ROZDZIAA OSIEMNASTY
Neferet
Oczy Neferet poruszały się pod zamkniętymi powiekami, gdy przeżywała XX wiek.
Przez pewien okres czasu, który ostatecznie przyniósł jej wielką moc oraz
zapoczątkował jej nieśmiertelność, tak naprawdę była straszna nuda.
Istniały dwa wyjątki: jej marzenia i stara kobieta. Pierwsze okazały się kłamstwami,
a drugie było bardziej spektakularne od prawdy. To było tak ironiczne, bo jej sny z
każdym razem były coraz bardziej przyjemne. Neferet powróciła do Wieży Grove w
Domu Nocy i do szkoły aż nazbyt chętnej by obsypać ją troską i współczuciem. Zbyt
blisko niej następowały przedwczesne zgony: śmierć jej pierwszego kota, małą
Chloe oraz jej Wojownika. Każdy rozumiał, kiedy Neferet wycofała się z życia
towarzyskiego i spędziła niebywały okres czasu modląc się i medytując. Nie mieli
pojęcia, że w rzeczywistości Neferet spędzała czas modlitwy w głębokim,
wywołanym lekami snem, tęskniąc za Bogiem, który przyszedł do niej tylko wtedy,
gdy była nieprzytomna.
Kalona był sprytny. Choć był nieziemsko przystojny, nawiedził jej sen jako Bóg bez
Twarzy, który prosił tylko aby zdradziła mu swoje fantazje oraz by pozwoliła mu ją
wielbić. To wcale nie wydawało się snem. Pózniej - gdy było już za pózno - Neferet
zdała sobie sprawę, że faktycznie nie śni - Kalona wszedł do jej podświadomości i
nią manipulował. Wtedy wszystkim, co chciała, było to aby Nieśmiertelny rozpalił
w niej płomień. Ona nadal otwierała się na niego, gdy jej podświadomość słuchała
jego szeptów, Neferet poczuła się silniejsza. Zaczęła kwestionować nowoczesny
sposób wampirów otaczających ją. I, ostatecznie, przekonała się, jej
przeznaczeniem było porzucić boga z jego bezpodstawnego uwięzienia tak, że on i
ona mogliby rządzić ramię w ramię, Nyx i Erebus na Ziemi. Wspólnie będą
zwiastunem nowej ery, gdzie wampiry nie będą już w niespokojnym, żałosnym
pokoju z ludzmi.
Dyskretnie, Neferet ustawiła temat wydarzeń, który nieodwracalnie zmieni kształt
relacji wampir-człowiek. Tak, jak Nieśmiertelny powiedział jej w snach: Dlaczego
by Mikamh
bogowie, którzy chodzą po ziemi kłaniają się przed tymi, którzy powinni ich czcić?
Neferet wykorzystała utratę jej Wojownika jako usprawiedliwienie do podróży,
aby nie być związaną żmudną pracą bycia profesorem. Szukała, zawsze szukała
tego, co spełni jej marzenia, lecz wymykało jej w życiu. Neferet uśmiechała się gdy
zaczęli nazywać ją ambasadorką Nyx, której wizyty błogosławiły każdemu Domu
Nocy w specjalny sposób.
Neferet myślała o sobie jako ambasadorce władzy. Użyła swojego psychicznego
daru aby dowiedzieć się, które Wysokie Kapłanki chciały, potrzebowały, aby być
chwalone lub wyzwane, zagrożone lub wychwalone, uwielbiane lub ignorowane, a
potem dała im czego chcą: informacje, leczący dotyk, intuicję, podniecenie ... lista
potrzeb i pragnień Wysokich Kapłanek była nieskończona.
Podczas gdy Neferet "służyła", zdobywała miejsce w społeczności wampirów.
Myślała o sobie jak o potężnym, intrygującym kameleonie. Dowiedziała się, jak
sprawić, by ludzie widzieli w niej to, w co każdy z nich najbardziej ufa, szanuje, a
ostatecznie, czci. I zawsze, zawsze, Neferet przypisywana była do serca narodu - do
Oklahomy - gruntów koloru starej krwi i młodego miasta, Tulsy, gdzie zakopała
rejestr jej przeszłości człowieka, i gdzie jest Kalona wraz z marzeniami, szeptami i
dotykiem przyciągając ją.
