Google, Google powiedz przecie, co tam na nasz temat wiecie

background image

Google, Google powiedz przecie, co tam na nasz temat wiecie

2008-11-26

Z

tekstu opublikowanego

kilkanaście dni temu na stronie google.org wynika, że

najpopularniejsza na świecie wyszukiwarka internetowa rozpocznie współpracę z

agencjami federalnymi w dziedzinie pozyskiwania informacji. Google uruchomi

bowiem nowe narzędzie które pomoże urzędnikom federalnym "śledzić" choroby.

"Flu Trends" (Trendy Grypy), będzie wykorzystywać terminy jakich ludzie

szukają w internecie poprzez wyszukiwarkę google, by przewidzieć miejsce i czas

wzmożonej aktywności wirusa grypy, o czym praktycznie w czasie rzeczywistym

będzie zawiadamiać U.S. Center for Disease Control and Prevention (CDC) -

Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym.

Google współpracując blisko z rządem federalnym twierdzi jednak, że dane

indywidualnych użytkowników pozostaną nadal poufne. Jak czytamy w dodatku

na temat prywatności "Flu Trends nie będzie mógł nigdy być użyty do

zidentyfikowania użytkowników, ponieważ opieramy się na anonimowym,

skomasowanym liczniku jak często wybrane terminy były wyszukiwane w ciągu

każdego tygodnia. Opieramy się na milionach zapytań Google w czasie, a wzory

wyszukiwania danych, które obserwujemy mają znaczenie jedynie w kontekście

dużej populacji użytkowników wyszukiwarki Google."

Specjaliści Google będą wychwytywać słowa i frazy związane z grypą, takie jak

"termometr", "symptomy grypy", "bóle mięśni" "kaszel" i inne.

Testy nowego narzędzia Google sugerują, że możliwe będzie wykrycie lokalnych

wybuchów zachorowań o tydzień lub nawet 10 dni zanim zostaną one zgłoszone

za pomocą raportów CDC.

Na przykład, na początku lutego, raport CDC wskazywał, że przypadki grypy

nasiliły się znacznie w strefie stanów śród-atlantyckich. Jednak dane z

wyszukiwarki Google pokazywały nasilenie wyszukiwania w tych rejonach

terminów związanych z grypą na dwa tygodnie przed ukazaniem się raportu

CDC.

Raporty CDC są wyraźnie wolniejsze niż opracowywane w czasie rzeczywistym

informacje z wyszukiwarki, ponieważ są wynikiem zbierania i segregowania

danych pozyskiwanych z placówek, laboratoriów i innych źródeł tego typu.

Strona główna

http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13937714

1 z 5

2009-01-11 12:26

background image

Eksperci są zdania, że tak szybkie zbieranie danych za pośrednictwem google,

będzie pomocne w szybszej reakcji lekarzy na rozprzestrzeniającą się chorobę, co

przyczyni się z kolei do szybszego ograniczenia jej rozprzestrzeniania się, więc

potencjalnie nawet do ocalenia życia.

Jak na razie serwis pokrywa jedynie teren USA, ale Google ma nadzieję na

stworzenie sytemu śledzenia chorób, który działałby globalnie.

Szef wykonawczy Google, Eric E. Schmidt mówi: "z technologicznego punktu

widzenia jest to dopiero początek".

Profesor Thomas W. Malone ze Sloan School of Management w M.I.T. mówi

natomiast, że "Wygląda to na naprawdę sprytny sposób użycia danych

stworzonych zupełnie przypadkowo przez użytkowników wyszukiwarki Google, do

dostrzeżenia w świecie wzorów które w inny sposób są niedostrzegalne. Wydaje

mi się, że dopiero dotykamy wierzchołka możliwości jakie otwierają się przed

nami w temacie kolektywnej inteligencji".

Jak widać na podstawie artykułu i wypowiedzi specjalistów, Amerykanie będą

teraz chorować na grypę rzadziej i krócej. Będą więc mogli więcej czasu spędzać

przed komputerami, gdzie za pomocą wyszukiwarki Google będą zadawać

kolejne pytania.

