Alla Alicja Chrzanowska
Andrzej Piotr Załęski
Tarot a zdrowie
Tarot a zdrowie
Alla Alicja Chrzanowska, Andrzej Piotr Załęski
seria: Tajniki Tarota
wydawca: Ars Scripti-2
rok wydania: 2004, wydanie: I,
wymiary: 16,5x12,5, oprawa: miękka,
liczba stron: 160, ISBN: 83-920498-4-5
Spis treści
Wstęp
1. Karty Tarota a naturalne metody leczenia
2. Wielkie Arkana a zdrowie
3. Małe Arkana a zdrowie
3.1. Buławy
3.2. Kielichy
3.3. Miecze
3.4. Denary
3.5. Karty dworskie
4. Charakterystyczne połączenia kart
4.1. Diagnostyka
4.2. Terapia
4.3. Rekonwalescencja
5. Diety w kartach Tarota
6. Rozkłady dotyczące zdrowia
6.1. Krzyż
6.2. Zdrowie
6.3. Piętnaście kart
6.4. Trójkąt Plutona
6.5. Operacja
6.6. Blokady
6.7. Mój organizm
6.8. Dieta
6.9. Witalność
6.10. Kuracja
6.11. Rozkład medyczny
Zakończenie
Bibliografia
Wstęp
Karty Tarota są dokładnie takie, jak życie – odwzorowują wszystko, co spotka
człowieka. Pokazują rzeczy małe i rzeczy wielkie zgodnie z nazwami swoich dwóch
podstawowych grup – Arkana Wielkie i Arkana Małe. Nie ma sfery życia, o którą nie
można byłoby zapytać kart. Wiele lat mojej pracy z kartami na różnym poziomie ich
interpretacji dobitnie to potwierdza.
Spektrum tematów i spraw, które interesują ludzi przychodzących do tarocistów jest
wyjątkowo szerokie. W ostatnich latach wyraźnie dało się jednak zauważyć
zwiększenie liczby pytań dotyczących zdrowia. To skłoniło mnie do napisania tej
książki, w nadziei, że będzie ona pomocą zarówno dla profesjonalnych tarocistów
w ich pracy, jak i dla amatorów, którzy chcą zasięgnąć informacji przy pomocy tej
wyjątkowej talii kart dotyczących ich stanu zdrowia, skuteczności zastosowanej
terapii czy sposobu przyspieszenia rekonwalescencji.
Oczywiście karty Tarota nie zastąpią wizyty u lekarza i poddania się zaordynowanej
przez niego terapii. Mogą natomiast pomóc w diagnozie, szczególnie w przypadku
chorób o niejasnej
etiologii, cywilizacyjnych, uwarunkowanych genetycznie
(karmicznych) i przewlekłych. Odpowiednio dobrany rozkład pomoże ustalić źródło
choroby, jej ognisko (chory narząd lub układ) oraz podpowiedzieć rodzaj terapii, jak
też ocenić jej skuteczność.
Tarot
możemy
również
wykorzystać
do
oceny
postępów
w leczeniu
i rekonwalescencji, w dobraniu najlepszego momentu na zabieg lub operację.
Pomoże on również określić, czy prowadzący chorego lekarz jest odpowiednim dla
niego lub czy zaordynowany przez niego lek będzie tym, który zadziała
najskuteczniej. Jeszcze inną sferą, w której możemy wykorzystywać karty jest dobór
odpowiedniej dla danej osoby diety oraz zabiegów wspomagających leczenie bądź
rekonwalescencję. Można też dzięki nim określić, czy daną terapię można łączyć
z inną, czy nie, na przykład medycynę konwencjonalną z seansami bioenergoterapii,
Reiki z masażem lub homeopatię z zabiegiem operacyjnym.
Nikogo nigdy nie namawiałam, ani nie zachęcałam do rozkładania kart w odniesieniu
do zagadnień związanych ze zdrowiem, nikogo też same karty nie uzdrowiły, ale
mam w swojej praktyce sporo przypadków, gdy klient, usłuchawszy ich rady, poszedł
do lekarza i okazywało się, że dzięki temu proces chorobowy został wychwycony na
samym początku, a co za tym idzie leczenie trwało krótko, nie wymagało uciążliwej
terapii i następował pełny powrót do zdrowia. Zdarzały się nawet takie przypadki,
gdy wystarczała zmiana trybu życia, diety, warunków klimatycznych, by dolegliwość
w ogóle nie wystąpiła.
Wręcz sztandarowym przykładem takiej sytuacji jest przypadek pani Wandy. Swego
czasu przyszła ona do mnie na karty i chciała, abym zrobiła jej prognozę na
najbliższy rok. Wśród wielu innych informacji pojawiła się też związana ze zdrowiem
– istniało duże prawdopodobieństwo wystąpienia dolegliwości związanych z nerkami,
a konkretnie mógł się w nich pojawić piasek, a nawet kamienie.
Poradziłam swojej klientce, aby udała się do specjalisty i zastosowała do jego rad,
gdyż odpowiednia profilaktyka mogła nie dopuścić do wystąpienia choroby. Po roku
pani Wanda zadzwoniła, aby umówić się na kolejną sesję Tarota. Byłam ciekawa, na
ile zrealizowała się jej prognoza za ubiegły rok. Spytałam:
– Czy zrealizowało się to, co prognozowałam pani na ubiegły rok?
– O tak! Wszystko się sprawdziło, oprócz jednej rzeczy.
– A co się nie sprawdziło? – zapytałam z zaciekawieniem.
– Mówiła pani, że mogę mieć problemy z nerkami, ale nic takiego nie miało miejsca.
Pamiętając, że sugerowałam jej wizytę u specjalisty, zaczęłam dokładnie dociekać jak
ta sprawa wyglądała.
