Moc ognia Rozdział 09 Zwierzenia
No dobra, mówi Margaret tego nam było trzeba.
Nie ufaj jej radzi Zee. Patrzy na Margaret. Nic ci nie będzie,
o ile będziesz ostrożna.
Jestem odpowiada i wsuwa wizytówkę do niewielkiej torebki.
Zresztą Thomas tego przypilnuje. Patrzy na mnie. Mercy.
Chciałabym z tobą porozmawiać. Poprowadzisz nasz wóz?
Spogląda smutno na swoje ręce. Zdrowieję, ale jeszcze nie
mam siły kierować. Thomas, pojedziesz z Adamem, dobrze?
Mina Thomasa wskazuje, że wcale nie dobrze, ale mówi:
Oczywiście.
Jasne także się zgadzam. Będziemy mieć babskie auto.
Zapowiada się ciekawie.
Thomas podnosi Margaret, sadza ją w aucie i przygląda się
poważnie, jak ta zapina pasy. Zamyka drzwi i podaje mi klucze.
Jedź ostrożnie instruuje.
Dobrze.
Kiwa mi sztywno głową i idzie do SUVa Adama.
Wchodzę do auta i zapoznaję się z nim przez chwilę.
Dziękuję zwraca się do mnie Flanagan.
Patrzę na nią zdziwiona, ponieważ zasadą jest, że nieludzie nie
dziękują nikomu ani też lepiej nie wyrażać im swej
wdzięczności. “Dziękuję” sugeruje dług, a nieludzie chętnie
takowe odbierają.
Moja współpasażerka śmieje się.
Nie jestem aż tak stara. Mam około stu lat, a większość z nich
spędziłam w Sercu Wzgórza, które jest podziemnym,
odeseparowanym i zapomnianym fragmentem kopalnianego
tunelu.
Powiedziała wcześniej, że nie miała jedzenia, wody i światła.
Próbuję wyobrazić sobie jak wygląda obywanie się bez tych
rzeczy przez ponad pół wieku. Wilkołak umarłby w podobnej
sytuacji, zagłodzony na śmierć, może nawet szybciej niż
człowiek. Istnieją stopnie nieśmiertelności, jedne mniej miłe od
innych.
Nieświadoma mych myśli, Margaret wciąż mówi:
Ojciec uważał, że powinniśmy żyć jak ludzie, więc nie
przestrzegam wielu z tabu, które zachowują starsi nieludzie.
“Dziękuję” to zwykła uprzejmość i nic ponadto.
SUV Adama zostaje uruchomiony, więc odsuwam szybę i
macham, by jechał przodem. Nie znam za dobrze oklolicy.
Znalazłabym drogę, gdybym, musiała, ale po co się męczyć,
skoro Adam może nas poprowadzić? Adam miga światłami i
wysuwa się na czoło.
Jak to przetrwałaś?
Nie wyszłam z tego obronną ręką. Dojście do obecnej formy
zajęło mi całe lata, a pierwszy rok leżałam przykuta do łóżka. Na
szczęście mój stan poprawił się i polepsza się z dnia na dzień.
Jeszcze miesiąc temu nie podołałabym dzisiejszemu wysiłkowi.
Przerywa. Właśnie dlatego chciałam z tobą porozmawiać.
Jesteś człowiekiem.
Tylko w połowie wyjaśniam. Ojciec jest… Nie jest
człowiekiem. Zmieniam się w kojotkę.
Ale i tak twój mąż jest o wiele silniejszy od ciebie?
Kiwam głową.
Jest.
Ile mu zajęło zrozumienie, że nie jesteś kruszynką, którą
porwie silniejszy wiatr, i wzięcie cię do łóżka?
Jasna cholera. Rozmowa psiapsiółek. Całe wieki tego nie
robiłam.
Wyczuwam, że Margaret wstydzi się nagle swoich słów.
Mogłam zapytać o to taktowniej. Wydaje jęk frustracji.
Mieszkamy razem od dwóch i pół roku, a on całuje mnie na
dobranoc w czółko. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Jego
przecież nie spytam.
No raczej.
Jestem do dupy w te klocki.
No nie? potwierdza jeszcze Margaret.
