedzi, a z pochwy szaleńczo wyciekały jej soki,
łechtaczka nabrzmiała w reakcji na ostrą rozkosz i ból. Za chwilę
będzie miała orgazm. O Boże, jeżeli on uderzy ją tak jeszcze raz.

Eksplodowała, kiedy trafił ją kolejny klaps. Cipka zapłonęła

od zmysłowego bólu, pochwa pulsowała, a łechtaczka wybuchła
burzą niszczącego żaru. Przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa, przez
łono, szarpnął jej ciałem, rozpalił krew w żyłach, aż krzyknęła pod
wpływem tej haniebnej rozkoszy.

– Tak. – Słyszała, jak mruknął z oddali. – Do diabła, Terrie,

nie mogę czekać.

Położył się na niej i opuścił usta na jej wargi. Odwzajemniła

pocałunek, walcząc o więcej. Otwarła wargi dla jego języka,
splatając się z nim, pieszcząc, smakując ciepło jego ust, gdy ułożył
się pomiędzy jej udami. Jego dłonie nie pozostawały nieruchome.
Pieścił jej piersi, ściskał sutki, sprawiał, że zawisła na granicy tak
rozpaczliwej rozkoszy, że zastanawiała się, czy to przeżyje.

Napierała na jego ciało, kręciła się, żeby znaleźć się bliżej,

potrzebowała więcej jego ciepła, jego cielesności. Pożądanie było

background image

niczym demon, który ją opętał, wypełnił erotycznymi obrazami,
niszczył jej ciało zmysłową rozkoszą.

W końcu oderwał od niej usta, wpatrywał się w nią oczami

niemal czarnymi z emocji i pożądania, aż poczuła, jak szeroka
końcówka erekcji dotyka jej śliskiej, pokrytej wilgocią cipki.

Terrie zamarła, napięła ramiona w więzach i obserwowała go

wyczekująco.

– Najpierw powoli i spokojnie – mruknął.

Nacisnął na delikatne fałdy cipki, szeroka główka kutasa

rozdzieliła je, prześlizgując się, aż zatrzymał się przy wejściu do
pochwy. Był rozpalony i gruby, kusił ją, drażnił nadchodzącą
inwazją. Sięgnął ręką w dół i przeciągnął członkiem po wrażliwym
ciele, przesuwał nim po pokrywającej ją gęstej wilgoci.

– Jesse. – Nie mogła powstrzymać błagania, które wyrwało

się jej z ust.

Nie odpowiedział, ale poczuła, jak z płuc uchodzi jej

powietrze, gdy jego kutas wsunął się do wejścia. Czuła, jak ją
rozdziela, rozciąga ją. Od tak dawna nie czuła dotyku mężczyzny.
Nie uprawiała seksu z Thomasem już kilka miesięcy po ślubie.
Wiedziała, że jest ciasna, a jego penis szeroki i chętny, żeby
rozciągnąć wrażliwe wnętrze. Nacisnął mocniej i wycofał się, po
czym znów wszedł w nią samą końcówką. Powtarzał zmysłowe
ruchy, rozdzielając jej zachłanne ciało, rozciągając ją, aż jęknęła i
wygięła się, wychodząc naprzeciw inwazji.

– Taka gorąca i ciasna – wyszeptał. – Chcę cieszyć się każdą

minutą, w której mój kutas zagłębia się w twoje ciało aż do końca,
Terrie. – Jego słowa sprawiły, że cipka zacisnęła się na nabrzmiałej
końcówce jego erekcji. – O tak, kochanie, zaciśnij na mnie tę
słodką cipkę. Walcz. Spraw, żeby było ci lepiej, Terrie. Dużo
lepiej.

Na jego twarzy malował się grymas rozkoszy, gdy wciąż

pracował nad dalszym wejściem. Zrobiła, jak kazał, zacisnęła się
na nim, obciągała jego kutasa, a on wchodził w nią o kolejne
centymetry. To był najbardziej erotyczny akt, jakiego kiedykolwiek
doświadczyła. Walka z inwazją jego gorącego członka, gdy wbijał

background image

się w nią coraz głębiej.

Szarpnęła biodrami, wygięła się, jej cipka zalewała go swoją

wilgocią, rozpalała ich, zapewniała śliskie wejście, co
doprowadzało ją do szaleństwa. Zacisnął ręce na jej biodrach, spiął
mięśnie, obserwowała go spod na wpół przymkniętych powiek.
Powoli tracił kontrolę. Czuła to. Jeszcze raz zacisnęła na nim
mięśnie, próbując go zatrzymać, choć całe jej ciało chciało go
głębiej.

Zmysłowe narastanie rozpalonego nacisku w jej pochwie

zabijało ją. Ostre, palące ukłucia, gdy wchodził głębiej, a prawie
połowa nie weszła jeszcze do jej ciała. Napięła uda, walcząc z
natarciem, jej jęki nie były głośniejsze od szeptu, gdy rozkosz
rozkołysała jej ciało.

Zacisnął dłonie na jej biodrach, jego ciało błyszczało

spocone, zacisnął zęby. Zakołysała biodrami, napierając na
twardego, pieprzącego ją penisa.

Jej krzyk rozdarł naładowaną zmysłowością atmosferę i

wtedy puściła kontrola Jessego. Wszedł w nią mocno i ostro,
wsunął penisa aż po końcówkę, a jej mięśnie zadrżały dookoła
jego ciała, zacisnęły się i próbowały zaakceptować wypełniającą je
nagle długość.

Terrie poczuła ostrzegawcze drżenie pulsujące w pochwie.

Gorące, mocne palenie, ukłucia bólu. Jej ciało nie mogło walczyć z
palącą intensywnością rozkoszy. Mocne skurcze na jego kutasie
dla Jessego też były nie do pokonania.

Wsparł się na łokciach nad jej ramionami i zaczął poruszać

biodrami. Wycofywał się i wracał mocnymi pchnięciami, sprawiał,
że wyginała się, kręciła. Jej ciało już do niej nie należało,
kontrolowały je mocne, niepohamowane pchnięcia, wstrząsające
nią, wypełniające jej świat rozkoszą, która na pewno ją zniszczy.

Głębokie, przenikliwe, rozciągały ją całkowicie, jego kutas

wsuwał się w nią i wychodził, doprowadzał ją na szczyt tak
niewiarygodnej rozkoszy, że krzyczała o ulgę. Ogień wypełnił jej
drżącą cipkę, zacisnął ją, obciągała jego kutasa, aż eksplodowała z
taką intensywnością, że nie mogła oddychać, nie mogła

background image

powstrzymać niewyobrażalnej rozkoszy, gdy orgazm przedarł się
przez jej ciało.

Była ledwie świadoma Jessego wchodzącego w nią mocno

raz za razem, aż jego jęk dołączył do niej. Poczuła kolejny orgazm
rozchodzący się po całym ciele i gorące, mocne uderzenia spermy
wytryskujące w jej wnętrzu.

Czuła jego usta na szyi, pieściły jej ciało, męskie jęki

rozkoszy rozbrzmiewały w jej uszach, gdy zadrżał nad nią.
Pulsujące minieksplozje tętniły w jej ciele, w jej cipce, zadrżała od
ostatniego potężnego orgazmu.

Nie mogła złapać oddechu, całe ciało było nadwrażliwe.

Pokrywała je niewidoczna siatka superwrażliwych zakończeń
nerwowych, sprawiających, że drżała z każdym oddechem, który
przyciskał ją do niego mocniej. Słaba i wyczerpana upadła chwilę
później na łóżko, oszołomiona i niepewna jak nigdy wcześniej w
życiu.

background image

Rozdział szósty

Co zrobił? Jesse podniósł się z wyczerpanego, wilgotnego

ciała Terrie i położył ostrożnie obok, patrząc na nią. Miała
zamknięte oczy, wciąż ciężko i mocno oddychała. Małe złote
kółeczko na sutku zawibrowało, gdy znów zadrżała.

Jesse westchnął zniesmaczony własnym zachowaniem i

przesunął się, żeby uwolnić ją z więzów. Stracił rozum i
samokontrolę, coś, co nigdy wcześniej się nie wydarzyło. Kiedy
zobaczył, jak w jej oczach rozpala się podniecenie, sutki wbijają
się w jego koszulę, cały zdrowy rozsądek diabli wzięli. Wziął ją
prawie bez przygotowania. Tak zdeterminowany, żeby w nią wejść,
że nie liczyło się nic innego.

Złamał jedną ze swoich najważniejszych zasad. Pełna zgoda.

Całkowite poddanie i podporządkowanie z jej strony. Absolutna
kontrola z jego. Wziął ją mocno, gorąco, bez kontroli, rozkoszując
się jej ożywioną walką i gorącym pożądaniem w oczach.

Nie poruszyła się, gdy ją uwolnił, rozchyliła minimalnie oczy

i patrzyła, jak rozwiązuje jej nogi. Obserwował uważnie jej stopy.
Kiedy była wkurzona, stanowiły śmiertelną broń. A teraz miała
niezły powód, żeby się zdenerwować.

– I co teraz? – Spojrzał na nią, zastanawiając się, czy

pomimo rozkoszy nie popełnił największego błędu w swoim życiu.

Uniosła brew. Powolny, świadomie szyderczy ruch sprawił,

że starannie ukrył grymas. Odsunął się powoli od łóżka, a ona
leniwie rozprostowała nogi.

– Jesteś chyba najmniej romantycznym facetem, jakiego

widziałam w życiu – westchnęła. – Nie musisz iść do pracy albo
coś? Chce mi się spać.

Odchrząknął.

– Wziąłem wolny poranek.

– Dlaczego? – spytała, spoglądając na niego. Jesse odnosił

wrażenie, że była dokładnie świadoma tego, że on próbuje
odgadnąć, jak bardzo jest wkurzona. Celowo utrzymywała
nieznacznie zaciekawiony wyraz twarzy, nie dając mu poznać, co

background image

naprawdę teraz czuje.

Przesunął wzrokiem po jej nagiej skórze. Delikatne kółeczka

przebijające jej ciało zachwycały go. Dopiero teraz zauważył
kolczyk na brzuchu.

– Kiedy do diabła założyłaś te kolczyki? – Walczył z

pragnieniem położenia się na niej i wzięcia jej jeszcze raz,
natychmiast.

Jego kutas był tak twardy, że aż pulsował boleśnie.

– Jakiś miesiąc po tym, jak zrobiłam tatuaż. – Wzruszyła

beztrosko ramionami.

Jeszcze raz obejrzał jej ciało. Nie widział tatuażu.

– Jaki tatuaż? – Od razu zauważył figlarny błysk w jej

oczach.

Odwróciła się powoli. Otworzył szeroko oczy. Rozciągał się

na jej plecach. Delikatna, skomplikowana winorośl i dwa pełne
wdzięku otwarte kwiaty tuż nad pełnymi pośladkami.

– Podoba ci się? – Odwróciła głowę, kusząco zaciskając

mięśnie pośladków.

Jesse poczuł kropelki potu na czole. Jego kutas rwał się do

działania, ręce aż swędziały, żeby ścisnąć te jędrne półkule,
rozdzielić je. Potrząsnął głową, próbując odzyskać kontrolę.

– Dlaczego? – spytał w końcu. Próbował normalnie

oddychać.

Odwróciła się i spojrzała na niego uważnie.

– Tally rzuciła mi wyzwanie.

Potrząsnął głową, jego uwagę przykuł teraz kolczyk na

łechtaczce. Podszedł do łóżka. Ciekła mu ślina, potrzeba
spróbowania jej była przytłaczająca.

– Tally? – spytał, zastanawiając się, co do diabła jego

sekretarka ma z tym wspólnego.

– Tak. Tally. Tally Raines. – To imię przemknęło mu przez

głowę niczym zajawka horroru. – Przyjaźnimy się od dawna.

Prawie stracił erekcję.

– Ona jest zła – wybuchnął, kręcąc głową na myśl o

przebiegłej, sarkastycznej małej złośnicy, która zarządzała jego

background image

biurem w Delacourte Electronics.

– Zła? – Przechyliła głowę i uśmiechnęła się ironicznie. –

Jesteś po prostu wkurzony, bo nie całuje cię po tyłku i każe ci
samemu dbać o dokumenty.

Nie zamierzał spędzić reszty poranka, kłócąc się o

uszczypliwą żmiję, którą niestety zatrudnił w ubiegłym roku. Tak
szybko, jak to możliwe, zostanie przeniesiona w inne miejsce.
Niech go diabli, jeżeli w jego biurze znajdzie się osoba, która
może go przegadać. A ona niestety umiała to zrobić.

– Trzymaj się z daleka od Tally – warknął. – Ona jest

niebezpieczna.

Podniósł ubrania i szybko je założył. Jeżeli nie wyjdzie zaraz

z sypialni, znowu straci kontrolę. Musi najpierw dojść, co do
cholery się stało, zanim choćby rozważy dotknięcie jej jeszcze raz.

Leżała na łóżku. Spokojna. Opanowana. Orzechowe oczy

spoglądały zagadkowo, gdy obserwowała, jak się ubiera. Nic nie
mówiła, a on nie miał cholernego pojęcia, co mógłby teraz
powiedzieć.

– Zadzwonię wieczorem – powiedział, chowając koszulę do

spodni. Spojrzał na nią i poczuł, jak jego temperament rozpala się,
gdy patrzyła na niego tak spokojnie. Powinna być wściekła.
Powinna krzyczeć, przeklinać i grozić mu śmiercią w mękach
piekielnych.

– Nie zawracaj sobie głowy – powiedziała, wzruszając

ramionami. – Niczego nie oczekuję, Jesse. Pamiętaj, że ty to
zacząłeś, nie ja.

– Jasne, cholera, że ja – warknął. Podszedł do łóżka i

wyciągnął ją z niego, aż jęknęła zaskoczona.

Trzymał ją w ramionach. Patrzyła na niego szeroko

otwartymi oczami, a idealne usta rozchyliły się w westchnieniu.

– Jesse! – krzyknęła, podniecenie i zaskoczenie starły się w

jej głosie.

– Ty zaczęłaś, Terrie – przypomniał jej brutalnie, walcząc z

podnieceniem pulsującym w żyłach. – Powiedziałem, żebyś mnie
nie naciskała. Nie prowokowała czegoś, z czym sobie nie

background image

poradzisz. Teraz proponuję, żebyś na jakiś czas dała sobie spokój.
W przeciwnym razie oboje możemy tego pożałować.

Zanim zdążyła dać upust swojej furii w słownym ataku,

przewidział jej ruch i natarł wargami na jej usta, rozdzielił je. Ich
języki spotkały się w pół drogi, gdy wsunął swój między jej wargi.
Jęknął, przyciskając ją mocniej do swojego ciała, i zaczął ją
namiętnie całować, lizać, delektując się jej smakiem.

Oboje oddychali ciężko, kiedy się odsunął. Wiedział, że jest

tak samo cholernie oszołomiony jak ona, i jeszcze raz zadrżał cały,
próbując zachować zimną krew.

– Dziś wieczorem. – Odsunął ją od siebie, oddychając

ciężko. – Zadzwonię dziś wieczorem.

