Czy mamy pozostać w grzechu?
By David Wilkerson
March 20, 2000 Jakże ktokolwiek, kto nazywa siebie miłośnikiem Jezusa może świadomie trwać w
grzechu? Jako naśladowcy Chrystusa głosimy, że zostaliśmy wyzwoleni z mocy grzechu.
Zaświadczamy, że krzyż w pełni odkupił nas z niewoli nieprawości. Jednak całe rzesze wiernych stale
lgną dzisiaj do pożądliwości, nałogów, urazy i zgorzknienia.
Pytasz, gdzie są ci chrześcijanie? Są oni wszędzie wokół ciebie. Znajdziesz ich uwielbiających Boga w
kościołach w każdą niedzielę. Podnoszą swoje ręce w uwielbianiu Boga za to, że ich uwolnił. Świadczą
innym o mocy Chrystusa do łamania wszelkich więzów, ale nie chcą porzucić grzechu, który noszą we
własnym łonie.
Smutne jest to, że wielu takich chrześcijan wierzy, że nic nie może złamać szponów grzechu, jakie są
nad nimi. Próbują każdej znanej metody, aby wyzwolić się ze swojej niewoli, ale żadna ilość
modlitwy, doradztwa bądź też przekonujących kazań nie wydaje się pomocna. Ich grzech po prostu
stale oplata się wokół ich serca jak wąż, aż do momentu, kiedy osiągnie pełną kontrolę nad ich
życiem. Oni kończą nosząc dręczące brzemię poczucia winy i potępienia.
Paweł zadaje takie pytanie: "Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza
była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?" (Rz 6,1-2). Paweł
zastanawia się: "Otrzymaliśmy tak niesamowite błogosławieństwa w Chrystusie. Zostaliśmy
ochrzczeni w Niego, pogrzebani i wzbudzeni z martwych razem z Nim. Przemienieni na podobieństwo
Jego śmierci. Tak więc, jak możemy nadal grzeszyć?".
Faktem jest, że im dłużej pobłażamy sobie w naszym usidlającym grzechu, tym mocniejsze staje się
jego władanie nad nami. Ten grzech jest nowotworem, który rozprzestrzenia się po całej naszej
istocie, zanieczyszczając wszelkie nasze myśli i działania. Jego destrukcyjna moc wywiera zniszczenie
w każdej dziedzinie naszego życia, zaczynając od naszego chodzenia z Chrystusem, poprzez nasze
relacje z innymi, a kończąc na wszystkim, czego tylko się dotkniemy.
Co więcej, grzech nigdy nie umiera sam z siebie. Jeśli nie zostanie on wykorzeniony i zniszczony,
przejmuje tron twojego życia. Najpierw zaczyna dotykać twojej świadomości, sprawiając, że tracisz
wszelkie rozróżnienie. Różnica pomiędzy tym, co dobre a co złe staje się mglista i zachmurzona.
Następnie głos grzechu zdobywa twoje ucho. Powoli zaczyna usprawiedliwiać przed tobą twoją
pożądliwość, podając ci nawet różne biblijne argumenty na poparcie tego. W końcu stajesz się
"odporny na kazania", co oznacza, że już więcej nie odpowiadasz na przekonanie o grzechu, jakie
przynosi Duch Święty.
Może znasz chrześcijan znajdujących się w tym strasznym stanie. Przyjmują oni obronną postawę za
każdym razem, kiedy są konfrontowani z pożądliwością, jaką noszą we własnym łonie. Twierdzą oni:
"To, co robię wcale nie jest złe. Modliłem się w tej kwestii i Duch Święty powiedział mi, że ja nie
grzeszę". Jednak dobrze wiesz, że zachowanie tej osoby jest sprzeczne ze Słowem Bożym.
Zgodnie z postanowieniem Nowego Przymierza, Duch Święty daje nam moc do tego, abyśmy żyli w
sposób zwycięski nad diabłem. Daje nam wszelkie zasoby, jakich tylko potrzebujemy, aby obalić
dominację diabła w naszym życiu. Sprawia nawet, że chcemy być posłuszni przykazaniom Pańskim.