Szukaj mojego uwolnienia... Szukaj mojego uwolnienia...
Jego szepty wypełniły jej marzenia i nawiedzały jej życie. To był dwudziesty drugi
kwietnia w roku 1927, kiedy zamożna para ludzi, Waite i Genevieve Phillips,
wydała zaproszenie dla wampirskich Wysokich Kapłanek, aby uczestniczyły na
Wielkiej Gali, świętującej zakończenie budowy posiadłości nazwanej nazwiskiem
Philbrook. Neferet była pewna, że znajdzie się wśród tych, którzy przyjęli
zaproszenie. Philbrook jej nie interesowało, ani nie na filantropijna, liberalna para
zamożnych ludzi i ich przyjaciele z wyższych sfer. Miasto nie interesowało Neferet.
Pachniało olejem i alkoholem, pieniędzmi, krwią i władzą - zawsze władzą. To był
zapach władzy, jak esencji z jej snów, który zmusił ją do opuszczenia nocnej
imprezy Phillipsów i wędrówki przez miasto. Niedawno wybudowane rezydencje
by Mikamh
naftowe były porozrzucane wokół. Neferet minęła je niezauważona. Kątem oka
spojrzała w okna - ledwo zauważyła szkło ołowiowe i błyszczące niczym lód nowe
elektryczne żyrandole. Jednak oddalała się coraz bardziej od błyszczących
dworów, podążając za melodyjnym małym strumykiem, który zdawał się
wyszeptać dla niej piosenki.
Rezydencja pojawiła się nagle, jak gdyby zmaterializowała się specjalnie dla
Neferet. Była ogromna, ustawiona na środku nieskazitelnie utrzymanych ziem z
porozstawianymi gdzieniegdzie dębami. Neferet pamiętała kiedy myślała, jak
dziwne było to, że była tam tylko żelazna brama w wejściu od strony ulicy, a nie
otaczający ją mur. Potem zobaczyła znak i zdała sobie sprawę, że, choć wydawało
się, iż została wybudowana na kształt europejskiej willi, a może nawet zamku,
masywna, kamienna posiadłość była szkołą prywatną. Neferet zwróciła na to
uwagę, zanim jeszcze zobaczyła staruszkę. Weszła na teren kampusu, gdyż
całkowicie wzbudziło to jej zainteresowanie. Były tam dwa główne budynki, oba
zbudowane z unikatowego kamienia. Kampus wydawał się nowy, tak bardzo nowy,
że wyglądał na ciemny i niezamieszkany. Podczas, gdy wędrowała przez drzemiący
kampus, ta wyszeptywana piosenka, którą słyszała przez całą noc, stała się
rzeczywistością i złączyła się ze snem Neferet. Najpierw usłyszała dzwięczny rytm
bębna. Neferet podążyła za nim daleko na wschód, na sam skraj terenu kampusu.
Tam zapachy szałwii i turówki wodnej doprowadziły ją do ogromnego dębu, na tyle
dużego, że zasłaniało światło ogniska. Zauważyła że ptaki wypełniały gałęzie dębu.
Kruki, przypomniała sobie po krótkim namyśle.
Dziwne, zwykle kruki nie są spotykane w nocy.
Neferet okrążyła drzewo i zobaczyła ognisko. Wtedy bębnienie wypełniło polanę,
co przykuło uwagę Neferet do starszej kobiety. Klęczała przy ogniu z dużym
bębnem przed sobą, w który uderzała prostym patykiem owiniętym skórą
trzymanym w prawej ręce. W lewej ręce trzymała topór. Co kilka uderzeń siekała
część długiej, grubej liny suszonych ziół o wielkości pięści, które leżały obok niej.
by Mikamh
Ogień syczał gdy pożerał zioła, wypluwając słodko pachnący dym. Sukienka
kobiety, choć już dawno pożółkła z czasem, miała niespodziewany urok. Delikatny
ornament odzwierciedlał blask ognia, a długie frędzle kołysały się z wdziękiem z
każdym uderzeniem bębna. Jej twarz była stara, gruby warkocz włosów całkowicie
czarny, ale jej głos był tak wyrazny jak młodej dziewczyny. Zaczęła śpiewać i
Neferet była zachwycona jej słowami.
Starożytny jeden śpi, czekając aby powstać...