– A czy była pani u lekarza?
– No oczywiście! Kto by zignorował taką informację!
– I co powiedział lekarz?
– Stwierdził, że na razie jest wszystko w porządku, ale przeprowadzone badania
wskazują na pewną skłonność do tworzenia się piasku w nerkach, kazał
zmodyfikować dietę, pić dużo płynów i przepisał lekarstwa, które przyjmowałam
regularnie. Myślę, że dzięki temu problem, jak na razie, nie wystąpił.
– I oby tak było dalej – podsumowałam.
Tak więc korzystając z kart Tarota, można (i to jest ich największa zaleta w tej
dziedzinie) uniknąć chorób i wzmocnić stan zdrowia.
Pracując w tej sferze z kartami Tarota należy jednak pamiętać o jednej rzeczy:
nigdy, ale to nigdy nie wolno mówić klientowi o śmierci! Jest to naganne
z każdego punktu widzenia, zarówno od strony etyki ezoterycznej, jak i zwykłej,
ludzkiej. Tym bardziej, że o tym decyduje Bóg, a i on ma prawo zmienić zdanie.
Historia ezoteryki zna takie przypadki, gdy wielki grzesznik miał umrzeć, lecz dostał
jeszcze jedną szansę, by naprawić swoje grzechy, jak i takie, gdy prawdziwie
Oświecony został przed swoim czasem zabrany z tej Ziemi, gdyż Bóg uznał, że dość
już zrobił dla innych. Nie piszę tych słów w odniesieniu do abstrakcyjnych pojęć.
Choć przyjęłam ponad 15 000 osób, nigdy nikomu nie przepowiedziałam śmierci,
gdyż z założenia tego nie robię (nawet jeśli jakiś „nawiedzony” klient mnie o to
prosi), za to pracowałam z kilkudziesięcioma „umarłymi”, to znaczy z takimi osobami,
którym ktoś inny „przepowiedział” śmierć, a oni żyli (ot, jacy nieposłuszni – wzięli
i nie umarli) i uwierz mi drogi Czytelniku, nigdy nie była to łatwa praca.
Niech więc ta książka posłuży Ci Czytelniku do pomagania ludziom w powrocie do
zdrowia lub do jego zachowania, gdyż bez dobrego samopoczucia, bez sił witalnych
trudno być szczęśliwym i zadowolonym z życia. Jeśli natomiast szukasz w tej książce
informacji, jak z kart wyczytać śmierć, odłóż ją. Takich informacji z całą pewnością tu
nie znajdziesz.
I jeszcze jedna uwaga. W stosunku do moich poprzednich książek Czytelnik może
znaleźć tu pewne różnice. Nie jest to pomyłka. Zawarte w tej pozycji informacje
pochodzą wyłącznie z mojej wieloletniej praktyki, a ona ma to do siebie, że najlepiej
weryfikuje wszelkie teorie. Tak więc każda z opisanych przeze mnie kart i każdy ich
układ przynajmniej kilkakrotnie wystąpił w rozkładach u konkretnych osób, zanim
zdecydowałam się zamieścić go w tej książce.
Podkreślam, że wizyta u tarocisty może wspomóc leczenie, ale nigdy nie zastępuje
wizyty u lekarza, ani nie zwalnia od zastosowania się do zaordynowanej
przez niego terapii.
1. Karty Tarota a naturalne metody leczenia
Część historii ludzkości stanowią dzieje różnych metod leczniczych, które powstawały
i rozwijały się w wielu miejscach świata, cieszyły się powszechnym uznaniem lub też
były zwalczane. Wiek XX dał niespotykany w dziejach rozwój medycyny naukowej,
spychając inne systemy lecznicze na margines. Tym niemniej nie znaczy to, że
niczego wartościowego poza oficjalną medycyną nie ma.
Medycyna naturalna, nazywana też alternatywną, jest o wiele starsza od obecnie
nam panującej i to właśnie na jej fundamentach budowała się współczesna wiedza
i praktyka lekarska. Niestety, wielu specjalistów różnych dziedzin naturoterapii oraz
lekarzy wypowiada się krytycznie, a nieraz pogardliwie o innych metodach,
odsądzając się od czci i wiary nawzajem. Stwarza to atmosferę rywalizacji, wrogości,
i chęci udowodnienia własnych racji, a także przekonania o tym wszystkich.
Cóż jednak może zrobić zwykły człowiek w tym natłoku sprzecznych ze sobą
doniesień, oświadczeń czy też nowych odkryć, które najczęściej szybko okazują się
nieistotne? Wobec braku wiedzy pozostaje mu najczęściej wiara i nadzieja, że
wybrana przez niego metoda mu pomoże. Tymczasem problem nie leży w sferze
ideologii czy doktryny, a nawet wiary, lecz zupełnie gdzie indziej.
Współczesny człowiek nie ma czasu, a często też i ochoty na refleksję nad własnym
życiem i zdrowiem. Stara się cześć kłopotów „zepchnąć” na przykład na lekarzy.
Mówi on tak: „Jestem chory, więc leczcie mnie, bo ja mam dużo ważniejsze sprawy
na głowie”. Tak oto dochodzimy do punktu, gdzie obiecujący zdrowie lekarz dowolnej
medycyny lub nabieracz jest gratyfikowany pieniędzmi i jeśli jeszcze pacjent odczuje
choćby krótkotrwałe polepszenie, a najlepiej szybkie, to wszyscy są zadowoleni
i interes kwitnie. Pojawia się przekonanie, że skuteczność leczenia zależy od
fachowca i kwoty wydanych pieniędzy.