Jednak Boża obietnica Nowego Przymierza co do złamania każdych więzów i uwolnienia każdego
jeńca dotyczy tylko tych, którzy mają dosyć swojego grzechu. Dlaczego Duch Święty miałby wyzwolić
Swoją moc w kimkolwiek, kto nie widzi swojego grzechu jako poważnej spawy?
Jeśli myślisz, że Duch Święty uwolni cię ze szponów grzechu bez twojej pełnej współpracy, to mylisz
się. Nie daj Boże, aby którykolwiek chrześcijanin pozostawał w bierności i ponownie pobłażał sobie w
swej pożądliwości podczas oczekiwania na to, aż Duch Święty przyjdzie i wyrwie to z niego. Takie
nauczanie nie tylko pociesza chrześcijan będących w grzechu, ale błędnie interpretuje też Nowe
Przymierze Boże.
Dlaczego wierzący trwają w lgnięciu do grzesznych praktyk?Aby odpowiedzieć na to pytanie,
wystarczy, że tylko zajrzę do własnego serca. Coraz bardziej, w miarę jak przybliża się ten dzień,
wyobrażam sobie stanie przed Tronem Sędziowskim mojego Pana, kiedy to Jego miłujące oczy
spoczną na mnie. W tym momencie będę musiał zdać sprawę z każdego swojego uczynku i myśli.
Jako posługujący ewangelii będę również musiał zdać sprawę z przesłań, jakie głosiłem do innych, a
sam nie żyłem zgodnie z nimi, tak jak to pisze Paweł: "...bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla
innych, sam nie był odrzucony" (1Kor 9,27).
Sama myśl o tej scenie przynosi świętą bojaźń do mojego serca. Każdego dnia wołam: "Panie, jeśli
jest we mnie jakikolwiek grzech, proszę rozpraw się z nim. Nie chcę usłyszeć głosu trąby i odnaleźć
siebie wtedy stojącego przed Tobą z jakąś pożądliwością oplecioną wokół mojego serca".
Co powiesz Jezusowi, kiedy będziesz przed Nim stać? Jakie dasz Mu wytłumaczenia na lgnięcie do
korzenia zgorzknienia, urazy, pożądliwości, jakiegoś grzesznego nałogu? Czy powiesz: "Panie, nie
wiedziałem, że tak na serio weźmiesz ten jeden grzech. Myślałem, że będziesz miał do mnie
cierpliwość, że Twoja łaska względem mnie w tej sprawie będzie jeszcze bardziej obfitować. Zawsze
wierzyłem w obietnicę Twojego Nowego Przymierza. Stale czekałem na Twojego Ducha, aby usunął
ten grzech ze mnie".
Umiłowani, nasz Pan nadejdzie wkrótce i nie ma teraz czasu na to, by bawić się ze swoim grzechem.
Znam wielu prawych wierzących, którzy w jednej kwestii w swoim życiu stali się beztroscy, niedbali i
zostali pokonani przez swoją pożądliwość. Nie myśl więc sobie, że to nie może przytrafić się tobie.
"Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej" (Rz 3,23). Musisz zapytać samego siebie: "Dlaczego
trwam w swoim grzechu? Dlaczego to złe związanie stale mnie trzyma? Dlaczego nie jestem wolny?
Wierzę, że Duch Święty objawił mi kilka rzeczy w tej kwestii.
Trwamy w grzechu, ponieważ nie mamy bojaźni BożejDzisiaj wielu chrześcijan nie ma bojaźni Bożej
zaszczepionej w ich sercach przez Ducha Świętego. Autor Przypowieści mówi: "Miłosierdziem i prawdą
oczyszczona bywa nieprawość, a w bojaźni Pańskiej odstępujemy od złego" (Przyp 16,6 - BG). "Nie
bądź mądrym sam u siebie; ale się bój Pana, a odstąp od złego" (Przyp 3,7 - BG). "Bojaźń Pana jest
krynicą życia, dzięki niej można uniknąć sideł śmierci" (Przyp 14,27).