A owe pytania.... no właśnie.

Czy wydaje się Państwu, że Google śledzi tylko postępy grypy?

Mogłoby się wydawać, że tak. Przynajmniej oficjalnie.

Przecież sami napisali, że prywatności i anonimowość użytkowników jest dla nich

ważna itd., itp..

My jednak nie wierzymy do końca takim zapewnieniom.

Gdzieś w naszej świadomości kołatają się informacje, że w Google prace znajdują

ludzie, którzy wcześniej pracowali dla władz federalnych i to nie np. w agencjach

do spraw rolnictwa tylko w NSA (National Security Agency).

Proszę np. spojrzeć na to

ogłoszenie

o prace jeszcze z 2003 roku:

Deployment Engineer (with security clearance) - Inżynier wdrożeniowiec, z

pozwoleniem na dostęp do spraw poufnych?

Po co w Google ktoś taki?

Co ma wspólnego wyszukiwarka i programy oferowane przez Google z

bezpieczeństwem narodowym USA?

Ale może przesadzamy. Może to tylko tak poważnie brzmi, a termin "security

clearance" jest powszechny i co drugi inżynier IT posiada jakiś certyfikat tego

typu, więc robimy aferę z tego, że Google szukało jedynie trochę bardziej

doświadczonych pracowników?

Sprawdźmy to. W serwisie jobcircle.com w którym można poczytać sobie na

temat planowania kariery i ogólnie, różnych zawodów, na temat otrzymania

security clearance w branży IT napisano

takie wyjasnienie

:

"Przykro nam, jeśli do teraz nie masz "security clearance", to jest mało

prawdopodobnym, byś mógł je uzyskać, chyba, że obecnie masz pracę, która

tego wymaga".

A później serwis opisuje skomplikowaną proceduję prześwietlania kandydata na

taki "certyfikat". Dodajmy tylko, że sam proces trwa od 9 miesięcy do 2 lat.

Weryfikacji dokonuje Departament Obrony (DoD - Department of Defence) lub

upoważnione przez DOD ośrodki.

Nie jest to więc byle jaki papierek.

Wiemy także, że w 2004 roku Google przejął firmę Keyhole, Inc. która to firma

posiadała bazę danych 3D całego globu. Ich software pozwalał na płynny lot nad

mapą do rozdzielczości 1 stopy. Firma Keyhole jest natomiast wspomagana

przez In-Q-Tel, połączony kapitał firm fundowanych przez CIA w ramach

programu znalezienia i zainwestowania rządowych pieniędzy w firmy

developerskie z dziedziny najnowszych technologii informacji, które służą

Stanom Zjednoczonym w interesie bezpieczeństwa narodowego

.

Oczywiście wszystko to może być zwyczajnym przypadkiem i jedynie strategią

prowadzenia firmy, której w ogóle nie przyświecają jakieś cele polityczne lub w

ogóle współpraca z władzami na rzecz "bezpieczeństwa narodowego" USA czy

innego mocarstwa.

Wyciągnijmy więc ponownie na światło dzienne kilka newsów, które w

przeszłości obiegły internet, a dotyczyły firmy Google. Cześć z Państwa mogła je

przeoczyć lub już o nich zapomnieć.

W 2006 roku Pan Peter Norvig będący w Google dyrektorem działu badań, w

publikowanym przez MIT

"Technology Review" wyjawił

nad czym pracuje się w

google.

Pojawiły się bowiem plotki, że Google pracuje nad systemem który słucha jaki

program oglądamy w telewizji (nasłuchuje tzw. dźwięków tła), a następnie

serwuje nam odpowiednie reklamy (związane z tym co zarejestrowano w

dźwiękach tła.

Pomyślą Państwo pewnie, że to nieprawda i że coś wymyślamy. Nic podobnego.