Ten pogląd niestety stale się utrwala, jako że wszyscy uczestnicy procesu leczenia, to
jest pacjenci i lekarze są poddani presji konsumpcyjnego modelu dzisiejszych
społeczeństw. Choć każdy z nas wie doskonale, że zdrowia nie można kupić za żadne
pieniądze, ani u kogoś „załatwić”, to jednak postępujemy tak, jakbyśmy o tym nie
pamiętali. Sedno problemu, w jaki sposób się leczyć i gdzie szukać pomocy leży
w zrozumieniu prostego faktu, że za swój stan zdrowia każdy odpowiada sam. Tej
odpowiedzialności nie można zrzucić na nikogo innego. Oczywiście możemy chcieć,
by leczący nas lekarz wziął ją na siebie, ale pamiętajmy, że koniec końców skutki
leczenia zawsze poniesiemy sami. Podawanie do sądu lekarzy też tej sytuacji nie
zmieni.
Relacja lekarz – pacjent powinna opierać się na równej współodpowiedzialności za
proces leczenia i jednakowym udziale i zaangażowaniu obu stron. W praktyce często
zdarza się, że pacjent szukający pomocy wcale nie zdaje sobie sprawy z sytuacji,
w jakiej się znalazł i w ogóle nie ma ochoty współuczestniczyć w kuracji. Wymaga
tylko szybkiego wyleczenia i jedyne, co akceptuje, to poddanie się badaniom
i przyjmowanie leków.
Tego typu postawa jest charakterystyczna dla tak zwanych „stałych klientów
palcówek ochrony zdrowia”. Zwykle chodzą oni tam przez wiele lat, a ich stan
zdrowia systematycznie się pogarsza. Dochodzi też do humorystycznych scenek typu:
– Proszę pani, w wieku 60 lat chciałaby pani, żeby nic pani nie dolegało? To
niemożliwe!
Podkreślam raz jeszcze, że to my sami odpowiadamy za swoje zdrowie i do nas
należy decyzja, gdzie i w jaki sposób się leczyć.
Nasuwa się w tej chwili oczywiste pytanie, jaki związek ze zdrowiem ma Tarot. W jaki
sposób może pomóc zdiagnozować problem i wskazać właściwy kierunek leczenia?
Dla „myślących naukowo” takie pytania są niedorzeczne i wręcz absurdalne. Nic
w tym dziwnego, gdyż materialistyczna filozofia porządku świata widzi zjawiska
i fakty w dość płaskiej, bo jednowymiarowej perspektywie. Aby przyjąć coś za
prawdę, wymaga wielokrotnie powtarzalnych doświadczeń przeprowadzonych w tych
samych warunkach. Jednak wszyscy wiemy, że świat zmienia się w każdej sekundzie
i coś, co zdarzyło się dziś, z pewnością będzie inne niż powtórzone jutro, choć być
może bardzo podobne. Jeśli nawet można zgodzić się z tym, że kamień rzucony
w górę spadnie na ziemię w tysiącu wykonanych prób, to już emocje i uczucia
rzucającego za każdym razem będą inne i nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
Medycyna naturalna i Tarot mogą ze sobą współdziałać, ponieważ posiadają dwie
wspólne płaszczyzny. Po pierwsze widzą każdego człowieka jako istotę unikalną,
niepowtarzalną, a tym samym różną od innych ludzi. Nie starają się więc budować
zasad, w które można wtłoczyć każdego i tym sposobem objaśnić, co się z nim dzieje
i jakie są dalsze prognozy. Podam w tym miejscu prosty przykład. Dobry tarocista
odczyta ten sam układ kart zupełnie inaczej dwóm różnym osobom zgodnie
z indywidualnym odniesieniem do każdej z nich, tak samo homeopata przepisze
różne leki dwóm osobom chorym na anginę.
Druga wspólna płaszczyzna, to dostrzeganie w człowieku jego wielopoziomowej
struktury (fizycznej, astralnej, mentalnej i duchowej) i poszukiwanie związków
pomiędzy nim a światem na różnych planach. Właśnie bogactwo powiązań, korelacji
zdarzeń z określonymi warunkami i możliwości interpretacji, które dają konkretną
wiedzę o człowieku są magnesem przyciągającym wielu do tych dziedzin. „Jajogłowi”
uznają rosnące wciąż zainteresowanie Tarotem czy leczeniem alternatywnym za
przejaw ciemnoty i zabobonu, który nie przystoi myślącemu człowiekowi XXI wieku –
według nich to nie jest „trendy”. Efekt – większość korzysta, nikt się nie przyznaje.
Lecz bądźmy szczerzy, czego możemy dowiedzieć się o sobie idąc na przykład do
lekarza? To, że jesteśmy chorzy już wiemy. Jedyna informacja będąca poza naszym
zasięgiem (w większości wypadków) to łacińska nazwa choroby.
Zainteresowanie dziedzinami ezoterycznymi nie bierze się z panującej mody, ani
z owczego pędu, lecz z naturalnej i głębokiej potrzeby poznania siebie, potrzeby,
której zaspokojenie staje się coraz trudniejsze we wciąż szybciej toczącym się życiu
dnia codziennego.
Wiele metod alternatywnego leczenia korzysta z pomocy astrologii, radiestezji czy
Tarota i wśród specjalistów nie budzi to żadnego zdziwienia. Należy jednak wyraźnie
oddzielić działania ignorantów, którzy nie posiadają właściwych kwalifikacji i posiłkują
się czym mogą, by uwiarygodnić swe wątpliwe wysiłki, od kompetentnych, dobrze
wykształconych naturopatów, którzy postępując zgodnie ze sztuką (lege artis) pragną
poszerzyć swoje pole widzenia i spojrzeć na pacjenta w szerszym kontekście.