Lubię ją. Chcę jej pomóc, choćby jako dobry słuchacz. Niemniej
nie mogę zapomnieć, do jakiego gatunku należy. Choć
podziękowała mi bez problemu i ustaliła, że nie podlega władzy
Szarych Panów, nie przestała być nieludziem. Jest tylko jedna
rzecz groźniejsza od posiadania długu u nieludzia posiadanie
nieludzia za dłużnika. Skoro chce pomocy, poproszę o coś w
zamian.
Mam propozycję mówię. Postaram się ci pomóc, na tyle na
ile umiem, jeśli opowiesz mi o nieludziach, z którymi się dziś
spotkaliśmy.
Mogłabym zapytać o to Zee, ale on nienawidzi ich wszystkich
prawie jednakowo.
Umowa stoi zgadza się szybko moja towarzyszka. Co chcesz
wiedzieć?
Może ja powinnam zacząć? Jeśli chodzi o związki zupełna ze
mnie noga. Skoro Thomas jest na podobnym poziomie, może
powinnaś zwrócić się do Adama, który ma doświadczenie w
postępowaniu z idiotami.
Kobieta odchyla się w siedzeniu i uśmiecha błogo.
Nie miałam wiele styczności z Radą. Wiem tylko to, co ojciec
nabił mi do glowy. Ale on był bystry. Szczerze powiedziawszy
pomoże mi choćby możliwość ponarzekania. Zajmijmy się
najpierw polityką, to będzie mniej przygnębiające. Co chcesz
wiedzieć?
Zacznijmy od kobiety w łososiowym kostiumie.
Órlaith. Siostra Briana mac Cennétiga.
Marszczę brwi, bo mówi to takim tonem, jakbym powinna była
wiedzieć o kim mowa.
Czyja? pytam.
Wielkiego króla Irlandii. Pokonał królów Ulsteru.
Znam tylko jednego wielkiego króla o imieniu Brian. No dobra,
przyznaję, znam tylko jednego wielkiego króla Irlandii.
Masz na myśli Briana Boru? pytam. Tego, który zjednoczył
wszystkich Irlandczyków przeciwko Wikingom?
Pff. Dobrze że ojciec nie dożył chwili, w której miałby coś
takiego usłyszeć. Boru to przydomek, którzy długo po jego
śmierci nadali mu ludzie, którzy go nie znali. Poza tym
Wikingowie nie zostali wypędzeni, a zasymilowani.
Nie jestem ekspertką w zakresie historii Irlandii, więc nie będę
poddawać w wątpliwość jej słów.
No dobra, czyli Brian Boru był nieludziem?
Skąd. Jego ojciec poślubił panią z mojego rodzaju, a ona
postarała się, żeby uwierzył, że jej córka, Órlaith, jest jego
dzieckiem. Owa pani szybko się nim znudziła i opuściła go,
zostawiając też córkę. Powłoka, w której lubi pojawiać się
Órlaith wygląda staro, ale ona sama jest młoda jak na standardy
nieludzi. Ojciec twierdził, że jest zbyt przywiązana do minionej
wielkości. Jej największą siłą jest moc przekonywania ludzi, by
za nią podążali. Lubił ją.
Ona chyba torturowała Zee informuję. Raczej jej nie
polubię.
Flanagan uśmiecha się smutno.
Ojciec nie lubił twojego Zee. Czarny Kowal nie był bohaterem,
nawet wziąwszy pod uwagę elastyczne standardy nieludzi.
Przecież wiem. Niemniej pracowałam u jego boku przez
większość swego dorosłego życia. Byłam świadkiem wielu
drobnych, dobrych uczynków z jego strony. Wielu pewnie nie
widziałam, bo był nimi zażenowany. Nie był małostkowy, a już
na pewno nie okrutny. Bezpieczniej będzie zmienić temat.
A Królowa Wdowa?
Neuth? Margaret skupia wzrok na ciemności za szybą
subaru. Nie jest miłą osobą. Niebezpieczna. Czerpie
przyjemność z nieszczęścia innych. Pogardza gatunkiem
ludzkim i słabszymi od siebie, a większość ludzi jest od niej
słabsza.