Neferet podeszła w ciszy w stronę staruszki podczas, gdy piosenka wbijała się
przez jej ciało z każdym uderzeniem serca.
Gdy potęga ziemi krwawi święty czerwony
Znak odkrywa prawdę;
Królowa Tsi Sgili będzie knować.
Powinien on być oczyszczony przez pogrzebne łoże [trumnę].
Neferet stanęła w blasku ognia. Stara kobieta spojrzała na nią kaprawymi oczyma,
które mogły być kiedyś niebieskie. Jej piosenka urwała się.
"Nie," Neferet nalegała.
"Śpiewaj dalej. To piękny utwór." Staruszka wyglądała na spiętą, ale śpiewała
dalej:
Poprzez dłonie śmierci jest wolny
Straszne piękno, potworny widok
Powinny być rządzone ponownie
Kobiety powinny klęczeć przy jego ciemnych mocach
Piosenka Kalony brzmi słodko
by Mikamh
Jak rzez z zimną krwią.
Kalona! Imię boga przeszyło Neferet.
"Zaśpiewaj to jeszcze raz, stara kobieto" nakazała.
"Skończyłam. Idę. " Staruszka zaczęła wstawać, ale Neferet ruszyła szybko, aby ją
zatrzymać. To było zbyt łatwe, aby wyrwać topór staruszce - zbyt łatwa, aby
przecisnąć go przez jej gardło.
"Rób jak mówię albo rozetnę ci gardło i zostawię cię tutaj, aby ptaki oczyściły
twoje starożytne kości." Staruszka zamknęła oczy; wzięła głęboki, drżący oddech; a
następnie zaczęła śpiewać, w kółko, dopóki Neferet była pewna, że zapamiętała
piosenkę. Dopiero wtedy pozwoliła kobiecie przestać. Dopiero wtedy zagłębiła się
w umysł staruszki.
"Myślisz o sobie jako o Ghigua. Co to znaczy?" zapytała Neferet. Oczy staruszki
rozszerzyły się. Nie odpowiedziała Neferet, ale jej umysł zalała panika oraz dziwne
słowa: Ane li sgi, demon, Tsi Sgili, pożeracz dusz, morderca ludzi. Ta fala słów
wprowadziła do umysłu Neferet strach i przerażenie.
"Bardzo się mnie boisz." Neferet uśmiechnęła się i usiadła bliżej starej kobiety, tak,
aby topór znajdował się w niewielkiej przestrzeni między nimi.
"Słyszysz to, co jest w mojej głowie.", powiedział kobieta.
"Słyszę to, a nawet więcej," odrzekła Neferet. "Twoja piosenka - wierzę, że
rozumiesz, co to znaczy."
"Śpiewam tę piosenkę w każdy nowy księżyc jako ostrzeżenie."
"Oczywiście, dla niektórych to będzie ostrzeżenie. Dla mnie to obietnica." Neferet
nie badała dalej umysłu staruszki. "Nie boisz się mnie, bo jestem wampirem."
"Nie boję się wampirów."
by Mikamh
"Mimo to boisz się mnie." powiedziała Neferet. "I śpiewałaś o moim kochanku.
Pomyślmy - święty czerwony znak odkrywa prawdę; Królowa Tsi Sgili będzie
knować. Powiedz, stara kobieto, kto to jest i czym jest Królowa Tsi Sgili?"
Jesteś demonem! Radujący bólem! Żywiciel śmierci! Potępienie odbiło się echem w
umyśle starej kobiety, aż do Neferet, ale staruszka powiedział tylko:
"Mówiłam tyle tej nocy. Teraz nie powiem nic więcej." Potem zacisnęła
pomarszczone, cienkie wargi, w upartą linię. Neferet uśmiechnęła się delikatnie do
niej.
"Ach, ale nie musisz używać słów. Twój umysł krzyczy wystarczająco głośno."
"Mogę zebrać wszystkie wygłoszone przez ciebie sylaby bez twojej pomocy, stara
kobieto." Ale Neferet nie miała czasu na gwałt umysłu kobiety jak przed chwilą
zapowiedziała. Z poprzekłuwanymi uszami i okrzykiem wojennym, staruszka
wyrwała się z siekierą i poderżnęła własne gardło, otwierając tętnicę szyjną. "Nie!"