Tarot z całą pewnością może służyć pomocą przy problemach zdrowotnych,
ponieważ daje możliwość dużo szerszej analizy sposobu funkcjonowania człowieka
niż jakakolwiek pojedyncza metoda lecznicza. Oczywiście warunkiem koniecznym jest
współdziałanie specjalisty, na przykład homeopaty, bioenergoterapeuty czy zielarza
z wysokiej klasy tarocistą. Tarot może dać wskazówki czy podpowiedzieć, w którym
kierunku należy szukać przyczyn problemów zdrowotnych, lecz pamiętajmy, że sam
z siebie niczego nie leczy, ani nie zastępuje wiedzy i kompetencji lekarza.
Zdrowie w potocznym rozumieniu oznacza brak dolegliwości i pewien poziom
sprawności fizycznej. Myślimy więc, że jeśli nic nas nie boli, to jesteśmy zdrowi i nie
mamy się czym martwić. Tymczasem to przekonanie nie jest prawdziwe albo stanowi
co najmniej duże uproszczenie. Medycyna naturalna wychodzi z założenia, że zdrowie
zawiera się w harmonii ciała, emocji, umysłu i ducha, tym samym nie ogranicza jego
definicji do zakresu ciała fizycznego. Harmonia, o której mowa jest rodzajem
uporządkowanego krążenia energii tak na poziomie ciała, jak też na wyższych
planach naszej istoty. Wzajemne połączenie wspomnianych energii, przenikających
się wzajemnie, decyduje o naszym stanie zdrowia.
Używa się także określenia „centrum energetyczne”, które spełnia rolę
cybernetyczno-zarządzającą regulacją funkcjonowania organizmu. O istnieniu życia
decyduje tak zwana siła witalna i póki ją posiadamy, możemy cieszyć się życiem. Z
wiekiem jej potencjał w naturalny sposób maleje, lecz możemy w znacznym stopniu
ten proces spowolnić. Dobry stan naszego zdrowia to nic innego, jak zwycięstwo siły
witalnej nad różnego rodzaju zagrożeniami, np. bakteriami, wirusami czy też
niekorzystnymi czynnikami fizycznymi. Wszelkiego typu zabiegi oraz leki jedynie
pomagają w dochodzeniu do zdrowia, nigdy zaś same nie leczą – tego dokonuje w
nas natura. Często też najlepszym lekarzem bywa czas.
Powszechny pogląd na naturę choroby i jej przyczyny został ugruntowany przez
dynamicznie rozwijającą się współczesną, naukową medycynę. Jej spektakularne
sukcesy – przeszczepy narządów, opanowanie większości chorób zakaźnych, czy też
niewiarygodne dokonania genetyków, przyczyniły się do głoszenia „jedynie słusznej”
prawdy, której kwestionowanie dowodzi tylko zacofania, nieuctwa i braku taktu.
„Prawda” ta oparta jest na zdobyczach nauk przyrodniczych, według których człowiek
stanowi najbardziej skomplikowany organizm żywy, to jest układ biologiczno-
cybernetyczny z wieloma poziomami kontroli funkcji fizjologicznych oraz bardzo
wydajnymi mechanizmami kompensacyjno-adaptacyjnymi. Innymi słowy jest jakieś
kilka tysięcy razy bardziej skomplikowanym mechanizmem niż na przykład
współczesny samochód. Tak jak on posiada pewną ilość części (ważniejszych i mniej
ważnych), których sprawne działanie decyduje czy nadaje się do użytku, czy nie.
Choć to smutne, ale większość ludzi traktuje swój stan zdrowia jak dopust boży i
kiedy coś im zacznie dolegać, stara się jak najszybciej pozbyć dokuczającego objawu,
zapominając
natychmiast
o
„incydencie”.
Szpikujemy
się
więc
lekami
przeciwbólowymi, antybiotykami itp. w nadziei na szybkie doprowadzenie się do
porządku. Mamy przecież na głowie ważniejsze sprawy. Niestety, nie można winy za
taki stan rzeczy zrzucić na karb wygodnictwa i bezmyślności chorych, czy też na
pazerność lobby farmaceutycznego.
Rzecz ma daleko głębsze źródło. Człowiek coraz mniej wie i chce wiedzieć o sobie, o
stanie zdrowia również. Dlatego coraz chętniej rezygnujemy z własnych przeżyć i
doświadczeń, kupując sobie cudze. Mamy przecież telenowele, Internet, Harrego
Pottera. Kiedy przeżywamy tak zasymilowane emocje, wyrządzamy sobie krzywdę.
Upodabniamy się prawem mimikry do mitu o współczesnym człowieku, wyrzekając
się swej niepowtarzalnej indywidualności. Powinniśmy raczej poszukiwać wiedzy o
sobie, o własnych reakcjach, emocjach, zdolnościach, ale też i niedostatkach. Warto
byłoby chyba odkryć, że na przykład lepiej gotujemy niż Klaudiusz z Big Brothera czy
śpiewamy lepiej niż Britney Spears.
Indywidualizacja leczenia należy do kanonu fundamentalnych zasad homeopatii.
Chodzi o to, by ustalić unikalne dla każdego człowieka modyfikacje objawów, typ
reagowania, wrażliwość na działanie na przykład zimna czy wilgoci, a także
upodobania, poglądy i przyzwyczajenia oraz awersje, a także reaktywność
emocjonalną. To wszystko składa się na obraz chorego człowieka w rozumieniu
homeopatycznym.
Medycyna holistyczna, w tym homeopatia, zajmuje się znalezieniem przyczyny
choroby konkretnego człowieka, a nie przyczyny choroby w ogóle. Szukanie jej w
aspekcie materialnym nie daje pozytywnych rezultatów, ponieważ leży ona znacznie
głębiej. Dotyczy bowiem sfery emocjonalnej, mentalnej, a także duchowej. Fizyczne
objawy choroby są jedynie ostatnim ogniwem w łańcuchu patologicznych zmian,
postępujących od wyższych poziomów naszej istoty. Przecież tylko żywy organizm,
myślący i odczuwający, może wytworzyć guza (nowotwór). Kamień tego nie potrafi.