"Bojaźń Boża", o której jest tutaj mowa, wskazuje na coś znacznie większego niż pełna czci bojaźń i
szacunek. Psalmista mówi nam, że nie możemy otrzymać pełnego objawienia Bożego Przymierza,
dopóki nie jest w nas głęboko zakorzeniona Jego bojaźń. "Tajemnica Pańska objawiona jest tym,
którzy się go boją, a przymierze swoje oznajmuje im" (Ps 25,14 - BG). Ten werset łączy zrozumienie
Przymierza z bojaźnią Bożą. Krótko mówiąc, wszelkie objawienie związane jest z Jego świętą
bojaźnią.
Jestem przekonany, że bez bojaźni Bożej nie możemy doświadczyć trwałego wyzwolenia z grzechu.
Jednak w wielu kościołach bojaźń Boża stała się tematem tabu. Kiedy ostatni raz słyszałeś kazanie
głoszone na temat bojaźni Bożej?
Jedną z przyczyn tego jest fakt, że dom Boży zaatakowała pobłażliwość społeczeństwa. Ostatnimi laty
określenie "łaska" stało się środkiem do przykrycia grzechów, tak jak to pisze psalmista: "...Nie ma
bojaźni Bożej przed oczyma jego" (Ps 36,2). Co więcej, zepsuci posługujący unikają pewnych
fragmentów dotyczących bojaźni Bożej. Zwykle głoszą oni na podstawie następujących wersetów:
"Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości" (2Tym 1,7). "W
miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń..." (1J 4,18). "Wszak nie wzięliście
ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni..." (Rz 8,15).
To wszystko są wspaniałe fragmenty, jednak odnoszą się one do bojaźni przed człowiekiem bądź
szatanem, ale nie do bojaźni przed Bogiem. To samo słowo występujące w tych wersetach dla
określenia bojaźni użyte jest również w tym jednym, pochodzącym z Listu do Hebrajczyków: "Tak
abyśmy śmiele mówić mogli: Pan mi jest pomocnikiem, nie będę się bał, aby mi co miał uczynić
człowiek?" (Hbr 13,6 - BG).
Nowe Przymierze zawiera w sobie to, co ja nazywam "uprzedzającą pracą łaski"Wierzę, że Bóg musi
wykonać w nas pewną pracę, zanim będziemy mogli uchwycić się jakiejkolwiek obietnicy przymierza.
Czym jest ta "uprzedzająca praca", od której zależne jest wszystko inne? Jeremiasz mówi nam: "...w
ich serce włożę bojaźń przede mną, aby ode mnie nie odstąpili" (Jer 32,40). Ta uprzedzająca praca
Boża w ramach przymierza polega na umieszczeniu w naszych sercach Jego bojaźni.
Jeremiasz mówi tu o postanowieniach Nowego Przymierza, a nie Starego. Bóg mówi nam tutaj
wyraźnie, jak ta pierwsza praca przymierza będzie wykonana. "Włożę w ich serca bojaźń przede
mną". Oznajmia nam, że sami w sobie nie jesteśmy w stanie wytworzyć świętej bojaźni. Nie możemy
uzyskać tego poprzez włożenie na nas czyichś rąk, ani przez manipulowanie naszym ciałem. Jedynym
sposobem, w jaki ta święta praca może zostać w nas wykonana jest dokonanie tego przez Ducha
Świętego.
W istocie Bóg mówi nam: "Ja dokonam wspaniałych rzeczy w was. Poślę wam Mojego Ducha, który
będzie w was przebywał i da wam nowe serce. On da wam siłę do umartwienia wszelkich uczynków
ciała i poprowadzi was do zupełnej wolności od mocy grzechu. Wreszcie On spowoduje, że będziecie
chcieli wykonywać to, co jest Moim upodobaniem i zrobicie to.
Ale jest pewna praca, którą Duch musi wykonać w was przed wszystkim innym. On włoży w was
świętą bojaźń przed grzechem. Wtedy nie odstąpicie już od Moich przykazań. Jeśli nie będziecie mieli
w sobie Mojej bojaźni, to wasze grzechy zawsze będą was odciągały ode Mnie".
Mówiąc prosto, Duch Święty zmienia sposób, w jaki patrzymy na nasz grzech. On wie, że dopóki stale
będziemy lekko traktować naszą pożądliwość, nigdy nie zostaniemy uwolnieni. Dlatego pokazuje
nam, jak głęboko grzech Go zasmuca i wzbudza Boży gniew. Jak Duch Święty tego dokonuje? On
używa przekonującego Słowa Bożego - przeszywających strzał świętej prawdy.