Neferet krzyknęła, uciskając dłonią na ciało starej kobiety, starając się przedłużyć
jej ostatnie minuty, kiedy przeszukiwała jej umysł, szukając odpowiedzi w
blaknących obrazach i wpół tworzących się myślach. W jej gabinecie ciało Neferet
drgnęło i podskakiwało w odpowiedzi do wspomnień. Stara kobieta, oddała swoje
życie za nic. Jej umierający umysł posiadał informacje, które wystarczyły aby
Neferet zaczęła dwie rzeczy - dążyć do uwolnienia Kalony i jej przemiany od
niespełnionej Kapłanki do nieśmiertelnej bogini, królowej Tsi Sgili.
Zoey
Kochałam szóstą godzinę. Nie tylko dziek Lenobii najfajniejszej profesor w historii,
ale zajęć gdzie można jezdzić konno! Nie mam pojęcia jak może być to bardziej
idealne. Dziś wydawało się, że Lenobia wiedziała, co jest potrzebne, aby pozbyć się
stresu. Kiedy zajęcia się zaczęły, weszliśmy na arenę, by zastać tam wielkie, czarne
beczki ze stali, ustawione w trójkąt. Lenobia galopowała na Mujaji. Czarna klacz
zajechał tak, aby zatrzymać się przed nami.
by Mikamh
"Więc, adepci, czy ktoś wie, dlaczego te beczki są tam ustawione?" Moja ręka
wystrzeliła w górę.
"Zoey?"
"One są do wyścigów beczkowych."
"Są", powiedziała. "Czy brałaś wcześniej udział w wyścigach beczkowych, Zoey?"
Uśmiechnęłam się, trochę nerwowo.
"Cóż, mniej więcej. Koń mojej babci, Mouse, był emerytowanym, beczkowym
koniem wyścigowym. Babcia ustawiała beczki dla niego. Nawet kiedy był
naprawdę stary, zadzierał nosa i śmigał wokół nich jakby był ponownie ogierem.
Zasadniczo po prostu wisiałam na nim i pozwalałam mu wykonać całą pracę, ale to
była zabawa." Lenobia uśmiechnęła się.
"To piękna historia i wyjątkowe wspomnienie, Zoey. Doceniaj je."
"Będę. Na pewno."
"Tak więc, czy ktoś jeszcze miał doświadczenie z wyścigami beczkowymi? "
Pozostałe pięć osób pokręciło głowami. Lenobia zmarszczyła brwi i mruknęła,
bardziej do siebie niż do nas, "To jest zawsze przygnębiające być w środku
Oklahomy otoczonym przez młodych ludzi, którzy nie wiedzą nic o koniach."
Potem podniosła głos i kontynuowała: "Nie ma sprawy. Opracowałam bardzo
swobodne, bardzo proste, oczywiste ćwiczenie abyście nadążali." Cmoknęła
Mujaji, która osunęła się tak, że Travis, przygalopował na jego wielkim
percheronie, Bonnie, i mógł kłusować na arenę. Postawił klacz się przed Lenobią i
uchylił kapelusza.
"Proszę pani, ja nie usłyszałem, że nazywasz moją klacz dużą i prostą, prawda?"
Popieściła pysk Bonnie i delikatnie ją pocałowała przed odpowiedzią.
"Nigdy nie nazywałabym tego wspaniałego stworzenia dużym i prostym - mówiłam
o panu." Jej oczy błysnęły na wysokiego, przystojnego kowboja.
by Mikamh
"Dobrze, w porządku, proszę pani", powiedział. "Cieszę się, że jestem doceniany."
Śmiech Lenobii brzmiał dziewczęco i pomyślałam, że nigdy nie widziałam jej tak
pięknej.
"Poprowadz Bonnie wokół tych beczek dla dzieciaków." Pacnęła żartobliwie buta
Travisa. Tak, na pewno była zakochana.
"Dobrze, moja panno, pokażmy tym pisklętom, że nie trzeba być koniem rasy
Quater, żeby brać udział w wyścigu beczkowym!" Poprowadził Bonnie do miejsca
startu, a następnie podarował jej wielkiego "kopniaka" uderzając w bardzo duży
zad swoim kapeluszem. Percheron ruszył z kopyta. Lenobia wyjaśniała, co Bonnie
robiła - jak galopowała po placu w kształcie koniczyny - w przesadnie szybkim
czasie. Mimo tego, kiedy olbrzymia klacz lądowała w skupieniu z pokrzykującym
Travisem, a podłodze areny zdawało się trząść, wszyscy wiwatowali i klaskali.