To się zgadza z tym, co powiedział o niej Tad.
Goreu? pytam.
Margaret patrzy na mnie.
Ojciec nie znał go dobrze. Goreu nie był zbyt aktywny przed
jego śmiercią. Większość wiem z informacji zebranych dla mnie
przez Thomasa. Uśmiecha się bezwiednie na jakieś związane z
tym, miłe wspomnienie. Polityka to hobby wampirów. Thomas
zebrał tyle informacji o obecnych posunięciach Szarych Panów,
że chyba by im się to nie spodobało. Stuka palcem w deskę
rozdzielczą. Ale miałam mówić o Goreu. Król Artur nie był tak
naprawdę królem, a legendy okrągłego stołu są bardzo luźno
oparte na faktach. Ale Artur był bohaterem, a Goreu
podróżował z nim. Zabił olbrzyma, przy którym wasz troll to
maleństwo. Milknie. Ale to było dawno temu. Od tamtej pory
Goreu nie wyróżnił się niczym szczególnym, oprócz wyboru do
Rady Szarych Panów. Nie przyszłoby mi do głowy, że jeden z
ludzi Artura posunie się do taniego chwytu z tymi
bransoletkami. Mruczy przez chwilę jakąś ładną melodię.
Dziwne, że Szarzy Panowie dali się tak łatwo pokonać.
Nemane?
Jej imię wisi w powietrzu odrobinę przydługo. W aucie robi się
jakby ciemniej.
Czarowron mówi powoli Margaret, a ja po raz pierwszy czuję
woń jej strachu. Jedna z trzech wcieleń Morrigan, bogini
wojny. Jest inteligentna i okropnie stara. Niezmiernie
przebiegła. Ojciec szanował ją i bał się jej. Lubi długie
rozgrywki, jest cierpliwa. Przełyka ślinę. I żądna krwi.
Być może gdybym nie jechała w ciemnościach, jej słowa nie
byłyby tak przerażające. Historia opowiedziana w świetle
ogniska jest bardziej straszna, niż ta sama, usłyszana za dnia.
Tyle że nie bałam się Nemane w hotelu. Neuth, owszem, ale nie
jej. Może tak działa na mnie strach Margaret, ale wydaje mi się,
że chodzi o coś więcej. Rozmawiamy o kimś, kto posiada Moc
dłużej, niż jestem sobie w stanie wyobrazić, a robimy to wśród
samotności nocy.
Mam nagłe poczucie, że ta sprawa wykracza poza nasze
kompetencje moje i Adama. Spotkaliśmy się z pięciorgiem z
Szarych Panów, ale w rezerwacie jest ich przecież więcej.
Gdy zobaczyłam Nemane za stołem, ciągnie Margaret
byłam wdzięczna losowi, że mam po swojej stronie Thomasa.
Zostaje nam jeszcze jeden nieludź do omówienia.
Beauclaire mówię.
Znam go najlepiej z Szarych Panów i nie jest taki najgorszy jak
na nieludzia.
Flanagan uśmiecha się i odpręża.
Ojciec mówił, że syn Lugha lubi kryć się w cieniu. Wielu
pamięta jego ojca, więc łatwo mu jest udawać słabszego, niż jest
w rzeczywistości. Lugh był takim, jakim opisują go opowieści.
Ludzie mieli go za boga i nie byli dalecy od prawdy. Zerka na
mnie z ukosa. Czynił dobro, a twój Kowal go zabił.
O tym też wiem. Zee zabił go ponieważ, jak wiele sędziwych
istot, Lugh pod koniec swego życia stał się potworem. Dlatego
Zee and Beauclaire nie przepadają za sobą. Pomoc, jaką syn
Lugha okazał Zee bardzo mnie zaskoczyła.
Beauclaire i Nemane są sojusznikami tłumaczy Margaret. Z
przebiegu ich zachowania podczas oświadczenia Adama
wnioskuję, że wataha jest im do czegoś potrzebna. Zee zajął się
straszeniem Órlaith i Neuth, a Goreu jeszcze nie otrząsnął się po
incydencie z bransoletkami, ale Beauclaire i Nemane mogli
odpowiedzieć coś twojemu mężowi. Nie czyniąc tego, uznali
zasadność jego roszczenia. O ile Szarzy Panowie nie stwierdzą
publicznie inaczej, wszyscy nieludzie muszą szanować granice i
prawa panujące na waszym terytorium. Adam wpasował się
idealnie w ich plan.