Choroba zaczyna się o wiele wcześniej, zanim pojawią się oznaki fizyczne – ból,
gorączka itd. Najpierw zaburzeniu ulega sfera duchowa, to znaczy człowiek nie
potrafi znaleźć celu w życiu, obiera cel niezgodny ze sobą, bądź traci go z oczu,
ulegając fałszywym podszeptom. Słowem, zaczyna żyć nieadekwatnie, podąża drogą,
która nie jest dla niego dobra. Konsekwencją są zmiany w sferze mentalnej. Objawia
się to przyjęciem nowych, przystosowawczych jakby poglądów i przekonań, które
mogłyby uzasadnić jego postępowanie. Są one mu obce, ponieważ przyjął je z
doraźnej potrzeby, a nie z przekonania. Najczęściej też ten nowy światopogląd
posiada strukturę wewnętrznie sprzeczną, co odbija się negatywnie, bo człowiek co i
raz musi się utwierdzać w przekonaniu, że to, jak żyje i czym się kieruje jest słuszne.
Na dalszym etapie choroby cierpi już emocjonalnie, gdyż nie może pogodzić swego
życia z tym, co tak naprawdę czuje, co gdzieś głęboko sprzeciwia się i mówi „nie”.
Ów stan niezgodności wewnętrznej może trwać wiele lat, aż w końcu ujawni się w
postaci fizycznych oznak choroby.
U podstaw niemożności wyleczenia człowieka leży lęk, ten rodzaj nieokreślonego
niepokoju, który każe mu trzymać wszelkie ciemne aspekty życia pod kluczem,
spychać je jak najgłębiej. Dlatego życie w tym stanie zaczyna być udręką. Objawia
się to w postaci spadku nastroju, pojawia się frustracja, złość, a później depresja.
Spada motywacja do robienia czegokolwiek, życie traci swój czar i blask. W nagrodę
za swą „twórczą działalność” człowiek dostaje chorobę. To nie żart! Właśnie ona ma
za zadanie zawrócić go ze złej ścieżki i sprowadzić na właściwą. Cierpienie, które jest
równoznaczne z chorobą, sygnalizuje konieczność podjęcia zmian. Jeśli chcemy
wyzdrowieć, musimy zmienić swoje życie, to znaczy odrzucić część poglądów, pozbyć
się uprzedzeń oraz spojrzeć na siebie i otaczającą nas rzeczywistość z innej
perspektywy. Homeopaci mówią, że „trzeba rozbić fiksację”. Choroba pomoże nam
doskonale, gdyż nie pozostawia wyboru i zmusza do działania. Lecz tylko od nas
zależy, jak długo będziemy się bronić i opierać zmianom. Im szybciej się poddamy,
tym prędzej nastąpi uzdrowienie, w przeciwnym wypadku choroba nas zniszczy.
Czemu więc nie umiemy pojąć tej prostej prawdy, czego dowodem jest wciąż
rosnąca liczba chorób przewlekłych. Otóż przed wyzdrowieniem powstrzymuje nas
lęk. Boimy się naruszyć struktury, w jakich żyjemy, czasem nawet najmniejsze
zmiany nas przerażają. Z wiekiem ulegamy skostnieniu i nie dopuszczamy do siebie
nowych prądów, idei, pomysłów. Potęgujemy w sobie strach, że jakakolwiek zmiana
pogorszy, a może nawet zniszczy nasze życie (tak, jakby było ono w danym
momencie doskonałe). Choroba i tak zmusi nas do zmian, więc zróbmy to sami i to
jak najszybciej.
Najpopularniejszą i chyba najbardziej uznaną (także przez oficjalną naukę) dyscypliną
medycyny naturalnej jest homeopatia. Powstała co prawda niezbyt dawno, bo liczy
sobie niewiele ponad 200 lat, lecz jej główna idea, czyli prawo podobieństw (Simila
similibus curentur) było znane już lekarzom starożytności. Samuel Hahnemann,
niemiecki lekarz i farmaceuta, usystematyzował gmach wiedzy homeopatycznej w
oparciu o to prawo. Odkrył on mianowicie, że lek podany zdrowej osobie, wywołujący
określone objawy może inną osobę, która prezentuje podobne symptomy skutecznie
leczyć. Sam Hahnemann opracował obrazy* około stu leków. Potem jego uczniowie
kontynuując dzieło swego mistrza opisywali coraz to nowe substancje tak, że obecnie
znanych jest około 4000 leków homeopatycznych.
W odróżnieniu od medycyny akademickiej homeopaci posługują się niezmiernie
małymi dawkami leków*, co powoduje, że praktycznie nie posiadają one żadnych
skutków ubocznych i ich stosowanie jest bezpieczne. Nie można się nimi zatruć
przyjmując na przykład nawet całe opakowanie preparatu jednorazowo. Aby jednak
tak małe ilości leku mogły działać, środki homeopatyczne są dynamizowane, czyli
wstrząsane fizycznie przy każdym kolejnym rozcieńczeniu. To pozwala na dodanie im
niezbędnej energii i zmienia jakościowo strukturę chemiczną, która otrzymuje
zupełnie nowe cechy. Chciałbym jednak podkreślić, że tajemnica fenomenu
homeopatii nie polega jedynie na owych tajemniczych granulkach, ale głównie na
umiejętności dostrzeżenia w człowieku określonego układu cech i objawów, które
wskażą lekarzowi prawidłową drogę leczenia.