Jeżeli masz już dość swojego grzechu i pragniesz chodzić w sprawiedliwości, to przygotuj się: Bóg
wystrzeli przekonujące "strzały ewangelii" do twojego serca. Te strzały wyszukają każdy tajny zakątek
twojego serca, ujawniając każdą pożądliwość. Kiedy trafią już one w swój cel, odczujesz ich płomienie
prawdy, które głęboko wypalają twoje sumienie.
Wielu chrześcijan kierowanych przez ciało próbuje strząsnąć z siebie poczucie winy, które przynoszą
te przekonujące strzały Boże. Stale wyznają następujący werset: "Przeto teraz nie ma żadnego
potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie" (Rz 8,1). Nie chcą jednak czytać ostatniej części
tego wiersza: "...którzy nie według ciała chodzą, ale według Ducha" (Rz 8,1 - BG). Jeżeli trwasz w
grzechu, to chodzisz w ciele i nie masz prawa do Bożej obietnicy mówiącej, że "nie ma potępienia".
Poczucie winy, jakie odczuwamy poprzez przekonanie od Ducha Świętego, jest tak naprawdę dziełem
łaski Bożej. Jest to zamierzone po to, by ujawnić w nas oszustwo grzechu. Dlatego powinniśmy prosić
Ducha Bożego, by stale wlewał w nasze sumienie poczucie winy, bojaźni i potępienia grzechu, aż
zostanie w pełni ujawniona jego ogromna grzeszność.
Bojaźń Boża obejmuje pełne zrozumienie niebezpieczeństwa i konsekwencji grzechu Wielu chrześcijan
nie jest świadomych strasznego niebezpieczeństwa, w którym się znajdują, kiedy trwają w grzechu.
Tylko ogniste strzały prawdy od Ducha Świętego mogą obudzić ich dusze na bojaźń Bożą, jakiej
potrzebują, aby otrząsnąć się z grzechu. Pozwólcie, że podzielę się z wami kilkoma ognistymi
strzałami rzeczywistości, które Pan użył, by przeszyć moją duszę:
1. Bóg uważa ukryte pożądliwości i grzechy w chrześcijanach za bardziej nikczemne,
niebezpieczne i godne pogardy, niż jawne grzechy popełniane przez nie zbawionych.
Większość wierzących myśli, że ich ukryty grzech nie jest poważny, gdyż nie popełniają go w czynie.
Bóg jednak widzi serce i w Jego oczach taki grzech w nas jest o wiele gorszy, niż taki sam grzech u
nikczemnych grzeszników. Pozwól, że to wyjaśnię.
Spróbuj pomyśleć o najpodlejszym czynie, jaki kiedykolwiek został popełniony przez złego, nie
zbawionego mężczyznę czy kobietę. Mój umysł natychmiast zwraca się do artykułu w jednej z
nowojorskich gazet z poprzedniego roku. Pewien mężczyzna pojął za żonę kobietę, która zawsze
pragnęła mieć dziecko. Pozwolił jej od razu zajść w ciążę, a kiedy kobieta miała już dziecko, pierwsze
kilka tygodni spędziła rozwijając w sobie głębokie więzi z tym dzieckiem. Ale nagle, nie wiadomo
skąd, ten mężczyzna zabrał dziecko swojej żonie i zabił je. Dlaczego? Był to akt zemsty. W oczywisty
sposób był on zły na tę kobietę, ponieważ nie wzięła ona udziału w pogrzebie jego ojca, zanim się
jeszcze pobrali. On tak sobie rozumował: "Ona nie pocieszyła mnie, kiedy tego potrzebowałem. Tak
więc sprawię, że będzie cierpiała". Musiał to być jeden z najbardziej okrutnych, nikczemnych,
ohydnych czynów, jakie kiedykolwiek zostały dokonane.