No dobra komentuję neutralnie.
Stanowienie części planu nieludzi nie wróży niczego dobrego.
Muszę ostrzec Adama. A skoro już o ostrzeżeniach mowa….
Powinnaś wiedzieć, że Edythe bez trudu przejrzała twój urok.
Margaret marszczy czoło.
Jaka Edythe?
Szarzy Panowie mieli dwoje strażników wyjaśniam. Edythe
to ta wyglądająca jak dziewczynka.
To nie byli strażnicy prostuje Flanagan. Szarzy Panowie ich
nie potrzebują. To byli służący. Przejrzała mój urok?
Kiwam głową.
Są tacy, którzy to potrafią przyznaje Margaret. Choć to
rzadki dar. Może dlatego była na tym spotkaniu. Ciekawe, że nie
odezwała się, zobaczywszy, kto nam towarzyszy.
Nie stanowię zagrożenia, a patrzyła tylko na mnie.
No dobrze kwituje Margaret i bierze głęboki wdech.
Powiedz mi, jak przekonałaś alfę wilkołaków, żeby zaczął
traktować cię jak partnerkę, a nie wymagającą ochrony
księżniczkę?
Ściągam usta.
To ci chyba nie pomoże. Zanim spotkałam Adama musiałam
na każdym kroku udowadniać innym swą wartość. Wiedziałam
kim jestem i co potrafię, i zmusiłam ludzi, by postrzegali mnie
tak samo. [JASNE, nie licząc watahy, która miała Mercy za kulę
u nogi, kobietę nie wartą ich alfy, kojotkę, która szczęśliwym
trafem dostała się do stada i nic sobą nie reprezentuje ani nie
ma żadnych zasług.]
Cholera martwi się Flanagan. Miałam nadzieję, że udzielisz
mi jakieś pożytecznej rady. Nie znam zbyt wielu kobiet, a
sytuacja wydawała się być podobna.
Jakiś czas temu dopadł mnie bożek wulkanu. Pokonaliśmy go,
ale prawie przy tym umarłam. Lekarz powiedział Adamowi, że
na pewno umrę. Wyrwałam się z objęć śmierci, ale
rekonwalescencja trwała długo. Adamowi zdawało się, że
zawiódł, bo nie zdołał mnie przed tym uchronić. Czasem budzi
się w nocy i nasłuchuje mojego oddechu.
Nie mogę powiedzieć jej o koszmarach, o tym jak tuli mnie do
siebie, oblany potem ze strachu. Albo że czasem płacze w
ciemności naszej sypialni.
No ale Thomas nie zawiódł cię, gdy w grę wchodziło twe
bezpieczeństwo, więc nawet ta sytuacja nie jest identyczna.
Margaret milczy, więc ja też.
Tak właśnie mają się sprawy pomiędzy mną a Thomasem
mówi w końcu. Nie mogę rozmawiać o sprawach dotyczących
także jego, ale bez tego nie zrozumiesz mnie i nie będziesz
mogła mi pomóc.
Nic na to nie odpowiadam.
Przepraszam na chwilę Margaret wyciąga komórkę i zaczyna
pisać.
Telefon pika, gdy przychodzi odpowiedź. Następuje seria
wiadomości tekstowych.
Thomas mówi, że powinnam z tobą porozmawiać odzywa się
Margaret. Według Adama można powierzyć ci sekret. Patrzy
na mnie badawczo.
Cała ja. Powiernica zagubionych.
Flanagan śmieje się.
Dobra. Thomasa poznałam mając trzynaście lat, w Butte, w
stanie Montana. Miasteczko nie było małe i zapomniane, jak
obecnie. Wydobywano tam miedź, mającą wielkie znaczenie dla
rozkwitającego przemysłu elektrycznego. Do miasta ścigali nie
tylko ludzie. Przybył tam mój ojciec, mający jak sądzę nadzieję,
na stworzenie nowego dworu. Oprócz nieludzi byli też inni, więc
powstał konflikt.