Wyszedł z pokoju, zanim stracił zdrowy rozsądek. Był bliski

rzucenia jej z powrotem na łóżko i pieprzenia się z nią znów, z
gwałtownym głodem, którego chyba nigdy nie zaspokoi. Głodem,
jakiego nie czuł wobec żadnej innej kobiety.

background image

Rozdział siódmy

– Tally, nie przełączaj żadnych telefonów. Jestem

niedostępny aż do lunchu. – Jesse wszedł do sekretariatu i zmrużył
oczy na widok ironicznego wyrazu twarzy swojej sekretarki.

Jeżeli o niego chodziło, to Tally Raines była wysłannikiem

piekieł. Seksowna, arogancko zdystansowana Filipinka
obserwowała go – mógłby przysiąc – z wiedzącym wszystko
wyrazem twarzy.

– Dopilnuję tego – odpowiedziała przeciągle. Dystyngowany

głos wypełniała rozbawiona cierpliwość. – Czy ma pan ochotę na
kawę?

Zatrzymał się w drzwiach biura i spojrzał na nią. Znów

zmrużył oczy, bo obserwowała go z góry z kobiecą pobłażliwością.

– Poproszę o kawę – odpowiedział chłodno. – A potem

przynieś mi umowę Conovera. Muszę ją przejrzeć, zanim trafi do
Jamesa.

– Jest już na biurku. – Wstała z wdziękiem z krzesła. Długie

czarne włosy zafalowały na tle białego jedwabiu bluzki, aż
dotknęły zgrabnych bioder. – Coś jeszcze?

Tak, żadnych więcej kolczyków dla Terrie, pomyślał, czując,

jak traci panowanie, choć dopiero zdążył się uspokoić. Cholera, ta
kobieta była zagrożeniem.

– To wszystko – warknął w końcu. – Przynieś kawę jak

najszybciej.

– Oczywiście – odpowiedziała lekko zaskoczona tym, że w

ogóle dopuścił myśl, że może coś opóźnić.

Jesse zorientował się, że może dostanie kawę, zanim wyjdzie

wieczorem z biura. Burknął niegrzecznie, szarpnął drzwi i wszedł
do gabinetu. Już wiedział, dlaczego doprowadzała go do
szaleństwa. Terrie musiała jej dawać lekcje.

Skrzywił się i usiadł za biurkiem. Otworzył czekający tam na

niego plik dokumentów. Lucian Conover był starym przyjacielem,
częścią elitarnej grupy, która zawiązała się jeszcze w college'u.
Żaden z nich nie był na tyle głupi, żeby nadawać jej jakąś nazwę.

background image

Wiedział, że tym razem złamał jedną z nadrzędnych zasad.
Kontrola. Całkowita kontrola. Celem jest jej całkowite,
pozbawione kalkulacji poddanie się rozkoszy. Liczy się tylko jej
przyjemność. Nie jego.

Przeczesał włosy palcami ze znużeniem i spojrzał na leżące

przed nim papiery. Próbował odnaleźć jakiś sens w tym, co się
stało. Próbował przynajmniej zrozumieć, jakim cudem wpakował
się w tę sytuację. Nigdy w swoim dorosłym życiu, a już na pewno
nie odkąd zaakceptował ekstremalne przyjemności życia
erotycznego, nie stracił w ten sposób kontroli.

– O jej. Czy jest jakiś problem z tą umową? – Łagodny głos

Tally przerwał jego myśli. Postawiła filiżankę pełną parującej
kawy na brzegu biurka.

– Dokumenty są w porządku. – Podniósł kartkę, na którą

wcześniej patrzył. – Dziękuję za kawę, Tally. Zadzwonię, jeżeli
będę cię potrzebował.

– Ma pan wiadomości. – Ton jej głosu był nalegający.

Jesse uniósł głowę i obrócił się, aż mógł na nią spojrzeć z

umiarkowaną cierpliwością. Radzenie sobie z Tally wymagało
cierpliwości.

Jej ciemnobrązowe oczy były pełne rozbawienia, usta

ułożyły się w uśmiech, który spowodował u niego podejrzliwe
zmrużenie oczu.

– Słucham? – spytał ostrożnie.

– Wiadomości. – Położyła papiery przy filiżance do kawy,

patrzyła na niego, a uśmieszek nie znikał z jej ust.

– Dziękuję – warknął. – Możesz już iść, Tally.

Westchnęła z przesadną cierpliwością. – Dobrze, ale

doradzam prysznic, panie Wyman. Zapach seksu jest wciąż
wyczuwalny. A ponieważ niektórzy z nas muszą się bez tego
aktualnie obejść, przypominanie nie jest wskazane.

Wolnym krokiem wyszła z pokoju. Jesse patrzył, jak

wychodzi, i powściągnął chęć wyładowania narastającej frustracji.
Cholera. Odchylił się mocno w fotelu i zamknął oczy, walczył z
potrzebą wyrwania się z biura i powrotu do obiektu swoich

background image

frustracji. Już lata temu wiedział, że Terrie doprowadzi go do
szaleństwa. Teraz udowadniała, że miał rację. A jego kutas okazał
się chętną ofiarą jego upadku. Nawet teraz pulsował pożądliwie, w
wyraźnym, narastającym podnieceniu na samą myśl o jej dotyku.

Kontrola. Zacisnął zęby i starał się ją utrzymać. Kontrola.

Zacisnął pięści i wrócił do dokumentów. Kurwa. Westchnął
znużony, gdy słowa znów się rozmyły, a on próbował zrozumieć
swoją słabość.

***

– Och, Terrie, jesteś taką niegrzeczną dziewczynką. – Tally

weszła do domu, a Terrie cofnęła się, żeby ją wpuścić.

Jej brązowe oczy, zazwyczaj chłodne i kpiące, wypełniało

teraz ciepło i rozbawienie. Terrie pokręciła głową ze zmęczeniem.

– Wiem, że on ci nie powiedział. A tak na marginesie: uważa,

że jesteś wcielonym złem – poinformowała przyjaciółkę Terrie,
zamykając drzwi i kierując ją do salonu. – Więc jak się
domyśliłaś?

– Hm – rozmarzyła się Tally. – To mógł być wciąż

wyczuwalny zapach seksu, no i Giorgio Red. Powinien był wziąć
prysznic, zanim przyszedł – wydęła usta. – Nie uprawiałam seksu
od miesięcy, Terrie. Nie lubię, gdy ktoś mi o tym przypomina.

Terrie zarumieniła się, choć nie mogła też powstrzymać

śmiechu wypływającego jej z ust.

– Na pewno mu o tym powiem – obiecała lekko koleżance.

Tally wzruszyła ramionami.

– Nie ma sprawy, kochanie, już to zrobiłam. – Usiadła w

fotelu naprzeciwko kanapy i uniosła z ciekawością ciemne brwi. –
A teraz chodź, opowiedz Tally wszystkie sprośne szczegóły. Czy
był aż tak wart grzechu?

Terrie opadła na kanapę.

– Był – westchnęła. – I z jakiegoś powodu bardzo się

zdenerwował.

Nie mogła pozbyć się myśli o tym, jak zareagował. Utrata

pewności siebie nie była w stylu Jessego. Jednak z jakiegoś

background image

powodu ta myśl cały czas ją prześladowała. Jakby coś w samym
akcie martwiło go bardziej, niż chciał powiedzieć.

– Hm. Rzeczywiście był raczej nie w humorze, kiedy

przyszedł do biura. – Tally zaśmiała się kompletnie zachwycona. –
Szkoda, że nie widziałaś, jak próbował udawać, że czyta umowę,
która przed nim leżała. Był zupełnie oszołomiony. Uwielbiam to.

Terrie pokręciła głową na słowa przyjaciółki, ale sama też nie

mogła powstrzymać śmiechu. Nie było drugiej osoby tak ostro
kpiącej jak Tally. To, co ją bawiło, i jej ogólne podejście do życia
nie przestawało bawić też Terrie.

– Nie wiem, co teraz zrobić, Tally – powiedziała z

westchnieniem, po czym oparła się o kanapę. – Myślisz, że go nie
zadowoliłam? – To była zawsze jej największa obawa.

– Kochanie, rozwaliłaś jego najukochańszy mózg –

zachichotała Tally. – Jego nerwy są spalone, jego z góry założone
poglądy poszły z dymem, a facet próbuje dojść, co do cholery się
stało. Jeżeli chcesz znać moje zdanie, byłaś najlepszą kochanką,
jaką miał w życiu.

Terrie zagryzła wargę. Wydawał się cholernie

zdezorientowany, kiedy wypadł rano z sypialni.

– Wiesz, co dalej zrobi – ostrzegła ją Tally. – Jeżeli

przyprowadzi Luciana, to przynajmniej nagraj to dla mnie, żebym
mogła popatrzeć.

Terrie otwarła szeroko oczy.

– Nagrać? – jęknęła. – Nie ma mowy.

– Daj spokój. – Tally machnęła niedbale ręką. – Przynajmniej

nie proszę o uczestnictwo.

Terrie znieruchomiała, a potem zamrugała. Celem było

przeciążenie Jessego. Pokazanie mu, że może się z nim godnie
zmierzyć. A może by tak… Nie, to się nie uda. Może jednak?

– Co kombinujesz? – spytała Tally. W jej głosie mocno

brzmiał śmiech. – Po prostu uwielbiam, kiedy knujesz. Jesteś w
tym prawie tak dobra jak ja.

Obserwowała uważnie przyjaciółkę. Czy Tally była

naprawdę tak żądna przygód, jak mówiła?

background image

– Dzielenie się – wyszeptała Terrie. – Odwrócę role.

Oczy Tally rozszerzyły się z zaskoczenia.

– Terrie! – wykrzyknęła radośnie. – Uczysz się. Naprawdę

się uczysz. Powiedz, co planujesz.

– Jesse lubi się dzielić swoimi kobietami. – Terrie próbowała

uspokoić bicie serca. – A jeżeli to ja podzielę się nim? Co wtedy
zrobi?

Tally była wyraźnie zszokowana.

– Podzielić się nim? – powiedziała powoli. – Jak?

– Przecież wiesz. – Uniosła sugestywnie brwi i pochyliła się

do przodu. – Jakoś go zwiążę. Tak jak on mnie. A wtedy ty…

– Ja? – spytała Tally z pozornym zaskoczeniem. – W tym

miejscu się zatrzymamy. O mnie nie było mowy, Terrie. Jesse nie
jest w moim typie.

– Lucian też nie, ale zauważyłam, że w jego obecności tylko

wzdychasz. Daj spokój, Tally. Komu innemu mogę zaufać? –
błagała. – Nie chcę, żebyś się z nim pieprzyła. Pomóż mi go tylko
trochę pomęczyć. To wszystko. Przysięgam.

– Tylko go pomęczyć? – Uniosła brwi z namysłem. – Nic

więcej, tak?

– Nie ma mowy. Nic więcej. – Terrie nie wytrzymałaby

niczego więcej.

Tally uśmiechnęła się ironicznie. Wystukiwała paznokciami

zacięty rytm na poręczach fotela i uważnie obserwowała Terrie.

– Kiedy?

Terrie nerwowo przełknęła.

– Nie wiem. Niedługo.

Obserwowała chłodny, niemal koci wyraz, który pojawił się

na twarzy przyjaciółki.

– Ten weekend. Muszę się przygotować – westchnęła Tally. –

Takie coś trzeba zaplanować, Terrie. Do tego czasu możesz go
jeszcze trochę podrażnić. Rób rzeczy, które wytrącą go z
równowagi. Zrób mu dobrze pod biurkiem. To doprowadza tych
zarządzających typków do szaleństwa. Nie pozwól, żeby był
lepszy. Jak tylko to się stanie, odzyska kontrolę i będzie po

background image

wszystkim. Ty trzymaj kontrolę, Terrie.

– Kontrolować – przytaknęła Terrie. Boże, co ona do cholery

robiła?

Tally wstała.

– Ja oczywiście pomogę. – Uśmiechnęła się powoli z

przyjemnością i przez chwilę Terrie zastanawiała się nad wyrazem
twarzy swojej przyjaciółki. Widać było, że cieszy się na realizację
planu.

– Tally, przerażasz mnie – westchnęła nie pierwszy raz. – Co

zamierzasz?

Wzruszyła niedbale smukłymi ramionami.

– Nie martw się, słonko, ciocia Tally zajmie się wszystkim. –

Potem zmrużyła oczy. – Potrzebujesz kolejnego kolczyka?

background image

Rozdział ósmy

Wytrąć go z równowagi. Wytrąć go z równowagi. Terrie

powtarzała w myślach te słowa, gdy przeleciała jak wiatr przez
sekretariat Jessego. Zignorowała Tally szepczącą „Bierz go,
tygrysico" i weszła do biura jak do siebie.

Jesse podniósł głowę znad papierów, a jego natychmiastowa

reakcja prawie ją zamurowała. Oczy mu pociemniały na widok
białej jedwabnej sukienki z dekoltem, rozpinanej na całej długości
i sandałków na cienkich paskach.

– Terrie? – Przyglądał się jej uważnie, gdy obeszła biurko

dookoła i patrzyła na niego z dezaprobatą.

– Nie przyszedłeś na kawę dziś rano – przypomniała mu. – A

ja obudziłam się i na ciebie czekałam. Wiesz, jak trudno jest mi się
obudzić tak wcześnie, Jesse?

Usta drgnęły mu z rozbawieniem.

– Dzwoniłem, kochanie – przypomniał jej. – Nie odbierałaś,

więc zostawiłem wiadomość.

– Twoja wymówka jest słaba. – Oparła ręce na biodrach,

celowo eksponując piersi wychylające się z dekoltu sukienki. – Daj
spokój, Jesse. Nigdy nie wstajesz późno.

Odchylił się na fotelu i spojrzał na pełne wzgórki.

– Bardzo późno się położyłem. – Odchrząknął i ciężko

przełknął. – Planowałem wpaść dziś wieczorem. Na pewno
zostawiłem wiadomość.

Terrie prychnęła. Dostała wiadomość.

– Bądź gotowa, kochanie. Mam plan – powtórzyła po nim. –

Nie sądzę, Jesse. Wiedziałeś, że ze mną to nie zadziała – zapewniła
go sarkastycznie, ledwo powstrzymując się, żeby nie przewrócić
oczami.

Podeszła i oparła biodra o biurko. Jesse sięgnął, żeby jej

dotknąć. Jej zdenerwowanie w połączeniu z jego ruchem sprawiły,
że potrąciła stojący obok pojemnik na długopisy i przewróciła go.
Długopisy rozsypały się po biurku.

– Ups. – Kilka spadło na podłogę i schyliła się, żeby je

background image

podnieść. – Zajmę się tym – obiecała cicho i sugestywnie, gdy dwa
z nich odbiły się od jego kolan i spadły na dywan.

***

Jesse drgnął, gdy oparła dłonie na jego kolanach i schyliła

się, żeby podnieść długopisy. Niech ją diabli, nie miała
biustonosza. Wziął głęboki oddech, kiedy jej głowa zniknęła pod
biurkiem.