Ludzkość obecnie ogląda więcej morderstw, ludobójstwa i ostentacyjnych aktów grzechu, niż
którekolwiek z poprzednich pokoleń. Jednak oto jak na to wszystko patrzy Bóg: nic nie można
porównać z pożądliwościami lgnącymi do naszego serca. Nasze grzeszne nałogi, nienawiść i ukryte
grzechy są bardziej podłe w Jego oczach niż jakakolwiek rzecz, która została popełniona przez
ludzkość.
Przykład takiej Bożej perspektywy widzimy w Objawieniu. Bóg mówi do zboru w Laodycei: "Znam
uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący..." (Obj 3,15). Przez to mówi: "Nie jesteś tym, za kogo się
podajesz. Mówisz sobie "niczego nie potrzebuję", ale Ja ci mówię, że stajesz się letni. Wszyscy inni
postrzegają cię jako prawego i dobrze prosperującego. Ale Ja widzę twoje serce i wiem, że gorliwość,
jaką kiedyś miałeś względem Mnie zanikła".
Przypowieści Salomona mówią nam: "...z serca tryska źródło życia" (Przyp 4,23) oraz "Jak człowiek
mówi w swoim sercu, taki jest" (Przyp 23,7). Te wersety są ostrymi strzałami Ducha Świętego.
Przeszywają one nasze serca, mówiąc nam: "Nie możesz ukryć się przed wzrokiem Bożym. Każda
rzecz, którą potajemnie ukrywasz w swojej duszy, zostanie wyjawiona. Nie ma znaczenia czy
popełniasz ją w czynie, czy też nie. Bóg nie przymknie oka na twoją ukrytą pożądliwość".
2. Czym dłużej trwasz w grzechu, tym większe jest niebezpieczeństwo zatwardzenia
twojego serca.
"Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od
Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj",
aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu" (Hbr 3,12-13).
Może kiedyś drżałeś, słysząc Słowo Boże. Twoje serce topniało, kiedy słyszałeś ogniste kazanie, o
którym wiedziałeś, że zostało zamyślone specjalnie dla ciebie. Miałeś ucho otwarte na słuchanie
głosu Ducha, ale od jakiegoś czasu flirtowałeś z ukrytym grzechem - bawiłeś się nim i wałkowałeś go
w swoim umyśle. Teraz, ponieważ ten grzech wypracował w tobie swoje oszustwo, możesz siedzieć
nieporuszony słuchając dowolnego kazania, bez względu na to, jakkolwiek byłoby ono namaszczone.
Gdybyś miał bojaźń Bożą, ona by ci szybko uświadomiła, że twoje serce powoli staje się coraz
twardsze. Uświadomiłbyś sobie, że z każdym dniem, kiedy trwasz w pobłażaniu sobie w grzechu,
przybliżasz się do napiętnowania swojego sumienia. Zamiast tego twój grzech staje się dla ciebie z
dnia na dzień coraz mniej oczywisty. Wkrótce będziesz całkowicie zaślepiony fałszywym pokojem. Na
koniec twój grzech wypłynie poza granice, jakie mu wyznaczyłeś - będzie rozszerzać się dziko we
wszelkiego rodzaju akty grzechu.
Widziałem osobiście przerażający stan męża Bożego, który pozwolił, by jego serce stało się
zatwardziałe. Był on posługującym, moim przyjacielem i pastorem dużego zboru. Bóg potężnie tego
człowieka błogosławił, namaszczając jego kazania ogniem i mocą Ducha Świętego. Jednak ten
posługujący utrzymywał w sercu ukrytą pożądliwość seksualną. Z biegiem czasu zaczął sobie w niej
pobłażać, aż wreszcie został złapany na cudzołóstwie.
Bóg był miłosierny dla mojego przyjaciela. Bogobojni starsi i liderzy w kościele zastosowali środki
dyscyplinarne względem pastora i po pewnym czasie został przywrócony do służby. Za każdym
razem, kiedy w jego sercu powstawała pożądliwość, Duch Święty wiernie rozprawiał się z nim w tej
kwestii. Jednak ten człowiek nigdy tego poważnie nie potraktował. On nigdy nie nakłonił swojego
serca, by słuchać głosu Ducha.