Jak mówi dyrektor Google działu badań, pomysł polega na użyciu istniejących

mikrofonów komputerowych do słuchania dźwięków, które pojawiają się w tle,

http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13937714

2 z 5

2009-01-11 12:26

background image

czy to muzyki, dzwoniącego telefonu, czy przyciszonego telewizora. Komputer

następnie identyfikuje te dźwięki na podstawie porównania specjalnych wzorów

dźwięku, a następnie wyświetla odpowiednią zawartość, czy będą to reklamy, czy

też odpowiednie wyniki wyszukiwania czy też czat na odpowiedni temat.

No i oczywiście nic nie wskazuje na to, żeby Google nie miało takich informacji

zbierać, razem z informacjami o słowach i zwrotach jakich szukamy, lub stron

które odwiedzamy po wyszukaniu ich w Google. Wszystko to ma pomóc w

stworzeniu spersonifikowanego profilu, który dostarcza nam właściwych dla nas

reklam/ zawartości. A dzięki temu, próbuje się także stworzyć alternatywne

podejście do reklamy telewizyjnej, bo można posunąć się krok dalej i posłużyć

się takim systemem do wysyłania "odpowiednich" reklam telewizyjnych.

Google ujawniło w jaki sposób działa opisywany system. Dzieli on sygnał audio

na 5 sekundowe fragmenty, by np. rozpoznać sygnał dźwięków z telewizora. Taki

fragment zostanie później używany jako wzór (odcisk) który będzie odpowiadał

podobnemu fragmentowi znajdującemu się na serwerze.

Spora grupa aktywistów przejmujących się prawem do prywatności zauważyła,

że skoro Google stworzyło połączenie między oprogramowaniem wyszukiwarki a

mikrofonem, to następnym małym już krokiem będzie takie samo połączenie z

podłączoną do komputera kamerą.

Zapewne bardzo szybko różne agencje, firmy itd.. znajdą sposób na

przechwycenie googlowych informacji i używania ich do szpiegowania na własną

rękę.

Google zapewnia jednak, że wymyślony przez nich system próbkowania 5

sekundowych fragmentów uniemożliwia komukolwiek podsłuchiwanie

rejestrowanych dźwięków np. rozmowy, ponieważ zamiana dźwięku na "wzór"

(odcisk) dokonuje się na komputerze i jest nieodwracalna. W czasie konwersji

dźwięk zamieniany jest na postać graficzna, a następnie już w graficznej postaci

redukowany do kilku kluczowych elementów, które w ostatnim etapie są

tłumaczone do postaci pliku o wielkości 4 bajtów informacji. W taki sposób

całoroczną transmisję telewizyjną można by zawrzeć w kilku gigabajtach. Tak

broniło się Google.

Niestety nie udało nam się znaleźć informacji co stało się z tym projektem. Czy

jest on nadal rozwijany i w jakim kierunku.

Nie wiemy jak Państwo, ale my nie chcemy, żeby ktokolwiek włączał bez naszej

wiedzy mikrofony w naszych komputerach i nagrywał za ich pomocą jakikolwiek

dźwięk.

Naszym zdaniem, takie prace wskazują na to, że skoro Google pracują nad

takimi programami, to znaczy, że możliwości takie jak zdalne włączanie

mikrofonu już istnieją. Zresztą nawet w popularnym flash'u, w jego konfiguracji,

w opcjach "Privacy" jest wpis pytający się o to, czy zgadzamy się na

udostępnienie kamery i mikrofonu.

A co jeśli ktoś o takie pozwolenie nie prosi?

Może to nasza wina? Może jesteśmy przewrażliwieni, ale tak już jest, że prace

nad słuchaniem przez cudze mikrofony wydają nam się dość podejrzane.

Wracając do Google, pamiętamy również fakt, że Google podjęło współpracę z

chińskim rządem nad wprowadzeniem filtrów w chińskim odpowiedniku

wyszukiwarki Google. Nie trzeba nam wierzyć na słowo, wystarczy przeczytać

choćby

tu

.