– Cholera, Jesse. – Drzwi do biura otwarły się w tym samym

czasie, w którym zaczęła działać. Lucian Conover wszedł szybko
do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. – Ta mała jadowita jędza w
twoim sekretariacie przysięgała, że cię nie ma. A widziałem twoje
auto na parkingu.

Jesse zamarł. Terrie przemieściła się pod biurkiem.

Zmysłowe falowanie jej ciała przy jego nogach sprawiało, że drżał
w oczekiwaniu.

– Muszę czasami popracować w spokoju, Lucian. – Wzruszył

ramionami i oparł się. – Czego potrzebujesz?

Czuł dłoń Terrie przesuwającą się po łydce. Boże, nie zrobi

tego. Wciągnął gwałtownie powietrze. Nigdy sobie nie wyobrażał,
że ta mała, delikatna kusicielka odważy się na coś tak
zmysłowego, i to aż tak szybko.

– Potrzebuję kosztorysu tego nowego chipa, nad którym

pracują twoi chłopcy. Miał być już wczoraj w moim biurze. –
Lucjan westchnął i usiadł na krześle przed biurkiem. – Poza tym
chciałem z tobą pogadać o twojej ślicznej bratowej.

Jesse zmarszczył brwi. Pod biurkiem dłoń Terrie zatrzymała

się na sekundę na jego kolanie. Poruszyła się cicho i zamrugał,
czując jej zęby skubiące ciało nad kolanem.

– Idź już, Lucian. Jestem zajęty – powiedział, starając się

zachować spokojny i równy głos.

Przesuwała dłońmi wzdłuż jego ud, paznokcie drapały go

przez jedwab spodni, a ona zbliżała się do nabrzmiałego kutasa.
Cholera. Naprawdę zamierzała to zrobić.

– Do diabła, nie bądź taki zaborczy. – Lucian zmarszczył

background image

brwi. – Ona jest śliczna, Jesse. Nie mów, że jeszcze się z nią nie
pieprzyłeś.

Rozpięła mu pasek.

– Lucian, Terrie nie jest tematem do dyskusji – warknął.

Czuł, jak krew szybciej krąży mu w żyłach, pulsuje w

penisie. Myśl o pieprzeniu Terrie wykańczała go.

– Cholera, polujesz na nią dla siebie? – spytał niecierpliwie.

– Daj spokój, Jesse. Przecież należy do rodziny.

– Niezupełnie – mruknął Jesse, czując, jak rozluźniła

spodnie. Udało się jej bezszelestnie rozsunąć rozporek.

Na czole zebrały mu się kropelki potu. To go zabije. Jej

dłonie były ciepłe, ciekawskie, pracowała nad wstawką z przodu
slipek, żeby uwolnić naprężone ciało. Cholera. Dostanie zawału,
zanim go uwolni. Uczucie, jakie dawały jej palce poruszające się
po wrażliwym kutasie, to było więcej, niż mógł wytrzymać.
Drapała go delikatnie paznokciami, wysyłając burzę impulsów
wzdłuż kręgosłupa. Musiał siłą powstrzymywać się przed
drżeniem z rozkoszy. Do diabła, chciał, żeby Lucian wyniósł się w
końcu z jego biura.

– Niezupełnie co? – Lucian zmarszczył brwi. – Niezupełnie

polujesz na nią czy niezupełnie należy do rodziny?

Okręciła językiem końcówkę erekcji. Zacisnął zęby i chwycił

mocno poręcze fotela. Wilgotna pieszczota odebrała mu oddech.
Boże, ona go zabije.

– Jesse, wszystko w porządku? – spytał Lucian. –

Zachowujesz się cholernie dziwnie.

– Długi dzień – Jesse starał się utrzymać spokojny głos.

Spojrzał szybko na kolana, gdzie Terrie oparła głowę o jego uda, a
jej różowy języczek lizał całą długość jego kutasa, jakby to był
żywy lizak.

– Długi dzień? – Pytanie Luciana sprawiło, że oszołomiony

spojrzał na niego z powrotem. – Cholera, Jesse, jest ledwie
popołudnie.

Jesse wsunął dłoń w miękkie włosy Terrie i zacisnął palce na

jedwabistych pasmach. Wzięła go głęboko do ust. Cholera, jak ma

background image

dojść, skoro musi walczyć tak mocno, żeby ukryć, co się dzieje
pod biurkiem. Nie obchodziło go, co pomyśli Lucian. Martwił się
raczej o Terrie.

– Lucian, zadzwonię później – jęknął. Zaczęła poruszać

ciepłymi ustami po całej długości penisa. – Będę miał gotowy
kosztorys.

Terrie zdecydowała, że to najlepszy moment, żeby

spróbować go połknąć. Wessała go powoli i głęboko, pieściła
wrażliwe ciało językiem jak erotycznym biczem. W tym samym
czasie Lucjan spojrzał na podłogę i jego oczy rozszerzyły się ze
zdumienia. Najwyraźniej zobaczył coś w cieniutkiej szczelinie
między podłogą a ścianką biurka.

Rozsiadł się wygodnie na krześle i uśmiechnął figlarnie, a

Jesse siłą powstrzymywał się od przekleństwa. Do diabła! Miał
nadzieję, że Lucian tego nie zepsuje. To była najbardziej zmysłowa
rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczył.

– Więc co zdecydowałeś: chcesz ją dla siebie czy nie? –

spytał nagle Lucian, obserwując Jessego uważnie. – Wolałbym
wiedzieć, zanim sam spróbuję się z nią pieprzyć.

– Kurwa, Luc, zamknij się – przeklął szorstko. Poczuł, jak

Terrie zadrżała. Zacisnęła na nim usta, język pieścił go szybkimi,
mocnymi pociągnięciami, które doprowadzały go do szaleństwa.

– Widzę, że się zdecydowałeś. – Lucian wstał niechętnie. –

Do diabła, daj mi znać, jak zmienisz zdanie.

– Nie liczyłbym na to. – Jesse prawie dyszał, czując, jak

Terrie go ssie powoli i spokojnie. To była najsłodsza tortura, jaką
mógł sobie wyobrazić. Zignorował wychodzącego z pokoju
Luciana, patrząc, jak jego kutas wchodzi i wychodzi z jej ust.

– O tak, kochanie – wyszeptał szorstkim głosem. – Dokładnie

tak. Ssij go powoli i spokojnie. Dokładnie tak zamierzam cię
pieprzyć. Powoli i spokojnie.

Ssała jego ciało, z gardła wyrwał się jej delikatny jęk, gdy

zacisnął palce w jej włosach.

– Piękna – mruknął. Poczuł, jak zadrżała, kiedy do niej

mówił. Zastanawiał się, czy podobały jej się te słowa. Czy to

background image

dlatego drżała za każdym razem, kiedy coś mówił?

– Jesteś taka śliczna, kochanie. Twoje usta owinięte dookoła

mojego kutasa, ssące mnie.

Jęknęła głęboko, przesunęła dłoń na pierś i chwyciła palcami

sutek. O Boże, chciał to dla niej zrobić. Chciał pociągnąć za ten
twardy punkcik. Patrzeć, jak ciemnieje i twardnieje jeszcze
bardziej.

– Co zrobisz, kiedy dojdę w twoich ustach, Terrie? – spytał. –

Myślisz, że to będzie koniec? Myślisz, że tak po prostu wyjdziesz
z tego biura, jakby nic się nie stało?

Jęknęła. Pieściła, torturowała nabrzmiałą końcówkę penisa, a

jego słowa tylko ją nakręcały. Jej usta otaczały go ciasno, oczy
miała zamknięte, wyraz twarzy oszołomiony. To był najlepszy seks
oralny w całym jego życiu.

– O tak, ssij go mocniej, kochanie – wyszeptał, a ona zaczęła

dokładnie to robić. – Dojdę w twoich ustach, a potem w twojej
cipce, Terrie. Zamierzam cię zerżnąć tak mocno, że będziesz dla
mnie krzyczeć.

Pieprzył teraz jej usta. Chwyciła go dłońmi i jęknęła dookoła

jego ciała, lizała go, ssała, jego kutas naprężył się, pulsował.
Zacisnął dłonie w jej włosach i trzymał ją mocno, nieruchomo,
patrzył, jak wilgotne usta przyjmują każde pchnięcie.

– Zaraz dojdę, Terrie. – Nie mógł już wytrzymać. Jego ciało

ożyło, członek był tak wrażliwy, tak zdesperowany, by dojść, że
płonął żywcem. To była jedna z jego największych fantazji,
największych potrzeb. Terrie, klęcząca przed nim, jęcząca dla
niego, jej ciało rozpalone i wrażliwe. Boże, dopomóż, kochał ją.

Wygiął biodra i wcisnął kutasa mocniej do jej ust. Czuł, jak

ciało ogarnia rozkosz. Piorun przeszył jego mosznę, przebiegł w
górę kręgosłupa i wygiął biodra. Jesse czuł, jak pierwsze impulsy
nasienia wytryskują do jej ust.

– Weź wszystko – wyszeptał bez tchu i patrzył, jak połyka.

Czuł, jak język pieści końcówkę, i jeszcze raz eksplodował w jej
ustach. Wciąż był twardy. Pulsował. Pieprzył jej usta, oddychając
ciężko, sięgnął w dół i wyciągnął ją spod biurka.

background image

– Niegrzeczna dziewczynka – oskarżył ją cicho. Patrzyła na

niego zaskoczona. – To było bardzo niegrzeczne, Terrie.
Zobaczmy, jak mogę cię za to ukarać.

– Słucham? – Otwarła szeroko oczy, a on przerzucił ją przez

kolana i przytrzymał pewnie na swoich nogach. Próbowała słabo
walczyć, ale bez skutku.

Szarpnął spódnicę do góry ponad pośladki. Na widok nagich

półkul na jego twarzy pojawił się grymas.

– Jesse, zwariowałeś? O mój Boże! – krzyknęła, gdy jego

dłoń ostro trafiła w pierwszy krągły pośladek.

Znieruchomiała, oddychała ciężko i mocno.

– Wciąż czujesz mój smak w ustach, kochanie? – Pogładził

dłonią zaczerwienione ciało.

– Tak. – Głos jej się załamał, kiedy przeciągnął palcem po

szczelinie z tyłu.

– O kurwa. – Zatrzymał się na widok rozciągniętej,

wypełnionej dziurki jej odbytu. Podstawa korka, który włożyła,
była ciepła od jej ciała. Superdelikatny żelowy materiał rozciągał
ją, wypełniał, sprawił, że jego kutas drgnął z zazdrości.

Dał jej jeszcze jednego klapsa. Wzdrygnęła się i krzyknęła

zaskoczona bólem.

– Od teraz tylko ja mogę coś włożyć do twojego tyłka. – Dał

jej kolejnego klapsa, żeby wzmocnić swój przekaz. – Koniec
uwodzenia, Terrie. Teraz zacznie się prawdziwa zabawa.

Patrzył, jak jej pośladki czerwienieją, gdy dołożył kilka

kolejnych palących klapsów. Wierciła się na jego kolanach,
krzycząc z rozkoszy, a on rozpalał ją erotycznym laniem. Unosiła
do niego błagalnie pośladki, aż się zatrzymał.

Nie mógł się oprzeć. Był zbyt słaby, pomyślał. Ona miała go

uwieść, a on nie powinien poddać się tak łatwo. Wyjął korek,
patrzył, jak mała dziurka się rozciąga. Zmrużył oczy, gdy jęknęła
pod wpływem cofającej się przyjemności. Tak samo powoli wsunął
go z powrotem. Czuł, jak zadrżała z rozkoszy.

– Zamierzam cię pieprzyć, Terrie – warknął. – Zamierzam cię

pieprzyć tak mocno i głęboko, że nigdy nie zapomnisz, jakie to

background image

uczucie, gdy jestem w tobie.

Zdarł z niej malutkie stringi i rzucił na podłogę, podniósł ją i

położył na biurku. Rozsunął jej nogi i stanął między nimi,
zatrzymał się, żeby spojrzeć na małą obręcz na jej nabrzmiałej
łechtaczce.

– Kurwa. – Nie mógł oddychać.

Jej cipka była idealnie gładka, delikatna i lśniąca od jej

soków. Mała złota obręcz na łechtaczce wyglądała tak seksownie i
erotycznie, że prawie doszedł na sam widok.

Już miał w nią wsunąć nabrzmiałego kutasa, kiedy zerwali

się oboje na dźwięk głośnego pukania do drzwi biura. Cholera!
Dlaczego nie zamknął na klucz tych pieprzonych drzwi, kiedy
wyszedł Lucian?

Szybko wciągnął spodnie i spojrzał na Terrie. Nerwowo

wygładziła sukienkę na biodrach. Ona przynajmniej mogła szybko
ukryć dowód na to, co się wydarzyło. Usiadł ciężko w fotelu za
biurkiem, żeby ukryć zdradzieckie wybrzuszenie na spodniach,
kiedy drzwi się otwarły.

– Panie Wyman, pan Delacourte potrzebuje pana na górze. –

Tally weszła do biura z idealnie uprzejmym wyrazem twarzy, a
Terrie wierciła się niespokojnie przy jego boku. – Prosił, żeby
przekazać, że chip dla Conovera jest gotowy, ale mają jakiś
problem.

Rzeczywiście był problem, ale nie z chipem. Przeniósł

spojrzenie z Terrie na Tally i wstał ostrożnie zza biurka.
Rozmawiał z Jase'em kilka godzin wcześniej, chociaż nie
zorganizował rozmowy za pośrednictwem Tally. Z cholernym
chipem wszystko było w porządku. Co te dwie kombinowały?

– Zobaczymy się wieczorem. – Odwrócił się do Terrie i

obserwował ją uważnie.

– Tylko ty, Jesse – szepnęła stanowczo. – Dziś wieczorem.

Sam.

Przyglądał się jej badawczo przez dłuższą chwilę.

– Sam – przytaknął, po czym szybko wyszedł z biura.

Cholerne kobiety. Coś kombinowały, pytanie co?

background image
background image

Rozdział dziewiąty

Da radę to zrobić, Terrie zapewniała samą siebie,

przygotowując sypialnię na przyjazd Jessego. Wiedziała, że dotrą
do sypialni. Przynajmniej miała taką nadzieję. Wzięła głęboki
oddech, co najmniej dziesiąty raz sprawdziła, jak wygląda. Chciała
się uspokoić. Nigdy wcześniej nie próbowała niczego tak
odważnego bez drinka. Mogła powiedzieć to i owo na temat
udawania odwagi.

– Przestań się martwić. – Tally wyszła z łazienki. – Po prostu

go tutaj ściągnij, a reszta sama się ułoży.

Tally była ubrana w obcisłą czerń. Wyglądała jak kot

włamywacz. Terrie tylko przewróciła oczami, zanim pozwoliła,
żeby nerwy zupełnie ją zjadły.

– A jeżeli on się nie zgodzi? – Przeczesała niespokojnie

włosy palcami. – Co, jeżeli się wścieknie, Tally?

– Wtedy nie będzie mieć nic do powiedzenia, jeżeli ty mu

odmówisz – odpowiedziała, wzruszając ramionami. – Odwrócenie
ról i tak dalej. Poza tym Jesse nie będzie zły. Na początku będzie
zaintrygowany. Ciekawy, jak daleko się posuniesz. Zaskoczysz go?