Byłem tam tego wieczora, kiedy jego grzech został ponownie ujawniony. Pięć kobiet wyszło do przodu
i wyznało, że miały z nim romans. Niektóre powiedziały, że nawet miały z nim stosunek na kilka
godzin przed jego wyjściem za kazalnicę, by głosić kazanie.
Pewien mój przyjaciel zapytał później tego pastora: "Jak twoje sumienie pozwoliło ci to robić? Jak
mogłeś mieć romans z kobietą, a zaraz po tym wychodzić i rzekomo głosić ze świętego Słowa
Bożego"? Pastor ten odpowiedział ze śmiechem: "Trzeba być dobrym aktorem".
To jest zatwardziałe serce. Tego człowieka nic nie poruszało. Stał się tak twardy, że potrafił nurzać się
w cudzołóstwie, otwierać Biblię i głosić bez śladu poczucia winy.
3. Jeżeli pozostajesz w grzechu, to spotka cię Boża rózga.
Psalmista pisze tak o jednej z obietnic przymierza Bożego: "Jeżeli synowie jego porzucą zakon mój i
nie będą postępowali według nakazów moich, jeżeli znieważą ustawy moje i nie będą przestrzegali
przykazań moich, to ukarzę rózgą przestępstwo ich i winę ich plagami [karaniem - BG], ale łaski mojej
nie odmówię mu, ani też nie złamię wierności mojej. Nie naruszę przymierza mego i nie zmienię
słowa ust moich" (Ps 89,31-35).
Cieszymy się, kiedy czytamy te wspaniałe słowa Nowego Przymierza. Bóg obiecuje, że nigdy nie
odejmie od nas Swojej łaskawości, bez względu na to, jak bardzo byśmy upadli. A jednak wielu
wierzących pomija lekkomyślnie ciężkie ostrzeżenie w tym urywku - jeżeli porzucimy Boże prawo i
nie będziemy przestrzegali Jego nakazów, to On nawiedzi nasze przestępstwa Swoją Boską rózgą.
Nie ma prostego sposobu na złagodzenie tego trudnego słowa. Bóg jasno nam mówi: "Jeżeli będziecie
trwać w grzechu, to Ja rozprawię się z nim surowo. Odpuszczę wam i przebaczę, ale wywrę zemstę na
waszym grzechu i poczujecie moje razy na swoich plecach".
Biblia mówi nam, że kogokolwiek Pan miłuje, tego też smaga. Prawdę tę widzimy wyraźnie
zilustrowaną w życiu Dawida. Zauważcie, jak Bóg postępował z tym człowiekiem, wiernym sługą,
który cieszył się Bożą przychylnością. W pewnym momencie swojego życia Dawid strasznie
zgrzeszył. Usprawiedliwiał to i utrzymywał w tajemnicy przez długie miesiące. Wreszcie jednak Bóg
powiedział: "Dosyć" i wysłał proroka, by ujawnił grzech Dawida. Natan użył analogii, by zburzyć
wszelkie usprawiedliwienia, które Dawid miał, aż wreszcie król przyznał: "Tak, zgrzeszyłem. Jestem
winien".
Jednak samo przyznanie się do grzechu nie wystarczy. Bóg nie tylko ujawnił grzech Dawida, ale też
przyłożył Swoją Bożą rózgę na plecy swojego sługi. Wiemy oczywiście, że Pan zawsze stosuje Swoją
rózgę w miłości, ale życie Dawida pokazuje wyraźnie, iż odczuwanie Bożej rózgi karcenia nie jest
lekkie. Razy, które ona zadaje, są bolesne i rozdzierające i mogą powodować konsekwencje na całe
życie. Często ta rózga spada nie tylko na nas, ale też na naszych najbliższych i na nasze otoczenie.
Zwróćcie uwagę na bezpośredni wpływ grzechu Dawida na tych, którzy go otaczali. Nieślubne
dziecko, które miał z Batszebą, zmarło. Tysiące żołnierzy izraelskich poległo w walce. Sprowadził on
skandal na swój kraj, czyniąc z Izraela pośmiewisko w oczach swoich nieprzyjaciół. Jakby tego było nie
dość, Dawid cierpiał niekończący się ból osobisty z powodu swojego grzechu: jego buntowniczy syn
Absalom odebrał mu tron Izraela, a armia Absaloma polowała na niego, jak na dzikie zwierzę. Musiał
uciekać na pustynię przed synem, którego tak bardzo miłował, a kiedy Absalom zginął, płakał za nim
histerycznie.