Ale nie jest to nic nowego, biorąc pod uwagę, że Google robiło już podobne

rzeczy wcześniej nawet w Europie. Znowu nie należy nam wierzyć na słowo i

warto przeczytać informację z

tej strony

.

Każdy z czytelników może zresztą zrobić sobie mały eksperyment.

Prosimy wejść jednocześnie na stronę:

http://images.google.cn

(chiński google)

oraz

http://images.google.com

(google amerykański)

a następnie w obu wyszukiwarkach wpisać słowo "Tiananmen".

Prosimy porównać wyniki. Prawda, że jakoś dziwnie? Ostatnio, może przed

olimpiadą, jakimś cudem na chińskiej stronie pojawiły się te 2 "niepoprawne"

zdjęcia.

Na szczęście jak każda próba filtrowania treści okazuje się ona...

no cóż, prosimy sprawdzić samemu i w chińskiej przeglądarce wpisać z błędną

pisownią np. "Tienanmen"...

i od razu trochę więcej prawdy wyziera z przeglądarki.

Tak czy inaczej nie świadczy to najlepiej o firmie Google.

Inną, dość głośną sprawą z dokładnie tamtego okresu współpracy Google z

chińskim rządem było całkowite wykluczenie z wyszukiwarki domeny jednej z

australijskich stron www. Chodziło o strone

http://www.spacewar.com

.

Całą historie tego wydarzenia można przeczytać

tutaj

.

Po burzy jaka podniosła się w internecie, po mailach i telefonach czytelników

http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13937714

3 z 5

2009-01-11 12:26

background image

www.spacewar.com, Google na nowo przywróciło obecność i pozycjonowanie

strony w wyszukiwarce. Dziwnym trafem na stronie tej zanim zniknęła z

wyszukiwarki Google, pisano na temat geopolitycznej działalności Chin oraz ich

zaawansowanej technologii militarnej i satelitarnej. W tym samym czasie,

Google właśnie współpracowało z chińskim rządem nad filtrowaniem google.cn .

Jesteśmy przekonani, iż istnieje dość bezpośrednich i pośrednich dowodów na to,

że Google do "świętych" nie należy, dysponuje technologią i powiązaniami, które

mogą zagrażać naszej prywatności, a w związku z tym my pozostajemy czujni i

nie mamy do nich zaufania.

Zresztą mówiąc o wyszukiwaniu informacji w internecie, dobrze jest zawsze

pamiętać, o czym już pisaliśmy kiedyś, że nie jesteśmy w nim anonimowi.

Przekonała się o tym np.

28 letnia Kate Knight

, którą oskarżono o próbę

morderstwa własnego męża. Próbowała zabić małżonka podając mu posiłek z...

płynem przeciw zamarzaniu (zawiera glikol polietylenowy) po którym mąż co

prawda nie umarł, lecz oślepł, ogłuchł i uszkodził nerki do tego stopnia, że

wymaga ciągłej dializy.

Dlaczego o tym piszemy?

Jednym z dowodów w sprawie były wyniki wyszukiwania przez panią Kate Knight

w internecie (założymy się że za pomocą wyszukiwarki Google) słów dotyczących

metod zabijania. Szukała tematów typu ecstasy, przedawkowanie żelaza i

właśnie anti-freeze (płyn przeciw zamarzaniu). Niestety prasa nie podała

szczegółów, więc nie możemy powiedzieć czy wyrazy te znaleziono dzięki

współpracy z Google, czy też w wyniku przeszukania komputera oskarżonej.

Podobnie rzeczy miały się w 2006 roku, w Wielkiej Brytanii w tzw.

"Google'owym

morderstwie"

z 2006 roku, w którego sprawie słowa i sentencje wpisywane w

najpopularniejszej na świecie wyszukiwarce, posłużyły jako dowód oskarżenia.

Na zakończenie wypadałoby nam życzyć jedynie Państwu miłego i ostrożnego

korzystania z wyszukiwarki Google.com.