Miała wrażenie, że Tally robi, co może, żeby nie wybuchnąć

śmiechem.

– Za bardzo cię to bawi, Tally – westchnęła. – Nie ma szans,

żeby się udało.

Usiadła na łóżku i potrząsnęła głową ociężale. Dlaczego w

ogóle to robiła? Nie po raz pierwszy zadawała sobie to pytanie.
Wiedziała, że da Jessemu z własnej nieprzymuszonej woli, o co
tylko ją poprosi. Wiedziała to już lata temu. Wiedziała to teraz.

Wiedziała też, że nikt nie oddał się Jessemu w taki sposób.

Przez lata, odkąd go poznała, obserwowała, jak bezinteresownie
dawał samego siebie. Zawsze. Thomasowi, któremu chodziło
zawsze o pieniądze – jedyną rzecz, o którą naprawdę dbał.
Swojemu bliźniakowi, Jamesowi – zawsze go wspierał, nieważne,
gdzie i kiedy. Tak samo ją i innych przyjaciół. Często nawet nie
musieli o to prosić. Jeżeli Jesse wiedział, że była taka potrzeba,

background image

wtedy pomagał.

Tylko że samo oddanie się to było za mało. Chciała dać mu

to w taki sam sposób, w jaki on planował dać to jej. Tylko jego
rozkosz. Fantazja, jakiej nigdy nie miał. Dominujący alfa Jesse
nigdy by nie pozwolił się związać, nie oddałby kontroli kobiecie.
To było jego terytorium. On obdarzał przyjemnością, nigdy
egoistycznie nie brał. A jej pozwalał na to, odkąd się poznali. Brała
wszystko, nigdy tego nie kwestionując, nigdy nie zastanawiając się
nad jego potrzebami. Czy to było naprawdę takie złe?

Wiedziała, że to nie zdarza się często. Nawet w związku Tess

i Cole'a najwyżej kilka razy. Wiedziała też, że teraz już Jesse się do
nich nie przyłączy. Zastanawiała się, dlaczego tak się dzieje po
ślubie. Dlaczego potrzeba dzielenia się, tak ważna na początku, z
czasem słabła. Na początku nie wiedziała o tym, ale Jesse poruszył
ten temat jakiś czas temu.

„Po prostu już nie ma takiej potrzeby", powiedział wtedy,

wzruszając ramionami. „Miłość wiele zmienia, Terrie. Bardzo
wiele. Co nie znaczy, że nie chciałbym, żeby kobieta, którą
kocham, akceptowała tę część mojej osobowości. Albo nie
doświadczyła tej szczególnej przyjemności. To część tego, kim
jestem".

Wtedy tego nie rozumiała. Do diabła, nie była pewna, czy

teraz to rozumiała. Dlaczego coś miało się zmienić? Dlaczego
sama chciała ofiarować Jessemu ten konkretny rodzaj rozkoszy w
miarę swoich możliwości? Seksualny, intensywnie erotyczny
podarunek, którego nigdy w życiu nie chciała powtórzyć.

Na początku myślała, że chodzi o to, żeby się na nim

odegrać. Przekonała samą siebie, że tak było. Ale zrozumiała, że
jest inaczej. Chciała, żeby Jesse wiedział, że go akceptuje, że go
rozumie, zna go. Chciała dać mu prezent, jakiego nigdy wcześniej
nie otrzymał.

– Terrie. – Tally westchnęła i usiadła przy niej. – Dla mnie

Jesse nie jest ważny. Ale ty jesteś moją przyjaciółką. Obiecuję, że
kiedy się tu pojawi i zaczniemy to wszystko, zadbam o twojego
mężczyznę i naszą przyjaźń.

background image

Terrie spojrzała na nią w milczeniu. Tally westchnęła.

– Jesse nie pociąga mnie fizycznie – wiesz o tym. Ale zdaję

sobie sprawę z tego, co chcesz mu dać. Jesteśmy przyjaciółkami i
ponad wszystko chcę twojego szczęścia. Dlatego pomogę ci to
zrobić.

Terrie przechyliła głowę i przyjrzała się bliżej przyjaciółce.

Po raz pierwszy w spojrzeniu ciemnych oczu nie było kpiny ani
śmiechu.

– Nic dziwnego, że Jesse nie zawsze wie, jak z tobą

postępować – wyszeptała cicho. – Jesteś taka sama jak on.
Bezinteresowna.

Tally prychnęła i szybko wstała.

– Nic z tego, Terrie. Jestem bardzo samolubna. Kiedy to się

skończy, pomożesz mi zdobyć pracę u Conovera. Twój facet to
beznadziejny szef. Do diabła, nawet sam prowadzi dokumentację.
Jak gdyby musiał to robić… – burknęła. – Tak więc nie bój się,
wszystko ma swoją cenę.

Terrie ukryła uśmiech. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jaką

ma przyjaciółkę. Teraz już wiedziała. Pamiętała noce, kiedy Tally
zmuszała ją, żeby wyszła z domu, upiła ją, namówiła na tatuaż i
kolczyki. Terrie dobrze pamiętała te ponure dni. Dni, w których
walczyła o utrzymanie sensu życia i tego, kim była. Dni, w których
zastanawiała się, czy Thomas miał jednak rację, że była mniej
kobieca, niż jej się wydawało. Niewystarczająco kobieca dla
mężczyzny takiego jak Jesse.

– OK, możemy to zrobić – oznajmiła. – Będzie tu za niecałą

godzinę. Zakuję go w kajdanki. Ale będzie wkurzony!

– Oczywiście, że będzie – uśmiechnęła się Tally. – To jest

najlepsza część. – Zatarła ręce z żartobliwym zapałem. – Czy
możemy zawiązać mu oczy?

background image

Rozdział dziesiąty

Terrie czekała na Jessego, kiedy wszedł powoli do sypialni.

Dom był ciemny, oświetlony tylko świecami wskazującymi drogę
od drzwi wejściowych, w górę schodów aż do jej pokoju. Sypialnię
oświetlały dziesiątki małych świec zapachowych, pozostawiając w
cieniu jego twarz. Zdołała tylko uchwycić posępne spojrzenie,
kiedy wchodził.

Tally czekała na tarasie, obserwowała migotanie światła w

sypialni. Czekała na znak, że ma się przyłączyć. To, co Terrie
chciała powiedzieć Jessemu, nie było przeznaczone dla innych
uszu.

Obserwowała, jak włożył dłonie do kieszeni spodni i patrzył

na nią uważnie spokojnymi, refleksyjnymi zielonymi oczami.
Siedziała na łóżku ubrana tylko w krótką jedwabną halkę.

– Dlaczego mam wrażenie, że chcesz najpierw

porozmawiać? – zażartował, ale zabrzmiało to poważnie.

– Bo dobrze mnie znasz – powiedziała cicho, obserwując go

ze smutkiem. – Zawsze mnie znałeś. Nawet kiedy byłam zbyt
młoda, by wiedzieć, co to znaczy. I zbyt głupia, żeby to
zaakceptować.

Oparł się o komodę i obserwował ją w milczeniu. Terrie

poczuła ucisk w piersi, przelała się przez nią fala emocji. Był taki
silny, nawet teraz, kiedy obserwował ją niepewnym wzrokiem, a w
jego oczach błyszczały wszystkie emocje, których nigdy wcześniej
tam nie dostrzegała.

– Nigdy nie byłaś głupia, Terrie – powiedział cicho. –

Przestraszona. Niewinna…

– I zbyt głupia, żeby rozumieć, co czuję i czego chcę –

dokończyła za niego. – Kocham cię, Jesse. Zawsze cię kochałam.

Zmarszczył brwi, miał zamyślony, poważny wyraz twarzy.

– Wiem o tym, Terrie. Zawsze wiedziałem.

Przechyliła głowę. Nie kłamał. Widziała, jak poważnie to

mówił.

– A ty kochasz mnie – wyszeptała, tłumiąc łzy. – Kochałeś

background image

mnie jeszcze przed Thomasem.

Odetchnął ciężko.

– Przed Thomasem, w trakcie i teraz – mruknął. – Miłości nie

można wyłączyć, Terrie. Co mam ci powiedzieć?

To było w jego głosie. Szorstkim, kontrolowanym, ujmująco

szczerym. Jeżeli coś wiedziała o Jessem na pewno, to to, że nigdy
by jej nie okłamał w kwestii swoich uczuć. Mógł jej czegoś nie
powiedzieć, ale nigdy by nie skłamał.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – spytała szorstko. –

Dlaczego nie dałeś mi tego jakoś poznać, tylko zostawiłeś mnie w
mroku?

– Jak, kochanie? – Wzruszył ramionami, choć widziała, że

dłonie w kieszeniach zacisnęły się w pięści. – Tak bardzo się mnie
bałaś, że uciekałaś za każdym razem, gdy chciałem się zbliżyć.
Stałaś się taka, kiedy zrozumiałaś, że cię pragnę. Uciekałaś, bo to,
jaki byłem, kim byłem, przerażało cię.

Nie chodziło o niego. Patrzyła zaskoczona. To nie jego

potrzeby sprawiały, że uciekała.

Powoli potrząsnęła głową.

– Uciekałam, bo przerażały mnie moje własne uczucia, moje

potrzeby. Nie ty – wyszeptała. – Nigdy mnie nie przerażałeś, Jesse.
Nigdy. Jak diabli bałam się samej siebie.

– Ze względu na to, kim jestem i czego chciałem –

odpowiedział szorstko.

– Ze względu na to, jaka ja jestem. – Szybko potrząsnęła

przecząco głową. – Nie rozumiesz, Jesse? Nie chodziło o ciebie,
tylko o mnie. Nie rozumiałam swoich potrzeb, swoich pragnień.
Nie rozumiałam, czego chcę.

– A teraz? – Wyglądał tak samotnie, jakby przygotował się na

odrzucenie.

Powoli wstała, odsłaniając gadżety leżące za nią na łóżku.

Kajdanki i skórzane zapięcia na nogi, przymocowane do
łańcuchów. Widziała, jak przesunął po nich wzrokiem.

– Zaufasz mi i pozwolisz się kochać, Jesse? – spytała

łagodnie. – Ja ci ufam. Całą sobą. Dam ci wszystko. Zaufasz mi

background image

tak samo?

W pokoju narastała cisza. Przez długie, poważne sekundy

patrzył na łóżko.

– Rozumiem, że nie są przeznaczone dla ciebie? – zapytał i

kiwnął głową, wskazując na kajdanki.

Spojrzała na niego kącikami oczu, na ustach igrał jej

uśmieszek.

– Nie. Nie są dla mnie.

Zdenerwował się, jego twarz pociemniała od ukrywanej

zmysłowości. Terrie poczuła, jak jej cipka wilgotnieje w
odpowiedzi.

Zakaszlał.

– Nie znaczy nie, Terrie – przypomniał jej stanowczo. – Mam

wystarczająco dużo odwagi, żeby to dla ciebie zrobić, w granicach
rozsądku.

Uśmiechnęła się delikatnie.

– Zawsze dawałeś mi więcej, niż na to zasługiwałam, Jesse.

Ale teraz ja chcę dać coś tobie. Mój podarunek, z miłości.

Wyciągnął dłonie z kieszeni i powoli zaczął rozpinać

koszulę. Rozejrzał się zaciekawiony po pokoju.

– Dlaczego nagle się zdenerwowałem? – spytał, uśmiechając

się. Mało przekonująca próba przypomnienia jej, jak bardzo
uwielbiał trzymać kontrolę.

Podeszła do niego i podniosła dłonie do klatki piersiowej,

rozkoszowała się uczuciem twardych, ciepłych mięśni pod ciemną
skórą. Poczuła, jak przyspieszył mu oddech, gdy pocałowała go
pomiędzy brzegami rozpiętej koszuli i zdjęła ją. Podniósł dłonie i
przesunął je po jej plecach, przyciągając ją bliżej.

– Boże, Terrie, sprawiasz, że tracę kontrolę. Wiesz o tym? –

Pochylił głowę i przycisnął usta do jej skroni, policzka, a potem do
jej ust.

Terrie jęknęła z narastającego głodu, gdy jego język

przesunął się po jej wargach, polizał je, skosztował, delektując się
nią. Zacisnął mocniej ramiona wokół niej.

– Jesteśmy kwita, bo robisz to samo ze mną – wydyszała bez

background image

tchu w jego usta, a potem jęknęła z rozkoszy, gdy jego wargi
przejęły nad nią kontrolę, a język wbił się w jej usta gorącą
pieszczotą.

Zacisnął palce na materiale koszulki. Całe ciało miał napięte,

drobne oznaki jego pożądania, tego, jak jej pragnie, mocniej
podkręcały jej własne podniecenie. Ocierała się o niego,
rozkoszując się pocałunkiem. Usta miał twarde i szorstkie, a
jednak niesamowicie delikatne. Wsuwał w nią mocno język,
sprawiał, że chciała więcej, dużo więcej jego smaku.

Przesunął dłońmi po jej nagich ramionach, gładził skórę. Aż

zadrżała z palącej rozkoszy smagającej jej ciało. Tak prosty dotyk,
pomyślała zachwycona, tylko koniuszki palców, a jej pochwa
zacisnęła się pod wpływem ognistych doznań, jakie wywoływał.

Całował ją powoli i spokojnie. Tak delikatnie. Ta łagodność

kłóciła się z napięciem jego ciała, sprawiała, że był mocniejszy,
silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Wrażliwość nigdy się nie
zmieniła. Jęknął z głodnym pożądaniem. Jego język plądrował jej
usta, parował się erotycznie z jej językiem, a mimo to każdy ruch
był kontrolowany, tak delikatny i pełen uwielbienia, że jej dusza
płakała z potrzeby, jaką w niej wywoływał.

– Zaczekaj. Zaczekaj. – Odsunęła się, świadoma, że to Jesse

po raz kolejny coś daje. Przejął kontrolę nad jej zmysłami, złapał
ją tak uwodzicielską rozkoszą, że nie mogła zrobić nic innego,
tylko odpowiadać.

Nie mogła sama stracić kontroli, pomyślała gorączkowo. To

było dla Jessego. Jego rozkosz, jego potrzeby. Chciała, żeby
doświadczył niesamowitej ekstazy, jaką dawał jej za każdym
razem, gdy jej dotykał.

– Terrie. – Łapał ciężko oddech, oparł czoło o jej głowę i

wewnętrzną częścią dłoni gładził jej ramiona. – Kochanie, tak
bardzo cię pragnę, że cały drżę. Mógłbym się teraz z tobą kochać,
stojąc przy tej pieprzonej ścianie.

– Nie. – Potrząsnęła głową i odsunęła się od niego. Chwycił

ją dłonią za biodro i zatrzymał. – Proszę, Jesse. – Patrzyła na niego
i wiedziała, że to on chce jej to dać. Potrzebuje jej to dać. Ale

background image

najpierw to ona musiała coś dać jemu. – Pozwól mi, proszę.
Proszę, Jesse. Ten jeden raz.

Jęknął szorstko, oparł głowę o ścianę i spojrzał na sufit.