Większość klasycznych homeopatów posługuje się w swej praktyce pojęciem leku
konstytucyjnego, czyli takiego, który najpełniej określa danego pacjenta. Taki lek
zawsze posiada głębokie działanie i jest zdolny przeniknąć do najwyższych poziomów
naszej istoty, harmonizując wszystkie najważniejsze procesy życiowe. Każdy duży lek
homeopatyczny posiada pewne cechy archetypowe – podobnie jak karty Wielkich
Arkanów Tarota. Ta korelacja pozwala na korzystanie z pomocy Tarota przy ustalaniu
potrzebnego leku. Jednak nie tyle chodzi o bezpośrednie wskazanie, ile o pogłębienie
wiedzy o człowieku, szczególnie w warstwie emocjonalnej i mentalnej.
Działanie homeopatyczne w swej istocie polega na dostarczeniu brakującej
informacji, która zawarta jest w leku. Mówimy więc o działaniu informacyjno-
bodźcowym, a więc takim, które wzbudzając w organizmie określone wibracje,
przestraja go na inny poziom funkcjonowania, poprawiając rozregulowane
mechanizmy i w rezultacie doprowadza do ogólnej poprawy stanu zdrowia.
Wartość homeopatii jako metody leczenia widać szczególnie wyraźnie w przypadku
chorób przewlekłych, z którymi zwykła medycyna sobie nie radzi. Dzieje się tak
dlatego, że homeopaci nie szukają przyczyn choroby na poziomie fizycznym. Oni
wiedzą, że dany zespół objawów składający się na konkretną jednostkę chorobową
obrazuje manifestacje zaburzeń na wyższych poziomach naszej istoty. W gruncie
rzeczy choroba zaczyna się najpierw w sferze duchowej i sukcesywnie schodzi w dół
przez umysł, emocje, kończąc swą ewolucję i rozwój w ciele fizycznym. Dlatego
właśnie szukanie rozwiązań tylko na poziomie fizycznym nie przynosi żadnych
efektów. Można powiedzieć więcej – leczenie choroby przewlekłej środkami
farmakologicznymi łagodząc objawy pogłębia ją, przenosząc na inne narządy i
układy, co doprowadza do znacznego osłabienia siły życiowej, a tym samym
zmniejsza szanse wyleczenia.
Kolejną metodą leczenia naturalnego, która dla odmiany powstała kilka tysięcy lat
temu, w starożytnych Chinach, jest akupunktura. Dzisiaj już nawet tradycyjna nauka
znajduje uzasadnienie dla jej skuteczności twierdząc, że organizm człowieka stanowi
złożony układ bioelektryczny, w którym zachodzą skomplikowane procesy
przepływów prądów o różnych parametrach i posiadają one funkcje koordynujące
procesy biochemiczne, które są w stosunku do nich wtórne. Energia „czi” – w
terminologii starożytnych Chińczyków lub zmiany pola elektomagnetycznego –
według języka naukowców przechodzi przez nasze ciało różnymi drogami. Określone
punkty na skórze, w przebiegu tych dróg łączą się z określonymi narządami i
układami. Choroba pojawia się wtedy, gdy krążenie energii zostaje zaburzone, przez
co uszkodzeniu ulega najlepsza z możliwych funkcja życiowa danej struktury czy
narządu. Przywrócenie prawidłowego krążenia energii stanowi istotę akupunktury.
Osiąga się to poprzez stymulację odpowiednich punktów akupunkturowych. Efektem
tej stymulacji jest modyfikacja produkcji i sekrecji takich substancji jak: hormony,
endorfiny oraz mediatory OUN, np. noradrenalina, dopamina, serotonina.
Zabiegi akupunktury działają poprzez centralny i autonomiczny układ nerwowy,
powodując wzmocnienie wielu funkcji życiowych organizmu. Wielka zaleta tej
metody, to wykorzystywanie wewnętrznych sił człowieka do przywrócenia mu
zdrowia bez podawania z zewnątrz jakichkolwiek substancji. Daje to przewagę nad
leczeniem farmakologicznym, ponieważ eliminuje niepożądane działania leków.
Obecnie coraz więcej lekarzy przychylnym okiem spogląda na możliwości
akupunktury i coraz częściej zaleca ją swoim pacjentom. Dość powszechnie
rozumiana jest już prawda, że organizm żywy funkcjonuje optymalnie tylko w stanie
homeostazy.
Energia krążąca wzdłuż dwunastu meridianów (kanałów energetycznych) powinna
znajdować się w stanie równowagi. Każde jej zaburzenie może prowadzić do
dysfunkcji, niedomagań, a w konsekwencji do choroby. Zadaniem akupunktury jest
tak skorygować przepływ energii, aby przywrócić stan równowagi, co osiąga się przez
nakłuwanie odpowiednich punktów, które znajdują się w przebiegu tychże
meridianów. Wtedy powrót do zdrowia dokonuje się niejako automatycznie, zachodzi
tajemnicza zmiana w samopoczuciu, sprawności i często taki moment staje się dla
wielu początkiem lepszego życia.
Chciałbym powiedzieć też kilka słów o najstarszej z metod leczenia naturalnego, czyli
bioenergoterapii. Podobnie jak poprzednie dziedziny cechuje się ona holistycznym
stosunkiem do człowieka. W największym skrócie polega na przekazywaniu przez
terapeutę jego własnej energii choremu przy pomocy dotyku bądź na odległość.
Jeżeli uznamy, że człowiek złożony jest z ciała fizycznego i ciał energetycznych, czyli
subtelnych, to konsekwencją takiej tezy jest obecność pola energii, zwanej przez
naukę polem bioenergetycznym. Zaburzenia w krążeniu bioenergii oraz blokady
energetyczne są źródłem chorób. Bioenergoterapeuta wykrywa miejsce zaburzeń i
tam dokonuje doładowania pozytywną energią. Leczenie przy pomocy bioenergii
dokonuje się poprzez usuwanie tak zwanej energii chorobowej i dostarczanie
pozytywnej.