A to był dopiero początek zabawy. Przez prawie godzinę narobiliśmy okrążeń
biegnąc wokół beczek na wybranych przez nas koniach. Persefona była "moją"
klaczą. Uwielbiałam każdy cal jej pięknej dereszowej skóry. Mogła ją również
poruszać! Persefona całkowicie wiedziała, jak biec wokół koniczyny. Jak Stevie Rae
powiedziałaby: wszystko, co musisz zrobić, to przyczepić się jak kleszcz i trzymać
się mocno. Przez ten czas - na te pięćdziesiąt-coś minut - zapomniałam o Neferet i
Starku i Auroxie i Heathie i Zmianie i Kamieniu. Przez chwilę byłam ponownie
dziewczynką, śmiejącą się i jeżdżącą na koniu, i kochającą życie. To zbyt szybko się
skończyło. Prostota Persefony pomagała uspokoić mój umysł. Dziś miała
przeciwny skutek. Może dlatego, że nie myślałam w ogóle, gdy jezdziłam na niej,
ale jak tylko z niej zeszłam i pracowałam nad jej grzywą, moje problemy zaryczały
w głowie. Martwiąc się o to, co Neferet planuje, co powinno być moim
największym problemem, próbując rozwiązać zagadkę jak mój Widzący Kamień i
Stara Magia działają lub nie działają, jedyne, co krążyło w mojej głowie to sytuacja
Heath/Aurox/Stark. Jasna cholera, zlizałam krew z palca dzieciaka. Co do cholery
mam zrobić?
by Mikamh
"Odwaliłaś dziś kawał dobrej roboty, Zoey." Głos Lenobii zaskoczył mnie, a
Persefona zarzuciła głową widząc moją skoczną reakcję. Uspokoiłam klacz i dałam
Lenobii przepraszające spojrzenie.
"Niestety, mojej głowy tutaj nie było."
"Całkowicie Cię rozumiem." Oparła się o futrynę drzwi zagrody. "Czyszczenie
Mujaji jest dla mnie jak tabletki nasenne. Powoduje, że jestem tak zrelaksowana,
że mogłabym zaraz zwinąć się w kłębek i zasnąć." Westchnęłam.
"Dokładnie, na mnie też tak Persefona działa."
"Ale nie dzisiaj?" Pokręciłam głową.
"Nie dzisiaj".
"Chcesz o tym porozmawiać?" Prawie dałam jej moją automatyczną odpowiedz, że
wszystko w porządku, ale potem przypomniałam sobie jak powiedziała, że czekała
na odnalezienie Travisa od ponad dwustu lat. Ona musiała wiedzieć jak miłość jest
skomplikowana - plus, Lenobia była więcej niż tylko profesorem, ona była moją
przyjaciółką. Zmieniłam auto odpowiedz.
"Tak, jeśli masz czas, chciałabym o tym porozmawiać." Lenobia wciągnęła belę
siana do stajni i usiadła.
"Mam czas". Odetchnęłam głęboko, nie wiedząc od czego zacząć. "Po prostu
poczesz klacz i zacznij mówić. Reszta przyjdzie naturalnie." powiedziała Lenobia.
Chwyciłam zabejcowaną, miękką szczotkę, podążając za eleganckim wzorem
sierści Persefony. I mówiłam.
"Wiem, że to normalne, że w rzeczywistości wydaje się to być trochę oczywiste, iż
Kapłanka wybiera więcej niż jednego faceta, ale ja po prostu nie wiem, jak one to
robią." Lenobia roześmiała się. "Co ja powiedziałam?"
by Mikamh
"Och, Zoey, przepraszam. Naprawdę nie śmieję się z Ciebie. Tyle, że zapomniałam,
jak młoda jesteś i jak wiele rzeczy kręci się wokół wampirów, których naprawdę
nie rozumiesz."
"Jak manewrować między więcej niż jednym facetem?" powiedziałam, kiwając
głową.