– Terrie, jeżeli będziesz mnie dręczyć całą noc, to obiecuję,

że zleję ci tyłek. Możesz być pewna.

– Obiecanki cacanki – uśmiechnęła się i chwyciła palcami za

klamrę pasa. – No dalej, Jesse, więcej odwagi.

Spojrzał na nią z góry i zdjął buty. Czuła, jak mięśnie na

brzuchu zaciskają się pod wpływem pieszczoty jej palców. –
Żadnych kolczyków. – Zmarszczył się gwałtownie. – Jak ci
przyjdzie do głowy zrobić mi kolczyk na sutku, zrywam umowę.
Wtedy będę musiał ci za to odpłacić.

Przesunęła palcami po małym twardym męskim sutku i

uśmiechnęła się zaczepnie.

– Złoto dobrze by na tobie wyglądało, Jesse. Powinieneś to

przemyśleć.

Prychnął.

– Nie sądzę, kochanie – jęknął, gdy rozsunęła zamek spodni.

Zewnętrzną stroną palców pieściła twardego penisa przez
jedwabne bokserki.

Powoli zdjęła spodnie i bieliznę, całowała jego uda, schodząc

w dół. Napiął mięśnie, a kutas drgał, gdy leniwie pieściła go
językiem.

– Cholera, wykańczasz mnie – jęknął i wsunął dłonie w jej

włosy. Pieściła samym oddechem zaciśniętą mosznę.

– Kocham cię, Jesse. Daję ci wszystko, co tylko mogę ci dać.

– Przysunęła się bliżej i polizała napięty woreczek. Rozsunął nogi,
jego kutas był tak twardy, że rozciągnięta skóra błyszczała w
świetle świec.

Nie miał włosów łonowych. Uwielbiała to, skóra była

jedwabista, miękka, nic nie utrudniało jej delikatnych pieszczot.
Zacisnął dłonie w jej włosach, gdy delikatnie przeciągnęła po nim
zębami. Przesunął biodra, żeby być bliżej drażniącego go języka.

– Boże, Terrie. – Jego głos był głęboki, zduszony. – Twój

język mnie zabije, kochanie.

background image

Ostatnie kochające pociągnięcie i odsunęła się, oblizała usta i

podniosła się z kolan.

– Do łóżka – wyszeptała.

Spojrzał na kajdanki.

– Ja pierdolę – wyszeptał szorstko.

– Dojdziemy do tego – zaśmiała się delikatnie. – Ale po

drodze będziesz jeszcze krzyczeć z rozkoszy.

– Ta część z krzykiem. – Rzucił jej zdenerwowane

spojrzenie. – Nic zbyt drastycznego, prawda?

Uniosła brew.

– Nie martw się, Jesse. Obiecuję, że nie naruszę żadnych

zakazanych obszarów.

Odetchnął z ulgą.

– Wiedziałem, że nie kocham cię bez powodu – zażartował. –

OK. – Wyprostował ramiona z takim pokazem odwagi, że musiała
powstrzymać się od śmiechu. – Zróbmy to, zanim stchórzę.

Położył się na łóżku, rozłożył ręce i nogi z taką niechęcią, że

prawie zaśmiała się głośno. Zamiast tego podeszła szybko do
nadgarstków. Zamknęła na nich metalowe kajdanki, a drugi koniec
przypięła do łańcuchów biegnących od stelaża łóżka. Skórzane
opaski były trochę bardziej skomplikowane, ale w ciągu kilku
minut uwięziła też jego kostki.

Przyglądał się jej spod przymrużonych powiek, błyszcząca

zieleń rozpaliła się niemal niebezpiecznie, gdy przeciągnęła
palcami po wnętrzu napiętej nogi. Wzięła głęboki oddech. Pomimo
planu Tally nie miała zamiaru zakładać mu opaski na oczy.

– Pamiętasz, kiedy ci zagroziłam, że podzielę się tobą z moją

przyjaciółką? – spytała go spokojnie. Podniosła się na kolana i
szybko zdjęła z siebie koszulkę.

Jego oczy rozszerzyły się. Najpierw z zaskoczenia, a potem z

narastającego podniecenia.

– Co zrobiłaś, Terrie?

– Chcę ci dać smak tego, co ty mi w końcu dasz –

wyszeptała. – Rozkosz, Jesse. Najbardziej erotyczna rozkosz, jaką
mogłam dla ciebie wymyślić. Pozwolisz mi na to? Nie mogę tego

background image

zrobić bez twojej zgody.

Oddychał ciężko i szorstko.

– Kurwa. Tally. – Jęk nie był wywołany rozkosznym

oczekiwaniem. – Dobrze wiem, że nie wpuściłabyś nikogo innego
do tego pokoju.

Słyszała teraz zdenerwowanie.

– Terrie, skarbie, zrobiłbym dla ciebie wszystko, wiesz o

tym. Ale ta kobieta jest niebezpieczna.

Wstała z łóżka, powstrzymując uśmiech.

– Nie powiedziałeś „nie", Jesse – przypomniała mu. – Chcesz

to teraz powiedzieć?

Odchrząknął.

– Żadnych kolczyków, prawda? – Głos miał niższy, prawie

niewyraźny z podniecenia.

– Żadnych kolczyków, Jesse – obiecała i włączyła światło,

przytrzymała chwilę przycisk i wyłączyła. – Czy chcesz, żebym
zawiązała ci oczy?

– Boże, nie – warknął. – Zamierzam patrzeć, Terrie,

obserwować każdy twój ruch. I, kochanie, kiedy nadejdzie twoja
kolej, będziesz krzyczeć o litość, tak głośno i mocno jak ja. Lepiej
to zapamiętaj.

– Nie mogę się doczekać – wymruczała, gdy do pokoju

weszła Tally. – Nie masz pojęcia, Jesse, jak bardzo na to czekam.

background image

Rozdział jedenasty

Jesse obserwował uważnie obie kobiety. Już kilka lat temu

przeczuwał, że Terrie ma podobne pragnienia jak on, ale niech go
diabli, jeżeli spodziewał się czegoś takiego.

Tally. Cholera, podejrzewał, że była jak dzika kotka, ale nie

mógł wykrzesać z siebie żadnego podniecenia wobec niej. Musiał
jednak przyznać, że była cholernie ładna. Odrobinę niższa niż
Terrie, jej ciemniejsza skóra kontrastowała z kremowym ciałem
przyjaciółki. Długie czarne włosy spływały falami po plecach,
ciemne oczy błyszczały rozbawionym pożądaniem.

– Jesteś mi winien przysługę, szefie – wyszeptała, kładąc się

obok niego. Jej usta delikatnie muskały jego ucho. Terrie położyła
się z drugiej strony. – Dużą przysługę.

Fala palącej żądzy zalała jego ciało, gdy poczuł wargi Terrie

na szyi. Podwójna pieszczota była silniejsza, potężniejsza, niż się
spodziewał. Szarpnął więzy, palce zwinął w pięści z potrzeby
dotykania. Dwie dłonie pieściły jego klatkę piersiową, podbrzusze,
podnosiły mu ciśnienie krwi i podniecenie do niewyobrażalnego
poziomu.

Obie dłonie były delikatne, miękkie i ciepłe. Ale w dotyku

Terrie była namiętność, delikatność, którą rozpoznałby wszędzie.
Pieściła go, jakby jej rozkosz pochodziła tylko z dotykania jego
skóry. Tally też wiedziała, jak użyć rąk. Niech ją diabli, dobrze to
wiedziała. I paznokci. Każdy mięsień w jego ciele skurczył się,
kiedy przeciągnęła nimi po sutku. Cholera, to nie powinno być
takie przyjemne.

– Terrie – mruknął jej imię, a jego spojrzenie pociemniało od

narastającej rozkoszy.

Miał wrażenie, jakby wargi, języki i uwodzicielskie palce

były wszędzie. Na sutkach, piersi, podbrzuszu. Powódź
delikatnego gorąca, gdy Terrie go pocałowała, a Tally przesuwała
się wargami po jego torsie.

– Jest ci dobrze, Jesse? – wyszeptała Terrie prosto w jego

usta. W świetle świec jego oczy były ciemne i pełne emocji.

background image

– Pocałuj mnie, Terrie – mruknął – zanim zwariuję z braku

twojego smaku.

Uśmiechnęła się. Powolne wygięcie ust sprawiło, że jego

kutas drgnął w odpowiedzi. To był zmysłowy, urzekający uśmiech
i Jesse aż jęknął z erotycznej frustracji. Pochyliła się nad nim,
ocierała się piersiami o jego ramię, klatkę piersiową. Złoty kolczyk
drażnił go. Spojrzał w dół, jak błyszczy na różowym czubku
ocierającego się o niego sutka.

Dotknęła go ustami, pieściła językiem. Szarpnął się

gwałtownie, gdy usta Tally przesunęły się po jego piersi i polizała
sutek. Cholera, to naprawdę nie powinno być aż tak przyjemne.

Ale pocałunki Terrie spalały mu mózg. Walczył z

kajdankami, zdesperowany, by ją dotknąć. Musiał jej dotknąć,
przesunąć dłońmi po jej ciele, pokazać jej dotykiem, pocałunkami,
ile dla niego znaczy.

Nie miał szans na uwolnienie się z więzów. Nie mógł uciec

przed palącą ekstazą rozchodzącą się po całym ciele. Usta Terrie
były jak ognisty jedwab. Uniósł głowę, żeby znaleźć się jeszcze
bliżej kuszącego pocałunku. Ale ona była zawsze szybsza, lizała
go, kusiła, a jego potrzeba wciąż rosła.

Delikatne dłonie były jak pociągnięcia ognistego pędzla na

jego ciele, gdy w końcu do niego przyszła. Wsunęła język do ust,
usłyszał jej urywany jęk i pocałowała go tak, jak tego
potrzebowała: głęboko. Nienasycona wsunęła język do jego ust,
splotła się z jego językiem, torturowała jego zmysły
wyrafinowanym pożądaniem.

Jęknął, kiedy się od niego oderwała. Otwarł oczy i spojrzał

na nią zamroczonym wzrokiem. Skubnęła zębami brodę i zaczęła
schodzić niżej. Zapach podnieconej kobiety był jak afrodyzjak dla
jego zmysłów. Otaczał go, ściskał jego ciało do takiej wrażliwości,
że uczucie było prawie bolesne.

– Przyjemnie? – wyszeptała mu do ucha i zsunęła się niżej.

– Zabijasz mnie – jęknął. Czuł usta i język Tally na brzuchu.

Małe ciepłe dłonie przesuwały się po jego udach.

– Kocham cię – zaprzeczyła. – Całego ciebie, Jesse. Po

background image

prostu pozwól mi cię kochać.

Przesunęła ustami w dół jego klatki piersiowej i brzucha.

Jęknął z narastającej przyjemności. Zbliżały się powoli w kierunku
wnętrza ud, a jego kutas pulsował, drżał.

Terrie była jak elegancka kotka, lizała jego skórę, drapała

zmysłowo zębami jego ciało. Wygiął się, kiedy ich wargi dotarły
do ud. Gorące, palące zmysłową rozkoszą języki i usta torturowały
jego ciało, zbliżały się do zdesperowanej erekcji i wycofywały.

Był pewien, że chcą go doprowadzić do szaleństwa. Wtedy

poczuł delikatne usta poruszające się w górę uda, szybkie, śmiałe
pociągnięcia języka o jego jądra.

– Terrie. – Próbował dostać się bliżej, gdy język Terrie

przyłączył się do zabawy. Polizała penisa na całej długości i
otoczyła językiem nabrzmiałą końcówkę.

Czuł, że jest bliski wytrysku. Jego moszna skurczyła się, całe

ciało było naelektryzowane. Był tak cholernie blisko, wiedział, że
za chwilę dojdzie tylko z powodu samej erotyki tego aktu.

Spojrzał w dół i zobaczył Terrie leżącą obok niego. Ocierała

się piersiami o jego udo, a jej usta poruszały się powoli, z
uwielbieniem po jego kutasie. Napięte, pełne żyłek ciało
błyszczało od jej śliny, drżało od palących pieszczot języka.
Zamknęła oczy, na jej twarzy widać było wyraźnie radość
wywołaną jego reakcją.

Poniżej rozciągnięta pomiędzy nogami leżała Tally,

zmysłowo torturując napiętą mosznę. Lizała i ssała, drapała
erotycznie zębami, pieściła go z niesamowitym zapałem.

Kontrola należała do przeszłości. Jesse istniał tylko dla

rozkoszy, wszechobecnych wyrafinowanych tortur, jakich
doświadczało jego uwięzione ciało od dwóch kobiet. Walczył z
łańcuchami, szarpał się, szorstkie gardłowe jęki wyrywały mu się z
piersi, kiedy domagał się ulgi.

Wtedy Terrie zacisnęła na nim usta, wzięła go głęboko do

środka, wessała końcówkę głębokimi, rytmicznymi ruchami ust i
języka. W połączeniu z językiem Tally na jego jądrach to było zbyt
wiele.

background image

Ochrypły krzyk wyrwał mu się z piersi i poczuł, jak orgazm

eksploduje w całym ciele. Wygiął głowę do tyłu i wbił ją w
materac, naparł biodrami na ssące usta Terrie. Niszczycielskie fale
rozkoszy wyrwały się z jego ciała, jego jąder, a z końcówki kutasa
wystrzeliła sperma, jakby to był pierwszy wytrysk w jego życiu.

– Cholera, Terrie! – Ten krzyk wydarł się z głębi duszy.

Rozkołysała go przyjemność, potrząsnęła nim, zabrała mu oddech.
Doznanie było tak intensywne, że zastanawiał się, czy
kiedykolwiek dojdzie do siebie.

background image

Rozdział dwunasty

Następnego ranka Terrie powoli zwlekła się z łóżka. Całe

ciało miała przyjemnie obolałe, uśmiechnęła się zadowolona. Jesse
kompletnie stracił kontrolę, kiedy zdjęła kajdanki. Bóg jedyny wie,
kiedy Tally w końcu wyszła, bo w chwili, w której odzyskał
wolność, obrócił Terrie na plecy, wbił się w nią głęboko penisem i
nie zatrzymał się przez wiele godzin.

Świt zaglądał przez okno sypialni, kiedy upadł obok niej,

przysięgając, że zapłaci za jego utratę kontroli. Poszła wziąć
prysznic. Stała pod gorącą wodą z zamkniętymi oczami i
rozkoszowała się wspomnieniami zachrypniętych okrzyków
Jessego, jego zmysłowych, seksownych słów, kiedy chwalił jej
ciało, jej seksualność. To była najbardziej niesamowita noc w jej
życiu.

Oparła się o ścianę i namydliła gąbkę. Serce tłukło się w jej

piersi, gdy zdenerwowanie zaczęło brać nad nią górę kolejny raz.
Wiedziała, co ją czeka, i myślała, że nie będzie się bać. Rozważała
to, jak się zmieniła. Jesse zawsze stanowił część jej życia. Był przy
niej od lat i chociaż nie chciała całkowicie na nim polegać, miała
świadomość, że zawsze znajdzie w nim oparcie, jeżeli będzie tego
potrzebować.