Czasem przyczyną dolegliwości bywa ogólny spadek energetyki organizmu, na
przykład na skutek przemęczenia, przewlekłego stresu czy też po kontakcie z
„wampirem energetycznym”. Wtedy wskazane jest wykonanie kilku zabiegów
ogólnego doenergetyzowania, aby przywrócić właściwy poziom funkcji życiowych.
Metoda w swej idei jest bardzo prosta, wymaga jednak wyjątkowych kwalifikacji. Aby
pomagać innym, trzeba odznaczać się ponadprzeciętną biowitalnością, czyli posiadać
dużo pozytywnej energii. Często takie właściwości się dziedziczy, można je też
wykształcić przy pomocy odpowiednich technik.
Niezwykle ważne są też właściwości natury moralnej i etycznej. Dobra energia może
pochodzić tylko od dobrego człowieka. Jeśli więc terapeuta sam ma problemy lub
nieczyste intencje, nie będzie w stanie nikomu pomóc, znacznie częściej zaszkodzi.
Nie można też wydatkować bioenergii bez ograniczeń. Należy rozsądnie oceniać
własne siły, tak aby nie osłabić zbytnio swej energetyki.
Techniki leczenia przez dotyk sięgają tysięcy lat wstecz i doskonaliły się przez wieki,
aby jak najlepiej pomagać chorym. Nie ma potrzeby dochodzić tajemnicy tego
działania, wystarczy mu się po prostu poddać i dopiero wtedy ocenić czy jest ono dla
nas korzystne, czy nie.
Powszechnie znaną dyscypliną medycyny naturalnej jest ziołolecznictwo*,
wywodzące się z kultury ludowej prawie wszystkich narodów świata. Od
najdawniejszych czasów aż do chwili obecnej człowiek wykorzystywał występujące w
jego otoczeniu rośliny do najróżniejszych celów. Służyły mu one jako pokarm, do
obrony, budowy domów, jako materiał na ubranie, stosował je również jako
lekarstwa. Wielowiekowa praktyka wykazała zadziwiającą skuteczność roślin w
leczeniu różnych schorzeń. Współczesna farmakologia wywodzi się właśnie z wiedzy
o roślinach leczniczych i ich własnościach w relacji z ludzkim organizmem. Niektóre
techniki ziołolecznicze są bardzo podobne do postępowania współczesnego lekarza,
ponieważ używane substancje w dawkach leczniczych modyfikują i usuwają objawy
chorobowe.
Jednak pomiędzy farmakologią a leczeniem ziołami istnieje zasadnicza różnica. Leki
stworzył człowiek i to on określił stosowane dawki, natomiast rośliny posiadają ilości
leczniczych substancji określone przez naturę. Surowce używane przez zielarzy
zawierają kombinację wielu różnych substancji, które mają pewne proporcje
narzucone w sposób naturalny. Poza tym działanie wielu różnych składników jest
trudne do przewidzenia z powodu występujących między nimi interakcji. Naukowa
medycyna zajmuje się tylko takimi substancjami, których działanie umie ocenić i
zbadać. Natomiast specjaliści w leczeniu ziołami odwołują się raczej do
wielowiekowej praktyki i doświadczenia w użyciu różnych roślin. Zaletą stosowania
kuracji ziołowych jest po pierwsze ich łagodne i bezpieczne działanie, a po drugie
korzystny wpływ na cały organizm poprzez regulację subtelnych mechanizmów
przywracających równowagę ustroju.
Dbałość o własne zdrowie powinna łączyć się z rozwagą i odpowiedzialnością.
Sięganie do metod naturalnego leczenia daje szansę na trwałą poprawę własnego
stanu psychofizycznego oraz nie naraża nas na przykre niespodzianki. Często
sięgamy po drastyczne sposoby leczenia konwencjonalnego (toksyczne leki,
operacje) ze strachu, na skutek błędnej oceny sytuacji albo zwyczajnie chcemy uciec
od prawdy o sobie samym. To ryzykowna i niebezpieczna droga. Lepiej zmierzyć się z
rzeczywistością i nawet jeśli bywa bolesna, podjąć wysiłek świadomej walki z
chorobą.
Naturalne metody są w niej znakomitym sprzymierzeńcem, ponieważ nie zostawiają
chorego samemu sobie, a tłumaczą mu jego sytuację i są w stanie pomóc nie tylko
lecząc objawy, lecz także wzmacniając duchowo. Posiadają bowiem oprócz technik
również głębię, której często zwykłej medycynie brak. Właśnie dlatego Tarot pośród
tych metod zajmuje znaczącą pozycję.
2. Wielkie Arkana a zdrowie.
VIII Sprawiedliwość (w pozycji odwróconej!)
Układ moczowy, czyli dolegliwości nerek, moczowodów, pęcherza moczowego i cewki
moczowej, np. kłębkowe zapalenie nerek, odmiedniczkowe zapalenie nerek, torbiele
w nerkach, kamica nerkowa, mocznica, zakażenie dróg moczowych, zwężenie
moczowodu, zapalenie pęcherza moczowego, nietrzymanie moczu.
Połączenie odwróconej karty Sprawiedliwość VIII, Śmierć XIII i królowej mieczy mówi
o nieodwracalnej niewydolności nerek i konieczności regularnych dializ. Jeśli przy tym
leży Cesarz w pozycji prostej, sugeruje konieczność jak najszybszego przeszczepu.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Thuja,
• zioło – babka lancetowata,
• kamień – turmalin.
IX Eremita (w pozycji odwróconej!)