"No cóż, być może, ale wydaje mi się, że pierwszą rzeczą jaką należy zrozumieć jest
to, że nie oczekuje się od Wysokich Kapłanek więcej niż jednego kochanka w
jednym czasie. One po prostu mają możliwość wyboru więcej niż jednego partnera
bez bycia ocenianym, tak jak ludzkie kobiety w dzisiejszej kulturze." Lenobia
skrzyżowała nogi i oparła o ścianę, jakby rozsiadywała się na dłuższą, intymną
rozmowę. "Zoey, pomyśl o tym, jaka będzie twoja długość życia po Zmianie."
"Jeśli ją przejdę." powiedziałam. Lenobia uśmiechnęła się.
"Wierzę w Ciebie, więc powiedzmy, po przejściu jej. Czy wiesz, ile mam lat?"
"Dużo", powiedziałam zanim pomyślałam. "Och, przepraszam. To nie jest tak, że
wyglądasz staro czy coś."
"Nie jestem obrażona. Urodziłam się w 1772 roku."
"To bardzo dawno!" Wyrwało mi. Jej uśmiech się poszerzył.
"Jeśli los jest dla mnie dobry, prawdopodobnie przeżyłam tylko połowę mojego
życia. Od 1772 kochałam tylko jednego człowieka, ale to był mój wybór, moja
przysięga. Większość Wampirów znajduje kilka miłości podczas swojego życia.
Czasami są już one już związane z innymi wampirami, gdy spotykają nową miłość
do człowieka - czasami jest na odwrót."
"Tak więc, nie spotyka się często, że mają dużo facetów w tym samym czasie."
powiedziałam.
by Mikamh
"To prawda. Więcej tu logiki związanej z długowiecznością. I wybór. Ponieważ
jesteśmy matriarchalnym społeczeństwem, możemy wybierać bez osądu lub
potępienia. Czy to pomoże rozwiązać Twój problem?"
"Cóż, i tak i nie. Dzięki za wyjaśnienie zagmatwanego świata facetów, ale ja wciąż
nie wiem, co zrobić z Heathem łamane na Auroxem.", powiedziałam marnie.
"Dlaczego trzeba coś zrobić?"
"Bo coś zrobiłam. Ignorowanie tego nie jest sprawiedliwe dla Auroxa lub Starka." I
znowu westchnęłam. "Albo, jak sądzę, do Heatha."
"Więc wzięłaś Auroxa jako swojego kochanka, wraz ze Starkiem?"
"Nie!" pisnęłam, i spojrzałam przez ramię Persefony na Lenobię. Patrzyła się na
mnie spokojnie, nie oceniając mnie. "Wypiłam trochę jego krwi." przyznałam.
"A ponieważ nie jesteś jak normalny pierwszoroczny adept, to bardzo wciągające i
ekscytujące dla Ciebie. Prawda? "
"Tak, zgadza się," przyznałam.
"Czy Stark wie?"
"O Boże, nie! Totalnie by zwariował. Już zachowuje się jak zaborczy kretyn gdy
tylko Aurox jest blisko mnie."
"Ale wie, że z Heathem jesteście sobie pisani, a dusza Heatha przejawia się w
Auroxie."
"Dlatego zachowuje się jak zaborczy kretyn. Najwyrazniej nie czuje się z tym w
porządku, że widuję Heatha czy Auroxa. A Stark wie, że my nawet dłużej nie
rozmawialiśmy ze sobą."
"Aurox jest do Ciebie przypisany." Nie wypowiedziała tego zdania jak pytanie, ale
odpowiedziałam.
by Mikamh
"Tak, jest. To dlatego, że Heath jest wewnątrz niego. To nie jest tak, że on jest tego
świadomy. To dziwne i niepokojące. Aurox chce tylko być dzieciakiem, co jest
trochę słodkie, ale który nie jest szczególnie przyciągającym, a następnie - bam! -
Mrugnę i powie czy zrobi coś, co jest tak bardzo w stylu Heatha - co sprawia, że
moje serce boli."
"Jeśli nie byłabyś związana ze Starkiem, chciałabyś być z Auroxem?" przygryzłam
wargę.
"Nie jestem pewna. Kocham Heatha. Zawsze będę kochać Heatha. Aurox nie jest
jednak naprawdę moim Heathem".