Zawsze tam był. Zagryzła wargę, gdy ta myśl przeleciała jej

przez głowę. Cały czas czekał, cały czas pragnął, tak jak ona.
Zawsze chciała jednej rzeczy, tej jednej części siebie, która
przerażała ją bardziej niż cokolwiek innego.

Czy była wystarczająco odważna, żeby stać się kobietą,

jakiej Jesse potrzebuje? Powoli przesunęła gąbką po piersiach,
drżąc z wrażliwości własnego ciała. Tak, pomyślała, uśmiechając
się, mogła to zrobić. Na pewno mogła.

Nie skończyła jeszcze z Jessem Wymanem. Wyszeptał jej

słowa, które pragnęła usłyszeć, gdy zasypiali nad ranem, ale
musiał je powtórzyć, gdy była w pełni przebudzona. Terrie chciała
na niego patrzeć, mieć pewność, że naprawdę tak myśli, dzieląc się
z nią słowami o swojej miłości. Powiedział to z wahaniem, jakby

background image

nie był pewien jej reakcji albo jej świadomości.

„Zawsze cię kochałem". Jego głos był niesamowicie

delikatny, szorstki, pełen emocji. Nigdy nie słyszała Jessego
mówiącego w taki sposób. Ubrała się i przysięgła sobie, że zanim
ten związek rozwinie się dalej, musi porozmawiać z Jessem. Zbyt
wiele rzeczy zebrało się między nimi, zbyt wiele sekretów i
niedopowiedzeń. Nadszedł czas, żeby to wszystko wyjaśnić. Czas
pogodzić się z przeszłością, nie tylko dla niej, ale też dla Jessego.

Przez swoje poczynania i okrucieństwo Thomas zostawił po

sobie dziedzictwo bólu i goryczy. Wiedział, że Jessemu na niej
zależało, tak samo jak domyślał się jej uczuć do Jessego. Użył tych
emocji, żeby ich oszukać, napędzany potrzebą ranienia. Jakby
znajdował w życiu szczęście, odzierając z niego innych ludzi i
obserwując ból, jaki wywołuje.

Terrie potrząsnęła głową na samą myśl. Potrzebowała

odpowiedzi. Musiała zrozumieć raz na zawsze, dokąd ona i Jesse
zmierzają. Szybko wysuszyła ciało i poszła do sypialni ubrać się
przed wyjściem do biura.

Kiedy weszła do pokoju, zadzwonił telefon.

– Słucham? – Chwyciła słuchawkę i zaczęła przeczesywać

szufladę w poszukiwaniu właściwej bielizny.

– Co powiesz na lunch? – Zadrżała, słysząc jego głos, a cipka

zapulsowała wymagającą potrzebą. Zamknęła oczy i rozkoszowała
się tym dźwiękiem.

– Gdzie? – spytała zachrypniętym głosem. Nie zamierzała już

ukrywać swoich potrzeb. Znał ją, wiedział, że nie potrafiła już
oprzeć się rozkoszy, jaką mógł jej dać.

– U mnie w biurze, kiedy tylko się pojawisz – powiedział

łagodnie. – Dokończę teraz kilka spraw, a potem będę wolny przez
resztę dnia.

Reszta dnia na zabawę. Powstrzymywała się, żeby nie dyszeć

jak napalona nastolatka na samą myśl o tym. Udało się jej, choć
nie do końca.

– Brzmi interesująco. – Wyciągnęła granatowe stringi z

szuflady i pasujący biustonosz pushup. Próbowała normalnie

background image

oddychać.

– Terrie. – Jego głos był spokojny, niski, zmysłowa

pieszczota dla jej zmysłów.

Przełknęła ciężko.

– Tak, Jesse?

– Użyj korka i załóż tę śliczną fioletową sukienkę, która wisi

w szafie. I żadnego biustonosza.

Dominujący, bezwzględny ton głosu sprawił, że zadrżała w

nerwowym oczekiwaniu.

– Może…

– Terrie. – W jego głosie była stanowczość, która sprawiła, że

jej cipka zwilgotniała w odpowiedzi. – Włóż to. W przeciwnym
razie pożałujesz.

Rozłączył się.

Terrie patrzyła na aparat przez kilka sekund, a potem

zaśmiała się cicho. Oho, jej mężczyzna walczył o odzyskanie
kontroli. Rozpaczliwie. Dominujący samiec alfa próbował
umocnić swoją pozycję. Uwielbiała to. Zastanawiała się, kiedy
znów uda się jej wytrącić go z równowagi. Wzięła głęboki wdech i
uśmiechnęła się z oczekiwaniem. Obiecała sobie, że wkrótce się o
tym przekona.

***

– Mężczyźni są tacy przewidywalni. – Tally zamknęła za

sobą drzwi, gdy tylko Jesse odłożył słuchawkę i wziął głęboki,
mocny oddech.

Uniósł sarkastycznie brew.

– Dzwoniłem po ciebie, Tally?

Przewróciła ekspresyjnie oczami. Ta kobieta była

zagrożeniem. Wiedział o tym już wtedy, kiedy ją zatrudniał przed
rokiem. Teraz był tylko tego bardziej pewien.

– Wiesz, Jesse, znamy się już dość długo. – Rozsiadła się na

krześle naprzeciwko jak królowa, wygładziła raczej mimowolnie
spódnicę i znów na niego spojrzała. Zimna jak lód, cała Tally.

– To prawda – przyznał ostrożnie, zastanawiając się, dokąd

background image

zmierzała.

– Terrie znam jeszcze dłużej – westchnęła cierpliwie. – Kiedy

chce, jest takim małym odważnym stworzeniem. Ale jej odwaga
nie jest aż tak wielka, żeby poradzić sobie z zaplanowanym
ménage, jakie lubicie ustawiać ze swoimi kumplami. Jeżeli jej
chcesz, musisz ją zaskoczyć. Rzucić jej wyzwanie. – Głos Tally
był sam w sobie wyzwaniem. – Ale kiedy to zrobi, jestem pewna,
że dobrze się wpasuje w tę twoją zabawę w dominację.

Oparła się wygodnie na krześle. Jej postawa wskazywała na

lekko kpiarską akceptację ekscentryczności, w której nie
znajdowała rozrywki.

– Wiesz, Tally. – Pochylił się do przodu w fotelu, kontrolując

uśmieszek. – Jak już powiedziałaś, znamy się od jakiegoś czasu.
Nie myśl, że jesteś jedyną osobą, która umie czytać między
wierszami.

Otwarła szeroko oczy z udawanym zaskoczeniem.

– Skarbie, w życiu nic takiego sobie nie pomyślałam. –

Pokręciła pobłażliwie głową. – Masz jakieś dziwne pomysły.

– Tally, nie jestem aż tak prosty, za jakiego mnie uważasz –

ostrzegł ją ostrożnie, pozwalając jej dostrzec cel, do którego
powoli zmierzał. – Znam kilka twoich małych sekretów, skarbie, i
nie myśl sobie, że zadzieranie z naszą grupą ujdzie ci na sucho.

– A, oni – powiedziała i machnęła ręką niedbale. – Na twoim

miejscu mniej martwiłabym się o kumpli do zabawy, a bardziej o
twoją kochankę. – Uśmiechnęła się szeroko. – Terrie będzie
próbowała pozbawić cię kontroli, Jesse, jeżeli szybko czegoś nie
zrobisz. A ona umie być dominująca, prawda? – Zachichotała
figlarnie.

Jesse pozostał cichy i spokojny, choć jego rozbawienie rosło.

Tally była niezwykle pewna siebie, zaczepna, wyjątkowo
dominująca. Nie mógł się doczekać jej upadku.

– Tally, masz wolne na resztę dnia – powiedział spokojnie. –

Długi lunch, wczesny obiad. Zobaczymy się jutro.

Westchnęła, a on patrzył zaintrygowany, jak dyskretnie się

nadąsała, zanim starannie zdołała to ukryć.

background image

– Więc kogo planujesz na towarzysza zabawy? – Próbowała

brzmieć naturalnie, tylko zaciekawiona, ale wyczuł nutę czegoś
głębszego.

Pochylił się nad biurkiem i przekrzywił głowę z

rozbawieniem.

– Czy proponujesz kogoś, Tally?

Wzruszyła niedbale ramionami.

– Jestem po prostu ciekawa.

– A może jest ktoś, kogo nie powinienem rozważać? – Oparł

się o fotel i obserwował ją uważnie.

Podniosła się z wdziękiem. – Ty i twoi towarzysze zabaw

mnie nie interesujecie. A tak na marginesie, Lucian Conover
dzwonił. Przyjdzie tu po lunchu omówić jakieś problemy z
kontraktem – prychnęła pogardliwie. – Nie chciał nawet słyszeć,
że możesz być zajęty. A teraz idę na lunch, mój drogi. Uważaj na
ukryte kajdanki i takie tam. – Jej rozbawiony śmiech był delikatny,
śpiewny, pewny siebie.

– Tally – powiedział, zatrzymując ją przed samymi drzwiami.

– Tak, Jesse. – Odwróciła się i przyjęła wdzięczną pozę,

gotowa z gracją wyjść z pokoju.

– Lucian lubi kajdanki, skarbie, i dużo więcej. Lepiej uważaj,

jak bardzo go drażnisz.

Jej uśmiech stał się figlarny, zdecydowanie erotyczny.

– Och, Jesse, kochanie, nie martw się, nie skrzywdzę go zbyt

mocno.

Zaśmiał się, kiedy wychodziła z pokoju. Wiedział, że Lucian

w końcu się zdecyduje na temperamentną piękność i wykona swój
ruch. Zastanawiał się tylko, czy to przeżyje.

background image

Rozdział trzynasty

Sekretariat był pusty. Terrie wzięła głęboki wdech, walcząc z

podniecającym bólem w tylnej części ciała. Jedwab sukienki
ocierał się o wrażliwe sutki. Jej cipka gwałtownie wilgotniała.
Właściwie domyślała się, co ją czeka. Dodatkowy nerwowy lęk i
oczekiwanie sprawiały, że oddychała ciężko z podniecenia.

Zamknęła za sobą drzwi i przekręciła blokadę. Główne biura

były wyjątkowo spokojne tego popołudnia, ale wolała nie
ryzykować, że ktoś im przeszkodzi.

Oddała się Jessemu ubiegłej nocy w jedyny sposób, jaki

przyszedł jej do głowy. Chciała mu pokazać, że rozumie potrzeby,
będące tak ważną częścią jego osobowości. Nawet w pewnym
sensie je zrozumiała. Przyglądanie się, jak Tally go dotyka,
obserwowanie jego podniecenia, jego rozkoszy, słuchanie, jak nie
może złapać oddechu, bo przyjemność jest aż tak intensywna, było
niesamowicie podniecające.

Przygotowując wczorajszą zabawę, miała świadomość, że

daje Jessemu cichą zgodę na rewanż. Zaakceptowała go bez słów,
a teraz zmagała się ze zdenerwowaniem z powodu tej decyzji.
Nigdy nie zaznała czegoś takiego, nie dzieliło się nią dwóch
mężczyzn. Dopóki nie poznała Jessego, nie doświadczyła ostrego
seksu, niesamowitego, narastającego pożądania, jakie dawała ta
mroczniejsza strona erotyki.

Przygryzła wargę i podeszła do jego gabinetu. Drzwi były

lekko uchylone, a z wewnątrz nie dochodził żaden dźwięk. Jakimś
sposobem udało mu się odzyskać kontrolę. Czuła to, wiedziała.
Jego głos, kiedy wcześniej do niej dzwonił, tylko ją w tym
upewnił.

Powoli otwarła drzwi i weszła do pokoju, szukając wzrokiem

Jessego.

Stał przy dużych, przysłoniętych zasłonami oknach. Pokój

był prawie ciemny, jego sylwetka wysoka, elegancka, władcza.

– Zamknij drzwi na klucz – powiedział pulsującym z

podniecenia głosem.

background image

Terrie poczuła, jak jej łono się zaciska, a cipkę zalewa

wilgoć. Drżącymi rękami zamknęła drzwi i przekręciła zamek.
Prawie się wzdrygnęła, słysząc ostry dźwięk. Stała cicho,
obserwując go. Patrzyła i starała się oddychać spokojnie pomimo
narastającego pożądania. Czuła, jak sutki twardnieją mocniej, a
cipka zaciska się z dręczącej potrzeby.

Niski stolik stojący obok kanapy przyciągnął jej wzrok.

Terrie wzięła głęboki oddech, żeby powstrzymać się od jęku.
Leżała na nim tubka nawilżacza, dwie małe klamerki na sutki i
żelowe dildo, o połowę węższe od jego penisa, ale równie długie.
Spojrzała na niego jeszcze raz.

Wzdrygnęła się, kiedy zaczął iść. Podszedł do stolika i

spojrzał najpierw na leżące tam przedmioty, a później na nią.

– Znasz mnie długo, Terrie – powiedział cicho. – Nigdy nie

próbowałem ukrywać, kim jestem i czego od ciebie oczekuję.

Przerwał na długą chwilę, jakby czekał, czy nie zaprzeczy

jego słowom. Nie mogła. Wiedziała o tym cały czas.

– Niektórzy mówią, że jestem zboczony, zdeprawowany –

kontynuował. – Nie zamierzam tego kwestionować. To, co robię,
na pewno nie jest konwencjonalne, ale taki właśnie jestem. I to jest
pragnienie, którego ty też nie możesz się wyprzeć, Terrie. Już nie.

Nawet nie próbowała zaprzeczać, ale – do diabła – nie miała

pojęcia, co powinna zrobić. Oblizała nerwowo usta, świadoma, że
zmrużył oczy, obserwując ten ruch.

– Nie zaprzeczam, Jesse – powiedziała w końcu cicho.

Niewielki uśmiech pojawił się na jego ustach.

– Nie, nie zaprzeczasz. – Podniósł ręce i wyciągnął je do niej.

– Chodź tu, Terrie.

Podeszła do niego powoli, drżąc, boleśnie świadoma swojego

ciała i erotycznego żaru, jaki je rozpalał. Czuła się tak, jak gdyby
płomienie paliły jej łono, spalały ją do głębi duszy. Kiedy podeszła
bliżej, gorąco rozlało się na całe ciało, piersi, pośladki. Prawie
zadrżała z pragnienia, żeby poczuć, jak mocno i ostro w nią
wchodzi. Dominuje nad nią. Daje jej prezent z jej własnego
poddania, całkowitego podporządkowania się własnym potrzebom.

background image

Przesunął dłońmi po jej ramionach. Terrie gwałtownie

nabrała powietrza. Jej głód niemal pokonał wszystkie pozory
kontroli, jakie miała. Mrowiło ją całe ciało, gęsia skórka pojawiała
się pod wpływem dotyku jego szorstkich dłoni, ciepła jego ciała.

– Wiesz, jaka jesteś dla mnie piękna? – spytał, przesuwając

dłonie do małych guziczków sukienki i odpinając pierwszy z nich.
– Jak długo czekałem, żeby cię dotknąć, ile nocy spędziłem, leżąc
rozpalony gniewem, kiedy Thomas jeszcze żył? Modląc się, żeby
cię nie dotykał, nie skrzywdził cię.