Choroby starcze (gerontologiczne), czyli związane z wiekiem i starzeniem się
organizmu, np. choroba Alzhaimera, demencja starcza, upośledzenie funkcji komórek
i tkanek organizmu, zmniejszenie witalności postępujące z wiekiem, marazm starczy
– ogólne zniechęcenie, zmęczenie życiem, apatia, brak zainteresowania światem
zewnętrznym.
Choroby przewlekłe (chroniczne), czyli trwające z różnym nasileniem przez wiele lat
i nie poddające się skutecznemu leczeniu. Mówiąc jeszcze inaczej są to choroby,
które można zaleczyć, a nie wyleczyć. Możliwe jest jedynie łagodzenie objawów,
poprawa komfortu życia chorego, doprowadzenie do stanów remisji choroby. Należą
do nich na przykład: choroby alergiczne, przewlekłe choroby płuc, upośledzające
funkcje narządów zmysłów, przede wszystkim słuchu i wzroku oraz wiele innych.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Arsenicum,
• zioło – piołun,
• kamień – lapis lazuli.
X Koło Fortuny (w pozycji odwróconej!)
Wątroba – marskość wątroby, żółtaczka, wirusowe zapalenie, ostre poalkoholowe
zapalenie wątroby, upośledzenie funkcji wątroby, niewydolność wątroby, uszkodzenie
polekowe, zaburzenia metabolizmu, porfirie.
Trzustka – ostre i przewlekłe zapalenie, cukrzyca, kamica trzustki.
Śledziona – pęknięcie śledziony.
Drogi żółciowe – żółtaczka zaporowa, kolka wątrobowa, kamica żółciowa, zapalenie
pęcherzyka żółciowego, kamica przewodu żółciowego, zapalenie dróg żółciowych,
zaburzenia czynności ruchowych dróg żółciowych.
Karta ta w połączeniu z odwróconym rycerzem kielichów może również wskazywać
na nowotwory tych narządów.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Sepia,
• zioło – wiąz,
• kamień – aleksandryt.
XI Moc (w pozycji odwróconej!)
Układ odpornościowy, witalność organizmu, zdolność organizmu do walki
z chorobami. Wszelkie dolegliwości wywołane dysfunkcją układu immunologicznego,
na najprostszym poziomie będzie to skłonność do przeziębień, czyli obniżenie bariery
ochronnej przed drobnoustrojami, na poważniejszym może chodzić o poważne
choroby zakaźne. Karta ta wtedy często łączy się z odwróconą kartą Diabła XV.
Spadek ogólnej energii życiowej organizmu – osłabienia, omdlenia, brak apetytu,
nieuzasadnione brakiem snu uczucie senności, problemy z porannym wstawaniem,
uczucie zmęczenia, obrzęki twarzy i kończyn, zawroty głowy, brak sił, anemia,
wstrząs anafilaktyczny różnego pochodzenia, powikłania poszczepienne.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Bryonia, karta ta również oznacza lek homeopatyczny jako
taki,
• zioło – pieprz Cayenne,
• kamień – onyks.
XII Wisielec (w pozycji odwróconej!)
Choroby psychiczne – autyzm, psychozy, paranoje, manie wszelkiego rodzaju (np.
prześladowcza, wielkości), schizofrenia, stany maniakalno-depresyjne, zespoły
urojeniowe.
l Uzależnienia od środków zmieniających świadomość – alkoholizm, narkomania,
lekomania oraz choroby powstające na tym podłożu, np. delirium tremens, padaczka
poalkoholowa, zespół Korsakowa, wycieńczenie organizmu, psychozy powstające na
tle uzależnienia, zespoły abstynencyjne.
Karta ta sama w sobie oznacza narkozę.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Nux vomica,
• zioło – tatarak,
• kamień – akwamaryn.
XIII Śmierć (w pozycji odwróconej!)
Karta ta nie mówi o konkretnej chorobie, ona oznacza ogólnie chorobę, czyli jest jej
sygnifikatorem i to tylko w pozycji odwróconej!
W pozycji prostej oznacza brak problemów ze zdrowiem, dobrą kondycję organizmu
albo szybką i pełną rekonwalescencję.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Aconitum,
• zioło – wilcze łyko,
• kamień – ametyst.
XIV Równowaga (w pozycji odwróconej!)
Problemy z kończynami dolnymi wszelkiego typu poczynając od haluksów,
nagniotków, złamań, zwichnięć, kontuzji łękotki poprzez płaskostopie, grzybicę stóp,
dysplazję stawu biodrowego, szpotawość stopy, żylaki, choroby zakrzepowe do
choroby Buergera i choroby Reynauda oraz różnorakie pourazowe uszkodzenia
kończyn dolnych prowadzące do trwałego inwalidztwa.
Zaburzenia równowagi wynikające z dysfunkcji błędnika na podłożu upośledzenia
czucia głębokiego – choroba Meniera.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Ignatia,
• zioło – jeżówka,
• kamień – różowy kwarc.
XV Diabeł (w pozycji odwróconej!)
Choroby zakaźne zagrażające życiu przenoszone drogą pokarmową lub przez krew,
np. AIDS, tyfus, cholera, trąd, gorączka krwotoczna, malaria itd.
Wszelkiego rodzaju stany zapalne, czyli wszystkie sytuacje, w których organizm broni
się „na linii danego narządu” poprzez wywołanie stanu zapalnego – miejscowe
podwyższenie temperatury, zwiększenie liczby limfocytów i monocytów (komórek-
kilerów) oraz uwalnianie substancji wspomagających obronę organizmu.
Poważne dewiacje seksualne – nekrofilia, gerontofilia, pedofilia, zoofilia.
Choroby weneryczne – kiła, rzeżączka.
Znaczenie karty w naturoterapii:
• lek homeopatyczny – Sulfur,
• zioło – lobelia,
• kamień – obsydian.
http://arsscripti-2.pl/