Flanagan znowu podśpiewuje pod nosem i włącza radio. Auto
wypełnia muzyka klasyczna, a następnie country i rock z lat
osiemdziesiątych, po czym kobieta wyłącza odbiornik.
Wrogowie mego ojca wykorzystali mnie przeciwko niemu.
Porwali mnie i przykuli w tunelu kopalni. Bawi się materiałem
spodni. Kopalnia w Butte ma ponad półtora kilometra
głębokości. Nasza moc, moja i ojca, pochodzi ze słońca.
Zapada długa cisza.
Co jest nieco ironiczne, wziąwszy pod uwagę naturę
mężczyzny, którego kochasz staram się jej pomóc otworzyć.
Nie aż tak bardzo, jakby się zdawało znowu skubie spodnie.
Czyli byłaś tam uwięziona przez kilka dziesięcioleci?
Kręci głową, uśmiecha się słabo i wraca do opowieści.
Nie tamtym razem. Spędziłam tam zaledwie parę dni. Chociaż
i tak było tam ciemno i strasznie. Byłam głodna, sama… I coś
usłyszałam. Przełyka ciężko ślinę. Nie mam żadnych
przyjaciół. Tylko Thomasa. Nie wiem jak to się robi.
Mówienie o sobie nieznajomym może być trudne. Na zachętę
opowiadam jej o moich rodzicach, prawdziwych i przybranych.
Na zakończenie dodaję:
Jestem kojotką wychowaną w stadzie wilków. Dobrze wiem,
jak to jest nie mieć do kogo gęby otworzyć. Nie musisz mówić
mi wszystkiego, tylko tyle, na ile czujesz się swobodnie. Nie
obiecam, że nie powtórzę czegoś Adamowi, bo to mój partner,
ale on także umie dochowywać sekretów. Skończyłyśmy na tym,
że byłaś sama w ciemnościach, przykuta, no i coś usłyszałaś.
Thomas mnie tam znalazł kontynuuje swobodniejszym już
tonem Margaret. Był wtedy bardzo gniewnym mężczyzną.
Poprosiłam go o pomoc, ale odmówił. Zapytałam go, czego
pragnie, a on odpowiedział… Nie, inaczej. Pragnął. Czułam
pragnienie jakby było wodą, a on mnie nią oblał. Ale nie
poprosił o to. Spytał, czy może się na mnie pożywić.
Margaret przez dłuższą chwile waży w myślach to, co chce ki
powiedzieć. Uśmiecha się.
Byłam przerażona, ale nie aż tak bardzo, by nie dostrzec
cierpienia, leżącego u podstaw owego gniewu. Nie byłby
zadowolony, gdyby wiedział, jak łatwo go przejrzałam. Dałam
mu to, o co poprosił, a także to, czego pragnął. Poprosił o krew
tylko dlatego, że sądził, iż odmówię i dam mu pretekst do
odejścia. Już wtedy wiedziałam, że mnie nie opuści. On też
powinien w końcu zdać sobie z tego sprawę. Nie jest potworem.
Skąd ja to znam?
Powodzenia mówię. Facetom wydaje się, że są
odpowiedzialni za cały świat, jednocześnie za każdą drobnostkę,
która przydarzy się ich bliskim.
Margaret chichocze, zerka na mnie i wybucha gromkim
śmiechem.
Wypisz, wymaluj, Thomas.
Wciąż się śmiejąc, kręci głową.
W każdy razie, dobiliśmy tamtej nocy targu, ale umowa
okazała się być czymś więcej, niż się spodziewaliśmy. Gdy
nieludź zawiera z kimś umowę, wytwarza się magia, z której
może korzystać. Dlatego wielu moich ziomków tak chętnie na
nie przystaje. Poza tym nie tylko my to uczyniliśmy tamtej nocy.
Ojciec Thomasa ułożył się z panem wampirów, który go
stworzył. Dwie umowy w Sercu Wzgórza. Głęboko w trzewiach
Ziemi tkwi magia. Do tego moja magia ognia, wzmocniona
królewskim urodzeniem oraz jego… waha się. Nie mogę
zdradzić niektórych jego sekretów, ale Thomas też pochodzi z
rodziny obdarzonej magią. Uwolnił się z mocy wapira, co było
przejawem jego własnej magii, a ode mnie… milknie. Łatwo
się z tobą rozmawia. Tego też nie mogę powiedzieć.