Potrząsnęła głową, walcząc ze wspomnieniami.

– Nie chcę więcej kłamstw między nami, Terrie. Żadnych

sekretów – szepnął jej prosto do ucha, po czym zaczął delikatnie je
pieścić. – Czy wiesz, jak trudno było odejść, gdy przychodziłem na
kolację, gdy jeszcze żył, a jego zgoda na pieprzenie się z tobą
wciąż rozbrzmiewała w moich uszach? Chciałem słyszeć, jak
wykrzykujesz moje imię, ujeżdżając mojego kutasa.

Otwarła szeroko oczy, słysząc niemal przemoc w jego głosie.

– Przykro mi. – Zadrżała w jego objęciach. – Nie

wiedziałam. Tak bardzo się tego bałam. – Zadrżała, gdy delikatnie
skubnął jej ucho.

– Jesteś moja – mruknął. – Twoja rozkosz, twoje jęki, twoja

słodka cipka, twój ciasny tyłeczek. Wszystko moje, Terrie.
Wszystko. Mogę cię pieścić, jak zechcę. Kusić, drażnić, patrzeć,
jak doświadczasz każdej erotycznej fantazji, o jakiej kiedykolwiek
marzyłaś.

Zanim zdążyła domyślić się jego intencji, chwycił sukienkę i

jednym szybkim ruchem rozerwał tkaninę. Posypały się guziki, a
ona jęknęła zaskoczona, a zaraz potem stęknęła z rozkoszy, kiedy
ją pocałował, wsunął język między rozchylone wargi do wilgotnej
głębi jej ust.

Zerwał resztki jedwabiu z jej ciała na sekundę przed tym,

kiedy przyciągnął ją mocno do piersi. Egipska bawełna koszuli
ocierała się o jej sutki, paliła ją, gdy dotknął zachłannie jej ust
swoimi ustami, wsunął w nią język, lizał ją, splatał się z jej
językiem, aż jęknęła z narastającej potrzeby.

background image

Pomiędzy nogami jej cipka kurczyła się, wilgotniała

wściekle. Ciężar kolczyka na sutku drażnił wrażliwą końcówkę
piersi. Jedną ręką chwycił jej włosy i odsunął głowę, przesunął
ustami wzdłuż szyi, czuła elektryzujące impulsy przeskakujące po
skórze. Podniósł głowę i spojrzał na nią ciemnymi z pożądania
oczami.

Stała, oddychając ciężko. Zachwiała się, kiedy się od niej

odsunął. Sięgnął po dwie klamerki na sutki. Przełknęła ciężko, ich
spojrzenia spotkały się i patrzył na nią uważnie, trzymając małe
klejnoty w dłoni.

Opuścił głowę do jej piersi.

– Jesse. – W jej jęku brzmiał częściowo strach, a częściowo

niesamowita potrzeba. Zaczął ją lizać, ssał ją, aż sutki sterczały
twarde i obolałe na półkulach piersi.

– Zaboli tylko troszkę – wyszeptał. – Ale lubisz taki lekki

ból, prawda?

Założył pierwszą klamerkę. Mocny, ostry nacisk sprawił, że

prawie doszła, czując rozkosz zmieszaną z bólem. Nie mogła
powstrzymać krzyku, gdy założył kolejną na drugą brodawkę.
Kołysała się, z cipki wylewał się gęsty sok, wrażenia powoli
zaczynały ją przytłaczać.

Pchnął palcem małe klejnoty zwisające z klamerek. Zagryzła

wargę, czując pociągnięcie na wściekle pobudzonym ciele.

– Jesse, nie wiem, czy to wytrzymam. – Zalewała ją rozkosz i

ból.

Dotknął palcami jej policzka, delikatnie, z miłością.

– Jeżeli będzie tego za dużo, Terrie, po prostu powiedz. Nie

chcę od ciebie brać, kochanie. Chcę ci dawać.

Przygryzła znów wargę, słysząc emocje w jego głosie.

Pulsowała w nim potrzeba pokazania jej, kim jest, echo jego
własnych głębokich i mrocznych pragnień.

– Połóż się na kanapie. Na brzuchu. – Głos miał szorstki,

próbował się kontrolować. – Unieś biodra. Pokaż mi, jak wypełnia
cię korek.

Prawie przewróciła się na dywan od wybuchu nagłego

background image

pożądania osłabiającego jej ciało. Zrobiła tak, jak kazał: położyła
się na chłodnej narzucie, którą przykrył skórzaną sofę. Ułożyła
ciało tak, jak tego chciał. Zadrżała na myśl o tym, że patrzy teraz
na rozciągający ją korek.

– Piękna – wyszeptał.

Sekundę później usłyszała, jak się rozbiera. Bolesne

pożądanie przetoczyło się przez jej ciało. Klamerki na sutkach nie
były bardzo ciasne, ale ten nacisk i tak ją wykańczał. Chciała
więcej. I chwilę później dostała więcej.

Bez żadnego ostrzeżenia. Żaden dźwięk nie zdradził jego

zamiarów. Jego dłoń wylądowała mocno, gorąco na jednym z
pośladków. Terrie krzyknęła, ale to nie ból, tylko rozkosz przedarła
się niszczycielsko przez jej ciało, a cipka oszalała z pożądania.
Sekundę później kolejny klaps trafił w drugi pośladek. Wzdrygnęła
się i krzyknęła, choć w tym samym czasie uniosła biodra,
domagając się więcej.

Nie mogła tego wytrzymać. Ogarnęła ją paląca żądza,

przejęła nad nią władzę w sposób, jakiego sobie nawet nie
wyobrażała. W ciągu kilku minut jej pupa płonęła, cipka ociekała
wilgocią, płacząc z zachłannej potrzeby.

– Masz najpiękniejszy tyłek, jaki kiedykolwiek widziałem –

powiedział, gładząc obolałe ciało. – Wiesz, ile spędziłem nocy,
masturbując się i myśląc o tym, jak pieprzę twój słodki tyłeczek,
Terrie?

background image

Rozdział czternasty

Terrie jęknęła. Zacisnęła mięśnie na wypełniającym ją korku,

nie mogła doczekać się mocniejszej, gorętszej inwazji jego
grubego penisa. Pośladki były rozgrzane od ostrych klapsów, cipka
płonęła od nieugaszonego podniecenia.

– Moja – wyszeptał jeszcze raz, delikatnie przesuwając

ustami po rozpalonym łuku jednego z pośladków. Pieszczota
sprawiła, że zadrżała z rozkoszy odbijającej się po całym ciele. –
Ale najpierw muszę cię dla mnie przygotować.

Przesunął się pomiędzy jej uda i położył dłoń na biodrze,

wskazując, że powinna podnieść się trochę bardziej. Terrie
zacisnęła pięści na narzucie, zgięła kolana, żeby podnieść się
wyżej. Mocny, napięty jęk aprobaty sprawił, że soki polały się
obficiej z jej rozpalonej cipki.

Zadrżała, czując, jak chwyta podstawę korka i wyciąga go

powoli z jej ciała. Szeroka baza rozciągała ją podniecająco,
sprawiała, że jęknęła z narastającego podniecenia, a potem z jego
utraty, gdy Jesse wysunął korek całkowicie. Ale nie zamierzał
zostawić jej niezaspokojonej.

Usłyszała, jak się porusza. Jak otwiera się zatyczka na żelu

nawilżającym, a potem poczuła grubą warstwę na tylnej dziurce i
jego palce wsuwające się na chwilę do środka.

– Chciałem zacząć delikatnie – wyszeptał, obejmując ręką jej

talię. Przyciągając ją do siebie, oparł się o kanapę. – Najpierw
dildo, potem ja, ale chyba nie wytrzymam, Terrie.

Próbowała odzyskać równowagę, ale uniósł ją na swoje

biodra, plecami do siebie i rozstawił nogi po obu stronach swojego
ciała, a jego kutas dotknął wejścia do odbytu.

Zadrżała, chwyciła go dłońmi za nadgarstki. Trzymał jej

biodra, jej tylne wejście powoli otwarło się i wsunął w nie penisa.

– O Boże, Jesse! – Czuła, jak otwiera się dla szerokiej

końcówki jego członka, a on przycisnął ją mocniej do siebie.

Gorąco eksplodowało w jej cipce, jej odbycie i wystrzeliło w

górę kręgosłupa, aż poczuła, jak mięśnie powoli się rozstępują,

background image

żeby go przyjąć. Mocne ukłucie bólu, ognista fala podniecenia – to
wszystko połączone razem zmieniło jej wcześniejsze pojęcie o
pożądaniu. Ta potrzeba była jak jakiś demon w jej ciele. Walczyła,
żeby się uwolnić, gdy Jesse powoli wchodził w nawilżony kanał.

Wciąż powtarzała jego imię, czując wślizgujący się w nią

każdy centymetr. Powoli, z premedytacją.

– Terrie, jesteś taka ciasna – wyszeptał, gdy nabrzmiała

końcówka wsunęła się w całości. – Taka gorąca i słodka, kochanie.

Krzyknęła. Nie mogła się powstrzymać. Wszedł w nią cały

jednym gładkim ruchem, wbił się w nią, a rozkosz i ból przedarły
się brutalnie przez jej ciało. Czuła, jak wilgoć kapie z jej cipki, a
sutki w odpowiedzi pulsują pod klamerkami. Przyciągnął ją bliżej
do swojej piersi.

– Spokojnie, kochanie. – Pocałował ją w ramię, pieścił

językiem jej ciało. – Jeszcze minutkę. Musisz się do tego
przyzwyczaić. Wszystko jest w porządku.

Nie mogła złapać tchu. Nie z bólu, chociaż napięcie było

kłujące, tylko z rozkoszy. Agonalnej potrzeby. Czuła, jak jej
orgazm powoli się buduje.

– Jesse, pomóż mi – wyszeptała zdesperowana. Dotknęła

palcami swojej cipki, okrążyła nabrzmiałą łechtaczkę, naparła na
niego, kręcąc biodrami.

O Boże. To było niesamowite. Poruszyła się jeszcze raz,

jedną stopę opuściła na podłogę, żeby się podeprzeć. Zmieniła
pozycję i wygięła ciało, biorąc go głębiej do środka.

Szlochała z rozkoszy, poruszała gorączkowo palcami po

wejściu do obolałej cipki, ale Jesse złapał jej dłoń i przytrzymał ją.
Poruszył biodrami i wysunął się kilka centymetrów, a potem znów
pchnął do przodu.

Wiła się na nim, próbując uwolnić dłonie. Z ust wyrywały się

jej zachrypnięte okrzyki. Była tak rozpalona, tak podniecona,
jakby za chwilę miała stanąć w płomieniach.

– Jesse, nie wytrzymam tego! – krzyknęła. Jedną dłonią

trzymał jej dłonie, a drugą uniósł biodra na tyle, żeby wykonać
serię spokojnych pchnięć.

background image

Rozpadała się. Czuła, jak cipka zaciska się, kurczy, błaga,

żeby ją wypełnić. Już miała wyrzucić z siebie tę potrzebę, kiedy
kliknął zamek i drzwi powoli się otwarły.

Do pokoju wszedł Lucian Conover. Schował klucz do

kieszeni i podszedł do kanapy. Palce szybko rozpinały guziki
koszuli.

– Terrie? – Jesse wyszeptał jej imię, a jego penis zapulsował

w jej wnętrzu.

Wpatrywała się w Luciana. Widziała, że jej cipka przykuła

jego wzrok, błyszcząca wilgoć pokrywała nagie fałdki, podczas
gdy Jesse brał ją od tyłu. Rozebrał się szybko, zdjął spodnie, a jego
penis wyskoczył na wolność. Gruby, pełen żyłek członek był
nabrzmiały i gotowy, żeby w nią wejść.

– Czy właśnie tego potrzebujesz, Terrie? – spytał Lucian,

dotykając swojej erekcji. – Wyjdę, jeśli chcesz.

Ale czy ona tego chciała? Patrzyła na jego kutasa, a w jej

głowie kłębiły się erotyczne myśli o tym, jak w nią wchodzi,
łagodzi palącą potrzebę jej udręczonej cipki.

Przyklęknął, otwarł szerzej jej nogi i schylił głowę do

nabrzmiałej łechtaczki. Jesse zaczął znów powoli poruszać się w
niej. Półleżąca pozycja pozwalała mu wysunąć się z niej kilka
centymetrów i wejść w nią jeszcze raz. Rozkołysał jej ciało
pasmami bólu i rozkoszy, gdy Lucian wessał do ust jej łechtaczkę.
Już po chwili początki pierwszego, gwałtownego orgazmu
przedarły się przez ciało Terrie. Zesztywniała, krzyknęła,
próbowała zachować równowagę, ale Jesse sięgnął do jej piersi,
chwycił klamerki na sutkach i uwolnił jej udręczone ciało.
Rozdarła ją eksplozja.

Wykrzyczała jego imię, a wtedy Lucian podniósł się, zgiął

kolana i zaczął wsuwać się pomiędzy drżące mięśnie jej cipki.

– Spokojnie, maleńka. Już dobrze, kochanie. Poczuj, jak

może być ci dobrze. Poczuj, Terrie, jak może być zajebiście
dobrze. – Znieruchomiał, a Lucian zaczął się w niej poruszać
powolnymi, krótkimi ruchami, wsuwając nabrzmiałego penisa
głębiej do jej zaciśniętej pochwy.

background image

Otwarła szeroko oczy, a jej spojrzenie pociemniało. Jesse

wciąż szeptał jej coś do ucha, jego kutas pulsował, a Lucian
wkładał swoją imponującą erekcję głęboko do jej zaciśniętego
ciała.

Nie mogła złapać tchu, błagała zdziwiona, że krzyki i prośby

wychodzą z jej własnego gardła.

– Tak! – Jej głowa opadła na ramiona Jessego, a on

przycisnął usta do jej policzka. – Tak! O Boże! Pieprz mnie! Jesse,
każ mu, żeby mnie pieprzył mocniej, zanim umrę.

Jej szorstkie słowa podziałały na nich jak katalizator. Nie

wiedziała, czyje ręce uniosły ją nad ciałem Jessego, nie dbała o to.
Zsynchronizowali się idealnie. Poczuła, jak Jesse prawie zupełnie z
niej wychodzi, a Lucian wbił się w nią silnie, pewnie i głęboko.
Lucian wycofał się tylko po to, żeby Jesse wszedł do ciasnego
ciepła jej tyłka.

Podwójna penetracja to było zbyt wiele dla jej przeciążonych

zmysłów i przewrażliwionego ciała. Kiedy zaczęli ją pieprzyć
mocno i szybko, a ich jęki mieszały się z jej kobiecymi krzykami,
nagle ogarnął ją orgazm tak wybuchowy, tak gwałtowny, że
straciła oddech, straciła kontrolę i poddała się cyklonowi emocji i
rozkosznemu bólowi, który rozdarł jej ciało. Lucian i Jesse jęknęli
jej imię i obaj doszli głęboko w jej kurczących się kanałach.

background image

Rozdział piętnasty

– Już dobrze, kochanie… – Ale to nie był koniec. Kilka

godzin później Terrie drżała, jej ciało pokrywał pot i wstrząsnął nią
kolejny orgazm.