Nie będziemy jednak tacy i na zakończenie polecimy Państwu raczej korzystanie

ze strony:

https://ssl.scroogle.org

Wyszukiwarka "Scroogle" szuka wpisanych przez Państwa terminów w Google,

chroniąc więc Państwa przed bezpośrednią inwigilacją ze trony

wyszukiwarkowego giganta.

By otrzymać konkretnie wyniki wyszukiwania z języku polskim, można od razu

szukać z polskiego adresu:

https://ssl.scroogle.org/scrappl8.html

Mieliśmy o tym napisać w dziale o ochronie prywatności i zapewne jeszcze

napiszemy, ale skoro już napisaliśmy o Google, to stwierdziliśmy, że nie warto

chyba czekać.

Dlaczego Scroogle?

Po pierwsze, połączenie miedzy Państwa komputerem a wyszukiwarką będzie

szyfrowane, tak samo jak kiedy łączą się Państwo ze stroną własnego banku.

Poważnie utrudnia to "podsłuchanie" co wpisują Państwo w wyszukiwarce.

Po drugie, serwery scroogle.com nie pozwolą googe.com na przypisanie Państwa

adresu IP do zapytania w wyszukiwarce. Państwa wyszukiwanie będzie w

google.com miało adres IP serwerów scroogle.org

Po trzecie, wszystkie zapytania i adresy IP, scroogle.org kasuje w ciągu 48

godzin i po tym czasie nie pozostaje po nich żaden ślad na ich serwerach.

Jeśli korzystają Państwo z przeglądarki internetowej Firefox 2 lub nowszej, mogą

Państwo zainstalować wtyczke (plug-in) wyszukiwarki Scroogle i korzystać z niej

z poziomu przeglądarki.

Wtyczki (plug-iny) scroogle do Firefox'a znajdują się na tej stronie:

http://mycroft.mozdev.org/search-engines.html?name=scroogle

Aby wybrać wersję pluginu zapewniającą szyfrowanie, prosimy wybrać Scroogle

ze skrótem SSL.

Mamy nadzieję, że powyższe, dość podstawowe informacje choć trochę

przyczynią się do poszerzenia sfery prywatności i anonimowości naszych

czytelników.

Życzymy więc miłego i bezpiecznego korzystania z wyszukiwarki Google poprzez

serwis Scroogle.org

Źródła informacji i linki (w języku angielskim):

Google na temat "Flu Trends"

http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13937714

4 z 5

2009-01-11 12:26

background image

skomentuj (6)

The New York Times na temat "Flu Trends":

Serwis jobcircle na temat "security clearance"

Peter Norvig w "Technology Review"

Google i cenzura w Chinach

Google filtruje wyniki w Europie

Sprawa Kate Knight

:

Google'owe morderstwo

Szyfrowane i bezpieczne wyszukiwanie poprzez Scroogle.org

http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=13937714

5 z 5

2009-01-11 12:26


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OTO, CO POZYTYWNIE WPŁYWA NA NASZ MÓZG
benzyna, Co mo˙na powiedzie˙ o historii benzyny
OTO, CO POZYTYWNIE WPŁYWA NA NASZ MÓZG
103 Co tam u Janielskich Czekając na Anioła
3 Opowiadanie KASIA Powiedz, co widzisz na rysunkach
Co powiedzieć gdy złapią Cię na spaniu w pracy
10 Co tam u Janielskich Na ratunek wrzesień ,08
131 A co tam u Janielskich Tajemnice na całe życie pażdziernik 2019
112 Co tam u Janielskich Na drodze do Nieba styczeń 2018
9 Co tam u Janielskich Na spotkanie z Panem Jezusem lipiec sierpień,08
Pytania na Fizyke dział optyka, Notatki lekcyjne ZSEG, Co będzie na sparwdzianie
Co tam jest, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
co zrobić na 3
Co wiesz na temat czynników chorobotwórczości i diagnostyki zakażeń Pseudomonas?ruginosa
Co wiesz na temat koncentracji nośników samoistnych

więcej podobnych podstron