"To znaczy, to jest jak Kalona przypisał się do Ciebie, ponieważ w Tobie jest dusza
dziewicy Ayi i wyczuł jej obecność?" Porównanie to mnie zaskoczyło, ale im więcej
o tym myślałam, tym bardziej wydawało się to mieć sens.
"Myślę, że masz rację. Aał, rzeczywiście mi teraz łatwiej. Kalona chciał mnie z
powodu A-yi, i muszę przyznać, że czułam mocne przyciąganie do niego. Ale to nie
było prawdziwe. Nie jestem A-yą, a ja nie zdecydowałam się go kochać. Aurox nie
jest Heathem. On nie musi wybrać miłości do mnie - resztki z Heatha mnie kochają,
to wszystko."
"Nie chcę komplikować Ci rzeczy, ale musisz wiedzieć, że Aurox także może Cię
kochać. Travis jest reinkarnacją mojego jedynego partnera, Martina. Nie ma
wspomnień Martina. On w rzeczywistości jest bardzo niepodobny do mojego
Martina, a mimo to wiecznie mi się poświęca, tak jak ja mu." Uśmiech Lenobii
stężał, jej oczy wypełniły się łzami.
"Znalazłaś swoją miłość, a niektórzy z nas mają szczęście spotkać ją ponownie."
"Lenobia, jestem bardzo szczęśliwa Twoim szczęściem, ale tylko skomplikowałaś
mój problem," powiedziałam.
"Zoey, sytuacja była już skomplikowana. Czy chcesz mojej rady, w jaki sposób bym
sobie z tym poradziła?"
by Mikamh
"Oczywiście" powiedziałam.
"To będzie brzmieć oschle, egoistycznie nawet, ale na twoim miejscu,
zdecydowałabym, z kim naprawdę chcę być nie martwiąc o to, co każdy z tych
chłopców chce. Tylko w ten sposób będziesz zadowolona z własnego wyboru, jeśli
zrobisz to dla siebie, a nie dla kogoś innego." Odłożyłam włochatą szczotkę i
spojrzałam na nią.
"Czy to naprawdę takie proste?" "Jeśli jesteś uczciwa wobec siebie i podążasz za tą
uczciwością, o tak, jest," powiedziała Lenobia .
"Dałaś mi dużo do myślenia, ale przynajmniej teraz mam kierunek, do którego
dążyć." powiedziałam.
"Musisz kochać i być wiernym sobie, zanim ktoś inny będzie mógł Cię pokochać i
być Ci wiernym." Zadzwonił dzwonek, który zasygnalizował koniec zajęć. Złożyłam
rękę w pięść na sercu i ukłoniłam się do niej z szacunkiem.
"Dziękuję, Lenobio". Lenobia odpowiedziała tradycyjnym gestem i powiedziała:
"Bądz błogosławiona, Zoey Redbird. "
"Stark, musimy porozmawiać." Nie chciałam mówić tych słów, tak bardzo, jak Stark
prawdopodobnie nienawidził ich słyszeć. A kto nie? Czy ktoś, mama lub tata,
dziewczyna lub chłopak, nauczyciel lub szef kiedykolwiek rozpoczął miłą rozmowę
od nich?
"W porządku, ale myślałem, że będziemy oglądać Big Bang Theory i że spędzimy
trochę czasu sam na sam." Uśmiechnął się do mnie bez entuzjazmu. "Nadal
możemy to zrobić. Może. Jeśli zechcesz po naszej rozmowie."
"Przerażasz mnie." powiedział. Wyciagnęłam do niego rękę. Wziął ją i usiadł obok
mnie na łóżku.
"Muszę powiedzieć, pewne rzeczy, które prawdopodobnie będą dla Ciebie trudne,
ale nie denerwuj się."
by Mikamh
"Ponieważ bez względu na to, co będzie zawsze będę Twoim Wojownikiem i
Obrońcą? " Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Splotłam nasze palce.
"Tak, po części, ale również dlatego, że Cię kocham."
"Och, to dobrze. Lubię tą część."
"Ja też", powiedziałam. "Ale także dlatego, ze Cie lubię."
"Myślałem, że przed chwilą o tym powiedziałaś."
"Nie, po prostu powiedziałam, że cię kocham. I kocham, ale ostatnio robiłeś rzeczy,
których bardzo nie lubię i musimy o tym porozmawiać."