Dawid wiedział, że można było uniknąć tego wszystkiego. Każde bolesne wydarzenie, które Dawid
przeżywał, było rozdzierającym przypomnieniem konsekwencji jego grzechu. Swój nieustanny ból
wyraził w psalmach, pisząc, że jego dusza była ustawicznie dręczona, że był przygnębiony żyjąc w
zamieszaniu, że jego posłanie było łożem łez. W swoich mękach wołał: "Boże, dlaczego mnie
opuściłeś?". W strachu płakał: "Duchu Święty, nie opuszczaj mnie".
Boża rózga przynosząca przekonanie o grzechu doprowadziła Dawida do krawędzi utraty zmysłów, a
także pod sam grób, jak to zaraz zobaczysz.
4. Jeżeli pozostaniesz w grzechu, będziesz przeżywać stałe znikanie pokoju i siły.
Dawid pisał: "...Siła moja słabnie z powodu winy mojej, a kości moje usychają" (Ps 31,11). Jak dziura w
samochodowym zbiorniku oleju, twój grzech powoli wyssie z ciebie wszelkie twoje zasoby. Twój pokój,
radość i siła dosłownie wyciekną, aż znikną zupełnie.
Dawid wyznał: "...nie ma nic zdrowego w kościach moich z powodu grzechu mojego" (Ps 38,4). Przez
to mówił: "Cała moja siła zniknęła z powodu mojego grzechu. Moje ciało stało się słabe z powodu
tego, co zrobiłem. Moja nieprawość po prostu nie daje mi wytchnienia".
Dawid doświadczał przeszywających strzał Bożych. Pisał: "Bo strzały twoje przeszyły mnie i ciąży
nade mną ręka twoja" (Ps 38,3). A jednak ten umiłowany sługa był uczony bojaźni Bożej. Część jego
bolesnej lekcji polegała na tym, że stracił pokój Boży. Teraz wołał: "Wyczerpał w drodze siłę moją..."
(Ps 102,24).
Znam takich chrześcijan, którzy prowadzą życie w całkowitym chaosie, ponieważ trwają w pobłażaniu
sobie w grzechu. Te puste dusze są zawsze przygnębione, słabe, zawsze się zmagają, ale do niczego
nie dochodzą. Znam również posługujących, którzy nie mogą siedzieć spokojnie z powodu swojego
grzechu. Ciągle są czymś zajęci, zawsze w ruchu, a nigdy nie wchodzą do odpocznienia Pańskiego.
Bez względu na to, kim jesteś - jeżeli zachowujesz ukryty grzech, będziesz stale przeżywał zakłócenia
w twoim życiu, w domu, rodzinie czy pracy. Wszystko, czego dotkniesz, będzie nie w porządku.
Staniesz się coraz bardziej niespokojny, zmieszany, miotany niekończącymi się troskami i obawami.
Cały twój pokój i siła ujdą z ciebie.
5. Jeżeli trwasz w grzechu, utracisz swoją użyteczność w Królestwie Bożym.
Widziałem ludzi potężnie używanych prze Ducha, którzy później zostali przez Boga odstawieni na
bok. Pan po prostu powiedział im: "Synu, jest mi przykro - kocham cię, przebaczyłem ci i okażę ci Moje
miłosierdzie, ale nie mogę cię już używać".
Według mnie jest to jedna z najgorszych rzeczy, jakie można sobie wyobrazić. Tak stało się z Saulem,
królem Izraela. Biblia mówi nam: "Tedy rzekł Samuel do Saula: Popełniłeś głupstwo! Gdybyś był
dochował przykazania Pana, Boga twego, które On ci nadał, Pan byłby utwierdził królestwo twoje nad
Izraelem na wieki. Lecz teraz królestwo twoje nie utrzyma się" (1Sam 13,13-14).