Kiwam głową.
Jakoś przeżyję, nie ma sprawy mówię, co jest w sumie
prawdą, ale i tak skręca mnie z ciekawości.
Margaret śmieje się.
To niemal kłamstwo. Patrzy na mnie. Wiesz co, opowiem
Thomasowi, o czym rozmawiałyśmy, a on dopowie ci resztę,
jeśli zechce.
Tak lepiej mówię. Albo przynajmniej nie gorzej.
Coś mi świta. Okropna, naprawdę straszna myśl.
Żaden zwykły wampir nie wybrałby Marriotta na miejsce
pobytu; za dużo tam okien, a okna jednej z sypialni wychodzą
na wschód. [Tu autorka pomocnie dodaje, że to tam, gdzie
wschodzi słońce @_@] Margaret powiedziała, że podobnie jak
w przypadku jej ojca, jej moc pochodzi ze słońca.
Z mroków pamięci wylania się nieproszone wspomnienie.
Przypominam sobie, jak pewnej nocy Stefan spojrzał na księżyc
i powiedział, że tęskni za słońcem. To ostatnie słowo brzmiało,
jak wyrwane z głębi jego jestestwa. Gdyby zapytać Stefana,
czego życzy sobie najbardziej na świecie, pewnie możność
chodzenia w słońcu byłaby na jednym z pierwszych miejsc.
Czy Thomas nie musi już kryć się przed promieniami
słonecznymi?
Przenika mnie lodowaty chłód grozy. Wampiry są złe. Choć
lubię jednego czy dwóch, nie zmienia to postaci rzeczy.
Odganiają i sprawiają im ból symbole wiary. Drewno na nie
działa, bo jest do nich podobne kiedyś żyło. Prawdziwą bronią
przeciwko wampirom jest słońce.
Mercy? pyta moja towarzyszka zatroskanym głosem.
To zbyt niebezpieczny sekret. Wszyscy będą go ścigać. Jacy
“wszyscy”? Wampiry żeby skraść jego sekret. Reszta żeby zabić i
pozbyć się owego strachu, który ściska mnie teraz w brzuchu.
Nie pytaj go proszę ochrypłym głosem. Chyba wiem, co to
za dar, pochodzący z twojej mocy. To coś zbyt ważnego, żeby
wyjawiać znajomej. Kiedy już będziemy przyjaciółkami,
możemy udawać, że mi powiedziałaś. Teraz jednak będę
udawać, że się mylę, a Thomas nie jest najbardziej
przerażającym wampirem, o jakim słyszałam.
Przez kilka kilometrów jedziemy w ciszy.
Thomas nie jest potworem, choć ma na ten temat odmienne
zdanie. Nie wiem jak mu się to udalo, skoro został wychowany
przez najbardziej zimnego osobnika pod słońcem, czyli swego
ojca.
Przytakuję, chociaż nie do końca podzielam jej zdanie.
Odchrzakuje.
Trzeci podarunek to twoja krew, tak?
Przypieczetowala umowę. Tak twierdził mój ojciec. Przez
nastepne siedemnaście lat wiedziałam, gdzie był i w jakim
nastroju się znajdował. Nie bywa szczęśliwy, raczej zadowolony.
Natomiast on nie czuł tej więzi, przynajmniej nie w takim
stopniu.
Pożywianie zazwyczaj działa odwrotnie zauważam.
Wiem to, ponieważ mój… Stefan wyczuwa mnie w ten sposób.
Wie, gdy jestem smutna lub cierpię. Wiedział, że niemal
umarłam. Pojawił się w szpitalu i siedział przy mnie całą noc.
Byłam naćpana prochami, ale Adam powiedział mi, że Stefan
nie odezwał się ani słowem przez ten czas.
Odwrotnie, tak potwierdza Margaret. Tak powiedział ojciec.