"Co masz na myśli?" Zdecydowałam, że jeśli mam być szczera z sobą, musiałam być
szczera ze Starkiem, więc powiedziałam mu prawdę.
"Nie lubię, jak traktujesz mnie kiedy Aurox jest w pobliżu. Zachowujesz się jak
zaborczy dupek, i chcę żebyś przestał." Próbował wyciągnąć rękę z mojej, ale mu
nie pozwoliłam. "Chodzi o to, że nie uważam, że jesteś zaborczym kretynem. Lubię
Cię naprawdę, i chcę, aby był tym facetem cały czas."
"Dobrze. Jak tam chcesz."
"Nie, Stark. To nie zadziała, jeśli nie będziesz ze mną szczery, i wobec siebie też.
Zawsze będziesz moim Wojownikiem moja, ale jeśli się wszystko będzie Ci
obojętne i nie będziemy mogli mówić o naszych problemach, będziesz tylko moim
Wojownikiem i nic więcej."
"Czy to, co chcesz?"
"Poważnie, Stark, pomyśl o tym. Jeśli sądzisz, że tak uważam, to dlaczego niby
przeprowadzamy tę rozmowę?"
"Tak więc, nie zrywasz ze mną?"
"Mam nadzieję, że nie" powiedziałam.
by Mikamh
Powoli zrobił wydech, jakby był deflacyjny. Jego ramiona opadły, a on patrzył na
podłogę między nogami.
"Wiedza, że kochasz Auroxa doprowadza mnie do szaleństwa, i przykro mi, że
zachowywałem się jak matoł. Nie wiem, co z tym zrobić, bo nie mogę znieść myśli,
że jesteś z nim."
"W porządku, po pierwsze, nie kocham Auroxa. Kocham Heatha. Zawsze będę
kochać Heatha. Wiesz to."
"Ale Aurox ma duszę Heatha w sobie"
"Tak, i cieszę się, że ma bo właśnie to uratowało babcię. Ja zawsze będę doceniać
Auroxa za to, ale nie kochać"
"Nie chcesz z nim być? Naprawdę?" Stark przerzucił wzrok z podłogi na mnie.
"Zdecydowałam, że nie chcę z nim być. Naprawdę," powiedziałam.
"Dlaczego nie?" Następnie, zanim zdążyłam odpowiedzieć mu, Stark przerwał mi:
"Nie, nie, nieważne. I nie obchodzi mnie, dlaczego nie. Obchodzi mnie tylko to, że
ty nie chcesz z nim być . Nie chcę wiedzieć nic więcej." Okej, chciałam powiedzieć
Starkowi o mnie degustującej krew Auroxa, i że było mi naprawdę ciężko kiedy
złapałam przebłyski Heatha z wewnątrz Auroxa, i że nadal kocham Heatha i jego.
Ale nawet z tymi wszystkimi "i" postanowiłam, że po prostu nie mogę mieć więcej
niż jednego chłopaka w tym samym czasie. Nie udało mi się powiedzieć, nic z tego,
bo Stark przyciągnął mnie do swojego ramienia. "Jestem tak cholernie
zadowolony, że mnie wybrałaś!" szepnął. Czułam, że drży, więc trzymałam go i
wyszeptałam: "Ja też." Potem całował mnie tak gorąco, że nie mogłam myśleć o
tym, co chciałam powiedzieć. Wszystko, o czym myślałam to jego dotyk i miłość.
Pózniej, kiedy słońce wzeszło i Stark spał spokojnie obok mnie, jego ręka objęła
moje ciało, przyciskając do siebie tak, że mój umysł zaczął znowu pracować,
wiedziałam, że muszę porozmawiać z Auroxem.
by Mikamh
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
P C and Kristin Cast Dom Nocy Ujawniona (Revealed) rozdział 17P C and Krisin Cast Dom Nocy Ujawniona(Revealed) rozdział 19P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 3,4,5]P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 14,15,16]P C Cast, Kirstin Cast Dom nocy 03 Wybrana (rozdział 9)P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 1]P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 17 21]Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 18 19 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 10 11 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 9 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 16 17 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 16 17 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 8 PLDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 12 13 TŁUMACZENIE OFICJALNEDom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 26 TŁUMACZENIE OFICJALNEDOM NOCY 11 rozdział jedenastywięcej podobnych podstron