Jesse wytryskiwał do jej nabrzmiałej cipki, a Lucian po raz

kolejny doszedł w jej napiętym tyłku. Nie dali jej wytchnienia w
tych godzinach rozkoszy. Jesse ją trzymał, obserwował, szeptał jej
nieprzyzwoite wskazówki do ucha i obaj patrzyli, jak Lucian
rozdziela wargi jej cipki, a jego kutas wchodzi w nią powoli,
doprowadzając ją do szaleństwa. Jesse mówił jej, jak to
niesamowicie wygląda, szeptał, jaka jest piękna w swojej
rozkoszy.

A rozkosz się nie kończyła.

Nie miała już kompletnie siły, kiedy w końcu uwolnili jej

ciało i Jesse pomógł jej położyć się na kanapie. Zapadła noc, biura
były już puste, a ona zbyt nasycona, zbyt zadowolona, żeby nawet
rozważać ruszenie się stamtąd.

Poczuła, jak otula ją miękkie nakrycie, i zamknęła zmęczone

oczy, tylko nikle świadoma, że Jesse i Lucian się ubierają.

***

Jesse obserwował Terrie. Zmęczenie ogarniało jego ciało,

zapiął spodnie i patrzył, jak Lucian zapina koszulę. Drugi
mężczyzna był cichy, refleksyjny, gdy patrzył na Terrie. Włosy
opadały jej na ramiona, przylegały do wilgotnego ciała, powoli
zapadała w sen.

– Thomas na nią nie zasługiwał – westchnął Lucian,

słuchając, jak jej oddech się pogłębia.

– Ja zasługuję. – Jesse dobrze wiedział, że kilku członków

ich grupy miało chrapkę na Terrie, nawet przed śmiercią Thomasa.
– Jest moja.

Lucian przytaknął gwałtownie. Jesse wiedział, że on

interesował się Terrie nawet bardziej niż inni. Wiedział też, że
kobieta, która zaakceptuje Conovera, może dostać więcej, niż

background image

będzie w stanie przyjąć.

– Ona jest kobietą dla jednego mężczyzny – westchnął

Lucian, uśmiechając się zawadiacko. – Nie sądzę, żeby doceniła
plany, jakie miałem wobec niej.

– Nie ta kobieta – zgodził się Jesse.

Lucian znów przytaknął.

– Dbaj o nią. Ona cię kocha, wiesz o tym.

Tak, wiedział. Udowodniła to ubiegłej nocy w sposób,

jakiego nawet sobie nie wyobrażał.

– Ja też ją kocham – westchnął. Zawsze tak było. Tak długo,

jak ją znał.

Lucian przytaknął gwałtownie i wyszedł z biura szybkim,

zdecydowanym krokiem. Jesse pokręcił głową, opadł na fotel
naprzeciw Terrie i obserwował, jak śpi.

Dla niego była najpiękniejsza na świecie. Od lat obawiał się,

że w końcu będzie musiał utemperować swoją seksualność, żeby ją
zdobyć. Stłumić potrzebę zobaczenia jej oddającej się całkowitej
rozkoszy. Pozwalającej jej ciału kompletnie podporządkować się
własnym potrzebom. Wziąć największy dar, jaki jej ofiarował. Dar
jej pełnej, niczym nieskrępowanej seksualności.

Niektóre kobiety mają taką ukrytą potrzebę, mroczniejsze

pragnienia, poszukują absolutnej przyjemności. Tak jak Jesse i
jego przyjaciele pragnęli tego jako mężczyźni. Potrzeba
zobaczenia i poczucia poddania się ich kobiety, tej skrywanej
seksualności. Przyglądania się, jak ktoś, komu ufają, kogo znają,
pomaga odkrywać potrzeby i zmysłowość ich partnerki. To była
najwyższa ekstaza, wyzwolenie niepodobne do niczego innego.

Nie zdarzało się to zbyt często. Raczej okazjonalnie.

Westchnął i podszedł do szafy wyjąć sukienkę, którą przygotował
dla niej na ten wieczór. Położył ją na krześle i podszedł do niej.

– Obudź się, kochanie – wyszeptał i wziął ją w ramiona, a

potem zaniósł pod prysznic w łazience przy swoim gabinecie. – No
dalej. Czas zaplanować resztę naszego życia.

Otwarła oczy, zaspana, uwodzicielska i uśmiechnęła się

kusząco.

background image

– Resztę naszego życia, co? – Owinęła leniwie ramionami

jego szyję i patrzyła na niego z miłością. Czuł jej miłość, ciepło
ogarniające go zawsze, kiedy na nią patrzył.

– Resztę naszego życia. – Postawił ją na podłodze łazienki i

spojrzał na nią. – Kocham cię, Terrie. Na pewno już o tym wiesz.

Jej uśmiech rozjaśnił mu duszę.

– Kocham cię, Jesse. Ale ta sprawa z dzieleniem się. –

Potarła z niezdecydowaniem ucho. – Ograniczmy to do minimum
– zasugerowała delikatnie. – Naprawdę wolę ciebie.

Zaśmiał się i objął ją ramionami. Żałował, że nie ma

wystarczająco dużo energii, żeby rzucić ją na podłogę i znów
wziąć. Dla czystej przyjemności samego aktu.

– Zdecydowanie do minimum – obiecał. Odsuwając się,

spojrzał na nią z uwielbieniem. – Tylko wtedy, kiedy będziesz tego
potrzebować. Obiecuję. Tylko wtedy, kiedy ty tego zechcesz.

background image

Epilog

– Cześć, Znudzona. Jak leci? – Słowa wyskoczyły na ekranie

komputera, wywołując na twarzy Tally rozbawiony uśmiech.

– Powoli, Nikczemny. Bardzo powoli – odpisała, parskając

nad tym niedopowiedzeniem.

Życie, jakie prowadziła w internecie, było kompletnym

przeciwieństwem jej prawdziwego życia, od którego uciekała co
wieczór, jeżeli tylko miała taką okazję. Ci sami mężczyźni, te same
imprezy, to samo gówno. Znudziła się tym już wiele miesięcy
temu. Musiała tylko wpaść na to, dlaczego się tym znudziła.

– Twój szef ciągle sam zajmuje się dokumentami? – To był

dyżurny żart na czacie, który odwiedzała. Opowiedziała o tym już
pierwszego dnia. Jej osiągnięcie wywołało u wszystkich respekt.
Osobiście spodziewała się wtedy co najmniej porządnej kłótni z
Jessem Wymanem. Nie spodziewała się, że rzeczywiście zacznie
sam to robić.

– Nie mam bladego pojęcia – odpisała w końcu. – Chyba

mnie dzisiaj zwolnił.

Zmiana stanowiska, zwolnienie – to właściwie to samo.

Lubiła pracować z Wymanem. Nie było to specjalnie ambitne, ale
miała sporo czasu na zakupy.

– Zwolnił? – wyskoczyło w odpowiedzi. – Nie ośmieliłby się

zwolnić Ciebie.

Zaśmiała się w duszy. Były takie dni, kiedy Wyman chciał ją

zabić, ale oparł się tej pokusie, wykazując więcej samokontroli, niż
się spodziewała. Oczywiście ślub, który planowała Terrie,
wywoływał zrozumiałe zmęczenie. To albo jej popołudniowe
wizyty w biurze.

– Powiedział, że to tylko przeniesienie. Wysyła mnie do

piekła, Nikczemny. – Tally westchnęła na samą myśl.

Fuzja pomiędzy firmą Conovera a Delacourte była

ogromnym zaskoczeniem w zeszłym miesiącu. Jeszcze większym
zaskoczeniem było przeniesienie jej na stanowisko osobistej
asystentki Luciana Conovera.

background image

– Przeniesienie? – Krótkie pytania były charakterystyczne dla

Nikczemnego. Niemal czuła jego zniecierpliwienie. – Do piekła?

– Do piekła – westchnęła. – Moim nowym szefem jest

Lucyfer. To wcale nie będzie śmieszne : \'7b Koniec zabawy. –
Nawet pisząc to, czuła rozdrażnienie. Lucian Conover nie był jej
koncepcją idealnego szefa. – Miejmy nadzieję, że pod tym
ponurym wyrazem twarzy skrywa jakieś resztki poczucia humoru.
Założę się, że nawet nie wie, jaka jest różnica między ménage a
margaritą. Komu będę opowiadać moje sprośne dowcipy?

***

Lucian się skrzywił. O kurwa. Lucyfer, tak? Nie wie, jaka

jest różnica między ménage a margaritą. Stłumił serię przekleństw,
poderwał się od komputera i zaczął wściekle chodzić po gabinecie.
Pyskata, mała jadowita jędza. Jeżeli nie przestanie ciągnąć tego
tematu, pokaże jej takie cholerne ménage, że nie zapomni o nim w
przyszłym życiu. Nie wiedziała, co to dobre maniery, i nie
okazywała mu żadnego szacunku. Tak było za każdym razem,
kiedy pojawiał się w biurze Jessego.

Docinała mu tylko tym jadowitym językiem i uśmiechała się

z wyższością przy każdej możliwej okazji. I pokazała mu na sto
różnych sposobów, że oczekuje, że będzie czołgał się u jej małych
stópek. Kurwa mać. Mógłby to zrobić, żeby skosztować tego
słodkiego ciałka, i to go naprawdę nurtowało.

– Oddychasz jeszcze? – Zgryźliwe pytanie wywołało

natychmiastową odpowiedź z delikatną zaczepką.

– Tak, po prostu zastanawiałem się, co łączy ménage i

margaritę – odpisał, wkurzając się na siebie na tysiąc możliwych
sposobów. Chyba zwariował, że wybrał ją na swoją asystentkę.
Stracił swój najukochańszy rozum.

– Nic nie łączy. – Zatrzymał się na chwilę nad jej

odpowiedzią. Znudzona zawsze miała uzasadnienie dla
wszystkiego, co mówiła. Chyba że była nieszczęśliwa albo
samotna. Nauczył się tego w ciągu ostatniego roku. Jego celem
było dowiedzenie się wszystkiego na jej temat.

background image

– Wszystko OK, Znudzona? – Naprawdę nie powinno go to

obchodzić, ale jednak obchodziło.

– Tak, w porządku. – W jej słowach czuć było pustkę, nawet

w tym bezosobowym okienku komunikatora. – Może wybiorę się
jutro na zakupy. Słyszałam, że są wyprzedaże butów…

– Biedne krowy, poświęcają swoje życie dla twojego

uzależnienia. – Potrząsnął głową, ciągle się martwił. Nie
zachowywała się normalnie.

– Krowy, aligatory, cokolwiek. – Nie, to nie była jego

Znudzona.

– Hej, mała, możesz mi powiedzieć, wiesz przecież. –

Potrzebował, żeby to zrobiła.

Zapadła długa cisza.

– Ona jest moją przyjaciółką. – Słowa wreszcie się pojawiły,

choć zabarwiał je smutek. – Nie mogę uwierzyć, że ma taki
okropny gust, jeżeli chodzi o mężczyzn.

– Tak? – Lucian nawet nie udawał, że rozumie, o co chodzi.

– Kocham ją jak siostrę. – Musiała mówić o Terrie.

Czekał, co jeszcze napisze.

– Nie wierzę, że naprawdę pieprzyła się z Lucyferem!

Oszalała? Straciła rozum? Ten gość jest wyrzutkiem. Nie ma stylu,
nie ma klasy i wątpię, czy jego kutas mierzy choć dwanaście
centymetrów długości. Potrzebuje pewnie tylko palca, żeby się
zadowolić.

Usiadł powoli w fotelu. Jego kutas, całe dwanaście

centymetrów i dużo więcej, pulsował wściekle. Zmrużył oczy.

– Ten facet patrzy spode łba i uśmiecha się szyderczo.

Porusza się jak słoń w składzie porcelany. Jest takim nudziarzem.
Rany. Potrzebuję nowej pracy.

Zacisnął pięści i zazgrzytał zębami z wściekłości. Mała

jadowita wiedźma. Słoń w składzie porcelany? Kutas na dwanaście
centymetrów? Na dwanaście centymetrów? Och, pokaże jej dużo
kurwa więcej niż cholerne dwanaście centymetrów. Niech ją diabli.
Ta kobieta tak gryzła, że zawstydziłaby wściekłego psa.

– Chcesz odejść z pracy? Pomyśl tylko o tych wszystkich

background image

zawiedzionych butach. – To było słabe, naprawdę słabe, ale –
niech go szlag – nie mógł wyrzucić z siebie całej wściekłości przez
internet. Pewnie zachowałaby tę pieprzoną wiadomość i pokazała
wszystkim znajomym na czacie. Uśmiechnął się szeroko. Zdziwi
się, i to bardzo.

– No cóż, to prawda. Ale zdecydowanie szukam.

Znieruchomiał. Szukała, tak? To się jeszcze okaże.

– W takim razie powodzenia, kochana. Na mnie czas. Gorąca

randka.

Przez dłuższą chwilę nic się nie pojawiało.

– W porządku. Dobranoc.

– Dobranoc, kochana. Głowa do góry, może będziesz mieć

szczęście i okaże się, że jest więcej niż dwanaście centymetrów –
warknął.

– Jak gdyby to mogło mu pomóc. – Niemal czuł wyniosły ton

jej głosu. – Gdzie, och, gdzie są wszystkie samce alfa? Matki
musiały was zbyt długo karmić piersią.

– Albo twoja karmiła cię jadem i ostrymi przyprawami, a nie

słodkim mlekiem – odpisał wściekle. I naprawdę miał to na myśli.

– LOL. To było dobre, Nikczemny. Baw się dobrze dla mnie.

Porozmawiamy później.

Wyłączył okienko i zamknął program. Prawie trząsł się z

wściekłości i podniecenia. Poderwał się na nogi i niespokojnie
przeczesał włosy palcami, znów zaciskając zęby ze złości. Niech ją
diabli. Lucyfer, tak? Dwanaście centymetrów? Warknął, idąc przez
dom. Złapał skórzaną kurtkę ze stojaka przy schodach i podszedł
do drzwi.

Panna Znudzona Tally cholernie się zdziwi.

background image


background image


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Leigh Lora 3 Uwiedzenie
Leigh Lora 04 Nikczemny zamiar
Leigh Lora 5 Poświecenie
Leigh Lora Kuszac bestie
Leigh Lora 6 Akceptacja
Leigh Lora 1 Poddanie
Leigh Lora Bound Hearts 01 Surrender (Poddanie) [nieof ]
Leigh Lora 7 Bezwstydna
Leigh Lora 2 Uleglość
Leigh Lora Bound Hearts 02 Submission Uległość (nieof)
Leigh Lora Bound Hearts 01 Surrender (Poddanie) [nieof ]
Lora Leigh Cowboy & the Captive (Ellora s Cave)
Akceptacja Lora Leigh
Lora Leigh Bound Hearts 01 Surrender (Poddanie)
Leigh Michaels Idealne rozwiązanie (Harlequin Romance (tom 264)
Lora Leigh August Heat
Lora Leigh Elite Ops 05 Renegade
Lora Leigh Coopers Sehnsucht

więcej podobnych podstron