Uważał też, że Thomas “odwdzięczył” się w ten sposób za moje
dary. Hao został wychowany na strażnika, strzegącego
interesów ojca. Po zdradzie rodziciela wciąż strzegł, ale bez
przekonania.
Oddał
mi
siebie,
całego
siebie,
gdy
przypieczętowaliśmy umowę krwią jej głos jest pełen napięcia.
Ojciec powiedział, że wampiry zwykle biorą w posiadanie
osoby, na których się pożywiają, ale Thomas odwrócił ten
proces, żeby zrównoważyć umowę.
To jest… milknę, nie chcąc jej obrazić.
Pokręcone? podpowiada. Wiem. Pomaga, jeśli myślę o tym
jako o darze służby. Wykorzystałam go, a teraz… Łączy nas coś
nie do końca zdrowego. On uważa się za mojego…
Niewolnika? podpowiadam. Służącego?
Margaret znowu zanosi się śmiechem.
Wyobrażasz sobie Thomasa jako niewolnika? Zmusił
osobnika, który uważał się za jego pana do samobójstwa, a w
dodatku doradzał mu, jakiej długości nóż wybrać. Ów pan wciąż
myślał, że to jego własny pomysł, gdy wbijał sobie ostrze w
ciało.
Pies stróżujacy.
Tak potwierdza. Pasuje. Widzi we mnie kruchy obiekt, nad
którym koniecznie należy sprawować pieczę. Może nie do
końca. Thomas szanuje mnie i moją moc, choć traktuje mnie jak
słabeuszkę. Wzdycha. Liczyłam, że mi pomożesz.
Zastanawiam się nad tym. Czasem wystarczy prosta sztuczka,
by zdobyć mężczyznę.
Uwiedź go doradzam.
Chciałabym jęczy Margaret. Ale jak?
No dobra. Thomas jest podobny do Charlesa, potrzebuje
mocnego uderzenia.
Może fantazyjna bielizna? Nie. To przesada. Sama nie wiem.
Dobrze mi się przyjrzałaś? Mam blizny i jestem za chuda. I
brzydka.
Thomas tak nie uważa przypominam jej. Widziałam, jak na
ciebie patrzy.
Próbowałam już bielizny.
Trzeba wytoczyć wielkie działa stwierdzam. Subtelnością
nic nie zdziałasz. Musisz być nago.
Ale ja nie mam wielkich dział Margaret chowa twarz w
dłoniach. Nie wierzę, że to powiedziałam. W dodatku dopiero
co poznanej osobie.
Thomasowi spodobają się twoje działa, zobaczysz zapewniam
ją. Sama go spytaj.
Margaret opada szczęka. Zaczyna chichotać.
Rozmawiamy jeszcze trochę. Podsuwam jej jeszcze kilka
pomysłów, z których też się śmieje. Zasypia, gdy mijamy Pasco.
***
Zatrzymuję subaru. Natychmiast pojawia się Thomas, żeby
otworzyć drzwi i wydobyć Margaret bez budzenia jej.
Z satysfakcją potwierdzam diagnozę: jest w niej zakochany na
zabój.
Wysiadam i oddaję kluczyki Hao. Ten patrzy na mnie, a potem
zerka przez ramię na Adama. Mój mąż z przyzwyczajenia
przyjmuje pozycję “spocznij”, jak zawsze, gdy musi na coś
czekać. Zee grzebie pod maską naszego SUVa.
Marszczę czoło na widok jego poczynań. SUV jest w pełni
sprawny. Utrzymuję nasze auta w nienagannym stanie.
Odwiedźcie San Francisco mówi cicho Thomas. Z
przyjemnością posłużę wam za towarzystwo. Potem uśmiecha
się szeroko. W turystycznym znaczeniu tego słowa.
Odwiedzimy was obiecuję. Dobrze się bawiłyśmy z
Margaret.
Flanagan otwiera oczy i żegna mnie zaspanym głosem:
Trzymaj się, Mercy. Dziękuję. Oby wielkie działa nie były
potrzebne.
Śmieję się.
Sama się przekonasz, że twoim nic nie brakuje. Bezpieczniej
podróży.
Thomas odwraca sie i rusza do wejścia hotelu.
KONIE Rozdziału 09