Jakież straszne słowa. Bóg powiedział do króla: "Saulu, mogłeś stale mieć Moje błogosławieństwo w
swoim życiu. Byłem już tak bliski utrwalenia twojego królestwa nad Izraelem na wieki. Miałem co do
ciebie wielkie plany, by używać cię potężnie, ale ty nie chciałeś rozprawić się ze swoim grzechem.
Zamiast tego stałeś się zgorzkniały i o zatwardziałym sercu. Dlatego już z tobą skończyłem".
Natychmiast Duch Boży opuścił króla i od tego momentu Saul był już nieużyteczny dla królestwa. Od
tej chwili wszystko, co Saul czynił było z ciała.
Przez ostatnie kilka lat widzieliśmy, jak Duch Boży przynosił bolesny podmuch na posługi cielesnych
pastorów, ewangelistów i kaznodziei telewizyjnych. Bóg zabrał im Swoje błogosławieństwo w ciągu
jednej nocy, sprawiając, że ich praca uschła na oczach świata. Właśnie teraz Bóg stoi na progu
powiedzenia innym w kościele, że już nie ma dla nich miejsca w Jego królestwie, gdzie mogliby być
użyteczni. Myślę o profesorach w chrześcijańskich szkołach wyższych, którzy mają upodobanie w
okradaniu studentów z wszelkiej wiary, jaką tamci posiadają. Duchy tych nauczycieli uschły, stając się
zupełnie puste, opróżnione i bezowocne. Teraz ich jedynym celem jest uniknąć piekła.
Tak to się kończy, kiedy trwasz w grzechu: stajesz się zupełnie jałowy i bezowocny, bezużyteczny dla
Królestwa Bożego.
Jest dla nas dobra wiadomośćCzy Bóg rozprawia się teraz z twoim grzechem? Czy wystrzelił Swoje
przekonujące strzały do twojego serca i dlatego masz poczucie winy z powodu twojego grzechu? Nie
panikuj - to jest dar Boży. On wszczepia w ciebie Swoją Boską moc, nauczając cię: "Tylko poprzez
Moją świętą bojaźń odstąpisz od swojego grzechu".
Kiedy zostaniesz przekonany o niezmiernej grzeszności twojego grzechu, będziesz gotów na przyjęcie
pociechy Ducha Świętego. Księga Dziejów Apostolskich mówi nam: "A tak zbory po wszystkiej Judzkiej
ziemi i Galilei, i Samaryi miały pokój, budując się i chodząc w bojaźni Pańskiej, a przez pociechę
Ducha Świętego rozmnażały się" (Dz 9,31 - BG). Kiedy ci chrześcijanie pierwszego wieku chodzili w
bojaźni Bożej, otrzymywali pociechę Ducha Świętego.
A co dokładnie oznacza chodzenie w bojaźni Pańskiej? Oznacza ono przypominanie sobie o Jego
ostrzeżeniach. Oznacza ono pozwolenie Duchowi Świętemu, by przepełnił twoje serce przekonaniem,
wyciągnął twoje grzechy na światło i wyrzucił je precz, daleko od ciebie. Czyniąc to, zakłada
fundament pod to, by mógł wypełnić każdą obietnicę Bożego przymierza.
Kiedy już bojaźń Boża owładnie tobą całkowicie, będziesz się bał niebezpieczeństwa i konsekwencji
grzechu. Będziesz chodził każdego dnia w Jego świętej bojaźni. Na koniec zobaczysz, że przez cały
ten czas Bóg działał w tobie miłosiernie, czyniąc to, co obiecał - wyzwalając cię spod panowania i
niewoli grzechu.
Prawa Autorskie/Ograniczenia Kopiowania: Niniejszy plik lub publikacja jest wyłączną
własnością World Challenge, Inc i może być wydrukowana w całości tylko dla użytku osobistego lub w
celach podzielenia się nią z rodziną lub przyjaciółmi. Plik ten lub publikacja nie może być zmieniana
lub edytowana w żaden sposób i wszelkie jej kopie muszą zawierać niniejszą informację o Prawach
Autorskich. Powyższy materiał nie może być udostępniany lub też publikowany na żadnej stronie
www lub FTP innej niż: worldchallenge.org, davidwilkerson.org lub tscpulpitseries.org
© 2000 World Challenge, Inc., PO Box 260, Lindale, Texas 75771